Materiał informacyjny nr 2 - Domy Nadziei

Transkrypt

Materiał informacyjny nr 2 - Domy Nadziei
Aspekty komunikacyjne w opiece nad przewlekle chorą osobą – jak słyszeć nawzajem
swoje potrzeby.
1. O komunikacji słów kilka…
Wydawać by się mogło, że komunikacja międzyludzka jest rzeczą najprostszą na świecie –
wszak komunikujemy się ze sobą na co dzień. Komunikacja jest podstawą ludzkich
interakcji, tworzenia związków i więzi. Uczymy się jej od pierwszych dni życia – wysyłać
komunikaty i odpowiadać na nie. W potocznym rozumieniu postrzegamy komunikację jako
rodzaj przekazów i ich odbioru opartych na słowach.
Komunikacja to jednak także gesty, grymasy, ruchy ciała, ton głosu itp., …a także nawet
wygląd zewnętrzny.
Komunikowanie interpersonalne jest to wymiana informacji pomiędzy osobami znajdującymi
się w bezpośrednim kontakcie. Zwykle dzielimy ją na werbalną i niewerbalną.
Komunikacja werbalna to wszelkie słowne formy wyrazu, natomiast niewerbalna obejmuje
wszystkie pozasłowne formy przekazywania informacji.
Na co dzień komunikujemy się w oba te sposoby, zazwyczaj jednak, w różnych interakcjach,
koncentrujemy się na przekazach werbalnych. Mamy tendencję do marginalizowania
komunikatów niewerbalnych – nie zauważania ich, uznawania za nieistotne, nie
przywiązywania do nich wagi.
Komunikacja werbalna jest najczęściej świadoma i intencjonalna w przeciwieństwie do
niewerbalnej, będącej zazwyczaj nieintencjonalną i nieświadomą. W komunikacji
niewerbalnej często nie jesteśmy świadomi ani znaczenia przekazu, ani nawet faktu, że
wysyłamy lub odbieramy jakieś informacje.
Na przykład, ktoś uczestnicząc w burzliwej wymianie zdań, zaczyna mówić mocno
podniesionym głosem, a na zarzut, że to robi, wykrzykuje: „Wcale nie krzyczę!”. W tym
przypadku osoba ani nie identyfikuje się z faktem podnoszenia głosu, ani nie jest świadoma
przekazu zawartego jego tonie (komunikat zawarty w podniesionym głosie może na przykład
oznaczać: „to ja mam rację!”, „czuję się niesłuchany!” itp. – w grę wchodzą tu rozmaite
możliwości).
Formy komunikacji niewerbalnej to na przykład: mowa ciała – pozycja, postawa, mimika,
ruchy; parajęzyk – słuchowy aspekt języka – głośność, tempo, intonacja; reakcje
wegetatywne – zupełnie niezależne od naszej woli - łzy, rumieńce, pocenie się; a także
wygląd zewnętrzny - sposób ubierania się, uczesania itp.
Komunikaty werbalne wydają się zazwyczaj prostsze do zrozumienia, natomiast niewerbalne
wymagają niejakiego odkodowania, do czego niezbędna jest ich świadomość, umiejętność
1
zauważenia, a także nie zakładania z góry, że ten sam gest w każdym przypadku oznacza to
samo (sygnał w postaci złożonych nóg w kształcie litery X wcale nie musi oznaczać
wycofania, dystansu itp., ale może być po prostu ignorowaną w danym momencie potrzebę
pójścia do toalety; możliwości jest wiele.) Sens komunikatu niewerbalnego najbardziej
dostępny jest osobie, która go wysyła. Dlatego nie jest korzystne i jakkolwiek pomocne w
komunikacji zewnętrzne interpretowanie przekazów danej osoby.
Komunikaty niewerbalne niosą najczęściej informacje, których jesteśmy mniej świadomi.
Postrzeganie ich jako znaczących może dać nam wgląd w treści przekazu, z którym się
mniej identyfikujemy oraz w mniej znane części nas samych.
Istnieje jeszcze jeden ciekawy aspekt komunikacji (mający swoje zastosowanie również w
komunikacji chory – opiekun). Jedno z założeń teorii komunikacji Paula Watzlawicka brzmi:
„Nie można nie komunikować” („Bez względu na to jak ktoś by się starał, nie może nie
komunikować”).
