O Brukseli iz najlepszymi życzeniami w 2009 roku
Transkrypt
O Brukseli iz najlepszymi życzeniami w 2009 roku
Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl O Brukseli i z najlepszymi życzeniami w 2009 roku SŁOWO PREZESA Posiedzenia Prezydium i III Kongresu Europejskiej Organizacji Stowarzyszeń Żołnierzy EUROMIL odbyły się 13-15 listopada 2008 roku w Brukseli. W pracach Kongresu uczestniczyłem osobiście. Na posiedzenia przybyli przedstawiciele wszystkich organizacji - członków EUROMILU oraz zaproszeni goście: przewodniczący Parlamentu Europejskiego - Pan Hans-Gert Pöttering, Minister Obrony Narodowej Belgii - Pan Pieter de Crem, dyrektor Biura OBWE ds. podstawowych praw człowieka - Pan Janez Lenarcic, sekretarz generalny Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych - Pan John Monks, dowódca Sił Zbrojnych NATO w Europie - Pan generał Egon Ramms. Streszczenia wystąpień wymienionych osób przedstawiłem na posiedzeniu Zarządu Głównego 18 listopada br. raporty z wystąpień (wszystkich), będą przesłane w formie pisemnej w języku angielskim w terminie późniejszym. Po ich przetłumaczeniu na język polski będą publikowane w naszych gazetach. W czasie III Kongresu dokonano wyboru nowych władz EUROMILU. Prezydentem wybrano ponownie Pana Emanuela Jacob (ACMP/CGPM) z Belgii, wiceprezydentem wybrano Pana Bernharda Gertza (DBwV) - Niemcy, sekretarzem generalnym został Pan Finn Bengsten (HKKF/CS). Ponadto do Zarządu weszło 6 osób: Antonio Lima Coelho (ANS), Denis Granville (PDFORRA), Otto Heiling (HOSZ), płk Anatol Tichoniuk (przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów WP), Flemming Vinther (HKKF) oraz Ton de Zeeuw (MARVER/FNV). Po wyborach przystąpiliśmy do prac w ramach tzw. „Warsztatów”. Pracowano w dwóch grupach. W pierwszej głównym tematem były „Prawa człowieka-żołnierza”. Na potrzeby wszystkich organizacji przygotowano kilkuset stronicową książkę w języku angielskim, opracowaną przez wybitnych naukowców (ekspertów) z różnych krajów. Zarząd Główny naszego Związku jest w jej posiadaniu. W mojej ocenie bardzo interesujący materiał i mam nadzieję, że znajdziemy sposób (pieniądze) na przetłumaczenie go na język polski, przynajmniej zasadniczych fragmentów. W drugiej grupie tematem głównym były „Psychologiczne aspekty działań wojennych”. Hasło „Powrót do domu po misjach - stan zdrowia”. Zasadniczy materiał prezentowali eksperci wysokiej klasy z odpowiednim doświadczeniem (Amerykanin, dwoje Brytyjczyków, Holender, Duńczyk). Na ten temat też przywiozłem opracowanie książkowe w języku angielskim. Myślę, że warto z niego korzystać, ponieważ w szeregach naszej organizacji są koledzy z pewnymi problemami po powrocie z „misji”. Poza oficjalnym programem, były duże możliwości rozmów z przedstawicielami podobnych do naszej organizacji z innych państw. Uzyskałem wiele cennych informacji o sytuacjach, w jakich one funkcjonują, problemach wewnątrzorganizacyjnych. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że nie mamy się, czego wstydzić. Oby nie gorzej, a lepiej zawsze być może. Jednym z efektów tego typu rozmów może być zaproszenie uczestników XI Sejmiku Korespondentów „GWiR” do Rygi (Łotwa). Szczegółowe ustalenia przed nami. SZANOWNE KOLEŻANKI i KOLEDZY! Mija kolejny ROK. Okres świąteczno-noworoczny w naszej kulturze, tradycjach, to czas refleksji nad dokonaniami i życzeniowe patrzenie w przyszłość. Pracowaliśmy bardzo ciężko, doznawaliśmy goryczy porażek, ale także przeżywaliśmy chwile radości odnosząc sukcesy. Myślę, że w poczuciu dobrze spełnionych obowiązków w pracy społecznej na rzecz naszego środowiska, dokonamy określonych analiz na rzecz kolejnego Nowego Roku, Roku kończącego czas trwania VII kadencji. Pozwólcie, że pod adresem Was Wszystkich napiszę dużymi literami słowo „DZIĘKUJĘ”. Jednocześnie przekazuję Najlepsze życzenia Świąteczne i Noworoczne. Słowa z Najlepszymi Życzeniami kieruję do członków innych bratnich Nam organizacji, żołnierzy służby czynnej, pracowników wojska, żołnierzy i pracowników wykonujących zadania poza granicami naszego kraju, żołnierskim rodzinom, żołnierzom i pracownikom Ministerstwa Obrony Narodowej, koleżankom i kolegom z Policji, Straży Pożarnej, Więziennictwa, Paniom i Panom Posłom, Senatorom zajmującym się problematyką obronności, przyjaciołom i życzliwym nam ludziom. DOSIEGO ROKU! Adam RĘBACZ PRIORYTET NASZEJ DZIAŁALNOŚCI Opieka specjalna (paliatywna) w domu chorego Szkolenie zrealizowano dzięki dotacji MON. Odbyło się w AON w Rembertowie 18 i 19 września br. uczestniczyli: koordynatorzy i organizatorzy opieki specjalnej oraz skarbnicy zarządów wojewódzkich i rejonowych Związku. W szkoleniu uczestniczyło ogółem 65 osób. Gośćmi byli: prezes ZG – gen. dyw. rez. Adama Rębacz, sekretarz generalny płk Jan Kacprzak, prezes Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom – płk Mieczysław Mikrut, przewodniczący głównej Komisji Rewizyjnej ZG płk Zbigniew Domański, przewodniczący Komisji Socjalno-Zdrowotnej – płk Adam Wojnar, doradca Finansowo-Księgowy – przedstawiciel spółki „PERFECTUM-AUDU” dr Edward Karwowski. Szkolenie prowadził wieloletni organizator i pasjonat tej działalności wiceprezes ZG ds. socjalno-zdrowotnych płk Aleksander Kubacki. Podkreślił, że dwudniowe szkolenie oraz problemy mogły być przedstawione dzięki dotacji MON. Najpierw oceniono realizację zadań związanych z organizacją i prowadzeniem opieki specjalnej przez ZW/R w sytuacji zmniejszonych funduszy na realizację tej opieki. Prezes ZG gen. dyw. Adam Rębacz powiedział: „oceniam działalność bardzo wysoko bowiem potrzebujący pomocy widzą nadzieję w szczególnej roli, jaką spełniają organizatorzy i wolontariusze. Mimo zmniejszonych środków udało się świadczyć pomoc na dotychczasowym poziomie. Szukamy innych źródeł uzyskania środków. Być może trzeba postarać się, aby przedsiębiorstwa (płacąc 19% ryczałt), odprowadzały 1% na nasz Związek! Pomoc z MPiPS jest problematyczna bowiem dają tam środki, gdzie się tworzy nowe miejsca pracy. Są dość zaawansowane prace nad nowelizacją dokumentów normatywnych. Prezes Kubacki gorąco zachęcał do propagowania i szukania możliwości budowy domów opieki weterana wojskowego, do których realizacji jest długa droga. Podczas szkolenia podkreślano znaczenie organizacji i prowadzenia opieki specjalnej oraz kontrola jej realizacji w ZW/R jako bardzo potrzebne środowisku świadczeniobiorców wojskowych i ich rodzin. Podstawą udzielania pomocy są wywiady środowiskowe. Przeprowadzono ich 2000 w 2007 roku. Z pomocy opłacanej przez WBE w 2007 roku korzystało 127 osób, z pomocy opłacanej ze środków własnych – 479 w 2007 roku. Pomocą koleżeńską objęto ponad 500 osób. Pracuje 60 pielęgniarek oraz 260 opiekunek, część na zasadzie wolontariatu. Sekretarz KSZ Zarządu Głównego płk Antoni Parzyszek poinformował, że z przeprowadzonych w 2007 roku 23 kontroli znalazło się 14 zarządów wojewódzkich i 9 rejonowych. Mimo www.gwir.pl pozytywnych ocen kontrole ujawniły niedociągnięcia, a mianowicie: – karty ewidencyjne są mało precyzyjne np. – brak oceny stopnia samodzielności podopiecznego oraz brak zabezpieczenia dostępu do nich osobom trzecim, – brak na dokumentach finansowych dekretacji prezesa i skarbnika, – brak uchwał Prezydium ZW/R dotyczących zwrotu kosztów dla osób posługujących się własnym pojazdem, telefonem komórkowym – ocenił kontroler opieki specjalnej ZG Związku ppłk Artur Malinowski. Zasady współdziałania z instytucjami służby zdrowia przy kwalifikowaniu do opieki specjalnej omówił pełnomocnik ZG ds. zdrowia płk dr Czesław Marmura. Powiedział: „Formalnie nie ma żadnej współpracy, brak jakichkolwiek dokumentów normatywnych. Jedyną drogą pomocy jest pomoc koleżeńska. Znaczy to, że w szpitalach, lecznicach, przychodniach NFZ pracują nasi koledzy wojskowi lekarze. Są szefami klinik, oddziałów, przychodni. W NFZ są zastępcy dyrektorów ds. służb mundurowych – często wojskowi. Przez nich jest możliwość również uzyskania pomocy specjalistycznej”. Taką drogę pomocy potwierdził kol. Zając z ZW/R – Elbląg, gdzie przy pomocy 10 Wojskowego Szpitala w Elblągu potrzebujący uzyskują pomoc specjalistyczną, a wypisywanie recept w dniu zgłoszenia. W wielu garnizonach nie wykorzystuje się tej możliwości – do nas nie przyjdą. W Łodzi dla zwiększenia pomocy dwa razy w roku organizujemy „Białe niedziele”. Następnie referent poruszył złożony problem. Z różnych misji wróciło około 15000 żołnierzy. U około 3000 stwierdzono tzw. „zespół pourazowy” im też trzeba udzielić pomocy specjalistycznej. To są przecież stosunkowo młodzi ludzie – zakończył dr Marmura. Ocena sytuacji socjalno-zdrowotnej emerytów i rencistów kształtują warunki bytowe rodzin, a więc świadczenia oraz miejsce ich zamieszkania. W małych garnizonach jest bardzo trudno o zatrudnienie. Mimo, że średnia świadczeń wynosi ponad 2200 zł to w ogólnym przekroju ocenić należy, że emeryci żyją skromnie, a 10– 15% prawie w ubóstwie, korzystając z pomocy żywnościowej organizowanej przez Związek lub Caritas Wojskowy. Standard życia uległ obniżeniu. Spowodowała to: cenowa waloryzacja rent i emerytur, wzrost kosztów leków i leczenia oraz utrzymania i zakwaterowania. Warunki mieszkaniowe są na ogół dobre. Opłaty za media to 25-40% świadczenia emerytalnego. Dostęp do lekarza pierwszego kontaktu nie stwarza problemu, do specjalisty tak. Leczenie sanatoryjne w zasadzie dostępne. Najczęściej emeryci odpoczywają na działkach, korzystają też z wycieczek i podróży historycznych o ile pozwala stan zdrowia i „kasa”. Będziemy wnioskować o przeprowadzenie badań poziomu życia środowisk byłych wojskowych i ich rodzin w 2009 roku. – zakończył przewodniczący KSZ ZG płk Adam Wojnar. Zaprezentował też wydany tom I „Księgi Pamiątkowej ZBŻZiORWP”. Działalność Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom. Działa ona 17 rok, od kwietnia 2003 roku uzyskała status Organizacji Pożytku Publicznego. Głównym celem Fundacji są: pozyskanie środków, świadczenia socjalne. Źródłem pozyskiwania środków są: darowizna rzeczywista, darowizna od osób prawnych, fundacyjne cegiełki, dotacje MON, odpis na rzecz Fundacji 1% od podatku. Działalność pomocowa to: zły stan zdrowia, wypadki losowe, klęski żywiołowe, Grudzień 2008 Foto J. G³os Weterana i Rezerwisty kradzieże, rodziny najuboższe. Np. w 1999 r. pozytywnie rozpatrzono 65 próśb na sumę 52 900. – W 2007 r. 254 prośby na sumę 174 300. – Za czas swojej pracy Fundacja pozytywnie rozpatrzyła 1572 prośby na sumę 1.143.900.– Prezes fundacji płk Mieczysław Mikrut wyczerpująco omówił działalność fundacji. Prowadzenie ewidencji i zasad rozliczania dotacji finansowej z MON omówione zostały przez przedstawiciela firmy „PERFECTUM-AUDIT” pana dr. Edwarda Karwowskiego. Poruszył całą gamę problemów prowadzenia finansów w ogóle, zbliżając się w niektórych kwestiach do spraw finansowych Związku. Podał że każda organizacja posiadająca osobowość prawną musi prowadzić pełną rachunkowość. Trzeba posiadać tzw. przepisy zakładowe zawierające zasady oraz obowiązki osób działających w tym dziale. Za całość prowadzenia gospodarki finansowej odpowiadać Prezydium Zarządu, za merytoryczno-fachową – główny księgowy. Przepisy wprowadzające winny zapewnić: zasady wyceny majątku, wykazać należności, sposób przeceny, księgi rachunkowe, przechowywanie dowodów, sprawozdania finansowe. Na zakończenie przypomniał co się uważa za ważny dowód księgowy: – jest on sprawdzony pod względem merytorycznym; – sprawdzony pod względem rachunkowości; – zakwalifikowany – z jakiej podziałki konta wypłacić. wykład zrobił wrażenie. Pani Gąsior skarbnik ZR w Radomiu wysłuchawszy z uwagą wykładu oświadczyła... pracuję dość długo w finansach, miałam wrażenie że znam sprawy, teraz ta pewność zmalała. A zatem proszę jak najszybciej wprowadzić jednolitą obowiązującą dokumentację finansową. Zbliżają się wybory. Pokażmy nowym zarządom uporządkowaną gospodarkę finansową – zakończyła pani Gąsior. Dr Karwowski zadeklarował pomoc w organizowaniu szkolenia skarbników naszego Związku. Zjazd krajowy odbędzie się 21 i 22 września 2009 roku, wybory odbędą się we wszystkich ogniwach naszego Związku. Zwróćmy szczególną uwagę, aby wybierać takich delegatów, którzy mogą i chcą pracować. Mamy smutne doświadczenia. Z powodu braku aktywności lub zaniechania pracy niektóre komórki stały się martwe. Obecnie związek liczy 21 500 członków. Będziemy wybierać jednego delegata na 250 członków. Komisja statutowa już pracuje. Zmiany, jakie chcemy wprowadzić to: – członkostwo rodzin – otwarcie się na szersze kręgi społeczeństwa. W sprawie waloryzacji emerytur i rent chcemy powołać wspólny „front” z innymi służbami mundurowymi – przedstawił sekretarz generalny Związku płk Jan Kacprzak. Przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej ZG płk Zbigniew Domański powiedział: „Prowadzimy rocznie trzy kontrole ZW i trzy ZR. Korzystamy też z materiałów pokontrolnych opracowanych przez kontrolera opieki specjalnej ZG kol. Malinowskiego, szczególnie w zakresie wykorzystania środków finansowych. Na podstawie przeprowadzonych kontroli i ww. materiałów oceniamy działalność kontrolowanych ZW/R za dobrą. Dla pełniejszej oceny Komisje Rewizyjne ZW/R powinny objąć kontrolą też swoje zarządy. Protokoły pokontrolne stanowić powinny pomoc w ich pracy. Spotykaliśmy różne formy dokumentacji. Chciałoby się przekazać nowym władzom możliwie uporządkowaną dokumentację rozliczeniową – zakończył przewodniczący komisji. W wystąpieniach zabierali głos przedstawiciele zw/R z Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy, Poznania, Elbląga i Radomia. Poruszali oni takie same lub podobne problemy. Różnice wynikały ze sposobu ich realizacji lub niemożliwości ich zrealizowania. Np. kol. Mieczysław Pudelewicz ZW – Wrocław powiedział, że 40% jego środowiska żyje niżej minimum socjalnego, a 8% rodzin ma 80–120 zł na członka rodziny. Stwierdził też, że obecne przepisy uzyskania opieki są wręcz niedorzeczne. Sytuację ratujemy zapomogami, pracą ludzi, którzy tą pomoc czynią. Kol. Zając ZR – Elbląg wskazał możliwości uzyskania pomocy medycznej dzięki współpracy z 10 Szpitalem i Gminno-Miejskim Ośrodkiem Zdrowia. Z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że wypowiedzi, uwagi i propozycje cechowała pełna troska o potrzebujących pomocy oraz poświęcenie organizatorów i wolontariuszy pracujących na rzecz pomocy specjalnej. Płk Aleksander Kubacki stwierdził: w zakresie działalności socjalno-zdrowotnej nasz Związek obowiązują „Wytyczne ZG ZBŻZiORWP w sprawie realizacji zadań w zakresie opieki specjalnej (paliatywnej) środowiska emerytów i rencistów wojskowych oraz członków ich rodzin z 2005 r.„. Ten dokument do czasu nowelizacji obowiązuje. Związek działa 28 lat. Początkowo MON był zainteresowany nami. Przydzielał środki w wielkościach 80-300 tys. zł. W 2007 r. zaledwie 46 800 zł. Udało się również uzyskać środki z MPiPS na kwotę 110 tys. W 2008 r. z MON Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl otrzymaliśmy dotację w kwocie 102 100 zł z przeznaczeniem na przejazdy, opłaty bankowopocztowe i telefoniczne oraz materiały biurowe. Nie otrzymaliśmy dotacji na częściową rekompensatę dla organizatorów opieki specjalnej, którzy problemem organizowania i prowadzenia opieki zajmują się na bieżąco. Rozporządzenie z 20 października 2005 r. byłego ministra obrony narodowej w sposób bardzo skuteczny uniemożliwiło finansowanie pomocy potrzebującym. Utrzymanie jej na dotychczasowym poziomie było możliwe dzięki pracy wolontariuszy i korzystania z zapomóg. Następnie omówił procedurę opracowania nowego projektu rozporządzenia które musi bazować na stosownej ustawie sejmowej. Projekt obu tych dokumentów wymaga uzgodnień i akceptacji odpowiednich komisji sejmowych i ministerstw. Z dotychczasowego postępu prac wynika, że projekt ustawy może wejść pod obrady w br. Projekt ustawy zawiera m.in. zwiększenie progów dostępu do funduszu socjalnego z 70% do 90% dla rodzin i z 85% do 95% dla samotnych przy bazie trzech najniższych emerytur, a także zwiększenie wskaźnika tworzenia funduszu socjalnego z 0,5% do 0,6% jako dodatek do funduszu emerytalnego w WBE oraz możliwość przesuwania środków między WBE – w przypadku kiedy WBE nie jest w stanie posiadanych środków Funduszu Socjalnego wykorzystać. Niepokoi fakt, że WBE, które mają dużą ilość świadczeniobiorców wojskowych o niskich dochodach i nie wykorzystują w połowie posiadanych środków Funduszu Socjalnego. Na zakończenie Aleksander Kubacki powiedział: „Przegląd spraw tak referowanych przez prelegentów i gości oraz przez was koledzy był obrazem zadań, które obejmuje problematyka socjalno-zdrowotna”. Z wypowiedzi widać, jak dużo trzeba jeszcze zrobić, ale też widać ile zrobiliśmy. To buduje, mimo trudności, z którymi powinniśmy sobie poradzić. Musimy działać nie dla siebie ale na rzecz środowiska naszych kolegów i ich rodzin. Zamiar szkolenia został osiągnięty – życzę powodzenia i satysfakcji z wysiłku – zakończył płk Kubacki. Józef SZEWCZYK ŻYCZENIA POD CHOINKĘ Korzystając z okazji, że w Zarządzie Głównym Związku przebywali prawie wszyscy członkowie jego władz naczelnych, przeprowadziliśmy błyskawiczny sondaż w związku z nadchodzącymi świętami i Nowym Rokiem zadając kolegom pytania: CZEGO ŻYCZYSZ SOBIE W NOWYM 2009 ROKU? TWOJE ŻYCZENIA DLA ZWIĄZKU. JAKIE SĄ TWOJE OCZEKIWANIA I ŻYCZENIA DLA POLSKI. Buzuk Tadeusz – prezes ZR w Siedlcach: Zdrowia sobie i całej rodzinie, utrzymania pracy zawodowej w SR ZOZ, ożenić syna i doczekać wnuków. Utrzymania nazwy Związku bez końcówki „Oficerów Rezerwy”, wyboru mądrych ludzi do władz Związku, efektywniejszego działania ZG, przekonania wszystkich emerytów i rencistów, że Związek jest potrzebny. Aby Polak był dla Polaka bratem, żeby politycy zmądrzeli lub zostali wymienieni. Chumek Leszek: – członek ZW – Gdańsk i ZG: Zdrowia. Udanego Zjazdu i wyboru nowych władz, zjednoczenia ruchu służb mundurowych. Lepszego współdziałania elit politycznych. Cieślak Józef – prezes Koła nr 9 – Krosno Odrz., członek Prezydium ZW – Zielona Góra i ZG: Rodzinnego szczęścia, dalszych kontaktów z młodzieżą szkolną oraz żeby mnie czytali w „GWiR” nie tylko w środowisku byłych wojskowych. Żeby Związek miał prestiż również w MON, rządzie i parlamencie. Zakończenia wszelkich waśni i rozliczeń. Detmer Romuald – prezes ZR Słupsk, członek ZG: Szczęścia w domu i zagrodzie. Integracji stowarzyszeń byłych żołnierzy WP. Zgody i współpracy rządzących. Domański Zbigniew – przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej: Żebyśmy byli zdrowi, bo leki drożeją i żebym był dobrze rozumiany przez kolegów, których kontroluję. Chcę to robić w przyjaźni i z uśmiechem. G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 Dopływu nowych członków, poprawy w dopływie środków ze składek, pokonania bariery niemożności awansów i odznaczeń, które się ludziom należą i nic państwo nie kosztują. Żeby w Polsce zapanował wreszcie spokój bez nienawiści i zamieszczania. Garbalińska Stanisława – członek Rady Redakcyjnej „GWiR”, poetka i malarka: Zdrowia i pomyślności również dla aktywu związkowego i „Rodzin Wojskowych”, ciekawych publikacji. Wyboru do władz mądrych ludzi i dobrych organizatorów. Uniewinnienia generała Wojciecha Jaruzelskiego, odpolitycznienia TVP, wycofania makabrycznych filmów USA, przywrócenie liceów pedagogicznych ze szkołami ćwiczeń. Góra Jerzy – prezes Śląskiego Zarządu Wojewódzkiego - Katowice, członek ZG: Dla siebie i rodziny zdrowia. Wzrostu szeregów Związku, nie gorszego niż w 2008 r. opieki specjalnej dla potrzebujących kolegów, a do tego potrzebne są większe dotacje. Przedstawiać prawdziwą historię PRL, godnie reprezentować nas przez władze RP. Jakubiak Jan – wiceprezes ZR Nowy Sącz, członek ZG: . Być zdrowym i dalej działać w Związku, doczekać się uregulowania spraw emerytalno-rentowych. Zadbać o większa opiekę osób samotnych. Spokoju, nieośmieszania nas w świecie. Jóźwiak Romuald – prezes ZW - Olsztyn, członek ZG: Poprawy zdrowia, zmiany naliczania emerytury. Dobrego przygotowania Zjazdu, większych wpływów w ramach 1%, zapewnienia wydania „GWiR” w większym nakładzie. Dobrej współpracy z sąsiadami. Kaniecki Józef – członek ZG I kadencji: Zdrowia sobie, rodzinie i wszystkim związkowym kolegom. Zacieśnienia współdziałania na wszystkich szczeblach od Koła do ZR i ZW. Zakończenia „wojen na górze”, zwiększenia autorytetu wojska w społeczeństwie, poprawy stopy życiowej najbiedniejszych. Kłodnicki Albin – przewodniczący Komisji Rewizyjnej ZR – Bielsko-Biała, prezes Koła nr 10 – Żywiec, członek ZG: Zdrowia. Aby rozwijał się i dbał o interesy środowiska żołnierskiego. Spokoju na szczytach władzy, poszanowania obywateli. Kosiński Tadeusz – prezes ZW w Szczecinie, członek ZG: W miarę dobrego zdrowia i zadowolenia z dzieci i wnuków. Wzrostu szeregów i życzliwości ze strony wojska oraz władz samorządowych. Zminimalizowania skutków kryzysu, zakończenia walki politycznej. Krupa Kazimierz – prezes ZR – Toruń, członek ZG: Dobrego zdrowia. Żeby z uporem realizował cele statutowe. Opracowanie „Mapy drogowej” w zakresie świadczeń emerytalnych, wzrostu gospodarczego. Machno Jan – członek Rady Redakcyjnej „GWiR”, kronikarz Związku z Rzeszowa: Utrzymanie kondycji zdrowotnej i pomysłów na ciekawą tematykę do „GWiR”. Znalezienie sposobu na powstrzymanie spadku liczebności Związku, lepszego doboru osób do władz, zwiększenie prenumeraty „GWiR”. Żeby walka partyjna nie przesłaniała interesów państwa. Maciejny Zygmunt – prezes ZW Poznań, członek ZG: Waloryzacji płacowej emerytury, udziału w XI Sejmiku Korespondentów, rodzinnego spotkania z okazji 35-lecia pożycia małżeńskiego z żoną Krystyną. Integracji środowiska byłych żołnierzy WP pod przewodnictwem ZBŻZiORWP, udanego VIII Zjazdu. Zakończenia waśni, rozdrapywania ran, opamiętania się pracowników IPN, wejścia do strefy EURO. Markiel Stanisław – członek Prezydium ZW - Poznań: Utrzymać słabnące zdrowie, redagowania biuletynu. Wyboru aktywnych prezesów i zarządów wszystkich szczebli, więcej uznania dla wydawcy i organów prasowych: miesięcznika i gazety internetowej za ich trud. Marmura Czesław – pełnomocnik ZG ds.. opieki zdrowotnej – Łódź, członek ZG: W zdrowiu zrealizować wszystkie zamierzenia społeczne, zawodowe i rodzinne w tym przeprowadzić I Ogólnopolską Konferencję Naukową nt. „Jakość życia i opieki zdrowotnej weteranów WP”. Udanego Krajowego Zjazdu we wrześniu, a kolegom Związkowcom życzę, aby pamiętali, iż w życiu istotne jest postępowanie według maksymy: „Człowiek jest tyle wart, na ile zostawia po sobie dobrych wspomnień”. Kultury politycznej polityków i aby nie traktowano nas jako masy wyborczej, a Polski jako tortu do podziału. Mikrut Mieczysław: – prezes Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, członek Rady Redakcyjnej: Sobie, kolegom – zdrowia i dalszej ochoty, do działalności społecznej, bo człowiek nie żyje sam dla siebie, a jest istotą społeczną. Dynamiki działań w kampanii sprawozdawczo-wyborczej i mądrych wyborów do zarządów. Wyciszenia kłótni polityków i pogłębienia integracji Polski z UE. Miller Bogdan – prezes Mazowieckiego Zarządu Wojewódzkiego, członek Rady Redakcyjnej: Chciałbym spojrzeć kolegom w oczy bez poczucia winy, że ich w czymkolwiek zawiodłem. Aby delegaci na Zjazd przyjęli programy na miarę wyzwań i realizowali je potem z myślą o dobru Związku, a nie partykularnych interesów. Wybierane władze państwowe powinny sprawować rządy w interesie społeczeństwa, a nie partii oraz oczekuję, że nie będą zapominać o tych obywatelach, którzy życie poświęcali Rzeczypospolitej bez względu na opcję polityczną. Mól Józef – prezes ZW - Bydgoszcz, członek ZG: Wsparcia Związku ze strony dowódców i szefów instytucji wojskowych, a sobie rzecz jasna dużo zdrowia. Żeby był rozumiany przez organ władzy ze względu na rolę, jaką odgrywa w społeczeństwie starszego wieku, któremu należą się godziwe warunki życia. Porozumienia władzy i sił politycznych, mądrych decyzji i życzliwości dla obywateli. Mroczka Józef – członek Prezydium ZG z Rzeszowa: Zdrowia i pomyślności również rodzinie. Wspólnie z powstającą Federacją wystąpić z inicjatywą obywatelską zmiany ustawy z 10 grudnia 1993 r., o zaopatrzeniu emerytalnym żołnierzy zawodowych i ich rodzin, mam na myśli zmianę waloryzacji z cenowej na płacową. Umocnienia bezpieczeństwa Polski, efektywnych przygotowań do Euro-212. Narloch Jerzy – członek ZG ze Szczecina: Spokoju i zdrowia, dokończenia monografii szczecińskiej organizacji związkowej oraz historii rodziny. Zwiększenie czytelnictwa „GWiR”, wydania II części monografii ZG, wyboru dobrych działaczy do władz. Opamiętania społeczeństwa w wyborze eurodeputowanych. Grudzień 2008 Popiołek Stanisław – członek ZG z Warszawy: Zdrowia potrzebnego m.in. do wojaży zagranicznych (w planie Kuba lub RPA). Większej aktywności kadry, która odeszła na emerytury, atrakcyjnych form działania w celu przyciągnięcia nowych członków. Lepszego wykorzystania struktur UE na potrzeby Polski. Pudelewicz Mieczysław – wiceprezes ZW - Wrocław. Członek Rady Redakcyjnej, Człowiek Związku Roku 2007: W podróżach turystycznych dotrzeć m.in. do Skandynawii i na Półwysep Iberyjski. Żeby stał się bardziej atrakcyjny w swoim działaniu oraz zapewnił pomoc obłożnie chorym. Niech się skończy nienawiść polityczna, więcej życzliwości dla ludzi, zaprzestania działalności IPN. Sikorski Grzegorz – wiceprezes ZW i prezes Koła nr 19 w Bydgoszczy, członek Rady Redakcyjnej: G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Zdrowia, znalezienia sponsorów i chętnych do pracy w Związku. Wyboru najlepszych kandydatów do władz, większej liczby Czytelników „GWiR”. Spokoju społecznego bez strajków. Stasiełuk Jan – członek ZG: Dobrej współpracy z władzami miasta, związkami zawodowymi służb mundurowych. Sukcesu w staraniach o rewaloryzację rent i emerytur. Lepszego Sejmu Szafranowski Henryk prezes ZR – Sieradz., Członek ZG: Dalszego poczucia przydatności w pracy społecznej. Partnerstwa z MON w przywróceniu nabytych uprawnień środowiska żołnierskiego. Będziemy „Zawsze wierni Ojczyźnie” – tego może oczekiwać od nas Polska. Opracował (WIT) PRIORYTET PROTEST CZŁONKÓW KOŁA NR 2 ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE W SPRAWIE PROCESU GENERAŁA ARMII WOJCIECHA JARUZELSKIEGO My członkowie Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego zrzeszeni w Kole nr 2 w Warszawie, uczestniczący w zebraniu 18 listopada wyrażamy stanowczy protest wobec zaostrzenia prób dyskredytowania żołnierskiej, patriotycznej postawy generała Wojciecha Jaruzelskiego, przybierających od dłuższego czasu formę bezprzykładnego szkalowania tej postaci z towarzyszącymi jej groźbami i aktami zastraszania. Nade wszystko protestujemy przeciwko sądzeniu generała W. Jaruzelskiego zarzucającymi mu kierowanie tzw. „Związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym”. Próby te, są drastycznym przejawem żądania odebrania Wojciechowi Jaruzelskiemu stopnia generalskiego i uprawnień związanych z funkcją Prezydenta RP. O powyższym świadczy m.in. wypowiedź w „Kropce nad i” w rozmowie z panią Moniką Olejnik – 7 października 2008 roku – rzecznika praw obywatelskich pana Janusza Kochanowskiego, który nazwał generała Jaruzelskiego m.in. „ZBRODNIARZEM”. Wypowiedź ta, naszym zdaniem była szokująca i kompromitująca „rzecznika...” Przyłączamy się i w pełni solidaryzujemy ze stanowiskiem Prezydium ZG ZBŻZiORWP w sprawie procesu generała opublikowanym w „Głosie Weterana i Rezerwisty” nr 11 z listopada 2008 roku. Jako żołnierze zawodowi Wojska Polskiego i byli podwładni generała Jaruzelskiego jesteśmy dumni, że mieliśmy takiego dowódcę i człowieka wielkiej uczciwości. Nasz jednoznaczny stosunek do zasłużonego Polaka określaliśmy kilkakrotnie, a ostatnio w podjętej na zebraniu 19 maja 2005 roku „REZOLUCJI” opublikowanej w „GWiR” nr 7 z lipca 2005 roku na str. 22. Byliśmy, jesteśmy i będziemy z Panem, Panie Generale! Mimo wielu przykrych dolegliwości życzymy zdrowia, wytrwałości i nieprzejednanej walki o słuszną sprawę, której uosobieniem jest Pan Generał! CZŁONKOWIE KOŁA NR 2 W WARSZAWIE GŁOSY W OBRONIE Zawsze służyliśmy Polsce W imieniu wszystkich członków łomżyńskiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego oraz ich rodzin protestujemy przeciwko fałszowaniu historii, nie uwzględnianiu warunków tamtych czasów i haniebnemu traktowaniu przez IPN i jego prokuratorów byłego prezydenta RP gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Zarzut kierowania „zbrojnym związkiem o charakterze przestępczym” uważamy za akt hańbiący i ubliżający wszystkim żołnierzom Wojska Polskiego. Żołnierz Wojska Polskiego zawsze wiernie i z poświęceniem służył Ojczyźnie. Bronił jej granic, walczył o jej wyzwolenie, zagospodarowywał Ziemie Odzyskane, aktywnie uczestniczył w odbudowie Kraju ze zniszczeń wojennych. Proces generała uznajemy za akt zemsty jego przeciwników. Gen. W. Jaruzelski zesłaniec na Sybir, żołnierz frontowy walczący o niepodległość naszego kraju, dowódca który przez wiele lat dobrze nami dowodził i był dla nas wzorem żołnierskiej postawy i żołnierskiego patriotyzmu, wygrał ostatnią bitwę przy najmniejszych stratach w historii bitew, ratując Kraj od katastrofy. W pełni zasługuje na szacunek i uznanie. Prawda jest jedna, i nie można zastąpić jej kłamstwem. Prezes Zarządu Rejonowego w Łomży Leon WAGNER My, byli żołnierze Wojska Polskiego, jego weterani i kombatanci, członkowie Koła ZBŻZiORWP im. Żwirki i Wigury w Poznaniu, zgromadzeni na okolicznościowym spotkaniu z okazji 65. rocznicy bitwy pod Lenino wyrażamy swoje zaniepokojenie zorganizowanym działaniem, zmierzającym do zdyskredytowania naszych byłych przełożonych. Prowadzi się sądowe i inne represje wobec autorów stanu wojennego, co oznacza zagrożenie również dla wszystkich byłych żołnierzy. Stan wojenny zapobiegł wojnie domowej, możliwości interwencji zbrojnej i wielkiej narodowej tragedii. Podobnie musi niepokoić próba rozciągania zbiorowej odpowiedzialności na ludzi i współpracowników służb specjalnych. Emerytów Wojska Polskiego pozbawiono przysługujących im ustawowo niektórych uprawnień, pogardliwie nazwano „polskojęzycznymi” w oderwaniu od realiów służby i zasług w walce o niepodległość i rozwój Polski. Kwestionuje się ich wysiłek i patriotyzm, część z nich usiłuje się pozbawić dobrego imienia i materialnych warunków bytu. Za co? Za to, że służyli Polsce, której nie mogli wybierać. Tej, jaka była, Polsce powstałej na mocy decyzji wielkich mocarstw – Jałtańskich i innych – niezależnie od narodowych aspiracji i interesów. Służyli państwu uznawanemu przez świat i międzynarodowe organa. Ten świat, który dziś nie uznaje zbiorowej odpowiedzialności, w imię praw człowieka. Za naruszenie norm prawa krajowego i międzynarodowego ponosi się odpowiedzialność karno-sądową. Tę regułę GEN. WOJCIECHA JARUZELSKIEGO G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 należy stosować wobec łamiących prawa ze wszystkich ogniw władzy państwowej. Zawsze służyliśmy Polsce, jesteśmy patriotami, nadal chcemy jej służyć a w zagrożeniu bronić. Pragniemy by dla wszystkich nas była sprawiedliwą matką a nie złą macochą, dzielącą dzieci na lepsze i gorsze. Pragniemy dożywać swoich dni w spokoju, w szacunku ze strony władzy i społeczeństwa. To nam się należy – za walkę, naszą ofiarną służbę i pracę. Chcemy żyć bez obaw, o pogorszenie warunków bytowych, gdy domorośli politykierzy znów wymyślą coś nowego, zrzucą na nas nowe oskarżenia, by ratować własne interesy i zachwianą pozycję w opinii społecznej. Przykro nam, że w propagowaniu zasad zbiorowej odpowiedzialności wobec niektórych grup zawodowych, dyskredytowaniu Jest okazja... Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2009 Roku składam najserdeczniejsze życzenia Wszystkim Moim Koleżankom z Koła nr 4 Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” przy Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w Warszawie. Życzę wszelkiej pomyślności i szczęścia w życiu rodzinnym oraz serdecznie dziękuję za aktywną działalność społeczną, a szczególnie wyjątkowo wspaniałym koleżankom: Irenie Pyrka, Annie Wawrzyniak z Jej mężem, Wiesławie Wojda, które od ponad dziesięciu lat organizują społecznie zbiórkę darów dla podopiecznych (odzieży, obuwia, pościeli, sprzętu sportowego, gier, zabawek, książek i słodyczy – z dowozem). Wspaniałe realizują w ten sposób ideę naszego Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” – integracja środowiska i pomoc potrzebującym. „Państwa dar jest jeszcze jednym dowodem na to, że grono ludzi wielkiego serca wciąż się powiększa, a to daje nam nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Państwa darom nasi podopieczni czują się dowartościowani i wierzą, że każdy następny dzień dzięki Waszej pomocy będzie spokojniejszy”. Tak piękne słowa nadesłało kierownictwo Domu Samotnych Matek w Dziećmi Markot-Bajka „Dobro Dziecka” 03-054 Warszawa ul. Skierdowska 2 Dziękujemy wspaniałym koleżankom, których los obdarzył darem niesienia pomocy potrzebującym. Stanisława GARBALIŃSKA Szanowny Panie Redaktorze W ostatnim numerze czasopisma „Głos Weterana i Rezerwisty” (nr 10(232) na stronie z moim artykułem „O Lenino – ku pamięci” moje zdjęcie – w mundurze komandora – zostało umieszczone w dolnym prawym rogu strony, a więc w miejscu służącym do „kartkowania”. Ani w tym ani w innych numerach „Głosu Weterana i Rezerwisty” nie natrafiłem na tak – w mojej ocenie – lekceważące i ośmieszające zarazem traktowanie kogokolwiek, a tym bardziej autora artykułu. Zmuszony jestem ocenić takie działanie – i to wobec członka Związku – jako urągające etyce dziennikarskiej, a przede wszystkim kulturze osobistej. Jestem przekonany, że było do działanie świadome, bo wiąże je z moją pozytywną oceną oraz uznaniem dla mojego byłego dowódcy – gen. Zygmunta Berlinga, wyrażonym w moim artykule – wspomnieniu o bitwie pod Lenino. Domagam się przeproszenia w najbliższym numerze „Głosu Weterana i Rezerwisty” . Nie spełnienie tego życzenia spowoduje moje dalsze, stosowne działania. Z poważaniem Edward TOCZEK Od redakcji: Pana Edwarda Toczka z Gdyni uprzejmie informujemy, że nasza redakcja, jak każda inna ma prawo redagować i skracać nadesłane teksty. Pański tekst wymagał opracowania stylistycznego, z czym się pan zgodził. Dotychczas wszyscy autorzy byli zaszczyceni tym, że obok nazwiska pokazujemy ich podobizny. Bo są to ich teksty, a nie o nich napisane materiały. O gen. Berlingu mamy jak najlepsze zdanie, dlatego opublikowaliśmy pański artykuł. Domaga się pan przeproszenia więc przepraszamy i dziękujemy za artykuł, a zdjęcie umieszczone w prawym, czy lewym rogu kolumny wyróżnia autora. Z okazji Nowego Roku życzymy dużo zdrowia. Redakcja Sprostowanie/12 zasług Wojska Polskiego i jego dowództw, w bezkrytycznym opluwaniu PRL, walnie uczestniczy duża część przedstawicieli mediów, jak też niektóre organa prasowe, często dla finansowej rekompensaty, gotowe są głosić nieprawdę, usprawiedliwić każdą podłość. Pragniemy żyć w kraju gdzie młodzieży przekazuje się prawdę o przeszłości i zasługach jej obywateli, w kraju, gdzie „prawo zawsze prawo znaczy a sprawiedliwość jest jedna, dla wszystkich”. Piszemy te słowa, bo nie wolno milczeć wobec szerzącej się nieprawości,. Milczenie wobec zła – jest tchórzostwem. Z upoważnienia zebranych Prezes Koła Zygmunt BULZACKI W artykule pt. „Rachunek sumienia” („GWiR” nr 11 z 2008 r.), zakradły się błędy powstałe jak mi wiadomo z przyczyn technicznych. Drugi akapit od góry wiersz 7: jest Koło nr 1, 5, 49, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 4 członków: powinno być Koła 1, 5, 29 i 44, itd. Drugi akapit od góry, wiersz 8: jest Koło nr 2, 6, 12, 39 i 53, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 5 członków, powinno być Koło nr 2, 6, 8, 12, 39 i 53, itd. Mirosław DĄBRZALSKI Z lewej Wiesława Wojda, z prawej Irena Pyrka KAMPANIA WYBORCZA Coraz trudniej! Na dobre, bo już od 1 września br. trwa kampania sprawozdawczo – wyborcza w naszym Związku. Jest to czas znacznego ożywienia dyskusji, rozmów, propozycji, uwag itp. na wiele tematów i problemów jakie pojawiają się przy takiej okazji. Otwieram nr 10 „GWiR” i na stronie 1-3 mamy w kolejności: „Przyczynek do dyskusji przed VIII Kadencją” – sekretarza generalnego ZG. W stałej rubryce Słowo Prezesa ZG. „Główna praca koledzy przed nami” oraz „Ten problem trzeba rozwiązać” pisze korespondent z Warszawy kol. W. Piekarczyk. Chociaż każdy z innej pozycji, to jednak wszyscy zgodnie podkreślają, że wybór nowych członków władz każdego szczebla powinien być bardzo wnikliwie przemyślany, aby we władzach znaleźli się najlepsi, najaktywniejsi i co ważne chętni do społecznego działania. Tak, to jest ogromnie ważne, bo przecież od jakości członków władz, (szczególnie prezesów), zależy później stan całej organizacji. Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że lat temu 15, nawet 10 nie było prawie żadnych problemów z wyborami do władz koła, czy innych zarządów, zawsze znaleźli się chętni. W ostatnich latach nasze szeregi poważnie się skurczyły, wielu prawdziwych działaczy odeszło na zawsze, innym przybyło za dużo lat, a u innych już nie to zdrowie, chęci są, tylko możliwości nie te. A więc obiektywna rzeczywistość i otaczające nas realia, przy podejmowaniu wyborczej decyzji, nie zawsze pozwalają, na wszechstronną ocenę możliwości kandydata do władz. Jest coraz gorzej, coraz trudniej o dobrych działaczy, znam to z życia w terenie, bo tam jestem we władzach od lat kilkunastu. Obawiam się, że w znacznej ilości kół działacze w zarządach będą z tzw. „łapanki”, byle tylko chcieli coś robić. Skorych do działania, jak przed laty prawie wcale nie ma. Prawdziwi działacze - społecznicy nie stoją w kolejce i nie czekają na propozycje. Przyczyn tego stanu jest bardzo dużo, nie ma sensu wyliczać, gdyż to znamy. Jeden z istotnych powodów przytacza kol. W. Piekarczyk w przywołanym numerze „GWiR”. Grudzień 2008 Pisząc: „...przyciśnięty do muru...” kolega wypalił: „A co ty myślisz, że ja do swoj ej pracy w zarządzie koła będę jeszcze dopłacał”? I to jest właśnie jedna z wielu obiektywnych rzeczywistości istniejących realiów. Prezes ZG. pan gen. Adam Rębacz zwraca uwagę „by każdy z nas wszechstronnie oceniał możliwości kandydata do władz Związku”. Oczywiście to jest możliwe, a nawet konieczne, jeżeli tylko będzie w czym wybierać. Rzeczywistość skrzeczy i jest nieubłagana, dzisiejszy aktywny działacz społeczny, mało, że nie ma żadnych profitów, to jeszcze musi dołożyć z własnej kieszeni. Prawda, że nie są to zawrotne wydatki, ale jakieś są, a ich wartość nie jest równa jakościowo każdej kieszeni. Zachęcać do tej pracy nie mamy czym. Pamiętamy od dawna częstą odpowiedź wielu kolegów, na propozycję wstąpienia do organizacji, „a co to mnie da”? Związek jest biedny. Pewnie, że łatwiej jest działać kiedy są, w miarę wystarczające fundusze. Ostatecznie, na szczęście nie wszystko zależy tylko od pieniędzy. Jakie w tej sytuacji jest wyjście? Związek istnieć musi, wszystkie instancje struktury Związkowej też, a prawdziwych dzia- G³os Weterana i Rezerwisty łaczy z każdym rokiem coraz mniej. Zachodzi więc konieczność poszukiwania innych rozwiązań. Tam gdzie brak dobrych i chętnych, ustępujące zarządy kół muszą wziąć na siebie obowiązek wszechstronnej pomocy nowym, nawet gdy nikt z nich nie wejdzie w ich skład. Nie wolno pozostawić nowych władz w osamotnieniu. Dobra rada, podpowiedź, czy choćby skromna pomoc ze strony doświadczonego kolegi jest bezcenna, przynajmniej na starcie. Ponadto, kiedyś byłem zdecydowanym przeciwnikiem łączenia, nawet małych kół, działających w jednym garnizonie, z uwagi na różne interesy. Obecnie sytuacja się zmieniła, w niektórych wypadkach należy przemyśleć, czy nie celowym będzie łączyć małe liczebnie koła w większe organizacje. To nic, że kół będzie mniej. Takie decyzje należy podejmować po rozważeniu wszystkich aspektów za i przeciw. Za warunek konieczny uważam, że łączenie nie spowoduje zmniejszenia się poprzedniego stanu ilościowego, wręcz odwrotnie, czynić wszystko dla pozyskania nowych członków. Hieronim KOSIOR działań zarządów kół i szerokiej rzeczy członków, w tym wspomnianego aktywu związkowego. O sile i znacznej aktywności kół decyduje wiele elementów. W naszych łódzkich strukturach Związku działają koła godne uznania. Wymienię tu m.in. Koło: nr 2 (prezes płk Czesław Marmura), nr 3 (prezes płk Franciszek Piecuch), nr 4 (prezes płk Jan Rycek), nr 5 prezes płk Włodzimierz Prorok), nr 7 (prezes ppłk Feliks Kowalski), nr 16 (prezes st. chor. Marek Kałuziak) i nr 17 (prezes ppłk Ryszard Gąsiorek). Sukcesy owych kół, także innych, zależą od spełnienia trzech głównych warunków. Po pierwsze, od rzeczywistej woli osiągnięcia celu. Po drugie, od starannego przygotowania strategii. Po trzecie wreszcie, od konsekwentnego wprowadzenia jej w życie. Spełnienie pierwszego warunku zależy od naszych działań inspirujących oraz od roli władz i aktywu związkowego. Na urzeczywistnienie drugiego warunku wpływa wiele elementów organizacyjnych, a nade wszystko zweryfikowanie w wyborach członków władz kół, a zwłaszcza pozbycie się ludzi mało aktywnych i lekceważących istotne problemy koła czy struktury wojewódzkiej. Opracowanie strategii – pro- CZAS ZMIAN Wielkim zainteresowaniem cieszy się każda kolejna publikacja w „Głosie Weterana i Rezerwisty” w rubryce „Słowo Prezesa”. Ostatnie, zwłaszcza z maja i czerwca bieżącego roku, nader trafnie ujmują problematykę zbliżającej się kampanii sprawozdawczowyborczej, a zarazem zachęcają szeregi członkowskie do głębszych rozważań nad pracą i działaniem struktur związkowych na obecnym etapie i w przyszłej, VIII kadencji. Dobrze się dzieje, że z tak dużym wyprzedzeniem zastanawiamy się nad realiami naszej pracy, a nade wszystko nad różnymi zmianami organizacyjno-merytorycznymi, które powinny znaleźć odbicie w dokumentach programowych na szczeblu kół oraz zarządów wojewódzkich (rejonowych), a także krajowym Związku. Praktyka potwierdza, co mogę powiedzieć na podstawie długoletniej działalności związkowej, że o działalności i dynamice zmian w Związku decydują koła, a także ogniwa pomocnicze w postaci komisji zespołów problemowych, które skupiają aktyw. Podstawą owej dynamiki, ogólnie rzecz biorąc dobrej pracy, są m.in. wola i strategia www.gwir.pl gramu działań zależy od nas samych, od naszych chęci i form zaangażowania. Mówiąc o „czasie zmian”, mam na uwadze przede wszystkim te czynniki, które de facto decydują o jakości dalszych działań związkowych. Uważam, że kampania sprawozdawczo-wyborcza w kołach powinna być ukierunkowana na: – aktywizację dolnych ogniw związkowych w działaniach i na rzecz integracji środowiska byłych żołnierzy zawodowych; – pełną ocenę stopnia wykonania zadań statutowych oraz zadań programowych, dotyczących głównych płaszczyzn działania, a mianowicie: organizacyjnej, społecznej, obronnej i socjalno-zdrowotnej; – uwypuklenie działań i dokonań innowacyjnych, godnych kontynuacji w nowej kadencji; – ocenę indywidualnej aktywności członków Związku w działaniach koła, a także aktywności społecznej na innych płaszczyznach; – ocenę współpracy z jednostkami patronackimi oraz innymi podmiotami społecznymi; – uwypuklenie trudności w pracy koła. Józef LELITO Do Sekretarza Generalnego Zarządu Głównego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Jako członek o ponad 25-letnim stażu, proponuję pozostanie przy obecnej nazwie Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego. Za taką propozycją przemawia ponad ćwierćwiekowy dorobek struktur organizacyjnych Związku, opisywany w każdym numerze „GWiR”, zwłaszcza w latach VII kadencji. Przytoczę tylko niektóre efekty dorobku, wynikłe również z oddolnych inicjatyw: – Przystąpienie do zorganizowania domu weterana. – Utworzenie Federacji Służb Mundurowych w Słupsku, Nowym Sączu i Sanoku oraz na szczeblu Zarządu Głównego. – Poprawa jakości i dystrybucji miesięcznika oraz uruchomienie internetowego wydania „GWiR”. – Uzyskanie uprawnienia organizacji pożytku publicznego. – Powstanie Federacji Służb Mundurowych sprzyja wniesieniu skargi do Trybunału Konstytucyjnego RP w obronie praw nabytych przez żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy państwowych, wymienio- nych w ustawie z dnia 18 października 2006 roku (dekomunizacyjnej). Zmiana nazwy związku spowoduje znaczne uszczuplenie finansów związku na działalność statutową z powodu zmian sztandarów i tablic z nazwą związku, pieczęci a także opłat sądowych. Uważam, że szkoda czasu na rozważanie celowości zmiany nazwy związku, bowiem zmiana nie spowoduje zniesienia opłat za korzystanie z pomieszczeń wojskowych i nie zachęci młodych wiekiem i stażem rezerwistów do zasilenia szeregów nawet nowego związku. Antoni RADNY G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 z życia ZWIĄZKU Ostatnie w 2008 r. posiedzenie Zarządu Głównego odbyło się w 18 listopada, i było bardzo starannie przygotowane oraz bogate merytorycznie. Jednak, z uwagi na wielorakość omawianej problematyki, wielu uczestników czasami wyrażało różnorodne opinie, co bardzo dobrze świadczy o demokratycznym charakterze naszego Związku. Otwierając obrady, Prezes ZG gen. dyw. Adam Rębacz zaproponował uczczenie minutą ciszy pamięć wszystkich zmarłych w tym roku kolegów i przyjaciół związkowych. Wymienił osoby, które były w kraju i Związku bardzo znane: kpt. WP - premiera Mieczysława F. Rakowskiego, byłego prezesa Zarządu Wojewódzkiego we Wrocławiu gen. Mieczysława Mazura oraz prezesa Zarządu Wojewódzkiego w Białymstoku płk. Aleksandra Urbanowskiego. Wystąpienie inauguracyjne gen. Rębacza obejmowało podsumowanie wszystkich zamierzeń planowych i nieplanowych realizowanych w Związku w br. Stwierdził, że były one wzorowo zrealizowane przy ogromnym zaangażowaniu wielu członków Związku. Następnie, szczegółowo zrelacjonował przebieg ostatniego III Kongresu EUROMILU w Brukseli w którym osobiście uczestniczył. W trakcie Kongresu podjęto decyzję o wstąpieniu EUROMILU jako członka wspierającego do Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych. Głównym zadaniem Konfederacji… jest wspieranie działań dotyczących zrzeszania się żołnierzy. Kongres EUROMIL przyjął nowy statut oraz wybrał władze na czteroletnią kadencję. Ogromnym wyróżnieniem naszej delegacji było wybranie na członka Zarządu EUROMILU, płk. Tichoniuka – przewodniczącego Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów WP. Podczas Kongresu, ciekawe były robocze warsztaty na temat „Powrót do domu - powrót do środowiska wojskowego po zakończeniu misji za granicą”. Wybitni eksperci w tej dziedzinie, przy dużym zaangażowaniu wszystkich delegatów dyskutowali na temat skutków wykonywania służby poza granicami kraju ze szczególnym uwzględnieniem stresu pola walki w odniesieniu do służby i stanu zdrowia żołnierza. Uznano, że wszyscy członkowie EUROMILU w obliczu zmieniających się warunków pola walki powinni lobbować za stworzeniem przez władze państw wysyłających swych żołnierzy w rejony działań wojennych, warunków pozwalających na możliwie szybką regenerację sił biorących w nich udział ze szczególnym uwzględnieniem neutralizacji psychologicznych skutków pobytu w rejonie konfliktu. Prezes gen. Rębacz poinformował, że wszystkie materiały z Kongresu będą rozpowszechnione w naszym Związku. W dalszej części wystąpienia przedstawił pismo gen. Jaruzelskiego do władz Związku z podziękowaniami za zajęte przez Związek stanowisko w sprawie toczącego się „sterowanego” procesu sądowego. Na zakończenie podkreślił, że daje się zauważyć coraz większe zainteresowanie publikacjami prasowymi i internetowymi w „Głosie Weterana i Rezerwisty”. Zaznaczył, że należy to przełożyć na zwiększenie liczby prenumeratorów „GWiR” oraz sponsorów naszego czasopisma. Zaapelował do wszystkich obecnych, aby przyszły Rok - Zjazdowy był odpowiednio wykorzystywany we wszystkich dziedzinach naszej działalności związkowej. W dalszej części posiedzenia, redaktor naczelny „Głosu Weterana i Rezerwisty” płk Antoni Witkowski przedstawił projekt „Regulaminu Człowieka Roku”. Główna zmiana regulaminowa polega na tym, że to czytelnicy i członkowie Związku będą głosować na osoby nominowane do nagród, a nie władze związkowe. Jest to spełnienie oczekiwań oraz sygnałów docierających do ZG i redakcji. Działania Związku w obszarze opieki paliatywnej omówił wiceprezes płk Aleksander Kubacki. Narastający kryzys w kraju powoduje, że w naszych szeregach w tej dziedzinie jest jeszcze wiele do zrobienia. Przeprowadzona analiza członków Związku wykazała, że w ciągu roku przybyło nam ok. 8,4 tysiąca, ubyło lub odeszło na „wieczną wartę” 7,2 tysiąca, tak więc realny wzrost członków to tylko 1,2 tysiąca. Nadal rośnie ilość osób wymagających opieki paliatywnej. Jest również nadzieja, że wzrosną środki finansowe na fundusz socjalny w wojsku (z 0,5 na 0,6 % co daje wzrost o ok. 30 mln zł) co powinno się przełożyć na jego fizyczne wykorzystywanie. Dlatego należy zdynamizować prace wojewódzkich i rejonowych komisji socjalno-zdrowotnych w zdobywaniu informacji i ich przekazywaniu do ZG w celu zintensyfikowania działań w tym obszarze. Należy zaznaczyć, że wszystkie tegoroczne środki finansowe na opiekę paliatywną muszą być wykorzystane do 15.12.2008 r. Wiceprezes Kubacki przedstawił również główne zadania na 2009 r. Są to: szersza współpraca z WBE, zwiększenie opieki specjalnej (paliatywnej) oraz dalsze działania w kierunku stworzenia domów „Weterana”. Płk Czesław Marmura przedstawił główne założenia organizacyjno-metodyczne ogólnopolskiej konferencji naukowej nt. „Jakość życia i opieka zdrowotna weteranów służby w Wojsku Polskim”, planowanej do przeprowadzenia w Łodzi 4-5 czerwca 2009 r. Zaapelował, aby włączyli się wszyscy do realizacji tego zamierzenia. Związkowe zadania dotyczące działalności wydawniczej przedstawił wiceprezes płk Kazimierz Kolasa. Wysoko ocenił prace wydawnicze Związku, w tym głównie „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Zaznaczył, że trzeba szerzej rozpropagować, również na łamach „GWiR” – wydawnictwo „Księga pamiątkowa Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego”. Wydany I tom dotyczy działalności władz centralnych Związku, zaś przygotowywany II tom dotyczyć będzie „Rysu historycznego organizacji terenowych Związku”. Zrealizowane zamierzenia popularyzatorskie omówił i skomentował wiceprezes płk Jan Gazarkiewicz. Szerokim echem, nie tylko w naszym środowisku odbiły się: Konferencja naukowa w AON oraz VIII Zawody Obronne w 1 WBP w Wesołej. Przedstawił także wyniki zawodów korespondencyjnych w strzelaniu, problematykę wyróżnień oraz 19 kandydatów do wpisu Księgi Honorowej Związku. Szerzej, z racji pełnionej funkcji skarbnika Związku zatrzymał się na problemach związanych z realizacją budżetu w 2008 r. oraz wydatkowaniem środków finansowych uzyskanych w ramach odpisów 1 % podatku jako organizacja pożytku publicznego. Główne „Zasadnicze zamierzenia Zarządu Głównego ZBŻZiORWP na 2009 rok” przedstawił sekretarz generalny Związku płk Jan Kacprzak. Szerzej zatrzymał się na zamierzeniach związanych z VIII Zjazdem Krajowym Delegatów Związku, XI Sejmikiem Korespondentów „GWiR”, posiedzeniami ZG oraz Prezydium Zarządu Głównego. W końcowej części posiedzenia głosowano nad uchwałami Zarządu Głównego. Wiele emocji wzbudziła Uchwała dotycząca podziału środków finansowych z funduszu OPP. Twarda męska dyskusja doprowadziła do rozwiązania tego problemu. W dyskusji koledzy, poruszali problemy, które nurtują członków Związku. Ponadto, omawiano wiele spraw organizacyjnych. Na zakończenie prezes Związku gen. Rębacz podziękował wszystkim za aktywną działalność społeczną w 2008 r. i prosił o kontynuację w przyszłym zjazdowym roku. Ostatnie tegoroczne posiedzenie Zarządu Głównego Związku przeszło do historii i nie tylko. Czeka nas teraz bardzo dużo zadań, które jesteśmy gotowi zrealizować dla dobra środowiska. Miłosz BiałY Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty Jestem usatysfakcjonowany Lepiej późno niż wcale Mam nadzieję, że wszyscy, którzy postulowali integrację, zostali usatysfakcjonowani informacją gen. Adama Rębacza w Gazecie Internetowej Związku o powołaniu do życia komitetu organizacyjnego Federacji Służb Mundurowych. Niezrozumiały jest brak w wykazie przedstawicieli zarządów stowarzyszeń i związków zrzeszających byłych żołnierzy LWP. Spodziewam się, że przedstawiciele tych organizacji, po opublikowaniu statutu złożą akces do federacji. Jestem przekonany, że nie tylko moja satysfakcja jest tym większa, bowiem Zarząd Główny wreszcie docenia oddolne postulaty członków, w tym korespondentów. Powstanie Federacji Służb Mundurowych jest okolicznością sprzyjającą do podjęcia przygotowań w sprawie obrony uprawnień emerytalnych przez osoby służące w strukturach organizacyjnych państwa, wymienionych w Ustawie z dnia 18 października 2000 roku o ujawnieniu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1999 oraz ich treści. W paragrafie 2 tej ustawy dekomunizacyjnej wymienionych jest 12 organów państwowych. Wymienię tylko kilka, jak Rada Ocalenia Narodowego, Organa Urzędu Bezpieczeństwa, Akademia Spraw Wewnętrznych, Milicja Obywatelska do 1954 roku, Zwiad Ochrony Pogranicza, Wojskowa Służba Wewnętrzna, Zarząd II Sztabu Generalnego. Jedynym organem rozstrzygającym o zgodności z Konstytucją uchwalonej ustawy jest – Trybunał Konstytucyjny RP i to w pierwszej kolejności. Moim zdaniem nie wolno zwlekać z przygotowaniami do złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego do czasu wejścia w życie ustawy, gdyż według zamiarów PO i PiS ponad trzysta tysięcy osób ich rodzin będzie miała ograniczone prawa emerytalne do minimum. Celowe jest wykorzystanie ustawowego wymogu o udziale prawnika lub radcy prawnego w procesie. Tylko doświadczony prawnik będzie w stanie określić tryb i zakres przygotowań skarg przez organa statutowe ZBŻZiORWP i Związków zrzeszonych w Federacji Służb Mundurowych oraz przez osoby indywidualne. Zasadność przygotowania skargi do Trybunału Konstytucyjnego uzasadniam sytuacjami przeciętnej rodziny emeryta wojskowego, któremu grozi emerytura o najniższej wysokości. – Miesięczne opłaty stałe, jak czynsz za lokal o pow. 37 m kw. plus opłaty za gaz, energię elektryczną, telefon, wynoszą 525 zł, a koszt www.gwir.pl leków 185 zł – razem 710 zł. W tak tragicznej sytuacji na pewno nastąpi zaniechanie opłaty czynszu, by mieć pieniądze na życie i lekarstwa. Te osoby będą zagrożone eksmisją z zajmowanego lokalu. Zapomogi z Fundacji Emerytów i Rencistów Wojskowych z Wojskowych Biur Emerytalnych mogą tylko złagodzić sytuację materialną tych osób. Jest jeszcze możliwość przyznania dodatku mieszkaniowego. Należy więc wykorzystać przepisy z ustawy z dnia 2 lipca 1994 roku o najmie lokali i dodatkach mieszkaniowych (rozdział 6). Znaczna ilość funkcjonariuszy i byłych żołnierzy zawodowych w latach powojennych skorzystała z możliwości, jakie były po 1945 roku, żeby poprawić swój los po przeżyciach w latach przedwojennych, w czasie okupacji oraz trudów w latach odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych. Wielu z nich zasiliło szeregi funkcjonariuszy urzędów państwowych, Wojska Polskiego i wykonywała swoje obowiązki w dobrej wierze, że służą Ojczyźnie, Polsce. Krzywdzące, niehumanitarne decyzje dotkną przede wszystkim ludzi w podeszłym wieku w dodatku schorowanych. Z tych względów Zarząd Główny ZBŻZiORWP powinien uznać za zasadne podjęcie pracy organizacyjnej do złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego RP przeciwko ustawie o odpowiedzialności zbiorowej i o zachowanie prawa państwowego. Antoni RADNY Dyrektor Departamentu Kadr MON gen. bryg. Janusz Bojarski spotkał się z Zarządem Koła funkcjonującym przy tej instytucji od jego powstania w 1981 roku. W spotkaniu uczestniczył zastępca dyr. pan Andrzej Niewiadomski – długoletni opiekun Koła – oraz członkowie Zarządu: prezes Marian Smoliga, wiceprezesi Stanisław Medyński i Jerzy Rutka oraz skarbnik Marian Szczepanik. Na wstępie prezes Koła wręczył dyrektorowi Bojarskiemu medal 25-lecia Związku, po czym przedstawił historię Koła i zapoznał ze sprawami, jakimi się zajmujemy oraz z aktualnymi zadaniami. Jest to m.in. integracja środowiska emerytów i rencistów wojskowych, w tym okolicznościowe spotkania koleżeńskie, odwiedzanie prze- wlekle chorych członków Koła w domach i szpitalach, uzyskanie pomocy materialnej potrzebującym z Wojskowego Biura Emerytalnego lub z Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, załatwianie spraw pogrzebowych zmarłych członków Koła oraz utrzymanie kontaktów z rodzinami kolegów, który odeszli na wieczną wartę. Poinformował również o zebraniu sprawozdawczo-wyborczym i wyboru nowych władz Koła, planowanym na początek lutego 2009 r. Gen. Bojarski stwierdził, że bardzo go cieszy więź byłych pracowników Departamentu Kadr z macierzystą instytucją. Zauważalny jest wzajemny szacunek do siebie w tym środowisku, co jest niewątpliwie zasługą dobrej pracy zarządu. Podziękował za wyróżnienie medalem 25-lecia, życzył zarządowi wytrwałości w trudnej pracy społecznej i zapewnił, że tak jak dotychczas kierownictwo departamentu i sam osobiście wspierać będą naszą pracę dla ogólnego pożytku środowiska. Marian SMOLIGA Po dymisji prezesa 15 marca 2008 r. na ręce prezesa ZR w Słupsku wpłynęła dymisja prezesa Koła nr 9 w Czarnem mjr. Zbigniewa Marcinowicza, który był prezesem Koła przez 4 kadencje. „W takim stanie rzeczy i w sytuacji jaka panuje w relacji JW, a zarządem Koła nie da się dalej pracować w Związku, tak uzasadniał swoją dymisję kol. Zbigniew, a ponadto zaważyły sprawy osobiste i rodzinne. Obowiązki prezesa pełni zastępca prezesa, st. chor. Józef Ziółkowski, na prośbę i wniosek prezesa ZR zorganizował już zebranie Koła w Czarnem (drugie zebranie w tym roku). Koło liczy 22 członków (jeszcze parę lat temu liczyło ponad 100), na zebranie z udziałem prezesa i skarbnika ZR przybyło 10. Po wystąpieniu prezesa ZR doszło do ostrej, aczkolwiek konstruktywnej dyskusji M.in. padały pytania: l co Związek zrobił pozytywnego przez ostatnie 10 lat dla przeciętnego Kowalskiego (byłego żołnierza zawodowego); l dlaczego mimo porozumienia dowódca garnizonu nie widzi nadal potrzeby przydzielenia dla Koła pomieszczenia służbowego, a jeżeli takie pomieszczenie przydzieli to