Koniec ery dolara? - Portal Skarbiec.Biz

Transkrypt

Koniec ery dolara? - Portal Skarbiec.Biz
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Raport miesięczny — co ważnego zdarzyło się na rynkach towarowych, giełdowych i
walutowych. Czego nie mogliśmy nie zauważyć. O czym trzeba pamiętać.
XTB. Marzec 2009 na rynkach.
Marzec na globalnych rynkach finansowych – koniec ery dolara?
Przez większą część minionego roku dominowała opinia, że wpływ zewnętrznych zawirowań na polską gospodarkę będzie umiarkowany. Okazało się jednak, że spowolnienie w Polsce będzie znaczące, jednak i tak perspektywy
wzrostu rysują się lepiej niż przeciętnie w całej UE.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
Marzec może być spokojnie określony miesiącem nadziei na rynkach finansowych. Po bardzo słabym lutym i fatalnym
początku miesiąca (nowe minima na amerykańskich indeksach giełdowych) mieliśmy falę pozytywnie odebranych
przez rynek informacji. Zaczęło się od sygnałów z amerykańskich banków, iż początek roku może być dla nich zyskowny. Dalej mieliśmy pozytywnie odebraną przez rynek decyzję Fed (rozszerzenie programów płynnościowych,
zakup papierów rządowych). Kamieniem milowym (przynajmniej dla nastrojów na rynku) okazał się program Geithnera zakładający wykup przez prywatny kapitał problematycznych aktywów z bilansów banków. Wreszcie pozytywnie
zaskoczyły niektóre dane makro. To wystarczyło do pokaźnych wzrostów na rynkach akcji, istotnych ruchów na EURUSD i wzrostu cen niektórych surowców przemysłowych. Może się jednak okazać, że podstawy optymizmu okażą
się kruche, natomiast decyzja Fed brzemienna w skutkach dla amerykańskiej waluty.
Administracja gra o dużą stawkę
Na ostatnim szczycie G7 prezydent USA apelował o to, aby działania w zakresie pobudzenia wzrostu gospodarczego
nie spadały tylko na największą światową gospodarkę. Rzeczywiście, jeśli przyjrzymy się nierównowagom płatniczym
w globalnej gospodarce, to kraje azjatyckie, ewentualnie Europa, powinny stymulować wzrost, podczas gdy USA powinny oszczędzać. Nie wszystko co dobre dla globalnej gospodarki musi być jednak dobre dla gospodarki USA i na
odwrót. Na przykład, restrykcyjna polityka fiskalna w USA (czyli oszczędności w sektorze publicznym) byłaby fatalna
dla perspektyw wzrostu gospodarczego, gdyż oznaczałaby dodatkowe ograniczenie popytu, podczas gdy to i tak wystąpi w sektorze prywatnym. Średnia stopa oszczędności w sektorze prywatnym w latach 1947-1989 wynosiła 8,5%,
zaś w okresach recesji wzrastała nawet do 12%. Tymczasem w ostatnich latach spadła w okolice zera, zaś w trzecim
kwartale 2005 roku była ujemna. Ostatnio zaczęła wzrastać, jednak tylko w okolice 3%.
Zapewne na tym się nie skończy. Pozostaje jednak kwestia mianownika tej relacji. Jeśli udałoby się doprowadzić do ożywienia w gospodarce, wzrosłaby baza do oszczędności. Nie byłoby konieczności bolesnego dostosowania poprzez recesję lub okres długotrwałego mizernego wzrostu. O to gra amerykańska administracja. Stawką są zainwestowane już w amerykański dług zagraniczne oszczędności i pozycja dolara w globalnej gospodarce.
8,7 biliona dolarów deficytu
Ekspansja fiskalna w USA jest absolutnie bezprecedensowa i w związku z tym potencjalne
skutki również mogą dalece odbiegać od tego, co wydarzyło się na rynku do tej pory. CBO
(Congressional Budget Office) przewiduje, że na przestrzeni 10-lat (poczynając od roku fiskalnego rozpoczętego w czwartym kwartale 2008 roku) deficyt budżetowy wyniesie ponad
Również ten chiński rolnik 8,7 bln dolarów, przy czym tylko w najbliższych dwóch latach deficyt wyniesie 2,92 bln USD.
może finansować amery- Prognoza administracji przewiduje duży deficyt w najbliższym czasie, ale w kolejnych latach
kański deficyt
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected]
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
oczekuje tylko niewielkich deficytów. Pytanie jednak, kto sfinansuje deficyt jeśli nie spełni się ten optymistyczny scenariusz? Czy nawet w optymistycznym wariancie prezydenckiej prognozy znajdzie się 3 bln USD finansowania w ciągu dwóch lat?
