Bez nazwy-1
Transkrypt
Bez nazwy-1
www.nszz-stocznia.neostrada.pl NR 4/11 maja 2005 roku ISSN 1641-6112 Rozwaga i STOCZNIA GDAÑSKA Mo¿emy byæ pewni, ¿e nasz umi³owany Papie¿ stoi obecnie w oknie domu Ojca, spogl¹da na nas i nam b³ogos³awi. kard. Joseph Ratzinger Kalendarz Czujê siê osierocony Umiera Jan Pawe³ II 8 kwietnia godz. 10.00 Na Placu œw. Piotra rozpoczyna siê msza pogrzebowa 115 kardyna³ów rozpoczyna konklawe 19 kwietnia tu¿ przed godz. 18 Bia³y dym nad Kaplic¹ Sykstyñsk¹ 19 kwietnia tu¿ przed godz. 19 Benedykt XVI pojawia siê w oknie 24 kwietnia godz. 10.00 Benedykt XVI odprawia mszê inauguruj¹c¹ pontyfikat O odejściu Jana Pawła II, konklawe i wyborze nowego Papieża czytaj na str. 6-13 O pielgrzymce stoczniowców na uroczystości pogrzebowe Jana Pawła II czytaj na str. 6-10, 16 2 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Jana Paw³a II Sopockie, najd³u¿sze drewniane molo w Europie, od 3 maja nosi imiê Jana Paw³a II. 2 kwietnia godz. 21.37 18 kwietnia godz. 16.30 Molo imienia Roman Gałęzewski szef stoczniowej „Solidarności” - Stojąc na Placu św. Piotra miałem wrażenie, jakbyśmy byli jedną wielką rodziną. Ludzie odnosili się do siebie z niezwykłą na co dzień życzliwością. Miałem przeczucie, że uczestniczę w dziejowych wydarzeniach. Że to był święty człowiek, co przyznają nawet ateiści. Obojętne, co się powie w obliczu śmierci Papieża, to będzie to za mało. Dla mnie na temat Ojca Świętego najlepiej się milczy. Dopiero teraz zaczęła do mnie naprawdę docierać treść przesłania Papieża. Kie dy żył nie słuchałem go dość dokładnie. Myślałem, że będzie zawsze i jeszcze zdążę. Teraz w domu wracam do jego homilii i odnajduję w nich zupełnie nowe treści. W ostatnim czasie przeżyłem tragedię śmierci rodziców. Odejście Jana Pawła II było dla tak samo dotkliwym doświadczeniem. Straciłem kogoś bardzo bliskiego i ważnego. Czuję się jak sierota. „Solidarność” została osierocona. Wybór kardynała Josepha Ratzingera na nowego papieża, dla mnie jest hołdem dla Jana Pawła II. Wierzę, że będzie kontynuował jego dzieło. Pierwszy pomost zbudowano w tym miejscu w roku 1829. Dziś, liczące 511,5 metrów sopockie molo, uznawane za najstarszy obiekt zabytkowy w mieście, odwiedza rocznie około dwóch milionów osób. 15 kwietnia sopoccy radni jednogłośnie podjęli decyzję o nadaniu mu imienia Jana Pawła II. Molo wybrano nieprzypadkowo. Po molo bowiem dwukrotnie przechadzał się Ojciec Święty, podczas swojej pierwszej wizyty w Trójmieście. W samym Sopocie gościł w trakcieobu wizyt na Wybrzeżu. Pierwszy raz Ojciec Święty przybył do Sopotu w roku 1987. 11 czerwca 1987 roku - po mszy odprawionej w Gdyni – Jan Paweł II ok. 21.30 wsiadł na pokład niszczyciela min ORP „Mewa”. Pół godziny później jednostka przy bi ła do jednego z bocznych pomostów molo w Sopocie. Ojciec Święty przeszedł przez całe molo. Stąd też papamobilem odjechał na spoczynek do Oliwy. Dzień później Papież ponownie przybył na molo. Stąd znów na pokładzie „Mewa” popłynął na Westerplatte. 5 czerwca 1999 roku, podczas drugiej i ostatniej wizyty w Trójmieście, Jan Paweł po mszy na hipodromie w Sopocie, odlatując na pokładzie helikoptera, dwukrotnie okrążył sopockie molo. Na pamiątkowej tablicy wiszącej u wejśćia na molo, widnieje wizerunek Jana Pawła II i zdanie, zaczerpnięty z homilii wygłoszonej przez niego na sopockim hipodromie w roku 1999: „Nie ma solidarności bez miłości”. - Dziękuję za ten gest miłości i pamięci do Ojca Świętego – mówił abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdanski, święcąc tablicę. 1 kwietnia zwi¹zki zawodowe wesz³y w spór zbiorowy. I nie jest to bynajmniej ¿art prima aprilisowy. Uwagi zwi¹zkowców do zarz¹du s¹ liczne i powa¿ne. Spór zbiorowy „Zgłoszenie sporu zbiorowego” zarządowi stoczni zgłosiły trzy związki: „Solidarność”, Związek Zawodowy Pracowników Stoczni Gdańskiej oraz Związek Zawodowy Inżynierów i Techników. 20 kwietnia doszło do spotkania z zarządem. Zarząd reprezentowali: Maciej Wierzbicki, wiceprezes zarządu, i Bogdan Oleszek, dyrektor administracyjny. Po stronie związkowej zasiadło sześć osób. „Solidarność” reprezentowali: przewodniczący Roman Gałęzewski i dwóch członków prezydium – Mieczysław Chełminiak oraz Jadwiga Jeleniewska. Związek Zawodowy Pracowników Stoczni Gdańskiej: przewodniczący Waldemar Wilanowski i członek prezydium Mirosław Bratkowski. Związek Zawodowy Inżynierów i Techników: wiceprzewodniczący Mirosław Jeszke. Problem 1 Podwyższenie wynagrodzeń Pracownickom stoczni od ponad pięciu lat nie zmianiono wynagrodzeń, co wynikałoby ze wskaźnika inflacji. „Powoływanie się zarządu na złą kondycję stoczni uważamy za niezasadne, gdyż na jej kondycję niewielki wpływ miały czynniki obiektywne, lecz sytuacja ta jest spowodowana sposobem zarządzania przez zarząd stoczni” - uważają związkowcy. Problem 2 Zaprzestania praktyk obniżania limitów Związkowcy są w stanie wykazać, iż dochodzi do zaniżania limitów pracochłon no ści. Stro ny sporu uzgodniły więc, że zostanie powołany zespół do wypracowania stanowiska w sprawie limitów stosowanych na budowanych jednostkach. Problem 3 Dotrzymywanie podpisywanych po ro zumień Związkowcy domagają się respektowania porozumień, zawartych między nimi a zarządem. Tak się nie dzieje, np. nie są przekazywane środki finansowe na remonty urządzeń w wydziale PK1. Biuro NC zaprzestało również przekazywać związkom zawodowym materiały dotyczące sytuacji produkcyjnej stoczni. Zarząd oświadczył, że nie są mu znane takie przypadki. Jego zdaniem wiązki zawodowe powinny niezwłocznie informować zarząd o niewykonywaniu ustaleń zawartych porozumień. Problem 4 Zaprzestanie podpisywania umów o pracę na czas określony zgodnie z ZUZP Związkowcy uważają, iż umowy o pracę są podpisywane niezgodnie z paragrafem 10 Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Wiceprezes Wierzbicki był innego zdania, powołując się na opinię PIP, która nie zakwestionowała tej formy zatrudniania pracowników. Roman Gałęzewski zaproponował, aby dokonać zapisu, w którym pracownik nowoprzyjęty podpisywałby umowę o pracę na czas sześciu miesięcy, a po upływie tego czas pracownik sam decydował, czy chce pracować w oparciu o umowę na czas określony czy nieokreślony. Problem 5 Zaprzestanie zawierania fikcyjnych umów na mowę zlecenie Problem ten dotyczy osób sprzątających. W trakcie dyskusji strony ustaliły, iż pro- blem ten powinien zostać rozwiązany do dnia 31 grudnia 2005 roku. Problem 6 zaprzestanie eksploatacji urządzeń niesprawnych i nie posiadających aktualnych atestów Mowa np. o prasach hydraulicznych czy przyczep samojezdnych. Sprawa ma być jeszcze omawiana. Problem 7 realizacja uchwał Komisji Socjalnej Nie doszło np. do wypłat za urlop wypoczynkowy za pierwszy kwartał roku 2005, wczasy pod gruszą. Przewodniczący Gałęzewski zaproponował, aby dyrektor Oleszek wyposażyć w pełnomocnictwa zarządu, uprawniające go do podpisywania wydatków zgodnych z Problem 8 zaprzestania awansów i przeszeregowań pracowników w sposób niezgodny z zasadami zawartymi w ZUZP Przewodniczący Wilanowski żądał, aby Dział Kadr i Szkolenia (AP) realizował polecenia zarządu, czyli przekazywał związkom zawodowym informacje o awansach i przeszeregowaniach pracowników. Problem 9 zapłaty pracownikom biura konstrukcyjnego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych Zgodnie z prawem wszyscy pracujący w godzinach nadliczbowych powinni otrzymać za to wynagrodzenie. Rozmowy trwają. uchwałami Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Nie mo¿emy siê z tym pogodziæ Roman