Pobierz - ePrasa.pl

Transkrypt

Pobierz - ePrasa.pl
ì
;L<;Lì(IQ;=E
'C
=B;
C?ś
NġJ
?ŹƑ-
$
*Ź?
GSM
;=Eľ
C?LH
;L?Ŏ
Ŕ%
;G
'
CśM
Ŕ;Q1
CJF?L
Eľ
38
RANKING PRZECENIANYCH
RANKI
33 Z MAGDALENĄ OGÓREK
ROBERT MAZUREK
ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
Ž[
NA POCZĄTEK
36 TOKSYCZNE KREDYTY:
PRZEGLĄD TYGODNIA
6
SIĘ ZBIESIŁ
69 BARBARZYŃCA
DARIUSZ KARŁOWICZ
SPRAWDZAM!
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
MACIEJ PAWLICKI
10
TRENDY I OWĘDY
MROCZNE PASJE BIBLIOTEKARZA
10
KORSUN CHILI KORSUN
12
TYSIĄCE ZNAKÓW
41
RYSZARD MAKOWSKI
44 JAN ROKITA
47
KRZYSZTOF FEUSETTE
14
LEKCJA GEOGRAFII
15
SPOŁECZEŃSTWO OBYWATELSKIE
BRONISŁAW WILDSTEIN
GRANICE MARCINA DOROCIŃSKIEGO
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
MICHAŁEM SZCZERBICEM
54 ZROZMAWIA
ŁUKASZ ADAMSKI
57
WYCINKI WARZECHY
ŁUKASZ WARZECHA
FELIETONY
ZE SCENY I ZZA KULIS
Ž[
TEMAT TYGODNIA
DRWINY
93 GRANICA
ALEKSANDER NALASKOWSKI
Ž[
Ž[
ODBIORCY
66 PIERWSZEŃSTWO
WOJCIECH RESZCZYŃSKI
KRAJ
TUSKA
28 KONIEC
STANISŁAW JANECKI
67
OD NOWA
30 SMOLEŃSK
MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO
68 FELIETONY
PIOTR SKWIECIŃSKI, LECH MAKOWIECKI
KRAJ
KRAJ
NOWA KOMISJA
Licząca 21 członków
podkomisja do ponownego
zbadania katastrofy
smoleńskiej działa w ramach
Komisji Badania Wypadków
Lotniczych Lotnictwa
Państwowego
MAREK
PYZA
dziennikarz
dziennikarz
N
a razie trwają prace organizacyjne. Przewodniczący podkomisji dr Wacław Berczyński załatwia
kwestie logistyczne — pomieszczenia do
pracy ekspertów, wyposażenie, szafy pancerne, sejfy etc. Nie wiadomo jeszcze, jak
często będzie się spotykała cała komisja,
30 |
się starali efektywnie wykorzystać deklarowaną pomoc — mówi „wSieci” pierwszy
wiceszef komisji dr Kazimierz Nowaczyk.
Komisja konieczna
Propaganda pracująca na rzecz poprzedniej władzy lansuje tezę, że w nowej komisji nie ma specjalistów od badania katastrof lotniczych. Wyjaśnijmy — jej szef,
wieloletni konstruktor Boeinga, opowiadał
w poprzednim numerze „wSieci”: „Spędziłem dwa lata w US Corpus Christi Army
Depot, badając statki powietrzne, które
uległy wypadkom, i oceniałem ich zniszczenia”. I dodawał: „Żadna politechnika
na świecie nie ma wydziału ani kierunku
badania wypadków lotniczych. Za to w każdej komisji — czy to amerykańskiej NTSB,
czy holenderskiej OVV — powołuje się do
współpracy ludzi mogących pomóc w wyjaśnieniu zdarzenia. […] Są przydatni nie
15—21 LUTEGO 2016
4|
15—21 LUTEGO 2016
dlatego, że mają doświadczenie w badaniu katastrof, ale dlatego, że są fachowcami
w swojej dziedzinie”.
W zespole dr. Berczyńskiego zasiadają
m.in.: doświadczony pilot tupolewów, specjalista od silników lotniczych, nawigatorzy
— wykładowcy dęblińskiej szkoły lotniczej;
eksperci od mechaniki, wytrzymałości
materiałów, automatyki, patomorfolodzy,
akustyk, prawnik, psycholog i inni. Wiceszefem komisji jest doświadczony badacz
katastrof dr inż. Bogdan Gajewski, członek
Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Bezpieczeństwa Lotów.
