Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
W stronę uniwersalnego państwa homogenicznego Z C a t h e r i n e i M i c h a e l e m Zu c ke r t a m i rozmawia Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń: W książce The Truth About Leo Strauss (2006) zauważają Państwo, że mamy dziś do czynienia z „bardzo zideologizowaną polityką połączoną z technologią”. Jest to Państwa zdaniem skutek wzajemnej zależności współczesnej polityki i filozofii. Catherine i Michael Zuckertowie: Starożytni odróżniali teorię od praktyki. Szczególnie Arystoteles sugerował, że istnieje niezależna rzeczywistość życia politycznego, o której można posiąść wiedzę, czy też mądrość praktyczną, którą odróżniał od wiedzy teoretycznej. Roztropność lub phronesis jest cnotą męża stanu. Zarówno według Platona, jak i Arystotelesa filozofowie jako poszukujący mądrości nie chcą rządzić. Takie jednostki odnajdują spełnienie w samej filozofii. W Państwie Sokrates przyznaje, że filozofowie będą musieli zostać zmuszeni do rządzenia (oraz że będzie to sprawiedliwe tylko w ustroju, który wykształcił ich jako filozofów, to znaczy w ustroju, który dotąd nie istniał i najprawdopodobniej nigdy nie będzie faktycznie istnieć). W nowoczesnej filozofii teorię projektuje się tak, by miała ona praktyczny skutek, zarówno w naukach politycznych, jak i przyrodniczych. 200 Pressje Teka XXIV Klubu Jagiellońskiego W ten sposób filozofia staje się ideologią? Tak jak nie wszystkie formy nowoczesnych nauk przyrodniczych są technologiczne, czyli mają praktyczne zastosowanie, tak też nie każda nowoczesna filozofia polityczna jest ideologiczna per se. Niemniej jednak, ponieważ nowocześni filozofowie często, jeśli nie zawsze, pragnęli wywierać wpływ na opinię publiczną, to znaczy czynić ją bardziej oświeconą, nowoczesna filozofia polityczna była źródłem ideologii (na przykład komunizmu), które nie tylko były używane do uzasadnienia określonego ustroju, ale także narzucane jako „prawda” wszystkim obywatelom tych ustrojów. Wskazują Państwo na ciągłą obecność w historii pragnienia transcendencji. W czasach nowoczesnych przyjęło ono formę nadziei na polityczne zbawienie całej ludzkości za pomocą filozofii. Naszym zdaniem pragnienie transcendencji nie jest szczególną cechą nowoczesnej polityki. Szukanie czegoś więcej niż komfortowe zachowanie samych siebie jest możliwością tkwiąca w ludzkiej naturze. Można odmiennie identyfikować źródło tego impulsu – widzieć w tym Heglowską negację, Nietzscheańską wolę mocy, Augustyńskie poszukiwanie Boga. W bardziej arystotelesowskich fragmentach Straussa można przypisać je naturalnemu ukierunkowaniu na cnotę – lub przynajmniej świadomości, że w życiu jest miejsce na coś więcej niż tylko dobra konsumpcyjne. Filozofia nadaje pragnieniu transcendencji określony kształt. Św. Augustyn twierdził, że ów impuls jest pragnieniem Boga. Nowoczesna filozofia stara się go upolitycznić w sposób obcy Platonowi czy Augustynowi, tamci filozofowie głosili bowiem, że transcendencję można osiągnąć jedynie poza obrębem polityki. Marks twierdził już, że pragnienie przekroczenia burżuazyjnej egzystencji można skutecznie i autentycznie urzeczywistnić za pomocą transformacji politycznej. Nowoczesna filozofia, ze względu na swoje dążenie do urzeczywistnienia siebie, ukierunkowuje pragnienie transcendencji w stronę życia politycznego. Łatwo wtedy się upraszcza i popularyzuje jako ideologia. Strauss pisał w O tyranii (2009), że martwi się, iż jeden z owych ideologicznych ustrojów mógłby użyć niespotykanej dotąd siły, którą udostępnia nowoczesna technologia, aby nie tylko osiągnąć światową dominację, lecz także by narzucić swą oficjalnie usankcjonowaną „prawdę” wszystkim ludziom w sposób, który eliminowałby dysydentów i uniemożliwiałby wszelką ucieczkę. Jaką rolę odegra w powstaniu tego nowego ustroju nauka? Wydaje mi się, że nauka często jest dziś używana w celu umieszczenia