Część II
Transkrypt
Część II
LECH KADLEC PORADNIK MUZYCZNY CZĘŚĆ II www.LECHKADLEC.2ap.pl Zawartość części II Rozdział 1: Jabłko......................................................................................... Rozdział 2: Zegary........................................................................................ Rozdział 3: Kataryniarz (I)............................................................................ Rozdział 4: Zimowa piosenka....................................................................... Rozdział 5: Dzwonki sań............................................................................... Rozdział 6: Malowany wózek....................................................................... Rozdział 7: Toruński brzeg........................................................................... Rozdział 8: Wyliczanki-odliczanki............................................................... Rozdział 9: Świat dorosłych albo Chcemy bawić się z wami....................... Rozdział 10: Bal moich lalek........................................................................ Rozdział 11: Co powie tata............................................................................ Rozdział 12: Parasole od łez.......................................................................... Rozdział 13: Rano wstaję - pada deszcz........................................................ Rozdział 14: Zwyczajne parasole.................................................................. Rozdział 15: Majowe podwórze.................................................................... Rozdział 16: Na majówkę............................................................................. Rozdział 17: Nie pytaj mnie.......................................................................... Rozdział 18: Kostka Rubika.......................................................................... Rozdział 19: Obozowe nocne marki.............................................................. Rozdział 20: Smerfy...................................................................................... Rozdział 21: Abecedario Polacco czyli Elementarz polski........................... Rozdział 22: Kataryniarz (II)......................................................................... Rozdział 23: Wrzesień................................................................................... Rozdział 24: Jarzębina................................................................................... Rozdział 25: Jesienna bajka........................................................................... Rozdział 26: Jesienne drzewa........................................................................ Rozdział 27: Jesienne stopy wiatru............................................................... Rozdział 28: Jesienny wiatr........................................................................... Rozdział 29: Smutek jesieni.......................................................................... Rozdział 30: Mknie piosenka dookoła.......................................................... Rozdział 31: Maszeńka – Daszeńka.............................................................. Rozdział 32: W sklepie z zabawkami............................................................ Rozdział 33: Piosenka okrętowego kucharza................................................ Zakończenie................................................................................................... 3 5 10 15 18 22 25 28 32 40 46 52 57 72 77 80 86 92 95 101 105 109 112 116 119 122 124 127 130 134 137 141 144 148 1 JABŁKO Muzyka: Augustyn Bloch Słowa: Władysław Krzemiński I Nad polami, nad lasami wędrowało słonko, przystanęło, zajaśniało nad naszą jabłonką. II Rzuca słonko na jabłonkę tysiąc swych promieni i już tysiąc na jabłonce jabłek się rumieni. III O, upadło jabłko duże, pełne dłonie obie. O,jak pachnie, nie wytrzymam, chyba zjem je sobie. Pierwsze zajęcia muzyczne proponuję rozpocząć od nauki piosenki, która znajduje się w kilku różnych podręcznikach dla nauczycieli szkolnych i przedszkolnych. Tekst piosenki jest bardzo prosty, krótki i łatwy do powtarzania i nauczenia, więc nie ma takiej potrzeby, aby rozdawać kartki ze słowami piosenki, a po prostu uczyć dzieci tekstu werbalnie. Ponieważ w tekście nie występują żadne trudniejsze do wypowiedzenia słowa, więc w ciągu pierwszego spotkania na pewno zdążycie przesłuchać, jeśli nie każde dziecko z osobna, to na pewno, chociaż kilkoro. Ale „na siłę” proszę żadnego dziecka nie brać do solowego śpiewania, gdyż nie wszystkie są odważne. Czasami trzeba czasu, żeby dziecko skryte czy wstydliwe oswoiło się z otoczeniem i nabrało odwagi, nawet wobec swoich rówieśników. Przypuszczam, że na pierwszych zajęciach starczy jeszcze tyle czasu, aby rozpocząć naukę drugiej piosenki, warto więc, chociażby tylko z grubsza, zabrać się za następny utwór. *** 2 ZEGARY Muzyka:. Edward Pałłasz Słowa:. Maria Terlikowska I U zegarmistrza gra muzyka aż się zasłuchał cały dom, bo sto zegarów na raz tyka, a jeden bije bim, bam, bom. Cyk, cyk, cyk. Cyk, cyk, cyk. Bim, bam, bom Cyk, cyk, cyk. Cyk, cyk, cyk. Bim, bam, bom. II Zegar z kurantem przerwał drzemkę aż stare kółka drgnęły w nim i oto zegar gra piosenkę starą melodię rym, cym, cym. Cyk, cyk, cyk. Cyk, cyk, cyk. Rym, cym, cym. Cyk, cyk, cyk. Cyk, cyk, cyk. Rym, cym, cym. III U zegarmistrza dzwoni budzik niech się obudzi ten kto śpi, zaraz kukułka się obudzi, co nie kukała cztery dni. Cyk, cyk, cyk. ((kuku) Cyk, cyk, cyk. (kuku) Cztery dni. Cyk, cyk, cyk. ((kuku) Cyk, cyk, cyk. (kuku) Cztery dni. Instrumentarium: - trójkąty Ta piosenka również znajduje się w programie zajęć przedszkolnych i także jest bardzo prosta, krótka i łatwa do nauczenia. Występują tu jednak trudniejsze do wypowiedzenia, a tym samym do wyśpiewania słowa. Są to: u zegarmistrza, gdzie musi wyraźnie zabrzmieć końcówka strza, a nie szcza oraz słowo drzemkę, które nie może fonetycznie brzmieć jak dżemkę. Jeżeli dzieci szybko opanują również i ten utwór i jeszcze pozostanie do końca zajęć trochę czasu, można na bazie tej lub poprzedniej piosenki przesłuchać indywidualnie kilkoro dzieci, oczywiście tylko te, które same, na ochotnika się zgłoszą. Można też, dla zachęcenia do dalszego uczestnictwa w zajęciach, przystąpić do pierwszej próby instrumentacji piosenki. Ale na pewno, tak na dobre, instrumentacją zajmiecie się na drugiej, a może dopiero na trzeciej lekcji. To nawet i lepiej, bo - jak sądzę - do tego czasu z zespołu wyeliminujecie dzieci nie nadające się do śpiewu. W piosence można użyć jednego trójkąta, mogą grać dwa, ale w moim osobistym odczuciu, najlepszy efekt jest wtedy, kiedy grają trzy trójkąty. Podczas nauki i ćwiczeń dobrze jest, aby grające na trianglach dzieci stały obok siebie w jednym rzędzie i nawet niech nie śpiewają, a raczej niech uważają na dyrygenta-instruktora, który zwłaszcza w początkowej fazie nauki, musi dawać znaki, kiedy i które dziecko ma uderzyć metalową laseczką w trójkąt. Dzieci mocno przeżywają grę na instrumencie, zwłaszcza te małe i zdarzać się będzie, że grać będą nie w tym momencie, w którym grać powinny. Dlatego radzę, aby granie na trianglach rozpocząć od dzieci starszych, które: po pierwsze – spokojniej podchodzą do nauki, a po wtóre – szybciej „chwytają”, o co w tym wszystkim chodzi. Małe dzieci w tym czasie podpatrując starszaków, uczą się i łatwiej przyswajają sobie właściwą grę. Dobrze jest dopasować tak trójkąty, aby każdy był o innym dźwięku, miał inną wysokość tonu. To dodaje trochę efektu, a dźwięki tych instrumentów nie nużą słuchaczy swoją monotonią. Piosenka napisana jest w tempie 4/4. Zanim zabrzmi wstęp, czyli przygrywka – trójkąty wydzwaniają dwa takty. W początkowej fazie nauki, nauczyciel musi odliczyć jeden „pusty” takt, aby narzucić tempo piosenki i w dalszym ciągu liczyć głośno i równomiernie, aby dzieci również równomiernie uderzały w swój trójkąt. Pierwsze dziecko uderza w triangiel na „raz”, drugie dziecko uderza na „dwa”, trzecie – na „trzy”, zaś na „cztery” nikt w trójkąt nie uderza. Ta „ćwierćnuta” jest po prostu pauzą. I w ten sposób trójkąty grają dwukrotnie. Po tych dwóch taktach następuje dopiero przygrywka fortepianowa (lub innego instrumentu akompaniującego), w której triangle również biorą udział – pod koniec owej przygrywki, na melodii wyraźnie zachęcającej do użycia tych instrumentów. W nutach poniżej pokazano, w jaki sposób wstęp do piosenki powinien być wykonany przez „trójkąciarzy”. Dzieci zaczynają śpiewać pierwszą zwrotkę dopiero po tym wstępie. Pod koniec zwrotki, na słowach: „a jeden bije bim, bam, bom” uderzają w trójkąty. I tak: pierwszy trójkąt gra na słowie „bim”, drugi na słowie „bam”, a trzeci na słowie „bom”. Słowo „cyk” występujące w refrenie powinno imitować cykanie zegara. Źle jest, jeśli dzieci „cykają” z wyraźnym akcentowaniem litery „y”. Litera ta powinna być prawie niezauważalna podczas wymawiania słowa „cyk”, a więc tak, jakby jej w ogóle nie było, jakbyśmy wypowiadali tylko pierwszą i trzecią literę tego słowa, tzn. „ck”. To nic, że w nutach ten moment określony jest konkretną wysokością dźwięku – dzieci mają „wycykać” a nie wyśpiewać ten fragment piosenki. Drugą zwrotkę wykonuje zespół podobnie jak pierwszą, natomiast w trzeciej – trójkąty już nie grają, a w refrenie – jedno dziecko – te, które potrafi najlepiej zakukać, niczym prawdziwa kukułka, bardzo przenikliwym, ostrym tonem – „zrobi” kukułkę po słowach: „cyk, cyk, cyk” (ku-ku). Po zakończeniu tego refrenu, śpiew dzieci milknie wraz z akompaniamentem, tylko trójkąty grają jeszcze w ten sam sposób, jak na samym wstępie piosenki, lecz nie przez dwa takty, jak na początku utworu, ale przez trzy – proszę spojrzeć na partyturę poniżej. Dzieci grające na trianglach muszą zwrócić uwagę na to, aby instrumenty te nie dotykały do niczego, przede wszystkim do odzieży, o co bardzo łatwo, bo to powoduje przytłumienie dźwięku i skrócenie długości tonu. Trójkąty mają imitować bicie zegara, którego dźwięk nie jest przez nic wytłumiany ani skracany. W piosence tej można wprowadzić pewien element ruchu dla tych dzieci, które nie grają na trianglach, a tylko śpiewają. Otóż, w refrenach pochylają się nieco i prawą ręką poruszają w ten sam sposób, w jaki porusza się wahadło zegara. Pamiętać jednak należy, aby w momencie robienia z ręki wahadła, dzieci nie patrzyły na podłogę czy własną rękę, ale na publiczność, bo to do niej i dla niej przecież śpiewają. W czasie występu dzieci mogą być ustawione w różny sposób, w zależności od pomysłowości prowadzącego zajęcia. Dla grających na trianglach lepiej jest, jeśli stoją obok siebie. Ale jeśli opanowały dobrze grę na tym instrumencie i same bezbłędnie orientują się, w jakim momencie muszą uderzyć w trójkąt – nic nie stoi na przeszkodzie, aby były „rozrzucone” po całej grupie, po całym szyku ustawionych i występujących dzieci. Na rysunkach poniżej podaję kilka przykładów rozstawienia dzieci śpiewających oraz „trójkąciarzy”. Rys. 1 Rys. 2 Rys. 3 Rys. 4 Podczas, gdy chórek śpiewa zwrotkę – „trójkąciarze” opuszczają ręce wzdłuż tułowia, ale tak, aby były przygotowane do uniesienia i wysunięcia rąk w każdej chwili i swobodnym graniu, bez jakiegokolwiek poprawiania czy przesuwania instrumentu lub metalowej laseczki, albo też przekładania z ręki do ręki. Po skończonej grze, kiedy dźwięk trójkąta całkowicie ucichnie – ręce swobodnie opadają w dół, wzdłuż tułowia. Do grania na trójkątach zapraszamy tylko troje dzieci, większa ilość grających wprowadza tylko niepotrzebny zamęt i chaos. W piosence tej można też użyć miarowego stukotu np. metronomu, imitującego „chodzenie” dużego zegara i na tle tego metronomu wygrać i wyśpiewać całą piosenkę. W takim przypadku rytmiczny stukot metronomu rozpoczyna piosenkę, potem „wchodzą” trójkąty, następnie akompaniament fortepianu, akordeonu, gitary, organów albo orkiestry (w zależności, kto, na czym gra lub czym dysponuje) i dopiero chórek. Po zakończeniu piosenki, kiedy triangle wygrywają swoje trzy ostatnie takty – metronom jeszcze pracuje, po czym wyłączamy go. Jeżeli zaś dźwięk metronomu wzmocniony będzie za pomocą mikrofonu – to, albo wyciszamy mikrofon, albo oddalamy metronom od mikrofonu i go w końcu unieruchamiamy. Na pewno wszyscy pochłonięci będą nauką gry na trójkątach, która – jak się okaże w praktyce – wbrew pozorom, wcale nie jest taka łatwa. Może nie tyle samo granie, co wyczucie rytmu i tego, w którym momencie trzeba w triangiel uderzyć. To zaabsorbowanie się dzieci tym instrumentem pochłonie tyle czasu, że zdarzyć się może, iż zapomnicie o ćwiczeniach dykcyjnych i wokalnych, a może nawet zabraknie na to czasu. Nie przejmujcie się tym – przed Wami i zespołem sporo dni prób i pracy, więc zdążycie ćwiczenia przerobić innym razem. *** 3 KATARYNIARZ Muzyka:. Edward Pałłasz Słowa: Maria Terlikowska I Na uliczce koło kina, w odrapanej oficynce, mieszkał stary kataryniarz, który grał na katarynce. La la la la la... (I) II Kino wtedy było nieme, babcie małe, jak dziewczynki, bo to było dawno temu, kiedy grały katarynki. La la la... III Katarynka, katarynka grała starą melodyjkę, na pudełku morska świnka wyciągała losy ryjkiem. La la la... IV Za pięć groszy, za dwa grosze, które wrzucisz do pudełka, zatańczyła ładnie walca taka malutka kukiełka. La la la... V I wędrował kataryniarz przez podwórka i uliczki, nasza babcia wciąż wspomina dziwny urok tej muzyczki. La la la... VI I zburzono stare kino i koślawą oficynkę, kataryniarz gdzieś zaginął, zabrał z sobą katarynkę. La la la... Kolejna piosenka, jaką proponuję do nauki, jest również bardzo prosta, nadająca się do śpiewania nawet przez przedszkolaków, bo i z podręcznika przedszkolnego zaczerpnięta. Być może niektóre dzieci będą ją znały – tym lepiej, bo szybciej pozostali uczniowie utwór ten opanują. Piosenka, aby nie nużyła publiczności, może być śpiewana przez tyle dzieci, ile jest zwrotek. Każdy solista wybrany przez kierownika zespołu, przed rozpoczęciem „swojej” solówki, wychodzi na czoło grupy, staje przed mikrofonem i śpiewa. Pozostałe dzieci tworzą w tym czasie pary i tańczą walczyka w rytm piosenki. Zdarzyć się może, że w chwili wyjścia solisty do mikrofonu, liczebność dzieci pozostających w szyku będzie nieparzysta. Wówczas jedno dziecko – te bez pary – dołącza do jakiejkolwiek „dwójki”, tworząc małe trzyosobowe kółeczko, które obraca się w rytm piosenki. Zwrócić trzeba uwagę na dzieci, aby tańczyły w rytmie walczyka, a więc na 3/4. Kiedyś akompaniując swoim PÓŁNUTKOM na występie, spojrzałem w błyszczący blat pianina. To, co ujrzałem nieomal zwaliło mnie z krzesła. Dwie dziewczynki zamiast walca – tańczyły po prostu... polkę, skacząc po całej scenie. Ostrzegam więc przed możliwością zrobienia „takiego numeru” przez Waszych wychowanków. A zatem, po nauczeniu słów i melodii piosenki, trzeba przystąpić do nauki tańca w rytmie 3/4. To zajmie Wam sporo czasu i na jednej próbie wszystkiego nie zdążycie przerobić. Ale nie spieszcie się z niczym, lepiej pracować wolniej, ale dokładniej opracować repertuar. Wróćmy jednak do solisty śpiewającego pierwszą zwrotkę. Po jej odśpiewaniu, jeszcze przez moment, stoi przy mikrofonie (raczej niech nie śpiewa refrenu), po czym odwraca się i idzie na swoje miejsce w uprzednio uformowanym szyku, albo zajmuje miejsce drugiego dziecka, które właśnie opuściło swoje miejsce w szyku i zdąża na środek sceny, aby odśpiewać następną zwrotkę. W momencie, kiedy soliści zamieniają się miejscami – nie mogą ani na siebie wchodzić, ani zderzać się, ani potrącać inne dzieci stojące w szyku, ani je popychać. Takie zachowanie publiczność od razu zauważy, a jest to bardzo nieestetyczne. Swobodne poruszanie się na scenie wymaga wiele ćwiczeń, ale warto i trzeba poświęcić na tę, niby „błahostkę”, nawet sporo czasu. Potem, podczas występu, zaowocuje to szczerym aplauzem publiczności i brawami, które są niczym innym, jak podziękowaniem za dobry popis. Jeżeli w zespole jest dużo dzieci o ładnym głosie, można stosować taką zasadę, że na każdym występie solistami będą inne osoby, aby każdy mógł popisać się solóweczką przed publicznością. Ale można też ustalić, którą zwrotkę, jakie dziecko ma śpiewać i pozostać przy tym już na stałe. To o tyle jest dobre, że dzieci nieomal bezmyślnie, odruchowo wymieniają się przed mikrofonem i każde z nich wie, kiedy i co ma śpiewać. Unika się wtedy „wsypek”, a i bardziej można wyćwiczyć wejścia i zejścia solistów, co też ma swoje plusy, jeśli chodzi o estetykę i prezentację zespołu na scenie. Ale dobrze jest mieć kilku rezerwowych „zawodników”; są oni czasami potrzebni, w razie nieobecności któregoś ze stałych solistów. Tekst całej piosenki powinni jednak umieć wszyscy, zarówno soliści, jak i chórek. W czasie refrenu dzieci już nie tańczą, lecz formują uprzednio zbudowany szyk i prawą ręką wykonują takie ruchy, jakby obracały korbką katarynki. Zwrócić należy uwagę, aby ruchy te nie były ani za wolne, ani za szybki, ale równo wykonywane przez cały zespół w rytm piosenki. Po zaśpiewaniu przez dziecko ostatniej zwrotki – solista ten podczas trwania refrenu wchodzi do szyku tak, jak jego poprzednicy i przyłącza się do śpiewania tej części piosenki. Utwór ten nadaje się także jako ćwiczenie rozśpiewujące dzieci i poszerzające im skalę głosu, ale o tym możecie przeczytać w rozdziale 12 (ĆWICZENIA WOKALNE) I części PODRADNIKA. Dla niektórych zespołów to może jeszcze za wcześnie, ale chcę już teraz, w tej piosence zaproponować śpiewanie na głosy. O tym jednak sami musicie zadecydować, czy Wasz zespół może podjąć się takiej pracy. Uważam jednak, że nie ma co zwlekać i warto już teraz spróbować, w ostateczności – o ile pierwsze próby nie wypadną pomyślnie – śpiewanie na głosy odłożycie na później. Trzeba jednak wiedzieć i mieć tę świadomość, że śpiewanie na głosy bardziej podoba się zarówno wykonawcom, jak i słuchaczom, wszak pod jednym warunkiem – piosenka musi być zaśpiewana czysto – w przeciwnym razie lepiej nie „popisywać” się przed publicznością nieczystym wielogłosowym śpiewem. Wielogłosowość w tej piosence występuje tylko w refrenie i jest rozpisana w łatwym układzie harmonicznym. Jeżeli jednak uznacie, że nie czas jeszcze na Wasz zespół, by śpiewał wielogłosowo z uwagi na niski pułap wieku członków grupy (poniżej 9 roku życia), albo z uwagi na ich jeszcze małe zdolności muzyczne – pozostańcie przy śpiewaniu jednogłosowym. Do śpiewu wielogłosowego potrzebne są dzieci naprawdę z dobrym słuchem muzycznym, dlatego tak bardzo upierałem się w rozdziale 2 części I (SELEKCJA CZŁONKÓW ZESPOŁU), aby dzieci bez słuchu muzycznego wyeliminować całkowicie z zespołu. Poniżej zamieszczone partytury – to refren trzygłosowy – II, III i IV głosu (I głos jest w nutach na początku niniejszego rozdziału). Pierwsza wersja od wersji drugiej prawie się nie różni (proszę się przyjrzeć nutom), a ta pauza ćwierćnutowa w drugim i czwartym pełnym takcie w wersji pierwszej, jest tak mało znacząca, że doprawdy w żaden sposób nie wpływa na jakość piosenki. Więc którą wersję będzie śpiewał Wasz zespół, zależeć będzie wyłącznie od Waszej decyzji, drodzy Nauczyciele. Zresztą, jeśli macie inny pomysł na tę piosenkę, na jej harmonię głosów, na jej opracowanie wokalne – realizujcie go. To Wy przecież decydujecie o wszystkim. Moim zadaniem jest tylko (i takim było zamierzeniem od samego początku pisania tego PORADNIKA), aby podsuwać pewne pomysły, które realizowałem z własnymi dziecięcymi zespołami; aby dostarczyć repertuaru; aby prowokować Wasinstruktorów do działania, do zagłębienia się w swój potencjał twórczy, w swoją artystyczną wyobraźnię, którą niewątpliwie posiadacie. Trzeba tylko to wszystko wydobyć z głębin Waszej duszy, a wówczas ujawniając swój artyzm, będziecie mogli go wykorzystać w swojej pracy z zespołem, wcielając własne pomysły w życie. Pierwsza wersja refrenu Druga wersja refrenu *** 4 ZIMOWA PIOSENKA Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Igor Sikirycki I Kiedy zimą słońce świeci od samego ranka, najprzyjemniej wtedy z górki zjeżdża się na sankach. Z górki jak w sto koni mkną sanki po śniegu, nawet wiatr ich nie dogoni, nie zatrzyma w biegu. II Kiedy zimą słońce złoci i drogi, i ścieżki, to przyjemnie jest w gromadzie zabawiać się w śnieżki. Jedna kula w prawo, inna kula w lewo, zuch potrafi kulą trafić z pięciu kroków w drzewo. III Kiedy zimą słońce świeci od samego ranka, wtedy lepi się najlepiej ze śniegu bałwanka. Bałwanku, bałwanku w śniegowym ubranku, ustawimy ciebie dzisiaj przed szkołą na ganku. Niech bałwanek na tym ganku trochę się ogrzeje i posłucha naszych lekcji, to może zmądrzeje. Rekwizyty: - kule śniegowe Podczas nauki tej piosenki, proponuję zwolnić tempo utworu w celu łatwiejszego przyswojenia i zapamiętania melodii. Refren po trzeciej zwrotce nieco różni się od poprzednich refrenów (po I i II zwrotce), ale ta niewielka zmiana nie nastręcza dzieciom żadnych trudności, ponieważ jest wprowadzeniem do ostatniej części piosenki, a ta ostatnia część kończy się taką samą przygrywką, jaka występuje na wstępie piosenki i przed każdą następną zwrotką. Właśnie na tej przygrywce mogłyby dzieci grać na cymbałkach, trójkącie, tamburynie albo na wszystkich tych instrumentach jednocześnie. Moje zespoły – zarówno PÓŁNUTKI, jak i SZKÓŁKA PIOSENKARSKA – nie grały jednak na żadnym instrumencie, natomiast pod koniec utworu „bawiły” się w śnieżki – to wzbogacało „widowiskowość” piosenki. Po przygrywce, akompaniament dwukrotnie gra melodię zwrotki wyciszając się jednocześnie. Proponuję, aby już w momencie przygrywki na zakończenie piosenki, dzieci zaczęły obrzucać się kulkami i żeby w miarę szybko opuściły