Czy wyrażanie emocji jest uniwersalne?
Transkrypt
Czy wyrażanie emocji jest uniwersalne?
Czy wyrażanie emocji jest uniwersalne? R óżnice cywilizacyjne w wyrażaniu uczuć przez człowieka można przedstawić w przestrzeni i w czasie. Pierwsze ujęcie powie nam, jakie obyczaje regulujące ludzkie zachowanie występują w różnych regionach świata. Tym zajmuje się geografia kulturowa, niezbyt odległa od antropologii i etnografii. Drugie ujęcie prezentuje zmiany norm i obyczajów na przestrzeni dziejów. Tym zajmuje się historia. Dopiero na przecięciu tych dwóch wymiarów, przestrzennego i czasowego, uzyskujemy obraz ludzkich zachowań. Czy ten obraz będzie przynależał do nauk humanistycznych czy przyrodniczych? Sądzę, że do humanistycznych. Tak więc humanistów nie trzeba zachęcać, by zajęli się światem ludzkich emocji (symbolizowanych tu przez śmiech i płacz). Najpierw popatrzmy na świat dzisiejszy. Możemy trochę uogólnić i wyróżnić kilka stref o różnych modelach obowiązującego zachowania człowieka w sferze emocji. Strefa euroamerykańska, ściśle: strefa zachodnioeuropejsko-północnoamerykańska (a jeszcze ściślej: zachodnioeuropejska bez południowych obrzeży i północnoamerykańska bez Meksyku) to strefa, w której ludzie nie mają czasu ani śmiać się, ani płakać. Mogą najwyżej popaść w depresję i leczyć ją na kozetce u psychoanalityka, który z reguły nie odznacza się poczuciem humoru. Także psychoanalityk podlega tyranii czasu (o której już mówiliśmy) i imperatywowi wydajności pracy. Rozmawia więc z pacjentami od minuty do minuty i bierze za to ściśle wyliczone honorarium. Inaczej jego gabinet psychoterapeutyczny by zbankrutował. Druga strefa to świat latynoski, południowy, bałkański, cygański, świat winnic na południowych stokach gór i plaż u brzegu mórz południowych. Tam ludzie mają zwykle czas i wyrażają swe emocje w sposób, jak na gust zabieganego pracoholika, przesadnie egzaltowany. A świat biedny, przegrzany i wilgotny w tropikach, równie przegrzany i suchy w regionach pustynnych, gdzie brakuje pożywienia, wody i nadziei, odbiera ochotę na śmiech i wysusza łzy? A Azja Wschodnia: zatłoczona, w większości biedna i zapracowana? To świat, gdzie świadomość ludzkiej indywidualności jest bardzo niewielka. A śmieją się i płaczą poszczególne osoby. Na zakończenie wyszukajmy terytoria zamieszkałe jeszcze przez plemiona żyjące w warunkach prawie naturalnych. Ci ludzie umieją wyrażać swe emocje w sposób, który wydaje się nam nieco infantylny. W skrytości serca trochę im zazdrościmy. Sami chętnie oddajemy się szaleńczej zabawie, która przypomina obrzędy odprawiane w plemiennym kole. W ujęciu historycznym spójrzmy na dawny Wschód, gdzie wyrażać swe emocje mógł tylko władca: faraon, król babiloński lub perski. Następnie widzimy Greków, którzy hołdowali równocześnie dwóm przeciwstawnym, ale i komplementarnym wizjom życia: apollińskiej (uporządkowanej i rozumnej) oraz dionizyjskiej (ekstatycznej i szalonej). Wreszcie Rzymianie cenili sobie gravitas i auctoritas, powagę i władczą moc, daną tym, którzy się nie śmieją z byle czego i nie płaczą zbyt często. Rzymską powagę chrześcijanie ocieplili wizją Zbawiciela, który (jeśli wierzyć Ewangelii) nigdy się nie śmiał, a mimo to dał swoim wyznawcom fundament stabilnej radości i obiecał, że kiedyś „otrze wszelką łzę”. Właśnie kombinacja greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej postawy stworzyła nasz świat – z naszą nauką i naszą humanistyką. Jerzy Pilikowski