życie bez planu

Transkrypt

życie bez planu
Marzec 2010
nr 3 (15)
gazeta bezpłatna
www.naszemiasto-fmk.pl
ISSN 1689–6513
NASZE
MIASTO
F O R U M M I E S Z K A Ń C Ó W K O N S TA N C I N A
Gmina ma nowy regulamin
porządku i czystości
czytaj – str. 3
ŻYCIE BEZ PLANU
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
PO REMONCIE
Nowe wnętrza Oddziału Dziennej
Rehabilitacji w Ośrodku
Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym
dla Dzieci i Młodzieży
STOCERU, czekają
na pacjentów
czytaj – str. 4
PIŁKARZE BEZ BOISKA
Dokąd przenieść boisko
LKS Skra Konstancin?
czytaj – str. 4
DOBRO PROCENTUJE
Ty nic nie tracisz,
inni mogą wiele zyskać
czytaj – str. 5
PANOM JUŻ DZIĘKUJEMY
Kobiety domagają się większego
udziału w życiu publicznym
czytaj – str. 7
DROGA PRZEZ WIEŚ
Rozmowa z KRZYSZTOFEM
KUCHARSKIM,
przewodniczącym
Komisji Wiejskiej Rady Miejskiej
Konstanicna-Jeziorny
czytaj – str. 9
DZIEŃ, JAK CO DZIEŃ
Młode rodziny nie mają
w Konstancinie łatwego życia
czytaj – str. 11
Szczególny jubileusz
obchodzą mieszkańcy
części Słomczyna
– 10-lecie uchwalania
miejscowego planu
zagospodarowania
przestrzennego
zachodniego
Słomczyna.
Taka okrągła rocznica
skłania do refleksji.
eby wszystko było jasne – nie jest
to wyjątek spowodowany nieprzewidzianymi okolicznościami.
Nie tylko mieszkańcy Słomczyna nie
mogą doczekać się planu. W takiej
samej sytuacji są mieszkańcy: zachodniego Klarysewa, Podskarpia i Skolimowa C oraz północno-zachodniego
Skolimowa. Uchwały o przystąpieniu
do sporządzenia planów tych obszarów
podjęto w latach 1996–2000. Nieco krócej, bo dopiero siedem lat, trwają prace
nad planami: Łęgu, Czernideł, wschodniego i zachodniego Kawęczyna, Kępy
Okrzewskiej, Okrzeszyna, Kępy Oborskiej i Cieciszewa.
Problem nie dotyczy tylko wsi.
Prace nad planami zagospodarowania
strefy A uzdrowiska i terenów przyległych oraz centrum miasta Konstancin-Jeziorna też trwają od czterech lat.
Choć zdawałoby się, że w przypadku
tych planów wszelkie uwarunkowania
i główne rozwiązania planistyczne zostały przewidziane i wzięte pod uwagę
przy uchwalaniu statutu uzdrowiska,
planów jak nie było, tak nie ma.
Przedstawiciele samorządu bronią
się twierdząc, że do każdego z planów
wpływa nawet po kilkaset wniosków
i odwołań. Nic dziwnego, że wpływają,
skoro na etapie przygotowania założeń
do planu nikt nie pyta o zdanie mieszkańców. Ale sprawne i terminowe rozpatrzenie setek wniosków też nie
przekłada się na tempo uchwalania
planu. Komisja rozwoju i ładu przestrzennego rady miejskiej, na kilku kolejnych posiedzeniach rozpatrzyła
wszystkie wnioski i zarzuty wniesione
do planu centrum Konstancina. Poświęciła na to wiele godzin. Minęło
kilka miesięcy i nadal nic się nie dzieje.
Takich planów już prawie gotowych
jest kilka. I dalej leżą w szufladach
urzędu i nabierają mocy.
Mieszkańcy naszej gminy od wielu
lat zgłaszają uwagi dotyczące trybu
uzgadniania planów. – Burmistrz ogłasza
przetarg na sporządzenie planu, zgłasza
się firma, której przekazuje swoje
założenia do planu, a zainteresowani dowiadują się na końcu – mówią miesz-
Ż
Fot. JTAT
REGULAMIN
NIE POSPRZĄTA
Wieś czeka na plany
kańcy Okrzeszyna. – Do uzgodnień dostajemy gotowy plan, sporządzony za
biurkiem przez kogoś, kto nie ma z naszą
miejscowością nic wspólnego. Przebieg
planowanej ul. Czerniakowskiej-bis,
a przede wszystkim zbiorczej drogi przez
teren Okrzeszyna ustalony został tak, że
trzeba będzie przesuwać ogrodzenia lub
wyburzać domy. Dlaczego nie można
poprowadzić jej obok, po polach?
Prace nad planem Okrzeszyna, na
który mieszkańcy czekają od lat, nagle
nabrały tempa. Mieszkańcy wsi dowiedzieli się, dlaczego. Otóż oprócz
ul. Czerniakowskiej-bis, przez teren
Okrzeszyna ma przebiegać główna
rura odprowadzająca ścieki z całego
Konstancina do warszawskiej oczyszczalni. – Czy to nie za dużo szczęścia
na jedną, małą wieś – pytają?
Przedstawiciele
samorządu bronią się
twierdząc, że do każdego
z planów wpływa
nawet po kilkaset
wniosków i odwołań.
Nic dziwnego,
że wpływają, skoro
na etapie przygotowania
założeń do planu
nikt nie pyta o zdanie
mieszkańców
Lokalna społeczność protestuje
i pisze do burmistrza petycje. A burmistrz znalazł proste rozwiązanie problemu: o spotkaniu w urzędzie gminy,
poświęconym ustaleniom planu, nie
została zawiadomiona Katarzyna
Wójcik, sołtys Okrzeszyna.
Lata mijają, planów nie ma. Wmawia się mieszkańcom wsi, że nie mogą
inwestować w swoje gospodarstwa, bo
znajdują się w strefie C ochrony uzdrowiskowej. A to nieprawda – mogliby
unowocześniać swoje gospodarstwa,
budować przetwórnie, przechowalnie
owoców i warzyw, suszarnie i wiele innych obiektów wykorzystywanych
w produkcji rolnej, a przede wszystkim
mogliby budować domy dla swoich dorosłych dzieci. Mogliby, gdyby mieli
uchwalony plan. Zapisy ustawy uzdrowiskowej zobowiązują burmistrza do
uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w ciągu
dwóch lat od uchwalenia statutu uzdrowiska. Do czasu uchwalenia planów,
z mocy ustawy, burmistrz pozbawiony
jest prawa wydawania tzw. warunków
zabudowy. Ponieważ z planami urząd
się nie śpieszy, nie można niczego budować. – My rozumiemy, że są jakieś
odgórne ustalenia dotyczące strategii
rozwoju naszej gminy i my je przyjmujemy – mówi sołtys jednej z wsi. – Wystarczyłoby powiedzieć: nie wolno
budować uciążliwych zakładów przemysłowych w gminie uzdrowiskowej,
zabudowa nie może być wyższa niż tyle
i tyle metrów, powierzchnia działki
mniejsza niż ileś tam metrów, powierzchnia biologicznie czynna – ileś
procent. I proszę bardzo – sołectwo ma
rok na przygotowanie swoich założeń
do planu. A jeśli nie zrobimy tego, to
sołectwo spada na koniec kolejki chętnych, czekających na plan. Ale nie ma
obawy, my potrafimy się porozumieć
między sobą. My sami najlepiej wiemy,
gdzie chcemy mieć drogę. Sami wiemy
czy chcemy prowadzić gospodarstwa
rolne, czy to się jeszcze opłaca, czy wolimy odrolnić ziemię. Często jesteśmy
po prostu za starzy na samodzielne gospodarowanie. A dzieci, jeśli nie mogą inwestować w rozwój i nic przedsięwziąć,
a nawet pobudować sobie wygodnego
domu, uciekają do miasta. Wiemy, jak
chcemy żyć i mieszkać. Potrafimy przygotować założenia do planu i gotowe
przedstawić projektantowi. Niepotrzebni nam pośrednicy – urzędnicy,
którzy lepiej wiedzą, jak mamy żyć.
Jakie to proste i logiczne. Demokracja zamiast biurokracji.
CO SŁYCHAĆ?
2
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
Od redaktora Rządzę, więc jestem
wykle w marcu czuć już w powietrzu wiosnę, ale w tym roku na
bazie, kwiatki i ptaszki przyjdzie nam
jeszcze trochę poczekać. Ale wiosna to
nie tylko czas budzącej się przyrody,
to również czas rocznego rozliczenia
podatków. O tym, w jaki sposób do
gminnej kasy mogłoby wpływać więcej pieniędzy piszemy na stronie 5.
Budżet gminy składa się w największej części z naszych podatków. Jeśli
chcemy mieć lepsze drogi i żyć w bezpiecznym mieście, płaćmy podatki
Z
tam, gdzie mieszkamy, a nie tam,
gdzie jesteśmy zameldowani.
To nie wymaga wielkiego wysiłku,
a efekty – mam nadzieję
– będą widoczne.
W marcu tradycyjnie przypominamy
sobie o kobietach. Od kilkunastu lat,
oficjalnie nie obchodzimy Dnia Kobiet
– święta, które choć wywodzi się
z Ameryki, nam kojarzy się z minionym ustrojem. Ale problem równych
szans dla obydwu płci nadal jest aktualny. O udziale kobiet w życiu publicznym, o rozwiązaniach zapewniających
kobietom większy wpływ na kreowanie naszej rzeczywistości piszemy na
stronie 7. Zbliżają się kolejne wybory
samorządowe, może znajdą się wśród
nas panie, które wezmą sprawy
Konstancina w swoje ręce? Wspólnie
z portalem Konstancin.com proponujemy konkurs na najlepsze hasło wyborcze promujące kobiety. W tym
numerze piszemy również o wielu
innych, aktualnych problemach
– regulaminie porządku, trybie uchwalania planów zagospodarowania przestrzennego i problemach wsi.
Zapraszam do lektury.
GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
redaktor naczelny
KONSTANTY J.
asne zasady i przejrzyste procedury
eliminują interpretację prawa, uznaniowość decyzji, ale nie dają władzy
pola manewru. O ileż więcej możliwości stwarzają: „w zasadzie nie
można, ale…”, „wyjątkowo możemy”,
„obiecuję” (gruszki na jabłonce), „postaram się”, „nie wszystko zależy ode
mnie”, „jestem za, ale nie wiem czy
rada zaakceptuje” itd. W naszej gminie
ten mechanizm najlepiej widać na
przykładzie miejscowych planów
zagospodarowania przestrzennego,
a dokładniej ich braku. Wójt Lesznowoli Jolanta Batycka-Wąsik porządko-
J
wanie spraw gminy zaczęła od
sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla
całego terenu. Plany są na stronach internetowych gminy, mieszkańcy
wiedzą gdzie i co mogą budować, inwestorzy – gdzie i jakie zakłady lub
punkty usługowe mogą powstać. Nie
ma mowy o uznaniowości decyzji.
Myślicie Państwo, że wójt Lesznowoli,
po rozwiązaniu najważniejszych spraw
gminy – uchwaleniu planów, sprywatyzowaniu wszystkiego, co trzeba
i można, nie ma co robić? Błąd, Jolanta
Batycka-Wąsik jest bardzo zajęta. Zajęta odbieraniem wszelkich możliwych
nagród i wyróżnień przyznawanych
Lesznowoli.
Malarstwo Marleny i Artura Wąsowskich
a wernisaż wystawy malarstwa
Marleny i Artura Wąsowskich
w sobotę 6 marca o godz. 16.00 zaprasza galeria Ave w Konstancinie
przy ul. Wilanowskiej 37a.
Marlena i Artur Wąsowscy, absolwenci Wydziału Grafiki warszawskiej
Akademii Sztuk Pięknych, od 20 lat
są małżeństwem artystów, którzy
w swojej twórczości poruszają problemy egzystencjalne człowieka po-
Marlena Wąsowska, „Linia życia”
Artur Wąsowski, „Modlitwa”
szukującego w sobie przestrzeni duchowej. Mamy okazję zobaczyć dwa
różne rodzaje wypowiedzi i ekspresji
przelanej na płótno. Cykl obrazów
Marleny Wąsowskiej nosi tytuł
„Strefa Ciszy”, a Artura Wąsowskiego – „Rozdroża”.
Wystawa będzie czynna do 22 marca.
