Pobierz w pdf - Extrastory

Transkrypt

Pobierz w pdf - Extrastory
Alchemia stosowana
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
zygu6
- Co pan powie na mały eksperyment ? – zapytał Ferguson nowego gościa.
Nieznany gość zerknął spod krzaczastych brwi, i po chwili wahania rzekł:
- Ja jestem „za”, ale nie wiem co na to mój brzuch.
Ferguson się uśmiechnął, choć był to uśmiech z rodzaju tych, które wyglądają raczej jak
grymas młodego dziecka siedzącego na nocniku. Zresztą mimika twarzy Fergusona od
zawsze była niejednoznaczna, a odkąd otworzył swój alchemiczny sklep było wielu, którzy
poznali kształt buta Fergusona na swoich pośladkach, źle interpretując jego zachowanie.
Tym razem jednak gość, który w parnym powietrzu czuł się wyjątkowo nieswojo, nawet nie
zwrócił uwagi na reakcję sklepikarza.
- Przed rozpoczęciem może zechce mi pan powiedzieć w jaki sposób ten przedmiot wpadł w
pana ręce ? – zapytał Ferguson lekkim tonem.
- Jak słyszę mam przyjemność nie tylko z wybitnym alchemikiem, ale i wróżbitą. Ten
przedmiot rzeczywiście wpadł w me ręce przelatując targany wiatrem nieopodal starego
młyna.
Ferguson robiąc mądrą minę, z grzeczności nie zaprzeczył. Choć o wróżbiarstwie wiedział
tylko tyle, że ten wyraz istnieje w słowniku i używa się go rzadko.
- Zapraszam za mną na zaplecze, tylko proszę uważać na kociołki. Któryś z poprzednich
klientów wyszedł ode mnie z jedną kończyną mniej po wdepnięciu do pewnego z nich.
Chodź po prawdzie, to był całkiem zadowolony. Wspomniał, że kręgosłup już go boli od
obgryzania paznokci. W ten przypadkowy sposób wykonał pierwszy krok ku wyprostowanej
zdrowej sylwetce.
W chwilę później nieznany gość wstąpił do miejsca gdzie niewielu miało okazję przebywać,
a o którym w miasteczku się mówiło, że takich dziwów jak tam to nawet w polityce się nie
znajdzie. Problem w tym, że te dziwy osnute były mgiełką niewiadomego pochodzenia.
Choć sądząc po zapachu, który dręczył gościa już od wejścia do sklepu, mgiełka była raczej
skrystalizowanym w maleńkie krople odorem wczorajszego obiadu Fergusona wydalonym w
całkiem naturalny sposób. Już jako dziecko gość został pouczony, że wiedza alchemiczna
jest niedostępna dla pośledniego człowieka, jednak w czasie posiłków wszyscy są sobie
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
równi, i wcześniej czy później trafią za potrzebą w jedyne słuszne miejsce.
Na zapleczu nie licząc mgiełki, można było zauważyć zarysy dużej ilości przedmiotów
niewiadomego zastosowania. Gość mimo wiedzy nabytej w wielu miejscach, łącznie z
przybytkiem uciechy w pewnym mocno skanalizowanym mieście w nizinnym kraju, otwarł
szeroko oczy ze zdziwioną miną. Czegoś takiego nawet w najśmielszych snach się nie
spodziewał. Na jednym ze stołów w kształcie hiperboloidy jednopowłokowej stało małe
obracające się koło, a co najbardziej zaskakujące, w środku biegał chomik. Gość przepuścił
tę myśl przez mocno skręcone zwoje swojego mózgu i doszedł do jedynego prawidłowego
wniosku. Chomik biegnie i zarazem stoi w miejscu, nie dla niego takie nieodgadnione
zagadki.
Po dojściu na koniec pomieszczenia Ferguson uporządkował największy ze stołów jednym
horyzontalnym ruchem ręki. Po chwili jednak zadecydował, że płonąca świeca znajdująca
się w tej chwili pośród kłębiących się na ziemi pergaminów to zły pomysł. Przecież
pergaminy mogą się ubrudzić. Podniósł je i położył z boku stołu.
- Proszę mi podać ten przedmiot – rzekł Ferguson.
Gość w pełnym skupieniu, z największą ostrożnością niemal upuścił przedmiot. W ostatniej
chwili uchwycił go przed zderzeniem z podłogą. Choć zderzenie w przypadku zapisanej
runicznym pismem karty pergaminu nie powinno wyrządzić podłodze krzywdy.
