Szkolni mistrzowie kryminału Barnaba 6A : Śmierć na niby
Transkrypt
Szkolni mistrzowie kryminału Barnaba 6A : Śmierć na niby
Szkolni mistrzowie kryminału Barnaba 6A : Śmierć na niby Pewnego dnia, gdy detektyw Monk siedział w swoim ulubionym, skórzanym fotelu popijając popołudniową herbatę, usłyszał pukanie do drzwi. Była to dość ładna kobieta (około trzydziestki). - Inspektorze, policja skierowała mnie do pana, proszę mnie posłuchać. - Co się stało? - spytał Monk. - Niech pani wszystko mi powie, nie pomijając Ŝadnych szczegółów. - Dobrze. A więc na imię mi Janneta Jannet i jestem zwykłą kobietą, pochodzącą z biednej rodziny. Jednak mam bogatego męŜa, pracuje w gazecie. Codziennie wychodzi do pracy. Pracuje on na Abbey Road. Ja wtedy zwykle zostaję domu, ale dzisiaj miałam pewną sprawę do załatwienia. Szłam do koleŜanki na Carleone Street, jak pan zapewne wie, najprostsza droga z mojego domu do mej znajomej prowadzi przez Rabich Street, jest to brudna ulica, po której wałęsają się róŜne typy. Budynki są tam zniszczone... - Do czego pani prowadzi? - przerwał jej detektyw. - Zobaczyłam mojego męŜa w jednym z budynków, był brudny i rozebrany! Na szczęście przechodził tamtędy policjant. Szybko powiedziałam mu, co się stało i razem pobiegliśmy na górę. Jeszcze nigdy nie byłam w tym klubie. W drodze na górę spotkaliśmy tylko jednego Ŝebraka. W pokoju, w którym przed chwilą znajdował się mój mąŜ, nie było nikogo. Jednak na parapecie było kilka kropel krwi i monet, a okno było otwarte. Policja wkrótce potem aresztowała Ŝebraka. Najgorsze jest to, Ŝe jak wróciłam do domu, mojego męŜa tam nie było! To wszystko. Co teraz mam robić? - Nich pani wróci do domu. Mam zamiar udać się na posterunek policji… Powie mi pani, jak się nazywał policjant, który pani pomógł? – zapytał Monk. - Chyba Joe Jonnas, ale nie jestem pewna - odpowiedziała kobieta. - Joe Jonnas?! Mój stary dobry znajomy. O! – i jeszcze jedno pytanie. - Tak? - Kiedy to się wydarzyło? - Wczoraj wieczorem. - Aha, do widzenia - powiedział inspektor. - Do widzenia – odparła pani Jannet i wyszła. Monk chwycił palto i kapelusz, poczym wyszedł. Na komisariacie nasz detektyw zapoznał się z wszystkimi szczegółami i sam zaczął śledztwo. Policjant nie miał czego ukrywać przed Monkiem, ale mimo obszernej i dokładnej informacji inspektor miał bardzo nikły trop. Na początku udał się do owego klubu, w którym pani Jannet zobaczyła swojego męŜa. Na szczęście policja nie zniszczyła wszystkich śladów, ale i to nie pomogło - policja (tym razem) zauwaŜyła wszystko. Błędem było to, iŜ policja zatrzymała tylko tamtego Ŝebraka, a reszcie rozkazała iść do domu. - Ale moŜe ten Ŝebrak coś wie! – pomyślał na głos. I komisarz natychmiast poszedł do więzienia, w którym siedział ów Ŝebrak. - Witam szanownego pana inspektora – powiedział straŜnik. - Dzień dobry, przyszedłem odwiedzić podejrzanego – odparł Monk. - AleŜ proszę… - powiedział straŜnik. - Ale wcześniej chciałbym zadać kilka pytań. - Słucham – oświadczył policjant. - Czy są z nim jakieś kłopoty oraz jak zeznaje? – zapytał