Wychowanie i socjalizacja adolescentów - Kontrowersje

Transkrypt

Wychowanie i socjalizacja adolescentów - Kontrowersje
dr hab. prof. ChAT i WSAP Elżbieta Czykwin
Wychowanie i socjalizacja adolescentów. Kontrowersje (w świetle
najnowszych badań)
W praktyce myślenia i działania wychowawczego skłonni jesteśmy
przywiązywać szczególne znaczenie okresowi dzieciństwa. Taka tradycja
wynika z nauk udzielanych przez Zygmunta Freuda akcentujących znaczenie
okresu przed-świadomego dla ukształtowania się osobowości człowieka. Także
postępujący, szybki i spektakularny rozwój małych dzieci oraz zaabsorbowanie
opiekunów wymagające „ustawicznego czuwania” – skłaniają do akcentowania
wagi tych najwcześniejszych okresów w rozwoju dziecka.
Nie chcę podważać znaczenia dzieciństwa ale pragnę z mocą
stwierdzić, że z pewnością znaczenie okresu dorastania było jeszcze do
niedawna niedostatecznie doceniane. Dopiero prace amerykańskiego socjologa
psychoanalitycznego – Erika Eriksona uzmysłowiły nam w całej pełni, iż okres
adolescencji („dojrzewania”- jak mówią medycy czy „dorastania” - jak skłonni
są twierdzić pedagodzy) przypadający na okres od 12- 18 lat jest czasem
ostatecznego skrystalizowania się jednostkowej tożsamości. Erikson
proponował ważny i dość powszechnie akceptowany przez praktyków
wychowania projekt moratorium polegający na przedłużeniu w czasie okresu
dorastania w celu umożliwienia młodym ludziom realizacji własnego,
samodzielnie
praktykowanego
wybranego
scenariusza
życiowego
umożliwiającego ostateczne sformułowanie tożsamości osobowej.. Może to być
np. wyjazd za granicę, praca w wolontariacie, nauka tańca, języka, praca z
dziećmi i nieskończenie wiele innych. W Polsce zetknęliśmy się w okresie zaraz
po 1989 roku z młodymi ludźmi z Zachodu, którzy przyjeżdżali do Polski w
ramach wolontariatu aby wspomagać działania lokalnych organizacji
samorządowych.
Innym praktycznym wkładem w rozwiniecie rozumienia okresu
adolescencji przez Eriksona jest kategoria tożsamości negatywnej opisująca
sytuację w której młodzi nie znajdując w proponowanej przez społeczeństwo
puli możliwości wyboru obrazu siebie – tej, która byłaby dla nich, personalnie
atrakcyjna. W takiej sytuacji, z którą mamy do czynienia niestety bardzo często,
szczególnie w sytuacji młodzieży ze wsi i małych miast – młodzi realizują jeden
z czterech wariantów tożsamości negatywnej: (1) perwersyjną preferencję, a
więc identyfikacje z wartościami przeciwstawnymi do tych powszechnie
społecznie akceptowanych w przekonaniu o słuszności takiego wyboru. Inny
wybór może stanowić (2) symulacja odwetowa a więc zachowania polegające na
fasadowym, pozornym przyjmowaniu cenionych społecznie ról bez
identyfikowania się z nimi. Jeszcze innym wariantem tożsamości negatywnej
jest (3) stawianie się niżej w stosunku do innej osoby lub grupy, przyjmowanie
wizerunku siebie skonstruowanego z rzeczywistych lub domniemanych ale
zawsze negatywnych sądów innych. Wreszcie ostatnim wariantem jest
przeciwieństwo tego ostatniego, a więc (4) przekonanie o własnej nadrzędności,
co oznacza funkcjonowanie kosztem innych ludzi, eksploratorski,
manipulacyjny czy degradujący stosunek do nich.
W ostatnich latach, szczególnie w kręgu kultury niemieckiej i
amerykańskiej rozgorzał ostry spór w kwestii socjalizacji i wychowania
adolescentów. Wyzwaniem dla tego dialogu stały się wyniki badań nad
fizjologią mózgu a zwłaszcza zdjęcia wykonane przez Jaya Gidda z National
Institute of Mental Health pod Waszyngtonem, przeprowadzone na ponad
dwóch tysiącach dzieci i nastolatków za pomocą rezonansu magnetycznego.
Ujawniły one że już w wieku 11-12 lat mózg jest przygotowywany do
samodzielnego funkcjonowania, co oznacza, że mózg koncentruje się na
wydajności i staje się organem celowego działania. Miarą tych zmian niech
będzie to, że .szybkość przekazu informacji w mózgu wzrasta z pięciu do stu
metrów na sekundę a przepustowość na niektórych neuronowych autostradach
może wzrastać nawet 300 razy. Z praktyki, że młodzi są faktycznie mistrzami w
potyczkach słownych.
Niestety kora przedczołowa znajdująca sie tuż za mózgiem i
odpowiedzialna za refleksję i namysł ergo ostrożność – dojrzewa najpóźniej. To
dlatego młodzi są łatwym łupem dla wszelkich podniet, sprawiających, że
hedonistyczne bodźce działają bardzo silnie. Młodzi, którzy jeszcze tak
niedawno spokojnie bawili się klockami lego teraz stają się bojowymi
awanturnikami. Rodzice przestają się liczyć, a w żadnym wypadku nie pozwala
się im na wylewne okazywanie uczuć wobec dorastających. Wszelkie bowiem
emocje w tym wieku, są dotknięciem drażliwej sprawy związanej z budzącą się