Gałęzewski szef stoczniowej „Solidarności” - Wprowadziliśmy w sporze zbiorowym żądania finansowe: 20 procent podwyżki dla pracowników. Patrząc z boku można powiedzieć, że to przeczy wszystkim naszym wcześniejszym zabiegom zmierzającym do ratowania stoczni. Tak jednak nie jest. Żądamy podwyżek, gdyż mamy pełen obraz tego, co się dzieje w stoczni. Zarząd w oparciu o własne widzi mi się mnoży przez współczynnik 0,8-0,9 limity, opracowane przez służby stoczniowe, nazywając to „napięciami normy”. A to nic innego, jak zabieranie pracownikom 10-20 procent należących się im wynagrodzeń. „Oszczędzone” w ten sposób pieniądze są marnotrawione, jak to obserwowaliśmy chociażby w przypadku RAL. Stocznia chcąc zbilansować straty na RAL będzie zaskakiwać stoczniowców kolejnymi „napięciami normy”. Tak, aby koszty spłacić kolejnymi wyrzeczeniami załogi. A z tym, jako związek, nie możemy się pogodzić. Nie może być tak, że jeden człowiek, jednym podpisem zmniejsza wynagrodzenia o 10, 20, albo i 30 procent. Rozwaga i 3 RAL przyniós³ nam straty Roman Gałęzewski, szef stoczniowej „Solidarności” - Dowiedzieliśmy się, że RAL przyniósł nam straty około sześciu milionów złotych. Przy czym przewidywano zysk w wysokości czterech milionów złotych. Główny technolog stoczni potwierdził, że z opracowań głównych technologów stoczni wynikało, iż już na starcie jednostka musi kosztować 20 procent więcej, niż to ustalono. Żeby zakontraktować jednostkę trzeba mieć dane, to oczywiste. Służby robią wyliczenia właśnie na podstawie danych z innych jednostek. Te badania zazwyczaj odbiegają od rzeczywistości o jakieś 2-3 procent. W przypadku RAL sprzedający, czyli Stocznia Gdańska, obliczyła, że jednostka powinna być droższa o 20 procent. Ktoś jednak – kto imiennie nie wiem – zdecydował, że 12 milionów złotych podaruje Stoczni Remontowej, bo tyle wynosi różnica między zyskiem a stratą. Mówi się, że ktoś wziął w łapę za zaniżenie ceny jednostki milion złotych. Napisaliśmy do zarządu pismo z prośbą o ukaranie winnych z imienia i nazwiska, zwolnienie z pracy, gdyż konsekwencje postępowania tej osoby ponosimy my wszyscy, pracownicy. Konieczne jest również wprowadzenie procedur, które uniemożliwiłyby podobne poczynania w przyszłości. Ostrzeżeniem powinien być proces Dudziuk-Banach. Kiedyś go lekceważono. Teraz okazuje się, że to poważny proces. Na światło dzienne wychodzą kolejne szczegóły. I nie wykluczone, że udowodniona zostanie wina. Mo¿emy mieæ nadziejê Karol Guzikiewicz wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności” - 9 marca zapadł kolejny pozytywny wyrok w Sądzie Rejonowym w sprawie akcji. Tym razem był to pozew emerytowanej pracownicy stoczni. Jak widać istnieje szansa na wywalczenie pieniędzy, choć niewątpliwie będzie trwało to długo, a procedury sądowe mogą być uciążliwe, m.in. dlatego, że część sędziów wzywa na złożenie wyjaśnień do Warszawy. Na szczęście większość sędziów zleca przesłuchania w Sądzie Rejonowym w Gdańsku. Pierwsze wyroki, choć dopiero w pierwszej instancji, dowodzą, że istnieje ścieżka prawna, która pozwala mieć nadzieję. Warto odnotować jeszcze jeden fakt. W pierwszych dniach maja w okolicach Stoczni Gdańskiej oraz w niektórych kościołach ukazała się ulotka, której treść dotyczyła stoczni i spraw akcji. Pod ulotką nikt się nie podpisał, ale wiem, kto jest jej autorem. To człowiek, który nigdy w stoczni nie pracował, nie jest również spadkobiercą byłego pracownika. W ulotce tej czytamy: „nie pobierajcie pieniędzy, jako odszkodowanie za akcje Stoczni Gdańskiej. Zamiast tego żądajcie, aby pozew o odszkodowanie za akcje zamieniono na pozew o wydanie akcji Stoczni Gdańskiej”. Oburzające jest również to, że autor ulotki powołuje się na słowa samego Jana Pawła II. To już nadużycie, którego w żaden sposób nie da się usprawiedliwić. Ulotka ta spowodowała duże zamieszanie wśród pracowników, zwłaszcza ludzi w podeszłym wieku. Już sam fakt procedur sądowych powoduje, że czują się zagubieni. A tu jeszcze taka „życzliwa”, anonimowa rada. Dlatego przypominamy – zarówno członkom związku, jak i nie zrzeszonym – że „Solidarność” w sprawie pozwów udziela każdemu, kto o to poprosi, wzory pism. Wzory pism, które oferujemy, są przygotowywane przez prawników. I tylko za te pisma możemy odpowiadać. Nie możemy ponosić odpowiedzialności za żadną zmianę w treści pozwów, do której namawia autor ulotki. 4 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Inicjatywa górników z Wujka i rodzin ofiar Apel o pojednanie narodowe Uczestnicy strajku w kopalni „Wujek” w grudniu 1981 roku i cz³onkowie rodzin zastrzelonych wówczas górników wyst¹pili z apelem o pojednanie narodowe. Poruszeni œmierci¹ Jana Paw³a II zadeklarowali, ¿e chc¹ przebaczyæ zabójcom ich bliskich. Od sprawców tragedii oczekuj¹ przyznania siê do winy i zadoœæuczynienia za wyrz¹dzone krzywdy. Na apel odpowiedzia³ gen. Wojciech Jaruzelski. 21 kwietnia apel o pojednanie narodowe podpisało pierwszych osiem osób: trzy córki zastrzelonych w czasie pacyfikacji górników, trzej uczestnicy strajku i dwaj księża związani z kopalnią. Kolejne podpisy będzie można składać w specjalnej księdze w kopalni „Wujek”. Przesłanie odczytał pod kopalnią - przed Krzyżem-Pomnikiem, upamiętniającym tragedię sprzed 24 lat - przywódca strajku w „Wujku” Stanisław Płatek. To za sprawą Papieża Koledzy i bliscy zastrzelonych górników podkreślali, że inicjatywa wystąpienia z apelem zrodziła się po śmierci Jana Pawła II. Jak zauważyli autorzy przesłania, w ostatnich tygodniach zbliżyło się do siebie wiele zwaśnionych stron, wielu uwierzyło, że jest nadzieja, a ludzie odkrywali w sobie pokłady dobra, których wcześniej nie dostrzegali. Wszystko to stało się za sprawą Papieża, podkreślali. - Właśnie ta godna śmierć, do końca świadoma, sprawiła, że to moje zatwardziałe serce też się skruszyło. Gdzieś zawsze w sumieniu gniotło mnie to, że jestem wierzący, chodzę do kościoła, przyjmuję sakramenty święte, a do końca nie wyzbyłem się jednego - nienawiści. Ten gest ma również ulżyć mojemu sumieniu - powiedział dziennikarzom Płatek. - Poruszyła nas wszystkich śmierć Ojca Świętego, dlatego postanowiliśmy, że jesteśmy gotowi wyciągnąć rękę do oprawców naszych ojców i wybaczyć im, zgodnie z porządkiem miłosierdzia, o którym mówił Papież – mówiła zaś córka jednego z Nie chcemy siê poddawaæ uczuciom zemsty „Poruszeni wielkimi wydarzeniami, spowodowanymi cierpieniem i śmiercią Ojca Świętego Jana Pawła II, nie chcemy pozostać bez odpowiedzi na te dary łaski, które i nas obejmują. Nosimy, co prawda, rany stanu wojennego i śmierci naszych ojców i kolegów - górników z kopalni »Wujek«, stale niezrehabilitowanych przez nasze prawo, ale równocześnie głębiej odkrywamy w tych dniach porządek miłosierdzia, przekraczający ludzką sprawiedliwość” – napisali sygnatariusze przesłania. „Nam dokucza ból, zadany przez nieporadne polskie sądownictwo i bezkarność zbrodniarzy. Nie chcemy się poddawać uczuciom zemsty, naszą nadzieję na sprawiedliwość oddajemy w ręce Boga Sprawiedliwego i Miłosiernego” - dodali autorzy apelu. zastrzelonych górników Katarzyna Kopczak. - Ta decyzja w nas dość długo dojrzewała, śmierć Papieża ją przyspieszyła. Teraz druga strona musi zareagować na ten gest. Oczekujemy przyznania się w końcu do winy i zadośćuczynienia. Inny uczestnik strajku w „Wujku” i inicjator przesłania Jerzy Wartak mówił, że co prawda inicjatywa powinna wyjść od oprawców, a nie od pokrzywdzonych, ale górnicy są gotowi do przebaczenia. Płatek zadeklarował wręcz, że przebacza bez