O Brukseli iz najlepszymi życzeniami w 2009 roku

Transkrypt

O Brukseli iz najlepszymi życzeniami w 2009 roku
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
O Brukseli
i z najlepszymi życzeniami w 2009 roku
SŁOWO PREZESA
Posiedzenia Prezydium i III Kongresu
Europejskiej Organizacji Stowarzyszeń Żołnierzy EUROMIL odbyły się 13-15 listopada
2008 roku w Brukseli. W pracach Kongresu uczestniczyłem
osobiście. Na posiedzenia przybyli przedstawiciele wszystkich
organizacji - członków EUROMILU oraz zaproszeni goście:
przewodniczący Parlamentu Europejskiego - Pan Hans-Gert
Pöttering, Minister Obrony Narodowej Belgii - Pan Pieter de
Crem, dyrektor Biura OBWE ds. podstawowych praw człowieka
- Pan Janez Lenarcic, sekretarz generalny Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych - Pan John Monks, dowódca Sił
Zbrojnych NATO w Europie - Pan generał Egon Ramms.
Streszczenia wystąpień wymienionych osób przedstawiłem
na posiedzeniu Zarządu Głównego 18 listopada br. raporty z wystąpień (wszystkich), będą przesłane w formie pisemnej w języku
angielskim w terminie późniejszym. Po ich przetłumaczeniu na
język polski będą publikowane w naszych gazetach.
W czasie III Kongresu dokonano wyboru nowych władz
EUROMILU. Prezydentem wybrano ponownie Pana Emanuela
Jacob (ACMP/CGPM) z Belgii, wiceprezydentem wybrano Pana
Bernharda Gertza (DBwV) - Niemcy, sekretarzem generalnym
został Pan Finn Bengsten (HKKF/CS). Ponadto do Zarządu
weszło 6 osób: Antonio Lima Coelho (ANS), Denis Granville
(PDFORRA), Otto Heiling (HOSZ), płk Anatol Tichoniuk (przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów WP), Flemming Vinther (HKKF) oraz Ton de Zeeuw (MARVER/FNV).
Po wyborach przystąpiliśmy do prac w ramach tzw. „Warsztatów”. Pracowano w dwóch grupach. W pierwszej głównym tematem były „Prawa człowieka-żołnierza”. Na potrzeby wszystkich
organizacji przygotowano kilkuset stronicową książkę w języku
angielskim, opracowaną przez wybitnych naukowców (ekspertów)
z różnych krajów. Zarząd Główny naszego Związku jest w jej
posiadaniu. W mojej ocenie bardzo interesujący materiał i mam
nadzieję, że znajdziemy sposób (pieniądze) na przetłumaczenie
go na język polski, przynajmniej zasadniczych fragmentów.
W drugiej grupie tematem głównym były „Psychologiczne
aspekty działań wojennych”. Hasło „Powrót do domu po misjach
- stan zdrowia”. Zasadniczy materiał prezentowali eksperci wysokiej klasy z odpowiednim doświadczeniem (Amerykanin, dwoje
Brytyjczyków, Holender, Duńczyk). Na ten temat też przywiozłem
opracowanie książkowe w języku angielskim. Myślę, że warto z
niego korzystać, ponieważ w szeregach naszej organizacji są
koledzy z pewnymi problemami po powrocie z „misji”.
Poza oficjalnym programem, były duże możliwości rozmów
z przedstawicielami podobnych do naszej organizacji z innych
państw. Uzyskałem wiele cennych informacji o sytuacjach, w
jakich one funkcjonują, problemach wewnątrzorganizacyjnych.
Na tej podstawie mogę stwierdzić, że nie mamy się, czego
wstydzić. Oby nie gorzej, a lepiej zawsze być może. Jednym
z efektów tego typu rozmów może być zaproszenie uczestników
XI Sejmiku Korespondentów „GWiR” do Rygi (Łotwa). Szczegółowe ustalenia przed nami.
SZANOWNE KOLEŻANKI i KOLEDZY!
Mija kolejny ROK. Okres świąteczno-noworoczny w naszej
kulturze, tradycjach, to czas refleksji nad dokonaniami i życzeniowe
patrzenie w przyszłość. Pracowaliśmy bardzo ciężko, doznawaliśmy
goryczy porażek, ale także przeżywaliśmy chwile radości odnosząc
sukcesy. Myślę, że w poczuciu dobrze spełnionych obowiązków w
pracy społecznej na rzecz naszego środowiska, dokonamy określonych analiz na rzecz kolejnego Nowego Roku, Roku kończącego
czas trwania VII kadencji. Pozwólcie, że pod adresem Was Wszystkich napiszę dużymi literami słowo „DZIĘKUJĘ”.
Jednocześnie przekazuję Najlepsze życzenia Świąteczne
i Noworoczne. Słowa z Najlepszymi Życzeniami kieruję do członków innych bratnich Nam organizacji, żołnierzy służby czynnej,
pracowników wojska, żołnierzy i pracowników wykonujących
zadania poza granicami naszego kraju, żołnierskim rodzinom,
żołnierzom i pracownikom Ministerstwa Obrony Narodowej,
koleżankom i kolegom z Policji, Straży Pożarnej, Więziennictwa,
Paniom i Panom Posłom, Senatorom zajmującym się problematyką obronności, przyjaciołom i życzliwym nam ludziom.
DOSIEGO ROKU!
Adam RĘBACZ
PRIORYTET NASZEJ DZIAŁALNOŚCI
Opieka specjalna (paliatywna) w domu chorego
Szkolenie zrealizowano dzięki dotacji
MON. Odbyło się w AON w Rembertowie 18
i 19 września br. uczestniczyli: koordynatorzy
i organizatorzy opieki specjalnej oraz skarbnicy zarządów wojewódzkich i rejonowych
Związku.
W szkoleniu uczestniczyło ogółem 65
osób. Gośćmi byli: prezes ZG – gen. dyw. rez.
Adama Rębacz, sekretarz generalny płk Jan
Kacprzak, prezes Fundacji Pomocy Emerytom
i Rencistom – płk Mieczysław Mikrut, przewodniczący głównej Komisji Rewizyjnej ZG
płk Zbigniew Domański, przewodniczący Komisji Socjalno-Zdrowotnej – płk Adam Wojnar,
doradca Finansowo-Księgowy – przedstawiciel
spółki „PERFECTUM-AUDU” dr Edward
Karwowski.
Szkolenie prowadził wieloletni organizator
i pasjonat tej działalności wiceprezes ZG ds.
socjalno-zdrowotnych płk Aleksander Kubacki. Podkreślił, że dwudniowe szkolenie oraz
problemy mogły być przedstawione dzięki
dotacji MON. Najpierw oceniono realizację zadań związanych z organizacją i prowadzeniem
opieki specjalnej przez ZW/R w sytuacji zmniejszonych funduszy na realizację tej opieki.
Prezes ZG gen. dyw. Adam Rębacz powiedział: „oceniam działalność bardzo wysoko
bowiem potrzebujący pomocy widzą nadzieję
w szczególnej roli, jaką spełniają organizatorzy
i wolontariusze. Mimo zmniejszonych środków
udało się świadczyć pomoc na dotychczasowym poziomie. Szukamy innych źródeł
uzyskania środków. Być może trzeba postarać
się, aby przedsiębiorstwa (płacąc 19% ryczałt),
odprowadzały 1% na nasz Związek! Pomoc
z MPiPS jest problematyczna bowiem dają tam
środki, gdzie się tworzy nowe miejsca pracy. Są
dość zaawansowane prace nad nowelizacją
dokumentów normatywnych. Prezes Kubacki
gorąco zachęcał do propagowania i szukania
możliwości budowy domów opieki weterana
wojskowego, do których realizacji jest długa
droga.
Podczas szkolenia podkreślano znaczenie
organizacji i prowadzenia opieki specjalnej
oraz kontrola jej realizacji w ZW/R jako bardzo
potrzebne środowisku świadczeniobiorców
wojskowych i ich rodzin.
Podstawą udzielania pomocy są wywiady
środowiskowe. Przeprowadzono ich 2000 w
2007 roku. Z pomocy opłacanej przez WBE
w 2007 roku korzystało 127 osób, z pomocy
opłacanej ze środków własnych – 479 w
2007 roku. Pomocą koleżeńską objęto ponad
500 osób. Pracuje 60 pielęgniarek oraz 260
opiekunek, część na zasadzie wolontariatu.
Sekretarz KSZ Zarządu Głównego płk Antoni
Parzyszek poinformował, że z przeprowadzonych w 2007 roku 23 kontroli znalazło się 14
zarządów wojewódzkich i 9 rejonowych. Mimo
www.gwir.pl
pozytywnych ocen kontrole ujawniły niedociągnięcia, a mianowicie: – karty ewidencyjne
są mało precyzyjne np. – brak oceny stopnia
samodzielności podopiecznego oraz brak zabezpieczenia dostępu do nich osobom trzecim,
– brak na dokumentach finansowych dekretacji
prezesa i skarbnika, – brak uchwał Prezydium
ZW/R dotyczących zwrotu kosztów dla osób posługujących się własnym pojazdem, telefonem
komórkowym – ocenił kontroler opieki specjalnej ZG Związku ppłk Artur Malinowski.
Zasady współdziałania z instytucjami służby zdrowia przy kwalifikowaniu do opieki specjalnej omówił pełnomocnik ZG ds. zdrowia płk
dr Czesław Marmura. Powiedział: „Formalnie
nie ma żadnej współpracy, brak jakichkolwiek
dokumentów normatywnych. Jedyną drogą
pomocy jest pomoc koleżeńska. Znaczy to, że
w szpitalach, lecznicach, przychodniach NFZ
pracują nasi koledzy wojskowi lekarze. Są
szefami klinik, oddziałów, przychodni. W NFZ
są zastępcy dyrektorów ds. służb mundurowych
– często wojskowi. Przez nich jest możliwość
również uzyskania pomocy specjalistycznej”.
Taką drogę pomocy potwierdził kol. Zając z
ZW/R – Elbląg, gdzie przy pomocy 10 Wojskowego Szpitala w Elblągu potrzebujący uzyskują
pomoc specjalistyczną, a wypisywanie recept w
dniu zgłoszenia. W wielu garnizonach nie wykorzystuje się tej możliwości – do nas nie przyjdą.
W Łodzi dla zwiększenia pomocy dwa razy w
roku organizujemy „Białe niedziele”. Następnie
referent poruszył złożony problem. Z różnych
misji wróciło około 15000 żołnierzy. U około
3000 stwierdzono tzw. „zespół pourazowy” im
też trzeba udzielić pomocy specjalistycznej. To
są przecież stosunkowo młodzi ludzie – zakończył dr Marmura.
Ocena sytuacji socjalno-zdrowotnej emerytów i rencistów kształtują warunki bytowe rodzin,
a więc świadczenia oraz miejsce ich zamieszkania. W małych garnizonach jest bardzo trudno
o zatrudnienie. Mimo, że średnia świadczeń
wynosi ponad 2200 zł to w ogólnym przekroju
ocenić należy, że emeryci żyją skromnie, a 10–
15% prawie w ubóstwie, korzystając z pomocy
żywnościowej organizowanej przez Związek lub
Caritas Wojskowy. Standard życia uległ obniżeniu. Spowodowała to: cenowa waloryzacja
rent i emerytur, wzrost kosztów leków i leczenia oraz utrzymania i zakwaterowania.
Warunki mieszkaniowe są na ogół dobre.
Opłaty za media to 25-40% świadczenia
emerytalnego. Dostęp do lekarza pierwszego
kontaktu nie stwarza problemu, do specjalisty
tak. Leczenie sanatoryjne w zasadzie dostępne.
Najczęściej emeryci odpoczywają na działkach,
korzystają też z wycieczek i podróży historycznych o ile pozwala stan zdrowia i „kasa”.
Będziemy wnioskować o przeprowadzenie
badań poziomu życia środowisk byłych wojskowych i ich rodzin w 2009 roku. – zakończył
przewodniczący KSZ ZG płk Adam Wojnar.
Zaprezentował też wydany tom I „Księgi Pamiątkowej ZBŻZiORWP”.
Działalność Fundacji Pomocy Emerytom
i Rencistom. Działa ona 17 rok, od kwietnia
2003 roku uzyskała status Organizacji Pożytku
Publicznego. Głównym celem Fundacji są:
pozyskanie środków, świadczenia socjalne.
Źródłem pozyskiwania środków są: darowizna
rzeczywista, darowizna od osób prawnych, fundacyjne cegiełki, dotacje MON, odpis na rzecz
Fundacji 1% od podatku.
Działalność pomocowa to: zły stan
zdrowia, wypadki losowe, klęski żywiołowe,
Grudzień 2008
Foto J.
G³os Weterana i Rezerwisty
kradzieże, rodziny najuboższe. Np. w 1999 r.
pozytywnie rozpatrzono 65 próśb na sumę 52
900. – W 2007 r. 254 prośby na sumę 174 300.
– Za czas swojej pracy Fundacja pozytywnie
rozpatrzyła 1572 prośby na sumę 1.143.900.–
Prezes fundacji płk Mieczysław Mikrut wyczerpująco omówił działalność fundacji.
Prowadzenie ewidencji i zasad rozliczania
dotacji finansowej z MON omówione zostały
przez przedstawiciela firmy „PERFECTUM-AUDIT” pana dr. Edwarda Karwowskiego. Poruszył
całą gamę problemów prowadzenia finansów
w ogóle, zbliżając się w niektórych kwestiach do
spraw finansowych Związku. Podał że każda
organizacja posiadająca osobowość prawną
musi prowadzić pełną rachunkowość. Trzeba
posiadać tzw. przepisy zakładowe zawierające zasady oraz obowiązki osób działających
w tym dziale. Za całość prowadzenia gospodarki
finansowej odpowiadać Prezydium Zarządu, za
merytoryczno-fachową – główny księgowy.
Przepisy wprowadzające winny zapewnić:
zasady wyceny majątku, wykazać należności,
sposób przeceny, księgi rachunkowe, przechowywanie dowodów, sprawozdania finansowe.
Na zakończenie przypomniał co się uważa
za ważny dowód księgowy:
– jest on sprawdzony pod względem merytorycznym;
– sprawdzony pod względem rachunkowości;
– zakwalifikowany – z jakiej podziałki konta
wypłacić.
wykład zrobił wrażenie.
Pani Gąsior skarbnik ZR w Radomiu wysłuchawszy z uwagą wykładu oświadczyła...
pracuję dość długo w finansach, miałam wrażenie że znam sprawy, teraz ta pewność zmalała.
A zatem proszę jak najszybciej wprowadzić
jednolitą obowiązującą dokumentację
finansową. Zbliżają się wybory. Pokażmy
nowym zarządom uporządkowaną gospodarkę
finansową – zakończyła pani Gąsior.
Dr Karwowski zadeklarował pomoc w
organizowaniu szkolenia skarbników naszego Związku.
Zjazd krajowy odbędzie się 21 i 22
września 2009 roku, wybory odbędą się we
wszystkich ogniwach naszego Związku.
Zwróćmy szczególną uwagę, aby wybierać takich delegatów, którzy mogą i chcą pracować.
Mamy smutne doświadczenia. Z powodu braku
aktywności lub zaniechania pracy niektóre
komórki stały się martwe. Obecnie związek
liczy 21 500 członków. Będziemy wybierać
jednego delegata na 250 członków. Komisja
statutowa już pracuje. Zmiany, jakie chcemy
wprowadzić to:
– członkostwo rodzin
– otwarcie się na szersze kręgi społeczeństwa.
W sprawie waloryzacji emerytur i rent
chcemy powołać wspólny „front” z innymi
służbami mundurowymi – przedstawił sekretarz generalny Związku płk Jan Kacprzak.
Przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej ZG płk Zbigniew Domański powiedział:
„Prowadzimy rocznie trzy kontrole ZW i trzy
ZR. Korzystamy też z materiałów pokontrolnych
opracowanych przez kontrolera opieki specjalnej ZG kol. Malinowskiego, szczególnie w zakresie wykorzystania środków finansowych. Na
podstawie przeprowadzonych kontroli i ww. materiałów oceniamy działalność kontrolowanych
ZW/R za dobrą. Dla pełniejszej oceny Komisje
Rewizyjne ZW/R powinny objąć kontrolą też
swoje zarządy. Protokoły pokontrolne stanowić
powinny pomoc w ich pracy. Spotykaliśmy różne
formy dokumentacji. Chciałoby się przekazać
nowym władzom możliwie uporządkowaną
dokumentację rozliczeniową – zakończył przewodniczący komisji.
W wystąpieniach zabierali głos przedstawiciele zw/R z Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy,
Poznania, Elbląga i Radomia. Poruszali oni takie
same lub podobne problemy. Różnice wynikały
ze sposobu ich realizacji lub niemożliwości ich
zrealizowania. Np. kol. Mieczysław Pudelewicz
ZW – Wrocław powiedział, że 40% jego środowiska żyje niżej minimum socjalnego, a 8% rodzin
ma 80–120 zł na członka rodziny. Stwierdził też,
że obecne przepisy uzyskania opieki są wręcz
niedorzeczne. Sytuację ratujemy zapomogami,
pracą ludzi, którzy tą pomoc czynią.
Kol. Zając ZR – Elbląg wskazał możliwości
uzyskania pomocy medycznej dzięki współpracy z 10 Szpitalem i Gminno-Miejskim Ośrodkiem
Zdrowia.
Z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że wypowiedzi, uwagi i propozycje cechowała pełna troska o potrzebujących pomocy
oraz poświęcenie organizatorów i wolontariuszy
pracujących na rzecz pomocy specjalnej.
Płk Aleksander Kubacki stwierdził: w zakresie działalności socjalno-zdrowotnej nasz Związek obowiązują „Wytyczne ZG ZBŻZiORWP
w sprawie realizacji zadań w zakresie opieki
specjalnej (paliatywnej) środowiska emerytów i
rencistów wojskowych oraz członków ich rodzin
z 2005 r.„. Ten dokument do czasu nowelizacji
obowiązuje.
Związek działa 28 lat. Początkowo MON
był zainteresowany nami. Przydzielał środki
w wielkościach 80-300 tys. zł. W 2007 r. zaledwie
46 800 zł. Udało się również uzyskać środki
z MPiPS na kwotę 110 tys. W 2008 r. z MON
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
otrzymaliśmy dotację w kwocie 102 100 zł z
przeznaczeniem na przejazdy, opłaty bankowopocztowe i telefoniczne oraz materiały biurowe.
Nie otrzymaliśmy dotacji na częściową rekompensatę dla organizatorów opieki specjalnej,
którzy problemem organizowania i prowadzenia
opieki zajmują się na bieżąco.
Rozporządzenie z 20 października 2005
r. byłego ministra obrony narodowej w sposób
bardzo skuteczny uniemożliwiło finansowanie
pomocy potrzebującym. Utrzymanie jej na
dotychczasowym poziomie było możliwe dzięki
pracy wolontariuszy i korzystania z zapomóg.
Następnie omówił procedurę opracowania
nowego projektu rozporządzenia które musi
bazować na stosownej ustawie sejmowej. Projekt obu tych dokumentów wymaga uzgodnień
i akceptacji odpowiednich komisji sejmowych
i ministerstw. Z dotychczasowego postępu
prac wynika, że projekt ustawy może wejść
pod obrady w br.
Projekt ustawy zawiera m.in. zwiększenie progów dostępu do funduszu socjalnego
z 70% do 90% dla rodzin i z 85% do 95% dla
samotnych przy bazie trzech najniższych emerytur, a także zwiększenie wskaźnika tworzenia
funduszu socjalnego z 0,5% do 0,6% jako
dodatek do funduszu emerytalnego w WBE
oraz możliwość przesuwania środków między
WBE – w przypadku kiedy WBE nie jest w stanie
posiadanych środków Funduszu Socjalnego
wykorzystać.
Niepokoi fakt, że WBE, które mają dużą
ilość świadczeniobiorców wojskowych o niskich
dochodach i nie wykorzystują w połowie posiadanych środków Funduszu Socjalnego.
Na zakończenie Aleksander Kubacki powiedział: „Przegląd spraw tak referowanych przez
prelegentów i gości oraz przez was koledzy był
obrazem zadań, które obejmuje problematyka
socjalno-zdrowotna”.
Z wypowiedzi widać, jak dużo trzeba
jeszcze zrobić, ale też widać ile zrobiliśmy. To
buduje, mimo trudności, z którymi powinniśmy
sobie poradzić. Musimy działać nie dla siebie
ale na rzecz środowiska naszych kolegów
i ich rodzin.
Zamiar szkolenia został osiągnięty – życzę
powodzenia i satysfakcji z wysiłku – zakończył
płk Kubacki.
Józef SZEWCZYK
ŻYCZENIA POD CHOINKĘ
Korzystając z okazji, że w Zarządzie Głównym Związku przebywali
prawie wszyscy członkowie jego władz naczelnych, przeprowadziliśmy
błyskawiczny sondaż w związku z nadchodzącymi świętami i Nowym
Rokiem zadając kolegom pytania:
 CZEGO ŻYCZYSZ SOBIE W NOWYM 2009 ROKU?
 TWOJE ŻYCZENIA DLA ZWIĄZKU.
 JAKIE SĄ TWOJE OCZEKIWANIA I ŻYCZENIA DLA POLSKI.
Buzuk Tadeusz – prezes ZR w Siedlcach:
 Zdrowia sobie i całej rodzinie, utrzymania pracy
zawodowej w SR ZOZ, ożenić syna i doczekać
wnuków.
 Utrzymania nazwy Związku bez końcówki „Oficerów Rezerwy”, wyboru mądrych ludzi do władz
Związku, efektywniejszego działania ZG, przekonania wszystkich
emerytów i rencistów, że Związek jest potrzebny.
 Aby Polak był dla Polaka bratem, żeby politycy zmądrzeli lub
zostali wymienieni.
Chumek Leszek: – członek ZW – Gdańsk i ZG:
 Zdrowia.
 Udanego Zjazdu i wyboru nowych władz, zjednoczenia ruchu służb
mundurowych.
 Lepszego współdziałania elit politycznych.
Cieślak Józef – prezes Koła nr 9 – Krosno Odrz.,
członek Prezydium ZW – Zielona Góra i ZG:
 Rodzinnego szczęścia, dalszych kontaktów z
młodzieżą szkolną oraz żeby mnie czytali w „GWiR”
nie tylko w środowisku byłych wojskowych.
 Żeby Związek miał prestiż również w MON, rządzie i parlamencie.
 Zakończenia wszelkich waśni i rozliczeń.
Detmer Romuald – prezes ZR Słupsk, członek ZG:
 Szczęścia w domu i zagrodzie.
 Integracji stowarzyszeń byłych żołnierzy WP.
 Zgody i współpracy rządzących.
Domański Zbigniew – przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej:
 Żebyśmy byli zdrowi, bo leki drożeją i żebym był dobrze rozumiany przez kolegów, których kontroluję. Chcę to robić w przyjaźni
i z uśmiechem.
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
 Dopływu nowych członków, poprawy w dopływie środków ze składek, pokonania bariery niemożności awansów i odznaczeń, które się
ludziom należą i nic państwo nie kosztują. Żeby w Polsce zapanował
wreszcie spokój bez nienawiści i zamieszczania.
Garbalińska Stanisława – członek Rady Redakcyjnej „GWiR”, poetka i malarka:
 Zdrowia i pomyślności również dla aktywu
związkowego i „Rodzin Wojskowych”, ciekawych
publikacji.
 Wyboru do władz mądrych ludzi i dobrych organizatorów.
 Uniewinnienia generała Wojciecha Jaruzelskiego, odpolitycznienia TVP, wycofania makabrycznych filmów USA, przywrócenie liceów
pedagogicznych ze szkołami ćwiczeń.
Góra Jerzy – prezes Śląskiego Zarządu Wojewódzkiego - Katowice, członek ZG:
 Dla siebie i rodziny zdrowia.
 Wzrostu szeregów Związku, nie gorszego niż
w 2008 r. opieki specjalnej dla potrzebujących kolegów, a do tego potrzebne są większe dotacje.
 Przedstawiać prawdziwą historię PRL, godnie reprezentować nas
przez władze RP.
Jakubiak Jan – wiceprezes ZR Nowy Sącz, członek ZG:
. Być zdrowym i dalej działać w Związku, doczekać
się uregulowania spraw emerytalno-rentowych.
 Zadbać o większa opiekę osób samotnych.
 Spokoju, nieośmieszania nas w świecie.
Jóźwiak Romuald – prezes ZW - Olsztyn, członek ZG:
 Poprawy zdrowia, zmiany naliczania emerytury.
 Dobrego przygotowania Zjazdu, większych wpływów w ramach 1%,
zapewnienia wydania „GWiR” w większym nakładzie.
 Dobrej współpracy z sąsiadami.
Kaniecki Józef – członek ZG I kadencji:
 Zdrowia sobie, rodzinie i wszystkim związkowym
kolegom.
 Zacieśnienia współdziałania na wszystkich
szczeblach od Koła do ZR i ZW.
 Zakończenia „wojen na górze”, zwiększenia
autorytetu wojska w społeczeństwie, poprawy stopy życiowej najbiedniejszych.
Kłodnicki Albin – przewodniczący Komisji Rewizyjnej ZR – Bielsko-Biała, prezes Koła nr 10 – Żywiec,
członek ZG:
 Zdrowia.
 Aby rozwijał się i dbał o interesy środowiska
żołnierskiego.
 Spokoju na szczytach władzy, poszanowania obywateli.
Kosiński Tadeusz – prezes ZW w Szczecinie, członek ZG:
 W miarę dobrego zdrowia i zadowolenia z dzieci
i wnuków.
 Wzrostu szeregów i życzliwości ze strony wojska
oraz władz samorządowych.
 Zminimalizowania skutków kryzysu, zakończenia
walki politycznej.
Krupa Kazimierz – prezes ZR – Toruń, członek ZG:
 Dobrego zdrowia.
 Żeby z uporem realizował cele statutowe.
 Opracowanie „Mapy drogowej” w zakresie świadczeń emerytalnych,
wzrostu gospodarczego.
Machno Jan – członek Rady Redakcyjnej „GWiR”,
kronikarz Związku z Rzeszowa:
 Utrzymanie kondycji zdrowotnej i pomysłów na
ciekawą tematykę do „GWiR”.
 Znalezienie sposobu na powstrzymanie spadku
liczebności Związku, lepszego doboru osób do władz,
zwiększenie prenumeraty „GWiR”.
 Żeby walka partyjna nie przesłaniała interesów państwa.
Maciejny Zygmunt – prezes ZW Poznań, członek ZG:
 Waloryzacji płacowej emerytury, udziału w XI Sejmiku Korespondentów, rodzinnego spotkania z okazji 35-lecia pożycia małżeńskiego
z żoną Krystyną.
 Integracji środowiska byłych żołnierzy WP pod przewodnictwem
ZBŻZiORWP, udanego VIII Zjazdu.
 Zakończenia waśni, rozdrapywania ran, opamiętania się pracowników IPN, wejścia do strefy EURO.
Markiel Stanisław – członek Prezydium ZW - Poznań:
 Utrzymać słabnące zdrowie, redagowania biuletynu.
 Wyboru aktywnych prezesów i zarządów wszystkich szczebli, więcej uznania dla wydawcy i organów
prasowych: miesięcznika i gazety internetowej za ich trud.
Marmura Czesław – pełnomocnik ZG ds.. opieki zdrowotnej – Łódź,
członek ZG:
 W zdrowiu zrealizować wszystkie zamierzenia społeczne, zawodowe i rodzinne w tym przeprowadzić I Ogólnopolską Konferencję
Naukową nt. „Jakość życia i opieki zdrowotnej weteranów WP”.
 Udanego Krajowego Zjazdu we wrześniu, a kolegom Związkowcom
życzę, aby pamiętali, iż w życiu istotne jest postępowanie według
maksymy: „Człowiek jest tyle wart, na ile zostawia po sobie dobrych
wspomnień”.
 Kultury politycznej polityków i aby nie traktowano nas jako masy
wyborczej, a Polski jako tortu do podziału.
Mikrut Mieczysław: – prezes Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, członek
Rady Redakcyjnej:
 Sobie, kolegom – zdrowia i dalszej ochoty, do
działalności społecznej, bo człowiek nie żyje sam
dla siebie, a jest istotą społeczną.
 Dynamiki działań w kampanii sprawozdawczo-wyborczej i mądrych
wyborów do zarządów.
 Wyciszenia kłótni polityków i pogłębienia integracji Polski z UE.
Miller Bogdan – prezes Mazowieckiego Zarządu Wojewódzkiego,
członek Rady Redakcyjnej:
 Chciałbym spojrzeć kolegom w oczy bez poczucia winy, że ich w
czymkolwiek zawiodłem.
 Aby delegaci na Zjazd przyjęli programy na miarę wyzwań i realizowali je potem z myślą o dobru Związku, a nie partykularnych interesów.
 Wybierane władze państwowe powinny sprawować rządy w interesie społeczeństwa, a nie partii oraz oczekuję, że nie będą zapominać
o tych obywatelach, którzy życie poświęcali Rzeczypospolitej bez
względu na opcję polityczną.
Mól Józef – prezes ZW - Bydgoszcz, członek ZG:
 Wsparcia Związku ze strony dowódców i szefów
instytucji wojskowych, a sobie rzecz jasna dużo
zdrowia.
 Żeby był rozumiany przez organ władzy ze
względu na rolę, jaką odgrywa w społeczeństwie
starszego wieku, któremu należą się godziwe warunki życia.
 Porozumienia władzy i sił politycznych, mądrych decyzji i życzliwości dla obywateli.
Mroczka Józef – członek Prezydium ZG z Rzeszowa:
 Zdrowia i pomyślności również rodzinie.
 Wspólnie z powstającą Federacją wystąpić z inicjatywą obywatelską
zmiany ustawy z 10 grudnia 1993 r., o zaopatrzeniu emerytalnym
żołnierzy zawodowych i ich rodzin, mam na myśli zmianę waloryzacji
z cenowej na płacową.
 Umocnienia bezpieczeństwa Polski, efektywnych przygotowań
do Euro-212.
Narloch Jerzy – członek ZG ze Szczecina:
 Spokoju i zdrowia, dokończenia monografii szczecińskiej organizacji związkowej oraz historii rodziny.
 Zwiększenie czytelnictwa „GWiR”, wydania II części
monografii ZG, wyboru dobrych działaczy do władz.
 Opamiętania społeczeństwa w wyborze eurodeputowanych.
Grudzień 2008
Popiołek Stanisław – członek ZG z Warszawy:
 Zdrowia potrzebnego m.in. do wojaży zagranicznych (w planie Kuba lub RPA).
 Większej aktywności kadry, która odeszła na
emerytury, atrakcyjnych form działania w celu przyciągnięcia nowych członków.
 Lepszego wykorzystania struktur UE na potrzeby Polski.
Pudelewicz Mieczysław – wiceprezes ZW - Wrocław. Członek Rady
Redakcyjnej, Człowiek Związku Roku 2007:
 W podróżach turystycznych dotrzeć m.in. do Skandynawii i na
Półwysep Iberyjski.
 Żeby stał się bardziej atrakcyjny w swoim działaniu oraz zapewnił
pomoc obłożnie chorym.
 Niech się skończy nienawiść polityczna, więcej
życzliwości dla ludzi, zaprzestania działalności IPN.
Sikorski Grzegorz – wiceprezes ZW i prezes Koła
nr 19 w Bydgoszczy, członek Rady Redakcyjnej:
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
 Zdrowia, znalezienia sponsorów i chętnych do pracy w Związku.
 Wyboru najlepszych kandydatów do władz, większej liczby Czytelników „GWiR”.
 Spokoju społecznego bez strajków.
Stasiełuk Jan – członek ZG:
 Dobrej współpracy z władzami miasta, związkami
zawodowymi służb mundurowych.
 Sukcesu w staraniach o rewaloryzację rent i
emerytur.
 Lepszego Sejmu
Szafranowski Henryk prezes ZR – Sieradz., Członek ZG:
 Dalszego poczucia przydatności w pracy społecznej.
 Partnerstwa z MON w przywróceniu nabytych uprawnień środowiska żołnierskiego.
 Będziemy „Zawsze wierni Ojczyźnie” – tego może oczekiwać od
nas Polska.
Opracował (WIT)
PRIORYTET
PROTEST CZŁONKÓW KOŁA NR 2 ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH
I OFICERÓW REZERWY WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE
W SPRAWIE PROCESU GENERAŁA ARMII WOJCIECHA JARUZELSKIEGO
My członkowie Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy
Wojska Polskiego zrzeszeni w Kole nr 2
w Warszawie, uczestniczący w zebraniu
18 listopada wyrażamy stanowczy protest
wobec zaostrzenia prób dyskredytowania
żołnierskiej, patriotycznej postawy generała
Wojciecha Jaruzelskiego, przybierających
od dłuższego czasu formę bezprzykładnego
szkalowania tej postaci z towarzyszącymi jej
groźbami i aktami zastraszania.
Nade wszystko protestujemy przeciwko
sądzeniu generała W. Jaruzelskiego zarzucającymi mu kierowanie tzw. „Związkiem
przestępczym o charakterze zbrojnym”.
Próby te, są drastycznym przejawem
żądania odebrania Wojciechowi Jaruzelskiemu stopnia generalskiego i uprawnień
związanych z funkcją Prezydenta RP.
O powyższym świadczy m.in. wypowiedź
w „Kropce nad i” w rozmowie z panią Moniką
Olejnik – 7 października 2008 roku – rzecznika praw obywatelskich pana Janusza
Kochanowskiego, który nazwał generała
Jaruzelskiego m.in. „ZBRODNIARZEM”.
Wypowiedź ta, naszym zdaniem była
szokująca i kompromitująca „rzecznika...”
Przyłączamy się i w pełni solidaryzujemy ze
stanowiskiem Prezydium ZG ZBŻZiORWP
w sprawie procesu generała opublikowanym w „Głosie Weterana i Rezerwisty”
nr 11 z listopada 2008 roku.
Jako żołnierze zawodowi Wojska Polskiego i byli podwładni generała Jaruzelskiego jesteśmy dumni, że mieliśmy takiego
dowódcę i człowieka wielkiej uczciwości.
Nasz jednoznaczny stosunek do zasłużonego Polaka określaliśmy kilkakrotnie,
a ostatnio w podjętej na zebraniu 19 maja
2005 roku „REZOLUCJI” opublikowanej
w „GWiR” nr 7 z lipca 2005 roku na str. 22.
Byliśmy, jesteśmy i będziemy z Panem,
Panie Generale! Mimo wielu przykrych
dolegliwości życzymy zdrowia, wytrwałości
i nieprzejednanej walki o słuszną sprawę,
której uosobieniem jest Pan Generał!
CZŁONKOWIE KOŁA NR 2
W WARSZAWIE
GŁOSY W OBRONIE
Zawsze służyliśmy Polsce
W imieniu wszystkich członków łomżyńskiego Związku Byłych
Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego oraz
ich rodzin protestujemy przeciwko fałszowaniu historii, nie uwzględnianiu warunków tamtych czasów i haniebnemu traktowaniu przez
IPN i jego prokuratorów byłego prezydenta RP gen. Wojciecha
Jaruzelskiego.
Zarzut kierowania „zbrojnym związkiem o charakterze przestępczym” uważamy za akt hańbiący i ubliżający wszystkim żołnierzom
Wojska Polskiego. Żołnierz Wojska Polskiego zawsze wiernie i z
poświęceniem służył Ojczyźnie. Bronił jej granic, walczył o jej wyzwolenie, zagospodarowywał Ziemie Odzyskane, aktywnie uczestniczył
w odbudowie Kraju ze zniszczeń wojennych.