Można ją oglądać od piątku do niedzieli
w godz. 14–17 lub na życzenie. Więcej
informacji: www.avegaleria.pl. (R)
N
• ZAPROSILI NAS
Wystawa prac Piotra Hertla
Zaszczep się przeciwko
wirusowemu zapaleniu
wątroby
irusowe zapalenie wątroby
(WZW), tzw. żółtaczka pokarmowa (typ A) i wszczepienna (typ
B), wciąż stanowi poważny problem
zdrowotny i należy do najpoważniejszych chorób zakaźnych. Może też
skutkować wieloma innymi chorobami wątroby, m.in. nowotworami
i marskością.
Wirus zagraża każdemu, kto nie
jest zaszczepiony. Nowoczesne
szczepionki na wiele lat skutecznie
zabezpieczą i uodpornią organizm.
Rozpoczynająca się 15 marca ogólnopolska akcja „Żółty Tydzień” to
doskonała okazja do zaszczepienia.
Fot. JTAT
W
Wernisaż wystawy Piotra Hertla „Retrospekcja” odbył się 20 lutego w Konstancińskim
Domu Kultury. Na wystawie prezentowane są prace artysty powstałe na przestrzeni
40 lat: malarstwo, grafika, ceramika i rzeźba. Wernisaż uświetnił wyjątkowy pokaz
dzianin projektu Piotra Hertla.
Piotr Hertel, absolwent Akademii Sztuk pięknych w Warszawie, wystawiał swe prace
w kraju i za granicą. Wystawę można zwiedzać do 20 marca w KDK przy
ul. Jaworskiego 18 od poniedziałku do piątku w godz. 10–16. (R)
W przychodniach i punktach szczepień pacjenci znajdą ulotki i plakaty
informujące o zagrożeniach wynikających z zakażenia wirusem WZW
typów A i B. Celem akcji jest popularyzacja szczepień ochronnych i uświadomienie zagrożeń zdrowotnych,
związanych z tą chorobą. Od 15 do
29 marca na wszystkich, którzy
troszczą się o swoje zdrowie, czekają
punkty szczepień, których adresy
znajdują się na stronach internetowych
www.zoltytydzien.pl i www.szczepienia.pl. Szczegółowych informacji o akcji
można zasięgnać również pod numerem infolinii 0801 109 509. (R)
NASZE MIASTO – FORUM MIESZKAŃCÓW KONSTANCINA
www.naszemiasto-fmk.pl
Redakcja:
ul. Moniuszki 22b
05-510 Konstancin-Jeziorna, skr. poczt. 49,
telefon: 0519 139 884
e-mail: [email protected].
Zespół redakcyjny: Grażyna Matusik-Tomaszewska (redaktor naczelny),
Andrzej S. Rodys,
Mateusz Zaremba, Klara Warecka.
Opracowanie graficzne i skład:
Andrzej S. Rodys.
Wydawca: Feder Sp. z o. o.
ul. Białostocka 2
05-510 Konstancin-Jeziorna.
Dział reklamy:
e-mail: [email protected].
Reklamy i ogłoszenia przyjmuje także
Biuro Ogłoszeń Drobnych i Modułowych,
ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, Piaseczno,
tel. 022 213 85 85, 0601 213 555.
Druk: Galia Reklama Poligrafia
Redakcja nie przyjmuje rękopisów i nie
zwraca materiałów niezamówionych. Redakcja zastrzega sobie prawo do redago-
wania, skracania i adjustacji tekstów oraz
do zmiany tytułów. Redakcja nie ponosi
odpowiedzialności za treść reklam,
ogłoszeń, listów i artykułów sponsorowanych.
Numer oddano do druku
26 lutego 2010 r.
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
NASZE MIASTO
3
REGULAMIN
NIE POSPRZĄTA
Nareszcie mamy
nowy regulamin
czystości i porządku.
Na uregulowanie kwestii
związanych z gospodarką
nieczystościami
czekamy od dawna.
Dyskusje trwały długo,
a proponowane zapisy
budziły wiele kontrowersji
wśród mieszkańców.
Problem jednak jest
nie tyle ze sformułowaniami
w przepisach,
ile z egzekwowaniem
postanowień regulaminu.
ozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnego podatku śmieciowego. W Europie tylko
Polska i Węgry dotychczas go nie wprowadziły.
Doświadczenia innych krajów pokazują, że jest to
dobre rozwiązanie.
– Mieszkam w bloku. Musieliśmy pozamykać
śmietniki, bo nocami podrzucano nam tony śmieci, za
które my płacimy w czynszu. Jestem za wprowadzeniem takiego podatku: ci, którzy płacą za wywóz śmieci
zapłacą mniej, a ci, którzy nie płacą pora żeby wreszcie
zaczęli – mówi mieszkanka Grapy.
Rzeczywiście, ci, którzy płacą za wywóz swoich
nieczystości, po wprowadzeniu podatku zapłaciliby
mniej – gmina w drodze przetargu mogłaby wybrać najtańszych operatorów. Na terenie Konstancina obecnie
nieczystości odbiera kilka firm. Zamiast jeździć z jednego końca gminy w drugi i opróżniać po kilka pojemników, operator odbierałby śmiecie ze swojego rejonu
– mniejsze koszty to tańsza usługa dla mieszkańców.
Ale wprowadzenie takiego podatku wymaga
przeprowadzenia referendum.
Referendum może będzie w przyszłości, a na razie,
od 1 lutego mamy nowy regulamin.Anawet dwa regulaminy. Rada Miejska Konstancina-Jeziorny uchwaliła na
XXXVIII sesji „Regulamin czystości i porządku na terenie gminy Konstancin-Jeziorna” oraz podjęła uchwałę w
sprawie szczegółowych zasad utrzymania zwierząt domowych i gospodarskich na terenie gminy KonstancinJeziorna, obowiązków osób utrzymujących zwierzęta
domowe oraz zapobieganiu bezdomności zwierząt.
Według zapisów nowego regulaminu właściciel nieruchomości zobowiązany jest przede wszystkim do dbania o czystość na swojej posesji, aby nieruchomość
wyglądała estetycznie. Ze względu na bezpieczeństwo
przechodniów powinien usuwać sople, nawisy śnieżne
oraz odśnieżać chodnik przylegający do działki. Każdy
właściciel nieruchomości musi mieć pojemniki na śmiecie i musi je regularnie opróżniać. Istotnym punktem nowego regulaminu jest to, że właściciel nieruchomości
musi mieć dokumenty potwierdzające, że pozbywa się
śmieci legalnie. Musi także przechowywać te dokumenty przez rok i okazywać uprawnionym przedstawicielom władz miasta lub straży miejskiej. Straż miejska
będzie kontynuować zapoczątkowaną w ubiegłym roku
kontrolę dokumentów potwierdzających zawarcie
umów na wywóz nieczystości i kontrolę rachunków.
R
Fot. JTAT
MATEUSZ ZAREMBA
Takie pojemniki znikną z ulic Konstancina. Odpady będą odbierane od mieszkańców
Według nowo uchwalonego regulaminu, odbiór
śmieci segregowanych spoczywać będzie na gminie.
Określono kolorystykę pojemników przeznaczonych na
śmiecie do recyklingu: niebieskie – na papier, zielone –
na opakowania ze szkła kolorowego, białe – na opakowania ze szkła bezbarwnego, zaś żółte – na opakowania z tworzyw sztucznych oraz metalowe.
Nowy regulamin odnosi się również do właścicieli
samochodów, a właściwie tych, którym sprawia przyjemność własnoręczne czyszczenie swojego pojazdu.
Przepis dopuszcza mycie aut przy domach jednorodzinnych, jeśli nie zanieczyści się wód przyziemnych,
oraz przy zabudowie wielorodzinnej, ale w wyznaczonych do tego miejscach. Kategorycznie zabrania się
jednak mycia poza myjniami jakichkolwiek elementów
aut, które mogłyby spowodować wypłukanie smarów
lub innych szkodliwych dla środowiska substancji chemicznych, czyli mycia silników i podwozi.
Nowo uchwalone przepisy zabraniają także wypalania traw i spalania odpadów zielonych.
Kolejna uchwała dotyczy zasad utrzymania zwierząt
na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Według nowo
uchwalonego prawa, do obowiązków opiekunów
zwierząt należy przede wszystkim sprawowanie nad
nimi właściwej opieki, niepozostawianie ich bez dozoru, dbanie o bezpieczeństwo przy poruszaniu się
środkami publicznego transportu oraz nade wszystko
usuwanie odchodów po zwierzętach z miejsc publicznych. Również konieczne jest regularne szczepienie.
Opiekun musi mieć również dowód, że zwierzę zostało
zaszczepione. Wyprowadzanie psów dozwolone jest
tylko na smyczy, a nasz pupil może pobiegać swobodnie tylko wtedy, gdy ma założony kaganiec. Na posiadanie psów wpisanych na listę ras szczególnie
agresywnych konieczna jest zgoda władz, którą można
otrzymać w Wydziale Rolnictwa i Ochrony Środowiska
Urzędu Miasta i Gminy. Według nowych przepisów,
właściciele psów mają prawo trwale je oznakować poprzez wszczepienie chipu – dla mieszkańców naszej
gminy zabieg ten będzie nieodpłatny. Dokładne informacje, gdzie można chipować psy, mieszkańcy uzys-
kają po opublikowaniu regulaminu w wojewódzkim
dzienniku urzędowym.
Z nowymi zasadami utrzymania zwierząt na terenie
Konstancina wiąże się zeszłoroczna akcja urzędu gminy
„Posprzątaj po swoim psie”. Na terenie miasta miały być
zamieszczone plakaty informujące o niej. – Rozstrzygnięty został konkurs na projekt plakatu, ale nie znaleźliśmy jeszcze wykonawcy – mówi Michał Rewucki,
kierownik Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska.
– Planujemy, że akcja „Posprzątaj po swoim psie”
będzie kontynuowana. W tym roku plakaty pojawią się
na mieście. Torebki na psie odchody kupujemy z funduszy gminnych. Dostępne są one w urzędzie miasta
oraz w sklepach, głównie w dużych osiedlach.
Nowe regulacje wywołują kontrowersje wśród
mieszkańców Konstancina. Obawiają się oni, że będzie
to kolejny martwy akt prawny, z którego nic nie wynika. Obawy związane z nową regulacją naszego życia
widoczne są na forum internetowym poświęconym
sprawom Konstancina. Spora liczba postów porusza
problem podpisania umów na wywóz śmieci, przechowywania tych dokumentów oraz ich kontroli. Internauta
o nicku Liczyrzepa na forum Konstancin.com pisze:
„Jeśli straż miejska w KJ te wszystkie dokumenty posprawdza i wymierzy kary, to mi dąb herbowy naszego
miasta na dłoni wyrośnie”. Ten ironiczny komentarz
najlepiej pokazuje, co sądzą mieszkańcy Konstancina o
egzekwowaniu prawa w naszej gminie.
Spory, jakie wywołało uchwalenie nowych regulaminów, skłaniają do pewnej refleksji. Warto, abyśmy
jako członkowie społeczności angażowali się w jej
życie nie tylko poprzez bezproduktywną krytykę, ale
również poprzez działania. Pożyteczne by było, aby decyzje rady miejskiej były podejmowane z dużym udziałem mieszkańców. Konieczność zawierania
kompromisów sprzyja zazwyczaj jakości uchwalanego
prawa. Naszym zadaniem, jako współtwórców przepisów, jest również dbanie o egzekwowanie wspólnie wypracowanych rozwiązań. Czasem niewielkim nakładem
pracy można wiele osiągnąć dla dobra własnego i społeczności.
AKTUALNOŚCI
4
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
Po remoncie
Wyremontowane sale
Oddziału Dziennej Rehabilitacji,
Specjalistycznej Przychodni Ortopedyczno-Rehabilitacyjnej oraz szpitalnej stołówki
oddano do użytku 12 lutego
w Ośrodku Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym
dla Dzieci i Młodzieży Centrum Rehabilitacji
im. prof. Mariana Weissa STOCER
w Konstancinie.
odernizacja i remont za kwotę
ponad 1,5 mln zł możliwe były
dzięki wsparciu samorządu
woj. mazowieckiego. Z tych pieniędzy
zakupiono wyposażenie gabinetów lekarskich przychodni i dwóch dużych
sal rehabilitacyjnych o powierzchni
180 mkw. wraz z zapleczem socjalno-sanitarnym, dostosowanym do potrzeb
osób niepełnosprawnych. Centrum
z własnych pieniędzy wyremontowało
i częściowo wyposażyło salę intensywnego nadzoru z przeznaczeniem na rehabilitację dzieci z nowo powstałego
Oddziału Rehabilitacji Neurologicznej.
