03.Przyjmowanie Cia

Transkrypt

03.Przyjmowanie Cia
Przyjmowanie Ciała Pana naszego Jezusa Chrystusa
Pluralizm czy wierność Tradycji?
W ostatnich latach coraz bardziej nasila się w Kościele powszechnym spór pomiędzy tzw. modernistami i
tradycjonalistami odnośnie formy godnego przyjmowania Komunii Świętej. Zanim przedstawimy
argumenty obydwu stron, postawmy najpierw pytanie o charakterze fundamentalnym: czym jest przyjęcie
Komunii Świętej?
Jak poucza nas Katechizm Kościoła Katolickiego, Komunia Święta jest pokarmem nieśmiertelności,
lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie (por. KKK 1405), a
przystępowanie do Komunii Świętej to przyjmowanie samego Chrystusa, który ofiarował się za nas (por.
KKK 1382). Dobitnie prawdę tę wyrażają słowa Jezusa zapisane na kartach Ewangelii wg św. Jana: „Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6, 51).
Jest rzeczą znamienną, iż w źródłowych dokumentach Soboru Watykańskiego II nie znalazły się zalecenia
co do nowych form przyjmowania Komunii Świętej (czyli pozostał pierwowzór przyjmowania Ciała
Chrystusa – na klęcząco i do ust). Zmiany, które dokonały się w wielu krajach, szczególnie w Europie
Zachodniej, miały miejsce przede wszystkim przez zastosowanie metody faktów dokonanych, często z
wykorzystaniem tzw. ruchów odnowy liturgicznej, którym niejako powierzono „misję” wprowadzania
zmian w poszczególnych wspólnotach parafialnych. Dotyczyły one także m.in. sposobu przyjmowania
Komunii Świętej, gdzie wbrew wyraźnym zakazom, zaczęto praktykować przyjmowanie Ciała Chrystusa na
rękę. Potwierdzeniem tego jest fakt, iż praktyka ta została wprowadzona w Holandii już w 1967 r.[1] Tak
więc nastąpiło to 2 lata wcześniej zanim Instrukcja Memoriale Domini z dnia 29 maja 1969 r. stworzyła
prawną możliwość przyjmowania Komunii Świętej na rękę, pod warunkiem jeżeli Konferencja Episkopatu
danego kraju o to poprosi (Episkopat mógł wystąpić ze stosowną prośbą po głosowaniu, w którym 2/3
głosów opowie się „za”) [2].
W poczuciu troski i odpowiedzialności za Kościół, należy postawić fundamentalne pytanie o faktyczne
przyczyny wprowadzenia tej praktyki, która przez wiele wieków była w Kościele zabroniona. Czy była to
tylko wymuszona konieczność dostosowania się do nowej formuły zapoczątkowanej w Holandii, a następnie
w innych krajach Europy Zachodniej, czy też decydującym czynnikiem było ożywcze działanie Ducha
Świętego, który wskazał na konieczność dokonania zmian w sposobach przyjmowania Boskiego Chleba?
1. Komunia Święta na klęcząco
Obecny Ojciec Święty Benedykt XVI, jeszcze jako ówczesny Prefekt Kongregacji do spraw Nauki Wiary w
książce „Duch Liturgii” z 2000 r. napisał:
„(…)Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęczącą. Usłyszeć
można, iż klęczenie nie pasuje do naszej kultury (czyli właściwie do jakiej?), iż nie wypada to dojrzałemu
człowiekowi, który staje naprzeciw Boga, lub też że nie wypada to człowiekowi zbawionemu, który dzięki
Chrystusowi stał się wolny i dlatego też nie musi już klęczeć. Zwyczaj klękania nie pochodzi z jakiejś bliżej
nieokreślonej kultury– pochodzi z Biblii i biblijnego poznania Boga. Znaczenie postawy klęczącej w Piśmie
Świętym uświadamia nam fakt, że słowo proskynein pojawia się w Nowym Testamencie 59 razy, z czego 24
razy w Apokalipsie, księdze niebiańskiej liturgii, która przedstawiona zostaje Kościołowi jako wzór kultu
Bożego[3].(…)”