Nieznany gość już po kilku zdaniach wymienionych z Fergusonem zdał sobie sprawę, że
słowo „przedmiot” używane w stosunku do karty pergaminu nadaje całej sytuacji wielkiego
znaczenia. Nie widział, że w świecie alchemików słowo to oznacza wszystko co da się
dotknąć dłonią oraz nosi znaki runiczne, bądź też pulsuje dziwnym światłem. Zdarzały się
pomyłki, jak w przypadku rdzennego Germana imieniem Ahmet, który na rybie głębinowej
przeprowadził szereg eksperymentów zakończonych niepowodzeniem. Niepowodzeniem dla
ryby, która po spotkaniu z kwasami trawiennymi Ahmeta przestała świecić.
Otrzymawszy pergamin Ferguson zaczął czytać w milczeniu. A jak powszechnie wiadomo,
bez wykrzykiwania na głos różnych zaklęć i przepisów, czytanie alchemikom idzie bardzo
powoli. Gdy gościa zaczęło dopadać zwątpienie, Ferguson oznajmił wyczekiwane słowa:
- Jestem gotów. Potrzebuję tylko kilku składników.
Gość ukrył podniecenie i obserwował jak Ferguson zmierza wzdłuż regałów pełnych butelek.
Obserwował jak alchemik czyta poszczególne etykiety, jak mruży oczy, jak szepcze pod
nosem. Regałów było kilka, a buteleczek niezmierzona ilość. Z tego wszystkiego pewnie
można stworzyć niemal wszystko – myślał. Łącznie z lekiem na wypadanie włosów, mam już
serdecznie dojść golenia sobie pleców.
- Znalazłem ! – krzyknął Ferguson zatrzymując się nagle. Jego uradowana mina
przypominała raczej klawiaturę pianina niż prawdziwy uśmiech. Rząd biało-czarnych zębów
nigdy nie był jego atutem w kontaktach międzyludzkich.
Gość niemal pękał z ciekawości, co było całkiem możliwe przy jego figurze nieomylnie
naśladującej kształt gruszki. Sklepikarz zdjął jedną z butelek, odkorkował ją i z największą
wprawą zaczął pić nie roniąc nawet kropli.
- Nie ma to jak łyk czegoś mocniejszego przed wytężoną pracą.
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Gościa to nie zdziwiło. Miał swoje przypuszczenia już od wejścia do sklepu. Czerwony nos
Fergusona mówił sam za siebie. Choć brał pod uwagę jeszcze amatorski cyrk, który
niedawno zadomowił się w mieście. Podobno pojawił się tam ostatnio nowy klaun.
Po łyku czegoś mocniejszego, zakończonym opróżnieniem butelki, alchemik zaczął to co
robił najlepiej. Ziewnął i zasnął. Gość zachował się jak większość z ludzi. W ciszy zaczął
chodzić po pomieszczeniu w poszukiwaniu ukrytych skrytek. Po niecałej godzinie, i
uzyskaniu dostępu do całkiem pokaźnej ilości pieniędzy, zaczął budzić gospodarza.
- Ehhmmm… co się stało ?
- Na chwilę pan osłabł.
- Ach rzeczywiście. Raczy pan wybaczyć. Przy tej pracy człowiek szybko traci siły.
Po doprowadzeniu się do porządku Ferguson zaczął gromadzić potrzebne ingrediencje.
Zajęło mu to sporo czasu, gdyż większość walała się po podłodze. Gość, który w
międzyczasie przyzwyczaił się do sklepowego zapachu, z zadowoloną miną liczył w głowie
na co go będzie stać po załatwieniu sprawy pergaminu. I pomyśleć, że nie chciał tu przyjść.
Ale jak na prawdziwego mężczyznę przystało, w domu decydujący głos miała żona. Jej
merytoryczne argumenty odegrały kluczową rolę, choć poparła je również wałkiem do
ciasta i drażliwym skrzekiem wydobywanym z czeluści jej obfitych kształtów.
Gość starając się nie kręcić pod nogami alchemika, zaczął nabierać nieokreślonych podejrze
ń. Większość ingrediencji wyglądała na znajome. Nie przejął się tym zbytnio, przecież
alchemia to wiedza niemal tak tajemna i niezbadana jak kobiece humory.
