s08e06 VKochane Kłopoty tablet

Transkrypt

s08e06 VKochane Kłopoty tablet
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 1.
Virtual Gilmore Girls
Epizod 8.06 „Jak Rory odzyskała
pewność siebie”
Episode 8.06 "How Rory Got Her Groove Back"
by Robinpoppins and sosmitten
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
— Znowu to robisz!
— Co? — Na twarzy Lorelai szybko pojawiło się zdziwienie.
—
Nie
przyznałaś
się,
że
siedzisz
w
jadalni.
—
zakomunikowała Rory.
— Taaak. — przyznała bardzo powoli, była rozproszona
widokiem Zacha i Briana, którzy krzątali się za ladą w
wyścigu po omlet z serem i szynką. — No cóż... to chyba nie
jest aż tak szokujące.
— Rozmawiasz przez telefon... — naprowadzała swoją
mamę.
— Ach, to.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 2.
— Tak, to.
— Luke siedzi w kuchni, więc możesz się rozluźnić, bo nie
rozmawiam z tobą, żeby go torturować. A wątpię, żeby Zach,
albo Brian chcieli mi coś powiedzieć. — przeszła z
normalnego tonu głosu na słodszą i niewiarygodnie
niewinną jego wersję. — Ja tylko chciałam porozmawiać z
moją najukochańszą latoroślą.
Rory rzuciła to mimo uszu. — Zach i Brian, co? Ciągle ciężko
mi to sobie wyobrazić.
— To z pewnością stało się interesujące. — Lorelai przeszła
powoli do konspiracyjnego szeptu. — Wiesz, że Lane skończy
swój urlop macierzyński w tym miesiącu?
— Tak.
— Luke zaczął już marudzić, że nie uda mu się ich wszystkich
zatrzymać. Odkładał tą podjęcie jakiejkolwiek decyzji aż do
końca swojej podróży do Nowego Meksyku. A teraz, kiedy
wrócił, oglądanie chłopaków stało się naprawdę fascynujące.
Lorelai usłyszała, jak Rory klapnęła dłońmi, żeby ją ponaglić.
— Och, zdradź więcej.
— Tak więc, Zach, nabrał nad świetlnej prędkości. W życiu
byś go o to nie podejrzewała, prawda? Ale Luke właśnie
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 3.
położył zamówienie na ladzie i wyszło od zera do super
kelnera w 0,05 sekundy. — uśmiechnęła się widząc jak
kumple z zespołu rzucają się do drzwi, żeby przywitać parę
turystów, którzy właśnie weszli do jadalni. — Brian jest teraz
Panem Grzecznościowym. Nie ważne ile razy przypomnę
mu, że nazywam się Lorelai, zawsze jestem Panną Gilmore.
Och, właśnie skończyła mi się kawa, więc załapiesz się na
darmową prezentację.
Lorelai zrobiła niewielki gest wskazując na pusty kubek
stojący przed nią. Chwilę później, Zach zawołał do niej przez
całą jadalnię. — Już się tym zajmuję Lorelai. — podbiegł z
dzbankiem kawy w dłoni, szybko przechodząc w locie do
nalewania czarnego eliksiru, przez co odrobinę rozlał. — O
chłopie, przepraszam. — wystękał, kiedy jego ramiona
zapadły się, demonstrując przegraną. — Przyniosę coś do
sprzątania, w tej sekundzie.
— Nie ma potrzeby, ja się tym zajmę. — zadenuncjował się
Brian wychodząc zza pleców Zacha. — Panno Gilmore,
pozwoli pani, że się tym zajmę. — uśmiechnął się z gracją. —
Czy mógłbym jeszcze czymś służyć?
— Dziękuję Brian, — odezwała się słodkim głosem. — Wiesz
co? Mam ochotę na jeszcze jedno ciastko.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 4.
— Oczywiście, już się tym zajmuję. — powiedział będąc już w
drodze do lady.
Zach stał przed nią i wyglądał na przybitego. — Czy jest coś,
co ja mógłbym dla ciebie zrobić? — zapytał z nadzieją w
głosie.
Lorelai rozglądnęła się po stole szukając natchnienia. —
Może trochę cukru? Do kawy. I łyżeczkę. Do mieszania.
Zach rozpromieniał. — Już się robi, Lore... Pani G.
Kiedy Zach ruszył w swoją stronę, Lorelai szepnęła w stronę
komórki. — Słyszałaś wszystko?
— Jesteś złą do szpiku kości. — Rory zawahała się przez
chwilę i Lorelai wyobraziła sobie jak oskarżający palec
pokazał w jej stronę. — Przecież nawet nie słodzisz swojej
kawy!
— Wiem, ale powinnaś widzieć jego minę. On tylko chciał
pomóc. Wrzucę torebki z cukrem do torebki, do kolekcji.
— Czy on naprawdę nazwał cię Panią G?
— Tak, trochę się peszy, żeby nazywać mnie Lorelai, kiedy
Brian jest w pobliżu. A nie do końca rozumie o co chodzi z
Panią i Panną.
— Czy Luke naprawdę zamierza...
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 5.
— Nie. — Lorelai machnęła ręką. — Jest zbyt miękki.
— Więc jeśli będzie wspierał cały zespół, czy to oznacza, że
zapiszą mu podziękowania na okładce?
Lorelai się zaśmiała. — Koniecznie! Jest ich tatuśkiem.
Rory sucho się zaśmiała. — I na podziękowaniach...
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Lorelai popiła ostatni gryz ciastka łykiem kawy. Wzięła
oddech i sięgnęła do torebki. Zanim udało jej się wstać,
Brian pojawił się nad nią. — Więcej kawy Panno Gilmore?
— Dziękuję Brian. Bez względu jak bardzo chciałabym tutaj
siedzieć przez cały dzień i pić kawę, raporty kosztów mnie
wołają.
— Ach, rozumiem. — powiedział ze zrozumieniem, mimo że
nie miałby pojęcia co mógłby zrobić z raportami kosztów. —
W takim razie, życzę miłego dnia.
Uśmiechnęła się do niego. — Postaram się.
Wstając zawołała w stronę kuchni. — Pa, Luke.
Luke złapał jej spojrzenie przez okno w zapleczu. — Hej,
poczekaj sekundę. — kończył właśnie układać górkę
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 6.
naleśników,
podszedł
do
niej
podając
przy
okazji
zamówienie Zachowi. — Już wychodzisz?
Lorelai mruknęła gniewnie. — Czeka na mnie góra
papierkowej roboty w hotelu. Mogłabym przysiąc, że rośnie
w każdej sekundzie kiedy na nią nie patrzę. Niedługo
pochłonie całkowicie biurko i zrobi sobie ołtarzyk.
— Ach. — powiedział ze zrozumieniem, — Widzimy się na
lunch?
— Nie dzisiaj. — stwierdziła ściszając głos. — Dzisiaj mam
lunch z matką. Najwidoczniej znalazła architekta, którego
objawienie biorąc pod uwagę, że nie ustaliłyśmy wielkości
ani skali naszego projektu, wydaje się zbyt pochopne.
Jednak taka już jest Emily Gilmore. — dodała ze smutnym
uśmiechem.
— Czy jesteś pewna... — przerwał w połowie zdania, żeby
pokręcić głową. Opuszczając głowę skierował spojrzenie w
jej błękitne oczy. — Nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo czasu,
od kiedy wróciłem z Meksyku.
Lorelai szybko pospieszyła z odpowiedzią. — Wiem, wiem.
Mam teraz urwanie głowy. Wynagrodzę ci to. Obiecuję.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 7.
Wymusił na sobie uśmiech i przysunął się w jej stronę. —
Trzymam cie za słowo.
Lorelai położyła dłoń na jego ramieniu i podeszła jeszcze
krok bliżej, żeby go pocałować. — Mam nadzieję, że to
zrobisz.
♫
♫
♫
♫
Lorelai wyszła z jadalni z mieszanymi uczuciami i trzema
wiśniowymi ciastkami bezpiecznie schowanymi w jej
torebce. Papierkowa robota, plany zagospodarowania i
kolejne spotkanie z matką sprawiały, że nie chciała się
zastanawiać nad dzisiejszym dniem. Jednak miała jeszcze
ciastka na zapas. To sprawiło, że miała wystarczająco
motywacji, żeby przetrwać do lunchu.
Lorelai nie miała zbyt wiele czasu, żeby wymienić listę zalet
schowanego w torebce ciasta, ponieważ coś przyczepiło się
do jej ramienia. Udało jej się wydobyć z siebie ciche
westchnienie zdziwienia, zanim została wciągnięta w alejkę
tuż przed sklepem Doose's. Spodziewała się już zobaczyć
złodzieja, który chciałby ją okraść. Jednak stanęła twarzą w
twarz z jedynym w swoim rodzaju Kirkiem Gleason.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 8.
— Lorelai. — wyszeptał z trudem łapiąc oddech. — Dobrze.
To byłaś ty.
— Jejku, Kirk! — zakrzyknęła nie kryjąc zdziwienia. Stała
trzymając się za serce z przerażenia. — Wsadź sobie do
kieszeni Tic-Taki, jeśli zamierzasz zakradać się do ludzi w
ten sposób. Przestraszyłeś mnie na śmierć!
— Przepraszam. — wyszeptał, ciągle używając swojego
konspiracyjnego głosu. — Muszę coś z tobą omówić.
Prywatnie. A właśnie zobaczyłem cię na ulicy. Pomyślałem,
że to idealna szansa.
— I po prostu musiałeś chwycić mnie w taki sposób? Właśnie
chciałam okładać cię torebką. — Lorelai rozluźniła dłonie,
którymi już zdążyła chwycić torebkę, zdała sobie sprawę, że
jej ciastka są najprawdopodobniej zmiażdżone.
--- Nie chcę, żeby Lulu zobaczyła, że rozmawiamy. —
wyjaśnił. Jego oczy szybko omiotły całą ulicę.
Lorelai śledziła jego spojrzenie, mimo że nie miała pojęcia
czego mogłaby się spodziewać. Zrobił krok w jej stronę, na
co ona szybko odskoczyła o krok.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 9.
— Następnym razem. — odszeptała w identyczny sposób. —
Spokojnie podejdź do mnie w przestrzeni publicznej i
poproś, żebyśmy porozmawiali na osobności. Proszę.
— Postaram się o tym pamiętać. — Kirk ciągle unikał
spojrzenia wprost na nią i wypatrywał czegoś na końcu
uliczki.
— Czekaj chwilę, dlaczego szepczemy? Dlaczego Lulu nie
powinna nas widzieć? Czy o tej porze nie powinna być w
szkole?
— Tak sądzę. — potwierdził skinieniem głowy.
— Więc, nie zobaczy nas, ani tym bardziej nie usłyszy,
ponieważ jest w szkole. — powtórzyła dobitniej.
Kirk pokręcił głową. — Nie chcę pozostawić żadnych szans.
— Zamilkł koncentrując się na wypatrywaniu. Prawie
widziała, jak w jego głowie pracują trybiki. Po kolejnej chwili
Lorelai postanowiła przerwać ciszę.
— Hmm, Kirk? Czy nie chciałeś o czymś porozmawiać? Czy
będziemy grać w szarady? — Kirk natychmiast obrócił się,
żeby dla pewności spojrzeć w obie strony i podszedł jeszcze
bliżej niej. Lorelai podskoczyła do tyłu i oparła się o ścianę.
Wspaniale. Nie ma dokąd uciekać.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 10.
— Czy mogę zadać ci osobiste pytanie?
Ostatnią rzeczą jakiej mogłaby teraz chcieć, to dzielić się
czymkolwiek osobistym z Kirkiem.
— Och, no wiesz, ja... ja nie jestem tego taka pewna Kir...
— Jak się oświadczyłaś? — przerwał jej znienacka.
— Oświadczyłam?
— Były kwiaty? Zawsze wyobrażałem sobie kwiaty.
— Co? Jakie? Jakie kwiaty? — zapytała Lorelai, nie będąc w
pełni sił na zwerbalizowanie swojego zdziwienia.
— Kiedy oświadczyłaś się Lukowi, czy były kwiaty w pobliżu?
To nią wstrząsnęło szybciej i mocniej niż potrójne espresso
w mroźny poranek. Obraz różowych i niebieskich wstążek i
niespodziewane imprezy zaręczynowe na głównym placu
zalały jej wyobraźnie. To nie mogło być nic dobrego. To w
ogóle nie mogło być nic dobrego. Jakim cudem miasteczko
może myśleć, że ona i Luke znowu są zaręczeni?
— Hej, hej, hej, jakie zaręczyny z Lukiem? — zapiszczała w
końcu układając swój natłok myśli w spanikowane sylaby. —
Nie było żadnych zaręczyn. Ja, oświadczyłam się? To
zabawne.
Co
oświadczałam.
masz
na
myśli?
Ja
nikomu
się
nie
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 11.
— Ale myślałem, że oświadczyłaś się Lukowi? — stwierdził
marszcząc brwi.
— Nie oświadczyłam się Lukowi. Nie było żadnych
oświadczyn. Nie jesteśmy zaręczeni. Niech każdy kto się nie
oświadczył podniesie rękę. — podniosła szybko swoją i
nerwowo się zaśmiała. — Widzisz. Żadnego pierścionka.
Żadnych oświadczyn. Żadnego narzeczonego. — popatrzyła
na Kirka i szybko zaczęła rozglądać się po ulicy. — Czy Patty
cię do tego namówiła?
— Nie, ale ja... ty się oświadczyłaś Lukowi. Powiedziałaś mi
tak. — wyraźnie pochmurniał.
— Boże, chyba znowu nie wysyłałam maili przez sen?
Myślałam, że już dawno przestałam to robić.
— Powiedziałaś wcześniej, kiedy byliście zaręczeni, że to ty
się oświadczyłaś. — podjął ostatnią próbę wyjaśnienia.
Dotarło do niej, że najwidoczniej Kirk nie docieka jej
obecnego stanu związku.
— Wcześniej? Wcześniej w sensie zanim się zeszliśmy? Takie
wcześniej?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 12.
— Tak. O tym mówiłem. — Ulga od razu wymalowała się na
jej twarzy, dając temu wyraz szturchnęła Kirka przyjacielsko
w ramię.
