nr 3 sierpień 2007 - Powiat Olsztyński

Transkrypt

nr 3 sierpień 2007 - Powiat Olsztyński
www.powiat-olsztynski.pl
Miesięcznik Powiatu Olsztyńskiego
Rej. PR 285
biegu obwodnicy
aleje. Dziś za wymachiwanie toporem
zyskuje się laur bojownika o bezpieczeństwo kierowców.
Chyba czas nam wracać na drzewa…
str 2
Partnerstwo
w rytmie bluesa
Olsztyna wstępnie
Jerzy Laskowski,
wójt Purdy:
przyjęto już na wiosnę, nie można powiedzieć, że temat
przestał być drażliwy. Wskazują na to
opinie gospodarzy
pięciu gmin powiatu
olsztyńskiego, przez
które – zgodnie
z przyjętym planem
– ma przebiegać
obwodnica.
Po majowym występie na festiwalu Maiwoche w Osnabrück
Sławek Wierzcholski zapowiadał, że na
Olsztyńskich Nocach
Bluesowych zagra
bluesa, jakiego Olsz-
tyn nie słyszał. I przy
wsparciu Blues Company słowa dotrzymał.
Ostatni wieczór festiwalu był prawdziwą polsko-niemiecką
szarżą na podbój serc
publiczności.
str 3
Mogę zaśpiewać
z Giertychem
Nasze łamy są otwarte dla młodych
adeptów dziennikarstwa. Oto próbka
– fragment wywiadu
z Pawłem Kukizem,
który przeprowadził
Mariusz Wierzchowski, uczeń Zespołu
Szkół w Biskupcu.
Kukiz i jego Piersi
byli gwiazdami Dni
Biskupca (20-22 lipca).
str 4
Pismo bezpłatne
Diabeł tkwi w szczegółach
Choć wariant prze-
Przykucie łańcuchem
do pnia i noszenie
tabliczki z napisem
„niszczyciel drzew”
– to XVIII-wieczna
kara dla tych, którzy
ośmielili się podnieść
rękę na przydrożne
sierpień 2007
Przebieg obwodnicy Olsztyna – opinie gospodarzy gmin
fot. Archiwum
Czas zakopać topór
nr 3
Radosław Paździorko
[email protected]
Lech Nitkowski,
burmistrz Barczewa:
– W zasadzie
nie mam
uwag co do
planowanego przebiegu obwodnicy. U nas
sprawa jest o tyle prosta, że
obwodnica ma biec praktycznie po granicy z Olsztynem, więc nie powinno być
sprzeciwów mieszkańców.
Nie kryję, że z niecierpliwością czekam na ostateczne
zatwierdzenie przebiegu obwodnicy, bo to przyspieszy
prace nad planem zagospodarowania przestrzennego
Nikielkowa. Ludzie pokupowali tam działki, a na razie
nie mogą się budować, a to
destabilizuje nam gospodarkę w gminie.
Planowany przebieg obwodnicy Olsztyna z pewnością
nie zadowoli wszystkich zainteresowanych
Jacek Szydło,
wójt Dywit:
– Nasza opinia na temat
zatwierdzonego przebiegu obwodnicy jest
negatywna.
Proponowany przez nas wariant – pociągnięcie obwodnicy od węzła w Wójtowie
do węzła w Spręcowie – jest
tylko o dwa kilometry dłuższy, ale za to – jak wyliczyli
specjaliści z Katedry Ekonomiki UWM – o 40 milionów złotych tańszy. Tylko
od początku tego roku mieliśmy w gminie siedem protestów przeciwko planowanemu przebiegowi obwodnicy,
w których uczestniczyło łącznie około 400 mieszkańców.
Przekazaliśmy ich opinie
władzom województwa i wojewodzie.
Marek Małkowski,
wójt Gietrzwałdu:
– Nasze
położenie
w okolicy
drogi krajowej nr 16
sprawia,
że obwodnica Olsztyna zasadniczo
nie wpłynie na komunikację w gminie. Na spotkaniu w olsztyńskim ratuszu
razem z wójtem Stawigudy
sugerowaliśmy nieco inny
przebieg obwodnicy niż ten,
który wstępnie przyjęto.
Chcieliśmy, by obwodnica
odbiegała od „szesnastki”
w kierunku gm. Stawiguda
– w lesie za „Arboretum”,
około 500 metrów od najbliższych zabudowań na olsztyńskich Dajtkach. Jednak
prezydent Olsztyna i jego
służby zdecydowali się na
inną opcję. Niech więc tak
będzie – łańcuchami do
drzew przykuwać się nie będziemy…
– Obwodnica ma
powstać
w interesie
mieszkańców Olsztyna, ale liczymy, że przyczyni się również
do rozwoju naszej gminy. Co
do planowanego wariantu,
to u nas nie powinien on być
konfliktogenny, ponieważ
obwodnica ma biec w większości po terenach należących
do Agencji Nieruchomości
Rolnych. Zależałoby nam
natomiast na uwzględnieniu
kilku szczegółowych postulatów. Przede wszystkim chcielibyśmy odsunąć obwodnicę
możliwie najdalej od Starego
Olsztyna, a węzeł w Szczęsnych usytuować nie w samej miejscowości, a nieco na
zachód przy jednoczesnej
modernizacji drogi krajowej
nr 53 Olsztyn-Szczytno. Jest
jeszcze kilka takich szczegółów – np. w Klebarku Małym obwodnica ma przebiegać w okolicy bagna, a te
– jak wiadomo – niesie hałas.
