Część II

Transkrypt

Część II
LECH KADLEC
PORADNIK
MUZYCZNY
CZĘŚĆ II
www.LECHKADLEC.2ap.pl
Zawartość części II
Rozdział 1: Jabłko.........................................................................................
Rozdział 2: Zegary........................................................................................
Rozdział 3: Kataryniarz (I)............................................................................
Rozdział 4: Zimowa piosenka.......................................................................
Rozdział 5: Dzwonki sań...............................................................................
Rozdział 6: Malowany wózek.......................................................................
Rozdział 7: Toruński brzeg...........................................................................
Rozdział 8: Wyliczanki-odliczanki...............................................................
Rozdział 9: Świat dorosłych albo Chcemy bawić się z wami.......................
Rozdział 10: Bal moich lalek........................................................................
Rozdział 11: Co powie tata............................................................................
Rozdział 12: Parasole od łez..........................................................................
Rozdział 13: Rano wstaję - pada deszcz........................................................
Rozdział 14: Zwyczajne parasole..................................................................
Rozdział 15: Majowe podwórze....................................................................
Rozdział 16: Na majówkę.............................................................................
Rozdział 17: Nie pytaj mnie..........................................................................
Rozdział 18: Kostka Rubika..........................................................................
Rozdział 19: Obozowe nocne marki..............................................................
Rozdział 20: Smerfy......................................................................................
Rozdział 21: Abecedario Polacco czyli Elementarz polski...........................
Rozdział 22: Kataryniarz (II).........................................................................
Rozdział 23: Wrzesień...................................................................................
Rozdział 24: Jarzębina...................................................................................
Rozdział 25: Jesienna bajka...........................................................................
Rozdział 26: Jesienne drzewa........................................................................
Rozdział 27: Jesienne stopy wiatru...............................................................
Rozdział 28: Jesienny wiatr...........................................................................
Rozdział 29: Smutek jesieni..........................................................................
Rozdział 30: Mknie piosenka dookoła..........................................................
Rozdział 31: Maszeńka – Daszeńka..............................................................
Rozdział 32: W sklepie z zabawkami............................................................
Rozdział 33: Piosenka okrętowego kucharza................................................
Zakończenie...................................................................................................
3
5
10
15
18
22
25
28
32
40
46
52
57
72
77
80
86
92
95
101
105
109
112
116
119
122
124
127
130
134
137
141
144
148
1
JABŁKO
Muzyka: Augustyn Bloch
Słowa: Władysław Krzemiński
I
Nad polami, nad lasami
wędrowało słonko,
przystanęło, zajaśniało
nad naszą jabłonką.
II
Rzuca słonko na jabłonkę
tysiąc swych promieni
i już tysiąc na jabłonce
jabłek się rumieni.
III
O, upadło jabłko duże,
pełne dłonie obie.
O,jak pachnie, nie wytrzymam,
chyba zjem je sobie.
Pierwsze zajęcia muzyczne proponuję rozpocząć od nauki piosenki, która znajduje się w kilku
różnych podręcznikach dla nauczycieli szkolnych i przedszkolnych. Tekst piosenki jest
bardzo prosty, krótki i łatwy do powtarzania i nauczenia, więc nie ma takiej potrzeby, aby
rozdawać kartki ze słowami piosenki, a po prostu uczyć dzieci tekstu werbalnie. Ponieważ w
tekście nie występują żadne trudniejsze do wypowiedzenia słowa, więc w ciągu pierwszego
spotkania na pewno zdążycie przesłuchać, jeśli nie każde dziecko z osobna, to na pewno,
chociaż kilkoro. Ale „na siłę” proszę żadnego dziecka nie brać do solowego śpiewania, gdyż
nie wszystkie są odważne. Czasami trzeba czasu, żeby dziecko skryte czy wstydliwe oswoiło
się z otoczeniem i nabrało odwagi, nawet wobec swoich rówieśników.
Przypuszczam, że na pierwszych zajęciach starczy jeszcze tyle czasu, aby rozpocząć naukę
drugiej piosenki, warto więc, chociażby tylko z grubsza, zabrać się za następny utwór.
***
2
ZEGARY
Muzyka:. Edward Pałłasz
Słowa:. Maria Terlikowska
I
U zegarmistrza gra muzyka
aż się zasłuchał cały dom,
bo sto zegarów na raz tyka,
a jeden bije bim, bam, bom.
Cyk, cyk, cyk.
Cyk, cyk, cyk.
Bim, bam, bom
Cyk, cyk, cyk.
Cyk, cyk, cyk.
Bim, bam, bom.
II
Zegar z kurantem przerwał drzemkę
aż stare kółka drgnęły w nim
i oto zegar gra piosenkę
starą melodię rym, cym, cym.
Cyk, cyk, cyk.
Cyk, cyk, cyk.
Rym, cym, cym.
Cyk, cyk, cyk.
Cyk, cyk, cyk.
Rym, cym, cym.
III
U zegarmistrza dzwoni budzik
niech się obudzi ten kto śpi,
zaraz kukułka się obudzi,
co nie kukała cztery dni.
Cyk, cyk, cyk. ((kuku)
Cyk, cyk, cyk. (kuku)
Cztery dni.
Cyk, cyk, cyk. ((kuku)
Cyk, cyk, cyk. (kuku)
Cztery dni.
Instrumentarium:
- trójkąty
Ta piosenka również znajduje się w programie zajęć przedszkolnych i także jest bardzo
prosta, krótka i łatwa do nauczenia. Występują tu jednak trudniejsze do wypowiedzenia, a
tym samym do wyśpiewania słowa. Są to: u zegarmistrza, gdzie musi wyraźnie zabrzmieć
końcówka strza, a nie szcza oraz słowo drzemkę, które nie może fonetycznie brzmieć jak
dżemkę.
Jeżeli dzieci szybko opanują również i ten utwór i jeszcze pozostanie do końca zajęć trochę
czasu, można na bazie tej lub poprzedniej piosenki przesłuchać indywidualnie kilkoro dzieci,
oczywiście tylko te, które same, na ochotnika się zgłoszą. Można też, dla zachęcenia do
dalszego uczestnictwa w zajęciach, przystąpić do pierwszej próby instrumentacji piosenki.
Ale na pewno, tak na dobre, instrumentacją zajmiecie się na drugiej, a może dopiero na
trzeciej lekcji. To nawet i lepiej, bo - jak sądzę - do tego czasu z zespołu wyeliminujecie
dzieci nie nadające się do śpiewu.
W piosence można użyć jednego trójkąta, mogą grać dwa, ale w moim osobistym odczuciu,
najlepszy efekt jest wtedy, kiedy grają trzy trójkąty.
Podczas nauki i ćwiczeń dobrze jest, aby grające na trianglach dzieci stały obok siebie w
jednym rzędzie i nawet niech nie śpiewają, a raczej niech uważają na dyrygenta-instruktora,
który zwłaszcza w początkowej fazie nauki, musi dawać znaki, kiedy i które dziecko ma
uderzyć metalową laseczką w trójkąt.
Dzieci mocno przeżywają grę na instrumencie, zwłaszcza te małe i zdarzać się będzie, że grać
będą nie w tym momencie, w którym grać powinny. Dlatego radzę, aby granie na trianglach
rozpocząć od dzieci starszych, które: po pierwsze – spokojniej podchodzą do nauki, a po
wtóre – szybciej „chwytają”, o co w tym wszystkim chodzi. Małe dzieci w tym czasie
podpatrując starszaków, uczą się i łatwiej przyswajają sobie właściwą grę.
Dobrze jest dopasować tak trójkąty, aby każdy był o innym dźwięku, miał inną wysokość
tonu. To dodaje trochę efektu, a dźwięki tych instrumentów nie nużą słuchaczy swoją
monotonią.
Piosenka napisana jest w tempie 4/4. Zanim zabrzmi wstęp, czyli przygrywka – trójkąty
wydzwaniają dwa takty. W początkowej fazie nauki, nauczyciel musi odliczyć jeden „pusty”
takt, aby narzucić tempo piosenki i w dalszym ciągu liczyć głośno i równomiernie, aby dzieci
również równomiernie uderzały w swój trójkąt.
Pierwsze dziecko uderza w triangiel na „raz”, drugie dziecko uderza na „dwa”, trzecie – na
„trzy”, zaś na „cztery” nikt w trójkąt nie uderza. Ta „ćwierćnuta” jest po prostu pauzą.
I w ten sposób trójkąty grają dwukrotnie. Po tych dwóch taktach następuje dopiero
przygrywka fortepianowa (lub innego instrumentu akompaniującego), w której triangle
również biorą udział – pod koniec owej przygrywki, na melodii wyraźnie zachęcającej do
użycia tych instrumentów.
W nutach poniżej pokazano, w jaki sposób wstęp do piosenki powinien być wykonany przez
„trójkąciarzy”.
Dzieci zaczynają śpiewać pierwszą zwrotkę dopiero po tym wstępie. Pod koniec zwrotki, na
słowach: „a jeden bije bim, bam, bom” uderzają w trójkąty. I tak: pierwszy trójkąt gra na
słowie „bim”, drugi na słowie „bam”, a trzeci na słowie „bom”.
Słowo „cyk” występujące w refrenie powinno imitować cykanie zegara. Źle jest, jeśli dzieci
„cykają” z wyraźnym akcentowaniem litery „y”. Litera ta powinna być prawie niezauważalna
podczas wymawiania słowa „cyk”, a więc tak, jakby jej w ogóle nie było, jakbyśmy
wypowiadali tylko pierwszą i trzecią literę tego słowa, tzn. „ck”. To nic, że w nutach ten
moment określony jest konkretną wysokością dźwięku – dzieci mają „wycykać” a nie
wyśpiewać ten fragment piosenki.
Drugą zwrotkę wykonuje zespół podobnie jak pierwszą, natomiast w trzeciej – trójkąty już
nie grają, a w refrenie – jedno dziecko – te, które potrafi najlepiej zakukać, niczym
prawdziwa kukułka, bardzo przenikliwym, ostrym tonem – „zrobi” kukułkę po słowach: „cyk,
cyk, cyk” (ku-ku).
Po zakończeniu tego refrenu, śpiew dzieci milknie wraz z akompaniamentem, tylko trójkąty
grają jeszcze w ten sam sposób, jak na samym wstępie piosenki, lecz nie przez dwa takty, jak
na początku utworu, ale przez trzy – proszę spojrzeć na partyturę poniżej.
Dzieci grające na trianglach muszą zwrócić uwagę na to, aby instrumenty te nie dotykały do
niczego, przede wszystkim do odzieży, o co bardzo łatwo, bo to powoduje przytłumienie
dźwięku i skrócenie długości tonu. Trójkąty mają imitować bicie zegara, którego dźwięk nie
jest przez nic wytłumiany ani skracany.
W piosence tej można wprowadzić pewien element ruchu dla tych dzieci, które nie grają na
trianglach, a tylko śpiewają. Otóż, w refrenach pochylają się nieco i prawą ręką poruszają w
ten sam sposób, w jaki porusza się wahadło zegara. Pamiętać jednak należy, aby w momencie
robienia z ręki wahadła, dzieci nie patrzyły na podłogę czy własną rękę, ale na publiczność,
bo to do niej i dla niej przecież śpiewają.
W czasie występu dzieci mogą być ustawione w różny sposób, w zależności od pomysłowości
prowadzącego zajęcia. Dla grających na trianglach lepiej jest, jeśli stoją obok siebie. Ale jeśli
opanowały dobrze grę na tym instrumencie i same bezbłędnie orientują się, w jakim
momencie muszą uderzyć w trójkąt – nic nie stoi na przeszkodzie, aby były „rozrzucone” po
całej grupie, po całym szyku ustawionych i występujących dzieci. Na rysunkach poniżej
podaję kilka przykładów rozstawienia dzieci śpiewających oraz „trójkąciarzy”.
Rys. 1
Rys. 2
Rys. 3
Rys. 4
Podczas, gdy chórek śpiewa zwrotkę – „trójkąciarze” opuszczają ręce wzdłuż tułowia, ale tak,
aby były przygotowane do uniesienia i wysunięcia rąk w każdej chwili i swobodnym graniu,
bez jakiegokolwiek poprawiania czy przesuwania instrumentu lub metalowej laseczki, albo
też przekładania z ręki do ręki. Po skończonej grze, kiedy dźwięk trójkąta całkowicie ucichnie
– ręce swobodnie opadają w dół, wzdłuż tułowia.
Do grania na trójkątach zapraszamy tylko troje dzieci, większa ilość grających wprowadza
tylko niepotrzebny zamęt i chaos.
W piosence tej można też użyć miarowego stukotu np. metronomu, imitującego „chodzenie”
dużego zegara i na tle tego metronomu wygrać i wyśpiewać całą piosenkę. W takim
przypadku rytmiczny stukot metronomu rozpoczyna piosenkę, potem „wchodzą” trójkąty,
następnie akompaniament fortepianu, akordeonu, gitary, organów albo orkiestry (w
zależności, kto, na czym gra lub czym dysponuje) i dopiero chórek. Po zakończeniu piosenki,
kiedy triangle wygrywają swoje trzy ostatnie takty – metronom jeszcze pracuje, po czym
wyłączamy go. Jeżeli zaś dźwięk metronomu wzmocniony będzie za pomocą mikrofonu – to,
albo wyciszamy mikrofon, albo oddalamy metronom od mikrofonu i go w końcu
unieruchamiamy.
Na pewno wszyscy pochłonięci będą nauką gry na trójkątach, która – jak się okaże w
praktyce – wbrew pozorom, wcale nie jest taka łatwa. Może nie tyle samo granie, co
wyczucie rytmu i tego, w którym momencie trzeba w triangiel uderzyć. To zaabsorbowanie
się dzieci tym instrumentem pochłonie tyle czasu, że zdarzyć się może, iż zapomnicie o
ćwiczeniach dykcyjnych i wokalnych, a może nawet zabraknie na to czasu. Nie przejmujcie
się tym – przed Wami i zespołem sporo dni prób i pracy, więc zdążycie ćwiczenia przerobić
innym razem.
***
3
KATARYNIARZ
Muzyka:. Edward Pałłasz
Słowa: Maria Terlikowska
I
Na uliczce koło kina,
w odrapanej oficynce,
mieszkał stary kataryniarz,
który grał na katarynce.
La la la la la...
(I)
II
Kino wtedy było nieme,
babcie małe, jak dziewczynki,
bo to było dawno temu,
kiedy grały katarynki.
La la la...
III
Katarynka, katarynka
grała starą melodyjkę,
na pudełku morska świnka
wyciągała losy ryjkiem.
La la la...
IV
Za pięć groszy, za dwa grosze,
które wrzucisz do pudełka,
zatańczyła ładnie walca
taka malutka kukiełka.
La la la...
V
I wędrował kataryniarz
przez podwórka i uliczki,
nasza babcia wciąż wspomina
dziwny urok tej muzyczki.
La la la...
VI
I zburzono stare kino
i koślawą oficynkę,
kataryniarz gdzieś zaginął,
zabrał z sobą katarynkę.
La la la...
Kolejna piosenka, jaką proponuję do nauki, jest również bardzo prosta, nadająca się do
śpiewania nawet przez przedszkolaków, bo i z podręcznika przedszkolnego zaczerpnięta. Być
może niektóre dzieci będą ją znały – tym lepiej, bo szybciej pozostali uczniowie utwór ten
opanują.
Piosenka, aby nie nużyła publiczności, może być śpiewana przez tyle dzieci, ile jest zwrotek.
Każdy solista wybrany przez kierownika zespołu, przed rozpoczęciem „swojej” solówki,
wychodzi na czoło grupy, staje przed mikrofonem i śpiewa. Pozostałe dzieci tworzą w tym
czasie pary i tańczą walczyka w rytm piosenki.
Zdarzyć się może, że w chwili wyjścia solisty do mikrofonu, liczebność dzieci pozostających
w szyku będzie nieparzysta. Wówczas jedno dziecko – te bez pary – dołącza do jakiejkolwiek
„dwójki”, tworząc małe trzyosobowe kółeczko, które obraca się w rytm piosenki.
Zwrócić trzeba uwagę na dzieci, aby tańczyły w rytmie walczyka, a więc na 3/4. Kiedyś
akompaniując swoim PÓŁNUTKOM na występie, spojrzałem w błyszczący blat pianina. To,
co ujrzałem nieomal zwaliło mnie z krzesła. Dwie dziewczynki zamiast walca – tańczyły po
prostu... polkę, skacząc po całej scenie. Ostrzegam więc przed możliwością zrobienia
„takiego numeru” przez Waszych wychowanków.
A zatem, po nauczeniu słów i melodii piosenki, trzeba przystąpić do nauki tańca w rytmie 3/4.
To zajmie Wam sporo czasu i na jednej próbie wszystkiego nie zdążycie przerobić. Ale nie
spieszcie się z niczym, lepiej pracować wolniej, ale dokładniej opracować repertuar.
Wróćmy jednak do solisty śpiewającego pierwszą zwrotkę. Po jej odśpiewaniu, jeszcze przez
moment, stoi przy mikrofonie (raczej niech nie śpiewa refrenu), po czym odwraca się i idzie
na swoje miejsce w uprzednio uformowanym szyku, albo zajmuje miejsce drugiego dziecka,
które właśnie opuściło swoje miejsce w szyku i zdąża na środek sceny, aby odśpiewać
następną zwrotkę.
W momencie, kiedy soliści zamieniają się miejscami – nie mogą ani na siebie wchodzić, ani
zderzać się, ani potrącać inne dzieci stojące w szyku, ani je popychać. Takie zachowanie
publiczność od razu zauważy, a jest to bardzo nieestetyczne. Swobodne poruszanie się na
scenie wymaga wiele ćwiczeń, ale warto i trzeba poświęcić na tę, niby „błahostkę”, nawet
sporo czasu. Potem, podczas występu, zaowocuje to szczerym aplauzem publiczności i
brawami, które są niczym innym, jak podziękowaniem za dobry popis.
Jeżeli w zespole jest dużo dzieci o ładnym głosie, można stosować taką zasadę, że na każdym
występie solistami będą inne osoby, aby każdy mógł popisać się solóweczką przed
publicznością. Ale można też ustalić, którą zwrotkę, jakie dziecko ma śpiewać i pozostać przy
tym już na stałe. To o tyle jest dobre, że dzieci nieomal bezmyślnie, odruchowo wymieniają
się przed mikrofonem i każde z nich wie, kiedy i co ma śpiewać. Unika się wtedy „wsypek”, a
i bardziej można wyćwiczyć wejścia i zejścia solistów, co też ma swoje plusy, jeśli chodzi o
estetykę i prezentację zespołu na scenie. Ale dobrze jest mieć kilku rezerwowych
„zawodników”; są oni czasami potrzebni, w razie nieobecności któregoś ze stałych solistów.
Tekst całej piosenki powinni jednak umieć wszyscy, zarówno soliści, jak i chórek.
W czasie refrenu dzieci już nie tańczą, lecz formują uprzednio zbudowany szyk i prawą ręką
wykonują takie ruchy, jakby obracały korbką katarynki. Zwrócić należy uwagę, aby ruchy te
nie były ani za wolne, ani za szybki, ale równo wykonywane przez cały zespół w rytm
piosenki.
Po zaśpiewaniu przez dziecko ostatniej zwrotki – solista ten podczas trwania refrenu wchodzi
do szyku tak, jak jego poprzednicy i przyłącza się do śpiewania tej części piosenki.
Utwór ten nadaje się także jako ćwiczenie rozśpiewujące dzieci i poszerzające im skalę głosu,
ale o tym możecie przeczytać w rozdziale 12 (ĆWICZENIA WOKALNE) I części
PODRADNIKA.
Dla niektórych zespołów to może jeszcze za wcześnie, ale chcę już teraz, w tej piosence
zaproponować śpiewanie na głosy. O tym jednak sami musicie zadecydować, czy Wasz
zespół może podjąć się takiej pracy. Uważam jednak, że nie ma co zwlekać i warto już teraz
spróbować, w ostateczności – o ile pierwsze próby nie wypadną pomyślnie – śpiewanie na
głosy odłożycie na później. Trzeba jednak wiedzieć i mieć tę świadomość, że śpiewanie na
głosy bardziej podoba się zarówno wykonawcom, jak i słuchaczom, wszak pod jednym
warunkiem – piosenka musi być zaśpiewana czysto – w przeciwnym razie lepiej nie
„popisywać” się przed publicznością nieczystym wielogłosowym śpiewem.
Wielogłosowość w tej piosence występuje tylko w refrenie i jest rozpisana w łatwym układzie
harmonicznym. Jeżeli jednak uznacie, że nie czas jeszcze na Wasz zespół, by śpiewał
wielogłosowo z uwagi na niski pułap wieku członków grupy (poniżej 9 roku życia), albo z
uwagi na ich jeszcze małe zdolności muzyczne – pozostańcie przy śpiewaniu jednogłosowym.
Do śpiewu wielogłosowego potrzebne są dzieci naprawdę z dobrym słuchem muzycznym,
dlatego tak bardzo upierałem się w rozdziale 2 części I (SELEKCJA CZŁONKÓW
ZESPOŁU), aby dzieci bez słuchu muzycznego wyeliminować całkowicie z zespołu.
Poniżej zamieszczone partytury – to refren trzygłosowy – II, III i IV głosu (I głos jest w
nutach na początku niniejszego rozdziału). Pierwsza wersja od wersji drugiej prawie się nie
różni (proszę się przyjrzeć nutom), a ta pauza ćwierćnutowa w drugim i czwartym pełnym
takcie w wersji pierwszej, jest tak mało znacząca, że doprawdy w żaden sposób nie wpływa
na jakość piosenki. Więc którą wersję będzie śpiewał Wasz zespół, zależeć będzie wyłącznie
od Waszej decyzji, drodzy Nauczyciele. Zresztą, jeśli macie inny pomysł na tę piosenkę, na
jej harmonię głosów, na jej opracowanie wokalne – realizujcie go. To Wy przecież
decydujecie o wszystkim. Moim zadaniem jest tylko (i takim było zamierzeniem od samego
początku pisania tego PORADNIKA), aby podsuwać pewne pomysły, które realizowałem z
własnymi dziecięcymi zespołami; aby dostarczyć repertuaru; aby prowokować Wasinstruktorów do działania, do zagłębienia się w swój potencjał twórczy, w swoją artystyczną
wyobraźnię, którą niewątpliwie posiadacie. Trzeba tylko to wszystko wydobyć z głębin
Waszej duszy, a wówczas ujawniając swój artyzm, będziecie mogli go wykorzystać w swojej
pracy z zespołem, wcielając własne pomysły w życie.
Pierwsza wersja refrenu
Druga wersja refrenu
***
4
ZIMOWA PIOSENKA
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Igor Sikirycki
I
Kiedy zimą słońce świeci
od samego ranka,
najprzyjemniej wtedy z górki
zjeżdża się na sankach.
Z górki jak w sto koni
mkną sanki po śniegu,
nawet wiatr ich nie dogoni,
nie zatrzyma w biegu.
