Ordynacje wyborcze – teoria, praktyka, analiza. Propozycja systemu

Transkrypt

Ordynacje wyborcze – teoria, praktyka, analiza. Propozycja systemu
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Ordynacje wyborcze – teoria,
praktyka, analiza. Propozycja systemu
WOW.
I.
Uwarunkowania formalne.............................................................................................. 2
II.
Problemy teoretyczne i praktyczne. .............................................................................. 3
III.
System większościowy - jednomandatowe okręgi wyborcze. Analiza i
rozważania na podstawie wyników wyborów do Senatu RP IX kadencji
(2015) w skali kraju oraz okręgach śląskich. ............................................................... 5
IV.
System proporcjonalny z progiem zaporowym
metoda d'Honta. Analiza i
rozważania na podstawie wyników wyborów do Sejmu RP VIII kadencji
(2015) w skali kraju oraz reprezentatywnego okręgu nr 3 1. ................................. 9
Uproszczona symulacja JOW w okręgu nr 31 na bazie wyników wyborów do
V.
Sejmu RP w 2015 ......................................................................................................................... 14
Symulacje podziału mandatów w systemie proporcjonalnym - proporcja idealna,
VI.
metoda d'Honta, zniesienie progów zaporowych...................................................................... 17
VII.
Koncepcja autorska - WOW. ....................................................................................... 20
1.
Podstawowe założenia wariantu optymalnego WOW .......................................... 20
2.
Założenia wariantu optymistycznego WOW ......................................................... 21
3.
Egzaminy na prawo wyborcze, czyli demokracja świadoma. .............................. 22
VIII.
Symulacja - funkcjonowanie WOW na przykładzie okręgu nr 31. ......................... 24
IX.
Podsumowanie. ............................................................................................................. 25
Autor: Mateusz Mathias Stawowski
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
I.Uwarunkowania formalne.
Artykuł 4 obowiązującej Konstytucji RP wprowadza zasadę suwerenności Narodu,
stanowiącą podstawę funkcjonowania władzy państwowej w Polsce. Naród wyposażony
we władzę zwierzchnią (ust. 1) sprawuje ją bezpośrednio lub przez przedstawicieli (ust. 2).
Realizacja tej drugiej formy następuje w drodze wyborów, w szczególności
parlamentarnych. Z kolei ich organizacja wymaga przyjęcia pewnej szczegółowej
procedury, obejmującej sposób głosowania, liczenia głosów, ustalania wyników oraz
przydzielania mandatów. Procedura ta zwana jest ordynacją wyborczą, a jej obecne
uregulowania znajdziemy w ustawie Kodeks Wyborczy.
W zakresie wyborów parlamentarnych Konstytucja określa jedynie liczebność Sejmu i
Senatu RP (odpowiednio 460 posłów i 100 senatorów) oraz podstawowe zasady, zwane
przymiotnikami wyborczymi. I tak wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie
i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym (art. 96 ust. 2). Z kolei wybory do
senatu są powszechne, bezpośrednie i odbywają się w głosowaniu tajnym (art. 97 ust. 2).
Ustrojodawca pozostawia więc dużą swobodę ustawodawcy co do wyboru poszczególnych
elementów ordynacji wyborczej, o ile tylko spełniają konstytucyjne warunki. Jest to z jednej
strony dosyć komfortowe, ponieważ pozwala w teorii na ustalenie rozwiązania
umożliwiającego suwerenowi jak najefektywniejsze sprawowanie swojej władzy
zwierzchniej. Z drugiej jednak strony tak ogólnikowe ujęcie stanowi poważne zagrożenie
ograniczania tejże władzy poprzez stworzenie ordynacji zawiłych, sprzyjających grupom
interesu, doprowadzających prawo wyborcze do absurdu.
Aktualnie do obydwu izb parlamentu funkcjonują zupełnie różne ordynacje. Do sejmu
wybory odbywają się w okręgach wielomandatowych, oparte są o metodę przydzielania
mandatów d'Honta oraz uzupełnione progami zaporowymi. W przypadku senatu natomiast
wprowadzono ordynację większościową w jednomandatowych okręgach wyborczych. W
niniejszej publikacji postaram się dokonać szczegółowej analizy funkcjonowania obydwu
ordynacji w oparciu o wyniki wyborów parlamentarnych 2015 roku, przedstawić
najważniejsze aspekty pozytywne i negatywne każdej z nich, wreszcie dokonać konkluzji i
zaproponować optymalne rozwiązanie. Zapraszam do lektury.
2
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
II.Problemy teoretyczne i praktyczne.
Na początek jednak niezbędnym jest przedstawienie podstawowych problemów, z
jakimi zmaga się teoria prawa w odniesieniu do prawa wyborczego i demokracji w ogóle, a
następnie ich konsekwencji w praktyce ustrojowej.
W 1951 roku wybitny amerykański ekonomista (późniejszy laureat nagrody Nobla w tej
dziedzinie) Kenneth Arrow sformułował tzw. twierdzenie o niemożności. Przyjął
następujące założenia, które uznał za warunki istnienia demokracji:
1. Warunek nieograniczonej dziedziny (uniwersalność) - procedura głosowania musi na
podstawie indywidualnych rankingów preferencji osób głosujących stworzyć bez udziału
elementów losowych społeczny ranking preferencji.
2. Zasada Pareto - jeżeli każdy wybiera opcję x nad y, to opcja x jest społecznie preferowana
względem y.
3. Warunek niezależności od nierelewantnych alternatyw - ranking społeczny budowany
jest wyłącznie o rankingi indywidualne x i y, tzn. kolejność opcji x i y jest niezależna od z.
4. Zakazana obecność dyktatora.
Zgodnie z twierdzeniem Arrowa nie istnieje system wyborczy spełniający powyższe
kryteria. Demokracja zatem nie może istnieć, a dyktatura jest nieuchronna. W związku z
tym, że wariant idealny demokracji jest niemożliwy, zadaniem ustawodawcy nie jest takie
ukształtowanie procedury wyborczej, aby spełnić warunki Arrowa, lecz by zbliżyć się do
tego w jak największym stopniu.