Proces generała uznajemy za akt zemsty jego przeciwników.
Gen. W. Jaruzelski zesłaniec na Sybir, żołnierz frontowy walczący o
niepodległość naszego kraju, dowódca który przez wiele lat dobrze
nami dowodził i był dla nas wzorem żołnierskiej postawy i żołnierskiego patriotyzmu, wygrał ostatnią bitwę przy najmniejszych stratach w
historii bitew, ratując Kraj od katastrofy. W pełni zasługuje na szacunek
i uznanie. Prawda jest jedna, i nie można zastąpić jej kłamstwem.
Prezes Zarządu Rejonowego w Łomży
Leon WAGNER
My, byli żołnierze Wojska Polskiego, jego weterani i kombatanci, członkowie Koła ZBŻZiORWP im. Żwirki i Wigury w Poznaniu,
zgromadzeni na okolicznościowym spotkaniu z okazji 65. rocznicy
bitwy pod Lenino wyrażamy swoje zaniepokojenie zorganizowanym
działaniem, zmierzającym do zdyskredytowania naszych byłych
przełożonych. Prowadzi się sądowe i inne represje wobec autorów
stanu wojennego, co oznacza zagrożenie również dla wszystkich
byłych żołnierzy. Stan wojenny zapobiegł wojnie domowej, możliwości interwencji zbrojnej i wielkiej narodowej tragedii.
Podobnie musi niepokoić próba rozciągania zbiorowej odpowiedzialności na ludzi i współpracowników służb specjalnych.
Emerytów Wojska Polskiego pozbawiono przysługujących im
ustawowo niektórych uprawnień, pogardliwie nazwano „polskojęzycznymi” w oderwaniu od realiów służby i zasług w walce o niepodległość
i rozwój Polski. Kwestionuje się ich wysiłek i patriotyzm, część z nich
usiłuje się pozbawić dobrego imienia i materialnych warunków bytu.
Za co? Za to, że służyli Polsce, której nie mogli wybierać. Tej, jaka
była, Polsce powstałej na mocy decyzji wielkich mocarstw – Jałtańskich i innych – niezależnie od narodowych aspiracji i interesów.
Służyli państwu uznawanemu przez świat i międzynarodowe organa.
Ten świat, który dziś nie uznaje zbiorowej odpowiedzialności, w imię
praw człowieka. Za naruszenie norm prawa krajowego i międzynarodowego ponosi się odpowiedzialność karno-sądową. Tę regułę
GEN. WOJCIECHA JARUZELSKIEGO
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
należy stosować wobec łamiących prawa ze wszystkich ogniw
władzy państwowej.
Zawsze służyliśmy Polsce, jesteśmy patriotami, nadal chcemy
jej służyć a w zagrożeniu bronić. Pragniemy by dla wszystkich
nas była sprawiedliwą matką a nie złą macochą, dzielącą dzieci
na lepsze i gorsze. Pragniemy dożywać swoich dni w spokoju, w
szacunku ze strony władzy i społeczeństwa. To nam się należy
– za walkę, naszą ofiarną służbę i pracę. Chcemy żyć bez obaw, o
pogorszenie warunków bytowych, gdy domorośli politykierzy znów
wymyślą coś nowego, zrzucą na nas nowe oskarżenia, by ratować
własne interesy i zachwianą pozycję w opinii społecznej.
Przykro nam, że w propagowaniu zasad zbiorowej odpowiedzialności wobec niektórych grup zawodowych, dyskredytowaniu
Jest okazja...
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2009 Roku składam najserdeczniejsze życzenia Wszystkim Moim Koleżankom z
Koła nr 4 Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa”
przy Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w
Warszawie. Życzę wszelkiej pomyślności i szczęścia w życiu rodzinnym oraz serdecznie dziękuję
za aktywną działalność społeczną, a szczególnie
wyjątkowo wspaniałym koleżankom: Irenie Pyrka,
Annie Wawrzyniak z Jej mężem, Wiesławie
Wojda, które od ponad dziesięciu lat organizują
społecznie zbiórkę darów dla podopiecznych
(odzieży, obuwia, pościeli, sprzętu sportowego,
gier, zabawek, książek i słodyczy – z dowozem).
Wspaniałe realizują w ten sposób ideę naszego
Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” – integracja
środowiska i pomoc potrzebującym.
„Państwa dar jest jeszcze jednym dowodem
na to, że grono ludzi wielkiego serca wciąż się
powiększa, a to daje nam nadzieję na lepsze jutro.
Dzięki Państwa darom nasi podopieczni czują się
dowartościowani i wierzą, że każdy następny dzień
dzięki Waszej pomocy będzie spokojniejszy”.
Tak piękne słowa nadesłało kierownictwo
Domu Samotnych Matek w Dziećmi Markot-Bajka
„Dobro Dziecka”
03-054 Warszawa
ul. Skierdowska 2
Dziękujemy wspaniałym koleżankom, których
los obdarzył darem niesienia pomocy potrzebującym.
Stanisława GARBALIŃSKA
Szanowny Panie Redaktorze
W ostatnim numerze czasopisma „Głos Weterana i Rezerwisty” (nr
10(232) na stronie z moim artykułem „O Lenino – ku pamięci” moje zdjęcie
– w mundurze komandora – zostało umieszczone w dolnym prawym rogu
strony, a więc w miejscu służącym do „kartkowania”.
Ani w tym ani w innych numerach „Głosu Weterana i Rezerwisty” nie
natrafiłem na tak – w mojej ocenie – lekceważące i ośmieszające zarazem
traktowanie kogokolwiek, a tym bardziej autora artykułu.
Zmuszony jestem ocenić takie działanie – i to wobec członka Związku – jako urągające etyce dziennikarskiej, a przede wszystkim kulturze
osobistej.
Jestem przekonany, że było do działanie świadome, bo wiąże je
z moją pozytywną oceną oraz uznaniem dla mojego byłego dowódcy
– gen. Zygmunta Berlinga, wyrażonym w moim artykule – wspomnieniu
o bitwie pod Lenino.
Domagam się przeproszenia w najbliższym numerze „Głosu Weterana i Rezerwisty” . Nie spełnienie tego życzenia spowoduje moje dalsze,
stosowne działania.
Z poważaniem
Edward TOCZEK
Od redakcji: Pana Edwarda Toczka z Gdyni uprzejmie informujemy, że nasza redakcja, jak każda inna ma prawo redagować i skracać
nadesłane teksty. Pański tekst wymagał opracowania stylistycznego,
z czym się pan zgodził. Dotychczas wszyscy autorzy byli zaszczyceni tym,
że obok nazwiska pokazujemy ich podobizny. Bo są to ich teksty, a nie
o nich napisane materiały. O gen. Berlingu mamy jak najlepsze zdanie,
dlatego opublikowaliśmy pański artykuł. Domaga się pan przeproszenia
więc przepraszamy i dziękujemy za artykuł, a zdjęcie umieszczone
w prawym, czy lewym rogu kolumny wyróżnia autora.
Z okazji Nowego Roku życzymy dużo zdrowia.
Redakcja
Sprostowanie/12
zasług Wojska Polskiego i jego dowództw, w bezkrytycznym
opluwaniu PRL, walnie uczestniczy duża część przedstawicieli
mediów, jak też niektóre organa prasowe, często dla finansowej
rekompensaty, gotowe są głosić nieprawdę, usprawiedliwić każdą
podłość.
Pragniemy żyć w kraju gdzie młodzieży przekazuje się prawdę
o przeszłości i zasługach jej obywateli, w kraju, gdzie „prawo zawsze prawo znaczy a sprawiedliwość jest jedna, dla wszystkich”.
Piszemy te słowa, bo nie wolno milczeć wobec szerzącej się
nieprawości,. Milczenie wobec zła – jest tchórzostwem.
Z upoważnienia zebranych
Prezes Koła
Zygmunt BULZACKI
W artykule pt. „Rachunek sumienia” („GWiR” nr 11 z 2008 r.), zakradły się błędy powstałe jak mi wiadomo z przyczyn technicznych.
Drugi akapit od góry wiersz 7: jest Koło nr 1, 5, 49, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 4 członków: powinno być Koła 1, 5, 29 i 44, itd.
Drugi akapit od góry, wiersz 8: jest Koło nr 2, 6, 12, 39 i 53, gdzie
1 egz. miesięcznika przypadał na 5 członków, powinno być Koło
nr 2, 6, 8, 12, 39 i 53, itd.
Mirosław DĄBRZALSKI
Z lewej Wiesława Wojda, z prawej
Irena Pyrka
KAMPANIA WYBORCZA
Coraz trudniej!
Na dobre, bo już od 1 września br. trwa kampania sprawozdawczo – wyborcza w naszym Związku. Jest to czas znacznego
ożywienia dyskusji, rozmów, propozycji, uwag itp. na wiele tematów
i problemów jakie pojawiają się przy takiej okazji.
Otwieram nr 10 „GWiR” i na stronie 1-3 mamy w kolejności:
„Przyczynek do dyskusji przed VIII Kadencją” – sekretarza generalnego ZG. W stałej rubryce Słowo Prezesa ZG. „Główna praca
koledzy przed nami” oraz „Ten problem trzeba rozwiązać” pisze
korespondent z Warszawy kol. W. Piekarczyk. Chociaż każdy z
innej pozycji, to jednak wszyscy zgodnie podkreślają, że wybór
nowych członków władz każdego szczebla powinien być bardzo
wnikliwie przemyślany, aby we władzach znaleźli się najlepsi,
najaktywniejsi i co ważne chętni do społecznego działania. Tak,
to jest ogromnie ważne, bo przecież od jakości członków władz,
(szczególnie prezesów), zależy później stan całej organizacji.
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że lat temu 15, nawet 10
nie było prawie żadnych problemów z wyborami do władz koła, czy
innych zarządów, zawsze znaleźli się chętni.
W ostatnich latach nasze szeregi poważnie się skurczyły, wielu
prawdziwych działaczy odeszło na zawsze, innym przybyło za
dużo lat, a u innych już nie to zdrowie, chęci są, tylko możliwości
nie te.
A więc obiektywna rzeczywistość i otaczające nas realia,
przy podejmowaniu wyborczej decyzji, nie zawsze pozwalają, na
wszechstronną ocenę możliwości kandydata do władz. Jest coraz
gorzej, coraz trudniej o dobrych działaczy, znam to z życia w terenie,
bo tam jestem we władzach od lat kilkunastu.
Obawiam się, że w znacznej ilości kół działacze w zarządach
będą z tzw. „łapanki”, byle tylko chcieli coś robić.
Skorych do działania, jak przed laty prawie wcale nie ma.
Prawdziwi działacze - społecznicy nie stoją w kolejce i nie czekają
na propozycje. Przyczyn tego stanu jest bardzo dużo, nie ma sensu
wyliczać, gdyż to znamy. Jeden z istotnych powodów przytacza kol.
W. Piekarczyk w przywołanym numerze „GWiR”.
Grudzień 2008
Pisząc: „...przyciśnięty do muru...” kolega wypalił: „A co ty
myślisz, że ja do swoj ej pracy w zarządzie koła będę jeszcze
dopłacał”? I to jest właśnie jedna z wielu obiektywnych rzeczywistości istniejących realiów. Prezes ZG. pan gen. Adam Rębacz
zwraca uwagę „by każdy z nas wszechstronnie oceniał możliwości kandydata do władz Związku”. Oczywiście to jest możliwe,
a nawet konieczne, jeżeli tylko będzie w czym wybierać.
Rzeczywistość skrzeczy i jest nieubłagana, dzisiejszy aktywny działacz społeczny, mało, że nie ma żadnych profitów, to
jeszcze musi dołożyć z własnej kieszeni. Prawda, że nie są
to zawrotne wydatki, ale jakieś są, a ich wartość nie jest równa
jakościowo każdej kieszeni. Zachęcać do tej pracy nie mamy
czym. Pamiętamy od dawna częstą odpowiedź wielu kolegów, na
propozycję wstąpienia do organizacji, „a co to mnie da”? Związek jest biedny. Pewnie, że łatwiej jest działać kiedy są, w miarę
wystarczające fundusze. Ostatecznie, na szczęście nie wszystko
zależy tylko od pieniędzy.
Jakie w tej sytuacji jest wyjście? Związek istnieć musi,
wszystkie instancje struktury Związkowej też, a prawdziwych dzia-
G³os Weterana i Rezerwisty
łaczy z każdym rokiem coraz mniej. Zachodzi więc konieczność
poszukiwania innych rozwiązań. Tam gdzie brak dobrych i chętnych, ustępujące zarządy kół muszą wziąć na siebie obowiązek
wszechstronnej pomocy nowym, nawet gdy nikt z nich nie wejdzie w
ich skład. Nie wolno pozostawić nowych władz w osamotnieniu.
Dobra rada, podpowiedź, czy choćby skromna pomoc ze strony
doświadczonego kolegi jest bezcenna, przynajmniej na starcie.
Ponadto, kiedyś byłem zdecydowanym przeciwnikiem łączenia, nawet małych kół, działających w jednym garnizonie, z uwagi
na różne interesy. Obecnie sytuacja się zmieniła, w niektórych
wypadkach należy przemyśleć, czy nie celowym będzie łączyć
małe liczebnie koła w większe organizacje. To nic, że kół będzie
mniej.
Takie decyzje należy podejmować po rozważeniu wszystkich aspektów za i przeciw. Za warunek konieczny uważam,
że łączenie nie spowoduje zmniejszenia się poprzedniego stanu
ilościowego, wręcz odwrotnie, czynić wszystko dla pozyskania
nowych członków.
Hieronim KOSIOR
działań zarządów kół i szerokiej rzeczy
członków, w tym wspomnianego aktywu związkowego. O sile i znacznej
aktywności kół decyduje wiele elementów. W naszych łódzkich strukturach
Związku działają koła godne uznania.
Wymienię tu m.in. Koło: nr 2 (prezes płk
Czesław Marmura), nr 3 (prezes płk Franciszek Piecuch), nr 4 (prezes płk Jan Rycek),
nr 5 prezes płk Włodzimierz Prorok), nr 7
(prezes ppłk Feliks Kowalski), nr 16 (prezes
st. chor. Marek Kałuziak) i nr 17 (prezes ppłk
Ryszard Gąsiorek).
Sukcesy owych kół, także innych, zależą od spełnienia trzech głównych warunków. Po pierwsze, od rzeczywistej
woli osiągnięcia celu. Po drugie, od starannego przygotowania strategii. Po trzecie wreszcie, od konsekwentnego wprowadzenia jej w
życie. Spełnienie pierwszego warunku zależy
od naszych działań inspirujących oraz od roli
władz i aktywu związkowego.
Na urzeczywistnienie drugiego warunku
wpływa wiele elementów organizacyjnych, a
nade wszystko zweryfikowanie w wyborach
członków władz kół, a zwłaszcza pozbycie
się ludzi mało aktywnych i lekceważących istotne problemy koła czy struktury
wojewódzkiej. Opracowanie strategii – pro-
CZAS ZMIAN
Wielkim zainteresowaniem cieszy się
każda kolejna publikacja w „Głosie Weterana
i Rezerwisty” w rubryce „Słowo Prezesa”.
Ostatnie, zwłaszcza z maja i czerwca bieżącego roku, nader trafnie ujmują problematykę
zbliżającej się kampanii sprawozdawczowyborczej, a zarazem zachęcają szeregi
członkowskie do głębszych rozważań nad
pracą i działaniem struktur związkowych na
obecnym etapie i w przyszłej, VIII kadencji.
Dobrze się dzieje, że z tak dużym wyprzedzeniem zastanawiamy się nad realiami naszej
pracy, a nade wszystko nad różnymi zmianami
organizacyjno-merytorycznymi, które powinny
znaleźć odbicie w dokumentach programowych
na szczeblu kół oraz zarządów wojewódzkich
(rejonowych), a także krajowym Związku.
Praktyka potwierdza, co mogę powiedzieć na podstawie długoletniej działalności
związkowej, że o działalności i dynamice
zmian w Związku decydują koła, a także ogniwa pomocnicze w postaci komisji zespołów
problemowych, które skupiają aktyw.
Podstawą owej dynamiki, ogólnie rzecz
biorąc dobrej pracy, są m.in. wola i strategia
www.gwir.pl
gramu działań zależy od nas samych, od
naszych chęci i form zaangażowania.
Mówiąc o „czasie zmian”, mam na uwadze przede wszystkim te czynniki, które de
facto decydują o jakości dalszych działań
związkowych.
Uważam, że kampania sprawozdawczo-wyborcza w kołach powinna być
ukierunkowana na:
– aktywizację dolnych ogniw związkowych w działaniach i na rzecz integracji
środowiska byłych żołnierzy zawodowych;
– pełną ocenę stopnia wykonania zadań
statutowych oraz zadań programowych, dotyczących głównych płaszczyzn działania,
a mianowicie: organizacyjnej, społecznej,
obronnej i socjalno-zdrowotnej;
– uwypuklenie działań i dokonań innowacyjnych, godnych kontynuacji w nowej
kadencji;
– ocenę indywidualnej aktywności
członków Związku w działaniach koła,
a także aktywności społecznej na innych
płaszczyznach;
– ocenę współpracy z jednostkami
patronackimi oraz innymi podmiotami
społecznymi;
– uwypuklenie trudności w pracy koła.
Józef LELITO
Do Sekretarza Generalnego Zarządu Głównego
Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych
i Oficerów Rezerwy
Jako członek o ponad 25-letnim stażu,
proponuję pozostanie przy obecnej nazwie
Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych
i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego.
Za taką propozycją przemawia ponad
ćwierćwiekowy dorobek struktur organizacyjnych Związku, opisywany w każdym
numerze „GWiR”, zwłaszcza w latach VII
kadencji. Przytoczę tylko niektóre efekty
dorobku, wynikłe również z oddolnych
inicjatyw:
– Przystąpienie do zorganizowania
domu weterana.
– Utworzenie Federacji Służb Mundurowych w Słupsku, Nowym Sączu i Sanoku
oraz na szczeblu Zarządu Głównego.
– Poprawa jakości i dystrybucji miesięcznika oraz uruchomienie internetowego
wydania „GWiR”.
– Uzyskanie uprawnienia organizacji
pożytku publicznego.
– Powstanie Federacji Służb Mundurowych sprzyja wniesieniu skargi do
Trybunału Konstytucyjnego RP w obronie
praw nabytych przez żołnierzy zawodowych
i funkcjonariuszy państwowych, wymienio-
nych w ustawie z dnia 18 października 2006
roku (dekomunizacyjnej).
Zmiana nazwy związku spowoduje znaczne
uszczuplenie finansów związku na działalność
statutową z powodu zmian sztandarów i tablic
z nazwą związku, pieczęci a także opłat sądowych. Uważam, że szkoda czasu na rozważanie
celowości zmiany nazwy związku, bowiem zmiana nie spowoduje zniesienia opłat za korzystanie
z pomieszczeń wojskowych i nie zachęci młodych wiekiem i stażem rezerwistów do zasilenia
szeregów nawet nowego związku.
Antoni RADNY
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
z życia ZWIĄZKU
Ostatnie w 2008 r. posiedzenie Zarządu Głównego
odbyło się w 18 listopada, i
było bardzo starannie przygotowane oraz bogate merytorycznie. Jednak, z uwagi na wielorakość omawianej problematyki,
wielu uczestników czasami
wyrażało różnorodne opinie,
co bardzo dobrze świadczy o
demokratycznym charakterze
naszego Związku.
Otwierając obrady, Prezes ZG gen. dyw.
Adam Rębacz zaproponował uczczenie
minutą ciszy pamięć wszystkich zmarłych w
tym roku kolegów i przyjaciół związkowych.
Wymienił osoby, które były w kraju i Związku
bardzo znane: kpt. WP - premiera Mieczysława F. Rakowskiego, byłego prezesa
Zarządu Wojewódzkiego we Wrocławiu gen.
Mieczysława Mazura oraz prezesa Zarządu
Wojewódzkiego w Białymstoku płk. Aleksandra Urbanowskiego.
Wystąpienie inauguracyjne gen. Rębacza
obejmowało podsumowanie wszystkich zamierzeń planowych i nieplanowych realizowanych
w Związku w br. Stwierdził, że były one wzorowo zrealizowane przy ogromnym zaangażowaniu wielu członków Związku.
Następnie, szczegółowo zrelacjonował
przebieg ostatniego III Kongresu EUROMILU
w Brukseli w którym osobiście uczestniczył. W
trakcie Kongresu podjęto decyzję o wstąpieniu
EUROMILU jako członka wspierającego do
Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych. Głównym zadaniem Konfederacji… jest
wspieranie działań dotyczących zrzeszania się
żołnierzy. Kongres EUROMIL przyjął nowy statut oraz wybrał władze na czteroletnią kadencję.
Ogromnym wyróżnieniem naszej delegacji było
wybranie na członka Zarządu EUROMILU, płk.
Tichoniuka – przewodniczącego Konwentu
Dziekanów Korpusu Oficerów WP.
Podczas Kongresu, ciekawe były robocze
warsztaty na temat „Powrót do domu - powrót
do środowiska wojskowego po zakończeniu misji za granicą”. Wybitni eksperci w tej dziedzinie,
przy dużym zaangażowaniu wszystkich delegatów dyskutowali na temat skutków wykonywania
służby poza granicami kraju ze szczególnym
uwzględnieniem stresu pola walki w odniesieniu
do służby i stanu zdrowia żołnierza. Uznano,
że wszyscy członkowie EUROMILU w obliczu
zmieniających się warunków pola walki powinni
lobbować za stworzeniem przez władze państw
wysyłających swych żołnierzy w rejony działań
wojennych, warunków pozwalających na
możliwie szybką regenerację sił biorących
w nich udział ze szczególnym uwzględnieniem
neutralizacji psychologicznych skutków pobytu
w rejonie konfliktu. Prezes gen. Rębacz poinformował, że wszystkie materiały z Kongresu będą
rozpowszechnione w naszym Związku.
W dalszej części wystąpienia przedstawił
pismo gen. Jaruzelskiego do władz Związku
z podziękowaniami za zajęte przez Związek
stanowisko w sprawie toczącego się „sterowanego” procesu sądowego.
Na zakończenie podkreślił, że daje się
zauważyć coraz większe zainteresowanie publikacjami prasowymi i internetowymi
w „Głosie Weterana i Rezerwisty”.
Zaznaczył, że należy to przełożyć
na zwiększenie liczby prenumeratorów „GWiR” oraz sponsorów
naszego czasopisma.
Zaapelował do wszystkich obecnych, aby przyszły Rok - Zjazdowy
był odpowiednio wykorzystywany
we wszystkich dziedzinach naszej
działalności związkowej.
W dalszej części posiedzenia, redaktor naczelny „Głosu Weterana i Rezerwisty” płk Antoni
Witkowski przedstawił projekt „Regulaminu
Człowieka Roku”. Główna zmiana regulaminowa polega na tym, że to czytelnicy i członkowie
Związku będą głosować na osoby nominowane
do nagród, a nie władze związkowe.
Jest to spełnienie oczekiwań oraz
sygnałów docierających do ZG
i redakcji.
Działania Związku w obszarze
opieki paliatywnej omówił wiceprezes płk Aleksander Kubacki.
Narastający kryzys w kraju powoduje, że w naszych szeregach w
tej dziedzinie jest jeszcze wiele do
zrobienia. Przeprowadzona analiza członków
Związku wykazała, że w ciągu roku przybyło
nam ok. 8,4 tysiąca, ubyło lub odeszło na
„wieczną wartę” 7,2 tysiąca, tak więc realny
wzrost członków to tylko 1,2 tysiąca. Nadal
rośnie ilość osób wymagających opieki
paliatywnej. Jest również nadzieja, że wzrosną środki finansowe na fundusz socjalny w
wojsku (z 0,5 na 0,6 % co daje wzrost o ok.
30 mln zł) co powinno się przełożyć na jego
fizyczne wykorzystywanie. Dlatego należy zdynamizować prace wojewódzkich i rejonowych
komisji socjalno-zdrowotnych w zdobywaniu
informacji i ich przekazywaniu do ZG w celu
zintensyfikowania działań w tym obszarze.
Należy zaznaczyć, że wszystkie tegoroczne
środki finansowe na opiekę paliatywną muszą
być wykorzystane do 15.12.2008 r.
Wiceprezes Kubacki przedstawił również
główne zadania na 2009 r. Są to: szersza
współpraca z WBE, zwiększenie opieki specjalnej (paliatywnej) oraz dalsze działania w
kierunku stworzenia domów „Weterana”.
Płk Czesław Marmura przedstawił główne
założenia organizacyjno-metodyczne ogólnopolskiej konferencji naukowej nt. „Jakość życia i
opieka zdrowotna weteranów służby w Wojsku
Polskim”, planowanej do przeprowadzenia w Łodzi 4-5 czerwca 2009 r.
Zaapelował, aby włączyli się wszyscy
do realizacji tego zamierzenia.
Związkowe zadania dotyczące
działalności wydawniczej przedstawił
wiceprezes płk Kazimierz Kolasa. Wysoko ocenił prace wydawnicze Związku,
w tym głównie „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Zaznaczył, że trzeba szerzej
rozpropagować, również na łamach „GWiR”
– wydawnictwo „Księga pamiątkowa Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów
Rezerwy Wojska Polskiego”. Wydany I tom
dotyczy działalności władz centralnych Związku,
zaś przygotowywany II tom dotyczyć będzie „Rysu
historycznego organizacji terenowych Związku”.
Zrealizowane zamierzenia popularyzatorskie omówił i skomentował wiceprezes płk
Jan Gazarkiewicz. Szerokim echem, nie tylko
w naszym środowisku odbiły się: Konferencja
naukowa w AON oraz VIII Zawody Obronne
w 1 WBP w Wesołej. Przedstawił także wyniki
zawodów korespondencyjnych w strzelaniu,
problematykę wyróżnień oraz 19 kandydatów
do wpisu Księgi Honorowej Związku.
Szerzej, z racji pełnionej funkcji skarbnika
Związku zatrzymał się na problemach związanych z realizacją budżetu w 2008 r. oraz wydatkowaniem środków finansowych uzyskanych w
ramach odpisów 1 % podatku jako organizacja
pożytku publicznego.
Główne „Zasadnicze zamierzenia Zarządu
Głównego ZBŻZiORWP na 2009 rok” przedstawił sekretarz generalny Związku płk Jan
Kacprzak.
Szerzej zatrzymał się na zamierzeniach
związanych z VIII Zjazdem Krajowym Delegatów Związku, XI Sejmikiem Korespondentów
„GWiR”, posiedzeniami ZG oraz Prezydium
Zarządu Głównego.
W końcowej części posiedzenia głosowano nad uchwałami Zarządu Głównego. Wiele
emocji wzbudziła Uchwała dotycząca podziału
środków finansowych z funduszu OPP. Twarda
męska dyskusja doprowadziła do rozwiązania
tego problemu.
W dyskusji koledzy, poruszali problemy,
które nurtują członków Związku. Ponadto,
omawiano wiele spraw organizacyjnych.
Na zakończenie prezes Związku gen.
Rębacz podziękował wszystkim za aktywną
działalność społeczną w 2008 r. i prosił o
kontynuację w przyszłym zjazdowym roku.
Ostatnie tegoroczne posiedzenie Zarządu
Głównego Związku przeszło do historii i nie
tylko. Czeka nas teraz bardzo dużo zadań,
które jesteśmy gotowi zrealizować dla dobra
środowiska.
Miłosz BiałY
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
Jestem usatysfakcjonowany
Lepiej późno niż wcale
Mam nadzieję, że wszyscy, którzy postulowali integrację, zostali usatysfakcjonowani
informacją gen. Adama Rębacza w Gazecie
Internetowej Związku o powołaniu do życia
komitetu organizacyjnego Federacji Służb
Mundurowych. Niezrozumiały jest brak w wykazie przedstawicieli zarządów stowarzyszeń i
związków zrzeszających byłych żołnierzy LWP.
Spodziewam się, że przedstawiciele tych organizacji, po opublikowaniu statutu złożą akces do
federacji. Jestem przekonany, że nie tylko moja
satysfakcja jest tym większa, bowiem Zarząd
Główny wreszcie docenia oddolne postulaty
członków, w tym korespondentów.
Powstanie Federacji Służb Mundurowych jest okolicznością sprzyjającą do podjęcia
przygotowań w sprawie obrony uprawnień
emerytalnych przez osoby służące w
strukturach organizacyjnych państwa, wymienionych w Ustawie z dnia 18 października
2000 roku o ujawnieniu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat
1944-1999 oraz ich treści. W paragrafie 2 tej
ustawy dekomunizacyjnej wymienionych jest
12 organów państwowych. Wymienię tylko
kilka, jak Rada Ocalenia Narodowego, Organa
Urzędu Bezpieczeństwa, Akademia Spraw
Wewnętrznych, Milicja Obywatelska do 1954
roku, Zwiad Ochrony Pogranicza, Wojskowa
Służba Wewnętrzna, Zarząd II Sztabu Generalnego. Jedynym organem rozstrzygającym o
zgodności z Konstytucją uchwalonej ustawy jest
– Trybunał Konstytucyjny RP i to w pierwszej
kolejności.
Moim zdaniem nie wolno zwlekać z przygotowaniami do złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego do czasu wejścia w życie ustawy,
gdyż według zamiarów PO i PiS ponad trzysta
tysięcy osób ich rodzin będzie miała ograniczone prawa emerytalne do minimum. Celowe jest
wykorzystanie ustawowego wymogu o udziale
prawnika lub radcy prawnego w procesie.
Tylko doświadczony prawnik będzie w stanie
określić tryb i zakres przygotowań skarg przez
organa statutowe ZBŻZiORWP i Związków
zrzeszonych w Federacji Służb Mundurowych
oraz przez osoby indywidualne.
Zasadność przygotowania skargi do Trybunału Konstytucyjnego uzasadniam sytuacjami
przeciętnej rodziny emeryta wojskowego, któremu grozi emerytura o najniższej wysokości.
– Miesięczne opłaty stałe, jak czynsz za lokal o pow. 37 m kw. plus opłaty za gaz, energię
elektryczną, telefon, wynoszą 525 zł, a koszt
www.gwir.pl
leków 185 zł – razem 710 zł. W tak tragicznej
sytuacji na pewno nastąpi zaniechanie opłaty
czynszu, by mieć pieniądze na życie i lekarstwa.
Te osoby będą zagrożone eksmisją z zajmowanego lokalu. Zapomogi z Fundacji Emerytów
i Rencistów Wojskowych z Wojskowych Biur
Emerytalnych mogą tylko złagodzić sytuację
materialną tych osób. Jest jeszcze możliwość
przyznania dodatku mieszkaniowego. Należy
więc wykorzystać przepisy z ustawy z dnia
2 lipca 1994 roku o najmie lokali i dodatkach
mieszkaniowych (rozdział 6).
Znaczna ilość funkcjonariuszy i byłych
żołnierzy zawodowych w latach powojennych
skorzystała z możliwości, jakie były po 1945
roku, żeby poprawić swój los po przeżyciach w
latach przedwojennych, w czasie okupacji oraz
trudów w latach odbudowy kraju po zniszczeniach wojennych. Wielu z nich zasiliło szeregi
funkcjonariuszy urzędów państwowych, Wojska
Polskiego i wykonywała swoje obowiązki w dobrej wierze, że służą Ojczyźnie, Polsce.
Krzywdzące, niehumanitarne decyzje
dotkną przede wszystkim ludzi w podeszłym
wieku w dodatku schorowanych. Z tych
względów Zarząd Główny ZBŻZiORWP
powinien uznać za zasadne podjęcie pracy
organizacyjnej do złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego RP przeciwko ustawie
o odpowiedzialności zbiorowej i o zachowanie
prawa państwowego.
Antoni RADNY
Dyrektor Departamentu Kadr MON
gen. bryg. Janusz Bojarski
spotkał się
z Zarządem Koła
funkcjonującym przy tej instytucji
od jego powstania w 1981 roku. W
spotkaniu uczestniczył zastępca dyr.
pan Andrzej Niewiadomski – długoletni opiekun Koła – oraz członkowie
Zarządu: prezes Marian Smoliga, wiceprezesi Stanisław Medyński i
Jerzy Rutka oraz skarbnik Marian Szczepanik.
Na wstępie prezes Koła wręczył dyrektorowi Bojarskiemu medal
25-lecia Związku, po czym przedstawił historię Koła i zapoznał ze
sprawami, jakimi się zajmujemy oraz z aktualnymi zadaniami.
Jest to m.in. integracja środowiska emerytów i rencistów wojskowych, w tym okolicznościowe spotkania koleżeńskie, odwiedzanie prze-
wlekle chorych członków Koła w domach
i szpitalach, uzyskanie pomocy materialnej potrzebującym z Wojskowego Biura
Emerytalnego lub z Fundacji Pomocy
Emerytom i Rencistom Wojskowym, załatwianie spraw pogrzebowych zmarłych
członków Koła oraz utrzymanie kontaktów
z rodzinami kolegów, który odeszli na
wieczną wartę. Poinformował również
o zebraniu sprawozdawczo-wyborczym
i wyboru nowych władz Koła, planowanym
na początek lutego 2009 r.
Gen. Bojarski stwierdził, że bardzo
go cieszy więź byłych pracowników Departamentu Kadr z macierzystą instytucją.
Zauważalny jest wzajemny szacunek do siebie w tym środowisku, co
jest niewątpliwie zasługą dobrej pracy zarządu.
Podziękował za wyróżnienie medalem 25-lecia, życzył zarządowi
wytrwałości w trudnej pracy społecznej i zapewnił, że tak jak dotychczas
kierownictwo departamentu i sam osobiście wspierać będą naszą pracę
dla ogólnego pożytku środowiska.
Marian SMOLIGA
Po dymisji prezesa
15 marca 2008 r. na ręce prezesa ZR
w Słupsku wpłynęła dymisja prezesa Koła
nr 9 w Czarnem mjr. Zbigniewa Marcinowicza, który był prezesem Koła przez 4 kadencje. „W takim stanie rzeczy i w sytuacji jaka
panuje w relacji JW, a zarządem Koła nie da
się dalej pracować w Związku, tak uzasadniał
swoją dymisję kol. Zbigniew, a ponadto zaważyły sprawy osobiste i rodzinne.
