Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje
Transkrypt
Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje
REKLAMA nr 16 (115) 2013 ISSN 1734-7076 NOWE Życie (26.08-09.09. 2013) BEZPŁATNY Dwutygodnik z Warmii i Mazur Co ter az? NAKŁAD 25 000 Olsztyna REKLAMA “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Bałtycką już płynnie? Wykonawca przebudowy ul. Bałtyckiej zakończył zasadnicze prace i oddał do użytku odnowioną arterię. Ciekawe, czy nowe oznakowanie pozwoli na płynną jazdę tym odcinkiem, skoro kończy się przed wąskim wiaduktem. Tajemniczy „upiększacz” miasta Na wielu budynkach w mieście pojawiły się ceramiczne płytki z czerwoną różą. Nikt nie wie, co to ma oznaczać i kto je zawiesza. Róża jest symbolem urody, więc może chodzi o wskazanie obiektów do odnowy? Jest też symbolem miłości, w tym najstarszego zawodu świata, więc może szykuje się zjazd prostytutek? Jest też symbolem męczeństwa, więc może chodzi o załatwianie spraw w ratuszu? Róża jest też ważnym elementem heraldycznym, co może oznaczać, że władzę w Olsztynie chce przejąć jakiś możnowładca – o ile do skutku dojdzie referendum w sprawie odwołania prezydenta i rady miasta. Oby tylko nie pojawiła się biała róża, bo to może oznaczać prawdziwą wojnę, jak niegdyś w Anglii między Lancasterami i Yorkami. Będzie referendum? Komitet „Kocham Olsztyn. Pragnę Zmian” złożył w biurze delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie – w przepisowym termi- poetyce” – nic nie ma o kolorach autobusów. Wprawdzie mieszkańcy wybrali w plebiscycie ZKM limonkowo-grafitowe kolory dla tramwajów, ale nie zdziwimy się, gdy autobusy będą inne – w kolorach ulubionych przez urzędników, czyli żółto-czarne. Krokodyla daj mi luby Wyróżnienie BWA Redakcja „Tygodnika Powszechnego” wyróżniła Galerię Sztuki BWA jako miejsce „potrafiące wykroczyć poza regionalny wymiar, nie tracąc lokalnego”. Czasopismo we wczasowym przewodniku zachęcało turystów do odwiedzania galerii znajdujących się w mniejszych miejscowościach, które często skrywają wartościowe skarby sztuki. Polecano także: Galerię BWA w Bielsku-Białej, Centrum Sztuki Współczesnej „Kronika” w Bytomiu, Biuro Wystaw Artystycznych w Tarnowie oraz Galerię BWA w Zielonej Górze. Miło być w takim towarzystwie. Gratulujemy, bo to rzeczywiście ciekawe i ekskluzywne miejsce w naszym mieście. Setka do OBO Specjalna komisja zajęła się weryfikacją około stu wniosków złożonych przez mieszkańców do Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego w 2014 roku. Do wydania są ponad dwa miliony złotych: 1125 tys. zł na projekty osiedlowe i milion zł na projekty ogólnomiejskie. Wynik weryfikacji będzie znany pod koniec sierpnia. Potem zacznie się kolejna dyskusja i głosowanie mieszkańców, którzy wybiorą najlepsze projekty. Poznamy je 16 września. Inicjatorami budżetu obywatelskiego są Olsztyńskie Centrum Organizacji Pozarządowych, SWAO Zatorze oraz prezydent. To pierwsza tak duża akcja w naszym mieście, w której urzędnicy zgodnie współpracują z mieszkańcami. Czyżby rodziło się społeczeństwo obywatelskie? Kolorowe solarisy Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zakupi za 23 mln zł (netto) u producenta (firmy Solaris Bus & Coach S.A.) 22 nowoczesne, niskopodłogowe i klimatyzowane autobusy przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych. Nowe pojazdy pojawią się na ulicach w listopadzie. Ich kolorystyka ma wynikać z programu estetyzacji miasta, zapewnia inwestor. Sęk w tym, że w programie – choć mowa o „zielonej NOWE Życie nie, 13 sierpnia – listy z 14592 podpisami osób, które poparły referendum w sprawie odwołania prezydenta Olsztyna i rady miasta. Aby referendum odbyło się, wniosek musi uzyskać poparcie 13420 osób. Biuro komisarza sprawdza teraz, czy wszystkie podpisy są ważne, a wynik tej weryfikacji poznamy na początku września. Olsztyna Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-686 “ Olsztyn, ul. Boenigka 28/12 redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected]; sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski fot. okładka: Sxc.hu, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273; (r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Express Media Sp. z o.o. Nakład 25 000 W tym roku przypada 220. rocznica urodzin wielkiego polskiego komediopisarza i poety, mistrza ciętego słowa Aleksandra Fredry. Z tej okazji prezydent RP Bronisław Komorowski zainicjował ogólnopolską akcję „Narodowe czytanie dzieł Aleksandra Fredry”. W Olsztynie masowe czytanie zostanie zorganizowane na dziedzińcu zamku – 7 września w godz. 11.00-15.00. Na specjalnej scenie wystąpić może każdy, by czytać „Zemstę”. Akcję poprowadzą Jaromir Wroniszewski i Marek Markiewicz z kabaretu „Czyści jak Łza”. Będą stoiska z różnymi wydaniami dzieł Aleksandra Fredry, monografiami o autorze, książkami poświęconymi tematyce kultury szlacheckiej i sarmackiej. Najmłodsi będą mieli kącik animacyjny z warsztatami plastycznymi, kolorowankami przedstawiającymi sceny z „Zemsty”. Czytaniu towarzyszyć będą konkursy, rebusy, gry, zagadki, quizy rodzinne z nagrodami. Niektóre utwory młodzież wykona hip-hopowo. Kopernik patronem szpitali Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie nosi imię Mikołaja Kopernika, więc organizuje obchody roku swojego patrona. Rozpocznie je 16 września w sali im. Jana Janowicza wystawa pt. „Szpital dawniej i dziś”. Natomiast na 19-20 września zaplanowano zjazd delegacji z pięciu placówek, których patronem jest Mikołaj Kopernik: Szpitala w Łodzi, Specjalistycznego Szpitala w Toruniu, Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie, Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim oraz Pomorskiego Centrum Traumatologii. W planetarium odbędzie się uroczysta gala. Ciekawe, czy pacjentów na nią zaproszą. Zmiana nazwy Aquasfery? W konkursie na sponsora tytularnego WCRS Aquasfera wpłynęło jedno zgłoszenie: inwestora Galerii Warmińskiej przy ul. Sikorskiego, firmy Libra Project 2. Nic dziwnego, że proponuje ona nazwę „Aquasfera Galeria Warmińska”. Trwają negocjacje w sprawie zakresu świadczeń nabytych w ramach prawa do nazwy. Warunkiem jest wpłata przez firmę co najmniej 5 mln zł w okresie 10 lat. I po co było ogłaszać konkurs na nazwę zespołu basenów, skoro i tak niewiele będzie się różnić od nazwy centrum handlowego w drugim końcu miasta? Na dodatek będzie dłuższa, czyli słabo wpadająca w ucho. Senior potrafi Trwa konkurs fotograficzny organizowany przez Filię nr 9 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie, który odbywa się w ramach projektu „Senior potrafi” dla osób powyżej 55. roku życia. Tematyka i format zdjęć są dowolne, a uczestnik może zgłosić nie więcej niż 5 prac. Rozstrzygnięcie konkursu i wystawa prac odbędą się 13 września w siedzibie biblioteki. Zdjęcia przyjmowane są do 30 sierpnia w bibliotece mieszczącej się przy ul. Żołnierskiej 47. Zapewniamy, że seniorzy potrafią nie tylko fotografować! Wybrał i skomentował JJP temat z okładki “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Ledwie zakończyła się budowa buspasów, a znów olsztyńscy kierowcy utknęli w korkach. Tym razem powodem są rozkopane ulice pod budowę linii tramwajowej. Nie dość, że olsztynianie byli podzieleni co do zasadności wpuszczenia tramwajów do Olsztyna, to na domiar złego inwestycja się przeciąga. Do tego stopnia, że miasto zerwało umowę z firmą FCC Construccion, która miała wybudować nam linie tramwajowe. Zostaliśmy z pustymi rękami i kilkoma rozkopanymi rowami. I po co były nam te tramwaje? – pytają niektórzy. Jak to po co?! – odpowiadają inni – trzeba perspektywicznie rozwijać komunikację miejską! Kto ma rację? Tramwaj zwany niepotrzebnym W ubiegłym roku pełen zachwytu pisałem o olsztyńskich tramwajach. Jakie to dobrodziejstwo dla mieszkańców, jakie oszczędności i większa ranga miasta. Kiedyś Olsztyn miał przecież dwie linie tramwajowe. Bardzo dobrze służyły społeczeństwu, póki nie znaleźli się genialni rajcy i nie podjęli decyzji o ich likwidacji. W miejsce tanich i ekologicznych wozów wprowadzono dymiące, wiecznie psujące się i blokujące wąskie uliczki miasta autobusy. iedy dowiedziałem się, że jest decyzja rady miasta o budowie linii tramwajowej, aż krzyknąłem z radości. Niestety, gdy obejrzałem projekt, mina trochę mi zrzedła. W felietonie napisałem, że nie wierzę w to, iż pierwszy tramwaj pojedzie zatłoczona ulicą Kościuszki w zaplanowanym terminie i niestety