Watzlawick mówi tak: “Nie ma nic bardziej podstawowego niż zachowanie. Nie można się nie
zachowywać. Każde zachowanie w sytuacji interakcyjnej ma wartość przekazu, co oznacza,
że jest komunikacją. Więc nawet przy usilnych staraniach nie można nie komunikować.
Wszystko co robimy w obecności innych w sposób zamierzony bądź niezamierzony, jest
komunikatem. Nasze zachowanie ma wpływ na drugą osobę, a ta nie może na nasze
zachowanie nie odpowiedzieć, w tym sensie, że zawsze jakoś musi się jakoś zachować”
(nawet jeśli to zachowanie będzie milczeniem, ignorowaniem, ucieczką – to i tak będzie ono
odpowiedzią).
W relacji opiekun – chory, podstawowa wiedza dotycząca komunikacji werbalnej i
niewerbalnej wydaje się szczególnie przydatna. Przydatne jest również przyjęcie do
świadomości, że komunikujemy cały czas, niezależnie czy tego chcemy czy nie, oraz czy w
danym momencie zdajemy sobie z tego sprawę czy nie. W relacji z chorym, częściej niż w
innych kontaktach, musimy polegać na komunikacji niewerbalnej, zwłaszcza w sytuacji
ciężkiej choroby uniemożliwiającej używanie słów.
Brak zwykłej komunikacji może wpędzać opiekuna w trudne uczucia, budzić uczucie
bezsilności, zagubienia a nawet prowadzić do porzucenia prób jakiegokolwiek kontaktu z
chorym.
Przykładem takich trudności może być sytuacja p. Anny, matki 17-letniego Łukasza,
przebywającego w szpitalu po wypadku samochodowym. Chłopak jest przytomny, ale ilekroć
p. Anna wchodzi do sali, w której przebywa syn, on zamyka oczy i delikatnie odwraca głowę
w stronę okna.
Matka mówi bardzo dużo do chłopaka, próbuje go zagadać, wciągnąć w rozmowę,
zaciekawić bieżącymi sprawami. Jest sfrustrowana faktem, że syn nie odpowiada, nie
wykazuje zainteresowania. Przy kolejnej takiej sytuacji zaczyna czuć się ignorowana, po
czym pojawia się złość i bezradność jednocześnie. I matka i syn są w sytuacji, gdy pojawiają
się czucia nie związane bezpośrednio z wypadkiem, ale z problemami w komunikacji.
Można powiedzieć, że syn nie odpowiada na sygnały werbalne matki, ale i pani Anna
zachowuje się tak jakby ignorowała komunikaty syna (przymykanie oczu, odwracanie głowy).
W żaden sposób nie odnosi się do nich w swoich wypowiedziach, nie dostosowując swojego
zachowania do sygnałów przekazywanych przez chłopaka. (Obojgu brakuje tzw. pętli
2
oddźwięku – czyli odbierania sygnałów wysyłanych przez partnera interakcji, odpowiadania
na nie).
Co mogłoby być pomocne w przełamaniu tego impasu? – matka mogłaby porzucić swój
pomysł na nawiązanie kontaktu z synem polegający na opowiadaniu anegdot, a następnie
bezpośrednio odnieść się do komunikatów wysyłanych przez syna, nie nadając im własnej
interpretacji. Mogłaby powiedzieć coś w stylu: „Widzę, że kiedy przychodzę do ciebie
zamykasz oczy i odwracasz głowę…” i pobyć przez jakich czas z synem bez rozmawiania.
Taka zmiana modelu kontaktu daje zazwyczaj bardzo dobre efekty. A jeśli nawet syn nie
odpowiedziałby na to w żaden widoczny sposób, to jestem pewna, że byłoby to dla niego
ważne – najpewniej czułby się faktycznie zauważony przez matkę (w miejscu, w którym jest i
z uczuciami, które przeżywa), a także miałby z nią lepsze poczucie kontaktu.
Celem każdego intencjonalnego bądź nieintencjonalnego zachowania jest przekazanie
informacji i zmiana danego stanu rzeczy.
