wersja PDF - Centralny Rejestr Lekarzy

Transkrypt

wersja PDF - Centralny Rejestr Lekarzy
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Chorzy nie mają się czego obawiać
XIX Ogólnopolska Konferencja
Młodych Lekarzy
Nowe wartości leczenia przy
stosowaniu metod biologicznych
Prywatyzacja dobra i zła
Szlachetne zdrowie...
Medal Gloria Medicinae
Indie
Z prac ORL w Rzeszowie
Mamy gdzie mieszkać w Warszawie
Alergia na lateks...
Wierzę w Polskie Święta...
Wśród nocnej ciszy…
Kawiarenka Literacka
Ogłoszenia
2
3
5
6
7
9
10
13
17
19
20
22
24
27
Wydawca:
Okręgowa Izba Lekarska
tel. (0-17) 853 58 37, ul. Reformacka 10
Redakcja:
Zespół redakcyjny na zlecenie Okręgowej
Izby Lekarskiej w Rzeszowie
Adres redakcji:
ul. Reformacka 10, 35-026 Rzeszów
[email protected]
Adres internetowy OIL:
http://www.rzeszow.oil.org.pl
Istnieje możliwość utworzenia konta
e-mail dla lekarzy w domenie oil.org.pl
instrukcje ze strony:
http://www.nil.org.pl/xml/pomoc/ poczta
Od Redakcji
Chorzy nie mają się czego obawiać – uspokaja pacjentów na
łamach Biuletynu prezes OIL w Rzeszowie Krzysztof Szuber
w rozmowie między innymi na temat powstawania w Rzeszowie nowych niepublicznych placówek lecznictwa zamkniętego.
Tematy ekonomiczne zainspirowały także naszego związkowego felietonistę Zdzisława Szramika, którym w tym numerze
naszego pisma zajął się dobrą i złą prywatyzacją. Na łamach
biuletynu gościmy także rzeszowskiego ekonomistę Andrzeja
Sawickiego, który przedstawia swój ogląd ochrony zdrowia w
świetle praw ekonomii.
O zmianach nowelizacyjnych w Ustawie o zawodzie lekarza
i lekarza dentysty piszą młodzi wchodzący w profesję adepci
sztuki lekarskiej.
Z przyjemnością zapraszamy do przeczytania dziennika z podróży po Indiach Urszuli Pacześniak, lekarki – stażystki. Po 6
latach ciężkich studiów medycznych spełniło się jej marzenie i
w 50 dni przejechała piękne aczkolwiek bardzo zróżnicowane
Indie.
Pod choinkę mamy dla Państwa niespodziankę płytę z kolędami dra Jerzego Macieja Siekluckiego, znanego w środowisku
autora tekstów satyrycznych i kabaretowych.
Zapraszamy do lektury.
Biuro OIL w Rzeszowie pracuje:
poniedziałek
800 - 1600
wtorek
800 - 1800
środa
800 - 1500
czwartek
800 - 1600
piątek
800 - 1500
Klub seniora
Pierwsza środa miesiąca godz. 1600
Wydawanie prawa wykonywania zawodu:
poniedziałek i czwartek – 900 - 1600
DYŻURY PRAWNIKA:
poniedziałek
1300 - 1600
wtorek
1430 - 1730
środa
1400 - 1600
Spokojnych, pełnych rodzinnego ciepła i blasku Świąt
Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego 2011 Roku
życzą Okręgowa Rada Lekarska i Redakcja Biuletynu
Rachunek bankowy PEKAO SA: 60 1240 4751 1111 0000 5512 1415
Biuletyn
Redakcja zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania nadesłanych materiałów.
Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
Zamówienia na druk materiałów reklamowych przyjmuje Biuro OIL (p. adres powyżej).
Redakcja przyjmuje materiały tylko na nośnikach elektronicznych.
1
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Rozmowa z dr. Krzysztofem Szuberem prezesem ORL w Rzeszowie
Czasy się zmieniły
Redakcja: Bieżący rok powoli dobiega konca. Czas
na pierwsze podsumowania. Rozpocznijmy od spraw finansowych związanych z funkcjonowaniem służby zdrowia.
dr Krzysztof Szuber: Na pewno nigdy nie będzie tak,
że zabezpieczymy wszystkie żądania pacjentów. Kolejki,
co ma związek między innymi z limitem finansowym są i
na pewno jeszce długo bedą. Inną sprawą jest fakt - sporo
jest takich głosów - że wiele środków publicznych jest
źle zagospodarowywanych. Mam na myśli na przykład
pewne procedury, które można byłoby wykonywać w
trybie ambulatoryjnym jak choćby diagnostyczne. Wykonuje się je w szpitalach, co pochłania środki i blokuje miejsca dla pacjentów. Często zdarza się też, że nie
ma właściwej kontroli nad zakupem nieraz bardzo drogiego sprzętu. Jest on niejednokrotnie wykorzystywany
w ograniczonym zakresie, bo brakuje kadry do obsługi
lub stoi nieużyteczny, bo wymiana zepsutego elementu
przekracza możliwości finansowe właściciela. Polska nie
jest jedynym przykładem, że finansów brakuje. Nie takie potęgi jak nasz kraj narzekają na brak środków, aby
zapewnić każdemu obywatelowi pełen zakres usług medycznych.
W pracy lekarzy w tym roku było mniej niepokojów
niż w latach ubiegłych?
To fakt, było spokojniej, ale oczywiście nie brakowało niepokojów związanych np. ze zmieniającymi się
przepisami prawa. Przykładem mogą być zmienione w
tym roku zasady ubezpieczeń bez zachowania okresu
przejściowego. Wymagało to zmiany przez lekarzy polis
ubezpieczeniowych, a od nowego roku jak się dowiadujemy będą nowe. Sporo jest teraz zamętu jeżeli chodzi
o ustawę refundacyjną, gdzie dużym problemem jest
sprawdzenie ubezpieczenia pacjenta. Problemem jest
także interpretacja wystawienia recept refundowanych,
gdzie decyzja o tym czy została ona poprawnie napisana nadal jest po stronie urzędników NFZ. Lekarz nie ma
możliwości sprawdzenia czy w danym dniu pacjent jest
ubezpieczony, poza tym panuje chaos informacyjny jakie
leki przysługują przewlekle chorym.
Lekarze - związkowcy zachęcaja do bojkotowania tej
ustawy, jakie jest stanowisko samorządu lekarskiego?
Drugiego grudnia odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Naczelnej Rady Lekarskiej poświęcone temu problemowi. Rozwiązaniem niekorzystnym dla pacjentów
jest wypisywanie recept o odpłatności 100%, jeśli nie po2
trafi chory udokumentować faktu, że jest ubezpieczony.
Dobrym rozwiązaniem byłoby przeniesienie problemu
na płatnika czyli na NFZ. Mogłyby w tym pośredniczyć
apteki, które są już na tyle skomputeryzowane, że każdą
receptę można by weryfikowanać zgodnością PESEL.
W tym przypadku znacznemu uproszczeniu uległaby
cała procedura. Druga możliwość - chory jak w Wielkiej
Brytanii deklaruje, że jest ubezpieczony i bieże za to pełną odpowiedzialność. Zdjęta zostałaby z lekarzy, którzy
nie są od weryfikowania ubezpieczenia chorego tylko od
jego leczenia. To zadanie dla płatnika. Można też wzorem Francji czy krajów Beneluksu doprowadzić do tego,
że chory płaci pełną odpłatność, a potem otrzymuje refundację od ubezpieczyciela czy płatnika. Chodzi o znalezienie rozwiązania, które satysfakcjonowałoby lekarzy,
NFZ i pacjentów. Mozliwości jak widzimy jest wiele.
Czy jest zachowana równowaga w funkcjonowaniu
niepubliczych i publicznych placówek służby zdrowia?
Funkcjonowanie niepublicznych placówek regulują inne przepisy niż przepisy dotyczące samorządu lekarskiego. Naszym zdaniem, nie ma równości między
podmiotem publicznym i niepublicznym. Ten ostatni
funkcjonuje głównie na zasadzie kontraktu z NFZ, ale
ma również możliwość wykonywania procedur zabiegowych na zasadach komercyjnych, czego publiczne
placówki nie mogą robić. To jest rażąca nierówność
podmiotów, powinna być raz na zawsze uregulowana.
Poza argumentem politycznym, żadnego racjonalnego
uzasadnienia obecnej sytuacji nie ma. Pacjenci, których
stać na opłacenie zabiegu, byliby obsłużeni w publicznych placówkach wcześniej zwalniając miejsce innym
czekującym w kolejce. A tak po 15-tej sale operacyjne
stoją puste, a lekarze mogliby z nich korzystać. Kolejki
oczekujących byłyby o wiele krótsze.
Jaki był ten rok jeżeli chodzi o sprawy związane z
etyką zawodową wśród lekarzy?
W ostatnich latach, jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie w większości obszarów naszego życia, a więc i
w służbie zdrowia są coraz gorsze. Obserwujemy upadek obyczajów, dobrych manier, w zasadzie jedynym
wyznacznikiem działań jest niepohamowane dążenie
do zwiększania zasobów finansowych i zysku często za
wszelką cenę. Przykładem może być nieuczciwe reklamowanie swoich usług. Jeżeli lekarze rejestrują swoją
działalność w samorządzie obowiązają ich ograniczenia
okreslone przepisami, włącznie z tym jak ma wyglądać
ogłoszenie o prowadzonej działalności. Natomiast pod-
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
mioty niepubliczne, prowadzone przecież również przez
lekarzy, rejestrowane u wojewody zachowują się tak jakby nie dotyczyły ich żadne normy, reguły i zasady. Zacytuję fragmenty reklam: „leczenie bez wiertła”, „komputerowe znieczulenia”, „leczenie dzieci w znieczuleniu
uspokajającym”, „sprzęt najwyższej światowej klasy” i
tak dalej. To tylko niektóre przykłady. Samorząd wstydzi
się za takie reklamy, próbujemy podejmować działania
zmierzające do uregulowania tych spraw, ale dowodzi to
upadku obyczajów i działań których jedynym celem jest
zysk za wszelka cenę.
Inne problemy, chociażby alkohol?
Ten problem istnieje od wielu lat choć od niedawna
mówi się o nim nieco głośniej. Problem jest niedoszacowany, lekarzy z uzależnieniem może być jakieś 10%,
to przekładając na naszą Izbę około 400 lekarzy, a zarejestrowanych mamy nieco ponad 20 osób. Kiedyś w
Polsce można było pić alkohol w pracy prawie bezkarnie,
za przyzwoleniem społecznym. Niestety niektórzy nie
zauważyli, że zmieniły się czasy i na pewne zachowa-
nia nie ma już przyzwolenia. Podobnie ma się sprawa z
tzw. „dowodami wdzięczności”. Kiedyś, lekarze nędznie
wynagradzani mieli ciche przyzwolenie na tego rodzaju „dorobienie do pensji”. Teraz zarabiamy może nie
wyjątkowo, ale godziwie i takie sytuacje nie mogą mieć
miejsca. Pora więc zmienić mentalność i uzmysłowić sobie w jakich czasach żyjemy.
Przed nami Święta Bożego Narodzenia, spędzane
będą u Pana w domu, rodzinnie?
Oczywiście, tylko rodzinnie. Mamy już dorosłe dzieci i wszyscy zjeżdżają się do domu. To wyjątkowy okres
spotkań, rozmów i bycia ze sobą. No i oczywiście ten
zapach, te potrawy. Specjalistką od przygotowania ich
jest moja żona, jeżeli zaś chodzi o konsumpcje to najbardziej lubię barszcz czerwony z uszkami i co może być
zaskoczeniem dla niektórych, karpia smażonego z ziemniakami i kapustą. Nie we wszystkich domach je się takie
danie ale zapewniam, że jest wyśmienite.
Dziękujemy za rozmowę.
Rzeszowska kardiochirurgia ma już 5 lat
Rzeszowska kardiochirurgia ma już 5 lat Rozmowa z dr. n. med. Kazimierzem Widenką
ordynatorem Oddziału Kardiochirurgii w rzeszowskim Szpitalu nr 2 przy ul. Lwowskiej
Trzeba cały czas iść do przodu
Red: Oddział Kardiochirurgii w Rzeszowie ma
już 5 lat. Jest jedynym tego typu na Podkarpaciu i
jednym z pięciu, według rankingu „Newsweek’a” ,
najlepiej ocenionych w Polsce. Pierwsza operacja odbyła się tu 26 października 2006 roku. Panie doktorze, jak miewają się pacjenci, którzy byli operowani
w pierwszych dniach po powstaniu oddziału?
K.W: Miewają się znakomicie. Wiemy to, ponieważ
przy okazji organizacji pięciolecia, zaprosiliśmy wszystkich, którzy byli operowani w pierwszym tygodniu działalności oddziału, na obchody jubileuszowe do filharmonii. Wszyscy są w dobrym zdrowiu, a teraz każdy z
nich otrzymał certyfikat „dzielnego pacjenta”. Wiemy,
że takie pierwsze operacje w nowym ośrodku, wiążą się
zawsze z większą obawą pacjentów, oni pokonali lęk i
nam zaufali.
Red: W ciągu minionych pięciu lat oddział się
bardzo rozwinął, do tej pory zespół kardiochirurgów
przeprowadził 4 tys. operacji. Jakich zabiegów było
najwięcej i czy oddział specjalizuje się w jakiś operacjach?
K.W: Jeśli chodzi o ilość zabiegów, to mamy bardzo
dokładną statystykę, bo jesteśmy do tego zobligowani
tzw. Krajowym Rejestrem Operacji Kardiochirurgicznych. Raportujemy każdego zoperowanego u nas pacjenta. W 2006 roku zoperowaliśmy 98 chorych, w 2007 roku
było ich już 687, w 2008 liczba zoperowanych pacjentów
powiększyła się do 809, w 2009 r. przeprowadziliśmy
860 zabiegów, rok 2010 zamknęliśmy liczbą 884 pacjentów. W tym roku mamy nadzieję, że uda nam się zbliżyć
do około 1000 zabiegów. Wykonujemy wszystkie zabiegi operacyjne w kardiochirurgii, za wyjątkiem przeszczepów serca. To całe spektrum obejmuje operacje choroby
wieńcowej, popularne by-passy, wady zastawkowe, wady
skojarzone kiedy wykonujemy zarówno operację zastawkową jak i operację choroby wieńcowej, operacje mało
inwazyjne, przez skórne implantacje zastawek, chirurgię
aorty piersiowej, w tym implantację stentgraftów, wady
wrodzone. Leczymy także zaburzenia rytmu, ale tylko te
które można leczyć na kardiochirurgii czyli migotanie
przedsionków. Codzienna praca oddziału polega głównie
na wykonywaniu pomostów aortalno wieńcowych – tych
zabiegów jest ponad 50 proc. Natomiast drugie 50 % to
są operacje zastawkowe i tętniaki. I one właśnie stały się
3
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
specyfiką regionu, bo w niewielu miejscach na świecie
operuje się aż tyle zastawek i tętniaków. Zastawek z mini
dostępu mamy zoperowanych najwięcej w Polsce, bo już
ponad 400 i to samych zastawek mitralnych trójdzielnych, jeżeli dodamy do tego zastawki aortalne to z mini
dostępu mamy wykonanych około 500 zabiegów. To jest
taka liczba, że się można już naprawdę pochwalić, bo
jest mało miejsc w Europie, które mają taką dużą liczbę
zabiegów z mini dostępu. W zeszłym roku zrobiliśmy takich zabiegów 150, natomiast w tym roku już do czerwca
wykonaliśmy 100, jest pewna szansa, że do końca roku
będziemy ich mieć 200. Ta ilość mówi sama za siebie.
4
Red: Planowaliście operować na kardiochirurgii także dzieci , czy doszło do realizacji takich zabiegów?
K.W: Planujemy rozpocząć te operacje ale na dzieciach starszych. Ośrodków kardiochirurgicznych dla
noworodków i małych dzieci jest sporo , chcemy więc
skoncentrować się na nastoletnich pacjentach, którzy
mają wady wrodzone pod postacią ubytku w przegrodzie
międzyprzedsionkowej czy też wady zastawki mitralnej
i aortalnej. Takich pacjentów jest stosunkowo sporo. Oni
z racji rozwoju fizycznego są prawie dorosłymi ludźmi,
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
więc możemy wykorzystać posiadane doświadczenie w
leczeniu wad zastawkowych. Pierwsza taka operacja odbędzie się w grudniu.
Red: Jak na przestrzeni tych 5 lat rozwinął się
oddział? Zauważamy ogromny postęp, 2 sale operacyjne, 36 łóżek normalnych, 16 na intensywnej terapii
i pomysł na trzecią salę? Przybyło też personelu.
K.W: O tak ! Różnica jest znacząca. Rozwijamy się
zarówno w części związanej ze sprzętem, salami operacyjnymi jak i z personelem, bo jest oczywiste, że nie
można wykonać przy tej samej ilości personelu 6oo i
100 operacji. Zaczynaliśmy w 6 osób, przez pierwsze pól
roku byłem jedynym specjalistą tutaj na Podkarpaciu,
w związku z tym praktycznie nie wyjeżdżałem ze szpitala, razem z doktorem Kolowcą mieliśmy po 15 dyżurów miesięcznie. Później doktor Kolowca zrobił specjalizację i już mieliśmy 2 specjalistów, było dużo łatwiej.
Natomiast w dalszym ciągu jesteśmy ośrodkiem, który
w przeliczeniu na specjalistę, robi ponad dwa razy tyle
zabiegów operacyjnych, ile inne oddziały operacyjne
w Polsce. Wielką wagę przywiązujemy do działalności
szkoleniowej, odbywa się ona cały czas, w tym roku 2
pierwsze osoby zdają egzamin specjalizacyjny, więc będziemy już mieli 4 lub 5 specjalistów z kardiochirurgii,
wtedy praca jest o wiele łatwiejsza.
Red.: Czy lekarze są zainteresowani taką specjalizacją jak kardiochirurgia?
