filozofia przyrody i jej zasady przedmiot i przyczyny zmian naturalnych
Transkrypt
filozofia przyrody i jej zasady przedmiot i przyczyny zmian naturalnych
ARYSTOTELES (384-322 p.n.e.) Fizyka – fragmenty przeł. K.Leśniak Księga I FILOZOFIA PRZYRODY I JEJ ZASADY 9. Materia, forma, brak (...) Rozróżniamy bowiem materię i brak i twierdzimy, że z tych dwu rzeczy jedna jest niebytem akcydentalnie, mianowicie: materia; druga, tzn. brak, jest niebytem z istoty swej; twierdzimy dalej, że materia jest w pewnym sensie niemal substancją, podczas gdy brak nie jest nią w ogóle w żadnym sensie. (...) Materia w pewnym sensie ginie i powstaje, w innym natomiast - nie. Jako taka, w której znajduje się brak, ginie z natury swej, bo to, co w niej ginie, jest właśnie brakiem; ale jako potencja nie może z natury swej przestać istnieć, lecz z konieczności znajduje się poza sferą powstawania i ginięcia. Gdyby bowiem powstawała, musiałby wpierw istnieć jakiś pierwotny składnik, z którego mogłaby powstać, ale bycie tym składnikiem jest właśnie naturą materii, a przeto powinna by już istnieć przed swoim powstaniem (albowiem moja definicja materii ma brzmienie następujące: materia jest to pierwotny substrat każdej rzeczy, z którego ona powstaje w sposób nieprzypadkowy). Gdyby zaś materia ginęła, musiałaby przejść w swój pierwotny składnik; a więc przestałaby istnieć, zanimby zginęła. Dokładne określenie pierwszej zasady ze względu na formę, czy jest jedna, czy jest ich wiele, czym jest forma lub czym są formy - to jest sprawa „pierwszej filozofii", której pozostawiamy to zagadnienie. W dalszym ciągu zajmiemy się naturalnymi i zniszczalnymi formami. Że istnieją pierwsze zasady oraz ich jakość i ilość - to zostało odpowiednio powyżej ustalone. Księga II PRZEDMIOT I PRZYCZYNY ZMIAN NATURALNYCH 1. Natura i kunszt Wśród rzeczy istniejących jedne istnieją z natury, drugie zaś wskutek innych przyczyn. "Z natury" istnieją zwierzęta i ich części oraz rośliny i ciała proste, jak ziemia, ogień, powietrze i woda - bo o tych i tym podobnych mówimy, że istnieją "z natury". Okazuje się dalej, iż wszystkie wymienione rzeczy różnią się od tych, które nie są wytworami natury. Każdy bowiem tego rodzaju przedmiot nosi w sobie zasadę ruchu i spoczynku: jedne ze względu na miejsce, drugie ze względu na wzrost i zanik, a wreszcie inne ze względu na zmianę jakościową. Natomiast, przeciwnie: łoże, szata i inne tego rodzaju rzeczy, o ile im przysługują takie ogólne predykaty, i o 1 ile są wytworami kunsztu, nie zdradzają żadnej naturalnej tendencji do zmiany. Jeżeli jednak są przypadkiem utworzone z kamienia albo z ziemi czy z połączenia obu tych składników, wówczas zdradzają taką tendencję, lecz tylko pod tym względem: albowiem "natura" jest zasadą i wewnętrzną przyczyną ruchu oraz spoczynku w rzeczach, w których istnieje z istoty, a nie akcydentalnie (...). Podobnie ma się sprawa z innymi sztucznymi wytworami; żaden z nich bowiem nie ma w sobie zasady swego własnego wytworzenia, lecz jedne mają tę zasadę w pewnych czynnikach zewnętrznych, jak np. dom i podobne wytwory monumentalne, inne, a mianowicie te, w których przyczyna zmiany może powstać przypadkowo [akcydentalnie] - noszą ją w sobie, ale nie z istoty. Ustaliliśmy tedy, czym jest "natura". Wszystko, co posiada tego rodzaju zasadę, "ma" tym samym swoją "naturę" i jest także substancją, bo jest również pewnym przedmiotem, a w przedmiocie jest zawsze "natura". Są one także "zgodne z naturą"; a takimi są również ich istotne atrybuty. Na przykład ruch ognia ku górze ani nie jest "naturą", ani nie ma "natury", lecz przebiega "z natury" lub mówiąc inaczej "zgodnie z naturą". Wyjaśniliśmy zatem, czym jest natura i co znaczy "z natury" oraz "zgodnie z naturą". Uzasadniać, że natura istnieje, byłoby rzeczą co najmniej śmieszną. Jest oczywiste, że istnieje wiele rzeczy naturalnych, a uzasadniać to, co jest oczywiste, za pomocą tego, co nie jest oczywiste, mógłby tylko człowiek niezdolny do odróżnienia tego, co jest samo przez się zrozumiałe, od tego, co takie nie jest (jednakże taki stan umysłu jest zupełnie możliwy; wszak niewidomy od urodzenia może wnioskować o kolorach; tylko, że tacy ludzie mogliby z konieczności rozmawiać jeno o słowach, którym by żadne myśli nie odpowiadały). Niektórzy sądzą, że "natura" i substancja rzeczy naturalnych jest ich składnikiem pierwotnym, nieuformowanym przez siebie; na przykład "naturą" łoża jest drzewo, a "naturą" posągu jest brąz. Potwierdzeniem tego - mówi Antyfon - może być następująca okoliczność: jeśli się zakopie do ziemi łoże i gdy rozkładające się drzewo stanie się zdolne do wypuszczenia pędów, nie będzie już więcej łożem, lecz drzewem; z tego wynika, że uformowanie zgodnie z regułami kunsztu jest po prostu cechą przypadkową, podczas gdy rzeczywista natura [istota] jest inna, ta mianowicie, która trwa nieprzerwanie mimo zmieniających się warunków. W tym przeto znaczeniu "natura" jest pierwszą materią, stanowiącą podłoże każdego przedmiotu mającego w sobie zasadę ruchu i zmiany. W innym natomiast znaczeniu jest "natura" kształtem lub pojęciową formą. Podobnie jak wyraz "kunszt" odnosi się zarówno do tego, co jest wykonane według kunsztu, jak i do tego, co jest dziełem kunsztu, tak wyraz "natura" odnosi się zarówno do procesu naturalnego, jak i do wytworu tego procesu. Nie nazwiemy jednak dziełem kunsztu niczego dopóty, dopóki jest czymś tylko potencjalnie, na przykład: jeżeli jakiś przedmiot jest łożem tylko