Czarodzieje mogą wszystko

Transkrypt

Czarodzieje mogą wszystko
Czarodzieje mogà wszystko
Traktat o Êwiecie czarów
Dariusz Chwiejczak
.
Czarodzieje mogà wszystko
Traktat o Êwiecie czarów
...by przenosiç cudowny Êwiat naszych marzeƒ
do rzeczywistoÊci...
Ilustrowa∏
Dariusz Twardoch
Czarodzieje mogà wszystko, Traktat o Êwiecie czarów
Dariusz Chwiejczak
Copyright © Dariusz Chwiejczak, 2008
Wszelkie prawa zastrze˝one. Przedruk, kopiowanie, reprodukowanie ca∏oÊci
albo fragmentu niniejszej ksià˝ki - z wyjàtkiem cytatów w artyku∏ach i przeglàdach
krytycznych - dozwolone jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
Redakcja
Daniela Mazur
Agnieszka Gzylewska
Ilustrowa∏
Dariusz Twardoch
www.twardoch.art.pl
Wydawnictwo DC, Warszawa 2004
Zamówienia: www.czarodzieje.com.pl
Opracowanie graficzne i sk∏ad:
Studio Bobowicz, Warszawa
[email protected]
ISBN 83-921105-0-1
4
Spis treÊci
Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wrzesieƒ, pierwszy dzieƒ w szkole
Jak zostaç czarodziejem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Paêdziernik, lekcja historii
Czego nale˝y szukaç w lustrze . . . . . . . . . . . . . . . .
Listopad, k∏opoty z angielskim
Jak zapanowaç nad up∏ywem czasu . . . . . . . . . . . .
Grudzieƒ, lekcja polskiego
Czarodzieje wiedzà, czego chcà . . . . . . . . . . . . . . .
Styczeƒ, co robiç w czasie przerw
Dlaczego czarownice taƒczà . . . . . . . . . . . . . . . . .
Luty, przedstawienie
Czarownice lubià si´ uÊmiechaç . . . . . . . . . . . . . . .
Marzec, wyprawa do krainy snów
Eliksir spe∏nienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Kwiecieƒ, wycieczka klasowa
Czarodzieje mogà wszystko . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Maj, goÊcie w szkole
Jak zostaç dobrym czarodziejem . . . . . . . . . . . . . . .
Czerwiec, zbli˝ajà si´ wakacje
Cena posiadania czarodziejskiej mocy . . . . . . . . . . .
Zakoƒczenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5
6
9
28
46
64
79
99
114
132
148
168
188
Przedmowa
Na poczàtek odpowiedz sobie na dwa pytania. Po pierwsze:
czy czujesz si´ czarodziejem? Po drugie: czy chcia∏byÊ zostaç
czarodziejem? Zapisz obie odpowiedzi na ma∏ej kartce i w∏ó˝
jà pomi´dzy ostatnie strony tej ksià˝ki. Nalegam, koniecznie
weê teraz do r´ki d∏ugopis - to bardzo wa˝ne. Obiecuj´,
˝e póêniej do tego wrócimy.
Czym sà marzenia? Zamykasz oczy i nagle wszystko jest
mo˝liwe, oczywiÊcie tylko w wyobraêni. Jednak warto zrozumieç, ˝e to w∏aÊnie w myÊlach sprawy biorà swój poczàtek.
Popatrz na ksià˝k´, którà teraz czytasz. W chwili kiedy
pisa∏em te s∏owa, istnia∏a jedynie w moich myÊlach. DziÊ jest
równie rzeczywista jak ubranie, które masz na sobie. Czy˝ nie
jest to dowód na to, ˝e przeniesienie myÊli do Êwiata rzeczywistego jest mo˝liwe? Czy˝ ta ksià˝ka nie zosta∏a „wyczarowana” (do porzàdnej definicji czarów wrócimy póêniej). Zróbmy
eksperyment: poka˝ j´zyk... Ponownie nalegam, wysuƒ go
teraz. JeÊli to zrobi∏eÊ, z pewnoÊcià zaczynasz rozumieç, jak
myÊli mogà przeistaczaç si´ w „widzialnà rzeczywistoÊç”.
A jeÊli tego nie zrobi∏eÊ, to nadal masz szans´. Idzie zatem
o poznanie granicy pomi´dzy tym co niewidzialne, a tym, co
mo˝na dotknàç. Idàc dalej, mo˝na nauczyç si´ jak przechodziç
z jednego Êwiata do drugiego. To zdumiewajàce, jak wspania∏e
wyniki mo˝na uzyskaç przez Êwiadome przenoszenie wyobra˝eƒ do rzeczywistoÊci. Oto dlaczego myÊli powinny byç dla
nas wa˝niejsze ni˝ otaczajàce przedmioty.
6
Losy ludzi splatajà si´ jak warkocze. To, co przytrafi∏o si´
jednym, cz´sto spotyka równie˝ innych. Podobnie jest z czarowaniem. Ka˝dy, kto choç raz prze˝y∏ coÊ niezwyk∏ego,
trudnego do wyt∏umaczenia, ma w sobie uÊpionà czarodziejskà
moc. Potrzeba tylko odwagi aby jà obudziç i zaczàç z niej
korzystaç. Najpierw nale˝y przyznaç przed samym sobà:
„tak, chcia∏bym byç czarodziejem”. To jest w∏aÊnie pierwszy
krok do zdobycia niezwyk∏ej mocy sprawiania, by ˝ycie
toczy∏o si´ po naszej myÊli. Masz w∏aÊnie przed sobà zaproszenie do krainy czarów, jednak bram´ do tego niewidzialnego
Êwiata trzeba odnaleêç i przekroczyç samemu. Ta ksià˝ka
powsta∏a, by s∏u˝yç jako przewodnik, choç dla niektórych
pozostanie tylko zwyk∏ym opowiadaniem. Ka˝dy odczyta jà
na swój sposób, tak jak jest mu to dane.
Dedykuj´ jà moim kochanym Su i Matiemu oraz wszystkim m∏odym czarodziejom.
7
Wrzesieƒ, pierwszy dzieƒ w szkole
Jak zostaç czarodziejem
Z niepewnà minà Su pomacha∏a tacie na po˝egnanie.
Stara∏a si´ nie okazywaç zdenerwowania, ˝eby nie robiç mu
przykroÊci, ale teraz, stojàc pierwszy raz przed nowà szko∏à,
mia∏a mi´kkie nogi. By∏a bardziej wystraszona ni˝ niejeden
doros∏y stojàcy po raz pierwszy przed budynkiem swojej nowej
pracy, a zmiana pracy jest podobno jednym z najwi´kszych
stresów. Obejrza∏a si´ ukradkiem, ˝eby sprawdziç, czy tata
ju˝ odjecha∏. OczywiÊcie czeka∏, a˝ zrobi pierwszy krok.
Spojrza∏a w gór´, jakby na dach szko∏y, po czym zamykajàc
oczy, wzi´∏a g∏´boki oddech. Amici, praesidium!* – wyszepta∏a swoje ulubione zakl´cie, które zawsze dodawa∏o jej odwagi,
i ruszy∏a po schodach, które w tej chwili wydawa∏y si´
najd∏u˝sze na Êwiecie. Z niepokojem oczekiwa∏a spotkania
z klasà V B.
– CzeÊç – us∏ysza∏a za sobà. – JesteÊ pewnie tà nowà
kole˝ankà, o której mówi∏a nam pani Kasia, nazywam si´
Hasi, a ty?
– A ja Su – odpowiedzia∏a i poczu∏a ulg´, jakby ktoÊ
zdjà∏ jej z pleców wielki worek arbuzów. „Czy˝bym w∏aÊnie
wyczarowa∏a swojà pierwszà przyjació∏k´?” – pomyÊla∏a.
* Przyjaciele, obrona! (∏ac.).
9
– Chodê, poka˝´ ci twojà, a raczej naszà klas´.
„Fajna jest ta Hasi” – pomyÊla∏a Su i postanowi∏a szybko
wyraziç to, co czu∏a. Przypomnia∏a sobie, jak na lekcji
czarów profesor Lonfia nauczy∏ jà szóstej zasady je˝yka:
bàdê mi∏y dla innych.
– Wiesz, bardzo fajnie, ˝e do mnie podesz∏aÊ. Od razu mi
raêniej, dzi´ki – powiedzia∏a i po czarodziejsku uÊmiechn´∏a
si´ z wdzi´cznoÊcià.
– Nie ma sprawy, ja przysz∏am do tej szko∏y rok temu
i prawd´ mówiàc, czu∏am si´ intruzem przez kilka miesi´cy.
Hasi odwzajemni∏a si´ uÊmiechem i to takim, jakiego
nie powstydzi∏by si´ niejeden czarodziej.
– Postanowi∏am wtedy, ˝e jeÊli b´d´ mog∏a kogoÊ wybawiç
z podobnej opresji, to na pewno to zrobi´. No i prosz´, spadasz
mi z nieba. Zobacz! Alek i Mati niosà jakieÊ wielkie pud∏o,
ciekawe, co tam majà. Biegnijmy zobaczyç!
Za chwil´ razem wchodzili do klasy.
– Co macie w tym pude∏ku? – zapyta∏a Su, ale poniewa˝
zrobi∏o si´ spore zamieszanie, nikt nie zwraca∏ na nià uwagi,
co jej nawet odpowiada∏o.
– Ma∏y je˝yk! Ale Êwietny! – krzyknà∏ jakiÊ ch∏opak.
– Jaki s∏odki – z czu∏oÊcià powiedzia∏a Klaudia.
– Skàd go macie? – ktoÊ zapyta∏.
– ZnaleêliÊmy go, idàc do szko∏y – odpar∏ Alek.
– Szed∏ przed nami po chodniku, zupe∏nie jakby wybiera∏
si´ na zaj´cia – doda∏ Mati z dumnà minà.
KtoÊ wyjà∏ Êniadanie i odgryz∏ dla je˝a kawa∏ek jab∏ka.
10
– Pewnie jest g∏odny – powiedzia∏ i po∏o˝y∏ go przed maluchem, który w∏aÊnie zaczà∏ czuç si´ coraz swobodniej. Postawiony na pod∏odze ruszy∏ prosto w stron´ szafy, wyraênie
ignorujàc pocz´stunek. W tym momencie jakby spod ziemi zjawi∏a si´ w klasie wychowawczyni, pani Kasia, i odwróci∏a
uwag´ wszystkich g∏oÊnym „Dzieƒ dobry, moi drodzy”. Ta
chwila wystarczy∏a, ˝eby je˝yk zupe∏nie zniknà∏ pod szafà.
„MOI drodzy – pomyÊla∏a Su, bo ka˝dy czarodziej rozpoznaje znaczenie wa˝nych s∏ów – pani Kasia musi bardzo
lubiç te dzieciaki, a to znaczy, ˝e jest to fajna klasa”.
– Siadajcie, prosz´ – kontynuowa∏a pani Kasia. – Niestety, skoƒczy∏y si´ wakacje, ale za∏o˝´ si´, ˝e ch´tnie przyszliÊcie dziÊ do szko∏y, choçby po to, ˝eby ponownie spotkaç
swoich przyjació∏.
Pani Kasia spostrzeg∏a niewyraêne miny Alka i Matiego.
Z zaskoczeniem stwierdzi∏a, ˝e jej klasa nie by∏a w najlepszej
formie. „Czy˝by jednak niech´tnie wracali do szko∏y?” – pomyÊla∏a.
Wszyscy zaj´ci byli szukaniem swoich miejsc, wi´c Su
postanowi∏a przyjÊç nauczycielce z pomocà. Gdy spotka∏y si´
ich spojrzenia, popatrzy∏a znaczàco w stron´ pude∏ka
stojàcego na pod∏odze. Pani Kasia zrozumia∏a. Zobaczywszy
pude∏ko, nieco si´ uspokoi∏a, ale oczywiÊcie zacz´∏a szukaç
jego zawartoÊci. Zauwa˝y∏a nadgryzione jab∏ko, co jeszcze
bardziej jà zdziwi∏o. Spojrza∏a w stron´ Su, która w∏aÊnie
zajmowa∏a miejsce w ∏awce w ostatnim rz´dzie. Kiedy zapanowa∏a cisza, g∏oÊno powiedzia∏a:
11
– Kochani, poznajcie naszà nowà kole˝ank´. Licz´ na waszà pomoc i ˝yczliwoÊç w przyj´ciu jej do klasy. Su, powiedz
nam kilka s∏ów o sobie.
„To mog∏a sobie darowaç – pomyÊla∏a Su – nowa szko∏a
i od razu wystàpienie przed ca∏à klasà”. Czu∏a na sobie
ci´˝ar tylu spojrzeƒ, jakby debiutowa∏a na wyst´pie w wielkiej
sali koncertowej. Na szcz´Êcie wczoraj zastanawia∏a si´,
co warto powiedzieç w podobnej sytuacji. Dyskretnie wzi´∏a
g∏´boki oddech, który oczywiÊcie zosta∏ zauwa˝ony, i prz e dstawi∏a si´:
– Nazywam si´ Su Anderson. Mieszkam niedaleko szko∏y,
przy ulicy D´bowej („to znak dla ewentualnych sàsiadów”
– pomyÊla∏a), mojà ulubionà ksià˝kà jest Harry Potter
(„to, ˝eby rozpoznaç czarowników”), lubi´ taniec i zwierzaki
– tu zawiesi∏a g∏os – na przyk∏ad je˝e.
W tym momencie oczy wszystkich rozszerzy∏y si´, jakby
ka˝dy po∏knà∏ to nadgryzione jab∏ko w ca∏oÊci.
„No dobrze, id´ na ca∏oÊç” – pomyÊla∏a Su i doda∏a:
– Tego pod szafà te˝ polubi∏am.
Dwie sekundy ciszy i... wszyscy wybuchn´li Êmiechem.
Su usiad∏a w swojej ∏awce. Pani Kasia podzi´kowa∏a jej ˝yczliwym uÊmiechem za rozwiàzanie zagadki.
Ju˝ na pierwszej przerwie Su pozna∏a wszystkie dziewczyny oraz oczywiÊcie Alka i Matiego.
– Alek i Mati przynieÊli je˝yka, który schowa∏ si´ pod
szaf´ – powiedzia∏a Su do dziewczyn. – To znak.
– Jaki znak? – Weronika by∏a zaskoczona.
12
– Hm... zawsze kiedy widzisz coÊ niezwyk∏ego, to jest to
znak. Jak cz´sto ch∏opaki przynoszà je˝e do klasy? – zapyta∏a Su.
– Wiesz, w naszej klasie jest taka tradycja, jeszcze
z dawnych czasów si´gajàcych poczàtków lotnictwa. Otó˝
raz w miesiàcu przynosimy zwierzaka, którego spotkamy
w drodze do szko∏y – powiedzia∏a Hasi i zacz´∏a si´ Êmiaç.
.
Trzeba wiedzieç, ˝e znaki sà czymÊ osobistym. Wi´kszoÊç
ludzi niestety w ogóle ich nie zauwa˝a, chocia˝ towarzyszà
nam na ka˝dym kroku. Ka˝de zaskakujàce zjawisko, które
jest niezwyk∏e dla danej chwili lub miejsca, niechybnie jest
znakiem. Pozostaje tylko pytanie, jak go odczytaç, ale ka˝dy
powinien zrobiç to na swój sposób. Wi´kszoÊç uwa˝a, ˝e najwa˝niejsza jest pierwsza myÊl, która przychodzi wtedy do
g∏owy, choç czasami trzeba na nià nieco poczekaç.
.
– A jak ty rozumiesz znak z je˝em? – spyta∏a Weronika.
– Je˝e przynoszà szcz´Êcie. Pierwsza rzecz, jaka spotka∏a
mnie po przyjÊciu do nowej szko∏y, to dwóch kolegów
niosàcych je˝a. MyÊl´, ˝e b´d´ w tej szkole szcz´Êliwa,
a Mati i Alek zostanà moimi przyjació∏mi.
W∏aÊnie w tym momencie podeszli Mati i Alek. Dziewczyny znaczàco podnios∏y brwi w sposób, który mo˝e oznaczaç
tylko jedno. Su zaczerwieni∏a si´.
– CzeÊç, jestem Mati. Naprawd´ lubisz je˝e?
13
– CzeÊç – odpowiedzia∏a Su. – Bardzo lubi´. Pewnie nie
uwierzysz, ale naprawd´ przynoszà szcz´Êcie. Jab∏kami je˝e
interesujà si´ tylko na obrazkach, bo ani ich nie jedzà, ani nie
zbierajà. Najbardziej smakujà im robaki.
– Ja jestem Alek. – Alek poda∏ Su r´k´.
– Co byÊ radzi∏a zrobiç z naszym?
– OdnieÊç go do jego domu.
Chocia˝ nie wyglàda∏ na przestraszonego, zgadnijcie, dlaczego nie
chcia∏ wyjÊç spod szafy. Ja te˝
bym nie wysz∏a na jego miejscu.
Zapytajmy panià od prz y r o d y,
gdzie jest najbli˝sze siedlisko je˝y, na
ogó∏ jest to du˝y park albo las liÊciasty.
– Dobry pomys∏ – powiedzia∏ Alek i ca∏a grupa ruszy∏a w stron´ pracowni biologicznej.
Kiedy Su wróci∏a do domu, rodzice zasypali jà pytaniami
o wra˝enia z pierwszego dnia w nowej szkole.
– Jak ci posz∏o, kochanie? – zapyta∏a mama.
– A jak koledzy w klasie, fajni nauczyciele? – pyta∏ tata.
– Klasa jest super, ale mimo to czu∏am si´ okropnie. To jeden
z najgorszych dni w moim ˝yciu.
– To minie, kochanie. Zobaczysz, jak szybko wszystko
zmieni si´ na lepsze – pociesza∏a mama.
– Pomagaj sobie zakl´ciami, tymi na dobry humor
i przyciàganie przyjació∏ – poradzi∏ tata.
14
„Jak zwykle tata daje dobre rady, a mama wspó∏czuje,
czyli wszystko jest na swoim miejscu” – pomyÊla∏a Su.
– Przed wejÊciem do szko∏y u˝y∏am zakl´cia Amici, praesi dium! i jak spod ziemi pojawi∏a si´ Hasi, kole˝anka z mojej
klasy. Zaraz potem dwóch ch∏opaków, równie˝ z mojej klasy,
przynios∏o ma∏ego je˝yka w wielkim pudle. Mówi´ wam,
maluch naprawd´ by∏ s∏odki.
– Czyli ju˝ wiesz, jakich b´dziesz mia∏a przyjació∏ – powiedzia∏a z uÊmiechem mama.
„By∏oby super znaleêç jakàÊ pokrewnà czarodziejskà dusz´
– pomyÊla∏a Su – gdyby ktoÊ okaza∏ si´ choç troch´... ale
p rzecie˝ nie wywiesz´ og∏oszenia: szukam czarodzieja,
najlepiej czarownicy, mi∏ej i taƒczàcej”.
– Potem by∏a lekcja angielskiego, jestem zgubiona!
Rodzice popatrzyli na siebie porzàdnie przestraszeni.
– Oni mówià p∏ynnie po angielsku! – kontynuowa∏a
za∏amana Su. – Opowiadali o swoich wakacjach prawie jak
po polsku, a ja nic z tego nie rozumia∏am. To by∏o straszne!
Nie musz´ wam mówiç, ˝e mnie te˝ pani spyta∏a o wakacje.
– I co zrobi∏aÊ? – nieÊmia∏o spyta∏a mama.
– Nic! Powiedzia∏am, ˝e nie znam angielskiego tak dobrze
jak inni, i poprosi∏am, ˝ebym mog∏a na razie mówiç po polsku.
– I co? Zgodzi∏a si´? – Tata by∏ przej´ty.
– Tak. – Su zacz´∏a p∏akaç.
Przez kilka nast´pnych dni Su nadal siedzia∏a sama.
Nie by∏o to mi∏e, ale postanowi∏a, ˝e na zaj´ciach skupi si´ na
15
nauce. Zastosowanie takiej sztuczki znakomicie si´ sprawdzi∏o. Czas mija∏ szybciej, a przy okazji stwierdzi∏a, ˝e z ka˝dej
lekcji pami´ta dos∏ownie wszystko. Na przerwach by∏o du˝o
lepiej. Na szcz´Êcie koledzy okazali si´ bardzo mili, mo˝e
oprócz dwóch osób, które dawa∏y do zrozumienia, ˝e to one sà
najwa˝niejsze w tej klasie. Su nie przestawa∏a myÊleç
o za∏o˝eniu klubu czarodziejów. Zgodnie z zasadà, ˝e jeÊli
jesteÊ czarodziejem, to wystarczy czegoÊ bardzo chcieç
i do∏o˝yç szczypt´ dzia∏ania, a marzenia na pewno si´ spe∏nià.
Kilka dni póêniej wydarzy∏y si´ sprawy, które w pewien
sposób zacz´∏y to potwierdzaç. By∏ bardzo s∏oneczny dzieƒ.
Zaraz po trzeciej lekcji, na d∏ugiej przerwie Êniadaniowej,
Su zauwa˝y∏a, ˝e Mati nerwowo szuka czegoÊ w plecaku.
Po chwili j´knà∏ z niedowierzaniem:
– Ale heca, zapomnia∏em drugiego Êniadania. Zostawi∏em
je na stole w kuchni!
– JeÊli chcesz, podziel´ si´ z tobà swoim – zaproponowa∏ a
S u.
– Wielkie dzi´ki. Umieram z g∏odu – z wdzi´cznoÊcià
odpowiedzia∏ Mati.
Akurat tego dnia Su mia∏a swoje ulubione bu∏eczki pizzowe.
Odda∏a po∏ow´ Matiemu, który w tym momencie wyglàda∏
jak ktoÊ, kto od dwóch tygodni nic nie jad∏. Ugryz∏ pierwszà
i zastyg∏ w bezruchu, jakby trafi∏ na ziarnko pieprzu,
ale jego b∏oga mina zdradza∏a, ˝e jest wr´cz przeciwnie.
– Ale pyszne! Skàd masz takie rewelacyjne bu∏ki?
Czy to sà ma∏e pizze?
16
– Z piekarni „Kokos” ko∏o nas, sprzedajà je jak zwyk∏e
bu∏ki – odpowiedzia∏a Su.
Zacz´li rozmawiaç. Alek bieg∏ akurat w stron´ boiska, gdy
zauwa˝y∏, jak zaaferowany Mati coÊ opowiada, Êmiejàc si´
do Su. Najwyraêniej nie potrafi∏ zdecydowaç, czy biec na
boisko, czy do∏àczyç do rozmawiajàcych, dlatego droga jego
hamowania by∏a pokr´cona, jakby mia∏ powa˝nà awari´ uk∏adu hamulcowego. W koƒcu zdyszany dotar∏ do kolegów.
Zaraz potem pojawi∏a si´ Hasi. Rozmowa toczy∏a si´ o tym,
jak cudownie by∏oby byç czarodziejem.
– Czym sà dla ciebie czary? – Su spojrza∏a na Matiego.
– Jak to czym? Jedno skinienie ró˝d˝kà i pojawia si´
kanapka, której zapomnia∏em. Albo jeszcze lepiej, ca∏y stó∏
smako∏yków i goràca czekolada.
– Albo – wtràci∏a Hasi – wypowiadam zakl´cie i w dzienniku pojawia si´ szóstka z matmy dla panny Hasi.
– A ja jestem w górach i Êwietnie je˝d˝´ na snowboardzie
– doda∏ Alek z minà, która mówi∏a, ˝e myÊlami ju˝ tam by∏.
Su zamyÊli∏a si´. Przypomnia∏a sobie swojà pierwszà
rozmow´ o czarach z profesorem Lonfià. To, co w∏aÊnie
us∏ysza∏a, by∏o jak w´drówka w czasie, poniewa˝ kiedyÊ
myÊla∏a dok∏adnie tak samo.
.
Wi´kszoÊç ludzi rozumie czary odwrotnie ni˝ jest w rzeczywistoÊci: nie s∏u˝à one do wyczarowywania przedmiotów lub
zdobywania umiej´tnoÊci, lecz do osiàgania celów. W Êwiecie
17
fizycznym niemo˝liwe jest znikanie i pojawianie si´ w ciàgu
jednej sekundy. To mo˝na robiç tylko w myÊlach. Ca∏y sekret
jest w tym, ˝e mi´dzy myÊlami a rzeczywistoÊcià jest pewien
zwiàzek. Wszystko, co nas spotyka, zaczyna si´ w myÊlach,
a dzi´ki czarom...
.
– KiedyÊ myÊla∏am tak samo – powiedzia∏a Su. – Po co ci
stoliczek z ∏akociami?
– ˚eby si´ najeÊç – odpowiedzia∏ Mati.
– A zatem przed chwilà osiàgnà∏eÊ swój cel. By∏eÊ g∏odny,
pomyÊla∏eÊ ˝yczenie, a ono si´ spe∏ni∏o.
Po chwili zastanowienia Su kontynuowa∏a:
– Wszystko, czego chcemy, zaczyna si´ w naszych
myÊlach.
– Nawet deszcz? – za˝artowa∏ Alek.
– Wiesz Alek, jeÊli chcesz zrozumieç czary, nie mo˝esz
ca∏y czas ˝artowaç i po prostu nie s∏uchaç – zniecierpliwi∏a si´
Su. – Mówimy o spe∏nianiu marzeƒ, a nie o zmianach pogody
i istnieniu dnia i nocy. ˚eby by∏o ciekawiej, wszystko,
co przed chwilà wymieniliÊcie, jest mo˝liwe, trzeba tylko
troch´ popracowaç i poczekaç.
– Teraz to przesadzi∏aÊ. Albo czary, albo praca i czekanie
– powiedzia∏ Alek z rozczarowaniem w g∏osie.
– Musisz chyba zmieniç swojà definicj´ czarów, bo jest dok∏adnie odwrotnie. Czary to marzenia plus praca i cierpliwoÊç.
– Ale po co? – Alek najwyraêniej niczego nie chcia∏
zmieniaç.
18
– ˚eby zostaç czarodziejem – wypali∏a Su i natychmiast
zrobi∏o si´ tajemniczo.
– No dobrze, to jak wyczarowaç moje kanapki i goràcà
czekolad´? – zapyta∏ Mati.
– Bardzo przepraszam, kanapki si´ znalaz∏y. Wprawdzie
pod postacià ma∏ej pizzy, ale mówi∏eÊ, ˝e ci smakowa∏y.
– To przypadek, ˝e akurat mnie pocz´stowa∏aÊ.
– Mati, przypadki nie istniejà – powiedzia∏a Su.
– A ja uwa˝am, ˝e istniejà – sprzeciwi∏a si´ Hasi.
– A ja uwa˝am, ˝e Ziemia jest p∏aska – zaczepnie odparowa∏a Su.
– Nie wiem, jak ci pomóc. – Mati mia∏ wspó∏czujàcy g∏os.
– Wsiàdê sobie do rakiety, to zobaczysz, ˝e jest kulà
– doda∏ Alek.
– Arystoteles nie mia∏ rakiety, a jednak ponad dwa tysiàce
lat temu stwierdzi∏, ˝e Ziemia jest okràg∏a. Nie zawsze trzeba
zobaczyç, ˝eby zmieniç zdanie – powiedzia∏a Su.
– Wróçmy lepiej do prz y p a d k ó w – powiedzia∏ Mati
i z uznaniem spojrza∏ na Su.
– Ludzie wymyÊlili to s∏owo, poniewa˝ nie rozumiejà,
co dzieje si´ wokó∏ nich. Wiele wskazuje na to, ˝e to, co
nas spotyka, jest skutkiem naszych pragnieƒ – kontynuowa∏a Su.
– Bardzo odwa˝na teoria – powiedzia∏a Hasi. – Po s ∏ uchajcie, co przytrafi∏o si´ mojemu tacie dziÊ rano. Kiedy
wychodziliÊmy do szko∏y, rozdar∏ p∏aszcz. Chcesz powiedzieç, ˝e tego chcia∏?
19
– Móg∏ tego chcieç ktoÊ, kto nie lubi twojego taty
– za˝artowa∏a Su, a po chwili doda∏a z powa˝nà minà – to
by∏ raczej znak. Zamiast udowadniaç mi, ˝e naszym ˝yciem
rzàdzà przypadki, zastanówcie si´, czy mo˝e byç inaczej.
– Spoko, mo˝emy o tym pomyÊleç, ale porozmawiajmy
teraz, czy czary istniejà. – Wyglàda∏o na to, ˝e ten temat
wciàgnà∏ Matiego na dobre.
– A czy chcielibyÊcie umieç czarowaç? – zapyta∏a Su.
– No jasne! – odpowiedzieli prawie chórem.
– CoÊ wam poka˝´, mo˝e kiedyÊ zostaniemy czarodziejami... – Su uÊmiechn´∏a si´ tajemniczo, wyj´∏a z teczki trzy
kartki i rozda∏a wszystkim. – Napiszcie po jednym ˝yczeniu,
tak jakbym by∏a z∏otà rybkà. Mam tylko proÊb´, niech b´dà
realne, a nie szalone jak latanie albo chodzenie po suficie.
CoÊ prostego i od serca.
– Ja bym chcia∏ byç bogaty
– powiedzia∏ Alek.
– A ja pi´kna – natychmiast doda∏a Hasi.
– A ja chc´, ˝eby oni znowu
byli tacy jak przedtem – zakoƒczy∏ Mati i wszyscy zacz´li si´ Êmiaç
ze starego dowcipu.
Po chwili Su zebra∏a kartki z ˝yczeniami.
– I co teraz? – spytali, nie kryjàc emocji.
– Nic – powiedzia∏a, chowajàc kartki do plecaka. – Musz´ si´ zastanowiç, co dalej.
20
Na szcz´Êcie dzwonek na kolejnà lekcj´ wybawi∏ jà z k∏opotliwego oczekiwania.
Nast´pnego dnia, równie˝ na przerwie Êniadaniowej, ca∏a
czwórka zebra∏a si´ w tym samym miejscu. Rozmowa z poprzedniego dnia tak zapad∏a wszystkim w pami´ç, jakby
rozstali si´ przed minutà. Usiedli w kàcie klasy. Su wyj´∏a
ze swojego plecaka kubek i termos, z którego nala∏a goràcej
czekolady. Z uÊmiechem poda∏a jà Alkowi, a zaraz potem dwie
pachnàce bu∏eczki pizzowe. Alek zupe∏nie zg∏upia∏, a niewyraêna mina Matiego zdradza∏a, ˝e nie podoba mu si´ tak
jawne faworyzowanie jego starego kumpla.
– Czemu mam zawdzi´czaç te nadzwyczajne wzgl´dy?
– zapyta∏ Alek. – Przecie˝ walentynki sà dopiero w lutym
– próbowa∏ ˝artowaç, ale nikt si´ nie Êmia∏.
– Temu – odpar∏a Su, pokazujàc kartk´ Alka z poprzedniego dnia. Na kartce widnia∏ napis: „Pizza i goràca
czekolada”.
– W∏aÊnie wyczarowa∏eÊ swoje marzenie – doda∏a.
– Ale to by∏o wczoraj – zaprotestowa∏ Alek, chocia˝ by∏
nieco zdezorientowany.
– JeÊli chcia∏eÊ mieç to na wczoraj, trzeba by∏o dopisaç
„natychmiast” – Su mówi∏a zupe∏nie powa˝nym g∏osem.
– Zauwa˝cie, co si´ wydarzy∏o: Alek przyzna∏, ˝e chcia∏by
byç czarodziejem, wyrazi∏ swoje ˝yczenie, a ono si´ spe∏ni∏o.
– No, nie jestem przekonana – powiedzia∏a Hasi po namyÊle.
Su wyj´∏a z plecaka ma∏à czerwonà ró˝yczk´ i upi´∏a jà we
w∏osach Hasi.
21
– Jak wam si´ podoba? – spyta∏a ch∏opców.
– Super – powiedzia∏ Mati.
– Wyglàdasz Êlicznie – przyzna∏ Alek, który zawsze mia∏
wi´cej Êmia∏oÊci do prawienia dziewczynom komplementów.
Widaç by∏o, ˝e mówi to od serca, a˝ przyjaciele spojrzeli
z uwagà, skàd nagle u niego taka ˝arliwoÊç.
Su pokaza∏a wszystkim wczorajszà kartk´ Hasi: „Chc´ si´
podobaç ch∏opakom”.
Hasi zaczerwieni∏a si´. „Jak ona mog∏a to pokazaç?” – pomyÊla∏a ze z∏oÊcià, ale zanim zdà˝y∏a coÊ powiedzieç, Su doda∏a:
– Hasi, wyglàdasz naprawd´ olÊniewajàco.
Wszyscy zdecydowanie potwierdzili s∏owa Su, rozwiewajàc z∏oÊç Hasi, która zaraz odwzajemni∏a si´ czarujàcym
uÊmiechem.
– Chc´ czarowaç, wypowiadam marzenie, spe∏nia si´. Czy
zaczynacie rozumieç? – zapyta∏a Su.
– Zgoda, ale to ty „wyczarowa∏aÊ”, a nie my – protestowa∏ Alek.
– A jakie znaczenie ma to, kto wykona∏ zadanie?
– To mo˝e lepiej niech moje ˝yczenie si´ nie spe∏nia. – Mati
wyglàda∏ na bardzo przestraszonego.
– Zgubi∏am twojà kartk´, a raczej ona sama si´ zgubi∏a
– odpowiedzia∏a Su.
– Serio? – Mati odetchnà∏ z ulgà.
– Daj´ s∏owo, mo˝e to czary.
– Dzi´ki, a skàd wiedzia∏aÊ, ˝e zmieni´ zdanie? – zapyta∏
Mati.
22
– Ja tego nie wiedzia∏am, zastanawiam si´ raczej, skàd
ty to wiedzia∏eÊ i skàd wiedzia∏a to twoja kartka, gubiàc si´.
– Mati, pooowiedz, co by∏o na tej kartce? – CiekawoÊç
rozpali∏a Alka do bia∏oÊci.
– Nie ma takiej si∏y w galaktyce, która zmusi mnie, ˝ebym
wam to wyjawi∏ – stanowczo odpar∏ Mati.
– Po tym, co powiedzia∏eÊ, Alek na pewno nie b´dzie spa∏
przez ca∏à noc. – Hasi by∏a w Êwietnym nastroju. – A ty
wiesz, co tam by∏o? – spojrza∏a pytajàco w stron´ Su.
– Nie – odpowiedzia∏a zdecydowanie Su. – Mam coÊ
dla was.
Poda∏a im zniszczonà i po˝ó∏k∏à kartk´ zapisanà tajemniczym pismem.
23
Regu∏a I, czyli Ró˝d˝ka
Aby zostaç czarodziejem,
najpierw nale˝y si´ nim poczuç.
Jest takie pi´kne powiedzenie:
„Kto wyglàda na króla – jest królem”.
Wiedza o czarach zamyka si´ w màdroÊci:
„Kto czuje si´ czarodziejem – jest czarodziejem”.
By posiàÊç czarodziejskà moc,
wystarczy po nià si´gnàç, tak jak po liÊç w parku.
Mimo pozornej ∏atwoÊci
dla wielu oka˝e si´ to niemo˝liwe,
trzeba bowiem odnaleêç w swoim sercu wiele wiary.
Jednak od chwili kiedy ci si´ to uda,
los w niezwyk∏y sposób zacznie ci sprzy jaç.
Dalej rozpoÊciera si´ wspania∏a kraina czynienia czarów.
Aby zapami´taç t´ Regu∏´ wiedz,
˝e ró˝d˝ka jest nieod∏àcznym atrybutem czarodzieja
i ma kszta∏t jedynki.
– Czy teraz bardziej czujecie si´ czarodziejami? – zapyta∏a Su.
M∏odzi przyjaciele spojrzeli na siebie. Nikt nie odpowiedzia∏, poniewa˝ zrobi∏o si´ bardzo tajemniczo, a sprawa
wyglàda∏a powa˝nie.
– Chyba warto zaryzykowaç – odpowiedzia∏ w koƒcu
niepewnym g∏osem Mati.
Inni równie˝ pokiwali twierdzàco g∏owami. Su wyciàgn´∏a
przed siebie d∏oƒ. Hasi po∏o˝y∏a na niej swojà, a zaraz potem
Mati i Alek, zupe∏nie jak koszykarze przed meczem.
– Witam w klubie czarodziejów! – krzykn´∏a Su ze
Êmiechem i wyrzuci∏a swojà r´k´ do góry tak, ˝e r´ce innych
jakby rozprysn´∏y si´ w powietrzu.
„Chyba b´dziemy musieli jeszcze troch´ popracowaç, zanim
poczujemy, ˝e jesteÊmy czarodziejami” – pomyÊla∏a Hasi.
„A wi´c uda∏o mi si´! Ciekawe, jak poradzà sobie
z dwoistoÊcià swojej osoby”. Z oczu Su tryska∏y weso∏e iskierki radoÊci.
Czego dowiedzieliÊmy si´ we wrzeÊniu...
1. Zmiana szko∏y, która poczàtkowo by∏a dla Su trudnym
prze˝yciem, przynosi jej nowych przyjació∏ i odkrywa
przed nià nowy Êwiat. Nie bójmy si´ zmian, one sà cz´Êcià
naszego ˝ycia, a jeÊli w∏aÊciwie nimi pokierujemy, b´dà
êród∏em wielu szcz´Êliwych chwil.
26
2. JeÊli potrzebujesz przyjació∏, zrób wszystko, by ich
pozyskaç. Pojawià si´ szybciej, ni˝ przypuszczasz.
3. Uwa˝nie czytaj ze s∏ów. Niosà nie tylko treÊç, ale równie˝
emocje. Âmia∏o wyra˝aj swoje pozytywne uczucia.
4. Zauwa˝aj i czytaj znaki. Przypadki nie istniejà, trzeba
je tylko zrozumieç.
5. Czary nie s∏u˝à do wyczarowywania przedmiotów, lecz
sà sposobem na szcz´Êliwsze ˝ycie.
6. Czary mogà dotyczyç równie˝ spraw zupe∏nie zwyczajnych i codziennych.
7. Regu∏a Ró˝d˝ki mówi o tym, ˝e aby zostaç czarodziejem,
nale˝y bardzo chcieç i uwierzyç, ˝e si´ nim jest. Najlepiej
wyobra˝aç sobie, ˝e dokonujesz cudów.
27
Paêdziernik, lekcja historii
Czego nale˝y szukaç w lustrze
Z niewiadomego powodu przez kilka nast´pnych dni czwórka przyjació∏ nie wraca∏a do tematu starej, po˝ó∏k∏ej kartki.
Jakby zapanowa∏a cicha umowa, ˝e ka˝demu potrzebny jest
czas, by poczuç si´ czarodziejem. Hasi pierwsza z∏ama∏a
milczenie. Tego dnia z powodu olimpiady przedmiotowej nie
mog∏a odbyç si´ lekcja muzyki. Nie by∏o nauczyciela na
zast´pstwo, wi´c ca∏a godzina by∏a wolna. W ostatnie ciep∏e
dni tej jesieni ka˝dy podÊwiadomie poszukiwa∏ sposobnoÊci,
by przebywaç na Êwie˝ym powietrzu.
