Przemysław Owczarek, etnograf, wydawca, pisarz: Maciej

Transkrypt

Przemysław Owczarek, etnograf, wydawca, pisarz: Maciej
Opinie
Na postawione przez redakcję pytanie – jakie problemy powinny być przedmiotem kongresowych dyskusji –
uzyskaliśmy następujące teksty:
Przemysław Owczarek, etnograf, wydawca, pisarz:
Moje oczekiwania wobec Regionalnego Kongresu Kultury można sprecyzować w kilku punktach, które pokazują, że nie
spodziewam się po tym wydarzeniu wielkiej rewolucji.
I. Jako osoba prywatna oczekuję, że zaistnieje podczas kongresu właściwy dialog, który wytworzy przestrzeń
porozumienia pomiędzy twórcami, instytucjami, naukowcami i urzędnikami. Że powstanie swoiste pole wspólnych
wniosków, które pozwoli np. stworzyć odpowiednie systemy grantowe w departamentach kultury.
II. Jako naukowiec, etnograf i antropolog, badający także kulturę regionu, mam nadzieję, że urzędnicy zechcą skorzystać
z wiedzy specjalistów przy planowaniu strategii rozwoju regionu i miasta. Że powstanie wreszcie konkretna wizja
powiązania kulturowego Łodzi (metropolii) i województwa, która będzie w przyszłości podstawą budowania marek
obydwu podmiotów. Bowiem marka pomocnicza dla województwa, opracowana niedawno przez Urząd Marszałkowski,
czyli „Łódzkie nabiera prędkości”, to pomysł dobry tylko na czas do następnych wyborów. Trzeba szukać takiego pola
semantycznego, które uwzględni specyfikę subregionów: łowickiego, sieradzkiego, etc.
III. Jako animator kultury oczekuję, że kongres wypracuje odpowiednie wytyczne dla przyszłego zespołu, który będzie
odpowiedzialny za powstanie regionalnego programu edukacji kulturalnej uwzględniającego specyfikę województwa
i regionu. Że zostanie opracowany system finansowania takiej edukacji, z którego będą mogły korzystać instytucje
i organizacje pozarządowe oraz twórcy.
IV. Jako pisarz obserwujący w swoim mieście i regionie niedawny wysyp talentów literackich, takich jak: Robert Miniak,
Marcin Barczewski, Michał Murowaniecki, Konrad Ciok, Rafał Gawin, Justyna Fruzińska, Magda Nowicka, Monika
Mosiewicz, Iza Kawczyńska, Justyna Krawiec, Szymon Domagała-Jakuć, oczekuję, że władze zechcą je wspierać (nie
tylko talenty literackie – rzecz dotyczy wszystkich twórców) poprzez odpowiedni program stypendialny (jak to się dzieje
w innych miastach). Mam też nadzieję, że uda się zbudować poparcie dla pomysłu reaktywacji przedwojennej nagrody
literackiej Łodzi, którą otrzymali między innymi: Tuwim, Strug, Nałkowska, i że pula tej nagrody nie pozwoli nam się
wstydzić wobec takich miast, jak Gdynia i Wrocław. Chciałbym, żeby wszystkie dziedziny artystyczne były traktowane
na równi i nie zgadzam się z praktyką inwestowania w Łodzi tylko w sztuki wizualne. Natomiast przyznaję, że trzeba
tworzyć jak najwięcej projektów interdyscyplinarnych, np. programów artystycznych umożliwiających współdziałanie
poetów i artystów wideo – to jest potencjał łódzkiej kultury.
Mam też nadzieję, iż większość uczestników kongresu dojdzie do wniosku, że nie warto myśleć o kulturze Łodzi
i regionu tylko w kategoriach eventów, które przyniosą odpowiedni rozgłos i będą świetne marketingowo, ale że pomyśli
się o budowaniu publiczności, inwestycjach w infrastrukturę, że wreszcie dostrzeżemy, iż najważniejsza jest w naszym
umierającym mieście oraz w niezrównoważonym kulturowo i ekonomicznie regionie tzw. praca u podstaw.
Krótko mówiąc, marzę o tym, żeby nakreślono odpowiednie i uchwytne z rozmaitych perspektyw cele rozwoju kultury
metropolii i regionu oraz aby zaproponowano sposoby ich realizacji. Ze swojej strony uczynię wszystko, żeby to się
powiodło i będę dbał o każdy twórczy kompromis.
Maciej Malangiewicz, dyrektor Łowickiego Ośrodka Kultury:
Organizacja kongresu w Łodzi jest spóźniona o 3-4 lata. Mam wrażenie, że Łódź obudziła się po „zimnym prysznicu”,
związanym z przepadnięciem jej kandydatury w rywalizacji o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Nagle
samorządowcy zorientowali się, że coś jest nie tak i znaleźli środki na badania, konsultacje i organizację kongresu.
