zajrzyj do środka

Transkrypt

zajrzyj do środka
Przełożyła:
Katarzyna Dajksler
Dla Davida Sandersa OP,
kolegi z nowicjatu, brata
i starego przyjaciela
Wstęp
Wstęp
C
hrześcijaństwo rozkwitnie w dwudziestym pierwszym wieku, jeśli zrozumiemy, że Kościół obejmuje całą wspólnotę
ochrzczonych. Chrzest jest wielką tajemnicą naszej wiary, choć nie
zawsze się tym wydaje. Herbert McCabe OP na zadane zwielką powagą pytanie: „Ale czy w i e r z y Ojciec wchrzest?”, odpowiedział: „Nie
tylko wierzę wchrzest. Widziałem nawet, jak się to robi”. Jego odpowiedź pokazuje grę paradoksów obecnych wtym sakramencie.
Z jednej strony chrzest to zwykłe, powszednie wydarzenie. Około
jedna trzecia populacji na świecie jest ochrzczona – to daje 2,3 miliarda ludzi. Ludzie są chrzczeni zróżnych powodów – czasem dzięki
doświadczeniu głębokiego nawrócenia, czasem z chęci przekazania
swojej wiary dzieciom. Ale często także dlatego, że takie są oczekiwania rodziny. Albo że chce się zadowolić dziadków, albo żeby dzieci
dostały się do chrześcijańskiej szkoły, albo jako kolejny pretekst, aby
zorganizować przyjęcie czy kupić nowy kapelusz. Moe więc wydawać
się, że chrzest nie jest niczym szczególnym, zaledwie pokropieniem
kilkoma kroplami wody iwypowiedzeniem paru słów. Mój przyjaciel,
kiedy powiedziałem mu, że moja kolejna książka będzie ochrzcie, odparł: „Podejrzewam, że będzie to bardzo krótka książka”.
Dla chrześcijan chrzest ma jednak ogromne znaczenie. Dzięki
niemu bierzemy udział wzwycięstwie Chrystusa nad śmiercią. Nasze
7
Daj nura
życie zawiera się wzmartwychwstałym Chrystusie, dlatego jesteśmy
wywyższeni nie do czego innego, jak do prawdziwego życia Boga. Kiedy papież Jan Paweł II został zapytany o swój najważniejszy dzień
w życiu, odpowiedział, że był to dzień, w którym został ochrzczony.
Kiedy Martin Luther King czuł się wyczerpany, mawiał: „Jestem
ochrzczony i przez chrzest Bóg, który jest niezdolny do kłamstwa,
związał się ze mną przymierzem”1.
Chrześcijaństwo stawia czoło ogromnym wyzwaniom: obojętności,
agresywnej sekularyzacji, rozkwitowi religijnego fundamentalizmu,
prześladowaniom wróżnych zakątkach świata iwielu jeszcze innym
zagrożeniom. Nasza wiara rozkwitnie tylko wtedy, gdy na nowo odkryjemy głębokie piękno tego prostego obrzędu. Chrzest dotyka najgłębiej skrywanych dramatów ludzkiego życia: narodzin, dorastania,
zakochiwania się, odwagi, by dać siebie innym, poszukiwania sensu,
stawania się dorosłym, radzenia sobie zcierpieniem iporażką, iostatecznie ze śmiercią. Dokładne przyjrzenie się sakramentowi chrztu
rzuciłoby światło na każdy aspekt naszego człowieczeństwa, na nasze
najgłębiej skrywane lęki i tęsknoty. Wymagałoby to całej biblioteki,
anie małej książeczki.
W większości chrześcijańskich Kościołów toczą się pełne goryczy
spory na temat tego, kto może być wyświęcony: Żonaci mężczyźni?
Kobiety? Zdeklarowani homoseksualiści? Są to istotne kwestie, które
zasługują na poważną debatę, nie będziemy ich tu jednak podejmować. Byłoby bowiem o wiele łatwiej je rozważyć na spokojnie i mądrze, gdybyśmy byli naprawdę przekonani, że największą godnością
każdego chrześcijanina jest bycie ochrzczonym. O ile wspanialsze
jest dzielenie się chlebem życia niż bycie tym, który go konsekruje.
W tytularnymkościele kardynała Johna H. Newmana wRzymie, San
1
M.L. King, The Holy and Blessed Sacrament of Baptism, w: Luther’s Works,
t.35, Minneapolis 1970, cyt. w: C. Watkins, Living Baptism: Called out of the Ordinary, London 2006, s. 33.
8
Wstęp
Giorgio al Velabro, można znaleźć skromną płytę, na której wyliczone
są wszystkie jego zasługi. Listę podsumowują słowa: „Sed ante omnia
Christianus” (Ponad wszystko, chrześcijanin). Chrzest Newmana
był dla niego ważniejszy niż bycie kardynałem czy nawet członkiem
Oxford College!
Chrześcijaństwo będzie silne, jeśli wszyscy ochrzczeni ludzie
Boga zostaną umocnieni, ich powołanie rozpoznane, a ich twórczy
zapał uwolniony. WKościele katolickim troje wielkich patronów Europy – św. Benedykt, św. Franciszek zAsyżu iśw. Katarzyna ze Sieny
– odnowiło Kościół wczasach kryzysu. Żadne znich nie było wyświęconym duchownym.
Prośba o chrzest dla pierwszych chrześcijan żyjących w pogańskim cesarstwie rzymskim była niezwykle ważną decyzją. Chrzest
zmieniał tożsamość. Pierwsi chrześcijanie zrywali kontakty ze swoimi
rodzinami, odcinali się od swojego środowiska i przyjaciół. Chrzest
był często ostatnim wydarzeniem poprzedzającym śmierć. Wniektórych częściach świata ta praktyka nadal trwa. Na Zachodzie natomiast, gdzie duchowni chrzczą dziś małe dzieci, łatwo można dojść
do wniosku, że także jest to ostatnie wydarzenie przeżywane przez
młodego człowieka w Kościele. W obecnych czasach łatwo zwątpić
w to, czy przed swoim pogrzebem kiedykolwiek jeszcze przyjdzie on
do kościoła iczy będzie aktywnie uczestniczyć wżyciu wspólnoty. Wydaje się, że wielu ludzi nie przywiązuje do chrztu wielkiej wagi.
Powodem takiej sytuacji może być fakt, że nadal za p r a w d z i w y c h
chrześcijan, czyli ludzi, którzy się liczą, uważa się duchowieństwo.
Obwinianie otaki stan rzeczy tylko żądnych władzy księży byłoby niesprawiedliwością, choć żądza ta nie jest nam obca, odkąd apostołowie
spierali się oto, który jest znich największy (por. Mk 9,34)2. Jednak to,
że nie potrafimy wpełni dostrzec wartości chrztu, jest wdużej mierze
2
Cytaty biblijne za: Pismo Święte Starego iNowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Pallottinum, Poznań 2000.
9
Daj nura
efektem patrzenia na nasze Kościoły przez pryzmat mediów, które pokazują je raczej jako organizacje pozarządowe walczące wswych kampaniach o polityczne i moralne wartości, a nie jako wspólnoty życia
wobfitości. Jeśli ktoś myśli, że Kościoły istnieją po to, by umacniać
swoją pozycję czy forsować swoje własne racje, to rzeczywiście (tak
jak wpartii politycznej czy wświecie biznesu), dla takich celów liczą
się tylko ci, którzy mają władzę. Lecz, jak mówi św. Ireneusz zLyonu
(II w. po Chr.), chwałą Boga jest człowiek żyjący wpełni. Jeśli wto wierzymy, to czyż może być coś wspanialszego niż chrzest włączający nas
w życie samego Boga? Życie, jak sami zobaczymy, będzie wymagać
od nas ćwiczenia odpowiedzialności, odwagi, zabierania głosu wsprawach Kościoła, choć nie jest to główny sens bycia chrześcijaninem.
