CZłOWIeK OrGAnICZny – GDy MyślenIe łąCZy SIę Z CZUCIeM, A
Transkrypt
CZłOWIeK OrGAnICZny – GDy MyślenIe łąCZy SIę Z CZUCIeM, A
Człowiek organiczny – gdy myślenie łączy się z czuciem, a szczęście z sukcesem W USA przeprowadzono badania dotyczące szczęścia, które wykazały, że gdy John Smith (typowy Amerykanin, odpowiednik Jana Kowalskiego) zacznie zarabiać więcej niż 150.000 dolarów rocznie, wówczas jakość jego życia przestaje się zmieniać. Kolejne zakupy i zmiana świata materialnego nie wpłyną już bowiem na jego poziom szczęścia. Gdyby odnieść to do warunków polskich, osoba pracująca za średnią krajową pensję, która przejdzie na poziom np. 10.000 zł miesięcznie, uzyska potężną zmianę jakościową życia. Będzie mogła pozwolić sobie na częste odwiedziny w restauracjach, zagraniczne wakacje, szkolenia z zakresu rozwoju osobistego. Ale ktoś, kto przeskoczy z 30.000 zł na 50.000 zł,już takiej zmiany nie doświadczy, mimo że pod kątem ilościowym wejdzie na znacznie wyższy poziom niż człowiek z pierwszego przykładu. Ba, może się wręcz okazać, że wyjdzie na tym pod kątem szczęścia znacznie gorzej – pracując więcej, nie będzie mieć czasu na rodzinę,a zaburzenie równowagi między życiem prywatnym i zawodowym obniży poziom zadowolenia. Kluczową kwestią staje się więc relacja między sukcesem a szczęściem, zważywszy że dychotomia oddzielająca jedno od drugiego uniemożliwia spełnione życie. Człowiek skuteczny w świecie materialnym – spełniony zawodowo, dobrze wyglądający, będący liderem określonych grup, osiągający mierzalne efekty w zakresie swych kompetencji – spotyka się z jednostką życzliwą, inteligentną emocjonalnie i relacyjnie, przyjazną i głęboką, która za ścieżkę obiera mądrość, a nie efektywność. Który osiągnie więcej? I cóż miałby osiągnąć? Ostatnie badania dotyczące efektywności pracowników pokazują, że gdy ci są nastawieni na szczęście, a nie na rezultaty, mają lepsze wyniki od tych motywowanych zyskiem. W świecie rozwiniętych społeczeństw, w których materialna jakość życia jest coraz częściej standardem, ludzie w naturalny sposób ewoluują na kolejne poziomy potrzeb. To dlatego, jak wskazują badania Mercer – jednej z najbardziej prestiżowych firm konsultingowych na świecie – motywacja pieniędzmi znajduje się dopiero na 6. miejscu z 13 badanych czynników. Ważniejsze jest myślenie w kategoriach globalnych, relacje, wizja i cel umożliwiające wzrost i samorealizację. Innymi słowy – czynniki miękkie. Dzisiejszy Budda, by skutecznie działać i spełniać się, nie może więc siedzieć kilka lat pod drzewem (dostałby mandat od służb porządkowych), ale powinien wsiąść do luksusowej limuzyny i otworzyć konto na Facebooku. To człowiek przyszłości, łączący duchową głębię z życiową skutecznością. On myśli i czuje. Zarabia i pomaga. Bierze i daje. Tworzy i ulepsza istniejące. Ma rodzinę, pracę i siebie. Pracuje z pasją i koncentracją. Czerpie motywację nie z ilości czasu, ale z jakości jego spędzania. Badania dotyczące sukcesu wskazują wyraźnie, które czynniki do niego prowadzą, niezależnie od wykonywanej profesji. Pasja, kreatywność, determinacja, konsekwencja, wytrwałość, służenie innym – to wszystko czynniki sukcesu wynikające z odpowiedniego podejścia do życia. To jest właśnie ten Budda strona 1 / 4 wyciągnięty z jaskini i posadzony za prezesowskim biurkiem. Nie motywuje pracowników jedynie krótkoterminowymi emocjami i obietnicą zarabiania większych pieniędzy, ale rozumie, że chcą oni znaczyć więcej, pomagać innym, realizować i odkrywać siebie i autentycznie zmieniać świat. Szef-kierownik, który odgórnie wydaje polecenia, odchodzi do przeszłości wraz z ludźmi potrzebującymi kogoś, kto za nich decyduje. Człowiek nastawiony jedynie na zysk zniknie jako egoista, bo nie wzbudzi zaufania,niezbędnego w długoterminowych relacjach. Mistrz rezultatów wypali się albo