– Mamy wolnà ca∏à lekcj´, uwa˝am, ˝e to znak. PowinniÊmy porozmawiaç – powiedzia∏a Hasi tajemniczym g∏osem,
kiedy ca∏a czwórka zebra∏a si´ na spacerze na boisku szkolnym.
Su unios∏a brwi ze zdziwienia. „Znak – có˝ za wspania∏e
s∏ o w o–” pomyÊla∏a. Zadowolona z takiego rozpocz´cia
rozmowy, przes∏a∏a Hasi czarujàcy uÊmiech.
– Skàd masz t´ starà kartk´, Su? – Mati nie wytrzyma∏
i zada∏ pytanie, które z pewnoÊcià od d∏u˝szego czasu
nurtowa∏o wszystkich.
– Dosta∏am jà od profesora Lonfii na lekcji czarów – odpowiedzia∏a Su z zadziwiajàcà prostotà.
28
– Mówisz serio? – Alek poczu∏ si´ nieswojo.
– Nie musicie si´ mnie baç. Mówi∏am wam przecie˝,
˝e czary nie oznaczajà zmieniania cz∏owieka w ˝ab´ albo
wyczarowywania w´˝y. „Gdyby tak by∏o, nie dosta∏abym
wczoraj pa∏y z angielskiego” – pomyÊla∏a. – Dla mnie czary
to sposób, by uczyniç swoje ˝ycie ∏atwiejszym, pi´kniejszym
i weso∏ym – powiedzia∏a Su i uÊmiechn´∏a si´ zagadkowo.
– Kim jest profesor Lonfia? – zapyta∏a Hasi.
– Najwi´kszym czarodziejem, jakiego znam.
– A czy mo˝emy go poznaç? – o˝ywi∏ si´ Mati.
– To b´dzie raczej trudne. On nie mieszka w Polsce,
ale pomyÊl´, czy da si´ coÊ w tej sprawie zrobiç.
– To gdzie mieszka? Czy mówi po polsku? – dopytywa∏ si´
zaaferowany Mati. – Opowiedz coÊ o nim.
– OczywiÊcie, ˝e mówi po polsku, inaczej bym go nie
zrozumia∏a. Wiecie przecie˝, jakim jestem antytalentem do
j´zyków. W∏aÊnie zda∏am sobie spraw´, ˝e wiem o nim bardzo
niewiele. – Su zamyÊli∏a si´.
– A czy on potrafi wyczarowaç deszcz albo chocia˝ pi∏k´?
– ciàgnà∏ Mati. To nurtowa∏o go najbardziej.
– Tego nikt nie potrafi. Umie za to inne rzeczy, w które a˝
trudno uwierzyç. Mam nadziej´, ˝e kiedyÊ sami poznacie,
jakie – Su postanowi∏a zmieniç kierunek rozmowy, wi´c
zapyta∏a:
– A czego wy oczekujecie od czarów?
– Niczego, to znaczy sama zabawa jest fajna – powiedzia∏ Alek.
29
– A ja wr´cz przeciwnie, chcia∏abym nauczyç si´ spe∏niaç
swoje ˝yczenia. Czy dobrze zapami´ta∏am, o co chodzi?
– zapyta∏a Hasi.
– Wiecie co? – Mati by∏ zamyÊlony i zastanawia∏ si´,
czy powiedzieç, co chodzi mu po g∏owie. W koƒcu prze∏ama∏
wahanie. – A mnie korci, ˝eby lataç, przesuwaç przedmioty
i zaczarowywaç ludzi.
Su spojrza∏a na niego z tajemniczym b∏yskiem w oku,
ale odpowiedzia∏a bardzo spokojnie.
– Wola∏abym nie wypowiadaç si´ o lataniu. Jestem tylko
prostà, poczàtkujàcà czarownicà – uÊmiechn´∏a si´ – o powa˝nych sprawach wol´ si´ nie màdrzyç. Mog´ wam tylko
poradziç, by na poczàtku wyczarowywaç to, co pasuje
do otaczajàcej nas rzeczywistoÊci. Na przyk∏ad p∏ywaç
najlepiej w szkole, dobrze taƒczyç albo dostaç psa, a nawet
konia – wszystko to dzieje si´ wokó∏ nas na co dzieƒ.
Natomiast latanie, znikanie czy przesuwanie odleg∏ych
przedmiotów to sprawy,
o których nawet nie wiemy, czy sà mo˝liwe. Ja te˝
kiedyÊ powiedzia∏am profesorowi
Lonfii, ˝e chcia∏abym lataç. Poradzi∏
mi wtedy: „Zanim zaczniesz nad tym
pracowaç, odpowiedz sobie na pytanie:
po co?”. Ale nie powiedzia∏, ˝e to jest
niemo˝liwe...
30
.
Nie nale˝y rezygnowaç ze swoich marzeƒ tylko dlatego,
˝e wydajà si´ niemo˝liwe lub nie wiemy, w jaki sposób majà si´
spe∏niç. Brak wiary mo˝e uniemo˝liwiç ich realizacj´.
Z drugiej strony spe∏niajmy swoje marzenia za pomocà
czarów z szacunkiem i uwagà, na które zas∏uguje dzie∏o
tworzenia. Nale˝y te˝ dobrze si´ zastanowiç, czy ich spe∏nienie nie b´dzie dla nas êród∏em k∏opotów. Wtedy bowiem
z niewiadomych powodów realizacja takich marzeƒ nie uda
si´, co mylnie odczytamy jako brak czarodziejskiej mocy.
.
– To co trzeba zrobiç, ˝eby zostaç czarodziejem? – zapyta∏ Alek.
– Jest dziesi´ç lekcji, zwanych Regu∏ami , które trzeba
poznaç.
– Tylko dziesi´ç? Rewelacja! To ile trwa pe∏ny kurs?
Mati by∏ w uniesieniu. A˝ Hasi spojrza∏a uwa˝nie pod jego
nogi, czy w∏aÊnie nie lewituje kilka centymetrów nad pod∏ogà.
– Pe∏ny kurs trwa... – Su spojrza∏a w gór´, mru˝àc oczy,
jakby coÊ liczy∏a, i po chwili powiedzia∏a coÊ najmniej
spodziewanego – ...ca∏e ˝ycie, tylko ˝e na ten kurs nikt nie
przyjmuje zapisów.
– O nie! – j´knà∏ Mati.
– Nie jest a˝ tak êle. Przecie˝ pierwszà lekcj´ „Poczuj si´
czarodziejem” macie ju˝ za sobà i musicie przyznaç, ˝e nie
by∏a taka trudna.
31
– Pierwsza lekcja pi´ç minut, dziesi´ç lekcji ca∏e ˝ycie, nic
z tego nie rozumiem. To jakie b´dà te nast´pne? – w∏àczy∏ si´
zniecierpliwiony Alek.
– Czary to sposób ˝ycia, a nie zestaw sztuczek i zakl´ç.
Mo˝esz nawet nie nazywaç tego czarami. OczywiÊcie,
pod warunkiem ˝e w inny sposób uda ci si´ wyt∏umaczyç to,
co mo˝na dzi´ki nim osiàgnàç.
– Ale lekcje, czy te˝ Regu∏y, trzeba zaliczyç? – zapyta∏
rzeczowo Alek.
– Nie znam innej drogi, chocia˝ zapewne istnieje.
– Wiesz co, Su, ty to potrafisz sprowadziç cz∏owieka
na ziemi´. – Mati by∏ zawiedziony.
– Z ziemi to ty sam wystartowa∏eÊ – w∏àczy∏a si´ Hasi
– raczej podzi´kuj Su, ˝e nie pozwoli∏a ci odlecieç dalej,
bo musielibyÊmy podstawiaç ci drabin´. – Zacz´∏a chichotaç.
Nastàpi∏a d∏u˝sza chwila ciszy, którà przerwa∏o pytanie
Hasi:
– Dobrze, wi´c co mamy robiç?
Wszyscy zamienili si´ w s∏uch.
– Aby zrozumieç Regu∏y Wielkiej Ksi´gi Czarów, najpierw nale˝y nauczyç si´ ich na pami´ç podobnie jak tabliczki
mno˝enia – Su rozpocz´∏a wyk∏ad. – Pomagajà w tym
czarodziejskie przedmiotoliczby, które odzwierciedlajà myÊl
zawartà w ka˝dej Regule. Zrozumienie zwiàzku pomi´dzy
tymi symbolami a Regu∏ami bardzo u∏atwi ich zapami´tanie.
Nagle Su zacz´∏a rysowaç na niewidzialnej tablicy,
wyglàda∏o to zabawnie, ale trzeba przyznaç, ˝e doskonale
32
pasowa∏o do tego, o czym mówi∏a. Opisywa∏a i kreÊli∏a
w p o w i e t rzu czarodziejskie obiekty prz y p o rzàdkowane
do liczb.
Jeden – ró˝d˝ka, ma kszta∏t jedynki;
dwa – lustro, widzisz dwie osoby;
trzy – klepsydra, jest zbudowana z trójkàtów;
cztery – komnata zadumy, ma cztery kàty;
pi´ç – twoja d∏oƒ, ma mi´ç palców;
szeÊç – je˝, jeÊli zwini´ty – ma kszta∏t szóstki;
siedem – tydzieƒ, siedem dni;
osiem – sowa, brzuszek i g∏owa tworzà jakby ósemk´;
dziewi´ç – wà˝, weêcie go na patyk, a b´dzie z niego
zwisa∏ na kszta∏t dziewiàtki;
dziesi´ç – jin i jang, ma kszta∏t zera i pofalowanej jedynki
w Êrodku.
– I jak, zapami´taliÊcie? – zapyta∏a Su.
– No coÊ ty – ˝achnà∏ si´ Alek. – Tylko tyle, ˝e tydzieƒ
ma siedem dni.
„Uuu, niewiele” – pomyÊla∏a Su.
– Zobaczymy, mam nadziej´, ˝e przesadzasz. Trzy?
Su spojrza∏a na Hasi, rysujàc w powietrzu kszta∏t trójkàta.
– Klepsydra – Hasi nie zastanawia∏a si´ ani chwili.
– Pi´ç. – Spojrzenie Su trafi∏o na Matiego. Kiedy ten
zaczà∏ si´ zastanawiaç, Su z udawanà z∏oÊcià pogrozi∏a mu
zaciÊni´tà pi´Êcià.
– Jasne, ˝e pi´ç palców, to znaczy d∏oƒ. To by∏o proste
– doda∏ zadowolony z siebie.
33
– Teraz ty. – Su wskaza∏a na Alka, rysujàc w powietrzu
kwadrat.
– Cztery... kàty, czyli komnata. Osiem to dwa brzuszki,
czyli sowa, wà˝ zwija si´ w dziewiàtk´.
– To o czym jest druga lekcja? – Matiemu jakby wróci∏
zapa∏.
– O tym, ˝eby zauwa˝yç niewidzialnà cz´Êç samego siebie
i ˝eby nasz rozum panowa∏ nad naszym cia∏em.
– A czy tak nie jest na co dzieƒ? – zastanawia∏ si´ g∏oÊno
Alek.
– Moim zdaniem na ogó∏ jest dok∏adnie odwrotnie – powiedzia∏a Su. – Dlaczego ludzie palà papierosy albo sà dla siebie
niemili? Przecie˝ to kompletnie bez sensu. Mam dla was drugà
Regu∏´ z Ksi´gi Czarów.
Wyj´∏a po˝ó∏k∏à kartk´ papieru, podobnà do poprzedniej,
musia∏y pochodziç z tego samego êród∏a.
34
Regu∏a II, czyli Zwierciad∏o
Poznaj dwoistoÊç swojej osoby,
którà tworzà cia∏o i myÊli.
Rzecz w tym, ˝e myÊli równie˝ majà wymiar rzeczywisty
i chocia˝ nie sposób ich dotknàç,
to one sà najwa˝niejsze.
Majà bowiem w∏adz´ nad cia∏em i to one sprawiajà,
˝e jesteÊmy zakochani, szcz´Êliwi, smutni czy êli.
Naucz si´ zauwa˝aç nastroje i uczucia
ukryte w oczach tych, z którymi rozmawiasz.
Wycisz zmys∏y poch∏oni´te coddziennoÊcià tak,
by przypomina∏y idealnie g∏adkà tafl´ jeziora o Êwicie.
Teraz z ∏atwoÊcià odczytasz ka˝dà przes∏anà myÊl,
która jak kropla dotykajàca powierzchni wody
tworzy pierÊcienie widziane na ca∏ym jeziorze.
Najlepszy sposób na zapami´tanie tej Regu∏y:
stojàc przed lustrem, dostrze˝ w swoim odbiciu
drugà, duchowà stron´ samego siebie.
– Skàd wiedzia∏aÊ, ˝eby w∏aÊnie dzisiaj jà przynieÊç?
– zapyta∏ Mati.
– Rano spakowa∏am jà razem z ksià˝kami.
– A mo˝e intuicja to te˝ druga strona naszego ja – powiedzia∏a Hasi.
„Czuj´, ˝e sprawy potoczà si´ tu bardzo ciekawie”
– pomyÊla∏a Su i jak zwykle uÊmiechn´∏a si´ do Hasi.
Niestety, dzwonek na lekcj´ historii przerwa∏ rozmow´
w najciekawszym momencie.
Pan Henryk Kij mia∏ opini´ jednego z najbardziej surowych
nauczycieli w szkole. Chocia˝ by∏ dosyç m∏ody, nawet przystojny, to sposób, w jaki prowadzi∏ lekcje, sprawia∏, ˝e budzi∏
postrach wÊród ca∏ej klasy. Z drugiej strony trzeba przyznaç,
˝e histori´ ka˝dy zna∏ doskonale i aby stale to potwierdzaç,
nauczyciel ciàgle odpytywa∏, robi∏ kartkówki i stawia∏ surowe
oceny. Potrafi∏ podnieÊç g∏os na lekcji tak, ˝e chcia∏o si´ stanàç
na bacznoÊç. Albo wyjÊç z klasy.
– Dawno nie pisaliÊmy kartkówki – zaczà∏ lekcj´,
a po chwili doda∏ z satysfakcjà – wyjmijcie karteczki.
Miny wymalowane na twarzach uczniów mówi∏y same
za siebie. Gdyby wzrok móg∏ zmieniç cz∏owieka, pan Kij
niechybnie zmieni∏by si´ w d˝d˝ownic´.
– Temat: bitwa pod Wiedniem. Dziesi´ç minut powinno
wam wystarczyç, zresztà po∏owa z was i tak b´dzie liczyç
obrazki na Êcianie.
– Dlaczego on nas tak nie lubi? – szepn´∏a Klaudia.
37
W klasie zapanowa∏a cisza, zak∏ócona jedynie skrobaniem
piór o kartki. Pan Kij jak zwykle wyjà∏ swój telefon
komórkowy i zaczà∏ pisaç SMS-a. UÊmiecha∏ si´ przy tym
i tak by∏ tym zaj´ty, ˝e oczywiÊcie nie zauwa˝y∏, ˝e ca∏a klasa z napi´ciem obserwuje,
jak mu idzie. Mo˝na by zaryzykowaç
stwierdzenie, ˝e to w∏aÊnie przez te
SMS-y kartkówki wychodzà
tak s∏abo. To, ˝e pisa∏ do dziewczyny, by∏o dla wszystkich
oczywiste.
– Kochana Heniu, grzecznie zjad∏em bu∏eczk´ na drugie
Êniadanie i bardzo mi smakowa∏a, twój Henio. – Szept Basi
us∏ysza∏a przynajmniej po∏owa klasy.
– Ptysiu, zapomnia∏em zabraç swojego ulubionego misia,
bardzo za nim t´skni´ – doda∏ ktoÊ z ty∏u, ale koƒcówk´
powiedzia∏ o çwierç tonu za g∏oÊno, bo pan Kij zapyta∏:
– Witek, do kogo tak t´sknisz? – Pan Kij nie odrywa∏ oczu
od swojego telefonu.
Witka zamurowa∏o i zrobi∏ si´ czerwony jak burak.
W klasie zapanowa∏o tak wielkie napi´cie, ˝e w powietrzu
mo˝na by∏o rozwiesiç pranie. Wszyscy czekali na gigantycznà katastrof´.
– Do Basi – powiedzia∏a Su znudzonym g∏osem.
Salwa Êmiechu roz∏adowa∏a napi´cie i uratowa∏a sytuacj´.
– Weêcie si´ lepiej do pisania – powiedzia∏ pan Kij
i z dezaprobatà pokiwa∏ g∏owà, patrzàc na Witka.
38
Do koƒca kartkówki nikt nie odwa˝y∏ si´ nawet rozejrzeç.
Przy oddawaniu kartek spotka∏y si´ spojrzenia Su i Witka. Su
puÊci∏a do niego oko, a on podzi´kowa∏ porozumiewawczym
skinieniem g∏owy.
– Nerwy to ty masz ze stali – powiedzia∏
Alek do Su, wracajàc na swoje miejsce.
– Po prostu nie uleg∏am emocjom, kiedy
wszystkim puÊci∏y rajtuzy.
– Hasi, przypomnij nam temat ostatniej lekcji
– pan Kij zwróci∏ si´ do Basi.
– Mam na imi´ Basia, a nie Hasi – odpowiedzia∏a nieco zniecierpliwiona tym, ˝e pan Kij od
poczàtku roku nie mo˝e zapami´taç jej imienia,
tym bardziej ˝e obok niej w ∏awce siedzia∏a
Hasi, co by∏o jeszcze bardziej irytujàce.
Po lekcji Witek podszed∏ do Su.
– Dzi´ki, by∏em w niez∏ych opa∏ach.
– Nie ma sprawy – odpowiedzia∏a Su pogodnym g∏osem.
– A dlaczego przysz∏a ci do g∏owy Basia? – zapyta∏
Witek.
– Wiesz, przed chwilà sama si´ nad tym zastanawia∏am,
a czy bardzo si´ pomyli∏am? – zapyta∏a Su z przekorà.
– G∏upie ˝arty – wtràci∏a Basia, która akurat do nich
podesz∏a.
– Powiedzia∏am tylko to, co pierwsze przysz∏o mi do g∏owy, poniewa˝ chcia∏am wybawiç Witka z opresji. Jednak
39
nie wierz´ w przypadki, dlatego pomyÊla∏am, Basiu, ˝e to
wcale nie musi byç ˝art. Zresztà sama zapytaj Witka.
Zosta∏o to powiedziane bez cienia z∏oÊliwoÊci i chyba
dlatego oboje si´ zaczerwienili, a Su oddali∏a si´ do innych
kolegów w drugim koƒcu korytarza.
– To by∏o niez∏e, myÊla∏em, ˝e ju˝ po Witku – z daleka
przywita∏ jà Piotrek.
– Powiedzcie mi, za co ja tak nie lubi´ Kija? – zapyta∏a
Klaudia.
– Za przekr´canie imion. Robi to celowo i z∏ o Ê l i w i e
– odpar∏a Ola, na którà Kij mówi∏ Ela.
– Jest dla nas niemi∏y i tyle – doda∏ Piotrek.
– Pewnie nie uwierzycie, ale uwa˝am, ˝e nie jest taki z∏y.
Musicie przyznaç, ˝e histori´ znamy doskonale. Zgoda,
móg∏by byç troch´ milszy – powiedzia∏a Hasi, a wszyscy
spojrzeli na nià ze zdumieniem.
– Ale on nas nie lubi! – zaprotestowa∏a Klaudia.
– Nieprawda. Ciàgle si´ do nas uÊmiecha, du˝o ˝artuje.
Spróbuj uÊmiechnàç si´ do kogoÊ, kogo nie lubisz. Zresztà
my nie pozostajemy mu d∏u˝ni, ciagle ˝artujemy na jego temat
– powiedzia∏a Su i stan´∏a jak wryta – nie wytrzymam,
patrzcie, co on wyrabia!
Jak na komend´ odwrócili si´ za os∏upia∏ym spojrzeniem Su.
Pan Kij rozmawia∏ z panià Jolà, nowà nauczycielkà niemieckiego, która, trzeba przyznaç, by∏a bardzo ∏adna. Jednak
to, co robi∏ w czasie tej rozmowy, nadawa∏o si´ do filmu.
Sta∏ oparty bokiem o Êcian´, tyle ˝e by∏a ona oddalona
40
od jego stóp prawie o metr. W efekcie sta∏ pod takim kàtem,
˝e nasuwa∏o si´ pytanie, jakim cudem si´ nie przewraca.
Z g∏owà opartà o Êcian´ jednà r´k´ demonstracyjnie trzyma∏
na biodrze, a druga wisia∏a na luzie. Do tego Êmia∏ si´ i przewraca∏ oczami.
– Ch∏opaki, uczcie si´ – powiedzia∏a Klaudia – dawno nie widzia∏am tak znakomitego podrywania.
– Heniu, poproÊ jà o numer telefonu
– powiedzia∏ Piotrek szeptem do kolegów, patrzàc na pana Kija z szacunkiem – b´dziesz móg∏ pisaç do niej
wspania∏e SMS-y.
Wszyscy zacz´li si´ Êmiaç, ale jakby inaczej. CoÊ si´ zmieni∏o. Pojawi∏a
si´ pewna niç porozumienia z panem
Kijem. Mo˝e sprawi∏a to jego cyrkowa, uwodzicielska poza,
a mo˝e pani Jola udzieli∏a mu sympatii, którà by∏a darzona.
W ka˝dym razie od tego dnia lekcje historii stawa∏y si´ coraz
milsze.
Kilka dni póêniej Su i Hasi wraca∏y razem do domu. By∏
ju˝ paêdziernik, a mimo to dzieƒ by∏ cudowny. Zacz´∏a si´
w∏aÊnie pi´kna z∏ota jesieƒ. Doskona∏oÊç tej chwili doceni∏y
nawet ptaki, Êpiewajàc jak zaczarowane. A trzeba pami´taç,
˝e ptaki sà stworzeniami czarodziejskimi, dlatego tak ch´tnie
gromadzà si´ w lesie. Najlepiej s∏ychaç to o Êwicie, kiedy wraz
41
z odejÊciem ciemnoÊci z∏e moce z powrotem oddajà si∏om ˝ycia
swojà w∏adz´. Gdy znika mrok, te ma∏e stworzonka, obdarowane cudownà umiej´tnoÊcià latania, zaczynajà wspaniale
Êpiewaç i budziç leÊne wró˝ki, zwierz´ta, a nawet drzewa,
by cieszyç si´ kolejnym dniem.
– Wiesz, Su, chcia∏abym coÊ zaproponowaç – zacz´∏a
H a si – pomyÊla∏am, ˝e mog∏ybyÊmy siedzieç na lekcjach
razem.
– Bardzo bym chcia∏a, ale przecie˝ ty siedzisz z Basià.
– Rozmawia∏am z nià o tym. Nie uwierzysz, ale Basia
chce siedzieç, zgadnij z kim...
– Naprawd´? To Êwietna wiadomoÊç – ucieszy∏a si´ Su
– myÊlisz, ˝e to po tej wpadce na historii?
– Co do tego nie mam najmniejszych wàtpliwoÊci. – Hasi
mia∏a b∏ysk w oczach.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo si´ ciesz´. – Su uca∏owa∏a
Hasi. – Âwietnie, ˝e Basia i Witek odwa˝yli si´ podjàç takà
decyzj´.
Hasi posmutnia∏a. Chcia∏a coÊ powiedzieç, ale wyraênie nie
wiedzia∏a, jak zaczàç.
– Powiedz wreszcie, co ci´ tak martwi? – Su wysz∏a jej
naprzeciw.
– Sama nie wiem nawet, jak zaczàç, wiesz... mam sporà
nadwag´ – odpowiedzia∏a Hasi zmartwionym g∏osem.
– Pami´tasz drugà Regu∏´? – zapyta∏a Su.
– OczywiÊcie, zwierciad∏o. Poznaj drugà stron´ samego
siebie. Ale co to ma do rzeczy?
42
– Zaraz ci wyt∏umacz´. Pami´taj, ˝e myÊli i cia∏o stanowià jednoÊç. Czarodziej swoim rozumem panuje nad cia∏em.
Skoro przemówi∏y twoje emocje, to ju˝ po∏owa sukcesu.
Mam nadziej´, ˝e wkrótce wyczarujesz rozwiàzanie swojego
problemu.
– ¸atwo ci mówiç, ty masz figur´ modelki.
– Bez przesady, dwa lata temu mia∏am du˝o wi´ksze zmartwienie z nadwagà ni˝ ty teraz. Moim zdaniem wyglàdasz
Êwietnie. Poza tym, wielu ch∏opaków nie lubi chudych dziewczyn, ale w tej sprawie najwa˝niejsze jest twoje samopoczucie.
Skoro chcesz byç szczuplejsza, zacznij regularnie taƒczyç.
Pozostaje jeszcze sprawa jedzenia. Ja, oprócz taƒczenia,
nak∏adam sobie na talerz dok∏adnie tyle, ile chc´ zjeÊç. JeÊli
na∏adujesz za du˝o, od razu widaç to jak na d∏oni. Tylko
˝adnych dok∏adek i podjadania mi´dzy posi∏kami, a wieczorem jedynie picie. Oto moje zakl´cie.
Hasi nie by∏a przekonana, ˝e to takie proste, powiedzia∏a:
– Chyba nie dam rady, b´d´ g∏odna.
– I bardzo dobrze. Poczujesz, ˝e chudniesz, wi´c przestaƒ
podjadaç i nie myÊl o tym. To minie po kilku dniach, kiedy
˝o∏àdek przyzwyczai si´ do mniejszych porcji. Zapewniam
ci´, ˝e jeÊli pomyÊlisz o celu, który ci przyÊwieca, g∏ód zniknie.
Wbrew pozorom on mieszka w g∏owie, a nie w ˝o∏àdku.
– To kiedy mam zaczàç? – zapyta∏a Hasi.
– Kiedy tylko zechcesz coÊ zmieniç. To dzia∏a jak czarodziejska ró˝d˝ka: chcesz i masz. Powiedz, kto jest silniejszy:
duch czarodziejki Hasi czy jej ˝o∏àdek?
43
– Zaczynam natychmiast – Hasi powiedzia∏a to zdecydowanym g∏osem, a to oznacza∏o postanowienie.
– No, to sprawa za∏atwiona – ucieszy∏a si´ Su – w∏aÊnie
wyczarowa∏aÊ rozwiàzanie swojego problemu.
Hasi wyj´∏a z torby kanapk´
i pokruszy∏a jà. Kiedy posz∏a
nakarmiç kaczki, Su zacz´∏a mamrotaç do siebie jakieÊ
zakl´cie, ale Hasi tego nie
zauwa˝y∏a. Kiedy wróci∏a,
zapyta∏a:
– Jak myÊlisz, ile to potrwa?
– To nie ma ˝adnego znaczenia. Pami´tasz, jak mówiliÊmy,
˝e czary wymagajà cierpliwoÊci? Trzymaj si´ swojego postanowienia, a reszt´ pozostaw niewidzialnej sile.
– Musz´ przyznaç, ˝e potrafisz poprawiç humor. – Hasi
uÊmiechn´∏a si´.
Su obj´∏a swojà przyjació∏k´.
– Obiecuj´ ci, Hasi, ˝e nied∏ugo b´dziesz zadowolona
ze swojej figury. Zdziwisz si´ jak szybko. A tak w ogóle
to b´dzie z ciebie Êwietna czarownica.*
Czego dowiedzieliÊmy si´ w paêdzierniku...
1. Osob´ tworzà cia∏o i myÊli, jednak to myÊli sà najwa˝niejsze i u czarodzieja zawsze panujà nad cia∏em.
* Wbrew powszechnej opinii s∏owa „czarownica” i „czarownik” nie niosà negatywnych treÊci.
Dlatego autor stosuje je wymiennie ze s∏owami „czarodziejka” i „czarodziej”.
44
2. Ka˝de marzenie zaczyna si´ w myÊlach. JeÊli coÊ postanowisz, zabierz si´ za to natychmiast. JednoczeÊnie naucz si´
cierpliwie czekaç na rezultaty.
3. Uczenie si´ czarów trwa ca∏e ˝ycie, ale pierwsze efekty
zobaczysz bardzo szybko.
4. Nie rezygnuj z marzeƒ, nawet jeÊli coÊ wydaje si´ niemo˝liwe. Jednak zanim zaczniesz nad czymÊ pracowaç, zastanów si´, czy na pewno jest ci to potrzebne.
5. JeÊli ktoÊ cz´sto uÊmiecha si´ do ciebie, to nie mo˝e ci´ nie lubiç.
6. Regu∏a Zwierciad∏a uÊwiadamia nam, jak wa˝ne sà myÊli.
UÊmiech, mi∏oÊç i przyjaêƒ mieszkajà w∏aÊnie w Êwiecie
myÊli i sà znacznie wa˝niejsze ni˝ twój ulubiony przedmiot.
45
Listopad, k∏opoty z angielskim
Jak zapanowaç nad up∏ywem czasu
Tego dnia nawet powrót ze szko∏y by∏ smutny. Na dworze
panowa∏ przejmujàcy ch∏ód, pada∏ deszcz. Su by∏a w bardzo
z∏ym nastroju i nie chcia∏a zjeÊç kolacji. By∏a przybita
i naburmuszona, co zupe∏nie do niej nie pasowa∏o. Jej rodzice
bardzo si´ zmartwili, widzàc jà w takim stanie.
– Co si´ sta∏o? – zapyta∏a zaniepokojona mama.
– Znowu ten angielski! – powiedzia∏a Su ∏amiàcym
si´ g∏osem – nigdy sobie z nim nie poradz´. Dosta∏am drugà
pa∏´.
– Musisz nad nim sporo pracowaç – powiedzia∏ tata.
– ¸atwo ci mówiç – odpowiedzia∏a, wychodzàc do swojego
pokoju, i zacz´∏a p∏akaç.
Sytuacja by∏a powa˝na, nadszed∏ czas na radykalne kroki.
– Bez u˝ycia czarów nie damy sobie rady – powiedzia∏ tata i skierowa∏ si´ do pokoju Su.
– Przygotuj´ wam lody z owocami, to najlepszy
ze znanych eliksirów uÊmiechu – zaproponowa∏a mama.
– Omówmy t´ spraw´ jak czarodziej z czarodziejem,
zgoda? Na poczàtek odgoƒ smutek i przestaƒ p∏akaç – zaczà∏
tata od drzwi – Maestitia abeat!*
* Niech smutek odejdzie! (∏ac.).
46
– Zgoda – powiedzia∏a Su, ocierajàc ∏zy.
– Czy jesteÊ ma∏ym czarodziejem?
– Tak. – W koƒcu uÊmiech wygra∏ z p∏aczem.
– Czy czarodziej p∏acze z powodu takiej drobnostki jak
k∏opoty z poznaniem nowego j´zyka?
– OczywiÊcie, ˝e p∏acze. To przecie˝ nie jest drobnostka.
A ty nie p∏aka∏eÊ?
– Szczerze mówiàc, nie. Poniewa˝ bardzo mi zale˝a∏o na
poznaniu nowego j´zyka, polubi∏em nauk´ i sp´dza∏em nad
tym bardzo du˝o czasu. Chcesz si´ nauczyç angielskiego?
– zapyta∏ tata powa˝nym g∏osem.
– OczywiÊcie, ˝e chc´, ale to b´dzie trwa∏o chyba sto lat!
– Ma∏e dzieci bardzo szybko potrafià pi´knie mówiç, wi´c
sto lat raczej ci nie grozi. Z drugiej strony wiele osób zupe∏nie
nie potrafi poradziç sobie z naukà nowego j´zyka, dlatego
doskonale rozumiem twoje zmartwienie. A gdybym zaproponowa∏ ci nauczenie si´ angielskiego, powiedzmy, w rok. Czy to
by ci´ zadowoli∏o?
– A szybciej si´ nie da?
– Su, mówimy o powa˝nej sztuce. Szybko mo˝esz opanowaç zakl´cie albo wyczarowaç mi∏y dzieƒ. ˚eby nauczyç si´
j´zyka innych ludzi, potrzeba ch´ci, pe∏nego zaanga˝owania
i du˝o czasu. Rok na nauczenie si´ j´zyka to bardzo ma∏o.
Czas b´dzie ci si´ d∏u˝y∏, jeÊli b´dziesz o nim myÊla∏a. Ale
jeÊli b´dziesz pracowa∏a z pasjà, zobaczysz, ˝e b´dzie ci go
brakowa∏o. Nauka obcego j´zyka nie ró˝ni si´ niczym
od nauki chodzenia, czytania czy p∏ywania. Aby opanowaç
47
t´ sztuk´, musisz bardzo chcieç i poÊwi´ciç jej wiele, wiele
czasu. To, co mog´ dla ciebie zrobiç, to zaczarowaç czas,
˝ebyÊ nie musia∏a czekaç dziesi´ç lat. Bardzo szybko
zobaczysz efekty, a to doda ci skrzyde∏. To chyba dobra
propozycja, decydujesz si´?
– CoÊ mi si´ wydaje, ˝e nie mam wyjÊcia...
– Musisz zdecydowaç si´ nie dlatego, ˝e nie masz wyjÊcia,
tylko dlatego, ˝e ca∏ym sercem tego chcesz. Pami´tasz,
co mówi∏ profesor Lonfia: aby z miasta Castello dostaç si´ do
miasta Carano, musisz przejÊç ka˝dy metr drogi pomi´dzy
nimi. Potrzeba na to czasu. Nie da si´ zniknàç w Castello
i pojawiç w Carano. Nie w Êwiecie fizycznym. Jest tylko
jedna metoda, ˝eby wygraç z czasem, zw∏aszcza jeÊli do
Carano jest bardzo daleko. Biec prosto do celu, nigdzie si´ nie
zatrzymywaç i nie zajmowaç si´ tysiàcem spraw po drodze.
MyÊl´, Su, ˝e mo˝emy dojÊç do twojego Carano, czyli
znajomoÊci angielskiego, bardzo szybko, przez nieca∏y rok.
– A mo˝e polecimy tam samolotem?
– To w∏aÊnie jest samolot.
– To co mam zrobiç?
– W tej chwili musisz powziàç bardzo mocne czarodziejskie postanowienie, ˝e do koƒca roku szkolnego b´dziesz mia∏a
piàtk´ z angielskiego i b´dziesz potrafi∏a si´ porozumiewaç
w tym j´zyku. Przypominam, ˝e w powzi´ciu postanowieƒ
bardzo pomagajà zamkni´te oczy.
– Tak, tak, to mój umys∏ postanawia, a nie cia∏o.
Po d∏u˝szej chwili odmeldowa∏a:
48
– Zrobione.
– Musisz bardzo chcieç. Nie przestawaj o tym myÊleç
i codziennie, powtarzam codziennie, wyczaruj czas na godzinnà lekcj´ angielskiego.
– O nie – j´kn´∏a Su, ale zaraz potem si´ poprawi∏a – to
jest chcia∏am raczej powiedzieç, ˝e nie ma sprawy.
– Na poczàtek u˝yjemy eliksiru wiedzy i uÊmiechu.
Sapientia, regnum, risus* – powiedzia∏ tata, zataczajàc
w powietrzu delikatnà elips´ swojà ró˝d˝kà. Po chwili mama
wnios∏a lody.
– PrzynieÊ swojà Ksi´g´ Czarów i p rzeczytaj nam
rozdzia∏ o panowaniu nad czasem – zaproponowa∏a mama.
– Klepsydra. – Su podesz∏a do swojej biblioteki.
Odczyta∏a z po˝ó∏k∏ych stronic trzecià Regu∏´.
* Wiedza, królestwo, uÊmiech (∏ac.).
49
Regu∏a III, czyli Klepsydra
Czas jest jednym z najcenniejszych skarbów.
Zrozum go, by nauczyç si´ nad nim panowaç.
Ciesz si´ ka˝dà chwilà zadumy, mi∏oÊci i Êmiechu,
jednak nie pozwól mu uciekaç w bezczynnoÊç i nud´.
Ka˝dy cz∏owiek ma swój osobisty zegar,
który codziennie mo˝e wystartowaç od poczàtku,
si´gajàc po nowe szanse.
W dowolnej chwili mo˝esz coÊ postanowiç,
coÊ zaczàç lub coÊ zmieniç,
bez wzgl´du na to, co by∏o wczeÊniej i kim by∏eÊ.
W∏adz´ nad czasem dajà w∏aÊnie postanowienia,
w tym tkwi niezwyk∏y przywilej czarodziejów.
MyÊlàç o tej Regule pami´taj, ˝e klepsydra
to najstarszy i najdoskonalszy sposób
zobrazowania czasu, ma kszta∏t trójkàtów.
.
Czas ma bardzo ciekawà cech´ – p∏ynie
indywidualnie dla ka˝dego cz∏owieka.
Jednym mija jak mgnienie oka, gdy robià
coÊ pasjonujàcego, zaÊ innym d∏u˝y si´
niemo˝liwie, zw∏aszcza gdy na coÊ
bezczynnie czekajà. Dlatego warto
nauczyç si´ ˝yç w rytmie chwil szcz´Êcia.
.
Od tego dnia Su codziennie uczy∏a si´ angielskiego. Poczàtkowo nie wychodzi∏o jej to najlepiej. W czasie godziny
zarezerwowanej na nauk´ robi∏a sobie herbat´, porzàdkowa∏a
biurko, czasami nie robi∏a nic. Ale jedno si´ nie zmienia∏o:
ogromnie jej zale˝a∏o i codziennie owà godzin´ udawa∏o si´ jej
wygospodarowaç w∏aÊnie na angielski. Kiedy zacz´∏a uczyç
si´ w ∏ó˝ku przed snem, zauwa˝y∏a, ˝e zasypia w trakcie
nauki. Postanowi∏a wi´c spróbowaç pracy rano, przed szko∏à.
W tym celu musia∏a wstawaç o szóstej zamiast o siódmej.
Poczàtki by∏y okropne. Czu∏a si´ êle a˝ do dnia, kiedy
zrozumia∏a, ˝e robi post´py. Wtedy poczucie, ˝e zdobywa coÊ
wa˝nego, zupe∏nie zmieni∏o jej nastawienie. Codziennie
powtarza∏a wszystkie nowe s∏ówka, które pojawia∏y si´ na
lekcjach w szkole.
Kilka dni póêniej pani Ula zrobi∏a niezapowiedzianà
kartkówk´, w∏aÊnie ze s∏ówek. Poniewa˝ by∏o ich bardzo
du˝o, wyniki by∏y bardzo s∏abe. Wi´kszoÊç dosta∏a dwójki
52
albo jedynki. Zaledwie kilka osób obroni∏o si´ na trójk´ lub
czwórk´. Su dosta∏a najlepszà ocen´.
– Tato, dosta∏am pierwszà szóstk´, i to jako jedyna
w klasie! – krzycza∏a Su ju˝ od wejÊcia. – To chyba cud.
– Raczej czary, bo na pewno nie przypadek – Êmia∏a si´
mama i mocno jà przytuli∏a.
– Jak to mo˝liwe? Kilka tygodni nauki i akurat uczy∏am
si´ s∏ówek, nie mog´ uwierzyç. – Su taƒczy∏a z radoÊci.