Napisałem już książkę, która podejmowała ten temat3. Omówiłem w niej niektóre elementy życia chrześcijan, które powinny być
zaskoczeniem dla naszego otoczenia i sprawiać, że inni będą się zastanawiać, kim jesteśmy: dziwna niespotykana radość, zagadkowa
wolność, nadzieja, odwaga, specyficzne rozumienie prawdy, głęboki
pokój. Staram się nie powtarzać w kolejnych książkach, lecz raczej
proponować zawsze nieco inne spojrzenie, które zzałożenia ma być
dopełnieniem.
Każdy sakrament jest dzianiem się pewnej opowieści. Przekonywałem już w innej książce4, że Eucharystia opowiada historię naszej przemiany dokonującej się dzięki wiarze, nadziei imiłości. Jest
to dramat w trzech aktach. Jednak opowieść, której odzwierciedleniem jest chrzest, nie jest dla mnie już tak oczywista. Często wczasie
chrztu mam trudności z zapamiętaniem kolejności poszczególnych
wydarzeń. Wierzę jednak, że również chrzest ma swoją ukrytą narrację. Na początku otrzymujemy imię, zostajemy nazwani ioddani na
własność Chrystusowi. To właśnie bezinteresowna miłość powołuje
3
4
T. Radcliffe, Po co być chrześcijaninem?, przeł. M. Wojciechowski, Kraków 2007.
T. Radcliffe, Po co chodzić do Kościoła?, przeł. K. Turska, Poznań 2009.
10
Wstęp
nas do życia. Jednak z czasem odkrywamy, że jest to miłość wymagająca iprzemieniająca. Jesteśmy zaproszeni, aby służyć Panu, który
wzywa nas, abyśmy wzięli odpowiedzialność za siebie nawzajem iza
całe stworzenie, wyzbyli się egoizmu, umarli i mieli udział w życiu
samego Boga wtrzech osobach. Miłość ta jest wymagająca dlatego, że
to miłość prawdziwa, ajako taka zawsze ma moc przemieniania. Nie
będę się starał pokazać wsposób systemowy teologii chrztu. Wyzwaniem jest raczej dotknięcie naszej wyobraźni perspektywą wspaniałej
przygody stawania się żywym wBogu.
Piszę zperspektywy katolika, choć mam nadzieję, że ta niewielka książeczka będzie także przydatna dla chrześcijan innych wyznań.
„Katolicki” znaczy „powszechny”, zatem jako katolik muszę być
otwarty na prawdę, gdziekolwiek można ją znaleźć. Często słyszy się
stwierdzenie, że rywalizacja pomiędzy naszymi Kościołami jest zdrowa. Sprawia, że jesteśmy ciągle czujni. Musimy ciągle ulepszać nasze
„produkty”, żeby utrzymać się narynku. Według tych opinii kultura
chrześcijańska w Ameryce jest bogata, ponieważ żaden z Kościołów
nie posiada monopolu na wiarę. Symbolem tej rywalizacji jest znana
anegdota, choć prawdopodobnie wyssana zpalca, mówiąca opojedynku pomiędzy sąsiadującymi ze sobą kościołami katolickim iprezbiteriańskim toczonym na tablicy ogłoszeń:
Katolicki baner: „Wszystkie psy idą do nieba”.
Prezbiteriański baner: „Tylko ludzie idą do nieba. Przeczytaj Biblię”.
Katolicki baner: „Bóg kocha wszystkie stworzenia. Również psy”.
Prezbiteriański baner: „Psy nie mają duszy. To nie podlega dyskusji”.
Katolicki baner: „Katolickie psy idą do nieba. Prezbiteriańskie psy
mogą porozmawiać ze swoim pastorem”.
Prezbiteriański baner: „Przejście na katolicyzm nie sprawia, że Twój
pies wmagiczny sposób będzie miał duszę”.
Itak dalej.
11
Daj nura
Oczywiście, pewna dawka rywalizacji jest nieunikniona isłusznie
jesteśmy lojalni wobec swojego Kościoła inie chcemy sprawić naszym
zawodu. Pewien benedyktyn dał się poznać jako bon viveur. Pewnego
wieczoru, założywszy garnitur ikoszulę zkoloratką, wyszedł na kolację, po której wracał samochodem lekko podchmielony. Życzliwy policjant, który go zatrzymał, zwrócił się do niego: „Nie powinien pastor
prowadzić wtym stanie. Proszę zaparkować samochód, aja odwiozę
pastora do domu. Gdzie mam podrzucić?”. „Pod kościół baptystów,
proszę”.
Chrzest jest więc sakramentem naszej jedności w Chrystusie,
która w świecie podzielonym przez przemoc i konflikty jest jeszcze
bardziej palącą koniecznością niż kiedykolwiek indziej. Wierzę, że tęsknota idążenie do odbudowania pełnej jedności Ciała Chrystusa jest
nierozerwalnie złączona ztożsamością nadaną nam na chrzcie.
W dzisiejszych czasach jedność chrześcijan wydaje się bardziej
odległa inieosiągalna niż kilkadziesiąt lat temu. Pod innymi względami jednak zbliżamy się do siebie, również w naszym rozumieniu
chrztu. Maxwell E. Johnson, luteranin specjalizujący się winterpretacji sakramentu chrztu, napisał: „Druga połowa dwudziestego wieku
była świadkiem bezprecedensowej zmiany, uzdrowienia, odnowienia
iekumenicznego zbliżenia wsferze obrzędów chrześcijańskiej inicjacji i ich interpretacji w kilku Kościołach na całym świecie”5. Po raz
pierwszy od wieków katolicy, prawosławni iwielu protestantów celebrują chrzest ibierzmowanie wniemal ten sam sposób.
Wprzeważającym stopniu będę kierował się katolickim obrzędem
chrztu dzieci, ale mam nadzieję, że nie będzie to zbyt obce chrześcijanom innych tradycji. Proces reform liturgicznych przybliżył nas
do siebie; wszyscy powróciliśmy do tych samych pierwotnych źródeł
istawiamy czoło podobnym wyzwaniom.
5
M.E. Johnson, The Rites of Christian Initiation: Their Evolution and Interpretation, Collegeville, MN 1999, s. 291.
12
Wstęp
A Co ztymi, którzy nie są ochrzczeni? Nasze społeczeństwo chętnie podkreśla różnice, świętowanie chrztu może więc sugerować lekceważenie nieochrzczonych. Nie to jest jednak moją intencją. Bóg
nie podlega ograniczeniom Kościoła, ale jest obecny wkażdej istocie
ludzkiej, dodając sił izamieszkując wsercu wszystkich mieszkańców
Ziemi, niezależnie od wiary czy jej braku. Chrzest jest fascynujący, ponieważ rzuca światło na dramat każdego ludzkiego życia.