wykrakałem. Co mamy? Rozwiązano umowę z firmą budującą torowisko i ulice. Bardzo dobrze, ale dlaczego tak późno? Gdzie był nadzór budowlany? Gdy tylko pojawiły się pierwsze problemy, trzeba było zmienić wykonawcę. Należało powierzyć dokończenie inwestycji drugiej firmie startującej w przetargu – byłoby szybciej i taniej. Ale kogo to obchodzi! Nowy przetarg, nowe kłótnie, niepotrzebne wydawanie publicznych pieniędzy i strata czasu. Na miejscu pre- prawki w projekcie. Podpowiem tylko alternatywne rozwiązania tras: zamiast prowadzić je zatłoczoną ulicą Kościuszki, można wykorzystać park między blokami za Tramwajowe szaleństwo R edaktor Panas żyje wspomnieniami. Tym razem z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy w Olsztynie kursowały tramwaje. Było, minęło. Dobrze, że wracamy do tej tradycji, ale to już jest inny Olsztyn, inne technologie i inne będą tramwaje. iestety nie pamiętam czasów, w których tamte linie budowano, nie znam też opinii mieszkańców z tamtego okresu i szczerze powiedziawszy mało mnie to interesuje. To już przecież historia. Dla mnie ważniejsze jest, abym szybko i bez problemu mógł się poruszać po Olsztynie. A temu mają służyć tramwaje. laczego wybrano taką, a nie inną firmę? Nawet gdyby redaktor Panas był w komisji przetargowej, wątpię, żeby wybrano lepiej. Nie z powodu braku kompetencji, ale głównie dlatego że obowiązują przepisy o zamówieniach publicznych. Upraszczając, można o nich N K zydenta dodatkowo zwolniłbym cały nadzór budowlany i tych, którzy pilnowali prawidłowej realizacji inwestycji. Widząc to, następcy będą dobrze pilnowali. Uważam, że jeśli tramwaje nie pojawią sie w najbliższych 2-3 latach, to wszyscy odpowiedzialni powinni podać się do dymisji. Ja na ich miejscu spaliłbym się ze wstydu. oże nowy przetarg pozwoli za to na po- M filharmonią, zamiast do Wysokiej Bramy – może do ulicy Pstrowskiego. Dalej można byłoby poprowadzić linię ulicą Niepodległości do Dworca Zachodniego, a może potem do Gutkowa, ale to tylko marzenia. Zastanawiam się również, kiedy zwolnieni zostaną wykonawcy innych ważnych dla miasta inwestycji? To jest niewykluczone, ale nie chcę krakać! Jacek Panas D powiedzieć, że im taniej, tym lepiej. Z finansowego punktu widzenia na pewno tak, ale już się na tym przejechaliśmy w przypadku budowania autostrad. Sugerujesz, Jacku, że można było zerwać umowę wcześniej. Być może tak, ale gdyby zrywano umowy przy jakichkolwiek zagrożeniach inwestycji, to żadna z nich nie byłaby nigdy zrealizowana. Zamiast zwalniać i wyrzucać, lepiej chyba wzmocnić nadzór i konsekwentnie egzekwować. atomiast dziwią mnie Twoje propozycje poprawek w projekcie. Trochę się ze swoimi pomysłami spóźniłeś. Mimo wszystko zaczęto już budowy na trasie. Swego czasu były przecież przeprowadzane konsultacje. Zdaję sobie sprawę z tego, że przebieg linii nie satysfakcjonuje wszystkich. Tu był potrzebny N pewien kompromis, chociaż w przypadku ul. Kościuszki zupełnie się z Tobą zgadzam. Teraz raptem w innym miejscu powstał problem, że linia tramwajowa przebiega zbyt blisko bloku mieszkalnego. Czyżby deweloper o tym nie wiedział? o do samej inwestycji, to odpowiadają za nią ratuszowi urzędnicy. Do nich przecież należy nadzór i kontrola. Mają swoich prawników i mam nadzieję, że dobrze wiedzą, co robią. Za dużo jednak w tym wszystkim emocji. Nie można potępiać wszystkiego w czambuł. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę, że tramwaje w Olsztynie pojawią się szybciej, niż to, Jacku, sugerujesz. A wtedy nikt już nie będzie pamiętał kto, kiedy, jak i dlaczego? C Andrzej Zb. Brzozowski 4 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 region Stronę przygotowała OG Wieś na medal W Pierogowy zawrót głowy R uskie, z kapustą i grzybami, z kurkami, na słodko – każdy z nas lubi, a niektórzy wręcz uwielbiają pierogi! Dla takich osób nie ma chyba nic lepszego na świecie, niż móc spróbować ich wszystkich w jednym miejscu i w tym samym czasie! Taka okazja nadarzyła się w połowie sierpnia w Biesowie. Gospodynie z sołectw położonych w gminie Biskupiec przygotowały masę pierogów nie tylko pod względem ilościowym, ale również ich wiele rodzajów, a wszystkich było można próbować do woli. Oprócz pokarmu dla ciała została przygotowana strawa dla duszy w postaci występów artystycznych. Gwiazdą wieczoru była znana grupa, założona w połowie lat 80., Sztywny Pal Azji. Organizatorzy zapraszają na pierogi ponownie za rok. iele słyszy się o tym, jak to miasta starają się zagwarantować swoim mieszkańcom coraz więcej parków, urokliwych skwerów i innych miejsc wypoczynku na łonie natury. Okazuje się, że nie mniejsze wysiłki dokładają również wsie. Cerkiewnik (gm. Dobre Miasto) została uznana najładniejszą wsią w konkursie „Czysta i piękna zagroda – estetyczna wieś 2013”. Tym samym Cerkiewnik będzie reprezentantem powiatu olsztyńskiego w dalszym, wojewódzkim szczeblu konkursu na najpiękniejszą wieś. Co takiego zrobili mieszkańcy i włodarze wsi, że zaskarbili sobie uznanie komisji konkursowej? erkiewnik od wiosny tego roku, czyli od przystąpienia do konkursu, bardzo poprawił swoją estetykę. Stał się po prostu piękną wsią. Odnowiono tu C D wiele miejsc, posesje stały się bardziej zadbane i utrzymane w czystości. Uporządkowano teren wokół stawu, gdzie postawiono nowe ławeczki, płot, rzeźby, a także wykonano fontannę z bębnów od wysłużonych pralek i nakrętek od słoików. Ze starych elementów żeliwnych zostały zrobione podstawy na donice, a z belek po grillu powstały huśtawki Technologia i tradycja C o łączy nowoczesne aplikacje obsługiwanie przez tablety czy smartfony z XIX-wiecznym mostem? Aplikacja! Aplikacja, która znacznie umili życie mieszkańcom Giżycka. To właśnie tam znajduje się i funkcjonuje jeden z dwóch mostów obrotowych w całej Europie. Dzięki aplikacji w swoim telefonie komórkowym użytkownik będzie miał możliwość sprawdzenia, czy most jest otwarty czy zamknięty oraz ile czasu zostało do zamknięcia, otwarcia. Wszystko jest możliwe dzięki mieszkańcowi Giżycka, autorowi tego projektu, który studiuje infor- ochrony środowiska, promocji i inwestycji, doceniło pomysłowość mieszkańców Cerkiewnika i przyznało tej wsi najwyższe noty. rugie miejsce w konkursie zajęła również wieś z gminy Dobre Miasto – Nowa Wieś Mała. Na trzecim miejscu znalazły się jednocześnie Jesionowo (gm. Dobre Miasto) i Mojtyny (gm. Biskupiec). Na podium nie udało się wdrapać wsiom Kunik (gm. Dobre Miasto), Stanclewo (gm. Biskupiec) ani wsi Skolity (gm. Świątki), ale także te miejsca podciągnęły się – są teraz przyjaźniejszym domem dla swoich mieszkańców. rzymamy kciuki za Cerkiewnik. Najładniejsza wieś naszego powiatu będzie reprezentowała nas w finale wojewódzkim, którego wyniki zostaną ogłoszone 30 września. matykę w stolicy regionu. Sprawa może wydawać się drobna, ale wystarczy sobie wyobrazić, jak taka aplikacja, stosowana nie tylko do mostów, mogłaby ułatwić nam życie. Szkoda, że nikt nie pomyślał o podobnym rozwiązaniu, kiedy była remontowana w Olsztynie ulica Artyleryjska… W godzinach szczytu tamtejszy szlaban kolejowy był opuszczany, co korkowało prawie całą ulicę 1 Maja. A tak to pach! – włączamy sobie aplikację i mamy czarno na białym, a może w innym kolorze, co się dzieje: czy zdążymy przejechać, czy nie... T oraz wiatka. Nic dziwnego, że jury konkursowe, w skład którego weszli specjaliści od Drogi rozwoju K oko, koko euro spoko – już niewiele osób pamięta słowa narodowej piosenki na Euro 2012. A jednak niektórzy nie zapominają o tym, co im się obiecało na Euro. Co prawda minęło już trochę czasu od tych wydarzeń, a obwodnica... obwodnica Ostródy miała być do tego czasu wykonana, nie wszyscy o tym zapomnieli. Dlatego już niebawem ruszy wreszcie budowa obwodnicy Ostródy, która odciąży ruch w samym mieście, zwłaszcza tranzytowy. Zanim jednak pierwsze łopaty zostaną wbite w zie- mię, trzeba najpierw rozstrzygnąć przetarg. Na chętnego do budowy ostródzkiej obwodnicy zgłosiło się szesnaście firm z różnych części Europy: z Polski, Turcji czy Hiszpanii. O wyniku przetargu mają zadecydować trzy kryteria: oczywiście koszt, czas realizacji oraz gwarancja, jakiej udzieli wykonawca na dany odcinek. Władze Ostródy liczą na to, że przy okazji tak dużej inwestycji coś się ruszy w lokalnej gospodarce. W końcu pracownicy muszą coś jeść , gdzieś spać, bawić się i wypoczywać. region “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 5 Na Warmii i Mazurach jest DOBRY WIATR i trzeba go wykorzystać! Przyszłość energetyki wiatrowej jest ważnym tematem w dyskusji społecznej zarówno na poziomie rządowym i parlamentarnym, gdzie trwają prace nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii i ustawą krajobrazową, jak i w naszym regionie. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej jest jedną z organizacji, która walczy o unormowanie przepisów regulujących budowę farm wiatrowych. Bierze też czynny udział w opracowywaniu zasad prawa, które będzie dbało również o interes i bezpieczeństwo lokalnych społeczności. Rozwój energetyki wiatrowej powinien być zrównoważony, przyjazny dla środowiska i musi uwzględniać interes mieszkańców. Dziś można śmiało powiedzieć, że jesteśmy skazani na energetykę wiatrową. Ale „skazanie” nie oznacza wcale wyroku, tylko szansę. Szansę nie tylko na wypełnienie naszych zobowiązań unijnych i na dostarczenie operatorom systemu energii, która bezproblemowo funkcjonuje z innymi źródłami, ale też na zapewnienie mieszkańcom „wietrznych” gmin możliwości rozwoju. Jak to robią w Kisielicach? Gmina miejsko-wiejska Kisielice położona jest w zachodniej części naszego województwa, w powiecie iławskim. Zajmuje powierzchnię ponad 17 tys. ha i liczy ponad 6500 mieszkańców (liczba mieszkańców rośnie od 2010 roku). Gmina ma charakter rolniczy (72% obszaru gminy to użytki rolne, 12% zajmują lasy). Znajdują się tu również tereny o wysokich walorach przyrodniczych (m.in. Park Krajobrazowy Pojezierza Iławskiego posiadający status „Zielonych Płuc Polski”). Pod koniec lat 90. dominującym paliwem energetycznym na terenie gminy był węgiel. W dużym zakresie wykorzystywane było również drewno opałowe. Obecnie w strukturze wytwarzania energii dominują odnawialne źródła energii. Właśnie rozpoczęła się budowa nowoczesnej biogazowni. Technologią przełomową dla rozwoju gminy były inwestycje w energetykę wiatrową. Już w 1998 r. zmieniono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w kierunku wykorzystania terenów rolniczych pod budowę elektrowni wiatrowych. Limża-Galinowo to około 2 mln zł rocznie, podczas gdy całkowity roczny budżet gminy wynosi około 20 mln zł. Inną korzyścią dla gminy mogą być dzierżawy gruntów komunalnych oraz wpływy z tytułu udziału podatku PIT oraz CIT. Warto również zwrócić uwagę, iż przy okazji realizacji farm wiatrowych, inwestorzy podejmowali szereg inwestycji infrastrukturalnych, takich jak np.: budowa i moderW 2000 r., w ramach projektu finansowanego przez Fundację EcoLinks, rozpoczęto inwentaryzację zasobów siły wiatru w gminie. Prace projektowe nad pierwszą farmą wiatrową Łodygowo-Limża-Galinowo rozpoczęły się w 2003 r. Inwestycja, o łącznej mocy 40,5 MW (27 elektrowni o mocy 1,5 MW każda), została oddana do użytku w 2007 roku. W tym samym roku przystąpiono do realizacji kolejnego projektu farmy wiatrowej Łęgowo-Pławty Wielkie, tym razem inwestorem była firma Eolica. Inwestycję obejmującą 20 turbin wiatrowych o mocy 2 MW każ- da oddano do użytku w 2011 roku. Inwestycje są kontynuowane, a korzyści finansowe niezaprzeczalne. Najważniejszą korzyścią finansową z inwestycji wiatrowych są wpływy do budżetu gminy z tytułu podatku od nieruchomości, który naliczany jest wg 2% stawki od wartości części budowlanych (tj. fundamentu oraz wieży). Dla przykładu, coroczny wpływ do budżetu gminy Kisielice z tytułu podatku od nieruchomości pierwszej farmy wiatrowej Łodygowo- nizacja odcinków dróg gminnych, powiatowych a nawet wojewódzkich, odcinków linii napowietrznych niskiego napięcia oraz stacji GPZ. Inwestycje w energetykę wiatrową to również korzyść dla mieszkańców i rolników, którzy mogą czerpać dochody z dzierżawy gruntów. W Kisielicach podczas budowy pierwszej inwestycji wiatrowej stawka za dzierżawę wynosiła 4 tys. euro rocznie (obecne stawki nie są ujawniane przez inwestorów). Właściciele gruntów mogli też otrzymać środki z tytułu służebności gruntów tam, gdzie przeprowadzano podziemne okablowanie. Przykład rozwoju OZE w gminie Kisielice jest szczególny nie tylko z uwagi na szybką realizację szeregu inwestycji. W unikalny sposób udaje się na tym terenie pogodzić ochronę przyrody z dynamicznym rozwojem gminy. Warunki dla inwestowania w gminie są oceniane bardzo wysoko, a inwestycje realizowane są z poparciem społeczności lokalnej. Gmina Kisielice została wyróżniona w konkursie „Gmina Przyszłości 2011” w kategorii „Promotor innowacji”. Cieszy fakt, że mieszkańcy Warmii i Mazur akceptują sąsiedztwo farm wiatrowych. Z badań prze- prowadzonych w czerwcu br. przez TNS Polska wynika, że ponad 3/4 osób mieszkających w ich pobliżu uważa, że wiatraki nie mają wpływu na ich zdrowie. Zdecydowana większość (78%) widzi potencjał, jaki dla ich regionu może przynieść inwestycja w energetykę wiatrową. Zdecydowana większość (87%) jest zdania, że elektrownie wiatrowe są dobrym źródłem energii. Dziwi więc fakt, że opracowany przez Instytut OZE z Kielc dokument delimitacyjny jest oderwany od obowiązujących przepisów, które wyraźnie wskazują zasady lokalizowania turbin wiatrowych i pozbawiony szerokich konsultacji z burmistrzami i wójtami. Sztywne określanie granic doprowadzi do arbitralnego, odgórnego ograniczania rozwoju energetyki wiatrowej bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań. Tymczasem Kisielice i Korsze dają przykład, jak wykorzystać wiatr. Warto brać przykład z najlepszych! (KA) r 6 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Przygody Jacusia Wędrowniczka Kto drogę skraca, ten do domu nie wraca Ukraina, państwo piękne, ale nieznane. Kojarzy nam się przede wszystkim z Lwowem, kolebką polskości na tych wschodnich kresach. Jechałem właśnie nad Morze Czarne. To, co przeżyłem po drodze, mocno mnie zaskoczyło. W okresie międzywojennym był Lwów jednym z głównych miast I i II Rzeczypospolitej, a w czasie zaborów najważniejszym ośrodkiem nauki i kultury. Działały tu uniwersytet, politechnika, Lwowska Galeria Sztuki, a także Teatr Wielki. Teraz to wszystko jest, tylko już ukraińskie. Miasto pomału dźwiga się z sowieckiej ruiny. Odnawia się tu zabytkowe budowle, modernizuje sieć handlową i gastronomiczną. Buduje nowe hotele, stadiony, osiedla mieszkaniowe. Lwów staje się nowoczesną metropolią przyciągającą rzesze turystów. Za zieloną kurtyną Co dwa albo trzy lata, gdy odwiedzam Krym, za każdym razem wpierw zajeżdżam do Lwowa. Trzeba powiedzieć, że Sowieci, którzy władali tym miejscem do 1991 roku, mieli w jako takim porządku jedynie to, co może dostrzec sterowany i otumaniany obywatel jadący głównymi drogami albo koleją. Szosy były w niezłym stanie, obsadzone szpalerami drzew i krzewami, zza których nie było niczego widać. Jedynie miejscami zdarzało się okno w zieleni, przez które nieliczni podróżni mogli podziwiać zadbane pola. Za zieloną kurtyną rosła na znakomitych lessach rzadka pszenica, dająca mizerne plony. Przy potężnym areale kołchozowych pól zbiory i tak były znaczne, czym się szczycono. Wszystkie boczne drogi odchodzące od głównych były asfaltowe, zaś skrzyżowania ogromne, względnie bezpieczne. Takie są do dzisiaj, poza gajkami, czyli mili- cyjnymi budkami. Choć zostały rozebrane, mundurowi w dalszym ciągu lubią w takich newralgicznych miejscach stać i pobierać mandaty (albo jak kto woli: łapówki). Nieczęsto się to zdarza, ale mogą turystę z Polski takie sytuacje spotkać. Mnie się udawało, bo miałem przewodnie pismo z dużą liczbą pieczątek wystawione przez Związek Ukraińców i jak je pokazywałem, natychmiast kazali jechać. Ryzykowana przygoda Mając aktualne mapy drogowe Ukrainy, jechałem głównymi drogami w kierunku Krymu, mojego ulubionego miejsca byczenia się nad Morzem Czarnym. Ten rejon przed wojną był popularnym w Europie miejscem wypoczynku elit. Za Rosji sowieckiej zamknięto go dla świata. Wypoczywali na nim wyłącznie członkowie partii. Teraz, gdy istnieje niepodległe ukraińskie państwo, od kilku lat Krym ponownie staje się chętnie odwiedzanym kurortem. Podróż moim dostawczym samochodem (przerobionym na campingowóz) przebiegała spokojnie. Dzięki twardemu zawieszeniu nie bałem się ubytków w jezdniach. Szybko nie jechałem, dlatego łatwo unikałem kontroli radarowych oraz większych dziur, których w drogach uważanych za główne było pod dostatkiem. Za Winnicą, prawie 400-tysięcznym miastem, coś mnie podkusiło pojechać drogą zaznaczoną na mapie jako drugiej kolejności. Miało to skrócić trasę do Odessy o prawie sto