potencjalnie, a nie ma formy łoża, nie powiemy też o tym przedmiocie, że jest wykonany według kunsztu. Ta sama zasada odnosi się również do przedmiotów naturalnych. To, co jest potencjalnie mięsem albo kością, nie posiada jeszcze własnej "natury" i nie istnieje "z natury" dotąd, dopóki nie otrzyma pojęciowej formy. Zgodnie z tym drugim znaczeniem "natura" byłaby kształtem lub formą (dającą się oddzielić tylko pojęciowo) rzeczy mających w sobie źródło ruchu. Jednakże to, co jest 2 złożone z materii i formy, np. człowiek, nie jest "naturą", lecz " z natury" lub "naturalnie"; co więcej: raczej forma jest "naturą" niż materia; wszak o każdej rzeczy można w sposób bardziej właściwy powiedzieć, że istnieje, gdy osiągnęła swoją pełną aktualizację, niż gdyby istniała tylko potencjalnie. Dalej: człowiek rodzi się z człowieka, natomiast łoże nie powstaje z łoża. Z tej więc racji twierdzą, że kształt nie jest "naturą" łoża, lecz jest nią drzewo; bo gdy łoże wypuści pędy, wyrośnie drzewo, a nie łoże. Jeżeli nawet kształt byłby dziełem kunsztu, to forma [człowieka] i tak będzie [jego] "naturą", bo z człowieka rodzi się człowiek. Co więcej, natura rzeczy jest rozumiana jako proces powstawania, wskutek czego rzecz osiąga swoją "naturę". (...) Bo co się naturalnie rozwija, rozwija się z czegoś, stając się następnie czymś innym. Ku czemu wszakże ten rozwój się kieruje? Nie kieruje się bynajmniej do punktu wyjścia, lecz przechodzi w to, ku czemu zdąża. Forma jest zatem naturą. (...) 2. Fizyka, matematyka i "pierwsza filozofia" Skoro ustaliliśmy już różne znaczenia "natury", zastanówmy się teraz, czym się różni matematyk od fizyka [tzn. filozofa przyrody]. Oto ciała fizyczne posiadają powierzchnie, objętości, rozciągłości i punkty, będące przedmiotem badań matematyka. Dalej, czy astronomia różni się od fizyki, czy może jest jej częścią? Byłoby zaiste jakimś absurdem, gdyby fizyk posiadał znajomość natury słońca i księżyca, a nie wiedział nic o ich istotnych atrybutach, zwłaszcza że jak się okazuje, ci, którzy poruszają zagadnienia fizyki, wypowiadają się również na temat kształtu księżyca i słońca i stawiają sobie pytanie czy ziemia i cały świat mają kształt kulisty, czy nie. Matematyk zajmuje się tymi samymi rzeczami z tą jednak różnicą, że nie traktuje tych danych jako granic ciał fizycznych, ani też nie rozważa atrybutów jako należących do takich ciał. Z tego więc względu oddziela je; wszak można je w myśli oddzielić od ruchu. Zresztą to oddzielenie niczego nie zmienia i nie powoduje żadnego błędu. Zwolennicy teorii idei dokonują tej samej operacji, chociaż tego sobie nie uświadamiają; wszak oddzielają przedmioty fizyczne, które są w o wiele mniejszym stopniu zdolne do tego niż przedmioty matematyczne. Stałoby się to zupełnie jasne, gdyby ktoś podjął się zdefiniowania zarówno samych przedmiotów, jak i ich atrybutów należących do obydwu dziedzin: "nieparzysty" i "parzysty", "prosty" i "krzywy", a podobnie "liczba", "linia" i "figura" są niezależne od ruchu, natomiast nie można tego powiedzieć o "mięsie", "kościach" i "człowieku"; te rzeczy definiuje się tak, jak np. wyrażenie "garbaty nos", a nie jak wyraz "krzywy". Jeszcze wyraźniej wystąpi ta różnica w bardziej fizycznych działach matematyki, takich jak optyka, harmonika i astronomia; pozostają one bowiem w odwrotnym stosunku do geometrii. Podczas gdy geometria bada linie fizyczne, lecz nie jako fizyczne, optyka bada linie matematyczne, ale jako fizyczne, a nie jako matematyczne. Zważywszy że "natura" występuje w dwóch znaczeniach, mianowicie jako forma i materia, musimy ją zbadać w ten sam sposób, w jaki byśmy rozważali istotę "garbatości nosa", czyli takie przedmioty, które ani nie są materialne, ani też nie mogą być rozpatrywane w aspekcie materialnym. 3 A jednak zagadnienie nie jest wolne od trudności, powstaje bowiem pytanie: z którą naturą ma fizyk do czynienia, skoro są dwie natury? Czy może z kombinacją obydwu? A jeżeli tak, czy to znaczy, że również z każdą oddzielnie? Czy wreszcie poznawanie każdej natury oddzielnie należy do jednej, czy do dwu różnych nauk? W świetle poglądów starożytnych fizyka wydaje się zainteresowana wyłącznie materią. (Bo Demokryt i Empedokles zaledwie dotknęli zagadnienia formy i istoty.) Jeżeli jednak z drugiej strony kunszt naśladuje naturę, a do zadań tej umiejętności należy znajomość do pewnego stopnia formy i materii (np. lekarz ma wiedzę zarówno o zdrowiu, jak i o żółci i flegmie, od których zależne jest zdrowie, a budowniczy ma wiedzę zarówno o formie, jak i o materii domu, a więc o cegłach, drzewie itp.) wobec tego do zadań fizyki będzie należało poznanie natury w obydwu znaczeniach [tzn. w materialnym i formalnym]. Następnie: "materia" jest pojęciem względnym, ponieważ tej formie odpowiada taka materia, a innej inna. W jakim tedy stopniu musi fizyk znać formę, czyli istotę rzeczy? Nie ulega wątpliwości, że w takim stopniu, jak lekarz ścięgna, a kowal brąz, tzn. aż do poznania celu wszystkiego; fizyk zajmuje się tylko tymi rzeczami, których formy można odróżnić od materii, które jednak są złączone z materią; albowiem człowieka rodzi człowiek, ale także i słońce. Natomiast do zakresu "pierwszej filozofii" należy zdefiniować sposób istnienia i istotę tego, co jest oddzielone. 