Dziękuję moim dominikańskim braciom, których mądrości i nauczaniu ta mała książeczka zawdzięcza tak wiele. W szczególności
dziękuję Vivianowi Bolandowi OP iRichardowi Conradowi OP za przeczytanie maszynopisu, wzbogacenie go swoimi sugestiami i uratowanie mnie przed wieloma żenującymi błędami. Jestem wdzięczny zakonnikom zopactwa Glenstal, jak również biskupom iksiężom zSan
Francisco, którzy heroicznie przebrnęli przez pierwsze wersje znacznej
części tej książki izachęcili mnie do dalszego pisania, atakże siostrom
z Misji San Jose za udostępnienie mi swojego domu na Moss Beach
wKalifornii, gdzie mogłem nadać książce ostateczny kształt. Dziękuję
wszystkim pozostałym chrześcijanom, którzy pomogli mi zrozumieć
chrzest, nasz wspólny sakrament, szczególnie dziekanowi i kanonikom katedry wSalisbury, do której to kongregacji mam zaszczyt należeć. Dziękuję Robinowi Baird-Smithowi, mojemu wydawcy iprzyjacielowi, za jego nieustanne wsparcie oraz całemu entuzjastycznemu
i kreatywnemu zespołowi wydawnictwa Continuum. Składam podziękowania mojemu koledze znowicjatu, Davidowi Sandersowi OP,
za czterdzieści sześć lat przyjaźni wzakonie. Dedykuję mu tę książkę,
jako wyraz mojej wdzięczności.
13
Daj nura
14
Wstęp
1
Dlaczego dziecko?
C
hrzest rozpoczyna się od pytań. Dorosłych kandydatów pyta
się: „Jak się nazywasz?”; „O co prosisz Kościół Boży?”; „Co
daje ci wiara?”; „Czy pragniesz przystąpić do sakramentów?”. Rodzice ichrzestni dziecka także są przepytywani: „Drodzy rodzice, jakie
imię wybraliście dla swojego dziecka?; „O co prosicie Kościół Boży
dla niego?”.
Dlaczego na początku chrztu pada tak wiele pytań? Przecież kapłan powinien znać wszystkie odpowiedzi zwyprzedzeniem. Chrzest
musi jednak zostać wybrany dobrowolnie. On wprowadza nas wwolność Chrystusa: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1).
Azatem, kiedy wczwartym wieku Kościół przestał być prześladowany, a chrzest zaczął być akceptowany przez społeczeństwo, a nawet
przynosił korzyści, trzeba było koniecznie sprawić, aby ludzie poszukiwali chrztu w wolności sumienia, wiedząc, co on oznacza. Pewien
egipski biskup odpytywał swoich katechumenów: „Czy wahasz się,
czy jesteś pod jakąkolwiek presją lub kieruje tobą obyczaj? Albowiem
15
Daj nura
nikt nie powinien drwić zkrólestwa niebieskiego, ponieważ jest ono
dane tym, którzy kochają je całym sercem”6.
Jaki sens ma zatem chrzczenie dzieci? Czy nie byłoby lepiej poczekać, aż będą wystarczające dorosłe, żeby wybrały same? Święty
Rumwold z VII wieku i zaraz po swoich narodzinach miał zawołać trzy
razy: „Jestem chrześcijaninem”, wygłosić kazanie i zażądać chrztu.
Umarł, kiedy miał tylko trzy dni. Większość niemowląt nie zachowuje
się jednak w sposób tak niezwykły! Czyż chrzest niemowlęcia nie jest
więc pustym rytuałem?
Takie było stanowisko anabaptystów (nowochrzczeńców) wczasach
reformacji oraz, współcześnie, ich duchowych spadkobierców. Chrzest
„nie jest czymś, co Kościół robi dla kogoś jako część przyjmowania go
do grona chrześcijan; jest to raczej coś, co dzieje się zwoli kogoś, kto już
wcześniej stał się chrześcijaninem przez nawrócenie. Wtakim kontekście niemowlę nie może przyjąć prawdziwego chrztu… Należy poczekać, aż osoba będzie mogła samodzielnie zaświadczyć oswojej wierze.
Wprzeciwnym razie chrzest staje się obrządkiem magicznym, instrumentalizacją łaski”7. Brzmi to sensownie. Na pewno opinia ta szanuje
zarówno wolność dziecka, jak i znaczenie sakramentu. Warto zatrzymać się na chwilę nad tą wstępną kwestią, ponieważ rodziców często
dręczą wątpliwości, czy słusznie postępują, chrzcząc swoje dzieci.
Chrzest dzieci istnieje od początków chrześcijaństwa. Należy to do
tradycji niemal wszystkich wielkich Kościołów: katolickiego, prawosławnego, anglikańskiego, luterańskiego ikalwińskiego. Wczwartym
wieku pojawiła się chwilowa tendencja, aby opóźniać chrzest, ale nie
dlatego, że ludzie wątpili wto, czy dzieci mogą być chrzczone, ale dlatego, iż chrzest postrzegano jako doniosły sakrament przebaczenia,
6
The Canons of Hippolytus 19, cyt. w: Johnson, The Rites, s. 117.
D.B. Stevik, Christian Initiation: Post-Reformation to the Present Era,
w: Made, not Born: New Perspectives on Christian Initiation and the Catechumenate, Notre Dame 1976, s. 105.
7
16
Dlaczego dziecko?
którego nie chciano zmarnować, próbując zminimalizować liczbę okazji do popełniania naprawdę poważnych grzechów. Wielu ludzi więc,
jak pierwszy chrześcijański cesarz Konstantyn, zwlekało z chrztem
aż do ostatniej chwili. Kiedy św. Ambroży wwieku trzydziestu pięciu
lat został wybrany na biskupa, przed przyjęciem nowej funkcji musiał
zostać ochrzczony. Nikt jednak nie chciał w ten sposób zaprzepaścić
wyjątkowej szansy oddzielenia grubą kreską tego, co było, irozpoczęcia wszystkiego od nowa. Zwlekanie z tym sakramentem wynikało
więc raczej ze zwątpienia wmożliwość odpuszczenia grzechów już po
chrzcie, nie zaś wsamą ważność chrztu niemowląt.
W Dziejach Apostolskich chrzczono dorosłych wraz z całą rodziną, również dzieci. Tak jak dzisiaj, niektórzy byli chrzczeni, ponieważ
dokonali osobistego wyboru, aby zostać chrześcijaninem, inni zaś,
ponieważ urodzili się w chrześcijańskich rodzinach. Oba przypadki
pokazują pewną fundamentalną zasadę, mówiącą o tym, co to znaczy
być ochrzczonym. Wiara jest darem ijednocześnie czymś, co musimy
przyjąć wwolności decyzji.
Przede wszystkim wiara nie jest kwestią wybrania tego, wco wierzymy, jak konsumenci wduchowym supermarkecie zapełniający wózek religijnymi towarami, które odpowiadają naszym osobistym potrzebom ipreferencjom. Wiara jest naszą odpowiedzią na zaskakujące
odkrycie, że zostaliśmy wybrani. Paweł nie rozważał argumentów za
iprzeciw chrześcijaństwu, by podjąć dojrzałą decyzję iwybrać Jezusa.
Bóg brutalnie wdarł się do jego życia irzucił nim oziemię. Usłyszał
głos: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań iwejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić” (Dz 9,5–6). Paweł nie miał wiele
do powiedzenia wtej kwestii. Zatem zanim my wybierzemy Boga, On
wybiera nas. „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy
Boga, ale że On sam nas umiłował iposłał Syna swojego jako ofiarę
przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10).
Chrzest niemowląt jest wyrazem niekwestionowanego pierwszeństwa Bożej miłości. Jest początkiem wszystkiego, co robimy lub mó-
17
Daj nura
wimy. Bóg mówi do Jeremiasza: „Zanim ukształtowałem cię włonie
matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1,5).