za media należy zapłacić, a Koło takich pieniędzy nie ma. W garnizonie jest tyle wolnych pomieszczeń, że zakwaterować można jeszcze jeden albo i dwa bataliony wojska, (ale dla koła ZBŻZiORWP nie ma pomieszczenia); l jeżeli Koło ma płacić za media, to czy jeszcze mają dzielić się pieniędzmi członkowskimi z ZR i ZG, bo w stosunku do innych służb mundurowych i tak składki są najwyższe, a oni za media nie płacą; l suchej nitki nie zostawiono na rozporządzeniu MON z 20 października 2005 r. w sprawie funduszy socjalnych i opieki paliatywnej, a najgorsze jest to, że od wydania tego bubla mija 3 lata, a Związek nic w tym kierunku nie zrobił, a jak robi to bez efektów i z miernym skutkiem; l stwierdzono, że koledzy z innych służb mundurowych jeżdżą po kraju (a od 1 lipca 2008 r. po Europie) na wycieczki za 1/2 ceny, również za 1/2 ceny organizują spotkania integracyjne, a nasze Koło nie ma pieniędzy na wiązankę pogrzebową; G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl l dowódca garnizonu robi 1 raz w roku spotkania integracyjne dla kadry i pracowników cywilnych wojska, członków ZBŻZ nie może zaprosić bo dla nich nie ma funduszu finansowego (czy to normalne?); l zawnioskowano, aby w przyszłości następny minister nie zerwał porozumienia, to należy taki zapis o udzielaniu pomocy i współpracy dowódcy (garnizonu lub jednostki wojskowej z emerytami i rencistami wojskowymi oraz ze Związkiem) – umieścić w ustawie o zaopatrzeniu emerytalnym i rentowym; l jak można aktywnie i wydajnie pracować dla Związku, jeżeli na osiedlu wojskowym w Czarnem metr sześcienny ciepłej Grudzień 2008 wody kosztuje 46.00,-zł pytali członkowie ZBŻZiORWP; l skrytykowano również waloryzację cenową oraz w pełni poparto uchwałę ZR w sprawie inicjatywy obywatelskiej do Sejmu RP odnośnie zmiany waloryzacji z cenowej na płacową oraz wniosek do ministra ON, aby III gr. inwalidzka w związku ze służbą wojskową przy pełnej wysłudze lat była naliczana postawa wymiaru 80% (tak jest w innych służbach mundurowych); l dlaczego żona byłego żołnierza zawodowego nie może być objęta opieką paliatywną, a na tanie wczasy jest objęta, aczkolwiek formę tanie wczasy oceniono pozytywnie. MAŁE ALE JARE KOŁO Szczególnym punktem zebrania było wręczenie wyróżnień przeznaczonych przez Zarząd Główny ZBŻZiORWP. Otrzymali je sierż. sztab. rez. Mariusz Saberniak, kpt. Protazy Czech. Ppłk Michał Nowicki współzałożyciel i kilkuletni prezes Koła z okazji 80. rocznicy urodzin, został uhonorowany okolicznościowym dyplomem i statuetką „NIKE” (zdjęcie w załączeniu). Chor. pil. Marek Miśkiewicz otrzymał również dyplom w 55. rocznicę swoich urodzin. Wyróżnionym i jubilatom prezes Koła płk Adolf Marek złożył serdeczne życzenia dalszej twórczej działalności społecznej, zdrowia i dalszych wielu lat życia. Zebranie zakończyło się na wspomnieniach o mundurowych czasach. Beniamin JANICKI Na zebraniu podsumowującym roczną działalność Koła nr 6 w Pile zrzeszającego członków z kilku miejscowości, prezes płk Adolf Marek podziękował obecnemu zastępcy komendanta WKU mjr. mgr. inż. Owczarkowi za udzieloną pomoc i współpracę. Wyraził zadowolenie z udziału 50% członków w prenumeracie „Głosu Weterana i Rezerwisty”, zachęcając pozostałych do dokonania wpłat abonamentowych. Ppłk Michał Nowicki w swoim wystąpieniu nawiązującym do 65. rocznicy bitwy pod Lenino, scharakteryzował także aktualną sytuację polityczno-gospodarczą w kraju. Nasi we władzach uczelni Po rozwiązaniu Wojskowej Akademii Medycznej w 2002 roku przez rząd Leszka Millera oraz ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego powołano Uniwersytet Medyczny w Łodzi, którego rektorem został mjr rez. prof. dr hab. Andrzej Lewiński. Na zebranie Koła nr 2 ZBŻZiORWP zaproszono rektora, przedstawicieli byłej uczelni oraz około 150 zwolnionych do rezerwy jej pracowników. Rektor Lewiński jest członkiem naszego Związku, aktywnym działaczem Koła. W 2008 roku został awansowany do stopnia podpułkownika. Z zaproszonych osób na zebranie przybyło 12, a tylko dwóch kolegów wstąpiło do naszego Związku. W rozmowach z nimi usłyszeliśmy uzasadnione pretensje, że zostali wyrzuceni na bruk, a jako oficerowie wiązali swoją przyszłość z wojskiem, także zawodowy i naukowy rozwój. Na pożegnalnej uroczystości sztandaru uczelni usłyszeliśmy od przedstawicieli Szefostwa Służby Zdrowia oraz MON, że jeżeli będą potrzebni lekarze to zostaną zatrudnieni cywile. A jak wygląda obecnie sytuacja? Kształcenie lekarzy wojskowych przestało istnieć, w Wojsku Polskim brakuje około 620 lekarzy. Nie garną się bowiem do wojska ani na studia wojskowo-medyczne kandydaci z cywila. Na Wydziale Wojskowo-Lekarskim studiuje garstka chętnych do służby wojskowej. Ostatnia dość liczna promocja WAM-owców – 36 absol- wentów (w tym jedna kobieta) odbyła się 13 sierpnia 2005 roku, o czym napisałem w artykule do „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Redakcja nie zamieściła go jednak, gdyż podałem, że w uroczystości brał udział ówczesny marszałek Senatu pan Włdzimierz Cimoszewicz! Były także delegacje MON, przedstawiciele władz Łodzi i województwa, Kompania Honorowa WP z orkiestrą Reprezentacyjną. W miejsce WAM powołano Wydział Wojskowo-Lekarski, którego dziekanem został absolwent Akademii płk rez. prof. dr hab. med. Jan Błaszczyk – kierownik Zakładu Fizjologii i Biofizyki, prodziekanem zaś płk rez. prof. dr hab. med. Andrzej Denys – szef Katedry Mikrobiologii Lekarskiej, a dziekanem Wydziału Fizykoterapii – płk rez. Jerzy Olszewski – kierownik Kliniki Otolaryngologii. Przez dwa lata nie dało się zauważyć większego zainteresowania studiami wojskowo-lekarskimi, na pewno z powodu całkowej zmiany systemu szkolenia, które prowadzono częściowo w Wyższej Szkole Oficerskiej, Szkole Wojsk Lądowych we Wrocławiu, a częściowo na Wydziale Wojskowo-Lekarskim. Kandydaci na lekarzy wojskowych zorientowali się, że nie ma przed nimi żadnej przyszłości i to zarówno wojskowej jak i zawodowej. Zrezygnowano bowiem z rozwiązania polegającego na tym, że lekarzy wysyłano z jednostek wojskowych na systematyczne dokształcanie na KDO, gdzie uzyskiwali upragnione specjalizacje lekarskie. Na przełomie maja KALEJDOSKOP l na finiszu 2008 r l ciąg dalszy z okładki RZESZÓW. Wycieczka zorganizowana przez Zarząd Koła nr 2 ZBŻZiORWP (prezes Stanisław Łutczyn) przy 21 RWT w Rzeszowie przebiegała pod hasłem „Zwiedzamy uroki polskich Bieszczad”. Trasa wycieczki: Rzeszów – Łętownia koło Przemyśla – Bolestraszyce – Kalwaria Pacławska – Arłamów – Trzcianiec (ośrodek 21 BSP – baza noclegowa), Kużmina – Solina – Myczkowce – Lesko. Kierownik wycieczki – Stanisław Lutczyn, pilot – Janusz Bojanowski z PTTK Rzeszów. RYCHWAŁD koło Żywca. Odbyły się uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego. Po uroczystej mszy św. odbył się pokaz sprawności żołnierzy 18 Batalionu Desantowo-Szturmo- 10 Sytuacja w kole jest katastroficzna, ludzie są zbulwersowani i załamani i jeżeli nie nastąpi jakaś pozytywna zmiana w Związku, koło może ulec rozpadowi. Prezes ZR zapewnił uczestników zebrania, że udzieli daleko idącej pomocy, zobowiązał się do zorganizowania spotkania z dowódcą garnizonu Czarne oraz natychmiast zaproponował dla członków ZBŻZiORWP korzystne ubezpieczenie grupowe / które jest prowadzone w ZR oraz oświadczył, że mu bardzo zależy aby koło nadal istniało i powróciło do dawnej wspaniałej świetności, a stan koła znowu żeby liczył 100 członków. Romuald DETMER wego w Bielsku Białej, a następnie spotkanie żołnierskich pokoleń. Albin KŁODNICKI SANOK. Dzięki staraniom prezesa Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP w Sanoku mjr. rez. Marka Borkowskiego oraz prezesa Koła Związku Kombatantów RPiBWP płk. rez. Adama Sikorskiego Święto Wojska Polskiego przebiegało niezwykle uroczyście. W Sali Herbowej Urzędu Miasta spotkali się przedstawiciele wszystkich organizacji żołnierskich, kombatanckich i społecznych, aby oddać cześć i honor bohaterom minionych lat. Uroczystości zaszczycili obecnością m.in.: burmistrz W. Blecharczyk, starosta Wacław Krawczyk, komendant WKU Sanok ppłk Piotr Skworzec, komendant Powiatowej Komendy Policji mł. insp. Krzysztof Guzik, komendant PSP Krzysztof Dżugan, komendant Straży Miejskiej Jerzy Sokołowski, ks. dziekan Krzysztof Skiba, Prezes Honorowy ZR ZBŻZiORWP w Sanoku ppłk Stefan Góralczyk. Zbigniew CZERNICKI Grudzień 2008 i czerwca 2008 roku wybrano nowe władze. Dziekanem Wydziału Wojskowo-Lekarskiego został płk rez. prof. dr hab. med. Zbigniew Baja – kierownik Zakładu Patofizjologii Klinicznej, prodziekanem ds. nauki płk rez. prof. dr hab. med. Roman Goś – kierownik Kliniki Okulistycznej i Rehabilitacji Wzroku, dziekanem Wydziału Fizjoterapii płk rez. prof. dr hab. med. Zbigniew Dudkiewicz – kierownik Oddziału Klinicznego Chirurgii Ręki. Wszyscy wymienieni koledzy są członkami Koła nr 2 ZBŻZiORWP. Na Uniwersytecie medycznym pracuje jeszcze wielu kolegów, którzy „wyrzuceni z wojska” nie G³os Weterana i Rezerwisty wyrażają chęci wstąpienia do naszego Związku. Nasze Koło nr 2 przyjęło za patrona rektora byłej WAM gen. prof. dr med. Bolesława Szareckiego. Liczy obecnie 92 członków, z czego większość to byli pracownicy WAM. Należy przy okazji zapytać obecnych decydentów: dokąd zmierza edukacja polskich lekarzy wojskowych? Mieliśmy kształcić lekarzy w WAM-ie dla NATO, ale Czesi nas wyprzedzili. Coraz więcej średniej i starszej kadry lekarskiej odchodzi do cywila, zajmując poważne stanowiska. płk dr med. Antoni NIKIEL NOWY ZARZĄD KOŁA NR 7 PRZY WKU KRAKÓW-PODGÓRZE Odbyło się – jako pierwsze w ZW Kraków zebranie sprawozdawczo-wyborcze Koła nr 7 im. Zygmunta Berlinga. Prowadził je prezes ustępującego Zarządu płk mgr Włodzimierz Wielogórski. Wśród zaproszonych gości byli: komendant WKU (opiekun Koła) ppłk dypl. Żebrowski, prezes ZW mjr inż. Zdzisław Zwierzyna. Zebrani postanowili, aby wybory do Zarządu Koła i kandydatów na zjazd Wojewódzki dokonać w głosowaniu jawnym. Wręczono odznaki zasłużonym członkom Koła: płk Jerzemu Rogowskiemu, płk mgr. Janowi Hajny, płk mgr. Janowi Soza, płk Wincentemu Sosnal, mjr. Edwardowi Jałocha kpt. Ryszardowi Wszołek. www.gwir.pl Prezes Koła płk Wielogórski przedstawił całokształt działalności oraz osiągnięcia członków naszego Koła. Płk mgr Jerzy Rogowski w swym wystąpieniu podkreślił, że działalność Zarządu Koła była dobrze i skutecznie organizowana, dzięki ustępującemu prezesowi Zarządu Koła płk mgr. Wielogórskiemu. Wyróżnił skarbnika Koła mjr rez. Jędrachowicza za wzorowo prowadzoną dokumentację finansową Zarządu co również oceniła Kom. Rew. Zarz. Wojewódzkiego. Wyróżnił panów: mjr. Banaczkowskiego, st. sierż. rez. Cichosza i Antoninę Socha. Zwrócił szczególną uwagę na troskę o dalsze dobre funkcjonowanie Koła, ponieważ na 49 członków Koła, 25 przekroczyło 80 lat życia, a młodych nie przybywa, starych ubywa na „wieczną wartę” lub na niesprawność związana z wiekiem. Z zadowoleniem podkreślił fakt dużego zainteresowania członków Koła naszym miesięcznikiem „GWiR”. Do Zarządu Koła zostali wybrani: mjr pil. rez. Hetmańczyk – prezes Koła, płk mgr inż. Sendra – wiceprezes, st. sierż. rez. Cichosz – sekretarz, pani Antonina Socha – skarbnik, płk mgr Wielogórski – członek, kpt. rez. Jędrachowicz – członek, płk mgr Kijora – członek, płk Przywara – członek. Kandydaci do Komisji Rewizyjnej: płk mgr. Rogowski – przewodniczący, pani Lankamer – sekretarz, por. rez. Hakenschmit – członek. Delegatów na Zjazd Zarządu Wojewódzkiego: płk mgr – Wielogórski, mjr pil. rez. Hetmańczyk, ppłk mgr Czepczarz. Stanisław PRZYWARA Z wizytą w Fabryce „PRONAR” w Narwi Na zaproszenie prezesa Zarządu – „PRONARU” Spółki z o.o. w Narwi pana Sergiusza Martyniuka odbyły się uroczyste obchody 63. rocznicy powstania Wojsk Ochrony Pogranicza i 84. rocznicy utworzenia Korpusu Ochrony Pogranicza na terenie Fabryki Traktorów. Członkinie i członkowie Koła nr 1 wyruszyli z koszar POSG w Białymstoku szlakiem pełnienia służby granicznej przez Weteranów Służby Granicznej do m. Narew – firmy „PRONAR”, gdzie uczestników spotkania powitał osobiście prezes pan mgr inż. Sergiusz Martyniuk, który po powitaniu zaprezentował cykl produkcji traktorów i innych maszyn, zapoznał z 20-letnią historią swojej firmy oraz dniem dzisiejszym i jej osiągnięciami w kraju, w Europie i świecie. Mjr Józef Puczyński zastępca naczelnika Wydziału Prezydialnego POSG – opiekun Koła odczytał decyzje o wyróżnieniu: odznaką honorową „Za Zasługi w Krzewieniu Wiedzy Obronnej” i ryngrafem TWO pana Sergiusza Martyniuka, „Sygnetem Pamiątkowym Wojsk SZCZECIN. W Podjuchach odbyła się konferencja naukowa nt.: „Kompanie kleryckie w WP w latach 1959-1978” pod honorowym patronatem biskupa polowego WP gen. dyw. prof. Tadeusza Płoskiego. J.J.N. WARSZAWA. Na przedostatnim spotkaniu w br. na posiedzeniu Prezydium Zarządu Głównego gościł dyrektor Departamentu Socjalnego płk Sławomir Filipczak. Z dużym zainteresowaniem Ochrony Pogranicza”, gen. bryg. Włodzimierza Gryca, panią Teresę Parfieniuk, mjr Henryka Mikulskiego, ppłk. Ryszarda Kamieńskiego i ppłk. Michała Bajko. Tytuł Honorowego Członka Koła nr 1 nadano gen. bryg. Włodzimierzowi Grycowi. Antoni MIELESZKO spotkała się jego informacja o zmianie ustawy o służbie żołnierzy zawodowych, co będzie miało wpływ na fundusz świadczeń socjalnych (wzrośnie z 0,5 do 0,6) i pomoc byłym żołnierzom zwalnianym w wyniku chorób. Poruszono również sprawę pracy Komisji Socjalnej Wojskowych Biur Emerytalnych. A.W WARSZAWA-MOKOTÓW. Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, Koło Warszawa-Mokotów wzięło udział w rodzinnej imprezie plenerowej „Pożegnanie lata”. W uroczystości udział wzięli gen. bryg. Ryszard Wieczorek – misja w Wietnamie, Bogusław Ludwikowski – misja (Namibia), Janusz Górecki – misja (Egipt), Alicja Żołnierczyk – misja (Egipt). Janusz GÓRECKI WROCŁAW. W nawiązaniu do jubileuszowej rocznicy powstania Służby Uzbrojenia, uzbrojeniowcy Śląskiego Okręgu Wojskowego zorganizowali koleżeńskie spotkanie w garnizonie Jastrzębie Śląskie, gdzie stacjonują najstarsze jednostki służby będące spadkobiercami jednostek bojowych walczących na szlaku bitewnych 1 Armii WP; są to 2. Okręgowe Warsztaty Techniczne i Skład Materiałowy (poprzednia nazwa 9 Składnica Uzbrojenia i Amunicji). Jan MAJCHER 11 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 ludzie związku Żołnierz AL, pułkownik WP, działacz społeczny Związku 85 lat Zenona Gębickiego Jubileusz, który przypada 9 grudnia br. będzie obchodził płk mgr Zenon Gębicki w gronie najbliższej rodziny, stan zdrowia niestety nie pozwala Jubilatowi cieszyć się z przebytej drogi życiowej również w szerszym gronie przyjaciół, których ma wielu. Należy do tych ludzi, którzy bez reszty poświęcili się służbie wojskowej, a potem niestrudzenie działali społecznie w środowisku byłych żołnierzy. Urodzony 9 grudnia 1923 roku w Ozorkowie,. W czasie okupacji hitlerowskiej brał udział w ruchu oporu, zaprzysiężony w lipcu 1943 roku jako żołnierz Armii Ludowej w obwodzie Łódź-Podmiejska. W marcu 1945 roku wstąpił do Wojska Polskiego, został podchorążym Szkoły Oficerów Pol-WychŁódź. Dalszą służbę pełnił w 4 Okręgowym Baonie Łączności w Krakowie. W 1947 roku uczestniczył w „Akcji Wisła”, a w latach 19481949 był słuchaczem Wyższej Szkoły Oficerów Pol-Wych w Rembertowie, po ukończeniu której pełnił służbę w Szkołach Oficerskich: Szkoła OSP nr 3 Elbląg – jako wykładowca, Ośrodek Szk. Oficerów Pol-Wych – Mińsk Mazowiecki (starszy wykładowca), Oficerska Szkoła Radiotechniczna – Jelenia Góra (kierownik cyklu Nauk Społecznych). W latach 1957-1960 służył w Zarządzie Politycznym Dowództwa Wojsk OPK jako szef Wydziału Organizacyjnego. W latach 1960-1964 studiował w WAP na Wydziale Pedagogicznym. Wrócił do DWOPK jako szef wydziału lektorskiego, w 1968 roku awansował na pułkownika i został skierowany dla służby w WAP. W 1977 roku z powodów zdrowotnych odszedł na emeryturę. W 1981 roku uczestniczył w organizacyjnym przygotowaniu pierwszego Krajowego Zjazdu Założycielskiego ZBŻZ. W Związku pełnił funkcje: sekretarza Koła, przewodniczącego Komisji Socjalno-Zdrowotnej ze względu na chorującą córkę wymagającą opieki specjalnej został przeniesiony do Pułku Samochodowego w Ostrowie Wlkp. W 1972 roku jako zastępca dowódcy pułku awansuje na podpułkownika, kończy zaoczne studia na Uniwersytecie Wrocławskim uzyskując dyplom magistra. Ostatnie lata służby wojskowej odbywał w 19 Samodzielnym Oddziale Topogeodezyjnym w Lesznie na stanowisku zastępcy ds. politycznych. Umiejętnie dostosował się specyfiki służby oddziału, wznosząc również swój wkład w jego osiągnięcia w skali ŚOW i Służby Topograficznej WP. Był najlepszym zastępcą dowódcy cieszącym się szacunkiem i uznaniem, najsprawniej rozwiązującym problemy oddziału ze wszystkich, którzy w nim służyli. (Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością jako oficer tego oddziału na kolejnych stanowiskach służbowych, a w latach 19761983 dowódca oddziału). W roku 1980 na własną prośbę został zwolniony z zawodowej służby wojskowej, przechodząc do rezerwy. Zamieszkał z córką i żoną w jej rodzinnym mieście Chodzieży. Będąc w cywilu pracował jako instruktor obrony cywilnej, a w miejscowym liceum uczył PO. Nadal angażuje się w działalność społeczną. Wstępuje do KOR-u, pełni również funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu Miejskiego LOK. Uczestniczy w spotkaniach z młodzieżą. Organizuje wycieczki do garnizonów wojskowych i miejsc pamięci narodowej. Był i nadal jest cenionym współorganizatorem obchodów świąt państwowych i kombatanckich, które wzbogaca elementami ceremoniału wojskowego. W 1981 roku był współzałożycielem terenowego Koła ZBŻŻ przy WKU w Czarnkowie. Był wieloletnim prezesem Koła, a obecnie przewodniczy komisji rewizyjnej w terenowym Kole nr 6 w Pile. Ppłk Michał Nowicki za działalność społeczną został wyróżniony licznymi odznaczeniami państwowymi, wojskowymi i resortowymi oraz dyplomami. Posiada m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, złoty medal „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” i inne. Na uroczystym zebraniu poświęconym 65. rocznicy bitwy pod Lenino, z okazji 80. rocznicy urodzin został uhonorowany dyplomem i statuetką „NIKE” z dedykacją: „TEN SKROMNY SYMBOL ZWYCIĘSTWA ŚWIADCZY ŻE PRZEZ ŻYCIE PRZESZEDŁ PAN I IDZIE ZGODNIE Z HONOREM”. Jubilatowi życzmy sto lat w dobrym zdrowiu w gronie rodziny i spełnienia dalszych życiowych pragnień. Beniamin JANICKI Urodził się 28 sierpnia 1922 roku w rodzinie chłopskiej we wsi Kolonia Leśniosówka. W młodości pomagał rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. 29 sierpnia 1944 roku został powołany do odbycia zasad- niczej służby wojskowej w 21 Zapasowym Pułku Artylerii 2 Łużyckiej Dywizji Artylerii we Włodawie. Po miesięcznym szkoleniu podstawowym został skierowany na kurs do szkoły podoficerów artylerii. Ukończył go w listopadzie 1944 roku i uzyskał specjalność celowniczego armaty kalibru 76 mm ZIS-4 oraz stopień kaprala. W styczniu 1945 roku walczył na Wale Pomorskim w 48 Pułku Artylerii Lekkiej 2 ŁDA, do którego trafił po promocji. Chrzest bojowy NIE DO WIARY, ŻE SKOŃCZYŁEM 80 LAT powiedział ppłk mgr Michał Wieniawa Nowicki, dziarski jubilat, znany działacz społeczny w Chodzieży, gdzie zamieszkał po przeniesieniu na własną prośbę do rezerwy. Urodził się 25 września 1928 roku w Zduńskiej Woli w rodzinie urzędnika państwowego. Do wybuchu wojny skończył 4 klasy szkoły podstawowej. Rodzina przeniosła się do gospodarstwa dziadka w Karsznicach, skąd w 1940 roku zostali wywiezieni na roboty do Francji. Jako kilkunastoletni chłopak pracował tam w majątku ziemskim. W 1946 roku wraz z rodzicami i bratem powrócił do kraju. Po ukończeniu gimnazjum w Pabianicach został powołany do wojska w Międzyrzecu, gdzie w 17 Pułku Piechoty ukończył szkołę podoficerską. W 1951 roku jako wzorowy żołnierz został skierowany do Ośrodka Szkolenia Oficerów Politycznych w Mińsku Mazowieckim, po ukończeniu której pełnił dalszą służbę jako zastępca dowódcy kompanii we Wrześni i w Strzelinie. Tam poznał swoją przyszłą małżonkę Irenę, z którą w 1953 roku zawarł ślub. W późniejszych latach był zastępcą dowódcy batalionu w Przewozie Potoku i w Regnach koło Koluszek. Po ukończeniu kursu KDO został skierowany do 5 Dywizji Pancernej w Gubinie, a następnie do Słubic. W 1964 roku na własną prośbę Pułkownik Arkadiusz Bojkowski 12 Mimo podeszłego wieku (86 lat) płk Arkadiusz Bojkowski nadal aktywnie pracuje w Kole nr 1 ZBŻZiORWP w Zamościu – jest wzorem do naśladowania. Zarządu Głównego, wiceprezesa Zarządu Głównego ds. Socjalno-Zdrowotnej, przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej, aktualnie jest sekretarzem Głównego Sądu Koleżeńskiego. Za wybitne osiągnięcia został odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Partyzanckim; medalami resortowymi ZBŻZiORWP. Jest wpisany do księgi honorowej ZW oraz ZG ZBŻZiORWP. Wielce zasłużonemu dla wojska i Związku najlepsze życzenia składają Zarząd Główny i jego prezes gen. dyw. Adam Rębacz oraz redakcja „GWiR”. Grudzień 2008 przeszedł 1945 roku w ciężkich walkach w okolicy Drawna. Następnie uczestniczył w przełamaniu obrony niemieckiej na odcinku Kalisz Pomorski-Recz, otwierającym drogę w kierunku na Kołobrzeg. 48 pal, działający w strukturach 1 Frontu Białoruskiego, toczył następnie krwawe boje pościgowe, rozgramiając wycofującego się wroga w okolicach Świdwina, Gryfic i Trzebiatowa. Operację pomorską zakończył w rejonie Myśliborza. Ale to nie był koniec wojny dla młodego podoficera. Jego dalsze losy wojenne to udział w decydującej operacji berlińskiej, ale już na południu Polski. 2 ŁDA została przerzucona w okolice Wrocławia i włączona do 2 Armii WP. 16 kwietnia 1945 roku kpr. Bojkowski brał udział w forsowaniu Nysy Łużyckiej, a następnie w ciężkich bojach pod Wehrkirch koło Niesky. Kolejny rozdział szlaku bojowego to bitwa pod Budziszynem z przeważającymi siłami pancernymi niemieckiej Grupy Armii „Środek” feldmarszałka Schornera, idącymi na pomoc Berlinowi. 6 maja 1945 roku rozpoczął się ostatni etap działań bojowych II wojny światowej – praska operacja. Po niej nastąpiła kapitulacja hitlerowskich Niemiec. Pułkownik Bojkowski tak dziś wspomina tamte lata: „12 maja na polach pod Ulbersdorf gen. Karol Świerczewski dokonał przeglądu oddziałów 2 ŁDA. Był to dla mnie G³os Weterana i Rezerwisty wzruszający moment, wielkie święto oraz prawdziwy koniec działań wojennych. Wielu moich dowódców i towarzyszy broni zginęło. Do domów nie wrócili koledzy, z którymi się zżyłem, na których mogłem polegać, z którymi wspólnie znosiliśmy dole i niedole frontowych dróg, nade mną czuwała jednak opatrzność. Mogłem się cieszyć, że doczekałem końca wojny”. Za bohaterską postawę i frontowy trud został odznaczony Krzyżem Walecznych, medalami: „Zwycięstwa i Wolności”, „Za udział w Walkach o Berlin”, „Za Zwycięstwo nad Niemcami” oraz „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”. Na wyzwolone polskie ziemie powrócił ze swoją jednostką w pierwszy dniach czerwca 1945 roku. Po rozwiązaniu jednostek frontowych, wchodzących w skład 2 ŁDA, dalszą służbę wojskową pełnił młody artylerzysta na różnych stanowiska dowódczych kolejno w: 17 pp w Biedrusku, 3 pp w Ciechanowie, 78 pp w Szczakowej, Centrum Nauk Badawczych poligonu artylerii w Zielonce oraz 8 pp w Hrubieszowie. Służąc ofiarnie, uzupełniał swoje wykształcenie ogólne i specjalistyczne na różnego rodzaju szkolenia i kursach doskonalących. W 1956 roku został przeniesiony do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu, w której zakończył w 1973 roku w stopniu majora bogatą w dokonania służbę wojskową. www.gwir.pl Po przejściu na wojskową emeryturę nie spoczął na laurach. Prawie przez 20 lat pracował zawodowo w instytucjach cywilnych Zamościa, w tym na rzecz obronności. Był inspektorem ds. obronnych w Urzędzie Miejskim, zastępcą komendanta OHP, instruktorem szkolenia w PKS oraz inspektorem w Banku Gospodarki Żywieniowej. W 1993 roku w wieku 73 lat przeszedł na zasłużony odpoczynek. Za ofiarną służbę zawodową pracę i społeczne działanie został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi i pamiątkowymi. Z chwilą powstania w 1981 roku ZBŻZ wstąpił do naszej organizacji i rozpoczął aktywną w niej działalność. Pełnił w niej wiele funkcji. Był członkiem zarządu Koła nr 1, członkiem Zarządu Wojewódzkiego, a następnie członkiem Zarządu Rejonowego w Zamościu. Za działalność Związkową był wielokrotnie wyróżniamy, m.in. odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, medalem pamiątkowym 20-lecia Związku oraz wieloma dyplomami. Będąc już w rezerwie, został awansowany na stopień podpułkownika, a następnie pułkownika. Jego syn Mirosław poszedł w ślady ojca. Jest również oficerem WP. Obecnie służy w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Lublinie. Adam KUTYŁA JUBILEUSZ BRONISŁAWA WÓJCIKA Jubilata ppłk. Bronisława Wójcika należy zaliczyć do grona wyjątkowo zasłużonych dla rzeszowskiej organizacji wojewódzkiej naszego Związku. W ciągu 27-letniej działalności związkowej przez 16 lat kierował zarządem wojewódzkim, a 19 lat przewodzi zarządowi najliczniejszego w organizacji wojewódzkiej Koła nr 8 im. Bohaterów 30 Sudeckiego Pułku Piechoty. Przez dwie kadencje był członkiem Zarządu Głównego. Działalność społeczna jest jego postawą na życie. Nawet żonę uodpornił na częste przebywanie poza domem. Urodził się 19 maja 1928 roku w Zaborowie koło Rzeszowa. Ojciec Wawrzyniec Wójcik pracował na kolei. W 1925 roku przeprowadził się do Lwowa, aby podjąć pracę w warsztatach kolejowych. Rodzina, gdy urodził się Bronek dołączyła do ojca. W 1930 roku na świat przyszli bliźniacy. Do wybuchu wojny w 1939 roku Bronek uczęszczał do szkoły powszechnej. W 1940 roku zmarł ojciec. Dla rodziny nastały ciężkie czasu. Bronek stał się jedynym żywicielem. Środki do życia zdobywał nielegalnie handlując. Po żywność udawał się aż pod Tarnopol, a po tytoń w rejon Rawy Mazowieckiej. Uprawianie handlu w tamtych czasach było zajęciem wyjątkowo niebezpiecznym. Należało unikać nie tylko władz okupacyjnych, ale i ukraińskiej policji. W 1945 roku rodzina powróciła w strony rodzinne, do Zaborowa. Bronek przeszedł wówczas do szkoły ponapodstawowej. Po ukończeniu nauki wyjechał do Szczecina, aby podjąć pracę w warsztatach kolejowych. Pracował przy likwidacji niemieckich składów kolejowych i uruchamianiu polskich pociągów. We wrześniu 1949 roku został powołany do odbycia służby wojskowej. W 1951 roku w 55 Pułku Zmechanizowanym 16 Dywizji Pancernej w Braniewie ukończył szkołę podoficerską. W stopniu kaprala został skierowany do Szkoły Oficerskiej w Łodzi. Po jej ukończeniu w stopniu podporucznika został skierowany do Sztabu 9 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty w Rzeszowie. Z dywizji został przeniesiony na zastępcę dowódcy Szkolnego Batalionu Naprawy Silników. Po czteroletniej służbie w batalionie w stopniu porucznika powrócił do 9 Dywizji już zmechanizowanej. W jednostkach dywizji na różnych stanowiskach i różnych miejscowościach służył aż do przejścia na emeryturę. Najdłużej, bo 11 lat, pełnił obowiązki zastępcy dowódcy 9 Batalionu Transportowego w Rzeszowie. Po 30 latach służby został przeniesiony do rezerwy. Będąc w rezerwie, zatrudnił się na stanowisku referenta w Sztabie 9 Dywizji Zmechanizowanej. Na tym stanowisku przepracował 8 lat. W 1956 roku zawarł związek małżeński z Heleną Kozioł, mieszkanką Nowej Wsi Królewskiej. Mają trzech synów. Stanisław ukończył Oficerską Szkołę Łączności w Zegrzu. W stopniu kapitana przeszedł do rezerwy. Jako działacz sportowy przez wiele lat kierował sekcją koszykówki CWKS „Resowia” w Rzeszowie. Leszek ukończył studia ekonomiczne, prowadzi własne przedsiębiorstwo. Małżonkowie doczekali się pięciorga wnucząt. Podpułkownik Bronisław Wójcik w 1981 roku wstąpił do Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych. Został współzałożycielem Koła nr 8, które przyjęło za patrona Bohaterów 30 Sudeckiego Pułku Piechoty. W Kole pełnił obowiązki prezesa zarządu. W 1985 roku został wybrany do Zarządu Wojewódzkiego jako jego prezes. Obowiązki te – z czteroletnią przerwą – pełnił do 2004 roku. Jako prezes Zarządu Wojewódzkiego i przez wiele lat zarządu Koła był inicjatorem wielu przedsięwzięć mających na celu zaktywizowanie działalności związkowej. To m.in. organizowanie zawodów strzeleckich o puchar prezesa, dokumentowanie działalności Zarządu Wojewódzkiego i jego ogniw w założonych kronikach. Zarząd Wojewódzki zasłużył sobie na sztandar ufundowany przez zakłady pracy i instytucje. Założona została honorowa księga zasłużonych dla organizacji wojewódzkiej. Podpułkownik Bronisław Wójcik jest jednym z założycieli Fundacji im. Agnieszki Kasprzak. Staraniem zarządu Koła nr 8 Szkoła Podstawowa w Kuźminie w powiecie przemyskim przyjęła za patrona Bohaterów 30 Sudeckiego Pułku Piechoty. Za działalność służbową i społeczną ppłk Bronisław Wójcik został odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Otrzymał odznakę „Zasłużony dla Województwa Rzeszowskiego”. Zarząd Główny Związku wyróżnił go odznaką „Za Zasługi dla Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP” oraz medalami pamiątkowymi. Uhonorowano go także wieloma odznakami i medalami organizacji paramilitarnych, związkowych i kombatanckich. W 80. rocznicę urodzin Zarząd Wojewódzki na swym posiedzeniu przyjął ppłk. Bronisława Wójcika do grona osiemdziesięciolatków. List gratulacyjny wraz z życzeniami zdrowia i pomyślności w życiu oraz satysfakcji z pracy społecznej wręczył prezes płk dr Antoni Macioszek. Jan MACHNO 13 G³os Weterana i Rezerwisty Grudzień 2008 www.gwir.pl Żołnierska droga Jednym z aktywnych członków mieleckiego Koła ZBŻZiORWP był mjr Stanisław Sikora, który do Związku wstąpił 12 stycznia 1982 roku. W latach 1983-1985 był członkiem Zarządu Koła. Jako kombatant – żołnierz BCh-AK oraz WP działał w Komisji ds. Spotkań z Młodzieżą. Odbył kilkadziesiąt spotkań z uczniami szkół ponadpodstawowych. Potrafił w sposób interesujący opowiadać o przeżyciach żołnierza działającego w konspiracji, a także o udziale w walkach 10 Pułku Piechoty 1 Armii WP. Stanisław Sikora urodził się 23 listopada 1911 roku w Młodochowie, w powiecie mieleckim. Po zdaniu egzaminu dojrzałości w Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego w Mielcu w 1933 roku został powołany do odbycia służby wojskowej w Szkole Podchorążych w Zambrowie oraz praktyki w 43 Pułku Piechoty w Dęblinie. 