W kwietniu 1915 jako uczeń 7 klasy zaciąga się do legionów
Transkrypt
W kwietniu 1915 jako uczeń 7 klasy zaciąga się do legionów
WŁADEK B Wszyscy spotykają się na starym rynku, godzina 18:45 (uwaga o 18:45 wchodzi pierwsza grupa reszta czeka w zasięgu wzroku na wejście) – nie wolno być przed czasem! AKCJA ZORGANIZOWANA JAK DZIAŁANIA WOJENNE Grupy nie wchodzą jeszcze na plac gry a tylko obserwują przestrzeń gry jako „Gapie” / Gapie zaczynają uciszać ludzi znajdujących się na rynku / Zaczynają słuchać bicia swojego serca, muzyki płynącej z latarni, z płyt chodnikowych. / Wchodzą w przestrzeń gry i słuchają chodnika / Ktoś ucisza wszystkich i prosi o kredę, zaczyna zapisywać to co słyszy / Wszyscy proszą o kredę / Ktoś biega i rozdaje kredę / Cały rynek zostaje zapisany tekstami Broniewskiego W kwietniu 1915 jako uczeń 7 klasy zaciąga się do legionów Piłsudskiego. Otrzymuje biało amarantową opaskę na ramię z napisem „Legiony Polskie Pułk 1” oraz legionowy ekwipunek: Pled, plecak, manierkę i kubek. Na własną rękę każdy zorganizował sobie dwie zmiany bielizny, łój do nóg, proszek i szczoteczkę do zębów. Broniewski dołożył jeszcze notes i ołówek. Zbiórka oddziału została wyznaczona na piątą rano przed katedrą następnego dnia. Wiec Broniewski z kolegami tej nocy już nie spali. Byli bardzo podekscytowani. Grupa ochotników, Broniewski i 9 jego kolegów z gimnazjum przeszli na przystań, gdzie wsiedli na statek do Włocławka aby dopłynąć do punktu zbiorczego legionów. Nikt jeszcze wtedy nie wiedział jak będzie wyglądała nowa polska, ani czy w ogóle uda się uzyskać wolność. Najważniejsze było aby nie trwać w beznadziejności gdy inni się biją. Grupa ochotników nie znalazła zrozumienia u płocczan. Byli żegnani ze smutkiem i zimną obojętnością. Jeden z przyjaciół Broniewskiego musiał uciekać przed posłanym za nim w pościg milicjantem. Dopiero kiedy założył na ramie biało-czerwoną opaskę z napisem legiony polskie milicjant uznał że nie może go zatrzymać. Werbunek do legionów odbywał się za wiedzą i przyzwoleniem władz niemieckich (Legioniści mieli przecież bić się przeciw Rosji), mimo to gimnazjaliści którzy zgłosili się do wojska zostali usunięci ze szkoły. Postawa Niemców była dwuznaczna „O ile potrzebne im było mięso armatnie o tyle zbytnio nie dowierzali Polakom” Już na przełomie lipca i sierpnia 1915 Broniewski wziął udział w słynnej bitwie pod Jaskowem. Nie spodziewano się tam ani tak dobrze uzbrojonego ani tak zaciekle walczącego nieprzyjaciela. Pod Jaskowem zginęła ponad setka polskich żołnierzy, w tym wielu kolegów Broniewskiego. Wynik był tym tragiczny gdyż także w oddziałach rosyjskich nie brakowało polaków. Po obu stronach frontu rozlegał się śpiew „Jeszcze polska nie zginęła póki my żyjemy” Wszyscy podnoszą głowy i dzielą się na 2 grupy Pierwsza z grup ustawia się w dwuszeregu Jedna osoba wydaje komendy Po kolei wszyscy padają i wstają na podobieństwo meksykańskiej fali Najpierw raz bardzo wolno z komendą przy każdym padnięciu padnij powstań Potem stopniowo coraz szybciej aż do szczekania W miarę rozwoju akcji grupa z drugiej strony placu rzuca w nich mokrym papierem i ligniną Wszyscy rekruci dumnie przyjmują ciosy 1 Rok 1918. Głównym zadaniem Polskiego wojska w Włodzimierzu i na całej zachodniej Ukrainie było utrzymanie przyłączonych do polski ziem. Broniewski miał wątpliwości czy przyłączonych słusznie. W powiecie włodzimierskim na 30 tyś mieszkańców większość stanowili Rusini, a już za Bugiem w ogóle nie było Polskich chłopów. Rusini nienawidzili polaków i w wypadku plebiscytu opowiedzieli by się raczej za Rosją niż za polską. Znaczy że zajmowaliśmy ten kraj przemocą, czyli