MO - DSJ

Transkrypt

MO - DSJ
TOMASZ SKUPIEŃ
PRZEDSTAWIA:
AUTO...
AUTO
KOMPUTER...
ON...
.
D.S.J.
JORDANÓW 2011
MAKING-OF
MAKING OF…
OF
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
KAPECZKA HISTORII
Zawsze chciałem napisać opowiadanie o skokach narciarskich.
Zabierałem się do tego kilka razy. Wątki skoczków pobrzmiewały w różnych
opowiadaniach, były nawet gotowe koncepcje na całe utwory, ale jakoś nic większego nie
powstawało. Trzeba było dopiero Adama i KOMa, by to zrealizować. Ale niestety, nie tak
szybko…
Prace nad D.S.J. rozpoczęły się w już 2007 roku. Powstały wtedy pierwsze strony
opowiadania, główny wątek oraz sam tytuł. Niestety, jakoś się stało, że opowiadanie dostało
kategorię „na później” i zapadło na długie lata gdzieś w zakamarkach komputera. Podobnie
jak zresztą cała seria, która w pewnym momencie dostała może nie „cancela”, ale decyzję
o kulturalnym zakończeniu. Zaś ja postanowiłem zająć się innymi projektami, czyli czymś
nowym…
Jednak Adam i KOM gdzieś tam w głowie siedzieli. Aż nadszedł rok 2010.
Zaczęło się od „Kalamburu zwanego kryzys”. To właśnie w nim, w jednym
z odcinków, jako „speszial głest star” pojawiła się ekipa NASZEGO RIDERA. Wtedy
przypomniałem sobie, jak mi się z nimi „dobrze” pracuje. Powoli zaczynała się krystalizować
myśl o powrocie do serii. Umacniał ją też dobry odbiór przez czytelników opowiadań już
opublikowanych w Serwisie.
W ramach testu postanowiłem napisać NASZ RIDER – P.R.S., czyli przyszłość NR.
Trzyodcinkowa mini seria pokazała, że jest jeszcze na tym świecie miejsce dla zielonego
poloneza i jego kierowcy.
Z końcem 2010 zapadła decyzja o wznowieniu klasycznego NASZEGO RIDERA.
Postanowiłem do tego celu wykorzystać rozpoczęty D.S.J. - w końcu zbliżały się Mistrzostwa
Świata w narciarstwie klasycznym, a i plotki o zakończeniu kariery przez Małysza nabierały
na sile. Jednocześnie zapadła decyzja o tym, że zaraz pod D.S.J. powstanie kolejne
opowiadanie. Rozważałem wtedy dwie fabuły – ostatecznie padło na SIŁACZA.
Prace nad D.S.J. rozpocząłem gdzieś w okolicach listopada-grudnia, zakończyłem
w okolicach początku stycznia. Gładko szło przez większą część opowiadania, aż do finału,
gdzie poważne problemy zdrowotne mogły doprowadzić nawet do przerwania pracy. Na
szczęście przy odpowiedniej mobilizacji udało się osiągnąć cel – D.S.J powstało.
Pisane jeszcze klasycznie – bez dzielenia od razu na odcinki, tylko jak fabuła leci.
Jednocześnie przy tym opowiadaniu zaczęły się tworzyć zalążki czegoś, co teraz można
nazwać TEAM NASZ RIDER – osoby, które pomagały swoim twórczym wkładem (czy to
rysunkiem, czy to wierszem).
A potem – to już sami wiecie, jak było.
Od siebie napiszę tylko jeszcze o doktorze. Skąd się on do diaska wziął?
Pomysł na jego postać narodził się dawno, dawno temu. Szalony naukowiec, z którym
przyjdzie Adamowi walczyć – to chyba coś, co tej nowej serii nadało „dodatkowy smaczek”.
Ale, przyznam się szczerze, nie było łatwo go przelać na papier. Kilka dni myślałem nad
rozmową Adama i doktora w D.S.J., cały czas mając problemy, jak to ugryźć. I tak między
nami, do tej pory nie jestem z niej całkowicie zadowolony. Ale na szczęście doktor zgrabnie
rozwinął się w SIŁACZU. Ale o tym mowa będzie kiedy indziej…
A teraz zapraszam Was do zapoznania się z materiałem dodatkowym do D.S.J.