Komisja nie przyjęła żadnych wstępnych tez. Jak podkreśla jej przewodniczący, zadanie jest jedno: ustalić prawdę.
Choć obrońcy komisji Millera z założenia
kwestionują utworzenie nowego grona
ekspertów, powodów do rozpoczęcia
przez nich pracy jest mnóstwo. W uzasadnieniu do decyzji o powołaniu wskazano
Śledztwo bez tezy
Podkomisja niczego nie wyklucza, nie forsuje żadnej z hipotez. Ta swoista „opcja
zerowa” oznacza praktycznie uruchomienie dochodzenia od początku. Każdy
dokument należałoby przejrzeć i na nowo
się z nim zapoznać. Tyle że niektóre z nich
zostały… zniszczone. TVP Info dotarła do
protokołu zniszczenia „Dziennika Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych”
obejmującego 10 kwietnia 2010 r. Decyzję
o tym, że jest on już niepotrzebny, podjął
szef Centrum Zarządzania Kryzysowego
w lutym 2012 r. Wtedy też odbyło się „rozdrobnienie mechaniczne w niszczarkach
przemysłowych”.
Trudno zapewne będzie odtworzyć
treść zniszczonego dziennika, ale biorąc
KRAJ
RODZINA 500+
ŁOSIEWICZ
dziennikarka
S
ytuacja demograficzna Polski jest
dramatyczna. Nasz kraj się zwija.
Poziom dzietności, który zapewnia
prostą zastępowalność pokoleń, wynosi
2,1 dziecka na kobietę. Tymczasem w Polsce statystycznie jedna kobieta rodzi 1,3
dziecka. Dziś jesteśmy jednym z najmniej
dzietnych państw na całym świecie. Pod
tym względem zajmujemy 216. miejsce
na 224 kraje świata. Dlaczego demografia jest tak ważna? Ponieważ stabilność
budżetu i systemu emerytalnego, poziom
— Na początek będzie konieczne zbadanie
wszystkiego, co pozostawił po sobie tzw.
zespół Laska. Trzeba te materiały porównać z raportem Millera i sprawdzić, czy
wszystko w dokumencie rządowym zostało
dokładnie opisane, czy nie pominięto jakichś kwestii zawartych w zeznaniach lub
innych źródłach — podkreśla w rozmowie
z nami inny z członków komisji, inż. Marek
Dąbrowski, niezależny analityk, autor popularnonaukowych opracowań z dziedziny
techniki wojskowej, referent na Konferencjach Smoleńskich, który badaniami katastrofy zajmuje się od samego początku.
| 31
konsumpcji, siła państwa zależą bezpośrednio od liczby i struktury ludności
w danym kraju. Dlatego państwo powinno
wspierać rodzinę, aby zwiększyć dzietność. Jesteśmy w takim momencie, że po
prostu nie stać nas na to, aby nas nie było
stać na wspieranie rodzin.
Z tego założenia wyszedł najwyraźniej
rząd PiS, który na wsparcie rodzin chce
wydać w 2016 r. dodatkowe 17 mld zł,
a w roku przyszłym — 22,5 mld zł. To
pierwsze tak szerokie i uniwersalne
wsparcie dla polskich rodzin.
— Pieniądze, które przekazujemy,
zwiększą popyt, napędzą PKB — nawet o 0,5 proc. rocznie. Rodzina to nie
czarna dziura, w której znikają publiczne
pieniądze, to sprawne przedsiębiorstwo,
w którym zainwestowane środki zwracają
się z nawiązką dla gospodarki — tłumaczy
Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy
i polityki społecznej. Rząd szacuje, że ze
wsparcia skorzysta ok. 2,7 mln rodzin.
Warto podkreślić, że państwa Unii Europejskiej hojnie wspierają rodziny. Średnia
bezpośredniej pomocy państw UE w zakresie ulg na dzieci i świadczeń rodzin-
nych wynosi 9 819 zł rocznie. Największe
wsparcie rodziny dostają w Luksemburgu,
to aż 39 218 zł rocznie na dziecko. Według
PwC Polska natomiast, z kwotą 2 224 zł,
znajduje się na 24. miejscu w grupie krajów, w których wsparcie państwa nie
przekracza kwoty 1 tys. euro. Za nami są
Grecja, Litwa, Rumunia i Bułgaria.
Czy pomoc ze strony państwa dla rodzin może wpłynąć na wzrost dzietności?
