nr 3 sierpień 2007 - Powiat Olsztyński
Transkrypt
nr 3 sierpień 2007 - Powiat Olsztyński
www.powiat-olsztynski.pl Miesięcznik Powiatu Olsztyńskiego Rej. PR 285 biegu obwodnicy aleje. Dziś za wymachiwanie toporem zyskuje się laur bojownika o bezpieczeństwo kierowców. Chyba czas nam wracać na drzewa… str 2 Partnerstwo w rytmie bluesa Olsztyna wstępnie Jerzy Laskowski, wójt Purdy: przyjęto już na wiosnę, nie można powiedzieć, że temat przestał być drażliwy. Wskazują na to opinie gospodarzy pięciu gmin powiatu olsztyńskiego, przez które – zgodnie z przyjętym planem – ma przebiegać obwodnica. Po majowym występie na festiwalu Maiwoche w Osnabrück Sławek Wierzcholski zapowiadał, że na Olsztyńskich Nocach Bluesowych zagra bluesa, jakiego Olsz- tyn nie słyszał. I przy wsparciu Blues Company słowa dotrzymał. Ostatni wieczór festiwalu był prawdziwą polsko-niemiecką szarżą na podbój serc publiczności. str 3 Mogę zaśpiewać z Giertychem Nasze łamy są otwarte dla młodych adeptów dziennikarstwa. Oto próbka – fragment wywiadu z Pawłem Kukizem, który przeprowadził Mariusz Wierzchowski, uczeń Zespołu Szkół w Biskupcu. Kukiz i jego Piersi byli gwiazdami Dni Biskupca (20-22 lipca). str 4 Pismo bezpłatne Diabeł tkwi w szczegółach Choć wariant prze- Przykucie łańcuchem do pnia i noszenie tabliczki z napisem „niszczyciel drzew” – to XVIII-wieczna kara dla tych, którzy ośmielili się podnieść rękę na przydrożne sierpień 2007 Przebieg obwodnicy Olsztyna – opinie gospodarzy gmin fot. Archiwum Czas zakopać topór nr 3 Radosław Paździorko [email protected] Lech Nitkowski, burmistrz Barczewa: – W zasadzie nie mam uwag co do planowanego przebiegu obwodnicy. U nas sprawa jest o tyle prosta, że obwodnica ma biec praktycznie po granicy z Olsztynem, więc nie powinno być sprzeciwów mieszkańców. Nie kryję, że z niecierpliwością czekam na ostateczne zatwierdzenie przebiegu obwodnicy, bo to przyspieszy prace nad planem zagospodarowania przestrzennego Nikielkowa. Ludzie pokupowali tam działki, a na razie nie mogą się budować, a to destabilizuje nam gospodarkę w gminie. Planowany przebieg obwodnicy Olsztyna z pewnością nie zadowoli wszystkich zainteresowanych Jacek Szydło, wójt Dywit: – Nasza opinia na temat zatwierdzonego przebiegu obwodnicy jest negatywna. Proponowany przez nas wariant – pociągnięcie obwodnicy od węzła w Wójtowie do węzła w Spręcowie – jest tylko o dwa kilometry dłuższy, ale za to – jak wyliczyli specjaliści z Katedry Ekonomiki UWM – o 40 milionów złotych tańszy. Tylko od początku tego roku mieliśmy w gminie siedem protestów przeciwko planowanemu przebiegowi obwodnicy, w których uczestniczyło łącznie około 400 mieszkańców. Przekazaliśmy ich opinie władzom województwa i wojewodzie. Marek Małkowski, wójt Gietrzwałdu: – Nasze położenie w okolicy drogi krajowej nr 16 sprawia, że obwodnica Olsztyna zasadniczo nie wpłynie na komunikację w gminie. Na spotkaniu w olsztyńskim ratuszu razem z wójtem Stawigudy sugerowaliśmy nieco inny przebieg obwodnicy niż ten, który wstępnie przyjęto. Chcieliśmy, by obwodnica odbiegała od „szesnastki” w kierunku gm. Stawiguda – w lesie za „Arboretum”, około 500 metrów od najbliższych zabudowań na olsztyńskich Dajtkach. Jednak prezydent Olsztyna i jego służby zdecydowali się na inną opcję. Niech więc tak będzie – łańcuchami do drzew przykuwać się nie będziemy… – Obwodnica ma powstać w interesie mieszkańców Olsztyna, ale liczymy, że przyczyni się również do rozwoju naszej gminy. Co do planowanego wariantu, to u nas nie powinien on być konfliktogenny, ponieważ obwodnica ma biec w większości po terenach należących do Agencji Nieruchomości Rolnych. Zależałoby nam natomiast na uwzględnieniu kilku szczegółowych postulatów. Przede wszystkim chcielibyśmy odsunąć obwodnicę możliwie najdalej od Starego Olsztyna, a węzeł w Szczęsnych usytuować nie w samej miejscowości, a nieco na zachód przy jednoczesnej modernizacji drogi krajowej nr 53 Olsztyn-Szczytno. Jest jeszcze kilka takich szczegółów – np. w Klebarku Małym obwodnica ma przebiegać w okolicy