scenę. PARTYTURA PRZYGRYWKI Przed tą piosenką albo blokiem zimowych piosenek, z worka wysypywałem zawartość – kule kulały się w różne strony sceny. Dzieci stojąc wśród tych kul – śpiewały. Dopiero po skończonej piosence, ale już na przygrywce zmierzającej do całkowitego jej zakończenia – obrzucały się kulami. „Śnieżki” padały w różne strony, także i na widownię, strasząc publiczność; niejeden zresztą z widzów oberwał taką kulą. Dobrze więc jest mieć trochę tych kul w zanadrzu, żeby nigdy nie brakowało, bo po każdym występie, te kule, które poleciały w stronę widowni, z reguły nigdy nie odzyskiwałem; trzeba było je spisać na straty. Zabawa w śnieżki nie może trwać dłużej niż 30 sekund, bo szybko nuży publiczność. Toteż z chwilą, kiedy akompaniator zaczyna grać melodię zwrotki – dzieci wycofują się ze sceny, chowają za kulisy, cały czas obrzucając się śnieżkami, a muzyka coraz bardziej cichnie, cichnie... aż do całkowitego jej zaniku. Piosenkę tę, albo blok zimowych piosenek, dobrze by było zaśpiewać w zimowej scenografii – bałwan, sypiące płatki śniegu, śnieżna górka z sankami... Ale warunki, w jakich przyjdzie występować Waszemu zespołowi tylko z rzadka będą na to pozwalały. Pamiętajcie jednak, że scenografia ma tylko dopełnić, uzupełnić, czy wypełnić obraz, jakim jest zespół na scenie, bo zespół stanowi najważniejszy punkt, na którym skupiona powinna być uwaga odbiorców – widzów i słuchaczy. Właśnie – słuchaczy – o tym trzeba zawsze pamiętać. Dlatego piosenka musi być przede wszystkim wykonana ładnie, melodia zaśpiewana czysto, a tekst piosenki bardzo „czytelnie” i wyraźnie podany – to podstawa dobrego śpiewu. *** 5 DZWONKI SAŃ Popularna melodia amerykańska Słowa: Elżbieta Zechenter-Spławińska I Poprzez białe drogi z mrozem za pan brat, pędzą nasze sanie szybkie niby wiatr. Biegnij koniu wroni przez uśpiony las, my wieziemy świerk zielony i śpiewamy tak: refren Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań. Co za radość, gdy saniami tak można jechać w dal. Gdy pada śnie, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań, a przed nami i nad nami wiruje tyle gwiazd II Biegnij biała drogo, nie wiadomo jak, nie ma tu nikogo kto by znaczył ślad. Tylko nasze sanie, tylko szybki koń, tylko dzwonki roześmiane i piosenki ton: refren Pada śnieg, pada śnieg... itd. Instrumentarium: - trójkąty - tamburyny - dzwoneczki Piosenka jest dosyć popularna nie tylko w Ameryce, skąd pochodzi, ale i w naszym kraju. Jest ładna i łatwa, toteż z jej nauczeniem nie będzie kłopotu, tym bardziej, że – jak się można spodziewać – większość dzieci raczej będzie ją znała. Kłopot zacznie się dopiero w momencie, kiedy przystąpimy do instrumentacji piosenki. A wykonanie tego utworu można wzbogacić dzwoniąc dzwoneczkami takimi, jakie zawiesza się do sanek. Mój zespół natomiast nie używał dzwoneczków, a jedynie trójkąty i tamburyny, ale jeżeli chcecie – możecie swojemu zespołowi zaproponować tylko jeden rodzaj instrumentu. Wyobraźmy sobie, że słyszymy, jak gdzieś z oddali nadjeżdżają sanie ciągnięte przez parę siwych koni (mogą być gniade). Nadjeżdżają z daleka, a więc słyszymy bardzo cichutko dźwięk dzwoneczków. Sanie coraz bardziej się do nas zbliżają – dzwoneczki dźwięczą coraz głośniej i głośniej... Sanie przejeżdżają obok nas – dzwonki dźwięczą nam przy uszach – słyszymy je bardzo głośno. Trwa to pewną chwilę, po czym sanie oddalają się, a wraz z nimi coraz bardziej cichnie dźwięk dzwoneczków, które cichną... cichną..., by wreszcie w jakimś momencie całkowicie zamilknąć. Efekt zbliżających i oddalających się dzwoneczków (sań) uzyskujemy za pomocą odpowiedniej gry na tamburynie lub trójkątach, a nie poprzez zbliżanie i oddalanie instrumentu od mikrofonu, tym bardziej, że nie często będziecie zapewne mieli okazję do występów przed mikrofonem, a tym bardziej pracy (próbach) na co dzień z aparaturą nagłaśniającą. Tamburyn jest tak głośnym instrumentem, że do publiczności i tak dotrze jego dźwięk z każdego miejsca na scenie. Efekt „najazdu” i „odjazdu” tamburynu robi się w ten sposób, że na początku bardzo delikatnie, ale to bardzo delikatnie porusza się ręką, w której trzymamy instrument, aby blaszki umocowane na jego obudowie uderzały o siebie też bardzo delikatnie, leciutko. Potem poruszamy ręką coraz mocniej – blaszki także mocniej uderzają o siebie, przez co dźwięk staje się silniejszy. Następnie znowu zwiększamy ruch ręki... I tak postępujemy do momentu, w którym siła głosu uderzanych o siebie blaszek będzie – Waszym zdaniem – wystarczająca (najgłośniejsza). Pamiętajcie, że ręka z tamburynem musi pracować równo, rytmicznie, tak, jak równo biegną konie; tak, jak równo podzwaniają dzwonki sań. Zwiększenie ruchu ręki, a tym samym, zwiększenie siły głosu tamburynu, nie może odbywać się skokowo, lecz płynnie. Nie od razu nawet Wam – drodzy instruktorzy – uda się tego dokonać. Trzeba będzie trochę czasu, aby dzieci nabrały wprawy w robieniu płynnego „najazdu” i „odjazdu”. Wydawać by się mogło, że granie na tamburynie nie powinno nastręczać żadnych trudności, a jednak tak nie jest. Ręka, w której dziecko trzyma tamburyn, po chwili grania, zaczyna boleć, a mięśnie ręki naprężają się. Trzeba więc rozluźnić wszystkie mięśnie, a zwłaszcza „grającej” ręki. Im bardziej luźna – tym mniej boli, a im mniej boli – tym więcej czasu potrzeba, aby mięśnie się naprężyły, a co za tym idzie – tym dłużej dziecko będzie mogło grać, nie przerywając owej gry. Proszę zwrócić uwagę, jak dziecko porusza ręką. Źle – jeśli rusza całą ręką, tzn. od ramienia włącznie. Najbardziej „ruchliwa” powinna być dłoń (a właściwie przegub dłoni), która trzyma instrument. Wówczas najmniej napinają się muskuły i nie boli tak bardzo cała ręka. Można więc dosyć długo nią grać, nie odczuwając większego zmęczenia. Niech Wasze dzieci poćwiczą grę na tamburynie, niech każde spróbuje tej „przyjemności”, tym bardziej, że raczej każde dziecko będzie chciało tym instrumentem się pobawić. Im większa ilość dzieci będzie umiała prawidłowo grać – tym lepiej, ale do występu wybieramy tylko te, które grać będą bezbłędnie. Do wykonania piosenki wybieramy czworo dzieci, a to dlatego, że wręcz niemożliwe jest, aby jedno dziecko wytrzymało całą piosenkę bez zrobienia jakiejkolwiek przerwy. Ta czwórka „tamburynistów” będzie piosenkę grać na zmianę. Pierwsze dziecko zaczyna od „najazdu” tamburynem i dopiero, kiedy „sanki” są dosyć blisko nas – zaczyna się przygrywka w wykonaniu akompaniatora, po czym dzieci zaczynają śpiewać pierwszą zwrotkę. Już pod koniec tej zwrotki, drugie dziecko „uruchamia” swój tamburyn, robiąc także „najazd”, który trwać powinien znacznie krócej, niż na wstępie piosenki (pierwszego dziecka), bo i tak nie będzie zauważalny (nie powinien być zauważalny ten „najazd”) przez słuchaczy, gdyż pierwszy tamburyn jeszcze gra i to gra na „pełnych obrotach”. „Najazd” drugiego tamburynu jest tylko po to, aby nie nastąpiło jego „mocne uderzenie”. Mamy przecież udawać, że gra jeden i ten sam tamburyn, że jadą jedne i te same sanie. Jesteśmy teraz w miejscu, w którym grają dwa tamburyny. W momencie, kiedy zespół zaczyna śpiewać refren (po pierwszej zwrotce) – pierwszy tamburyn coraz bardziej cichnie, robi „odjazd” i milknie całkowicie, ale ten „odjazd” nie musi trwać zbyt długo, bo długo oddalać się będą sanki dopiero na koniec piosenki. Taki sam manewr robią kolejno następne dzieci, tj. drugie dziecko z trzecim – w momencie przejścia piosenki z refrenu do drugiej zwrotki oraz trzecie dziecko z czwartym – w momencie przejścia piosenki z drugiej zwrotki do refrenu. Kiedy zespół kończy śpiewać piosenkę, akompaniament coraz bardziej cichnie, by po chwili całkowicie zamilknąć, a wraz z nim cichnie czwarty tamburyn, który jako samotny instrument, bardzo płynnie ścisza się coraz bardziej (ale cały czas utrzymuje jednostajny rytm – nie zwalnia) – tak, jak sanie jednostajnie oddalają się i gdzieś tam, za horyzontem giną, a wraz z nim giną dzwonki sań. I tak oto zakończyła się piosenka, która wymagać będzie od dzieci wiele ćwiczeń, aby doszły do wprawy. Uporaliśmy się dopiero z tamburynami, a przecież w piosence tej używać będziemy także triangli. Otóż dzieci grające na tych instrumentach nie męczą się tak, jak dzieci grające na tamburynie, toteż nie muszą się podmieniać podczas grania i mogą grać piosenkę od początku do końca. Ile użyć triangli? Nie za dużo – trzy, z górą pięć – to wystarczy. Trójkąty nie grają zbyt głośno. Dzieci uderzają w nie laseczką metalową dosyć delikatnie, ale rytmicznie, dotrzymując tempa tamburynom. Trójkąty prawie jednocześnie zaczynają z tamburynami i też – tak, jak tamburyny – wykonują „najazd” na początku utworu, a na końcu piosenki – „odjazd”. Gra na trianglach w tej piosence jest o wiele łatwiejsza od gry na tamburynie, ale dobrze jest z osobna prześpiewać na próbie najpierw z tamburynami, potem z trójkątami – i jeśli zarówno jedni, jak i drudzy instrumentaliści dobrze wykonają swoje zadanie – można dopiero przystąpić do całościowej próby. Zamiast tamburynów i trójkątów można użyć same dzwoneczki albo tamburyny dzwoneczkowe (technika grania taka sama, jak na tamburynie zwykłym) albo wszystkich tych instrumentów jednocześnie. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby piosenka nie została przez instrumenty zagłuszona. *** 6 MALOWANY WÓZEK Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Hanna Ożogowska I Malowany wózek, para siwych koni, pojadę daleko, nikt mnie nie dogoni. Pojadę daleko po ubitej dróżce, tam gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce. II Stanę przed tą chatką, będę z bicza trzaskał: - Wyjdźże Babo Jago, wyjdźże, jeśli łaska! Wyjdzie Baba Jaga stara, całkiem siwa, spyta bardzo grubym głosem: - Kto mnie tutaj wzywał? III -To ja Babo Jago chciałam ciebie prosić, żebyś nie skrzywdziła Jasia i Małgosi. Jeśli nie - to powiem rzecz ci nieprzyjemną: będziesz miała, Babo Jago, do czynienia ze mną!!! IV Przy tych słowach biczem machnę: szachu machu! że aż Baba Jaga zemdleje ze strachu. Ja koniki pognam - Hep! hep! - krzyknę na nie i powrócę do swej mam na drugie śniadanie. Rekwizyty: - okulary -„nochal” - kij lub laska Kiedy przyszło mi prowadzić w przedszkolach zajęcia rytmiczno-umuzykalniające, stwierdziłem ze zdumieniem, że wiersz „Malowany wózek” został już opatrzony melodią. Publikowany w podręczniku dla wychowawczyń przedszkoli „ukrywał się” pod innym tytułem, a ostatnia zwrotka miała inne słowa. Do nauki proponuję jednak swoją wersję piosenki, ponieważ wszystkie sugestie, jakimi Was – drodzy Instruktorzy - raczę, pochodzą z osobistych przeżyć i doświadczeń w pracy z własnym dziecięcym zespołem, a o ile to możliwe – proponuję piosenki skomponowane przez siebie. Kiedy wszystkie dzieci dobrze opanują piosenkę, można przystąpić do wyboru dwojga dzieci i przydzielenia im ról. Jedno – będzie tą paskudną z charakteru i z wyglądu Babą Jagą; drugie – niewinne, małe dziecię, które wrażliwe jest na krzywdę ludzką. Dzieci muszą się różnić wzrostem: czarownica – wyższa, „dziecko” zaś – niższe. Baba Jaga na scenę wchodzi dopiero na krótko przed „wychrypieniem” swojej kwestii: „Kto mnie tutaj wzywa”. Tak – wychrypieniem – nie zaś wyśpiewaniem lub wypowiedzeniem „normalnym” głosem. I właśnie w tym przypadku przyda się dziecko, które obdarzone jest przez naturę „brzydkim” głosem. Jeśli takiego dziecka nie ma, trzeba spośród grupy wybrać takie, które właśnie taki „brzydki” głos z siebie wydobędzie. No, bo czyż Baba Jaga może mieć ładny i miły głos? Po wychrypieniu swojej kwestii, Baba Jaga pozostaje jeszcze przez następną zwrotkę na scenie i wysłuchuje prośby „dziecka”, które pojawia się nagle przy niej (wyskakuje z szyku) i domaga się od tej wiedźmy, aby nie robiła krzywdy Jasiowi i Małgosi. W tej scenie Baba Jaga nie może słuchać tego wszystkiego stojąc i czekając aż nadejdzie moment jej odwrotu i zejścia ze sceny, lecz musi autentycznie słuchać tego „dziecka” proszącego, a nawet grożącego jej; musi nachylać się, spoglądać „dziecku” prosto w oczy, zachodzić je raz z jednej, raz z drugiej strony, nastawiać uszu – bo przecież Baba Jaga jest trochę głuchawa; być oburzoną na zuchwalca, czy nawet wyśmiewać się z jego pogróżek, bo chociaż Baba Jaga jest stara, brzydka, zgarbiona, trochę niedowidzi i niedosłyszy – to jednak jest „wszechmocna”, zwłaszcza wobec małych, bezbronnych dzieci. Piosenka ta musi być dobrze wyreżyserowana i odegrana przez dzieci po aktorsku. Wszystkie ruchy, gesty, mimika – muszą być dokładnie opracowane i doszlifowane. Zwracam uwagę na to, aby Baba Jaga na scenie nie przechadzała się przed „dzieckiem”, lecz za nim i aby obie, główne przecież postacie w tej scence, tak prowadziły ze sobą dialog, żeby żadna z nich nie była odwrócona tyłem do publiczności – mogą jedynie stać profilem, albo en face, czyli twarzą w twarz do widowni. „Moja” Baba Jaga zakładała na głowę chustę podwiązaną pod brodą oraz okulary z czerwonym nochalem (zakupiłem takie w sklepie z zabawkami) z tym, że odczepiłem plastikowe wąsy, jakie były w komplecie. Każde dziecko, jeśli założy taką maseczkę, będzie nie do poznania. Na scenę Baba Jaga wchodzi wolno, rozgląda się na wszystkie strony, czy aby dobrą drogą idzie i podpiera się kijem (miałem kiedyś w domu taki bardzo oryginalny kijsękacz, który wykorzystywałem w tej piosence – niestety, ktoś połakomił się na niego, bo zginął podczas mojej kilkumiesięcznej nieobecności w klubie). Ale może to być zwyczajna laska albo kij przyniesiony z lasu, najlepiej nieco pokrzywiony. Kiedy chórek zaczyna śpiewać już ostatnią zwrotkę, „dziecko” wchodzi do szyku na swoje miejsce, a Baba Jaga z wolna opuszcza scenę, rozglądając się na wszystkie strony, spoglądając za siebie – a więc w ten sam sposób, w jaki na scenę wchodziła. Na pewno wyćwiczenie tego fragmentu piosenki pochłonie o wiele więcej czasu, aniżeli nauka całego utworu, ale warto się nad tą scenką potrudzić, aby zrobić z niej prawdziwe „arcydziełko” ku własnemu zadowoleniu i zachwycie publiczności. Ostatnie zdanie w ostatniej zwrotce: „I powrócę do swej mamy na drugie śniadanie” – należy zaśpiewać trzykrotnie, bo właśnie w ten sposób kończy się cały utwór, który skomponowałem. *** 7 TORUŃSKI BRZEG Autorzy nieznani I Gdzie modrej Wisły bieg, toruński rzeźbi brzeg, czy sławny gród ten znasz, to Toruń, to Toruń, to stary Toruń nasz. Zastyga każda łódź, przybrzeżny, chłodny cień, gdy żeglarz pierwszy raz zobaczył cię. II I strzeż się dumnych wież, rzeźbionych ulic strzeż, bywało nieraz, że ktoś zgubił w ich krasie zdumione serce swe. A potem niczym już zza morskich cudów blask, tą myślą będziesz biegł, gdzie Toruń nasz. Instrumentarium: - cymbałki To, że Toruń leży nad Wisłą i że urodził się tutaj Mikołaj Kopernik, wielki polski astronom – wie chyba nawet dziecko w przedszkolu; także i to, że – podobnie, jak w Pizie – jest w tym mieście Krzywa Wieża, no a przede wszystkim, że wyrabiane są słynne na cały świat pierniki. Toruń posiada kilka zabytkowych obiektów architektonicznych, także klasy zerowej. Toruński zespół staromiejski, w 1997 r. wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, a od 2004 r. jest ogólnopolską siedzibą Ligi Polskich Miast UNESCO. W czasie drugiej wojny światowej – na szczęście – wiele nie ucierpiał, a spod jarzma hitlerowskiego wyzwolony został 1 lutego 1945 r. To ponad 200 tysięczne miasto jest jednym z największych w kraju, ośrodkiem przemysłowym, naukowym i kulturalnym; prawa miejskie otrzymało w 1233 r. – wcześniej było tylko osadą. Piosenkę o Toruniu do śpiewania przez PÓŁNUTKI zaproponowała jedna z dziewczynek z zespołu. Zamieszczony tekst i nuty napisałem w oparciu o jej przekaz; na ile są wierne z oryginałem – nie wiem. Nigdy nie natrafiłem na ten utwór w żadnej książce, podręczniku czy czasopiśmie, ani też w radiu, telewizji, na płycie czy na kasecie. Nie znam więc nazwiska twórców tej piosenki. Może ktoś z Czytelników w tym mi pomoże. Proszę o e-mail’owy kontakt. Piosenka jest krótka, ma tylko dwie zwrotki, więc ażeby zbyt szybko się nie skończyła, „wstawiłem” jeszcze jedną zwrotkę – mrucząco-grającą. Co to znaczy? Ano to, że po pierwszej zwrotce śpiewanej, następuje zwrotka, w której dzieci robią tzw. murmurando, wspomagając je grą na cymbałkach. Dopiero po tej zwrotce następuje zasadnicza, druga zwrotka z tekstem. Gdy wszyscy będą już znali cały utwór, dobrze jest podzielić ansambl na grupki – dwie grupki chórku i dwie cymbalistów. Cymbałki grają taką samą melodię, jaką śpiewa chórek, wobec czego, jeśli dzieci potrafią – mogą śpiewać i grać jednocześnie. Piosenka tylko w pewnym momencie „rozchodzi się” na dwa głosy, więc na pewno nie będzie to sprawiało większych trudności. Dla zachowania proporcji, dobrze jest dobrać równą ilość dzieci w danej grupie głosowej, aby uzyskać jednakową siłę głosu. Drugi głos, jaki wprowadziłem, jest tak łatwy i tak niewiele tego, że mogą podjąć się śpiewania nawet małe dzieci, tym bardziej, że śpiew będzie wspomagany cymbałkami. Jeżeli jednak po kilku czy kilkunastu „podejściach” śpiewanie na głosy (pomimo wspomagania dzwonkami chromatycznymi) okaże się sporą barierą – możecie przecież pozostać przy śpiewie unisono; drugi głos i tak będzie się przebijał dzięki cymbałkom. Cztery ostatnie takty piosenki – są po prostu wstępem, który grają cymbałki. A ponieważ wstęp ten rozpoczyna się wraz z akompaniamentem fortepianu, należy – jak zwykle w takim przypadku – odliczyć lub wystukać jeden „pusty” takt, dla nadania piosence odpowiedniego tempa. Utwór kończy się dwoma ostatnimi zdaniami drugiej zwrotki (czyli cztery ostatnie takty), które chórek śpiewa razem z cymbałkami. Zakończenie to należy wykonać zwalniając tempo piosenki. *** 8 WYLICZANKI - ODLICZANKI Muzyka: Karol Kadlec Słowa: Krzysztof Rogoziński Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć już, dziesięć już - szukamy się! Gdy szukasz przyjaźni i ducha swobody, gdy uciec chcesz nudzie, bo lubisz przygody, chodź bliżej ogniska, siądź z nami kolego, a kiedy robota - stań obok w szeregu. (x 2) Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc! Na kogo wypadnie, ten wartę zaczyna, a potem kolejno - raz chłopak, dziewczyna, tu nudzie, kolego, najłatwiej uciekniesz, tu księżyc do ciebie się w nocy uśmiechnie. (x2) Ententino, sorokotino, soroko tiki-miki bęc! Ententino, sorokotino, soroko tiki-miki bęc! Piosenkę skomponował mój starszy (nieżyjący już) brat, a że bardzo mi się podobała i była odpowiednia dla mojego dziecięcego ansamblu, dlatego wziąłem do repertuaru najpierw PÓŁNUTEK, potem także SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ. Podczas jej wykonywania, zespół zastosuje choreograficzny element zabawy. Kiedy wszyscy opanują piosenkę, tak pod względem melodycznym, jak i tekstowym, można przystąpić do pracy nad choreografią. Element zabawowy występować będzie tylko na słowach, które wyraźnie zachęcają do odliczania, a więc na początku i końcu piosenki oraz pomiędzy zwrotkami. Stojąc w szyku, w momencie, kiedy następuje owe odliczanie, dzieci tworzą dwójki, trójki, czwórki... i odliczają. Robią przy tym ręką takie gesty, jak to robią zwykle na własnym podwórku czy boisku szkolnym, aby sprawiedliwie wyznaczyć tego, kto będzie pierwszy gonił lub szukał. Utworzone na scenie gromadki, rozmieszcza się i ustawia w taki sposób, aby sprawiały wrażenie, że dzieci autentycznie się bawią. Ale w momencie, kiedy kończą odliczanie, muszą zrobić taki zwrot, aby uformować ponownie szyk podstawowy. Określenie „szyk podstawowy” – to równo ustawiona grupa dzieci, niczym kolumna wojskowa albo ustawiona w tzw. „szachownicę”. Ale formowanie tego rodzaju szyku nie jest aż tak konieczne w tej piosence, bowiem dzieci mogą stać w takich grupkach, w jakich stoją zwykle podczas odliczania, gdy bawią się naprawdę i wcale nie muszą te grupki być rozmieszczone na scenie proporcjonalnie i symetrycznie. W trakcie odliczania, niektóre dzieci będą odwrócone bokiem albo nawet tyłem do publiczności – i to w tym momencie nic nie szkodzi, ale podczas śpiewania zwrotek, muszą – i to koniecznie! – stać en face, czyli na wprost, twarzą do publiczności. Dobrze jest wyznaczyć konkretne osoby do odliczania, żeby nie było w trakcie śpiewania zamętu, które dziecko w danej grupce ma odliczać. Do odliczania powraca się w piosence kilka razy, więc za każdym razem może odliczać inna osoba. Ale jeśli nawet jakiś „zamęt” z tego powodu powstanie na scenie – nie będzie rażącym uchybieniem ani potyczką. Przecież w normalnych warunkach, kiedy dzieci normalnie się bawią, też bywa zamieszanie, bo każde chce odliczać. Właściwie niczego więcej w tej piosence moje zespoły nie robiły, ale zdarzało się, że swój występ od tego właśnie utworu zaczynały, więc dzieci nie wychodziły wówczas na scenę w sposób, jaki opisywałem w rozdziale 14 części I (ESTETYKA ZESPOŁU) i nie poruszały się na niej pod kątem prostym, ale wbiegały, o czym we wspomnianym rozdziale napomknąłem tylko. Wstęp (przygrywka) w tej piosence trwa około 4 sekundy (dwa takty), więc w czasie jej trwania, dzieci wbiegając na scenę, błyskawicznie ustawiają się do odliczania i odliczają: „jeden, dwa, trzy, cztery...” Jeżeli zespół wbiega z jednego miejsca, powinien przed wbiegnięciem tak być ustawiony za kulisami, aby te dzieci, które stać będą na scenie bardziej oddalone od miejsca wybiegu – wbiegały pierwsze; te zaś, które stać będą bliżej wybiegu – wbiegały na końcu. Inaczej sprawa wygląda, jeżeli z kilku stron jest możliwość wejścia (wbiegnięcia) na scenę, no chociaż tylko z dwóch stron sceny; dużo też zależy od ilości dzieci występujących w danym momencie – im więcej dzieci, tym większy problem. Zarówno ustawienie się do publiczności, jak i wbieganie na scenę, trzeba przetrenować w