Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje

Transkrypt

Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje
REKLAMA
nr 16 (115) 2013 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
(26.08-09.09. 2013)
BEZPŁATNY Dwutygodnik z Warmii i Mazur
Co ter
az?
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Bałtycką już
płynnie?
Wykonawca przebudowy
ul. Bałtyckiej zakończył zasadnicze prace i oddał do użytku odnowioną arterię. Ciekawe, czy nowe oznakowanie
pozwoli na płynną jazdę tym
odcinkiem, skoro kończy się
przed wąskim wiaduktem.
Tajemniczy
„upiększacz”
miasta
Na wielu budynkach
w mieście pojawiły się ceramiczne płytki z czerwoną
różą. Nikt nie wie, co to ma
oznaczać i kto je zawiesza.
Róża jest symbolem urody,
więc może chodzi o wskazanie obiektów do odnowy? Jest
też symbolem miłości, w tym
najstarszego zawodu świata,
więc może szykuje się zjazd
prostytutek? Jest też symbolem męczeństwa, więc może
chodzi o załatwianie spraw
w ratuszu? Róża jest też ważnym elementem heraldycznym, co może oznaczać, że
władzę w Olsztynie chce
przejąć jakiś możnowładca
– o ile do skutku dojdzie referendum w sprawie odwołania prezydenta i rady miasta.
Oby tylko nie pojawiła się biała róża, bo to może oznaczać
prawdziwą wojnę, jak niegdyś w Anglii między Lancasterami i Yorkami.
Będzie referendum?
Komitet „Kocham Olsztyn. Pragnę Zmian” złożył
w biurze delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie – w przepisowym termi-
poetyce” – nic nie ma o kolorach autobusów. Wprawdzie
mieszkańcy wybrali w plebiscycie ZKM limonkowo-grafitowe kolory dla tramwajów,
ale nie zdziwimy się, gdy autobusy będą inne – w kolorach ulubionych przez urzędników, czyli żółto-czarne.
Krokodyla
daj mi luby
Wyróżnienie
BWA
Redakcja
„Tygodnika
Powszechnego” wyróżniła Galerię Sztuki BWA jako miejsce „potrafiące wykroczyć poza regionalny
wymiar, nie tracąc lokalnego”. Czasopismo we wczasowym przewodniku zachęcało turystów do odwiedzania galerii znajdujących się
w mniejszych miejscowościach, które często skrywają
wartościowe skarby sztuki.
Polecano także: Galerię
BWA w Bielsku-Białej, Centrum Sztuki Współczesnej
„Kronika” w Bytomiu, Biuro Wystaw Artystycznych w
Tarnowie oraz Galerię BWA
w Zielonej Górze. Miło być
w takim towarzystwie. Gratulujemy, bo to rzeczywiście
ciekawe i ekskluzywne miejsce w naszym mieście.
Setka do OBO
Specjalna komisja zajęła się weryfikacją około stu
wniosków złożonych przez
mieszkańców do Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego w 2014 roku. Do wydania są ponad dwa miliony
złotych: 1125 tys. zł na projekty osiedlowe i milion zł
na projekty ogólnomiejskie. Wynik weryfikacji będzie znany pod koniec sierpnia. Potem zacznie się kolejna dyskusja i głosowanie
mieszkańców, którzy wybiorą najlepsze projekty. Poznamy je 16 września. Inicjatorami budżetu obywatelskiego są Olsztyńskie Centrum
Organizacji Pozarządowych,
SWAO Zatorze oraz prezydent. To pierwsza tak duża akcja w naszym mieście,
w której urzędnicy zgodnie
współpracują z mieszkańcami. Czyżby rodziło się społeczeństwo obywatelskie?
Kolorowe
solarisy
Miejskie
Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zakupi
za 23 mln zł (netto) u producenta (firmy Solaris Bus & Coach S.A.) 22 nowoczesne, niskopodłogowe i klimatyzowane autobusy przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych. Nowe pojazdy
pojawią się na ulicach w listopadzie. Ich kolorystyka ma
wynikać z programu estetyzacji miasta, zapewnia inwestor. Sęk w tym, że w programie – choć mowa o „zielonej
NOWE
Życie
nie, 13 sierpnia – listy z 14592
podpisami osób, które poparły referendum w sprawie
odwołania prezydenta Olsztyna i rady miasta. Aby referendum odbyło się, wniosek musi uzyskać poparcie
13420 osób. Biuro komisarza
sprawdza teraz, czy wszystkie podpisy są ważne, a wynik tej weryfikacji poznamy
na początku września.
Olsztyna
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-686
“
Olsztyn, ul. Boenigka 28/12
redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected];
sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak,
Mirosław Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski
fot. okładka: Sxc.hu, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych
materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Express Media Sp. z o.o.
Nakład 25 000
W tym roku przypada
220. rocznica urodzin wielkiego polskiego komediopisarza i poety, mistrza ciętego słowa Aleksandra Fredry.
Z tej okazji prezydent RP Bronisław Komorowski zainicjował ogólnopolską akcję „Narodowe czytanie dzieł Aleksandra Fredry”. W Olsztynie masowe czytanie zostanie zorganizowane na dziedzińcu zamku – 7 września
w godz. 11.00-15.00. Na specjalnej scenie wystąpić może każdy, by czytać „Zemstę”. Akcję
poprowadzą Jaromir Wroniszewski i Marek Markiewicz
z kabaretu „Czyści jak Łza”.
Będą stoiska z różnymi
wydaniami dzieł Aleksandra
Fredry, monografiami o autorze, książkami poświęconymi tematyce kultury szlacheckiej i sarmackiej. Najmłodsi będą mieli kącik animacyjny z warsztatami plastycznymi, kolorowankami przedstawiającymi sceny z „Zemsty”.
Czytaniu towarzyszyć będą
konkursy, rebusy, gry, zagadki, quizy rodzinne z nagrodami. Niektóre utwory młodzież wykona hip-hopowo.
Kopernik
patronem szpitali
Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie nosi imię Mikołaja Kopernika, więc organizuje obchody roku swojego patrona. Rozpocznie je 16
września w sali im. Jana Janowicza wystawa pt. „Szpital dawniej i dziś”. Natomiast
na 19-20 września zaplanowano zjazd delegacji z pięciu placówek, których patronem jest
Mikołaj Kopernik: Szpitala
w Łodzi, Specjalistycznego
Szpitala w Toruniu, Szpitala
Wojewódzkiego w Koszalinie,
Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim oraz Pomorskiego Centrum Traumatologii.
W planetarium odbędzie się
uroczysta gala. Ciekawe, czy
pacjentów na nią zaproszą.
Zmiana nazwy
Aquasfery?
W konkursie na sponsora
tytularnego WCRS Aquasfera wpłynęło jedno zgłoszenie:
inwestora Galerii Warmińskiej
przy ul. Sikorskiego, firmy Libra Project 2. Nic dziwnego, że
proponuje ona nazwę „Aquasfera Galeria Warmińska”.
Trwają negocjacje w sprawie
zakresu świadczeń nabytych
w ramach prawa do nazwy.
Warunkiem jest wpłata przez
firmę co najmniej 5 mln zł
w okresie 10 lat. I po co było
ogłaszać konkurs na nazwę
zespołu basenów, skoro i tak
niewiele będzie się różnić od
nazwy centrum handlowego
w drugim końcu miasta? Na
dodatek będzie dłuższa, czyli
słabo wpadająca w ucho.
Senior potrafi
Trwa konkurs fotograficzny organizowany przez Filię nr 9 Miejskiej Biblioteki
Publicznej w Olsztynie, który odbywa się w ramach projektu „Senior potrafi” dla osób
powyżej 55. roku życia. Tematyka i format zdjęć są dowolne, a uczestnik może zgłosić
nie więcej niż 5 prac. Rozstrzygnięcie konkursu i wystawa
prac odbędą się 13 września
w siedzibie biblioteki.
Zdjęcia przyjmowane są
do 30 sierpnia w bibliotece
mieszczącej się przy ul. Żołnierskiej 47. Zapewniamy, że
seniorzy potrafią nie tylko fotografować!
Wybrał i skomentował
JJP
temat z okładki
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Ledwie zakończyła się budowa buspasów, a znów olsztyńscy kierowcy utknęli w korkach. Tym razem powodem są rozkopane ulice pod budowę linii tramwajowej. Nie dość, że olsztynianie byli podzieleni co do zasadności wpuszczenia tramwajów do Olsztyna, to na domiar złego inwestycja się przeciąga. Do tego stopnia, że miasto zerwało umowę z firmą FCC Construccion,
która miała wybudować nam linie tramwajowe. Zostaliśmy z pustymi rękami i kilkoma rozkopanymi rowami. I po co były nam te tramwaje? – pytają niektórzy. Jak to po co?! – odpowiadają inni – trzeba perspektywicznie rozwijać komunikację miejską! Kto ma rację?
Tramwaj zwany
niepotrzebnym
W
ubiegłym roku
pełen zachwytu
pisałem o olsztyńskich tramwajach. Jakie
to dobrodziejstwo dla mieszkańców, jakie oszczędności
i większa ranga miasta. Kiedyś
Olsztyn miał przecież dwie linie tramwajowe. Bardzo dobrze służyły społeczeństwu,
póki nie znaleźli się genialni
rajcy i nie podjęli decyzji o ich
likwidacji. W miejsce tanich
i ekologicznych wozów wprowadzono dymiące, wiecznie
psujące się i blokujące wąskie
uliczki miasta autobusy.
iedy dowiedziałem
się, że jest decyzja
rady miasta o budowie linii
tramwajowej, aż krzyknąłem
z radości. Niestety, gdy obejrzałem projekt, mina trochę
mi zrzedła. W felietonie napisałem, że nie wierzę w to,
iż pierwszy tramwaj pojedzie
zatłoczona ulicą Kościuszki
w zaplanowanym terminie
i niestety wykrakałem. Co
mamy? Rozwiązano umowę
z firmą budującą torowisko
i ulice. Bardzo dobrze, ale dlaczego tak późno? Gdzie był
nadzór budowlany? Gdy tylko pojawiły się pierwsze problemy, trzeba było zmienić
wykonawcę. Należało powierzyć dokończenie inwestycji drugiej firmie startującej
w przetargu – byłoby szybciej i taniej. Ale kogo to obchodzi! Nowy przetarg, nowe
kłótnie, niepotrzebne wydawanie publicznych pieniędzy
i strata czasu. Na miejscu pre-
prawki w projekcie. Podpowiem tylko alternatywne rozwiązania tras: zamiast prowadzić je zatłoczoną ulicą
Kościuszki, można wykorzystać park między blokami za
Tramwajowe
szaleństwo
R
edaktor Panas żyje wspomnieniami.