Obowiązki prezesa pełni zastępca prezesa, st. chor. Józef Ziółkowski, na prośbę
i wniosek prezesa ZR zorganizował już
zebranie Koła w Czarnem (drugie zebranie
w tym roku). Koło liczy 22 członków (jeszcze
parę lat temu liczyło ponad 100), na zebranie
z udziałem prezesa i skarbnika ZR przybyło
10. Po wystąpieniu prezesa ZR doszło do
ostrej, aczkolwiek konstruktywnej dyskusji
M.in. padały pytania:
l co Związek zrobił pozytywnego przez
ostatnie 10 lat dla przeciętnego Kowalskiego
(byłego żołnierza zawodowego);
l dlaczego mimo porozumienia dowódca
garnizonu nie widzi nadal potrzeby przydzielenia dla Koła pomieszczenia służbowego,
a jeżeli takie pomieszczenie przydzieli to
za media należy zapłacić, a Koło takich
pieniędzy nie ma. W garnizonie jest tyle
wolnych pomieszczeń, że zakwaterować
można jeszcze jeden albo i dwa bataliony
wojska, (ale dla koła ZBŻZiORWP nie ma
pomieszczenia);
l jeżeli Koło ma płacić za media, to czy jeszcze mają dzielić się pieniędzmi członkowskimi
z ZR i ZG, bo w stosunku do innych służb
mundurowych i tak składki są najwyższe,
a oni za media nie płacą;
l suchej nitki nie zostawiono na rozporządzeniu MON z 20 października 2005 r. w sprawie
funduszy socjalnych i opieki paliatywnej,
a najgorsze jest to, że od wydania tego bubla
mija 3 lata, a Związek nic w tym kierunku nie
zrobił, a jak robi to bez efektów i z miernym
skutkiem;
l stwierdzono, że koledzy z innych służb
mundurowych jeżdżą po kraju (a od 1 lipca
2008 r. po Europie) na wycieczki za 1/2 ceny,
również za 1/2 ceny organizują spotkania
integracyjne, a nasze Koło nie ma pieniędzy
na wiązankę pogrzebową;
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
l dowódca garnizonu robi 1 raz w roku spotkania integracyjne dla kadry i pracowników
cywilnych wojska, członków ZBŻZ nie może
zaprosić bo dla nich nie ma funduszu finansowego (czy to normalne?);
l zawnioskowano, aby w przyszłości następny minister nie zerwał porozumienia, to należy
taki zapis o udzielaniu pomocy i współpracy
dowódcy (garnizonu lub jednostki wojskowej
z emerytami i rencistami wojskowymi oraz ze
Związkiem) – umieścić w ustawie o zaopatrzeniu emerytalnym i rentowym;
l jak można aktywnie i wydajnie pracować
dla Związku, jeżeli na osiedlu wojskowym w Czarnem metr sześcienny ciepłej
Grudzień 2008
wody kosztuje 46.00,-zł pytali członkowie
ZBŻZiORWP;
l skrytykowano również waloryzację cenową
oraz w pełni poparto uchwałę ZR w sprawie
inicjatywy obywatelskiej do Sejmu RP odnośnie zmiany waloryzacji z cenowej na płacową
oraz wniosek do ministra ON, aby III gr. inwalidzka w związku ze służbą wojskową przy
pełnej wysłudze lat była naliczana postawa
wymiaru 80% (tak jest w innych służbach
mundurowych);
l dlaczego żona byłego żołnierza zawodowego nie może być objęta opieką paliatywną,
a na tanie wczasy jest objęta, aczkolwiek
formę tanie wczasy oceniono pozytywnie.
MAŁE ALE JARE KOŁO
Szczególnym punktem zebrania było wręczenie
wyróżnień przeznaczonych przez Zarząd Główny
ZBŻZiORWP. Otrzymali je sierż. sztab. rez. Mariusz
Saberniak, kpt. Protazy Czech. Ppłk Michał Nowicki
współzałożyciel i kilkuletni prezes Koła z okazji 80.
rocznicy urodzin, został uhonorowany okolicznościowym dyplomem i statuetką „NIKE” (zdjęcie w załączeniu). Chor. pil. Marek Miśkiewicz otrzymał również
dyplom w 55. rocznicę swoich urodzin. Wyróżnionym i
jubilatom prezes Koła płk Adolf Marek złożył serdeczne
życzenia dalszej twórczej działalności społecznej,
zdrowia i dalszych wielu lat życia. Zebranie zakończyło
się na wspomnieniach o mundurowych czasach.
Beniamin JANICKI
Na zebraniu podsumowującym roczną działalność Koła nr 6 w Pile zrzeszającego członków
z kilku miejscowości, prezes płk Adolf Marek podziękował obecnemu zastępcy komendanta WKU
mjr. mgr. inż. Owczarkowi za udzieloną pomoc i
współpracę. Wyraził zadowolenie z udziału 50%
członków w prenumeracie „Głosu Weterana i Rezerwisty”, zachęcając pozostałych do dokonania
wpłat abonamentowych. Ppłk Michał Nowicki w
swoim wystąpieniu nawiązującym do 65. rocznicy
bitwy pod Lenino, scharakteryzował także aktualną
sytuację polityczno-gospodarczą w kraju.
Nasi we władzach uczelni
Po rozwiązaniu Wojskowej Akademii Medycznej w 2002 roku
przez rząd Leszka Millera oraz ministra obrony narodowej Jerzego
Szmajdzińskiego powołano Uniwersytet Medyczny w Łodzi, którego
rektorem został mjr rez. prof. dr hab. Andrzej Lewiński. Na zebranie
Koła nr 2 ZBŻZiORWP zaproszono rektora, przedstawicieli byłej uczelni oraz około 150 zwolnionych do rezerwy jej pracowników. Rektor
Lewiński jest członkiem naszego Związku, aktywnym działaczem Koła.
W 2008 roku został awansowany do stopnia podpułkownika. Z zaproszonych osób na zebranie przybyło 12, a tylko dwóch kolegów wstąpiło
do naszego Związku. W rozmowach z nimi usłyszeliśmy uzasadnione
pretensje, że zostali wyrzuceni na bruk, a jako oficerowie wiązali swoją
przyszłość z wojskiem, także zawodowy i naukowy rozwój.
Na pożegnalnej uroczystości sztandaru uczelni usłyszeliśmy
od przedstawicieli Szefostwa Służby Zdrowia oraz MON, że jeżeli
będą potrzebni lekarze to zostaną zatrudnieni cywile. A jak wygląda
obecnie sytuacja? Kształcenie lekarzy wojskowych przestało istnieć,
w Wojsku Polskim brakuje około 620 lekarzy. Nie garną się bowiem
do wojska ani na studia wojskowo-medyczne kandydaci z cywila. Na
Wydziale Wojskowo-Lekarskim studiuje garstka chętnych do służby
wojskowej. Ostatnia dość liczna promocja WAM-owców – 36 absol-
wentów (w tym jedna kobieta) odbyła się 13 sierpnia 2005 roku, o czym
napisałem w artykule do „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Redakcja nie
zamieściła go jednak, gdyż podałem, że w uroczystości brał udział
ówczesny marszałek Senatu pan Włdzimierz Cimoszewicz! Były
także delegacje MON, przedstawiciele władz Łodzi i województwa,
Kompania Honorowa WP z orkiestrą Reprezentacyjną. W miejsce
WAM powołano Wydział Wojskowo-Lekarski, którego dziekanem
został absolwent Akademii płk rez. prof. dr hab. med. Jan Błaszczyk
– kierownik Zakładu Fizjologii i Biofizyki, prodziekanem zaś płk rez.
prof. dr hab. med. Andrzej Denys – szef Katedry Mikrobiologii Lekarskiej, a dziekanem Wydziału Fizykoterapii – płk rez. Jerzy Olszewski
– kierownik Kliniki Otolaryngologii.
Przez dwa lata nie dało się zauważyć większego zainteresowania
studiami wojskowo-lekarskimi, na pewno z powodu całkowej zmiany
systemu szkolenia, które prowadzono częściowo w Wyższej Szkole
Oficerskiej, Szkole Wojsk Lądowych we Wrocławiu, a częściowo na
Wydziale Wojskowo-Lekarskim. Kandydaci na lekarzy wojskowych zorientowali się, że nie ma przed nimi żadnej przyszłości
i to zarówno wojskowej jak i zawodowej. Zrezygnowano bowiem
z rozwiązania polegającego na tym, że lekarzy wysyłano z jednostek wojskowych na systematyczne dokształcanie na KDO, gdzie
uzyskiwali upragnione specjalizacje lekarskie. Na przełomie maja
KALEJDOSKOP l na finiszu 2008 r l ciąg dalszy z okładki
RZESZÓW. Wycieczka zorganizowana przez
Zarząd Koła nr 2 ZBŻZiORWP (prezes Stanisław Łutczyn) przy 21 RWT w Rzeszowie
przebiegała pod hasłem „Zwiedzamy uroki
polskich Bieszczad”. Trasa wycieczki: Rzeszów
– Łętownia koło Przemyśla – Bolestraszyce
– Kalwaria Pacławska – Arłamów – Trzcianiec
(ośrodek 21 BSP – baza noclegowa), Kużmina – Solina – Myczkowce – Lesko. Kierownik
wycieczki – Stanisław Lutczyn, pilot – Janusz
Bojanowski z PTTK Rzeszów.
RYCHWAŁD koło Żywca. Odbyły się uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego. Po
uroczystej mszy św. odbył się pokaz sprawności
żołnierzy 18 Batalionu Desantowo-Szturmo-
10
Sytuacja w kole jest katastroficzna, ludzie
są zbulwersowani i załamani i jeżeli nie nastąpi jakaś pozytywna zmiana w Związku, koło
może ulec rozpadowi. Prezes ZR zapewnił
uczestników zebrania, że udzieli daleko
idącej pomocy, zobowiązał się do zorganizowania spotkania z dowódcą garnizonu
Czarne oraz natychmiast zaproponował dla
członków ZBŻZiORWP korzystne ubezpieczenie grupowe / które jest prowadzone w
ZR oraz oświadczył, że mu bardzo zależy
aby koło nadal istniało i powróciło do dawnej
wspaniałej świetności, a stan koła znowu
żeby liczył 100 członków.
Romuald DETMER
wego w Bielsku Białej, a następnie spotkanie
żołnierskich pokoleń.
Albin KŁODNICKI
SANOK. Dzięki staraniom
prezesa Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP w Sanoku
mjr. rez. Marka Borkowskiego oraz prezesa Koła Związku Kombatantów RPiBWP
płk. rez. Adama Sikorskiego
Święto Wojska Polskiego przebiegało niezwykle
uroczyście. W Sali Herbowej Urzędu Miasta
spotkali się przedstawiciele wszystkich organizacji żołnierskich, kombatanckich i społecznych,
aby oddać cześć i honor bohaterom minionych
lat. Uroczystości zaszczycili obecnością
m.in.: burmistrz W.
Blecharczyk, starosta Wacław Krawczyk, komendant
WKU Sanok ppłk
Piotr Skworzec, komendant Powiatowej
Komendy Policji mł.
insp. Krzysztof Guzik, komendant PSP
Krzysztof Dżugan,
komendant Straży
Miejskiej Jerzy Sokołowski, ks. dziekan Krzysztof Skiba, Prezes Honorowy ZR ZBŻZiORWP
w Sanoku ppłk Stefan Góralczyk.
Zbigniew CZERNICKI
Grudzień 2008
i czerwca 2008 roku wybrano nowe władze. Dziekanem Wydziału
Wojskowo-Lekarskiego został płk rez. prof. dr hab. med. Zbigniew
Baja – kierownik Zakładu Patofizjologii Klinicznej, prodziekanem
ds. nauki płk rez. prof. dr hab. med. Roman Goś – kierownik Kliniki
Okulistycznej i Rehabilitacji Wzroku, dziekanem Wydziału Fizjoterapii płk rez. prof. dr hab. med. Zbigniew Dudkiewicz – kierownik
Oddziału Klinicznego Chirurgii Ręki. Wszyscy wymienieni koledzy
są członkami Koła nr 2 ZBŻZiORWP. Na Uniwersytecie medycznym
pracuje jeszcze wielu kolegów, którzy „wyrzuceni z wojska” nie
G³os Weterana i Rezerwisty
wyrażają chęci wstąpienia do naszego Związku. Nasze Koło nr 2
przyjęło za patrona rektora byłej WAM gen. prof. dr med. Bolesława
Szareckiego. Liczy obecnie 92 członków, z czego większość to byli
pracownicy WAM. Należy przy okazji zapytać obecnych decydentów:
dokąd zmierza edukacja polskich lekarzy wojskowych? Mieliśmy
kształcić lekarzy w WAM-ie dla NATO, ale Czesi nas wyprzedzili.
Coraz więcej średniej i starszej kadry lekarskiej odchodzi do cywila,
zajmując poważne stanowiska.
płk dr med. Antoni NIKIEL
NOWY ZARZĄD KOŁA NR 7
PRZY WKU KRAKÓW-PODGÓRZE
Odbyło się – jako pierwsze w ZW Kraków
zebranie sprawozdawczo-wyborcze Koła
nr 7 im. Zygmunta Berlinga. Prowadził je
prezes ustępującego Zarządu płk mgr Włodzimierz Wielogórski. Wśród zaproszonych
gości byli: komendant WKU (opiekun Koła)
ppłk dypl. Żebrowski, prezes ZW mjr inż.
Zdzisław Zwierzyna. Zebrani postanowili,
aby wybory do Zarządu Koła i kandydatów
na zjazd Wojewódzki dokonać w głosowaniu
jawnym.
Wręczono odznaki zasłużonym członkom
Koła: płk Jerzemu Rogowskiemu, płk mgr.
Janowi Hajny, płk mgr. Janowi Soza, płk
Wincentemu Sosnal, mjr. Edwardowi Jałocha kpt. Ryszardowi Wszołek.
www.gwir.pl
Prezes Koła płk Wielogórski przedstawił
całokształt działalności oraz osiągnięcia
członków naszego Koła.
Płk mgr Jerzy Rogowski w swym wystąpieniu podkreślił, że działalność Zarządu
Koła była dobrze i skutecznie organizowana,
dzięki ustępującemu prezesowi Zarządu
Koła płk mgr. Wielogórskiemu. Wyróżnił
skarbnika Koła mjr rez. Jędrachowicza za
wzorowo prowadzoną dokumentację finansową Zarządu co również oceniła Kom. Rew.
Zarz. Wojewódzkiego. Wyróżnił panów: mjr.
Banaczkowskiego, st. sierż. rez. Cichosza
i Antoninę Socha.
Zwrócił szczególną uwagę na troskę o
dalsze dobre funkcjonowanie Koła, ponieważ
na 49 członków Koła, 25 przekroczyło 80 lat
życia, a młodych nie przybywa, starych ubywa
na „wieczną wartę” lub na niesprawność związana z wiekiem. Z zadowoleniem podkreślił
fakt dużego zainteresowania członków Koła
naszym miesięcznikiem „GWiR”.
Do Zarządu Koła zostali wybrani: mjr
pil. rez. Hetmańczyk – prezes Koła,
płk mgr inż. Sendra – wiceprezes, st. sierż.
rez. Cichosz – sekretarz, pani Antonina
Socha – skarbnik, płk mgr Wielogórski
– członek, kpt. rez. Jędrachowicz – członek, płk mgr Kijora – członek, płk Przywara
– członek.
Kandydaci do Komisji Rewizyjnej: płk
mgr. Rogowski – przewodniczący, pani Lankamer – sekretarz, por. rez. Hakenschmit
– członek.
Delegatów na Zjazd Zarządu Wojewódzkiego: płk mgr – Wielogórski, mjr pil. rez.
Hetmańczyk, ppłk mgr Czepczarz.
Stanisław PRZYWARA
Z wizytą w Fabryce
„PRONAR” w Narwi
Na zaproszenie prezesa Zarządu – „PRONARU” Spółki z o.o.
w Narwi pana Sergiusza Martyniuka odbyły się uroczyste obchody
63. rocznicy powstania Wojsk Ochrony Pogranicza i 84. rocznicy utworzenia Korpusu Ochrony Pogranicza na terenie Fabryki Traktorów.
Członkinie i członkowie Koła nr 1 wyruszyli z koszar POSG
w Białymstoku szlakiem pełnienia służby granicznej przez Weteranów
Służby Granicznej do m. Narew – firmy „PRONAR”, gdzie uczestników
spotkania powitał osobiście prezes pan mgr inż. Sergiusz Martyniuk,
który po powitaniu zaprezentował cykl produkcji traktorów i innych
maszyn, zapoznał z 20-letnią historią swojej firmy oraz dniem dzisiejszym i jej osiągnięciami w kraju, w Europie i świecie.
Mjr Józef Puczyński zastępca naczelnika Wydziału Prezydialnego POSG – opiekun Koła odczytał decyzje o wyróżnieniu: odznaką
honorową „Za Zasługi w Krzewieniu Wiedzy Obronnej” i ryngrafem
TWO pana Sergiusza Martyniuka, „Sygnetem Pamiątkowym Wojsk
SZCZECIN. W Podjuchach odbyła się konferencja naukowa nt.: „Kompanie kleryckie w WP w
latach 1959-1978” pod honorowym patronatem
biskupa polowego WP gen. dyw. prof. Tadeusza
Płoskiego.
J.J.N.
WARSZAWA. Na przedostatnim spotkaniu w br.
na posiedzeniu Prezydium Zarządu Głównego
gościł dyrektor Departamentu Socjalnego płk
Sławomir Filipczak. Z dużym zainteresowaniem
Ochrony Pogranicza”, gen. bryg. Włodzimierza Gryca, panią Teresę
Parfieniuk, mjr Henryka Mikulskiego, ppłk. Ryszarda Kamieńskiego i ppłk. Michała Bajko. Tytuł Honorowego Członka Koła nr 1
nadano gen. bryg. Włodzimierzowi Grycowi.
Antoni MIELESZKO
spotkała się jego informacja o zmianie ustawy o służbie żołnierzy
zawodowych, co będzie
miało wpływ na fundusz
świadczeń socjalnych
(wzrośnie z 0,5 do 0,6)
i pomoc byłym żołnierzom zwalnianym w wyniku
chorób. Poruszono również sprawę pracy Komisji
Socjalnej Wojskowych Biur Emerytalnych.
A.W
WARSZAWA-MOKOTÓW. Stowarzyszenie
Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, Koło
Warszawa-Mokotów wzięło udział w rodzinnej
imprezie plenerowej „Pożegnanie lata”. W
uroczystości udział wzięli gen. bryg. Ryszard
Wieczorek – misja w Wietnamie, Bogusław
Ludwikowski – misja
(Namibia), Janusz Górecki – misja (Egipt),
Alicja Żołnierczyk
– misja (Egipt).
Janusz GÓRECKI
WROCŁAW. W nawiązaniu do jubileuszowej
rocznicy powstania Służby Uzbrojenia, uzbrojeniowcy Śląskiego Okręgu Wojskowego zorganizowali koleżeńskie spotkanie w garnizonie
Jastrzębie Śląskie, gdzie stacjonują najstarsze
jednostki służby będące spadkobiercami jednostek bojowych walczących na szlaku bitewnych
1 Armii WP; są to 2. Okręgowe Warsztaty Techniczne i Skład Materiałowy (poprzednia nazwa
9 Składnica Uzbrojenia i Amunicji).
Jan MAJCHER
11
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
ludzie związku
Żołnierz AL, pułkownik WP, działacz społeczny Związku
85 lat Zenona Gębickiego
Jubileusz, który przypada 9 grudnia br. będzie obchodził płk mgr Zenon Gębicki w gronie
najbliższej rodziny, stan zdrowia niestety nie
pozwala Jubilatowi cieszyć się z przebytej drogi
życiowej również w szerszym gronie przyjaciół,
których ma wielu. Należy do tych ludzi, którzy
bez reszty poświęcili się służbie wojskowej,
a potem niestrudzenie działali społecznie
w środowisku byłych żołnierzy. Urodzony 9
grudnia 1923 roku w Ozorkowie,. W czasie
okupacji hitlerowskiej brał udział w ruchu oporu,
zaprzysiężony w lipcu 1943 roku jako żołnierz
Armii Ludowej w obwodzie Łódź-Podmiejska. W
marcu 1945 roku wstąpił do Wojska Polskiego,
został podchorążym Szkoły Oficerów Pol-WychŁódź. Dalszą służbę pełnił w 4 Okręgowym
Baonie Łączności w Krakowie. W 1947 roku
uczestniczył w „Akcji Wisła”, a w latach 19481949 był słuchaczem Wyższej Szkoły Oficerów
Pol-Wych w Rembertowie, po ukończeniu której
pełnił służbę w Szkołach Oficerskich: Szkoła
OSP nr 3 Elbląg – jako wykładowca, Ośrodek
Szk. Oficerów Pol-Wych – Mińsk Mazowiecki
(starszy wykładowca), Oficerska Szkoła Radiotechniczna – Jelenia Góra (kierownik cyklu
Nauk Społecznych). W latach 1957-1960 służył
w Zarządzie Politycznym Dowództwa Wojsk
OPK jako szef Wydziału Organizacyjnego. W
latach 1960-1964 studiował w WAP na Wydziale
Pedagogicznym. Wrócił do DWOPK jako szef
wydziału lektorskiego, w 1968 roku awansował
na pułkownika i został skierowany dla służby w
WAP. W 1977 roku z powodów zdrowotnych
odszedł na emeryturę. W 1981 roku uczestniczył
w organizacyjnym przygotowaniu pierwszego
Krajowego Zjazdu Założycielskiego ZBŻZ. W
Związku pełnił funkcje: sekretarza Koła, przewodniczącego Komisji Socjalno-Zdrowotnej
ze względu na chorującą córkę wymagającą
opieki specjalnej został przeniesiony do Pułku
Samochodowego w Ostrowie Wlkp. W 1972
roku jako zastępca dowódcy pułku awansuje
na podpułkownika, kończy zaoczne studia na
Uniwersytecie Wrocławskim uzyskując dyplom
magistra.
Ostatnie lata służby wojskowej odbywał
w 19 Samodzielnym Oddziale Topogeodezyjnym w Lesznie na stanowisku zastępcy
ds. politycznych. Umiejętnie dostosował się
specyfiki służby oddziału, wznosząc również
swój wkład w jego osiągnięcia w skali ŚOW
i Służby Topograficznej WP. Był najlepszym
zastępcą dowódcy cieszącym się szacunkiem
i uznaniem, najsprawniej rozwiązującym problemy oddziału ze wszystkich, którzy w nim
służyli. (Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością jako oficer tego oddziału na kolejnych
stanowiskach służbowych, a w latach 19761983 dowódca oddziału).
W roku 1980 na własną prośbę został
zwolniony z zawodowej służby wojskowej,
przechodząc do rezerwy. Zamieszkał z córką
i żoną w jej rodzinnym mieście Chodzieży.
Będąc w cywilu pracował jako instruktor obrony
cywilnej, a w miejscowym liceum uczył PO.
Nadal angażuje się w działalność społeczną.
Wstępuje do KOR-u, pełni również funkcję
wiceprzewodniczącego Zarządu Miejskiego
LOK. Uczestniczy w spotkaniach z młodzieżą.
Organizuje wycieczki do garnizonów wojskowych i miejsc pamięci narodowej. Był i nadal jest
cenionym współorganizatorem obchodów świąt
państwowych i kombatanckich, które wzbogaca
elementami ceremoniału wojskowego. W 1981
roku był współzałożycielem terenowego Koła
ZBŻŻ przy WKU w Czarnkowie. Był wieloletnim
prezesem Koła, a obecnie przewodniczy komisji
rewizyjnej w terenowym Kole nr 6 w Pile.
Ppłk Michał Nowicki za działalność społeczną został wyróżniony licznymi odznaczeniami
państwowymi, wojskowymi i resortowymi oraz
dyplomami. Posiada m.in. Krzyż Kawalerski
Orderu Odrodzenia Polski, złoty medal „Za
Zasługi dla Obronności Kraju”, „Za Zasługi dla
ZBŻZiORWP” i inne. Na uroczystym zebraniu
poświęconym 65. rocznicy bitwy pod Lenino, z
okazji 80. rocznicy urodzin został uhonorowany
dyplomem i statuetką „NIKE” z dedykacją: „TEN
SKROMNY SYMBOL ZWYCIĘSTWA ŚWIADCZY ŻE PRZEZ ŻYCIE PRZESZEDŁ PAN I
IDZIE ZGODNIE Z HONOREM”.
Jubilatowi życzmy sto lat w dobrym zdrowiu w gronie rodziny i spełnienia dalszych
życiowych pragnień.
Beniamin JANICKI
Urodził się 28
sierpnia 1922 roku
w rodzinie chłopskiej
we wsi Kolonia Leśniosówka. W młodości pomagał rodzicom w prowadzeniu
gospodarstwa rolnego. 29 sierpnia 1944
roku został powołany
do odbycia zasad-
niczej służby wojskowej w 21 Zapasowym
Pułku Artylerii 2 Łużyckiej Dywizji Artylerii
we Włodawie. Po miesięcznym szkoleniu
podstawowym został skierowany na kurs do
szkoły podoficerów artylerii. Ukończył go w
listopadzie 1944 roku i uzyskał specjalność
celowniczego armaty kalibru 76 mm ZIS-4
oraz stopień kaprala.
W styczniu 1945 roku walczył na Wale
Pomorskim w 48 Pułku Artylerii Lekkiej 2 ŁDA,
do którego trafił po promocji. Chrzest bojowy
NIE DO WIARY, ŻE
SKOŃCZYŁEM 80 LAT
powiedział ppłk mgr Michał Wieniawa
Nowicki, dziarski jubilat, znany działacz
społeczny w Chodzieży, gdzie zamieszkał
po przeniesieniu na własną prośbę do
rezerwy.
Urodził się 25 września 1928 roku w
Zduńskiej Woli w rodzinie urzędnika państwowego. Do wybuchu wojny skończył
4 klasy szkoły podstawowej. Rodzina
przeniosła się do gospodarstwa dziadka w
Karsznicach, skąd w 1940 roku zostali wywiezieni na roboty do Francji. Jako kilkunastoletni
chłopak pracował tam w majątku ziemskim.
W 1946 roku wraz z rodzicami i bratem powrócił do kraju. Po ukończeniu gimnazjum
w Pabianicach został powołany do wojska
w Międzyrzecu, gdzie w 17 Pułku Piechoty
ukończył szkołę podoficerską. W 1951 roku
jako wzorowy żołnierz został skierowany do
Ośrodka Szkolenia Oficerów Politycznych w
Mińsku Mazowieckim, po ukończeniu której
pełnił dalszą służbę jako zastępca dowódcy
kompanii we Wrześni i w Strzelinie. Tam poznał swoją przyszłą małżonkę Irenę, z którą w
1953 roku zawarł ślub. W późniejszych latach
był zastępcą dowódcy batalionu w Przewozie Potoku i w Regnach koło Koluszek. Po
ukończeniu kursu KDO został skierowany do
5 Dywizji Pancernej w Gubinie, a następnie
do Słubic. W 1964 roku na własną prośbę
Pułkownik
Arkadiusz
Bojkowski
12
Mimo podeszłego wieku (86 lat) płk Arkadiusz Bojkowski nadal aktywnie pracuje
w Kole nr 1 ZBŻZiORWP w Zamościu – jest
wzorem do naśladowania.
Zarządu Głównego,
wiceprezesa Zarządu Głównego ds. Socjalno-Zdrowotnej,
przewodniczącego
Głównej Komisji Rewizyjnej, aktualnie
jest sekretarzem
Głównego Sądu Koleżeńskiego.
Za wybitne osiągnięcia został odznaczony m.in.: Krzyżem Komandorskim Orderu
Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych,
Krzyżem Partyzanckim; medalami resortowymi
ZBŻZiORWP. Jest wpisany do księgi honorowej
ZW oraz ZG ZBŻZiORWP.
Wielce zasłużonemu dla wojska i Związku
najlepsze życzenia składają Zarząd Główny
i jego prezes gen. dyw. Adam Rębacz oraz
redakcja „GWiR”.
Grudzień 2008
przeszedł 1945 roku w ciężkich walkach w
okolicy Drawna. Następnie uczestniczył w
przełamaniu obrony niemieckiej na odcinku
Kalisz Pomorski-Recz, otwierającym drogę
w kierunku na Kołobrzeg. 48 pal, działający
w strukturach 1 Frontu Białoruskiego, toczył
następnie krwawe boje pościgowe, rozgramiając wycofującego się wroga w okolicach
Świdwina, Gryfic i Trzebiatowa. Operację
pomorską zakończył w rejonie Myśliborza.
Ale to nie był koniec wojny dla młodego podoficera. Jego dalsze losy wojenne to udział
w decydującej operacji berlińskiej, ale już na
południu Polski.
2 ŁDA została przerzucona w okolice
Wrocławia i włączona do 2 Armii WP. 16
kwietnia 1945 roku kpr. Bojkowski brał udział
w forsowaniu Nysy Łużyckiej, a następnie w
ciężkich bojach pod Wehrkirch koło Niesky.
Kolejny rozdział szlaku bojowego to bitwa
pod Budziszynem z przeważającymi siłami
pancernymi niemieckiej Grupy Armii „Środek”
feldmarszałka Schornera, idącymi na pomoc
Berlinowi. 6 maja 1945 roku rozpoczął się
ostatni etap działań bojowych II wojny światowej – praska operacja. Po niej nastąpiła
kapitulacja hitlerowskich Niemiec.
Pułkownik Bojkowski tak dziś wspomina tamte lata: „12 maja na polach pod
Ulbersdorf gen. Karol Świerczewski dokonał
przeglądu oddziałów 2 ŁDA. Był to dla mnie
G³os Weterana i Rezerwisty
wzruszający moment, wielkie święto oraz
prawdziwy koniec działań wojennych. Wielu
moich dowódców i towarzyszy broni zginęło.
Do domów nie wrócili koledzy, z którymi
się zżyłem, na których mogłem polegać, z
którymi wspólnie znosiliśmy dole i niedole
frontowych dróg, nade mną czuwała jednak
opatrzność. Mogłem się cieszyć, że doczekałem końca wojny”.
Za bohaterską postawę i frontowy trud został odznaczony Krzyżem Walecznych, medalami: „Zwycięstwa i Wolności”, „Za udział
w Walkach o Berlin”, „Za Zwycięstwo nad
Niemcami” oraz „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”.
Na wyzwolone polskie ziemie powrócił ze
swoją jednostką w pierwszy dniach czerwca
1945 roku. Po rozwiązaniu jednostek frontowych, wchodzących w skład 2 ŁDA, dalszą
służbę wojskową pełnił młody artylerzysta
na różnych stanowiska dowódczych kolejno
w: 17 pp w Biedrusku, 3 pp w Ciechanowie,
78 pp w Szczakowej, Centrum Nauk Badawczych poligonu artylerii w Zielonce oraz 8 pp
w Hrubieszowie. Służąc ofiarnie, uzupełniał
swoje wykształcenie ogólne i specjalistyczne
na różnego rodzaju szkolenia i kursach doskonalących. W 1956 roku został przeniesiony do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych
w Zamościu, w której zakończył w 1973 roku
w stopniu majora bogatą w dokonania służbę
wojskową.
www.gwir.pl
Po przejściu na wojskową emeryturę
nie spoczął na laurach. Prawie przez 20 lat
pracował zawodowo w instytucjach cywilnych
Zamościa, w tym na rzecz obronności. Był
inspektorem ds. obronnych w Urzędzie Miejskim, zastępcą komendanta OHP, instruktorem szkolenia w PKS oraz inspektorem w
Banku Gospodarki Żywieniowej. W 1993 roku
w wieku 73 lat przeszedł na zasłużony odpoczynek. Za ofiarną służbę zawodową pracę i
społeczne działanie został odznaczony m.in.
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma
medalami resortowymi i pamiątkowymi.
Z chwilą powstania w 1981 roku ZBŻZ
wstąpił do naszej organizacji i rozpoczął
aktywną w niej działalność. Pełnił w niej
wiele funkcji. Był członkiem zarządu Koła
nr 1, członkiem Zarządu Wojewódzkiego, a
następnie członkiem Zarządu Rejonowego
w Zamościu. Za działalność Związkową był
wielokrotnie wyróżniamy, m.in. odznaką
honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, medalem pamiątkowym 20-lecia Związku oraz
wieloma dyplomami. Będąc już w rezerwie,
został awansowany na stopień podpułkownika, a następnie pułkownika.
Jego syn Mirosław poszedł w ślady ojca.
Jest również oficerem WP. Obecnie służy w
Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Lublinie.
Adam KUTYŁA
JUBILEUSZ BRONISŁAWA WÓJCIKA
Jubilata ppłk. Bronisława Wójcika należy
zaliczyć do grona wyjątkowo zasłużonych dla
rzeszowskiej organizacji wojewódzkiej naszego Związku. W ciągu 27-letniej działalności
związkowej przez 16 lat kierował zarządem
wojewódzkim, a 19 lat przewodzi zarządowi
najliczniejszego w organizacji wojewódzkiej
Koła nr 8 im. Bohaterów 30 Sudeckiego Pułku
Piechoty. Przez dwie kadencje był członkiem
Zarządu Głównego.
Działalność społeczna jest jego postawą
na życie. Nawet żonę uodpornił na częste
przebywanie poza domem.
Urodził się 19 maja 1928 roku w Zaborowie
koło Rzeszowa. Ojciec Wawrzyniec Wójcik
pracował na kolei. W 1925 roku przeprowadził
się do Lwowa, aby podjąć pracę w warsztatach
kolejowych. Rodzina, gdy urodził się Bronek
dołączyła do ojca. W 1930 roku na świat przyszli bliźniacy. Do wybuchu wojny w 1939 roku
Bronek uczęszczał do szkoły powszechnej. W
1940 roku zmarł ojciec. Dla rodziny nastały ciężkie czasu. Bronek stał się jedynym żywicielem.
Środki do życia zdobywał nielegalnie handlując.
Po żywność udawał się aż pod Tarnopol, a po
tytoń w rejon Rawy Mazowieckiej.
Uprawianie handlu w tamtych czasach
było zajęciem wyjątkowo niebezpiecznym.
Należało unikać nie tylko władz okupacyjnych,
ale i ukraińskiej policji. W 1945 roku rodzina
powróciła w strony rodzinne, do Zaborowa.
Bronek przeszedł wówczas do szkoły ponapodstawowej.
Po ukończeniu nauki wyjechał do Szczecina, aby podjąć pracę w warsztatach kolejowych. Pracował przy likwidacji niemieckich
składów kolejowych i uruchamianiu polskich
pociągów.
We wrześniu 1949 roku został powołany
do odbycia służby wojskowej. W 1951 roku w
55 Pułku Zmechanizowanym 16 Dywizji Pancernej w Braniewie ukończył szkołę podoficerską. W stopniu kaprala został skierowany do
Szkoły Oficerskiej w Łodzi. Po jej ukończeniu
w stopniu podporucznika został skierowany
do Sztabu 9 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty
w Rzeszowie. Z dywizji został przeniesiony
na zastępcę dowódcy Szkolnego Batalionu
Naprawy Silników. Po czteroletniej służbie w
batalionie w stopniu porucznika powrócił do 9
Dywizji już zmechanizowanej. W jednostkach
dywizji na różnych stanowiskach i różnych
miejscowościach służył aż do przejścia na
emeryturę. Najdłużej, bo 11 lat, pełnił obowiązki zastępcy dowódcy 9 Batalionu Transportowego w Rzeszowie. Po 30 latach służby
został przeniesiony do rezerwy.
Będąc w rezerwie, zatrudnił się na stanowisku referenta w Sztabie 9 Dywizji Zmechanizowanej. Na tym stanowisku przepracował 8 lat.
W 1956 roku zawarł związek małżeński z
Heleną Kozioł, mieszkanką Nowej Wsi Królewskiej. Mają trzech synów. Stanisław ukończył Oficerską Szkołę Łączności w Zegrzu. W
stopniu kapitana przeszedł do rezerwy. Jako
działacz sportowy przez wiele lat kierował
sekcją koszykówki CWKS „Resowia” w Rzeszowie. Leszek ukończył studia ekonomiczne,
prowadzi własne przedsiębiorstwo.
Małżonkowie doczekali się pięciorga
wnucząt.
Podpułkownik Bronisław Wójcik w 1981
roku wstąpił do Związku Byłych Żołnierzy
Zawodowych. Został współzałożycielem Koła
nr 8, które przyjęło za patrona Bohaterów 30
Sudeckiego Pułku Piechoty. W Kole pełnił
obowiązki prezesa zarządu. W 1985 roku
został wybrany do Zarządu Wojewódzkiego
jako jego prezes. Obowiązki te – z czteroletnią
przerwą – pełnił do 2004 roku.