różnych wariantach, aby dzieci opanowały te czynności i uzyskały taką sprawność, by nie potrącały się wzajemnie, by nie wchodziły jedno na drugie, by nie przewracały się, bo nawet wbieganie na scenę też trzeba wykonać estetycznie. Zdarzyć się może, że wybieg jest bardzo oddalony od sceny. Przebycie dużego odcinka drogi trwać będzie dłużej niż 3 - 4 sekundy, a więc dłużej niż trwa przygrywka. Wówczas na scenę dzieci nie wbiegają z chwilą usłyszenia pierwszych dźwięków przygrywki, bo nie zdążą się w porę ustawić do odliczania, lecz wbiegają zanim zabrzmi przygrywka (wstęp akompaniamentu). A jeśli przyjdzie zespołowi wchodzić na scenę po schodach, bo i tak się przecież może zdarzyć – z wbiegania trzeba wówczas zrezygnować całkowicie. W takim przypadku, po wejściu na scenę i ustawieniu się w szyku – dopiero na przygrywce tworzą niesymetryczne grupki i... odliczają. *** 9 ŚWIAT DOROSŁYCH albo CHCEMY BAWIĆ SIĘ Z WAMI Autorzy nieznani I Świat dorosłych nam zabrania tańczyć i grać i zabrania nam śpiewania o dziesiątej spać. W szkole grożą zachowaniem, jak tu dalej żyć, kiedy właśnie ktoś zabrania nam. refren Chcemy bawić się z wami, chcemy tańczyć i grać, chcemy mieć własne zdanie, kto nam może to dać. W szkole grożą zachowaniem, jak to może być, kiedy właśnie ktoś zabrania nam. II Gdy ze zbiórki wracasz późno, wrzasku pełen dom, a na drugi raz nie pójdziesz, zapamiętaj to. W szkole grożą zachowaniem, jak to może być, kiedy właśnie ktoś zabrania nam. refren Chcemy bawić się z wami... Zamieszczony tekst piosenki i zapis melodii przekazuję pod dyktando dziewcząt z zespołu PÓŁNUTKI, dlatego też nie wiem, na ile wiernie mi podano, bo i co do tytułu nie było zgodności, dlatego są dwa tytuły (czasami tak właśnie bywa z piosenkami). Nie znam też twórców tego utworu, dlatego też, jeżeli ktoś z Czytelników wie, kto napisał słowa, a kto melodię – proszę o powiadomienie mnie e-mail’em. Opis choreografii poszczególnych fragmentów piosenki dotyczy tekstu z wytłuszczoną czcionką. Tekst, który jest w nawiasach proszę „odrzucić” z danej części opisu choreografii, bo albo jest to przedtakt, który przed chwilą przerabialiśmy, albo jest to już dalsza część, którą dopiero za chwilę będziemy przerabiać. Podczas przygrywki wszystkie dzieci stoją na wprost widowni. Na słowach pierwszej zwrotki: (Świat do)rosłych nam zabrania tańczyć i grać, i za(brania nam śpiewania) dzieci odwracają się w prawą lub lewą stronę (rzędami na przemian) i idą w poprzek sceny. Np. rząd I i III – w lewo; rząd II i IV – w prawo (pokazują to strzałki na rys. 1). Tu uwidoczniony jest ten fragment piosenki. rys. 1 Rząd Natomiast na rys. 2 – koniec tej części i w tym właśnie momencie dzieci robią zwrot o 45 stopni (odwracają się do publiczności an face i zaczynają śpiewać część następną zwrotki: rys. 2 Rząd (I za)brania nam śpiewania, o dziesiątej spać. W szkole (grożą zachowaniem) W tym fragmencie – pierwszy i trzeci rząd kroczy do tyłu, zaś drugi i czwarty rząd – do przodu – strzałki to pokazują (rys. 2). Gdy zespół skończy ten fragment, dotychczasowy rząd pierwszy będzie teraz rzędem drugim, a dotychczasowy rząd drugi – rzędem pierwszym (numeracja rzędów w nawiasach – rys. 3). Żeby to przetasowanie rzędów odbyło się sprawnie, bez zakłóceń, musi być pewien odstęp między poszczególnymi dziećmi w każdym rzędzie, pewna wolna przestrzeń – nie mogą dzieci wchodzić na siebie ani się wzajemnie potrącać. Na kolejnych słowach piosenki: (W szkole) grożą zachowaniem, jak tu dalej żyć, kiedy (właśnie ktoś zabrania nam). rys. 3 Rząd dzieci odwracają się znowu w lewą lub w prawą stronę (w zależności od rzędu), ale w przeciwną do poprzednio wykonanego zwrotu i idą w poprzek sceny (rys. 3). A na słowach kończących już tę zwrotkę: (Kiedy) właśnie ktoś zabrania nam. robią zwrot en face do publiczności i znowu zamieniają się rzędami – każdy rząd powraca do swojego pierwotnego miejsca (rys. 4). Z chwilą, kiedy zespół skończył pierwszą zwrotkę, powinien stać w takim szyku, w jakim zaczynał piosenkę, czyli w szachownicę, a więc tak, jak na rys. 1 i 4. rys. 4 Rząd Obie zwrotki choreograficznie są identyczne. Dzieci muszą tylko uważać, aby zachować równe odstępy między sobą, a więc muszą się kontrolować i pamiętać o tym, aby jak najczęściej i możliwie jak najdłużej swoje pogodne i uśmiechnięte buzie zwracać w stronę publiczności. W refrenie, po pierwszej zwrotce, dzieci w rzędach chwytają się za ręce. Rzędy parzyste „zachodzą” te dzieci, które stoją przed nimi w rzędach nieparzystych, łączą się z nimi (chwytają za ręce) i tworzą koło (rys. 5); rys. 5 albo dwa ostatnie rzędy łączą się, tworząc duże koło, zaś dwa pierwsze rzędy, dzielą się na połowę i po dwoje dzieci z lewej strony I i II rzędu tworzą małe kółko – to samo robi czworo dzieci z prawej strony tych samych rzędów (rys. 6). rys. 6 Koła jakie na scenie wirują, mogą obracać się w dowolnym kierunku. W drugiej części refrenu, koła zmieniają tylko kierunek obrotu. Nie wymagajcie od dzieci, aby podczas obracania się kół, śpiewały „do publiczności”, bo tego się nie da zrobić. Dzieci podczas występu muszą się czuć swobodnie; niech po prostu bawią się na scenie tak, jak to robią na podwórku. W tym przypadku scena nie może dla nich stanowić żadnej przeszkody czy bariery. Pod koniec refrenu, rzędy „odczepiają się”, dzieci rozłączają ręce i zajmują swoje pierwotne miejsce, przygotowując się do zaśpiewania drugiej zwrotki, która choreograficznie (już o tym wspominałem) jest taka sama, jak zwrotka pierwsza; natomiast refren, który po niej następuje jest już inaczej opracowany. Otóż, dzieci z ostatniego, czwartego rzędu, tworzą się w pary i w rytmie piosenki uderzają siebie wzajemnie o dłonie (dzieci „a” z rys. 7 - 10). To powoduje klaśnięcie – wykonane musi być równo, rytmicznie – tak, jak do tego zachęca muzyka. Rzędy III i II tworzą koło i obracają się w prawo, a od połowy refrenu – w lewo; zmianę kierunku obrotu akcentują równym klaśnięciem we własne dłonie (dzieci „b” z rys. 7 - 10). Natomiast pierwszy rząd tworzy się w pary – dzieci chwytają się pod rękę i obracają się do połowy refrenu w prawą stronę, potem jednym klaśnięciem (tak, jak dzieci „b”) akcentują zmianę obrotu w lewo (dzieci „c” z rys. 7 - 10). Na rysunkach od 7 do 10 pokazano różne rozwiązania układu w refrenie. Ta różnorodność uzależniona jest od kształtu sceny, ilości rzędów w szyku oraz ilości dzieci biorących udział. I tak: * na rys. 7 bierze udział 16 osób, układ powstał z czterech rzędów, z tym, że drugi i trzeci rząd połączył się w jedno koło; * na rys. 8 występuje 18 dzieci, są tylko trzy rzędy – w I rzędzie czworo dzieci, w II rzędzie osiemioro, a w rzędzie III – sześcioro; * na rysunku 9 – dziewięcioro dzieci ustawia się w trzy rzędy – w pierwszym są dwie osoby, w drugim – trzy, a w trzecim – cztery; * na rys. 10 – dwanaście dzieci staje w dwuszeregu, po sześcioro w każdym. rys. 7 rys 8 rys. 9 rys. 10 Refren po drugiej zwrotce zespół śpiewa dwa razy, ale powtórkę wykonuje już bez układu tanecznego. Żeby jednak dzieci nie stały statycznie na scenie – proponuję, aby wykonywały delikatne ruchy całym ciałem w rytm melodii. Przypuszczam, że na próbach nie zawsze będziecie mieć zespół w pełnym składzie, to nawet dobrze, bo będzie okazja do poćwiczenia różnych wariantów układu choreograficznego. Jeśli będzie nieparzysta ilość rzędów – to ostatni rząd (ten w tyle) nie będzie w zwrotce wymieniał się (przenikał) z żadnym rzędem, lecz będzie tylko udawał, że taką zamianę wykonuje. W refrenie z kolei nie będzie zachodził żadnego rzędu, aby wspólnie utworzyć koło, lecz zrobi małe kółko, tylko ze swojego rzędu. Może zdarzyć się i tak, że w rzędach będzie występować nieparzysta ilość dzieci – wówczas w refrenie (zwrotka pozostaje bez zmian) jedne dzieci tworzą pary, inne – małe kółeczka (rys. 9). A jeżeli przyjdzie Waszej grupie występować na małej scenie? Radzę wcześniej zapoznać się z warunkami, w jakich będzie musiała produkować się grupa, aby rozplanować sobie, które z dzieci będą w ogóle występowały, ewentualnie, które konkretnie w tej piosence. Od kształtu sceny, od ilości rzędów, od ilości dzieci – zmieniać się musi układ choreograficzny i na to trzeba być zawsze przygotowanym. W ostateczności można przecież całą piosenkę zaśpiewać bez układu tanecznego albo po prostu z niej zrezygnować. Rezygnować w ogóle z występu nie zalecam. *** 10 BAL MOICH LALEK Muzyka: Jarosław Kukulski Słowa: Jerzy Dąbrowski i Alicja Woy-Wojciechowska I Co się tutaj dzieje - mruczy kot i pies, że pokoik podskakuje też... Fruwają sukienki, wstążek nagle brak, a serduszka lalek biją tak... refren Raz do roku wielkie święto lalek moich bal. Wszystkie miejsca już zajęte mam. Jest Adela i Marcela, przy nich wierny paź i Małgosia, z którą tańczy Jaś. Włosy złote ma Dorota jedna z moich lal, dziś wydaję dla nich wielki bal. Już wirują serpentyny i zabawa w krąg, a lale, a lale, a lale tańczyć chcą. II Ciastka z plasteliny, a ze śniegu krem wszystko dziś smakuje gościom, wiem! Która najpiękniejsza, którą wybrać dziś? Niech królową balu będzie miś! refren Raz do roku wielkie święto, śmiechu pełen dom, wszystkie miejsca już zajęte są. Jest Alicja i Patrycja – to bliźniaczki dwie, a z nich każda być ładniejszą chce. Dominika w tańcu bryka, przy niej skacze miś, bo wesoło gościom moim dziś. Już wirują serpentyny i zabawa w krąg, a lale, a lale, a lale tańczyć chcą. Instrumentarium: - cymbałki Rekwizyty: - misie - lale - zwierzątka - inne tego typu zabawki Opracowując piosenkę, zastosowałem elementy ruchu z rekwizytami, śpiew dwugłosowy i instrumentację na cymbałki. Jeżeli Wasz zespół nie jest jeszcze na tyle przygotowany, aby śpiewać na głosy – pozostawcie dzieci przy śpiewie unisono (śpiewanie jednym głosem); drugi głos i tak „przebijać” się będzie dzięki cymbałkom. Element ruchu, jaki opracowałem dla swojego zespole, jest bardzo prosty. W trakcie wokalizy śpiewanej na „la, la, la...”, która jest po prostu refrenem, PÓŁNUTKI wykonywały obrót albo wokół swojej osi (na rysunkach kropka otoczona obwodem koła) albo półobrót (na rysunkach kropka otoczona półkolem). Moje dziewczęta trzymały własne zabawki – lalki, pajace, misie – dosyć duże, jeśli chodzi o ich gabaryt, po to, aby były widoczne z większej odległości, jaka może dzielić publiczność siedzącą na widowni, zwłaszcza w większej sali koncertowej, od zespołu występującego na scenie. W moim układzie „miś” stał jako pierwszy, na przedzie, i w momencie, kiedy pod koniec drugiej zwrotki dzieci śpiewają: „Niech królową balu będzie miś” – dziecko, które trzyma misia – unosi go ponad swoją głową, na wysokość wyciągniętych rąk i wykonuje pełny obrót – rytmicznie, ale nie za szybko. Podobnie można unieść lale w refrenach – po pierwszej zwrotce na słowach: „Jest Adela i Marcela”, a na drugiej zwrotce na słowach: „Jest Alicja i Patrycja” – dwoje lub czworo dzieci, które te lale trzyma – unosi je, że niby to są te lalki, o których mowa w piosence – lale uniesione są ponad głowami. Podaję trzy przykłady ustawienia dzieci do piosenki. Kropki w prostokątach – to dzieci grające na cymbałkach; kropki w pełnym kole, to dzieci, które obracają się wokół własnej osi (robią cały obrót – obrót o 360 stopni); kropki w półkolach, to dzieci, które robią obrót tylko do połowy (półobrót) – o 180 stopni i z powrotem. rys. 1 rys. 2 rys. 3 Każde dziecko może obracać się w dowolnym kierunku, ale rytmicznie i dosyć wolno. Dlaczego więc jedno dziecko robi pełny obrót – inne tylko półobrót? Ano, dlatego, żeby piosenka cały czas docierała do słuchaczy. Wyobraźcie sobie taki moment, w którym wszystkie dzieci są odwrócone tyłem do publiczności – bo przecież tak może się zdarzyć – wówczas wokaliza byłaby bardzo źle słyszana albo wcale nie byłoby jej słychać. I chociaż jest to tylko wokaliza – także i ona musi docierać do publiczności przez cały czas jej trwania. Dzieci trzymające swoje lalki w dłoniach muszą się zachowywać, jakby się nimi faktycznie bawiły (tak, jak to robią podczas zabawy w domu), śpiewają do lalek – nie do publiczności, więc nie patrzą na publiczność, lecz na swoje lale. To są takie uzasadnione odstępstwa od reguły, którą można, a nawet trzeba zrobić, jeśli chcemy, aby wykonanie piosenki było dobrze zinterpretowane. Melodia refrenu rozpisana jest na dwa głosy (partytura poniżej), dobrze więc by było zachować proporcję wśród ilości dzieci śpiewających I a II głosem. Ale jeżeli to się nie uda – nic nie szkodzi. Nawet, gdyby nie było żadnego dziecka potrafiącego czysto śpiewać drugim głosem, sprawę załatwią dzwonki chromatyczne. To one wspierają przecież śpiew, czyli grają tę samą melodię, więc problem II głosu niejako sam się rozwiąże. Do zagrania tej partytury na dzwonkach chromatycznych, wybierzcie dwoje, czworo, a nawet sześcioro dzieci i podzielcie je (podobnie, jak został podzielony chórek, gdy będzie śpiewać na głosy) na dwie grupy głosowe, zachowując jednak proporcję. To istotne jest tylko w refrenie, ponieważ zwrotkę cymbałki grać będą tylko unisono (partytura poniżej) i będzie to tylko melodia uzupełniająca dziecięcy śpiew. Kończąc już piosenkę, można zagrać i zaśpiewać refren dwukrotnie, z tym, że pod koniec powtórki, już od repetycji należałoby ściszać wokal dając cymbałkom możliwość „wypłynięcia na wierzch”. Właśnie te instrumenty mają pod koniec piosenki być bardziej słyszalne. *** 11 CO POWIE TATA Muzyka: Jarosław Kukulski Słowa: Jerzy Dąbrowski I Dlaczego biedronka jest mała? Czy może być morze bez dna? Czy każda królewna ma pałac? I czy on jest ze szkła? Dlaczego raz jestem nieśmiała? A potem brykam, aż wstyd! Co powie tata? Co powie tata? Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata? Co powie tata? Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci, czy nie? II Skąd wzięły się mrówki w słoiku? Czy lepiej mieć kota, czy psa? Dlaczego wciąż mówią: Bądź cicho! Przecież głos mam i ja! Czy można pokochać ślimaka? Skąd biorą się burze i mgły? Co powie tata? Co powie tata? Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata? Co powie tata? Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci, on śpi! Instrumentarium: - cymbałki - trójkąty - melodyki Gdy zespół opanuje całą piosenkę, może przystąpić do nauki wokalizy, którą dopisałem dla urozmaicenia wartości artystycznych mojego dziecięcego ansamblu. Takie „chwyty” stosowane są przez aranżerów na całym świecie, dlatego i ja na to sobie pozwoliłem. Melodia ta będzie śpiewana na początku piosenki (jako wstęp), na końcu (jako zakończenie) oraz między refrenem po pierwszej zwrotce a zwrotką drugą. Tę samą warstwę melodyczną, w tych samych miejscach grać będą także melodyki. Do grania na tym „dmuchanym” instrumencie wybierzcie kilkoro dzieci – od 3 do 5 osób to w zupełności wystarczy, ale jeżeli dysponujecie większą ilością tego typu instrumentów oraz większą ilością osób, które potrafią bezbłędnie zagrać – może być ich więcej. Podczas zwykłych prób pozwólcie każdemu uczestnikowi zajęć „podmuchać” w instrument; każdy powinien poćwiczyć, tym bardziej, że wszystkie dzieci z pewnością będą chciały to zrobić. Do występu przecież i tak wybierzecie tylko te osoby, które grać będą najlepiej. Ale im więcej dzieci będzie umiało poprawnie zagrać, tym większy będziecie mieli wybór tych naprawdę najlepiej grających, gdy przyjdzie do publicznego występu zespołu. Ponieważ przed wstępem nie ma żadnej przygrywki fortepianowej, dlatego rozpoczynając piosenkę od tej części utworu, trzeba odliczyć albo wystukać jeden „pusty” takt, aby równo rozpocząć piosenkę. Jeżeli próba samych melodyk wyjdzie pomyślnie, można połączyć je z chórkiem. A jeżeli i ta próba Was zadowoli – można przystąpić do dalszej pracy nad piosenką. Wybierzcie jeszcze kilka osób do grania na dzwonkach chromatycznych. Dobrze by było, aby wszyscy uczestnicy zajęć poćwiczyli na każdym instrumencie, jaki gra w danej piosence. Ale jeśli jakieś dziecko nie będzie chciało grać np. na cymbałkach – nie zmuszajcie je do tego, dzieci same muszą chcieć – to nie szkoła, w której muszą. Dotyczy to grania na każdym instrumencie. Cymbałki grają inną melodię (inną od tej, jaką śpiewa chórek i grają melodyki), a do tego grają na dwa głosy. Jeżeli jakieś dziecko potrafi zagrać jednocześnie obie wersje głosowe, można zezwolić na taki popis, ale wymaga to od instrumentalisty dużego nakładu pracy, aby opanować granie dwoma pałeczkami dwóch różnych melodii na raz, a przede wszystkim zdolności muzycznych. Ale przecież w Waszej grupie mogą się znaleźć osoby ponad przeciętne, więc należy im umożliwić popisywanie się swoim niewątpliwym talentem. Niech grają dwiema pałeczkami na raz dwie różne melodie. A jeśli są naprawdę zdolne muzycznie – niech także śpiewają jedna z granych melodii. Jeżeli jednak uznacie, że to nie ta „klasa” – lepiej nie obarczać dzieci dodatkowymi trudnościami „podwójną” koncentracją – niech każde skupi się na jednej warstwie nutowe, na jednym głosie. „Cymbalistów” należy podzielić na dwie grupki – każda grupka będzie grać „swój” głos, swoją partię głosową. Poniżej przedstawiam dwie partytury dla pierwszego i drugiego głosu. Gdy cymbałkom uda się zagrać równo w dwugłosie, można spróbować połączyć dotychczasowe umiejętności w całość. A gdy zarówno śpiew, jak i instrumenty dobrze wypadną – wybierzcie jedno dziecko, które grać będzie na trójkącie. Triangiel nie gra dużo, ale gra przez cały czas trwania piosenki. Trójkątu jednak nie trzeba dobierać pod względem wysokości tonu, ale dobrze jest wybrać taki, który ma doniosły i krystaliczny dźwięk. Dziecko obsługujące ten instrument gra jednym uderzeniem metalowej laseczki w trójkąt (tak, jak w piosence „Zegary”) w momencie, kiedy cymbałki kończą glissando. Uwaga! – nie w momencie robienia glissando, lecz w momencie jego zakończenia, a więc na ostatniej ósemce danego taktu. To bardzo ważne! Partytura wstępu poniżej, jest właściwie tą samą melodią, jaka została zamieszczona wyżej (warstwa nutowa dla wokalizy i melodyki), ale graficznie inaczej zapisana, a to po to, aby łatwiej było zorientować się, w którym miejscu (na której ósemce w nutach) cymbałki mają zrobić glissando (gliss), ślizgając pałeczką szybkim, błyskawicznym ruchem ręki po wszystkich metalowych blaszkach instrumentu z lewej strony do prawej (od niskich dźwięków do wysokich) oraz, w którym miejscu ma zabrzmieć trójkąt jednym uderzeniem metalową laseczką. Spróbujcie połączyć na razie chór z cymbałkami (glissando) i z trójkątem. Jeśli dzieciom udało się to dobrze wykonać – można do tego wszystkiego dołożyć melodyki. W jakiej kolejności będzie zespół przerabiał i uczył się fragmentów piosenki – zależy od Was, drodzy Instruktorzy – jest to naprawdę nie istotne. Ja natomiast w swoim opisie jestem teraz w momencie, w którym przedstawię pracę zespołu nad zwrotką. Wierzę w to, że zarówno chórek, jak i melodyki potrafią już ten fragment piosenki wykonać i to wykonać bezbłędnie, bo tylko w takim przypadku można przystąpić do następnego etapu pracy. Obie zwrotki zaaranżowane są identycznie i zarówno dzwonki chromatyczne, jaki i trójkąt grają tak, jak to przerabialiśmy przed chwilą. W zapisie nutowym powyżej zaznaczone są te miejsca, w których cymbałki robią glissando, a trójkąt jednym uderzeniem laseczką wydzwania swój dźwięk. Dzieci trzeba będzie podzielić na różne grupki, ale dopiero jakiś czas przed występem. Na razie, zwłaszcza na początku pracy nad piosenką niech każde dziecko spróbuje wszystkiego, potem samo podpowie, co chciałoby w tej piosence robić, a i tak w końcu to Wy – drodzy Nauczyciele – zdecydujecie kto i na czym będzie grać. Czeka Was i Wasz zespół ciężka harówka, ale przecież nie można stale uczyć dzieci prostych piosenek, muszą się potrudzić, aby stawać się coraz lepszym zespołem, bardziej dojrzałym, aby podobać się słuchaczom. *** 12 PARASOLE OD ŁEZ Muzyka: Włodzimierz Krocz Słowa: Wanda Chotomska I Kiedy ktoś zabrał ci to, co kochasz, Nie łam się, nie właź w kąt i nie szlochaj, Weź się w garść, w górę nos, trzymaj fason. Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol! refren Parasole od łez, parasole od łez I już żegnasz się z mokrą chusteczką. Jak masz taki parasol, W górę nos, trzymaj fason i dla ciebie zaświeci słoneczko. II Kiedy ktoś zabrał ci skarb największy, Idź i walcz o ten skarb, a zwyciężysz. Nie bój się, w górę nos, trzymaj fason. Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol! refren Parasole od łez, parasole od łez, W żagiel może zamienić się każdy. Jak masz taki parasol, W górę nos, trzymaj fason. Hej żeglarze, hej żagle na maszty. Rekwizyty: - parasole Piosenka jest dosyć stara, ale swego czasu była bardzo znana i lubiana (wylansował ją harcerski zespół „Gawęda”) i często nadawana w radiu, a ponieważ dla PÓŁNUTEK opracowałem ją choreograficznie i z rekwizytami (parasolami) – nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby mieć ją w swoim repertuarze i dzisiaj, tym bardziej, że jest melodyjna, a słowa zrozumiałe dla każdego. Gdy zespół stać będzie na scenie en face w stosunku do widowni, dzieci będąc w szyku muszą zachować pewien odstęp pomiędzy sobą; przyjdą bowiem takie momenty w piosence, w których pomiędzy nimi właśnie, wirować będą „czapy” otwartych parasoli. Prawą ręką dzieci trzymają uchwyt parasola (otwartego), który opierają o prawe swoje ramię; lewa ręka swobodnie zwisa. Z chwilą rozpoczęcia zwrotki – wykonują ramionami delikatne ruchy – to w prawo, to w lewo – nie robiąc przy tym żadnych kroków. Pod słowami zamieszczonego poniżej tekstu są strzałki określające, w którą stronę i w którym momencie ma być wykonany ruch ramionami. Na słowach: „Jak parasol” - dzieci unoszą prawą rękę (tę, w której trzymają parasol) – nad zespołem, jak grzyby po deszczu, ale na bardzo krótko, bo tylko na czas trwania melodii przy tych właśnie słowach – wyrasta las parasoli, po czym opadają te rekwizyty. Proszę zwrócić uwagę, aby wszystkie dzieci obracały parasolem w jedną stronę, aby wszystkie ruchy wykonywały równo. Niektóre z dzieci będą miały kłopot z równomiernym obracaniem parasola i utrzymaniem jego równowagi. Trzeba wprawy, aby w palcach, na przemian – to jednej, to drugiej ręki – płynnie obracać pręt parasola. To wymaga oddzielnych ćwiczeń z zespołem. W pierwszej części refrenu, otwarte parasole wirują z prawego boku dziecka. Pręt parasola (ten gruby z uchwytem) obracany jest palcami obu rąk na wysokości talii. Między pierwszą a drugą częścią refrenu, parasole „przelatują” nad głowami dzieci i znajdują się z drugiego (lewego) ich boku i również wirują – to już jest druga część refrenu. Druga zwrotka pod względem choreografii jest prawie identyczna, jak pierwsza, z tą tylko różnicą, że parasol trzymają dzieci w lewej ręce i opierają o lewe ramię – prawa ręka swobodnie zwisa. A skoro z lewej strony – to i ruchy ramion rozpoczynają się w stronę lewą, tak, jak to zaznaczono strzałkami w tekście. Na słowach: „Jak parasol” – dzieci znowu unoszą parasol na długość wyciągniętej ręki tak, jak to robiły w pierwszej zwrotce, ale tym razem, już w tej pozycji pozostają przez cały czas trwania pierwszej części refrenu, obracając jednak parasolem (też wszystkie w jedną stronę). „Czapy” parasoli wirują w górze. Druga część tego refrenu śpiewana jest przy zamkniętej parasolce, a jej czubek (szpic) przyłożony jest do palców prawej stopy. Zamykanie parasola po pierwszej części refrenu musi odbywać się możliwie równo przez wszystkie dzieci. Opierają się one na parasolce, trzymają za jej rękojeść, a więc muszą się nieco pochylić. Trzeba pamiętać, aby twarze ich były skierowane w stronę publiczności (nie w stronę podłogi), bo do publiczności przecież śpiewają (nie do podłogi). Trzecia część refrenu, jaka teraz się pojawia – jeśli chodzi o melodię i słowa – jest taka sama, jak druga część refrenu przed chwilą zaśpiewana; wykonywana jest tylko w innej tonacji, ale nie jest to aż takie istotne, więc można nie robić tej modulacji (przejścia w inną tonację), tym bardziej, że zamieszczone nuty nie uwzględniają tego; ja pozostawiam wolną rękę instruktorom. Gdy jednak pójdzie Wasz zespół w ślady PÓŁNUTEK – pianista akompaniujący grupie (albo zespół instrumentalny) musi zrobić „przejście” i wejść w tonację wyższą. Na tej trzeciej części refrenu, dzieci otwierają parasole, a same odwracają się do publiczności prawym bokiem. Parasole skierowane są na wprost widowni (buzie również) i obracają nimi równomiernie, wszystkie w jednym kierunku. Teraz dopiero publiczność widzi w całej okazałości „czapy” wirujących parasoli. I jeśli materiał, jakim zostały obciągnięte jest ładny, z ciekawym wzorkiem - efekt wirujących „czap” będzie wspaniały. Po zaśpiewaniu refrenu – jego trzeciej części – następuje zakończenie piosenki. Dzieci powtarzając kilka razy pierwsze zdanie z refrenu: „Parasole od łez, parasole...” coraz bardziej ściszają swój śpiew; poruszają jednak ramionami tak, jak przy pierwszej zwrotce, a więc i parasole opierają na ramieniu. Zakończenie to może być inaczej wykonane, jeśli chodzi o wizualną stronę tej piosenki. Np. gdy zespół będzie kończył swój występ lub blok piosenek tym właśnie utworem, w trakcie śpiewania zakończenia – może schodzić ze sceny. Schodzenie ze sceny na pewno będzie trwało jakąś chwilę (dłuższą lub krótszą), a to uzależnione będzie przede wszystkim od ilości dzieci występujących w tej piosence i od długości drogi, jaką zespół będzie musiał przebyć (od sceny do kulis), aby całkowicie być niewidzialnym dla publiczności – niewidzialnym, bo tylko wtedy można powiedzieć, że zespół zakończył swój występ, o czym się bardzo często zapomina. Kiedy zespół zacznie schodzić ze sceny, niejako automatycznie coraz słabiej będzie docierał do publiczności dziecięcy śpiew – dzieci nie muszą w takim przypadku ściszać swojego głosu, nawet nie byłoby to wskazane. Zresztą, kiedy zaczną opuszczać scenę, na pewno „posypią” się brawa, które i tak – przynajmniej częściowo – zagłuszą śpiew zespołu, więc sprawa niejako sama się rozwiąże. Piosenkę można również zrobić z „wejściem”, ale cały zespół musiałby zdążyć w ciągu krótkiego przecież wstępu wejść i ustawić się na scenie; raczej nie wskazane, aby ten wstęp przedłużać tak, jak to robimy na zakończenie piosenki. Sądzę, że będzie trochę pracy z przygotowaniem utworu, ale układ choreograficzny, ruchy, jakie zaproponowałem nie są aż ta bardzo skomplikowane i trudne do zapamiętania. *** 13 RANO WSTAJĘ - PADA DESZCZ Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Bożena Raczkowska refren Rano wstaję - pada deszcz, kładę się - znów pada, niebo czarne jest i jak tu marzyć. Biorę pióro - piszę list, nic się nie układa, a za oknem ciągle jeszcze pada. Krople deszczu drażnią mnie, kleks za kleksem pada, włączę radio - może jakaś zmiana. Może lepiej będzie jutro: złote słońce, plaża, lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz. Może lepiej będzie jutro: złote słońce, plaża, lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz. zwrotka Więc jak z uśmiechem witać dzionek – może ty to wiesz, gdy z nieba pada, moczy skronie przez calutki dzień. Po kałużach brodzą ludzie, pies też mokry jest. Wszyscy psioczą i kichają – co za straszny dzień! refren Rano wstaję - pada deszcz, kładę się - znów pada, niebo czarne jest i jak tu marzyć. Biorę więc parasol, płaszcz na siebie wkładam, a za oknem ciągle jeszcze pada. Krople deszczu drażnią mnie, nic się nie układa, włączę radio - może jakaś zmiana. Może lepiej będzie jutro: złote słońce, plaża, lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz. Może lepiej będzie jutro: złote słońce, plaża, lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz. Będzie padać deszcz. Rekwizyty: - parasole Piosenka powstała dla toruńskiego tercetu wokalnego AB OVO i stworzona została przez dwoje członków tej grupy. Ale utwór ten wprowadziłem również później na dziecięcy grunt – najpierw śpiewały PÓŁNUTKI, potem SZKÓŁKA PIOSENKARSKA. Tylko raz udało mi się wspólne wykonanie piosenki przez dziecięcy zespół PÓŁNUTKI i dorosły AB OVO w okresie zmierzchu działalności tego drugiego. Oba dziecięce zespoły nie śpiewały na głosy, jak to robiło AB OVO, za to wzbogacały wykonanie, posługując się rekwizytami. Ponieważ „Parasole od łez” opatrzone zostały pewną choreografią, przy opracowywaniu drugiej piosenki „deszczowej”, starałem się jak najmniej wprowadzać te elementy, które już zostały „sprzedane” w poprzedniej piosence. Nie udało mi się całkowicie uniknąć tego, chociaż korzystałem z wielu pomysłów dziewcząt z zespołu. Zanim dzieci zaczną śpiewać piosenkę – stoją na scenie bokiem do publiczności, ale twarz mają zwróconą do widowni – patrzą przez swoje prawe ramię. Trzeba zwrócić na to uwagę, aby zespół nie śpiewał „do kulis”, lecz „do widowni”. Zamknięte parasole trzymają pod prawą ręką powyżej pasa, rękojeścią do przodu. Dzieci muszą być tak rozstawione na scenie, aby każde dysponowało pewną powierzchnią, bowiem w trakcie piosenki będą wykonywać obroty z otwartym parasolem i przy zbytnim zagęszczeniu, będą zaczepiać się wzajemnie tymi rekwizytami. W trakcie ćwiczeń choreograficznych sami zorientujecie się ile tego miejsca dla każdej osoby trzeba zarezerwować. Dwa takty wstępu jest wprowadzeniem do piosenki. Zespół, kiedy zaczyna śpiewać – jednocześnie wykonuje marsz w miejscu, zgodnie z rytmem piosenki. Proszę zwrócić uwagę na sylwetkę dziecka – musi być wyprostowana, brzuch „wciągnięty”, ramiona i plecy proste, jak u żołnierza na warcie; dzieci nie wyginają się na wszystkie strony, nie kołyszą, jak kaczka, nie wypinają pupy. Ta zasada powinna odnosić się nie tylko do tej piosenki, ale do każdej, jaką prezentuje zespół publiczności. Zaczynamy piosenkę marszem w miejscu, rozpoczynając prawą nogą. Pod słowami zamieszczonego poniżej tekstu, literki w kwadracie oznaczają, jaką nogą i w jakim momencie (na jakich słowach piosenki) muszą dzieci zmienić nogę, a w którym momencie muszą robić zwrot w prawo o ćwierć obrotu (90 stopni) – strzałka pokazuje kierunek obrotu. Teraz „idą” na wprost widowni – marsz w miejscu rozpoczynają znowu prawą nogą. I kolejny zwrot w prawo o ćwierć obrotu. Nie zapomnieć o buziach, które cały czas muszą być zwrócone do publiczności. Teraz dzieci patrzą na publiczność przez swoje lewe ramię, a marsz w miejscu rozpoczynają lewą nogą. Kolejny zwrot – to zwrot w lewo, po to, aby znowu stanąć na wprost publiczności i kolejny marsz w miejscu rozpoczynamy prawą nogą, ale obrót należy zrobić przez lewe ramię. Tę część piosenki zespół śpiewa dwukrotnie. Między słowami: „słońce” i „plaża” występuje w melodii pauza ósemkowa (w tekście zaznaczono kółkiem); obrót należ wykonać błyskawicznie w lewą stronę o 360 stopni. W zapisie nutowym, moment ten zaznaczono pauzą ósemkową, a w miejscu tekstu wstawiono kółeczko ze strzałką. Ten pełny obrót musi być wykonany błyskawicznie, bo przecież pauza w piosence jest bardzo krótka, a słowo „plaża” musi być zaśpiewane „do publiczności” po zrobieniu obrotu, kiedy dzieci stoją już na wprost publiczności – nie w trakcie wykonywania obrotu. Ażeby obrót ten był sprawny i wykonany na czas – trzeba go po prostu wyćwiczyć. Na pewno na początku będą się dzieci chwiały, a nawet przewracały – nie jest to wcale takie łatwe, jakby się komuś wydawało – ale po pewnym czasie i to opanują. A ponieważ tę część piosenki należy wykonać dwa razy, więc i wszystkie ruchy choreograficzne zespół wykonuje dwukrotnie. W nutach ten fragment piosenki został ujęty znakiem repetycji. Proponuję, aby poprzestać na tym i przez pewien czas „powałkować” z dziećmi tylko tę część piosenki. Dopiero, gdy układ ruchowy zostanie utrwalony i dzieci nie będą się już myliły – można zabrać się za drugą część piosenki. W drugim fragmencie, dzieci będą poruszać się krok za krokiem, idąc do przodu, więc musi być trochę wolnego miejsca na przedzie sceny. Ale – jak sądzę – już na samym początku dzieci zostały ustawione w „szachownicę” i teraz nie ma problemu z wolną przestrzenią wokół każdego dziecka. Pod tekstem zamieszczonym poniżej – podobnie, jak w poprzedniej części – oznaczono literami, jaką nogą wykonują ruch (krok). Litery ze strzałkami oznaczają, którą nogą mają unieść do „fikania”, a w którym momencie ta noga opada, bo właśnie na tych słowach zespół wykonuje „fikanie” raz jedną, raz drugą nogą. Zespół idzie do przodu i śpiewa: Strzałki określają, że należy wykonać „fiknięcie”, albo może lepiej określając tę czynność – „kopnięcie” nogą – strzałka w górę – uniesienie nogi, strzałka w dół – noga opada. Teraz z kolei dzieci cofając się – kroczą do tyłu, śpiewając: A dalej: wysuwają prawą nogę w bok, zaś lewą do niej dostawiają i śpiewają: Znowu idą do przodu, ale rozpoczynają lewą nogą, a strzałki wskazują, kiedy mają wykonać „fiknięcie” nogą. I ponownie dzieci idą do tyłu, ale rozpoczynają od lewej nogi, I ponownie przesuwają, ale tym razem prawą nogę w bok, a lewą do niej dostawiają. I tak mija druga część piosenki. Dzieci cały czas zachowują sylwetkę prostą, parasol trzymają pod prawą ręką, zaś lewą wymachują w taki sposób, w jaki wymachuje się podczas marszu czy zwykłego chodzenia. To tyle w tym fragmencie. I znowu proponuję, aby na tym poprzestać do chwili opanowania przez dzieci ruchów. Trzecia część piosenki nie różni się melodycznie (tekstowo trochę) od pierwszej; w nutach zaznaczono odpowiednimi znakami powtórkowymi. Natomiast choreograficznie wygląda to tak, że dzieci ujmują parasol w dłonie tak, jakby trzymały przed sobą sztangę i tą sztangę (parasol) opierają na brzuchu na wysokości pasa. Z tego miejsca unoszą parasol powyżej swojej głowy: to z prawej strony – opuszczają go; to z lewej strony – opuszczają go; to unoszą do góry – opuszczają go; i wreszcie wysuwają go przed siebie na odległość wyciągniętych rąk – i opuszczają go. Przypomina to trochę gimnastyczne ćwiczenie. Strzałki pod tekstem obrazują, w jakim momencie, na jakich słowach, jakie ruchy mają wykonać. Strzałka w kółku oznacza ruch przed siebie. Teraz dzieci chwytają parasol w lewą rękę tak, aby za chwilę można go było szybciutko otworzyć (z automatycznym parasolem mniej byłoby kłopotu) – ale to dopiero za chwilę. Natomiast teraz, możliwie jak najszybciej wyprostowaną w łokciu ręką, zataczają przed sobą olbrzymie koło i w tym momencie śpiewają: niebo czarne jest i jak tu marzyć i teraz następuje błyskawiczne otwarcie parasola, który opierają o prawe ramię, wykonując takie same delikatne ruchy ramion, jak to robiły w pierwszej zwrotce w piosence pt. „Parasole od łez” i śpiewają: Teraz zaś dzieci trzymają w prawej ręce parasol, prosto przed sobą przy ramieniu, ale nie opierają parasola o ramię. Idą do przodu w ten sposób, że: wysuwają prawą nogę – krok do przodu, lewą do niej dostawiają; dalej: prawą nogę przesuwają w bok (prawy) – lewą do niej dostawiają; dalej: lewą nogą robią krok do tyłu – prawą nogę do niej dostawiają; dalej: lewą nogę odstawiają w bok (lewy) – prawą nogę do niej dostawiają. Ruchami nóg dzieci utworzyły „rysunek” kwadratu. Do tego opisu załączam słowa piosenki, a dla lepszego zobrazowania, podaję litery i strzałki, oznaczając w ten sposób, w jakim momencie, w jakim kierunku i jaką nogą należy wykonać ruch. I kolejna zmiana układu. Dzieci ponownie opierają parasol o prawe ramię i wykonują takie ruchy, jak w pierwszej zwrotce piosenki pt. „Parasole od łez”. Strzałki określają, w którą stronę i w jakim momencie mają wykonać ruch ramionami. I Znowu zmiana. Dzieci zdejmują z ramion parasol, chwytają go oburącz – lewą ręką za rękojeść, prawą zaś przytrzymują pręt parasola na wysokości swojego pasa i przyciągają „czapę” parasola do swojego prawego boku. Niech „czapy” mocno przylegają do dzieci, bo za chwilę nastąpi obrót o 360 stopni. Jeśli parasol będzie za bardzo wysunięty (odsunięty od dziecka), może zaczepiać inne dzieci w czasie obrotu – tego należy się wystrzegać. Na początku wspomniałem, żeby każde dziecko miało dla siebie trochę przestrzeni. Właśnie teraz, przy obrocie z otwartym parasolem, ta przestrzeń się przyda. Obrót ten – tak, jak i w pierwszej części piosenki – musi nastąpić błyskawicznie, bo dzieci muszą zdążyć stanąć na wprost publiczności, aby do niej zaśpiewać słowo: „plaża”. A dalej: znowu otwarty parasol dzieci opierają o swoje prawe ramię i robią to samo, co w pierwszej zwrotce piosenki pt. „Parasole od łez”, śpiewając: Teraz następuje powtórka (repetycja) – tak samo, jak w pierwszej części tej piosenki, z tym że po repetycji, po zaśpiewaniu ostatniego słowa piosenki, dzieci zasłaniają się „czapami” swoich parasoli (czarny krążek). Takim to dosyć dziwnym i nieprzewidywalnym dla widowni gestem, kończy się piosenka, po którym nie ma już żadnej przygrywki. Piosenka, jak gdyby się urywa, ale takie „urwanie” było moim zamierzeniem. I nawet wtedy, kiedy wielokrotnie wykonywałem ją sam, akompaniując sobie na fortepianie, właśnie w taki „urywający” sposób kończyłem. Jeżeli zespół będzie piosenkę śpiewał na zakończenie swojego występu, można wówczas zrobić rytmiczną przygrywkę, taką samą, jaką się robi na wstępie (te dwa pierwsze takty przygrywki), aby dzieci, po zaśpiewaniu, mogły rytmicznie, z wdziękiem, na tle muzyki zejść ze sceny. Przygrywka ta może wówczas trwać dłużej, nawet tak długo, aż ostatnie dziecko opuści scenę - może to nawet trwać do pół minuty – dłużej nie byłoby wskazane. Wejście na scenę, można by podobnie zrobione, ale wówczas musiałoby trwać odpowiednio dłużej – dwa takty nie wystarczą na wejście i ustawienie się dzieci na scenie. Ale zbyt długiego wstępu też należy unikać. Włączając do swego repertuaru piosenkę i przygotowując ją, zespół będzie musiał zapamiętać nie tylko słowa i melodię utworu, ale wiele elementów choreograficznych, więc na pewno sporo czasu zajmie Wam i dzieciom opanowanie tej piosenki. Zresztą, nie musicie realizować jej w takim układzie, jaki opisałem, bo jeśli macie własne pomysły - realizujcie je, to daje o wiele więcej satysfakcji, niż powielanie czyichś pomysłów. Natomiast dla tych ansambli, które są na tyle „dojrzałe” i zdolne pod względem muzycznym, że będą w stanie zaśpiewać piosenkę na trzy głosy, a więc w takiej aranżacji, w jakiej wykonywał tercet wokalny AB OVO – proponuję takie właśnie jej wykonanie. Utwór ten, chociaż nie jest trudny do zaśpiewania – jeżeli chodzi o podstawową warstwę melodyczną – to może nastręczać sporo kłopotu w momencie, gdy zespół zacznie śpiewać w trójgłosie, ponieważ harmonia dźwięków występuje podczas całej piosenki, a nie tylko w jej fragmencie, jak to było np. w „Kataryniarzu” czy „Toruńskim brzegu”. Jeżeli jednak stwierdzicie – drodzy Instruktorzy – że nie czas na podejmowanie takiego przedsięwzięcia w Waszej grupie – zrezygnujcie z harmonicznego śpiewania, bo i tak „kolorytu” piosence i zespołowi dodadzą rekwizyty (parasole) i układ choreograficzny (pod warunkiem, że będzie równo i z wdziękiem wykonany), na który publiczność od razu zwróci uwagę. Na czysto brzmiącą harmonię śpiewanych dźwięków zwracają tylko uwagę ludzie naprawdę z dobrym słuchem muzycznym. To oni właśnie od razu wychwytują jakiekolwiek nieprawidłowości i fałszywe dźwięki, które działają na ich słuch, jak zaraza. Poniżej podaję warstwę nutową zarówno dla drugiego, jak i trzeciego głosu (pierwszy głos zamieszczony jest na samym początku tego rozdziału). Gdybyście jednak chcieli „iść na skróty” i np. oprócz podstawowego głosu (podstawowej linii melodycznej piosenki) wykorzystać tylko jeden dodatkowy głos z proponowanego dwugłosu (śpiewać np. pierwszym i drugim głosem, albo pierwszym i trzecim głosem) – piosenka w wielu momentach harmonicznie nie będzie brzmieć tak, jak byśmy tego wszyscy oczekiwali, więc takie rozwiązanie nie może wchodzić w rachubę. Proszę zatem nie eksperymentować pod tym względem, bo szkoda zarówno Waszego cennego czasu, jak i czasu członków Waszego ansamblu . Piosenkę jednak każdy z instruktorów może opracować po swojemu, według własnego uznania i umiejętności. Nie musi więc być śpiewana w całości na głosy, a jedynie tylko we fragmentach, a nawet maleńkie wielogłosowe wstaweczki. A gdyby tak opracować piosenkę na chór – można by wówczas rozbudować i rozwinąć aranżację, bo przecież oprócz wprowadzenia zwiększonej ilości głosów, byłaby możliwość rozwinięcia aranżacji i pokazania umiejętności nie tylko członków zespołu, ale także prowadzącego taki ansambl. *** 14 ZWYCZAJNE PARASOLE Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Barbara Lewandowska I Zwyczajne parasole, normalne parasole, czasami do chmur lecą, czasami są na dole. Czasami stoją w kącie i ronią gorzkie łzy. Lecz żaden z nich i nigdy, i nigdzie nie był zły. II Zwyczajne parasole, przyjazne dobrym dłoniom, ubarwią puste pole, przed smutkiem was obronią. I nawet te podarte, te nawet pełne łat - dla wszystkich, zawsze, wszędzie - są ważne, niczym brat! III Zwyczajnym parasolom, normalnym parasolom, niech dzieci świat pokażą, polatać im pozwolą. Ty także swój parasol na spacer z sobą bierz. Niech wiele nowych bajek wystuka na nim deszcz! Rekwizyty: - parasole Jest to kolejna piosenka „deszczowa”, którą wprowadziłem do repertuaru SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ, gdyż skomponowałem ją dopiero kilkanaście lat po rozpadzie PÓŁNUTEK. Ale moja praca nad choreografią nie przekroczyła sfery prób, co wcale nie znaczy, aby tej choreograficznej kompozycji nie zaprezentować w tym podręczniku. Może dzięki Wam – drodzy Czytelnicy – ujrzy „światło dzienne”, a może będzie dla Was tylko inspiracją lub motorem do stworzenia własnej koncepcji choreograficznej. Wstępem akompaniamentu przygotowującym zespół do śpiewania, jest jedna pełna zwrotka zagrana przez akompaniatora lub zespół akompaniujący. Dobrze więc swój występ albo blok piosenek rozpocząć od tej piosenki. Bo właśnie na tym jednozwrotkowym wstępie, dzieci wchodzą gęsiego na scenę, trzymając otwarty parasol i opierając go o prawe ramię. Kroki, jakie dzieci stawiają podczas wchodzenia na scenę, nie są krokami ćwierćnutowymi (krok marszowy, defiladowy), lecz krokami półnutowymi (tak, jak defiluje honorowa zmiana warty przed pałacem w Nottingham w Wielkiej Brytanii, z tym, że dzieci nie unoszą tak wysoko nóg). Wchodząc na scenę, dzieci od razu ustawiają się w szachownicę, zachowując dla siebie tyle wolnej przestrzeni, aby potem, w trakcie trwania piosenki, nie potrącać się wzajemnie parasolami. A na scenę wchodzą najpierw te dzieci, które na estradzie stać będą w ostatnim rzędzie, natomiast na końcu wchodzą te dzieci, które na scenie stać będą w pierwszym rzędzie. Po tym wstępie (jednej zagranej zwrotce), akompaniament robi przygrywkę, która będzie się powtarzać zawsze pomiędzy zwrotkami oraz na zakończenie piosenki, ale o zakończeniu pomówimy za chwilę, kiedy do tego momentu dojdziemy. Zespół zaczyna śpiewać. Na pierwszych słowach wykonuje delikatne ruchy – raz w prawo, raz w lewo – tak, jak pokazują strzałki pod słowami piosenki, które oznaczają zarówno kierunek zwrotu tułowiem oraz sylabę, na jakiej przypada ten zwrot. Na kolejnych słowach dzieci unoszą parasole na wysokość wyciągniętej i wyprostowanej swojej ręki, to znów opuszczają ją. Przy opuszczonej parasolce, „czapy” parasoli są zwrócone ku górze, zaś dłoń dziecka, trzymająca rękojeść parasola, powinna znaleźć się na wysokości ramienia (strzałki wyraźnie określają, co należy zrobić). Teraz błyskawicznym ruchem, dzieci zamykają parasole i opierają je o podłogę sceny z przodu swojej prawej stopy, śpiewając: Czasami stoją w kącie, i ronią gorzkie łzy po czym błyskawicznie