Obawiam się, że będzie to kolejna nuda, z której nic nie wyniknie. Znam program konferencji i jedyny pozytywny aspekt
tego przedsięwzięcia w moim odczuciu jest taki, że goście i uczestnicy sesji oraz paneli odwiedzą Filharmonię Łódzką,
która jest mądrze zarządzana, mocna programowo i zdecydowanie może wskazywać kierunki rozwoju dla innych
łódzkich instytucji. Ale to Łódź. My na obrzeżach zawsze byliśmy skazani na siebie i lepiej czy gorzej dawaliśmy sobie
radę.
Renata Nolbrzak, dyrektor Forum Inicjatyw Twórczych w Parzęczewie:
Organizacja debaty na temat stanu kultury w Łodzi i województwie łódzkim tuż po obradach Europejskiego Kongresu
Kultury to doskonały pomysł. Pozwoli to w szerszym kontekście przyjrzeć się regionalnej polityce kulturalnej.
Przeglądając program łódzkiego kongresu szczególnie zainteresowałam się sekcją tematyczną „Praktyki kulturowe”. Od
kilkunastu lat zajmuję się bowiem działalnością kulturalną w gminie Parzęczew i obserwuję w praktyce zmiany,
o których piszą w swoich raportach naukowcy. Cytowany na stronie internetowej kongresu wniosek autorów raportu
o stanie kultury, że znaczna część tradycyjnych instytucji nie ma szans na przetrwanie, daje do myślenia. Odnosząc to do
terenu, na którym działam, poszukuję odpowiedzi na pytanie, jaka formuła na wsi jest optymalna? Na pewno stracił rację
bytu tradycyjny model gminnego ośrodka kultury.
Oczywiście istotne jest kultywowanie tradycji ludowych, ale nie można uporczywie trzymać się formuły opartej na
współpracy z kołami gospodyń wiejskich i zespołami folklorystycznymi, a tak właśnie funkcjonuje większość wiejskich
ośrodków. Jak jednak dostosować ofertę kulturalną do współczesnych wymogów i oczekiwań, nie tracąc jednocześnie
dotychczasowego dorobku – oto zasadnicze pytanie, na które być może odpowiedzą zaproszeni do dyskusji socjologowie
i kulturoznawcy. Jedno jest pewne – konieczne są zmiany, także mentalności ludzi mających wpływ na zarządzanie
kulturą. Kilka lat temu parzęczewski samorząd powołał do życia, na miejsce dawnego GOK-u, Forum Inicjatyw
Twórczych. Instytucja z założenia ma realizować nowe pomysły i przedsięwzięcia, także zainicjowane przez
mieszkańców gminy. Jak dotąd, udało się to tylko w części, ciągle bowiem ludzie są bardziej nastawieni na korzystanie
z oferty niż jej tworzenie. Wciąż także aktualny jest problem, jak popularyzować kulturę wysoką, jak kształtować
kompetencje umożliwiające rozumienie współczesnej sztuki.
Liczę na to, że dyskusja z udziałem naukowców i praktyków, wywołana przez organizatorów Regionalnego Kongresu
Kultury, przyniesie odpowiedzi na wiele pytań nurtujących mnie i innych animatorów kultury.
Tomasz Rodowicz, założyciel Teatru Chorea, dyrektor artystyczny Fabryki Sztuki:
Rozmawiać zawsze trzeba, a o kulturze tym bardziej, bo jest to najmocniejsze ogniwo cywilizacji i trzeba się nim
z wielką troską zajmować. Jest wiele do przedyskutowania, przemyślenia, ale przede wszystkim należy szukać nowych
form funkcjonowania w kulturze i realizowania kultury. Przechodzimy gwałtowne przemiany cywilizacyjne, których nie
całkiem jesteśmy świadomi, ponieważ dzieją się tak szybko. Myślę tu przede wszystkim o procesach komunikowania się
i o technologii, które nas rozwijają, ale również ograniczają i zmieniają. Jeżeli, mówiąc o kulturze, nie pomyśli się
w mądry sposób o wartościach, to będziemy mieli wyłącznie popkulturę – dominację tego, co najtańsze, najgłupsze i co
najlepiej się sprzedaje.