II
Kiedy zimą słońce złoci
i drogi, i ścieżki,
to przyjemnie jest w gromadzie
zabawiać się w śnieżki.
Jedna kula w prawo,
inna kula w lewo,
zuch potrafi kulą trafić
z pięciu kroków w drzewo.
III
Kiedy zimą słońce świeci
od samego ranka,
wtedy lepi się najlepiej
ze śniegu bałwanka.
Bałwanku, bałwanku
w śniegowym ubranku,
ustawimy ciebie dzisiaj
przed szkołą na ganku.
Niech bałwanek na tym ganku
trochę się ogrzeje
i posłucha naszych lekcji,
to może zmądrzeje.
Rekwizyty:
- kule śniegowe
Podczas nauki tej piosenki, proponuję zwolnić tempo utworu w celu łatwiejszego
przyswojenia i zapamiętania melodii. Refren po trzeciej zwrotce nieco różni się od
poprzednich refrenów (po I i II zwrotce), ale ta niewielka zmiana nie nastręcza dzieciom
żadnych trudności, ponieważ jest wprowadzeniem do ostatniej części piosenki, a ta ostatnia
część kończy się taką samą przygrywką, jaka występuje na wstępie piosenki i przed każdą
następną zwrotką. Właśnie na tej przygrywce mogłyby dzieci grać na cymbałkach, trójkącie,
tamburynie albo na wszystkich tych instrumentach jednocześnie.
Moje zespoły – zarówno PÓŁNUTKI, jak i SZKÓŁKA PIOSENKARSKA – nie grały jednak
na żadnym instrumencie, natomiast pod koniec utworu „bawiły” się w śnieżki – to
wzbogacało „widowiskowość” piosenki. Po przygrywce, akompaniament dwukrotnie gra
melodię zwrotki wyciszając się jednocześnie. Proponuję, aby już w momencie przygrywki na
zakończenie piosenki, dzieci zaczęły obrzucać się kulkami i żeby w miarę szybko opuściły
scenę.
PARTYTURA PRZYGRYWKI
Przed tą piosenką albo blokiem zimowych piosenek, z worka wysypywałem zawartość – kule
kulały się w różne strony sceny. Dzieci stojąc wśród tych kul – śpiewały. Dopiero po
skończonej piosence, ale już na przygrywce zmierzającej do całkowitego jej zakończenia –
obrzucały się kulami. „Śnieżki” padały w różne strony, także i na widownię, strasząc
publiczność; niejeden zresztą z widzów oberwał taką kulą. Dobrze więc jest mieć trochę tych
kul w zanadrzu, żeby nigdy nie brakowało, bo po każdym występie, te kule, które poleciały w
stronę widowni, z reguły nigdy nie odzyskiwałem; trzeba było je spisać na straty.
Zabawa w śnieżki nie może trwać dłużej niż 30 sekund, bo szybko nuży publiczność. Toteż z
chwilą, kiedy akompaniator zaczyna grać melodię zwrotki – dzieci wycofują się ze sceny,
chowają za kulisy, cały czas obrzucając się śnieżkami, a muzyka coraz bardziej cichnie,
cichnie... aż do całkowitego jej zaniku.
Piosenkę tę, albo blok zimowych piosenek, dobrze by było zaśpiewać w zimowej scenografii
– bałwan, sypiące płatki śniegu, śnieżna górka z sankami... Ale warunki, w jakich przyjdzie
występować Waszemu zespołowi tylko z rzadka będą na to pozwalały. Pamiętajcie jednak, że
scenografia ma tylko dopełnić, uzupełnić, czy wypełnić obraz, jakim jest zespół na scenie, bo
zespół stanowi najważniejszy punkt, na którym skupiona powinna być uwaga odbiorców –
widzów i słuchaczy. Właśnie – słuchaczy – o tym trzeba zawsze pamiętać. Dlatego piosenka
musi być przede wszystkim wykonana ładnie, melodia zaśpiewana czysto, a tekst piosenki
bardzo „czytelnie” i wyraźnie podany – to podstawa dobrego śpiewu.
***
5
DZWONKI SAŃ
Popularna melodia amerykańska
Słowa: Elżbieta Zechenter-Spławińska
I
Poprzez białe drogi
z mrozem za pan brat,
pędzą nasze sanie
szybkie niby wiatr.
Biegnij koniu wroni
przez uśpiony las,
my wieziemy świerk zielony
i śpiewamy tak:
refren
Pada śnieg, pada śnieg,
dzwonią dzwonki sań.
Co za radość,
gdy saniami
tak można jechać w dal.
Gdy pada śnie, pada śnieg,
dzwonią dzwonki sań,
a przed nami i nad nami
wiruje tyle gwiazd
II
Biegnij biała drogo,
nie wiadomo jak,
nie ma tu nikogo
kto by znaczył ślad.
Tylko nasze sanie,
tylko szybki koń,
tylko dzwonki roześmiane
i piosenki ton:
refren
Pada śnieg, pada śnieg... itd.
Instrumentarium:
- trójkąty
- tamburyny
- dzwoneczki
Piosenka jest dosyć popularna nie tylko w Ameryce, skąd pochodzi, ale i w naszym kraju. Jest
ładna i łatwa, toteż z jej nauczeniem nie będzie kłopotu, tym bardziej, że – jak się można
spodziewać – większość dzieci raczej będzie ją znała. Kłopot zacznie się dopiero w
momencie, kiedy przystąpimy do instrumentacji piosenki. A wykonanie tego utworu można
wzbogacić dzwoniąc dzwoneczkami takimi, jakie zawiesza się do sanek. Mój zespół
natomiast nie używał dzwoneczków, a jedynie trójkąty i tamburyny, ale jeżeli chcecie –
możecie swojemu zespołowi zaproponować tylko jeden rodzaj instrumentu.
Wyobraźmy sobie, że słyszymy, jak gdzieś z oddali nadjeżdżają sanie ciągnięte przez parę
siwych koni (mogą być gniade). Nadjeżdżają z daleka, a więc słyszymy bardzo cichutko
dźwięk dzwoneczków. Sanie coraz bardziej się do nas zbliżają – dzwoneczki dźwięczą coraz
głośniej i głośniej... Sanie przejeżdżają obok nas – dzwonki dźwięczą nam przy uszach –
słyszymy je bardzo głośno. Trwa to pewną chwilę, po czym sanie oddalają się, a wraz z nimi
coraz bardziej cichnie dźwięk dzwoneczków, które cichną... cichną..., by wreszcie w jakimś
momencie całkowicie zamilknąć.
Efekt zbliżających i oddalających się dzwoneczków (sań) uzyskujemy za pomocą
odpowiedniej gry na tamburynie lub trójkątach, a nie poprzez zbliżanie i oddalanie
instrumentu od mikrofonu, tym bardziej, że nie często będziecie zapewne mieli okazję do
występów przed mikrofonem, a tym bardziej pracy (próbach) na co dzień z aparaturą
nagłaśniającą. Tamburyn jest tak głośnym instrumentem, że do publiczności i tak dotrze jego
dźwięk z każdego miejsca na scenie. Efekt „najazdu” i „odjazdu” tamburynu robi się w ten
sposób, że na początku bardzo delikatnie, ale to bardzo delikatnie porusza się ręką, w której
trzymamy instrument, aby blaszki umocowane na jego obudowie uderzały o siebie też bardzo
delikatnie, leciutko. Potem poruszamy ręką coraz mocniej – blaszki także mocniej uderzają o
siebie, przez co dźwięk staje się silniejszy. Następnie znowu zwiększamy ruch ręki... I tak
postępujemy do momentu, w którym siła głosu uderzanych o siebie blaszek będzie – Waszym
zdaniem – wystarczająca (najgłośniejsza).
Pamiętajcie, że ręka z tamburynem musi pracować równo, rytmicznie, tak, jak równo biegną
konie; tak, jak równo podzwaniają dzwonki sań. Zwiększenie ruchu ręki, a tym samym,
zwiększenie siły głosu tamburynu, nie może odbywać się skokowo, lecz płynnie. Nie od razu
nawet Wam – drodzy instruktorzy – uda się tego dokonać. Trzeba będzie trochę czasu, aby
dzieci nabrały wprawy w robieniu płynnego „najazdu” i „odjazdu”.
Wydawać by się mogło, że granie na tamburynie nie powinno nastręczać żadnych trudności, a
jednak tak nie jest. Ręka, w której dziecko trzyma tamburyn, po chwili grania, zaczyna boleć,
a mięśnie ręki naprężają się. Trzeba więc rozluźnić wszystkie mięśnie, a zwłaszcza „grającej”
ręki. Im bardziej luźna – tym mniej boli, a im mniej boli – tym więcej czasu potrzeba, aby
mięśnie się naprężyły, a co za tym idzie – tym dłużej dziecko będzie mogło grać, nie
przerywając owej gry.
Proszę zwrócić uwagę, jak dziecko porusza ręką. Źle – jeśli rusza całą ręką, tzn. od ramienia
włącznie. Najbardziej „ruchliwa” powinna być dłoń (a właściwie przegub dłoni), która trzyma
instrument. Wówczas najmniej napinają się muskuły i nie boli tak bardzo cała ręka. Można
więc dosyć długo nią grać, nie odczuwając większego zmęczenia. Niech Wasze dzieci
poćwiczą grę na tamburynie, niech każde spróbuje tej „przyjemności”, tym bardziej, że raczej
każde dziecko będzie chciało tym instrumentem się pobawić. Im większa ilość dzieci będzie
umiała prawidłowo grać – tym lepiej, ale do występu wybieramy tylko te, które grać będą
bezbłędnie.
Do wykonania piosenki wybieramy czworo dzieci, a to dlatego, że wręcz niemożliwe jest, aby
jedno dziecko wytrzymało całą piosenkę bez zrobienia jakiejkolwiek przerwy. Ta czwórka
„tamburynistów” będzie piosenkę grać na zmianę.
Pierwsze dziecko zaczyna od „najazdu” tamburynem i dopiero, kiedy „sanki” są dosyć blisko
nas – zaczyna się przygrywka w wykonaniu akompaniatora, po czym dzieci zaczynają
śpiewać pierwszą zwrotkę. Już pod koniec tej zwrotki, drugie dziecko „uruchamia” swój
tamburyn, robiąc także „najazd”, który trwać powinien znacznie krócej, niż na wstępie
piosenki (pierwszego dziecka), bo i tak nie będzie zauważalny (nie powinien być zauważalny
ten „najazd”) przez słuchaczy, gdyż pierwszy tamburyn jeszcze gra i to gra na „pełnych
obrotach”. „Najazd” drugiego tamburynu jest tylko po to, aby nie nastąpiło jego „mocne
uderzenie”. Mamy przecież udawać, że gra jeden i ten sam tamburyn, że jadą jedne i te same
sanie.
Jesteśmy teraz w miejscu, w którym grają dwa tamburyny. W momencie, kiedy zespół
zaczyna śpiewać refren (po pierwszej zwrotce) – pierwszy tamburyn coraz bardziej cichnie,
robi „odjazd” i milknie całkowicie, ale ten „odjazd” nie musi trwać zbyt długo, bo długo
oddalać się będą sanki dopiero na koniec piosenki.
Taki sam manewr robią kolejno następne dzieci, tj. drugie dziecko z trzecim – w momencie
przejścia piosenki z refrenu do drugiej zwrotki oraz trzecie dziecko z czwartym – w
momencie przejścia piosenki z drugiej zwrotki do refrenu.
Kiedy zespół kończy śpiewać piosenkę, akompaniament coraz bardziej cichnie, by po chwili
całkowicie zamilknąć, a wraz z nim cichnie czwarty tamburyn, który jako samotny
instrument, bardzo płynnie ścisza się coraz bardziej (ale cały czas utrzymuje jednostajny rytm
– nie zwalnia) – tak, jak sanie jednostajnie oddalają się i gdzieś tam, za horyzontem giną, a
wraz z nim giną dzwonki sań.
I tak oto zakończyła się piosenka, która wymagać będzie od dzieci wiele ćwiczeń, aby doszły
do wprawy.
Uporaliśmy się dopiero z tamburynami, a przecież w piosence tej używać będziemy także
triangli. Otóż dzieci grające na tych instrumentach nie męczą się tak, jak dzieci grające na
tamburynie, toteż nie muszą się podmieniać podczas grania i mogą grać piosenkę od początku
do końca.
Ile użyć triangli? Nie za dużo – trzy, z górą pięć – to wystarczy. Trójkąty nie grają zbyt
głośno. Dzieci uderzają w nie laseczką metalową dosyć delikatnie, ale rytmicznie,
dotrzymując tempa tamburynom. Trójkąty prawie jednocześnie zaczynają z tamburynami i też
– tak, jak tamburyny – wykonują „najazd” na początku utworu, a na końcu piosenki –
„odjazd”.
Gra na trianglach w tej piosence jest o wiele łatwiejsza od gry na tamburynie, ale dobrze jest z
osobna prześpiewać na próbie najpierw z tamburynami, potem z trójkątami – i jeśli zarówno
jedni, jak i drudzy instrumentaliści dobrze wykonają swoje zadanie – można dopiero
przystąpić do całościowej próby.
Zamiast tamburynów i trójkątów można użyć same dzwoneczki albo tamburyny
dzwoneczkowe (technika grania taka sama, jak na tamburynie zwykłym) albo wszystkich tych
instrumentów jednocześnie. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby piosenka nie została przez
instrumenty zagłuszona.
***
6
MALOWANY WÓZEK
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Hanna Ożogowska
I
Malowany wózek,
para siwych koni,
pojadę daleko,
nikt mnie nie dogoni.
Pojadę daleko
po ubitej dróżce,
tam gdzie stoi mała chatka
na koguciej nóżce.
II
Stanę przed tą chatką,
będę z bicza trzaskał:
- Wyjdźże Babo Jago,
wyjdźże, jeśli łaska!
Wyjdzie Baba Jaga
stara, całkiem siwa,
spyta bardzo grubym głosem:
- Kto mnie tutaj wzywał?
III
-To ja Babo Jago
chciałam ciebie prosić,
żebyś nie skrzywdziła
Jasia i Małgosi.
Jeśli nie - to powiem
rzecz ci nieprzyjemną:
będziesz miała, Babo Jago,
do czynienia ze mną!!!
IV
Przy tych słowach biczem
machnę: szachu machu!
że aż Baba Jaga
zemdleje ze strachu.
Ja koniki pognam
- Hep! hep! - krzyknę na nie
i powrócę do swej mam
na drugie śniadanie.
Rekwizyty:
- okulary
-„nochal”
- kij lub laska
Kiedy przyszło mi prowadzić w przedszkolach zajęcia rytmiczno-umuzykalniające,
stwierdziłem ze zdumieniem, że wiersz „Malowany wózek” został już opatrzony melodią.
Publikowany w podręczniku dla wychowawczyń przedszkoli „ukrywał się” pod innym
tytułem, a ostatnia zwrotka miała inne słowa. Do nauki proponuję jednak swoją wersję
piosenki, ponieważ wszystkie sugestie, jakimi Was – drodzy Instruktorzy - raczę, pochodzą z
osobistych przeżyć i doświadczeń w pracy z własnym dziecięcym zespołem, a o ile to
możliwe – proponuję piosenki skomponowane przez siebie.
Kiedy wszystkie dzieci dobrze opanują piosenkę, można przystąpić do wyboru dwojga dzieci
i przydzielenia im ról. Jedno – będzie tą paskudną z charakteru i z wyglądu Babą Jagą; drugie
– niewinne, małe dziecię, które wrażliwe jest na krzywdę ludzką. Dzieci muszą się różnić
wzrostem: czarownica – wyższa, „dziecko” zaś – niższe.
Baba Jaga na scenę wchodzi dopiero na krótko przed „wychrypieniem” swojej kwestii: „Kto
mnie tutaj wzywa”. Tak – wychrypieniem – nie zaś wyśpiewaniem lub wypowiedzeniem
„normalnym” głosem. I właśnie w tym przypadku przyda się dziecko, które obdarzone jest
przez naturę „brzydkim” głosem. Jeśli takiego dziecka nie ma, trzeba spośród grupy wybrać
takie, które właśnie taki „brzydki” głos z siebie wydobędzie. No, bo czyż Baba Jaga może
mieć ładny i miły głos?
Po wychrypieniu swojej kwestii, Baba Jaga pozostaje jeszcze przez następną zwrotkę na
scenie i wysłuchuje prośby „dziecka”, które pojawia się nagle przy niej (wyskakuje z szyku) i
domaga się od tej wiedźmy, aby nie robiła krzywdy Jasiowi i Małgosi. W tej scenie Baba Jaga
nie może słuchać tego wszystkiego stojąc i czekając aż nadejdzie moment jej odwrotu i
zejścia ze sceny, lecz musi autentycznie słuchać tego „dziecka” proszącego, a nawet
grożącego jej; musi nachylać się, spoglądać „dziecku” prosto w oczy, zachodzić je raz z
jednej, raz z drugiej strony, nastawiać uszu – bo przecież Baba Jaga jest trochę głuchawa; być
oburzoną na zuchwalca, czy nawet wyśmiewać się z jego pogróżek, bo chociaż Baba Jaga jest
stara, brzydka, zgarbiona, trochę niedowidzi i niedosłyszy – to jednak jest „wszechmocna”,
zwłaszcza wobec małych, bezbronnych dzieci.
Piosenka ta musi być dobrze wyreżyserowana i odegrana przez dzieci po aktorsku. Wszystkie
ruchy, gesty, mimika – muszą być dokładnie opracowane i doszlifowane. Zwracam uwagę na
to, aby Baba Jaga na scenie nie przechadzała się przed „dzieckiem”, lecz za nim i aby obie,
główne przecież postacie w tej scence, tak prowadziły ze sobą dialog, żeby żadna z nich nie
była odwrócona tyłem do publiczności – mogą jedynie stać profilem, albo en face, czyli
twarzą w twarz do widowni.
„Moja” Baba Jaga zakładała na głowę chustę podwiązaną pod brodą oraz okulary z
czerwonym nochalem (zakupiłem takie w sklepie z zabawkami) z tym, że odczepiłem
plastikowe wąsy, jakie były w komplecie. Każde dziecko, jeśli założy taką maseczkę, będzie
nie do poznania. Na scenę Baba Jaga wchodzi wolno, rozgląda się na wszystkie strony, czy
aby dobrą drogą idzie i podpiera się kijem (miałem kiedyś w domu taki bardzo oryginalny kijsękacz, który wykorzystywałem w tej piosence – niestety, ktoś połakomił się na niego, bo
zginął podczas mojej kilkumiesięcznej nieobecności w klubie). Ale może to być zwyczajna
laska albo kij przyniesiony z lasu, najlepiej nieco pokrzywiony.
Kiedy chórek zaczyna śpiewać już ostatnią zwrotkę, „dziecko” wchodzi do szyku na swoje
miejsce, a Baba Jaga z wolna opuszcza scenę, rozglądając się na wszystkie strony,
spoglądając za siebie – a więc w ten sam sposób, w jaki na scenę wchodziła.
Na pewno wyćwiczenie tego fragmentu piosenki pochłonie o wiele więcej czasu, aniżeli
nauka całego utworu, ale warto się nad tą scenką potrudzić, aby zrobić z niej prawdziwe
„arcydziełko” ku własnemu zadowoleniu i zachwycie publiczności.
Ostatnie zdanie w ostatniej zwrotce: „I powrócę do swej mamy na drugie śniadanie” – należy
zaśpiewać trzykrotnie, bo właśnie w ten sposób kończy się cały utwór, który
skomponowałem.
***
7
TORUŃSKI BRZEG
Autorzy nieznani
I
Gdzie modrej Wisły bieg,
toruński rzeźbi brzeg,
czy sławny gród ten znasz,
to Toruń, to Toruń,
to stary Toruń nasz.
Zastyga każda łódź,
przybrzeżny, chłodny cień,
gdy żeglarz pierwszy raz
zobaczył cię.
II
I strzeż się dumnych wież,
rzeźbionych ulic strzeż,
bywało nieraz, że
ktoś zgubił w ich krasie
zdumione serce swe.
A potem niczym już
zza morskich cudów blask,
tą myślą będziesz biegł,
gdzie Toruń nasz.
Instrumentarium:
- cymbałki
To, że Toruń leży nad Wisłą i że urodził się tutaj Mikołaj Kopernik, wielki polski astronom –
wie chyba nawet dziecko w przedszkolu; także i to, że – podobnie, jak w Pizie – jest w tym
mieście Krzywa Wieża, no a przede wszystkim, że wyrabiane są słynne na cały świat pierniki.
Toruń posiada kilka zabytkowych obiektów architektonicznych, także klasy zerowej.
Toruński zespół staromiejski, w 1997 r. wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa
Kulturowego UNESCO, a od 2004 r. jest ogólnopolską siedzibą Ligi Polskich Miast
UNESCO. W czasie drugiej wojny światowej – na szczęście – wiele nie ucierpiał, a spod
jarzma hitlerowskiego wyzwolony został 1 lutego 1945 r. To ponad 200 tysięczne miasto jest
jednym z największych w kraju, ośrodkiem przemysłowym, naukowym i kulturalnym; prawa
miejskie otrzymało w 1233 r. – wcześniej było tylko osadą.
Piosenkę o Toruniu do śpiewania przez PÓŁNUTKI zaproponowała jedna z dziewczynek z
zespołu. Zamieszczony tekst i nuty napisałem w oparciu o jej przekaz; na ile są wierne z
oryginałem – nie wiem. Nigdy nie natrafiłem na ten utwór w żadnej książce, podręczniku czy
czasopiśmie, ani też w radiu, telewizji, na płycie czy na kasecie. Nie znam więc nazwiska
twórców tej piosenki. Może ktoś z Czytelników w tym mi pomoże. Proszę o e-mail’owy
kontakt.
Piosenka jest krótka, ma tylko dwie zwrotki, więc ażeby zbyt szybko się nie skończyła,
„wstawiłem” jeszcze jedną zwrotkę – mrucząco-grającą. Co to znaczy? Ano to, że po
pierwszej zwrotce śpiewanej, następuje zwrotka, w której dzieci robią tzw. murmurando,
wspomagając je grą na cymbałkach. Dopiero po tej zwrotce następuje zasadnicza, druga
zwrotka z tekstem.
Gdy wszyscy będą już znali cały utwór, dobrze jest podzielić ansambl na grupki – dwie
grupki chórku i dwie cymbalistów. Cymbałki grają taką samą melodię, jaką śpiewa chórek,
wobec czego, jeśli dzieci potrafią – mogą śpiewać i grać jednocześnie. Piosenka tylko w
pewnym momencie „rozchodzi się” na dwa głosy, więc na pewno nie będzie to sprawiało
większych trudności. Dla zachowania proporcji, dobrze jest dobrać równą ilość dzieci w danej
grupie głosowej, aby uzyskać jednakową siłę głosu. Drugi głos, jaki wprowadziłem, jest tak
łatwy i tak niewiele tego, że mogą podjąć się śpiewania nawet małe dzieci, tym bardziej, że
śpiew będzie wspomagany cymbałkami. Jeżeli jednak po kilku czy kilkunastu „podejściach”
śpiewanie na głosy (pomimo wspomagania dzwonkami chromatycznymi) okaże się sporą
barierą – możecie przecież pozostać przy śpiewie unisono; drugi głos i tak będzie się przebijał
dzięki cymbałkom.
