plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on
Transkrypt
plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on
PO L ECA NE KS IĄŻ K I Złote Myśli (www.ZloteMysli.pl), to nowatorskie wydawnictwo elektroniczne, zajmujące się wyłącznie elektronicznymi publikacjami (ebookami), o tematyce związanej z samodoskonaleniem, sukcesem, motywacją, psychologią. Wszystko, czego potrzebujesz, aby być bliżej sukcesu. Czy chcesz zaoszczędzić swoje pieniądze? Czy chcesz kupować tylko i wyłącznie to, na co masz w danej chwili ochotę i co faktycznie jest Ci potrzebne, a nie to, co chcą Ci wcisnąć? Czy nie chcesz płacić już tak dużych sum pieniędzy i zabierać ze sobą długich paragonów? Czy chcesz wiedzieć, na co zwrócić uwagę podczas robienia zakupów? Czy chcesz wiedzieć, jak zaoszczędzić swój cenny czas? Czy chcesz nabyć umiejętność rozpoznawania fałszywych promocji? Czy chcesz zacząć dostrzegać wszelkie manipulacje i stać się bardziej świadomym konsumentem? Nareszcie jest publikacja, która odkrywa triki stosowane przez hipermarkety. Znajdziesz w niej odpowiedzi na pytania: Czy cierpisz na shopoholizm lub czy jesteś nim zagrożony? Dlaczego w hipermarketach nie ma zegarów? Dlaczego chleb jest zawsze na końcu sklepu? Jak (i dlaczego akurat tak) hostessy prowadzą dialog z klientem? Kiedy jesteś wprowadzany w błąd? Jak w łatwy sposób zmanipulować konsumentem, modyfikując cenę produktu? Jak wyglądają fikcyjne promocje? Czy programy lojalnościowe są cokolwiek warte? Kiedy najbardziej jesteś narażony na zakupy impulsowe? Jeżeli chcesz, możesz pobrać także darmowy fragment e-booka, dzięki któremu ocenisz, czy warto mieć go w pełnej wersji. www.CzteryKopyta.pl Str. 1 Redakcja B Miło mi powitać Was w kolejnym numerze Czterech Kopyt Jak co miesiąc mamy dla Was dużą porcję praktycznej wiedzy, ciekawych opowieści i nowinek ze świata naszych ukochanych koni. W tym numerze wprowadziliśmy kilka ulepszeń, aby magazyn był jeszcze ładniejszy i ciekawszy. Cieszę się, że cały czas przybywa nam czytelników. To dla Was, moi drodzy, robimy ten magazyn. Już niedługo prawdopodobnie będziemy wprowadzać na stronie jeszcze większe zmiany. Mamy nadzieję, że spodobają się Wam nasze pomysły. Agata Obidowicz SPIS TREŚCI WS PÓ Ł P RACA Weterynaria: Badania krwi Sprzęt jeździecki: Siodło Projekt stajni: Jak i gdzie powinien mieszkać... koń? Ukochany koń: Arkus Sport: Cross Naturalna praca z ziemi: Ustępowanie od mowy ciała Polska kawaleria: Z życia kawalerzysty Kliker trening: Informacje ogólne cz. 2 Rasy koni: Konie Andaluzyjskie Konkurs: Nocna jazda Recenzje: Niepokonany Seabiscuit Jeździectwo: Półparada Arabski Świat: Pokazy cz. 3 Artysta: Bill Parson Sklep: Pudełka, kuferki, obrazki... CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres: [email protected] Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie. Str. 2 R E K LA MA Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem: [email protected] R E DA KCJA Red. Naczelna: Agata Obidowicz Redaktorzy: Monika Piech, Piotr Dobrowolski, Karolina Motyl, Agnieszka Litwa, Paulina Niemczak, Anna Kuzio, Ashley i Kaja Walkowskie Korekta: Anna Popis-Witkowska Okładka: Robert Roróg Skład tekstu: Agata Obidowicz www.CzteryKopyta.pl W E T E RY N A R I A adania krwi u koni Ponieważ krew jest bardzo podatna na zmiany pod wpływem urazów, stresu czy choroby, na jej podstawie bardzo łatwo jest określić stan zdrowia konia. Tekst: Agata Obidowicz Jeśli chcemy zbadać krew od zdrowego osobnika, należy pamiętać, że powinna być ona pobierana od zwierzęcia wypoczętego, najlepiej rano. Ważne jest także, żeby w przeddzień badania koń nie był zmuszany do zbyt dużego wysiłku fizycznego oraz nie był bezpośrednio po transporcie. Jeśli podczas badania koń był wyraźnie niespokojny i nerwowy – należy to odnotować, gdyż może mieć to wpływ na wyniki. Zachowanie tego typu powoduje najczęściej wzrost wartości hematokrytu i poziomu hemoglobiny, a spadek poziomu glukozy. Krew może pobierać tylko lekarz weterynarii. Badanie krwi pozwala rozwiać wiele wątpliwości, pomaga również rozwiać wiele wątpliwości związanych ze stanem zdrowia zwierzęcia. Przeprowadzanie tego badania regularnie po- www.CzteryKopyta.pl zwala w szybkim wykrywaniu problemów ze zdrowiem oraz pomaga w ich analizie. Pobieranie krwi wykorzystywane jest także do badań materiału genetycznego, mających na celu określenie lub sprawdzenie rodziców konia (sprawdzenie zgodności z danymi podanymi w dokumentach konia). Krew do badania powinna być pobierana z żyły szyjnej zewnętrznej do specjalnie przeznaczonej do tego probówki. Badanie powinno być wykonane jak najszybciej po pobraniu materiału. Sprawdza się składników: zawartość różnych * Glukoza u zdrowych koni przyjmuje wartość 5.0–6.5 mmol/l i jest naj- Str. 3 W E T E RY N A R I A bardziej stabilnym składnikiem krwi. Jej wahania pojawiają się po spożyciu posiłku, podczas i po wysiłku oraz podczas stresu i zdenerwowania. Podniesiona zawartość glukozy występuje u klaczy w ciąży, koni otłuszczonych i u kucyków szetlandzkich. Poziom glukozy odbiegający od normy może świadczyć albo o przetrenowaniu konia, albo o jego nieprawidłowym żywieniu. * Hemoglobina (HB) i hematokryt (Ht) u zdrowych koni przyjmują odpowiednio wartości ok. 10–18 g/dl i 33–50%. Zawartość tych składników jest wyraźnie zróżnicowana i zależy zarówno od rasy konia, jak i stopnia jego użytkowania. Wskaźniki te wzrastają w momencie, w którym koń jest trenowany prawidłowo, a informują o jego możliwościach fizycznych i o pojemności tlenowej, jako że substancje te odpowiadają za transport tlenu we krwi. Zjawisko systematycznego wzrostu zawartości tych składników we krwi przy odpowiednim treningu jest wyraźniejszy u koni młodszych niż u starszych i trenujących kilka lat. Jeśli ich poziom spada poniżej normy, może to świadczyć o anemii lub przemęczeniu czy przetrenowaniu konia. * Bilirubina (Bil) u zdrowych osobników ma wartość do 40 mmol/l. Po wysiłku fizycznym występuje przejściowy wzrost zawartości tego składnika krwi. Str. 4 W E T E RY N A R I A Jeśli wartość utrzymuje się na poziomie wyższym niż 60 mmol/l – świadczy to o zaburzeniach pracy wątroby i żółtaczce. Należy pamiętać, żeby próbki krwi przeznaczone do badania zawartości bilirubiny nie były wystawione na działanie promieni słonecznych, gdyż te powodują znaczny spadek zawartości tego składnika. * Kwas mlekowy (LA) u zdrowych koni ma poziom 5.0–6.5 mmol/l. Jego znaczny wzrost można zaobserwować po znacznym wysiłku fizycznym. Podczas wysiłku ilość tlenu dostarczana do organizmu jest za mała, wskutek czego po licznych procesach chemicznych powstaje kwas mlekowy. Poziom tego składnika może być zbadany bezpośrednio po pobraniu krwi dzięki specjalnej przenośnej aparaturze. Jest to przydatne i wygodne podczas rajdów długodystansowych, w czasie których badana jest krew zwierząt. www.CzteryKopyta.pl * OB u młodych, zdrowych koni waha się od 0 do 7, rzadko przekracza 10. U koni starszych, które przeszły szereg kontuzji lub były intensywnie trenowane wiele lat, może osiągnąć wartość ok. 15. Wysoki wskaźnik OB, znacznie przekraczający normę, świadczy o pogorszeniu stanu zdrowia i informuje o infekcjach czy stanach zapalnych. * Potas (K) u zdrowych koni wynosi od 3 mmol/l. Podczas wysiłku znaczna ilość tego składnika wydalana jest z organizmu wraz z potem. Znaczne obniżenie poziomu potasu w organizmie może objawiać się zaburzeniami pracy serca. * Fosfor (P) i Magnez (Mg) przyjmują wartości od 1,0 do 1,4 mmol/l dla fosforu i do 0,7 mmol/l dla magnezu. Ich niedobór związany jest z niedoborami tych pierwiastków w sianie. * Sód (Na) u zdrowych osobników występuje w ilości od 135 mmol/l. Jego niedobory są uzupełniane dzięki lizawce solnej, do której koń powinien www.CzteryKopyta.pl mieć stały dostęp. Zdarzają się jednak niedobory pomimo dostępu do lizawki. W celu zmniejszenia niedoboru w tym przypadku powinna wystarczyć zmiana lizawki na wieloskładnikową. Sód, podobnie jak potas, wydalany jest wraz z potem. * Białko całkowite u zdrowych koni wynosi od 57 do 70 g/l. Jego poziom znacznie wzrasta w czasie upałów, podczas podróży i po wysiłku fizycznym. Informuje o stopniu odwodnienia konia. Jeśli znacznie przekracza normę – oznacza to wystąpienie stanu zapalnego lub przekarmienie. Jeśli natomiast spada poniżej normy, może oznaczać niedożywienie, wrzody, osłabienie wątroby lub obecność pasożytów. * Kinaza kreatynowa (CK) u zdrowych koni przyjmuje wartość do 220 mmol/l, znajduje się głównie w mięśniach szkieletowych i w mięśniu sercowym, ale również w tkance mózgowej. Jeśli któraś z wymienionych tkanek ulegnie uszkodzeniu, poziom CK we krwi wzrasta. Jeśli poziom tego składnika utrzymuje wartości od 250 do 400 mmol/l u koni trenujących – świadczy o przetrenowaniu. Podczas mięśniochwatu CKP może wzrosnąć nawet do kilku lub kilkunastu tysięcy. * Aminotransferaza asparaginowa (AST) u zdrowych koni występuje w ilości do 300 mmol/l. Wzrost AST może świadczyć zarówno o przeciążeniu i przetrenowaniu, jak i o zaburzeniach pracy wątroby, co zwykle idzie Str. 5 W E T E RY N A R I A w parze ze wzrostem bilirubiny. Długotrwały wzrost tego składnika krwi może świadczyć o nieprawidłowej pracy mięśnia sercowego. W tym przypadku dla pewności należy wykonać badanie EKG. * Fosfataza zasadowa (ALP) jest składnikiem błon komórkowych, a jej podwyższony poziom obserwowany jest podczas schorzeń wątroby, jelit i kości. * Mocznik jest substancją powstającą w wątrobie, a usuwany jest z krwi w nerkach. Wzrost jego poziomu oznacza zatem schorzenia nerek. Niewielki wzrost mocznika można zaobserwować także u koni odwodnionych lub przebywających na diecie wysokobiałkowej. W medycynie weterynaryjnej wyróżnia się dwa podstawowe badania krwi: hematologię oraz badanie biochemiczne krwi. * Hematologia określa zawartość i stężenie hemoglobiny. Pozwala także oszacować stosunek objętości krwinek czerwonych do całkowitej objętości krwi (PCV). Podwyższenie poziomu PCV może być spowodowane wycieńczeniem organizmu, zaburzeniami elektrolitów lub stresem. Wyniki PCV koni o słabej kondycji często spadają poniżej normy. Hematologia pozwala także określić zawartość krwinek białych (leukocyty, WBC), które są odpowiedzialne za ochronę organizmu Str. 6 S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I przed chorobą. Jeśli wyniki wykraczają ponad normę – oznacza to, że organizm konia walczy z jakąś infekcją bakteryjną, jeśli są niższe – oznacza to infekcję wirusową. Hematologia pozwala także na określenie zawartości trombocytów odpowiedzialnych za procesy krzepnięcia krwi. Ich niedobór powoduje problemy z krzepliwością, co znacznie wpływa na spowolnienie procesu gojenia ran. * Badanie biochemiczne krwi pozwala określić zawartość białka całkowitego, glukozy, mocznika, elektrolitów oraz enzymów. Elektrolity, czyli substancje takie jak wapń, fosfor, sód czy potas są rozpuszczone we krwi. Enzymy natomiast to AST i CPK, opisane wyżej. Do tej grupy zaliczamy także enzymy wątroby (Gamma