przekładają parasol na lewą stronę opierając się o niego (parasol oparty jest o podłogę z przodu lewej stopy) i śpiewają: Lecz żaden z nich i nigdy, i nigdzie nie był zły. I to jest koniec pierwszej zwrotki. Po niej – jak wcześniej wspomniałem – jest przygrywka, taka sama, jaka była między zwrotką graną (tą na samym początku piosenki, podczas której dzieci wchodziły na scenę) a pierwszą zwrotką śpiewaną (tą którą przed chwilą zaśpiewały). Więc, na tej przygrywce, dzieci trzymając rękojeść parasola – obchodzą wokół swojego rekwizytu dwukrotnie, chociaż może być tylko jedno okrążenie, ale w tym przypadku, dzieci muszą zwolnić tempo stawianych kroków. Po tym „obejściu” parasola wokół, dzieci wykonują zwrot całym ciałem o 45 stopni – I i III rząd – w prawo; II i IV rząd – w lewo (może być wszystko odwrotnie), po czym idą (każdy rząd w „swoją” stronę) wolnym krokiem (w taki sam sposób, w jaki szły wchodząc na scenę na początku piosenki). Zwyczajne parasole, przyjazne dobrym dłoniom Rzędy rozchodzą się w przeciwne strony (potrzebna więc będzie dosyć duża scena). Teraz następuje kolejny zwrot, tym razem o 180 stopni i dzieci idąc w rzędach gęsiego, powracają na swoje poprzednie miejsce w szyku. A tę część choreografii wykonują na słowach: Ubarwią puste pole, przed smutkiem was obronią zaś na kolejnych słowach: I nawet te podarte, te nawet pełne łat wszystkie rzędy przesuwają się do przodu takim samym krokiem, jakim poruszają się w całej piosence, gdy idą. Pamiętać należy, aby zawsze miały buzie zwrócone do publiczności, bez względu na to, w którą stronę idą, no i żeby te buzie były zawsze pogodne – to bardzo ważne. Nie można przecież dopuścić do tego, aby grupa, którą prowadzicie, była zespołem ponuraków. Na słowach kończących drugą zwrotkę: dla wszystkich zawsze, wszędzie są ważne niczym brat rzędy cofają się w głąb sceny, idąc tyłem – i to jest powrót do poprzedniej pozycji. I znowu następuje przygrywka (ta między zwrotkami). W trakcie jej trwania dzieci opierają czubek (szpic) parasola otwartego o podłogę i obchodzą go wokół. Na trzeciej zwrotce, uniósłszy swój rekwizyt, dzieci palcami obu rąk obracają główny pręt parasola, wprawiając go w ruch – „czapy” parasoli wirują wysoko ponad głowami ansamblu. A to wszystko na słowach: Zwyczajnym parasolom, normalnym parasolom natomiast na dalszych słowach: nadal trzymając oburącz parasol – „bujają” nim to w prawo, to w lewo (strzałki pokazują na jakiej sylabie, w którą stronę), po czy robią zwrot, tak, aby stały bokiem do publiczności (sami sobie ustalcie czy ma to być prawy, czy lewy bok dziecka). Otwarty parasol kierują w stronę widowni i obracają nim w taki sposób, by publiczność widziała wirujące „czapy” parasoli i podziwiała ich wzorek, który dzięki temu obrotowi, układa się w ciekawą mozaikę. Trzeba zwrócić uwagę na to, ażeby „czapy” wszystkich parasoli obracały się w tym samym kierunku. Pręt nośny parasola powinien być na wysokości talii dziecka trzymającego parasol. Te obrót dzieci wykonują na słowach: Ty także swój parasol na spacer z sobą bierz zaś na ostatnich wersetach piosenki: otwarte parasole, dzieci opierają o prawe ramię, wykonując przy tym delikatne ruchy tułowiem to w prawo, to w lewo (w ten sam sposób, w jaki zaczynały śpiewać piosenkę, będąc już na scenie). Strzałki pod tekstem obrazują, w którą stronę i w jakim momencie ten ruch ma nastąpić. Po zaśpiewaniu tych słów znowu następuje przygrywka taka sama, jaką mamy między zwrotkami, ale nieco dłuższa, bo jest to już zakończenie piosenki. Podczas jej trwania, dzieci unoszą swój parasol wysoko w górę i palcami obu rąk wprawiają go w ruch tak szybki, jak to tylko możliwe. Na ostatnich dźwiękach zakończenia, dzieci powoli przykucają i chowają się za otwarte „czapy” swoich wirujących parasoli, które nie będąc już obracane przez dzieci, wyhamowują samoistnie swoje obroty. Muzyka milknie, parasole zatrzymały się, dzieci nie widać na scenie (schowane są za „czapami’ parasoli). W takiej ciszy i bezruchu należy pozostać przez około 3 - 5 sekund – to schowanie się za parasolką jest po prostu ukłonem. Po odpowiedniej chwili (a tę chwilę też z dziećmi trzeba wyćwiczyć, bo muszą równo odmierzyć) wstają, parasol opierają o prawe ramię i schodzą ze sceny, albo po prostu przygotowują się do zaśpiewania następnej piosenki. *** 15 MAJOWE PODWÓRZE Muzyka: Karol Kadlec Słowa: Ryszard Ulicki I A majowe ciepłe deszcze niech padają trochę jeszcze, bo po deszczu ciepłym takim podrastają nam dzieciaki, podrastają kwiaty, drzewa i skowronek piękniej śpiewa. refren Przez majowe podwórze, przez deszczowe kałuże przebiegamy wesoło i radośnie. Błyśnie tęcza nam w górze, błyśnie tęcza nad nami, błyśnie pięknie wszystkimi barwami. Błyśnie piękniej od srebra, błyśnie piękniej od złota, my te barwy w rysunku utrwalimy na płotach. II Puka wiosna w okna deszczem, poczekajmy trochę jeszcze. Niech w kałużach błyśnie słońce, niekoniecznie za gorące. Ciepłe musi być troszeczkę i niech kusi na wycieczkę. refren Przez majowe podwórze... itd. Instrumentarium: - cymbałki Piosenka przyda się nie tylko wtedy, gdy przyjdzie Waszemu zespołowi śpiewać podczas deszczu, ale także, a może przede wszystkim – w maju, co wcale nie znaczy, że w innych miesiącach śpiewać jej nie można. W utworze wykorzystane zostały cymbałki, które mają bardzo skromną partyturę i nie jest skomplikowana, więc nawet małe dzieci będą w stanie zagrać to, co proponuję. Takty w zapisie nutowym zostały ponumerowane, więc będzie można szybko znaleźć takt, o którym mowa w opisie gry na cymbałkach. Proszę o skoncentrowanie uwagi podczas czytania poniższego opisu, bo dla dzwonków chromatycznych nie podaję żadnych nut. Na pauzie półnutowej w 4 takcie, dzieci robią glissando, czyli prześlizgują pałeczkę po blaszkach dzwonków chromatycznych z lewej do prawej strony (z dołu do góry) ruchem dosyć szybkim, stanowczym; glissando powinno być wykonane w czasie trwania jednej ósemki. Potem, na słowach podrastają nam dzieciaki uderzają dwukrotnie (dwie ćwierćnuty) w dźwięk C (wysokie) – sylaby, na których należy uderzyć pałeczką zostały podkreślone i pogrubione. Natomiast już w refrenie (19 takt), na słowach: przebiegamy wesoło i radośnie uderzają pałeczką w dźwięk B i A (odpowiednie sylaby zostały podkreślone i pogrubione). I to jest w zasadzie wszystko, co „cymbaliści” mają do wygrania. W drugiej zwrotce wszystko się powtarza – dzieci grają identycznie z tą tylko różnicą, że po zaśpiewaniu całej piosenki, akompaniator robi dwutaktowe zakończenie – wystarczy samymi funkcjami (akordami) wygrać trzy półnuty B - C - F, czwarta półnuta jest po prostu pauzą i właśnie na niej należy zrobić glissando. Owe glissando całkowicie kończy piosenkę. Trzeba trochę czasu, aby dzieci zgrały się ze sobą, aby wszystkie jednocześnie uderzały pałeczką w odpowiednią blaszkę instrumentu – to bardzo ważne, aby grały równo. A jeżeli jest dużo dzieci grających na cymbałkach, wówczas ta spora ilość dzwonków chromatycznych daje odpowiednią „siłę dźwięku” i stwarza wrażenie potęgi. Ale ta potęga nie może zagłuszać chórku, bo przecież śpiew jest najważniejszy i o tym nie można zapominać. *** 16 NA MAJÓWKĘ Muzyka: Andrzej Zygierewicz Słowa: Wanda Chotomska I Nie mamy samochodu, lecz przecież są tramwaje, więc jedźmy na majówkę w niedzielę razem z majem, zabiera się wałówkę, herbatę oraz psa, a tutaj się za nami piosenka jeszcze pcha: refren Na majówkę, na majówkę, razem z tatą, razem z mamą na wędrówkę, tam, gdzie łąka, tam, gdzie las, gdzie nie było jeszcze nas. Na majówkę, na majówkę, razem z tatą, razem z mamą na wędrówkę, tam, gdzie łąka, tam, gdzie las, gdzie nie było jeszcze nas, na majówkę, na wędrówkę. II Majowy motyl tańczy z biedronką piegowatą, słoneczko tańczy z niebem i mama tańczy z tatą, pies goni własny ogon, a ogon goni psa, w zielone roztańczone piosenka z nami gna. refren Na majówkę, na majówkę... III A kiedy słońce mrugnie, że bardzo jest już śpiące, mówimy do widzenia motylom i biedronce, wsiadamy do tramwaju, wracamy do M-2, i znowu na niedzielę piosenka czeka ta. refren Na majówkę, na majówkę... Rekwizyty: - słomkowe kapelusze Chyba minęły już bezpowrotnie czasy, w których całymi rodzinami wyjeżdżało się za miasto na tzw. majówki. Ale w swoim repertuarze dobrze mieć i taką piosenkę, która odzwierciedlałaby najpiękniejszy w roku miesiąc – maj. I w tym właśnie miesiącu najbardziej piosenka ta nadaje się do śpiewania. Ale jeśli ktoś zaśpiewa ją np. w grudniu – z tego powodu nikt nikomu głowy nie urwie. Proponuję jednogłosowe śpiewanie piosenki, bo chyba tak będzie najlepiej, tym bardziej, że od wykonawców wymagać się będzie dużego opanowania oddechowego, ponieważ podczas refrenu dzieci będą w dosyć męczącym fizycznie ruchu. To spowoduje przyspieszenie rytmu serca, a tym samym i oddechu, przez co osłabnie strona wokalna. Trzeba więc dużych umiejętności, aby opanować na raz wszystkie te elementy. Na poniżej zamieszczonych schematach przedstawione są trzy układy, w jaki sposób zespół może stać na scenie podczas tej piosenki, z wykorzystaniem 17 osób. Jeżeli jest inna liczebność Waszej grupy – ustawcie ją na ten wzór albo całkowicie po swojemu. rys. 1 rys. 2 rys. 3 Dla lepszego zobrazowania, na każdym rysunku, dzieci zostały ponumerowane; na każdym schemacie inaczej, bo i na każdym zespół wybiega z innej strony sceny (długa strzałka wskazuje, z której strony dzieci wbiegają). Niewielkie ruchy całym ciałem są wskazane, zwłaszcza w czasie śpiewania zwrotki, kiedy zarówno prawa, jak i lewa kolumna niczego poza śpiewaniem nie robi. Ale i w refrenie, kiedy dzieci oczekują na „konkretne” ruchy, które będą musiały wykonać – niech nie stoją „jak wryte”, ale niech czują się na scenie swobodnie, a więc niech poruszają się delikatnie w rytm śpiewanej piosenki. Ponieważ troje dzieci stojące pośrodku w ostatnim rzędzie wykonuje inne ruchy od pozostałych, dlatego też najpierw zajmiemy się choreografią dla tej właśnie „trójcy”. Byłoby dobrze, gdyby dzieci tak zostały dobrane, że wyższa wzrostem osoba stoi pośrodku – dwoje małych (możliwie o równym wzroście) – po bokach (maluchy trzymają za ręce starszaka). Dzieci te tak, jak pozostałe w kolumnach, poruszają się całym tułowiem w rytm śpiewanej zwrotki. Dopiero w refrenie podbiegają równym rzędem (nie gęsiego) do przodu (wysuwają się na czoło zespołu) bardzo rytmicznie, z wdziękiem i zatrzymują przed całą grupą występujących dzieci. W momencie, kiedy zespół śpiewa: Tam, gdzie łąka, tam gdzie las, gdzie nie było jeszcze nas cofają się tyłem, nie za szybko, ale cały czas rytmicznie (i w rzędzie) – powracają na swoje poprzednie miejsce; muszą jednak zdążyć dotrzeć do końca sceny przed słowami: Na majówkę, na majówkę bo w drugiej części refrenu, na tych właśnie słowach (tak, jak to było na początku refrenu) znowu podbiegają do przodu, ale tym razem pozostają na przedzie sceny już do końca refrenu. Przed następną zwrotką akompaniator robi dwutaktową przygrywkę. W czasie jej trwania, na pierwszym takcie – małe dzieci „zwijają” się dużemu dziecku na ręce; na drugim takcie przygrywki – „odwijają” się z rąk. Teraz następuje druga zwrotka. W trakcie jej śpiewania przez cały zespół – trójka „bohaterów” cofa się, idąc tyłem – robią to rytmicznie, uśmiechają się do publiczności, bo przecież piosenka jest radosna. Zatrzymują się na samym końcu szyku, tworząc ostatni rząd, a więc przybierają pozycję wyjściową. Tak wygląda układ dla tych troje dzieci. Układ powtarza się i jest identyczny w każdej następnej zwrotce. Dzieci stojące w kolumnach, podczas śpiewania zwrotki, trzymają się za ręce (każdy rząd każdej kolumny osobno). Poruszają się rytmicznie (i zawsze z wdziękiem), ale nie robią przy tym żadnych kroków. Dopiero w refrenie, obie kolumny odwracają się do siebie (wówczas dzieci stoją bokiem do publiczności – na publiczność nie patrzą, lecz przed siebie) i na słowach: Na majówkę, na majówkę w rytmie piosenki biegnąc, zamieniają się miejscami (lewa kolumna za chwilę będzie prawą kolumną, zaś prawa kolumna – lewą), po czym odwracają się do publiczności en face i wykonują delikatne ruchy całym ciałem (tułowiem), śpiewając dalej piosenkę. W drugiej połowie refrenu, znowu na słowach: Na majówkę, na majówkę kolumny ponownie zamieniają się miejscami (powracają na swoje pierwotne pozycje) i znowu śpiewają dalszy ciąg refrenu, poruszając delikatnie tułowiem. Dzieci w rzędach przebiegają gęsiego, a rzędy w kolumnach w stosunku do siebie muszą być przesunięte, aby zachodziły (a nie wchodziły) na siebie podczas zmiany miejsca całej kolumny. W trakcie przygrywki (te dwa takty), jaka dzieli refren od następnej zwrotki – rzędy, w których jest troje dzieci – dzieci „małe” „zawijają się” i „odwijają” identycznie tak samo, jak to robią dzieci ze „środka” (trójca); natomiast rzędy, w których jest dwoje albo czworo dzieci – tworzą pary, chwytają się za ręce (krzyżują je) i obracają w koło (ręce muszą być naciągnięte). I wszystko zaczyna się od początku, bo teraz przyszła kolej na drugą zwrotkę. Kiedy w refrenie następuje przebieganie „trójcy” z tyłu sceny do przodu – w tym samym czasie dzieci z lewej kolumny przebiegają na prawą stronę, a dzieci z kolumny prawej – na stronę lewą. Ale to wszystko musi się odbywać sprawnie. Nie mogą dzieci na siebie wbiegać, potrącać wzajemnie, popychać się. Na scenie musi być tyle miejsca, aby mogły swobodnie się poruszać. Jeżeli kolumny składają się z dwóch lub trzech rzędów – wówczas dzieci stojące w nich przepuszczają „trójcę”, aby najpierw ona przebiegła do przodu, a dopiero potem sami mogą zamieniać się rzędami. Jeśli natomiast w kolumnach są cztery, pięć albo i więcej rzędów - to w takim przypadku – rzędy na przedzie (w stosunku do widowni) mogą zmieniać się miejscami (kolumnami) zanim przebiegną dzieci „ze środka”, bo zanim one dotrą do przodu – upłynie trochę czasu; natomiast tylne rzędy przebiegają (zamieniają się miejscami, tzn. kolumnami) dopiero po przebiegnięciu „trójcy”. Gdy piosenka po trzeciej zwrotce kończy się, nie ma już dwutaktowej przygrywki. Wszystkie dzieci puszczają ręce (rozłączają się), lecz prawą rękę „wyrzucają” powyżej głowy (z boku), wykrzykując: „O-le!”. Ten hiszpański okrzyk wymyśliły dziewczęta z zespołu; nie sprzeciwiałem się temu, bo jest to dosyć zaskakujące publiczność zakończenie piosenki. PÓŁNUTKI robiły jeszcze pewne próby z rekwizytami. Otóż, do tej właśnie piosenki zakładały słomkowe kapelusze i na zakończenie unosiły je wraz z tym hiszpańskim okrzykiem. Kapelusze jednak podczas wykonywania ruchów w trakcie piosenki „tańcowały” na głowach dzieci, zsuwały się im na oczy, spadały i nie bardzo wiedziałem, jak je zamocować, aby na głowie „siedziały” mocno, a jednocześnie, żeby była możliwość szybkiego ich zdjęcia na zakończenie piosenki. Doprawdy – nie mogłem poradzić sobie z tym problemem. Kapelusz jednak jest wdzięcznym elementem upiększającym zespół i można go stosować dla „ubarwienia” również innych piosenek. Proponuję też, aby zespół potrenował wbieganie na scenę, bo jeśli będzie tą piosenką zaczynał swój występ (lub blok piosenek) – przyda się ta umiejętność. Otóż, na przygrywce, czyli na melodii drugiej połowy refrenu, po której następuje dwutaktowa przygrywka (taka, jak przed każdą następną zwrotką), dzieci trzymając się za ręce, wybiegają na scenę „wężem”. Pierwsza osoba – osoba prowadząca – manewruje „wężem” do momentu zakończenia przygrywki tak, aby dzieci „odczepiały się po drodze” – każde dziecko w miejscu, w którym będzie stało na scenie w trakcie śpiewania zwrotki. „Wąż” musi więc przechodzić wzdłuż każdego rzędu, jaki będzie utworzony (rys. 1, 2 i 3). W zależności od tego, z jakiego miejsca dzieci będą wbiegać i jaką trasą będzie się „wąż” przemierzał - w takiej kolejności muszą być dzieci ustawione. To bardzo ważne, bo w innym przypadku, kiedy zaczną się odczepiać – „wąż” poprzerywa się. A więc odczepianie musi odbywać się od końca „węża”. Wasze warunki mogą się różnić od tych na rysunkach, dobrze więc jest poćwiczyć różne warianty – to potem zaowocuje w lepszym orientowaniu się dzieci w danej sytuacji i nie będą zagubione w nowej sytuacji, jaką mogą zastać. 17 NIE PYTAJ MNIE Muzyka: Karol Kadlec Słowa: Ryszard Ulicki I Nie pytaj mnie, gdzie idę, bo idę przed siebie. Nie pytaj, czy znam drogę wybrałem najlepiej. Nie pytaj, czy mam cele moja droga wiedzie do celu, więc ruszaj razem ze mną, ruszaj razem ze mną, ruszaj razem ze mną, przyjacielu! refren Będziemy żyli lepiej i mądrzej, i piękniej. Nas – drogi biało-czerwone – zawiodą do celu. Będziemy żyli lepiej, radośniej i pełniej. To od nas wszystko zależy – od ciebie, ode mnie. II Gdy spytasz, o czym myślę, w co wierzę najpewniej. Co budzi we mnie siłę i moją nadzieję. Co każe iść mi prędzej, aby dotrzeć do mego celu. Tą jedną dam odpowiedź, jedną dam odpowiedź jedną dam odpowiedź, przyjacielu! refren Będziemy żyli lepiej... Rekwizyty: - wstążki biało-czerwone lub białe i czerwone - chustki biało-czerwone lub białe i czerwone Piosenka ta przyda się na okoliczność doniosłego święta państwowego. Należy do piosenek „ruchowych”, a więc będzie sporo opisu choreografii. PÓŁNUTKI wielokrotnie wykonywały piosenkę publicznie, ale podczas śpiewania stały w bezruchu. Taka interpretacja nie podobała mi się, czułem, że czegoś w niej brakuje. Wspólnie z dziewczętami z zespołu zacząłem wymyślać układy. Jedne propozycje przyjmowaliśmy do realizacji, inne – odrzucaliśmy. W ten sposób narodziła się choreografia do piosenki, którą teraz Państwu przedstawię. Wybierzcie ośmioro dzieci i podzielcie je na dwie równe grupy. Na rys. 1 przedstawiam dwie „czwórki”, które są rozmieszczone w podwójną szachownicę. Dzieci stoją na wprost publiczności i po przygrywce, w momencie, kiedy zaczynają śpiewać zwrotkę, wykonują marsz w miejscu, zaczynając od lewej nogi. rys. 1 W refrenie obie „czwórki” – i lewa, i prawa – zwracają się ku sobie. Dzieci 1 i 3 oraz 2 i 4 z lewej czwórki – chwytają się za ręce, unoszą je w górę – powstaje w ten sposób łuk (rys.2). Na słowach: Będziemy żyli lepiej grupki zamieniają się miejscami. Dwoje dzieci z pierwszego rzędu prawej grupy (5 i 6) przechodzą pod łukiem, zaś dwoje dzieci z drugiego rzędu (7 i 8) tej samej grupy – zachodzi osoby 3 i 4, które idą w drugim rzędzie lewej „czwórki” (rys. 2). rys. 2 Teraz dotychczasowa prawa grupa jest grupą lewą, zaś dotychczasowa lewa grupa jest grupą prawą. „Przechodzenie” musi odbywać się sprawnie, bo zaraz po tej czynności dzieci stają en face do widowni i śpiewają dalej piosenkę: I mądrzej, i piękniej nadal maszerując w miejscu. Kolejne „przetasowanie” zespołu odbywa się pomiędzy rzędami wewnątrz danej grupy. Na słowach: nas drogi biało-czerwone przednie rzędy obu grup, tj. dzieci 7 i 8 oraz 3 i 4 – robią z rąk łuk i idą do tyłu, zaś dzieci 1 i 2 oraz 5 i 6 z tylnich rzędów, przechodzą pod łukami (rys. 3). rys. 3 I znowu maszerując w miejscu – śpiewają: Zawiodą do celu najpewniej Za chwilę obie grupy powrócą na swoje poprzednie miejsce. Nastąpi to na słowach: Będziemy żyli lepiej Grupy ponownie odwracają się do siebie (tak, jak to robiły na słowach: „Będziemy żyli lepiej” – łuki robi lewa grupa (dzieci 5 i 7 oraz 6 i 8), bo akurat w tej chwili jest grupą lewą (rys. 4). rys. 4 I znowu marsz w miejscu: Radośniej i pełniej Następnie powtórka drugiego typu przechodzenia pod łukiem (tak samo, jak było podczas: „Nas drogi znaczone czerwienią”), tzn. dzieci 5 i 6 oraz 1 i 2 robią łuki i cofają się, a dzieci 3 i 4 oraz 7 i 8 idą do przodu (rys. 5). Teraz zespół śpiewa: To od nas wszystko zależy rys. 5 Zespół powrócił do pozycji wyjściowej, a więc stoi tak, jak stał na początku (rys. 1), bo zaraz zacznie śpiewać drugą zwrotkę, a więc wszystkie czynności ruchowe będzie powtarzać. Ale zanim to nastąpi musi dokończyć refren – maszerując w miejscu śpiewa: Od ciebie, ode mnie W tym momencie dzieci wykonują gest prawą ręką, pokazując to na publiczność („od Ciebie”), to na siebie („ode mnie”). Ażeby „ubarwić” piosenkę, dobrze jest wprowadzić rekwizyty – chustki biało-czerwone, a może lepiej, aby jedne dzieci trzymały białe, inne zaś czerwone i aby kolory te w czasie piosenki przeplatały się, łączyły, by tworzyły momentami nasze narodowe barwy. Które dziecko, jakiego koloru chustkę ma trzymać – nie podaję, bo to tylko moje luźne pomysły, nie sprawdzone w praktyce, nawet podczas prób. Ale wydaje mi się, że można by chusteczkami, a może nawet lepiej – wstążkami wzbogacić układ, ubarwić go, przez co wykonanie piosenki byłoby efektowniejsze. W układzie, który przedstawiłem wykorzystałem tylko 8 osób, ale przecież w Waszej grupie może być więcej członków zespołu. Co więc z resztą zrobić, jak ją wykorzystać na scenie? Przecież nie można utworzyć drugiej „ósemki’ i robić to samo. Chyba, że dysponujecie tak wielką sceną, która pomieści aż 16 osób rozmieszczonych luźno, w szyku podwójnej szachownicy. Jedno jest pewne – każde dziecko powinno dobrze znać cały układ choreograficzny, żeby w każdej chwili móc bez kłopotu „wejść” w układ i występować. Jeżeli w zespole Waszym jest np. 10 osób – to 8 wykonuje układ choreograficzny i śpiewa, natomiast dwie osoby proponuję wyeliminować z tej piosenki. Gdy w rezerwie zaś będzie np. czworo dzieci albo i więcej – wówczas mogą stanąć w jednym rzędzie albo w dwurzędzie w tyle sceny i mogą po prostu pomagać w śpiewaniu. A gdyby tak jeszcze trzymały chusteczki lub wstążki – mogłyby, maszerując w miejscu przez całą piosenkę, wykonywać pewne ruchy rękoma i przez to jeszcze bardziej wzbogacać widowiskowość piosenki. W czasie refrenu zespół nie jest zobowiązany do odwracania buzi w stronę publiczności. Te dwa zdania śpiewane podczas przechodzenia wzdłuż sceny „pod mostkiem” – mogą śpiewać „do kulis”. Nic