Ordynacje wyborcze – teoria, praktyka, analiza. Propozycja systemu
Transkrypt
Ordynacje wyborcze – teoria, praktyka, analiza. Propozycja systemu
Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Ordynacje wyborcze – teoria, praktyka, analiza. Propozycja systemu WOW. I. Uwarunkowania formalne.............................................................................................. 2 II. Problemy teoretyczne i praktyczne. .............................................................................. 3 III. System większościowy - jednomandatowe okręgi wyborcze. Analiza i rozważania na podstawie wyników wyborów do Senatu RP IX kadencji (2015) w skali kraju oraz okręgach śląskich. ............................................................... 5 IV. System proporcjonalny z progiem zaporowym metoda d'Honta. Analiza i rozważania na podstawie wyników wyborów do Sejmu RP VIII kadencji (2015) w skali kraju oraz reprezentatywnego okręgu nr 3 1. ................................. 9 Uproszczona symulacja JOW w okręgu nr 31 na bazie wyników wyborów do V. Sejmu RP w 2015 ......................................................................................................................... 14 Symulacje podziału mandatów w systemie proporcjonalnym - proporcja idealna, VI. metoda d'Honta, zniesienie progów zaporowych...................................................................... 17 VII. Koncepcja autorska - WOW. ....................................................................................... 20 1. Podstawowe założenia wariantu optymalnego WOW .......................................... 20 2. Założenia wariantu optymistycznego WOW ......................................................... 21 3. Egzaminy na prawo wyborcze, czyli demokracja świadoma. .............................. 22 VIII. Symulacja - funkcjonowanie WOW na przykładzie okręgu nr 31. ......................... 24 IX. Podsumowanie. ............................................................................................................. 25 Autor: Mateusz Mathias Stawowski Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski I.Uwarunkowania formalne. Artykuł 4 obowiązującej Konstytucji RP wprowadza zasadę suwerenności Narodu, stanowiącą podstawę funkcjonowania władzy państwowej w Polsce. Naród wyposażony we władzę zwierzchnią (ust. 1) sprawuje ją bezpośrednio lub przez przedstawicieli (ust. 2). Realizacja tej drugiej formy następuje w drodze wyborów, w szczególności parlamentarnych. Z kolei ich organizacja wymaga przyjęcia pewnej szczegółowej procedury, obejmującej sposób głosowania, liczenia głosów, ustalania wyników oraz przydzielania mandatów. Procedura ta zwana jest ordynacją wyborczą, a jej obecne uregulowania znajdziemy w ustawie Kodeks Wyborczy. W zakresie wyborów parlamentarnych Konstytucja określa jedynie liczebność Sejmu i Senatu RP (odpowiednio 460 posłów i 100 senatorów) oraz podstawowe zasady, zwane przymiotnikami wyborczymi. I tak wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym (art. 96 ust. 2). Z kolei wybory do senatu są powszechne, bezpośrednie i odbywają się w głosowaniu tajnym (art. 97 ust. 2). Ustrojodawca pozostawia więc dużą swobodę ustawodawcy co do wyboru poszczególnych elementów ordynacji wyborczej, o ile tylko spełniają konstytucyjne warunki. Jest to z jednej strony dosyć komfortowe, ponieważ pozwala w teorii na ustalenie rozwiązania umożliwiającego suwerenowi jak najefektywniejsze sprawowanie swojej władzy zwierzchniej. Z drugiej jednak strony tak ogólnikowe ujęcie stanowi poważne zagrożenie ograniczania tejże władzy poprzez stworzenie ordynacji zawiłych, sprzyjających grupom interesu, doprowadzających prawo wyborcze do absurdu. Aktualnie do obydwu izb parlamentu funkcjonują zupełnie różne ordynacje. Do sejmu wybory odbywają się w okręgach wielomandatowych, oparte są o metodę przydzielania mandatów d'Honta oraz uzupełnione progami zaporowymi. W przypadku senatu natomiast wprowadzono ordynację większościową w jednomandatowych okręgach wyborczych. W niniejszej publikacji postaram się dokonać szczegółowej analizy funkcjonowania obydwu ordynacji w oparciu o wyniki wyborów parlamentarnych 2015 roku, przedstawić najważniejsze aspekty pozytywne i negatywne każdej z nich, wreszcie dokonać konkluzji i zaproponować optymalne rozwiązanie. Zapraszam do lektury. 2 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski II.Problemy teoretyczne i praktyczne. Na początek jednak niezbędnym jest przedstawienie podstawowych problemów, z jakimi zmaga się teoria prawa w odniesieniu do prawa wyborczego i demokracji w ogóle, a następnie ich konsekwencji w praktyce ustrojowej. W 1951 roku wybitny amerykański ekonomista (późniejszy laureat nagrody Nobla w tej dziedzinie) Kenneth Arrow sformułował tzw. twierdzenie o niemożności. Przyjął następujące założenia, które uznał za warunki istnienia demokracji: 1. Warunek nieograniczonej dziedziny (uniwersalność) - procedura głosowania musi na podstawie indywidualnych rankingów preferencji osób głosujących stworzyć bez udziału elementów losowych społeczny ranking preferencji. 