kilometrów. Moje towarzyszki podróży – żona Ania i koleżanka Tereska – odradzały to rozwiązanie, ale byłem uparty. A tak naprawdę chciałem zobaczyć, jak żyją mieszkańcy z dala od głównych dróg. Skrzyżowanie było dobrze oznakowane. Skręciłem. Do odważnych świat należy. Był ładny, słoneczny dzień. Droga dosyć szeroka, asfalt w niezłym stanie. Całkiem dobrze nam się jechało, już nawet chciałem powiedzieć, że lepsza nawierzchnia niż na głównej. Po dziesięciu kilometrach szosa się zwęziła, lecz nawierzchnia wciąż była dobra. Pola za drogą się skończyły, zaczęły się mokradła, a my sunęliśmy po usypanej grobli. Mogliśmy jechać tylko do przodu, bo było za wąsko, aby zawrócić. Nagle skończył się asfalt i rozpoczęła szutrówka pełna kolein. Myślę sobie: trudno, dojedźmy chociaż do wsi. Już ją było widać. Niestety, nie dojechaliśmy. Walka o życie Do wsi dociągnął nas traktor, po który dotarłem piechotą. Ta osada składała się z jednakowych drewnianych chatek. Ludzie byli wspaniali, gościnni i uczynni. Zaproponowali nam nocleg. Na drugi dzień trochę bolała nas głowa, ale sok z kapusty pomógł. Mieliśmy szczęście. Już za wsią była całkiem niezła szutrówka, którą udało nam się dostać z powrotem na główną trasę. Zamiast więc sobie podróż skrócić, nadłożyłem prawie sto kilometrów. Teraz wiem, jak wygląda Ukraina daleko od drogi. Do samej Odessy trzymałem się już głównych dróg i bez problemu dojechaliśmy do tego pięknego, zabytkowego miasta. Pierwsza rzecz, jaką zrobiłem, przyjeżdżając nad morze, to kąpiel. I znowu moja głupota mało co nie zakończyła się tragedią. Morze Czarne było wzburzone, a o brzeg biły potężne fale. Co tam! Wykąpać się muszę. Nie będę pływał, tylko poskaczę przez fale. Udało mi się przebrnąć przez jednego grzywacza. Drugi zwalił mnie z nóg, trzeci zaczął ciągnąć w głąb morza. Tu skończyła się zabawa i zaczęła walka o życie. Jakimś cudem wylazłem z kipieli. Do dziś nie wiem jak, ale jest pewne, że więcej do wzburzonego morza nie wejdę. Jacek Panas porady Stronę przygotował Mirosław Rogalski “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 7 Pułapki karty Komu kredytowej pomostówka? Z wykle przy zakładaniu konta oszczędnościowego bank wręcza nam kartę debetową. Służy ona do korzystania z pieniędzy zgromadzonych na koncie: do wypłat gotówki z bankomatu, do płacenia w placówkach handlowych i usługowych. Bywają sytuacje, w których taka karta debetowa staje się pomocna. ywa, że bank proponuje też kartę kredytową umożliwiającą korzystanie ze środków do limitu kredytowego określonego przez bank. Przyjmując taką kartę, by nie sprowadzić na siebie kłopotów, warto pamiętać o wszelakich uwarunkowaniach. Płacąc kartą kredytową, zaciągamy bowiem kredyt, a to kosztuje. Prawdą jest, że przez jakiś czas (nawet kilka tygodni) kredyt ten nie jest oprocentowany. Jednak jeśli w tym terminie nie uregulujemy długu, spóź- B nimy się choć o jeden dzień, to płacimy wysokie odsetki, nawet do 30 procent! Za nieterminową spłatę kredytu zaciągniętego kartą naliczane też są kary umowne. Ponieważ karta kredytowa nie musi być powiązana z naszym kontem osobistym, to przy wypłatach gotówki z bankomatu odsetki naliczane są już od dnia wypłaty, tak samo jak wysoka prowizja. Płacimy też za samo posiadanie karty kredytowej, nawet jeśli z niej nie korzystamy. ychodzi na to, że karta debetowa nijak się ma do karty kredytowej. Pierwsza w rozsądnych granicach powinna służyć nam na co dzień, druga z jeszcze większą rozwagą używana może służyć od święta. Dlatego należy zdecydować, jakiej karty użyć w danym momencie. Wszystko po to, by nie ponosić niepotrzebnie wysokich kosztów. W W cześniejsza emerytura nie wszystkim przysługuje. Mają do niej prawo osoby, które przynajmniej 15 lat pracowały w trudnych zawodach. Do takich należy między innymi praca przy azbeście, w niskich temperaturach w chłodniach lub stresująca praca na kolei. Do tej grupy należą też wychowawcy i pracownicy dydaktyczni w domach poprawczych czy więzieniach. By z pomostówki skorzystać, należy ponadto mieć odpo- wiednio długi staż pracy – kobiety 20 lat, mężczyźni 25 lat oraz ukończone 55 lub 60 lat. Odpowiedni wniosek składa się w ZUS-ie. Wprowadzona reforma emerytalna i wydłużenie lat pracy spowodowało, że świadczenie to przysługuje do osiągnięcia wieku uprawniającego otrzymanie normalnej emerytury. Pobierający pomostówkę może dorabiać. Nie wolno jednak pracować w zawodzie, który dał prawo do wcześniejszego świadczenia emerytalnego. Emeryt z plastikowym pieniądzem K iedyś wszystkim emerytom i rencistom wypłaty z ZUS-u do domu przynosili listonosze. Czasy się zmieniły i coraz częściej seniorzy, zamiast trzymać pieniądze w przysłowiowej skarpecie, zakładają osobiste konta w bankach i na nie ZUS przelewa gotówkę. Jak sobie radzić w tej nowej sytuacji? Ważne jest, by bank położony był blisko miejsca zamieszkania, by opłaty za prowadzenie konta i regulowanie opłat były niewielkie, by był dostęp do bankomatów bez prowizji. Bywa też, że emeryci lokują swe skromne oszczędności. Najlepiej zakładać lokaty krótkoterminowe (6 lub 12 miesięcy), abyśmy mieli zawsze łatwy dostęp do swoich oszczędności i niedługo czekali na ewentualny zysk. Z myślą o seniorach banki przygotowały wiele ofert. Wybór należy do zainteresowanych. W tej sprawie warto poradzić się kogoś z rodziny lub doradcy finansowego. Niepodważalny testament Testamenty stały się czymś normalnym. Ułatwiają rozstrzygnięcie, kto odziedziczy dom, przejmie firmę, otrzyma zaoszczędzone pieniądze. Taki dokument można napisać w domu, pamiętając o kilku podstawowych zasadach. T estament spisujemy zawsze własnoręcznie. Nie na maszynie, nie na komputerze, nie przy pomocy innej osoby. Małżonkowie nie mogą napisać wspólnego testamentu. Musi to uczynić osobno każde z nich. Jeśli chcemy kogoś wydziedziczyć, to musimy użyć słowa „wydziedziczam” i podać powód. Dokument na końcu podpisujemy i opatrujemy datą. Jeśli komuś zdarzy się napisać kilka testamentów, to ważny jest ten spisany najpóźniej. Powtórzmy jeszcze raz. Taki dokument można spisać w domu. Jeśli mamy wątpliwości, to lepiej udać się do notariusza. Fachowa pomoc uchroni nas przed popełnieniem błędów i będziemy mieli pewność, że testamentu nikt nie podważy. 8 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16(115) 2013 rozmaitości jOBS Steve Jobs był jedną z kluczowych postaci końca XX wieku. Nie ukończywszy nigdy studiów, pokazał wszystkim dookoła, że posiadając wspaniałą wizję i żelazną determinację oraz bezwzględnie trzymając się raz wyznaczonego celu, można zmienić świat. Jobs był współzałożycielem firmy Apple, a także głównym wynalazcą pierwszych domowych komputerów. To właśnie dzięki jego uporowi i talentowi lata później do życia zostały powołane takie produkty jak iPad czy iMac, które stanowią dzisiaj dla wielu ludzi podstawę codziennego życia. „jOBS” Joshuy Michaela Sterna to film, który pokazuje początki kariery Steve’a Jobsa oraz wszystkie przeszkody, które musiał pokonać, by móc zrealizować swą nieposiadającą ekwiwalentów w ówczesnej rzeczywistości wizję. Opowiadając o niezwykłym mężczyźnie, który zmienił świat, twórcy „jOBS” pokazują również stojącego za legendą człowieka z krwi i kości. ZGARNIJ bilety Wyślij do nas maila o treści „Kino” na adres KONKURSY@ŻYCIEOLSZTYNA.PL, a może jeden z ośmiu biletów na dowolny film 2D trafi właśnie do Ciebie! To nic nie kosztuje! Sztanga i cash Perypetie pracownika klubu fitness i jego kompanów, którzy pewnego dnia postanawiają porwać i oskubać z kasy jednego ze swoich bogatych klientów. Mózgiem całej akcji jest Daniel Lugo (Mark Wahlberg), ambitny „wyznawca” kulturystyki, który do pomocy dobiera sobie przypakowanych jak on, ale niezbyt błyskotliwych osiłków – Adriana (Anthony Mackie) i Paula (Dwayne Johnson). Ich celem jest Victor Kershaw (Tony Shalhoub), przechwalający się swoimi sukcesami finansowymi, nowobogacki biznesman. Lugo, który myśli, że zjadł wszystkie rozumy, bo naoglądał się filmów akcji, i jego partnerzy popełniają kolejno wszystkie możliwe błędy. A do tego Kershaw, nieoczekiwanie dla wszystkich, odmawia zrzeczenia się pieniędzy, choćby nawet miał to przypłacić życiem. BARAN 21 III - 20 IV Kończy się okres wahania i niepewności. W najbliższym czasie powinieneś się wreszcie przekonać, czy współpraca, którą podjąłeś, ma szansę na powodzenie. Powodzenia! BYK 21 IV - 20 V Niestety, masz kiepskie układy zawodowe i nic nie wróży zysków. Uzależniłeś