GT), których zbyt duży poziom oznacza przetrenowanie lub stres. Badanie biochemiczne sprawdza także poziom dehydrogenazy glutaminowej (GLDH), której poziom wzrasta przy uszkodzeniu tkanek wątroby, oraz poziom dehydrogenazy mleczanowej (LDH), której wzrost poziomu oznacza uszkodzenie tkanek wątroby, mięśni szkieletowych, nerek oraz serca. Jak widać – bardzo wiele na temat stanu zdrowia konia można dowiedzieć się na podstawie badania krwi. Warto zatem wykonywać je systematycznie. www.CzteryKopyta.pl Siodło Jeżeli nie udało Ci się kupić konia wraz z rzędem, to teraz czeka Cię nie lada wyzwanie – kupno siodła. Wbrew pozorom nie jest to takie proste przedsięwzięcie, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka, bo nie można pójść tak po prostu do sklepu jeździeckiego i kupić pierwsze lepsze siodło, które wpadnie Ci w oko. Najpierw powinieneś się zastanowić, jakie siodło jest Ci potrzebne, ponieważ jest kilka ich typów. * Siodło wszechstronne (zdjęcie tytułowe) inaczej ogólnoużytkowe, nadaje się zarówno do jazdy w terenie, pracy na ujeżdżalni, jak i skoków. Można w nim także startować w zawodach (łatwiejsze konkursy, w których nie są wymagane siodła specjali- www.CzteryKopyta.pl Tekst: Agata Obidowicz styczne). Najczęściej jednak używane jest podczas nauki jazdy oraz w rekreacji. * Siodło skokowe (zdjęcie poniżej) charakteryzuje się znacznie wysuniętymi do przodu tybinkami oraz lekkością. Pozwala to na łatwiejsze utrzymanie równowagi w półsiadzie podczas wykonywania skoków. Str. 7 S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I * Siodło ujeżdżeniowe (zdjęcie poniżej) ma głębokie siedzisko, a tybinki są wydłużone. Taka budowa ułatwia prawidłowe utrzymanie nóg jeźdźca podczas wykonywania ewolucji ujeżdżeniowych na czworoboku. S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I * Siodło trekkingowe używane jest zarówno podczas wielogodzinnych wędrówek w terenie, jak i rajdów konnych. Charakteryzuje się niezwykle wygodnym siedziskiem oraz posiada sprzączki do przytroczenia bagażu. * Siodło myśliwskie (zdjęcie poniżej) pozbawione jest poduszek kolanowych, a obecnie używane jest w pokazach konnych. * Siodło kowbojskie przystosowane jest do jazdy w stylu western. Ma szerokie i wygodne siedzisko, a na przednim łęku znajduje się specjalny uchwyt do zawieszenia lassa. * Kulbaki jeszcze do niedawna były popularne raczej jako siodła kolekcjonerskie. Obecnie coraz więcej ludzi zaczyna w nich jeździć, gdyż są niezwykle wygodne. Są to typowe siodła używane przez wojsko w czasach wojny. * Siodło wyścigowe (zdjęcie poniżej) jest najlżejsze ze wszystkich typów siodeł, co jest niezastąpionym atutem podczas wyścigów. Może ważyć nawet zaledwie 220 g. * Siodło do polo jest ewolucją siodła myśliwskiego. Nie posiada poduszek kolanowych, a tybinki stykają się bezpośrednio z ciałem konia. Dzięki takiej budowie jeździec może znacznie lepiej „wyczuć konia”. * Siodło damskie (zdjęcie poniżej) powstało w XIV wieku w Europie i ma Str. 8 bardzo specyficzną budowę. Jego siedzisko jest płaskie, a po jednej stronie znajdują się kule (widełki), które umożliwiają trzymanie nóg po jednej stronie siodła. www.CzteryKopyta.pl Jeśli wiesz, co chcesz robić ze swoim koniem (skakać, startować w rajdach, a może występować w konkursach ujeżdżenia), to powinieneś mieć już sprecyzowane, jaki rodzaj siodła będzie dla Twojego konia i dla Ciebie najbardziej odpowiedni. Teraz zastanów się, czy wolisz kupić siodło uży- www.CzteryKopyta.pl wane, które jest znacznie tańsze i wygodniejsze (bo już rozjeżdżone), czy może nowe, które będziesz sobie mógł rozjeździć samodzielnie. Należy także pamiętać, że dla młodego konia, który dopiero uczy się pracować z jeźdźcem, znacznie lepsze jest siodło używane. Nowe są sztywne, wymagają dodatkowych, specjalnych podkładek, a zanim dopasują się idealnie do konia, mogą spowodować nawet obtarcia. Ważną zasadą jest, by w pierwszym rzędzie siodło było dopasowywane do wierzchowca, dopiero później do jeźdźca. Niekiedy zanim znajdziesz to jedno, jedyne, idealnie pasujące zarówno na Twojego konia, jak i wygodne dla Ciebie, przymierzysz wiele modeli i z nich zrezygnujesz. Nie poddawaj się zatem, jeśli kilka sprawdzonych siodeł nie będzie pasować. Obecnie sklepy jeździeckie idą klientom na rękę i wypo- Siodło trekingowe Str. 9 S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I życzają siodło na jazdę próbną (po pozostawieniu zaliczki). Jeżeli chcesz mieć pewność, że siodło pasuje na twojego konia – zobacz, czy leży płasko na jego grzbiecie, czy jego ciężar jest równomiernie rozłożony. Nie może się przesuwać do przodu, do tyłu ani na boki. Nie powinno być zbyt długie, gdyż ucisk na lędźwie może powodować mechaniczne urazy. Sprawdź, czy łęk przedni nie uciska na kłąb oraz czy nad kręgosłupem jest prześwit. Poduszki siedzeniowe powinny być równo wypchane. Jeśli kupujesz siodło używane – obejrzyj je bardzo dokładnie. Sprawdź, czy nie jest nigdzie rozprute, czy skóra nie jest popękana lub podarta oraz czy siodło nie jest złamane. Aby to sprawdzić, chwyć siodło w taki sposób, żeby jego tylny łęk był oparty o ciebie, a następnie przyciągnij do siebie przedni łęk. Jeżeli siodło jest złamane – wygnie się znacznie pod takim naciskiem. Jeżeli nie znasz się na sprzęcie i nie jesteś pewny jego stanu – poproś o poradę kogoś, kto się na tym zna i będzie mógł Ci pomóc. Jeżeli masz problem z dobraniem siodła, to możesz wykonać je na zamówienie. Jeśli wybierzesz tę opcję – musisz liczyć się ze znacznym podniesieniem kosztów, gdyż takie siodła są niezwykle drogie. W momencie, gdy nie udało Ci się kupić siodła wraz z całym dodatkowym osprzętem (puśliska, strzemiona, po- Str. 10 S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I pręg, czaprak) – czekają Cię kolejne wydatki. W tym sprzęcie także możesz przebierać, ponieważ jest go na rynku niezliczona ilość. * Puśliska to szerokie rzemienie wykonane z grubej skóry dobrej jakości. Stanowią paski utrzymujące strzemiona. Najczęściej spotykane są puśliska zrobione ze skóry bydlęcej, ale moż- na też znaleźć parciane obszyte skórą czy nylonowe obszyte skórą cielęcą. Należy pamiętać, żeby stale kontrolować stan puślisk, gdyż zauważenie pęknięcia czy przetarcia może zapobiec wypadkowi w czasie jazdy konnej. * Strzemiona wykonane są najczęściej z metalu lub stali chromowanej. Posiadają gumowe wkładki, które zapobiegają ślizganiu się w nich stopy jeźdźca. Wśród tego sprzętu można spotkać strzemiona bezpiecznikowe, które z jednej strony zamiast metalowej lub stalowej konstrukcji posiadają gumkę, która w czasie upadku pęka, www.CzteryKopyta.pl uwalniając stopę jeźdźca. Niestety, gumki te są zawodne i lubią pękać podczas zwykłej jazdy. * Popręg mocuje siodło do ciała konia, zatem musi być bardzo solidny. Ze wszystkich rodzajów popręgów zdecydowanie najmniej polecam sznurkowy, gdyż lubi przyszczypywać skórę konia. Jeżeli jednak posiadasz taki popręg – wystarczy, że kupisz na niego futerkowy ochraniacz. Zdecydowanie najlepsze są popręgi profilowane (węższe w miejscach, w których przebiegają za przednimi nogami konia), gdyż ułatwiają ruch. Można spotkać też popręgi, których sprzączki po jednej stronie zamocowane są na gumach. Zmniejsza to ucisk na klatkę piersiową zwierzęcia oraz zapobiega zapoprężeniu. Popręg może być wykonany ze skóry, neoprenu, sympateksu, taśmy parcianej lub bawełny. * Czaprak (potnik) jest niezbędny do jazdy konnej, gdy korzystamy z siodła, umieszcza się go bowiem pod nim. Czaprak chroni grzbiet konia od obtarć, odparzeń i innych urazów, ja- www.CzteryKopyta.pl kie może spowodować siodło. Pełni także funkcję amortyzującą wstrząsy. Powinien być gruby. Do potników o grubości 1cm polecam kupić dodatkowo gąbkę pod siodło. Potnik o grubości 2 cm jest wystarczający. Na rynku można spotkać także czapraki pod- szyte futrem (pełnią także rolę gąbki). Jeśli chodzi o kolor i kształt czapraka (prosty, wycięty lub inne) – to już jest zależne od Twojego gustu. Dodatkowo pod siodło można kupić podkładkę żelową, która pełni funkcję dodatkowej amortyzacji. Dobrze dopasowany sprzęt jest gwarancją wygody zarówno konia, jak i Twojej, oraz przede wszystkim bezpieczeństwa jazdy. Pamiętaj, żeby często sprawdzać stan sprzętu, gdyż zauważenie jakichś uszkodzeń może nawet uratować Ci życie, a konia uchronić przed poważnymi kontuzjami. Str. 11 P RO J E KT STA J N I P RO J E KT STA J N I dania na podwórko. Stajnie tego typu charakteryzują się bardzo dobrą wentylacją oraz są bardzo komfortowe dla koni. Jak i gdzie powinien mieszkać... Bez względu na to, jakiego rodzaju jest boks, warto sprawdzić, czy ma on solidne drzwi. Nie powinny mieć one żadnych ostrych krawędzi, dobrze też, aby były wyposażone w dwa zamki (względy bezpieczeństwa) oraz solidnie wzmocnione – w przeciwnym razie koń mógłby wybić deski, kopiąc lub napierając przodem. KOŃ ? Koń, podobnie jak człowiek, potrzebuje odpowiedniej przestrzeni oraz warunków życiowych, aby móc się dobrze rozwijać i pozostać w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Boks jest najczęściej spotykanym rodzajem pomieszczenia, w którym stoi koń w trakcie pobytu w stajni. Wymiary boksu muszą, a przynajmniej powinny być dostosowane do wielkości konia. Kuc szetlandzki potrzebuje mniejszej powierzchni niż np. hanower. Zwierzę powinno móc się w boksie swobodnie obrócić i położyć. Sufit stajni powinien być na wysokości minimum 2,8 metra, tak aby w przypadku stawania dęba (choć w stajni zdarza się to rzadko) koń nie zrobił sobie krzywdy. Niezależnie od rasy konia Str. 12 powierzchnia boksu nie powinna być mniejsza niż 9 metrów kwadratowych. Wyróżniamy dwa główne typy boksów: * Klasyczny – znajduje się wewnątrz stajni, a koń wyprowadzany jest z niego na korytarz stajenny. Stajnie tego typu powinny być przestronne i posiadać sporą liczbę okien, co znacznie ułatwi wentylację, bardzo ważną dla zdrowia i samopoczucia koni. Drzwi boksów klasycznych mogą być otwierane na zewnątrz lub odsuwane. Boczne ściany powinny być solidne i wysoko okratowane, ponieważ konie podczas karmienia wykazują się nadpobudliwością i mogą atakować sąsiada. Znam także przypadki, w których konie wyjadały so- www.CzteryKopyta.pl bie nawzajem pożywienie. Przednie ściany boksów mogą być okratowane pod sufit lub jedynie do pewnej wysokości. Mogą także posiadać specjalny otwór dla koni mających tendencję do tkania. * Angielski – koń wyprowadzany jest bezpośrednio na zewnątrz. Drzwi tego boksu są zazwyczaj dwudzielne. Górna połowa jest przeważnie otwarta, co daje koniowi możliwość wyglą- www.CzteryKopyta.pl Stanowisko jest coraz rzadszym sposobem przetrzymywania koni w stajni. Standardowe wymiary dla stanowiska to 2,8 m długości i 1,5 m szerokości. W stanowisku koń stoi przodem do ściany a zadem do korytarza. Każde stanowisko jest oddzielone od sąsiedniego albo ścianką, albo ruchomym przedzielnikiem. Stanowiska zwykle nie są zamykane, koń musi więc być cały czas uwiązany. Koń w stanowisku może się położyć, ale nie może się