Już samo istnienie dziecka jest darem Boga. Rodzice mówią „tak”
temu darowi, otaczając go miłością już wtedy, gdy przebywa włonie
matki, iprzygotowując się na jego narodziny. Mówią też „tak”, kiedy
przynoszą swoje dziecko do chrztu, gdyż zostało ono stworzone nie
ku czemuś innemu, ale właśnie ku temu, by mogło mieć udział wżyciu wiecznym. Życie wieczne nie jest tylko dodatkiem do zwykłego
życia, polewą na torcie, awłaśnie życiem wpełni. Rodzice przygotowują się na przyjście dziecka na świat, upewniają się, że jest dla niego
miejsce wich domu. Dobrze byłoby, aby przygotowali dla niego także miejsce wdomu Boga. Gdyby chrześcijanie kupowali tylko łóżeczko, a nie prosili swojego Kościoła ochrzest, byłoby to jedynie połowiczne, pozbawione entuzjazmu przyjęcie daru, którym jest dziecko.
W gruncie rzeczy jednak nie jest ważne, w jakich okolicznościach
jesteśmy chrzczeni, co zrobiliśmy i czym byliśmy; żadne z naszych
osiągnięć się nie liczy. Możesz być sławnym profesorem filozofii, nowo
narodzonym dzieckiem albo pijaczkiem zrywającym z nałogiem –
przy chrzcielnicy wszyscy tak samo zaczynamy nowe życie w Chrystusie. Niewielu z nas przychodzi do chrzcielnicy z tak imponującą
przeszłością jak Jacqueline de Romilly, sławna francuska filolog klasyczna, która przyjęła chrzest wwieku dziewięćdziesięciu pięciu lat,
kwitując to słowami: „Już najwyższy czas!”. Niezależnie od wieku
w akcie chrztu jesteśmy obdarowani czystą i niezasłużoną miłością.
Przychodzimy do chrzcielnicy, jako dzieci czy dorośli, zpustymi rękoma, tak samo jak ukresu naszego życia przyjdziemy do Boga jedynie
zmiłością, darmowym ibezinteresownym darem.
Oczywiście, każdy znas musi przyjąć życie, które otrzymał. Muszę
zaakceptować, że jestem tą anie inną osobą, ztakim a nie innym genetycznym dziedzictwem, żyjącą współcześnie, nie zaś mandarynem
w osiemnastowiecznych cesarskich Chinach czy kolejnym wcieleniem Napoleona. Również, ostatecznie, muszę wwolności zaakcepto-
18
Dlaczego dziecko?
wać lub odrzucić to, kim jestem jako ochrzczone dziecko Boże. Błędem jednak byłoby przypuszczać, że dobrowolny wybór chrztu może
zaistnieć tylko pod takim warunkiem, że nie będzie uwarunkowany
wpływem z zewnątrz8. Błędem jest też stwierdzenie, że wobec tego
konsekwentnie musimy pozwolić dzieciom dorosnąć iumożliwić im
podjęcie decyzji na własną rękę.
Podobno pewna belgijska rodzina, nie mogąc się zdecydować, czy
uczyć swojego syna flamandzkiego, czy francuskiego, nie nauczyła go
wogóle żadnego języka, żeby ten miał swobodę wyboru, kiedy będzie
już wystarczająco duży. Taka wolność jest nie do przyjęcia! Do życia
w wolności przygotowują nas nasze rodziny i nasze wykształcenie.
Rodzice muszą podjąć różnego rodzaju decyzje dotyczące dzieci w ich
imieniu, tak by mogły one wyrosnąć na wolnych ludzi. Uczą je mówić
językiem, którego sami używają, zachęcają do stawiania pierwszych
kroków i stopniowo wprowadzają w życie wolnego dorosłego. Jeśli
nasi rodzice daliby nam całkowicie wolną rękę w wyborze tego, jak
żyć ico robić, to nasze dorastanie pozbawione byłoby człowieczeństwa
i skutkowałoby zdziczeniem. Chrzest dzieci ma także taki właśnie
sens, gdyż dzięki niemu dzieci mogą wzrastać wdarze Chrystusowej
wolności. Wtedy właśnie w procesie dorastania dajemy im tę swobodę
wyboru, czy przyjąć wolność dzieci Bożych czy też nie.
Często twierdzi się, że wiara jest autentyczna tylko wtedy, gdy rozumiana jest w dojrzały, dorosły i osobisty sposób. W niektórych tradycjach decydującym momentem jest wyznanie: „Jezus Chrystus
jest moim osobistym Zbawicielem”. Jednakże nasze wyznanie wiary
może przyjąć formę niezliczonej liczby drobnych osobistych decyzji,
aby kroczyć wświetle Ewangelii. Proces rozwoju mojego życia wBogu
może być równie nieśpieszny iniezauważalny, co rozwój mojego życia
wświecie, imoże zacząć się na długo przed osiągnięciem dorosłości czy
dojrzałości. Moja matka została wychowana wwyjątkowo chrześcijań8
Pisałem owolności wPo co być chrześcijaninem?.
19
Daj nura
skim domu. Ztego, co wiem, nie miała nigdy doświadczenia Damaszku. Jej wiara nie była jednak przez to nieautentyczna. Gdy dorastała
w atmosferze wolności chrześcijańskiego domu, jej „tak”, które powiedziała Bogu, powoli dojrzewało, zanim potrafiła je wypowiedzieć.
Tylko we wspólnocie jesteśmy wolnymi ludźmi. Wjednym zodcinków Żyjącej planety (The Living Planet) David Attenborough pokazuje
masę biało-czarnych pingwinów przypominających Kapitułę Generalną
Dominikanów, czyli zwartą masę, tworzącą wielką, tłustą, galaretowatą
iściśniętą gromadę. Każdy pingwin wykluwa się na nogach swojego ojca,
ale wtak przejmująco zimnym iwrogim środowisku może przetrwać tylko wspołeczności. Kamera pokazywała nieustanne krążenie pingwinów
wychodzących zogrzanego centrum grupy izajmujących swój posterunek na skraju skupiska, by wten sposób zrobić miejsce tym zmarzniętym, ciężko stąpającym do jego środka, by znów się ogrzać.
Podobnie jak samotnemu pingwinowi ciężko jest przetrwać zimę
na Antarktydzie, tak isamotnej jednostce trudno jest nie stracić wiary w destruktywnym, zimnym klimacie współczesnego, świeckiego
Zachodu. Niektórzy znas rodzą się w„domach wiary”, wrodzinach,
których wiara umacnia nas tak długo, jak długo nie jesteśmy wystarczająco dorośli, aby ją przyjąć osobiście. W czasie chrztu ktoś inny
odpowiada za nas na pytania nie przez brak szacunku dla naszej wolności, ale zprzekonania, że bycie człowiekiem oznacza bycie stworzonym dla Boga, i że dziecku nie można już dłużej odmawiać chrztu,
podobnie jak nikt nie odmówiłby mu mleka dlatego tylko, że o nie
jeszcze nie poprosiło. Rodzice powiedzieli „tak” dla naszego wyzwolenia wChrystusie wkontekście społeczeństwa, które często największą wolność widzi w wybieraniu się na zakupy albo które jest udręczone fatalistyczną wizją rzeczywistości. Społeczność chrześcijańska
powinna formować nas do prawdziwej wolności, rzucając wyzwanie
osobom biernym, które myślą, że decydują onas nasze geny, popędy
biologiczne lub rynek. Wtedy będziemy mogli dobrowolnie wybrać
lub odrzucić Chrystusową wolność.