Tym razem z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy w Olsztynie kursowały tramwaje. Było, minęło.
Dobrze, że wracamy do tej tradycji,
ale to już jest inny
Olsztyn, inne technologie i inne będą
tramwaje.
iestety
nie
pamiętam czasów,
w których tamte
linie budowano,
nie znam też opinii mieszkańców
z tamtego okresu
i szczerze powiedziawszy
mało
mnie to interesuje. To już przecież
historia. Dla mnie
ważniejsze jest, abym szybko
i bez problemu mógł się poruszać po Olsztynie. A temu
mają służyć tramwaje.
laczego wybrano taką, a nie inną firmę?
Nawet gdyby redaktor Panas był w komisji przetargowej, wątpię, żeby wybrano
lepiej. Nie z powodu braku
kompetencji, ale głównie dlatego że obowiązują przepisy
o zamówieniach publicznych.
Upraszczając, można o nich
N
K
zydenta dodatkowo zwolniłbym cały nadzór budowlany
i tych, którzy pilnowali prawidłowej realizacji inwestycji. Widząc to, następcy będą
dobrze pilnowali. Uważam,
że jeśli tramwaje nie pojawią
sie w najbliższych 2-3 latach,
to wszyscy odpowiedzialni
powinni podać się do dymisji.
Ja na ich miejscu spaliłbym się
ze wstydu.
oże nowy przetarg
pozwoli za to na po-
M
filharmonią, zamiast do Wysokiej Bramy – może do ulicy
Pstrowskiego. Dalej można
byłoby poprowadzić linię ulicą Niepodległości do Dworca
Zachodniego, a może potem
do Gutkowa, ale to tylko marzenia. Zastanawiam się również, kiedy zwolnieni zostaną wykonawcy innych ważnych dla miasta inwestycji?
To jest niewykluczone, ale nie
chcę krakać!
Jacek Panas
D
powiedzieć, że im taniej, tym
lepiej. Z finansowego punktu
widzenia na pewno tak, ale
już się na tym przejechaliśmy
w przypadku budowania autostrad. Sugerujesz, Jacku, że
można było zerwać umowę
wcześniej. Być może tak, ale
gdyby zrywano umowy przy
jakichkolwiek zagrożeniach
inwestycji, to żadna z nich
nie byłaby nigdy zrealizowana. Zamiast zwalniać i wyrzucać, lepiej chyba wzmocnić nadzór i konsekwentnie
egzekwować.
atomiast
dziwią
mnie Twoje propozycje poprawek w projekcie. Trochę się ze swoimi
pomysłami spóźniłeś. Mimo wszystko zaczęto już budowy na trasie. Swego czasu były przecież przeprowadzane konsultacje. Zdaję sobie sprawę z tego, że przebieg linii nie satysfakcjonuje
wszystkich. Tu był potrzebny
N
pewien kompromis, chociaż
w przypadku ul. Kościuszki
zupełnie się z Tobą zgadzam.
Teraz raptem w innym miejscu powstał problem, że linia tramwajowa przebiega
zbyt blisko bloku mieszkalnego. Czyżby deweloper o tym
nie wiedział?
o do samej inwestycji, to odpowiadają za
nią ratuszowi urzędnicy. Do
nich przecież należy nadzór
i kontrola. Mają swoich prawników i mam nadzieję, że dobrze wiedzą, co robią. Za dużo jednak w tym wszystkim
emocji. Nie można potępiać
wszystkiego w czambuł. Jestem jednak dobrej myśli
i wierzę, że tramwaje w Olsztynie pojawią się szybciej, niż
to, Jacku, sugerujesz. A wtedy nikt już nie będzie pamiętał kto, kiedy, jak i dlaczego?
C
Andrzej Zb. Brzozowski
4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
region
Stronę przygotowała OG
Wieś na medal
W
Pierogowy
zawrót głowy
R
uskie, z kapustą
i grzybami, z kurkami, na słodko –
każdy z nas lubi, a niektórzy wręcz uwielbiają pierogi! Dla takich osób nie ma
chyba nic lepszego na świecie, niż móc spróbować ich
wszystkich w jednym miejscu i w tym samym czasie!
Taka okazja nadarzyła się
w połowie sierpnia w Biesowie. Gospodynie z sołectw
położonych w gminie Biskupiec przygotowały masę pierogów nie tylko pod
względem ilościowym, ale
również ich wiele rodzajów,
a wszystkich było można
próbować do woli. Oprócz
pokarmu dla ciała została
przygotowana strawa dla
duszy w postaci występów
artystycznych.
Gwiazdą
wieczoru była znana grupa,
założona w połowie lat 80.,
Sztywny Pal Azji. Organizatorzy zapraszają na pierogi
ponownie za rok.
iele słyszy się
o tym, jak to
miasta
starają się zagwarantować swoim mieszkańcom coraz więcej
parków, urokliwych skwerów i innych miejsc wypoczynku na łonie natury. Okazuje się, że nie mniejsze wysiłki dokładają również wsie.
Cerkiewnik (gm. Dobre Miasto) została uznana najładniejszą wsią w konkursie
„Czysta i piękna zagroda – estetyczna wieś 2013”. Tym samym Cerkiewnik będzie reprezentantem powiatu olsztyńskiego w dalszym, wojewódzkim szczeblu konkursu na najpiękniejszą wieś.
Co takiego zrobili mieszkańcy i włodarze wsi, że zaskarbili sobie uznanie komisji
konkursowej?
erkiewnik od wiosny tego roku, czyli
od przystąpienia do konkursu, bardzo poprawił swoją
estetykę. Stał się po prostu
piękną wsią. Odnowiono tu
C
D
wiele miejsc, posesje stały
się bardziej zadbane i utrzymane w czystości. Uporządkowano teren wokół stawu,
gdzie postawiono nowe ławeczki, płot, rzeźby, a także
wykonano fontannę z bębnów od wysłużonych pralek i nakrętek od słoików.
Ze starych elementów żeliwnych zostały zrobione podstawy na donice, a z belek
po grillu powstały huśtawki
Technologia
i tradycja
C
o łączy nowoczesne
aplikacje obsługiwanie przez tablety czy
smartfony z XIX-wiecznym mostem? Aplikacja! Aplikacja, która
znacznie umili życie mieszkańcom Giżycka. To właśnie tam
znajduje się i funkcjonuje jeden
z dwóch mostów obrotowych
w całej Europie. Dzięki aplikacji w swoim telefonie komórkowym użytkownik będzie miał
możliwość sprawdzenia, czy
most jest otwarty czy zamknięty oraz ile czasu zostało do zamknięcia, otwarcia. Wszystko
jest możliwe dzięki mieszkańcowi Giżycka, autorowi tego
projektu, który studiuje infor-
ochrony środowiska, promocji i inwestycji, doceniło
pomysłowość mieszkańców
Cerkiewnika i przyznało tej
wsi najwyższe noty.
rugie miejsce w konkursie zajęła również wieś z gminy Dobre
Miasto – Nowa Wieś Mała. Na trzecim miejscu znalazły się jednocześnie Jesionowo (gm. Dobre Miasto)
i Mojtyny (gm. Biskupiec).
Na podium nie udało się
wdrapać wsiom Kunik (gm.
Dobre Miasto), Stanclewo
(gm. Biskupiec) ani wsi Skolity (gm. Świątki), ale także te miejsca podciągnęły się
– są teraz przyjaźniejszym domem dla swoich mieszkańców.
rzymamy kciuki za
Cerkiewnik. Najładniejsza wieś naszego powiatu będzie reprezentowała nas
w finale wojewódzkim, którego wyniki zostaną ogłoszone
30 września.
matykę w stolicy regionu. Sprawa może wydawać się drobna,
ale wystarczy sobie wyobrazić, jak taka aplikacja, stosowana nie tylko do mostów, mogłaby ułatwić nam życie. Szkoda,
że nikt nie pomyślał o podobnym rozwiązaniu, kiedy była
remontowana w Olsztynie ulica Artyleryjska… W godzinach
szczytu tamtejszy szlaban kolejowy był opuszczany, co korkowało prawie całą ulicę 1 Maja.
A tak to pach! – włączamy sobie aplikację i mamy czarno na
białym, a może w innym kolorze, co się dzieje: czy zdążymy
przejechać, czy nie...
T
oraz wiatka. Nic dziwnego,
że jury konkursowe, w skład
którego weszli specjaliści od
Drogi
rozwoju
K
oko, koko euro spoko – już niewiele
osób pamięta słowa
narodowej piosenki na Euro
2012. A jednak niektórzy nie zapominają o tym, co im się obiecało na Euro. Co prawda minęło już trochę czasu od tych wydarzeń, a obwodnica... obwodnica Ostródy miała być do tego czasu wykonana, nie wszyscy o tym zapomnieli. Dlatego już niebawem ruszy wreszcie budowa obwodnicy Ostródy, która odciąży ruch w samym mieście, zwłaszcza tranzytowy. Zanim jednak pierwsze łopaty zostaną wbite w zie-
mię, trzeba najpierw rozstrzygnąć przetarg. Na chętnego do
budowy ostródzkiej obwodnicy zgłosiło się szesnaście firm
z różnych części Europy:
z Polski, Turcji czy Hiszpanii.
O wyniku przetargu mają zadecydować trzy kryteria: oczywiście koszt, czas realizacji
oraz gwarancja, jakiej udzieli
wykonawca na dany odcinek.
Władze Ostródy liczą na to, że
przy okazji tak dużej inwestycji coś się ruszy w lokalnej gospodarce. W końcu pracownicy muszą coś jeść , gdzieś spać,
bawić się i wypoczywać.
region
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
5
Na Warmii i Mazurach jest DOBRY
WIATR i trzeba go wykorzystać!
Przyszłość energetyki wiatrowej jest ważnym tematem w dyskusji społecznej zarówno na poziomie rządowym i parlamentarnym, gdzie trwają prace nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii i ustawą krajobrazową, jak i w naszym regionie. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej jest jedną z organizacji, która walczy o unormowanie przepisów regulujących
budowę farm wiatrowych. Bierze też czynny udział w opracowywaniu zasad prawa, które będzie dbało również o interes i bezpieczeństwo lokalnych społeczności.