Trzeba tam będzie ustawić
ekrany dźwiękochłonne. Generalnie, zależy nam na takim przebiegu obwodnicy,
który będzie jak najmniej
uciążliwy dla mieszkańców.
Teodozy Marcinkiewicz,
wójt Stawigudy:
– Nasza gmina pogodzi
się z każdą
decyzją, jaka
ostatecznie
zapadnie
w sprawie
obwodnicy. Mogę tylko powiedzieć, że jako wójt zrobiłem absolutnie wszystko, aby
jej przebieg w gm. Stawiguda
był logiczny. Co będzie dalej
– to już nie zależy ode mnie.
W każdym razie odwoływać
się nie będę. Moja opinia
o obwodnicy jako mieszkańca gminy? Akurat w tamte
strony mało jeżdżę i myślę,
że tak pozostanie…
Zobacz planowany przebieg obwodnicy i opinie mieszkańców
(na podstawie badań przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych PBS DGA):
http://www.gddkia.gov.pl/article/oddzialy/gddkia_olsztyn/konsultacje_spoleczne/przygotowywane_inwestycje/
Maciej Rytczak
P.S. W liczącym około
114 tysięcy mieszkańców powiecie olsztyńskim jest 14 spraw
o zwrot majątków
(z czego trzy skutecznie
oddalone, więc de facto 11). Te liczby – a nie
bajońskie fakty medialne – obrazują właściwą
skalę roszczeń.
Niniejszy tekst rozpoczyna naszą dyskusję
o współczesnych stosunkach polsko-niemieckich. Masz swój pogląd
na ten temat? Przyślij
nam swoją opinię na
adres: [email protected]
Radosław Paździorko
[email protected]
W
łaśnie obejrzałem film
„Warmińska Droga Krajobrazowa” (powstał na zlecenie
Powiatu Olsztyńskiego). Projekcja wywołała deja vu – przywołała czas, kiedy jako dziennikarz
„Gazety Olsztyńskiej” przez rok
(2005-2006) prowadziłem akcję
na rzecz ochrony alei przydrożnych drzew. Wróciły smutne
refleksje, ale tym razem widzę
światełko na końcu zielonego
– nomen omen – tunelu…
Gdzie te aleje?
Gdy w czerwcu razem z przyjaciółmi z całej Polski jeździliśmy
na rowerach po Warmii i Mazu-
Aleja przydrożnych drzew – element krajobrazu
kulturowego Warmii i obiekt westchnień
naszych zachodnich sąsiadów
rach, co najmniej parę razy było
mi wstyd. Osobliwie wtedy, gdy
tam, gdzie jeszcze kilka lat temu
przejeżdżaliśmy pod zielonym
baldachimem, mijaliśmy łyse
pobocza znaczone smętnymi
pniakami. W zdziwionych
oczach kolegów czaiło się pytanie „komu to przeszkadzało?”.
Szkoda gadać!
Nie chcę znowu wytaczać armat
przeciwko drogowcom trzebiących pobocza pod pretekstem
poprawy bezpieczeństwa kierowców. To już było i odniosło
swój skutek – akcja „Ciąć z głową” wywołała odzew w całym
kraju (a nawet poza jego granicami) i odtąd wycinki nie były
już taką „wolną amerykanką”,
jak wcześniej. Dziś chciałbym
poruszyć wątek, który w walce
przydrożnymi siepaczami uciekał na dalszy plan – alei jako
tworzywa krajobrazu kulturowego naszego regionu.
Element tożsamości regionu
Drzewa wzdłuż dróg zaczęto
u nas sadzić w XVII i XVIII
wieku. Tworzone w ten sposób
szpalery spełniały praktyczną
rolę – latem dawały cień w czasie
upałów i osłonę w czasie deszczów, zimą – ułatwiały orientację w terenie. W 1731 r. wyszedł
pierwszy edykt, który nakładał
kary na niszczycieli drzew. Dziś
przydrożni rębacze mogą się nie
bać sankcji, a argument o lekceważeniu tożsamości kulturowo-historycznej regionu zagłusza
jazgot pił motorowych. Na
szczęście nie do końca. Wspomnianym we wstępie świateł-
Rozmowa VIP-owiatowa
Leżę, pływam i gawędzę
Stanisław Soyka
(Sojka)
ur. 26 kwietnia 1959 r.
w Żorach na Śląsku.
Wokalista, instrumentalista
i kompozytor jazzowy. Laureat festiwali w Opolu (1991 r.)
i w Sopocie (1992 r.).
Wydał kilkanaście płyt.
W poprzednim numerze „Przeglądu Warmińskiego”
informowaliśmy o boomie mieszkaniowym
w powiecie olsztyńskim.
Temat podchwyciła lokalna prasa.
Stanisław Soyka: – Staram
się bywać na Warmii tak
często, jak czas pozwala
- Jest Pan często widywany
w Jonkowie i okolicach…
– Staram się bywać na Warmii
tak często, jak czas pozwala.
Tutaj od lat spędzam wakacje,
tu rezyduje część mojej rodziny.
– Co w Warmii pociąga Pana
najbardziej?