się nie stanie, tym bardziej, jeśli będzie trzecia grupa dzieci na tyłach sceny, która „wypełni” braki głosowe pozostałych osób będących w ruchu. Natomiast dla zespołu, który jest w stanie śpiewać na głosy – nie będzie żadnego problemu z takim wykonaniem fragmentu piosnki. Ale nawet grupa, która dotychczas nie próbowała śpiewania wielogłosowego, teraz może takie próby podjąć, tym bardziej, że jest to tylko maleńki fragmencik utworu. Głosy „rozchodzą” się dopiero pod koniec zwrotki. Proszę się przyjrzeć nutom zamieszczonym poniżej. Myślę, że i podczas pracy nad tą piosenką będzie sporo roboty, ale – jak zwykle – nie ze wszystkich moich propozycji musicie – drodzy Państwo – korzystać. Zanim jednak zakończę ten rozdział, muszę wyjaśnić swoją ingerencję w tekst i przedstawić wersji tekstu oryginalnego. Otóż, w trzecim wersecie refrenu (3 linijka tekstu), zamiast: Nas – drogi biało-czerwone – powinno być, zgodnie z tym, jak to napisał autor: Nas – drogi znaczone czerwienią – Oryginalny tekst, w moim odczuciu jest bardo pezetpeerowski (czytaj: komunistyczny), dlatego pozwoliłem sobie na tę zmianę, nawet bez zgody autora. Wy – drodzy Państwo – sami zdecydujcie, jaką wersję przyjmiecie do realizacji. *** 18 KOSTKA RUBIKA Muzyka: Hubert Gumiński i Henryk Orzechowski Słowa: Henryk Orzechowski I Penetruje szlaki myśli, tajemnicza, zagadkowa, w labiryncie intelektu mierzy ile warta głowa. Gdy ci braknie animuszu, wtedy ona, kolorowa wnet pokrzepi cię na duchu, wskaże, gdzie mądrości droga. refren Kostka Rubika, kostka Rubika błysk, zabawa, traf. Kostka Rubika, kostka Rubika refleks, radość, sport. II W letni dzionek, w czas zimowy, na biwaku, przy kominku do przygody i piosenki doda myśli w upominku. To jej pola kwadratowe, dywan tkany niczym bajka przędą piosnki kolorowe, które śpiewa ci mozaika. refren Kostka Rubika... III Mija nocka, czas ją zmienia i zabawę przeistacza, dziś przetwarza kostki pola równe w węża zaklinacza. Lecz nie koniec geometrii w tej zabawie dzieci świata, zmyślny walec, magia kuli barwnej, nowe zapowiada. refren Kostka Rubika... Rekwizyty: - kostka Rubika - węże - walce - inne tego typu „łamigłówki” Co prawda szał na kostkę Rubika już minął, ale nie zaszkodzi, jeżeli zespół będzie miał w swoim repertuarze taki właśnie utwór. I chociaż w piosence tej nie ma właściwie żadnej choreografii – to jednak proponuję skromną zabawę. Piosenka w zasadzie powstała specjalnie dla grudziądzkiego zespołu dziecięcego MOZAIKA – ja natomiast od jednego z twórców piosenki otrzymałem ją do wykorzystania przez swój dziecięcy zespół. W oryginale, w drugiej zwrotce, w ostatnim jej wersecie, są takie słowa: ...którą śpiewa ci Mozaika.... Nie bardzo wiedziałem, jak zmienić słowo „Mozaika”, żeby pasowały do mojej grupy o nazwie PÓŁNUTKI. Wreszcie uznałem, że jeśli słowo ”Mozaika” pozbawię cudzysłowiu i napiszę je przez małe „m” – będzie to oznaczało, że mozaiką, która niby śpiewa (to taka przenośnia), są kwadraciki sześciu ścianek kostki Rubika. Czy wytłumaczenie trafne? PÓŁNUTKI piosenkę tę śpiewały unisono, a do śpiewania zwrotek wybierałem solistki (chociaż też nie zawsze). Dziewczęta z zespołu wnosiły na scenę dużą kostkę (50 x 50 x 50 cm), ale była to raczej dekoracja, a nie rekwizyt, którym w czasie piosenki się posługiwały. Potem zaproponowałem, aby w czasie wykonywania tego utworu bawiły się własnymi kostkami, wężami, walcami – co kto miał. Która z dziewcząt nie miała żadnej tego rodzaju zabawki – w trakcie trwania piosenki „pożyczała” od swej partnerki i „próbowała” ułożyć kolorową mozaikę, po czym oddawała właścicielce, „kontrolując” ją, czy dobrze układa. Ta zabawa z kostką odbywała się podczas śpiewania zwrotek przez solistkę. W refrenie zaś dzieci nie bawiły się już kostką, lecz śpiewały, patrząc na publiczność i wykonując delikatne, rytmiczne ruchy całym tułowiem w rytm piosenki, stojąc jednak na swoim miejscu. Jak zwykle w tego typu piosenkach, zależeć musi nam na autentyczności, aby zabawa na scenie nie była sztuczna, więc dzieci musza nabyć nie tylko ogłady scenicznej, ale i swobody, bez której trudno sobie wyobrazić artystów, a za takich przecież należy uważać członków Waszego ansamblu, jeśli są na scenie. Soliści śpiewający zwrotki (każdy „swoją” zwrotkę) zamieniają się w trakcie trwania refrenu. A jak taka zamiana powinna przebiegać? Zagadnienie to omawiałem szczegółowo podczas opisywania piosenki „Kataryniarz”, więc kto zapomniał albo nie przerabiał tego tematu – niech teraz zajrzy do rozdziału trzeciego z II części PORADNIKA zatytułowanego „KATARYNIARZ”. *** 19 OBOZOWE NOCNE MARKI Muzyka: Karol Kadlec Słowa: Ryszard Ulicki I Mgła pierzyną obóz tuli, rzeka do snu go kołysze, księżyc gada z wartownikiem, odtrąbiono nocną ciszę. Taki spokój w całym lesie słychać myszy i zegarki, wtedy właśnie ożywiają obozowe nocne marki. refren Od ogniska do ogniska, od pogwarki do pogwarki, od piosenki do piosenki idą obozowe nocne marki. Podsłuchują leśne drzewa, odczytują w gniazdach nuty, czasem mają pusto w brzuchu, ale zawsze dobre buty. II Kiedy ogień się dopala, dym przesiąka leśną ciszę, pająk przędzie pajęczynę, wiatr nie strąca z drzewa szyszek. Kiedy wszystko śpi dokoła, noc wypełnia zakamarki, obozowe nocne marki. refren Od ogniska do ogniska... Instrumentarium: - trójkąty - cymbałki - ksylofon Sprzęt dodatkowy: - kamera pogłosowa - korektor graficzny - generator dźwięku Może Wasza grupa nie jest zespołem harcerskim, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby chociaż jedną tego typu piosenkę mieć w swoim repertuarze. Piosenkę dostałem od swego brata i z wielką przyjemnością wykorzystałem ją w swoim dziecięcym zespole. W utworze tym dzieci grać będą nie tylko na trójkącie i cymbałkach, ale również na ksylofonie; zastosujemy też pewne efekty, które do odbiorców dotrą dopiero po przejściu przez kamerę pogłosową lub korektor graficzny odpowiednich dźwięków głosu ludzkiego, albo wygenerujemy odpowiednie dźwięki z generatora. W piosence zastosowany został też wyraźny podział na chór i solistę albo nawet dwóch solistów (jeden śpiewać będzie refren po pierwszej zwrotce, drugi solista śpiewać będzie refren po zwrotce drugiej). Ale solistów wybieramy dopiero wtedy, kiedy wszystkie dzieci opanują zarówno tekst, jak i melodię całej piosenki. Nie zapomnijcie też o wybraniu rezerwowych solistów (tak na wszelki wypadek), bo przecież każdemu wolno zachorować nawet w dniu imprezy. Piosenki, dzieci uczą się, śpiewając pełnym głosem. Dopiero, kiedy będą już dobrze umiały i kiedy nastąpi podział na chór i solistę – proponuję, ażeby w refrenie (ale tylko w refrenie) chór (nie solista) śpiewał „szeptem”, na przydechu. Ten „szept” nie powinien być autentycznym, cichym szeptem, lecz szeptem dosyć głośnym. Przy takim głośnym szeptaniu zużywa się bardzo dużą ilość powietrza, a więc będzie trzeba sporo tego powietrza nabrać przede wszystkim do przepony (nie tylko do płuc). I teraz dopiero „wyjdzie szydło z worka” i ujawnią się braki w prawidłowym oddychaniu, ale czy nie uprzedzałem i nie kładłem nacisku w rozdziale 11 części I „ODDYCHAĆ TEŻ TRZEBA SIĘ NAUCZYĆ” na nauczenie dzieci prawidłowego oddychania podczas śpiewu? Śpiewanie na przydechu powinno stwarzać wrażenie jakiejś tajemniczości, może nawet grozy, bo czyż las nie sprawia takiego wrażenia? A piosenka jest przecież o lesie, o ognisku, o nocnych markach... Wydaje mi się, że do wykonania solówek najodpowiedniejsza barwa głosu – to niski, matowy i tajemniczy głos solisty. Ale jest to tylko moje odczucie, osobiste, subiektywne. Wy – drodzy Nauczyciele – wybierzecie zgodnie z własnym odczuciem. Chciałbym też, aby śpiew dzieci uzupełniony został „leśnymi” odgłosami – dźwiękami przetwarzanymi przez urządzenie elektroniczne. Kiedy zespół Wasz będzie miał „zrobioną” piosenkę pod względem śpiewania unisono (na jeden głos) – można przystąpić do instrumentacji. Zaczniemy od triangli, gdyż grają w bardzo prosty sposób. Metalową laseczką uderzają o trójkąt tylko raz, na pierwszej nucie pierwszego, trzeciego, piątego, dziewiątego i trzynastego taktu zwrotki (w nutach powyżej zaznaczono znaczkiem trójkąta miejsca, w których mają wybrzmieć triangle); w tekście jest to pierwsza sylaba 1, 3, 5 i 7 wersetu. W refrenie trójkąt już nie gra; gra jedynie we wstępie i zakończeniu, ale o tym wspomnę, gdy dotrzemy do tego miejsca. Nie absorbujcie do tej gry zbyt wielkiej ilości tych instrumentów. Wydaje mi się, że najlepszy efekt uzyskuje się, gdy słychać uderzenie tylko jednego triangla. Ale jeżeli chcecie zaangażować więcej dzieci – to albo dwoje (wówczas grać będą na przemian), albo czworo (wówczas każde dziecko uderza w triangiel tylko raz, każde na „swoim” wersecie tekstu zwrotki). W zwrotce grają także cymbałki, ale i tutaj nie przesadzajcie z ilością grających, bo – przypominam – nie ilość, lecz jakość decyduje o sukcesie zespołu. Poniżej podany zapis nutowy w dwugłosie dla dzwonków chromatycznych wyraźnie pokazuje, w którym momencie instrumenty te mają wybrzmieć – tekst piosenki zapisany pod nutami poprzedza grę cymbałek. Piosenka tak została opracowana, aby cymbałki grały dwugłosem. Jeżeli więc dzieci opanują technikę grania dwoma pałeczkami – może grać tylko dwoje dzieci; jeżeli posługiwać się będą tylko jedną pałeczką – trzeba zwiększyć ilość grających o jeszcze dwoje dzieci. W takim przypadku dwoje gra pierwszy głos – dwoje głos drugi, ale dwugłos występuje dopiero w 6, 7 i 9 takcie zamieszczonej partytury. Wybierzcie jednak te osoby, które grają najlepiej. Przejdźmy teraz do refrenu. Tutaj gra tylko ksylofon. Instrument ten wspomaga chór i solistę, a melodia, jaką ma do zagrania jest taka sama, jak melodia, jaką śpiewają dzieci. Ponieważ w ksylofon uderza się miękką pałeczką i to nie za mocno; ponieważ instrument ten ma bardzo miękki, słabo słyszalny dźwięk – do jego wzmocnienia proponuję użyć dwóch, a nawet trzech ksylofonów, ale dzieci muszą na nich grać idealnie równo; to wymaga osobnego zgrania się tych instrumentów. Ksylofon ma jeszcze w tej piosence do wygrania wstęp i zakończenie: również triangiel bierze w tym udział. Oto partytura dla obu tych instrumentów. Czwarty takt kończący ten fragment utworu – to dźwięk „f” oraz glissando, które przypada na pauzę półnutową i powinno trwać tak długo, jak trwa półnuta. A glissando na ksylofonie wykonuje się w taki sam sposób, jak na cymbałkach. O technice wykonywania glissando pisałem przy omawianiu piosenki pt. „CO POWIE TATA” (rozdział 11). Po wygraniu glissanda, już na samo zakończenie tej frazy muzycznej, trójkąt wybrzmiewa jednym uderzenie laseczką w instrument. Pozostała nam jeszcze do zrobienia kwestia efektów tajemniczości i grozy. W efektach tych muszą się znaleźć głosy ptaków i zwierząt; szelest liści i szum drzew – a więc wszystko to, co w lesie żyje i porusza się. Do uzyskania tego wszystkiego użyjemy kamery pogłosowej, korektora graficznego lub generatora dźwięku. Dobrze by było, aby Wasz ansambl jednym tego typu urządzeniem dysponowal. Jeżeli jednak nie posiadacie takiego, możecie pominąć dalsze czytanie tego rozdziału. Kamerę należy podłączyć do jakiegokolwiek wzmacniacza z głośnikiem. Można też wykorzystać radio, o ile posiada „wejście” adapterowe lub magnetofonowe, zaś mikrofon włączamy do kamery. Jak wyregulować urządzenie, aby uzyskać oczekiwany efekt, wzbogacający piosenkę o nowe wartości? Kiedy pracowałem z PÓŁNUTKAMI, miałem do dyspozycji kamerę pogłosową typu „Sochor”. Dziś kamera ta poszła już w zapomnienie, a na jej miejscu pojawiły się różne, znacznie lepsze urządzenia, wytwarzające pogłos, echo czy generujące różne „dziwaczne” dźwięki, za pomocą których (czy raczej – dzięki którym) można uzyskać takie efekty, o których w czasach, kiedy ja prowadziłem zespół dziecięcy, w ogóle się nam-instruktorom nawet nie śniło. Ale sama kamera pogłosowa czy korektor graficzny nie da niczego „sam z siebie”; jedynie generator dźwięku może (ale wcale nie musi) być tak zaprogramowany, że potrzebne w piosence „leśne” efekty bez trudu odtworzy. Gdy jednak tej możliwości nie mamy, a dysponujemy jedynie kamerą pogłosową lub korektorem graficznym (korektor nie zawsze ma taką możliwość), możemy „pobawić” się tym urządzeniem i spróbować z niego wydobyć potrzebne efekty. A co trzeba robić przed mikrofonem? Dosłownie wszystko, co dusza zapragnie. A więc: mlaskać, cmokać, syczeć, gulgotać, gwizdać, stękać, jęczeć... i Bóg jeden wie, co jeszcze. Ale pamiętajcie, że każdy z tych dźwięków musi trwać bardzo krótko, trwać nie więcej niż jedną sekundę. Musi to być cała seria tych nieartykułowalnych dźwięków, aby nie było żadnych przerw między nimi. Wszystko to, co będzie się robiło przed mikrofonem – robić trzeba delikatnie i cicho, a tylko siłę wzmocnienia głosu ustawić na odpowiednim poziomie. Trzeba czasu, sporo czasu, aby dzieci „oswoiły” się z tym nowym zjawiskiem, jaki jest „dziwaczny” ich głos, wydobywający się z głośnika po przejściu przez kamerę pogłosową lub korektor graficzny. Śmiechu przy tym będzie, co nie miara, ale pozwólcie dzieciom pobawić się tym urządzeniem i wyśmiać się do woli, aby później, podczas pracy nad piosenką, nie absorbowało to tak wielkiej ich uwagi. *** 20 SMERFY Muzyka: Henri Seroka Słowa: Wojciech Młynarski I Gdy maluje świt różowy chórki córki swe, na poletku jagodowym ostra praca wre. Któż to dźwiga kosz sapiąc, że ho-ho? Któż to tak się zwija, że ho-ho. To są Smerfy, wzrost malutki, lecz niezłomny duch, kiedy zbiorą swe jagódki w pląs ruszają w buch. Kto zobaczy je, ten uśmiechnie się i powtórzy z nami słowa te: refren Hajli, hajli, hajli-ho, Smerfy, Smerfy smerfują, gdy świat błyszczy słońca skrą i w pogodę złą. Hajli, hajli, hajli-ho, Smerfy, Smerfy smerfują, dobrze się rozglądnij, bo wszędzie są, są, są. II Drogą wzorów i wyliczeń, które chemia zna, zmieni w żabę królewicza Papa Smerf - raz, dwa. Smerf maleńki jest, ale ma swój łeb, niech pamięta o tym, kto nie kiep. Więc daremnie Gargamelu rwiesz z kibica sierść, darmo Smerfa w beszamelu chcesz na obiad zjeść. Złamiesz sobie ząb, swój jedyny ząb, przegonimy cię piosenką tą: refren Hajli, hajli, hajli-ho... Instrumentarium: - bębenek - tamburyn - talerze - flet prosty - trójkąt - gwizdek Swego czasu, piosenka ta była dosyć popularna, ale i teraz za Waszą i Waszego zespołu sprawą, może nastąpić jej „come back”. W utworze tym dzieci grać będą na kilku różnych instrumentach, ale proponuję, aby nie dublować instrumentów podczas występu, bo równo uderzyć w bębenek, tamburyn czy równo wygrać triolkę na flecie przez chociażby dwoje dzieci jednocześnie, może okazać się barierą nie do pokonania. Za instrumentację utworu bierzemy się – jak zwykle – dopiero wówczas, kiedy wszyscy opanują zarówno słowa, jak i melodię piosenki. Przydzielając dzieciom na próbach poszczególne instrumenty – też jak zwykle – lepiej naukę rozpocząć od dzieci starszych; małe niech uważnie się przypatrują i przysłuchują, może wówczas, kiedy i one dostaną instrumenty do ręki, mniej błędów będą popełniać. Partytury na poszczególne instrumenty nie podaję, gdyż takiej potrzeby nie ma. Wystarczy zapoznać się z opisem gry na poszczególnych instrumentach, który zamieszczony został poniżej, przyjrzeć się nutom piosenki, odszukać poszczególne takty (są ponumerowane) i pauzy, bo przecież w te pauzy „wchodzą” instrumentaliści i... i już wszystko wiadomo. A oto opis gry na instrumentach: Bębenek „wchodzi” jednym uderzeniem pałeczką na pauzie ćwierćnutowej w 4 i 8 takcie. Również tamburyn jednym uderzeniem w dłoń drugiej (wolnej) ręki albo w udo (jak kto woli) na pauzie w takcie 10 i 12. Natomiast flet na pauzie w takcie 20 i 24 wygrywa triolkę. A jak się gra triolekę na flecie? Dwa dźwięki – na przemian – wygrywa się bardzo szybko, tak, aby każdy poszczególny dźwięk z triolki miał wartość trzydziestodwójki ( ). Trójkąt zaś „odzywa” się jednym uderzeniem metalową laseczką na pauzie w takcie 26, natomiast gwizdek wypełnia pauzę w takcie 28. I to cała instrumentacja piosenki; w drugiej zwrotce wszystko się powtarza. Jeżeli ktoś zechce zmienić kolejność proponowanych instrumentów albo wymienić je na inne, bądź zrezygnować z nich całkowicie – nic nie stoi na przeszkodzie, aby to uczynić. Przecież od wszystkiego, co proponuję można odchodzić, względnie propozycje przetwarzać lub przemieniać. W końcu PORADNIK ten ma tylko pomagać w Waszej pracy instruktorskiej, a nie całkowicie z niej Was wyręczać. *** 21 ABECEDARIO POLACCO czyli ELEMENTARZ POLSKI Muzyka: Wojciech Trzciński Słowa: Wojciech Młynarski I część Oto Ola, a to tato Oli, oto lala, lalę noga boli. Ijo tanto jako tako, abeczedario Polakko. II część Oto As, a oto misa Asa, Ala rano mlekiem Asa pasa. A to elemele dudki, stoi dom i ul. III część Abeczedario Polakko noi kantiamo go jako tako. Mamma mia, no i mija trema, no i nie ma sprawy - sprawy nie ma. Nie ma co noncze problema, ale mamy luz. IV część Abeczedario Polakko noi kantiamo go jako tako. Mamma mia, no i mija trema, no i nie ma sprawy - sprawy nie ma. Nie ma co noncze problema, Chrzsząszcz brzmi w trzcinie. Cześć! Włoski dziecięcy zespół PICOLO COLO DELL’ ANTONIANO, gdy przyjechał na występy do Polski, śpiewał tę właśnie piosenkę. Był to okres, kiedy PÓŁNUTKI już nie istniały, dlatego też utwór ten wprowadziłem do repertuaru dopiero po powstaniu SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ. Tekst piosenki zawiera kilka włoskich wyrazów, dlatego napisany został w wersji fonetycznej. Utwór ten wzbogaciłem cymbałkami i właśnie dzwonki chromatyczne rozpoczynają piosenkę od ośmiotaktowego wstępu (wraz z akompaniamentem). W zamieszczonych poniżej nutach są to 4 takty, ale ujęte znakiem repetycji, co oznacza, że cały ten fragment należy zagrać dwukrotnie. Po tym wstępie zespół zaczyna śpiewać. W I i II część – cymbałki milczą, dopiero w III części utworu ponownie dochodzą do głosu i wydzwaniają „swoją” melodię po słowach: Abeczedario Polakko (takt 14) oraz na słowach: jako tako (takty 17 i 18) Jeżeli dzieci opanują grę na dzwonkach chromatycznych do tego stopnia, że będą w stanie zagrać dwoma pałeczkami jednocześnie pierwszy i drugi głos – tym lepiej, gdyż mniej osób może być zaangażowanych do grania na tych instrumentach; w innym przypadku „cymbalistów” należy podzielić na dwie małe podgrupki, po 2 - 5 osób w każdej podgrupce (w zależności ile dzieci będzie w chórku) i przydzielić im odpowiednią wersję melodii. Po zaśpiewaniu: ale mamy luz (IV część utworu), dzwonki chromatyczne grają podstawową melodię piosenki, a więc tę melodię, którą na początku śpiewał zespół (I i II część utworu – od 1 do 10 taktu), natomiast chórek w tym czasie robi wokalizę ( partytura poniżej). Jeżeli śpiewanie na trzy głosy się nie uda, bo przecież takie śpiewanie wymaga od wykonawcy nie tylko dużej wprawy, ale przede wszystkim dobrego słuchu muzycznego – proszę z tej partytury wybrać najniższe dźwięki i tę najniższa wersję (po jej nauczeniu) śpiewać unisono. Po tym fragmencie, piosenka powraca do melodii IV części, którą chórek teraz już śpiewa normalnie, poczynając od słów: Abeczedario Polakko... (11 takt), a cymbaliści w takcie 14, 17 i 18 grywają „swoją” partię głosową. Natomiast w końcówce piosenki, dzieci nie śpiewają melodii, lecz wykrzykują słowa: Chrząszcz brzmi w trzcinie. Cześć! Oj, natrudzi się dzieciarnia przy wykrzyknięciu tego zdania, bo nawet dorosłej osobie nie przyjdzie to łatwo, a przecież trzeba to wykonać wyraźnie, żeby słuchacz zrozumiał każde słowo – nie może to być tylko bełkot. Więc to zdanie należy najpierw nauczyć się wymawiać poprawnie powoli, by z biegiem czasu przyspieszyć tempo wymawiania. *** 22 KATARYNIARZ Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Tadeusz Śliwiak I Uchylcie okna, wraca dziś do was zapomniany dawno już głos. To kataryniarz z ulic Krakowa, z lat minionych miły gość. Pogodę w progi wasze wnosi, dobre rady na smutki zna, do stóp mu rzućcie chociaż grosik, (II) dla was przecież tak pięknie gra. II Kapelusz stary, włosy już siwe, w twarzy uśmiech dawno już zgasł. Na katarynce śmiesznej i krzywej gra nam dziadek dawny swój czas. Podwórza wszystkie, wszystkie place znają dobrze zgarbiony cień. Dziś jeszcze za nim często płacze rozżalony, deszczowy dzień. III Tak było dawniej - dzisiaj w Krakowie katarynek nie zna już nikt. Piosenka tylko o nich ci powie, dziadek dawno z ulicy znikł. Na krótko stanął tu przed nami noc jego cień pochłonie wnet. Z ballady starej uliczkami pewnie długo do nas tu szedł. Ponieważ w II i III zwrotce w 4 wersecie tekstu (7 takt w nutach) jest o jedną sylabę więcej, niż w zwrotce I – poniższy zapis nutowy uwzględnia tę zmianę. Proszę zwrócić na to uwagę podczas nauki tych zwrotek. Piosenka pochodzi z repertuaru SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ, a ponieważ śpiew zespołu urozmaicony został „oklaskiem” wyklaskanym przez chórek w odpowiedni sposób – piosenka nabrała nieco innych rumieńców, bo już nie była tylko zwyczajnie odśpiewana. Takie „klaszczące” piosenki z rzadka pojawiają się na estradzie, a przecież są dosyć efektowne pod warunkiem, że wyklaskane zostaną przez zespół równo. Jeżeli podczas występu w wyklaskiwanie włączy się publiczność, świadczyć to będzie, że piosenka (i zespół) podobają się i że publiczność w takim „towarzystwie” świetnie się bawi. Klaskanie występuje tylko w refrenie i tylko na pauzach ósemkowych: w takcie 10 i 14 – na 5 i 4 pauzie liczonej od końca taktu w takcie 12 – na 6 i 5 oraz na 3 i 2 pauzie liczonej od końca taktu w takcie 15 - na tej jednej pauzie, jaka tam jest pomiędzy nutami W zamieszczonej na początku tego rozdziału partyturze, pod odpowiednią pauzą, został umieszczony rysunek otwartej dłoni, więc tylko na tych pauzach należy uderzyć w dłonie. Ale