człowieka w centrum wszechświata, uczynienia z niego pana i właściciela ziemi, co paradoksalnie skutkuje zniewoleniem. Uważamy, że nowocześni filozofowie twierdzili, iż nie istnieje żaden niezależny od człowieka porządek lub źródło moralności, ponieważ chcieli ulepszyć ludzką egzystencję. Według Straussa filozofowie ci uważali, że aby znacząco polepszyć życie, trzeba się będzie posunąć do manipulacji naturą, a nawet całkowicie ją przekształcić. Lecz natura nie byłaby i nie mogłaby być manipulowana tak długo, jak długo uważano by ją za boskie stworzenie. Innymi słowy, by przerobić świat, nowocześni myśliciele musieli odrzucić Boga stwórcę. Strauss zaczął więc podejrzewać, podobnie jak później argumentował Heidegger, że istota filozofii nowoczesnej jest technologiczna. Zdaniem Heideggera „prawda” technologii, to znaczy odkrycie, że wszystko może zostać przekształcone w coś innego (na By przerobić świat, nowocześni myśliciele musieli odrzucić Boga stwórcę przykład wodospad w energię elektryczną lub człowiek w nawóz) było koniecznym rezultatem „dziejów bycia”. Strauss argumentował, że akceptacja i rozpowszechnienie się nowoczesnej technologii są skutkiem zastosowania nowoczesnych nauk przyrodniczych do poprawy ludzkiej egzystencji. Była to konsekwencja wyboru dokonanego przez wczesnych filozofów politycznych, utwierdzona z kolei na wiele sposobów przez ich spadkobierców. Nowocześni filozofowie polityczni, tacy jak Machiavelli czy Hobbes, rozumieli zalety filozoficznego sposobu życia, sami przecież byli filozofami. Niemniej jednak zamiast uznać filozofię za najlepszy możliwy sposób życia i zgodnie z tym starać się zapewnić warunki, w jakich niektóre jednostki mogłyby osiągnąć ten szczyt ludzkiej egzystencji (jak to czynili starożytni oraz średniowieczni W stronę uniwersalnego państwa homogenicznego 201 filozofowie polityczni), filozofowie zdecydowali się uczynić z filozofii czy „teorii” (do której zaliczały się także nauki przyrodnicze) narzędzie polepszenia ludzkiej egzystencji, zapewnienia pokoju i dobrobytu. Na skutek tego obarczonego konsekwencjami wyboru zarówno filozofia, jak i nowoczesne nauki przyrodnicze stały się służkami, jeśli nie niewolnicami, niefilozoficznych, nienaukowych interesów i pragnień. Zdaniem Straussa cała sprawa miała zasadniczo charakter filozoficzny i polityczny, a nie naukowy. Współcześni „filozofowie” często uznają nauki przyrodnicze za model wiedzy i redukują filozofię do wyjaśniania tego, co takiego jest w nauce, co czyni ją wiedzą. Lecz Strauss upiera się, na przykład w Prawie naturalnym w świetle historii (1969), że nauka nie może powiedzieć lub wyjaśnić, dlaczego jest dobra. Nowoczesne nauki przyrodnicze (lub, bardziej ogólnie, dążenie do wiedzy) mogą być wyjaśnione i uzasadnione jedynie w ramach koncepcji dobrego życia. To właśnie koncepcja tego, co najważniejsze lub dobre w ludzkim istnieniu, determinowała i determinuje to, czy poszukujemy wiedzy i jak jej używamy. Z punktu widzenia Straussa, fundamentalny problem polega na tym, że ludzie stracili z oczu jedyną naprawdę wartościową formę egzystencji, to znaczy poszukiwanie wiedzy, którą reprezentuje Sokrates Platona. Myślą oni, że wszystko jest jedynie kwestią „sądu wartościującego”, czyli że nie istnieje żadna racjonalna podstawa ustalenia, czy w ogóle istnieje i czym jest najlepszy sposób życia. Według Straussa nowoczesna filozofia jest więc antropocentryczna (zob. Strauss 1998: 293–239). Problem polega na tym, że odrzucając cokolwiek, co byłoby wyższe od człowieka, to znaczy nie traktując człowieka jako bytu pomiędzy bogami a bestiami, lecz jedynie jako specyficzny rodzaj bestii, no- 202 Catherine i Michael Zuckertowie wocześni filozofowie zakryli, jeśli nie całkowicie zniszczyli to, co było najwyższe i najlepsze w ludziach: nasz umysłowy kontakt z porządkiem transcendentnym. Problematyczne skutki nowoczesnej filozofii stały się oczywiste w ramach