Kardynał Joseph Ratzinger w ww. książce odwołuje się m.in. do Ewangelii według św. Jana. „(...)Tam
termin proskynein pojawia się jedenaście razy, z czego dziewięć razy w rozmowie Jezusa z Samarytanką
przy studni (J 4, 19-24). Rozmowa ta jest w całości poświęcona tematowi uwielbienia i jest rzeczą
bezsporną, że zarówno tutaj, jak i w o ogóle w całej Ewangelii Janowej, słowo proskynein znaczy:
„uwielbiać”. Ostatecznie rozmowa kończy się podobnie jak dialog z uzdrowionym ślepcem: „Jestem nim Ja,
który z tobą mówię”. W tych dwóch fragmentach znaczenie duchowe i cielesne słowa proskynein nie dają się
od siebie całkowicie oddzielić. Gest cielesny jest jako taki nośnikiem duchowego sensu – adoracji, bez której
sam gest byłby bezsensowny. Akt duchowy musi się ze swej istoty i ze względu na cielesno-duchową jedność
człowieka wyrazić koniecznie w geście ciała. Obydwa te aspekty dlatego są w tym jednym słowie tak mocno
ze sobą stopione, gdyż przynależą do siebie w perspektywie wewnętrznej. Tam, gdzie klęczenie to czysta
zewnętrzność, zwykły akt zewnętrzny, tam staje się ono bezsensowne; jednakże także tam, gdzie ktoś próbuje
ograniczyć adorację do sfery czysto duchowej, nie ucieleśniając jej, tam akt adoracji gaśnie, bo czysta
duchowość nie odpowiada istocie człowieka. Adoracja jest jednym z tych zasadniczych aktów, które dotyczą
całego człowieka. Stąd w obecności Boga żywego nie wolno porzucić gestu ugięcia kolan[4].(…)”
Potwierdzeniem powyższego są słowa zapisane przez św. Pawła w liście do Filippian o Jezusie Chrystusie:
„(…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg
Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde
kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych” (Flp 2, 8–10). Stąd, jeśli mamy przyjąć sakramentalnie
obecnego Jezusa Chrystusa pod postacią chleba, to zgodnie ze Słowem Bożym należy oddać mu cześć
poprzez przyklęknięcie. Jeżeli wiemy, kogo przyjmujemy, to powinniśmy uklęknąć przed Tym, który umarł
na Krzyżu dla naszego Zbawienia (zob. Rz 5, 10) i po trzech dniach Zmartwychwstał, stając się
prawdziwym Mesjaszem – Synem Bożym (por. J 20, 31). Poza tym postawa klęcząca ukazuje sedno Miłości
dziękczynnej między Bogiem a człowiekiem, między Stwórcą a stworzeniem, między Panem a prochem…,
który powinien pragnąć w jak najgodniejszy sposób przyjąć Boga do swego serca.
Jeśli natomiast stoimy przed Nim, tzn., że świadomie rezygnujemy z oddania Mu należnego szacunku.
Można powiedzieć, że traktujemy Go wtedy jak napotkanego, znanego nam człowieka, na powitanie którego
wstajemy, aby uściskać dłoń. Istotę kolan w języku biblijnym wyjaśnia dominikanin o. Tomasz Kwiecień.
Kolana symbolizują siłę człowieka– „zginam kolana tylko przed Kimś silniejszym ode mnie”[5]. Nie sposób
nie odwołać się tu do poruszającej opowieści, którą przytacza w swojej Historii Kościelnej Euzebiusz z
Cezarei. Przypomina świętego Jakuba, „brata Pańskiego”, pierwszego biskupa Jerozolimy i przywódcy
Kościoła judeochrześcijańskiego (II wiek), który miał kolana zgrubiałe jak wielbłąd, gdyż stale klęcząc,
uwielbiał Boga i błagał o przebaczenie dla swojego ludu[6]. Warto też wspomnieć opowiadanie zaczerpnięte
z apoftegmatów Ojców Pustyni. Mówi ono o diable, który został zmuszony przez Boga do pokazania się
opatowi Apollonowi: „Diabeł był czarny, brzydki, o przerażająco wątłych członkach, przede wszystkim
jednak nie miał kolan. Niezdolność klęczenia okazuje się zatem istotą elementu diabolicznego[7].”