28 sierpnia 1939 roku w stopniu podporucznika został zmobilizowany i przydzielony do Pułku Piechoty Armii „Łódź”. Walczył m.in. w obronie Modlina. Tam dostał się do niewoli i został osadzony w obozie jenieckim w Działdowie (Soldau). Po zwolnieniu z obozu powrócił w rodzinne strony z obowiązkiem meldowania się władzom niemieckim w Mielcu. Obowiązku tego nie dopełnił, musiał się więc ukrywać. Podjął jednak konspiracyjną działalność – przystąpił do organizowania ruchu oporu. Współpracował z Bogdanem Antoniem Minęło 27 lat ps. „Kruk”, Franciszkiem Stalą ps. „Kawuka”, Władysławem Jasińskim – dowódcą oddziału dywersyjnego „Jędrusie” i innymi. Rozkazem komendanta Obwodu Mielec AK „Mleko” został wyznaczony na dowódcę placówki Mielec Północ, którą dowodził do 30 lipca 1944 roku. W skład jej wchodziły gminy: Padew, Gawłuszowice i Borowa. Tak wspomina Stanisław Sikora ps. „Krzemieć” spotkanie z żołnierzami radzieckimi 28 lipca 1944 roku nad Wisłą w rejonie miejscowości Roźniaty-Krzemienica: „Moi żołnierze spotkali się z patrolem radzieckim. Poinformowaliśmy patrol o położeniu wojsk niemieckich w rejonie Mielca, wskazaliśmy możliwe miejsca do zorganizowania przeprawy przez Wisłę, a sporządzony wspólnie szkic bojowy dowódca patrolu przedłożył swemu dowódcy”. W październiku 1944 roku zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego i został przydzielony do 5 Pułku Zapasowego w Lublinie, a następnie do 10 Pułku Piechoty w Konkolewnicy. W składzie tego pułku walczył w rejonie Warszawy i Głogowa, a w kwietniu 1945 roku pod Budziszynem, pełniąc funkcję dowódcy kompanii. Po wyzwoleniu nadal brał udział w walkach z wojskami niemieckimi w rejonie: Budziszyn – Prinkenau – Lorentzdorf. W grudniu pułk powrócił do koszar w Ostrowie Wielkopolskim. Z powodu choroby na własną prośbę został zdemobilizowany. 4 kwietnia 1946 roku powrócił do forum Mój stan wojenny 14 Mielca i rozpoczął pracę w Powiatowej Radzie Narodowej skąd przeszedł na emeryturę w sierpniu 1975 roku. Będąc na emeryturze, aktywnie pracował społecznie w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację – przez kilkanaście lat pełnił funkcję prezesa Koła nr 2. Działał także w Kole Oficerów Rezerwy oraz ZBŻZ. Major Stanisław Sikora za udział w walkach w II wojnie światowej, za działalność konspiracyjną i aktywną pracę społeczną został odznaczony wysokimi odznaczeniami państwowymi i wojskowymi: Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Krzyżem Walecznych i Partyzanckim, medalem „Za Warszawę i Berlin”, Medalem Zwycięstwa i Wolności oraz „Za Wojnę Obronną 1939 r.„, a także złotym, srebrnym i brązowym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Zmarł 26 lutego 1986 roku. Został pochowany z honorami wojskowymi na cmentarzu parafialnym w Mielcu. Jego czyny bojowe oraz aktywna praca społeczna stawiają go w rzędzie prawdziwych patriotów i obywateli godnych naśladowania. Bronisław KOWALCZUK W Sali Rycerskiej Klubu Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu odbyła się 24 maja minipromocja książki „Stan Wojenny. Wspomnienia, Komentarze”. Bardzo dobrze, że ukazała się ta publikacja, minęło bowiem ponad ćwierć wieku od tamtych wydarzeń i są obecnie przedstawiane z różnego punktu widzenia. Stan wojenny wciąż dzieli Polaków na krytycznie oceniających go i na tych, którzy podzielili stanowisko generała Wojciecha Jaruzelskiego. W kraju było w tym czasie naprawdę niebezpiecznie. Stwierdził to nawet Józef Glemp. Na 181 Konferencji Plenarnej Episkopatu, która odbyła się w dniach 25-26 listopada 1981 roku, powiedział: „[...] Kraj znalazł się w obliczu wielkich niebezpieczeństw. Przemieszczają się nad nim ciemne chmury grożące bratobójczą walką! [...]„. To prawda. Pamiętam, jak w tym czasie u nas, w Obornikach Śląskich, takiej małej dolnośląskiej mieścinie, w tzw. alejce lipowej wisiały poprzybijane do drzew drewniane krzyżyki i kartki z napisem” „NA TYCH DRZEWACH ZAMIAST LIŚCI WISIEĆ BĘDĄ KOMUNIŚCI!„. Po mieście krążyła nawet lista dwudziestu, których miał spotkać ten los. Władza sięgnęła po drastyczne środki. Powołano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON). Wprowadzono STAN WOJENNY! Te dwa słowa zabrzmiały groźnie. Wyprowadzono wojsko na ulice! Do akcji wkroczyło Wojsko Polskie, ponadto milicja, ormowcy i ZOMO. Ustanowiono setki pełnomocników – komisarzy Komitetu Obrony Kraju (KOK). Internowano 32 przywódców partyjnych i działaczy politycznych. M.in. i sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i prezesa Rady Ministrów Piotra Jaroszewicza. Internowano 10 554 osoby spośród opozycji politycznej. W Bieszczadach był Arłamow! Sytuacja była napięta. Po kraju zaczęły krążyć różnego rodzaju gazetki, ulotki i rysowanki. Wojsko wyszło na ulice. Gdy do mojego mieszkania zapukał wczesnym rankiem szwagier, który przyjechał na moje urodziny przypadające 14 grudnia, zapytał ze zdziwieniem: „A co u ciebie w bramie robi ten wielki czołg?„. Byłem naprawdę zdziwiony, bo najbliższa jednostka stacjonowała dwadzieścia pięć kilometrów od nas – we Wrocławiu! Żołnierz w stanie wojennym nie użył broni. Chwała mu za to i jego mądrym dowódcom! Zginęło jednak siedmiu górników. Ci. Którzy przyczynili się do tego, doczekali się „dobrej oceny”! Jest prawdą, że każdy przełomowy okres w dziejach danego społeczeństwa ma swoją literaturę. Było to dla mnie oczywiste. Znam wiele patriotycznych piosenek, które podtrzymywały nas na duchu w czasie obu okupacji. Mocno jednak się zdziwiłem, gdy w jednym z wrocławskich kościołów usłyszałem litanię modlących się w stylu: Matko oszukanych, Matko zdradzonych Matko w nocy pojmanych, Matko uwięzionych, Matko na mrozie trzymanych, Matko bitych pałkami, Matko przerażonych, Matko zastrzelonych, Matko górników, Matko stoczniowców, Matko robotników, Matko studentów, Matko niesłusznie skazanych, Matko prawdomównych, Matko nieprzekupnych, Matko niezłamanych, Matko zrozpaczonych, Matko osieroconych.... itd. W książce pt.: „Victory czyli Zwycięstwo” (Peter Schweizer, POW „BGW, Warszawa 1994, s. 169), możemy przeczytać: „[...] W istocie administracja Reagana stawiała generała Jaruzelskiego w sytuacji, w której nie miał praktycznie wyboru. Stany Zjednoczone utrzymywały, że warunkiem złagodzenia sankcji jest zwolnienie więźniów politycznych. Spełnienie tego warunku zagrażało istnieniu reżimu, przyczyniło się bowiem do wzmocnienia opozycji. Niespełnienie zaś oznaczało utrzymanie amerykańskich sankcji, a więc dalszy upadek gospodarki i coraz większe uzależnienie do Moskwy. Mimo swych solidnych komunistycznych papierów Jaruzelski nie ufał Kremlowi i nienawistna była mu myśl o tym, że Polska coraz głębiej wpada w objęcia sowieckie. Ojciec Jaruzelskiego siedział w rosyjskim łagrze, a sam generał przez całe życie żywił antyrosyjskie tendencje. W znacznym stopniu z powodu sankcji amerykańskich Moskwa musiała wspierać rząd Jaruzelskiego sumami od 3 do 4 miliardów dolarów rocznie. Jak zwykle tego rodzaju >>pomoc<< nie była bezinteresowna. [...]„. Jestem przekonany, że wprowadzenie stanu wojennego uratowało Polskę przed wtargnięciem wojsk radzieckich. Tak mogło być! Dla potwierdzenia tego podam, że w tym okresie byłem na wczasach w Wojskowym Domu Wypoczynkowym w Jaworze, w miejscowości położonej tuż przy granicy z ZSRR. Jako ciekawostkę przytoczę, że kwaterowałem wraz z płk. Rudnickim ze Sztabu ŚOW w domku, do którego wchodziło się przez dach! Usytuowany był na zboczu górskim i nie było do niego dostępu z dołu! Spostrzegliśmy więc, że przy naszej granicy po przeciwnej stronie zaczyna się coś dziać – według naszej oceny coś niedobrego. Koncentrowano tam sporą ilość wojsk. Widać to było dokładnie z góry Jawor, na którą codziennie wdrapywaliśmy się, by obserwować sytuację. Grudzień 2008 Na terenie naszego ośrodka znajdowała się wówczas wojskowa, strategiczna centrala łączności. Doszliśmy do wniosku, że w razie czego zostanie on jako pierwszy zajęty przez wojska sowieckie. Z tego też powodu już 6 grudnia 1981 roku przerwaliśmy wczasy i dosłownie uciekliśmy stamtąd! Napisałem o tym wszystkim, by nie stało się tak, jak powiedziano w „Przykładach biblijnych – cztery poematy” według Romana Branstaettera (Kaznodziej – Prolog 11): „[...] Nikt nie pamięta minionych zdarzeń, G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl A o tych, które później przyjdą, Też nikt nie będzie pamiętał Z potomnych...„. Gdyby nie odważna decyzja Generała, to liczba ofiar mogła być po prostu nie do policzenia! Dziś można tylko gdybać, ale zagrożenie było naprawdę realne. Te swoje rozważania kończę takim mądrym, bardzo starym przysłowiem: FINIS CORONAT OPUS! Michał ANISZEWSKI Kilka uwag na marginesie obchodów rocznicy ogłoszenia stanu wojennego Obchody kolejnej rocznicy ogłoszenia stanu wojennego stają się istnym festiwalem nieuzasadnionych ataków na gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W relacjach i komentarzach publicystów i tzw. dyżurnych historyków wyeksponowano jedynie SKUTKI (głównie negatywne) wprowadzenia stanu wojennego, pomijając całkowitym milczeniem jego PRZYCZYNY. Brakowało odniesień do ówczesnej sytuacji w kraju a także uwarunkowań zewnętrznych, które legły u podstaw decyzji generała. Tylko nieliczne pisma, w tym „Gazeta Wyborcza” i tygodnik „Przegląd”, zamieściły materiały wskazujące na przygotowania „sojuszników” do interwencji zbrojnej w Polsce. Ton komentarzom w środkach masowego przekazu nadawali historycy zatrudnieni w IPN, którzy po wieloletnich badaniach i przestudiowaniu dokumentów przechowywanych w archiwach państw byłego UW doszli do wniosku, że inwazja wojsk UW nam nie zagrażała. Abstrahując w tym miejscu od prawdziwości ich wniosków i ustaleń (wrócę do tego w dalszej części tekstu), pragnę zauważyć, że nie można obciążać gen. W. Jaruzelskiego winą za to, że z podjęciem decyzji nie zaczekał do zakończenia badań podjętych przez IPN-owskich historyków. Generał oceniał rozwój wydarzeń na bieżąco i na bieżąco musiał na nie reagować. Niestety, określone fakty i zdarzenia nie napawały optymizmem. Coraz więcej było „turystów” ze Związku Radzieckiego usiłujących penetrować różne środowiska i dokonać rekonesansu ważnych obiektów na terenie kraju. Niepokój budziły tajne narady przywódców państw socjalistycznych bez udziału przedstawicieli Polski, koncentracja wojsk UW tuż przy naszych granicach i wiele innych faktów świadczących o intensywnych przygotowaniach do interwencji zbrojnej. Pouczenia i ostrzeżenia których musiał wysłuchiwać W. Jaruzelski, były coraz brutalniejsze. Wszystko wskazywało na to, że wystarczy byle pretekst, aby inwazja stała się faktem. Gen. Jaruzelski miał wszelkie podstawy, by sądzić, że działa w stanie wyższej konieczności i podjął niezwykle trudną decyzję, aby nie dopuścić do KATASTROFY (zła większego), jaką byłaby inwazja „sojuszników”. Warto się zastanowić, czy W. Jaruzelski mógł postąpić inaczej. Wyobraźmy sobie, że ustępuje wszystkim żądaniom liderów opozycji, a 13 grudnia nie ogłasza stanu wojennego lecz oświadcza, że socjalizm zbankrutował i że pełnię władzy przekazuje Lechowi Wałęsie. Jestem pewien, że dawni opozycjoniści mieliby dzisiaj do generała pretensje nie o to, że stan wojenny ogłosił, lecz o to, że tego nie uczynił. Wojska inwazyjne nie używałyby pałek i armatek wodnych. Liderzy opozycji znaleźliby się nie w „internatach” na terenie kraju lecz w łagrach na Kamczatce lub Sachalinie. W ZSRR litości dla kontrrewolucjonistów nigdy nie było. Trudno uwierzyć, że przywódcy opozycji i ich doradcy nie wiedzieli czym grozi demontaż systemu socjalistycznego w Polsce. Znana im była „doktryna Breżniewa: zagadnienie socjalizmu jest nie tylko sprawą danego kraju, lecz również wspólnym problemem stanowiącym sprawę obchodzącą wszystkie kraje socjalistyczne”. Oznaczało to, że kwestia ustroju w krajach obozu socjalistycznego nie jest sprawą wewnętrzną tych krajów, ich rządów i obywateli. Liderzy opozycji zdawali sobie z tego sprawę, a mimo to parli do konfrontacji. Dobrze, że się skończyło ogłoszeniem stanu wojennego, a nie inwazją wojsk UW. Jaka szkoda, że byli przywódcy opozycji nie chcą przyznać, że to nie gen. Wojciech Jaruzelski jest odpowiedzialny za ogłoszenie stanu wojennego lecz właśnie oni, bo go do tego zmusili. Historycy z IPN uparcie twierdzą, że radzieccy przywódcy nie zamierzali interweniować zbrojnie w Polsce, lecz chcieli, by polskie władze uporały się z „kontrrewolucją” własnymi siłami. To prawda, ale niepełna. Co by się stało, gdyby Wojciech Jaruzelski nie chciał lub nie potrafił sytuacji „znormalizować”? W czasie znanych wydarzeń w Czechosłowacji przywódcy ZSRR też nie chcieli wprowadzać swoich wojsk. Gdyby chcieli – dokonaliby tego w ciągu kilku tygodni, a tymczasem sprawa się wlokła przez wiele miesięcy. Były pouczenia, ostrzeżenia, przedłużające się ćwiczenia, trudności z wycofaniem ćwiczących wojsk itd. W końcu stało się to co się stać musiało. Presję psychologiczno-polityczną w ciągu pięciu minut zamieniono na presję czołgowo-spadochronową. To samo stałoby się w Polsce. Radzieccy przywódcy nie mogli dopuścić do wyłamania się jakiegokolwiek państwa z kontrolowanego przez nich bloku. To było „być albo nie być Układu Warszawskiego” w świecie podzielonym na dwa wrogie obozy. Dokonanie inwazji było starannie zaplanowane. Warto w tym miejscu przytoczyć relację ówczesnego dowódcy 7 Dywizji PowietrznoDesantowej gen. Władisława Aczałowa zamieszczoną w jego książce „Powiem wam prawdę” wydanej w 2006 r. w Moskwie (Wyd. Ist. fakt, Region). Wspomina w niej m. in. rekonesans przeprowadzony w Polsce w celu określenia rejonów działania wojsk inwazyjnych i obiektów do opanowania. Udając się na rekonesans, dowódcy wysokich szczebli zdjęli generalskie mundury i przebrali się za majorów i kapitanów. Generał W. Aczałow włożył mundur majora łączności. Towarzyszyli im oficerowie znający język polski. Zbyt mało miejsca w artykule aby przedstawić interesujące informacje podane przez autora książki i dlatego zacytuję jedynie treść zadań postawionych 7 Dywizji Powietrzno-Desantowej, która miała współdziałać ze 106 Dywizją Powietrzno-Desantową gen. G. W. Fiłatowa. „Linią rozgraniczenia dla dwóch dywizji w Warszawie była ul. Marszałkowska, 7 Dywizja miała działać w pierwszym rzucie – zająć lotnisko i zapewnić wysadzenie pozostałych sił, które miały opanować budynki KC PZPR, Sejm, Narodowy Bank Polski, MSW i Ministerstwo Obrony Narodowej. Częścią sił obydwie dywizje miały opanować lotnisko w Łodzi i stworzyć linię obrony wokół stolicy na wypadek nadciągnięcia sił Wojska Polskiego (...) w przypadku, gdy coś się wydarzy, internować Wojciecha Jaruzelskiego i innych członków rządu. To zadanie zlecili mi osobiście dowódca wojsk powietrznodesantowych i szef sztabu generalnego. Trudno zrozumieć historyków, którzy lekceważą koncentrację wojsk UW w pobliżu naszych granic i przygotowanie szczegółowych planów inwazji. Jednym z takich historyków jest Antoni Dudek z IPN, który raczył zauważyć, że „z prowadzenia ćwiczeń wojskowych i tworzenia planów jeszcze nie wynika, że interwencja była przesądzona. Wszak sam Jaruzelski i jego podwładni przez kilka dziesięcioleci ćwiczyli atak na północną część RFN i Danię, która po zwycięskim natarciu armii Układu Warszawskiego miały znaleźć się pod okupacją Wojska Polskiego” (tygodnik „Wprost’ z 17 grudnia 2006 r.). Nie wiem: płakać czy śmiać się. Jak można porównywać rzeczy nieporównywalne i serwować czytelnikom bzdurne wnioski? Czym innym było planowanie działań na wypadek ewentualnego konfliktu dwóch bloków (NATO i UW), który mógł się przerodzić w wojnę globalną z użyciem broni jądrowej, a czym innym planowanie interwencji zbrojnej wewnątrz obozu socjalistycznego. Dlaczego Antoni Dudek nie nawiązał do interwencji wojsk UW w Czechosłowacji? Opracowane plany zostały tam w pełni zrealizowane. Czyżby o tym nie wiedział? Jeszcze dalej w dezinformowaniu opinii publicznej posuwa się inny IPN-owski historyk – Maciej Korkuć (tyg. „Wprost” z 16 grudnia 2007 .). Twierdzi on, że przygotowania do inwazji były jedynie pozorowane: „Sowieci robili wszystko, aby upozorować gotowość do interwencji ([...] Nawet wyżsi oficerowie nie byli informowani, że stan gotowości bojowej jest pozorowany”. Korkuć wątpi nawet, by oddziały UW były zaopatrzone w amunicję, bo, gdyby wydano polecenie załadowania ślepej amunicji, Amerykanie dowiedzieliby się o tym w ciągu kilku dni”). 15 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 Nie wiem, skąd podobne informacje dotarły do Macieja Korkucia. Podejrzewam że prosto z Agencji JPP (Jedna Pani Powiedziała). „Historyk” wcale się nie wysila, aby poprzeć swoje „odkrycia” jakimiś dowodami. Chyba uważa, że „naród głupi i tak to kupi”. To nie wszystko. Maciej Korkuć twierdzi również, że „Rosjanie nie zamierzali dokonać inwazji nawet w obliczu upadku komunizmu w PRL”. Z tego by wynikało, że zgadzają się na wyjście Polski z UW i na odcięcie od zaplecza półmilionowej grupy wojsk radzieckich w NRD oraz silnej Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce. Na tym nie koniec. Zgoda radzieckich przywódców na obalenie w 1981 r. komunizmu w Polsce byłaby równoznaczna z przyzwoleniem na podobne zmiany w pozostałych państwach obozu socjalistycznego. Wątpię, by ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógł dać wiarę wywodom i wnioskom zaprezentowanym przez pana Korkucia. Ustalił on również, że „Jaruzelski wielokrotnie [podkr. Cz. B.] prosił Rosjan o bezpośrednią interwencję militarną”. Przypuszczam, że „historyk” nie miał czasu aby zajrzeć do dokumentów archiwalnych, a swoje „ustalenia” oparł wyłącznie na informacjach uzyskanych we wspomnianej już Agencji JPP. Nie czytał protokołu z posiedzenia Politbiura KC KPZPR z 10 grudnia 1981 r. i nie zna zanotowanych tam wypowiedzi radzieckich prominentów „Polacy sami prosili, by nie wprowadzać wojsk” (minister obrony marszałek D. Ustinow); „Równocześnie Polacy oświadczają wyraźnie, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeżeli wojska wkroczą, będzie to oznaczało katastrofę” (przewodniczący Komisji Biura Politycznego KC KPZR do spraw Polski – M. Susłow). Komu wierzyć: Maciejowi Korkuciowi i Agencji JPP, czy czołowym członkom radzieckiego kierownictwa, którzy śledzili rozwój wydarzeń w Polsce i byli doskonale zorientowani w sytuacji? Kto jak kto, ale gen. Wojciech Jaruzelski nigdy by nie poprosił o radziecką interwencję zbrojną. Tak jak wszyscy polscy patrioci obawiał się konsekwencji wkroczenia wojsk UW do Polski, tym bardziej że wiedział, iż Wojsko Polskie zachowałoby się zupełnie inaczej aniżeli armia Czechosłowacji. W tym miejscu odwołam się do pewnej dyskusji, która odbyła się na stanowisku dowodzenia 3 Korpusu Obrony Powietrznej Kraju we Wrocławiu w dniu inwazji wojsk UW na terytorium naszego południowego sąsiada. Oficerowie przebywający na stanowisku dowodzenia (m.in. mój brat płk Edward Bielejewski) w napięciu obserwowali na ekranach radaru przelot „karawany” radzieckich samolotów transportowych wzdłuż granicy Polski i NRD, oczekując na reakcję sił powietrznych Czechosłowacji. Ku ich zdumieniu nie poderwał się ani jeden samolot, co wywołało nieprzychylne dla Czechów komentarze. Oficerowie byli „zniesmaczeni”, a dowódca korpusu podsumował dyskusję jednym zdaniem: „U nas taki numer nie przeszedłby”. Co było potem? Zacietrzewieni oskarżyciele generała będą zaskoczeni: dowódca korpusu nie został za swoją wypowiedź ukarany, lecz awansował – objął stanowisko dowódcy Wojsk Lotniczych naszych Sił Zbrojnych. Zagadnienia nie rozwijam. Pragnę jedynie podkreślić patriotyzm naszych żołnierzy i ich dowódców, którzy, nie bacząc na konsekwencje, broniliby Ojczyzny przed inwazją wojsk UW, w tym dywizji niemieckich. Jest oczywiste, że skutki totalnego starcia z przeciwnikiem posiadającym miażdżącą przewagę byłyby dla nas katastrofalne. Generał W. Jaruzelski czynił wszystko, aby do takiego starcia nie dopuścić. Wbrew temu co twierdzą historycy IPN, zagrożenie inwazją wisiało nad Polską jak miecz Damoklesa. Nie doszło do niej tylko dlatego, że W OBRONIE GODNOŚCI JUBILATA Na X Sejmiku korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty”, który odbył się w kwietniu br. w Poznaniu, miałem możliwość zakupić wspaniałą książkę o gen. armii Wojciechu Jaruzelskim: STAN WOJENNY z dedykacją jej współautora ppłk. Krzysztofa Majera. W „Trybunie” nr 144 (5565) ukazała się informacja, że Wydawnictwo Ambaras ze Szczecina również wydało książkę o Generale, której fragment pt. – Wojsko Polskie i front wschodni – opublikowała w tym numerze. Bardzo dobrze się stało, że te książki ukazały się, a szczególnie nosząca tytuł: STAN 16 polscy przywódcy sprzeciwiali się interwencji zbrojnej UW i podjęli wiarygodne dla Breżniewa przygotowania do opanowania sytuacji w kraju własnymi siłami. Prace nad planem ewentualnego wprowadzenia stanu wojennego były swego rodzaju hamulcem powstrzymującym zapędy radzieckich przywódców do interwencji zbrojnej. Ten „hamulec” przestał działać, gdy prace planistyczne zostały ukończone, a generał Jaruzelski wciąż zwlekał z wprowadzeniem planu w życie. Radzieccy przywódcy byli zniecierpliwieni, co znalazło wyraz w ich wypowiedziach na wspomnianym już posiedzeniu Politbiura KC KPZR: „To co mówi Jaruzelski, wygląda na wodzenie nas za nos” (Rusakow); „Jaruzelski znów wykazuje wahania” (Gromyko): „Nieszczęście polega na tym, że polscy przywódcy nie wykazują stanowczości [...] Powinniśmy sami być w gotowości” (minister obrony D. Ustinow). O jaką gotowość chodziło ministrowi obrony ZSRR, nie trudno się domyślić. A oto co w oficjalnym piśmie z 31 sierpnia 1995 r. do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu RP napisał Michaił Gorbaczow: „[...] nasze wojska, kolumny czołgów wzdłuż granic z Polską, jak również dostatecznie silna Północna Grupa wojsk radzieckich w nowej Polsce – wszystko to przy jakichś ekstremalnych okolicznościach mogło być uruchomione”. Co rozumiano przez pojęcie „ekstremalne okoliczności”, ujawnił były sekretarz Komisji Politbiura KC KPZR do spraw Polski Georgij Szachnazarow. Oto one: a) wybuch zamieszek; b) przejęcie władzy przez socjaldemokratów (za takich uznawano M. Rakowskiego i T. Fiszbacha); c) przejęcie władzy przez grupę Lecha Wałęsy. Szachnazarow dodał, że w takich sytuacjach inwazja nastąpiłaby bez uprzedzenia władz polskich. Wynika z tego, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego została podjęta w ostatniej chwili. Impulsem do jej podjęcia była zapowiedź Krajowej Komisji „Solidarności” przeprowadzenia w 17 grudnia 1981 r. wielosettysięcznych demonstracji w Warszawie i w innych miastach Polski. Trudno zapanować nad sytuacją gdy demonstruje kilkunaście tysięcy (np. górników). Co można byłoby zrobić, gdyby na ulicę wyszło kilkaset tysięcy – i to o zmroku (16.00)? Zamieszki nie do opanowania – doskonały pretekst do natychmiastowej inwazji bez uprzedzenia naszych władz. Internowano by gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych członków kierownictwa. Taki rozkaz otrzymał gen. Aczałow o czym już wspomniałem. Maciej Korkuć twierdzi, że odpowiedzialność Jaruzelskiego za zdławienie polskiej szansy na uzyskanie niepodległości nie ulega wątpliwości. Historyk wielce się myli. Szanse na uzyskanie niepodległości przez Polskę w 1981 roku były dokładnie takie same jak szanse Czechosłowacji w roku 1968. Co do tego są zgodni wszyscy kompetentni i uczciwi badacze historii najnowszej. *** Swój artykuł Maciej Korkuć zakończył „prokuratorskim” (tak to określił) pytaniem: Dlaczego Jaruzelski jest wciąż jednym z najwyższych generałów Wojska Polskiego? Ja już artykuł zakończę pytaniem nie prokuratorskim, lecz obywatelskim. Jak długo jeszcze prace IPN-owskich historyków o takich kwalifikacjach, jakie zaprezentował pan Korkuć, będą opłacane z pieniędzy podatników? Czesław BIELEJEWSKI WOJENNY. W niej właśnie dowódcy wojskowi wysokich szczebli i historycy oddają pełną wiedzę o Generale, jako wybitnym dowódcy, mężu stanu i Jego zasługach w uratowaniu Polski przed tragedią. Zespół autorów książki zasługuje na głęboki szacunek z naszej strony, że odważnie stanął w obronie Generała – poniewieranego oskarżeniami przez IPN, prawicowych polityków i publicystów w rodzaju Macieja Rybińskiego (Gazeta Polska nr 17 z 25.04.2007 r.). Generał Wojciech Jaruzelski – nie tyle w swojej obronie co w wyjaśnieniu prawdy – napisał i opublikował szereg opracowań i książek, jak: Stan Wojenny. Dlaczego?, Różnić się mądrze, Wyjaśnienia, Przed Sądem, Przeciwko bezprawiu, Pod prąd i innych, a także na swojej stronie internetowej wyjaśnił wiele spraw. Wszystkich tych – przekonywujących i udokumentowanych publikacji – zarówno IPN jak i prawicowi politycy czy publicyści, nie brali pod uwagę. Należy tylko ubolewać ,że tak się stało, gdyż w minionych 18 latach – pełnych kłótni, wzajemnego opluwania się i bałaganu – nie znalazł się ani jeden polityk, który by za ten stan wziął na siebie pełną odpowiedzialność. Generał Wojciech Jaruzelski uczynił to bez zwłoki i wziął na siebie pełną odpowiedzialność, nawet nie za swoje czyny. Niestety, nie wszystkich przekonuje okoliczność, że losy, ścieżki i drogi Polaków i Polski – szczególnie w czasie drugiej wojny światowej, a także po jej zakończeniu – nie układały się według własnych planów lub marzeń, ale według istniejącej wówczas sytuacji militarnej i politycznej na świecie. Właśnie z tego powodu pokolenie lat wojny ma na swoim koncie tak bogate w wydarzenia życiorysy – często tragiczne – że może nimi obdzielić kilka lub kilkanaście osób, którym los oszczędził je przeżywać. Taki też bogaty życiorys ma gen. armii Wojciech Jaruzelski. Zsyłka na Sybir wraz Grudzień 2008 z rodziną i ciężkie warunki przetrwania. Potem, gdy tworzyła się armia polska, wstąpił do niej i skierowany został na szkołę oficerską. Po szkole – w składzie 5 Pułku Piechoty 2 DP 1 Armii WP, najpierw jako dowódca plutonu zwiadu , a później całego zwiadu pułku, brał udział w walkach na pierwszej linii frontu od Warszawy, poprzez Wał Pomorski, Bałtyk i Odrę do Łaby. Po wojnie położył ogromne zasługi w umacnianiu obronności kraju i dowodzeniu armią, będąc Ministrem Obrony Narodowej. Tych i innych zasług Generała dla Ojczyzny, dziś – politycy prawicy – nie widzą. Gorzej, bo w sposób niedopuszczalny pomniejszają na każdym kroku niepodważalne zasługi z okresu wojny. Oto bowiem na oficjalnym serwisie internetowym Prezydenta RP ( www.prezydent. pl) w kolumnie: Prezydenci – opublikowany jest życiorys gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego. W miejsce szlaku bojowego wstawiono zapis, że „ Powrócił do Polski wraz z armią gen. Zygmunta Berlinga”. To tak, jakby ten powrót odbył się w salonce wagonu osobowego. O bogatym w wydarzenia szlaku bojowym – ani słowa. A przecież nie był na tyłach frontu, a na pierwszej linii i terenach zajętych przez wroga w celu ujęcia jeńców i dokonania rozpoznania dla kierunków natarcia własnych jednostek. Zabrakło tam tez miejsca na wpisanie orderów i odznaczeń bojowych, nadanych za udział w walkach frontowych, jak: Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyż Walecznych, trzykrotnie Srebrny Medal Zasłużonym na Polu Chwały i innych orderów polskimi i ponad dwadzieścia najwyższych – zagranicznych. Ale nie tylko to, że pominięto całkowicie walki frontowe. Postawiono w tym okrojonym życiorysie następujący zarzut: „ W latach 1945 – 1947 brał udział w zwalczaniu niepodległościowego podziemia oraz partyzantki ukraińskich nacjonalistów”. W swoim życiu czytałem już różne dokumenty, ale jak przeczytałem te wypociny, to trudno pojąć do jakiego stopnia zaślepienia i głupoty politycznej doszli autorzy tego zapisu z Kancelarii Prezydenta RP? Stawianie zarzutu Generałowi, że walczył z UPA, zakrawa na zdradę narodowych interesów Polski G³os Weterana i Rezerwisty przez autorów zapisu. W ten sposób bowiem oficjalnie potwierdza się, że walki zbrojne OUN – UPA w Polsce o oderwanie od niej tzw. „Zakierzońskiego kraju” i mordowanie na tych terenach ludności były słuszne. Wojsko Polskie natomiast – według rozumowania tych autorów – dokonało na OUN- UPA przestępstwa, gdyż był to „związek przestępczy”, którym kierował gen, armii Wojciech Jaruzelski. W taki sam sposób banderowskich zbrodniarzy zrehabilitował tez całkowicie IPN, czyniąc z 25 tysięcy oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego – biorących udział w operacji wojskowej „Wisła” – „związek przestępczy”. Jest to niespotykana hańba i panowie z IPN nie mogą udawać, że to nie ich dzieło, bowiem świadczą o tym wyprodukowane i podane do publicznej wiadomości dokumenty. Oto przykłady: „INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej w Rzeszowie – Kwestionariusz nr: Rz/WSR/0005, wypełnił Tomasz Bereza, znak akt: Sr.1997/48 – INDEKS REPRESJONOWANYCH W PRL Z POWODÓW POLITYCZNYCH – KWESTIONARIUSZ OSOBY REPRESJONOWANEJ. BOCHTAŁOWSKI Ludomir ps. „Zenko”, s. Kornela i Eugenii,urodz.16.XII.1921 r. Stopczałów, pow. Kołomyja, narodowość ukraińska, grekokatolik, wykształcenie średnie i 7 semestrów politechniki, instruktor wojskowy w kureniu „Rena”, zatrzymany 03 .IX.1947 r. w miejscowości Janosikovo w Czechosłowacji. Skazany przez WSR w Rzeszowie na karę śmierci 30.III.1949 r. za to , że „ od miesiąca stycznia 1945 roku do dnia 3 września 1947 roku na terenie powiatu sanockiego, leskiego i przemyskiego woj. rzeszowskiego, był członkiem związku przestępczego >>U.P.A.