Rycerze z Czerwionki

Transkrypt

Rycerze z Czerwionki
Rycerze z Czerwionki
Utworzono: czwartek, 09 lipca 1998
Rycerze z Czerwionki
Marian Wójcik, inżynier z byłej kopalni "Dębieńsko" co najmniej kilka razy w roku zakłada zbroję i
na czele drużyny rycerskiej rusza do boju. Walka przeważnie nie jest pozorowana. Na własnej
skórze przekonali się o tym Francuzi, którzy pod Grunwaldem pojawili w plastikowych hełmach.
Jeden z nich wylądował przez to w szpitalu.
Bractwo rycerskie z Czerwionki było kiedyś zwyczajną sekcją kuszniczą KS "Górnik". Dobre wyniki sportowe cieszyły zawodników.
Nie mieli jednak zbyt wielu kibiców. Ich zawody nie są dla publiczności ciekawym widowiskiem.
- Chcieliśmy to nasze sportowe hobby w jakiś sposób uatrakcyjnić. W 1992 roku wysłaliśmy trzech kolegów na zwiad do
Golubia-Dobrzynia na turniej rycerski. Stroje mieli wypożyczone z operetki, kusze sportowe. W zajęli tam indywidualnie dwa
pierwsze miejsca. No i tak z sekcji sportowej stopniowo przemienialiśmy się w drużynę rycerską. Ciągle jednak jesteśmy związani z
"Górnikiem". Niedawno dołączyło do nas kilka osób z Rudy Śląskiej - wspomina Marian Wójcik, namiestnik Drużyny Kuszniczej.
W Kapitule Rycerstwa Polskiego jest obecnie około 60 grup. Wśród nich są rycerze z Czerwionki, którzy mówią o sobie, że są
zbiegami z Górnego Śląska. Walczą po stronie króla Polski, w Chorągwi Mazowieckiej. Na turniejach rywalizują w różnych
konkurencjach: w strzelaniu z kuszy, w walce na miecze. Niekiedy staczają niemal prawdziwe średniowieczne bitwy. Największą z
nich pod Grunwaldem w ubiegłym roku oglądało 140 tys. osób. Od wiosny do jesieni niemal każdy weekend spędzają poza
domem, w malowniczym zakątku kraju. Nie mają własnego zamku. Najczęściej goszczą w Chudowie. Wyprawy w odległą
przeszłość są dla nich nie tylko formą spędzania wolnego czasu. Stały się stylem życia całych, wielopokoleniowych rodzin. Z
żonami, z dziećmi i przyjaciółmi na dzień lub dwa przenoszą się w XIV-XV wiek. Starają się odtwarzać nie tylko średniowieczną
sztukę walki, ale także rycerską kulturę. Kobiety tańczą, śpiewają i wykonują prace przepisane białogłowom od wieków.
- Nie wszyscy lubią militarne zabawy. Na przykład mój najstarszy syn ich nie akceptował. Nie każdy musi walczyć. W naszym
bractwie mamy obecnie wakat kata. Może nim zostanie Bartek Marcol, który przyjeżdża do nas z Rudy Śląskiej i jest wśród nas
najlepszym tancerzem - mówi namiestnik.
Spotykają się raz w tygodniu. Zawsze w środę. W rycerskiej piwnicy, która kiedyś była restauracją "Raj", doskonalą swoje
umiejętności w strzelaniu z kuszy i łuku. Układają plany bitew. Niektórzy uczą się tam kroków dawnych tańców. Średniowieczne
pieśni nie przypadły im do gustu. Na biwakach śpiewają najczęściej utwory zespołu "Pod budą". Rycerze z Czerwionki na co dzień
mają zwyczajne zajęcia. Jest wśród nich leśniczy, kierowca autobusy, sztygar i kilku innych specjalistów z okolicznych kopalń,
nauczyciele, pracownicy spółdzielni mieszkaniowej, studenci, uczniowie, a nawet ksiądz.
- Zdarza się, że po turniejowych bitwach musimy stawać w obronie naszego kapelana, księdza Mirosława Smykały. Niektórzy
myślą, że to przebieraniec. Nie pozwalamy, by żartowali przy nim nieobyczajnie - zapewnia namiestnik Wójcik.
Rycerzy z Czerwionki można spotkać na licznych festynach, turniejach, pokazach (np. w Siewierzu, w Chudowie, Kamieniu,
Bujakowie). Czterokrotnie (począwszy od 2000 r.) zdobyli tytuł Drużynowych Mistrzów Rzeczypospolitej. W nagrodę organizowali
mistrzostwa na swoim terenie. Indywidualnie także triumfują. Jan Bryłka (wyborny strzelec z kuszy) sześć razy był Mistrzem
Rzeczypospolitej. W walce na miecze najlepsi z bractwa są Włodzimierz Szymański i Jan Malcher (obaj przez lata trenowali
szermierkę). Ryszard Maresz jest starszym artylerzystą (wojsko odsłużył w artylerii), żadne działo nie ma przed nim tajemnic.
Tomasz Fic ma w bractwie funkcję kronikarza. Andrzej Wieczorek zasłynął jako zbrojmistrz. Robi hełmy i kolczugi.
- Miecze i rękawice kupujemy gotowe. Tak samo buty i ubrania. Wokół rycerstwa powstał cały przemysł, kompletne wyposażenie
można sobie zamówić z dostawą do domu. Największa radość jest wtedy, gdy się ma sprzęt własnej produkcji, dlatego jak
najwięcej staramy się zrobić we własnym zakresie - mówi namiestnik Wójcik (emerytowany główny inżynier energomaszynowy).
Zbroja waży 30 kg. Rycerz nie może być chucherkiem. Najlepiej, by ważył 95 kg jak namiestnik Wójcik i Mariusz Roszczyk (sztygar
z kopalni "Budryk"). Oni dwaj są środkiem płotu w szyku pieszym. Bractwo z Czerwionki nie ma koni. Mają za to własną artylerię,
trzy armatki i jeden moździerz. Huku i dymu nie szczędzą na bitwach. 14 maja br. można ich będzie zobaczyć na zamku w
Chudowie. 18 czerwca br. pojawią się na obchodach 700-lecia Knurowa. Początek rycerskiego sezonu zapowiada się im ciekawie.
Jolanta Talarczyk

Podobne dokumenty