Niepublikowane sceny, nieznane fakty. To wszystko znajdziecie właśnie tutaj. Specjalnie dla
Was.
Życzę jak najmilszego czytania,
Skryba
2
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
PIERWSZY FRAGMENT, SPISANY W 2007
ROKU
Tomasz Skupień
Przedstawia:
AUTO...
AUTO
KOMPUTER...
ON...
.
NASZ RIDER
...
D S J
DANGEROUS SKI JUMP
JORDANOW 2007
3
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
I
Jak zawsze w drodze
PIĄTEK, 9 MARZEC, 16:12, OKOLICE WITOWA
Ostre cięcie zakrętu… Dobra… Wyższy bieg… Redukuj… Redukuj… Cholera,
prawie mnie wziął… Gaz… Pięknie… 230… 240… 280… Zostawiłem go w ty……
CHOLERA!!!!
- KOM, znów oszukiwałeś!!! – ryknąłem, widząc jak mój partner w sposób jak najbardziej
„cheterski” wyprzedził mnie na mecie – Ile razy ci powtarzałem, że kodów nie wolno
używać!!!
- No mój ty Adamie… - modulator tajemniczo zapulsował nad kierownicą – Ja kodów nie
użyłem… Ale wiesz: jak ktoś ma grę wgraną w swoją pamięć, to łatwiej jest kontrolować
poczynania…
- Tak, tak… - przerwałem, jednocześnie odrzucając dżojstik do gier na siedzenie pasażera
i odrywając wzrok od jednego z trzech ekranów – tego, na którym toczył się mój i KOM-a
samochodowy pojedynek w wirtualnym świecie – Dobra, to gdzie jesteśmy… - ta gra
mnie tak wciągnęła, że od czasu jej włączenia w Jordanowie, nie patrzyłem, gdzie AUTO
PILOT KOM-a mnie prowadzi.
- W okolicach Witowa. – dostałem odpowiedź.
- To już tak daleko?… Nic, teraz ja poprowadzę. – przełączyłem pojazd na tryb zdalnego
kierowania – Jak świetnie, że jest weekend. – przeciągnąłem się w fotelu, jednocześnie
obejmując kierownicę – W końcu sobie wypocznę… KOM, dwa dni w kompletnie
zaśnieżonych Tatrach… Noc w schronisku… Wspinaczka lodowa…
- Dwa dni na zimnym, pustym, pełnym parkingu. – sparodiował mnie KOM.
- Nie przesadzaj. Przecież możesz wrócić do Jordanowa, wjechać do ciepłego garażu i tam
spędzić noc.
- Jakoś mi się nie chce. – burknął komputer.
- KOM, ty się robisz coraz bardziej leniwy. – stwierdziłem – Tego skanu nie chce się ci
wykonać, tego pomiaru nie… Już wkrótce nie będziesz chciał skakać!
- Skakać lubię… - mruknął cicho komputer.
- Tak, tak… Ale ostatnio jakoś się nie garnąłeś aby przeskoczyć nad tym pociągiem. –
zatrzymałem się przed stopem.
- Bo nie było miejsca.
- Było. – ruszyłem.
- Nie było.
- KOM, jak ja mówię, że było… - wskazałem na siebie - …to było. I tyle.
- Coś czuję, że zaraz zaczniesz wygłaszać te swoje słynne tezy. –modulator złowieszczo
zapulsował nad kierownicą - „Punkt pierwszy: człowiek ma zawsze rację…”
- KOM… Daj spokój. – warknąłem, wyprzedzając jakiegoś malucha.
- „Punkt drugi: jeżeli człowiek nie ma racji, patrz punkt pierwszy.”
- Ja tak mówiłem? – zdziwiłem się, biorąc ostro zakręt. Wjechaliśmy właśnie w pięknie
ośnieżony las.
- Mam ci odpalić plik z pamięci? – ironicznie zapytał pojazd.
- Nie musisz, bo nie masz takiego pliku. – moja riposta.
- Mam.