bagna, a te – jak wiadomo – niesie hałas. Trzeba tam będzie ustawić ekrany dźwiękochłonne. Generalnie, zależy nam na takim przebiegu obwodnicy, który będzie jak najmniej uciążliwy dla mieszkańców. Teodozy Marcinkiewicz, wójt Stawigudy: – Nasza gmina pogodzi się z każdą decyzją, jaka ostatecznie zapadnie w sprawie obwodnicy. Mogę tylko powiedzieć, że jako wójt zrobiłem absolutnie wszystko, aby jej przebieg w gm. Stawiguda był logiczny. Co będzie dalej – to już nie zależy ode mnie. W każdym razie odwoływać się nie będę. Moja opinia o obwodnicy jako mieszkańca gminy? Akurat w tamte strony mało jeżdżę i myślę, że tak pozostanie… Zobacz planowany przebieg obwodnicy i opinie mieszkańców (na podstawie badań przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych PBS DGA): http://www.gddkia.gov.pl/article/oddzialy/gddkia_olsztyn/konsultacje_spoleczne/przygotowywane_inwestycje/ Maciej Rytczak P.S. W liczącym około 114 tysięcy mieszkańców powiecie olsztyńskim jest 14 spraw o zwrot majątków (z czego trzy skutecznie oddalone, więc de facto 11). Te liczby – a nie bajońskie fakty medialne – obrazują właściwą skalę roszczeń. Niniejszy tekst rozpoczyna naszą dyskusję o współczesnych stosunkach polsko-niemieckich. Masz swój pogląd na ten temat? Przyślij nam swoją opinię na adres: [email protected] Radosław Paździorko [email protected] W łaśnie obejrzałem film „Warmińska Droga Krajobrazowa” (powstał na zlecenie Powiatu Olsztyńskiego). Projekcja wywołała deja vu – przywołała czas, kiedy jako dziennikarz „Gazety Olsztyńskiej” przez rok (2005-2006) prowadziłem akcję na rzecz ochrony alei przydrożnych drzew. Wróciły smutne refleksje, ale tym razem widzę światełko na końcu zielonego – nomen omen – tunelu… Gdzie te aleje? Gdy w czerwcu razem z przyjaciółmi z całej Polski jeździliśmy na rowerach po Warmii i Mazu- Aleja przydrożnych drzew – element krajobrazu kulturowego Warmii i obiekt westchnień naszych zachodnich sąsiadów rach, co najmniej parę razy było mi wstyd. Osobliwie wtedy, gdy tam, gdzie jeszcze kilka lat temu przejeżdżaliśmy pod zielonym baldachimem, mijaliśmy łyse pobocza znaczone smętnymi pniakami. W zdziwionych oczach kolegów czaiło się pytanie „komu to przeszkadzało?”. Szkoda gadać! Nie chcę znowu wytaczać armat przeciwko drogowcom trzebiących pobocza pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa kierowców. To już było i odniosło swój skutek – akcja „Ciąć z głową” wywołała odzew w całym kraju (a nawet poza jego granicami) i odtąd wycinki nie były już taką „wolną amerykanką”, jak wcześniej. Dziś chciałbym poruszyć wątek, który w walce przydrożnymi siepaczami uciekał na dalszy plan – alei jako tworzywa krajobrazu kulturowego naszego regionu. Element tożsamości regionu Drzewa wzdłuż dróg zaczęto u nas sadzić w XVII i XVIII wieku. Tworzone w ten sposób szpalery spełniały praktyczną rolę – latem dawały cień w czasie upałów i osłonę w czasie deszczów, zimą – ułatwiały orientację w terenie. W 1731 r. wyszedł pierwszy edykt, który nakładał kary na niszczycieli drzew. Dziś przydrożni rębacze mogą się nie bać sankcji, a argument o lekceważeniu tożsamości kulturowo-historycznej regionu zagłusza jazgot pił motorowych. Na szczęście nie do końca. Wspomnianym we wstępie świateł- Rozmowa VIP-owiatowa Leżę, pływam i gawędzę Stanisław Soyka (Sojka) ur. 26 kwietnia 1959 r. w Żorach na Śląsku. Wokalista, instrumentalista i kompozytor jazzowy. Laureat festiwali w Opolu (1991 r.) i w Sopocie (1992 r.). Wydał kilkanaście płyt. W poprzednim numerze „Przeglądu Warmińskiego” informowaliśmy o boomie mieszkaniowym w powiecie olsztyńskim. Temat podchwyciła lokalna prasa. Stanisław Soyka: – Staram się bywać na Warmii tak często, jak czas pozwala - Jest Pan często widywany w Jonkowie i okolicach… – Staram się bywać na Warmii tak często, jak czas pozwala. Tutaj od lat spędzam wakacje, tu rezyduje część mojej rodziny. – Co w Warmii pociąga Pana najbardziej? – Jej odrębność kulturowa i oczywiście piękne pejzaże. Historycy nazywają Warmię „małym kraikiem”. Na