– Doceƒ ten sukces, tylko niech ci nie przyjdzie do g∏owy
zrezygnowaç z codziennych lekcji. – Mama pogrozi∏a
palcem.
Su spuÊci∏a wzrok. Jej mina wyra˝a∏a wszystko: „Wczoraj
si´ nie uczy∏am”.
– Musisz sama zdecydowaç – wtràci∏ tata. – JeÊli nie jest
to dla ciebie wa˝ne, nikt nie zmusi ci´ do nauki. Zresztà sama
wiesz najlepiej, ˝e i tak nic z tego nie b´dzie, jeÊli przestanie
ci zale˝eç.
– I nie jesteÊ z∏y? Tylko troch´ pogra∏am wczoraj na
komputerze. A wieczorem by∏am zaj´ta oglàdaniem mojego
ulubionego filmu.
– Jestem troch´ z∏y, ale nie b´d´ si´ na ciebie gniewa∏.
Nikt za ciebie nie za∏atwi tej sprawy, a jesteÊ dobrym
czarodziejem. Tabletki „angielski – poziom zaawansowany”
nie istniejà. Natomiast telewizja i gry komputerowe to najwi´ksza strata czasu, jakà wymyÊlono. Doskona∏a recepta na bezczynnoÊç i przeciekanie czasu przez palce. Nie masz poj´cia,
ile pasji ˝ycia i nieodkrytej si∏y czarodziejskiej jest marnotra-
53
wione w tych dwóch wynalazkach. Na twoim miejscu
skasowa∏bym z komputera wszystkie gry, które nie wnoszà nic
nowego do twojego ˝ycia. Oglàdaj tylko te programy telewizyjne, które sà dla ciebie wartoÊciowe, i wybieraj je bardzo
starannie.
Mniej wi´cej wtedy Su zacz´∏a czytaç najnowszà cz´Êç
Harry'ego Pottera po angielsku. Poniewa˝ t∏umaczenie na
polski nie by∏o jeszcze dost´pne w ksi´garniach, jedynà szansà
poznania najnowszych przygód Harry'ego by∏o zmierzenie si´
z wersjà oryginalnà. Przez pierwszych trzydzieÊci stron s∏ownik by∏ wa˝niejszy ni˝ sama ksià˝ka. Za to trzy tygodnie
póêniej, oko∏o pi´çdziesiàtej strony, Su spojrza∏a na zegarek
i zauwa˝y∏a, ˝e sp´dzi∏a nad lekturà ju˝ dwie godziny. „Na
dzisiaj wystarczy” – pomyÊla∏a i kiedy chcia∏a jak zwykle
od∏o˝yç ksià˝k´ i s∏ownik, ze zdumieniem zorientowa∏a si´,
˝e s∏ownik stoi na pó∏ce. W pierwszej chwili jakby si´ zdenerwowa∏a, a mo˝e bardziej stropi∏a. Zaraz jednak zrozumia∏a
donios∏oÊç tej chwili. „To jakieÊ czary” – pomyÊla∏a i z dumà
zadar∏a g∏ow´ do góry. Opowiedzia∏a ca∏à histori´ swoim
przyjacio∏om. Fakt, ˝e przeczyta∏a kilka stron Harry'ego
Pottera bez s∏ownika, nie zrobi∏ na nich wi´kszego wra˝enia.
CoÊ, co jest czarami dla nas, dla innych mo˝e byç bez znaczenia. Dlatego chwile czarodziejskiego triumfu cz´sto przychodzi nam Êwi´towaç samemu ze sobà i trzeba si´ do tego
przyzwyczaiç. Zgodnie z zasadà je˝yka Su potraktowa∏a
wszystko na weso∏o.
54
Pomys∏ „wystartowania czasu od poczàtku”, pochodzàcy
z trzeciej Regu∏y , bardzo spodoba∏ si´ ch∏opakom. Alek
i Mati na ka˝dym kroku poszukiwali przyk∏adów odwracania klepsydry. Najlepszà zabawà by∏o „rozpoczynanie
od nowa”. Czasami bywa∏o to denerwujàce, ale poniewa˝
klepsydra by∏a traktowana jak wyrocznia, jej u˝ycie by∏o
nieodwracalne i musia∏o byç honorowane. KiedyÊ na przerwie
grali w warcaby. Ju˝ w po∏owie partii widaç by∏o, ˝e Alek nie
ma szans. W pewnym momencie powiedzia∏:
– MyÊl´, ˝e to jest w∏aÊciwa chwila, ˝eby odwróciç klepsydr´ i rozpoczàç gr´ od nowa.
Matiego zamurowa∏o.
– No to b´dziesz musia∏ poddaç parti´ – odpowiedzia∏.
– Poddaj´ i gramy od nowa – odpar∏ Alek z prostotà.
– Zgoda. – Mati nie by∏ zadowolony, ale nie mia∏ wyboru
i musia∏ si´ zgodziç.
Innym razem sprawy przybra∏y znacznie powa˝niejszy
obrót. Dotyczy∏y bowiem tej cz´Êci ludzkiej natury, która nie
poddaje si´ kontroli nawet u najlepszych czarodziejów. Przy
kolejnej partii warcabów Alek zamyÊli∏ si´ i zamiast zrobiç
kolejny ruch, powiedzia∏:
– Chyba nadszed∏ czas, ˝ebym odwróci∏ mojà klepsydr´.
– Chyba nadszed∏ czas, ˝ebym poszuka∏ sobie innego
partnera do gry – odpowiedzia∏ zniecierpliwiony Mati przekonany, ˝e Alek znowu unika przegranej.
– Nie mówi´ o warcabach, tylko o tym, ˝e bardzo lubi´
Hasi – powiedzia∏ Alek.
55
Matiego znowu zamurowa∏o. Powolnym ruchem r´ki stràci∏
pionki z szachownicy, dajàc tym samym do zrozumienia,
˝e pojà∏ powag´ sytuacji i ˝e ch´tnie omówi to ze swoim
przyjacielem. Jednak sposób, w jaki rozpoczà∏ t´ rozmow´,
zdradza∏ brak wprawy w omawianiu spraw sercowych.
– Alek, ty si´ zakocha∏eÊ w HaÊce! Czy ona o tym wie?
W uszach Alka zabrzmia∏o to jak: „Czy wie ju˝ o tym ca∏a klasa?”, a mo˝e nawet jeszcze dosadniej: „Czy wie ju˝ o tym
ca∏a szko∏a, czy mówili o tym w telewizji?”. Nic wi´c dziwnego, ˝e Mati otrzyma∏ odpowiedê na zupe∏nie inne pytanie.
– Nawet nie wa˝ si´ komukolwiek o tym wspomnieç!
W g∏osie Alka nie by∏o miejsca na ˝arty.
– Czyli to prawda – rozmarzy∏ si´ Mati, który najkrótszà drogà zmierza∏ do tego, ˝eby jego przyjaciel nigdy wi´cej
nic mu nie powiedzia∏. Nawet co jad∏ na Êniadanie. I to
tydzieƒ temu.
– Id´ coÊ zjeÊç – powiedzia∏ Alek i odwróci∏ si´ na pi´cie.
– Zaczekaj – opami´ta∏ si´ Mati i w koƒcu zaczà∏
s∏uchaç, a nie mówiç.
.
Sztuka s∏uchania jest naszym darem wrodzonym. Niestety,
z zupe∏nie niezrozumia∏ych powodów cz´sto interesuje nas bardziej to, co sami mamy do powiedzenia, ni˝ to, co inni chcà
nam przekazaç. Widaç to, kiedy ktoÊ mówi, mówi i niezale˝nie od tego, co odpowiadajà jego rozmówcy – mówi dalej.
.
56
– Sprawa jest powa˝na, a ty gadasz o jedzeniu. Powiedz
lepiej, o jakiej klepsydrze mówisz – doda∏ Mati, tym razem
z nutà troski o przyjaciela.
– Powinienem okazywaç Hasi wi´cej sympatii. – Alek
odkry∏ ju˝, ˝e przedstawianie spraw takimi, jakie sà, mo˝e
bardzo u∏atwiç ˝ycie.
– Musz´ przyznaç, ˝e niezwykle jasno wyra˝asz to,
czego chcesz – powiedzia∏ Mati, ale bez nuty drwiny
w g∏osie, raczej by∏ to wyraz uznania.
– W∏aÊnie do tego doszed∏em i dlatego postanowi∏em odwróciç swojà klepsydr´. – Alek by∏ zamyÊlony, ale uÊmiecha∏ si´
w ten szczególny sposób.
– Od czego zaczniesz? – Mati przeszed∏ do konkretów.
– Na poczàtek przynios´ jej coÊ mi∏ego, mo˝e kwiaty.
– A czemu po prostu jej tego nie powiesz? – zapyta∏ Mati.
– Przecie˝ ∏atwiej powiedzieç, ˝e jà lubisz, ni˝ wr´czaç
kwiaty bez okazji.
– MyÊl´, ˝e to zale˝y od tego, co si´ w tym momencie
czuje – odpar∏ Alek. – Na poczàtek b´dà to jednak kwiaty.
– Zale˝y to równie˝ od Êmia∏oÊci – skwitowa∏ Mati.
– Albo raczej nieÊmia∏oÊci – odpowiedzia∏ Alek.
Dwa dni póêniej Alek wr´czy∏ Hasi malutki bukiecik.
Powiedzia∏, ˝e to w podzi´kowaniu za pomoc w nauczeniu si´
wiersza.
Pod koniec listopada jak huragan rozesz∏a si´ plotka,
˝e pani Kasia odchodzi ze szko∏y. Poniewa˝ by∏a bardzo
lubiana, zmiana wychowawcy postrzegana by∏a jako koniec
57
Êwiata. Ca∏a klasa o niczym innym nie rozmawia∏a przez
kilka kolejnych dni.
– To niemo˝liwe. Ja jestem g∏´boko przekonana, ˝e to plotka. Przecie˝ pani Kasia tak nas lubi – powiedzia∏a poruszona
Klaudia.
– Nie odchodzi ze szko∏y dlatego, ˝e kogoÊ nie lubi. – Alek
wzruszy∏ ramionami.
– Kto móg∏by nam coÊ powiedzieç w tej sprawie? – g∏oÊno
zastanawia∏a si´ Basia.
– Trzeba zapytaç panià Kasi´ – najzwyczajniej w Êwiecie
odpowiedzia∏a Su.
– Zwariowa∏aÊ? A jeÊli to nieprawda? – oburzy∏a si´
Klaudia.
– To powie nam, ˝e to plotka, a my zajmiemy si´ czymÊ
innym i w koƒcu przestaniemy si´ denerwowaç – odpar∏a Su.
– Kto idzie ze mnà zapytaç?
Nikt si´ nie odwa˝y∏, chocia˝ ka˝dy odda∏by wszystko,
by to wyjaÊniç. Su odczeka∏a chwil´, odwróci∏a si´ na pi´cie
i ruszy∏a w stron´ sto∏ówki, gdzie o tej porze nauczyciele
jadali obiad.
– Zaczekaj! – k rzykn´∏a Hasi, która pobieg∏a za nià
– przecie˝ nie zostawi´ ci´ samej. Wiesz, zastanawiam si´,
skàd ty masz tyle odwagi.
– To nie jest sprawa odwagi. JeÊli czegoÊ chcesz, to poproÊ
albo zapytaj. Jest takie powiedzenie, które bardzo pasuje do tej
sytuacji: „JeÊli nie zapytamy, to nawet si´ nie dowiemy,
˝e nam odmówili”.
58
Kiedy dziewczyny dochodzi∏y do sto∏ówki, Su zaproponowa∏a:
– A mo˝e to ty zapytasz...
– Lepiej o tym zapomnij. – Hasi nie ˝artowa∏a. – To by∏
twój pomys∏.
Pani Kasia by∏a w sto∏ówce, w∏aÊnie skoƒczy∏a obiad.
Niestety, nie by∏a sama, co nieco komplikowa∏o spraw´.
Dziewczyny z wahaniem podesz∏y do stolika, przy którym
oprócz pani Kasi siedzia∏ pan Kij i pani Jola od niemieckiego...
– Dzieƒ dobry – powiedzia∏a Su – czy mog∏ybyÊmy
poprosiç panià o chwil´ rozmowy? – UÊmiechn´∏a si´ z nutkà
zawstydzenia.
– S∏ucham was, moje drogie – rozpromieni∏a si´ pani
Kasia.
– Sprawa jest delikatnej natury i wola∏ybyÊmy pomówiç
w cztery, a raczej w szeÊç oczu – spojrza∏a na Hasi.
To, co si´ wydarzy∏o, sprawi∏o, ˝e i Su, i Hasi zapomnia∏y
j´zyka.
Pan Kij porozumiewawczo spojrza∏ na panià Jol´ i jakby od
dawna si´ umawiali, jednoczeÊnie wstali od stolika.
– Siadajcie, dziewczynki, w∏aÊnie skoƒczyliÊmy. Mamy
przed nast´pnà lekcjà jeszcze coÊ do za∏atwienia – powiedzia∏a pani Jola swoim mi∏ym g∏osem.
– No, Êmia∏o – przysz∏a im z pomocà pani Kasia.
– Bardzo dzi´kujemy – wykrztusi∏a Hasi.
– Czy to prawda, ˝e chce pani odejÊç ze szko∏y? – Su
wypali∏a bez ˝adnego wst´pu, a˝ Hasi zamurowa∏o.
59
Pani Kasia zamyÊli∏a si´. Zacz´∏a si´ zastanawiaç,
co powiedzieç. Czy powinna ukrywaç to, co by∏o jej osobistà
sprawà, ale dotyczy∏o równie˝ ca∏ej klasy?
– Niestety tak, jestem do tego zmuszona. Przyznam si´
wam, ˝e jest to dla mnie bardzo trudna decyzja. Ogromnie was
lubi´ i uwa˝am, ˝e jesteÊcie wspania∏à klasà. Niestety,
czasami ˝ycie tak si´ uk∏ada, ˝e musimy rezygnowaç z tego,
co bardzo lubimy.
B´d´ o was du˝o i ciep∏o myÊla∏a. Ciesz´ si´, ˝e jesteÊcie na
tyle doros∏e, ˝e mnie o to pytacie. Bardzo wam za to dzi´kuj´.
Zaproszone jej gestem, Hasi i Su uca∏owa∏y panià Kasi´.
Dwa tygodnie póêniej na lekcj´ polskiego przyszed∏ nowy
wychowawca, pan Stefan Czarniecki. Bardzo mi∏y, ale jednoczeÊnie stanowczy, nieco starszy od innych nauczycieli.
Broda i wàsy dodawa∏y mu powagi i tajemniczoÊci. Przypomina∏ troch´ rozbitka z bezludnej wyspy. To pewnie przez d∏ugie
w∏osy, które pozostawa∏y w ciàg∏ym nie∏adzie. Nikt nie mia∏
60
wàtpliwoÊci, ˝e b´dzie wymaga∏ na lekcjach dyscypliny,
chocia˝ czasami zdawa∏ si´ nie przywiàzywaç wagi do ocen.
Cz´sto wydawa∏ si´ jakby troch´ nieobecny, a troch´ tajemniczy. Przez powag´, jakà budzi∏a jego osoba, bardzo szybko
zyska∏ przezwisko Hetman. Mo˝e to na czeÊç jego brody
i niezwyk∏ego zachowania, które czasami wydawa∏o si´ jakby
sprzed stuleci, a mo˝e na czeÊç znakomitego nazwiska,
które nosi∏.
– Panie Kamiƒski! – Hetman zwróci∏ si´ do Witka, który
po raz kolejny zaczepia∏ Basi´, nie dajàc jej szansy skupiç si´
na lekcji. – Nie kryjesz pan swego afektu do tej m∏odej damy,
ale prosz´ ∏askawie zauwa˝yç, ˝e okrutnie mi pan przeszkadzasz w prowadzeniu lekcji.
Witek zaczerwieni∏ si´ i nie tylko on zrozumia∏, ˝e trzeba
b´dzie p∏aciç wysokà cen´ za rozmawianie na polskim.
Nie pomyli∏ si´, bo ju˝ po chwili Hetman kontynuowa∏ swój
wywód.
– Powiem wi´cej. Czynisz pan zam´t w umyÊle swojej
przyjació∏ki, po raz kolejny ka˝àc jej decydowaç, kto ma
ciekawsze sprawy do przekazania: pan czy ja. A to jest du˝a
i niepotrzebna niedogodnoÊç dla nas obu. Czy zgodzisz si´ pan
ze mnà?
– Tak – odpar∏ Witek z prostotà, ale to chyba najlepsze,
co móg∏ w tej sytuacji powiedzieç.
– Doceniam zwi´z∏oÊç paƒskiej odpowiedzi. Wobec tego
zróbmy tak – tu zwróci∏ si´ do ca∏ej klasy – jeÊli ktoÊ zechce
61
podzieliç si´ ze wszystkimi swojà cudownà myÊlà, która
go akurat natchn´∏a w czasie, kiedy ja staram si´ przekazaç
paƒstwu swoje przemyÊlenia, prosz´ ∏askawie podnieÊç r´k´.
Wtedy zatrzymam si´ w pó∏ s∏owa, a paƒstwo podzielicie si´
natchnieniem z klasà czy te˝ z wybranà osobà. Zwracam
uwag´, ˝e mo˝na równie˝ przekazaç mi∏à wiadomoÊç jednej
tylko osobie, p∏acàc niestety cen´ skupienia na sobie uwagi
ca∏ej klasy. Bardzo doceni´ przestrzeganie tej umowy. JeÊli
sprawa jest wyjàtkowo delikatna lub poufna, nie widz´
przeszkód, aby poprosiç o umo˝liwienie krótkiej rozmowy na
osobnoÊci i dwie osoby mogà na chwil´ opuÊciç klas´. Ufam,
˝e nie nadu˝yjecie paƒstwo mojego zaufania wychodzàc, by
omawiaç b∏ahe sprawy. Dodam, ˝e lekki szmer w klasie jest
mile widziany, ale tylko w chwilach, kiedy pracujemy samodzielnie lub w podgrupach.
WiadomoÊç dotar∏a do klasy z precyzjà lasera. U Witka
trafi∏a do najg∏´bszych pok∏adów podÊwiadomoÊci.
Czego dowiedzieliÊmy si´ w listopadzie...
1. Ka˝dy cz∏owiek ma swój w∏asny zegar, który niczym klepsydr´ mo˝na startowaç od nowa. Postanowienia sà sposobem
na uzyskanie panowania nad czasem. JeÊli ich nie podejmujesz, pozwalasz innym decydowaç o swoim losie, a tym
samym niczym plankton unosisz si´ na falach ˝ycia.
62
2. JeÊli masz do przejÊcia bardzo dalekà drog´, najlepsze,
co mo˝esz zrobiç, to iÊç prosto do celu i nie zajmowaç si´
tysiàcem spraw po drodze.
3. Gry komputerowe i telewizja odbierajà ci w∏adz´ nad czasem.
4. By∏a te˝ krótka lekcja prowadzenia konwersacji, s∏uchanie
tylko pozornie jest ∏atwe.
5. JeÊli nie zapytasz, to nawet nie dowiesz si´, ˝e ci odmówili.
6. Nie nale˝y baç si´ zmian, warto je polubiç, poniewa˝ to jest
jedyna droga si´gania po nowe szanse.
7. Regu∏a Klepsydry przypomina, ˝e twoja przysz∏oÊç zale˝y
od ciebie. Podejmujàc postanowienie zmieniasz swoje ˝ycie,
zaczynasz coÊ nowego. To troch´ tak, jakbyÊ ponownie si´
narodzi∏.
63
Grudzieƒ, lekcja polskiego
Czarodzieje wiedzà, czego chcà
Zmiana wychowawcy by∏a dla klasy du˝ym wyzwaniem.
W∏aÊciwie nie mia∏o znaczenia, jaki by∏ pan Czarniecki. By∏
inny od pani Kasi i to by∏o jego najwi´kszà wadà. Na jego
lekcjach stale dzia∏o si´ coÊ zaskakujàcego. Natomiast pod
˝adnym pozorem nie tolerowa∏ przeszkadzania w lekcji.
– Pami´tasz, ˝eby przynieÊç mi jutro p∏yt´? – pewnego
razu Alek zapyta∏ szeptem siedzàcà przed nim Hasi.
– Panie Alek – zwróci∏ si´ do niego Hetman – czy by∏eÊ
pan obecny duchem na lekcji, na której ustala∏em z panem
Kamiƒskim regu∏y sztuki prowadzenia konwersacji w czasie
zaj´ç z j´zyka polskiego?
– Jak najbardziej. – Alek poczu∏, ˝e zbli˝a si´ nawa∏nica.
I s∏usznie.
– Jak zatem wyt∏umaczysz pan fakt przeszkadzania
mi oraz swoim przyjacio∏om w lekcji? Bez d∏u˝szego zastanowienia, na które jak pan zapewne przyznasz, nie mam czasu,
prowadzàc lekcj´, przychodzà mi do g∏owy tylko dwie mo˝liwoÊci: paƒska krótka pami´ç lub brak szacunku do Hetmana.
Jednak obie sà dla pana tak krzywdzàce, ˝e musz´ zasi´gnàç
paƒskiej porady w tej sprawie.
64
„Skàd on wie o Hetmanie?!”. Ta myÊl jak burza przesz∏a po
klasie. JednoczeÊnie kilka osób zacz´∏o chichotaç na wieÊç
o tym, ˝e Hetman b´dzie si´ radzi∏ Alka.
– Na pewno nie jest to brak szacunku – Alek odpowiedzia∏
z przekonaniem.
I wtedy sta∏o si´ coÊ dziwnego. Wydawa∏o si´, ˝e kolejnà
wypowiedzià, w ramach kary za gadanie na lekcji, Hetman
rozsmaruje Alka jak mas∏o na kromce chleba. Sta∏o si´ jednak
zupe∏nie inaczej. Hetman przemówi∏ tak, jakby nagle obudzi∏
si´ w nim ktoÊ zupe∏nie inny.
– Doceniam szczeroÊç twojej wypowiedzi, jednak
– nauczyciel usiad∏ na swoim biurku przodem do klasy
– chcia∏bym, abyÊcie zrozumieli, ˝e prowadzenie lekcji nie jest
∏atwym zadaniem. Skupienie uwagi tylu m∏odych burzliwych
umys∏ów, z których ka˝dy ma tak wiele do powiedzenia,
wymaga nie lada kunsztu. Ofiarowuj´ wam swoje zaanga˝owanie bez ˝adnych kompromisów. W zamian oczekuj´ od was
skupienia i uwagi, których niedostatek odczytuj´ jako brak
szacunku. Tylko w takich warunkach mog´ przekazaç wam
swojà wiedz´. Dlatego bardzo was prosz´ o cisz´ na lekcjach.
JeÊli coÊ was nie interesuje, prosz´ mi o tym powiedzieç.
W klasie zapanowa∏a cisza absolutna, która mog∏aby w∏aÊciwie s∏u˝yç jako wzorzec ciszy.
– Wróçmy do lekcji. I jeszcze coÊ – zawaha∏ si´ – pewnie zainteresuje was informacja, ˝e w poprzedniej szkole mówili o mnie
Stefan, a nie Hetman, choç równie˝ na czeÊç hetmana polnego koronnego. Kto wie, kiedy ˝y∏ hetman Stefan Czarniecki?
65
– Urodzi∏ si´ w 1599 roku w Czarncy pod W∏oszczowà,
a zmar∏ w 1665 roku pod Lwowem – b∏yskawicznie odpar∏a
Hasi.
– Brawo, skàd wiesz? – zapyta∏ pan Czarniecki.
– Sprawdzi∏am w internecie, jak tylko zacz´liÊmy mówiç
o panu Hetman.
Pan Czarniecki zaczà∏ si´ Êmiaç, a z nim ca∏a klasa.
– Wracamy do lekcji – powiedzia∏. – Chcia∏bym zaproponowaç wam pewnà odmian´ dotyczàcà lektury. Na poczàtku
roku otrzymaliÊcie list´ tytu∏ów obowiàzujàcych w piàtej
klasie. Ksià˝ka, z którà powinniÊcie si´ zapoznaç w najbli˝szym czasie, to Historia ˝ó∏tej ci˝emki. Czy ktoÊ ju˝ zdà˝y∏
jà przeczytaç?
Nikt si´ nie zg∏osi∏.
– To niewielka strata – odpar∏. – Czy ktoÊ z was przeczyta∏ ostatnio innà ksià˝k´, która wywar∏a na nim du˝e
wra˝enie?
– Harry Potter – wystrzeli∏a Su.
– Alchemik – powiedzia∏ Mati bez chwili wahania.
– A l c h e m i k... O tak, to wspania∏a literatura. Uczy
odwagi podejmowania decyzji, a tak˝e pasji ˝ycia. Ufam, ˝e
ta ksià˝ka zdob´dzie wasze serca. Niech wi´c b´dzie to nasza
lektura na przysz∏y miesiàc. – To mówiàc, napisa∏ na tablicy
wielkimi literami: „Paulo Coelho, Alchemik”.
– A co z ˚ó∏tà ci˝emkà? – zapyta∏ Alek, który jak
zwykle praktycznie podchodzi∏ do sprawy, a jednoczeÊnie nie
przepada∏ za czytaniem.
66
– Nie b´dziemy jej omawiaç – oznajmi∏ pan Czarniecki.
– MyÊl´, ˝e niepowetowanà strat´, jakà wyrzàdzi w waszych
umys∏ach pomini´cie tej lektury, zrekompensujemy z nawiàzkà,
czytajàc Coelho. Mam wra˝enie, ˝e moc chwilowo opuÊci∏a
tego, kto uk∏ada∏ list´ waszych lektur na ten rok. Jest tyle wspania∏ych pere∏ literatury, z którymi powinniÊcie si´ zapoznaç.
– A co z mojà propozycjà? – zapyta∏a Su z naciskiem.
– Jako wasz wychowawca powinienem trzymaç si´ literatury o g∏´bokich wartoÊciach humanistycznych – odpar∏ powoli Hetman.
– Takich jak Historia ˝ó∏tej ci˝emki? – zapyta∏a Su,
która w ten sposób rozpocz´∏a bitw´ z Hetmanem.
– Su, wydawa∏o mi si´, ˝e przed chwilà doÊç jednoznacznie wyrazi∏em swojà opini´ o tej lekturze.
W klasie zapanowa∏ spokój, niczym cisza przed burzà.
– Harry odkrywa przed nami obszary naszej natury,
do których t´sknimy, zabiera nas w Êwiat naszej wyobraêni.
Tymczasem potraktujmy go jako lektur´ nadobowiàzkowà,
goràco zach´cam wszystkich do jej przeczytania. – Tutaj
Hetman wykona∏ tajemniczy gest w stron´ klasy, by∏a to
jakby kombinacja uk∏onu z posypaniem wszystkich konfetti.
To ostatnie zdanie Hetman powiedzia∏ takim tonem, ˝e Su
usiad∏a jak zaczarowana. Kiedy jednak ponownie spotka∏a
s p o j rzenie nauczyciela, sta∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Pan
Czarniecki puÊci∏ do niej oko! UÊmiechnà∏ si´ i mrugnà∏
prawym okiem! Su nie wierzy∏a w∏asnym oczom, ale dopiero
póêniej przysz∏o jej zrozumieç, dlaczego tak si´ sta∏o...
67
Pan Czarniecki stopniowo zaczà∏ zyskiwaç przydomek
Stefan. Mo˝na by∏o odnieÊç niejasne wra˝enie, ˝e taki by∏
jego zamiar. Trudno to dzisiaj potwierdziç, gdy˝ w jego
obecnoÊci nikt oczywiÊcie nie Êmia∏ tak mówiç. Kropk´
nad i w tej sprawie postawi∏a wypowiedê Dominika, który
olÊniony urodà kole˝anki z równoleg∏ej klasy na wyst´pach
teatrzyku szkolnego powiedzia∏ kiedyÊ: „Och ty Stefan, ale
ona jest pi´kna...”. I chocia˝ nie mia∏o to ˝adnego zwiàzku
z lekcjà polskiego, zamkn´∏o spraw´ przezwiska pana Czarnieckiego.
– Czego uczymy si´ w szkole? – zapyta∏ kiedyÊ Stefan
na poczàtku lekcji.
Dla wszystkich by∏o jasne, ˝e odpowiedê typu „polskiego
i matematyki” pomimo genialnej prostoty nie b´dzie nale˝ycie
doceniona. Zapanowa∏a wi´c cisza.
– Ka˝dà dobrà odpowiedê nagrodz´ plusem, a nawet
piàtkà, o ile uda si´ wam mnie zaskoczyç – Stefan rzuci∏
wyzwanie.
– Przyjaêni. – Jako pierwsza podj´∏a r´kawic´ Su, która
zyska∏a ju˝ sobie opini´ odwa˝nej.
Pan Czarniecki spojrza∏ na nià uwa˝nie, ale nic nie powiedzia∏. Zapisa∏ za to na tablicy: „Przyjaêƒ – Su”.
– Pracowania nad tematami, których nie lubimy.
Weronika równie˝ nie nale˝a∏a do powÊciàgliwych.
– Widz´, ˝e nie doceni∏em przeciwnika – powiedzia∏ Stefan
i dopisa∏ na tablicy wypowiedê Weroniki.
68
Pad∏o jeszcze kilka pomys∏ów, które Stefan zapisa∏ na
tablicy. Postawi∏ cztery plusy i jednà piàtk´ dla Hasi – za
wypowiedê: „Nie uczymy si´ tego, ˝e systematycznà pracà
mo˝na osiàgnàç wspania∏e wyniki”. Wi´kszoÊç klasy
uwa˝a∏a, ˝e jedni uczniowie majà wybitne zdolnoÊci, a inni sà
wr´cz antytalentami do pewnych przedmiotów.
.
Tymczasem wybitne osiàgni´cia wynikajà z ogromnego
nak∏adu pracy i czasu. Najwa˝niejsze jest jednak
zami∏owanie do przedmiotu, które przychodzi w miar´ jego
poznawania i osiàganych sukcesów.
.
– Wyjmijcie, prosz´, kartki – powiedzia∏ Stefan. – Od
razu rozwiej´ wasze obawy, nie b´dziecie pisali sprawdzianu.
Wyobraêcie sobie raczej, ˝e z∏apaliÊcie z∏otà rybk´. Napiszcie,
prosz´, o czym marzycie, co chcielibyÊcie osiàgnàç w ˝yciu.
Su siedzia∏a jak wryta. Z wra˝enia a˝ upuÊci∏a pióro,
stawiajàc wielkiego kleksa w swoim zeszycie. Patrzy∏a na
Stefana, jakby nagle wyros∏a mu tràba, a mo˝e raczej jakby
wyros∏y mu skrzyd∏a.
– Czy coÊ si´ sta∏o? – szepn´∏a Hasi.
– Póêniej ci powiem – odpowiedzia∏a Su, która by∏a
bardzo poruszona.
– Dodam jeszcze, ˝e nie interesujà mnie rzeczy materialne,
takie jak rower, samochód czy inne ∏adne przedmioty.
– A dlaczego nie? – zapyta∏a Klaudia.
69
– Poniewa˝, m∏oda damo, w moim sklepie nie prowadz´
takiego asortymentu – odpowiedzia∏ Stefan, Êwidrujàc jà
wzrokiem. – Lekcje polskiego dotyczà niematerialnej cz´Êci
naszego ˝ycia, która, nawiasem mówiàc, mo˝e okazaç si´
ca∏kiem istotna. Co materialnego przynosimy twoim zdaniem
na ten Êwiat w chwili naszych narodzin?
– Nic – odpowiedzia∏a Klaudia, poprawiajàc si´ na
krzeÊle, czu∏a bowiem, ˝e w∏aÊnie znalaz∏a si´ pod ostrza∏em
ci´˝kiej artylerii. Zanim jednak zdà˝y∏a pomyÊleç o ucieczce,
dosta∏a nast´pne pytanie.
– A co materialnego ludzie zabierajà ze sobà z tego Êwiata,
kiedy go opuszczajà? – Pytanie by∏o skierowane oczywiÊcie
do Klaudii.
– Równie˝ nic – odpar∏a, ale w tym momencie strach przed
dalszym atakiem Stefana jakby zniknà∏. I s∏usznie, poniewa˝
podsumowanie skierowane by∏o do ca∏ej klasy.
– Powiàzanie tych dwóch faktów i wyciàgni´cie wniosków
pozostawiam paƒstwu. Wróçmy do naszego çwiczenia. Wasze
najwi´ksze marzenia, co chcielibyÊcie osiàgnàç lub dostaç
w ˝yciu.
By∏o to bardzo ciekawe çwiczenie. Okaza∏o si´, ˝e ma∏o kto
potrafi∏ jasno wyraziç swoje poglàdy w tej sprawie. Jednak
wszyscy byli zgodni, ˝e by∏a to bardzo ciekawa lekcja i da∏a
du˝o do myÊlenia.
– Poka˝, co napisa∏aÊ? – Hasi zapyta∏a Su, poniewa˝
porozumiewanie si´ w czasie tego çwiczenia by∏o „mile
widziane”.
70
– Byç mi∏à osobà i Êmiaç si´. – Chyba nie by∏o to jej pierwsze çwiczenie tego typu. – A ty?
– Zrozumieç znaki i czary – odpowiedzia∏a Hasi szeptem.
– Powiedz wreszcie, co ci´ tak wystraszy∏o na poczàtku
lekcji? – zapyta∏a Hasi zaraz po wyjÊciu z klasy.
Po chwili nadeszli Alek i Mati, którzy ju˝ podczas zaj´ç
zauwa˝yli zaaferowanie Su.
– To nie by∏ strach, tylko zaskoczenie – zdecydowanie
odpowiedzia∏a Su, by∏a jednak bardzo zamyÊlona. – Musz´
jak najszybciej skontaktowaç si´ z profesorem Lonfià.
– Czy b´dziesz dalej taka tajemnicza? – Hasi zacz´∏a si´
niecierpliwiç.
– Popatrz sama – odpowiedzia∏a Su, szukajàc czegoÊ
w swoim plecaku. Po chwili poda∏a Hasi znanà ju˝ ˝ó∏tà kartk´ z Wielkiej Ksi´gi Czarów. Z tà ró˝nicà, ˝e by∏a zapisana
na niej kolejna, czwarta Regu∏a . Alek i Mati otoczyli Hasi
z dwóch stron i zacz´li razem czytaç.
71
Regu∏a IV, czyli Komnata Zadumy
Zmierz si´ z samym sobà
w zaczarowanej komnacie zadumy.
Jako czarodziej musisz us∏yszeç echo w∏asnej duszy,
czyli zrozumieç swoje marzenia i pragnienia.
Odpowiedz sobie na pytania:
Co chc´ osiàgnàç w swoim ˝yciu?
Czy chcia∏bym coÊ w nim zmieniç?
Co czyni mnie szcz´Êliwym?
Wbrew pozorom jest to bardzo trudne zadanie.
JeÊli spiszesz odpowiedzi na kartce,
b´dziesz móg∏ do nich wróciç i cieszyç si´
tym, co osiàgnà∏eÊ, i jak si´ zmieniasz.
Sposób na zapami´tanie tej Regu∏y:
komnata zadumy (ma cztery kàty)
istnieje tylko w twoich myÊlach,
to najlepsze miejsce, ˝eby odkrywaç swoje marzenia.
Teraz równie˝ Hasi by∏a kompletnie zaskoczona. Po chwili
zastanowienia zapyta∏a:
– Od jak dawna nosisz ze sobà t´ kartk´?
– Wcale jej ze sobà nie nosz´! Zrozum, ˝e wzi´∏am jà
dzisiaj, ˝eby pokazaç wam kolejnà Regu∏´, a Stefan po prostu
poprowadzi∏ to jako temat swojej lekcji. Hasi, coÊ mi tu nie gra,
on musi byç czarodziejem. – Su nie mog∏a ukryç swojego
zaaferowania.
– Wiesz, mo˝e to przypadek. – Hasi próbowa∏a jà uspokoiç.
– Przestaƒ wreszcie z tymi przypadkami. Hasi, przypadki
nie istniejà! – Su po raz pierwszy by∏a z∏a na Hasi.
– Nie z∏oÊç si´ na mnie, przecie˝ to nie moja wina, ˝e
Stefan zna czwartà Regu∏´ Ksi´gi Czarów. – Hasi odwróci∏a
si´ na pi´cie i ju˝ mia∏a odejÊç, kiedy Su jà zatrzyma∏a.
– Zaczekaj, przepraszam ci´. Jestem zdenerwowana,
bo sama nie wiem, co tu si´ dzieje.
– RzeczywiÊcie wyglàda to bardzo tajemniczo – przyzna∏a Hasi.
– Dlaczego Stefan nie pozwoli∏ nam opisaç naszych
marzeƒ ze Êwiata materialnego? – spyta∏ Alek.
– Próbujàc nazwaç w∏asne marzenia, nale˝y zaczàç
od cz´Êci trudniejszej, czyli naprawd´ daç nura na dno swojej
duszy. Wyobraê sobie, ˝e napisa∏eÊ: nowy rower albo chomika. Co z tego wynika?
– Chyba masz racj´ – odpar∏ Alek w zamyÊleniu. – Za∏ó˝my, ˝e uda nam si´ porzàdnie zanurkowaç na dno w∏asnej
duszy. Czy sàdzisz, ˝e poruszanie si´ w Êwiecie duchowym
74
ma jakikolwiek zwiàzek ze spe∏nianiem marzeƒ ze Êwiata
materialnego, na przyk∏ad o rowerze?
– Co do tego nie mam najmniejszych wàtpliwoÊci. – Su
mia∏a jakby zmieniony g∏os. – Nie wiem, dlaczego tak si´
dzieje, ale to zwyczajnie dzia∏a. W pewnym momencie okazuje si´, ˝e wyczarowanie roweru jest naj∏atwiejsze.
Ca∏a trójka m∏odych czarodziejów sta∏a jak wryta.
Po raz pierwszy pad∏o coÊ, co jawnie by∏o czarnà magià,
no mo˝e nie od razu czarnà, ale jednak magià.
– Gdzie znajduje si´ komnata zadumy? – Tym pytaniem
Mati zaskoczy∏ wszystkich.
– Jest takie miasto w chmurach, gdzie nad jeziorem stoi
dom ukryty w g´stym ogrodzie. Wyglàda zwyczajnie, ale jest
zaczarowany i tam znajduje si´ moja komnata zadumy
– Su mówi∏a z nutà rozmarzenia w g∏osie.
– By∏aÊ tam? – spyta∏ Mati, znowu zaskakujàc swoim
pytaniem.
– Jestem tam codziennie, gdy zasypiam – odpowiedzia∏a
Su, patrzàc Matiemu prosto w oczy spojrzeniem tak Êwidrujàcym, ˝e ciarki przesz∏y mu po plecach.
75
– Chyba zaczn´ si´ ciebie baç – powiedzia∏ Mati.
– Zamiast tego spróbuj znaleêç swojà w∏asnà komnat´
zadumy – odpowiedzia∏a Su z uÊmiechem.