20
Dlaczego dziecko?
A co, jeśli dziecko przynosi do chrztu rodzina, wktórej nie widać
zdecydowanych oznak wiary? Co, jeśli kapłan podejrzewa, że rodzice
chcą ochrzcić dziecko tylko dlatego, by dostało się do szkoły prowadzonej przez Kościół albo by zadowolić dziadków? Co, jeśli jest bardzo
prawdopodobne, że dziecko nie zobaczy już swoich rodziców idących
dokościoła? Jaki sens ma wtedy chrzest? Dla wielu wszystko to jest
źródłem smutku.
Papież Benedykt XVI wrozmowie zksiężmi zBrixen wpołudniowym Tyrolu odpowiedział na podobne pytanie. Dotyczyło to bardziej
komunii świętej niż chrztu, zasady jednak były te same: „Kiedy byłem
młodszy, byłem raczej surowy. Mówiłem: sakramenty są sakramentami
wiary, a gdzie wiary nie ma, gdzie nie istnieje praktykowanie wiary,
sakrament również nie może być udzielony […]. Później również i ja
zczasem zacząłem rozumieć, że musimy raczej podążać za przykładem
danym nam przez Pana, który był otwarty nawet na ludzi zmarginesu ówczesnego Izraela. Był Panem miłosierdzia, otwartym na grzeszników, witającym ich ipozwalającym im gościć się na swoich wieczerzach, przyciągającym ich do obcowania zNim”9.
Jeśli wrodzinie są choć najdrobniejsze oznaki wiary, to zpewnością chrzest jest słuszny. Po pierwsze dlatego, że musimy ofiarować
Chrystusową otwartość i gościnność tym, którzy balansują na krawędzi. Po drugie, ponieważ nawet jeśli ochrzczeni trzymają się na
dystans od Kościoła, to są jego członkami. Nawet jeśli mamy wiele
wątpliwości i wahamy się, to dopóki nie odrzucimy wiary otwarcie,
mamy swój mały udział w życiu Kościoła. Wątpiący, kwestionujący,
nawet niepraktykujący należą do wielkiej rodziny wierzących.
Święty Cyprian, biskup Kartaginy z trzeciego wieku, wierzył, że
powinniśmy chrzcić dzieci, ponieważ robią tak dużo hałasu! „Od razu,
już od samego dnia narodzin, poprzez swoje lamenty ipłacze nie ro-
9
Strona Internetowa Stolicy Apostolskiej, www.vatican.va.
21
Daj nura
bią nic innego, jak tylko usilnie proszą”10. Wierzył, że krzyk niemowlęcia to błaganie o chrzest. Choć jest to szalona myśl, z pewnością
w każdym człowieku jest, poprzedzająca nawet świadomość, ukryta
tęsknota za pełnią miłości, którą nazywamy Bogiem. Dziecko może
tego nie wiedzieć i może n i g d y się tego nie dowiedzieć w tym życiu, ale to wołanie jest wołaniem do Boga. Czyż więc świecka Europa nie jest głodna swojej zapomnianej wiary, jak „niemowlę płaczące w nocy, niemowlę płaczące o światło, nie innym językiem, tylko
płaczem”?11.
Niektóre dzieci mogą już nigdy nie pojawić się wkościele, aich
późniejsze poszukiwanie sensu życia może zaprowadzić je daleko od
chrześcijaństwa, do innych wyznań, a nawet do ateizmu, ale nadal
wierzymy wto, że wjakiś sposób Bóg, nigdy się nie poddając, będzie
znimi, pokazując drogę tam, gdzie wydaje się jej nie być. To właśnie
dlatego rodzice wyznają swoją wiarę i n i e b o j ą c s i ę, jeśli ich dzieci oddalają się od Kościoła. Inna rekcja byłaby zaprzeczeniem naszej
wiary wBoga, który zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć bezpiecznych
owiec, by szukać tej jednej, która zaginęła.
STAWANIE SIĘ DZIECKIEM
A zatem chrzest dzieci wyraża coś, co leży uźródła naszej wiary,
czyli absolutne pierwszeństwo Bożej miłości do nas. Sugeruje to także, że aby żyć jak chrześcijanie, musimy stać się jak dzieci. „W tym
czasie uczniowie przystąpili do Jezusa zzapytaniem: »Kto właściwie
jest największy wkrólestwie niebieskim?«. On przywołał dziecko, postawił je przed nimi irzekł: »Zaprawdę, powiadam wam: jeśli się nie
10
Epistle 64, cyt. w:Johnson, The Rites, s. 68.
Podziękowania dla opata Gregory’ego Collinsa z opactwa Zaśnięcia Matki
Bożej wJerozolimie za podanie tego cytatu zIn memoriam Alfreda Tennysona.
11
22
Dlaczego dziecko?
odmienicie inie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego«” (Mt 18,1–3); „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba iziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi iroztropnymi, aobjawiłeś je
prostaczkom” (Mt 11,25). Zaproszenie Jezusa, byśmy stali się dziećmi, może wydawać się potwierdzeniem podejrzeń wielu ateistów, że
religia czyni nad infantylnymi, że jest ucieczką od skomplikowanej
dorosłości. Siostra Ann Willits OP, zapytana na swoim bierzmowaniu,
wwieku lat dziewięciu, oszóste przykazanie, odpowiedziała: „Nie będziesz dużyżył!”. My chrześcijanie, jak Piotruś Pan, nie chcemy dorosnąć, ale schronić się wiluzorycznej iobłudnej Nibylandii!
Nasze społeczeństwo ma obsesję na punkcie utraconego dzieciństwa. Byłem w Hollywood, kiedy Michael Jackson zmarł w swoim baśniowym domu, również nazywanym Nibylandią, amiliony na
całym świecie opłakiwały stratę osoby, w której bolesnym poszukiwaniu dzieciństwa rozpoznały siebie. Historie o dzieciach cieszą
się ogromną popularnością: Opowieści z Narnii C.S. Lewisa, Harry
Potter wHogwarcie, młody Frodo ijego ziomkowie we Władcy pierścieni, Mroczne materie Philipa Pullmana itd. Czarują nas nie tylko
dlatego, że są pięknie napisane, czynawet mają głębokie przesłanie,
ale dlatego, że nasze społeczeństwo przeżywa kryzys dzieciństwa. Nastolatki, anawet już siedmioletnie dzieci, znalazły się wsamym centrum zamieszek na ulicach brytyjskich miast w sierpniu 2011 roku,
grabiąc, plądrując i atakując ludzi. Wydaje się, jakby tym młodym
ludziom zabrano dzieciństwo, więc jak mogą kiedykolwiek naprawdę dorosnąć? Może nigdy nie doświadczyli bezpieczeństwa, zdrowej
zależności od rodziców, w której mogliby dojrzewać. Zmuszani do
przedwczesnej niezależności, od kołyski stali się klientami supermarketów.