Rozwiązaniem paradoksu jest odrzucenie warunków uniwersalności (1.) oraz
niezależności od nierelewantnych alternatyw (3.), a następnie wprowadzenie mierników
wartości i porównań interpersonalnych. Rolą ordynacji wyborczej jest odpowiednie
ukształtowanie tychże mierników.
Inne wymogi dla systemu wyborczego postawił w XVIII wieku Jean Condorcet.
Zgodnie ze sformułowanym przez niego kryterium zwycięzcy - wygrać powinien ten
wariant (kandydat), który zwycięża z każdym z pozostałych w parach. Symetryczne
względem niego kryterium przegranego mówi, że przegrany również powinien przegrać z
każdym w parze. W tym miejscu, ponieważ na szczegółową analizę systemów wyborczych
3
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
przyjdzie czas w części głównej, należy jedynie zaznaczyć, że system większościowy nie
spełnia żadnego z powyższych kryteriów, z kolei proporcjonalny nie spełnia kryterium
przegranego. Na płaszczyźnie teoretycznej Condorceta obydwie ordynacje ponoszą klęskę,
jednak proporcjonalna tylko połowiczną, natomiast większościowa - całkowitą.
Zjawiskiem bardzo istotnym, jeśli chodzi o niebezpieczeństwa dla władzy zwierzchniej
suwerena,
jest
manipulowanie
kształtem
okręgów
wyborczych,
zwane
gerrymenderingiem. Polega ono na takim ustaleniu granic poszczególnych okręgów przez
decydentów, aby uzyskać jak najkorzystniejszy dla siebie wynik.
Gerrymandering stanowi praktykę powszechną w Stanach Zjednoczonych, gdzie w
związku z funkcjonowaniem ordynacji większościowej jest to jeden z instrumentów
rywalizacji pomiędzy Republikanami a Demokratami. W konsekwencji powstają okręgi o
przedziwnych kształtach, jak np. dystrykty stanu Illinois przedstawione na poniższych
planach.
4
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
III.System większościowy - jednomandatowe okręgi wyborcze. Analiza
i rozważania na podstawie wyników wyborów do Senatu RP IX
kadencji (2015) w skali kraju oraz okręgach śląskich.
W swoim opracowaniu wykorzystałem oficjalne dane PKW dotyczące wyników
wyborów 2015 roku ze szczególnym uwzględnieniem okręgów województwa śląskiego.
Wybór ten był nieprzypadkowy. Pomijając prywatną słabość do małej ojczyzny, region ten
jest wysoce reprezentatywny w skali kraju z uwagi na dużą liczbę wyborców (próbę
badawczą), rezultaty czołowych komitetów zbliżone do tych uzyskanych w skali kraju oraz
jego niezwykłą wagę z punktu widzenia strategii wyborczych partii i ruchów politycznych kto bowiem zwycięża na Śląsku, przeważnie osiąga ten sam rezultat w całych wyborach
(prawidłowość ta sprawdzała się we wszystkich wyborach parlamentarnych przynajmniej
od 1997 roku).
Wybory do senatu w sali kraju zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem
przedstawicieli komitetu partii Prawo i Sprawiedliwość, która zdobyła ponad 60 mandatów.
Co trzecie miejsce w izbie wyższej parlamentu przypadło kandydatom z ramienia
Platformy Obywatelskiej, a jeden mandat uzyskał reprezentant Polskiego Stronnictwa
Ludowego. Pozostałe cztery mandaty uzyskali kandydaci niezależni. Krajowy rozkład
mandatów przedstawia poniższa tabela.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to całkowita dominacja zwycięskiego komitetu oraz
uformowanie się partyjnego duopolu. Jest to cecha charakterystyczna JOW, które
praktycznie pozbawiają możliwości funkcjonowania mniejszych ugrupowań. Taka sytuacja
występuje naturalnie w USA, a polski "eksperyment" z okręgami jednomandatowymi
5
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
rozpoczęty w 2011 roku zdaje się w pełni tę tendencję potwierdzać. W swoich okręgach
wygrało tylko czterech tzw. kandydatów niezależnych, spośród których jedynie Lidia
Staroń startowała bez poparcia (oficjalnego bądź cichego) którejś z dwóch głównych sił
politycznych w Polsce.
Z zestawienia wynika również, że już na wstępnym etapie analizy danych co piąty
wyborca pozostał w tej kadencji bez reprezentacji. Pozornie wydaje się to niedużo i kończąc
rozważania w tym miejscu moglibyśmy ogłosić pewien sukces JOW. W tym miejscu
jednak jako "reprezentację" przyjmuję jakikolwiek mandat komitetu macierzystego
kandydata, na którego wyborca oddał głos. Takie ujęcie jest bardzo powszechne, ale
nieuzasadnione. Istotę JOW stanowi bowiem głosowanie na konkretne osoby, a nie
partie czy ruchy. Odpowiedź na pytanie o efektywność ordynacji większościowej
uzyskamy dopiero po dokładnej analizie wyników na poziomie okręgów.
Badaniem objąłem wszystkich 13 jednomandatowych okręgów wyborczych na obszarze
rzeczonego województwa. Podstawowe dane zawarłem w tabeli.
W tym miejscu widzimy już rysują się najpoważniejsze wady okręgów
jednomandatowych. Spośród 13 zwycięzców tylko jeden uzyskał bezwzględną większość
głosów (pow. 50%), i to tylko dlatego, że w okręgu nr 75 rywalizowało dwóch kandydatów
(zatem przewaga pana Ryszki była w tych warunkach minimalna). Średnio zwycięzca
uzyskał 39% głosów. Zatem tylko 39% wyborców uzyskało po wyborach swoją
reprezentację. Jest to odsetek zdecydowanie mniejszy od pozornych niemal 80% ujętych
w pierwszej tabeli.
