Kreatorzy standardów i trendów
Transkrypt
Kreatorzy standardów i trendów
Temat z bliska fot. PFZ Kubiak - Wasilewski 36 wrzesień 2016 Kreatorzy standardów i trendów w technice tartacznej Małgorzata Gackowska Jako firma dystrybuująca maszyny debiutowaliście państwo w 2003 r. na targach Drema. Proszę opisać, jak wyglądały początki waszej działalności. Krzysztof Wasilewski: W 2003 r. Obtaczarka Wema Probst stanowi część zautomatyzowanej linii produkcyjnej. fot. PFZ Kubiak - Wasilewski Sortownie placu surowca HOLTEC to całe ciągi technologiczne. REKLAMA postanowiliśmy iść na swoje. Od początku chcieliśmy prowadzić działalność związaną z handlem zagranicznym. Wcześniej to właśnie handel zagraniczny był naszym głównym zajęciem zawodowym, stąd taki pomysł oraz chęć dalszego kontaktu z językami obcymi. Po analizie różnych branż wybór padł na branżę drzewną, a przypadek sprawił, że fińska firma Kallion Konepaja (znana pod marką KARA – przyp. red.) poszukiwała przedstawiciela na polski rynek. Spotkaliśmy się więc z jej dyrektorem i zaprezentowany wyrób wydał nam się na tyle interesujący, że postanowiliśmy zacząć go promować. Sami byliśmy bardzo ciekawi, jak trak tarczowy do jednoosobowej obsługi zostanie przyjęty przez potencjalnych klientów. Jacek Kubiak: Okazało się, że podczas targów Drema w Poznaniu w 2003 r. maszyna ta wzbudziła bardzo duże zainteresowanie, a podczas prezentacji w pracy na targowym terenie otwartym gromadziły się wręcz tłumy zainteresowanych. Klienci nie chcieli wierzyć, że maszyna jest w stanie tak szybko i wydajnie przecierać drewno. Nawet ci obserwujący ją podczas prezentacji wietrzyli w tym jakieś sztuczki czy podstęp. To nas utwierdziło w przekonaniu, że jest to bardzo innowacyjny i przyszłościowy produkt i warto go wprowadzać na nasz rynek. Przemawiało też za tym prawie stuletnie doświadczenie fińskiego producenta. Spodobało nam się również podejście firmy do klienta, to, że zawsze można było liczyć na pomoc, szybki serwis, szkolenie. A ponieważ żaden z nas nie ma wykształcenia związanego z przerobem drewna, musieliśmy się sporo sami z tej branży nauczyć. – Wybieramy firmy, które prezentują bardzo innowacyjne technologie, takie, które warto wdrażać w naszych zakładach – mówi Krzysztof Wasilewski. fot. PFZ Kubiak - Wasilewski fot. PFZ Kubiak - Wasilewski Największa w Polsce suszarnia próżniowa EBERL została zainstalowana w firmie Eurex z Godynic. Przedstawicielstwo Firm Zagranicznych z Łodzi od wielu lat wprowadza na polski rynek rozwiązania, które dotychczas nie były znane w branży drzewnej. Wybierając partnerów, PFZ w każdym wypadku kieruje się zapewnieniem nowoczesnych technologii i bezpieczeństwa pracy. W ofercie firmy znajdują się wyroby producentów znanych na całym świecie, o czym opowiadają założyciele i właściciele PFZ – Jacek Kubiak i Krzysztof Wasilewski. fot. PFZ Kubiak - Wasilewski Rynek maszyn | Rozmowa z założycielami firmy PFZ Kubiak - Wasilewski Jak udało wam się zdobyć zaufanie pierwszego partnera – KARA oraz kolejnych producentów maszyn? J.K.: Wydaje nam się, że KARA doceniła naszą pracę, wizyty w tartakach, poznawanie nowych klientów, prezentację firmy i jej maszyn na seminariach, konferencjach, targach, no i oczywiście pierwsze, a potem kolejne sprzedaże i opinie użytkowników, którzy z tych maszyn byli zadowoleni. Oczywiście nie wszystko przebiegało bezproblemowo, bo trak tarczowy do jednoosobowej obsługi był nowością, wymagał manualnych zdolności od operatora i dbałości o piłę. Niektórzy użytkownicy mieli problemy na początku obsługi maszyny, ale tu KARA reagowała natychmiast, taki użytkownik szybko otrzymywał pomoc w postaci szkolenia. K.W.: Najwidoczniej inne firmy obserwowały nasze działania, bo kolejne przedsiębiorstwa chcące zaistnieć na naszym rynku zaczęły same się do nas zgłaszać z propozycją współpracy, choć