odgrywaliśmy rolę okupantów. Wymuszaliśmy na chłopach kontyngenty żywności. Opornych przyprowadzano do koszar i bito. Każdego dnia kilku lub kilkunastu Ukraińców dostawało po 25 batów, które i tak nie zwalniały ich od obowiązku dostaw. Nielegalnym handlem żywnością, za który brutalnie karano chłopów i Żydów zajmował się też, jednak na znacznie większą skalę, Włodzimierski Starosta Grodecki. Ale wyznaczeni do pilnowania porządku wojskowi patrzyli na ten proceder przez palce. W ten sposób stanowili republikę z konstytucją stanu oblężenia Wszyscy stoją na baczność po czym rekruci zaczynają zbliżać się do grupy Grupa przestaje w nich rzucać papierem i zbija się w jedną kupę Grupa w zwarci zaczyna się przemieszczać Grupa rekrutów opanowuje cały plac na jedną komendę Ustawiają „cło” i sprawdzają wszystkich z grupy „ludzi” Zbierają towary do zarekwirowanej taczki, kosza na śmieci. Rok 1919 Nuda, Wódka i Kokoty Podczas urlopu w Warszawie i Płocku znajome panny popatrywały na mnie zalotnie, ale ja bardzo uważałem by zbyt śmiałym flirtem nie wpaść w sytuację od której już tylko krok do ołtarza. Zaczepiłem dziewczynę idącą alejami jerozolimskimi i strzał był trafny. Bardzo szybko przeszliśmy od rozmowy do pierwszych pocałunków, nie musiałem nawet kupować kwiatów. Potem kawiarnia, kabaret, kolacja w restauracji. Pewny byłem że nie jest dziwką. Znajomość z Wandzią trwała kilka tygodni i wszystko zmierzało ku finałowi. Któregoś wieczora w kinie przez półtorej godziny całowaliśmy się - co oczywiście doprowadziło nas do szaleństwa. Była jednak przeszkoda. Mając trypra na wyleczeniu, niedobrze jest co dzień rozpalać się do czerwoności. W końcu jednak gdy byłem zdrów bastylia została zdobyta! Jak się spodziewałem nie znalazłem śladów żebym był pierwszym. Zawsze znajomości z kobietami nieźle mnie kosztowały ale zawsze potrzebowałem kobiet. Bo kiedy rozkosz otoczy nas szałem To pocałunki słane ust pożarem Pełzają po jej cudnym ciele białem Nienasycone najsłodszym nektarem Całuję stopy, włosy, oczy smętne I usta czarem upojne, namiętne W taczce Bukiet kwiatów - Broniewski zaczyna jechać taczką tak finezyjnie że wszyscy się temu przyglądają Grupa ludzi otwiera parasolki i spaceruje Broniewski wręcza na przemian bukiet kwiatów swoim wybrankom Za każdym razem bukiet musi najpierw zabrać żeby go dać W końcu dochodzi do zbliżenia 2 1920 Bolszewicy rzucili na nas jakieś lepsze bitniejsze wojska. - Ukraińcy w mieście! - Karabin maszynowy na wieżę! - Orlik z pierwszą kompanią na miasto! - tak jest! oko w oko, z odległości 40 kroków, ostrzeliwanie zza węgła. - Kompania Uformować tyralierkę. padło trzech żołnierzy… zupełnie obojętni na ogień, na walące się trupy, biegli, często wyprzedzając komendy, strzelali celnie. puza Ukraińcy cofnęli się - sporo trupów, rannych i jeńców. - Zdobyliśmy dwa karabiny maszynowe. - Orlik obsadźcie pozycje na wschód od miasta. Polana na której zatrzymałem się ma około 400 metrów długości. Z cieniów nocy wysuwa się kolumna. Na przedzie 8 jezdnych, za nimi jakieś 20 metrów kolumna piechoty. Są oddaleni o 30 metrów. Karabin maszynowy! Strzelać! Suchy trzask i… cisza! Strzelać. Są blisko. zaciął się! strzał strzał strzał W kolumnie nieprzyjacielskiej powstał chaos - gwałtowny ruch we wszystkie strony, Krzyk, jęki, ucieczka. Ustawić barykadę! zaczęła nas macać artyleria. Wstąpiłem na chwilę do pobliskiej chałupy, gdzie rozsiadł się sztab. Po kwadransie wyrżnął w ową chałupę granat. Mnie tam na szczęście już nie było. Pod ścianą na łóżku leżało dwóch żołnierzy opartych o siebie. Głowy ich były przysypane ziemią i gruzem. Zdawało mi się że śpią. Chwyciłem jednego za