się od sytuacji, która wydawała się obiecująca, ale przyniosła więcej strat niż profitów. Zmień partię. BLIŹNIĘTA 21 V - 21 VI Najwyższy czas, żebyś zaangażował się w nowe przedsięwzięcie. Przestaw swój umysł na nowe myślenie. Uważaj na wspólników. Sukces ma wielu ojców, ale kredyty możesz spłacać sam. RAK 22 VI - 22 VII Masz dobrą passę materialną i twórczą. Wszystko, co zrobisz, powinno być zwieńczone powodzeniem. Jesteś w komfortowej sytuacji. Masz przychylność otoczenia. Postaraj się tego nie zmarnować. LEW 23 VII - 23 VIII Spróbuj powiedzieć głośno o tym, co nie daje Ci spo- koju. Zawsze lepiej wyrzucić to z siebie, niż dręczyć się z tego powodu. Idź na całość. Pamiętaj, że strach ma tylko wielkie oczy. PANNA 24 VIII - 23 IX Jeśli myślisz o zmianie pracy lub własnej firmie, to śmiało realizuj plany. Bądź jednak realistą i nie trać energii na sprawy, na których się nie znasz. Pieniądze niestety nie leżą na ulicy. WAGA 24 IX - 23 X Mozolna praca, bez większej satysfakcji i nadziei na awans. Drobne nieporozumienia z kolegami, zniechęcenie i stagnacja. Nie masz wyjścia, musisz to wszystko przetrzymać. Bądź dzielny. SKORPION 24 X - 22 XI Masz szansę zrobić pierwsze kroki w nowej, poważniejszej roli. Może zdecydujesz się na posunięcie, które będzie miało istotny wpływ na życie innych ludzi. Nie chodzi o pisanie donosów. STRZELEC 23 XI - 21 XII Przyzwyczaiłeś się do swojej uprzywilejowanej pozycji i uśpiłeś czujność. Tymczasem okazało się, że nie je- steś pępkiem świata. Nabierz wody w usta i przeczekaj kryzys. Tylko się nie utop! KOZIOROŻEC 22 XII - 20 I Tak pomyślny i dynamiczny okres nie zdarza się często. Zwłaszcza Tobie. Dobry los może rozwiązać Twoje problemy finansowe. Nie chodzi o grę w lotto. Bierz się po prostu ostro do roboty. WODNIK 21 I - 19 II Masz teraz wymarzony moment, żeby raz na zawsze pożegnać się z przeszłością. Powinieneś się cieszyć, że nigdy już nie będzie tak jak było. Współpracownicy wprost szaleją ze szczęścia. RYBY 20 II - 20 III Dobra passa sprawia, że zaczynasz wierzyć w swoje nieograniczone możliwości. Nie daj się jednak zwieść fałszywym podszeptom. Trzymaj rękę na pulsie i regularnie mierz ciśnienie. Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn! AZB rozmaitości Nowy zawód “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 9 – nowe możliwości Z Zachodu dotarł do nas nowy trend, tzw. long life learning (ang. uczenie się przez całe życie). Dostępność krótkich i intensywnych form nauki powoduje, że pracownik może się doskonalić, zdobywając nowe kwalifikacje lub zawody. Pracodawcy preferują ludzi wszechstronnych. To powoduje, że rośnie liczba osób zainteresowanych podjęciem nauki, by zdobyć nowe źródło dochodu, zmienić zawód, zarabiać więcej bądź zyskać elastyczny czas pracy. Przyjrzyjmy się kierunkom, które szybko – w zaledwie rok nauki – pozwolą na zdobycie widoków na perspektywiczny zawód. O piekun medyczny rozpoznaje i rozwiązuje problemy opiekuńcze osób chorych i niesamodzielnych o różnych stopniach zaawansowania chorób i w różnym wieku. Szerokie możliwości zatrudnienia (oddziały szpitalne, zakłady opiekuńczo-lecznicze, sanatoria, hospicja) powodują, że wykwalifikowany opiekun medyczny jest poszukiwanym pracownikiem, nawet w niepełnym wymiarze godzinowym. W związku ze starzeniem się społeczeństw europejskich, warto rozważyć również pracę za granicą. systentka stomatologiczna pomaga lekarzowi stomatologowi w dzia- A łalności leczniczej w gabinecie stomatologicznym, przygotowuje gabinet do pracy oraz asystuje lekarzowi w trakcie wykonywania zabiegów. Roczna intensywna nauka umożliwia uzyskanie państwowego dyplomu. ierunek wizażu i stylizacji paznokci to oferta dla pań dysponujących wolnym czasem. Wykonywanie zabiegów wymaga wiedzy, cierpliwości i talentu, ale zapewnia dobre wynagrodzenie. Ten zawód wybierany jest zarówno jako główne źródło utrzymania, jak i dodatkowe zajęcie. Zatrudnienie czeka od salonów piękności po ekskluzywne ośrodki SPA. Jednym z najbardziej perspektywicznych zajęć jest pro- K fesja grafika komputerowego. Umiejętność obsługi programów graficznych, projektowania stron internetowych czy składania drukowanych publikacji to kwalifikacje mile widziane w każdej branży. Już po roku nauki grafik może szukać pracy w agencjach reklamowych, drukarniach, studia projektowych lub działach marketingu wielu firm. Niespotykaną zaletą pracy w branży kreatywnej jest mnogość drobnych, a doskonale płatnych zleceń, co powoduje, że często to od grafika zależy, ile zarobi. ożliwości zdobycia nowego zawodu jest wiele. Jak wybrać odpowiednie dla siebie? Przede wszystkim trzeba zastano- M wić się nad własnymi potrzebami, odpowiedzieć sobie na pytanie: po co? Do czego koniecznie jest mi to potrzebne, co chcę osiągnąć? Wtedy można podjąć decyzję, czy chcę podnieść kwalifikacje, wybierając kierunek zgodnie z określonym zapotrzebowaniem miejsca pracy, czy szukać nowych możliwości rozwoju. Jedno jest pewne – każdy, kto chce pozostać konkurencyjny na rynku pracy, znaleźć zatrudnienie bądź zmienić obecne na lepsze, powinien pamiętać o kształceniu się w wybranych przez siebie dziedzinach. (r) Metabolic balance już w Erze Smaku fot. Materiały powierzone M Kotki nierozłączki potrzebują domu W ostatnim numerze pisaliśmy o Mini. Mała suczka błąkała się po Dobrym Mieście, nikt jej nie szukał i pewnie by nadal cierpiała, gdyby nie przygarnęła jej Kapituła Psia w Dobrym Mieście – Kolegium Miłośników Zwierząt. Po artykule o Mini wielu z Państwa dzwoniło do Dobrego Miasta zaproponować swoją pomoc. Dom znalazła nie tylko mała suczka – bohaterka artykułu – ale jesz- cze jeden piesek! Skoro tak, to chętnie będziemy Państwu opowiadać o kolejnych maluchach do wzięcia. Tym razem zachęcamy do zaopiekowania się dwoma małymi kotami, które… najwyraźniej są w sobie zakochane. Ona i on – Pixi i Pixel – to dwa cudowne, miniaturowe kotki szukające swojego miejsca na ziemi. Miejsca w dwupaku w świadomym domu, w którym odnajdą miłość i opiekę. Kociaki mają po trzy miesią- ce, ale są maleńkie, urocze, cudownie się ze sobą rozumieją. Wywołują uśmiech na twarzy. Ktoś, kto chciałby mieć jednego kota, może zaoszczędzić i mieć dwa w jednym – jedzą za jednego, kochają za dwa! Jeśli jesteś zainteresowany wzięciem tych maluchów do siebie i masz w związku z tym pytania, to zadzwoń do Kapituły Psiej w Dobrym Mieście: 665 369 491. Miłośnicy porzuconych czworonogów chętnie odpowiedzą na Twoje pytania. etabolic balance jest programem przemiany materii, stworzonym przez lekarzy i dietetyków z myślą o osobach pragnących zyskać i zachować prawidłową wagę ciała, jeść smacznie a zdrowo. Promuje naturalną żywność, kładzie nacisk na odpowiednią proporcję wę- glowodanów, białek i innych składników pełnowartościowej diety. Jedna z olsztyńskich restauracji – Era Smaku mieszcząca się w Centrum Kreatywnej Aktywności Eranova – wprowadziła do swojego menu kartę dań programu metabolic balance. Dzięki temu można iść z przyjaciółką lub mężem do restauracji na danie nie tylko smakowite, ale i umożliwiające zachowanie szczupłej sylwetki. Zobaczymy, jak sprawdzi się ten eksperyment, w Olsztynie to bowiem pierwsza restauracja promująca tę prodietetyczną metodę żywieniową. red 10 “Nowe Życie Olsztyna” 16 (115) 2013 DOM Dobra kuchnia zaczyna się od dobrego pomysłu Kuchnia jest sercem domu. To tutaj spędzamy sporo czasu na przyrządzaniu posiłków i ich spożywaniu. Kiedy już wybierzemy zabudowę kuchenną naszych marzeń, warto jeszcze właściwie przygotować pomieszczenie do jej montażu. Wiele szczegółów, które umykają osobom przygotowującym swoją kuchnię do zabudowy, może potem utrudnić zaprojektowanie i wykonanie oczekiwanych mebli. W trakcie prac remontowych należy więc zwrócić uwagę na kilka ważnych szczegółów. – Podłoga kuchni powinna na całej powierzchni być płaska, bez nierówności i pochyleń – podkreśla Andrzej Tomasiak, który od lat prowadzi znane studio mebli kuchennych w Olsztynie. – Ważne jest także, aby równa była powierzchnia ścian, zaś kąty pomiędzy nimi były kątami prostymi – podkreśla fachowiec. Kładąc nową glazurę, warto ułożyć ją na równi z tynkiem, bez uskoków. Dzięki temu po zawieszeniu szafek górnych nie będą widoczne szczeliny między tylną krawędzią boku szafki a ścianą. Glazurę kładziemy na wysokości od 150 cm w dół do około 80 cm. W miejscu wmontowania płyty grzewczej (okapu kuchennego) od poziomu 170 cm. Pamiętajmy, że szafka