względu na to, czy ktoś się do niego o to zwróci, czy nie. Popierają Podpisy pod apelem złożył również były premier Jerzy Buzek. Poparcie wyrazili poseł Jan Rzymełka oraz były wiceszef „Solidarności” Stoczni Gdańskiej Zbigniew Lis. Tydzień później generał Wojciech Jaruzelski na łamach „Gazety Wyborczej” skierował list otwarty do Wartaka i córki jednego z dziewięciu zabitych podczas pacyfikacji górników - Agnieszki Gzik- Pawlak. Generał Wojciech Jaruzelski zaproponował ofiarom pacyfikacji katowickiej kopalni „Wujek” spotkanie, które według niego może być szansą na uzyskania porozumienia i pojednania. Propozycje z aprobatą przyjął Jerzy Wartak - „warto podjąć ten trud i spotkać się z generałem” - powiedział PAP. 28 kwietnia Jaruzelski, Wartak i Gzik-Pawlak uczestniczyli w programie TV Polsat „Co z tą Polską?”, poświęconym temu właśnie apelowi. Zdaniem generała przebieg dyskusji, zakłócił jednak cel jego obecności w programie. - Przyszedłem w nadziei, w przekonaniu, że właśnie z autorami tego apelu będziemy rozmawiali o tym, w jaki sposób, jakimi metodami można iść krok po kroku, by uzyskać to porozumienie, pojednanie na gruncie przebaczania. Niestety, to się zamieniło w potok obelżywych oskarżeń pod moim adresem - powiedział gen. Jaruzelski w sobotę Polskiej Agencji Prasowej. Gen. Jaruzelski pod- trzymywał swoje stanowisko twierdząc, że stan wojenny miał skutki uboczne – „to mniejsze zło, które też jest złem, które też boli, jest okaleczeniem. W związku z tym niezwykle współczuję, ubolewam, że do tego doszło” - powiedział generał. Podkreślił, że każda tragedia zwłaszcza śmierć osoby bliskiej zostawia zadrę. - Chodzi tylko o to, czy poszkodowany jest w stanie wznieść się ponad te urazy i patrzeć w przyszłość - jednym słowem pamięć a nie pamiętliwość, tak zrozumiałem ten apel (ofiar pacyfikacji „Wujka”) - podkreślił. Milczą Sam Wartak powiedział w PAP, że odebrał list gen. Jaruzelskiego jako „bardzo ciepły”, chociaż - jak zaznaczył - w pewnym fragmencie generał obstaje przy swoich osądach. - Na pewno odpowiemy na ten list, musimy jednak wcześniej omówić sprawę z Agnieszką Gzik-Pawlak i moimi przyjaciółmi - dodał. Nie odezwali się za to byli zomowcy, ale autorzy listu liczą na to, że to tylko kwestia czasu. - Kropla drąży skałę - mówi Agnieszka Gzik-Pawlak, córka jednego z poległych górników. W 1981 roku miała 11 lat, gdy jej ojciec został zabity podczas pacyfikacji Wujka. Złożenie podpisu pod listem sporo ją kosztowało, nie była pewna reakcji rodziny i znajomych. - Niektórzy napotykani na ulicy ludzie dziwnie mi się przyglądali, ale w sklepie pewna pani podeszła, wyciągnęła rękę i powiedziała: „Dobrze, że to zrobiliście, tak trze ba” - opowiada o pierwszych reakcjach, z którymi się spotkała. – Czy pani ojciec życzyłby sobie takiego gestu? - On nie był człowiekiem mściwym ani złośliwym. Umiał się dogadywać, więc kto wie? - odpowiada pytaniem. W kopalni „Wujek” od milicyjnych kul zginęło w 1981 r. na początku stanu wojennego dziewięciu górników. Katowickie sądy rozpatrują tę sprawę od blisko 12 lat. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach toczy się obec- nie trzeci proces oskarżonych o strzelanie do górników. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów, biorących udział w pacyfikacji. Wcześniejsze wyroki katowickich sądów uniewinniały ich lub umarzały postępowanie. Jeśli chcesz poprzeć apel Każdy, kto popiera apel z Wujka, może podpisać się pod nim w siedzibie kopalnianej „Solidarności”. Można też swój podpis wysłać pocztą: KZ NSZZ „Solidarność” KWK „Wujek” ul. Wincentego Pola 65 40-596 Katowice Wartak spotka³ siê z gen. Jaruzelskim 4 maja Jerzy Wartak spotka³ siê z gen. Wojciechem Jaruzelskim. Rozmowa w domu genera³a trwa³a ponad dwie i pó³ godziny. By³o to spotkanie robocze i dotyczy³o kwestii organizacji przysz³ych rozmów. Kolejne ma siê odbyæ w Katowicach. „Klimat był spokojny (...), przedstawialiśmy to, co moglibyśmy robić w przyszłości, co ułatwiłoby nam dojście do celu” - mówił Wartak stojąc przy furtce domu generała, który pozostał wewnątrz i nie pokazał się dziennikarzom. „Uznaliśmy za celowe kontynuowanie rozmów zgodnie z duchem spotkania spod krzyża górników KWK »Wujek«, w tym celu w drugiej połowie maja odbyłoby się spotkanie w Katowicach” - napisali obaj rozmówcy w odczytanym przez Wartaka oświadczeniu. Spotkanie ma być otwarte dla mediów. Dokładny skład jego uczestników zostanie ustalony w późniejszym terminie. Wiadomo już jednak, że katowickie spotkanie ma być debatą „bez polityków, w jak najmniejszym gronie”, ponieważ - jak zaznaczył Wartak – „im więcej osób, tym mniej czasu pozostaje czy to panu generałowi, czy mnie na przekazanie myśli”. Pytany, czy wtedy nastąpi pojednanie, Wartak odparł: „Nie wiem, tego nikt nie jest w stanie powiedzieć. To się w człowieku musi przełamać. Czy będziemy po jednym spotkaniu gotowi, nie wiem”. Na pytanie o warunki pojednania, odpowiedział, że konieczny jest rachunek sumienia „wyrzucenie tego, co boli” i powiedzenie prawdy. „Chcemy przekazać społeczeństwu prawdę o tych wydarzeniach i ich następstwach. Dopiero wówczas każdy we własnym sumieniu uzna, czy jesteśmy skłonni podać sobie rękę na zgodę. Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Nie mogę w czyimś imieniu przebaczać komuś. Jeśli podejmę decyzję o podaniu ręki, to tylko we własnym imieniu, i jeśli ktoś odtrąci tę podaną rękę, to też we własnym imieniu. Nie może tego zrobić ktoś za kogoś i w czyimś imieniu” - podkreślił. Pytany, czy oczekuje przeprosin, Wartak odpowiedział, że „pan generał Jaruzelski używał stwierdzeń w formie przepraszającej za stan wojenny, ale trafiały one w próżnię, bo nie była zachowana kolejność - żeby wybaczyć musimy usłyszeć prawdę”. „Chcemy, żeby to się odbywało publicznie, a sędzią było społeczeństwo” - powiedział. Wartak podkreślił, że trzeba wyjaśnić, kto wydał rozkaz strzelania do strajkujących górników. „Są ofiary, niby są ci, co strzelali, ale nie ma wyroku skazującego. Nie chcemy wchodzić w kompetencje wymiaru sprawiedliwości; my na płaszczyźnie moralnej wyrażamy gotowość wyciągnięcia ręki do osób, które nas skrzywdziły” - powiedział. Rozwaga i 5 Stoczniowcy w Watykanie Czas Ż ycie, a potem śmierć są czymś normalnym, każdy z nas ma świadomość upływającego czasu, ale mnie nigdy nie przemknęła myśl, że Papież kiedyś może odejść – zastanawia się dziś Danuta Arciuch. A Papież odszedł. Była sobota, godz. 21.37. 2 kwietnia, godz. 21.37 Umiera Jan Pawe³ II Amen O d kilku już dni nie tylko Polacy trwali na modlitwie w intencji Papieża. Informacje płynące z Watykanu były bardzo niepokojące. Stan zdrowia Ojca Świętego pogarszał się z dnia na dzień. Wciąż jednak nikt nie wierzył, że może odejść. Ludzie modlili się o powrót do zdrowia, a nie spokojną i dobrą śmierć. W sobotę wieczorem przyszła ta najgorsza widomość. Papież Jan Paweł II nie żyje - poinformował Watykan. 264. następca św. Piotra zmarł 2 kwietnia w wieku 84 lat w Rzymie. Zgon nastąpił o 21.37. Pontyfikat Jana Pawła II trwał 26 lat, 5 miesięcy i 16 dni i był trzecim co do długości w historii papiestwa. Przy łożu zmarłego w papieskich apartamentach byli najbliżsi współpracownicy Ojca Świętego m.in.: abp Stanisław Dziwisz, osobisty sekretarz Papieża, ks. prof. Tadeusz Styczeń, jego uczeń z KUL, ks. prałat Mieczysław Mokrzycki i opiekujące się Janem Pawłem II na co dzień siostry sercanki. Papież tuż przed śmiercią był przytomny. Jak donoszą agencje, ostatnim słowem, które wypowiedział było „Amen”. Wiadomość o śmierci Papieża obwieścił dzwon Bazyliki św. Piotra. Na placu zapanowała przejmująca cisza. Kilkadziesiąt tysięcy wiernych trwało na modlitwie różańcowej za zmarłego Papieża. Kard. Angelo Sodano odmówił modlitwę „De profundis” za duszę Jana Pawła II. Następnie arcybiskup Leonardo Sandri, który ze łzami w oczach podał obecnym wiadomość o śmierci Papieża, poinformował, że kardynał sekretarz stanu odprawi jutro na placu przed Bazyliką Watykańską mszę św. za Jana Pawła II. W apartamentach papieskich na trzecim piętrze pałacu apostolskiego światło po śmierci Jana Pawła II zapaliło się jeszcze jaśniej. 