Rozwój energetyki wiatrowej powinien
być
zrównoważony,
przyjazny dla środowiska i musi uwzględniać interes mieszkańców. Dziś można śmiało powiedzieć, że jesteśmy skazani na energetykę wiatrową. Ale
„skazanie” nie oznacza
wcale wyroku, tylko
szansę. Szansę nie tylko
na wypełnienie naszych
zobowiązań unijnych
i na dostarczenie operatorom systemu energii, która bezproblemowo funkcjonuje z innymi źródłami, ale też na
zapewnienie mieszkańcom
„wietrznych” gmin możliwości rozwoju.
Jak to robią w Kisielicach?
Gmina miejsko-wiejska
Kisielice położona jest w zachodniej części naszego województwa, w powiecie iławskim. Zajmuje powierzchnię
ponad 17 tys. ha i liczy ponad
6500 mieszkańców (liczba
mieszkańców rośnie od 2010
roku). Gmina ma charakter
rolniczy (72% obszaru gminy
to użytki rolne, 12% zajmują
lasy). Znajdują się tu również
tereny o wysokich walorach
przyrodniczych (m.in. Park
Krajobrazowy
Pojezierza
Iławskiego posiadający status
„Zielonych Płuc Polski”).
Pod koniec lat 90. dominującym paliwem energetycznym na terenie gminy był
węgiel. W dużym zakresie
wykorzystywane było również drewno opałowe. Obecnie w strukturze wytwarzania energii dominują odnawialne źródła energii. Właśnie rozpoczęła się budowa
nowoczesnej biogazowni.
Technologią przełomową
dla rozwoju gminy były inwestycje w energetykę wiatrową. Już w 1998 r. zmieniono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego
w kierunku wykorzystania terenów rolniczych pod budowę elektrowni wiatrowych.
Limża-Galinowo
to
około 2 mln zł rocznie,
podczas gdy całkowity
roczny budżet gminy
wynosi około 20 mln
zł. Inną korzyścią dla
gminy mogą być dzierżawy gruntów komunalnych oraz wpływy
z tytułu udziału podatku PIT oraz CIT. Warto
również zwrócić uwagę, iż przy okazji realizacji farm wiatrowych, inwestorzy podejmowali szereg inwestycji
infrastrukturalnych, takich jak
np.: budowa i moderW 2000 r., w ramach projektu finansowanego przez Fundację EcoLinks, rozpoczęto
inwentaryzację zasobów siły
wiatru w gminie. Prace projektowe nad pierwszą farmą
wiatrową
Łodygowo-Limża-Galinowo rozpoczęły się
w 2003 r. Inwestycja, o łącznej
mocy 40,5 MW (27 elektrowni
o mocy 1,5 MW każda), została oddana do użytku w 2007
roku. W tym samym roku
przystąpiono do realizacji kolejnego projektu farmy wiatrowej Łęgowo-Pławty Wielkie, tym razem inwestorem
była firma Eolica. Inwestycję obejmującą 20 turbin wiatrowych o mocy 2 MW każ-
da oddano do użytku
w 2011 roku. Inwestycje
są kontynuowane, a korzyści finansowe niezaprzeczalne.
Najważniejszą korzyścią finansową z inwestycji
wiatrowych
są wpływy do budżetu
gminy z tytułu podatku
od nieruchomości, który naliczany jest wg 2%
stawki od wartości części budowlanych (tj. fundamentu oraz wieży).
Dla przykładu, coroczny wpływ do budżetu gminy Kisielice z tytułu podatku
od nieruchomości pierwszej
farmy wiatrowej Łodygowo-
nizacja odcinków dróg gminnych, powiatowych a nawet
wojewódzkich, odcinków linii napowietrznych niskiego napięcia oraz stacji GPZ.
Inwestycje w energetykę
wiatrową to również korzyść
dla mieszkańców i rolników,
którzy mogą czerpać dochody z dzierżawy gruntów.
W Kisielicach podczas budowy pierwszej inwestycji wiatrowej stawka za dzierżawę
wynosiła 4 tys. euro rocznie
(obecne stawki nie są ujawniane przez inwestorów).
Właściciele gruntów mogli
też otrzymać środki z tytułu służebności gruntów tam,
gdzie przeprowadzano podziemne okablowanie.
Przykład rozwoju OZE
w gminie Kisielice jest szczególny nie tylko z uwagi na
szybką realizację szeregu
inwestycji. W unikalny
sposób udaje się na tym
terenie pogodzić ochronę przyrody z dynamicznym rozwojem gminy.
Warunki dla inwestowania w gminie są oceniane bardzo wysoko, a inwestycje realizowane są
z poparciem społeczności lokalnej. Gmina Kisielice została wyróżniona
w konkursie „Gmina Przyszłości 2011” w kategorii
„Promotor innowacji”.
Cieszy fakt, że mieszkańcy Warmii i Mazur akceptują sąsiedztwo farm
wiatrowych. Z badań prze-
prowadzonych w czerwcu
br. przez TNS Polska wynika, że ponad 3/4 osób
mieszkających w ich pobliżu uważa, że wiatraki nie
mają wpływu na ich zdrowie. Zdecydowana większość (78%) widzi potencjał, jaki dla ich regionu
może przynieść inwestycja w energetykę wiatrową.
Zdecydowana większość
(87%) jest zdania, że elektrownie wiatrowe są dobrym źródłem energii.
Dziwi więc fakt, że opracowany przez Instytut OZE
z Kielc dokument delimitacyjny jest oderwany od obowiązujących przepisów, które wyraźnie wskazują zasady lokalizowania turbin
wiatrowych i pozbawiony
szerokich konsultacji z burmistrzami i wójtami. Sztywne określanie granic doprowadzi do arbitralnego, odgórnego ograniczania rozwoju energetyki wiatrowej
bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań. Tymczasem Kisielice i Korsze dają przykład, jak wykorzystać
wiatr. Warto brać przykład
z najlepszych!
(KA) r
6
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Przygody Jacusia Wędrowniczka
Kto drogę skraca, ten do
domu nie wraca
Ukraina, państwo piękne, ale nieznane. Kojarzy nam się przede wszystkim z Lwowem, kolebką polskości na tych wschodnich kresach. Jechałem właśnie nad Morze Czarne. To, co przeżyłem po drodze, mocno mnie zaskoczyło.
W okresie międzywojennym był Lwów jednym
z głównych miast I i II Rzeczypospolitej, a w czasie zaborów najważniejszym ośrodkiem nauki i kultury. Działały tu uniwersytet, politechnika, Lwowska Galeria Sztuki,
a także Teatr Wielki. Teraz to
wszystko jest, tylko już ukraińskie. Miasto pomału dźwiga się z sowieckiej ruiny. Odnawia się tu zabytkowe budowle, modernizuje sieć handlową i gastronomiczną. Buduje nowe hotele, stadiony,
osiedla mieszkaniowe. Lwów
staje się nowoczesną metropolią przyciągającą rzesze turystów.
Za zieloną kurtyną
Co dwa albo trzy lata, gdy
odwiedzam Krym, za każdym razem wpierw zajeżdżam do Lwowa. Trzeba powiedzieć, że Sowieci, którzy władali tym miejscem do
1991 roku, mieli w jako takim
porządku jedynie to, co może
dostrzec sterowany i otumaniany obywatel jadący głównymi drogami albo koleją.
Szosy były w niezłym stanie,
obsadzone szpalerami drzew
i krzewami, zza których nie
było niczego widać. Jedynie
miejscami zdarzało się okno
w zieleni, przez które nieliczni podróżni mogli podziwiać
zadbane pola. Za zieloną kurtyną rosła na znakomitych lessach rzadka pszenica, dająca mizerne plony. Przy potężnym areale
kołchozowych pól zbiory i tak były znaczne,
czym się szczycono.
Wszystkie
boczne drogi odchodzące od
głównych były asfaltowe, zaś skrzyżowania
ogromne, względnie bezpieczne. Takie są do dzisiaj, poza gajkami, czyli mili-
cyjnymi budkami. Choć zostały rozebrane, mundurowi
w dalszym ciągu lubią w takich newralgicznych miejscach stać i pobierać mandaty (albo jak kto woli: łapówki). Nieczęsto się to zdarza,
ale mogą turystę z Polski takie sytuacje spotkać. Mnie się
udawało, bo miałem przewodnie pismo z dużą liczbą
pieczątek wystawione przez
Związek Ukraińców i jak
je pokazywałem, natychmiast kazali
jechać.
Ryzykowana
przygoda
Mając aktualne mapy drogowe Ukrainy, jechałem głównymi drogami w kierunku Krymu, mojego ulubionego
miejsca byczenia się nad
Morzem Czarnym. Ten
rejon przed wojną był
popularnym w Europie
miejscem wypoczynku elit.
Za Rosji sowieckiej zamknięto go dla świata. Wypoczywali na nim wyłącznie członkowie partii. Teraz, gdy istnieje
niepodległe ukraińskie państwo, od kilku lat Krym ponownie staje się chętnie odwiedzanym kurortem.
Podróż moim dostawczym samochodem (przerobionym na campingowóz)
przebiegała spokojnie. Dzięki twardemu zawieszeniu
nie bałem się ubytków w jezdniach.
Szybko nie jechałem, dlatego łatwo unikałem kontroli radarowych oraz większych
dziur, których w drogach
uważanych za główne było pod dostatkiem.
Za Winnicą, prawie
400-tysięcznym miastem,
coś mnie podkusiło pojechać drogą zaznaczoną
na mapie jako drugiej kolejności. Miało to skrócić
trasę do Odessy o prawie sto
kilometrów. Moje towarzyszki podróży – żona Ania i koleżanka Tereska – odradzały to
rozwiązanie, ale byłem uparty. A tak naprawdę chciałem
zobaczyć, jak żyją mieszkańcy z dala od głównych dróg.
Skrzyżowanie było dobrze oznakowane. Skręciłem.
Do odważnych świat należy.
Był ładny, słoneczny dzień.
Droga dosyć szeroka, asfalt
w niezłym stanie. Całkiem dobrze nam się jechało, już nawet chciałem powiedzieć,
że lepsza nawierzchnia niż
na głównej. Po dziesięciu kilometrach szosa się zwęziła,
lecz nawierzchnia wciąż była
dobra. Pola za drogą się skończyły, zaczęły się mokradła,
a my sunęliśmy po usypanej
grobli. Mogliśmy jechać
tylko do przodu, bo było
za wąsko, aby zawrócić. Nagle skończył się asfalt i rozpoczęła szutrówka pełna kolein. Myślę sobie: trudno, dojedźmy chociaż do wsi. Już ją
było widać. Niestety, nie dojechaliśmy.