K.W: Tak, mam dwóch kolejnych młodych lekarzy,
którzy oczekują na miejsce, mamy nadzieję, że uda nam
się przynajmniej jednego z nich przyjąć. Natomiast 1000
zabiegów na dwóch salach operacyjnych to jest bardzo
dużo, to jest po 5oo zabiegów na salę, wtedy tak napraw-
dę trzeba operować na 3 zmiany. Jest to bardzo trudne,
nie tylko dla personelu, bo wtedy tak naprawdę my nie
mamy życia osobistego, ale także dla pacjentów, którzy
wjeżdżają na sale operacyjną o godzinie 17-18, a zabieg
kończy się o 23. Ja tak pracowałem przez kilka lat w
Katowicach w Ochojcu, wtedy też na 2 salach robiliśmy takie zabiegi, jest to bardzo dużo i bardzo trudno
to wszystko ogarnąć i zabezpieczyć pacjentom bezpieczeństwo.
Musze przyznać, że dzięki dużej przychylności ze
strony marszałka województwa, otrzymaliśmy kwotę,
która pozwoli nam tę trzecią salę uruchomić. Oczywiście będziemy prosić jak zwykle o jeszcze, gdyż będzie
nam brakować jednej pompy do krążenia pozaustrojowego, ale myślę, że w przyszłym roku uda nam się też to
zorganizować.
Red: Skoro już o pieniądzach rozmawiamy, w mijającym roku mieliście podwyższony kontakt na zabiegi kardiochirurgiczne. Czy wystarczyło na wszystkie planowane operacje?
K.W: Jeśli chodzi o środki z ministerstwa ta kwota
była wystarczająca. Natomiast jeśli chodzi o NFZ, to tutaj kontrakt w zeszłym roku był zbyt mały, mieliśmy dosyć spore przekroczenie, ponad milion. Natomiast w tym
roku dostaliśmy ten milion więcej od NFZ i już dostaliśmy kolejną kwotę więcej. Musimy przyznać, że NFZ
dostrzega, że w województwie potrzeby są bardzo duże.
Jednak my dalej, mimo tego następnego miliona mamy
nadwykonania, ale już takie akceptowalne, więc myślę,
że do końca roku jakoś uda nam się jeszcze to dopiąć. Ale
trudno jest nie leczyć pacjentów na serce. Nadwykonania
można przekładać na następny rok w dziedzinach, gdzie
przełożenie tego zabiegu nie kończy się zgonem pacjenta. Natomiast my się staramy jak możemy, żeby chory nie
5
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
czekał zbyt długo, a i tak kolejki na niektóre procedury
są 8 miesięczne. Dotyczy to głównie zabiegów mało inwazyjnych; proszę pamiętać, że tutaj mamy pacjentów z
całej Polski, więc ta kolejka jest bardzo duża. Natomiast
na by-passy czeka się około 3 miesięcy, w wyjątkowych
przypadkach dłużej.
Red: Mówimy Panie doktorze o szpitalu, o oddziale, ale to Pan jest jego twórcą i główną siłą napędową.
Czy po 5 latach nie żałuje Pan decyzji przeprowadzki
do Rzeszowa? Operował Pan w prestiżowym ośrodku
kardiochirurgicznym na Śląsku, pracował kilka lat w
szpitalach w Wielkiej Brytanii. Czy z Pana perspektywy zawodowej i osobistej była to dobra decyzja?
K.W: Nigdy tego nie żałowałem. Ani w momencie jak
tu przyszedłem ani teraz, po pięciu latach. Uważam, że to
była bardzo dobra decyzja. To również bardzo rozwija,
także mnie jako kardiochirurga. To są nowe wyzwania.
Tam byłem ordynatorem odcinka i samodzielnym operatorem, w związku z tym decydowałem o prowadzeniu
pacjentów. Od strony organizacyjnej wszystkim zajmował się pan profesor Woś, natomiast tu muszę zajmować
się też organizacją. To zupełnie inna sytuacja, bo z jednej
strony zajmuję się pacjentami, ale z drugiej strony mam
około 100 osób personelu i to jest zupełnie inna praca.
Różne problemy ludzkie są nieuniknione, a w takiej dużej grupie to jest dodatkowa praca. Też trzeba umieć je
rozwiązywać i to jest czasami trudniejsze niż zoperowanie najtrudniejszego pacjenta.
Red: Czy myśli Pan o dalszym rozwijaniu ośrodka
kardiochirurgii w Rzeszowie, nadania mu większego
prestiżu. W ciągu 5 lat uzyskał bardzo wiele, jest w
piątce najlepiej ocenianych w kraju.
K.W: Jeżeli kiedykolwiek dojdę do wniosku, że zrobiłem wszystko, to będzie czas żeby przejść na emeryturę, a mam na razie 46 lat i nie widzę takiej potrzeby.
Jest mnóstwo do zrobienia, nie tylko jeśli chodzi o ilość
zabiegów… Świat się ciągle zmienia, wchodzą nowe
możliwości i trzeba cały czas iść do przodu, bo jak człowiek uważa, że jest już fantastyczny to się zaczyna cofać.
Ciągle trzeba robić coś nowego i myślę, że konsekwentnie będziemy to dalej realizować. Na pewno chcemy
6
otworzyć tę trzecią salę, co mamy nadzieję, stanie się
na początku przyszłego roku. Mamy zamiar robić około
1200-1400 zabiegów operacyjnych docelowo, to jest bardzo duża ilość, to już nas będzie plasowało w czołówce
oddziałów kardiochirurgicznych w Polce, jeśli chodzi o
ilość. Ale przede wszystkim nadal chcemy się koncentrować na tym co robimy, czyli na operacjach aorty, tętniaków aorty, łuku aorty, to są najtrudniejsze operacje, tego
robimy bardzo dużo w skali kraju, ale także na operacjach mini inwazyjnych, bo to jest taka dziedzina, która
się będzie rozwijać, pacjenci się tego wręcz domagają i
słusznie. To są takie najistotniejsze nasze cele, oprócz
działalności naukowej, która też jest bardzo ważna, też
chcemy tutaj coś robić, publikować. Na pewno moim zadaniem jest szkolenie wszystkich tych którzy tutaj pracują. Jeśli chodzi o kardiochirurgów, to jest bardzo ważne.
Kiedyś słyszałem takie bardzo, moim zdaniem, trafne
określenie, że jeżeli chirurg operuje to ratuje przy jednej
operacji jednego pacjenta, a jeżeli uczy, to tak naprawdę,
ci których nauczył, mnożą te jego sukcesy, więc na koniec taki chirurg, który uczy innych operuje kilkudziesięciu pacjentów dziennie, a nie jednego czy dwóch.
Red: Panie doktorze, nasza rozmowa będzie opublikowana w Biuletynie przed Świętami Bożego Narodzenia i może odeszlibyśmy teraz od operacji . Czym
dla Pana są Święta Bożego Narodzenia?
K.W.: Zawsze czekam na Boże Narodzenie. Święta te
są może w hierarchii kościelnej mniej ważne niż Wielkanoc, niemniej chyba dla nas wszystkich Święta Bożego
Narodzenia są najbardziej rodzinnymi świętami, kiedy
każdy z nas przypomina sobie dzieciństwo, nasze małe
mieszkanka z czasów, kiedy byliśmy małymi dziećmi, te
zapachy… Czasy się zmieniły, teraz w Polsce jest wszystko. Kiedyś banany były tylko w grudniu w związku z
tym każdy z nas czekał aż te nieosiągalne owoce i słodycze się pojawią. Zawsze staram się świętować w gronie
najbliższych. Ale też staramy się to w jakiś sposób na
oddziale pielęgnować; zawsze mamy wspólne spotkanie
i to zarówno przed świętami Bożego Narodzenia, gdzie
dzielimy się opłatkiem, jak i przed Wielkanocą, bo to
też jest bardzo ważne. Nie możemy zapominać o tym, że
człowiek nie składa się tylko z ciała, ale także z duszy,
która jest tak samo ważna.
Red: A na jakie potrawy wigilijne Pan czeka?
K.W.: Ja jestem z pochodzenia Ślązakiem w związku z tym oprócz tych klasycznych potraw, które jadamy,
czyli ryba, pierogi, barszcz, to na Śląsku jada się makówki. To jest mak mielony w połączeniu z bułką pszenną
namoczoną wcześniej w mleku i bakaliami. Tam jest
oczywiście dużo więcej maku niż bułki i to daje ten niezapomniany smak. Znowu – smak z dzieciństwa, także
kojarzy mi się ten czas z wszystkim co najlepsze.
Red: Dziękujemy, wesołych świąt
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Szpital w Mielcu ma lądowisko
dla helikopterów medycznych
Wydarzeniem historycznym, przełomowym dla
regionu i pacjentów, spektakularnym sukcesem, czy
otwarciem okna na świat nazywano w środę otwarcie
heliportu dla śmigłowców medycznych przy Szpitalu Powiatowym w Mielcu. Z pewnością wydarzenie
było widowiskowe tym bardziej, że uświetnił je przylot Black Hawka, śmigłowca produkowanego przez
PZL Mielec, a była to z pewnością unikatowa okazja
oglądania tej maszyny z tak niewielkiego dystansu.
- Dziś zdecydowanym krokiem wkroczyliśmy w
nowe realia. Teraz nie tylko każdy nasz pacjent będzie
mógł być przetransportowany do wybranego ośrodka
specjalistycznego w Polsce maksymalnie szybko i bezpiecznie, a przy tym komfortowo, dzięki czemu jego
szanse na odzyskanie zdrowia, bądź ocalenie życia
znacznie wzrosną. Także my, mając wspaniałe, renomowane oddziały zabiegowe, z których usług pacjenci
w całej Polsce chcą korzystać, będziemy mogli przyjąć ich w razie potrzeby najsprawniej jak to możliwe
w dzisiejszych czasach, bo drogą lotniczą – powiedział
Leszek Kołacz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Mielcu. Zaznaczył, że przy okazji tej inwestycji okazało się,
że o pacjenta mieleckiego szpitala troszczy się wiele
środowisk, które rozumieją, że zdrowie to wartość nadrzędna i o tym trzeba pamiętać bez względu na to, jaki
organ założył i nadzoruje szpital. Lądowisko jest położone na gruntach trzech właścicieli: starostwa powiatowego, ale również Urzędu Miasta (ponad 80% obszaru
lądowiska) i Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki
Komunalnej. Za wielką życzliwość prezydenta Janusza Chodorowskiego, starosty Andrzeja Chrabąszcza i
prezesa MPGK Marka Bąbały dyrektor szpitala gorąco podziękował współautorom sukcesu tej inwestycji.
Za wielkie zaangażowanie i profesjonalizm wyróżniał
również wielu gości, którzy pomogli urzeczywistnić
marzenia o lądowisku, a także pracowników szpitala,
bo bez ich zaangażowania helioport nie wyglądałaby
tak imponująco.
Starosta mielecki Andrzej Chrabąszcz akcentował
unikalność tak nowoczesnego lądowiska w naszych
regionie: - Z informacji, jakie posiadamy wynika, że
na łączną liczbę siedemdziesięciu lądowisk dla śmigłowców w kraju, tylko 35 jest zarejestrowanych przez
Urząd Lotnictwa Cywilnego jako lądowiska sanitarne.
Na Podkarpaciu są to tylko dwa: w Przemyślu i Rzeszowie, a dziś otwieramy właśnie takie nowoczesne,
całodobowe lotnisko tutaj, w Mielcu. Starosta dodał,
że przyszpitalne lądowisko dla śmigłowców staje się,
w przenośni, nowym otwarciem mieleckiego szpitala
na świat. Całkowity koszt zadania to 3 mln 215 tys. zł,
85% z tej kwoty, czyli ponad 2 mln 730 tys. zł udało się
pozyskać z Ministerstwa Zdrowia w ramach Programu
Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Kolejne 10
procent, czyli ok. 320 tys. zł sfinansował powiat z budżetu własnego, a pozostałe 5 procent, tj. ok. 160 tys.,
było wkładem własnym szpitala. - Spośród kilkudziesięciu wniosków, jakie zostały złożone do Ministerstwa
Zdrowia, tylko czternaście uzyskało pewność dofinansowania w pierwszej turze. W gronie tym znalazł się
nasz wniosek – podkreślił Andrzej Chrabąszcz.
Podczas uroczystości goście mieli okazję zobaczyć
trakt, jakim będzie przewożony pacjent z helikoptera
na Szpitalny Oddział Ratunkowym wraz z oświetleniem hybrydowym. Wokół placówki powstały nowe
drogi wewnętrzne, chodniki i parking. Zaprezentowano również nowoczesne wejście do budynku oraz sam
SOR. – Ta inwestycja kosztowała dyrektora Leszka
Kołacza wiele nieprzespanych nocy, ale można mu
tylko podziękować, że jest wizjonerem, ma odwagę i
siłę. Taki dyrektor szpitala to nasz skarb. To dzięki jego
zaangażowaniu dziś obchodzimy święto pacjentów,
bo przecież oddanie lądowiska ma jeden cel: poprawę
bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców – chwaliła
poseł Krystyna Skowrońska, życząc szpitalowi wielu
przyjaciół, na których w pełni zasługuje. Pełna uznania
była również pełnomocnik wojewody ds. ratownictwa
medycznego Jolanta Czekierda-Stamenkovic: - Jestem
oszołomiona tym co się dzieje w Mielcu, tak wysokim
poziomem usług medycznych, nowoczesnością. To nawet nie jest myślenie rodem z XXI, ale już z perspektywy nadchodzącego XXII wieku - podkreślała.
Aneta Dyka-Urbańska
Rzecznik prasowy szpitala w Mielcu
7
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Z prac ORL w Rzeszowie
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 13 września 2011 r.
1. Spotkanie przedstawicieli Prezydium, dr Małeckiego i
dr Samojednego.
2. Zapoznano się z informacją przesłaną przez Oddział
Rzeszowski NFZ dotyczącą działalności gabinetu lekarskiego lek(...) Powołano Komisję składających z dwóch
członków Prezydium celem przeprowadzenia wizytacji
tego gabinetu.
3. Udzielono informację Okręgowemu Inspektorowi
Służby Więziennej w sprawie obowiązku doskonalenia
zawodowego przez lekarzy pracujących w jednostkach
więziennych służby zdrowia.
4. Wyrażono zgodę na umieszczenie wkładki w Biuletynie OIL (UNICEF).
5. Podjęto uchwały:
Nr 186/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Nowe podejście do oceny ciężkości POChP” przez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc Oddział
Podkarpacki.
Nr 187/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Zaburzenia smaku i węchu – co tracą nasi
chorzy” przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne Oddział Podkarpacki w Rzeszowie.
Nr 188/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Najnowsze zalecenia kliniczne w leczeniu cukrzycy typu 2 – indywidualizacja celów glikemicznych i metody insulinoterapii”, „Leczenie cukrzycy w
sytuacjach szczególnych: infekcje, choroba nowotworowa, niewydolność nerek, zawał serca, udar itp” przez
Towarzystwo Internistów Polskich Oddział Wojewódzki
w Rzeszowie.
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 20 września 2011 r.
Odczytano zaproszenie na posiedzenie Rady Społecznej
SP ZOZ Nr 1 w Rzeszowie.
Poruszono sprawy bieżące biura.
Podjęto uchwały:
Nr 189/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę Ogólnopolską Izbę Gospodarczą Wyrobów Medycznych POLMED.
Nr 190/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy
kształcenia nt. „Cukrzyca – trudne pytania w cukrzycy,
8
przypadki kliniczne” przez PTL Koło w Dębicy.
Nr 191/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy
kształcenia nt. „Wątroba – struktura i funkcja dla klinicysty”, „Diagnostyka CT i MR złośliwych i łagodnych
guzów wątroby”, „HCC – epidemiologia, diagnostyka
i leczenie”, „Współczesne możliwości diagnostyki obrazowej CT i MR”, „Encefalopatia wątrobowa” przez
Podkarpacki Oddział Polskiego Towarzystwa Medycyny
Społecznej i Zdrowia Publicznego.
Nr 192/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy
kształcenia nt. „Nowe przepisy dotyczące badań lekarskich kandydatów na kierowców i kierowców” przez
Polskie Towarzystwo Medycyny Pracy Oddział w Rzeszowie.
Nr 193/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy
kształcenia nt. „Operacje rewizyjne po rekonstrukcjach
więzadła krzyżowego przedniego” przez Oddział Podkarpacki Polskiego Towarzystwa Ortopedii i Traumatologii
Narządu Ruchu.
Nr 194/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu lekarza w celu odbycia stażu
podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Jana Gądka.
Nr 195/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu lekarza w celu odbycia stażu
podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Izabeli Janczury.
Nr 196/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Optymalizacja leczenia zaburzeń lipidowych i nadciśnienia tętniczego w 2011”, „Czy możliwe
jest zmniejszenie ryzyka kardiometabolicznego” przez
PTL Koło w Nisku.
Nr 197/2011/P i 198/2011/P w sprawie skierowania lekarzy na staż podyplomowy, dot. lek. Jana Gądka i Izabeli
Janczury.
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 27 września 2011 r.
1. Omówiono problem dotyczący dalszej pracy lekarzy
posiadających 1 stopień specjalizacji.
2. Kolega K. Szuber powrócił do tematu leczenia powikłań poszpitalnych i dalszej opieki nad pacjentem.
3. Zapoznano się z odpowiedzią OIPiP dotyczącą wpisu
opieki duszpasterskiej w karcie pielęgnacji pacjenta. Odpowiedź tą postanowiono przesłać dyrekcji Szpitala Wojewódzkiego Nr 2 w Rzeszowie.
4. Podjęto uchwały:
Nr 199/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę Medius s. z o.o.
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Nr 200/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę MIP Pharma Polska Spółka z o.o.
Nr 201/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Diagnostyka chorób reumatoidalnych i organospecyficznych o podłożu autoimmunologicznym” przez
Polskie Towarzystwo Patologów Oddział Podkarpacki.
Nr 202/2011/P w sprawie skierowania lekarza na staż podyplomowy – dot. lek. Sławomira Tłuczka.
Nr 203/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie
– dot. lek. Vasyla Soldatiuka.
nr 204/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie
– dot. lek. Pauliny Jurkiewicz.
Nr 205/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie
– dot. lek. Alicji Pabis.
