życie bez planu
Transkrypt
życie bez planu
Marzec 2010 nr 3 (15) gazeta bezpłatna www.naszemiasto-fmk.pl ISSN 1689–6513 NASZE MIASTO F O R U M M I E S Z K A Ń C Ó W K O N S TA N C I N A Gmina ma nowy regulamin porządku i czystości czytaj – str. 3 ŻYCIE BEZ PLANU GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA PO REMONCIE Nowe wnętrza Oddziału Dziennej Rehabilitacji w Ośrodku Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym dla Dzieci i Młodzieży STOCERU, czekają na pacjentów czytaj – str. 4 PIŁKARZE BEZ BOISKA Dokąd przenieść boisko LKS Skra Konstancin? czytaj – str. 4 DOBRO PROCENTUJE Ty nic nie tracisz, inni mogą wiele zyskać czytaj – str. 5 PANOM JUŻ DZIĘKUJEMY Kobiety domagają się większego udziału w życiu publicznym czytaj – str. 7 DROGA PRZEZ WIEŚ Rozmowa z KRZYSZTOFEM KUCHARSKIM, przewodniczącym Komisji Wiejskiej Rady Miejskiej Konstanicna-Jeziorny czytaj – str. 9 DZIEŃ, JAK CO DZIEŃ Młode rodziny nie mają w Konstancinie łatwego życia czytaj – str. 11 Szczególny jubileusz obchodzą mieszkańcy części Słomczyna – 10-lecie uchwalania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego zachodniego Słomczyna. Taka okrągła rocznica skłania do refleksji. eby wszystko było jasne – nie jest to wyjątek spowodowany nieprzewidzianymi okolicznościami. Nie tylko mieszkańcy Słomczyna nie mogą doczekać się planu. W takiej samej sytuacji są mieszkańcy: zachodniego Klarysewa, Podskarpia i Skolimowa C oraz północno-zachodniego Skolimowa. Uchwały o przystąpieniu do sporządzenia planów tych obszarów podjęto w latach 1996–2000. Nieco krócej, bo dopiero siedem lat, trwają prace nad planami: Łęgu, Czernideł, wschodniego i zachodniego Kawęczyna, Kępy Okrzewskiej, Okrzeszyna, Kępy Oborskiej i Cieciszewa. Problem nie dotyczy tylko wsi. Prace nad planami zagospodarowania strefy A uzdrowiska i terenów przyległych oraz centrum miasta Konstancin-Jeziorna też trwają od czterech lat. Choć zdawałoby się, że w przypadku tych planów wszelkie uwarunkowania i główne rozwiązania planistyczne zostały przewidziane i wzięte pod uwagę przy uchwalaniu statutu uzdrowiska, planów jak nie było, tak nie ma. Przedstawiciele samorządu bronią się twierdząc, że do każdego z planów wpływa nawet po kilkaset wniosków i odwołań. Nic dziwnego, że wpływają, skoro na etapie przygotowania założeń do planu nikt nie pyta o zdanie mieszkańców. Ale sprawne i terminowe rozpatrzenie setek wniosków też nie przekłada się na tempo uchwalania planu. Komisja rozwoju i ładu przestrzennego rady miejskiej, na kilku kolejnych posiedzeniach rozpatrzyła wszystkie wnioski i zarzuty wniesione do planu centrum Konstancina. Poświęciła na to wiele godzin. Minęło kilka miesięcy i nadal nic się nie dzieje. Takich planów już prawie gotowych jest kilka. I dalej leżą w szufladach urzędu i nabierają mocy. Mieszkańcy naszej gminy od wielu lat zgłaszają uwagi dotyczące trybu uzgadniania planów. – Burmistrz ogłasza przetarg na sporządzenie planu, zgłasza się firma, której przekazuje swoje założenia do planu, a zainteresowani dowiadują się na końcu – mówią miesz- Ż Fot. JTAT REGULAMIN NIE POSPRZĄTA Wieś czeka na plany kańcy Okrzeszyna. – Do uzgodnień dostajemy gotowy plan, sporządzony za biurkiem przez kogoś, kto nie ma z naszą miejscowością nic wspólnego. Przebieg planowanej ul. Czerniakowskiej-bis, a przede wszystkim zbiorczej drogi przez teren Okrzeszyna ustalony został tak, że trzeba będzie przesuwać ogrodzenia lub wyburzać domy. Dlaczego nie można poprowadzić jej obok, po polach? Prace nad planem Okrzeszyna, na który mieszkańcy czekają od lat, nagle nabrały tempa. Mieszkańcy wsi dowiedzieli się, dlaczego. Otóż oprócz ul. Czerniakowskiej-bis, przez teren Okrzeszyna ma przebiegać główna rura odprowadzająca ścieki z całego Konstancina do warszawskiej oczyszczalni. – Czy to nie za dużo szczęścia na jedną, małą wieś – pytają? Przedstawiciele samorządu bronią się twierdząc, że do każdego z planów wpływa nawet po kilkaset wniosków i odwołań. Nic dziwnego, że wpływają, skoro na etapie przygotowania założeń do planu nikt nie pyta o zdanie mieszkańców Lokalna społeczność protestuje i pisze do burmistrza petycje. A burmistrz znalazł proste rozwiązanie problemu: o spotkaniu w urzędzie gminy, poświęconym ustaleniom planu, nie została zawiadomiona Katarzyna Wójcik, sołtys Okrzeszyna. Lata mijają, planów nie ma. Wmawia się mieszkańcom wsi, że nie mogą inwestować w swoje gospodarstwa, bo znajdują się w strefie C ochrony uzdrowiskowej. A to nieprawda – mogliby unowocześniać swoje gospodarstwa, budować przetwórnie, przechowalnie owoców i warzyw, suszarnie i wiele innych obiektów wykorzystywanych w produkcji rolnej, a przede wszystkim mogliby budować domy dla swoich dorosłych dzieci. Mogliby, gdyby mieli uchwalony plan. Zapisy ustawy uzdrowiskowej zobowiązują burmistrza do uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w ciągu dwóch lat od uchwalenia statutu uzdrowiska. Do czasu uchwalenia planów, z mocy ustawy, burmistrz pozbawiony jest prawa wydawania tzw. warunków zabudowy. Ponieważ z planami urząd się nie śpieszy, nie można niczego budować. – My rozumiemy, że są jakieś odgórne ustalenia dotyczące strategii rozwoju naszej gminy i my je przyjmujemy – mówi sołtys jednej z wsi. – Wystarczyłoby powiedzieć: nie wolno budować uciążliwych zakładów przemysłowych w gminie uzdrowiskowej, zabudowa nie może być wyższa niż tyle i tyle metrów, powierzchnia działki mniejsza niż ileś tam metrów, powierzchnia biologicznie czynna – ileś procent. I proszę bardzo – sołectwo ma rok na przygotowanie swoich założeń do planu. A jeśli nie zrobimy tego, to sołectwo spada na koniec kolejki chętnych, czekających na plan. Ale nie ma obawy, my potrafimy się porozumieć między sobą. My sami najlepiej wiemy, gdzie chcemy mieć drogę. Sami wiemy czy chcemy prowadzić gospodarstwa rolne, czy to się jeszcze opłaca, czy wolimy odrolnić ziemię. Często jesteśmy po prostu za starzy na samodzielne gospodarowanie. A dzieci, jeśli nie mogą inwestować w rozwój i nic przedsięwziąć, a nawet pobudować sobie wygodnego domu, uciekają do miasta. Wiemy, jak chcemy żyć i mieszkać. Potrafimy przygotować założenia do planu i gotowe przedstawić projektantowi. Niepotrzebni nam pośrednicy – urzędnicy, którzy lepiej wiedzą, jak mamy żyć. Jakie to proste i logiczne. Demokracja zamiast biurokracji. CO SŁYCHAĆ? 2 NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 Od redaktora Rządzę, więc jestem wykle w marcu czuć już w powietrzu wiosnę, ale w tym roku na bazie, kwiatki i ptaszki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Ale wiosna to nie tylko czas budzącej się przyrody, to również czas rocznego rozliczenia podatków. O tym, w jaki sposób do gminnej kasy mogłoby wpływać więcej pieniędzy piszemy na stronie 5. Budżet gminy składa się w największej części z naszych podatków. Jeśli chcemy mieć lepsze drogi i żyć w bezpiecznym mieście, płaćmy podatki Z tam, gdzie mieszkamy, a nie tam, gdzie jesteśmy zameldowani. To nie wymaga wielkiego wysiłku, a efekty – mam nadzieję – będą widoczne. W marcu tradycyjnie przypominamy sobie o kobietach. Od kilkunastu lat, oficjalnie nie obchodzimy Dnia Kobiet – święta, które choć wywodzi się z Ameryki, nam kojarzy się z minionym ustrojem. Ale problem równych szans dla obydwu płci nadal jest aktualny. O udziale kobiet w życiu publicznym, o rozwiązaniach zapewniających kobietom większy wpływ na kreowanie naszej rzeczywistości piszemy na stronie 7. Zbliżają się kolejne wybory samorządowe, może znajdą się wśród nas panie, które wezmą sprawy Konstancina w swoje ręce? Wspólnie z portalem Konstancin.com proponujemy konkurs na najlepsze hasło wyborcze promujące kobiety. W tym numerze piszemy również o wielu innych, aktualnych problemach – regulaminie porządku, trybie uchwalania planów zagospodarowania przestrzennego i problemach wsi. Zapraszam do lektury. GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA redaktor naczelny KONSTANTY J. asne zasady i przejrzyste procedury eliminują interpretację prawa, uznaniowość decyzji, ale nie dają władzy pola manewru. O ileż więcej możliwości stwarzają: „w zasadzie nie można, ale…”, „wyjątkowo możemy”, „obiecuję” (gruszki na jabłonce), „postaram się”, „nie wszystko zależy ode mnie”, „jestem za, ale nie wiem czy rada zaakceptuje” itd. W naszej gminie ten mechanizm najlepiej widać na przykładzie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, a dokładniej ich braku. Wójt Lesznowoli Jolanta Batycka-Wąsik porządko- J wanie spraw gminy zaczęła od sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla całego terenu. Plany są na stronach internetowych gminy, mieszkańcy wiedzą gdzie i co mogą budować, inwestorzy – gdzie i jakie zakłady lub punkty usługowe mogą powstać. Nie ma mowy o uznaniowości decyzji. Myślicie Państwo, że wójt Lesznowoli, po rozwiązaniu najważniejszych spraw gminy – uchwaleniu planów, sprywatyzowaniu wszystkiego, co trzeba i można, nie ma co robić? Błąd, Jolanta Batycka-Wąsik jest bardzo zajęta. Zajęta odbieraniem wszelkich możliwych nagród i wyróżnień przyznawanych Lesznowoli. Malarstwo Marleny i Artura Wąsowskich a wernisaż wystawy malarstwa Marleny i Artura Wąsowskich w sobotę 6 marca o godz. 16.00 zaprasza galeria Ave w Konstancinie przy ul. Wilanowskiej 37a. Marlena i Artur Wąsowscy, absolwenci Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, od 20 lat są małżeństwem artystów, którzy w swojej twórczości poruszają problemy egzystencjalne człowieka po- Marlena Wąsowska, „Linia życia” Artur Wąsowski, „Modlitwa” szukującego w sobie przestrzeni duchowej. Mamy okazję zobaczyć dwa różne rodzaje wypowiedzi i ekspresji przelanej na płótno. Cykl obrazów Marleny Wąsowskiej nosi tytuł „Strefa Ciszy”, a Artura Wąsowskiego – „Rozdroża”. Wystawa będzie czynna do 22 marca. Można ją oglądać od piątku do niedzieli w godz. 14–17 lub na życzenie. Więcej informacji: www.avegaleria.pl. (R) N • ZAPROSILI NAS Wystawa prac Piotra Hertla Zaszczep się przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby irusowe zapalenie wątroby (WZW), tzw. żółtaczka pokarmowa (typ A) i wszczepienna (typ B), wciąż