Jak odstraszyć kandydatów
Transkrypt
Jak odstraszyć kandydatów
Środa ◊ ekonomia.rp.pl B11 13 stycznia 2016 KARIERA I BIZNES Jak odstraszyć kandydatów KADRY | Niemal dwie trzecie Polaków uważa, że pracodawcy nie dbają o dobre kontakty z kandydatami do pracy. Sporo firm nie zdaje sobie sprawy, że w czasach rynku pracownika rośnie znaczenie profesjonalnej i przyjaznej rekrutacji. ANITA BŁASZCZAK Do niedawna, w czasach wysokiego bezrobocia, kandydatów do pracy nierzadko traktowano jako natrętnych petentów, którzy mają przede wszystkim obowiązki. To oni mieli się starać, by nie zrazić do siebie rekrutera czy potencjalnego pracodawcy, dbając o to, by zabłysnąć w CV i na rozmowie kwalifikacyjnej. Druga strona – czyli pracodawcy i rekruterzy – nie musiała się specjalnie przejmować zasadami, zgodnie z którymi oferta pracy powinna zawierać jak najwięcej informacji, wypada odpowiadać na nadesłane CV, informując też kandydata o przebiegu rekrutacji. Mimo inicjatyw zrzeszającej już ponad 60 firm Koalicji na rzecz Przyjaznej Rekrutacji, która od ponad dwóch lat promuje wysokie standardy procesów rekrutacyjnych, wielu pracodawców nie zwracało na nie większej uwagi. Nic więc dziwnego, że w trzeciej już edycji badania Candidate Experience, które jesienią 2015 roku koalicja przeprowadziła wraz z internetową platformą eRecruiter, aż 64 proc. Polaków stwierdziło, że pracodawcy nie dbają o relacje z kandydatami do pracy. To najgorszy wynik od początku badania. Tymczasem dzisiaj, gdy w większości branż jest coraz większy wybór ofert zatrudnienia, warto naprawdę zacząć dbać o to, by skutecznie zachęcić potencjalnych pracowników, a przynajmniej ich nie zniechęcać. Jak wynika z badania Candidate Experience i opinii ekspertów od rekrutacji, czynników, które mogą odstraszyć kandydatów, jest sporo; 1. zadając pytań kandydatowi, niekiedy za miast zachęcać wywołuje niepokój. – Determinacja pracodawcy, który już na pierwszej rozmowie jest gotów podpisać umowę, może działać odstraszająco i budzić podejrzenie, że z jakichś powodów nikt nie chce tam pracować – wyjaśnia Borowczyk. Zły wizerunek firmy jako pracodawcy Negatywne informacje i opinie o firmie krążące na portalach rekrutacyjnych i społecznościowych skutecznie zniechęcają potencjalnych pracowników. – Większość kandydatów szuka w internecie opinii o pracodawcach i często rezygnują z aplikowania do firm, które są krytykowane przez pracowników – twierdzi Katarzyna Borowczyk, szefowa zespołu rekrutacji w firmie doradztwa personalnego Bigram. Według niej, pracodawcy powinni monitorować opinie krążące na ich temat w internecie i w razie potrzeby reagować. Tym bardziej że powodem negatywnych komentarzy mogą być rzeczywiste problemy w firmie, nawet jeśli ich skala jest niewielka. Zdarza się, że zła atmosfera w jednym z zakładów produkcyjnych odbija się na wizerunku całej dużej firmy. 2. Oferta od tajemniczego pracodawcy Brak nazwy firmy, która stoi za ogłoszeniem o pracy, to dla 67 proc. kandydatów czynnik zniechęcający do wysłania CV. Jak przyznaje Izabela Bartnicka, ekspert eRecuitera, ukryte rekrutacje są uzasadnione wówczas, gdy firma chce wymienić pracownika i szuka lepszego kandydata na jego miejsce. Jednak niektórzy pracodawcy (w tym zwłaszcza >POPRAWĄ KONIUNKTURY NA RYNKU PRACY PODWYŻSZA POPRZECZKĘ REKRUTEROM mniejsze, mało znane firmy) ukrywają nazwę w obawie, że mało znana marka zniechęci potencjalnych kandydatów. – Nie zdają sobie sprawy, że jest dokładnie odwrotnie. Kandydaci chcą wiedzieć, kto stoi za ofertą. Dlatego jeżeli nie ma konieczności pomijania w ogłoszeniu nazwy firmy, warto z tej praktyki zrezygnować – dodaje Bartnicka. 