2. Zasada Pareto - jeżeli każdy wybiera opcję x nad y, to opcja x jest społecznie preferowana względem y. 3. Warunek niezależności od nierelewantnych alternatyw - ranking społeczny budowany jest wyłącznie o rankingi indywidualne x i y, tzn. kolejność opcji x i y jest niezależna od z. 4. Zakazana obecność dyktatora. Zgodnie z twierdzeniem Arrowa nie istnieje system wyborczy spełniający powyższe kryteria. Demokracja zatem nie może istnieć, a dyktatura jest nieuchronna. W związku z tym, że wariant idealny demokracji jest niemożliwy, zadaniem ustawodawcy nie jest takie ukształtowanie procedury wyborczej, aby spełnić warunki Arrowa, lecz by zbliżyć się do tego w jak największym stopniu. Rozwiązaniem paradoksu jest odrzucenie warunków uniwersalności (1.) oraz niezależności od nierelewantnych alternatyw (3.), a następnie wprowadzenie mierników wartości i porównań interpersonalnych. Rolą ordynacji wyborczej jest odpowiednie ukształtowanie tychże mierników. Inne wymogi dla systemu wyborczego postawił w XVIII wieku Jean Condorcet. Zgodnie ze sformułowanym przez niego kryterium zwycięzcy - wygrać powinien ten wariant (kandydat), który zwycięża z każdym z pozostałych w parach. Symetryczne względem niego kryterium przegranego mówi, że przegrany również powinien przegrać z każdym w parze. W tym miejscu, ponieważ na szczegółową analizę systemów wyborczych 3 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski przyjdzie czas w części głównej, należy jedynie zaznaczyć, że system większościowy nie spełnia żadnego z powyższych kryteriów, z kolei proporcjonalny nie spełnia kryterium przegranego. Na płaszczyźnie teoretycznej Condorceta obydwie ordynacje ponoszą klęskę, jednak proporcjonalna tylko połowiczną, natomiast większościowa - całkowitą. Zjawiskiem bardzo istotnym, jeśli chodzi o niebezpieczeństwa dla władzy zwierzchniej suwerena, jest manipulowanie kształtem okręgów wyborczych, zwane gerrymenderingiem. Polega ono na takim ustaleniu granic poszczególnych okręgów przez decydentów, aby uzyskać jak najkorzystniejszy dla siebie wynik. Gerrymandering stanowi praktykę powszechną w Stanach Zjednoczonych, gdzie w związku z funkcjonowaniem ordynacji większościowej jest to jeden z instrumentów rywalizacji pomiędzy Republikanami a Demokratami. W konsekwencji powstają okręgi o przedziwnych kształtach, jak np. dystrykty stanu Illinois przedstawione na poniższych planach. 4 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski III.System większościowy - jednomandatowe okręgi wyborcze. Analiza i rozważania na podstawie wyników wyborów do Senatu RP IX kadencji (2015) w skali kraju oraz okręgach śląskich. W swoim opracowaniu wykorzystałem oficjalne dane PKW dotyczące wyników wyborów 2015 roku ze szczególnym uwzględnieniem okręgów województwa śląskiego. Wybór ten był nieprzypadkowy. Pomijając prywatną słabość do małej ojczyzny, region ten jest wysoce reprezentatywny w skali kraju z uwagi na dużą liczbę wyborców (próbę badawczą), rezultaty czołowych komitetów zbliżone do tych uzyskanych w skali kraju oraz jego niezwykłą wagę z punktu widzenia strategii wyborczych partii i ruchów politycznych kto bowiem zwycięża na Śląsku, przeważnie osiąga ten sam rezultat w całych wyborach (prawidłowość ta sprawdzała się we wszystkich wyborach parlamentarnych przynajmniej od 1997 roku). Wybory do senatu w sali kraju zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem przedstawicieli komitetu partii Prawo i Sprawiedliwość, która zdobyła ponad 60 mandatów. Co trzecie miejsce w izbie wyższej parlamentu przypadło kandydatom z ramienia Platformy Obywatelskiej, a jeden mandat uzyskał reprezentant Polskiego Stronnictwa Ludowego. Pozostałe cztery mandaty uzyskali kandydaci niezależni. Krajowy rozkład mandatów przedstawia poniższa tabela. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to całkowita dominacja zwycięskiego komitetu oraz uformowanie się partyjnego duopolu. Jest to cecha charakterystyczna JOW, które praktycznie pozbawiają możliwości funkcjonowania mniejszych ugrupowań. Taka sytuacja występuje naturalnie w USA, a polski "eksperyment" z okręgami jednomandatowymi 5 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski rozpoczęty w 2011 roku zdaje się w pełni tę tendencję potwierdzać. W swoich okręgach wygrało tylko czterech tzw. kandydatów niezależnych, spośród których jedynie Lidia Staroń startowała bez poparcia (oficjalnego bądź cichego) którejś z dwóch głównych sił politycznych w Polsce. Z zestawienia wynika również, że już na wstępnym etapie analizy danych co piąty wyborca pozostał w tej kadencji bez reprezentacji. Pozornie wydaje się to niedużo i kończąc rozważania w tym miejscu moglibyśmy ogłosić pewien sukces JOW. W tym miejscu jednak jako "reprezentację" przyjmuję jakikolwiek mandat komitetu macierzystego kandydata, na którego wyborca oddał głos. Takie ujęcie jest bardzo powszechne, ale nieuzasadnione. Istotę JOW stanowi bowiem głosowanie na konkretne osoby, a nie partie czy ruchy. Odpowiedź na pytanie o efektywność ordynacji większościowej uzyskamy dopiero po dokładnej analizie wyników na poziomie okręgów. Badaniem objąłem wszystkich 13 jednomandatowych okręgów wyborczych na obszarze rzeczonego województwa. Podstawowe dane zawarłem w tabeli. W tym miejscu widzimy już rysują się najpoważniejsze wady okręgów jednomandatowych. Spośród 13 zwycięzców tylko jeden uzyskał bezwzględną większość głosów (pow. 50%), i to tylko dlatego, że w okręgu nr 75 rywalizowało dwóch kandydatów (zatem przewaga pana Ryszki była w tych warunkach minimalna). Średnio zwycięzca uzyskał 39% głosów. Zatem tylko 39% wyborców uzyskało po wyborach swoją reprezentację. Jest to odsetek zdecydowanie mniejszy od pozornych niemal 80% ujętych w pierwszej tabeli. 