zlewozmywakowa nie ma pleców i w miejscu, gdzie będzie ustawiona, również warto położyć glazurę. Podobnie za wolno stojącą kuchenką czy lodówką. Co jeszcze jest bardzo istotne? Wszelkie rury nie mogą odstawać od ściany więcej niż 7 cm. W miejscu przechodzenia za zmywarką, szafą lodówkową czy piekarnikiem muszą być wpuszczone w ścianę. Jeżeli nie uda się tego tak ustawić, to możemy zamontować głębsze blaty. Wiąże się to jednak z większymi kosztami i stratą miejsca. Jak rozmieścić przyłącza elektryczne i wodne? Gniazdka elektryczne do urządzeń AGD umieszczamy jak najbliżej podłogi. Ich górna krawędź może maksymalnie sięgać do wysokości cokołu. Gniazdko do zmywarki powinno zostać zamontowane nie pod samym urządzeniem, ale za szafką obok, która zwykle jest szafką zlewozmywakową. Gniazdko do okapu kominowego umieszczamy centralnie na wysokości 190210 cm, tak aby zakryć je rurą pochłaniacza. Do okapu podszafkowego czy typu slim gniazdko montujemy nad krawędzią górnych szafek. To gniazdko posłuży nam też do podłączenia oświetlenia. Gniazdka użytkowe instalujemy na wysokości ok 110120 cm, pamiętając o tym, by nie znalazły się nad zlewem ani za szafą lodówkową lub gospodarczą. Do baterii stojącej i zmywarki doprowadzenie wody instalujemy w centralnym miejscu szafki zlewo- zmywakowej, na wysokości ok. 60 cm. Pamiętajmy, aby przyłącze kończyło się zaworkiem z filtrem. Odpływ wody ze zmywarki możemy podłączyć do syfonu zlewozmywaka. Liczą się wysokość i temperatura – Wysokość, na jakiej wieszamy szafki górne, uzależniona jest zarówno od ich wysokości, jak i wysokości szaf gospodarczych w kuchni – zaznacza Andrzej Tomasiak. – Jeżeli nie planujemy zabudowy lodówki czy szaf gospodarczych, możemy przyjąć, że dolna krawędź szafki wiszącej powinna się znaleźć na wysokości 144-145 cm. Przy płycie gazowej nie możemy powiesić szafek za nisko, gdyż wysoka temperatura może je uszkodzić. W ogóle warto zwrócić baczną uwagę, w jaki sposób w projekcie kuchni zostaną rozmieszczone urządzenia grzejne. Możemy w słupku umieścić piekarnik nad zmywarką, ale według zaleceń niektórych producentów nie powinniśmy montować kuchenki mikrofalowej czy płyty indukcyjnej nad piekarnikiem parowym – twierdzi szef studia kuchennego. Mając na uwadze oddziaływanie ciepła czy wilgoci, najbezpieczniejszy w użytkowaniu jest front z płyty MDF lakierowanej. Jeśli jednak mamy meble wykonane z płyty MDF foliowanej lub z płyty wiórowej laminowanej, warto zastosować nad płytą grzewczą okap szerszy od niej lub w szafkach obok okapu fronty oszklone z ramkami aluminiowymi. Płyta indukcyjna do każdej kuchni Często zastanawiamy się, czy możemy zrezygnować z gazu na rzecz płyty elektrycznej w mieszkaniach, gdzie nie ma doprowadzonej tzw. „siły”. Nowoczesne płyty indukcyjne posiadają zabezpieczenia, które uchronią zarówno naszą instalację, jak i samo urządzenie przed uszkodzeniem przy podłączeniu do napięcia 230 V. Wystarczy podłączyć ją do gniazdka za pomocą fabrycznej wtyczki, by zaczęła działać. Nie wymaga instalacji przez elektryka z uprawnieniami. Ważna sprawa: zabezpieczenie powinno wynosić 16 A. Może być większe, ale dostosowane do naszej instalacji. Dzięki temu, że płyta wykorzystuje aż 90 proc. energii bezpośrednio na ogrzanie garnka, koszty jej użyt- kowania są porównywalne z płytą gazową, a niższe od płyty ceramicznej. Interesujące jest też, że wbrew obiegowej opinii wcale nie trzeba kupować nowych garnków do płyty indukcyjnej. Aby urządzenie zadziałało, muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy: dno garnka ma być wykonane ze stali ferromagnetycznej (wystarczy przyłożyć magnes i sprawdzić, czy jest przyciągany). Drugi: dno garnka musi być płaskie, a garnek powinien przylegać do płyty w przynajmniej 80 proc. I uwaga na koniec: garnek nie może mieć podwójnego dna. Przed rozpoczęciem modernizacji pomieszczenia kuchennego warto odwiedzić takie studio kuchenne, w którym uzyska się fachową informację techniczną i porady, jak należy się przygotować do procesu projektowania indywidualnej zabudowy kuchennej. Czas poświęcony na konsultacje na pewno nie będzie stracony. Dzięki dodatkowej wiedzy unikniemy przykrych niespodzianek, zaoszczędzimy pieniądze i sprawimy, że wygoda użytkowania będzie obok pięknych mebli i sprzętu AGD atrybutem naszej nowej kuchni. (r) szukaj nas na: zycie olsztyna.pl finanse 11 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Polacy ruszają po mieszkania. Czy olsztyniacy również? W ciągu ostatniego miesiąca pojawia się na rynku bardzo wiele dobrych informacji. Wzrósł PKB w Niemczech. Wzrósł PKB Polski. W naszym kraju wzrosła przeciętna płaca oraz produkcja przemysłowa. Deweloperzy rozpoczynają nowe inwestycje. Banki udzieliły więcej kredytów hipotecznych. Deweloperzy są zaskoczeni wzrostem sprzedaży. Oprocentowanie kredytów hipotecznych jest najniższe w historii. Ceny mieszkań są najniższe od kilku lat. Banki na nowo zwiększają sieć sprzedaży kredytów hipotecznych. N ie chcę być wróżką, ale powyższe czynniki pokazują światełko w tunelu dla odwrócenia słabej koniunktury na rynku mieszkaniowym. Są to, rzecz jasna, pierwsze symptomy, ale warto je odnotować. Tak wielu dobrych informacji nie było od ponad pięciu lat. ożna zapytać: a co mnie obchodzi PKB Niemiec? Niemcy to największa gospodarka Unii Europejskiej, a dla polskich eksporterów największy odbiorca. Jeżeli Niemcy więcej kupują, to polskie firmy więcej sprzedają, a to z kolei przekłada się na wzrost płac i w konsekwencji może prowadzić do wzrostu zatrudnienia. Cykl koniunkturalny Niemiec M chodnią granicą pojawi się wkrótce w Polsce. Wstępne dane GUS dla Polski informują o wzroście PKB w drugim kwartale 2013 roku. To dobry znak. To oznacza, że Polska więcej produkuje, eksportuje i sprzedaje, a klienci więcej kupują, w tym również usług. Przeciętna płaca wzrosła o ok. 3,5%. Oczywiście rozumiem tych, których „przeciętna” nie interesuje, bo najważniejsza jest ich pensja. Zwykle jednak bywało tak, że wzrost tzw. przeciętnej płacy przekładał się w kolejnych okresach na wzrost płac większości pracowników. GUS podał, że w lipcu 2013 produkcja przemysłowa wzrosła o 6,3%. Jeże- P o raz pierwszy od kwietnia 2012 roku deweloperzy zwiększyli dynamikę rozpoczętych inwestycji (wstępne dane GUS). Oznacza to, że deweloperzy rozpoczęli więcej budów niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Może li rośnie produkcja, to rosną płace i jest praca. W najgorszym przypadku nie rośnie bezrobocie. K redyty hipoteczne są w Polsce bardzo tanie. Najtańsze w historii! Dziś klienci podpisują umowy kredytowe na 4-4,3%. To znacznie taniej niż np. w Wielkiej Brytanii (5,2%). Ceny nieruchomości są na najniższym poziomie od kilku lat. Czy to jednak koniec spadków? Nie można jednoznacznie odpowiedzieć. Już w mnożeniu liczby punktów sprzedaży kredytów. myśl powiedzenia „Jedna jaskółka wiosny nie czyni” pozytywne dane z ostatnich kilku tygodni nie muszą być trwałe, ale… jeżeli zapoczątkowały trend wzrostowy, to potencjalni nabywcy nieruchomości powinni być czujni, by nie przegapić najkorzystniejszego momentu do zakupu wymarzonej nieruchomości. a koniec jedna anegdota: „Dlaczego bogaty jest bogatszy, a biedny biedniejszy? Bogaty kupuje nieruchomości, jak są tanie, a sprzedaje, jak są drogie, biedny zaś czyni odwrotnie”. W N to przypadek, ale … niewykluczone, że czują zbliżający się okres kolejnego boomu i nie chcą go przegapić. Pamiętajmy, że czas od rozpo- Po raz pierwszy od kwietnia 2012 roku deweloperzy zwiększyli dynamikę rozpoczętych inwestycji (wstępne dane GUS). Oznacza to, że deweloperzy rozpoczęli więcej budów niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Może to przypadek, ale… niewykluczone, że czują zbliżający się okres kolejnego boomu i nie chcą go przegapić. wyprzedza cykl koniunkturalny Polski, można w dużym uproszczeniu rzec, że to, co dziś dzieje się za za- tów hipotecznych w bankach. Tą sytuacją bankowcy sami są zaskoczeni. Według NBP i raportu „Sytuacja na rynku kredytowym w II kwartale” aż 29% banków odnotowało wzrost zainteresowania kredytami hipotecznymi! I tu chyba największa niespodzianka – deweloperzy sprzedają więcej mieszkań niż przed częcia budowy do sprzedaży to miesiące czy lata. miesiąca na miesiąc rośnie sprzedaż kredy- Z rokiem (dane podaję za sprawozdaniami deweloperów notowanych na warszawskiej giełdzie). Sami przedsiębiorcy są zszokowani – liczyli, że sprzedaż w 2013 