odwrócić. Taki rodzaj „mieszkania” nie nadaje się dla niektórych koni – ze względu na ich charakter czy nadpobudliwość. W stanowiskach powinny być trzymane konie, które bardzo rzadko przebywają w stajni. Przez to, że zwierzę stoi uwiązane głową w stronę ściany i nie może dokładnie obserwować, co dzieje się w budynku, czuje dyskomfort psychiczny. Często zdarza się, że konie Str. 13 P RO J E KT STA J N I P RO J E KT STA J N I koni mających skłonności do alergii czy z problemami układu oddechowego. trzymane w stanowiskach zaczynają „kombinować” i np. odpinają się i samodzielnie wędrują po stajni, najczęściej w stronę paszarni, co jest niezwykle niebezpieczne dla zdrowia, lub przekładają przednie kończyny przez linkę, na której są uwiązane, co tworzy zagrożenie wystąpienia ran i obtarć. Ostatnim sposobem na trzymanie konia w stajni jest umieszczenie go na biegalni. Jest to rodzaj stajni niepodzielonej ani na boksy, ani na stanowiska. Na wyposażenie tego rodzaju budynku składa się jeden (lub więcej) duży pojemnik z wodą, rząd paśników na siano i rząd żłobów (najczęściej przy najdłuższych bocznych ścianach). Konie zamieszkujące biegalnię mogą poruszać się po niej swobodnie, a wiązane są tylko na czas karmienia. Dodatkowo tego typu stajnie są bardzo często otwarte, dzięki czemu konie mają stały dostęp do wybiegu. Biegalnie występują najczęściej w dużych stadninach koni. W Polsce można je spotkać w stadninach koni arabskich. Mieszkanie konia zależne jest nie tylko od jego rasy i wzrostu, ale także charakteru. Konie, które mają skłonności do kopania, nie powinny być trzymane w stanowiskach, konie, które lubią ugryźć przechodzącego człowieka, powinny mieszkać w boksie okratowanym do samej góry, konie spokojne i bezkonfliktowe mogą mieszkać razem w biegalni. Aby dobrze dobrać stajnię dla swojego konia, musisz go przede wszystkim bardzo dobrze znać. Monika Piech Agata Obidowicz W każdym boksie czy stanowisku standardowo powinny znaleźć się żłób, poidło oraz lizawka. Stajnia, w której będzie mieszkał koń, powinna być odpowiednio oświetlona. Światło słoneczne ma korzystny wpływ na samopoczucie koni (sprzyja wytwarzaniu witaminy D). Ponadto, żeby nie narażać koni na przeciągi, stajnia nie powinna być otwierana od strony, z której najczęściej wieją wiatry. Należy także sprawdzić, jak daleko od stajni znajduje się obornik (względy higieniczne). Najczęściej stosowaną w stajniach ściółką jest słoma, w niektórych stajniach zastępuje się ją trocinami, papierowymi ścinkami lub torfem. Trociny nie nadają się jednak dla Str. 14 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 15 U K O C H A NY K O Ń U K O C H A NY K O Ń ARKUS Mały ciałem, wielki duchem Moja znajomość z Arkusem nie zaczęła się optymistycznie. Nie stanęłam naprzeciw niego i nie stwierdziłam, że to właśnie „ten” koń. Jako pełnej krwi anglik, Arkus miał w sobie (i nadal ma) niespożytą ilość energii, którą lubił wyładowywać pod jeźdźcem. Nie należałam do fanów koni „z dopalaczem pod ogonem”. Wrażliwy na łydkę, delikatny w pysku Arkus nie zawładnął moim wybrednym sercem. Nie potrafiłam dostrzec zalet tego małego konika. Arkus trafił do naszej stajni całkiem niespodziewanie. Trener odkupił go od sąsiada, który nie potrafił i nie mógł dobrze zaopiekować się koniem, który po długim niedosiadaniu trochę zdziczał. Początki były trudne, Arkus bał się siodła, ciężaru jeźdźca i łydek. Szaleńcze galopy, byle do przodu, były na porządku dziennym. Jednak z czasem Arkus trochę się ucywilizował i wtedy pierwszy raz na niego wsia- Str. 16 dłam. Przejeździłam na nim zaledwie kilka treningów, ale koń swoim zachowaniem i temperamentem zniechęcił mnie tak, że nie wsiadałam na niego ponad rok. Przez ten czas uważnie obserwowałam Arkusa, jego zachowanie pod innymi jeźdźcami, nawyki i charakter. Nadal jednak nikt ani nic nie było w stanie zmusić mnie do jazdy na Arkusie. Myślałam, że tak pozostanie. wać razem przeszkody, najpierw małe, 50-centymetrowe. Właśnie na tym malutkim folblucie skoczyłam moje pierwsze 70 cm. Jeździliśmy na przejażdżki po łąkach i lasach. Pomimo że Arkus potrafił i nadal potrafi dać mi w kość, pokochałam tego konika. Doceniłam jego charakter i to, co mi dał – pewność siebie. Obecnie trenuję na Arkusie co dwa tygodnie i z każdym treningiem lepiej siebie poznajemy. On zaczyna ufać mojej równowadze i umiejętnościom, a ja powoli uodparniam się na jego humorki. Zaliczam się teraz do małe- go grona osób, które kochają „małą strzałę”. Jeszcze nam dużo brakuje do rozumienia się bez słów, ale myślę, że kiedyś do tego dojdziemy, bo wierzę, że w tym niepokornym ciele drzemie wielki duch. Na koniec chciałabym podziękować mojemu przyjacielowi, który przyczynił się do rozpoczęcia mojej współpracy z Arkusem i dzięki któremu zyskałam długo poszukiwaną pewność siebie. Karolina Motyl Los chciał inaczej. Jako osoba z natury ambitna – nie lubię, gdy ktoś mówi mi, że nie potrafię czegoś zrobić. Wystarczyło, że usłyszałam od przyjaciela: „Nie poradzisz sobie z Arkusem” – i na następnym treningu dosiadłam nieposkromionego konia. Nie było łatwo. Nie rozumieliśmy się, nie znaliśmy swoich „języków”. Jednak z tygodnia na tydzień szło nam coraz lepiej. Arkus pokazał mi szalony galop po łące, z którego oboje czerpaliśmy radość. Z czasem przyszło nam pokony- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 17 S PO RT S PO RT Cross Szybkość, skoczność, wytrzymałość... Tekst: Karolina Motyl Cross (pełna nazwa – cross country) to jedna z części WKKW, w której koń demonstruje swoją giętkość, szybkość, wytrzymałość i skuteczność. Próba terenowa z przeszkodami to najtrudniejsza z prób WKKW, jednocześnie bardzo efektowna i emocjonująca. Można by rzec, że cross to połączenie konkursu skoków z wyprawą w teren, w której liczy się przebycie wielokilometrowej trasy w określonym czasie, bez błędów na napotkanych przeszkodach. Zawodnicy mają wybór co do chodu konia, którym pokonają trasę crossu. Jeżeli jednak chcą, aby ich wynik znalazł się w rankingu najlepszych i aby zmieścił się w limicie czasowym, trasę powinni pokonać w galopie, i to dość szybkim. Jak już wcześniej pisałam, trasa crossu rozciąga się na wiele kilometrów. Liczba przeszkód w najwyższej klasie dochodzi do 40, zaś bieg terenowy w wersji uproszczonej obejmuje tylko 12 przeszkód. Każda z przeszkód Str. 18 składa się z kilku części, dlatego wymagają one od jeźdźca i konia bardzo dużego skupienia i precyzji w najeździe. Rozstawione są na dystansie od 1000 do 6500 metrów, zależnie od poziomu konkursu. Przeszkody w crossie charakteryzuje stabilność, są one bowiem na stałe przymocowane, tak jak przeszkody naturalne w terenie. Każda przeszkoda w crossie powinna być także łatwa do rozpoznania. Wysokość przeszkód zazwyczaj nie przekracza 1,20 m. Zdawać by się mogło, że ta wysokość jest nieporównywalna do przeszkód w konkursach skoków, jednak forma przeszkód w crossie powoduje, że sprawiają więcej trudności niż te na parkurze. Dodatkowym utrudnieniem dla zawodników jest fakt, ze przeszkody do pokonania znajdują się zazwyczaj na nierównym podłożu oraz składają się z kilku części. To wszystko naraz powoduje, że przeszkody w próbie terenowej to duże wyzwanie zarówno dla konia, jak i dla jeźdźca. www.CzteryKopyta.pl Zawodnik na trasie może spotkać różne rodzaje przeszkód, takie jak np. pnie drzew, które nie stanowią dla konia i jeźdźca większego problemu. Można je pokonać kłusem lub galopem. Inną ciekawą przeszkodą jest rów. Najazd na taka przeszkodę powinien odbyć się w nieco wolniejszym tempie, aby wierzchowiec mógł dokładnie przyjrzeć się i ocenić miejsce lądowania. Zbyt szybkie tempo najazdu grozi kąpielą zawodnika. Trudnym wyzwaniem dla konia jest wał. Tutaj potrzebna jest spora potęga skoku, a najazd musi być w mocnym tempie. Zadaniem zawodnika jest zharmonizowanie jego ruchów z ruchami wierzchowca, a punkt ciężkości powinien być zgodny z punktem ciężkości konia. Następną przeszkodą spotykaną na trasie crossu jest rów z wodą. Jest to rodzaj skoku w dal. W pokonywaniu tej przeszkody chodzi o to, aby koń podczas skoku nie dotknął kopytami tafli wody. Najazd na taki rów powinien odbyć się w dość szybkim tempie, aby koń miał wystarczający rozmach kroków do pokonania przeszkody. Wąskie rowy z wodą można bez problemu pokonać jednym foulée galopu. Niebezpieczeństwem jednak jest to, że odblaski światła mogą przestraszyć konia i skłonić do wyłamania. www.CzteryKopyta.pl Do charakterystycznych przeszkód składających się z kilku części zaliczamy sekwencję Coffina. Składa się ona ze skoku na zbocze, po którym następuje dół i chwilę po tym kolejny stromy zeskok. Sekwencja ta, zwana także kombinacją In-out, musi zostać pokonana jednym ciągiem. Należy podkreślić, że przeszkody Coffina to jedne z najtrudniejszych przeszkód w crossie, koń bowiem dopiero gdy wykona pierwszy skok, zauważa kolejną przeszkodę, nie ma czasu na przygotowanie się do niej, a jego reakcja musi być błyskawiczna. Przed samym konkursem odbywa się tzw. przejście trasy. Każdy uczestnik dostaje szkic, na którym znajduje się rozrysowana trasa całego biegu. Przejście całej trasy jest jednak niezbędnym elementem w drodze do zwycięstwa. Zawodnik powinien zapa- Str. 19 S PO RT miętać ważne szczegóły, takie jak rozlokowanie poszczególnych przeszkód czy „pułapki” na drodze. Zdarza się czasami, że niektórzy zawodnicy pokonują kilka razy trasę biegu, ale na… motocyklu. Po odbyciu „przechadzki” po trasie następuje start zawodników. Uczestnicy startują jeden po drugim, w krótkich odstępach czasu. W przypadku gdy zawodnik nie jest gotowy do startu, sędzia może udzielić mu pozwolenia na późniejszy start, o ile nie będzie to przeszkadzało następnemu zawodnikowi. Może się jednak zdarzyć tak, że sędzia takiego zawodnika zdyskwalifikuje. Dyskwalifikację za- S PO RT pewnia także wystartowanie przed sygnałem sędziego, tzw. falstart. W przeciwieństwie do innych konkursów jeździeckich – w crossie koń przed sygnałem nie musi stać całkiem nieruchomo. Zabronione jest jednak korzystanie ze startu lotnego. Czas w crossie mierzony jest od linii startu po linię mety. Na przebycie całej trasy przewidziany jest czas optymalny, a gdy zdarzy się sytuacja, że zawodnik go przekroczy, sędziowie przyznają mu punkty karne. Inne przewinienia, za które „nagradza” się zawodnika punktami karnymi, to takie błędy jak odmowa, wyłamanie, wolta lub upadek. Ostateczną dyskwalifikacją karani są jeźdźcy, którzy nie naprawili błędów w czasie przejazdu, ominęli przeszkodę lub przejechali ją w złej kolejności. W crossie nieprzewidziane są „nagrody”. Zawodnik, który przejechał wyznaczoną trasę poniżej czasu optymalnego, nie dostaje „punktów dodatnich”. Natomiast jeżeli zdarzy się sytuacja dwukrotnego przekroczenia limitu czasowego, taki zawodnik zostaje zdyskwalifikowany. Czasami można spotkać się z tym, że podczas przejazdu sędzia zatrzyma jeźdźca np. z powodu uszkodzenia przeszkody, wypadku lub w celu przeprowadzenia badania medycznego. Taka przerwa zostaje odjęta