- Nie masz. – minęliśmy jakiś stojący samochód z otwartą tylną klapą.
- A właśnie że… ADAM! – KOM nagle zmienił ton – SAMOCHÓD ZA NAMI! –
krzyknął.
4
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
-
Co jest… - stęknąłem, odwracając głowę w kierunku oddalającego się pojazdu.
Wystarczyła mi jedna sekunda, aby określić, co się stało.
Otóż dwóch gości wrzucało do bagażnika nieruchome ciało jakiejś osoby. Z odległości nie
mogłem określić czy żyje. (Usprawiedliwienie: wcześniej tego zajścia nie widziałem, gdyż
byłem zajęty kłótnią z KOM-em).
- O cholera! – krzyknąłem, odwracając głowę w kierunku jazdy – KOM, nawracamy! –
zadecydowałem. Wcisnąłem hamulec, jednocześnie ostro wykręcając kierownicą. Zielony
Polonez Atu obrócił się wokół własnej osi, wprost na tamto auto. Wrzuciłem wyższy bieg,
wcisnął gaz i szybko ruszyłem we właściwym kierunku. Dojeżdżając, spod siedzenia
wyciągnąłem pistolet i włożyłem go do kieszeni.
Goście zamykali właśnie klapę bagażnika, kiedy z chrzęstem wyhamowałem kilka
metrów przed tyłem ich czarnego Audi. Szybko otworzyłem drzwi i wyskoczyłem na pole.
- Panowie chyba mają mały nadbagaż w bagażniku. – krzyknąłem, ruszając w ich kierunku.
Goście odwrócili się w moim kierunku. Ubrani byli w grube kurtki i ciemne czapki, które
nie wiem dlaczego, przypominały mi zwinięte kominiarki.. I jak dobrze przypuszczałem,
każdy z nich był tzw. „pakerem”.
- Słucham? – tępym głosem zaczął jeden z nich.
- No wiecie. – zbliżyłem się do nich na odległość 3 metrów – Jak drogówka znajdzie tę
osobę w bagażniku, raczej nie powiecie, że wam tam tak od siebie wpadła…
- Kurwa mać!!! – krzyknął drugi z nich, wyciągając nagle z kieszeni broń i celując ją
w mnie – Gadaj, coś wdział skurwielu!!!!
No, szopkę czas zacząć…
Teatralnie przełknąłem ślinę, zrobiłem przerażoną minę, poczym tak przemówiłem:
- Eee… Ja ten tego… Cholera… - powoli zacząłem cofać się w tył. Goście robili to samo,
cały czas nie spuszczając mnie z muszki - No wiecie… Ja to w sumie nic nie… Mogę nic
nie mówić…
- Kurwa, stój!!!! – ryknął ten z bronią.
Stanąłem. Obok tylnich drzwi KOM-a. A oni stali tuż przy przednich. I oto mi chodziło.
- No, stoję… Tak wię… KOM, TERAZ!!!! – ryknąłem.
Komputer zareagował natychmiast. Otworzył przednie prawe drzwi. A zrobił to tak, żeby
jak najsilniej i jak najcelniej walnąć w kidnaperów. Porywacze nie zdążyli nawet pisnąć.
Oberwali z całej siły. Zachwiali się, jednemu broń wypadła z ręki i jak jeden mąż runęli na
ziemię. I kiedy już „wylegiwali” się przymusowo, Polonez roztoczył nad nimi „opiekę” w
postaci ciężkiej siatki.
- KOM, co trafienie! – pochwaliłem partnera, jednocześnie podbiegając z wyciągniętym
pistoletem do powalonych i wykopując leżącą na ziemi broń jak najdalej.
- Się trenowało… - pysznie odpowiedział komputer.
- Zginiesz skurwielu!!! – krzyknął tej bardziej wygadany powalony, jednocześnie próbując
wyciągnąć z kieszeni komórkę.
- Jakoś się nie boję… I KOM, zablokuj panu możliwość rozmów. – odpowiedziałem,
podbiegając do bagażnika Audi. Był zamknięty.
- KOM, otwórz zamek. I sprawdź stan tej osoby… – krzyknąłem w stronę mojego partnera.