6 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Odwracając punkt widzenia ponad 60% wyborców nie ma swojego ,,człowieka" w senacie! Aby uzmysłowić sobie skalę przełóżmy suche procenty na liczby bezwzględne. Spośród ponad 1 miliona 822 tysięcy osób, które w okręgach 68-80 oddały ważne głosy, tylko 713 tysięcy posiada po wyborach reprezentację w senacie. Pozbawionej jej jest 1 milion 108 tysięcy wyborców, czyli zdecydowana większość. Wniosek nasuwa się sam - Senat RP obsadziła mniejszość wyborców. W okręgach, w których startowało więcej niż dwóch kandydatów, konkurenci zwycięzcy uzyskali w sumie więcej głosów niż on sam. W tej sytuacji trudno mówić o właściwej realizacji konstytucyjnej zasady zwierzchniej władzy Narodu, skoro izba parlamentu wybrana w tej sposób jest kompletnie niereprezentatywna. Owszem, Konstytucja nie narzuca wyborom do senatu warunku proporcjonalności. Jednak jej art. 2 określa Rzeczpospolitą jako państwo demokratyczne, co wymusza stosowanie jak najbardziej demokratycznych rozwiązań także na gruncie ordynacji wyborczej. Ordynacja większościowa nie tylko nie spełnia podstawowych kryteriów demokratyczności (o czym zresztą była już mowa przy okazji omówienia paradoksu Condorceta), ale również wbrew opinii powszechnej szczególnie w niektórych tzw. środowiskach antysystemowych - nie stanowi środka do przezwyciężenia monopolu partii politycznych w sferze publicznej. Wręcz przeciwnie, JOW umacniają ów monopol i sprawiają, że sukces wyborczy bez wsparcia - przynajmniej dorozumianego - ze strony któregoś z najpotężniejszych ugrupowań staje się praktycznie niemożliwy. Jedyny wyjątek stanowią osoby o wysokim autorytecie lokalnym, które ponadto muszą już posiadać dość spore korzenie w polityce (jak wspomniana wyżej Lidia Staroń, będąca już wcześniej senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej). Z tymże aby zaistnieć w parlamencie i zacząć partycypować w systemie, trzeba się najpierw do niego dostać ten pierwszy raz. A do tego niezbędne jest poparcie partii. W ten sposób błędne koło się zamyka. 7 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Częściową szansą na uzdrowienie aktualnej - w gruncie rzeczy absurdalnej - sytuacji, jaka zaistniała w przypadku JOW, byłoby wprowadzenie drugiej tury głosowania w przypadku nieuzyskania przez żadnego kandydata bezwzględnej większości w pierwszym głosowaniu. Dzięki temu różnice pomiędzy liczebnością elektoratów zwycięzców w poszczególnych okręgach nie byłyby tak duże (w okręgach śląskich kandydat z największą liczbą głosów uzyskał ich niemal trzykrotnie więcej niż kandydat z najmniejszą liczbą głosów). Teoretycznie w ten sposób wzmocniono by legitymację przyszłego senatora, jednak nie jest to rozwiązanie pozbawione wad. Po pierwsze wymusza wybór pomiędzy dwoma kandydatami, którzy niekoniecznie są relewantni dla wyborców tych, którzy z wyścigu wyborczego odpadli. Po drugie populacja wyborcza między turami siłą rzeczy ulega zmianom, co na gruncie polskim najpewniej sprowadziłoby się przede wszystkim do spadków frekwencji. Potwierdzają to doświadczenia w przypadku wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, w przypadku których drugie tury cieszą się przeważnie mniejszym zainteresowaniem niż pierwsze, a wydawałoby się, że szczebel gminny jest bliższy wyborcy niż centralny. W dużym uproszczeniu doszłoby do sytuacji, w której do drugiej tury przystąpią głównie dotychczasowi wyborcy dwóch kandydatów, a pozostali zrezygnują z udziału. W konsekwencji nie doszłoby do żadnego wzmocnienia mandatu wyborczego, a jedynie znacznych wydatków budżetowych. Podsumowując, funkcjonowanie systemu większościowego w wyborach parlamentarnych w Polsce należy ocenić zdecydowanie krytycznie. Nie znaczy to jednak, że jest to system całkowicie zły. W mojej ocenie znakomicie sprawdza się on na szczeblu lokalnym, szczególnie gminnym. Małe okręgi umożliwiają wybór osoby cieszącej się rzeczywistym poparciem i zaufaniem danej społeczności, którzy powierzają jej reprezentowanie swoich interesów w radzie. Ponadto, siłą rzeczy, wybory do organów jednoosobowych (np. wybory Prezydenta RP czy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast) zawsze mają charakter większościowy. Istnieją zatem sfery, do których model JOW bardzo dobrze pasuje. Centralne organy kolegialne takie jak właśnie Sejm i Senat RP mają natomiast zupełnie inny charakter, a wybory do nich rządzą się swoimi prawami. 