podstawie lektur wyrobiłem sobie pogląd, że to kraik dzielny i szczególny. Szczególny również ze względu na piękno przyrody, której – na szczęście – nie udało się jeszcze „napocząć” cywilizacji. Cieszę Maciej Rytczak [email protected] P odczas, gdy współpraca pomiędzy Warszawą a Berlinem upływa w minorowych tonach (jeśli nie w rytmie marsza żałobnego), między Olsztynem a Osnabrück rozbrzmiewa blues. I to w mistrzowskim wydaniu. – Tam, gdzie nie wkrada się polityka, jest miejsce na współpracę, przyjaźń i zrozumienie – uzasadniał wybór bluesowej konwencji na obchody 10-lecia partnerstwa obydwu powiatów występu. Brawurowe improwizacje i przekorna rywalizacja gitary Toscho i harmonijki ustnej Sławka wprawiły festiwalową publiczność w nastrój zbliżony do ekstazy. Muzyczną eksplozję spotęgowały sekcje dęte. – Wystąpiliśmy z „dęciakami” po raz pierwszy, ale zaręczam, że nie ostatni – zapewniał za kulisami Sławek. Otwarte drzwi ratusza Jeden z muzycznych „pojedynków” Toscho Todorovica Przedstawicieli mediów i samoi Sławka Wierzcholskiego rządów w dobry humor wprastarosta olsztyński Adam Sierz- nawet aura – śmiał się Burkhard wiła nie tylko artystyczna część putowski. Riepenhoff, rzecznik prasowy wizyty. Stefan Alberti z Neue Osnabrücker Zeitung, tampowiatu Osnabrück. tejszego odpowiednika Gazety Pogoda dla partnerstwa Olsztyńskiej, przeprowadził W obu przypadkach – na scenie Pojedynek i ekstaza przed ratuszem w Osnabrück Pierwsza wystąpiła Nocna wywiad ze starostą. Owoci na dziedzińcu zamkowym Zmiana Bluesa ze Sławkiem ne okazało się też spotkanie w Olsztynie – te przewidywania Wierzcholskim, bez którego z Hanną Piotrowską z wydziału się sprawdziły. Dzięki wspól- Noce Bluesowe byłyby niczym promocji olsztyńskiego ratusza. nym wysiłkom Powiatu Olsz- Boże Narodzenie bez pre- Niemcy zasypali ją pytaniami, tyńskiego i Miejskiego Ośrodka zentów. Artyści zagrali swoje m.in. o możliwości współpracy Kultury w Olsztynie w ferworze sztandarowe utwory przeplata- z Osnabrück. emocji muzycznych nikt, nieza- ne standardami, w których po- – Nasze miasta mają turystyczleżnie od narodowości, nie zwa- brzmiewały motywy muzyczne ny charakter, podobną liczbę żał na wyczuwalne w ostatnich rodem odpowiednio z folklo- mieszkańców i szybko się rozwijają, dlatego kto wie… miesiącach ochłodzenie polskoru polskiego i bałkańskiego. – rozważała „na gorąco” Hanna -niemieckie. Na Olsztyńskie Noce Bluesowe przyjechała gru- Za serce chwyciła wzruszająca Piotrowska. pa niemieckich dziennikarzy, ballada, którą Toscho zadedy- – Z naszej perspektywy partludzi związanych z promocją kował swojemu przyjacielowi, nerstwo powiatów jest świetną miasta i powiatu Osnabrück niedawno zmarłemu Tadeuszo- wizytówką waszego regionu oraz słynna kapela Blues Com- wi Nalepie. Ale prawdziwy – zachęcała Christine Förster pany z liderem Toscho Todo- bluesowy pazur obie grupy z departamentu promocji rovicem, charyzmatycznym pokazały podczas wspólnego Osnabrück. frontmanem o bałkańskich korzeniach na czele. Podobnie, jak DOBRE MIASTO. 16. Międzynarodowe Spotkania w maju w Osnabrück, pogoda Rodzin Muzykujących była pod psem… do momentu, kiedy na scenę wyszli muzycy. – Dobrym partnerom sprzyja Melomanom deszcz niestraszny Kwestia ceny się, że Warmia nie jest uprzemysłowiona, bo to pozwala mieć nadzieję, że jeszcze długo będzie tu można przyjeżdżać na wakacje. – A jak Pan spędza czas w naszych stronach? – No więc tak – leżę… (śmiech). Pływam w okolicznych jeziorach, które uwielbiam – w przeciwieństwie do basenów, których nie cierpię. Co jeszcze? Jeżdżę na rowerze i spotykam się z przyjaciółmi, by gawędzić do późnych godzin nocnych… Krótko mówiąc, w prosty sposób cieszę się wolnym czasem. – A kiedy pojawi się Pan u nas… hmm, służbowo? – To akurat zależy od was – ja jadę śpiewać tam, gdzie mnie wołają. Radosław Paździorko W nawiązaniu do artykułu pt. „Rozważamy argumenty” opublikowanego w numerze 1 (czerwiec 2007) „Przeglądu Warmińskiego” pragnę poinformować, iż opisana tam sprawa nieruchomości po b. szpitalu