Jako prezes Zarządu Wojewódzkiego i
przez wiele lat zarządu
Koła był inicjatorem
wielu przedsięwzięć
mających na celu zaktywizowanie działalności związkowej. To
m.in. organizowanie zawodów strzeleckich o
puchar prezesa, dokumentowanie działalności
Zarządu Wojewódzkiego i jego ogniw w założonych kronikach. Zarząd Wojewódzki zasłużył sobie na sztandar ufundowany przez zakłady pracy
i instytucje. Założona została honorowa księga
zasłużonych dla organizacji wojewódzkiej.
Podpułkownik Bronisław Wójcik jest
jednym z założycieli Fundacji im. Agnieszki
Kasprzak. Staraniem zarządu Koła nr 8
Szkoła Podstawowa w Kuźminie w powiecie
przemyskim przyjęła za patrona Bohaterów 30
Sudeckiego Pułku Piechoty.
Za działalność służbową i społeczną ppłk
Bronisław Wójcik został odznaczony Krzyżem
Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia
Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma
odznaczeniami państwowymi i resortowymi.
Otrzymał odznakę „Zasłużony dla Województwa
Rzeszowskiego”. Zarząd Główny Związku wyróżnił go odznaką „Za Zasługi dla Związku Byłych
Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP”
oraz medalami pamiątkowymi. Uhonorowano go
także wieloma odznakami i medalami organizacji
paramilitarnych, związkowych i kombatanckich.
W 80. rocznicę urodzin Zarząd Wojewódzki
na swym posiedzeniu przyjął ppłk. Bronisława
Wójcika do grona osiemdziesięciolatków. List
gratulacyjny wraz z życzeniami zdrowia i pomyślności w życiu oraz satysfakcji z pracy społecznej
wręczył prezes płk dr Antoni Macioszek.
Jan MACHNO
13
G³os Weterana i Rezerwisty
Grudzień 2008
www.gwir.pl
Żołnierska droga
Jednym z aktywnych członków mieleckiego
Koła ZBŻZiORWP był mjr Stanisław Sikora,
który do Związku wstąpił 12 stycznia 1982 roku.
W latach 1983-1985 był członkiem Zarządu Koła.
Jako kombatant – żołnierz BCh-AK oraz WP
działał w Komisji ds. Spotkań z Młodzieżą. Odbył
kilkadziesiąt spotkań z uczniami szkół ponadpodstawowych. Potrafił w sposób interesujący
opowiadać o przeżyciach żołnierza działającego
w konspiracji, a także o udziale w walkach 10
Pułku Piechoty 1 Armii WP.
Stanisław Sikora urodził się 23 listopada
1911 roku w Młodochowie, w powiecie mieleckim.
Po zdaniu egzaminu dojrzałości w Gimnazjum im.
Stanisława Konarskiego w Mielcu w 1933 roku
został powołany do odbycia służby wojskowej w
Szkole Podchorążych w Zambrowie oraz praktyki
w 43 Pułku Piechoty w Dęblinie. 28 sierpnia 1939
roku w stopniu podporucznika został zmobilizowany i przydzielony do Pułku Piechoty Armii
„Łódź”. Walczył m.in. w obronie Modlina. Tam
dostał się do niewoli i został osadzony w obozie
jenieckim w Działdowie (Soldau). Po zwolnieniu
z obozu powrócił w rodzinne strony z obowiązkiem meldowania się władzom niemieckim w
Mielcu. Obowiązku tego nie dopełnił, musiał
się więc ukrywać. Podjął jednak konspiracyjną
działalność – przystąpił do organizowania ruchu
oporu. Współpracował z Bogdanem Antoniem
Minęło 27 lat
ps. „Kruk”, Franciszkiem Stalą ps. „Kawuka”,
Władysławem Jasińskim – dowódcą oddziału
dywersyjnego „Jędrusie” i innymi. Rozkazem
komendanta Obwodu Mielec AK „Mleko” został
wyznaczony na dowódcę placówki Mielec Północ, którą dowodził do 30 lipca 1944 roku. W
skład jej wchodziły gminy: Padew, Gawłuszowice
i Borowa. Tak wspomina Stanisław Sikora ps.
„Krzemieć” spotkanie z żołnierzami radzieckimi
28 lipca 1944 roku nad Wisłą w rejonie miejscowości Roźniaty-Krzemienica: „Moi żołnierze spotkali się z patrolem radzieckim. Poinformowaliśmy
patrol o położeniu wojsk niemieckich w rejonie
Mielca, wskazaliśmy możliwe miejsca do zorganizowania przeprawy przez Wisłę, a sporządzony
wspólnie szkic bojowy dowódca patrolu przedłożył swemu dowódcy”. W październiku 1944
roku zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego
i został przydzielony do 5 Pułku Zapasowego
w Lublinie, a następnie do 10 Pułku Piechoty w
Konkolewnicy. W składzie tego pułku walczył w
rejonie Warszawy i Głogowa, a w kwietniu 1945
roku pod Budziszynem, pełniąc funkcję dowódcy
kompanii. Po wyzwoleniu nadal brał udział w
walkach z wojskami niemieckimi w rejonie: Budziszyn – Prinkenau – Lorentzdorf. W grudniu pułk
powrócił do koszar w Ostrowie Wielkopolskim. Z
powodu choroby na własną prośbę został zdemobilizowany. 4 kwietnia 1946 roku powrócił do
forum
Mój stan wojenny
14
Mielca i rozpoczął
pracę w Powiatowej Radzie Narodowej skąd przeszedł na emeryturę
w sierpniu 1975
roku. Będąc na
emeryturze, aktywnie pracował społecznie w Związku
Bojowników o Wolność i Demokrację
– przez kilkanaście
lat pełnił funkcję prezesa Koła nr 2. Działał także
w Kole Oficerów Rezerwy oraz ZBŻZ.
Major Stanisław Sikora za udział w walkach
w II wojnie światowej, za działalność konspiracyjną i aktywną pracę społeczną został odznaczony wysokimi odznaczeniami państwowymi i
wojskowymi: Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski. Krzyżem Walecznych i Partyzanckim, medalem „Za Warszawę
i Berlin”, Medalem Zwycięstwa i Wolności oraz
„Za Wojnę Obronną 1939 r.„, a także złotym,
srebrnym i brązowym medalem „Za Zasługi dla
Obronności Kraju”. Zmarł 26 lutego 1986 roku.
Został pochowany z honorami wojskowymi na
cmentarzu parafialnym w Mielcu.
Jego czyny bojowe oraz aktywna praca
społeczna stawiają go w rzędzie prawdziwych
patriotów i obywateli godnych naśladowania.
Bronisław KOWALCZUK
W Sali Rycerskiej Klubu Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu odbyła się 24 maja minipromocja książki „Stan Wojenny. Wspomnienia, Komentarze”. Bardzo dobrze, że ukazała się ta publikacja,
minęło bowiem ponad ćwierć wieku od tamtych wydarzeń i są obecnie
przedstawiane z różnego punktu widzenia.
Stan wojenny wciąż dzieli Polaków na krytycznie oceniających go i na
tych, którzy podzielili stanowisko generała Wojciecha Jaruzelskiego.
W kraju było w tym czasie naprawdę niebezpiecznie. Stwierdził to
nawet Józef Glemp. Na 181 Konferencji Plenarnej Episkopatu, która
odbyła się w dniach 25-26 listopada 1981 roku, powiedział:
„[...] Kraj znalazł się w obliczu wielkich niebezpieczeństw.
Przemieszczają się nad nim ciemne chmury grożące bratobójczą
walką! [...]„.
To prawda. Pamiętam, jak w tym czasie u nas, w Obornikach Śląskich, takiej małej dolnośląskiej mieścinie, w tzw. alejce lipowej wisiały
poprzybijane do drzew drewniane krzyżyki i kartki z napisem” „NA TYCH
DRZEWACH ZAMIAST LIŚCI WISIEĆ BĘDĄ KOMUNIŚCI!„. Po mieście
krążyła nawet lista dwudziestu, których miał spotkać ten los.
Władza sięgnęła po drastyczne środki. Powołano Wojskową Radę
Ocalenia Narodowego (WRON).
Wprowadzono STAN WOJENNY! Te dwa słowa zabrzmiały groźnie.
Wyprowadzono wojsko na ulice! Do akcji wkroczyło Wojsko Polskie,
ponadto milicja, ormowcy i ZOMO. Ustanowiono setki pełnomocników
– komisarzy Komitetu Obrony Kraju (KOK).
Internowano 32 przywódców partyjnych i działaczy politycznych. M.in.
i sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i prezesa Rady Ministrów Piotra
Jaroszewicza. Internowano 10 554 osoby spośród opozycji politycznej.
W Bieszczadach był Arłamow!
Sytuacja była napięta. Po kraju zaczęły krążyć różnego rodzaju
gazetki, ulotki i rysowanki.
Wojsko wyszło na ulice. Gdy do mojego mieszkania zapukał wczesnym rankiem szwagier, który przyjechał na moje urodziny przypadające
14 grudnia, zapytał ze zdziwieniem: „A co u ciebie w bramie robi ten wielki
czołg?„. Byłem naprawdę zdziwiony, bo najbliższa jednostka stacjonowała dwadzieścia pięć kilometrów od nas – we Wrocławiu!
Żołnierz w stanie wojennym nie użył broni. Chwała mu za to i jego
mądrym dowódcom!
Zginęło jednak siedmiu górników. Ci. Którzy przyczynili się do tego,
doczekali się „dobrej oceny”!
Jest prawdą, że każdy przełomowy okres w dziejach danego społeczeństwa ma swoją literaturę. Było to dla mnie oczywiste. Znam wiele
patriotycznych piosenek, które podtrzymywały nas na duchu w czasie
obu okupacji. Mocno jednak się zdziwiłem, gdy w jednym z wrocławskich
kościołów usłyszałem litanię modlących się w stylu:
Matko oszukanych, Matko zdradzonych Matko w nocy pojmanych,
Matko uwięzionych, Matko na mrozie trzymanych, Matko bitych pałkami, Matko przerażonych, Matko zastrzelonych, Matko górników, Matko
stoczniowców, Matko robotników, Matko studentów, Matko niesłusznie
skazanych, Matko prawdomównych, Matko nieprzekupnych, Matko
niezłamanych, Matko zrozpaczonych, Matko osieroconych.... itd.
W książce pt.: „Victory czyli Zwycięstwo” (Peter Schweizer, POW
„BGW, Warszawa 1994, s. 169), możemy przeczytać:
„[...] W istocie administracja Reagana stawiała generała Jaruzelskiego w sytuacji, w której nie miał praktycznie wyboru. Stany Zjednoczone utrzymywały, że warunkiem złagodzenia sankcji jest zwolnienie
więźniów politycznych. Spełnienie tego warunku zagrażało istnieniu
reżimu, przyczyniło się bowiem do wzmocnienia opozycji. Niespełnienie
zaś oznaczało utrzymanie amerykańskich sankcji, a więc dalszy upadek gospodarki i coraz większe uzależnienie do Moskwy. Mimo swych
solidnych komunistycznych papierów Jaruzelski nie ufał Kremlowi i
nienawistna była mu myśl o tym, że Polska coraz głębiej wpada w objęcia sowieckie. Ojciec Jaruzelskiego siedział w rosyjskim łagrze, a sam
generał przez całe życie żywił antyrosyjskie tendencje. W znacznym
stopniu z powodu sankcji amerykańskich Moskwa musiała wspierać
rząd Jaruzelskiego sumami od 3 do 4 miliardów dolarów rocznie. Jak
zwykle tego rodzaju >>pomoc<< nie była bezinteresowna. [...]„.
Jestem przekonany, że wprowadzenie stanu wojennego uratowało
Polskę przed wtargnięciem wojsk radzieckich. Tak mogło być!
Dla potwierdzenia tego podam, że w tym okresie byłem na wczasach
w Wojskowym Domu Wypoczynkowym w Jaworze, w miejscowości
położonej tuż przy granicy z ZSRR. Jako ciekawostkę przytoczę, że
kwaterowałem wraz z płk. Rudnickim ze Sztabu ŚOW w domku, do
którego wchodziło się przez dach! Usytuowany był na zboczu górskim i
nie było do niego dostępu z dołu!
Spostrzegliśmy więc, że przy naszej granicy po przeciwnej stronie
zaczyna się coś dziać – według naszej oceny coś niedobrego. Koncentrowano tam sporą ilość wojsk. Widać to było dokładnie z góry Jawor, na
którą codziennie wdrapywaliśmy się, by obserwować sytuację.
Grudzień 2008
Na terenie naszego ośrodka znajdowała się wówczas wojskowa, strategiczna centrala łączności. Doszliśmy do wniosku, że
w razie czego zostanie on jako pierwszy zajęty przez wojska sowieckie.
Z tego też powodu już 6 grudnia 1981 roku przerwaliśmy wczasy i
dosłownie uciekliśmy stamtąd!
Napisałem o tym wszystkim, by nie stało się tak, jak powiedziano w
„Przykładach biblijnych – cztery poematy” według Romana Branstaettera (Kaznodziej – Prolog 11):
„[...] Nikt nie pamięta minionych zdarzeń,
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
A o tych, które później przyjdą,
Też nikt nie będzie pamiętał
Z potomnych...„.
Gdyby nie odważna decyzja Generała, to liczba ofiar mogła być po
prostu nie do policzenia! Dziś można tylko gdybać, ale zagrożenie było
naprawdę realne.
Te swoje rozważania kończę takim mądrym, bardzo starym przysłowiem:
FINIS CORONAT OPUS!
Michał ANISZEWSKI
Kilka uwag na marginesie obchodów
rocznicy ogłoszenia stanu wojennego
Obchody kolejnej rocznicy ogłoszenia stanu wojennego stają się
istnym festiwalem nieuzasadnionych ataków na gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
W relacjach i komentarzach publicystów i tzw. dyżurnych historyków
wyeksponowano jedynie SKUTKI (głównie negatywne) wprowadzenia
stanu wojennego, pomijając całkowitym milczeniem jego PRZYCZYNY.
Brakowało odniesień do ówczesnej sytuacji w kraju a także uwarunkowań
zewnętrznych, które legły u podstaw decyzji generała. Tylko nieliczne pisma,
w tym „Gazeta Wyborcza” i tygodnik „Przegląd”, zamieściły materiały wskazujące na przygotowania „sojuszników” do interwencji zbrojnej w Polsce.
Ton komentarzom w środkach masowego przekazu nadawali
historycy zatrudnieni w IPN, którzy po wieloletnich badaniach i przestudiowaniu dokumentów przechowywanych w archiwach państw byłego
UW doszli do wniosku, że inwazja wojsk UW nam nie zagrażała.
Abstrahując w tym miejscu od prawdziwości ich wniosków i ustaleń
(wrócę do tego w dalszej części tekstu), pragnę zauważyć, że nie można
obciążać gen. W. Jaruzelskiego winą za to, że z podjęciem decyzji nie
zaczekał do zakończenia badań podjętych przez IPN-owskich historyków.
Generał oceniał rozwój wydarzeń na bieżąco i na bieżąco musiał na nie
reagować. Niestety, określone fakty i zdarzenia nie napawały optymizmem. Coraz więcej było „turystów” ze Związku Radzieckiego usiłujących
penetrować różne środowiska i dokonać rekonesansu ważnych obiektów
na terenie kraju. Niepokój budziły tajne narady przywódców państw
socjalistycznych bez udziału przedstawicieli Polski, koncentracja
wojsk UW tuż przy naszych granicach i wiele innych faktów świadczących o intensywnych przygotowaniach do interwencji zbrojnej.
Pouczenia i ostrzeżenia których musiał wysłuchiwać W. Jaruzelski, były
coraz brutalniejsze. Wszystko wskazywało na to, że wystarczy byle
pretekst, aby inwazja stała się faktem.
Gen. Jaruzelski miał wszelkie podstawy, by sądzić, że działa w stanie
wyższej konieczności i podjął niezwykle trudną decyzję, aby nie dopuścić
do KATASTROFY (zła większego), jaką byłaby inwazja „sojuszników”.
Warto się zastanowić, czy W. Jaruzelski mógł postąpić inaczej.
Wyobraźmy sobie, że ustępuje wszystkim żądaniom liderów
opozycji, a 13 grudnia nie ogłasza stanu wojennego lecz oświadcza,
że socjalizm zbankrutował i że pełnię władzy przekazuje Lechowi
Wałęsie.
Jestem pewien, że dawni opozycjoniści mieliby dzisiaj do generała
pretensje nie o to, że stan wojenny ogłosił, lecz o to, że tego nie uczynił.
Wojska inwazyjne nie używałyby pałek i armatek wodnych. Liderzy
opozycji znaleźliby się nie w „internatach” na terenie kraju lecz w łagrach
na Kamczatce lub Sachalinie. W ZSRR litości dla kontrrewolucjonistów nigdy nie było.
Trudno uwierzyć, że przywódcy opozycji i ich doradcy nie wiedzieli
czym grozi demontaż systemu socjalistycznego w Polsce. Znana im
była „doktryna Breżniewa: zagadnienie socjalizmu jest nie tylko sprawą
danego kraju, lecz również wspólnym problemem stanowiącym sprawę
obchodzącą wszystkie kraje socjalistyczne”. Oznaczało to, że kwestia
ustroju w krajach obozu socjalistycznego nie jest sprawą wewnętrzną
tych krajów, ich rządów i obywateli. Liderzy opozycji zdawali sobie z
tego sprawę, a mimo to parli do konfrontacji. Dobrze, że się skończyło
ogłoszeniem stanu wojennego, a nie inwazją wojsk UW.
Jaka szkoda, że byli przywódcy opozycji nie chcą przyznać, że to
nie gen. Wojciech Jaruzelski jest odpowiedzialny za ogłoszenie stanu
wojennego lecz właśnie oni, bo go do tego zmusili.
Historycy z IPN uparcie twierdzą, że radzieccy przywódcy nie zamierzali interweniować zbrojnie w Polsce, lecz chcieli, by polskie władze
uporały się z „kontrrewolucją” własnymi siłami. To prawda, ale niepełna.
Co by się stało, gdyby Wojciech Jaruzelski nie chciał lub nie potrafił sytuacji „znormalizować”? W czasie znanych wydarzeń w Czechosłowacji
przywódcy ZSRR też nie chcieli wprowadzać swoich wojsk. Gdyby
chcieli – dokonaliby tego w ciągu kilku tygodni, a tymczasem sprawa się
wlokła przez wiele miesięcy. Były pouczenia, ostrzeżenia, przedłużające
się ćwiczenia, trudności z wycofaniem ćwiczących wojsk itd. W końcu
stało się to co się stać musiało. Presję psychologiczno-polityczną w
ciągu pięciu minut zamieniono na presję czołgowo-spadochronową.
To samo stałoby się w Polsce. Radzieccy przywódcy nie mogli dopuścić
do wyłamania się jakiegokolwiek państwa z kontrolowanego przez nich
bloku. To było „być albo nie być Układu Warszawskiego” w świecie
podzielonym na dwa wrogie obozy.
Dokonanie inwazji było starannie zaplanowane. Warto w tym
miejscu przytoczyć relację ówczesnego dowódcy 7 Dywizji PowietrznoDesantowej gen. Władisława Aczałowa zamieszczoną w jego książce
„Powiem wam prawdę” wydanej w 2006 r. w Moskwie (Wyd. Ist. fakt,
Region). Wspomina w niej m. in. rekonesans przeprowadzony w Polsce
w celu określenia rejonów działania wojsk inwazyjnych i obiektów do
opanowania.
Udając się na rekonesans, dowódcy wysokich szczebli zdjęli generalskie mundury i przebrali się za majorów i kapitanów. Generał W.
Aczałow włożył mundur majora łączności. Towarzyszyli im oficerowie
znający język polski. Zbyt mało miejsca w artykule aby przedstawić
interesujące informacje podane przez autora książki i dlatego zacytuję
jedynie treść zadań postawionych 7 Dywizji Powietrzno-Desantowej,
która miała współdziałać ze 106 Dywizją Powietrzno-Desantową gen.
G. W. Fiłatowa.
„Linią rozgraniczenia dla dwóch dywizji w Warszawie była ul. Marszałkowska, 7 Dywizja miała działać w pierwszym rzucie – zająć lotnisko
i zapewnić wysadzenie pozostałych sił, które miały opanować budynki
KC PZPR, Sejm, Narodowy Bank Polski, MSW i Ministerstwo Obrony
Narodowej. Częścią sił obydwie dywizje miały opanować lotnisko w Łodzi
i stworzyć linię obrony wokół stolicy na wypadek nadciągnięcia sił Wojska
Polskiego (...) w przypadku, gdy coś się wydarzy, internować Wojciecha
Jaruzelskiego i innych członków rządu. To zadanie zlecili mi osobiście
dowódca wojsk powietrznodesantowych i szef sztabu generalnego.
Trudno zrozumieć historyków, którzy lekceważą koncentrację wojsk
UW w pobliżu naszych granic i przygotowanie szczegółowych planów
inwazji. Jednym z takich historyków jest Antoni Dudek z IPN, który
raczył zauważyć, że „z prowadzenia ćwiczeń wojskowych i tworzenia
planów jeszcze nie wynika, że interwencja była przesądzona. Wszak
sam Jaruzelski i jego podwładni przez kilka dziesięcioleci ćwiczyli atak na
północną część RFN i Danię, która po zwycięskim natarciu armii Układu
Warszawskiego miały znaleźć się pod okupacją Wojska Polskiego”
(tygodnik „Wprost’ z 17 grudnia 2006 r.).
Nie wiem: płakać czy śmiać się. Jak można porównywać rzeczy
nieporównywalne i serwować czytelnikom bzdurne wnioski?
Czym innym było planowanie działań na wypadek ewentualnego
konfliktu dwóch bloków (NATO i UW), który mógł się przerodzić w
wojnę globalną z użyciem broni jądrowej, a czym innym planowanie
interwencji zbrojnej wewnątrz obozu socjalistycznego. Dlaczego
Antoni Dudek nie nawiązał do interwencji wojsk UW w Czechosłowacji? Opracowane plany zostały tam w pełni zrealizowane. Czyżby
o tym nie wiedział?
Jeszcze dalej w dezinformowaniu opinii publicznej posuwa się inny
IPN-owski historyk – Maciej Korkuć (tyg. „Wprost” z 16 grudnia 2007
.). Twierdzi on, że przygotowania do inwazji były jedynie pozorowane:
„Sowieci robili wszystko, aby upozorować gotowość do interwencji ([...]
Nawet wyżsi oficerowie nie byli informowani, że stan gotowości bojowej
jest pozorowany”. Korkuć wątpi nawet, by oddziały UW były zaopatrzone
w amunicję, bo, gdyby wydano polecenie załadowania ślepej amunicji,
Amerykanie dowiedzieliby się o tym w ciągu kilku dni”).
15
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
Nie wiem, skąd podobne informacje dotarły do Macieja Korkucia. Podejrzewam że prosto z Agencji JPP (Jedna Pani Powiedziała). „Historyk”
wcale się nie wysila, aby poprzeć swoje „odkrycia” jakimiś dowodami.
Chyba uważa, że „naród głupi i tak to kupi”.
To nie wszystko. Maciej Korkuć twierdzi również, że „Rosjanie
nie zamierzali dokonać inwazji nawet w obliczu upadku komunizmu w
PRL”. Z tego by wynikało, że zgadzają się na wyjście Polski z UW i na
odcięcie od zaplecza półmilionowej grupy wojsk radzieckich w NRD oraz
silnej Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce. Na tym nie koniec.
Zgoda radzieckich przywódców na obalenie w 1981 r. komunizmu w
Polsce byłaby równoznaczna z przyzwoleniem na podobne zmiany
w pozostałych państwach obozu socjalistycznego.
Wątpię, by ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógł dać wiarę
wywodom i wnioskom zaprezentowanym przez pana Korkucia.
Ustalił on również, że „Jaruzelski wielokrotnie [podkr. Cz. B.] prosił
Rosjan o bezpośrednią interwencję militarną”. Przypuszczam, że „historyk” nie miał czasu aby zajrzeć do dokumentów archiwalnych, a swoje
„ustalenia” oparł wyłącznie na informacjach uzyskanych we wspomnianej
już Agencji JPP. Nie czytał protokołu z posiedzenia Politbiura KC
KPZPR z 10 grudnia 1981 r. i nie zna zanotowanych tam wypowiedzi
radzieckich prominentów „Polacy sami prosili, by nie wprowadzać wojsk”
(minister obrony marszałek D. Ustinow); „Równocześnie Polacy oświadczają wyraźnie, że są przeciwni wprowadzeniu wojsk. Jeżeli wojska
wkroczą, będzie to oznaczało katastrofę” (przewodniczący Komisji Biura
Politycznego KC KPZR do spraw Polski – M. Susłow).
Komu wierzyć: Maciejowi Korkuciowi i Agencji JPP, czy czołowym członkom radzieckiego kierownictwa, którzy śledzili rozwój
wydarzeń w Polsce i byli doskonale zorientowani w sytuacji?
Kto jak kto, ale gen. Wojciech Jaruzelski nigdy by nie poprosił o radziecką interwencję zbrojną. Tak jak wszyscy polscy patrioci obawiał się
konsekwencji wkroczenia wojsk UW do Polski, tym bardziej że wiedział, iż
Wojsko Polskie zachowałoby się zupełnie inaczej aniżeli armia Czechosłowacji. W tym miejscu odwołam się do pewnej dyskusji, która odbyła
się na stanowisku dowodzenia 3 Korpusu Obrony Powietrznej Kraju we
Wrocławiu w dniu inwazji wojsk UW na terytorium naszego południowego
sąsiada. Oficerowie przebywający na stanowisku dowodzenia (m.in.
mój brat płk Edward Bielejewski) w napięciu obserwowali na ekranach
radaru przelot „karawany” radzieckich samolotów transportowych wzdłuż
granicy Polski i NRD, oczekując na reakcję sił powietrznych Czechosłowacji. Ku ich zdumieniu nie poderwał się ani jeden samolot, co wywołało
nieprzychylne dla Czechów komentarze. Oficerowie byli „zniesmaczeni”,
a dowódca korpusu podsumował dyskusję jednym zdaniem: „U nas taki
numer nie przeszedłby”. Co było potem? Zacietrzewieni oskarżyciele
generała będą zaskoczeni: dowódca korpusu nie został za swoją wypowiedź ukarany, lecz awansował – objął stanowisko dowódcy Wojsk
Lotniczych naszych Sił Zbrojnych.
Zagadnienia nie rozwijam. Pragnę jedynie podkreślić patriotyzm
naszych żołnierzy i ich dowódców, którzy, nie bacząc na konsekwencje,
broniliby Ojczyzny przed inwazją wojsk UW, w tym dywizji niemieckich.
Jest oczywiste, że skutki totalnego starcia z przeciwnikiem posiadającym
miażdżącą przewagę byłyby dla nas katastrofalne. Generał W. Jaruzelski
czynił wszystko, aby do takiego starcia nie dopuścić.
Wbrew temu co twierdzą historycy IPN, zagrożenie inwazją wisiało
nad Polską jak miecz Damoklesa. Nie doszło do niej tylko dlatego, że
W OBRONIE
GODNOŚCI
JUBILATA
Na X Sejmiku korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty”, który odbył się w kwietniu
br. w Poznaniu, miałem możliwość zakupić
wspaniałą książkę o gen. armii Wojciechu
Jaruzelskim: STAN WOJENNY z dedykacją jej
współautora ppłk. Krzysztofa Majera.
W „Trybunie” nr 144 (5565) ukazała się informacja, że Wydawnictwo Ambaras ze Szczecina również wydało książkę o Generale, której
fragment pt. – Wojsko Polskie i front wschodni
– opublikowała w tym numerze.
Bardzo dobrze się stało, że te książki ukazały się, a szczególnie nosząca tytuł: STAN
16
polscy przywódcy sprzeciwiali się interwencji zbrojnej UW i podjęli wiarygodne dla Breżniewa przygotowania do opanowania sytuacji w kraju
własnymi siłami. Prace nad planem ewentualnego wprowadzenia stanu
wojennego były swego rodzaju hamulcem powstrzymującym zapędy
radzieckich przywódców do interwencji zbrojnej. Ten „hamulec” przestał
działać, gdy prace planistyczne zostały ukończone, a generał Jaruzelski
wciąż zwlekał z wprowadzeniem planu w życie. Radzieccy przywódcy byli
zniecierpliwieni, co znalazło wyraz w ich wypowiedziach na wspomnianym
już posiedzeniu Politbiura KC KPZR: „To co mówi Jaruzelski, wygląda na
wodzenie nas za nos” (Rusakow); „Jaruzelski znów wykazuje wahania”
(Gromyko): „Nieszczęście polega na tym, że polscy przywódcy nie
wykazują stanowczości [...] Powinniśmy sami być w gotowości” (minister
obrony D. Ustinow).
O jaką gotowość chodziło ministrowi obrony ZSRR, nie trudno się
domyślić.
A oto co w oficjalnym piśmie z 31 sierpnia 1995 r. do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu RP napisał Michaił Gorbaczow: „[...]
nasze wojska, kolumny czołgów wzdłuż granic z Polską, jak również dostatecznie silna Północna Grupa wojsk radzieckich w nowej Polsce – wszystko
to przy jakichś ekstremalnych okolicznościach mogło być uruchomione”.
Co rozumiano przez pojęcie „ekstremalne okoliczności”, ujawnił
były sekretarz Komisji Politbiura KC KPZR do spraw Polski Georgij
Szachnazarow. Oto one:
a) wybuch zamieszek;
b) przejęcie władzy przez socjaldemokratów (za takich uznawano
M. Rakowskiego i T. Fiszbacha);
c) przejęcie władzy przez grupę Lecha Wałęsy.
Szachnazarow dodał, że w takich sytuacjach inwazja nastąpiłaby
bez uprzedzenia władz polskich.
Wynika z tego, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego
została podjęta w ostatniej chwili. Impulsem do jej podjęcia była
zapowiedź Krajowej Komisji „Solidarności” przeprowadzenia w 17
grudnia 1981 r. wielosettysięcznych demonstracji w Warszawie i w
innych miastach Polski. Trudno zapanować nad sytuacją gdy demonstruje kilkunaście tysięcy (np. górników). Co można byłoby zrobić, gdyby
na ulicę wyszło kilkaset tysięcy – i to o zmroku (16.00)? Zamieszki nie
do opanowania – doskonały pretekst do natychmiastowej inwazji bez
uprzedzenia naszych władz. Internowano by gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych członków kierownictwa. Taki rozkaz otrzymał gen.
Aczałow o czym już wspomniałem.
Maciej Korkuć twierdzi, że odpowiedzialność Jaruzelskiego za zdławienie polskiej szansy na uzyskanie niepodległości nie ulega wątpliwości.
Historyk wielce się myli. Szanse na uzyskanie niepodległości przez
Polskę w 1981 roku były dokładnie takie same jak szanse Czechosłowacji w roku 1968. Co do tego są zgodni wszyscy kompetentni i
uczciwi badacze historii najnowszej.
***
Swój artykuł Maciej Korkuć zakończył „prokuratorskim” (tak to
określił) pytaniem: Dlaczego Jaruzelski jest wciąż jednym z najwyższych generałów Wojska Polskiego? Ja już artykuł zakończę pytaniem nie prokuratorskim, lecz obywatelskim. Jak długo jeszcze
prace IPN-owskich historyków o takich kwalifikacjach, jakie zaprezentował pan Korkuć, będą opłacane z pieniędzy podatników?
Czesław BIELEJEWSKI
WOJENNY. W niej właśnie dowódcy wojskowi
wysokich szczebli i historycy oddają pełną
wiedzę o Generale, jako wybitnym dowódcy,
mężu stanu i Jego zasługach w uratowaniu
Polski przed tragedią.
Zespół autorów książki zasługuje na głęboki szacunek z naszej strony, że odważnie stanął
w obronie Generała – poniewieranego oskarżeniami przez IPN, prawicowych polityków i
publicystów w rodzaju Macieja Rybińskiego
(Gazeta Polska nr 17 z 25.04.2007 r.).
Generał Wojciech Jaruzelski – nie tyle
w swojej obronie co w wyjaśnieniu prawdy – napisał i opublikował szereg opracowań i książek, jak:
Stan Wojenny. Dlaczego?, Różnić się mądrze,
Wyjaśnienia, Przed Sądem, Przeciwko bezprawiu, Pod prąd i innych, a także na swojej stronie
internetowej wyjaśnił wiele spraw. Wszystkich
tych – przekonywujących i udokumentowanych
publikacji – zarówno IPN jak i prawicowi politycy
czy publicyści, nie brali pod uwagę.
Należy tylko ubolewać ,że tak się stało,
gdyż w minionych 18 latach – pełnych kłótni,
wzajemnego opluwania się i bałaganu – nie
znalazł się ani jeden polityk, który by za ten
stan wziął na siebie pełną odpowiedzialność.
Generał Wojciech Jaruzelski uczynił to bez
zwłoki i wziął na siebie pełną odpowiedzialność,
nawet nie za swoje czyny.
Niestety, nie wszystkich przekonuje okoliczność, że losy, ścieżki i drogi Polaków i Polski
– szczególnie w czasie drugiej wojny światowej,
a także po jej zakończeniu – nie układały się
według własnych planów lub marzeń, ale
według istniejącej wówczas sytuacji militarnej
i politycznej na świecie. Właśnie z tego powodu pokolenie lat wojny ma na swoim koncie
tak bogate w wydarzenia życiorysy – często
tragiczne – że może nimi obdzielić kilka lub
kilkanaście osób, którym los oszczędził je
przeżywać. Taki też bogaty życiorys ma gen.
armii Wojciech Jaruzelski. Zsyłka na Sybir wraz
Grudzień 2008
z rodziną i ciężkie warunki przetrwania. Potem,
gdy tworzyła się armia polska, wstąpił do niej i
skierowany został na szkołę oficerską. Po szkole – w składzie 5 Pułku Piechoty 2 DP 1 Armii
WP, najpierw jako dowódca plutonu zwiadu ,
a później całego zwiadu pułku, brał udział w
walkach na pierwszej linii frontu od Warszawy,
poprzez Wał Pomorski, Bałtyk i Odrę do Łaby.
Po wojnie położył ogromne zasługi w umacnianiu obronności kraju i dowodzeniu armią, będąc
Ministrem Obrony Narodowej.
Tych i innych zasług Generała dla Ojczyzny, dziś – politycy prawicy – nie widzą. Gorzej,
bo w sposób niedopuszczalny pomniejszają na
każdym kroku niepodważalne zasługi z okresu
wojny. Oto bowiem na oficjalnym serwisie internetowym Prezydenta RP ( www.prezydent.
pl) w kolumnie: Prezydenci – opublikowany jest
życiorys gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego.
W miejsce szlaku bojowego wstawiono zapis,
że „ Powrócił do Polski wraz z armią gen.
Zygmunta Berlinga”. To tak, jakby ten powrót
odbył się w salonce wagonu osobowego. O
bogatym w wydarzenia szlaku bojowym – ani
słowa. A przecież nie był na tyłach frontu, a na
pierwszej linii i terenach zajętych przez wroga w
celu ujęcia jeńców i dokonania rozpoznania dla
kierunków natarcia własnych jednostek.
Zabrakło tam tez miejsca na wpisanie
orderów i odznaczeń bojowych, nadanych
za udział w walkach frontowych, jak: Krzyż
Srebrny Orderu Virtuti Militari, dwukrotnie
Krzyż Walecznych, trzykrotnie Srebrny Medal
Zasłużonym na Polu Chwały i innych orderów
polskimi i ponad dwadzieścia najwyższych
– zagranicznych. Ale nie tylko to, że pominięto
całkowicie walki frontowe. Postawiono w tym
okrojonym życiorysie następujący zarzut: „ W
latach 1945 – 1947 brał udział w zwalczaniu
niepodległościowego podziemia oraz partyzantki ukraińskich nacjonalistów”.