8 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski IV.System proporcjonalny z progiem zaporowym metoda d'Honta. Analiza i rozważania na podstawie wyników wyborów do Sejmu RP VIII kadencji (2015) w skali kraju oraz reprezentatywnego okręgu nr 31. Dla prześledzenia działania systemu proporcjonalnego również wybrałem jeden z okręgów śląskich i ponownie był to wybór nie tylko umotywowany patriotyzmem lokalnym. Wielkomiejski okręg nr 31 cechuje się reprezentatywnością w skali kraju, a zarazem pewnymi specyficznymi dla siebie zjawiskami, jak chociażby obecność ruchu ślązakowskiego czy marginalne znaczenie stronnictwa ludowego. Z uwagi na sporą liczbę mieszkańców, a tym co za tym idzie dużą liczbę mandatów do podziału okręg ten idealnie nadaje się do naszych rozważań. Wybory do sejmu, podobnie jak do senatu, zakończyły się wygraną PiS i tutaj również partia uzyskała większość bezwzględną, jednak istotnie mniejszą niż w przypadku izby wyższej (gdzie wynosi ona 61%, a więc blisko większości konstytucyjnej), bo wynoszącą 51% mandatów. Należy dodać, iż jest to pierwszy przypadek w historii III RP, kiedy jedno ugrupowanie uzyskało zdolność samodzielnych rządów, w dodatku rzutem na taśmę. Podstawowym zatem zarzutem w stosunku do systemu proporcjonalnego jest istotne rozdrobnienie parlamentu. W przeciwieństwie bowiem do JOW, które - jak już wcześniej nadmieniłem - umacniają system dwupartyjny, w wyniku ordynacji proporcjonalnej swoją reprezentację uzyskać mogą także inne ugrupowania, które z przyczyn matematycznych mogą nieraz mieć ogromny wpływ na poczynania władzy niezależnie od rzeczywistej liczby mandatów - czyli pełnić rolę tzw. języczka uwagi. 9 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Pobieżne rachunki dotyczące wyników wyborów w skali kraju wskazują, że swojej reprezentacji w sejmie nie posiada podobny, choć wyraźnie mniejszy odsetek wyborców w porównaniu z senatem. Tutaj takie stwierdzenie jest bardziej trafne z uwagi na fakt, że w wyborach proporcjonalnych głosujemy w pierwszej kolejności na listę wyborczą, w drugiej dopiero na osobę. Nie mniej w przypadku wyborów do sejmu również nie możemy zatrzymać swoich rozważań na tym stwierdzeniu, gdyż dopiero analiza wyników w danym okręgu pozwoli nam ocenić stopień demokratyczności i efektywności ordynacji. Jest to szczególnie ważne również z tego powodu, że mandaty rozdzielane są nie przez Państwową Komisję Wyborczą, lecz właśnie na poziomie okręgów - przez okręgowe komisje wyborcze. Dla zobrazowania różnicy poniżej przedstawiam symulację podziału miejsc w sejmie, gdyby czyniono to na szczeblu centralnym. Zatem w takiej sytuacji PiS nie zdobyłby samodzielnej większości bez porozumienia z którymś z pozostałych ugrupowań. Spojrzenie na sprawę z perspektywy okręgu wyborczego jest w wreszcie niezbędne z indywidualistycznego punktu widzenia. Nie zapominajmy, że jakkolwiek byśmy nie zdefiniowali celów i rezultatów systemu wyborczego, to zawsze w ławach poselskich ostatecznie zasiądzie człowiek, a nie partia czy ruch społeczny. Myślenie kolektywne w tym miejscu stanowczo odrzucam, uznając je za relikt poprzedniego ustroju. Okręg nr 31 obejmuje takie miasta jak Piekary Śląskie, Chorzów, Siemianowice Śląskie, Świętochłowice, Rudę Śląską, Katowice, Tychy, Mysłowice, Bieruń i Lędziny. Geograficznie znajdujemy się zatem w naszych rozważaniach w sercu Aglomeracji 10 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Górnośląskiej. Ostateczne wyniki głosowania oraz rozkład 12 przypadających na ten okręg mandatów zawarte zostały w tabeli poniżej. Podobnie zatem jak na szczeblu centralnym stosunek wyborców z reprezentacją do tych bez reprezentacji wynosi mniej więcej 8 do 2. Warto także zauważyć, że niezależnie od pewnych stosunkowo niewielkich różnic w liczbie głosów, pod względem liczby mandatów pomiędzy dwoma najsilniejszymi partiami ma miejsce remis. Przejdźmy jednak do indywidualnego spojrzenia na wyniki poszczególnych kandydatów, które rzucą nowe światło na całą sprawę. Gwiazdką została wyróżniona sytuacja, w której w wyniku śmierci posła T. Tomczykiewicza nastąpiło wygaśnięcie mandatu i w jego miejsce do sejmu weszła kolejna 11 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski osoba z listy PO pod względem liczby zdobytych głosów, czyli E. Kołodziej. Do tego wrócę jeszcze za moment. Już przy pobieżnym oglądzie tabeli rzuca się w oczy pierwszy absurd ordynacji proporcjonalnej, a mianowicie brak mandatów dla osób, które uzyskały często bardzo wysokie wyniki, jednak wskutek nieprzekroczenia progu przez ich komitety bądź też nieprzydzielenia mandatu komitetowi w wyniku obliczeń d'Honta. W ten sposób mandaty otrzymują osoby, które w rankingu indywidualnym znajdują się niżej, ale za to ich komitet uzyskał więcej głosów. Jednak najpoważniejszą ukrytą wadę tej ordynacji odkryć można dopiero po przeliczeniu sumy głosów oddanych na kandydatów, którzy otrzymali mandaty. Okazuje się, że na wszystkich zwycięzców wyborów w okręgu nr 31 łącznie głos oddało 219 tysięcy wyborców, co przy 411 tysiącach głosów ważnych daje 53% wszystkich wyborców. Wynika z tego zatem, że nie 80%, ale tylko 53% wyborców ma w Sejmie RP VIII kadencji swego reprezentanta. Tym samym 192 tysiące wyborców, a więc 47% pozostało bez przedstawiciela. Upada zatem mit systemu proporcjonalnego jako wiernie