– Jej odrębność kulturowa
i oczywiście piękne pejzaże. Historycy nazywają Warmię „małym kraikiem”. Na podstawie
lektur wyrobiłem sobie pogląd,
że to kraik dzielny i szczególny.
Szczególny również ze względu
na piękno przyrody, której – na
szczęście – nie udało się jeszcze
„napocząć” cywilizacji. Cieszę
Maciej Rytczak
[email protected]
P
odczas, gdy współpraca
pomiędzy Warszawą a Berlinem upływa w minorowych
tonach (jeśli nie w rytmie marsza żałobnego), między Olsztynem a Osnabrück rozbrzmiewa
blues. I to w mistrzowskim
wydaniu.
– Tam, gdzie nie wkrada się
polityka, jest miejsce na współpracę, przyjaźń i zrozumienie
– uzasadniał wybór bluesowej
konwencji na obchody 10-lecia
partnerstwa obydwu powiatów
występu. Brawurowe improwizacje i przekorna rywalizacja gitary Toscho i harmonijki ustnej
Sławka wprawiły festiwalową
publiczność w nastrój zbliżony
do ekstazy. Muzyczną eksplozję
spotęgowały sekcje dęte.
– Wystąpiliśmy z „dęciakami”
po raz pierwszy, ale zaręczam, że
nie ostatni – zapewniał za kulisami Sławek.
Otwarte drzwi ratusza
Jeden z muzycznych „pojedynków” Toscho Todorovica Przedstawicieli mediów i samoi Sławka Wierzcholskiego
rządów w dobry humor wprastarosta olsztyński Adam Sierz- nawet aura – śmiał się Burkhard wiła nie tylko artystyczna część
putowski.
Riepenhoff, rzecznik prasowy wizyty. Stefan Alberti z Neue
Osnabrücker Zeitung, tampowiatu Osnabrück.
tejszego odpowiednika Gazety
Pogoda dla partnerstwa
Olsztyńskiej, przeprowadził
W obu przypadkach – na scenie Pojedynek i ekstaza
przed ratuszem w Osnabrück Pierwsza wystąpiła Nocna wywiad ze starostą. Owoci na dziedzińcu zamkowym Zmiana Bluesa ze Sławkiem ne okazało się też spotkanie
w Olsztynie – te przewidywania Wierzcholskim, bez którego z Hanną Piotrowską z wydziału
się sprawdziły. Dzięki wspól- Noce Bluesowe byłyby niczym promocji olsztyńskiego ratusza.
nym wysiłkom Powiatu Olsz- Boże Narodzenie bez pre- Niemcy zasypali ją pytaniami,
tyńskiego i Miejskiego Ośrodka zentów. Artyści zagrali swoje m.in. o możliwości współpracy
Kultury w Olsztynie w ferworze sztandarowe utwory przeplata- z Osnabrück.
emocji muzycznych nikt, nieza- ne standardami, w których po- – Nasze miasta mają turystyczleżnie od narodowości, nie zwa- brzmiewały motywy muzyczne ny charakter, podobną liczbę
żał na wyczuwalne w ostatnich rodem odpowiednio z folklo- mieszkańców i szybko się
rozwijają, dlatego kto wie…
miesiącach ochłodzenie polskoru polskiego i bałkańskiego. – rozważała „na gorąco” Hanna
-niemieckie. Na Olsztyńskie
Noce Bluesowe przyjechała gru- Za serce chwyciła wzruszająca Piotrowska.
pa niemieckich dziennikarzy, ballada, którą Toscho zadedy- – Z naszej perspektywy partludzi związanych z promocją kował swojemu przyjacielowi, nerstwo powiatów jest świetną
miasta i powiatu Osnabrück niedawno zmarłemu Tadeuszo- wizytówką waszego regionu
oraz słynna kapela Blues Com- wi Nalepie. Ale prawdziwy – zachęcała Christine Förster
pany z liderem Toscho Todo- bluesowy pazur obie grupy z departamentu promocji
rovicem, charyzmatycznym pokazały podczas wspólnego Osnabrück.
frontmanem o bałkańskich korzeniach na czele. Podobnie, jak DOBRE MIASTO. 16. Międzynarodowe Spotkania
w maju w Osnabrück, pogoda Rodzin Muzykujących
była pod psem… do momentu,
kiedy na scenę wyszli muzycy.
– Dobrym partnerom sprzyja
Melomanom deszcz niestraszny
Kwestia ceny
się, że Warmia nie jest uprzemysłowiona, bo to pozwala
mieć nadzieję, że jeszcze długo
będzie tu można przyjeżdżać na
wakacje.
– A jak Pan spędza czas w naszych stronach?
– No więc tak – leżę… (śmiech).
Pływam w okolicznych jeziorach, które uwielbiam –
w przeciwieństwie do basenów,
których nie cierpię. Co jeszcze?
Jeżdżę na rowerze i spotykam
się z przyjaciółmi, by gawędzić
do późnych godzin nocnych…
Krótko mówiąc, w prosty sposób cieszę się wolnym czasem.
– A kiedy pojawi się Pan
u nas… hmm, służbowo?
– To akurat zależy od was – ja
jadę śpiewać tam, gdzie mnie
wołają.