6 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Jedziemy - Od razu mówiłem żonie, że nie wyobrażam sobie, żeby stoczniowcy nie pojechali na pogrzeb. Wydawało mi się, że jako stoczniowiec muszę tam być. Papież przez tyle lat podtrzymywał nas na duchu. Mówił za nas, kiedy nam odebrano głos. Musieliśmy tam być – wspomina Wojciech Bojanowski swoje pierwsze myśli po tym, jak dowiedział się, że Papież nie żyje. - Bardzo zależało też na wyjeździe mojej żonie. Marzyłem, abyśmy pojechali wspólnie. Już nawet chcia łem ustalać z dziadkami, kto przejmie opiekę nad dziećmi. Wojciech się nie mylił już po- Œwiêty natychmiast! niedziałek rano ruszyła zbiórka zapisów na pielgrzymkę do Rzymu. Czasu pozostało niewiele. Pogrzeb zaplanowano na piątek. - Zatelefonowałem do żony, żeby się poradzić, jechać czy nie? Bardzo mnie namawiała na ten wyjazd, sama jechać niestety nie mogła – mówi Brunon Baranowski. – Pojechałem z synem. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że przed telewizorem, w domu, może być wygodniej. Bardzo chciałem tam być. Nastawiałem się na to, że nawet nie wjedziemy do miasta, staniemy gdzieś daleko skazani na telebim. To jednak nie było ważne. Zdarzył się jednak cud i byliśmy na samym Placu św. Piotra. Byłem z nim Brunon towarzyszył Papieżowi, podczas każdej jego pielgrzymki do ojczyzny. Był nawet w Skoczowie. Zawsze jednak bardzo daleko. Pamięta wielkie błoto. - Kiedy Papież przyjechał na Wielosettysięczny tłum wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra po rozpoczęciu ostatecznych obrzędów pogrzebowych, po komunii, rozpoczął wielominutową owację, której towarzyszyły okrzyki: Jan Paweł II, „Santo!, Santo!”, przeplatające się z wyraźnie słyszanym, polskim: „Święty!, Święty!” Wyraźnie tym wzruszony kard. Joseph Ratzinger, przewodniczący liturgii pogrzebowej, długo i cierpliwie oczekiwał z kontynuowaniem liturgii, aż tłum uhonoruje zmarłego Papieża. Ok. 2,5 mln wiernych i ponad 200 delegacji z całego świata oraz wielu dostojników wyznań i Kościołów niekatolickich przybyło do Watykanu, aby pożegnać Jana Pawła II. W uroczystościach pogrzebowych Papieża wzięło udział pół miliona Polaków. Już od 5 rano zapełniali plac św. Piotra oraz okoliczne place i ulice. Nad bezpieczeństwem pielgrzymów czuwa ponad 8 tys. przybyłych z całych Włoch wolontariuszy. Zmobilizowano także 2 tysiące skautów. wielkich cudów Zaspę, to miałem służbę porządkową na obwodnicy. W Gnieźnie dzieliła mnie od Papieża woda. W Olsztynie stałem daleko – wspomina. Wojciech i jego żona Jolanta nigdy wcześniej w Rzymie nie byli. Danuta Arciuch i Hanna Kopeć, wieloletnie pracownice stoczni, już raz wspól nie pielgrzymowały do Rzymu. Siedem lat temu, z innymi pracownikami stoczni. - To nie epizod. Był Papież-Polak, mądry i dobry człowiek. Już go nie ma - zmarł. Za jego pontyfikatu wydarzyły się rzeczy wiekopomne dla całego świata – mówi Danuta wspominając, jak szybko podjęła decyzję o wyjeździe na pogrzeb. Stoczniowcy pojechali do Rzymu bez wielkiej wiary, że uda im się być w dniu pogrzebu na Placu św. Piotra. A już o wejściu do bazyliki i ostatnim pokłonieniu się Papieżowi, to już nikt nie marzył. Jechali gotowi na wielogodzinne stanie gdzieś daleko od centrum, wpatrując się w telebim. Życie napisało jednak inny scenariusz. Wojciech pamięta swoje przejęcie, gdy wszedł na Plac św. Piotra. Na żonę spoglądał kącikiem oka. Płakała, ale nawet mężczyźni mieli zaczerwienione oczy. - Ktoś dostał sms-a: „Telewizja podała, że już zamknęli bazylikę”. Nie uda się. A myśmy stali w tej długiej kolejce – wspomina Hanna. Stali osiem godzin. I weszli do bazyliki. Morze Czerwone - Najmocniejszym przeżyciem było dla mnie wejście do Bazyliki świętego Piotra ze świadomością, że zaraz zobaczę Papieża, a potem wejście na plac w dniu pogrzebu. Szliśmy, jak Żydzi przez Morze Czerwone prowadzeni przez niewidzialnego Mojżesza – opowiada Brunon. Człowiek za człowiekiem, kolejka przesuwała się dość szybko. - Z każdym krokiem zbliżającym mnie do katafalku napięcie rosło – wspomina Woj- Ktoś ponad barierką zbliżył do Papieża trzymiesięczne dziecko, jakby ostatni raz miał je pobłogosławić. - Podeszłam do katafalku i zobaczyłam maleńkiego, wielkiego człowieka, delikatnego i spokojnego – doskonale pamięta Danuta. Następnego dnia, znów cudem, pielgrzymi ze stoczni mną, a już za chwilę słyszałam, jak śpiewają ci stojący za mną. U nas Polaków rozpacz, ból… A Włosi rozśpiewani, pogodzeni ze śmiercią. Wtedy poczułam, że nie czas na łzy, ale radość, że Papież już nie cierpi, że jest u Boga. ciech. - Idąc przez bazylikę żegnałam Papieża w myślach od wszystkich. Wiedziałam, że już stając przed nim nie będę miała na to czasu. Kolejno wymieniałam każdego z imienia i nazwiska. Wszystkich z rodziny, koleżanki i kolegów z pracy. Od Basi na bramie, która dała mi na drogę płaszcz przeciwdeszczowy. Od pani w mięsnym, u której przed wyjazdem kupowałam wędlinę, a ona żałowała, że nie może jechać – opowiada Hanna. dostali się na Plac św. Piotra. - Tłum wyniósł mnie bardzo blisko trumny. Matki trzymały małe dzieci na rękach, pchały wózki. Normalnie ludzie warczeliby obawiając się o buty i pończochy. A tutaj pełna życzliwość – wspomina Danuta. - Sto pięćdziesiąt metrów dzieliło mnie od Papieża. Łopotały flagi, w przeważającej większości polskie. Kiedy tylko zabrzmiała polska pieśń, szła jak fala. Ja podchwytywałam słowa stojących przede si ornaty kardynałów, a tam, gdzie my staliśmy było zupełnie spokojnie – wspomina Brunon. - Widziałam, jak wiatr przewraca karty Biblii. Ludzie mówili, że to cud. Duch Święty zamknął księgę życia na sercu Papieża. A dla mnie cudem jest to, co się wydarzyło między ludźmi. Znajoma opowiadała mi, jak skłóceni od lat sąsiedzi zatelefonowali do Wiatr ducha - Widzieliśmy, jak silny wiatr przewraca karty księgi, uno- Rozwaga i czytaj dalej na str. 10 7 8 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Rozwaga i 9 dokończenie ze str. 7 siebie po śmierci Papieża, aby wreszcie się pogodzić – przekonuje Danuta. Hanna stała blisko telebimu. Obok pan miał radio. Razem słuchali tłumaczenia liturgii na język polski, emitowanego przez Radio Watykańskie. Wydawało się, że wokół są sami Polacy. - Kiedy tam stałam wciąż nie miałam pełnej świadomości, że Papieża nie ma już wśród żywych. Niby to msza pogrzebowa, ale wciąż miałam poczucie, jakby był z nami. Dopiero kiedy pojechaliśmy do Bazyliki św. Pawła za Murami… Pod sufitem wisi tam poczet nieżyjących papieży. Weszliśmy do środka. I widzę podświetlony plafon z wizerunkiem naszego Papieża. Wtedy naprawdę poczułam, że on już nie żyje – z przejęciem wspomina Hanna. Wojciech rozpamiętuje, jak po pogrzebie zostali jeszcze na placu. - Zaczęliśmy śpiewać, podchodzili kolejni ludzie i grupa robiła się coraz większa. Panowała wspaniała atmosfera. Wszyscy chwyciliśmy się za ręce - opowiada. - Zobaczyłem grupę z Kolonii, z transparentem. Stali tacy smutni, jakby wątpili, że latem odbędzie się w Kolonii zwołane przez Jana Pawła II spotkanie młodych. Potem, po wyborze kardynała Ratzingera na nowego papieża, pomyślałem, że ten wybór ich rodaka zrekompensuje im ten smutek i da nadzieję, że młodzi latem do Kolonii przyjadą. - Cały czas myślałam o tym, że Papież widzi nas i cieszy się, że przyjechaliśmy do niego – puentuje Hanna. Jak przeżyć? 