— Człowieku, musisz przestać doprowadzać mnie do takiego
stanu, Kirk! Choroby serca są częste w mojej rodzinie. —
Kirk
zaczął
rozmasowywać
swoje
ramię
pozostając
zmieszany. — O co w ogóle chodzi?
— Chcę się oświadczyć Lulu. — jego twarz prawie zdradzała
jakiekolwiek emocje.
— Och, chcesz się oświadczyć? To wspaniale. — powiedziała
uśmiechając się szeroko.
— Chciałbym tak o tym myśleć. Tak.
— Kiedy chciałbyś wyrzucić z siebie to pytanie?
— Tak szybko, jak tylko wymyślę dobry sposób.
— Domyślam się, że dlatego tutaj jesteśmy. — zreflektowała
się Lorelai.
— Nigdy nikomu się nie oświadczałem. Sprawdziłem kilka
książek w bibliotece, jednak ciężko mi sobie wyobrazić opis.
Wypożyczyłem
też
w
Black&White&Read
odcinek
Przyjaciół, w którym Monika i Chandler się zaręczają.
— Klasyka.
z
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 13.
Kirk przytaknął. — Na końcu, Monika zaczyna się
oświadczać Chandlerowi zanim on dostał szansę. Co
sprawiło, że zacząłem myśleć o tobie. Przypomniało mi się,
że to ty oświadczyłaś się Lukowi, więc może mogłabyś mi
pomóc. Oświadczyłaś się już raz.
— To ma sens.
— Tak.
— Więc, Kirk. — zaczęła niezręcznie. — Nie ma w tym żadnej
głębszej
filozofii.
Luke
jest
wspaniały,
moment
był
odpowiedni, zapytałam, a on się zgodził.
— Tylko tyle? — zapytał nie kryjąc rozczarowania. Lorelai
nabrała podejrzeń.
— Ogólnie, tak.
— Żadnych kwiatów?
— Żadnych kwiatów. — Kirk wydawał się analizować każde
jej słowo.
— Dokładnie tyle chciałem wiedzieć. — powiedział biorąc
głęboki wdech. — Nie wydaje mi się, żeby twoje oświadczyny
były wystarczająco ekscytujące dla mnie i Lulu. Oboje mamy
kolorową osobowość.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 14.
— W to nie wątpię. — obwieściła Lorelai, starała się przy tym
powstrzymać od chichotu. Poklepała go po ramieniu w
geście wsparcia. — Trzymaj się. Przepraszam, że nie mogłam
być bardziej pomocna.
— Dziękuję, że nie pobiłaś mnie torebką.
— Proszę bardzo. — posłała w jego stronę ostatni uśmiech i
pozwoliła mu zastanawiać się nad mniej dramatycznymi
oświadczynami.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
To byłoby odpowiednie, pomyślała Rory wychodząc, żeby
znaleźć
'lokalne
kolory'.
Ciągle
wspominała
ostatnią
rozmowę z mamą. Wychowując się wśród osobliwości ze
Stars Hollow, spersonalizowanie artykułu nie powinno jej
zająć dużo czasu. To powinno załatwić sprawę „świeżej
perspektywy”, o której ciągle mówił Michael.
Nie była co prawda pewna czego miałaby szukać, ale na
pewno był oczywisty „główny” kanał informacji w mniejszym
mieście, które nie było ani mocno zurbanizowane, ani nie
nadawało się na typową wieś. Dopiero kiedy zobaczyła
„Miejskiego Fryzjera”, zorientowała się, że umknęła jej
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 15.
nazwa miasta. Mijając zakład fryzjerski zauważyła, że miał
stereotypowy wystrój jaki widuje się jedynie w filmach.
Zatrzymała się rozważając, czy zupełnie przypadkowo nie
mogłaby wpaść tam na tubylców, ale szybko odrzuciła ten
pomysł.
Następne drzwi oferowały większy potencjał. Długa lada
rozciągająca się wzdłuż całej prawej ściany i kilka stolików
po lewej stronie. Spojrzała w górę, litery układały się w napis
„Miejska Restauracja”. Otworzyła powoli drzwi, zauważyła z
uśmiechem plakat reklamujący dożynki i towarzyszącą im w
tą Sobotę paradę. Obok plakatu rozpisano specjalność dnia
na lunch – hot doga z zapiekaną fasolką.
Jedyni klienci zebrali się z tyłu pomieszczenia. Osiem osób,
głównie mężczyźni, głównie w średnim wieku, albo starsi
siedzieli przy stolikach. Rory wybrała sobie miejsce na końcu
lady, najbliżej drzwi i obserwowała grupę przez chwilę.
Siedziała zastanawiając się nad najlepszym sposobem
przedstawienia siebie.
Nie musiała w ogóle pracować, żeby usłyszeć rozmowy. Cała
grupa głośno dyskutowała o pojazdach z nadchodzącej
parady.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 16.
— Jaka jest twoja Ed? — najmłodsza z kobiet zapytała
mężczyznę, który był w centrum rozmowy.
— Prawdopodobnie żadnej nie wystawię. — rzucił wzruszając
ramionami.
— Och, on tylko tak mówi. — wymamrotała niska kobieta w
średnim wieku, która stała za ladą, gestykulując machnęła
ręką. — Na bank pracuje nad czymś w swoim garażu.
Pamiętacie przejażdżkę na sianie z zabytkowym traktorem?
— Albo tę z jego wnukiem i zespołem grającym na garnkach i
denkach. — ryknął na głos jedne z mężczyzn.
— Będzie dokładnie jak wtedy. — podsumowała pewnie
trzecia kobieta. Siedem par oczu wpatrywało się w Eda,
jednak on tylko wzruszył ramionami.
Krótka wymiana zdań zakończyła temat, kiedy starszy
mężczyzna przypomniał wszystkim. — Dzisiaj spotkanie
miasta.
Rory podniosła wzrok, pomyślała, że teraz uda się jej
dowiedzieć czegoś o kampanii.
— Tym razem się przeciągnie. Mamy dużo do omówienia. —
kontynuował.
— Skarbie, wiesz już czego chcesz?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 17.
Rory podskoczyła. — Co? — Spojrzała przed siebie i zaczęła
się wpatrywać w kobietę stojącą za ladą. Z tej odległości
mogła przeczytać z plakietki, że uśmiechnięta kobieta z
blond włosami do ramion nazywa się „Doreen”.
— Nie chciałam cię wystraszyć. — przeprosiła.
— Och, ja właśnie, uch, przyglądałam się, co polecacie. —
spanikowana wskazywała niezdarnie tablicę z dzisiejszym
specjałem. Chciała ukryć fakt, że podsłuchiwała.
— Pewnie, czemu nie. — odpowiedziała nieprzekonana
Doreen. — Chcesz coś?
— Kawę? — zastanawiała się, czy nie zamówić czegoś do
jedzenia, ale po śniadaniu z hotelowego bufetu nie miała
ochoty na jedzenie, więc tylko pokręciła głową.
Doreen szybko uwinęła się z kawą, a kiedy wróciła, Rory
zdecydowała, że jest czas na pracę, za którą jej płacono. —
Więc, czy cieszycie się na spotkanie miasta?
Doreen zatrzymała się na moment i zaczęła się wpatrywać w
Rory. — Jesteś z kampanii prezydenckiej?
Rory pokiwała głową. — Jestem reporterem magazynu
internetowego.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 18.
Doreen kiwnęła głową w jej ślad. — Ach tak, kilka osób
zapewne będzie się wybierać na przemowę Obamy, ale
tamci... — wskazała na tylną część sali i skierowała ramiona
w stronę klientów. — rozmawiają o spotkaniu, które
odbędzie się po przemowie Obamy, będziemy omawiać
ostatnie przygotowania przed dożynkami.
— Na festiwal?
— Tak. — Doreen przyjrzała się jej podejrzliwie. — Skąd o
tym...
— Widziałam plakat. — odpowiedziała i pokazała w kierunku
drzwi. Wskazała na drugi koniec lady. — Brzmi jak świetna
zabawa. Szkoda, że to ominiemy.
Doreen podniosła brwi i wpatrywała się przez chwilę w
niecodzienną klientkę. — Tylko głupiutka tradycja.
— Takie są najlepsze.
Na tą uwagę kelnerka szczerze się uśmiechnęła. — Podobno
są.
— Więc... — Rory niepewnie zaczęła. — Czy nie mięliby nic
przeciwko, gdybym zadała im kilka pytań?
— Przeciwko? Najprawdopodobniej będą zachwyceni. —
odwróciła się i zawołała przed siebie. — Hej Ed, czy
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 19.
ktokolwiek będzie miał coś przeciwko jeżeli ta młoda dama
zada wam kilka pytań?
— Nie. — wymamrotał i machnął dłonią. — Czy jesteś
jednym z ludzi Obamy? Masz pytania odnośnie kampanii?
— No cóż, tak. — odpowiedziała i ześlizgnęła się powoli z
krzesła barowego. Starała się przenieść z kawą, torbą i
laptopem za jednym razem. — Ale chciałabym też się więcej
dowiedzieć o paradzie.
Jedna z kobiet posłała jej umiarkowany uśmiech, w tym
samym czasie inny mężczyzna mamrotał coś pod nosem. —
Szkoda, że Obama nie interesuje się festiwalem. Nawet nie
odpowiedział na nasze zaproszenie. A teraz zjawia się w
trakcie ostatnich przygotowań.
Rory zawahała się , nie łatwo, ale Ed uciszył faceta. —
Spokojnie, Walter. Nie sądzę, żeby miała czas na twoje
marudzenie. — pod koniec wypowiedzi posłał jej uśmiech i
mrugnięcie. — Więc, co chciałabyś wiedzieć?
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
W chwili, kiedy Lorelai uporała się z roztargnionym
ogrodnikiem i weszła do hotelu, wiedziała, że coś jest nie w
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 20.
porządku. Wszystko było na swoim miejscu. Goście krzątali
się po holu. Wszystkie krzesła stały na swoim miejscu.
Obrazy w ramach wisiały równo, a spod tapet nie sączyła się
krew. Dopiero kiedy dotarła do recepcji, usłyszała sztuczny,
wyćwiczony śmiech. Zaciekawiona, zdążyła chwycić stosik
poczty i ruszyła w stronę jadalni. Emily i Michel stali przy
kupce książek i broszur przy jednym ze stołów, uśmiechali
się i śmiali. Nie wydawali się zauważyć obecności Lorelai.
Widząc swoją matkę w przyjacielskich relacjach z Michelem,
Lorelai czuła się niezręcznie.
— Michel, zamierzam podglądnąć konkurencję w ten
weekend. Zarezerwowałam maseczkę w Perłowym Dniu Spa,
masaż w Nadbrzeżnym hotelu i kurację z wodorostów w
Hotelu Kongresowym na przedmieściach. Może chciałbyś
dołączyć? — zapytała słodkim tonem Emily.
— Byłbym zaszczycony, Pani Gilmore. — Michel się
zachwycił.
— Proszę mów do mnie Emily. — matka Lorelai zaczęła
chichotać, kiedy przyjacielsko poklepała Michela w ramię.
— Oczywiście Emily. Słyszałem, że Nadbrzeżny hotel ma w
swojej ofercie truflową kurację oczyszczającą. Très bon. —
zasugerował z łzami radości w oczach.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 21.
Lorelai naprawdę potrzebowała kolejnego kubka kawy. Jej
wcześniejsza rozmowa z Kirkiem wydrenowała z niej
energię, ale to było na zupełnie innym poziomie szaleństwa.
— To z pewnością jest warte uwagi. — Emily zaczęła
mamrotać coś po francusku, zaraz potem zaczęli wspólnie
chichotać.
— Oui, oui. — Michel zdołał wrzucić pomiędzy spazmy
śmiechu. Spojrzał nad stół i zauważył Lorelai.
—
Witam.
—
powiedziała
słabym
głosem
Lorelai.
Poprzestawiała papiery, żeby znaleźć miejsce na pocztę,
którą trzymała w dłoni.
Emily również spoważniała na
widok swojej córki, zaczęła rytmicznie uderzać o stół
paznokciami świeżo wypieszczonymi przez manikiurzystkę.
— Spóźniłaś się. — obwieściła uczynioną właśnie obserwację.
—
Wiem,
przepraszam.
Musiałam
porozmawiać
z
ogrodnikiem. Problem sadzonek. Ale wygląda na to, że udało
ci się nadgonić zaległości z Michelem.
— Tak. — potwierdziła Emily. — Rozmawialiśmy o
maseczkach podczas twojej nieobecności.
— Dobrze, więc porozmawiajmy o maseczkach.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 22.
— Ktoś musi zająć się recepcją. — zaapelował sucho Michel.
Stał i przeglądał jedną z ulotek reklamującą spa w
Vermoncie.
—
Wyglądasz
jak
człowiek
odpowiedni
do
takiego
stanowiska.
— Dobra. — rzucił krótko. Odłożył broszurkę na stół i zaczął
torować sobie drogę do biurka.
— Skończyliśmy już rozmawiać o maseczkach. Musimy
dzisiaj zdecydować o planach na piętro.
— Ech, no tak, oczywiście. Porozmawiajmy o piętrze. —
Emily szybko skinęła głową i zanurkowała głową do torebki,
żeby wyciągnąć kilka wzorów. Lorelai wykorzystała ten czas,
żeby otworzyć list.
— Przyniosłam ze sobą kilka szkiców, wykonanych przez
mojego architekta. A ten... — wskazała kartkę najbardziej po
prawej. — jest moim faworytem. Pokoje są zorganizowane w
kole, recepcja jest położona w centrum. Strukturalnie,
uważam, że idealnie będzie pasowało do wystroju twojego
hotelu.
— A co zresztą projektów? — zapytała jakby była nieobecna.
Korespondencja z pralnią pochłonęła ją bez reszty.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 23.
— Są całkiem dobre i mają potencjał, żeby zaspokoić
zapotrzebowanie hotelu.
— Hmm, dobrze. — skomentowała krótko. Jej brwi uniosły
się do góry, starała się zrozumieć dlaczego przedsiębiorstwo
policzyło więcej za ręczniki.
— Co myślisz Lorelai?
— O czym?
— O szkicach.