odwzorowującego preferencje społeczne. Co więcej, spośród osób, które głosowały na zwycięskie komitety, jedynie 67% z nich ma bezpośredniego przedstawiciela, którego zaznaczyli na karcie do głosowania. Co trzeci zatem musi się zadowolić reprezentacją pośrednią. Legitymacja parlamentarzysty jest zatem znacznie słabsza niż by mogło wynikać z pobieżnej analizy wyników wyborów w skali kraju. Na poziomie okręgu bowiem wychodzi na jaw, iż mimo pewnego rozdrobnienia izby niższej w stosunku do senatu wciąż spora część wyborców (niemal połowa!) nie utożsamia się z żadną z osób zasiadających w sejmie w postaci krzyżyka na liście wyborczej. Analizując dalej wyniki okręgu w oczy rzuca się dysproporcja pomiędzy legitymacją poszczególnych posłów w postaci liczby zdobytych głosów. Aż siedmiu, czyli niemal 60%, uzyskało wynik niższy od średniej. Jeżeli porównamy rezultat pierwszego pod względem liczby głosów - M. Zembali (PO) - oraz ostatniego, który uzyskał mandat poselski - W. Króla (PO) - to dochodzimy do wniosku, że ten ostatni uzyskał ponad siedmiokrotnie słabszy wynik. W tym miejscu po raz pierwszy widać wyraźnie 12 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski funkcjonowanie na listach tzw. lokomotyw wyborczych, którym dokładnie przyjrzymy się przy symulacjach. Jak już wspominałem, po śmierci T. Tomczykiewicza jego mandat przejęła E. Kołodziej. Jako jedną z zalet systemu proporcjonalnego uznaje się właśnie możliwość automatycznego uzupełniania składu poselskiego w przypadkach opróżnienia urzędu (które zdarzają się wbrew pozorom dość często) bez konieczności przeprowadzania kosztownych i niskofrekwencyjnych wyborów uzupełniających. Pojawia się jednak pytanie, czy taki mechanizm jest słuszny? E. Kołodziej uzyskała niemal dwukrotnie niższy wynik wynik od T. Tomczykiewicza. Tym samym jeszcze bardziej obniżona została społeczna legitymacja parlamentarna. Mało tego, P. Wipler, pierwszy pod względem liczby głosów spośród osób, które nie uzyskały mandatu przez próg zaporowy, zdobył aż trzykrotnie więcej głosów od E. Kołodziej. Świadczy to w mojej ocenie o wadliwości całego aparatu przekazywania mandatów kolejnym osobom na listach danego komitetu, który prowadzi do kolejnych absurdów. 13 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski V.Uproszczona symulacja JOW w okręgu nr 31 na bazie wyników wyborów do Sejmu RP w 2015 Aby zrozumieć funkcjonowanie pewnych mechanizmów, a także zbadać, na czym polega różnica pomiędzy dwoma zasadniczymi ordynacjami, warto przeprowadzić pewną symulację. Jak ukształtowałby się podział mandatów, gdybyśmy podzieli okręg nr 31 na 12 okręgów jednomandatowych? Pierwsze, co musimy ustalić, to jednolita norma przedstawicielska. W największym skrócie jest to liczba mieszkańców kraju przypadająca na 1 mandat, przy pomocy której ustala się podział na okręgi. O ile w przypadku wyborów proporcjonalnych do sejmu jest ona stała, o tyle liczba mieszkańców przypadająca na jeden okręg w wyborach do senatu może stanowić od 0.5 do dwukrotności jednolitej normy przedstawicielstwa. W ramach symulacji podzieliłem zatem dwie miejscowości na więcej niż jeden okręg wyborczy, biorąc pod uwagę z jednej strony wspomnianą normę, z drugiej liczbę 12 mandatów, aby uzyskać względną porównywalność z rzeczywistymi wynikami wyborów. Dla przejrzystości badań musiał jednak dokonać pewnego uproszczenia i w tych miastach, którym rzeczonego podziału dokonałem, poszczególne mandaty przyznałem osobom według kolejności zdobytych głosów w całym mieście. W rzeczywistości wyniki mogłyby się kształtować inaczej w zależności od przyjętych granic okręgów (jak już zostało zaznaczone przy omówieniu pojęcia gerrymanderingu), nie mniej symulacja ma jedynie charakter obserwacyjno-dydaktyczny i abstrakcyjny. W pierwszym etapie rozważań przyjąłem, że każdy z kandydatów startuje w każdym z 12 JOW (a więc może uzyskać więcej niż jeden mandat). 14 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Efekty są bardzo interesujące. Po pierwsze nie zawsze przynależność partyjna zwycięzcy pokrywała się z komitetem, który rzeczywiście w danym okręgu zwyciężył (nr 4, 7, 8 - wygrywają kandydaci PO, podczas gdy najwięcej głosów uzyskał jako cały komitet PiS). Po drugie w ramach JOW w okręgu bieruńsko-lędzińskim mandat uzyskałby P. Czarnynoga, który ostatecznie nie został posłem w ramach ordynacji proporcjonalnej, ponieważ w pozostałych okręgach uzyskał już znacznie mniej głosów. Po trzecie wreszcie bardzo wyraźnie rysuje się efekt lidera, szczególnie w przypadku M. Zembali (zwyciężył w 5 JOW), częściowo również G. Tobiszowskiego (zwyciężył w 2 JOW). Wynik Zembali spowodowałby, że PO w ramach ordynacji większościowej bez zakazu startu tylko z 1 okręgu uzyskałaby więcej mandatów od PiS, które jako komitet wybory wygrało w większości okręgów. W ten sposób uwydatnia się cecha charakterystyczna systemu proporcjonalnego, który w rzeczywistości miał zastosowanie w okręgu nr 31, mianowicie wykorzystanie charyzmatycznej osoby o dużym prywatnym autorytecie w danej społeczność dla poprawienia wyniku ogólnego listy wyborczej. W ten sposób partia pozyskuje głosy, których bez autorytetu takiej