Nr 206/2011/P; 207/2011/P; 208/2011/P i 210/2011/P w
sprawie skierowania lekarza na staż podyplomowy – dot.
lek. Pauliny Jurkiewicz; Alicji Pabis; Vasyla Soldatiuka i
Karoliny Dranka.
Nr 209/2011/P; 212/2011/P; 213/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu – dot.
lek. Karoliny Dranka; Martyny Trojnar; Moniki Mrozek.
Nr 211/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Przemysława Szoji.
Nr 214/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Wtórne nadciśnienie płucne”, „Astma w
ciąży. Dylematy terapeutyczne”, „Zaostrzenie astmy spowodowane infekcją wirusową” przez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc Oddział Podkarpacki.
Protokół z posiedzenia
Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie
z dnia 04.10.2011
1. Zapoznano się z orzeczeniem komisji w przedmiocie
niezdolności lekarzy do wykonywania zawodu lub ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych czynności
medycznych – sprawa dotyczyła 2 lekarzy (….).
2. Wytypowano członków ORL do komisji konkursowych:
- Kolegę Konrada Podporę delegowano do komisji konkursowej:
na stanowiska kierowników: Przychodni Specjalistycznej w Tarnobrzegu, Ośrodka Rehabilitacji Leczniczej w
Tarnobrzegu, Zakładu Pielęgnacyjno – Opiekuńczego w
Tarnobrzegu.
- Kolegę Wojciecha Domkę delegowano do komisji konkursowej:
na stanowisko pielęgniarki Oddziałowej Oddziału Noworodków z Intensywną Opieką Medyczną w WSS w Rzeszowie.
- Kol. Jolantę Kluz- Zawadzką delegowano do komisji
konkursowej:
na stanowisko Pielęgniarki Oddziałowej Oddziału Urologii WSS w Rzeszowie.
3. Zapoznano się z pismem w sprawie lek.( ...) – powołano komisję w przedmiocie niezdolności lekarzy do wykonywania zawodu lub ograniczenia w wykonywaniu ściśle
określonych czynności medycznych.
4. Na wniosek Ośrodka Kształcenia Medycznego dofinansowano działalność Ośrodka na kwotę 10.000 zł
5. Podjęto uchwały:
Nr 387/2011; 388/2011 w sprawie wpisania lekarzy na
listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Krzysztof
Szpejankowski, Anna Kwiecień,
Nr 389/2011; 390/2011; 391/2011; 392/2011; 393/2011;
394/2011; 395/2011; 396/2011; 397/2011; 398/2011;
399/2011 w sprawie przyznania prawa wykonywania zawodu lekarza i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Dominika Chmielewska; Diana Darłowska;
Izabela Jodko; Anna Żółta; Iwona Wargocka; Agnieszka
Szymańska; Elwira Skupińska – Ziobro; Dominika Ozga;
Tomasz Szeląg; Bartosz Jasiński; Jakub Schwarz.
Nr 400/2011; 401/2011; 402/2011; 403/2011; 404/2011;
405/2011; 406/2011; 407/2011; 408/2011; 409/2011;
410/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Roman
Mikuła; Agnieszka Kędzior - Wacławska; Piotr Satławski; Bolesław Komorowski; Małgorzata Skwirut; Elżbieta Gawlik – Uryasz; Stanisław Uryasz; Adam Chruściel;
Marek Pająk; Beata Walec – Chruściel; Dominik Lis.
Nr 411/2011;412/2011; 413/2011; 414/2011; 415/2011;
416/2011; 417/2011; 418/2011; 419/2011; 420/2011; w
sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Anna Stec; Dominika Chmielewska; Przemysław Szoja; Anna Kwiecień;
Agnieszka Szymańska; Anna Żółta; Dominika Ozga;
Iwona Wargocka; Sebastian de Sternberg Stojałowski;
Jakub Schwarz.
Nr 421/2011; 422/2011w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich –
dot. lek. Alicja Gołaszewska ; Michał Truś.
Nr 423/2011; 424/2011 w sprawie wydania zezwolenia
na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot.
lek. Michał Trąbka; Konrad Skolimowski.
Nr 425/2011; 426/2011 w sprawie skreślenia indywidualnej praktyki lekarskiej na wniosek lekarza – dot. lek.
Krystyna Nosal; Dorota Zając.
Nr 427/2011 w sprawie powołania komisji orzekającej w
przedmiocie niezdolności lekarza do wykonywania zawodu, albo ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych
czynności – dot. lek. (…).
Nr 428/2011 w sprawie umorzenia postępowania w przedmiocie niezdolności lekarza do wykonywania zawodu,
albo ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych
czynności – dot. lek. (…...)
Nr 429/2011 w sprawie dofinansowania działalności
Ośrodka Kształcenia Medycznego ORL w Rzeszowie.
Nr 430/2011 w sprawie upoważnienia członków ORL do
przeprowadzenia wizytacji indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. (…...).
9
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 18 października 2011 r.
1. Prezes złożył sprawozdanie z posiedzenia Naczelnej
Rady Lekarskiej.
2.Zapoznano się z protokołem pokontrolnym gabinetu
lekarskiego kontrolowanego na zlecenie Oddziału Podkarpackiego NFZ. W wyniku tej kontroli sprawę przekazano Okręgowemu Rzecznikowi Odpowiedzialności
Zawodowej.
3. Podjęto uchwały:
Nr 215/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Chirurgia szczękowo – twarzowa” przez
Polskie Towarzystwo Stomatologiczne Oddział w Rzeszowie.
Nr 216/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Nowe kierunki aktywności w medycynie pracy” przez Polskie Towarzystwo Medycyny Pracy
Oddział w Rzeszowie.
Nr 217/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Akademia alergologii UCB – Jesień
2011” przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne Oddział Podkarpacki.
Nr 218/2011/P w sprawie windykacji składek członkowskich członków OIL w Rzeszowie
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 25 października 2011 r.
1. Dyskutowano nad ustawą o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. Postanowiono zwołać
spotkanie 2.11.2011 w OIL w Rzeszowie z przedstawicielem związku zawodowego lekarzy oraz z przedstawicielami Porozumienia Zielonogórskiego Federacji
Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia.
2. Podjęto uchwały:
Nr 219/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia przez firmę Grupa Medica s.c.
Nr 220/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Padaczka lekooporna”, „Kobieta a padaczka, co wiemy? Co możemy?” przez Polskie Towarzystwo Neurologiczne Oddział Rzeszowski.
Nr 221/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę
członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL
– dot. lek. Łukasza Cwynara.
Nr 222/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę
członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL
– dot. lek. Marty Markowskiej.
Nr 223/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę
członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL
– dot. lek. Kingi Noga – Dereń.
Nr 224/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
10
kształcenia nt. „Rewaskularyzacja mięśnia sercowego u
chorych z reumatoidalnym zapaleniem stawów”, „Czy
lek biologiczny może być równie skuteczny w monoterapii jak i terapii skojarzonej” przez Polskie Towarzystwo Reumatologiczne Oddział Podkarpacki
Protokół z posiedzenia
Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie
z dnia 08.11.2011
Okręgowa Rada Lekarska udzieliła gratulacji dwóm
koleżankom: dr n. med. Teresie Niżankowskiej – Błaż
i lek. med. Alicji Dzianott za 50-lecie pracy zawodowej.
Wystąpienie przedstawicieli Branżowego Domu Ubezpieczeń Sp. z o.o. nt. Ubezpieczeń lekarzy.
Zapoznano się z orzeczeniami komisji orzekającej w
przedmiocie do niezdolności lekarzy do wykonywania
zawodu.
Zapoznano się z orzeczeniami Okręgowego Sądu Lekarskiego.
Poruszono sprawy projektów dot. recept lekarskich –
uwagi zostaną przekazane Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił Prezes
Federacji Wniosków Pracodawców Ochrony Zdrowia
Mariusz Małecki.
Wytypowano przedstawicieli ORL do komisji konkursowych.
Dyskutowano nt. reklamowania się NZOZ-ów i gabinetów prywatnych. Podjęto decyzję o powiadamianiu
Wojewody oraz Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w sytuacji zauważenia nieprawidłowości w reklamowaniu się podmiotów.
8.Podjęto uchwały:
Nr 431, Nr 432, Nr 433, Nr 434, Nr 435, Nr 436, Nr
437, Nr 438, Nr 439, Nr 440, Nr 441,Nr 442, Nr 443,
Nr 444, Nr 445, Nr 446, Nr 447, Nr 448, Nr 449, Nr
450, Nr 451, Nr 452, Nr 453, Nr 454, Nr 455, Nr 456,
Nr 457, Nr 458, Nr 459, Nr 460, Nr 461, Nr 462, Nr
463, Nr 464, Nr 465, Nr 466, Nr 467, Nr 468, Nr 469,
Nr 470, Nr 471, Nr 472, Nr 473, Nr 474, Nr 475, Nr
476, Nr 477, Nr 478, Nr 479, Nr 480/2011 w sprawie przyznania prawa wykonywania zawodu lekarza i
wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie lekarzy:
Matusz Antosiewicz, Barbara Kozłowska, Agnieszka Rusiecka, Joanna Romańska, Katarzyna Kamińska, Łukasz Czarniecki, Grzegorz Niemyjski, Łukasz
Rubacha, Mirosław Maziarz, Łukasz Warchałowski,
Marek Puchalski, Kamil Sawka, Krzysztof Międlar,
Krzysztof Badowski, Krzysztof Gałuszka, Karolina Rozmus, Urszula Pacześniak, Kinga Flis, Barbara
Głowa, Magdalena Dziedzic, Agnieszka Słocka, Dorota Hanf – Osetek, Agata Boraca, Krzysztof Styczeń,
Lucjan Batycki, Kamil Gierek, Grzegorz Probola, Maciej Opałka, Patryk Hasior, Tomasz Szopiński, Urszula
Milan, Paulina Soja – De la Peňa, Beata Saramak, Edyta Arendowska, Joanna Niedziałek, Justyna Majcher,
Natalia Stąpor, Wiwina Wojtowicz, Joanna Duszyk,
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Katarzyna Kokoszka, Małgorzata Pondo, Agnieszka
Sopel, Elżbieta Kowal – Rubacha, Marta Wyleżuch,
Martyna Mendyka, Joanna Jabłońska, Sabina Kucharska, Małgorzata Pelc, Justyna Tokarz- Pyszna, Paweł
Pyszny, Beata Michałkiewicz, Łukasz Furdak.
Nr 483/2011 w sprawie zawieszenia lekarza (...) w
prawie wykonywania zawodu – uchwała poufna.
Nr 484/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek.
Anny Psuja.
Nr 485/2011 w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla
lekarzy przez firmę Marrodent Sp. z o.o.
Nr 486, 487/2011 w sprawie wydania zezwolenia na
wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot.
lek.: Elżbiety Drachal i Kamila Sawki.
Nr 488/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do
rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek.
Katarzyny Łukaszewskiej.
Nr 489, Nr 490, Nr 491, Nr 492/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej
praktyki lekarskiej – dot. lek.: Łukasz Furdak, Tomasz
Szeląg, Łukasz Cwynar, Elżbieta Wojtera.
Nr 493, Nr 494, Nr 495, Nr 496/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych
praktyk lekarskich - dot. lek. Małgorzata Biśto, Adam
Charchut, Stanisław Plata, Elżbieta Inglot – Ulman.
Nr 497/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek.
Aleksandry Kopczyk.
Nr 498/2011 w sprawie zmiany wpisu do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Witold
Woliński
Nr 499/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek.
Tomasza Wiatra.
Nr 500, Nr 501, Nr 502, Nr 503/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych
praktyk lekarskich – dot. lek.: Wacław Bentkowski,
Anna Skręt, Marzena Daniel, Zdzisław Skoczylas.
Nr 504/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie praktyki lekarskiej – dot. lek. Marty Markowskiej.
Nr 505/2011w sprawie zmiany danych wpisanych do
rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek.
Kingi Noga- Dereń.
Nr 506, Nr 507, Nr 508, Nr 509, Nr 510/2011 w sprawie skreślenia praktyki lekarskiej – dot. lek.:Wiesław
Kloc, Anna Szofer, Magdalena Sobina, Mariusz Skopek, Ewa Kruk
Protokół z posiedzenia
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej
w Rzeszowie z dnia 15 listopada 2011 r.
Zapoznano się z pismem lekarzy NZOZ Medyk dot.
dra n. med. Piotra M. Zaakceptowano treść pisma do
prokuratury apelacyjnej w tej sprawie.
Podjęto decyzję o zakupie 10 egzemplarzy kalendarzy
wydanych przez Hospicjum dziecięce w Rzeszowie.
Dyskutowano nad projektem ustawy dot. recept lekarskich – wszelkie ustalenia będą zamieszczone w Biuletynie Lekarskim.
Poruszono sprawy nieprawidłowości w reklamowaniu
się gabinetów lekarskich i NZOZ-ów.
Przyznano refundację kosztów szkolenia kol. kol.:
Karolina Syrek-Kaplita, Kamila Golon, Mariusz Książek, Andrzej Staniszewski.
Podjęto uchwały:
Nr 225/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia
warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego
dla lekarzy przez: Towarzystwo Internistów Polskich
Zarząd Główny w Krakowie, w zakresie „Astma aspirynowa i pokrzywka kontaktowa. Astma – szczególne
sytuacje kliniczne”.
Nr 226/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia
warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego
dla lekarzy przez: Towarzystwo Internistów Polskich
Zarząd Główny w Krakowie, w zakresie „Szczególne
sytuacje kliniczne w astmie i POChP”.
Nr 227/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia
warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: Firmę Marrodent sp. z o.o. , w
zakresie „Najnowsza technika opracowania kanałów
korzeniowych - rewolucyjny system jednego pilnika”.
Nr 228/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia
warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego
dla lekarzy przez: Fundacja Twórczych Kobiet, w zakresie „Karmienie piersią – standard w opiece okołoporodowej”.
nr 229/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „Zmiany w zakresie układu stomatognatycznego występujące w miarę utraty zębów i zakres zabiegów przygotowawczych do zastosowania
protez ruchomych” przez Polskie Towarzystwo Stomatologiczne Oddział w Rzeszowie.
Nr 230/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Analiza zapadalności na choroby
zawodowe w Polsce w latach 2006-2010 z uwzględnieniem chorób zakaźnych w województwie podkarpackim oraz współpracy służby medycyny pracy z
Państwową Inspekcją Sanitarną w ochronie zdrowia
pracujących” przez Polskie Towarzystwo Medycyny
Pracy oddział w Rzeszowie.
Nr 231/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy
kształcenia nt. „ Tętnicze nadciśnienie płucne – podział i diagnostyka ze szczególnym uwzględnieniem
echokardiografii”; „Leczenie tętniczego nadciśnienia
płucnego – standardy a możliwości programu terapeutycznego NFZ” przez Polskie Towarzystwo Lekarskie
Koło w Stalowej Woli.
Nr 232/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia
warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego
dla lekarzy przez: ARCANUM MEDICA Bogdan Tymoteusz Janik w zakresie „Nowoczesna i skuteczna
endodoncja”
11
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
§
Radca prawny informuje
Pod redakcją Anny Bandelak
AKTUALNE PRZEPISY PRAWNE W ZAKRESIE OCHRONY ZDROWIA
1. Badania statystyczne na 2011r / Dz. U. Nr 196 z 2011r. poz. 1162/.
2. Świadczenia gwarantowane z zakresu leczenia szpitalnego / Dz. U. Nr 202 z 2011r . poz. 1191/
3. Zadania służby medycyny pracy / Dz. U. Nr 206 z 2011r. poz.1223/
4. Świadczenia gwarantowane z zakresu lecznictwa uzdrowiskowego / Dz. U. Nr 206 z 2011 r. poz. 1224/
5. Świadczenia gwarantowane z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej /Dz. U. Nr 206 z 2011 r. poz. 1225, zm. Dz. U. Nr
235 z 2011 r. poz. 1394/
6. Specjalizacja lekarzy będących funkcjonariuszami służby więziennej / Dz. U. 211 z 2011 r. poz. 1261/.
7. Tekst jednolity ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej/Dz. U. Nr 212 z 2011 r. poz. 1263/
8. W sprawie zakresu informacji gromadzonych przez świadczeniodawców i przekazywania ich podmiotom zobowiązanym do finansowania świadczeń ze środków publicznych /Dz. U. Nr 215 z 2011 r. poz. 1273/ Wysokość opłat za krew /Dz. U. Nr 220 z 2011r.
poz. 1310/
10. Realizacja zadań z zakresu ochrony przed zakażeniami i chorobami zakaźnymi /Dz. U. Nr 220 z 2011 r. poz. 1911/
11. Zakres danych objętych wpisem do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą /Dz. U. Nr 221 z 2011 r. poz.
1319/
12. Tryb finansowania z budżetu państwa świadczeń opieki zdrowotnej /Dz. U. Nr 225 z 2011 r. poz. 1355/
13. Tekst jednolity ustawy o ochronie zdrowia psychicznego /Dz. U. Nr 231 z 2011 r. poz. 1375/
14. Zmiana ustawy o prawach pacjenta / Dz. U. Nr . 235 z 2011 r. poz.1394/.
Informujemy Koleżanki i Kolegów o uchwale dotyczącej windykacji nieopłaconych obowiązkowych składek członkowskich na
rzecz samorządu. Okręgowa Izba Lekarska wystąpi do wszystkich lekarzy niepłacących składki z pisemnym upomnieniem.
W razie nie wpłacenia zaległych składek członkowskich w terminie określonym w upomnieniu - OIL w Rzeszowie wystąpi na drogę
sądową, co dodatkowo narazi Koleżanki i Kolegów na wysokie koszty. Poniżej podstawa prawna
UCHWAŁA Nr 218/2011/P Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 18 października 2011 r.
w sprawie windykacji składek członkowskich członków Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie
Działając na podstawie art. 26 ust. 3 w związku z art. 116 ustawy z dnia 2.12.2009 r. o Izbach Lekarskich (Dz. U. Nr 219 poz.1708)
- po zapoznaniu się z postanowieniem Dyrektora Izby Skarbowej w Rzeszowie z dnia 6.10.2011 r. IS-EA/7241/175/2011 uchwala
się co następuje :
§1
W związku z niepłaceniem przez niektórych lekarzy obowiązkowych składek na rzecz samorządu zawodowego i niemożnością ich
ściągnięcia bezpośrednio przez Urząd Skarbowy podjęto decyzję o wystąpieniu na drogę sądową w celu uzyskania tytułu egzekucyjnego jako podstawy dla Urzędu Skarbowego wyegzekwowania tych należności.
