W 1954 roku świat poznał przejmującą historię siedmiu samurajów i
Transkrypt
W 1954 roku świat poznał przejmującą historię siedmiu samurajów i
W 1954 roku świat poznał przejmującą historię siedmiu samurajów i się zachwycił. 59 lat później, w roku 2013 światło dziennie ujrzy o wiele bardziej porywająca i zatrważająca historia – tym razem jednak samurajowie będą się nieco różnić od swojego pierwowzoru. A zaczęło się to tak… Siedmiu nieustraszonych samurajów (Karol, Michał, Tomek, Jacek, Grzesiek, Radek i Darek) z groźnymi minami, owiniętych niczym sushi w swoje tradycyjne stroje siedziało pod drzewem. Gdzieś obok nich walały się ich zardzewiałe miecze. Cała siódemka wpatrywała się w niebo. Niebo wpatrywało się w nich i tak trwali w tej niezbyt dynamicznej sytuacji od samego rana. A było już późne popołudnie. - Karol, jakie masz marzenie?... – Michał, jeden z samurajów, leniwie rzucił to pytanie w przestrzeń, przeciągając sylaby. - Chciałbym, żeby mi browar leciał z kranu… - rozmarzył się Karol i przeczesał w roztargnieniu swoją bujną, aczkolwiek niesforną fryzurę. Słysząc te słowa Michał zamruczał tylko z uznaniem. - Co ty znowu gadasz? Już ci sto razy mówiłem, że nie mamy pojęcia czym jest „kran” i „browar”! – Grzesiek wkurzył się nie na żarty i ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w Karola. - Ach, sorry, tak mi się tylko przypomniało… - Karol nie przejął się specjalnie tym, co powiedział. Wygodniej rozłożył się na swoim wygniecionym fragmencie trawy i zapatrzył się na małe mróweczki. – Ja wiem, co to browar! – Tomek wykazał coś w rodzaju oburzenia i wrócił do swoich myśli. Grzesiek tylko westchnął i pokręcił głową. Między samurajami co chwilę dochodziło do podobnych niedopowiedzeń. Brało się to stąd, że wszyscy oni cierpieli na taki sam syndrom rozszerzenia a może nawet rozszczepienia świadomości – potrafili kontaktować się ze swoją egzystencją w alternatywnej rzeczywistości. Warunki, w których tam żyli różniły się diametralnie od ich świata - Japonii u progu VIII wieku naszej ery. Pamiętali fragmenty życia prowadzonego „po drugiej stronie” a nawet posiadali pewne umiejętności w nim nabyte. Od czasu do czasu miewali dziwne przebłyski – nie wiedzieli dokładnie, w którym życiu akurat się znajdują. Stąd też brała się ich pewna nieudolność w fachu samuraja oraz, co za tym idzie, brak tak naprawdę poważnych zadań do wykonania. Zarówno biedacy z okolicznych wiosek jak i bogaci japońscy panowie nie ufali tej grupie zwariowanych mężczyzn, którzy od czasu do czasu pletli prawdziwe farmazony o jakichś browarach, grillach, systemach informatycznych czy samochodach. To prawda, że nosili tradycyjne stroje, tradycyjne samurajskie miecze i mieli własny kodeks, ale ich wypowiedzi dyskredytowały te wszystkie akcesoria, czyniąc ich po prostu niewiarygodnymi. - A ja bym chciał, chłopaki, żeby wreszcie ktoś przydzielił nam jakieś konkretne zadanie, żebyśmy mogli wreszcie udowodnić wszystkim, że mamy jaja…! – odezwał się po chwili milczenia Radek. I miał rację. Trudno było udowodnić posiadanie cojones ratując kotki z drzew (ale nie takie kotki jakby chcieli, tylko normalne – z uszkami i futrem, małe takie, czteronożne), pomagając przy zbiorach ryżu czy naprawiając chaty wieśniaków. A takie zadanie właśnie im się trafiały. Miecze, siedliska ich dusz, rdzewiały nieużywane, a i oni niknęli w oczach pokonywani przez bezczynność i brak życiowych celów. Leczyli się często pijąc sake, które w jakiś magiczny sposób, chociaż na chwilę, koiło ich tęsknotę za wielkimi emocjami i wielkimi dokonaniami. Przy jednym z takich spotkań z sake w tle zmodyfikowali swój kodeks etyczny – kanon bushidō, wykładający podstawowe zasady samuraja. Duży wpływ na te zmiany miał również fakt, iż Darek vel. Młody w końcu przestał wierzyć w Mikołaja i zaczął wyznawać trochę luźniejszą życiową filozofię (pić, palić, nie żałować). I tak oryginalny zapis "Prawość jest siłą wejścia bez wahania na drogę, którą wskazuje rozum, która każe umrzeć gdy trzeba umrzeć, uderzyć gdy trzeba uderzyć" został zastąpiony zdaniem: „Wchodzi bez wahania na swą drogę, który wie, że idzie po sake i kupuje ją, gdy trzeba ją kupić i wypija ją, kiedy wypić ją trzeba”. A zamiast: "Należy wciąż hartować swoje męstwo, usiłować przewyższać w nim innych i nigdy nie czuć się gorszym od tego czy tamtego wojownika" ustalono: „Należy wciąż oszczędzać swoje męstwo, nie usiłować być większym macho od innych, bo tak naprawdę to wszystko jest względne i nic nie wiadomo”. Jak widać, kiełkowała wśród nich powoli anarchia a nowe zasady były przykrywką dla totalnego braku zasad i swobodnego zbijania bąków, bez zbędnych wyrzutów sumienia. Zmiany w bushidō przegłosowali demokratycznie, bo nie było wśród nich wyraźnego przywódcy. Zazwyczaj dowodzenie spontanicznie przejmował to ten to tamten samuraj, korzystając z chwilowego napływu energii i chęci dokonania czegokolwiek. Motywacja nie była najmocniejszą stroną tej grupy. Wśród 7-ki występowały jednostki, które dobrowolnie przyznawały się, iż nic nie robienie i unikanie wszelkich zadań i wyzwań jest jednym z ich najważniejszych życiowych celów. Jednak znali się od zawsze, jako mali chłopcy spędzili razem mnóstwo czasu grając w piłkę, podchody i kapsle. Albo po prostu leżąc na trawie, patrząc w niebo i snując marzenia. Dlatego wiedzieli, że tak naprawdę w głębi wszystkich siedmiu dusz pragną aktywności i przygód. Żaden z nich nie wierzył, że te pragnienie wkrótce zostanie spełnione…