6
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Odwracając punkt widzenia ponad 60% wyborców nie ma swojego ,,człowieka" w
senacie! Aby uzmysłowić sobie skalę przełóżmy suche procenty na liczby bezwzględne.
Spośród ponad 1 miliona 822 tysięcy osób, które w okręgach 68-80 oddały ważne głosy,
tylko 713 tysięcy posiada po wyborach reprezentację w senacie. Pozbawionej jej jest 1
milion 108 tysięcy wyborców, czyli zdecydowana większość.
Wniosek nasuwa się sam - Senat RP obsadziła mniejszość wyborców. W okręgach, w
których startowało więcej niż dwóch kandydatów, konkurenci zwycięzcy uzyskali w sumie
więcej głosów niż on sam. W tej sytuacji trudno mówić o właściwej realizacji
konstytucyjnej zasady zwierzchniej władzy Narodu, skoro izba parlamentu wybrana w tej
sposób jest kompletnie niereprezentatywna. Owszem, Konstytucja nie narzuca wyborom do
senatu warunku proporcjonalności. Jednak jej art. 2 określa Rzeczpospolitą jako państwo
demokratyczne, co wymusza stosowanie jak najbardziej demokratycznych rozwiązań także
na gruncie ordynacji wyborczej.
Ordynacja
większościowa
nie
tylko
nie
spełnia
podstawowych
kryteriów
demokratyczności (o czym zresztą była już mowa przy okazji omówienia paradoksu
Condorceta), ale również wbrew opinii powszechnej szczególnie w niektórych tzw.
środowiskach antysystemowych - nie stanowi środka do przezwyciężenia monopolu partii
politycznych w sferze publicznej. Wręcz przeciwnie, JOW umacniają ów monopol i
sprawiają, że sukces wyborczy bez wsparcia - przynajmniej dorozumianego - ze strony
któregoś z najpotężniejszych ugrupowań staje się praktycznie niemożliwy. Jedyny wyjątek
stanowią osoby o wysokim autorytecie lokalnym, które ponadto muszą już posiadać dość
spore korzenie w polityce (jak wspomniana wyżej Lidia Staroń, będąca już wcześniej
senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej). Z tymże aby zaistnieć w parlamencie i
zacząć partycypować w systemie, trzeba się najpierw do niego dostać ten pierwszy raz. A
do tego niezbędne jest poparcie partii. W ten sposób błędne koło się zamyka.
7
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Częściową szansą na uzdrowienie aktualnej - w gruncie rzeczy absurdalnej - sytuacji,
jaka zaistniała w przypadku JOW, byłoby wprowadzenie drugiej tury głosowania w
przypadku nieuzyskania przez żadnego kandydata bezwzględnej większości w pierwszym
głosowaniu. Dzięki temu różnice pomiędzy liczebnością elektoratów zwycięzców w
poszczególnych okręgach nie byłyby tak duże (w okręgach śląskich kandydat z
największą liczbą głosów uzyskał ich niemal trzykrotnie więcej niż kandydat z
najmniejszą liczbą głosów). Teoretycznie w ten sposób wzmocniono by legitymację
przyszłego senatora, jednak nie jest to rozwiązanie pozbawione wad. Po pierwsze wymusza
wybór pomiędzy dwoma kandydatami, którzy niekoniecznie są relewantni dla wyborców
tych, którzy z wyścigu wyborczego odpadli. Po drugie populacja wyborcza między turami
siłą rzeczy ulega zmianom, co na gruncie polskim najpewniej sprowadziłoby się przede
wszystkim do spadków frekwencji. Potwierdzają to doświadczenia w przypadku wyborów
wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, w przypadku których drugie tury cieszą się
przeważnie mniejszym zainteresowaniem niż pierwsze, a wydawałoby się, że szczebel
gminny jest bliższy wyborcy niż centralny. W dużym uproszczeniu doszłoby do sytuacji, w
której do drugiej tury przystąpią głównie dotychczasowi wyborcy dwóch kandydatów, a
pozostali zrezygnują z udziału. W konsekwencji nie doszłoby do żadnego wzmocnienia
mandatu wyborczego, a jedynie znacznych wydatków budżetowych.
Podsumowując,
funkcjonowanie
systemu
większościowego
w
wyborach
parlamentarnych w Polsce należy ocenić zdecydowanie krytycznie. Nie znaczy to jednak,
że jest to system całkowicie zły. W mojej ocenie znakomicie sprawdza się on na szczeblu
lokalnym, szczególnie gminnym. Małe okręgi umożliwiają wybór osoby cieszącej się
rzeczywistym poparciem i zaufaniem danej społeczności, którzy powierzają jej
reprezentowanie swoich interesów w radzie. Ponadto, siłą rzeczy, wybory do organów
jednoosobowych (np. wybory Prezydenta RP czy wójtów, burmistrzów i prezydentów
miast) zawsze mają charakter większościowy. Istnieją zatem sfery, do których model JOW
bardzo dobrze pasuje. Centralne organy kolegialne takie jak właśnie Sejm i Senat RP mają
natomiast zupełnie inny charakter, a wybory do nich rządzą się swoimi prawami.
8
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
IV.System proporcjonalny z progiem zaporowym
metoda d'Honta.
Analiza i rozważania na podstawie wyników wyborów do Sejmu
RP VIII kadencji (2015) w skali kraju oraz reprezentatywnego
okręgu nr 31.
Dla prześledzenia działania systemu proporcjonalnego również wybrałem jeden z
okręgów śląskich i ponownie był to wybór nie tylko umotywowany patriotyzmem
lokalnym. Wielkomiejski okręg nr 31 cechuje się reprezentatywnością w skali kraju, a
zarazem pewnymi specyficznymi dla siebie zjawiskami, jak chociażby obecność ruchu
ślązakowskiego czy marginalne znaczenie stronnictwa ludowego. Z uwagi na sporą liczbę
mieszkańców, a tym co za tym idzie dużą liczbę mandatów do podziału okręg ten idealnie
nadaje się do naszych rozważań.