Jego czerwony skaner zamrugał szybciej… Jeszcze sekunda… Jeszcze… Jest…
Z głośnym „klik” tylnia klapa podskoczyła nieco do góry. Chwyciłem ją mocno
i podniosłem. Moim oczom ukazała się sylwetka skulonego człowieka leżącego w ciemny
bagażniku, z jakimś workiem na głowie. Szybkim ruchem ręki ściągnąłem go z głowy
porwanego… Ouu… To znaczy porwanej… Bo spod z pod worka „wypadła” burza
kręconych blond włosów oraz wyłoniła się zmarznięta twarz młodej kobiety… Z dość dużym
siniakiem pod okiem… I krwawiąca wargą…
5
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
-
Adam, żyje… Nie ma żadnych urazów wewnętrznych. Tylko jest nieprzytomna
i wychłodzona… - KOM przedstawił stan jej zdrowia.
Wezwij pogotowie i policję. – krzyknąłem, chowając broń do kieszeni i zabierając się za
wyciąganie kobiety z bagażnika.
Już są w drodze. – poinformował mnie mój partner.
A teraz… yyy… - podniosłem dziewczynę – Składaj przedni fotel. I przygotuj folię
termiczną… Muszę ją ogrzać zanim pogotowie przyjedzie.
***
-
…i jeszcze tylko pana podpis. – funkcjonariusz zakopiańskiej policji podał mi protokół,
na którym zostały zapisane moje zeznania.
Szybkimi pociągnięciami długopisu złożyłem swój autograf we wskazanym miejscu,
poczym oddałem blankiet policjantowi. Ten go wziął i włożył do jednej z teczek.
- Jeszcze raz dziękuję, że pan zareagował natychmiast, a nie przejechał obojętnie. –
powiedział protokolant wstając. Ja zrobiłem to samo, jednocześnie zabierając kurtkę
z oparcia krzesła.
- Nie ma o czym gadać. – odpowiedziałem.
- Ależ jest, panie Skupień. Gdyby nie pańska natychmiastowa reakcja… - w tym
momencie z mojego zegarka, który był zarazem podręcznym komunikatorem z KOM-em,
„wydobył” się słaby impuls elektryczny, który potraktowałem jako informację: „Kto
zareagował, ten zareagował…” - …ta dziewczyna mogłaby skończyć w domu
publicznym.
- W domu publicznym? – zdziwiłem się.
- No tak… Od dwóch miesięcy prowadzimy dochodzenie w sprawie gangu, który porywa
młode dziewczyny z terenu Podhala i wywozi je na Zachód. – wyjaśnił policjant,
jednocześnie pomału ruszając w kierunku wyjścia. Ja zrobiłem samo.
- Macie już kogoś podejrzanego? – te kilka lat przepracowane w policji musiało zostawić
jakiś nawyk.
- Takiej informacji nie mogę panu udzielić. – z uśmiechem odpowiedział policjant,
otwierając drzwi.
- Rozumie. Dobro śledztwa. – pokiwałem głową, jednocześnie przechodząc przez próg.
- To jeszcze raz panu dziękuję za postawę obywatelską… - policjant uścisnął moją dłoń –
I do widzenia.
- Do widzenia.
Poczym policjant odszedł w gdzieś długim korytarzem.