Natychmiast po powrocie do domu Su napisa∏a do profesora
Lonfii. Troch´ si´ przy tym nam´czy∏a, bo oprócz opisania
ca∏ego zdarzenia musia∏a przyznaç si´ do za∏o˝enia klubu
czarodziejów. Co gorsza, pokaza∏a przyjacio∏om z klasy
zapisy z Wielkiej Ksi´gi Czarów, co jak wiadomo, jest zabronione. Jednak sprawa by∏a powa˝na i Su nie mia∏a wyjÊcia.
Poza tym, czarodzieje nie mogà oszukiwaç, poniewa˝ tracà
wtedy magicznà moc.
Odpowiedê przysz∏a bardzo szybko. OczywiÊcie na
wst´pie dosta∏o jej si´ za ujawnianie czarodziejskich tajemnic
nieznanym osobom. KiedyÊ odby∏a si´ wielka debata wÊród
czarodziejów, czy Regu∏y Wielkiej Ksi´gi Czarów nale˝y
upowszechniç. Co ciekawe, Wielka Rada Czarodziejów nie
by∏a w tej sprawie jednomyÊlna, co zdarza si´ bardzo
rzadko. Zwolennicy ujawnienia tajemnicy czarowania
wskazywali dobroczynne skutki pojawienia si´ wi´kszej liczby czarodziejów, najodwa˝niejsi mówili nawet, ˝e powinien to
byç przedmiot obowiàzkowy w szkole! Inni natomiast obawiali si´ atakowania czarodziejów, co znaczàco skomplikowa∏oby
ich ˝ycie. Mog∏oby te˝ dojÊç do podzia∏u na zwolenników
i przeciwników sztuki czarowania, a poniewa˝ g∏ównym przes∏aniem czarów jest walka dobra ze z∏em, taki podzia∏ by∏by
ogromnie niebezpieczny.
76
Zastanawiano si´ te˝ nad skutkami niew∏aÊciwego
wykorzystania umiej´tnoÊci magicznych. Ostatecznie pomys∏
i dyskusje na ten temat zawieszono ze wzgl´du na trudne do
przewidzenia skutki. W sprawie pana Czarnieckiego profesor
Lonfia odpisa∏, ˝e czarodzieja o takim nazwisku nie ma.
Jednak czasami, z ró˝nych powodów, ktoÊ mo˝e pos∏ugiwaç si´
przybranym nazwiskiem. Z opisu zdarzeƒ na lekcji profesor
Lonfia wnioskowa∏, ˝e prowadzàcy jest czarodziejem i to
dobrym...
„Co ja teraz powinnam zrobiç? – zastanawia∏a si´ Su.
– JeÊli przerw´ czarodziejskà nauk´, moi przyjaciele obra˝à si´
na mnie. Mo˝e nawet ich strac´”.
Ta perspektywa by∏a dla niej nie do przyj´cia. Co wi´cej, jakiÊ
wewn´trzny g∏os podpowiada∏ jej, ˝e to, co robi, jest w∏aÊciwe.
JeÊli jej si´ uda, by∏by to prze∏om w dyskusji o upowszechnianiu
czarów. Niestety, w tej sprawie nie mog∏a si´ nikogo poradziç.
„Ale przecie˝ profesor Lonfia w ˝adnym zdaniu swojej korespondencji nie zabroni∏ mi kontynuowania nauki w klubie”
– pomyÊla∏a – „KiedyÊ nawet wspomnia∏, ˝e mo˝na szerzyç
nauk´ czarów, ale tylko i wy∏àcznie wÊród dobrych ludzi“.
Zaleci∏ natomiast, by sama zmierzy∏a si´ z tym wyzwaniem
i postara∏a si´ pomyÊleç, co zrobi, jeÊli coÊ pójdzie nie tak.
77
Czego dowiedzieliÊmy si´ w grudniu...
1. Odpowiedz sobie na pytania, dokàd zmierzasz w ˝yciu,
co niematerialnego chcia∏byÊ osiàgnàç. Koniecznie spisz
odpowiedzi na kartce.
2. Tajemnic´ czarów wolno ujawniaç tylko dobrym ludziom.
3. Czasami uczymy si´ tematów, których nie lubimy, ale to
daje nam màdroÊç i moc.
4. Talent do przedmiotu jest w ogromnej cz´Êci zas∏ugà
poÊwi´conego mu czasu. Drugim sk∏adnikiem „talentu” jest
skupienie i zaanga˝owanie.
5. Regu∏a Komnaty mówi o tym, ˝e musisz zrozumieç, co byÊ
chcia∏ robiç w ˝yciu, co czyni ci´ szcz´Êliwym. Tylko
wtedy b´dziesz Êwiadomie kierowaç swoim ˝yciem, bo jak
mo˝esz dojÊç do celu, skoro nie wiesz, dokàd idziesz...
78
Styczeƒ, co robiç w czasie przerw
Dlaczego czarownice taƒczà
Po lekcji historii nie dzia∏o si´ nic nadzwyczajnego. Za
oknem pada∏ pi´kny Ênieg, co pozytywnie nastraja∏o do ˝ycia.
– Dziewczyny, czy lubicie taƒczyç? – zapyta∏a Su.
– OczywiÊcie! – powiedzia∏a Klaudia, inne kole˝anki
natychmiast z zainteresowaniem podchwyci∏y temat.
Su uÊmiechn´∏a si´ w sposób, z którego na ogó∏ wynika∏o coÊ
ciekawego.
– No, nie wiem – powiedzia∏a Paula, spuszczajàc oczy.
– Z taƒcem jest jak z ka˝dà innà umiej´tnoÊcià: im wi´cej
poçwiczymy, tym lepiej nam b´dzie wychodziç – powiedzia∏a
Su. Nie tylko ona zauwa˝y∏a, ˝e Paula taƒczy s∏abiej
i wstydzi si´ do tego przyznaç.
– S∏uchajcie, mam Êwietny pomys∏. – Su po∏o˝y∏a szczególny nacisk na s∏owo „Êwietny”. – Co powiecie na za∏o˝enie
klubu taƒca?
– Klubu taƒca? A gdzie b´dà odbywa∏y si´ zaj´cia?
I kiedy? – zapyta∏a Klaudia.
– W szkole. Na korytarzu w czasie przerw – odpowiedzia∏a Su z prostotà, do której jej koledzy zacz´li si´ ju˝
przyzwyczajaç.
79
– Tak po prostu b´dziemy taƒczyç na przerwach? – Paula
zapyta∏a z niedowierzaniem.
– A czemu nie? Ch∏opaki grajà w pi∏k´, w zesz∏ym roku
modne by∏o skakanie przez gum´, dlaczego taniec mia∏by byç
gorszy? – zapyta∏a Su.
– Wiesz, z umiej´tnoÊciami b´dzie ró˝nie – g∏oÊno zastanawia∏a si´ Hasi.
– JeÊli nie spróbujemy, to nawet nie b´dziemy wiedzieli, jak
beznadziejnie nam idzie. – Su zacz´∏a si´ Êmiaç i wszyscy
razem z nià, wyobra˝ajàc sobie siebie w grupie podskakujàcych na korytarzu, podczas gdy obserwuje ich ca∏a szko∏a.
– A kto b´dzie nas uczy∏? – Paula nie dawa∏a za wygranà.
– Ka˝dy, kto b´dzie mia∏ dobry pomys∏. Na poczàtek
ja poka˝´ wam kilka uk∏adów, które çwicz´ na swoich zaj´ciach taƒca – powiedzia∏a Su. – Jestem pewna, ˝e si´ wam
spodobajà.
– To kiedy zaczynamy? – zapyta∏ Mati, którego nikt
wczeÊniej nie zauwa˝y∏. Musia∏ od poczàtku przys∏uchiwaç
si´ rozmowie, bo sta∏ oparty o parapet.
– Mati, nie wiedzia∏am, ˝e z ciebie taki tancerz! – Hasi
ostentacyjnie puÊci∏a do niego oko.
– Zaczniemy natychmiast. Po˝yczymy magnetofon
z pracowni muzycznej. Przynios∏am p∏yt´ z fajnà sk∏adankà.
Mamy muzyk´, ch´ci, chyba jesteÊmy gotowi. Czy czegoÊ
jeszcze potrzeba? – Su popatrzy∏a na dziewczyny, które przeczàco pokiwa∏y g∏owami na znak, ˝e niczego im nie brakuje.
Mati te˝ nie mia∏ wàtpliwoÊci, ˝e sà w pe∏ni gotowi.
80
Na otwarcie klubu stawi∏y si´
cztery dziewczyny i Mati. Ale
ju˝ na nast´pnej przerwie do∏àczyli Alek i po krótkim namawianiu Paula. Su pokaza∏a
pierwszy uk∏ad i zacz´li taƒczyç.
Klub okaza∏ si´ Êwietnà zabawà.
Z czasem zacz´li si´ pojawiaç koledzy z innych klas. Po tygodniu ch∏opcy
przynieÊli wielki karton z napisem „OTWARTY KLUB
TANECZNY”. UroczyÊcie rozwieszono go w naro˝niku
korytarza. Po dwóch tygodniach do klubu przystàpi∏o oko∏o
dwudziestu osób z ró˝nych klas. Sprawà zainteresowali si´
nauczyciele. Poczàtkowo nie wiedzieli, jak zareagowaç: wspieraç nowà inicjatyw´ czy raczej jej zabroniç. Przyglàdali si´
wi´c przez kilka dni, ale taniec w wykonaniu m∏odzie˝y by∏
szalenie efektowny. Co wi´cej, na korytarzu, na którym taƒczono, zrobi∏o si´ spokojniej. Mo˝e nie ciszej, ale nikt nie mia∏
wàtpliwoÊci, ˝e pomys∏ jest doskona∏y. Ciekawie rozwija∏a si´
sprawa doboru muzyki. Poczàtkowo grana by∏a sk∏adanka
Su, ale co by∏o ∏atwe do przewidzenia, inni zacz´li przynosiç
swoje ulubione p∏yty. Czasami wszystkim si´ podoba∏o,
a czasami a˝ nie dawa∏o si´ taƒczyç. Trzeba by∏o coÊ z tym
zrobiç. Marcin z VI A zosta∏ mianowany did˝ejem. Okaza∏
si´ prawdziwym zawodowcem. Kiedy klub dzia∏a∏ pe∏nà parà,
Alek, Mati i Hasi zatrzymali Su przed koƒcem przerwy,
w czasie kiedy inni jeszcze taƒczyli.
81
– Dawno nie rozmawialiÊmy o czarach – zagai∏ Mati.
– To prawda, ale zobaczcie, co si´ dzieje – odpowiedzia∏a
Su. – Wokó∏ nas jest ich bardzo wiele.
– ZastanawialiÊmy si´, po co wymyÊli∏aÊ ten klub – powiedzia∏ Alek.
– ˚eby by∏o fajniej na przerwach. Poza tym uwielbiam
taƒczyç – odpar∏a Su.
– Czy tymi taƒcami chesz nam coÊ pokazaç? – g∏oÊno
zastanawia∏ si´ Alek.
– Na przyk∏ad co? – Su by∏a zdziwiona.
– Na przyk∏ad czary. – Alek uwa˝nie przyglàda∏ si´ Su.
– Nie mam zamiaru nikogo przekonywaç do czarów, a ju˝
na pewno ˝adnymi pokazami – stanowczo odpowiedzia∏a Su.
– Czary to sprawa osobista. Ka˝dy powinien zmierzyç si´
z nimi samodzielnie.
– A czy to nie sà czary? – Hasi wskaza∏a na dwadzieÊcia
osób kr´càcych obroty i podskakujàcych w rytm muzyki.
– OczywiÊcie, ˝e sà. To jest w∏aÊnie lekcja piàta. – Su
szybkim ruchem skierowa∏a wyprostowanà r´k´ ku górze,
pokazujàc pi´ç palców i naÊladujàc hiszpaƒskà tancerk´.
– Czyli...? – Alek, który lubi∏ jasne sytuacje, Êmiesznie
skr´ci∏ g∏ow´.
– Czyli chodêcie do klasy. Mam dla was kolejnà Regu∏´
z Wielkiej Ksi´gi Czarów. – Su by∏a wyraênie zadowolona.
Skierowali si´ do sali polonistycznej. Su pogrzeba∏a chwil´
w swojej torbie i wyj´∏a z niej znanà i oczekiwanà przez
wszystkich po˝ó∏k∏à kartk´.
82
– Nosz´ jà ju˝ tydzieƒ – wyzna∏a z uÊmiechem.
– Tydzieƒ? – Mati nie wierzy∏ w∏asnym uszom. – Dlaczego nam jej nie pokaza∏aÊ wczeÊniej? – Najwyraêniej
nie móg∏ przeboleç, ˝e tajemnica piàtej Regu∏y by∏a w jego
zasi´gu przez kilka ostatnich dni.
– Dlatego ˝e to wy mieliÊcie mnie o nià spytaç – odpowiedzia∏a Su.
– Naprawd´ tak si´ umawialiÊmy? – w∏àczy∏a si´ do rozmowy zdziwiona Hasi.
– Nie. To mi si´ przyÊni∏o – Su mówi∏a zupe∏nie serio,
ale poniewa˝ wszyscy byli przekonani, ˝e robi sobie ˝arty,
powtórzy∏a jeszcze raz. – Tydzieƒ temu Êni∏o mi si´, ˝e zapytacie mnie o kolejnà lekcj´. Postanowi∏am wi´c zaczekaç. Teraz
widz´, ˝e by∏o warto.
Wszyscy patrzyli na Su, jakby przylecia∏a z Marsa.
W odpowiedzi poda∏a im kart´ z Ksi´gi Czarów. Ca∏a trójka
przeczyta∏a jà z zapartym tchem.
83
Regu∏a V, czyli D∏oƒ
Naucz si´ dzia∏aç.
Poznaç dzia∏anie to pierwszy krok
do panowania nad rzeczywistoÊcià.
Umiej´tnoÊç przemiany myÊli w czyny
jest najwspanialszym darem czarodzieja.
Systematyczne realizowanie drobnych postanowieƒ
to najszybszy sposób opanowania tej niezwyk∏ej umiej´tnoÊci.
Skup si´ na obszarach szczególnie ci bliskich,
co sprawi, ˝e odnajdziesz w dzia∏aniu wiele radoÊci.
Zamknij oczy i pozwól marzeniom,
aby zanios∏y Ci´ tam, gdzie jesteÊ szcz´Êliwy,
a nast´pnie Êmia∏o zrób pierwszy krok z miejsca,
w którym jesteÊ, do miejsca z twoich marzeƒ.
I nie bój si´ pob∏àdziç. Wkrótce zauwa˝ysz,
jak sprawy, jakby same, u∏o˝à si´ po twojej myÊli.
By zapami´taç t´ Regu∏´ wystarczy popatrzeç na swojà d∏oƒ,
która symbolizuje dzia∏anie i ma pi´ç palców.
– Czy to nie jest zbyt proste? – Alek by∏ jakby rozczarowany.
– A wola∏byÊ, ˝eby by∏o napisane po chiƒsku? – Su jak
zwykle stawia∏a sprawy niezwykle prosto, czasami a˝ trudno
si´ z nià dyskutowa∏o.
– Raz mówisz, ˝e nauka czarów trwa ca∏e ˝ycie, innym
razem pokazujesz nam takie ∏atwe teksty, ˝e chce mi si´ Êmiaç
– Alek szuka∏ punktu zaczepienia. – Gdyby to by∏o takie
∏atwe, to wszyscy na Êwiecie byliby czarodziejami.
– Ale nie sà – odpowiedzia∏a Su. – Pewnie s∏ysza∏eÊ to wiele razy, ale to wielka ró˝nica znaç drog´, a iÊç drogà. Sam si´
o tym wkrótce przekonasz. Czy próbujesz mi coÊ powiedzieç?
– Tylko to, ˝e sam nie wiem, co o tym myÊleç – odpowiedzia∏ Alek. – Chwilami wydaje mi si´, ˝e to wszystko, na co
nas namawiasz, to bujda.
– Tylko ˝e ja was na nic nie namawiam, Alek. – Su
zamyÊli∏a si´. – Nie próbowa∏am nigdy zmieniaç waszych
poglàdów. Przekazuj´ wam jedynie inny punkt widzenia.
JeÊli was to nie interesuje, mo˝emy zapomnieç o wszystkim.
Su schowa∏a kart´ z powrotem do teczki.
– Alek, zwariowa∏eÊ? – Mati zdenerwowa∏ si´. – Mnie
si´ podoba.
– S∏uchajcie – wtràci∏a si´ Hasi – wydaje mi si´, ˝e ka˝dy
zrobi ze swoimi czarami, co zechce. Porozmawiajmy lepiej,
o czym tak naprawd´ jest piàta Regu∏a.
– Chyba êle si´ wyrazi∏em – powiedzia∏ Alek, który
zorientowa∏ si´, ˝e jego zwàtpienie zrobi∏o Su przykroÊç.
86
– Po prostu chcia∏bym lepiej zrozumieç istot´ tego, co robimy.
Wydaje mi si´, ˝e nie wszystko ogarniam. Nie wiem, co mnie
ugryz∏o, ˝eby napadaç na Su. Przepraszam – powiedzia∏
i spojrza∏ w stron´ Su. – Mam nadziej´, ˝e si´ nie gniewasz.
– OczywiÊcie, ˝e nie. Nawet mi to do g∏owy nie przysz∏ o .
Su uÊmiechn´∏a si´. – S´k w tym, ˝e dopiero co profesor
Lonfia powiedzia∏ mi, ˝e nie powinnam wam opowiadaç o czarach i R e g u ∏ a c. hMówi∏, ˝e czarodzieje, którzy chcà zmieniaç
Êwiat, nara˝ajà si´ na bezsensownà presj´ innych, a ja podobno
jestem na to zbyt m∏oda i mogà byç z tym k∏opoty. Tylko ˝e ja
si´ z tym nie zgadzam. Uwa˝am, ˝e jeÊli spotka∏am fajnych
kolegów, to powinnam podzieliç si´ z nimi swojà wiedzà, która
nikomu nie szkodzi. Sama ju˝ nie wiem, co powinnam zrobiç...
– Lonfia zabroni∏ ci przekazywaç nam dalsze Regu∏y?
Hasi by∏a bardzo przej´ta.
– No, niezupe∏nie. Powiedzia∏, ˝e wchodz´ na trudnà drog´. Jest niewielu nauczycieli czarów na Êwiecie, a dobór uczniów
jest zwykle bardzo staranny.
Najcz´Êciej wiedz´ o czarach przekazuje si´ w rodzinie. Oto, co
powiedzia∏ mi profesor Lonfia.
I po chwili doda∏a: – Przewidzia∏ jeszcze, ˝e wkrótce ktoÊ
z was zwàtpi w to, o czym
rozmawiamy. Niesamowite,
˝e sta∏o si´ to tak szybko.
87
– A mo˝e zwàtpi∏em dlatego, ˝e on mnie zaczarowa∏?
– za˝artowa∏ Alek.
– To bardzo trudne pytanie i oczywiÊcie nigdy nie dostaniemy na nie odpowiedzi – odpowiedzia∏a Su zupe∏nie serio.
– Powiedz nam coÊ wi´cej o piàtej Regule – poprosi∏ Alek.
– Przypomnijmy sobie wszystko od poczàtku. Najpierw
trzeba poczuç, a mo˝e raczej obudziç w sobie ch´ç czarowania.
Potem nale˝y zrozumieç si∏´, która drzemie w naszych
myÊlach. Dalej sà rozwa˝ania o czasie, czyli mówiàc krótko,
uczymy si´ odwagi, by coÊ rozpoczàç. Nast´pnie powinniÊmy
ustaliç, co chcemy osiàgnàç i jakie sà nasze marzenia. Wszystko do tej pory jest naukà teorii. To jakby nauczyç si´ innego
j´zyka i nigdy go nie u˝yç. Lekcja piàta jest prze∏omowa,
poniewa˝ zaczynamy dzia∏aç – podsumowa∏a Su.
– Od czego powinienem zaczàç? Podaj jakiÊ przyk∏ad
– powiedzia∏ Mati.
– Zacznij, od czego chcesz. Im prostsze zadanie, tym
lepsze. Im cz´Êciej b´dziesz próbowa∏, tym szybciej opanujesz
sztuk´ dzia∏ania – powiedzia∏a Su.
– Podaj przyk∏ad. – Mati nie dawa∏ za wygranà.
– Wyobraê sobie, ˝e jesteÊ w swoim pokoju. Widzisz ba∏agan i stwierdzasz, ˝e ci´ denerwuje, wi´c zaczynasz sprzàtaç.
– JeÊli ju˝ kogoÊ denerwuje, to raczej mojà mam´ – odpar∏
Mati, któremu najwyraêniej nie przeszkadza∏ ba∏agan w jego
pokoju.
– No dobrze. Za∏ó˝my, ˝e chcesz lepiej wyglàdaç, wi´c
robisz sobie interesujàcà fryzur´. Zaczynasz dzia∏aç
88
natychmiast i idziesz do fryzjera. Potem zastanów si´,
co jeszcze chcia∏byÊ zmieniç w swoim wyglàdzie, i zmieƒ to.
– Widaç, ˝e przy Regule Dzia∏ania trzeba si´ nieêle
napracowaç – odpar∏ Mati. – Zaczynam rozumieç, dlaczego
dziesi´ç Regu∏ zabiera ca∏e ˝ycie.
– Nieprawda – sprzeciwi∏a si´ Su – mój tata postanowi∏
i w jednej chwili zosta∏ wegetarianinem. Przyznasz, ˝e wcale
si´ przy tym nie napracowa∏. Mam przyjació∏k´, która
postanowi∏a, ˝e schudnie, i w chwili kiedy to powiedzia∏a,
zrezygnowa∏a ze swojej kanapki. Znam te˝ osob´, która uwielbia taƒczyç, wi´c namówi∏a przyjació∏, by taƒczyli razem
z nià. I to w szkole na przerwach! – Su zacz´∏a si´ Êmiaç.
– Mati, czy dwa miesiàce temu uwierzy∏byÊ, ˝e b´dziesz
ze mnà taƒczy∏ na przerwach?
Su wykona∏a gest, jakby taƒczy∏a tango z niewidzialnym
tancerzem. Wszyscy wybuchn´li Êmiechem, wyobra˝ajàc
sobie Matiego i Su taƒczàcych tango na przerwie obiadowej.
– W dzia∏aniu najwa˝niejsze jest zdecydowanie – kontynuowa∏a Su. I jak zwykle, kiedy rozmowa stawa∏a si´ coraz
ciekawsza, zadzwoni∏ dzwonek.
Idàc do klasy, Hasi pomyÊla∏a: „Wszystko to jest troch´
zabawne, a troch´ niesamowite. Ale jedno musz´ przyznaç,
˝e jest w tym jakiÊ magnes i bardzo mnie ta zabawa
wciàga”.
Zima zapanowa∏a na dobre. By∏ wilgotny, pochmurny
dzieƒ, brak s∏oƒca dawa∏ si´ we znaki. Nastroje by∏y minoro-
89
we i m∏odzie˝ w klasie zachowywa∏a si´ jak niedêwiedzie
przed zapadni´ciem w sen zimowy. Nawet na przerwie s∏ychaç
by∏o mniej Êmiechów, a to ju˝ bardzo niedobry znak. Jednak
ca∏a klasa zdecydowanie si´ o˝ywi∏a za sprawà Hasi, która
prawdopodobnie postanowi∏a wypróbowaç piàtà Regu∏ ´
w praktyce, bo na przerwie, przed lekcjà historii, poprosi∏a
wszystkich o pozostanie w klasie. Powiedzia∏a, ˝e ma do
przekazania wa˝nà informacj´.
– Przyszed∏ mi do g∏owy pewien pomys∏, który, mam
nadziej´, zakoƒczy spraw´ mylenia naszych imion przez pana
Kija.
– Twojego imienia przecie˝ nie myli – powiedzia∏ Piotrek.
– No to co, ale innym jest przykro – odpar∏a Hasi.
– Moim zdaniem on doskonale pami´ta nasze imiona – powiedzia∏ Mati.
– Ja te˝ jestem tego pewna – doda∏a Hasi. – Dlatego
myÊl´, ˝e wystarczy mu powiedzieç, ˝e tego nie lubimy.
– Ciekawe, kto to zrobi? – zapyta∏a Klaudia z nutà ironii
w g∏osie.
– My – odpowiedzia∏a Hasi. – Ale musimy zrobiç to razem, na trzy, cztery, wtedy b´dzie nam ∏atwiej.
Nagle wszyscy bardzo zainteresowali si´ tym, co mówi∏a
Hasi.
– A jak chcesz tego dokonaç? – zapyta∏ Alek. – Staniesz
na ∏awce i powiesz: „Uwaga! Prosz´ o uwag´! Trzy, cztery,
teraz!”?
– W∏aÊnie to chc´ zrobiç. Zobaczcie, co wymyÊli∏am.
90
Hasi wyj´∏a kartoniki, na których grubym flamastrem by∏y
wypisane imiona wszystkich uczniów.
– Kiedy pan Kij wejdzie do klasy – kontynuowa∏ a
– wystawimy przed sobà tabliczki z naszymi imionami.
To powiedziawszy, z∏o˝y∏a na pó∏ kartonik ze swoim
imieniem. W ten sposób powsta∏a tabliczka podobna do tych,
których doroÊli u˝ywajà na konferencjach. Pomys∏ bardzo si´
spodoba∏, wi´c Hasi rozda∏a wszystkim kartoniki, proszàc,
by zrobili z nich tabliczki. Ca∏a klasa w napi´ciu oczekiwa∏a
na kolejnà lekcj´. Gdy zadzwoni∏ dzwonek, tabliczki ukryte
na kolanach czeka∏y gotowe do wystawienia.
Kiedy poruszy∏a si´ klamka w drzwiach, napi´cie si´gn´∏o
zenitu, jednak wydarzy∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Do sali wszed∏
pan Czarniecki. Poniewa˝ zasta∏ w klasie znany mu wzorzec
ciszy, zapyta∏ jeszcze przy drzwiach:
– Czy coÊ si´ sta∏o?
– MyÊleliÊmy, ˝e teraz b´dzie historia – j´kn´∏a Hasi, która
czu∏a, ˝e jej wspania∏y, misterny plan w∏aÊnie leg∏ w gruzach.
– Pan Kij jest chory i nie b´dzie go
do koƒca tygodnia. Z ˝alu w g∏osie
Hasi wnioskuj´, ˝e historia nale˝y do
cenionych, a mo˝e nawet waszych
ulubionych przedmiotów. Dodam, ˝e
obudzenie wÊród uczniów pasji do wyk∏adanego przedmiotu to wielka sztuka.
B´d´ musia∏ poradziç si´ kolegi Kija, jak
on to robi.
91
Wszyscy czekali, jak zareaguje Hasi. Wyglàda∏o na to,
˝e gdyby wystawi∏a swojà tabliczk´, nastàpi∏by atak tabliczkowy na niewinnego pana Czarnieckiego. Hasi schowa∏a wi´c
tabliczk´ do teczki, dajàc tym samym sygna∏ do odwrotu.
Natomiast groêba przeniesienia metod pana Kija na lekcje
polskiego kaza∏a jej dzia∏aç.
– Lepiej niech pan nie pyta pana Kija o stosowane przez
niego metody – powiedzia∏a, a jej zdeterminowany g∏os zdradza∏, ˝e w∏aÊnie zdecydowa∏a si´ skoczyç do g∏´bokiej i zimnej
wody.
– A to dlaczego? – zdziwi∏ si´ Stefan.
„To, ˝e zada mi takie pytanie, by∏o pewne” – pomyÊla∏a
Hasi, ale niestety nie zdà˝y∏a przemyÊleç odpowiedzi.
Z nadziejà spojrza∏a na Su.
– Poniewa˝ pan Kij jest bardzo surowy i wolimy inne
sposoby prowadzenia lekcji – powiedzia∏a Su z prostotà, która
zmiot∏a wszystkich z krzese∏. I choç wyrazi∏a dok∏adnie to,
o czym w tej chwili myÊla∏a absolutnie ca∏a klasa, wszyscy
uznali, ˝e Su jest geniuszem.
– Ale tej ciszy przed lekcjà to mu zazdroszcz´ – wyzna∏
pan Czarniecki takim g∏osem, ˝e trudno by∏o odgadnàç, czy
mówi powa˝nie.
Popatrzy∏ na klas´ i zrozumia∏, ˝e jest jakiÊ sekret, który nie
pozwala powiedzieç, o co tak naprawd´ chodzi. Odczeka∏
jeszcze kilka chwil z nadziejà, ˝e ktoÊ odwa˝y si´ uchyliç
ràbka tajemnicy. Poniewa˝ nadal panowa∏a niezmàcona
cisza, doda∏:
92
– Widz´, ˝e moje nieoczekiwane pojawienie si´ na lekcji
wprowadzi∏o pewne zamieszanie. Oznacza to niechybnie, ˝e
mia∏o wydarzyç si´ coÊ, czego uczestnikiem mia∏ byç pan Kij.
Zanim zaczn´ swój dalszy wywód, chcia∏bym spytaç
paƒstwa, czy moje przypuszczenie jest prawdziwe?
To powiedziawszy, Stefan dostrzeg∏ delikatne skinienie
g∏owy Su, Hasi i jeszcze kilku osób.
– Dokoƒczenie tego, co zaplanowaliÊcie z moim udzia∏em
w zast´pstwie pana Kija, b´dzie, wnioskuj´ po waszym
zak∏opotaniu, raczej niemo˝liwe. Wobec tego macie dwie
mo˝liwoÊci – kontynuowa∏ w zamyÊleniu tak wielkim, ˝e
da∏o si´ zauwa˝yç, jak zaczyna przemieniaç si´ w s∏ynnego
Sherlocka Holmesa. Bacznie przy tym obserwowa∏ klas´, czy
jego tok rozumowania znajduje potwierdzenie w najmniejszych
choçby gestach.
– Mo˝ecie zatem omówiç spraw´ ze mnà albo b´dziecie
musieli od∏o˝yç to do przysz∏ego tygodnia... – Stefan da∏
klasie jeszcze kilka chwil do namys∏u.
– Poradz´ wam jeszcze, ˝e planujàc jakieÊ przedsi´wzi´cie,
powinniÊcie zawsze przemyÊleç plan awaryjny. Na wypadek
jeÊli wydarzy si´ coÊ nieprzewidzianego. Nawet jeÊli plan B,
bo tak czasami te˝ go nazywajà, nie przyda si´, bardzo dobrze
wp∏ynie na pewnoÊç siebie przy realizacji planu A. Przejdêmy
do lekcji polskiego, czyli mojego planu A.
Dos∏ownie po kilku minutach napi´cie w klasie opad∏o, ale
by∏o o czym rozmawiaç przez nast´pnych kilka dni. Jednak
93
najbardziej zdumiewajàce okaza∏o si´ to, ˝e od tego dnia pan
Kij nie pomyli∏ wi´cej ˝adnego imienia. Niektórzy próbowali
dociekaç, jak do tego dosz∏o. Powsta∏a nawet plotka, ˝e ktoÊ
w bezpoÊredniej rozmowie z panem Kijem poprosi∏ go, by tego
nie robi∏, ale nikt w klasie nie potrafi∏ tego potwierdziç.
Najbardziej zdumiona obrotem spraw by∏a Hasi. Su oceni∏a,
˝e by∏y to jej pierwsze udane czary. Ostatnia rozmowa na ten
temat odby∏a si´ kilka tygodni póêniej.
– Jestem przekonany, ˝e Stefan najzwyczajniej w Êwiecie
zobaczy∏ u kogoÊ tabliczk´ z imieniem. Poniewa˝ ca∏e zajÊcie
by∏o dosyç dziwne, porozmawia∏ o tym z Kijem, który domyÊli∏ si´ reszty. Oto ca∏a zagadka – podsumowa∏ Alek.
– Brzmi to bardzo przekonujàco.
Hasi przysta∏a na takà interpretacj´ zdarzeƒ.
– Ja równie˝ zgadzam si´ z takim wyjaÊnieniem – powiedzia∏a Su. – Tyle ˝e przebieg tych zdarzeƒ nie ma najmniejszego znaczenia. Pami´tajcie, ˝e Hasi postanowi∏a coÊ zmieniç
i zgodnie z Regu∏à D∏oni zacz´∏a dzia∏aç. Jej celem by∏a
zmiana zachowania pana Kija, tak aby wi´cej nie myli∏ naszych imion. I uda∏o si´. Wypowiedzia∏aÊ przy tym jakieÊ zakl´cie?
– No coÊ ty? – Hasi zastanawia∏a si´, czy Su ˝artuje.
– Nic nie szkodzi, podobno niektórzy czarodzieje ca∏e
˝ycie nie u˝ywajà zakl´ç, chocia˝ wtedy jest troszk´ trudniej.
Ja je uwielbiam.
Mati a˝ prze∏knà∏ Êlin´, po czym zapyta∏:
– Co takiego czyni nasze dzia∏anie skutecznym? W czym
94
tkwi sedno piàtej Regu∏y?
– Moim zdaniem trzeba bardzo chcieç i du˝o o tym myÊleç
– powiedzia∏a Hasi, która jako czarownica z pierwszym
sukcesem na koncie nagle zyska∏a wi´kszy autorytet.
– Trudno by∏oby ujàç to pi´kniej i prawdziwiej. – Su
pokiwa∏a g∏owà, a Hasi z uÊmiechem i gracjà uk∏oni∏a si´
wszystkim.
– Jest jeszcze jedna metoda, która doskonale poprawia skutecznoÊç w dzia∏aniu – kontynuowa∏a Su. – Wizualizacja,
czyli wyobra˝anie sobie tego, co chcemy osiàgnàç. Doskonale
udaje si´ tu˝ przed zaÊni´ciem, kiedy jesteÊmy zm´czeni. Ca∏e
obrazy pokazujà si´ przed oczami jak ˝ywe. Widaç je wtedy
jak na d∏oni.
– Stale mnie zaskakujesz, Su. – Alek kiwa∏ g∏owà z niedow i e rz a n i e m . – Co i rusz opowiadasz z powa˝nà minà
niesamowite historie, które brzmià jak ˝art.
.
Wiele czarodziejskich spraw wydaje si´ czymÊ nowym,
chocia˝ otaczajà nas na co dzieƒ. Czary polegajà mi´dzy
innymi na opanowaniu tych spraw, które chocia˝ powszechnie
dost´pne, pozostajà niezauwa˝ane i niedoceniane.
.
– Wracajàc do piàtej Regu∏y, zastanawia∏em si´, co jest
najtrudniejsze w podejmowaniu dzia∏aƒ – powiedzia∏ Alek.
– Chyba to, ˝e trzeba pokonaç w sobie niepewnoÊç. Spróbowaç czegoÊ, co mo˝e si´ nie udaç – pierwszy odpowiedzia∏
95
Mati, który mia∏ ju˝ pewne przemyÊlenia na ten temat.
– Moim zdaniem nie ma si´ czego obawiaç – wtràci∏a si´
do rozmowy Hasi. – Nie myli si´ tylko ten, kto nic nie robi,
a wyciàganie wniosków z pope∏nionych b∏´dów jest Êwietnym
êród∏em doÊwiadczeƒ.
– I pomo˝e nam, kiedy ponownie spróbujemy – doda∏a Su.
– No w∏aÊnie. – Alek wyraênie si´ o˝ywi∏. – ˚yjemy
sobie w swoim domku i jest nam dobrze. Jest tyle Êwietnych
zaj´ç, którym mo˝emy poÊwi´ciç czas. Pograç na komputerze,
obejrzeç telewizj´, a tu trzeba porywaç si´ na coÊ zupe∏nie
nowego i nieznanego. To jest troch´ jak wychodzenie z domu
w zimny deszczowy dzieƒ.
W tym momencie przerwa∏, poniewa˝ zobaczy∏, jak
Su znieruchomia∏a.
– Czy coÊ jest nie tak? – zwróci∏ si´ do Su.
– Oglàdanie telewizji i granie na komputerze. To podobno
najgorsze, co mo˝e przytrafiç si´ m∏odemu czarodziejowi
– odpowiedzia∏a Su dziwnym g∏osem.
– A to dlaczego? – Alek zaprotestowa∏, tym razem
z prawdziwà determinacjà, jakby szykowa∏ si´ do obrony
Cz´stochowy.
– Tracimy na to mnóstwo czasu i nic nam to nie daje.
˚al w g∏osie Su zdradza∏, ˝e nie do koƒca jest o tym przekonana, ale coÊ w sobie prze∏ama∏a.
– Bzdura! Zupe∏nie si´ z tym nie zgadzam. – Alkowi wróci∏ dobry humor i pewnoÊç siebie. Widaç by∏o, ˝e wie, co mówi.
– A ja, niestety, tak. – Su nareszcie zdecydowa∏a si´
96
wyznaç, co le˝y jej na sercu. – W ramach piàtej Regu∏y,
czyli lekcji dzia∏ania, przesta∏am oglàdaç kreskówki. Ostatnio
w ogóle bardzo ma∏o oglàdam telewizji. Ale co wa˝niejsze,
skasowa∏am ze swojego komputera wszystkie gry zr´cznoÊciowe. Mówi´ wam, to dopiero by∏o wyjÊcie ze swojego
domku na deszcz.
– JesteÊ niesamowita, ja bym nigdy nie skasowa∏ swoich
gier – powiedzia∏ Mati.
– A ja myÊl´, ˝e je skasujesz – powiedzia∏a Hasi, uÊmiechajàc si´ tajemniczo. – Ciekawe tylko, kiedy.
Gdy Mati si´ odwróci∏, Hasi powiedzia∏a do siebie jakieÊ
zakl´cie. Zauwa˝y∏a to tylko Su i pogrozi∏a jej palcem.
Czego dowiedzieliÊmy si´ w styczniu...
1. Dzia∏anie to pierwszy krok do panowania nad swoim
˝yciem.
2. åwiczenie dzia∏ania nie musi oznaczaç ˝mudnej pracy.
Najwa˝niejsze to bardzo chcieç, a g∏ównà przeszkodà jest
niepewnoÊç.
3. Cz´sto nie rozumiemy, w jaki sposób osiàgn´liÊmy to,
co chcieliÊmy wyczarowaç. Nie warto tego dociekaç.
W swoich marzeniach nie koncentruj si´ na „jak”, lecz
na „czego dok∏adnie pragn´”.
4. Regu∏a D∏oni uczy, jak zmieniaç myÊli w rzeczywistoÊç.
Zacznij çwiczyç na najdrobniejszych nawet sprawach.
97
WymyÊl sobie coÊ prostego i natychmiast to zrealizuj. Zadzwoƒ do przyjaciela, posprzàtaj w szafie albo zaproÊ kogoÊ
na spacer. Z czasem podejmuj dzia∏ania wymagajàce wi´kszego wysi∏ku i systematycznoÊci, jak przeczytanie ksià˝ki.
Gdy zaczniesz dzia∏aç, nagle wiele spraw potoczy si´ po
twojej myÊli.