Przyjrzyjmy się amerykańskiemu długowi i jego finansowaniu. Na początku 2003 roku łączna wartość wyemitowanego długu rządowego to było 4,7 biliona dolarów, w ogromnej mierze finansowana oszczędnościami rodzimego sektora prywatnego, w niewielkiej zaś tylko przez zagranicę. Przez kolejnych 5 lat dług urósł do 7,3 biliona dolarów, lecz
co bardziej istotne z 2,6 bln przyrostu aż 1,8 bln to finansowanie zagraniczne. Tak duże zainteresowanie amerykańskimi papierami to efekt polityki kursowej Chin i Japonii (interwencje przeciwko umacnianiu walut tych krajów) oraz
przejściowe nadwyżki u eksporterów ropy. W ciągu tych pięciu lat Chiny zwiększyły posiadanie amerykańskich papierów rządowych na kwotę przekraczającą 600 mld USD, Japonia na blisko 250 mld, zaś eksporterzy ropy 265 mld, z
czego 120 mld przypadło na Rosję. Można powiedzieć zatem, iż deficyty rzędu 400 mld USD mogły być finansowane
dzięki oszczędnościom w tych krajach. W kolejnych latach tak dobrze jednak już nie będzie. W Japonii nadwyżki na
rachunku bieżącym wyparowały i w tym roku możemy mieć już deficyt, wysokie ceny ropy to też historia, zaś Chińczycy wyrażają coraz większą niechęć do inwestowania w dolarowe aktywa (przynajmniej oficjalnie, w rzeczywistości
skokowa przecena dolara i amerykańskich obligacji nie jest im na rękę za względu na ich stan posiadania). Duże
nadwyżki notują jeszcze tylko Niemcy, ale nie ma sensownego powodu, dla którego miałyby one być zainwestowane
w rządowe papiery USA. To oznacza, że kłopotem mogłoby być finansowanie deficytów rzędu 400 mld USD, nie mówiąc o planowanych deficytach. Zwiększy się stopa krajowych oszczędności, ale dalece niewystarczająco aby zapewnić odpowiednie finansowanie. W tej sytuacji, należy oczekiwać, że Fed może ostatecznie nabyć znacznie więcej niż
300 mld USD (co ogłosił na ostatnim posiedzeniu).
Potencjalne punkty zapalne
Potencjalne problemy z finansowaniem długu są istotnym czynnikiem mogącym przesądzić o deprecjacji dolara. W
praktyce przesunięcia na EURUSD (poza dotychczasowymi zależnościami rynkowymi) mogą być spowodowane takimi
czynnikami jak:
•
Decyzje Fed o zwiększaniu skali interwencji na rynku długu rządowego – wzrost EURUSD (warto śledzić ten wą-
tek również w wypowiedziach członków FOMC)
•
Niepowodzenie (niski popyt, wzrost rentowności) aukcji długu rządowego – wzrost EURUSD
•
Rewizje w górę szacunków deficytu przez administrację rządową – wzrost EURUSD
Nieoczekiwane problemy w sektorze finansowym na wzór ubiegłorocznych wydarzeń związanych z Bear Stearns i
Lehman Brothers – spadek EURUSD.
•
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 2
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Pierwiosnek czy fałszywka?
Pod koniec marca w całkiem imponujące odbicie na rynkach giełdowych wpisało się kilka lepszych niż oczekiwane
publikacji danych makroekonomicznych z amerykańskiej gospodarki. Mowa o sprzedaży domów oraz zamówieniach
na dobra trwałego użytku. W pierwszym przypadku odnotowano wzrost sprzedaży zarówno nowych, jak i używanych
domów. Jeden lepszy odczyt nie oznacza jednak fundamentalnej zmiany sytuacji. Sprzedaż nowych domów w lutym
wyniosła 337 tys. (wielkość analizowana), wobec oczekiwanego spadku do 300 tys., jednak nadal jest to druga najgorsza wartość (po styczniowych 322 tys.) przynajmniej od początku 1963 roku, od kiedy publikowane są dane.
Oznacza to, że wzrost może być po prostu niewielką korektą wyjątkowo dużych wcześniejszych spadków (pod koniec
2005 roku sprzedaż nowych domów przekraczała 1,3 mln), być może po części dzięki niższym stopom procentowym.
Podobnie nie należy pokładać przesadnych nadziei w lepszym od oczekiwanego odczycie zamówień dóbr trwałego
użytku w lutym. Ponad 3% wzrost w skali miesięcznej przychodzi bowiem po bezprecedensowo dużym spadku w
poprzednich czterech miesiącach (łącznie o ponad 25%), zaś roczna dynamika to nadal -23,4%. Bardziej wiarygodnymi dowodami na poprawę sytuacji byłyby konsekwentne wzrosty wartości indeksów aktywności ISM, świadczących
o tym, że po okresie restrukturyzacji firmy ponownie zwiększają aktywność. Póki co jednak, większość firm ciągle
jest w trakcie restrukturyzacji i w konsekwencji pierwsze miesiące działania pakietu Obamy będą jedynie przeciwwagą dla rosnącego bezrobocia i obniżającego się funduszu płac.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[email protected]
kwiecien.bloog.pl
www.xtb.pl
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 3
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Marcowe wzrosty
Tak silne odbicie na GPW, w sposób oczywisty musi rodzić pytanie o koniec bessy. Szczególnie, że ta trwa już 20 miesięcy, a marcowym wzrostom towarzyszyła
pewna zmiana otoczenia fundamentalnego.