§2
Koszty związane z wniesieniem powództwa będą pokryte z rezerwy budżetowej OIL w Rzeszowie.
§3
Nadzór nad wykonaniem uchwały powierza się Komisji Rewizyjnej ORL w Rzeszowie.
§4
Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.
UWAGA LEKARZE - RECEPTY NALEŻY WYPISYWAĆ CZYTELNIE
Przypominamy, że zgodnie z § 2 Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie recept lekarskich (Dz.U. Nr 97 z 2007 r. poz. 646) recepty wypisuje się w sposób czytelny.
Nieczytelne wypisywanie recept jest niewłaściwym wykonywaniem ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (art. 45 ustawy)
i rodzi wiele problemów dla pacjentów i farmaceutów.
Ze względu na fakt, że do OIL w Rzeszowie docierają sygnały i przykłady nieprawidłowego i nieczytelnego wypisywania recept
informujemy, że takie sprawy będą kierowane do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.
12
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
13
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
14
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
15
§
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
KOMENTARZ RADCY PRAWNEGO OIL W RZESZOWIE ANNY BANDELAK DO OPINII PRAWNEJ PRAWNIKA
POROZUMIENIA ZIELONOGÓRSKIEGO
Po zapoznaniu się z opinią prawnika Porozumienia Zielonogórskiego stwierdzam, że zarówno jego opinia jak i moja są takie same.
Jedyną różnicą jest to, że ja w swojej opinii poruszam również tematykę związaną z odpłatnością za wystawione zaświadczenie
N-9, w sytuacji, gdy lekarz ze wskazań medycznych kieruje pacjenta na komisje lekarską celem stwierdzenia o ewentualnej rencie
(nie jest ono wydawane na życzenie pacjenta). Prawnik Porozumienia nie zajmuje w ogóle stanowiska w tej sprawie.
Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie wystąpiła do Porozumienia Zielonogórskiego o doprecyzowanie tego zagadnienia.
Użycie przez prawnika Porozumienia stwierdzenia o błędności tezy mojej opinii jest zupełnie niezrozumiałe, gdyż nie wiadomo o
jaką tezę chodzi i może wprowadzić w błąd czytelników, tym bardziej, że według mnie opinie te niczym się nie różnią.
OPINIA RADCY PRAWNEGO OIL W TEJ SPRAWIE BYŁA PUBLIKOWANA W POPRZEDNIM BIULETYNIE OIL
WAŻNE ASPEKTY ODPOWIEDZIALNOŚCI CYWILNEJ LEKARZY: OKRES PRZEDAWNIENIA ROSZCZEŃ
DOCHODZONYCH NA DRODZE SĄDOWEJ Z TYTUŁU SZKODY NA OSOBIE SPOWODOWANEJ BŁĘDEM W
SZTUCE LEKARSKIEJ
W ostatnim czasie środowisko lekarzy coraz bardziej nurtują różne zagadnienia związane z odpowiedzialnością cywilną. Nic dziwnego, skoro
odpowiedzialność cywilna jest nieograniczona kwotą , co skutkuje co do zasady odpowiedzialnością całym majątkiem lekarza do wysokości
zasądzonego odszkodowania za szkodę.
Podstawy prawne odpowiedzialności cywilnej lekarza określone są w kodeksie cywilny oraz w ustawie o zawodzie lekarza, która w art. 4 stanowi, że lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami
zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Najogólniej określając, lekarz
ponosi odpowiedzialność cywilną za szkodę spowodowaną wykonywaniem zawodu w sposób nieodpowiadający obowiązkom, o których mowa
powyżej. Na tle odpowiedzialności cywilnej lekarza wyłania się szereg problemów budzących wątpliwości wśród lekarzy, a do podstawowych
należy poniższa kwestia.
Czy stan niepewności lekarza w zakresie wyżej wymienionych szkód trwa wiecznie, czy też jest ograniczony ?
Odpowiedź na powyższe pytanie należy szukać w art. 4421 § 3 kodeksu cywilnego, który stanowi, że roszczenie o naprawienie szkody na osobie
ulega przedawnieniu nie wcześniej niż z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie zobowiązanej
do jej naprawienia.
Wydawać by się mogło, że cytowany przepis wskazuje krótki , 3 letni termin przedawnienia.
Tymczasem ten „niewinny” przepis prawny wprowadzony z dniem 10 sierpnia 2007 r., w istocie pozwala na nieograniczony obiektywnie czas
przedawnienia, czyli może być tak, że np. szkoda wyrządzona w 2005r. przedawni się dopiero za np. 30 lat. Dlaczego?
Działanie w/w przepisu prawnego najlepiej przeanalizować na przykładzie. Załóżmy zatem, że zdarzenie medyczne, np. błędna diagnoza lekarska,
została postawiona 1 lipca 2005 r. Dla ustalenia, kiedy nastąpi przedawnienia ewentualnych roszczeń z tytułu w/w zdarzenia, przede wszystkim należy określić datę początku biegu przedawnienia, czyli pierwszy dzień od którego należy liczyć przedawnienie. Stosownie do art. 120§1
kodeksu cywilnego bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, to jest od kiedy poszkodowany może
żądać zaspokojenia jego roszczenia.
Wyżej powołany art. 4421 § 3 k.c. stanowi, że pierwszy dzień biegu terminu przedawnienia rozpoczyna się z dniem spełnienia łącznie dwóch
warunków, obu zależnych nie od zdarzenia medycznego, ale od świadomości poszkodowanego, czyli:
- wiedzy poszkodowanego co do wyrządzonej mu szkody
- wiedzy poszkodowanego co do osoby sprawcy/zobowiązanej do jej naprawienia.
Jak ustala się pierwszy dzień biegu 3 letniego terminu przedawnienia roszczeń z tytułu w/w szkody na osobie?
Kwestię tę wyjaśnił Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 27.X.2010r., sygn. V CSK 107/10, w którym stwierdził: Jeżeli poszkodowany dowie się
o osobie zobowiązanej do naprawienia szkody później niż o samej szkodzie, to ta późniejsza data wyznacza początek biegu przedawnienia.
Powyższe orzeczenie wydano w odniesieniu do stanu faktycznego, w którym w latach 1993-1995 został popełniony błąd lekarski, o czym pacjent
dowiedział się w 1999r. podczas konsultacji z niemieckim lekarzem. Wracając zatem do naszego przykładu, jeżeli zdarzenie medyczne miało
miejsce np. 1 lipca 2005r. , wyrządziło szkodę na osobie i dopiero np. po 30 latach , to jest 1 lipca 2035 r. , w wyniku konsultacji powziął o tym
wiadomość pacjent, wówczas poszkodowany może dochodzić sądownie zaspokojenia swoich roszczeń, składając pozew aż do 1 lipca 2038 r.
Czy upływ biegu przedawnienia brany jest pod uwagę przez sąd z urzędu?
Musimy uwzględnić, że nawet mimo upływu terminu przedawnienia poszkodowany może skierować sprawę do sądu.
Warto pamiętać, że sąd z własnej inicjatywy nie bada, czy roszczenie jest przedawnione i z urzędu nie uwzględnia upływu okresu przedawnienia
roszczeń. . Dopiero zgłoszenie zarzutu przedawnienia przez pozwanego wywołuje obowiązek sądu zbadania tej kwestii i umożliwia - tylko z powodu przedawnienia, z pominięciem merytorycznego aspektu sprawy - oddalenie powództwa.
Okres przedawnienia a potrzeba archiwizowania polis ubezpieczeniowych
Powyżej zasygnalizowana ważna kwestia bardzo długiego okresu przedawnienia roszczeń, jakie mogą być wysuwane w stosunku do lekarzy z
tytułu ewentualnych szkód na osobie wyrządzonych podczas leczenia winna skłonić wszystkich zainteresowanych do pieczołowitego archiwizowania dokumentów ubezpieczeniowych, polis, potwierdzających posiadanie ochrony ubezpieczeniowej.
mec. Barbara Kęszycka
Branżowy Dom Ubezpieczeń, Sp. z o.o.
www.bdubezpieczenia.pl
16
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
UWAGA WAŻNE PRZYPOMNIENIE
Przypomina się Koleżankom i Kolegom o przestrzeganiu Uchwały nr 18/98/III Naczelnej Rady Lekarskiej w
sprawie zasad podawania do publicznej wiadomości informacji o udzielaniu przez lekarzy świadczeń zdrowotnych w ramach indywidualnej praktyki lekarskiej, która reguluje jakie informacje mają być podawane, a także ilość i wymiar tablic ogłoszeniowych. Treść uchwały znajduje się w Biuletynie NRL Nr 3 z 1998 r.
Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie będzie kontrolować wykonanie tej uchwały i w sytuacji niedostosowania się
do jej treści wnosić o wszczęcie postępowania przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.
UWAGA! SZKOLENIA
Szkolenia w zakresie przyczyn zachorowalności, objawów, związków przyczynowo-skutkowych z czynnikami zawodowymi oraz nowoczesnych metod leczenia, jak również w zakresie procedur postępowania z objawami chorób
układu moczowo-płciowego u pracujących mężczyzn w wieku od 45 roku życia
W związku z realizacją projektu pn.: „Opracowanie i wdrożenie programu profilaktycznego w zakresie wczesnego wykrywania nowotworów układu moczowo – płciowego u pracujących mężczyzn w wieku od 45 roku życia
(45+) ukierunkowanego na przeciwdziałanie ich dezaktywizacji zawodowej (w szczególności osób wykonujących
zawody, co do których istnieje wyższe prawdopodobieństwo narażenia na choroby nowotworów układu moczowo
– płciowego)”, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Działania 2.3 Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki, uprzejmie informuję, że od września 2011 r. rozpoczęły się szkolenia dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, lekarzy medycyny pracy oraz urologów, w zakresie przyczyn zachorowalności, objawów, związków
przyczynowo- skutkowych z czynnikami zawodowymi oraz nowoczesnych metod leczenia, jak również w zakresie
procedur postępowania z objawami chorób układu moczowo-płciowego. Szkolenia będą organizowane do końca
2013 r. Docelowo planowane jest zorganizowanie 120 edycji szkoleniowych, w których przeszkolonych zostanie 6
000 lekarzy. Realizatorem projektu jest Ministerstwo Zdrowia w partnerstwie z Centrum Onkologii – Instytutem im.
Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
W związku z powyższym, pragnę zaprosić wszystkich lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, medycy pracy oraz
urologów do aktywnego uczestniczenia w szkoleniach. Edycje szkoleniowe organizowane będą we wszystkich miastach wojewódzkich i rozpoczynać się będą w piątkowe popołudnia a zakończą się w soboty. Osoby zainteresowane
udziałem uprzejmie proszę o odwiedzenie strony projektu http://mezczyzna45plus.pl/, gdzie sukcesywnie dostępne
będą szczegółowe informacje na temat terminów, miejsc i tematów szkoleń lub przesyłanie zgłoszeń uczestnictwa
bezpośrednio na adres poczty elektronicznej: [email protected] lub [email protected].
Głosem Związku
Wojna,
mości Panowie, wojna!
Cztery lata temu, po zakończeniu strajków lekarskich,
władze MZ, z pomocą administracji samorządowej jak i
ogromnej większości dyrektorów placówek publicznej
ochrony zdrowia, rozpoczęły demontaż zgody i porozumienia środowisk medycznych, osiągnięty niemałym
trudem w czasie ogólnopolskiego protestu. W wielu placówkach wprowadzono na siłę kontrakty dyżurowe lub
całościowe, eliminując opornych lub bardziej świadomych lekarzy, zwiększano stopniowo nakłady na lecznictwo otwarte, szczególnie POZ, zostawiając bez większych
zmian poziom finansowania opieki zamkniętej. Po kilku
latach udało się uzyskać dość wysoki poziom skonfliktowania interesów, może nawet wyższy niż przed strajkiem.
Tylko najbardziej doświadczeni działacze związkowi
mieli nadzieję, słuszną, jak się okazało, że na nasz rząd
można liczyć. Przy wprowadzaniu kolejnych bubli prawnych, made in MZ, niezasługujących na miano ustawy w
państwie prawa (ustawa o działalności leczniczej, ustawa
o prawach pacjenta) nie wydarzyło się nic szczególnego, choć te „akty prawne” były zdecydowanie nieudane i
zwiastowały niemałe kłopoty dla środowiska lekarskiego.
Dopiero ustawa refundacyjna z 12 maja 2011 roku, będąca
szczególną emanacją buty i ostentacyjnego lekceważenia
środowiska lekarskiego, wywołała oburzenie i ogólnopolską akcję sprzeciwu.
Im gorzej, tym lepiej
Ta stara zasada, obowiązująca jeszcze za czasów PRL
-u, znowu okazała się aktualna. Takiej determinacji i poruszenia, obserwowanych ostatnio w mailach i na forach
internetowych, nie było od czasu strajku. Wszyscy lekarze- etatowcy i kontraktowicze, szpitalnicy i przedstawiciele POZ, jak jeden mąż zerwali się z oburzenia na władze MZ, które upiekły im taki pasztet. Przyznać trzeba,
że w/w ustawa, a także wynikające z niej rozporządzenie,
17
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
którego projekt niedawno został rozesłany do tzw. konsultacji społecznych, nie powstały przypadkowo. Wpisują się one w cały ciąg aktów prawnych, zwanych dumnie
przez MZ pakietem zdrowotnym, które oparte są na filozofii wyzysku lekarzy, pracujących w systemie publicznej
ochrony zdrowia, choć nie tylko, ale także pewnego rodzaju zemsty, za to, co wydarzyło się przed kilkoma laty.
Kij ma dwa końce
Kreatorzy wielkiej polityki z ulicy Miodowej nie
przewidzieli jednak tego, że cierpliwość lekarzy ma swoje granice. Już obecne zasady wystawiania recept refundowanych są wystarczająco drakońskie. Wielu naszych
kolegów otrzymało wezwania NFZ do zwrotu niemałych
kwot rzekomo nienależnych refundacji. Rekordzista z Mazowsza może pochwalić się kwotą opiewającą na ponad
759 tys. zł, ale sum rzędu kilkanaście czy kilkadziesiąt
tysięcy złotych jest dużo więcej. Zarówno te kwoty, jak
i bezsprzeczna opresyjność nowej ustawy zmobilizowały
i zjednoczyły środowisko lekarskie. A to pewnie ostatnia
rzecz, której chcieliby autorzy tych żałosnych przepisów.
Jak zwykle, nie wiadomo o co chodzi
Wielu naszych kolegów, zapracowanych na co dzień,
nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie zagrożenia niosą nowe
przepisy. Pojawiły się nowe obciążenia czynnościami administracyjnymi, które Bóg wie po co, mają być wykonywane przez lekarza ( np. kod pocztowy w adresie), jak
również takie, które nie mają nic wspólnego z wiedzą medyczną (np. 16 grup pacjentów, posiadających szczególne
uprawnienia refundacyjne, numery paszportów lub dokumentów ubezpieczeniowych pacjentów zagranicznych, z
krajów, z którymi łączą nas aktualne umowy dwustronne
w.s. refundacji) oraz takie, które mogą się zmieniać w czasie (stopień refundacji konkretnego leku w konkretnym
schorzeniu- listy refundacyjne, publikowane w dzienniku
urzędowym MZ co 2 miesiące).
Rolę lekarza w takim systemie można porównać do
konduktora pociągu, który pracuje bezpłatnie na rzecz
przewoźnika, nie wie jak wygląda bilet na przejazd (bo
może być wiele różnych wzorów), a jak okaże się, że ktoś
jechał bez biletu, to konduktor płaci za niego karę, nawet
jeśli zdarzyło się to pięć lat temu.
W jedności siła
Mimo oczywistej absurdalności przepisów, która w
normalnym kraju nigdy nie powinna zaistnieć, protesty i
sprzeciwy poszczególnych jednostek lub grup lekarzy nie
odniosą oczekiwanego rezultatu. Dlatego też musimy się
skonsolidować i zjednoczyć, aby osiągnąć właściwy cel.
Dlatego też Zarząd Krajowy OZZL, na ostatnim posiedzeniu w dniu 18 listopada br. przyjął uchwałę o zaskarżeniu w/w ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. W celu
bieżącej ochrony interesów lekarzy podjęliśmy, wspólnie
z Samorządem Lekarskim, działania zmierzające do zablokowania wejścia w życie ustawy refundacyjnej ( spotkanie
z nowym ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem)
oraz prowadzimy szeroko zakrojoną akcję informacyjną,
przestrzegającą lekarzy przed pochopnym podpisywaniem
umów na wystawianie recept na leki refundowane, w ga-
18
binetach prywatnych, na nowych zasadach. Nieco inaczej
wygląda sytuacja w zakładach publicznych oraz NZOZach, pracujących w oparciu o kontrakt z NFZ, który integralnie łączy leczenie z wystawianiem recept na leki
refundowane wg przepisów ustawy. W dużych zakładach
publicznych zbieramy podpisy lekarzy, którzy nie zgadzają się na wyzysk zapisany w ustawie refundacyjnej i nie
będą od dnia 1 stycznia 2012 wystawiać recept na leki refundowane lecz na 100% z adnotacją- refundacja do uznania przez NFZ. Jeżeli uzyskamy poparcie w granicach 8090%, akcja będzie bezpieczna i jednocześnie skuteczna.