Na koniec tych rozważań przytoczmy raz jeszcze słowa kard. Josepha Ratzingera: „(…)Wyrażenie, za
pomocą którego św. Łukasz opisuje klęczenie chrześcijanina (theis ta gonata) nie jest znane klasycznej
grece. Chodzi tu o termin specyficznie chrześcijański. Wraz z tą uwagą zataczamy koło i docieramy do
początku naszych rozważań. Być może zatem postawa klęcząca jest rzeczywiście czymś obcym dla kultury
nowoczesnej, skoro jest ona kulturą, która oddaliła się od wiary i wiary już nie zna, podczas gdy upadnięcie
na kolana w wierze jest prawidłowym i płynącym z wnętrza, koniecznym gestem. Kto uczy się wierzyć, ten
uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie
skażone. Tam, gdzie owa postawa zanikła, tam ponownie trzeba nauczyć się klękać, abyśmy modląc się,
pozostawali we wspólnocie Apostołów męczenników, we wspólnocie całego kosmosu, w jedności z samym
Chrystusem[8].(…)”
2. Komunia Święta do ust
Najbardziej powszechnym argumentem za przyjmowaniem Komunii Świętej do ręki jest to, iż tak czyniono
w Kościele Pierwotnym, wychodząc ze słów Chrystusa wypowiedzianych podczas Ostatniej Wieczerzy
„bierzcie i jedzcie”, gdy Jezus rozdawał Komunie Świętą na rękę, a Apostołowie zajmowali postawę
półleżącą. Równie znanym argumentem za jest twierdzenie, że ręka nie jest mniej godna od języka, a skoro
przyjmowano tak w Kościele Początków to nie wolno mówić, że wtedy przyjmowano niegodnie.
To prawda. Jednak ta forma stopniowo przemieniała się, a powodem dokonywanych zmian było dążenie do
pogłębienia wiary w sakramentalną obecność Chrystusa w konsekrowanej Hostii. Z czasem Kościół
pierwszych wieków doszedł do wniosku, że najlepszą formą przyjmowania Komunii Świętej będzie
udzielanie Jej z ręki kapłana do ust wiernych. Od samego początku forma ta stosowana była powszechnie
dla chorych i dzieci[9]. Wkrótce stała się ona jedyną obowiązującą normą, ponieważ już od V-VI wieku
wydawano zakazy udzielania Komunii Świętej do ręki[10]. Jedynie na niektórych terenach utrzymał się co
najwyżej do IX wieku zwyczaj kładzenia Ciała Chrystusa na dłoń przykrytą specjalną chustą[11]. Synod w
Kordobie w 839 r. odrzucił jednoznacznie udzielanie świeckim Komunii Świętej na rękę, uzasadniając to
niebezpieczeństwem zbezczeszczenia Ciała Pańskiego[12]. W 878 r. ostatecznie Sobór w Rouen w kanonie
2 wyraźnie zabronił udzielania osobom świeckim Ciała Chrystusa na rękę, uważając tę formę za ubliżającą i
obraźliwą Panu Bogu, i zarządzając za to karę odsunięcia od służby ołtarza[13]. W końcu praktyka Komunii
Świętej do rąk całkowicie zanikła w całym Kościele, we wszystkich jego obrządkach oraz we wszystkich
obrządkach wschodnich także poza Kościołem katolickim.
Analizując omawiane zagadnienie warto odwołać się również do św. Cyryla Jerozolimskiego (IV wiek),
który mówi o ówczesnej praktyce przyjmowania Komunii Świętej: „Zbliżając się zaś nie podchodź z
wyciągniętymi dłońmi ani ze sterczącymi palcami, lecz uczyniwszy z lewej ręki tron dla prawej, jako że ma
ona przyjąć Króla, i otworzywszy dłoń przyjmij Ciało Chrystusa, mówiąc Amen… Przyjmij, uważając pilnie,
byś nic z Niego nie utracił; gdybyś jednak utracił, to tak jakbyś odniósł szkodę na swoich własnych
członkach. Powiedz mi zaś: gdyby ci ktoś dał pył złota, czyż nie trzymałbyś go z całą pilnością i nie
uważałbyś, byś nic z tego nie utracił i nie doznał szkody? Czy więc nie będziesz jeszcze troskliwiej pilnował
tego, co droższe nad złoto i drogie kamienie, aby ani okruszynka nie upadła[14]?”
Te słowa św. Cyryla Jerozolimskiego świadczą o jak największej czci do Ciała Chrystusa udzielanego pod
postacią chleba oraz do jak największej troski, by żaden okruch nie odłamał się od Najświętszej Postaci.