zakaźnym w Barczewie od dłuższego czasu leży w centrum zainteresowania Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Rzeczywiście, jak stwierdza autor tekstu, Zarząd Powiatu w Olsztynie kierował pod adresem Samorządu Województwa pisma z ofertą kupna ww. działki wraz ze znajdującymi się na niej budynkami, ale takie pisma albo nie wskazywały proponowanej ceny, albo proponowana kwota stanowiła 1% rynkowej ceny nieruchomości. Należy jednocześnie podkreślić otwartą i gotową do kompromisu postawę Zarządu Województwa, który zaproponował władzom Powiatu Olsztyńskiego preferencyjne warunki i cenę równą połowie rynkowej ceny nieruchomości w Barczewie. Warto ponadto przywołać kolejne próby zbycia nieruchomości na rzecz gm. Barczewo. Dwukrotnie (w 2001 i 2002 roku) zainteresowane strony ustalały wszelkie szczegóły umowy kupna-sprzedaży i dwukrotnie gmina wycofywała się ze sfinalizowania transakcji. Analogicznie przedstawiają się wysiłki Samorządu oblicze warszawiakom fot. Archiwum Po majowym występie na festiwalu Maiwoche w Osnabrück Sławek Wierzcholski zapowiadał, że na Olsztyńskich Nocach Bluesowych zagra bluesa, jakiego Olsztyn nie słyszał. I przy wsparciu Blues Company słowa dotrzymał. Ostatni wieczór festiwalu był prawdziwą polskoniemiecką szarżą na podbój serc publiczności. Akcja – reakcja Cieszę się, że Warmia nie jest uprzemysłowiona, bo to pozwala mieć nadzieję, że jeszcze długo będzie tu można przyjeżdżać na wakacje – mówi Stanisław Soyka, znakomity wokalista i kompozytor jazzowy. Uroki mieszkania za miastem płotu, skoszę trawę, a w sobotę grilluję. Czego trzeba więcej do szczęścia? Cieszę się, że podjąłem decyzję o przeprowadzce. Już zapomniałem o tej ciasnej klitce w blokowisku”. Z kolei Jan Zięty, właściciel biura geodezyjnego, stwierdza w rozmowie z Ludmiłą Kamińską-Bartochą: „Brak działek budowlanych w mieście i ich wysokie ceny spowodowały wzrost zakupów takich działek w gminach sąsiednich. Utrzymuje się duży popyt na te położone w promieniu ok. 20 km od Olsztyna. Cena ich 1 mkw. (z dostępnym uzbrojeniem) wynosi od 40 do 70 zł, podczas gdy w olsztyńskiej dzielnicy Jaroty działki pod zabudowę szeregową nie kupi się już nawet R.P. za 200 zł”. Powiat zarządza siecią tysiąca km dróg. Analiza naukowców z UWM wykazała, że strategiczne znaczenie dla rozwoju gospodarczego oraz komunikacji ma raptem 200 km. To główne ciągi komunikacyjne – prowadzące z gmin do centrum powiatu oraz najważniejszych dróg w regionie (np. drogi krajowej nr 16). Na tych odcinkach priorytet ma sprawna komunikacja, a nie krajobraz. Ale to raptem piąta część sieci dróg. Pozostałe 800 km ma zaś spełniać funkcje krajobrazowe. Tam nie będzie rezania poboczy – będą remonty nawierzchni dróg i precyzyjne oznakowanie niebezpiecznych odcinków. Słowem: jak się chce, to można… Na koniec cytat – słowa niemieckiego przyrodnika, który od lat przyjeżdża podziwiać nasze aleje: – Podobno wy, Polacy, uczycie się na błędach. My wycięliśmy nasze drzewa przydrożne po wojnie i dziś wiemy, ze był to ogromny błąd. Nie powtarzajcie go! Powiat pokazał swoje Partnerstwo w rytmie bluesa Trzeba chcieć Prasa o powiecie Przykładem numer „Gazety Olsztyńskiej” z 24 lipca, w którym o korzyściach mieszkania w powiecie traktują aż dwie publikacje. Średnio co roku przybywa nam nawet pięciuset nowych mieszkańców – to słowa wójtów Dywit i Jonkowa, których w tekście „Już zapomniałem o ciasnej klitce w bloku” cytuje Kinga Kamińska. Autorka oddaje również głos „świeżym” mieszkańcom powiatu, którzy chwalą sobie uroki mieszkania za opłotkami coraz ciaśniejszej metropolii. Oto, co mówi na ten temat bohater tekstu: „Wstaję rano, otwieram okno i słucham, jak śpiewają ptaki. Wypuszczę psa na podwórko. Już nie muszę z nim wychodzić o piątej nad ranem. Mieszkam w ciszy, a jednocześnie niedaleko miasta. Po południu zagadam z sąsiadem zza kiem w tunelu jest realizowany przez Powiat Olsztyński i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski program „Warmińska Droga Krajobrazowa”. Wydaje się, ze samorządowcy