od całkowitego czasu przejazdu. Tempo w cros- Str. 20 www.CzteryKopyta.pl sie, potrzebne, aby zmieścić się w limicie czasowym, to ok. 450 –570 metrów na minutę. Odpowiada to szybkiemu galopowi. Oczywiście w crossie zachowane są wszelkie normy bezpieczeństwa. Zawody rozpoczynamy, gdy karetka pogotowia stawi się w wyznaczonym miejscu. Zawodników obowiązuje konkretny strój, bez którego nie mogą przystąpić do konkursu. Są to przede wszystkim kamizelka ochronna i kask (najlepiej typu crossowego) przymocowany trwałym zapięciem. Jeździec ma także na sobie buty z cholewami lub bryczesy salonowe. Jako pomoc dla zawodnika dopuszczalne jest posiadanie ostróg i bata o długości 75 cm (nie dłuższego). Chyba każdy wie, że tak samo ważna jak ochrona jeźdźca jest również ochrona konia, dlatego wierzchowcom biorącym udział w tej dyscyplinie zakłada się na wszystkie kończyny ochraniacze. Do crossu najwygodniejszym siodłem jest skokowe, chociaż równie dobrze jeździec może wybrać siodło wszechstronne. Dodatkowym wyposażeniem konia, podobnie jak w www.CzteryKopyta.pl konkursie skoków, jest wytok. Aby dodać elegancji całej konkurencji, zawodnik z reguły pod siodło zakłada biały, pełny czaprak. Obecnie cross jest coraz bardziej popularną zarówno dyscypliną, jak i częścią WKKW. Coraz więcej ludzi chce poczuć wiatr we włosach i adrenalinę we krwi podczas najazdu na przeszkodę. Nigdy jednak nie wolno zapominać o rozwadze i pokorze, ponieważ jazda konna to sport dla ludzi pokornych i rozsądnych, którzy znają możliwości swoje i konia i zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie niosą nieprzemyślane decyzje i brawura. Bądźmy ostrożni i nie dajmy się ponieść emocjom, nawet w tak ekscytującej dyscyplinie, jaką jest cross. Str. 21 NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I Ustępowanie od mowy ciała Konie w naturze rzadko kiedy dotykają się, aby porozumiewać się ze sobą. Rozmawiają ze sobą za pomocą mowy ciała, gestów i sygnałów, które niosą ze sobą konkretna informację. Zwykle jest to prośba o odsunięcie się lub przywołanie konia bliżej. Są pewne podstawowe ćwiczenia – czynności, które pozwolą Ci na podstawowe opanowanie swojej mowy ciała i porozumienie z koniem, które zapewni Ci świetne podstawy do dalszej komunikacji, bezpieczeństwo i możliwość swoistej rozmowy z koniem. Nauka mowy ciała przypomina naukę języków obcych – na początku uczysz się pojedynczych słów, potem zaczynasz łączyć je w proste zdanie, następnie w bardziej złożone i skomplikowane wypowiedzi... I nawet nie zauważasz, kiedy pojedyncze sygnały zmieniają się w dialog z koniem. Oto podstawowe ćwiczenia i opisy ich wykonania: Odangażowanie zadu – czyli przestawienie/odesłanie zadu. Polega na przesunięciu zadu od siebie, gdy przód pozostaje w miejscu (dozwolone minimalnie przesunięcie). Aby poprosić konia o odangażowanie zadu, stajemy na wysokości jego łopatki i patrzymy groźnie na zad, lekko Str. 22 pochylając się w przód. To jest nasza sugestia, oczywiście napinamy się i „rośniemy” w oczach konia, tak jak to było w przypadku cofania. Jeśli to nie skutkuje, to pukamy CS w ziemię, coraz mocniej, a gdy koń ciągle nas ignoruje – zaczynamy poklepywać go po zadzie tak mocno, jak to konieczne. Tutaj również ważne jest szybkie odpuszczenie, gdy koń wykaże chęć spełnienia naszej prośby. Stanowczość musimy dawkować stopniowo, każda faza powinna trwać tak samo długo. Cofanie – Twoim celem jest cofnięcie konia. Stajesz przed koniem, www.CzteryKopyta.pl napinasz się, unosisz ramiona i ogólnie robisz się groźny, możesz początkowo poćwiczyć przed lustrem – powinieneś przybrać taką mowę ciała, aby jasno i wyraźnie odesłać konia. Podnosisz wzrok, jeśli koń nie reaguje, to podnosisz swoją stanowczość – bierzesz CS (bacik) i delikatnie pukasz nim w ziemię przed piersią konia. Jeśli koń nie reaguje, uderzasz mocniej i jeszcze mocniej, aż w końcu zaczynasz uderzać go w pierś. Lekko – tak aby dać dużo czasu na zastanowienie się. Jeśli jednak koń nas wyraźnie olewa, to możemy zadziałać bardzo stanowczo. Jeśli koń cofnie się choćby minimalnie – odpuszczasz natychmiast, nawet jeśli to minimalny znak chęci cofnięcia się. Dopiero później możesz wymagać pełnego kroku, dwóch lub nawet trzech kroków. Wymagania zwiększajmy stopniowo, zadowalajmy się nawet minimalnymi postępami – wtedy koń będzie czuł większa motywację. Przestawianie przodu – stajemy na wysokości łopatki konia twarzą do jego szyi, bierzemy CS tak, aby był odstawiony od szyi po kątem 90 stopni (czyli skierowany do tyłu). Napinamy się i „rośniemy”. Jeśli to nie wystarcza – kolistymi ruchamy zbliżamy CS do głowy konia, ostatecznie nawet popukując go w ganasz lub szyję (czasem w pysk – ale tutaj trzeba być ostrożnym). Nogi tylne zostają w miejscu, a przesuwa się sam przód. www.CzteryKopyta.pl Tak jak wcześniej – odpuszczamy tak szybko, jak to możliwe, gdy koń minimalnie się przesunie, i stopniowo zwiększamy wymagania. Po co nam to? Choćby po to, aby w sytuacji zagrożenia szybko odsunąć konia od siebie czy w ten sposób nawet ukarać go za niewłaściwe zachowanie. Aby wygimnastykować konia, przestawianie przodu i zadu to dobre ćwiczenie na rozgrzewkę nawet przed normalna jazdą, możemy takie ćwiczenia stosować w przypadku koni młodych, jak i starszych, są one niezastąpione w przypadku koni nieszanujących człowieka! Uczą odsuwać się – pomagają nam zwiększyć dystans między nami a koniem na tyle, aby w każdej sytuacji pozostać bezpiecznym. Agnieszka Litwa Str. 23 PO LS KA KAWA L E R IA PO LS KA KAWA L E R IA Z życia kawalerzysty… Z życia kawalerzysty… nie, za chwilę się przekonacie. Jakoś tak zauważyłem ostatnio, że tematyka moich opowiadań, z założenia kawaleryjska, uciekła nieco w kierunku sportu jeździeckiego. Nic to jednakże, jako że hippika i sukcesy polskich zawodników w pięknym okresie międzywojennym immanentnie związane były przecież z kawalerią. Dowód tego dałem, mam nadzieję, w poprzednich artykułach. Tym samym chciałbym nieco powrócić do tematyki stricte kawaleryjskiej. Skoro bowiem pisałem o koniach, wspomniałem o sporcie i naszych doskonałych jeźdźcach, chciałbym tym razem wspomnieć nieco o tym, jak wyglądało ich życie codzienne. Pamiętać należy bowiem, iż oficerowie, którzy rozsławili imię Rzeczpospolitej na arenach całego świata, poza mozolnymi przygotowaniami do startów w konkursach pełnili regularną służbę liniową w pułkach kawalerii. Zamiarem moim jest zatem, drodzy Czytelnicy, przybliżenie Wam życia codziennego kawalerzysty, zarówno oficera, jak i szeregowego ułana. O tym bowiem, że różniło się ono dość znacz- Wspominałem już, bodajże w pierwszym moim opowiadaniu, że służba w kawalerii różniła się nieco od służby w pozostałych rodzajach broni. Oprócz bowiem podstawowego wyszkolenia bojowego, jakie przechodził każdy piechociniec, kawalerzysta musiał posiadać umiejętność jazdy konnej i władania bronią białą. Nadto, a może przede wszystkim, do trudów jego służby dochodził obowiązek dbałości o konia, który był absolutnie najważniejszy. Nie wolno było zatem zadbać o swoje wygody, czystość, jedzenie, póki nie zapewniło się ich swojemu czworonożnemu przyjacielowi. Pobudka w pułkach kawalerii odbywała się zatem o godzinę wcześniej (o 5.00 rano zamiast o 6.00) i rozpoczynała się od pojenia, karmienia i czyszczenia koni. Gdyby spróbować przedstawić codzienny tryb życia w pułku szwoleżerów, ułanów czy strzelców konnych, wyglądałby on następująco : Str. 24 5.30–6.00 – pobudka, ubieranie się i ścielenie łóżek, zbiórka, wspólny www.CzteryKopyta.pl śpiew „Kiedy ranne wstają zorze”; 6.00–7.00 – pojenie, czyszczenie i karmienie koni; 7.00–7.45 – mycie się, śniadanie i przygotowanie się do ćwiczeń; 7.45–8.00 – przegląd przed ćwiczeniami; 8.00–8.45 – gimnastyka lub woltyżerka; 8.45–9.00 – siodłanie koni; 9.00–10.30 – jazda konna lub musztra konna; 8.15–10.45 – jeden raz w tygodniu – ćwiczenia bojowe konne; 10.45–12.00 – czyszczenie, karmienie i pojenie koni, w tym samym czasie indywidualne ćwiczenia strzeleckie dla słabszych; 8.00–12.00 – dwa razy w miesiącu – ostre strzelanie na strzelnicy (w tym dniu nie było jazdy konnej i popołudniowych zajęć teoretycznych, gdyż czas ten przeznaczano na czyszczenie i przegląd broni); 12.00–14.00 – przerwa obiadowa; 14.0 –17.00 – zajęcia teoretyczne: dwa razy w tygodniu regulamin służby wewnętrznej, wartowniczej oraz nauka o Polsce; trzy razy w tygodniu wyszkolenie strzeleckie i nauka o broni po dwie godziny oraz musztra piesza po jednej godzinie; 17.00–17.30 – przerwa po ćwiczeniach; 17.30–18.30 – pojenie, czyszczenie i karmienie koni; 18.30–19.00 – kolacja; www.CzteryKopyta.pl 19.00–20.00 – czas wolny; 20.00–20.30 – naprawa umundurowania; 20.30–20.45 – odczytanie rozkazu, zapoznanie się z treścią ćwiczeń na dzień następny, wspólny śpiew „Wszystkie nasze dzienne sprawy”; 20.45–21.00 – mycie się i gaszenie świateł. W soboty, popołudniami, odbywały się pracy porządkowe, ułani odbywali kąpiel i dokonywali zmiany bielizny. Analfabeci byli zwalniani codziennie z wieczornego czyszczenia koni i odbywali zajęcia szkolne, organizowane dla nich przez Polski Biały Krzyż. Może to nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, ale w przedwojennej Polsce byli analfabeci, szczególnie ułani pochodzący ze wsi na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Służba w wojsku stwarzała dla nich ogromną szansę zdobycia umiejętności, których nie mieliby szansy posiąść w rodzinnych stronach. Ci, którzy trafiali do pułków stacjonujących w większych miastach, jak poznańskie 15 Pułk Ułanów i 7 Pułk Strzelców Konnych, częstokroć przecierali oczy ze zdumienia, widząc tramwaje, samochody czy też zwierzęta w zoo. Na poleskich wsiach trudno było bowiem zaobserwować takie zjawiska. Jak widać zatem, dzień ułana wypełniony był niemalże od świtu do nocy. Intensywne, wyczerpujące fizycznie Str. 25 PO LS KA KAWA L E R IA szkolenie, nocne a l a r m y , „przykręcający śrubę” wachmistrzowie – wszystko to powodowało, że młodzi ułani, zanim przywykli do koszarowego trybu życia, chodzili nieustannie niewyspani. Oficerowie w zasadzie kończyli dzień pracy około godziny 16.00, częstokroć pozostawali jednakże w koszarach do późnych godzin wieczornych. Szczególnie trudy służby odczuwali oficerowie podczas manewrów czy też działań wojennych, kiedy to ich obowiązkiem było dopilnowanie w pierwszej kolejności, czy należycie zajęto się końmi, następnie, czy ich podkomendni zjedli posiłek, po czym sami dopiero mogli pomyśleć o własnych wygodach. W powszechnej opinii funkcjonuje taki oto obraz kawalerii: że to malowane, kolorowe wojsko, pięknie wyglądające na paradach. Jest to oczywiście prawda, bo kawaleria na defiladach prezentowała się niezwykle okazale, jednakże codzienna proza życia ułana była już mniej kolorowa. Służba ta była na tyle ciężka, że znajdowali się tacy, którzy rezygnowali, nie mogąc podołać narzuconemu tempu szkolenia. Str. 26 PO LS KA KAWA L E R IA czonymi łańcuszkami, owijanymi wkoło dłoni. Tak samo czyściło się pochwy