Przez chrzest nawet dorośli stają się dziećmi Bożymi. Nie jest to
afirmacja ucieczki od dojrzałości, ponieważ wstawaniu się chrześcijaninem, szczególnie wczasie bierzmowania, chodzi odorastanie iosiągnięcie duchowej dojrzałości. Paradoksem chrześcijaństwa jest to, że
23
Daj nura
możemy prawdziwie dorosnąć, jedynie jeśli staniemy się jak dzieci,
ajesteśmy wstanie to osiągnąć wzdrowy sposób, tylko jeśli wyruszymy wdrogę ku duchowej dojrzałości. Pierwszy rozdział tej książki dotyczy stawania się dzieckiem, ostatni zaś poświęcony jest bierzmowaniu idotyczy osiągania dorosłości. Są to dwa nierozdzielne wymiary
początku nowego życia wChrystusie. Jesteśmy uwalniani zarówno od
infantylizmu, jak i odzmęczonego, starczego cynizmu. Naczelny rabin, Jonathan Sachs, napisał, że „społeczeństwa zaczynają się starzeć,
kiedy tracą wiarę wto, co transcendentne. Wdalszej kolejności przestają wierzyć wobiektywny moralny porządek, co kończy się utratą
wiary wsamych siebie. Ale istnieje alternatywa. Zachód może ponownie odkryć to, co Jeremiasz nazywa »wiernością twej młodości«”12.
Wepoce znużenia wierzący powinni być prowokacyjnie młodzieńczy,
nawet jeśli są starzy. Cóż to jednak znaczy?
Człowiek potrzebuje dłuższego okresu dzieciństwa niż zwierzęta.
Stadium początkowe muszki owocówki przemija w mgnieniu oka.
Nawet nowo narodzony słoń musi szybko stanąć na nogach, jeśli nie
chce być zjedzony przez lwa. Szympansy również rosną szybko. Ale
my, istoty ludzkie, potrzebujemy lat, by stać się ludźmi, którymi zostaliśmy stworzeni. Kiedy się rodzimy, nasz mózg stanowi jedynie
jedną trzecią jego wpełni rozwiniętej wersji. Inaczej nigdy nie udałoby nam się przedostać przez kanał rodny.
Bóg przyszedł do nas jako dziecko, które miało długie dzieciństwo,
wiek dojrzewania imłodość. WEwangelii według św. Łukasza poznajemy Jezusa około trzydziestego roku życia (oprócz spotkania z nauczycielami w świątyni). Jezusowi dorastanie i dojrzewanie do głoszenia Ewangelii zajęło znacznie więcej czasu niż jego rówieśnikom.
Nowe potrzebuje czasu, by się wykluć, ten zaś, kto „oto czyni wszystko
12
China is reversing the decline and fall of Christianity, „The Times”, 21 maja
2011 r.
24
Dlaczego dziecko?
nowe”, potrzebuje go więcej niż większość ludzi. Jeśli dzisiejsi rodzice
narzekają, że ich dzieci nie chcą opuścić gniazda, pomyślcie oMaryi
iJózefie!
Kiedy ja mówię, że nienawidzę czasu, Paweł mówi
Jak bez niego moglibyśmy odnaleźć głębię
Charakteru, lub rozwój duszy?13
Dzieci powinny spędzać mnóstwo czasu na zabawie. Picasso, będąc już wpodeszłym wieku, lubił mawiać: „Całe życie spędziłem, żeby
malować tak jak dziecko”. Mądrość bawiła się wobecności Boga, kiedy stwarzał świat, aBóg sprawił, że Lewiatan znią igrał. WBiblii często występują bawiące się zwierzęta. Aw Królestwie „niemowlę igrać
będzie na norze kobry” (Iz 11,8) i„zaroją się place miasta od bawiących się tam chłopców idziewcząt” (Za 8,5).
Każdy znas jest stworzony, by być homo ludens, człowiekiem bawiącym się. To echo naszego dzieciństwa iniecierpliwe oczekiwanie
na nasze niebiańskie przeznaczenie. Jeśli zapomnimy, jak się bawić,
to nigdy nie będziemy wpełni dorośli. Święty Tomasz zAkwinu wierzył, że niezdolność do zabawy jest oznaką moralnej słabości: „Zatem
bezbrzeżna powaga świadczy o braku cnoty, jako że w pełni gardzi
zabawą, która jest równie konieczna dla dobrego życia człowieka jak
reszta”14. Mówi się, że św. Jan Ewangelista, będąc już u schyłku życia,
spędzał czas wtowarzystwie ulubionej kuropatwy: „Ależ zobacz, jak
ten starzec bawi się z tym ptakiem, zupełnie jak mały chłopiec!”15.
Owocem dobrze przeżytego życia nie powinno być drugie dzieciństwo, ale nieprzemijająca dziecięca umiejętność ciągłej zabawy, która przygotowuje nas do ludycznej wieczności. Dziecko żyje chwilą,
13
M. Doty, The School of the Arts, London 2005, s. 84.
Eth. Ad Nic 4, 16, 854. Cyt. w: H. Rahner SJ, Man at Play or Did you Ever
Practice Eutrapelia, London 1956, s. 2.
15
Rahner SJ, Man at Play, s. 3.
14
25
Daj nura
dniem dzisiejszym, jest całkowicie zaabsorbowane swoimi zabawami.
Czesław Miłosz tak pisał oswoim dzieciństwie: „Żyłem bez wczoraj,
bez jutra, wwiecznej teraźniejszości”16. To mądrość dziecka, gdyż nie
istnieje żadna inna chwila niż ta teraz, która jest zapowiedzią rajskiej
wieczności.
Celem zabawy jest jej bezcelowość, zabawa dla samej zabawy. Terry Eagleton tak pisze o jazzie:
Potrzebujemy takiej formy życia, która jest kompletnie bezcelowa, tak jak i bezcelowy jest występ jazzowy. Zamiast służyć jakiemuś utylitarystycznemu celowi lub poważnej metafizycznej kwestii, jest przyjemnością samą w sobie. Nie potrzebuje żadnego
uzasadnienia poza swoją własną egzystencją. W tym rozumieniu, sens
życia w intrygujący sposób przypomina bezsens. Wierzący w sensie religijnym, którzy uważają, że ta wersja sensu życia ma w sobie zbyt dużo luzu i wygody, powinni sobie przypomnieć, że Bóg jest
również swoim własnym końcem, początkiem, powodem i źródłem
przyjemności iże tylko żyjąc wten właśnie sposób, można powiedzieć,
że człowiek uczestniczy wJego życiu17.
Zabawa rozwija naszą wyobraźnię. Będąc stworzonymi na obraz
i podobieństwo Boga, możemy na nowo kreować sobie świat. Frank
Ahrens, twórca komiksu Calvin iHobbs, stwierdził: „Jako dorośli tracimy zdolność fantazjowania, choć najprawdopodobniej potrzebujemy jej bardziej. Zabija ją to, co znane”. Pamiętam bogactwo wyobraźni mojego dzieciństwa, niezwykły magnetyzm czerwonej skrzynki na
listy, uschniętego pnia drzewa w lesie, który był zamkiem, którego
należało bronić, lub pirackim galeonem, gotowym do wypłynięcia.
Dzieciństwo to też przerażenie, ostrożne skradanie się wnocy do sy16
Cz. Miłosz, Proud to be aMammal, London 2010, s. 80.
T. Eagleton, The Meaning of Life: A Very Short Introduction, Oxford 2007,
s. 100–101.
17
26
Dlaczego dziecko?
pialni, tak aby uniknąć okropieństw czyhających na każdym zakręcie
schodów. Kiedy przychodziła moja kolej, żeby zamknąć na noc kurnik, zawsze brałem ze sobą duży patyk, żeby odeprzeć atak wszystkich tygrysów, które mogłem po drodze spotkać. Dokonywałem nieznanych nikomu heroicznych wyczynów.