Większość doświadczeń państw UE dowodzi, że tak. Spójrzmy na Wielką Brytanię, w której rodzice mogą liczyć na dużą
pomoc państwa. Sam „child benefit”, będący tylko częścią systemu polityki prorodzinnej, dla rodziny z dwojgiem dzieci
Pod względem
dzietności Polska
zajmuje 216. miejsce
na 224 kraje świata.
Nasza sytuacja
demograficzna jest
dramatyczna
(cztery i osiem
lat), której średnie
wynagrodzenie
wynosi ok. 35 tys.
euro, to prawie
2,5 tys. euro
rocznie. W tym
kraju w 2014 r.
Polki urodziły aż
22,1 tys. dzieci.
Gdy wskaźnik
dzietności w Polsce
wynosi 1,3, w Wielkiej
Brytanii ten wskaźnik
wśród Polek rośnie aż do
2,5 dziecka na kobietę.
Oczywiście polityka prorodzinna
nie może się ograniczyć do wypłat
z programu Rodzina 500+. Potrzebne
są kompleksowe działania wspierające
rodzinę w opiece nad dzieckiem, które
rozpoczął już rząd PO-PSL (np. sukcesywne zwiększanie miejsc w żłobkach,
ułatwienie kobietom powrotu na rynek
pracy, uelastycznianie czasu pracy itd.),
ale program PiS jest milowym krokiem
we właściwym kierunku.
Zbadać wrak
15—21 LUTEGO 2016
ŚWIAT
RODZINA 500+
DOROTA
PORADNIK:
JAK DOSTAĆ 500 ZŁ
NA DZIECKO
PRZEZ DWA WZGÓRZA
98 ŚCIEŻKA
ANDRZEJ ZYBERTOWICZ
15—21 LUTEGO 2016
| 47
48 |
15—21 LUTEGO 2016
UNIA EUROPEJSKA
Miklosa Horthyego, którzy przed wojną
rządzili metodami autokratycznymi. Czy
jednak rzeczywiście na tym polega podobieństwo dwóch formacji i ich szefów?
Osiem lat w opozycji
Czy PiS pójdzie drogą
Fideszu? Czy Polska
i Węgry stworzą
coś więcej niż tylko
geopolityczny sojusz
środkowoeuropejski?
BUDAPESZT–WARSZAWA:
WSPÓLNA SPRAWA
GRZEGORZ
GÓRNY
redaktor naczelny
magazynu „Fronda”
W
małej górskiej miejscowości dochodzi do prywatnego
spotkania dwóch polityków.
Pierwszy jest premierem niewielkiego
państwa, a drugi szefem partii rządzącej
w kraju średniej wielkości. Ich rozmowa
w ustronnym pensjonacie w cztery oczy
staje się wiadomością dnia w całej Europie.
74 |
15—21 LUTEGO 2016
Ekipy telewizyjne godzinami czatują przed
budynkiem, pokazując w kolejnych relacjach na żywo zamknięte drzwi i emocjonując się tym, co może się dziać w środku.
Chociaż spotkanie Viktora Orbána z Jarosławem Kaczyńskim odbyło się w święto
Trzech Króli, to jednak do dziś jest żywo
komentowane przez publicystów. Nawet
media na Zachodzie zajmowały się nim
bardziej niż ostatnimi rozmowami Obamy
z Putinem. Dlaczego?
Narodziny nowego sojuszu?
Po spotkaniu w Niedzicy węgierski dziennik „Nepszabadság” napisał, że właśnie
krystalizuje się możliwość powstania
bloku wschodniego w Unii Europejskiej,
któremu „będzie wiał w plecy zachodni
wiatr z Wielkiej Brytanii”. Zdaniem gazety może to być wielka siła, ponieważ
w krajach tego sojuszu będzie mieszkać
aż 90 mln ludzi.
Podobną diagnozę stawia niemiecki
dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który zauważa, że „alians konserwatywnych partii w Polsce i na Węgrzech ma długą tradycję”. Według niego
na naszych oczach dokonuje się „renesans Grupy Wyszehradzkiej” — struktury
w ostatnich latach nieco uśpionej, lecz
teraz mogącej liczyć na nowych sojusz-
ników. Jednym z głównych spoiw bloku
wschodniego może być stosunek państw
Europy Środkowej do przyjmowania imigrantów. W tej sprawie Polska, Węgry,
Czechy, Słowacja, Rumunia, Litwa, Łotwa i Estonia mówią jednym głosem. Jeśli
kryzys będzie się zaostrzał, nastąpi dalsza
integracja krajów naszego regionu.