98
Luty, przedstawienie
Czarownice lubià si´ uÊmiechaç
W myÊl zwyczaju przyj´tego w szkole ka˝da klasa mia∏a
samodzielnie przygotowaç program artystyczny. Temat
dowolny. W lutym wypada∏a kolej klasy V B. W czasie
godziny wychowawczej zosta∏y ustalone szczegó∏y wyst´pu.
– Zróbmy parodi´ jakiegoÊ znanego turnieju telewizyjnego
– zaproponowa∏ Mati.
Pomys∏ bardzo si´ spodoba∏ i po krótkiej naradzie ustalono, ˝e
poniewa˝ w lutym sà walentynki, Randka w ciemno b´dzie
idealnie pasowaç jako motyw miesiàca. Alek z Matim przygotowali pierwszy szkic scenariusza. Na kolejnym spotkaniu
dotyczàcym przedstawienia Su zaproponowa∏a:
– A mo˝e zamienimy ch∏opaków z dziewczynami?
– Co dok∏adnie masz na myÊli? – zapyta∏a Klaudia.
– Niech dziewczynà wybierajàcà b´dzie przebrany
ch∏opak i niech wybiera ch∏opaków, którzy b´dà poprzebieranymi dziewczynami.
Pomys∏ zyska∏ pe∏ne poparcie. Takie ustawienie postaci
gwarantowa∏o dobrà zabaw´ i mnóstwo Êmiechu.
Rozpocz´to podzia∏ ról. Alek zosta∏ prowadzàcym, Hasi
z zadowoleniem i oczywiÊcie czarujàcym uÊmiechem przyj´∏a
99
rol´ wró˝ki. Mati jako dziewczyna mia∏ znaleêç swojego wybraƒca spoÊród trzech poprzebieranych dziewczyn. Rozdane
zosta∏y równie˝ pozosta∏e role. Witek postanowi∏ zostaç
kamerzystà, a Su mia∏a poprowadziç trio raperów taƒczàcych
w tle w czasie przerw i zmian na scenie. Ustalono te˝, ˝e
pozosta∏e osoby utworzà weso∏à publicznoÊç. Po dwóch
tygodniach intensywnych prób odby∏o si´ przedstawienie.
– Witamy paƒstwa w naszym programie Randka w ciem no. – Alek rozpoczà∏ show. – Na poczàtek zapraszam na
scen´ panià Mieczys∏aw´ Lakierek. Mieçka pracuje w firmie
gastronomicznej „Jedz, ile chcesz”.
Na scenie pojawi∏ si´ Mati. Biust mia∏ uformowany
z grejpfrutów, pod sukienkà w kwiatki widaç by∏o poduszki.
Poruszanie si´ utrudnia∏y mu nie tylko poduszki, ale równie˝
ró˝owe lakierowane pantofelki na wysokim obcasie. PublicznoÊç przywita∏a go salwà Êmiechu i ˝ywio∏owà owacjà.
Trzeba przyznaç, ˝e Mati wykaza∏ si´ wielkà odwagà,
wyst´pujàc w ten sposób przed ca∏à szko∏à.
– Miecia jest zwiàzana ze swojà firmà od lat – kontynuowa∏ Alek – co doskonale po niej widaç. Wierzy, ˝e liczba
dziewi´ç przynosi jej szcz´Êcie. Wa˝y 99 kilogramów
i od dwóch dni jest na ostrej diecie, ˝eby nie przekroczyç
stówki. Jej hobby to balet.
Za parawanem wypo˝yczonym z gabinetu lekarskiego
zasiad∏y trzy dziewczyny przebrane za ch∏opaków. Alek
dokona∏ ich prezentacji:
100
– Kandydat numer jeden nazywa si´ Zdzisio Szufelka.
Ma czterdzieÊci jeden lat i mieszka w miejscowoÊci W´giel.
Pracuje w oczyszczalni Êcieków na kierowniczym stanowisku.
Prenumeruje tygodnik Pani domu, a jego marzeniem jest za∏o˝enie w∏asnej grupy wokalnej.
Weronika przebrana za Zdzisia uk∏oni∏a si´ z dziewcz´cà
gracjà, co oczywiÊcie doda∏o m´skiej postaci odpowiedniego
kolorytu. Podajàc r´k´ Alkowi, przedstawi∏a si´:
– Szufelka.
– Szufla. – Alek poda∏ jej r´k´, myÊlàc, ˝e nawiàzuje do
starego przywitania.
– Kandydat numer dwa nazywa si´ Zenio Kissme. Ma
dwadzieÊcia lat. W pe∏ni zas∏uguje na swoje nazwisko, gdy˝
wspaniale ca∏uje. Urodzi∏ si´ w Wàchocku. Z zawodu jest...
przysz∏ym pi∏karzem.
PublicznoÊç przywita∏a Basi´, czyli Zenka, wielkà owacjà.
Zapewne w reakcji na jej topowy strój rapera i ekstrawaganckie adasie na nogach.
– Kandydat numer trzy nazywa si´ Wac∏aw Pude∏ko.
Ma szeÊçdziesiàt dwa lata, pracuje w Okr´gowej Spó∏dzielni
Mleczarskiej w T∏uszczu. W dni wolne od pracy, a ma ich
wiele, jest did˝ejem... w Ciechocinku. Wacek mieszka u mamy
i chcia∏by za∏o˝yç warzywniak.
Na scen´ wesz∏a Klaudia w gustownym berecie. Mia∏a
przyklejone wàsy. PublicznoÊç przywita∏a jà oklaskami.
– Teraz Mieçka zada kandydatom pytania, które pomogà
jej odnaleêç swojego wybraƒca – powiedzia∏ Alek.
101
– Jaki kolor lubisz najbardziej? – zapyta∏a Mieçka.
Odpowiedzi pad∏y szybko, jedna po drugiej.
– Czerwony – odpowiedzia∏ Zdzisio.
– Zielony – odpowiedzia∏ Zenio.
– Niebieski – odpowiedzia∏ Wacek.
– To doprawdy genialne pytanie, przeÊwietlajàce kandydatów na wylot. – Alek zachwyca∏ si´ przebieg∏oÊcià
Mieczys∏awy. – Prosimy o drugie pytanie.
– Podaj dat´ bitwy pod Wiedniem. – Mieçka pomacha∏a
w stron´ pana Kija, robiàc przy tym min´ s∏odkiej idiotki.
– Lizus! – burknà∏ pogardliwie Alek, jednak ju˝ po chwili
prowadzi∏ show z pe∏nym entuzjazmem:
– Ale co na to kandydaci?
Poniewa˝ zapanowa∏a k∏opotliwa cisza, postanowi∏
jà przerwaç.
– Widz´, ˝e z tym pytaniem mogà byç trudnoÊci...
W takiej sytuacji zgodnie z regulaminem wolno wykonaç
telefon do prz y j a c i e l a . – Alek wr´czy∏ Zdzisiowi telefon
komórkowy.
– WyÊl´ raczej SMS-a – powiedzia∏ Zdzisio, po czym
wstuka∏ w klawiatur´ telefonu nast´pujàcy tekst, g∏oÊno
sylabizujàc: „Pa-nie Hen-ry-ku, po-mo-cy, potrze-bu-j´ da-t´
bi-twy pod Wie-dniem”.
Po kilku sekundach w kieszeni pana Kija zadzwoni∏ telefon
komórkowy, oznajmiajàc otrzymanie wiadomoÊci. PublicznoÊç
nagrodzi∏a ten numer salwà Êmiechu i wielkimi oklaskami. Pan
Henryk Kij, Êmiejàc si´ razem z innymi, odpowiedzia∏ na
102
pytanie. Kandydaci natychmiast powiedzieli jeden po drugim.
– 1683.
– 1683.
– 1683.
– Geniusz! – wykrzyknà∏ Alek w stron´ Matiego. – Jeszcze jedno pytanie i b´dzie wiedzia∏a o nich wszystko! Ona jest
po prostu niesamowita!
– Która godzina? – Mieçka zada∏a pytanie przechodzàcemu obok Witkowi, przebranemu za kamerzyst´.
Kandydaci siedzàcy za parawanem odebrali to jako kolejne
pytanie. B∏yskawicznie pad∏y trzy odpowiedzi:
– Pi´tnaÊcie po jedenastej.
– SiedemnaÊcie po jedenastej.
– O kurcz´! Zapomnia∏em zegarka. – Kandydat numer
trzy by∏ bardzo zdenerwowany.
– Ale to nie by∏o moje pytanie! – Miecia próbowa∏a
protestowaç.
– Co za przenikliwoÊç! – Alek ponownie zachwyca∏ si´
kolejnym pytaniem, zupe∏nie ignorujàc protesty Mieczys∏awy.
– Podsumujmy naszych kandydatów. – Do gry p∏ynnie
w∏àczy∏a si´ wró˝ka. – Kandydat numer jeden, Zdzisio
Szufelka, jest kierownikiem w oczyszczalni Êcieków, kocha
dom, Êpiewanie i kolor czerwony. Jest mistrzem dedukcji (bitwa
pod Wiedniem). Jego ulubionà godzinà jest jedenasta
pi´tnaÊcie...
– Nie trzeba – Mieçka przerwa∏a wró˝ce, podnoszàc r´k´.
– I tak wybieram Zenia, gdy˝ tak jak on lubi´ si´ ca∏owaç.
103
Uwodzicielski uÊmiech spowodowa∏ owacj´ na stojàco.
Kiedy publicznoÊç dochodzi∏a do siebie po kolejnym ataku
Êmiechu, Mati z Basià dali imponujàcy pokaz raperskiego
taƒca. W tle asystowa∏a im Su z trzema kolegami.
¸atwo da∏o si´ przewidzieç, ˝e po tych wyst´pach w klasie
V B przyby∏y cztery osoby: Mieçka, Zdzisio, Zenio i Wacek.
Dopiero po kilku tygodniach powrócili do klasy Mati,
Weronika, Basia i Klaudia.
104
Regu∏a VI, czyli Je˝
Ciesz si´ ˝yciem i Êmiej si´ przy ka˝dej okazji.
Doceniaj nawet drobnostki, które przynoszà radoÊç.
Âmiech, przy jaêƒ i szcz´Êcie sà dobrem nieograniczonym,
czerp wi´c z nich do woli i ciesz si´, gdy robià to inni.
Spraw, by otaczali ci´ przy jaêni ludzie:
jeÊli poznasz kogoÊ mi∏ego, bez wahania powiedz mu
kilka ciep∏ych s∏ów. Pami´taj, ˝e takie chwile
nie trafiajà si´ cz´sto, jeÊli wi´c je przegapisz,
bezpowrotnie stracisz coÊ wspania∏ego.
Je˝ ujawni∏ nam zdumiewajàcy sekret:
uÊmiech jest najpot´˝niejszà bronià czarodzieja.
MyÊlàc o tej Regule wyobraê sobie uÊmiechni´tego je˝yka
zwini´tego w k∏´bek na kszta∏t szóstki
i pami´taj, ˝e jest on symbolem szcz´Êcia.
– I to ju˝ wszystko? – zapyta∏ Alek po przeczytaniu
szóstej Regu∏y.
– W∏aÊnie w tej prostocie zawarte jest jej pi´kno – odpowiedzia∏a Su.
– UÊmiechanie si´ to ˝adna trudnoÊç – odpar∏a Hasi, która
nale˝a∏a do najweselszych w klasie i uÊmiecha∏a si´ dos∏ownie
co kilka minut.
.
Pogodne usposobienie i pozytywne nastawienie do Êwiata jest
przepustkà do szcz´Êliwszego, a w dodatku ∏atwiejszego ˝ycia.
Dzieje si´ tak, poniewa˝ to, co myÊlimy i mówimy, wywo∏uje
przysz∏oÊç, niczym samospe∏niajàca si´ przepowiednia. W ten
sposób ci, którzy do ci´˝kiej pracy potrafili do∏o˝yç wiar´
w pozytywny rozwój wypadków, otrzymujà specjalnà
nagrod´. Tym bardziej jak ognia nale˝y unikaç narzekania,
niezadowolenia i braku wiary, poniewa˝ samospe∏niajàca si´
przepowiednia ma ogromnà si∏´ – zarówno pozytywnà, jak
i negatywnà. Dlatego warto nadawaç zdarzeniom, nawet tym
trudniejszym, pozytywnà energi´.
.
– A jak myÊlisz, dlaczego jesteÊ tak lubiana w klasie?
– zapyta∏ Alek i choç by∏a to najprawdziwsza prawda,
z ust adoratora Hasi zabrzmia∏o to raczej jak kolejny
komplement, a nie powa˝ny g∏os w rozmowie.
– Zgadzam si´ z Alkiem w stu procentach. – Su popar∏a
sugesti´ Alka.
107
Hasi zrobi∏o si´ bardzo mi∏o, nic wi´c dziwnego, ˝e uÊmiechn´∏a si´ po raz kolejny i patrzàc w gór´, doda∏a:
– PomyÊlcie, co oznacza powiedzenie „czarujàcy
uÊmiech”? Nigdy wczeÊniej nie zastanawia∏am si´ nad jego
pochodzeniem, ale czy nie powinniÊmy rozumieç go bardzo
dos∏ownie? Przysz∏o mi teraz do g∏owy, ˝e uÊmiechajàc si´,
rzucamy na kogoÊ czar...
Pozosta∏a trójka przyjació∏ popatrzy∏a na Hasi z du˝ym
uznaniem.
– Zamknijcie na chwil´ oczy i pomyÊlcie sobie „czarujàcy
uÊmiech” – zaproponowa∏ Mati. – No, na co czekacie?
Kiedy otworzyli oczy, doda∏:
– Zwróçcie uwag´, jak pozytywne emocje budzi to wyra˝enie. Czy wiecie, ˝e kiedy mieliÊcie zamkni´te oczy, wasze
twarze rozpromieni∏y si´?
Teraz wyrazy czarodziejskiego uznania ca∏ej trójki przenios∏y si´ z Hasi na Matiego.
– UÊmiechanie si´ do samego siebie to drugi stopieƒ wtajemniczenia – wyzna∏a Su. – Stale nad tym pracuj´. Spróbujcie,
to naprawd´ Êwietna zabawa.
Rozmowa nabra∏a takiego rozp´du, ˝e trudno by∏o nadà˝yç
za szalonymi pomys∏ami, które pojawia∏y si´ wokó∏ zjawiska
uÊmiechu. Po d∏u˝szej chwili refleksji nad rozmaitymi
wypowiadanymi màdroÊciami Su wskaza∏a palcem na kart´
z szóstà Regu∏à.
– Czy wiecie, co wspania∏ego traci si´ bezpowrotnie, gdy
nie okazuje si´ innym ˝yczliwoÊci?
108
Poniewa˝ nikomu nie przychodzi∏a do g∏owy ˝adna
odpowiedê, kontynuowa∏a:
– Szans´ na zdobycie Robina.
– Robina? A co to takiego? – spyta∏ Mati.
– Jest to przezroczysty kryszta∏ek dobrej energii przyjmujàcy rozmaità postaç. Najcz´Êciej spotykany wÊród czarowników jest kryszta∏ górski. Wed∏ug Wielkiej Ksi´gi Czarów
ma przedziwnà moc przyciàgania szcz´Êcia. JeÊli tysiàc razy
oka˝emy ˝yczliwoÊç, a nast´pnie poczujemy si´ dobrym
czarodziejem, wtedy Robin sam nas odnajdzie.
– Teraz to rozumiem, b´dzie co robiç przez najbli˝sze
dziesi´ç lat. – W weso∏ym g∏osie Alka by∏a jednak nuta
rezygnacji.
– Mam dla ciebie dobrà wiadomoÊç. – Su porozumiewawczo mrugn´∏a do Alka. – W szóstej Regule nic nie trzeba
robiç... Po prostu trzeba byç mi∏ym.
– A Robin? – Alek nie dawa∏ za wygranà.
– Przecie˝ mówi∏am, ˝e sam pojawi
si´ w twoim ˝yciu.
– A ty masz ju˝ swojego
Robina? – Mati by∏ bardzo
zainteresowany jego zdobyciem, a na poczàtek chcia∏ go
przynajmniej zobaczyç.
– Jeszcze nie, ale staram si´
bardzo i wiem, ˝e kiedyÊ do mnie
przyjdzie...
109
Ju˝ w ciàgu nast´pnych godzin kilka zdarzeƒ potwierdzi∏o
zadziwiajàcà si∏´ uÊmiechu. Zadzwoni∏ dzwonek na lekcj´
historii. Pan Kij poprosi∏ o wyj´cie karteczek. Po pi´ciu miesiàcach nauki nikt ju˝ si´ nie dziwi∏, ˝e znowu jest kartkówka.
Tym razem nauczyciel zrobi∏ test z królów Polski.
– Dziewi´ç pytaƒ i trzy minuty – powiedzia∏, ods∏aniajàc
pytania napisane na tablicy. A wi´c do dzie∏a.
Mimo ˝e kartkówka by∏a na historii czymÊ zupe∏nie normalnym, kilka osób okazywa∏o oznaki nerwowoÊci. Zupe∏nie jakby
by∏y nieprzygotowane, bo na pewno nikt nie by∏ zaskoczony.
– Jak si´ nazywa∏ ostatni król z Jagiellonów? – zapyta∏
Piotr szeptem, ale chyba odrobin´ za g∏oÊno, poniewa˝ pan Kij
powiedzia∏, wyjmujàc swój ulubiony telefon komórkowy:
– JeÊli ktoÊ chce si´ poddaç, prosz´ oddaç prac´. Rozmawianie jest równoznaczne z nieprzygotowaniem do lekcji.
Spojrza∏ na Piotra, oczekujàc, ˝e ten zrezygnuje.
Piotr uÊmiechnà∏ si´ rozbrajajàco, z nutà przeprosin. Jego
podniesione brwi sugerowa∏y pytanie, czy mimo wszystko
mo˝e pisaç dalej. Sta∏ si´ cud, poniewa˝ pan Kij nie nalega∏ na
oddanie kartki i jak gdyby nigdy nic zabra∏ si´ do pisania
SMS-a.
Natychmiast zapanowa∏a dobrze znana wszystkim „cisza
idealna”, której Stefan tak bardzo zazdroÊci∏ panu Kijowi.
Czasu by∏o tak ma∏o, ˝e nikomu nie przysz∏o do g∏owy ˝artowaç z ulubionego zaj´cia pana Kija. Po chwili w kieszeni
Piotra zabrz´cza∏ telefon komórkowy – przyszed∏ do niego
SMS…
110
„O nie, tylko nie teraz!” – pomyÊla∏ Piotr, ale poniewa˝
i tak napisa∏ ju˝ wszystko, co wiedzia∏, ukradkiem wyjà∏ aparat z kieszeni. Odczyta∏ wiadomoÊç i jego oczy rozszerzy∏y
si´ mniej wi´cej dwukrotnie. TreÊç SMS-a by∏a nast´pujàca:
„Zygmunt II August, do 1572, pozdro, HK”. Spojrza∏ na
pana Kija, a ten, zamykajàc oczy, bardzo wymownie kiwnà∏
g∏owà. Niewiele myÊlàc, Piotr przepisa∏ odpowiedê do swojej
pracy. OczywiÊcie na przerwie opowiedzia∏ ca∏e zdarzenie
kolegom.
– Ale skàd on mia∏ twój numer? – zastanawia∏a si´ g∏oÊno
Weronika.
– Jak to zrobi∏eÊ, ˝e nie musia∏eÊ wyjÊç z klasy? – zapyta∏ a
Klaudia.
– Za∏atwi∏em to czarujàcym uÊmiechem. – Piotr rozbrajajàco si´ uÊmiechnà∏, patrzàc Klaudii g∏´boko w oczy.
Klaudia zaczerwieni∏a si´, poniewa˝ kilka osób jakby na
trzy, cztery powiedzia∏o:
– Uuuu!
I chocia˝ treÊç zawarta w s∏owie „Uuuu” jest pozornie
niewielka, wzmocniona szarmanckim zachowaniem Piotra
zupe∏nie wystarczy∏a, by przekazaç komunikat o szczególnym znaczeniu. Klaudia przystàpi∏a do kontrataku:
– Musi ci´ bardzo lubiç albo nienawidziç – powiedzia∏a
i równie˝ uÊmiechn´∏a si´ w szczególny sposób, patrzàc
Piotrowi g∏´boko w oczy.
– Ja na twoim miejscu mia∏bym si´ na bacznoÊci
– powiedzia∏ Alek.
111
Mo˝na by∏o odnieÊç wra˝enie, ˝e od kilku chwil rozmowa
przesta∏a dotyczyç kartkówki i pana Kija.
– A ja odpisa∏abym, ˝e dzi´kuj´ – powiedzia∏a Su, zaskakujàc wszystkich.
Piotr bez s∏owa wyjà∏ swój telefon i napisa∏ krótkà odpowiedê: „Dzi´ki, pozdro, P”.
„To jest dopiero pokaz Regu∏y Dzia∏ania” – pomyÊla∏a Hasi i bezwiednie pokiwa∏a g∏owà, dajàc tym samym wyraz
uznania dla natychmiastowej reakcji kolegi.
– Fajny goÊç z tego Heƒka – skwitowa∏ zadowolony
z siebie Piotr.
– A teraz powtórz ca∏y materia∏, który by∏ na kartkówce,
i sam zg∏oÊ si´ do odpowiedzi. Wtedy zostaniesz jego prawdziwym kumplem – powiedzia∏a Hasi.
Piotr zmierzy∏ jà zimnym wzrokiem, mru˝àc oczy.
Niemniej kilka dni póêniej podniós∏ r´k´ zaraz na poczàtku
lekcji historii.
– S∏ucham ci´, Piotrze – pan Kij udzieli∏ mu g∏osu.
– Chcia∏bym zg∏osiç si´ z królów Polski. – W g∏osie Piotra
da∏o si´ wyczuç determinacj´.
– Nie przewiduj´ w tej chwili odpytywania z tej cz´Êci
materia∏u – odpowiedzia∏ pan Kij. – JeÊli si´ ich nauczy∏eÊ,
to gratuluj´, ale zrobi∏eÊ to dla siebie.
– Bardzo mi na tym zale˝y – nalega∏ Piotr. – To sprawa
honoru.
– Skoro tak, to s∏ucham. – Pan Kij nagle zmieni∏ zdanie.
Piotr z szybkoÊcià karabinu maszynowego wyrecytowa∏
112
wszystkich królów po kolei, ∏àcznie z datami ich panowania.
Pomyli∏ si´ tylko raz i dosta∏ szóstk´! Pan Kij wykreÊli∏ mu
równie˝ trójk´ z ostatniej kartkówki i doda∏ z uznaniem:
– Pi´knie, Piotrze! Za∏atwi∏eÊ t´ spraw´ w naprawd´
dobrym stylu.
Od tego dnia Piotr i pan Kij zostali, Êmia∏o mo˝na to powiedzieç, przyjació∏mi. Oceny Piotra stawa∏y si´ coraz lepsze
i trudno dziÊ stwierdziç, czy pan Kij go faworyzowa∏, czy te˝
Piotr uczy∏ si´ wi´cej. A mo˝e i jedno, i drugie po trochu...
Czego dowiedzieliÊmy si´ w lutym...
1. Szczery uÊmiech ma zadziwiajàcà si∏´ rozwiàzywania
wielu problemów. Spróbuj, a zobaczysz jak inni b´dà
poszukiwali twojego towarzystwa.
2. Po stokroç ch´tniej przebywamy z ludêmi mi∏ymi i pogodnymi, ale nie dla wszystkich jest to oczywiste.
3. Spraw, by otaczali ci´ mili ludzie.
4. Istnieje drugi stopieƒ wtajemniczenia pot´gi uÊmiechu, który
daje niezwyk∏à moc. Osiàgasz go gdy cieszysz si´ szcz´Êciem i radoÊcià innych.
5. Regu∏a Je˝yka: uÊmiech jest najpot´˝niejszà bronià czarodzieja, w∏adaj nim jak ró˝d˝kà. Âmiej si´ i uÊmiechaj przy
ka˝dej okazji, rozmawiajàc z innymi, gdy spotka ci´ lub
przypomnisz sobie coÊ mi∏ego, a nawet bez okazji, po prostu
uÊmiechaj si´ do siebie.
113
Marzec, wyprawa do krainy snów
Eliksir spe∏nienia
Zaraz po lekcji Alek podszed∏ do Su.
– Wiesz co, Su, ty to masz prawdziwy talent do angielskiego.
– MyÊl´, ˝e wszyscy mamy mniej wi´cej taki sam talent
nie tylko do angielskiego, lecz tak˝e do innych przedmiotów
– odpar∏a Su.
– W takim razie jak wyt∏umaczysz to, ˝e dostajesz ostatnio same piàtki i szóstki, a na poczàtku roku nawet nie potrafi∏aÊ si´ przedstawiç. Nie powiesz mi chyba, ˝e czarujesz?
– OczywiÊcie, ˝e czaruj´. Pos∏uchaj, jak wyt∏umaczy∏
mi to mój tata. Ile godzin potrzeba, ˝eby nauczyç si´ angielskiego?
– A skàd ja mam wiedzieç, pewnie z tysiàc.
– Niech b´dzie tysiàc, a ile to b´dzie lat?
– Noo… – zastanawia∏ si´ g∏oÊno Alek – ucz´ si´ dwie
godziny w tygodniu, a wi´c oko∏o... dziesi´ciu lat.
– Ja ucz´ si´ codziennie przez dwie godziny. Pracuj´ siedem
razy wi´cej od ciebie i wyglàda to tak, jakbym uczy∏a si´
siedem razy szybciej. Dzi´ki za komplement, ale moim zdaniem
talent do j´zyków obcych ma te˝ inne oblicze.
– CoÊ w tym jest, ale ja i tak wiem swoje – odpar∏ Alek.
114
– Spróbuj z dowolnym przedmiotem, a sam si´ przekonasz.
A mo˝e jakieÊ ma∏e zakl´cie... – zapyta∏a zaczepnie.
– O nie! Tylko nie to. – Alek podniós∏ r´ce do góry. – Stanowczo protestuj´.
Hasi i Su wraca∏y do domu przez park, tà samà drogà co
kiedyÊ w paêdzierniku.
– Jak ci idzie odchudzanie? – zapyta∏a nagle Su.
– Czemu pytasz? – Hasi by∏a zupe∏nie zaskoczona.
– W∏aÊnie przypomnia∏o mi si´, jak wraca∏yÊmy t´dy ze
szko∏y. Nasza rozmowa sprzed kilku miesi´cy stan´∏a mi teraz
przed oczami, jakby to by∏o przed chwilà – odpowiedzia∏a Su.
– W∏aÊciwie to ju˝ dawno o niej zapomnia∏am. – Hasi nie
bardzo wiedzia∏a, co odpowiedzieç. – Pami´tam, jak mi
poradzi∏aÊ, ˝eby nie jeÊç wieczorem.
Dziewczyny popatrzy∏y na siebie.
– No i przesta∏am podjadaç, jem tylko wtedy, kiedy jestem
naprawd´ g∏odna.
– Wiesz, rozpoczynanie jedzenia z uczuciem g∏odu dzia∏a
jak najlepsza prz y p r a w a – powiedzia∏a Su. – Wszystko
lepiej smakuje.
Nagle jakby spod ziemi pojawi∏ si´ ko∏o nich Mati. G∏adko
przy∏àczy∏ si´ do rozmowy, musia∏ wi´c us∏yszeç przynajmniej ostatnie zdanie.
– Co wam tak smakuje? – zapyta∏.
Hasi zaczerwieni∏a si´, poniewa˝ nie wiedzia∏a, od którego
momentu Mati s∏ysza∏ ich rozmow´, ale nie straci∏a zimnej
krwi i odpowiedzia∏a pewnym g∏osem:
115
– Nie s∏ysza∏eÊ? Wszystko, byle dobrze przyprawione.
– Co wy wiecie o jedzeniu i smako∏ykach? – odpowiedzia∏
Mati z drwinà w g∏osie.
– A ty jakim prawem wypowiadasz si´ o tym, co nam smakuje? A mo˝e jesteÊ znanym smakoszem? – Hasi postanowi∏a
broniç swojej niezale˝noÊci.
– Raczej nieznanym, za to utalentowanym ˝ar∏oczkiem.
Ups, chcia∏am raczej powiedzieç, smakoszkiem – powiedzia∏a,
chichoczàc, Su.
– Takim prawem, ˝e kiedy najzgrabniejsze dziewczyny
w klasie rozmawiajà o smako∏ykach, to chce mi si´ Êmiaç,
pewnie ca∏ymi dniami g∏odujecie? – Mati nie przeczuwa∏
nawet, jak bardzo jego uwaga jest na czasie.
– Wiesz, Mati, potrafisz byç naprawd´ mi∏y. – Su nagle
zmieni∏a ton i pos∏a∏a mu czarujàcy uÊmiech.
Mati by∏ zupe∏nie zdezorientowany. „Rozmawiajà o jedzeniu, najpierw sà zaczepne, a zaraz potem milutkie – no i jak
tu zrozumieç kobiety” – pomyÊla∏. Poniewa˝ jednak rozmowa
posz∏a w dobrà stron´, zaproponowa∏:
– A mo˝e pozwolicie zaprosiç si´ dzisiaj do kina?
– Na film czy do kina? – figlarnie zapyta∏a Hasi.
– W∏aÊciwie to do kina. Chyba ˝e b´dà grali coÊ fajnego,
to wtedy przy okazji tak˝e na film.
– Skoro tak, to musimy zabraç ze sobà Alka – stwierdzi∏a
Hasi.
I tak, zupe∏nie przypadkiem, czwórka czarodziejów trafi∏a
na Forresta Gumpa.
116
Po seansie rozgorza∏a dyskusja na temat filmu.
– Forrest by∏ rewelacyjny – zaczà∏ Alek. – Bieganie, futbol,
tenis sto∏owy: czegokolwiek si´ dotknà∏, stawa∏ si´ mistrzem.
– JeÊli ju˝ coÊ zaczyna∏, to szed∏ na ca∏oÊç – doda∏a Su.
– W∏aÊnie. Pami´tacie ten tekst: „Odtàd, jak gdzieÊ
szed∏em, to bieg∏em”? – podchwyci∏a Hasi.
– To jest bardzo czarodziejski film – wtràci∏a Su.
– Ale przecie˝ nie ma tam ani jednego s∏owa o czarach
– zauwa˝y∏ Alek. – Wszystko jest supernormalne.
– Oprócz tego, ˝e przeci´tny cz∏owiek osiàga niezwyk∏e
wyniki w tak wielu dziedzinach. Przecie˝ to sà w∏aÊnie
czary. Czy zauwa˝yliÊcie, jak to si´ dzia∏o...
– JeÊli mu na czymÊ zale˝a∏o, bez reszty poÊwi´ca∏ tej sprawie ca∏à swojà uwag´ – zauwa˝y∏a Hasi.
– ¸atwo mówiç, on nie mia∏ tylu obowiàzków co my – zaprotestowa∏ Alek.
– On te˝ chodzi∏ do szko∏y. – W∏àczy∏ si´ Mati. – Moim
zdaniem jest to sprawa wyboru tego, co jest wa˝ne w ˝yciu.
.
Ka˝dy czarodziej ma niezwyk∏à moc osiàgania zadziwiajàcych sukcesów w swojej ulubionej dziedzinie. Dzieje si´ tak
wskutek bezgranicznego poÊwi´cenia uwagi i czasu. Inne
sprawy usuwajà si´ wtedy na bok, stajà si´ bez znaczenia, ale
to jest w∏aÊnie klucz do powodzenia. Nic nie daje tyle radoÊci
co osiàganie sukcesów w dziedzinie, która jest naszà pasjà.
.
117
– Pos∏uchajcie fragmentu poematu sprzed stu pi´çdziesi´ciu
lat – Su mówi∏a z blaskiem w oczach:
„Rzecze m´drzec: By zwyci´stwa idei nie zgubiç,
Wprzódy trzeba w sercu, w myÊlach jà ho∏ubiç!
I by spraw najwa˝niejszych wprost ogarnàç ca∏oÊç,
Trzeba skupiç si´ na nich przez czynów wytrwa∏oÊç.
Kto tej cnoty nie posiad∏ – odró˝niç nie umie
Rzeczy wa˝nych od pilnych w dziennych zaj´ç t∏umie
I swà zr´cznoÊç na sprawy b∏ahe zacznie trwoniç,
Zamiast tego, co Êwi´te, swym or´˝em broniç.
ZaÊ wytrwa∏oÊç w dzia∏aniu dla ka˝dej roboty
To czyny zamyÊlone spe∏niç co do joty.
Bo kto w pó∏ drogi staje, szukajàc przyczyny
Swej pora˝ki – tego zaw˝dy minà wawrzyny!”.
– Fajny ten poemat. – Powiedzia∏a Hasi. – Kto go
napisa∏?
– Czarodziej wielkiego serca: Jacenty D˝akusis. Urodzi∏
si´ 15 kwietnia 1852 roku, a wi´c dok∏adnie 400 lat po narodzinach Leonarda da Vinci! Czarodziej ten obdarzony by∏
niezwyk∏ym talentem w tak wielu dziedzinach, ˝e profesor
Lonfia, który by∏ zresztà jego uczniem, jest przekonany,
˝e istnieje pewien magiczny zwiàzek pomi´dzy Jacentym
i Leonardem.
118
– Wyglàda na to, ˝e zasady skutecznoÊci dzia∏ania sà
znane od dawna. – Mati by∏ zamyÊlony. – Daj nam siódmà
Regu∏´, Su. Mam przeczucie, ˝e ca∏a nasza rozmowa, a potem
ten film, majà swoje zakoƒczenie.
– ¸aaau, jestem pod wra˝eniem – powiedzia∏a Su, uwa˝nie przyglàdajàc si´ Matiemu.
Z iskierkami w oczach Su wyj´∏a znanà ju˝ wszystkim
po˝ó∏k∏à kartk´ z kolejnà Regu∏à Wielkiej Ksi´gi Czarów.
119
Regu∏a VII, czyli Tydzieƒ
Codzienna systematycznoÊç
jest dla czarodzieja jak wiatr dla ˝aglowca.
Jest to wielkie wyzwanie,
z którym koniecznie nale˝y sobie poradziç.
W pokonaniu w∏asnych przyzwyczajeƒ i lenistwa,
pomogà ci twoje marzenia,
które niczym cudowny eliksir sprawià,
˝e trud codziennej pracy stanie si´ przy jemnoÊcià.
Spróbuj odnaleêç radoÊç
w spe∏nianiu ka˝dego podj´tego zadania.
Jedyna droga do pami´tania tej Regu∏y
wiedzie przez codziennoÊç,
a wi´c bezwarunkowo dzia∏aj przez siedem dni w tygodniu.
– Siódma Regu∏a jest cz´sto nazywana Eliksirem Spe∏nienia – tajemniczo szepn´∏a Su – chocia˝ niektórzy nie zgadzajà si´ z takim okreÊleniem.
– Dosyç to skomplikowane – powiedzia∏ Alek. – MyÊl´,
˝e to najtrudniejsza jak do tej pory Regu∏a.
– Wbrew pozorom sama Regu∏a nie jest skomplikowana.
Mówi, by po prostu dzia∏aç – odpar∏a Su. – PomyÊlcie,
ile osób mówi o czymÊ i nic nie robi, by to zrealizowaç.
– Albo zniech´cajà si´ po pierwszej nieudanej próbie
– doda∏a Hasi.
.
Najprostszà drogà do osiàgania rezultatów jest systematyczne powtarzanie. JeÊli na poczàtku coÊ nie wychodzi, to
nieudane próby sà êród∏em cennych doÊwiadczeƒ. Jednak najtrudniej polubiç codziennà prac´ nad czymÊ, co niekoniecznie
od razu sprawia nam przyjemnoÊç.
.
Nast´pnego dnia rano, jeszcze przed lekcjami, do trójki
przyjació∏ siedzàcych na parapecie przed klasà do∏àczy∏
Mati i ju˝ z daleka zawo∏a∏:
– Zgadnijcie, co mi si´ dzisiaj Êni∏o?
– Niezwykle ciekawe pytanie. – Hasi zachichota∏a,
poniewa˝ odgadni´cie treÊci snu Matiego by∏o praktycznie
niemo˝liwe.
– Bez telefonu do przyjaciela nie damy rady – doda∏ Alek.
Su przyglàda∏a si´ z uwagà Matiemu i nagle wypali∏a:
122
– Âni∏o ci si´, ˝e lata∏eÊ.
– Skàd wiesz? – Mati nie móg∏ ukryç swojego zdumienia.
Alek i Hasi a˝ wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia.
– Wiem i ju˝. Kilka razy mówi∏eÊ, ˝e chcia∏byÊ lataç,
a teraz wyglàdasz dok∏adnie tak, jakbyÊ sobie polata∏.
Hasi i Alek zacz´li si´ Êmiaç.
– Latajàcy Mati? – Hasi
unios∏a brwi.
– By∏eÊ pasa˝erski czy
transportowy? – zapyta∏ Alek.
– Widz´, ˝e dobre humory
was nie opuszczajà, ale dlaczego moim kosztem? Protestuj´.
Mati by∏ poirytowany.
– Zgoda. – Alek przyjà∏ protest.
– Opowiedz coÊ wi´cej o tym Ênie. – Hasi przerwa∏a d∏u˝szà chwil´ milczenia.
– Lata∏em wysoko nad drzewami jak ptak. Wcale si´ nie
ba∏em wysokoÊci, mówi´ wam, by∏o odlotowo!
– Wróbel! – Alek rzuci∏ to jak przezwisko i wszyscy zacz´li rechotaç.
– Ciekawe, co to mo˝e oznaczaç? – zastanawia∏ si´ Mati.
.
Nad znaczeniem snów od stuleci rozmyÊlajà m´drcy ca∏ego
Êwiata. Tymczasem sen jest tylko nieskr´powanym stanem
naszej podÊwiadomoÊci, w którym uzyskuje si´ niezwyk∏à
123
jasnoÊç widzenia spraw duchowych, a nawet przysz∏oÊci.
Czarodzieje korzystajà ze snów jak z ksi´gi màdroÊci, w której mo˝na znaleêç odpowiedzi na wiele pytaƒ. Trzeba jednak
pami´taç, ˝e rozumienie snów jest sztukà rozmowy w nowym
j´zyku, którego nale˝y si´ nauczyç.
.
– A co ci przysz∏o do g∏owy, kiedy si´ obudzi∏eÊ? – zapyta∏a Su.
– Tylko tyle, ˝e by∏o bardzo fajnie.
– A o czym myÊla∏eÊ przed snem? – Su by∏a wyjàtkowo
dociekliwa.
– Czemu tak si´ dopytujesz? – zapyta∏a Hasi.
– Poniewa˝ cz´sto rozmawiam ze swoimi snami – po raz
kolejny Su wypali∏a coÊ zaskakujàcego. – Dzia∏a to w bardzo
prosty sposób. Wystarczy przed snem skoncentrowaç si´ na
interesujàcej nas sprawie i poprosiç o porad´.
– Chyba ˝artujesz! – Alek najzwyczajniej nie wierzy∏
w to, co us∏ysza∏.