Pomogli też sponsorzy: Fundacja „Orlen
– Dar serca”, która przekazała 300 tys. zł
na przebudowę kompleksu łazienek
i gruntowny remont stołówki, oraz Fundacja Orimari, która za 176 tys. zł zakupiła dla ośrodka pięć specjalistycznych
wózków inwalidzkich z możliwością
pionizacji, wyremontowała i wyposażyła salę rehabilitacyjną o po-
M
wierzchni 65 mkw. oraz odnowiła salę
gimnastyczną o powierzchni 150 mkw.
Pomieszczenia ośrodka zostały zaprojektowane i wykonane zgodnie z wymogami przepisów unijnych pod
względem sanitarnym, funkcjonalnym
i przeciwpożarowym wraz z przystosowaniem ich do potrzeb osób niepełnosprawnych.
W uroczystości otwarcia udział
wzięli m.in.: dyrektor STOCERU
dr Paweł Baranowski, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu
Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego Krzysztof Romanowski,
członek zarządu powiatu piaseczyńskiego Stefan Dunin, burmistrz Konstancina-Jeziorny Marek Skowroński ,
przedstawiciele Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny Wacław Bąk, Ryszard Machałek i Jacek Tomaszewski,
członek zarządu Fundacji „Orlen – Dar
Serca” Barbara Tęcza i prezes Fundacji Orimari Marzenna Szustkowska.
Fot. JTAT
MAGDA ANDRZEJEWICZ
Zakup nowoczesnego wyposażenia gabinetów lekarskich i sal rehabilitacyjnych
był możliwy dzięki dotacjom samorządowym i wsparciu sponsorów
Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy dla Dzieci i Młodzieży to jedna
z niewielu w Polsce placówek tego
typu, działająca od 60 lat. Zajmuje
się leczeniem i usprawnianiem dzieci
z wadami wrodzonymi i nabytymi,
m. in.: wadami postawy i skoliozami,
następstwami dziecięcego porażenia
mózgowego, kompleksowym leczeniem uszkodzeń splotu ramiennego.
Oddział szpitalny dysponuje 147 łóżkami. Rocznie na wszystkich oddziałach szpitalnych leczonych jest
około 1 000 pacjentów i wykonywanych jest około 300 zabiegów operacyjnych. W ośrodku przebywają
młodzi pacjenci w wieku od trzech
do 18 lat. Dzieci na miejscu korzystają
ze szkoły podstawowej, gimnazjum
oraz liceum zawodowego o profilu ad-
Piłkarze zostaną bez boiska
szystko wskazuje na to, że sportowcy LKS Skra Konstancin zostaną bez boiska. Warszawska Szkoła
Główna Gospodarstwa Wiejskiego,
właściciel działki, na której znajduje się
obiekt, chce odzyskać teren, który
użyczyła klubowi w użytkowanie.
Robert Baran, prezes Ludowego
Klubu Sportowego Skra Konstancin
w Oborach otrzymał pismo z SGGW
22 lutego. Uczelnia wzywa w nim do
wydania części działki wykorzystywanej przez klub. Władze uczelni argumentują, że zamierzają przywrócić
rolniczy charakter całej działki i wykorzystywać ją w całości na cele statutowe.
W piśmie, utrzymanym w bardzo kategorycznym tonie czytamy: „wzywam
Państwa do przywrócenia wyżej wymienionej nieruchomości do stanu pierwotnego, tj. stanu w jakim była ona
przejmowana, w nieprzekraczalnym terminie do dnia 31 marca 2010 roku, pod
rygorem skierowania sprawy na drogę
postępowania sądowego”.
– Jesteśmy zaskoczeni – mówi prezes LKS „Skra-Konstancin”. – W piśmie SGGW z 2004 r. prorektor uczelni
stwierdził, że teren ten przeznaczony
jest na cele rekreacyjno-sportowe i wyraził zgodę na budowę nowego ogrodzenia boiska. Zainwestowaliśmy
w obiekt niemałe dla klubu pieniądze.
Pięć lat temu kosztem 40 tys. zł wymieniliśmy murawę na boisku, w ubiegłym
roku zakupiliśmy 100 nowych siedzisk
dla widzów (dwa lata temu jeden ze
W
ministracyjno-biurowym. Wszyscy pacjenci szpitala mogą korzystać
z opieki psychologa szkolnego, maja
również zapewnioną opiekę wychowawców.
Z Poradni Ortopedyczno-Rehabilitacyjnej korzysta rocznie
ok. 7 000 pacjentów z całego kraju.
Placówka zajmuje się pacjentami od
momentu rozpoznania choroby do
osiągnięcia możliwie najlepszego
efektu terapeutycznego. Atutem ośrodka jest doświadczona, wysokokwalifikowana kadra medyczna.
Placówka prowadzi zajęcia dydaktyczne dla studentów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
i studentów wydziału rehabilitacji
Akademii Wychowania Fizycznego
w Warszawie.
Masztu
w Bielawie
nie będzie
tarostwo powiatowe w Piasecznie
nie wydało pozwolenia na budowę masztu telekomunikacyjnego,
który Sferia planowała postawić
w Bielawie. Urzędnicy starostwa dopatrzyli się nieprawidłowości w projekcie inwestycji przedstawionym
przez Sferię, m. in.: zbyt małą powierzchnię działki – miejscowy plan
zagospodarowania przestrzennego
Bielawy określa minimalną powierzchnię działki budowlanej, przeznaczonej na zabudowę usługową, na
nie mniej niż 3 000 mkw., tymczasem działka, na której miał stanąć
maszt, ma zaledwie 2 000 mkw.
Przeciw budowie protestowali
mieszkańcy okolicznych domów. Poparła ich część radnych. – Miejscowy
plan zagospodarowania przestrzennego nie dopuszcza tego typu obiektów na proponowanej działce – mówi
mieszkaniec pobliskiego osiedla.
– A my obawialiśmy się także, że
40-metrowy maszt byłby zagrożeniem
dla naszego zdrowia i być może życia
oraz wątpliwą ozdobą przy wjeździe
do uzdrowiska. Sferia może jeszcze
odwołać się od decyzji starostwa, ale
my będziemy trzymać rękę na pulsie.
Asfalciarnia też miała być nieszkodliwa – dodaje. (MM)
Fot. GMT
S
sponsorów też ufundował 100 siedzisk).
Użytkujemy ten teren od ponad 20 lat.
Na tym boisku wychowały się dwa pokolenia piłkarzy – dodaje.
– Dokąd w ciągu pięciu tygodni
można przenieść boisko? – pyta jeden
z członków klubu.
Od 1 września 2005 r., po wejściu
w życie nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, SGGW jest właścicielem terenów odebranych w ramach
reformy rolnej przedwojennym właścicielom. Przez kilkadziesiąt lat była ich
użytkownikiem wieczystym. Terenów
należących do SGGW jest lub było
w Konstancinie znacznie więcej. I nie
wszystkie wykorzystywane są i były na
cele statutowe uczelni.
– Trudno nazwać celem statutowym
uczelni sprzedaż Łąk Oborskich grupie
biznesmenów, planujących wybudować
pole golfowe. Samorząd Konstancina po
czterech latach odzyskał prawo pierwokupu tego terenu i kupił Łąki. Decyzja
SGGW to rewanż za Łąki Oborskie
– twierdzą mieszkańcy.
Przedstawiciele klubu zwrócili się do
rady miejskiej z prośbą o pomoc w mediacjach z władzami uczelni. W najbliższym czasie delegacja radnych
i władz klubu spotka się z rektorem
SGGW. (GMT)
NASZE MIASTO
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
5
POMÓŻMY TROJACZKOM
arodziny dziecka, to dla rodziców ogromna
radość i nowe problemy. Narodziny trojaczków to potrójna radość i potrójne problemy.
Piaseczyńskie trojaczki Hania, Lena i Małgosia
mają już prawie trzy miesiące. Rosną jak na
drożdżach. I rosną ich potrzeby. Puszka mleka nie wystarcza na cały dzień, paczka pieluszek też. Trzy
dziewczynki i ich starszy brat wraz z rodzicami mieszkają w wynajmowanym dwupokojowym mieszkaniu.
Starają się o przyznanie lokalu socjalnego, ale lokali
socjalnych w Piasecznie, tak jak w większości gmin,
jak na lekarstwo. Władze Piaseczna, do których rodzice zwrócili się o pomoc, nie okazały się zbyt hojne.
Gdy urodziły się dziewczynki, wiceburmistrz Piaseczna Bogdan Temoszczuk zaproponował, że gmina
pokryje połowę kosztów wynajmu mieszkania. Skończyło się na 1,5 tys. zł zapomogi z ośrodka pomocy
społecznej. Wiceburmistrz zadeklarował, że gmina
kupi trojaczkom wózek, jednak okazało się, że gminy
nie stać na zakup wózka za 4–5 tys. zł. Stwierdził też,
że gmina nie ma możliwości prawnych, pozwalających na dofinansowanie osobie prywatnej wynajmu mieszkania lub czynszu.
Rodzice dziewczynek nie mogą więc liczyć na
pomoc gminy, ale z pewnością mogą liczyć na pomoc
ludzi dobrej woli. (MM)
Fot. „Kurier Południowy”
N
Ci z naszych czytelników, którzy chcieliby przekazać Hani, Lenie i Małgosi pieluszki, ubranka, kosmetyki lub zabawki
mogą zrobić to za pośrednictwem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Wojska Polskiego 54
w Piasecznie lub redakcji „Kuriera Południowego” przy ul. Ludowej 2 w Piasecznie. Ośrodek pomocy społecznej
otworzył też specjalne konto, na które można dokonywać wpłat finansowych. Nr konta: 31 1240 6003 1111 0000 4940 0562
z dopiskiem „Pomoc dla trojaczków z Piaseczna”.
MIESZKANIEC KONSTANCINA PŁACI U SIEBIE
ak co roku, wiosną rozliczamy podatki za rok
ubiegły. Powinniśmy je płacić w miejscu, w którym faktycznie mieszkamy. Bo to właśnie z naszych podatków składa się budżet miasta. A ilość
pieniędzy w budżecie miasta przekłada się na jakość
naszego życia. To z tych pieniędzy finansowane są
wydatki na komunikację, remonty gminnych dróg,
bezpieczeństwo, na przedszkola, budownictwo komunalne i wiele innych celów. Najczęściej PIT
składamy w urzędzie skarbowym, właściwym dla
miejsca zameldowania. Około 20 proc. mieszkańców
Konstancina-Jeziorny (według innych szacunków
J
nawet do 30 proc.) zameldowanych jest jednak w innych miejscowościach. I jeśli zapłacą podatki zgodnie z miejscem zameldowania, do gminnej kasy
wpłynie o 20 proc. mniej środków.
Przepisy podatkowe nie zawierają definicji
miejsca zamieszkania. Jednak art. 25 kodeksu cywilnego stanowi, że miejscem zamieszkania danej
osoby fizycznej jest miejscowość, w której osoba
przebywa z zamiarem stałego pobytu. Osoby, które
nie są nigdzie zameldowane, składają swoje deklaracje podatkowe do urzędu skarbowego właściwego
według miejsca zamieszkania.
W Warszawie ruszyła kampania „Warszawa – tu
mieszkam, tu korzystam, tu płacę”. W akcję informacyjną, za pomocą ulotek, plakatów i bilboardów,
włączyły się samorządy dzielnic i wspólnoty mieszkaniowe. Podobne akcje prowadzone są także w innych miastach.
My proponujemy hasło „Jestem mieszkańcem
Konstancina – tu korzystam, tu płacę”. Wystarczy wypełnić NIP-3, by zaktualizować dane dotyczące miejsca zamieszkania. I mieć wpływ na
ilość pieniędzy przeznaczonych na poprawę jakości życia w swoim mieście. (KW)
ubiegłym roku w ramach 1 proc.
podatku 7 mln Polaków przekazało ok. 390 mln zł na pomoc organizacjom pożytku publicznego. Czy
wiesz już, na jaki cel przekażesz 1 proc.
swojego podatku w tym roku? Na naszą
pomoc czeka wiele organizacji.