Marcin Kiepas
Analityk rynków finansowych
Marzec przyniósł zdecydowaną poprawkę klimatu inwestycyjnego na rynkach finansowych, co w równie zdecydowany sposób znalazło odbicie w cenach akcji notowanych na warszawskiej giełdzie. Indeks WIG20 zyskał w tym miesiącu 10,2 proc., natomiast WIG wzrósł o 10,8 proc. To najwyższe miesięczne stopy zwrotów tych indeksów od odpowiednio lipca i marca 2007 roku.
Tak silne odbicie na GPW, w sposób oczywisty musi rodzić pytanie o koniec bessy. Szczególnie, że ta trwa już 20
miesięcy, a marcowym wzrostom towarzyszyła pewna zmiana otoczenia fundamentalnego.
Uwagę zwraca przede wszystkim seria, wyraźnie lepszych od prognoz, danych makroekonomicznych z amerykańskiego rynku nieruchomości, jakie na rynek trafiły w drugiej połowie marca.
W lutym liczba wydanych pozwoleń na budowy domów wzrosła co prawda tylko o 3 proc. w relacji miesięcznej, ale
już liczba rozpoczętych budów skoczyła aż o 22,2 proc. W tym samym miesiącu sprzedaż domów na rynku wtórnym
wzrosła do 4,72 mln z 4,49 mln (prognozowano spadek do 4,45 mln), natomiast sprzedaż nowych domów wyniosła
337 tys., wobec 309 tys. miesiąc wcześniej i wobec prognozowanych 300 tys.
Oczywiście poprawa na rynku nieruchomości może być tylko chwilowa. Tyle tylko, że ta "chwila" wystarczy jako pretekst do kupna akcji. Inwestorzy mogą uznać, że ten rynek, od którego kryzys się rozpoczął, znalazł twarde dno.
I ta wiara jest wystarczająca, żeby napędzać wzrost kursów akcji w kolejnych tygodniach czy miesiącach. Zwłaszcza,
że pretekstów do większych zakupów można znaleźć znacznie więcej. Chociażby coraz powszechniejsze przekonanie,
że liczne plany stymulacyjne oraz masowe pompowanie, a w niektórych przypadkach nawet drukowanie pieniędzy,
musi przynieść rezultaty. Przynajmniej w perspektywie 3-4 kwartałów.
Powyższe założenie stało się podstawą twierdzenia, że przyszły rok będzie znacznie lepszych dla światowej gospodarki niż obecny. W tej sytuacji akcje stają się pożądanym towarem. I to nawet, jeżeli takie wzrosty miałyby być
tylko korektą bessy. Przyjmując bowiem, że korekta zniesie 38,2 proc. dotychczasowych spadków, to w przypadku
indeksu WIG20 oznaczałoby to test okolic 2300 pkt., a w przypadku S&P500 prawie 1020 pkt. To odpowiednio
wzrost o 37 proc. i 22 proc. Prawda, że kusząca perspektywa?
Poprawa sytuacji technicznej
Marcowe wzrosty na warszawskiej giełdzie w sposób naturalny prowadzą do poprawy sytuacji technicznej na wykresach indeksów WIG20 i WIG. I to poprawy znaczącej. Tworzące się od jesieni wzrostowe dywergencje ich wykresów
z podstawowymi wskaźnikami, sygnały kupna na tych wskaźnikach, przełamanie 8-miesięcznych linii trendu spadkowego, powrót powyżej dołków z października i listopada 2008 roku oraz potwierdzone świecowe formacje odwrócenia trendu na wykresach tygodniowych WIG20 i WIG, to wszystko silne sygnały kupna.
Dlatego też scenariuszem bazowym dla obu indeksów jest obecnie wzrost do odpowiednio 1920,44-2000 pkt. i 29600,54-30500 pkt., gdzie bariery podażowe tworzą zimowe szczyty oraz linie bessy (na wykresie logarytmicznym).
Test powyższych poziomów wiosną lub najpóźniej latem, wydaje się być pewny na gruncie analizy technicznej.
Wszystko co ponadto, a więc wspomniany wcześniej wzrost indeksu dużych spółek do 2300 pkt., to już nieco bardziej ryzykowna teza.