2. Podstawowe trudności komunikacyjne między chorym a opiekunem.
Relacja chory – opiekun bardzo się różni – w zależności od tego, jakich członków systemu
rodzinnego dotyczy. Inna będzie oczywiście dynamika relacji pomiędzy rodzicem a dzieckiem
(kiedy to dziecko jest chore), inna między dorosłym dzieckiem a rodzicem (kiedy to rodzic
jest chory), inna między małżonkami (kiedy jedno z nich jest chore). Niezależnie jednak od
rodzaju relacji, w każdym przypadku poważnej choroby, pojawiają się silne emocje, m.in.
szok, żal, smutek, rozpacz, nadzieja, przygnębienie, złość, poczucie winy, poczucie mocy,
bezsilność. Uczucia potrafią dość szybko zmieniać się, przechodzić jedne w drugie,
zaskakiwać swoją intensywnością, przytłaczać, wydawać się nie mieć końca. Uczucia te
nakładają się na procesy już wcześniej (przed wystąpieniem choroby) zachodzące zarówno
w systemie rodzinnym, relacjach pomiędzy jego członkami oraz właściwe poszczególnym
osobom. Powoduje to, że sytuacja w każdej relacji chory-opiekun jest inna, wyjątkowa w
swojej złożoności oraz wymaga indywidualnego podejścia.
Istnieją jednak pewne typowe trudności komunikacyjne występujące w relacji pomiędzy
osobą chorą a jej opiekunem. (Należy pamiętać, że nie muszą one występować w każdej
sytuacji, i że ich stopień nasilenia może się zmieniać).
Oto niektóre z nich:
- opiekun zdystansowany – opiekun zachowuje się tak, jakby choroba nie istniała. Taka
postawa ma niewątpliwie swoje zalety. Często związana jest z funkcjonowaniem
zadaniowym – skupieniu się na sprawach które są do wykonania/załatwienia. W relacji z
chorym może mobilizować również jego do działania. Istnieje jednak prawdopodobieństwo,
że będzie powodowała również pewne trudności relacyjne dotyczące sfery uczuć (tak
ważnych w tej sytuacji). Opiekun może, często nie będąc tego świadomym, przekazywać
informację: „nie ma miejsca na zajmowanie się uczuciami, nie będziemy zwracać na nie
uwagi”. Chory, odbierając taką informację, może z kolej kryć swoje przygnębienie, potrzeby,
pragnienia. Taka sytuacja, na poziomie emocjonalnym przyczynia się również do
dystansowania się od siebie nawzajem.
3
- opiekun 24h/dobę – opiekun całkowicie oddany osobie chorej. Po krótszym lub dłuższym
czasie zaczyna być jednak całkowicie wyczerpany opieką. Stara się nie zwracać uwagi na
oznaki wyczerpania. Odsuwa swoje najprostsze potrzeby, bagatelizuje symptomy fizyczne,
funkcjonuje jak maszyna, z przerwami nie dającymi możliwości na regenerację. W relacji z
chorym ma poczucie niezastępowalności. Na poziomie komunikacyjnym chory odbiera
przekaz dotyczący całkowitego poświęcania się bliskiej osoby. Może czuć się kompletnie
zależny od opiekuna, odczuwać panikę, gdy nie ma go w pobliżu, nabrać przekonania o
braku własnych kompetencji. Może mieć też miejsce całkowicie przeciwna sytuacja – chory
może walczyć o własną niezależność i nieustannie prowokować konflikty z opiekunem.
- chory ochraniający opiekuna – chory robi wszystko, by nie być dla opiekuna ciężarem.
Postępuje tak zarówno w sferze emocji, jak i działań w codziennym funkcjonowaniu. Zataja
fakty dotyczące własnych potrzeb i uczuć, natomiast cała jego uwaga skierowana jest na
utrzymanie dobrego samopoczucia opiekuna. Chory może na przykład nie informować o
nowych dolegliwościach fizycznych, utrzymywać maskę dobrego humoru, odmawiać
wsparcia, izolować się od bliskich. Komunikacja w takiej relacji może być dość jednorodna, a
nawet zamknięta. Rozmowa ogranicza się do krótkiej wymiany zdań: „Jak się czujesz?” „Świetnie!”, „Czegoś potrzebujesz?” – „ Wszystko mam, dziękuję.” itp. Mimo pozornego
spokoju zachowanego w takim układzie, obie strony mogą mieć poczucie skrywanych spraw
oraz tego, że oddalają się od siebie.
- chory „używający” opiekuna jako wentylu dla swoich uczuć – chory (przy większej lub
mniejszej akceptacji opiekuna) daje sobie prawo do zalewania opiekuna własnymi emocjami.