Wybory do sejmu, podobnie jak do senatu, zakończyły się wygraną PiS i tutaj również
partia uzyskała większość bezwzględną, jednak istotnie mniejszą niż w przypadku izby
wyższej (gdzie wynosi ona 61%, a więc blisko większości konstytucyjnej), bo wynoszącą
51% mandatów. Należy dodać, iż jest to pierwszy przypadek w historii III RP, kiedy jedno
ugrupowanie uzyskało zdolność samodzielnych rządów, w dodatku rzutem na taśmę.
Podstawowym zatem zarzutem w stosunku do systemu proporcjonalnego jest istotne
rozdrobnienie parlamentu. W przeciwieństwie bowiem do JOW, które - jak już wcześniej
nadmieniłem - umacniają system dwupartyjny, w wyniku ordynacji proporcjonalnej swoją
reprezentację uzyskać mogą także inne ugrupowania, które z przyczyn matematycznych
mogą nieraz mieć ogromny wpływ na poczynania władzy niezależnie od rzeczywistej
liczby mandatów - czyli pełnić rolę tzw. języczka uwagi.
9
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Pobieżne rachunki dotyczące wyników wyborów w skali kraju wskazują, że swojej
reprezentacji w sejmie nie posiada podobny, choć wyraźnie mniejszy odsetek wyborców w
porównaniu z senatem. Tutaj takie stwierdzenie jest bardziej trafne z uwagi na fakt, że w
wyborach proporcjonalnych głosujemy w pierwszej kolejności na listę wyborczą, w
drugiej dopiero na osobę. Nie mniej w przypadku wyborów do sejmu również nie
możemy zatrzymać swoich rozważań na tym stwierdzeniu, gdyż dopiero analiza wyników
w danym okręgu pozwoli nam ocenić stopień demokratyczności i efektywności ordynacji.
Jest to szczególnie ważne również z tego powodu, że mandaty rozdzielane są nie przez
Państwową Komisję Wyborczą, lecz właśnie na poziomie okręgów - przez okręgowe
komisje wyborcze. Dla zobrazowania różnicy poniżej przedstawiam symulację podziału
miejsc w sejmie, gdyby czyniono to na szczeblu centralnym.
Zatem w takiej sytuacji PiS nie zdobyłby samodzielnej większości bez porozumienia z
którymś z pozostałych ugrupowań. Spojrzenie na sprawę z perspektywy okręgu
wyborczego jest w wreszcie niezbędne z indywidualistycznego punktu widzenia. Nie
zapominajmy, że jakkolwiek byśmy nie zdefiniowali celów i rezultatów systemu
wyborczego, to zawsze w ławach poselskich ostatecznie zasiądzie człowiek, a nie partia czy
ruch społeczny. Myślenie kolektywne w tym miejscu stanowczo odrzucam, uznając je za
relikt poprzedniego ustroju.
Okręg nr 31 obejmuje takie miasta jak Piekary Śląskie, Chorzów, Siemianowice Śląskie,
Świętochłowice, Rudę Śląską, Katowice, Tychy, Mysłowice, Bieruń i Lędziny.
Geograficznie znajdujemy się zatem w naszych rozważaniach w sercu Aglomeracji
10
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Górnośląskiej. Ostateczne wyniki głosowania oraz rozkład 12 przypadających na ten
okręg mandatów zawarte zostały w tabeli poniżej.
Podobnie zatem jak na szczeblu centralnym stosunek wyborców z reprezentacją do tych
bez reprezentacji wynosi mniej więcej 8 do 2. Warto także zauważyć, że niezależnie od
pewnych stosunkowo niewielkich różnic w liczbie głosów, pod względem liczby mandatów
pomiędzy dwoma najsilniejszymi partiami ma miejsce remis. Przejdźmy jednak do
indywidualnego spojrzenia na wyniki poszczególnych kandydatów, które rzucą nowe
światło na całą sprawę.
Gwiazdką została wyróżniona sytuacja, w której w wyniku śmierci posła T.
Tomczykiewicza nastąpiło wygaśnięcie mandatu i w jego miejsce do sejmu weszła kolejna
11
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
osoba z listy PO pod względem liczby zdobytych głosów, czyli E. Kołodziej. Do tego
wrócę jeszcze za moment.
Już przy pobieżnym oglądzie tabeli rzuca się w oczy pierwszy absurd ordynacji
proporcjonalnej, a mianowicie brak mandatów dla osób, które uzyskały często bardzo
wysokie wyniki, jednak wskutek nieprzekroczenia progu przez ich komitety bądź też
nieprzydzielenia mandatu komitetowi w wyniku obliczeń d'Honta. W ten sposób mandaty
otrzymują osoby, które w rankingu indywidualnym znajdują się niżej, ale za to ich komitet
uzyskał więcej głosów.
Jednak najpoważniejszą ukrytą wadę tej ordynacji odkryć można dopiero po przeliczeniu
sumy głosów oddanych na kandydatów, którzy otrzymali mandaty. Okazuje się, że na
wszystkich zwycięzców wyborów w okręgu nr 31 łącznie głos oddało 219 tysięcy
wyborców, co przy 411 tysiącach głosów ważnych daje 53% wszystkich wyborców.
Wynika z tego zatem, że nie 80%, ale tylko 53% wyborców ma w Sejmie RP VIII
kadencji swego reprezentanta. Tym samym 192 tysiące wyborców, a więc 47%
pozostało bez przedstawiciela. Upada zatem mit systemu proporcjonalnego jako wiernie
odwzorowującego preferencje społeczne. Co więcej, spośród osób, które głosowały na
zwycięskie komitety, jedynie 67% z nich ma bezpośredniego przedstawiciela, którego
zaznaczyli na karcie do głosowania. Co trzeci zatem musi się zadowolić reprezentacją
pośrednią. Legitymacja parlamentarzysty jest zatem znacznie słabsza niż by mogło
wynikać z pobieżnej analizy wyników wyborów w skali kraju. Na poziomie okręgu
bowiem wychodzi na jaw, iż mimo pewnego rozdrobnienia izby niższej w stosunku do
senatu wciąż spora część wyborców (niemal połowa!) nie utożsamia się z żadną z osób
zasiadających w sejmie w postaci krzyżyka na liście wyborczej.