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 4
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Wykres indeksu WIG20 w kompresji dziennej
Wykres indeksu WIG w kompresji dziennej
Złoty a GPW
W kontekście sytuacji na GPW, zwraca uwagę również obserwowane od połowy lutego umocnienie złotego do głównych walut. W czwartek 2 kwietnia br. za dolara trzeba było zapłacić 3,26 zł, a za euro 4,39 zł, wobec tegorocznych
maksimów na odpowiednio poziomie 3,91 zł i 4,92 zł. Sytuacja na rynku walutowym pozwala oczekiwać dalszej aprecjacji polskiej waluty w najbliższych 2-3 miesiącach. To zaś musiałoby oznaczać wzrost apetytu na ryzyko, a więc
dogodne warunki do kontynuacji wzrostów na giełdach. Co więcej, perspektywa potencjalnego umocnienia złotego
tworzy dla inwestorów zagranicznych kuszącą okazję do osiągnięcia podwójnych zysków. Na giełdzie i na zmianie
kursu walutowego.
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 5
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Wykres USD/PLN w kompresji dziennej
Wykres EUR/PLN w kompresji dziennej
Marcin R. Kiepas
analityk rynków finansowych
X-Trade Brokers DM S.A.
marcinkiepas.blox.pl
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 6
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Marzec na rynkach walutowych – banki centralne w roli głównej
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
Marzec to wyraźny zwrot na parze EURUSD. Początek miesiąca to zejście do poziomu 1,2450 – tegorocznego minimum, ale ciągle ponad 100 pipsów powyżej
minimum jesieni 2008 roku. Brak determinacji do pokonania minimum 1,2328 i
odwrócenie się sytuacji na rynkach akcji powodowało systematyczne wzrosty na
parze od 4 marca, a pokonanie poziomu 1,30 16 marca zostawiało już tylko jeden opór przed większymi wzrostami - 1,33.
W lutym na parach EURUSD i USDCHF było sporo niezdecydowania. Sytuacja ta diametralnie zmieniła się w marcu, a
wiele ciekawych rozdań na głównych parach walutowych zaserwowały nam banki centralne – najpierw SNB, zaś później Fed. Może okazać się, że ich decyzje będą miały również bardziej długofalowe reperkusje. Znaczne odreagowanie można było obserwować na rynku walut wschodzących, jednak nie oznacza to, że na te rynki wraca hossa z lat
2005-2008.
Mocne wybicie i kontra (EURUSD)
Marzec to wyraźny zwrot na parze EURUSD. Początek miesiąca to zejście do poziomu 1,2450 – tegorocznego minimum, ale ciągle ponad 100 pipsów powyżej minimum jesieni 2008 roku. Brak determinacji do pokonania minimum
1,2328 i odwrócenie się sytuacji na rynkach akcji powodowało systematyczne wzrosty na parze od 4 marca, a pokonanie poziomu 1,30 16 marca zostawiało już tylko jeden opór przed większymi wzrostami - 1,33. Ten został pokonany szturmem po decyzji Fed o kupnie na rynku długoterminowych obligacji amerykańskiego rządu 18 marca, w rezultacie czego para odnotowała wzrost z 1,3040 do 1,3535 i dalej do 1,3735 następnego dnia (o konsekwencjach tej
decyzji piszemy szerzej w głównym tekście miesięcznika). W końcówce marca obserwowaliśmy umocnienie dolara,
które było niewspółmiernie silne wobec korekty na indeksach giełdowych, a spotęgowane zostało poprzez pokonanie
wsparcia na poziomie 1,3410 (wyznaczonego przez zasięg mini korekty po ruchu wzrostowym, będącym wynikiem
decyzji Fed). Mimo to, para może pozostać w średnioterminowym ruchu wzrostowym. Krótkoterminowo oporami są
poziomy 1,3340 i 1,3410, zaś wsparcie wyznaczone jest przez 1,3110. W dłuższym okresie kluczowy w przypadku
osłabiania się dolara będzie test 1,3735, gdyż w marcu poziom ten dwukrotnie powstrzymał wzrosty pary EURUSD.
