Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie

Transkrypt

Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie
11.9.2014
Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie
Twoja prenumerata jest aktywna do 03.07.2015 (296 dni)
Prenumerata cyfrowa Gazety Wyborczej
[email protected]
Wyborcza.pl
Poczta
się
Lubię to!
Szukaj
Wiadomości
Gazeta.pl
Kraków
Co jest grane
Kina
173 tys.
Kraków 16ºC
Inwestycje
Komunikacja
Sport
Cyfrowa Gazeta Wyborcza
Kronika kryminalna
09.09.2014 , aktualizacja: 08.09.2014 23:07
Edukacja
Zmień miasto
Ogłoszenia
Kontakt
Najczęściej czytane
Wiadomości z Krakowa
Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie
Beata Bialik
Ogłoszenia - Nieruchomości
A
AA
1.
Nowy biurowiec-gigant powstanie
przy Pawiej w Krakowie
2.
Różowe bluzgi od kilku dni szpecą
kładkę Bernatka
3.
Manifestanci do wojewody Millera:
Wychodź szczurze
4.
Domykanie placu. Dwa nowe
budynki w Podgórzu
5.
Rowerowa edukacja na miasteczku
w Czyżynach
POLECAMY
Chcesz poznać
prawdziwą
Warszawę? 10
nieoczywistych
atrakcji
Joanna Fiakier-Krakowski (Fot. Artur Poniewierka)
Imię i nazwisko to pseudonim literacki. W wieku lat 40 postanowiła napisać kryminał i
samodzielnie go wydać. Na ten cel zbiera pieniądze na portalu Polakpotrafi.pl. Nie marzy o
półce w księgarni, swoje dzieło będzie sprzedawać w dorożce, którą na co dzień obwozi
turystów po mieście. Rozmowa z Joanną Fiakier-Krakowski, fiakierką i pisarką.
Beata Bialik: Kiedy fiakierka zostaje pisarką?
Joanna Fiakier-Krakowski: Kiedy już nie wie, co ze sobą zrobić. Był koniec zimy, prowadzona
przeze mnie firma upadła, nie mogłam spać. O piątej rano zaczęłam pisać jakąś śmieszną historię,
pokazałam ją przyjaciółce, która w tych trudnych momentach podtrzymywała mnie na duchu.
Zasugerowała, żebym wysłała to naszej znajomej mieszkającej w Belgii. Lucy chorowała na raka,
chciałyśmy ją jakoś pocieszyć, bo była świeżo po chemii. Czytając, śmiała się do łez, ciągle pytała,
co będzie dalej. Pisałam, bo dziewczyny mnie motywowały. Szło mi łatwo, kolejne strony schodziły
jak z taśmy. Wszystko układało się w mojej głowie w trakcie pisania.
Export manager, fiakierka, pisarka Twoja ścieżka kariery jest dość zaskakująca.
- Na początku kariery uczyłam angielskiego. Potem znalazłam pracę w firmie zajmującej się
sprowadzaniem wysokiej klasy sprzętu GPS. Importowaliśmy sprzęty między innymi dla polskiej
marynarki wojennej. W kolejnych firmach zajmowałam się eksportem. Handlowałam przeróżnymi
rzeczami, miałam klientów w prawie całej Europie. Zdarzało się, że wracałam samochodem z
Tallina do Krakowa bez żadnej przerwy. W końcu postanowiłam otworzyć własny biznes.
Pośredniczyłam w sprzedaży płyt aluminiowo-kompozytowych. Podnajmowałam warsztat, w wielkiej
walizce taszczyłam ogromną piłę. Sama przycinałam płyty, tylko dostawy przeładowywałam z
pomocą znajomych. Czasem sami przerzucaliśmy parę ton płyt w śniegu po kolana. To była
naprawdę ciężka praca. Ale z piłą to nie było dla mnie nowe doświadczenie. Jak zabrakło mi
pieniędzy na wykończenie mieszkania, sama ułożyłam dębowy parkiet. Klepki cięłam z zamkniętymi
oczami. Bałam się, że poucinam sobie palce.
Kobieta pracująca?
- Uważam, że żadna praca nie degraduje. Dlatego każdy musi coś robić, by żyć. I każdy jest
potrzebny. Ważne, by umieć się przebranżowić w momentach, które tego wymagają, albo zacząć
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16609028,Krakowska_fiakierka_i_pisarka_w_jednej_osobie.html#LokKrakTxt.