Walka o życie
Do wsi dociągnął nas traktor, po który dotarłem piechotą. Ta osada składała się z jednakowych drewnianych chatek. Ludzie byli wspaniali,
gościnni i uczynni. Zaproponowali nam nocleg. Na drugi dzień trochę bolała nas głowa, ale sok z kapusty pomógł.
Mieliśmy szczęście. Już za
wsią była całkiem niezła szutrówka, którą udało nam się
dostać z powrotem na główną trasę. Zamiast więc sobie
podróż skrócić, nadłożyłem
prawie sto kilometrów. Teraz
wiem, jak wygląda Ukraina
daleko od drogi.
Do samej Odessy trzymałem się już głównych dróg
i bez problemu dojechaliśmy
do tego pięknego, zabytkowego miasta. Pierwsza rzecz,
jaką zrobiłem, przyjeżdżając
nad morze, to kąpiel. I znowu moja głupota mało co nie
zakończyła się tragedią. Morze Czarne było wzburzone,
a o brzeg biły potężne fale. Co
tam! Wykąpać się muszę. Nie
będę pływał, tylko poskaczę
przez fale. Udało mi się przebrnąć przez jednego grzywacza. Drugi zwalił mnie z nóg,
trzeci zaczął ciągnąć w głąb
morza. Tu skończyła się zabawa i zaczęła walka o życie. Jakimś cudem wylazłem z kipieli. Do dziś nie wiem jak, ale jest
pewne, że więcej do wzburzonego morza nie wejdę.
Jacek Panas
porady
Stronę przygotował Mirosław Rogalski
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
7
Pułapki karty
Komu
kredytowej pomostówka?
Z
wykle przy zakładaniu
konta
oszczędnościowego bank wręcza nam kartę debetową. Służy ona do korzystania z pieniędzy zgromadzonych na koncie: do wypłat
gotówki z bankomatu, do płacenia w placówkach handlowych i usługowych. Bywają
sytuacje, w których taka karta
debetowa staje się pomocna.
ywa, że bank proponuje też kartę kredytową umożliwiającą korzystanie ze środków do limitu kredytowego określonego
przez bank. Przyjmując taką
kartę, by nie sprowadzić na
siebie kłopotów, warto pamiętać o wszelakich uwarunkowaniach. Płacąc kartą kredytową, zaciągamy bowiem
kredyt, a to kosztuje. Prawdą
jest, że przez jakiś czas (nawet kilka tygodni) kredyt
ten nie jest oprocentowany. Jednak jeśli w tym
terminie nie uregulujemy długu, spóź-
B
nimy się choć o jeden dzień,
to płacimy wysokie odsetki, nawet do 30 procent! Za
nieterminową spłatę kredytu zaciągniętego kartą naliczane też są kary umowne. Ponieważ karta kredytowa nie musi być powiązana
z naszym kontem osobistym,
to przy wypłatach gotówki
z bankomatu odsetki naliczane są już od dnia wypłaty, tak
samo jak wysoka prowizja.
Płacimy też za samo posiadanie karty kredytowej, nawet
jeśli z niej nie korzystamy.
ychodzi na to, że
karta debetowa nijak się ma do karty kredytowej. Pierwsza w rozsądnych granicach powinna służyć nam na co dzień, druga
z jeszcze większą rozwagą używana może służyć od
święta. Dlatego należy zdecydować, jakiej karty użyć w danym momencie. Wszystko po
to, by nie ponosić niepotrzebnie wysokich kosztów.
W
W
cześniejsza emerytura nie wszystkim przysługuje. Mają do
niej prawo osoby, które przynajmniej 15 lat pracowały
w trudnych zawodach. Do
takich należy między innymi praca przy azbeście, w niskich temperaturach w chłodniach lub stresująca praca na
kolei. Do tej grupy należą też
wychowawcy i pracownicy
dydaktyczni w domach poprawczych czy więzieniach.
By z pomostówki skorzystać,
należy ponadto mieć odpo-
wiednio długi staż pracy – kobiety 20 lat, mężczyźni 25 lat
oraz ukończone 55 lub 60 lat.
Odpowiedni wniosek składa
się w ZUS-ie. Wprowadzona
reforma emerytalna i wydłużenie lat pracy spowodowało,
że świadczenie to przysługuje
do osiągnięcia wieku uprawniającego otrzymanie normalnej emerytury. Pobierający
pomostówkę może dorabiać.
Nie wolno jednak pracować
w zawodzie, który dał prawo
do wcześniejszego świadczenia emerytalnego.
Emeryt z plastikowym
pieniądzem
K
iedyś
wszystkim
emerytom i rencistom wypłaty z ZUS-u do
domu przynosili listonosze. Czasy się zmieniły i coraz częściej seniorzy, zamiast
trzymać pieniądze w przysłowiowej skarpecie, zakładają osobiste konta w bankach i na nie ZUS przelewa
gotówkę. Jak sobie radzić
w tej nowej sytuacji? Ważne
jest, by bank położony był
blisko miejsca zamieszkania, by opłaty za prowadzenie konta i regulowanie opłat były niewielkie, by
był dostęp do bankomatów
bez prowizji. Bywa też, że
emeryci lokują swe skromne
oszczędności. Najlepiej zakładać lokaty krótkoterminowe (6 lub 12 miesięcy), abyśmy mieli zawsze łatwy dostęp do swoich oszczędności
i niedługo czekali na ewentualny zysk. Z myślą o seniorach banki przygotowały wiele ofert. Wybór należy
do zainteresowanych. W tej
sprawie warto poradzić się
kogoś z rodziny lub doradcy
finansowego.
Niepodważalny
testament
Testamenty stały się czymś normalnym. Ułatwiają rozstrzygnięcie, kto odziedziczy dom, przejmie firmę, otrzyma zaoszczędzone pieniądze. Taki dokument można napisać
w domu, pamiętając o kilku podstawowych zasadach.
T
estament
spisujemy
zawsze własnoręcznie. Nie na maszynie, nie na
komputerze, nie przy pomocy innej osoby. Małżonkowie
nie mogą napisać wspólnego testamentu. Musi to uczynić osobno każde z nich. Jeśli
chcemy kogoś wydziedziczyć,
to musimy użyć słowa „wydziedziczam” i podać powód.
Dokument na końcu podpisujemy i opatrujemy datą. Jeśli
komuś zdarzy się napisać kilka testamentów, to ważny jest
ten spisany najpóźniej.
Powtórzmy jeszcze raz.
Taki dokument można spisać w domu. Jeśli mamy wątpliwości, to lepiej udać się do
notariusza. Fachowa pomoc
uchroni nas przed popełnieniem błędów i będziemy mieli pewność, że testamentu
nikt nie podważy.
8
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16(115) 2013
rozmaitości
jOBS
Steve Jobs był jedną z kluczowych postaci końca XX wieku. Nie
ukończywszy nigdy studiów, pokazał wszystkim dookoła, że posiadając wspaniałą wizję i żelazną
determinację oraz bezwzględnie
trzymając się raz wyznaczonego
celu, można zmienić świat. Jobs
był współzałożycielem firmy Apple, a także głównym wynalazcą pierwszych domowych komputerów. To właśnie dzięki jego uporowi
i talentowi lata później do życia zostały powołane takie produkty jak iPad czy iMac, które stanowią dzisiaj dla wielu ludzi podstawę codziennego życia. „jOBS” Joshuy Michaela Sterna to film, który pokazuje
początki kariery Steve’a Jobsa oraz wszystkie przeszkody, które musiał pokonać, by móc zrealizować swą
nieposiadającą ekwiwalentów w ówczesnej rzeczywistości wizję. Opowiadając o niezwykłym mężczyźnie, który zmienił świat, twórcy „jOBS” pokazują również stojącego za legendą człowieka z krwi i kości.
ZGARNIJ bilety
Wyślij do nas maila o treści „Kino” na adres KONKURSY@ŻYCIEOLSZTYNA.PL, a może jeden
z ośmiu biletów na dowolny film 2D trafi właśnie do Ciebie!
To nic nie kosztuje!
Sztanga
i cash
Perypetie pracownika klubu fitness i jego kompanów, którzy pewnego dnia postanawiają porwać
i oskubać z kasy jednego ze swoich
bogatych klientów. Mózgiem całej akcji jest Daniel Lugo (Mark Wahlberg), ambitny „wyznawca” kulturystyki, który do pomocy dobiera sobie przypakowanych jak on, ale niezbyt błyskotliwych osiłków – Adriana (Anthony Mackie) i Paula (Dwayne Johnson). Ich celem jest Victor Kershaw (Tony Shalhoub), przechwalający się
swoimi sukcesami finansowymi, nowobogacki biznesman. Lugo, który myśli, że zjadł wszystkie rozumy, bo
naoglądał się filmów akcji, i jego partnerzy popełniają kolejno wszystkie możliwe błędy. A do tego Kershaw,
nieoczekiwanie dla wszystkich, odmawia zrzeczenia się pieniędzy, choćby nawet miał to przypłacić życiem.
BARAN 21 III - 20 IV
Kończy się okres wahania
i niepewności. W najbliższym
czasie powinieneś się wreszcie przekonać, czy współpraca, którą podjąłeś, ma szansę
na powodzenie. Powodzenia!
BYK 21 IV - 20 V
Niestety, masz kiepskie
układy zawodowe i nic nie
wróży zysków. Uzależniłeś
się od sytuacji, która wydawała się obiecująca, ale przyniosła więcej strat niż profitów. Zmień partię.
BLIŹNIĘTA 21 V - 21 VI
Najwyższy czas, żebyś zaangażował się w nowe przedsięwzięcie. Przestaw swój
umysł na nowe myślenie.
Uważaj na wspólników. Sukces ma wielu ojców, ale kredyty możesz spłacać sam.
RAK 22 VI - 22 VII
Masz dobrą passę materialną i twórczą. Wszystko, co
zrobisz, powinno być zwieńczone powodzeniem. Jesteś
w komfortowej sytuacji. Masz
przychylność otoczenia. Postaraj się tego nie zmarnować.
