Być widzem Badanie widowni filmowej. Antologia
Transkrypt
Być widzem Badanie widowni filmowej. Antologia
Być widzem Badanie widowni filmowej. Antologia przekładów red. Konrad Klejsa i Magdalena Saryusz-Wolska Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2014 Na księgarskich półkach pojawiła się ostatnio książka o fundamentalnym znaczeniu – Badanie widowni filmowej. Antologia przekładów. Jej redaktorzy, Konrad Klejsa i Magdalena Saryusz-Wolska, zebrali kilkanaście kluczowych tekstów poświęconych kinowej i telewizyjnej publiczności. Sięgnęli po pozycje dawne, pisane jeszcze w pierwszych dekadach istnienia kina, przede wszystkim jednak prześledzili zmieniające się metody badawcze i dyskursy. Nie oddzielając obu mediów żelazną kurtyną, dotarli również do współczesnej telewizji. Co najważniejsze, zasugerowali potrzebę innego, niż tylko tekstualne, analizowania fenomenu kina. To ważna perspektywa, z którą zwłaszcza w Polsce mierzymy się z oporami. Już w pierwszych zdaniach wstępu redaktorzy wychodzą poza film – będący obiektem badań analityczno-interpretacyjnych krytyka bądź akademika. Nowa Historia Kina każe koncentrować się nie na znaczeniach implicytnych, autorskiej perspektywie i estetycznej doniosłości poszczególnych arcy(dzieł), ale przede wszystkim na szerokim kontekście, w którym ulokowany jest film – także tym związanym z jego odbiorem. Jedną z puent omawianej książki, która z racji swego charakteru musi posiadać ich wiele, jest więc przekonanie, że jednostkowy obiekt, jakim jest nakręcony, zmontowany i wysłany do dystrybucji film, w zasadzie nie istnieje – jest ledwie ideą ulegającą konkretyzacji w każdorazowo odmiennym pejzażu jego recepcji. Nie idziemy na film, ale chodzimy do kina (bądź siadamy przed telewizorem), a na nasz odbiór wpływa nie tylko poziom wiedzy, rasa i płeć, ale również nastrój chwili, towarzystwo innych widzów, wspólnotowe rytuały, marginalne wydarzenia i architektura miejsca, w którym przyszło nam obejrzeć dane dzieło (na naszym gruncie pisała o tym Justyna Budzik). Można oczywiście zadać dwa pytania: „Czy analiza tego rodzaju kontekstów jest w ogóle możliwa i weryfikowalna na podstawie obiektywnych kryteriów badawczych?”, a po drugie: „Czy wyciągnięte z tego rodzaju badań wnioski mogą być użyteczne poza uniwersytecką katedrą?”. Na oba pytania autorzy tekstów odpowiadają twierdząco. A zatem do badań nad widownią filmową użyteczne są odmienne metody, niż te używane przez tradycyjnych filmoznawców. Potrzebne są narzędzia przeniesione z nauk społecznych, antropologii lub psychologii (a nawet neurobiologii – choć tę ścieżkę redaktorzy świadomie pominęli, rezygnując np. z kognitywizmu). Przeprowadzane są badania ankietowe, wykorzystywana jest analiza uczestnicząca, śledzona jest ewoluująca recepcja filmów. Poszczególne teksty odsłaniają wykorzystywane przez naukowców techniki. Przykładowo George Gallup w latach 30. i 40. podkreślił znaczenie organizowania pokazów przedpremierowych i badania reakcji precyzyjnie dobranej do nich publiczności, Janet Steiger uczestniczyła w pokazach filmów pornograficznych i analizowała zrytualizowane zachowania znajdujących się w sali kinowej mężczyzn, a Peter Krämer wczytywał się w listy wysłane do Stanleya Kubricka po pokazie 2001. Odysei kosmicznej (1968). Wiele z tych tekstów czyta się z ogromnym zainteresowaniem właśnie ze względu na odmienność przyjętej perspektywy. I choć lektura książki prawdopodobnie nie zmieni naszego stosunku do danego filmu, z pewnością poszerzy rozumienie procesów jego odbioru i mechanizmów produkcji. Wspomniany George Gallup został bowiem zatrudniony na początku lat 40. w wytwórni RKO i w dużym stopniu odpowiadał za charakter powstających w studiu filmów (a była to złota dekada tej wytwórni). Okazuje się, że już nie wystarczy wyróżnić roli producenta (co w polskim filmoznawstwie, skupionym na osobie reżyseraautora, jest trudne), lecz trzeba również uwzględnić nawet takich ludzi, jak ulokowani wysoko w zarządzie spece od PR-u, reklamy, badań fokusowych i psychologii tłumu. O książce mógłbym rozpisywać się długo, gdyż niemal każdy zawarty w niej tekst jest tego wart – ich dobór jest bowiem precyzyjny i reprezentatywny dla poszczególnych okresów z historii kina (a przy okazji filmoznawstwa, socjologii i psychologii) lub metod, którymi posługiwali się autorzy. Z uśmiechem na twarzy czyta się więc artykuł Annette Kuhn o wszystko mówiącym tytule: Słoiki po dżemie i cliffhangery: brytyjscy seniorzy wspominają dziecięce wizyty w kinie. Dla wielu czytelników zupełnie nowe oblicze Star Treka objawi tekst Henry’ego Jenkinsa, analizujący reakcje gejowskiej publiczności. Redaktorzy nie pominęli też współczesnej kinofilii i narodzin kultury fandomów, a także prześledzili zmieniające się technologie: stąd po artykule o małomiasteczkowych wypożyczalniach kaset wideo pojawi się esej o technologii 3D i internetowych vlogach. Przyznam, że mnie osobiście ta perspektywa nie interesuje aż tak bardzo jak tradycyjne „analizy i interpretacje”, które dają mi większą przyjemność obcowania z dziełem niż czytanie listu od kobiety zniesmaczonej nudą Odysei kosmicznej i żądającej od Kubricka zwrotu zmarnowanych 3 dolarów i 50 centów za bilet. Ale nie mogę też ukryć, że takie właśnie teksty – jak żadne – pozwalają rozbić wieżę z kości słoniowej, w której zamknęło się tradycyjne filmoznawstwo, a przez to wyjść do prawdziwego widza i lepiej poznać mechanizmy kina. Rafał Syska