Dlatego też ową praktykę zmieniono, aby bezpośrednio kłaść Jezusa Chrystusa do ust, po to, aby
wyeliminować jakąkolwiek możliwość stracenia okruszków Najświętszego Sakramentu, w którym jest
obecny sam Pan Jezus.
W Piśmie Świętym napisane są słowa Jezusa: „bierzcie i jedzcie”, które kierował do Apostołów
(uczestników Ostatniej Wieczerzy), a nie do chrześcijan wszystkich czasów. Co więcej, Apostołowie byli na
Passze (Mk 14, 12), na którą przyszli po to, aby coś zjeść (ucztowali, dlatego postawa półleżąca), a nie po
to, aby być świadkiem pierwszej przemiany chleba w Ciało Jezusa Chrystusa, a wina w Jego Krew (Mk 26,
26-29). Zatem za wątpliwy należy uznać pogląd, iż postawa Apostołów w czasie Ostatniej Wieczerzy ma
być dla chrześcijan, także współczesnych, wzorem zachowania się podczas Przenajświętszej Ofiary– Uczty
Zbawczej.
Ponadto warto zwrócić uwagę na fakt, że Apostołowie nie byli świadomi tego, o czym mówił do nich
Chrystus. Piotr nawet upomniał Go, kiedy mówił, że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie
(por. Mk 8, 31-32). Czekali również do ostatniej chwili, w której Jezus wyciągnie miecz w górę i zniszczy
wszystkich okupantów ziem Izraela (żydowska wizja Mesjasza). Świadczy o tym postawa św. Piotra w
Ogrodzie Oliwnym, w którym uciął ucho jednemu ze strażników, którzy przyszli pojmać Jezusa (por. J 18,
10).
Warto też rozważyć słowa zapisane na kartach Ewangelii według św. Jana, opisującej jak Jezus rozmnożył
pięć bochenków chleba i dwie ryby na tak wielką ilość, że starczyło, aby nasycić prawie pięć tysięcy ludzi.
Następnie po spożyciu Jezus kazał zebrać ułomki chleba i wsadzić je do koszy (J 6, 9-13).
W przejmujący sposób nawiązuje do tego ulubiony poeta Jana Pawła II - Cyprian Kamil Norwid:
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...”.
Jeżeli do samego chleba ludzie mieli tak wielki szacunek, że nakazywano pozbierać wszelkie okruszki z
ziemi, to cóż zrobić z tymi, w których jest obecny Jezus Chrystus? Jeżeli sam kapłan, który wciela się w
Chrystusa podczas Mszy Świętej i po rozdawaniu Ciała Chrystusa umywa opuszki palców w vasculum
(naczyniu z wodą), to w takim razie, dlaczego nie przeprowadzać puryfikacji u osób świeckich, które
przyjęły Pana Boga na całą dłoń? Czy trudności natury organizacyjno-technicznej mogą być tu
jakimkolwiek argumentem?
3. Eucharystia jako symbol posiłku i powszechnego braterstwa
Na początku dokonajmy zasadniczego porównania pomiędzy teologią katolicką, a protestancką.
„(…)Kościół rzymskokatolicki głosi transsubstancjację, czyli przeistoczenie. Wierzy, że podczas Komunii
substancja (istota) chleba i wina mocą wzywanego Ducha Świętego, przez powtarzane w modlitwie
eucharystycznej słowa ustanowienia Eucharystii zostaje przemieniona w ciało i krew Chrystusa, tak że Ciało
i Krew Pańska obecne są prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie pod postaciami chleba i wina.
Natomiast Wspólnoty luterańskie (w Polsce "Kościół" ewangelicko-augsburski) nauczają o
konsubstancjacji, to znaczy, że z chlebem i winem, które nie zmieniają swej fizycznej substancji, obecne jest
prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa. Jest to możliwe dlatego, że zdaniem luteranów, Ciało Chrystusa jest
wszechobecne. Ewangelicy nie uznają kultu hostii (opłatka)[15].(...)”