Zadaniem kongresu powinno być wypracowanie mechanizmów ochrony tego, co w kulturze jest najbardziej cenne, na
zasadzie budowania mostów, tworzenia „kodów dostępu” i edukacji, która pozwalałaby docierać przede wszystkim do
ludzi młodych. To oni przecież będą decydować, jakim będziemy miastem, regionem i krajem. Jeśli będą kształtowani
wyłącznie przez to, co jest przeciętnie dostępne w mediach, to grozi nam zgłupienie i otępienie. Masowość, rynek,
oglądalność, produkty, które muszą się sprzedawać – dominują, a rzeczy wartościowe zanikają. Kongres kultury będzie
miał dla mnie sens, jeśli skupi się na ochronie wartości, wspieraniu tego, co wiąże się z myśleniem do przodu. Przecież
Łódź zawsze kojarzona była z awangardą w sztuce.
Chciałbym przekonać decydentów do tego aby szukali nowoczesnych, atrakcyjnych i głębokich modeli edukacyjnych,
które pomagałyby aktywizować młodzież i dawały jej narzędzia samorealizacji, stawiały w sytuacjach kreatywnych.
W sferze organizacyjnej powinno to przebiegać we współpracy między dużymi instytucjami kultury a organizacjami
pozarządowymi. Te pierwsze mają zaplecze, czyli miejsce, ludzi i możliwość tworzenia cyklicznych projektów –
przykładem mogą być znakomite programy edukacyjne w Filharmonii Łódzkiej. Te drugie mają nowe pomysły, są
wrażliwe na to, co się aktualnie dzieje, wnoszą ferment, mogą stawiać bardzo różne i trudne pytania, penetrują rozmaite
środowiska.
Podczas starań Łodzi o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury pojawiło się mnóstwo oddolnych inicjatyw ze strony
organizacji pozarządowych, które przodują w szukaniu nowych perspektyw dla działalności kulturalnej. Nie wolno tego
zaprzepaścić. Jest wielu ludzi, którzy wierzą w sens takich inicjatyw, a przy tym mają ogromną energię. Wspieranie
i otwieranie żywych instytucji kultury z jednej strony i dopasowywanie działań organizacji pozarządowych – czasami
spontanicznych, nieskoordynowanych, nieprofesjonalnych – do tego zaplecza instytucjonalnego to ogromna szansa
powstania nowego modelu. Dlatego podczas kongresu – z przedstawicielami instytucji kultury chciałbym rozmawiać
o współpracy i o możliwości tworzenia dłuższych wieloetapowych projektów, a z władzami o ochronie wartości
i budowaniu tzw. strategii dla całego regionu, z zasady odrzucającej wszystkie anachroniczne modele działania, które się
nie sprawdzają.
Nie marnujmy talentów, dawajmy młodym ludziom szansę bycia kreatywnymi, by mogli decydować, budować swoje
życie także niezależnie od sztuki. W Łodzi nie ma dobrych dzielnic, wszędzie panują skrajne kontrasty – ludzie żyją w
kompletnej izolacji, istnieją grupy spychane na margines, piętnowane. To chciałbym odrzucić, przełamać. Szukać w tych
środowiskach ukrytych talentów, ludzi, którym się chce, ale którym nie daje się możliwości realizacji pomysłów.
Myślę, że Łódź to najciekawsze w tej chwili miasto w Polsce. Inne metropolie są nasycone, mają budżety przekraczające
kilkakrotnie nasze możliwości finansowe. Łódź jest pokręcona, połamana. Wystawiana na ostrzał przez kolejne władze.
Ale nie ma tu silnych pozamykanych środowisk, grup nacisku i grup broniących swoich interesów w sztuce, w edukacji.
Zachęcające było dla mnie to, że środowiska twórcze w Łodzi są najbardziej otwarte. Zdarzają się konflikty, jak
wszędzie, ale nie mógłbym rozmawiać w Warszawie tak, jak rozmawiam z dyrektorem Filharmonii Łódzkiej,
z dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi czy Nowego. Tu od razu jesteśmy partnerami, chociaż się różnimy. Tam we
wszystkich takich miejscach prowadzi się gry.
Widzę w Łodzi ogromny potencjał, bo jest tu tyle do zrobienia, a ludzie są otwarci. Decyzję, żeby się tutaj zainstalować
ze swoim zespołem, uważam za najbardziej trafną. Kłopotów mamy bardzo dużo, choćby z zapewnieniem minimum
socjalnego moim ludziom. Gdy byłem młody, chciałem zmieniać cały świat. Dziś wiem, że tego nie da się zrobić, ale
dzięki osobom, które tu spotkałem, wierzę, że można zmieniać świat wokół siebie. Tworzyć go tak, żeby ci, z którymi się
współdziała, mieli poczucie sensu, wartości i byli kreatywni. To w Łodzi się dzieje.
Zebrał: Bogdan Sobieszek