stanowi poważny problem zdrowotny i należy do najpoważniejszych chorób zakaźnych. Może też skutkować wieloma innymi chorobami wątroby, m.in. nowotworami i marskością. Wirus zagraża każdemu, kto nie jest zaszczepiony. Nowoczesne szczepionki na wiele lat skutecznie zabezpieczą i uodpornią organizm. Rozpoczynająca się 15 marca ogólnopolska akcja „Żółty Tydzień” to doskonała okazja do zaszczepienia. Fot. JTAT W Wernisaż wystawy Piotra Hertla „Retrospekcja” odbył się 20 lutego w Konstancińskim Domu Kultury. Na wystawie prezentowane są prace artysty powstałe na przestrzeni 40 lat: malarstwo, grafika, ceramika i rzeźba. Wernisaż uświetnił wyjątkowy pokaz dzianin projektu Piotra Hertla. Piotr Hertel, absolwent Akademii Sztuk pięknych w Warszawie, wystawiał swe prace w kraju i za granicą. Wystawę można zwiedzać do 20 marca w KDK przy ul. Jaworskiego 18 od poniedziałku do piątku w godz. 10–16. (R) W przychodniach i punktach szczepień pacjenci znajdą ulotki i plakaty informujące o zagrożeniach wynikających z zakażenia wirusem WZW typów A i B. Celem akcji jest popularyzacja szczepień ochronnych i uświadomienie zagrożeń zdrowotnych, związanych z tą chorobą. Od 15 do 29 marca na wszystkich, którzy troszczą się o swoje zdrowie, czekają punkty szczepień, których adresy znajdują się na stronach internetowych www.zoltytydzien.pl i www.szczepienia.pl. Szczegółowych informacji o akcji można zasięgnać również pod numerem infolinii 0801 109 509. (R) NASZE MIASTO – FORUM MIESZKAŃCÓW KONSTANCINA www.naszemiasto-fmk.pl Redakcja: ul. Moniuszki 22b 05-510 Konstancin-Jeziorna, skr. poczt. 49, telefon: 0519 139 884 e-mail: [email protected]. Zespół redakcyjny: Grażyna Matusik-Tomaszewska (redaktor naczelny), Andrzej S. Rodys, Mateusz Zaremba, Klara Warecka. Opracowanie graficzne i skład: Andrzej S. Rodys. Wydawca: Feder Sp. z o. o. ul. Białostocka 2 05-510 Konstancin-Jeziorna. Dział reklamy: e-mail: [email protected]. Reklamy i ogłoszenia przyjmuje także Biuro Ogłoszeń Drobnych i Modułowych, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, Piaseczno, tel. 022 213 85 85, 0601 213 555. Druk: Galia Reklama Poligrafia Redakcja nie przyjmuje rękopisów i nie zwraca materiałów niezamówionych. Redakcja zastrzega sobie prawo do redago- wania, skracania i adjustacji tekstów oraz do zmiany tytułów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam, ogłoszeń, listów i artykułów sponsorowanych. Numer oddano do druku 26 lutego 2010 r. NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 NASZE MIASTO 3 REGULAMIN NIE POSPRZĄTA Nareszcie mamy nowy regulamin czystości i porządku. Na uregulowanie kwestii związanych z gospodarką nieczystościami czekamy od dawna. Dyskusje trwały długo, a proponowane zapisy budziły wiele kontrowersji wśród mieszkańców. Problem jednak jest nie tyle ze sformułowaniami w przepisach, ile z egzekwowaniem postanowień regulaminu. ozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnego podatku śmieciowego. W Europie tylko Polska i Węgry dotychczas go nie wprowadziły. Doświadczenia innych krajów pokazują, że jest to dobre rozwiązanie. – Mieszkam w bloku. Musieliśmy pozamykać śmietniki, bo nocami podrzucano nam tony śmieci, za które my płacimy w czynszu. Jestem za wprowadzeniem takiego podatku: ci, którzy płacą za wywóz śmieci zapłacą mniej, a ci, którzy nie płacą pora żeby wreszcie zaczęli – mówi mieszkanka Grapy. Rzeczywiście, ci, którzy płacą za wywóz swoich nieczystości, po wprowadzeniu podatku zapłaciliby mniej – gmina w drodze przetargu mogłaby wybrać najtańszych operatorów. Na terenie Konstancina obecnie nieczystości odbiera kilka firm. Zamiast jeździć z jednego końca gminy w drugi i opróżniać po kilka pojemników, operator odbierałby śmiecie ze swojego rejonu – mniejsze koszty to tańsza usługa dla mieszkańców. Ale wprowadzenie takiego podatku wymaga przeprowadzenia referendum. Referendum może będzie w przyszłości, a na razie, od 1 lutego mamy nowy regulamin.Anawet dwa regulaminy. Rada Miejska Konstancina-Jeziorny uchwaliła na XXXVIII sesji „Regulamin czystości i porządku na terenie gminy Konstancin-Jeziorna” oraz podjęła uchwałę w sprawie szczegółowych zasad utrzymania zwierząt domowych i gospodarskich na terenie gminy KonstancinJeziorna, obowiązków osób utrzymujących zwierzęta domowe oraz zapobieganiu bezdomności zwierząt. Według zapisów nowego regulaminu właściciel nieruchomości zobowiązany jest przede wszystkim do dbania o czystość na swojej posesji, aby nieruchomość wyglądała estetycznie. Ze względu na bezpieczeństwo przechodniów powinien usuwać sople, nawisy śnieżne oraz odśnieżać chodnik przylegający do działki. Każdy właściciel nieruchomości musi mieć pojemniki na śmiecie i musi je regularnie opróżniać. Istotnym punktem nowego regulaminu jest to, że właściciel nieruchomości musi mieć dokumenty potwierdzające, że pozbywa się śmieci legalnie. Musi także przechowywać te dokumenty przez rok i okazywać uprawnionym przedstawicielom władz miasta lub straży miejskiej. Straż miejska będzie kontynuować zapoczątkowaną w ubiegłym roku kontrolę dokumentów potwierdzających zawarcie umów na wywóz nieczystości i kontrolę rachunków. R Fot. JTAT MATEUSZ ZAREMBA Takie pojemniki znikną z ulic Konstancina. Odpady będą odbierane od mieszkańców Według nowo uchwalonego regulaminu, odbiór śmieci segregowanych spoczywać będzie na gminie. Określono kolorystykę pojemników przeznaczonych na śmiecie do recyklingu: niebieskie – na papier, zielone – na opakowania ze szkła kolorowego, białe – na opakowania ze szkła bezbarwnego, zaś żółte – na opakowania z tworzyw sztucznych oraz metalowe. Nowy regulamin odnosi się również do właścicieli samochodów, a właściwie tych, którym sprawia przyjemność własnoręczne czyszczenie swojego pojazdu. Przepis dopuszcza mycie aut przy domach jednorodzinnych, jeśli nie zanieczyści się wód przyziemnych, oraz przy zabudowie wielorodzinnej, ale w wyznaczonych do tego miejscach. Kategorycznie zabrania się jednak mycia poza myjniami jakichkolwiek elementów aut, które mogłyby spowodować wypłukanie smarów lub innych szkodliwych dla środowiska substancji chemicznych, czyli mycia silników i podwozi. Nowo uchwalone przepisy zabraniają także wypalania traw i spalania odpadów zielonych. Kolejna uchwała dotyczy zasad utrzymania zwierząt na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Według nowo uchwalonego prawa, do obowiązków opiekunów zwierząt należy przede wszystkim sprawowanie nad nimi właściwej opieki, niepozostawianie ich bez dozoru, dbanie o bezpieczeństwo przy poruszaniu się środkami publicznego transportu oraz nade wszystko usuwanie odchodów po zwierzętach z miejsc publicznych. Również konieczne jest regularne szczepienie. Opiekun musi mieć również dowód, że zwierzę zostało zaszczepione. Wyprowadzanie psów dozwolone jest tylko na smyczy, a nasz pupil może pobiegać swobodnie tylko wtedy, gdy ma założony kaganiec. Na posiadanie psów wpisanych na listę ras szczególnie agresywnych konieczna jest zgoda władz, którą można otrzymać w Wydziale Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta i Gminy. Według nowych przepisów, właściciele psów mają prawo trwale je oznakować poprzez wszczepienie chipu – dla mieszkańców naszej gminy zabieg ten będzie nieodpłatny. Dokładne informacje, gdzie można chipować psy, mieszkańcy uzys- kają po opublikowaniu regulaminu w wojewódzkim dzienniku urzędowym. Z nowymi zasadami utrzymania zwierząt na terenie Konstancina wiąże się zeszłoroczna akcja urzędu gminy „Posprzątaj po swoim psie”. Na terenie miasta miały być zamieszczone plakaty informujące o niej. – Rozstrzygnięty został konkurs na projekt plakatu, ale nie znaleźliśmy jeszcze wykonawcy – mówi Michał Rewucki, kierownik Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska. – Planujemy, że akcja „Posprzątaj po swoim psie” będzie kontynuowana. W tym roku plakaty pojawią się na mieście. Torebki na psie odchody kupujemy z funduszy gminnych. Dostępne są one w urzędzie miasta oraz w sklepach, głównie w dużych osiedlach. Nowe regulacje wywołują kontrowersje wśród mieszkańców Konstancina. Obawiają się oni, że będzie to kolejny martwy akt prawny, z którego nic nie wynika. Obawy związane z nową regulacją naszego życia widoczne są na forum internetowym poświęconym sprawom Konstancina. Spora liczba postów porusza problem podpisania umów na wywóz śmieci, przechowywania tych dokumentów oraz ich kontroli. Internauta o nicku Liczyrzepa na forum Konstancin.com pisze: „Jeśli straż miejska w KJ te wszystkie dokumenty posprawdza i wymierzy kary, to mi dąb herbowy naszego miasta na dłoni wyrośnie”. Ten ironiczny komentarz najlepiej pokazuje, co sądzą mieszkańcy Konstancina o egzekwowaniu prawa w naszej gminie. Spory, jakie wywołało uchwalenie nowych regulaminów, skłaniają do pewnej refleksji. Warto, abyśmy jako członkowie społeczności angażowali się w jej życie nie tylko poprzez bezproduktywną krytykę, ale również poprzez działania. Pożyteczne by było, aby decyzje rady miejskiej były podejmowane z dużym udziałem mieszkańców. Konieczność zawierania kompromisów sprzyja zazwyczaj jakości uchwalanego prawa. Naszym zadaniem, jako współtwórców przepisów, jest również dbanie o egzekwowanie wspólnie wypracowanych rozwiązań. Czasem niewielkim nakładem pracy można wiele osiągnąć dla dobra własnego i społeczności. AKTUALNOŚCI 4 NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 Po remoncie Wyremontowane sale Oddziału Dziennej Rehabilitacji, Specjalistycznej Przychodni Ortopedyczno-Rehabilitacyjnej oraz szpitalnej stołówki oddano do użytku 12 lutego w Ośrodku Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym dla Dzieci i Młodzieży Centrum Rehabilitacji im. prof. Mariana Weissa STOCER w Konstancinie. odernizacja i remont za kwotę ponad 1,5 mln zł możliwe były dzięki wsparciu samorządu woj. mazowieckiego. Z tych pieniędzy zakupiono wyposażenie gabinetów lekarskich przychodni i dwóch dużych sal rehabilitacyjnych o powierzchni 180 mkw. wraz z zapleczem socjalno-sanitarnym, dostosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych. Centrum z własnych pieniędzy wyremontowało i