3. Przyczyny i sposób ich działania Na gruncie powyższych ustaleń przejdziemy do zbadania przyczyn, ich charakteru i ilości. Skoro bowiem przedmiotem naszych roztrząsań jest poznanie, a poznanie uważamy za równoznaczne ze zrozumieniem "dlaczego" (czyli ze zrozumieniem pierwszej przyczyny), jest przeto jasne, że i my powinniśmy to samo uczynić, tzn. omówić powstanie i ginięcie oraz wszelkie inne rodzaje fizycznych przemian, ażebyśmy, poznawszy ich zasady, mogli następnie sprowadzić do nich wszelki problem z dziedziny naszych roztrząsań. W jednym przeto znaczeniu nazywa się przyczyną to, z czego coś powstaje i co trwa, np. brąz jest w tym sensie przyczyną posągu, a srebro naczynia; ponadto [przyczyną nazywa się] rodzaje, których gatunkami są brąz i srebro. W drugim znaczeniu nazywa się przyczyną danej rzeczy jej formę lub model, tzn. pojęcie istoty i jej rodzaje (np. dla oktawy stosunek 2 : 1 i w ogóle liczba) oraz składniki pojęcia. W trzecim znaczeniu nazywa się przyczyną źródło przemian i spoczynku, np. człowiek dający rady jest przyczyną, ojciec jest przyczyną dziecka; ogólnie mówiąc: czynnik tworzący jest przyczyną przedmiotu wytworzonego, a czynnik zmieniający zmiany. W czwartym wreszcie znaczeniu nazywa się przyczyną cel, czyli przyczynę celową, np. zdrowie jest przyczyną spaceru; dlaczego spaceru, pytamy? "Ażeby spacerujący był zdrów"; mówiąc tak sądzimy, iż wskazaliśmy przyczynę. To samo można powiedzieć o tym wszystkim, co wprawione w ruch przez rzecz różną od siebie 4 stanowi czynnik pośredni między ruchem i celem, np. dla zdrowia: schudnięcie, przeczyszczenie, lekarstwa czy instrumenty chirurgiczne. Wszak powyższe rzeczy istnieją ze względu na cel, różniąc się od siebie tym tylko, że jedne są działaniami, a drugie narzędziami. Na tyle zapewne sposobów bywa używany wyraz "przyczyna". Z tej wielości znaczeń "przyczyny" wynika, że jedna i ta sama rzecz ma wiele przyczyn i to nie akcydentalnych; np. przyczynami posągu będzie zarówno sztuka rzeźbiarza, jak i brąz; są to przyczyny posągu jako posągu, a nie ze względu na coś innego, tylko że nie w tym samym znaczeniu: jedna jest przyczyną materialną, druga przyczyną ruchu. Niektóre rzeczy są swymi wzajemnymi przyczynami, np. praca przyczynia się do zdrowia i na odwrót, ale znów nie w ten sam sposób: jedna przyczyna jest tutaj celem, druga początkiem zmian. Ponadto ta sama rzecz jest przyczyną odmiennych rezultatów; bo rzeczywiście to, co przez swoją obecność staje się przyczyną pewnego skutku, nieobecne może być niekiedy uznane przez nas za przyczynę skutku odmiennego; np. nieobecność sternika jest przyczyną rozbicia okrętu, podczas gdy jego obecność jest przyczyną bezpieczeństwa okrętu. Wszystkie omówione przyczyny rozpadają się wyraźnie na cztery klasy: litery są przyczynami zgłosek, materia jest przyczyną wytworów sztucznych, ogień i inne elementy przyczynami ciał, części przyczynami całości, a przesłanki przyczynami wniosku w znaczeniu "to, z czego". Pierwszy składnik każdej pary jest przyczyną w sensie istoty: całość, połączenie i forma. Natomiast: nasienie, lekarz, doradca i w ogóle wszelki czynnik działający to źródła dające początek zmianie czy istnieniu. Wreszcie przyczyna występuje jako cel i dobro, albowiem przyczyna celowa chce być rzeczą najlepszą wśród innych i ich celem; nie ma większego znaczenia czy się powie "dobro samo w sobie", czy "dobro objawiające się". Wszelkie przyczyny, zarówno istotne jak i przypadkowe, można podzielić na potencjalne i aktualne, np. przyczyną wybudowania domu jest albo "budowniczy", albo "budowniczy budujący". Podobne rozróżnienie da się przeprowadzić w rzeczach, których przyczynami są przyczyny, np. "ten posąg" albo "posąg" lub w ogóle "wizerunek"; a także: "z tego brązu" albo "z brązu" lub w ogóle "z materiału". To samo dotyczy przypadkowych atrybutów. Co więcej, można również łączyć razem dwie przyczyny: istotną i przypadkową; np. zamiast "Poliklet" albo "rzeźbiarz" powiedzieć: "rzeźbiarz Poliklet". Mimo wszystko można jednak powyższe odmiany przyczyn zredukować do sześciu, z możliwością użycia każdej w sensie dwojakim. Przyczyną może być albo szczegół, albo rodzaj, albo atrybut przypadkowy, albo jego rodzaj, a te znów z kolei mogą występować albo razem, albo oddzielnie; a wszystkie sześć albo jako przyczyny aktualne, albo jako przyczyny potencjalne. Różnica między nimi jest taka, że przyczyny aktualnie działające i szczegółowe istnieją i przestają istnieć równocześnie ze swoimi skutkami, np. ten lekarz aktualnie leczący i ta osoba leczona, ten budowniczy aktualnie budujący i ten dom budowany. Inny natomiast związek jest między przyczynami potencjalnymi, nie ginie wszak równocześnie dom i jego budowniczy. Badając przyczyny różnych rzeczy należy zawsze wykrywać przyczynę najwyższą (tak zresztą we wszelkich wypadkach); oto człowiek buduje, ponieważ jest budowniczym, a jest budowniczym dzięki znajomości sztuki budowania. Ta ostatnia 5 jest zatem przyczyną wcześniejszą w stosunku do tamtych; i tak we wszystkich wypadkach. Dalej: przyczyny rodzajowe wywołują skutki rodzajowe, a przyczyny szczegółowe szczegółowe skutki; np. rzeźbiarz jest przyczyną posągu, a ten rzeźbiarz tego posągu; z potencjami wiążą się możliwe skutki, a z aktualnie działającymi przyczynami urzeczywistniające się skutki. 