osoby jak słynny kardiochirurg M. Zembala nie miałaby szansy otrzymać. Aby zniwelować efekt lidera i uzyskać w miarę wiarygodny wynik symulacji przyjmijmy założenia, że G. Tobiszowski startuje wyłącznie z Rudy Śląskiej, a M. Zembala wyłącznie z Katowic. W efekcie PiS "odzyskuje" mandaty w okręgach 4. oraz 8. ostatecznie kandydaci tego komitetu zdobywają 7 mandatów, natomiast PO 5. Proporcje zatem ulegają symetrycznemu odwróceniu po zminimalizowaniu oddziaływania lokomotyw 15 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski wyborczych. Co natomiast charakterystyczne, o ile w systemie proporcjonalnym PO i PiS uzyskały łącznie 10 z 12 mandatów, pozostawiając pewien niewielki udział partiom mniejszościowym, o tyle przy wprowadzeniu JOW mamy do czynienia z dokładnym powtórzeniem omawianej wcześniej sytuacji z senackich okręgów śląskich nr 68-80 duopol zdobywa 12 z 12 mandatów. Upada zatem argument, że JOW w wyborach do senatu są zbyt duże, a w mniejszej skali sytuacja by się w jakikolwiek sposób zmieniła. Taka jest bowiem natura tej ordynacji. 16 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski VI.Symulacje podziału mandatów w systemie proporcjonalnym proporcja idealna, metoda d'Honta, zniesienie progów zaporowych W tej części chciałbym uwydatnić, jak ogromny jest wpływ sposobu liczenia głosów oraz rozdziału mandatów na ostateczny kształt parlamentu. Słynne przysłowie: nieważne kto głosuje, ważne kto (i jak) liczy głosy niekoniecznie musi bowiem odnosić się wyłącznie do sytuacji łamania demokracji czy metod autokratycznych. Przypomnijmy - w Polsce mandaty poselskie przydzielają okręgowe komisje wyborcze przy wykorzystaniu metody d'Honta. Aby komitet został zakwalifikowany do podziału mandatów, musi przekroczyć próg wyborczy - dla komitetów partii (KW) oraz wyborców (KWW) wynosi on 5% w skali kraju, dla komitetów koalicyjny (KKW) 8% w skali kraju. Z warunku przekroczenia progu zwolnione są komitety mniejszości narodowych - w Polsce z tego przywileju korzysta Mniejszość Niemiecka. Konstytucyjne określenie wybory proporcjonalne ma charakter bardzo nieścisły i może generować błędy interpretacyjne. Nie funkcjonuje bowiem w polskim systemie wyborczym proporcja idealna. Gdyby taką zastosować, przydział mandatów prezentowałby się zgoła inaczej: 17 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Wspomnianą proporcję zaburzają przede wszystkim progi zaporowe. Gdyby je znieść (przy jednoczesnym założeniu, że mandaty przydziela PKW), osiągnęlibyśmy rezultat bardzo zbliżony do idealnego rozkładu i tym samym wiernego odzwierciedlenia społecznych preferencji. Aby podkreślić stopień oddziaływania progów wyborczych na wynik warto prześledzić wreszcie sytuację, w której PKW rozdziela mandaty, ale z jednoczesnym uznaniem progów zaporowych 5% i 8%. Ale jak właściwie działa metoda d'Honta, o której enigmatycznie wspominam od początku niniejszej publikacji? Do odpowiedzi na to pytanie wykorzystajmy ponownie wyniki z okręgu nr 31. 18 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Algorytm wygląda następująco: 1. OKW ustala, ile głosów otrzymały poszczególne komitety i szereguje je malejąco. 2. Następnie PKW przekazuje informację, które spośród komitetów przekroczyły próg wyborczy i mogą uczestniczyć w podziale mandatów. 3. Uszeregowane sumy głosów komitetów, które przekroczyły próg, są dzielone kolejno przez 1,2,3,...x, gdzie x jest równe liczbie mandatów w okręgu (w naszym przypadku 12). 4. Zaznaczanych jest x (u nas 12) największych ilorazów powstałych w wyniku tego dzielenia. Dany komitet uzyskuje tyle mandatów, ile ilorazów jego sumy głosów znalazło się w tej puli. 5. Uzyskane przez komitet mandaty otrzymują jego kandydaci danego w kolejności liczby zdobytych głosów. A jak prezentowałaby się sytuacja, gdybyśmy znieśli progi wyborcze w okręgu 31? Podsumowując, progi zaporowe sprzyjają niewątpliwie zwycięzcy wyborów, który dzięki nim uzyskuje pewną nadwyżkę mandatów (w przypadku wyborów 2015 zadecydowały one o samodzielnej większości PiS), w mniejszym stopniu zyskuje także wicelider wyborów. W aspekcie negatywnym wprowadzenie progów powoduje tzw. zabetonowanie sceny politycznej, ograniczając znacząco wpływy frakcji mniejszościowych. W aspekcie pozytywnym częściowo gwarantuje wyłonienie w miarę stabilnej większości parlamentarnej, przeciwdziałając nadmiernemu rozdrobnieniu. Nasuwa się jednak pytanie, czy pragmatyzm polityczny powinien być decydujący przy modyfikacji ordynacji wyborczej, kosztem osłabienia demokratyczności całych wyborów i legitymizacji społecznej parlamentarzystów? 