Cała operacja nie jest skomplikowana –
w tym roku, tak jak w ubiegłym, zrobi to za
nas Urząd Skarbowy. Wystarczy prawidłowo wypełnić trzy pola w deklaracji
podatkowej PIT: nazwę organizacji, którą
chcemy wspomóc, numer Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) tej organizacji, oraz
przekazywaną kwotę. W nowych drukach
PIT są też rubryki, w których możemy
wskazać, na jaki konkretnie cel przeznaczamy swoje pieniądze, np. zakup sprzętu
rehabilitacyjnego dla konkretnego podopiecznego fundacji, którą chcemy wspomóc wpłatą.
Wniosek o przekazanie 1 proc. podatku
znajduje się na końcu każdego zeznania
rocznego PIT-28, PIT-36, PIT-36L, PIT-37 i
PIT-38. Listę organizacji można znaleźć w
W
elektronicznym wykazie zamieszczonym
na stronach Ministerstwa Pracy i Polityki
Społecznej. Na wniosek podatnika właściwy urząd skarbowy przekaże w lipcu i
sierpniu 2010 r. 1 proc. należnego podatku
na rzecz wskazanej przez nas organizacji
pożytku publicznego. Koszty przelewu są
potrącane z tego 1 proc. Ważne, by nie spóźnić się ze złożeniem zeznania podatkowego.
Jeżeli złożymy zeznanie po terminie, tj. po
30 kwietnia 2010 r. (a ryczałtowcy po 1 lutego 2010 r.), wówczas urząd skarbowy pieniędzy nie przekaże.
Ważne także, by nie pomylić się w nazwie czy numerze KRS, bo pomyłka może
zostać zinterpretowana jako nie złożenie
wniosku lub może skutkować przekazaniem środków na konto zupełnie innej organizacji.
Przekazując 1 proc. naszego podatku na
rzecz organizacji pożytku publicznego,
również starajmy się wspierać te organizacje, które działają tam, gdzie mieszkamy. W
ten spośób przekazane przez nas pieniądze
będą służyć lokalnej społeczności. (R)
Fot. JTAT
DOBRO PROCENTUJE
W azylu fundacji znajduje schronienie wiele bezdomnych
i porzuconych zwierząt z terenu gminy
Fundacja św. Franciszka „Pomóż zwierzętom – naszym małym braciom”, prowadząca w Konstancinie-Jeziornie azyl dla zwierząt, apeluje
o pomoc. Tegoroczna ciężka zima daje się azylowi we znaki. Opłaty za
energię elektryczną są tak wysokie, że na zakup karmy nie wystarcza
środków. Przytulisko ledwie wiąże koniec z końcem. Fundacja od 2005
r. jest organizacją pożytku publicznego. Dzięki temu możesz ją wesprzeć nie ponosząc kosztów, przekazując 1 proc. zpodatku. Można też
wesprzeć ją wpłacając pieniądze na konto.
Nasz numer KRS: 0000017257, NIP 123-09-21-856.
Dane do wpłaty: Fundacja Św. Franciszka „Pomóż zwierzętom – naszym małym braciom”. Numer konta bankowego: 38 1060 0076 0000
4048 3019 7758.
NASZA GMINA
6
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
Słomczyn seniorom
ierwszy Słomczyński Dzień Seniora odbył się w sobotę 13 lutego
w Domu Ludowym w Słomczynie.
Organizatorzy spotkania – sołtys
Irena Śliwka i cała rada sołecka – zadbali o świetną atmosferę i zapewnili
zebranym wiele atrakcji. Spotkaniu
patronowali proboszcz słomczyńskiej
parafii św. Zygmunta ks. dr Józef Nowacki i wikariusz ks. Kamil Nowacki.
Gośćmi specjalnymi byli aktor Wojciech Machnicki i akompaniator Zbig-
P
niew Rymarz, którzy przedstawili fragment spektaklu Teatru Syrena „Járosy
zawsze ten sam”, poświęconego
postaci artysty i konferansjera-legendy
przedwojennych kabaretów Fryderyka
Járosy’ego. Piosenki i monologi z warszawskich kabaretów lat międzywojennych w wykonaniu Wojciecha
Machnickiego nagrodzone zostały
gromkimi brawami. W dalszej części
spotkania oprawę muzyczną zapewniał
miejscowy zespół – popularne melodie
zas płynie, okoliczne gminy lepiej lub gorzej
rozwiązują swoje problemy, a u nas po staremu.
Jałowe dyskusje, kolejne koncepcje, ruchy pozorne.
Jak długo jeszcze? Jak długo jeszcze będziemy odkrywać Amerykę? W ciągu ostatnich ośmiu lat nie
udało się sprywatyzować służby zdrowia, Zakładu
Gospodarki Komunalnej, wybudować ratusza,
uchwalić planów zagospodarowania przestrzennego,
skorzystać z partnerstwa prywatno-publicznego, zachęcić inwestorów. Krótko mówiąc, skorzystać
z doświadczeń tych, którzy z rozwiązaniem problemów świetnie sobie poradzili. Nie potrafię zrozumieć
zachowawczego podejścia naszych władz.
Większość uzdrowisk w Polsce od 2004 r. korzystała z funduszy unijnych (nawet tych przedakcesyjnych), modernizowała bazę uzdrowiskową,
budowała infrastrukturę. Te szanse już przespaliśmy.
Straconego czasu nie da się cofnąć. Pora jednak zastanowić się, co zrobić, by nie stracić go jeszcze więcej. Czy władze naszego miasta mają jakąś spójną
koncepcję rozwoju Konstancina? Rzeczywistego
rozwoju, bo trudno budowę kolejnych osiedli mieszkaniowych nazwać rozwojem.
C
No dobrze, zgoda, niech w Konstancinie nic się
nie zmienia. Przedwojenny willowy kurort był
piękny. Nie zmieniamy nic, nie wpuszczamy inwestorów, nie zależy nam na wpływach z podatków
i miejscach pracy dla mieszkańców naszego miasta,
nie inwestujemy w bazę uzdrowiskową, nie budujemy dróg. Miasto-muzeum to też jest jakiś pomysł.
Ale dlaczego robimy wyjątek dla developerów
i pozwalamy na budowę osiedli?
Nie czuć jeszcze zbliżającej się wiosny, ale
zbliżającą się kampanię wyborczą już tak. Przy
okazji wyborów, tradycyjnie okazuje się, że są wspaniałe koncepcje, plany i pomysły. W nadchodzących
miesiącach wszystko będzie możliwe, usłyszymy
tyle obietnic, ile tylko zechcemy. Obietnic, realizacji
których, jak dotychczas się nie doczekaliśmy.
Na spotkaniu w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Słomczyna zachodniego burmistrz przytakiwał każdemu. Działki po
2 500 mkw. – świetnie. Po 1 500 mkw. – też dobrze.
A chcecie państwo po 1 000 mkw.? Proszę bardzo.
To w końcu jest jakaś wizja przyszłości naszej
gminy? Czy we wszystkich sołectwach można będzie
zażyczyć sobie wydzielenia dowolnej wielkości działki?
Bardzo mnie to interesuje, bo moja wieś na plany czeka
już wiele lat. Może przed wyborami się uda?
Dębówka ma
nowego sołtysa
Fot. JTAT
Zdjęcia: JTAT
w ich wykonaniu zachęciły do tańca
nie tylko najstarszych uczestników
wieczoru, ale nawet księdza wikarego.
Sponsorem występu artystów Teatru
Syrena był Konstanciński Dom Kultury. O pyszne ciasta, kawę, herbatę
i lampkę szampana zatroszczyła się
rada sołecka i sołtys Słomczyna.
– Jest nas tu dzisiaj ponad 50 osób,
a to i tak jeszcze nie wszyscy. Pora
założyć słomczyńskie koło seniora.
Z pomocą pani sołtys na pewno nam
się uda – mówi jedna z uczestniczek
imprezy. – Mamy już pomysły na kolejne spotkania – dodaje. Seniorom ze
Słomczyna życzymy zdrowia i realizacji ich planów. (KW)
U nas po staremu
T. U. BYLEC
inicjatywą upamiętnienia 11 mieszkańców naszej gminy, zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednojew,
w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej wystąpiło do Rady Miejskiej KonstancinaJeziorny Towarzystwo Miłośników
Piękna i Zabytków Konstancina
im. Stefana Żeromskiego.
Nie zginęli w walce – zostali z premedytacją zamordowani i pochowani
w bezimiennych, zbiorowych mogiłach. Ofiarami zbrodni NKWD byli:
ppor. Wacław Grabau, por. Władysław
Grabowski, por. Jan Gutkowski, ppor.
Jan Mejster, por. Marian Michalczyk,
ppor. Stefan Pająk, por. Wincenty
Paulinek, por. Franciszek Siwik, por.
Janusz Wagner, asp. Jan Matyjasiak
i asp. Stanisław Wiewióra.
Pamięci pomordowanych poświęcony
będzie pomnik-głaz z wykutym reliefem
spętanych dłoni ofiar, na którym umieszczona zostanie tablica z ich nazwiskami
oraz miejscami ich mordu. Wokół głazu
posadzonych zostanie 11 dębów. Decyzją
samorządu Konstancina-Jeziorny, pomnik stanie na początku Pasażu Sienkiewicza. Pomnik, którego odsłonięcie
planowane jest na początek kwietnia, zaprojektował i wykona Marek Łukasik,
artysta z terenu naszej gminy. (KW)
Z
Pomysłodawczynią spotkania
była sołtys Słomczyna Irena Śliwka
Seniorzy przy podwieczorku obejrzeli fragmenty spektaklu
„Járosy zawsze ten sam”
Pamięci ofiar
Po 10 latach pracy Zofia Guzińska zrezygnowała
z pełnienia funkcji sołtysa wsi Dębówka. 10 lutego
nowym sołtysem Dębówki wybrany został Grzegorz Rytka.
Zofia Guzińska przekazała swemu następcy
symboliczne klucze sołectwa. (KW)
REKLAMA
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
NASZE SPRAWY
7
PANOM
JUŻ DZIĘKUJEMY
Współczesne kobiety są mistrzyniami organizacji.
Bo jak inaczej mogłyby pogodzić pracę zawodową, prowadzenie
domu: gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie,
opiekę nad dziećmi, pomoc w odrabianiu lekcji
i szkolne wywiadówki? Jednak w życiu społecznym,
a w polityce zwłaszcza, kobiety wciąż odgrywają u nas
drugoplanową rolę. Czas to zmienić.
W
Kobiety, które zaczęły dostrzegać,
że mężczyźni nie rozwiążą ich problemów,
postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce.
I te, które zdecydowały się na działanie,
często odnoszą sukcesy
Doświadczenie milionów kobiet w planowaniu domowego budżetu znakomicie
przekłada się na planowanie budżetu gminy. Z budżetem gminy jest podobnie jak z domowym – zawsze potrzeby są większe niż możliwości. I każda pani domu, odpowiedzialna za swoją rodzinę (czytaj: gminę), najpierw kupi dzieciom buty, bo nowy
telewizor może poczekać (czytaj: najpierw drogi, amfiteatr później). Budowania domu
(czytaj: ratusza) kobieta nie zaczyna od urządzania ogrodu (czytaj: parku zdrojowego).
Podsumowując 20 lat działalności samorządów terytorialnych wyraźnie widać,
że nasze ugrupowania polityczne niechętnie oddają kobietom miejsca na listach
kandydatów. Oczywiście, że posłami, senatorami czy radnymi powinni być ludzie
kompetentni, niezależnie od płci. Ale czy wszyscy mężczyźni uczestniczący w naszym życiu publicznym są kompetentni? Czy wszystkie aspekty naszej rzeczywistości mężczyźni postrzegają tak jak kobiety?
Tak więc kobiety, które zaczęły dostrzegać, że mężczyźni nie rozwiążą ich problemów, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. I te, które zdecydowały się na działanie,
często odnoszą sukcesy. Przykładów nie trzeba szukać daleko: wójtowi Lesznowoli
Jolancie Batyckiej-Wąsik brakuje już miejsca na dyplomy i nagrody, a gminna zajmuje
czołowe miejsca we wszelkich rankingach. I dawno poradziła sobie z problemami
oczyszczalni ścieków czy uchwalenia planów zagospodarowania przestrzennego, sprywatyzowała opiekę zdrowotną i przekształciła zakład gospodarki komunalnej w spółkę
prawa handlowego. Burmistrzami Tarczyna i Góry Kalwarii też są kobiety i obie gminy
rozwijają się prężniej niż nasza. W plebiscycie „Gazety Sołeckiej” sołtysem roku 2009
została Małgorzata Wojakowska-Żeglińska z Czarnowa w naszej gminie.