Cztery ostatnie takty piosenki – są po prostu wstępem, który grają cymbałki. A ponieważ
wstęp ten rozpoczyna się wraz z akompaniamentem fortepianu, należy – jak zwykle w takim
przypadku – odliczyć lub wystukać jeden „pusty” takt, dla nadania piosence odpowiedniego
tempa.
Utwór kończy się dwoma ostatnimi zdaniami drugiej zwrotki (czyli cztery ostatnie takty),
które chórek śpiewa razem z cymbałkami. Zakończenie to należy wykonać zwalniając tempo
piosenki.
***
8
WYLICZANKI - ODLICZANKI
Muzyka: Karol Kadlec
Słowa: Krzysztof Rogoziński
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem,
dziewięć już, dziesięć już - szukamy się!
Gdy szukasz przyjaźni i ducha swobody,
gdy uciec chcesz nudzie, bo lubisz przygody,
chodź bliżej ogniska, siądź z nami kolego,
a kiedy robota - stań obok w szeregu. (x 2)
Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek,
na kogo wypadnie, na tego bęc!
Na kogo wypadnie, ten wartę zaczyna,
a potem kolejno - raz chłopak, dziewczyna,
tu nudzie, kolego, najłatwiej uciekniesz,
tu księżyc do ciebie się w nocy uśmiechnie. (x2)
Ententino, sorokotino, soroko tiki-miki bęc!
Ententino, sorokotino, soroko tiki-miki bęc!
Piosenkę skomponował mój starszy (nieżyjący już) brat, a że bardzo mi się podobała i była
odpowiednia dla mojego dziecięcego ansamblu, dlatego wziąłem do repertuaru najpierw
PÓŁNUTEK, potem także SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ.
Podczas jej wykonywania, zespół zastosuje choreograficzny element zabawy. Kiedy wszyscy
opanują piosenkę, tak pod względem melodycznym, jak i tekstowym, można przystąpić do
pracy nad choreografią. Element zabawowy występować będzie tylko na słowach, które
wyraźnie zachęcają do odliczania, a więc na początku i końcu piosenki oraz pomiędzy
zwrotkami.
Stojąc w szyku, w momencie, kiedy następuje owe odliczanie, dzieci tworzą dwójki, trójki,
czwórki... i odliczają. Robią przy tym ręką takie gesty, jak to robią zwykle na własnym
podwórku czy boisku szkolnym, aby sprawiedliwie wyznaczyć tego, kto będzie pierwszy
gonił lub szukał. Utworzone na scenie gromadki, rozmieszcza się i ustawia w taki sposób, aby
sprawiały wrażenie, że dzieci autentycznie się bawią. Ale w momencie, kiedy kończą
odliczanie, muszą zrobić taki zwrot, aby uformować ponownie szyk podstawowy.
Określenie „szyk podstawowy” – to równo ustawiona grupa dzieci, niczym kolumna
wojskowa albo ustawiona w tzw. „szachownicę”. Ale formowanie tego rodzaju szyku nie jest
aż tak konieczne w tej piosence, bowiem dzieci mogą stać w takich grupkach, w jakich stoją
zwykle podczas odliczania, gdy bawią się naprawdę i wcale nie muszą te grupki być
rozmieszczone na scenie proporcjonalnie i symetrycznie.
W trakcie odliczania, niektóre dzieci będą odwrócone bokiem albo nawet tyłem do
publiczności – i to w tym momencie nic nie szkodzi, ale podczas śpiewania zwrotek, muszą –
i to koniecznie! – stać en face, czyli na wprost, twarzą do publiczności.
Dobrze jest wyznaczyć konkretne osoby do odliczania, żeby nie było w trakcie śpiewania
zamętu, które dziecko w danej grupce ma odliczać. Do odliczania powraca się w piosence
kilka razy, więc za każdym razem może odliczać inna osoba. Ale jeśli nawet jakiś „zamęt” z
tego powodu powstanie na scenie – nie będzie rażącym uchybieniem ani potyczką. Przecież w
normalnych warunkach, kiedy dzieci normalnie się bawią, też bywa zamieszanie, bo każde
chce odliczać.
Właściwie niczego więcej w tej piosence moje zespoły nie robiły, ale zdarzało się, że swój
występ od tego właśnie utworu zaczynały, więc dzieci nie wychodziły wówczas na scenę w
sposób, jaki opisywałem w rozdziale 14 części I (ESTETYKA ZESPOŁU) i nie poruszały się
na niej pod kątem prostym, ale wbiegały, o czym we wspomnianym rozdziale napomknąłem
tylko. Wstęp (przygrywka) w tej piosence trwa około 4 sekundy (dwa takty), więc w czasie jej
trwania, dzieci wbiegając na scenę, błyskawicznie ustawiają się do odliczania i odliczają:
„jeden, dwa, trzy, cztery...”
Jeżeli zespół wbiega z jednego miejsca, powinien przed wbiegnięciem tak być ustawiony za
kulisami, aby te dzieci, które stać będą na scenie bardziej oddalone od miejsca wybiegu –
wbiegały pierwsze; te zaś, które stać będą bliżej wybiegu – wbiegały na końcu.
Inaczej sprawa wygląda, jeżeli z kilku stron jest możliwość wejścia (wbiegnięcia) na scenę,
no chociaż tylko z dwóch stron sceny; dużo też zależy od ilości dzieci występujących w
danym momencie – im więcej dzieci, tym większy problem.
Zarówno ustawienie się do publiczności, jak i wbieganie na scenę, trzeba przetrenować w
różnych wariantach, aby dzieci opanowały te czynności i uzyskały taką sprawność, by nie
potrącały się wzajemnie, by nie wchodziły jedno na drugie, by nie przewracały się, bo nawet
wbieganie na scenę też trzeba wykonać estetycznie.
Zdarzyć się może, że wybieg jest bardzo oddalony od sceny. Przebycie dużego odcinka drogi
trwać będzie dłużej niż 3 - 4 sekundy, a więc dłużej niż trwa przygrywka. Wówczas na scenę
dzieci nie wbiegają z chwilą usłyszenia pierwszych dźwięków przygrywki, bo nie zdążą się w
porę ustawić do odliczania, lecz wbiegają zanim zabrzmi przygrywka (wstęp
akompaniamentu).
A jeśli przyjdzie zespołowi wchodzić na scenę po schodach, bo i tak się przecież może
zdarzyć – z wbiegania trzeba wówczas zrezygnować całkowicie. W takim przypadku, po
wejściu na scenę i ustawieniu się w szyku – dopiero na przygrywce tworzą niesymetryczne
grupki i... odliczają.
***
9
ŚWIAT DOROSŁYCH
albo
CHCEMY BAWIĆ SIĘ Z WAMI
Autorzy nieznani
I
Świat dorosłych nam zabrania
tańczyć i grać
i zabrania nam śpiewania o dziesiątej spać.
W szkole grożą zachowaniem,
jak tu dalej żyć,
kiedy właśnie ktoś zabrania nam.
refren
Chcemy bawić się z wami,
chcemy tańczyć i grać,
chcemy mieć własne zdanie,
kto nam może to dać.
W szkole grożą zachowaniem,
jak to może być,
kiedy właśnie ktoś zabrania nam.
II
Gdy ze zbiórki wracasz późno,
wrzasku pełen dom,
a na drugi raz nie pójdziesz,
zapamiętaj to.
W szkole grożą zachowaniem,
jak to może być,
kiedy właśnie ktoś zabrania nam.
refren
Chcemy bawić się z wami...
Zamieszczony tekst piosenki i zapis melodii przekazuję pod dyktando dziewcząt z zespołu
PÓŁNUTKI, dlatego też nie wiem, na ile wiernie mi podano, bo i co do tytułu nie było
zgodności, dlatego są dwa tytuły (czasami tak właśnie bywa z piosenkami). Nie znam też
twórców tego utworu, dlatego też, jeżeli ktoś z Czytelników wie, kto napisał słowa, a kto
melodię – proszę o powiadomienie mnie e-mail’em.
Opis choreografii poszczególnych fragmentów piosenki dotyczy tekstu z wytłuszczoną
czcionką. Tekst, który jest w nawiasach proszę „odrzucić” z danej części opisu choreografii,
bo albo jest to przedtakt, który przed chwilą przerabialiśmy, albo jest to już dalsza część,
którą dopiero za chwilę będziemy przerabiać.
Podczas przygrywki wszystkie dzieci stoją na wprost widowni. Na słowach pierwszej
zwrotki:
(Świat do)rosłych nam zabrania
tańczyć i grać,
i za(brania nam śpiewania)
dzieci odwracają się w prawą lub lewą stronę (rzędami na przemian) i idą w poprzek sceny.
Np. rząd I i III – w lewo; rząd II i IV – w prawo (pokazują to strzałki na rys. 1). Tu
uwidoczniony jest ten fragment piosenki.
rys. 1
Rząd
Natomiast na rys. 2 – koniec tej części i w tym właśnie momencie dzieci robią zwrot o 45
stopni (odwracają się do publiczności an face i zaczynają śpiewać część następną zwrotki:
rys. 2
Rząd
(I za)brania nam śpiewania,
o dziesiątej spać.
W szkole (grożą zachowaniem)
W tym fragmencie – pierwszy i trzeci rząd kroczy do tyłu, zaś drugi i czwarty rząd – do
przodu – strzałki to pokazują (rys. 2). Gdy zespół skończy ten fragment, dotychczasowy rząd
pierwszy będzie teraz rzędem drugim, a dotychczasowy rząd drugi – rzędem pierwszym
(numeracja rzędów w nawiasach – rys. 3).
Żeby to przetasowanie rzędów odbyło się sprawnie, bez zakłóceń, musi być pewien odstęp
między poszczególnymi dziećmi w każdym rzędzie, pewna wolna przestrzeń – nie mogą
dzieci wchodzić na siebie ani się wzajemnie potrącać.
Na kolejnych słowach piosenki:
(W szkole) grożą zachowaniem,
jak tu dalej żyć,
kiedy (właśnie ktoś zabrania nam).
rys. 3
Rząd
dzieci odwracają się znowu w lewą lub w prawą stronę (w zależności od rzędu), ale w
przeciwną do poprzednio wykonanego zwrotu i idą w poprzek sceny (rys. 3).
A na słowach kończących już tę zwrotkę:
(Kiedy) właśnie ktoś zabrania nam.
robią zwrot en face do publiczności i znowu zamieniają się rzędami – każdy rząd powraca do
swojego pierwotnego miejsca (rys. 4). Z chwilą, kiedy zespół skończył pierwszą zwrotkę,
powinien stać w takim szyku, w jakim zaczynał piosenkę, czyli w szachownicę, a więc tak,
jak na rys. 1 i 4.
rys. 4
Rząd
Obie zwrotki choreograficznie są identyczne. Dzieci muszą tylko uważać, aby zachować
równe odstępy między sobą, a więc muszą się kontrolować i pamiętać o tym, aby jak
najczęściej i możliwie jak najdłużej swoje pogodne i uśmiechnięte buzie zwracać w stronę
publiczności.
W refrenie, po pierwszej zwrotce, dzieci w rzędach chwytają się za ręce. Rzędy parzyste
„zachodzą” te dzieci, które stoją przed nimi w rzędach nieparzystych, łączą się z nimi
(chwytają za ręce) i tworzą koło (rys. 5);
rys. 5
albo dwa ostatnie rzędy łączą się, tworząc duże koło, zaś dwa pierwsze rzędy, dzielą się na
połowę i po dwoje dzieci z lewej strony I i II rzędu tworzą małe kółko – to samo robi czworo
dzieci z prawej strony tych samych rzędów (rys. 6).
rys. 6
Koła jakie na scenie wirują, mogą obracać się w dowolnym kierunku. W drugiej części
refrenu, koła zmieniają tylko kierunek obrotu.
Nie wymagajcie od dzieci, aby podczas obracania się kół, śpiewały „do publiczności”, bo
tego się nie da zrobić. Dzieci podczas występu muszą się czuć swobodnie; niech po prostu
bawią się na scenie tak, jak to robią na podwórku. W tym przypadku scena nie może dla nich
stanowić żadnej przeszkody czy bariery.
Pod koniec refrenu, rzędy „odczepiają się”, dzieci rozłączają ręce i zajmują swoje pierwotne
miejsce, przygotowując się do zaśpiewania drugiej zwrotki, która choreograficznie (już o tym
wspominałem) jest taka sama, jak zwrotka pierwsza; natomiast refren, który po niej następuje
jest już inaczej opracowany.
Otóż, dzieci z ostatniego, czwartego rzędu, tworzą się w pary i w rytmie piosenki uderzają
siebie wzajemnie o dłonie (dzieci „a” z rys. 7 - 10). To powoduje klaśnięcie – wykonane musi
być równo, rytmicznie – tak, jak do tego zachęca muzyka. Rzędy III i II tworzą koło i
obracają się w prawo, a od połowy refrenu – w lewo; zmianę kierunku obrotu akcentują
równym klaśnięciem we własne dłonie (dzieci „b” z rys. 7 - 10). Natomiast pierwszy rząd
tworzy się w pary – dzieci chwytają się pod rękę i obracają się do połowy refrenu w prawą
stronę, potem jednym klaśnięciem (tak, jak dzieci „b”) akcentują zmianę obrotu w lewo
(dzieci „c” z rys. 7 - 10).
Na rysunkach od 7 do 10 pokazano różne rozwiązania układu w refrenie. Ta różnorodność
uzależniona jest od kształtu sceny, ilości rzędów w szyku oraz ilości dzieci biorących udział.
I tak:
* na rys. 7 bierze udział 16 osób, układ powstał z czterech rzędów, z tym, że drugi i trzeci
rząd połączył się w jedno koło;
* na rys. 8 występuje 18 dzieci, są tylko trzy rzędy – w I rzędzie czworo dzieci, w II rzędzie
osiemioro, a w rzędzie III – sześcioro;
* na rysunku 9 – dziewięcioro dzieci ustawia się w trzy rzędy – w pierwszym są dwie osoby,
w drugim – trzy, a w trzecim – cztery;
* na rys. 10 – dwanaście dzieci staje w dwuszeregu, po sześcioro w każdym.
rys. 7
rys 8
rys. 9
rys. 10
Refren po drugiej zwrotce zespół śpiewa dwa razy, ale powtórkę wykonuje już bez układu
tanecznego. Żeby jednak dzieci nie stały statycznie na scenie – proponuję, aby wykonywały
delikatne ruchy całym ciałem w rytm melodii.
Przypuszczam, że na próbach nie zawsze będziecie mieć zespół w pełnym składzie, to nawet
dobrze, bo będzie okazja do poćwiczenia różnych wariantów układu choreograficznego. Jeśli
będzie nieparzysta ilość rzędów – to ostatni rząd (ten w tyle) nie będzie w zwrotce wymieniał
się (przenikał) z żadnym rzędem, lecz będzie tylko udawał, że taką zamianę wykonuje. W
refrenie z kolei nie będzie zachodził żadnego rzędu, aby wspólnie utworzyć koło, lecz zrobi
małe kółko, tylko ze swojego rzędu.
Może zdarzyć się i tak, że w rzędach będzie występować nieparzysta ilość dzieci – wówczas
w refrenie (zwrotka pozostaje bez zmian) jedne dzieci tworzą pary, inne – małe kółeczka (rys.
9).
A jeżeli przyjdzie Waszej grupie występować na małej scenie?
Radzę wcześniej zapoznać się z warunkami, w jakich będzie musiała produkować się grupa,
aby rozplanować sobie, które z dzieci będą w ogóle występowały, ewentualnie, które
konkretnie w tej piosence. Od kształtu sceny, od ilości rzędów, od ilości dzieci – zmieniać się
musi układ choreograficzny i na to trzeba być zawsze przygotowanym. W ostateczności
można przecież całą piosenkę zaśpiewać bez układu tanecznego albo po prostu z niej
zrezygnować. Rezygnować w ogóle z występu nie zalecam.
***
10
BAL MOICH LALEK
Muzyka: Jarosław Kukulski
Słowa: Jerzy Dąbrowski i Alicja Woy-Wojciechowska
I
Co się tutaj dzieje
- mruczy kot i pies,
że pokoik podskakuje też...
Fruwają sukienki,
wstążek nagle brak,
a serduszka lalek biją tak...
refren
Raz do roku wielkie święto lalek moich bal.
Wszystkie miejsca już zajęte mam.
Jest Adela i Marcela,
przy nich wierny paź
i Małgosia, z którą tańczy Jaś.
Włosy złote ma Dorota jedna z moich lal,
dziś wydaję dla nich wielki bal.
Już wirują serpentyny
i zabawa w krąg,
a lale, a lale, a lale tańczyć chcą.
II
Ciastka z plasteliny,
a ze śniegu krem wszystko dziś smakuje gościom, wiem!
Która najpiękniejsza,
którą wybrać dziś?
Niech królową balu będzie miś!
refren
Raz do roku wielkie święto,
śmiechu pełen dom,
wszystkie miejsca już zajęte są.
Jest Alicja i Patrycja –
to bliźniaczki dwie,
a z nich każda być ładniejszą chce.
Dominika w tańcu bryka,
przy niej skacze miś,
bo wesoło gościom moim dziś.
Już wirują serpentyny
i zabawa w krąg,
a lale, a lale, a lale tańczyć chcą.
Instrumentarium:
- cymbałki
Rekwizyty:
- misie
- lale
- zwierzątka
- inne tego typu zabawki
Opracowując piosenkę, zastosowałem elementy ruchu z rekwizytami, śpiew dwugłosowy i
instrumentację na cymbałki. Jeżeli Wasz zespół nie jest jeszcze na tyle przygotowany, aby
śpiewać na głosy – pozostawcie dzieci przy śpiewie unisono (śpiewanie jednym głosem);
drugi głos i tak „przebijać” się będzie dzięki cymbałkom.
Element ruchu, jaki opracowałem dla swojego zespole, jest bardzo prosty. W trakcie wokalizy
śpiewanej na „la, la, la...”, która jest po prostu refrenem, PÓŁNUTKI wykonywały obrót
albo wokół swojej osi (na rysunkach kropka otoczona obwodem koła) albo półobrót (na
rysunkach kropka otoczona półkolem). Moje dziewczęta trzymały własne zabawki – lalki,
pajace, misie – dosyć duże, jeśli chodzi o ich gabaryt, po to, aby były widoczne z większej
odległości, jaka może dzielić publiczność siedzącą na widowni, zwłaszcza w większej sali
koncertowej, od zespołu występującego na scenie.
W moim układzie „miś” stał jako pierwszy, na przedzie, i w momencie, kiedy pod koniec
drugiej zwrotki dzieci śpiewają: „Niech królową balu będzie miś” – dziecko, które trzyma
misia – unosi go ponad swoją głową, na wysokość wyciągniętych rąk i wykonuje pełny obrót
– rytmicznie, ale nie za szybko.
Podobnie można unieść lale w refrenach – po pierwszej zwrotce na słowach: „Jest Adela i
Marcela”, a na drugiej zwrotce na słowach: „Jest Alicja i Patrycja” – dwoje lub czworo
dzieci, które te lale trzyma – unosi je, że niby to są te lalki, o których mowa w piosence – lale
uniesione są ponad głowami.
Podaję trzy przykłady ustawienia dzieci do piosenki. Kropki w prostokątach – to dzieci
grające na cymbałkach; kropki w pełnym kole, to dzieci, które obracają się wokół własnej osi
(robią cały obrót – obrót o 360 stopni); kropki w półkolach, to dzieci, które robią obrót tylko
do połowy (półobrót) – o 180 stopni i z powrotem.
rys. 1
rys. 2
rys. 3
Każde dziecko może obracać się w dowolnym kierunku, ale rytmicznie i dosyć wolno.
Dlaczego więc jedno dziecko robi pełny obrót – inne tylko półobrót?
Ano, dlatego, żeby piosenka cały czas docierała do słuchaczy. Wyobraźcie sobie taki
moment, w którym wszystkie dzieci są odwrócone tyłem do publiczności – bo przecież tak
może się zdarzyć – wówczas wokaliza byłaby bardzo źle słyszana albo wcale nie byłoby jej
słychać. I chociaż jest to tylko wokaliza – także i ona musi docierać do publiczności przez
cały czas jej trwania.
Dzieci trzymające swoje lalki w dłoniach muszą się zachowywać, jakby się nimi faktycznie
bawiły (tak, jak to robią podczas zabawy w domu), śpiewają do lalek – nie do publiczności,
więc nie patrzą na publiczność, lecz na swoje lale. To są takie uzasadnione odstępstwa od
reguły, którą można, a nawet trzeba zrobić, jeśli chcemy, aby wykonanie piosenki było dobrze
zinterpretowane.
Melodia refrenu rozpisana jest na dwa głosy (partytura poniżej), dobrze więc by było
zachować proporcję wśród ilości dzieci śpiewających I a II głosem. Ale jeżeli to się nie uda –
nic nie szkodzi. Nawet, gdyby nie było żadnego dziecka potrafiącego czysto śpiewać drugim
głosem, sprawę załatwią dzwonki chromatyczne. To one wspierają przecież śpiew, czyli grają
tę samą melodię, więc problem II głosu niejako sam się rozwiąże.
Do zagrania tej partytury na dzwonkach chromatycznych, wybierzcie dwoje, czworo, a nawet
sześcioro dzieci i podzielcie je (podobnie, jak został podzielony chórek, gdy będzie śpiewać
na głosy) na dwie grupy głosowe, zachowując jednak proporcję. To istotne jest tylko w
refrenie, ponieważ zwrotkę cymbałki grać będą tylko unisono (partytura poniżej) i będzie to
tylko melodia uzupełniająca dziecięcy śpiew.
Kończąc już piosenkę, można zagrać i zaśpiewać refren dwukrotnie, z tym, że pod koniec
powtórki, już od repetycji należałoby ściszać wokal dając cymbałkom możliwość
„wypłynięcia na wierzch”. Właśnie te instrumenty mają pod koniec piosenki być bardziej
słyszalne.
***
11
CO POWIE TATA
Muzyka: Jarosław Kukulski
Słowa: Jerzy Dąbrowski
I
Dlaczego biedronka jest mała?
Czy może być morze bez dna?
Czy każda królewna ma pałac?
I czy on jest ze szkła?
Dlaczego raz jestem nieśmiała?
A potem brykam, aż wstyd!
Co powie tata?
Co powie tata?
Co tata mi powie,
co na to odpowie
mi dziś?
Co powie tata?
Co powie tata?
Czy znów się wykręci,
czy dziecko zniechęci,
czy nie?
II
Skąd wzięły się mrówki w słoiku?
Czy lepiej mieć kota, czy psa?