– Mówi´ zupe∏nie serio. Dobrze mieç przy ∏ó˝ku kartk´
i d∏ugopis, ˝eby zanotowaç treÊç snu natychmiast po przebudzeniu. Po kilku godzinach zapomina si´ szczegó∏y, a czasem
nawet ca∏y sen.
– A jak wyt∏umaczyç sobie treÊç snu? Przecie˝ czasami
to sà kompletne bzdury – zapyta∏ Mati.
– Przede wszystkim nale˝y zadawaç precyzyjne i jednoznaczne pytania, zw∏aszcza na poczàtku.
124
– A to dlaczego? – Hasi, która zawsze szybko wchodzi∏a
w temat, tym razem najwyraêniej czegoÊ nie rozumia∏a.
– Dlatego ˝e aby nauczyç si´ nowego j´zyka podÊwiadomoÊci, najpierw trzeba poznaç znaczenie podstawowych s∏ów,
a raczej snów. Na poczàtku lepiej zadawaç proste pytania.
Dopiero z czasem mo˝na poruszaç sprawy bardziej skomplikowane.
– No ∏adnie, jedno pytanie i jedna odpowiedê zajmujà ca∏à
noc. To jest zabawa na ca∏e ˝ycie! – Alek by∏ niezadowolony.
– To prawda, ˝e troch´ to trwa, ale te˝ nie musisz poznawaç znaczenia tysi´cy snów, wystarczy kilkadziesiàt i te˝ si´
dogadasz. – PewnoÊç g∏osu, jakim mówi∏a Su, by∏a zdumiewajàca.
– Zawsze mo˝esz sobie pomóc na migi – za˝artowa∏a
Hasi.
– Mam propozycj´ – powiedzia∏a Su. – Niech dziÊ wieczorem ka˝dy z nas zada jedno pytanie swoim snom. Jutro
sprawdzimy, jak nam posz∏o.
Pomys∏ eksperymentu zosta∏ przyj´ty entuzjastycznie.
Zresztà odmowa by∏aby bardzo nieczarodziejskim zachowaniem, przecie˝ poprzednia Regu∏a mówi∏a o dzia∏aniu.
Nast´pnego dnia ju˝ od pierwszej lekcji panowa∏o o˝ywienie
wÊród m∏odych czarodziejów. Po samych minach widaç by∏o,
˝e niektórzy mieli coÊ bardzo ciekawego do opowiedzenia.
Jednak rozmowa o snach odby∏a si´ dopiero w czasie d∏ugiej
przerwy Êniadaniowej. Rozpocz´∏a Hasi.
125
– Zapyta∏am sny o jednà osob´, niewa˝ne, jakà. Chcia∏am
si´ dowiedzieç, co ta osoba o mnie myÊli.
„Ciekawe, czy dla wszystkich jest równie oczywiste,
o kogo chodzi” – pomyÊla∏a Su, patrzàc na Hasi, która
w∏aÊnie bardzo delikatnie si´ zarumieni∏a.
– I co powiedzia∏y sny? – Alek nagle si´ o˝ywi∏.
– Âni∏o mi si´, ˝e jestem w staro˝ytnym Egipcie. Spacerowa∏am po bardzo starym mieÊcie z jakimÊ cz∏owiekiem.
Wydaje mi si´, ˝e by∏ moim przewodnikiem. RozmawialiÊmy
z przechodniami. Potem spodoba∏a mi si´ jedna lampa i chcia∏am jà kupiç. By∏a to lampa Alladyna, po rozmowie ze
sprzedawcà kupi∏am jà, chocia˝ ostatecznie wcale za nià nie
zap∏aci∏am. Chyba jà dosta∏am. Potem poszliÊmy pop∏ywaç
w Nilu, ale w rzece by∏y krokodyle i przewodnik zabroni∏ mi
wchodziç do wody. Zacz´∏am pocieraç lamp´, aby wywo∏aç
z niej D˝ina, ˝eby przegoni∏ krokodyle. Zamiast tego znalaz∏am si´ w przepi´knej jaskini, na dnie której znajdowa∏o si´
kryszta∏owo czyste jezioro. Do jaskini przenios∏am si´ sama.
Hasi przerwa∏a swojà opowieÊç. Alek znowu nie móg∏
opanowaç ciekawoÊci i zapyta∏:
– I co by∏o dalej?
– Obudzi∏am si´.
– Powiedz jeszcze, czy by∏o fajnie – poprosi∏a Su.
– A mo˝e si´ ba∏aÊ?
– By∏o super. Stare miasto by∏o jak z bajki, oczywiÊcie ba∏am si´ krokodyli, ale z przewodnikiem czu∏am si´ bezpiecznie.
Co o tym myÊlicie? – Hasi zwróci∏a si´ do przyjació∏.
126
– Przygoda... mi∏a... towarzyszy ci przewodnik, czujesz
si´ z nim bezpieczna. To jest osoba, o którà zapyta∏aÊ sny.
To dobry sen. Jestem przekonany, ˝e ta osoba bardzo ci´ lubi
– rozpoczà∏ Mati.
– To nie by∏a ta osoba – powiedzia∏a, uÊmiechajàc si´,
Hasi.
– Sny mówià j´zykiem symboli. Osoba, o którà zapyta∏aÊ,
mog∏a pojawiç si´ pod innà postacià. Wydaje mi si´, ˝e to
jednak by∏ on – powiedzia∏a Su.
– A co z krokodylami? – zastanawia∏ si´ Mati. – Nie
pozwoli∏ ci wejÊç do wody... Wi´c troszczy si´ o twoje bezpieczeƒstwo.
– Pozostaje jeszcze lampa. To, ˝e jà dosta∏aÊ, jest znacznie
lepsze, ni˝ gdybyÊ jà kupi∏a. To, co czuje do ciebie ta osoba,
jest podarunkiem.
– A dlaczego potem znalaz∏am si´ sama w jaskini?
– spyta∏a Hasi.
– To mo˝e znaczyç, ˝e wasze drogi w koƒcu si´ rozejdà.
Ciekawe, ˝e przez ca∏y czas rozszyfrowywania snu Hasi
Alek nie odezwa∏ si´ ani jednym s∏owem. Dopiero kiedy
przysz∏a jego kolej, powiedzia∏:
– Zapyta∏em, czy mam rower.
– A nie jesteÊ tego pewny? – Su popatrzy∏a na niego
ze zdziwieniem.
– OczywiÊcie, ˝e jestem. Chcia∏em nauczyç si´ s∏owa „tak”.
– I co ci si´ przyÊni∏o?
– Nic.
127
– W∏aÊciwie to nie jestem tym zdziwiona – powiedzia∏a
Su. – Nauka j´zyka snów nie polega na poznawaniu poszczególnych s∏ów, lecz na sztuce interpretacji. Jest dla mnie naturalne, ˝e nie dosta∏eÊ odpowiedzi na tak postawione pytanie.
– U mnie sprawa by∏a prosta – w∏àczy∏ si´ Mati.
– Zapyta∏em, jak mi pójdzie najbli˝sza klasówka z matmy.
– To chyba niew∏aÊciwe pytanie – od razu wtràci∏a si´ Su
– bo co to znaczy dobrze, a co êle. Trudno b´dzie zinterpretowaç odpowiedê. Ale mów, co by∏o dalej.
– Âni∏o mi si´, ˝e zbieram grzyby.
– W marcu? – zdziwi∏ si´ Alek.
– Nie, by∏a jesieƒ. By∏em z rodzicami na grzybobraniu,
jak co roku. ChodziliÊmy po lesie, ale grzybów by∏o ma∏o.
No i kiedy znalaz∏em pi´knego prawdziwka, mama zacz´∏a
potrzàsaç mojà r´kà, mówiàc: „Mati, pobudka! Czas wstawaç
do szko∏y”.
Wszyscy wybuchn´li Êmiechem.
– Ale mam nadziej´, ˝e po przebudzeniu trzyma∏eÊ w r´ku
prawdziwka – rechota∏ Alek.
– A ˝ebyÊ wiedzia∏, ˝e jeszcze czu∏em, jak go trzymam.
Natomiast zupe∏nie nie rozumiem, jak sen odpowiedzia∏ na
moje pytanie.
– Wydaje mi si´, ˝e pójdzie ci s∏abo – powiedzia∏a Hasi,
kiedy usta∏y Êmiechy. – Ale pa∏y nie dostaniesz, poniewa˝
uratuje ci´ prawdziwek, rozwià˝esz najtrudniejsze zadanie.
Su potakujàco pokiwa∏a g∏owà, a po chwili zapyta∏a:
– Ile mia∏eÊ grzybów w koszyku?
128
– Ma∏o, w∏aÊciwie to nie wiem.
– A wi´c b´dzie trója, co wy na to? – Su spojrza∏a na
Hasi i Alka, jakby w∏aÊnie wystawia∏a Matiemu ocen´.
– Tak – zgodzi∏ si´ Alek – na czwórk´ trzeba chocia˝ kilka podgrzybków.
– To wcale nie jest Êmieszne – zaprotestowa∏ Mati, który
jako jedyny zachowa∏ powag´.
Popatrzyli na Su, przysz∏a jej kolej.
– Chcia∏am si´ dowiedzieç, czy zostaniecie czarodziejami.
Odpowiedê by∏a bardzo dziwna. Âni∏o mi si´, ˝e jestem
w szkole stepowania. Przez ca∏y czas widz´ swoje nogi
i chocia˝ taƒczy mi si´ ca∏kiem dobrze, co i rusz myl´ prawà
nog´. Próbuj´ wi´c si´ na niej skupiç. KtoÊ przyglàda
mi si´ z boku. Nie widz´ tej osoby, ale jest to
ch∏opak. To wszystko. Co o tym sàdzicie?
– Nauka stepowania, a wi´c zajmujesz
si´ czymÊ dla ciebie nowym – pierwszy
odezwa∏ si´ Alek. – Lubisz taƒczyç,
wi´c wydaje mi si´, ˝e otrzyma∏aÊ dobrà
wiadomoÊç.
– A co z tym ch∏opakiem, który si´
przyglàda? – zapyta∏a Su.
– Nie taƒczy, lecz stoi z boku, a wi´c
nie zostanie czarodziejem – z prostotà odpowiedzia∏ Alek.
Su spojrza∏a na niego przymru˝onymi oczami. „Odezwa∏
si´ Alek, a wi´c to on mi si´ przyglàda∏...” – pomyÊla∏a.
129
Postanowi∏a jednak, ˝e nie podzieli si´ tymi spostrze˝eniami
z przyjació∏mi. Uzna∏a, ˝e jest to wiadomoÊç przeznaczona
tylko dla niej. Poza tym mog∏a si´ przecie˝ myliç…
– Tylko dlaczego jedna noga radzi sobie lepiej ni˝ druga?
– zastanawia∏a si´ Hasi. – Mam! Ka˝da noga to jedno z nas!
Czyli jedno z nas szybciej si´ uczy!
– Rano sama zastanawia∏am si´ nad znaczeniem tego
snu i dosz∏am do podobnych wniosków. Jakim cudem rozszyfrowaliÊcie to tak szybko?
Po minach trójki przyjació∏ widaç by∏o, ˝e sà dumni ze
swoich osiàgni´ç.
– Zastanawiam si´, na ile nasze interpretacje sà prawdziwe, przecie˝ moglibyÊmy wymyÊliç mnóstwo innych
pomys∏ów – powiedzia∏ Mati.
– Ale jednak nadaliÊmy im dok∏adnie jedno znaczenie.
I to jest pi´kne w tej zabawie. Zobaczymy, co dostaniesz
z klasówki z matmy.
– Sam jestem bardzo ciekaw – odpowiedzia∏ Mati. – Tymczasem zapewne zainteresuje was fakt, ˝e wczoraj skasowa∏em
ze swojego komputera wszystkie gry zr´cznoÊciowe. Mój tata
myÊla∏, ˝e coÊ mi si´ sta∏o, a ja zrobi∏em to na luzie! Pe∏en
spokój, zero emocji...
– Czarownice popatrzy∏y na siebie porozumiewawczo, natomiast Alek by∏ totalnie zaskoczony. Da∏ temu wyraz, pytajàc:
– Czy to znaczy, ˝e nie b´dziemy ju˝ razem grali?
Mati wzruszy∏ ramionami i zanim zdà˝y∏ odpowiedzieç,
zadzwoni∏ dzwonek na lekcj´.
130
Czego dowiedzieliÊmy si´ w marcu...
1. „Wytrwa∏oÊç” jest od wieków przedmiotem rozwa˝aƒ
czarodziejów. To ona jest podstawà skutecznoÊci, czasami
nazywana jest równie˝ Eliksirem Spe∏nienia.
2. Sny potrafià odpowiedzieç na ró˝ne pytania. Uczàc si´ ich
interpretacji, nie martw si´ zbytnio o jej poprawnoÊç.
3. Praca nad czymÊ, co lubimy, jest êród∏em nie tylko
spe∏nienia, ale równie˝ szcz´Êcia.
4. Regu∏a Tygodnia mówi o wytrwa∏oÊci i codziennym dzia∏aniu. JeÊli ci na czymÊ zale˝y, ka˝dego dnia zrób coÊ, co
przybli˝y ci´ do celu. Popatrz, co osiàgnà∏eÊ po tygodniu
albo po miesiàcu, efekty b´dà rewelacyjne.
131
Kwiecieƒ, wycieczka klasowa
Czarodzieje mogà wszystko
Od dawna planowana by∏a wycieczka klasowa.
Im bardziej zbli˝a∏ si´ termin wyjazdu, tym wi´ksze emocje panowa∏y wÊród uczniów. W nadziei na ∏adnà pogod´ wybrano
ostatni tydzieƒ kwietnia. Autokar przyjecha∏ bardzo wczeÊnie
rano, dlatego wszyscy byli zaspani, równie˝ odprowadzajàcy
rodzice. Mimo to czu∏o si´ wyjàtkowà atmosfer´. W powietrzu
unosi∏o si´ coÊ niewidzialnego, co sprawia∏o, ˝e panowa∏ stan
o˝ywienia, a mo˝e nawet podekscytowania. M∏odzie˝
po˝egna∏a si´ z rodzicami i autokar ruszy∏. W czasie podró˝y
czwórka przyjació∏ kontynuowa∏a rozwa˝ania na temat
znaczenia snów.
– Wczoraj zapyta∏am sny, czy zostan´ czarownicà
– powiedzia∏a Hasi. – Nie zgadniecie, co mi si´ przyÊni∏o.
Otó˝ zamiata∏am liÊcie na chodniku przed naszà szko∏à,
oczywiÊcie miot∏à!
– Sens snu jest dla mnie tak oczywisty – powiedzia∏
Alek – ˝e wyra˝a chyba bardziej twoje pragnienia ni˝ przysz∏oÊç.
– A moim zdaniem najzwyczajniej w Êwiecie oznacza
„tak” – odpar∏ Mati.
132
Jeszcze przed porà obiadowà autokar dotar∏ na miejsce,
do starej leÊniczówki w sercu puszczy. Zaplanowane zosta∏y
trzy wyprawy: na stanowisko ˝erowania ˝ubrów, na mokrad∏a z zamiarem oglàdania ptaków i bobrów oraz nocna
wyprawa nastawiona na poznanie ˝ycia puszczy po zmroku,
po∏àczona z zabawà w podchody. Ju˝ pierwszego popo∏udnia
pe∏nym sukcesem zakoƒczy∏a si´ obserwacja ˝ubrów. Zwierz´ta prezentowa∏y si´ niezwykle dostojnie. Ich b∏yszczàca sierÊç
dodawa∏a im królewskiego majestatu. Porusza∏y si´ powoli,
leniwie, jakby nie zauwa˝ajàc grupy m∏odzie˝y. By∏y ogromne, swoim imponujàcym rozmiarem budzi∏y respekt. Wkrótce
sta∏o si´ jasne, ˝e respekt ∏atwo mo˝e przerodziç si´ w strach.
Otó˝ najwi´kszy ˝ubr, zapewne przewodnik stada, zaczà∏
brykaç po polanie. Inne ˝ubry z szacunkiem ust´powa∏y mu
drogi, czemu trudno by∏o si´ dziwiç. LeÊniczy powiedzia∏ póêniej, ˝e ten osobnik wa˝y∏ prawie dziewi´çset kilogramów. Wyglàda∏ jak ma∏a ci´˝arówka. W pewnym momencie skierowa∏
si´ w stron´ grupy i ze zdumiewajàcà ∏atwoÊcià przeskoczy∏
drewniane ogrodzenie wysokoÊci pó∏tora metra, oddzielajàce
zwierz´ta od obserwatorów. W oka mgnieniu znalaz∏ si´
o kilka metrów od nich. Sta∏o si´ to tak nagle, ˝e nikt nie
zdà˝y∏ zareagowaç, a na ucieczk´ by∏o za póêno. Z bliska
wyglàda∏ ju˝ nie jak ci´˝arówka, lecz jak lokomotywa i nikt
nie Êmia∏ si´ poruszyç. LeÊniczy da∏ wyraêny znak, ˝eby
zachowaç spokój. ˚ubr zatrzyma∏ si´ i po chwili namys∏u
powoli podszed∏ do... czwórki m∏odych czarodziejów. Pani
Jagoda, nauczycielka wychowania fizycznego, która sta∏a
133
kilka kroków obok, z przera˝enia zrobi∏a si´ blada jak kartka
w zeszycie od historii. Tymczasem ˝ubr uniós∏ g∏ow´ wysoko,
jakby chcia∏ wskazaç coÊ na niebie. Jak na komend´ Hasi,
Alek i Mati równie˝ zadarli g∏owy. Wyglàda∏o to komicznie
i musia∏o rozbawiç równie˝ ˝ubra. Natomiast Su zacz´∏a si´
uÊmiechaç i wlepi∏a w niego swoje ciemne oczy, kiedy ten
znalaz∏ si´ na wyciàgni´cie r´ki.
– Co mo˝emy dla ciebie zrobiç? – g∏oÊno zapyta∏a Su.
Napi´cie by∏o tak du˝e, ˝e wszyscy spojrzeli najpierw na Su,
a potem na ˝ubra, czekajàc, co odpowie. Dopiero po kilku sekundach sta∏o si´ jasne, ˝e ˝ubr nie zamierza przemówiç
ludzkim g∏osem, natomiast odwzajemni∏ Su spojrzenie, patrzàc
na nià swoimi wielkimi i wilgotnymi oczami. Su nie przestawa∏a si´ uÊmiechaç. Po chwili, która d∏u˝y∏a si´ w nieskoƒczonoÊç, znowu do niego przemówi∏a:
– Dobrze, pójdziemy sobie.
I jak gdyby nigdy nic,
odwróci∏a si´ do klasy i powiedzia∏a bardzo g∏oÊno:
– Wracamy do leÊniczówki. On chce, ˝ebyÊmy sobie
poszli! – Po czym ruszy∏a
w stron´ Êcie˝ki, pozostawiajàc
za sobà wielkie zwierz´, tak
jakby go tam w ogóle nie by∏o.
Zdezorientowana grupa powoli
ruszy∏a za Su, a ˝ubr wróci∏
134
do swojego stada. Ponownie z lekkoÊcià motyla przeskoczy∏
ogrodzenie, jakby mia∏o dwadzieÊcia, a nie sto pi´çdziesiàt
centymetrów.
Pani Jagoda a˝ pokraÊnia∏a, kiedy byli ju˝ bezpieczni.
By daç wyraz odzyskanej pewnoÊci siebie, spyta∏a:
– Czy to by∏ twój znajomy, Su?
– Tak, nazywa si´ Felek.
– Karto – doda∏ Alek.
– S∏ucham? – Pani Jagoda nie zrozumia∏a.
– Karto Felek – wyjaÊni∏a Hasi. – Na imi´ ma Karto,
a na nazwisko Felek.
– Dla przyjació∏ Ziemniaczek – skwitowa∏ Mati. – Rozumie pani, tak nazywali go dawniej, ale biedaczek troszeczk´ wyrós∏.
Przygoda w rezerwacie zakoƒczy∏a si´ ca∏kiem zwyczajnie,
jednak trudno by∏o nie zauwa˝yç, ˝e Su rozmawia∏a
z ˝ubrem. Mati nie potrafi∏ ukryç swojego zafascynowania
i wieczorem zapyta∏ wprost:
– Czy ty naprawd´ z nim rozmawia∏aÊ?
– MyÊl´, ˝e tak – odpowiedzia∏a Su – chocia˝ jak zapewne zauwa˝y∏eÊ, nic do mnie nie powiedzia∏. Mimo to jestem pewna, ˝e zrozumia∏am, o co mu chodzi∏o. Poza tym, uÊmiechajàc
si´, przekazywa∏am mu pozytywne emocje. Zwierz´ta nie znajà naszego j´zyka, ale bez wàtpienia rozumiejà j´zyk emocji.
– No nieêle, zaczynajà si´ prawdziwe czary – powiedzia∏
Alek. – O ile rozumiem, jak przekazywa∏aÊ swoje myÊli, o tyle
zupe∏nie nie czuj´, jak zrozumia∏aÊ, co ˝ubr mówi∏ do ciebie.
135
– ˚ubr nie potrafi mówiç, a ja chcia∏am zrozumieç jego
odczucia. Dlatego musia∏am poczuç to, co on. W pewnym
momencie uÊwiadomi∏am sobie, ˝e przeszkadza mi obecnoÊç naszej
grupy i zrozumia∏am, ˝e to w∏aÊnie czuje w tej chwili ˝ubr.
– Czy to nie jest czasem jakiÊ nowy j´zyk? – zapyta∏a Hasi.
– Cudownie! – krzykn´∏a Su podekscytowana wra˝liwoÊcià i przenikliwoÊcià swojej przyjació∏ki.
– A co w tym cudownego? – zapyta∏ Alek.
– Zacznijmy od tego, ˝e s∏owo „cudownie” ma dla mnie
szczególne znaczenie. U˝ywam go tylko, kiedy dzieje si´ coÊ
wspania∏ego, czarodziejskiego. Hasi w∏aÊnie samodzielnie
odkry∏a czarodziejski j´zyk, czy˝ nie jest to fantastyczne?
.
Dobrze mieç w swoim osobistym s∏owniku kilka czarodziejskich s∏ów. Takich, które wyra˝ajà bardzo silne i pozytywne
emocje. S∏owa takie opisujà stany doskona∏oÊci i pozwalajà
osiàgnàç czarodziejski nastrój. Mo˝na ich u˝ywaç jak zakl´ç,
nale˝y jednak robiç to tylko w wa˝nych sytuacjach, poniewa˝
ka˝de u˝ycie takiego s∏owa nieco os∏abia jego moc.
.
– J´zyk myÊli myczu-paczu-czuczu to j´zyk doÊwiadczonych czarowników – mówi∏a dalej Su.
– Jak, jak? Myczuczupaczuczu? – zapyta∏ Mati.
– Nazwa j´zyka jest bardzo prosta, sk∏ada si´ z trzech
cz´Êci i tak te˝ nale˝y jà wypowiadaç: myczu-paczu-czuczu.
136
Ka˝da cz´Êç ma swoje znaczenie: myÊl´ – czuj´, stàd „myczu”, patrz´ – czuj´, czyli „paczu” oraz „czuczu”…
– Czuj´ – czuj´ – powiedzia∏a Hasi, jakby to by∏o tak
oczywiste, jak pytanie o kolor mleka.
– Co to za j´zyk? Jak si´ go nauczyç? – zapyta∏ Mati.
– Chyba wiem, o co chodzi – wtràci∏a si´ Hasi – czy
znacie metod´ szybkiego czytania?
– Nie – odpowiedzia∏a zgodnie ca∏a trójka.
– W szybkim czytaniu nale˝y uporzàdkowaç rozbiegany
wzrok, który niepotrzebnie wraca do wyrazów ju˝ przeczytanych. Póêniej trzeba nauczyç si´ czytaç ca∏e s∏owo, a nawet
kilka s∏ów, jednym rzutem oka. Chocia˝ zajmuje to u∏amek
sekundy, to staramy si´ „g∏oÊno” przeczytaç to s∏owo w myÊli.
Potrzebujemy wi´c oko∏o sekundy, ˝eby je jakby „wypowiedzieç”. Nale˝y wyzbyç si´ tego nawyku i rozumieç sens
wyrazu bez „wypowiadania” go. To jest chyba esencja paczu.
– Cudownie. – Su przes∏a∏a Hasi pi´kny uÊmiech.
– Kiedy patrzymy na swojà mam´, nie mówimy do siebie
w myÊli „o, moja mama”, po prostu wiemy i czujemy, ˝e to ona.
– Najpierw j´zyk snów, teraz j´zyk „czuczu”, chyba
zostan´ poliglotà – powiedzia∏ Mati.
– Mati, nie rób sobie ˝artów. Chcia∏em ci przypomnieç,
˝e z ostatniej klasówki z matmy dosta∏eÊ trójawk´, dok∏adnie
tak, jak ci si´ przyÊni∏o – powiedzia∏ Alek.
– Za∏o˝´ si´, ˝e w czasie tej wycieczki poznamy ósmà
Regu∏´ – odpowiedzia∏ Mati.
Su wyj´∏a z plecaka kartk´ zapisanà starodawnym pismem.
137
Regu∏a VIII, czyli Sowa
Odkrywaj to, co pozornie wydaje si´ niemo˝liwe.
Dok∏adnie w tym miejscu przebiega
subtelna granica czarodziejskoÊci.
Zacznij od prostego przekazywania myÊli, çwicz intuicj´.
Z czasem odwa˝nie si´gaj dalej, by poznaç granice
swoich mo˝liwoÊci widzenia niewidzialnego.
Jako czarodziej w pewien magiczny sposób
wp∏ywasz na otoczenie i co najwa˝niejsze na to,
co spotka ci´ w przysz∏oÊci.
Pami´taj, ˝e ta Regu∏a przypomina nauk´ latania,
a nikt nie uczy latania lepiej ni˝ sowa,
która ma kszta∏t ósemki.
Drugiego dnia wieczorem rozpocz´∏y si´ podchody. Klasa podzieli∏a si´ na dwa zespo∏y. W grupie uciekajàcych znaleêli si´
Alek i Hasi. WÊród tropicieli byli Mati i Su. Aby nikt si´ nie
zgubi∏, ka˝da z grup dosta∏a przewodnika. Zadaniem uciekajàcych by∏o nie daç si´ dogoniç, schowaç skarb i, rzecz jasna,
zostawiaç za sobà Êlady. Druga grupa mia∏a wyruszyç dwadzieÊcia minut po pierwszej. Aby wygraç, tropiciele powinni
odnaleêç skarb i przybyç na met´ w odst´pie krótszym ni˝
dwadzieÊcia minut po pierwszej grupie. Ustalono te˝, ˝e skarb
mia∏ byç ukryty nie dalej ni˝ dziesi´ç kroków od szlaku. Zaraz
po wyruszeniu pierwszej grupy rozpocz´∏a si´ dyskusja nad niesprawiedliwymi zasadami. Zadanie wydawa∏o si´ niemo˝liwe
do wykonania i kilku tropicieli by∏o bardzo niezadowolonych.
Piotr chcia∏ nawet zrezygnowaç.
– Wracam do leÊniczówki. Nie doÊç, ˝e musimy odnaleêç
skarb, to mamy jeszcze skróciç czas. Przecie˝ tego si´ nie da
zrobiç! Chyba ˝e ktoÊ tu wierzy w cuda.
– Wyluzuj rajtuzy – powiedzia∏a Su. – Sam nocny
spacer po puszczy jest fantastycznà przygodà, a oprócz tego
czekajà nas emocje zwiàzane z szukaniem skarbu. Czym
si´ przejmujesz? Przecie˝ nie walczymy o ˝adnà nagrod´.
Zaraz potem zaproponowa∏a:
– S∏uchajcie, wprowadêmy swoje zasady. JeÊli znajdziemy
skarb i b´dziemy si´ dobrze bawiç, to uznamy, ˝e wygraliÊmy.
Poniewa˝ pomys∏ by∏ dobry, po krótkiej naradzie zosta∏ przyj´ty. Najd∏u˝ej opiera∏ si´ Piotrek, jednak jak czarodziejska
ró˝d˝ka podzia∏a∏a na niego Klaudia, mówiàc s∏odkim g∏osem:
140
– Piotrusiu, zgódê si´ dla mnie.
Zapanowa∏a weso∏a atmosfera. Tropiciele zacz´li opowiadaç
sobie kawa∏y i dowcipne historie. Zabawa tak si´ rozkr´ci∏a,
˝e kiedy przewodnik przypomnia∏, ˝e w∏aÊnie mija dwadzieÊcia minut, Piotr odpar∏:
– Panie Karolu, kilka minut w t´ czy w tamtà nikomu
nie zawadzi, a jeÊli Mieçka Lakierek – tu wskaza∏ na
Matiego – pop∏acze si´ ze Êmiechu, nic nie odbierze nam zwyci´stwa!
Wszyscy gruchn´li Êmiechem, poniewa˝ Mati mia∏ ∏zy
w oczach i rzeczywiÊcie nie móg∏ z∏apaç tchu. Tropiciele
bawili si´ tak dobrze, ˝e wyruszyli w pogoƒ dopiero po
dalszych pi´ciu minutach.
Znaki by∏y bardzo ∏atwe do odnalezienia, by∏y to strza∏ki
lub patyki pouk∏adane na Êcie˝ce. Trzeci napotkany znak mia∏
kszta∏t gwiazdy i ktoÊ zasugerowa∏, ˝e jest to zapewne miejsce,
gdzie ukryto skarb.
– Wydaje mi si´, ˝e to jeszcze nie tu – powiedzia∏a Su.
– Popatrzcie na te wydeptane krzaczki, ktoÊ wchodzi∏
w tym miejscu do lasu – upiera∏a si´ Klaudia, Êwiecàc latarkà.
– To zbyt proste, a poza tym za szybko. Chodêmy dalej.
Mati zgadza∏ si´ z Su.
Grupa ruszy∏a w dalszà drog´. Z przodu biegli Piotr
z Matim, a reszta sprawdza∏a, czy ch∏opcy czegoÊ nie przeoczyli. Gdy zwiadowcy coÊ znajdywali, reszta natychmiast
ich dogania∏a. Kolejny nietypowy znak mia∏ kszta∏t ko∏a.
Grupa zgromadzi∏a si´ wokó∏ patyczków.
141
– Jeszcze nie tu – powiedzia∏a Su po namyÊle. – Ko∏o jest
zbyt mi´kkie. Tak nie oznacza si´ skarbu.
Ruszyli w dalszà drog´. KilkanaÊcie minut póêniej zwiadowcy odnaleêli zwyk∏y krzy˝ zrobiony z wielkich ga∏´zi.
– To mo˝e byç tu – powiedzia∏ Mati.
– Podzielmy si´ na dwie grupy i sprawdêmy obie strony
Êcie˝ki – zaproponowa∏ Piotr.
Tropiciele zacz´li przeszukiwaç zaroÊla. Su cofn´∏a si´ o kilka kroków, zamkn´∏a oczy i wypowiedzia∏a zakl´cie. JakiÊ
wewn´trzny g∏os podpowiedzia∏ jej, by spojrza∏a w gór´. Na
drzewie stojàcym tu˝ przy drodze wisia∏ plecak Hasi, w którym ukryty by∏ skarb. Zrozumia∏a, ˝e w tajemniczy sposób
przyjació∏ka przekaza∏a jej wskazówk´. UÊmiechn´∏a si´,
myÊlàc „dzi´kuj´ ci, Hasi”.
Zawo∏a∏a reszt´ tropicieli, a na
pytanie, jakim cudem znalaz∏a
go tak szybko, odpowiedzia∏a:
– Hasi zostawi∏a mi
jeszcze jeden malutki znak.
Ruszyli w dalszà drog´.
Aby nadrobiç cenny czas, biegli co si∏ w nogach. Na polan´,
na której pali∏o si´ ognisko,
dotarli kilka minut po pierwszej grupie. Weso∏a zabawa na
polanie trwa∏a jeszcze do
póênych godzin.
142
Wycieczka by∏a bardzo udana i pozostawi∏a wiele mi∏ych
wspomnieƒ, jednak trzeba by∏o wracaç. Dwa dni póêniej m∏odszy brat Alka nie przyszed∏ do szko∏y. Chocia˝ by∏ dopiero
koniec kwietnia, KrzyÊ zosta∏ zwolniony z lekcji do koƒca
roku! Okaza∏o si´, ˝e upad∏ na szk∏o i bardzo powa˝nie
rozcià∏ d∏oƒ. Musia∏ zostaç w szpitalu, gdzie czeka∏o go
d∏ugie i bardzo trudne leczenie. Po lekcjach Su zwo∏a∏a nadzwyczajne spotkanie. Zaproponowa∏a, by pomóc w leczeniu
czarami, co wywo∏a∏o nie tylko zdumienie, lecz tak˝e strach.
Nawet Alek mia∏ niewyraênà min´.
– Dla czarodzieja nie ma rzeczy niemo˝liwych – mówi∏a
Su – dlaczego nie mielibyÊmy spróbowaç?
– Robi∏aÊ to ju˝ kiedyÊ? – spyta∏ Alek, który jak zwykle
chcia∏ podejÊç do sprawy rzeczowo.
– Przyznam, ˝e nie. – Su by∏a stropiona, ale po chwili
zastanowienia odzyska∏a zapa∏. – Ciàgle stajemy przed
czarami, z którymi wczeÊniej si´ nie zetkn´liÊmy. Przecie˝ na
tym polega ich istota.
– Sam nie wiem, czy powinniÊmy si´ za to braç – powiedzia∏ Mati w zamyÊleniu. – To ju˝ nie jest zabawa.
– Ja te˝ si´ boj´, ale jestem z Su – zdecydowanie odpar∏a
Hasi.
– Ja ju˝ postanowi∏am – powiedzia∏a Su z determinacjà
w g∏osie. – Najpierw wys∏uchajcie mojej propozycji, a póêniej
podejmiecie decyzj´, czy mi pomo˝ecie.
– Mo˝e poprosimy profesora Lonfi´ o pomoc – zasugerowa∏
Mati, który ciàgle nie wiedzia∏, co zrobiç.
143
– To dotyczy nas, a nie jego – odpar∏a stanowczo Su.
– Jestem pewna, ˝e sami zdzia∏amy tu o wiele wi´cej.
Su opowiedzia∏a, na czym polega jej pomys∏.
– W Êwiecie materialnym pracujà lekarze. My im jedynie
pomo˝emy w Êwiecie duchowym. Musimy wyobraziç sobie,
na czym polega choroba Krzysia, a nast´pnie pokonamy jà
w naszych myÊlach.
Mati i Alek s∏uchali z rosnàcà uwagà. Plan Su wydawa∏
si´ coraz bardziej realny i mniej niebezpieczny, chocia˝ pytaƒ,
które cisn´∏y si´ do g∏owy, wcale nie ubywa∏o.
– Jak tam dotrzemy? – spyta∏a Hasi.
– To jest akurat naj∏atwiejsze – odpowiedzia∏a Su.
– W Êwiecie niematerialnym poruszamy si´ zawsze tak samo,
czyli z pomocà naszych myÊli.
Nast´pnego dnia Su zwo∏a∏a kolejnà narad´.
– Wczoraj zapyta∏am jednak profesora Lonfi´ o porad´
– powiedzia∏a ju˝ na wst´pie. – Odpowiedzia∏ mi natychmiast, ale bardzo krótko: „PowinniÊcie spotkaç si´ z chorym
kolegà. Nie mo˝na pomóc komuÊ, kto tego nie chce. Brat Alka
powinien razem z wami walczyç z chorobà”.
Ca∏a czwórka odwiedzi∏a Krzysia w szpitalu. By∏ prz y g n ´biony, ale ucieszy∏ si´ z wizyty. Bardzo lubi∏ najbli˝szych
przyjació∏ Alka, gdy˝ cz´sto wspólnie sp´dzali czas. Taƒczy∏
te˝ w szkolnym klubie. Kiedy Hasi przedstawi∏a mu plan „czarodziejskiej” pomocy, by∏ zdumiony. MyÊla∏, ˝e to ˝art. Dopiero skupione twarze wszystkich, z Alkiem na czele, uzmys∏owi∏y mu, ˝e propozycja jest zupe∏nie serio, i zgodzi∏ si´.
144
Codziennie wieczorem, punktualnie o ósmej, ka˝dy
z czarodziejów mia∏ usiàÊç wygodnie w fotelu, zamknàç oczy
i jak duch wejÊç w chore miejsce. W wyobraêni mieli ∏àczyç
uszkodzone tkanki, regenerowaç je i przywróciç pe∏nà sprawnoÊç ruchowà skaleczonej d∏oni. Alek mia∏ siedzieç z bratem
i byç, jak to nazwali, wzmacniaczem pomocy. KrzyÊ zgodzi∏
si´ nastawiç pozytywnie oraz wyobra˝aç sobie, ˝e znowu gra
na fortepianie i chodzi na swój ulubiony basen. Mia∏ ponadto
dobrze si´ od˝ywiaç, du˝o spaç i przyjmowaç lekarstwa
wed∏ug zaleceƒ lekarza.* Poniewa˝ sprawa by∏a delikatnej
natury, czarodzieje postanowili utrzymaç ca∏e przedsi´wzi´cie
w Êcis∏ej tajemnicy. Do sekretu dopuszczona by∏a jedynie
mama Alka, której Hasi wszystko wyt∏umaczy∏a. Pokiwa∏a
g∏owà na takà dziecinad´, ale by∏a wzruszona okazanà
˝yczliwoÊcià.
Przez pierwsze trzy dni w∏aÊciwie nic si´ nie dzia∏o.
Su przekonywa∏a, ˝e potrzeba cierpliwoÊci. Czwartego dnia
KrzyÊ wróci∏ ze szpitala do domu. W czasie sesji w chorych
d∏oniach pojawi∏o si´ mrowienie oraz fale ciep∏a. Ch∏opiec
na poczàtku si´ przestraszy∏, ale poniewa˝ ból by∏ coraz
mniejszy, polubi∏ te çwiczenia. Po dwóch tygodniach w czasie
czarodziejskiej sesji brat Alka zaczà∏ bezwiednie b´bniç
palcami po stole. Po miesiàcu podczas kontroli w szpitalu
lekarz powiedzia∏, ˝e to najszybsze wyzdrowienie, jakie
kiedykolwiek widzia∏. By∏ tak zdumiony, ˝e przeprowadzi∏
dodatkowe badanie. Okaza∏o si´, ˝e r´ce sà zdrowe...
* Czary pomagajà w leczeniu ludzi. Jednà z metod czarodziejskiego wspierania chorych w leczeniu
jest metoda Silvy, która pos∏u˝y∏a za pierwowzór opisanego tu wydarzenia.
145
Brat Alka móg∏ wróciç do szko∏y. Dopiero wtedy mama Alka
zorientowa∏a si´, ˝e wydarzy∏o si´ coÊ niezwyk∏ego. Poniewa˝
by∏a przekonana, ˝e sprawcà cudownego wyleczenia jest
Hasi, wr´czy∏a jej ma∏y wisiorek z kryszta∏u górskiego.