Problemowi udziału kobiet w życiu publicznym poświęcony był ubiegłoroczny
Kongres Kobiet Polskich. Owocem obrad kongresu jest zebranie 120 tys. podpisów pod
projektem ustawy o wprowadzeniu parytetu płci na listach wyborczych. Projekt zakłada
zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu, Parlamentu Europejskiego, rad gmin, powiatów oraz sejmików wojewódzkich. Uczestniczki kongresu zaproponowały zapewnienie 50-procentowej obecności kobiet na listach wyborczych. W wielu europejskich
krajach wprowadzenie parytetu znacząco zwiększyło udział kobiet w życiu politycznym. W wyborach do Parlamentu Europejskiego od 2004 r. wszystkie ugrupowania polityczne zobligowane są do wystawiania równej liczby kandydatów obu płci.
Obowiązek umieszczania kobiet na listach wyborczych i ich udział w życiu
publicznym w poszczególnych krajach różni się:
– w Belgii przedstawiciele jednej płci nie mogą stanowić więcej niż dwie trzecie, przy czym trzy czołowe pozycje na liście wyborczej nie mogą być zajmowane
przez przedstawicieli tej samej płci,
– w Danii wszystkie komitety, komisje i rady sektora publicznego muszą
składać się w równych częściach z przedstawicieli obu płci,
– w Finlandii udział kobiet w parlamencie musi wynosić co najmniej 40 proc.,
– w Grecji w wyborach regionalnych i lokalnych wprowadzony został obowiązek umieszczania na listach równej liczby kobiet i mężczyzn. Listy, które nie
spełniają tego wymogu, nie mogą zostać zarejestrowane.
Ponad 90 państw na świecie zobowiązało partie polityczne do umieszczania kobiet
na listach wyborczych lub konstytucyjnie zagwarantowało kobietom udział w życiu politycznym. Wprowadzenie parytetów spowodowało, że udział kobiet w życiu politycznym znacząco wzrósł. W parlamentach Szwecji i Finlandii dziś zasiada ponad 40 proc.
kobiet, a w polskim – 20 proc. Może parytet płci to dobry pomysł na równouprawnienie?
Proponowana przez Kongres Kobiet Polskich ustawa parytetowa jest tematem
burzliwych dyskusji polskich ugrupowań politycznych. Nie brak jej i zwolenników,
i przeciwników. Posłowie PiS zaczęli rozważać poparcie ustawy parytetowej dopiero
wtedy, gdy wstępne poparcie dla inicjatywy kongresu wyraził prezydent Lech Kaczyński. Posłowie PO w większości są przeciwni parytetowi, jednak premier Donald
Tusk zapowiedział, że będzie popierał rozwiązania umożliwiające kobietom większy
udział w życiu politycznym kraju. Najprawdopodobniej w najbliższych wyborach na
listach wyborczych PO w pierwszej piątce będą dwie kobiety (lub w pierwszej trójce
jedna). Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiada, że w wyborach prezydenckich kandydatem PSL będzie kobieta. Czasy, w których władza należała do mężczyzn, a kobiety musiały się jej podporządkować, odchodzą do lamusa.
Zbliżają się kolejne wybory do samorządu terytorialnego i warto, by kobiety Konstancina miały większy udział w podejmowaniu decyzji, dotyczących najistotniejszych
spraw naszej gminy. W naszej gminie, tak jak w całej Polsce, kobiety stanowią ponad
połowę mieszkańców, a w obecnej kadencji w radzie miejskiej zasiada tylko jedna kobieta. Gdyby większość w niej stanowiły kobiety, to znając ich talenty organizacyjne,
można śmiało założyć, że posiedzenia rady i jej komisji trwałyby dużo krócej.
Askoro nie brak nam pań wykształconych, z inicjatywą, potrafiących podejmować decyzje, to panom już dziękujemy i bierzemy sprawy gminy w swoje ręce. Będzie rewolucja? Może będzie, ale aksamitna.To nie kobiety prowadziły wyniszczające, krwawe wojny.
Wspólnie z portalem Konstancin.com
ogłaszamy konkurs
na najlepsze hasło wyborcze promujące kobiety.
Na propozycje czekamy do 25 marca.
Wyślij je na adres mailowy naszej redakcji:
[email protected]
lub podaj na stronie www.konstancin.com
na ogólnodostępnym forum w zakładce: „Konkurs
promujący kobiety w samorządach”
(http://www.konstancin.com/forum/read.php?21,5418)
Wyniki konkursu opublikujemy
1 kwietnia
na portalu Konstancin.com
oraz w kwietniowym numerze
naszej gazety.
Na zwycięzców czekają
nagrody-niespodzianki
Grafiki: SXC
ykształcone, przedsiębiorcze, zorganizowane, systematyczne, cierpliwe, empatyczne. I choć coraz częściej zdarza się, że kobiety pilotują odrzutowce, dowodzą statkami i kierują wielkimi korporacjami, to wciąż jeszcze mamy grupę
kobiecych zawodów – gorzej opłacanych i nieatrakcyjnych: nauczycielka, przedszkolanka, pielęgniarka, urzędniczka niższego szczebla administracji, pracownica handlu
i usług. Powszechnie doświadczamy nierównego traktowania – kobieta i mężczyzna, zatrudnieni na tych samych stanowiskach, opłacani są różnie. Nie ważne, że ukończyły te
same studia (często z lepszym wynikiem) i że pracują na takim samym stanowisku – zarabiają mniej. Tak się dzieje w większości krajów. O dziwo, jedynym państwem, w którym osoby o tych samych kompetencjach, zatrudnione na takich samych stanowiskach
otrzymują – bez względu na płeć – takie samo wynagrodzenie jest Watykan. Takie standardy w Watykanie wprowadził Jan Paweł II. Zapisana w Konstytucji RP równość praw
kobiet i mężczyzn to teoria, która w praktyce wygląda trochę inaczej. Najlepszym
przykładem jest ich udział w życiu publicznym, w miejscach gdzie zapadają decyzje. Choć
statystycznie kobiety stanowią większość naszego społeczeństwa, to w życiu publicznym
wciąż są w mniejszości. O życiu kobiet decydują mężczyźni. Czy nie pora na zmiany?
Profesor Małgorzata Fuszara, socjolog z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych
Uniwersytetu Warszawskiego, przyjrzała się gminom, w radach których kobiety stanowiły większość. Takich gmin jest w Polsce zaledwie 1 proc. I okazało się, że chociaż
radne reprezentowały różne ugrupowania polityczne, to łatwiej dochodziły do porozumienia, szczególnie w sprawach społecznych: w opracowaniu programu walki z przemocą w rodzinie, dofinansowania przedszkoli, czy oświaty.
LISTY/AKTUALNOŚCI
8
REKLAMA
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY
Co się bardziej opłaca?
Co się bardziej gminie opłaca – załatać dziury w jezdni,
czy płacić kierowcom odszkodowania za uszkodzone zawieszenia samochodów, pokrzywione felgi i rozerwane
opony? Z takim pytaniem zadzwoniłem do wydziału dróg
naszej gminy. W odpowiedzi usłyszałem, że przecież to nie
są gminne drogi, tylko powiatowe i wojewódzkie i gmina
nic nie może zrobić. I tu się nie zgadzam.
Panie burmistrzu, jestem mieszkańcem Konstancina, tu
płacę podatki – nie do powiatu lub województwa – i domagam się, aby Pan dbał o stan dróg w naszej gminie.
Mieszkańcy nie mają możliwości samodzielnego prowadzenia ustaleń z powiatem i województwem. To należy
do burmistrza.
Poszkodowany
Rekonstrukcje historyczne i troska o
mieszkańców
Celebry i obchody to w naszej gminie ulubiona forma zaspokajania potrzeb mieszkańców. Z uporem godnym lepszej sprawy, burmistrz naszego miasta zajmuje się
rekonstrukcjami historycznymi. Mam więc propozycję.
Zamiast rekonstruować bitwy, może pan burmistrz rozważy rekonstrukcję historycznego chodnika? Albo załatanie historycznych dziur w jezdni?
Woda leje się na głowy pracowników i interesantów
Urzędu Miasta i Gminy, uczniów szkoły w Opaczy, dzieci
na zajęciach w Konstancińskim Domu Kultury. Budżet
mniejszy niż w zeszłym roku, ale zamiast na konieczne
remonty, pieniądze pójdą na występy w amfiteatrze. Albo
na kwiatki na skwerkach. Nie byle jakie pieniądze,
bo w budżecie przewidziano 750 tys. zł na kwiatki i
ławeczki na osiedlach! To się nazywa troska o obywateli,
czy zaklejanie plastrem ropiejącego wrzodu?
Czytelnik z Mirkowa
W Konstancinie nadal budujemy IV RP ?
Hasło może być ogólne, rzeczywistość natomiast wymaga konkretów i szczegółów. Widać to po mieliznach
budowy toru wrotkarskiego w Słomczynie, a obecnie
podnosi się kurtyna nad rewitalizacją nowej siedziby
Konstancińskiego Domu Kultury – willi Hugonówka.
Proces inwestycyjny rozpoczyna się od określenia
przez inwestora założeń, czyli tego, co chce zbudować
i jakie funkcje ma to spełniać. Precyzyjne określenie
tych parametrów gwarantuje nam, że budowla zaspokoi nasze potrzeby. Następnie nasze marzenia projektanci ubierają w projekt, a wykonawcy budując,
materializują je.
W minionym roku gmina otrzymała zamówiony
za ok. 120 tys. zł projekt remontu i rozbudowy willi Hugonówka, w przetargu wyłoniła wykonawcę i mury zaczęły piąć się do góry. No może nie od razu, bo
wykonawca na poziomie fundamentów stwierdził, że są
za słabe i nie udźwigną nowego budynku, ściany zresztą
też są za słabe, więc jedno i drugie trzeba wzmocnić.
Urzędnicy i wykonawcy uzgodnili cenę tych prac na
ok. 420 tys. zł. Jednak złośliwi opozycyjni radni dopatrzyli
się braku kosztorysów i innych dokumentów, koniecznych
do korekty zakresu robót. Po ich sporządzeniu cena spadła
o ok. 100 tys. zł. i roboty ruszyły. Ale to nie koniec zmian.
Przy okazji dyskusji nad budżetem 2010 r. radni dowiedzieli się, że konieczna jest zmiana w projekcie głównej
sali widowiskowej. Podłogę płaską należy zmienić na pochyłą, jak w kinach i teatrach, a nad sceną zbudować
komin sceniczny potrzebny do technicznej obsługi sceny
(profesjonalne oświetlenie i nagłośnienie). Jak autorytatywnie stwierdził dyrektor KDK Roman Kołakowski, obecnie nie buduje się obiektów bez takich rozwiązań.
W trakcie dyskusji dowiedzieliśmy się, że projektanci proponowali ich zastosowanie, jednak gmina je odrzuciła.
Koszt opracowania zmian projektowych to następne
ok. 120 tys. zł (tyle kosztował projekt podstawowy),
a koszt ich realizacji wstępnie oszacowano na 160 tys. zł.
Dodatkowo, z powodu zmian, pojawiają się wątpliwości
co do możliwości wykorzystania dotacji unijnej w wysokości ok. 50 proc. wartości inwestycji, na którą wniosek
został wstępnie zaakceptowany.
Burmistrz, który odpowiada za pracę kierowanego przez
siebie urzędu, jest raz „za” a raz „przeciw” dokonaniu
zmian. Zapewne utartym zwyczajem już wyznacza winnych – wszak on winny na pewno nie jest. Wprawdzie decyzja jeszcze nie zapadła, burmistrz oczekuje jej od rady,
jednak już można przytoczyć stare porzekadło „kowal
zawinił, cygana powiesili”.
W wyniku niekompetencji urzędników tracimy czas
i pieniądze, sporo pieniędzy.
Tak zwykle bywa, kiedy nie potrafi się określić, czego się
chce. Żeby działać skutecznie i efektywnie ideę trzeba
umieć wypełnić treścią, a przy jej realizacji działać
konsekwentnie, pragmatycznie i profesjonalnie.
O. Bywatel
Ratusz reaktywacja
Konkursy, projekty, dyskusje, kolejne pieniądze, a ratusza
jak nie było, tak nie ma. Ponad 600 tys. zł z gminnej kasy
wydane na projekt ratusza przy oczku wodnym, kolejne
65 tys. zł – na projekty nowych lokalizacji i co z tego?