będzie miał zawał. W dychotomii światów szczęścia bez sukcesów materialnych albo sukcesów materialnych bez szczęścia nie da się już żyć. Ewolucja, która jak zawsze zbiera najlepsze zasoby i łączy je ze sobą, zmierza konsekwentnie do tworu zwanego człowiekiem organicznym. Na drodze sukcesu, zważywszy na demografię odbiorców tego tekstu, pewnie już jesteś. Ale szczęścia – niekoniecznie. Szczęście się tworzy. W psychologii wiemy, że potrzebne są do tego trzy czynniki: autonomia, czyli działanie według własnych zasad;relacje, czyli budowanie prawdziwych i głębokich związków z innymi;kompetencja, pozwalająca być coraz lepszym w tym, czym się zajmujesz. O ile ten trzeci koncept jest oczywisty, o tyle dwa pierwsze wymagają rozwinięcia. 70% ludzkich decyzji zakupowych pochodzi z tzw. norm społecznych – owczego pędu. Aż 85% wyborów życiowych (począwszy od partnera, poprzez restaurację, a skończywszy na samochodzie) jest w pełni nieświadoma. Krótko mówiąc, ludzie nie tylko żyją pomysłami innych na siebie, lecz także nie mają o tym pojęcia. Ponad 80% mieszkań w Polsce ma charakter własnościowy, a w niedalekiej Szwajcarii większość mieszkańców je wynajmuje. Dlaczego Polacy tak bardzo chcą mieć swoje „ciasne, ale własne”? Skąd przekonanie u blisko 80% przebadanych rodaków dotyczące zamożnych, mówiące, że jedyną metodą na „dorobienie się” jest kombinowanie lub znajomości? Skąd taki pęd do wyższego wykształcenia (Polska za kilka lat będzie miała jedną z największych liczbę magistrów na świecie, co nie przełoży się na zarobki, a będzie wiązało się z rozgoryczeniem wielu osób)? Czy między jedną decyzją a drugą ci ludzie zadali sobie fundamentalne pytania: kim jestem ja? Co chcę robić? Jakie dziedzictwo chcę po sobie zostawić? Jaki jest sens życia? Co czuję? W czym jestem najlepszy? Czy może poszli nie w kierunku indywidualnej kreacji, ale społecznej kategoryzacji, wybierając „adekwatnego życiowo” partnera (którego nie kochają), „dobrze płatny zawód” (którego nie lubią), kolejną dietę cud (cud, jak schudniesz). Bycie sobą nie jest w normie i jest trudne w świecie, w którym każdy ma na nas swój własny pomysł. Jest mało indywiduów i wiele klonów. Ale klon nie urośnie ponad poziom oryginału i umrze niespełniony, oddawszy swoją wyjątkowość za rzekome poczucie bezpieczeństwa, które tak naprawdę oznacza bycie takim jak inni. To nie jest autonomia. Taki człowiek nie słuchał, co czuje. A relacje? Tylko te oparte na miłości, prawdziwości, pasji, kreatywności i empatii mają rację bytu w świecie szczęścia, który odrzuca powierzchowne bawienie się w księcia i księżniczkę. Model romantyczny sprzed 200 lat zakłada, że miłość sama się przytrafia, zaczyna się i kończy, że istnieje jedna połówka jabłka szukająca drugiej, a gdy się znajdzie, będzie się żyło długo i szczęśliwie. My w psychologii wolimy inne podejście – miłość się tworzy. Tworzy się dawaniem komplementów, intymnymi rozmowami, systematycznym współżyciem, bliskością fizyczną, komunikacją bez ataków osobistych, pre- strona 2 / 4 cyzyjnym dzieleniem się tym, co się czuje, rozdzieleniem osobowości (by żona nie matkowała, a mąż nie był dzieckiem) i innymi strategiami poznawczymi. Aby się ich nauczyć, potrzebujesz konkretnej, psychologicznej wiedzy. W tym momencie dochodzimy do meritum sprawy: potrzebujesz wiedzy dotyczącej ego. To umysłowa reprezentacja siebie samego („ja”) – zestaw przekonań na własny temat. To fundament wszystkich wyborów i decyzji życiowych, bo mózg bez myśli nie ruszy palcem (poza działaniami instynktownymi wszystkie pozostałe wynikają z myśli, które go programują). Ego tworzy się już w okresie prenatalnym (wybory dotyczące jedzenia matki wpłyną na rozwój określonych preferencji smakowych u dziecka), a ukształtowane zostanie w wieku 4–6 lat. Na tym etapie dziecko, zupełnie tego nieświadome, wie