10 - Żebyśmy na co dzień umieli być dla siebie tacy, jak byliśmy wtedy. W podróży przeżyliśmy piękny czas. Byliśmy dla siebie życzliwi, serdeczni. A jak tylko wróciliśmy do pra cy, już i wróciła brzydka rze czy wistość. Jak prze żyć? Kie dy będzie pensja? Dobro jest osiągalne, my to przeżyliśmy – Danuta nie ma wątpliwości, że życie po śmierci Papieża może być lepsze. - Wracałam do domu i myślałam, jak wiele straciliśmy, a jak wiele zyskaliśmy, jako Polacy dzięki Janowi Pawłowi II. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że Papieża słuchały tysiące z całego świata i szły za jego głosem, a wielu z nas nie zawsze potrafi dogadać się z własnymi dziećmi czy rodziną.. - Straciliśmy największego ambasadora Polski na świecie – potwierdza Brunon. – Ale to daje każdemu z nas jeszcze większe pole do popisu. Czy pojadą jeszcze do Rzymu? - Po co teraz jechać do Rzymu? Do kogo? – zastanawia ła się Danuta w żałobie po Papieżu, dziś już nie stawia takich pytań. Wie, że warto. - Mówiłem, że pojadę do Rzymu na pogrzeb, a potem już nigdy tam nie wrócę. Dzisiaj wiem, że chciałbym po je chać jesz cze nie raz. Cią gnie mnie bardzo. Tam prze cież jest grób naszego Papieża. Już planujemy w domu, że może na pierwszą rocznicę śmierci Papieża? – zastanawia się Wojciech. Z homilii pogrzebowej wyg³oszonej przez kard. Josepha Ratzingera Papie¿ spogl¹da na nas i nam b³ogos³awi „Pójdź za mną” - mówi zmartwychwstały Pan do Piotra jako ostatnie swe słowo do tego ucznia, wybranego, aby pasł Jego owce. „Pójdź za mną” - te zwięzłe słowa Chrystusa mogą być uznane za klucz do zrozumienia orędzia, wypływającego z życia naszego zmarłego i umiłowanego Papieża Jana Pawła II, którego zwłoki składamy dzisiaj do ziemi jako nasienie nieśmiertelności - z sercem pełnym smutku, ale także radosnej nadziei i głębokiej wdzięczności. Nasz Papież - wiemy o tym wszyscy - nigdy nie chciał zachować własnego życia, mieć go dla siebie; chciał dać siebie samego bez ograniczeń, aż do ostatniej chwili, za Chrystusa i w ten sposób także za nas. Właśnie w ten sposób mógł doświadczyć, jak to wszystko, co złożył w ręce Pana, powróciło na nowo: miłość do słowa, do poezji, literatury stała się zasadniczą częścią jego posłannictwa duszpasterskiego i nadała nową świeżość, nową aktualność i nową siłę przyciągającą głoszeniu Ewangelii, nawet wtedy, gdy jest to znakiem sprzeciwu. Miłość do Chrystusa była siłą przeważającą u naszego umiłowanego Ojca Świętego; ten, kto widział go modlącego się, kto słyszał, jak przemawiał, wie o tym. I tak dzięki temu głębokiemu zakorzenieniu w Chrystusie mógł nieść ciężar, przekraczający siły czysto ludzkie: być pasterzem owczarni Chrystusa, Jego Kościoła powszechnego. Miłosierdzie Boże: Ojciec Święty znalazł najczystsze odbicie miłosierdzia Bożego w Matce Bożej. On, który stracił w dzieciństwie własną mamę, tym bardziej ukochał Matkę Bożą. Usłyszał słowa Pana ukrzyżowanego jako skierowane do siebie osobiście: „Oto matka twoja!” I postąpił tak jak uczeń umiłowany: przyjął Ją w głębi swego bytu (eis ta idia; J 19, 27) - Totus tuus. I od matki nauczył się dostosowywania się do Chrystusa. Dla nas wszystkich pozostaje niezapomniana chwila, jak w ostatnią Niedzielę Wielkanocną swego życia Ojciec Święty, naznaczony cierpieniem, ukazał się jeszcze raz w oknie Pałacu Apostolskiego i po raz ostatni udzielił błogosławieństwa „Urbi et Orbi”. Możemy być pewni, że nasz umiłowany Papież stoi obecnie w oknie domu Ojca, spogląda na nas i nam błogosławi. Tak, błogosław nam, Ojcze Święty. Powierzamy twoją drogą duszę Matce Bożej, twojej Matce, która prowadziła cię każdego dnia i zaprowadzi cię teraz do wiecznej chwały swego Syna, Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen. Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga 18 kwietnia, godz. 16.30 115 kardyna³ów rozpoczyna konklawe W konklawe wziê³o udzia³ 115 kardyna³ów z 52 krajów na piêciu kontynentach, w tym czterech Polaków. A¿ 113 z nich po raz pierwszy uczestniczy³o w konklawe. Z ca³ego grona elektorów w 1978 roku papie¿a wybierali tylko kardyna³ Ratzinger i amerykañski kardyna³ William Wakefield Baum. Po raz pierwszy w dziejach Koœcio³a pocz¹tek konklawe transmitowa³a telewizja watykañska, a dziêki niej równie¿ stacje telewizyjne na ca³ym œwiecie. Pierwsze w trzecim tysiącleciu konklawe rozpoczęło się uroczystą procesją kardynałów – elektorów z Auli Błogosławieństw Bazyliki Watykańskiej do Kaplicy Sykstyńskiej. Procesja trwała ok. dziesięciu minut. Na czele orszaku szedł między innymi asystent Mistrza Papieskich Ceremonii Liturgicznych ks. Konrad Krajewski. Po przybyciu do Kaplicy Sykstyńskiej kardynałowie zajęli miejsca przy stołach, a następnie podchodzili kolejno do leżącej na pulpicie otwartej Ewangelii i składali przysięgę. Przyrzekali przestrzegać przepisów zawartych w konstytucji apostolskiej Universi Dominici Gregis o wakacie Stolicy Apostolskiej i wyborze Biskupa Rzymskiego, a także - w przypadku wyboru na papieża - pełnić swą posługę broniąc praw du cho wych i do cze snych oraz wolności Stolicy Świętej. Kardynałowie przyrzekli również „zachować z największą wiernością i wobec wszystkich, tak duchownych, jak świeckich, tajemnicę związaną z tym wszystkim, co w jakikolwiek sposób odnosi się do wyboru Biskupa Rzymskiego i z tym, co odbywa się w miejscu wyboru i dotyczy bezpośrednio lub pośrednio liczenia głosów; nie naruszać w żaden sposób tej tajemnicy tak w czasie wyboru, jak i po wyborze nowego Papieża, chyba że zostanie do tego udzielone wyraźne upoważnienie przez samego przyszłego Papieża”. Kładąc rękę na Ewangelii każdy elektor wygłosił formułę: „Przyrzekam, zobowiązuję się i przysięgam”, a następnie dodał: „Tak mi dopomóż, Panie Boże i te Święte Ewangelie, których moją ręką dotykam”. Gdy przysięgę złożył ostat ni z kardynałów elektorów, Mistrz Papieskich Ceremonii Liturgicznych arcybiskup Piero Marini wydał polecenie: „Extra omnes”, po którym wszyscy nie biorący udziału w konklawe opuścili Kaplicę Sykstyńską. Od tego momentu kardynałowie nie mogli już kontaktować się ze światem zewnętrznym. Nie mieli dostępu do telefonów, radia i telewizji. Zaplanowano codzien nie dwa głosowania przed południem i dwa po południu. Nowy Papież musi zdobyć większość głosów. Wiernym zgromadzonym na Placu św. Piotra wybór nowego papieża miał obwieścić tradycyjnie biały dym unoszący się nad Kaplicą Sykstyńską, a pochodzący z palonych w piecu kart do głosowania. Jako że podczas konklawe, na której wybrano Jana Pawła II czarny w zamierzeniu dym rozpoznany został na placu, jako biały, Papież zdecydował, że tym razem biały dym potwierdzi jeszcze bicie w dzwony Bazyliki św. Piotra. Pierwszego dnia nad Kaplicą Sykstyńską unosił się czarny dym – znak, iż nie wybrano nowego papieża. Drugiego dnia konklawe, wieczorem dym był biały. Dzwony jednak nie zaczęły bić natychmiast, posłaniec podobno się spóźnił. Po niespełna godzinie okazało się, iż nowym papieżem wybrany został Joseph Ratzinger, który przybrał imię Benedykt XVI. „Time” w artykule zatytułowanym „Podbój Rzymu”, a traktującym o drodze kardynała Josepha Ratzingera do tronu papieskiego, napisał - powołując się na