tego, co Strauss nazywa drugą i trzecią falą nowoczesności. Jak argumentuje w Prawie naturalnym w świetle historii, pierwsi nowocześni filozofowie, tacy jak Hobbes i Locke, starali się ukazać, jak ludzie mogą utrzymać swe życie, wolność i własność. Ich następcy, tacy jak Rousseau, Kant i Hegel, dostrzegli, że takie zawężenie horyzontów jest niegodne człowieka. Aby osiągnąć wyższą, bardziej wolną, bardziej racjonalną i sprawiedliwszą formę egzystencji, druga fala nowoczesnych filozofów podkreślała sposób i zasięg, w jakich ludzka natura zmieniała się w historii. Myśl tych ostatnich została włączona do ideologicznego uzasadnienia najpierw rewolucji francuskiej (i terroru), a potem rewolucji komunistycznej. Ponieważ te rewolucje (i ustroje z nimi związane) zmierzały do całkowicie egalitarnych form istnienia, świadomie dążyły do niwelacji wszelkich różnic. Filozof trzeciej fali nowoczesności, Nietzsche, buntował się przeciwko „ostatniemu człowiekowi”, wytworowi takich ustrojów. Nietzsche nalegał, że skoro ludzie mogą zmieniać całą naturę, a zwłaszcza własną naturę, to największym zadaniem, jakie im pozostało, jest sformułowanie dla siebie całkowicie nowych celów. W Czym jest filozofia polityki (tamże: 61–106) Strauss konkluduje, że Nietzsche przygotował w ten sposób ustrój, na którego tle odrzucona przez niego demokracja wygląda jak złoty wiek. Podsumowując, nowoczesna filozofia polityczna stanowi pewien wybór, a nie jakąś konieczność historyczną. Zarówno sprzyja ona technologicznej manipulacji naturą, jak i jej wymaga, a ta manipulacja może przynieść straszne skutki (na przykład wojnę nuklearną czy unicestwienie ludzkiej wolności). Ten scenariusz nie jest jednak konieczny czy nieunikniony. W przeciwieństwie do Hegla, Marksa, Nietzschego i Heideggera Strauss argumentował, że historia filozofii jako całość nie ma jakiegoś koniecznego kierunku. Nowoczesna filozofia została zapoczątkowana mocą wyboru, a nie konieczności. Co więcej, wciąż mamy wybór. Mając w perspektywie te straszliwe skutki, możemy powrócić i zbadać początki zarówno nowoczesnej filozofii, jak też nowoczesnych nauk przyrodniczych. Nowoczesna filozofia polityczna, na której bezpośrednio ufundowane były liberalne demokracje, okazuje się obarczona błędami. Mimo wszystko polityka liberalnych Nowoczesna filozofia polityczna okazuje się obarczona błędami demokracji jest wyraźnie lepsza od polityki drugiej i trzeciej fali nowoczesności, co więcej, wsparcie dla polityki liberalno-demokratycznej można znaleźć nawet w myśli przednowoczesnej (na przykład w koncepcji ustroju mieszanego). Strauss nigdy nie sądził, że większość ludzi mogłaby stać się filozofami lub zrozumieć filozofię stojącą u podstaw ustroju, w którym żyją, i go uzasadniającą. Większa część ludzkiego życia, a w szczególności większa część naszego życia politycznego, toczy się w świecie opinii. Ludzie najczęściej popierają to, co czyni ich życie bardziej komfortowym i bezpiecznym. Czy, w jakim zakresie oraz w jakich warunkach nowoczesna technologia gwarantuje takie życie, pozostaje kwestią sporną. Pewne pozbawione skrupułów jednostki były skłonne (a inne wciąż będą skłonne do tego w przyszłości) użyć nowoczesnej technologii w celu kontroli przekonań. Musimy zrobić wszystko, by zachować możliwość dyskusji oraz niezgody. W O tyranii Strauss sugerował, że oznacza to przede wszystkim utrzymanie różnorodności oraz pluralizmu narodów i rządów, tak aby osoba prześladowana w jednym kraju mogła uciec do innego. Interesuje mnie zjawisko homogenizacji społecznej oraz jego konsekwencje. Uniformizację można dostrzec w sposobie działania nowoczesnego państwa, jak również we współczesnej nauce, traktującej świat jako „zapas materiału”, który może zostać dowolnie przekształcony. Alexandre Kojève (1999) argumentował, że jedynym sprawiedliwym, ponieważ jedynym racjonalnym, celem historii byłoby uniwersalne państwo homogeniczne. Strauss