z poprawnym wyklaskiwaniem mogą mieć dzieci trochę kłopotu, zwłaszcza w początkowej fazie nauki. Chociaż klaskanie urozmaica wykonanie piosenki, żeby jednak nie znużyć widzów, wyklaskiwanie odbywać się będzie kierując klaszczące ręce raz w prawą, raz w lewą stronę, unosząc je na wysokość własnej głowy, robiąc przy tym delikatny zwrot tułowiem. Wykonanie tych zwrotów tułowiem nie może powodować odwracanie twarzy – buzia zawsze musi być zwrócona ku widowni i nie mogą jej zasłaniać klaszczące dłonie. Każdorazowo po wyklaskaniu – ręce opadają wzdłuż tułowia, a tułów wraca do pozycji wyjściowej. W czasie śpiewania refrenu, dzieci nie mogą trzymać rąk „w pogotowiu” do klaskania, bo klaskanie ma być „niby” spontaniczne; ręce wcześniej nie mogą niczego publiczności zapowiadać; wyklaskiwanie ma się odbywać znienacka. I tak będzie na pewno w pierwszej zwrotce. W drugiej – słuchacze będą już sami wyczuwać, kiedy ma nastąpić wyklaskiwanie, a już na trzeciej zwrotce wtórować będą zespołowi, dzięki czemu siła klaskania się wzmocni, a to poprawi efekt wykonywanej piosenki. Dla zespołów, które będą w stanie zaśpiewać na cztery głosy – zamieszczona poniżej partytura refrenu obejmuje śpiew II, III i IV głosu w dosyć łatwym układzie harmonicznym. Jeśli jednak Wasz zespół „nie dorósł” jeszcze do takiego wielogłosowego śpiewania – niech pozostanie przy śpiewie jednogłosowym (unisono). *** 23 WRZESIEŃ Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Hanna Ożogowska I Idzie drogą wrzesień, bukiet wrzosów niesie. Złoci liście, strąca liście, bo to przecież jesień. Zimna rosa wieczór, rankiem - zimna rosa. Mgły srebrzyste rozciągnięte na kwitnących wrzosach. (x 2) II Idzie wrzesień miedzą, tam,gdzie polne grusze, wypatruje, gdzie się palą ogniska pastusze. - Chodź tu, wrześniu, do nas, spocznij mało-wiele, ugościmy cię ziemniakiem pieczonym w popiele. (x 2) Instrumentarum: - trójkąty Sprzęt dodatkowy: - kamera pogłosowa - korektor graficzny Naukę piosenek o jesieni dobrze jest zacząć jeszcze w okresie lata, bo gdy przyjdzie jesienna pora, zespół przy pierwszej nadarzającej się okazji będzie mógł je zaprezentować. Proponowaną piosenkę zespół nie tylko będzie śpiewać na głosy (chyba, że grupa Wasza nie dorosła jeszcze do takiego śpiewania), ale i grać na trójkątach; w piosence użyjemy także przetwornika głosu. Może to być kamera pogłosowa albo korektor graficzny, byle tylko miał możliwość zrobienia pogłosu, albo tzw. „studni”. Po nauczeniu się przez zespół słów i melodii piosenki, wybieramy troje dzieci do gry na trianglach. Instrumenty najlepiej dobrać tak, aby każdy trójkąt miał inne brzmienie, inny ton. Nie gramy na nich tak, jak to było np. w piosence „ZEGARY” (rozdział 2) czy „OBOZOWE NOCNE MARKI” (rozdział 19), lecz metalową laseczkę wkładamy w trójkąt przy jego wierzchołku i szybkimi ruchami laseczki uderzamy raz w jeden, raz w drugi bok triangla. Tę serię bardzo krótkich uderzeń, zwanych triolą, wykonuje się tylko na pierwszej ćwierćnucie (sylabie) – zaznaczono to zarówno w nutach, jak i w tekście, a triola powinna trwać tak długo, jak długo trwa ćwierćnuta. Cyfra wewnątrz trójkąta oznacza, który z kolei instrument w danym momencie ma zabrzmieć. W ten sam sposób triangle grają także w drugiej zwrotce oraz podczas wstępu (przygrywki), a przygrywką jest nic innego, jak melodia refrenu, tyle tylko, że grana jeden raz (nie jak w czasie śpiewania – powtarzana dwukrotnie). Taki jest mój pomysł na tę piosenkę, Jeżeli chcecie – drodzy Państwo – aby Wasza grupa artystyczna wykonywała inaczej – realizujcie własną koncepcję. Piosenkę dzielimy na solówkę i chórek wielogłosowy. O ile dzieci nie będą jeszcze w stanie śpiewać na głosy – nic nie szkodzi, zaśpiewają po prostu jednym głosem, ale wówczas można zrezygnować ze solisty. W moim odczuciu, solista powinien mieć dosyć wysoki głos, klarowny, ale niezbyt ostry. Nie upieram się jednak przy tym stanowisku, bo jest to moje subiektywne odczucie. Solista śpiewa całą piosenkę od początku do końca; chórek natomiast ze swoją wokalizą (nie za głośno) „włącza się” dopiero na 3 i 4 wersecie zwrotki (i w tym miejscu śpiewa samogłoskę „u”) oraz na 1 i 2 wersecie refrenu (w tym miejscu śpiewa samogłoskę „a”), a także na 3 i 4 wersecie refrenu (i w tym miejscu powraca do samogłoski „u”). W partyturze poniżej podpisane zostały pod nutami odpowiednie litery odpowiadające danym głoskom. Ponieważ refren po każdej zwrotce powtarza się (w nutach zaznaczono to znakiem repetycji) – chórek wraz z solistą powtarza ten fragment piosenki. Drugą zwrotkę wraz z refrenem proponuję wykonać identycznie, jak zwrotkę pierwszą; nie widzę potrzeby, aby wprowadzać jakiekolwiek zmiany. A jeżeli już – to proponuję jedynie dobrać drugiego solistę do zaśpiewania drugiej zwrotki. Właściwie piosenka kończy się z chwilą zaśpiewania ostatniej sylaby ostatniego taktu. Nie ma w niej żadnego innego zakończenia, ale... – jest tylko jedno „ale”. Jeżeli posiadacie jakiś przetwornik głosu (kamerę pogłosową, korektor graficzny), proponuję, aby solista, bardzo delikatnie i cicho, zagwizdał melodie refrenu. Podczas gwizdania nie musi zachowywać rytmu piosenki. Właśnie lepiej jest, aby tego rytmu nie było, bo chcę, abyście uzyskali taki efekt, jakby ktoś chodząc po lesie, pogwizdywał sobie, ot, tak od niechcenia. Słuchacz ma odnosić wrażenie, jakby ktoś pogwizdując sobie – coraz bardziej oddalał się, zatapiał w głębinie lasu; trzeba uzyskać wrażenie leśnego pogłosu, tej akustycznej głębi lasu. W zależności więc od tego, jakim przetwornikiem głosu będziecie dysponować – należy tak go wyregulować, aby uzyskać pożądany efekt. W tym celu, sami musicie się trochę „pobawić” kamerą czy korektorem zmieniając parametry i ustawienia, notując skrzętnie położenie wszystkich pokręteł i suwaków, opisując jednocześnie efekt, jaki uzyskaliście. A nuż, przy tej okazji coś ciekawego „chwycicie” i będzie można – Waszym zadaniem – wykorzystać nawet w tej piosence, a może i w innej... *** 24 JARZĘBINA Muzyka: Adam Markiewicz Słowa: Anna Chodorowska I Już lato odeszło i kwiaty przekwitły, a jeszcze coś w słońcu się mieni. To w polu i lesie czerwienią się - spójrzcie korale, korale jesieni. refren Idzie lasem pani jesień, jarzębinę w koszu niesie, daj korali nam troszeczkę nawleczemy na niteczke. II Włożymy korale, korale czerwone i biegać będziemy po lesie, będziemy śpiewali piosenkę jesienną, niech echo daleko ją niesie. refren Idzie lasem pani jesień... Instrumentarium: - flet prosty - trójkąt Piosenka ta wymagać będzie od zespołu tyle pracy, że nawet, jeżeli zaczniecie ją uczyć przed wakacjami letnimi, okaże się, że właściwie w samą porę zaczęliście pracę nad tym utworem. Z nowym rokiem szkolnym, a więc i z nowym rokiem kulturalno-oświatowowychowawczym, będzie mogła Wasza grupa zaprezentować ją na imprezie zorganizowanej z okazji np. kończącego się lata albo powitania jesieni. Zanim jednak dzieci chwycą za flety, niechaj najpierw opanują dobrze melodię i tekst piosenki, która należy do utworów spokojnych, lirycznych, wolnych. Zwrotka jest napisana w tempie 2/4, zaś refren od 7 taktu zmienia tempo na 3/4 (tempo walca). Jeżeli dzieci opanowały pod względem melodycznym i tekstowym piosenkę – mogą spróbować zagrać ją na flecie. Nauczcie je najpierw poprawnego wydobywania dźwięków, a potem dopiero można podjąć próby grania melodii piosenki. W I części niniejszego poradnika, w rozdziale 16 (TABELA CHWYTÓW NA FLET PROSTY) zamieszczona została tabela wraz z krótkim opisem. Powinna pomóc i ułatwić naukę tym wszystkim, którzy na flecie jeszcze nie grają. Flety grają tylko w refrenie i tylko melodię refrenu – instrumenty te wspomagają chórek. A ponieważ chórek śpiewać będzie w dwugłosie – to i flety trzeba podzielić na dwie grupy głosowe. Melodia drugiego głosu nie jest trudna, to i z jej nauką chyba nie będzie kłopotu. Ale jeżeli w zespole będą dzieci, które przynajmniej na razie nie są w stanie śpiewać na dwa głosy – więc drugi głos będzie grała tylko druga grupa głosowa flecistów. Poniżej partytura dwugłosu refrenu. Żeby zespół w całości zabrzmiał czysto, trzeba osobno zgrać oba głosy chórku, potem oba głosy flecistów i jeżeli zarówno chórek, jak i flety brzmieć będą czysto – można spróbować wspólnie wykonać piosenkę. A kiedy to Wam się uda – można wówczas dopiero przystąpić do pracy nad wstępem piosenki. A wstępem jest melodia refrenu grana na fletach wraz z akompaniatorem. Ponieważ w piosence nie ma żadnej innej przygrywki fortepianowej, więc aby wszyscy fleciści równo rozpoczęli wstęp – trzeba odliczyć albo wystukać jeden „pusty” takt (podobnie jak to robiliśmy w piosence „Zegary” czy „Co powie tata”). Na zakończenie piosenki, kiedy chórek skończył już swój śpiew – flety wraz z akompaniamentem grają jeszcze raz melodię wstępu i tym kończy się utwór. Do omówienia pozostały nam jeszcze trójkąty. Wybieramy czworo dzieci, które grać będą na tych instrumentach. Każde dziecko bierze trójkąt, najlepiej o innym brzmieniu, (podobnie, jak to było w piosence „Obozowe nocne marki”) i metalową laseczką uderza w triangiel, ale nie na pierwszą, lecz na drugą sylabę każdego wersetu w zwrotce. W tekście i w nutach wyraźnie zaznaczono, w którym momencie i które dziecko ma uderzać w triangiel. Jeżeli „trójkąciarze” opanują swoją grę i na tle chórku dobrze będą wypełniać swoją rolę – możecie przystąpić do całościowej próby piosenki. *** 25 JESIENNA BAJKA Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Dorota Gellner I Szare dni, chłodne ranki, drzewa jak wycinanki, parasole jak róże na wietrze. Burym snem, szarą drogą, pogodą, niepogodą idzie bajka w kapturze i swetrze. refren Zbiera piórka po podwórkach zbiera liście w lesie, a kasztanów i żołędzi ma już pełną kieszeń. II Szare dni, chłodne ranki, drzewa jak wycinanki, koral głogu wśród liści jak nuta... Otwórz więc drzwi i okna, by Bajka nam nie zmokła. - Śmieszna Bajko Jesienna, chodź tutaj! refren Zbiera piórka po podwórkach... itd. Instrumentarium: - trójkąt W piosence tej, trójkąty grają w bardzo prosty sposób, dlatego też nawet małe dzieci poradzą sobie z poprawną grą. Ale chociaż gra na instrumencie jest bardzo prosta – to jednak najpierw dzieci muszą, przynajmniej z grubsza, opanować tekst i melodię piosenki. I nie koniecznie całej – wystarczy jedną zwrotkę i refren, by rozpocząć naukę gry na trójkącie już na pierwszych zajęciach. A ile trójkątów użyć? Na występie – raczej jeden i delikatnie uderzany metalową laseczką (nie jak kowal młotem w kowadło). Na próbach jednak może grać więcej dzieci na raz – tyle, ile triangli ma zespół do dyspozycji, bo jednocześnie gry uczyć się będzie kilkoro dzieci. Po wstępie (przygrywce), w momencie kiedy chórek zaczyna śpiewać – triangiel jednym uderzeniem laseczką „wchodzi” na pierwszą sylabę w każdym wersecie zwrotki (w tekście poniżej sylabę pogrubiono, podkreślono, a pod nią umieszczono symbol trójkąta, który również został umieszczony nad odpowiednią nutą w partyturze powyżej). W refrenie triangiel już nie gra – tylko chórek śpiewa. Po zaśpiewaniu całej piosenki – akompaniament gra jeszcze code (zakończenie) do całkowitego jej wyciszenia. A codą jest po prostu melodia zwrotki. Na tle tego zakończenia, może grać jeszcze triangiel w taki sam sposób, jak to robi, gdy chórek śpiewa zwrotkę i też wycisza się tak, jak wycisza się akompaniament. *** 26 JESIENNE DRZEWA Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Tadeusz Kubiak I Piękna korona, złotem zdobiona. Żaden król takiej nie miał na skroniach. Kiedy już ptaki umilkną w drzewach, to ja jesienne drzewa wyśpiewam. II Cóż , że żurawie są gdzieś daleko, za siódmą górą, za siódmą rzeką... Pozwólmy lecieć gdzie chcą - bocianom. Niech lecą. Drzewa z nami zostaną. III Piękne są nasze drzewa jesienią, gdy stu barwami w oczach się mienią. I przyjdzie zima nad Wisły brzegi, złote korony wysrebrzy śniegiem. Instrumentarium: - marakasy Piosenka nie należy do trudnych, zarówno pod względem linii melodycznej, jak i grania na marakasach, których będą używać dzieci. Ale – jak zwykle – zawsze lepiej zacząć instrumentację dopiero wtedy, gdy opanują już słowa i melodię utworu, gdyż wówczas nie rozpraszają swojej uwagi. Znając dobrze piosenkę, tak pod względem melodii, jak i tekstu, dzieci śpiewają niejako bezwiednie, bez większego zastanawiania się nad tym, co śpiewają, więc mogą bardziej skoncentrować swoją uwagę na własnym graniu lub na grze kolegi, obserwując jego technikę. A jak posługiwać się marakasami? Ręce, w których trzymamy instrumenty, poruszamy dosyć energicznie, wykonując krótkie, ale bardzo zdecydowane ruchy. „Śrut” w marakasowej kuli musi uderzać ostro w wewnętrzne ścianki kuli. Uderzenia te nie są jednak jednocześnie wykonywane obydwoma marakasami, lecz osobno – raz prawym, raz lewym marakasem (może być odwrotnie, w zależności, jaką kto ręką rozpocznie grę). „Uderzenia” te następują jedno po drugim, tuż po ostatnich sylabach każdego wersetu tekstu. W poniższym tekście, małą czcionką w nawiasach (L-P – lewyprawy) zaznaczono, w którym miejscu i w jakiej kolejności marakasy mają wybrzmieć. Piękna korona, (L-P) złotem zdobiona. (L-P) Żaden król takiej(L-P) nie miał na skroniach. (L-P) Kiedy już ptaki (L-P) umilkną w drzewach(L-P) to ja jesienne (L-P) drzewa wyśpiewam. Sytuacja powtarza się w każdej następnej zwrotce z małym wyjątkiem. Otóż, na siódmym wersecie drugiej zwrotki, marakasy grają po słowach: Niech lecą . (L-P) Drzewa z nami zostaną. gdyż chórek w tym właśnie miejscu musi zrobić pauzę interpretacyjną, po której kończy II zwrotkę jednym zdaniem: Drzewa z nami zostaną. Nie można bowiem tego fragmentu piosenki zaśpiewać dosłownie tak, jak wynika to z nut, gdyż wówczas treść tych słów pozbawiona zostanie sensu. No, bo cóż to znaczy: „Niech lecą drzewa z nami zostaną?” *** 27 JESIENNE STOPY WIATRU Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Kazimierz Śladewski I Wiatr ma na stopach skrzydlate buty, na szyi szale z liści i deszczu. Idzie przez pola, wzgórza i bruki... Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu. Chudną gałęzie i milkną ptaki, opustoszały gniazda i dziuple. Wiatr się panoszy, wkręca się wszędzie i okiennice zamyka z hukiem. II Nie lubi słońca, jasnych ogrodów, kwiaty rozbiera z barw i zapachów. Lubi szeroko po lesie, polu tarzać się w liściach, w błocie i piachu... Chudną gałęzie i milkną ptaki... itd. Instrumentarium: - tamburyn - marakasy Piosenkę w swoim repertuarze miała SZKÓŁKA PIOSENKARSKA dopiero w późniejszym okresie istnienia. Połączenie gry obu instrumentów w tym utworze nie jest wcale aż takie łatwe. Nie chodzi tutaj o wybrzmienie instrumentu każdego z osobna, ale o wspólne wygranie tego, co proponuję. Lepiej więc naukę rozpocząć od dzieci starszych – małe niech w tym czasie przysłuchają się, podpatrują i uczą. Ale chociaż maluchy mogą mieć pewne kłopoty ze współwygraniem obu instrumentów – też muszą przecież „posmakować” tej przyjemności grania. W moim odczuciu – jeden komplet instrumentów w piosence w zupełności wystarczy. Na próbach jednak można zaangażować do grania tyle dzieci, ile posiadamy tego typu instrumentów. I chociaż większa ilość grających wytworzy w trakcie próby pewien „bałagan” – to jednak poprawnej gry uczyć się będzie jednocześnie kilkoro dzieci. A przecież każdemu instruktorowi prowadzącemu zespół chyba zależy na tym, ażeby poprawnie grało jak najwięcej osób, aby mieć możliwość wybrania do występu takie dzieci, które grają naprawdę bezbłędnie. Zwrotka różni się od refrenu, jeśli chodzi o grę na instrumentach, toteż najpierw zaczynamy naukę od zwrotki, oczywiście po opanowaniu przez wszystkie dzieci zarówno słów, jak i melodii całej piosenki. Na pierwszą i szóstą sylabę każdego wersetu tekstu (poniżej w tekście, sylaby te zostały podkreślone i wytłuszczone), osoba grająca na tamburynie uderza instrumentem w otwartą dłoń drugiej (wolnej) ręki; zamiast w dłoń, można uderzyć siebie w udo (albo kolegę w plecy). Wiatr ma na stopach skrzydlate buty, na szyi szale z liści i deszczu. Idzie przez pola, wzgórza i bruki... Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu. Marakasy natomiast „wchodzą” jednym uderzeniem (nie w rękę, lecz w „powietrze”) natychmiast po tamburynie, czyli na drugą i siódmą sylabę każdego wersetu tekstu. W tekście poniżej zaznaczone zostały sylaby, na których ma wybrzmieć marakas. Wiatr ma na stopach skrzydlate buty, na szyi szale z liści i deszczu. Idzie przez pola, wzgórza i bruki... Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu. W refrenie oba instrumenty wystukują rytm walca. Tamburyn uderza na „raz” w otwartą dłoń (albo w udo), a następne dwa uderzenia ćwierćnutowe (na „dwa” i na „trzy”) – w powietrzu. Energiczne ruchy ręką, w której trzymamy tamburyn, powinny spowodować takie brzęczenie blaszek instrumentu, że wyraźnie usłyszymy rytm walca. Marakasy grają inaczej podczas zwrotki, a inaczej podczas refrenu. W refrenie – jak na tempo 3/4 przystało – wystukują rytm walca, wyraźnie akcentując pierwszą ćwierćnutę w każdym takcie. Przegub dłoni trzymającej marakas, powinien być luźny podczas grania, ale ruchliwy. *** 28 JESIENNY WIATR Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Hanna Ożogowska I Wiatr jesienny ma robotę w nocy i za dnia. Ciągle strąca liście złote i przed siebie gna. Ciągle strąca liście złote i przed siebie gna. II I nasiona drzew bez liku nosi tu i tam. Kiedy spoczniesz już wietrzyku? Powiedz, powiedz nam. Kiedy spoczniesz już wietrzyku? Powiedz, powiedz nam. Instrumentarium: - triangiel - marakasy Podczas zwykłych, roboczych zajęć, zwłaszcza tych pierwszych, można wykorzystać wszystkie triangle i marakasy, jakie posiadacie, aby nauką na tych instrumentach objąć możliwie jak najwięcej dzieci, bo i tak każde będzie garnąć się do grania. Natomiast na występie, a nawet podczas prób wieńczących żmudne przygotowania utworu do publicznej prezentacji – wówczas lepiej, aby jedno dziecko grało na trójkącie i jedno na marakasach. Użycie kilku triangli jednocześnie wchodziłoby ewentualnie w rachubę pod warunkiem jednak, że byłyby tak dobrane, aby ze sobą współbrzmiały (posiadały jednakową wysokość dźwięku i barwę), a to nie zawsze jest możliwe. Zresztą w pierwszej części Poradnika w rozdziale 6 (INSTRUMENTARIUM ZESPOŁU) proponowałem kupno 4 triangli i to o różnej wysokości dźwięku, więc jeżeli zrobiliście zgodnie z moją sugestią – burzy to plan wykorzystania większej ilości tych instrumentów podczas występu w tej piosence. Przechodzimy teraz do opisu gry na trójkącie – na razie, bo za chwilę zajmiemy się również grą na marakasach. Gdy akompaniator zrobi przygrywkę – po tym wprowadzeniu, chórek rozpoczyna śpiewanie pierwszej zwrotki. Wraz z chórkiem, dziecko, które zostało wyznaczone do grania na trójkącie – jednym uderzeniem metalową laseczką, uderza w triangiel na pierwszej i piątej sylabie, w dwóch pierwszych wersetach zwrotki. Takie same uderzenia należy wykonać w piątym i szóstym wersecie tej samej zwrotki. W tekście poniżej zaznaczone zostały znakiem trójkąta oraz podkreślone i wytłuszczone sylaby, na których ma zabrzmieć triangiel. Marakasy natomiast „wchodzą” dopiero w trzecim wersecie i grają nieprzerwanie do końca zwrotki (łącznie z repetycją). Ciągle strąca liście złote i przed siebie gna. Ciągle strąca liście złote i przed siebie gna. A jak grać na tych instrumentach? Trzymając marakasy, dziecko potrząsa nimi energicznie i rytmicznie (zgodnie z rytmem walca), w ten sam sposób, w jaki grało w refrenie piosenkę „Jesienne stopy wiatru” (rozdział 28 części II PORADNIKA). Druga zwrotka jest powtórzeniem pierwszej – jeśli chodzi o grę na obu tych instrumentach. Wraz z zakończeniem fortepianowego akompaniamentu po drugiej zwrotce, oba instrumenty również kończą całkowicie swoje granie. *** 29 SMUTEK JESIENI Muzyka: Lech Kadlec Słowa: Wiera Badalska Spada listek topoli powoli... powoli... Na mchu kładzie się plamką złocistą. Wiatr listeczki odwiewa coraz dalej od drzewa... Pewnie smutno jest jesiennym listkom. Wiatr, jak pies na uwięzi, wyje pośród gałęzi, zmęczony taki i senny, zmęczony taki i senny. Wiatr nie ma swego domu, utulić go nie ma komu... Pewnie smutno jest wiatrom jesiennym, pewnie smutno jest wiatrom jesiennym. Instrumentarium: - trójkąty - marakasy W piosence granie na trójkącie nie będzie trudne, więc nawet małe dzieci z łatwością sobie poradzą. Triangiel (najlepiej jeden, ale na próbach może być ich więcej), jednym uderzeniem metalową laseczką akcentuje sylaby, które zostały zaznaczone znakiem trójkąta oraz podkreślone i wytłuszczone w tekście poniżej; w partyturze powyżej również symbolem trójkąta zaznaczono nuty, na których ma wybrzmieć ten instrument. Natomiast z graniem na marakasach, nawet starsze dzieci będą miały spore kłopoty, w rezultacie czego, tylko nieliczni będą mieli zaszczyt popisywania się umiejętnością gry na tym instrumencie przed publicznością w trakcie występu. Na próbach jednak także maluchom trzeba pozwolić popróbować (od tego przecież są próby), a nuż któremu uda się „pobić” pod tym względem starszaka. Tak też przecież może się zdarzyć, że do występu dopuścimy małe dziecko, a nie starsze wiekiem. Ale zawsze od starszych dzieci rozpoczynamy naukę gry na instrumentach, zwłaszcza, jeśli granie jest trudniejsze tak, jak w tej piosence; niech one pierwsze „posiłują się” z marakasami. Tak – posiłują – bo, jak się okaże, nawet dorośli będą mieć trudności z prawidłowym wygraniem i grać będą „siłowo”. A przy takim „siłowym” graniu, bez względu na to, czy gra dorosła osoba, czy dziecko – muskuły rąk naprężają się, ręce robią się sztywne i szybko się męczą. Będąc tak wyczerpanym fizycznie, osoba grająca zaczyna grać „rozwlekle”, zaczyna zwalniać tempo. Trzeba dużej