8. O celowości w naturze Najpierw trzeba wykazać, że natura należy do przyczyn działających ze względu na jakiś cel, a następnie powiedzieć o tym, co jest konieczne i w jaki sposób istnieje w rzeczach naturalnych, albowiem do niego jako do przyczyny wszyscy sprowadzają wszelkie rzeczy, argumentując, że skoro to, co ciepłe, zimne itp. już z natury ma te określone własności, wobec tego ta czy tamta określona rzecz z konieczności istnieje i powstaje; bo gdy nawet inną wymieniają przyczynę, jak np. jeden miłość i walkę, inny rozum, to tylko lekko o niej od czasu do czasu napomkną i szybko o niej zapominają. Poza człowiekiem zjawisko to występuje szczególnie jasno u innych istot żywych; nie wytwarzają one bowiem niczego ani sztucznie, ani przez badanie, ani przez namysł; dlatego też niektórzy zastanawiają się nad tym, czy pająki i mrówki działają rozumnie, czy w jakiś inny sposób. Posuwając się stopniowo dalej w tym kierunku, można się przekonać, że również i w roślinach wytwarzane jest to, co służy celowi, np. liście wyrastają w tym celu, by osłaniać owoc. A zatem, jeżeli jaskółka z natury i celowo buduje swe gniazdo, pająk swą pajęczynę, a rośliny wydają liście ze względu na owoce, kierując korzenie nie do góry, lecz na dół, by w ten sposób zapewnić sobie pokarm, jasne się staje, że tego rodzaju przyczynowość istnieje zarówno w rzeczach powstających z natury, jak i w istniejących. A skoro "natura" oznacza dwie rzeczy, mianowicie materię z jednej strony, a z drugiej formę, i skoro forma jest celem, a cała reszta istnieje ze względu na cel, wobec tego forma musi być przyczyną, i to przyczyną celową. W czynnościach sztucznych zdarzają się pomyłki: na przykład piszący popełnił błąd ortograficzny, a lekarz zalecił złe dawkowanie lekarstwa. Z tego wynika, że i w procesach naturalnych możliwe są błędy. Jeżeli zatem istnieją pewne wytwory sztuczne, w których to, co jest dobre, służy celowi a błędy zdarzają się wtedy, gdy zamierzony cel nie został osiągnięty, wobec tego również i w tworach przyrody musi się dziać podobnie, przy czym wynaturzenia byłyby błędami celowości. Co się tyczy pierwotnego kształtowania się organizmów [w teorii Empedoklesa], to gdyby woły nie były zdolne do osiągnięcia pewnej granicy i pewnego celu, to stan ten byłby następstwem działania wadliwej zasady, tak jak obecnie powstające dziwotwory są takimi wskutek pewnych braków występujących w nasieniu. A i o tym należy pamiętać, że najpierw musi powstać nasienie, ale bynajmniej nie powstaje zeń natychmiast istota żywa, i że nasienie było "pierwotnie w stanie zupełnego niezróżnicowania". Również w roślinach występuje celowość, tylko że nie jest tak wyraźnie zaakcentowana. Czy mogłyby powstawać również w świecie roślin gatunki oliwek z jakimiś głowami, tak jak woły z głowami ludzkimi wśród zwierząt, czy nie? Myśl niedorzeczna, niemniej jednak musiałoby tak być, jeśli by się podobne wypadki zdarzały wśród zwierząt. 6 Co więcej, powstawanie począwszy od nasion powinno by się dokonywać w sposób przypadkowy. Ale kto tak twierdzi, znosi tym samym w ogóle rzeczy naturalne i naturę. Bo rzeczy naturalne to te, które będąc w ciągłym ruchu dzięki zasadzie wewnętrznej dochodzą do pewnego celu. Każda z tych zasad prowadzi do końcowego celu różnego dla poszczególnych rzeczy i nie przypadkowego. To dążenie do celu jest stałe dla każdej rzeczy, jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie. To, z powodu czego coś się staje, i to, ze względu na co coś się dzieje, może dojść do skutku dzięki przypadkowi. Mówimy na przykład, że obcy zjawił się przypadkiem i zapłaciwszy okup, odszedł; bo dokonał tego, tak jakby w tym celu przybył, chociaż nie po to przyszedł. Przysługa ta powinna być określona jako incydentalna, bo przypadek jest przyczyną incydentalną, jak to już wyżej było zaznaczone. Jeżeli jednak fakty tego rodzaju zdarzają się stale lub często, nie można ich nazwać ani incydentalnymi, ani przypadkowymi; tak samo zawsze i w dziedzinie zjawisk fizycznych, jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie. Byłoby to niedorzecznością sądzić, że nie ma celowości, ponieważ nigdzie się nie widzi, by czynnik ruchu rozmyślał nad celem. Ale przecież i sztuka nie myśli o celu; bo gdyby sztuka budowania okrętów zawierała się w budulcu, to by w podobny sposób z natury tworzyła okręty. Jeżeli przeto celowość jest obecna w sztuce, to jest również obecna w przyrodzie. Najlepiej myśl tę ilustruje przykład człowieka, który się sam leczy; natura jest do niego podobna. Księga IV MIEJSCE, PRÓŻNIA I CZAS 1. Miejsce i różne jego rodzaje Filozof przyrody musi posiadać wiedzę nie tylko o nieskończoności, ale także o miejscu, a mianowicie czy w ogóle istnieje, czy nie, jaki jest sposób jego istnienia i czym ono jest. Według powszechnego przekonania rzeczy istniejące muszą gdzieś być (to, co nie istnieje, nie znajduje się nigdzie; bo gdzie np. znajduje się kozioł-jeleń albo sfinks?), a następnie, że ruch w swoim najbardziej ogólnym i pierwotnym znaczeniu polegający na zmianie miejsca nazywamy przemieszczeniem. Zagadnienie, czym jest miejsce, sprawia liczne trudności. Zbadanie wszystkich faktów z tej dziedziny prowadzi do różnych wniosków. A do tego ze strony innych myślicieli nie otrzymaliśmy żadnych informacji na ten temat; ani zestawu trudności, ani żadnych prób rozwiązania tego zagadnienia. Istnienie miejsca wydaje się faktem oczywistym; wskazuje na to możliwość zmiany położenia. Tam, gdzie teraz jest woda, tam później znajdzie się powietrze, gdy tylko wodę się usunie, np. z naczynia; a następnie znów jakieś inne ciało zajmie to samo miejsce. Wskutek tego, że różne ciała zajmują kolejno to samo miejsce, wydaje się ono za każdym razem inne. Tak miejsce, w którym teraz jest powietrze, jest tym samym miejscem, w którym przedtem była woda. Wynika z tego jasno, że miejsce, czyli przestrzeń, jest czymś innym od obydwu ciał, które je zajmowały i kolejno opuszczały. 