odpowiadał, że takie państwo stanowiłoby najgorszą możliwą do wyobrażenia tyranię, ponieważ nie wszyscy ludzie posiądą wiedzę o tym, co jest sprawiedliwe, a zatem nie będą się ze sobą zgadzać. Niektórzy będą narzucać swoje opinie innym. Współczesna technologia umożliwia taką wymuszoną zgodę lub homogenizację w stopniu dotychczas niespotykanym, ponieważ we współczesnym technologicznym państwie światowym opozycjoniści nie będą już mogli się ukryć, ani nie będą mieli dokąd uciec. Niemniej jednak zarówno Kojève, jak i Strauss zastanawiali się nad uniwersalnym państwem homogenicznym jako hipotezą, a nie jako rzeczywistym faktem. Zapewne powstanie takiego państwa nie nastąpiłoby w sposób pokojowy? Strauss mówi w wykładach na temat „Heideggerowskiego egzystencjalizmu” (to pojęcie Straussa ze zbioru esejów wydanych pod redakcją Thomasa Pangle’a The Rebirth of Classical Political Rationalism), W stronę uniwersalnego państwa homogenicznego 203 że zdaniem Nietzschego „XX wiek [będzie] wiekiem wojen światowych, prowadzących do rządów planetarnych. Jeśli człowiek ma mieć przyszłość, rządy te powinny być sprawowane przez zjednoczoną Europę” Jeśli człowiek ma mieć przyszłość, rządy te powinny być sprawowane przez zjednoczoną Europę (Strauss 1989). Nietzsche w O pożytkach i szkodliwości historii dla życia (1996), jak również w Poza dobrem i złem (2005) oraz w Genealogii moralności (1997) zaobserwował, że lokalne lojalności narodowe nie mogą oprzeć się racjonalnej, „naukowej” krytyce, która ujawnia irracjonalny, nieugruntowany charakter tych narodowych tożsamości i lojalności. Nietzsche argumentował, że jeśli ludzie mają uchronić się przed groźbą stania się „ostatnimi ludźmi” bez celu lub dążenia do czegoś lepszego i wyższego, będą sami musieli fabrykować wielkie zadania, jak również wielkie, wielonarodowe społeczeństwa, aby realizować te zadania, konkurując przy tym o władzę nad światem. Strauss wyjaśnia swoją pierwszą interpretację zapowiedzi Nietzschego pod koniec swego eseju Czym jest filozofia polityki. Pisze tam, że Nietzsche uczył, iż całe życie ludzkie jest wynikiem tworzenia horyzontów, które nie podlegają racjonalnemu uzasadnieniu. Człowiek jawi się jako samotny twórca, natura nie jest już postrzegana jako miłosierna i uporządkowana. Fundamentalne doświadczenie istnienia nie jest doświadczeniem błogości, lecz cierpienia i pustki. Zdawałoby się, że doświadczenie dwóch wojen światowych potwierdza tezę Nietzschego. Niemniej jednak, jak zaobserwował Strauss, Heidegger rozumiał, że w obu tych wojnach zwyciężyła liberalna demokracja 204 Catherine i Michael Zuckertowie (USA) oraz sowieccy komuniści. Innymi słowy, zwycięzcy nie byli arystokratami, wręcz przeciwnie, stanowili niwelujące „demokratyczne” bądź „technologiczne” siły, które jako takie, zdaniem Heideggera, nie różniły się zasadniczo. Zarówno Nietzsche, jak i Heidegger postrzegali, jak to pan nazwał, „homogenizację”, jako prawdopodobny, z całą pewnością możliwy, lecz zupełnie niepożądany rezultat historii filozofii na Zachodzie lub, mówiąc bardziej ogólnie, zachodniego „racjonalizmu”. Obaj w różny sposób starali się uniknąć niwelowania bądź homogenizacji życia – Nietzsche poprzez wezwanie „suwerennych jednostek” do twórczości, a Heidegger w swych wczesnych pracach przez Entschlossenheit („zdecydowanie”), a później − Gelassenheit („pozwolenie rzeczom być”). Strauss jednak zaprzeczał, że historia ma jakiś konieczny kierunek lub cel. Nie zgadzał się zatem z tym, że uniformizacja jest koniecznym rezultatem lub produktem historii czy filozofii. Wręcz przeciwnie, jego zdaniem intencjonalne wysiłki polityczne na rzecz stworzenia uniwersalnego państwa homogenicznego doprowadzą do najgorszej tyranii, jakiej ludzie kiedykolwiek doświadczyli (lecz nie do całkowitej uniformizacji, wciąż pozostaną bowiem ważne różnice pomiędzy rządzącymi i rządzonymi). Z całą pewnością Strauss uznawał, że