Taki scenariusz spędza sen z powiek
znanemu spekulantowi międzynarodowemu George’owi Sorosowi. W wywiadzie
dla niemieckiego tygodnika „Wirtschaftliche Weltwoche” wyraził zaniepokojenie
zbliżeniem Polski i Węgier. Uznał, że ich
sojusz jest zagrożeniem dla modelu społeczeństwa otwartego w Europie. Stwierdził, że Jarosław Kaczyński i Viktor Orbán,
choć są różnymi ludźmi, reprezentują podobne rządy — oparte na nacjonalizmie
etnicznym i religii chrześcijańskiej. Porównał też obu liderów — PiS oraz Fideszu — do
marszałka Józefa Piłsudskiego i admirała
W ciągu ostatnich kilkunastu lat oba ugrupowania miały dość zbliżone koleje losu,
najpierw rządząc wspólnie z koalicjantami, potem tracąc władzę na osiem lat,
w końcu zdobywając samodzielną większość. Fidesz wygrał wybory w 1998 r.
i rządził wspólnie z Partią Drobnych Rolników, której działalność była dla niego
sporym obciążeniem. Orbán został wówczas najmłodszym premierem w Europie.
Mimo bardzo dobrych wyników gospodarczych w 2002 r. przegrał wyścig do parlamentu z socjalistami. Nie rozpoznał trafnie
nastrojów społecznych i został przelicytowany populistycznymi obietnicami lewicy.
Przez dwie kadencje pozostawał w opozycji, by w 2010 r. sięgnąć po władzę, zdobywając konstytucyjną większość.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało z kolei
wybory w 2005 r., lecz nie było w stanie
długo rządzić, mając dwóch nieobliczalnych współkoalicjantów. W efekcie po
dwóch latach doszło do przyspieszonych
wyborów, które wygrała Platforma Obywatelska. Tym razem to PiS nie odczytało nastrojów społecznych i zostało zepchnięte
na osiem lat do opozycji. W 2015 r. przekonało jednak do siebie wyborców i zdobyło
samodzielną większość.
Zarówno Fidesz, jak i PiS, pozostając
przez dwie kadencje w opozycji, znajdowały się pod ciągłym ostrzałem większości
mediów, niepróbujących nawet ukrywać
swych politycznych sympatii. Odmalowywano Orbána i Kaczyńskiego jako
nieobliczalnych polityków, pchających
swoje kraje do wojny z sąsiadami (Węgry
ze Słowacją i z Rumunią, Polskę z Rosją).
Zajmowano się bardziej stanem psychiki
i meandrami umysłu obu przywódców niż
programami ich partii. Radzono życzliwie,
by zrezygnowali z polityki i ustąpili pola
młodszym. Twierdzono, że oba ugrupowania nie mają zdolności koalicyjnej,
dlatego nigdy nie obejmą samodzielnych
rządów. A jednak stało się inaczej.
Duża w tym zasługa obu liderów, którzy
okazali się nie tylko zręcznymi taktykami,
lecz także dalekowzrocznymi strategami.
Potrafili stworzyć ideowe formacje, zdolne
przetrwać i rozwijać się mimo niesprzy-
jających okoliczności. Tchnęli w swych
zwolenników ducha i wiarę w zwycięstwo.
Są jednak między nimi różnice, które
wynikają z odmiennej kultury politycznej w naszych państwach. Orbán jeździł
wiele po kraju, wzywając ludzi do zrzeszania się i zakładania kół obywatelskich.
Odpowiedzią na jego apel było powstanie 10 tys. takich organizacji na Węgrzech
i 2 tys. wśród madziarskiej mniejszości
w sąsiednich państwach. U nas z kolei
tysiące publicznych inicjatyw lokalnych,
składających się na „archipelag polskości”
(jak to określił prof. Andrzej Zybertowicz),
powstało samorzutnie w ramach oddolnej
samoorganizacji społecznej. Nawet akcje
modlitewne w intencji odrodzenia duchowego narodu i zwycięstwa w wyborach
na Węgrzech odbywały się z inicjatywy
episkopatu i pod patronatem biskupów,
a w Polsce były spontanicznymi i mało
skoordynowanymi przedsięwzięciami
katolików świeckich. Inny jest też stopień aktywności partyjnej w obu krajach.