>> i z bronią palną brał udział w gwałtownych zamachach: w 1945 r. na posterunek MO w Maćkowicach i na wieś Bircza; w 1946 r. w siedmiu napadach na WP; w 1947 r. w siedmiu napadach na WP; sześciokrotnie w paleniu wsi i siedmiokrotnie w napadach na wojsko w Czechosłowacji.„ SĄD NAD HISTORIĄ Trwa sądowy proces tzw. „autorów stanu wojennego”. Pięciu sędziów ma ocenić zasadność wprowadzenia stanu wojennego (bo jakże inaczej osądzić jego autorów?), chociaż nie dokonali tego historycy, którzy są bardziej kompetentni w ocenia faktów historycznych. Mówiąc o historykach myślę o ludziach posiadających rzetelną wiedzę historyczną, doświadczenie i obiektywizm historyczny. Nie spełniają tych warunków pseudohistorycy z IPN, przynajmniej w zakresie obiektywizmu. Rzecznikiem prawdy nie jest też Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Janusz Kochanowski, który przed wyrokiem sądu i oceną historyków nazwał gen. Wojciecha Jaruzelskiego „mordercą” i ośmielił się swój „wyrok” jako osoba publiczna, przedstawić w telewizji. Jest to zwykłe draństwo panie „rzeczniku”. Zarzuty postawione przez prokuraturę niektórym członkom WRON są tak absurdalne, że nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Np. utworzenie organizacji zbrojnej o charakterze przestępczym mającej na celu.... itd. Trudno żeby wojskowi nie należeli do „organizacji” i to zbrojnej, bo z zasady takie jest wojsko. Jednakże cel działania tejże organizacji z pewnością nie miał charakteru przestępczego. Generał Wojciech Jaruzelski wielokrotnie przedstawiał argumenty broniące tezy, że stan wojenny w tamtej sytuacji ekonomicznej i politycznej był mniejszym złem (patrz wydawnictwo z 2005 r. „Pod prąd”), ale Jego argumenty trafiają na mur obojętności i niezrozumienia wynikającego z niechęci do Jego osoby oraz negacji ze strony sporej części społeczeństwa, negacji ugruntowanej przez byłą opozycję, będąca dziś u władzy. Co dziwne – najbardziej zaciekłym przeciwnikiem generała i stanu wojennego, głuchymi www.gwir.pl Na liście represjonowanych przez PRL ze względów politycznych, znalazł się też dowódca sotni UPA Szczygielski Wołodymyr ps. „Burłak”, znany z napadów na Birczę w pow. Przemyskim , Szewczuk Wasyl, ps. „Płastun”.”Kadyło” ur. 12.VIII l903 r w Stryju, który w sotniach UPA „Kryłacza” i „Hromenki” z kurenia „Rena” pełnił od 1945 do 15 .VI.1947 r. funkcję kapelana, brał czynny udział w napadach z bronią w ręku i rozgrzeszał bandytów z UPA za dokonane zbrodnie na żołnierzach Wojska Polskiego i ludności cywilnej, oraz inni zbrodniarze z UPA. Takich oto ludzi IPN zrehabilitował, a z gen. Wojciecha Jaruzelskiego robi przestępcę, że zwalczał „partyzantkę ukraińskich nacjonalistów” z UPA. Zadziwiać też musi fakt, że prawicowe oszołomy w każdą rocznicę stanu wojennego, urządzają pod miejscem zamieszkania gen. Wojciecha Jaruzelskiego gorszące sceny, a nie urządzają ich pod siedzibami IPN, który zrównał polskie „niepodległościowe podziemie” z „partyzantką ukraińskich nacjonalistów”. W tym miejscu, stawiając pytanie: dlaczego się tak dzieje w Polsce? – przytoczę wypowiedź Winstona Churchilla – premiera Wielkiej Brytanii w czasie drugiej wojny światowej, który w I tomie swoich pamiętników napisał o Polakach: „ Historia ma swoją tragiczna tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu i posiadają cnoty waleczności i wdzięku, a którzy wykazują w swoim życiu podstawowym niedostatki nieuleczalne. Wspaniali w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni i nędzni w chwili zwycięstwa, odważni z odważnych są częstokroć kierowani przez podłych pomiędzy najpodlejszymi”. Nic dodać, nic ująć do polityki PiS i twórców IPN. Tak to niestety wygląda współczesna historia Polski w wydaniu prawicy. Nasza żołnierska brać widzi to inaczej i przesyła gen. armii Wojciechowi Jaruzelskiemu najlepsze życzenia długich lat życia w dobrym zdrowiu i spokoju, z podzięką serdeczną za wierną służbę swojej Ojczyźnie – Polsce. Łukasz KUŹMICZ Rzeszów na argumenty, są ludzie młodzi, którzy w tym czasie mieli zaledwie po parę lat lub nie było ich jeszcze na świecie. Ale jest też bardzo dużo ludzi, którzy byli w pełni dorośli (do których i ja się zaliczam – emeryt od września 1981 roku), którzy przeżyli ten trudny okres i dobrze pamiętają strach i niepewność w momencie ogłoszenia stanu wojennego (prawie nikomu nie znanych wówczas słów). Potem nastąpiła swoista ulga, że wszystkie jego uciążliwości nie są wprowadzane przez żądnych niesienia nam „braterskiej pomocy” sąsiadów. Nie byłem ja ani też nikt z bliskich mi osób internowany, ale mam świadomość dramatu tysięcy ludzi, którym ograniczono tak cenną wolność. Inne uciążliwości stanu wojennego przeżywałem wraz z całym społeczeństwem i wcale mi z tym łatwo nie było. Odnoszę wrażenie, że wiele osób w swoim zacietrzewieniu nie dostrzegało wówczas i nie chce obiektywnie mówić dzisiaj o sytuacji w tamtych czasach. Np. o informacji przedstawionej w sądzie przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego o zagrożeniu bezpieczeństwa władz i ludzi z nią związanych ze strony ekstremalnych sił ówczesnej opozycji. Prof. Andrzej Czuma mówi że to kłamstwo. Czyżby pan profesor żył wówczas w innym kraju, niż ja i nie słyszał często cytowanego wierszyka „...a na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”? To nie była dziecinna wyliczanka, a realna groźba, wprawdzie nie zapisana w programie „Solidarności”, ale tkwiąca w umysłach części jej członków. Największą tragedią są ofiary śmiertelne związane ze stanem wojennym. Mówi się o około stu ofiarach (liczba chyba przesadzona), straciły życie w trakcie dokonującej się zmiany ustrojowej. Przypomnę, że w przewrocie majowym dokonanym przez marszałka Józefa Piłsudskiego w czasie którego obalony został legalny rząd premiera. Wincentego Witosa 17 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, w ciągu trzech dni zginęło 379 osób (o czym milczą dziś nawet niektóre encyklopedie), a nastąpiła tylko zmiana władzy w ramach tego samego ustroju. We wszystkich przypadkach śmierć ludzka jest dramatem w wymiarze indywidualnym i tragedią w życiu społecznym, ale odnoszę wrażenie, że niektórym zaciekłym przeciwnikom PRL-u i stanu wojennego za mało jest grobów i pomników do składania wieńców w trakcie coraz głośniejszych uroczystości rocznicowych. A ja myślę, że polskiemu społeczeństwu wystarczyłby symbol najdramatyczniejszy – miejsce mordu i grób ks. Jerzego Popiełuszki, a nad innymi grobami potrzebna byłaby cicha modlitwa wierzących i głęboka zaduma pozostałych – szczególnie faktycznych sprawców tych mordów – uczciwie osądzonych i ukaranych. Gen. W. Jaruzelski broni się sam za pomocą niepodważalnych argumentów oraz wytykanie błędów i tendencyjność prokuratury. Ale też ma prawo liczyć na wsparcie, choćby tylko moralne, tych osób, które uważają, że nasz „własny” stan wojenny uratował Polskę przed katastrofalnymi skutkami „bratniej” pomocy. Wielokrotnie latałem na lotniska radzieckie i niemieckie w NRD i wiem jaką siłą dysponowali nasi ówcześni sojusznicy. Wiem jakie były ich nastroje w związku z sytuacją SWOISTE DYWAGACJE W „Polsce Zbrojnej” nr 45 z 9 listopada 2008 roku ukazał się artykuł prof. dr. hab. Mariusza Jędrzejki, zatytułowany: „Trudny problem z generałem”. Autor tegoż artykułu, jako socjolog i pedagog społeczny, naucza podobno w Pułtuskiej uczelni. W kontekście toczącego się procesu sądowego stanu wojennego, M. Jędrzejko siląc się na oceny działalności generała Wojciecha Jaruzelskiego, odwołuje się do artykułu niejakiego R. Krasowskiego zamieszczonego w „Europie”. Przytacza za nim brutalne inwektywy w stylu prostackim; wręcz brukowym wobec Generała Życiowe doświadczenia, wiedza społeczna i wojskowa M. Jędrzejki sięgają do jego młodych lat, gdy jako zawodowy oficer - instruktor młodzieżowy - pełnił służbę w Wydziale Młodzieżowym Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Były to lata przed i po stanie wojennym. W drugiej połowie 1981 roku liczono się zwłaszcza w Wojsku Polskim z możliwością interwencji w Polsce armii państw członkowskich Układu Warszawskiego. Powodem była, za sprawą głównie „Solidarności”, destabilizująca wówczas sytuacja społeczno-polityczna w Polsce, która spoistość tego Układu podważała. Nie wiem, czy wówczas jako instruktor zajmujący się pracą Kół Młodzieży Wojskowej, M. Jędrzejko zdawał sobie w pełni sprawę z możliwej dla Polski tragedii; gdyby dla zapewnienia równowagi militarnej w podzielonym wówczas świecie, zawłaszcza geopolitycznej w tej części Europy w której położona jest Polska, interwencja taka nastąpiła. Trwała wojna psychologiczna asekurowana zbrojnym pokojem mógł on każdej chwili zapłonąć. Może to narodowe zagrożenie było poza zasięgiem ówczesnej wiedzy i wyobraźni M. Jędrzejki, nie mniej był rzutkim, sprawnym organizatorem, wpływającym skutecznie wówczas na wychowanie żołnierzy – na ich rzetelne urzeczywistnianie również dramatycznego dla wojska stanu wojennego. Ale z czasem wiedzę tę powinien posiąść. Może inaczej postrzegałby dziś sytuację Polski tamtych lat i osobę generała W. Jaruzelskiego. Interwenci mogli napotkać na zdecydowany opór narodu, który wsparło by Wojsko Polskie - nie tylko kadra zawodowa, ale i dowodzone prze nią masy poborowych. Dowiodło tego ich zaangażowanie w stan wojenny. Wszyscy żołnierze bowiem wychowywani byli w duchu obywatelskiej powinności, patriotyzmu 18 w Polsce – z niekłamaną otwartością i szczerością oferowali swoją „internacjonalistyczną pomoc”. Wiem również, że my żołnierze nie dalibyśmy się zamykać w koszarach. I co wtedy? Nie wiadomo, ale z pewnością byłaby ogromna tragedia narodowa i wielokrotnie większe straty niż w Budapeszcie i Pradze. Wiemy natomiast co przyniósł stan wojenny i może właśnie dlatego jest tak dużo jego krytyków, krytyków, którzy żyją, bo był stan wojenny. Zastanawiam się, gdzie giną głosy tych, którzy widzą stan wojenny, tak jak gen. W. Jaruzelski, którzy nie wahają się powiedzieć: tak musiało być. Są to głosy nieliczne, bo trzeba mieć sporo odwagi by iść „pod prąd”. Nawet nasz kosmonauta w programie TVN „Teraz My” odważnie bronił swojej emerytury (i słusznie, bo uzyskał ją zgodnie z prawem za działalność w kosmosie, w powietrzu i na ziemi) ale uchylił się od odpowiedzi na dwukrotnie zadane przez redaktorów pytanie: jak obecnie ocenia wprowadzenie stanu wojennego. Gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu życzę dużo zdrowia i wytrwałości w obronie swych racji, sądowi obiektywizmu w ich ocenie, sympatykom Generała odwagi w Jego obronie i w obronie prawdy historycznej. Józef KOZŁOWSKI i narodowej godności. Były zatem moralne, polityczne i organizacyjne przesłanki oraz znaczące środki orężne realnie duchowo i fizycznie również do przeciwstawienia się interwencji. Stan wojenny zapobiegł możliwej tragedii. Jego przygotowanie i przebieg zarówno świadczyły, że ówczesne państwo polskie jest w stanie samo rozwiązać swoje wewnętrzne problemy, ale że jest również zdecydowane przeciwstawić się „bratniej pomocy”. Tak postrzegali to i wyżsi polscy dowódcy roku stanu wojennego i tak to widzą dziś. Zdawali sobie sprawę z takiej możliwości dowódcy potencjalnych interwentów. Stan wojenny rozwiązał ten problem narodowego zagrożenia. A to było najważniejsze. W styczniu 2000 roku odbył się w Augustowie II Sejmik „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Na sejmiku tym, w imieniu dowódcy Wojsk Lądowych generała broni Zbigniewa Zalewskiego zabrał głos pułkownik Mariusz Jędrzejko. Zwracając się do zaproszonego na Sejmik generała Wojciecha Jaruzelskiego powiedział: „Pozostanie Pan zawsze uosobieniem oficera honoru i wielkim żołnierzem”. Bez mała 9 lat później, w rzeczonym artykule M. Jędrzejko napisał: „Nie jestem neofitą, nie zamierzam dołączyć do grona prześmiewców generała, nie zamierzam też go gloryfikować. Podejmuję próbę otwarcia dyskusji o generale. Wydaje się, że ta dyskusja jest bardziej potrzebna wojsku niż samemu generałowi, który ma kilka różnych obliczy”. I tu następują jedne po drugiej różne jego dywagacje rzucające blaski, ale więcej cieni na żołnierską drogę życiową generała Wojciecha Jaruzelskiego. Przytacza chybione – jego zdaniem – przypadki polityki kadrowej generała, obwinia za różne inne rzeczy także jako polityka. Nie miejsce tu na polemikę dotyczącą przytaczanych przezeń spraw. Ale rodzą się takie odczucia, że omawiając fakty spogląda na nie w końskich okularach i ocenia je w zależności skąd wieje wiatr. Wyraża pogląd, że generałowi udało przeprowadzić stan wojenny, że miał wielkie poparcie u kadry, że „generałowi po prostu wierzono”. Jeżeli zatem jest sądzony, wynika logicznie z rozumowań M. Jędrzejki, to znaczy, że nie był rzetelny wobec wojska, że interwencja nie groziła, że kierował się własnym interesem – niezależnie z jakich powodów. Powtarza za IPN – to paranoja. M. Jędrzejko współczuje ofiarom stanu wojennego i sugeruje, że generał powinien ukorzyć się przed narodem oraz przeznaczyć 1000 złotych miesięcznie ze swojej emerytury na stypendium dla jednego z dzieci ofiar stanu wojennego. A ile tych ofiar mogłoby być, gdyby doszło do interwencji armii państw Układu Warszawskiego, zbrojnym starciem się Wojska Polskiego z interwentami, na co mogły się nałożyć walki bratobójcze? Czyżby M. Jędrzejce zabrakło wyobraźni politycznej i wojskowej że to pomija, a może celowo? Stan wojenny zapobiegł możliwej tragedii. Jego przygotowanie i przebieg zarówno świadczyły, że ówczesne państwo polskie jest w stanie samo rozwiązać swoje wewnętrzne problemy, ale że jest również zdecydowane przeciwstawić się „bratniej pomocy”. Sternicy politycznej nawy III RP nawet jakby nie zastanawiali się nad rzeczywistymi sprawcami możliwej katastrofy, jaka zawisła nad Polską w 1981 roku i której właśnie zapobiegł stan wojenny. A to też wymaga osądu – powinien być wielkim obszarem badawczym również dla IPN. W polityce, jak w naturze życia, przedwczesny poród może okazać się nieszczęściem i dla matki i dla dziecka. Realny socjalizm i tak dochodził swego kresu. Stan wojenny obiektywnie jakby wytyczał nurt społecznej rzeki do Okrągłego Stołu. M. Jedrzejko potwierdza fakt oczywisty, że generał Jaruzelski przez blisko ćwierć wieku wywierał wpływ na wojsko, ale myli się konstatując, że z tego wpływu nic nie zostało! I to jakby najbardziej go bolało. Chyba nie pojmuje, że w jestestwie polskiego żołnierza zawodowego mieszczą się jego narodowe, patriotyczne i propaństwowe odczucia. Są immanentne Polsce współczesnej od odzyskania niepodległości w 1918 roku, ustroje zaś i systemy przemijają, narody trwają. Sprawa w istocie jest chyba prozaiczna. Nie licząc pewnych politycznych zaścianków, proces za stan wojenny członków WRON, której czołową postacią jest Wojciech Jaruzelski, (a jest to zarazem potępienie PRL) wywołuje w kraju mieszane opinie, protesty w jego obronie. Nastroje te nie są po myśli osądzających. Wielokrotne przeprosiny generała Jaruzelskiego za przykrości wynikłe ze stanu wojennego nie starczają. Upokorzenie się dodatkowo wobec narodu - okazanie skruchy, osądzających go „satysfakcjonowałoby” wobec opinii publicznej: politycznie, moralnie i psychologicznie! M. Jędrzejko jakby okazywał się tego orędownikiem. Zbigniew.A. Ciećkowski Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl poglądy opinie Co dalej z budową Domu Emeryta Wojskowego Na wstępie, serdecznie dziękuję kol. Czesławowi Świąteckiemu, który na łamach „Głosu Weterana i Rezerwisty” (nr 11/ 2008 ), w artykule pt. „Nie tylko jeden Dom Weterana”, zajął stanowisko w sprawie budowy Domu Weterana. W styczniu 2008 r., wystąpiłem z wnioskiem o poczynienie bardziej intensywnych, niż do tej pory, zabiegów w tej kwestii. Podjąłem ten problem na zebraniu naszego koła, które wystąpiło z oficjalnym wnioskiem do Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Poznaniu, a po pozytywnym zaopiniowaniu zostało przekazane pismem do Zarządu Głównego naszego Związku. Mogłem mieć nadzieję, że w tak ważnej sprawie, prace w tym kierunku ruszą w szybszym tempie. Tym bardziej, że napisałem w artykule „Szacunek dla starszych osób” („GWiR” 2008, nr 2), gdzie szukać obiektów i pieniędzy. Ponadto, głos w tej kwestii zabrał także kol. Stanisław Markiel („GWiR” 2008, nr 6), wysuwając propozycje w celu zrealizowania tej mojej inicjatywy. Starałem się „nieśmiało” poruszyć ten temat w swoim wystąpieniu na X Jubileuszowym Sejmiku Korespondentów Głosu Weterana i Rezerwisty (22.04-25.04 2008 r.) w Poznaniu, proponując utworzenie Komitetu Organizacyjnego – niestety, ponownie na długie miesiące zapadła cisza. Co prawda, na łamach („GWiR” 2008, nr 9) w „Słowie prezesa” ukazała się krótka wzmianka, że są czynione określone działania, lecz sprawy to jednak nie załatwia, a liczba oczekujących na opiekę, w tego typu domu rośnie. Z uwagi na ten ważny problem, na rozwiązanie którego liczy wielu emerytów i rencistów wojskowych, chcielibyśmy w naszym kole, skąd wyszła ta inicjatywa, wiedzieć, jakie ŻOŁNIERSKIE WDOWy Były spełnieniem żołnierskich marzeń, źródłem motywacji mężów do ofiarnej służby Ojczyźnie. Dzieliły z nimi radości, ale także trudy wynikające ze specyfiki służby, zwłaszcza w tzw. zielonych garnizonach. Utworzyły ORW (Organizację Rodzin Wojskowych), później Stowarzyszenie „Rodzina Wojskowa” w celu doskonalenia form współżycia społecznego w wojskowym środowisku. Z chwilą zakończenia czynnej służby przez mężów rozpoczęły nowy etap życia w ciągle pogarszających się warunkach socjalnych, bytowych i zdrowotnych, przy nękających chorobach i drożejących lekach. Przeżyły śmierć mężów – żołnierzy. Dołączyły do grona wdów i... zostały zapomniane przez pracodawców męża. Murzyn zrobił swoje... ORW przekształciła się w Stowarzyszenie „Rodzina Wojskowa”. Nie wstąpiły do tej organizacji, działającej w istniejących jeszcze garnizonach i zajmującej się problemami rodzin żołnierzy zawodowych pełniących służbę. Niewiele to miało wspólnego z zainteresowaniami wdów po żołnierzach zawodowych. Przy czym dużą rolę odgrywała różnica wieku obu grup. Opuszczone przez dowództwa, nie mając kontaktu z nimi, tworzą osiedlowe i garnizonowe Grupy Wdów w celu udzielania sobie pomocy i utrzymywania dawnych więzi koleżeńskich. Jako grupy nieformalne (bez rejestru w KRSRS), nie płacą składek (bo „czarna kasa”), nie tworzą struktur organizacyjnych, nie mają statutu ani programu działania, nie mogą więc znaleźć się w „Rejestrze porozumień o współpracy MON z organizacjami pozarządowymi”. Dlatego też nie mogą otrzymać finansowego (i innego) wsparcia od MON, jak np. „Rodzina Wojskowa”. Od czasu powstania ZBŻZ próbowały zbliżenia i oczekiwały pomocy, uczestnicząc w przedsięwzięciach organizowanych przez koła Związku, zwłaszcza podczas obchodzenia świąt państwowych i wojskowych, w wycieczkach rekreacyjnych i na grzybobranie, co jednak bardzo obciążało budżety kół, gdyż trudno było liczyć na wdowi grosz... Były pomysły, aby uczynić Je członkiniami ZBŻZiORWP, ale większość wdów nie zgodziła się ze względu na brak zainteresowania sprawami Związku, obowiązki rodzinne oraz obowiązek płacenia składek. Zresztą były także sprzeciwy ze strony mężczyzn – członków kół, gdy groziło to liczebną przewagą wdów nad byłymi żołnierzami. Przykład: W 1990 roku Koło nr 1 ZBŻZiORWP przy Dowództwie 2 KOP w Bydgoszczy liczyło 74 członków, a wdów po żołnierzach zawodowych w Dowództwie 2 Korpusu Obrony Powietrznej, podopiecznych Koła, było 110. Poczuwając się do obowiązku uzupełnienia statutowego zadania – reprezentowania interesów całego środowiska byłych żołnierzy zawodowych i członków ich rodzin, niezależnie od członkostwa w Związku, na początku 2003 roku Zarząd Wojewódzki ZBŻZiORWP w Bydgoszczy zbadał sytuację wdów po żołnierzach zawodowych w rejonie działania podległych Kół. Na podstawie zebranych informacji postanowiono zorganizować 6 marca 2003 roku naradę przedstawicieli ZW z przewodniczącymi kół Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” oraz przewodniczącymi Grup Wdów działających w garnizonie Bydgoszcz (w nieformalnym podziale garnizon wojsk lądowych i garnizon wojsk lotniczych). Zamiarem narady było ustalenie możliwości połączenia Grup Wdów ze stowarzyszeniem „Rodzina Wojskowa” przy udziale ZW ZBŻZiORWP (patrz art. „Rodzina Wojskowa” „GWiR” nr 6 z 2003 roku). Niestety, przez pięć lat nie podejmowano tematu, nie było woli wszystkich zainteresowanych stron. Brak formalnej organizacji spowodował, że topniały zastępy wdów chętnych do działania, podjęto praktyczne – nie teoretyczne działania i kiedy ewentualnie może nastąpić finał uruchomienia Domu Emeryta Wojskowego. Myślę, że gdyby koledzy korespondenci „GWiR”, aktywniej poparli tę inicjatywę i wspólnie na łamach naszej związkowej gazety, artykułami i głosami na zebraniach sprawozdawczo-wyborczych kół i zarządów wojewódzkich ZBŻZiORWP, a także na Zjeździe mówili o potrzebie uruchomienia tego obiektu, zmobilizujemy nasze władze z Zarządu Głównego do zrealizowania tej jakże szczytnej idei. Tym bardziej, że w gestii wojska jest nadal wiele obiektów nadających się na Dom Emeryta Wojskowego, w którym wielu emerytów i rencistów za pełną oddania służbę dla Ojczyzny, mogliby godnie spędzić ostatnie lata swego życia. Tadeusz BÖHM zmniejszał się ich udział w przedsięwzięciach organizowanych przez zarząd kół. Na domiar złego – bardzo aktywne do niedawna Koło S towarzyszenia „Rodzina Wojskowa” garnizonu lotniczego w Bydgoszczy po likwidacji jednostek patronackich (pułku lotniczego i Dowództwa Korpusu OP), zaprzestało działalności. Grozi to utratą wieloletniego dorobku kobiecego aktywu w środowisku rodzin wojskowych. Zarząd Koła nr 1 ZBŻZiORWP w Bydgoszczy podjął próbę udzielenia pomocy wdowom po żołnierzach zawodowych byłego garnizonu lotniczego w utworzeniu formalnej, samodzielnej organizacji wdów względnie autonomicznego Klubu Wdów przy Stowarzyszeniu „Rodzina Wojskowa”. W tym celu przyjęto w poczet członków Koła nr 1 zarząd (nieformalny) Grupy Wdów działającej od dziesięciu lat pod opieką tegoż Koła w składzie: przewodnicząca pani Katarzyna Kwasowiec oraz członkinie: pani Elżbieta Wujciów i pani Anna Murawska. Panie udzieliły wszelkich informacji o położeniu wdów po żołnierzach zawodowych w byłym garnizonie Lotniczym Bydgoszcz. Dobre stosunki ZG ZBŻZiORWP z ZG Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” pozwalają mieć nadzieję, że problem wdów po żołnierzach zawodowych zostanie pomyślnie rozwiązany. O wstawiennictwo w tej sprawie w ZG Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” uprosiłem marszałkową X Sejmiku Korespondentów „GWiR” panią Stanisławę Garbalińską. Godna (moim zdaniem) rozpatrzenia na zbliżającym się VIII Krajowym Zjeździe Związku jest propozycja utworzenia w ramach Związku, Klubu Wdów po żołnierzach zawodowych WP i określenie ich statusu w statucie Związku. Prawie podwojenie liczby członków Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” lub ZBŻZiORWP dzięki włączeniu w ich struktury Klubu Wdów po żołnierzach zawodowych umocniłoby pozycję tych organizacji w tworzącej się Federacji Pozarządowych Organizacji Żołnierskich. Jerzy KRUSZYŃSKI 19 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 Cieszą mnie zróżnicowane poglądy prezentowane na Waszych łamach. Jednak w sprawie niektórych, zwłaszcza z lipcowego numeru, pragnę zająć stanowisko. W pełni zgadzam się z poglądami p. W. Hudysza w („Zwierzenia weterana –II”), że niektóre osoby, które zdobyły dyplomy w III RP teraz ją patologicznie opluwają i głoszą naukowe brednie. Także z wypowiedzią p. R. Białeckiego o działalności Instytutu gen. E. Rozłubirskiego, słusznie krytykującego selekcjonerów najnowszej historii RP (w domyśle IPN), którzy piszą historię od nowa, mówiąc o sowieckiej okupacji RP po II wojnie światowej. Ku memu zdumieniu takie skrajne, poprawiające najnowszą historię poglądy głosi również Wracając do przyjaciela i szpiega Przeczytałem pięć odcinków wspomnień „Mój Przyjaciel – szpieg i zdrajca (?)„. Na wstępie uwaga: relacja płk. Maksymiliana Buczka, na którą powołuje się autor w 5. odcinku ukazała się nie w maju z 2000 r. lecz w „GWiR” nr 5 z 2004 s. 13-14. Przeczytałem także notę Redakcji zamieszczoną na końcu odcinka 4. A oto moja reakcja. Czytając wspomnienia autora – płk. Jana Nikiforowa (patrz miesięczniki „GWiR” nr 3 i 7 z 2008), zdałem sobie sprawę, że autorowi nie chodzi o gloryfikowanie postaci Ryszarda Kuklińskiego lecz o przedstawienie meandrów długiej drogi „przyjaźni”, z której dziś płk Jan Nikiforow pewnie nie jest dumny. Sądzę, że analizując swoją przyjaźń, autor w pełni zdaje sobie sprawę, jak był wykorzystywany przez tego cwaniaka i jak umiejętnie był dezinformowany przez „kolegę” o jego dobrobycie. Zdarzenia na służbie 25 października 1962 roku wydawały się autorowi dziwne, a członek Rady Redakcyjnej „Głosu Weterana i Rezerwisty” p. Władysław Żmijewski. Określił on bardzo trafnie (s. 12, art. „Moje refleksje ...”) wykładnię kard. H. Gulbinowicza, że „...Zachód skazał nas na 45-letnią niewolę...”. Serwilizm wobec kościelnego hierarchy, bezrefleksyjność, czy też zwykła głupota towarzyszyły „refleksjom” p. Żmijewskiego. Proponuję, by przejechał się po wioskach i dużych zakładach przemysłowych i zapytał ludzi, czy za Gierka żyli w niewoli? To, że mieliśmy ograniczoną suwerenność, nie upoważnia do głoszenia takich bzdur. Mam nadzieję, że to pogląd indywidualny, nie całego zespołu „GWiR”. Na koniec, komentarz „fakty, pomówienia, mity” przewodniczącego Rady Redakcyjnej Zbigniewa Ciećkowskiego – jest trafny w większości poglądów. Ale jest zbyt wyważony w odniesieniu do genezy aktualnego antysemityzmu. Obecnie antysemityzm pielęgnuje przede wszystkim kler katolicki, zwłaszcza niskiego szczebla. Jego czołowym przedstawicielem jest prałat Jankowski, o. Rydzyk et cons. Także hierarchowie unikają jego potępienia vide były biskup polowy WP. Przytaczacie piękne, żałobne motto ks. Twardowskiego. Ja przypomnę jego wierszyk: Koci, koci łapci, pojedziem do babci, ale ani słówka, bo babcia żydówka. Pozdrawiam! Stanisław ROGALA Wrocław jednak zgodził się, by R. Kukliński opuścił służbę, ponieważ umówił się na randkę z mężatką – żoną oficera WSW, mimo że wcześniej wiedział o planowej służbie jako pomocnik oficera dyżurnego ASG. Dla mnie to niedopuszczalne, skandal i bardzo niskie morale oficera. Nigdy nie mógłbym polegać na takim oficerze. A propozycja – oferta spotkania ze znajomą złożona autorowi? Ze znajomą zakwaterowaną w 1964 roku w hotelu ASG? O czym to świadczy? O podłości, braku szacunku dla kolegi i tej kobiety. A może chodziło o coś innego, by wrobić kolegę i mieć go w garści? Już w 1963 roku kol. Jan doskonale zdawał sobie sprawę, że wydarzenia ze służby dyżurnej – połamanie nóg to był jakiś blef. Udawał, że wszystko gra? Nadal uważał go za kolegę? Zresztą w 3. odcinku autor sam przyznał , że „Udałem, że w bajkę tę uwierzyłem”. Zauważyłem, że dziwnie łatwo zaliczał znaczne zaległości w nauce spowodowane tym połamaniem nóg. „Bohater” Kukliński nie spisał się też jako przewodnik do BorneSulimowo. Generał Józef Kamiński uratował mu tyłek. Jeszcze ten przypadek opisany przez płk. Maksymiliana Buczka („GWiR” nr 5 z 2004 r. s. 13-14) tego trzydniowego szefa sztabu pułku i niesławny fragment pokłosia tego pobytu – nakrycia na szpiegowskiej robocie plut. Kwapiszewskiego, który służył mu za przewodnika 12 września1965 roku. W powiązaniu z tym jakże ciekawy jest artykuł gen. Zdzisława Rozbickiego zamieszczony w „GWiR” nr 6 z 2004 r. s. 5-6 pt. „Panowie macież wy odwagę...”