szabli i ostrogi. Nie trzeba chyba wspominać, jak wyglądały dłonie ułanów po takich codziennych zabiegach pielęgnacyjnych. Wspominałem chyba już kiedyś, że w kawalerii niezwykłą wagę przykładano do dbałości o konie. Jak widać w powyższym rozkładzie dnia, pielęgnacja koni zajmowała około 3 godzin. Koń musiał być zawsze dokładnie wyczyszczony, wachmistrz nie miał prawa znaleźć na nim ani grama kurzu. Opowieści o białej chusteczce, którą przecierało się grzbiet konia, sprawdzając czystość, nie są wytworami fantazji. Takie same reguły dotyczyły utrzymania rzędów końskich – siodeł i ogłowi. Wszelkie elementy skórzane miały być zawsze czyste i odpowiednio zakonserwowane, a metalowe sprzączki lśnić czystością. Było to o tyle trudne, że w tamtych czasach nie zabezpieczano metalu chromowaniem czy niklowaniem. Stal w kontakcie z końskim potem błyskawicznie rdzewiała, a jedyną receptą było polerowanie jej specjalnie do tego przezna- www.CzteryKopyta.pl Oczywiście ważnym elementem wyszkolenia kawalerzysty była jazda konna. Szkolenie było od samego początku bardzo intensywne i obejmowało różne elementy, w tym woltyżerkę. Każdy ułan potrafił zatem wskoczyć na konia z miejsca, odbijając się z jednej nogi, dogonić konia w galopie, przeskoczyć go, odbić się z drugiej strony i powrócić do pierwotnej pozycji, a nadto wykonać wiele innych ewolucji, które dzisiaj obserwować możemy jedynie w cyrku. Spędzanie kilku godzin w siodle dla nieprzyzwyczajonych ułańskich siedzeń i ud kończyło się licznymi otarciami, eliminującymi z zajęć. Receptę na to znalazł jednakże jeden z wachmistrzów w grudziądzkim Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Podczas porannego przeglądu zakomenderował: „Chorzy wystąp!”. Kilkanaście osób wystąpiło. Dostali rozkaz odmaszerowania do lazaretu i ustawienia się w szeregu. Następnie padła komenda: „Gacie w dół, pochylić się!”, po czym szkolny lekarz chlapnął obficie jodyną po obtartych siedzeniach. Efekt tego był taki, że kiedy następnego dnia padła komenda: „Chorzy wystąp!”, szereg ani drgnął. Oczywiście, w od- www.CzteryKopyta.pl mienny sposób wyglądał dzień w siodle oficera. W opowiadaniu o konnych mistrzostwach armii pisałem, że nieustanne doskonalenie umiejętności jeździeckich było obowiązkiem każdego oficera, gdyż trzeba było mieć na uwadze licznie organizowane zawody, a przede wszystkim przygotowania do startów w Militari. Tak więc każdy oficer spędzał w siodle kilka godzin dziennie, objeżdżając konie służbowe, jak i prywatne, które niejeden posiadał. Pisałem zresztą już wcześniej, że nierzadko się zdarzało, że gdy przyszedł koniec wojskowej służby konia, jego dotychczasowy przyjaciel – człowiek, kupował go na własność, by uchronić go od niewiadomego losu po wybrakowaniu z pułku. Niezależnie od przygotowania do startu w konkursach jeździeckich, regularne treningi miały na celu dbałość o kondycję fizyczną oficera, wyrabianie w nim hartu ducha, kształtowanie zgrabnej sylwetki. Oprócz jeździectwa pożądane było, aby oficer uprawiał inne dyscypliny sportowe. Do najpopularniejszych należały tedy szermierka, narciarstwo, lekka atletyka, tenis, sporty wodne. Żadna jednakże z wymienionych nie dorównywała skalą jeździe konnej. Jak wspomniałem, wielu oficerów posiadało własne konie, które wolno było im utrzymywać na terenie koszar, uiszczając stosowną opłatę. Startowano na nich w zawodach cywilnych, jako że w konkursach wojskowych pożądanym był start na ko- Str. 27 PO LS KA KAWA L E R IA niu służbowym. Obowiązującym strojem był jednakże zawsze mundur, jakkolwiek bez pasa, i czapka garnizonowa (rogatywka w pułkach ułanów i strzelców konnych, okrągła u szwoleżerów i w kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza). Trudno znaleźć chyba wspomnienia kawalerzysty, w których nie poświęcił on choć kilku stron jeździectwu, swoim koniom, startom w zawodach. Rzemiosło kawaleryjskie i jazda konna przenikały się na tyle, że oficerowi trudno było spędzić dzień, nie siadając w siodle. Życie codzienne obfitowało nadto w różnorakie, to cywilne, to wojskowe imprezy jeździeckie, rajdy czy też biegi św. Huberta. Te ostatnie, zwykle licznie obsadzane (po kilkadziesiąt czy nawet ponad 100 osób), gromadziły zarówno wojskowych, jak i zaproszonych gości, zwykle okoliczne ziemiaństwo i oficerów rezerwy. W Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu bieg hubertusowy kończył się zwykle na polanie zastawionej stołami, które wpadający na polanę jeźdźcy najpierw przeskakiwali konno, po czym zasiadali przy nich, zajadając tradycyjny bigos. Inną ulubioną przez oficerów rozrywką były polowania. Przy każdym niemalże pułku istniało koło łowieckie, jednakże nie każde z nich mogło poszczycić się posiadaniem odpowiednich terenów łowieckich. Najlepsze pod tym kątem warunki panowały na kresach, na Polesiu, Podolu, Wołyniu. Str. 28 PO LS KA KAWA L E R IA Niezwykle ciekawie, i pewnie dla niektórych zaskakująco, prezentuje się ta sfera prywatnego życia kawalerzysty, jaką było zawarcie małżeństwa. Młody oficer, aby wstąpić w związek małżeński, musiał mieć skończone 24 lata. Byli jednakże w kawalerii tacy dowódcy, którzy najchętniej widzieliby oficerów kawalerami bądź zezwoliliby im na ożenek dopiero w stopniu rotmistrza, czyli mniej więcej około 30 roku życia. Generał Marian Przewłocki twierdził bowiem, że kawalerzysta żeniąc się, tracił 50% swojej wartości bojowej. Kandydatka na żonę musiała „pod względem moralnym, umysłowym i towarzyskim odpowiadać stanowisku oficera”. Nie stawiano na szczęście warunków co do urody wybranki, gorzej za to było z jej statusem materialnym. Musiała ona bowiem posiadać odpowiedni posag, ulokowany w PKO lub na hipotece, z którego płatnik pułku pobierał co miesiąc i wypłacał młodej parze różnicę pomiędzy pensją porucznika a rotmistrza, wynoszącą w owym czasie 103 zł (w latach 30.). Wymaganie takie podyktowane było troską, aby wstąpienie w związek małżeński nie spowodowało obniżenia poziomu życia oficera czy też nie powodowało kłopotów materialnych. Panna winna była pochodzić z odpowiedniego środowiska, najlepiej z ziemiaństwa bądź zamożnego mieszczaństwa. Niechętnie patrzono na małżeństwa z pannami ze wsi, pokojówkami, kucharkami, www.CzteryKopyta.pl a nagannym było (co się również zdarzało) wzięcie za żonę panny lekkich obyczajów. Aby wstąpić w związek małżeński, należało złożyć pisemne podanie do pułkowej komisji małżeńskiej – z prośbą o wyrażenie zgody na zawarcie małżeństwa z daną panną. Wniosek musiał być poparty udokumentowaniem, iż wybranka posiada odpowiednie zabezpieczenie finansowe. Następnie wniosek taki podawany był do publicznej wiadomości na odprawie oficerskiej i każdy, kto miał jakieś zastrzeżenia co do przyszłego związku, winien był je zgłosić w ciągu 14 dni. W przypadku braku zastrzeżeń komisja pozytywnie opiniowała wniosek i przesyłała go do dowódcy bry- www.CzteryKopyta.pl gady, aby ten udzielił zgody. Mógł on jej odmówić, jednakże zdarzało się to rzadko. Dochodziło jednak do zawierania małżeństw pomimo negatywnej opinii komisji małżeńskiej, skutkowało to jednakże swoistą infamią, wykluczeniem oficera wraz z małżonką z życia towarzyskiego. Wiedzieć bowiem należy, iż życie takie w latach międzywojennych rządziło się licznymi zasadami, pełne było konwenansów, których złamanie stanowiło poważną ujmę, częstokroć na honorze oficera. Pozostawianie zatem poza nawiasem życia towarzyskiego w krótkim czasie musiało skutkować przeniesieniem do innego pułku. Skoro jesteśmy przy życiu towarzyskim, to nadmienię, jak wyglądały obowiązki towarzyskie oficera nowo przybyłego do pułku. W ciągu dwóch miesięcy od przybycia do pułku (w różnych pułkach różne terminy przyjmowano) młody oficer miał obowiązek złożyć wizytę wszystkim żonatym oficerom. Należało zaanonsować swoje przybycie na kilka dni wcześniej Str. 29 PO LS KA KAWA L E R IA a odwiedzając gości, wystąpić w stroju galowym, w szaserach (granatowych spodniach z lampasami w barwach pułku), sztybletach, białych rękawiczkach, z szablą na jedwabnych rapciach. Na wizyty tego typu przeznaczono specjalnie czas w środy pomiędzy godziną 17.00 a 19.00 i w niedziele pomiędzy 16.00 a 18.00. Odwiedziny powinny były trwać około 15 do 30 minut, jednakże w praktyce przebiegały różnie. W tych domach, gdzie przyjęcie było nazbyt sztywne i oficjalne, wizyta kończyła się po kwadransie, tam zaś, gdzie podejmowano młodego oficera herbatą, kawą, lampką wina czy kieliszkiem nalewki, trwała często dłużej, nierzadko przedłużając się do kolacji. Tematy poruszane w trakcie takich spotkań były z reguły podobne: czy oficer urządził się już w pułku, jak mu się podoba atmosfera, czym się interesuje itd. Na zakończenie pani domu wyrażała kurtuazyjnie nadzieję, iż oficer będzie pamiętać na przyszłość o nowych znajomych, i na tym kończyło się oficjalne spotkanie. Życie towarzyskie kawalerzystów toczyło się przede wszystkim w garnizonowych czy też pułkowych kasynach. Bywało bowiem tak, że w jednym garnizonie stacjonowało kilka pułków (kawalerii, piechoty, artylerii), a każdy miał swoje kasyno. Budynki te były zarówno miejscem stołowania się kadry, jak i odpoczynku i rozrywki. W Str. 30 PO LS KA KAWA L E R IA niektórych pułkach oficerowie mieli nawet obowiązek żywić się z kasynach lub też ustalano raz w miesiącu bądź tygodniu jeden dzień, w którym kadra zawodowa miała obowiązek zjeść razem obiad. Ważne jest, iż oficerowie i podoficerowie mieli osobne kasyna i w zasadzie ich życie towarzyskie toczyło się osobnym torem. W kasynach podoficerskich rozrywki zażywać mogli również szeregowi ułani. Kasyna powstawały z obowiązkowych składek oficerskich. Częstokroć pochłaniały ogromne sumy, wpędzając swych bywalców w długi. W ogóle przedwojenne czasy charakteryzowały się wystawnym stylem życia oficerów, częstokroć ponad stan, co wynikało z obowiązku prowadzenia życia na odpowiednio wysokiej stopie, godnej oficera. Doprowadzało to nierzadko do zadłużania się kadry zawodowej. Kasyna jednakże były centrami życia towarzyskiego. Oficer miał znaleźć tam wypoczynek po trudach służby, mógł poczytać prasę i książki, posłuchać radia. W kresowych garnizonach, położonych w małych mieścinach, były w zasadzie jedyną rozrywką. Były nadto kasyna miejscami organizowania wszelkiego rodzaju balów i przyjęć. A odbywały się one z różnych okazji, przede wszystkim zaś z racji obchodów święta pułkowego. Panie występowały w szykownych kreacjach (pochłaniających częstokroć niemałe sumy), panowie w peł- www.CzteryKopyta.pl nej gali, w mundurach, przy orderach i szablach. Te ostatnie zostawiano oczywiście w szatniach. Podczas organizowania oficjalnych imprez ustalano szczegółowo ich program, kolejność tańców, a ponadto role przypadające poszczególnym osobom. I tak młodsi oficerowie mieli za zadanie czuwać, by w kieliszkach nie brakowało alkoholu, przypadało im również w udziale pełnienie roli partnerów do tańcu dla zaproszonych starszych pań. Grzegorz Cydzik w swoich wspomnieniach pt. „Ułani, ułani…” pisał, że w jego 13 Pułku Ułanów