Analizując dalej wyniki okręgu w oczy rzuca się dysproporcja pomiędzy legitymacją
poszczególnych posłów w postaci liczby zdobytych głosów. Aż siedmiu, czyli niemal
60%, uzyskało wynik niższy od średniej. Jeżeli porównamy rezultat pierwszego pod
względem liczby głosów - M. Zembali (PO) - oraz ostatniego, który uzyskał mandat
poselski - W. Króla (PO) - to dochodzimy do wniosku, że ten ostatni uzyskał ponad
siedmiokrotnie słabszy wynik. W tym miejscu po raz pierwszy widać wyraźnie
12
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
funkcjonowanie na listach tzw. lokomotyw wyborczych, którym dokładnie przyjrzymy się
przy symulacjach.
Jak już wspominałem, po śmierci T. Tomczykiewicza jego mandat przejęła E. Kołodziej.
Jako jedną z zalet systemu proporcjonalnego uznaje się właśnie możliwość automatycznego
uzupełniania składu poselskiego w przypadkach opróżnienia urzędu (które zdarzają się
wbrew pozorom dość często) bez konieczności przeprowadzania kosztownych i niskofrekwencyjnych wyborów uzupełniających. Pojawia się jednak pytanie, czy taki
mechanizm jest słuszny? E. Kołodziej uzyskała niemal dwukrotnie niższy wynik wynik
od T. Tomczykiewicza. Tym samym jeszcze bardziej obniżona została społeczna
legitymacja parlamentarna. Mało tego, P. Wipler, pierwszy pod względem liczby głosów
spośród osób, które nie uzyskały mandatu przez próg zaporowy, zdobył aż trzykrotnie
więcej głosów od E. Kołodziej. Świadczy to w mojej ocenie o wadliwości całego aparatu
przekazywania mandatów kolejnym osobom na listach danego komitetu, który prowadzi do
kolejnych absurdów.
13
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
V.Uproszczona symulacja JOW w okręgu nr 31 na bazie wyników
wyborów do Sejmu RP w 2015
Aby zrozumieć funkcjonowanie pewnych mechanizmów, a także zbadać, na czym
polega różnica pomiędzy dwoma zasadniczymi ordynacjami, warto przeprowadzić pewną
symulację. Jak ukształtowałby się podział mandatów, gdybyśmy podzieli okręg nr 31 na 12
okręgów jednomandatowych?
Pierwsze, co musimy ustalić, to jednolita norma przedstawicielska. W największym
skrócie jest to liczba mieszkańców kraju przypadająca na 1 mandat, przy pomocy której
ustala się podział na okręgi. O ile w przypadku wyborów proporcjonalnych do sejmu jest
ona stała, o tyle liczba mieszkańców przypadająca na jeden okręg w wyborach do senatu
może stanowić od 0.5 do dwukrotności jednolitej normy przedstawicielstwa.
W ramach symulacji podzieliłem zatem dwie miejscowości na więcej niż jeden okręg
wyborczy, biorąc pod uwagę z jednej strony wspomnianą normę, z drugiej liczbę 12
mandatów, aby uzyskać względną porównywalność z rzeczywistymi wynikami wyborów.
Dla przejrzystości badań musiał jednak dokonać pewnego uproszczenia i w tych miastach,
którym rzeczonego podziału dokonałem, poszczególne mandaty przyznałem osobom
według kolejności zdobytych głosów w całym mieście. W rzeczywistości wyniki mogłyby
się kształtować inaczej w zależności od przyjętych granic okręgów (jak już zostało
zaznaczone przy omówieniu pojęcia gerrymanderingu), nie mniej symulacja ma jedynie
charakter obserwacyjno-dydaktyczny i abstrakcyjny.
W pierwszym etapie rozważań przyjąłem, że każdy z kandydatów startuje w każdym z
12 JOW (a więc może uzyskać więcej niż jeden mandat).
14
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Efekty są bardzo interesujące. Po pierwsze nie zawsze przynależność partyjna
zwycięzcy pokrywała się z komitetem, który rzeczywiście w danym okręgu zwyciężył
(nr 4, 7, 8 - wygrywają kandydaci PO, podczas gdy najwięcej głosów uzyskał jako cały
komitet PiS). Po drugie w ramach JOW w okręgu bieruńsko-lędzińskim mandat
uzyskałby P. Czarnynoga, który ostatecznie nie został posłem w ramach ordynacji
proporcjonalnej, ponieważ w pozostałych okręgach uzyskał już znacznie mniej głosów.
Po trzecie wreszcie bardzo wyraźnie rysuje się efekt lidera, szczególnie w przypadku M.
Zembali (zwyciężył w 5 JOW), częściowo również G. Tobiszowskiego (zwyciężył w 2
JOW). Wynik Zembali spowodowałby, że PO w ramach ordynacji większościowej bez
zakazu startu tylko z 1 okręgu uzyskałaby więcej mandatów od PiS, które jako komitet
wybory wygrało w większości okręgów. W ten sposób uwydatnia się cecha
charakterystyczna systemu proporcjonalnego, który w rzeczywistości miał zastosowanie w
okręgu nr 31, mianowicie wykorzystanie charyzmatycznej osoby o dużym prywatnym
autorytecie w danej społeczność dla poprawienia wyniku ogólnego listy wyborczej. W
ten sposób partia pozyskuje głosy, których bez autorytetu takiej osoby jak słynny
kardiochirurg M. Zembala nie miałaby szansy otrzymać.