matematyczne kalkulacje, na których opierają się nauki przyrodnicze, redukują wszystko do podobnych, policzalnych jednostek. Nie zgadzał się jednak, że ludzkie cele można zrozumieć dzięki użyciu takich kategorii. Sugerował, że napięcie między homogenizującym matematycznym rozumieniem świata, charakterystycznym dla nowoczesnych nauk przyrodniczych, a koniecznością rozumienia życia ludzkiego w kategoriach heterogenicznych pragnień lub celów powoduje, że ludzie nigdy nie posiądą wiedzy o całości. Mogą jednak i powinni jej szukać. Nie można mieć nauki, a więc także niwelowania, o którym była mowa, bez naukowców, to znaczy ludzi. Nowoczesne nauki przyrodnicze właśnie dlatego, że są redukcjonistyczne, nie mogą dać nam możliwości zrozumienia tego, co jest charakterystycznie ludzkie. W Prawie naturalnym w świetle historii Strauss zauważa, że jedynie popędliwy człowiek uważałby, że poglądy Arystotelesa na teoretyczny charakter nauki oraz konieczności ścisłej kontroli postępu technologicznego zostały sfalsyfikowane. Każdy, kto myśli inaczej, nie zrozumiał zasadniczych, permanentnych problemów, które wciąż stoją przed nami. Jeśli zarówno nasze myślenie jak i praktyka potrzebują korekty, w jakim kierunku mamy iść? Na myślenie Straussa wpłynął Husserl, który pokazał, że naturalne rozumienie jest źródłem nauki. Dla Straussa „przednaukowa świadomość świata” stanowi dowód na dostępność świata dla ludzkiego umysłu. Jak chce on jednak pokonać nowoczesny sceptycyzm w kwestii możliwości uzyskania wiedzy? Dalej, dlaczego powrót do przednaukowej świadomości otworzył Straussowi wrota do świata klasycznej filozofii politycznej a nie, na przykład, Heideggerowskiego świata „tradycji i zwyczaju” (Zuckert 1996)? Strauss rzeczywiście pozostawał pod wpływem Edmunda Husserla i podobnie jak Husserl uważał, że musimy ponownie odkryć przednaukową świadomość świata, jeśli chcemy uzyskać stabilny, czy też jakikolwiek fundament naszych roszczeń do wiedzy. Dlatego właśnie nie poszedł za Heideggerem, uczniem Husserla odwołującym się do „historii” lub boskiego objawienia (Strauss 1983). W książce Prawda o Leo Straussie piszemy, że Strauss po raz pierwszy zetknął się z Heideggerem we wczesnych latach dwudziestych w Marburgu, gdzie udał się, aby studiować neokantowską filozofię Hermanna Cohena. W tym czasie Husserl wyjaśniał różnicę pomiędzy swoją myślą a szkołą marburską, zauważając, że neokantyści zaczęli od dachu, natomiast on rozpoczął od fundamentów. Oznaczało to, że dla szkoły marburskiej jedynym zadaniem zasadniczej części filozofii była analiza myśli naukowej. Husserl zrozumiał jednak lepiej niż ktokolwiek inny, że naukowe rozumienie świata jest wtórne wobec rozumienia naturalnego, choć samo generuje zapomnienie o owych fundamentach. Wszelkie filozoficzne rozumienie musi zaczynać się od naszego potocznego rozumienia świata jako postrzeganego zmysłowo, uprzednio wobec wszelkiego teoretyzowania. Strauss zauważył, że młodszy kolega Husserla, Heidegger, posunął się o wiele dalej w tym kierunku. Co więcej, według Heideggera sam Husserl rozpoczął od dachu. Nie jest bowiem tak, że najpierw mamy zmysłowo postrzegane rzeczy, a potem te same rzeczy są przez nas oceniane lub na nas wpływają. Nasze zasadnicze rozumienie świata nie jest rozumieniem rzeczy jako obiektów, lecz tego, co Grecy nazywali „pragmata”, rzeczy jako tych, które znamy i których używamy. Strauss zaakceptował Heideggerowskie poszerzenie analiz Husserla, jak również Heideggerowską krytykę nowoczesnej separacji podmiotu i przedmiotu. Podobnie jak Heidegger, Strauss argumentował, że musimy odzyskać świeży, nietradycyjny ogląd doświadczeń, od których zaczyna się ludzka myśl i historia filozofii, przez powrót do studiów nad starożytnymi. Strauss ze swych studiów nad starożytną filozofią polityczną wyniósł jednak odmienne rozumienie tego zasadniczego W stronę uniwersalnego państwa homogenicznego 205 doświadczenia