Dlaczego wciąż mówią: Bądź cicho!
Przecież głos mam i ja!
Czy można pokochać ślimaka?
Skąd biorą się burze i mgły?
Co powie tata?
Co powie tata?
Co tata mi powie,
co na to odpowie
mi dziś?
Co powie tata?
Co powie tata?
Czy znów się wykręci,
czy dziecko zniechęci,
on śpi!
Instrumentarium:
- cymbałki
- trójkąty
- melodyki
Gdy zespół opanuje całą piosenkę, może przystąpić do nauki wokalizy, którą dopisałem dla
urozmaicenia wartości artystycznych mojego dziecięcego ansamblu. Takie „chwyty”
stosowane są przez aranżerów na całym świecie, dlatego i ja na to sobie pozwoliłem. Melodia
ta będzie śpiewana na początku piosenki (jako wstęp), na końcu (jako zakończenie) oraz
między refrenem po pierwszej zwrotce a zwrotką drugą.
Tę samą warstwę melodyczną, w tych samych miejscach grać będą także melodyki. Do grania
na tym „dmuchanym” instrumencie wybierzcie kilkoro dzieci – od 3 do 5 osób to w
zupełności wystarczy, ale jeżeli dysponujecie większą ilością tego typu instrumentów oraz
większą ilością osób, które potrafią bezbłędnie zagrać – może być ich więcej. Podczas
zwykłych prób pozwólcie każdemu uczestnikowi zajęć „podmuchać” w instrument; każdy
powinien poćwiczyć, tym bardziej, że wszystkie dzieci z pewnością będą chciały to zrobić.
Do występu przecież i tak wybierzecie tylko te osoby, które grać będą najlepiej. Ale im
więcej dzieci będzie umiało poprawnie zagrać, tym większy będziecie mieli wybór tych
naprawdę najlepiej grających, gdy przyjdzie do publicznego występu zespołu.
Ponieważ przed wstępem nie ma żadnej przygrywki fortepianowej, dlatego rozpoczynając
piosenkę od tej części utworu, trzeba odliczyć albo wystukać jeden „pusty” takt, aby równo
rozpocząć piosenkę.
Jeżeli próba samych melodyk wyjdzie pomyślnie, można połączyć je z chórkiem. A jeżeli i ta
próba Was zadowoli – można przystąpić do dalszej pracy nad piosenką.
Wybierzcie jeszcze kilka osób do grania na dzwonkach chromatycznych. Dobrze by było, aby
wszyscy uczestnicy zajęć poćwiczyli na każdym instrumencie, jaki gra w danej piosence. Ale
jeśli jakieś dziecko nie będzie chciało grać np. na cymbałkach – nie zmuszajcie je do tego,
dzieci same muszą chcieć – to nie szkoła, w której muszą. Dotyczy to grania na każdym
instrumencie.
Cymbałki grają inną melodię (inną od tej, jaką śpiewa chórek i grają melodyki), a do tego
grają na dwa głosy. Jeżeli jakieś dziecko potrafi zagrać jednocześnie obie wersje głosowe,
można zezwolić na taki popis, ale wymaga to od instrumentalisty dużego nakładu pracy, aby
opanować granie dwoma pałeczkami dwóch różnych melodii na raz, a przede wszystkim
zdolności muzycznych. Ale przecież w Waszej grupie mogą się znaleźć osoby ponad
przeciętne, więc należy im umożliwić popisywanie się swoim niewątpliwym talentem. Niech
grają dwiema pałeczkami na raz dwie różne melodie. A jeśli są naprawdę zdolne muzycznie –
niech także śpiewają jedna z granych melodii. Jeżeli jednak uznacie, że to nie ta „klasa” –
lepiej nie obarczać dzieci dodatkowymi trudnościami „podwójną” koncentracją – niech każde
skupi się na jednej warstwie nutowe, na jednym głosie.
„Cymbalistów” należy podzielić na dwie grupki – każda grupka będzie grać „swój” głos,
swoją partię głosową. Poniżej przedstawiam dwie partytury dla pierwszego i drugiego głosu.
Gdy cymbałkom uda się zagrać równo w dwugłosie, można spróbować połączyć
dotychczasowe umiejętności w całość. A gdy zarówno śpiew, jak i instrumenty dobrze
wypadną – wybierzcie jedno dziecko, które grać będzie na trójkącie. Triangiel nie gra dużo,
ale gra przez cały czas trwania piosenki. Trójkątu jednak nie trzeba dobierać pod względem
wysokości tonu, ale dobrze jest wybrać taki, który ma doniosły i krystaliczny dźwięk.
Dziecko obsługujące ten instrument gra jednym uderzeniem metalowej laseczki w trójkąt
(tak, jak w piosence „Zegary”) w momencie, kiedy cymbałki kończą glissando. Uwaga! – nie
w momencie robienia glissando, lecz w momencie jego zakończenia, a więc na ostatniej
ósemce danego taktu. To bardzo ważne!
Partytura wstępu poniżej, jest właściwie tą samą melodią, jaka została zamieszczona wyżej
(warstwa nutowa dla wokalizy i melodyki), ale graficznie inaczej zapisana, a to po to, aby
łatwiej było zorientować się, w którym miejscu (na której ósemce w nutach) cymbałki mają
zrobić glissando (gliss), ślizgając pałeczką szybkim, błyskawicznym ruchem ręki po
wszystkich metalowych blaszkach instrumentu z lewej strony do prawej (od niskich
dźwięków do wysokich) oraz, w którym miejscu ma zabrzmieć trójkąt jednym uderzeniem
metalową laseczką.
Spróbujcie połączyć na razie chór z cymbałkami (glissando) i z trójkątem. Jeśli dzieciom
udało się to dobrze wykonać – można do tego wszystkiego dołożyć melodyki.
W jakiej kolejności będzie zespół przerabiał i uczył się fragmentów piosenki – zależy od Was,
drodzy Instruktorzy – jest to naprawdę nie istotne. Ja natomiast w swoim opisie jestem teraz
w momencie, w którym przedstawię pracę zespołu nad zwrotką. Wierzę w to, że zarówno
chórek, jak i melodyki potrafią już ten fragment piosenki wykonać i to wykonać bezbłędnie,
bo tylko w takim przypadku można przystąpić do następnego etapu pracy.
Obie zwrotki zaaranżowane są identycznie i zarówno dzwonki chromatyczne, jaki i trójkąt
grają tak, jak to przerabialiśmy przed chwilą. W zapisie nutowym powyżej zaznaczone są te
miejsca, w których cymbałki robią glissando, a trójkąt jednym uderzeniem laseczką
wydzwania swój dźwięk.
Dzieci trzeba będzie podzielić na różne grupki, ale dopiero jakiś czas przed występem. Na
razie, zwłaszcza na początku pracy nad piosenką niech każde dziecko spróbuje wszystkiego,
potem samo podpowie, co chciałoby w tej piosence robić, a i tak w końcu to Wy – drodzy
Nauczyciele – zdecydujecie kto i na czym będzie grać.
Czeka Was i Wasz zespół ciężka harówka, ale przecież nie można stale uczyć dzieci prostych
piosenek, muszą się potrudzić, aby stawać się coraz lepszym zespołem, bardziej dojrzałym,
aby podobać się słuchaczom.
***
12
PARASOLE OD ŁEZ
Muzyka: Włodzimierz Krocz
Słowa: Wanda Chotomska
I
Kiedy ktoś zabrał ci to, co kochasz,
Nie łam się, nie właź w kąt i nie szlochaj,
Weź się w garść, w górę nos, trzymaj fason.
Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol!
refren
Parasole od łez, parasole od łez
I już żegnasz się z mokrą chusteczką.
Jak masz taki parasol,
W górę nos, trzymaj fason
i dla ciebie zaświeci słoneczko.
II
Kiedy ktoś zabrał ci skarb największy,
Idź i walcz o ten skarb, a zwyciężysz.
Nie bój się, w górę nos, trzymaj fason.
Jasne? Tak! Proste? Tak! Jak parasol!
refren
Parasole od łez, parasole od łez,
W żagiel może zamienić się każdy.
Jak masz taki parasol,
W górę nos, trzymaj fason.
Hej żeglarze, hej żagle na maszty.
Rekwizyty:
- parasole
Piosenka jest dosyć stara, ale swego czasu była bardzo znana i lubiana (wylansował ją
harcerski zespół „Gawęda”) i często nadawana w radiu, a ponieważ dla PÓŁNUTEK
opracowałem ją choreograficznie i z rekwizytami (parasolami) – nic nie stoi przecież na
przeszkodzie, aby mieć ją w swoim repertuarze i dzisiaj, tym bardziej, że jest melodyjna, a
słowa zrozumiałe dla każdego.
Gdy zespół stać będzie na scenie en face w stosunku do widowni, dzieci będąc w szyku
muszą zachować pewien odstęp pomiędzy sobą; przyjdą bowiem takie momenty w piosence,
w których pomiędzy nimi właśnie, wirować będą „czapy” otwartych parasoli.
Prawą ręką dzieci trzymają uchwyt parasola (otwartego), który opierają o prawe swoje ramię;
lewa ręka swobodnie zwisa. Z chwilą rozpoczęcia zwrotki – wykonują ramionami delikatne
ruchy – to w prawo, to w lewo – nie robiąc przy tym żadnych kroków. Pod słowami
zamieszczonego poniżej tekstu są strzałki określające, w którą stronę i w którym momencie
ma być wykonany ruch ramionami.
Na słowach: „Jak parasol” - dzieci unoszą prawą rękę (tę, w której trzymają parasol) – nad
zespołem, jak grzyby po deszczu, ale na bardzo krótko, bo tylko na czas trwania melodii przy
tych właśnie słowach – wyrasta las parasoli, po czym opadają te rekwizyty.
Proszę zwrócić uwagę, aby wszystkie dzieci obracały parasolem w jedną stronę, aby
wszystkie ruchy wykonywały równo. Niektóre z dzieci będą miały kłopot z równomiernym
obracaniem parasola i utrzymaniem jego równowagi. Trzeba wprawy, aby w palcach, na
przemian – to jednej, to drugiej ręki – płynnie obracać pręt parasola. To wymaga oddzielnych
ćwiczeń z zespołem.
W pierwszej części refrenu, otwarte parasole wirują z prawego boku dziecka. Pręt parasola
(ten gruby z uchwytem) obracany jest palcami obu rąk na wysokości talii. Między pierwszą a
drugą częścią refrenu, parasole „przelatują” nad głowami dzieci i znajdują się z drugiego
(lewego) ich boku i również wirują – to już jest druga część refrenu.
Druga zwrotka pod względem choreografii jest prawie identyczna, jak pierwsza, z tą tylko
różnicą, że parasol trzymają dzieci w lewej ręce i opierają o lewe ramię – prawa ręka
swobodnie zwisa. A skoro z lewej strony – to i ruchy ramion rozpoczynają się w stronę lewą,
tak, jak to zaznaczono strzałkami w tekście.
Na słowach: „Jak parasol” – dzieci znowu unoszą parasol na długość wyciągniętej ręki tak,
jak to robiły w pierwszej zwrotce, ale tym razem, już w tej pozycji pozostają przez cały czas
trwania pierwszej części refrenu, obracając jednak parasolem (też wszystkie w jedną stronę).
„Czapy” parasoli wirują w górze. Druga część tego refrenu śpiewana jest przy zamkniętej
parasolce, a jej czubek (szpic) przyłożony jest do palców prawej stopy.
Zamykanie parasola po pierwszej części refrenu musi odbywać się możliwie równo przez
wszystkie dzieci. Opierają się one na parasolce, trzymają za jej rękojeść, a więc muszą się
nieco pochylić. Trzeba pamiętać, aby twarze ich były skierowane w stronę publiczności (nie
w stronę podłogi), bo do publiczności przecież śpiewają (nie do podłogi).
Trzecia część refrenu, jaka teraz się pojawia – jeśli chodzi o melodię i słowa – jest taka sama,
jak druga część refrenu przed chwilą zaśpiewana; wykonywana jest tylko w innej tonacji, ale
nie jest to aż takie istotne, więc można nie robić tej modulacji (przejścia w inną tonację), tym
bardziej, że zamieszczone nuty nie uwzględniają tego; ja pozostawiam wolną rękę
instruktorom. Gdy jednak pójdzie Wasz zespół w ślady PÓŁNUTEK – pianista
akompaniujący grupie (albo zespół instrumentalny) musi zrobić „przejście” i wejść w tonację
wyższą. Na tej trzeciej części refrenu, dzieci otwierają parasole, a same odwracają się do
publiczności prawym bokiem. Parasole skierowane są na wprost widowni (buzie również) i
obracają nimi równomiernie, wszystkie w jednym kierunku. Teraz dopiero publiczność widzi
w całej okazałości „czapy” wirujących parasoli. I jeśli materiał, jakim zostały obciągnięte jest
ładny, z ciekawym wzorkiem - efekt wirujących „czap” będzie wspaniały.
Po zaśpiewaniu refrenu – jego trzeciej części – następuje zakończenie piosenki. Dzieci
powtarzając kilka razy pierwsze zdanie z refrenu:
„Parasole od łez, parasole...”
coraz bardziej ściszają swój śpiew; poruszają jednak ramionami tak, jak przy pierwszej
zwrotce, a więc i parasole opierają na ramieniu.
Zakończenie to może być inaczej wykonane, jeśli chodzi o wizualną stronę tej piosenki. Np.
gdy zespół będzie kończył swój występ lub blok piosenek tym właśnie utworem, w trakcie
śpiewania zakończenia – może schodzić ze sceny. Schodzenie ze sceny na pewno będzie
trwało jakąś chwilę (dłuższą lub krótszą), a to uzależnione będzie przede wszystkim od ilości
dzieci występujących w tej piosence i od długości drogi, jaką zespół będzie musiał przebyć
(od sceny do kulis), aby całkowicie być niewidzialnym dla publiczności – niewidzialnym, bo
tylko wtedy można powiedzieć, że zespół zakończył swój występ, o czym się bardzo często
zapomina.
Kiedy zespół zacznie schodzić ze sceny, niejako automatycznie coraz słabiej będzie docierał
do publiczności dziecięcy śpiew – dzieci nie muszą w takim przypadku ściszać swojego
głosu, nawet nie byłoby to wskazane. Zresztą, kiedy zaczną opuszczać scenę, na pewno
„posypią” się brawa, które i tak – przynajmniej częściowo – zagłuszą śpiew zespołu, więc
sprawa niejako sama się rozwiąże.
Piosenkę można również zrobić z „wejściem”, ale cały zespół musiałby zdążyć w ciągu
krótkiego przecież wstępu wejść i ustawić się na scenie; raczej nie wskazane, aby ten wstęp
przedłużać tak, jak to robimy na zakończenie piosenki.
Sądzę, że będzie trochę pracy z przygotowaniem utworu, ale układ choreograficzny, ruchy,
jakie zaproponowałem nie są aż ta bardzo skomplikowane i trudne do zapamiętania.
***
13
RANO WSTAJĘ - PADA DESZCZ
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Bożena Raczkowska
refren
Rano wstaję - pada deszcz,
kładę się - znów pada,
niebo czarne jest i jak tu marzyć.
Biorę pióro - piszę list,
nic się nie układa,
a za oknem ciągle jeszcze pada.
Krople deszczu drażnią mnie,
kleks za kleksem pada,
włączę radio - może jakaś zmiana.
Może lepiej będzie jutro:
złote słońce, plaża,
lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz.
Może lepiej będzie jutro:
złote słońce, plaża,
lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz.
zwrotka
Więc jak z uśmiechem witać dzionek –
może ty to wiesz,
gdy z nieba pada, moczy skronie
przez calutki dzień.
Po kałużach brodzą ludzie,
pies też mokry jest.
Wszyscy psioczą i kichają –
co za straszny dzień!
refren
Rano wstaję - pada deszcz,
kładę się - znów pada,
niebo czarne jest i jak tu marzyć.
Biorę więc parasol,
płaszcz na siebie wkładam,
a za oknem ciągle jeszcze pada.
Krople deszczu drażnią mnie,
nic się nie układa,
włączę radio - może jakaś zmiana.
Może lepiej będzie jutro:
złote słońce, plaża,
lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz.
Może lepiej będzie jutro:
złote słońce, plaża,
lecz prognoza niepomyślna będzie padać deszcz.
Będzie padać deszcz.
Rekwizyty:
- parasole
Piosenka powstała dla toruńskiego tercetu wokalnego AB OVO i stworzona została przez
dwoje członków tej grupy. Ale utwór ten wprowadziłem również później na dziecięcy grunt –
najpierw śpiewały PÓŁNUTKI, potem SZKÓŁKA PIOSENKARSKA. Tylko raz udało mi
się wspólne wykonanie piosenki przez dziecięcy zespół PÓŁNUTKI i dorosły AB OVO w
okresie zmierzchu działalności tego drugiego. Oba dziecięce zespoły nie śpiewały na głosy,
jak to robiło AB OVO, za to wzbogacały wykonanie, posługując się rekwizytami.
Ponieważ „Parasole od łez” opatrzone zostały pewną choreografią, przy opracowywaniu
drugiej piosenki „deszczowej”, starałem się jak najmniej wprowadzać te elementy, które już
zostały „sprzedane” w poprzedniej piosence. Nie udało mi się całkowicie uniknąć tego,
chociaż korzystałem z wielu pomysłów dziewcząt z zespołu.
Zanim dzieci zaczną śpiewać piosenkę – stoją na scenie bokiem do publiczności, ale twarz
mają zwróconą do widowni – patrzą przez swoje prawe ramię. Trzeba zwrócić na to uwagę,
aby zespół nie śpiewał „do kulis”, lecz „do widowni”. Zamknięte parasole trzymają pod
prawą ręką powyżej pasa, rękojeścią do przodu. Dzieci muszą być tak rozstawione na scenie,
aby każde dysponowało pewną powierzchnią, bowiem w trakcie piosenki będą wykonywać
obroty z otwartym parasolem i przy zbytnim zagęszczeniu, będą zaczepiać się wzajemnie
tymi rekwizytami. W trakcie ćwiczeń choreograficznych sami zorientujecie się ile tego
miejsca dla każdej osoby trzeba zarezerwować.
Dwa takty wstępu jest wprowadzeniem do piosenki. Zespół, kiedy zaczyna śpiewać –
jednocześnie wykonuje marsz w miejscu, zgodnie z rytmem piosenki. Proszę zwrócić uwagę
na sylwetkę dziecka – musi być wyprostowana, brzuch „wciągnięty”, ramiona i plecy proste,
jak u żołnierza na warcie; dzieci nie wyginają się na wszystkie strony, nie kołyszą, jak
kaczka, nie wypinają pupy. Ta zasada powinna odnosić się nie tylko do tej piosenki, ale do
każdej, jaką prezentuje zespół publiczności.
Zaczynamy piosenkę marszem w miejscu, rozpoczynając prawą nogą. Pod słowami
zamieszczonego poniżej tekstu, literki w kwadracie oznaczają, jaką nogą i w jakim momencie
(na jakich słowach piosenki) muszą dzieci zmienić nogę, a w którym momencie muszą robić
zwrot w prawo o ćwierć obrotu (90 stopni) – strzałka pokazuje kierunek obrotu.
Teraz „idą” na wprost widowni – marsz w miejscu rozpoczynają znowu prawą nogą.
I kolejny zwrot w prawo o ćwierć obrotu. Nie zapomnieć o buziach, które cały czas muszą
być zwrócone do publiczności. Teraz dzieci patrzą na publiczność przez swoje lewe ramię, a
marsz w miejscu rozpoczynają lewą nogą.
Kolejny zwrot – to zwrot w lewo, po to, aby znowu stanąć na wprost publiczności i kolejny
marsz w miejscu rozpoczynamy prawą nogą, ale obrót należy zrobić przez lewe ramię.
Tę część piosenki zespół śpiewa dwukrotnie.
Między słowami: „słońce” i „plaża” występuje w melodii pauza ósemkowa (w tekście
zaznaczono kółkiem); obrót należ wykonać błyskawicznie w lewą stronę o 360 stopni. W
zapisie nutowym, moment ten zaznaczono pauzą ósemkową, a w miejscu tekstu wstawiono
kółeczko ze strzałką. Ten pełny obrót musi być wykonany błyskawicznie, bo przecież pauza
w piosence jest bardzo krótka, a słowo „plaża” musi być zaśpiewane „do publiczności” po
zrobieniu obrotu, kiedy dzieci stoją już na wprost publiczności – nie w trakcie wykonywania
obrotu.
Ażeby obrót ten był sprawny i wykonany na czas – trzeba go po prostu wyćwiczyć. Na pewno
na początku będą się dzieci chwiały, a nawet przewracały – nie jest to wcale takie łatwe,
jakby się komuś wydawało – ale po pewnym czasie i to opanują. A ponieważ tę część
piosenki należy wykonać dwa razy, więc i wszystkie ruchy choreograficzne zespół wykonuje
dwukrotnie. W nutach ten fragment piosenki został ujęty znakiem repetycji.
Proponuję, aby poprzestać na tym i przez pewien czas „powałkować” z dziećmi tylko tę część
piosenki. Dopiero, gdy układ ruchowy zostanie utrwalony i dzieci nie będą się już myliły –
można zabrać się za drugą część piosenki.
W drugim fragmencie, dzieci będą poruszać się krok za krokiem, idąc do przodu, więc musi
być trochę wolnego miejsca na przedzie sceny. Ale – jak sądzę – już na samym początku
dzieci zostały ustawione w „szachownicę” i teraz nie ma problemu z wolną przestrzenią
wokół każdego dziecka.
Pod tekstem zamieszczonym poniżej – podobnie, jak w poprzedniej części – oznaczono
literami, jaką nogą wykonują ruch (krok). Litery ze strzałkami oznaczają, którą nogą mają
unieść do „fikania”, a w którym momencie ta noga opada, bo właśnie na tych słowach zespół
wykonuje „fikanie” raz jedną, raz drugą nogą.
Zespół idzie do przodu i śpiewa:
Strzałki określają, że należy wykonać „fiknięcie”, albo może lepiej określając tę czynność –
„kopnięcie” nogą – strzałka w górę – uniesienie nogi, strzałka w dół – noga opada.
Teraz z kolei dzieci cofając się – kroczą do tyłu, śpiewając:
A dalej: wysuwają prawą nogę w bok, zaś lewą do niej dostawiają i śpiewają:
Znowu idą do przodu, ale rozpoczynają lewą nogą, a strzałki wskazują, kiedy mają wykonać
„fiknięcie” nogą.
I ponownie dzieci idą do tyłu, ale rozpoczynają od lewej nogi,
I ponownie przesuwają, ale tym razem prawą nogę w bok, a lewą do niej dostawiają.
I tak mija druga część piosenki. Dzieci cały czas zachowują sylwetkę prostą, parasol trzymają
pod prawą ręką, zaś lewą wymachują w taki sposób, w jaki wymachuje się podczas marszu
czy zwykłego chodzenia.