Wileńskich była zasada, że do godziny 24.00 młodzi kawalerowie tańczą jedynie ze starszymi paniami. Efekt tychże zasad był taki, że panie z rozrzewnieniem wspominały bale u ułanów, eleganckich oficerów z doskonałymi manierami, pierwszorzędnych tancerzy. Mniej zadowoleni byli sami ułani, którzy chętniejszym okiem spoglądali na córki bądź podopieczne tychże dam. Jeśli mowa o zabawach, to wspomnieć należałby również o tym, z czego kawaleria między innymi słynęła. Mawiało się bowiem, że żaden ułan za kołnierz nie wylewał. Sam generał Bolesław WieniawaDługoszowski mawiał, że prawdziwy kawalerzysta nie powinien się wystrzegać trzech rzeczy na „k” – konia, koniaku i kobiet. I rzeczywiście alkohol był nieodłącznym towarzyszem www.CzteryKopyta.pl kawaleryjskich balów. Błędem byłoby jednakże postawianie tezy, iż w ówczesnych broniach jezdnych szerzył się alkoholizm. Owszem, problem ten występował, nie stanowił jednakże ogólnonarodowej plagi. Kawalerzyści słynęli jednakże z mocnych głów, a na balach wódka płynęła strumieniami. We wspomnieniach ułanów przeczytać można, jak to do kolacji podczas manewrów oporządzano żytnióweczkę. Daleko jednakże przedwojennym ułanom do poziomu przyniesionego przez radzieckich dowódców do kawalerii PRL, która istniała do 1948 r. Wspomnieć należy również o kolejnej ułańskiej namiętności spod znaku „k”, mianowicie o kobietach. Nie darmo mawiało się, że „za mundurem panny sznurem”, co w przypadku kawalerii szczególne się sprawdzało. Jazda była bowiem bronią elitarną, o licznych, częstokroć nieregulaminowych, lecz tolerowanych odrębnościach. Kawalerzyści prezentowali ten typ bycia, który nazywany jest dzisiaj ułańską fantazję. Byli nieszablonowi, zawsze chętni do zabawy, szarmanccy wobec kobiet. Te lgnęły tedy do munduru z kolorowymi proporczykami na patkach. Jednym z najbardziej znanych kobieciarzy był wspomniany już Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wdawali się ułani w liczne romanse, rozkochiwali w sobie damy, nierzadko będąc już żonatymi. Gdyby poczytać Str. 31 PO LS KA KAWA L E R IA artykuły publikowane na łamach wojskowej prasy przez żony oficerów, znaleźć tam można taki oto pogląd, że były one pod urokiem szarmanckiego stylu bycia swoich mężów – pod warunkiem jednakże, iż kończył się on na nich samych. Analiza wspomnień co niektórych kawalerzystów dowodzi jednakże, iż mieli oni przeróżne mniejsze i większe grzeszki na sumieniu. Kolejnym tematem, na który warto zwrócić uwagę, jest stan posiadania przedwojennej kadry oficerskiej. Sytuacja materialna młodych oficerów nie była bowiem tak kolorowa, jak całe „malowane wojsko”, jak nazywano kawalerię. Świeżo promowany porucznik musiał bowiem samodzielnie zakupić całe regulaminowe wyposażenie. A było na co wydawać. Mundur, buty do jazdy konnej wraz z ostrogami, pistolet, szabla, lornetka, Str. 32 R E K LA MA siodło wojskowe – kulbaka, siodło sportowe – wraz z ogłowiami. Wydatki te przekraczały znacznie dochody młodego oficera, tak że przez pierwsze dwa lata służby praktycznie spłacał zaciągnięte tuż po promocji długi. Dopiero awans do stopnia porucznika zmieniał nieco tę sytuację, rotmistrzowi powodziło się już w miarę dobrze. W ogóle zarobki kadry zawodowej były w latach 20. stosunkowo niskie, sytuacja ta poprawiła się dopiero w latach 30. Dodatkowych problemów przysparzał obowiązek prowadzenia życia na odpowiednio wysokim poziomie, który pochłaniał dodatkowe sumy pieniędzy. Tak więc oficerowi nie wolno było jadać w podrzędnych lokalach, jeździć pociągiem drugą czy trzecią klasą (w przedwojennych pociągach były trzy klasy), winien był chodzić należycie i zawsze elegancko ubrany. Piotr Dobrowolski Druga część artykułu zamieszona zostanie w kolejnym (majowym) numerze magazynu. Serdecznie zapraszamy! www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 33 KLIKE R TRENING KLIKE R TRENING Informacje ogólne cz.2 Zastanówmy się nad podstawowym zagadnieniem, z którym się spotykamy i które wywołuje zdziwienie u „nieklikerujących”. Dlaczego niektórym tak trudno przekonać się do tej metody działania? Otóż na co dzień, czy to w szkole, czy w pracy lub życiu, jeżeli uczymy kogoś, stawiamy pewne wymagania, jeśli te wymagania nie zostają spełnione, konsekwencją jest kara. Jest może i skuteczna – w co wątpię – ale niczego nowego nie uczy. Zatem dlaczego kara nie działa na zwierzęta uciekające, jakimi są konie? Kara działa tylko wtedy, kiedy ukarany jest w stanie zrozumieć, że to, co zrobił, było „złe” lub niewłaściwe. W większości przypadków koń jest karany, ponieważ nie wykonał tego, czego chciał człowiek lub czego od niego oczekiwano. ły, że nerwowo ciągnąłeś lub szarpałeś za wodze? – Brak zrozumienia? – Strach/nieporozumienie? – Koń nie znalazł w Tobie lidera godnego uwagi? – Twoje siodło, Twój dosiad lub brak równowagi sprawiały mu trudność? - Twój strach lub niepewność sprawi Kliker (ang. cliker – niewielki przedmiot, który po naciśnięciu wydaje charakterystyczne klikniecie; dźwięk klikera stosowany jest w szkoleniu zwierząt jako sygnał zaznaczający dane zachowanie) to nic innego, jak wzmacnianie nowych, pożądanych Str. 34 Ponieważ nie jesteśmy końmi i nie możemy tego wiedzieć NA PEWNO, to może warto poświęcić chwilę, by zastanowić się i pomyśleć: „Interesujące... Chyba nie do końca wiem, dlaczego tak się dzieje, ale musi mieć to związek ze mną, ponieważ koń zachowuje się tak w mojej obecności”. Podczas nauki możemy się zastanowić, zamiast od razu orzekać o winie konia. On tak naprawdę tylko odpowiada na nasze sygnały i robi to w najlepszy znany mu sposób. To od nas zależy zdanie sobie sprawy, dlaczego tak się dzieje. Dlatego uważam, że bezpieczniej będzie, gdy kara nie będzie metodą szkolenia i pracy z koniem. www.CzteryKopyta.pl przez Ciebie zachowań, w wyniku których te niewłaściwe zaczną powoli zanikać. Dlaczego akurat kliker? Słowo nie jest tak wyraźne i wyjątkowe, jak kliknięcie klikerem, więc nie jest równie przydatne do uczenia zwierzęcia nowych umiejętności i zachowań – może jedynie posłużyć podtrzymywaniu zachowań już wyuczonych. Jeśli zrobisz błąd, roześmiej się i pogłaszcz konia. Łatwo jest kliknąć zbyt szybko, za późno albo nie za to, co chcemy uzyskać – łatwo stracić świetną szansę na wzmocnienie pożądane- www.CzteryKopyta.pl go zachowania i wszystkim nam się zdarza to nieustannie. W długim czasie uzyskasz wystarczająca liczbę kliknąć w odpowiednich momentach, by przekazać, o jakie zachowanie Ci chodzi. Podczas gdy kara zastosowana w nieodpowiednim momencie może wyrządzić procesowi nauki wszelkie możliwe szkody, błędne zastosowanie jednego czy dwóch wzmocnień nie mają znaczenia. Szkolenie klikerowe to metoda kreatywna, interaktywna i korzystająca z efektu „kumulacji wzmocnień”, a przy tym „wyrozumiała” dla popełnionych błędów. Paulina Niemczak Str. 35 R A SY K O N I Konie R A SY K O N I Nazwa: koń andaluzyjski (andaluzyjczyk) Pochodzenie: Hiszpania/Andaluzja Typ: Półkrwi (ciepłokrwisty) Wysokość: od 150 do 160 cm Umaszczenie: głównie siwe, ale też gniade, kare, kasztanowate i dereszowate Pokrój: głęboki, harmonijny tułów, szeroki zad, dobrze umięśnione nogi i szyja Charakter: posłuszny, chętny, wyniosły, przyjazny dla innych koni Użytkowanie: wyższa szkoła jazdy, parady, walki z bykami miał również udział w rozwoju konia berberyjskiego. Andaluzyjskie Andaluzy to jedna z najsławniejszych ras pochodzenia hiszpańskiego. Jej korzenie trudno określić – istnieją aż trzy teorie na ten temat. Pierwsza i zarazem najbardziej prawdopodobna głosi, że podstawą do powstania rasy były konie berberyjskie i arabskie sprowadzone do Hiszpanii przez Maurów w VIII wieku. Krzyżowanie ich z miejscowymi stadami dało początek rasie andaluzyjskiej. W poprzednich tysiącleciach konie andaluzyjskie były tak cenione, że ich wywóz bez zezwolenia karano śmiercią. Klasztory z rejonów południowych utrzymywały najczystsze linie. W drugiej połowie naszego tysiąclecia konie hiszpańskie występowały na wszystkich dworach książęcych jako szczyt końskiej arystokracji. W końcu, po krótkiej lekcji historii o rasie, dociera do nas, jak bardzo jest ona stara. A wystarczy tylko jedno Koń andaluzyjski ma atrakcyjną, wysoko osadzoną głowę o prostym lub lekko wypukłym profilu, szerokie czoło i piękne oczy (zresztą jak każdy koń). Jego szyja jest dość muskularna, ładnie, łukowato wycięta, osadzona na skośnie opadających łopatkach. Klatka piersiowa jest szeroka i głęboka, kłoda (tułów konia od przednich do tylnych nóg) owalna, grzbiet zwarty oraz krótki, a zad dobrze umięśniony. Nisko osadzony, gruby ogon oraz grzywa są bujne i efektownie falujące, co nadaje zwierzęciu królewski wygląd. Kopyta konia są twarde dzięki gorącemu i zarazem suchemu klimatowi południowej Hiszpanii. Koń posiada cudowną akcję, w której zawiera się ruch z wysokim unoszeniem kończyn niewyrzucanych daleko w przód, przez co zwierzę wygląda tak, jakby tańczyło. Kłus ten używany jest szczególnie w czasie parad, a nazywany paso de andatura. Zwierzę ma wspaniały charakter, jest spokojne i cierpliwe, lecz jednocześnie peł- Druga teoria mówi, że rasa ta pochodzi od klaczy nubijskich przywiezionych do Hiszpanii przez kartagińskiego wodza Hasdrubala, a ostatnia sugeruje, że protoplastą tego typu konia mógł być Equus Ibericus, który Str. 36 spojrzenie na tego eleganckiego konia, by dotarło do nas, jak wysoką szlachetnością się szczyci. Nic więc dziwnego, że cechy tego konia możemy dostrzec u koni holsztyńskich, fryderyksborskich, kladrubskich, lipicańskich, fryzyjskich, oldenburgów, hackneyów, starych koni normańskich i kłusaków orłowskich, a w Ameryce u quarter horse’a oraz criollo. www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl ne energii oraz odwagi. Dodatkowo koń ten posiada wyrównany temperament i łatwo przywiązuje się do człowieka. Wszystkie te zalety sprawiły, że był używany podczas corridy. Ciekawe jest to, iż koń andaluzyjski ma zupełnie inną nazwę oficjalną, stosowaną przez stowarzyszenie hiszpańskich hodowców – pura raza espanola, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza czystą rasę hiszpańską. Poza tym warto wiedzieć, drodzy miłośnicy czterech kopyt, że takie rasy jak alter real, lustiano, peninsula, zapatero i andaluzyjska mogą być określane wspólnym mianem koni iberyjskich, ponieważ tak naprawdę są bli- Str. 37 R A SY K O N I sko spokrewnione i prezentują bardzo podobne charakterystyki. Użytkowanie konia andaluzyjskiego nie zmieniło się od czasów powstania rasy, jedynie pogłębiało się je o różne dyscypliny, by bardziej wyeksponować zalety tego zwierzęcia. I tak koń ten po dziś dzień bierze udział w corridzie, jednak rzadziej niż kiedyś można go spotkać na arenie. Grzechem jednak byłoby nie wspomnieć o wyższej szkole jazdy, w której głównymi bohaterami są przeważnie andaluzyjczyki i ich niebywałe ewolucje. Dzięki chęci do nauki i szybkiemu zapamiętywaniu wpajanych mu zasad koń andaluzyjski z niebywałą gracją wykonuje nawet najbardziej wyszukane sztuczki, takie jak piaffy (kłus w