już – od rodziców i otoczenia – czy jest grzeczne, czy nie. Mądre czy głupie. Niezwykłe czy przeciętne. Nauczyło się, jak rozwiązywać problemy (uciekać, walczyć, protestować, akceptować, poddawać się, udawać, że ich nie ma, itd.), co to znaczy kochać (być najlepszym w szkole, udawać fajtłapę, zgadzać się z rodzicami, buntować się, mieć swoje zdanie albo przytakiwać innym, rozchorowywać się, kłócić itd.) oraz jak być kochanym. To ego jest w pełni samowystarczalne – udowadnia swoje istnienie poprzez tworzenie rzeczywistości, która mu odpowiada. Dziewczynka uważa, że jest piękna, wybiera więc piękną sukienkę i patrząc w lustro, przekonuje się o tym. Druga powie o sobie, że jest brzydka, ponieważ wcześniej nieświadomie założyła nieatrakcyjną sukienkę i stanęła przed lustrem w zgarbionej pozie. To samospełniająca się przepowiednia, która tak zniekształci interpretację rzeczywistości, by ta pasowała do wewnętrznego obrazu świata. Mama mnie kocha – oczywiście, bo się do niej przytulam i ona robi to samo. Mama mnie nie kocha? Też prawda, bo się do niej nie przytulam, a jak ona to robi, to pewnie na siłę. Jak mówił Pablo Picasso, niezależnie od tego, w co wierzysz, zawsze masz rację. Ego w swojej lwiej części nie zmieni się przez całe życie i jako nieświadome będzie zarządzać życiem człowieka. Jeśli 6-latka ogarnęła w szkole fobia przed wystąpieniami publicznymi, to jeśli nic nie zmieni przez kolejne 40 lat,nadal będzie ją miał. Dorosły żyjący przekonaniami dziecka nie może być efektywny, a z braku wiedzy o ego nie ma wie nawet, jak je zmienić. Nie urodził się w epoce, w której inteligencja emocjonalna była uczona w szkołach, choć na amerykańskim rynku pracodawcy postrzegają ją jako 3-krotnie ważniejszą niż intelekt. Żyjemy w fascynujących czasach, w których świadomość ludzka dochodzi do etapu popularyzowania wiedzy o metakognicji, czyli myślenia o myśleniu. Prowadzi ona do możliwości tworzenia myśli na własny temat. W przeciwieństwie do zwierząt, które nie mają takiej wiedzy, człowiek może „się wyobrazić” – fizycznie wytworzyć obraz samego siebie z przyszłości i podjąć adekwatne działania, które będą prowadzić do jego urzeczywistnienia. Ten człowiek może być skuteczny intelektualnie, może też czuć i umieć empatycznie relacjonować się ze światem, w którym żyje. Może przejść na jakość z ilości i optymalnie korzystać z zasobów świata, tak by nie mieć ani za dużo (bo tego nie spożytkuje, tak jak połowa amerykańskiej żywności ląduje na śmietniku), ani za mało (co kilkadziesiąt sekund na świecie jedno dziecko umiera z głodu). Może swoim działaniem inspirować innych i pomagać im zaspokajać potrzeby wyższe: miłości, spokoju, pasji, samorealizacji, a jednocześnie wyprowadzać z lęku i pożądania, na strona 3 / 4 którym człowiek XXI wieku głównie opiera swoją motywację. Ten człowiek nie pochodzi z przyszłości, choć w niej zostanie spopularyzowany. Ten człowiek urodził się znacznie wcześniej i kiedyś przeczytał o sobie artykuł. Ten go zainspirował do wyobrażenia sobie siebie w pełniejszej wersji, co w konsekwencji doprowadziło do wprowadzenia szeregu zmian, szczególnie w zakresie samoświadomości i edukacji siebie. To na zawsze zmieniło losy jego, innych i świata, w którym się urodził. Nadało jego życiu coś, co pozwoliło je zdefiniować. Nadało mu sens. Mateusz Grzesiak jest trenerem rozwoju osobistego i coachem, uczącym ludzi świadomego myślenia i rozwiązywania problemów prywatnych i zawodowych. Do jego podopiecznych zaliczają się gwiazdy estrady, czołowi przedsiębiorcy i dziesiątki tysięcy osób z całego świata. Jest autorem 6 książek z zakresu psychologii sukcesu, zmiany i relacji, inteligencji emocjonalnej i mindfulness. Produkuje filmy i nagrania dotyczące rozwoju osobistego i wydaje je we własnej telewizji. strona WWW • Facebook • YouTube strona 4 / 4