puls… był ciepły. Zacząłem odwalać gruz chcąc ich wydobyć i wtedy Jaworski zapalił zapałkę: Zobaczyłem że żołnierz ów nie miał głowy. Dziwna rzecz, że biorąc go za puls, nie zauważyłem, że całą dłoń miał urwaną Kowalski – rozerwany granatem, Ignaczak – Cztery kule w pachwinę. Nowak od szrapnela. Marciniak kula w piersi. Pamiętam jak Patrzał I skamlał umierając: Wody przyjaciele. Wojna jest zjawiskiem bardzo negatywnym, które powoduje same straty, w bardzo dużym stopniu wpływa na ludzką psychikę, na system moralny. Ludzie, którzy przetrwali pożogę wojenną, zatracili swoją tożsamość, nie potrafią już oddzielić dobra od zła, gdyż często występowali zarazem w roli ofiary, jak i w roli zbrodniarza. Słychać strzały wszyscy biegną w miejscu - Bitwa Broniewski podbiega do każdego z osobna On umiera a Broniewski żegna go – i pije wódkę z umierającymi (oni kładą się na polu bitwy) Na koniec tylko kilka osób zostaje żywych Piją razem wódkę 3 Virtuti Militari. Rok 1920. Podporucznik Broniewski – Orlik Władysław, dowódca 8 komp. 1 pułku piechoty Legionów Brał udział w akcji nocnej pod Drohiczynem. Po zdobyciu mostu na Bugu dostał się na drugi brzeg rzeki, zaatakował silnie bronione przez nieprzyjaciela wzgórze. Atak z powodu silnego ognia nieprzyjaciela zaczął się chwiać. Podporucznik Broniewski wybiega przed linię i podrywa kompanię, która brawurowym uderzeniem zdobywa wzgórze zadając bolszewikom wielkie straty w walce na białą broń. Ta noc wyglądała inaczej. Trafiliśmy na jakąś plebanię. Ksiądz zapalił świece i wyciągnął gąsiorek z winem. Wydawało się że wieczór upłynie na wspólnym biesiadowaniu i toastach za zdrowie Piłsudskiego, gdy z sąsiedniego wzgórza zaczęli nas ostrzeliwać kozacy. Złapałem karabin i wybiegłem, a za mną moi ludzie. Ponieważ nie całkiem dobrze trzymałem się na nogach kazałem się wieść taczką w kierunku Rosjan. Żołnierze zaczęli wołać Broniewski Broniewski, Broniewski, Broniewski, Broniewski… co brzmi podobnie jak Broniewik – czyli auto pancerne – broń straszna. Przerażeni Krasnoarmieńcy uciekali na złamanie karku. Tamta wojna choć śmierć na niej była równie prawdziwa jak dwadzieścia lat później, bardziej przypominała starcia z XIX niż XX wieku. Broniewski zaprasza na taczkę panią która przechadza się pomiędzy trupami i wiezie ją pomiędzy wstającymi ludźmi. Zaraz za Broniewskim ustawia się kordon tyłem do niego i blokuje przejście. Broniewski zadowala swoja partnerką jazdą na taczkach Grupa Ludzi zaczyna iść w kierunku przeciwnym do blokady W końcu grupa trafia na blokadę i staje tam coraz więcej osób W końcu Broniewski rozpędza taczkę i strasząc wszystkich dookoła Tworzy rodzaj fali która przestrasza Rekrutów i wszyscy uciekają przed pędzącą taczką Rok 1926 – Jadwiga Kunik. Ślub. Janina nie była chyba do końca przekonana czy robi dobrze. Broniła się przed egzaltacją Broniewskiego i tempem które narzucił. Postanowili od siebie odpocząć. Czas próby był burzliwy. Wdał się wiosną w romans z Wandą Sz. Przypadkowo poznaną Krakowianką. Kiedy okazało się że kochanka jest w ciąży, zażądał, żeby usunęła dziecko. I od razu poinformował o wszystkim Janinę, zapewniając że tamta dla niego nic nie znaczy, że właściwie to on został uwiedziony, a jego uczucia do narzeczonej pozostają niezmienne. Wanda Sz. w końcu poinformowała Broniewskiego że się zdecydowała na przerwanie ciąży Pamiętaj że to nas rozłączy na wieki – wracaj tam gdzie ciebie uczucie woła. Janina wybaczyła. Kiedy po ślubie wyznał jej miłość Andrzej Stawar, kazała mu wyspowiadać się ze wszystkiego Broniewskiemu. Broniewski poprosił żonę by wybaczyła Stawarowi. Wątpliwości mieli oboje do końca. Czy nie podejmuję