To tyle w tym fragmencie. I znowu proponuję, aby na tym poprzestać do chwili opanowania
przez dzieci ruchów.
Trzecia część piosenki nie różni się melodycznie (tekstowo trochę) od pierwszej; w nutach
zaznaczono odpowiednimi znakami powtórkowymi. Natomiast choreograficznie wygląda to
tak, że dzieci ujmują parasol w dłonie tak, jakby trzymały przed sobą sztangę i tą sztangę
(parasol) opierają na brzuchu na wysokości pasa. Z tego miejsca unoszą parasol powyżej
swojej głowy: to z prawej strony – opuszczają go; to z lewej strony – opuszczają go; to
unoszą do góry – opuszczają go; i wreszcie wysuwają go przed siebie na odległość
wyciągniętych rąk – i opuszczają go.
Przypomina to trochę gimnastyczne ćwiczenie. Strzałki pod tekstem obrazują, w jakim
momencie, na jakich słowach, jakie ruchy mają wykonać. Strzałka w kółku oznacza ruch
przed siebie.
Teraz dzieci chwytają parasol w lewą rękę tak, aby za chwilę można go było szybciutko
otworzyć (z automatycznym parasolem mniej byłoby kłopotu) – ale to dopiero za chwilę.
Natomiast teraz, możliwie jak najszybciej wyprostowaną w łokciu ręką, zataczają przed sobą
olbrzymie koło i w tym momencie śpiewają:
niebo czarne jest i jak tu marzyć
i teraz następuje błyskawiczne otwarcie parasola, który opierają o prawe ramię, wykonując
takie same delikatne ruchy ramion, jak to robiły w pierwszej zwrotce w piosence pt. „Parasole
od łez” i śpiewają:
Teraz zaś dzieci trzymają w prawej ręce parasol, prosto przed sobą przy ramieniu, ale nie
opierają parasola o ramię. Idą do przodu w ten sposób, że: wysuwają prawą nogę – krok do
przodu, lewą do niej dostawiają; dalej: prawą nogę przesuwają w bok (prawy) – lewą do niej
dostawiają; dalej: lewą nogą robią krok do tyłu – prawą nogę do niej dostawiają; dalej: lewą
nogę odstawiają w bok (lewy) – prawą nogę do niej dostawiają. Ruchami nóg dzieci
utworzyły „rysunek” kwadratu. Do tego opisu załączam słowa piosenki, a dla lepszego
zobrazowania, podaję litery i strzałki, oznaczając w ten sposób, w jakim momencie, w jakim
kierunku i jaką nogą należy wykonać ruch.
I kolejna zmiana układu. Dzieci ponownie opierają parasol o prawe ramię i wykonują takie
ruchy, jak w pierwszej zwrotce piosenki pt. „Parasole od łez”. Strzałki określają, w którą
stronę i w jakim momencie mają wykonać ruch ramionami.
I
Znowu zmiana. Dzieci zdejmują z ramion parasol, chwytają go oburącz – lewą ręką za
rękojeść, prawą zaś przytrzymują pręt parasola na wysokości swojego pasa i przyciągają
„czapę” parasola do swojego prawego boku. Niech „czapy” mocno przylegają do dzieci, bo za
chwilę nastąpi obrót o 360 stopni. Jeśli parasol będzie za bardzo wysunięty (odsunięty od
dziecka), może zaczepiać inne dzieci w czasie obrotu – tego należy się wystrzegać.
Na początku wspomniałem, żeby każde dziecko miało dla siebie trochę przestrzeni. Właśnie
teraz, przy obrocie z otwartym parasolem, ta przestrzeń się przyda. Obrót ten – tak, jak i w
pierwszej części piosenki – musi nastąpić błyskawicznie, bo dzieci muszą zdążyć stanąć na
wprost publiczności, aby do niej zaśpiewać słowo: „plaża”.
A dalej: znowu otwarty parasol dzieci opierają o swoje prawe ramię i robią to samo, co w
pierwszej zwrotce piosenki pt. „Parasole od łez”, śpiewając:
Teraz następuje powtórka (repetycja) – tak samo, jak w pierwszej części tej piosenki, z tym że
po repetycji, po zaśpiewaniu ostatniego słowa piosenki, dzieci zasłaniają się „czapami”
swoich parasoli (czarny krążek).
Takim to dosyć dziwnym i nieprzewidywalnym dla widowni gestem, kończy się piosenka, po
którym nie ma już żadnej przygrywki. Piosenka, jak gdyby się urywa, ale takie „urwanie”
było moim zamierzeniem. I nawet wtedy, kiedy wielokrotnie wykonywałem ją sam,
akompaniując sobie na fortepianie, właśnie w taki „urywający” sposób kończyłem.
Jeżeli zespół będzie piosenkę śpiewał na zakończenie swojego występu, można wówczas
zrobić rytmiczną przygrywkę, taką samą, jaką się robi na wstępie (te dwa pierwsze takty
przygrywki), aby dzieci, po zaśpiewaniu, mogły rytmicznie, z wdziękiem, na tle muzyki zejść
ze sceny. Przygrywka ta może wówczas trwać dłużej, nawet tak długo, aż ostatnie dziecko
opuści scenę - może to nawet trwać do pół minuty – dłużej nie byłoby wskazane.
Wejście na scenę, można by podobnie zrobione, ale wówczas musiałoby trwać odpowiednio
dłużej – dwa takty nie wystarczą na wejście i ustawienie się dzieci na scenie. Ale zbyt
długiego wstępu też należy unikać.
Włączając do swego repertuaru piosenkę i przygotowując ją, zespół będzie musiał zapamiętać
nie tylko słowa i melodię utworu, ale wiele elementów choreograficznych, więc na pewno
sporo czasu zajmie Wam i dzieciom opanowanie tej piosenki. Zresztą, nie musicie realizować
jej w takim układzie, jaki opisałem, bo jeśli macie własne pomysły - realizujcie je, to daje o
wiele więcej satysfakcji, niż powielanie czyichś pomysłów.
Natomiast dla tych ansambli, które są na tyle „dojrzałe” i zdolne pod względem muzycznym,
że będą w stanie zaśpiewać piosenkę na trzy głosy, a więc w takiej aranżacji, w jakiej
wykonywał tercet wokalny AB OVO – proponuję takie właśnie jej wykonanie.
Utwór ten, chociaż nie jest trudny do zaśpiewania – jeżeli chodzi o podstawową warstwę
melodyczną – to może nastręczać sporo kłopotu w momencie, gdy zespół zacznie śpiewać w
trójgłosie, ponieważ harmonia dźwięków występuje podczas całej piosenki, a nie tylko w jej
fragmencie, jak to było np. w „Kataryniarzu” czy „Toruńskim brzegu”.
Jeżeli jednak stwierdzicie – drodzy Instruktorzy – że nie czas na podejmowanie takiego
przedsięwzięcia w Waszej grupie – zrezygnujcie z harmonicznego śpiewania, bo i tak
„kolorytu” piosence i zespołowi dodadzą rekwizyty (parasole) i układ choreograficzny (pod
warunkiem, że będzie równo i z wdziękiem wykonany), na który publiczność od razu zwróci
uwagę. Na czysto brzmiącą harmonię śpiewanych dźwięków zwracają tylko uwagę ludzie
naprawdę z dobrym słuchem muzycznym. To oni właśnie od razu wychwytują jakiekolwiek
nieprawidłowości i fałszywe dźwięki, które działają na ich słuch, jak zaraza.
Poniżej podaję warstwę nutową zarówno dla drugiego, jak i trzeciego głosu (pierwszy głos
zamieszczony jest na samym początku tego rozdziału). Gdybyście jednak chcieli „iść na
skróty” i np. oprócz podstawowego głosu (podstawowej linii melodycznej piosenki)
wykorzystać tylko jeden dodatkowy głos z proponowanego dwugłosu (śpiewać np.
pierwszym i drugim głosem, albo pierwszym i trzecim głosem) – piosenka w wielu
momentach harmonicznie nie będzie brzmieć tak, jak byśmy tego wszyscy oczekiwali, więc
takie rozwiązanie nie może wchodzić w rachubę. Proszę zatem nie eksperymentować pod tym
względem, bo szkoda zarówno Waszego cennego czasu, jak i czasu członków Waszego
ansamblu .
Piosenkę jednak każdy z instruktorów może opracować po swojemu, według własnego
uznania i umiejętności. Nie musi więc być śpiewana w całości na głosy, a jedynie tylko we
fragmentach, a nawet maleńkie wielogłosowe wstaweczki.
A gdyby tak opracować piosenkę na chór – można by wówczas rozbudować i rozwinąć
aranżację, bo przecież oprócz wprowadzenia zwiększonej ilości głosów, byłaby możliwość
rozwinięcia aranżacji i pokazania umiejętności nie tylko członków zespołu, ale także
prowadzącego taki ansambl.
***
14
ZWYCZAJNE PARASOLE
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Barbara Lewandowska
I
Zwyczajne parasole,
normalne parasole,
czasami do chmur lecą,
czasami są na dole.
Czasami stoją w kącie
i ronią gorzkie łzy.
Lecz żaden z nich i nigdy,
i nigdzie nie był zły.
II
Zwyczajne parasole,
przyjazne dobrym dłoniom,
ubarwią puste pole,
przed smutkiem was obronią.
I nawet te podarte,
te nawet pełne łat
- dla wszystkich, zawsze, wszędzie
- są ważne, niczym brat!
III
Zwyczajnym parasolom,
normalnym parasolom,
niech dzieci świat pokażą,
polatać im pozwolą.
Ty także swój parasol
na spacer z sobą bierz.
Niech wiele nowych bajek
wystuka na nim deszcz!
Rekwizyty:
- parasole
Jest to kolejna piosenka „deszczowa”, którą wprowadziłem do repertuaru SZKÓŁKI
PIOSENKARSKIEJ, gdyż skomponowałem ją dopiero kilkanaście lat po rozpadzie
PÓŁNUTEK. Ale moja praca nad choreografią nie przekroczyła sfery prób, co wcale nie
znaczy, aby tej choreograficznej kompozycji nie zaprezentować w tym podręczniku. Może
dzięki Wam – drodzy Czytelnicy – ujrzy „światło dzienne”, a może będzie dla Was tylko
inspiracją lub motorem do stworzenia własnej koncepcji choreograficznej.
Wstępem akompaniamentu przygotowującym zespół do śpiewania, jest jedna pełna zwrotka
zagrana przez akompaniatora lub zespół akompaniujący. Dobrze więc swój występ albo blok
piosenek rozpocząć od tej piosenki. Bo właśnie na tym jednozwrotkowym wstępie, dzieci
wchodzą gęsiego na scenę, trzymając otwarty parasol i opierając go o prawe ramię.
Kroki, jakie dzieci stawiają podczas wchodzenia na scenę, nie są krokami ćwierćnutowymi
(krok marszowy, defiladowy), lecz krokami półnutowymi (tak, jak defiluje honorowa zmiana
warty przed pałacem w Nottingham w Wielkiej Brytanii, z tym, że dzieci nie unoszą tak
wysoko nóg). Wchodząc na scenę, dzieci od razu ustawiają się w szachownicę, zachowując
dla siebie tyle wolnej przestrzeni, aby potem, w trakcie trwania piosenki, nie potrącać się
wzajemnie parasolami.
A na scenę wchodzą najpierw te dzieci, które na estradzie stać będą w ostatnim rzędzie,
natomiast na końcu wchodzą te dzieci, które na scenie stać będą w pierwszym rzędzie.
Po tym wstępie (jednej zagranej zwrotce), akompaniament robi przygrywkę, która będzie się
powtarzać zawsze pomiędzy zwrotkami oraz na zakończenie piosenki, ale o zakończeniu
pomówimy za chwilę, kiedy do tego momentu dojdziemy.
Zespół zaczyna śpiewać. Na pierwszych słowach wykonuje delikatne ruchy – raz w prawo,
raz w lewo – tak, jak pokazują strzałki pod słowami piosenki, które oznaczają zarówno
kierunek zwrotu tułowiem oraz sylabę, na jakiej przypada ten zwrot.
Na kolejnych słowach dzieci unoszą parasole na wysokość wyciągniętej i wyprostowanej
swojej ręki, to znów opuszczają ją. Przy opuszczonej parasolce, „czapy” parasoli są zwrócone
ku górze, zaś dłoń dziecka, trzymająca rękojeść parasola, powinna znaleźć się na wysokości
ramienia (strzałki wyraźnie określają, co należy zrobić).
Teraz błyskawicznym ruchem, dzieci zamykają parasole i opierają je o podłogę sceny z
przodu swojej prawej stopy, śpiewając:
Czasami stoją w kącie,
i ronią gorzkie łzy
po czym błyskawicznie przekładają parasol na lewą stronę opierając się o niego (parasol
oparty jest o podłogę z przodu lewej stopy) i śpiewają:
Lecz żaden z nich i nigdy,
i nigdzie nie był zły.
I to jest koniec pierwszej zwrotki. Po niej – jak wcześniej wspomniałem – jest przygrywka,
taka sama, jaka była między zwrotką graną (tą na samym początku piosenki, podczas której
dzieci wchodziły na scenę) a pierwszą zwrotką śpiewaną (tą którą przed chwilą zaśpiewały).
Więc, na tej przygrywce, dzieci trzymając rękojeść parasola – obchodzą wokół swojego
rekwizytu dwukrotnie, chociaż może być tylko jedno okrążenie, ale w tym przypadku, dzieci
muszą zwolnić tempo stawianych kroków.
Po tym „obejściu” parasola wokół, dzieci wykonują zwrot całym ciałem o 45 stopni – I i III
rząd – w prawo; II i IV rząd – w lewo (może być wszystko odwrotnie), po czym idą (każdy
rząd w „swoją” stronę) wolnym krokiem (w taki sam sposób, w jaki szły wchodząc na scenę
na początku piosenki).
Zwyczajne parasole,
przyjazne dobrym dłoniom
Rzędy rozchodzą się w przeciwne strony (potrzebna więc będzie dosyć duża scena).
Teraz następuje kolejny zwrot, tym razem o 180 stopni i dzieci idąc w rzędach gęsiego,
powracają na swoje poprzednie miejsce w szyku. A tę część choreografii wykonują na
słowach:
Ubarwią puste pole,
przed smutkiem was obronią
zaś na kolejnych słowach:
I nawet te podarte,
te nawet pełne łat
wszystkie rzędy przesuwają się do przodu takim samym krokiem, jakim poruszają się w całej
piosence, gdy idą.
Pamiętać należy, aby zawsze miały buzie zwrócone do publiczności, bez względu na to, w
którą stronę idą, no i żeby te buzie były zawsze pogodne – to bardzo ważne. Nie można
przecież dopuścić do tego, aby grupa, którą prowadzicie, była zespołem ponuraków.
Na słowach kończących drugą zwrotkę:
dla wszystkich zawsze, wszędzie
są ważne niczym brat
rzędy cofają się w głąb sceny, idąc tyłem – i to jest powrót do poprzedniej pozycji.
I znowu następuje przygrywka (ta między zwrotkami). W trakcie jej trwania dzieci opierają
czubek (szpic) parasola otwartego o podłogę i obchodzą go wokół.
Na trzeciej zwrotce, uniósłszy swój rekwizyt, dzieci palcami obu rąk obracają główny pręt
parasola, wprawiając go w ruch – „czapy” parasoli wirują wysoko ponad głowami ansamblu.
A to wszystko na słowach:
Zwyczajnym parasolom,
normalnym parasolom
natomiast na dalszych słowach:
nadal trzymając oburącz parasol – „bujają” nim to w prawo, to w lewo (strzałki pokazują na
jakiej sylabie, w którą stronę), po czy robią zwrot, tak, aby stały bokiem do publiczności
(sami sobie ustalcie czy ma to być prawy, czy lewy bok dziecka). Otwarty parasol kierują w
stronę widowni i obracają nim w taki sposób, by publiczność widziała wirujące „czapy”
parasoli i podziwiała ich wzorek, który dzięki temu obrotowi, układa się w ciekawą mozaikę.
Trzeba zwrócić uwagę na to, ażeby „czapy” wszystkich parasoli obracały się w tym samym
kierunku. Pręt nośny parasola powinien być na wysokości talii dziecka trzymającego parasol.
Te obrót dzieci wykonują na słowach:
Ty także swój parasol
na spacer z sobą bierz
zaś na ostatnich wersetach piosenki:
otwarte parasole, dzieci opierają o prawe ramię, wykonując przy tym delikatne ruchy
tułowiem to w prawo, to w lewo (w ten sam sposób, w jaki zaczynały śpiewać piosenkę,
będąc już na scenie). Strzałki pod tekstem obrazują, w którą stronę i w jakim momencie ten
ruch ma nastąpić.
Po zaśpiewaniu tych słów znowu następuje przygrywka taka sama, jaką mamy między
zwrotkami, ale nieco dłuższa, bo jest to już zakończenie piosenki. Podczas jej trwania, dzieci
unoszą swój parasol wysoko w górę i palcami obu rąk wprawiają go w ruch tak szybki, jak to
tylko możliwe. Na ostatnich dźwiękach zakończenia, dzieci powoli przykucają i chowają się
za otwarte „czapy” swoich wirujących parasoli, które nie będąc już obracane przez dzieci,
wyhamowują samoistnie swoje obroty. Muzyka milknie, parasole zatrzymały się, dzieci nie
widać na scenie (schowane są za „czapami’ parasoli). W takiej ciszy i bezruchu należy
pozostać przez około 3 - 5 sekund – to schowanie się za parasolką jest po prostu ukłonem. Po
odpowiedniej chwili (a tę chwilę też z dziećmi trzeba wyćwiczyć, bo muszą równo
odmierzyć) wstają, parasol opierają o prawe ramię i schodzą ze sceny, albo po prostu
przygotowują się do zaśpiewania następnej piosenki.
***
15
MAJOWE PODWÓRZE
Muzyka: Karol Kadlec
Słowa: Ryszard Ulicki
I
A majowe ciepłe deszcze
niech padają trochę jeszcze,
bo po deszczu ciepłym takim
podrastają nam dzieciaki,
podrastają kwiaty, drzewa
i skowronek piękniej śpiewa.
refren
Przez majowe podwórze,
przez deszczowe kałuże
przebiegamy wesoło i radośnie.
Błyśnie tęcza nam w górze,
błyśnie tęcza nad nami,
błyśnie pięknie wszystkimi barwami.
Błyśnie piękniej od srebra,
błyśnie piękniej od złota,
my te barwy w rysunku utrwalimy na płotach.
II
Puka wiosna w okna deszczem,
poczekajmy trochę jeszcze.
Niech w kałużach błyśnie słońce,
niekoniecznie za gorące.
Ciepłe musi być troszeczkę
i niech kusi na wycieczkę.
refren
Przez majowe podwórze... itd.
Instrumentarium:
- cymbałki
Piosenka przyda się nie tylko wtedy, gdy przyjdzie Waszemu zespołowi śpiewać podczas
deszczu, ale także, a może przede wszystkim – w maju, co wcale nie znaczy, że w innych
miesiącach śpiewać jej nie można.
W utworze wykorzystane zostały cymbałki, które mają bardzo skromną partyturę i nie jest
skomplikowana, więc nawet małe dzieci będą w stanie zagrać to, co proponuję. Takty w
zapisie nutowym zostały ponumerowane, więc będzie można szybko znaleźć takt, o którym
mowa w opisie gry na cymbałkach. Proszę o skoncentrowanie uwagi podczas czytania
poniższego opisu, bo dla dzwonków chromatycznych nie podaję żadnych nut.
Na pauzie półnutowej w 4 takcie, dzieci robią glissando, czyli prześlizgują pałeczkę po
blaszkach dzwonków chromatycznych z lewej do prawej strony (z dołu do góry) ruchem
dosyć szybkim, stanowczym; glissando powinno być wykonane w czasie trwania jednej
ósemki.
Potem, na słowach
podrastają nam dzieciaki
uderzają dwukrotnie (dwie ćwierćnuty) w dźwięk C (wysokie) – sylaby, na których należy
uderzyć pałeczką zostały podkreślone i pogrubione.
Natomiast już w refrenie (19 takt), na słowach:
przebiegamy wesoło i radośnie
uderzają pałeczką w dźwięk B i A (odpowiednie sylaby zostały podkreślone i pogrubione).
I to jest w zasadzie wszystko, co „cymbaliści” mają do wygrania. W drugiej zwrotce
wszystko się powtarza – dzieci grają identycznie z tą tylko różnicą, że po zaśpiewaniu całej
piosenki, akompaniator robi dwutaktowe zakończenie – wystarczy samymi funkcjami
(akordami) wygrać trzy półnuty B - C - F, czwarta półnuta jest po prostu pauzą i właśnie na
niej należy zrobić glissando. Owe glissando całkowicie kończy piosenkę.
Trzeba trochę czasu, aby dzieci zgrały się ze sobą, aby wszystkie jednocześnie uderzały
pałeczką w odpowiednią blaszkę instrumentu – to bardzo ważne, aby grały równo. A jeżeli
jest dużo dzieci grających na cymbałkach, wówczas ta spora ilość dzwonków
chromatycznych daje odpowiednią „siłę dźwięku” i stwarza wrażenie potęgi. Ale ta potęga
nie może zagłuszać chórku, bo przecież śpiew jest najważniejszy i o tym nie można
zapominać.
***
16
NA MAJÓWKĘ
Muzyka: Andrzej Zygierewicz
Słowa: Wanda Chotomska
I
Nie mamy samochodu,
lecz przecież są tramwaje,
więc jedźmy na majówkę
w niedzielę razem z majem,
zabiera się wałówkę,
herbatę oraz psa,
a tutaj się za nami
piosenka jeszcze pcha:
refren
Na majówkę, na majówkę,
razem z tatą, razem z mamą na wędrówkę,
tam, gdzie łąka, tam, gdzie las,
gdzie nie było jeszcze nas.
Na majówkę, na majówkę,
razem z tatą, razem z mamą na wędrówkę,
tam, gdzie łąka, tam, gdzie las,
gdzie nie było jeszcze nas,
na majówkę, na wędrówkę.
II
Majowy motyl tańczy
z biedronką piegowatą,
słoneczko tańczy z niebem
i mama tańczy z tatą,
pies goni własny ogon,
a ogon goni psa,
w zielone roztańczone
piosenka z nami gna.
refren
Na majówkę, na majówkę...
III
A kiedy słońce mrugnie,
że bardzo jest już śpiące,
mówimy do widzenia
motylom i biedronce,
wsiadamy do tramwaju,
wracamy do M-2,
i znowu na niedzielę
piosenka czeka ta.
refren
Na majówkę, na majówkę...
Rekwizyty:
- słomkowe kapelusze
Chyba minęły już bezpowrotnie czasy, w których całymi rodzinami wyjeżdżało się za miasto
na tzw. majówki. Ale w swoim repertuarze dobrze mieć i taką piosenkę, która
odzwierciedlałaby najpiękniejszy w roku miesiąc – maj. I w tym właśnie miesiącu najbardziej
piosenka ta nadaje się do śpiewania. Ale jeśli ktoś zaśpiewa ją np. w grudniu – z tego powodu
nikt nikomu głowy nie urwie.