będzie przeciętna. Nie ma jednak wiarygodnych informacji na temat sprzedaży na rynku regionalnym. Firma REAS (firma doradcza specjalizująca się w zagadnieniach związanych z rynkiem mieszkaniowym) podaje, że deweloperzy coraz mniej chętnie obniżają ceny. Prawie połowa (44%) sprzedawanych mieszkań to mieszkania gotowe – tego jeszcze nie było. w 2010 i 2011 wieszczono odbicie cen. Banki bardzo powoli, ale też widzą światełko dla lepszej koniunktury na rynku kredytów hipotecznych. Znacznie zwiększyły swoją aktywność Krzysztof Rzymski 12 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Ślady przeszłości Larum na PKP Półwiecze oczyma podróżującego Tuż po wojnie, gdy byłem małolatem, często jeździłem koleją. Pamiętam wagony „bydlęce” (!), przystosowane do przewozu osób, wagony 3 klasy (!), popularne bonanzy bez przedziałów, pierwsze piętrusy i pulmany z przedziałami. Pamiętam zapach „Petuchy” – parowozu Pt47, przeznaczonego do prowadzenia pośpiechów, szum „Rumuna” – lokomotywy spalinowej ST43 rodem z Bukaresztu oraz poniemieckie (z reparacji wojennych), później szwedzkie i wreszcie od 1954 roku polskie (z PaFaWagu) zestawy elektryczne. M oja wieloletnia przygoda z koleją to efekt decyzji o studiach w Kortowie i przeniesieniu się z Wielkopolski na Warmię. Pierwsza podróż pociągiem osobowym w 1962 r. wydała się nieskończenie długa. Kolejne przejazdy, w wyniku przyzwyczajenia, przestały być uciążliwe. W tym czasie pośpieszny z Olsztyna do Warszawy kończył bieg na bocznym peronie Dworca Wschodniego. Do Gdańska jeździłem przez Działdowo (!), bo choć kilometrów więcej, to ekspresami było szybciej. Niestraszny był wypad do Zakopanego. Tylko drzemkę, umilaną przez usypiający stukot kół, przerywała cisza, jaka zalegała za Koluszkami po wjechaniu na pierwsze tory bezstykowe. Maluch, który pokonał goliata Po latach w Polsce nastała era motoryzacji, a pociągi osobowe opustoszały. Tiry poruszające się po drogach skutecznie ograniczyły zapotrzebowanie na przewozy towarów szynami. Zaczęto likwidować nieopłacalne kursy, a nawet pozamykano całe linie kolejowe. Jednych to oburzało, innym było obojętne. Sam zresztą tylko od czasu do czasu przesiadałem się zza kółka malucha do wagonu pasażerskiego. Przepraszałem się z koleją, gdy musiałem. Nadal jednak z tych sporadycznych spotkań wynosiłem miłe wspomnienia. Za przykład niech posłuży zdarzenie z 1992 roku. Awaria samochodu sprawiła, że w drodze do Wrocławia musieliśmy przesiąść się do pociągu. Wszechobecnych dziś komó- rek nie było. Jak zatem o zaistniałej sytuacji poinformować rodzinę? Na dworcu w Iławie o pomoc poprosiłem dyżurnego ruchu. Kolejarz bez problemów kolejową linią telefoniczną połączył mnie ze szwagrem kolejarzem, który właśnie był na służbie i tym sposobem rodzina dowiedziała się o moich kłopotach i zmianach w planie podróży. Rozdrobnienie, które stało się zmorą Po 2001 roku nie bez powodu wystraszyłem się kolejowego rozdrobnienia i zacząłem skutecznie unikać pociągów. Miałem sporo racji – częste zmiany rozkładu jazdy PKP, zaskakujące znikanie wypróbowanych połączeń. Jednak po 6-7 latach dałem się namówić na wczasy wagonowe w Zakopanem. Ze zdziwieniem odkryłem, że tor, na którym stoi wagonowy hotel, należy do innej kolejowej spółki i trzeba jej opłacać „placowe”. Uznano, że domek na kołach lepiej przesunąć o 20 metrów, na własne szyny. Pracę wykonał ciężki dźwig, wynajęty za spore pieniądze od kolejnej kolejowej spółki. Wiedziałem, że sytu- acja jest paranoiczna. Słyszałem, że często kolejarz nie dogaduje się z kolejarzem, że coraz trudniej przychodzi pasażerom zrozumieć zaistniałe zmiany i dostosować się do nich. Czy to musi obchodzić podróżnego? Powinno, i to koniecznie! Pustki na torach i w głowie W połowie sierpnia wybrałem się w rodzinne strony. Wykupiłem bilet na dwie osoby z przesiadką. Pierwszy odcinek do Poznania pociągiem interRegio, drugi do Ostrowa Wielkopolskiego pociągiem Regio. Na ten drugi – niestety – spóźniłem się i musiałem wsiąść do kolejnego in- terRegio. Na moje szczęście wpadłem na pomysł, by w kasie sprawdzić, czy mam właściwy bilet. Dopłaciłem 10 złotych i bez karnych należności dojechałem do celu. By kupić właściwy bilet na powrót do Olsztyna, powiedziałem precyzyjnie, o której zamierzam wyjechać z Ostrowa, i o której z Poznania. Pani w okienku dodatkowo zapytała mnie o numery pociągów. Niestety ich nie znałem i moją niewiedzą sprawiłem kłopot. Zapytałem zatem kasjerkę, czy potrafi sprzedać bilet do Poznania. Potrafiła! W Poznaniu kupiłem kolejny bilet na przejazd do Olsztyna. I co? Takie podzielenie podróży na etapy kosztowało mnie dodatkowo 28 złotych. Wniosek: na rozdrobnieniu koleje zarabiają, wyciągając z kieszeni pasażerów dodatkowe złotówki. Z okien pociągu widać prawdziwy obraz PKP – zabite dechami, niewykorzystywane budowle, stacje bez kas i poczekalni, pustka na torach, niemal zupełny brak pociągów towarowych oraz dewastacja kolejowego mienia – lokomotyw, wagonów i budynków. Miłą niespodzianką na naszym terenie jest modernizacja dworca w Ostródzie i węzła w Iławie. W tym samym czasie na dworzec we Wrocławiu lokomo- tywa PKP Cargo (pewnie nie za darmo) z wielką pompą wepchnęła nowoczesny elektryczny zespół trakcyjny Pendolinono, należący do PKP Intercity. Przez długie miesiące nowy skład będzie testowany, również na torach pod Olsztynem, a rozpocznie regularne kursowanie po Polsce od grudnia 2014 roku. Malkontenci już teraz twierdzą, że drogie Pendolino nie uratuje sytuacji finansowej PKP Intercity, że może okazać się tym, czym Dreamlinery są dla LOT-u. Minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej ma do pomocy kilku podsekretarzy stanu, kilkanaście departamentów oraz organy i jednostki podległe. Całe to bractwo w czasie „gospodarskich wizyt” nie ma zapewne problemu z podróżowaniem i mankamentów nie dostrzega. Co innego zwykli śmiertelnicy. Takie osądy śmiem formułować po mym bliskim spotkaniu z PKP SA, jedną z licznych spółek powstałych po 1 stycznia 2001 roku w wyniku komercjalizacji, istniejącego od 1926 roku, przedsiębiorstwa państwowego Polskie Koleje Państwowe. Mirosław Rogalski historia w zdjęciach zaklęta 13 “Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013 Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje Ostatnio wybrałem się na wycieczkę ścieżką rowerową wiodącą przez Las Miejski wzdłuż drogi do Dobrego Miasta. Trasa jest urokliwa, przez cały czas prowadzi między drzewami. Nie trzeba obawiać się, że coś nas potrąci. Szkoda tylko, że projektanci nie pomyśleli i zakończyli ją przed mostem nad rzeką Wadąg. Potem jest bardzo niebezpiecznie. Trzeba prowadzić rower wzdłuż bardzo ruchliwej drogi. O jeździe nie ma mowy. Można zginąć! Na tym właśnie najbardziej niebezpiecznym odcinku zobaczyłem drogowskaz. Lotnisko sterowców w Dywitach. Zaraz przypomniałem sobie pocztówkę, którą widziałem w biurku mojego dziadka. Postanowiłem, że zaniosę ją do naszego redakcyjnego amatora historyka Jacka Panasa, który z pewnością będzie sporo wiedział o tym nieznanym miejscu. Jak postanowiłem, tak uczyniłem. Dziadek przed wręczeniem mi fotografii poprosił mnie, abym spytał Jacka, czy to prawda, że kiedyś ze swoim kolegą Andrzejem łaził w nocy po kanałach, właśnie pod lotniskiem w Dywitach. Ponoć relacjonowali to na antenie Polskiego Radia. Gdy o to zapytałem mojego starszego kolegę i wręczyłem mu fotografię, tylko zaśmiał się rubasznie: – Hahaha! Ha! Pozdrów dziadka ode mnie. Nie wiedziałem – zamyślił się Jacek – że mieliśmy wtedy w nocy tylu słuchaczy. To były wspaniałe czasy i wspaniałe przygody. Niejedną tajemnicę Olsztyna i okolic odkryliśmy i wyjaśniliśmy z Andrzejem. Opowiadaliśmy, widzieliśmy, zbadaliśmy, ale gdzie te ciekawe miejsca są, nikomu nie zdradziliśmy. Wiesz, Pawełku, co by się działo? Tysiące ludzi chciałoby tam być i wszystko zostałoby zniszczone, a tak spokojnie czeka na odkrycie przez prawdziwych archeologów i historyków. To będzie ich prawdziwy sukces, tak jak z wykopaliskami przy Wysokiej Bramie w Olsztynie. Myśmy z Andrzejem o tym miejscu wspominali podczas naszych radiowych relacji, ale żadnego zainteresowania nie było, dopiero gdy chciano wybudować tramwajowe torowisko odkryto to, co skrywała ziemia. Ale wróćmy do Dywit. W tym roku mija 100 lat od czasu, gdy Niemcy między rzekami Łyną a Wadąg, na obszarze ponad 100 hektarów, zaczęli budować jedno z największych na terenie Prus Wschodnich lądowisk sterowców. Powstało