Wykres notowań EUR/USD za ostatnie 6 miesięcy, źródło: XTB– Trader
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 7
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Jen nie wykorzystał osłabienia dolara (USDJPY, EURJPY)
Japońska waluta została bardzo silnie przeceniona w lutym i istniała spora szansa, że wzrosty na USDJPY będą kontynuowane również w marcu. Test psychologicznego poziomu 100 jenów za dolara mógłby się udać, gdyby nie
wpływ na rynek komunikatu ogłoszonego po posiedzeniu Fed. Z początkiem marca na USDJPY mieliśmy kontynuację
wzrostów zakończonych ustanowieniem lokalnego maksimum na poziomie 99,70 (poziom najwyższy od początku
listopada 2008 roku). Bliskość bariery 100 jenów za dolara mogła być przyczyną korekty prowadzącej parę do poziomu 95,60 12 marca, jednak o ile dzięki wzrostom na rynkach akcji para szybko wróciła w okolice 99,00, ruch wzrostowy pod znakiem zapytania postawił Fed. W wyniku decyzji o zakupie rządowych obligacji dolar stracił do wszystkich ważniejszych walut, a wybicie na EURUSD dodatkowo spotęgowało ruch w dół na USDJPY, który skończył się
dopiero na poziomie 93,50, czyli poniżej wsparć zlokalizowanych na 94,60-94,90 (nieczęsty ostatnio przykład silnie
negatywnej korelacji między EURUSD a USDJPY, obserwowanej częściej do połowy 2008 roku w długoterminowym
trendzie osłabienia dolara). Para dość szybko powróciła jednak w okolice 99 jenów za dolara i kwestia testu setki jest
cały czas otwarta. Ewentualne powodzenie tego testu otwiera drogę do kolejnych poziomów oporu – 101,60 i
102,20. Na japońskiej walucie ciąży stygmat najgłębszej recesji wśród krajów rozwiniętych – czynnik, który był motywem przewodnim osłabienia funta od końca 2007 roku. Wracając do korelacji należy zakładać, iż standardowo
obowiązuje pozytywna korelacja z EURUSD i rynkami akcji. Jeśli jednak na parze EURUSD pojawią się silniejsze ruchy związane typowo z funkcjonowaniem dolara w globalnej gospodarce (taki wpływ mają właśnie decyzje o zakupie
papierów rządowych przez Fed, ewentualne spekulacje co do zmiany alokacji rezerw przez Chiny itp.), wtedy powinniśmy obserwować silnie negatywną korelację i warto o takiej potencjalnej niezgodności pamiętać. Z kolei pomijając
rozwój sytuacji po decyzji Fed, pozytywna korelacja EURUSD i USDJPY potęguje ruchy na parze EURJPY, która w
marcu była dobrym miernikiem koniunktury. Warto odnotować, że wzrosty na tej parze w marcu zatrzymały się na
38,2% zniesieniu ruchu spadkowego z okresu lipiec 2008 – styczeń 2009.
Bank Szwajcarii nie chce silnego franka (EURCHF, USDCHF)
Silna waluta w czasie kryzysu to wątpliwy przywilej i w ostatnich miesiącach można było zauważyć rosnące napięcia
na tym tle. Jaskrawym tego przejawem w marcu była decyzja Banku Szwajcarii o podjęciu interwencji przeciwko
umacnianiu się franka wobec euro. Interwencja póki co jest udana – frank w marcu zyskał co prawda do dolara, jednak stracił w relacji do euro. Choć generalnie notowania franka względem dolara zmieniały się zgodnie z kierunkiem
wyznaczonym przez euro, od końca 2007 roku można było obserwować w miarę systematyczne umacnianie się franka wobec euro (spadek na EURCHF z poziomu 1,68 poniżej 1,45), które stawało się coraz bardziej kłopotliwe dla
szwajcarskiej gospodarki. Po decyzji Banku Szwajcarii 12 marca notowania pary EURCHF wzrosły z poziomu 1,4757
do 1,5305 i kontynuowały wzrost do 1,5445 16 marca, który to poziom jest tegorocznym maksimum. Względna stabilność pary EURCHF przez kolejny tydzień, sugeruje wzrost jej znaczenia przy determinowaniu notowań franka. W
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 8
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
końcówce miesiąca frank znów zaczął się powoli umacniać wobec euro, notowania obniżyły się do poziomu 1,5060 1
kwietnia. Presja na umocnienie franka względem euro może wynikać z rosnącego zapotrzebowania na płynność we
frankach szwajcarskich w sektorze bankowym strefy euro. Widoczna jest ona w rosnącym w ostatnich tygodniach
popycie na franki w aukcjach fx swapów przeprowadzanych przez SNB. Najbliższym wsparciem dla pary EURCHF jest
poziom 1,5000-1,5010, zejście w pobliże poziomów sprzed marcowego posiedzenia SNB to rosnące ryzyko wejścia
banku centralnego na rynek.
Do hossy daleko (USDPLN, EURPLN, CHFPLN, GBPPLN)
Po panicznej wyprzedaży złotego w pierwszej połowie lutego i odreagowaniu w ostatniej dekadzie, marzec przyniósł
umiarkowane umocnienie polskiej waluty. Złoty zyskał ok. 4% wobec euro, ale aż 8% względem dolara, ze względu
na osłabienie amerykańskiej waluty wobec większości głównych walut. Druga połowa marca pokazała jednak, że
choć fundamentalnie złoty ciągle jest niedowartościowany, straty z początku roku niekoniecznie muszą być odrobione w sposób ekspresowy. Przez większość marca można było odnotować dość wyraźną relację między zachowaniem
się amerykańskich indeksów a notowaniami złotego. Można nawet wskazać na nieco naciąganą relację statystyczną,
w której wzrost indeksu S&P500 o 1% powodował spadek notowań pary EURPLN o nieco ponad 0,3%. Można oczekiwać, iż w najbliższej przyszłości ta relacja będzie obowiązywać, choć nie należy traktować jej jako żelaznej zasady.