Dziecko ma w sobie coś, co jest sednem naszego człowieczeństwa – zdolność do przyjęcia nowego. Hannah Arendt nazwała to
„kondycją ludzką w aspekcie narodzin”18. „Wraz z nowymi narodzinami przychodzi na świat coś unikalnie nowego”. W momencie narodzin każde dziecko jest niewiadomą, nawet dla swoich rodziców.
Możemy tylko zgadywać, jaki on albo ona będzie. Arendt mówi, że
w przypadku każdego dziecka zadajemy pytanie: „Kim jesteś?”. Jesteśmy chrzczeni nad chrzcielnicą, aby wkroczyć w nowość samego
Chrystusa, wieczną świeżość Boga. Chrzcimy dzieci, aby jako członkowie Chrystusowego Ciała mogły stawić czoło niemożliwym do
przewidzenia wyzwaniom i zbudować Kościół, którego nie jesteśmy
w stanie sobie wyobrazić. Chrzcimy dzieci po to, by nie były takie
jak my.
Dietrich Bonhoeffer, wielki luterański teolog, został stracony przez
nazistów 9 kwietnia 1945 roku, 23 dni przed ich kapitulacją. Były to
bezwzględne czasy, z których Bonhoeffer nie widział już żadnej drogi
wyjścia. Napisał list do swojego nowo narodzonego siostrzeńca, Dietricha Bethge, zokazji jego chrztu. Dziecko było promykiem nadziei
nowego początku, dla nowego świata, którego Bonhoeffer nie mógł
sobie wyobrazić:
Wszystkie te wspaniałe starożytne słowa chrześcijańskiego wyznania zostaną nad Tobą wypowiedziane i nakaz Jezusa Chrystusa, aby
chrzcić, zostanie na tobie wypełniony, bez Twojej jakiejkolwiek wiedzy
18
H. Arendt, Kondycja ludzka, przeł. A. Łagodzka, Warszawa 2000, rozdz. 5,
podrozdział zatytułowany: Odsłonięcie działającego wmowie idziałaniu, s. 196.
27
Daj nura
otym… To nie należy do nas, by przepowiedzieć dzień (choć ten dzień
nadejdzie), kiedy ludzie jeszcze raz zostaną nazwani, aby wypowiedzieć słowo Boga, tak że świat będzie odmieniony iodnowiony przez
nie. Będzie to nowy język, możliwe, że całkiem niereligijny, ale wyzwalający iodkupiający – taki, jakim był język Jezusa; będzie to język nowej prawości iprawdy, ogłaszający pokój Boży pośród ludzi inadejście
Jego Królestwa19.
Młody Dietrich Bethge miał być ochrzczony dla tego nowego świata, którego jego wujek nie mógł doczekać. Pozostajemy dziećmi, nie
trzymając się kurczowo swoich wyobrażeń, odmawiając bycia skrępowanym przez status quo, będąc otwartymi na Bożą, odświeżającą łaskę.
Jedną z cech dziecka jest ufność. Dzieci zaczynają od zaufania.
Bez tej pewności dzieci nie mogłyby być ani pomysłowe, ani skore do
zabawy:
Wprowadziłem ład ispokój do mej duszy.
Jak niemowlę uswej matki,
Jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż wPanu nadzieję
odtąd iaż na wieki (Ps 131,2–3).
Lytta Basset, szwajcarska teolog imatka, zaufanie widzi jako jedną zfundamentalnych cech dziecka, bardzo często jednak niszczoną:
Prędzej czy później każdy człowiek poznaje smak zawiedzionego zaufania. Ale niszczenie w innym – dorosłym, a nawet jeszcze bardziej
dziecku – jego ufności w drugiego człowieka, czy to przez kłamstwa,
zdradę, porzucenie czy manipulację, jest atakiem na duchową więź,
która nadaje znaczenie życiu na ziemi danej osoby20.
19
D. Bonhoeffer, Thoughts on the baptism of D.W.R., w: tenże, Letters and Papers from Prison, red. E. Bethge, London 1967, s. 171–172.
20
L. Basset, Une spiritualité d’enfant, Paryż, 2011, s. 12.
28
Dlaczego dziecko?
Dlatego właśnie tak okropne jest wykorzystywanie seksualne
dzieci i młodych ludzi, szczególnie przez kapłanów Chrystusa. Jest
to atak nie tylko na ich dzieciństwo, ale na to, co jest sednem ich
człowieczeństwa: ich ufność, wiarę winnych ludzi, wesołość ibeztroskę. Oczywiście ofiary wykorzystywania seksualnego nie mogą łatwo
uwolnić się od tego, co się stało, gdyż naznacza to każdy dzień ich
dorosłego życia. Niestety, jest to tylko część seksualnych nadużyć wobec dzieci na świecie. Miliony dzieci odbiera się rodzicom, aby je wykorzystać do prostytucji, szczególnie w Azji, dokąd ciągną gromady
mężczyzn zZachodu iJaponii.
To z kolei jest tylko wycinek większego problemu fizycznego
iemocjonalnego znęcania się nad dziećmi na całym świecie. Pomyślmy omilionach młodych dziewcząt, które są poddawane obrzezaniu.
Szacuje się, że od 100 do 157 milionów kobiet było poddawane temu
niebezpiecznemu i upokarzającemu okaleczeniu – ponad 2 miliony
rocznie, 6000 dziennie, głównie w Afryce i na Półwyspie Arabskim.
W Co to za coś, lekko zbeletryzowanej autobiografii sudańskiego chłopca, Valentino Achak Deng opowiada o swoim dzieciństwie
iucieczce zSudanu do Kenii:
Wiem wszystko, co można wiedzieć ozmarnowanej młodości, osposobach wykorzystywania chłopców. Dobra połowa ztych, zktórymi wędrowałem, ostatecznie została żołnierzami. Zwłasnej woli? Tylko kilku. Mieli dwanaście, trzynaście lat, niewiele mniej, kiedy ich zabrano
do szeregu. Wszystkich nas wykorzystywano na różne sposoby. Wykorzystywano nas na wojnie, wykorzystywano nas do pozyskiwania żywności isympatii ze strony organizacji humanitarnych. Nawet wszkole
się nas wykorzystuje21.
21
D. Eggers, Co to za coś. Autobiografia Valentino Chak Denga, przeł. J. Łoziński, Poznań 2010, s. 60.
29
Daj nura
Tysiące dzieci-żołnierzy, które powinny bawić się zabawkami, są
uczone, jak zabijać. Ich serca są hartowane izamieniane wkamień.
Weźmy na przykład Jamesa Saaha, liberyjskiego nieletniego żołnierza, którym zaopiekowała się Katolicka Agencja na rzecz Krajów Rozwijających się (CAFOD – Catholic Overseas Development Agency):
Pierwszy raz, kiedy James Saah wystrzelił zAK47, odrzut rzucił jego
drobne ciało w powietrze. Spadł płasko na plecy, tracąc oddech. Od
tego czasu minęło osiem lat. James nauczył się wiele. Dziś, mając trochę ponad dziewięć lat, wychudzony i brudny chłopiec jest już weteranem brutalnej czteroletniej wojny w Liberii, która pozbawiła życia
ponad cztery miliony ludzi. Przez ostatnie 12 miesięcy był otumanionym narkotykami katem rządowych sił zbrojnych i nauczył się czerpać przyjemność ze swojej pracy: zadaniem Jamesa było dobijanie
kałasznikowem rebelianckich jeńców wycieńczonych torturami iokaleczonych […]. Wzeszłym tygodniu, kucając pod prowizorycznym szałasem, aby schować się przed ulewnym deszczem, znaczącym początek
pory deszczowej, skubał końcówkę swojego obszarpanego izbyt dużego
T-shirta – jedynej odzieży, jaką ma, i ze wzrokiem wbitym wziemię mówił posępnie: „Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz ktoś mnie pocałował
albo przytulił – ale mój dowódca pochwalił mnie, kiedy dobrze walczyłem. Nazwał mnie dużym mężczyzną”22.