Radosław Paździorko
W nawiązaniu do artykułu pt. „Rozważamy
argumenty” opublikowanego w numerze
1 (czerwiec 2007) „Przeglądu Warmińskiego” pragnę
poinformować, iż opisana tam sprawa nieruchomości
po b. szpitalu zakaźnym w Barczewie od dłuższego
czasu leży w centrum zainteresowania Samorządu
Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Rzeczywiście, jak stwierdza autor
tekstu, Zarząd Powiatu w Olsztynie kierował pod adresem Samorządu Województwa pisma
z ofertą kupna ww. działki wraz
ze znajdującymi się na niej budynkami, ale takie pisma albo
nie wskazywały proponowanej
ceny, albo proponowana kwota
stanowiła 1% rynkowej ceny
nieruchomości. Należy jednocześnie podkreślić otwartą i gotową do kompromisu postawę
Zarządu Województwa, który
zaproponował władzom Powiatu Olsztyńskiego preferencyjne
warunki i cenę równą połowie
rynkowej ceny nieruchomości
w Barczewie.
Warto ponadto przywołać kolejne próby zbycia nieruchomości
na rzecz gm. Barczewo. Dwukrotnie (w 2001 i 2002 roku)
zainteresowane strony ustalały
wszelkie szczegóły umowy kupna-sprzedaży i dwukrotnie gmina
wycofywała się ze sfinalizowania
transakcji. Analogicznie przedstawiają się wysiłki Samorządu
oblicze warszawiakom
fot. Archiwum
Po majowym
występie na
festiwalu Maiwoche
w Osnabrück
Sławek Wierzcholski
zapowiadał, że na
Olsztyńskich Nocach
Bluesowych zagra
bluesa, jakiego
Olsztyn nie słyszał.
I przy wsparciu Blues
Company słowa
dotrzymał. Ostatni
wieczór festiwalu był
prawdziwą polskoniemiecką szarżą
na podbój serc
publiczności.
Akcja – reakcja
Cieszę się, że Warmia nie jest uprzemysłowiona, bo
to pozwala mieć nadzieję, że jeszcze długo będzie
tu można przyjeżdżać na wakacje – mówi Stanisław
Soyka, znakomity wokalista i kompozytor jazzowy.
Uroki mieszkania za miastem
płotu, skoszę trawę, a w sobotę
grilluję. Czego trzeba więcej do
szczęścia? Cieszę się, że podjąłem
decyzję o przeprowadzce. Już
zapomniałem o tej ciasnej klitce
w blokowisku”.
Z kolei Jan Zięty, właściciel
biura geodezyjnego, stwierdza
w rozmowie z Ludmiłą Kamińską-Bartochą: „Brak działek budowlanych w mieście
i ich wysokie ceny spowodowały
wzrost zakupów takich działek
w gminach sąsiednich. Utrzymuje się duży popyt na te położone w promieniu ok. 20 km
od Olsztyna. Cena ich 1 mkw.
(z dostępnym uzbrojeniem)
wynosi od 40 do 70 zł, podczas
gdy w olsztyńskiej dzielnicy
Jaroty działki pod zabudowę
szeregową nie kupi się już nawet
R.P.
za 200 zł”.
Powiat zarządza siecią tysiąca
km dróg. Analiza naukowców
z UWM wykazała, że strategiczne znaczenie dla rozwoju gospodarczego oraz komunikacji
ma raptem 200 km. To główne
ciągi komunikacyjne – prowadzące z gmin do centrum powiatu oraz najważniejszych dróg
w regionie (np. drogi krajowej
nr 16). Na tych odcinkach priorytet ma sprawna komunikacja,
a nie krajobraz. Ale to raptem
piąta część sieci dróg. Pozostałe
800 km ma zaś spełniać funkcje
krajobrazowe. Tam nie będzie
rezania poboczy – będą remonty nawierzchni dróg i precyzyjne
oznakowanie niebezpiecznych
odcinków. Słowem: jak się chce,
to można… Na koniec cytat
– słowa niemieckiego przyrodnika, który od lat przyjeżdża
podziwiać nasze aleje:
– Podobno wy, Polacy, uczycie
się na błędach. My wycięliśmy
nasze drzewa przydrożne po
wojnie i dziś wiemy, ze był to
ogromny błąd. Nie powtarzajcie go!
Powiat pokazał swoje
Partnerstwo w rytmie bluesa
Trzeba chcieć
Prasa o powiecie
Przykładem numer „Gazety
Olsztyńskiej” z 24 lipca, w którym o korzyściach mieszkania
w powiecie traktują aż dwie
publikacje. Średnio co roku
przybywa nam nawet pięciuset
nowych mieszkańców – to słowa
wójtów Dywit i Jonkowa, których w tekście „Już zapomniałem o ciasnej klitce w bloku” cytuje Kinga Kamińska. Autorka
oddaje również głos „świeżym”
mieszkańcom powiatu, którzy
chwalą sobie uroki mieszkania
za opłotkami coraz ciaśniejszej
metropolii. Oto, co mówi na ten
temat bohater tekstu: „Wstaję
rano, otwieram okno i słucham,
jak śpiewają ptaki. Wypuszczę
psa na podwórko. Już nie muszę
z nim wychodzić o piątej nad ranem. Mieszkam w ciszy, a jednocześnie niedaleko miasta. Po południu zagadam z sąsiadem zza
kiem w tunelu jest realizowany
przez Powiat Olsztyński i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski
program „Warmińska Droga
Krajobrazowa”. Wydaje się, ze
samorządowcy i naukowcy wypracowali rozsądny kompromis
między koniecznością zachowania walorów krajobrazowych
regionu a potrzebami drogownictwa.