Proponuję jednogłosowe śpiewanie piosenki, bo chyba tak będzie najlepiej, tym bardziej, że
od wykonawców wymagać się będzie dużego opanowania oddechowego, ponieważ podczas
refrenu dzieci będą w dosyć męczącym fizycznie ruchu. To spowoduje przyspieszenie rytmu
serca, a tym samym i oddechu, przez co osłabnie strona wokalna. Trzeba więc dużych
umiejętności, aby opanować na raz wszystkie te elementy.
Na poniżej zamieszczonych schematach przedstawione są trzy układy, w jaki sposób zespół
może stać na scenie podczas tej piosenki, z wykorzystaniem 17 osób. Jeżeli jest inna
liczebność Waszej grupy – ustawcie ją na ten wzór albo całkowicie po swojemu.
rys. 1
rys. 2
rys. 3
Dla lepszego zobrazowania, na każdym rysunku, dzieci zostały ponumerowane; na każdym
schemacie inaczej, bo i na każdym zespół wybiega z innej strony sceny (długa strzałka
wskazuje, z której strony dzieci wbiegają).
Niewielkie ruchy całym ciałem są wskazane, zwłaszcza w czasie śpiewania zwrotki, kiedy
zarówno prawa, jak i lewa kolumna niczego poza śpiewaniem nie robi. Ale i w refrenie, kiedy
dzieci oczekują na „konkretne” ruchy, które będą musiały wykonać – niech nie stoją „jak
wryte”, ale niech czują się na scenie swobodnie, a więc niech poruszają się delikatnie w rytm
śpiewanej piosenki.
Ponieważ troje dzieci stojące pośrodku w ostatnim rzędzie wykonuje inne ruchy od
pozostałych, dlatego też najpierw zajmiemy się choreografią dla tej właśnie „trójcy”.
Byłoby dobrze, gdyby dzieci tak zostały dobrane, że wyższa wzrostem osoba stoi pośrodku –
dwoje małych (możliwie o równym wzroście) – po bokach (maluchy trzymają za ręce
starszaka). Dzieci te tak, jak pozostałe w kolumnach, poruszają się całym tułowiem w rytm
śpiewanej zwrotki. Dopiero w refrenie podbiegają równym rzędem (nie gęsiego) do przodu
(wysuwają się na czoło zespołu) bardzo rytmicznie, z wdziękiem i zatrzymują przed całą
grupą występujących dzieci.
W momencie, kiedy zespół śpiewa:
Tam, gdzie łąka, tam gdzie las, gdzie nie było jeszcze nas
cofają się tyłem, nie za szybko, ale cały czas rytmicznie (i w rzędzie) – powracają na swoje
poprzednie miejsce; muszą jednak zdążyć dotrzeć do końca sceny przed słowami:
Na majówkę, na majówkę
bo w drugiej części refrenu, na tych właśnie słowach (tak, jak to było na początku refrenu)
znowu podbiegają do przodu, ale tym razem pozostają na przedzie sceny już do końca
refrenu.
Przed następną zwrotką akompaniator robi dwutaktową przygrywkę. W czasie jej trwania, na
pierwszym takcie – małe dzieci „zwijają” się dużemu dziecku na ręce; na drugim takcie
przygrywki – „odwijają” się z rąk.
Teraz następuje druga zwrotka. W trakcie jej śpiewania przez cały zespół – trójka
„bohaterów” cofa się, idąc tyłem – robią to rytmicznie, uśmiechają się do publiczności, bo
przecież piosenka jest radosna. Zatrzymują się na samym końcu szyku, tworząc ostatni rząd, a
więc przybierają pozycję wyjściową.
Tak wygląda układ dla tych troje dzieci. Układ powtarza się i jest identyczny w każdej
następnej zwrotce.
Dzieci stojące w kolumnach, podczas śpiewania zwrotki, trzymają się za ręce (każdy rząd
każdej kolumny osobno). Poruszają się rytmicznie (i zawsze z wdziękiem), ale nie robią przy
tym żadnych kroków. Dopiero w refrenie, obie kolumny odwracają się do siebie (wówczas
dzieci stoją bokiem do publiczności – na publiczność nie patrzą, lecz przed siebie) i na
słowach:
Na majówkę, na majówkę
w rytmie piosenki biegnąc, zamieniają się miejscami (lewa kolumna za chwilę będzie prawą
kolumną, zaś prawa kolumna – lewą), po czym odwracają się do publiczności en face i
wykonują delikatne ruchy całym ciałem (tułowiem), śpiewając dalej piosenkę.
W drugiej połowie refrenu, znowu na słowach:
Na majówkę, na majówkę
kolumny ponownie zamieniają się miejscami (powracają na swoje pierwotne pozycje) i
znowu śpiewają dalszy ciąg refrenu, poruszając delikatnie tułowiem.
Dzieci w rzędach przebiegają gęsiego, a rzędy w kolumnach w stosunku do siebie muszą być
przesunięte, aby zachodziły (a nie wchodziły) na siebie podczas zmiany miejsca całej
kolumny.
W trakcie przygrywki (te dwa takty), jaka dzieli refren od następnej zwrotki – rzędy, w
których jest troje dzieci – dzieci „małe” „zawijają się” i „odwijają” identycznie tak samo, jak
to robią dzieci ze „środka” (trójca); natomiast rzędy, w których jest dwoje albo czworo dzieci
– tworzą pary, chwytają się za ręce (krzyżują je) i obracają w koło (ręce muszą być
naciągnięte).
I wszystko zaczyna się od początku, bo teraz przyszła kolej na drugą zwrotkę.
Kiedy w refrenie następuje przebieganie „trójcy” z tyłu sceny do przodu – w tym samym
czasie dzieci z lewej kolumny przebiegają na prawą stronę, a dzieci z kolumny prawej – na
stronę lewą. Ale to wszystko musi się odbywać sprawnie. Nie mogą dzieci na siebie wbiegać,
potrącać wzajemnie, popychać się. Na scenie musi być tyle miejsca, aby mogły swobodnie się
poruszać. Jeżeli kolumny składają się z dwóch lub trzech rzędów – wówczas dzieci stojące w
nich przepuszczają „trójcę”, aby najpierw ona przebiegła do przodu, a dopiero potem sami
mogą zamieniać się rzędami. Jeśli natomiast w kolumnach są cztery, pięć albo i więcej
rzędów - to w takim przypadku – rzędy na przedzie (w stosunku do widowni) mogą zmieniać
się miejscami (kolumnami) zanim przebiegną dzieci „ze środka”, bo zanim one dotrą do
przodu – upłynie trochę czasu; natomiast tylne rzędy przebiegają (zamieniają się miejscami,
tzn. kolumnami) dopiero po przebiegnięciu „trójcy”.
Gdy piosenka po trzeciej zwrotce kończy się, nie ma już dwutaktowej przygrywki. Wszystkie
dzieci puszczają ręce (rozłączają się), lecz prawą rękę „wyrzucają” powyżej głowy (z boku),
wykrzykując: „O-le!”. Ten hiszpański okrzyk wymyśliły dziewczęta z zespołu; nie
sprzeciwiałem się temu, bo jest to dosyć zaskakujące publiczność zakończenie piosenki.
PÓŁNUTKI robiły jeszcze pewne próby z rekwizytami. Otóż, do tej właśnie piosenki
zakładały słomkowe kapelusze i na zakończenie unosiły je wraz z tym hiszpańskim
okrzykiem. Kapelusze jednak podczas wykonywania ruchów w trakcie piosenki „tańcowały”
na głowach dzieci, zsuwały się im na oczy, spadały i nie bardzo wiedziałem, jak je
zamocować, aby na głowie „siedziały” mocno, a jednocześnie, żeby była możliwość
szybkiego ich zdjęcia na zakończenie piosenki. Doprawdy – nie mogłem poradzić sobie z tym
problemem. Kapelusz jednak jest wdzięcznym elementem upiększającym zespół i można go
stosować dla „ubarwienia” również innych piosenek.
Proponuję też, aby zespół potrenował wbieganie na scenę, bo jeśli będzie tą piosenką
zaczynał swój występ (lub blok piosenek) – przyda się ta umiejętność.
Otóż, na przygrywce, czyli na melodii drugiej połowy refrenu, po której następuje
dwutaktowa przygrywka (taka, jak przed każdą następną zwrotką), dzieci trzymając się za
ręce, wybiegają na scenę „wężem”. Pierwsza osoba – osoba prowadząca – manewruje
„wężem” do momentu zakończenia przygrywki tak, aby dzieci „odczepiały się po drodze” –
każde dziecko w miejscu, w którym będzie stało na scenie w trakcie śpiewania zwrotki.
„Wąż” musi więc przechodzić wzdłuż każdego rzędu, jaki będzie utworzony (rys. 1, 2 i 3). W
zależności od tego, z jakiego miejsca dzieci będą wbiegać i jaką trasą będzie się „wąż”
przemierzał - w takiej kolejności muszą być dzieci ustawione. To bardzo ważne, bo w innym
przypadku, kiedy zaczną się odczepiać – „wąż” poprzerywa się. A więc odczepianie musi
odbywać się od końca „węża”.
Wasze warunki mogą się różnić od tych na rysunkach, dobrze więc jest poćwiczyć różne
warianty – to potem zaowocuje w lepszym orientowaniu się dzieci w danej sytuacji i nie będą
zagubione w nowej sytuacji, jaką mogą zastać.
17
NIE PYTAJ MNIE
Muzyka: Karol Kadlec
Słowa: Ryszard Ulicki
I
Nie pytaj mnie, gdzie idę,
bo idę przed siebie.
Nie pytaj, czy znam drogę wybrałem najlepiej.
Nie pytaj, czy mam cele moja droga wiedzie do celu,
więc ruszaj razem ze mną,
ruszaj razem ze mną,
ruszaj razem ze mną, przyjacielu!
refren
Będziemy żyli lepiej
i mądrzej, i piękniej.
Nas – drogi biało-czerwone –
zawiodą do celu.
Będziemy żyli lepiej,
radośniej i pełniej.
To od nas wszystko zależy –
od ciebie, ode mnie.
II
Gdy spytasz, o czym myślę,
w co wierzę najpewniej.
Co budzi we mnie siłę
i moją nadzieję.
Co każe iść mi prędzej,
aby dotrzeć do mego celu.
Tą jedną dam odpowiedź,
jedną dam odpowiedź
jedną dam odpowiedź, przyjacielu!
refren
Będziemy żyli lepiej...
Rekwizyty:
- wstążki biało-czerwone lub białe i czerwone
- chustki biało-czerwone lub białe i czerwone
Piosenka ta przyda się na okoliczność doniosłego święta państwowego. Należy do piosenek
„ruchowych”, a więc będzie sporo opisu choreografii. PÓŁNUTKI wielokrotnie wykonywały
piosenkę publicznie, ale podczas śpiewania stały w bezruchu. Taka interpretacja nie podobała
mi się, czułem, że czegoś w niej brakuje. Wspólnie z dziewczętami z zespołu zacząłem
wymyślać układy. Jedne propozycje przyjmowaliśmy do realizacji, inne – odrzucaliśmy. W
ten sposób narodziła się choreografia do piosenki, którą teraz Państwu przedstawię.
Wybierzcie ośmioro dzieci i podzielcie je na dwie równe grupy.
Na rys. 1 przedstawiam dwie „czwórki”, które są rozmieszczone w podwójną szachownicę.
Dzieci stoją na wprost publiczności i po przygrywce, w momencie, kiedy zaczynają śpiewać
zwrotkę, wykonują marsz w miejscu, zaczynając od lewej nogi.
rys. 1
W refrenie obie „czwórki” – i lewa, i prawa – zwracają się ku sobie. Dzieci 1 i 3 oraz 2 i 4 z
lewej czwórki – chwytają się za ręce, unoszą je w górę – powstaje w ten sposób łuk (rys.2).
Na słowach:
Będziemy żyli lepiej
grupki zamieniają się miejscami. Dwoje dzieci z pierwszego rzędu prawej grupy (5 i 6)
przechodzą pod łukiem, zaś dwoje dzieci z drugiego rzędu (7 i 8) tej samej grupy – zachodzi
osoby 3 i 4, które idą w drugim rzędzie lewej „czwórki” (rys. 2).
rys. 2
Teraz dotychczasowa prawa grupa jest grupą lewą, zaś dotychczasowa lewa grupa jest grupą
prawą. „Przechodzenie” musi odbywać się sprawnie, bo zaraz po tej czynności dzieci stają en
face do widowni i śpiewają dalej piosenkę:
I mądrzej, i piękniej
nadal maszerując w miejscu.
Kolejne „przetasowanie” zespołu odbywa się pomiędzy rzędami wewnątrz danej grupy. Na
słowach:
nas drogi biało-czerwone
przednie rzędy obu grup, tj. dzieci 7 i 8 oraz 3 i 4 – robią z rąk łuk i idą do tyłu, zaś dzieci 1 i
2 oraz 5 i 6 z tylnich rzędów, przechodzą pod łukami (rys. 3).
rys. 3
I znowu maszerując w miejscu – śpiewają:
Zawiodą do celu najpewniej
Za chwilę obie grupy powrócą na swoje poprzednie miejsce. Nastąpi to na słowach:
Będziemy żyli lepiej
Grupy ponownie odwracają się do siebie (tak, jak to robiły na słowach: „Będziemy żyli
lepiej” – łuki robi lewa grupa (dzieci 5 i 7 oraz 6 i 8), bo akurat w tej chwili jest grupą lewą
(rys. 4).
rys. 4
I znowu marsz w miejscu:
Radośniej i pełniej
Następnie powtórka drugiego typu przechodzenia pod łukiem (tak samo, jak było podczas:
„Nas drogi znaczone czerwienią”), tzn. dzieci 5 i 6 oraz 1 i 2 robią łuki i cofają się, a dzieci 3
i 4 oraz 7 i 8 idą do przodu (rys. 5). Teraz zespół śpiewa:
To od nas wszystko zależy
rys. 5
Zespół powrócił do pozycji wyjściowej, a więc stoi tak, jak stał na początku (rys. 1), bo zaraz
zacznie śpiewać drugą zwrotkę, a więc wszystkie czynności ruchowe będzie powtarzać. Ale
zanim to nastąpi musi dokończyć refren – maszerując w miejscu śpiewa:
Od ciebie, ode mnie
W tym momencie dzieci wykonują gest prawą ręką, pokazując to na publiczność („od
Ciebie”), to na siebie („ode mnie”).
Ażeby „ubarwić” piosenkę, dobrze jest wprowadzić rekwizyty – chustki biało-czerwone, a
może lepiej, aby jedne dzieci trzymały białe, inne zaś czerwone i aby kolory te w czasie
piosenki przeplatały się, łączyły, by tworzyły momentami nasze narodowe barwy. Które
dziecko, jakiego koloru chustkę ma trzymać – nie podaję, bo to tylko moje luźne pomysły, nie
sprawdzone w praktyce, nawet podczas prób. Ale wydaje mi się, że można by chusteczkami,
a może nawet lepiej – wstążkami wzbogacić układ, ubarwić go, przez co wykonanie piosenki
byłoby efektowniejsze.
W układzie, który przedstawiłem wykorzystałem tylko 8 osób, ale przecież w Waszej grupie
może być więcej członków zespołu. Co więc z resztą zrobić, jak ją wykorzystać na scenie?
Przecież nie można utworzyć drugiej „ósemki’ i robić to samo. Chyba, że dysponujecie tak
wielką sceną, która pomieści aż 16 osób rozmieszczonych luźno, w szyku podwójnej
szachownicy.
Jedno jest pewne – każde dziecko powinno dobrze znać cały układ choreograficzny, żeby w
każdej chwili móc bez kłopotu „wejść” w układ i występować.
Jeżeli w zespole Waszym jest np. 10 osób – to 8 wykonuje układ choreograficzny i śpiewa,
natomiast dwie osoby proponuję wyeliminować z tej piosenki. Gdy w rezerwie zaś będzie np.
czworo dzieci albo i więcej – wówczas mogą stanąć w jednym rzędzie albo w dwurzędzie w
tyle sceny i mogą po prostu pomagać w śpiewaniu. A gdyby tak jeszcze trzymały chusteczki
lub wstążki – mogłyby, maszerując w miejscu przez całą piosenkę, wykonywać pewne ruchy
rękoma i przez to jeszcze bardziej wzbogacać widowiskowość piosenki.
W czasie refrenu zespół nie jest zobowiązany do odwracania buzi w stronę publiczności. Te
dwa zdania śpiewane podczas przechodzenia wzdłuż sceny „pod mostkiem” – mogą śpiewać
„do kulis”. Nic się nie stanie, tym bardziej, jeśli będzie trzecia grupa dzieci na tyłach sceny,
która „wypełni” braki głosowe pozostałych osób będących w ruchu.
Natomiast dla zespołu, który jest w stanie śpiewać na głosy – nie będzie żadnego problemu z
takim wykonaniem fragmentu piosnki. Ale nawet grupa, która dotychczas nie próbowała
śpiewania wielogłosowego, teraz może takie próby podjąć, tym bardziej, że jest to tylko
maleńki fragmencik utworu. Głosy „rozchodzą” się dopiero pod koniec zwrotki. Proszę się
przyjrzeć nutom zamieszczonym poniżej.
Myślę, że i podczas pracy nad tą piosenką będzie sporo roboty, ale – jak zwykle – nie ze
wszystkich moich propozycji musicie – drodzy Państwo – korzystać.
Zanim jednak zakończę ten rozdział, muszę wyjaśnić swoją ingerencję w tekst i przedstawić
wersji tekstu oryginalnego. Otóż, w trzecim wersecie refrenu (3 linijka tekstu), zamiast:
Nas – drogi biało-czerwone –
powinno być, zgodnie z tym, jak to napisał autor:
Nas – drogi znaczone czerwienią –
Oryginalny tekst, w moim odczuciu jest bardo pezetpeerowski (czytaj: komunistyczny),
dlatego pozwoliłem sobie na tę zmianę, nawet bez zgody autora. Wy – drodzy Państwo – sami
zdecydujcie, jaką wersję przyjmiecie do realizacji.
***
18
KOSTKA RUBIKA
Muzyka: Hubert Gumiński i Henryk Orzechowski
Słowa: Henryk Orzechowski
I
Penetruje szlaki myśli,
tajemnicza, zagadkowa,
w labiryncie intelektu mierzy
ile warta głowa.
Gdy ci braknie animuszu,
wtedy ona, kolorowa
wnet pokrzepi cię na duchu,
wskaże, gdzie mądrości droga.
refren
Kostka Rubika, kostka Rubika błysk, zabawa, traf.
Kostka Rubika, kostka Rubika refleks, radość, sport.
II
W letni dzionek, w czas zimowy,
na biwaku, przy kominku
do przygody i piosenki doda
myśli w upominku.
To jej pola kwadratowe,
dywan tkany niczym bajka
przędą piosnki kolorowe,
które śpiewa ci mozaika.
refren
Kostka Rubika...
III
Mija nocka, czas ją zmienia
i zabawę przeistacza,
dziś przetwarza kostki pola równe
w węża zaklinacza.
Lecz nie koniec geometrii
w tej zabawie dzieci świata,
zmyślny walec, magia kuli barwnej,
nowe zapowiada.
refren
Kostka Rubika...
Rekwizyty:
- kostka Rubika
- węże
- walce
- inne tego typu „łamigłówki”
Co prawda szał na kostkę Rubika już minął, ale nie zaszkodzi, jeżeli zespół będzie miał w
swoim repertuarze taki właśnie utwór. I chociaż w piosence tej nie ma właściwie żadnej
choreografii – to jednak proponuję skromną zabawę.
Piosenka w zasadzie powstała specjalnie dla grudziądzkiego zespołu dziecięcego MOZAIKA
– ja natomiast od jednego z twórców piosenki otrzymałem ją do wykorzystania przez swój
dziecięcy zespół.
W oryginale, w drugiej zwrotce, w ostatnim jej wersecie, są takie słowa:
...którą śpiewa ci Mozaika....
Nie bardzo wiedziałem, jak zmienić słowo „Mozaika”, żeby pasowały do mojej grupy o
nazwie PÓŁNUTKI. Wreszcie uznałem, że jeśli słowo ”Mozaika” pozbawię cudzysłowiu i
napiszę je przez małe „m” – będzie to oznaczało, że mozaiką, która niby śpiewa (to taka
przenośnia), są kwadraciki sześciu ścianek kostki Rubika. Czy wytłumaczenie trafne?
PÓŁNUTKI piosenkę tę śpiewały unisono, a do śpiewania zwrotek wybierałem solistki
(chociaż też nie zawsze). Dziewczęta z zespołu wnosiły na scenę dużą kostkę (50 x 50 x 50
cm), ale była to raczej dekoracja, a nie rekwizyt, którym w czasie piosenki się posługiwały.
Potem zaproponowałem, aby w czasie wykonywania tego utworu bawiły się własnymi
kostkami, wężami, walcami – co kto miał. Która z dziewcząt nie miała żadnej tego rodzaju
zabawki – w trakcie trwania piosenki „pożyczała” od swej partnerki i „próbowała” ułożyć
kolorową mozaikę, po czym oddawała właścicielce, „kontrolując” ją, czy dobrze układa.
Ta zabawa z kostką odbywała się podczas śpiewania zwrotek przez solistkę. W refrenie zaś
dzieci nie bawiły się już kostką, lecz śpiewały, patrząc na publiczność i wykonując delikatne,
rytmiczne ruchy całym tułowiem w rytm piosenki, stojąc jednak na swoim miejscu.
Jak zwykle w tego typu piosenkach, zależeć musi nam na autentyczności, aby zabawa na
scenie nie była sztuczna, więc dzieci musza nabyć nie tylko ogłady scenicznej, ale i swobody,
bez której trudno sobie wyobrazić artystów, a za takich przecież należy uważać członków
Waszego ansamblu, jeśli są na scenie.
Soliści śpiewający zwrotki (każdy „swoją” zwrotkę) zamieniają się w trakcie trwania refrenu.
A jak taka zamiana powinna przebiegać? Zagadnienie to omawiałem szczegółowo podczas
opisywania piosenki „Kataryniarz”, więc kto zapomniał albo nie przerabiał tego tematu –
niech teraz zajrzy do rozdziału trzeciego z II części PORADNIKA zatytułowanego
„KATARYNIARZ”.
***
19
OBOZOWE NOCNE MARKI
Muzyka: Karol Kadlec
Słowa: Ryszard Ulicki
I
Mgła pierzyną obóz tuli,
rzeka do snu go kołysze,
księżyc gada z wartownikiem,
odtrąbiono nocną ciszę.
Taki spokój w całym lesie słychać myszy i zegarki,
wtedy właśnie ożywiają
obozowe nocne marki.
refren
Od ogniska do ogniska,
od pogwarki do pogwarki,
od piosenki do piosenki
idą obozowe nocne marki.