— Wyglądają świetnie. — notowała właśnie na marginesie
podsumowanie wszystkich kosztów.
— Który ci się podoba?
— Hmm, ten wygląda świetnie. — wskazała na jeden po
krótkiej pauzie i szybkim spojrzeniu na szkice leżące przed
nią. Jej wybór padł na środkową kartkę i szybko wróciła do
rachunków.
— Czy ty w ogóle poświęciłaś temu chociaż trochę uwagi? —
zapytała sfrustrowana Emily.
— Staram się mamo. — Lorelai zapisała notatkę dla Michela
na kwicie liście z pralni, dzięki czemu mogła odłożyć
rachunki i skoncentrować się na matce. Emily powoli
zaczynała buzować.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 24.
— Nawet mnie nie słuchasz.
— Oczywiście, że słucham. Uwielbiasz kuliste przestrzenie.
— Więc, która to jest? — Lorelai przygryzła wargę. Niestety,
wszystkie szkice wyglądały niemal identycznie. Wzięła swoje
33% szans i wskazała zdjęcie pośrodku. Emily przewróciła
oczami.
— Czy naprawdę tak ciężko ci jest poświęcić trochę uwagi
naszym spotkaniom?
— Więc, mamo, dzisiejszy dzień jest w szczególności
zapracowany. Mamy kompletnie zarezerwowany hotel.
Dwóch naszych kucharzy zachorowało, ogrodnik jest gotowy
powyrywać wszystkie sadzonki, które zasiał w tamtym
tygodniu, a moja pralnia obciążyła mnie podwójnie za
ręczniki. Właściwie, mam większe zmartwienia na głowie. —
Lorelai wyrzuciła z siebie główne bieżące problemy w stronę
Emily, żeby uzyskać jej punkt widzenia.
— Powinnam się tego po tobie spodziewać. — powiedziała
gorzko Emily.
— Co to miałoby znaczyć?
— Dla tych projektów spędziłam wczoraj trzy godziny z
architektami.. Musiałam odwołać spotkanie DAR dla wizyt w
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 25.
spa. Zanim udało mi się tutaj dojechać, przez 45 minut
tkwiłam w korkach. I co dostaję w zamian? Córkę, która
zjawia się spóźniona na spotkanie, które z takim trudem
przygotowałam. Partnera, który nie chce odłożyć papierów
chociaż na chwilę, żeby móc wysłuchać co mam do
powiedzenia. Myślałam, że masz wystarczająco zdrowego
rozsądku i wyczuwasz biznes wystarczająco, żeby poświęcić
mi kilka minut. Jednak nie powinnam tyle od ciebie
oczekiwać. — Emily wpatrywała się w Lorelai przez długą
chwilę, zanim zdecydowała się zebrać papiery ze stołu.
—
Przepraszam
mamo.
—
powiedziała,
bardziej
z
przyzwyczajenia niż z poczucia winy. — Pokaż mi jeszcze raz
plany, które najbardziej ci się podobały.
— Powinnyśmy przełożyć spotkanie. To oczywiste, że masz
lepsze rzeczy do roboty.
— Michel może się nimi teraz zająć. — postarała się szczerze
dodać Lorelai.
— Dobrze. — powiedziała po chwili Emily. Wyciągnęła stoik
planów i zaczęła omawiać je z nadzwyczajnymi szczegółami.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 26.
Pół godziny później w malutkiej restauracji, podjadała
wiśniowe ciasto i przysłuchiwała się niezliczonym historiom
o wcześniejszych dożynkach i szczegółom nadchodzącego
weekendu. Rory uznała, że znaleziona przez nią grupa była
mocno skoncentrowana na mieście, a prawie w ogóle nie
była zainteresowana rozmową o polityce. Nie byli nawet
zainteresowani samą polityką, mimo że narodowa kampania
zawitała do ich miasteczka. Rory i tak nieprzerwanie
próbowała nawiązywać do kampanii prezydenckiej, a w
szczególności samego Obamy.
Walter, starszy mężczyzna, bawił się napuszoną, siwą brodą i
mamrotał. — Bez różnicy, ja głosuję na Republikanów, więc
nie muszę słuchać co mają do powiedzenia Liberałowie.
Rory przyglądnęła się całej grupie, zobaczyła siedzącego w
ogrodniczkach mężczyznę w średnim wieku, który z
aprobatą potakiwał głową, jednak jedna z kobiet zaczęła
mówić. — Biorąc pod uwagę dokąd zaprowadzili nas
Republikanie... — urwała wskazując wzrokiem na starszego
mężczyznę i podniosła znacząco brwi.
W odpowiedzi pokręcił tylko głową, Rory zauważyła dobry
argument, który najwyraźniej pojawiał się już wiele razy.
Walter spojrzał na Rory i wyjaśnił. — Nie zrozum mnie źle.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 27.
Bush zrobił o wiele więcej złego niż dobrego dla całego kraju,
ale nie wydaje mi się czy wybór prezydenta będzie dobrą
ripostą. Żaden z nich nie ma bladego pojęcia, co mógłby
zrobić w sprawie Iraku.
—
Przynajmniej,
chcą
nas
z
tego
wyciągnąć.
—
zaprotestowała Doreen, opierała się właśnie łokciami na
ladzie i przysuwała co raz bliżej rozmowy.
— Tak twierdzą. — odpowiedział. — Ale jeśli postarasz się ich
przyprzeć do muru, wymusić deklarację prawdziwego planu,
wtedy zaczną się wycofywać, zaczną mówić o niepewności i
długoterminowej obecności wojskowej. — wzruszył na
koniec ramionami, Doreen tylko rzuciła spojrzenie w jego
stronę, ale zdecydowała się nie kłócić.
Po krótkiej ciszy kobieta, która do tej pory była najcichsza,
jak sprawdziła w swoich notatkach Rory, nazywała się
Barbara, przemówiła w końcu na forum. — Bardzo chcę
usłyszeć jaki program opieki zdrowotnej, który ma do
zaproponowania Obama. O tym powinniśmy rozmawiać w
szczególności. Jak sprawić, żeby każdy był ubezpieczony,
zamiast zastanawiać się wiecznie nad nowym sposobem na
wplątanie się w, albo wyplątanie się z jakiejś wojny.
Przynajmniej Demokraci się tym zajmują.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 28.
— Musiałbym się więcej dowiedzieć o tym, co ma do
zaproponowania. — odezwał się jeden z mężczyzn, który
wcześniej też się nie udzielał w dyskusji. Afroamerykanin
miał około 30 lat i był wyraźnie zainteresowany tematem. —
Wiem, że plan z pojedynczymi płatnościami nie jest
doskonały, ale przynajmniej jest prosty. Obama twierdzi, że
program jest uniwersalny dla każdego, ale może nie
wystarczyć dla każdego. Nie wspominając, jak dużo może
kosztować właścicieli małych przedsiębiorstw, no i każdego z
nas skoro podatki mają pójść w górę, żeby pokryć wszystkie
wydatki.
— Właśnie dlatego chcę wiedzieć o tym więcej. —
powiedziała Barbara, kiwając jednocześnie głową. — W tym
całym mieście są głównie małe rodzinne firmy, albo
pracownicy, którzy nie mają ubezpieczenia ani grosza
oszczędności, żeby je kupić. — urwała i potrząsnęła głową. —
Moją
siostrę
ledwo
stać
na
utrzymanie
dzieci,
w
szczególności kiedy Billy został zwolniony z banu i nie może
znaleźć żadnej pracy zapewniającej ubezpieczenie. —
Spojrzała za siebie, gdzie Rory wściekle notowała. — Jesteś
pewna, że to jest pomocne? Nie specjalnie mamy cokolwiek
do powiedzenia o twoim faceci.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 29.
— Och, on nie jest moim facetem. — poprawiła ją Rory. —
Jestem reporterem opisującym kampanię. — zobaczyła
szereg zmarszczonych brwi, więc postanowiła dodać. —
Wydaje mi się, że porusza ważne tematy i świetnie jest
widzieć, kiedy partia wystawia różnorodnych kandydatów.
Jednak jako reporter jestem zainteresowana problemami
ludzi, które dotyczą tych wyborów, bez względu czy
koncentrują się na konkretnym kandydacie. — przerwała na
chwilę obserwując reakcję zebranego tłumu. — Nie
chciałabym, żebyście przejmowali się co o nim mówicie.
Bardzo pomocne jest usłyszeć waszą opinię, to co macie do
powiedzenia o kwestiach politycznych.
— To w takim razie porozmawiajmy o kwestiach edukacji. —
powiedział jeden z mężczyzn z nieskrywanym uśmiechem.
Rory wcześniej zanotowała, że nazywa się Frank i jest
nauczycielem historii w liceum.
— Och, no i znowu zaczyna. — powiedziała Doreen ze
śmiechem, wtedy Rory znowu skoncentrowała się na swoich
notatkach, z długopisem gotowym do pisania.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 30.
Luke wyszedł z kuchni do jadalni i znalazł zapadniętą na
krześle Lorelai, jej włosy spływały na ladę zakrywając całą
twarz.
— Lorelai? — zapytał czule.
— Kawy. Czwarta. Stoi. — wymamrotała nie podnosząc
głowy. Dla zilustrowania podniosła ramię i wskazała na swój
wygięty nadgarstek.
Podniósł brwi w zdziwieniu. — Długi dzień/
— Najdłuższy. Najpierw był Michel...
— Oczywiście. Michel. — Luke kiwnął głową, potrzebował
dalszych wskazówek.
— … i moja matka. — Luke nawet nie próbował komentować,
jak sama ściągnęła na siebie nieszczęście. — I Manny. Boże
kocham go, jest świetnym kucharzem, ale... — podniosła
głowę, żeby oprzeć ją na dłoniach. — Wiesz jak Sookie dba o
swoją kuchnię. Jaka jest dokładna jeśli chodzi o gotowanie.
— Tak. — powiedział sucho. — Jestem już z tym
zaznajomiony.
Lorelai gorzko się uśmiechnęła. — Tak. Doprowadziła
Mannego do takiej paranoi, że ze wszystkim chce się
upewnić po kilka razy ze mną.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 31.
Nie mógł się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać. — A to jak
dokładnie mu pomaga?
Przygryzła usta i zmierzyła go zimnym spojrzeniem. — Ale
dzisiaj. — kontynuowała ignorując jego pytanie. — Dzisiaj
jest
wyjątkowo
zdenerwowany.
Serwujemy
jedno
z
popisowych dań Sookie... jakąś wieprzowinę, albo kaczkę,
czy coś.
— I najwyraźniej nie jesteś pomocna.
— Pewnie, kop leżącego. — zapłakała.
Odpowiedział uśmiechem. — A co jeśli wynagrodziłbym ci to
zabierając cię do kina? Moglibyśmy oglądnąć ten film z
facetem, który gra naprawdę irytującego szefa firmy
papierniczej. Wiem, że chciałaś go oglądnąć.1
— Łał. — powiedziała, powoli zaczęła podnosić spojrzenie. —
Od razu sięgasz o najcięższe działo. Wiem, że nie możesz go
znieść.
Luke się zawahał. — Będzie dobrze. Ty chciałaś go oglądnąć.
— Chcę. Naprawdę chcę. — zamyśliła się przez chwilę
ściskając usta. — Nie jestem pewna czy już go grają w
kinach.
1 Kocha, Lubi, Szanuje. - w jednej z głównych ról zagrał Steve Carell, gwiazda serialu The Office/ Biuro.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 32.
— W takim razie. Jestem pewien, że znajdziemy coś równie
kiepskiego. — powiedział uśmiechając się do niej.
Głośno nabrała powietrza, tym razem położyła głowę na
ramionach. — Wydaje mi się, że tym razem zasnę w wiadrze
popcornu. Obudzisz mnie, będę miała twarz wysmarowaną
masłem i kawałki popcornu we włosach.
Zdecydował się ukryć swoje rozczarowanie uśmiechem. —
Tak. Widzę problem. To byłoby tragiczne.
Przyjrzała się Lukowi. — Umówimy się później?
Pokiwał głową. — Tak. Pewnie.
— Dobra. To chyba wybieram się do domu. Wpadniesz po
zamknięciu? — zapytała z nadzieją w głosie.
— Nie wiem. Otwieram jutro, a mam jeszcze trochę
papierkowej roboty... — jego głos się urwał, kiedy zauważył
jak zaczęła automatycznie potakiwać. Ześlizgnęła się ze
stołka barowego. Długo i głośno wzdychnęła. — Jeśli nie
będzie zbyt późno. — dokończył.
— Och, dobrze. — powiedziała z uśmiechem. — Zostawię
drzwi otwarte dla ciebie.
— Nie rób tego. — zaprotestował. — Co jeśli nie dam rady?
Nie chcę, żebyś miała drzwi otwarte przez całą noc.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 33.
Z
niewinnością
wymalowaną
na
twarzy
wzruszyła
ramieniem i słodkim głosem dodała. — Więc chyba będziesz
musiał przyjść, żeby mnie obronić przed wszystkimi
chuliganami ze Stars Hollow.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Na spotkanie schodzili się mieszkańcy, z kolejną falą wrzawy
Rory zaczęła się rozglądać szukając w tłumie znajomych
twarzy. Walter przyszedł z Edem, ale spędził większość czasu
wypytując ludzi o ich projekty. Kiedy ludzie zaczęli
wysypywać się z ratusza, Barbara zauważyła Rory i
pomachała jej, w tej chwili Rory usłyszała, jak Doreen
zapewnia ludzi, że spotkanie rozpocznie się, jak tylko
pozbędą się tych ludzi Obamy.
Kiedy zobaczyła Rory, podniosła ręce do góry. — Bez obrazy.
— Oczywiście. — odpowiedziała jej wesołym głosem. Zrobiła
krótką pauzę po czym postanowiła kontynuować. —
Dziękuję, że pozwoliliście mi rozmawiać ze wszystkimi
popołudniu.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 34.
— Nie ma problemu. — powiedział śmiejąc się starszy
człowiek. — Jak widzisz, zawsze jesteśmy skorzy do rozmów.
Mam nadzieję, że pomogliśmy.
— Pomogliście. — zapewniła Rory. — I to bardzo. Mam
nadzieję, że pogoda wam dopisze na festiwalu.