Fot. Maciej Rytczak
Przykucie
łańcuchem do
pnia i noszenie
tabliczki z napisem
„niszczyciel drzew”
– to XVIII-wieczna
kara dla tych,
którzy ośmielili
się podnieść rękę
na przydrożne
aleje. Dziś za
wymachiwanie
toporem zyskuje
się laur bojownika
o bezpieczeństwo
kierowców. Chyba
czas nam wracać
na drzewa…
Polacy i Niemcy zagrali razem na Nocach Bluesowych
Województwa w materii zbycia
nieruchomości na rzecz organizacji pozarządowych, bowiem
mimo udanych negocjacji oraz
zastosowania preferencyjnych
warunków, organizacje te ostatecznie rezygnowały z nabycia
nieruchomości.
Marszałek Województwa ma
pełną świadomość, jak ważną
rolę i strategiczne znaczenie ma
dla Barczewa nieruchomość po
b. szpitalu. Dlatego Samorząd
Województwa nie ustaje w wysiłkach, by umożliwić wykorzystanie tych budynków na zaspokojenie potrzeb społecznych. Wysiłki
te stają się tym bardziej realne, że
w ostatnich tygodniach do Marszałka wpłynęło kilka ofert zagospodarowania nieruchomości po
b. szpitalu.
Krystyna
Orłowska-Wojczulanis
Dyrektor Gabinetu Marszałka
Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Odpowiedź redakcji ukaże się
w następnym numerze
Jazz, folklor, muzyka popularna – a to wszystko
w wykonaniu muzyków, którzy znają się, jak
łyse konie, bo… są spokrewnieni. 27-29 lipca
w Dobrym Mieście już 16. raz spotkały się
muzykujące rodziny z różnych stron Europy.
Festiwal to podróż do źródeł żywej,
wykonywanej od pokoleń muzyki
Festiwal wpisał się już na stałe
w kalendarz imprez kulturalnych Dobrego Miasta i „dorobił” grona wiernych sympatyków. Jak co roku, impreza
gościła zespoły z najróżniejszych
krajów Europy, m.in. Białorusi,
Litwy, Łotwy, Niemiec, Rosji
i Ukrainy. Rodziny uprawiają niemal wszystkie gatunki
muzyczne. W trakcie występów można więc było usłyszeć
folklor, jazz, muzykę klasyczną
i popularną w niepowtarzalnych aranżacjach. Wyjątkowość
festiwalu polega na pielęgnowaniu muzycznego dziedzictwa
kulturowego. To swego rodzaju
doroczna podróż sentymentalna
do źródeł żywej, wykonywanej
od pokoleń muzyki.
Deszcz towarzyszący piątkowemu (27 lipca) i sobotniemu gra-
3
niu nie odstraszył najwytrwalszej widowni zebranej w Parku
Przyjaciół Kultury.
– Do Dobrego Miasta mam
50 km, ale jestem tu co roku,
żeby posłuchać pięknej muzyki
z różnych stron – powiedziała
nam Maria Stępniewska, mieszkanka Ostródy. – Żaden deszcz
mnie stąd nie wygoni!
W niedzielę aura nareszcie dopisała. Najbardziej ucieszyli się
z tego uczestnicy barwnego korowodu ulicami Dobrego Miasta. Później artyści i goście wrócili do parku na koncert galowy.
Laureaci tegorocznych spotkań
zostali uhonorowani nagrodami
im. Stanisława Steczkowskiego,
im. Andrzeja Śleszyńskiego oraz
tymi najcenniejszymi – nagrodami publiczności. Do zobaczenia za rok!
Marcin Nowicki
Jeziora, łąki, przydrożne krzyże, malownicze
szlaki dla rowerzystów
– tak 20 lipca zaprezentowały się powiat
olsztyński i Warmia
na całostronicowej reklamie w „Życiu War-
szawy” (w piątkowym,
a więc najbardziej poczytnym wydaniu gazety). Reklama przemawia niemal wyłącznie
obrazem, którym jest
zgrabny fotomontaż spod ręki jednego
z najlepszych grafików
w Polsce – Jarosława
Kubickiego z gdańskiej firmy Insania
Evidens. Jedyny tekst
to odesłanie na stronę
internetową Powiatu
Olsztyńskiego, gdzie
turyści znajdą liczne,
użyteczne informacje,
które pomogą zaplanować urlop na Warmii.
red
A to Warmia właśnie!
„Węgojska Strużka”
fot. Archiwum zespołu
lokalnych samorządów,
gdzie niczym mantra
padają słowa o przyjaźni, zrozumieniu, solidarności. Patrząc na
efekty współpracy na
szczeblu samorządowym, trzeba uczciwie
stwierdzić, że nie są to
puste frazesy. Zatem
jeśli jest tak źle, to do
licha, czemu jest tak
dobrze?