częściowo wyposażyło salę intensywnego nadzoru z przeznaczeniem na rehabilitację dzieci z nowo powstałego Oddziału Rehabilitacji Neurologicznej. Pomogli też sponsorzy: Fundacja „Orlen – Dar serca”, która przekazała 300 tys. zł na przebudowę kompleksu łazienek i gruntowny remont stołówki, oraz Fundacja Orimari, która za 176 tys. zł zakupiła dla ośrodka pięć specjalistycznych wózków inwalidzkich z możliwością pionizacji, wyremontowała i wyposażyła salę rehabilitacyjną o po- M wierzchni 65 mkw. oraz odnowiła salę gimnastyczną o powierzchni 150 mkw. Pomieszczenia ośrodka zostały zaprojektowane i wykonane zgodnie z wymogami przepisów unijnych pod względem sanitarnym, funkcjonalnym i przeciwpożarowym wraz z przystosowaniem ich do potrzeb osób niepełnosprawnych. W uroczystości otwarcia udział wzięli m.in.: dyrektor STOCERU dr Paweł Baranowski, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego Krzysztof Romanowski, członek zarządu powiatu piaseczyńskiego Stefan Dunin, burmistrz Konstancina-Jeziorny Marek Skowroński , przedstawiciele Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny Wacław Bąk, Ryszard Machałek i Jacek Tomaszewski, członek zarządu Fundacji „Orlen – Dar Serca” Barbara Tęcza i prezes Fundacji Orimari Marzenna Szustkowska. Fot. JTAT MAGDA ANDRZEJEWICZ Zakup nowoczesnego wyposażenia gabinetów lekarskich i sal rehabilitacyjnych był możliwy dzięki dotacjom samorządowym i wsparciu sponsorów Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy dla Dzieci i Młodzieży to jedna z niewielu w Polsce placówek tego typu, działająca od 60 lat. Zajmuje się leczeniem i usprawnianiem dzieci z wadami wrodzonymi i nabytymi, m. in.: wadami postawy i skoliozami, następstwami dziecięcego porażenia mózgowego, kompleksowym leczeniem uszkodzeń splotu ramiennego. Oddział szpitalny dysponuje 147 łóżkami. Rocznie na wszystkich oddziałach szpitalnych leczonych jest około 1 000 pacjentów i wykonywanych jest około 300 zabiegów operacyjnych. W ośrodku przebywają młodzi pacjenci w wieku od trzech do 18 lat. Dzieci na miejscu korzystają ze szkoły podstawowej, gimnazjum oraz liceum zawodowego o profilu ad- Piłkarze zostaną bez boiska szystko wskazuje na to, że sportowcy LKS Skra Konstancin zostaną bez boiska. Warszawska Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, właściciel działki, na której znajduje się obiekt, chce odzyskać teren, który użyczyła klubowi w użytkowanie. Robert Baran, prezes Ludowego Klubu Sportowego Skra Konstancin w Oborach otrzymał pismo z SGGW 22 lutego. Uczelnia wzywa w nim do wydania części działki wykorzystywanej przez klub. Władze uczelni argumentują, że zamierzają przywrócić rolniczy charakter całej działki i wykorzystywać ją w całości na cele statutowe. W piśmie, utrzymanym w bardzo kategorycznym tonie czytamy: „wzywam Państwa do przywrócenia wyżej wymienionej nieruchomości do stanu pierwotnego, tj. stanu w jakim była ona przejmowana, w nieprzekraczalnym terminie do dnia 31 marca 2010 roku, pod rygorem skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego”. – Jesteśmy zaskoczeni – mówi prezes LKS „Skra-Konstancin”. – W piśmie SGGW z 2004 r. prorektor uczelni stwierdził, że teren ten przeznaczony jest na cele rekreacyjno-sportowe i wyraził zgodę na budowę nowego ogrodzenia boiska. Zainwestowaliśmy w obiekt niemałe dla klubu pieniądze. Pięć lat temu kosztem 40 tys. zł wymieniliśmy murawę na boisku, w ubiegłym roku zakupiliśmy 100 nowych siedzisk dla widzów (dwa lata temu jeden ze W ministracyjno-biurowym. Wszyscy pacjenci szpitala mogą korzystać z opieki psychologa szkolnego, maja również zapewnioną opiekę wychowawców. Z Poradni Ortopedyczno-Rehabilitacyjnej korzysta rocznie ok. 7 000 pacjentów z całego kraju. Placówka zajmuje się pacjentami od momentu rozpoznania choroby do osiągnięcia możliwie najlepszego efektu terapeutycznego. Atutem ośrodka jest doświadczona, wysokokwalifikowana kadra medyczna. Placówka prowadzi zajęcia dydaktyczne dla studentów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i studentów wydziału rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Masztu w Bielawie nie będzie tarostwo powiatowe w Piasecznie nie wydało pozwolenia na budowę masztu telekomunikacyjnego, który Sferia planowała postawić w Bielawie. Urzędnicy starostwa dopatrzyli się nieprawidłowości w projekcie inwestycji przedstawionym przez Sferię, m. in.: zbyt małą powierzchnię działki – miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Bielawy określa minimalną powierzchnię działki budowlanej, przeznaczonej na zabudowę usługową, na nie mniej niż 3 000 mkw., tymczasem działka, na której miał stanąć maszt, ma zaledwie 2 000 mkw. Przeciw budowie protestowali mieszkańcy okolicznych domów. Poparła ich część radnych. – Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie dopuszcza tego typu obiektów na proponowanej działce – mówi mieszkaniec pobliskiego osiedla. – A my obawialiśmy się także, że 40-metrowy maszt byłby zagrożeniem dla naszego zdrowia i być może życia oraz wątpliwą ozdobą przy wjeździe do uzdrowiska. Sferia może jeszcze odwołać się od decyzji starostwa, ale my będziemy trzymać rękę na pulsie. Asfalciarnia też miała być nieszkodliwa – dodaje. (MM) Fot. GMT S sponsorów też ufundował 100 siedzisk). Użytkujemy ten teren od ponad 20 lat. Na tym boisku wychowały się dwa pokolenia piłkarzy – dodaje. – Dokąd w ciągu pięciu tygodni można przenieść boisko? – pyta jeden z członków klubu. Od 1 września 2005 r., po wejściu w życie nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, SGGW jest właścicielem terenów odebranych w ramach reformy rolnej przedwojennym właścicielom. Przez kilkadziesiąt lat była ich użytkownikiem wieczystym. Terenów należących do SGGW jest lub było w Konstancinie znacznie więcej. I nie wszystkie wykorzystywane są i były na cele statutowe uczelni. – Trudno nazwać celem statutowym uczelni sprzedaż Łąk Oborskich grupie biznesmenów, planujących wybudować pole golfowe. Samorząd Konstancina po czterech latach odzyskał prawo pierwokupu tego terenu i kupił Łąki. Decyzja SGGW to rewanż za Łąki Oborskie – twierdzą mieszkańcy. Przedstawiciele klubu zwrócili się do rady miejskiej z prośbą o pomoc w mediacjach z władzami uczelni. W najbliższym czasie delegacja radnych i władz klubu spotka się z rektorem SGGW. (GMT) NASZE MIASTO NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 5 POMÓŻMY TROJACZKOM arodziny dziecka, to dla rodziców ogromna radość i nowe problemy. Narodziny trojaczków to potrójna radość i potrójne problemy. Piaseczyńskie trojaczki Hania, Lena i Małgosia mają już prawie trzy miesiące. Rosną jak na drożdżach. I rosną ich potrzeby. Puszka mleka nie wystarcza na cały dzień, paczka pieluszek też. Trzy dziewczynki i ich starszy brat wraz z rodzicami mieszkają w wynajmowanym dwupokojowym mieszkaniu. Starają się o przyznanie lokalu socjalnego, ale lokali socjalnych w Piasecznie, tak jak w większości gmin, jak na lekarstwo. Władze Piaseczna, do których rodzice zwrócili się o pomoc, nie okazały się zbyt hojne. Gdy urodziły się dziewczynki, wiceburmistrz Piaseczna Bogdan Temoszczuk zaproponował, że gmina pokryje połowę kosztów wynajmu mieszkania. Skończyło się na 1,5 tys. zł zapomogi z ośrodka pomocy społecznej. Wiceburmistrz zadeklarował, że gmina kupi trojaczkom wózek, jednak okazało się, że gminy nie stać na zakup wózka za 4–5 tys. zł. Stwierdził też, że gmina nie ma możliwości prawnych, pozwalających na dofinansowanie osobie prywatnej wynajmu mieszkania lub czynszu. Rodzice dziewczynek nie mogą więc liczyć na pomoc gminy, ale z pewnością mogą liczyć na pomoc ludzi dobrej woli. (MM) Fot. „Kurier Południowy” N Ci z naszych czytelników, którzy chcieliby przekazać Hani, Lenie i Małgosi pieluszki, ubranka, kosmetyki lub zabawki mogą zrobić to za pośrednictwem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Wojska Polskiego 54 w Piasecznie lub redakcji „Kuriera Południowego” przy ul. Ludowej 2 w Piasecznie. Ośrodek pomocy społecznej otworzył też specjalne konto, na które można dokonywać wpłat finansowych. Nr konta: 31 1240 6003 1111 0000 4940 0562 z dopiskiem „Pomoc dla trojaczków z Piaseczna”. MIESZKANIEC KONSTANCINA PŁACI U SIEBIE ak co roku, wiosną rozliczamy podatki za rok ubiegły. Powinniśmy je płacić w miejscu, w którym faktycznie mieszkamy. Bo to właśnie z naszych podatków składa się budżet miasta. A ilość pieniędzy w budżecie miasta przekłada się na jakość naszego życia. To z tych pieniędzy finansowane są wydatki na komunikację, remonty gminnych dróg, bezpieczeństwo, na przedszkola, budownictwo komunalne i wiele innych celów. Najczęściej PIT składamy w urzędzie skarbowym, właściwym dla miejsca zameldowania. Około 20 proc. mieszkańców Konstancina-Jeziorny (według innych szacunków J nawet do 30 proc.) zameldowanych jest jednak w innych miejscowościach. I jeśli zapłacą podatki zgodnie z miejscem zameldowania, do gminnej kasy wpłynie o 20 proc. mniej środków. Przepisy podatkowe nie zawierają definicji miejsca zamieszkania. Jednak art. 25 kodeksu cywilnego stanowi, że miejscem zamieszkania danej osoby fizycznej jest miejscowość, w której osoba przebywa z zamiarem stałego pobytu. Osoby, które nie są nigdzie zameldowane, składają swoje deklaracje podatkowe do urzędu skarbowego właściwego według miejsca zamieszkania. W Warszawie ruszyła kampania „Warszawa – tu mieszkam, tu korzystam, tu płacę”. W akcję informacyjną, za pomocą ulotek, plakatów i bilboardów, włączyły się samorządy dzielnic i wspólnoty mieszkaniowe. Podobne akcje prowadzone są także w innych miastach. My proponujemy hasło „Jestem mieszkańcem Konstancina – tu korzystam, tu płacę”. Wystarczy wypełnić NIP-3, by zaktualizować dane dotyczące miejsca zamieszkania. I mieć wpływ na ilość pieniędzy przeznaczonych na poprawę jakości życia w swoim mieście. (KW) ubiegłym roku w ramach 1 proc. podatku 7 mln Polaków przekazało ok. 390 mln zł na pomoc organizacjom pożytku publicznego. Czy wiesz już, na jaki cel przekażesz 1 proc. swojego podatku w tym roku? Na naszą pomoc czeka wiele organizacji. Cała operacja nie jest skomplikowana – w tym roku, tak jak w