i naukowcy wypracowali rozsądny kompromis między koniecznością zachowania walorów krajobrazowych regionu a potrzebami drogownictwa. Fot. Maciej Rytczak Przykucie łańcuchem do pnia i noszenie tabliczki z napisem „niszczyciel drzew” – to XVIII-wieczna kara dla tych, którzy ośmielili się podnieść rękę na przydrożne aleje. Dziś za wymachiwanie toporem zyskuje się laur bojownika o bezpieczeństwo kierowców. Chyba czas nam wracać na drzewa… Polacy i Niemcy zagrali razem na Nocach Bluesowych Województwa w materii zbycia nieruchomości na rzecz organizacji pozarządowych, bowiem mimo udanych negocjacji oraz zastosowania preferencyjnych warunków, organizacje te ostatecznie rezygnowały z nabycia nieruchomości. Marszałek Województwa ma pełną świadomość, jak ważną rolę i strategiczne znaczenie ma dla Barczewa nieruchomość po b. szpitalu. Dlatego Samorząd Województwa nie ustaje w wysiłkach, by umożliwić wykorzystanie tych budynków na zaspokojenie potrzeb społecznych. Wysiłki te stają się tym bardziej realne, że w ostatnich tygodniach do Marszałka wpłynęło kilka ofert zagospodarowania nieruchomości po b. szpitalu. Krystyna Orłowska-Wojczulanis Dyrektor Gabinetu Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego Odpowiedź redakcji ukaże się w następnym numerze Jazz, folklor, muzyka popularna – a to wszystko w wykonaniu muzyków, którzy znają się, jak łyse konie, bo… są spokrewnieni. 27-29 lipca w Dobrym Mieście już 16. raz spotkały się muzykujące rodziny z różnych stron Europy. Festiwal to podróż do źródeł żywej, wykonywanej od pokoleń muzyki Festiwal wpisał się już na stałe w kalendarz imprez kulturalnych Dobrego Miasta i „dorobił” grona wiernych sympatyków. Jak co roku, impreza gościła zespoły z najróżniejszych krajów Europy, m.in. Białorusi, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rosji i Ukrainy. Rodziny uprawiają niemal wszystkie gatunki muzyczne. W trakcie występów można więc było usłyszeć folklor, jazz, muzykę klasyczną i popularną w niepowtarzalnych aranżacjach. Wyjątkowość festiwalu polega na pielęgnowaniu muzycznego dziedzictwa kulturowego. To swego rodzaju doroczna podróż sentymentalna do źródeł żywej, wykonywanej od pokoleń muzyki. Deszcz towarzyszący piątkowemu (27 lipca) i sobotniemu gra- 3 niu nie odstraszył najwytrwalszej widowni zebranej w Parku Przyjaciół Kultury. – Do Dobrego Miasta mam 50 km, ale jestem tu co roku, żeby posłuchać pięknej muzyki z różnych stron – powiedziała nam Maria Stępniewska, mieszkanka Ostródy. – Żaden deszcz mnie stąd nie wygoni! W niedzielę aura nareszcie dopisała. Najbardziej ucieszyli się z tego uczestnicy barwnego korowodu ulicami Dobrego Miasta. Później artyści i goście wrócili do parku na koncert galowy. Laureaci tegorocznych spotkań zostali uhonorowani nagrodami im. Stanisława Steczkowskiego, im. Andrzeja Śleszyńskiego oraz tymi najcenniejszymi – nagrodami publiczności. Do zobaczenia za rok! Marcin Nowicki Jeziora, łąki, przydrożne krzyże, malownicze szlaki dla rowerzystów – tak 20 lipca zaprezentowały się powiat olsztyński i Warmia na całostronicowej reklamie w „Życiu War- szawy” (w piątkowym, a więc najbardziej poczytnym wydaniu gazety). Reklama przemawia niemal wyłącznie obrazem, którym jest zgrabny fotomontaż spod ręki jednego z najlepszych grafików w Polsce – Jarosława Kubickiego z gdańskiej firmy Insania Evidens. Jedyny tekst to odesłanie na stronę internetową Powiatu Olsztyńskiego, gdzie turyści znajdą liczne, użyteczne informacje, które pomogą zaplanować urlop na Warmii. red A to Warmia właśnie! „Węgojska Strużka” fot. Archiwum zespołu lokalnych samorządów, gdzie niczym mantra padają słowa o przyjaźni, zrozumieniu, solidarności. Patrząc na efekty współpracy na szczeblu samorządowym, trzeba uczciwie stwierdzić, że nie są to puste frazesy. Zatem jeśli jest tak źle, to do licha, czemu jest tak dobrze? Antypolskie wybryki są dziś specjalnością garstki demagogów. Rudi Pawelka czy mniej ortodoksyjna Erika Steinbach przypominają Stefana Moellera, który w Polsce jest gwiazdą, a w