. Szczególnie w części końcowej odnoszącej się do R. Kuklińskiego, do jego znacznego dorobku materialnego: własny dom, bogaty jacht, gospodarstwo ogrodnicze, samochody (wcześniej skuter Lambretta i żaglówka). Za pułkownikowską pensję z pewnością tego nie kupił. Chętnie bym się dowiedział, jaką kwotę odszkodowania otrzymał Ryszard Kukliński za pozostawione mienie w Polsce. Oceniam, na podstawie tego co napisał autor, że ta znajomość – koleżeństwo było nieszczere, a z wiadomych powodów, znanych tylko autorowi, jednostronne. (-) Kazimierz SZEWCZYK Od redakcji. W następnym numerze opublikujemy artykuł Jana Nikiforowa pt. „Synowie Ryszarda Kuklińskiego”. dział redagowany przez fundację Uznanie dla pełnomocników i oczekiwania... 21 października 2008 roku w sali konferencyjnej Dowództwa Garnizonu Warszawa przy ul. 11 Listopada 17/19 odbyła się narada pełnomocników Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, w której wzięli udział powołani przez Zarząd Fundacji przedstawiciele terenowych ogniw Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego (w kilku przypadkach razem z prezesami lub z wiceprezesami tych ogniw). Zarząd Fundacji dobrze przygotował się do tego przedsięwzięcia, bowiem kompetencje działających w terenie jej przedstawicieli mają istotne znaczenie w zakresie realizacji statutowych celów Fundacji. Wychodząc, poniekąd naprzeciw dążeniom Zarządu, uczestnicy narady postarali się o wysoką frekwencję. Zapewniono im wysłuchanie informacji prezesa Zarządu Fundacji płk. Mieczysława Mikruta o aktualnych problemach działalności Fundacji, dyrektora 20 Departamentu Spraw Socjalnych MON płk. Stanisława Filipczaka o nowelizowanym rozporządzeniu ministra obrony narodowej w sprawie funduszu socjalnego oraz przedstawiciela ZG ZBŻZiORWP płk. Antoniego Parzyszka o wynikach realizacji opieki specjalnej (paliatywnej) w 2007 i 2008 roku. Uczestnicy narady w dyskusji akcentowali, w szczególności, dużą pożyteczność fundacyjnej działalności pomocowej, jak również lokalną troskę o tych potrzebujących pomocy, którym żyje się ciężko ze względu na ich stan zdrowia, często nieuleczalne choroby oraz inne przeciwności losu. Sądzę, że z informacji prezesa Zarządu płk. M. Mikruta należy i warto przytoczyć chociażby kilka zdań. Oto one: Do roku 2005 podstawowymi formami pozyskiwania środków finansowych i materialnych przez Zarząd Fundacji były: darowizny osób fizycznych i prawnych; sprzedaż fundacyjnych „cegiełek” o nominałach „2” i „5” zł; przychody z oprocentowania lokat bankowych; dotacje MON na realizację zadań publicznych. (Od autora: od roku 2006 radykalnie ograniczone). *** Od 2005 roku zasadniczym źródłem przychodów Fundacji stały się odpisy 1% od podatku od osób fizycznych. Grudzień 2008 *** W 2006 roku status „organizacji pożytku publicznego” uzyskał również Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego. Drugi rok z rzędu członkowie Związku stanęli przed alternatywą przy rozliczeniach z fiskusem – dla kogo przeznaczyć 1% od podatku – dla Fundacji czy dla Związku. Sam fakt bycia członkiem Związku oraz działania organizacyjne Zarządu Głównego, zarządów wojewódzkich i zarządów rejonowych sprawiają, że ubywa chętnych do przekazywania 1% od podatku na Fundację. Rezultat: w 2008 roku Fundacja otrzymała z odpisów 1% od podatku około 80.000,00 zł mniej niż w 2007 roku. *** Jeżeli już członków Związku prosi się i agituje o odpisanie 1% od podatku głównie na rzecz Związku, to niech zaktywizowane zostaną działania organizacyjne i promocyjne w sprawie zasilania środków Fundacji w środowisku emerytów i rencistów wojskowych oraz członków ich rodzin pozostających poza Związkiem. *** I z wniosków... 1. Z każdym rokiem, zwłaszcza w ostatnich czterech latach, gdy do Zarządu Fundacji zaczęło przychodzić więcej niż 200, a nawet więcej niż 300 próśb o pomoc materialną, widać że Fundacja w środowisku emerytów i rencistów wojskowych jest coraz bardziej potrzebna. Dla wielu osób z formalnych powodów niedostępny jest fundusz socjalny Wojskowych Biur Emerytalnych (limitowana kwota dochodu przypadająca na jedną osobę w rodzinie). 2. Władze Fundacji – Zarząd i Rada – mają wystarczającą determinację, nie pomijając i ambicji, aby sprostać oczekiwaniom osób G³os Weterana i Rezerwisty przewlekle i ciężko schorowanym, dotkniętym zdarzeniami losowymi i żyjącymi w niedostatku materialnym, czyli biedzie. 3. Aby jednak sprostać tym oczekiwaniom, konieczny jest duży wysiłek organizacyjny i promocyjny, prowadzący do pomnożenia środków finansowych. Tymczasem z efektów tego wysiłku nie możemy być zadowoleni. Emerytów, rencistów i inwalidów wojskowych jest około 155 tys. Odpisów 1% od podatku w 2008 roku za 2007 rok dokonało 4418 osób, aż się prosi, aby dopowiedzieć – zaledwie! Stanowi to tylko 2,85% ogółu osób z tego środowiska. A przecież Spotkanie pod hasłem: „Pomóż dzisiaj kolegom w potrzebie – jutro koledzy pomogą tobie!” To wspaniałe – świadczące o dużej wrażliwości sumienia – hasło jednoczy dzisiaj młodych i starych żołnierzy. I zapewne tak jakby tego chcieli jego twórcy przyczynia się do wzrostu popularności pomocowej działalności Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, a przede wszystkim, skupia środowisko byłych i obecnych żołnierzy wokół idei niesienia pomocy słabszym. Ta zasada, którą możemy nazwać zasadą dobroczynności, warta jest spopularyzowania nie tylko wśród emerytów i rencistów wojskowych, ale także wśród szerokiego grona żołnierzy służby czynnej wszystkich korpusów. Niesienie pomocy słabszym to działanie na wskroś szlachetne, nacechowane humanitaryzmem, od prawie 17 lat nie jest obce żołnierzom. Nawet jeżeli uchodzą oni za twardych duchem. Dwa lata temu Zarząd Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym i Konwent Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych Wojska Polskiego, pod kierownictwem płk. Anatola Tichoniuka, podpisali porozumienie o współpracy (jest dostępne na stronie (http//www.kdkowp. wp.mil.pl.dokumenty/Porozumienie.doc). Stanowi ono kanwę do wymiany informacji między kierownictwami obydwu instytucji i zapewnia Fundacji możliwość kolportowania w jednostkach wojskowych, uczelniach, centrach szkolenia i instytucjach materiałów informacyjnych i promocyjnych o Fundacji. Dzięki życzliwości 30 września 2008 roku za pośrednictwem strony internatowej (http://www./kdkowp.wp.mil.pl/index2.html) Konwentu, Zarząd Fundacji mógł przekazać serdeczne podziękowanie szefowi Sztabu Generalnego WP generałowi Franciszkowi www.gwir.pl jakąś część odpisów 1% trzeba przypisać kadrze zawodowej Wojska Polskiego. *** Aby treści narady pełnomocników Fundacji nie uszły w przysłowiowe powietrze, uczestnikom – z przeznaczeniem dla Zarządów Wojewódzkich i Zarządów Rejonowych – przekazano informację prezesa Zarządu Fundacji, fundacyjny folder, wzór nowych cegiełek o nominałach „2”, „5”, i „10” zł. Ogniwom (kilku) nie reprezentowanym na naradzie materiały zostały przesłane. Osobom uczestniczącym w naradzie, a poprzez nich prezesom i wiceprezesom ds. socjalno-zdrowotnych wszystkich ogniw ZBŻZiORWP, serdecznie podziękowano za pracę na rzecz Fundacji. Uczestnicy otrzymali również upominki książkowe. Naradę zorganizowano przy finansowym wsparciu Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON. Stanisław TORCHAŁA Autor jest sekretarzem Zarządu Fundacji PEiRW Foto Jerzy REINERT Gągorowi oraz dowódcom rodzajów sił zbrojnych, okręgów wojskowych, komendantom – rektorom instytutów, szefom WSzW oraz dowódcom jednostek za umożliwienie rozprowadzenia w grudniu i styczniu fundacyjnego „Apelu” w sprawie przeznaczenia 1% od podatku na rzecz pomocowej działalności Fundacji. W duchu pomyślnie rozwijającej się współpracy 29 września 2008 roku odbyło się spotkanie w siedzibie konwentu, podczas którego prezes Zarządu Fundacji płk Mieczysław Mikrut przekazał konwentowi grawerowany dyplom „Za Zasługi dla Fundacji PEiRW”, a dziekanom i mężom zaufania członkowie Zarządu Fundacji wręczyli fundacyjne medale. Zarząd Fundacji otrzymał od płk. A. Tichoniuka ryngraf Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych WP. Spotkanie przebiegało w bardzo serdecznej atmosferze. Stanisław TORCHAŁA 21 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 historia 90. ROCZNICA WYBUCHU POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO Powstanie wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 roku. Dzień wcześniej, 26 grudnia wieczorem, przyjechał do Poznania Ignacy Jan Paderewski – światowej sławy pianista, patriota i wielki orędownik sprawy polskiej niepodległości na międzynarodowej arenie. Do Poznania przyjechał w drodze z Gdańska do Warszawy, gdzie miał objąć ważne stanowisko państwowe. Niemcy czynili jednak wszystko, by nie dopuścić do jego przyjazdu do stolicy Wielkopolski. Mimo wielu przeszkód determinacja Paderewskiego sprawiła, że Mistrz dotarł szczęśliwie do Poznania, gdzie dziesiątki tysięcy Polaków na dworcu i potem w mieście zgotowały owacyjne, patriotyczne powitanie. Niemcy wyłączyli światła, zapłonęły więc tysiące pochodni, a tryumfalny przejazd Paderewskiego z dworca do hotelu „Bazar” ulicami przystrojonymi we flagi polskie, francuskie, brytyjskie i amerykańskie miał wymiar bardzo podniosły. Przemówienie Paderewskiego z „Bazaru” owacyjnie przyjęli poznaniacy – umocniło ich w przekonaniu, że walczą o słuszną sprawę, czyli o oswobodzenie ze 123-letniej niewoli całej Polski, w tym Wielkopolski i Pomorza. kwaterze powstańczej w hotelu „Royal” przy ul. św. Marcina 38. Walki o Poznań zakończyły się 6 stycznia, kiedy zdobyto lotnisko Ławicę wraz z 26 samolotami gotowymi do boju powietrznego. Kolejnym naczelnym dowódcą powstania był generał Józef Dowbor-Muśnicki, w latach 19171918 dowódca I Korpusu Polskiego w Rosji. Wybuch powstania Napięta atmosfera panowała w mieście zarówno po polskiej, jak i po niemieckiej stronie. Niemcy czując zagrożenie, zorganizowali kontrdemonstrację w godzinach popołudniowych i przy pomocy 6 Pułku Grenadierów zdemolowali polskie biuro Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej. Strona polska przekonana, że Niemcy chcą uderzyć na „Bazar” wezwała uzbrojone oddziały Straży Ludowej, a około godziny 17 strzelanina pod „Bazarem” rozpoczęła zbrojne powstanie. Rozejm w Trewirze W tej skomplikowanej sytuacji dały o sobie znać talenty organizacyjne Wielkopolan, realizujących program „wielkopolskiej pracy organicznej”. Rozpoczęto tworzenie regularnej armii oraz polskiej administracji. Polacy, walcząc o wolność, usilnie zabiegali także o pokój. 17 lutego wygasł bowiem rozejm między aliantami a Niemcami. Zwycięskie państwa dzięki udanej interwencji Komitetu Narodowego Polski z Romanem Dmowskim na czele, narzucały Niemcom zawieszenie broni na froncie wielkopolskim. Tym rozejmem w Trewirze wstrzymano działania wojenne w Wielkopolsce. Wciąż jednak formalnie Poznań był w granicach Prus. W Wielkopolsce przeprowadzano wybory do sejmu i parlamentu Rzeszy. Ostatecznie niepodległość dla Wielkopolski i włączenie jej do Polski przyniósł układ podpisany 28 czerwca 1919 roku w Wersalu we Francji. Wielkopolanie wnosili do II Rzeczypospolitej dobrze rozwinięte gospodarczo ziemie oraz, co ważne, w 1919 roku znakomicie uzbrojoną i umundurowaną 120-tysięczna armię z własnym bojowym lotnictwem, która odegrała decydującą rolę w zwycięstwie Polski w wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-1921. Te bowiem siły powstańcze zaraz po ukończeniu powstania udały się na front wschodni w celu obrony Kresów Wschodnich. Pierwsze walki W mieście ogarniętym ciemnościami na skutek wyłączenia przez Niemców elektryczności trwała zacięta strzelanina i zapanował ogólny chaos. W końcu jednak inicjatywę powstańczą przejął Tajny Sztab Wojskowy, a oddziały powstańcze zajmowały planowo miasto według wcześniej ustalonego planu wojennego. Niemcy zaskoczeni takim obrotem sprawy zaczęli wycofywać się do koszar. Najcięższe walki toczyły się pod gmachem pruskiej Komendy Policji u zbiegu dzisiejszych ulic Franciszka Ratajczaka i 27 Grudnia. Tu właśnie raniony serią z karabinu maszynowego poległ pierwszy powstaniec – bohater, sierżant Franciszek Ratajczak kolega mojego ojca – górnika z Westfalli Recklinghausen Michała Ladrowskiego. Sam Franciszek Ratajczak przybył do powstania z Westfalli. Z zawodu był cieślą górniczym. Do końca dnia w rękach powstańczych znalazł się dworzec, arsenał broni na Garbarach, biuro telegraficzne, mosty na Warcie i Cybinie oraz inne obiekty. Jednocześnie na hasło Tajnego Sztabu Wojskowego powstanie wybuchło w wielu wielkopolskich miejscowościach, między innymi w Kórniku, Środzie, Gnieźnie, Wrześni, Lesznie, Kościanie i Ciechocinku. Miejscowości te przysłały także własne oddziały na pomoc Poznaniowi. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej 28 grudnia 1918 roku głównodowodzącym wojsk powstańczych mianował kapitana awansowanego na majora, Stanisława Taczaka, który tę funkcję pełnił do 15 stycznia 1919 roku w 22 Walki obronno-zaczepne Celem powstania było uwolnienie Wielkopolski i Pomorza spod zaboruniemieckiego. Wzięły w nim udział oddziały Straży Ludowej, Polskiej Organizacji Wojskowej zaboru pruskiego oraz Służby Straży i Bezpieczeństwa, głównie ochotnicy. Do 15 stycznia 1919 roku wojska powstańcze wyzwoliły prawie całą Wielkopolskę, z wyjątkiem północno-zachodnich i południowych obrzeży prowincji poznańskiej, tocząc ciężkie walki między innymi pod Rawiczem, Lesznem i Babimostem. Niemcy zbliżali się jednak do Poznania z trzech stron: od południa, zachodu i północy, a front ustabilizował się około 50-70 km od Poznania. Sytuacja była trudna, a na pomoc Warszawy nie można było liczyć. Dwa powstańcze życiorysy Wspomnieć należy, że sukces powstania wielkopolskiego był wynikiem udziału ochotników pochodzenia robotniczo-chłopskiego. Przywództwo sprawowała jednak inteligencja. Czyli był to zgodny patriotyczny zryw wolnościowy wszystkich stanów. Warto na dwóch przykładach: prostego żołnierza oraz dowódcy odcinka – wysokiego rangą oficera przedstawić tamte ważne wydarzenia. Michał Merczyński, mój teść, urodził się 11 sierpnia 1900 roku w Gostyniu. Jako 18-latek wstąpił ochotniczo do Straży Ludowej i brał udział w rozbrajaniu Niemców w Gostyniu. Tam też 7 stycznia 1919 roku zaciągnął się do oddziału powstańczego, który wchodził w skład 1 kom- panii gostyńskiej pod dowództwem por. Stefana Eitnera. Brał udział w walkach pod Waszkowem, Gościejowicami, Janiszewem i Pawłowicami. W kwietniu 1919 roku w nagrodę oddelegowano go do Szpitala Garnizonowego w Poznaniu. Po ukończeniu kursu sanitarnego służył w 1 Dywizji Strzelców Wielkopolskich. Przeszedł z nią chwalebny szlak bojowy w czasie wojny polsko-bolszewickiej, walcząc pod Kijowem, Lwowem i Bobrujskiem. Pod Lwowem powstała piękna pieśń pt. „Wśród nocnej ciszy pod Lwowem stoi Poznańczyk przed wrogiem, na niebie śliczne gwiazdeczki przynoszą pozdrowienia z chateczki...„. Zwykły życiorys zwyczajnego powstańca i obrońcy Kresów Wschodnich oraz żołnierza służb kolejowych WP w 1939 roku, który otoczony szacunkiem rodziny i rodaków dożył 86 lat. Na zakończenie wojny polsko-bolszewickiej po zwycięskiej defiladzie wojskowej we Lwowie sam komendant Józef Piłsudski wysoko ocenił dzielność i odwagę powstańczych poznańskich dywizji w walkach o Kresy Wschodnie. Wiele z nich odznaczono najwyższymi wojennymi orderami. Takiego szczęścia nie miał Konstatnty Chłapowski. Ten przedwojenny ziemianin do 1939 roku prezes Związku Oficerów Rezerwy im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, w czasie niemieckich zaborów działał w polskich stowarzyszeniach społeczno-gospodarczych i towarzystwach kółek rolniczych. Podczas I wojny światowej został wcielony do cesarskiej armii niemieckiej, gdzie dosłużył się stopnia majora. Taki patriota i oficer z doświadczeniem frontowym był w dniach postania bezcenny. Powiatowa Rada Ludowa mianowała go komendantem wojskowym w Pniewie. Jego oddziały na początku 1919 roku walczyły dzielnie między Kwilczem a Międzychodem. Potem Konstanty Chłapowski został szefem Sekcji Straży Ludowej Policji i Żandarmerii, a w latach 1920-1922 był dowódcą obozu warownego i komendantem Poznania. W 1922 roku przeszedł do rezerwy w stopniu podpułkownika. 24 listopada 1939 roku został aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie koncentracyjnym w Forcie VII w Poznaniu. Pięć dni później został rozstrzelany w podpoznańskich lasach Dąbrowa. Pomniki i patenty oficerskie Powstanie wielkopolskie zarówno przed 1939 rokiem, jak i zaraz po wojnie cieszyło się zasłużonym uznaniem ówczesnych władz. Jednak wielkopolskie społeczeństwo po przełomie październikowym 1956 roku i po licznych interwencjach otrzymało obietnicę upamiętnienia niepodległościowego zrywu powstańczego z lat 1918-1919 – zbudowanie w Poznaniu pomnika przez ówczesne władze państwa. Byłem 12 lat wicedyrektorem Poznańskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego nr 3, które zbudowało pomnik. Robiliśmy wszystko, aby zlecone na ostatnią chwilę roboty zostały wykonane. W ostatnich dniach przed odsłonięciem pomnika wstawałem o 5 rano i jako wicedyrektor pracowałem razem z moimi robotnikami. Zdążyliśmy na czas. Na uroczyste odsłonięcie pomnika Powstańców Wielkopolskich w 1965 roku w imieniu najwyższych władz przyjechał ówczesny minister obrony narodowej marszałek Polski Marian Spychalski. Wszyscy powstańcy otrzymali oficerskie stopnie. Tak oto zakończył się pięknie finał zwycięskiego powstania wielkopolskiego, którego rocznicę wybuchu będziemy obchodzić 27 grudnia 2008 roku. Józef LADROWSKI Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Pierwsza przysięga Był piątek 13 grudnia 1918 roku. Tego dnia, po 123 latach zaborów, odbyła się w stolicy pierwsza przysięga oficerów i rekrutów oraz pierwsza defilada wojskowa – wydarzenia zgoła mało znane w najnowszej historii Polski! Rankiem tego dnia było minus 6 stopni Celsjusza. Sypał gęsty, puszysty śnieg. Zaplanowana uroczysta przysięga na placu Saskim o godzinie 9.00 przed kościołem garnizonowym (dawny sobór prawosławny, rozebrany 6 lutego 1924 roku) zgromadziła w zasadzie tylko osoby mundurowe. Żołnierze wywodzili się zarówno z zaciągu ochotniczego, z grona starszych żołnierzy, wysłużonych w armiach zaborczych i państw ententy, jak i z młodszych roczników wcielonych na podstawie zarządzenia Ministerstwa Spraw Wojskowych z 4 listopada 1918 roku. Zaczęto również wcielać, rekrutów, już na zasadzie powszechnego obowiązku wojskowego, z roczników: 1896, 1897 i 1899 na okres czterech miesięcy na podstawie dekretu Naczelnego Wodza z 5 grudnia 1918 roku. Z rozkazu Józefa Piłsudskiego dowódcą uroczystości został płk Leon Berbecki. O godzinie 9.00 w kościele garnizonowym rozpoczęła się uroczysta msza. Po jej zakończeniu ślubowanie w kościele złożyli oficerowie. Po skończonym nabożeństwie i ślubowaniu wszyscy obecni opuścili kościół i udali się na schody do niego prowadzące. Z najwyższego stopnia płk Leon Berbecki na polecenie Naczelnego Wodza przystąpił do odczytania roty przysięgi. Odpowiedzią na nią był głośny akord prawie 3 tysięcy głosów żołnierskich z następujących jednostek I Brygady: 36 i 21 Pułku Piechoty, 1 Pułk Artylerii, Szwadronu Ułanów i Kompanii Elewów Szkoły Podchorążych. Po salucie armatnim uroczystość przeniosła się z placu Saskiego przed hotel „Bristol” i „Europejski”. Przy dźwiękach marsza w głębokim śniegu sunęły pododdziały piechoty – w sumie 2600 żołnierzy. Za nimi przemieszczały się pododdziały karabinów maszynowych, po nich ułani z proporcami na lancach, „które jak barwne kwiaty polne wystawały ponad zaspy śnieżne”, a na końcu wzmocniona bateria armat. W uroczystości bardzo dobrze zaprezentowała się szkoła podchorążych rozpoczynająca edukację kadry dla polskich sił zbrojnych. Redakcje warszawskiej prasy cywilnej (wojskowa jeszcze nie istniała) podkreślały dwie kwestie organizacyjne. „Gazeta Poranna” z 14 grudnia ubolewała, że „Poza wojskiem plac Saski był pusty. Oglądaliśmy radosną chwilę. Dlaczego nie było tutaj przedstawicieli rządu obecnego, przedstawicieli polskiego społeczeństwa i narodu?„. „Kurier Warszawski” z 13 grudnia przypisał to aurze – stanęły tramwaje w zaspach śniegu, wpuszczono tylko nielicznych na zaproszenie wydane przez Komendę Garnizonu, ale też nie wszędzie. Wydarzenia z 13 grudnia 1918 roku późniejsza „Polska Zbrojna” odnotowała na pięciolecie tej uroczystości. Witold MAMEŁA Teks roty Przysięgi wojskowej „Stając w szeregi Armii Narodowej uroczyście w obliczu Boga Wszechmogącego (w Trójcy Świętej Jedynego – tylko żołnierze wyznań chrześcijańskich) ślubuję jedynie Ojczyźnie mojej, Rzeczypospolitej Polskiej, sprawie Narodu całego na każdym Miejscu służyć, Kraju ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić, przełożonych swych i dowódców słuchać, dane mi rozkazy i przepisy wykonywać i w ogóle tak się zachowywać, abym mógł żyć i umierać jako mężny i prawy żołnierz polski. Ślubowanie to stwierdzę ustaloną przez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej przysięgi żołnierskiej, którą złożę przed Rządem z woli Narodu Polskiego obranym”. Według „Kuriera Warszawskiego” I „Gazety Porannej” kultura Stanisław mikulski o swoich tajemnicach w rozmowie z Cezariuszem Papiernikiem Red: Widzowie teatru i telewizji, szczególnie fani „Stawki...” pamiętają jak szykownie nosiłeś w filmie eleganckie mundury wojskowe. Ale przecież i przed tym chodziłeś już w prawdziwym mundurze, bo w wojsku byłeś. Jak to się zaczęło? Stanisław Mikulski: W ostatniej klasie maturalnej, przed maturą a właściwie jeszcze w czasie matury zostałem zaangażowany do filmu. To był film o życiu w szkole szybowcowej p.t. „Pierwszy Start”. Co ty powiesz?! Mam fotkę z tego filmu, byłem na jego pokazie przedpremierowym. Byłem już pilotem szybowcowym i też dostałem propozycję, pewnie tylko statystowania, ale nie chciałem przerwać nauki w liceum. Przepraszam, opowiadaj dalej. Reżyserował Leonard Buczkowski, świetny, jeszcze przedwojenny reżyser. Jeździł po szkołach i wyszukiwał chłopców do tego filmu. Bo opowiadał o młodzieży uczącej się na pilotów szybowcowych. To był pierwszy twój film? No tak, wtedy nie byłem jeszcze aktorem. Słowem, gdy mi zaproponowano to się zgodziłem, bo wystąpić w filmie to dopie- ro frajda. Ale miałem w nim nawet jedną z głównych ról. No i tak się zaczęło. Tam poznałem grającego również w „Pierwszym Starcie” starszego już aktora, Władysława Wożnika. Świetny aktor i dyrektor teatru w Łodzi. Zaproponował mi, ażebym nie szedł do szkoły aktorskiej (miałem takie plany). – Masz już 20 lat, szkoła aktorska trzy lata, to zbyt długo – radził. Angażuję cię do mojego teatru i przygotuję do egzaminu eksternistycznego. A był też i profesorem Wyższej Szkoły Aktorskiej w Krakowie. – Po roku zdasz ten egzamin. W szkole musiałbyś się uczyć trzy lata. A u mnie będziesz od razu grał. I ja się natychmiast zgodziłem. Ale wojsko tylko czekało na takich delikwentów, którzy nie rozpoczynali studiów. Dostałem więc z RKU powiastkę, że mam się stawić. Ale dyrektor, że nic to, dam ci pismo, że jesteś potrzebny w teatrze, żeby cię zwolnili. W RKU siedział taki młody porucznik, spojrzał na to pismo, ja zacząłem nieśmiało, że właśnie gram w teatrze… Popatrzył na mnie, popatrzył i pyta: – to w jakiej formacji chcielibyście służyć? Gdy to usłyszałem, to tylko odpowiedziałem, że jest mi już wszystko jedno. A na to on, że będziecie artylerzystą przeciwlotnikiem. Dwa tygodnie później pojechałem do Skierniewic. Był listopad 1950 roku. W jednostce od razu zacząłem działać na polu kulturalnym. Ogniska, wieczornice, powołaliśmy jakąś orkiestrę. Jeden grał już w cywilu na akordeonie, drugi na fortepianie, trzeci na trąbce, inny na gitarze… Któryś tam śpiewał, był gdzieś w chórze, powstał więc chór. Słowem zorganizowaliśmy w jednostce skierniewickiej zespół artystyczny. Przysięga była w styczniu 1951 roku. Wkrótce awanse, dostałem kaprala. Bo to była Szkolna Bateria Oficerów Rezerwy (SzBOR). Nie mogliśmy jednak jeszcze wyjeżdżać na przepustkę. W tym czasie przyjechał jeszcze po mnie z filmu w Łodzi samochód. Miałem podłożyć głos pod jakieś zdjęcia. To było już po montażu „Pierwszego Startu”. Później wyjechaliśmy jeszcze na poligon w Mrzeżynie nad morze, piękny poligon. 23 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Były tam strzelania? Tak, treningi ale i strzelania do samolotów z plotek. Także strzelania z karabinów do tarczy. Byliśmy tam do września ale już zaczęliśmy działać. Eliminacje pułkowe, dywizyjne, potem przyjechaliśmy do Warszawy na eliminacje centralne ale nie zdobyliśmy najlepszego miejsca, bo np. z Krakowa przyjechał zespół, który prowadził znany wówczas Leopold Kozłowski. Do jednostki w Skierniewicach już nasza szkolna bateria nie wróciła. Przyjechaliśmy do Warszawy, stacjonowaliśmy gdzieś koło Alei Wilanowskiej. Po roku szkolenia rozsyłano nas do różnych jednostek na pomocników dowódców plutonów. No i to był akurat czas, że można było przetrzymać nas w wojsku na dłuższy czas. Ponieważ udzielałem się artystycznie zdecydowano wysłać mnie do Lublina, do pomocy przy tworzeniu Zespołu Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Przyjechałem tam jeszcze z jednym kolegą z Łodzi i dowódcą w stopniu majora. Zaczęli się tam zjeżdżać do klubu oficerskiego, uzdolnieni chłopcy z różnych jednostek naszego okręgu wojskowego. Klub ładny, na dole był nawet teatr operetki, ale tak w ogóle to Lublin wyglądał wtedy inaczej. Jak ja tu wytrzymam? – pomyślałem. Ale jakoś się zaaklimatyzowaliśmy. Po czterech miesiącach daliśmy pierwszy koncert w sali operetki, potem na poligonach, w jednostkach. W jakim charakterze występowałeś w tym zespole? Jako prezenter, recytowałem też wiersze. Jak były w repertuarze akurat jakieś wiersze to recytowałem. Awansowałem wtedy na plutonowego, a pod koniec służby byłem już sierżantem. A wówczas sierżant w służbie zasadniczej to była pozycja, ho, ho! Dopiero później, już w cywilu, gdy byłem konferansjerem na festiwalach piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu awansowałem kolejno aż do kapitana rezerwy. Gajos był też prezenterem, w Okręgu Śląskim. Podobna droga. No tak. W Lublinie w wolnym czasie zacząłem chodzić do Teatru im. Osterwy. Poznałem tamtejszych aktorów, zaprzyjaźniłem się z nimi. Pamiętam jak pod koniec 52. roku zaczęli próby do „Poematu Pedagogicznego”. I aktor, który grał jedną z głównych ról zachorował. I wtedy dyrektor, bo już mnie poznał, zwrócił się do mojego dowódcy, z prośbą o wypożyczenie mnie do tej sztuki. Major się zgodził. I bodajże w grudniu 52. odbyła się premiera „Poematu…”. I tak wciągnąłem się do teatru, zakosztowałem już na dobre życia aktorskiego. A tu rysuje się perspektywa, że muszę zostać w wojsku. Prowadziłem też całą kancelarię zespołu Okręgu. Któregoś dnia mój major daje mi jakieś formularze i mówi: no, Mikulski wypełnijcie to. Po co? – pytam. No, na stopień oficerski. Ale ja nie jestem zdecydowany. I pamiętam, że akurat wtedy w 53. roku zaczęto już zwalniać do cywila. Pod koniec stycznia zdałem mundur. A dyrektor teatru zaangażował 24 Grudzień 2008 mnie od 1 lutego na etat aktorski. Tu pracowała też pierwsza żona Leona Schillera, która mnie i kilku kolegów zaczęła przygotowywać do eksternistycznych egzaminów aktorskich. Mieliśmy wyznaczony termin na wrzesień w Krakowie. Pojechałem tam z kolegą, który miał poprawkę z jakiegoś przedmiotu. Zdałem za pierwszym zamachem egzamin na aktora. To jak długo pracowałeś w Lublinie? Dwanaście lat. Jak na pierwszy angaż, to miałem już dość spory dorobek teatralny. Grałem w „Cydzie”, „Sułkowskim”. W 1964. roku przyjechałem do Warszawy na zaproszenie Adama Hanuszkiewicza, który prowadził Teatr Powszechny na Pradze. Pracowałem tam dwa sezony. W tym czasie Teatr Ludowy na Puławskiej, objął dyrektor, którego poznałem jeszcze w Lublinie, gdzie przyjeżdżał reżyserować gościnnie. Wówczas umówiliśmy się, że jak dostanie teatr w Warszawie to będę u niego pracował. W Ludowym zaczął właśnie reżyserować „Cyrano de Bergerac” i to była oczywiście dla mnie wielka pokusa. Przeniosłem się do Ludowego, a jednocześnie zacząłem współpracę z telewizją. O właśnie, jak zaczęła się ta przygoda? Najpierw dostałem propozycję do telewizyjnego Teatru Sensacji. Starsi widzowie przypominają sobie te słynne Kobry, sympatyczne kryminałki itd. W tym teatrze raz i drugi zagrałem. I w roku 1965 dostałem propozycję zagrania w małym serialu, 6 odcinków. To było dla mnie wówczas dużo, bo przed przyjazdem do Warszawy nie miałem praktycznie kontaktu z telewizją. W Lublinie nie było jeszcze ośrodka telewizji. A tu od razu taka propozycja. Bardzo z niej zadowolony zacząłem się przygotowywać do roli „Hansa Klossa”. Zatem „Stawka” była najpierw w teatrze telewizyjnym, na żywo bo jeszcze nie było rejestracji magnetycznej. Pamiętam, bo wówczas pracowałem na Placu Powstańców. Na Woronicza dopiero budowano centrum telewizyjne. Tak, to był teatr, a o mojej obsadzie zadecydował reżyser Kuba Morgenstern, ale on po zrobieniu pierwszego odcinka odszedł, dostał jakieś propozycje z kinematografii. Przejął to Andrzej Konic i nagle „Stawkę…” tak polubili telewidzowie, że z 6. odcinków zrobiło się 14. Widzowie zaczęli prosić o niekończenie akcji serialu, toteż autorzy scenariuszy pisali dalsze odcinki. Pod koniec 1966 roku