Na stronie internetowej
Zarządu Krajowego zamieszczono wzór przykładowego pisma, informującego dyrektora szpitala czy przychodni o naszej akcji. Jeżeli nie uzbieramy takiej ilości
podpisów poparcia, akcja może być trudna do przeprowadzenia. Dlatego też musimy się zjednoczyć i poprzeć
szeroko wspólną akcję. Lekarze, którzy planują podpisać
indywidualne kontrakty z NFZ lub właściciele NZOZów, ubiegający się o kontrakty, muszą rozważyć, czy lepiej nie podpisać kontraktu na złych warunkach czy podpisać i narazić się na ogromne ryzyko kar, nakładanych
przez kontrolerów Funduszu, praktycznie bez możliwości odwołania. Moim zdaniem lepiej trochę poczekać i
podpisać bezpieczny kontrakt, niż pracować pod presją
złego prawa, tym bardziej, że podpisanie kontraktów
przez liczącą się grupę lekarzy, opóźni bądź uniemożliwi
zmianę tegoż prawa.
Dlaczego tak się stało?
Od dłuższego czasu zadaję sobie pytania: w jakim
kraju żyjemy?, czy rzeczywiście zmierzamy w stronę
starych demokracji europejskich?, czy tu rzeczywiście
jest Europa? Prawo, które fabrykuje nasz parlament jak,
nie przymierzając, fabryka makaronu, nie pozwala odpowiedzieć twierdząco na żadne z tych pytań. W dziedzinie
ochrony zdrowia jest szczególnie źle. Ofensywa legislacyjna rządu, ze słynnym pakietem ustaw zdrowotnych,
przypominają bardziej ofensywę czerwonoarmistów w
1920 roku, niż zespół przemyślanych działań, mających
na celu zbudowanie zdrowego, wydolnego i przyjaznego dla chorych systemu opieki zdrowotnej, opartego na
trwałych i przejrzystych zasadach organizacyjnych oraz
sensownym finansowaniu. Zamiast tego, kleci się bubel
prawny, którego jedynym efektem będzie zamieszanie i
bałagan oraz skonfliktowanie pacjentów i świadczeniodawców. Tak mógłby działać rząd okupacyjny, a nie wybrany w wolnych wyborach.
Musimy sobie uświadomić, że „nasze” ministerstwo,
a może nawet rząd, wydało nam wojnę. Mimo, że nie
wszyscy jeszcze o tym wiedzą, ta wojna trwa już od
dłuższego czasu i przyniosła wiele ofiar wśród lekarzy,
ale i wśród pacjentów. Dlatego też nie możemy dłużej
zwlekać i udawać, że nic się nie stało. Trzeba pójść na
tę wojnę, bo jeżeli nie pójdziemy, to ona się nigdy nie
skończy! Szkoda, że kolejny raz zmarnujemy sporo czasu, pieniędzy i …. zdrowia.
Mimo wszystko, życzę wszystkim Czytelnikom ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz więcej optymizmu w Nowym Roku 2012.
Zdzisław Szramik
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
19
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Barbara Duhl
Zawsze spotykamy się z radością i miłością
Święta Bożego Narodzenia… Czekaliśmy na nie
od początku grudnia, na przyjście na świat Bożego
Dzieciątka, a równocześnie na tę wspaniałą atmosferę związaną ze spotkaniem się rodziny i przyjaciół,
wspólne kolędowanie, na pięknie ozdobione drzewko
i – co tu kryć – na prezenty. Adwent… Wprawdzie
już 6 grudnia Święty Mikołaj podrzucał nam pod poduszki woreczki z orzechami, cukierkami, owocami,
czasem z jakimś drobiazgiem (zabawką, książką), do
których przyczepiona była rózga z pozłacanych gałązek, ale tak naprawdę czekaliśmy na Wigilię. Jako
dzieci przez wiele lat bowiem wierzyliśmy, że samą
choinkę i prezenty przynosi Aniołek.
Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa to
Święta Bożego Narodzenia w Jarosławiu, w 1945 r - na
środku pokoju stoi wysoka, sięgająca sufitu choinka, wokół biegam z kilkorgiem dzieci, częstuję ich otrzymaną w
prezencie czekoladą… Rodzice - lekarze sami zajmowali
się potrzebującymi i dbali, bym zawsze potrafiła się z innymi dzielić tym, co mam.
Kolejne Święta, już w Łańcucie, pamiętam lepiej. Od
połowy grudnia trwały przygotowania ozdób na choinkę
– łańcuchów ze słomki i bibułki, ozdób wycinanych z
kolorowego papieru (który wówczas nie był wcale łatwy
do zdobycia), robionych z bristolu, z wydmuszek z jajek
z twarzami malowanymi pędzelkiem czy kredkami, do
których doklejaliśmy spódniczki i czapeczki. Nasze „wytwory” podrzucaliśmy Aniołkowi do „zimnego” salonu,
zamkniętego od jesieni z uwagi na brak opału niezbędnego do ogrzania całego mieszkania przez zimę. Kilka dni
przed Wigilią opalano zamknięty pokój i nie mieliśmy
już tam wstępu, rzekomo by nie przeszkadzać w sprzątaniu – w tym czasie drzewko, umieszczone pod oknem,
zostawało przez rodziców, babcie czy ciocie „ubrane”
w przygotowane obecnie i pozostałe z poprzednich lat
ozdoby, anielskie włosy, również złocone orzechy, jabłka, domowe pierniczki, świeczki (bańki pojawiły się w
późniejszych latach), na szczycie przymocowywano
srebrną gwiazdę (w naszym domu mówiło się „drzewko”
i „choinka” zamiennie, ale nigdy nie wieszaliśmy „bombek”, zawsze „bańki”). Obok stała szopka – wcześniejsza
była drewniana, z figurkami w środku, późniejsza piękna,
ceramiczna, wykonana z gliny przez artystów z Medyni
Głogowskiej.
Tydzień przed świętami nastawiano buraki na barszcz.
Trwały zakupy, niełatwe w powojennych latach. Niekiedy
ktoś z zaprzyjaźnionych myśliwych przynosił upolowanego zająca. W następnych dniach zaczynało się pieczenie bułek, makowników (w piecu chlebowym), tortów i
ciast świątecznych. Do gorącego jeszcze pieca wkładano
„nice” (czyli mocno ubite białka wymieszane z cukrem,
20
bezy), po które biegliśmy następnego dnia rankiem do
kuchni. Przygotowania – gotowanie, pieczenie – stawały
się coraz bardziej gorączkowe. W Wigilię rano lepiono
pierogi i uszka z grzybami. Obiadu w ten dzień nie jedliśmy. Po południu nakrywano białym obrusem rozsunięty
stół, umieszczając pod spodem sianko. Na nim stała słodka bułka drożdżowa z rodzynkami – strucla, upieczona z
warkoczem z ciasta, z opłatkiem na wierzchu, wokół nakrycia stołowe, przy nich ozdoby z gałązek świerka. My,
dzieci, czuwałyśmy przy oknach czekając na „pierwszą
gwiazdkę”, któreś z naszej czwórki ujrzało nawet kiedyś
lecącego z choinką Aniołka. I wreszcie przy stole stawało kilkanaście osób: obie babcie, rodzice, ciocie – siostra
ojca, siostra mamy z mężem (później również z synem),
dwie kuzynki babci z Przemyśla, niekiedy kuzynka ojca
(której mąż został zamordowany w czasie wojny przez
Niemców), dwie samotne starsze panie przybyłe z Kresów, a mieszkające w Łańcucie i czworo dzieci, wszyscy
w odświętnych ubraniach. Niekiedy przyjeżdżał na święta ktoś z dalszej rodziny czy przyjaciół, liczba nakryć
dochodziła od kilkunastu do dwudziestu, z dodatkowym,
zawsze położonym dla niespodziewanego gościa.
Po przeczytaniu Ewangelii według Świętego Łukasza
wszyscy dzielili się opłatkiem, składali sobie życzenia i
siadaliśmy do stołu. Dań wigilijnych musiało być 12 –
opłatek, postny barszcz, uszka z grzybami do barszczu,
kapuśniaczki, pierogi ruskie, karp smażony, karp w galarecie, strucla, kompot z suszonych owoców (jabłek,
gruszek i śliwek), gorący krupnik (miód ze spirytusem
i goździkami), potem kutia, kruche ciasteczka. I oczywiście herbata. Jak widać, trochę upraszczaliśmy sobie to
liczenie do 12.
Nagle odzywał się dzwonek (czasem ktoś ze starszyzny wychodził na chwilę - niby do kuchni - i dzwonił do
drzwi wejściowych, po czym dyskretnie wracał, czasem
dzwoniono moździerzem), otwierały się drzwi do salonu… dzieci wchodziły i stawały oczarowane, patrząc z
zachwytem na rozświetloną, kolorową choinkę i znajdu-
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
jące się pod nią liczne, pięknie opakowane prezenty. W
pierwszych latach powojennych były to zabawki wykonane głównie przez ciocie i babcie (rodzice pracowali)
– pamiętam duże, ręcznie robione misie (chyba w 1948
r), trzy, bo najmłodszej siostry nie było wówczas jeszcze
na świecie (otrzymały imiona Papajuczysiu, Uhumisiu i
Kajtek). W którymś roku dostałam zrobiony z pudełek
oklejonych kolorowym papierem, otwarty z przodu piętrowy „domek” z małymi mebelkami i celuloidową laleczką – próba podłączenia przeze mnie znajdującej się
tam lampki do kontaktu przy pomocy drucików omal nie
skończyła się tragedią, doszło do przebicia na słupie, prądu nie było na całej ulicy, ale ja szczęśliwie ocalałam.
Któregoś roku (1950?) choinka była ubrana szczególnie pięknie, z licznymi ozdobami i świeczkami – przy
otwarciu drzwi podmuch powietrza spowodował przerzucenie się ognia na włosy anielskie i po chwili całe drzewko stanęło w płomieniach, zapaliła się firanka… Do dziś
słyszę krzyk ojca: „Mokry koc! Daj mokry koc!!!”. Na
szczęście pożar szybko ugaszono, ale nadpaliła się część
prezentów. W późniejszych latach mieliśmy już lampki
choinkowe i zagrożenia nie było, ale zawsze brakuje mi
tego „prawdziwego” światła świec.
Po Wigilii i rozpakowaniu prezentów siadaliśmy
przed choinką i śpiewaliśmy kolędy i pastorałki. Ojciec
miał piękny baryton, grał na gitarze lub pianinie i to on
nadawał ton wraz ze swoją siostrą; po latach prym wiodła moja średnia siostra, brat, również jego żona – ale
wtórowaliśmy im wszyscy, każdy miał swoją ulubioną
kolędę i przypominał te, których jeszcze tego wieczoru
nie było. Są to niezapomniane chwile…
Przed północą starsze pokolenie udawało się do kościoła na pasterkę.
W pierwszy dzień świąt na śniadanie przygrzewano
przygotowane wcześniej gołąbki, potem szliśmy na mszę
świętą, a po niej, jeśli dopisywała pogoda – na spacer
do parku lub w okoliczne pola; obiad poprzedzony był
przystawkami z wędlin, sałatki francuskiej itp., potem
był barszcz (już z wywarem z boczku), do niego paluszki
robione w domu (były ich dwa rodzaje, jedne na słodko,
posypywane makiem, inne słone, z kminkiem). Po drugim daniu desery – przekładaniec, tort królewski, kutia. I
oczywiście znowu kolędowaliśmy. Wieczorem zaczynali
chodzić po domach kolędnicy, niekiedy ciekawie przebrani i nadal rozlegał się śpiew.
W drugi dzień świąt odbywały się spotkania z przyjaciółmi - często przyjeżdżali do nas koledzy rodziców
ze studiów, mieszkający w Przeworsku i zostawali na
obiedzie bądź zabierali nas do siebie starą „Warszawą”,
dopóki jeszcze nie mieliśmy samochodu (potem jeździliśmy do nich „Moskwiczem”, wygranym przez mamę). Z
ich synami spotykamy się do dziś.
Były święta, które szczególnie pamiętam. W 1980 r
organizowaliśmy je w Łańcucie – tu mieszkała mama,
najmłodsza siostra z mężem i trójką dzieci, brat z żoną i
dwójką dzieci (Michał się jeszcze nie urodził), ja dotarłam z Rzeszowa. Samochodem jechała z Warszawy średnia siostra z mężem i trzema synami (Agata zjawiła się
na świecie za 2 lata), po drodze zabrali z Lublina mieszkającą tam babcię i ciocię. Padał deszcz; wieczorem nagle przyszedł mróz i na drodze zrobiła się „szklanka”.
Nie było wtedy jeszcze telefonów komórkowych, nie
wiedzieliśmy, co z nimi, ale gwiazd (zwłaszcza chodziło
nam o tę pierwszą) nie było, więc czekaliśmy cierpliwie.
Dotarli do Łańcuta ok. 24; opowiadali, że kilkakrotnie
wydawało się, że „Trabant” już dalej – zwłaszcza pod
górę – po tej ślizgawce nie pojedzie, siostra popychała
bezskutecznie, ale w krytycznym momencie zjawił się
jakiś żołnierz idący pieszo w stronę swojego domu, pomógł pchać i jakoś się udało… Anioł Stróż czuwał.
W 1981 r, po ogłoszeniu stanu wojennego, koledzylekarze z Łańcuta obawiając się, że mogę nie dojechać z
Rzeszowa do domu na święta, wezwali mnie oficjalnie
przez radiotelefon na konsultację nefrologiczną do szpitala. Jeszcze raz dziękuję za pomysł i troskę.
21
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
lata wspominała podaną tam zupę – czerninę, do której
dolewało się krwi kaczej, a która bardzo jej nie smakowała.
Rodzina ojca mieszkała w Przemyślu – tam również
święta spędzano uroczyście i wspólnie. W 1941 r rodzice zatrudnieni byli w laboratorium terenowym profesora
Weigla w Karpatach Wschodnich i mieszkali w Wysocku
Wyżnym. Mama przygotowała Wigilię z tego co było w
domu, zaprosili na nią sąsiadów. Biorący udział w wieczerzy młody chłopak podsumował jej starania: „a przed
wojną to pierogi były z omastą”.
W czasie rozmów przy stole wigilijnym wspominano
też święta przedwojenne.
W rodzinie mamy odbywały się we Lwowie przy
ul 29 Listopada, u jej dziadków – dania wigilijne były
podobne, dziadek ku rozpaczy żony rzucał kutią w sufit by wróżyć pomyślność w przyszłym roku (wymagało
to potem odmalowania pokoju). Pierwszy dzień świąt
spędzano w domu, zawsze fascynował nas nazwa podawanego wtedy deseru – łamańce z makiem (kiedyś już
w „naszych” czasach najmłodsza siostra spróbowała je
zrobić według starego przepisu, ale jakoś nie wzbudziły
większego entuzjazmu); w drugi i trzeci rodzina i przyjaciele odwiedzali się nawzajem. Któregoś roku babcia
(która wtedy pracowała na Pomorzu) z córką zostały w
Lubawie i na Wigilię poszły do znajomych; mama przez
Kawiarenka Literacka
Oczywiście, z biegiem lat powoli odchodziły starsze
pokolenia, moje dorastało, rodzeństwo zakładało rodziny, znów były dzieci… i nadal spotykaliśmy się na
święta, może już nie tak licznie, ale do ubiegłego roku
zawsze razem z mamą. Po śmierci ojca i powiększaniu
się rodziny coraz trudniej było zebrać się nam wszystkim
w jednym miejscu i nie zawsze Wigilię spędzaliśmy w
Łańcucie – czasem jeździłyśmy z mamą do obu sióstr
i brata, do Bielska-Białej, Warszawy, Marcinkowic koło
Nowego Sącza. Choinki też już nie zawsze sięgały sufitu. Ale zawsze spotykamy się z radością i miłością,
cieszymy się wspólnymi rozmowami przy wigilijnym
stole, śpiewem i graniem kolęd - i tak jakoś samorzutnie
tradycje świąteczne przechodzą w rodzinie z pokolenia
na pokolenie. A jest nas spora gromada - Janina i Stanisław Duhlowie mają przecież czworo dzieci, dziesięcioro
wnuków i osiemnaścioro prawnuków.
Redaguje dr n. med. Jadwiga Górska-Kowalska
TRADYCJA W KALEJDOSKOPIE ŚWIATA
W świata kalejdoskopie
mkną dni i noce
Jasność świtu
Barwy dnia
Ciemność nocy.
Powstrzymać kalejdoskop,
pędzącej efemerydy świata
któż jest w mocy?
Czas mój ciągle mi ucieka
gdzie go szukać, kiedy, jak?
Jutro niewiadoma dal.
Pamięć tradycji
Tożsamości przestrzenią…..
22
Od najwcześniejszego dzieciństwa Tradycja tkwi we
mnie. Tęsknie i z szacunkiem, wspominam moje Babcie, Dziadków, Rodziców, rodzinny krąg ludzi którzy
jej przestrzegali. Obecnie moi Najbliżsi również kochają Wigilię! Stroimy choinkę w najpiękniejsze bombki,
przygotowujemy tradycyjne potrawy, na sianku opłatek, oczekiwanie na pierwszą gwiazdę . To autentyczne
życie w rodzinnym gronie: rozmowy ze swoimi bliskimi, poczucie bezpieczeństwa, porozumienie. Rozliczne
znajomości na Facebooku, czy też maile od dziesiątek
osób są przefiltrowane w elektronicznej sieci i nie zastąpią smaku i zapachu życia- porozmawiać z bliskimi,
bez porównywania się, bez poczucia wyższości; odkryć
się, wystawić swoje czułe miejsca i mieć świadomość,
że nikt mi nie włoży tam palca i nie wykorzysta słabości
przeciwko mnie. Bezpośrednia rozmowa daje poczucie
bezpieczeństwa i zmierza do porozumienia.
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Dostrzegam mądrość łaski danego mi czasu, lecz
od zawsze wiem, że nie przeczytam wszystkich książek,
które bym chciała, że nie będę we wszystkich miejscach
na świecie.
Powoli wszystko odchodzi do legendy pod nieuchronnym naporem nowych czasów. Wiem, że świata
nie da się naprawiać, za „wysoko i za daleko” dla mnie,
nie mam do tego żadnych instrumentów. Ostatniego dnia
października 2011r. urodził się 7 – miliardowy człowiek
świata. Ludność świata posługuje się 7 tysiącami języków- biblijna wieża Babel: narody nie mogą się porozumieć, bezład, zamęt różnorodności poglądów, sposobu
życia , poziomu życia - miliard ludności świata cierpi
ewidentny głód, w tym czasie 1 % najbogatszych ludzi
pławi się w luksusie.