detektyw. - Nie, ogólnie jest bardzo dobrze, ale za Ŝadne skarby nie chce się umyć. A jeśli chodzi o zeznania, to sam pan zobaczy. - To interesujące – powiedział Monk i poszedł do celi. W więziennej celi siedział brudny i oszpecony męŜczyzna. Miał na sobie stare i podarte łachy a całą jego twarz pokrywała warstwa brudu. - Dzień dobry panu, w jakiej sprawie? – zapytał. - Mam do pana kilka pytań. Czy pan widział jakąś postać w pokoju na górze? - Nie, nie widziałem. - A dlaczego był pan na górze? - Miałem dość towarzystwa, chciałem pójść spać, śpię na schodach. - I ostatnie, dlaczego nie chce się pan umyć? - PoniewaŜ…ehe… po prostu nie chcę! - Dziękuje, to mi wystarczy do widzenia. – powiedział inspektor. - Do widzenia – odpowiedział biedak. Przy wyjściu Monk zwrócił się do policjanta: - Proszę dopilnować, aby tamten człowiek został umyty, ja poczekam na wynik. - A o co chodzi, jeśli moŜna spytać? - Wiem gdzie jest pan Jannet, chyba, z resztą zaraz zobaczymy. – powiedział. Mimo duŜych kłopotów wreszcie udało się umyć więźnia. Okazało się, ów „Ŝebrak” to jest Archibald Jannet! Policjanci nie mogli uwierzyć jak Monk do tego doszedł. - Jak pan to odkrył?! – zapytali. - Całe moje dochodzenie było, poza jedną rzeczą nie potrzebne. Przed pójściem tutaj odwiedziłem pracę Janneta. Dowiedziałem się, Ŝe Archibald Jannet zwolnił się trzy lata temu. Jeszcze nie wiem dlaczego, moŜe bardziej mu się opłacało Ŝebrać, ale w to wątpie i tak zaraz nam wszystko powie. Jednak wiem, Ŝe jego Ŝona zobaczyła go jak się przebierał. A teraz chodźmy i posłuchajmy wszystkiego od początku do końca. Niech pan opowie nam wszystkim, panie Jannet. - No dobrze opowiem. Skończyłem studia teatralne. Zostałem dziennikarzem i pracowałem uczciwie. Pewnego dnia dostałem ciekawy temat: „Jak Ŝyje Ŝebrak”, poniewaŜ jak juŜ powiedziałem, skończyłem studia teatralne to mnie wybrano do tego zadania. Miałem przebrać się i Ŝyć jak biedak przez tydzień. Zrobiłem sobie wyśmienity kostium. Miałem lekcje charakterystyki, wiedziałem jak się zmienić nie do poznania. Taśmą klejącą zakleiłem sobie policzek, tak jakby to była straszna blizna. PoniewaŜ jestem człowiekiem wykształconym umiem inteligentnie zaczepiać ludzi, oni pod wraŜeniem mojej inteligencji zawsze dawali mi jakieś pieniądze. Kiedy miną tydzień podliczyłem zarobione pieniądze, wyszło mi, Ŝe w tydzień „zabawy” zarobiłem porównywalną kwotę co po tygodniu cięŜkiej pracy! Postanowiłem zwolnić się i Ŝyć jak Ŝyłem przez ten tydzień. O niczym nie powiedziałem mojej Ŝonie, bo, po co miałem ją niepokoić. Wczoraj moja Ŝona pechowo zobaczyła jak się przebieram i się zaniepokoiła, kiedy zobaczyłem jak wchodzi na górę szybko się przebrałem i wyrzuciłem rzeczy przez okno do wody. Przy tym zaciąłem się w palec. Stąd ta krew. To jest cała moja historia. Mam nadzieję, Ŝe nie przekroczyłem prawa. - Ma pan jedno wykroczenie, ale nie będzie potrzebny panu adwokat, jeśli obieca pan wrócić do normalnej pracy. - AleŜ naturalnie, Ŝe obiecuję. – odparł Archibald. - MoŜemy, więc o całym zajściu zapomnieć. – powiedział Monk. Koniec