Inna kobieta pokiwała w podziękowaniu głową i pomachała
na do widzenia. Wychodząc z ratusza, Rory wpadła na
Jamesa i Darshanę, którzy właśnie wybierali się na kolację z
innymi reporterami. — Idziesz z nami? — zapytał zwyczajnie
James.
Rory zacisnęła usta zastanawiając się nad wymówką. —
Wydaje mi się, że zabiorę się do pisania póki jestem na
świeżo.
— Dobrze. — powiedział powolnie. — Jesteś pewna?
Moglibyśmy przynieść ci coś z knajpy.
— Nie trzeba. — odpowiedziała pośpiesznie, pokręciła
dobitnie głową. — Zjem coś po drodze do motelu. Ale
dziękuję za propozycję.
— Dobra. — rzucił ruszając w drogę. Darshana minimalnie
pomachała i ruszyła w ślad za Jamesem. Rory stała jeszcze
przez chwilę śledząc ich wzrokiem i ruszyła w przeciwną
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 35.
stronę. Czuła się bardziej naładowana energią niż w trakcie
całej kampanii, bardziej niż chciałaby się przyznać.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Rory jeszcze raz przeglądnęła artykuł, przyjrzała się
wnikliwie
kilku
fragmentom,
aż
w
końcu
nacisnęła
tryumfalnie enter i z satysfakcją wyciągnęła się na fotelu.
Dopiero w momencie, kiedy usiadła do tego tekstu
uświadomiła sobie, że Michael od początku miał rację.
Ostatnie prace, które przesłała do redakcji były amatorskie, a
nawet oklepane. Jednak tym razem było inaczej. Dużo więcej
intymnych i personalnych porównań. Miała nadzieję, że tego
właśnie oczekiwał jej redaktor.
Odłożyła laptop na bok. Wstała. Przeciągnęła się i podeszła
do okna. Było zaledwie kilka minut po dziewiątej, jednak
prawie wszystko było już zamknięte. Ulica albo dwie dalej,
widziała tablicę sklepu spożywczego, ale chęć na czekoladę w
ramach nagrody została pokonana przez lenistwo. Biorąc
pod uwagę fakt, że przebrała się w piżamę zaraz po przyjściu
do pokoju, wyjście nie było opcją.
Pod wpływem impulsu, chwyciła za telefon i wybrała numer
do dziadków. Ostatnio unikała ich, a teraz miała nareszcie
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 36.
okazję wkupić się w ich łaski. Przechodząc się powoli po
pokoju wsłuchiwała się w sygnał w słuchawce. Emily
odebrała jako pierwsza, a obawiała się, że usłyszy głos
dziadka, rozpromieniła się. — Rory? — usłyszała.
— Jak się macie?
— Naturalnie w porządku. Jak sprawy u ciebie? Nie
rozmawialiśmy
tak
długo.
Martwiliśmy
się,
że
przepracowujesz się.
To
był
ten
konkretny
ton
głosu,
który
wykazywał
jednocześnie zmartwienie i potępienie, Rory postanowiła go
zignorować i odpowiedziała wesołym tonem. — Wszystko
idzie naprawdę dobrze. Jesteśmy właśnie w...
— Och, poczekaj. — Emily weszła jej w zdanie. — Musimy
włączyć Richarda do rozmowy. Chciałby cię usłyszeć.
Richard? — zawołała na koniec, najwyraźniej przechodziła
przez cały dom i rozmawiała do słuchawki. — Richard?
— Tak, co się stało Emily? — Rory usłyszała w tle dziadka,
był najwyraźniej zniecierpliwiony.
— To Rory. Dzwoni właśnie. Zadzwoniła, żeby z nami
porozmawiać.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 37.
— Dlaczego nie powiedziałaś od razu? — odpowiedział
zainteresowany. — Odbiorę telefon w biurze.
— Możemy użyć systemu głośnomówiącego. Rory, użyjemy
głośników. — powtórzyła szybko do telefonu. — Daj nam
chwilę.
Chichocząc, Rory równie szybko odpowiedziała. — Nie ma
problemu babciu. Nie spieszy mi się. — słyszała jeszcze przez
chwilę cichą krzątaninę w biurze, po kilku chwilach odezwał
się w końcu jej dziadek. — Rory? Słyszysz nas?
— Słyszę. Jak samopoczucie dziadku?
— Bardzo dobrze. Dziękuję. Opowiadaj co u ciebie. Jak ci się
podoba praca przy kampanii prezydenckiej?
Rory radośnie wspomniała kilka ostatnich przystanków w
swojej podróży. — Zdecydowanie chciałabym być jeszcze w
Filadelfii, prawda dziadku?
Zaśmiał się po czym Rory kontynuowała. — Ale opowiadajcie
co u was. Coś nowego?
— Pewnie wiesz, że babcia spędza ostatnio strasznie dużo
czasu razem z twoją matką nad projektem spa. — zastanowił
się co jeszcze mógłby dodać. — Ciągle o tym mówi. Maseczka
tego i masaż tamtego.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 38.
— Więc podoba ci się projekt spa babciu? — zapytała Rory.
— Tak. Udało nam się dojść do porozumienia w sprawie
planów piętra, więc pewnie dopracujemy kilka szczegółów i
uda nam się rozpocząć budowę w trakcie kilku następnych
miesięcy. — oznajmiła podekscytowana Emily.
— Więc wszystko idzie dobrze?
— Och, tak. Zrobiłyśmy niesamowite postępy, mimo że twoja
matka jest czasami w gorącej wodzie kąpana. — narzekała
wnuczce. — Ciężko jest mi nawet powiedzieć, czy w ogóle jest
zainteresowana całym projektem.
— No wiesz, mama jest strasznie zajęta odkąd Sookie
urodziła dziecko. — tłumaczyła Rory. — Prawdopodobnie
jest tylko zestresowana.
— Spotykamy się jutro, chcemy uzgodnić kilka szczegółów,
więc na pewno robimy pewne postępy. — podsumowała
Emily.
— To wspaniale, że pracujesz razem z mamą. Cieszę się, że
spędzacie razem czas. — powiedziała szczerze. — A jeszcze
bardziej, że ciągle jadacie razem kolację.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 39.
— Bardzo przyjemnie jest widywać twoją mamę regularnie.
— zgodził się Richard. Zrobił krótką przerwę i dodał. —
Również Luka, od czasu, do czasu.
Rory uśmiechnęła się do siebie. Zawsze podejrzewała, że
dziadek z Lukiem polubią się, jeżeli tylko będą mięli szansę.
— Dobrze to usłyszeć. Muszę jeszcze sprawdzić mój artykuł,
ale było miło usłyszeć was.
—
Ze
wzajemnością.
—
odpowiedział
Richard.
—
Dziękujemy, że zadzwoniłaś.
— Tak. Dziękujemy, że się odezwałaś. — dodała Emily. —
Czekamy niecierpliwie, żeby cię zobaczyć na święto
dziękczynienia za kilka tygodni.
— Dokładnie! Nie mogę się doczekać, żeby was odwiedzić.
Byłoby tak miło was zobaczyć.
— Z pewnością będzie. — powiedział Richard. — Dobrze się
baw do tego czasu i dobrej nocy, Rory.
— Oczywiście. Dobrej nocy, Rory.
— Dobranoc.
Zamykając klapkę, Rory trzymała telefon przez kilka chwil,
zanim zdecydowała się wymienić go na pilot od telewizora.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 40.
Przeciągnęła się jeszcze kilka razy i w końcu usiadła na
łóżko.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Luke podjechał przed dom Lorelai i wyłączył silnik. Starał się
skończyć tak szybko jak tylko mógł, ale jego cierpliwość
wykorzystała do granic para, która najwyraźniej przyszła na
pierwszą randkę. Spojrzał w górę i zauważył światło w
sypialni. Z uśmiechem przeciął trawnik w kilku krokach.
Otworzył nie zamknięte drzwi i przekręcił zamek za sobą.
Zrzucił buty i ruszył na górę.
Przyciemnione światło widać było już na schodach, jakby
Lorelai zostawiła włączoną lampkę na stoliku nocnym, przy
którym zazwyczaj czytała. Kiedy wszedł, zorientował się, że
światło dochodzi z łazienki. Lorelai zasnęła z głową
pogrążoną w poduszkach. Uśmiech zniknął a ramiona
swobodnie opadły. Powoli i automatycznie przeszedł do
swoich rutynowych działań przed snem. W końcu ubrał się w
piżamę i położył się obok niej.
Lorelai nawet nie drgnęła.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 41.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Po obudzeniu, Rory była wyspana jak nigdy. Postanowiła
przeczytać wszystko, co napisała poprzedniego wieczoru.
Zrobiła jeszcze kilka małych poprawek i jednym kliknięciem
myszy wysłała artykuł w cyberprzestrzeń. W każdej
sekundzie jej tekst może pokazać się w wirtualnej skrzynce
pocztowej Michaela. Zastanawiała się, czy przeczyta go od
razu. Chciała, żeby przeczytał od razu.
Zadowolona, że jej tekst załadował się bez problemu,
podniosła się z hotelowego łóżka i ruszyła w stronę łazienki.
Kiedy chwytała maskarę, kątem oka zobaczyła swój uśmiech
w lustrze. Po raz pierwszy odkąd wyszła z samolotu w Iowa,
Rory czuła się naprawdę dobrze. Jej tekst był dobry.
Wiedziała, że był dobry i była pewna, że Michael będzie tego
samego zdania. Znalazła tą upragnioną perspektywę, która
prześladowała ją od samego początku, kiedy dołączyła do
kampanii wyborczej. Teraz wiedziała, że może zachować
takie nastawie do samego końca.
Zerknęła na zegarek wychodząc z łazienki i zaczęła zbierać
swoje rzeczy. Śniadanie w sali konferencyjnej na dole
skończy się za dziesięć minut. Jeśli będzie miała szczęście na
dole znajdzie jeszcze kawę i drożdżówki na wynos.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 42.
Dokładnie trzy minuty później, Rory biegła już w stronę
kawy, w pośpiechu prawie stratowała roślinki dekorujące
korytarz. Przed wejściem na sale poprawiła szybko ubranie i
zwolniła, kierowała się w stronę stołu. Darshana, Meredith i
kilku innych reporterów, których zdążyła poznać w
autokarze, stało tuż przy ekspresie i prowadziło ze sobą
rozmowę. Rory pewnie chwyciła kubek i przecisnęła się
pomiędzy Darshną i dobrze ubranym mężczyzną o imieniu
Scott.
— Dzień dobry. — powiedziała radośnie. Chwyciła za
dzbanek i nalała sobie ostatnie krople czarnego jak noc
płynu. Odwróciła się i uśmiechem pożegnała się z grupą.
— Ludzie są spragnieni z rana, co? — zapytała równie
uśmiechnięta
Darshana,
jednak
reszta
grupy
nie
skomentowała najścia.
— Jak się wszyscy macie? — w odpowiedzi usłyszała
niewyraźne pochrząkiwania, dzięki czemu mogła upić trochę
kawy. — Hej, — postanowiła znowu rozkręcić rozmowę. —
Znalazłam wczoraj świetną restaurację. Jeśli ktoś później
chciałby wyskoczyć na jedzenie przed odjazdem. Tylko kilka
ulic stąd, a specjalność szefa: hot dog brzmi naprawdę
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 43.
przepysznie. Śmiało mogę polecić wiśniowe ciasto, wczoraj
zjadłam chyba trzy kawałki.
— Trzy kawałki? — zapytał Scott, jego oczy rozszerzyły się w
niedowierzaniu.
— Nie mam granic, jeśli chodzi o ciasta. — Kilka osób się
zaśmiało, a Rory uśmiechnęła się. Spojrzała przelotnie na
zegarek. — Wydaje mi się, że ruszam na poszukiwanie
wolnego miejsca. Do zobaczenia później.
Rory opuściła gromadkę reporterów i chwyciła rogala na
później. Kiedy już szła w kierunku drzwi, usłyszała gwizd
Meredith. — Chyba pierwszy raz słyszałam, żeby tyle
mówiła.
— Ktoś chyba napisał dobry tekst. — skomentowała
Darshana, Rory nie mogła się oprzeć, żeby nie zacząć się
śmiać.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
— Umieram z głodu. Potrzebuję czegoś, co da mi mnóstwo
energii. — zadeklarowała Lorelai otwierając drzwi do jadalni.
Luke, na dźwięk jej głosu, spojrzał nad stosik rachunków.
Lorelai usadziła się na stołku barowym przed nim.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 44.
— Dzień dobry nawzajem. — wymamrotał przechodząc
dookoła lady, żeby ją przywitać. Położyła dłoń na jego
policzku, chcąc przez chwilę przedłużyć pocałunek, jednak
nie na tyle, żeby od razu mięli trafić do studia Miss Patty.
— Co dziś polecasz?
— Dla energii? Spróbuj sałatkę.
— Nie wydaje mi się. — obwieściła nie ukrywając niesmaku.
— Sałata sprawia, że choruję na narkolepsję.
— Narkolepsję? — zapytał nie dowierzając.
— Wydaje mi się, że to przez liście. — wyjaśniła dokładniej
Lorelai. — Jest w nich coś co sprawia, że chce mi się spać.
Czy w środku jest kryptonit?
— Nie.
— Hmm, jesteś tego pewny? Wydaje mi się, że powiesz
wszystko tylko po to, żeby namówić mnie na zjedzenie
sałatki.
— Przyznaję, za dobrze mnie znasz. — powiedział wzruszając
ramionami.
— Wydaje mi się, że mam ochotę na frytki. Frytki
przysmażone z tauryną.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 45.
— Tauryną?
— No wiesz, tym czymś co wrzucają do Red Bulla. Według
informacji z puszki, to poprawia występ i zwiększa
wydolność z koncentracją.
— Czy masz jakiekolwiek pojęcie, co to robi twoim nerkom?
— Wydaje mi się, że nerki nie robią nic, żeby mi pomóc
odzyskać koncentrację, więc nie mają prawa głosu.
—
Lorelai uśmiechnęła się słodko, na co Luke zaczął mamrotać
coś pod nosem.
— Czy masz może w zapasie jakieś bardziej realistyczne
zamówienie, czy zostajesz z frytkami w taurynie?