W swoim życiu czytałem już różne dokumenty, ale jak przeczytałem te wypociny, to
trudno pojąć do jakiego stopnia zaślepienia
i głupoty politycznej doszli autorzy tego zapisu z Kancelarii Prezydenta RP? Stawianie
zarzutu Generałowi, że walczył z UPA, zakrawa na zdradę narodowych interesów Polski
G³os Weterana i Rezerwisty
przez autorów zapisu. W ten sposób bowiem
oficjalnie potwierdza się, że walki zbrojne
OUN – UPA w Polsce o oderwanie od niej tzw.
„Zakierzońskiego kraju” i mordowanie na tych
terenach ludności były słuszne. Wojsko Polskie
natomiast – według rozumowania tych autorów
– dokonało na OUN- UPA przestępstwa, gdyż
był to „związek przestępczy”, którym kierował
gen, armii Wojciech Jaruzelski.
W taki sam sposób banderowskich
zbrodniarzy zrehabilitował tez całkowicie
IPN, czyniąc z 25 tysięcy oficerów i żołnierzy
Wojska Polskiego – biorących udział w operacji
wojskowej „Wisła” – „związek przestępczy”.
Jest to niespotykana hańba i panowie z
IPN nie mogą udawać, że to nie ich dzieło,
bowiem świadczą o tym wyprodukowane i
podane do publicznej wiadomości dokumenty.
Oto przykłady:
„INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Oddziałowe Biuro Edukacji
Publicznej w Rzeszowie – Kwestionariusz nr:
Rz/WSR/0005, wypełnił Tomasz Bereza, znak
akt: Sr.1997/48 – INDEKS REPRESJONOWANYCH W PRL Z POWODÓW POLITYCZNYCH
– KWESTIONARIUSZ OSOBY REPRESJONOWANEJ.
BOCHTAŁOWSKI Ludomir ps. „Zenko”, s. Kornela i Eugenii,urodz.16.XII.1921
r. Stopczałów, pow. Kołomyja, narodowość
ukraińska, grekokatolik, wykształcenie średnie
i 7 semestrów politechniki, instruktor wojskowy
w kureniu „Rena”, zatrzymany 03 .IX.1947 r. w
miejscowości Janosikovo w Czechosłowacji.
Skazany przez WSR w Rzeszowie na karę
śmierci 30.III.1949 r. za to , że „ od miesiąca
stycznia 1945 roku do dnia 3 września 1947
roku na terenie powiatu sanockiego, leskiego i przemyskiego woj. rzeszowskiego, był
członkiem związku przestępczego >>U.P.A.>>
i z bronią palną brał udział w gwałtownych
zamachach: w 1945 r. na posterunek MO
w Maćkowicach i na wieś Bircza; w 1946 r.
w siedmiu napadach na WP; w 1947 r. w siedmiu napadach na WP; sześciokrotnie w paleniu
wsi i siedmiokrotnie w napadach na wojsko
w Czechosłowacji.„
SĄD NAD HISTORIĄ
Trwa sądowy proces tzw. „autorów stanu wojennego”. Pięciu sędziów
ma ocenić zasadność wprowadzenia stanu wojennego (bo jakże inaczej
osądzić jego autorów?), chociaż nie dokonali tego historycy, którzy są
bardziej kompetentni w ocenia faktów historycznych. Mówiąc o historykach
myślę o ludziach posiadających rzetelną wiedzę historyczną, doświadczenie
i obiektywizm historyczny. Nie spełniają tych warunków pseudohistorycy z
IPN, przynajmniej w zakresie obiektywizmu. Rzecznikiem prawdy nie jest
też Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Janusz Kochanowski, który przed
wyrokiem sądu i oceną historyków nazwał gen. Wojciecha Jaruzelskiego
„mordercą” i ośmielił się swój „wyrok” jako osoba publiczna, przedstawić
w telewizji. Jest to zwykłe draństwo panie „rzeczniku”.
Zarzuty postawione przez prokuraturę niektórym członkom WRON są
tak absurdalne, że nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Np. utworzenie
organizacji zbrojnej o charakterze przestępczym mającej na celu.... itd.
Trudno żeby wojskowi nie należeli do „organizacji” i to zbrojnej, bo
z zasady takie jest wojsko. Jednakże cel działania tejże organizacji z
pewnością nie miał charakteru przestępczego.
Generał Wojciech Jaruzelski wielokrotnie przedstawiał argumenty
broniące tezy, że stan wojenny w tamtej sytuacji ekonomicznej i politycznej
był mniejszym złem (patrz wydawnictwo z 2005 r. „Pod prąd”), ale Jego
argumenty trafiają na mur obojętności i niezrozumienia wynikającego z
niechęci do Jego osoby oraz negacji ze strony sporej części społeczeństwa,
negacji ugruntowanej przez byłą opozycję, będąca dziś u władzy. Co dziwne
– najbardziej zaciekłym przeciwnikiem generała i stanu wojennego, głuchymi
www.gwir.pl
Na liście represjonowanych przez PRL ze
względów politycznych, znalazł się też dowódca
sotni UPA Szczygielski Wołodymyr ps. „Burłak”,
znany z napadów na Birczę w pow. Przemyskim
, Szewczuk Wasyl, ps. „Płastun”.”Kadyło” ur.
12.VIII l903 r w Stryju, który w sotniach UPA
„Kryłacza” i „Hromenki” z kurenia „Rena” pełnił
od 1945 do 15 .VI.1947 r. funkcję kapelana, brał
czynny udział w napadach z bronią w ręku i rozgrzeszał bandytów z UPA za dokonane zbrodnie na żołnierzach Wojska Polskiego i ludności
cywilnej, oraz inni zbrodniarze z UPA.
Takich oto ludzi IPN zrehabilitował, a z gen.
Wojciecha Jaruzelskiego robi przestępcę, że
zwalczał „partyzantkę ukraińskich nacjonalistów” z UPA.
Zadziwiać też musi fakt, że prawicowe
oszołomy w każdą rocznicę stanu wojennego,
urządzają pod miejscem zamieszkania gen.
Wojciecha Jaruzelskiego gorszące sceny,
a nie urządzają ich pod siedzibami IPN, który
zrównał polskie „niepodległościowe podziemie”
z „partyzantką ukraińskich nacjonalistów”.
W tym miejscu, stawiając pytanie: dlaczego się tak dzieje w Polsce? – przytoczę
wypowiedź Winstona Churchilla – premiera
Wielkiej Brytanii w czasie drugiej wojny światowej, który w I tomie swoich pamiętników
napisał o Polakach:
„ Historia ma swoją tragiczna tajemnicę,
właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni
do heroizmu i posiadają cnoty waleczności i
wdzięku, a którzy wykazują w swoim życiu podstawowym niedostatki nieuleczalne. Wspaniali
w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni
i nędzni w chwili zwycięstwa, odważni z odważnych są częstokroć kierowani przez podłych
pomiędzy najpodlejszymi”. Nic dodać, nic ująć
do polityki PiS i twórców IPN.
Tak to niestety wygląda współczesna historia Polski w wydaniu prawicy. Nasza żołnierska
brać widzi to inaczej i przesyła gen. armii Wojciechowi Jaruzelskiemu najlepsze życzenia
długich lat życia w dobrym zdrowiu i spokoju,
z podzięką serdeczną za wierną służbę swojej
Ojczyźnie – Polsce.
Łukasz KUŹMICZ
Rzeszów
na argumenty, są ludzie młodzi, którzy w tym czasie mieli zaledwie po parę
lat lub nie było ich jeszcze na świecie.
Ale jest też bardzo dużo ludzi, którzy byli w pełni dorośli (do których i
ja się zaliczam – emeryt od września 1981 roku), którzy przeżyli ten trudny
okres i dobrze pamiętają strach i niepewność w momencie ogłoszenia stanu
wojennego (prawie nikomu nie znanych wówczas słów). Potem nastąpiła
swoista ulga, że wszystkie jego uciążliwości nie są wprowadzane przez
żądnych niesienia nam „braterskiej pomocy” sąsiadów. Nie byłem ja ani
też nikt z bliskich mi osób internowany, ale mam świadomość dramatu
tysięcy ludzi, którym ograniczono tak cenną wolność. Inne uciążliwości
stanu wojennego przeżywałem wraz z całym społeczeństwem i wcale mi
z tym łatwo nie było.
Odnoszę wrażenie, że wiele osób w swoim zacietrzewieniu nie dostrzegało wówczas i nie chce obiektywnie mówić dzisiaj o sytuacji w
tamtych czasach. Np. o informacji przedstawionej w sądzie przez gen.
Wojciecha Jaruzelskiego o zagrożeniu bezpieczeństwa władz i ludzi z nią
związanych ze strony ekstremalnych sił ówczesnej opozycji. Prof. Andrzej
Czuma mówi że to kłamstwo. Czyżby pan profesor żył wówczas w innym
kraju, niż ja i nie słyszał często cytowanego wierszyka „...a na drzewach
zamiast liści, będą wisieć komuniści”? To nie była dziecinna wyliczanka,
a realna groźba, wprawdzie nie zapisana w programie „Solidarności”, ale
tkwiąca w umysłach części jej członków.
Największą tragedią są ofiary śmiertelne związane ze stanem wojennym. Mówi się o około stu ofiarach (liczba chyba przesadzona), straciły
życie w trakcie dokonującej się zmiany ustrojowej. Przypomnę, że w przewrocie majowym dokonanym przez marszałka Józefa Piłsudskiego w
czasie którego obalony został legalny rząd premiera. Wincentego Witosa
17
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, w ciągu trzech dni zginęło
379 osób (o czym milczą dziś nawet niektóre encyklopedie), a nastąpiła
tylko zmiana władzy w ramach tego samego ustroju. We wszystkich
przypadkach śmierć ludzka jest dramatem w wymiarze indywidualnym i
tragedią w życiu społecznym, ale odnoszę wrażenie, że niektórym zaciekłym
przeciwnikom PRL-u i stanu wojennego za mało jest grobów i pomników
do składania wieńców w trakcie coraz głośniejszych uroczystości
rocznicowych. A ja myślę, że polskiemu społeczeństwu wystarczyłby
symbol najdramatyczniejszy – miejsce mordu i grób ks. Jerzego Popiełuszki, a nad innymi grobami potrzebna byłaby cicha modlitwa wierzących
i głęboka zaduma pozostałych – szczególnie faktycznych sprawców tych
mordów – uczciwie osądzonych i ukaranych.
Gen. W. Jaruzelski broni się sam za pomocą niepodważalnych
argumentów oraz wytykanie błędów i tendencyjność prokuratury. Ale
też ma prawo liczyć na wsparcie, choćby tylko moralne, tych osób,
które uważają, że nasz „własny” stan wojenny uratował Polskę przed
katastrofalnymi skutkami „bratniej” pomocy. Wielokrotnie latałem na
lotniska radzieckie i niemieckie w NRD i wiem jaką siłą dysponowali nasi
ówcześni sojusznicy. Wiem jakie były ich nastroje w związku z sytuacją
SWOISTE DYWAGACJE
W „Polsce Zbrojnej” nr 45 z 9 listopada 2008
roku ukazał się artykuł prof. dr. hab. Mariusza
Jędrzejki, zatytułowany: „Trudny problem z
generałem”. Autor tegoż artykułu, jako socjolog
i pedagog społeczny, naucza podobno w Pułtuskiej uczelni.
W kontekście toczącego się procesu sądowego stanu wojennego, M. Jędrzejko siląc się
na oceny działalności generała Wojciecha Jaruzelskiego, odwołuje się do artykułu niejakiego
R. Krasowskiego zamieszczonego w „Europie”.
Przytacza za nim brutalne inwektywy w stylu
prostackim; wręcz brukowym wobec Generała
Życiowe doświadczenia, wiedza społeczna i
wojskowa M. Jędrzejki sięgają do jego młodych
lat, gdy jako zawodowy oficer - instruktor młodzieżowy - pełnił służbę w Wydziale Młodzieżowym
Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Były to lata przed i po stanie wojennym.
W drugiej połowie 1981 roku liczono się
zwłaszcza w Wojsku Polskim z możliwością interwencji w Polsce armii państw członkowskich
Układu Warszawskiego. Powodem była, za
sprawą głównie „Solidarności”, destabilizująca
wówczas sytuacja społeczno-polityczna w Polsce, która spoistość tego Układu podważała.
Nie wiem, czy wówczas jako instruktor zajmujący się pracą Kół Młodzieży Wojskowej, M.
Jędrzejko zdawał sobie w pełni sprawę z możliwej dla Polski tragedii; gdyby dla zapewnienia
równowagi militarnej w podzielonym wówczas
świecie, zawłaszcza geopolitycznej w tej części
Europy w której położona jest Polska, interwencja taka nastąpiła. Trwała wojna psychologiczna
asekurowana zbrojnym pokojem mógł on każdej
chwili zapłonąć.
Może to narodowe zagrożenie było poza
zasięgiem ówczesnej wiedzy i wyobraźni M.
Jędrzejki, nie mniej był rzutkim, sprawnym
organizatorem, wpływającym skutecznie wówczas na wychowanie żołnierzy – na ich rzetelne
urzeczywistnianie również dramatycznego dla
wojska stanu wojennego. Ale z czasem wiedzę
tę powinien posiąść. Może inaczej postrzegałby
dziś sytuację Polski tamtych lat i osobę generała
W. Jaruzelskiego.
Interwenci mogli napotkać na zdecydowany opór narodu, który wsparło by Wojsko
Polskie - nie tylko kadra zawodowa, ale i dowodzone prze nią masy poborowych. Dowiodło
tego ich zaangażowanie w stan wojenny.
Wszyscy żołnierze bowiem wychowywani byli
w duchu obywatelskiej powinności, patriotyzmu
18
w Polsce – z niekłamaną otwartością i szczerością oferowali swoją
„internacjonalistyczną pomoc”. Wiem również, że my żołnierze nie
dalibyśmy się zamykać w koszarach. I co wtedy? Nie wiadomo, ale z
pewnością byłaby ogromna tragedia narodowa i wielokrotnie większe
straty niż w Budapeszcie i Pradze. Wiemy natomiast co przyniósł stan
wojenny i może właśnie dlatego jest tak dużo jego krytyków, krytyków,
którzy żyją, bo był stan wojenny.
Zastanawiam się, gdzie giną głosy tych, którzy widzą stan wojenny, tak jak gen. W. Jaruzelski, którzy nie wahają się powiedzieć: tak
musiało być. Są to głosy nieliczne, bo trzeba mieć sporo odwagi by
iść „pod prąd”. Nawet nasz kosmonauta w programie TVN „Teraz My”
odważnie bronił swojej emerytury (i słusznie, bo uzyskał ją zgodnie z prawem za działalność w kosmosie, w powietrzu i na ziemi) ale uchylił się od
odpowiedzi na dwukrotnie zadane przez redaktorów pytanie: jak obecnie
ocenia wprowadzenie stanu wojennego. Gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu życzę dużo zdrowia i wytrwałości w obronie swych racji, sądowi
obiektywizmu w ich ocenie, sympatykom Generała odwagi w Jego
obronie i w obronie prawdy historycznej.
Józef KOZŁOWSKI
i narodowej godności. Były
zatem moralne, polityczne
i organizacyjne przesłanki
oraz znaczące środki orężne realnie duchowo
i fizycznie również do przeciwstawienia się
interwencji.
Stan wojenny zapobiegł możliwej tragedii. Jego przygotowanie i przebieg zarówno
świadczyły, że ówczesne państwo polskie jest
w stanie samo rozwiązać swoje wewnętrzne
problemy, ale że jest również zdecydowane
przeciwstawić się „bratniej pomocy”. Tak postrzegali to i wyżsi polscy dowódcy roku stanu
wojennego i tak to widzą dziś. Zdawali sobie
sprawę z takiej możliwości dowódcy potencjalnych interwentów. Stan wojenny rozwiązał ten
problem narodowego zagrożenia. A to było
najważniejsze.
W styczniu 2000 roku odbył się w Augustowie II Sejmik „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Na
sejmiku tym, w imieniu dowódcy Wojsk Lądowych generała broni Zbigniewa Zalewskiego
zabrał głos pułkownik Mariusz Jędrzejko.
Zwracając się do zaproszonego na Sejmik
generała Wojciecha Jaruzelskiego powiedział:
„Pozostanie Pan zawsze uosobieniem oficera
honoru i wielkim żołnierzem”.
Bez mała 9 lat później, w rzeczonym artykule M. Jędrzejko napisał: „Nie jestem neofitą, nie
zamierzam dołączyć do grona prześmiewców
generała, nie zamierzam też go gloryfikować.
Podejmuję próbę otwarcia dyskusji o generale.
Wydaje się, że ta dyskusja jest bardziej potrzebna wojsku niż samemu generałowi, który ma
kilka różnych obliczy”.
I tu następują jedne po drugiej różne jego
dywagacje rzucające blaski, ale więcej cieni na
żołnierską drogę życiową generała Wojciecha
Jaruzelskiego. Przytacza chybione – jego
zdaniem – przypadki polityki kadrowej generała, obwinia za różne inne rzeczy także jako
polityka. Nie miejsce tu na polemikę dotyczącą
przytaczanych przezeń spraw. Ale rodzą się
takie odczucia, że omawiając fakty spogląda
na nie w końskich okularach i ocenia je w zależności skąd wieje wiatr.
Wyraża pogląd, że generałowi udało przeprowadzić stan wojenny, że miał wielkie poparcie u
kadry, że „generałowi po prostu wierzono”. Jeżeli
zatem jest sądzony, wynika logicznie z rozumowań M. Jędrzejki, to znaczy, że nie był rzetelny
wobec wojska, że interwencja nie groziła, że kierował się własnym interesem – niezależnie z jakich
powodów. Powtarza za IPN – to paranoja.
M. Jędrzejko współczuje ofiarom stanu
wojennego i sugeruje, że generał powinien
ukorzyć się przed narodem oraz przeznaczyć
1000 złotych miesięcznie ze swojej emerytury
na stypendium dla jednego z dzieci ofiar stanu
wojennego. A ile tych ofiar mogłoby być, gdyby doszło do interwencji armii państw Układu
Warszawskiego, zbrojnym starciem się Wojska
Polskiego z interwentami, na co mogły się nałożyć walki bratobójcze? Czyżby M. Jędrzejce
zabrakło wyobraźni politycznej i wojskowej że
to pomija, a może celowo?
Stan wojenny zapobiegł możliwej tragedii. Jego przygotowanie i przebieg zarówno
świadczyły, że ówczesne państwo polskie jest
w stanie samo rozwiązać swoje wewnętrzne
problemy, ale że jest również zdecydowane
przeciwstawić się „bratniej pomocy”.
Sternicy politycznej nawy III RP nawet
jakby nie zastanawiali się nad rzeczywistymi
sprawcami możliwej katastrofy, jaka zawisła
nad Polską w 1981 roku i której właśnie zapobiegł stan wojenny. A to też wymaga osądu
– powinien być wielkim obszarem badawczym
również dla IPN.
W polityce, jak w naturze życia, przedwczesny poród może okazać się nieszczęściem
i dla matki i dla dziecka. Realny socjalizm i tak
dochodził swego kresu. Stan wojenny obiektywnie jakby wytyczał nurt społecznej rzeki do
Okrągłego Stołu.
M. Jedrzejko potwierdza fakt oczywisty, że
generał Jaruzelski przez blisko ćwierć wieku
wywierał wpływ na wojsko, ale myli się konstatując, że z tego wpływu nic nie zostało! I to jakby
najbardziej go bolało. Chyba nie pojmuje, że
w jestestwie polskiego żołnierza zawodowego
mieszczą się jego narodowe, patriotyczne i propaństwowe odczucia. Są immanentne Polsce
współczesnej od odzyskania niepodległości w
1918 roku, ustroje zaś i systemy przemijają,
narody trwają.
Sprawa w istocie jest chyba prozaiczna.
Nie licząc pewnych politycznych zaścianków,
proces za stan wojenny członków WRON, której
czołową postacią jest Wojciech Jaruzelski, (a
jest to zarazem potępienie PRL) wywołuje w
kraju mieszane opinie, protesty w jego obronie.
Nastroje te nie są po myśli osądzających.
Wielokrotne przeprosiny generała Jaruzelskiego za przykrości wynikłe ze stanu
wojennego nie starczają. Upokorzenie się
dodatkowo wobec narodu - okazanie skruchy,
osądzających go „satysfakcjonowałoby” wobec
opinii publicznej: politycznie, moralnie i psychologicznie! M. Jędrzejko jakby okazywał się tego
orędownikiem.
Zbigniew.A. Ciećkowski
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
poglądy opinie
Co dalej z budową Domu Emeryta Wojskowego
Na wstępie, serdecznie dziękuję kol.
Czesławowi Świąteckiemu, który na łamach
„Głosu Weterana i Rezerwisty” (nr 11/ 2008 ),
w artykule pt. „Nie tylko jeden Dom Weterana”,
zajął stanowisko w sprawie budowy Domu
Weterana. W styczniu 2008 r., wystąpiłem z
wnioskiem o poczynienie bardziej intensywnych, niż do tej pory, zabiegów w tej kwestii.
Podjąłem ten problem na zebraniu naszego
koła, które wystąpiło z oficjalnym wnioskiem
do Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w
Poznaniu, a po pozytywnym zaopiniowaniu
zostało przekazane pismem do Zarządu
Głównego naszego Związku. Mogłem mieć
nadzieję, że w tak ważnej sprawie, prace w
tym kierunku ruszą w szybszym tempie. Tym
bardziej, że napisałem w artykule „Szacunek
dla starszych osób” („GWiR” 2008, nr 2),
gdzie szukać obiektów i pieniędzy. Ponadto,
głos w tej kwestii zabrał także kol. Stanisław
Markiel („GWiR” 2008, nr 6), wysuwając
propozycje w celu zrealizowania tej mojej
inicjatywy. Starałem się „nieśmiało” poruszyć
ten temat w swoim wystąpieniu na X Jubileuszowym Sejmiku Korespondentów Głosu
Weterana i Rezerwisty (22.04-25.04 2008 r.)
w Poznaniu, proponując utworzenie Komitetu Organizacyjnego – niestety, ponownie na
długie miesiące zapadła cisza. Co prawda,
na łamach („GWiR” 2008, nr 9) w „Słowie
prezesa” ukazała się krótka wzmianka, że są
czynione określone działania, lecz sprawy to
jednak nie załatwia, a liczba oczekujących na
opiekę, w tego typu domu rośnie.
Z uwagi na ten ważny problem, na rozwiązanie którego liczy wielu emerytów i rencistów
wojskowych, chcielibyśmy w naszym kole,
skąd wyszła ta inicjatywa, wiedzieć, jakie
ŻOŁNIERSKIE WDOWy
Były spełnieniem żołnierskich marzeń,
źródłem motywacji mężów do ofiarnej służby
Ojczyźnie. Dzieliły z nimi radości, ale także trudy wynikające ze specyfiki służby, zwłaszcza
w tzw. zielonych garnizonach. Utworzyły ORW
(Organizację Rodzin Wojskowych), później
Stowarzyszenie „Rodzina Wojskowa” w celu
doskonalenia form współżycia społecznego
w wojskowym środowisku.
Z chwilą zakończenia czynnej służby przez
mężów rozpoczęły nowy etap życia w ciągle
pogarszających się warunkach socjalnych,
bytowych i zdrowotnych, przy nękających chorobach i drożejących lekach. Przeżyły śmierć
mężów – żołnierzy. Dołączyły do grona wdów
i... zostały zapomniane przez pracodawców
męża. Murzyn zrobił swoje...
ORW przekształciła się w Stowarzyszenie „Rodzina Wojskowa”. Nie wstąpiły do tej
organizacji, działającej w istniejących jeszcze
garnizonach i zajmującej się problemami rodzin
żołnierzy zawodowych pełniących służbę. Niewiele to miało wspólnego z zainteresowaniami
wdów po żołnierzach zawodowych. Przy czym
dużą rolę odgrywała różnica wieku obu grup.
Opuszczone przez dowództwa, nie mając
kontaktu z nimi, tworzą osiedlowe i garnizonowe
Grupy Wdów w celu udzielania sobie pomocy
i utrzymywania dawnych więzi koleżeńskich.
Jako grupy nieformalne (bez rejestru w KRSRS), nie płacą składek (bo „czarna kasa”),
nie tworzą struktur organizacyjnych, nie mają
statutu ani programu działania, nie mogą więc
znaleźć się w „Rejestrze porozumień o współpracy MON z organizacjami pozarządowymi”.
Dlatego też nie mogą otrzymać finansowego
(i innego) wsparcia od MON, jak np. „Rodzina
Wojskowa”.
Od czasu powstania ZBŻZ próbowały
zbliżenia i oczekiwały pomocy, uczestnicząc
w przedsięwzięciach organizowanych przez
koła Związku, zwłaszcza podczas obchodzenia świąt państwowych i wojskowych, w
wycieczkach rekreacyjnych i na grzybobranie,
co jednak bardzo obciążało budżety kół, gdyż
trudno było liczyć na wdowi grosz...
Były pomysły, aby uczynić Je członkiniami ZBŻZiORWP, ale większość wdów nie zgodziła się ze względu na brak zainteresowania
sprawami Związku, obowiązki rodzinne oraz
obowiązek płacenia składek. Zresztą były także sprzeciwy ze strony mężczyzn – członków
kół, gdy groziło to liczebną przewagą wdów
nad byłymi żołnierzami. Przykład: W 1990
roku Koło nr 1 ZBŻZiORWP przy Dowództwie
2 KOP w Bydgoszczy liczyło 74 członków,
a wdów po żołnierzach zawodowych w
Dowództwie 2 Korpusu Obrony Powietrznej,
podopiecznych Koła, było 110.
Poczuwając się do obowiązku uzupełnienia statutowego zadania – reprezentowania
interesów całego środowiska byłych żołnierzy
zawodowych i członków ich rodzin, niezależnie od członkostwa w Związku, na początku
2003 roku Zarząd Wojewódzki ZBŻZiORWP
w Bydgoszczy zbadał sytuację wdów po
żołnierzach zawodowych w rejonie działania
podległych Kół. Na podstawie zebranych informacji postanowiono zorganizować 6 marca
2003 roku naradę przedstawicieli ZW z przewodniczącymi kół Stowarzyszenia „Rodzina
Wojskowa” oraz przewodniczącymi Grup
Wdów działających w garnizonie Bydgoszcz
(w nieformalnym podziale garnizon wojsk
lądowych i garnizon wojsk lotniczych).
Zamiarem narady było ustalenie możliwości połączenia Grup Wdów ze stowarzyszeniem „Rodzina Wojskowa” przy udziale ZW
ZBŻZiORWP (patrz art. „Rodzina Wojskowa”
„GWiR” nr 6 z 2003 roku). Niestety, przez
pięć lat nie podejmowano tematu, nie było
woli wszystkich zainteresowanych stron.
Brak formalnej organizacji spowodował, że
topniały zastępy wdów chętnych do działania,
podjęto praktyczne – nie teoretyczne działania i kiedy ewentualnie może nastąpić finał
uruchomienia Domu Emeryta Wojskowego.
Myślę, że gdyby koledzy korespondenci
„GWiR”, aktywniej poparli tę inicjatywę i
wspólnie na łamach naszej związkowej
gazety, artykułami i głosami na zebraniach
sprawozdawczo-wyborczych kół i zarządów
wojewódzkich ZBŻZiORWP, a także na
Zjeździe mówili o potrzebie uruchomienia
tego obiektu, zmobilizujemy nasze władze
z Zarządu Głównego do zrealizowania tej
jakże szczytnej idei. Tym bardziej, że w gestii
wojska jest nadal wiele obiektów nadających
się na Dom Emeryta Wojskowego, w którym
wielu emerytów i rencistów za pełną oddania
służbę dla Ojczyzny, mogliby godnie spędzić ostatnie lata swego życia.
Tadeusz BÖHM
zmniejszał się ich udział w przedsięwzięciach
organizowanych przez zarząd kół. Na domiar
złego – bardzo aktywne do niedawna Koło S
towarzyszenia „Rodzina Wojskowa” garnizonu lotniczego w Bydgoszczy po likwidacji
jednostek patronackich (pułku lotniczego
i Dowództwa Korpusu OP), zaprzestało
działalności. Grozi to utratą wieloletniego
dorobku kobiecego aktywu w środowisku
rodzin wojskowych.
Zarząd Koła nr 1 ZBŻZiORWP w Bydgoszczy podjął próbę udzielenia pomocy
wdowom po żołnierzach zawodowych byłego
garnizonu lotniczego w utworzeniu formalnej,
samodzielnej organizacji wdów względnie
autonomicznego Klubu Wdów przy Stowarzyszeniu „Rodzina Wojskowa”.
W tym celu przyjęto w poczet członków
Koła nr 1 zarząd (nieformalny) Grupy Wdów
działającej od dziesięciu lat pod opieką tegoż Koła w składzie: przewodnicząca pani
Katarzyna Kwasowiec oraz członkinie: pani
Elżbieta Wujciów i pani Anna Murawska.
Panie udzieliły wszelkich informacji
o położeniu wdów po żołnierzach zawodowych
w byłym garnizonie Lotniczym Bydgoszcz.
Dobre stosunki ZG ZBŻZiORWP z ZG
Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” pozwalają mieć nadzieję, że problem wdów po
żołnierzach zawodowych zostanie pomyślnie
rozwiązany.
O wstawiennictwo w tej sprawie w ZG
Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” uprosiłem marszałkową X Sejmiku Korespondentów
„GWiR” panią Stanisławę Garbalińską.
Godna (moim zdaniem) rozpatrzenia
na zbliżającym się VIII Krajowym Zjeździe
Związku jest propozycja utworzenia w ramach Związku, Klubu Wdów po żołnierzach
zawodowych WP i określenie ich statusu w
statucie Związku.
Prawie podwojenie liczby członków
Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” lub
ZBŻZiORWP dzięki włączeniu w ich struktury
Klubu Wdów po żołnierzach zawodowych
umocniłoby pozycję tych organizacji w tworzącej się Federacji Pozarządowych Organizacji
Żołnierskich.
Jerzy KRUSZYŃSKI
19
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
Cieszą mnie zróżnicowane poglądy
prezentowane na Waszych łamach. Jednak
w sprawie niektórych, zwłaszcza z lipcowego
numeru, pragnę zająć stanowisko.
W pełni zgadzam się z poglądami
p. W. Hudysza w („Zwierzenia weterana
–II”), że niektóre osoby, które zdobyły dyplomy
w III RP teraz ją patologicznie opluwają i głoszą
naukowe brednie.
Także z wypowiedzią p. R. Białeckiego o
działalności Instytutu gen. E. Rozłubirskiego,
słusznie krytykującego selekcjonerów najnowszej historii RP (w domyśle IPN), którzy piszą
historię od nowa, mówiąc o sowieckiej okupacji
RP po II wojnie światowej.
Ku memu zdumieniu takie skrajne, poprawiające najnowszą historię poglądy głosi również
Wracając
do przyjaciela
i szpiega
Przeczytałem pięć odcinków wspomnień
„Mój Przyjaciel – szpieg i zdrajca (?)„. Na
wstępie uwaga: relacja płk. Maksymiliana
Buczka, na którą powołuje się autor w 5.
odcinku ukazała się nie w maju z 2000 r. lecz
w „GWiR” nr 5 z 2004 s. 13-14. Przeczytałem
także notę Redakcji zamieszczoną na końcu
odcinka 4. A oto moja reakcja.
Czytając wspomnienia autora – płk. Jana
Nikiforowa (patrz miesięczniki „GWiR” nr 3 i 7
z 2008), zdałem sobie sprawę, że autorowi nie
chodzi o gloryfikowanie postaci Ryszarda Kuklińskiego lecz o przedstawienie meandrów
długiej drogi „przyjaźni”, z której dziś płk Jan
Nikiforow pewnie nie jest dumny. Sądzę, że
analizując swoją przyjaźń, autor w pełni zdaje
sobie sprawę, jak był wykorzystywany przez
tego cwaniaka i jak umiejętnie był dezinformowany przez „kolegę” o jego dobrobycie.
Zdarzenia na służbie 25 października
1962 roku wydawały się autorowi dziwne, a
członek Rady Redakcyjnej „Głosu Weterana i
Rezerwisty” p. Władysław Żmijewski. Określił
on bardzo trafnie (s. 12, art. „Moje refleksje ...”)
wykładnię kard. H. Gulbinowicza, że „...Zachód
skazał nas na 45-letnią niewolę...”.
Serwilizm wobec kościelnego hierarchy,
bezrefleksyjność, czy też zwykła głupota towarzyszyły „refleksjom” p. Żmijewskiego.
Proponuję, by przejechał się po wioskach i
dużych zakładach przemysłowych i zapytał ludzi,
czy za Gierka żyli w niewoli? To, że mieliśmy
ograniczoną suwerenność, nie upoważnia do
głoszenia takich bzdur. Mam nadzieję, że to pogląd indywidualny, nie całego zespołu „GWiR”.
Na koniec, komentarz „fakty, pomówienia,
mity” przewodniczącego Rady Redakcyjnej
Zbigniewa Ciećkowskiego – jest trafny w
większości poglądów. Ale jest zbyt wyważony w
odniesieniu do genezy aktualnego antysemityzmu. Obecnie antysemityzm pielęgnuje przede
wszystkim kler katolicki, zwłaszcza niskiego
szczebla. Jego czołowym przedstawicielem jest
prałat Jankowski, o. Rydzyk et cons. Także
hierarchowie unikają jego potępienia vide były
biskup polowy WP.
Przytaczacie piękne, żałobne motto ks. Twardowskiego. Ja przypomnę jego wierszyk:
Koci, koci łapci, pojedziem do babci,
ale ani słówka, bo babcia żydówka.
Pozdrawiam!
Stanisław ROGALA
Wrocław
jednak zgodził się, by R. Kukliński opuścił służbę, ponieważ umówił się na randkę z mężatką
– żoną oficera WSW, mimo że wcześniej wiedział o planowej służbie jako pomocnik oficera
dyżurnego ASG. Dla mnie to niedopuszczalne,
skandal i bardzo niskie morale oficera. Nigdy
nie mógłbym polegać na takim oficerze. A propozycja – oferta spotkania ze znajomą złożona
autorowi? Ze znajomą zakwaterowaną w 1964
roku w hotelu ASG? O czym to świadczy?
O podłości, braku szacunku dla kolegi i tej
kobiety. A może chodziło o coś innego, by
wrobić kolegę i mieć go w garści?
Już w 1963 roku kol. Jan doskonale zdawał sobie sprawę, że wydarzenia ze służby
dyżurnej – połamanie nóg to był jakiś blef.
Udawał, że wszystko gra? Nadal uważał go
za kolegę? Zresztą w 3. odcinku autor sam
przyznał , że „Udałem, że w bajkę tę uwierzyłem”.
Zauważyłem, że dziwnie łatwo zaliczał
znaczne zaległości w nauce spowodowane
tym połamaniem nóg. „Bohater” Kukliński
nie spisał się też jako przewodnik do BorneSulimowo. Generał Józef Kamiński uratował
mu tyłek.
Jeszcze ten przypadek opisany przez płk.
Maksymiliana Buczka („GWiR” nr 5 z 2004
r. s. 13-14) tego trzydniowego szefa sztabu
pułku i niesławny fragment pokłosia tego
pobytu – nakrycia na szpiegowskiej robocie
plut. Kwapiszewskiego, który służył mu za
przewodnika 12 września1965 roku.
W powiązaniu z tym jakże ciekawy
jest artykuł gen. Zdzisława Rozbickiego
zamieszczony w „GWiR” nr 6 z 2004 r. s.