7 Dalej: zmiana miejsca elementarnych ciał naturalnych, takich np. jak ogień, ziemia itp., wykazuje nie tylko to, że miejsce jest czymś, ale i to, że wywiera ono pewien wpływ; mianowicie każde ciało elementarne dąży do właściwego sobie miejsca, jeśli tylko nic nie stanie mu na przeszkodzie: jedno do góry, inne na dół. (...) "Do góry" nie jest jakimś przypadkowym kierunkiem, lecz jest miejscem, ku któremu się unosi ogień i wszystko, co jest lekkie. Podobnie "na dół" nie jest również przypadkowym kierunkiem, lecz takim, do którego zdążają przedmioty ciężkie i utworzone z ziemi. (...) Wreszcie ci, którzy twierdzą, że próżnia istnieje, stwierdzają tym samym istnienie miejsca: próżnia byłaby miejscem pozbawionym ciała. Uwagi te prowadzą do wniosku, że miejsce jest czymś innym niż ciała, i że wszelkie ciało będące przedmiotem percepcji zmysłowej znajduje się w jakimś miejscu. (...) to, bez czego nic nie może istnieć, a samo może istnieć bez innych rzeczy, musi być na pierwszym miejscu; a miejsce nie ginie, gdy znajdujące się w nim rzeczy przestaną istnieć. Jeżeli nawet zgodzimy się na to, że miejsce istnieje, wyłoni się trudność z odpowiedzią na pytanie: czym ono jest. Czy jest jakąś masą cielesną, czy jakąś inną "naturą". Najpierw jednak trzeba się zająć zagadnieniem rodzaju miejsca: 1) A więc posiada ono trzy wymiary, ograniczające każde ciało: długość, szerokość i głębokość. Jednakże jest niemożliwe, by miejsce było ciałem, albowiem w tym samym punkcie przestrzeni znajdowałyby się dwa ciała. 2) Dalej: Jeżeli ciało ma swoje miejsce, czyli jakąś przestrzeń, to również z tego samego względu musi istnieć miejsce dla powierzchni i dla innych granic ciała; bo tam, gdzie była przedtem powierzchnia wody, będzie teraz powierzchnia powietrza. Nie możemy jednak dostrzec żadnej różnicy między punktem a miejscem punktu. A zatem, jeżeli miejsce punktu nie różni się niczym od punktu, to również i miejsce innych rzeczy nie będzie się różnić od nich, a więc miejsce nie będzie czymś różnym od każdej z nich. 3) Czymże więc według naszej opinii ma być miejsce? Mając taki rodzaj natury, miejsce nie może być ani elementem, ani tworem złożonym z elementów, ani materialnym, ani niematerialnym, bo mając rozmiary, nie jest ciałem. Wszak elementy ciał zmysłowych są ciałami, natomiast z elementów zmysłowych nie powstaje żadna wielkość. 4) Można z kolei zapytać: czego przyczyną jest miejsce w istniejących rzeczach? Żadna bowiem z czterech przyczyn nie przysługuje mu; ani nie jest przyczyną materialną rzeczy (nic bowiem z niego nie jest utworzone), nie jest też ani formą, ani istotą rzeczy, nie jest celem i nie porusza rzeczy. 5) Jeżeli jest jakimś bytem, wobec tego gdzie się znajduje? (...) Jeżeli bowiem wszystko, co istnieje, zajmuje jakieś miejsce, to również miejsce musi mieć swoje miejsce i tak dalej w nieskończoność. 8 6) Co więcej: jeżeli wszelkie ciało znajduje się w jakimś miejscu, to również wszelkie miejsce musi zawierać jakieś ciało. A co wobec tego powiemy o rzeczach powiększających się? Z powyższego wynika, że ich miejsce musiałoby się powiększać wraz z nimi, jeżeliby nie było ani mniejsze, ani większe od każdej z nich. Ze względu na te trudności musimy koniecznie najpierw rozważyć, czym jest miejsce, a nawet czy w ogóle istnieje. 7. Co oznacza "próżnia". Odparcie argumentów za istnieniem próżni Ważnym krokiem na drodze do rozstrzygnięcia zagadnienia, który pogląd jest prawdziwy, będzie określenie znaczenia nazwy "próżnia". Wydaje się, że próżnią jest miejsce, w którym nic się nie znajduje. Podstawą tego poglądu jest przekonanie, że to, co istnieje, jest ciałem, a ponieważ wszelkie ciało znajduje się w miejscu, wobec tego próżnia jest miejscem, w którym się nie znajduje żadne ciało: a zatem tam, gdzie nie ma ciała, musi być próżnia. Sądzą ponadto, że każde ciało jest dotykalne, a takim jest ciało ciężkie lub lekkie. Stąd wnioskują na podstawie sylogizmu: próżnią jest to, co nie zawiera w sobie ani ciężkości, ani lekkości. (...) Można zatem ustalić pierwszą definicję: Próżnią jest to, co nie jest wypełnione dotykalnym ciałem, a dotykalnym jest takie ciało, które ma ciężar lub lekkość (...). Z tego też względu niektórzy twierdzą, że próżnia jest materią ciała (utożsamiają oni również miejsce z próżnią); popełniają jednak w tym wypadku błąd; wszak materia nie da się oddzielić od rzeczy, a oni różnicę jako przedmiot badania pojmują jako coś, co właśnie da się oddzielić. Określiwszy naturę miejsca dowiedliśmy, że próżnia, jeżeli istnieje, musi być miejscem pozbawionym ciała, a także ustaliliśmy i to, w jakim sensie miejsce istnieje, a w jakim nie istnieje. Na tle powyższego staje się jasne, że próżnia nie istnieje ani oddzielnie, ani nie oddzielnie: wszak przez próżnię rozumie się nie ciało, lecz odstęp w ciele. Dlatego też wydaje się, że próżnia jest czymś, bo z tej samej racji i miejsce jest czymś. Zarówno obrońcom poglądu, że miejsce jest poza ciałami, które je zajmują, jak i obrońcom poglądu, że próżnia jest czymś, przychodzi z pomocą ruch przestrzenny. Sądzą mianowicie, że próżnia jest koniecznym warunkiem ruchu w takim sensie, że ruch dokonuje się w próżni; a próżnia byłaby rodzajem rzeczy nazywanej przez niektórych miejscem. Nie istnieje jednak w ogóle konieczność próżni jako warunku ruchu. W żadnym bowiem wypadku nie jest próżnia warunkiem koniecznym ruchu, co uszło uwagi Melissosa: wszak pełnia może podlegać