prawie równocześnie z samolotowym lotniskiem z drugiej strony Olsztyna na Dajtkach. To w Dywitach wybudowano z większym rozmachem. Skonstruowano hangar o wysokości wieżowca i długości prawie 200 metrów. Były tam stołówki, kasyna, hotel, magazyny i warsztaty, mała kotłownia i elektrownia. Małe miasteczko. Jak się dowiedziałem, stacjonował tam prawdopodobnie jeden zeppelin. To był jego hangar, ale podobno lodowały tam i stratowały inne sterowce. Ten olsztyński podczas I wojny światowej brał udział w bom- bardowaniu Białegostoku, latał nad Francją, a zniszczony został gdzieś na Bałkanach. Po przegranej wojnie Niemcy musieli zlikwidować lądowisko. Rozebrano hangar i inne budynki. Zostały tylko dwa pola startowe z betonowymi kotwami do cumowania sterowców. Ten obszar znajdował się cały czas w posiadaniu wojska. Były tam magazyny z garnizonową amunicją i jeszcze coś, ale o tym się nie mówi. Teraz ten teren jest udostępniony cywilom. W ubiegłym roku otwarto na terenie lądowiska ścieżkę historyczno-dydaktyczną. Idąc nią, można zobaczyć odkryte potężne betonowe kotwy, tory i inne cie- kawostki. Zastanawiam się, czy również coś pozostało po podziemnych tunelach i schronach? Ale skoro ma tam powstać osiedle mieszkaniowe, to chyba nic już nie ma. Choć w gęstych krzakach można jeszcze znaleźć tablice z napisami „Teren wojskowy”. Na zakończenie powiem Ci jeszcze ciekawostkę, o której czytałem w internecie. Dowódcą jedne- go z zeppelinów stacjonujących w Dywitach był kapitan Ernst Lehmann. W późniejszych czasach dowodził potężnym sterowcem o nazwie Graff Hindenburg. Ten statek powietrzny prawie z setką pasażerów przeleciał nad Atlantykiem i niestety, prawdopodobnie w wyniku sabotażu, spłonął przy lądowaniu w Stanach Zjednoczonych. Dowódca zginął i od tego czasu stracono zainteresowanie tego rodzaju latającymi maszynami. Ostatnio coraz częściej mówi się, że warto powrócić do ogromnych sterowców. Tyle, Pawełku, wiem! Jacka Panasa wysłuchał Pawełek 14 “Nowe Życie Olsztyna” 15 (114) 2013 sport Futbol amerykański po olsztyńsku Zielona trawa i potężni mężczyźni. Kaski i ochraniacze. Wiadomo o co chodzi? Niezupełnie! Bo to jest futbol amerykański. W Polsce ten sport jest dopiero w powijakach, lecz przeżywa swoją dobrą chwilę. W stolicy Warmii i Mazur zrodziła się myśl, żeby upowszechnić tę dyscyplinę sportu, tak popularną np. w USA. Obecnie zespół Olsztyn Lakers (czytaj: Jeziorowcy Olsztyn), który powstał kilka lat temu, gra w drugiej lidze. W Polsce istnieje Top Liga, pierwsza liga oraz druga liga. Oprócz tego zespoły uprawiające futbol amerykański rywalizują w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego drużyn ośmioosobowych oraz w lidze juniorów. – Jak na nasze warunki jest to niezły poziom gry. Co ciekawe, amerykański futbol łączy kilka dyscyplin sportu, m.in. rugby – mówi Bartosz Bania, prezes i jednocześnie trener oraz manager olsztyńskiego klubu. Początki były trudne. Dzięki staraniom kilku osób, w tym Bartosza Bani, powstał pomysł, żeby w stolicy Warmii i Mazur powstał taki klub. Było wielu sceptyków, lecz okazało się, że ta amerykańska gra może zadomowić się także na innych kontynentach. Efekt przeszedł najśmiel- sze oczekiwania. Ta forma sportu coraz bardziej zakorzenia się w polskich realiach. – Moim zdaniem trzeba szukać różnych rozwiązań związanych ze sportem. Takim jest futbol amerykański. Przecież w Europie zadomowiło się wiele dyscyplin, które powstały poza naszym kontynentem. Wystarczy wspomnieć o sztukach walki, np. karate czy taekwondo. Warto więc dać ponieść się fantazji i marzeniom. Amerykańskie sporty też moż- na przenieść na nasz grunt – twierdzi Bania. Na razie olsztyńscy Jeziorowcy grają w drugiej lidze. W ubiegłym sezonie ta drużyna uczyła się zasad gry i nabierała doświadczenia. Efektem tej konfrontacji były same porażki. – Na morale zespołu może nie wpłynęło to pozytywnie. Niemniej zawsze mówiłem chłopakom, że nie wynik jest najważniejszy. My mieli- śmy uczyć się tej gry. Na konkretne wyniki miał przyjść odpowiedni czas – powiedział Bania. Efekt przyszedł szybciej niż spodziewali się najbardziej optymistycznie nastawieni sympatycy Lakersów. W tym sezonie olsztyńscy zawodnicy nie są tłem dla najlepszych. Z sześciu spotkań rozegranych w ramach drugiej ligi wygrali trzy. To niesamowity postęp w stosunku do poprzedniego sezonu. Bar- tosz Bania oznajmił: – Fantastyczne jest to, że coraz więcej chłopaków chce się pokazać w tej dyscyplinie sportu. Na razie nie możemy mówić o setkach, ale kilkudziesięciu już jest. Naprawdę zależy nam, żeby wszyscy poczuli się w klubie jak najlepiej. Przede wszystkim strzałem w dziesiątkę okazało się zatrudnienie rozgrywającego Mateusza Jałyńskiego. Dzięki temu coraz lepiej układa się współpraca między zawodnikami. W ofensywie wyróżniają się warunkami fizycznymi, po ok. 130 kg wagi, byli rugbyści Budowlanych, tj. Kamil Polski i Przemysław Bekier. To oni są znani w lidze jako tzw. biegacze, którzy swoją posturą oraz zgraniem robią popłoch w obronie rywali. – Pod tym względem żaden z ranning-backów w lidze nie może dotrzymać im pola – twierdzi Bania. Obaj gracze oraz ich koledzy zdobywają coraz więcej punktów. Ale nie tylko ofensywna gra stała się mocnym punktem Jeziorowców. Także w obronie olsztynianie radzą sobie coraz lepiej. Paweł Banaszyński, Dariusz Sołtysiuk i Mateusz Sztąberski tworzą defensywę, o której głośnio w drugiej lidze. – Chłopaki słyną z tego, że grają mocno i nie boją się o swoje kości. Naszym sport Futbol Dane techniczne Zawodnicy grają na boisku o rozmiarach 109,7 metra długości oraz 48,7 metra szerokości. Przy liniach końcowych boiska stoją tzw. bramki. Ich szerokość wynosi 5,5 metra, zaś poprzeczka jest zawieszona na wysokości 3 metrów. Drużyna wystawia 11 graczy, których można wymieniać dowolną liczbę razy. Pod warunkiem, że pozwala na to czas w przerwach między akcjami. Zazwyczaj wszyscy zawodnicy zgłoszeni do meczu wybiegają na boisko. Mecz składa się z czterech 15-minutowych kwart. Kwadrans przerwy następuje po rozegraniu dwóch kwart. Poza tym w trakcie meczu następują przerwy, podczas których zegar może być wyłączony. W efekcie wiele spotkań trwa od dwóch do nawet trzech godzin. niechlubnym rekordem jest to, że wyłączyliśmy z gry ok. trzydziestu zawodników innych ekip. W tym sporcie jest to dobrze widziane. Poza tym tworzymy przewagę psychologiczną nad przeciwnikami. Chodzi o to, że potrafimy ich zdominować na boisku, co jest kluczem do coraz lep- amerykański w Polsce Korzenie tego sportu w naszej ojczyźnie sięgają 2004 roku. Wówczas powstało Stowarzyszenie Polski Związek Futbolu Amerykańskiego. Dwa lata później rozegrano pierwsze mecze Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Uczestniczyły w tym cztery drużyny. Rok później było ich już dziewięć. W 2008 roku powstała druga liga rozgrywkowa, a później następna. W 2012 roku nastąpiła reorganizacja rozgrywek ligowych. Powstała tzw. TopLi- szych wyników – dodał Bania. Wbrew pozorom futbol amerykański nie jest bardziej urazowy niż hokej na lodzie, rugby lub piłka nożna. Zdaniem wielu fachowców jest to sport kolizyjny. Zawodnicy szybko biegają i nieraz dochodzi do zderzeń. To może powodować kontuzje. Na szczęście większość z nich to stłuczenia. Złamania zdarzają się (dzięki grze w ochraniaczach) rzadko. Oczywiście nad wszystkim panuje arbiter. To on określa, czy atak na zawodnika przeciwnika był określony w ramach przepisów. W ostatnim meczu obecnego sezonu olsztynianie przegrali z liderem rozgry- 15 “Nowe Życie Olsztyna” nr 15 (114) 2013 wek Królewskimi Warszawa 22:48. Mimo porażki olsztynianie pozostawili po swojej grze dobre wrażenie. Był to jednocześnie ostatni mecz w rozgrywkach. – To jest dla nas kolejne doświadczenie, które powinno procentować w przyszłym roku. Ten sezon zaliczam do udanych i nie ukrywam, że w przyszłym liczę na więcej. Naszym celem będzie zakwalifikowanie się do fazy play-off – powiedział Bartosz Bania, prezes i trener klubu w jednej osobie. WAD ga oraz pierwsza i druga liga (która składa się z trzech grup liczących po siedem zespołów). Olsztyńscy Lakers występują w drugiej lidze w grupie centralnej. Dwie najlepsze ekipy z trzech grup oraz dwie z trzecich miejsc, szczycące się najlepszym bilansem punktowym, występują w fazie play-off, walcząc o awans do I ligi. Obecnie w rozgrywkach Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego uczestniczą aż 74 drużyny.