Światowy kryzys!
Sprawiedliwość świata? A co to takiego jest i gdzie?
Czy kiedykolwiek dobiegniemy?
Podziwiam Lekarzy bez Granic, podziwiam panią
Ochojską, Anię Dymną, Jurka Owsiaka- bywa, że uspakajam sobie sumienie wrzucaniem pieniążka biednemu
na ulicy, a tam zza krzaczka wyłania się postać, która
natychmiast zabiera ów grosz.
Oficjalne święta narodowe: przemowy, sztandary,
ordery, pomniki , znicze, patos, poważna konwencja
naszych Świąt Niepodległości, za chwilę w tym samym
miejscu zamieszki, konfrontacje- i jesteśmy u siebie? Co
niesie Nowy Rok?
W naszym lekarskim świecie niewesoło, w ramach
przeciwkryzysowych restrykcji finansowych zmiany
przepisów ustawy refundacyjnej i rozporządzenia w
sprawie wypisywania recept dla pacjentów, ot - tak sobie zwyczajnie kosztem nas, lekarzy. Pytanie brzmi, czy
jeszcze lekarzy? W kontraktach na „usługi” podpisywanych przez nas z NFZ znika słowo lekarz, jawi się
zleceniobiorca do pisania adresów, peseli, kodów, w tym
refundacyjnych, no niemal informacyjne tsunami. Chwila - rozmiary druków recept obmierzane w TVP linijką
nawet mi się podobały, więc dochodzi jeszcze posiadanie
właściwych pomiarowych linijek, no i czas na mierzenie
recepty! A kysz… W Internecie zbierane są podpisy medyków pod apelem o bojkot umów z NFZ , które lekarze będą musieli podpisać , jeśli chcą utrzymać prawo do
wystawiania refundowanych recept, to znów nakłanianie
nas lekarzy do wypisywania recept tylko ze 100% odpłatnością, no „niezły bigos”. Dlaczego takie organizacyjne tsunami dopiero na koniec roku? Od lat mamy Izby
Lekarskie i Samorząd( OZZL) , Ministerstwo Zdrowia,
NFZ ! Czy te podmioty prawne nie współdziałają w takich istotnych sprawach? Wiadomo, że w wypisywaniu
recept refundowanych, chodzi o maksymalne ograniczenie wydatków w ramach działań przeciwkryzysowych. A
więc chłodna analiza i rozumne porozumienie! A wyszło
jak za dawnych lat –„rażący piorun” na lekarzy-podmio-
ty?/przedmioty ? do wypisywania recept. Urzędnicza
machina NFZ ma się dobrze.
Zło kolejnych kryzysów istnieje na świecie od zawsze, mam uczucie, że jedyne co mogę zrobić to nie
przyczyniać się do tego zła, że warto żyć uczciwie. Co
to jednak konkretnie znaczy dla polskiego lekarza w tej
chwili? Jego ręka ma być „dłonią karzącą” pacjentów?
I samego siebie? Mam nadzieję, że protest Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy usunie to pole
minowe z polskiej rzeczywistości nas lekarzy. Nowy
Rok zaczniemy w spokoju, pochylając się nad potrzebującymi naszej wiedzy chorymi, bez obawy, że zasadność
użycia długopisu dla wypisania recepty może zostać podważona przez urzędnika NFZ i spowodować wymierzenie kary lekarzowi.
Gdy wokół fala zagrożeń
Mroku cień
Ja boję się.
Lecz
Gwiazda już wzeszła na niebie
Jest cicho, czas opłatkiem dzielić się
podchodzimy do siebie serca drżą
choinka płonie, na szczycie anioł fruwa
szronowe kwiaty szyb
blask świeczek złotem zasnuwa
Jak przed wiekami z ust naszych płynie
Lulajże Jezuniu….
kolędowanie tkliwe
Oczekiwanej Dziecinie
Pokoleń Światło Pulsujące
Północ nadchodzi
Drżą mury kościołów
Tysiące głosów
śpiewa dobrą nowinę
Bóg się rodzi!
Pragnęłabym aby Święta Bożego Narodzenia i Nowy
Rok upłynęły Nam Wszystkim w klimacie miłości, wzajemnego szacunku i zrozumienia.
23
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Z Życia S eniorów
Horyniec - kurort odkrywany na nowo
Wyjazd rekreacyjny do Horyńca zorganizowany w dniu
22 września 2011r. przez Komisję Lekarzy Emerytów i Rencistów OIL w Rzeszowie był i tym razem bardzo udany. Pogoda jak zwykle dopisała zachęcając do zwiedzania uzdrowiska oraz spacerów po jego okolicach.
Horyniec leżący na wysokości 260 m n.p.m. na pograniczu Roztocza i płaskowyżu jest uzdrowiskiem o klimacie nizinnym, łagodnie bodźcowym, otoczony zalesionymi wzniesieniami. Wszystko to, jak również małe uprzemysłowienie
stwarzają wyjątkowo dobre warunki do leczenia uzdrowiskowego, a także sprzyjają różnym formom klimatoterapii. Profil
leczniczy to choroby narządu ruchu, reumatyczne, kobiece i
choroby skóry. Dobre efekty lecznicze zapewniają borowiny, wody siarczkowe, siarczkowo-wodorowe, naturalne pitne
wody źródlane oraz szeroki, rozbudowany zakres usług fizykoterapeutycznych.
Swój początek uzdrowisko zawdzięcza rodzinie Ponińskich, którzy w XIX wieku po odkryciu leczniczych źródeł
zbudowali zakład kąpielowy, pijalnię oraz urządzili piękny
„Park Zdrowia”. Będąc również wielkimi koneserami sztuki zgromadzili bogate zbiory biblioteczne, kolekcje obrazów
oraz zbudowali teatr dworski, jeden z czterech w Europie w
którym grywały zespoły ze Lwowa i Wiednia. Rozbudowę i
rozwój uzdrowisko zawdzięcza następcom Ponińskich, rodzinie Karłowskich, którzy promując je doprowadzili do tego, że
Horyniec w okresie międzywojennym stał się znanym kurortem. W okresie II Wojny Światowej Horyniec uległ całkowitemu zniszczeniu, dopiero w latach 50-tych zadecydowano
o odbudowie zakładu zdrojowego nadając mu w 1974r. oficjalny status uzdrowiska, a od roku 1988r. miejscowość ta
funkcjonuje jako Horyniec-Zdrój.
W zwiedzaniu i poznawaniu historii uzdrowiska pomógł
nam Kolega dr Władysław Wróblewski budowniczy i organizator uzdrowiska. To On podniósł z ruin i ożywił uzdrowisko
w Horyńcu-Zdroju. Jako wieloletni pracownik na stanowisku
Dyrektora oraz Naczelnego Lekarza posiadający specjalizację z chirurgii, medycyny ogólnej, balneoklimatologii i medycyny fizykalnej, był motorem powstania nowoczesnego
Zakładu Przyrodoleczniczego świadczącego wysoką jakość
usług, mimo wielu trudności z tym związanych. Efekt Jego
działalności to m.in. rozbudowa sanatorium dla rolników co
zostało uhonorowane dyplomem uznania. W Horyńcu zwiedziliśmy trzy sanatoria:
- tzw. Uzdrowisko –Horyniec
- Centrum Rehabilitacji Rolników należące do KRUS”
- Sanatorium „Bajka” mieszczące się w dawnym pałacu
Ponińskich.
Wszystkie one posiadają najnowocześniejsze bazy sanatoryjno-zabiegowe łącznie z nowoczesną pływalnią „Nowy
Świat”.
Okolice uzdrowiska i sam Horyniec-Zdrój posiada wiele
zabytków. M.in. Zespół Klasztorny Ojców Franciszkanów
24
z XVIII w. o cechach budowli obronnej utrzymany w stylu
barokowym, ze złoconą rzeźbą Matki Boskiej Niepokalanej i
pięknym tęczowym freskiem.
Podziwialiśmy też cmentarz wojenny z pomnikiem Orła
Białego na cokole postawionym na pamiątkę poległych naszych rodaków w wojnie polsko-ukraińskiej, dłuta znanego
rzeźbiarza i malarza Grzegorza Kuśniewicza.
W niedalekiej miejscowości od Horyńca, w Radrużu znajduje się jedna z najstarszych świątyń w Polsce. Ze względu
na wybitne cechy architektoniczne i zachowaną polichromię
z XVII w. jest to pomnik kultury kwalifikujący się do uznania
go za zabytek klasy zerowej. Obecnie świątynia jest w renowacji, a wyposażenie jej znajduje się w Lubaczowie.
Kolejnym miejscem, które zwiedziliśmy była wieś Nowiny Horynieckie z drewnianą kapliczką w miejscu objawienia
się Matki Boskiej trójce dzieci, w którym to miejscu wytrysnęło źródełko o własnościach uzdrawiających. Znajdują się
tam również kapliczki Św. Antoniego i Św. Franciszka.
Czas zwiedzania był przerwany posiłkiem w Pensjonacie
Hubertus, gdzie podano bardzo smaczny obiad, którym delektowaliśmy się w miłej atmosferze.
Ostatnim etapem wycieczki było zwiedzanie Sanatorium
„Bajka” mieszczące się w pałacu Ponińskich. Na uwagę koneserów sztuki zasługuje tam zachowany kamienny portal, na
którym umieszczony jest herb właścicieli pałacu. Sanatorium
jest otoczone pięknym parkiem, po którym spacerowaliśmy, a
następnie zwiedziliśmy jeszcze Teatr Ponińskich, gdzie obecnie znajduje się Dom Kultury.
Na zakończeniu wycieczki pożegnaliśmy serdecznie naszego kolegę dra Władysława Wróblewskiego , który towarzyszył nam przez cały czas.
Wracaliśmy zadowoleni, pełni wrażeń po tym udanym,
miłym wyjeździe.
Seniorzy
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Sport i Turystyka
Miał nie jechać, wygrał złoto!
Wiedzieliśmy, że Wiesiu Bąba jest ostatnio w formie,
a on dzwoni w przeddzień zawodów i mówi -”Muszę
się wycofać, bo rwa mnie wzięła...Nie mogę chodzić po
wczorajszym treningu, a mam grać jutro o 15-tej”.”To
łykaj tabletki i przynajmniej pojedziesz na debla, bo
gramy kilka dni później”. Jak się ma szczęście to nawet
rwa puściła szybko i grę przełożyli na następny dzień.
Wiesiu pokonał niedawnych mistrzów, Bogdana Rataja
z Łodzi i w finale Marka Pudełko z Wrocławia. Dorzucił do złota srebrny medal w mikście w parze z Joasią
Szafranek z Chełma. W grze podwójnej z Janem Józefczukiem z Nowej Dęby losowanie nie było łaskawe i
mimo, że niewiele to jednak do medalu troszkę zabra-
mamy naszego wielokrotnego mistrza Antoniego Prokopowicza, któremu kontuzja w tym roku nie pozwoliła
przyjechać do Pabianic. W tym roku w hali pod Łodzią
zjawiło się prawie 90 zawodników, poziom zawodów
jak zwykle był wysoki - lekarze grają bardzo dobrze w
tenisa, w mistrzostwach świata zdobywamy zawsze worek medali. Miło nam, że mamy tak silną grupę i wśród
innych nasza izba lekarska jest na czołowym miejscu.
Chętnych zapraszamy na stronę www.pstl.org gdzie
więcej informacji o zawodach i tenisie lekarzy.
Do zobaczenia na kortach Alfred Micał
Halowy Turniej
Tenisowy Lekarzy o
Puchar Prezesa OIL
kło. Podobnie Janowi w singlu, który z każdym rokiem
wygrywa więcej, ale w tiebreaku szala przechyliła się
tym razem na stronę rywala. Drugiemu naszemu reprezentantowi Alfredowi Micałowi „korzonki” odmówiły
posłuszeństwa już na korcie, na szczęście do medalu
dokuśtykał. Drugi w tej samej kategorii brązowy medal
zdobył kolega Alfreda ze Stalowej Woli, Jacek Kowal,
który dopiero w trzecim secie poległ z naszym odwiecznym rywalem, Marcinem Wrońskim z Krakowa.
Piłkarz - tenisista z Mielca, Jarek Marzec przyjechał do
Pabianic pierwszy raz i od razu porwał brązowy medal
w grze deblowej! Nie jest to jednak niespodzianka, bo
wtajemniczeni wiedzą, że Jarek zawsze grał dobrze, a
teraz , gdy przysposobił sobie kort koło domu należy
się spodziewać, że szybko osiągnie poziom Rafy Nadala. Kazimierz Bujak z Dębicy w kategorii plus 55 nie
pierwszy raz zdobywa laury, tym razem dwa brązowe (
w singlu i deblu z kolegą Zdzisławem Hrynkiewiczem),
podobnie jak Bogdan Solarski w grupie plus 70, o którym piszę na końcu, ale zdobył najwięcej bo dwa srebra! W tej grupie wiekowej, w „juniorach starszych”,
W dniu 5 listopada 2011r. w nowoczesnym obiekcie sportowym w Nowej Wsi w gminie Trzebownisko
odbył się Halowy Turniej Tenisowy Lekarzy o Puchar
Prezesa OIL w Rzeszowie. Udział wzięli koledzy: Antoni Prokopowicz i Bogdan Solarski z Rzeszowa, Jacek
Kowal , Jacek Łupicki i Alfred Micał ze Stalowej Woli,
Mariusz Dereń z Leżajska, Jarosław Marzec z Mielca,
Wiesław Bąba z Kolbuszowej, Jan Józefczuk z Nowej
Dęby, Krzysztof Stadnik, Krzysztof Michałowski i Andrzej Semczuk z Lublina. Graliśmy w grupach każdy z
każdym i zwycięzcy grup walczyli w finale. W grupie
„starszej” zwyciężył Krzysztof Michałowski , za nim
Bogdan Solarski i Antoni Prokopowicz. W „młodszej”
w finale Alfred Micał pokonał Wiesława Bąbę, trzecie
miejsce przypadło Jarkowi Marcowi.
Zawody były dobrą okazją aby potrenować na
tydzień przed lekarskimi mistrzostwami Polski, które
odbywają się w Pabianicach. Zostaliśmy bardzo mile
przyjęci przez Pana Dyrektora OSiR-u Marka Bakowskiego i zachęceni do dobrej gry przez Prezesa ORL
Krzysztofa Szubera. Wyzwoliło to u nas chęć powrotu
za rok, być może urządzimy mistrzostwa Podkarpacia.
Dziękujemy Marii Szuber za inicjatywę i finansowe poparcie ze strony naszej okręgowej rady lekarskiej.
25
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
26
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Moje hobby
Rozmowa z dr. Krzysztofem Marchewką wiceprezesem OIL w Rzeszowie, pediatrą w
Wojewódzkim Szpitalu w Tarnobrzegu.
Od dziecka wody się nie bałem
Redakcja: Ładniej jest pod wodą niż na powierzchni?
dr Krzysztof Marchewka: Przede wszystkim inaczej jeżeli
chodzi o środowisko. Jest zmienna widoczność, inna kolorystyka i otoczenie. Ponadto ten spokój, fantastyczna cisza. Tam
wszystko dzieje się wolniej niż nad wodą. Na mnie wpływa to
bardzo kojąco i między innymi dlatego bardzo lubię odwiedzać ten świat. Tam wspaniale można ładować energię.
Ogrom wody nie przeraża?
Od dziecka wody się nie bałem. Pierwsze lekcje pływania
zaliczyłem w szkole podstawowej, wówczas to z rówieśnikami ścigaliśmy się na różnych dystansach. Jak pamiętam cały
czas frapowało mnie co też znajduje się pod powierzchnią.
Może już wówczas szukałem tam innego świata?
Jak postanowił Pan do niego wejść, no raczej wpłynąć?
Tego nie można zrobić ot tak, spontanicznie. Jak w każdej
dziedzinie trzeba było się do tego przygotować teoretycznie.
Potem trzeba było przejść szkolenie praktyczne. To tak jak
przy jeździe samochodem, trzeba mieć prawo jazdy, w tym
przypadku licencję. Ćwiczenia praktyczne rozpocząłem na
basenie, czyli w akwenie płytkim, gdzie można wstać i trenować elementy związane z bezpieczeństwem. To jest sport
zespołowy, więc uczymy się jak możemy pomóc innym,
jak oddychać, jak wynurzyć się. Potem już akwen otwarty
i pierwsze poważne zejście pod wodę. W moim przypadku
było to w jeziorze pokopalnianym w Jaworznem, gdzie zaliczyłem pierwszy egzamin praktyczny. Głębokość do 15
metrów i bardzo dobra widoczność.
Jak wspomina Pan ten pierwszy raz?
Dobrze. Na pięciu metrach trzeba było pokazać instruktorowi, że teoretyczna znajomość jest już opanowana w praktyce. Chodziło przede wszystkim o sprawy bezpieczeństwa.
Emocje na pewno były duże i bardziej od wrażeń estetycznych pod wodą pamiętam jak skupiony byłem na sprzęcie, na
prawidłowym wykonaniu wszystkich czynności. Byłem też
przygotowany na pewne psikusy moich kolegów instruktorów. Oczywiście były takie, ale to dobrze gdyż podwyższenie ekstremalności egzaminu przydało się później podczas
nurkowania już na pełnym morzu. Po zaliczeniu tego egzaminu wiedziałem, że to jest to co chcę robić, ale aby podnosić swoje umiejętności trzeba będzie bardzo dużo ćwiczyć.
Zapisał sie Pan od razu do jakiegoś klubu ?
Na początku była to grupa przyjaciół z Tarnobrzega o
tych samych zainteresowaniach, później zapisałem się do
klubu nurkowego. Tam też zdobywałem kolejne doświadczenia i licencje.
Dużo ich jest ?
Oj sporo. Pierwszy stopień dzięki, któremu możemy
nurkować na wodach otwartych to jest Open Water Diver.
Uzyskałem go w Jaworznie po pięciu nurkowaniach. Jest to
pierwsze wtajemniczenie, które upoważnia do nurkowania
turystycznego, rekreacyjnego do głębokości 18-20 metrów.