zmianom jakościowym. Co więcej: próżnia nie jest bynajmniej konieczna również dla ruchu przestrzennego: wszak ciała mogą równocześnie zajmować kolejno miejsca po sobie, nawet i wtedy, gdy nie istnieje w danym wypadku specjalny odstęp poza ciałami poruszającymi się. Dowodzą tego w sposób oczywisty obroty rzeczy ciągłych, jak również obroty ciał poruszających się w cieczach. Dalej: może powstawać zgęszczenie nie dzięki próżni, lecz wskutek usunięcia z ciała jego zawartości wewnętrznej (np. ścieśnienie wody następuje po usunięciu z niej powietrza). Z drugiej strony, rzeczy mogą się powiększać nie tylko 9 wskutek przedostawania się czegoś do ich wnętrza, lecz także dzięki zmianie jakościowej, np. gdy woda przekształca się w powietrze. W ogóle zarówno argument dotyczący rozszerzania ciał, jak i wody wlewanej do popiołu, sam sobie stwarza trudności. Bo mianowicie: 1) albo nie każda część ciała się rozszerza, albo 2) ciała mogą się rozszerzać w inny sposób niż przez dodanie do nich innego ciała, albo 3) dwa ciała mogą być w tym samym miejscu (w tym wypadku nasi oponenci domagają się rozwiązania wspólnych trudności zamiast wykazać istnienie próżni), albo wreszcie 4) każde ciało, jeżeli rozszerza się w swych częściach dzięki próżni, musi być puste. Ten sam argument odnosi się również do popiołu. Widzimy więc, że nietrudno jest odeprzeć argumenty, za pomocą których dowodzi się istnienia próżni. 8. Nie istnieje próżnia poza ciałami Zaznaczamy raz jeszcze, że nie ma takiej próżni, która by istniała niezależnie od ciał, jak to twierdzą niektórzy. Bo jeśli każde poszczególne ciało ma swój naturalny ruch, jak np. ogień ku górze, a ziemia ku dołowi i do środka świata, to staje się jasne, że próżnia nie może być przyczyną ruchu przestrzennego. A zatem jakiego ruchu przyczyną będzie próżnia? Uważa się ją wszakże za warunek konieczny ruchu przestrzennego, podczas gdy ona przecież takiego warunku nie stanowi. A jeżeli znów próżnia jest rodzajem miejsca pozbawionego ciała, to gdzie się ma poruszać ciało w niej umieszczone? (...) Ci, co utrzymują, że próżnia jest warunkiem koniecznym ruchu, byliby zmuszeni uznać za słuszny raczej pogląd przeciwny, gdyby tylko głębiej wniknęli w tę sprawę, a mianowicie, iż żadna poszczególna rzecz nie mogłaby się poruszać, gdyby właśnie istniała próżnia; bo zgodnie z tymi, którzy utrzymują, że ziemia dzięki swemu jednorodnemu ośrodkowi pozostaje w spoczynku, należałoby przyjąć, że i w próżni rzeczy powinny trwać w spoczynku: nie ma bowiem takiego miejsca, w którym rzeczy lepiej mogłyby się poruszać niż w innym, albowiem próżnia jako taka nie dopuszcza żadnych różnic. Drugi argument byłby taki, że wszelki ruch jest bądź wymuszony, bądź naturalny; a jeżeli istnieje ruch wymuszony, to musi istnieć także ruch naturalny (bo ruch wymuszony jest przeciwny naturze, a ruch przeciwny naturze jest wtórny w stosunku do naturalnego; wobec tego, gdyby żadne ciało fizyczne nie miało ruchu naturalnego, to również nie mógłby istnieć jakikolwiek inny rodzaj ruchu). Jak może jednak istnieć ruch naturalny, skoro nie ma żadnej różnicy między próżnią a nieskończonością? W nieskończoności bowiem nie istnieje ani "góra", ani "dół", ani "środek"; w próżni "góra" niczym się nie różni od "dołu"; skoro przeto "nic" nie jest zróżnicowane, to również i próżnia nie jest zróżnicowana (a zdaje się, że właśnie próżnia jest pewnego rodzaju niebytem i brakiem). Atoli naturalny ruch przestrzenny jest zróżnicowany, wobec tego i przedmioty fizyczne muszą być z natury zróżnicowane. A zatem albo nic z natury nie podlega naturalnemu ruchowi przestrzennemu, albo skoro podlega, to nie może istnieć próżnia. 10 Co więcej: ciała rzucone poruszają się, chociaż nie mają już kontaktu ze źródłem impulsu. A poruszają się albo wskutek kolejnej zmiany miejsca, jak twierdzą, albo wskutek tego, że wprawione w ruch powietrze popycha ciało, ruchem szybszym od jego naturalnego ruchu, ku właściwemu miejscu. Jednakże w próżni nie może zachodzić żaden z tych przypadków; nic się tu nie może poruszać prócz ciała przez coś unoszonego. Dalej: nikt nie potrafi wyjaśnić, wskutek czego ciało wprawione w ruch gdzieś się musi zatrzymać; dlaczego zatrzyma się raczej w tym niż w innym miejscu? A zatem ciało albo się będzie znajdować w spoczynku, albo się będzie poruszać w nieskończoność, jeżeli tylko nie stanie mu na drodze jakieś inne silniejsze ciało. (...) Dalsze rozważania ukażą w sposób oczywisty słuszność naszego stanowiska. Widzimy, że ciało o pewnym określonym ciężarze porusza się szybciej niż inne; a dzieje się to z dwóch przyczyn: albo z powodu różnicy ośrodka, w którym ciało się porusza, a którym może być np. woda, powietrze, ziemia, albo jeżeli ośrodek jest ten sam, poruszające się ciała różnią się ciężarem. Właściwie to ośrodek jest przyczyną różnic, bo stanowi przeszkodę dla ciała poruszającego się, zwłaszcza jeżeli [ośrodek] porusza się w przeciwnym kierunku, ale nawet i wtedy znajduje się w stanie spoczynku; szczególnie jednak wtedy, gdy nie ustępuje łatwo, tzn. gdy jest gęsty. Niechaj ciało A porusza się przez ośrodek B w czasie Γ i przez o wiele rzadszy ośrodek Δ w czasie E; jeżeli B i Δ będą różne pod względem długości, to czas poruszania się ciała A będzie proporcjonalny do oporu ośrodka. Niechaj ośrodkiem B będzie woda, a ośrodkiem Δ powietrze, wówczas wskutek tego, że powietrze jest rzadsze i mniej cielesne niż woda, A będzie się poruszać przez ośrodek Δ szybciej niż przez B. Zachodzi więc