— Hmm, może na razie wystarczą frytki smażone w
normalnym oleju, jeśli tylko na tyle cię stać. — zakończyła
smutną miną.
— Przyniosę ci same frytki.
— Możesz jeszcze donieść czekoladowy shake, żebym miała
odpowiedni
sos
do
frytek.
Czy
to
sprawi,
żę
się
uśmiechniesz?
— To obrzydliwe. — podsumował Luke. Wpatrywał się
chwilę w Lorelai.
— Nie marudź. Jest słodkie i słone. Najlepsze z obu światów.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 46.
Luke po raz kolejny przewrócił oczami. — Chcesz do tego
burgera?
— Pewnie. Taki zestaw powinien zadziałać. — Luke
zanotował jej zamówienie w notesiku, oderwał kartkę. W
drugim pomieszczeniu odebrał ją Caesar. Luke mógł już
spokojnie wrócić na swoje miejsce naprzeciwko niej.
Pochylając się nad ladą Lorelai wpatrywała się w niego.
— Co myślisz o obiedzie? — zapytał łagodnym głosem.
Lorelai zastanawiała się przez chwilę.
— Hmm, nigdy wcześniej o tym nie myślałam, ale wydaje mi
się, że jestem za obiadami.
Luke uśmiechnął się do siebie i uścisnął jej dłoń. — Mam na
myśli z dzisiejszym obiadem. Moglibyśmy pojechać do
Hartford, do tej restauracji, którą tak lubisz.
— Ach, bardzo bym chciała, ale pracuję dziś do późna.
— Naprawdę? Dlaczego? — zapytał rozczarowany.
Lorelai spojrzała na niego z empatią. — Nocny menadżer
jakimś cudem złapał grypę, która dziesiątkuje moich
kucharzy. Wychodzi na to, że muszę zająć się recepcją
dopóki Michel nie skończy swojego kursu gotowania.
— Michel zapisał się na kurs gotowania?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 47.
Lorelai potaknęła głową. — Głównie przez Mannego.
Postanowił, że następnym razem, kiedy Sookie 'wyrzuci
kolejne' jak to ładnie ujął, chciałby być przygotowany do
przejęcia kuchni. Jeden szkopuł najpierw musiałby wiedzieć
jak gotować.
— Sookie nigdy nie pozwoli mu przejąć swojej kuchni.
— Tak, ale wyobraź sobie co by się działo gdyby Sookie się o
tym dowiedziała. W ten sposób będzie o niebo zabawniej.
Luke starał się wyobrazić legendarną kłótnię pomiędzy
Sookie i Michelem, o której wszyscy wspominaliby przez
lata. Jednak na pierwszy plan wysunął się fakt, że Lorelai
odrzucała wszystkie jego wysiłki na spędzenie razem czasu.
Znowu. Nie do końca ją obwiniał. Nieobecność Sookie i
projekt
spa
dorzuciły
swoje.
Zdecydowanie
nie
był
wymagającą osobą, ale brakowało mu czegoś, a chwilowe
wpadanie na siebie było frustrujące.
Lorelai zauważyła zmieniony wyraz twarzy, więc postanowiła
pomasować jego rękę. — Naprawdę mi przykro, kochanie.
Luke pokiwał wolno głową. — Wiem. Rozumiem, że jesteś
teraz zajęta. Spotkamy się, kiedy się spotkamy.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 48.
— A może zrobilibyśmy tak. — zaczęła zdanie, a jej oczy
zdecydowanie zabłysły. — Netflix2 wysłał mi wczoraj
Polowanie na Druhny. Zważywszy, że miałam od dwóch lat
w planach oglądnąć ten film, wydaje mi się, że w końcu
nadszedł ten czas. Przyniosę go do ciebie po pracy.
— No nie wiem. — powiedział sceptycznie. — Jutro muszę
otwierać.
— Sprawdź czy Caesar, albo cudowni bliźniacy nie mogliby
otworzyć. Brian i Zach będą się zabijać za dodatkową pracę.
Już chciał odmówić, mogliby przełożyć spotkanie do
weekendu,
jej
mina
i
wyczekiwanie
na
odpowiedź
wystarczyło, żeby wymiękł.
— Zapytam.
Lorelai uśmiechnęła się radośnie i mocno ścisnęła jego dłoń.
— Więc postanowione. Ja przyniosę film, a ty załatwisz
mlecznych braci.
— Nie lubię mlecznych braci. — przypomniał jej, ale zanim
wymyślił bardziej korzystne przezwisko, jej jedzenie było już
gotowe.
2 Jedna z największych na świecie telewizji internetowych i wypożyczalni płyt dvd.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 49.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Po porannym spotkaniu, Rory dołączyła do Darshany i całej
reszty na lunch, ostatni posiłek przed ich wyjazdem do
kolejnego miasta. Byli w małej jadalni na końcu ulicy, licząc
od hotelu, zamówili stolik dla dziesięciu osób w ostatnim
pomieszczeniu. Kurczak, który zamówiła Rory był suchy i
mało apetyczny, jednak ziemniaczki z czosnkiem były świeżo
wyjęte z nieba. Kiedy wrzuciła swoje przemyślenia do
konwersacji, reporterki zaniosły się śmiechem i postanowiły
domówić ziemniaczki na osobnym talerzu, żeby mogły
swobodnie sobie podjadać.
Jako nowa w grupie, naprawdę się zdziwiła jak dobrze czuła
się wśród wszystkich reporterów. Podróżowała z nimi od
kilku miesięcy, a ciągle była przytłoczona ich reputacją i
umiejętnościami do tego stopnia, że czasami bała się
rozpocząć rozmowę. Dzisiaj, kłóciła się ze Scottem o
Faulknera, i dzieliła się swoim jedzeniem z Darshaną.
Wydawało jej się, że nawet zaczyna tworzyć się między nimi
jakaś więź. Po pół godziny znała już imiona i wiek całej trójki
dzieci Darshany, oraz wiedziała czym zajmuje się jej mąż.
Najwidoczniej dokładka ziemniaków może zdziałać cuda.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 50.
— Czy nie jest ciężko żyć z dala pd rodziny? — Rory zapytała
przeżuwając sernik.
— Och, no pewnie. Ciągle mi ich brakuje. Ale z mężem
mamy umowę.
— Umowę?
— Pobraliśmy się z Timem zaraz po studiach. — zaczęła
tłumaczyć Darshana. — Ja miałam już pracę, a mój mąż
chciał zacząć studia prawa na drugim stopniu. Ale wymyślił,
że poczeka. Najpierw pójdzie do pracy, żebyśmy razem mogli
odłożyć
oszczędności
na
życie.
Nie
zgodziłam
się,
powiedziałam, że nie będzie mi przeszkadzać, jeśli miałabym
pracować na nas, kiedy on będzie dążył do swojej
wymarzonej pracy. Pracowałam. Miałam męża, pracę jaką
chciałam i lubiłam. Chciałam, żeby też był szczęśliwy. Więc
zawarliśmy umowę. — Darshana podniosła dłoń, jakby jej
umowa dosłownie tkwiła na jej palcu. — Jeśli kiedykolwiek
będzie cokolwiek związanego z pracą, w co chciałabym się
zaangażować, to on umożliwi mi to, tak jak ja kiedyś
pomogłam mu. — kontynuowała. — Propozycja pracy przy
kampanii prezydenckiej pojawiła się już kiedyś, zawsze
chciałam to przeżyć, ale czas nigdy nie sprzyjał. Kiedy
zaproponowano mi tę pracę, chciałam od razu odmówić.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 51.
Opuścić męża i dzieci na tak długi czas nie wchodziło w grę.
Jednak Tim nie chciał pozwolić, żeby ominęło mnie to
doświadczenie. Przypomniał, że jest ustawiony w kancelarii
prawnej, dzieciaki są w szkole, a teraz jest moja kolej.
Stwierdził, że uda nam się dopracować szczegóły życia na
odległość. No i teraz siedzimy tutaj. — zaśmiała się lekko, na
co Rory się uśmiechnęła. — Małym szczegółem jest to, że co
jakiś czas mam ochotę wszystko rzucić i ruszyć do rodziny,
ale kocham tę robotę. Uwielbiam tutaj być. Uwielbiam
atmosferę i ludzi. A jeśli muszę dokonać pewnych
poświęceń, robiąc to co kocham, to prawie jest warto.
— Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. — przyznała
Rory, teraz poczuła prawdziwą sympatię do kobiety, która
siedziała obok niej. — Nie mam męża, ani dzieci, które by na
mnie czekały, a i tak szaleńczo brakuje mi domu.
— Za kim tęsknisz Rory? — zapytała Darshana. Rory
podejrzliwie
rozejrzała
się
dookoła
stołu.
Meredith
rozmawiała z mężczyzną o opiece zdrowotnej, byli za bardzo
pochłonięci swoim tematem. Chwyciła za serwetkę, żeby
wytrzeć usta, dzięki czemu swobodnie mogła spojrzeć na
drugi koniec stołu.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 52.
— Za kim ja nie tęsknię? Za mamą, miasteczkiem,
dziadkami, przyjaciółmi. — Wyznała szczerze. Zanim zaczęła
kontynuować, zaśmiała się nerwowo. — Najbardziej chyba za
mamą. Jest połączeniem Wonder Woman, cheerleaderki i
najlepszej przyjaciółki. Po prostu chciałabym, żeby się tutaj
pojawiała od czasu do czasu. — Zamarła w oczekiwaniu na
reakcję. Z nerwów chwyciła widelec i zaczęła się bawić
ostatnią maliną, która zabłąkała się gdzieś na jej talerzu.
— Więc doskonale wiesz jak się czuję. — powiedziała
Darshana i poklepała Rory po dłoni z empatią.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Kiedy Luke zobaczył, jak Lorelai pochłania ostatnią frytkę
umoczoną w milk-shake, ruszył w stronę lady. Kirk siedział
kilka krzeseł dalej, desperacko płakał nad książką o dumnej
nazwie „Zaręczyny dla Bystrzaków”. Lorelai nie mogła
przestać się w niego wpatrywać, mimo że zbierała już swoje
rzeczy do torebki.
— Już uciekasz? — zapytał Luke.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 53.
— Tak. Zbyt długo zostawiłam Michela samego w kuchni z
zespołem.
Będzie
potrzebował
przerwy.
Manny
ma
prawdziwy dar doprowadzania go do obłędu.
— Jak sądzisz, o której się dzisiaj wyrobisz?
— Hmm, nie jestem pewna. Michel nie powiedział mi
jeszcze, o której kończą się jego perspektywiczne zajęcia.
— Może jakaś orientacyjna godzina?
— Nie mam dobrej orientacji. Michel nie powiedział nawet, o
której zaczyna.
Ich harmonogram pracy wymagał od nich nieustannej
elastyczności w ustalaniu konkretnych planów. Tym razem
Luke liczył na dokładniejszy czas. — Po prostu strzelaj.
Dziewiąta godzina? Dziesiąta?
— Naprawdę nie wiem, Luke. — powiedziała obracając się
już do wyjścia. — Czy zaakceptujesz pół godzinki po tym jak
Michel wróci na swoje stanowisko? Bo naprawdę, tylko tyle
mogę ci teraz powiedzieć.
— Co sądzisz o mnie proszącym Lulu o rękę podczas skoku
na bungee? — Kirk prawie wykrzyczał przed siebie.
— Dla chłopaka Hilary nie skończyło się to dobrze, ale to
tylko Fresh Prince. — skomentowała Lorelai.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 54.
— A ty, co o tym sądzisz Luke?
— Sądzę, że właśnie prowadzę rozmowę z Lorelai. —
odpowiedział już zirytowany Luke.
— Więc nie? — Kirk zapytał dla potwierdzenia po krótkiej
chwili ciszy.
— Więc zostaw mnie w spokoju Kirk.
— Wydaje mi się, że to nie będzie najlepszy pomysł. —
powiedziała szybko Lorelai. — Ciężko się później sprząta.
— Ciężko sprząta. Skreślam z listy.
— Dobrze... Hej. — podsumowała i odwróciła się do Luka. —
Chyba zostawiłam w twojej lodówce kilka energetyków.
Najprawdopodobniej będę ich później potrzebować.
— Frytki i milk-shake nie pomogły? — zapytał ciągle
podirytowany Luke.
— Wręcz przeciwnie. Tłuszcz i cukier działają jak marzenie.
Później na pewno przyda się tauryna.
— Hej, Lorelai. Mogłabyś podać mi numer do Rory? — Kirk
rzucił pytanie zanim Lorelai zdążyła wejść na schody.
— Po co ci numer telefonu do mojej córki?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 55.
— Logan się oświadczył, prawda? Pomyślałem, że jeśli
dowiem się, jak on to zrobił, to miałbym jakieś pomysły.
— Może ja się jej zapytam i opowiem ci później? — szybko
wymigała się od podawania numeru telefonu Rory. — A
teraz lecę skontrolować poziom energetyków.
— Czy ty masz numer do Rory? — Kirk zapytał Luka, jak
tylko Lorelai zniknęła za kotarą.
— Nie daję ci numeru do Rory.
— A masz numer do Logana?
— Nie. — uciął rozmowę, ciągle jadąc na oparach
cierpliwości.
— Więc może po prostu mi pomożesz? Według książki,
kobieta chciałaby, żeby jej przypomniano o całym wachlarzu
uczuć jakim je darzy potencjalny narzeczony w chwili
zaręczyn.
— Cóż, Kirk, jeśli w książce tak napisano, to musi być
prawda. — powiedział ironicznie i zabrał się za mycie lady.
— Więc uważasz, że powinienem tak zrobić?
— Nie ma znaczenia, co ja uważam, Kirk.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 56.
— Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Twoje zdanie się
dla mnie liczy.
— Nie rozpowiadaj tego.
— Czy mam dać jej kwiaty?
— Dziewczyny lubią kwiaty. — odpowiedział prosto. Wiedział
już, że Kirk nie da za wygraną, puki nie odpowie na
podstawowe pytania.
— Gdzie mam się oświadczyć? Mogę to zrobić tutaj? W
jadalni?
— Tego nie wiem.
— Och... już się zastanawiałem... — Kirk wychylił się do
przodu i ściszył głos. — Czy powinienem oczekiwać seksu po
oświadczynach?