Widzimy więc znaczącą różnicę pomiędzy Mszą Świętą, a protestancką Wieczerzą Pańską. Można zatem z
całą mocą stwierdzić, że bardzo daleko nam do wspólnego pojmowania Eucharystii. Jednak granica dzieląca
obydwa wyznania zdaje się zwolna zacierać, szczególnie w krajach, w których dominuje protestantyzm, tj.
w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Tam w Kościele Katolickim Eucharystia rozumiana jest przede
wszystkim jako uczta, do której każdy przystępuje. Wcale nie trzeba iść do konfesjonału by wyspowiadać
się ze swoich grzechów, ale wystarczy, że przy spowiedzi powszechnej wypowie w myślach swoje winy
(tak jak u protestantów, którzy odrzucają spowiedź uszną), a celebrans (kapłan sprawujący ucztę) dokonuje
ich odpuszczenia.
W Polsce tradycja Sakramentu Pokuty jest jednak tak silnie zakorzeniona, że na dzień dzisiejszy nic nie
wskazuje na to, aby można było z niej zrezygnować, czy też zastąpić ją czymś innym. Wierni codziennie
mogą skorzystać z posługi kapłana czekającego w konfesjonale, który dzięki sakramentalnej mocy
odpuszczenia grzechów sprawia, iż można godnie przyjąć Pana Boga w Komunii Świętej w stanie łaski
uświęcającej.
Nie można jednak popadać w samouspokojenie. Wystarczy raz jeszcze przypomnieć Holandię, która przed
II wojną światową posiadała największy procent misjonarzy w stosunku do ogółu ludności. Obecnie jest
krajem, w którym Komunia Świętej rozdawana jest na rękę przez kobiety, a część z nich, wspierana przed
media, domaga się nawet święceń kapłańskich. Trudno zatem się dziwić, że z roku na rok jest coraz mniej
wiernych w holenderskich kościołach, co powoduje, że wiele z nich zostaje wystawionych na licytacje.
Podobnie jest w Niemczech. Tam też w środowisku religijnym dominują protestanci, dla których
Eucharystia jest tylko i wyłącznie ucztą, w której przyjmowany jest „święty chleb”, który utożsamiany jest z
Ciałem Chrystusa. Prawie na całym obszarze Niemiec trudno było odnaleźć radość po wyborze papieża
Benedykta XVI. Tak naprawdę to tylko Bawaria, cieszyła się z wyboru swego rodaka na Stolicę Piotrową.
Nie lepiej sytuacja przedstawia się we Francji, którą niebezpodstawnie określa się mianem państwa
laickiego. Co prawda 64% społeczeństwa deklaruje się jako katolicy, ale do kościoła chodzi regularnie
około 8% ludności. Większość księży pochodzi spoza Francji. Średnia wieku kapłana wynosi 65 lat, gdzie w
Polsce połowa księży nie przekroczyła 40-stki[16].
*******
Z pewnością nie do wszystkich docierają informacje o ewidentnych nadużyciach
i wypaczeniach, które przyniósł pluralizm w liturgii Kościoła. Przytoczymy tylko niektóre przykłady:
- Szwajcaria: Właściciel pewnej gospody w kantonie ST. Gallen był świadkiem, jak dwaj chłopcy rozcięli
nożyczkami przyniesioną z kościoła Hostię, chcąc sprawdzić, czy wypłynie
z niej krew, po czym wyrzucili ją do klozetu.
- Holandia: Pracownicy pewnej pralni chemicznej znaleźli w kieszeni spodni chłopięcych Hostię, przyjętą,
według zeznania właściciela spodni, w Komunii.
- Holandia: Uczniowie urządzili miedzy sobą zawody: kto zbierze najwięcej Hostii z kościoła; zdobycze
przylepiano na ścianie.
- Holandia: Pewien ksiądz dowiedział się, że jedno z dzieci brało Hostię do domu, aby nakarmić ją swojego
psa.
- Szwajcaria: W pewnym mieście zaobserwowano mężczyznę, który codziennie obchodził kilka kościołów,
przyjmując Komunie Świętą do ręki; przy zatrzymaniu go przez policję, znaleziono przy nim pudełko z 17
Hostiami; mężczyzna przyznał się, że zlecono mu zbieranie Hostii, obiecując po 50 franków za jedną.
- Szwajcaria: Wielu świadków stwierdziło w pewnym kościele w Zurychu leżące rozsypane
w ławce okruchy Hostii. W tym samym mieście w kościele św. Antoniego proboszcz zauważył jak pewna
kobieta bierze ze sobą Hostię do ławki; zapytana dlaczego tak robi, odpowiedziała, że spożyje ją w domu
przed śniadaniem i że nie ma zamiaru oddać jej kapłanowi.