19 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski VII.Koncepcja autorska - WOW. Powyższa szczegółowa analiza dowiodła, że obydwie ordynacje wyborcze mają poważne wady i w zasadzie żadna nie spełnia należycie swoich zadań jako regulujących prawo suwerena do pośredniego sprawowania swojej władzy zwierzchniej. Nadmiar wypaczeń, absurdów i słabości zarówno systemu proporcjonalnego, jak i większościowego skłonił mnie do sformułowania koncepcji autorskiej - koncepcji wielomandatowych okręgów wyborczych bez list, w skrócie WOW (bądź bardziej narcystycznie Wariant Mathiasa). Ten projekt ordynacji łączy pozytywne aspekty pozostałych dwóch systemów, pozbywając się zarazem największych wad i uzupełniając całość o rozwiązania własne, a w szerszym ujęciu także zagraniczne (znaleźć w nim można również elementy systemu preferencyjnego). Co więcej, ordynacja ta (a przynajmniej jej wariant optymalny) jest możliwa do wprowadzenia od zaraz w obydwu izbach sejmu, bez zmiany konstytucji. Spełnia bowiem wszystkich pięć przymiotników wyborczych, w tym również warunek proporcjonalności - i to w większym stopniu niż obecna ordynacja do sejmu. 1. Podstawowe założenia wariantu optymalnego WOW: wybory w okręgach wielomandatowych (element "proporcjonalny"); brak progów zaporowych (element racjonalizujący); brak list partyjnych, każdy kandydat startuje z własnego komitetu (element "większościowy"); mandaty uzyskują kandydaci kolejno, według liczby zdobytych głosów (novum). W takim układzie zostaje przełamany monopol partii politycznych. Zwiększony zostaje ponadto indywidualizm - wreszcie głosowalibyśmy na konkretne osoby w pełnym tego słowa znaczeniu, za kimś, a nie przeciw komuś. Ponadto zwiększyłoby przejrzystość całej procedury wyborczej. Wzrosłaby liczba wyborców posiadających swojego reprezentanta w sejmie. Dużą zaletą byłoby również zapewnienie szerokiego pluralizmu politycznego. Tak ukształtowana procedura ponadto w moim przekonaniu sprzyjałaby również wzrostowi frekwencji wyborczej, szczególnie wśród świadomych wyborców, którzy obecnie często rezygnują z oddania głosu z uwagi na patologie systemu wyborczego. 20 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski Na wprowadzeniu takiego wariantu moglibyśmy śmiało poprzestać. Jednak przewidziałem również jego rozszerzenie, które jednak wymagałoby do osiągnięcia sukcesu po pierwsze dużej świadomości wyborczej Polaków, a po drugie - być może również zmiany konstytucji. W związku z tym mógłby zostać wprowadzony dopiero po jakimś czasie od wprowadzenia wariantu optymalnego. 2. Założenia wariantu optymistycznego WOW: każdy wyborca posiada tyle głosów, ile mandatów jest do obsadzenia w danym okręgu; głosowanie ma charakter preferencyjny (zaznaczamy obok nazwisk kandydatów cyfry od 1 do x, gdzie x to liczba mandatów w okręgu, w takiej kolejności, w jakiej chcielibyśmy, aby kandydaci weszli do sejmu); powyższe głosy miałyby albo różne wagi, albo działałyby na zasadzie głosu przechodniego (tzn. jeżeli kandydat 1 nie uzyskał mandatu, głos wzmacnia kandydata 2, itd.); możliwość wprowadzenia głosu przeciw wszystkim, a nawet głosu ujemnego (celem byłoby tutaj wyjście na przeciw kryterium przegranego Condorceta). Mimo że tak skonstruowana ordynacja niewątpliwie traciłaby na przejrzystości i wprowadzałaby skomplikowane głosowanie oraz liczenie głosów i przydziału mandatów, to w mojej ocenie jest warta rozważenia. Po pierwsze uwzględnia maksimum wyborczych preferencji, a praktycznie żaden głos nie będzie zmarnowany (wielokrotny wybór, przechodniość/wagi głosów). Możliwość wprowadzenia głosu przeciw wszystkim oraz głosu ujemnego ma charakter ewentualny. Mogłaby bowiem umożliwić realne oddziaływanie tzw. elektoratu negatywnego, co niewątpliwie utrudniałoby wejście do sejmu politykom skompromitowanym. Ponadto dawałaby szansę wypowiedzenia się osobom, których żaden kandydat nie satysfakcjonuje bez konieczności oddawania głosu nieważnego. Przy czym podkreślam - o ile wariant optymalny nie wymaga żadnych dodatkowych warunków i można go zrealizować poprzez nowelizację kodeksu wyborczego, o tyle wariant optymistyczny zakłada, że wyborcy zostali już odpowiednio uświadomieni i rozumieją działanie elementów preferencyjnych oraz przechodniości/ważenia głosów. Na 21 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski pewno niezbędnym elementem byłoby wprowadzenie zajęć z prawa wyborczego w szkołach powszechnych. 3. Egzaminy na prawo wyborcze, czyli demokracja świadoma. Zasada powszechności wyborów w Polsce nie ma charakteru absolutnego. Określenie powszechny nie oznacza, że bezwzględnie każdy miałby mieć prawo wybierania oraz bycia wybieranym. Istnieją przecież liczne cenzusy (np. wiek, wymóg obywatelstwa czy stałego zamieszkania na danym obszarze) czy wyłączenia (np. osób ubezwłasnowolnionych czy prawomocnie skazanych) odnośnie zarówno biernego, jak i czynnego prawa wyborczego. Zasadę powszechności należy zatem rozumieć jako potencjalnie nieograniczony dostęp do prawa wyborczego. Nic więc nie stoi na przeszkodzi, aby wprowadzić co do niego pewne wymogi, które spełnić mógłby każdy zainteresowany, a które nie mają charakteru dyskryminującego. Takim wymogiem śmiało mogłoby zostać zdanie egzaminu na prawo wyborcze. Tak samo jak do prowadzenia samochodu wymagane jest zaliczenie egzaminu, na podobnej zasadzie powinna się moim zdaniem kształtować kwestia prawa głosowania. Z nieświadomego, błędnego czy nawet w niektórych przypadkach losowo oddanego głosu konsekwencje dla społeczeństwa mogą być bowiem jeszcze większe niż w przypadku nieumiejętnego prowadzenia pojazdu. Trzymając się tej motoryzacyjnej analogii należałoby także wyróżnić dwie podstawowe kategorie prawa wyborczego i w