decyzji zbyt pochopnie. Czy nie podejmuję decyzji zbyt pochopnie. Ryzyko w małżeństwie jest zawsze niezależnie od długości narzeczeństwa czy znajomości. Broniewski Zaprasza panią z taczki na ślub Ona mówi że musi się odwrócić i odwraca mu głowę On zakochuje się w innej / Tamta zachodzi w ciążę – reszta się przygląda. On ucieka do tej pierwszej – stoją razem i patrzą się na brzuch Tamta wyciąga poduszkę i z krzykiem ucieka Sytuacja się powtarza. Symultanicznie w wielu kierunkach. Trzeba pilnować pierwszej partnerki 4 W roku 1929 rodzi się Anka „córka bzdurka” Wszyscy ustawiają się w parach i wszystkie kobiety mają brzuszki – pokaz mody Broniewski pije z kolegami Następnie Broniewski zauważa nową kobietę – Marię Zarębińska Maria Zarębińska – Kochanka Janina jeszcze raz wybaczyła. I jeszcze raz Jeszcze raz Jeszcze Jeszcze raz wybaczyła choć z wahaniami, tym bardziej że jak dochodziły ją słuchy kochankowie spotykali się nadal. Ale nie mogła nie wybaczyć jak przychodził bladym świtem z bukietem róż pod jedną pacha i żywą gęsią pod drugą. Wiosną 1938 roku Janina wyprowadziła się ostatecznie. Kilka miesięcy później wystąpiła o separację a potem związała się z Romualdem Gadomskim – po wojnie wysokim funkcjonariuszem bezpieczeństwa publicznego. Byliśmy małżeństwem do 1938r ale przyjaciółmi do końca życia. W domu przy Dziennikarskiej w którym mieszkała Janina Broniewska zwolnił się pokój i właścicielka szukała nowych lokatorów. Janina zaproponowała byłemu mężowi ( w prawdzie wciąż nim był ) Żeby się tam wprowadził. Tak też się stało. Na górze w najlepszej zgodzie mieszkała Janina Broniewska z ukochaną córką Władka Anką oraz z Gadomskim a na dole mieszkał Władek Broniewski z Marią Zarębińską i jej córką Marysią. Wybuch wojny spowodował że dojść szybko musieli dom opuścić. Janina przechadza się i ciągle widzi Broniewskiego i Zarębińską Reszta chodzi z parasolami – spaceruje – zasłania parasolami kochanków Jednak Janina dostrzega ich i Broniewski wraca do żony Za trzecim razem Janina nakrywa kochanków jednak sama też jest w towarzystwie. Spacerują w 6 - dwie pary i po córce. Porównywałem czytane w „Skamandrze” wiersze Tuwima, Iwaszkiewicza, Słonimskiego, nawet Kazimiery Iłłakowiczówny, ze swoimi. Tamte były miękkie jak kobiece włosy, barwne i lotne jak kolorowe błyskawice. Moje twarde jak los, rytmiczne jak żołnierska wędrówka i beztreściwe jak życie. Tamci piszą o dziewczęcych marzeniach, a w moich utworach miłość chodzi w chamskim zawszonym płaszczu. Girlandy kwiatów w ich wierszach - w moim są otoczone drutem kolczastym. Ich słowa szemrają jak fale Adriatyku a moje wybijają twardo rytm jak podbite gwoździami żołnierskie buciory na nie mającej końca szosie. Gdyby nie wojna i ja pisałbym jak oni. W latach 20 miałem już za sobą wojnę i liniową służbę, a to były dzieci. Nie nadawałem się do ruchów literackich, nawet awangardowych, gdyż będąc w wieku swoich kolegów, miałem już order Virtuti Militari i byłem bohaterem. 5 SOLDAT INCONNU Byłem zwyczajnym żołnierzem. Niepotrzebne nikomu nazwisko. Trup, ziemi wydarty, leżę przygnieciony ulicą paryską. Rzucili na mnie sztandary, by nie widzieć śladu od kuli. Nakryli pierś trotuarem, twardym kamieniem ulic. Batalionami ciężko maszerowali przez piersi, Homo sapiens Wśród mrocznych miast, po, mrocznych stronach, jak stada wypędzanych szczurów, gromady ludzi przerażonych pełzają u strzaskanych murów; bezdomni, ślepi i wylękli, ruszają chyłkiem, znów przyklękli, złowrogo patrzą w niebo, szepcą, że głód, że śmierć, że - wszystko jedno, i przeklinając ziemię biedną, ruszają znów, po trupach depczą, znikają mroczni i samotni... Ja lecę ku nim, mściwy lotnik, i świecąc reflektorem serca, bombami słów złowieszczo zbrojny, ciskam je w zaciemnienie wojny, jak jeden z Czterech, co uśmierca. A pierwszą bombę ciskam w Berlin! Za zbrodnie wojny, za pancerny raid przez Ojczyzny mojej piersi, za drapieżniki pod Warszawą, za rozwalony dom, za krwawą kałuże świata, co mnie mierzi, za pychę, podłość, mordy, gwałty za pohańbienie słowa: człowiek lecą me bomby w ich blackouty niechaj im sen spędzają z powiek. deptali krzycząc: "Zwycięstwo!", przechodzili i dziwili się śmierci... Słuchajcie, nikt nie zwyciężył! Zatrzymajcie się w marszu! stańcie! Zdejmijcie mi z piersi ciężar: Łuk Triumfalny i Francję! Ja nie jestem więcej jej synem ona krwi, ona męki pragnie. Przeciw niej stanę z karabinem, w serce jej wepchnę bagnet! Podepczcie to serce zimne, na wiatry rozrzućcie kościzaprowadzę was do Francji innej, do ojczyzny zwycięskiej miłości! A druga bomba - w grób Smoleński! Niechaj rycerze zmartwychwstaną i swiecąc każdy piersi raną, świadectwo dadzą krwi męczeńskiej, tej krwi niewinnej, z ręki kata przelanej w obcą ziemię czerstwą, ze zgrozą, lecz milczeniem świata za wolność, równość i braterstwo. A trzecia bomba - w tych, co wierzą, że dość jest rozdać broń żołnierzom i poszczuć ludy, poszczuć armie wtedy się więcej złota zgarnie, by knuć nazajutrz nowe wojny, by kuć już dzisiaj nowe pęta. Bije w nich gniewny i spokojny. Nie trzeba złota. Krew jest święta. Zachowam jeszcze bombę jedną na czas, gdy blaski wojny zbledną gdy bliski będzie już dzień kary za Wielki Zaciemnienie sumień, gdy możni szukać będą miary wolności ludów... Gdy w ich tłumie nie będzie Polski - wtenczas, pieśni, aż w serce ziemi bij! Twe bomby niech jak Jerycha wrzasną trąby, niech biją w ludzkość najboleśniej, niech do otchłani sumień dotrą, by na skrwawionej globu mapie stanął do walki przeciw łotrom dobry, spokojny - Homo Sapiens 6 Na scenę wchodzi grupa rekrutów, trzymają flagi i pojawia się muzyka Broniewski staje na postumencie Zaczyna recytować z kartki Na scenie pojawia się głośna sowiecka muzyka i flagi poruszają się w stałym rytmie Cisza Ze sceny schodzi grupa cenzorów Podchodzą i wszyscy ustawiają się do rewizji Rewizja Mnóstwo kartek Cenzura wraca na scenę - Wszyscy pod nosem: Cenzura, Cenzura, Cenzura, Cenzura, Cenzura, Cenzura, Cenzura, Cenzura, Recytują wszyscy z kartek - Wiersz psy policyjne w łucku Magnitogorsk albo rozmowa z Janem - czytany z kartek Na scenie pojawia się głośna sowiecka muzyka i flagi poruszają się w stałym rytmie - Zaczyna się aresztowanie Grupa schodzi ze sceny Za nimi idzie jeszcze kilka osób – niepostrzeżenie Broniewski na postu męcie zasłaniany przez polaków Aresztowanie Flagi na scenie łopoczą muzyka Wprowadzają Broniewskiego na scenę Reszta jest na małej platformie na środku placu Broniewski chodzi marszowym krokiem i śpiewa legionowe pieśni Flagi i muzyka próbują go przekrzyczeć stop Wszyscy zaczynają recytować bagnet na broń – bez kartek! Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz - Polskę, kiedy rzucą przed siebie grom kiedy runą żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą ty, ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi. Bagnet na broń! Trzeba krwi! Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni. Cóż, że nieraz smakował gorzko na tej ziemi więzienny chleb? Za tę dłoń podniesioną nad Polskąkula w łeb! Ogniomistrzu i serc, i słów, poeto, nie w pieśni troska. Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów, okrzyk i rozkaz: Bagnet na broń! Bagnet na broń! A gdyby umierać przyszło, przypomnimy, co rzekł Cambronne, i powiemy to samo nad Wisłą 7 OFF: Rok 1939 – wojna Maszerują powoli, wszyscy, w miejscu i mówią bagnet na broń - dziarsko 1940 – NKWD ZAMARSTYNOWO 24 stycznia 1940 r. Władysław Broniewski został aresztowany we lwowskiej restauracji "Ognisko Inteligencji" pod fałszywym zarzutem pijatyki. "Jeżeli chodzi o Władysława Broniewskiego, to o niego przed tym (aresztowaniem) bardzo się niepokoili jego przyjaciele, niepokoili się i radzieccy towarzysze ze względu na jego strukturę psychiczną, ze względu na jego stosunek do alkoholu, ze względu na nieodpowiedzialność pewnych jego wypowiedzi, których my nie braliśmy poważnie, ale jeśli ktoś by je odebrał poważnie, dosłownie, mogłoby to pociągnąć za sobą nieprzyjemne konsekwencje." Restauracja Ognisko inteligencji – 24 stycznia Lwów. Jeden z nowych gości siada u końca stołu, ma za sobą drzwi zasłonięte kotarą, z jednej strony siedzi ta aktorka, a po drugiej jego stronie siedzi Skuza, parę miejsc dalej Broniewski, a ja z drugiego końca, naprzeciwko. Gwar szalony, nic nie słyszę. W pewnej chwili jest jakaś pyskówka, niedobra rozmowa między tym sowietem a Władkiem Broniewskim, widzę, że Broniewski zaciska zęby i mówi przez zęby. I widzę, że Skuza nachyla się do tej aktorki, coś jej mówi, a miedzy nim a aktorką jest ten sowiet. I wtedy sowiet daje Skuzie w mordę, ściąga obrus, wszystko leci ze stołu, butelki, szklanki, talerze. To był prawdopodobnie sygnał, bo w tej chwili wylatuje zza kotar dwóch atletycznych, kusych w granatowo-ciemnych ubraniach, gęby kwadratowe. Nie wpadają szybko, tylko tanecznie i trach na prawo, trach na lewo, biją Po chwili milicja wkroczyła na salę, nikogo nie wypuszczają. Osoby zatrzymane podczas tej prowokacji zostały przewiezione do ciężkiego więzienia lwowskiego. W celi (o pow. 11,5 m/kw) przetrzymywano 28 więźniów. Znęcano się psychicznie i fizycznie niewielkie racje żywnościowe, brak sienników, nieregularne spacery Kąpiel dostępna była tylko raz w miesiącu. Za korzystanie z więziennego alfabetu, Broniewski razem z Watem zostali wtrąceni do karceru. Opis zachowania Broniewskiego w Karcerze. Władzio był niesłychanie dzielny, miał niespożytą ogromną siłę, jakieś orlątko. I nie tylko w tym szczerze go podziwiałem. Ja chodziłem inteligenckim krokiem, biegałem w kółko po tej celi. A on - zazdrościłem mu tego - chodził żołnierskim krokiem, wybijał takt i śpiewał wszystkie legionowe pieśni. Cały czas śpiewał, pięć dób śpiewał. Więc ja się przy nim czułem jak nędzny wymoczek. Dał mi po prostu pokaz, jak można zachować godność, ludzką siłę i bojowość. [...] Nie widziałem godniejszej postawy niż ta, którą miał wtedy Broniewski." DYM Wszyscy powoli mdleją na scenie i wszędzie „od gazu” tylko dwie osoby taczką zwożą wszystkich na kupę. Potem pomaga więcej osób to trwa Ludzie którzy zbierali trupy kładą się tez na kupie 8 1945. Wiadomość o śmierci Marii dotarła do Broniewskiego na początku marca. Dopiero wtedy dowiedział się że była w Oświęcimiu Obłoki obłąkane Kolory pokłócone Drzewo przed oknem złamane I – widzę żonę Pięć lat tułaczki więzienia Ona – Oświęcim Jakże gorzki ten na dowidzenia Wiersz o świętej pamięci Broniewski z daleka podchodzi do kupy ludzkiej i na rękach wynosi truchło swojej ukochanej. Ktoś przelewa wódkę Broniewski zatrzymuje się Gdy szykowałem się do Londynu - Dowiedziałem się że Maria i Majka żyją. Nagle okazało się że w Polsce są wszyscy. Wszyscy którzy byli dla mnie najważniejsi. Anka, Maria i Majka. I czekają na mnie. Napisałam przez dwie noce w grubym brulionie w ceratowej oprawie list do ciebie. O wszystkim co przeżyłam kiedy nie byliśmy razem. O wszystkim. Kocham Przyjeżdżam. O wszystkim. Miła - nie mogę jeszcze uwierzyć w to szczęście, jeszcze nie mogę się otrząsnąć z tego ostatniego półrocza, kiedy ciebie opłakiwałem. Myślałem o tobie ciągle, kochałem i kocham. Byłem ci nawet, na ogół biorąc, wierny. Zarębińska dostaje od kogoś parasol i spaceruje z Władkiem oraz córkami wszyscy się im kłaniają. Podchodzi kelner Podchodzą stoliki Jedzą lody. Zarębińska zaczyna kaszleć Wszyscy kaszlą Rok 1946 – Lekarze rozpoznali u Zarębińskiej białaczkę. Broniła się przed wyrokiem, zwlekała z badaniami, ale diagnoza okazała się prawdziwa. Maria leżała na łóżku, oparta wysoko, blada, jakby pozbawiono ją krwi. Spełniło się najsmutniejsze marzenie więźniów Oświęcimia Wrócić do swoich przynajmniej po to żeby pomiędzy nimi umrzeć. Odnalazła męża, mogła przytulić córeczkę, wiedząc, że to nie sen, który zniknie rano, przepędzony przez obozową rzeczywistość. Załatwiłem jej leczenie w klinice Hirslanden w Zurychu. Spędziła tam prawie rok. Wzięliśmy tam symboliczny ślub. Na obrączkach kazałem wygrawerować „twój Władek” i „Twoja Marysia” Kuracja w szwajcarskiej klinice była bardzo droga. Za droga na kieszeń Broniewskiego. Robił wszystko żeby zdobyć pieniądze. Pisał propagandowe wiersze, przemawiał podczas wieców, jeździł po kraju przekonując do nowego ustroju. Zarabiał ale to ciągle było mało. Spod sukni Marii wyciągają czerwone szarfy – ona jest niesiona na krześle Broniewski cały czas przelewa wódkę Spacerujący ludzie rzucają banknoty Dwóch lekarzy chowa banknoty do kieszeni fartuchów 9 Rok 1947 - Nie przywiózł już Marii tylko garść popiołu, w jaką tam przemieniono jej ciało. Pamiętaj! Twoja krew jest Oświęcimska! Szanuj to wnuku gdy umierać przyjdzie. Pamiętaj imię Maria Zarębińska i podnieś pięść, i pójdź na przekór krzywdzie. Broniewski zostaje oblany trzema wiadrami zimnej wody Następnie przychodzi komuna ze sceny zabiera go na scenę Tam dostaje kwiaty i zostaje obcałowany Brawa Stoi przy mikrofonie i nic nie mówi 1949 – pisze na konkurs wiersz pod tytułem Słowo o Stalinie. Fetowano go hołubiono i czczono. Obwożono po kraju i pokazywano ludziom podczas wieców. Oto on! Ten sam! Władysław Broniewski - którego wiersze czytali w czasie wojny. Wrócił do polski, żeby wesprzeć swoją poezją ludową władzę. Broniewski to poeta-gwiazda w epoce socjalizmu. Miał świadczyć że nowa Polska jest właśnie tą, za którą przed wojną szli do więzienia ludzie lewicy. Wolną, sprawiedliwą i demokratyczną. Jeździł namawiał, wspierał i przekonywał. Kiedy trzeba było napisać wiersz zagrzewający do świętowania pierwszego maja - pisał. Na scenę wchodzi córka Anka Ma aparat i razem robią zdjęcia wszystkich Czas się zatrzymuje – nikt się nie rusza. Lubił spotkania z dziećmi, najpierw czytał książki a potem żeby dzieci rozweselić, staną na głowie Staje na głowie Mam już dojść Mazurka Dąbrowskiego, najwyższy czas byście towarzyszu napisali nowy hymn dla polski. Hymn pasujący do państwa robotników i chłopów bardziej niż osiemnastowieczna pieśń odwołująca się do francuskiego cesarza, hetmanów z czasów szlacheckiej Polski i szabel stawianych przeciw obcej przemocy. Teraz przecież przyszłość wykuwa się sierpem i młotem. Napiszecie go wy - nasz wielki proletariacki poeta. Wy chcecie towarzysz Bierut żebym ja nowy tekst do hymnu narodowego napisał. Ja to potrafię, ja jeden! Ale ja hymnu narodowego nie będę zmieniał. Nie będę, bo nie mogę, bo nie chcę! Bo to tak jakbym orłowi polskiemu urwał głowę. Głośna muzyka i flagi – przez chwilę – wszyscy na scenie Tylko Broniewski pozuje a Anka robi mu zdjęcia z publicznością Mają materiał (cienki i przezroczysty) i dwie hostessy. 10 Rok 1954 – Córka-bzdurka… Była największą miłością mojego życia „kto wie czy nie jedyną prawdziwą miłością” Kolejne żony i kochanki musiały się z tym pogodzić. Zginęła 1 września 54 roku. Do dziś nie ma pewności czy to był wypadek. Znaleziono ją martwą leżącą w poprzek tapczanu. W maleńkim mieszkaniu na warszawskim MDM-ie było pełno gazu. Na kuchence wykipiała kawa, która zalała płomień palnika. Obok ciała Anki leżała książka, na podłodze stały niedopakowane do końca walizki. Miała jechać do Krakowa w sprawie filmu „Brzegiem Wisły” który przygotowywała z Ojcem. Broniewski w mieszkaniu córki był przerażająco opanowany. Został w mieszkaniu Anki na noc, towarzyszył mu przysłany z urzędu bezpieczeństwa opiekun. Bano się że może popełnić samobójstwo. Dym – maszyna do dymów Broniewski szuka Anki – rozgania dym płaszczem Krzyczy – ANKA! Wszyscy biegają i zagradzają mu drogę (biorą go w krąg) Broniewski trzyma Ankę na rękach – jest w kręgu – dym stop. 7 września umieszczono Broniewskiego w jednoosobowym pokoju z radiem, przez 24 godziny na dobę czuwało przy nim ośmioro zaprzysiężonych sanitariuszy (była wśród nich kobieta). Nikt nie miał prawa wiedzieć o obecności pac jęta „0” jak go określano. Pielęgniarze mieli pilnować żeby nie kontaktował się z innymi pensjonariuszami, do nikogo nie telefonował, nie wysyłał listów bez kontroli, a tym bardziej nie wychodził na zewnątrz. Zostali zobowiązani by utrzymywać nazwisko poety w tajemnicy. Poeta przez swój alkoholizm i coraz bardziej niekontrolowane wypowiedzi stał się dla władzy bardzo kłopotliwy. Być może śmierć córki była dobrym pretekstem aby go uwięzić. Głodówka trwała od 27 września do 3 października. Codziennie wypijał jedynie kilka szklanek wody z cukrem i wypalał niesamowite ilości papierosów. Broniewski wchodzi na wieżę Na wierzy i na dole stoją młodzi mężczyźni, a kobiety smarują ich pędzlem z pianą do golenia i golą Czy w ogóle była szansa aby uwolnił się od nałogu? Było kilka takich dni kiedy Broniewski przestał pić i zaczął pisać, nawet dobrze mu szło. Ale ktoś zadzwonił żeby zapytać co słychać. Właśnie zabrałem się do pisania i mam zamiar miesiąc albo dwa solidnie popracować. Na koniec pochwalił się że nie pije. Po kwadransie telefon zadzwonił znowu. Ktoś kto właśnie miał kontakt z poprzednim rozmówcą, chciał tylko życzyć mu aby wytrwał w postanowieniu. Poeta podziękował i chciał wrócić do pracy, gdy telefon zadzwonił znowu. Kolejne gratulacje i przestroga żeby wytrzymał. Ósmy telefon był od wicepremiera. Roztrzęsiony i blady przyszedł do mnie i powiedział Idź po wódkę. Wpadł w alkoholowy ciąg który trwał wiele dni. Wszyscy piją wódkę kobiety też. Stoją na baczność i piją. 1961 – Rak krtani. 11 Poeta pił całą noc i recytował Beniowskiego. Słuchali go goście, słuchali kelnerzy, słuchałem ja, aż wybiła godzina szósta rano i młodzi poeci przypomnieli sobie, że przecież mają popłynąć statkiem na Westerplatte. Tylko kilkoro najmłodszych miało jeszcze siłę, żeby pójść do pokoju Broniewskiego na ciąg dalszy recytacji. Rano spóźniłem się na statek. „Godzina snu, alkohol, byłem fizycznie wykończony”. Ujrzałem na statku Broniewskiego. Rześkiego, w świeżej koszuli, z krawatem powiewającym na wietrze. Jakby spał całą noc. „- Niespożyty – Niespożyty – Niespełna rok przed śmiercią. 1962 roku 10 lutego umiera. Wszyscy idą do ukłonów Stop Wiersz Ewy Zawistowskiej Kiedy umarł dziadek miałam 14 lat Miałam lat 6 kiedy umarła Anka. Jego córka. Anka była moją mamą. Uczyłam się w szkole o poecie Broniewskim i nie myślałam – to mój dziadek. Spotykałam dziadka Władzia i nie myślałam – to Poeta. Mama była jedno. Ale bardzo krótko Z bólu zapomniana. Zamieniona w jego Ankę-Legendę. Mama nierzeczywista. Dziadek pół rzeczywisty. Ukłony 12