bywało też tak, że to my zwracaliśmy się do producenta. Jakimi zatem kryteriami kierujecie się w wyborze partnerów, których reprezentujecie w Polsce? K.W.: Wybieramy firmy, które prezentują bardzo innowacyjne technologie, takie, które warto wdrażać w naszych zakładach. Dlatego nie nawiązaliśmy współpracy z firmą produkującą taśmówki, bo uważaliśmy, że tych maszyn jest na rynku bardzo dużo w podobnych wariantach, czy z producentem suszarni konwencjonalnych. Technologia traka tarczowego do jednoosobowej obsługi była na polskim rynku praktycznie nieznana, to wpisywało się bardzo dobrze w naszą ideę działania. Podobnie było z technologią suszenia próżniowego firmy EBERL – stąd również wybór tej marki. Zawsze staraliśmy się postawić w roli naszego klienta i zapytać, co go zainteresuje i jakie ma potrzeby. Często w rozmowach z klientami pojawiały się z ich strony sugestie, jakimi urządzeniami byliby zainteresowani, a których na rynku nie ma. – Od kilku lat obserwujemy wzrost zainteresowania urządzeniami nowymi, choć rynek maszyn „z drugiej ręki” też ma się nadal dobrze – mówi Jacek Kubiak. Jak sama nazwa waszej firmy wskazuje – Przedstawicielstwo Firm Zagranicznych – reprezentujecie w Polsce wielu producentów. J.K.: Firma, od której zaczynaliśmy to Kallion Konepaja z Finlandii, producent traków tarczowych do jednoosobowej obsługi KARA F2000, KARA Master, pił poprzecznych, obrzynarek krawędzi desek, podajników i w ogóle całych linii tartacznych obsługiwanych przez zaledwie kilka osób. Trudno było w to uwierzyć, oglądając filmy nakręcone w Skandynawii, ale podczas wizyt w Finlandii sami się przekonaliśmy, że tak to właśnie funkcjonuje. Kolejną firmą jest niemiecki HOLTEC oferujący organizację placu surowca i piły oraz stacje do kapowania. Jak wszyscy nasi partnerzy, jest to firma oferująca maszyny z najwyższej światowej półki i nie każdego stać na takie rozwiązania, ale ci, którzy na nie się zdecydowali, naprawdę nie żałują. Z firmą HOLTEC współpracuje Jörg Elektronik oferujący pomiar i optymalizację oraz Baljer&Zembrod z doskonale znanymi u nas wózkami do manipulacji drewna okrągłego, korowarkami i ogławiarkami – są to kolejne niemieckie firmy, z którymi działamy od dawna. K.W.: Bawarską firmę EBERL i jej energooszczędne suszarnie próżniowe znają chyba wszyscy. Wielokrotnie były one opisywane na łamach „GPD”, jako przykład rozwiązań, które znakomicie sprawują się u wielu naszych użytkowników. Suszarnie próżniowe są chronione europatentem, były nagradzane wielokrotnie za swoją innowacyjność, m.in. Złotym Medalem MTP czy też na targach w Moskwie. Ich zaletą jest brak konieczności posiadania wrzesień 2016 kotłowni i przyłącza wody. Wystarczy tylko troszkę prądu i suszarnia suszy bardzo dobrze jakościowo, a do tego oszczędnie. Dodatkowo nie wymaga obsługi, poza oczywiście koniecznością jej załadowania, a po suszeniu rozładowania. Sterować można nią zdalnie, jeśli do suszarni uruchomione jest łącze internetowe. Z kolei Wema Probst Wolfgang Hofmann GmbH to producent maszyn dla programu ogrodowego. Są to obtaczarki jedno- i dwugłowicowe, korowarki do palików i masztów oraz kompletne linie do drewna cienkiego i średniowymiarowego. Ta rodzinna firma ponad 90 proc. swojej produkcji eksportuje poza Niemcy. J.K.: Nasze „najmłodsze” firmy to francuski JOULIN, wytwórca próżniowych chwytaków do manipulacji i przenoszenia różnych wyrobów oraz belgijska firma Stavelse Metaalbouw (SM) produkująca wyrafinowane technicznie autoklawy, prasy do kratownic, linie ciesielskie. Przejęła ona firmę De Pauw International, rozszerzając swoją ofertę właśnie o prasy do łączenia konstrukcyjnych elementów dachowych. Jak na przestrzeni lat zmieniał się rynek maszyn w Polsce? Bez wątpienia przyczyniliście się do jego rozwoju. K.W.: W roku 2003 nasi tartacznicy byli zainteresowani automatyzacją w niewielkim