LEW 23 VII - 23 VIII
Spróbuj powiedzieć głośno o tym, co nie daje Ci spo-
koju. Zawsze lepiej wyrzucić to z siebie, niż dręczyć się
z tego powodu. Idź na całość.
Pamiętaj, że strach ma tylko
wielkie oczy.
PANNA 24 VIII - 23 IX
Jeśli myślisz o zmianie
pracy lub własnej firmie, to
śmiało realizuj plany. Bądź
jednak realistą i nie trać energii na sprawy, na których się
nie znasz. Pieniądze niestety
nie leżą na ulicy.
WAGA 24 IX - 23 X
Mozolna praca, bez większej satysfakcji i nadziei na
awans. Drobne nieporozumienia z kolegami, zniechęcenie i stagnacja. Nie masz wyjścia, musisz to wszystko przetrzymać. Bądź dzielny.
SKORPION 24 X - 22 XI
Masz szansę zrobić pierwsze kroki w nowej, poważniejszej roli. Może zdecydujesz
się na posunięcie, które będzie miało istotny wpływ na
życie innych ludzi. Nie chodzi o pisanie donosów.
STRZELEC 23 XI - 21 XII
Przyzwyczaiłeś się do
swojej uprzywilejowanej pozycji i uśpiłeś czujność. Tymczasem okazało się, że nie je-
steś pępkiem świata. Nabierz
wody w usta i przeczekaj kryzys. Tylko się nie utop!
KOZIOROŻEC 22 XII - 20 I
Tak pomyślny i dynamiczny okres nie zdarza się
często. Zwłaszcza Tobie. Dobry los może rozwiązać Twoje problemy finansowe. Nie
chodzi o grę w lotto. Bierz się
po prostu ostro do roboty.
WODNIK 21 I - 19 II
Masz teraz wymarzony
moment, żeby raz na zawsze
pożegnać się z przeszłością.
Powinieneś się cieszyć, że nigdy już nie będzie tak jak było. Współpracownicy wprost
szaleją ze szczęścia.
RYBY 20 II - 20 III
Dobra passa sprawia, że
zaczynasz wierzyć w swoje
nieograniczone możliwości.
Nie daj się jednak zwieść fałszywym podszeptom. Trzymaj rękę na pulsie i regularnie mierz ciśnienie.
Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania
przyczyn!
AZB
rozmaitości
Nowy zawód
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
9
– nowe możliwości
Z Zachodu dotarł do nas nowy trend, tzw. long life learning (ang. uczenie się przez całe życie). Dostępność krótkich i intensywnych form nauki powoduje, że pracownik może się doskonalić, zdobywając nowe kwalifikacje lub zawody. Pracodawcy
preferują ludzi wszechstronnych. To powoduje, że rośnie liczba osób zainteresowanych podjęciem nauki, by zdobyć nowe
źródło dochodu, zmienić zawód, zarabiać więcej bądź zyskać elastyczny czas pracy. Przyjrzyjmy się kierunkom, które szybko – w zaledwie rok nauki – pozwolą na zdobycie widoków na perspektywiczny zawód.
O
piekun medyczny
rozpoznaje
i rozwiązuje problemy opiekuńcze osób chorych i niesamodzielnych
o różnych stopniach zaawansowania chorób i w różnym
wieku. Szerokie możliwości
zatrudnienia (oddziały szpitalne, zakłady opiekuńczo-lecznicze, sanatoria, hospicja) powodują, że wykwalifikowany opiekun medyczny jest poszukiwanym pracownikiem, nawet w niepełnym wymiarze godzinowym.
W związku ze starzeniem się
społeczeństw europejskich,
warto rozważyć również pracę za granicą.
systentka stomatologiczna pomaga lekarzowi stomatologowi w dzia-
A
łalności leczniczej w gabinecie stomatologicznym, przygotowuje gabinet do pracy oraz asystuje lekarzowi
w trakcie wykonywania zabiegów. Roczna intensywna
nauka umożliwia uzyskanie
państwowego dyplomu.
ierunek wizażu i stylizacji paznokci to
oferta dla pań dysponujących
wolnym czasem. Wykonywanie zabiegów wymaga wiedzy, cierpliwości i talentu,
ale zapewnia dobre wynagrodzenie. Ten zawód wybierany
jest zarówno jako główne źródło utrzymania, jak i dodatkowe zajęcie. Zatrudnienie
czeka od salonów piękności
po ekskluzywne ośrodki SPA.
Jednym z najbardziej perspektywicznych zajęć jest pro-
K
fesja grafika komputerowego. Umiejętność obsługi programów graficznych, projektowania stron internetowych
czy składania drukowanych
publikacji to kwalifikacje mile widziane w każdej branży.
Już po roku nauki grafik może szukać pracy w agencjach
reklamowych, drukarniach,
studia projektowych lub działach marketingu wielu firm.
Niespotykaną zaletą pracy
w branży kreatywnej jest
mnogość drobnych, a doskonale płatnych zleceń, co powoduje, że często to od grafika zależy, ile zarobi.
ożliwości zdobycia nowego zawodu jest wiele. Jak wybrać odpowiednie dla siebie? Przede
wszystkim trzeba zastano-
M
wić się nad własnymi potrzebami, odpowiedzieć sobie na
pytanie: po co? Do czego koniecznie jest mi to potrzebne, co chcę osiągnąć? Wtedy
można podjąć decyzję, czy
chcę podnieść kwalifikacje,
wybierając kierunek zgodnie
z określonym zapotrzebowaniem miejsca pracy, czy szukać nowych możliwości rozwoju. Jedno jest pewne – każdy, kto chce pozostać konkurencyjny na rynku pracy, znaleźć zatrudnienie bądź zmienić obecne na lepsze, powinien pamiętać o kształceniu
się w wybranych przez siebie
dziedzinach.
(r)
Metabolic balance
już w Erze Smaku
fot. Materiały powierzone
M
Kotki nierozłączki
potrzebują domu
W
ostatnim numerze pisaliśmy
o Mini. Mała suczka błąkała się po Dobrym Mieście, nikt jej nie szukał i pewnie by nadal cierpiała, gdyby nie przygarnęła jej
Kapituła Psia w Dobrym Mieście – Kolegium Miłośników
Zwierząt. Po artykule o Mini
wielu z Państwa dzwoniło do
Dobrego Miasta zaproponować swoją pomoc. Dom znalazła nie tylko mała suczka –
bohaterka artykułu – ale jesz-
cze jeden piesek! Skoro tak,
to chętnie będziemy Państwu
opowiadać o kolejnych maluchach do wzięcia. Tym razem zachęcamy do zaopiekowania się dwoma małymi kotami, które… najwyraźniej są
w sobie zakochane.
Ona i on – Pixi i Pixel – to
dwa cudowne, miniaturowe
kotki szukające swojego miejsca na ziemi. Miejsca w dwupaku w świadomym domu,
w którym odnajdą miłość i opiekę. Kociaki mają po trzy miesią-
ce, ale są maleńkie, urocze, cudownie się ze sobą rozumieją.
Wywołują uśmiech na twarzy.
Ktoś, kto chciałby mieć jednego
kota, może zaoszczędzić i mieć
dwa w jednym – jedzą za jednego, kochają za dwa! Jeśli jesteś
zainteresowany wzięciem tych
maluchów do siebie i masz w
związku z tym pytania, to zadzwoń do Kapituły Psiej w Dobrym Mieście: 665 369 491. Miłośnicy porzuconych czworonogów chętnie odpowiedzą na
Twoje pytania.
etabolic
balance jest programem przemiany materii, stworzonym
przez lekarzy i dietetyków
z myślą o osobach pragnących
zyskać i zachować prawidłową wagę ciała, jeść smacznie
a zdrowo. Promuje naturalną
żywność, kładzie nacisk na
odpowiednią proporcję wę-
glowodanów, białek i innych
składników pełnowartościowej diety. Jedna z olsztyńskich restauracji – Era Smaku mieszcząca się w Centrum
Kreatywnej Aktywności Eranova – wprowadziła do swojego menu kartę dań programu metabolic balance. Dzięki
temu można iść z przyjaciółką lub mężem do restauracji
na danie nie tylko smakowite, ale i umożliwiające zachowanie szczupłej sylwetki. Zobaczymy, jak sprawdzi się ten
eksperyment, w Olsztynie to
bowiem pierwsza restauracja
promująca tę prodietetyczną
metodę żywieniową.
red
10
“Nowe Życie Olsztyna” 16 (115) 2013
DOM
Dobra kuchnia zaczyna się
od dobrego pomysłu
Kuchnia jest sercem domu. To tutaj spędzamy sporo czasu na przyrządzaniu posiłków i ich spożywaniu. Kiedy już wybierzemy zabudowę kuchenną naszych marzeń, warto jeszcze właściwie przygotować pomieszczenie do jej montażu. Wiele szczegółów, które umykają osobom przygotowującym swoją kuchnię do zabudowy, może potem utrudnić zaprojektowanie i wykonanie oczekiwanych mebli. W trakcie prac remontowych należy więc zwrócić uwagę na kilka ważnych szczegółów.
– Podłoga kuchni powinna
na całej powierzchni być płaska, bez nierówności i pochyleń – podkreśla Andrzej Tomasiak, który od lat prowadzi
znane studio mebli kuchennych w Olsztynie. – Ważne
jest także, aby równa była powierzchnia ścian, zaś kąty pomiędzy nimi były kątami prostymi – podkreśla fachowiec.
Kładąc
nową
glazurę, warto ułożyć ją na równi
z tynkiem, bez uskoków. Dzięki temu po zawieszeniu szafek górnych nie będą widoczne szczeliny między tylną krawędzią boku szafki
a ścianą. Glazurę kładziemy na wysokości od 150 cm
w dół do około 80 cm.
W miejscu wmontowania płyty grzewczej (okapu kuchennego) od poziomu 170 cm. Pamiętajmy, że szafka zlewozmywakowa nie ma pleców i w miejscu, gdzie będzie ustawiona,
również warto położyć glazurę. Podobnie za wolno stojącą
kuchenką czy lodówką.
Co jeszcze jest
bardzo istotne?
Wszelkie rury nie mogą odstawać od ściany więcej niż 7 cm. W miejscu przechodzenia za zmywarką, szafą lodówkową czy piekarnikiem muszą być wpuszczone
w ścianę. Jeżeli nie uda się tego tak ustawić, to możemy zamontować głębsze blaty. Wiąże się to jednak z większymi
kosztami i stratą miejsca.
Jak rozmieścić przyłącza
elektryczne i wodne?
Gniazdka elektryczne do
urządzeń AGD umieszczamy
jak najbliżej podłogi. Ich górna krawędź może maksymalnie sięgać do wysokości cokołu. Gniazdko do zmywarki
powinno zostać zamontowane nie pod samym urządzeniem, ale za szafką obok, która zwykle jest szafką zlewozmywakową.
Gniazdko do okapu kominowego
umieszczamy
centralnie na wysokości 190210 cm, tak aby zakryć je rurą
pochłaniacza. Do okapu podszafkowego czy typu slim
gniazdko montujemy nad
krawędzią górnych szafek.
To gniazdko posłuży nam też
do podłączenia oświetlenia.
Gniazdka użytkowe instalujemy na wysokości ok 110120 cm, pamiętając o tym, by
nie znalazły się nad zlewem
ani za szafą lodówkową lub
gospodarczą.
Do baterii stojącej i zmywarki doprowadzenie wody instalujemy w centralnym miejscu szafki zlewo-
zmywakowej, na wysokości ok. 60 cm. Pamiętajmy,
aby przyłącze kończyło się
zaworkiem z filtrem. Odpływ wody ze zmywarki możemy podłączyć do syfonu
zlewozmywaka.
Liczą się wysokość
i temperatura
– Wysokość, na jakiej
wieszamy szafki górne, uzależniona jest zarówno od
ich wysokości, jak i wysokości szaf gospodarczych
w kuchni – zaznacza Andrzej
Tomasiak. – Jeżeli nie planujemy zabudowy lodówki czy szaf gospodarczych,
możemy przyjąć, że dolna
krawędź szafki wiszącej powinna się znaleźć na wysokości 144-145 cm. Przy płycie gazowej nie możemy powiesić szafek za nisko, gdyż
wysoka temperatura może
je uszkodzić. W ogóle warto
zwrócić baczną uwagę, w jaki sposób w projekcie kuchni zostaną rozmieszczone
urządzenia grzejne. Możemy w słupku umieścić piekarnik nad zmywarką, ale
według zaleceń niektórych
producentów nie powinniśmy montować kuchenki mikrofalowej czy płyty indukcyjnej nad piekarnikiem parowym – twierdzi szef studia kuchennego.
Mając na uwadze oddziaływanie ciepła czy wilgoci,
najbezpieczniejszy
w użytkowaniu jest front
z płyty MDF lakierowanej.
Jeśli jednak mamy meble
wykonane z płyty MDF foliowanej lub z płyty wiórowej laminowanej, warto zastosować nad płytą grzewczą okap szerszy od niej lub
w szafkach obok okapu fronty oszklone z ramkami aluminiowymi.
Płyta indukcyjna
do każdej kuchni
Często zastanawiamy się,
czy możemy zrezygnować
z gazu na rzecz płyty elektrycznej w mieszkaniach,
gdzie nie ma doprowadzonej
tzw. „siły”. Nowoczesne płyty indukcyjne posiadają zabezpieczenia, które uchronią zarówno naszą instalację,
jak i samo urządzenie przed
uszkodzeniem przy podłączeniu do napięcia 230 V. Wystarczy podłączyć ją do gniazdka
za pomocą fabrycznej wtyczki, by zaczęła działać. Nie wymaga instalacji przez elektryka z uprawnieniami. Ważna
sprawa: zabezpieczenie powinno wynosić 16 A. Może
być większe, ale dostosowane
do naszej instalacji.
Dzięki temu, że płyta wykorzystuje aż 90 proc. energii bezpośrednio na ogrzanie garnka, koszty jej użyt-
kowania są porównywalne
z płytą gazową, a niższe od
płyty ceramicznej. Interesujące jest też, że wbrew obiegowej opinii wcale nie trzeba
kupować nowych garnków
do płyty indukcyjnej. Aby
urządzenie zadziałało, muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy: dno garnka
ma być wykonane ze stali ferromagnetycznej (wystarczy
przyłożyć magnes i sprawdzić, czy jest przyciągany).
Drugi: dno garnka musi być
płaskie, a garnek powinien
przylegać do płyty w przynajmniej 80 proc. I uwaga na
koniec: garnek nie może mieć
podwójnego dna.
Przed rozpoczęciem modernizacji pomieszczenia kuchennego warto odwiedzić
takie studio kuchenne, w którym uzyska się fachową informację techniczną i porady,
jak należy się przygotować do
procesu projektowania indywidualnej zabudowy kuchennej. Czas poświęcony na konsultacje na pewno nie będzie
stracony. Dzięki dodatkowej
wiedzy unikniemy przykrych
niespodzianek, zaoszczędzimy pieniądze i sprawimy, że
wygoda użytkowania będzie
obok pięknych mebli i sprzętu AGD atrybutem naszej nowej kuchni.
(r)
szukaj nas na:
zycie
olsztyna.pl
finanse
11
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Polacy ruszają po mieszkania.
Czy olsztyniacy również?
W ciągu ostatniego miesiąca pojawia się na rynku bardzo wiele dobrych informacji. Wzrósł PKB w Niemczech. Wzrósł PKB Polski. W naszym kraju wzrosła przeciętna płaca oraz produkcja przemysłowa. Deweloperzy rozpoczynają nowe inwestycje. Banki udzieliły więcej kredytów hipotecznych. Deweloperzy są zaskoczeni wzrostem sprzedaży. Oprocentowanie kredytów
hipotecznych jest najniższe w historii. Ceny mieszkań są najniższe od kilku lat. Banki na nowo zwiększają sieć sprzedaży kredytów hipotecznych.
N
ie
chcę
być
wróżką, ale powyższe
czynniki pokazują światełko
w tunelu dla odwrócenia
słabej koniunktury na rynku mieszkaniowym. Są to,
rzecz jasna, pierwsze symptomy, ale warto je odnotować. Tak wielu dobrych informacji nie było od ponad
pięciu lat.
ożna
zapytać:
a co mnie obchodzi PKB Niemiec? Niemcy
to największa gospodarka
Unii Europejskiej, a dla polskich eksporterów największy odbiorca. Jeżeli Niemcy więcej kupują, to polskie firmy więcej sprzedają, a to z kolei przekłada się
na wzrost płac i w konsekwencji może prowadzić do
wzrostu zatrudnienia. Cykl
koniunkturalny
Niemiec
M
chodnią granicą pojawi się
wkrótce w Polsce.
Wstępne dane GUS dla
Polski informują o wzroście PKB w drugim kwartale 2013 roku. To dobry znak.
To oznacza, że Polska więcej produkuje, eksportuje
i sprzedaje, a klienci więcej kupują, w tym również usług. Przeciętna płaca wzrosła o ok. 3,5%. Oczywiście rozumiem tych, których „przeciętna” nie
interesuje, bo najważniejsza jest ich
pensja. Zwykle jednak
bywało
tak, że wzrost
tzw. przeciętnej płacy przekładał się w kolejnych okresach na wzrost
płac większości pracowników. GUS podał, że w lipcu 2013 produkcja przemysłowa wzrosła o 6,3%. Jeże-
P
o raz pierwszy od
kwietnia 2012 roku
deweloperzy zwiększyli dynamikę rozpoczętych inwestycji (wstępne dane GUS).
Oznacza to, że deweloperzy
rozpoczęli więcej budów niż
w analogicznym okresie roku ubiegłego. Może
li rośnie produkcja, to rosną
płace i jest praca. W najgorszym przypadku nie rośnie
bezrobocie.
K
redyty hipoteczne
są w Polsce bardzo
tanie. Najtańsze w historii!
Dziś klienci podpisują umowy kredytowe na 4-4,3%.
To znacznie taniej niż np.
w Wielkiej Brytanii (5,2%).
Ceny nieruchomości są na
najniższym poziomie od
kilku lat. Czy to jednak koniec spadków? Nie można
jednoznacznie odpowiedzieć. Już
w mnożeniu liczby punktów sprzedaży kredytów.
myśl powiedzenia
„Jedna
jaskółka
wiosny nie czyni” pozytywne dane z ostatnich kilku tygodni nie muszą być trwałe, ale… jeżeli zapoczątkowały trend wzrostowy, to
potencjalni nabywcy nieruchomości powinni być czujni, by nie przegapić najkorzystniejszego momentu do
zakupu wymarzonej nieruchomości.
a koniec jedna
anegdota:
„Dlaczego bogaty jest bogatszy,
a biedny biedniejszy? Bogaty kupuje nieruchomości,
jak są tanie, a sprzedaje, jak
są drogie, biedny zaś czyni
odwrotnie”.
W
N
to przypadek, ale … niewykluczone, że czują zbliżający
się okres kolejnego boomu
i nie chcą go przegapić. Pamiętajmy, że czas od rozpo-
Po raz pierwszy od kwietnia 2012 roku deweloperzy zwiększyli
dynamikę rozpoczętych inwestycji (wstępne dane GUS). Oznacza to,
że deweloperzy rozpoczęli więcej budów niż w analogicznym okresie
roku ubiegłego. Może to przypadek, ale… niewykluczone, że czują
zbliżający się okres kolejnego boomu i nie chcą go przegapić.
wyprzedza cykl koniunkturalny Polski, można w dużym uproszczeniu rzec, że
to, co dziś dzieje się za za-
tów hipotecznych w bankach.
Tą sytuacją bankowcy sami
są zaskoczeni. Według NBP
i raportu „Sytuacja na rynku kredytowym w II kwartale” aż 29% banków odnotowało wzrost zainteresowania kredytami hipotecznymi! I tu chyba największa niespodzianka
– deweloperzy sprzedają więcej mieszkań
niż przed
częcia budowy do sprzedaży
to miesiące czy lata.
miesiąca na miesiąc rośnie sprzedaż kredy-
Z
rokiem (dane podaję za sprawozdaniami
deweloperów
notowanych na warszawskiej
giełdzie). Sami przedsiębiorcy są zszokowani – liczyli, że
sprzedaż w 2013 będzie przeciętna. Nie ma jednak wiarygodnych informacji na temat
sprzedaży na rynku regionalnym. Firma REAS (firma doradcza specjalizująca się w zagadnieniach związanych z rynkiem mieszkaniowym) podaje,
że deweloperzy coraz mniej
chętnie obniżają ceny. Prawie
połowa (44%) sprzedawanych
mieszkań to mieszkania gotowe – tego jeszcze nie było.
w 2010 i 2011 wieszczono
odbicie cen. Banki bardzo
powoli, ale też widzą światełko dla lepszej koniunktury na rynku kredytów hipotecznych. Znacznie zwiększyły swoją aktywność
Krzysztof Rzymski
12
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Ślady przeszłości
Larum na PKP
Półwiecze oczyma podróżującego
Tuż po wojnie, gdy byłem małolatem, często jeździłem koleją. Pamiętam wagony „bydlęce” (!), przystosowane do przewozu osób, wagony 3 klasy (!), popularne bonanzy bez przedziałów, pierwsze piętrusy i pulmany z przedziałami. Pamiętam zapach „Petuchy” – parowozu Pt47, przeznaczonego do prowadzenia pośpiechów, szum „Rumuna” – lokomotywy spalinowej
ST43 rodem z Bukaresztu oraz poniemieckie (z reparacji wojennych), później szwedzkie i wreszcie od 1954 roku polskie (z PaFaWagu) zestawy elektryczne.