rozmaite dobrze poinformowane źródła, w tym anonimowych kardynałów - że już w pierwszym głosowaniu Ratzinger zdobył zdecydowane prowadzenie przed innymi kandydatami. Liczne karty do głosowania zostały ponoć niewypełnione. W drugim głosowaniu - według tygodnika - Ratzinger dostał 60 głosów, w trzecim zaś jeszcze bardziej zbliżył się do wymaganej większości 77 głosów. Już w czwartym głosowaniu otrzymać miał 95 głosów. Podczas audiencji, na której Benedykt XVI przyjął swoich rodaków wyznał, iż podczas konklawe modlił się gorliwie o to, aby nie na niego padł wybór kolegium kardynalskiego. Kim jest Benedykt XVI? 78-letni obecnie były profesor teologii i były arcybiskup Monachium i Fryzyngi, kierował Kongregacją Nauki Wiary nieprzerwanie od 25 listopada 1981 r. Słynie ze skromności, wstydliwości, konsekwencji i oddania Kościołowi. Po śmierci Jana Pawła II media typowały go jako jednego z poważnych kandydatów na nowego Następcę św. Piotra. Joseph Ratzinger urodził się 16 kwietnia 1927 roku w Marktl am Inn w bawarskiej diecezji pasawskiej. Święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1951 r. W wieku 26 lat rozpoczął działalność naukową, początkowo jako wykładowca dogmatyki i teologii fundamentalnej we Fryzyndze, a następnie profesor w Bonn, Münster, Tybindze i Ratyzbonie. Podczas Soboru Watykańskiego II (1962-1965), jako młody wówczas teolog, brał czynny udział w jego pracach, będąc jednym z doradców ówczesnego metropolity Kolonii kard. Josefa Fringsa. 24 marca 1977 Paweł VI mianował go arcybiskupem metropolitą Monachium i Fryzyngi, a wkrótce potem powołał go w skład Kolegium Kardynalskiego. 25 listopada 1981 roku Jan Paweł II powierzył mu kierowanie Kongregacją Nauki Wiary, z czym łączy się automatycznie przewodniczenie Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Ratzinger jest jedynym hierarchą watykańskim, pełniącym tak długo kierownicze stanowisko w kurii. Kongregacja Nauki Wiary, a tym samym jej prefekt, mają za zadanie przestrzegać czystości wiary. Wypowiadają się we wszystkich sprawach dotyczących nauczania i moralności katolickiej. Prefekt tego urzędu zwraca również uwagę na to, by badania teologiczne nie oddalały się od zasad wytkniętych przez Kościół. Mimo ogromu obowiązków, które na nim spoczęły w 1981 r., kard. Ratzinger nadal uczestniczy w dialogu teologicznym, ogłaszając szereg książek i artykułów z tej dziedziny. Jego prace ukazywały się również w Polsce. W 2000 roku kard. Ratzinger otrzymał tytuł doktora honoris causa wrocławskiego Papieskiego Wydziału Teologicznego „za szczególne zasługi na polu nauk teologicznych i w służbie Kościołowi”. 16 kwietnia 2002 roku - z okazji swych 75. urodzin, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa kanonicznego - złożył na ręce Jana Pawła II prośbę o przejście na emeryturę, ale Ojciec Święty zadecydował, aby pracował nadal. Rozwaga i 11 19 kwietnia, tu¿ przed godz. 19 Benedykt XVI pojawia siê w oknie 24 kwietnia, godz. 10.00 Msza inauguruj¹ca pontyfikat Wspiera - Nie muszê samotnie nieœæ tego, czego w rzeczywistoœci i tak samotnie nie móg³bym nieœæ. Wspiera mnie zastêp œwiêtych Boga, podtrzymuje mnie i mnie prowadzi. I towarzysz¹ mi, drodzy przyjaciele, wasza modlitwa, wasze ofiarowane za mnie odpusty, wasza mi³oœæ, wasza wiara i wasza nadzieja - mówi³ Benedykt XVI w homilii podczas mszy inauguruj¹cej pontyfikat. Mamy Papie¿a W yniki głosowania, którego dokonało 115 kardynałów, zgromadzonych na konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej, ogłosił światu kardynał-protodiakon Jorge Arturo Medina Estévez z balkonu Bazyliki św. Piotra. Wybór potwierdziły dzwony Bazyliki św. Piotra. O godz. 18.50 kardynał wypowiedział łacińskie słowa: „Annuntio vobis gaudium magnum: habemus papam, Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum Josephum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Ratzinger quis imposuit sibi nomen Benedictus XVI”, czyli „Oznajmiam wam radość wielką: mamy papieża, Najczcigodniejszego i Najprzewielebniejszego Kardynała Josepha Ratzingera, który przybrał sobie imię Benedykt XVI”. Przez plac przetoczyły się owacje, krzyki radości. W oknie ukazał się 265. następca św. Piotra. - Po wielkim Papieżu Janie Pawle II kardynałowie, wybrali mnie prostego skromnego pracownika Winnicy Pańskiej. Pociesza mnie, że Pan potrafi działać także poprzez narzędzia niedoskonałe, a przede wszystkim powierzam się waszym modlitwom. W radości Zmartwychwstałego Pana, ufni w Jego ustawiczną pomoc idźmy naprzód, Pan nas wspomoże a Matka Boża będzie po naszej stronie. Dziękuję – powiedział Benedykt XVI. Następnie nowy papież udzielił tłumom zgromadzonym na Placu św. Piotra swoje pierwszego błogosławieństwa Urbi et Orbi – miastu i światu. 12 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Przybyło ok. 350 tys. wiernych oraz delegacje ok. 200 państw oraz przedstawiciele 24 pozakatolickich wspólnot kościelnych. Najliczniej reprezentowani byli pielgrzymi języka niemieckiego, a szczególnie mieszkańcy Bawarii, z której pochodzi nowy papież. Nad głowami wiernych powiewały flagi niemal wszystkich narodów, wśród nich było najwięcej flag niemieckich, polskich oraz watykańskich. Setki tysięcy pielgrzymów w świątecznym nastroju od samego rana zmierzało na plac św. Piotra. A mimo ostrzeżeń metrologów nie padał deszcz, ale świeciło słońce. Wzruszony i uśmiechnięty Przed rozpoczęciem Eucharystii nowy papież modlił się dłuższą chwilę przy grobie Apostoła Piotra w Bazylice Watykańskiej. Wychodzącego z bazyliki Ojca Świętego przywitała burzliwa owacja wiernych. Przed Papieżem dwóch diakonów niosło: pierścień rybaka i paliusz, insygnia władzy papieskiej. Be ne dykt XVI, wyraźnie wzruszony i uśmiechnięty pozdrowił obecnych na placu. Papież rozpoczął mszę św. znakiem krzyża przerywając okrzyki wiernych skandujących „Benedetto!”. Benedykt XVI miał na sobie ornat Jana Pawła II. - Boże, który zbudowałeś Kościół na skale wiary św. Piotra, spójrz z miłością na swego sługę. Ty mnie wybrałeś na następcę św. Piotra, spraw abym wskazywał na Jezusa Chrystusa jako zasadę i fundament wspólnoty miłości w wierze - modlił się nowowybrany papież. W Liturgii Słowa wybrano fragment Ewangelii według św. Jana (J 21, 15-19), który odśpiewano w dwóch językach: po łacinie i po grecku. Był to ten sam fragment, który odczytano podczas mszy św. pogrzebowej Jana Pawła II, opowiadający o spotkaniu Szymona Piotra z Jezusem po zmartwychwstaniu, nad jeziorem Galilejskim, gdy Jezus mnie zastêp œwiêtych zadał trzykrotnie pierwszemu z uczniów pytanie: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”, mówiąc do niego „Paś owce moje!”. Wielkie pustynie Po lekturze Ewangelii Benedykt XVI przyjął uroczyście symbole władzy papieskiej: paliusz i pierścień rybaka. Paliusz, tkanina z czystej wełny, która została włożony na papieskie ramiona jest uważany „za obraz Chrystusowego jarzma, jakie biskup tego miasta, sługa sług Bożych, bierze na swe ramiona”. Po przyjęciu paliusza przez Benedykta XVI nastąpił symboliczny akt złożenia obietnicy posłuszeństwa papieżowi przez poszczególne stany Kościoła. Już w pierwszych zdaniach homilii Benedykt XVI po raz kolejny oddał hołd zmarłemu Janowi Pawłowi II. Wspomniał jak „czuliśmy się opuszczeni po śmierci Papieża który przez ponad 26 lat był naszym pasterzem i przewodnikiem po drogach czasu”. Wyraził przekonanie, że „nie jest sam”. - Nie muszę samotnie nieść tego, czego w rzeczywistości i tak samotnie nie mógłbym nieść. Wspiera mnie zastęp świętych Boga, pod trzy mu je mnie i mnie prowadzi. I towarzyszą mi, drodzy przyjaciele, wasza modlitwa, wasze ofiarowane za mnie odpusty, wasza miłość, wasza wiara i wasza nadzieja - mówił papież. Benedykt XVI zaznaczył, że wszyscy wierni Kościoła, ochrzczeni w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego są „wspólnotą świętych”. - Kościół żyje, Kościół jest mło dy. Niesie on w sobie przyszłość świata, dlatego ukazuje każdemu z nas życie ku przyszłości. Kościół jest żywy i my to widzimy - podkreślił Ojciec Święty. Papież mówił dalej o wielu formach „pustyń wewnętrznych i zewnętrznych” współczesnego świata: „pustyni nędzy, pustyni głodu i pragnienia, pustyni porzucenia, samotności i zniszczonej miłości, pustyni ciemności Boga, wypalenia duszy, gdzie zanika świadomość godności i drogi człowieka”. Zaznaczył, że w „świecie mnożą się także zewnętrzne pustynie” i „dlatego bogactwa ziemi nie służą już budowaniu Bożego ogrodu w którym wszyscy by mogli żyć, lecz wykorzystywane są przez moce wyzysku i zniszczenia”. Zaapelował, aby „cały Kościół, a w nim jego pasterze, tak jak Chrystus, winni wyruszyć w drogę, aby wyprowadzić ludzi z pustyni, ku życiu, ku przyjaźni z Synem Bożym, ku temu, który daje nam życie i to życie w pełni”. Módlcie się za mnie Papież wezwał wszystkich wiernych: „Módlcie się za mnie, abym nauczył się bardziej miłować Pana. Módlcie się za mnie, abym się nauczył bardziej miłować Jego trzodę - ciebie, Kościele święty, każdego z was z osobna i wszystkich razem”. W pierwszym papieskim kazaniu nie zabrakło też silnych akcentów ekumenicznych. Benedykt XVI wezwał wszystkich chrześcijan do jedności i modlił się do Boga, aby wypełnił swoją obietnicę. - Uczyńmy co tylko możliwe na drodze ku jedności, którą obiecał! Wspominajmy o niej w modlitwie do Pana jak żebracy: tak Panie, pa mię taj, co przyrzekłeś, spraw byśmy byli jednym pasterzem i jedną trzodą! Nie dozwól, by Twa sieć się porwała i pomóż nam być sługami jedności! - prosił. Przypominając słowa Jana Pawła II wypowiedziane na początku pontyfikatu: „Nie lękajcie się!” Benedykt XVI stwierdził, że „Papież ten przemawiał do możnych tego świata, którzy obawiali się, że Chrystus mógłby zabrać im coś z ich władzy, gdyby dali Mu wejść i pozwolili na wolność wiary”. „Owszem, On z pewnością coś by im zabrał: władzę korupcji, naginania prawa, samowoli. Ale nie zabrałby niczego, co dotyczy wolności człowieka, jego godności, budowania sprawiedliwego społeczeństwa” - podkreślił. Na zakończenie Benedykt XVI zwrócił się do młodzieży. „Nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej” - zaapelował Papież i podkreślił: „Tak też dzisiaj chciałbym z wielką mocą i przekonaniem, począwszy od doświadczenia swojego długiego życia, powiedzieć wam, droga młodzieży: Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie”. Homilia Papieża wywołała aplauz wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra oraz okrzyki: „Benedetto!” i „Viva Papa!”. Komunię św. rozdawało wiernym ponad 320 księży. Zapraszamy do Gdañska! Były prezydent Lech Wałęsa, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, lider „Solidarności” Janusz Śniadek oraz marszałek pomorski Jan Kozłowski skierowali zaproszenie dla Benedykta XVI do złożenia wizyty w Gdańsku. List zawierający zaproszenie dla papieża został przekazany nuncjuszowi Stolicy Apostolskiej abp. Józefowi Kowalczykowi. „Wiemy, że Ojciec Święty otrzymał już zaproszenie do odwiedzenia z podróżą apostolską ojczyzny Jana Pawła II. Ufamy, że Wasza Świątobliwość zechciałby przybyć do Polski jeszcze w tym roku. Pragniemy zwrócić się do Waszej Świątobliwości z pokorną prośbą, aby zechciał Ojciec Święty wyświadczyć nam ten wielki zaszczyt i podczas swojej najbliższej pielgrzymki do Polski odwiedził Gdańsk” - głosi list do Benedykta XVI. Jak podkreślili autorzy listu do papieża, dla gdańszczan rok 2005, z racji 25. rocznicy strajku w Stoczni Gdańskiej i powstania „Solidarności”, ma szczególne znaczenie. „To właśnie »Solidarność« dokonała historycznego przełomu, który wyzwolił Europę i świat z jarzma komunizmu. Bez użycia siły Polacy - w sposób pokojowy - pokonali komunistyczną, totalitarną tyranię, otwierając sobie i innym narodom drogę do wolnej i zjednoczonej Europy” - napisali do papieża Lech Wałęsa, Paweł Adamowicz, Janusz Śniadek oraz Jan Kozłowski. Autorzy listu do Benedykta XVI przypomnieli też, że właśnie w Gdańsku - na Westerplatte – 1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. - Być może swoją pierwszą podróż apostolską papież Benedykt XVI odbędzie do Polski - powiedział rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls bezpośrednio po wyborze nowego Papieża. Rozwaga i 13 Watykan Dzieñ uroczystoœci pogrzebowych Jana Paw³a II Wa³êsa i Kwaœniewski podali sobie rêce Podczas uroczystoœci pogrzebowych papie¿a Jana Paw³a II w Watykanie Lech Wa³êsa i Aleksander Kwaœniewski uœcisnêli sobie rêce. Potem zjedli wspólnie obiad. - Jeszcze wczoraj było to nie do pomyślenia, a dziś z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim przekazaliśmy sobie znak pokoju powiedział Wałęsa tuż przed odlotem z Rzymu do Warszawy. - Doszliśmy wspólnie do wniosku, że Ojciec Święty jednak wymusza na nas pewne zachowania i w związku z tym pokazujemy wobec świata, że ta siła od Ojca Świętego czyni cuda. Wałęsa podkreślał, że to początek drogi. „Teraz oczywiście to jest tylko otwarcie możliwości, (...) otwarcie drzwi; czym to wypełnimy, to zobaczymy (...). Ja z wieloma rzeczami się nie zgadzam, prezydent Kwaśniewski zresztą z wieloma moimi koncepcjami też nie, ale jest płaszczyzna po tym wszystkim do jakichś ustaleń, do jakichś rozmów” - podkreślił Wałęsa. – „Mam wątpliwości co do pewnych działań prezydenta Aleksandra Kwa śniew skie go, on także ma wątpliwości co do moich działań, ale wspólnie zastanowimy się, co możemy razem zrobić. Jest szansa, że może być z tego coś dobrego, świętego.To pierwszy krok”. - Dziś Jan Paweł II odniósł jeszcze jedno zwycięstwo - powiedział zaś prezydent Aleksander Kwaśniewski w oświadczeniu wygłoszonym po powrocie z uroczystości pogrzebowych w Watykanie. - Podaliśmy sobie ręce. Obaj czuliśmy, że tego wymaga od nas powaga chwili, że właśnie jemu - Ojcu Świętemu - jesteśmy to winni, że jesteśmy również winni to Polakom. Kwaśniewski dodał, że wymiana poglądów z Wałęsą zachęca do dalszych rozmów. A to jak potoczą się dalsze wzajemne kontakty ma zależeć od nich obu. „Polityka zakłada różnice zdań, ale konfrontacja programów nie może oznaczać wyniszczenia, obrzucania się błotem” - podkreślił. Wałęsa przez lata nie krył niechęci do Kwaśniewskiego. Podczas wspólnej debaty telewizyjnej przed wyborami z 1995 roku, kiedy Kwaśniewski na pożegnanie chciał podać rękę ówczesnemu prezydentowi, ten mu odpowiedział: „Panu to ja nogę mogę podać”. Wówczas Wałęsa miał za złe swemu rywalowi, że spóźnił się i wszedł do studia tuż przed programem, bez powitania. Do pojednania miało dojść miało też w 1999 roku, pod czas obchodów 50-lecia NATO w Waszyngtonie. - Nie chodzi o to, by komukolwiek przeszkadzaæ. Powiedzia³em: jeœli mogê byæ u¿yteczny, jestem do dyspozycji - Aleksander Kwaœniewski odpowiedzia³ na zaproszenie wystosowane do niego przez Lecha Wa³êsê. Doda³ jednoczeœnie, ¿e jeœli jego osoba mia³aby byæ problemem dla kogokolwiek, to „tak¿e w ramach pojednania lepiej, ¿eby takich k³opotów sobie wzajemnie nie sprawiaæ”. Nie wszyscy zwi¹zkowcy zadowoleni s¹ z takiego rozwoju zdarzeñ. 25-lecie powstania „Solidarnoœci” By³y prezydent zaprasza obecnego prezydenta Bogdan List, współor ga ni za tor uroczystości sierpniowych, jest zdania, że pojednanie Lecha Wałęsy z Aleksandrem Kwaśniewskim może uratować obchody 25-lecia „Solidarności”. Jak powiedział „Gazecie Wyborczej”, dzięki prezydentowi jest szansa na przyjazd do Gdańska prominentnych gości z zagranicy. A organizatorom szczególnie zależy na obecności George’a Busha, Tony’ego Blaira i Jose Manuela Barroso. O ile udział tego ostatniego jest według Bogdana Lisa przesądzony, to przywódcy USA i Wielkiej Brytanii nie kwapią się do przyjazdu. Z potwierdzeniem udziału zwlekają też głowy państw byłego bloku wschodniego. - Działacze „Solidarności” liczą, że może to się zmienić wskutek zabiegów Aleksandra Kwaśniewskiego” - czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Prezydent Kwaśniewski obiecał pomoc, zaplano- wane jest już jego robocze spotkanie z organizatorami obchodów. Podobno nawet miał zadeklarować, że jest gotów osobiście namawiać innych prezydentów do udziału w uroczystościach. Zdaniem samego prezydenta Kwaśniewskiego, wszystkim powinno zależeć, by obchody były wydarzeniem co najmniej europejskim, żeby nie powiedzieć światowym. - To wtedy zaczęła się ta wielka zmiana, która dokonała się w Europie i która miała tak wielki wpływ na współczesny obraz świata - podkreślił. Zapowiedział również, że podczas zaplanowanego na połowę maja szczyt Rady Europy będzie okazja, żeby przypomnieć o „Solidarności” i jej dorobku. Dziennikarze chcieli wiedzieć, w jakich konkretnie uroczystościach będzie brał udział prezydent. Lis odparł, że intencją organizatorów jest, by prezydent m.in. złożył 31 sierpnia kwiaty pod Rozwaga i Solidarnoœæ – gazeta Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej Redaktor naczelny: Katarzyna Dębska Skład i red. techniczny: Edyta Sopolińska Adres redakcji: 80-873 Gdańsk, ul. Na Ostrowiu 15/20, tel. 769-15-00, fax 769-14-41. Uwagi prosimy kierować do sekretariatu Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej. 14 Solidarnoœæ Rozwaga i i Rozwaga Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Kwaśniewski ma wziąć też udział w konferencji „Od »Solidarności« do wolności”. Lis zaznaczył też, że NSZZ „Solidarność” nie chce, aby osoby, które nie mają rodowodu solidarnościowego, były zapraszane na zaplanowany zjazd „Solidarności”. - Janusz Śniadek jako przewodniczący komisji „Solidarności” ma do tego prawo, a prezydent to prawo uznaje i akceptuje - dodał. Janusz Śniadek rzeczywiście wyraził obawy części członków „Solidarności”, jakoby przybycie prezydenta Kwaśniewskiego na uroczystości rocznicowe mogło spowodować bojkot. - Są ciągle jeszcze w Polsce pew ne rachunki krzywd. Są środowiska, osoby, które czują się skrzywdzone. I to pewnie, po stronie samego prezydenta Kwaśniewskiego są pewne ruchy, czy działania, które powinien wykonać, aby spowodować, żeby te rachunki zostały zapomniane i mogła się pojawić chęć przebaczenia i pojednania – powiedział dziennikarzom Śniadek. W grudniu ubiegłego roku powołano komitet honorowy obchodów 25. rocznicy Sierpnia ‘80 i powstania „Solidarności”. Przewodniczy mu Lech Wałęsa. Organizatorami głównych obchodów rocznicowych i zapraszającymi na te uroczystości są: NSZZ „Solidarność”, Fundacja Centrum Solidarności, władze Gdańska, Lech Wałęsa jako przewodniczący komitetu honorowego obchodów oraz instytut jego imienia. Zaproszenia do europejskich szefów rządów ma słać premier Marek Belka. Obchody rocznicowe zaplanowano w całym kraju. Odbędą się m.in. wykłady, debaty, wystawy, koncerty. 30 sierpnia w gdańskiej hali Olivia planowany jest okolicznościowy Krajowy Zjazd Delegatów „Solidarności”. Dzień później przewidziano uroczystą mszę św. pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Później zostaną złożone kwiaty pod bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, gdzie w sierpniu 1980 r. wybuchł strajk. W ramach obchodów zaplanowano także międzynarodową konferencję „Od »Solidarności« do wolności”, zorganizowaną z okazji 25. rocznicy Sierpnia’80 oraz 30. rocznicy podpisania w Helsinkach Aktu Końcowego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Konferencja ta przypada na dni 29-30 sierpnia, odbędzie się w Warszawie. Kolejne tygodnie przynosz¹ nowe, bardzo wa¿ne fakty Roman Gałęzewski, szef stoczniowej „Solidarności” - Każdy człowiek ma prawo do złożenia kwiatów pod pomnikiem, oddając tym samym hołd poległym stoczniowcom. Na temat uczestnictwa Aleksandra Kwaśniewskiego w uroczystościach jubileuszowych nie będziemy się wypowiadać0. Nie powinien jednak uczestniczyć w jubileuszowym zjeździe „Solidarności”. Opinie stoczniowców, opinie związkowców są jednak w tej kwestii podzielone. Jako związek nie będziemy więc na razie wydawać tej sprawie oświadczenia. Poczekamy choćby dlatego, że, jak widać, kolejne tygodnie przynoszą nowe, bardzo ważne fakty. Lech Wa³êsa w liœcie otwartym wezwa³ decydentów z czasów PRL z genera³em Wojciechem Jaruzelskim na czele do ujawniania prawdy o tamtych czasach i mechanizmach walki z ludŸmi pragn¹cymi wolnoœci i uczciwoœci. W odpowiedzi Jaruzelski proponuje powo³anie specjalnej komisji do tej sprawy. 3-majowy otwarty list Lecha Wa³êsy i odpowiedz gen. Jaruzelskiego Chcê Prawdy Były prezydent podkreślił, że obecnie żyjemy w wolnej Polsce, kraju demokratycznym i niepodległym. Jak się wyraził „dawnym oprawcom przebaczyliśmy i wspólnie rozpoczęliśmy budowę przyszłości Ojczyzny”. „Jednak nasiona zła, rzucane przez lata komunistycznego ucisku, wciąż kiełkują i rozkwitają w medialnym szumie” – zaakcentował. Jak napisał Wałęsa, uczciwi ludzie nadal muszą publicznie udowadniać, że byli i są ofiarami służb bezpieczeństwa. „Muszą odpowiadać na poniżające i uwłaczające ludzkiej godności ataki politycznych hien, żerujących na najpodlejszych uczuciach, w oparciu o haniebne plotki, »teczki« i anonimowe fałszywki” – dodał Wałęsa. Były prezydent napisał, że nie chce rewanżu i nie żąda odszkodowań. „Chcę jednak Prawdy. Historycznej, ludzkiej i politycznej. Prawdy, któ ra na zawsze utnie wszelkie chore teorie spiskowe i nikczemne szkalowanie niewinnych” - oświadczył. Dlatego - jak napisał - publicznie wzywa „ówczesnych decydentów, zleceniodawców i sprawców fałszerstw, z panem generałem Wojciechem Jaruzelskim na czele” do ujawnienia prawdy. W odpowiedzi gen. Wojciech Jaruzelski jeszcze tego same go dnia zaproponował powołanie specjalnej komi- sji badającej mechanizmy walki z opozycją w czasach PRL. Jaruzelski zdeklarował rozmowie z PAP, że odda się do dyspozycji takiej komisji, jeżeli zajdzie potrzeba. Gen. Jaruzelski zaproponował, żeby skorzystać z doświadczeń Republiki Południowej Afryki, „kraju, który był przez całe dziesięciolecia miejscem dyskryminacji większości ludności”. To właśnie tam z inicjatywy prezydenta Nelsona Mandeli, który przez 27 lat był więźniem tamtego reżimu, oraz arcybiskupa anglikańskiego Desmonda Tutu powstała Komisja Prawdy i Pojednania, „która bada mechanizmy, zjawiska i fakty występujące w tym kraju w tamtym cza sie, oce nia je, wyciąga określone wnioski i w finale zmierza w kierunku pojednania”, relacjonował Jaruzelski. „Wydaje mi się, że jest to jedyna droga, bo daje możliwość nie partyzanckiego poszukiwania takich czy innych faktów, ale działania w sposób zorganizowany, z udziałem zaangażowanych w tej komisji niekwestionowanych autorytetów, w tym przedstawicieli Kościoła, socjologów, historyków” - podkreślił Jaruzelski. – „Oddaję się do dyspozycji takiej komisji i jestem gotów powiedzieć wszystko, o czym wówczas wiedziałem i co dzisiaj wiem”. Rozwaga i 15