5-6 pt. „Panowie macież wy odwagę...”.
Szczególnie w części końcowej odnoszącej
się do R. Kuklińskiego, do jego znacznego
dorobku materialnego: własny dom, bogaty
jacht, gospodarstwo ogrodnicze, samochody
(wcześniej skuter Lambretta i żaglówka). Za
pułkownikowską pensję z pewnością tego
nie kupił.
Chętnie bym się dowiedział, jaką kwotę
odszkodowania otrzymał Ryszard Kukliński
za pozostawione mienie w Polsce.
Oceniam, na podstawie tego co napisał
autor, że ta znajomość – koleżeństwo było
nieszczere, a z wiadomych powodów, znanych
tylko autorowi, jednostronne.
(-) Kazimierz SZEWCZYK
Od redakcji. W następnym numerze
opublikujemy artykuł Jana Nikiforowa pt.
„Synowie Ryszarda Kuklińskiego”.
dział redagowany przez fundację
Uznanie dla pełnomocników i oczekiwania...
21 października 2008
roku w sali konferencyjnej
Dowództwa Garnizonu
Warszawa przy ul. 11 Listopada 17/19 odbyła się
narada pełnomocników Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, w której wzięli udział
powołani przez Zarząd Fundacji przedstawiciele
terenowych ogniw Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego
(w kilku przypadkach razem z prezesami lub z
wiceprezesami tych ogniw).
Zarząd Fundacji dobrze przygotował się
do tego przedsięwzięcia, bowiem kompetencje
działających w terenie jej przedstawicieli mają
istotne znaczenie w zakresie realizacji statutowych celów Fundacji. Wychodząc, poniekąd
naprzeciw dążeniom Zarządu, uczestnicy narady
postarali się o wysoką frekwencję. Zapewniono
im wysłuchanie informacji prezesa Zarządu
Fundacji płk. Mieczysława Mikruta o aktualnych
problemach działalności Fundacji, dyrektora
20
Departamentu Spraw Socjalnych
MON płk. Stanisława Filipczaka
o nowelizowanym rozporządzeniu ministra obrony narodowej w
sprawie funduszu socjalnego oraz
przedstawiciela ZG ZBŻZiORWP płk.
Antoniego Parzyszka o wynikach
realizacji opieki specjalnej (paliatywnej) w 2007 i 2008 roku.
Uczestnicy narady w dyskusji
akcentowali, w szczególności, dużą pożyteczność fundacyjnej działalności pomocowej, jak
również lokalną troskę o tych potrzebujących
pomocy, którym żyje się ciężko ze względu na
ich stan zdrowia, często nieuleczalne choroby
oraz inne przeciwności losu.
Sądzę, że z informacji prezesa Zarządu
płk. M. Mikruta należy i warto przytoczyć
chociażby kilka zdań. Oto one:
Do roku 2005 podstawowymi formami pozyskiwania środków finansowych i materialnych
przez Zarząd Fundacji były: darowizny osób
fizycznych i prawnych; sprzedaż fundacyjnych
„cegiełek” o nominałach „2” i „5” zł; przychody z
oprocentowania lokat bankowych; dotacje MON
na realizację zadań publicznych.
(Od autora: od roku 2006 radykalnie ograniczone).
***
Od 2005 roku zasadniczym źródłem przychodów Fundacji stały się odpisy 1% od podatku
od osób fizycznych.
Grudzień 2008
***
W 2006 roku status „organizacji pożytku
publicznego” uzyskał również Związek Byłych
Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy
Wojska Polskiego. Drugi rok z rzędu członkowie
Związku stanęli przed alternatywą przy rozliczeniach z fiskusem – dla kogo przeznaczyć 1% od
podatku – dla Fundacji czy dla Związku. Sam
fakt bycia członkiem Związku oraz działania
organizacyjne Zarządu Głównego, zarządów
wojewódzkich i zarządów rejonowych sprawiają,
że ubywa chętnych do przekazywania 1% od
podatku na Fundację.
Rezultat: w 2008 roku Fundacja otrzymała
z odpisów 1% od podatku około 80.000,00 zł
mniej niż w 2007 roku.
***
Jeżeli już członków Związku prosi się
i agituje o odpisanie 1% od podatku głównie na
rzecz Związku, to niech zaktywizowane zostaną
działania organizacyjne i promocyjne w sprawie
zasilania środków Fundacji w środowisku emerytów i rencistów wojskowych oraz członków ich
rodzin pozostających poza Związkiem.
***
I z wniosków...
1. Z każdym rokiem, zwłaszcza w ostatnich
czterech latach, gdy do Zarządu Fundacji zaczęło przychodzić więcej niż 200, a nawet więcej
niż 300 próśb o pomoc materialną, widać że
Fundacja w środowisku emerytów i rencistów
wojskowych jest coraz bardziej potrzebna. Dla
wielu osób z formalnych powodów niedostępny
jest fundusz socjalny Wojskowych Biur Emerytalnych (limitowana kwota dochodu przypadająca
na jedną osobę w rodzinie).
2. Władze Fundacji – Zarząd i Rada – mają
wystarczającą determinację, nie pomijając
i ambicji, aby sprostać oczekiwaniom osób
G³os Weterana i Rezerwisty
przewlekle i ciężko schorowanym, dotkniętym
zdarzeniami losowymi i żyjącymi w niedostatku
materialnym, czyli biedzie.
3. Aby jednak sprostać tym oczekiwaniom,
konieczny jest duży wysiłek organizacyjny i
promocyjny, prowadzący do pomnożenia środków finansowych. Tymczasem z efektów tego
wysiłku nie możemy być zadowoleni. Emerytów,
rencistów i inwalidów wojskowych jest około
155 tys. Odpisów 1% od podatku w 2008 roku
za 2007 rok dokonało 4418 osób, aż się prosi,
aby dopowiedzieć – zaledwie! Stanowi to tylko
2,85% ogółu osób z tego środowiska. A przecież
Spotkanie pod hasłem:
„Pomóż dzisiaj kolegom w potrzebie
– jutro koledzy pomogą tobie!”
To wspaniałe – świadczące o dużej
wrażliwości sumienia – hasło jednoczy dzisiaj
młodych i starych żołnierzy. I zapewne tak
jakby tego chcieli jego twórcy przyczynia
się do wzrostu popularności pomocowej
działalności Fundacji Pomocy Emerytom i
Rencistom Wojskowym, a przede wszystkim,
skupia środowisko byłych i obecnych żołnierzy wokół idei niesienia pomocy słabszym.
Ta zasada, którą możemy nazwać zasadą dobroczynności, warta jest spopularyzowania nie tylko wśród emerytów i rencistów
wojskowych, ale także wśród szerokiego
grona żołnierzy służby czynnej wszystkich
korpusów. Niesienie pomocy słabszym to
działanie na wskroś szlachetne, nacechowane humanitaryzmem, od prawie 17 lat nie
jest obce żołnierzom. Nawet
jeżeli uchodzą oni za twardych
duchem.
Dwa lata temu Zarząd
Fundacji Pomocy Emerytom
i Rencistom Wojskowym i
Konwent Dziekanów Korpusu
Oficerów Zawodowych Wojska
Polskiego, pod kierownictwem
płk. Anatola Tichoniuka, podpisali porozumienie o współpracy (jest
dostępne na stronie (http//www.kdkowp.
wp.mil.pl.dokumenty/Porozumienie.doc).
Stanowi ono kanwę do wymiany informacji
między kierownictwami obydwu instytucji i
zapewnia Fundacji możliwość kolportowania
w jednostkach wojskowych, uczelniach,
centrach szkolenia i instytucjach materiałów
informacyjnych i promocyjnych o Fundacji.
Dzięki życzliwości 30 września 2008
roku za pośrednictwem strony internatowej
(http://www./kdkowp.wp.mil.pl/index2.html)
Konwentu, Zarząd Fundacji mógł przekazać
serdeczne podziękowanie szefowi Sztabu
Generalnego WP generałowi Franciszkowi
www.gwir.pl
jakąś część odpisów 1% trzeba przypisać kadrze
zawodowej Wojska Polskiego.
***
Aby treści narady pełnomocników Fundacji
nie uszły w przysłowiowe powietrze, uczestnikom
– z przeznaczeniem dla Zarządów Wojewódzkich
i Zarządów Rejonowych – przekazano informację
prezesa Zarządu Fundacji, fundacyjny folder,
wzór nowych cegiełek o nominałach „2”, „5”, i
„10” zł. Ogniwom (kilku) nie reprezentowanym na
naradzie materiały zostały przesłane.
Osobom uczestniczącym w naradzie, a poprzez nich prezesom i wiceprezesom ds. socjalno-zdrowotnych wszystkich ogniw ZBŻZiORWP,
serdecznie podziękowano za pracę na rzecz
Fundacji. Uczestnicy otrzymali również upominki
książkowe.
Naradę zorganizowano przy finansowym
wsparciu Departamentu Wychowania i Promocji
Obronności MON.
Stanisław TORCHAŁA
Autor jest sekretarzem Zarządu Fundacji PEiRW
Foto Jerzy REINERT
Gągorowi oraz dowódcom rodzajów sił
zbrojnych, okręgów wojskowych, komendantom – rektorom instytutów, szefom WSzW
oraz dowódcom jednostek za umożliwienie
rozprowadzenia w grudniu i styczniu fundacyjnego „Apelu” w sprawie przeznaczenia
1% od podatku na rzecz pomocowej działalności Fundacji.
W duchu pomyślnie rozwijającej się
współpracy 29 września 2008 roku odbyło się
spotkanie w siedzibie konwentu, podczas którego prezes Zarządu Fundacji płk Mieczysław
Mikrut przekazał konwentowi grawerowany
dyplom „Za Zasługi dla Fundacji PEiRW”, a
dziekanom i mężom zaufania członkowie Zarządu Fundacji wręczyli fundacyjne medale.
Zarząd Fundacji otrzymał od płk. A.
Tichoniuka ryngraf Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych WP. Spotkanie
przebiegało w bardzo serdecznej atmosferze.
Stanisław TORCHAŁA
21
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
historia
90. ROCZNICA WYBUCHU
POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO
Powstanie wielkopolskie wybuchło 27
grudnia 1918 roku. Dzień wcześniej, 26 grudnia
wieczorem, przyjechał do Poznania Ignacy Jan
Paderewski – światowej sławy pianista, patriota
i wielki orędownik sprawy polskiej niepodległości
na międzynarodowej arenie. Do Poznania przyjechał w drodze z Gdańska do Warszawy, gdzie
miał objąć ważne stanowisko państwowe. Niemcy
czynili jednak wszystko, by nie dopuścić do jego
przyjazdu do stolicy Wielkopolski. Mimo wielu
przeszkód determinacja Paderewskiego sprawiła,
że Mistrz dotarł szczęśliwie do Poznania, gdzie
dziesiątki tysięcy Polaków na dworcu i potem
w mieście zgotowały owacyjne, patriotyczne
powitanie. Niemcy wyłączyli światła, zapłonęły
więc tysiące pochodni, a tryumfalny przejazd
Paderewskiego z dworca do hotelu „Bazar” ulicami przystrojonymi we flagi polskie, francuskie,
brytyjskie i amerykańskie miał wymiar bardzo
podniosły. Przemówienie Paderewskiego z „Bazaru” owacyjnie przyjęli poznaniacy – umocniło
ich w przekonaniu, że walczą o słuszną sprawę,
czyli o oswobodzenie ze 123-letniej niewoli całej
Polski, w tym Wielkopolski i Pomorza.
kwaterze powstańczej w hotelu „Royal” przy ul.
św. Marcina 38. Walki o Poznań zakończyły się
6 stycznia, kiedy zdobyto lotnisko Ławicę wraz z
26 samolotami gotowymi do boju powietrznego.
Kolejnym naczelnym dowódcą powstania był
generał Józef Dowbor-Muśnicki, w latach 19171918 dowódca I Korpusu Polskiego w Rosji.
Wybuch powstania
Napięta atmosfera panowała w mieście
zarówno po polskiej, jak i po niemieckiej stronie.
Niemcy czując zagrożenie, zorganizowali kontrdemonstrację w godzinach popołudniowych i
przy pomocy 6 Pułku Grenadierów zdemolowali
polskie biuro Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej. Strona polska przekonana, że Niemcy chcą
uderzyć na „Bazar” wezwała uzbrojone oddziały
Straży Ludowej, a około godziny 17 strzelanina
pod „Bazarem” rozpoczęła zbrojne powstanie.
Rozejm w Trewirze
W tej skomplikowanej sytuacji dały o sobie
znać talenty organizacyjne Wielkopolan, realizujących program „wielkopolskiej pracy organicznej”.
Rozpoczęto tworzenie regularnej armii oraz
polskiej administracji. Polacy, walcząc o wolność,
usilnie zabiegali także o pokój. 17 lutego wygasł
bowiem rozejm między aliantami a Niemcami.
Zwycięskie państwa dzięki udanej interwencji Komitetu Narodowego Polski z Romanem Dmowskim na czele, narzucały Niemcom zawieszenie
broni na froncie wielkopolskim. Tym rozejmem w
Trewirze wstrzymano działania wojenne w Wielkopolsce. Wciąż jednak formalnie Poznań był w
granicach Prus. W Wielkopolsce przeprowadzano
wybory do sejmu i parlamentu Rzeszy. Ostatecznie niepodległość dla Wielkopolski i włączenie jej
do Polski przyniósł układ podpisany 28 czerwca
1919 roku w Wersalu we Francji.
Wielkopolanie wnosili do II Rzeczypospolitej
dobrze rozwinięte gospodarczo ziemie oraz, co
ważne, w 1919 roku znakomicie uzbrojoną i
umundurowaną 120-tysięczna armię z własnym
bojowym lotnictwem, która odegrała decydującą
rolę w zwycięstwie Polski w wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-1921.
Te bowiem siły powstańcze zaraz po ukończeniu powstania udały się na front wschodni w
celu obrony Kresów Wschodnich.
Pierwsze walki
W mieście ogarniętym ciemnościami na
skutek wyłączenia przez Niemców elektryczności
trwała zacięta strzelanina i zapanował ogólny
chaos. W końcu jednak inicjatywę powstańczą
przejął Tajny Sztab Wojskowy, a oddziały powstańcze zajmowały planowo miasto według
wcześniej ustalonego planu wojennego. Niemcy
zaskoczeni takim obrotem sprawy zaczęli wycofywać się do koszar. Najcięższe walki toczyły
się pod gmachem pruskiej Komendy Policji u
zbiegu dzisiejszych ulic Franciszka Ratajczaka i
27 Grudnia. Tu właśnie raniony serią z karabinu
maszynowego poległ pierwszy powstaniec
– bohater, sierżant Franciszek Ratajczak kolega
mojego ojca – górnika z Westfalli Recklinghausen
Michała Ladrowskiego. Sam Franciszek Ratajczak przybył do powstania z Westfalli. Z zawodu
był cieślą górniczym.
Do końca dnia w rękach powstańczych
znalazł się dworzec, arsenał broni na Garbarach,
biuro telegraficzne, mosty na Warcie i Cybinie
oraz inne obiekty. Jednocześnie na hasło Tajnego Sztabu Wojskowego powstanie wybuchło
w wielu wielkopolskich miejscowościach, między
innymi w Kórniku, Środzie, Gnieźnie, Wrześni,
Lesznie, Kościanie i Ciechocinku. Miejscowości
te przysłały także własne oddziały na pomoc
Poznaniowi. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej
28 grudnia 1918 roku głównodowodzącym wojsk
powstańczych mianował kapitana awansowanego na majora, Stanisława Taczaka, który
tę funkcję pełnił do 15 stycznia 1919 roku w
22
Walki obronno-zaczepne
Celem powstania było uwolnienie Wielkopolski i Pomorza spod zaboruniemieckiego.
Wzięły w nim udział oddziały Straży Ludowej,
Polskiej Organizacji Wojskowej zaboru pruskiego oraz Służby Straży i Bezpieczeństwa, głównie
ochotnicy. Do 15 stycznia 1919 roku wojska powstańcze wyzwoliły prawie całą Wielkopolskę, z
wyjątkiem północno-zachodnich i południowych
obrzeży prowincji poznańskiej, tocząc ciężkie
walki między innymi pod Rawiczem, Lesznem
i Babimostem. Niemcy zbliżali się jednak do
Poznania z trzech stron: od południa, zachodu i
północy, a front ustabilizował się około 50-70 km
od Poznania. Sytuacja była trudna, a na pomoc
Warszawy nie można było liczyć.
Dwa powstańcze życiorysy
Wspomnieć należy, że sukces powstania
wielkopolskiego był wynikiem udziału ochotników
pochodzenia robotniczo-chłopskiego. Przywództwo sprawowała jednak inteligencja. Czyli był to
zgodny patriotyczny zryw wolnościowy wszystkich
stanów. Warto na dwóch przykładach: prostego
żołnierza oraz dowódcy odcinka – wysokiego rangą oficera przedstawić tamte ważne wydarzenia.
Michał Merczyński, mój teść, urodził się
11 sierpnia 1900 roku w Gostyniu. Jako 18-latek
wstąpił ochotniczo do Straży Ludowej i brał udział
w rozbrajaniu Niemców w Gostyniu. Tam też 7
stycznia 1919 roku zaciągnął się do oddziału
powstańczego, który wchodził w skład 1 kom-
panii gostyńskiej pod dowództwem por. Stefana
Eitnera. Brał udział w walkach pod Waszkowem,
Gościejowicami, Janiszewem i Pawłowicami. W
kwietniu 1919 roku w nagrodę oddelegowano go
do Szpitala Garnizonowego w Poznaniu. Po ukończeniu kursu sanitarnego służył w 1 Dywizji Strzelców Wielkopolskich. Przeszedł z nią chwalebny
szlak bojowy w czasie wojny polsko-bolszewickiej,
walcząc pod Kijowem, Lwowem i Bobrujskiem.
Pod Lwowem powstała piękna pieśń pt. „Wśród
nocnej ciszy pod Lwowem stoi Poznańczyk przed
wrogiem, na niebie śliczne gwiazdeczki przynoszą
pozdrowienia z chateczki...„.
Zwykły życiorys zwyczajnego powstańca
i obrońcy Kresów Wschodnich oraz żołnierza
służb kolejowych WP w 1939 roku, który otoczony szacunkiem rodziny i rodaków dożył 86 lat.
Na zakończenie wojny polsko-bolszewickiej
po zwycięskiej defiladzie wojskowej we Lwowie
sam komendant Józef Piłsudski wysoko ocenił
dzielność i odwagę powstańczych poznańskich
dywizji w walkach o Kresy Wschodnie. Wiele z nich
odznaczono najwyższymi wojennymi orderami.
Takiego szczęścia nie miał Konstatnty
Chłapowski. Ten przedwojenny ziemianin
do 1939 roku prezes Związku Oficerów Rezerwy im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, w
czasie niemieckich zaborów działał w polskich
stowarzyszeniach społeczno-gospodarczych
i towarzystwach kółek rolniczych. Podczas I
wojny światowej został wcielony do cesarskiej
armii niemieckiej, gdzie dosłużył się stopnia
majora. Taki patriota i oficer z doświadczeniem
frontowym był w dniach postania bezcenny.
Powiatowa Rada Ludowa mianowała go komendantem wojskowym w Pniewie. Jego oddziały
na początku 1919 roku walczyły dzielnie między
Kwilczem a Międzychodem. Potem Konstanty
Chłapowski został szefem Sekcji Straży Ludowej
Policji i Żandarmerii, a w latach 1920-1922 był
dowódcą obozu warownego i komendantem
Poznania. W 1922 roku przeszedł do rezerwy w
stopniu podpułkownika. 24 listopada 1939 roku
został aresztowany przez Niemców i osadzony
w obozie koncentracyjnym w Forcie VII w Poznaniu. Pięć dni później został rozstrzelany w
podpoznańskich lasach Dąbrowa.
Pomniki i patenty oficerskie
Powstanie wielkopolskie zarówno przed
1939 rokiem, jak i zaraz po wojnie cieszyło
się zasłużonym uznaniem ówczesnych władz.
Jednak wielkopolskie społeczeństwo po przełomie październikowym 1956 roku i po licznych
interwencjach otrzymało obietnicę upamiętnienia
niepodległościowego zrywu powstańczego z lat
1918-1919 – zbudowanie w Poznaniu pomnika
przez ówczesne władze państwa. Byłem 12 lat
wicedyrektorem Poznańskiego Przedsiębiorstwa
Budowlanego nr 3, które zbudowało pomnik. Robiliśmy wszystko, aby zlecone na ostatnią chwilę
roboty zostały wykonane. W ostatnich dniach
przed odsłonięciem pomnika wstawałem o 5 rano
i jako wicedyrektor pracowałem razem z moimi
robotnikami. Zdążyliśmy na czas. Na uroczyste
odsłonięcie pomnika Powstańców Wielkopolskich w 1965 roku w imieniu najwyższych władz
przyjechał ówczesny minister obrony narodowej
marszałek Polski Marian Spychalski. Wszyscy
powstańcy otrzymali oficerskie stopnie.
Tak oto zakończył się pięknie finał zwycięskiego powstania wielkopolskiego, którego
rocznicę wybuchu będziemy obchodzić 27
grudnia 2008 roku.
Józef LADROWSKI
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Pierwsza przysięga
Był piątek 13 grudnia 1918 roku. Tego dnia, po 123 latach zaborów, odbyła się w stolicy pierwsza przysięga oficerów i rekrutów
oraz pierwsza defilada wojskowa – wydarzenia zgoła mało znane
w najnowszej historii Polski! Rankiem tego dnia było minus 6 stopni
Celsjusza. Sypał gęsty, puszysty śnieg. Zaplanowana uroczysta
przysięga na placu Saskim o godzinie 9.00 przed kościołem garnizonowym (dawny sobór prawosławny, rozebrany 6 lutego 1924 roku)
zgromadziła w zasadzie tylko osoby mundurowe. Żołnierze wywodzili
się zarówno z zaciągu ochotniczego, z grona starszych żołnierzy,
wysłużonych w armiach zaborczych i państw ententy, jak i z młodszych roczników wcielonych na podstawie zarządzenia Ministerstwa
Spraw Wojskowych z 4 listopada 1918 roku. Zaczęto również wcielać,
rekrutów, już na zasadzie powszechnego obowiązku wojskowego,
z roczników: 1896, 1897 i 1899 na okres czterech miesięcy na podstawie dekretu Naczelnego Wodza z 5 grudnia 1918 roku.
Z rozkazu Józefa Piłsudskiego dowódcą uroczystości został
płk Leon Berbecki. O godzinie 9.00 w kościele garnizonowym
rozpoczęła się uroczysta msza. Po jej zakończeniu ślubowanie
w kościele złożyli oficerowie. Po skończonym nabożeństwie i ślubowaniu wszyscy obecni opuścili kościół i udali się na schody do
niego prowadzące. Z najwyższego stopnia płk Leon Berbecki na
polecenie Naczelnego Wodza przystąpił do odczytania roty przysięgi. Odpowiedzią na nią był głośny akord prawie 3 tysięcy głosów
żołnierskich z następujących jednostek I Brygady: 36 i 21 Pułku
Piechoty, 1 Pułk Artylerii, Szwadronu Ułanów i Kompanii Elewów
Szkoły Podchorążych. Po salucie armatnim uroczystość przeniosła się z placu Saskiego przed hotel „Bristol” i „Europejski”. Przy
dźwiękach marsza w głębokim śniegu sunęły pododdziały piechoty
– w sumie 2600 żołnierzy. Za nimi przemieszczały się pododdziały
karabinów maszynowych, po nich ułani z proporcami na lancach,
„które jak barwne kwiaty polne wystawały ponad zaspy śnieżne”,
a na końcu wzmocniona bateria armat. W uroczystości bardzo dobrze
zaprezentowała się szkoła podchorążych rozpoczynająca edukację
kadry dla polskich sił zbrojnych.
Redakcje warszawskiej prasy cywilnej (wojskowa jeszcze nie
istniała) podkreślały dwie kwestie organizacyjne. „Gazeta Poranna” z
14 grudnia ubolewała, że „Poza wojskiem plac Saski był pusty. Oglądaliśmy radosną chwilę. Dlaczego nie było tutaj przedstawicieli rządu
obecnego, przedstawicieli polskiego społeczeństwa i narodu?„.
„Kurier Warszawski” z 13 grudnia przypisał to aurze – stanęły
tramwaje w zaspach śniegu, wpuszczono tylko nielicznych na zaproszenie wydane przez Komendę Garnizonu, ale też nie wszędzie.
Wydarzenia z 13 grudnia 1918 roku późniejsza „Polska Zbrojna”
odnotowała na pięciolecie tej uroczystości.
Witold MAMEŁA
Teks roty
Przysięgi wojskowej
„Stając w szeregi Armii Narodowej uroczyście w obliczu Boga
Wszechmogącego (w Trójcy Świętej Jedynego – tylko żołnierze
wyznań chrześcijańskich) ślubuję jedynie Ojczyźnie mojej, Rzeczypospolitej Polskiej, sprawie Narodu całego na każdym Miejscu służyć,
Kraju ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić,
przełożonych swych i dowódców słuchać, dane mi rozkazy i przepisy
wykonywać i w ogóle tak się zachowywać, abym mógł żyć i umierać
jako mężny i prawy żołnierz polski. Ślubowanie to stwierdzę
ustaloną przez Konstytucję Rzeczypospolitej
Polskiej przysięgi żołnierskiej, którą złożę przed
Rządem z woli Narodu Polskiego obranym”.
Według „Kuriera Warszawskiego”
I „Gazety Porannej”
kultura
Stanisław mikulski o swoich tajemnicach
w rozmowie z Cezariuszem Papiernikiem
Red: Widzowie teatru i telewizji,
szczególnie fani „Stawki...” pamiętają
jak szykownie nosiłeś w filmie eleganckie mundury wojskowe. Ale przecież
i przed tym chodziłeś już w prawdziwym
mundurze, bo w wojsku byłeś. Jak to się
zaczęło?
Stanisław Mikulski: W ostatniej klasie
maturalnej, przed maturą a właściwie jeszcze w czasie matury zostałem zaangażowany do filmu. To był film o życiu w szkole
szybowcowej p.t. „Pierwszy Start”.
Co ty powiesz?! Mam fotkę z tego
filmu, byłem na jego pokazie przedpremierowym. Byłem już pilotem szybowcowym i też dostałem propozycję, pewnie
tylko statystowania, ale nie chciałem
przerwać nauki w liceum. Przepraszam,
opowiadaj dalej.
Reżyserował Leonard Buczkowski,
świetny, jeszcze przedwojenny reżyser.
Jeździł po szkołach i wyszukiwał chłopców
do tego filmu. Bo opowiadał o młodzieży
uczącej się na pilotów szybowcowych.
To był pierwszy twój film?
No tak, wtedy nie byłem jeszcze aktorem. Słowem, gdy mi zaproponowano to się
zgodziłem, bo wystąpić w filmie to dopie-
ro frajda. Ale miałem
w nim nawet jedną
z głównych ról. No i
tak się zaczęło. Tam
poznałem grającego
również w „Pierwszym
Starcie” starszego już
aktora, Władysława
Wożnika. Świetny aktor i dyrektor teatru w
Łodzi. Zaproponował
mi, ażebym nie szedł
do szkoły aktorskiej
(miałem takie plany).
– Masz już 20 lat,
szkoła aktorska trzy lata, to zbyt długo
– radził. Angażuję cię do mojego teatru i
przygotuję do egzaminu eksternistycznego. A był też i profesorem Wyższej Szkoły
Aktorskiej w Krakowie. – Po roku zdasz ten
egzamin. W szkole musiałbyś się uczyć trzy
lata. A u mnie będziesz od razu grał. I ja się
natychmiast zgodziłem. Ale wojsko tylko
czekało na takich delikwentów, którzy nie
rozpoczynali studiów. Dostałem więc z RKU
powiastkę, że mam się stawić. Ale dyrektor,
że nic to, dam ci pismo, że jesteś potrzebny
w teatrze, żeby cię zwolnili.
W RKU siedział taki młody porucznik, spojrzał na to pismo, ja zacząłem
nieśmiało, że właśnie gram
w teatrze… Popatrzył na mnie,
popatrzył i pyta: – to w jakiej
formacji chcielibyście służyć?
Gdy to usłyszałem, to tylko
odpowiedziałem, że jest mi już
wszystko jedno. A na to on, że
będziecie artylerzystą przeciwlotnikiem.
Dwa tygodnie później pojechałem do Skierniewic. Był
listopad 1950 roku. W jednostce od razu zacząłem działać
na polu kulturalnym. Ogniska,
wieczornice, powołaliśmy jakąś
orkiestrę. Jeden grał już w cywilu
na akordeonie, drugi na fortepianie, trzeci na trąbce, inny na gitarze…
Któryś tam śpiewał, był gdzieś w chórze,
powstał więc chór. Słowem zorganizowaliśmy w jednostce skierniewickiej zespół
artystyczny. Przysięga była w styczniu
1951 roku. Wkrótce awanse, dostałem kaprala. Bo to była Szkolna Bateria Oficerów
Rezerwy (SzBOR). Nie mogliśmy jednak
jeszcze wyjeżdżać na przepustkę. W tym
czasie przyjechał jeszcze po mnie z filmu
w Łodzi samochód. Miałem podłożyć głos
pod jakieś zdjęcia. To było już po montażu
„Pierwszego Startu”. Później wyjechaliśmy
jeszcze na poligon w Mrzeżynie nad morze,
piękny poligon.
23
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Były tam strzelania?
Tak, treningi ale i strzelania do samolotów z plotek. Także strzelania z karabinów
do tarczy. Byliśmy tam do września ale
już zaczęliśmy działać. Eliminacje pułkowe, dywizyjne, potem przyjechaliśmy do
Warszawy na eliminacje centralne ale nie
zdobyliśmy najlepszego miejsca, bo np.
z Krakowa przyjechał zespół, który prowadził znany wówczas Leopold Kozłowski. Do
jednostki w Skierniewicach już nasza szkolna bateria nie wróciła. Przyjechaliśmy do
Warszawy, stacjonowaliśmy gdzieś koło Alei
Wilanowskiej. Po roku szkolenia rozsyłano
nas do różnych jednostek na pomocników
dowódców plutonów. No i to był akurat czas,
że można było przetrzymać nas w wojsku
na dłuższy czas. Ponieważ udzielałem się
artystycznie zdecydowano wysłać mnie do
Lublina, do pomocy przy tworzeniu Zespołu
Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu
Wojskowego. Przyjechałem tam jeszcze
z jednym kolegą z Łodzi i dowódcą w
stopniu majora. Zaczęli się tam zjeżdżać
do klubu oficerskiego, uzdolnieni chłopcy
z różnych jednostek naszego okręgu wojskowego. Klub ładny, na dole był nawet
teatr operetki, ale tak w ogóle to Lublin wyglądał wtedy inaczej. Jak ja tu wytrzymam?
– pomyślałem. Ale jakoś się zaaklimatyzowaliśmy. Po czterech miesiącach daliśmy
pierwszy koncert w sali operetki, potem na
poligonach, w jednostkach.
W jakim charakterze występowałeś
w tym zespole?
Jako prezenter, recytowałem też wiersze. Jak były w repertuarze akurat jakieś
wiersze to recytowałem. Awansowałem
wtedy na plutonowego, a pod koniec służby
byłem już sierżantem. A wówczas sierżant
w służbie zasadniczej to była pozycja, ho,
ho! Dopiero później, już w cywilu, gdy byłem
konferansjerem na festiwalach piosenki
żołnierskiej w Kołobrzegu awansowałem
kolejno aż do kapitana rezerwy.
Gajos był też prezenterem, w Okręgu
Śląskim. Podobna droga.
No tak. W Lublinie w wolnym czasie
zacząłem chodzić do Teatru im. Osterwy.
Poznałem tamtejszych aktorów, zaprzyjaźniłem się z nimi. Pamiętam jak pod
koniec 52. roku zaczęli próby do „Poematu
Pedagogicznego”. I aktor, który grał jedną
z głównych ról zachorował. I wtedy dyrektor,
bo już mnie poznał, zwrócił się do mojego
dowódcy, z prośbą o wypożyczenie mnie
do tej sztuki. Major się zgodził. I bodajże
w grudniu 52. odbyła się premiera „Poematu…”. I tak wciągnąłem się do teatru,
zakosztowałem już na dobre życia aktorskiego. A tu rysuje się perspektywa, że
muszę zostać w wojsku. Prowadziłem też
całą kancelarię zespołu Okręgu.
Któregoś dnia mój major daje mi jakieś
formularze i mówi: no, Mikulski wypełnijcie
to. Po co? – pytam. No, na stopień oficerski.
Ale ja nie jestem zdecydowany. I pamiętam,
że akurat wtedy w 53. roku zaczęto już zwalniać do cywila. Pod koniec stycznia zdałem
mundur. A dyrektor teatru zaangażował
24
Grudzień 2008
mnie od 1 lutego na etat aktorski. Tu pracowała też pierwsza żona Leona Schillera,
która mnie i kilku kolegów zaczęła przygotowywać do eksternistycznych egzaminów
aktorskich. Mieliśmy wyznaczony termin
na wrzesień w Krakowie. Pojechałem tam
z kolegą, który miał poprawkę z jakiegoś
przedmiotu. Zdałem za pierwszym zamachem egzamin na aktora.
To jak długo pracowałeś w Lublinie?
Dwanaście lat. Jak na pierwszy angaż,
to miałem już dość spory dorobek teatralny. Grałem w „Cydzie”, „Sułkowskim”.
W 1964. roku przyjechałem do Warszawy
na zaproszenie Adama Hanuszkiewicza,
który prowadził Teatr Powszechny na
Pradze. Pracowałem tam dwa sezony.
W tym czasie Teatr Ludowy na Puławskiej,
objął dyrektor, którego poznałem jeszcze
w Lublinie, gdzie przyjeżdżał reżyserować
gościnnie. Wówczas umówiliśmy się, że
jak dostanie teatr w Warszawie to będę
u niego pracował. W Ludowym zaczął
właśnie reżyserować „Cyrano de Bergerac”
i to była oczywiście dla mnie wielka pokusa.
Przeniosłem się do Ludowego, a jednocześnie zacząłem współpracę z telewizją.
O właśnie, jak zaczęła się ta przygoda?
Najpierw dostałem propozycję do telewizyjnego Teatru Sensacji. Starsi widzowie
przypominają sobie te słynne Kobry, sympatyczne kryminałki itd. W tym teatrze raz
i drugi zagrałem. I w roku 1965 dostałem
propozycję zagrania w małym serialu, 6
odcinków. To było dla mnie wówczas dużo,
bo przed przyjazdem do Warszawy nie
miałem praktycznie kontaktu z telewizją. W
Lublinie nie było jeszcze ośrodka telewizji.
A tu od razu taka propozycja. Bardzo z niej
zadowolony zacząłem się przygotowywać
do roli „Hansa Klossa”.
Zatem „Stawka” była najpierw w teatrze telewizyjnym, na żywo bo jeszcze
nie było rejestracji magnetycznej. Pamiętam, bo wówczas pracowałem na Placu
Powstańców. Na Woronicza dopiero
budowano centrum telewizyjne.
Tak, to był teatr, a o mojej obsadzie
zadecydował reżyser Kuba Morgenstern,
ale on po zrobieniu pierwszego odcinka
odszedł, dostał jakieś propozycje z kinematografii. Przejął to Andrzej Konic i nagle
„Stawkę…” tak polubili telewidzowie, że z 6.
odcinków zrobiło się 14. Widzowie zaczęli
prosić o niekończenie akcji serialu, toteż
autorzy scenariuszy pisali dalsze odcinki.
Pod koniec 1966 roku zaczęto mówić, że
będziemy to dalej robić ale już w wersji
filmowej. Tak więc ostatni odcinek w teatrze
sensacji emitowano w lutym 1967 i zaraz, w
marcu zaczęliśmy zdjęcia. Wersja filmowa
składała się z 18. odcinków realizowanych
w połowie przez Andrzeja Konicę i Kubę
Morgensterna. Zdjęcia trwały przez cały rok
67., aż do wczesnej jesieni 1968. I w tymże
roku, równe 40 lat temu, zaczęła się emisja
filmu w telewizji.
Powtarzana na szklanym ekranie kilkakrotnie, ostatnio nawet w tym roku. A
i wiele telewizji zagranicznych kupiło od
nas prawa do emisji „Stawki…”. Między
innymi „Stawkę…” emitowano nawet w
Mongolii.
O tak, wznowiono ją nawet w tym roku.
Stąd też, wiosną tego roku byłem tam z
żoną zaproszony do Mongolii, bo właśnie
wznowiono tam emisję tego serialu. Wizyta
i spotkania ciekawe. Przyjął nas sam prezydent Republiki Mongolii, no i cała podróż
atrakcyjna w sensie turystycznym.
Wróćmy jednak jeszcze do Twego
pobytu w wojsku. Dwa lata, jak oceniasz
ten czas. Czy nie stracony w Twojej karierze zawodowej?
Dwa lata i 3 miesiące! Zawsze jednak
uważałem, że wojsko powinien przejść każdy. Jest to dobra szkoła życia. Pamiętam,
mieliśmy w plutonie i takich, którzy płakali.
Nie umiał kostki z munduru zrobić, szybko
się ubrać i stanąć na zbiórce, ale po dwóch,
trzech miesiącach już potrafił i wszystko
szło mu dobrze. Jest to więc znakomita
szkoła życia. Też ją przeszedłem.
Po latach, pamiętam jak już „ w randze
Klossa” i porucznika czy nawet kapitana
rezerwy pojechałem na jakieś spotkanie
do jednostki w Toruniu i spotkałem tam płk
Diduszkę. W moim pułku był kapitanem,
a tu wychodzi mnie przywitać pułkownik.
Te spotkania były zawsze wzruszające,
z różnymi moimi ówczesnymi przełożonymi
z kadry, kolegami. Spotykałem też kolegów
z mojego plutonu, którzy zostali w wojsku,
byli już oficerami.
A jak się teraz czujesz, jako członek
naszego Związku?
Czuję się niesłychanie mile i cieszę
się, że znalazłem się w gronie koleżeńskim
tylu znanych ludzi i zasłużonych w służbie
wojskowej.
Skąd u Ciebie te zamiłowanie do
zawodu aktorskiego, tradycje rodzinne?
Aktora w mojej rodzinie nie było. Ojciec
był robotnikiem w Łodzi, tkaczem, podczas
wojny tokarzem. Grał jednak w jakichś
amatorskich teatrzykach. Chwalił mi się,
że nawet statystował w sztuce, gdzie grał
Osterwa. Ojciec miał piękny głos, dobrą
dykcję, recytował wiersze. Widocznie coś
z genów przejąłem. A teraz moja wnuczka
chce zostać aktorką. Chodziła już do ogniska prowadzonego przez p. Machulskich.
Nie dostała się jednak w tym roku do szkoły
teatralnej więc zaczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, żeby nie stracić roku
i kontaktu z uczelnią.
A co robisz aktualnie?
Mam trochę roboty, dostaję różne propozycje, na szczęście się nie nudzę.
Dziękuję Ci Staszku, również w imieniu Głosu Weterana i Rezerwisty” za tę
rozmowę.
Grudzień 2008
Jest taka książka
24 czerwca 2008 roku w murach Akademii Obrony Narodowej
odbyła się uroczysta promocja książki Czesława Dęgi „Z dziejów
Zgrupowania Partyzanckiego >>Jeszcze Polska nie zginęła<<„.
W uroczystości tej uczestniczyła żona autora pani Ewa Dęga
i jego brat prof. dr hab. Kazimierz Dęga. Akademię reprezentował
jej komendant-rektor gen. bryg. dr hab. inż. Janusz Kręcikij. Licznie
wzięli w niej udział: kadra AON, dawni podkomendni i słuchacze
generała Dęgi oraz szeroka rzesza czytelników jego książek, w tym
członkowie Klubu Artylerzystów Warszawskich – Koła ZBŻZiORWP,
działającego przy Szefostwie WRiA DWLąd, którego aktywnym
członkiem był Generał.
Promocji przewodniczył redaktor naczelny BELLONY pan
Bogusław Brodecki, który w swoim wystąpieniu wymienił wydane
dotychczas przez BELLONĘ książki gen. Dęgi: „Środki walki wojsk
lądowych”, „W lesie i na froncie”, „W pokojowej misji”, „Uzbrojenie
i pole walki wojsk lądowych do 2020 roku” oraz „Oficerowie XXI
wieku”.
Prezentacji publikacji dokonał gen. broni prof. dr inż. Tadeusz
Jemioło. Nie ograniczył się do ogólnej oceny książki i jej znaczenia.
Podsumował także całokształt dorobku literacko-publicystycznego
autora. Ponadto scharakteryzował sylwetkę gen. Dęgi jako patrioty
oraz wspaniałego żołnierza, dowódcy i wychowawcy, dydaktyka i
dyplomaty, a także teoretyka nauk wojskowo-obronnych, szlachetnego człowieka o wysokiej kulturze.
W wystąpieniach gości, autorytetów z dziedziny wojskowości,
dominowały wysokie oceny teorii i wniosków wysuwanych przez
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
gen. Dęgę oraz jego zasług w popularyzowaniu zbrojnego wysiłku
polskiego narodu w walce o wyzwolenie. Generał Bolesław Matusz
w imieniu dyrekcji Zakładów Mechanicznych BUMAR-ŁABĘDY
dziękował autorowi za podejmowanie w swej działalności publicystycznej problematyki dotyczącej środków walki.
Prezentacja ostatniego dzieła gen. Dęgi na tak wysokim
szczeblu była uhonorowaniem całego jego dorobku literacko-publicystycznego.
Wspomnieć przy tym wypada, że pierwsza promocja „Dziejów
Zgrupowania Partyzanckiego >>Jeszcze Polska nie zginęła<<„
odbyła się już wcześniej. Niespełna bowiem miesiąc po ukazaniu
się książki na rynku, już 9 kwietnia 2008 roku w Klubie Artylerzystów
Warszawskich. Zarząd Koła zorganizował jej minipromocję. Jej treść
omówił płk Krzysztof Aleksandruk.
W celu spopularyzowania książki w całym ZBŻZiORWP, płk
Aleksandruk przesłał do Redakcji „Głosu Weterana i Rezerwisty”
informację o tej publikacji, a dla jej upowszechnienia w całych
Siłach Zbrojnych RP opracował dokładne jej omówienie i przesłał
do opublikowania przez Redakcję Wojskową w wydawanym przez
nią „Kwartalniku Bellona” (ukazało się w nr 2 z 2008 r.).
Promocji omawianej książki w Klubie Akademii Obrony Narodowej towarzyszyły dwie wystawy. Pierwsza stanowiła zbiór pamiątek
związanych ze służbą wojskową i dyplomatyczną gen. Dęgi – od
partyzantki do pracy dydaktycznej i naukowo-badawczej w Akademii
Sztabu Generalnego, następnie w Akademii Obrony Narodowej.
Druga to wystawa – kiermasz najnowszych wydawnictw BELLONY.
Obie cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Niestety, autor tej ciekawej książki odszedł już na wieczną wartę...
Krzysztof ALEKSANDRUK
zdrowie
Zbliżają się święta
pamiętaj o wątrobie
W historii rodzaju ludzkiego nigdy wcześniej człowiek nie potrzebował bardziej zdrowej wątroby do rozkładania i przetwarzania związków
chemicznych, które wdarły się w jego środowisko, niż obecnie. Wiek XX i
XXI jest okresem eksplozji trucizn. Do produktów żywnościowych dodaje
się tysiące różnych związków chemicznych, w samej wodzie pitnej zidentyfikowano ponad siedem tysięcy takich związków. Rośliny uprawiane,
spryskiwane są toksycznymi substancjami, zwierzętom hodowlanym
wstrzykiwane są hormony i antybiotyki, a znaczna ilość żywności jest
modyfikowana genetycznie, a poza tym silnie przetwarzana, mrożona
i wielokrotnie poddawana obróbce termicznej. Wątroba musi dać sobie
radę z każdą toksyczną substancją obecną w naszym środowisku a także
z uszkodzonymi molekułami tłuszczu obecnymi w silnie przetworzonych
i smażonych produktach.
Najczęstszą przyczyną uszkodzenia wątroby jest alkohol. Nie chodzi
przy tym tylko o trunki wysokoprocentowe takie jak wódka i koniak. Ale groźne są szczególnie przy regularnym spożywaniu piwa czy wina. Następną
przyczyną uszkodzenia wątroby są leki takie jak antybiotyki, leki przeciwgrzybiczne, przeciwzapalne jak: Voltaren, Piroxican i wiele innych.
Rola wątroby w organizmie
Wątroba jest często nazywana „fabryką chemiczną” ponieważ zachodzi w niej ponad 500 przemian chemicznych. Jak dotąd jeszcze nie
udało się stworzyć sztucznej wątroby. Chociaż komórki wątroby mają
zdolność regeneracji to uszkodzenie ponad 50% jej wielkości prowadzi
do śmierci.
Wątroba jest jednym z największych organów naszego organizmu.
Jej waga wynosi u mężczyzn 1,5 – 1,5 kg a u kobiet 1,3 – 1,5 kg. Pełni
wiele bardzo skomplikowanych funkcji, od których zależy nasze życie.
Należą do nich: zmiana spożywanych pokarmów na poszczególne
składniki odżywcze jak: przemiana skrobi na cukier, wydzielanie żółci
warunkującej trawienie tłuszczu i niektórych witamin: A, D, E, K, wytwarzanie czynników do prawidłowego krzepnięcia krwi, wytwarzanie wiele
enzymów i białek niezbędnych do funkcjonowania organizmu. Magazynowanie żelaza, witamin i niezbędnych substancji energetycznych
np. tłuszczów, węglowodanów, usuwanie i neutralizowanie zbędnych
produktów przemiany materii, takich jak: leki, trucizny, alkohol i inne
substancje, które mogą być szkodliwe dla organizmu.
Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby
Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby jest wtedy gdy nie jest w
stanie skutecznie wykonywać swoich zadań ponieważ jest przeciążona
lub zatruta a to spowalnia jej działanie. Nieprawidłowe funkcjonowanie wątroby to jeszcze nie choroba. Przedłużający się taki stan może
prowadzić do choroby. Objawy, które są kojarzone z nieprawidłowym
funkcjonowaniem wątroby są to:
1. Nieprawidłowe trawienie tłuszczów
─ podwyższone stężenie cholesterolu, a głównie LDL, obniżony HDL i
podwyższone trójglicerydy,
─ odkładanie się tłuszczu w narządach, tzw. stłuszczenie,
─ guzki tłuszczu na skórze,
─ stłuszczenie wątroby,
─ wystający brzuch na skutek odłożenia tkanki tłuszczowej,
2. Problemy żołądkowo – jelitowe i inne
─ niestrawność,
─ nietolerancja tłustych pokarmów,
─ reflux (zarzucanie wsteczne treści żołądków),
─ kamienie żółciowe w pęcherzyku żółciowym,
─ nietolerancja napojów alkoholowych,
─ nudności i wymioty,
─ wzdęcia i wiatry,
─ zaparcia,
─ zespół nadwrażliwości jelita grubego,
─ uczucie dyskomfortu w okolicach wątroby (na prawo od żołądka w
prawym dolnym rogu klatki piersiowej),
3. Układ nerwowy
─ depresja,
─ zmiany nastrojów: złość i irytacja (w ujęciu metafizycznym wątroba
jest siedliskiem złości),
─ niemożność skupienia się i zamglonego umysłu,
─ nawracające bóle głowy,
─ zespół chronicznego zmęczenia,
─ zespoły bólowe mięśni,
4. Objawy zewnętrzne
─ obłożony język,
─ nieprzyjemny oddech,
─ wypryski skórne, świąd,
─ trądzik różowawy na twarzy (krostki czerwone wokół nosa),
─ brązowawe plany na skórze tzw. plamy wątrobowe,
─ ciemne zakola pod oczami,
25
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
─ zaczerwienienie dłoni i stóp,
─ zaczerwienienie twarzy i rozszerzone naczynia krwionośne.
Wszystkie wymienione wyżej objawy wskazują na nieprawidłowe
funkcjonowanie wątroby. Należy jednak pamiętać, że mogą być przyczyną innych schorzeń. Wymaga to konsultacji lekarskiej.
Jak mieć zdrową wątrobę?
Należy jadać dużo surowych warzyw i owoców, a szczególnie zielonych
warzyw liściastych. Pożywienie powinno składać się w 30 – 40% objętościowo z surowych warzyw i owoców. Proponuję spróbować jadać surowe
warzywa i owoce w KAŻDYM posiłku, ponieważ zawierają one cenne „żywe”
enzymy, Wit. C, sole mineralne i substancje o naturalnych właściwościach
antybiotykowych oraz o działaniu przeciwnowotworowym.
Czego unikać
Należy unikać spożywania tłuszczu obciążającego wątrobę i pęcherzyk żółciowy w znacznym stopniu. Do tłuszczu tego rodzaju należą:
─ pełnotłuste przetwory mleczne, przetworzony olej roślinny, potrawy smażone na głębokim tłuszczu, konserwowane mięso, skórka
zwierząt i tłuste mięso,
─ osobom z nieprawidłowo funkcjonującą wątrobą zaleca się unikanie spożywania mleka zwierzęcego – należy go zastąpić mleczkiem
sojowym, owsianym i innymi produktami.
Zaleca się:
─ spożywać oleje roślinne (tłoczone na zimno), oliwa z oliwek, ryby
(szczególnie tłuste) jak łosoś, tuńczyk, sardynka, śledź, flądra, pstrąg,
makrela, a także krewetki, raki,
─ spożywanie olejów słonecznikowych, rzepakowych, winogronowych, orzechowych,
─ spożywanie orzechów, fasoli, grochu, soczewicy,
─ szeroko dostępne w naszych sklepach jest siemię lniane. Można
je zmielić w młynku do kawy i dodawać do płatków owsianych i innych
potraw.
Wraz z wiekiem starzejemy się, dlatego też powinniśmy oliwić nasz
organizm, ale nie natłuszczać. W pożywieniu należy zachować różnorodność. Ważne są białka roślinne czyli ziarna zbóż, surowe orzechy i
nasiona, nasiona roślin strączkowych, jaja, ryby, owoce morza, a także
mięso kurcząt z hodowli ekologicznej (bez skórki) oraz świeże, czerwone
mięso (cielęcina, wołowina).
Unikać
Należy unikać w pożywieniu sztucznych związków chemicznych
takich jak: pestycydy, insektycydy, słodziki (szczególnie aspartan), produkty zawierające substancje koloryzujące, konserwanty, polepszacze
i wzmacniacze smaku. Unikać nadmiernej ilości alkoholu.
Należy unika spożywania rafinowanego cukru, cukierków, słodkich
napojów gazowanych, ciasteczek. Łaknienie na cukier można zaspokoić
jadając świeże owoce i soki owocowe, suszone owoce, miód, ciastka
z owocami, dżemy.
Zdrowa wątroba w dużej mierze zależna jest od zdrowego odżywiania się. O chorobach zakaźnych wątroby w następnym numerze.
W diecie wątrobowej zalecają specjaliści spożywanie produktów
korzystnych składni dla wątroby. Należą do nich:
─ Wit. K – obecna w zielonych warzywach liściastych oraz kiełkach
lucerny.
─ Arginina – zawarta jest w nasionach roślin strączkowych (groch,
fasola, soja, soczewica, owies, orzechy włoskie, zarodki pszenne).
Substancja ta wspomaga wątrobę i usuwa amoniak z wątroby, który
jest produktem przemiany białka.
─ Związki Selenu – obecne w orzechach, drożdżach piwnych, ryżu
niełuskanym, czosnku, cebuli, pewnych ziarnach zbóż i zarodkach
pszennych.
─ Metionina – znajduje się w nasionach roślin strączkowych, jajach,
rybach, czosnku, cebuli, mięsie.
─ Antyoksydanty – są to substancje o właściwościach przeciwutleniających – obecne są w świeżych sokach z marchwi, selera, buraka,
jabłka, gruszki, liściach mniszka lekarskiego, owocach cytrusowych.
─ Niezbędne są również nienasycone kwasy tłuszczowe, występują
one w rybach, owocach morza, tranie, wątrobie dorsza, tłuszczu rybim,
nasionach strączkowych, zielonych warzywach. Niezbędne kwasy
tłuszczowe są potrzebne dla regeneracji błon komórkowych wszystkich
komórek ciała.
─ Związki siarki – obecne są w jajach, czosnku, cebuli, sałacie,
porze, brokule, kalafiorze, kapuście.
Mam nadzieję, jeśli czytelnicy dokładnie przeczytają
moje wyjaśnienia i zastosują je w codziennym odżywianiu
się to nie będą mieli dolegliwości wątrobowych. W następnym numerze o chorobach zakaźnych wątroby.
lek. med Piotr Białokozowicz
26
weterani a świat
Barack
Obama, JFK,
Radziwiłł
i „Sputnik”
Na jednym z przyjęć w dniu 6 listopada spotykam profesora
dr. hab. Mariana Marka Drozdowskiego, historyka, autora
ponad 50 książek poświęconych dziejom Polski i Warszawy
oraz stosunkom polsko-amerykańskim. W jednej z nich,
profesor ujawnił, że Stefan Starzyński, po wkroczeniu Armii
Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku chciał stworzyć
rząd w oblężonej Warszawie, żeby wykazać światu, iż Warszawa, wbrew Niemcom i ZSRR, wciąż jest stolicą Polski. Ten
zamiar się nie powiódł. Ale owo ujawnienie stało się wówczas
sensacją.
Wracajmy do wspomnianego spotkanie z profesorem.
Odbywa się ono po nocy z 4 na 5 listopada czyli po wyborach
prezydenckich w USA. A więc profesor pyta mnie, jaki wpływ
może mieć wybór Baracka Obamy na stosunki polsko­-amerykańskie. Ja odpowiadam, że najprawdopodobniej polityka
USA wobec nas nie zmieni się zasadniczo. Na to profesor: „Ja
jestem innego zdania. Barack Obama będzie szukał zbliżenia z
Rosją. W tym dążeniu będzie mu przeszkadzała tarcza antyrakietowa w Polsce, co może wpłynąć na ochłodzenie stosunków
polsko-­amerykańskich”. No i nie upłynęło nawet kilka dni, gdy
słowa profesora ziściły się - co więcej, w postaci skandalu
wywołanego przez pracowników Kancelarii Prezydenta RP.
Przecież to oni, referując rozmowę telefoniczną Lecha Kaczyńskiego z Obamą, powiedzieli, iż ten ostatni stwierdził,
że budowa tej tarczy będzie kontynuowana. Teraz nie minęło
nawet kilka godzin, gdy z biura Obamy jako prezydenta - elekta
nadeszło zaprzeczenie.
Sprawa ta dotyczy profesora Drozdowskiego osobiście. Jak
to możliwe? Czyżby jego zainteresowanie stosunkami polsko
amerykańskimi sięgały aż tarczy antyrakietowej, problemu z
dziedziny militariów czy obronności? Ależ tak! Dziś, w epoce
globalizacji, wszystko łączy się ze wszystkim. Oto profesor
Drozdowski jest prezesem Stowarzyszenia Budowy Pomnika
Kościuszki w Warszawie. Pomnik, który stanowi replikę pomnika naszego Naczelnika w Waszyngtonie przy Lafayette Square
przed Białym Domem, jest już prawie gotowy i ma stanąć na
Placu Żelaznej Bramy na wiosnę 2009 roku. a ponieważ Barack Obama zapowiedział, że właśnie na wiosnę ma przybyć
do Polski z oficjalną wizytą, to profesor żywi nadzieję, iż nowy
prezydent mógłby ten pomnik odsłonić.
Mamy tu zresztą także inne element polski. Poprzednik
Obamy, do którego jest on często porównywany z dodatkiem
„czarnoskóry”, a więc John F. Kennedy, opowiedział kiedyś
dowcip o Lafayette Square. Jego żona, Jacqueline, jak wiadomo, miała siostrę Lee, która przez pewien czas była żoną
księcia Stanisława (Stasha) Radziwiłła. Kennedy’ego atakowano za to, że mianował swojego brata, Roberta, ministrem
sprawiedliwości - prokuratorem generalnym, zarzucając temu
ostatniemu brak doświadczenia. Kennedy odparł: „Kiedyś
wreszcie Bob musi zacząć je zdobywać”. I, jak gdyby uprzedzając pytanie o swego polskiego szwagra, dodał: „Natomiast
obiecuję, że nie zmienię nazwy „Lafayette Square” na „Radziwiłł Square”. Wybuchł śmiech. Na to Kennedy: „Przynajmniej
nie w czasie mojej pierwszej kadencji”.
Sprawa tarczy zresztą ma to do siebie, że pojawia się
nieoczekiwanie przy okazji wydarzeń najróżniejszych. Oto
mamy 14 listopada spotkanie z mediami polskich i rosyjskich
filmowców na temat odbywających się w dniach 14-23 tego
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
miesiąca Festiwalu Filmów Rosyjskich pod nazwą „Sputnik nad Warszawą”. Jest
m.in. mowa o tym, że dystrybucja filmów rosyjskich jest nikła między takimi imprezami
jak festiwale, ponieważ festiwale mają się dobrze. Ale z resztą czasu jest kiepsko.
Sprawę spuentował dowcipnie redaktor naczelny pisma „Świat - Podróże - Kultura”,
Krzysztof Łukaszewicz. Nawiązując do dominacji filmów amerykańskich w Polsce,
powiedział: „Teraz nad Warszawą lata Sputnik. Ale co będzie, gdy nad Warszawą
będą latały Patrioty?”
Zygmunt BRONIAREK
Przed Nowym Rokiem
wolno
pofantazjować
Idą Święta, koniec roku. Jak zwykle sprzyja to zadumie, refleksji.
Najczęściej, że jak ten czas mija, jak świat się zmienia itp. Powiecie,
że to przecież powtarza się każdego roku i jest już wystarczająco
banalne. Tak, ale co roku odkrywa się jakby coś nowego, związanego z aktualnymi
okolicznościami. Ile to ostatnio dyskusji, ba nawet szoku dostarczyły nam wiadomości
o kryzysie. I to, co te amerykańskie banki ludziom narobiły. A że globalizacja, to czy i
do nas nie dojdzie- padało niepokojące pytanie? Wszak niejeden z nas przechowuje
na czarną godzinę trochę grosza w banku.
A propos banków. Przypomniało mi się podczas tych dyskusji kilka przykładów. Historycy Kościoła (i nie tylko) opisują, że jeszcze w średniowieczu pożyczanie pieniędzy
na procent było uważane za grzech. Już nie pamiętam czy za powszedni czy nawet
za grzech ciężki. Ale życie i jego potrzeby naciskały. I dopiero w końcu średniowiecza
Kościół zgodził się na uzyskiwanie korzyści (procentów) za udzielanie pieniężnych
pożyczek. Ta zmiana, dokonana zresztą niezbyt chętnie - bowiem Kościół niełatwo
wycofuje się ze swych ustaleń, czego robić nie wolno a co już można – pozwoliła na
powstanie w Europie sieci banków. A w owym czasie było to postępowe, pożyczanie
pieniędzy stało się już od tej chwili moralne, bez zarzutów, pozwoliło na realizacje różnych inwestycji. Zaś konkurencja między bankami, pozwoliła potrzebującym wybierać
kredyt najtańszy, podobnie jak szuka się innych towarów w sklepach. Bo też i pieniądz
jest dziś traktowany w bankach jak towar, który trzeba korzystnie sprzedać ale z troską,
by klient mógł spłacać raty. Takiej troski, jak słyszymy, bankierscy kupcy w Stanach,
zapewne nie wykazali. I stąd kłopot na cały świat.
Ale z powyższego przykładu widać też, że zmienia się nie tylko świat materialny, ale
również nasze myślenie, mentalność, stąd i oceny, co jest moralne. Chociaż trudno jest
nam oderwać się od aktualnych wyobrażeń o przyszłości naszej cywilizacji. Słowem,
o tym jak świat będzie wkrótce wyglądać, co mu zagraża, i jak trzeba postępować, byśmy
w nim żyli bezpiecznie. Czytałem ostatnio w „Polityce”, jak to w Paryżu, już w drugiej
połowie XIX w. zdawano sobie sprawę z groźby rosnącej ilości różnych zaprzęgów
konnych poruszających się po zatłoczonych ulicach. Konne korki i wypadki drogowe,
wszędzie stajnie i magazyny paszowe, zajmujące duże powierzchnie, uniemożliwiające
wręcz dalszą rozbudowę i rozwój miasta. Słano więc do władzy centralnej apele i raporty
o powstrzymanie rozrostu tej, jakbyśmy to dziś nazwali, prywatnej, konnej komunikacji.
Że należy np. opodatkować tych, co trzymają więcej niż trzy konie, ileś tam powozów.
I zakazać, o ile sobie przypominam, przechowywania paszy więcej niż potrzeba jej na
kilka dni naprzód, ażeby ograniczyć konieczność budowy magazynów itd. I jak dziś
widzimy, wszystkie te środki opierały się na wierze, iż komunikacja konna zapewne
trwać będzie lata. Nikt nie przewidywał, że wkrótce problemy te staną się nieaktualne,
bowiem w komunikacji nastąpi inna era, motoryzacyjna, która też przyniosła z sobą
podobne, wcale nie mniejsze problemy.
I dlatego, dziś przed kolejnym końcem roku, gdy czytam i pisząc te słowa słyszę w
radio dyskusję o stanie naszych dróg, opóźnieniach w budowie autostrad, nieproporcjonalnego wzrostu ilości pojazdów do możliwości tempa budowy dróg, parkingów, garaży
itp. to wybaczcie, ale naszły mnie jakieś fantazyjne refleksje. Czy znów nie poruszamy
się wciąż w zastanych wyobrażeniach, podobnie jak tamci fachowcy od komunikacji
sprzed 150. laty? Czy za kilkadziesiąt lat nie będziemy poruszać się inaczej? A może cała
komunikacja przeniesie się wyżej, jakieś kilkadziesiąt metrów nad ziemię, bo ludzkość
wynajdzie inne pojazdy o których napędzie i możliwościach nawet nie mamy pojęcia.
Tak, jak nie wyobrażali ich sobie nasi przodkowie w drugiej połowie XIX wieku. Zatem
te dzisiejsze problemy zastąpią, inne, bowiem każdy krok w rozwoju naszej cywilizacji
nie jest od nich wolny.
Wybaczcie, ale przed świętami i Sylwestrem, zadumą, że wkrótce człowiek będzie
już starszy o kolejny rok, można sobie pofantazjować. Bo cóż nam często zostaje…
Cezariusz PAPIERNIK
www.gwir.pl
Z ¿a³obnej karty
Œpieszmy siê kochaæ ludzi
tak szybko odchodz¹...
Ks. Jan Twardowski
Pożegnanie
Mieczysława mazura
Odszedł od nas na zawsze
gen. bryg. Mieczysław MAZUR,
wzorowy żołnierz i obywatel,
prawy i szlachetny człowiek, niestrudzony społecznik, niezwykle
życzliwy ludziom, zatroskany
o losy Ojczyzny, wojska i swojej rodziny.
Urodził się 15 listopada 1919 roku w Woli
Batorskiej pod Krakowem. Zamieszkał z rodzicami w rejonie Przemyśla, gdzie jego ojciec
był leśniczym. Po ukończeniu szkoły średniej
i zdaniu matury, w 1939 roku został powołany
do wojska i skierowany na dywizyjny kurs
podchorążych rezerwy przy 5. Pułku Strzelców
Podhalańskich w Przemyślu. W jego składzie,
jako dowódca plutonu, brał udział w walkach
w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku.
Po wkroczeniu Rosjan na tamte tereny, jego
rodziców wywieziono na Sybir, gdzie ojciec i
brat zmarli na tej nieludzkiej ziemi. Jemu, w
porę ostrzeżonemu, udało się schronić przed
wywózką. W czasie okupacji pracował w
nadleśnictwach w lwowskim, dokształcał się
i ukrywał.
W 1945 roku ponownie powołano go do
wojska i wyznaczono na stanowisko dowódcy
plutonu strzeleckiego w 55 Pułku Piechoty 16
DP. Poza trzyletnią pracą w Sztabie OW I w
Warszawie, jako szef wydziału wyszkolenia,
prawie cały czas szedł drogą dowódczą,
poczynając od dowódcy kompanii strzeleckiej
i komendanta szkoły podoficerskiej w 55 pp,
poprzez dowodzenie 1. Praskim Pułkiem
Piechoty, 21 DP i 2 KA, a po rozwiązaniu korpusów dowodził jeszcze 4 DP i 11 DPanc. w
Żaganiu. Zasłynął tam nie tylko sprawnym dowodzeniem dywizją, ale także wybudowaniem
drogi czołgowej od kompleksu koszarowego
na poligon żagański, do dzisiaj nazywaną
„Drogą Mazura”.
Na wszystkich stanowiskach, przez które
wiodła go żołnierska droga, dał się poznać
jako utalentowany i doskonały dowódca, dobry organizator i szkoleniowiec, wymagający
ale sprawiedliwy i życzliwy dla żołnierzy oraz
troskliwy o kadrę, potrafiący ich porwać za sobą.
Cały czas się dokształcał na różnych kursach w
Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie
i następnie w Akademii Sztabu Generalnego, w
której ukończył również studia wyższe.
W 1962 roku został mianowany na stopień
generała brygady i wyznaczony na stanowisko
zastępcy dowódcy ŚOW ds. OTK, na którym
z powodzeniem i z właściwą sobie energią
i zapałem, wykonywał obowiązki do chwili
zwolnienia do rezerwy w 1975 roku. W okresie
tym pełnił także funkcję prezesa WKS „Śląsk”.
To w dużej mierze dzięki jego determinacji i
konsekwencji powstało wówczas lub zapoczątkowano budowę wielu obiektów sportowych,
dobrze służących do dziś sportowcom tego
klubu i wrocławskim żołnierzom.
Za wzorową żołnierską służbę i owocną
pracę był wielokrotnie wyróżniany, w tym
27
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
także odznaczany, m.in.: Orderem Sztandaru
Pracy II kl., Krzyżem Komandorskim i Krzyżem
Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem
Walecznych i wieloma innymi.
Generał Mazur po zdjęciu wojskowego
munduru był nadal bardzo aktywny. Pracował
jeszcze wiele lat na stanowisku dyrektora administracyjnego w Politechnice Wrocławskiej.
Włączył się też aktywnie do działalności społecznej, pełniąc przez jedną kadencję funkcję
wiceprezesa ds. socjalnych i zdrowia oraz przez
dwie kadencje – prezesa Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych
i Oficerów Rezerwy WP we Wrocławiu. Nadał
właściwy rytm pracy i sprawne działanie wojewódzkiej organizacji Związku, która pod jego
kierownictwem należała do grona wyróżniających się w kraju. Wykazywał wiele troski o sprawy socjalne i zdrowotne emerytów i rencistów
wojskowych, zwłaszcza tych najbiedniejszych
i mocno schorowanych. Ostro i zdecydowanie
reagował, w formie pisania protestów, listów
otwartych lub wyrażanych stanowisk, gdy w
prasie, radiu lub telewizji naruszane były honor
i godność żołnierza polskiego, bowiem był
niezwykle czuły na ten problem.
Za wyjątkowo zaangażowaną i owocną
działalność społeczną został wyróżniony
odznaczeniami i tytułami związkowymi, m.in.
wpisem do „Honorowej Księgi ZBŻZiORWP”
i nadaniem tytułu „Honorowy Prezes Zarządu
Wojewódzkiego Związku we Wrocławiu”.
Chlubna i godna najwyższego uznania i
szacunku żołnierska i życiowa droga gen. Mazura dobiegła końca w dniu 1 listopada 2008
roku., gdy przestało bić Jego serce.*
Uroczystą mszę świętą w Bazylice Mniejszej p.w. Św. Elżbiety we Wrocławiu, w intencji
gen. Mazura celebrował, w asyście kapelanów
wojskowych, bp Edward Janiak, który w
ciepłych i serdecznych słowach wspomniał o
Jego wyjątkowej osobowości i przymiotach oraz
o zasługach dla środowiska wrocławskiego.
Przy trumnie zmarłego, jako asysta honorowa,
stanęli m.in.: dowódca ŚOW gen. dyw. Zbigniew Głowienka, były dowódca 11 DPanc.
28
Grudzień 2008
i następnie ŚOW – prezes
ZG ZBŻZiORWP gen. dyw.
Adam Rębacz, byli dowódcy
ŚOW: gen. dyw. Janusz Ornatowski i Jerzy Baranowski, byli dowódcy 11 DPanc.:
gen. bryg. Aleksander Bortnowski i Zbigniew Szura,
obecny dowódca 11 DKPanc.
gen. dyw. Paweł Lamla i
rektor – komendant WSOWL gen. bryg. Kazimierz
Jaklewicz, a także najbliżsi
współpracownicy i przyjaciele
– członkowie Zarządu Wojewódzkiego Związku.
Na uroczystość pogrzebową gen. Mazura
na Cmentarzu Grabiszyńskim, z orkiestrą i
kompanią honorową, przybyli prawie w komplecie wrocławscy generałowie, liczni Jego
byli towarzysze żołnierskiej służby, kombatanci, przyjaciele i członkowie Związku. W
towarzystwie kapelanów wojskowych modły
odprawiał ks. prałat płk Józef Kubalewski.
Przemówienia pożegnalne wygłosili gen.
Głowienka i gen. Rębacz, którzy podkreślili
szczególne przymioty osobowe oraz wierność
cnotom żołnierskim i obywatelskim gen. Mazura, Jego duże zasługi dla ŚOW, Sił Zbrojnych,
Wrocławia i WKS „Śląsk”, a także w pięknej
działalności społecznej. Wyrażali też żal i
szczere współczucie Jego rodzinie.
Na grobie gen. Mazura położono dużo wieńców i wiązanek kwiatów, zapalono znicze.
Zdzisław Barszczewski
Płk doc. mgr inż. Tadeusz GAJ (1.01.19223.11.2008) urodził się w m. Gace woj. świętokrzyskie. Gimnazjum ogólnokształcące ukończył w Tarnowie w 1939 roku. Dalszą naukę
kontynuował, już w okresie wojny, w systemie
tajnego nauczania. W 1945 roku zdał egzamin
maturalny. W okresie II wojny światowej, jako
żołnierz III Okręgu Kieleckiego Batalionów
Chłopskich, walczył o wyzwolenie naszej Ojczyzny spod okupacji hitlerowskiej. W uznaniu
poniesionych bojowych zasług w 1944 roku
został mianowany na stopień porucznika.
Po zakończeniu wojny, w 1946 roku
rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym
Politechniki Gdańskiej, które ukończył w 1951
roku uzyskując dyplom magistra inżyniera.
Następnie rozpoczął pracę zawodową w Gdańskiej Rozgłośni Polskiego Radia, lecz tylko na
krótki okres, gdyż pod koniec 1951 roku wcielono Go do służby wojskowej. Został mianowany
na stopień podporucznika i skierowany do
formującego się wówczas Poligonu Naukowo
-Badawczego w Zegrzu - zalążka przyszłego
Wojskowego Instytutu Łączności.