3. Wymóg listu motywacyjnego Coraz częściej firmy odchodzą od tego warunku, na które zżyma się wielu kandydatów. Czują się na siłę zmuszani do deklarowania chęci pracy w danej firmie już na początkowym etapie procesu rekrutacji, gdy nie mają jeszcze pełnej informacji o warunkach zatrudnienia. 4. Niejasny, zdawkowy opis oferowanej pracy Brak wyczerpujących informacji w ogłoszeniu zniechęca co drugiego kandydata. Jak podkreśla ekspertka eRecruitera, firmy często posługują się w ofertach utartymi schematami, które nie są zrozumiałe dla osoby z zewnątrz. Nie wystarczy więc szukać przedstawiciela handlowego, który ma odpowiadać za bieżące relacje z klientami, nie określając choćby, czy ma się on zajmować klientami detalicznymi czy biznesowymi. 5. Słabość lub brak komunikacji z kandydatem Brak odpowiedzi na przesłaną aplikację to jeden z najczęściej wytykanych przez kandydatów błędów pracodawcy czy rekrutera. Wprawdzie większość dużych firm, które ma już systemy IT, które automatyczne potwierdzają otrzymanie zgłoszenia, ale nadal nie jest to powszechne rozwiązanie. Izabela Bartnicka z eRecruitera zwraca uwagę, że brak komunikacji z kandydatem utwierdza go w przekonaniu, iż dana oferta jest fik- cyjna, a cała rekrutacja ustawiona. Jeszcze większym problemem jest lekceważenie komunikacji na kolejnych etapach rekrutacji. Nawet duzi pracodawcy niekiedy nie udzielają żadnej informacji zwrotnej po spotkaniu kwalifikacyjnym, jeśli kandydat nie przeszedł do kolejnej tury. – To jeszcze bardziej frustrująca sytuacja niż brak odpowiedzi na aplikację i wiele osób może to na długo zniechęcić do firmy – dodaje ekspertka eRecruitera. 6. Podejrzana determinacja pracodawcy Czy można zniechęcić kandydata, usilnie namawiając go do pracy w firmie? Zdaniem Katarzyny Borowczyk z Bigramu takie sytuacji się zdarzają i to nierzadko, zwłaszcza w branżach, gdzie pracodawcy muszą rywalizować o potencjalnych pracowników. Jeśli na spotkaniu kwalifikacyjnym przedstawiciel firmy skupia się na zachwalaniu jej zalet i atutów oferowanej pracy, nie 7. Mało profesjonalne zachowanie osoby rekrutującej Nie tylko wśród starszych specjalistów i menedżerów można niekiedy usłyszeć krytyczne opinie o mało profesjonalnych rekruterach i pracownikach działów HR firm, którzy mają niewielkie pojęcie o branży i oferowanej pracy. W ostatnich latach było to niekiedy skutkiem kryzysowych cięć kosztów w firmach rekrutacyjnych, gdzie droższych specjalistów zastępowano stażystami. Obecnie takie sytuacje paradoksalnie mogą być efektem hossy na rynku i podkupywania doświadczonych rekruterów, których obowiązki muszą nagle przejąć ich pospieszenie doszkalani koledzy. Jak zaznacza Katarzyna Borowczyk z Bigramu, większym problemem bywa mało profesjonalna postawa menedżerów, którzy uczestniczą w spotkaniach kwalifikacyjnych. O ile pracownicy firm i działów HR przechodzą szkolenia z zasad rekrutacji, to menedżerowie często są zdani na wyczucie, które niekiedy ich zawodzi. W rezultacie taka rozmowa może skutecznie zniechęcić kandydata do pracy w danej firmie. >REKRUTACJA OD PODSZEWKI Warto próbować podbić serce rekrutera MAT. PRAS. Bartłomiej Piwnicki K dyrektor zarządzający firmy doradczej UBP Consulting, laureata nagrody Firma Roku 2015 Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców ażda firma jest w głębi duszy przekonana o tym, że jest wspaniała, a jej produkty czy też usługi są najlepsze na świecie. Do tego oferuje pracę, a więc rozdaje karty, i należy jej się wielki szacunek. Każdy z was powinien w ten właśnie sposób myśleć o firmie, do której wybiera się na rozmowę kwalifikacyjną. To zaś wymaga bardzo dobrego przygotowania się do takiej rozmowy. W większości przypadków zaproszenie na spotkanie jest dość precyzyjne, to znaczy, że dokładnie znacie datę, nazwę firmy, jej adres oraz dane osoby, z którą macie się spotkać. Przygotowując się do rozmowy, w pierwszej kolejności należy bardzo dokładnie