- Włochy: W lutym 1993 r. w Bazylice św. Piotra w Rzymie podczas Mszy Świętej dla pewnej grupy
pielgrzymów udzielano komunii. Do „procesji komunijnej” dołączyli się także turyści o azjatyckich rysach
twarzy, czując się widocznie zaproszeni, skoro wszyscy przed nimi po kolei wychodzili z ławek. Naśladując
innych owe dwie młode osoby wyciągnęły również rękę do kapłana stojącego z naczyniem. Po przyjęciu
Hostii odchodząc na bok czuły się wyraźnie rozczarowane i zakłopotane, nie wiedząc czym jest to, co
trzymają w rękach. Stojący z boku porządkowy pokazał im swoim gestem, że mają wziąć Hostię do ust.
Jednak nieufni Azjaci nie dali się do tego namówić i zaczęli badać ten dziwny podarunek, łamiąc go w
rękach. W końcu zastraszeni naleganiem i rosnącą irytacja porządkowego odnieśli kapłanowi połamane
Hostie.
Jak widać są to przykłady wołające o pomstę do Nieba, a w dodatku wcale nie odosobnione. W wielu
krajach powodują one liczne odejścia od Kościoła i aprioryczne kwestionowanie dorobku Soboru
Watykańskiego II. Cóż pozostaje w tej sytuacji?
Przede wszystkim należy pokładać wiarę w Bożą Opatrzność, że w swoim czasie nastąpi takie odnowienie
świadomości liturgicznej, które będzie w umiejętny sposób czerpać z bogactwa wielowiekowej Tradycji.
Właśnie taką wiarę podziela Ojciec Święty Benedykt XVI, który jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger w
książce pt. „Bóg i świat”, stawia przed Kościołem następujące zadania:
„(…)Po pierwsze, musi zniknąć to osobliwe czy samowolne konstruowanie, musi się przebudzić wewnętrzny
zmysł sacrum. Gdy to nastąpi, w drugim etapie można będzie dostrzec, gdzie, tak to ujmijmy, zbyt wiele
zostało wykreślone – tym sposobem związek z całą historią Kościoła na powrót stanie się bardziej wyraźny i
żywy. Sam mówiłem w tym sensie o reformie reformy. W moim przekonaniu, najpierw miałby to być przede
wszystkim proces wychowawczy, który położy kres zachwaszczaniu liturgii własnymi pomysłami[17].(…)”
Michał Skwierczyński
[1] Laube und Leben, Nr. 35 (27. Aug. 1967) 16; por. Ks. George May, Mund oder Handkommunion?
[2] Instrukcja Memoriale Domini z dnia 29 maja 1969 r. dotycząca sposobu udzielania Komunii Świętej, opublikowana przez Kongregację ds. Kultu Bożego
[3] Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii, s. 164-165.
[4] Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii, s. 169-170.
[5] Gość Niedzielny, art. Szymona Babuchowskiego, 06.10.2006 r.
[6] Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościelna. O męczennikach Palestyńskich II 23, 6, przeł. A. Lisiecki,
Poznań 1924, s. 81-82.
[7] Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii, s. 172.
[8] Kard. Joseph Ratzinger, Duch liturgii, s. 172-173.
[9] Jednym ze świadectw jest fragment od św. Grzegorza Wlk., Dial. 1. III: PL 77, 224.
[10] Ks. Klaus Gamber, Ritus modernus 50. Wg M. R ghett (Manuale di Storia Liturgica, III, Milano 1966, 516)
[11] Ks. George May, Mund oder Handkommunion? 25 i 71, Auflage (broszura).
[12] Por. C.J. Hefele, Conciliengeschichte, IV, Freiburg 1879-99.
[13] Regino von Prum, De synodalibus causis, wyd. F.G.A. Wasserschleben, Leipzing 1840, 102n.
[14] Św. Cyryl Jerozolimski, Catecheses Mystagogicae, V. 21: PG 33, 1126.
[15] Bruce Milne, Poznaj prawdę. Kompendium teologii chrześcijańskiej; „Porównanie wyznań”.
[16] Dane wg Statistical Yearbook of the Church.
[17] Kard. Joseph Ratzinger, Bóg i Świat, s. 383, Kraków 2001.