W gwoli wyjaśnienia: policja i pogotowie przyjechali 5 minut po telefonie od KOM-a. Od
razu zajęli tym, kim trzeba: policjanci zakuli porywaczy i odwieźli ich na komisariat, lekarze
zaś pomogli dziewczynie odzyskać przytomność, poczym karetką zabrali ją do szpitala na
obserwację (oczywiście: miejscem docelowym obu „transportów” było Zakopane). A ja
pojechałem za nimi, cały czas wysłuchując pochwał KOM-a dla samego siebie, za tę akcję
oraz co chwilę oglądając pojmanie bandytów z coraz to innej kamery systemowej mojego
pojazdu. Teraz byłem na komendzie w Zakopanem i nie wiedziałem, co zrobić. Na wyjście w
góry było zdecydowanie za późno… Wracać do Jordanowa, mojego rodzinnego miasta, nie
chciało mi się… W góry za późno… Chyba że… Tak, to jest nawet sensowny pomysł…
Szybko opuściłem budynek komisariatu. Na polu zapadał już mrok. Lekko wzdrygnąłem
się od chłodu, poczym ślizgając się na chodniku ruszyłem w kierunku parkingu… Marzec,
a zima jak trzymała w grudniu, tak i trzyma teraz… No co za rok… Co za rok… O, jest
i KOM…
6
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
Sprawnym ruchem ręki otworzyłem drzwi od strony kierowcy. Wnosząc na butach
i kurtce trochę śniegu wsiadłem do środka, gdzie powitało mnie futurystyczne wnętrze:
owalna kierownica, wokół niej mnóstwo wyświetlaczy, po prawej i lewej stronie dwie palety
z sporą liczbą przycisków oraz trzy duże monitory przed siedzeniem pasażera. Całość
dopełniał już wcześniej opisany zielony modulator głosu, znajdujący się nad kierownicą.
I właśnie on jako pierwszy zareagował na moje wejście do Poloneza, następującymi słowami:
- Kłamca, kłamca, po trzykroć kłamca.
- Słucham? – zapytałem, wkładając kluczyki do stacyjki.
- Zaraz, jak to szło… „…kiedy zauważyłem, że kogoś wkładają do bagażnika, natychmiast
się zatrzymałem…” – KOM przytoczył fragment moich zeznań – No wiesz… Kto
zauważył, ten zauważył… A zauważył ten, kto zauważył… Czyli zauważył, ten kto
zauważył… Czyli…
7
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
SCENY WYWALONE – ODCINEK 4
Pierwszy dialog doktora
-
A więc wykorzystał to… Wykorzystał to w tym polonezie…
O czym mówisz?
O listwie senso-świetlnej…
No i co z tego?
A to, że jeżeli plan ma wyjść, Adam Skupień musi zginąć.
Jak to zamierzasz zrobić?! Przecież ten jego samochód…
Spokojnie, mam już pewien pomysł…
Adam Skupień spotyka Adama Ciśkiewicza – miał to być cross dwóch moich opowiadań,
uznałem jednak, że nikt tego nie złapie, dlatego usunąłem fragment.
Kim jest zatem Ciśkiewicz? Bohaterem opowiadania A.C. ŚCIŚLE TAJNE i powieści A.C.
II: JESZCZE BARDZIEJ ŚCIŚLE TAJNE. Ni to parodie Bonda, ni to kino sensacyjne którejś
tam kategorii, jednak będące ważne w całej mojej „twórczości” – wiele pomysłów właśnie
narodziło się w tej serii, wiele rozwiązań. No i rzecz jasna, w pewnym momencie pojawiał się
gadający samochód, więc wiecie…
-
Widzę, że miał pan przyjemność naszą Zośkę poznać. – niespodziewanie usłyszałem
za sobą. Odwróciłem się. Stał tam ów Adam Ciśkiewicz.
- No zdarzyło się… Ładny wieczór. – umiejętnie, albo i nie, zmieniłem temat.
- Tak, ładny. – Ciśkiewicz podszedł bliżej – Słyszałem co nieco na temat tego, jak pan
pomógł Kamilowi.
- Ale mam nadzieję, że w latający samochód pan nie uwierzył? – powiedziałem tak na
przekór.
Ciśkiewicz tak się tylko jakoś dziwnie uśmiechnął.
- Życzę panu powodzenia. – uścisnął moją dłoń – Ja już muszę iść, żona w domu
czeka… Wie pan, ósmy miesiąc…
- O, gratuluję. Już wiadomo co to będzie?
- Dziecko, panie Adamie. – Ciśkiewicz wyszczerzył zęby – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
I Ciśkiewicz odszedł.
- Aha… - krzyknął z daleka – Jakby kiedyś pan potrzebował pomocy, niech pan się
zwraca do mnie… Mieszkam niedaleko…
- Dziękuję! – odpowiedziałem, lekko niepewnie. O co mogło mu chodzić…
I typ na dobre odszedł.
„No, nie taki podobny do mnie… Żonę ma… Dziecko w drodze…” westchnąłem w
myślach.