Ferguson w międzyczasie nalał jakiegoś płynu do kociołka, a następnie ustawił go nad
ogniem. Potem nastąpiło istne tornado siekania i wrzucania składników do kociołka. Po
zmieszaniu i odczekaniu kolejnej godziny, gospodarz nalał zagotowanego płynu do
niewielkiej miseczki. Gość z wahaniem zapytał:
- Może mi pan powiedzieć, co nastąpi po wypiciu tego płynu ?
- Gdybym wiedział nie nazywałbym tego eksperymentem. Proszę niech pan spróbuje.
Gość spojrzał sceptycznie na miseczkę. Myśli zaczęły się kłębić w jego głowie. Jedna z nich
wybiła się ponad resztę. Gdzie jest łyżka ? Dodatkowy atut w postaci świeżo zdobytych
pieniędzy przeważył szalę.
- Nie wypiję tego. Skoro odszyfrował pan pismo runiczne, następnie ugotował ten płyn, to
proszę samemu go skosztować.
- Jak pan sobie życzy.
Ferguson zanurzył usta w misce, donośnie zachlipał i się zakrztusił. Kręcąc głową wydawał
dziwne dźwięki. Przez chwilę zaczął nawet pluć na podłogę. Gość z wystraszonym wyrazem
twarzy już miał iść po pomoc, gdy alchemik rzekł:
- Jest poważny błąd na pańskim pergaminie. Zbyt dużo soli.
- Słucham ?
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- W tej zupie jest zbyt dużo soli !
- Jak to w zupie ?
- No cóż mój drogi panie, niestety tego się obawiałem. Gdy w przepisie nie pojawia się skóra
węża, oko sowy czy jaszczurze odnóża, ciężko o alchemiczne właściwości.
- Ale dlaczego od razu mi pan tego nie powiedział ? Skoro była niewielka szansa na
powodzenie !
- Drogi panie, alchemia to również rodzaj iluzji. Mógł pan uczestniczyć w niemal mistycznym
pokazie.
- Pan mnie oszukał ! Przecież to skandal !
- Nic z tych rzeczy, pan przyszedł z tajemniczym pergaminem, a ja za odpowiednią opłatą
go dla pana odczytałem i skorzystałem z przepisu, na co pan wyraził zgodę. A propos
zapłaty…
- Ile ?!
Po podaniu kwoty przez chwilę zabrakło gościowi tchu. A raczej wypuścił całe powietrze z
płuc z taką szybkością, że mgiełka pouciekała na boki. Nie było odwrotu, musi zapłacić. Kto
wie jakie niespodzianki czają się w alchemicznym sklepie po rozgniewaniu jego właściciela ?
Cała kwota, którą zagarnął podczas snu gospodarza trafi ponownie na swoje miejsce.
Wychodząc ze sklepu gość nie umiał pozbyć się wrażenia, że jego sytuacja przypomina
chomika biegającego w miejscu. Tyle wysiłku, tyle nerwów stracił na ten pergamin a efektu
żadnego z tego nie było. Strata czasu, jak w przypadku śledzenia piłkarskich meczy
reprezentacji w biało-czerwonych barwach.
Nazajutrz rano Ferguson odkrył brak pieniędzy w skrytce. Nie wywarło to na nim
nadzwyczaj dużego wrażenia, już nie pierwszy raz ktoś go okradł. Można by nawet dojść do
wniosku, że słowo „skrytka” używane w tym kontekście traci swoje znaczenie.
- Niech mnie, znowu to samo – mruknął z krzywą miną, która niespodziewanie
wyprostowała rysy jego twarzy. Bez nadmiernej zwłoki podjął stanowczą decyzję.
- Pora na wielkie zmiany ! Tak dłużej być nie może !
Rozejrzał się po swoim sklepie. Mimo wczesnej pory jego oczy potrafiły już rozpoznać
większość kształtów. Prawa powieka była bliska stanu pełnego rozwarcia. I w tej
gorączkowej sytuacji wpadł na pomysł odbijający się przez dobrą chwilę w próżni
stanowiącej dużą część jego czaszki.
- Zacznę od wypuszczenia chomika !
Jednak zanim miał możliwość to zrobić nagle coś zabulgotało mu w brzuchu, nie miał
wyjścia, musiał pójść w jedyne słuszne miejsce.
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl