Rozmowa z Jolantą Zwolińską, właścicielką Yonelle Masterclass
Transkrypt
Rozmowa z Jolantą Zwolińską, właścicielką Yonelle Masterclass
Spotkania w Edenie Spotkania w Edenie Inspirują mnie wyzwania Rozmowa z Jolantą Zwolińską, właścicielką Yonelle Masterclass Academy wielkie zespoły ludzi i umiała jednoczyć ich woTwórczyni firmy Soraya, swego czasu najwiękkół swoich celów. szej na polskim rynku kosmetycznym, wieloOd dziecka uczono mnie, że nie wolno się izololetnia szefowa Dermiki, właścicielka nowatorwać, odtrącać innych. Faktycznie, wielkim moim skiego Instytutu Kosmetycznego… Od blisko szczęściem byli ludzie, których umiałam przekonać trzydziestu lat w awangardzie i biegu. Nie ma do swoich wizji. Zawsze mówię, że samemu, to możPani ochoty zwolnić? na sobie buty wyczyścić, ale żeby coś zbudować, Praca zawsze była treścią mojego życia. Pod kotrzeba umieć znaleźć podobnych do siebie ludzi. niec lat 70. skończyłam biologię na Uniwersytecie I stworzyć zespół, który wierzy we wspólny cel. WzaWarszawskim i marzyłam o pracy naukowej. Wyjemnie napędza się entuzjazmem, jest emocjonalnie dawało mi się, że przy takiej pasji, zaangażowaniu, związany z tym, do czego dążymy. Tak jest i dzisiaj, nagroda Nobla to tylko kwestia czasu. Oczywiście kiedy w ramach Yonelle tworzymy i realizujemy norealia szybko zweryfikowały to idealistyczne podejwatorskie programy. ście. Przyszło rozczarowanie i świadomość, że jeśli chce się rzeczywiście Ale Pani życie zawodorobić coś wartościoweKażdy w życiu ponosi we to ciągle nowe wygo, trzeba za to sameporażki, ale najważniejsza zwania i zmiany. Także mu odpowiadać. ludzi, z którymi Pani praDzisiaj mam sześćjest umiejętność cowała. dziesiąt lat, od trzyprzekuwania porażek Jak mówiłam, żeby zbudziestu pięciu, jak Pan w sukces dować coś większego to mówi, jestem w bietrzeba pracować z ludźmi, gu i nic się nie zmieniło jednoczyć się. A w biznesie często tak się układa, że – nadal chcę robić coś pożytecznego dla ludzi i przy wspólna droga szybko zamienia się w rozstaje. Mój tym odkrywać nowe światy, realizować siebie. indywidualizm objawiał się tym, że nie godziłam się, by ktoś mnie zniewalał, odbierał szansę na realizaZawsze była Pani taka ambitna? cję mojej wizji. Tak było w pierwszej pracy, w pańZawsze starałam się być bardzo dobra w tym, co stwowym instytucie naukowym, który nazywałam robię. Mieć poczucie, że wszystko zależy ode mnie. „naukawym” i pierwszej firmie. Oczywiście wiem, że Dlatego po kilkunastu latach katorżniczej nauki gry w życiu trzeba iść na kompromisy, ale nie chcę firna fortepianie zrezygnowałam z muzyki. Bo mogłam mować działań, z którymi się zupełnie nie zgadzam. być najwyżej czwórkowa. Czułam, że istnieje takie ograniczenie jak talent, na które nie miałam wpływu. I dlatego odeszła Pani z Sorayi? A dla mnie ważna była samodzielność, odpowiedzialTo było moje dziecko, ale kiedyś zorientowałam ność za siebie. To mi daje poczucie własnej wartości. się, że nie mogę jej prowadzić tak, jak bym chciała. To cechy samotnika, na przykład wybitnego Owszem, mieliśmy sukces, zatrudnialiśmy ponad naukowca. A Pani przecież przez lata budowała 36 Jolanta Zwolińska Absolwentka biologii na UW. Od blisko trzydziestu lat związana z kosmetologią. W 1984 roku założyła firmę Soraya, która w połowie lat 90. była największą firmą kosmetyczną w Polsce. W firmie Dermika wprowadzała nowej generacji kosmetyki premium, skutecznie konkurujące z renomowanymi markami zachodnimi. Obecnie, w ramach swego nowego projektu – Yonelle Masterclass Academy – wprowadza nowatorskie projekty szkoleniowe i programy opieki nad kobietą w ciąży. Propaguje też i oferuje do sprzedaży mezoroller – urządzenie do mikronakłuwania skóry. Spotkania w Edenie Spotkania w Edenie 200 osób, ale ja chciałam budować najlepszą jakościowo markę w Polsce, produkty wysokiej klasy. Wprowadzać nowe technologie. To był okres bumu w kosmetologii na świecie. Można było, nawet u nas, w czasach transformacji, zrobić coś wyjątkowego. Ale moi partnerzy uważali, że „najlepsza” znaczy „największa”, a „największa” to „najtańsza”. Taki mieli pomysł na walkę z napływającą już wtedy zachodnią konkurencją. No i nie dogadaliśmy się, bo jeśli wiem, że mogę coś zrobić lepiej, to muszę to zrobić. Ale przegrałam i to w dość dramatyczny sposób. Znalazłam się wówczas na skraju depresji, a przecież w życiu ważne jest także by cieszyć się pracą. Czyli nie uważa Pani tego za porażkę? Zdecydowanie nie. To po prostu zamknięty etap życia. A jeśli chodzi o porażki... to najważniejsza jest umiejętność przekuwania porażek w sukcesy, wygrzebywania się z dołka. Nie wolno długo zastanawiać się, dlaczego się w niego wpadło, bo to zabierze całą energię niezbędną do wyjścia. Trzeba się szybko wydostać, a potem dokonywać analizy. Zrozumiałam to po którejś kolejnej zmianie. Działanie i wychodzenie do ludzi pozwala pokonać zakręt. I tak wróciła Pani do odchowanego już trochę dziecka – Instytutu? Instytut Kosmetyczny SPA&Salon działał od 2001 roku. Zawsze oferował nowoczesne zabiegi i najwyższy standard obsługi, ale uczciwie przyznam, że przez lata był trochę dzieckiem z kluczem na szyi – musiał radzić sobie sam. Już w 2003 roku uruchomiliśmy też medi-spa, z zabiegami z zakresu medycyny estetycznej i anti-ageing, ale czas na kolejny etap rozwoju przyszedł w 2011 roku, kiedy powstało Yonelle. W Dermice była Pani wolna? Dzisiaj wiem, że pełna wolność to marzenie, ale zawsze starałam się do tego dążyć. W Dermice stworzyliśmy kosmetyki premium, choć wtedy jeszcze nie używało się takich określeń. Poszliśmy nawet dalej, niż pierwotnie chciałam zaproponować, bo od razu myśleliśmy nie o ilości, ale o niWielkie znaczenie szy, wyższej półce. ma to, w czyje ręce się oddajemy. Słabo wykwalifikowany profesjonalista może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Pieniądze przestały być ważne? Skąd! Jestem jak najdalsza od tego, że w biznesie nie chodzi o pieniądze. Jeśli ludzie nie chcą kupować tego, co robisz, to jest to porażka. Ale znów dochodzimy do granicy kompromisów. Nie godziłam się, by rezygnować z jakości, choćby w największym kryzysie. Jednak sprzedała Pani Dermikę szwedzkiemu koncernowi Cederroth… Nie można być ślepym na realia. Kryzys lat 2008-09 dotknął nas bardzo, bo zachwiał kursem euro i eksportem. Po szesnastu latach zarządzania firmą coś się też wypaliło. Czułam, że potrzebny jest nowy impuls, świeża krew, która zapewni rozwój. Więc trzeba było zrobić coś, co da bezpieczeństwo firmie i ludziom. Nie było to łatwe, po tylu latach trudno rozstawać się z dorobkiem praktycznie całego dorosłego życia. Ale uznałam, że kończąc ten etap wcale nie muszę odchodzić z branży i mogę robić jeszcze wiele ciekawych rzeczy. 38 A więc kolejne wyzwanie? No cóż – coś zostało z tego biologa-naukowca. Muszę stale poszerzać swoją wiedzę, poznawać nowe obszary, dotknąć, sprawdzić na sobie. Wtedy czuję się pewnie, wiem, że jestem kompetentna, by coś zaproponować. A w Instytucie pracowało 30 osób. Z wieloletnim stażem, doświadczeniem. Zdałam sobie sprawę, że mogę się od nich czegoś nauczyć, że możemy wspólnie stworzyć coś nowego. I tym czymś jest Centrum Edukacyjne? To był naturalny kierunek. Jesteśmy w czymś dobrzy, mamy sporą wiedzę i doświadczenie, więc czemu nie podzielić się tym z innymi? Tak powstała idea Masterclass Academy, która specjalizuje się w dwóch programach: mistrzowskich szkoleniach beauty & wellness i specjalnym programie dla kobiet w ciąży i młodych mam „Mama w SPA – uroda i bezpieczeństwo”. Okazało się, że przez te wszystkie lata zdobyliśmy spore doświadczenie w dbaniu o dobre samopoczucie i urodę kobiet spodziewających się dziecka i tuż po porodzie. Połączyliśmy to z trendami płynącymi ze świata, wynikami badań dotyczących psychologicznego i endokrynologicznego oddziaływania masaży na człowieka. Przecież oczywistym jest, że samopoczucie matki wpływa na jej dziecko jeszcze przed narodzinami. Zróbmy więc wszystko, by matka czuła się dobrze, a będzie to najwspanialsza inwestycja w przyszłe życie młodego człowieka. To nie szamanizm, tylko udokumentowana wiedza? Ludzie od zarania lubią poddawać się masażom, bo wiedzą, że to im jakoś pomaga. Ale dzisiaj dysponujemy wynikami badań, które potwierdzają, że prawidłowo wykonany masaż zwiększa poziom serotoniny i dopaminy, czyli hormonów szczęścia, a obniża poziom kortyzolu, odpowiedzialnego za stres. A w ciąży poziom kortyzolu i tak jest wysoki, więc jego obniżenie ma dobroczynny skutek. Dzisiaj coraz częściej podkreśla się, że umiejętności i emocje terapeuty podczas zabiegu mają ogromny wpływ na odczucia pacjenta. W przypadku tak subtelnych zabiegów, jak te, o których Pani mówi, ma to szczególne znaczenie. Oczywiście. Dlatego tak wielkie znaczenie ma to, w czyje ręce się oddajemy. Słabo wykwalifikowany profesjonalista może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Stąd właśnie idea Mastersclass Academy – miejsca, w którym osoby pragnące osiągnąć kolejny poziom zawodowego wtajemniczenia, znajdą kompetentną pomoc, praktyczną naukę masażu prenatalnego i duże teoretyczne wsparcie. A sądzi Pani, że na dzisiejszym rynku SPA dużo jest takich osób? Rynek, szczególnie miejskich daySPA, jest dość nasycony. O sukcesie decyduje dziś specjalizacja, jakość usług, która często pozostawia wiele do życzenia. A jakość zależy przecież od kwalifikacji ludzi. Zresztą w hotelowych SPA, które stają się niezbędne w każdym obiekcie o wyższym standardzie, także jest to jeden z elementów decydujących o tym, czy klient będzie chciał do nich wrócić. Korzysta Pani z usług swojego Instytutu? W czasach intensywnego zarządzania firmami, wpadałam tu sporadycznie – do manikiurzystki, fryzjera. Ale przez długie lata, wspólnie z mężem, sporo jeździliśmy po świecie. I zawsze była to okazja do zbierania nowych doświadczeń. Nigdy nie zapomnę boskiego rytuału mycia włosów w Chinach, czy uczucia zażenowania na Zabiegi SPA dla kobiet w ciąży i po porodzie mają sprawić, by przez czły okres ciąży i po niej czuły się one dobrze, co jak wiadomo ma dobroczynny wpływ również na dziecko Maderze, gdy w gabinecie okazało się, że zabieg kosmetyczny na twarz i dekolt wykonywać będzie mężczyzna. To cała suma doznań i wiedzy, które teraz wykorzystuję w pracy Instytutu. A ponieważ, jak mówiłam, z natury muszę wszystko sprawdzić na sobie, teraz testuję każdy nasz nowy pomysł, oczywiście poza programem ciążowym (śmiech). Ostatnio wpadłam wręcz w uzależnienie od mezorollera, urządzenia fantastycznie odmładzającego wygląd skóry. Twierdzę, że nie ma obecnie lepszej techniki kosmetycznej. Dziękuję za rozmowę i życzę wielu dobrych pomysłów. Rozmawiał Witold Zych