— Jej, Kirk! — zakrzyknął Luke, zdołał również machnąć
ręką i przewrócić solniczki w całym procesie. — Naprawdę
nie chcę z tobą o tym rozmawiać.
—
Zakładałem,
że
wy
kochaliście
się
po
waszych
oświadczynach. — kontynuował w ogóle nie zważając na
wyraźną prośbę Luka.
— Nie chcę, żebyś cokolwiek zakładał! — W tym momencie.
Lorelai wkroczyła do jadalni. W każdej dłoni trzymała po
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 57.
jednej puszce. Uśmiechnęła się podejrzliwie w stronę Luka,
który w tym momencie był już cały czerwony.
— Chyba wybrałam zły moment na przerwanie rozmowy. —
skończyła mrugnięciem w stronę Luka. — Zmykam.
— Dobrze. — potwierdził. Lorelai jeszcze zdążyła pochylić się
w jego stronę na szybkiego buziaka. Luke cały czas czuł na
sobie spojrzenie Kirka. — Więc do wieczora?
— Zapytam się Michela o czas i później zadzwonię.
— Dziękuję. W takim razie do usłyszenia.
— Tak. Pa, Skarbie. — zdążyła jeszcze machnąć ręką na
pożegnanie. Nad jej głową zadzwonił dzwonek i ruszyła
przed siebie.
— Czy dałbyś radę zapiec pierścionek w cieście dla mnie? —
Kirk dalej wertował strony swojej książki.
— Skończ już Kirk. — zagroził Luke. Na dobitkę wyrwał mu
książkę z ręki.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Po prawie dwu godzinnym posiedzeniu liczba reporterów
siedzących przy stole zmniejszyła się. Wielu wspominało coś
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 58.
o pakowaniu i wyszło przeszło dwadzieścia minut wcześniej.
Trzech mężczyzn było pochłoniętych rozmowami o lidze
amerykańskiego footballu i wielkiej przegranej ich zespołu w
ubiegłym tygodniu. Rory i Darshana na drugim końcu stołu
rozmawiając i gestykulując energicznie. Głównym tematem
było Stars Hollow, a Rory tłumaczyła właśnie dlaczego
Naleśnikarnia Ala nie serwuje naleśników. Kiedy w końcu
skończyła opowiadać historię jak Al wynalazł swoją sławną
kanapkę z kurczakiem chow, Darshana spojrzała na swój
zegarek.
— Och. — zdziwiła się starsza reporterka. — Siedzimy tutaj
już drugą godzinę. Muszę wracać do hotelu. Obiecałam
najstarszemu, że pomogę z jego zadaniem domowym jak
tylko wróci ze szkoły.
— Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak późno. —
usprawiedliwiła się szybko Rory. — Zanim wyruszymy w
trasę, chciałam zamówić jeszcze ten kawałek ciasta, który
jadłaś wcześniej.
— Naprawdę podziwiam twój żelazny żołądek. — orzekła z
nieskrywanym zdumieniem. — Zobaczymy się w busie.
Przyjemnie się dziś z tobą rozmawiało Rory.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 59.
— Tak, z tobą również miło się rozmawiało. Pa. —
odpowiedziała Rory, kiedy Darshana odchodziła już od stołu
machając delikatnie dłonią. Rory skinęła w stronę kelnerki i
zamówiła spróbowany wcześniej deser. Kelnerka ruszyła w
stronę kuchni, a w drzwiach udało jej się minąć Patricka.
Usiadł w fatalnym miejscu, czyli przy stole i w obecności
Rory. Uśmiechnął się, skromnym, niezręcznym uśmiechem.
— Chyba ominął mnie lunch.
Rory pokiwała głową, czuła się w miarę pewnie zostając z
nim sam na sam. Musiała przyznać, że wyglądał przystojnie
w niebieskiej koszuli i poluzowanym krawacie, jednak nie
chciała iść dalej tym tokiem myślowym. — Tak. —
potwierdziła stanowczo. — Większość poszła się spakować.
— A ty? — zapytał Patrick. Ręce schował głęboko do kieszeni
swoich ciemnych spodni.
— Czekam na moje zamówienie na wynos.
— No tak. Więc w takim razie chyba przechwycę coś w budce
z kebabem naprzeciwko hotelu. — powiedział niepewnie.
W momencie, kiedy odwracał się, żeby odejść, Rory zawołała
do niego. — Czekaj! — Patrick natychmiast się odwrócił, a
twarz Rory zalała czerwień. Poklepała miejsce, na którym
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 60.
wcześniej siedziała Darshana. — Czemu nie zostaniesz?
Mogę dotrzymać ci towarzystwa, jeśli chcesz. Jedzenie jest
smaczne, a jeśli zdecydujesz się na kebaba to ominą cię
wyśmienite ziemniaczki z czosnkiem. Patrick wyraźnie
przeliczał wszystkie swoje opcje, oglądnął się po restauracji,
a Rory odkryła, że wstrzymuje oddech czekając na jego
odpowiedź. W końcu odsunął krzesło i usiadł obok niej.
— Jak leci? — Patrick jako pierwszy przełamał dłuższą ciszę.
— Dobrze, dobrze, dobrze... A ty?
— U mnie też dobrze. — dopiero teraz Rory uświadomiła
sobie jak bardzo brakowało jej ich rozmów. Nawet jeśli w grę
wchodziły jedynie wymienienie uprzejmości. Brakowało jej
jego towarzystwa. Brakowało jej bardziej niż była w stanie to
przyznać. Miała teraz nadzieję, że ich relacje wrócą do
poprzedniego stanu rzeczy.
Najwidoczniej niczego nieświadomy Patrick, uśmiechnął się
i chwycił menu, które znajdowało się za nią. — Więc polecasz
ziemniaczki z czosnkiem, co?
— Gwarantuję, że nie pożałujesz.
— Trzymam cię za słowo. — Otworzył menu i zaczął
przeglądać zawartość. W tym czasie Rory błądziła oczami po
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 61.
restauracji szukając zajęcia w czasie, gdy Patrick poszukiwał
czegoś do jedzenia. Właśnie zauważyła coś dokładnie przed
sobą. Złowrogi uśmieszek pojawił się na jej twarzy.
Poklepała Patricka po ramieniu i pokazała palcem.
— Co myślisz? — zapytała wskazując najbardziej oddalony
stolik przy ścianie. Para starszych kobiet kłóciła się o głośno
i z wigorem o wygrane w bingo. Zdezorientowany Patrick
wpatrywał sie chwilę w zwyczajną parę. Wreszcie do niego
dotarło. Odwrócił się szybko do Rory. Uśmiech zniknął z
jego twarzy.
— Gilmore, zawiodłem się na tobie. — starał się udawać
powagę.
— Zbyt łatwe? — zapytała słodkim, niewinnym tonem.
— Uważam, że nie doceniasz moich umiejętności. Od ilu
tygodni gramy w tę grę? — udawał, że jest pokrzywdzony, aż
w końcu nie wytrzymał i wybuchł śmiechem.
— Dobra. — poddała się. — Starszy pan, dwa stoły dalej, z
łysiną i fajką. Lecisz! — Patrick zatarł energicznie dłonie i
zaczął swoją popis aktorski.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 62.
— Hej. — zawołała Lorelai wchodząc do prawie pustej
jadalni. Patrzyła jak Luke odkładał ostatnie krzesło na górę
stołu i odwraca się w jej stronę. Zadarła dolną wargę w górę
w geście rozczarowania. — Och. Zamknąłeś już?
— Dokładnie tak. — powiedział mijając kolejny stół. - Był
bardzo mały ruch, więc jakieś dwadzieścia minut temu
odwróciłem znak 'zamknięte'.
— Zdążyłeś już wyczyścić grilla? — zapytała słodkim głosem
tuż przed buziakiem na przywitanie. — Od ponad godziny
mam nieodpartą chęć na twoją kanapkę z grillowanym
kurczakiem.
— A ja się łudziłem, że masz nieodpartą ochotę na spędzenie
czasu z właścicielem jadalni.
— Głuptasku. — objęła go w pasie. — Kawa, ciasto, i dopiero
właściciel jadalni.
— Oczywiście. — przyznał skinieniem głowy. — Leć na górę,
ja zajmę się twoją kanapką.
— Za sam gest możesz wspiąć się na drugie miejsce
rankingu.
— Nad ciastem? Wzruszasz mnie. — Pocałował ją i razem
przeszli za ladę.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 63.
— Zadzwonię do Rory. Nie rozmawiałam z nią przez cały
dzień.
— Twoja kanapka będzie gotowa za kilka minut.
— Mhym. Nie zapominaj tylko o frytkach. — Luke zdobył się
jedynie na połowiczny uśmiech, zanim nie zniknął w kuchni.
Lorelai sięgnęła po swoją komórkę i wybrała numer,
wchodząc po schodach.
— Cześć tobie. — powitał ją głos córki już po trzecim sygnale.
— Cześć tobie. Jak bardzo kochasz mamusię?
— Zależy.
— Od czego? — Lorelai przeszła już przez mieszkanie i
dramatycznie opadła na kanapę.
— Od tego co zrobiłaś.
— Nie mogę uwierzyć, że twoja miłość do mnie stawia teraz
jakieś warunki. Praca w trasie cię zmieniła. Co się ostatnio
dzieje w życiu mojej małej dziewczynki?
— Co zrobiłaś, mamo? — cały nacisk położyła na ostatni
wyraz, jakby miał być punktem ciężkości.
— Powiem ci, czego nie zrobiłam. Nie dałam twojego
numeru telefonu Kirkowi.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 64.
— A dlaczego Kirk chciałby mieć mój numer telefonu?
— Powiedzmy, że Kirk Gleason oficjalnie szuka pomysłów na
zaręczyny.
— Nie ma mowy!
— Jest mowa!
— Kirk chce się oświadczyć?
— Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują.
— Najwyższa pora. Jest z Lulu już jakieś trzy lata, prawda?
— Właściwie to cztery. — poprawiła Lorelai, zrzucając
właśnie szpilki, każda z nich wylądowała z głośnym
stuknięciem.
— Łał. Jeśli Kirk się zaręczy, to jest jeszcze szansa dla
wszystkich singli.
— Albo to pierwszy znak, że nadciągają czterej jeźdźcy
apokalipsy. Sama możesz wybrać.
— Wybieram w połowie pełną szklankę. Ale bardzo dziękuję
za perspektywę.
— Czy mogłabym zauważyć, że dziś masz jakiś szczególnie
dobry humor? — przez tę uwagę, właśnie zdała sobie sprawę,
że od dawna nie słyszała, żeby Rory była taka szczęśliwa.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 65.
— Czy to naprawdę takie dziwne?
— Hmm, nie. Chyba nie. — wyszła asekuracyjnie. — Ale
brzmisz, jakbyś była szczególnie szczęśliwa z jakiegoś
powodu.
— Czekam na opinię o moim ostatnim artykule. Był
genialny, jeśli mogę sama go ocenić. — Lorelai wyczuła
szeroki uśmiech na twarzy Rory i sama musiała się
uśmiechnąć.
— No i jest moja skromna dziewczynka, którą znam i
kocham.
— Naprawdę nie mogę się doczekać, co Michael powie o
moim tekście. Wierzę, że w końcu udało mi się sprostać jego
wymaganiom i w końcu przesłałam mu coś co mu się
spodoba.
— W końcu coś mu się spodoba? Od kiedy ten Michael jak
mu tam nie lubi czegoś, co moja Rory napisała? I czemu po
raz pierwszy o tym słyszę? — zauważyła, że Rory dziwnie
rozmawiała
od
kilku
tygodni,
ale
przypisała
to
przyzwyczajaniu się do nowego środowiska i ciągłych
podróży. — Och... no cóż. Jestem przekonana, że mu się
spodoba kochanie.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 66.
— Taką właśnie mam nadzieję. — odpowiedziała pewnym
głosem Rory. Lorelai położyła się na plecach i ich rozmowa
ciągnęła się dalej.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Luke stał przez chwilę pod drzwiami i słuchał jak Lorelai
zagaduje, jak przypuszczał Rory, przez telefon. Wziął ciężki
wdech i przekręcił klamkę. Lorelai leniwie przeciągała się
leniwie na kanapie, przy okazji bawiła się włosami nawijając
je na palec. Na dźwięk otwieranych drzwi spojrzała w górę.
Uśmiechnęła się i złożyła dłonie na kształt serduszka. Luke
uśmiechnął się i sięgnął po piwo z lodówki. Odkręcił kapsel,
oparł się o szafki, pociągnął długi haust i odstawił piwo obok
zlewu. Butelka z trzaskiem odbiła się od blatu. Zdziwiony
popatrzył szybko w stronę Lorelai, która właśnie zatrzasnęła
klapkę telefonu.
— Wszystko w porządku? — zapytała odkładając telefon na
stolik.
— Tak. Czemu?
— Jesteś jakiś... — zawahała się szukając odpowiedniego
słowa. — … nerwowy.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 67.
— Nerwowy? — podniósł brwi demonstrując zdziwienie.
Musiała coś wyczytać w jego tonie, bo ewidentnie
postanowiła kontynuować. — Wyglądasz jakbyś był zły przez
coś.
— To nic takiego. — odparł z machnięciem dłoni.
— Tym razem to ona zmarszczyła brwi. — Nie wygląda na
nic.
Nie odpowiedział, ale ona dalej uparcie patrzyła. W końcu
dał za wygraną. — Jestem zaskoczony, że w ogóle
zauważyłaś.
Jej usta minimalnie się otworzyły, a oczy otworzyły się do
granic, była kompletnie zdezorientowana. — Coś zrobiłam...?
Zrobił przerwę, zanim wysilił się na odpowiedź. W tym
czasie odepchnął się od szafek i zrobił kilka kroków do
przodu. — Minęły dwa dni, odkąd mamy dla siebie więcej
czasu niż niecałe pięć minut rozmowy. — nie udało mu się
ukryć irytacji w tonie głosu.
— Och. — powiedziała łagodnie. Opuściła wzrok, dzięki
czemu włosy przesłoniły jej widok. —
No tak. Wiem, i
przepraszam. Po prostu … urwanie głowy w hotelu. — jej
głos urwał się w połowie zdania, jakby to wystarczyło za
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 68.
tłumaczenie. Luke dalej milczał. — Urlop macierzyński
Sookie...