wprawy i sporych umiejętności, ażeby poprawnie zagrać drugą część piosenki. Największy problem, jaki podczas grania występuje – to umiejętne rozluźnienie nie tylko rąk, ale i całego ciała w trakcie grania na marakasach. Dobrze, że gramy na nich tylko część piosenki, a nie całą, ale i to wystarczy, żeby się wielce potrudzić, zmęczyć, a niejednego nawet zniechęcić do grania. A gramy bardzo ostro i energicznie. „Śrut” nie może się „sypać” we wnętrzu marakasowej kuli, lecz musi uderzać z jednakową siłą – to w przednią, to w tylną ściankę marakasu. Ażeby to osiągnąć, ruchy ręką muszą być bardzo ostre, energiczne i bardzo krótkie. Piosenka skomponowana jest w tempie 3/4, ale marakasy wcale nie wystukują rytmu walca – i w tym cały problem. „Śrut” musi wystukiwać ósemki: ósemkę w przednią ściankę – ósemkę w tylną ściankę (albo odwrotnie) marakasowej kuli. Nie można dopuścić do tego, aby „śrut” się ślizgał – on ma uderzać o ścianki bardzo miarowo, rytmicznie przez cały czas trwania drugiej części piosenki. Osoba, która grać będzie na tych instrumentach, niech lepiej nie śpiewa, zwłaszcza drugiej części piosenki, a więc tej, podczas której grać będzie na marakasach, bo „dwa grzyby w barszcz - to za dużo”. Zresztą zaabsorbowana dosyć trudną przecież grą i tak samoistnie przestanie śpiewać. Utwór jest stosunkowo krótki, bo ma tylko dwie niezbyt długie części. Proponuję zatem, aby całą piosenkę zaśpiewać dwukrotnie. Ale żeby powtórzenie piosenki było inne – chciałbym, aby pierwszą jej część nie śpiewać, lecz wyrecytować, a to wcale nie będzie łatwe. Recytować nie będzie cały chór, lecz tylko jedna osoba. Do parlando (śpiewnej recytacji) należy wybrać taką osobę, która ma z natury bardzo miękki, ciepły, aksamitny głos, a do tego potrafi ładnie zadeklamować. Umiejętność interpretowania jakiegokolwiek tekstu (wiersza lub prozy) – to zupełnie inna sztuka, niż śpiewanie, chociaż ma bardzo dużo z tym wspólnego. Dlatego trzeba spośród swojej grupy wybrać osoby najlepiej recytujące i z nimi z osobna ćwiczyć recytację. Dobrze robić to w obecności całego zespołu, aby i pozostałe dzieci z tych „lekcji” w jakimś stopniu skorzystały. A skorzystają pod warunkiem, że swoją uwagę skoncentrują na tym, co recytatorzy będą robili. Wybór kilku recytatorów jest też i po to, aby mieć zawsze w rezerwie odpowiednie osoby, gdy przyjdzie do występu, a tego najlepszego recytatora (recytatorki) w tym dniu nie będzie. Ponieważ teraz pierwszą część piosenki będzie recytowało któreś dziecko – reszta zespołu na tle jego śpiewnej recytacji może murmurandem „wymruczeć” melodię. Murmurando jednak nie może zagłuszyć solistę-recytatora, a jedynie go uzupełnić. Takie wyważenie głosów chóru względem solisty – to konieczność. Ale można też zrezygnować z murmuranda, pozostawiając solistę z akompaniatorem przygrywający na fortepianie, akordeonie, gitarze, względnie na „samograjku” (keyboardzie z możliwością uruchamiania automatycznej orkiestry) albo zespołem jemu akompaniującym na żywo lub z playbacku. *** 30 MKNIE PIOSENKA DOOKOŁA Muzyka: Oskar Felcman Słowa polskie: Mirosław Łebkowski I Nocą piosnka się narodzi na odległym świata skraju, a gdy rano słońce wschodzi w całym świecie ją śpiewają: refren Samolotem, okrętami, wodą, lądem, pod chmurami. Raz wysłana przyjaciołom mknie piosenka dookoła, bo kulisty kształt ma ziemski glob. II Czyśmy smutni, czy weseli, takiej piosnki nam potrzeba, piosnką można się podzielić, z druhem, jak kawałkiem chleba. Refren Samolotem, okrętami... itd. III Szumi w piosnce wiatr i drzewa, pełno w niej jasnego słońca, łatwo można ją wyśpiewać od początku i od końca. Refren Samolotem, okrętami... itd Do konkursu (poza konkursem z racji wieku, bowiem żadna członkini zespołu PÓŁNUTKI nie miała wówczas jeszcze szesnastego roku życia) przygotowywałem swój ansambl w ciągu trzech miesięcy, a była to doprawdy surowa jeszcze, 10-osobowa grupa. W tym czasie przechodziła reorganizację, metamorfozę; była w momencie powiększania się i w znacznej części były to dzieci początkujące. Piosenka posiada trzy zwrotki – można więc do ich zaśpiewania wybrać troje solistów (może być tylko jeden), muszą to jednak być osoby, które ładnie śpiewają i mają dobry słuch muzyczny; będą bowiem śpiewać na tle chórku, który – jak gdyby dla wytrącenia solisty z „równowagi”, z melodii, z tonacji – śpiewać będzie zupełnie inny motyw melodyczny. W oryginalnym zapisie nutowym ten motyw nie istnieje, został przeze mnie dopisany (podobnie, jak w piosence „Co powie tata” – rozdział 11 część I) dla „upiększenia” utworu. Po trzech dźwiękach (C-D-E) akompaniatora wprowadzającego i narzucającego tempo utworu, które w rzeczy samej stanowią przedtakt, rozpoczyna się dopisany przeze mnie motyw – nazwijmy go (tak trochę z wiejska) – przyśpiewką. W czasie całej piosenki będzie on powtarzał się wielokrotnie, bo poprzedzać będzie każdą śpiewaną przez solistę zwrotkę, posłuży też jako tło wykonywane przez chór w każdej zwrotce, a także będzie kończył utwór. Chór śpiewa swoją przyśpiewkę unisono. Jest ona bardzo krótka, bo cała linia melodyczna zamyka się w dwóch taktach, ale śpiewa się ją dwukrotnie. Jedyny wyjątek stanowi zakończenie piosenki, po którym ten motyw powtarza się cztery razy. A oto ta „przyśpiewka”. A jeżeli Wasza grupa wokalna będzie w stanie ową przyśpiewkę zaśpiewać na 3 głosy – to zamiast wersji jednogłosowej (nuty powyżej) proponuję wersję wielogłosową (nuty poniżej). Jeżeli dzieci nauczyły się melodii owej przyśpiewki, jeżeli wybraliśmy solistę (lub solistów) – można przystąpić do próby zaśpiewania tych dwóch melodii jednocześnie – „przyśpiewki” i zwrotki. Na początku „zgrywania się”, zwłaszcza solista może mieć trudności, może się „sypać”, bowiem wymagać się będzie od niego oswojenia i osłuchania z tymi dwoma na raz brzmiącymi melodiami, ale dla średnio zdolnych dzieci, to doprawdy nic trudnego. Jeśli solistą jest jedno dziecko – cały czas stoi pośrodku sceny przy mikrofonie. Jeśli jest ich troje (do zaśpiewania każdej zwrotki inne) – powinni się zmieniać w czasie trwania przyśpiewki. A jak taka zmiana powinna się odbywać – wyjaśniałem podczas omawiania piosenki „Kataryniarz” (rozdział 3 część II PORADNIKA), z tym, że w „Kataryniarzu” wymiana solistów odbywała się w czasie refrenu; w omawianej piosence – na „przyśpiewce”. W utworze tym występuje kilka trudnych do wyśpiewania słów. W poniższym tekście zaznaczono je pogrubioną i podkreśloną czcionką; te fragmenty trzeba oddzielnie wyćwiczyć do tego stopnia, aby publiczność zrozumiała, o czym śpiewa solista. Nocą piosnka się narodzi - I zwrotka Szumi w piosnce wiatr i drzewa - II zwrotka Piosnką można się podzielić - II zwrotka Jeżeli wyśpiewanie tego tekstu będzie kłopotliwe – trzeba zwolnić tempo piosenki, albo zmienić solistę. *** 31 MASZEŃKA - DASZEŃKA Muzyka: M.Błanter Słowa.polskie: Stamir I Daleko ich (nasz) żołnierski rzucił los nie słyszysz (słyszę) go, choć ma doniosły głos, lecz kiedy - lewa, lewa ich (nasz) oddział pieśń zaśpiewa, jak dalekie echo usłyszysz (usłyszę) słowa te: refren Maszeńka! Daszeńka! Maszeńka! Daszeńka! Ola, Pola, Saszeńka czekaj miła mnie. Maszeńka! Daszeńka! Ola, Pola, Saszeńka, Tonia, Sonia, Dunia, Gunia II Nie gniewaj się, że tyle imion zna, (znam) bo dobrze wiesz, że tylko ciebie ma, (mam) a kiedy - lewa, lewa ich (nasz) oddział w polu śpiewa, każdy swej dziewczynie przysyła słowa te: refren Maszeńka! Daszeńka!...itd. Tę piosenkę również śpiewały PÓŁNUTKI na eliminacjach konkursu piosenki radzieckiej, jako że każdy na konkurs przygotowywał dwa utwory. Treść polskiego tłumaczenia tej radzieckiej piosenki nie pasowała do płci moich małych wykonawczyń, dlatego też musiałem dokonać pewnego niewielkiego „retuszu”. Zamieszczony tekst jest „moją” wersją piosenki, zaś słowa umieszczone w nawiasach przywracają tekstowi wersję oryginalną. Proponuję, ażeby cały zespół podzielić na dwie grupy. Pierwsza śpiewać będzie melodię główną i w tej grupie może być mniej dzieci, ale muszą śpiewać głośno; druga grupa robić będzie „tło” (partytura tej wokalizy poniżej) i może w niej być więcej dzieci, ale muszą śpiewać ciszej, aby „tło” nie „wypłynęło” na plan pierwszy. Wokaliza kilka razy przewijać się będzie w trakcie całej piosenki. Przede wszystkim rozpocznie piosenkę, potem, gdy pierwsza grupka chóru śpiewać będzie tekst pierwszej zwrotki: Daleko ich (nasz) żołnierski rzucił los nie słyszysz (słyszę) go, choć ma doniosły głos wokaliza pojawi się znowu. A gdy przyjdą słowa: lecz kiedy - lewa, lewa ich (nasz) oddział pieśń zaśpiewa, jak dalekie echo usłyszysz (usłyszę) słowa te: wokaliza przerodzi się w śpiew wielogłosowy i w tym właśnie momencie to już nie jest melodia wokalizy, lecz melodia rozpisana na trzy głosy (partytura poniżej). Jeżeli ten fragment piosenki Wasz ansambl będzie w stanie pokonać i zaśpiewa czysto, będzie podobać się zarówno samym wykonawcom, jak i słuchaczom. Jeżeli jednak próby śpiewania na głosy się nie powiodą – zrezygnujcie (przynajmniej na jakiś czas) z takiego śpiewania wielogłosowego dla dobra zarówno własnego, jak i (a może przede wszystkim) słuchaczy. W ostateczności może uda się tylko połączyć podstawową melodię z wokalizą, a to nie jest trudne do wykonania. Ale zamiast pierwszej grupy śpiewającej główną melodię – może być solista. Taka koncepcja bardziej mi odpowiada, zwłaszcza, gdy jest mała ilość dzieci w zespole. Wybrany solista musi jednak mieć dobry słuch muzyczny, gdyż pozostałe dzieci śpiewać będą inną melodię, więc nie może się wypadać z tonacji. Ale i chórek robiący „tło” musi także mieć dobry słuch, bowiem śpiewać będzie fragment piosenki na głosy. Jeżeli więc Wasz zespół nie będzie jeszcze w stanie temu sprostać – niech pozostanie tylko na wokalizie, a więc tej melodii, którą dopisałem. W refrenie, w pierwszej jego części, podobnie, jak w „Obozowych nocnych markach” (rozdział 19), chór – a więc dzieci z grupy drugiej – będą prowadziły „dialog” ze solistą. Poniżej podaję tekst w rozpisie dialogowym. solista: chór: solista: chór: razem: Maszeńka! Maszeńka! Daszeńka! Daszeńka! Ola, Pola, Saszeńka Czekaj miła mnie. Maszeńka! Daszeńka! Ola, Pola, Saszeńka, Tonia, Sonia, Dunia, Gunia Czekaj miła mnie. Podczas pracy nad piosenką trzeba zwrócić uwagę na proporcję siły głosu. Solista (względnie pierwsza grupa, śpiewająca podstawową melodię) nie może zostać zagłuszona przez chórek wtórujący, bo nie on jest „postacią” pierwszoplanową. Kiedy zespół zaśpiewa refren, następuje znowu wokaliza (tło), a po niej druga zwrotka, którą należy wykonać tak samo, jak zwrotkę pierwszą. Refren po drugiej zwrotce kończy się wokalizą, która jest nieco dłuższa (partytura poniżej) i należy ją ściszać aż do całkowitego zaniku dźwięku. *** 32 W SKLEPIE Z ZABAWKAMI Muzyka: Władimir Szaiński Słowa polskie: Andrzej Mroczyński I Leżały na półce i stały na półce słoniki i pieski, słoniki i pieski, wielbłądy i wilki. Słoniki i pieski, słoniki i pieski, wielbłądy i wilki. II Puszyste koteczki i śpiące laleczki, kaczuszki, kogutki, kogutki, kaczuszki, wesołe matrioszki. Kaczuszki, kogutki, kogutki, kaczuszki, wesołe matrioszki. III I przyszedł do sklepu Andriuszka i wierzcie, że wybrał od razu, że wybrał od razu zabawkę najlepszą. Że wybrał od razu, że wybrał od razu zabawkę najlepszą. Instrumentarium: - trójkąt - marakasy - cymbałki Piosenkę tę zaaranżowałem dla PÓŁNUTKEK i nawet podjąłem już próby (przygotowywałem na kolejny konkurs piosenki radzieckiej), jednak nie było mi i zespołowi dane zaprezentować przed publicznością. Nieoczekiwana przerwa spowodowała, że już nigdy do pracy nad tą piosenką nie powróciłem ani z tym, ani z żadnym innym zespołem. Aranżacja jednak pozostała, więc chcę zaprezentować ją w tym podręczniku. Może teraz za Waszą i Waszych podopiecznych sprawą, dojdzie do konfrontacji z publicznością. Ponieważ piosenka jest krótka (ma trzy króciutkie zwrotki), chcąc ją „wydłużyć”, wprowadziłem zwrotki „grane”. Melodia „granych” zwrotek jest taka sama, jak śpiewanych, a pojawia się trzykrotnie: na samym początku (będzie to po prostu wstęp do piosenki), potem po drugiej zwrotce śpiewanej oraz na zakończenie utworu, czyli po zaśpiewaniu trzeciej zwrotki. Te trzy „grane” zwrotki dzieci wykonają na cymbałkach (ich ilość jest dowolna). Tak więc, gdy dzieci opanują piosenkę tak pod względem melodii, jak i zapamiętania tekstu, można przystąpić do nauki gry na dzwonkach chromatycznych. Nauczenie się melodii przez „cymbalistów” też zajmie trochę czasu i na pewno w ciągu jednych zajęć nie da się tego wszystkiego zrobić. Dlatego z pewnością trójkąt i marakasy wprowadzicie do piosenki dopiero na drugiej, a może nawet na trzeciej lekcji, a instrumenty te grać będą bez względu na to, czy grają cymbałki, czy tylko śpiewa chórek. Triangiel „wchodzi” jednym uderzeniem metalową laseczką na drugą sylabę w 3, 4 wersecie oraz na drugą i piątą sylabę w wersecie 5 każdej zwrotki bez względu na to, czy śpiewa chórek, czy grają tylko cymbałki. W tekście poniżej, zaznaczone zostały symbolem trójkąta oraz podkreślone i wytłuszczone sylaby, na które trzeba uderzyć w trójkąt bez względu na to czy jest to przed, czy po repetycji. I teraz następuje repetycja, w trakcie której, oprócz trójkątów grają także marakasy – wygrywają one rytm walca. W tekście poniżej zaznaczono tę część klamrą i symbolem marakasu. Takie granie obu rodzajów instrumentów występuje bez względu na to, czy jest to śpiewana, czy tylko grana zwrotka. Jak wystukać walca na marakasach? Trzymając w ręku instrument (w każdej ręce jeden marakas), osoba grająca potrząsa rękoma tak, aby jedną ręką wygrać jedną ćwierćnutę, drugą zaś – dwie ćwierćnuty, czyli tak, jak to robiliśmy w „Jesiennym wietrze” (rozdział 28 II części Poradnika). Przy czym obojętne jest, którą ręką zacznie się grać, ale ważne jest to, aby „śrut” wewnątrz marakasowej kuli nie ślizgał się, lecz uderzał w jej ścianki dosyć energicznie. Marakasy są stosunkowo cichym instrumentem, dlatego nie zaszkodzi, jeśli grać będzie nawet troje dzieci, byle tylko grały równo. *** 33 PIOSENKA OKRĘTOWEGO KUCHARZA Muzyka: Jurij Antonow Słowa polskie: Andrzej Mroczyński I chór: Na statku, każdy wie, że „kok” - to znaczy kucharz i co dla wilków morskich znaczy dobry wikt. solista: Zwiedziłem wiele pięknych krajów, stąd nauka i umiejętność przyrządzania różnych dań. chór: La la la la la la la la la la la la la la la la la la la la lala la II solista: Załoga lubi mnie - ja się nie muszę chwalić! Przyrządzam szybko smaczny obiad z kilku dań: Jest marynarski barszcz i ryba, i makaron, sałatka z krabów i rekina płetwy dwie. chór: La la la la la la la la la la la la la la la la la la la la lala la III solista: Potrafię tak, jak nikt przyrządzić każde danie. Załoga mówi: chór: „Kok, ty jesteś wielki spec!” solista: Czasami mówią do mnie także: chór: „kapitanie”, solista: bo jestem przecież kapitanem w kuchni swej. chór: La la la la la la la la la la la la la la la la la la la la lala la Instrumentarium: - marakasy - pudełka akustyczne - bębenek - talerze (czynele) - gwizdek Ponieważ i ten utwór zacząłem przygotowywać ze swoimi PÓŁNUTKAMI w tym samym czasie, co piosenkę „W sklepie z zabawkami” (rozdział 32 część II PORADNIKA), więc i on podzielił los tamtej piosenki. Po „kwarantannie”, jaką mi los zgotował, nie powróciłem do pracy również i nad tym utworem z żadną grupą. Tak więc i aranżacja tej piosenki również pozostała tylko w stadium początkowych prób z zespołem. Piosenkę od początku do końca może śpiewać cały zespół, ale można wybrać solistę i on przyjmie na siebie rolę kucharza – pozostałe dzieci będą tworzyć chórek. Ale to dopiero po opanowaniu przez cały zespół słów i melodii utworu. Zamieszczony tekst wyraźnie podzieliłem na role, więc bez kłopotu można już tylko przystąpić do pracy nad piosenką. Solistę wybieramy zgodnie z własnym odczuciem; nie koniecznie musi to być tęga osoba – jak ogólnie przyjął się wygląd człowieka wykonującego ten zawód – bo przy dobrej charakteryzacji, nawet największa chudzina może stać się grubasem. W całym utworze wykorzystamy kilka instrumentów perkusyjnych – wszystkie one grać będą w refrenie i od refrenu zaczynam opis. Najpierw omówię technikę gry na pudełkach akustycznych. Potrzebne nam będą dwa pudełka różniące się kształtem, a co za tym idzie – różniące się dźwiękiem, przez co granie na nich nie będzie monotonne i nużące. Gra przypominać będzie nieco tykanie dużego zegara, a grać będą na przemian: pierwsze pudełko (obojętnie od jakiego rozpoczniemy grę) zagra na pierwszej i piątej ósemce; drugie pudełko – na trzeciej i siódmej ósemce w każdym takcie (nad nutami zostały umieszczone symbole pudełek). W refrenie grać będą także marakasy – wykorzystamy tylko jeden komplet tych instrumentów. Ponieważ gra na nich nie jest męcząca, może więc jedno dziecko grać cały refren. A gra polega na tym, aby na każdą ósemkę w takcie – „śrut” wewnątrz instrumentu uderzał w ścianki marakasowej kuli dwukrotnie – raz w przednią ściankę, raz w tylną – siła uderzeń powinna być jednakowa. Takie granie należy wykonać obydwoma marakasami jednocześnie. Podobnie, bo wartościami ósemki, będzie grał tamburyn, z tym, że powinien bardziej akcentować wszystkie nieparzyste ósemki w takcie, czyli 1, 3, 5 i 7. Natomiast bębenek w każdym takcie refrenu akcentuje 1 i 3 ćwierćnutę, uderzając pałeczką filcową lub gumową (nie zalecam używania pałeczki plastikowej, tej od dzwonków chromatycznych, bo jest zbyt twarda i może uszkodzić błonę naciągniętą na obręcz bębenka). Talerze zaś, trzymając je za uchwyt, jednym uderzeniem dają znać o sobie zawsze w 4 ćwierćnucie w każdym takcie. Uderzamy ruchem ukośnym, „pocierającym” – nie ruchem prostopadłym do siebie („czołowe zderzenie”), gdyż mogą się „skleić”. Powyższy opis dotyczył tylko refrenu. Dobrze więc by było, aby na razie na tym poprzestać, by zespół przystąpił do nauki tej części piosenki, która powtarzać się będzie trzykrotnie – zawsze po zaśpiewaniu zwrotki. Niech każdy uczestnik zajęć popróbuje grania na każdym z tych instrumentów, bo i tak po pewnym czasie niektóre dzieci same zrezygnują z gry na nich. To i nawet lepiej, bo inne chętne do grania, będą miały więcej możliwości poćwiczenia, a tym samym dokładniejszego opanowania wymaganej sztuki. Kiedy już refren będzie dobrze zaśpiewany, a instrumentaliści także dobrze zagrają – można przystąpić do pracy nad zwrotkami. I chociaż w każdej zwrotce instrumenty grać będą w tych samych miejscach (miejsca te zaznaczone zostały pauzą o wartości ósemki w nawiasie), to jednak za każdym razem grać będą inne instrumenty. A jakie i w jaki sposób będą grać – opiszę poniżej. W I zwrotce po słowach: Na statku każdy wie ( ) dwoma uderzeniami w pudełko akustyczne akcentujemy ósemki (w nawiasie). Ale skoro dysponujecie dwoma różnymi pudełkami o różnym dźwięku, więc wykorzystując ten fakt, uderzamy raz w jedno (pierwsza pauza ósemkowa), raz w drugie pudełko (druga pauza ósemkowa). Potem, na pauzie ósemkowej, między słowami: Zwiedziłem wiele pięknych krajów ( ) stąd nauka jednym uderzeniu metalową laseczką w triangiel. W zwrotce II zaś, po słowach: ) Załoga lubi mnie ( tamburynem należy dwa razy uderzyć w rękę, a między słowami: jest marynarski barszcz i ryba, ( ) i makaron jednym uderzeniem czyneli (talerz o talerz) akcentujemy ową pauzę ósemkową. Z kolei w III zwrotce, po słowach: Potrafię tak, jak nikt ( ) dwa razy pałeczką uderzamy w bębenek, a potem, między słowami: czasami mówią do mnie także ( ) kapitanie dmuchnąć ostro, ale krótko (długość ósemki) w zwykły gwizdek. Sporo pracy przed zespołem – koncentracji i myślenia; wszystko jednak zależy od wieku uczestników zajęć, od ich podejścia i zaangażowania w to, co się będzie robić podczas zajęć, ale i od talentu każdego dziecka z osobna. *** ZAKOŃCZENIE Dobiegł już końca PORADNIK MUZYCZNY, nad którym spędziłem kilkaset godzin, wkładając w tę pracę całą swoją wiedzę i doświadczenie, chcąc w ten sposób służyć innym, może mniej zdolniejszym ode mnie ludziom, za to pełnym zapału do pracy, zwłaszcza z dziećmi i młodzieżą (chociaż nie tylko), by wolny od nauki (pracy) i innych obowiązków czas, zagospodarować im w sposób godny, kulturalny i twórczy, mobilizując swoich podopiecznych do pełnego angażowania się w amatorski ruch muzyczny. Przystępując do pisania PORADNIKA, celowo pomijałem wiele teoretycznych zagadnień, których przecież pełno w innych, naprawdę mądrych księgach, zakładając z góry, iż będę bazował na własnej pracy i doświadczeniu, jakiego nabyłem w ciągu ponad 20-letniej pracy z różnymi (nie tylko dziecięcymi) zespołami. Wszystko, co napisałem na poprzednich stronicach, jest moim subiektywnym odczuciem i spojrzeniem na sprawy poruszane i opisywane w PORADNIKU. Propozycje w nim zawarte jeśli nie w całości, to może tylko w części posłużą Wam – drodzy Nauczyciele - w pracy pedagogiczno-instruktorskiej i będą pomocą dydaktyczną w rozwiązywaniu niektórych tylko problemów. Sugestie, jakimi serwowałem - jednych pobudzą do bardziej wytężonego działania, a na ich bazie budować będą własną wizję prowadzonych przez siebie zajęć; dla innych będą wzorem i wskazówką do powielania tego, co napisałem. I jeśli tak się stanie PORADNIK, w moim odczuciu, spełniła swoje przeznaczenie, bo o to mi właśnie chodziło. Ciekawy Waszych - drodzy Czytelnicy - recenzji na temat zawartości PORADNIKA, a także i tego, na ile przydatny był w Waszej pracy - oczekuję opinii. Kierować je proszę pod adresem e-mail’owym: [email protected] Serdecznie pozdrawiam wszystkich swoich zwolenników, ale także i przeciwników oraz osób, dla których moja obecność jest im całkowicie obojętna. Lech Kadlec koniec CZĘŚCI II (ostatniej) eT]XUrYkU]geiRWc]_RrcR^Wr]XU]XcRjliec]X www.LECHKADLEC.2ap.pl