jeszcze stopniu. Wobec wysokiego wtedy bezrobocia i niskich stawek pracy opłacało się zatrudniać ludzi do wszelkich prac w tartaku. Sytuacja zmieniła się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Wobec wyjazdu wielu młodych ludzi do pracy za granicą nasze zakłady stanęły przed koniecznością zastępowania ich pracy przez automatyzację. Proces ten postępuje zresztą przez cały czas i jak widzimy – nasila się. Dostarczone przez nas maszyny spowodowały redukcję zatrudnienia w firmach i pozwoliły na produkcję wyrobów o wyższej jakości. Innym ważnym czynnikiem były dotacje unijne na innowacyjne, nowoczesne rozwiązania technologiczne. J.K.: Od kilku lat obserwujemy też wzrost zainteresowania urządzeniami nowymi, choć rynek maszyn „z drugiej ręki” też ma się nadal dobrze. Widać, że nasi polscy właściciele zakładów drzewnych „okrzepli finansowo”, zyskali wiarygodność dla banków czy firm leasingowych. Do tego do działania przystępują już następcy dotychczasowych właścicieli, jeszcze lepiej wykształceni, z energią do dalszego rozwoju firm. Jakie potrzeby i problemy zgłaszają wam właściciele i zarządzający firmami z branży drzewnej? J.K.: Potrzeby inwestycji w nowoczesne, zautomatyzowane rozwiązania – to na pewno. Przy czym, co ciekawe, nie zawsze teraz chodzi o zmniejszenie obsługi, ale też o ułatwienie pracy zatrudnionym. Z drugiej strony, mimo wspomnianej wcześniej wiarygodności finansowej, skarżą się na utrudnienia wynikające z biurokracji, konieczność wypełniania wielu formularzy, aby pozyskać finansowanie. Od lat niepokoi ich także niepewność uzyskania surowca w odpowiedniej ilości, jakości i cenie. Temat ten ostatnio jak gdyby zszedł na dalszy plan, ale zapowiadane nowe reguły sprzedaży drewna, w tym powrót do koncepcji spalania surowca tartacznego, znów destabilizują plany rozwojowe firm przemysłu drzewnego. Wspomniany wcześniej brak fachowców to kolejny temat przewijający się podczas rozmów. Nasi klienci pomagają sobie, 37 zatrudniając np. osoby z Ukrainy, choć także tutaj „ścieżka biurokratyczna” nie jest najprostsza. Jak wygląda współpraca na linii producent maszyny – PFZ – odbiorca w Polsce? K.W.: Na początku uzgadniamy z klientem zakres zamówienia i szczegóły techniczno-handlowe, w tym możliwy termin dostawy. To ważny i często długo trwający proces, wymagający kilku spotkań, często w siedzibie producenta. Dużą wagę REKLAMA przywiązujemy do tego etapu „dogadania” wszystkiego – bo wtedy reszta idzie już szybko. Po dostawie i montażu następuje uruchomienie. Do ustalenia jest forma montażu, w niektórych wypadkach klient może to zrobić we własnym zakresie, ale często woli, żeby dokonał tego dostawca. W przypadku bardziej skomplikowanych dostaw montaż i rozruch dokonywany jest zawsze przez pracowników dostawcy. J.K.: Jest okazja, aby w tym miejscu pochwalić polskich specjalistów, którzy, jak to często podczas montażu i rozruchu widać, nie ustępują fachowością pracownikom delegowanym przez producentów. Tak samo świetnie firmy radzą sobie z bieżącą obsługą i konserwacją dostarczonych maszyn. Z firmami zagranicznymi współpracuje się bardzo dobrze, to prawdziwi profesjonaliści, którzy nie tylko potrafią doradzić, ale sprawnie i terminowo wykonują zamówienie. Wszystkie te firmy od lat eksportują swoje wyroby do najróżniejszych zakątków świata, więc współpraca z polskimi klientami nie stanowi problemu. Do tego zdarza się czasami tak, że w tych zachodnich firmach pracują osoby znające język polski. Ze współpracy z odbiorcami krajowymi też jesteśmy zadowoleni. Nasi klienci to prawdziwi fachowcy, z wielkim doświadczeniem, i najczęściej wiedzą od nas lepiej, jak zastosować zakupione urządzenia. Często zresztą jeszcze je udoskonalają w trakcie ich użytkowania, no bo przecież to użytkownik, a nie producent wie najlepiej, czego mu potrzeba. Dziękuję za rozmowę. l