1/3
11.9.2014
Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie
wszystko od zera. Firma upadła, ja zostałam ze świeżym kredytem na mieszkanie. Były chwile, że
nie miałam siły wstać z łóżka, wyłączyli mi prąd. Przez miesiąc próbowałam żyć przy lampie
naftowej, ale to trudne. Śmierdzi, wszystko jest okopcone i strach przy tym zasnąć. Dlatego zajęłam
się sprzątaniem apartamentów. Zaczęło się od spotkania z pewnym Anglikiem, który ma kilka
mieszkań. Żalił się, że nie ma kto przygotowywać pokoi dla turystów, powiedziałam, że chętnie się
tym zajmę. Trochę był zdziwiony, że chcę sprzątać, ale nawiązała się w ten sposób fajna
współpraca.
A jak zostałaś fiakierką?
- Dorożki to też był całkowity przypadek. To nie jest popularny zawód, w Krakowie wykonuje go
jakieś 40 osób. Pewien znajomy, na co dzień zajmujący się końmi, zapytał, czy nie chciałabym
powozić dorożką. To było dwa lata temu, zaczynał się sezon. Okazało się, że 100 metrów od
mojego domu jeden z dorożkarzy ma stajnię. "Jeździłabyś sobie co drugi dzień, wracała wieczorem
dorożką pod sam dom" - zachęcał. Na początku to była abstrakcja. Całe życie mieszkałam w
centrum. Gdy kupiłam mieszkanie w Bronowicach, znajomi śmiali się, że mieszkam na wsi. "To
prawie rynek, pod moim oknem codziennie przejeżdża dorożka" - przekonywałam. Nigdy jednak nie
spodziewałam się, że przyjdzie mi usiąść na jej koźle. Na początku było ciężko. Na widok
znajomych odwracałam wzrok, ale z czasem zaczęłam być z tego dumna. Z dorożki widać miasto z
zupełnie innej perspektywy i nie ma znaczenia, że nie jedzie się z Kaczarą.
Czy dorożki pojawiają się w twojej książce?
- Oczywiście. To książka bardzo "krakowska". Jej akcja rozgrywa się w większości w obrębie
Krowodrzy, ale pojawia się też Rynek i Kazimierz. Knajpa, która była pierwowzorem dla Baru
Parkowego, kiedyś istniała przy Lea, teraz pamiętają ją już nieliczni. To właśnie bywalcy tego lokalu
byli inspiracją dla niektórych postaci pojawiających się w książce. To subiektywny przewodnik po
mieście, pełen czarnego humoru i z wątkiem kryminalnym w tle. Zresztą... Był już Anioł, jest Diabeł,
teraz czas na "Love w Krakowie". Diabeł spod kościoła Mariackiego to w pewnym sensie patron
mojego projektu, co można zobaczyć na filmiku promującym książkę.
Wydanie swojej książki bez udziału wydawnictw, z kanałem dystrybucyjnym w postaci
krakowskiej dorożki to chyba dość ryzykowny pomysł...
- Jeśli ułożyłam parkiet, to nie wydam książki? To kolejne wyzwanie. Jestem teraz project
managerem swojego przedsięwzięcia. Dzięki temu mam nad wszystkim kontrolę. To moje "dziecko"
od treści po okładkę, ale nie wszystko robię zupełnie sama. Po prostu, jak to w Krakowie, ktoś dał
namiar na korektorkę, ktoś inny polecił drukarnię. To taka specyfika miasta. Dlatego wierzę, że uda
mi się zebrać potrzebne pieniądze i zagrać na nosie wydawnictwom i schematom.
Zobacz także
Ambasador USA
skoczył ze
spadochronem
[WIDEO]
Plaża i kapelusze na
Rynku Głównym.
Kręcili teledysk
[WIDEO]
Sting i Paul Simon
otworzą swoją trasę
koncertową w
Krakowie
Siatkarska Kraków
Arena - goście
chwalą i
zazdroszczą
Skomentuj:
Zaloguj się
lub komentuj jako gość
Skomentuj
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16609028,Krakowska_fiakierka_i_pisarka_w_jednej_osobie.html#LokKrakTxt.
2/3
11.9.2014
Krakowska fiakierka i pisarka w jednej osobie
Na skróty:
Gazeta.pl
Polecamy:
Miasta
Wiadomości
Wpadki
Copyright © Agora SA O nas
Policja
Sport.pl
Biznes
Program TV
Gazeta Wyborcza
Pogoda
Reklama w Gazecie Wyborczej
Tematy
Prywatność
Praca
Wideo
Program TV
Newsletter
Wyniki Lotto
Wszystkie artykuły
Licencje/Kontent
Kontakt
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16609028,Krakowska_fiakierka_i_pisarka_w_jednej_osobie.html#LokKrakTxt.
Facebook
RSS
Zgłoś błąd
Poczta
Pomoc
3/3