przeanalizować opis stanowiska pod kątem waszych doświadczeń i zrobić sobie notatki. To jest szczególnie istotne, gdy będziecie sięgać pamięcią do wydarzeń sprzed pięciu i więcej lat. Pamięć ludzka jest zawodna, a czasami potrafi płatać figle. Pamiętajcie, że po drugiej stronie stołu zawsze może siedzieć ktoś, kto np. był uczestnikiem wydarzeń z waszego życia zawodowego, o czym wy mogliście nawet nie wiedzieć – świat jest bardzo mały. Po upewnieniu się, że opisaliście już wszystkie istotne wątki waszej kariery, skupcie się na poznaniu firmy. Łatwiej będzie wam dotrzeć do informacji, gdy chodzi o spółki akcyjne lub duże firmy, które są aktywne w mediach. Wszelkie dane finansowe, rynkowe czy też informacje dotyczące strategii personalnej są wtedy łatwo dostępne. Trudniej o takie dane, gdy aplikujecie np. do zakładów produkcyjnych będących jedynie oddziałami zagranicznych koncernów. Takie firmy często nie mają nawet lokalnej strony WWW ani nie publikują informacji prasowych. W tej sytuacji poszukajcie informacji na stronie firmy matki oraz na różnych forach, gdzie obecni i byli pracownicy często opisują sytuację w firmie. Warto też zajrzeć na strony lokalnych urzędów gmin, które lubią się chwalić inwestorami ze swojego terenu. Nie zapominajcie również o tzw. smaczkach, czyli na przykład aktywności CSR lub też mecenatach, w które zaangażowała się firma. Dzięki tym informacjom będziecie w stanie lepiej poznać jej charakter, a przede wszystkim zabłyśniecie na rozmowie kwalifikacyjnej nieoczywistą wiedzą. Ciąg dalszy za tydzień. Więcej biur do wspólnej pracy NIERUCHOMOŚCI Wolni strzelcy, czyli freelancerzy, mają już na świecie do wyboru ponad 7,8 tys. coworkingowych biur, czyli wypożyczalni miejsc pracy. W Polsce jest ich ok. 150. Już ponad pół miliona osób na świecie (głównie wolnych strzelców) korzysta z biur coworkingowych oferujących wynajem biurek na godziny i dni - wynika z najnowszych badań magazynu „Deskmag”. Według nich jest to m.in. zasługą rozwoju tych biur, których liczba wzrosła w minionym roku o 36 proc., do ponad 7,8 tys. To było wprawdzie nieco wolniejsze tempo niż w 2014 r., gdy - jak wynika z danych firmy Cushman & Wakefield - każdego dnia na świecie otwierały się trzy nowe biura coworkingowe, ale prognozy ekspansji są bardzo optymistyczne. Do 2018 r. na świecie ma być już 50 tys. takich wypożyczalni miejsc pracy. Sprzyja temu rosnąca popularność pracy na własny rachunek. Na przykład w USA, gdzie w połowie 2015 r. było ponad 15,5 mln freelancerów i kontraktorów (o milion więcej niż rok wcześniej), prognozy zapowiadają zwiększenie tej grupy do 60 mln do 2020 r. W Polsce, według GUS, na koniec III kwartału ub.r. liczba pracodawców i pracujących na własny rachunek przekroczyła już 3 mln osób - było ich o 2,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak podkreślają eksperci rynku nieruchomości, biura >ROZWÓJ COWORKINGU coworkingowe są coraz popularniejszą alternatywą także dla pracowników etatowych, którzy pracują poza siedzibą firmy. Według Deskmag pracownicy najemni to ok. 25 proc. użytkowników wspólnych przestrzeni, które chętnie wybierają młodzi ludzie. Zuzanna Mikołajczyk, dyrektor ds. marketingu i handlu w Mikomax Smart Office, zwraca uwagę, że wzrost popularności coworkingu jest dyktowany w dużej mierze właśnie przez pokolenia Y i Z, które cenią sobie elastyczny czas pracy i chętnie zasilają szeregi start-upów. Według danych rynkowych wynajem biurka na godziny kosztuje ok. 13–20 zł za godzinę (w cenie jest też dostęp do powierzchni wspólnych), a miesięczny wynajem stałego miejsca to wydatek ok. 450 zł. Zdaniem ekspertów atutem biur na godziny jest nie tylko elastyczność (a w rezultacie niższe koszty), ale też ich jakość, którą wymusza konkurencja na tym rynku. —Anita Błaszczak