W 10-milionowym państwie Fidesz ma
40 tys. członków, podczas gdy w niemal
cztery razy ludniejszej Polsce PiS może się
pochwalić liczbą zaledwie 30 tys.
Ten stan ma źródło w historii obu narodów. Polacy przez wiele dziesięcioleci żyli
pod okupacją i nie rozwijali działalności
państwotwórczej. Partie polityczne to byli
„oni”, „my” tworzyliśmy „wspólnoty równoległe”. Inaczej było z Węgrami, którzy
od 1867 r. stanowili drugi filar cesarstwa.
Architektura Budapesztu z tamtego okresu
ma charakter imperialny. Madziarzy myśleli i działali w kategoriach państwowych,
przejmując od Habsburgów autorytet dla
władz i sposób administrowania.
Postkomunizm i neokolonializm
Obecne rządy PiS i Fideszu trudno porównywać z dwóch powodów. Po pierwsze,
partia Viktora Orbána już wkrótce wkroczy w siódmy rok swej samodzielnej władzy, natomiast gabinet Beaty Szydło nie
ma jeszcze nawet 100 dni. W Budapeszcie
możemy więc dokonać pewnej rekapitulacji osiągnięć, w Warszawie zaś — jedynie
przedstawić plany na przyszłość. Po drugie, Fidesz zdobył samodzielnie większość
konstytucyjną, co dało mu większą możliwość dokonywania fundamentalnych
zmian. Przeprowadzono gruntowną reformę ustrojową, ogłoszono nową konstytucję, tylko w ciągu pierwszego
15—21 LUTEGO 2016
| 75
38/1215/F
MARCIN
WIKŁO
ale jej członkowie pozostaną w stałym kontakcie. Posłuży do tego specjalna platforma
internetowa gwarantująca bezpieczeństwo
i łatwość komunikacji. Część specjalistów
mieszka za oceanem (w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii) i również tam
będzie prowadziła badania. Trwają także
procedury związane z przyznaniem certyfikatów dostępu do informacji niejawnych.
Część materiałów dotyczących katastrofy
jest klauzulowana, więc wszyscy zasiadający w komisji powinni mieć uprawnienia
do wglądu w tajne akta.
— Dopiero wtedy będziemy mogli się
zapoznać z kompletem dokumentów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Bez ich
znajomości trudno mówić o dalszych planach pracy podkomisji i ustalaniu szczegółowego zakresu obowiązków każdego
z jej członków. Mamy zgodę na współpracę
wielu ekspertów i ośrodków badawczych.
Na bazie zebranych materiałów będziemy
pod uwagę, że był to dokument niejawny,
niezrozumiałe jest umniejszanie jego
wagi. Ppłk rez. Sławomir Komisarczyk,
który w DSO miał dyżur dzień przed katastrofą, w liście do portalu Wp.pl napisał,
że 400-stronicowy dokument „nic nowego
do sprawy nie mógł wnieść”. „Opisując
dzień katastrofy, z dokumentu można
było się dowiedzieć, kogo powiadomiono
i kogo próbowano bezskutecznie powiadomić” — napisał. Czy rzeczywiście można
takie informacje uznać za nieważne?
W podobnym tonie wypowiadał się
także były szef Akademii Obrony Narodowej. Gen. Bogusław Pacek najpierw
stwierdził, że nie były to istotne dokumenty. Kilka dni później mówił już, że…
nie wie, co w nich było. Jeszcze większą
nonszalancją popisał się Tomasz Siemoniak. Były minister obrony w rządzie PO-PSL powiedział, że „w MON codziennie
powstają tysiące dokumentów i tysiące
dokumentów są niszczone”. Dodał również, że „wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi mamy do czynienia z trzeciorzędnym dokumentem”.
W odpowiedzi Antoni Macierewicz mówił w TVP Info: „Te dokumenty zostały
zniszczone, gdy był on ministrem. Były
opatrzone klauzulą B5, co oznacza, że dopiero po pięciu latach od ich wytworzenia
można było rozważyć, czy je zniszczyć.
A zniszczono je na przełomie 2011 i 2012 r.
Zniszczono je bezprawnie, w sposób wskazujący na chęć ukrycia sprawy dramatu
smoleńskiego”.
Zasadne staje się pytanie, czy komuś
mogło zależeć na tym, by pewne dowody
pomijać. I jeśli stało się tak z dziennikiem
DSO, to kto zagwarantuje, że w innych
kwestiach nie było tak samo?