miejscu), pasaże (powolny kłus z wysokim podnoszeniem nóg), zmiana nogi w galopie, piruety (obroty w galopie, podczas których tylne nogi kręcą się w miejscu) czy takie pokazówki jak te, w których koń chwilami nie dotyka ziemi ani jednym kopytem. Prosta dla tych zwinnych koni wydaje się pesada, gdzie przednie nogi zginają w górze pod kątem 45°, a ich stawy skokowe niemal dotykają ziemi w figurze zwanej lewadą. Ale już courbette w ich wykonaniu sprawia, że widownia podrywa się ze Str. 38 KONKURS swoich miejsc, by obserwować z zapartym tchem kilkumetrowy marsz w przód tylko na tylnych nogach, bo właśnie w tej figurze najlepiej widać dumę zwierzęcia obdarzonego szlachetną głową i pięknie wygiętą szyją. Najbardziej urokliwą ewolucją wyższej szkoły jazdy jest kapriola – wyskok konia do góry z jednoczesnym wyrzuceniem kończyn – przednich w przód, tylnych w tył. Obecnie andaluzyjczyki hodowane są głównie w regionie Jerez de la Frontera, gdzie od roku 1973 znajduje się siedziba Królewsko-Andaluzyjskiej Szkoły Jazdy, ale też w Sewilli i Kordobie. Księgi stadne prowadzone są od roku 1912. Nie dopuszczają one do wpisu konia maści srokatej. Ashley i Kaja Walkowskie Laureatką naszego konkursu została Katarzyna Nowak za opowiadanie pod tytułem „Nocna jazda” . Serdecznie gratulujemy! „(...) Uciekać przed nocą, mknąc kosmiczną pustką, dotykając gwiazd. (...) Kiedy idziesz dróżką we mgle, w mokrym lesie i słychać tylko parskanie konia i uderzenia kopyt o kamienie, a Ty nie mówisz i nie myślisz nic, żeby nie skalać tych pięknych chwil. Skupiasz się na zapamiętaniu, ukryciu złapanych chwil w pamięci tak głęboko i dobrze, żeby ich, broń Boże, nigdy nie zgubić. By móc je przywołać w każdej chwili i smakować do utraty tchu. A w przerwie tego skupienia odwiedzasz jakieś schronisko, by pogadać trochę z ludźmi, którzy tam są tak zupełnie inni niż gdzie indziej... I rozgrzać się herbatą z wiśniówką, i pomyśleć, gdzie powędrować dalej. I w końcu znikasz gdzieś w ciemnym lesie pomiędzy strumykami. A potem wchodzisz gdzieś wysoko, gdzie możesz zniknąć w chmurach i doczekać w ciszy bladego świtu odkrywającego powoli i uwodzicielsko tajemnice otaczających Cię gór...” Tak pisałam w liście do swojej koleżanki mieszkającej w Beskidach. To było moje małe, malutkie marzenie. Niespełnione na razie całkowicie. Mgłę, przenikającą zimnem wilgoć zacierającą i tak ledwie widoczne kontu- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl ry otaczającego świata poznałam w październikowo-listopadowe mazowieckie noce. I tę przejmującą, panującą wokół ciszę, kiedy wszyscy śpią i najmniejszy powiew nie burzy zamarłego spokoju. A wędrówce towarzyszy tylko pochrapywanie koni i tuptający odgłos kopyt. Tup tup, tup tup, tup tup... Głuche uderzenia bosych końskich stóp o wilgotną ubitą ziemię. A w policzki wbijają się tysiące mokrych, zimnych igiełek i zastanawiasz się, gdzie w ogóle jesteś. Ten świat, tak dobrze Ci znany, teraz wygląda tak obco i niesamowicie. Obok Ciebie jedzie Twój towarzysz, tak samo skupiony i zaaferowany. Bo teraz musicie patrzeć dużo uważniej i myśleć szybciej, gdy niemal nic nie widać i każdy krok może być krokiem w przepaść. Zimno przenika do kości, więc zwiększacie tempo. I robi się jeszcze straszniej, bo już zupełnie nie wiadomo, po czym biegniecie, tylko po odgłosie można poznać zmianę podłoża. Wierzchowce napięte, uważne. Tup tup tup, tup tup tup... Spod kopyt leci wilgotne błoto, spadając z tyłu z cichym odgłosem – plask! Kiedy znajdujecie się w pobliżu ludzkich siedzib, światło latarni wręcz oślepia. Potem kilka kolejnych zakrętów szutrowej Str. 39 KONKURS drogi, kawałek asfaltu, znowu błotko, łąka i... stajnia. Wjeżdżacie do środka. Jest ciemno. Tam schodzicie z siodeł i zadowoleni, zmęczeni, zdyszani dziękujecie swoim wierzchowcom za cudowną przygodę. A one czekają na smaczną nagrodę i z niecierpliwością dmuchają Wam za kołnierze. I kiedy przychodzi dzień, myślicie o tym, gdzie spędzicie następną noc. Obmyślacie trasę wycieczki, za dnia próbując ocenić stopień trudności. A potem przychodzi ta wymarzona noc. Wchodzicie cicho do stajni i po ciemku siodłacie konie. One już wiedzą, co będzie. Czekają. Gdy je obrządzacie, stoją grzecznie, już gotowe do wędrówki. Wychodzicie cichutko, starając się nikomu nie przeszkadzać. Już adrenalina rozgrzewa mięśnie. Trochę jakbyście byli uczestnikami spisku. Wykradacie się cicho z terenu stajni i wyruszacie ku kolejnej nocnej przygodzie. I znowu przyzwyczajacie wzrok do ciemności, przygotowujecie się, bo tym razem wybraliście las. Do lasu w nocy? Ależ tak! Wjeżdżacie powoli. Dwie czarne masy lekko szumiących drzew otaczają Was, rozdzielone jaśniejszą kreską drogi. Piaszczysto. Nie słychać tuptania, tylko chrapanie i sapanie wierzchowców. Czasem także ich pomruki, kiedy przekazują sobie ważne informacje. Przyspieszacie. Falujący rytm galopu towarzyszy Wam w pokonywaniu piaszczystej drogi. Nagle... Ach! Kończy się droga piaszczysta, to chyba jakieś ba- Str. 40 RECENZJE „Niepokonany Seabiscuit” Reżyseria: Gary Ross Scenariusz: Gary Ross, Charlie Mitchell Muzyka: Randy Newman Obsada: Tobey Maguire, Jeff Bridges, Chris Cooper, William H. Macy, Elizabeth Banks Jest to historia oparta na autentycznych wydarzeniach, mówi o koniu, który stał się legendą… gniska! Wstrzymujecie rozgrzane wierzchowce. Po krótkiej wymianie zdań próbujecie przejechać. Nic to. Na szczęście to tylko gleba gliniasta i podmokła, lecz niewiele. Jedziecie dalej, ale już nie będziecie tędy wracać. Napotkane kałuże napędziły Wam strachu. W nocy wszystko wygląda gorzej. Błądzicie po lesie, podłoże co i raz ulega zmianie. Wpadacie na piaszczyste polany obsadzone z rzadka przez niskie sosny. Widać nawet skrawki nieba. Rozrabiacie trochę na niej, bawicie się w berka. Aż... czas wracać. Przykro. Zabawa piękna, napięcie mniejsze, piersi rozpiera radość. I jeszcze, kiedy się nie skończyła ta wędrówka, próbujecie wyobrazić sobie, co będzie następnym razem. Połknęliście bakcyla nocnych wycieczek. Akcja filmu rozgrywa się w roku 1938 w Ameryce, podczas Wielkiego Kryzysu. Głównymi bohaterami (poza koniem) są: były milioner, a teraz bankrut – Charles Howard, postarzały, cierpiący na artretyzm kowboj – Tom Smith, i dżokej, nie dość, że ciężki, to niewidzący na jedno oko – Johnny „Red” Pollard. Tych trzech ludzi, z którymi los obszedł się dość brutal- nie, połączyła miłość do koni. K i e d y wydawało się im, że życie nie ma już żadn e g o sensu, a kolejny dzień mógłby nie nastąpić, wtedy właśnie pojawia się on – Seabiscuit, o którym w zasadzie można powiedzieć, że jest jednym z nich, Bo tak naprawdę nie ma czegoś, co równałoby się z nocną jazdą… www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 41 RECENZJE J EŹ DZ I ECTWO którzy odnaleźli siebie. Seabiscuit to ukryta pod postacią konia walka z samym sobą, pomimo niepowodzeń, tragedii, uszczerbku na zdrowiu. Pokazuje, jak chęć walki o życie jest w stanie nas zmobilizować i doprowadzić do osiągnięcia wymarzonego celu. bowiem on także przeszedł ciężkie momenty… Wspomniani mężczyźni poświęcają się treningowi Seabiscuita, który nigdy nie był uważany za kandydata na czempiona wyścigowego. Odrzucony, uważany za dziwaka i już niejednokrotnie skazany na pogardę czy śmierć koń rozpala w tych ludziach nadzieję i wiarę w powrót, w zwycięstwo i odbudowanie własnego szacunku, zarówno dla innych, jak i dla siebie. Odpowiedni trening Seabiscuita oraz przyjaźń i porozumienie nawiązane pomiędzy nim a dosiadającym go dżokejem sprawiają, że koń zaczyna odnosić sukcesy, zaczyna wygrywać w najbardziej prestiżowych wyścigach. Czy jednak uda mu się pokonać swojego największego rywala? Czy Seabiscuit, pomimo ciężkiej kontuzji, powróci na tor wyścigowy? Ten film to historia konia, który stał się legendą, i historia trzech ludzi, Str. 42 Seabiscuit i jego opiekunowie dostali od życia drugą szansę i cała czwórka wykorzystała ją najlepiej jak tylko mogła. Monika Piech www.CzteryKopyta.pl PÓŁPARADA Półparada jest w zasadzie kwintesencją jeździectwa klasycznego. Wszelkie zmiany chodów, najazdy na przeszkody, elementy ujeżdżenia podstawowego i wyższego poprzedzane są półparadą. Często jednak półparada jest traktowana jako coś enigmatycznego, coś, co rzadko jest wyjaśniane w początkowym okresie nauki jazdy konnej, a później instruktorzy i trenerzy przyjmują za pewnik umiejętność wykonania półparady. Rzadko spotkałem się, obserwując treningi prowadzone przez różnych trenerów, z używaniem nazwy półparada. Często sprowadza się to do dźwięków „prrt, prrt” czy też innego mało precyzyjnego określenia. Jeszcze bardziej tajemnicze jest to określenie dla wielu jeźdźców rekreacyjnych, których instruktorzy nieczęsto uczą wykonywania półparady i jej stosowania. Półparada jest krótkim działaniem łydek i dosiadu oraz, ułamek sekundy później, przytrzymującej wodzy, po czym wodza natychmiast ustępuje przy najmniejszej reakcji konia. W razie potrzeby stosuje się serie krótkich półparad, które wykonuje się w rytm ruchu konia. Półparada trwa krótko – ułamek sekundy, a jeśli nie uzyskujemy pożądanego efektu, to ją ponawiamy. Aktywne działanie łydek i dosiadu daje koniowi impuls i pozwala mu wejść mocniej na wodze. Nie wolno działać Czym jest półparada i jak ją wykonać? Półparada jest przygotowaniem konia do wykonania określonego zadania – to tak, jakby powiedzieć koniowi „uwaga”. Półparadę wykonuje się, działając popędzająco łydkami oraz dosiadem, przy naprzemiennym przytrzymaniu i odpuszczeniu wodzy. www.CzteryKopyta.pl Str. 43 J EŹ DZ I ECTWO wodzami zbyt mocno i do tyłu, gdyż blokuje to podstawienie zadu, co jest celem półparady. Półparadę na łuku stosuje się jednostronnie zewnętrzną wodzą, lecz należy pamiętać o zginającym działaniu łydek i dosiadu. Półparadę stosuje się przed każdym zadaniem, zarówno przed przejściem z chodu niższego do wyższego, jak i odwrotnie, przed zakrętem, zwrotami, chodami bocznymi itp. Półparadę stosuje się nie tylko w pełnym dosiadzie, ale również w półsiadzie. W półsiadzie jeździec wykonując półparadę nie siada w siodło, lecz prostuje nieco plecy, przesuwając środek ciężkości do tyłu, przy jednoczesnym popędzającym działaniu łydek i wstrzymującoustępującym działaniu wodzy. Pełna parada A RA B S K I ŚW IAT nie „odbił się od wędzidła” i nie cofnął czy odstawił tylnej nogi. Często jeźdźcy początkujący mają kłopoty z zagalopowaniem. Problemem na ogół jest nieumiejętność zastosowania półparady przed zagalopowaniem, co kończy się często wpędzaniem konia w galop. Warto zatem zgłębić tajniki wykonywania półparady, co również będzie pomocne w innych elementach jazdy konnej. Błędem jest próba wykonania przygotowania do wykonania przez konia jakiegoś zadania jedynie za pomocą wstrzymującej wodzy. Koń w takim przypadku nie tylko nie zyskuje impulsu, ale również nie otrzymuje sygnału do zwiększenia uwagi na następne pomoce jeźdźca. Agnieszka i Olaf Maron Seria półparad prowadzi do parady, czyli zatrzymania. Pomoce do zatrzymania są takie