ubiegłym, zrobi to za nas Urząd Skarbowy. Wystarczy prawidłowo wypełnić trzy pola w deklaracji podatkowej PIT: nazwę organizacji, którą chcemy wspomóc, numer Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) tej organizacji, oraz przekazywaną kwotę. W nowych drukach PIT są też rubryki, w których możemy wskazać, na jaki konkretnie cel przeznaczamy swoje pieniądze, np. zakup sprzętu rehabilitacyjnego dla konkretnego podopiecznego fundacji, którą chcemy wspomóc wpłatą. Wniosek o przekazanie 1 proc. podatku znajduje się na końcu każdego zeznania rocznego PIT-28, PIT-36, PIT-36L, PIT-37 i PIT-38. Listę organizacji można znaleźć w W elektronicznym wykazie zamieszczonym na stronach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Na wniosek podatnika właściwy urząd skarbowy przekaże w lipcu i sierpniu 2010 r. 1 proc. należnego podatku na rzecz wskazanej przez nas organizacji pożytku publicznego. Koszty przelewu są potrącane z tego 1 proc. Ważne, by nie spóźnić się ze złożeniem zeznania podatkowego. Jeżeli złożymy zeznanie po terminie, tj. po 30 kwietnia 2010 r. (a ryczałtowcy po 1 lutego 2010 r.), wówczas urząd skarbowy pieniędzy nie przekaże. Ważne także, by nie pomylić się w nazwie czy numerze KRS, bo pomyłka może zostać zinterpretowana jako nie złożenie wniosku lub może skutkować przekazaniem środków na konto zupełnie innej organizacji. Przekazując 1 proc. naszego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego, również starajmy się wspierać te organizacje, które działają tam, gdzie mieszkamy. W ten spośób przekazane przez nas pieniądze będą służyć lokalnej społeczności. (R) Fot. JTAT DOBRO PROCENTUJE W azylu fundacji znajduje schronienie wiele bezdomnych i porzuconych zwierząt z terenu gminy Fundacja św. Franciszka „Pomóż zwierzętom – naszym małym braciom”, prowadząca w Konstancinie-Jeziornie azyl dla zwierząt, apeluje o pomoc. Tegoroczna ciężka zima daje się azylowi we znaki. Opłaty za energię elektryczną są tak wysokie, że na zakup karmy nie wystarcza środków. Przytulisko ledwie wiąże koniec z końcem. Fundacja od 2005 r. jest organizacją pożytku publicznego. Dzięki temu możesz ją wesprzeć nie ponosząc kosztów, przekazując 1 proc. zpodatku. Można też wesprzeć ją wpłacając pieniądze na konto. Nasz numer KRS: 0000017257, NIP 123-09-21-856. Dane do wpłaty: Fundacja Św. Franciszka „Pomóż zwierzętom – naszym małym braciom”. Numer konta bankowego: 38 1060 0076 0000 4048 3019 7758. NASZA GMINA 6 NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 Słomczyn seniorom ierwszy Słomczyński Dzień Seniora odbył się w sobotę 13 lutego w Domu Ludowym w Słomczynie. Organizatorzy spotkania – sołtys Irena Śliwka i cała rada sołecka – zadbali o świetną atmosferę i zapewnili zebranym wiele atrakcji. Spotkaniu patronowali proboszcz słomczyńskiej parafii św. Zygmunta ks. dr Józef Nowacki i wikariusz ks. Kamil Nowacki. Gośćmi specjalnymi byli aktor Wojciech Machnicki i akompaniator Zbig- P niew Rymarz, którzy przedstawili fragment spektaklu Teatru Syrena „Járosy zawsze ten sam”, poświęconego postaci artysty i konferansjera-legendy przedwojennych kabaretów Fryderyka Járosy’ego. Piosenki i monologi z warszawskich kabaretów lat międzywojennych w wykonaniu Wojciecha Machnickiego nagrodzone zostały gromkimi brawami. W dalszej części spotkania oprawę muzyczną zapewniał miejscowy zespół – popularne melodie zas płynie, okoliczne gminy lepiej lub gorzej rozwiązują swoje problemy, a u nas po staremu. Jałowe dyskusje, kolejne koncepcje, ruchy pozorne. Jak długo jeszcze? Jak długo jeszcze będziemy odkrywać Amerykę? W ciągu ostatnich ośmiu lat nie udało się sprywatyzować służby zdrowia, Zakładu Gospodarki Komunalnej, wybudować ratusza, uchwalić planów zagospodarowania przestrzennego, skorzystać z partnerstwa prywatno-publicznego, zachęcić inwestorów. Krótko mówiąc, skorzystać z doświadczeń tych, którzy z rozwiązaniem problemów świetnie sobie poradzili. Nie potrafię zrozumieć zachowawczego podejścia naszych władz. Większość uzdrowisk w Polsce od 2004 r. korzystała z funduszy unijnych (nawet tych przedakcesyjnych), modernizowała bazę uzdrowiskową, budowała infrastrukturę. Te szanse już przespaliśmy. Straconego czasu nie da się cofnąć. Pora jednak zastanowić się, co zrobić, by nie stracić go jeszcze więcej. Czy władze naszego miasta mają jakąś spójną koncepcję rozwoju Konstancina? Rzeczywistego rozwoju, bo trudno budowę kolejnych osiedli mieszkaniowych nazwać rozwojem. C No dobrze, zgoda, niech w Konstancinie nic się nie zmienia. Przedwojenny willowy kurort był piękny. Nie zmieniamy nic, nie wpuszczamy inwestorów, nie zależy nam na wpływach z podatków i miejscach pracy dla mieszkańców naszego miasta, nie inwestujemy w bazę uzdrowiskową, nie budujemy dróg. Miasto-muzeum to też jest jakiś pomysł. Ale dlaczego robimy wyjątek dla developerów i pozwalamy na budowę osiedli? Nie czuć jeszcze zbliżającej się wiosny, ale zbliżającą się kampanię wyborczą już tak. Przy okazji wyborów, tradycyjnie okazuje się, że są wspaniałe koncepcje, plany i pomysły. W nadchodzących miesiącach wszystko będzie możliwe, usłyszymy tyle obietnic, ile tylko zechcemy. Obietnic, realizacji których, jak dotychczas się nie doczekaliśmy. Na spotkaniu w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Słomczyna zachodniego burmistrz przytakiwał każdemu. Działki po 2 500 mkw. – świetnie. Po 1 500 mkw. – też dobrze. A chcecie państwo po 1 000 mkw.? Proszę bardzo. To w końcu jest jakaś wizja przyszłości naszej gminy? Czy we wszystkich sołectwach można będzie zażyczyć sobie wydzielenia dowolnej wielkości działki? Bardzo mnie to interesuje, bo moja wieś na plany czeka już wiele lat. Może przed wyborami się uda? Dębówka ma nowego sołtysa Fot. JTAT Zdjęcia: JTAT w ich wykonaniu zachęciły do tańca nie tylko najstarszych uczestników wieczoru, ale nawet księdza wikarego. Sponsorem występu artystów Teatru Syrena był Konstanciński Dom Kultury. O pyszne ciasta, kawę, herbatę i lampkę szampana zatroszczyła się rada sołecka i sołtys Słomczyna. – Jest nas tu dzisiaj ponad 50 osób, a to i tak jeszcze nie wszyscy. Pora założyć słomczyńskie koło seniora. Z pomocą pani sołtys na pewno nam się uda – mówi jedna z uczestniczek imprezy. – Mamy już pomysły na kolejne spotkania – dodaje. Seniorom ze Słomczyna życzymy zdrowia i realizacji ich planów. (KW) U nas po staremu T. U. BYLEC inicjatywą upamiętnienia 11 mieszkańców naszej gminy, zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednojew, w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej wystąpiło do Rady Miejskiej KonstancinaJeziorny Towarzystwo Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina im. Stefana Żeromskiego. Nie zginęli w walce – zostali z premedytacją zamordowani i pochowani w bezimiennych, zbiorowych mogiłach. Ofiarami zbrodni NKWD byli: ppor. Wacław Grabau, por. Władysław Grabowski, por. Jan Gutkowski, ppor. Jan Mejster, por. Marian Michalczyk, ppor. Stefan Pająk, por. Wincenty Paulinek, por. Franciszek Siwik, por. Janusz Wagner, asp. Jan Matyjasiak i asp. Stanisław Wiewióra. Pamięci pomordowanych poświęcony będzie pomnik-głaz z wykutym reliefem spętanych dłoni ofiar, na którym umieszczona zostanie tablica z ich nazwiskami oraz miejscami ich mordu. Wokół głazu posadzonych zostanie 11 dębów. Decyzją samorządu Konstancina-Jeziorny, pomnik stanie na początku Pasażu Sienkiewicza. Pomnik, którego odsłonięcie planowane jest na początek kwietnia, zaprojektował i wykona Marek Łukasik, artysta z terenu naszej gminy. (KW) Z Pomysłodawczynią spotkania była sołtys Słomczyna Irena Śliwka Seniorzy przy podwieczorku obejrzeli fragmenty spektaklu „Járosy zawsze ten sam” Pamięci ofiar Po 10 latach pracy Zofia Guzińska zrezygnowała z pełnienia funkcji sołtysa wsi Dębówka. 10 lutego nowym sołtysem Dębówki wybrany został Grzegorz Rytka. Zofia Guzińska przekazała swemu następcy symboliczne klucze sołectwa. (KW) REKLAMA NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 NASZE SPRAWY 7 PANOM JUŻ DZIĘKUJEMY Współczesne kobiety są mistrzyniami organizacji. Bo jak inaczej mogłyby pogodzić pracę zawodową, prowadzenie domu: gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, opiekę nad dziećmi, pomoc w odrabianiu lekcji i szkolne wywiadówki? Jednak w życiu społecznym, a w polityce zwłaszcza, kobiety wciąż odgrywają u nas drugoplanową rolę. Czas to zmienić. W Kobiety, które zaczęły dostrzegać, że mężczyźni nie rozwiążą ich problemów, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. I te, które zdecydowały się na działanie, często odnoszą sukcesy Doświadczenie milionów kobiet w planowaniu domowego budżetu znakomicie przekłada się na planowanie budżetu gminy. Z budżetem gminy jest podobnie jak z domowym – zawsze potrzeby są większe niż możliwości. I każda pani domu, odpowiedzialna za swoją rodzinę (czytaj: gminę), najpierw kupi dzieciom buty, bo nowy telewizor może poczekać (czytaj: najpierw drogi, amfiteatr później). Budowania domu (czytaj: ratusza) kobieta nie zaczyna od urządzania ogrodu (czytaj: parku zdrojowego). Podsumowując 20 lat działalności samorządów terytorialnych wyraźnie widać, że nasze ugrupowania polityczne niechętnie oddają kobietom miejsca na listach kandydatów. Oczywiście, że posłami, senatorami czy radnymi powinni być ludzie kompetentni, niezależnie od płci. Ale czy wszyscy mężczyźni uczestniczący w naszym życiu publicznym są kompetentni? Czy wszystkie aspekty naszej rzeczywistości mężczyźni postrzegają tak jak kobiety? Tak więc kobiety, które zaczęły dostrzegać, że mężczyźni nie rozwiążą ich problemów, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. I te, które zdecydowały się na działanie, często odnoszą sukcesy. Przykładów nie trzeba szukać daleko: wójtowi Lesznowoli Jolancie Batyckiej-Wąsik brakuje już miejsca na dyplomy i nagrody, a gminna zajmuje czołowe miejsca we wszelkich rankingach. I dawno poradziła sobie z problemami oczyszczalni ścieków czy uchwalenia planów zagospodarowania przestrzennego, sprywatyzowała opiekę zdrowotną i przekształciła zakład gospodarki komunalnej w spółkę prawa handlowego. Burmistrzami Tarczyna i Góry Kalwarii