Antypolskie wybryki są
dziś specjalnością garstki demagogów. Rudi
Pawelka czy mniej ortodoksyjna Erika Steinbach przypominają
Stefana Moellera, który
w Polsce jest gwiazdą,
a w Niemczech postacią prawie anonimową. Aktywność garstki
wariatów nagłaśniana
nad Wisłą wypacza obraz naszych zachodnich
sąsiadów. Mówi się,
że jeśli kraj przeżywa
kłopoty wewnętrzne,
szuka wrogów na zewnątrz. Zdaje się, że
z taką zatrważająca
krótkowzrocznością
mamy dziś do czynienia. Jeden z moich
niemieckich przyjaciół
obrazowo opisał podejście Niemców do
skutków II wojny
światowej: jak przegrywasz finał mistrzostw
świata, to musisz się
pogodzić z porażką
i nie możesz później
żądać zmiany wyniku.
Lubię Niemców, bo ich
znam i osobiście wolę
żyć w Europie z nimi,
niż poza Europą przeciw nim.
Czas zakopać topór
nr 3
8/2007
fot. Marcin Nowicki
Temat roszczeń niemieckich to powracająca z różnym natężeniem tragifarsa.
Tragiczne są losy rodzin, które decyzją sądów zostały zmuszone
do zwrotu majątków
dawnym właścicielom.
Czy musiało do tego
dojść? Niech rozsądzą specjaliści, choć
należy pamiętać, że ci
zachłanni „Niemcy”,
którzy dziś upominają
się o nieruchomości na
Warmii i Mazurach,
świetnie mówią po
polsku, bo wyjechali
stąd w latach 70. ubiegłego wieku… Z drugiej strony wygrywany
przez polityków i rodzime media ton grozy
rodem z Hitchcocka
jest groteskowy. Irytuje
przenikający z Polski
do niemieckiej mediasfery ton politycznego
hipochondryka urągającego każdemu, kto
śmie kwestionować naszą rolę pępka świata.
Czemu z równym zapałem nie nawołujemy
do zakasania rękawów
i umacniania (m.in. we
współpracy z Niemcami) pozycji Polski
jako państwa stabilnie
budującego dobrobyt
i dzięki temu traktowanego na arenie międzynarodowej z należnym
respektem? Europa
nie lubi politycznych
awanturników – czy
to się nam podoba czy
nie. Skończmy wreszcie z roszczeniowym
pokrzykiwaniem, że za
historyczne kopniaki
ciągle nam się coś
należy.
Mimo symbolicznych
i materialnych rekompensat wciąż żądamy
od Niemców upokarzającej czołobitności
oskarżając ich jednocześnie, że obłudne
gesty przyjaźni to zasłona dymna dla chęci
zwasalizowania Polski.
Tytuły gazetowe krzyczące, że „Niemcy
odbierają Polakom majątki” rodzą tragiczne
generalizacje i burzą
mozolny proces pojednania. Pozostają też
w ostrym kontraście
wobec wszystkiego, co
ci sami Niemcy czynią
dla Polaków choćby
w ramach partnerstw
Ja to widzę tak...
fot. Archiwum
fot. Archiwum
Co z tymi
Niemcami?
fot. www.sxc.hu
2
Wydarzenia
Chodź Pan na stronę
nr 3
8/2007
Zespół „Węgojska Strużka”
pielęgnuje warmińską tradycję
działając na przekór tym,
dla których liczy się tylko kasa
Zespół regionalny
„Węgojska Strużka”
powstał w marcu 2005
roku. Impulsem był
zbliżający się letni zjazd
dawnych mieszkańców
wsi. Pierwszych piosenek warmińskich
członków zespołu uczyła Danuta Prokopczuk
z Bęsi. Dostarczyła im
również pierwsze stroje warmińskie. Zespół
szybko rzucił się w wir
występów na gminnych
imprezach. Na sukcesy
nie trzeba było długo
czekać. W czerwcu
2006 roku na Przeglądzie Zespołów Ludowych w Jezioranach zespół wyśpiewał
II miejsce i nagrodę
Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Delegacja
zespołu wystąpiła też
w Niemczech podczas
podpisania umowy
o partnerstwie między
Biskupcem i Bramsche. Podczas gminnych Dożynek 2006
„Węgojska Strużka”
poprowadziła orszak
dożynkowy i zajęła
I miejsce w konkursie sołectw. Niezwykle
udany dla zespołu rok
ukoronowało przyznanie mu przez gminę statuetki „Sukcesy
2006”. Rok 2007 jest
nie mniej udany – 24
czerwca na Przeglą-
dzie Kapel i Zespołów
Śpiewaczych w Jezioranach „Węgojska Strużka” otrzymała główną nagrodę (Ministra
Kultury i Dziedzictwa
Narodowego). 7 lipca zespół przygotował
i przeprowadził pierwszą na tych terenach fabularną grę tematyczną
w oparciu o postaci
z baśni i legend Warmii
i Mazur, a pod koniec
miesiąca zaprezentował
się rodakom na Litwie.
„Węgojska Strużka”
śpiewa podczas imprez, mszy, uroczystości kościelnych, ślubów, pogrzebów. Jest
wizytówką swoich okolic. Działa na przekór
tym, dla których liczy
się tylko kasa. Żaden
z członków zespołu
nie pobiera pensji.
Wystarczy satysfakcja
z kultywowania tradycji i działań na rzecz
lokalnej kultury.
Zespół tworzą dzieci, młodzież, studenci
i dorośli ze wsi Węgój,
Stryjewo i Łabuchy
(ponad 20 osób w przedziale wiekowym 6-57
lat!). W repertuarze
mają piosenki warmińskie, biesiadne, partyzanckie i kościelne.