W minionym miesiącu istotną barierą dla umocnienia złotego okazał się poziom 4,4180 na parze EURPLN 16 marca i
w rezultacie odbicia się od tego poziomu pod koniec marca złoty nie reagował już tak optymistycznie na nowe lokalne maksima na rynkach akcji. Krótkoterminowo, to właśnie pokonanie bariery na 4,40 będzie warunkowało większe
umocnienie złotego, zwłaszcza, że zarysowałoby nam formację głowy i ramion w kompresji czterogodzinnej (z teoretycznym zasięgiem aż 3,88, czyli dołkiem z początku roku). Tak optymistyczny scenariusz wymagałby jednak bardzo
sprzyjającego otoczenia zewnętrznego i chęci zaangażowania się w rynek bardziej stabilnego kapitału, a tu po znaczącej już korekcie wzrostowej i kilku tygodniach dobrego sentymentu nasilają się ryzyka. Ciągle po stronie ryzyka
należy wymienić również możliwość wycofania się któregoś z krajów bałtyckich lub Bułgarii z obecnych reżimów kursowych. Plusem jednak jest fakt, iż w odróżnieniu od wielu artykułów i opinii z początku lutego, obecnie wymienia
się Polskę jako jasne światełko w regionie. Zrobił tak Bank Światowy w nowych prognozach PKB, relatywnie dobrą
sytuację Polski podkreślił też Fitch. Nie do końca znajduje to jeszcze odzwierciedlenie w notowaniach złotego – w
marcu od polskiej waluty więcej zyskał koreański won, południowoafrykański rand, meksykańskie peso i czeska korona (pomimo utraty rządu).
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[email protected]
kwiecien.bloog.pl
www.xtb.pl
Marzec na rynkach surowców – wzrosty cen przy sprzyjających warunkach
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB
W zasadzie tytułem surowca marca ropa powinna podzielić się z miedzią
(COPPER), zwłaszcza, iż ta w drugiej połowie miesiąca pożegnała się z ponad
kwartalnym okresem konsolidacji, wychodząc z niego górą i kontynuując
wzrosty w imponującym stylu na początku kwietnia. Obydwa surowce pokazują jednak rosnące zainteresowanie inwestorów w tych segmentach rynku, które powinny korzystać na ożywieniu gospodarczym.
Marzec był generalnie bardzo dobrym miesiącem na rynku surowców dla posiadaczy długich pozycji. Poprawiający
się sentyment rynkowy sprzyjał powrotowi kapitału w ten obręb rynku finansowego, gdzie jego brak w czwartym
kwartale 2008 roku był przyczyną bardzo silnych przecen, niekiedy do potencjalnie bardzo atrakcyjnych poziomów.
Zyskiwały w większości metale przemysłowe. Nie tylko miedź, która już wcześniej radziła sobie dobrze, ale także aluminium, którego cena pod koniec lutego spadła do poziomu 1230 USD, zaś na początku kwietnia wzrosła do 1477
USD za tonę. Nikiel przez większość marca zachowywał się neutralnie, a stracony czas nadrabiał silnymi wzrostami
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected] 9
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
dopiero w pierwszych dniach kwietnia. Generalnie dobrze radziły sobie ziarna. W przypadku soi i kukurydzy zwyżka
od początku marca do 6 kwietnia wyniosła łącznie odpowiednio 17,2% i 13,4% przy czym tu wzrosty były w miarę
konsekwentne. W przypadku pszenicy ponad 14% zwyżka przyszła dopiero po kolejnej obronie wsparcia w okolicach
500 USD za 100 buszli pod koniec marca. Słabo radziło sobie natomiast złoto i mocno zależne w tym przypadku srebro. Mimo korzystnego wpływu EURUSD podaż poradziła sobie ze wsparciami na 900 i 883 USD za uncję zapowiadając głębszą korektę. Co ciekawe, temu wpływowi nie poddała się platyna, gdzie kontynuujemy wzrosty i droga do
oporu na poziomie 1260 USD za uncję jest nadal teoretycznie otwarta. Wreszcie wzrostowy scenariusz zrealizował
się na rynku ropy, o czym piszemy szerzej.
Surowiec miesiąca – ropa (OIL)
W zasadzie tytułem surowca marca ropa powinna podzielić się z miedzią (COPPER), zwłaszcza, iż ta w drugiej połowie miesiąca pożegnała się z ponad kwartalnym okresem konsolidacji, wychodząc z niego górą i kontynuując wzrosty
w imponującym stylu na początku kwietnia. Obydwa surowce pokazują jednak rosnące zainteresowanie inwestorów
w tych segmentach rynku, które powinny korzystać na ożywieniu gospodarczym. Uwagę poświęcamy ropie z tego
względu, iż surowiec ten był bez wątpienia największym zaskoczeniem ubiegłego roku i choć po spektakularnych
ruchach, najpierw w górę, później zaś w dół, rynek zaczął się konsolidować od początków grudnia, wśród inwestorów zdaje się panować przekonanie, że przedział ten (36,40 – 55 USD za baryłkę gatunku Brent) nie zawiera ceny,
która będzie odpowiadać wartości ropy, gdy obecna recesja światowa przejdzie do historii. Zachodzi zatem pytanie,
jak dalece może wzrosnąć cena? Czy możliwy jest powrót trzycyfrowych notowań? Czy wreszcie możemy z pewnością wykluczyć test dolnej granicy wspomnianego przedziału?