Zawsze z instruktorem. Potem zaliczyłem kolejne kursy. Na
początku kurs nitroksowy, kiedy do nurkowania używamy
mieszanek powietrza wzbogaconych o tlen w celu poprawy
komfortu i bezpieczeństwa nurkowania . Tu najważniejsza
jest umiejętność korzystania z tlenu, który na pewnych głębokościach pod zbyt wysokim ciśnieniem może być toksyczny dla człowieka. Kolejne kursy to nurkowanie w nocy, na
wrakach, nawigacja podwodna i głębokie nurkowanie. Po
kilkudziesięciu zanurzeniach i zaliczeniu tych wszystkich
etapów uzyskałem stopień Advanced Open Water Diver, jest
to stopień zaawansowanego nurka. Do tego stopnia jak dotąd
dotarłem. Następny to Mistrz Nurkowania, do tego trzeba
mieć dodatkowy kurs. Oczywiście każdy ze wspomnianych
kończył się egzaminem teoretycznym i praktycznym. Kolejny mój cel to ten mistrzowski.
Woli Pan nurkować w morzach północnych czy południowych?
Wolę morza ciepłe, a więc południowe. Z kilku względów. Na północnych akwenach są ograniczenia techniczne.
Trzeba mieć suchy skafander, który chroni przed utratą ciepła, inna jest technika samego nurkowania, inna aparatura.
W morzach południowych jest mniej sprzętu, który musimy
nałożyć i widoki przynajmniej dla mnie są ciekawsze. Moje
najniższe zejście to 32 metry.
Pierwsze nurkowanie w morzu południowym?
To Morze Czerwone, a zejście przypominało charakterystyką piłeczkę pingpongową odbijaną od stołu. Koledzy,
którzy nurkują doskonale wiedzą o co chodzi. Zanurzałem
się i wypływałem, brak odpowiedniego wyważenia, na
dodatek nerwy to wszystko w połączeniu dało wspomniany efekt. Nie miałem dobrej „pływalności”, ze względu
na zbyt mało nurkowań. Jednak po kilku próbach, przy
pomocy doświadczonych kolegów ustabilizowałem kolejne podejście.
Po opanowaniu technicznych przeciwności, przyszedł czas w kolejnych wyprawach na konsumpcję
piękna.
27
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
O tak. Wówczas to po raz kolejny wiedziałem, że znalazłem to czego szukałem. Świat piękny, kolorowy, żyjący
swoim tempem, kojąco wpływający na organizm. Kiedy
jesteśmy pod wodą musimy spokojnie, płynnie oddychać,
to idealna dla organizmu technika relaksacyjna. Wokół
cudowne rafy, nieprawdopodobnie kolorowe ryby, które ze
zdziwieniem nieraz patrzą na nowych przybyszy. Wśród
nich okazy rzadko spotykane jak barakudy, mureny różnej
wielkości, diugonie, żółwie, kończąc na rekinach.
Spotkał Pan te drapieżniki?
Tak w październiku tego roku widzieliśmy je na Dedalusie, dużej rafie na Morzu Czerwonym. Między innymi
rekiny młoty, to wielka rzadkość. Był to teren podwodnego parku narodowego, myśleliśmy, że będziemy tam jako
nieliczni. A tu okazało się, że wokół nas łodzie, pontony i
z dwustu nurków. Zrezygnowaliśmy z pierwszego podejścia i dopiero następnego dnia wypłynęliśmy o czwartej
rano, ale warto było. Natura nie poskąpiła nam widoków.
Strach był po zobaczeniu rekinów?
Wbrew pozorom rekiny to bardzo płochliwe stworzenia. Na briefingach omawialiśmy takie sytuacje i wiedzieliśmy, że rekiny bardziej nas się boją. Ale zawsze ta
nutka niewiadomej, pewna doza emocji jest. Samo to, że
bezpośrednio widzi się tak rzadko spotykaną rybę daje
więcej emocji niż strach. Oczywiście trzeba uważać, są
sposoby żeby rekiny nie podpływały zbyt blisko i nie ma
praktycznie żadnego zagrożenia dla nurka pod wodą. Na
powierzchni to już zupełnie inna sprawa, może być niebezpiecznie i takie przypadki bywały w Egipcie.
Każde zejście pod wodę to sto procent koncentracji
i analiza wszystkiego jak przy pierwszym podejściu?
Tak, każdy element musi być dokładnie sprawdzony
i przeanalizowany. Wśród nurków jest takie powiedzenia
„planuj każde nurkowanie i nurkuj zgodnie z planem”.
Za wszystko co się wydarzy każdy indywidualnie bierze
odpowiedzialność. Miałem kiedyś taki przypadek, że tuż
przed skokiem do wody, kiedy były odliczane ostatnie sekundy jeszcze raz sprawdziłem czy mam otwarty zawór z
dopływem gazu. Wiedziałem, że to wcześniej uczyniłem,
a tu patrzę zamknięty. Okazało sie, że jeden z członków
ekipy, Egipcjanin zakręcił go o czym, nie wiedziałem. Ta
sytuacja, gdyby nie kolejna kontrola mogła nieść za sobą
poważne konsekwencje.
Znany jest Pan w środowisku z tego, że robi piękne
zdjęcia na powierzchni. Przestrzenie podwodne kuszą?
Oj tak. Do tego jednak potrzebny jest dodatkowy kurs
fotografii podwodnej. Duży ponadto jest także koszt tego
przedsięwzięcia, jeżeli chce się to zrobić profesjonalnie.
Cena obudowy trzykrotnie przekracza wartość aparatu.
Dla mnie największym marzeniem jest jednak videofilmowanie. Na ostatnim wyjeździe kolega z Gdańska pokazał
mi swoje filmy, które trafiły do National Geographic. To
stało sie kolejną inspiracją. Najważniejsze są marzenia,
aby było do czego dążyć.
Nurkuje Pan czasami w jeziorze tarnobrzeskim,
które jest na „wyciągnięcie ręki”?
Polecam je wszystkim nurkom i żeglarzom. To czysty akwen uzupełniany wodami wiosennymi z Wisły, widoczność około dziesięciu metrów. Najlepiej nurkuje się
wczesnym rankiem, gdyż później kolejne grupy nurków
mieszają trochę wodę. A pod wodą jest wspaniale, pływają metrowe szczupaki, ławice okoni, ciekawa jest też roślinność przybrzeżna. Jest co pooglądać. Najważniejsze,
że jest ono pod ręką i prawie z butlą mogę wyjść z domu
i się zanurzyć.
To na koniec tej fascynującej opowieści odbiegnijmy na moment od Pana pasji i porozmawiajmy i Świętach Bożego Narodzenia. Czym są dla Pana?
Święta Bożego Narodzenia przeżywam w wymiarze
religijnym i typowym dla Polski tradycyjno rodzinnym.
Spotykamy się jak większość rodzin w Polsce przy wigilijnym stole, modlimy, dzielimy się opłatkiem. Oczywiście
przez cały dzień oczekuję na 12 dań które przygotowują
najlepiej moja mama i mama żony.
W wydaniu mojej mamy najlepsze są karpie panierowane, teściowa przoduje w barszczu czerwonym i uszkach.
Natomiast najlepszy bigos przygotowuje moja żona.
Oczywiście sam również dokładam się do menu - śledzie
w oleju, majonezie i musztardzie z dodatkiem papryki, cebuli, ogórków kiszonych to moja specjalność. Korzystając
z okazji składam moim Koleżankom i Kolegom wszystkiego dobrego na Święta i na Nowy Rok 2012.
My także życzymy Panu pięknych rodzinnych Świąt
Bożego Narodzenia. Dziękujemy za rozmowę.
28
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
BLIŻEJ NATURY
Renesans orkiszu – zboża o wyjątkowych walorach
smakowych i odżywczych
Podstawę w produkcji żywności, stanowią zboża, a z
nich przede wszystkim pszenica.
Prace hodowlane przyczyniły się do uzyskania wielu
wysokoplonujących odmian, ale nie towarzyszyła temu
istotna poprawa wartości pokarmowej. Spowodowało
to, że hodowcy i producenci żywności zainteresowali się
„starymi”
zbożami,
które są mniej plenne, ale
posiadają wiele walorów użytkowych, także
związanych z wartością
odżywczą. Do nich
należy orkisz (Triticum
aestivums
subsp. spelta) dawna form a
pszenicy. Odkrycia archeologiczne oraz badania genetyczne wskazują, że pszenica
ta wywodzi się z rejonu
południowo zachodniej
Azji i znana była już w
epoce kamiennej, a więc
7-8 tysięcy lat przed naszą
erą. Rozpowszechniła się
ona w epoce brązu z Bliskiego
Wschodu poprzez Bałkany w całej Europie. Na Bliskim Wschodzie
uprawiali ją Izraelici, a w Europie
Germanie i Rzymianie, którzy
uznawali orkisz za pokarm dający siłę, dlatego spożywany był
przez gladiatorów i zawodników igrzysk. O zaletach tego
zboża pisała frankońska wizjonerka,
mistyczka i uzdrowicielka św. Hildegarda z Bingen (10981179) – „orkisz jest najlepszym ziarnem zbożowym, działa
rozgrzewająco i natłuszczająco, i jest wartościowszy oraz
łagodniejszy niż inne ziarna …orkisz prowadzi do dobrej
krwi, daje rozluźniony charakter i cnotę zadowolenia…”
W naszym kraju, w drugiej połowie ubiegłego wieku
uprawa tego zboża praktycznie zanikła. Dopiero od kilkunastu lat obserwujemy ponowne zainteresowanie orkiszem.
Związane to jest głównie z podejmowaniem przez rolników
ekologicznych metod produkcji i zwróceniem uwagi na
jego wartość żywieniową. W porównaniu z pszenicą zwyczajną nie wykazuje odczynów alergicznych po spożyciu, a
zawiera duże ilości niezbędnych składników odżywczych:
błonnika, nienasyconych kwasów tłuszczowych, węglowodanów, witamin i biopierwiastków. W porównaniu z pszenicą ziarno orkiszu zawiera 13-17 % więcej białka, które
jest lepiej strawne i o wyższej wartości biologicznej. Ziarno
bogatsze jest w gluten, składniki mineralne; m.in. fosfor,
potas, magnez, żelazo, cynk, miedź, mangan, selen, kobalt
oraz witaminy rozpuszczalne w tłuszczach A, E i D. Witamina E charakteryzuje się dużą aktywnością, a decyduje
o tym wysoki poziom alfa-tokeferolu. Na uwagę zasługuje
zawartość witamin z grupy B; B1, B2 oraz PP. W polskich
badaniach stwierdzono, że zboże to zawiera dwukrotnie
więcej niż pszenica w dodatku o wyższej jakości niena-
syconych kwasów tłuszczowych szczególnie ważnych dla
serca i układu krążenia. W dojrzałym ziarnie znajdują się
znaczne ilości kwasu krzemowego, który jest ważny dla
skóry, włosów i paznokci, a także rozjaśnia umysł wzmacnia aktywność mózgu i koncentrację W tłuszczu orkiszu
występuje więcej fitosteroli, dzięki którym obniża on poziom cholesterolu we krwi.
W ziarnie stwierdzono także występowanie rodanidu – substancji biologicznie czynnej, będącej naturalnym
antybiotykiem, która występuje w ślinie, krwi i mleku
kobiecym. Chroni ona karmione dzieci przed infekcjami, wzmacnia układ odpornościowy, wspomaga procesy
krwiotwórcze, przyrost ciała, zapobiega nieprawidłowemu
przebiegowi ciąży. W wielu publikacjach naukowych podkreśla się, że systematyczne stosowanie diety orkiszowej
przywraca zdrowie; regeneruje wszystkie narządy i układ y w organizmie, wzmacnia narządy zmysłów, a także
spowalnia procesy ich starzenia. Zboże i jego przetwory stanowią znakomite pożywienie dla osób
wyczerpanych, niedożywionych,
wcześniaków i chorowitych niemowląt.
Orkisz w żywieniu
może być wykorzystywany w różnych fazach rozwojowych.
„orkisz zielony”,
czyli niedojrzał e
ziarno, może być
gotowany i
spożywany jako
dodatek do różnych dań; zup, kotletów, sosów,
puddingów, jogurtów. Dojrzałe ziarno po zmieleniu
stanowi cenny i wszechstronnie wykorzystywany surowiec dla przemysłu spożywczego. Bowiem wytwarzane są
z niego różnorodne artykuły np:
> odplewione ziarno, ziarno odplewione i polerowane
(tzw. ryż orkiszowy), ziarno prażone,
> mąka razowa i biała, otręby, płatki, kasze,
> makarony,
> pieczywo; chleb, bułki, pieczywo chrupkie,
> ciastka, wafle,
> kawa (pobudza pracę układu pokarmowego i nerwowego),
> syrop słodowy z orkiszu,
> piwo, spirytus i wódki
Udokumentowana wysoka wartość odżywcza powoduje wzrost zainteresowania tym zbożem i jego przetworami u coraz większej rzeszy konsumentów, dbającym o
własne zdrowie i najbliższych. Z tego względu w naszym
województwie wzrasta areał uprawy orkiszu zwłaszcza w
gospodarstwach ekologicznych i wytwarzanych jest wiele
produktów, które posiadają certyfikat produktu ekologicznego.
Dr. inż. Janina Blażej
Podkarpackie Stowarzyszenie
Rolnictwa Ekologicznego „EKOGAL”
Literatura na podstawie, której opracowano niniejszy
artykuł dostępna u autora.
29
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
W świątecznej szacie
Święta Bożego Narodzenia to czas odwiedzin, rodzinnych spotkań pełnych refleksji i podsumowań, to
czas pełen radości, podziękowań i życzeń.
W ten jakże specjalny czas towarzyszą nam bożonarodzeniowe dekoracje i kwiaty. To właśnie one potęgują
siłę tych spotkań, dodając im nutki dostojeństwa, a wielka moc kwiatów uspokaja swym zapachem zmysły i cieszy pięknem oczy.
Kompozycje, te tradycyjne – choinki, podłaźniczki,
snopy zboża, jak i te stylizowane i bardziej nowoczesne
– stroiki, wianki, girlandy, bukiety i przeróżne choinki
„modern” dobrze nas nastrajają, pozwalają radośniej i
przyjemniej przeżyć święta i podpowiadają w jaki sposób wprowadzić odrobinę magii w ten wyjątkowy czas
Bożego Narodzenia.
Warto w te święta zwrócić uwagę na przeżywające
swój renesans girlandy, które możemy powiesić nad
drzwiami, kominkiem, na balustradzie lub położyć
na świątecznym stole. Girlandę można upleść
z gałązek sosny, świerka, bardzo ładnie będzie
prezentował się delikatny cyprysik poprzetykany
owocami tarniny, dzikiej róży, jałowca i
gałązkami ostrokrzewu lub mahonii. Zwieńczeniem girlandy na
stół niech będą piękne świece i
oczywiście bombki.
Coraz częściej floryści na święta Bożego Narodzenia proponują
wykonanie podłaźniczki – wieńca
do zawieszenia u sufitu. Taki wieniec możemy przystroić
na wiele sposobów, wykorzystując do dekoracji nowoczesne wstążki, bombki, porosty, sizal lub bardziej tradycyjnie, zawieszając na nim orzechy, czerwone jabłuszka,
pachnące pierniczki, szyszki. Ważne jest, aby wystrój
takiego wieńca utrzymany był w jednej tonacji. Pięknie
udekorowany wieniec możemy również położyć na stole, komodzie lub powiesić na drzwiach. Pożądanym kolorem tradycyjnie już na święta jest szkarłat, a więc nie
żałujmy w dekoracjach czerwieni.
Bazą do wykonania bożonarodzeniowego wieńca
jest najczęściej słomiany podkład, chociaż można go
również wykonać na podkładzie z gąbki florystycznej –
wprowadzone do dekoracji żywe elementy dłużej zachowają świeżość. Warto się również trochę potrudzić i na
wigilijny stół przygotować lub kupić wianek wykonany
z pachnącego kumaryną sianka. Dodanie do niego kilku
elementów świątecznych – lasek cynamonowych suszonych owoców, prawdziwych pierniczków, gałązek ostrokrzewu lub mahonii sprawi, że piękno i zapach świąt poczujemy w całym domu.
Indywidualiści poszukujący wyjątkowych stroików
świątecznych mogą próbować nadać im bardziej stechnizowany charakter, używając różnych drutów ciekawie
wygiętych, dużo prostych szklanych (np. w różnych od30
cieniach różu) bombek, odrobinę srebrnej oplątwy i w
odpowiedniej tonacji świece, które swym blaskiem sprawią, że atmosfera tych świąt będzie ciepła, miła i serdeczna.
Natura bywa zawsze dobrą podpowiedzią w tworzeniu florystycznych dekoracji, także na te szczególne
święta. Inspiracją może być las, grupa zimozielonych
krzewów, ciekawa forma drzewa lub ogród ozdobny z
dużym udziałem oszronionych traw.
Florysta jak zawsze w swych kompozycjach potrafi
wykorzystać wszystko: kawałek krzywego pędu, pogięty
korzeń, wykolorowane liście, kawałki pociętych patyczków z których jest w stanie wykonać stylizowaną choinkę, bez której Świąt Bożego Narodzenia sobie nie wyobrażamy.
Nie zawsze możemy mieć taką do sufitu,
prawdziwą, pięknie ustrojoną, ale również całkiem nieduża wykonana z różnej zieleni, patyków, szyszek, ustrojona w świąteczne akcenty dobrze nas
nastroi.
Stylizowaną choinkę w formie szerokiego stożka możemy
wykonać z bezlistnych pędów
leśnej borowiny (lub innej
zieleni) możemy również papierowy stożek lub wykonany
z gąbki do kwiatów suchych
okleić szyszkami (całymi lub pojedynczymi
łuskami) cynamonowymi laskami,
mchem, sianem, tilandsją, korą. Mając tło wystarczy
stożek udekorować bombkami, suszonymi owocami,
rajskimi jabłuszkami, szyszkami, rozgwiazdami i innymi
elementami świątecznymi. Taka choinka powinna być
dobrze osadzona w naczyniu i pasować do wnętrza, które
zdobi.