BUDOWAŁEM KAPITAŁ
96 JAK
WIKTOR ŚWIETLIK
WIDMOWA BIBLIOTEKA
WOJCIECH WENCEL
FOT. SHUTTERSTOCK
7 marca rozpocznie się poważne badanie przyczyn katastrofy
smoleńskiej. Jakie plany ma nowa komisja powołana przez ministra
obrony? Gdzie leży klucz do prawdy o tragedii z 10 kwietnia 2010 r.?
na wiele zaniedbań komisji Millera, w tym
nieuwzględnienie m.in. zeznań wszystkich
świadków, zdjęć i materiałów filmowych
z miejsca katastrofy; przemieszczeń
i zniszczeń szczątków samolotu na wrakowisku; raportu polskich archeologów
pracujących w Smoleńsku. Wskazano też
na rozpatrywanie tylko jednej wersji katastrofy, niescharakteryzowanie obrażeń
pasażerów, niepełną analizę rozkładu
szczątków samolotu, posługiwanie się
niepełnymi zapisami czarnych skrzynek.
Jest też mowa o manipulacjach danymi
z rejestratorów, braku badań wraku i przemilczeniach w kwestii odpowiedzialności
rosyjskich kontrolerów.
— Wśród zgromadzonych materiałów są
nieupublicznione do tej pory dokumenty,
które były dostępne komisji Millera. Jest
zbyt wcześnie na ocenę ich znaczenia
i wagi. Więcej informacji będziemy mogli przekazać po pierwszym posiedzeniu
podkomisji — tłumaczy nam dr Nowaczyk.
Chodzi m.in. o protokoły poekshumacyjne
podważające wiarygodność rosyjskich
autopsji, pozytywne wyniki badań na
obecność materiałów wybuchowych na
wraku, zdjęcia świadczące o poddaniu
części samolotu wysokim temperaturom
i ciśnieniu, a także o pełen zapis parametrów lotu z tzw. polskiej czarnej skrzynki.
Są również nowe dowody. A wśród nich,
jak wiele wskazuje, zdjęcia satelitarne wykonane tuż po katastrofie. Dr Berczyński
tego nie potwierdza, ale w rozmowie
z „wSieci” powiedział, że pojawiły się
„nowe materiały, które pokazują miejsce
zdarzenia wkrótce po tragedii”.
FELIETONY
95 MAREK
KRÓL, WITOLD GADOWSKI
FOT.
OT.
T. EAST
T
ST NEWS
NEWS/M
NEWS/MT
FOT.
OT.
T. ANDRZEJ
J IWANCZUK/REP
IWANCZUK/
IWANCZUK/REPO
IWAN
IIWANCZUK/REPORTER
IW
RTER
ER
SMOLEŃSK OD NOWA
WINNETOU BYŁ HUCUŁEM
94 ROBERT
MAZUREK
BITWA O NAUKĘ TRWA
64 PIOTR
ZAREMBA
BRONISŁAW WILDSTEIN
Ž[
92 FELIETONY
KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ
KAMILA ŁAPICKA
OPINIE
SAMOBÓJSTWO EUROPY
82 EWA WESOŁOWSKA
NA KONIEC
62 ŁUKASZ ADAMSKI
20 ALEKSANDRA RYBIŃSKA
Ž[
PODATEK OPROTESTOWANY
PIOTR ZAREMBA
POLECA I ODRADZA
ISLAMSKI GWAŁT
ROZMAWIA GORAN ANDRIJANIĆ
GOSPODARKA
TEST (NIE)SCENICZNY
61
DOROTA ŁOSIEWICZ
Z PREZYDENT CHORWACJI
77
ADAM CIESIELSKI
ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM
61
MISZMASZ
GRZEGORZ GÓRNY
DOOKOŁA EUROPY
80 KRYSTYNA
GRZYBOWSKA
FREUD GRA AUTECHRE
58 PINK
MARCIN FLINT
PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK
24
Ž[
51
JAN PIETRZAK
18
POLSKA–WĘGRY:
WSPÓLNA SPRAWA
74
W SIECI KULTURY
MARTA KACZYŃSKA
17
Ž[
ŚWIAT
JAK DOSTAĆ 500 ZŁ NA DZIECKO
DOROTA ŁOSIEWICZ
TOMASZ ŁYSIAK
eprasa.pl
13
SPRAWA HONORU
16
CAŁE POLSKI SŁOWO
70
MAJA NARBUTT
DEMOGRAFICZNA BATALIA
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
Ž[
HISTORIA