Niemczech postacią prawie anonimową. Aktywność garstki wariatów nagłaśniana nad Wisłą wypacza obraz naszych zachodnich sąsiadów. Mówi się, że jeśli kraj przeżywa kłopoty wewnętrzne, szuka wrogów na zewnątrz. Zdaje się, że z taką zatrważająca krótkowzrocznością mamy dziś do czynienia. Jeden z moich niemieckich przyjaciół obrazowo opisał podejście Niemców do skutków II wojny światowej: jak przegrywasz finał mistrzostw świata, to musisz się pogodzić z porażką i nie możesz później żądać zmiany wyniku. Lubię Niemców, bo ich znam i osobiście wolę żyć w Europie z nimi, niż poza Europą przeciw nim. Czas zakopać topór nr 3 8/2007 fot. Marcin Nowicki Temat roszczeń niemieckich to powracająca z różnym natężeniem tragifarsa. Tragiczne są losy rodzin, które decyzją sądów zostały zmuszone do zwrotu majątków dawnym właścicielom. Czy musiało do tego dojść? Niech rozsądzą specjaliści, choć należy pamiętać, że ci zachłanni „Niemcy”, którzy dziś upominają się o nieruchomości na Warmii i Mazurach, świetnie mówią po polsku, bo wyjechali stąd w latach 70. ubiegłego wieku… Z drugiej strony wygrywany przez polityków i rodzime media ton grozy rodem z Hitchcocka jest groteskowy. Irytuje przenikający z Polski do niemieckiej mediasfery ton politycznego hipochondryka urągającego każdemu, kto śmie kwestionować naszą rolę pępka świata. Czemu z równym zapałem nie nawołujemy do zakasania rękawów i umacniania (m.in. we współpracy z Niemcami) pozycji Polski jako państwa stabilnie budującego dobrobyt i dzięki temu traktowanego na arenie międzynarodowej z należnym respektem? Europa nie lubi politycznych awanturników – czy to się nam podoba czy nie. Skończmy wreszcie z roszczeniowym pokrzykiwaniem, że za historyczne kopniaki ciągle nam się coś należy. Mimo symbolicznych i materialnych rekompensat wciąż żądamy od Niemców upokarzającej czołobitności oskarżając ich jednocześnie, że obłudne gesty przyjaźni to zasłona dymna dla chęci zwasalizowania Polski. Tytuły gazetowe krzyczące, że „Niemcy odbierają Polakom majątki” rodzą tragiczne generalizacje i burzą mozolny proces pojednania. Pozostają też w ostrym kontraście wobec wszystkiego, co ci sami Niemcy czynią dla Polaków choćby w ramach partnerstw Ja to widzę tak... fot. Archiwum fot. Archiwum Co z tymi Niemcami? fot. www.sxc.hu 2 Wydarzenia Chodź Pan na stronę nr 3 8/2007 Zespół „Węgojska Strużka” pielęgnuje warmińską tradycję działając na przekór tym, dla których liczy się tylko kasa Zespół regionalny „Węgojska Strużka” powstał w marcu 2005 roku. Impulsem był zbliżający się letni zjazd dawnych mieszkańców wsi. Pierwszych piosenek warmińskich członków zespołu uczyła Danuta Prokopczuk z Bęsi. Dostarczyła im również pierwsze stroje warmińskie. Zespół szybko rzucił się w wir występów na gminnych imprezach. Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. W czerwcu 2006 roku na Przeglądzie Zespołów Ludowych w Jezioranach zespół wyśpiewał II miejsce i nagrodę Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Delegacja zespołu wystąpiła też w Niemczech podczas podpisania umowy o partnerstwie między Biskupcem i Bramsche. Podczas gminnych Dożynek 2006 „Węgojska Strużka” poprowadziła orszak dożynkowy i zajęła I miejsce w konkursie sołectw. Niezwykle udany dla zespołu rok ukoronowało przyznanie mu przez gminę statuetki „Sukcesy 2006”. Rok 2007 jest nie mniej udany – 24 czerwca na Przeglą- dzie Kapel i Zespołów Śpiewaczych w Jezioranach „Węgojska Strużka” otrzymała główną nagrodę (Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego). 