też są kobiety i obie gminy rozwijają się prężniej niż nasza. W plebiscycie „Gazety Sołeckiej” sołtysem roku 2009 została Małgorzata Wojakowska-Żeglińska z Czarnowa w naszej gminie. Problemowi udziału kobiet w życiu publicznym poświęcony był ubiegłoroczny Kongres Kobiet Polskich. Owocem obrad kongresu jest zebranie 120 tys. podpisów pod projektem ustawy o wprowadzeniu parytetu płci na listach wyborczych. Projekt zakłada zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu, Parlamentu Europejskiego, rad gmin, powiatów oraz sejmików wojewódzkich. Uczestniczki kongresu zaproponowały zapewnienie 50-procentowej obecności kobiet na listach wyborczych. W wielu europejskich krajach wprowadzenie parytetu znacząco zwiększyło udział kobiet w życiu politycznym. W wyborach do Parlamentu Europejskiego od 2004 r. wszystkie ugrupowania polityczne zobligowane są do wystawiania równej liczby kandydatów obu płci. Obowiązek umieszczania kobiet na listach wyborczych i ich udział w życiu publicznym w poszczególnych krajach różni się: – w Belgii przedstawiciele jednej płci nie mogą stanowić więcej niż dwie trzecie, przy czym trzy czołowe pozycje na liście wyborczej nie mogą być zajmowane przez przedstawicieli tej samej płci, – w Danii wszystkie komitety, komisje i rady sektora publicznego muszą składać się w równych częściach z przedstawicieli obu płci, – w Finlandii udział kobiet w parlamencie musi wynosić co najmniej 40 proc., – w Grecji w wyborach regionalnych i lokalnych wprowadzony został obowiązek umieszczania na listach równej liczby kobiet i mężczyzn. Listy, które nie spełniają tego wymogu, nie mogą zostać zarejestrowane. Ponad 90 państw na świecie zobowiązało partie polityczne do umieszczania kobiet na listach wyborczych lub konstytucyjnie zagwarantowało kobietom udział w życiu politycznym. Wprowadzenie parytetów spowodowało, że udział kobiet w życiu politycznym znacząco wzrósł. W parlamentach Szwecji i Finlandii dziś zasiada ponad 40 proc. kobiet, a w polskim – 20 proc. Może parytet płci to dobry pomysł na równouprawnienie? Proponowana przez Kongres Kobiet Polskich ustawa parytetowa jest tematem burzliwych dyskusji polskich ugrupowań politycznych. Nie brak jej i zwolenników, i przeciwników. Posłowie PiS zaczęli rozważać poparcie ustawy parytetowej dopiero wtedy, gdy wstępne poparcie dla inicjatywy kongresu wyraził prezydent Lech Kaczyński. Posłowie PO w większości są przeciwni parytetowi, jednak premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie popierał rozwiązania umożliwiające kobietom większy udział w życiu politycznym kraju. Najprawdopodobniej w najbliższych wyborach na listach wyborczych PO w pierwszej piątce będą dwie kobiety (lub w pierwszej trójce jedna). Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiada, że w wyborach prezydenckich kandydatem PSL będzie kobieta. Czasy, w których władza należała do mężczyzn, a kobiety musiały się jej podporządkować, odchodzą do lamusa. Zbliżają się kolejne wybory do samorządu terytorialnego i warto, by kobiety Konstancina miały większy udział w podejmowaniu decyzji, dotyczących najistotniejszych spraw naszej gminy. W naszej gminie, tak jak w całej Polsce, kobiety stanowią ponad połowę mieszkańców, a w obecnej kadencji w radzie miejskiej zasiada tylko jedna kobieta. Gdyby większość w niej stanowiły kobiety, to znając ich talenty organizacyjne, można śmiało założyć, że posiedzenia rady i jej komisji trwałyby dużo krócej. Askoro nie brak nam pań wykształconych, z inicjatywą, potrafiących podejmować decyzje, to panom już dziękujemy i bierzemy sprawy gminy w swoje ręce. Będzie rewolucja? Może będzie, ale aksamitna.To nie kobiety prowadziły wyniszczające, krwawe wojny. Wspólnie z portalem Konstancin.com ogłaszamy konkurs na najlepsze hasło wyborcze promujące kobiety. Na propozycje czekamy do 25 marca. Wyślij je na adres mailowy naszej redakcji: [email protected] lub podaj na stronie www.konstancin.com na ogólnodostępnym forum w zakładce: „Konkurs promujący kobiety w samorządach” (http://www.konstancin.com/forum/read.php?21,5418) Wyniki konkursu opublikujemy 1 kwietnia na portalu Konstancin.com oraz w kwietniowym numerze naszej gazety. Na zwycięzców czekają nagrody-niespodzianki Grafiki: SXC ykształcone, przedsiębiorcze, zorganizowane, systematyczne, cierpliwe, empatyczne. I choć coraz częściej zdarza się, że kobiety pilotują odrzutowce, dowodzą statkami i kierują wielkimi korporacjami, to wciąż jeszcze mamy grupę kobiecych zawodów – gorzej opłacanych i nieatrakcyjnych: nauczycielka, przedszkolanka, pielęgniarka, urzędniczka niższego szczebla administracji, pracownica handlu i usług. Powszechnie doświadczamy nierównego traktowania – kobieta i mężczyzna, zatrudnieni na tych samych stanowiskach, opłacani są różnie. Nie ważne, że ukończyły te same studia (często z lepszym wynikiem) i że pracują na takim samym stanowisku – zarabiają mniej. Tak się dzieje w większości krajów. O dziwo, jedynym państwem, w którym osoby o tych samych kompetencjach, zatrudnione na takich samych stanowiskach otrzymują – bez względu na płeć – takie samo wynagrodzenie jest Watykan. Takie standardy w Watykanie wprowadził Jan Paweł II. Zapisana w Konstytucji RP równość praw kobiet i mężczyzn to teoria, która w praktyce wygląda trochę inaczej. Najlepszym przykładem jest ich udział w życiu publicznym, w miejscach gdzie zapadają decyzje. Choć statystycznie kobiety stanowią większość naszego społeczeństwa, to w życiu publicznym wciąż są w mniejszości. O życiu kobiet decydują mężczyźni. Czy nie pora na zmiany? Profesor Małgorzata Fuszara, socjolog z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, przyjrzała się gminom, w radach których kobiety stanowiły większość. Takich gmin jest w Polsce zaledwie 1 proc. I okazało się, że chociaż radne reprezentowały różne ugrupowania polityczne, to łatwiej dochodziły do porozumienia, szczególnie w sprawach społecznych: w opracowaniu programu walki z przemocą w rodzinie, dofinansowania przedszkoli, czy oświaty. LISTY/AKTUALNOŚCI 8 REKLAMA NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY LISTY Co się bardziej opłaca? Co się bardziej gminie opłaca – załatać dziury w jezdni, czy płacić kierowcom odszkodowania za uszkodzone zawieszenia samochodów, pokrzywione felgi i rozerwane opony? Z takim pytaniem zadzwoniłem do wydziału dróg naszej gminy. W odpowiedzi usłyszałem, że przecież to nie są gminne drogi, tylko powiatowe i wojewódzkie i gmina nic nie może zrobić. I tu się nie zgadzam. Panie burmistrzu, jestem mieszkańcem Konstancina, tu płacę podatki – nie do powiatu lub województwa – i domagam się, aby Pan dbał o stan dróg w naszej gminie. Mieszkańcy nie mają możliwości samodzielnego prowadzenia ustaleń z powiatem i województwem. To należy do burmistrza. Poszkodowany Rekonstrukcje historyczne i troska o mieszkańców Celebry i obchody to w naszej gminie ulubiona forma zaspokajania potrzeb mieszkańców. Z uporem godnym lepszej sprawy, burmistrz naszego miasta zajmuje się rekonstrukcjami historycznymi. Mam więc propozycję. Zamiast rekonstruować bitwy, może pan burmistrz rozważy rekonstrukcję historycznego chodnika? Albo załatanie historycznych dziur w jezdni? Woda leje się na głowy pracowników i interesantów Urzędu Miasta i Gminy, uczniów szkoły w Opaczy, dzieci na zajęciach w Konstancińskim Domu Kultury. Budżet mniejszy niż w zeszłym roku, ale zamiast na konieczne remonty, pieniądze pójdą na występy w amfiteatrze. Albo na kwiatki na skwerkach. Nie byle jakie pieniądze, bo w budżecie przewidziano 750 tys. zł na kwiatki i ławeczki na osiedlach! To się nazywa troska o obywateli, czy zaklejanie plastrem ropiejącego wrzodu? Czytelnik z Mirkowa W Konstancinie nadal budujemy IV RP ? Hasło może być ogólne, rzeczywistość natomiast wymaga konkretów i szczegółów. Widać to po mieliznach budowy toru wrotkarskiego w Słomczynie, a obecnie podnosi się kurtyna nad rewitalizacją nowej siedziby Konstancińskiego Domu Kultury – willi Hugonówka. Proces inwestycyjny rozpoczyna się od określenia przez inwestora założeń, czyli tego, co chce zbudować i jakie funkcje ma to spełniać. Precyzyjne określenie tych parametrów gwarantuje nam, że budowla zaspokoi nasze potrzeby. Następnie nasze marzenia projektanci ubierają w projekt, a wykonawcy budując, materializują je. W minionym roku gmina otrzymała zamówiony za ok. 120 tys. zł projekt remontu i rozbudowy willi Hugonówka, w przetargu wyłoniła wykonawcę i mury zaczęły piąć się do góry. No może nie od razu, bo wykonawca na poziomie fundamentów stwierdził, że są za słabe i nie udźwigną nowego budynku, ściany zresztą też są za słabe, więc jedno i drugie trzeba wzmocnić. Urzędnicy i wykonawcy uzgodnili cenę tych prac na ok. 420 tys. zł. Jednak złośliwi opozycyjni radni dopatrzyli się braku kosztorysów i innych dokumentów, koniecznych do korekty zakresu robót. Po ich sporządzeniu cena spadła o ok. 100 tys. zł. i roboty ruszyły. Ale to nie koniec zmian. Przy okazji dyskusji nad budżetem 2010 r. radni dowiedzieli się, że konieczna jest zmiana w projekcie głównej sali widowiskowej. Podłogę płaską należy zmienić na pochyłą, jak w kinach i teatrach, a nad sceną zbudować komin sceniczny potrzebny do technicznej obsługi sceny (profesjonalne oświetlenie i nagłośnienie). Jak autorytatywnie stwierdził dyrektor KDK Roman Kołakowski, obecnie nie buduje się obiektów bez takich rozwiązań. W trakcie dyskusji dowiedzieliśmy się, że projektanci proponowali ich zastosowanie, jednak gmina je odrzuciła. Koszt opracowania zmian projektowych to następne ok. 120 tys. zł (tyle kosztował projekt podstawowy), a koszt ich realizacji wstępnie oszacowano na 160 tys. zł. Dodatkowo, z powodu zmian, pojawiają się wątpliwości co do możliwości wykorzystania dotacji unijnej w wysokości ok. 50 proc. wartości inwestycji, na którą wniosek został wstępnie zaakceptowany. Burmistrz, który odpowiada za pracę kierowanego przez siebie urzędu, jest raz „za” a raz „przeciw” dokonaniu zmian. Zapewne utartym zwyczajem już wyznacza winnych – wszak on winny na pewno nie jest. Wprawdzie decyzja jeszcze nie zapadła, burmistrz oczekuje jej