niż Heidegger ze swych studiów nad filozofią presokratejską. Podobnie jak Heidegger, Strauss argumentował, że musimy odzyskać świeży, nietradycyjny ogląd doświadczeń W Byciu i czasie Heidegger argumentował, że początkowym doświadczeniem jest „bycie-w-świecie” oraz „bycie-z-innymi”, „poręcznymi” rzeczami, które stają się „przedmiotami” myśli lub kontemplacji jedynie wtórnie, kiedy przestają działać tak, jak tego oczekujemy. Rozumiemy rzeczy w kontekście projektowanej całości lub świata. Ten „świat” jest, jak później argumentował, różnie ujawniany lub „oświetlany” w różnym czasie i w różnych językach. Strauss z kolei twierdził, na podstawie swych studiów hebrajskiej Biblii, ale także starożytnej i średniowiecznej filozofii politycznej, podążając w tym kontekście za Nietzschem, a nie za Heideggerem, że zasadnicze doświadczenie ma charakter moralny. Ludzie jako ludzie z konieczności dokonują sądów o tym, co dobre i złe. W Prawie naturalnym w świetle historii Strauss śledzi historię filozofii pod kątem pytania, która droga jest właściwa. Proponuje on pewną historię rozwoju, szczególnie koncepcję „trzech faz nowoczesności”, jako alternatywne wobec Heideggera wyjaśnienie historii filozofii. Chociaż Strauss pokazuje, że nowoczesna filozofia rozwija się w sposób logicznie konieczny, w coraz radykalniejszych „falach”, uważa także, że historia filozofii politycznej jako taka, lub − bardziej ogólnie − cała historii człowieka, nie zmierza w koniecznym lub przedustawnym kierunku. Tylko wtedy, gdy to zrozumiemy, będziemy w stanie zrozumieć i praktykować filozofię, tak jak była ona oryginalnie rozumiana i praktykowana przez Sokratesa, to znaczy 206 Catherine i Michael Zuckertowie filozofię jako sposób życia, która po pierwsze i przede wszystkim polega na zadawaniu pytania: „jak powinniśmy żyć?”. Ta filozofia rozpoczyna się od najistotniejszego dla nas ludzi pytania. Zakłada ona przednaukową świadomość, że jesteśmy różni od wszystkich rzeczy, które postrzegamy wokół siebie. Następnie rozwija ona to przednaukowe rozumienie w filozoficzne rozumienie „bytu” jako „zrozumiałego” tylko wtedy, gdy jest zróżnicowany, to znaczy tylko wtedy, gdy istnieją różne rodzaje bytów. To rozumienie może być dziś odnowione i utrzymane (na przykład w opozycji do postmodernizmu) przez tych, którzy widzą, że to, co nas wyróżnia jako ludzi, nie jest i nie może być wyjaśnione przez nowoczesne nauki przyrodnicze, których sukces jest uzależniony od możliwości zredukowania wszystkiego do policzalnych jednostek. Nauki te nie podają jednak i nie mogą podać wyjaśnienia podmiotu lub podmiotowości, która dokonuje redukcji, to znaczy nie mogą wyjaśnić, dlaczego nowoczesne nauki przyrodnicze zapoczątkował i praktykuje wyłącznie ten jeden szczególny rodzaj bytu, jakim jest człowiek. Według Straussa musimy zatem zacząć od poszukiwania samowiedzy, przez którą rozumie on klasycznie Sokratejskie (Platońskie i Arystotelesowskie) rozumienie ograniczeń człowieka, który nie jest ani bogiem, ani zwierzęciem. W swoim wprowadzeniu do City and Man (1964) Strauss odrzucał jakikolwiek „antykwaryczny” zamiar prostego powrotu do myśli klasycznej. Wręcz przeciwnie, twierdził, że nie istnieją antyczne rozwiązania współczesnych problemów. Sami musimy je rozwiązać. By tego dokonać, należy uwolnić się jednak od pewnych błędnych opinii przez powrót i ponowne uchwycenie prefilozoficznych podstaw lub pierwotnych doświadczeń. Nie możemy przy tym zwyczajnie oprzeć się na tych podstawach czy pierwot- nych doświadczeniach, musimy zobaczyć i zrozumieć, w jaki sposób późniejsza myśl budowała na nich – jak nie tylko zapomniała, lecz także ukrywała swe własne fundamenty. Dopiero potem możemy zacząć myśleć o pytaniu, od którego wszystko się zaczyna – jak należy żyć? Strauss twierdził, że zasadniczym błędem Machiavellego i jego zwolenników była próba zastąpienia opinii wiedzą. Jego zdaniem filozofia potrzebuje