między powietrzem a wodą taka sama proporcja, jak między szybkością w jednym a szybkością w drugim ośrodku. Jeżeli więc powietrze jest dwa razy rzadsze od wody, wobec tego ciało potrzebuje na przejście ośrodka B dwa razy więcej czasu w stosunku do tego, ile by potrzebowało na przejście ośrodka Δ, a czas obędzie dwa razy dłuższy od czasu E. I podobnie zawsze w miarę tego, jak ośrodek będzie mniej cielesny i mniej oporny, a łatwiej się rozstępujący, ruch ciała będzie szybszy. Jednakże między próżnią a ciałem nie ma żadnej proporcji, tak jak jej również nie ma między zerem a liczbą. Bo oto 4 przewyższa 3 o 1, a 2 więcej niż o 1, a 1 przewyższa o jeszcze większą ilość niż 2; natomiast zero nie pozostaje w żadnej proporcji do jakiejkolwiek liczby; albowiem to, co przewyższa, musi się dzielić na nadwyżkę i to, co zostało przewyższone; a więc 4 nie da się rozłożyć na nadwyżkę w stosunku do zera i na zero. (...) Podobnie próżnia nie może pozostawać w żadnej proporcji do pełni, a także ruchy odbywające się w obu tych ośrodkach nie pozostają w żadnej proporcji do siebie. Jeżeli przeto ciało porusza się w ośrodku gęstym na taką a taką odległość, w takim a takim czasie, to w próżni porusza się z szybkością, która się nie da ująć w żadną proporcję. (...) Takie następstwa wynikają z różnic między ośrodkami; natomiast z różnic między ciałami poruszającymi się wynikają następujące konsekwencje: obserwacja poucza, że ciała, które mają przewagę bądź w ciężarze, bądź w lekkości, a są podobne pod 11 innym względem, przebiegają szybciej równą przestrzeń, w proporcji takiej, w jakiej pozostają do siebie ich wielkości. Z tego samego względu będą się również poruszać w próżni z szybkością w takiej samej proporcji. Ale to jest niemożliwe; z jakiej racji jedno ciało ma się poruszać szybciej od drugiego? (W ruchu przez "pełnię" musi tak być, ponieważ większe ciało przeciska się przez "pełnię" szybciej dzięki swej sile. Poruszające się ciało albo swoim kształtem rozcina ośrodek, albo impulsem nadanym mu przez siłę poruszającą czy wyrzucającą.) Z tej więc racji wszystkie ciała muszą mieć tę samą szybkość. To jest jednak niemożliwe. Z dotychczasowych wywodów wynika zatem jasno, że przyjęcie próżni prowadzi do wniosków sprzecznych z racjami, które przytaczają obrońcy próżni. Ci mianowicie sądzą, że skoro istnieje ruch przestrzenny, musi być również niezależnie istniejąca próżnia. Byłoby to równoznaczne z powiedzeniem, że miejsce jest jakąś wyizolowaną realnością, co już wyżej uznaliśmy za niemożliwe. (...) Z powyższych uwag wynika jasno, że nie istnieje próżnia oderwana od ciał. 9. Nie istnieje próżnia w ciałach Są wreszcie i tacy, co sądzą, że istnienie próżni wynika jasno z faktu istnienia ciał gęstych i rzadkich. Gdyby - tak argumentują - nie było gęstości i rozrzedzenia, nic by się nie mogło ścieśniać ani kurczyć. A gdyby nie istniało ścieśnianie się i kurczenie, to albo by w ogóle nie było ruchu, albo wszechcałość pęczniałaby, jak utrzymuje Ksutos, albo wreszcie powietrze i woda musiałyby się przekształcać zawsze na równe ilości (jeżeli np. kubek wody zamieni się w powietrze, to w tym samym czasie z takiej samej ilości powietrza musi powstać kubek wody), albo - twierdzą - próżnia musi istnieć; w przeciwnym bowiem razie ani zgęszczenie, ani rozrzedzenie nie byłoby możliwe. (...) Mimo iż odrzucamy istnienie próżni, to jednak zgadzamy się, że w odniesieniu do pozostałych trudności problem jest dobrze postawiony: mianowicie, że ruch albo nie istnieje, jeżeli nie ma zgęszczania i rozrzedzania, albo świat pęcznieje, albo zawsze równa ilość wody przetworzona z powietrza będzie zrównoważona taką samą ilością powietrza przemienionego w wodę (jest bowiem oczywiste, że powietrza wytworzonego z wody jest objętościowo więcej. Krótko mówiąc, jeżeli nie istnieje kondensacja, to musi zachodzić jeden z trzech przypadków: albo sąsiednie części będą kolejno spychane na zewnątrz, aż w końcu skrajna część utworzy wypukłość, albo powietrze gdziekolwiek musi być przetworzone na taką samą ilość wody, tak, żeby masa całości była równa, albo wreszcie nic się nie porusza. Zaiste każda zmiana miejsca zawsze powoduje kondensację, wyjąwszy ruch po kole; ale przecież zmiana miejsca nie zawsze się dokonuje po kole, lecz także po linii prostej). Otóż w przeciwieństwie do tych, którzy w oparciu o przytoczone racje stwierdzają istnienie aktualnej próżni, my zajmujemy stanowisko przeciwne, zgodne z wyłożonymi zasadami, a mianowicie, że przeciwieństwa takie, jak ciepło, zimno i inne tego rodzaju fizyczne różnice jakościowe mają jakąś jedną materię; dalej, że co istnieje aktualnie, powstało z tego, co istniało potencjalnie, że dalej, materia nie da się oddzielić od przeciwnych jakości, chociaż jej byt różni się od ich bytu; i wreszcie że poszczególny przedmiot materialny może być przypadkiem barwny, ciepły czy zimny. 