od rady, jednak już można przytoczyć stare porzekadło „kowal zawinił, cygana powiesili”. W wyniku niekompetencji urzędników tracimy czas i pieniądze, sporo pieniędzy. Tak zwykle bywa, kiedy nie potrafi się określić, czego się chce. Żeby działać skutecznie i efektywnie ideę trzeba umieć wypełnić treścią, a przy jej realizacji działać konsekwentnie, pragmatycznie i profesjonalnie. O. Bywatel Ratusz reaktywacja Konkursy, projekty, dyskusje, kolejne pieniądze, a ratusza jak nie było, tak nie ma. Ponad 600 tys. zł z gminnej kasy wydane na projekt ratusza przy oczku wodnym, kolejne 65 tys. zł – na projekty nowych lokalizacji i co z tego? Ano kolejny pomysł – budowy ratusza na terenach należących do GS. To jeden z najciekawszych pomysłów – trzeba kupić 2,5 ha, z czego pod budowę ratusza nadaje się 2 500 mkw. Przeliczając koszt zakupu całego terenu na 1 mkw. działki nadającej się pod zabudowę, otrzymamy cenę za metr kwadratowy tylko trochę wyższą niż w Nowym Jorku. Czy my nie potrafimy liczyć, czy jakieś inne względy decydują o takich pomysłach? A jeśli inne, to ciekawe jakie. J.K. VII Festiwal Małych Form Teatralnych Konstanciński Dom Kultury już po raz siódmy organizuje 20–21 marca w naszym mieście, w Zespole Szkół im. Władysława St. Reymonta przy ul. Mirkowskiej 32, święto teatru. W festiwalu wezmą udział młodzi artyści z przedszkoli, szkół i innych placówek wychowawczych. Tak jak w poprzednim roku, „Nasze Miasto – FMK” jest patronem medialnym festiwalu. (KW) REKLAMA NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 NASZA GMINA 9 DROGA PRZEZ WIEŚ Z KRZYSZTOFEM KUCHARSKIM, przewodniczącym Komisji Wiejskiej Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny, rozmawia Grażyna Matusik-Tomaszewska. Komunikacja rzeczywiście szwankuje. Wystarczyłby mikrobus z Kawęczyna przez sąsiednie sołectwa do centrum Konstancina. Z drugiej strony naszej gminy na taki mikrobus czekają mieszkańcy Czarnowa – to już dzisiaj ponad 1 000 mieszkańców pozbawionych jakiejkolwiek komunikacji. Do najbliższego przystanku mają ponad dwa kilometry Nie można inwestować, bo nie ma uchwalonych planów zagospodarowania. Mieszkańcy Konstancina obawiają się, że po ograniczeniu strefy C, ziemia w sołectwach nadwiślańskich zostanie odrolniona i powstaną osiedla kilkupiętrowych bloków i zakłady przemysłowe. – Myślę, że niepotrzebnie się obawiają. Przecież w sołectwach, które mają uchwalone plany zagospodarowania przestrzennego, przed wejściem w życie nowej ustawy uzdrowiskowej, nikt nie buduje blokowisk. Zakładów, takich jak asfalciarnia, też nikt nie chce mieć koło swojego domu. Wystarczy w planach umieścić zapisy, jaką zabudowę dopuszcza się na danym terenie, określić wielkość działek, wysokość budynków itd. Ale u nas nawet w sołectwach, które mają uchwalone plany, nie można budować, bo nie ma kanalizacji. A z innych przepisów wynika, że w nowo budowanym domu nie można – nawet przejściowo – korzystać z szamba. Owszem, jest dużo wniosków o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej. Proszę jednak zauważyć, że my nie chcemy odrolniać setek hektarów żyznej ziemi, tylko pas szerokości Fot. GMT Czy mieszkańcy wsi mają inne problemy niż reszta mieszkańców naszej gminy? – Podstawowe problemy mamy takie same: brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, kanalizacji, sprawnej komunikacji. Stan dróg wiejskich poprawił się – obecnie drogi mamy utwardzone, tam gdzie można, wykonano asfaltowe nakładki, ale komunikacja rzeczywiście szwankuje. Wystarczyłby mikrobus z Kawęczyna przez sąsiednie sołectwa do centrum Konstancina. Z drugiej strony naszej gminy na taki mikrobus czekają mieszkańcy Czarnowa – to już dzisiaj ponad 1 000 mieszkańców pozbawionych jakiejkolwiek komunikacji. Do najbliższego przystanku mają ponad dwa kilometry. Dodatkowym problemem jest ograniczenie możliwości rozwoju wsi z uwagi na objęcie całego terenu gminy strefami ochrony uzdrowiskowej. Nie możemy stosować skutecznych środków ochrony roślin, nie możemy inwestować, nie możemy budować domów. To właśnie dlatego kilkanaście sołectw wystąpiło z projektem ograniczenia strefy C. Mieszkańcy zgadzają się, że sołectwa bezpośrednio przyległe do strefy B pozostają w strefie C, ale jeszcze dalsze chyba nie muszą? nalizacji. Kilometry rur też kosztują. Poprowadzenie kolektora zbiorczego do oczyszczalni Południe nie wyklucza budowy nowoczesnej oczyszczalni ścieków w naszej gminie. Uważam, że lepiej mieć dwie możliwości, sądzę jednak, że budowa rury do Warszawy będzie zrealizowana o wiele szybciej niż budowa nowej oczyszczalni. Mogę sobie tylko wyobrazić, ile potrwają ustalenia, gdzie ma stanąć oczyszczalnia i ile będzie protestów. A czas nagli – zakłady Metsä Tissue nie chcą już naszych ścieków. Oczywiście, nie wszyscy są zadowoleni. Ale przy żadnych decyzjach nie ma 100 proc. zgodności. Na pewno przez jakiś czas będziemy mieć rozkopane drogi, ale jak widać na przykładzie obciążonych bardzo dużym ruchem ulic Piaseczyńskiej i Pułaskiego, można taką inwestycję realizować sprawnie. 50–100 m wzdłuż projektowanych dróg. Bo po co te drogi i gdzie będziemy budować domy, jeśli nie wzdłuż ulic? Ile gospodarstw rolnych znajduje się w 15 sołectwach, które ubiegają się o wyłączenie ze strefy C? – Na terenie 15 sołectw: Cieciszewa, Ciszycy, Czernideł, Dębówki, Gassów, Kawęczyna, Kępy Oborskiej, Kępy Okrzewskiej, Łęgu, Obórek, Okrzeszyna, Opaczy, Piasków, Turowic i Kawęczynka-Borowiny znajduje się 456 gospodarstw. 124 z nich stanowią główne źródło utrzymania rodzin. W produkcji rolnej wykorzystywanych jest dokładnie 2 334,88 ha, z ogólnej powierzchni sołectw wynoszącej 3 384,5 ha. Jesteśmy gminą uzdrowiskową, dlaczego w nadwiślańskich wsiach, tak malowniczo położonych, nie rozwija się agroturystyka? – Niby jesteśmy gminą uzdrowiskową, pięknie położoną, ale ani nie przybywa sanatoriów, ani nie rozwijamy turystyki. Rzeczywiście nie powstają gospodarstwa agroturystyczne. Po części z powodów już wymienionych – nie ma planów, nie można robić nic. Nie ma też w naszej gminie żadnego programu rozwoju bazy turystyczno-rekreacyjnej i chętni nie mogą liczyć na żadną pomoc ze strony gminy. Dlaczego prace nad planami zagospodarowania trwają tak długo? – Dlatego, że na etapie opracowania założeń do planu nikt nie pyta mieszkańców o zdanie. Najlepszym przykładem jest planowany przebieg ul. Czerniakowskiej bis. Na terenach Wilanowa ta droga biegnie wzdłuż torów, przy wale. U nas ma przechodzić skrajem wsi, w pobliżu gęstej zabudowy. Dlaczego? Planowana ul. Czerniakowska bis uniemożliwi też niektórym rolnikom dojazd na pola. Ta droga będzie typową drogą przelotową. Żeby do niej dojechać, mieszkańcom wsi wystarczą – przewidziane w planie – wewnętrzne drogi o szerokości 12 m. Poszerzenie drogi przywałowej byłoby bardziej funkcjonalne, o wiele tańsze niż wykup gruntów i budowa całkiem nowej drogi, wzmocniłoby również podstawę wałów przeciwpowodziowych. Plany budowy drogi przywałowej rozważane są od dziesięcioleci. Mieszkańcy Okrzeszyna niepokoją się, że przez teren ich wsi przebiegać ma główna rura odprowadzająca ścieki z terenu całej gminy do warszawskiej oczyszczalni Południe. – Większość mieszkańców cieszy się, że główna magistrala kanalizacyjna będzie przebiegać przez wieś. Jeśli poprowadzona byłaby polami, to o wiele drożej kosztowałoby potem podłączenie się do ka- Jakie inwestycje dla wsi będą realizowane w tym roku? – Nadal będą realizowane zadania inwestycyjne dotyczące gospodarki wodno-kanalizacyjnej, w kilku wsiach będą wyposażane place zabaw dla dzieci, a przede wszystkim cieszy mnie, że remontowana będzie szkoła w Opaczy. Mimo skromniejszego budżetu, rada miejska wygospodarowała pieniądze na rozpoczęcie remontu. Za ich przeznaczeniem na ten cel byli i radni tzw. opozycyjni, i tzw. koalicyjni. Uważam, że na szczeblu gminy wszelkie podziały na partie i stronnictwa są niepotrzebne – mamy przecież jeden cel, działanie na rzecz mieszkańców. Co dziś jest najważniejsze dla mieszkańców wsi? – Plany, plany i jeszcze raz plany. Bez planów wieś może tylko wegetować. Chcemy inwestować w gospodarstwa – stawiać suszarnie, przechowalnie owoców, przetwórnie płodów rolnych, chcemy by nasze dzieci mogły sobie pobudować domy. Nie oczekujemy cudów. Chcemy realnych, konkretnych planów rozwoju naszej gminy. Rozwiązań na przyszłość, na lata, nie tylko doraźnych działań. Bez miejscowych planów to niemożliwe. Nie wiadomo, kto ustala kolejność sporządzania planów, jakimi kryteriami kieruje się burmistrz. Trochę to wygląda tak, że kto głośniej się domaga ten ma. I to nie dotyczy wyłącznie wsi. Na plany zagospodarowania i wieloletnie plany inwestycyjne czekają również mieszkańcy innych terenów naszej gminy. Bez miejscowych planów zagospodarowania wieś może tylko wegetować. Chcemy inwestować w gospodarstwa, chcemy by nasze dzieci mogły sobie pobudować domy. Nie oczekujemy cudów. Chcemy realnych, konkretnych planów rozwoju naszej gminy. Rozwiązań na przyszłość, na lata, nie tylko doraźnych działań Zbliżają się wybory samorządowe, powstał ruch postulujący większy udział kobiet w życiu publicznym, w procesie podejmowania decyzji. Czy pana zdaniem kobiety mogłyby wpłynąć na sposób rozwiązywania naszych istotnych problemów? – Moim zdaniem kobiety doskonale sprawdzają się w działaniu. I na wsi dawno to doceniono – większość sołtysów w naszych wsiach to kobiety. Są świetnymi organizatorkami. Jestem jak najbardziej za większym udziałem pań w życiu publicznym. Dziękuję za rozmowę. NASZE MIASTO 10 NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 elegacja przedstawicieli Rady Gminy Denzligen, 17-tysięcznego miasta malowniczo położonego w Badenii-Wirtembergii w południowo-zachodnich Niemczech, gościła 18–20 lutego 2010 r. z oficjalną wizytą w Konstancinie. Goście zaznajomili przedstawicieli samorządu naszego miasta z organizacją ich samorządu. Głównym celem wizyty były rozmowy na temat zakresu i kierunków planowanej współpracy. Inicjatorką nawiązania partnerskiej współpracy z gminą Denzlingen jest Małgorzata Zarzycka, poprzednia sołtys Gassów, nauczycielka warszawskiego