OPEC tnie, na rynku pojawia się deficyt
Od zakończenia recesji w 1983 roku do roku 2007 notowano w miarę ciągły wzrost popytu jak i podaży surowca.
Szczyt popytu (87,2 mbpd - mln baryłek dziennie) odnotowany został w listopadzie 2007 roku, podaż rosła jeszcze w
roku ubiegłym do 87,6 mbpd w marcu i lipcu. Ostatecznie w całym 2008 roku podaż była nieco niższa, jednak popyt
znacząco niższy, odpowiednio 86,5 i 85,7 mbpd. To jeden z powodów, dla którego ceny ropy tak silnie zniżkowały w
drugiej połowie 2008 roku. Kolejnym powodem jest oczekiwany spadek popytu na ropę przez co najmniej dwa lata z
rzędu (2008 i 2009 rok), taka sytuacja nie zdarzyła się od ponad 20 lat. OPEC zwietrzył zagrożenie i jesienią ubiegłego roku dokonał cięć limitów produkcji o 4,2 mbpd. Na moment obecny wydaje się, że powoli kartel uzyskuje zamierzone rezultaty. Szacowana podaż ropy w lutym to 83,9 mbpd (marcowy szacunek Międzynarodowej Agencji Energetycznej) i jest to o 0,5 mbpd mniej niż szacunek popytu na cały rok. Na normalizację sytuacji w tym zakresie wskazują również tygodniowe dane o zapasach w USA, które stabilizują się po dość długim okresie silnych wzrostów.
Mniejsza produkcja to właśnie głównie zasługa krajów OPEC. Patrząc na dane historyczne nie można niestety ustalić
silnego związku między deficytami na rynku a poziomem cen ropy (choćby w ujęciu realnym), jednak można już powiedzieć, że deficyty na rynku wśród przyczyn wzrostów cen w latach 1999-2000 i 2004-2005. Pojawienie się trwałego niedoboru ropy na rynku może być zatem wsparciem dla wzrostu cen.
Ropa wcale nie tak tania
Obecna cena ropy, czyli nieco ponad 50 USD za baryłkę to niewiele w porównaniu z 148 USD w lipcu minionego roku. Formując oczekiwania co do potencjalnego wzrostu cen ropy, warto ustalić, czy ropa obecnie jest rzeczywiście
tania. Niestety nie mamy tutaj jednej prostej miary. W kontekście historycznym obecna cena w dolarach wydaje się
wysoka. Od października 1985 roku średnia cena baryłki to 29,83 USD, do końca 2006 roku zaś 24,48 USD (bez
uwzględnienia ostatniego apogeum). Z tego porównania należy jednak wyeliminować inflację, czy inaczej urealnić
ceny ropy. W cenach z lutego 2009 wspomniane średnie to odpowiednio 37,19 USD i 32,62 USD. Widać zatem, iż są
to okolice, w których zakończyły się ubiegłoroczne spadki, będące obecnie dolnym przedziałem dość szerokiego prze
działu konsolidacji. To porównanie wypada nieco lepiej, gdy ropę wycenimy w euro, nadal jednak poziom z końca
marca jest odpowiednio o 5 i 8 EUR wyższy od wspomnianych średnich. Cena ropy nie wypada też specjalnie korzystnie w zestawieniu z innymi, potencjalnie konkurencyjnymi aktywami. Na koniec marca relacja ceny ropy do indeksu S&P500 była prawie o 39% wyższa niż długookresowa średnia. Oczywiście jest to dużo mniej niż prawie 150% w czerwcu i lipcu 2008 roku, jednak nasuwa się analogia z porównania cen realnych – relacja zbliżyła się do
równości tylko podczas grudniowych dołków na rynku ropy. Trochę lepiej wygląda zestawienie relacji cen ropy i innych surowców, jednak i one nie sugerują niedowartościowania ropy. Na koniec wspomniana relacja wskazywała na
8% przewartościowanie ropy względem miedzi i węgla, choć należy pamiętać, że na tych rynkach też obserwowaliśmy ostatnio wyraźne korekty wzrostowe. Nieco bardziej naciągane są relacje ze złotem i pszenicą i one też dają
najlepsze wnioski dla ropy - 10% przewartościowania względem pszenicy, ale 23% niedowartościowania względem
złota (choć ta nierównowaga zmniejszyła się w pierwszych dniach kwietnia ze względu na spadek cen złota przy
wzroście cen ropy). Oczywiście dyskutować można i należy odnośnie przedziału czasowego dla takich porównań,
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected]
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
jednak obecny nie dyskryminuje rynku ropy. Gdyby na przykład skrócić przedział o uwzględnione lata 80-te, wspomniane relacje byłyby dla ropy znacznie bardziej niekorzystne.