umiaru i dlatego oświeceniowy projekt narzucenia rządów filozofii okazał się niebezpieczny zarówno dla filozofii, jak i polityki. Czy jednak takie kategorie pojęciowe nie są zbyt szerokie? Czy można cokolwiek sensownego powiedzieć ogólnie o Machiavellim, Hobbesie i Arystotelesie? Przecież ci ludzie mieli zasadniczo odmienne poglądy. Strauss argumentował, że Machiavelli był „oświeceniowym” myślicielem o tyle, o ile pragnął zmienić opinię publiczną. Niemniej jednak zasadnicza różnica pomiędzy starożytnymi a nowoczesnymi, zdaniem Straussa, pojawia się wraz ze zmianą spojrzenia na społeczeństwo. Starożytni uważali społeczeństwo za konieczny warunek uprawiania filozofii. Antyczni filozofowie polityczni, tacy jak Platon czy Arystoteles, zauważyli, że forma dowolnego społeczeństwa politycznego odzwierciedla opinię na temat tego, jaki sposób życia jest najlepszy. Niewielu, jeśli ktokolwiek, może posiąść wiedzę. Problem polega na tym, że aby zdobyć wiedzę na temat najlepszego sposobu życia, filozofowie muszą kwestionować opinie dominujące w ich własnych społeczeństwach. Takie kwestionowanie oddziałuje negatywnie na lojalność obywateli wobec rządu, a także na ich przekonania religijne (a więc również na moralność). Zdaniem Straussa starożytni lub średniowieczni filozofowie polityczni ograniczali swoje wypowiedzi, a nawet ukrywali wątpliwości odnośnie do prawdziwości lub słuszności dominujących w ich wspólnotach opinii na temat najlepszego sposobu życia. Strauss argumentował, że nowocześni filozofowie polityczni, tacy jak Machiavelli, zamiast postrzegać społeczeństwo polityczne jako konieczny środek lub fundament prowadzenia najlepszego życia dostępnego ludziom, to znaczy filozofii, chcieli zaprząc filozofię (lub poszukiwanie wiedzy) do spełniania celów niefilozofów, to znaczy do osiągania pokoju i dobrobytu. Filozofowie ci nie uważali zatem natury lub porządku naturalnego za rodzaj przewodnika dla ludzi, czyli za standard słuszności (który według Straussa nadawał mądrym ludziom prawo do władzy). Wręcz przeciwnie, nowocześni filozofowie motywowani byli „anty-teologicznym gniewem”, ponieważ uważali, że inaczej ludzie nie byliby skłonni manipulować naturą (którą postrzegali za Hobbesem jako prowadzącą do życia „nędznego, samotnego, brutalnego i krótkiego”). Mimo, że Machiavelli, Hobbes i Arystoteles różnili się poglądami, Strauss mógł nazywać ich wszystkich „filozofami” właśnie dlatego, że idąc za Sokratesem, rozumiał on filozofię jako poszukiwanie wiedzy, niekoniecznie jej posiadanie. Dla Straussa wszystko, co wiemy, to to, że istnieją odwieczne problemy, dlaczego są to problemy oraz dlaczego są one odwieczne (to znaczy, jakie istnieją alternatywne rozwiązania i dlaczego żadne z nich nie jest całkowicie satysfakcjonujące). Zdaniem Arystotelesa ludzie nie potrzebują filozofii, by rządzić sobą, ponieważ zdolni są do użycia praktycznego rozumu. Co najwyżej, filozofia może wesprzeć W stronę uniwersalnego państwa homogenicznego 207 popularne przekonania. Jeśli jednak prawda praktyczna i teoretyczna nie są sprzeczne, konflikt pomiędzy polityką i filozofią nie jest nieunikniony. W moim przekonaniu nie musi również dochodzić do konfliktu między teologią a filozofią. W przeciwieństwie do tego Strauss zdaje się sugerować, że filozofowie nie są w stanie odnaleźć ostatecznych odpowiedzi na problemy filozoficzne, a zwykli ludzie są z natury niezdolni do racjonalnego rządzenia sobą, potrzebują zatem prawa nadanego im z zewnętrznych źródeł. Filozofowie muszą z kolei nauczyć się umiarkowania, muszą używać „szlachetnych kłamstw”, których prawdziwość nie może być społecznie kwestionowania, jeśli chcą zachować jedność wspólnoty. Czy dobrze to zrozumiałem? Pod koniec Polityki Arystoteles formułuje ważne pytanie o to, które życie jest najlepsze: praktyczne czy teoretyczne. Po rozważaniu wszystkich za i przeciw, opowiada się ostatecznie za życiem