Może w najdrobniejszych kwestiach wybuchać złością lub płaczem, robiąc to w taki sposób,
że opiekun czuje się winny lub/i chce zrobić wszystko by jakoś ulżyć choremu. Jednak jego
wysiłki nadal spotykają się z gwałtownymi reakcjami osoby chorej – niezadowoleniem,
frustracją, burkliwymi odpowiedziami, obrażaniem się itp. Opiekun czuje się przygnębiony,
przytłoczony, cały czas podejmując działania zadowolenia drugiej strony. Nabiera
przekonania że obliczu gwałtowności uczuć chorego, jego własne są nieważne. W pewien
sposób przyjmuje miejsce ofiary. Opiekun ma trudność w postawieniu granic; nie zdaje sobie
sprawy, że ich postawianie, wbrew pozorom, przyniosłoby ulgę obojgu z osobna i całej
relacji.
- wiem, czego potrzebujesz – opiekun zakłada, że wie lepiej od chorego, czego ten
potrzebuje. Opiekun marginalizuje sygnały wysyłane przez osobę chorą dotyczące jej
potrzeb, nie zauważa ich, bądź nie uważa za istotne, lub też interpretuje w sposób, jaki sam
uważa za właściwy. Np. żona może uznać, że jej chory, leżący mąż nie potrzebuje mieć
dostępu do telefonu komórkowego, bo przecież to ona i tak załatwia wszystkie sprawy, że nie
potrzebuje dostępu do informacji o rachunkach, bo przecież ona je płaci, że nie musi mieć do
dyspozycji własnego portfela/gotówki, bo i tak ona kupuje to, co sama uważa za potrzebne.
Odmawia partnerowi prawa do jego własnego zdania w różnych kwestiach, bo przecież on
nie wie co mówi itp. Z jednej strony może ujawnia się w ten sposób wzorzec relacyjny, który
zapewne był obecny przed chorobą, choć nie manifestował się z taką siłą. Druga możliwość
jest taka, że żona wreszcie ma możliwość bycia tą, która „rządzi” i ustala reguły. Chory ma w
tej sytuacji dwa wyjścia – znosić zachowania żony wycofując się ewentualnie do
wewnętrznego świata, bądź jednoznacznie przeciwstawić się. Oboje mieliby wówczas
szansę wniesienia nowych wartości do relacji, czyniąc ją być może nie zawsze łatwą, ale
zdecydowanie bogatszą. Natomiast w sytuacji trwania w ustalonych rolach może narastać
4
frustracja, prowadząca do mniej lub bardziej otwartego konfliktu, oraz pogarszać się
samopoczucie partnerów interakcji.
- choroba jako tabu – zarówno chory jak i opiekun (możliwe, że także inni członkowie
rodziny) zachowują się tak, jakby choroba nie istniała, staje się tematem zakazanym. Dzieje
się tak, ponieważ sam fakt jej pojawienia się budzi tak wiele emocji, że kontakt z nimi wydaje
się zbyt trudny. Pojawia się niewypowiedziane głośno przekonanie, że jeśli będziemy
udawać, że choroby nie ma, to jej faktycznie nie będzie. Komunikacja w tej ważnej sprawie
zostaje zablokowana. Pozornie prostsze są wysiłki, by zachować istniejący status quo w
rodzinie niż zmierzyć z trudną sytuacją. Faktu istnienia choroby nie daje się jednak
całkowicie ignorować, i prędzej czy później dochodzi do wybuchu nieprzyjemnych uczuć, z
którymi trudno sobie poradzić.
- choroba jako „zapalnik” – choroba intensyfikuje procesy które przed jej pojawieniem się i
tak miały miejsce w rodzinie. Członkowie rodziny mogą zacząć w tej sytuacji rozmawiać o
sprawach, na które do tej pory nie było miejsca, mogą silniej odczuwać odsuwane do tej pory
uczucia, robić rzeczy, na które dotąd nie mieli odwagi, bądź znajdowali wymówki, by się nimi
nie zajmować. Sprawy i uczucia spychane przez lata na bok wybuchają teraz ze
zwielokrotnioną siłą. W tej sytuacji relacje mogą się wzmocnić, ale bywa i tak że przejściowo
lub trwale się rozpadają. Komunikaty powstrzymywane wcześniej teraz wybuchają –
zaskakując, przytłaczając lub dając poczucie ulgi i wyzwolenia.
Ogólnie ujmując, choroba występująca w rodzinie może potęgować trudności
komunikacyjne, które istniały już wcześniej bądź też przeciwnie, powodować, że zostają one
przekroczone. Choroba może wydobywać na wierzch uczucia, o których członkowie rodziny
nie byli w stanie wcześniej rozmawiać, bądź też jeszcze bardziej jej blokować. Może też
ujawniać konflikty i napięcia, które do tej pory łatwiej było ukrywać. Może scalać relacje i
wzmacniać więzi między członkami rodziny lub też powodować ich rozpad. Z cała pewnością
jest ona wyzwaniem, które wymaga wielu umiejętności radzenia sobie w tej trudnej sytuacji.
3. Co może być pomocne w poprawie komunikacji
Chcąc uczynić lepszą swoją relację opiekun - chory i wyjść poza utarte wzorce
komunikacyjne, warto zacząć od pozytywnego nastawienia i potraktować swoje
dotychczasowe trudności jako pewien etap tworzenia relacji. Warto też zastanowić się, jaką
rolę pełnią utarte zachowania komunikacyjne które stosujemy, czemu służą, przed czym
chronią – innymi słowy: jaką pełniły funkcję.
W poprawie wzajemnej komunikacji może pomóc zarówno indywidualna praca wewnętrzna
każdego z uczestników relacji, jak i wspólna praca chorego i opiekuna nad relacją:
W pracy wewnętrznej przydatne byłaby zastanowienie się nad następującymi kwestiami:
- jakich trudności doświadczam w relacji z chorym/opiekunem;
- nazwanie uczuć przeżywanych w relacji;
- określenie potrzeb, celów, kierunków zmian jakich pragnę doświadczyć;
- jakie własne potrzeby powstrzymuję w relacji (o czym nie chcę mówić; o czym marzę, ale
uważam to za nierealne nieistotne lub niemożliwe do zrealizowania);
5
- jakie sygnały ignoruję (o czym nie chcę słyszeć, czego widzieć, wiedzieć, jakich uczuć
staram się unikać, jakich ruchów własnych i drugiej strony nie zauważam);
- jak mogłaby wglądać relacja, gdyby wnieść do niej choć odrobinę jakości, które do tej pory
były (z różnych powodów) odkładane poza nawias relacji;
We wspólnej pracy osoby chorej i opiekuna nad relacją niezwykle pomocne jest:
- znalezienie czasu na rozmowy, w których będzie możliwość wyrażenia wzajemnych odczuć
i potrzeb;
- ćwiczenie umiejętności słuchania drugiej osoby, słyszenia tego, co ona stara się
powiedzieć, bez natychmiastowego reagowania czy ripostowania (zamiast tego lepiej
wsłuchać się we własne rekcje emocjonalne);
- obserwowanie niewerbalnych odpowiedzi własnych i drugiej strony;
- dzielenie się uczuciami;
- unikanie z góry przyjętych założeń, uznawania za oczywiste, że wiem czego potrzebuje
druga strona;
- unikanie wzajemnej krytyki i oskarżeń;
- docenianie drugiej osoby, dostrzeganie dobrych intencji w działaniach;
- wnoszenie do relacji jakości/energii, która do tej pory wydawała się niepotrzebna, trudna;
- korzystanie z „zasobów” zewnętrznych (pomocy rodziny, znajomych, przyjaciół);
W pracy nad poprawą komunikacji pomyślmy również o wpływie, jaki na nasze wzorce
komunikacyjne miało wychowanie, relacje z innymi ludźmi, a także kultura, w której żyjemy
(np. sprawia ona, że mamy tendencję do lekceważenia własnych przeżyć, zwracamy się
raczej w stronę świata zewnętrznego niż własnego wnętrza).
W razie trudności relacyjnych, których nie jesteśmy w stanie przekroczyć wspólnie, pomocne
jest sięgnięcie po pomoc specjalisty – psychoterapeuty lub psychologa, który pomoże w
uzyskaniu lepszego rozeznania w kwestii istniejących problemów, znalezieniu kierunków
zmian, oraz będzie wsparciem dla całej relacji.
Autorka: Justyna Kaczmarek, kontakt: [email protected]
Niniejszy materiał powstał w ramach projektu „Domy nadziei” współfinansowanego ze
środków m.st. Warszawy.
Copyright Fundacja Miejsce Kobiet 2015
6