Aby zniwelować efekt lidera i uzyskać w miarę wiarygodny wynik symulacji
przyjmijmy założenia, że G. Tobiszowski startuje wyłącznie z Rudy Śląskiej, a M. Zembala
wyłącznie z Katowic. W efekcie PiS "odzyskuje" mandaty w okręgach 4. oraz 8.
ostatecznie kandydaci tego komitetu zdobywają 7 mandatów, natomiast PO 5. Proporcje
zatem ulegają symetrycznemu odwróceniu po zminimalizowaniu oddziaływania lokomotyw
15
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
wyborczych. Co natomiast charakterystyczne, o ile w systemie proporcjonalnym PO i PiS
uzyskały łącznie 10 z 12 mandatów, pozostawiając pewien niewielki udział partiom
mniejszościowym, o tyle przy wprowadzeniu JOW mamy do czynienia z dokładnym
powtórzeniem omawianej wcześniej sytuacji z senackich okręgów śląskich nr 68-80 duopol zdobywa 12 z 12 mandatów. Upada zatem argument, że JOW w wyborach do
senatu są zbyt duże, a w mniejszej skali sytuacja by się w jakikolwiek sposób zmieniła.
Taka jest bowiem natura tej ordynacji.
16
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
VI.Symulacje podziału mandatów w systemie proporcjonalnym proporcja idealna, metoda d'Honta, zniesienie progów zaporowych
W tej części chciałbym uwydatnić, jak ogromny jest wpływ sposobu liczenia głosów
oraz rozdziału mandatów na ostateczny kształt parlamentu. Słynne przysłowie: nieważne
kto głosuje, ważne kto (i jak) liczy głosy niekoniecznie musi bowiem odnosić się wyłącznie
do sytuacji łamania demokracji czy metod autokratycznych.
Przypomnijmy - w Polsce mandaty poselskie przydzielają okręgowe komisje wyborcze
przy wykorzystaniu metody d'Honta. Aby komitet został zakwalifikowany do podziału
mandatów, musi przekroczyć próg wyborczy - dla komitetów partii (KW) oraz wyborców
(KWW) wynosi on 5% w skali kraju, dla komitetów koalicyjny (KKW) 8% w skali kraju. Z
warunku przekroczenia progu zwolnione są komitety mniejszości narodowych - w Polsce z
tego przywileju korzysta Mniejszość Niemiecka.
Konstytucyjne określenie wybory proporcjonalne ma charakter bardzo nieścisły i może
generować błędy interpretacyjne. Nie funkcjonuje bowiem w polskim systemie wyborczym
proporcja idealna. Gdyby taką zastosować, przydział mandatów prezentowałby się zgoła
inaczej:
17
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Wspomnianą proporcję zaburzają przede wszystkim progi zaporowe. Gdyby je znieść
(przy jednoczesnym założeniu, że mandaty przydziela PKW), osiągnęlibyśmy rezultat
bardzo zbliżony do idealnego rozkładu i tym samym wiernego odzwierciedlenia
społecznych preferencji.
Aby podkreślić stopień oddziaływania progów wyborczych na wynik warto prześledzić
wreszcie sytuację, w której PKW rozdziela mandaty, ale z jednoczesnym uznaniem progów
zaporowych 5% i 8%.
Ale jak właściwie działa metoda d'Honta, o której enigmatycznie wspominam od
początku niniejszej publikacji? Do odpowiedzi na to pytanie wykorzystajmy ponownie
wyniki z okręgu nr 31.
18
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Algorytm wygląda następująco:
1. OKW ustala, ile głosów otrzymały poszczególne komitety i szereguje je malejąco.
2. Następnie PKW przekazuje informację, które spośród komitetów przekroczyły próg
wyborczy i mogą uczestniczyć w podziale mandatów.
3. Uszeregowane sumy głosów komitetów, które przekroczyły próg, są dzielone kolejno przez
1,2,3,...x, gdzie x jest równe liczbie mandatów w okręgu (w naszym przypadku 12).
4. Zaznaczanych jest x (u nas 12) największych ilorazów powstałych w wyniku tego dzielenia.
Dany komitet uzyskuje tyle mandatów, ile ilorazów jego sumy głosów znalazło się w tej puli.
5. Uzyskane przez komitet mandaty otrzymują jego kandydaci danego w kolejności liczby
zdobytych głosów.
A jak prezentowałaby się sytuacja, gdybyśmy znieśli progi wyborcze w okręgu 31?
Podsumowując, progi zaporowe sprzyjają niewątpliwie zwycięzcy wyborów, który
dzięki nim uzyskuje pewną nadwyżkę mandatów (w przypadku wyborów 2015
zadecydowały one o samodzielnej większości PiS), w mniejszym stopniu zyskuje także
wicelider wyborów. W aspekcie negatywnym wprowadzenie progów powoduje tzw.
zabetonowanie
sceny
politycznej,
ograniczając
znacząco
wpływy
frakcji
mniejszościowych. W aspekcie pozytywnym częściowo gwarantuje wyłonienie w miarę
stabilnej większości parlamentarnej, przeciwdziałając nadmiernemu rozdrobnieniu. Nasuwa
się jednak pytanie, czy pragmatyzm polityczny powinien być decydujący przy modyfikacji
ordynacji wyborczej, kosztem osłabienia demokratyczności całych wyborów i legitymizacji
społecznej parlamentarzystów?
19
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
VII.Koncepcja autorska - WOW.
Powyższa szczegółowa analiza dowiodła, że obydwie ordynacje wyborcze mają
poważne wady i w zasadzie żadna nie spełnia należycie swoich zadań jako regulujących
prawo suwerena do pośredniego sprawowania swojej władzy zwierzchniej. Nadmiar
wypaczeń, absurdów i słabości zarówno systemu proporcjonalnego, jak i większościowego
skłonił mnie do sformułowania koncepcji autorskiej - koncepcji wielomandatowych
okręgów wyborczych bez list, w skrócie WOW (bądź bardziej narcystycznie Wariant
Mathiasa).
Ten projekt ordynacji łączy pozytywne aspekty pozostałych dwóch systemów,
pozbywając się zarazem największych wad i uzupełniając całość o rozwiązania własne, a w
szerszym ujęciu także zagraniczne (znaleźć w nim można również elementy systemu
preferencyjnego). Co więcej, ordynacja ta (a przynajmniej jej wariant optymalny) jest
możliwa do wprowadzenia od zaraz w obydwu izbach sejmu, bez zmiany konstytucji.