konsekwencji wyróżnić egzaminy na czynne oraz bierne prawo wyborcze. Pierwszy typ umożliwiałby oddanie głosu we wszystkich wyborach powszechnych na terenie kraju. Jego forma i treść winna stanowić efekt prac ekspertów, jednak na pewno powinny się w nim znaleźć elementy sprawdzające wiedzę o procedurze głosowania oraz podstawowych mechanizmach funkcjonowania państwa (niekoniecznie chodzi o znajomość programów poszczególnych kandydatów, ale raczej obiektywną wiedzę dotyczącą proponowanych przez nie rozwiązań). Egzamin na bierne prawo wyborcze z kolei miałby z kolei bardziej informacyjny charakter - jego zdanie nie byłoby niezbędne do kandydowania (należałoby jednak oczywiście posiadać czynne prawo wyborcze), jednak podejście do niego już tak. Ocena z takiego testu (najlepiej w standardowej skali szkolnej) pojawiałaby się następnie przy nazwisku kandydata i 22 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski stanowiłaby wskazówkę dla wyborcy co do stopnia przygotowania danej osoby do pełnienia funkcji parlamentarzysty. O ile prawo wybierania wymagałoby odnowienia egzaminem po upływie 20 lat, o tyle do drugiej kategorii kandydat musiałby przystępować przed każdymi kolejnymi wyborami, w których bierze udział, aby jego ocena pozostawała aktualna. Celem egzaminowania miałoby być przede wszystkim przygotowanie świadomej populacji wyborczej, która znałaby wszelkie możliwe konsekwencje swojego głosu, wiedziałaby, jak go oddać, a także nie byłaby podatna na postulaty populistyczne. Dzięki takiemu wymogowi formalnemu nic nie stałoby zatem na przeszkodzie, aby znieść bądź przynajmniej obniżyć wyborcze cenzusy wiekowe. W mojej ocenie egzamin na prawo wyborcze byłby wręcz bardziej sprawiedliwym kryterium od wieku, ponieważ w pełni uzależnia w tym zakresie sytuację prawną obywatela od własnych chęci i zaangażowania, w miejsce przesłanek czysto obiektywnych, na które nie ma on żadnego wpływu. Poprzez egzaminy - nawiązując do koncepcji WOW - uzyskalibyśmy warunki wystarczające do wprowadzenia wariantu optymistycznego mojej koncepcji. 23 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski VIII.Symulacja - funkcjonowanie WOW na przykładzie okręgu nr 31. Ostatnią kwestią, jaką chciałbym poruszyć w niniejszej publikacji, jest działanie autorskiej koncepcji (wariantu optymalnego) na bazie wyników wyborczych w omawianym już wcześniej okręgu. Mandaty uzyskuje 12 osób według liczby głosów, niezależnie od komitetu. W konsekwencji swoich przedstawicieli będzie mieć już na tym etapie ponad 57% wyborców, czyli więcej niż obecnie, a gdyby wybory odbyły się w ramach WOW, liczba ta byłaby większa z uwagi na to, że nie byłoby obszernych, rozbudowanych list wyborczych, obejmujących 12 do 24 kandydatów (czyli więcej niż mandatów), spośród których jedynie kilku liczy się w walce o miejsce w sejmie. Nie zaistniałby również absurd, że osoba o bardzo wysokim wyniku wyborczym mandatu nie uzyskuje, natomiast otrzymuje go kandydat o kilkukrotnie niższym rezultacie tylko dlatego, że znalazła się na odpowiedniej liście wyborczej. Wreszcie - w przypadku śmierci bądź innej przyczyny wygaśnięcia mandatu, wakat uzupełniany jest przez następną osobę pod względem liczby głosów. 24 Gildia Mathiasa www.mathias.egildia.pl Mateusz Mathias Stawowski IX.Podsumowanie. Przedstawiłem szeroki ogląd na sprawę ordynacji wyborczej. W swojej pracy wykorzystałem rzeczywiste wyniki wyborów, nie jest to więc publikacja o charakterze czysto teoretycznym, choć o teorię również w wielu miejscach zahacza. Zaznaczam jednak, że skupiłem się na rozwiązaniach wyborczych znanych w Polsce oraz koncepcji autorskiej. Nie są to jedyne możliwości, świat wypracował całe multum różnych ordynacji wyborczych, ze swoimi zaletami i wadami. Nie mniej moim celem nie było utworzenie pełnego wykładu na temat systemów wyborczych, ponieważ nie jesteśmy na zajęciach z prawa ustrojowego. Chciałem w niniejszej pracy przybliżyć te zagadnienia w sposób w jak największym stopniu oparty o praktykę. Dyskusja na temat ordynacji wyborczych została zapoczątkowana podczas kampanii prezydenckiej w 2015 roku za sprawą Pawła Kukiza, promującego ideę jednomandatowych okręgów wyborczych. Chociaż nie popieram akurat tego rozwiązania i myślę, że dość sensownie to uzasadniłem - to jestem bardzo wdzięczny, że wprowadził ten temat do debaty publicznej. Również uważam, że obecna ordynacja wyborcza do sejmu jest wadliwa, a w wyniku różnych modyfikacji, w szczególności progów zaporowych, stanowi wręcz zaprzeczenie samej siebie. Nie uważam zarazem, że moja propozycja WOW jest jedyną i idealną propozycją. Jednakowoż jak dotąd nie natrafiłem na wariant lepszy. Z przyjemnością włączam się zatem w dyskusję na temat systemu wyborczego oraz ustroju państwa w ogóle, proponując własne rozwiązania w tym zakresie. Rozpocząłem to od publikacji koncepcji autorskiej Trybunału Państwa w grudniu zeszłego roku i kontynuuję niniejszą pracą na temat ordynacji. Mam wreszcie nadzieję, że moja analiza pomoże Czytelnikom w wypracowaniu własnego poglądu na tę dość istotną kwestię, związaną przecież z naszym podstawowym prawem jako Narodu - suwerena Rzeczypospolitej. 25