erotyką. Dobrze jest – jak się wydaje – kiedy potrafią oni w tym okresie usunąć
się na drugi plan. Bojowy awanturnik nie jest sprawiedliwy. Przeciążony układ
oceny w korze przedczołowej jest ogromnie przeciążony, co sprawia, że młodzi
są impulsywni, nieroztropni i ogromnie uparci. Kiedy zostają przyparci do muru
sięgają do atawistycznego modelu reakcji: atak, ucieczka lub udawanie trupa.
„Potencjał pokwitania jest jednak wykorzystywany o wiele za
słabo. Ten okres to przecież nie tylko horror. Mózg jest gotów do wielkiego
wysiłku” – twierdzi biolożka Gabriele Haug-Schnabel. Młodzi poszukiwacze
sensu życia i swojego miejsca w tym trudnym, postmodernistycznym
społeczeństwie są szczególnie sposobni do pochłaniania literatury, muzyki czy
filozofii. Są w sensie duchowym także olbrzymami w porównaniu do
wcześniejszych i późniejszych okresów życia. To w określenie pokwitania
decyduje się i istotnie kształtuje postawa religijna pozwalająca na dostrzeżenie
ważnego, duchowego wymiaru ludzkiej egzystencji. Ale młodzi są także
szczególni w zakresie możliwości somatycznych. Są teraz bardziej niż
kiedykolwiek wcześniej i później odporni na zimno, głód, upał. Nawet rany w
tym okresie goją się najszybciej. Z perspektywy widzenia ewolucji mogliby
teraz być skutecznymi łowcami tygrysów.
I tu właśnie zaczyna się problem. Zadania jakie stają przed
adolescentami wiążą się ze szkołą a dla nich, „bojowych awanturników” jest to
miejsce w którym czuja się podporządkowani i gdzie przecież nie czekają ich
ekscytujące przygody czy wyzwania. Wszyscy dorośli wokół zapewniają ich iż
zmagania szkolne okażą się w przyszłość przydatne i użyteczne ale ten moment
nie nadchodzi… Szkoła krok po kroku pozbawia młodych poczucia
przydatności i sprawstwa. Do tego otoczenie, szczególnie media koncentrują się
na ukazywaniu patologicznych wizerunków zjawisk, takich jak:
samookaleczenia, przedwczesne ciąże małoletnich lolitek, nadpobudliwość,
alkoholizm, praktyki „galerianek” , ekscesy na stadionach etc. Taki wizerunek
stanowi swoiste lustro wskazujące, iż ktoś kto jest młody, wręcz powinien
dokonywać ekscesów. Ikony kultury młodzieżowej niezwykle utrudniają
odnalezienie samego siebie pokazując zluzowanych mężczyzn w stylu „skóra,
fura i komóra” oraz wysmukłe młode dziewczęta ubrane według najnowszych
trendów mody. To stresuje i uwalnia motywację do perfekcyjnego dorównania
swoim idolom. Ponieważ w większości wypadków jest to niemożliwe, chłopcy
koncentrują swoją uwagę na Internecie gdzie bezkarnie realizują postawę
bojowego awanturnika; dziewczęta są przejęte własnym wyglądem do tego
stopnia, że już dziesięciolatki idąc po zakupy wyglądają jakby wybierały się na
uroczyste wieczorne spotkanie. Dążenie do perfekcji w kontekście szkoły,
skłania do stosowania szczególnego mechanizmu unikowego. Jak stwierdza
niemiecki psycholog Wolfgang Bergmann: „Te dzieci są bez reszty
zrozpaczone, gdy dostana dwóję z matmy, ale nic a świecie nie skłoni ich, by
przygotowały się do następnego sprawdzianu. Nie chcą się zderzyć z realiami,
bo naruszyłoby to ich idealny obraz samego siebie. To nowe zjawisko.”
Wydaje się iż w tradycji wychowania adolescentów w Polsce praca
a nie (tylko) nauka zajmowały poczesne miejsce. Oznaczało to właśnie
stawianie młodych przed rzeczywistymi zadaniami. Na wsi nieco starsze
rodzeństwo zajmowało się młodszym, wykonywało proste prace gospodarskie,
świadczyło usługi rodzinie. Nie było ostrego oddzielenia pracy od zabawy. W
wieku 15-16 lat młodzi uczyli się zawodu. W mieście adolescenci angażowali
się w działalność harcerską i pomocową. Oczywiście te reminiscencje nie mogą
być w całości postrzegane jako cenne i warte przeniesienia do współczesności.
Warto jest jednak dostrzec w nich zdrowe jądro jakie stanowi stawianie
młodych wobec zadań rzeczywistych i społecznie użytecznych, dawanie im
poczucie iż są przydatni i posiadają potencjał mogący zmieniać rzeczywistość
zamiast traktować naukę jako ich jedyne zajęcie.
Tak długi okres młodości jest czymś nowym w historii naszej
kultury. Dziś prawdziwa dorosłość rozumiana jako zmierzenie się z
rzeczywistymi wyzwaniami życia ma miejsce około trzydziestki. Wydaje się iż
praktyka ta wymaga radykalnej rewizji. Jeśli chcemy aby okres dorosłości i
odpowiedzialności za własne życie nie przesuwał się w czasie, i aby osoby,
które w świetle prawa mogą przecież wybierać prezydenta, wychodzić za mąż
czy zakładać firmy umiały też samodzielnie radzić sobie z codzienną
rzeczywistością – musimy pomyśleć o redefinicji treści i form wychowania i
socjalizacji adolescentów.

Podobne dokumenty