Kontakt z zespołem
– (089) 715-24-18,
509-309-857.
Teresa Kacperska
Rozrywka
Dowcip miesiąca
Jan Maścianica,
wicestarosta
fot. Archiwum
Opowiada
Rozmowa z Pawłem Kukizem
olsztyński:
Do urzędu zatrudnienia w Londynie przychodzi
postawny mężczyzna.
– Jestem Polakiem, szukam pracy – zagaduje
urzędniczkę.
– No dobrze, a jaki jest pana zawód?
– Jestem drwalem.
– A gdzie pan ostatnio pracował?
– Na Saharze.
– Na Saharze?! – dziwi się urzędniczka. – Przecież to pustynia, tam nie ma drzew!
– Ba, teraz…
fot. Iwona Karwacka
Fotka miesiąca
Jedni poznają przedstawicieli
odmiennej orientacji po kolorowych
skarpetkach, inni po czerwonej
torebce. A Twinky Winky ma to
gdzieś i szpanuje w Lexusie cabrio
Rysowanki
Rys. Justyna Muszyńska
Hasłem przewodnim obozu młodzieży
w Mirow (20 lipca-3 sierpnia) była
natura, a zwłaszcza woda. Pozostaje mieć
nadzieję, że pomysł wbijania flag w grzbiet
wieloryba pozostał jedynie na papierze…
Mogę zaśpiewać z Giertychem
W pierwszym
numerze „Przeglądu
Warmińskiego
deklarowaliśmy,
że nasze łamy
są otwarte dla
młodych adeptów
dziennikarstwa. Oto
próbka – fragment
wywiadu z Pawłem
Kukizem, który
przeprowadził
Mariusz
Wierzchowski,
uczeń Zespołu
Szkół w Biskupcu.
Kukiz i jego Piersi
byli gwiazdami Dni
Biskupca (20-22
Paweł Kukiz: – Jeszcze nie „scapiałem” na tyle, by
lipca).
godzić się z absurdami, które dookoła siebie widzę
fot. Archiwum BDK
4
nr 3
8/2007
- Ma Pan za sobą bujną przeszłość: rebelianckie poglądy,
ideologia punków, problemy
z nałogiem. A dziś: uosobienie
stateczności i wzorowa głowa
rodziny. Co spowodowało
taką przemianę w pańskim
życiu?
– Bez przesady – ani nadmiernie bujna przeszłość, ani zbyt
ustabilizowane życie w tej chwili. Każdy wiek ma swoje prawa,
a młodość musi się wyszumieć.
Z drugiej strony nie uważam,
żebym „scapiał” czy ustatkował
się na tyle, by godzić się z absurdami, które dookoła siebie
widzę.
– Nie stroni Pan od ostrych
komentarzy politycznych…
– O ile to, co się obecnie dzieje
w Polsce, można nazwać polityką. Dla mnie to jest talk-show,
a nie polityka.
– Nie obawia się Pan, że przez
„mieszanie się” do polityki
straci Pan uznanie w oczach
niektórych fanów?
– Myślę, że wręcz przeciwnie.
Ja nie mądrzę się na scenie i nie
proponuję ludziom rozwiązań
socjopolitycznych. Po prostu
komentuję zastaną rzeczywistość. Dziś takie rzeczy, jak
preferencje seksualne premiera
czy podejrzenia o przestępstwo
Leppera wychodzą jakby z kuluarów – trudno to nazwać polityką. Dopóki takie sprawy nie
są załatwione, mogą stanowić
pewnego rodzaju element nacisku. Można używać pewnych
Adres redakcji:
Starostwo Powiatowe w Olsztynie
pl. Bema 5, 10-516 Olsztyn
tel. (0-89) 521-05-42
e-mail: [email protected]
nakład 300 egz.
Projekt graficzny: Insania Evidens
Druk:
Studio HAKUS
Pismo w wersji elektronicznej dostępne na stronie
www.powiat-olsztynski.pl
Rozmawiał:
Mariusz Wierzchowski
Refleksje z obozu młodzieżowego w Mirow (20 lipca-3 sierpnia)
Z notatek Niewidzialnego
nagą Angelę Merkel na okładce „Wprost” czy tematu rury
bałtyckiej. To niespecjalnie zajmuje młodych Europejczyków.
I dzięki Bogu.
Obozową codzienność zdominowały warsztaty tematyczne
– cała paleta sztuk dla artystów,
gazetka „Cool’Tour’Camp” i radio dla początkujących dziennikarzy. Ale wiodącym tematem
była natura, a zwłaszcza woda.
Podpatrywałem pracownię
wodną i przyznam, że jestem
pod wrażeniem procesów zachodzących w wodzie i przy
udziale wody. Kto miał siły
– a mało kto nie miał – po godzinach budował wehikuł Flinstone’ów, aby na koniec campu
wziąć udział w wyścigu, który
rozbawił publiczność do łez.
Przyznam, że frapującym zjawiskiem była komunikacja. DoW miejscu odosobnienia
piero oko w oko z cudzoziemNiewidzialny szuka inspiracji cem rozumiesz, czym jest sztuka
porozumienia mimo różnic. Jak
w lekturze lokalnej prasy
nie starcza języka, w ruch idą
ściach i problemach.
ręce, nogi i inne części ciała.