Nasze Kościoły powinny być miejscami, gdzie pielęgnuje się dziecięcą ufność. Jean Vanier, założyciel L’Arche, opowiada niesamowitą
historię otym, jak wwieku 13 lat w1943 roku zapytał swojego ojca,
czy może przeprawić się przez Atlantyk, żeby wstąpić do Królewskiej
Marynarki Wojennej i wziąć udział w wojnie. Jego ojciec był gubernatorem generalnym Kanady. Tamtego dnia dał Jeanowi jedną znajważniejszych lekcji wżyciu. Zaufał mu.
22
The boy soldiers of Liberia, „Olga Criag Daily Telegraph”, 14 września 2003 r.
Artykuł można znaleźć na stronie CAFOD, www.cafod.org.uk.
30
Dlaczego dziecko?
Mój Ojciec powiedział: „Mam do Ciebie zaufanie iwierzę, że twoje pragnienie jest święte, iwypływa ztego, co prawe iBoże”, i dlatego mogłem sam sobie zaufać. Głęboko wierzę wto, że wdzieciach imłodych
ludziach obecne jest światło. Musimy słuchać dzieci. Musimy usłyszeć,
co mają do powiedzenia. Są ludźmi, w których istnieje Boże światło.
Nigdy nie będą wstanie sobie zaufać, chyba że ktoś inny im zaufa23.
Dzieci często tracą ufność, dorastając wsurowym izmanipulowanym świecie, ale jest to ufność, którą musimy odbudować, jeśli mamy
wejść na drogę wiary. Ufność dziecka, możliwe, że pogrążonego nawet
we śnie wczasie własnego chrztu, jest znakiem tego, co musimy na
nowo odnaleźć.
Jak mówi afgańskie przysłowie: „Nie zostaniesz mężczyzną, dopóki nie dasz swej miłości prawdziwej idobrowolnej – dziecku. Inie
staniesz się dobrym człowiekiem, dopóki nie zasłużysz wzamian na
miłość dziecka, prawdziwą idobrowolną”24. Jakże smutne jest, że nawet rodzice praktycznie nie mają odwagi przytulić dzieci, że nauczyciele, lekarze ipielęgniarki żyją wstrachu, że zostaną ztego powodu
oskarżeni, iże księża muszą zawsze rozmawiać zdzieckiem wobecności innych dorosłych. Czy chrzcielnica będzie rodzić dzieci Boże, jeśli
niczego się nie nauczymy inie zasłużymy znów na zaufanie?
Kiedy przychodzimy z dzieckiem do chrzcielnicy, powierzamy
je Chrystusowi, który zawsze pozostanie dzieciątkiem z Betlejem
iprzedwiecznym Synem Ojca. Modlimy się, aby nasze dziecko rzeczywiście miało dzieciństwo idzięki temu stało się dorosłym dzieckiem
Bożym z Chrystusową świeżością i spontanicznością. Przy chrzcielnicy zobowiązujemy się budować wspólnoty, w których dzieci mogą
dorastać wzaufaniu iktórych zaufanie do dorosłych nie zostanie wypaczone.
23
24
J. Vanier, Images of love, words of hope, Heinesport 1991, s. 52.
G.D. Roberts, Shantaram, przeł. M. Mazan, Warszawa 2008, s. 262.
31
Daj nura
Bądź obok bezbronnego dziecka
Zawróć drapieżcę, ludzi bez serca,
Wszystko, co dzikie – imu podaruj
chwile wytchnienia, ratunek od lęku25.
Zapytałem Philippe’a Denisa, belgijskiego dominikanina, który
pracuje z sierotami chorymi na AIDS w Południowej Afryce, jakie
światło rzuca dzieciństwo na chrzest. Odpowiedział:
Nie powinniśmy idealizować dzieci. One także mają swoje problemy.
Ajednak wszystkie dzieci są – albo mogą się stać – odporne. Pomimo
ogromnych wyzwań, mają zdolność do pozbierania się. Mogą wykorzystać szanse, które spotykają na swojej drodze. I znów, to właśnie tak
stoimy przed obliczem Boga. Jesteśmy poranieni, zniszczeni, a jednak odporni. Możemy chwytać okazję… W tym sensie również my,
ochrzczeni, jesteśmy jak dzieci.
Dla tej przemożnej ludzkiej odporności chrzest jest jak rosa.
Czuwa nad siłą dzieci, która pomaga im przetrwać okropne cierpienia i niedostatki i nadal dorastać jak ludzie zranieni, ale niepokonani. Jeśli przychodzimy po chrzest jako dorośli, robimy to
w nadziei, że dzięki Bogu „odnawia się młodość twoja jak orła”
(Ps 103,5). Nawet słabi przychodzą do chrzcielnicy, aby być dotkniętymi Bożą wieczną odpornością.
Zaczęło mnie irytować, kiedy ludzie wwieku średnim narzekają:
„Starzejemy się”. Na jednych z rekolekcji diecezjalnych w Stanach
Zjednoczonych spotkałem się zgrupą czterdziesto– ipięćdziesięcioletnich księży. Kiedy zapytałem ich, oczym rozmawiają, odpowiedzieli: „O naszych planach emerytalnych!”. Rabbi Nashman z Breslev
25
J. Bowker, Before the Ending of the Day. Life and Love, Death and Redemption, Toronto 2010.
32
Dlaczego dziecko?
słusznie stwierdził, że „obowiązuje zakaz zestarzenia się”26. Nie chodzi tu oucieczkę od starzenia się albo zaprzeczanie naszej śmiertelności. Musimy temu stawić czoło, o czym zresztą przekonamy się sami,
kiedy zobaczymy siebie pogrążających się wwodach śmierci izmartwychwstania. Dobre starzenie się to pozwolenie Bożej łasce działać
wnas inieustanne poddawanie się dziecięcej odnowie, aż do końca.
Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, rozrośnie się jak cedr na Libanie.
Zasadzeni wdomu Pańskim rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga.
Wydadzą owoc nawet iw starości, pełni soków izawsze żywotni,
Aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy, moja Skała, nie ma w nim
nieprawości (Ps 92,13–16).
26
Basset, Une spiritualité d’enfant, s. 105.
33
Daj nura
34
Epilog
Spis treści
Wstęp ......................................................................................................
7
1. Dlaczego dziecko? ...........................................................................
2. Jakie imię? .......................................................................................
3. Przykazania ioddanie się Chrystusowi ......................................
4. Słuchanie Słowa .............................................................................
5. Wspólnota świętych ........................................................................
6. Wziąć udział wdobrej walce .........................................................
7. Olejek radości .................................................................................
8. Brzemienny świat ..........................................................................
9. Moment wyboru ..............................................................................
10. Nadzy ................................................................................................
11. Daj nura ...........................................................................................
12. Boży pomazańcy .............................................................................
13. Święci Boga .....................................................................................
14. Paradoksy świętości .......................................................................
15. Widząc wciemności .......................................................................
16. Czy otrzymaliście Ducha? ............................................................
17. Dorastanie .......................................................................................
15
35
47
69
83
93
111
127
149
171
185
203
221
233
253
273
285
Epilog ..................................................................................................... 307
311

Podobne dokumenty