Patrzeć jak rośnie trawa

Transkrypt

Patrzeć jak rośnie trawa
Patrzeć jak rośnie trawa
Dwa tygodnie temu we wszystkich możliwych
doniczkach na moim tarasie zasiałam trawę. Przez następne
parę dni patrzyłam codziennie, a nawet parę razy dziennie,
czy rośnie. Nie jestem cierpliwa z natury, więc denerwowało
mnie, że trawa nie chce rosnąć, że ziemia taka szara i nijaka i
jeszcze wrony przylatywały wydziobywać nasiona. Szczerze
mówiąc szlag mnie trafiał. Starałam się zdystansować i
zaczęłam myśleć, że chyba robię presję mojej trawie i jak
będę tak nad nią stać to nigdy nie urośnie.
W międzyczasie rozmawiałam z autorką, która bardzo chciałaby napisać powieść,
właściwie to dawno temu zaczęła i nie może skończyć. Wkurza ją to, za każdym razem jak
siada do pisania to jest zdenerwowana, że tak wolno jej to idzie. Robi sobie mnóstwo notatek
i wszystkim opowiada, że pisze powieść i już niedługo zostanie sławną pisarką. A potem
wraca do domu i patrzy na stos kartek i pliki w komputerze i krew ją zalewa i wyrzuty
sumienia, że czemu do cholery ta powieść się nie daje pisać?!
Opowiedziałam jej o trawie. I o presji. O tym, że to jest proces. Że trawa nie urośnie w
pięć sekund, a powieść nie napisze się w jedną noc. Że czas jest potrzebny i że jest
niezbędnym składnikiem procesu, rośnięcia, powstawania. Pisania.
Jeśli chcesz pisać, presja nie działa na twoją korzyść. Tak samo jak patrzenie na to, co
już masz w nieskończoność i robienie sobie wyrzutów, że nie masz więcej. Zastanów się,
czego potrzebuje trawa, żeby urosnąć? Systematycznego podlewania. Trochę słońca, trochę
deszczu. Przestrzeni, wiatru. Tego, żeby trochę o niej pamiętać, a trochę o niej zapomnieć.
Daj to wszystko swojej książce. Systematycznie ją dokarmiaj, dopisuj nowe. Czasami więcej,
czasami mniej, ale rób to, nawet jeśli potem miałabyś skreślać. Ważne jest, żeby pisać,
układać słowa w zdania. Im dłużej tego nie robisz, tym trudniej jest ci potem zacząć. Daj
swojej książce przestrzeń. Nie ściskaj jej kurczowo, pozwól sobie trochę odpłynąć. Może
nagle, kiedy odetchniesz głębiej wpadniesz na zupełnie nowy pomysł? Nie myśl cały czas o
tym, że musisz napisać książkę. Że to wyzwanie, zadanie, cel. Miej z tego przyjemność.
Pobaw się swoim bohaterem, postaw go w dziwacznej sytuacji i zobacz co zrobi. Wyślij go w
małą podróż, nawet jeśli ona nie ma nic wspólnego z twoją fabułą.
Może okaże się, że kiedy przestaniesz tak bardzo chcieć pisać to właśnie zaczniesz to
robić. Ja przestałam wgapiać się moją trawę, obdarzałam ją uwagą tylko w trakcie podlewania
i czasami zerkałam na nią przez okno. W końcu puściła pierwsze listki, a dziś ma już ze
cztery centymetry! Nie wiadomo kiedy urosła piękna, świeża, jasnozielona.
Trzymam kciuki za twoje wyrastanie. Może symultanicznie posadź sobie rzeżuchę i
daj jej rosnąć w spokoju? Wtedy razem, powoli, będziecie się rozwijać: ty, twoja książka i
rzeżucha.
ps. na zdjęciu moja trawa w doniczce!