8
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
NOTATKI TECHNICZNO-PROMOCYJNE
- PLAKAT - szpilki NA FB/KR.PL - TEN TYDZIEŃ (TYLKO KTÓRY) - PLUS TRAILER
- SKOK
- OPISPOSTACI (linka na forum) - RAZEM Z TEMATE (tematnie)
- trailer główny - 1.02. + TEMAT (Z DRUGIM PLAKATEM PLUS - TO TEŻ NA FB)
- 08 - start FRAGEMNT W SERWISIE (PRZYSZŁY TYDZIEŃ)
SPIS ODCINKÓW I DATA PRREMIERRY
01 - Jak zawsze w drodze - 08.02.2011
02 - Co się zdarzyło na Wielkiej Krokwi - 10.02.2011
03 - Kłótnia i zamach - 15.02.2011
04 - Kiedy wszystko się sypie... - 17.02.2011
05 - Rozmowy w śniegu - 22.02.2011
06 - Połączenie sił - 24.02.2011
07 - Post Scriptum - część I - 25.02.2011
08 - Post Scriptum - część II - 26.02.2011
9
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
Specjalny Wiersz kolegi z roku…
…stworzony podczas rozmowy na gg…
tomek w gorach pohehuje
a nasz rider droga pruje
i sie cieszy bo maszyny
maja inne egzaminy
a my biedni homo studens
z retoryki mamy nude
i egzamin trzeba zdawac
to na kpine już zakrawa
chociaz moze nie mam racji
wszak zyjemy w demokracji
Johny
10
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
WIERSZ, Z KTÓREGO POCHODZI MOTTO
NASZ RIDER D.S.J.
Rewolucja!
nie potrzeba nam już łatwych ścieżek
nie chcemy gładzonych słów słuchać
to koniec, to koniec mdłych godzin!
ostatnia minuta bezruchu
dość jest nam serce wątłych
dość jak mar nocnych duchów
ruszymy silni, odważni
rzucać wyzwanie światu
nie będziemy działać w ukryciu
nie będziemy rozważać układów
nie czas jest na negocjacje
nie w spisku
lecz z czystym wejrzeniem
potrzeba nam pewnych kroków
potrzeba wzniesionego okrzyku
potrzeba nam męstwa bez liku
weźmiemy ze sobą, zniszczymy
stary bruk i bramy i mury
więzienia, kaźnie, kajdany
dość wszak już bezdusznych rządów
pustki i mroku epoki
przyspieszmy do świtu kroku
nie będziemy działać przemocą
nie będziemy obalać rządów
nie skrzyżujemy z nikim swych mieczy
w fałszywe imię postępu
nikogo nie skrępujemy!
lecz tak - niesiemy dróg drżenie
lecz tak - niesiemy powódź
lecz tak - pieśń naszym cieniem
lecz tak - nie pozwolimy na spokój...
Czynimy tu dziś Rewolucję!
Czynimy odnowę serca!
czas minął by trwać w półmroku
nie wolno nam dłużej się wahać
jeżeli pragniemy Jezusa
koniecznym jest dzielnie Go kochać
zaczynać swą świetność od zaraz
musimy no nowo się rodzić
żyć tak jak żyć nakazuje
umierać gdy trzeba umierać...
i złożyć "starego człowieka"...
Potrzebna nam dziś Rewolucja!
A czas bycia na ziemi ucieka...
Bóg Ojciec to nasza siła!
11
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
A Jego Słowo - broń miła!
To czas jest na Rewolucję!
...jej właśnie gorąco pragnie moje serce
w niej zmienia mnie ogień Ducha
w zapłakaniu przy historii o Męce...
widzę Jego
i chcę Jego więcej...!