same, jak do półparady, lecz zatrzymanie uzyskuje się przez zamknięcie ręki na moment, w którym ma nastąpić zatrzymanie. Gdy koń zatrzyma się, należy rękę nieco otworzyć, by Str. 44 www.CzteryKopyta.pl Pokazy cz. 3 W poprzednich numerach opisałam pokazy koni arabskich – od przygotowania, poprzez przebieg pokazu, po przepisy. W tym numerze przybliżę Wam czempionaty od strony innej niż ta, którą można zobaczyć, siedząc na widowni czy też w loży VIP. wowo po stajni, co chwilę ktoś o czymś zapomina i goni tam i z powrotem. Konie patrzą na to wszystko, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi, i przy okazji zaczynają się stresować z powodu nerwowej atmosfery wywołanej przez ludzi. Część ludzi z ekipy zajmuje się formalnościami związanymi ze startem w pokazach (potwierdzenie startu, odebranie numeru, podanie dokumentów związanych ze szczepieniami), a pozostali oporządzają konia. Co chwilę jakiś koń jest wprowadzany do boksu i i z niego wyprowadzany – i tak setki razy. Zaczyna się porządne czyszczenie, Na dzień lub nawet dwa dni przed pokazem zaczynają zjeżdżać się do stajni konie z różnych stajni. Wcześniej, żeby móc potrenować z koniem w nowym miejscu, żeby poznał otoczenie i nie bał się. Wokół jednego konika skacze około pięciu osób. Każdy koń traktowany jest jak czempion światowej klasy. Każdy go czyści i głaszcze, zagrzewa do rywalizacji. Każdy się stresuje tym, jak wypadnie koń. Każdy chodzi po stajni, oglądając przeciwników. Noc przed pokazami jest praktycznie nieprzespana, no bo przecież trzeba ustalić wszystkie strategie. Rano jest najgorzej, bo w wszyscy są zestresowani, biegają ner- www.CzteryKopyta.pl Str. 45 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT nia na ring. Osoby z butelkami wypełnionymi kamykami biegną zazwyczaj po drugiej stronie bandy i potrząsają nimi. Ktoś inny wymachuje workiem zaczepionym na bacie. Dodatkowo każdy wydaje z siebie dziwne okrzyki i gwizdy. A wszystko to robione jest po to, żeby „nakręcić” konia. Nie płoszy się on, ale pomaga mu to uzyskać prawidłowe ustawienie w kłusie – odstawia ogon, wyciąga chód, dumnie ustawia głowę i szyję. Kiedy koń ustawiany jest w pozycji stojącej, wszyscy milkną i zaciskają kciuki. Żeby prawidłowo ustawił nogi, żeby ładnie odstawił zad, żeby wyciągnął szyję, żeby „oddał” głowę… Potem znów rusza kłusem i wszystko zaczyna się od nowa. smarowanie kopyt, pryskanie sierści sprayem nabłyszczającym i nakładanie oliwkowego makijażu na oczy, chrapy i wnętrza małżowin usznych, siwym koniom niektórzy wcierają kredę w ogon i grzywę, a kopyta smarowane są wazeliną. Potem sprawdza i smaruje się po raz setny prezenterki (tranzelki) i łańcuszki. Na samym końcu osoba prezentująca konia idzie przebrać się w galowy strój. W drodze na ring każdy ustawia konia kilka razy. Trochę ze stresu, trochę z obawy, żeby sprawdzić, jak dzisiaj mu się udaje. A kiedy ustawi konia kilkanaście razy – zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobił i czy po takiej ilości ćwiczeń ko- Str. 46 nik będzie chciał się ładnie pokazać na ringu… I koło niepewności się zamyka. Na ringu przygotowawczym zazwyczaj jest straszny tłok. Stosunkowo niewielka liczba koni, a wokół nich masa ludzi. Każdy podziwia swojego podopiecznego i klepie po plecach prezentera, dodając mu otuchy. To tutaj także ostatecznie każdy dostaje misję… Jedna osoba zapisuje wyniki wszystkich koni, a pozostałe trzy szykują worki na bacikach i butelki z kamieniami… Strasznie brzmi? Worki i butelki są jednak nieodłącznymi i powszechnymi elementami pokazów koni arabskich. Prawdzie przedstawienie za kulisami zaczyna się w momencie wyjścia ko- www.CzteryKopyta.pl Po zejściu z ringu prezenter zazwyczaj narzeka, że to czy tamto mógł zrobić inaczej, wcześniej z koniem zakręcić, zwolnić czy przyspieszyć. Reszta ekipy (poza zapisującym, który musi notować do końca klasy, w której koń występował) zawsze go pociesza, konia poklepuje, mówi, że było świetnie. Zapisujący podchodzi z wynikami. Miejsce jest już znane. Nerwowa atmosfera zaczyna opadać, a jej miejsce zajmuje poczucie ulgi, radość, duma lub małe rozczarowanie. A koń-czempion znów staje się zwykłym stajennym wychowankiem… Agata Obidowicz www.CzteryKopyta.pl Arabskie aktualności 11.03.2008 - Do Polski dotarła wiadomość, że w wieku 29 lat na wiecznie zielone pastwiska odszedł wyhodowany w Janowie Podlaskim siwy ogier Penitent (Partner x Penza/Faher). Ogier ten miał na swoim koncie tytuły Czempiona Polski i Europy, a od 1988 roku przebywał w USA. W kraju zostawił ponad 30 swoich potomków, w tym kilka wspaniałych klaczy (Kawalkada – Czempionka USA, Palestra, Dracena). Jego syn Eldon podobnie jak ojciec zdobył tytuły czempiona Polski i Europy, zapewniając tym samym kontynuację rodu Ilderima or.ar., z którego pochodził Penitent. 19.03.2008 Dziewięć dni przed swoimi 30 urodzinami odeszła gniada klacz Pentoza (Ellorus x Pentoda/ Bandos). Była ona jedną z założycielek, a zarazem najbardziej zasłużoną klaczą SO Białka. Str. 47 A R TY S T A A S TY S T A niu, iż konie posiadają niepowtarzalną inteligencję i wrażliwość, o której właściciele mogą sie przekonać „z pierwszej ręki”. Uwielbiałem także malować konie, dlatego że właściciele i trenerzy byli wyjątkowymi ludźmi. Byli oni w stanie nawiązać tak głęboką i trwałą przyjaźń z końmi, jakby te istoty były wyjątkowym uosobieniem człowieka. Przyjmując kolejne zlecenia, nauczyłem się historii i budowy każdej rasy, co przyczyniło się do docenienia procesu udomowienia koni. Bill Parson Urodziłem się w New Castle w stanie Pensylwania, gdzie moje najwcześniejsze wspomnienia sięgają dnia, kiedy z przyjacielem rysowaliśmy dinozaury. Potem pokazaliśmy nasze obrazki rodzicom i mój otrzymał pochwałę, a tym samym zachęcił mnie do dalszego rysowania. Począwszy od tego dnia, rysowanie stało się moja pasją, a ostatecznie wybrałem je jako drogę mojej dalszej kariery. Moje zainteresowanie końmi rozpoczęło się po obejrzeniu filmu „Czarny rumak”. Byłem tak zaintrygowany siłą i pięknem tego konia, iż z nieznanego sobie powodu zacząłem śnić o nim. Zatem malowanie koni było dla mnie czymś więcej niż artystycznym zainte- Str. 48 Jestem szczęściarzem, gdyż kunsztu barokowego malarstwa uczyłem się od Davida Hardy’go, nauczyciela z Kalifornii, który pracował w studiu w Nowym Jorku. Mój nauczyciel wykła- dał klasyczną formę malarstwa epoki baroku, która przejawiała się w różnych formach: począwszy od klejenia skóry zająca, a skończywszy na gotowaniu mikstury z czarnego oleju powstałego z połączenia różnych kolorów farb. Inspirację do wszystkich obrazów, tych malowanych i tych rysowanych, czerpałem ze studium prawdziwego życia. Były to trzy nużące lata studiów. Mimo iż zaniechałem klejenia skóry zająca i użycia czarnej mikstury, to jednak utrzymałem technikę realizmu, która osiągnęła zenit w końcu XIX wieku. Jestem niezmiernie wdzięczny, że mogłem się nauczyć tych technik malowania, które dały mi później możliwość perfekcyjnego oddawani siły i piękna koni. resowaniem. Miało to dla mnie symboliczny wymiar, zawierający w sobie takie elementy, jak siła, piękno, inteligencja i wola. Niedługo po tym zacząłem analizować anatomię konia oraz rasy, w ostateczności skupiłem się na grupie dynamicznych dzikich koni. W końcu zacząłem malować pejzaże z końmi, co sprowadziło się do świadczenia odpłatnych usług posiadaczom koni, którzy chcieli uwiecznić swoje wierzchowce. Czerpałem wielką przyjemność ze świadczenia tego rodzaju usług, gdyż każdy właściciel konia, którego spotkałem, zwykł opowiadać swoje ulubione historie związane z końmi. Te historie utwierdziły mnie w przekona- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 49 A R TY S T A Kilka lat temu, kiedy byłem w trakcie malowania jednej ze scen, a mianowicie konia znajdującego się na pustyni, do moich drzwi zapukała moja siostra. Trzymała w ręce kopertę. Zaprosiłem ją do środka i kiedy już się rozgościła, zapytałem o kopertę. Ona po prostu wręczyła mi kopertę i poprosiła, abym otworzył. Kiedy otworzyłem kopertę, wyciągnąłem połowę kartki i moim oczom ukazał się fragment strony. Były to kolorowy obrazek, ukazujący kuca szetlandzkiego o umaszczeniu palomino, a w dolnym rogu znajdował się podpis „Billy Par- Str. 50 N U M E R M A J O WY son, lat 7”. W tym momencie wróciły do mnie wspomnienia z dzieciństwa, a szczególnie te wspomnienia o koniach o umaszczeniu palomino i innych maści, siwków i karych oraz tych srokatych... Z języka angielskiego przełożyła: Anna Kuzio www.billparsonsart.com www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 51 S K LE P S K LE P Przykładowe ceny: Oferta Wychodząc naprzeciw pragnieniom wszystkich miłośników koni, nawiązaliśmy kontakt z producentami obrazków i pudełek. Teraz możesz mieć skrzyneczkę na swoje osobiste rzeczy, szafkę lub wieszak na klucze, pojemnik na chusteczki, podkładki pod kubki, pudełko na wino albo obrazek ze zdjęciem ukochanego konia. Pudełka i obrazki wykonane są techniką decoupage’u – na ozdabianą powierzchnię nanoszone jest zdjęcie (lub obrazek) i lakierowane kilkoma warstwami lakieru. Wykończenie może być błyszczące, matowe, z efektem spękań, postarzeń lub bez żadnych dodatkowych efektów. Znakomity prezent dla miłośników koni i nie tylko. Wszystkie pudełka i obrazki ozdabiamy ręcznie, każde z nich jest jedyne i niepowtarzalne. Możesz wybrać własne ulubione zdjęcie i przesłać nam w formacie JPG – wykonamy dla ciebie pudełko (różne modele) lub obrazek z Obrazek na desce 20 x 28 cm – 55zł, taki sam na płycie – 45zł Pudełko 18,5 x 20,5 cm, wys. 11 cm – 65zł Wymiary obrazków: Na deskach: 20 x 28 cm, grubość deski ok. 2 cm Na płytach: 20 x 28 cm, grubość 1,5 cm przesłanym zdjęciem, ewentualne ozdoby i wykończenia dobierzesz sam lub zrobimy to my, tak aby pasowały do zdjęcia, i chętnie skorzystamy z Twoich sugestii, w jakim stylu ma być pudełko, obrazek lub inny przedmiot. Pudełka mogą być malowane na kolor, jaki sobie wybierzesz, i zdobione motywami, które będą Ci najbardziej odpowiadały. Pudełka i inne przedmioty wykonane są z surowego drewna drzew iglastych, najczęściej sosny, jodły. Obrazki wykonywane są na deskach sosnowych lub na płytach wiórowych. Ceny uzależnione są od wielkości obrazka lub pudełka i kształtują się w przedziale 40–120zł. Str. 52 www.CzteryKopyta.pl Inne wymiary dostępne na zamówienie (maksymalny wymiar to 28 x 40 cm). Pudełka 13,5*16,5*9,5 cm 18,5*20,5cm, wys. 11cm 29*18*13 cm 35*24*15 cm Kuferek : 19 * 14 * wys.10cm 11,8 * 7,8 * wys.7 cm www.CzteryKopyta.pl Str. 53 S K LE P S K LE P Pudełko na chusteczki: Podkładki pod kubki 6 szt w pudełeczku pudełko 12*12*4,5 cm, rozmiar podkładek 10*10 cm * 3 mm Szafka na klucze 20,5*29,5*6 cm Pudełko na wino Wieszak na klucze 28 * 21 *1,5 cm (grubość bez gałeczek) Odnośnie pełnej oferty skrzyneczek i obrazków proszę kontaktować się bezpośrednio z wykonawcą pod adresem: [email protected] [email protected] lub telefonicznie: +48 505-037-944 Str. 54 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 55