teoretycznym. Rzeczywiście, oddziela on wyraźniej niż Platon „rozum praktyczny” (phronesis) od „teorii”. Z tego powodu Strauss argumentuje w The City and Man, że Arystoteles był wynalazcą nauki politycznej, podczas gdy Platon był wynalazcą filozofii politycznej. Czy Arystoteles nie dostrzegał konfliktu pomiędzy filozofią a teologią? Nie jest to oczywiste. W I księdze Polityki zauważa on, że ludzie sądzą, iż bogowie mają króla, ponieważ wyobrażają sobie bogów na własne podobieństwo. Nie ma dowodów, że sam Arystoteles podzielał ten sposób rozumienia boskości. W księdze IV sugeruje jednak − choć z pewnym wahaniem − że kapłani są i powinni być poddani ustrojowi politycznemu. Decyduje się także na ucieczkę z Aten, by nie być sądzonym podobnie jak Sokrates (podobno zażartował, że „jeden filozof wystarczy”). 208 Catherine i Michael Zuckertowie Niektórym czytelnikom może się wydawać, że według Straussa filozofowie są niezdolni do odnalezienia właściwych teoretycznych odpowiedzi na pytania filozoficzne, ponieważ argumentuje on, że istnieją permanentne problemy (podobnie jak antynomie Kanta), na przykład związane z relacją części do całości lub heterogenicznymi (człowiek) i homogenicznymi (ilościowo mierzalnymi) częściami kosmosu. Rzeczywiście, jego zdaniem żadne ludzkie stowarzyszenie nie jest oparte jedynie na rozumie, skoro ludzie nie mogą posiąść pełnej wiedzy o wiecznej prawdzie. Muszą więc organizować swe życie, opierając się na opiniach na temat największych rzeczy (podobnie twierdzi Alexis de Tocqueville, 2005: 401–414). Są to opinie, lecz opinia nie jest z konieczności „szlachetnym kłamstwem”. Sokrates proponuje tego rodzaju mit w Państwie; Strauss we własnym imieniu nigdy tego rodzaju rozwiązania nie sugerował. Strauss, o ile przedstawia filozofię jako najlepszy sposób życia, z pewnością nie sądzi, że opinie ludzi na temat najlepszego sposobu życia, lub tego co jest szlachetne i dobre, by użyć terminologii starożytnej, nie mogą być i nie powinny być wyrażane. Wręcz przeciwnie, filozofia polityczna pojawia się w życiu politycznym właśnie dlatego, że życie polityczne niesie ze sobą pytania o to, co powinniśmy robić i jak powinniśmy żyć. Sugeruje on jedynie, by filozofowie byli świadomi potencjalnie niszczących rezultatów swych poszukiwań (co podkreślał Nietzsche w swej deklaracji „Bóg umarł. Myśmy go zabili”). W obliczu II wojny światowej Strauss był zaangażowanym zwolennikiem i obrońcą liberalnej demokracji przeciw komunizmowi właśnie dlatego, że liberalna demokracja stanowiła porządniejszą i bardziej umiarkowaną formę ustroju dla wszystkich jej mieszkańców. Filozofia wciąż była u nas możliwa. Strauss obawiał się, że nowoczesna technologia w rękach ideologów może zniszczyć wszelką postać ludzkiej wolno- Strauss nigdy nie przyznał, że wierzy w biblijne Objawienie ści, zarówno politycznej, jak i intelektualnej. Podobnie jak wielu innych historyków i komentatorów, Strauss był przekonany, że sprawne funkcjonowanie liberalnych demokracji jest uzależnione od dziedzictwa religijnego. Jako Żyd był świadom istnienia różnic religijnych, tak w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. Pozostawał sceptyczny wobec możliwości całkowitej utraty przez ludzi irracjonalnych uprzedzeń. Nie był jednak „racjonalistycznym ateistą”. W przeciwieństwie do „anty-teologicznego gniewu”, który jego zdaniem charakteryzował nowoczesną filozofię polityczną, Strauss starał się wzbudzić u części filozoficznych racjonalistów uznanie dla niedających się dowieść twierdzeń Objawienia. Strauss nigdy nie przyznał, że wierzy w biblijne Objawienie, choć uznawał jego wielką szlachetność i intelektualną spójność (zob. Strauss 1998: 293–239 oraz konkluzje autobiograficznego wstępu do Strauss 1965). Co dalej? Marek Przychodzeń wcześniej publikował wywiady w „Przeglądzie Politycznym”. W następnym artykule Paweł Armada komentuje koncepcję prawdy ezoterycznej Leo Straussa. 209