Spełnia bowiem wszystkich pięć przymiotników wyborczych, w tym również warunek
proporcjonalności - i to w większym stopniu niż obecna ordynacja do sejmu.
1.
Podstawowe założenia wariantu optymalnego WOW:
 wybory w okręgach wielomandatowych (element "proporcjonalny");
 brak progów zaporowych (element racjonalizujący);
 brak list partyjnych, każdy kandydat startuje z własnego komitetu (element
"większościowy");
 mandaty uzyskują kandydaci kolejno, według liczby zdobytych głosów (novum).
W takim układzie zostaje przełamany monopol partii politycznych. Zwiększony zostaje
ponadto indywidualizm - wreszcie głosowalibyśmy na konkretne osoby w pełnym tego
słowa znaczeniu, za kimś, a nie przeciw komuś. Ponadto zwiększyłoby przejrzystość całej
procedury wyborczej. Wzrosłaby liczba wyborców posiadających swojego reprezentanta
w sejmie. Dużą zaletą byłoby również zapewnienie szerokiego pluralizmu politycznego.
Tak ukształtowana procedura ponadto w moim przekonaniu sprzyjałaby również
wzrostowi frekwencji wyborczej, szczególnie wśród świadomych wyborców, którzy
obecnie często rezygnują z oddania głosu z uwagi na patologie systemu wyborczego.
20
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
Na wprowadzeniu takiego wariantu moglibyśmy śmiało poprzestać. Jednak
przewidziałem również jego rozszerzenie, które jednak wymagałoby do osiągnięcia
sukcesu po pierwsze dużej świadomości wyborczej Polaków, a po drugie - być może
również zmiany konstytucji. W związku z tym mógłby zostać wprowadzony dopiero po
jakimś czasie od wprowadzenia wariantu optymalnego.
2.
Założenia wariantu optymistycznego WOW:
 każdy wyborca posiada tyle głosów, ile mandatów jest do obsadzenia w danym okręgu;
 głosowanie ma charakter preferencyjny (zaznaczamy obok nazwisk kandydatów cyfry
od 1 do x, gdzie x to liczba mandatów w okręgu, w takiej kolejności, w jakiej
chcielibyśmy, aby kandydaci weszli do sejmu);
 powyższe głosy miałyby albo różne wagi, albo działałyby na zasadzie głosu
przechodniego (tzn. jeżeli kandydat 1 nie uzyskał mandatu, głos wzmacnia kandydata 2,
itd.);
 możliwość wprowadzenia głosu przeciw wszystkim, a nawet głosu ujemnego (celem
byłoby tutaj wyjście na przeciw kryterium przegranego Condorceta).
Mimo że tak skonstruowana ordynacja niewątpliwie traciłaby na przejrzystości i
wprowadzałaby skomplikowane głosowanie oraz liczenie głosów i przydziału
mandatów, to w mojej ocenie jest warta rozważenia.
Po pierwsze uwzględnia maksimum wyborczych preferencji, a praktycznie żaden głos
nie będzie zmarnowany (wielokrotny wybór, przechodniość/wagi głosów). Możliwość
wprowadzenia głosu przeciw wszystkim oraz głosu ujemnego ma charakter ewentualny.
Mogłaby bowiem umożliwić realne oddziaływanie tzw. elektoratu negatywnego, co
niewątpliwie utrudniałoby wejście do sejmu politykom skompromitowanym. Ponadto
dawałaby szansę wypowiedzenia się osobom, których żaden kandydat nie
satysfakcjonuje bez konieczności oddawania głosu nieważnego.
Przy czym podkreślam - o ile wariant optymalny nie wymaga żadnych dodatkowych
warunków i można go zrealizować poprzez nowelizację kodeksu wyborczego, o tyle
wariant optymistyczny zakłada, że wyborcy zostali już odpowiednio uświadomieni i
rozumieją działanie elementów preferencyjnych oraz przechodniości/ważenia głosów. Na
21
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
pewno niezbędnym elementem byłoby wprowadzenie zajęć z prawa wyborczego w
szkołach powszechnych.
3.
Egzaminy na prawo wyborcze, czyli demokracja świadoma.
Zasada powszechności wyborów w Polsce nie ma charakteru absolutnego. Określenie
powszechny nie oznacza, że bezwzględnie każdy miałby mieć prawo wybierania oraz bycia
wybieranym. Istnieją przecież liczne cenzusy (np. wiek, wymóg obywatelstwa czy stałego
zamieszkania na danym obszarze) czy wyłączenia (np. osób ubezwłasnowolnionych czy
prawomocnie skazanych) odnośnie zarówno biernego, jak i czynnego prawa wyborczego.
Zasadę powszechności należy zatem rozumieć jako potencjalnie nieograniczony dostęp do
prawa wyborczego. Nic więc nie stoi na przeszkodzi, aby wprowadzić co do niego pewne
wymogi, które spełnić mógłby każdy zainteresowany, a które nie mają charakteru
dyskryminującego. Takim wymogiem śmiało mogłoby zostać zdanie egzaminu na prawo
wyborcze.
Tak samo jak do prowadzenia samochodu wymagane jest zaliczenie egzaminu, na
podobnej zasadzie powinna się moim zdaniem kształtować kwestia prawa głosowania. Z
nieświadomego, błędnego czy nawet w niektórych przypadkach losowo oddanego głosu
konsekwencje dla społeczeństwa mogą być bowiem jeszcze większe niż w przypadku
nieumiejętnego prowadzenia pojazdu.