Ano kolejny pomysł – budowy ratusza na terenach należących do GS. To jeden z najciekawszych pomysłów
– trzeba kupić 2,5 ha, z czego pod budowę ratusza nadaje
się 2 500 mkw. Przeliczając koszt zakupu całego terenu na
1 mkw. działki nadającej się pod zabudowę, otrzymamy
cenę za metr kwadratowy tylko trochę wyższą niż
w Nowym Jorku. Czy my nie potrafimy liczyć, czy jakieś
inne względy decydują o takich pomysłach? A jeśli inne,
to ciekawe jakie.
J.K.
VII Festiwal Małych Form Teatralnych
Konstanciński
Dom Kultury już
po raz siódmy
organizuje
20–21 marca
w naszym mieście, w Zespole
Szkół im. Władysława St.
Reymonta przy
ul. Mirkowskiej
32, święto teatru.
W festiwalu
wezmą udział
młodzi artyści
z przedszkoli,
szkół i innych
placówek wychowawczych.
Tak jak w poprzednim roku,
„Nasze Miasto
– FMK” jest
patronem
medialnym
festiwalu. (KW)
REKLAMA
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
NASZA GMINA
9
DROGA PRZEZ WIEŚ
Z KRZYSZTOFEM
KUCHARSKIM,
przewodniczącym
Komisji Wiejskiej
Rady Miejskiej
Konstancina-Jeziorny,
rozmawia Grażyna
Matusik-Tomaszewska.
Komunikacja rzeczywiście
szwankuje. Wystarczyłby mikrobus
z Kawęczyna przez sąsiednie
sołectwa do centrum Konstancina.
Z drugiej strony naszej gminy
na taki mikrobus czekają
mieszkańcy Czarnowa
– to już dzisiaj
ponad 1 000 mieszkańców
pozbawionych jakiejkolwiek
komunikacji. Do najbliższego
przystanku mają
ponad dwa kilometry
Nie można inwestować, bo nie ma uchwalonych
planów zagospodarowania. Mieszkańcy
Konstancina obawiają się, że po ograniczeniu
strefy C, ziemia w sołectwach nadwiślańskich
zostanie odrolniona i powstaną osiedla kilkupiętrowych bloków i zakłady przemysłowe.
– Myślę, że niepotrzebnie się obawiają. Przecież
w sołectwach, które mają uchwalone plany zagospodarowania przestrzennego, przed wejściem w
życie nowej ustawy uzdrowiskowej, nikt nie buduje
blokowisk. Zakładów, takich jak asfalciarnia, też
nikt nie chce mieć koło swojego domu. Wystarczy
w planach umieścić zapisy, jaką zabudowę dopuszcza się na danym terenie, określić wielkość działek,
wysokość budynków itd. Ale u nas nawet w sołectwach, które mają uchwalone plany, nie można budować, bo nie ma kanalizacji. A z innych
przepisów wynika, że w nowo budowanym domu
nie można – nawet przejściowo – korzystać
z szamba. Owszem, jest dużo wniosków o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Proszę jednak zauważyć, że my nie chcemy odrolniać setek
hektarów żyznej ziemi, tylko pas szerokości
Fot. GMT
Czy mieszkańcy wsi mają inne problemy
niż reszta mieszkańców naszej gminy?
– Podstawowe problemy mamy takie same: brak
miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, kanalizacji, sprawnej komunikacji.
Stan dróg wiejskich poprawił się – obecnie drogi
mamy utwardzone, tam gdzie można, wykonano
asfaltowe nakładki, ale komunikacja rzeczywiście
szwankuje. Wystarczyłby mikrobus z Kawęczyna
przez sąsiednie sołectwa do centrum Konstancina.
Z drugiej strony naszej gminy na taki mikrobus
czekają mieszkańcy Czarnowa – to już dzisiaj
ponad 1 000 mieszkańców pozbawionych jakiejkolwiek komunikacji. Do najbliższego przystanku
mają ponad dwa kilometry. Dodatkowym problemem jest ograniczenie możliwości rozwoju wsi
z uwagi na objęcie całego terenu gminy strefami
ochrony uzdrowiskowej. Nie możemy stosować
skutecznych środków ochrony roślin, nie możemy
inwestować, nie możemy budować domów.
To właśnie dlatego kilkanaście sołectw wystąpiło
z projektem ograniczenia strefy C. Mieszkańcy
zgadzają się, że sołectwa bezpośrednio przyległe
do strefy B pozostają w strefie C, ale jeszcze dalsze
chyba nie muszą?
nalizacji. Kilometry rur też kosztują. Poprowadzenie
kolektora zbiorczego do oczyszczalni Południe nie
wyklucza budowy nowoczesnej oczyszczalni ścieków w naszej gminie. Uważam, że lepiej mieć dwie
możliwości, sądzę jednak, że budowa rury do Warszawy będzie zrealizowana o wiele szybciej niż budowa nowej oczyszczalni. Mogę sobie tylko
wyobrazić, ile potrwają ustalenia, gdzie ma stanąć
oczyszczalnia i ile będzie protestów. A czas nagli
– zakłady Metsä Tissue nie chcą już naszych ścieków. Oczywiście, nie wszyscy są zadowoleni. Ale
przy żadnych decyzjach nie ma 100 proc. zgodności.
Na pewno przez jakiś czas będziemy mieć rozkopane drogi, ale jak widać na przykładzie
obciążonych bardzo dużym ruchem ulic Piaseczyńskiej i Pułaskiego, można taką inwestycję realizować sprawnie.
50–100 m wzdłuż projektowanych dróg. Bo po co
te drogi i gdzie będziemy budować domy,
jeśli nie wzdłuż ulic?
Ile gospodarstw rolnych znajduje się
w 15 sołectwach, które ubiegają się
o wyłączenie ze strefy C?
– Na terenie 15 sołectw: Cieciszewa, Ciszycy,
Czernideł, Dębówki, Gassów, Kawęczyna, Kępy
Oborskiej, Kępy Okrzewskiej, Łęgu, Obórek,
Okrzeszyna, Opaczy, Piasków, Turowic i Kawęczynka-Borowiny znajduje się 456 gospodarstw.
124 z nich stanowią główne źródło utrzymania
rodzin. W produkcji rolnej wykorzystywanych jest
dokładnie 2 334,88 ha, z ogólnej powierzchni
sołectw wynoszącej 3 384,5 ha.
Jesteśmy gminą uzdrowiskową, dlaczego
w nadwiślańskich wsiach, tak malowniczo
położonych, nie rozwija się agroturystyka?
– Niby jesteśmy gminą uzdrowiskową, pięknie
położoną, ale ani nie przybywa sanatoriów, ani nie
rozwijamy turystyki. Rzeczywiście nie powstają
gospodarstwa agroturystyczne. Po części z powodów już wymienionych – nie ma planów,
nie można robić nic. Nie ma też w naszej gminie
żadnego programu rozwoju bazy turystyczno-rekreacyjnej i chętni nie mogą liczyć na żadną pomoc
ze strony gminy.
Dlaczego prace nad planami zagospodarowania
trwają tak długo?
– Dlatego, że na etapie opracowania założeń do
planu nikt nie pyta mieszkańców o zdanie. Najlepszym przykładem jest planowany przebieg
ul. Czerniakowskiej bis. Na terenach Wilanowa
ta droga biegnie wzdłuż torów, przy wale. U nas
ma przechodzić skrajem wsi, w pobliżu gęstej zabudowy. Dlaczego? Planowana ul. Czerniakowska
bis uniemożliwi też niektórym rolnikom dojazd
na pola. Ta droga będzie typową drogą przelotową.
Żeby do niej dojechać, mieszkańcom wsi wystarczą
– przewidziane w planie – wewnętrzne drogi
o szerokości 12 m. Poszerzenie drogi przywałowej
byłoby bardziej funkcjonalne, o wiele tańsze
niż wykup gruntów i budowa całkiem nowej drogi,
wzmocniłoby również podstawę wałów przeciwpowodziowych. Plany budowy drogi przywałowej
rozważane są od dziesięcioleci.
Mieszkańcy Okrzeszyna niepokoją się, że przez
teren ich wsi przebiegać ma główna rura odprowadzająca ścieki z terenu całej gminy
do warszawskiej oczyszczalni Południe.
– Większość mieszkańców cieszy się, że główna
magistrala kanalizacyjna będzie przebiegać przez
wieś. Jeśli poprowadzona byłaby polami, to o wiele
drożej kosztowałoby potem podłączenie się do ka-
Jakie inwestycje dla wsi będą realizowane
w tym roku?
– Nadal będą realizowane zadania inwestycyjne
dotyczące gospodarki wodno-kanalizacyjnej,
w kilku wsiach będą wyposażane place zabaw
dla dzieci, a przede wszystkim cieszy mnie, że remontowana będzie szkoła w Opaczy. Mimo skromniejszego budżetu, rada miejska wygospodarowała
pieniądze na rozpoczęcie remontu. Za ich przeznaczeniem na ten cel byli i radni tzw. opozycyjni,
i tzw. koalicyjni. Uważam, że na szczeblu gminy
wszelkie podziały na partie i stronnictwa są niepotrzebne – mamy przecież jeden cel, działanie
na rzecz mieszkańców.
Co dziś jest najważniejsze dla mieszkańców wsi?
– Plany, plany i jeszcze raz plany. Bez planów wieś
może tylko wegetować. Chcemy inwestować
w gospodarstwa – stawiać suszarnie, przechowalnie owoców, przetwórnie płodów rolnych, chcemy
by nasze dzieci mogły sobie pobudować domy.
Nie oczekujemy cudów. Chcemy realnych, konkretnych planów rozwoju naszej gminy. Rozwiązań
na przyszłość, na lata, nie tylko doraźnych działań.
Bez miejscowych planów to niemożliwe. Nie wiadomo, kto ustala kolejność sporządzania planów,
jakimi kryteriami kieruje się burmistrz. Trochę to
wygląda tak, że kto głośniej się domaga ten ma.
I to nie dotyczy wyłącznie wsi. Na plany zagospodarowania i wieloletnie plany inwestycyjne czekają
również mieszkańcy innych terenów naszej gminy.
Bez miejscowych planów
zagospodarowania
wieś może tylko wegetować.
Chcemy inwestować
w gospodarstwa,
chcemy by nasze dzieci
mogły sobie pobudować domy.
Nie oczekujemy cudów.
Chcemy realnych, konkretnych
planów rozwoju naszej gminy.
Rozwiązań na przyszłość,
na lata, nie tylko doraźnych działań
Zbliżają się wybory samorządowe, powstał ruch
postulujący większy udział kobiet w życiu
publicznym, w procesie podejmowania decyzji.
Czy pana zdaniem kobiety mogłyby wpłynąć
na sposób rozwiązywania naszych istotnych
problemów?
– Moim zdaniem kobiety doskonale sprawdzają się
w działaniu. I na wsi dawno to doceniono – większość sołtysów w naszych wsiach to kobiety. Są
świetnymi organizatorkami. Jestem jak najbardziej
za większym udziałem pań w życiu publicznym.
Dziękuję za rozmowę.
NASZE MIASTO
10
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
elegacja przedstawicieli Rady
Gminy Denzligen, 17-tysięcznego miasta malowniczo
położonego w Badenii-Wirtembergii
w południowo-zachodnich Niemczech, gościła 18–20 lutego 2010 r.
z oficjalną wizytą w Konstancinie.
Goście zaznajomili przedstawicieli samorządu naszego miasta z organizacją
ich samorządu. Głównym celem wizyty były rozmowy na temat zakresu
i kierunków planowanej współpracy.
Inicjatorką nawiązania partnerskiej
współpracy z gminą Denzlingen jest
Małgorzata Zarzycka, poprzednia
sołtys Gassów, nauczycielka warszawskiego XVII Liceum im. Andrzeja
Frycza
Modrzewskiego.
Liceum od 18 lat współpracuje z niemieckim gimnazjum im. Erazma
z Rotterdamu w Denzlingen. Obie
szkoły od lat wspólnie realizują programy edukacyjne dla młodzieży.