12 Co więcej, zarówno w ciele o wielkich, jak i małych rozmiarach występuje ta sama materia. To jest zupełnie oczywiste; gdy bowiem powietrze zostało wytworzone z wody, ta sama materia stała się czymś innym nie dodając niczego nowego, bo dokonała się tylko aktualizacja tego, co było dotąd potencjalne, a znowu powietrze przekształciło się w wodę w ten sam sposób, z tym tylko, że raz z mniejszej masy powstała większa, to znowu z większej powstała mniejsza. Podobnie, jeżeli powietrze o większej masie skurczy się albo o mniejszej masie rozpręży się, przyczyną tego jest materia, która potencjalnie będąc większa lub mniejsza staje się [aktualnie] większa lub mniejsza. Bo tak, jak ta sama materia z zimnej stała się ciepłą, a z ciepłej zimną, dzięki temu że była taka potencjalnie, tak na tej samej zasadzie z ciepłej może się stać cieplejsza, chociaż nic w materii nie stało się ciepłe, co by już nie było ciepłe wtedy, gdy rzecz była mniej ciepła (...). I odpowiednio, gdy wielka lub mała masa ciała zwiększy się, nie nastąpi to wskutek dodania do niej czegoś nowego, lecz wskutek tego, że materia jest potencjalnie materią dla obydwu stanów; również jedna i ta sama rzecz jest gęsta i rzadka, ale dla tych dwóch własności jest tylko jedna materia; co więcej, to, co jest gęste, jest ciężkie, a to, co rzadkie, jest lekkie. (...) Albowiem te dwie własności: ciężkość i lekkość należą do dwóch innych, mianowicie do gęstości i rzadkości, bo to, co ciężkie i twarde, wydaje się gęste, a przeciwieństwo tego, tzn. lekkie i miękkie, wydaje się rzadkie; lecz ciężkość i twardość nie występują razem w ołowiu i w żelazie. Z przytoczonych wypowiedzi wynika zatem jasno, że próżnia nie istnieje ani poza ciałami, ani w sensie absolutnym, ani w ciałach rzadkich, ani potencjalnie, chyba że ktoś zechce po prostu nazwać próżnię warunkiem ruchu przestrzennego. Gdy przeto próżni nada się taki sens, wówczas będzie ona materią ciężkości i lekkości, i to materią jako taką; bo to właśnie gęstość i rzadkość dzięki temu przeciwieństwu wywołuje ruch przestrzenny, a twardość i miękkość - różne stany, ale nie stany ruchowe, lecz raczej jakościowe. Tyle mieliśmy do powiedzenia na temat próżni: w jakim mianowicie sensie istnieje, a w jakim nie istnieje. 10. Czas. Wątpliwość co do istnienia czasu Po omówieniu powyższych zagadnień trzeba z kolei zająć się problemem czasu. Najlepiej będzie wyłożyć najpierw trudności, jakie się wiążą z tym tematem, wykorzystując do tego celu popularne argumenty. Czy mianowicie czas jest jedną z rzeczy istniejących, czy nieistniejących, a następnie, jaka jest jego natura? Pewne rozważania nasuwają podejrzenie, iż czas albo w ogóle nie istnieje, albo jest pojęciem mglistym i niewyraźnym. Bo oto jedna jego część przeminęła i już jej nie ma, podczas gdy inna dopiero będzie i jeszcze jej nie ma. Z takich to części składa się wszelki czas, zarówno ten nieskończony, jak i każdy dowolnie wzięty jego okres. Jednakże może się wydawać, iż to, co się składa z nieistniejących części, nie może uczestniczyć w bycie. Co więcej: jeżeli ma istnieć rzecz podzielna, wówczas gdy istnieje, to albo wszystkie jej części muszą istnieć, albo przynajmniej pewne; a zatem pewne części czasu są przeszłe, inne zaś przyszłe; żadna z nich nie trwa, chociaż czas jest podzielny: 13 "Teraz" nie jest częścią, bo część jest miarą całości, a całość musi być złożona z części; czas - jak się wydaje - nie składa się z chwil teraźniejszych. Niełatwo jest też dostrzec czy chwila obecna, która jakby oddzielała przeszłość od przyszłości, jest zawsze jedna i ta sama, czy wciąż inna. Bo gdyby była wciąż inna i gdyby żadna część następstwa czasowego nie współistniała z inną (chyba że jedna część obejmuje, a druga jest obejmowana, tak jak dłuższy czas obejmuje krótszy) i gdyby "teraz", które aktualnie nie istnieje, a które było przedtem, musiałoby przestać być w pewnym momencie, to również i chwile teraźniejsze nie mogłyby nawzajem współistnieć, lecz wcześniejsze "teraz" musiałoby stale ginąć. Ale wcześniejsze "teraz" nie może przestać istnieć w sobie [tzn. w czasie swego trwania], bo przecież wtedy istniało; nie może też przestać istnieć w innym "teraz". Musimy bowiem uznać to za niemożliwe, ażeby jedno "teraz" mogło istnieć tuż obok drugiego, tak jak jeden punkt obok drugiego [na linii]. Jeżeli zatem nie przestało istnieć w następnym "teraz", lecz w jakimś innym, to mogłoby współistnieć z niezliczonymi "teraz" pomiędzy tymi dwoma, a to jest niemożliwe. Z drugiej jednak strony jest również niemożliwe, by "teraz" było zawsze to samo. Żadna bowiem rzecz podzielna nie jest ograniczona jednym końcem, niezależnie od tego czyby się rozciągała w jednym, czy w kilku kierunkach: lecz "teraz" jest granicą, można przeto wyodrębnić skończony wycinek czasu. Dalej: jeżeli równoczesność tzn. jeżeli coś nie jest ani wcześniej, ani później - znaczy tyle, co "być w jednym i tym samym teraz", wobec tego, jeżeli zarówno to, co jest przedtem, jak i to, co jest potem, są w tym samym "teraz", to wypadki, które miały miejsce tysiąc lat temu, byłyby równoczesne z tymi, które rozegrały się dzisiaj i żaden wypadek nie mógłby być ani wcześniejszy, ani późniejszy od innego. Powyższe uwagi niech świadczą o trudnościach, jakie się wiążą z ustaleniem własności czasu. (...) trzeba rozważyć popularny pogląd, który utożsamia czas z ruchem i pewnego rodzaju zmianą. Ale zmiana czy ruch każdej rzeczy jest tylko w rzeczy zmieniającej się albo tam, gdzie poruszająca i zmieniająca się rzecz przypadkiem się znajduje. A przecież czas jest obecny wszędzie i we wszystkich wypadkach. Również w przeciwieństwie do czasu zmiana jest szybsza lub wolniejsza; a "powoli" i "szybko" definiuje się za pomocą czasu; "szybkie" jest to, co się prędko porusza w krótkim odstępie czasu, a znów "powolne" jest to, co się pomału porusza w długim odstępie czasu. Natomiast czas nie da się zdefiniować ani za pomocą czasu, ani jako ilość, ani jako pewien rodzaj jakości, a więc czas nie jest ruchem, to jest oczywiste. Zresztą chwilowo nie będziemy wprowadzać różnicy między ruchem a zmianą. 14