zaczęto mówić, że będziemy to dalej robić ale już w wersji filmowej. Tak więc ostatni odcinek w teatrze sensacji emitowano w lutym 1967 i zaraz, w marcu zaczęliśmy zdjęcia. Wersja filmowa składała się z 18. odcinków realizowanych w połowie przez Andrzeja Konicę i Kubę Morgensterna. Zdjęcia trwały przez cały rok 67., aż do wczesnej jesieni 1968. I w tymże roku, równe 40 lat temu, zaczęła się emisja filmu w telewizji. Powtarzana na szklanym ekranie kilkakrotnie, ostatnio nawet w tym roku. A i wiele telewizji zagranicznych kupiło od nas prawa do emisji „Stawki…”. Między innymi „Stawkę…” emitowano nawet w Mongolii. O tak, wznowiono ją nawet w tym roku. Stąd też, wiosną tego roku byłem tam z żoną zaproszony do Mongolii, bo właśnie wznowiono tam emisję tego serialu. Wizyta i spotkania ciekawe. Przyjął nas sam prezydent Republiki Mongolii, no i cała podróż atrakcyjna w sensie turystycznym. Wróćmy jednak jeszcze do Twego pobytu w wojsku. Dwa lata, jak oceniasz ten czas. Czy nie stracony w Twojej karierze zawodowej? Dwa lata i 3 miesiące! Zawsze jednak uważałem, że wojsko powinien przejść każdy. Jest to dobra szkoła życia. Pamiętam, mieliśmy w plutonie i takich, którzy płakali. Nie umiał kostki z munduru zrobić, szybko się ubrać i stanąć na zbiórce, ale po dwóch, trzech miesiącach już potrafił i wszystko szło mu dobrze. Jest to więc znakomita szkoła życia. Też ją przeszedłem. Po latach, pamiętam jak już „ w randze Klossa” i porucznika czy nawet kapitana rezerwy pojechałem na jakieś spotkanie do jednostki w Toruniu i spotkałem tam płk Diduszkę. W moim pułku był kapitanem, a tu wychodzi mnie przywitać pułkownik. Te spotkania były zawsze wzruszające, z różnymi moimi ówczesnymi przełożonymi z kadry, kolegami. Spotykałem też kolegów z mojego plutonu, którzy zostali w wojsku, byli już oficerami. A jak się teraz czujesz, jako członek naszego Związku? Czuję się niesłychanie mile i cieszę się, że znalazłem się w gronie koleżeńskim tylu znanych ludzi i zasłużonych w służbie wojskowej. Skąd u Ciebie te zamiłowanie do zawodu aktorskiego, tradycje rodzinne? Aktora w mojej rodzinie nie było. Ojciec był robotnikiem w Łodzi, tkaczem, podczas wojny tokarzem. Grał jednak w jakichś amatorskich teatrzykach. Chwalił mi się, że nawet statystował w sztuce, gdzie grał Osterwa. Ojciec miał piękny głos, dobrą dykcję, recytował wiersze. Widocznie coś z genów przejąłem. A teraz moja wnuczka chce zostać aktorką. Chodziła już do ogniska prowadzonego przez p. Machulskich. Nie dostała się jednak w tym roku do szkoły teatralnej więc zaczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, żeby nie stracić roku i kontaktu z uczelnią. A co robisz aktualnie? Mam trochę roboty, dostaję różne propozycje, na szczęście się nie nudzę. Dziękuję Ci Staszku, również w imieniu Głosu Weterana i Rezerwisty” za tę rozmowę. Grudzień 2008 Jest taka książka 24 czerwca 2008 roku w murach Akademii Obrony Narodowej odbyła się uroczysta promocja książki Czesława Dęgi „Z dziejów Zgrupowania Partyzanckiego >>Jeszcze Polska nie zginęła<<„. W uroczystości tej uczestniczyła żona autora pani Ewa Dęga i jego brat prof. dr hab. Kazimierz Dęga. Akademię reprezentował jej komendant-rektor gen. bryg. dr hab. inż. Janusz Kręcikij. Licznie wzięli w niej udział: kadra AON, dawni podkomendni i słuchacze generała Dęgi oraz szeroka rzesza czytelników jego książek, w tym członkowie Klubu Artylerzystów Warszawskich – Koła ZBŻZiORWP, działającego przy Szefostwie WRiA DWLąd, którego aktywnym członkiem był Generał. Promocji przewodniczył redaktor naczelny BELLONY pan Bogusław Brodecki, który w swoim wystąpieniu wymienił wydane dotychczas przez BELLONĘ książki gen. Dęgi: „Środki walki wojsk lądowych”, „W lesie i na froncie”, „W pokojowej misji”, „Uzbrojenie i pole walki wojsk lądowych do 2020 roku” oraz „Oficerowie XXI wieku”. Prezentacji publikacji dokonał gen. broni prof. dr inż. Tadeusz Jemioło. Nie ograniczył się do ogólnej oceny książki i jej znaczenia. Podsumował także całokształt dorobku literacko-publicystycznego autora. Ponadto scharakteryzował sylwetkę gen. Dęgi jako patrioty oraz wspaniałego żołnierza, dowódcy i wychowawcy, dydaktyka i dyplomaty, a także teoretyka nauk wojskowo-obronnych, szlachetnego człowieka o wysokiej kulturze. W wystąpieniach gości, autorytetów z dziedziny wojskowości, dominowały wysokie oceny teorii i wniosków wysuwanych przez G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl gen. Dęgę oraz jego zasług w popularyzowaniu zbrojnego wysiłku polskiego narodu w walce o wyzwolenie. Generał Bolesław Matusz w imieniu dyrekcji Zakładów Mechanicznych BUMAR-ŁABĘDY dziękował autorowi za podejmowanie w swej działalności publicystycznej problematyki dotyczącej środków walki. Prezentacja ostatniego dzieła gen. Dęgi na tak wysokim szczeblu była uhonorowaniem całego jego dorobku literacko-publicystycznego. Wspomnieć przy tym wypada, że pierwsza promocja „Dziejów Zgrupowania Partyzanckiego >>Jeszcze Polska nie zginęła<<„ odbyła się już wcześniej. Niespełna bowiem miesiąc po ukazaniu się książki na rynku, już 9 kwietnia 2008 roku w Klubie Artylerzystów Warszawskich. Zarząd Koła zorganizował jej minipromocję. Jej treść omówił płk Krzysztof Aleksandruk. W celu spopularyzowania książki w całym ZBŻZiORWP, płk Aleksandruk przesłał do Redakcji „Głosu Weterana i Rezerwisty” informację o tej publikacji, a dla jej upowszechnienia w całych Siłach Zbrojnych RP opracował dokładne jej omówienie i przesłał do opublikowania przez Redakcję Wojskową w wydawanym przez nią „Kwartalniku Bellona” (ukazało się w nr 2 z 2008 r.). Promocji omawianej książki w Klubie Akademii Obrony Narodowej towarzyszyły dwie wystawy. Pierwsza stanowiła zbiór pamiątek związanych ze służbą wojskową i dyplomatyczną gen. Dęgi – od partyzantki do pracy dydaktycznej i naukowo-badawczej w Akademii Sztabu Generalnego, następnie w Akademii Obrony Narodowej. Druga to wystawa – kiermasz najnowszych wydawnictw BELLONY. Obie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Niestety, autor tej ciekawej książki odszedł już na wieczną wartę... Krzysztof ALEKSANDRUK zdrowie Zbliżają się święta pamiętaj o wątrobie W historii rodzaju ludzkiego nigdy wcześniej człowiek nie potrzebował bardziej zdrowej wątroby do rozkładania i przetwarzania związków chemicznych, które wdarły się w jego środowisko, niż obecnie. Wiek XX i XXI jest okresem eksplozji trucizn. Do produktów żywnościowych dodaje się tysiące różnych związków chemicznych, w samej wodzie pitnej zidentyfikowano ponad siedem tysięcy takich związków. Rośliny uprawiane, spryskiwane są toksycznymi substancjami, zwierzętom hodowlanym wstrzykiwane są hormony i antybiotyki, a znaczna ilość żywności jest modyfikowana genetycznie, a poza tym silnie przetwarzana, mrożona i wielokrotnie poddawana obróbce termicznej. Wątroba musi dać sobie radę z każdą toksyczną substancją obecną w naszym środowisku a także z uszkodzonymi molekułami tłuszczu obecnymi w silnie przetworzonych i smażonych produktach. Najczęstszą przyczyną uszkodzenia wątroby jest alkohol. Nie chodzi przy tym tylko o trunki wysokoprocentowe takie jak wódka i koniak. Ale groźne są szczególnie przy regularnym spożywaniu piwa czy wina. Następną przyczyną uszkodzenia wątroby są leki takie jak antybiotyki, leki przeciwgrzybiczne, przeciwzapalne jak: Voltaren, Piroxican i wiele innych. Rola wątroby w organizmie Wątroba jest często nazywana „fabryką chemiczną” ponieważ zachodzi w niej ponad 500 przemian chemicznych. Jak dotąd jeszcze nie udało się stworzyć sztucznej wątroby. Chociaż komórki wątroby mają zdolność regeneracji to uszkodzenie ponad 50% jej wielkości prowadzi do śmierci. Wątroba jest jednym z największych organów naszego organizmu. Jej waga wynosi u mężczyzn 1,5 – 1,5 kg a u kobiet 1,3 – 1,5 kg. Pełni wiele bardzo skomplikowanych funkcji, od których zależy nasze życie. Należą do nich: zmiana spożywanych pokarmów na poszczególne składniki odżywcze jak: przemiana skrobi na cukier, wydzielanie żółci warunkującej trawienie tłuszczu i niektórych witamin: A, D, E, K, wytwarzanie czynników do prawidłowego krzepnięcia krwi, wytwarzanie wiele enzymów i białek niezbędnych do funkcjonowania organizmu. Magazynowanie żelaza, witamin i niezbędnych substancji energetycznych np. tłuszczów, węglowodanów, usuwanie i neutralizowanie zbędnych produktów przemiany materii, takich jak: leki, trucizny, alkohol i inne substancje, które mogą być szkodliwe dla organizmu. Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby jest wtedy gdy nie jest w stanie skutecznie wykonywać swoich zadań ponieważ jest przeciążona lub zatruta a to spowalnia jej działanie. Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby to jeszcze nie choroba. Przedłużający się taki stan może prowadzić do choroby. Objawy, które są kojarzone z nieprawidłowym funkcjonowaniem wątroby są to: 1. Nieprawidłowe trawienie tłuszczów ─ podwyższone stężenie cholesterolu, a głównie LDL, obniżony HDL i podwyższone trójglicerydy, ─ odkładanie się tłuszczu w narządach, tzw. stłuszczenie, ─ guzki tłuszczu na skórze, ─ stłuszczenie wątroby, ─ wystający brzuch na skutek odłożenia tkanki tłuszczowej, 2. Problemy żołądkowo – jelitowe i inne ─ niestrawność, ─ nietolerancja tłustych pokarmów, ─ reflux (zarzucanie wsteczne treści żołądków), ─ kamienie żółciowe w pęcherzyku żółciowym, ─ nietolerancja napojów alkoholowych, ─ nudności i wymioty, ─ wzdęcia i wiatry, ─ zaparcia, ─ zespół nadwrażliwości jelita grubego, ─ uczucie dyskomfortu w okolicach wątroby (na prawo od żołądka w prawym dolnym rogu klatki piersiowej), 3. Układ nerwowy ─ depresja, ─ zmiany nastrojów: złość i irytacja (w ujęciu metafizycznym wątroba jest siedliskiem złości), ─ niemożność skupienia się i zamglonego umysłu, ─ nawracające bóle głowy, ─ zespół chronicznego zmęczenia, ─ zespoły bólowe mięśni, 4. Objawy zewnętrzne ─ obłożony język, ─ nieprzyjemny oddech, ─ wypryski skórne, świąd, ─ trądzik różowawy na twarzy (krostki czerwone wokół nosa), ─ brązowawe plany na skórze tzw. plamy wątrobowe, ─ ciemne zakola pod oczami, 25 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 ─ zaczerwienienie dłoni i stóp, ─ zaczerwienienie twarzy i rozszerzone naczynia krwionośne. Wszystkie wymienione wyżej objawy wskazują na nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby. Należy jednak pamiętać, że mogą być przyczyną innych schorzeń. Wymaga to konsultacji lekarskiej. Jak mieć zdrową wątrobę? Należy jadać dużo surowych warzyw i owoców, a szczególnie zielonych warzyw liściastych. Pożywienie powinno składać się w 30 – 40% objętościowo z surowych warzyw i owoców. Proponuję spróbować jadać surowe warzywa i owoce w KAŻDYM posiłku, ponieważ zawierają one cenne „żywe” enzymy, Wit. C, sole mineralne i substancje o naturalnych właściwościach antybiotykowych oraz o działaniu przeciwnowotworowym. Czego unikać Należy unikać spożywania tłuszczu obciążającego wątrobę i pęcherzyk żółciowy w znacznym stopniu. Do tłuszczu tego rodzaju należą: ─ pełnotłuste przetwory mleczne, przetworzony olej roślinny, potrawy smażone na głębokim tłuszczu, konserwowane mięso, skórka zwierząt i tłuste mięso, ─ osobom z nieprawidłowo funkcjonującą wątrobą zaleca się unikanie spożywania mleka zwierzęcego – należy go zastąpić mleczkiem sojowym, owsianym i innymi produktami. Zaleca się: ─ spożywać oleje roślinne (tłoczone na zimno), oliwa z oliwek, ryby (szczególnie tłuste) jak łosoś, tuńczyk, sardynka, śledź, flądra, pstrąg, makrela, a także krewetki, raki, ─ spożywanie olejów słonecznikowych, rzepakowych, winogronowych, orzechowych, ─ spożywanie orzechów, fasoli, grochu, soczewicy, ─ szeroko dostępne w naszych sklepach jest siemię lniane. Można je zmielić w młynku do kawy i dodawać do płatków owsianych i innych potraw. Wraz z wiekiem starzejemy się, dlatego też powinniśmy oliwić nasz organizm, ale nie natłuszczać. W pożywieniu należy zachować różnorodność. Ważne są białka roślinne czyli ziarna zbóż, surowe orzechy i nasiona, nasiona roślin strączkowych, jaja, ryby, owoce morza, a także mięso kurcząt z hodowli ekologicznej (bez skórki) oraz świeże, czerwone mięso (cielęcina, wołowina). Unikać Należy unikać w pożywieniu sztucznych związków chemicznych takich jak: pestycydy, insektycydy, słodziki (szczególnie aspartan), produkty zawierające substancje koloryzujące, konserwanty, polepszacze i wzmacniacze smaku. Unikać nadmiernej ilości alkoholu. Należy unika spożywania rafinowanego cukru, cukierków, słodkich napojów gazowanych, ciasteczek. Łaknienie na cukier można zaspokoić jadając świeże owoce i soki owocowe, suszone owoce, miód, ciastka z owocami, dżemy. Zdrowa wątroba w dużej mierze zależna jest od zdrowego odżywiania się. O chorobach zakaźnych wątroby w następnym numerze. W diecie wątrobowej zalecają specjaliści spożywanie produktów korzystnych składni dla wątroby. Należą do nich: ─ Wit. K – obecna w zielonych warzywach liściastych oraz kiełkach lucerny. ─ Arginina – zawarta jest w nasionach roślin strączkowych (groch, fasola, soja, soczewica, owies, orzechy włoskie, zarodki pszenne). Substancja ta wspomaga wątrobę i usuwa amoniak z wątroby, który jest produktem przemiany białka. ─ Związki Selenu – obecne w orzechach, drożdżach piwnych, ryżu niełuskanym, czosnku, cebuli, pewnych ziarnach zbóż i zarodkach pszennych. ─ Metionina – znajduje się w nasionach roślin strączkowych, jajach, rybach, czosnku, cebuli, mięsie. ─ Antyoksydanty – są to substancje o właściwościach przeciwutleniających – obecne są w świeżych sokach z marchwi, selera, buraka, jabłka, gruszki, liściach mniszka lekarskiego, owocach cytrusowych. ─ Niezbędne są również nienasycone kwasy tłuszczowe, występują one w rybach, owocach morza, tranie, wątrobie dorsza, tłuszczu rybim, nasionach strączkowych, zielonych warzywach. Niezbędne kwasy tłuszczowe są potrzebne dla regeneracji błon komórkowych wszystkich komórek ciała. ─ Związki siarki – obecne są w jajach, czosnku, cebuli, sałacie, porze, brokule, kalafiorze, kapuście. Mam nadzieję, jeśli czytelnicy dokładnie przeczytają moje wyjaśnienia i zastosują je w codziennym odżywianiu się to nie będą mieli dolegliwości wątrobowych. W następnym numerze o chorobach zakaźnych wątroby. lek. med Piotr Białokozowicz 26 weterani a świat Barack Obama, JFK, Radziwiłł i „Sputnik” Na jednym z przyjęć w dniu 6 listopada spotykam profesora dr. hab. Mariana Marka Drozdowskiego, historyka, autora ponad 50 książek poświęconych dziejom Polski i Warszawy oraz stosunkom polsko-amerykańskim. W jednej z nich, profesor ujawnił, że Stefan Starzyński, po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku chciał stworzyć rząd w oblężonej Warszawie, żeby wykazać światu, iż Warszawa, wbrew Niemcom i ZSRR, wciąż jest stolicą Polski. Ten zamiar się nie powiódł. Ale owo ujawnienie stało się wówczas sensacją. Wracajmy do wspomnianego spotkanie z profesorem. Odbywa się ono po nocy z 4 na 5 listopada czyli po wyborach prezydenckich w USA. A więc profesor pyta mnie, jaki wpływ może mieć wybór Baracka Obamy na stosunki polsko-amerykańskie. Ja odpowiadam, że najprawdopodobniej polityka USA wobec nas nie zmieni się zasadniczo. Na to profesor: „Ja jestem innego zdania. Barack Obama będzie szukał zbliżenia z Rosją. W tym dążeniu będzie mu przeszkadzała tarcza antyrakietowa w Polsce, co może wpłynąć na ochłodzenie stosunków polsko-amerykańskich”. No i nie upłynęło nawet kilka dni, gdy słowa profesora ziściły się - co więcej, w postaci skandalu wywołanego przez pracowników Kancelarii Prezydenta RP. Przecież to oni, referując rozmowę telefoniczną Lecha Kaczyńskiego z Obamą, powiedzieli, iż ten ostatni stwierdził, że budowa tej tarczy będzie kontynuowana. Teraz nie minęło nawet kilka godzin, gdy z biura Obamy jako prezydenta - elekta nadeszło zaprzeczenie. Sprawa ta dotyczy profesora Drozdowskiego osobiście. Jak to możliwe? Czyżby jego zainteresowanie stosunkami polsko amerykańskimi sięgały aż tarczy antyrakietowej, problemu z dziedziny militariów czy obronności? Ależ tak! Dziś, w epoce globalizacji, wszystko łączy się ze wszystkim. Oto profesor Drozdowski jest prezesem Stowarzyszenia Budowy Pomnika Kościuszki w Warszawie. Pomnik, który stanowi replikę pomnika naszego Naczelnika w Waszyngtonie przy Lafayette Square przed Białym Domem, jest już prawie gotowy i ma stanąć na Placu Żelaznej Bramy na wiosnę 2009 roku. a ponieważ Barack Obama zapowiedział, że właśnie na wiosnę ma przybyć do Polski z oficjalną wizytą, to profesor żywi nadzieję, iż nowy prezydent mógłby ten pomnik odsłonić. Mamy tu zresztą także inne element polski. Poprzednik Obamy, do którego jest on często porównywany z dodatkiem „czarnoskóry”, a więc John F. Kennedy, opowiedział kiedyś dowcip o Lafayette Square. Jego żona, Jacqueline, jak wiadomo, miała siostrę Lee, która przez pewien czas była żoną księcia Stanisława (Stasha) Radziwiłła. Kennedy’ego atakowano za to, że mianował swojego brata, Roberta, ministrem sprawiedliwości - prokuratorem generalnym, zarzucając temu ostatniemu brak doświadczenia. Kennedy odparł: „Kiedyś wreszcie Bob musi zacząć je zdobywać”. I, jak gdyby uprzedzając pytanie o swego polskiego szwagra, dodał: „Natomiast obiecuję, że nie zmienię nazwy „Lafayette Square” na „Radziwiłł Square”. Wybuchł śmiech. Na to Kennedy: „Przynajmniej nie w czasie mojej pierwszej kadencji”. Sprawa tarczy zresztą ma to do siebie, że pojawia się nieoczekiwanie przy okazji wydarzeń najróżniejszych. Oto mamy 14 listopada spotkanie z mediami polskich i rosyjskich filmowców na temat odbywających się w dniach 14-23 tego Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty miesiąca Festiwalu Filmów Rosyjskich pod nazwą „Sputnik nad Warszawą”. Jest m.in. mowa o tym, że dystrybucja filmów rosyjskich jest nikła między takimi imprezami jak festiwale, ponieważ festiwale mają się dobrze. Ale z resztą czasu jest kiepsko. Sprawę spuentował dowcipnie redaktor naczelny pisma „Świat - Podróże - Kultura”, Krzysztof Łukaszewicz. Nawiązując do dominacji filmów amerykańskich w Polsce, powiedział: „Teraz nad Warszawą lata Sputnik. Ale co będzie, gdy nad Warszawą będą latały Patrioty?” Zygmunt BRONIAREK Przed Nowym Rokiem wolno pofantazjować Idą Święta, koniec roku. Jak zwykle sprzyja to zadumie, refleksji. Najczęściej, że jak ten czas mija, jak świat się zmienia itp. Powiecie, że to przecież powtarza się każdego roku i jest już wystarczająco banalne. Tak, ale co roku odkrywa się jakby coś nowego, związanego z aktualnymi okolicznościami. Ile to ostatnio dyskusji, ba nawet szoku dostarczyły nam wiadomości o kryzysie. I to, co te amerykańskie banki ludziom narobiły. A że globalizacja, to czy i do nas nie dojdzie- padało niepokojące pytanie? Wszak niejeden z nas przechowuje na czarną godzinę trochę grosza w banku. A propos banków. Przypomniało mi się podczas tych dyskusji kilka przykładów. Historycy Kościoła (i nie tylko) opisują, że jeszcze w średniowieczu pożyczanie pieniędzy na procent było uważane za grzech. Już nie pamiętam czy za powszedni czy nawet za grzech ciężki. Ale życie i jego potrzeby naciskały. I dopiero w końcu średniowiecza Kościół zgodził się na uzyskiwanie korzyści (procentów) za udzielanie pieniężnych pożyczek. Ta zmiana, dokonana zresztą niezbyt chętnie - bowiem Kościół niełatwo wycofuje się ze swych ustaleń, czego robić nie wolno a co już można – pozwoliła na powstanie w Europie sieci banków. A w owym czasie było to postępowe, pożyczanie pieniędzy stało się już od tej chwili moralne, bez zarzutów, pozwoliło na realizacje różnych inwestycji. Zaś konkurencja między bankami, pozwoliła potrzebującym wybierać kredyt najtańszy, podobnie jak szuka się innych towarów w sklepach. Bo też i pieniądz jest dziś traktowany w bankach jak towar, który trzeba korzystnie sprzedać ale z troską, by klient mógł spłacać raty. Takiej troski, jak słyszymy, bankierscy kupcy w Stanach, zapewne nie wykazali. I stąd kłopot na cały świat. Ale z powyższego przykładu widać też, że zmienia się nie tylko świat materialny, ale również nasze myślenie, mentalność, stąd i oceny, co jest moralne. Chociaż trudno jest nam oderwać się od aktualnych wyobrażeń o przyszłości naszej cywilizacji. Słowem, o tym jak świat będzie wkrótce wyglądać, co mu zagraża, i jak trzeba postępować, byśmy w nim żyli bezpiecznie. Czytałem ostatnio w „Polityce”, jak to w Paryżu, już w drugiej połowie XIX w. zdawano sobie sprawę z groźby rosnącej ilości różnych zaprzęgów konnych poruszających się po zatłoczonych ulicach. Konne korki i wypadki drogowe, wszędzie stajnie i magazyny paszowe, zajmujące duże powierzchnie, uniemożliwiające wręcz dalszą rozbudowę i rozwój miasta. Słano więc do władzy centralnej apele i raporty o powstrzymanie rozrostu tej, jakbyśmy to dziś nazwali, prywatnej, konnej komunikacji. Że należy np. opodatkować tych, co trzymają więcej niż trzy konie, ileś tam powozów. I zakazać, o ile sobie przypominam, przechowywania paszy więcej niż potrzeba jej na kilka dni naprzód, ażeby ograniczyć konieczność budowy magazynów itd. I jak dziś widzimy, wszystkie te środki opierały się na wierze, iż komunikacja konna zapewne trwać będzie lata. Nikt nie przewidywał, że wkrótce problemy te staną się nieaktualne, bowiem w komunikacji nastąpi inna era, motoryzacyjna, która też przyniosła z sobą podobne, wcale nie mniejsze problemy. I dlatego, dziś przed kolejnym końcem roku, gdy czytam i pisząc te słowa słyszę w radio dyskusję o stanie naszych dróg, opóźnieniach w budowie autostrad, nieproporcjonalnego wzrostu ilości pojazdów do możliwości tempa budowy dróg, parkingów, garaży itp. to wybaczcie, ale naszły mnie jakieś fantazyjne refleksje. Czy znów nie poruszamy się wciąż w zastanych wyobrażeniach, podobnie jak tamci fachowcy od komunikacji sprzed 150. laty? Czy za kilkadziesiąt lat nie będziemy poruszać się inaczej? A może cała komunikacja przeniesie się wyżej, jakieś kilkadziesiąt metrów nad ziemię, bo ludzkość wynajdzie inne pojazdy o których napędzie i możliwościach nawet nie mamy pojęcia. Tak, jak nie wyobrażali ich sobie nasi przodkowie w drugiej połowie XIX wieku. Zatem te dzisiejsze problemy zastąpią, inne, bowiem każdy krok w rozwoju naszej cywilizacji nie jest od nich wolny. Wybaczcie, ale przed świętami i Sylwestrem, zadumą, że wkrótce człowiek będzie już starszy o kolejny rok, można sobie pofantazjować. Bo cóż nam często zostaje… Cezariusz PAPIERNIK www.gwir.pl Z ¿a³obnej karty Œpieszmy siê kochaæ ludzi tak szybko odchodz¹... Ks. Jan Twardowski Pożegnanie Mieczysława mazura Odszedł od nas na zawsze gen. bryg. Mieczysław MAZUR, wzorowy żołnierz i obywatel, prawy i szlachetny człowiek, niestrudzony społecznik, niezwykle życzliwy ludziom, zatroskany o losy Ojczyzny, wojska i swojej rodziny. Urodził się 15 listopada 1919 roku w Woli Batorskiej pod Krakowem. Zamieszkał z rodzicami w rejonie Przemyśla, gdzie jego ojciec był leśniczym. Po ukończeniu szkoły średniej i zdaniu matury, w 1939 roku został powołany do wojska i skierowany na dywizyjny kurs podchorążych rezerwy przy 5. Pułku Strzelców Podhalańskich w Przemyślu. W jego składzie, jako dowódca plutonu, brał udział w walkach w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku. Po wkroczeniu Rosjan na tamte tereny, jego rodziców wywieziono na Sybir, gdzie ojciec i brat zmarli na tej nieludzkiej ziemi. Jemu, w porę ostrzeżonemu, udało się schronić przed wywózką. W czasie okupacji pracował w nadleśnictwach w lwowskim, dokształcał się i ukrywał. W 1945 roku ponownie powołano go do wojska i wyznaczono na stanowisko dowódcy plutonu strzeleckiego w 55 Pułku Piechoty 16 DP. Poza trzyletnią pracą w Sztabie OW I w Warszawie, jako szef wydziału wyszkolenia, prawie cały czas szedł drogą dowódczą, poczynając od dowódcy kompanii strzeleckiej i komendanta szkoły podoficerskiej w 55 pp, poprzez dowodzenie 1. Praskim Pułkiem Piechoty, 21 DP i 2 KA, a po rozwiązaniu korpusów dowodził jeszcze 4 DP i 11 DPanc. w Żaganiu. Zasłynął tam nie tylko sprawnym dowodzeniem dywizją, ale także wybudowaniem drogi czołgowej od kompleksu koszarowego na poligon żagański, do dzisiaj nazywaną „Drogą Mazura”. Na wszystkich stanowiskach, przez które wiodła go żołnierska droga, dał się poznać jako utalentowany i doskonały dowódca, dobry organizator i szkoleniowiec, wymagający ale sprawiedliwy i życzliwy dla żołnierzy oraz troskliwy o kadrę, potrafiący ich porwać za sobą. Cały czas się dokształcał na różnych kursach w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie i następnie w Akademii Sztabu Generalnego, w której ukończył również studia wyższe. W 1962 roku został mianowany na stopień generała brygady i wyznaczony na stanowisko zastępcy dowódcy ŚOW ds. OTK, na którym z powodzeniem i z właściwą sobie energią i zapałem, wykonywał obowiązki do chwili zwolnienia do rezerwy w 1975 roku. W okresie tym pełnił także funkcję prezesa WKS „Śląsk”. To w dużej mierze dzięki jego determinacji i konsekwencji powstało wówczas lub zapoczątkowano budowę wielu obiektów sportowych, dobrze służących do dziś sportowcom tego klubu i wrocławskim żołnierzom. Za wzorową żołnierską służbę i owocną pracę był wielokrotnie wyróżniany, w tym 27 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl także odznaczany, m.in.: Orderem Sztandaru Pracy II kl., Krzyżem Komandorskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych i wieloma innymi. Generał Mazur po zdjęciu wojskowego munduru był nadal bardzo aktywny. Pracował jeszcze wiele lat na stanowisku dyrektora administracyjnego w Politechnice Wrocławskiej. Włączył się też aktywnie do działalności społecznej, pełniąc przez jedną kadencję funkcję wiceprezesa ds. socjalnych i zdrowia oraz przez dwie kadencje – prezesa Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP we Wrocławiu. Nadał właściwy rytm pracy i sprawne działanie wojewódzkiej organizacji Związku, która pod jego kierownictwem należała do grona wyróżniających się w kraju. Wykazywał wiele troski o sprawy socjalne i zdrowotne emerytów i rencistów wojskowych, zwłaszcza tych najbiedniejszych i mocno schorowanych. Ostro i zdecydowanie reagował, w formie pisania protestów, listów otwartych lub wyrażanych stanowisk, gdy w prasie, radiu lub telewizji naruszane były honor i godność żołnierza polskiego, bowiem był niezwykle czuły na ten problem. Za wyjątkowo zaangażowaną i owocną działalność społeczną został wyróżniony odznaczeniami i tytułami związkowymi, m.in. wpisem do „Honorowej Księgi ZBŻZiORWP” i nadaniem tytułu „Honorowy Prezes Zarządu Wojewódzkiego Związku we Wrocławiu”. Chlubna i godna najwyższego uznania i szacunku żołnierska i życiowa droga gen. Mazura dobiegła końca w dniu 1 listopada 2008 roku., gdy przestało bić Jego serce.* Uroczystą mszę świętą w Bazylice Mniejszej p.w. Św. Elżbiety we Wrocławiu, w intencji gen. Mazura celebrował, w asyście kapelanów wojskowych, bp Edward Janiak, który w ciepłych i serdecznych słowach wspomniał o Jego wyjątkowej osobowości i przymiotach oraz o zasługach dla środowiska wrocławskiego. Przy trumnie zmarłego, jako asysta honorowa, stanęli m.in.: dowódca ŚOW gen. dyw. Zbigniew Głowienka, były dowódca 11 DPanc. 28 Grudzień 2008 i następnie ŚOW – prezes ZG ZBŻZiORWP gen. dyw. Adam Rębacz, byli dowódcy ŚOW: gen. dyw. Janusz Ornatowski i Jerzy Baranowski, byli dowódcy 11 DPanc.: gen. bryg. Aleksander Bortnowski i Zbigniew Szura, obecny dowódca 11 DKPanc. gen. dyw. Paweł Lamla i rektor – komendant WSOWL gen. bryg. Kazimierz Jaklewicz, a także najbliżsi współpracownicy i przyjaciele – członkowie Zarządu Wojewódzkiego Związku. Na uroczystość pogrzebową gen. Mazura na Cmentarzu Grabiszyńskim, z orkiestrą i kompanią honorową, przybyli prawie w komplecie wrocławscy generałowie, liczni Jego byli towarzysze żołnierskiej służby, kombatanci, przyjaciele i członkowie Związku. W towarzystwie kapelanów wojskowych modły odprawiał ks. prałat płk Józef Kubalewski. Przemówienia pożegnalne wygłosili gen. Głowienka i gen. Rębacz, którzy podkreślili szczególne przymioty osobowe oraz wierność cnotom żołnierskim i obywatelskim gen. Mazura, Jego duże zasługi dla ŚOW, Sił Zbrojnych, Wrocławia i WKS „Śląsk”, a także w pięknej działalności społecznej. Wyrażali też żal i szczere współczucie Jego rodzinie. Na grobie gen. Mazura położono dużo wieńców i wiązanek kwiatów, zapalono znicze. Zdzisław Barszczewski Płk doc. mgr inż. Tadeusz GAJ (1.01.19223.11.2008) urodził się w m. Gace woj. świętokrzyskie. Gimnazjum ogólnokształcące ukończył w Tarnowie w 1939 roku. Dalszą naukę kontynuował, już w okresie wojny, w systemie tajnego nauczania. W 1945 roku zdał egzamin maturalny. W okresie II wojny światowej, jako żołnierz III Okręgu Kieleckiego Batalionów Chłopskich, walczył o wyzwolenie naszej Ojczyzny spod okupacji hitlerowskiej. W uznaniu poniesionych bojowych zasług w 1944 roku został mianowany na stopień porucznika. Po zakończeniu wojny, w 1946 roku rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej, które ukończył w 1951 roku uzyskując dyplom magistra inżyniera. Następnie rozpoczął pracę zawodową w Gdańskiej Rozgłośni Polskiego Radia, lecz tylko na krótki okres, gdyż pod koniec 1951 roku wcielono Go do służby wojskowej. Został mianowany na stopień podporucznika i skierowany do formującego się wówczas Poligonu Naukowo -Badawczego w Zegrzu - zalążka przyszłego Wojskowego Instytutu Łączności. Tu dał się poznać jako wybitnie uzdolniony inżynier i został powołany na stanowisko kierownika zakładu radiowego. Pod jego kierownictwem opracowano i zmodernizowano szereg urządzeń dla potrzeb wojskowego systemu łączności m. in. prototyp radiostacji jednowstęgowej (Kania). Po kilku latach powołano Go na stanowisko zastępcy komendanta Instytutu do spraw naukowobadawczych, a następnie w 1969 roku został komendantem Instytutu. Stanowisko to piastował przez 11 lat. Pod Jego nadzorem podległe Mu komórki Instytutu rozwiązywały wiele problemów w systemie łączności Wojska Polskiego. Między innymi opracowano powietrzne elementy dowodzenia (PED-y ) oraz zręby koncepcji cyfrowego zintegrowanego systemu łączności (Storczyk). Po przejściu w 1981 roku na emeryturę, nadal przez 9 lat pozostał pracownikiem cywilnym Instytutu przekazując młodszej kadrze, swoje nadzwyczaj bogate doświadczenia naukowobadawcze w dziedzinie sprzętu łączności. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Partyzanckim, Złotym Krzyżem Zasługi, a także wieloma innymi odznaczeniami resortowymi i państwowymi. Był dwukrotnie laureatem nagrody Ministra Obrony Narodowej w dziedzinie nauki i techniki. Przez swoich podwładnych jest wspominany jako człowiek nadzwyczaj pracowity i skrupulatny. Cechowała go skromność, wysoka kultura osobista i poczucie odpowiedzialności. W stosunku do podwładnych był bardzo wymagający, ale zawsze odnosił się do nich z wielkim szacunkiem, bezgranicznie służył radą i pomocą nawet często w sprawach osobistych. Dostrzegał ludzkie życiowe problemy swoich podwładnych. Po mszy świętej w Jego intencji, w kościele p.w. św. Ignacego, przy udziale rodziny i licznie przybyłym gronie byłych Jego podwładnych, został pochowany, z należnymi Mu honorami wojskowymi w rodzinnym grobie, na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Pożegnalne przemówienie wygłosił zastępca dyrektora Wojskowego Instytutu Łączności płk dr inż. Edmund Wirkus. Marian Jakóbczak Ppłk Zygmunt FORTUNA - w godzinach nocnych 26/27 października 2008 roku odszedł na wieczną wartę. Zasłużony żołnierz – artylerzysta i prewentor Wojska Polskiego. Najpiękniejsze lata swojego życia poświęcił w służbie Ojczyzny. 20 września 1949 roku mając 19 lat ochotniczo wstąpił do Oficerskiej Szkoły Artylerii w Olsztynie, którą ukończył w 1951 roku w stopniu podporucznika. Po promocji został dowódcą plutonu podchorążych OSA w Olsztynie, gdzie przez 5 lat szkolił i wychowywał przyszłych oficerów artylerii Wojska Polskiego. Kurs Doskonalenia Oficerów Artylerii w Toruniu ukończył w 1956 roku. Po przeszkoleniu i uzyskaniu bardzo dobrych wyników, został wyznaczony na stanowisko dowódcy baterii w jednostce wojskowej w Gdańsku, gdzie przez dwa lata wzorowo wykonywał stawiane zadania. Osobowość Zygmunta Fortuny oraz całokształt działalności docenili przełożeni, skierowali go na kurs doskonalenia i przekwalifikowania w Mińsku Mazowieckim. Po ukończeniu tego przeszkolenia w 1961 roku otrzymał przydział do jednostki wojskowej w Koszalinie na stanowisko szefa Wydziału Prewencji, gdzie pełnił służbę do 28.10.1983 roku. W czasie 34- letniej służby wojskowej dał się poznać jako oficer zdyscyplinowany, lojalny i koleżeński, dbający o praworządne postępowanie własne oraz żołnierzy WP. Za wzorowe wypełnianie obowiązków służbowych został wielokrotnie wyróżniany przez ministra obrony narodowej, dowódcę okręgu i dowódców jednostek wojskowych, m.in.: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, złotym, srebrnym i brązowym medalem „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”, wszystkimi medalami Grudzień 2008 „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, odznaką wojewody „Za Zasługi dla Województwa Koszalińskiego”, medalem Związku Byłych Żołnierzy i Oficerów Rezerwy WP „Zawsze Wierni Ojczyźnie”, wpisem do Księgi Zasłużonych dla ZBŻZiORWP Rejonu Koszalińskiego. Po przejściu w stan spoczynku wstąpił do ZBŻZiORWP i był jego aktywnym członkiem. Pozostawił w głębokim smutku żonę Jadwigę, córki Grażynę i Lucynę, syna Zbigniewa, synową Jolantę oraz wnuczki Natalię i Katarzynę. Pochowany został z honorami wojskowymi w obecności Rodziny, przyjaciół i kolegów na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie. Sylwester Wachowicz Ostatnia droga pierwszego prezesa ZBŻZ w Krakowie Płk dypl. Kazimierz BŁYSZCZUK (03.03.1920-20.10.2008) urodził się w m. Drobin pow. Płock, a mieszkał i ukończył szkołę średnią w m. Czortków, dawnym województwie tarnopolskim. Był pierwszym prezesem Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych, wybranym w dniu 25 kwietnia 1981 roku w Krakowie oraz jednym z pierwszych członków Zarządu Głównego. W 1939 roku, po zajęciu terenów wschodnich przez Armię Radziecką, jako młody chłopiec wstąpił do organizacji podziemnej. Po aresztowaniu 14 grudnia 1939 roku, był represjonowany przez NKWD, ukarany 5 letnim obozem pracy, a następnie zesłany do łagrów na Syberii. W trudnych warunkach klimatycznych i skrajnych warunkach panujących w sowieckich łagrach, pracował jako przymusowy robotnik przy wyrębie lasu i budowie kolei. W związku z chęcią wstąpienia do formujących się wojsk polskich, w dniu 1 września 1941 roku został zwolniony i skierowany do punktu poborowego. Ze względu na chorobę i pokonanie dużych odległości, przybył za późno i nie został wcielony do Armii gen. Andersa. W tej sytuacji, decyzją tubylczych władz, skierowany został do pracy w charakterze drwala, później listonosza, magazyniera żywności i na końcu stajennego w dużej miejscowości w tajdze syberyjskiej. Dopiero na początku czerwca 1943 roku przybył do Sielc nad Oką i został wcielony do 1 Dywizji im. T. Kościuszki. Po bitwie pod Lenino, w której walczył jako celowniczy w obsłudze armaty 76 mm w pułku artylerii lekkiej, został skierowany w ramach wyróżnienia do 3 Leningradzkiej Artyleryjskiej Oficerskiej Szkoły, którą ukończył w lutym 1944 roku. Kolejno już jako dowódca plutonu, a następnie dowódca baterii, uczestniczył w G³os Weterana i Rezerwisty walkach na całym szlaku bojowym 1 Armii WP, aż do Łaby. Dwukrotnie ranny i zawsze po wyleczeniu powracał na front. Po zakończeniu wojny, objął stanowisko dowódcy dywizjonu w 5 Pułku Artylerii 18 DP. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Artylerii w Toruniu, kolejno obejmował stanowiska: szefa Sztabu 41 Pułku Artylerii Lekkiej 16 DP, dowódcy 34 Pułku Artylerii Lekkiej w Kołobrzegu i dowódcy artylerii 12 DZ. W 1957 roku, po ukończeniu Wyższego Akademickiego Kursu w ASG, objął stanowisko dowódcy artylerii w formującej się 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Odniesione rany na froncie i stan zdrowia, nie pozwalały mu jednak pełnić zaszczytnej, ale niezwykle trudnej i skomplikowanej służby w wojskach powietrznodesantowych. Dlatego w 1962 roku objął stanowisko szefa Wydziału Operacyjnego WSzW, a następnie w 1969 roku, szefa Powiatowego Sztabu Wojskowego w Krakowie. W 1977 roku, ze względu na stan zdrowia, został zwolniony z zawodowej służby wojskowej. Na odcinku cywilnym pracował w obronności i aktywnie uczestniczył w działalności społecznej, kombatanckiej i związkowej. Do końca życia był aktywnym członkiem ZBŻZiORWP, Związku Polskich Spadochroniarzy, Zarządu Wojewódzkiego ZKRPiBWP, Zarządu Wojewódzkiego Związku Żołnierzy LWP oraz działaczem Klubu Sportowego „Wawel”. Odszedł na zawsze 20 października 2008 roku niezwykły żołnierz - spadochroniarz, który w trudnych i eksperymentalnych latach 50 i 60-tych, współtworzył 6 PDPD oraz jako dowódca artylerii, opracował koncepcję szkolenia i wykorzystania artylerii w składzie wojsk powietrznodesantowych. Pochowany został z pełnym ceremoniałem wojskowym na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. W uroczystości pogrzebowej uczestniczyła kompania honorowa 6 BDSz wraz z orkiestrą oraz poczty sztandarowe: Brygady, Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP i Związku Żołnierzy LWP. W ostatniej drodze, zasłużonemu koledze towarzyszyła liczna grupa byłych spadochroniarzy 6 PDPD oraz delegacje: oficerów artylerii 6 BDSz, Krakowskiego Oddziału ZPS, Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP, Środowiskowego Klubu Żołnierzy Frontowych 6 PDP oraz Klubu Sportowego „Wawel”. Przemówienie pożegnalne wygłosił prezes Krakowskiego Oddziału ZPS płk dypl.(r.) Stanisław Balawender oraz zakonnik Stanisław Wiśniowski (ojciec „Reginald”), kolega zmarłego z lat szkolnych. Odznaczony został Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Or- www.gwir.pl deru Odrodzenia Polski, wieloma odznaczeniami bojowymi m.in.: Krzyżem Walecznych, Orderem Chwały oraz medalami: „Zwycięstwa i Wolności”, „Za Warszawę, Odrę, Nysę i Bałtyk”, „Za Udział w Walkach o Berlin”, „Zwycięstwa w II Wojnie Światowej” i innymi odznaczeniami resortowymi oraz regionalnymi. Ostatnie odznaczenie, Krzyż Pamiątkowy „Czyn Frontowy 1 i 2 Armii WP”, umieszczony został na poduszce orderowej podczas pogrzebu. Płk K. Błyszczuk, pozostanie w naszej pamięci nie tylko jako ceniony dowódca, ale także jako żołnierz i patriota, który oprócz historii swojego życia, będzie tworzył historię wojsk powietrznodesantowych. Cześć Jego Pamięci. Zdzisław Kica Foto Tadeusz Pieńkowski Płk Stanisław WOJDYŁA (28.02.19222.11.2008). Pochowany 6.11.2008 roku z honorami wojskowymi na cmentarzu przy ul. Wiślanej w Bydgoszczy. Powołany do wojska tuż po wojnie 14 maja 1945 roku. Ukończył szkołę podoficerską rusznic ppanc. w 9 Zapasowym Pułku Piechoty. Od kwietnia do czerwca 1946 roku brał udział w walkach w okolicach Mławy. W lipcu – sierpniu 1946 roku z 14 Pułkiem Piechoty oraz w lipcu – sierpniu 1947 roku z 30 Pułkiem Piechoty brał udział w walkach z UPA w Bieszczadach. W 1948 r. ukończył Oficerską Szkołę Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W latach 1948 – 1949 dowodził plutonem i kompanią w 1 Praskim Pułku Piechoty. Dalszą służbę w latach 1949-1950 odbywał w Ośrodku Wyszkolenia Oficerów Rezerwy jako wykładowca taktyki. W latach 1950–1951 kontynuował naukę w Wyższej Szkole Piechoty w Rembertowie. Od roku 1954 dalszą służbę pełnił poza wojskiem w LPŻ – LOK. Do 1956 roku w Zarządzie Wojewódzkim LOK w Szczecinie. Od 1956 do 1979 r. w Zarządzie Wojewódzkim LOK w Bydgoszczy, jako zastępca dyrektora ds. szkolenia. W czasie służby wojskowej odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi i wieloma medalami Ministerstwa Obrony Narodowej. Za działalność w LOK wyróżniony wieloma najwyższymi odznaczeniami. W 1979 roku został przeniesiony do rezerwy. Dalej działał na odcinku obronności w Klubach Oficerów Rezerwy. W 1981 roku włączył się w tworzenie Kół Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych. Był współzałożycielem Koła nr 6 przy WKU Bydgoszcz, pełniąc funkcję wiceprezesa w Zarządzie Koła. W ostatnich latach ciężko chorował. Interesował się jednak pracą Związku, miał kontakt z aktywem. Został wyróżniony medalami pamiątkowymi 20 i 25–lecia ZBŻZiORWP. Ceniony, wartościowy oficer - społecznik, nasz kolega i przyjaciel. Będziemy o Nim pamiętali. Kazimierz Szewczyk Ppłk mgr Adam DUDEK (9.07.193118.06.2008). Urodził się w rodzinie rzemieślników w Józefowie nad Wisłą, pow. Opole Lubelskie. Tam we wrześniu 1939 r. przeżył bombardowanie, przeprawę wojska i ludności przez Wisłę, w latach 1940-1941 był świadkiem gehenny Żydów, wywózki ich do Sobiboru i Treblinki – obozów zagłady. Po wojnie ukończył szkołę średnią. W 1951 r. został powołany do 29 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl służby wojskowej, którą pełnił przez kolejnych 39 lat do 1990 r. Przez te lata służbę pełnił na wielu stanowiskach od kanoniera do zastępcy dowódcy jednostki technicznej. Absolwent Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 z 1953 r., WOSO nr 1 w Łodzi, KDO Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu, Wydziału Pedagogicznego WAP w Warszawie. Dowodził plutonem, w Modlinie w 6 Ciężkiej Brygadzie Saperów dowodził kompanią, w Dęblinie był zastępcą dowódcy 7 Pułku Pontonowego, dalszą służbę pełnił w 1 DZ, a w 1975 r. kierował polowym klubem w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ na Bliskim Wschodzie. W 1977 r. został zastępcą dowódcy 8 Pułku Zmechanizowanego w Hrubieszowie i następnie 7 Pułku Zmechanizowanego w Lublinie. Był tytanem pracy, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Edukacji Narodowej i Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Był prezesem Koła nr 4 w Lublinie, wyróżniony medalem 15-lecia Związku i odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZ”. Pogrzeb odbył się z wojskową asystą honorową i pocztem sztandarowym Związku. Spoczął w Alei Zasłużonych na cmentarzu przy ul. Droga Męczenników Majdanka w Lublinie. W imieniu Związku pożegnał Go ppłk Stefan Ochyra. Hubert Kępski Płk Marian FALKIEWICZ (7.08.1923-2.10.2008). Urodził się w Antoninie w Wielkopolsce. Do wybuchu wojny rozpoczął gimnazjum ogólnokształcące w Ostrowie Wielkopolskim, którą kontynuował na tajnych kompletach. W konspiracji działał w Szarych Szeregach, w styczniu 1945 r. brał udział w rozbrajaniu Niemców. W październiku 1945 roku rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej. W 1950 r., jeszcze przed egzaminem dyplomowym został powołany do wojska i skierowany na 3 miesięczne przeszkolenie do Oficerskiej Szkoły Łączności w Zegrzu. Pozostawiono Go jako wykładowcę w szkole oficerskiej. W międzyczasie obronił pracę dyplomową na Politechnice Gdańskiej. Po roku został przeniesiony do Szefostwa Wojsk Łączności MON. Po dwóch latach został szefem Wydziału Energetycznego, następnie Technicznego, z którego odszedł w stan spoczynku w 1967 roku. W cywilu pracował w Zjednoczeniu Przemysłu Maszyn i Aparatów Elektrycznych oraz w Instytucie Elektrotechniki w Międzylesiu na stanowiskach dyrektora Zakładu Doświadczalnego, po czym zastępcy dyrektora Instytutu. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, oraz licznymi medalami pamiątkowymi i resortów obrony narodowej oraz łączności. Był aktywny zawodowo przez ponad 50 lat życia, ceniony fachowiec, niezawodny kolega, członek Koła nr 41 ZBŻZiORWP w Warszawie. Pochowany z honorami wojskowymi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Zbigniew Miarzyński Płk mgr Jerzy ZEMELKE (21.08.1926-11.08.2008), urodził się w Łodzi Fabrycznej. Służbę wojskową w Wojsku Polskim rozpoczął w 1946 roku jako kursant w samodzielnym batalionie samochodowo-transportowym w Warszawie. 30 Grudzień 2008 Po ukończeniu kursu w 1947 roku został wyznaczony na stanowisko pomocnika szefa Wydziału Organizacyjno-Mobilizacyjnego w Dowództwie Wojsk Lotniczych. Za wzorową służbę w 1951 roku został skierowany na roczny kurs oficerski przy AWF w Warszawie. Po ukończeniu kursu i uzyskaniu stopnia oficerskiego dalej pełnił służbę w wojskach lotniczych w Oddziale Ogólnowojskowym, zajmując się wychowaniem fizycznym. W latach 1957-1962 ukończył studia magisterskie na AWF. W 1962 roku został przeniesiony do Dowództwa Obrony Powietrznej Kraju na stanowisko pomocnika szefa Oddziału Ogólnowojskowego, a później na stanowisko starszego specjalisty tego Oddziału, odpowiedzialnego za wychowanie fizyczne. Służbę zawodową pełnił do 1979 roku. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i wieloma medalami resortowymi. W 1982 roku wstąpił do ZBŻZiORWP do Koła nr 23 przy DWOPK (później DSP). Za działalność w ZBŻZiORWP był wielokrotnie wyróżniany przez Zarząd Główny Związku odznaką honorową i medalem 25-lecia ZBŻZiORWP. Pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim. A.A. Płk mgr inż. Zdzisław GAŁWA (22.09.1928–12.07.2008), urodził się w Warszawie. Służbę wojskową w Wojsku Polskim rozpoczął w 1946 roku jako podchorąży w Technicznej Szkole Lotniczej w Oleśnicy. Po ukończeniu szkoły i otrzymaniu stopnia oficerskiego w 1947 r. został wyznaczony na stanowisko instruktora, a później wykładowcy w TSO. Za wzorową służbę w 1950 roku został skierowany na roczny kurs do Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, a po jego ukończeniu został skierowany w latach 1951-1957 do Wojskowej Akademii Inżynieryjno-Lotniczej w ZSRR. Po ukończeniu akademii został w Dowództwie Obrony Powietrznej Kraju szefem Wydziału Służb Inżynieryjnych. W 1960 roku skierowano Go do Sztabu Generalnego WP na stanowisko szefa oddziału, gdzie służbę pełnił do 1985 roku. Za wzorową służbę w Wojsku Polskim był wielokrotnie odznaczany między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i wieloma medalami resortowymi. W 1986 roku wstąpił do ZBŻZiORWP do Koła nr 23 przy DWOPK (później DSP), gdzie wykazał się dużą aktywnością w działaniu i w pracy z młodzieżą. Pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim. A. Ppor. Jan BOROWIAK (4.03.19262.02.2008). W Wojsku Polskim od 1945 roku brał udział w walkach z UPA. W wyniku odniesionych ran dalszą służbę pełnił w administracji wojskowej w Garnizonie Kalisz. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, złotymi medalami „Za Zasługi dla Obronności Kraju” i „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”. Od 1982 r. aktywnie działał w ZBŻZiORWP, za co został wyróżniony odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Był również członkiem Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych oraz Ligi Obrony Kraju, która wyróżniła Go srebrną odznaką „Zasłużony Działacz LOK” Pochowany na cmentarzu tynieckim w Kaliszu. Ppłk Edward PŁUZIŃSKI (1929-3.02.2008), urodził się niedaleko Warszawy, mając 14 lat ujęty w ulicznej łapance został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po wyzwoleniu powrócił w rodzinne strony i podjął naukę. W 1947 r. wstąpił do junaków „Służba Polsce”. Wyjechał do Pszczyny, gdzie w Szkole Przysposobienia Przemysłowego uczył się. W kopalni „Siemianowice” pracował jako kombajnista. W 1951 r. został podchorążym Oficerskiej Szkoły Piechoty w Elblągu, którą ukończył w 1953 r. w stopniu podporucznika. Dalszą służbę pełnił w ASG w Rembertowie, w Świnoujściu w Marynarce Wojennej, a od 1957 r. w Poznaniu. W latach 1964-1967 ukończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1973 r. został skierowany do służby w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie. Po powrocie do kraju był wykładowcą i wychowawcą w szkołach oficerskich w Poznaniu. Po zwolnieniu ze służby w 1988 r. pracował do 1997 r. w „Gazecie Poznańskiej”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzeniu Polski, Orderem Wolności i Krzyżem Walecznych, trzykrotnie Krzyżami Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi oraz odznakami honorowymi „Za Zasługi dla Województwa Poznańskiego” i miasta Poznania. Pochowany w Poznaniu. W imieniu zebranych pożegnał Go płk Witold Skrupski. Bernard Jaroni Płk Stanisław GUZOWSKI, (15.07.1929–8.11.2008). Odszedł na wieczną wartę szlachetny człowiek o szczególnych wartościach. Wspaniały mąż i ojciec, wzorowy oficer, wielki społecznik. Swoją ofiarną służbą i pracą, życzliwym stosunkiem do ludzi, skromnością i pogodnym usposobieniem zyskał uznanie i sympatię. Urodził się w Wielkopolsce, w miejscowości Rychwał w powiecie konińskim. W okresie okupacji hitlerowskiej, będąc jeszcze dzieckiem, pracował przymusowo jako robotnik w gospodarstwie rolnym. W 1950 r. rozpoczął służbę wojskową jako podchorąży w Centrum Wyszkolenia Kwatermistrzowskiego w Poznaniu. Po ukończeniu uczelni w 1951 r., już jako podporucznik na stanowisku technika kwat-bud. w pułku artylerii w Ostrowie Wlkp. wykazał się dużym talentem organizacyjnym. W 1952 r. został przeniesiony w drodze wyróżnienia do Wrocławia, do Służby Zakwaterowania i Budownictwa ŚOW. W organach okręgowych tej służby przeszedł wszystkie stanowiska związane z zaopatrzeniem materiałowo-technicznym, a przez okres szeregu lat kierował pionem inwestycyjnym Okręgu. To m.in. dzięki niemu wybudowano na terenie całej Polski szereg obiektów koszarowych i osiedli mieszkaniowych m.in. w Warszawie-Rembertowie, Opolu, Wrocławiu i Poznaniu. Odznaczony Krzyżem Oficerskim i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi i złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Po zakończeniu w 1990 r. czynnej służby wojskowej wstąpił do Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP. Był członkiem Koła „BUDOWLANI”. Przez trzy kadencje był członkiem Zarządu Koła. Wyróżniony odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalami pamiątkowymi 20 i 25-lecia ZBŻZiORWP. Pochowany z honorami wojskowymi na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu. Mieczysław Pudelewicz Grudzień 2008 G³os Weterana i Rezerwisty ROZPOCZYNAMY PLEBISCYT NA „CZŁOWIEKA ROKU ZWIĄZKU” 1. Organizatorem plebiscytu jest redakcja „Głosu Weterana i Rezerwisty” pod patronatem wydawcy miesięcznika Zarządu Głównego ZBŻZiORWP. 2. Celem plebiscytu jest popularyzacja i promocja najaktywniejszych członków Związku w działalności na rzecz środowiska, którzy w mijającym roku kalendarzowym mogą poszczycić się szczególnymi osiągnięciami. 3. Osiągnięcia. jakimi muszą wykazać się osoby nominowane: - innowacje w działalności związkowej na szczeblu kół, zarządów rejonowych i wojewódzkich; - osiągnięcia w zakresie działalności obronnej, socjalnej i opieki specjalnej (paliatywnej); - nowe atrakcyjne formy działania; - osiągnięcia we wzroście liczbowym członków Związku, prenumeracie „GWiR”; - sposoby i efekty popularyzacji Związku i jego organu prasowego. 4. Wyboru „Człowieka Roku Związku” dokonują Czytelnicy „GWiR” wypełniając kupon zamieszczony w miesięczniku i gazecie internetowej (nr 1-3). 5. Warunki plebiscytu będą ogłaszane w nr 12 kończącego się roku. 6. Sylwetki nominowanych będą spopularyzowane w nr 1-3 nowego roku. 7. Komisję plebiscytową powołuje prezes ZG ZBŻZiORWP, która wyłania na Człowieka Roku na szczeblu koła, zarządów rejonowych i wojewódzkich oraz w dziedzinie działalności obronnej i opieki paliatywnej. 8. Nazwiska zwycięzców zostaną ogłoszone w nr 5 „GWiR” oraz Internecie. 9. Zwycięzcy plebiscytu będą honorowani specjalnymi dyplomami ze zdjęciami podczas dorocznych sejmików „GWiR” Redakcja „GWiR” SONDA REDAKCJI I RADY REDAKCYJNEJ Drodzy Czytelnicy! Minęło już ponad trzynaście lat od chwili kiedy ukazał się pierwszy numer miesięcznika „GWiR”. W minionych latach ponad tysiąc dwieście korespondentów na jego łamach opublikowało prawie siedem tysięcy artykułów, w których dzielili się swoimi historiami, wspomnieniami wojennymi, działaniami Związku, radościami i troskami. Opisywali to, co im się podobało i nie podobało w ZBŻZiOR WP ale także w kraju. Zachęcali byłych żołnierzy zawodowych do aktywnego działania i wstępowania w szeregi Związku. Mamy nadzieję, że w dużym stopniu realizujemy życzenia i propozycje Czytelników i Korespondentów, którzy są z nami od zarania pisma. Ba, codziennie Redakcja otrzymuje wiele listów, które starannie przeglądamy i czytamy oraz publikujemy najciekawsze. Za wszystko serdecznie dziękujemy i prosimy o jeszcze! To jest naprawdę nasz, wspólny miesięcznik! Jednocześnie powodowani pełną odpowiedzialnością za losy i rozwój pisma w pożądanym przez Was kierunku, prosimy odpowiedzieć na pytania: 1. Co w „GWiR” najbardziej Ci się podoba? 2. Czy masz ulubionego autora (autorów)? 3. Do których rubryk najchętniej zaglądasz? 4. O czym chciałbyś nie tylko przeczytać, ale także pisać więcej? 5. Masz krytyczne uwagi, z których chętnie skorzystamy, a może zaproponujesz zupełnie nowe tematy i rubryki? 6. Jak oceniasz internetowe wydanie „GWiR”. Wśród autorów nadesłanych odpowiedzi zostanie wylosowana nagroda w postaci rocznej prenumeraty „GWiR”. Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: Redakcja „GWiR”, Urząd Pocztowy Warszawa 69, Żwirki i Wigury 105, lub e-mailem: [email protected] Redakcja KOMUNIKAT Redakcja „Głosu Weterana i Rezerwisty” zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania i adiustowania nadesłanych materiałów oraz dokonywania zmian tytułów, honoraria uiszcza tylko za zamówione teksty, nie odpowiada za treść ogłoszeń, publikując artykuły nie zawsze podziela zdanie autorów. Redakcja „GWiR” www.gwir.pl kĄcik poezji pod redakcj¹ Antoniego RYPU£Y WIGILIA Dzwoneczki w oddali Sanna aniołów Gwiazdka na niebie Zwiastuje przyjście Wieczór żywiczny Skrzy piórkami Siankiem przytulony Blaskiem radosny Płomykiem smutny W zimnym puchu Bliskich błąkają się cienie – nieobecnych Przyjdźcie Ziemskie grzechy odkupić Miejsce przy stole Czeka tęsknotą ciepła Dzwoneczki w oddali Sanna aniołów Gwiazdka Przyjdźcie Marta GONTA-GŁOWACKA Choinka Pamiętasz raz w roku Zapach lasu zamieszkiwał z nami Wypatrywaliśmy sylwetki ojca w mroku Nasłuchiwaliśmy jego ciężkich kroków Od strony lasu po grudzie Ojciec z choinką idzie Z zielonym grudniowym drzewem a niebo już płynęło śpiewem kolędy i pastorałki grają grudniowe fujarki sąsiad co zmarł na Boże Narodzenie smykiem po strunach przeciąga Bóg się rodzi ze skrzypiec wychodzi płynie w powietrzu kolęda pamiętasz? Raz w roku na pierwszą czekaliśmy gwiazdkę by wigilijną rozpocząć kolację przy drzewie – przy zielonym Od strony lasu po grudzie Ojciec z choinką idzie Z grudniowym żywicznym drzewem a niebo już płynie śpiewem kolędy i pastorałki grają dębowe fujarki i siano leży na stole na stole biały opłatek czekamy na ojca i matkę aż wezmą go w szorstkie dłonie bój się rodzi, moc truchleje Jan Stanisław SMALEWSKI W TĘ WIGILIJNĄ NOC W tę Wigilijną Jedyną Boską Noc, Gdy jesteśmy W rodzinnym kole Jednoczy nas Bożego Narodzenia Moc Mały Opłatek Który leży na stole. Kruchy Biały Opłatek To Boża Dziecina Która nas odradza, Przy Nadziei trzyma! Ten Cud.... nie ujęty W żadne ludzkie prawa Wiarą, Nadzieją I Miłością... napawa! Stanisława GARBALIŃSKA 31 G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Grudzień 2008 Hasło krzyżówki krzyŻówka z rysiem 12/2008 zamieszczonej w nrze 10/2008 r. było proste i bardzo łatwe do odgadnięcia. Sądząc po liczbie nadesłanych rozwiązań (Trzeba żyć, a nie tylko istnieć). Dziękujemy. Nagrodę książkową otrzymuje przede wszystkim pan Tadeusz Burski ze Słączna (Milicz), który przesłał rozwiązanie na widokówce z podobizną „Życzliwka” – z kolekcji wrocławskich krasnali, którego wystarczy poprosić, a uczy jak dobrze żyć z innymi. Ponadto książki otrzymują: Paweł Chudy – Przygodzice, Józef Hibner – Opole, Stanisław Grzybowski – Babimost, Augustyn Świątek – Wrocław. Najpiękniejsze widokówki z odpowiedziami przysłała pani Anna Skrzydlewska z Poznania (zimowy krajobraz, Stanisława Kmiecika). Mieczysław Kucz z Babimostu („wiekowa” pocztówka z Moskwy) i Ryszard Gałwa – Koszalin z dr. Clownem, który leczy uśmiechem. Redakcja dziękuje, przesyła wszystkim krzyżówkowiczom same uśmiechy i liczy na dalszą współpracę w 2009 r. Wrocławski „Życzliwek” 32 „Głos Weterana i Rezerwisty” ukazuje się od 14 stycznia 2000 r. Wcześniej: „Głos Weterana” – kwartalnik od 16 stycznia 1990 do grudnia 1994 r. Od kwietnia 1995 r. – miesięcznik „Głos Weterana”. REDAKCJA ul. Żwirki i Wigury 105, 00-912 Warszawa, Urząd Pocztowy Warszawa 69; tel/faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 Zastępcy redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 40 28, wydanie elektroniczne: Miłosz Biały, tel.: 022 (6)82 40 28 Skład: Henryka Janicka; łamanie: Elżbieta Kuźmińska, opracowanie stylistyczne: Katarzyna Kocoń. RADA REDAKCYJNA Zygmunt Broniarek, Zbigniew Ciećkowski – przewodniczący, Stanisława Garbalińska, Stefan Jakubowski – zastępca przewodniczącego, sekretarz, Jan Machno, Stanisław Markiel, Bogdan Miller, Mieczysław Mikrut, Zbigniew Moszumański, Mieczysław Pudelewicz, Wiesław Pietrzak, Grzegorz Sikorski, Władysław Żmijewski. WYDAWCA ZARZĄD GŁÓWNY ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WP Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl. 1, 03-446 Warszawa www.zbzzorwp.wp.mil.pl; e-mail: [email protected] Prezes: Adam Rębacz, tel. 022 (6)87 24 69 Sekretarz generalny ZG: Jan Kacprzak, tel. 022 (6)87 22 28 Dyrektor Biura ZG: Stanisław Kordowski, 022 (6)87 24 70 Wiceprezesi: ds. socjalno-zdrowotnych, Aleksander Kubacki, tel. 022 (6)87 24 73 ds. obronności: Jan Gazarkiewicz, tel. 022 (6)87 23 77 ds. społecznych: Kazimierz Kolasa, tel. 022 (6)87 24 73 Konto bankowe: PEKAO S.A. Oddział w Warszawie; ul.Targowa 81, 03-408 Warszawa; nr: 45 1240 6104 1111 0000 4784 5055 PRENUMERATA Stanisław Kordowski, tel. 022 (6)87 24 70, ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie Zasady prenumeraty „GWiR” można prenumerować w określinych terminach: Prenumerata roczna - do końca listopada roku poprzedzającego Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał - do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze - do końca maja na 2 półrocze Opłaty wynoszą: - w prenumeracie indywidualnej 1 egz. miesięcznie 5,00 zł - w prenumeracie zbiorowej 4,50 zł 1 egz. 2 egz. 3 egzemplarze i więcej Kwartalnie 15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz. Półrocznie 30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz. Rocznie 60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz. DRUKARNIA Offsetowa KRA-BOX, 04-762, ul. Mrówcza 94 b. tel/faks: 022 615 21 61, e-mail: [email protected]