Podczas wizyty goście zwiedzili
nasze miasto, spotkali się m.in.
z przedstawicielami samorządu, Konstancińskiego Domu Kultury, szkoły
muzycznej, Gminnego Ośrodka
Sportu i Rekreacji, z rolnikami z Ciszycy, z grupą sołtysów i przedstawicielkami kół gospodyń wiejskich
z nadwiślańskich wsi. Jednym z ciekawszych było spotkanie z przedstawicielami kół emerytów. Członkowie
kół przygotowali program prezentacji
swoich osiągnięć w dziedzinie znajomości języka niemieckiego, którego
uczą się od dwóch lat. Niemieckie piosenki w ich wykonaniu wzbudziły
prawdziwy entuzjazm gości.
Podczas spotkań omawiane było
również planowane na 17–21 czerwca
2010 r. (w czasie Dni Konstancina)
D
spotkanie z mieszkańcami czterech
miast partnerskich (z Litwy, Łotwy,
Czech i Ukrainy) oraz przyszłego partnera – Denzlingen, w ramach programu „Europa dla Obywateli”.
Obecnie nasza gmina stara się o uzyskanie funduszy z Unii Europejskiej na
organizację tego spotkania. To właśnie
Małgorzata Zarzycka opracowała
i wysłała do Brukseli wniosek o dofinansowanie z funduszy europejskich.
W kolejnych punktach wniosku szczegółowo uzasadniła potrzebę takiego
spotkania ludzi starszych z kilku miast
bliźniaczych w ramach unijnego programu na 2010 r. „Europejski Rok
Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem
Społecznym”.
Z pewnością decydujące znaczenie ma jakość współpracy, a nie ilość
miast partnerskich. Jednak po podpisaniu umowy, Denzlingen będzie
ósmym miastem bliźniaczym Konstancina-Jeziorny. – Pomysł nawiązania partnerstwa między naszymi gminami powstał trzy lata
temu – mówi Małgorzata Zarzycka.
– Pierwsze rozmowy z burmistrzem
i członkami Komisji Bezpieczeństwa, Oświaty, Kultury i Sportu Rady
Miejskiej podjęłam już w 2007 r. Poinformowałam o możliwości nawiązania współpracy i uzyskania na
ten cel funduszy UE. Wtedy jeszcze
Konstancin nie miał tylu miast bliźniaczych, ile ma dziś. Jednak uzgadnianie form i zakresu współpracy
trwa bardzo długo.
Konkretny projekt przedstawiony
przez Małgorzatę Zarzycką to coś nowego w historii naszej współpracy
z miastami bliźniaczymi. Miejmy więc
nadzieję, że współpraca – jak twierdzi
Fot. GMT
Spotkanie partnerów
Burmistrz Denzlingen Markus Holleman (drugi z prawej)
podczas kuluarowych rozmów z przedstawicielami konstancińskiego samorządu
wielu mieszkańców naszej gminy – nie
ograniczy się do zagranicznych wycieczek przedstawicieli samorządu.
– Mamy podpisane umowy partnerskie z trzema miastami – powiedział nam burmistrz Denzlingen
Markus Holleman. – Te miasta podpisały takie same umowy między sobą.
Realizujemy wiele wspólnych projektów, zwłaszcza dla młodzieży, np.
organizujemy olimpiadę sportową –
dodał.
Krytyczne podejście mieszkańców Konstancina do współpracy z
miastami bliźniaczymi ma swoje
uzasadnienie. W tym samym czasie
gościła w Konstancinie grupa młodzieży z włoskiego partnerskiego
Poszukiwany anioł stróż
undacja Bene Vobis, we współpracy z platformą
szkoleniową Korporacja z Duszą, rozpoczyna
w woj. mazowieckim program „Anioł Stróż”
wsparcia dla rodzin zaprzyjaźnionych z dziećmi
z domów dziecka.
Program ma na celu przeszkolenie rodzin zaprzyjaźnionych – „aniołów stróżów” dzieci z placówek – pomoc w nawiązaniu relacji z dzieckiem
oraz dalszą opiekę psychologiczną i pedagogiczną. Nadrzędnym celem Programu „Anioł
Stróż” jest towarzyszenie rodzinie zaprzyjaźnionej w pełnieniu trudnej, ale jakże ważnej roli
w życiu dziecka z placówki opiekuńczo-wychowawczej. Fundacja poszukuje rodzin lub osób samotnych, które chciałyby zostać rodziną
zaprzyjaźnioną z podopiecznymi Powiatowego
Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych
w Konstancinie-Jeziornie.
– Naszym celem jest zapoznanie społeczeństwa
z ideą rodzicielstwa zaprzyjaźnionego – mówi Joanna Kulpińska z Fundacji Bene Vobis. – Jak wynika z naszych obserwacji i rozmów w różnych
kręgach, idea rodzin zaprzyjaźnionych jest bardzo
słabo znana, a przecież tak ważna. Ponadto chcemy
przygotować rodziny do pełnienia tej roli oraz
F
wspierać je dalej. Obecnie poszukujemy chętnych
do zostania rodziną zaprzyjaźnioną, zarówno tych,
których syn lub córka chodzą z dzieckiem z domu
dziecka do szkoły, albo po prostu znają takie
dziecko i chcą włączyć je do swojej rodziny, ale nie
wiedzą jak, a także osób, które choć nie mają kontaktu z dziećmi z placówek opiekuńczych chętnie
wzięłyby udział w programie.
Rodzina zaprzyjaźniona to rodzina, która na zasadzie wolontariatu wspiera dziecko przebywające
w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Formuła
ta nie wymaga zgody sądu, a jedynie placówki.
Pomoc polega na regularnych spotkaniach z dzieckiem, zapraszaniu go do siebie na weekendy, wakacje, czy święta. Rodzina zaprzyjaźniona nie ma
wobec dziecka żadnych zobowiązań prawnych, ale
ponosi odpowiedzialność opiekuńczą i moralną za
nawiązanie więzi emocjonalnej. (MM)
Osoby zainteresowane programem
proszone są o kontakt:
Fundacja Bene Vobis
Joanna Kulpińska
e-mail: [email protected]
tel. 0604 845 457
miasta Pisogne. O tej wizycie nie
było żadnej informacji na gminnych
stronach internetowych (sprawdziliśmy w trakcie i po zakończeniu wizyty, 25 lutego). Trudno oczekiwać,
by tajne wizyty budziły entuzjazm
podatników. Dowiedzieliśmy się
o niej przypadkiem, dzień po przyjeździe gości. Zwróciliśmy się z prośbą o jakiekolwiek informacje,
dotyczące tej wizyty, do Tomasza
Marszała z Biura Współpracy Zagranicznej i Promocji UMiG. Nasza redakcja chciała zamieścić rozmowę
z gośćmi, zapytać jak spędzają czas
i co podoba się im w naszym mieście. Mimo obietnic, żadnych informacji nie uzyskaliśmy. (GMT)
Poznajmy się bliżej
finale XV edycji powiatowego konkursu wiedzy policyjnej „Poznajmy się bliżej”, rozstrzygniętym 16 lutego, I miejsce zajęli uczniowie
z Zespołu Szkół nr 2 im. Stefana Żeromskiego
w Konstancinie-Jeziornie. Szkołę reprezentowali:
Karol Pawełek, Ineza Rybczuk i Juliusz Sawczak.
W teście konkursowym znalazły się pytania
dotyczące prawa, bezpieczeństwa i pracy policji.
Laureaci wezmą udział w wojewódzkim etapie konkursu wiedzy policyjnej. (KW)
W
REKLAMA
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
NASZE SPRAWY
11
DZIEŃ, JAK CO DZIEŃ
Takich jak ja,
są w Konstancinie setki.
Nie jestem oryginalna
– trzydzieści kilka lat,
mąż, dwoje dzieci.
Pracuję, prowadzę dom,
czasami próbuję czytać
fachową literaturę.
Wolny czas dla siebie,
wizyta u kosmetyczki, hobby?
A co to takiego?
odzienny wyścig z czasem zaczynam
o godz. 5. Wstaję pierwsza, szykuję śniadanie dla całej rodziny, dla córki kanapki do
szkoły, sprawdzam czy ma spakowany tornister,
dokładam torbę z kostiumem do pływania, czepkiem, ręcznikiem itd. (dziś dzieci w ramach lekcji
wf jadą na basen). Ola jest w pierwszej klasie, a tornister waży ładne parę kilogramów – co na to kręgosłup siedmiolatki? Ale nie o tym chciałam
mówić. O godz. 5.30 budzę resztę rodziny. Trzyletni Maciek robi, co może, żeby nie udało się nam
wyjść z domu o godz. 6.30. Do godz. 8 mąż musi
zdążyć zawieźć Olę do szkoły, Maciusia do przedszkola i mnie do pracy. Chociaż te wszystkie trzy
miejsca znajdują się na Mokotowie, nie jest łatwo
dotrzeć tam w półtorej godziny. Sam dojazd do
dwupasmówki zabiera ponad 30 minut.
Po pracy odbieram kolejno dzieci i autobusem
wracamy do Konstancina. Drobne zakupy po drodze i jeśli nie mamy wizyty u dentysty, nie muszę
wstąpić na pocztę, czy do pralni, już po 13 godzinach od wyjścia z domu jesteśmy w nim z powrotem. Mąż pracuje do godz. 20, czasem do 21
i wraca jeszcze później. W sobotę i niedzielę
piorę, sprzątam, prasuję. Mąż robi duże zakupy,
coś tam reperuje w domu, kosi trawnik, grabi liście lub odśnieża. Dzieci relaksują się biegając
między kosiarką i deską do prasowania. Solidnie
wypoczęci po takim weekendzie, od poniedziałku
zaczynamy od nowa.
Dlaczego pracuję w Warszawie
i tam wożę dzieci?
Bo w Konstancinie nie ma
dla mnie pracy,
a dla Maćka zabrakło miejsca
w gminnym przedszkolu.
Na prywatne zwyczajnie
nas nie stać
Dlaczego pracuję w Warszawie i tam wożę
dzieci? Bo w Konstancinie nie ma dla mnie pracy,
a dla Maćka zabrakło miejsca w gminnym przedszkolu. Na prywatne zwyczajnie nas nie stać.
A skoro jedno dziecko i tak musimy wozić do Warszawy, to drugie też niech tam chodzi do szkoły.
Ola musiałaby długo czekać w szkolnej świetlicy
zanim przyjechałabym z Maćkiem z Warszawy.
Fot. GMT
C
Wróciłam do pracy po urlopach wychowawczych,
bo i chciałam (żeby nie zapomnieć wszystkiego,
czego nauczyłam się na studiach) i musiałam
– utrzymanie czteroosobowej rodziny z jednej
pensji (a do tego spłata kredytu mieszkaniowego)
to nie lada sztuka.
Przez te kilka lat spędzonych w domu marzyłam, że może uda mi się znaleźć pracę na miejscu – dzieci mogłyby spać o godzinę dłużej, a trzy
godziny zmarnowane na dojazdy w obie strony
z pewnością potrafiłabym zagospodarować. Ale
niestety, w naszym mieście miejsc pracy nie przybywa. Zero inwestorów, zero możliwości.
Czy to nie dziwne, że w Konstancinie nic się nie
zmienia? Tylko domów i samochodów przybywa.
Czy musimy być tylko sypialnią? Gdyby dla
Maćka znalazło się miejsce w przedszkolu, zdecydowałabym się na pracę nie do końca zgodną
z moim wykształceniem, ale na miejscu. Niestety,
ani ani. I pewnie długo się nie zmieni, chyba że
setki takich jak ja się zbuntują.
Ostatnio Maciek przeziębił się i w kolejce do lekarza w przychodni rozmawiałam z kilkoma matkami, które mają takie same problemy.
Zastanawiałyśmy się jak zmienić nasze życie. Wyjść
na ulicę i protestować z transparentem? Bzdura. Lepiej zorganizować się – są przecież w Konstancinie
jakieś organizacje, stowarzyszenia, które chcą poprawy jakości naszego życia. A więc zapisujemy się!
No tak, tylko skąd weźmiemy czas na spotkania, na
których będziemy domagały się lepszej organizacji
transportu, budowy nowych dróg, nowych przed-
szkoli? To przecież ten sam czas, który spędzamy
w korkach. Błędne koło.
Podobno jesteśmy jedną z najbogatszych gmin
w Polsce. I co z tego mają mieszkańcy? Wąskie,
dziurawe jezdnie, koślawe chodniki, zaśmiecone
lasy i asfalciarnię. Czego nie mają? Porządnej
przychodni lekarskiej, przedszkoli, żłobków, nowych miejsc pracy, dróg, oczyszczalni ścieków
i ratusza (urząd gminy sanepid powinien natychmiast zamknąć).