Ile premii w baryłce?
Jeśli przyjąć, że obecnie ropa nie jest fundamentalnie niedowartościowana (a być może nawet nieco przewartościowana), należałoby zadać sobie pytanie, jaką premię należałoby doliczyć do ceny baryłki aby uwzględnić fakt kurczących się zapasów ropy i ryzyka niedostosowania się światowej gospodarki do potencjalnie malejącej podaży. Obecnie
udokumentowane zapasy ropy powinny pokryć globalny popyt przez przeszło 50 lat. Oczywiście różne zasoby będą
wyczerpywać się w różnym tempie i tu właśnie może leżeć klucz do ustalenia wspomnianej premii. Można bowiem
zakładać, iż przynajmniej w najbliższym przewidywalnym okresie kończące się zasoby będą zastępowane nowo odkrywanymi złożami (jak choćby te w okolicach Arktyki), których koszt wydobycia będzie relatywnie wysoki. Gdyby
wyłączano w pierwszej kolejności złoża o niskim koszcie wydobycia, stanowiłoby to silny argument za uwzględnieniem w cenie dodatkowej premii. Największe rezerwy ropy mamy jednak na Bliskim Wschodzie, czyli obszarze, gdzie
koszty wydobycia są niższe niż w bardziej ubogich w rezerwy USA czy Rosji. To oznacza, że premia z tytułu potencjalnego wyczerpywania się zasobu nie powinna być przesadnie duża, choć oczywiście jej ustalenie będzie kwestią
sporną. Wreszcie należy pamiętać, iż mówimy o notowaniach ropy w dolarach. Mogą one zatem wzrosnąć tylko z
tego powodu, iż tracić będzie dolar (wahania cen w euro były w ostatnich latach znacznie mniejsze niż w dolarach).
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected]
forex, towary, giełda
wszystkie rynki w jednym miejscu
Podsumowując, powyższa, (niewątpliwie niekompletna) analiza sugeruje, iż przy obecnych cenach ropa nie jest niedowartościowana. Nie należałoby zatem oczekiwać skokowego wzrostu jej ceny nawet przy nadejściu ożywienia gospodarczego, choć przy powrocie gospodarki światowej na ścieżkę trwałego wzrostu ropa zapewne będzie drożeć ze
względu na premię za ograniczone zasoby. Ceny ropy w krótkim i średnim okresie są dość mocno skorelowane z rynkami akcji, toteż powodzenie i zasięg ewentualnego wybicia górą z przedziału konsolidacji 36,40 – 55 USD będzie w
dużym stopniu zależne od czynników dla rynku ropy zewnętrznych.
Przymiarki do wyjścia górą
Wykres notowań ropy za ostatnie 6 miesięcy, źródło: XTB– Trader
AT, Tomasz Mączka: Ostatnie tygodnie przyniosły ciekawe ruchy na rynku czarnego złota. Ropa wyrysowała dzięki
stabilnym wzrostom falę C korekty prostej ABC, docierając tym samym do istotnego oporu w okolicy 54,50 USD za
baryłkę. Doszło tam do zrównania się kilku ciekawych zależności. Przede wszystkim są to już poziomy, gdzie ruch
wzrostowy od osiągnięcia minimum na sesji 26 grudnia zrównał się z poprzednią korektą (niebieskie prostokąty) zaobserwowaną w połowie września 2008. Można oczekiwać, iż sprzedający będą starali się uformować podwójny
szczyt i skierować cenę baryłki ku cenie 47,50 USD. Gdyby doszło do przełamania wsparcia w średnim terminie
znacznie wzrosłoby prawdopodobieństwo deprecjacji poniżej 47 USD. Jeżeli jednak dobry sentyment powróci i 54,50
zostanie wybite, to droga do 60 USD stała by otworem. W skrajnie optymistycznym scenariuszu można by oczekiwać
nawet wzrostu cen w okolice 78-80 USD, gdzie mamy 38,2% zniesienie spadków z okresu lipiec-grudzień 2008 i
szczyt z 2006 roku i lokalne maksimum z lipca 2007 roku.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
[email protected]
kwiecien.bloog.pl
www.xtb.pl
Ostrzeżenie o ryzyku
Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych na niniejszej stronie internetowej. Żadna z zamieszczonych informacji nie może być traktowana jako wytyczna, dyspozycja, obietnica czy zobowiązanie że inwestor osiągnie zysk lub zmniejszy swoje straty wykorzystując zamieszone na stronie informacje. Transakcje na instrumentach inwestycyjnych, w szczególności instrumentach pochodnych wykorzystujących dźwignię
finansową są z natury rzeczy spekulacyjne i mogą w efekcie przynieść straty i zyski, przekraczające zaangażowany przez inwe-
stora kapitał początkowy. Pełna treść informacji.
Dom Maklerski X-Trade Brokers , www.xtb.pl, 22 201 95 50, 70, [email protected]