7 lipca zespół przygotował i przeprowadził pierwszą na tych terenach fabularną grę tematyczną w oparciu o postaci z baśni i legend Warmii i Mazur, a pod koniec miesiąca zaprezentował się rodakom na Litwie. „Węgojska Strużka” śpiewa podczas imprez, mszy, uroczystości kościelnych, ślubów, pogrzebów. Jest wizytówką swoich okolic. Działa na przekór tym, dla których liczy się tylko kasa. Żaden z członków zespołu nie pobiera pensji. Wystarczy satysfakcja z kultywowania tradycji i działań na rzecz lokalnej kultury. Zespół tworzą dzieci, młodzież, studenci i dorośli ze wsi Węgój, Stryjewo i Łabuchy (ponad 20 osób w przedziale wiekowym 6-57 lat!). W repertuarze mają piosenki warmińskie, biesiadne, partyzanckie i kościelne. Kontakt z zespołem – (089) 715-24-18, 509-309-857. Teresa Kacperska Rozrywka Dowcip miesiąca Jan Maścianica, wicestarosta fot. Archiwum Opowiada Rozmowa z Pawłem Kukizem olsztyński: Do urzędu zatrudnienia w Londynie przychodzi postawny mężczyzna. – Jestem Polakiem, szukam pracy – zagaduje urzędniczkę. – No dobrze, a jaki jest pana zawód? – Jestem drwalem. – A gdzie pan ostatnio pracował? – Na Saharze. – Na Saharze?! – dziwi się urzędniczka. – Przecież to pustynia, tam nie ma drzew! – Ba, teraz… fot. Iwona Karwacka Fotka miesiąca Jedni poznają przedstawicieli odmiennej orientacji po kolorowych skarpetkach, inni po czerwonej torebce. A Twinky Winky ma to gdzieś i szpanuje w Lexusie cabrio Rysowanki Rys. Justyna Muszyńska Hasłem przewodnim obozu młodzieży w Mirow (20 lipca-3 sierpnia) była natura, a zwłaszcza woda. Pozostaje mieć nadzieję, że pomysł wbijania flag w grzbiet wieloryba pozostał jedynie na papierze… Mogę zaśpiewać z Giertychem W pierwszym numerze „Przeglądu Warmińskiego deklarowaliśmy, że nasze łamy są otwarte dla młodych adeptów dziennikarstwa. Oto próbka – fragment wywiadu z Pawłem Kukizem, który przeprowadził Mariusz Wierzchowski, uczeń Zespołu Szkół w Biskupcu. Kukiz i jego Piersi byli gwiazdami Dni Biskupca (20-22 Paweł Kukiz: – Jeszcze nie „scapiałem” na tyle, by lipca). godzić się z absurdami, które dookoła siebie widzę fot. Archiwum BDK 4 nr 3 8/2007 - Ma Pan za sobą bujną przeszłość: rebelianckie poglądy, ideologia punków, problemy z nałogiem. A dziś: uosobienie stateczności i wzorowa głowa rodziny. Co spowodowało taką przemianę w pańskim życiu? – Bez przesady – ani nadmiernie bujna przeszłość, ani zbyt ustabilizowane życie w tej chwili. Każdy wiek ma swoje prawa, a młodość musi się wyszumieć. Z drugiej strony nie uważam, żebym „scapiał” czy ustatkował się na tyle, by godzić się z absurdami, które dookoła siebie widzę. – Nie stroni Pan od ostrych komentarzy politycznych… – O ile to, co się obecnie dzieje w Polsce, można nazwać polityką. Dla mnie to jest talk-show, a nie polityka. – Nie obawia się Pan, że przez „mieszanie się” do polityki straci Pan uznanie w oczach niektórych fanów? – Myślę, że wręcz przeciwnie. Ja nie mądrzę się na scenie i nie proponuję ludziom rozwiązań socjopolitycznych. Po prostu komentuję zastaną rzeczywistość. Dziś takie rzeczy, jak preferencje seksualne premiera czy podejrzenia o przestępstwo Leppera wychodzą jakby z kuluarów – trudno to nazwać polityką. Dopóki takie sprawy nie są załatwione, mogą stanowić pewnego rodzaju element nacisku. Można używać pewnych Adres redakcji: Starostwo Powiatowe w Olsztynie pl. Bema 5, 10-516 Olsztyn tel. (0-89) 521-05-42 e-mail: [email protected] nakład 300 egz. Projekt graficzny: Insania Evidens Druk: Studio HAKUS Pismo w wersji elektronicznej dostępne na stronie www.powiat-olsztynski.pl Rozmawiał: Mariusz Wierzchowski Refleksje z obozu młodzieżowego w Mirow (20 lipca-3 sierpnia) Z notatek Niewidzialnego nagą Angelę Merkel na okładce „Wprost” czy tematu rury bałtyckiej. To niespecjalnie zajmuje młodych Europejczyków. I dzięki Bogu. Obozową codzienność zdominowały warsztaty tematyczne – cała paleta sztuk dla artystów, gazetka „Cool’Tour’Camp” i radio dla początkujących dziennikarzy. Ale wiodącym tematem była natura, a zwłaszcza woda. Podpatrywałem pracownię wodną i przyznam, że jestem pod wrażeniem procesów zachodzących w wodzie i przy udziale wody. Kto miał siły – a mało kto nie miał – po godzinach budował wehikuł Flinstone’ów, aby na koniec campu wziąć udział w wyścigu, który rozbawił publiczność do łez. Przyznam, że frapującym zjawiskiem była komunikacja. DoW miejscu odosobnienia piero oko w oko z cudzoziemNiewidzialny szuka inspiracji cem rozumiesz, czym jest sztuka porozumienia mimo różnic. Jak w lekturze lokalnej prasy nie starcza