— I twoja matka. — wytknął.
— Co z moją matką? — zareagowała natychmiast na atak.
— Ja po prostu... Ja nie rozumiem, dlaczego na siłę szukasz
źródła dodatkowego stresu i to akurat teraz. — Skrzyżował
ramiona i wypatrywał sensownej odpowiedzi.
— To nie tak. — zrobiła pauzę i zaczerpnęła głęboko
powietrza. — No dobrze może i tak. Potrzebuję tego.
— Dlaczego? — wypytywał dalej. — Dlaczego teraz? —
mocno zaintonował ostatni wyraz. — Nigdy nawet nie
wspominałaś o rozszerzeniu działalności. Czy Dragonfly w
ogóle potrzebuje spa? Nie rozumiem, dlaczego to jest takie
ważne.
— Nie wiem... Myślę. — przygryzła wargę szarpiąc się z
myślami. — To jest bardzo ważne dla niej.
Tego akurat w ogóle się nie spodziewał. Nigdy by się tego po
niej nie spodziewał. Patrzył sceptycznie. — Nie chcę
obwieszczać oczywistego, ale to nigdy nie było znaczące w
twoim procesie podejmowania decyzji.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 69.
— Wiem. — przyznała cicho, jakby sama była jeszcze w
szoku. — Po prostu. — zaczęła zbierać słowa. — Nie ma dużo
rzeczy, które byłby tylko jej. Nawet ona sama nigdy nie
chciała angażować się w taki projekt. Szczególnie ze mną. —
Nie miał najmniejszego pojęcia w jaki sposób powinien się
zachować. W końcu usiadł obok niej i położył dłoń na jej
ramieniu. Lorelai oparła głowę na jego dłoni. Siedzieli przez
chwilę w zupełnej ciszy. Po chwili, na jej twarzy pojawił się
złośliwy uśmieszek. — Po za tym , to i tak jest lepsze niż
alternatywa.
— Czyli?
— Wspólne organizowanie bankietu i zbiórki pieniędzy na
rzecz Społeczeństwa i Zachowania Nudnych Książek i
Prehistorycznych Manuskryptów.
Uśmiechnął się. — Na którym z pewnościom musiałbym się
zjawić razem z tobą.
— Oczywiście. Więc tak naprawdę, to ja ratuję ciebie.
— Och, gdybym tylko wcześniej o tym wiedział.
Jasność jej uśmiechu wyblakłą. — Przepraszam. Byłam tym
kompletnie pochłonięta. — Chwyciła jego dłoń w swoją.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 70.
Przeciągnęła go blisko siebie. — Naprawdę myślę... Myślę, że
to jest ważne. Dla niej. Czy to w ogóle ma jakiś sens?
— Tak. Ja załapałem. — uśmiechnął się dodając jej pewności.
W końcu wskazał drugą dłonią przed siebie i skinął głową. —
No chodź do mnie. — powiedział obejmując ją czule.
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Lorelai wybiegła nagle ze swojego biura. Wpadła na Michela,
jeszcze zanim dobiegła do recepcji. — Całe szczęście, że tu
jesteś.
— Z ciekawości, gdzie sądziłaś, że mam być? To jedyne
bezpieczne miejsce, gdzie nie ma tych przewrażliwionego
kucharza z kuchni. Doprowadza mnie do szału. Przez cały
dzień
mamrocze
coś
o
pomarańczowym
sosie
do
wieprzowiny.
Zdezorientowana
Lorelai
zmarszczyła
brwi.
—
Z
pomarańczy? Naprawdę? Czy to ten z małymi czerwonymi
nasionami, czy … — zastanawiała się na głos.
—
Czy
dlatego
mnie
szukałaś?
—
brzmiał
na
zdenerwowanego do ostatniej wykrztuszonej sylaby. —
Naprawdę od rana jestem niesamowicie zajęty.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 71.
Jego wypowiedź wrzuciła ją z powrotem do rzeczywistości.
Zamrugała. Pośpiesznie zaczęła wymieniać listę rzeczy do
zrobienia. — Jeśli ktokolwiek zadzwoni w sprawie pracy dla
stajennego, zapytaj jak szybko może zjawić się na rozmowę.
— mówiła i przeglądała stos papierów, który niosła w ręku.
— Koniecznie zapisz dane kontaktowe: adres, telefon, mail.
— Och dziękuję Lorelai, za tak szczegółowy opis mojej pracy.
— zajęczał swoim zirytowanym głosem. — Jeszcze nigdy nie
udało mi się rozmawiać z kandydatami do pracy. Bez twoich
instrukcji chyba nawet nie wiedziałbym, czy mam się w
ogóle odzywać rozmawiając przez telefon. — przerzucił kilka
stron w notesie leżącym na recepcji. — Dokładnie takie
szczegóły pracy są kompletnie nieznane menedżerowi
pracującemu w tym hotelu. Jestem taki wdzięczny...
Zirytowana Lorelai przerwała mu w końcu. — Dobrze. Cieszę
się, że wszystko jest jasne. Jeśli nie będzie to zbyt dużym
problemem, umów ich na spotkanie. — nie czekała na
odpowiedź. Chwyciła mocniej papiery i odwróciła się na
pięcie.
Po
kilku
krokach
prawie
wpadła
na
niespodziewanego gościa.
— Mamo! Jesteś tutaj! — Powoli przypomniała sobie jedną z
rzeczy, które miałą zrobić. Powtórzyła powoli. — Jesteś tutaj.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 72.
— Skoro już potwierdziłaś moją obecność, może usiądziemy,
żeby omówić plany kolorystyczne.
— Mamo, nie wiem czy... Przepraszam.
Wyraz na twarzy Emily stężał. — Jeśli zamierzasz odwołać
spotkanie,
mogłabyś
przynajmniej
zadzwonić
zanim
przyjadę aż do Stars Hollow. To prosta uprzejmość. —
potrząsnęła głową z dezaprobatą. — Czasami wydaje mi się,
że nie przykładasz absolutnie żadnej uwagi do rozszerzenia
swojej działalności.
— Nie, mamo. — Naciskała Lorelai. — Nie o to chodzi... —
przerwała. Zajęło jej chwilę, żeby uspokoić oddech. — Masz
całkowitą rację. Powinnam zadzwonić, ale kierownik stajni
się
zwolnił
wczoraj
wieczorem,
a
my
całkowicie
zarezerwowaliśmy jazdę konną na następne dwa tygodnie,
więc naprawdę muszę na gwałt znaleźć zastępstwo.
Praktycznie na wczoraj. Miałam nadzieję, że cały dzień
poświęcę na rozmowy kwalifikacyjne.
— Jak dużo rozmów masz zaplanowane? — Emily zapytała z
pogardą.
— Co?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 73.
— Jak dużo rozmów zaplanowałaś? — powtórzyła. —
Naprawdę, Lorelai, czy jesteś pewna, że nie masz jakichś
problemów ze słuchem?
Lorelai puściła krytykę mimo uszu. Posłała matce znaczące
spojrzenie i zaczęła mówić powoli. — Czas spotkań nie jest
jeszcze dokładnie ustalony. Jednak do lunchu spodziewam
się czterech osób. A następni kandydaci jeszcze dzwonią.
— Więc czemu nie miałabyś ustawić drugiej tury rozmów na
ten poranek, będziesz miała wszystko szybciej z głowy.
Lorelai
wpatrywała
się
w
matkę,
była
kompletnie
zdezorientowana. — Kto miałby się nimi zająć?
Emily spojrzała na córkę kompletnie urażona. — Ja się tym
zajmę.
— Ty? — ledwo wykrztusiła z siebie. — Ty chcesz
przeprowadzić rozmowy na głównego stajennego?
—
Dlaczego
jesteś
aż
tak
zaskoczona?
—
zażądała
odpowiedzi. — To ja zatrudniam wszystkie pokojówki i
kucharzy.
Lorelai powoli zaczęła kiwać głową. — I to całkiem sporo. —
przyznała pod czujnym spojrzeniem matki. — Zrozum,
doceniam twoją pomoc, ale to nie jest dom. Mam na myśli,
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 74.
że na takim stanowisku musiałabyś się zająć ogrodnikami i
ekipą sprzątającą.
— Wszystkie rzeczy, które kompletnie nie są mi obce. —
zapewniła Emily. — Jeśli jednak masz jakieś wątpliwości,
możesz zawsze usiąść razem ze mną na pierwszej rozmowie.
Wiedziałabym wtedy, kogo dokładnie szukasz. Odpowiedzi
na jakie pytania szukasz.
Lorelai wpatrywała się w matkę. Zmarszczyła brwi i
wyostrzyła spojrzenie. — Ty naprawdę mówisz na poważnie.
— Tak Lorelai. Jestem poważna. Czy wyobrażasz sobie, że
jestem na tyle luźna, żeby biec do personelu sobie
podowcipkować?
— Yyy... Więc... Hmm. — ciągle nie była pewna na czym
dokładnie stoi, ani co właściwie dzieje się dookoła niej.
Zaczęła
nerwowo
tupać
nogą,
szukając
najlepszego
rozwiązania. — Szukam długotrwałego rozwiązania. Czy
miałabyś pewność, że nie wywalisz tej osoby po tygodniu?
♫
Wepchnięci
♫
w
♫
♫
malutką
♫
salę
♫
♫
zebrań
♫
♫
razem
zresztą
reporterów, Rory ambitnie zapisywała notatki na laptopie.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 75.
Podczas ich pierwszego spotkania tego dnia, w nowym
mieście, miała do zapisania bardzo dużo nowych informacji.
Patrick siedział po jej lewej stronie, jego laptop spoczywał
spokojnie na jego kolanach. Od czasu do czasu szeptał coś do
jej ucha, a ona bardzo starała się nie roześmiać. Nagle jej
torebka rozwibrowała, przez co podskoczyła.
— Jejku. — wyszeptała do Patricka. — Nienawidzę, kiedy tak
się dzieje.
— Mam nadzieję, że to twój telefon. — odparł z szerokim
uśmiechem. Rory szturchnęła go łokciem w żebra i
wymamrotała coś pod nosem. Jeden z reporterów przed
nimi odwrócił się i posłał im złowrogie spojrzenie. Patrick
uśmiechnął się przepraszająco. Wybierając zignorowanie
wyraźnej próby uciszenia, udało jej się wydobyć z torebki
telefon. Imię Michaela wyświetliło się na komórce razem z
numerem telefonu.
— Muszę odebrać. — powiedziała do Patricka.
— Nie martw się. Przekażę ci później wszystko. — Rory
podziękowała i najciszej jak się dało wstała. Na nieszczęście
wybrali miejsca w samym środku rzędu. Musiała przeciskać
się pomiędzy szeregiem wyciągniętych nóg, teczek i
laptopów.
Torując
sobie
drogę
za
każdym
krokiem
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 76.
przepraszała. Kiedy w końcu dotarła do samego rogu sali,
przyśpieszyła kroku i udało jej się odebrać zanim rozmówca
zostałby przełączony prosto do skrzynki pocztowej.
— Halo. — powiedziała cicho. Zaczęła się rozglądać za jakimś
miejscem siedzącym.
— Rory, z tej strony Michael. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam.
— Och, nie, nie. Wcale nie. Właśnie mamy przerwę. —
skłamała.
— Super. — powiedział w taki sposób, że Rory wydawało się
jakby był rozproszony. Słyszała jak przerzucał jakieś papiery.
— Chciałbym porozmawiać o tekście, który przesłałaś mi
wczoraj.
— No dobrze. — powiedziała, starała się przy tym ukryć
swoją radość. Znalazła idealną kanapę w lobby i wtopiła się
w nią.
— Mogłem zauważyć zdecydowaną poprawę w warsztacie,
ale muszę przyznać, że nie zachwyciłem się. — Serce Rory
zamarło, a mina jej zrzedła. Wyprostowała się na fotelu i
zaczęła rozmasowywać sobie skronie wolną ręką.
— Och... hmm... Naprawdę? Czy mogłabym zapytać czemu?
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 77.
— Szczerze, nie mam pojęcia czemu wybrałaś, żeby napisać o
ludziach z miasteczka. Skupienie uwagi, było dziwne.
Praktycznie zero opisu zajęć senatora. I nie mogę nie
zauważyć faktu, że pojawił się krytyczny ton o kampanii
Obamy.
— O czym ty w ogóle mówisz? — puściły jej już nerwy. Nie
mogła się już powstrzymać. Usłyszała jak Michael nabiera
głęboko powietrza.
—
Nie
zrozum
przeciwnikiem
mnie
używania
źle.
Stanowczo
różnych
nie
perspektyw.
jestem
Nie
podważam twoich umiejętności. Jednak powinnaś wziąć pod
uwagę, że jesteśmy pismem lewicowym. — Rory zaczęła
kiwać głową, nawet jeśli Michael nie zdołałby tego zobaczyć.
Nie wspominała, że kompletnie się z nim nie zgadza. — I o
co w ogóle chodziło z tą paradą? Wydaje mi się, że ta część
jest kompletnie nieistotna.
— Nieistotna? — drętwo powtórzyła za swoim redaktorem.
— W całym artykule chodziło o to, żeby pokazać, że ludzi w
miasteczku interesuje coś więcej niż opinie na temat Obamy.
— Tyle zrozumiałem. Ale komentarz o paradzie sprawił, że
całość czytało się jak kolumnę plotkarską. Wiem, że masz
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 78.
zacięcie do sensacyjnych tekstów, ale nie po to cię
zatrudniłem.
— Więc być może nie rozumiem, czego właściwie ode mnie
wymagasz, Michael. — dała upust frustracji. Słowa potoczyły
się, zanim zdążyła wziąć pod uwagę, że rozmawia ze swoim
szefem. Brzmiała bardzo ostro.
— Przepraszam?
— Powiedziałeś, że chcesz, żebym
perspektywę,
dodała
jakiś
kolor
znalazła ciekawszą
do
wypowiedzi.
Powiedziałeś, że moje teksty są nudne i się powtarzają.