Tu dał się poznać jako wybitnie uzdolniony
inżynier i został powołany na stanowisko kierownika zakładu radiowego.
Pod jego kierownictwem
opracowano i zmodernizowano szereg urządzeń dla
potrzeb wojskowego systemu
łączności m. in. prototyp
radiostacji jednowstęgowej
(Kania). Po kilku latach powołano Go na stanowisko
zastępcy komendanta Instytutu do spraw naukowobadawczych, a następnie w
1969 roku został komendantem Instytutu. Stanowisko to
piastował przez 11 lat. Pod
Jego nadzorem podległe Mu komórki Instytutu
rozwiązywały wiele problemów w systemie
łączności Wojska Polskiego. Między innymi
opracowano powietrzne elementy dowodzenia (PED-y ) oraz zręby koncepcji cyfrowego
zintegrowanego systemu łączności (Storczyk).
Po przejściu w 1981 roku na emeryturę, nadal
przez 9 lat pozostał pracownikiem cywilnym
Instytutu przekazując młodszej kadrze, swoje
nadzwyczaj bogate doświadczenia naukowobadawcze w dziedzinie sprzętu łączności.
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem
Partyzanckim, Złotym Krzyżem Zasługi, a także wieloma innymi odznaczeniami resortowymi
i państwowymi. Był dwukrotnie laureatem nagrody Ministra Obrony Narodowej w dziedzinie
nauki i techniki.
Przez swoich podwładnych jest wspominany jako człowiek nadzwyczaj pracowity i skrupulatny. Cechowała go skromność, wysoka
kultura osobista i poczucie odpowiedzialności.
W stosunku do podwładnych był bardzo wymagający, ale zawsze odnosił się do nich z
wielkim szacunkiem, bezgranicznie służył radą
i pomocą nawet często w sprawach osobistych.
Dostrzegał ludzkie życiowe problemy swoich
podwładnych.
Po mszy świętej w Jego intencji, w kościele
p.w. św. Ignacego, przy udziale rodziny i licznie
przybyłym gronie byłych Jego podwładnych,
został pochowany, z należnymi Mu honorami
wojskowymi w rodzinnym grobie, na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Pożegnalne
przemówienie wygłosił zastępca dyrektora
Wojskowego Instytutu Łączności płk dr inż.
Edmund Wirkus.
Marian Jakóbczak
Ppłk Zygmunt FORTUNA - w godzinach
nocnych 26/27 października 2008 roku odszedł
na wieczną wartę. Zasłużony żołnierz – artylerzysta i prewentor Wojska Polskiego. Najpiękniejsze lata swojego życia poświęcił w służbie
Ojczyzny. 20 września 1949 roku mając 19 lat
ochotniczo wstąpił do Oficerskiej Szkoły Artylerii w Olsztynie, którą ukończył w 1951 roku
w stopniu podporucznika. Po promocji został
dowódcą plutonu podchorążych OSA w Olsztynie, gdzie przez 5 lat szkolił i wychowywał
przyszłych oficerów artylerii Wojska Polskiego.
Kurs Doskonalenia Oficerów Artylerii w Toruniu ukończył w 1956 roku. Po przeszkoleniu
i uzyskaniu bardzo dobrych wyników, został
wyznaczony na stanowisko dowódcy baterii
w jednostce wojskowej w Gdańsku, gdzie
przez dwa lata wzorowo wykonywał stawiane
zadania. Osobowość Zygmunta Fortuny oraz
całokształt działalności docenili przełożeni,
skierowali go na kurs doskonalenia i przekwalifikowania w Mińsku Mazowieckim. Po ukończeniu tego przeszkolenia w 1961 roku otrzymał
przydział do jednostki wojskowej w Koszalinie
na stanowisko szefa Wydziału Prewencji, gdzie
pełnił służbę do 28.10.1983 roku.
W czasie 34- letniej służby wojskowej dał
się poznać jako oficer zdyscyplinowany, lojalny
i koleżeński, dbający o praworządne postępowanie własne oraz żołnierzy WP.
Za wzorowe wypełnianie obowiązków służbowych został wielokrotnie wyróżniany przez
ministra obrony narodowej, dowódcę okręgu i
dowódców jednostek wojskowych, m.in.: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,
Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, złotym,
srebrnym i brązowym medalem „Siły Zbrojne
w Służbie Ojczyzny”, wszystkimi medalami
Grudzień 2008
„Za Zasługi dla Obronności Kraju”, odznaką
wojewody „Za Zasługi dla Województwa Koszalińskiego”, medalem Związku Byłych Żołnierzy i Oficerów Rezerwy WP „Zawsze Wierni
Ojczyźnie”, wpisem do Księgi Zasłużonych dla
ZBŻZiORWP Rejonu Koszalińskiego. Po przejściu w stan spoczynku wstąpił do ZBŻZiORWP
i był jego aktywnym członkiem.
Pozostawił w głębokim smutku żonę
Jadwigę, córki Grażynę i Lucynę, syna Zbigniewa, synową Jolantę oraz wnuczki Natalię
i Katarzynę.
Pochowany został z honorami wojskowymi
w obecności Rodziny, przyjaciół i kolegów na
Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie.
Sylwester Wachowicz
Ostatnia droga
pierwszego prezesa
ZBŻZ w Krakowie
Płk dypl. Kazimierz BŁYSZCZUK
(03.03.1920-20.10.2008) urodził się w m. Drobin pow. Płock, a mieszkał i ukończył szkołę
średnią w m. Czortków, dawnym województwie
tarnopolskim.
Był pierwszym prezesem Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych, wybranym w dniu 25 kwietnia 1981
roku w Krakowie oraz jednym z pierwszych
członków Zarządu Głównego.
W 1939 roku, po zajęciu terenów wschodnich przez Armię Radziecką, jako młody
chłopiec wstąpił do organizacji podziemnej.
Po aresztowaniu 14 grudnia 1939 roku, był
represjonowany przez NKWD, ukarany 5 letnim
obozem pracy, a następnie zesłany do łagrów
na Syberii. W trudnych warunkach klimatycznych i skrajnych warunkach panujących w
sowieckich łagrach, pracował jako przymusowy
robotnik przy wyrębie lasu i budowie kolei. W
związku z chęcią wstąpienia do formujących
się wojsk polskich, w dniu 1 września 1941
roku został zwolniony i skierowany do punktu
poborowego. Ze względu na chorobę i pokonanie dużych odległości, przybył za późno i nie
został wcielony do Armii gen. Andersa. W tej
sytuacji, decyzją tubylczych władz, skierowany
został do pracy w charakterze drwala, później
listonosza, magazyniera żywności i na końcu
stajennego w dużej miejscowości w tajdze
syberyjskiej. Dopiero na początku czerwca
1943 roku przybył do Sielc nad Oką i został
wcielony do 1 Dywizji im. T. Kościuszki. Po
bitwie pod Lenino, w której walczył jako celowniczy w obsłudze armaty 76 mm w pułku
artylerii lekkiej, został skierowany w ramach
wyróżnienia do 3 Leningradzkiej Artyleryjskiej
Oficerskiej Szkoły, którą ukończył w lutym
1944 roku. Kolejno już jako dowódca plutonu,
a następnie dowódca baterii, uczestniczył w
G³os Weterana i Rezerwisty
walkach na całym szlaku bojowym 1 Armii
WP, aż do Łaby. Dwukrotnie ranny i zawsze po
wyleczeniu powracał na front. Po zakończeniu
wojny, objął stanowisko dowódcy dywizjonu w
5 Pułku Artylerii 18 DP. Po ukończeniu Wyższej
Szkoły Artylerii w Toruniu, kolejno obejmował
stanowiska: szefa Sztabu 41 Pułku Artylerii
Lekkiej 16 DP, dowódcy 34 Pułku Artylerii
Lekkiej w Kołobrzegu i dowódcy artylerii 12
DZ. W 1957 roku, po ukończeniu Wyższego
Akademickiego Kursu w ASG, objął stanowisko
dowódcy artylerii w formującej się 6 Pomorskiej
Dywizji Powietrznodesantowej. Odniesione
rany na froncie i stan zdrowia, nie pozwalały
mu jednak pełnić zaszczytnej, ale niezwykle
trudnej i skomplikowanej służby w wojskach
powietrznodesantowych. Dlatego w 1962 roku
objął stanowisko szefa Wydziału Operacyjnego
WSzW, a następnie w 1969 roku, szefa Powiatowego Sztabu Wojskowego w Krakowie. W
1977 roku, ze względu na stan zdrowia, został
zwolniony z zawodowej służby wojskowej. Na
odcinku cywilnym pracował w obronności i
aktywnie uczestniczył w działalności społecznej, kombatanckiej i związkowej. Do końca
życia był aktywnym członkiem ZBŻZiORWP,
Związku Polskich Spadochroniarzy, Zarządu
Wojewódzkiego ZKRPiBWP, Zarządu Wojewódzkiego Związku Żołnierzy LWP oraz
działaczem Klubu Sportowego „Wawel”.
Odszedł na zawsze 20 października 2008
roku niezwykły żołnierz - spadochroniarz,
który w trudnych i eksperymentalnych latach
50 i 60-tych, współtworzył 6 PDPD oraz jako
dowódca artylerii, opracował koncepcję szkolenia i wykorzystania artylerii w składzie wojsk
powietrznodesantowych. Pochowany został z
pełnym ceremoniałem wojskowym na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. W uroczystości
pogrzebowej uczestniczyła kompania honorowa 6 BDSz wraz z orkiestrą oraz poczty sztandarowe: Brygady, Zarządu Wojewódzkiego
ZBŻZiORWP i Związku Żołnierzy LWP.
W ostatniej drodze, zasłużonemu koledze towarzyszyła liczna grupa byłych
spadochroniarzy 6 PDPD oraz
delegacje: oficerów artylerii 6
BDSz, Krakowskiego Oddziału
ZPS, Zarządu Wojewódzkiego
ZBŻZiORWP, Środowiskowego
Klubu Żołnierzy Frontowych
6 PDP oraz Klubu Sportowego „Wawel”. Przemówienie
pożegnalne wygłosił prezes
Krakowskiego Oddziału ZPS
płk dypl.(r.) Stanisław Balawender oraz zakonnik Stanisław
Wiśniowski (ojciec „Reginald”),
kolega zmarłego z lat szkolnych.
Odznaczony został Krzyżem
Oficerskim i Kawalerskim Or-
www.gwir.pl
deru Odrodzenia Polski, wieloma
odznaczeniami bojowymi m.in.:
Krzyżem Walecznych, Orderem
Chwały oraz medalami: „Zwycięstwa
i Wolności”, „Za Warszawę, Odrę,
Nysę i Bałtyk”, „Za Udział w Walkach
o Berlin”, „Zwycięstwa w II Wojnie
Światowej” i innymi odznaczeniami
resortowymi oraz regionalnymi.
Ostatnie odznaczenie, Krzyż Pamiątkowy „Czyn Frontowy 1 i 2 Armii WP”,
umieszczony został na poduszce
orderowej podczas pogrzebu.
Płk K. Błyszczuk, pozostanie w
naszej pamięci nie tylko jako ceniony
dowódca, ale także jako żołnierz i
patriota, który oprócz historii swojego życia,
będzie tworzył historię wojsk powietrznodesantowych. Cześć Jego Pamięci.
Zdzisław Kica
Foto Tadeusz Pieńkowski
Płk Stanisław WOJDYŁA (28.02.19222.11.2008). Pochowany 6.11.2008 roku z
honorami wojskowymi na cmentarzu przy ul.
Wiślanej w Bydgoszczy. Powołany do wojska
tuż po wojnie 14 maja 1945 roku. Ukończył
szkołę podoficerską rusznic ppanc. w 9
Zapasowym Pułku Piechoty. Od kwietnia do
czerwca 1946 roku brał udział w walkach w
okolicach Mławy. W lipcu – sierpniu 1946 roku
z 14 Pułkiem Piechoty oraz w lipcu – sierpniu
1947 roku z 30 Pułkiem Piechoty brał udział w
walkach z UPA w Bieszczadach.
W 1948 r. ukończył Oficerską Szkołę
Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W latach 1948
– 1949 dowodził plutonem i kompanią w 1 Praskim Pułku Piechoty. Dalszą służbę w latach
1949-1950 odbywał w Ośrodku Wyszkolenia
Oficerów Rezerwy jako wykładowca taktyki.
W latach 1950–1951 kontynuował naukę w
Wyższej Szkole Piechoty w Rembertowie.
Od roku 1954 dalszą służbę pełnił poza
wojskiem w LPŻ – LOK. Do 1956 roku w Zarządzie Wojewódzkim LOK w Szczecinie. Od
1956 do 1979 r. w Zarządzie Wojewódzkim
LOK w Bydgoszczy, jako zastępca dyrektora
ds. szkolenia. W czasie służby wojskowej
odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi i wieloma medalami Ministerstwa Obrony
Narodowej. Za działalność w LOK wyróżniony
wieloma najwyższymi odznaczeniami. W
1979 roku został przeniesiony do rezerwy.
Dalej działał na odcinku obronności w Klubach
Oficerów Rezerwy. W 1981 roku włączył się
w tworzenie Kół Związku Byłych Żołnierzy
Zawodowych. Był współzałożycielem Koła
nr 6 przy WKU Bydgoszcz, pełniąc funkcję
wiceprezesa w Zarządzie Koła. W ostatnich
latach ciężko chorował. Interesował się jednak pracą Związku, miał kontakt z aktywem.
Został wyróżniony medalami pamiątkowymi 20
i 25–lecia ZBŻZiORWP. Ceniony, wartościowy
oficer - społecznik, nasz kolega i przyjaciel.
Będziemy o Nim pamiętali.
Kazimierz Szewczyk
Ppłk mgr Adam DUDEK (9.07.193118.06.2008). Urodził się w rodzinie rzemieślników w Józefowie nad Wisłą, pow. Opole
Lubelskie. Tam we wrześniu 1939 r. przeżył
bombardowanie, przeprawę wojska i ludności
przez Wisłę, w latach 1940-1941 był świadkiem
gehenny Żydów, wywózki ich do Sobiboru i
Treblinki – obozów zagłady. Po wojnie ukończył
szkołę średnią. W 1951 r. został powołany do
29
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
służby wojskowej, którą pełnił przez kolejnych
39 lat do 1990 r. Przez te lata służbę pełnił na
wielu stanowiskach od kanoniera do zastępcy
dowódcy jednostki technicznej. Absolwent Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 z 1953 r., WOSO
nr 1 w Łodzi, KDO Wojsk Inżynieryjnych we
Wrocławiu, Wydziału Pedagogicznego WAP
w Warszawie. Dowodził plutonem, w Modlinie
w 6 Ciężkiej Brygadzie Saperów dowodził
kompanią, w Dęblinie był zastępcą dowódcy
7 Pułku Pontonowego, dalszą służbę pełnił w
1 DZ, a w 1975 r. kierował polowym klubem w
Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ na Bliskim
Wschodzie. W 1977 r. został zastępcą dowódcy 8 Pułku Zmechanizowanego w Hrubieszowie i następnie 7 Pułku Zmechanizowanego
w Lublinie. Był tytanem pracy, odznaczony
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski, Medalem Edukacji Narodowej i Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej
oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Był prezesem Koła
nr 4 w Lublinie, wyróżniony medalem 15-lecia
Związku i odznaką honorową „Za Zasługi dla
ZBŻZ”. Pogrzeb odbył się z wojskową asystą
honorową i pocztem sztandarowym Związku.
Spoczął w Alei Zasłużonych na cmentarzu
przy ul. Droga Męczenników Majdanka w
Lublinie. W imieniu Związku pożegnał Go ppłk
Stefan Ochyra.
Hubert Kępski
Płk Marian FALKIEWICZ
(7.08.1923-2.10.2008). Urodził
się w Antoninie w Wielkopolsce.
Do wybuchu wojny rozpoczął
gimnazjum ogólnokształcące w
Ostrowie Wielkopolskim, którą
kontynuował na tajnych kompletach. W konspiracji działał w Szarych Szeregach, w styczniu
1945 r. brał udział w rozbrajaniu Niemców. W
październiku 1945 roku rozpoczął studia na
Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej.
W 1950 r., jeszcze przed egzaminem dyplomowym został powołany do wojska i skierowany
na 3 miesięczne przeszkolenie do Oficerskiej
Szkoły Łączności w Zegrzu. Pozostawiono
Go jako wykładowcę w szkole oficerskiej. W
międzyczasie obronił pracę dyplomową na
Politechnice Gdańskiej. Po roku został przeniesiony do Szefostwa Wojsk Łączności MON. Po
dwóch latach został szefem Wydziału Energetycznego, następnie Technicznego, z którego
odszedł w stan spoczynku w 1967 roku. W
cywilu pracował w Zjednoczeniu Przemysłu
Maszyn i Aparatów Elektrycznych oraz w Instytucie Elektrotechniki w Międzylesiu na stanowiskach dyrektora Zakładu Doświadczalnego,
po czym zastępcy dyrektora Instytutu. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, oraz
licznymi medalami pamiątkowymi i resortów
obrony narodowej oraz łączności. Był aktywny
zawodowo przez ponad 50 lat życia, ceniony
fachowiec, niezawodny kolega, członek Koła
nr 41 ZBŻZiORWP w Warszawie. Pochowany
z honorami wojskowymi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Zbigniew Miarzyński
Płk mgr Jerzy ZEMELKE
(21.08.1926-11.08.2008), urodził
się w Łodzi Fabrycznej. Służbę
wojskową w Wojsku Polskim
rozpoczął w 1946 roku jako kursant w samodzielnym batalionie
samochodowo-transportowym w Warszawie.
30
Grudzień 2008
Po ukończeniu kursu w 1947 roku został wyznaczony na stanowisko pomocnika szefa Wydziału
Organizacyjno-Mobilizacyjnego w Dowództwie
Wojsk Lotniczych. Za wzorową służbę w 1951
roku został skierowany na roczny kurs oficerski przy AWF w Warszawie. Po ukończeniu
kursu i uzyskaniu stopnia oficerskiego dalej
pełnił służbę w wojskach lotniczych w Oddziale
Ogólnowojskowym, zajmując się wychowaniem
fizycznym. W latach 1957-1962 ukończył studia
magisterskie na AWF.
W 1962 roku został przeniesiony do Dowództwa Obrony Powietrznej Kraju na stanowisko pomocnika szefa Oddziału Ogólnowojskowego, a później na stanowisko starszego
specjalisty tego Oddziału, odpowiedzialnego
za wychowanie fizyczne. Służbę zawodową
pełnił do 1979 roku. Odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,
Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i wieloma
medalami resortowymi. W 1982 roku wstąpił
do ZBŻZiORWP do Koła nr 23 przy DWOPK
(później DSP). Za działalność w ZBŻZiORWP
był wielokrotnie wyróżniany przez Zarząd
Główny Związku odznaką honorową i medalem
25-lecia ZBŻZiORWP. Pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim.
A.A.
Płk mgr inż. Zdzisław GAŁWA (22.09.1928–12.07.2008),
urodził się w Warszawie. Służbę
wojskową w Wojsku Polskim
rozpoczął w 1946 roku jako podchorąży w Technicznej Szkole
Lotniczej w Oleśnicy. Po ukończeniu szkoły
i otrzymaniu stopnia oficerskiego w 1947 r.
został wyznaczony na stanowisko instruktora, a
później wykładowcy w TSO. Za wzorową służbę
w 1950 roku został skierowany na roczny kurs
do Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, a po jego ukończeniu został skierowany
w latach 1951-1957 do Wojskowej Akademii
Inżynieryjno-Lotniczej w ZSRR.
Po ukończeniu akademii został w Dowództwie Obrony Powietrznej Kraju szefem Wydziału
Służb Inżynieryjnych. W 1960 roku skierowano
Go do Sztabu Generalnego WP na stanowisko
szefa oddziału, gdzie służbę pełnił do 1985
roku. Za wzorową służbę w Wojsku Polskim
był wielokrotnie odznaczany między innymi
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi i
wieloma medalami resortowymi. W 1986 roku
wstąpił do ZBŻZiORWP do Koła nr 23 przy
DWOPK (później DSP), gdzie wykazał się dużą
aktywnością w działaniu i w pracy z młodzieżą.
Pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu
Powązkowskim.
A.
Ppor. Jan BOROWIAK (4.03.19262.02.2008). W Wojsku Polskim od 1945 roku
brał udział w walkach z UPA. W wyniku odniesionych ran dalszą służbę pełnił w administracji
wojskowej w Garnizonie Kalisz. Odznaczony
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski, złotymi medalami „Za Zasługi dla Obronności Kraju” i „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”.
Od 1982 r. aktywnie działał w ZBŻZiORWP, za
co został wyróżniony odznaką honorową „Za
Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Był również członkiem Związku Kombatantów Rzeczpospolitej
Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych oraz
Ligi Obrony Kraju, która wyróżniła Go srebrną
odznaką „Zasłużony Działacz LOK” Pochowany
na cmentarzu tynieckim w Kaliszu.
Ppłk Edward PŁUZIŃSKI
(1929-3.02.2008), urodził się
niedaleko Warszawy, mając 14
lat ujęty w ulicznej łapance został
wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po wyzwoleniu
powrócił w rodzinne strony i podjął naukę. W
1947 r. wstąpił do junaków „Służba Polsce”.
Wyjechał do Pszczyny, gdzie w Szkole Przysposobienia Przemysłowego uczył się. W kopalni
„Siemianowice” pracował jako kombajnista. W
1951 r. został podchorążym Oficerskiej Szkoły
Piechoty w Elblągu, którą ukończył w 1953 r. w
stopniu podporucznika. Dalszą służbę pełnił w
ASG w Rembertowie, w Świnoujściu w Marynarce Wojennej, a od 1957 r. w Poznaniu. W latach
1964-1967 ukończył studia na Uniwersytecie
Wrocławskim. W 1973 r. został skierowany do
służby w Międzynarodowej Komisji Kontroli i
Nadzoru w Wietnamie. Po powrocie do kraju
był wykładowcą i wychowawcą w szkołach
oficerskich w Poznaniu. Po zwolnieniu ze służby
w 1988 r. pracował do 1997 r. w „Gazecie Poznańskiej”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzeniu Polski, Orderem Wolności i
Krzyżem Walecznych, trzykrotnie Krzyżami Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi oraz
odznakami honorowymi „Za Zasługi dla Województwa Poznańskiego” i miasta Poznania.
Pochowany w Poznaniu. W imieniu zebranych
pożegnał Go płk Witold Skrupski.
Bernard Jaroni
Płk Stanisław GUZOWSKI,
(15.07.1929–8.11.2008). Odszedł
na wieczną wartę szlachetny człowiek o szczególnych wartościach.
Wspaniały mąż i ojciec, wzorowy
oficer, wielki społecznik. Swoją
ofiarną służbą i pracą, życzliwym stosunkiem do
ludzi, skromnością i pogodnym usposobieniem
zyskał uznanie i sympatię.
Urodził się w Wielkopolsce, w miejscowości Rychwał w powiecie konińskim. W okresie
okupacji hitlerowskiej, będąc jeszcze dzieckiem,
pracował przymusowo jako robotnik w gospodarstwie rolnym. W 1950 r. rozpoczął służbę wojskową jako podchorąży w Centrum Wyszkolenia
Kwatermistrzowskiego w Poznaniu. Po ukończeniu uczelni w 1951 r., już jako podporucznik na
stanowisku technika kwat-bud. w pułku artylerii
w Ostrowie Wlkp. wykazał się dużym talentem
organizacyjnym. W 1952 r. został przeniesiony w drodze wyróżnienia do Wrocławia, do
Służby Zakwaterowania i Budownictwa ŚOW.
W organach okręgowych tej służby przeszedł
wszystkie stanowiska związane z zaopatrzeniem
materiałowo-technicznym, a przez okres szeregu
lat kierował pionem inwestycyjnym Okręgu. To
m.in. dzięki niemu wybudowano na terenie całej
Polski szereg obiektów koszarowych i osiedli
mieszkaniowych m.in. w Warszawie-Rembertowie, Opolu, Wrocławiu i Poznaniu. Odznaczony
Krzyżem Oficerskim i Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem
Zasługi i złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”.
Po zakończeniu w 1990 r. czynnej służby
wojskowej wstąpił do Związku Byłych Żołnierzy
Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP. Był członkiem Koła „BUDOWLANI”. Przez trzy kadencje
był członkiem Zarządu Koła. Wyróżniony odznaką
honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalami pamiątkowymi 20 i 25-lecia ZBŻZiORWP.
Pochowany z honorami wojskowymi na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.
Mieczysław Pudelewicz
Grudzień 2008
G³os Weterana i Rezerwisty
ROZPOCZYNAMY PLEBISCYT
NA „CZŁOWIEKA ROKU ZWIĄZKU”
1. Organizatorem plebiscytu jest redakcja „Głosu Weterana i Rezerwisty” pod
patronatem wydawcy miesięcznika Zarządu
Głównego ZBŻZiORWP.
2. Celem plebiscytu jest popularyzacja
i promocja najaktywniejszych członków
Związku w działalności na rzecz środowiska,
którzy w mijającym roku kalendarzowym
mogą poszczycić się szczególnymi osiągnięciami.
3. Osiągnięcia. jakimi muszą wykazać się
osoby nominowane:
- innowacje w działalności związkowej
na szczeblu kół, zarządów rejonowych i
wojewódzkich;
- osiągnięcia w zakresie działalności
obronnej, socjalnej i opieki specjalnej (paliatywnej);
- nowe atrakcyjne formy działania;
- osiągnięcia we wzroście liczbowym
członków Związku, prenumeracie „GWiR”;
- sposoby i efekty popularyzacji Związku
i jego organu prasowego.
4. Wyboru „Człowieka Roku Związku”
dokonują Czytelnicy „GWiR” wypełniając kupon zamieszczony w miesięczniku i gazecie
internetowej (nr 1-3).
5. Warunki plebiscytu będą ogłaszane
w nr 12 kończącego się roku.
6. Sylwetki nominowanych będą spopularyzowane w nr 1-3 nowego roku.
7. Komisję plebiscytową powołuje prezes
ZG ZBŻZiORWP, która wyłania na Człowieka
Roku na szczeblu koła, zarządów rejonowych
i wojewódzkich oraz w dziedzinie działalności
obronnej i opieki paliatywnej.
8. Nazwiska zwycięzców zostaną ogłoszone w nr 5 „GWiR” oraz Internecie.
9. Zwycięzcy plebiscytu będą honorowani
specjalnymi dyplomami ze zdjęciami podczas
dorocznych sejmików „GWiR”
Redakcja „GWiR”
SONDA REDAKCJI I RADY REDAKCYJNEJ
Drodzy Czytelnicy!
Minęło już ponad trzynaście lat od chwili kiedy ukazał się pierwszy numer miesięcznika „GWiR”. W minionych latach ponad tysiąc dwieście korespondentów na jego łamach
opublikowało pra­wie siedem tysięcy artykułów, w których dzielili się swoimi historiami,
wspomnieniami wojennymi, działaniami Związku, radoś­ciami i troskami. Opisywali to, co im
się podobało i nie podobało w ZBŻZiOR WP ale także w kraju. Zachęcali byłych żołnierzy
zawodo­wych do aktywnego działania i wstępowania w szeregi Związku.
Mamy nadzieję, że w dużym stopniu realizujemy życzenia i pro­pozycje Czytelników
i Korespondentów, którzy są z nami od zarania pisma. Ba, codziennie Redakcja otrzymuje
wiele listów, które starannie przeglądamy i czytamy oraz publikujemy najciekawsze. Za
wszystko serdecznie dziękujemy i prosimy o jeszcze! To jest naprawdę nasz, wspólny
miesięcznik!
Jednocześnie powodowani pełną odpowiedzialnością za losy i rozwój pisma w pożądanym przez Was kierunku, prosimy odpowie­dzieć na pytania:
1.
Co w „GWiR” najbardziej Ci się podoba?
2.
Czy masz ulubionego autora (autorów)?
3.
Do których rubryk najchętniej zaglądasz?
4.
O czym chciałbyś nie tylko przeczytać, ale także pisać więcej?
5. Masz krytyczne uwagi, z których chętnie skorzystamy, a może zaproponujesz
zupełnie nowe tematy i rubryki?
6. Jak oceniasz internetowe wydanie „GWiR”.
Wśród autorów nadesłanych odpowiedzi zostanie wylosowana nagroda w postaci
rocznej prenumeraty „GWiR”.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: Redakcja „GWiR”, Urząd Pocztowy
Warszawa 69, Żwirki i Wigury 105, lub e-mailem: [email protected]
Redakcja
KOMUNIKAT
Redakcja „Głosu Weterana i Rezerwisty” zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania i adiustowania nadesłanych materiałów oraz dokonywania
zmian tytułów, honoraria uiszcza tylko za zamówione teksty, nie odpowiada za
treść ogłoszeń, publikując artykuły nie zawsze podziela zdanie autorów.
Redakcja „GWiR”
www.gwir.pl
kĄcik poezji
pod redakcj¹
Antoniego
RYPU£Y
WIGILIA
Dzwoneczki w oddali
Sanna aniołów
Gwiazdka na niebie
Zwiastuje przyjście
Wieczór żywiczny
Skrzy piórkami
Siankiem przytulony
Blaskiem radosny
Płomykiem smutny
W zimnym puchu
Bliskich błąkają się cienie
– nieobecnych
Przyjdźcie
Ziemskie grzechy odkupić
Miejsce przy stole
Czeka tęsknotą ciepła
Dzwoneczki w oddali
Sanna aniołów
Gwiazdka
Przyjdźcie
Marta GONTA-GŁOWACKA
Choinka
Pamiętasz raz w roku
Zapach lasu zamieszkiwał z nami
Wypatrywaliśmy sylwetki ojca w mroku
Nasłuchiwaliśmy jego ciężkich kroków
Od strony lasu po grudzie
Ojciec z choinką idzie
Z zielonym grudniowym drzewem
a niebo już płynęło śpiewem
kolędy i pastorałki
grają grudniowe fujarki
sąsiad co zmarł na Boże Narodzenie
smykiem po strunach przeciąga
Bóg się rodzi ze skrzypiec wychodzi
płynie w powietrzu kolęda
pamiętasz? Raz w roku
na pierwszą czekaliśmy gwiazdkę
by wigilijną rozpocząć kolację
przy drzewie – przy zielonym
Od strony lasu po grudzie
Ojciec z choinką idzie
Z grudniowym żywicznym drzewem
a niebo już płynie śpiewem
kolędy i pastorałki
grają dębowe fujarki
i siano leży na stole
na stole biały opłatek
czekamy na ojca i matkę
aż wezmą go w szorstkie dłonie
bój się rodzi, moc truchleje
Jan Stanisław SMALEWSKI
W TĘ WIGILIJNĄ NOC
W tę Wigilijną
Jedyną Boską Noc,
Gdy jesteśmy
W rodzinnym kole
Jednoczy nas
Bożego Narodzenia Moc
Mały Opłatek
Który leży na stole.
Kruchy Biały Opłatek
To Boża Dziecina
Która nas odradza,
Przy Nadziei trzyma!
Ten Cud.... nie ujęty
W żadne ludzkie prawa
Wiarą, Nadzieją
I Miłością... napawa!
Stanisława GARBALIŃSKA
31
G³os Weterana i Rezerwisty
www.gwir.pl
Grudzień 2008
Hasło krzyżówki
krzyŻówka
z rysiem
12/2008
zamieszczonej w nrze
10/2008 r. było proste i bardzo
łatwe do odgadnięcia. Sądząc
po liczbie nadesłanych rozwiązań (Trzeba żyć, a nie tylko
istnieć). Dziękujemy. Nagrodę
książkową otrzymuje przede
wszystkim pan Tadeusz Burski
ze Słączna (Milicz), który przesłał rozwiązanie na widokówce
z podobizną „Życzliwka” – z
kolekcji wrocławskich krasnali,
którego wystarczy poprosić,
a uczy jak dobrze żyć z innymi.
Ponadto książki otrzymują: Paweł Chudy – Przygodzice, Józef Hibner – Opole, Stanisław
Grzybowski – Babimost, Augustyn Świątek – Wrocław.
Najpiękniejsze widokówki
z odpowiedziami przysłała pani
Anna Skrzydlewska z Poznania (zimowy krajobraz, Stanisława Kmiecika). Mieczysław
Kucz z Babimostu („wiekowa”
pocztówka z Moskwy) i Ryszard
Gałwa – Koszalin z dr. Clownem, który leczy uśmiechem.
Redakcja dziękuje, przesyła
wszystkim krzyżówkowiczom
same uśmiechy i liczy na dalszą
współpracę w 2009 r.
Wrocławski „Życzliwek”
32
„Głos Weterana i Rezerwisty” ukazuje się od 14 stycznia 2000 r.
Wcześniej: „Głos Weterana” – kwartalnik od 16 stycznia 1990 do grudnia 1994 r.
Od kwietnia 1995 r. – miesięcznik „Głos Weterana”.
REDAKCJA
ul. Żwirki i Wigury 105, 00-912 Warszawa, Urząd Pocztowy Warszawa 69;
tel/faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98
e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98
Zastępcy redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 40 28,
wydanie elektroniczne: Miłosz Biały, tel.: 022 (6)82 40 28
Skład: Henryka Janicka; łamanie: Elżbieta Kuźmińska, opracowanie stylistyczne: Katarzyna Kocoń.
RADA REDAKCYJNA
Zygmunt Broniarek, Zbigniew Ciećkowski – przewodniczący, Stanisława
Garbalińska, Stefan Jakubowski – zastępca przewodniczącego, sekretarz,
Jan Machno, Stanisław Markiel, Bogdan Miller, Mieczysław Mikrut, Zbigniew Moszumański, Mieczysław Pudelewicz, Wiesław Pietrzak, Grzegorz
Sikorski, Władysław Żmijewski.
WYDAWCA
ZARZĄD GŁÓWNY ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH
I OFICERÓW REZERWY WP
Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl. 1, 03-446 Warszawa
www.zbzzorwp.wp.mil.pl; e-mail: [email protected]
Prezes: Adam Rębacz, tel. 022 (6)87 24 69
Sekretarz generalny ZG: Jan Kacprzak, tel. 022 (6)87 22 28
Dyrektor Biura ZG: Stanisław Kordowski, 022 (6)87 24 70
Wiceprezesi:
ds. socjalno-zdrowotnych, Aleksander Kubacki, tel. 022 (6)87 24 73
ds. obronności: Jan Gazarkiewicz, tel. 022 (6)87 23 77
ds. społecznych: Kazimierz Kolasa, tel. 022 (6)87 24 73
Konto bankowe: PEKAO S.A. Oddział w Warszawie; ul.Targowa 81,
03-408 Warszawa; nr: 45 1240 6104 1111 0000 4784 5055
PRENUMERATA
Stanisław Kordowski, tel. 022 (6)87 24 70, ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa
Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie
Zasady prenumeraty
„GWiR” można prenumerować w określinych terminach:
Prenumerata roczna
- do końca listopada roku poprzedzającego
Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał
- do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały
Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze
- do końca maja na 2 półrocze
Opłaty wynoszą:
- w prenumeracie indywidualnej 1 egz. miesięcznie 5,00 zł
- w prenumeracie zbiorowej
4,50 zł
1 egz.
2 egz.
3 egzemplarze i więcej
Kwartalnie 15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz.
Półrocznie 30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz.
Rocznie
60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz.
DRUKARNIA
Offsetowa KRA-BOX, 04-762, ul. Mrówcza 94 b.
tel/faks: 022 615 21 61, e-mail: [email protected]

Podobne dokumenty