Anonim
12
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
NIEWYKORZYSTANE TRAILERY:
ODCINEK 06:
…główne funkcje, w tym skaner, przywróciłem częściami ze sklepu elektronicznego…
…Jak do tej pory nie podsłuchaliśmy żadnej rozmowy, która mogłaby naprowadzić na trop…
…Jedna klacz ledwie dycha, żreć nie chce…
…Stajnia to miejsce, gdzie trzymają dziewczyny. Które nazywają klaczami…
…Zabraniam… Zabraniam… Nie prowadzisz tej sprawy… Jej nie ma…
…Trzeba będzie ją sprzątnąć i tyle…
…Strzelanina po pijaku… Komendant… I jego teściowa z kulką w głowie…
…Będę tam za pół godziny i osobiście ją dobiję…
…opuszczony budynek stajni, położony gdzieś w lesie, z dala od zabudowań ludzkich…
…Tak, córeczka, na imię ma COMA, ma dwa latka, chowie się dobrze…
…Sonda wleciała do budynku przez dziurę w ścianie szczytowej…
…drugiej stronie stajni stało trzech mężczyzn, takich postawniejszych, z panem Markiem…
…Chyba pan nie chce mi powiedzieć, że wchodzimy tam…
…Z impetem walnęliśmy w drzwi, wyrywając ze z zawiasów…
…świetle zwykłej czterdziestki ujrzałem pięć dziewczyn skulonych ze strachu pod ścianą…
…jak dwóch ateków wyciąga z wraku samochodu Marka…
…Janek, nie przesadzaj, dwie imprezy w ciągu trzech dni to chyba dużo…
…Ale KOM to mój przyjaciel. A przyjaciół się nie sprzedaje…
…Adam, ja jestem, kurczę, bezcenny!…
…przyznaję się do winy. – spokojnie, niemalże flegmatycznie, odpowiedział podejrzany…
…Bardziej już kariery i życia sobie przesrać nie mogłem…
…I tak, to ja kazałem go zabić. Gówniarz wsypał Hawrania…
…Panie Adamie, jeszcze pan nie wie, jak mi się chce latania…
…Jest to karnet unikalny…
…Który uprawnia do bezpłatnego wejścia na każde zawody mistrzostw…
…Tak KOM, masz rację. Życie jest różne…
ODCIENK 08:
…KOM, ty jedna, wielka, manipulacjo…
…Adaś, dom jest czysty. Nie ma żadnego człowieka w środku!…
…Stary, a ja to co, duch?!…
…Długi nóż kuchenny wbił się koło mojej głowy…
…Stała tam… Zośka…
…Miała bardzo ponury wyraz twarzy; w ręce obracała drugi nóż…
…zabarykadowałem się w swoim pokoju…
…Tuż przed prawym sierpowym zanurkowałem pod jej ramieniem…
…Zamarłem, widząc jak znika za drugą stroną okna…
…w wielkiej, czerwonej kałuży, leżała Zofia… A raczej to, co z niej zostało…
…Zakłócacz twojego skanera… na bazie twojego skanera…
…zestawiłem wszystkie osoby, które były w to zamieszane. W 80% łączy ich jedno…
…Jeśli gdzieś mamy szukać wyjaśnienia, to tam…
…Głos, który dobiegł mnie gdzieś z boku, sprawił, że wszystkie włoski stanęły mi dęba…
…Ty nie żyjesz!…
…Polska sztuczna inteligencja! Adamie, jestem pod wrażeniem!…
…Na szczęście mój mocodawca, pan Jan Mateja, wpisał sobie już go w koszty…
13
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
…Józek miał być lepszy od Kamila za wszelką cenę, nawet życia tego drugiego?…
…Kontroler umysłów… Zbudowałeś kontroler umysłów?!…
…Ostatni raz widziałem cię, jak wysadzałeś się w powietrze razem ze swoim laboratorium!…
…Mateja chce zmusić Kamila i Józka do walki pomiędzy sobą…
…Bo to jeszcze nie nasza wojna, Adamie. – typ skinął głową, lekko uśmiechając się…
…Mengele z Pawiej…
…jednostki zasuwają w stronę kolejki na Gubałówkę, bo ktoś podłożył tam kilka bomb…
…Mateja strzelił do Józka…
…KOM uniósł się w powietrze, przeleciał ponad masywną bramą…
…Na pełnym gazie wjechałem na zeskok Wielkiej Krokwi…
…Urządzenie zablokowane. – z ulgą powiedział KOM…
…I w ten sposób mamy 130 metrów…
…Drugi strzał… Kamil chwieje się… Upada…
… Wyłaź! Wyłaź, bo ją zabiję!…
…przyłożył broń do skroni dziewczyny…
…Samochód!… Bezpieczny… – ryknął, celując we mnie – Oddaj… samochód!…
…No siema. Jestem KOM. Jak leci? – komputer wszedł do akcji…
…ruszył przed siebie, wyczyniając na zeskoku coraz to większe ewolucje…
…KOM popisuje się jazdą na dwóch kołach…
…obsesyjnym lękiem przed gadającym samochodami…
…który jedynie zamiast wesoło merdającego ogona ma szybko mrugający skaner…
…Wbiło mnie fotel, przód KOMa uniósł się do góry…
14
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
UROBEK Z CZASU PISANIA…
…znaczy co pozostaje na końcu, jak człowiek pisze w Wordzie…
Narzekanie KOMA, czemu się nie targował?