Aby zaaranżować świąteczny charakter pomieszczenia floryści podpowiadają także jak wykonać świąteczny
stroik. Bardzo ważnym elementem, prawie nieodzownym świątecznego stroika powinny być świece i pożądana jest pachnąca i piękna zieleń – sosna, jodła, świerk,
ostrokrzew, mahonia. Coraz częściej w świątecznych
aranżacjach pojawiają się stroiki oszczędne w formie i
kolorze – skrajnie naturalistyczne lub stechnizowane.
Aby spełniły swoją rolę należy dobrze dopasować je
do wnętrza, nie szczędzić w nich świec, także tzw. tealightów.
Światło palących się świec wprowadzi atmosferę ciepła, serdeczności, przytulności i świątecznego nastroju
czego wszystkim Państwu życzę.
Z najlepszymi życzeniami
Anna Rydzik
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
WSPOMNIENIE
Kazimierz Wojas (1931-2011)
W dniu 15 lipca 2011 roku odszedł na wieczny dyżur dr
n. med. Kazimierz Wojas, lekarz specjalista dermatologii i
wenerologii, zasłużony dla miasta Stalowa Wola i dla regionu stalowowolskiego, działacz i społecznik.
Doktor Kazimierz Wojas urodził się w dniu 23 maja
1931 r. w Kłaju w powiecie bocheńskim. Po uzyskaniu
dyplomu lekarza na Akademii Medycznej w Krakowie 29
października 1955 r. - na początku grudnia tego roku, został
skierowany do pracy w Szpitalu Miejskim w Stalowej Woli.
Podjął wówczas pracę także w przyzakładowej przychodni
przy Hucie Stalowa Wola.
Od początku swojej pracy wykazywał duże zdolności organizacyjne i kierownicze.
Pomimo, iż Jego pasją początkowo była chirurgia i w
tym kierunku wstępnie kształcił się na Akademii Medycznej
w Krakowie jeszcze przed przyjazdem do Stalowej Woli ostatecznie, w części za sprawą losową, Jego zainteresowania medyczne poszły w kierunku leczenia chorób skóry.
Był inicjatorem powołania do życia przyszpitalnej poradni dermatologicznej, którą uruchomiono w 1956 roku.
W latach 1960-1970 był dyrektorem stalowowolskiego
szpitala. Bardzo dobra opinia i wysokie notowania tego
szpitala spowodowały, że podczas sprawowania przez Niego
funkcji dyrektora, w 1963 roku, szpital ten został uhonorowany przez ówczesnego Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej odznaką „Za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia”.
Wkrótce po uzyskaniu specjalizacji z dermatologii i
wenerologii (w 1963 r.) i w dziedzinie organizacji ochrony
zdrowia (w 1965 r.) za Jego sprawą utworzono w Szpitalu
Miejskim oddział dermatologiczny, którego został ordynatorem i był nim przez kolejne 30 lat. W tym czasie, przy Jego
inicjacji i wielkim zaangażowaniu, rozbudowano pawilon
oddziału dermatologicznego - a oddział otrzymał wówczas
rangę oddziału wojewódzkiego (w byłym województwie
tarnobrzeskim). On sam został w tym czasie powołany na
stanowisku konsultanta wojewódzkiego. Od 1996 roku dr
Wojas przez wiele lat był biegłym sądowym z zakresu dermatologii i wenerologii.
W prowadzonym przez Niego oddziale powstawały prace naukowe (w 1971 roku dr Wojas uzyskał tytuł doktora
nauk medycznych) oraz szkolono młodych lekarzy.
Pod Jego kierunkiem specjalizacje uzyskały dwa pokolenia lekarzy. Ośrodek stalowowolski był w tamtych czasach, jednym z przodujących w kraju pod względem liczby
wykształconych lekarzy specjalistów dermatologów-wenerologów. W dziedzinie dermatologii i wenerologii, która
okazała się Jego zasadniczą pasją życiową, spełniał się dr
Wojas przez całe swoje życie zawodowe nie rezygnując jednak z zainteresowań chirurgią, co przejawiało się w wykonywaniu w prowadzonym przez Niego oddziale, zabiegów
dermatochirurgicznych i wszczepianiu swojej pasji innym,
pracującym tam lekarzom.
Inną Jego pasją była działalność w Polskim Towarzystwie Lekarskim, szczególną uwagę poświęcał integracji
środowiska lekarskiego. Był założycielem Tarnobrzeskiego
Oddziału Wojewódzkiego PTL, którym kierował przez pięć
kadencji. Ponadto uczestniczył w pracach Zarządu Głównego PTL, był też członkiem kapituły nadającej najwyższe odznaczenie lekarskie - medal “Gloria Medicinae”, który sam
otrzymał, jako jeden z pierwszych wśród znakomitych sław
profesji lekarskiej.
Pielęgnując pamięć o tych, z którymi przyszło mu pracować, publikował opracowania dotyczące narodzin i kształtowania się opieki medycznej w Stalowej Woli, przez co miał
swój znamienny udział w dokumentowaniu historii Stalowej Woli i jej mieszkańców.
Zawsze ciepło i pięknie wspominał tych, którzy zmarli,
uczestnicząc w ich ostatniej drodze i zawsze miał dla nich
ostatnie słowo. W efekcie takiej postawy, powstała zredagowana przez Niego książka pt. “Pro Memoria”, o lekarzach
naszego regionu - stając się niejako trwałym pomnikiem
upamiętniającym „tych co odeszli”. Będzie ona służyć potomnym.
Nie sposób przecenić Jego zasług, osiągnięć i wkładu
pracy w życie społeczności naszego miasta i okolic. Był
obecny wszędzie tam, gdzie go potrzebowano. Mało kto
mógłby poszczycić się takim dorobkiem zawodowym jak
On, zważywszy, że przepracował zawodowo ponad pół wieku (52 lata).
Już jako emeryt (od 1 stycznia 1997 roku) kontynuował
nadal pracę zawodową do 31 września 2001 roku, kiedy to
rozwiązał umowę o pracę na własną prośbę. Nadal jednak bliskie mu były losy stalowowolskiego szpitala jak i osób, z którymi pracował, dlatego zawsze służył radą i dobrym słowem
oraz uczestniczył aktywnie w spotkaniach i pracach PTL.
W tym okresie niezwykle aktywnie kontynuował swoją działalność kierowniczą w Polskim Komitecie Pomocy
Społecznej w Stalowej Woli, rozpoczętą już dużo wcześniej, bo przed prawie 20-tu laty. Pomimo choroby, która w
ostatnim okresie jego życia, nie traktowała go łagodnie - nie
ustawał w pracy społecznej - prowadził także lokalne Koło
Lekarzy Emerytów.
Doktor Kazimierz Wojas w swoim życiu zawodowym
umiał pogodzić funkcje kierownicze z umiłowaniem do pomagania i zaangażowaniem w prace społeczne. Wychodziło
mu to nad wyraz dobrze - bo kochał ludzi. W życiu zawodowym i osobistym prezentował swoistą i niepowtarzalną
charyzmę.
Był bardzo dumny ze swojej rodziny. Żona doktora i
31
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
młodsza córka są farmaceutkami, starsza córka kontynuując
zainteresowania medyczne ojca, jest profesorem w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Mało jest ludzi podobnych doktorowi Kazimierzowi Wojasowi, tak bardzo zaangażowanych w swoją pracę i wykonujących ją z taką pasją - ludzi, którzy oprócz poświęcenia
się pracy zawodowej na polu medycyny, byliby skarbnicą
wiedzy o środowisku, kolegach lekarzach, zarówno tych żyjących jak i zmarłych, ludzi chcących tworzyć.
W imieniu lekarzy stalowowolskiego koła PTL Alfred
Micał
Wojciech Korkowski
WSPOMNIENIE
Lek. med. Tadeusz Karakuła (1935-2010)
Ponad rok temu pożegnaliśmy niezwykłego człowieka
lek. med. Tadeusza Karakułę. Odszedł od nas człowiek oddany
ludziom i miastu Leżajsk. Swoim życiem i dokonaniami, na
zawsze zapisał się w naszej pamięci.
Urodził się 19.03.1935 roku w Wólce Grodziskiej. Tam też
ukończył szkołę podstawową, a następnie Liceum Ogólnokształcące w Leżajsku. Studia medyczne odbył w Krakowie.
Po uzyskaniu dyplomu lekarza medycyny, pracował w Szpitalu
Wojewódzkim w Rzeszowie, a następnie jako asystent w Oddziale Chirurgii Ogólnej w Nowej Sarzynie. W 1965 roku zdobył specjalizację I stopnia z chirurgii ogólnej w Szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie. Drugi stopień specjalizacji uzyskał w
1971 roku w Klinice Chirurgii Ogólnej w Krakowie.
W latach 1968-1973 był kierownikiem Powiatowego Wydziału Zdrowia. Od 1973 roku pełnił funkcję Dyrektora ZOZ
w Leżajsku. W 1982 roku, w ramach konkursu, został wybrany
na Ordynatora Oddziału Chirurgii w Leżajsku. Stanowisko to
piastował do 1990 roku. W latach 1994 - 2001 był Zastępcą
Ordynatora Oddziału Chirurgii Ogólnej. Po przejściu na emeryturę, pracował na pół etatu do 2008 roku w poradni chirurgicznej.
Doktor Tadeusz Karakuła kochał swój zawód, a konkretnie
chirurgię, nazywając ją wspaniałą dziedziną medycyny. Doko-
32
nując wyboru swojej drogi życiowej, pragnął być blisko ludzi
i pomagać im.
Po latach w swoich wspomnieniach podkreślał, że myślał
o wstąpieniu do seminarium duchownego, ale ostatecznie zdecydował się na studia medyczne. Chciał być „lekarzem dusz i
ciała”.
Będąc już na emeryturze, mówił, że miłość i fascynacja
chirurgią trwa nadal i gdyby można było cofnąć czas i miałby
znowu wybierać, to nie zmieniłby niczego. Jego marzeniem
jako lekarza było między innymi rozwinięcie opieki medycznej w Leżajsku i okolicznych miejscowościach. Zaplanował
więc budowę szpitala w Leżajsku, gdyż dotychczasowy jedyny
szpital w powiecie znajdował się w strefie zagrożenia w poniemieckich barakach Zakładów Chemicznych w Nowej Sarzynie.
Doktor Karakuła podkreślał zawsze, że „szpital to zdrowie
fizyczne i duchowe”. Dzięki Jego ogromnemu zaangażowaniu
w 1973 roku została ostatecznie podpisana decyzja o budowie
Szpitala Powiatowego w Leżajsku. Uważał, że w szpitalu powinna istnieć kaplica. Choć typowy plan inwestycyjny tego nie
przewidywał, zrealizował swój cel. Później na wniosek Ojców
Bernardynów otrzymał od papieża Jana Pawła II podziękowanie za zasługi dla kościoła. W Wigilię Bożego Narodzenia
1981 roku, gdy szpital zaczął przyjmować pierwszych pacjentów, powiedział: „spełniło się moje marzenie”.
W życiu kierował się empatią i chęcią pomocy pacjentom.
Był również niezwykle zaangażowany w poprawę warunków
pracy środowiska medycznego. Przyczynił się do powstania
dziewięciu ośrodków zdrowia w okolicznych miejscowościach, trzech przychodni w Leżajsku, również specjalistycznej
i rehabilitacyjnej, żłobka, stacji sanitarno epidemiologicznej i
kolumny transportu sanitarnego. Jednym z głównych celów
Jego działalności było zwiększenie kadry medycznej i pozyskanie nowoczesnego sprzętu. Kiedy w 1968 roku przejął kierownictwo powiatowego wydziału zdrowia, w służbie zdrowia
pracowało 200 osób, a gdy w 1990 roku odchodził z funkcji
dyrektora, ZOZ zatrudniał 1385 pracowników. Był człowiekiem, który potrafił docenić trud i zaangażowanie innych ludzi
w realizację licznych przedsięwzięć. Przy precyzowaniu celów,
do których dążył, zawsze podkreślał ważną rolę sponsorów,
Urzędu Miasta oraz zakładów produkcyjnych Leżajska i Nowej Sarzyny.
Po odejściu z funkcji ordynatora, potrafił zaakceptować
nową dla siebie sytuację. Współpracował z zespołem i służył
swoim doświadczeniem w zgodzie i poszanowaniu dla innych.
Poza pracą angażował się w działalność publiczną, sportową i łowiecką. Był przez trzy kadencje Radnym Miasta
Leżajska. Przez dwie kadencje Wiceprzewodniczącym Rady
Miejskiej i Prezesem Klubu Sportowego Pogoń Leżajsk. W
wolnych chwilach oddawał się swojej pasji, jaką było myślistwo. Przez wiele lat przewodniczył Kołu Łowieckiemu „Wydra”. Był osobą nietuzinkową, której powiedzenia do tej pory
są przytaczane w różnych sytuacjach. Jego poglądy nie zmieniały się pomimo przemian i upływającego czasu. Był wierny
swoim przekonaniom i ideałom. Zawsze myślał o człowieku i
stworzeniu mu jak najlepszych warunków do życia i rozwoju.
Zmarł 03.11.2010 roku po ciężkiej i długiej chorobie.
Ordynator i lekarze Oddziału Chirurgii
Ogólnej w Leżajsku.
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011
Ogłoszenia
WOJEWODA PODKARPACKI ogłasza nabór na stanowisko
lekarza koordynatora ratownictwa medycznego działającego w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego
Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie.
Oferty mogą składać lekarze posiadający tytuł specjalisty w
dziedzinie medycyny ratunkowej lub specjalizację lub tytuł
specjalisty w dziedzinie: anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i
traumatologii lub pediatrii, bądź lekarze, którzy ukończyli
co najmniej drugi rok specjalizacji w dziedzinie medycyny
ratunkowej lub anestezjologii i intensywnej terapii, chorób
wewnętrznych, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i traumatologii lub pediatrii oraz posiadający co najmniej 3-letnie
doświadczenie zawodowe w pracy w szpitalnym oddziale
ratunkowym lub w zespole ratownictwa medycznego.
Kandydat na stanowisko lekarza koordynatora ratownictwa
medycznego powinien ponadto:
- być obywatelem polskim,
- mieć pełną zdolność do czynności prawnych oraz korzystać
z pełni praw publicznych,
- być nieskazitelnego charakteru.
Możliwe zatrudnienie w niepełnym wymiarze czasu pracy.
Do zadań lekarza koordynatora ratownictwa medycznego
należeć będą w szczególności zadania określone w art. 29
ust. 2 ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz.U. Nr 191, poz. 1410 ze zm.)
oraz wynikające z rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia
24 lutego 2009 r. w sprawie szczegółowego zakresu uprawnień i obowiązków lekarza koordynatora ratownictwa medycznego (Dz.U. Nr 39, poz. 322).
Oferty należy składać lub przesyłać na adres:
Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie
Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, pok.
711 ul. Grunwaldzka 15, 35-959 Rzeszów.
Wymagane dokumenty:
1. list motywacyjny;
2. kserokopie:
- prawa wykonywania zawodu,
- dokumentów potwierdzających wymagane kwalifikacje
oraz co najmniej
3-letnie doświadczenie zawodowe w pracy w szpitalnym
oddziale ratunkowym lub w zespole ratownictwa medycznego.
Specjalistyczna Przychodnia w Łańcucie wynajmie gabinety
lekarskie. Poszukujemy specjalistów: alergologa, onkologa,
nefrologa, neurochirurga i innych.
Kontakt: tel. 506191251.
NZOZ ProDentica w Rzeszowie zatrudni lekarza stomatologa. Wymiar czasu pracy i forma zatrudnienia do uzgodnienia. Praca w ramach NFZ i prywatnie. E-mail: prodentica@
onet.eu Telefon:48 796866886
„Centrum Medyczne w Łańcucie” Sp.z o.o. pilnie zatrudni:
- lekarza specjalistę rehabilitacji medycznej na stanowisko
kierownicze oraz
-lekarza specjalistę chorób wewnętrznych do prowadzenia
placówki opieki długoterminowej.
Oferujemy bardzo korzystne warunki finansowe.
Szczegółowe informacje pod nr tel. 17 2240123
NZOZ (okolice Rzeszowa) zatrudni lekarza stomatologa.
Umowa z NFZ i praktyka prywatna. Kontakt 600 83 78 73
Podnajmę w pełni wyposażony gabinet stomatologiczny.
Atrakcyjna lokalizacja –Rzeszów. Tel. 503-015-013
Izba Wytrzeźwień w Rzeszowie informuje, że zatrudni lekarzy, w szczególności lekarzy-emerytów na umowę - zlecenie
w celu pełnienia dyżurów w naszej Izbie. Zainteresowanych
lekarzy prosimy o kontakt telefoniczny lub osobisty: Izba
Wytrzeźwień w Rzeszowie ul. Kochanowskiego 17, tel. 17850-68-23
SP ZOZ ZZ Maków Mazowiecki (szpital publiczny) poszukuje
lekarzy następujących specjalności:
-internistów
-nefrologów
-anestezjologów
-radiologa
-pediatrę
-lekarza rodzinnego
-lekarza rehabilitacji
-kardiologa
Oraz lekarzy chcących kształcić się w w/w specjalnościach, a
także stażystów na staż podyplomowy.
Oferujemy atrakcyjną, bardzo dobrze płatną pracę. Jesteśmy przychylnie nastawieni do kształcenia się lekarzy.
Mamy akredytację do kształcenia w wielu specjalizacjach.
Organizujemy liczne wykłady i konferencje naukowe. Nasz
szpital od wielu lat posiada akredytację oraz ISO. Szpital jest
w bardzo dobrej kondycji finansowej. Maków Mazowiecki
to spokojne miasto położone 60 km od Warszawy, z bardzo
dobrą komunikacją. E-mail: [email protected]
Tel. 48 297142391
Nawiążę współpracę z ortodontą w Prywatnej Praktyce Stomatologicznej w Rzeszowie. Kontakt ; e-mail marthajnk@
yahoo.com Tel. 787-645-500
33

Podobne dokumenty