pdf, 231.47 kB

Transkrypt

pdf, 231.47 kB
Przygoda ze Świętym Mikołajem
Dwudziestego trzeciego grudnia, w wieczór przed wigilią Bożego Narodzenia,
wpatrywałam się w okno. Po kilku minutach musiałam iść do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Na
rozgwieżdżonym niebie zobaczyłam coś niespotykanego. Po niebie leciał Święty Mikołaj w
saniach zaprzęgniętych w cztery renifery.
Nagle zaczął opadać w dół i wylądował na naszym podwórku. Po cichutku zeszłam na dół,
ubrałam się i wyszłam powitać Św. Mikołaja. Nie mogłam w to uwierzyć, że to prawdziwy
Święty Mikołaj. Zaproponował mi przejażdżkę swoimi saniami. Nakarmiliśmy renifery i
ruszyliśmy w drogę. Odwiedziliśmy wiele domów, w których mieszkały ubogie rodziny oraz
chore dzieci. Zostawiliśmy im podarunki.
Później Mikołaj odwiózł mnie do domu. W tym roku dostałam od Świętego Mikołaja
największą niespodziankę. Była to współpraca z Mikołajem i sprawianie przyjemności innym
ludziom.
Tego dnia nie zapomnę nigdy. Dziękuje Ci Święty Mikołaju, że dałeś mi taki prezent.
Natalia Cycyk
" Przygoda z Mikołajem "
Jestem Martynka i chciałabym opowiedzieć Wam historię nieprawdopodobną ale
prawdziwą. Mam 9 lat i pewnie, tak jak Wy, przestałam już wierzyć w Mikołaja. Po szczerej
rozmowie z rodzicami dowiedziałam się prawdy, kto podkłada prezenty pod choinką?! Choć
powiedzieli, że tylko Mu pomagają, wydało mi się to podejrzane. Jednak wszystko się
zmieniło, gdy ...
Pewnego wieczoru, gdy całą rodziną śpiewaliśmy kolędy i ubieraliśmy choinkę, zaczął
padać śnieg. Wszyscy czuliśmy już klimat zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Tata
przystrajał dom w światełka, a ja razem z mamą piekłam pierniczki. Gdy je ozdobiłyśmy
położyłam kilka pod choinką, żeby mój młodszy brat myślał, że w ten sposób podziękujemy
Mikołajowi za prezenty. On jeszcze w Niego wierzy :) Kiedy było już wszystko gotowe
usiadłam przy oknie i patrzyłam na spadające płatki śniegu. W pewnym momencie
zobaczyłam czerwone światełko i jakąś dziwną smugę na niebie. Wiecie o czym pomyślałam?
Renifer z czerwonym nosem i sanie mknące do dzieci... Jednak przypomniałam sobie
rozmowę z rodzicami i uśmiech zszedł mi z twarzy. Choć czułam w sercu jakieś dziwne
uczucie, spokojnie położyłam się do łóżka, ale wcale nie mogłam usnąć. Przez głowę
przechodziło mi mnóstwo pytań, na które nie umiałam sobie odpowiedzieć. Wszyscy już śpią,
a ja dalej nie. Nagle usłyszałam odgłosy na balkonie. Bałam się wyjść z pokoju ale ciekawość
była silniejsza. I wyszłam! Pod choinką były prezenty te od rodziców i nie tylko, a na
ośnieżonym balkonie ślady zwierząt. Nie wiedziałam czy to jawa czy sen. Mimo wszystko
pobiegłam najpierw do mamy, spała tak mocno, że nie mogłam jej dobudzić. Potem, gdy
opowiedziałam jej wszystko nie chciała mi uwierzyć dopóki nie zobaczyła. Jej zaskoczenie
było tak duże, pomyślałam, że ta chwila sprawiła, że w jej sercu wróciło wspomnienie z
dzieciństwa i pojawiła się iskierka wiary w Mikołaja.
Czy to prawda, że rodzice są tylko pomocnikami? Nie wiem, ale na pewno coś jest na
rzeczy. Teraz jednak wole cieszyć się z przygody z Mikołajem i dużą ilością prezentów pod
choinką. Wiara czyni cuda i pomimo mojego zwątpienia w Mikołaja czuję, że w ten sposób
pokazał mi, jak warto docenić to co się ma i wierzyć w dobro, a dobre uczynki zwrócą się
dwukrotnie. Od dziś wiem, że będę szanować słowa innych i wierzyć w to co podpowiada mi
serce. A w tej chwili przygoda z Mikołajem dodała mi wiary w magiczny urok Świąt:) I
Wam życzę tego samego!
Martyna Jackiewicz