M
oja
wieloletnia
przygoda z koleją to efekt decyzji
o studiach w Kortowie i przeniesieniu się z Wielkopolski na
Warmię. Pierwsza podróż pociągiem osobowym w 1962 r.
wydała się nieskończenie długa. Kolejne przejazdy, w wyniku przyzwyczajenia, przestały
być uciążliwe. W tym czasie pośpieszny z Olsztyna do Warszawy kończył bieg na bocznym peronie Dworca Wschodniego. Do
Gdańska jeździłem przez Działdowo (!), bo choć kilometrów
więcej, to ekspresami było szybciej. Niestraszny był wypad do
Zakopanego. Tylko drzemkę,
umilaną przez usypiający stukot
kół, przerywała cisza, jaka zalegała za Koluszkami po wjechaniu na pierwsze tory bezstykowe.
Maluch,
który pokonał goliata
Po latach w Polsce nastała
era motoryzacji, a pociągi osobowe opustoszały.
Tiry poruszające się
po drogach skutecznie ograniczyły zapotrzebowanie na
przewozy towarów
szynami. Zaczęto likwidować nieopłacalne kursy, a nawet
pozamykano całe linie kolejowe.
Jednych to oburzało, innym
było obojętne. Sam zresztą tylko
od czasu do czasu przesiadałem
się zza kółka malucha do wagonu pasażerskiego. Przepraszałem się z koleją, gdy musiałem.
Nadal jednak z tych sporadycznych spotkań wynosiłem miłe wspomnienia. Za przykład
niech posłuży zdarzenie
z 1992 roku. Awaria samochodu sprawiła, że
w drodze do Wrocławia musieliśmy przesiąść się do pociągu. Wszechobecnych dziś komó-
rek nie było. Jak zatem o zaistniałej sytuacji poinformować
rodzinę? Na dworcu w Iławie o pomoc poprosiłem
dyżurnego ruchu. Kolejarz bez problemów
kolejową linią telefoniczną połączył
mnie ze szwagrem kolejarzem, który właśnie
był na
służbie
i tym
sposobem rodzina dowiedziała się o moich kłopotach i zmianach w planie podróży.
Rozdrobnienie, które stało
się zmorą
Po 2001 roku nie bez powodu wystraszyłem się kolejowego rozdrobnienia i zacząłem skutecznie unikać pociągów. Miałem sporo racji
– częste zmiany rozkładu jazdy PKP, zaskakujące znikanie
wypróbowanych
połączeń.
Jednak po 6-7 latach dałem się
namówić na wczasy wagonowe w Zakopanem. Ze zdziwieniem odkryłem, że tor, na
którym stoi wagonowy hotel, należy do innej kolejowej
spółki i trzeba jej opłacać „placowe”. Uznano, że domek na
kołach lepiej przesunąć o
20 metrów, na własne
szyny. Pracę wykonał
ciężki dźwig, wynajęty za spore pieniądze od kolejnej kolejowej
spółki.
Wiedziałem,
że sytu-
acja jest paranoiczna. Słyszałem, że często kolejarz nie
dogaduje się z kolejarzem, że
coraz trudniej przychodzi pasażerom zrozumieć zaistniałe zmiany i dostosować się do
nich. Czy to musi obchodzić
podróżnego? Powinno, i to
koniecznie!
Pustki na torach i w głowie
W połowie sierpnia wybrałem się w rodzinne strony. Wykupiłem bilet na
dwie osoby z przesiadką.
Pierwszy odcinek do Poznania pociągiem interRegio, drugi do Ostrowa Wielkopolskiego pociągiem Regio. Na ten drugi – niestety – spóźniłem się i musiałem wsiąść do kolejnego in-
terRegio. Na moje szczęście
wpadłem na pomysł, by
w kasie sprawdzić, czy
mam właściwy bilet. Dopłaciłem 10 złotych i bez karnych należności dojechałem
do celu. By kupić właściwy
bilet na powrót do Olsztyna, powiedziałem precyzyjnie, o której zamierzam wyjechać z Ostrowa, i o której
z Poznania. Pani w okienku
dodatkowo zapytała mnie
o numery pociągów. Niestety ich nie znałem i moją
niewiedzą sprawiłem kłopot. Zapytałem zatem kasjerkę, czy potrafi sprzedać bilet do Poznania.
Potrafiła! W Poznaniu
kupiłem kolejny bilet na przejazd do
Olsztyna. I co?
Takie podzielenie podróży na etapy kosztowało mnie
dodatkowo 28
złotych. Wniosek: na rozdrobnieniu koleje zarabiają,
wyciągając z kieszeni pasażerów dodatkowe złotówki.
Z okien pociągu widać
prawdziwy obraz PKP – zabite dechami, niewykorzystywane budowle, stacje bez kas
i poczekalni, pustka na torach, niemal zupełny brak pociągów towarowych oraz dewastacja kolejowego mienia
– lokomotyw, wagonów i budynków. Miłą niespodzianką
na naszym terenie jest modernizacja dworca w Ostródzie
i węzła w Iławie.
W tym samym czasie na dworzec we
Wrocławiu lokomo-
tywa PKP Cargo
(pewnie nie za darmo) z wielką pompą wepchnęła nowoczesny elektryczny zespół trakcyjny Pendolinono, należący do PKP Intercity. Przez długie
miesiące nowy skład
będzie testowany,
również na torach
pod Olsztynem,
a rozpocznie regularne kursowanie po
Polsce od grudnia
2014 roku.
Malkontenci już teraz
twierdzą, że drogie Pendolino nie uratuje sytuacji finansowej PKP Intercity, że może
okazać się tym, czym Dreamlinery są dla LOT-u.
Minister
transportu,
budownictwa i gospodarki morskiej ma do pomocy
kilku podsekretarzy stanu,
kilkanaście departamentów
oraz organy i jednostki podległe. Całe to bractwo w czasie „gospodarskich wizyt”
nie ma zapewne problemu
z podróżowaniem i mankamentów nie dostrzega. Co
innego zwykli śmiertelnicy. Takie osądy śmiem formułować po mym bliskim
spotkaniu z PKP SA, jedną
z licznych spółek powstałych po 1 stycznia 2001 roku w wyniku komercjalizacji, istniejącego od 1926 roku, przedsiębiorstwa państwowego Polskie Koleje
Państwowe.
Mirosław Rogalski
historia w zdjęciach zaklęta
13
“Nowe Życie Olsztyna” nr 16 (115) 2013
Jak Pawełek historię
Olsztyna poznaje
Ostatnio wybrałem się na wycieczkę ścieżką rowerową wiodącą przez Las Miejski wzdłuż drogi do Dobrego Miasta. Trasa jest urokliwa, przez cały czas prowadzi między drzewami. Nie
trzeba obawiać się, że coś nas potrąci. Szkoda tylko, że projektanci nie pomyśleli i zakończyli ją przed mostem nad rzeką Wadąg. Potem jest bardzo niebezpiecznie. Trzeba prowadzić rower wzdłuż bardzo ruchliwej drogi. O jeździe nie ma mowy. Można zginąć! Na tym właśnie najbardziej niebezpiecznym odcinku zobaczyłem drogowskaz. Lotnisko sterowców w Dywitach.
Zaraz przypomniałem sobie pocztówkę, którą widziałem w biurku mojego dziadka.
Postanowiłem, że zaniosę ją do naszego redakcyjnego amatora historyka Jacka Panasa, który z pewnością
będzie sporo wiedział o tym
nieznanym miejscu. Jak postanowiłem, tak uczyniłem.
Dziadek przed wręczeniem
mi fotografii poprosił mnie,
abym spytał Jacka, czy to
prawda, że kiedyś ze swoim
kolegą Andrzejem łaził w nocy po kanałach, właśnie pod
lotniskiem w Dywitach. Ponoć relacjonowali to na antenie Polskiego Radia.
Gdy o to zapytałem mojego starszego kolegę i wręczyłem mu fotografię, tylko zaśmiał się rubasznie:
– Hahaha! Ha! Pozdrów
dziadka ode mnie. Nie wiedziałem – zamyślił się Jacek – że mieliśmy wtedy
w nocy tylu słuchaczy. To były wspaniałe czasy i wspaniałe przygody. Niejedną tajemnicę Olsztyna i okolic
odkryliśmy i wyjaśniliśmy
z Andrzejem. Opowiadaliśmy, widzieliśmy, zbadaliśmy, ale gdzie te ciekawe
miejsca są, nikomu nie zdradziliśmy. Wiesz, Pawełku, co
by się działo? Tysiące ludzi
chciałoby tam być i wszystko
zostałoby zniszczone, a tak
spokojnie czeka na odkrycie
przez prawdziwych archeologów i historyków. To będzie ich prawdziwy sukces,
tak jak z wykopaliskami przy
Wysokiej Bramie w Olsztynie. Myśmy z Andrzejem
o tym miejscu wspominali
podczas naszych radiowych
relacji, ale żadnego zainteresowania nie było, dopiero gdy chciano wybudować
tramwajowe torowisko odkryto to, co skrywała ziemia.
Ale wróćmy do Dywit.
W tym roku mija
100 lat od czasu,
gdy Niemcy między
rzekami Łyną a Wadąg, na obszarze ponad 100 hektarów,
zaczęli budować jedno z największych
na terenie Prus
Wschodnich lądowisk sterowców.
Powstało prawie równocześnie z samolotowym
lotniskiem z drugiej
strony Olsztyna na Dajtkach.
To w Dywitach
wybudowano
z większym
rozmachem.