języka, w ruch idą ściach i problemach. ręce, nogi i inne części ciała. Przyznaję się do popełnienia Dlatego świetnym pomysłem wielu prowokacji. Mimo wy- były animacje językowe, czyli siłków nie zdołałem wywołać nauka podstaw języka na wetematu „kartofli”, kłótni o pół- soło. „Dzień dobry”, „danke”, Dwa lata temu w niemieckim Alfsee spotkali się Polacy i Niemcy. Przed rokiem w ośrodku Perkoz k. Olsztynka duet uzupełnili Rosjanie. Tego lata w Mirow jest już kwartet z żywiołem szwedzkim. Uff, prawdziwy europejski bigos… Aha, dla porządku dodam, że 130 młodych ludzi pracuje i bawi się pod hasłem „Nasze środowisko – nasza odpowiedzialność”. Obóz miał charakter koncentracyjno-integracyjny. Polacy, Rosjanie, Niemcy i Szwedzi nie tylko intensywnie koncentrowali się na integracji, ale przy okazji potrafili obśmiewać stereotypy i patrzeć na siebie bez „dorosłego” zacietrzewienia. Przysłowiowy Polak, Rusek i Niemiec z abstrakcyjnej postaci z serii dowcipów stał się człowiekiem z krwi i kości, kumplem o podobnych rado- fot. Archiwum Letnie obozy młodzieży to „perełka” partnerstwa powiatów Olsztyńskiego i Osnabrück. Do tego niezachwianego wniosku pozwoliły mi dojść zmysł obserwacji i – przede wszystkim – niewidzialność… Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olsztynie Redaktor naczelny: Radosław Paździorko Sekretarz redakcji: Maciej Rytczak argumentów w celu wywarcia nacisku na koalicjanta, ale to nie powinno nigdy w życiu wyjść na zewnątrz, bo wtedy to nie jest polityka, tylko rząd kucharek. – Ma Pan wizję Polski za 10 lat? – Będzie lepiej niż 25 lat temu. Choć wiele rzeczy mi się nie podoba, to generalnie uważam, że nasz kraj rozwija się bardzo szybko. Nadrobienie tego, co zostało stracone w czasie zaborów czy potem przez 40 lat obecności Sowietów w Polsce, nie nastąpi z dnia na dzień. A to, że dzieją się różne rzeczy, np. dziennikarze szukają jakichś przedziwnych sytuacji czy zachowań Giertycha, to jest konsekwencja tego, że bardzo szybko idziemy do wolności. Jeżeli chcesz szybko przejść przez las, to się podrapiesz – to cała filozofia. – Na festiwalu w Opolu zaśpiewał Pan w duecie z Shazzą, gwiazdą nurtu disco-polo… – A czemu nie? Mogę zaśpiewać i z Giertychem i z Borysewiczem i z każdym innym człowiekiem. – Nagrywanie płyt, koncerty, gra w filmach, życie rodzinne... Miewa Pan czas wolny? – Pewnie, że miewam. Gram w weekendy, więc od poniedziałku do piątku jestem w domu. – Może by tak urlop na Warmii? – Czasami mam ogromną ochotę oderwać się od wszystkiego, ale kiedy się przemogę i wyjadę, to po kilku dniach chcę wracać – albo do domu albo do roboty. Nie uważam, żeby to był pracoholizm. Po prostu bardziej wypoczywam na Opolszczyźnie – w swoim domu, u siebie, gdzie wszystkich znam, gdzie nie jestem „zmuszony” do uśmiechu. Jeśli ludzie gdzieś na mnie czekają i chcą zrobić wspólne zdjęcie, to nie mogę się naburmuszyć i powiedzieć, że jestem zmęczony. – Dziś (21 lipca – red.) gra Pan w Biskupcu – małym, prowincjonalnym miasteczku… – Pochodzę z małego prowincjonalnego miasteczka – Niemodlina na Opolszczyźnie, więc te klimaty doskonale znam i najlepiej się w nich czuję. „do svidania”, „tack” (szwedzkie „dzięki”), czy (to trudniejsze) „Jesteż suodka”. Mega-atrakcją był wypad do Berlina. Jak zdradziła mi jedna z koleżanek, zważywszy na przewagę dziewcząt zew zakupów podsycany letnimi promocjami sprawił, że wyprawa zakończyła się w... galerii Kaufhoff na słynnym Alexanderplatz. Nić przyjaźni, którą utkali obozowicze, rozciągnie się na dużym kawałku Europy. Sam będę śledził stronę obozu (www. eu-jugendcamp.de), bo szykuje się wiele wspólnych projektów. Spotkania przedstawicieli czterech krajów i siedmiu regionów to dowód na to, że burzenie barier między ludźmi idzie łatwiej niż między państwami. Komu Europa w duszy gra – niech przyjedzie na camp za rok. Jakem niewidzialny zaręczam, że warto! A, może jeszcze tylko się przedstawię – wymyślili mnie obozowicze, a ten tekst to tylko skromny dowód mojej wdzięczności. Zobacz też Rysowanki Niewidzialny