Podsłuchują leśne drzewa,
odczytują w gniazdach nuty,
czasem mają pusto w brzuchu,
ale zawsze dobre buty.
II
Kiedy ogień się dopala,
dym przesiąka leśną ciszę,
pająk przędzie pajęczynę,
wiatr nie strąca z drzewa szyszek.
Kiedy wszystko śpi dokoła,
noc wypełnia zakamarki,
obozowe nocne marki.
refren
Od ogniska do ogniska...
Instrumentarium:
- trójkąty
- cymbałki
- ksylofon
Sprzęt dodatkowy:
- kamera pogłosowa
- korektor graficzny
- generator dźwięku
Może Wasza grupa nie jest zespołem harcerskim, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby chociaż
jedną tego typu piosenkę mieć w swoim repertuarze. Piosenkę dostałem od swego brata i z
wielką przyjemnością wykorzystałem ją w swoim dziecięcym zespole.
W utworze tym dzieci grać będą nie tylko na trójkącie i cymbałkach, ale również na
ksylofonie; zastosujemy też pewne efekty, które do odbiorców dotrą dopiero po przejściu
przez kamerę pogłosową lub korektor graficzny odpowiednich dźwięków głosu ludzkiego,
albo wygenerujemy odpowiednie dźwięki z generatora.
W piosence zastosowany został też wyraźny podział na chór i solistę albo nawet dwóch
solistów (jeden śpiewać będzie refren po pierwszej zwrotce, drugi solista śpiewać będzie
refren po zwrotce drugiej). Ale solistów wybieramy dopiero wtedy, kiedy wszystkie dzieci
opanują zarówno tekst, jak i melodię całej piosenki. Nie zapomnijcie też o wybraniu
rezerwowych solistów (tak na wszelki wypadek), bo przecież każdemu wolno zachorować
nawet w dniu imprezy.
Piosenki, dzieci uczą się, śpiewając pełnym głosem. Dopiero, kiedy będą już dobrze umiały i
kiedy nastąpi podział na chór i solistę – proponuję, ażeby w refrenie (ale tylko w refrenie)
chór (nie solista) śpiewał „szeptem”, na przydechu. Ten „szept” nie powinien być
autentycznym, cichym szeptem, lecz szeptem dosyć głośnym. Przy takim głośnym szeptaniu
zużywa się bardzo dużą ilość powietrza, a więc będzie trzeba sporo tego powietrza nabrać
przede wszystkim do przepony (nie tylko do płuc). I teraz dopiero „wyjdzie szydło z worka” i
ujawnią się braki w prawidłowym oddychaniu, ale czy nie uprzedzałem i nie kładłem nacisku
w rozdziale 11 części I „ODDYCHAĆ TEŻ TRZEBA SIĘ NAUCZYĆ” na nauczenie
dzieci prawidłowego oddychania podczas śpiewu? Śpiewanie na przydechu powinno stwarzać
wrażenie jakiejś tajemniczości, może nawet grozy, bo czyż las nie sprawia takiego wrażenia?
A piosenka jest przecież o lesie, o ognisku, o nocnych markach...
Wydaje mi się, że do wykonania solówek najodpowiedniejsza barwa głosu – to niski, matowy
i tajemniczy głos solisty. Ale jest to tylko moje odczucie, osobiste, subiektywne. Wy – drodzy
Nauczyciele – wybierzecie zgodnie z własnym odczuciem.
Chciałbym też, aby śpiew dzieci uzupełniony został „leśnymi” odgłosami – dźwiękami
przetwarzanymi przez urządzenie elektroniczne.
Kiedy zespół Wasz będzie miał „zrobioną” piosenkę pod względem śpiewania unisono (na
jeden głos) – można przystąpić do instrumentacji. Zaczniemy od triangli, gdyż grają w bardzo
prosty sposób. Metalową laseczką uderzają o trójkąt tylko raz, na pierwszej nucie
pierwszego, trzeciego, piątego, dziewiątego i trzynastego taktu zwrotki (w nutach powyżej
zaznaczono znaczkiem trójkąta miejsca, w których mają wybrzmieć triangle); w tekście jest to
pierwsza sylaba 1, 3, 5 i 7 wersetu. W refrenie trójkąt już nie gra; gra jedynie we wstępie i
zakończeniu, ale o tym wspomnę, gdy dotrzemy do tego miejsca.
Nie absorbujcie do tej gry zbyt wielkiej ilości tych instrumentów. Wydaje mi się, że najlepszy
efekt uzyskuje się, gdy słychać uderzenie tylko jednego triangla. Ale jeżeli chcecie
zaangażować więcej dzieci – to albo dwoje (wówczas grać będą na przemian), albo czworo
(wówczas każde dziecko uderza w triangiel tylko raz, każde na „swoim” wersecie tekstu
zwrotki).
W zwrotce grają także cymbałki, ale i tutaj nie przesadzajcie z ilością grających, bo –
przypominam – nie ilość, lecz jakość decyduje o sukcesie zespołu. Poniżej podany zapis
nutowy w dwugłosie dla dzwonków chromatycznych wyraźnie pokazuje, w którym
momencie instrumenty te mają wybrzmieć – tekst piosenki zapisany pod nutami poprzedza
grę cymbałek.
Piosenka tak została opracowana, aby cymbałki grały dwugłosem. Jeżeli więc dzieci opanują
technikę grania dwoma pałeczkami – może grać tylko dwoje dzieci; jeżeli posługiwać się
będą tylko jedną pałeczką – trzeba zwiększyć ilość grających o jeszcze dwoje dzieci. W takim
przypadku dwoje gra pierwszy głos – dwoje głos drugi, ale dwugłos występuje dopiero w 6, 7
i 9 takcie zamieszczonej partytury. Wybierzcie jednak te osoby, które grają najlepiej.
Przejdźmy teraz do refrenu. Tutaj gra tylko ksylofon. Instrument ten wspomaga chór i solistę,
a melodia, jaką ma do zagrania jest taka sama, jak melodia, jaką śpiewają dzieci.
Ponieważ w ksylofon uderza się miękką pałeczką i to nie za mocno; ponieważ instrument ten
ma bardzo miękki, słabo słyszalny dźwięk – do jego wzmocnienia proponuję użyć dwóch, a
nawet trzech ksylofonów, ale dzieci muszą na nich grać idealnie równo; to wymaga osobnego
zgrania się tych instrumentów.
Ksylofon ma jeszcze w tej piosence do wygrania wstęp i zakończenie: również triangiel
bierze w tym udział. Oto partytura dla obu tych instrumentów.
Czwarty takt kończący ten fragment utworu – to dźwięk „f” oraz glissando, które przypada na
pauzę półnutową i powinno trwać tak długo, jak trwa półnuta. A glissando na ksylofonie
wykonuje się w taki sam sposób, jak na cymbałkach. O technice wykonywania glissando
pisałem przy omawianiu piosenki pt. „CO POWIE TATA” (rozdział 11). Po wygraniu
glissanda, już na samo zakończenie tej frazy muzycznej, trójkąt wybrzmiewa jednym
uderzenie laseczką w instrument.
Pozostała nam jeszcze do zrobienia kwestia efektów tajemniczości i grozy. W efektach tych
muszą się znaleźć głosy ptaków i zwierząt; szelest liści i szum drzew – a więc wszystko to, co
w lesie żyje i porusza się. Do uzyskania tego wszystkiego użyjemy kamery pogłosowej,
korektora graficznego lub generatora dźwięku. Dobrze by było, aby Wasz ansambl jednym
tego typu urządzeniem dysponowal. Jeżeli jednak nie posiadacie takiego, możecie pominąć
dalsze czytanie tego rozdziału.
Kamerę należy podłączyć do jakiegokolwiek wzmacniacza z głośnikiem. Można też
wykorzystać radio, o ile posiada „wejście” adapterowe lub magnetofonowe, zaś mikrofon
włączamy do kamery.
Jak wyregulować urządzenie, aby uzyskać oczekiwany efekt, wzbogacający piosenkę o nowe
wartości?
Kiedy pracowałem z PÓŁNUTKAMI, miałem do dyspozycji kamerę pogłosową typu
„Sochor”. Dziś kamera ta poszła już w zapomnienie, a na jej miejscu pojawiły się różne,
znacznie lepsze urządzenia, wytwarzające pogłos, echo czy generujące różne „dziwaczne”
dźwięki, za pomocą których (czy raczej – dzięki którym) można uzyskać takie efekty, o
których w czasach, kiedy ja prowadziłem zespół dziecięcy, w ogóle się nam-instruktorom
nawet nie śniło.
Ale sama kamera pogłosowa czy korektor graficzny nie da niczego „sam z siebie”; jedynie
generator dźwięku może (ale wcale nie musi) być tak zaprogramowany, że potrzebne w
piosence „leśne” efekty bez trudu odtworzy. Gdy jednak tej możliwości nie mamy, a
dysponujemy jedynie kamerą pogłosową lub korektorem graficznym (korektor nie zawsze ma
taką możliwość), możemy „pobawić” się tym urządzeniem i spróbować z niego wydobyć
potrzebne efekty.
A co trzeba robić przed mikrofonem?
Dosłownie wszystko, co dusza zapragnie. A więc: mlaskać, cmokać, syczeć, gulgotać,
gwizdać, stękać, jęczeć... i Bóg jeden wie, co jeszcze. Ale pamiętajcie, że każdy z tych
dźwięków musi trwać bardzo krótko, trwać nie więcej niż jedną sekundę. Musi to być cała
seria tych nieartykułowalnych dźwięków, aby nie było żadnych przerw między nimi.
Wszystko to, co będzie się robiło przed mikrofonem – robić trzeba delikatnie i cicho, a tylko
siłę wzmocnienia głosu ustawić na odpowiednim poziomie.
Trzeba czasu, sporo czasu, aby dzieci „oswoiły” się z tym nowym zjawiskiem, jaki jest
„dziwaczny” ich głos, wydobywający się z głośnika po przejściu przez kamerę pogłosową lub
korektor graficzny. Śmiechu przy tym będzie, co nie miara, ale pozwólcie dzieciom pobawić
się tym urządzeniem i wyśmiać się do woli, aby później, podczas pracy nad piosenką, nie
absorbowało to tak wielkiej ich uwagi.
***
20
SMERFY
Muzyka: Henri Seroka
Słowa: Wojciech Młynarski
I
Gdy maluje świt różowy
chórki córki swe,
na poletku jagodowym
ostra praca wre.
Któż to dźwiga kosz
sapiąc, że ho-ho?
Któż to tak się zwija, że ho-ho.
To są Smerfy, wzrost malutki,
lecz niezłomny duch,
kiedy zbiorą swe jagódki
w pląs ruszają w buch.
Kto zobaczy je,
ten uśmiechnie się
i powtórzy z nami słowa te:
refren
Hajli, hajli, hajli-ho,
Smerfy, Smerfy smerfują,
gdy świat błyszczy słońca skrą
i w pogodę złą.
Hajli, hajli, hajli-ho,
Smerfy, Smerfy smerfują,
dobrze się rozglądnij, bo
wszędzie są, są, są.
II
Drogą wzorów i wyliczeń,
które chemia zna,
zmieni w żabę królewicza
Papa Smerf - raz, dwa.
Smerf maleńki jest,
ale ma swój łeb,
niech pamięta o tym, kto nie kiep.
Więc daremnie Gargamelu
rwiesz z kibica sierść,
darmo Smerfa w beszamelu
chcesz na obiad zjeść.
Złamiesz sobie ząb,
swój jedyny ząb,
przegonimy cię piosenką tą:
refren
Hajli, hajli, hajli-ho...
Instrumentarium:
- bębenek
- tamburyn
- talerze
- flet prosty
- trójkąt
- gwizdek
Swego czasu, piosenka ta była dosyć popularna, ale i teraz za Waszą i Waszego zespołu
sprawą, może nastąpić jej „come back”.
W utworze tym dzieci grać będą na kilku różnych instrumentach, ale proponuję, aby nie
dublować instrumentów podczas występu, bo równo uderzyć w bębenek, tamburyn czy równo
wygrać triolkę na flecie przez chociażby dwoje dzieci jednocześnie, może okazać się barierą
nie do pokonania.
Za instrumentację utworu bierzemy się – jak zwykle – dopiero wówczas, kiedy wszyscy
opanują zarówno słowa, jak i melodię piosenki. Przydzielając dzieciom na próbach
poszczególne instrumenty – też jak zwykle – lepiej naukę rozpocząć od dzieci starszych; małe
niech uważnie się przypatrują i przysłuchują, może wówczas, kiedy i one dostaną instrumenty
do ręki, mniej błędów będą popełniać.
Partytury na poszczególne instrumenty nie podaję, gdyż takiej potrzeby nie ma. Wystarczy
zapoznać się z opisem gry na poszczególnych instrumentach, który zamieszczony został
poniżej, przyjrzeć się nutom piosenki, odszukać poszczególne takty (są ponumerowane) i
pauzy, bo przecież w te pauzy „wchodzą” instrumentaliści i... i już wszystko wiadomo.
A oto opis gry na instrumentach:
Bębenek „wchodzi” jednym uderzeniem pałeczką na pauzie ćwierćnutowej w 4 i 8 takcie.
Również tamburyn jednym uderzeniem w dłoń drugiej (wolnej) ręki albo w udo (jak kto woli)
na pauzie w takcie 10 i 12.
Natomiast flet na pauzie w takcie 20 i 24 wygrywa triolkę.
A jak się gra triolekę na flecie?
Dwa dźwięki – na przemian – wygrywa się bardzo szybko, tak, aby każdy poszczególny
dźwięk z triolki miał wartość trzydziestodwójki ( ).
Trójkąt zaś „odzywa” się jednym uderzeniem metalową laseczką na pauzie w takcie 26,
natomiast gwizdek wypełnia pauzę w takcie 28.
I to cała instrumentacja piosenki; w drugiej zwrotce wszystko się powtarza.
Jeżeli ktoś zechce zmienić kolejność proponowanych instrumentów albo wymienić je na inne,
bądź zrezygnować z nich całkowicie – nic nie stoi na przeszkodzie, aby to uczynić. Przecież
od wszystkiego, co proponuję można odchodzić, względnie propozycje przetwarzać lub
przemieniać. W końcu PORADNIK ten ma tylko pomagać w Waszej pracy instruktorskiej, a
nie całkowicie z niej Was wyręczać.
***
21
ABECEDARIO POLACCO
czyli
ELEMENTARZ POLSKI
Muzyka: Wojciech Trzciński
Słowa: Wojciech Młynarski
I część
Oto Ola, a to tato Oli,
oto lala, lalę noga boli.
Ijo tanto jako tako,
abeczedario Polakko.
II część
Oto As, a oto misa Asa,
Ala rano mlekiem Asa pasa.
A to elemele dudki,
stoi dom i ul.
III część
Abeczedario Polakko
noi kantiamo go jako tako.
Mamma mia, no i mija trema,
no i nie ma sprawy - sprawy nie ma.
Nie ma co noncze problema,
ale mamy luz.
IV część
Abeczedario Polakko
noi kantiamo go jako tako.
Mamma mia, no i mija trema,
no i nie ma sprawy - sprawy nie ma.
Nie ma co noncze problema,
Chrzsząszcz brzmi w trzcinie. Cześć!
Włoski dziecięcy zespół PICOLO COLO DELL’ ANTONIANO, gdy przyjechał na występy
do Polski, śpiewał tę właśnie piosenkę. Był to okres, kiedy PÓŁNUTKI już nie istniały,
dlatego też utwór ten wprowadziłem do repertuaru dopiero po powstaniu SZKÓŁKI
PIOSENKARSKIEJ.
Tekst piosenki zawiera kilka włoskich wyrazów, dlatego napisany został w wersji
fonetycznej.
Utwór ten wzbogaciłem cymbałkami i właśnie dzwonki chromatyczne rozpoczynają piosenkę
od ośmiotaktowego wstępu (wraz z akompaniamentem). W zamieszczonych poniżej nutach są
to 4 takty, ale ujęte znakiem repetycji, co oznacza, że cały ten fragment należy zagrać
dwukrotnie.
Po tym wstępie zespół zaczyna śpiewać. W I i II część – cymbałki milczą, dopiero w III
części utworu ponownie dochodzą do głosu i wydzwaniają „swoją” melodię po słowach:
Abeczedario Polakko (takt 14)
oraz na słowach: jako tako (takty 17 i 18)
Jeżeli dzieci opanują grę na dzwonkach chromatycznych do tego stopnia, że będą w stanie
zagrać dwoma pałeczkami jednocześnie pierwszy i drugi głos – tym lepiej, gdyż mniej osób
może być zaangażowanych do grania na tych instrumentach; w innym przypadku
„cymbalistów” należy podzielić na dwie małe podgrupki, po 2 - 5 osób w każdej podgrupce
(w zależności ile dzieci będzie w chórku) i przydzielić im odpowiednią wersję melodii.
Po zaśpiewaniu: ale mamy luz (IV część utworu), dzwonki chromatyczne grają podstawową
melodię piosenki, a więc tę melodię, którą na początku śpiewał zespół (I i II część utworu –
od 1 do 10 taktu), natomiast chórek w tym czasie robi wokalizę ( partytura poniżej).
Jeżeli śpiewanie na trzy głosy się nie uda, bo przecież takie śpiewanie wymaga od
wykonawcy nie tylko dużej wprawy, ale przede wszystkim dobrego słuchu muzycznego –
proszę z tej partytury wybrać najniższe dźwięki i tę najniższa wersję (po jej nauczeniu)
śpiewać unisono.
Po tym fragmencie, piosenka powraca do melodii IV części, którą chórek teraz już śpiewa
normalnie, poczynając od słów: Abeczedario Polakko... (11 takt), a cymbaliści w takcie 14,
17 i 18 grywają „swoją” partię głosową. Natomiast w końcówce piosenki, dzieci nie śpiewają
melodii, lecz wykrzykują słowa:
Chrząszcz brzmi w trzcinie. Cześć!
Oj, natrudzi się dzieciarnia przy wykrzyknięciu tego zdania, bo nawet dorosłej osobie nie
przyjdzie to łatwo, a przecież trzeba to wykonać wyraźnie, żeby słuchacz zrozumiał każde
słowo – nie może to być tylko bełkot. Więc to zdanie należy najpierw nauczyć się wymawiać
poprawnie powoli, by z biegiem czasu przyspieszyć tempo wymawiania.
***
22
KATARYNIARZ
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Tadeusz Śliwiak
I
Uchylcie okna, wraca dziś do was
zapomniany dawno już głos.
To kataryniarz z ulic Krakowa,
z lat minionych miły gość.
Pogodę w progi wasze wnosi,
dobre rady na smutki zna,
do stóp mu rzućcie chociaż grosik,
(II)
dla was przecież tak pięknie gra.
II
Kapelusz stary, włosy już siwe,
w twarzy uśmiech dawno już zgasł.
Na katarynce śmiesznej i krzywej
gra nam dziadek dawny swój czas.
Podwórza wszystkie, wszystkie place
znają dobrze zgarbiony cień.
Dziś jeszcze za nim często płacze
rozżalony, deszczowy dzień.
III
Tak było dawniej - dzisiaj w Krakowie
katarynek nie zna już nikt.
Piosenka tylko o nich ci powie,
dziadek dawno z ulicy znikł.
Na krótko stanął tu przed nami
noc jego cień pochłonie wnet.
Z ballady starej uliczkami
pewnie długo do nas tu szedł.
Ponieważ w II i III zwrotce w 4 wersecie tekstu (7 takt w nutach) jest o jedną sylabę więcej,
niż w zwrotce I – poniższy zapis nutowy uwzględnia tę zmianę. Proszę zwrócić na to uwagę
podczas nauki tych zwrotek.
Piosenka pochodzi z repertuaru SZKÓŁKI PIOSENKARSKIEJ, a ponieważ śpiew zespołu
urozmaicony został „oklaskiem” wyklaskanym przez chórek w odpowiedni sposób – piosenka
nabrała nieco innych rumieńców, bo już nie była tylko zwyczajnie odśpiewana. Takie
„klaszczące” piosenki z rzadka pojawiają się na estradzie, a przecież są dosyć efektowne pod
warunkiem, że wyklaskane zostaną przez zespół równo. Jeżeli podczas występu w
wyklaskiwanie włączy się publiczność, świadczyć to będzie, że piosenka (i zespół) podobają
się i że publiczność w takim „towarzystwie” świetnie się bawi.
Klaskanie występuje tylko w refrenie i tylko na pauzach ósemkowych:
w takcie 10 i 14 – na 5 i 4 pauzie liczonej od końca taktu
w takcie 12 – na 6 i 5 oraz na 3 i 2 pauzie liczonej od końca taktu
w takcie 15 - na tej jednej pauzie, jaka tam jest pomiędzy nutami
W zamieszczonej na początku tego rozdziału partyturze, pod odpowiednią pauzą, został
umieszczony rysunek otwartej dłoni, więc tylko na tych pauzach należy uderzyć w dłonie. Ale
z poprawnym wyklaskiwaniem mogą mieć dzieci trochę kłopotu, zwłaszcza w początkowej
fazie nauki.
Chociaż klaskanie urozmaica wykonanie piosenki, żeby jednak nie znużyć widzów,
wyklaskiwanie odbywać się będzie kierując klaszczące ręce raz w prawą, raz w lewą stronę,
unosząc je na wysokość własnej głowy, robiąc przy tym delikatny zwrot tułowiem.
Wykonanie tych zwrotów tułowiem nie może powodować odwracanie twarzy – buzia zawsze
musi być zwrócona ku widowni i nie mogą jej zasłaniać klaszczące dłonie. Każdorazowo po
wyklaskaniu – ręce opadają wzdłuż tułowia, a tułów wraca do pozycji wyjściowej. W czasie
śpiewania refrenu, dzieci nie mogą trzymać rąk „w pogotowiu” do klaskania, bo klaskanie ma
być „niby” spontaniczne; ręce wcześniej nie mogą niczego publiczności zapowiadać;
wyklaskiwanie ma się odbywać znienacka.
I tak będzie na pewno w pierwszej zwrotce. W drugiej – słuchacze będą już sami wyczuwać,
kiedy ma nastąpić wyklaskiwanie, a już na trzeciej zwrotce wtórować będą zespołowi, dzięki
czemu siła klaskania się wzmocni, a to poprawi efekt wykonywanej piosenki.
Dla zespołów, które będą w stanie zaśpiewać na cztery głosy – zamieszczona poniżej
partytura refrenu obejmuje śpiew II, III i IV głosu w dosyć łatwym układzie harmonicznym.
Jeśli jednak Wasz zespół „nie dorósł” jeszcze do takiego wielogłosowego śpiewania – niech
pozostanie przy śpiewie jednogłosowym (unisono).
***
23
WRZESIEŃ
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Hanna Ożogowska
I
Idzie drogą wrzesień,
bukiet wrzosów niesie.
Złoci liście, strąca liście,
bo to przecież jesień.
Zimna rosa wieczór,
rankiem - zimna rosa.