Myślałam, że w ten sposób znacznie je poprawię. Znalazłam
inną perspektywę. Dałam ci wgląd na sprawy lokalne.
Zrobiłam wszystko, czego sobie zażyczyłeś. Może nie mam
zielonego pojęcia, czego właściwie ode mnie wymagasz.
— Może nie. — przyznał po dłuższej przerwie, która zaczęła
doprowadzać ją do szału. — Idziesz w dobrym kierunku. Ale
jeszcze tam nie dobrnęłaś. Porozmawiamy o tym później.
Jestem pewien, że musisz już wracać na spotkanie.
— Tak. — odparła krótko. Ciągle nie była przekonana, żeby
doszli do jakichkolwiek konkretnych wniosków.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 79.
— Może zrobimy tak. Opublikujemy twoją pracę, jeśli zrobisz
kilka zmian. Właśnie wysyłam ci tekst z moimi sugestiami.
Zadzwonisz do mnie w porze lunchu i obgadamy resztę.
Dobrze?
— Dobrze. — odpowiedziała wstając na równe nogi.
— W takim razie do usłyszenia. — rozłączył się zanim udało
jej się cokolwiek wtrącić.
Idąc w stronę salki konferencyjnej zobaczyła Meredith
stojącą przy drzwiach do łazienki. Łazienka była dokładnie
za fotelem, na którym siedziała przed sekundą. Meredith
wpatrywała się w nią z uśmiechem na twarzy. Rory zaczęła
się zastanawiać, czy reporterka stała tam przez całą jej
rozmowę. Meredith ruszyła w krok za Rory w stronę sali.
— Więc rozmawiałaś ze swoim redaktorem? — zapytała
zanim doszły do drzwi.
— Ta.
— Hmm. — Meredith uśmiechała się, jakby wiedziała o
wszystkim. Zmierzyła Rory w górę i w dół, zaczęła kiwać
głową. — Interesujące, bardzo interesujące. — powiedziała
bardziej do siebie niż do Rory.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 80.
Zdążyły wrócić na swoje miejsca i Rory zaczęła się
zastanawiać, czy przypadkiem nie zaimponowała Meredith.
Zapisała sobie w pamięci, żeby później porozmawiać o tym z
Patrickiem
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
♫
Luke właśnie podawał rachunek jednemu z klientów, kiedy
dzwonek nad drzwiami zabrzęczał. Zdziwił się widząc Lorelai
i jej matkę wchodzące do jadalni. Obie były, niespodziewanie
dla niego, uśmiechnięte.
— Cześć. — zawołał w kierunku kobiet. Nie udało mu się
niestety ukryć zdziwienia w głosie.
— Cześć tobie. — odpowiedziała Lorelai. Poprowadziła
matkę do jednego z wolnych stolików, a Luke w tym czasie
podszedł do nich zza lady.
— Emily, cześć.
— Witaj Luke. — powiedziała dumnie. Luke szybko złapał
aluzję i odsunął dla niej krzesło. Emily zmierzyła wzrokiem
siedzisko i przetarła je serwetką. Luke szybko popatrzył na
Lorelai, która w tym momencie desperacko próbowała
powstrzymać się od śmiechu.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 81.
— Kawy? — pytanie zaadresował ogólnie w ich kierunku.
Lorelai zaczęła entuzjastycznie kiwać głową.
— Nie dziękuję, Luke, skorzystam z mrożonej herbaty. —
odpowiedziała Emily.
— Już się robi. — Lorelai poszła za nim do lady i usiadła na
jednym ze stołków barowych. Po tym jak zdołał nalać oba
kubki, chwycił Lorelai za ramię w geście przywitania.
— Co tutaj robicie? — wydusił w końcu z siebie.
— Najwyraźniej przywiodła mnie miłość do ciebie.
— Nie. Po prostu... Nie sądziłem, że cię dzisiaj zobaczę. Nie
myślałem, że będziesz...
— Zachwycona? Urocza? Pożądająca ogólnego uwielbienia?
— Szczęśliwa. To miałem na myśli.
— Tak, no cóż, to też. — uśmiechnęła się do niego i nie mógł
się oprzeć, żeby też się do niej nie uśmiechnąć. — Udało nam
się zatrudnić zastępstwo do stajni.
— Hej, to cudownie. — Chwycił kubek Emily i razem przeszli
w stronę stołu. Lorelai usiadła naprzeciwko swojej matki.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 82.
— Zdecydowałyśmy się trochę zwolnić tempo z planami spa.
— Lorelai powiedziała prawie lekkim tonem. Emily
przytaknęła głową dla potwierdzenia.
— Doprawdy? — zapytał nie dowierzając.
— Ale ciągle planujemy rozbudować hotel. — zapewniła
Lorelai. — Tym razem zaplanujemy bardziej realistyczne
ramy czasowe.
— Lorelai jest naprawdę świetnym szefem. — zaznaczyła
Emily. — Ale nawet bóg wziął sobie jeden dzień wolnego.
— No cóż, uważam, że to świetny pomysł. — powiedział
zdumiony komentarzem Emily. — Czy mógłbym podać wam
coś do... — nie udało mu się dokończyć. Jego uwagę przykuły
wydarzenia za oknem i w jednym momencie zmarszczył
brwi. — Co do... — zaczął wpatrywać się za okno nie
dowierzając.
Lorelai obróciła krzesło i zobaczyła Kirka maszerującego w
kierunku jadalni. Na barku niósł olbrzymi boom box, a za
sobą ciągnął najdłuższy kabel jaki widziała, taki z
pomarańczowymi
przedłużaczami.
Kiedy
doszedł
do
chodnika, zatrzymał się, położył stereo na ziemi i zaczął
naciskać losowe guziki. Muzyka zalała całą jadalnię. Prawie
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 83.
wszyscy klienci obrócili się w stronę okna, żeby zobaczyć co
się dzieje, jednoczesne szuranie wszystkich krzeseł prawie
zagłuszyło muzykę. Kirk chwycił boom boxa w powietrze i
trzymał go nad głową.
— Nie ma mowy. — wykrztusiła z siebie Lorelai,
najwyraźniej nie wierząc w to co widzi. Prawdopodobnie
Kirk w końcu znalazł swoje natchnienie.
— Chyba nie myślisz... — Luke zapytał Lorelai. Nie był w
stanie odwrócić wzroku od tego niecodziennego widoku.
— Och myślę. — potwierdziła jego obawy.
— Myślisz o czym? — zapytała Emily, nie mając bladego
pojęcia co się dzieje.
— Wydaje mi się, że Kirk nie był zadowolony z naszych
pomysłów, więc zdecydował się ściągnąc pomysł prosto z
filmu. — odpowiedź Lorelai bynajmniej nie wyjaśniła
niczego.
— O co chodzi z boom boxem zaskrzeczała Babette prosto ze
stołu, który dzieliła z Miss Patty.
— Wieża jest większa niż on sam. — skomentowała Miss
Patty.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 84.
— Patrzcie. Jego ręce się trzęsą. — Gypsy zwróciła uwagę
wszystkich, szczerząc się przy tym z niemiłosiernym
uśmiechem.
—
Skąd
on
wytrzasnął
tak
olbrzymi
magnetofon?
— Z 1989 roku. — wymamrotał pod nosem Luke. Ciężko było
mu w tej chwili zaczerpnąć wystarczająco powietrza na
pełniejsze zdanie. Lorelai uśmiechnęła się z podziwem, w
pełnej definicji tego słowa.
— To jak w tym filmie. — zakrzyknął Andrew siedzący przy
ladzie, próbował przekrzyczeć muzykę.
— On nawet puścił „W twoich oczach” (In Your Eyes). —
obwieściła Lorelai z uśmiechem. — Och, Kirk.
Twarz Kirka zaczęła zdradzać zmęczenie od ciężaru, który
trzymał nad głową. Wytężył żuchwę, a na jego czole pojawiły
się pierwsze krople potu. — Lulu! — przekrzykiwał muzykę.
— Lulu, kocham cię!
— O mój boże! — zakrzyknęła Babette. — On się oświadcza!
— chwyciła ramię Patty w napięciu oczekując dalszych
zdarzeń. Po całej jadalni przebiegły szepty komentarzy.
— Spraw, żebym był najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi,
bądź ze mną na zawsze. — kontynuował Kirk. Był
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 85.
kompletnie nieświadomy wrzawy, która zawładnęła całą
jadalnią. Nagle spanikował i spojrzał na swoje kieszenie, nie
przestając trzymać boom boxa nad swoją głową.
— Och nie. — powiedziała prawie bez oddechu Lorelai.
— Co? — zapytała Emily, nie przestając patrzeć na
niecodzienny widok.
— Pierścionek ma w kieszeni. Musi odłożyć boom box, żeby
po niego sięgnąć.
— Widać, że naprawdę to przemyślał. — rzucił Luke, który
od razu został uciszony przez Lorelai.
Zdawało się, że Kirk właśnie doszedł do tego samego
wniosku, co wszyscy obecni w jadalni. Położył urządzenie na
ziemie. Sięgnął do kieszeni. Wyciągnął małe aksamitne
pudełko. Uklęknął na jedno kolano.
— Dobry chłopiec, Kirk. — dopingowała Lorelai z jadalni.
— lulu, czy wyjdziesz za mnie?
Cała jadalnia zaczęła bić brawa i krzyczeć. Kirk uśmiechał się
od ucha do ucha. Pierścionek trzymał w dłoni. Boom box
leżał u jego boku. Dopiero, kiedy w jadalni ucichła wrzawa,
wszyscy zdali sobie sprawę z jednego problemu.
— Lulu? — Kirk zawołał jeszcze raz.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 86.
Wszyscy w jadalni zaczęli się rozglądać po sobie. Każdy
chciał zobaczyć reakcję Lulu na tak publiczne oświadczyny.
Był jednak mały problem. Nigdzie nie było widać Lulu.
— Ej, Kirk. — Lorelai odezwała się jako pierwsza. — Jej tutaj
nie ma.
— Nie ma? — odkrzyknął Kirk. W jadalni zapanowała
kompletna cisza. Głos Petera Gabriela ucichł wraz z
piosenką.
— Nie widzimy jej tutaj. — potwierdziła Babette.
— Ale była tam, kiedy wychodziłem. — krzyczał Kirk, ciągle
klęcząc na jednym kolanie. — Jedliśmy tam lunch.
Dokładnie w tamtym miejscu. — Kirk wskazał na pusty stolik
przy oknie.
— Chyba nie sądzicie, że uciekła, kiedy zobaczyła, co
zamierzał zrobić? — zapytała Emily. Lorelai zdziwiła się
niesamowicie, kiedy usłyszała niepokój i troskę w głosie
swojej matki.
— Wydaje mi się, że zobaczylibyśmy ją, mamo. — stwierdziła
Lorelai.
— O mój boże. — zapłakał ktoś zza lady. Wszyscy jak jeden
mąż odwrócili się, po raz kolejny szurając krzesłami.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 87.
Zobaczyli Lulu. Dłońmi zasłaniała usta, a w jej oczach
pojawiły się łzy.
— Skąd ona się wzięła? — Andrew zapytał Gypsy.
— Musiała być w łazience przez ten cały czas. —
odpowiedziała Gypsy.
— To idzie aż nazbyt dobrze. — cisnął uwagą Luke.
— Jest tutaj Kirk. — zakrzyknęła Babette wskazując ręką
miejsce, w którym znajdowała się Lulu.
— Lulu? — krzyknął Kirk, kiedy w końcu zauważył swoją
dziewczynę.
— Tak, Kirk? — zapytała cała w łzach.
Miss Patty zaczęła wycierać swoje łzy wzruszenia chustą,
którą miała na szyi. Babette, również z łzami w oczach,
poklepała Patty po ramieniu. Kirk w końcu zorientował się,
że od pewnego czasu muzyka przestała grać. Nacisnął guzik i
znowu zaczęła lecieć ta sama piosenka.
— Kocham cię, Lulu. Wyjdziesz za mnie?
— Tak! — zapiszczała Lulu. Kirk czekał, nie usłyszał jednak
odpowiedzi.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 88.
— Coś powiedziała? — zapytał wszystkich zebranych w
jadalni.
—
Powiedziała
tak,
Kirk.
—
Gypsy
jako
pierwsza
odpowiedziała. Kirk wyglądał jakby mu ulżyło.
— Nie stój tak. — Babette upomniała Lulu. — Leć do niego!
Zauroczona, Lulu przebiegła przez jadalnię i wyszła wprost
w stronę narzeczonego. Kirk wstał i wyszedł jej naprzeciw.
Lulu rzuciła się mu na szyję i pocałowała go. Lorelai
spojrzała w stronę Luka i uśmiechnęła się.
— Niech mnie diabli. — powiedział Luke kręcąc cały czas
głową.
— Wydaje mi się, że to oznacza, że Kirk się żeni.
— Na to wygląda. — Luke chwycił mocno dłoń Lorelai.
Spojrzał z powrotem za okno i natychmiast zamknął oczy. —
O Jezu!
Emily i Lorelai spojrzały machinalnie za okno. Emily szybko
złapała powietrze. Lorelai wpatrywała się w dziwny widok.
Kirk leżał na chodniku z Lulu. Bardzo energicznie się
całowali.
— Twoje miasto. — Emily powiedziała do Lorelai. Z
niedowierzaniem i obrzydzeniem kręciła głową.
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 89.
— Moje miasto. — odpowiedziała jej z uśmiechem Lorelai.
Luke spojrzał na nią w dół z błagalnym spojrzeniem. — Może
zasłonimy żaluzje? — zaoferowała.
— Boże tak. Proszę. — powiedział Luke i pozwolili im,
prywatnie uczcić zaręczyny.
Ciąg dalszy nastąpi już za dwa tygodnie...
W podziękowaniu dla LJ community!
Author's Note: Thanks so much to our awesome beta, Lula Bo. Thanks also to our readers for the
enthusiastic support of our efforts as well as for the thoughtful and constructive feedback. We so
very much appreciate it.
Nota od Autora: Dziękuję bardzo naszemu świetnemu Lula Bo. Dziękuję również naszym
czytelnikom za entuzjazm i wsparcie, dla naszych wysiłków, jak również za wszystkie uwagi. Tak
bardzo je doceniamy.

Podobne dokumenty