XVII Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Liceum od 18 lat współpracuje z niemieckim gimnazjum im. Erazma z Rotterdamu w Denzlingen. Obie szkoły od lat wspólnie realizują programy edukacyjne dla młodzieży. Podczas wizyty goście zwiedzili nasze miasto, spotkali się m.in. z przedstawicielami samorządu, Konstancińskiego Domu Kultury, szkoły muzycznej, Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji, z rolnikami z Ciszycy, z grupą sołtysów i przedstawicielkami kół gospodyń wiejskich z nadwiślańskich wsi. Jednym z ciekawszych było spotkanie z przedstawicielami kół emerytów. Członkowie kół przygotowali program prezentacji swoich osiągnięć w dziedzinie znajomości języka niemieckiego, którego uczą się od dwóch lat. Niemieckie piosenki w ich wykonaniu wzbudziły prawdziwy entuzjazm gości. Podczas spotkań omawiane było również planowane na 17–21 czerwca 2010 r. (w czasie Dni Konstancina) D spotkanie z mieszkańcami czterech miast partnerskich (z Litwy, Łotwy, Czech i Ukrainy) oraz przyszłego partnera – Denzlingen, w ramach programu „Europa dla Obywateli”. Obecnie nasza gmina stara się o uzyskanie funduszy z Unii Europejskiej na organizację tego spotkania. To właśnie Małgorzata Zarzycka opracowała i wysłała do Brukseli wniosek o dofinansowanie z funduszy europejskich. W kolejnych punktach wniosku szczegółowo uzasadniła potrzebę takiego spotkania ludzi starszych z kilku miast bliźniaczych w ramach unijnego programu na 2010 r. „Europejski Rok Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym”. Z pewnością decydujące znaczenie ma jakość współpracy, a nie ilość miast partnerskich. Jednak po podpisaniu umowy, Denzlingen będzie ósmym miastem bliźniaczym Konstancina-Jeziorny. – Pomysł nawiązania partnerstwa między naszymi gminami powstał trzy lata temu – mówi Małgorzata Zarzycka. – Pierwsze rozmowy z burmistrzem i członkami Komisji Bezpieczeństwa, Oświaty, Kultury i Sportu Rady Miejskiej podjęłam już w 2007 r. Poinformowałam o możliwości nawiązania współpracy i uzyskania na ten cel funduszy UE. Wtedy jeszcze Konstancin nie miał tylu miast bliźniaczych, ile ma dziś. Jednak uzgadnianie form i zakresu współpracy trwa bardzo długo. Konkretny projekt przedstawiony przez Małgorzatę Zarzycką to coś nowego w historii naszej współpracy z miastami bliźniaczymi. Miejmy więc nadzieję, że współpraca – jak twierdzi Fot. GMT Spotkanie partnerów Burmistrz Denzlingen Markus Holleman (drugi z prawej) podczas kuluarowych rozmów z przedstawicielami konstancińskiego samorządu wielu mieszkańców naszej gminy – nie ograniczy się do zagranicznych wycieczek przedstawicieli samorządu. – Mamy podpisane umowy partnerskie z trzema miastami – powiedział nam burmistrz Denzlingen Markus Holleman. – Te miasta podpisały takie same umowy między sobą. Realizujemy wiele wspólnych projektów, zwłaszcza dla młodzieży, np. organizujemy olimpiadę sportową – dodał. Krytyczne podejście mieszkańców Konstancina do współpracy z miastami bliźniaczymi ma swoje uzasadnienie. W tym samym czasie gościła w Konstancinie grupa młodzieży z włoskiego partnerskiego Poszukiwany anioł stróż undacja Bene Vobis, we współpracy z platformą szkoleniową Korporacja z Duszą, rozpoczyna w woj. mazowieckim program „Anioł Stróż” wsparcia dla rodzin zaprzyjaźnionych z dziećmi z domów dziecka. Program ma na celu przeszkolenie rodzin zaprzyjaźnionych – „aniołów stróżów” dzieci z placówek – pomoc w nawiązaniu relacji z dzieckiem oraz dalszą opiekę psychologiczną i pedagogiczną. Nadrzędnym celem Programu „Anioł Stróż” jest towarzyszenie rodzinie zaprzyjaźnionej w pełnieniu trudnej, ale jakże ważnej roli w życiu dziecka z placówki opiekuńczo-wychowawczej. Fundacja poszukuje rodzin lub osób samotnych, które chciałyby zostać rodziną zaprzyjaźnioną z podopiecznymi Powiatowego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Konstancinie-Jeziornie. – Naszym celem jest zapoznanie społeczeństwa z ideą rodzicielstwa zaprzyjaźnionego – mówi Joanna Kulpińska z Fundacji Bene Vobis. – Jak wynika z naszych obserwacji i rozmów w różnych kręgach, idea rodzin zaprzyjaźnionych jest bardzo słabo znana, a przecież tak ważna. Ponadto chcemy przygotować rodziny do pełnienia tej roli oraz F wspierać je dalej. Obecnie poszukujemy chętnych do zostania rodziną zaprzyjaźnioną, zarówno tych, których syn lub córka chodzą z dzieckiem z domu dziecka do szkoły, albo po prostu znają takie dziecko i chcą włączyć je do swojej rodziny, ale nie wiedzą jak, a także osób, które choć nie mają kontaktu z dziećmi z placówek opiekuńczych chętnie wzięłyby udział w programie. Rodzina zaprzyjaźniona to rodzina, która na zasadzie wolontariatu wspiera dziecko przebywające w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Formuła ta nie wymaga zgody sądu, a jedynie placówki. Pomoc polega na regularnych spotkaniach z dzieckiem, zapraszaniu go do siebie na weekendy, wakacje, czy święta. Rodzina zaprzyjaźniona nie ma wobec dziecka żadnych zobowiązań prawnych, ale ponosi odpowiedzialność opiekuńczą i moralną za nawiązanie więzi emocjonalnej. (MM) Osoby zainteresowane programem proszone są o kontakt: Fundacja Bene Vobis Joanna Kulpińska e-mail: [email protected] tel. 0604 845 457 miasta Pisogne. O tej wizycie nie było żadnej informacji na gminnych stronach internetowych (sprawdziliśmy w trakcie i po zakończeniu wizyty, 25 lutego). Trudno oczekiwać, by tajne wizyty budziły entuzjazm podatników. Dowiedzieliśmy się o niej przypadkiem, dzień po przyjeździe gości. Zwróciliśmy się z prośbą o jakiekolwiek informacje, dotyczące tej wizyty, do Tomasza Marszała z Biura Współpracy Zagranicznej i Promocji UMiG. Nasza redakcja chciała zamieścić rozmowę z gośćmi, zapytać jak spędzają czas i co podoba się im w naszym mieście. Mimo obietnic, żadnych informacji nie uzyskaliśmy. (GMT) Poznajmy się bliżej finale XV edycji powiatowego konkursu wiedzy policyjnej „Poznajmy się bliżej”, rozstrzygniętym 16 lutego, I miejsce zajęli uczniowie z Zespołu Szkół nr 2 im. Stefana Żeromskiego w Konstancinie-Jeziornie. Szkołę reprezentowali: Karol Pawełek, Ineza Rybczuk i Juliusz Sawczak. W teście konkursowym znalazły się pytania dotyczące prawa, bezpieczeństwa i pracy policji. Laureaci wezmą udział w wojewódzkim etapie konkursu wiedzy policyjnej. (KW) W REKLAMA NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 NASZE SPRAWY 11 DZIEŃ, JAK CO DZIEŃ Takich jak ja, są w Konstancinie setki. Nie jestem oryginalna – trzydzieści kilka lat, mąż, dwoje dzieci. Pracuję, prowadzę dom, czasami próbuję czytać fachową literaturę. Wolny czas dla siebie, wizyta u kosmetyczki, hobby? A co to takiego? odzienny wyścig z czasem zaczynam o godz. 5. Wstaję pierwsza, szykuję śniadanie dla całej rodziny, dla córki kanapki do szkoły, sprawdzam czy ma spakowany tornister, dokładam torbę z kostiumem do pływania, czepkiem, ręcznikiem itd. (dziś dzieci w ramach lekcji wf jadą na basen). Ola jest w pierwszej klasie, a tornister waży ładne parę kilogramów – co na to kręgosłup siedmiolatki? Ale nie o tym chciałam mówić. O godz. 5.30 budzę resztę rodziny. Trzyletni Maciek robi, co może, żeby nie udało się nam wyjść z domu o godz. 6.30. Do godz. 8 mąż musi zdążyć zawieźć Olę do szkoły, Maciusia do przedszkola i mnie do pracy. Chociaż te wszystkie trzy miejsca znajdują się na Mokotowie, nie jest łatwo dotrzeć tam w półtorej godziny. Sam dojazd do dwupasmówki zabiera ponad 30 minut. Po pracy odbieram kolejno dzieci i autobusem wracamy do Konstancina. Drobne zakupy po drodze i jeśli nie mamy wizyty u dentysty, nie muszę wstąpić na pocztę, czy do pralni, już po 13 godzinach od wyjścia z domu jesteśmy w nim z powrotem. Mąż pracuje do godz. 20, czasem do 21 i wraca jeszcze później. W sobotę i niedzielę piorę, sprzątam, prasuję. Mąż robi duże zakupy, coś tam reperuje w domu, kosi trawnik, grabi liście lub odśnieża. Dzieci relaksują się biegając między kosiarką i deską do prasowania. Solidnie wypoczęci po takim weekendzie, od poniedziałku zaczynamy od nowa. Dlaczego pracuję w Warszawie i tam wożę dzieci? Bo w Konstancinie nie ma dla mnie pracy, a dla Maćka zabrakło miejsca w gminnym przedszkolu. Na prywatne zwyczajnie nas nie stać Dlaczego pracuję w Warszawie i tam wożę dzieci? Bo w Konstancinie nie ma dla mnie pracy, a dla Maćka zabrakło miejsca w gminnym przedszkolu. Na prywatne zwyczajnie nas nie stać. A skoro jedno dziecko i tak musimy wozić do Warszawy, to drugie też niech tam chodzi do szkoły. Ola musiałaby długo czekać w szkolnej świetlicy zanim przyjechałabym z Maćkiem z Warszawy. Fot. GMT C Wróciłam do pracy po urlopach wychowawczych, bo i chciałam (żeby nie zapomnieć wszystkiego, czego nauczyłam się na studiach) i musiałam – utrzymanie czteroosobowej rodziny z jednej pensji (a do tego spłata kredytu mieszkaniowego) to nie lada sztuka. Przez te kilka lat spędzonych w domu marzyłam, że może uda mi się znaleźć pracę na miejscu – dzieci mogłyby spać o godzinę dłużej, a trzy godziny zmarnowane na dojazdy w obie strony z pewnością potrafiłabym zagospodarować. Ale niestety, w naszym mieście miejsc pracy nie przybywa. Zero inwestorów, zero możliwości. Czy to nie dziwne, że w Konstancinie nic się nie zmienia? Tylko domów i samochodów przybywa. Czy musimy być tylko sypialnią? Gdyby dla Maćka znalazło się miejsce w przedszkolu, zdecydowałabym się na pracę nie do końca zgodną z moim wykształceniem, ale na miejscu. Niestety, ani ani. I pewnie długo się nie zmieni, chyba że setki takich jak ja się zbuntują. Ostatnio Maciek przeziębił się i w kolejce do lekarza w przychodni rozmawiałam z kilkoma matkami, które mają takie same problemy. Zastanawiałyśmy się jak zmienić nasze życie. Wyjść na ulicę i protestować z transparentem? Bzdura. Lepiej zorganizować się – są przecież w Konstancinie jakieś organizacje, stowarzyszenia, które chcą poprawy jakości naszego życia. A więc zapisujemy się! No tak, tylko skąd weźmiemy czas na spotkania, na których będziemy domagały się lepszej organizacji transportu, budowy nowych dróg, nowych przed- szkoli? To przecież ten sam czas, który spędzamy w korkach. Błędne koło. Podobno jesteśmy jedną z najbogatszych