Aha, mamy jeszcze park zdrojowy i amfiteatr.
Park zdrojowy w uzdrowisku – jak najbardziej na
rzeczy. Tylko, tak naprawdę, dla kogo? Przez kilka
lat urlopu wychowawczego czasami chodziłam
z dziećmi do parku. W weekendy rzeczywiście jest
tam trochę więcej osób, ale w tygodniu spacerowiczów można policzyć na palcach jednej ręki.
Zdrojowy, czyli dla kuracjuszy. Ale baza uzdrowiskowa w naszym kurorcie ubożuchna i tych kuracjuszy jakby trochę mniej niż w Nałęczowie.
Władze miasta jakoś nie zabiegają o inwestorów,
którzy chcieliby w Konstancinie postawić nowe
sanatoria. A może by się znaleźli?
Z amfiteatrem jest jeszcze ciekawiej. Jakoś tak
się składa, że każda inwestycja w Konstancinie
kosztuje drożej niż w innych gminach. Nasz amfiteatr – niezadaszona widownia na 300 miejsc
siedzących – kosztował ponad 6 mln zł. Moja
przyjaciółka mieszka na Bemowie – w tym samym
czasie zbudowano tam amfiteatr na ponad
900 miejsc siedzących, z widownią całkowicie zadaszoną i z dodatkowymi pomieszczeniami
za 12 mln zł. Jak oni to robią?
Rozmawiałam z kilkoma matkami,
które mają takie same problemy.
Zastanawiałyśmy się jak zmienić
nasze życie. Wyjść na ulicę
i protestować? Bzdura.
Lepiej zorganizować się.
No tak, tylko skąd weźmiemy czas
na spotkania, na których będziemy
domagały się lepszej organizacji
transportu, budowy nowych dróg,
nowych przedszkoli?
To przecież ten sam czas,
który spędzamy w korkach.
Błędne koło
Czytałam ostatnio, że cała renowacja parku
zdrojowego ma kosztować 25 mln zł. Ile przedszkoli można wybudować za te pieniądze?
Tylko cóż, to takie mało rzucające się w oczy.
Amfiteatr widać z daleka. Niestety, o to, czego najbardziej potrzeba mieszkańcom, nikt nie pyta. Burmistrz wymyślił sobie jakąś wizję Konstancina
i nie jest nawet ciekaw opinii mieszkańców.
I założę się o wszystko, co mam, że z powodu
obiektywnych trudności na przedszkola, drogi itd.
długo jeszcze poczekamy. Chyba, że coś zmienimy.
WYSŁUCHAŁA
MAGDA ANDRZEJEWICZ
REKLAMA
NASZA TRADYCJA
12
NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010
Wielkanocne zwyczaje
Świętom Wielkanocnym towarzyszy wiele obrzędów,
a większość z nich ma wielowiekową tradycję.
Niektóre są wspólne dla wszystkich regionów Polski,
inne występują tylko lokalnie. Jednak sens Świąt Wielkiej Nocy
jest wszędzie taki sam: to pamiątka śmierci i zmartwychwstania
Chrystusa. Święto to wywodzi się z przedchrześcijańskiej tradycji
czczenia odradzającego się na wiosnę życia,
obecnej w większości kultur.
KLARA WARECKA
ześciotygodniowy Wielki Post, poprzedzający
w kalendarzu liturgicznym okres Wielkiej Nocy,
nie jest już tak powszechnie przestrzegany, jak
tradycje Wielkiego Tygodnia. Obchody Wielkanocy
rozpoczynają się od Niedzieli Palmowej, zwanej niekiedy Kwietną Niedzielą, upamiętniającej wjazd
Chrystusa do Jerozolimy, gdzie tłum witał go palmowymi gałązkami. W wielu regionach Polski odbywają
się konkursy na największe i najpiękniejsze palmy.
Palemki, zachwycające kunsztem wykonania i wielobarwnością, składają się zazwyczaj z wierzbowych
gałązek pokrytych baziami, zasuszonych traw, kwiatów, kłosów zbóż oraz wstążek. W tradycyjnych palmach nie używa się gałązek drzew iglastych, ponieważ
drzewa iglaste nie budziły się z zimowego snu, więc
nie symbolizowały budzącego się życia. W obchodach
Niedzieli Palmowej łączyły się tradycje chrześcijańskie łączyły się ze znacznie starszymi. Właśnie wywodzący się z czasów przedchrześcijańskich zwyczaj
kazał wiernym połykać bazie wierzbowe lub uderzać
się wierzbinami, w celu przekazania nowej siły,
tkwiącej w świeżych pędach.
Na Śląsku poświęconą palmę przynoszono do
domu i odcinano część górną od dolnej. Część dolną
dzieci zanosiły do kościoła na liturgię Wielkiej Soboty.
W jej czasie spalano te palmy w żarze poświęconego
ogniska i, po przyniesieniu do domu, zachowywano do
tzw. dni krzyżowych – poniedziałku, wtorku i środy
przed Wniebowstąpieniem Pańskim. Wówczas z pozostałości po palemkach robiono małe krzyżyki. W innych częściach Śląska w Poniedziałek Wielkanocny
sporządzane z ty palm krzyżyki zatykano na dachach
domów i budynków gospodarczych, by uchronić się
przed pożarami, lub wtykano w ziemię na polach,
by zapewnić dobre urodzaje.
Fot. SXC
S
Wierzbowe witki z baziami, które są używane
m.in. do wyrobu palemek, nieodłącznie kojarzą się
z Wielkanocą
Dalsza część zwyczajów związana jest z obrzędami męki Chrystusa. W Wielką Środę, gdy w czytaniach mszalnych wspomina się zdradę Judasza,
odbywało się wypędzenie lub palenie kukły przebranej na czerwono, mającej symbolizować apostoła-zdrajcę. Ten zwyczaj obecnie jest już rzadko
praktykowany.
Od Wielkiego Czwartku w kościołach nie używa
się dzwonów i gongów – zostają one zastąpione
drewnianymi kołatkami aż do Wielkiej Niedzieli,
kiedy podczas mszy rezurekcyjnej ogłaszane jest
zmartwychwstanie Chrystusa. Kiedyś prawdopodobnie istniał zwyczaj wiązania dzwonów od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej.
W Wielki Piątek na pamiątkę pięciu ran Jezusa należało zjeść pięć kawałków chrzanu, co miało chronić
przed chorobami żołądka. Istnieje wiele tego typu
przesądów – ich źródłem była wiara, że okres Męki
Pańskiej był okresem uzdrawiania z wielu chorób.
Między południem a godz. 15, na pamiątkę męki,
przed wiszącym na ścianie krzyżem stawiano zapaloną świecę. W Wielki Piątek, po liturgii złożenia
Chrystusa do grobu, adoruje się Grób Pański. W dawniejszych czasach ludzie zostawali na noc w kościołach. Nazywane było to nabożeństwem
Fot. SXC
40-godzinnym, na pamiątkę 40 godzin spędzonych
przez Jezusa w grobie.
Najważniejszym liturgicznym obrzędem Wielkiej
Soboty, obok święcenia pokarmów, jest święcenie
ognia i wody. W Wielką Sobotę święcimy pokarmy,
które spożywać będziemy w czasie wielkanocnego
śniadania: jajka, chleb, mięsiwa, chrzan, sól, maślanego lub cukrowego baranka. Zgodnie z tradycją, nic
poświęconego nie może się zmarnować – należy zjeść
wszystko.
Tzw. wieszanie śledzia i topienie żuru to ludowe
zwyczaje, które symbolizowały koniec smutków
i powrót do radości. W Wielki Piątek lub Sobotę,
śledź, jako symbol postnej potrawy, przybijany był
do drzewa, a garnek z żurem był zakopywany lub
topiony w rzece.
W Niedzielę Wielkanocną wcześnie rano ożywają
kościelne dzwony i odbywa się msza rezurekcyjna, poprzedzona procesją dookoła kościoła. Na wsiach na
Mazowszu po zakończonej rezurekcji, każdy gospodarz starał się jak najszybciej wrócić do domu. Wierzono bowiem, że temu, który przyjdzie pierwszy,
najlepiej obrodzi owies.
Wyjątkowe zwyczaje wielkanocne kultywowane są
od XVII w. na terenach dawnej Puszczy Sandomierskiej. W kilku miejscowościach położonych w dolinie
Sanu, m. in.: w Radomyślu, Zaleszanach, Woli Rzeczyckiej, Majdanie Zbydniowskim i Giedlarowej,
w okresie Wielkiej Nocy odbywają się tzw. parady Turków. Rodowód „Turków” z Radomyśla nad Sanem
sięga czasów odsieczy wiedeńskiej. Żołnierze, wra-
Pisanki to najbardziej typowy element
naszej wielkanocnej tracycji
Fot. SXC
Fot. Andrzej S. Rodys
Złożenie ukrzyżowanego Chrystusa do grobu
to jeden z głównych elementów liturgii Wielkiego Piątku
Niektórzy gospodarze do święconek wkładają
wyłącznie chleb własnego wypieku
cający do domów spod Wiednia, przed wejściem do
miasteczka przebrali się w zdobyczne mundury i
uzbrojeni w oręż zdobyty na Turkach, wmaszerowali
do kościoła, podziękować za szczęśliwy powrót. Ich
powrót przypadł w Wielki Piątek 1684 r. Po wejściu
do kościoła, w podziękowaniu Bogu za zwycięstwo i
przeżycie, zaciągnęli u Grobu Pańskiego honorową
wartę. Na pamiątkę tych wydarzeń „armia turecka” od
ponad 320 lat bierze udział w liturgii Wielkiego Piątku,
Wielkiej Soboty i Wielkiej Nocy. Tradycja przechodzi
z ojca na syna. „Armia turecka”, z wyjątkiem „Baszy”,
składa się wyłącznie z kawalerów.
Wiele zwyczajów, odmiennych niż w innych regionach Polski, zachowało się na Podlasiu. W drodze
powrotnej z Rezurekcji do domu odbywają się wyścigi
furmanek, bo gospodarzowi, który pierwszy wróci do
domu szybko wzejdzie zboże i doskonale obrodzi. Po
śniadaniu wielkanocnym zaczyna się zabawa pisankami. Jej uczestnicy toczą pisanki po stole tak, by przy
spotkaniu stłukły się. Można też uderzać jajkiem w
jajko przeciwnika. Wygrywa ten, kto stłucze innym
najwięcej pisanek. Do dziś zachował się też zwyczaj
obdarowywania pisankami. W Poniedziałek Wielkanocny młodzież, śpiewając wesołe piosenki, chodzi od
zagrody do zagrody po tzw. wykupie i zbiera od gospodarzy jajka, ciasto, mięso. Zwykle, to kawalerowie
przychodzą do tych domów, w których są panny na
wydaniu. W niektórych rejonach Podlasia praktykowany jest jeszcze zwyczaj zwany wołoczebne, który
polega na obdarowywaniu chrześniaków.
W Krakowie do tradycji kultywowanych od lat należą: odpust Emaus i Rękawka. Odpust, na pamiątkę
miasteczka Emaus, do którego Chrystus udał się po
swoim zmartwychwstaniu, odbywa się drugiego dnia
Wielkiej Nocy. Uroczystości odpustowe i wesoła zabawa gromadzą tłumy mieszkańców i turystów.
Ludowy, wesoły i barwny festyn, wywodzący się
z czasów pogańskich, związany ze słowiańskim świętem wiosny, obchodzony jest na Wzgórzu Lasoty, zwanym wcześniej Rękawką. Stąd nazwa festynu,
odbywającego się w pierwszy wtorek po Wielkiejnocy
(czasem w pierwszą niedzielę po świętach).
Na Kaszubach Święta Wielkanocne obchodzone
są zawsze bardzo uroczyście. Szczególnie hucznie
obchodzony jest Lany poniedziałek, czyli Dyngus.
Oprócz polewania wodą istniał tam zwyczaj Dyngusa Zielonego. Chłopcy, chodząc od domu do
domu, smagali dziewczęta brzozowymi i jałowcowymi gałązkami. Kolejnego dnia dziewczęta mogły
się rewanżować.
Ile regionów Polski, ile domów, w których pamięć
o dawnych zwyczajach przekazywana jest z pokolenia
na pokolenie, tyle tradycji. Przygotowując się do tegorocznych Świąt Wielkiej Nocy pamiętajmy o nich.

Podobne dokumenty