– Hasi, chcia∏am ci bardzo podzi´kowaç za pomoc
w leczeniu Krzysia – powiedzia∏a. – MyÊl´, ˝e ten ma∏y
wisiorek ma nadzwyczajnà moc i przynosi szcz´Êcie. JesteÊ
najw∏aÊciwszà osobà, która zas∏uguje, by go nosiç.
– Nie mog´ go przyjàç – odpowiedzia∏a zak∏opotana Hasi.
– By∏am tylkà jednà z kilku osób, które pomaga∏y. Sà inni,
którzy zrobili wi´cej w tej sprawie.
– Chc´, abyÊ nosi∏a go na szcz´Êcie – powiedzia∏a mama
Alka, tak jakby to ostatnie zdanie w ogóle nie pad∏o.
Kiedy Hasi z zak∏opotaniem opowiedzia∏a przyjacio∏om
o spotkaniu i o prezencie, Su by∏a zachwycona. Ze szcz´Êcia
rzuci∏a si´ jej na szyj´.
– Hasi! Odnalaz∏ ci´ twój Robin! – Nie przestawa∏a
skakaç z radoÊci. – B´dziesz czarownicà, czy rozumiesz, co to
znaczy? Hasi, ty ju˝ jesteÊ czarownicà!
Mati i Alek stali jak wryci. Hasi wcale nie wyglàda∏a na
wiedêm´, nie mia∏a ani miot∏y, ani ró˝d˝ki, ani nawet
czarnego kota...
Od tego wydarzenia czwórka przyjació∏ zacz´∏a traktowaç
czary du˝o powa˝niej. Nikt wi´cej nie odwa˝y∏ si´
powiedzieç, ˝e to zabawa. Mo˝na nawet zaryzykowaç
stwierdzenie, ˝e czarodzieje poczuli w sobie tajemnà moc.
146
Czego dowiedzieliÊmy si´ w kwietniu...
1. Warto stworzyç swój osobisty zestaw czarodziejskich s∏ów
o specjalnym znaczeniu. Szczególne emocje, które im
nadasz, b´dà dzia∏aç niczym zakl´cia, wyczarowujàc
mi∏y nastrój równie˝ dla tych, którym ujawnisz ich tajemnicze znaczenie.
2. åwicz przekazywanie myÊli i intuicj´, choç pozornie
wydaje si´ to niemo˝liwe. To pomo˝e ci wp∏ywaç na
otoczenie, ale równie˝ na swojà przysz∏oÊç.
3. Gdy stajesz przed sytuacjà, z którà nie mia∏eÊ wczeÊniej do
czynienia, warto z odwagà stawiç jej czo∏a. Przecie˝
zawsze mo˝na pomóc sobie czarami.
4. Czarodziejskie pomaganie w leczeniu jest mo˝liwe i jest
opisane w metodzie Silvy.
5. Regu∏a Sowy uczy, by nie ograniczaç swoich marzeƒ,
nawet jeÊli wydajà si´ byç poza twoim zasi´giem. Czarujàc
nie planuj „w jaki sposób to zrealizuj´”. Zamiast tego,
skoncentruj si´ na celu, zdaj si´ na intuicj´ i bàdê cierpliwy.
147
Maj, goÊcie w szkole
Jak zostaç dobrym czarodziejem
By∏ pi´kny, ciep∏y majowy dzieƒ. S∏oƒce wspaniale przypieka∏o. Drzewa skàpane w zieleni i w kwiatach bzu pozytywnie nastraja∏y do ˝ycia. Nic wi´c dziwnego, ˝e przerwy
ch´tniej sp´dzano na boisku, gdzie s∏ychaç by∏o du˝o Êmiechu
i krzyków. I chocia˝ jest takie powiedzenie, ˝e ludzie szcz´Êliwi i czarodzieje majà w∏asnà pogod´, widaç by∏o, jak natura
w niewidoczny i wdzi´czny sposób przejmuje kontrol´ nad
zachowaniem ludzi. „Otwarty Klub Taneczny” nie podda∏ si´
próbie czasu. Ze wzgl´du na pi´knà pogod´ zosta∏ przeniesiony
na boisko w pobli˝u sali gimnastycznej. Pani Jagoda sta∏a si´
cichym wielbicielem tancerzy i jak tylko zrobi∏o si´ ciep∏o,
zaproponowa∏a nag∏oÊnienie muzyki przez sprz´t u˝ywany
do szkolnych uroczystoÊci. Na powietrzu taƒczy∏o si´ wspaniale. Na du˝ej przerwie przychodzi∏o prawie pi´çdziesiàt
osób, ale klub liczy∏ zapewne dwa, a mo˝e nawet trzy razy
wi´cej wielbicieli. Najwi´ksi fani taƒca cz´sto wprost nie mogli
si´ doczekaç przerwy. Z drugiej strony wiele osób podejmowa∏o decyzj´ o potaƒczeniu nagle, w jednej chwili. Klub Taneczny by∏ czasami nazywany „U Su”. Wiadomo by∏o, z czyjej
inicjatywy zacz´∏y si´ taƒce. Po pi´ciu miesiàcach codzien-
148
nych çwiczeƒ grupa dosz∏a do perfekcji. Taniec w wykonaniu
uczniów by∏ spontaniczny i nies∏ychanie efektowny. Wynikn´∏o z tego coÊ, co na pewno uczestnicy tamtych zdarzeƒ
pami´tajà do dziÊ.
Pewnego dnia pani dyrektor poprosi∏a Su do swojego gabinetu.
– Su, zwrócono si´ do mnie o zgod´ na sfilmowanie
waszych taƒców. Postanowi∏am zapytaç ciebie o zdanie
– rozpocz´∏a rozmow´.
– By∏oby bardzo mi∏o – odpowiedzia∏a Su z entuzjazmem.
– Zapytam innych, co o tym myÊlà, ale wydaje mi si´, ˝e si´
zgodzà.
– To mi∏o, ˝e pozostawiasz decyzj´ innym – odpar∏a pani
dyrektor.
– Zadecydujà wszyscy, to znaczy ka˝dy o sobie.
– Zapytaj wi´c kolegów, jednak chyba nie doÊç jasno si´
wyrazi∏am. Z proÊbà o sfilmowanie zwróci∏a si´ do nas telewizja. – Pani dyrektor uwa˝nie przyglàda∏a si´ Su.
– Naprawd´? – Su gwa∏townie podnios∏a wzrok. – Czy
to konieczne?
– Decyzja nale˝y do was, musz´ tylko dodaç, ˝e prosili
równie˝ o wywiad z za∏o˝ycielem waszego klubu – powiedzia∏a pani dyrektor, a poniewa˝ Su sta∏a jak wryta, doda∏a:
– Jeszcze raz powtarzam: decyzja nale˝y do was i do za∏o˝ycielki klubu. Obieca∏am im odpowiedê na jutro. OsobiÊcie
uwa˝am, ˝e to dobry pomys∏.
– Za∏o˝ycielka jest bardzo nieÊmia∏a – powiedzia∏a
Su dr˝àcym g∏osem.
149
– Powiedz jej, ˝e kamera telewizyjna wcale nie jest straszna. JeÊli coÊ nie wychodzi, to nagrywa si´ jeszcze raz – uspokaja∏a pani dyrektor.
– Powtórz´ jej – powiedzia∏a Su i w zamyÊleniu wysz∏a
z gabinetu.
Tancerze zareagowali entuzjastycznie, jednog∏oÊnie byli za
wyst´pem w telewizji. Nikt si´ nie przejmowa∏, ˝e coÊ mog∏oby
si´ nie udaç. „Po prostu zataƒczymy” – ktoÊ odpowiedzia∏ na
wàtpliwoÊci Su. Jeszcze na tej samej przerwie Su posz∏a do
pani dyrektor z odpowiedzià.
– Zgoda – powiedzia∏a, stojàc w drzwiach gabinetu.
– Bardzo si´ ciesz´.
– Kiedy to b´dzie? – zapyta∏a Su.
– Za dwa dni. Na pewno dacie sobie rad´. Powiedz za∏o˝ycielce, ˝e gratuluj´ wam szybkiej decyzji.
– Z przyjemnoÊcià jej to przeka˝´, do widzenia. – Su
z uÊmiechem wysz∏a z gabinetu pani dyrektor.
WiadomoÊç rozesz∏a si´ po szkole b∏yskawicznie. Na
kolejnej przerwie o przyjeêdzie telewizji wiedzia∏ dos∏ownie
ka˝dy. Nie by∏o wàtpliwoÊci, ˝e b´dzie to wydarzenie
w historii szko∏y. Po dwóch dniach zgodnie z zapowiedzià
przyjecha∏a ekipa reporterów. Na boisku zgromadzi∏o si´
kilkudziesi´ciu tancerzy i sporo obserwatorów. Kilka osób
stan´∏o z boku, ale jak zwykle nikt nikogo nie namawia∏
do taƒczenia. Klubowicze ubrali si´ tego dnia wyjàtkowo
starannie, a mo˝e to by∏o tylko z∏udzenie. Zataƒczyli swój
150
ulubiony uk∏ad. Reporterzy z telewizji byli bardzo zadowoleni z nagrania. Co ciekawe, niektórzy nauczyciele pierwszy
raz mieli okazj´ w pe∏ni doceniç wyst´p swoich wychowanków.
Byli wr´cz pora˝eni perfekcjà wykonania i doskona∏ym
zgraniem tancerzy. Wyst´p zakoƒczy∏ wspania∏y uk∏on, przeçwiczony poprzedniego dnia specjalnie na t´ okazj´. Potem rozleg∏y si´ wielkie brawa od wszystkich, którzy go oglàdali.
– Jak to si´ sta∏o, ˝e zacz´liÊcie taƒczyç? – dziennikarz
skierowa∏ do tancerzy pierwsze pytanie.
– Zaraz po Nowym Roku, kiedy rozmawialiÊmy o prezentach gwiazdkowych, Su zapyta∏a nas, czy lubimy taƒczyç
– odpowiedzia∏a Paula. – Pami´tam, ˝e by∏am bardzo stremowana, a dziÊ nie mog´ sobie wyobraziç szko∏y bez taƒca.
– I co by∏o dalej?
– Po˝yczyliÊmy magnetofon z pracowni muzycznej – k o ntynuowa∏a Paula – ustawiliÊmy go na korytarzu, a Su pokaza∏a nam uk∏ad. Póêniej wszystko potoczy∏o si´ bardzo szybko.
– A jak to wyglàda∏o z twojej strony? – Reporter spojrza∏
na Su. – Skàd ten pomys∏?
– Lubi´ taƒczyç. PomyÊla∏am, ˝e by∏oby fajnie potaƒczyç
na przerwach, a w grupie jest raêniej, wi´c namówi∏am
kole˝anki z klasy.
– Ale ch∏opcy te˝ przychodzà...
– Dobra zabawa, Êwietne dziewczyny, dlaczego nie? – odpowiedzia∏ ktoÊ ze starszej klasy.
– Ile osób dziÊ taƒczy? – To pytanie tak˝e by∏o skierowane do Su.
151
– Prawd´ mówiàc, sama nie wiem – odpowiedzia∏a Su.
– Nigdy nie przysz∏o mi do g∏owy, ˝eby nas policzyç. Zresztà ciàgle pojawia si´ ktoÊ nowy, a inni przestajà przychodziç.
Przypuszczam, ˝e dzisiaj wi´kszoÊç z nas jest tutaj obecna.
– Jak cz´sto taƒczycie?
– Przychodzimy, kiedy mamy na to ochot´ – odpowiedzia∏a Su. – JeÊli çwiczymy coÊ ekstra, to przez ca∏y dzieƒ jest
t∏ok, a czasami taƒczy tylko kilka osób. Ja staram si´
potaƒczyç przynajmniej raz dziennie. Sà takie dni, ˝e jestem
w klubie na wszystkich przerwach.
– Jaki jest sekret tego, ˝e tak Êwietnie wam si´ uda∏o?
Su uÊmiechn´∏a si´ tajemniczo. Na koƒcu j´zyka mia∏a
s∏owo „czary”, ale zdecydowa∏a si´ na innà odpowiedê:
– Trzeba bardzo chcieç i byç ˝yczliwym dla innych. To
w zupe∏noÊci wystarczy.
– Czy swoim taƒcem próbujecie coÊ udowodniç? – dziennikarz zwróci∏ si´ do ca∏ej grupy.
– Nie, po prostu taƒczymy razem dla zabawy – odpowiedzia∏a Hasi.
– Kto wymyÊla uk∏ady? Wyglàdajà na bardzo skomplikowane.
Wiele osób spojrza∏o na Su, wi´c reporter skierowa∏ mikrofon
w jej stron´.
– Czy to twoje dzie∏o?
– Bez przesady – odpowiedzia∏a Su, Êmiejàc si´. – Od
czterech lat ucz´ si´ taƒczyç u mojej ukochanej instruktorki.
Wiele uk∏adów pochodzi z moich lekcji. Czasami coÊ
152
upraszczam, jeÊli widz´, ˝e nam nie wychodzi. W sumie nasze
uk∏ady sà ∏atwe do powtórzenia. Mo˝e chce pan spróbowaç?
Reporter by∏ zupe∏nie zaskoczony
i zdecydowanie nie mia∏ ch´ci na
taƒce z m∏odzie˝à, ale kiedy Su
powiedzia∏a: „Niech si´ pan nie
wstydzi”, coÊ w nim p´k∏o.
Chyba bardziej wstydzi∏ si´
wstydziç, ni˝ taƒczyç. Stan´li do taƒca i najpierw bez
muzyki przeçwiczyli prosty,
krótki uk∏ad. Po kilku minutach taƒczyli ju˝ z muzykà.
D z i e n n i k a rz nie pokaza∏ si´
z mistrzowskiej strony, ale bawi∏
si´ Êwietnie. Tego samego dnia reporta˝
ze szko∏y pojawi∏ si´ w wieczornych wiadomoÊciach, obejrza∏y go tysiàce widzów w ca∏ym kraju.
– Mam dla was niespodziank´ – Stefan rozpoczà∏ lekcj´
polskiego. – Temat lekcji b´dzie dzisiaj wybrany przez was,
czekam na pomys∏y.
Musia∏o to byç du˝e zaskoczenie, poniewa˝ nikt nie dawa∏
˝adnej propozycji. Po d∏u˝szej chwili milczenia Su powiedzia∏a:
– Tolerancja.
W klasie zapanowa∏a cisza. Prawdopodobnie kilka osób
nie wiedzia∏o, co to znaczy, jednak nie by∏o innych pomys∏ów.
153
– Prawd´ mówiàc, myÊla∏em o czymÊ l˝ejszym. – Stefan
by∏ zamyÊlony. – Ale skoro nie ma innych propozycji, niech
b´dzie. Powiedz, Su, dlaczego chcesz o tym mówiç?
– Poniewa˝ z braku tolerancji wynika wiele bezsensownych problemów. GdybyÊmy byli bardziej tolerancyjni, ˝ycie
by∏oby fajniejsze, a ludzie szcz´Êliwsi.
Cz´Êç osób w klasie bardzo si´ zdziwi∏a, a cz´Êç dopiero
teraz zacz´∏a s∏uchaç. Stefan podszed∏ do swojego biurka
i zaczà∏ czegoÊ szukaç. Musia∏ tam mieç niez∏y ba∏agan,
poniewa˝ trwa∏o to dosyç d∏ugo. W koƒcu wyjà∏ plik kartek.
By∏ zadowolony jak ma∏e dziecko, ˝e uda∏o mu si´ je odnaleêç.
– Zacznijmy od testu wprowadzajàcego, czegoÊ, co
nazwa∏bym lekcjà odmiennego zdania.
Nauczyciel rozda∏ wszystkim kartki, na których napisane
by∏o krótkie opowiadanie nast´pujàcej treÊci:
Hrabia Aleksander bez pami´ci zakocha∏ si´ w Julii,
dziedziczce z sàsiedniego majàtku. Ceniàc niezale˝noÊç,
równie ch´tnie jeêdzi∏ z przyjació∏mi na polowania, jak
zabiega∏ o Juli´, którà traktowa∏ jak anio∏a. Julia tak˝e
pokocha∏a hrabiego, jednak chwile samotnoÊci by∏y dla niej tak
dokuczliwe, ˝e kiedy spotykali si´ po dniach roz∏àki, zamiast
cieszyç si´ jego towarzystwem, czyni∏a mu liczne wymówki.
Co wi´cej, by dodaç sobie pewnoÊci siebie w towarzystwie,
traktowa∏a go z góry i udawa∏a, ˝e jej na nim nie zale˝y.
Tym samym chcia∏a daç ukochanemu odczuç, ˝e powinien
jeszcze bardziej o nià zabiegaç. Niestety, Aleksander inaczej
154
zrozumia∏ zachowanie swojej wybranki iich zwiàzek nie przetrwa∏ próby czasu. Minà∏ rok. Hrabia przeniós∏ swój afekt na
pi´knà Helen´, przyjació∏k´ Julii, zyskujàc nawet jej wzajemnoÊç. Julia stanowczo sprzeciwi∏a si´ temu zwiàzkowi. Zapewne chcia∏a chroniç przyjació∏k´ przed mi∏osnym zawodem.
Namówi∏a Helen´, by odrzuci∏a starania hrabiego. Aleksander
postanowi∏ szukaç pomocy u swojego przyjaciela Gustawa,
który by∏ zaufanym powiernikiem Julii. Poprosi∏ go, by nak∏oni∏ Juli´ do przychylnoÊci dla jego nowego uczucia. Gustaw
zgodzi∏ si´, ale niestety nie dotrzyma∏ s∏owa, gdy˝ potajemnie
kocha∏ pi´knà Helen´, która od dawna okazywa∏a mu szczególne wzgl´dy. KiedyÊ na wspólnym spotkaniu dosz∏o do sporu pomi´dzy ca∏à czwórkà na temat êle ulokowanych uczuç.
Oceƒ, kto jest najbardziej winny sk∏óceniu przyjació∏. U˝yj
ocen od 1 do 4, przypisujàc po jednej z nich ka˝demu z bohaterów. Jeden oznacza najbardziej winnego.
– Uwaga! – Stefan podniós∏ g∏os. – Pod ˝adnym pozorem
nie wolno wam porozumiewaç si´, a˝ do chwili kiedy samodzielnie odpowiecie na pytanie postawione na koƒcu opowiadania.
Klasa pogrà˝y∏a si´ w lekturze, po kilku minutach çwiczenie by∏o ukoƒczone.
– Zobaczmy teraz, kto waszym zdaniem by∏ najbardziej
winny. Zacznijmy od Julii. Kto postawi∏ jej jedynk´?
Stefan zada∏ podobne pytanie w odniesieniu do ka˝dej
postaci. W ten sposób na tablicy powsta∏a taka oto lista
155
bohaterów negatywnie ocenionych przez klas´:
Julia
5
Gustaw
3
Helena
2
Aleksander 4
– Dlaczego Aleksander? – zapyta∏ Stefan.
– Poniewa˝ zabrak∏o mu cierpliwoÊci. Gdyby porozmawia∏ z Julià, wszystko by si´ wyjaÊni∏o – zabra∏a g∏os
Weronika.
– Chyba ˝artujesz! – wybuchnà∏ Piotrek. – Ja da∏em mu
czwórk´. Kocha∏ Juli´ jak wariat, a ona nawet nie pozwala∏a mu
chodziç na polowania. Kiedy Julia go odrzuci∏a, zakocha∏ si´
w innej dziewczynie, i to dopiero po roku! Chyba mia∏ prawo...
– A teraz powiedzcie, dlaczego Gustaw? – Stefan zdecydowanie przerwa∏ dyskusj´.
– Gdyby dotrzyma∏ s∏owa, wszystko by si´ jakoÊ u∏o˝y∏o.
Oszuka∏ Aleksandra, a takich rzeczy nie wolno robiç – odpowiedzia∏a Paula.
– Mam dla was jeszcze jednà wiadomoÊç – powiedzia∏
Stefan powa˝nym g∏osem. – Ci, którzy postawili Julii jedynk´, dostajà dwójk´ na dzisiejszej lekcji, a ci, którzy postawili
Helenie czwórk´, dostajà piàtk´. To za trafnà ocen´ postaci.
– O nie! To niesprawiedliwe! – wykrzyknà∏ Alek. – Ka˝dy ma prawo do w∏asnego zdania.
– Kto przyjmie ze mnà zak∏ad, ˝e Alek da∏ Julii jedynk´?
– zapyta∏ Witek i ca∏a klasa wybuchn´∏a Êmiechem.
156
– Mog´ was uspokoiç, to by∏ tylko ˝art – powiedzia∏
Stefan. – Nie b´d´ ocenia∏ waszych poglàdów, jednak sami
widzicie, ˝e czasami trudno rozsàdziç, kto ma racj´. Czy
w naszej opowieÊci jest osoba najbardziej winna? OczywiÊcie,
˝e nie. Obserwujemy ca∏à histori´ z boku, jedynie jako çwiczenie, a nasze opinie potrafià si´ skrajnie ró˝niç. A gdyby to
opowiadanie dotyczy∏o ka˝dego z nas? Zapewniam was, ˝e
nikt z naszych bohaterów nie czuje si´ winny. Przypuszczam
nawet, ˝e czujà si´ pokrzywdzeni. Mam nadziej´, ˝e da wam
to dosyç materia∏u do przemyÊleƒ, abyÊcie szanowali odmiennoÊç poglàdów innych.
– Czy mo˝emy zabraç te opowiadania do domu? – zapyta∏ ktoÊ z klasy.
– OczywiÊcie. Wykonanie tego çwiczenia w gronie najbli˝szych mo˝e zainspirowaç was do ciekawej dyskusji, jednak
pami´tajcie, by nikomu nie narzucaç swojej opinii. Spróbujcie
raczej przyjàç argumenty innej osoby i na chwil´ zmieniç w∏asne zdanie. Potraktujcie to jako zabaw´, bo przecie˝ to tylko
wymyÊlone postacie.
– Wróçmy teraz do tolerancji – kontynuowa∏. – ˚eby zrozumieç jakieÊ poj´cie, warto czasami zastanowiç si´ nad jego
przeciwieƒstwem. Powiedzcie mi, czym jest nietolerancja.
Na tablicy zapisa∏ kilka przyk∏adów nietolerancji:
• Traktowanie innych jak gorszych od siebie.
• Wtràcanie si´ w sprawy innych.
• Narzucanie innym swoich poglàdów.
157
Na drugiej tablicy znalaz∏y si´ przyk∏ady tolerancji:
• Powstrzymanie si´ od negatywnych opinii.
• Akceptowanie innego sposobu ˝ycia.
• Uznanie prawa innej osoby do w∏asnych poglàdów.
– A co zrobiç, jeÊli ktoÊ robi z∏e rzeczy? Czy wtedy te˝ ma
prawo do odmiennoÊci? – zapyta∏a Klaudia.
– Tolerancja ma oczywiÊcie swoje granice, powinniÊmy zachowaç zdrowy rozsàdek – odpowiedzia∏ Stefan. – Poglàdy
ludzi bywajà rozbie˝ne, nawet w ocenie spraw tak podstawowych jak to, co jest dobre, a co z∏e. W zale˝noÊci od tradycji,
w której nas wychowano, od obowiàzujàcych norm spo∏ecznych, a nawet w zale˝noÊci od przyzwolenia Êrodowiska.
– Ale przecie˝ istniejà rzeczy z∏e, którym powinniÊmy si´
przeciwstawiaç – zawyrokowa∏ Piotr.
– OczywiÊcie, ˝e istniejà. Pami´tajmy jednak, ˝e jeÊli dobrze poznamy przyczyny i t∏o zdarzenia, nasza ocena sytuacji mo˝e si´ zmieniç w jednej chwili. Wyobraêmy sobie, ˝e
ktoÊ jest agresywny – to êle. A jeÊli dzia∏a w obronie pokrzywdzonego dziecka, to czy nadal uwa˝amy takie zachowanie za z∏e?
Po lekcji Su zosta∏a jeszcze chwil´ w klasie.
– Dlaczego nikt nas nie uczy tolerancji? – zapyta∏a.
– Tolerancja ∏àczy si´ z odwagà posiadania w∏asnych poglàdów, uczy niezale˝noÊci – odpowiedzia∏ Stefan – a osobami myÊlàcymi niezale˝nie trudniej sterowaç. Szkoda, ˝e tak
158
cz´sto màdrzy ludzie demonstrujà jej brak.
– MyÊl´ – doda∏a Su – ˝e brak tolerancji wynika z ch´ci
pokazania „jaki jestem Êwietny” poprzez krytykowanie innych.
– Jest w tym wiele racji – odpar∏ Stefan. – Tolerancja
ka˝e nam zmierzyç si´ ze swoimi s∏aboÊciami. Ma∏o kto ma
tyle odwagi i si∏y charakteru, ˝eby to zaakceptowaç. Poza
tym odrobina nietolerancji mieszka w ka˝dym z nas.
– To co nale˝y zrobiç, ˝eby to zmieniç? – zapyta∏a Su.
– Trzeba dobrze myÊleç o innych. Ciesz´ si´, Su, ˝e podj´liÊmy ten temat.
Kiedy Su wysz∏a z klasy, na korytarzu czekali na nià
Mati, Hasi i Alek.
– Co ci przysz∏o do g∏owy z tà tolerancjà? – zapyta∏ Mati.
– Kiedy to wymyÊli∏aÊ, troch´ si´ wystraszy∏em, ˝e przepadnie nam fajna lekcja. Chocia˝ musz´ przyznaç, ˝e historia
hrabiego by∏a naprawd´ niez∏a – powiedzia∏ Alek.
– Od wczoraj g∏owi∏am si´, jak wam wyt∏umaczyç
dziewiàtà Regu∏ ´ – odpowiedzia∏a Su – a poniewa˝ nie
bardzo sobie z tym radzi∏am, wi´c zaczarowa∏am Stefana.
Mam nadziej´, ˝e si´ nie pogniewa.
– Mówi∏aÊ, ˝e nie czarujesz ludzi – przypomnia∏ Mati.
– Bo tak prawd´ mówiàc, to nie czarowa∏am Stefana, tylko rozwiàzanie mojego zadania. Chocia˝ w czasie czarowania
przyszed∏ mi do g∏owy pomys∏, ˝e idealnie by∏oby omówiç
to na lekcji polskiego.
– To o czym jest dziewiàta Regu∏a ? – Hasi nie potrafi∏a
ukryç niecierpliwoÊci.
159
– O walce dobra ze z∏em – odpowiedzia∏a Su.
– Chyba ˝artujesz! Przecie˝ to temat z Gwiezdnych
wojen. – Alek jako mi∏oÊnik tego filmu wyraênie si´ o˝ywi∏,
chocia˝ próbowa∏ to ukryç pod maskà luzu.
– Okazuje si´, ˝e nas te˝ to dotyczy, przekonajcie si´ sami.
Su poda∏a przyjacio∏om kolejnà kart´ z Wielkiej Ksi´gi
Czarów.
160
Regu∏a IX, czyli Wà˝
Wà˝ oznacza walk´ dobra ze z∏em.
Jako czarodziej musisz zrozumieç,
˝e ta walka toczy si´ w twoim umyÊle.
Naucz si´ panowaç nad negatywnymi emocjami.
Odepchnij agresj´, z∏oÊç i nienawiÊç,
poniewa˝ nigdy nie przynios∏y ci nic dobrego.
Nie daj im odbieraç pi´knych chwil swojego ˝ycia.
Pozwól, by w twoim umyÊle wygra∏y spokój,
˝yczliwoÊç i tolerancja.
Aby ∏atwo zapami´taç t´ Regu∏´ popatrz,
jak zwini´ty wà˝ przypomina dziewiàtk´.
– Ale heca! – powiedzia∏ Alek.
– Okazuje si´, ˝e w mojej g∏owie
toczy si´ wielka bitwa.
– Nie przeceniaj swojej g∏owy
– powiedzia∏ Mati z przekàsem.
– Z historii masz ledwo czwórk´.
– PomyÊl lepiej o swoim angielskim – odpowiedzia∏ Alek.
– Nie bàdê Êmieszny, zakuwasz
angielski trzy razy wi´cej ode mnie.
Gdybym uczy∏ si´ tyle co ty, mia∏bym szóstk´.
– Przestaƒcie! – Hasi a˝ krz y k n ´ ∏ a .– JesteÊcie beznadziejni. JeÊli macie zamiar si´ k∏óciç, to beze mnie.
– A dlaczego mamy przestaç, przecie˝ ja nic nie powiedzia∏em – upiera∏ si´ Mati. – To nie moja wina, ˝e Alek jest s∏aby
z historii.
„Zaczyna si´” – pomyÊla∏a Su.
Hasi odwróci∏a si´ na pi´cie i ju˝ chcia∏a odejÊç, kiedy Su
zrobi∏a coÊ niezwyk∏ego. Wyj´∏a z torby swojà ró˝d˝k´,
zatoczy∏a w powietrzu kszta∏t pofalowanego ko∏a wokó∏ ca∏ej
czwórki, jakby kreÊli∏a kszta∏t parasola. Wymówi∏a przy tym
zakl´cie Tutela, malae vires, umbraculum*. Wszystkich zamurowa∏o. Po raz pierwszy widzieli swojà przyjació∏ k ´
z ró˝d˝kà w akcji i zrobi∏o to na nich piorunujàce wra˝enie.
Su z gracjà sk∏oni∏a g∏ow´, jakby na koniec przedstawienia,
i po∏o˝y∏a r´ce na ramieniu Matiego i Alka.
* Ochrona, z∏e moce, parasol (∏ac.).
163
– Ch∏opaki, proponuj´ wam rozejm. – Jej uÊmiech by∏ tak
czarujàcy, ˝e móg∏by rozbroiç dwie walczàce armie, a co
dopiero dwóch przyjació∏.
– Nas nie trzeba godziç, Alek jest moim najlepszym
kumplem i nie b´d´ si´ na niego gniewa∏ bez wzgl´du na to,
co powie.
– Mati, ja te˝ skoczy∏bym za tobà w ogieƒ – odpowiedzia∏
Alek i ch∏opcy klasn´li w d∏onie jak na meczu koszykówki.
– Czy ktoÊ mi wyt∏umaczy, co tu si´ w∏aÊciwie dzieje?
Hasi by∏a kompletnie zdezorientowana.
– Najpierw k∏ótnia, potem te idiotyczne deklaracje przyjaêni. O co tu chodzi?
– Musz´ wam to wyjaÊniç – odpar∏a Su – chocia˝ to,
co powiem, wyda si´ wam dziwne.
– Czuj´ si´ nieswojo – szepn´∏a Hasi.
– PrzeczytaliÊcie przed chwilà dziewiàtà Regu∏´. Co zrobi∏o na was najwi´ksze wra˝enie?
– To, ˝e walka toczy si´ w naszych umys∏ach.
– To w∏aÊnie jest sedno sprawy. Prawd´ mówiàc, to ˝e
zaczniecie si´ k∏óciç, by∏o bardzo prawdopodobne.
Su wr´czy∏a Alkowi kartk´ wyrwanà z zeszytu i zwini´tà
w rulonik. Po jej rozwini´ciu Alek przeczyta∏ na g∏os: „Po
zapoznaniu si´ z dziewiàtà Regu∏à b´dziemy si´ k∏óciç”.
Wszyscy zrobili wielkie oczy. Su napisa∏a to prawdopodobnie
na lekcji polskiego, a tym samym przewidzia∏a przysz∏oÊç...
– Co byÊ zrobi∏a, gdybyÊmy si´ nie pok∏ócili? – zapyta∏
Alek.
164
– Nic. Ucieszy∏abym si´ i wyrzuci∏a kartk´ do kosza. Ale
wierzcie mi, ˝e szanse na to, ˝e si´ jednak pok∏ócicie, by∏y
znacznie wi´ksze. Agresja jest zaraêliwa i trzeba jej unikaç
jak ognia.
Widaç by∏o, ˝e Su nie ˝artuje. Z tonu jej g∏osu mo˝na by∏o
nawet wnioskowaç, ˝e jest ca∏kowicie pewna tego, co mówi.
.
Podobno dobro i z∏o bywajà ze sobà splecione, a ich granica
niejednoznaczna. To, co dla jednych wydaje si´ dobre i jedynie
s∏uszne, dla innych mo˝e byç krzywdzàce. Pozwólmy ludziom
decydowaç o sobie i o tym, co jest dla nich dobre. Nie osàdzajmy i nie naprawiajmy na si∏´. Nietolerancja jest najwi´kszà pu∏apkà dla czarodzieja. Ciekawe, ˝e Regu∏y UÊmiechu i W´˝a
noszà numery „6” i „9”, a odwrócona dziewiàtka jest szóstkà.
.
– Nie ma cudów, na z∏oÊliwoÊç reagujemy z∏oÊliwoÊcià. Popatrzcie, jak Alek odpowiedzia∏ na uwagi Matiego – doda∏a Su.
– To nie by∏a z∏oÊliwoÊç – zaprotestowa∏ Mati.
– Gdyby nie by∏a, to Alek nie denerwowa∏by si´. Za wypowiadanymi s∏owami kryjà si´ jeszcze emocje – wtràci∏a Hasi.
– Chyba nie tak ∏atwo zapanowaç nad agresjà – powiedzia∏ Alek.
– A jednak prawdziwemu czarodziejowi si´ udaje – odpar∏ a
Su. – Mam dla was bardzo dobrà wiadomoÊç. Istnieje
pewna metoda pokonania z∏oÊci nie tylko u siebie, ale równie˝
u innych.
165
– Wiele bym da∏a, ˝eby poznaç t´ sztuk´. – Hasi zmru˝y∏a oczy.
– A co byÊ zrobi∏a, gdybym ci powiedzia∏a, ˝e ju˝ jà
opanowa∏aÊ? Zgadnijcie, co to mo˝e byç?
– Przestaƒ nas m´czyç i powiedz wreszcie – zniecierpliwi∏
si´ Alek.
– Co jest najpot´˝niejszà bronià czarodzieja? – zapyta∏a Su.
– UÊmiech! – wykrzykn´∏a Hasi. – Jasne, ˝e tak. Ch∏opcy, w∏aÊnie zostaliÊcie zaczarowani przez Su. Tylko czy to
zawsze dzia∏a?
– Profesor Lonfia powiedzia∏ mi kiedyÊ, ˝e aby ktoÊ ci´
obrazi∏ lub zdenerwowa∏, sam musisz wyraziç na to zgod´.
JeÊli ktoÊ jest dla was nieprzyjemny, wystarczy pomyÊleç
sobie, ˝e jest z innej planety, gdzie panujà inne obyczaje.
– Albo potraktowaç go na luzie, jak ma∏e dziecko.
– Fajny pomys∏. To powinno wystarczyç, aby nie przejmowaç si´ tym, co ktoÊ opowiada – powiedzia∏ Alek.
– Spróbujcie kiedyÊ uÊmiechaç si´, kiedy b´dziecie
naprawd´ êli – powiedzia∏a Hasi, po czym zwróci∏a si´ do Su:
– A tobie si´ to udaje?
– Uda∏o mi si´ dopiero dwa razy, ale od czegoÊ trzeba
zaczàç. Poniewa˝ ta Regu∏a jest najtrudniejsza, poznaje si´ jà
na samym koƒcu czarodziejskiego kursu.
– Czy to znaczy, ˝e w∏aÊnie zakoƒczyliÊmy nasze lekcje
czarów i nie ma wi´cej Regu∏? – Alek by∏ zawiedziony.
– Zosta∏a nam ju˝ tylko jedna, a ˝eby by∏o Êmieszniej, niektórzy uwa˝ajà jà za naj∏atwiejszà, a inni za najtrudniejszà.
166
Czego dowiedzieliÊmy si´ w maju...
1. Ocena tego samego zdarzenia przez ró˝ne osoby mo˝e byç
zupe∏nie inna, dlatego nauczmy si´ rozumieç i szanowaç
odmienne opinie.
2. Panuj nad z∏oÊcià i negatywnymi myÊlami, które nie
przyniosà ci nic dobrego, a ponadto sà zaraêliwe. Zamiast
tego bàdê ˝yczliwy i tolerancyjny. UÊmiech potrafi
pokonaç z∏oÊç.
3. Aby ktoÊ ci´ obrazi∏ lub zdenerwowa∏, sam musisz mu na to
pozwoliç.
4. Czarodzieje sà skromni, nawet jeÊli odniosà sukces.
5. Regu∏a W´˝a mówi, ˝e aby byç dobrym cz∏owiekiem,
musisz dokonywaç wyborów. Z∏e myÊli trzeba odganiaç jak
muchy i panowaç nad agresywnymi zachowaniami. Ludzie,
którzy z b∏ahego powodu z∏oszczà si´ na innych, najwi´kszà krzywd´ wyrzàdzajà sobie.
167
Czerwiec, zbli˝ajà si´ wakacje
Cena posiadania czarodziejskiej mocy
Z nastaniem czerwca w serca i umys∏y uczniów wkrad∏y si´
wakacje. Po pierwsze, nauczyciele zacz´li wystawiaç oceny
koƒcowe. Po drugie, g∏ównym tematem rozmów sta∏y si´ plany
wakacyjne. Po trzecie, zapanowa∏o prawdziwe lato i wszystkie zmys∏y nastawione by∏y na s∏oƒce, ciep∏y wiatr, szum liÊci
na drzewach i Êpiew ptaków.
Pewnego poniedzia∏ku Mati wr´czy∏ Su ró˝´.
– Bardzo dzi´kuj´ – powiedzia∏a Su, lekko si´ czerwieniàc,
a poniewa˝ Mati patrzy∏ jej g∏´boko w oczy, nie musia∏a
pytaç, z jakiej to okazji.
– Wiesz, chcia∏em ci´ o coÊ zapytaç – zaczà∏ Mati.
– Czy pami´tasz, jak na poczàtku roku poprosi∏aÊ nas o napisanie na kartce swoich marzeƒ?
– OczywiÊcie, ˝e pami´tam, przecie˝ od tego wszystko si´
zacz´∏o. Próbowa∏am pokazaç wam inne spojrzenie na to,
czym sà czary.
– Co si´ wtedy sta∏o z moim ˝yczeniem? – zapyta∏ Mati.
– Zagin´∏o. Po powrocie do domu po∏o˝y∏am wasze kartki
na biurku. Mama poprosi∏a mnie o pomoc, wi´c wysz∏am
z pokoju. Kiedy wróci∏am, na stole le˝a∏y ju˝ tylko dwie
168
karteczki. Przeszuka∏am ca∏y pokój, ale trzeciej nie odnalaz∏am. Nie by∏am pewna, co si´ z nià sta∏o, a˝ do wczoraj.
RobiliÊmy porzàdki i kiedy odsun´∏am biurko od Êciany,
kartka wypad∏a na pod∏og´. Przeciàg musia∏ jà wtedy
zdmuchnàç z biurka.
– Czyta∏aÊ jà? – zapyta∏ Mati dr˝àcym g∏osem.
– Tak. – Su uÊmiechn´∏a si´. – Przecie˝ wiatr przechowa∏
jà dla mnie przez ca∏y rok.
– Chcesz mi jà oddaç? – zapyta∏ Mati, czerwieniàc si´.
– Nie, chcia∏abym jà zachowaç – odpar∏a Su.
– Wiesz, wtedy napisa∏em to troch´ dla hecy, ˝eby ci´
zaskoczyç – zajàknà∏ si´ Mati. – Nie wiedzia∏em, ˝e kartka
si´ odnalaz∏a, wi´c przygotowa∏em nowà, tym razem zupe∏nie
na serio.
Mati poda∏ Su kartk´ wyrwanà
z zeszytu. Su si´gn´∏a do kieszeni
i wyj´∏a kartk´ z wrzeÊnia. TreÊç obu
by∏a identyczna: „Zostaƒ mojà
dziewczynà”.
– Zgadzasz si´? – zapyta∏ Mati.
– Jasne, ˝e tak! – Su chwyci∏a
Matiego za szyj´ i mocno uca∏owa∏a.
Pod koniec roku szkolnego wiele spraw znalaz∏o swoje
rozwiàzanie lub zosta∏o zawieszonych na czas wakacji. Przyszed∏ te˝ czas zbioru dla tych, którzy wczeÊniej obsiewali.
Na koniec roku z angielskiego Su dosta∏a piàtk´, co by∏o
169
du˝ym zaskoczeniem równie˝ dla niej samej, zw∏aszcza ˝e na
poczàtku sz∏o jej bardzo s∏abo.
– Serdecznie ci gratuluj´ – powiedzia∏a do niej pani Ula.
– Ta ocena nale˝y ci si´ za wspania∏à i ci´˝kà prac´. Musz´
przyznaç, ˝e jestem bardzo mile zaskoczona twoimi wynikami. Zrobi∏aÊ tak du˝e post´py, ˝e przez chwil´ myÊla∏am, ˝e to
jakieÊ czary.
– Bo to sà czary – Su odpowiedzia∏a z uÊmiechem, ale
pani Ula potraktowa∏a to oczywiÊcie jako mi∏y ˝art.
Hasi, która s∏ysza∏a ca∏à rozmow´ i w∏aÊnie wychodzi∏a
z klasy, stan´∏a jak wryta. „Chyba nie zamierza opowiadaç
pani Uli o czarach” – pomyÊla∏a.
– Zwariowa∏aÊ, chcesz sobie narobiç k∏opotów? – powiedzia∏a do Su zaraz po wyjÊciu z klasy.
– Przecie˝ pani Ula pierwsza zacz´∏a – chichota∏a Su.
– JeÊli ktoÊ w to nie wierzy, nawet nie przyjdzie mu do g∏owy
traktowaç czary na serio.
Po lekcjach ca∏a czwórka wyruszy∏a na spacer do parku.
Na placyku ko∏o fontanny zgromadzi∏o si´ sporo osób obserwujàcych popisy jakiegoÊ m´˝czyzny demonstrujàcego sztuczki
magiczne. M∏odzi czarodzieje do∏àczyli do gapiów i z zainteresowaniem zacz´li przyglàdaç si´ kunsztowi magika. Jego
czarny strój by∏ dosyç niesamowity. Szykowne, ale luêne
spodnie, szpiczaste, nieco Êmieszne buty, golf mieniàcy si´ ró˝nymi kolorami i do tego obszerna marynarka – przedziwna,
ale równie˝ bardzo elegancka. M´˝czyzna nosi∏ krótki zarost,
170
ale bez cienia wàtpliwoÊci by∏ bardzo zadbany. Demonstrowane sztuki by∏y dopracowane do perfekcji: w r´kach magika
pojawi∏ si´ pi´kny szal, po czym zniknà∏, woda ze szklanki,
którà przed chwilà nabra∏ z fontanny, najpierw nie chcia∏a si´
z niej wylaç, ale zaraz potem opryska∏a stojàcych najbli˝ej
widzów. Jednak najbardziej niesamowita by∏a kryszta∏owa
kulka wielkoÊci Êliwki, która przemieszcza∏a si´ poziomo
pomi´dzy jego r´kami, przeczàc prawu grawitacji. Magik
poprosi∏, by ktoÊ z widowni pomóg∏ mu przy kolejnej sztuczce.
Jego spojrzenie zatrzyma∏o si´ na Hasi. W tym momencie
wyraz jego twarzy jakby si´ zmieni∏, zaczà∏ jà Êwidrowaç
przenikliwym wzrokiem, a czas jakby si´ zatrzyma∏. Trudno
by∏o powiedzieç, czy trwa∏o to sekund´, czy minut´. Su,
widzàc, co si´ dzieje, zamkn´∏a oczy i przes∏a∏a przyjacio∏om
myÊl: „Je˝yk – uÊmiech”. W tym samym momencie uÊmiechn´∏a si´ nie tylko Hasi, ale równie˝ Alek i Mati – wszyscy
jakby na komend´. Efekt by∏ zaskakujàcy: magik zrobi∏
g∏upià min´ i powiedzia∏, ˝e skoro nie ma ch´tnych, to koƒczy
dzisiejszy wyst´p i dzi´kuje wszystkim za uwag´. Przed nim
le˝a∏ kapelusz, do którego ludzie wrzucali monety, co magik
kwitowa∏ zdawkowym „dzi´kuj´” i mi∏ym, choç wyuczonym
gestem. Hasi si´gn´∏a do torby po monet´ i ju˝ mia∏a podejÊç do
kapelusza, gdy poczu∏a na twarzy lekki powiew wiatru, a po
chwili ktoÊ po∏o˝y∏ jej r´k´ na ramieniu i us∏ysza∏a: „Nie rób
tego”. Zaskoczona odwróci∏a si´ natychmiast. Stwierdzi∏a,
˝e nikt nie trzyma r´ki na jej ramieniu, natomiast sta∏ za nià
starszy m´˝czyzna z d∏ugà, siwà brodà. Sta∏ jednak zbyt da-
171
leko, by to on móg∏ dotknàç jej ramienia. Mimo przedziwnej sytuacji Hasi bez cienia wàtpliwoÊci skierowa∏a do niego pytanie:
– A dlaczego nie?
– Poniewa˝ nie daje si´ niczego nieznajomemu czarnoksi´˝nikowi. W ten sposób tworzysz z nim niewidzialnà niç,
a nigdy nie wiesz, jak zostanie ona wykorzystana.
S∏yszàc rozmow´, pozosta∏a trójka odwróci∏a si´ w stron´
nieznajomego.
– Dzieƒ dobry, panie profesorze! – Zaskoczona Su bardzo
si´ ucieszy∏a. – Có˝ za cudowna niespodzianka!
Dla wszystkich sta∏o si´ jasne, ˝e stoi przed nimi profesor
Lonfia we w∏asnej osobie. Utwierdzi∏o ich w tym przekonaniu
s∏owo „cudowna”, które jak wiadomo, by∏o zarezerwowane na
specjalne okazje.
W tym momencie magik w czerni zaczà∏ si´ im przyglàdaç
z uwagà.
– Zapraszam was na spacer – powiedzia∏ profesor Lonfia
i czarodziejskim gestem wskaza∏ alejk´ w parku.
Ruszyli we wskazanym kierunku. Magik przy fontannie
zbiera∏ swoje rzeczy, jednak pakujàc ró˝d˝k´, wykona∏ nià
dziwny gest w stron´ oddalajàcej si´ od niego Hasi. Zaczà∏
przy tym wypowiadaç jakieÊ s∏owa. Profesor Lonfia natychmiast si´ zatrzyma∏, mimo ˝e nie móg∏ widzieç, co tamten
zrobi∏. Wykona∏ gest nad g∏owà Hasi, jakby rozpina∏ nad nià
niewidzialnà kopu∏´ i nawet nie odwracajàc g∏owy, powiedzia∏
g∏oÊno i wyraênie:
– Linque nos! Iubeo!*
* Zostaw nas! Rozkazuj´! (∏ac.).
172
By∏o oczywiste, ˝e dzieje si´ coÊ niezwyk∏ego, szczególnie
gdy Hasi, równie˝ g∏oÊno, powiedzia∏a nie wiadomo do kogo:
– Odejdê, znikn´∏am.
Hasi zapytana póêniej przez Alka, dlaczego tak powiedzia∏a, nie potrafi∏a tego wyjaÊniç. Po prostu przysz∏o jej to do
g∏owy. Po kilku minutach spaceru Alek przerwa∏ milczenie.
– Czym sà czary, profesorze?
– Ca∏e nasze ˝ycie jest wielkim czarem. Darem, który
otrzymujemy w chwili narodzin. Tylko od nas zale˝y, co
z nim zrobimy. Jednym przecieka ono przez palce, inni dokonujà niezwyk∏ych czynów. Bywa te˝, ˝e poÊwi´camy swoje
˝ycie innym, znajdujàc w tym najwi´cej radoÊci i spe∏nienia.
Niezale˝nie od wybranej drogi mo˝na byç bardzo szcz´Êliwym albo zrezygnowanym.
– W takim razie jaka jest nasza rola? – zapyta∏ Mati.
– Âwiadomie prze˝ywaç dobre chwile naszego ˝ycia i braç
odpowiedzialnoÊç za swojà przysz∏oÊç. Poddawanie si´ temu,
co przyniesie los, to wielki b∏àd. PowinniÊcie wiedzieç, ˝e mamy ogromny wp∏yw na to, jak nim pokierujemy. Jednak
najwi´kszà sztukà jest post´powaç tak, by pozostawiaç po
sobie dobre wspomnienia. Nie wolno robiç przykroÊci innym.
Nale˝y te˝ màdrze dbaç o tych, których strumienie przysz∏oÊci splatajà si´ z naszymi. To du˝e wyró˝nienie i wielka
odpowiedzialnoÊç.
.
Strumienie przysz∏oÊci zwane sà te˝ strunami przeznaczenia. Ca∏a nasza przesz∏oÊç, a tak˝e wszystko, co nas
173
spotka, tworzy wst´g´ energii, jakby strumieƒ Êwiat∏a biegnàcy w przestrzeni. T´ cz´Êç strumienia, która dotyczy naszej
przysz∏oÊci, mo˝na kszta∏towaç poprzez wol´ i dzia∏anie
– w tym w∏aÊnie le˝y istota czarów. Trzeba pami´taç, ˝e losy
ludzi sà ze sobà splecione, tworzàc gigantyczny warkocz.
Dlatego kszta∏towanie naszej struny ma wp∏yw na wiele
innych osób. Marzenia, wiara i systematyczne dzia∏anie
zwi´kszajà sztywnoÊç naszej struny, dzi´ki czemu mo˝emy
kierowaç w∏asnym ˝yciem, zamiast poddawaç si´ woli innych.
.
– Profesorze, dlaczego nas pan dzisiaj odwiedzi∏? – zapyta∏a Hasi.
– M∏odzi czarodzieje gromadzà w sobie ogromny potencja∏
dobrej energii, która jest bardzo po˝àdana przez niektórych
osobników. Przyszed∏em dzisiaj, by chroniç najzdolniejszych
spoÊród was – odpowiedzia∏ profesor i uÊmiechnà∏ si´ do Hasi.
– Czy czarodzieje sà szcz´Êliwi? – zapyta∏ Alek.
Profesor rozmarzy∏ si´.
– O tak, mój ch∏opcze – odpowiedzia∏ po chwili. – To najszcz´Êliwsi ludzie na ziemi. Móg∏bym nawet zaryzykowaç
stwierdzenie, ˝e jeÊli ktoÊ osiàgnà∏ stan prawdziwego szcz´Êcia,
to zapewne jest czarodziejem.
Alek sprawia∏ wra˝enie, jakby myÊlami by∏ bardzo daleko.
Nie umkn´∏o to uwadze profesora.
– Powiedz, co ci´ trapi? DomyÊlam si´, ˝e pod twoim
pytaniem kryje si´ jakieÊ zmartwienie.
174
– Wstyd powiedzieç, ale ostatnio ciàgle k∏óc´ si´ z rodzicami. PomyÊla∏em, ˝e mo˝e czarodzieje nie majà takich
problemów.
– K∏ótnie z rodzicami sà tak stare jak Êwiat – odpar∏
profesor Lonfia – ale nie nale˝y ich wiàzaç ze szcz´Êciem.
Czy zastanawia∏eÊ si´ kiedyÊ, dlaczego si´ k∏ócimy?
– ˚eby przekonaç drugà stron´, ˝e mamy racj´.
– I uda∏o ci si´ kiedyÊ przekonaç mam´, ˝e to ty masz racj´?
– No, nie – przyzna∏ po namyÊle Alek. – Moje argumenty
w ogóle do niej nie trafiajà.
– Osoby, które si´ k∏ócà, nie s∏uchajà si´ nawzajem, raczej
zamykajà si´ w sobie. Nic wi´c dziwnego, ˝e uzgodnienie
stanowiska w takiej atmosferze jest po prostu niemo˝liwe.
Czarodzieje si´ nie k∏ócà, poniewa˝ jest to kompletnie bez
sensu.
– To jak rozmawiaç z rodzicami? Czy zawsze nale˝y
ust´powaç?
Profesor przez d∏u˝szà chwil´ zastanawia∏ si´ nad odpowiedzià.
– DoÊwiadczenie ˝yciowe pozwala rodzicom lepiej przewidywaç rozwój zdarzeƒ, dlatego czasami chcà kierowaç
wszystkim i nie pozwalajà dzieciom decydowaç nawet
w drobnych sprawach. Mimo to m∏odzi ludzie powinni broniç
swoich poglàdów i podejmowaç samodzielne decyzje, nawet
jeÊli czasami rodzice ich nie zrozumiejà. Bez tego tracà si∏´
panowania nad swoim ˝yciem.
175
.
Skoro rodzice sà bardziej doÊwiadczeni i uwa˝ajà si´ za
màdrzejszych, powinni okazywaç wyrozumia∏oÊç i tolerancj´.
To po ich stronie le˝y wi´ksza odpowiedzialnoÊç za to, ˝e
w ogóle dochodzi do k∏ótni. Nikt nie lubi s∏uchaç krytyki pod
swoim adresem, a z niezrozumia∏ego powodu doroÊli zapominajà, ˝e dotyczy to nie tylko ich, ale równie˝ ich dzieci.
M∏odzi ludzie majà racj´ znacznie cz´Êciej, ni˝ mo˝na by si´
spodziewaç, dlatego zas∏ugujà na wi´cej zaufania. Pokazanie
z∏ych stron niew∏aÊciwej drogi zdzia∏a po stokroç wi´cej ni˝
zakazy i kary.
.
– Jak zatem postawiç na swoim i pozostaç w zgodzie
z rodzicami? – zapyta∏ Alek.
– Na szcz´Êcie relacje dzieci i rodziców opierajà si´ na
mi∏oÊci, a to jest najdoskonalszy fundament do zbudowania
porozumienia. Zwróç uwag´, ˝e prawdziwym êród∏em k∏ótni
nie jest odmienne zdanie, lecz okazywanie lekcewa˝enia.
Okazuj rodzicom szacunek i poproÊ, by oni zrobili to samo.
Daj te˝ rodzicom prawo do innej ni˝ twoja oceny zdarzeƒ.
Pozostali czarodzieje z uwagà przys∏uchiwali si´ rozmowie.
– Czas, byÊcie poznali ostatnià Regu∏´ z Wielkiej Ksi´gi
Czarów . Czy znacie ten znak? – Profesor narysowa∏ na
piasku taki oto symbol:
176
Ca∏a czwórka przeczàco pokiwa∏a g∏owami.
– Znak ten pochodzi z Chin i liczy sobie ponad dwa
tysiàce lat. Oznacza jin i jang, czyli jednoÊç wszechrzeczy.
JeÊli przyjrzycie mu si´ uwa˝nie, zorientujecie si´, ˝e nie wiadomo, która cz´Êç znaku jest jego treÊcià, a która t∏em. Podobnie jest z naszym ˝yciem, Êwiat duchowy i materialny przeplatajà si´. Zrozumienie tego zwiàzku pozwoli wam p∏ynnie poruszaç si´ pomi´dzy jednym a drugim. B´dziecie potrafili przechodziç z jednej strony lustra na drugà...
W tym momencie profesor Lonfia, patrzàc przed siebie, wykona∏ delikatny gest nad znakiem narysowanym na piasku,
który zniknà∏, jakby zdmuchni´ty przez wiatr. Po znaku
pozosta∏y jedynie zdumione spojrzenia m∏odych czarowników.
– A czy mo˝na lataç? – Mati nie wytrzyma∏, po prostu
musia∏ zadaç to pytanie.
– Nie skupiajcie si´ na technicznej stronie czarów, to przyjdzie samo w odpowiednim momencie. Najwa˝niejsze, byÊcie
byli dobrymi ludêmi. Tylko to jest wieczne. Zamknijcie, prosz´, oczy i policzcie w myÊli do trzech.
Ca∏a czwórka bez wahania natychmiast wykona∏a
polecenie profesora. Kiedy otworzyli oczy, ze zdumieniem
stwierdzili, ˝e profesor zniknà∏. Nie by∏o go równie˝ wÊród
przechodniów idàcych alejà parkowà. Za to Su trzyma∏a
kartk´ starego papieru. Przez chwil´ m∏odzi czarodzieje myÊleli, ˝e to by∏ sen, ale g∏os profesora Lonfii ciàgle brzmia∏ im
w uszach, no i pozosta∏a karta z Wielkiej Ksi´gi Czarów.
Nikt nie mia∏ wàtpliwoÊci, ˝e spotkanie by∏o prawdziwe.
177
Regu∏a X, czyli Jin i Jang
Pozna∏eÊ tajemnic´ cudownej mocy tworzenia,
która bierze swój poczàtek w myÊlach.
JesteÊ ju˝ gotów, by twoje myÊli
zacz´∏y przeplataç si´ z rzeczywistoÊcià jak jin i jang.
Pami´taj, ˝e jesteÊ czarodziejem
i nie ma dla ciebie rzeczy niemo˝liwych.
JeÊli czegoÊ pragniesz,
musisz poÊwi´ciç si´ temu bez reszty,
w∏o˝yç w to ca∏e swoje serce, emocje i dzia∏anie.
Jednak im trudniejszy cel sobie postawisz,
tym dalej si´ od niego znajdujesz i tym wi´cej wysi∏ku
b´dziesz musia∏ w∏o˝yç w jego osiàgni´cie.
Poczuj wielkà si∏´, która w tobie zamieszka∏a,
i nie dziw si´, kiedy twoje marzenia zacznà si´ spe∏niaç...
Sposób na zapami´tanie tej Regu∏y:
nigdy nie znaleziono jakichkolwiek zapisów w tej sprawie.
Ostatnia lekcja polskiego zapowiada∏a si´ ca∏kiem zwyczajnie, ale po kilku minutach przyj´∏a nieoczekiwany obrót.
Stefan powiedzia∏, ˝e jest do omówienia jeszcze jedna zaleg∏a
lektura. Poczàtkowo zapanowa∏a pewna nerwowoÊç w klasie,
poniewa˝ nikt nie móg∏ sobie przypomnieç tytu∏u zadanej
i zapomnianej ksià˝ki. Jednak Stefan szybko rozwia∏ wàtpliwoÊci. Chodzi∏o o Harry'ego Pottera. Na pytanie, zadane
z tajemniczym uÊmiechem: „Komu uda∏o si´ przeczytaç
chocia˝ jednà cz´Êç”, wszyscy w klasie podnieÊli r´k´.
Su by∏a szczególnie zaskoczona. W∏aÊnie pomyÊla∏a: „Sàdzi∏am, ˝e nie dotrzyma obietnicy”, kiedy Stefan powiedzia∏:
– Przecie˝ kiedyÊ obieca∏em powróciç do tego tematu.
Porozmawiajmy zatem, co najbardziej spodoba∏o wam si´ w tej
ksià˝ce. Kto zacznie? – Stefan spojrza∏ na Su, ale pierwszy
zg∏osi∏ si´ do odpowiedzi Mati.
– Âwietne w tej ksià˝ce jest to, ˝e w zwyczajny sposób
opowiada o sprawach niezwyk∏ych. Czytanie sprawia,
˝e czary stajà si´ bardzo bliskie, prawie rzeczywiste, dzi´ki
niej sam poczu∏em si´ czarodziejem.
Jako drugi zg∏osi∏ si´ Alek.
– Mnie spodoba∏o si´ to, ˝e doskonale pokazuje, jak wa˝nà
rol´ w naszym ˝yciu odgrywajà myÊli i wyobraênia. Sprawy
niemo˝liwe przeplatajà si´ z rzeczywistoÊcià, tak ˝e chwilami
nie wiadomo, w którym Êwiecie toczy si´ akcja. Wszystko to
jest jak przechodzenie na drugà stron´ lustra i z powrotem.
Dla Su sta∏o si´ oczywiste, ˝e teraz Hasi powie coÊ
w nawiàzaniu do trzeciej Regu∏y.
180
– Jest w tej ksià˝ce kilka fragmentów, w których postanowienie zmienia ˝ycie bohaterów. Kiedy Harry po raz pierwszy
postanawia wyjechaç do Hogwartu, jego ˝ycie zaczyna si´
jakby od nowa. MyÊl´, ˝e swoim postanowieniem uzyska∏
w pewnym sensie w∏adz´ nad czasem.
– Trzeba tylko wiedzieç, czego si´ chce – wtràci∏a Su
i ca∏a czwórka wlepi∏a wzrok w Stefana. R´kawica zosta∏a
rzucona...
Po d∏u˝szym namyÊle Stefan odpowiedzia∏:
– Naj∏atwiej zamknàç si´ w swoich czterech kàtach i porzàdnie zastanowiç nad swoimi marzeniami. Mam wra˝enie,
˝e kilka miesi´cy temu mieliÊmy podobne çwiczenie na naszej
lekcji.
W klasie panowa∏a cisza, a czujàc na sobie baczne spojrzenia czterech osób, Stefan doda∏:
– Ka˝dy z nas mo˝e mieç swój w∏asny kàcik zadumy,
a mo˝e warto zbudowaç sobie coÊ wi´kszego ni˝ kàcik, na
przyk∏ad komnat´...
„A wi´c Czarniecki ujawni∏ si´ jako czarodziej!” – pomyÊla∏a Hasi i popatrzy∏a na Su. Obie dziewczyny mia∏y ten
sam wyraz twarzy.
– A co dajà marzenia o czymÊ, co i tak si´ nie spe∏ni?
– zapyta∏ Piotr. – Tyle razy o czymÊ marz´ i nie widz´
˝adnych rezultatów.
– Zechciej, Piotrze, wyobraziç sobie budow´ domu. – Stefan rozpoczà∏ wywód. – Zaczynamy od narysowania planu
architektonicznego. Ale czy ktoÊ dziwi si´, ˝e po wykonaniu
181
rysunków nie daje si´ tam zamieszkaç? Czeka nas jeszcze
bardzo wiele pracy: fundamenty, Êciany, dach. Spe∏nianie marzeƒ jest jak budowa domu. Samo uÊwiadomienie sobie marzeƒ
jest niczym narysowanie planu. Od tego miejsca zaczyna si´
dopiero w∏aÊciwa praca, trzeba jeszcze przejÊç d∏ugà drog´.
Wspania∏e jest to, ˝e ci, którzy podejmà ten trud, sà bardzo
szcz´Êliwi. Dotyczy to zarówno budowania domów, jak
i spe∏niania marzeƒ.
– No dobrze, to jak realizowaç swoje marzenia? – spyta∏
Piotr.
– Czy ktoÊ ma jakieÊ pomys∏y? – zapyta∏ Stefan i oczywiÊcie spojrza∏ na Hasi i Alka.
– Na poczàtek musisz odpowiedzieç sobie na dwa pytania
– powiedzia∏a Hasi. – Co mnie doprowadzi do zamierzonego
celu? Jakie konkretne dzia∏ania podejm´, ˝eby go jak najszybciej zrealizowaç?
– I ju˝? – zdziwi∏ si´ Piotr.
– I ju˝ – odpowiedzia∏ Alek. – Po prostu trzeba chcieç
i dzia∏aç.
– Ka˝dy powinien przynajmniej spróbowaç. Zapewniam
was, ˝e naprawd´ warto – popar∏ go Stefan, po czym
z uznaniem pokiwa∏ g∏owà, patrzàc na m∏odych czarodziejów,
i doda∏:
– No i kto by pomyÊla∏...
Ale tylko cztery osoby w klasie zrozumia∏y w∏aÊciwy
sens jego s∏ów...
182
.
Czasami w naszym ˝yciu pojawiajà si´ zdarzenia
o g∏´bokim znaczeniu, a my nie dostrzegamy przes∏ania,
które niosà. Patrzymy przez nie jak przez szyb´, kierujàc swój
wzrok du˝o dalej na inne sprawy. A wystarczy∏oby na chwil´ skupiç wzrok nieco bli˝ej, by zobaczyç, ˝e przed naszymi
oczami narysowane sà znaki i napisy, które sà niczym mapa
prowadzàca do odkrycia wspania∏ych skarbów. Za podobnà
map´ wiele byÊmy oddali, ale o ironio losu, ona znajduje si´ tu˝
przed naszymi oczami. Nie dostrzegamy jej nie dlatego,
˝e nie potrafimy, lecz dlatego, ˝e zbyt mocno skupiamy si´ na
sprawach, które wkrótce okazujà si´ zupe∏nie bez znaczenia.
.
Ostatniego dnia roku szkolnego odby∏a si´ uroczysta
akademia. Zwykle do akademii ustawione by∏y na sali gimnastycznej krzes∏a, tym razem ich brakowa∏o. Ceremonia
odbywa∏a si´ wi´c na stojàco. Pani dyrektor podzi´kowa∏a
uczniom i nauczycielom za rok wspólnej, ci´˝kiej pracy.
Podsumowa∏a wyniki egzaminów najstarszych klas, które
wypad∏y niezwykle korzystnie, najlepiej w historii szko∏y.
Wyró˝ni∏a te˝ kilka osób za szczególne osiàgni´cia naukowe
i sportowe. Na koniec ˝yczy∏a wszystkim udanych wakacji
i kiedy ju˝ wyglàda∏o na to, ˝e akademia zakoƒczy si´ wyjàtkowo szybko, powiedzia∏a coÊ zaskakujàcego.
– Zanim si´ rozstaniemy, chcia∏abym, abyÊmy wspólnie
zakoƒczyli ten rok w szczególny sposób. Mam prawdziwà
183
przyjemnoÊç wyró˝niç jednà klas´ – zawiesi∏a g∏os, skutecznie
budujàc napi´cie wÊród s∏uchaczy – która uzyska∏a w tym roku najwy˝szà Êrednià ocen w szkole. Klas´, która zadziwi∏a
wszystkich swojà pomys∏owoÊcià i aktywnoÊcià, co potwierdzi∏o g∏osowanie uczniów naszej szko∏y. Brawa dla piàtej B!
Pani dyrektor zapoczàtkowa∏a oklaski, do których przy∏àczyli si´ nauczyciele i wi´kszoÊç uczniów. Klasa V B szala∏a
z radoÊci, gratulujàc sobie nawzajem. Kiedy wreszcie zapanowa∏a cisza, pani dyrektor kontynuowa∏a.
– W minionym roku szkolnym pojawi∏a si´ w naszej szkole nowa uczennica. By∏a wzorowym uczniem, ale oprócz tego
mia∏a niezwyk∏y wp∏yw na swojà klas´: jej pogodny charakter i kole˝eƒskoÊç wiele wszystkich nauczy∏y. MyÊl´, ˝e ma
ona szczególnà zas∏ug´ w tak dobrych wynikach jej klasy.
Niestety, w zwiàzku z wyjazdem od nowego roku nie b´dzie
ju˝ chodziç do naszej szko∏y. Pozostawia jednak w nas tak
du˝o mi∏ych i pozytywnych emocji, ˝e chcia∏abym, abyÊmy
wspólnie jej podzi´kowali. Klub taƒca, który za∏o˝y∏a,
przyniós∏ naszej szkole s∏aw´, ale co najwa˝niejsze, nauczy∏
nas pracy zespo∏owej. Zapraszam na Êrodek wszystkich
mi∏oÊników taƒca, abyÊmy wspólnie po˝egnali Su Anderson
wyst´pem tanecznym.
Efekt przemówienia by∏ piorunujàcy. Ca∏a szko∏a urzàdzi∏a Su owacj´. Wokó∏ Su t∏oczy∏o si´ z wyrazami
sympatii tak wiele osób, ˝e nie sposób by∏o si´ do niej dopchaç.
Su by∏a kompletnie zaskoczona, ale bardzo szcz´Êliwa i wzruszona. Âmia∏a si´, a po jej policzkach p∏yn´∏y ∏zy.
184
– Dlaczego nam nic nie powiedzia∏aÊ? B´dzie nam ciebie
bardzo brakowa∏o – Hasi obj´∏a swojà przyjació∏k´ za szyj´.
Kiedy rozleg∏y si´ pierwsze dêwi´ki muzyki, klubowicze
b∏yskawicznie utworzyli swój szyk. Pani Jagoda jako wierny
zwolennik klubu z ∏atwoÊcià wybra∏a utwory, przy których
zawsze gromadzi∏o si´ najwi´cej tancerzy. M∏odzie˝ taƒczy∏a
spontanicznie, na ca∏ego, jakby od tego zale˝a∏o ich ˝ycie.
Hasi, która kr´ci∏a obroty naprzeciwko rozradowanej Su, zauwa˝y∏a, ˝e jej przyjació∏ka ma na szyi Êliczny wisiorek.
Wyglàda∏ jak diament albo... kryszta∏ górski! Kiedy zacz´∏a
mu si´ przyglàdaç, poczu∏a w g∏owie lekkie wirowanie.
Rodzice obecni na akademii dos∏ownie zaniemówili z wra˝enia. Wyglàda∏o to bardziej na scen´ fina∏owà musicalu, ni˝ na
zainicjowane ad hoc zaproszenie do wspólnej zabawy.
Codzienne çwiczenia nie posz∏y na marne. By∏o to wspania∏e
widowisko, ale równie˝ wielkie prze˝ycie.
Kilka dni póêniej Su zaprosi∏a swoich przyjació∏ na kolacj´
do swojego domu przy ulicy D´bowej. Wspominali narady
klubu czarodziejów, wspólne taƒce, rozmawianie z ˝ubrem
w j´zyku myczu-paczu-czuczu, czytanie snów i SMS-y pana
Kija. Na po˝egnanie Su wr´czy∏a im prezenty, pi´knie
oprawione Regu∏y z Wielkiej Ksi´gi Czarów.
Czego dowiedzieliÊmy si´ w czerwcu...
1. Mamy wielki wp∏yw na to, co wydarzy si´ w naszym
˝yciu i jak nim pokierujemy.
185
2. Rok to bardzo d∏ugo, jeÊli mówimy o przysz∏oÊci. JeÊli
jednak przez rok uda∏o nam si´ wytrwaç w postanowieniu,
to mija on jak jedna chwila i nawet nauczenie si´ obcego
j´zyka wydaje si´ wtedy ∏atwe.
3. Podejmujàc dzia∏ania, bierzmy za nie odpowiedzialnoÊç.
4. Nigdy nie wolno k∏amaç, triumfowaç kosztem innych, trzeba pozostaç wiernym swoim zasadom. Najwa˝niejsze to byç
dobrym cz∏owiekiem.
5. Pozostawiajmy po sobie dobre wspomnienia.
6. Regu∏a Jin i Jang mówi o tym, ˝e twoje marzenie staje si´
rzeczywistoÊcià, ju˝ w chwili gdy zaczynasz o nim myÊleç.
Od tego momentu jego realizacja jest tylko w twoich r´kach.
Poczuj w sobie moc, a marzenia spe∏nià si´ same, czasami
w bardzo zaskakujàcy sposób.
186
Kochana Su,
Nigdy nie zapomn´ zakoƒczenia tamtego roku szkolnego.
Min´∏y ju˝ ponad dwa lata, a ja ca∏y czas czuj´, jakby to
by∏o wczoraj. Chocia˝ by∏ to nasz po˝egnalny wyst´p, by∏am
tak bardzo szcz´Êliwa. W czasie taƒca dos∏ownie czu∏am, jak
wyrastajà mi skrzyd∏a. Musz´ ci to powiedzieç: poczu∏am si´
wtedy czarownicà.
W tym roku pojecha∏am z Alkiem na obóz. By∏o super,
spotkaliÊmy Êwietnych ludzi. Wyobraê sobie, ˝e nawet zdoby∏am nagrod´ na wyst´pach obozowego teatrzyku. OczywiÊcie
pomaga∏am sobie zakl´ciami, mimo ˝e Alek Êmia∏ si´ z mojego
czarowania. Chc´ ci wyznaç, ˝e widz´, jak zmienia si´ moje
˝ycie. Si∏a czarów przeros∏a moje najÊmielsze wyobra˝enia.
Coraz wyraêniej czuj´, ˝e nic nie oprze si´ sile moich marzeƒ.
Napisz do mnie koniecznie, bo bardzo za tobà t´skni´.
Do zobaczenia jak najszybciej
Twoja Hasi
187
Zakoƒczenie
Jestem przekonany, ˝e ta ksià˝ka trafi∏a do ciebie, poniewa˝
jej poszukiwa∏eÊ. Przecie˝ przypadki nie istniejà. Jest wi´c
w tobie ziarenko czarodzieja, które jeÊli dzisiaj zasadzisz,
wkrótce wyroÊnie na wspania∏e drzewo, na którym b´dziesz
móg∏ oprzeç swoje ˝ycie. Niewa˝ne, ile masz lat, kim jesteÊ
i czym si´ zajmujesz. Zawsze mo˝esz stwierdziç, ˝e przed
tobà jest ˝ycie, któremu mo˝esz nadaç wspania∏y kszta∏t.
Pierwsze kroki cz´sto wymagajà dyscypliny, wyrz e c z e ƒ
i prze∏amywania przyzwyczajeƒ. Tylko na pozór nie przynoszà wyników.
Pomi´dzy ostatnimi stronami tej ksià˝ki powinna znajdowaç si´ ma∏a karteczka z twoimi odpowiedziami na pytania,
które ci zada∏em na samym poczàtku. Po przeczytaniu tej historii sam ju˝ rozumiesz, ˝e jeÊli odpowiedzia∏eÊ na pierwsze
pytanie „tak”, to po prostu jesteÊ czarodziejem. JeÊli na drugie
pytanie odpowiedzia∏eÊ „tak”, to w∏aÊnie uczyni∏eÊ pierwszy
krok w tym kierunku. Jednak najwa˝niejsze jest to, czy w ogóle si´gnà∏eÊ wtedy po kartk´ inapisa∏eÊ jakàkolwiek odpowiedê.
Mi´dzy marzeniami a rzeczywistoÊcià le˝y tylko twoje dzia∏anie. To, co stanie si´ od tej chwili, zale˝y od ciebie. Od tego,
co postanowisz i co zrobisz. Wszyscy, którzy po przeczytaniu
tej ksià˝ki majà w r´ku swojà karteczk´, sà bardzo blisko
Êwiata czarów, bez wzgl´du na to, co jest na niej napisane.
Na koniec oddaj mi, prosz´, drobnà przys∏ug´. Weê teraz
kartk´, d∏ugopis i jeszcze raz odpowiedz sobie na pytanie:
188
„CZY CHC¢ ZOSTAå CZARODZIEJEM?”. Zamknij
na kilka chwil oczy, koniecznie uÊmiechnij si´ i powoli weê
g∏´boki wdech, jakbyÊ wdycha∏ ca∏à dobrà energi´ tego Êwiata.
Jeszcze jeden wdech i mo˝esz napisaç to, co czujesz... Zanim
odwrócisz t´ stron´, spe∏nij mojà proÊb´, napisz odpowiedê
i po∏ó˝ kartk´ przed sobà.
189
JeÊli kartki nie ma...
˚ycz´ ci du˝o szcz´Êcia w ˝yciu, przyjmij ode mnie
czarodziejskie zakl´cie: Vita beata!*, które otoczy ci´ dobrà
energià. Twoja klepsydra jest zawsze obok ciebie, w ka˝dej
chwili mo˝esz jà odwróciç i rozpoczàç coÊ od nowa.
Nie pozwól, by obawy przed podejmowaniem ryzyka
pokona∏y odwag´ dokonywania zmian w twoim ˝yciu.
* Szcz´Êliwe ˝ycie! (∏ac.).
190
JeÊli jednak kartka le˝y przed tobà...
Przede wszystkim masz teraz przed sobà dowód na to,
˝e twoje myÊli potrafià zmieniç si´ w rzeczywistoÊç. Le˝y
teraz przed tobà kartka, której mo˝esz dotknàç i jest na niej coÊ
od ciebie. Mam nadziej´, ˝e nie pogniewasz si´ na mnie,
ale pozwoli∏em sobie na czarodziejski fortel. Bioràc ten g∏´boki
wdech pe∏en dobrej energii, pozwoli∏eÊ mi si´ zaczarowaç.
Tak naprawd´ le˝y teraz przed tobà odpowiedê na inne
pytanie: „Czy spe∏nià si´ moje marzenia?”. Witam ci´
w klubie czarodziejów i zapraszam do komnaty zadumy...
Czaruj wi´c i czyƒ rzeczy, o których si´ filozofom nie Êni∏o.
191
Drogi Czytelniku,
Ksià˝ka „Czarodzieje mogà wszystko” podpowiada jak
spe∏niç swoje marzenia. Chcia∏bym, aby dotar∏a do wszystkich, którzy jej potrzebujà. B´dzie mi mi∏o jeÊli polecisz jej
sekrety przyjacio∏om, wysy∏ajàc link do strony, z której
mo˝na bezp∏atnie pobraç ksià˝k´ w formacie PDF. Wierz´, ˝e
„Czarodzieje” pomogà w realizacji marzeƒ ka˝demu, kto tego
pragnie. B´d´ wdzi´czny za odnotowanie faktu przeczytania
ksià˝ki na internetowej stronie Czarodziejów:
www.czarodzieje.com.pl
192
Podzi´kowania
Pragn´ serdecznie podzi´kowaç wszystkim, którzy mieli
szczególny wp∏yw na powstanie tej ksià˝ki. Jose Silva odkry∏,
˝e posiadamy zdumiewajàcà si∏´, zdolnà kszta∏towaç nasze
˝ycie. Anthony Robbins nauczy∏ nas, jak zdobywaç powodzenie i szcz´Êcie. Wspania∏e jest to, ˝e obydwa odkrycia pomog∏y milionom ludzi zmieniç swoje ˝ycie. Joanne K. Rowling
przywróci∏a m∏odzie˝y radoÊç czytania i pokaza∏a, jak wa˝ne sà dla nas czary. Dzi´kuj´ przyjacio∏om, których ˝yciowe
przemyÊlenia sta∏y si´ cz´Êcià tej ksià˝ki, Darkowi za cenne
uwagi i bajeczne ilustracje, które doda∏y jej blasku, Danusi
za màdroÊç i doÊwiadczenie, których udzieli∏a tej ksià˝ce,
Jackowi za poemat, przyjaêƒ i inspiracj´, Robertowi i Ewie za
kunszt i serce, z jakim wydali t´ ksià˝k´, ma∏ej Su za pomys∏y, a nade wszystko mojej ukochanej Ma∏gosi za wielkie
zaanga˝owanie i mi∏oÊç, którà mnie otacza.
193
ISBN 83-921105-0-1

Podobne dokumenty