gmin w Polsce. I co z tego mają mieszkańcy? Wąskie, dziurawe jezdnie, koślawe chodniki, zaśmiecone lasy i asfalciarnię. Czego nie mają? Porządnej przychodni lekarskiej, przedszkoli, żłobków, nowych miejsc pracy, dróg, oczyszczalni ścieków i ratusza (urząd gminy sanepid powinien natychmiast zamknąć). Aha, mamy jeszcze park zdrojowy i amfiteatr. Park zdrojowy w uzdrowisku – jak najbardziej na rzeczy. Tylko, tak naprawdę, dla kogo? Przez kilka lat urlopu wychowawczego czasami chodziłam z dziećmi do parku. W weekendy rzeczywiście jest tam trochę więcej osób, ale w tygodniu spacerowiczów można policzyć na palcach jednej ręki. Zdrojowy, czyli dla kuracjuszy. Ale baza uzdrowiskowa w naszym kurorcie ubożuchna i tych kuracjuszy jakby trochę mniej niż w Nałęczowie. Władze miasta jakoś nie zabiegają o inwestorów, którzy chcieliby w Konstancinie postawić nowe sanatoria. A może by się znaleźli? Z amfiteatrem jest jeszcze ciekawiej. Jakoś tak się składa, że każda inwestycja w Konstancinie kosztuje drożej niż w innych gminach. Nasz amfiteatr – niezadaszona widownia na 300 miejsc siedzących – kosztował ponad 6 mln zł. Moja przyjaciółka mieszka na Bemowie – w tym samym czasie zbudowano tam amfiteatr na ponad 900 miejsc siedzących, z widownią całkowicie zadaszoną i z dodatkowymi pomieszczeniami za 12 mln zł. Jak oni to robią? Rozmawiałam z kilkoma matkami, które mają takie same problemy. Zastanawiałyśmy się jak zmienić nasze życie. Wyjść na ulicę i protestować? Bzdura. Lepiej zorganizować się. No tak, tylko skąd weźmiemy czas na spotkania, na których będziemy domagały się lepszej organizacji transportu, budowy nowych dróg, nowych przedszkoli? To przecież ten sam czas, który spędzamy w korkach. Błędne koło Czytałam ostatnio, że cała renowacja parku zdrojowego ma kosztować 25 mln zł. Ile przedszkoli można wybudować za te pieniądze? Tylko cóż, to takie mało rzucające się w oczy. Amfiteatr widać z daleka. Niestety, o to, czego najbardziej potrzeba mieszkańcom, nikt nie pyta. Burmistrz wymyślił sobie jakąś wizję Konstancina i nie jest nawet ciekaw opinii mieszkańców. I założę się o wszystko, co mam, że z powodu obiektywnych trudności na przedszkola, drogi itd. długo jeszcze poczekamy. Chyba, że coś zmienimy. WYSŁUCHAŁA MAGDA ANDRZEJEWICZ REKLAMA NASZA TRADYCJA 12 NASZE MIASTO – FMK nr 3 (15) Marzec 2010 Wielkanocne zwyczaje Świętom Wielkanocnym towarzyszy wiele obrzędów, a większość z nich ma wielowiekową tradycję. Niektóre są wspólne dla wszystkich regionów Polski, inne występują tylko lokalnie. Jednak sens Świąt Wielkiej Nocy jest wszędzie taki sam: to pamiątka śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Święto to wywodzi się z przedchrześcijańskiej tradycji czczenia odradzającego się na wiosnę życia, obecnej w większości kultur. KLARA WARECKA ześciotygodniowy Wielki Post, poprzedzający w kalendarzu liturgicznym okres Wielkiej Nocy, nie jest już tak powszechnie przestrzegany, jak tradycje Wielkiego Tygodnia. Obchody Wielkanocy rozpoczynają się od Niedzieli Palmowej, zwanej niekiedy Kwietną Niedzielą, upamiętniającej wjazd Chrystusa do Jerozolimy, gdzie tłum witał go palmowymi gałązkami. W wielu regionach Polski odbywają się konkursy na największe i najpiękniejsze palmy. Palemki, zachwycające kunsztem wykonania i wielobarwnością, składają się zazwyczaj z wierzbowych gałązek pokrytych baziami, zasuszonych traw, kwiatów, kłosów zbóż oraz wstążek. W tradycyjnych palmach nie używa się gałązek drzew iglastych, ponieważ drzewa iglaste nie budziły się z zimowego snu, więc nie symbolizowały budzącego się życia. W obchodach Niedzieli Palmowej łączyły się tradycje chrześcijańskie łączyły się ze znacznie starszymi. Właśnie wywodzący się z czasów przedchrześcijańskich zwyczaj kazał wiernym połykać bazie wierzbowe lub uderzać się wierzbinami, w celu przekazania nowej siły, tkwiącej w świeżych pędach. Na Śląsku poświęconą palmę przynoszono do domu i odcinano część górną od dolnej. Część dolną dzieci zanosiły do kościoła na liturgię Wielkiej Soboty. W jej czasie spalano te palmy w żarze poświęconego ogniska i, po przyniesieniu do domu, zachowywano do tzw. dni krzyżowych – poniedziałku, wtorku i środy przed Wniebowstąpieniem Pańskim. Wówczas z pozostałości po palemkach robiono małe krzyżyki. W innych częściach Śląska w Poniedziałek Wielkanocny sporządzane z ty palm krzyżyki zatykano na dachach domów i budynków gospodarczych, by uchronić się przed pożarami, lub wtykano w ziemię na polach, by zapewnić dobre urodzaje. Fot. SXC S Wierzbowe witki z baziami, które są używane m.in. do wyrobu palemek, nieodłącznie kojarzą się z Wielkanocą Dalsza część zwyczajów związana jest z obrzędami męki Chrystusa. W Wielką Środę, gdy w czytaniach mszalnych wspomina się zdradę Judasza, odbywało się wypędzenie lub palenie kukły przebranej na czerwono, mającej symbolizować apostoła-zdrajcę. Ten zwyczaj obecnie jest już rzadko praktykowany. Od Wielkiego Czwartku w kościołach nie używa się dzwonów i gongów – zostają one zastąpione drewnianymi kołatkami aż do Wielkiej Niedzieli, kiedy podczas mszy rezurekcyjnej ogłaszane jest zmartwychwstanie Chrystusa. Kiedyś prawdopodobnie istniał zwyczaj wiązania dzwonów od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej. W Wielki Piątek na pamiątkę pięciu ran Jezusa należało zjeść pięć kawałków chrzanu, co miało chronić przed chorobami żołądka. Istnieje wiele tego typu przesądów – ich źródłem była wiara, że okres Męki Pańskiej był okresem uzdrawiania z wielu chorób. Między południem a godz. 15, na pamiątkę męki, przed wiszącym na ścianie krzyżem stawiano zapaloną świecę. W Wielki Piątek, po liturgii złożenia Chrystusa do grobu, adoruje się Grób Pański. W dawniejszych czasach ludzie zostawali na noc w kościołach. Nazywane było to nabożeństwem Fot. SXC 40-godzinnym, na pamiątkę 40 godzin spędzonych przez Jezusa w grobie. Najważniejszym liturgicznym obrzędem Wielkiej Soboty, obok święcenia pokarmów, jest święcenie ognia i wody. W Wielką Sobotę święcimy pokarmy, które spożywać będziemy w czasie wielkanocnego śniadania: jajka, chleb, mięsiwa, chrzan, sól, maślanego lub cukrowego baranka. Zgodnie z tradycją, nic poświęconego nie może się zmarnować – należy zjeść wszystko. Tzw. wieszanie śledzia i topienie żuru to ludowe zwyczaje, które symbolizowały koniec smutków i powrót do radości. W Wielki Piątek lub Sobotę, śledź, jako symbol postnej potrawy, przybijany był do drzewa, a garnek z żurem był zakopywany lub topiony w rzece. W Niedzielę Wielkanocną wcześnie rano ożywają kościelne dzwony i odbywa się msza rezurekcyjna, poprzedzona procesją dookoła kościoła. Na wsiach na Mazowszu po zakończonej rezurekcji, każdy gospodarz starał się jak najszybciej wrócić do domu. Wierzono bowiem, że temu, który przyjdzie pierwszy, najlepiej obrodzi owies. Wyjątkowe zwyczaje wielkanocne kultywowane są od XVII w. na terenach dawnej Puszczy Sandomierskiej. W kilku miejscowościach położonych w dolinie Sanu, m. in.: w Radomyślu, Zaleszanach, Woli Rzeczyckiej, Majdanie Zbydniowskim i Giedlarowej, w okresie Wielkiej Nocy odbywają się tzw. parady Turków. Rodowód „Turków” z Radomyśla nad Sanem sięga czasów odsieczy wiedeńskiej. Żołnierze, wra- Pisanki to najbardziej typowy element naszej wielkanocnej tracycji Fot. SXC Fot. Andrzej S. Rodys Złożenie ukrzyżowanego Chrystusa do grobu to jeden z głównych elementów liturgii Wielkiego Piątku Niektórzy gospodarze do święconek wkładają wyłącznie chleb własnego wypieku cający do domów spod Wiednia, przed wejściem do miasteczka przebrali się w zdobyczne mundury i uzbrojeni w oręż zdobyty na Turkach, wmaszerowali do kościoła, podziękować za szczęśliwy powrót. Ich powrót przypadł w Wielki Piątek 1684 r. Po wejściu do kościoła, w podziękowaniu Bogu za zwycięstwo i przeżycie, zaciągnęli u Grobu Pańskiego honorową wartę. Na pamiątkę tych wydarzeń „armia turecka” od ponad 320 lat bierze udział w liturgii Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty i Wielkiej Nocy. Tradycja przechodzi z ojca na syna. „Armia turecka”, z wyjątkiem „Baszy”, składa się wyłącznie z kawalerów. Wiele zwyczajów, odmiennych niż w innych regionach Polski, zachowało się na Podlasiu. W drodze powrotnej z Rezurekcji do domu odbywają się wyścigi furmanek, bo gospodarzowi, który pierwszy wróci do domu szybko wzejdzie zboże i doskonale obrodzi. Po śniadaniu wielkanocnym zaczyna się zabawa pisankami. Jej uczestnicy toczą pisanki po stole tak, by przy spotkaniu stłukły się. Można też uderzać jajkiem w jajko przeciwnika. Wygrywa ten, kto stłucze innym najwięcej pisanek. Do dziś zachował się też zwyczaj obdarowywania pisankami. W Poniedziałek Wielkanocny młodzież, śpiewając wesołe piosenki, chodzi od zagrody do zagrody po tzw. wykupie i zbiera od gospodarzy jajka, ciasto, mięso. Zwykle, to kawalerowie przychodzą do tych domów, w których są panny na wydaniu. W niektórych rejonach Podlasia praktykowany jest jeszcze zwyczaj zwany wołoczebne, który polega na obdarowywaniu chrześniaków. W Krakowie do tradycji kultywowanych od lat należą: odpust Emaus i Rękawka. Odpust, na pamiątkę miasteczka Emaus, do którego Chrystus udał się po swoim zmartwychwstaniu, odbywa się drugiego dnia Wielkiej Nocy. Uroczystości odpustowe i wesoła zabawa gromadzą tłumy mieszkańców i turystów. Ludowy, wesoły i barwny festyn, wywodzący się z czasów pogańskich, związany ze słowiańskim świętem wiosny, obchodzony jest na Wzgórzu Lasoty, zwanym wcześniej Rękawką. Stąd nazwa festynu, odbywającego się w pierwszy wtorek po Wielkiejnocy (czasem w pierwszą niedzielę po świętach). Na Kaszubach Święta Wielkanocne obchodzone są zawsze bardzo uroczyście. Szczególnie hucznie obchodzony jest Lany poniedziałek, czyli Dyngus. Oprócz polewania wodą istniał tam zwyczaj Dyngusa Zielonego. Chłopcy, chodząc od domu do domu, smagali dziewczęta brzozowymi i jałowcowymi gałązkami. Kolejnego dnia dziewczęta mogły się rewanżować. Ile regionów Polski, ile domów, w których pamięć o dawnych zwyczajach przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, tyle tradycji. Przygotowując się do tegorocznych Świąt Wielkiej Nocy pamiętajmy o nich.