Pol musi być na posterunku jutro
Doc: Pan zawsze stawiał naukę ponad człowie? A tak nie jest Adam? Nauka jest
najważniejsz, postęp jest najważn, nie człowiek!
Adam, zawsze jest czasm byś przystał do mnie! Razem wiele zdziałamy!
Pamiętaj, że wiem jak szukdozi twój wóz!
Może że mają partię dużą, dziś właśnie? Wywóz dziewczyn?
ROZMYŚLANIE NAD ATAKIEM – JAKIŚ NOWY AKAPIT?
Dla wyjaśnienia: inny początek sceny, w której Adam i pani komisarza mieli wejść do siedziby
gangu:
- … A musimy to zrobić z głową. – zastanowiłem się – Musimy jakoś odwrócić ich
uwagę…
- Jaki ma pan pomysł?
- KOM wystarczy. – poklepałem kierownice – Stary, na mój znak zajmiesz ich jak
najdłużej się da. My wejdziemy od tyłu i wyprowadzimy dziewczyny.
- On tak da radę? – zdziwiła się Żak.
- Nie wierzy pani we mnie? Bo się obrażę… - modulator zapulsował.
- Wierzę KOM. – poklepała go czule po tapicerce.
- Widzisz Adaś, niektórzy mnie doceniają.
- Tak, cieszę się KOM. Teraz weź, wyprowadź sondę i uśpij tych dwóch typie w lesie. –
otworzyłem drzwi i wysiadłem. Żak zrobiła to samo.
Razem weszliśmy w ciemny las. Okienka stajni wskazywały nam kierunek.
Dowód: te osoby były iu MTEJÓW W PENSJNACIE
Scena w grażu, Adamowi jakby przykro??
Troszeczkę inna wersja historii rodziny Kamila:
- Cyli to jest jakoś klontwa… - westchnął [dziadek Kamila].
- Klątwa? – zdziwiłem się.
- Nie wiem cy pon wie, ale ociec Kamil tez był skockiem. Osiemnoście roków tymu
miol startowac w mistrzostwach.
- Nie wiedziałem.
- Tydzień pzed zawodomi mioł wypadek. Jechoł z zoną, Hanią… - dziadek przymknął
oczy – Oboje zginęli. Łod tego casu Kamil wychowywoł się u nos…
- Jaki to ma związek z obecnymi wydarzeniami?
- Andrzej wtedy tyz dostowoł groźby. Ze nie doceko mistrzostw… Klontwa, panie
Skupień, klontwa… - popatrzył się ciemną noc.
Powiedz, ile miała ta szpara?
A trzy milimety będą
KOM, koniec zabawy, musimy to wyjaśnić, bo coś mi tu nie pasuje
15
NASZ RIDER – DSJ
. . . – MAKING-OF…
Kamil wszedł
J to mój f
- Józek jakoś ranny na końcu, bo chciał się sprzeciwić
Nie wiem, zdjęcie z misiem w parku, może też gra w DSJ?
Jednak pojazd nie odniósł się do mojej wypowiedzi.
I to było na tyle, jeśli chodzi o NASZ RIDER D.S.J. ;)
…..…..…
NASZ RIDER
DO PRZECZYTANIA
TYLKO NA WWW.KNIGHT-RIDER.PL
16