Trzymając się tej motoryzacyjnej analogii należałoby także wyróżnić dwie podstawowe
kategorie prawa wyborczego i w konsekwencji wyróżnić egzaminy na czynne oraz bierne
prawo wyborcze. Pierwszy typ umożliwiałby oddanie głosu we wszystkich wyborach
powszechnych na terenie kraju. Jego forma i treść winna stanowić efekt prac ekspertów,
jednak na pewno powinny się w nim znaleźć elementy sprawdzające wiedzę o procedurze
głosowania oraz podstawowych mechanizmach funkcjonowania państwa (niekoniecznie
chodzi o znajomość programów poszczególnych kandydatów, ale raczej obiektywną
wiedzę dotyczącą proponowanych przez nie rozwiązań). Egzamin na bierne prawo
wyborcze z kolei miałby z kolei bardziej informacyjny charakter - jego zdanie nie byłoby
niezbędne do kandydowania (należałoby jednak oczywiście posiadać czynne prawo
wyborcze), jednak podejście do niego już tak. Ocena z takiego testu (najlepiej w
standardowej skali szkolnej) pojawiałaby się następnie przy nazwisku kandydata i
22
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
stanowiłaby wskazówkę dla wyborcy co do stopnia przygotowania danej osoby do
pełnienia funkcji parlamentarzysty. O ile prawo wybierania wymagałoby odnowienia
egzaminem po upływie 20 lat, o tyle do drugiej kategorii kandydat musiałby przystępować
przed każdymi kolejnymi wyborami, w których bierze udział, aby jego ocena pozostawała
aktualna.
Celem egzaminowania miałoby być przede wszystkim przygotowanie świadomej
populacji wyborczej, która znałaby wszelkie możliwe konsekwencje swojego głosu,
wiedziałaby, jak go oddać, a także nie byłaby podatna na postulaty populistyczne. Dzięki
takiemu wymogowi formalnemu nic nie stałoby zatem na przeszkodzie, aby znieść bądź
przynajmniej obniżyć wyborcze cenzusy wiekowe. W mojej ocenie egzamin na prawo
wyborcze byłby wręcz bardziej sprawiedliwym kryterium od wieku, ponieważ w pełni
uzależnia w tym zakresie sytuację prawną obywatela od własnych chęci i zaangażowania, w
miejsce przesłanek czysto obiektywnych, na które nie ma on żadnego wpływu. Poprzez
egzaminy - nawiązując do koncepcji WOW - uzyskalibyśmy warunki wystarczające do
wprowadzenia wariantu optymistycznego mojej koncepcji.
23
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
VIII.Symulacja - funkcjonowanie WOW na przykładzie okręgu nr 31.
Ostatnią kwestią, jaką chciałbym poruszyć w niniejszej publikacji, jest działanie
autorskiej koncepcji (wariantu optymalnego) na bazie wyników wyborczych w omawianym
już wcześniej okręgu.
Mandaty uzyskuje 12 osób według liczby głosów, niezależnie od komitetu. W
konsekwencji swoich przedstawicieli będzie mieć już na tym etapie ponad 57% wyborców,
czyli więcej niż obecnie, a gdyby wybory odbyły się w ramach WOW, liczba ta byłaby
większa z uwagi na to, że nie byłoby obszernych, rozbudowanych list wyborczych,
obejmujących 12 do 24 kandydatów (czyli więcej niż mandatów), spośród których jedynie
kilku liczy się w walce o miejsce w sejmie.
Nie zaistniałby również absurd, że osoba o bardzo wysokim wyniku wyborczym
mandatu nie uzyskuje, natomiast otrzymuje go kandydat o kilkukrotnie niższym rezultacie
tylko dlatego, że znalazła się na odpowiedniej liście wyborczej. Wreszcie - w przypadku
śmierci bądź innej przyczyny wygaśnięcia mandatu, wakat uzupełniany jest przez
następną osobę pod względem liczby głosów.
24
Gildia Mathiasa
www.mathias.egildia.pl
Mateusz Mathias Stawowski
IX.Podsumowanie.
Przedstawiłem szeroki ogląd na sprawę ordynacji wyborczej. W swojej pracy
wykorzystałem rzeczywiste wyniki wyborów, nie jest to więc publikacja o charakterze
czysto teoretycznym, choć o teorię również w wielu miejscach zahacza.
Zaznaczam jednak, że skupiłem się na rozwiązaniach wyborczych znanych w Polsce
oraz koncepcji autorskiej. Nie są to jedyne możliwości, świat wypracował całe multum
różnych ordynacji wyborczych, ze swoimi zaletami i wadami.
Nie mniej moim celem nie było utworzenie pełnego wykładu na temat systemów
wyborczych, ponieważ nie jesteśmy na zajęciach z prawa ustrojowego. Chciałem w
niniejszej pracy przybliżyć te zagadnienia w sposób w jak największym stopniu oparty o
praktykę.
Dyskusja na temat ordynacji wyborczych została zapoczątkowana podczas kampanii
prezydenckiej
w
2015
roku
za
sprawą
Pawła
Kukiza,
promującego
ideę
jednomandatowych okręgów wyborczych. Chociaż nie popieram akurat tego rozwiązania i myślę, że dość sensownie to uzasadniłem - to jestem bardzo wdzięczny, że wprowadził ten
temat do debaty publicznej. Również uważam, że obecna ordynacja wyborcza do sejmu jest
wadliwa, a w wyniku różnych modyfikacji, w szczególności progów zaporowych, stanowi
wręcz zaprzeczenie samej siebie. Nie uważam zarazem, że moja propozycja WOW jest
jedyną i idealną propozycją. Jednakowoż jak dotąd nie natrafiłem na wariant lepszy. Z
przyjemnością włączam się zatem w dyskusję na temat systemu wyborczego oraz ustroju
państwa w ogóle, proponując własne rozwiązania w tym zakresie. Rozpocząłem to od
publikacji koncepcji autorskiej Trybunału Państwa w grudniu zeszłego roku i
kontynuuję niniejszą pracą na temat ordynacji. Mam wreszcie nadzieję, że moja analiza
pomoże Czytelnikom w wypracowaniu własnego poglądu na tę dość istotną kwestię,
związaną przecież z naszym podstawowym prawem jako Narodu - suwerena
Rzeczypospolitej.
25

Podobne dokumenty