Przyznaję się do popełnienia Dlatego świetnym pomysłem
wielu prowokacji. Mimo wy- były animacje językowe, czyli
siłków nie zdołałem wywołać nauka podstaw języka na wetematu „kartofli”, kłótni o pół- soło. „Dzień dobry”, „danke”,
Dwa lata temu w niemieckim Alfsee spotkali się Polacy i Niemcy. Przed rokiem
w ośrodku Perkoz k. Olsztynka
duet uzupełnili Rosjanie. Tego
lata w Mirow jest już kwartet
z żywiołem szwedzkim. Uff,
prawdziwy europejski bigos…
Aha, dla porządku dodam, że
130 młodych ludzi pracuje
i bawi się pod hasłem „Nasze
środowisko – nasza odpowiedzialność”.
Obóz miał charakter koncentracyjno-integracyjny. Polacy,
Rosjanie, Niemcy i Szwedzi
nie tylko intensywnie koncentrowali się na integracji, ale
przy okazji potrafili obśmiewać
stereotypy i patrzeć na siebie
bez „dorosłego” zacietrzewienia. Przysłowiowy Polak, Rusek i Niemiec z abstrakcyjnej
postaci z serii dowcipów stał
się człowiekiem z krwi i kości,
kumplem o podobnych rado-
fot. Archiwum
Letnie obozy młodzieży to „perełka” partnerstwa
powiatów Olsztyńskiego i Osnabrück. Do tego
niezachwianego wniosku pozwoliły mi dojść
zmysł obserwacji i – przede wszystkim – niewidzialność…
Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olsztynie
Redaktor naczelny: Radosław Paździorko
Sekretarz redakcji: Maciej Rytczak
argumentów w celu wywarcia
nacisku na koalicjanta, ale to
nie powinno nigdy w życiu
wyjść na zewnątrz, bo wtedy
to nie jest polityka, tylko rząd
kucharek.
– Ma Pan wizję Polski za 10
lat?
– Będzie lepiej niż 25 lat temu.
Choć wiele rzeczy mi się nie
podoba, to generalnie uważam,
że nasz kraj rozwija się bardzo
szybko. Nadrobienie tego, co
zostało stracone w czasie zaborów czy potem przez 40 lat
obecności Sowietów w Polsce,
nie nastąpi z dnia na dzień.
A to, że dzieją się różne rzeczy, np. dziennikarze szukają
jakichś przedziwnych sytuacji
czy zachowań Giertycha, to jest
konsekwencja tego, że bardzo
szybko idziemy do wolności. Jeżeli chcesz szybko przejść przez
las, to się podrapiesz – to cała
filozofia.
– Na festiwalu w Opolu zaśpiewał Pan w duecie z Shazzą,
gwiazdą nurtu disco-polo…
– A czemu nie? Mogę zaśpiewać
i z Giertychem i z Borysewiczem i z każdym innym człowiekiem.
– Nagrywanie płyt, koncerty,
gra w filmach, życie rodzinne... Miewa Pan czas wolny?
– Pewnie, że miewam. Gram
w weekendy, więc od poniedziałku do piątku jestem
w domu.
– Może by tak urlop na Warmii?
– Czasami mam ogromną ochotę oderwać się od wszystkiego,
ale kiedy się przemogę i wyjadę,
to po kilku dniach chcę wracać
– albo do domu albo do roboty.
Nie uważam, żeby to był pracoholizm. Po prostu bardziej
wypoczywam na Opolszczyźnie
– w swoim domu, u siebie,
gdzie wszystkich znam, gdzie
nie jestem „zmuszony” do
uśmiechu. Jeśli ludzie gdzieś
na mnie czekają i chcą zrobić
wspólne zdjęcie, to nie mogę się
naburmuszyć i powiedzieć, że
jestem zmęczony.
– Dziś (21 lipca – red.) gra Pan
w Biskupcu – małym, prowincjonalnym miasteczku…
– Pochodzę z małego prowincjonalnego miasteczka – Niemodlina na Opolszczyźnie,
więc te klimaty doskonale znam
i najlepiej się w nich czuję.
„do svidania”, „tack” (szwedzkie
„dzięki”), czy (to trudniejsze)
„Jesteż suodka”.
Mega-atrakcją był wypad do
Berlina. Jak zdradziła mi jedna
z koleżanek, zważywszy na przewagę dziewcząt zew zakupów
podsycany letnimi promocjami
sprawił, że wyprawa zakończyła
się w... galerii Kaufhoff na słynnym Alexanderplatz.
Nić przyjaźni, którą utkali
obozowicze, rozciągnie się na
dużym kawałku Europy. Sam
będę śledził stronę obozu (www.
eu-jugendcamp.de), bo szykuje
się wiele wspólnych projektów.
Spotkania przedstawicieli czterech krajów i siedmiu regionów
to dowód na to, że burzenie barier między ludźmi idzie łatwiej
niż między państwami. Komu
Europa w duszy gra – niech
przyjedzie na camp za rok. Jakem niewidzialny zaręczam, że
warto!
A, może jeszcze tylko się przedstawię – wymyślili mnie obozowicze, a ten tekst to tylko
skromny dowód mojej wdzięczności.
Zobacz też Rysowanki
Niewidzialny