Skonstruowano
hangar o wysokości wieżowca i długości prawie 200 metrów. Były tam stołówki, kasyna, hotel, magazyny i warsztaty, mała kotłownia i elektrownia. Małe miasteczko. Jak się
dowiedziałem, stacjonował
tam prawdopodobnie jeden
zeppelin. To był jego hangar,
ale podobno lodowały tam i
stratowały inne sterowce. Ten
olsztyński podczas I wojny
światowej brał udział w bom-
bardowaniu Białegostoku, latał nad Francją, a zniszczony
został gdzieś na Bałkanach.
Po przegranej wojnie
Niemcy musieli zlikwidować lądowisko.
Rozebrano hangar
i inne budynki. Zostały tylko dwa pola
startowe z betonowymi kotwami do cumowania sterowców.
Ten obszar znajdował
się cały czas w posiadaniu
wojska. Były tam magazyny z garnizonową amunicją i jeszcze coś, ale o tym
się nie mówi. Teraz ten teren
jest udostępniony cywilom.
W ubiegłym roku otwarto
na terenie lądowiska ścieżkę historyczno-dydaktyczną. Idąc nią, można zobaczyć odkryte potężne betonowe kotwy, tory i inne cie-
kawostki. Zastanawiam się,
czy również
coś pozostało po podziemnych tunelach i schronach? Ale skoro ma tam powstać osiedle
mieszkaniowe,
to chyba nic już
nie ma. Choć
w gęstych krzakach
można
jeszcze znaleźć
tablice z napisami „Teren
wojskowy”.
Na zakończenie
powiem Ci jeszcze
ciekawostkę, o której czytałem w internecie. Dowódcą jedne-
go z zeppelinów stacjonujących w Dywitach był kapitan Ernst Lehmann. W późniejszych czasach dowodził
potężnym sterowcem o nazwie Graff Hindenburg. Ten
statek powietrzny prawie
z setką pasażerów przeleciał
nad Atlantykiem i niestety,
prawdopodobnie w wyniku
sabotażu, spłonął przy lądowaniu w Stanach Zjednoczonych. Dowódca zginął i od
tego czasu stracono zainteresowanie tego rodzaju latającymi maszynami. Ostatnio
coraz częściej mówi się, że
warto powrócić do ogromnych sterowców. Tyle, Pawełku, wiem!
Jacka Panasa
wysłuchał Pawełek
14
“Nowe Życie Olsztyna” 15 (114) 2013
sport
Futbol amerykański po olsztyńsku
Zielona trawa i potężni mężczyźni. Kaski i ochraniacze. Wiadomo o co chodzi? Niezupełnie!
Bo to jest futbol amerykański. W Polsce
ten sport jest dopiero w powijakach,
lecz przeżywa swoją dobrą chwilę. W stolicy Warmii i Mazur zrodziła się myśl,
żeby upowszechnić tę dyscyplinę sportu,
tak popularną np. w USA.
Obecnie zespół Olsztyn
Lakers (czytaj: Jeziorowcy
Olsztyn), który powstał kilka lat temu, gra w drugiej lidze. W Polsce istnieje Top Liga, pierwsza liga oraz druga liga. Oprócz tego zespoły uprawiające futbol amerykański rywalizują w Polskiej
Lidze Futbolu Amerykańskiego drużyn ośmioosobowych oraz w lidze juniorów.
– Jak na nasze warunki
jest to niezły poziom gry. Co
ciekawe, amerykański futbol
łączy kilka dyscyplin sportu,
m.in. rugby – mówi Bartosz
Bania, prezes i jednocześnie
trener oraz manager olsztyńskiego klubu.
Początki były
trudne. Dzięki staraniom kilku osób,
w tym Bartosza Bani, powstał pomysł,
żeby w stolicy Warmii i Mazur powstał
taki klub. Było wielu sceptyków, lecz
okazało się, że ta
amerykańska gra
może zadomowić
się także na innych
kontynentach. Efekt
przeszedł najśmiel-
sze oczekiwania. Ta forma
sportu coraz bardziej zakorzenia się w polskich realiach.
– Moim zdaniem trzeba szukać różnych rozwiązań związanych ze sportem.
Takim jest futbol amerykański. Przecież w Europie zadomowiło się wiele dyscyplin,
które powstały poza naszym
kontynentem.
Wystarczy
wspomnieć o sztukach walki, np. karate czy taekwondo.
Warto więc dać ponieść się
fantazji i marzeniom. Amerykańskie sporty też moż-
na przenieść na nasz grunt
– twierdzi Bania.
Na razie olsztyńscy Jeziorowcy grają w drugiej lidze. W ubiegłym sezonie
ta drużyna uczyła się zasad
gry i nabierała doświadczenia. Efektem tej konfrontacji
były same porażki.
– Na morale zespołu może nie wpłynęło to pozytywnie. Niemniej zawsze mówiłem chłopakom, że nie wynik
jest najważniejszy. My mieli-
śmy
uczyć się tej
gry. Na konkretne wyniki miał przyjść odpowiedni
czas – powiedział Bania.
Efekt przyszedł szybciej
niż spodziewali się najbardziej
optymistycznie nastawieni
sympatycy Lakersów. W tym
sezonie olsztyńscy zawodnicy nie są tłem dla najlepszych.
Z sześciu spotkań rozegranych w ramach drugiej ligi wygrali trzy. To niesamowity postęp w stosunku do
poprzedniego sezonu. Bar-
tosz Bania oznajmił:
– Fantastyczne jest to,
że coraz więcej chłopaków chce się pokazać
w tej dyscyplinie sportu.
Na razie nie możemy mówić o setkach, ale kilkudziesięciu już jest. Naprawdę zależy nam, żeby wszyscy poczuli się w klubie jak
najlepiej.
Przede wszystkim strzałem w dziesiątkę okazało
się zatrudnienie rozgrywającego Mateusza Jałyńskiego. Dzięki temu coraz lepiej
układa się współpraca między zawodnikami. W ofensywie wyróżniają się warunkami fizycznymi, po ok. 130
kg wagi, byli rugbyści Budowlanych, tj. Kamil Polski
i Przemysław Bekier. To oni
są znani w lidze jako tzw. biegacze, którzy swoją posturą
oraz zgraniem robią popłoch
w obronie rywali.
– Pod tym względem żaden z ranning-backów w lidze nie może dotrzymać im
pola – twierdzi Bania.
Obaj gracze oraz ich koledzy zdobywają coraz więcej
punktów. Ale nie tylko ofensywna gra stała się mocnym
punktem Jeziorowców. Także
w obronie olsztynianie radzą
sobie coraz lepiej. Paweł Banaszyński, Dariusz Sołtysiuk
i Mateusz Sztąberski tworzą
defensywę, o której głośnio
w drugiej lidze.
– Chłopaki słyną z tego,
że grają mocno i nie boją
się o swoje kości. Naszym
sport
Futbol
Dane techniczne
Zawodnicy grają
na boisku o rozmiarach 109,7 metra
długości oraz 48,7
metra
szerokości.
Przy liniach końcowych boiska
stoją tzw. bramki. Ich szerokość
wynosi 5,5 metra, zaś poprzeczka jest zawieszona na wysokości 3 metrów. Drużyna
wystawia 11 graczy, których można
wymieniać dowolną liczbę razy. Pod
warunkiem, że pozwala na to czas
w przerwach między akcjami. Zazwyczaj wszyscy zawodnicy zgłoszeni do
meczu wybiegają na boisko. Mecz składa się z czterech 15-minutowych kwart.
Kwadrans przerwy następuje po rozegraniu dwóch kwart. Poza tym w trakcie meczu
następują przerwy, podczas których zegar może być wyłączony. W efekcie wiele spotkań trwa od
dwóch do nawet trzech godzin.
niechlubnym rekordem
jest to, że wyłączyliśmy
z gry ok. trzydziestu zawodników innych ekip.
W tym sporcie jest to dobrze
widziane. Poza tym tworzymy przewagę psychologiczną nad przeciwnikami. Chodzi o to, że potrafimy ich
zdominować na boisku, co
jest kluczem do coraz lep-
amerykański
w Polsce
Korzenie tego sportu
w naszej ojczyźnie sięgają 2004 roku. Wówczas powstało Stowarzyszenie Polski Związek Futbolu Amerykańskiego. Dwa lata później rozegrano pierwsze mecze Polskiej Ligi Futbolu
Amerykańskiego. Uczestniczyły w tym cztery drużyny. Rok później było ich już
dziewięć. W 2008 roku powstała druga liga rozgrywkowa, a później następna.
W 2012 roku nastąpiła reorganizacja rozgrywek ligowych. Powstała tzw. TopLi-
szych
wyników
– dodał Bania.
Wbrew pozorom
futbol amerykański
nie jest bardziej urazowy niż
hokej na lodzie, rugby lub
piłka nożna.
Zdaniem wielu fachowców jest to sport kolizyjny.
Zawodnicy szybko biegają
i nieraz dochodzi do zderzeń. To może powodować kontuzje. Na szczęście większość
z nich to stłuczenia. Złamania
zdarzają się (dzięki grze w ochraniaczach) rzadko. Oczywiście nad wszystkim
panuje arbiter. To on
określa, czy atak na zawodnika przeciwnika
był określony w ramach
przepisów.
W ostatnim meczu obecnego sezonu olsztynianie
przegrali z liderem rozgry-
15
“Nowe Życie Olsztyna” nr 15 (114) 2013
wek Królewskimi Warszawa
22:48. Mimo porażki olsztynianie pozostawili po swojej grze dobre wrażenie. Był
to jednocześnie ostatni mecz
w rozgrywkach.
– To jest dla nas kolejne doświadczenie, które powinno
procentować w przyszłym roku. Ten sezon zaliczam do udanych i nie ukrywam, że w przyszłym liczę na więcej. Naszym
celem będzie zakwalifikowanie się do fazy play-off – powiedział Bartosz Bania, prezes i trener klubu w jednej osobie.
WAD
ga oraz pierwsza i druga liga (która składa się z trzech
grup liczących po siedem zespołów). Olsztyńscy Lakers
występują w drugiej lidze
w grupie centralnej. Dwie
najlepsze ekipy z trzech grup
oraz dwie z trzecich miejsc,
szczycące się najlepszym bilansem punktowym, występują w fazie play-off, walcząc o awans do I ligi. Obecnie w rozgrywkach Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego uczestniczą aż 74
drużyny.