Mgły srebrzyste rozciągnięte
na kwitnących wrzosach. (x 2)
II
Idzie wrzesień miedzą,
tam,gdzie polne grusze,
wypatruje, gdzie się palą
ogniska pastusze.
- Chodź tu, wrześniu, do nas,
spocznij mało-wiele,
ugościmy cię ziemniakiem
pieczonym w popiele. (x 2)
Instrumentarum:
- trójkąty
Sprzęt dodatkowy:
- kamera pogłosowa
- korektor graficzny
Naukę piosenek o jesieni dobrze jest zacząć jeszcze w okresie lata, bo gdy przyjdzie jesienna
pora, zespół przy pierwszej nadarzającej się okazji będzie mógł je zaprezentować.
Proponowaną piosenkę zespół nie tylko będzie śpiewać na głosy (chyba, że grupa Wasza nie
dorosła jeszcze do takiego śpiewania), ale i grać na trójkątach; w piosence użyjemy także
przetwornika głosu. Może to być kamera pogłosowa albo korektor graficzny, byle tylko miał
możliwość zrobienia pogłosu, albo tzw. „studni”.
Po nauczeniu się przez zespół słów i melodii piosenki, wybieramy troje dzieci do gry na
trianglach. Instrumenty najlepiej dobrać tak, aby każdy trójkąt miał inne brzmienie, inny ton.
Nie gramy na nich tak, jak to było np. w piosence „ZEGARY” (rozdział 2) czy „OBOZOWE
NOCNE MARKI” (rozdział 19), lecz metalową laseczkę wkładamy w trójkąt przy jego
wierzchołku i szybkimi ruchami laseczki uderzamy raz w jeden, raz w drugi bok triangla. Tę
serię bardzo krótkich uderzeń, zwanych triolą, wykonuje się tylko na pierwszej ćwierćnucie
(sylabie) – zaznaczono to zarówno w nutach, jak i w tekście, a triola powinna trwać tak długo,
jak długo trwa ćwierćnuta. Cyfra wewnątrz trójkąta oznacza, który z kolei instrument w
danym momencie ma zabrzmieć.
W ten sam sposób triangle grają także w drugiej zwrotce oraz podczas wstępu (przygrywki), a
przygrywką jest nic innego, jak melodia refrenu, tyle tylko, że grana jeden raz (nie jak w
czasie śpiewania – powtarzana dwukrotnie). Taki jest mój pomysł na tę piosenkę, Jeżeli
chcecie – drodzy Państwo – aby Wasza grupa artystyczna wykonywała inaczej – realizujcie
własną koncepcję.
Piosenkę dzielimy na solówkę i chórek wielogłosowy. O ile dzieci nie będą jeszcze w stanie
śpiewać na głosy – nic nie szkodzi, zaśpiewają po prostu jednym głosem, ale wówczas można
zrezygnować ze solisty.
W moim odczuciu, solista powinien mieć dosyć wysoki głos, klarowny, ale niezbyt ostry. Nie
upieram się jednak przy tym stanowisku, bo jest to moje subiektywne odczucie.
Solista śpiewa całą piosenkę od początku do końca; chórek natomiast ze swoją wokalizą (nie
za głośno) „włącza się” dopiero na 3 i 4 wersecie zwrotki (i w tym miejscu śpiewa
samogłoskę „u”) oraz na 1 i 2 wersecie refrenu (w tym miejscu śpiewa samogłoskę „a”), a
także na 3 i 4 wersecie refrenu (i w tym miejscu powraca do samogłoski „u”). W partyturze
poniżej podpisane zostały pod nutami odpowiednie litery odpowiadające danym głoskom.
Ponieważ refren po każdej zwrotce powtarza się (w nutach zaznaczono to znakiem repetycji)
– chórek wraz z solistą powtarza ten fragment piosenki.
Drugą zwrotkę wraz z refrenem proponuję wykonać identycznie, jak zwrotkę pierwszą; nie
widzę potrzeby, aby wprowadzać jakiekolwiek zmiany. A jeżeli już – to proponuję jedynie
dobrać drugiego solistę do zaśpiewania drugiej zwrotki.
Właściwie piosenka kończy się z chwilą zaśpiewania ostatniej sylaby ostatniego taktu. Nie ma
w niej żadnego innego zakończenia, ale... – jest tylko jedno „ale”. Jeżeli posiadacie jakiś
przetwornik głosu (kamerę pogłosową, korektor graficzny), proponuję, aby solista, bardzo
delikatnie i cicho, zagwizdał melodie refrenu. Podczas gwizdania nie musi zachowywać
rytmu piosenki. Właśnie lepiej jest, aby tego rytmu nie było, bo chcę, abyście uzyskali taki
efekt, jakby ktoś chodząc po lesie, pogwizdywał sobie, ot, tak od niechcenia. Słuchacz ma
odnosić wrażenie, jakby ktoś pogwizdując sobie – coraz bardziej oddalał się, zatapiał w
głębinie lasu; trzeba uzyskać wrażenie leśnego pogłosu, tej akustycznej głębi lasu.
W zależności więc od tego, jakim przetwornikiem głosu będziecie dysponować – należy tak
go wyregulować, aby uzyskać pożądany efekt. W tym celu, sami musicie się trochę
„pobawić” kamerą czy korektorem zmieniając parametry i ustawienia, notując skrzętnie
położenie wszystkich pokręteł i suwaków, opisując jednocześnie efekt, jaki uzyskaliście. A
nuż, przy tej okazji coś ciekawego „chwycicie” i będzie można – Waszym zadaniem –
wykorzystać nawet w tej piosence, a może i w innej...
***
24
JARZĘBINA
Muzyka: Adam Markiewicz
Słowa: Anna Chodorowska
I
Już lato odeszło i kwiaty przekwitły,
a jeszcze coś w słońcu się mieni.
To w polu i lesie czerwienią się - spójrzcie korale, korale jesieni.
refren
Idzie lasem pani jesień,
jarzębinę w koszu niesie,
daj korali nam troszeczkę
nawleczemy na niteczke.
II
Włożymy korale, korale czerwone
i biegać będziemy po lesie,
będziemy śpiewali piosenkę jesienną,
niech echo daleko ją niesie.
refren
Idzie lasem pani jesień...
Instrumentarium:
- flet prosty
- trójkąt
Piosenka ta wymagać będzie od zespołu tyle pracy, że nawet, jeżeli zaczniecie ją uczyć przed
wakacjami letnimi, okaże się, że właściwie w samą porę zaczęliście pracę nad tym utworem.
Z nowym rokiem szkolnym, a więc i z nowym rokiem kulturalno-oświatowowychowawczym, będzie mogła Wasza grupa zaprezentować ją na imprezie zorganizowanej z
okazji np. kończącego się lata albo powitania jesieni.
Zanim jednak dzieci chwycą za flety, niechaj najpierw opanują dobrze melodię i tekst
piosenki, która należy do utworów spokojnych, lirycznych, wolnych. Zwrotka jest napisana w
tempie 2/4, zaś refren od 7 taktu zmienia tempo na 3/4 (tempo walca).
Jeżeli dzieci opanowały pod względem melodycznym i tekstowym piosenkę – mogą
spróbować zagrać ją na flecie. Nauczcie je najpierw poprawnego wydobywania dźwięków, a
potem dopiero można podjąć próby grania melodii piosenki. W I części niniejszego
poradnika, w rozdziale 16 (TABELA CHWYTÓW NA FLET PROSTY) zamieszczona
została tabela wraz z krótkim opisem. Powinna pomóc i ułatwić naukę tym wszystkim, którzy
na flecie jeszcze nie grają.
Flety grają tylko w refrenie i tylko melodię refrenu – instrumenty te wspomagają chórek. A
ponieważ chórek śpiewać będzie w dwugłosie – to i flety trzeba podzielić na dwie grupy
głosowe. Melodia drugiego głosu nie jest trudna, to i z jej nauką chyba nie będzie kłopotu.
Ale jeżeli w zespole będą dzieci, które przynajmniej na razie nie są w stanie śpiewać na dwa
głosy – więc drugi głos będzie grała tylko druga grupa głosowa flecistów.
Poniżej partytura dwugłosu refrenu.
Żeby zespół w całości zabrzmiał czysto, trzeba osobno zgrać oba głosy chórku, potem oba
głosy flecistów i jeżeli zarówno chórek, jak i flety brzmieć będą czysto – można spróbować
wspólnie wykonać piosenkę. A kiedy to Wam się uda – można wówczas dopiero przystąpić
do pracy nad wstępem piosenki.
A wstępem jest melodia refrenu grana na fletach wraz z akompaniatorem. Ponieważ w
piosence nie ma żadnej innej przygrywki fortepianowej, więc aby wszyscy fleciści równo
rozpoczęli wstęp – trzeba odliczyć albo wystukać jeden „pusty” takt (podobnie jak to
robiliśmy w piosence „Zegary” czy „Co powie tata”).
Na zakończenie piosenki, kiedy chórek skończył już swój śpiew – flety wraz z
akompaniamentem grają jeszcze raz melodię wstępu i tym kończy się utwór.
Do omówienia pozostały nam jeszcze trójkąty.
Wybieramy czworo dzieci, które grać będą na tych instrumentach. Każde dziecko bierze
trójkąt, najlepiej o innym brzmieniu, (podobnie, jak to było w piosence „Obozowe nocne
marki”) i metalową laseczką uderza w triangiel, ale nie na pierwszą, lecz na drugą sylabę
każdego wersetu w zwrotce. W tekście i w nutach wyraźnie zaznaczono, w którym momencie
i które dziecko ma uderzać w triangiel.
Jeżeli „trójkąciarze” opanują swoją grę i na tle chórku dobrze będą wypełniać swoją rolę –
możecie przystąpić do całościowej próby piosenki.
***
25
JESIENNA BAJKA
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Dorota Gellner
I
Szare dni, chłodne ranki,
drzewa jak wycinanki,
parasole jak róże na wietrze.
Burym snem, szarą drogą,
pogodą, niepogodą
idzie bajka w kapturze i swetrze.
refren
Zbiera piórka po podwórkach
zbiera liście w lesie,
a kasztanów i żołędzi
ma już pełną kieszeń.
II
Szare dni, chłodne ranki,
drzewa jak wycinanki,
koral głogu wśród liści jak nuta...
Otwórz więc drzwi i okna,
by Bajka nam nie zmokła.
- Śmieszna Bajko Jesienna, chodź tutaj!
refren
Zbiera piórka po podwórkach... itd.
Instrumentarium:
- trójkąt
W piosence tej, trójkąty grają w bardzo prosty sposób, dlatego też nawet małe dzieci poradzą
sobie z poprawną grą. Ale chociaż gra na instrumencie jest bardzo prosta – to jednak najpierw
dzieci muszą, przynajmniej z grubsza, opanować tekst i melodię piosenki. I nie koniecznie
całej – wystarczy jedną zwrotkę i refren, by rozpocząć naukę gry na trójkącie już na
pierwszych zajęciach.
A ile trójkątów użyć?
Na występie – raczej jeden i delikatnie uderzany metalową laseczką (nie jak kowal młotem w
kowadło). Na próbach jednak może grać więcej dzieci na raz – tyle, ile triangli ma zespół do
dyspozycji, bo jednocześnie gry uczyć się będzie kilkoro dzieci.
Po wstępie (przygrywce), w momencie kiedy chórek zaczyna śpiewać – triangiel jednym
uderzeniem laseczką „wchodzi” na pierwszą sylabę w każdym wersecie zwrotki (w tekście
poniżej sylabę pogrubiono, podkreślono, a pod nią umieszczono symbol trójkąta, który
również został umieszczony nad odpowiednią nutą w partyturze powyżej).
W refrenie triangiel już nie gra – tylko chórek śpiewa. Po zaśpiewaniu całej piosenki –
akompaniament gra jeszcze code (zakończenie) do całkowitego jej wyciszenia. A codą jest po
prostu melodia zwrotki. Na tle tego zakończenia, może grać jeszcze triangiel w taki sam
sposób, jak to robi, gdy chórek śpiewa zwrotkę i też wycisza się tak, jak wycisza się
akompaniament.
***
26
JESIENNE DRZEWA
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Tadeusz Kubiak
I
Piękna korona, złotem zdobiona.
Żaden król takiej nie miał na skroniach.
Kiedy już ptaki umilkną w drzewach,
to ja jesienne drzewa wyśpiewam.
II
Cóż , że żurawie są gdzieś daleko,
za siódmą górą, za siódmą rzeką...
Pozwólmy lecieć gdzie chcą - bocianom.
Niech lecą. Drzewa z nami zostaną.
III
Piękne są nasze drzewa jesienią,
gdy stu barwami w oczach się mienią.
I przyjdzie zima nad Wisły brzegi,
złote korony wysrebrzy śniegiem.
Instrumentarium:
- marakasy
Piosenka nie należy do trudnych, zarówno pod względem linii melodycznej, jak i grania na
marakasach, których będą używać dzieci. Ale – jak zwykle – zawsze lepiej zacząć
instrumentację dopiero wtedy, gdy opanują już słowa i melodię utworu, gdyż wówczas nie
rozpraszają swojej uwagi. Znając dobrze piosenkę, tak pod względem melodii, jak i tekstu,
dzieci śpiewają niejako bezwiednie, bez większego zastanawiania się nad tym, co śpiewają,
więc mogą bardziej skoncentrować swoją uwagę na własnym graniu lub na grze kolegi,
obserwując jego technikę.
A jak posługiwać się marakasami?
Ręce, w których trzymamy instrumenty, poruszamy dosyć energicznie, wykonując krótkie,
ale bardzo zdecydowane ruchy. „Śrut” w marakasowej kuli musi uderzać ostro w wewnętrzne
ścianki kuli. Uderzenia te nie są jednak jednocześnie wykonywane obydwoma marakasami,
lecz osobno – raz prawym, raz lewym marakasem (może być odwrotnie, w zależności, jaką
kto ręką rozpocznie grę). „Uderzenia” te następują jedno po drugim, tuż po ostatnich sylabach
każdego wersetu tekstu. W poniższym tekście, małą czcionką w nawiasach (L-P – lewyprawy) zaznaczono, w którym miejscu i w jakiej kolejności marakasy mają wybrzmieć.
Piękna korona, (L-P) złotem zdobiona. (L-P)
Żaden król takiej(L-P) nie miał na skroniach. (L-P)
Kiedy już ptaki (L-P) umilkną w drzewach(L-P)
to ja jesienne (L-P) drzewa wyśpiewam.
Sytuacja powtarza się w każdej następnej zwrotce z małym wyjątkiem. Otóż, na siódmym
wersecie drugiej zwrotki, marakasy grają po słowach:
Niech lecą . (L-P) Drzewa z nami zostaną.
gdyż chórek w tym właśnie miejscu musi zrobić pauzę interpretacyjną, po której kończy II
zwrotkę jednym zdaniem:
Drzewa z nami zostaną.
Nie można bowiem tego fragmentu piosenki zaśpiewać dosłownie tak, jak wynika to z nut,
gdyż wówczas treść tych słów pozbawiona zostanie sensu. No, bo cóż to znaczy: „Niech lecą
drzewa z nami zostaną?”
***
27
JESIENNE STOPY WIATRU
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Kazimierz Śladewski
I
Wiatr ma na stopach skrzydlate buty,
na szyi szale z liści i deszczu.
Idzie przez pola, wzgórza i bruki...
Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu.
Chudną gałęzie i milkną ptaki,
opustoszały gniazda i dziuple.
Wiatr się panoszy, wkręca się wszędzie
i okiennice zamyka z hukiem.
II
Nie lubi słońca, jasnych ogrodów,
kwiaty rozbiera z barw i zapachów.
Lubi szeroko po lesie, polu
tarzać się w liściach, w błocie i piachu...
Chudną gałęzie i milkną ptaki... itd.
Instrumentarium:
- tamburyn
- marakasy
Piosenkę w swoim repertuarze miała SZKÓŁKA PIOSENKARSKA dopiero w późniejszym
okresie istnienia. Połączenie gry obu instrumentów w tym utworze nie jest wcale aż takie
łatwe. Nie chodzi tutaj o wybrzmienie instrumentu każdego z osobna, ale o wspólne wygranie
tego, co proponuję. Lepiej więc naukę rozpocząć od dzieci starszych – małe niech w tym
czasie przysłuchają się, podpatrują i uczą. Ale chociaż maluchy mogą mieć pewne kłopoty ze
współwygraniem obu instrumentów – też muszą przecież „posmakować” tej przyjemności
grania.
W moim odczuciu – jeden komplet instrumentów w piosence w zupełności wystarczy. Na
próbach jednak można zaangażować do grania tyle dzieci, ile posiadamy tego typu
instrumentów. I chociaż większa ilość grających wytworzy w trakcie próby pewien „bałagan”
– to jednak poprawnej gry uczyć się będzie jednocześnie kilkoro dzieci. A przecież każdemu
instruktorowi prowadzącemu zespół chyba zależy na tym, ażeby poprawnie grało jak
najwięcej osób, aby mieć możliwość wybrania do występu takie dzieci, które grają naprawdę
bezbłędnie.
Zwrotka różni się od refrenu, jeśli chodzi o grę na instrumentach, toteż najpierw zaczynamy
naukę od zwrotki, oczywiście po opanowaniu przez wszystkie dzieci zarówno słów, jak i
melodii całej piosenki.
Na pierwszą i szóstą sylabę każdego wersetu tekstu (poniżej w tekście, sylaby te zostały
podkreślone i wytłuszczone), osoba grająca na tamburynie uderza instrumentem w otwartą
dłoń drugiej (wolnej) ręki; zamiast w dłoń, można uderzyć siebie w udo (albo kolegę w
plecy).
Wiatr ma na stopach skrzydlate buty,
na szyi szale z liści i deszczu.
Idzie przez pola, wzgórza i bruki...
Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu.
Marakasy natomiast „wchodzą” jednym uderzeniem (nie w rękę, lecz w „powietrze”)
natychmiast po tamburynie, czyli na drugą i siódmą sylabę każdego wersetu tekstu. W
tekście poniżej zaznaczone zostały sylaby, na których ma wybrzmieć marakas.
Wiatr ma na stopach skrzydlate buty,
na szyi szale z liści i deszczu.
Idzie przez pola, wzgórza i bruki...
Drzewa ciemnieją w mokrym powietrzu.
W refrenie oba instrumenty wystukują rytm walca. Tamburyn uderza na „raz” w otwartą dłoń
(albo w udo), a następne dwa uderzenia ćwierćnutowe (na „dwa” i na „trzy”) – w powietrzu.
Energiczne ruchy ręką, w której trzymamy tamburyn, powinny spowodować takie brzęczenie
blaszek instrumentu, że wyraźnie usłyszymy rytm walca.
Marakasy grają inaczej podczas zwrotki, a inaczej podczas refrenu. W refrenie – jak na tempo
3/4 przystało – wystukują rytm walca, wyraźnie akcentując pierwszą ćwierćnutę w każdym
takcie. Przegub dłoni trzymającej marakas, powinien być luźny podczas grania, ale ruchliwy.
***
28
JESIENNY WIATR
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Hanna Ożogowska
I
Wiatr jesienny ma robotę
w nocy i za dnia.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
II
I nasiona drzew bez liku
nosi tu i tam.
Kiedy spoczniesz już wietrzyku?
Powiedz, powiedz nam.
Kiedy spoczniesz już wietrzyku?
Powiedz, powiedz nam.
Instrumentarium:
- triangiel
- marakasy
Podczas zwykłych, roboczych zajęć, zwłaszcza tych pierwszych, można wykorzystać
wszystkie triangle i marakasy, jakie posiadacie, aby nauką na tych instrumentach objąć
możliwie jak najwięcej dzieci, bo i tak każde będzie garnąć się do grania. Natomiast na
występie, a nawet podczas prób wieńczących żmudne przygotowania utworu do publicznej
prezentacji – wówczas lepiej, aby jedno dziecko grało na trójkącie i jedno na marakasach.
Użycie kilku triangli jednocześnie wchodziłoby ewentualnie w rachubę pod warunkiem
jednak, że byłyby tak dobrane, aby ze sobą współbrzmiały (posiadały jednakową wysokość
dźwięku i barwę), a to nie zawsze jest możliwe. Zresztą w pierwszej części Poradnika w
rozdziale 6 (INSTRUMENTARIUM ZESPOŁU) proponowałem kupno 4 triangli i to o
różnej wysokości dźwięku, więc jeżeli zrobiliście zgodnie z moją sugestią – burzy to plan
wykorzystania większej ilości tych instrumentów podczas występu w tej piosence.
Przechodzimy teraz do opisu gry na trójkącie – na razie, bo za chwilę zajmiemy się również
grą na marakasach.
Gdy akompaniator zrobi przygrywkę – po tym wprowadzeniu, chórek rozpoczyna śpiewanie
pierwszej zwrotki. Wraz z chórkiem, dziecko, które zostało wyznaczone do grania na
trójkącie – jednym uderzeniem metalową laseczką, uderza w triangiel na pierwszej i piątej
sylabie, w dwóch pierwszych wersetach zwrotki. Takie same uderzenia należy wykonać w
piątym i szóstym wersecie tej samej zwrotki. W tekście poniżej zaznaczone zostały znakiem
trójkąta oraz podkreślone i wytłuszczone sylaby, na których ma zabrzmieć triangiel.
Marakasy natomiast „wchodzą” dopiero w trzecim wersecie i grają nieprzerwanie do końca
zwrotki (łącznie z repetycją).
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
Ciągle strąca liście złote
i przed siebie gna.
A jak grać na tych instrumentach?
Trzymając marakasy, dziecko potrząsa nimi energicznie i rytmicznie (zgodnie z rytmem
walca), w ten sam sposób, w jaki grało w refrenie piosenkę „Jesienne stopy wiatru” (rozdział
28 części II PORADNIKA).
Druga zwrotka jest powtórzeniem pierwszej – jeśli chodzi o grę na obu tych instrumentach.
Wraz z zakończeniem fortepianowego akompaniamentu po drugiej zwrotce, oba instrumenty
również kończą całkowicie swoje granie.
***
29
SMUTEK JESIENI
Muzyka: Lech Kadlec
Słowa: Wiera Badalska
Spada listek topoli
powoli... powoli...
Na mchu kładzie się plamką złocistą.
Wiatr listeczki odwiewa
coraz dalej od drzewa...
Pewnie smutno jest jesiennym listkom.
Wiatr, jak pies na uwięzi,
wyje pośród gałęzi,
zmęczony taki i senny,
zmęczony taki i senny.
Wiatr nie ma swego domu,
utulić go nie ma komu...
Pewnie smutno jest wiatrom jesiennym,
pewnie smutno jest wiatrom jesiennym.
Instrumentarium:
- trójkąty
- marakasy
W piosence granie na trójkącie nie będzie trudne, więc nawet małe dzieci z łatwością sobie
poradzą. Triangiel (najlepiej jeden, ale na próbach może być ich więcej), jednym uderzeniem
metalową laseczką akcentuje sylaby, które zostały zaznaczone znakiem trójkąta oraz
podkreślone i wytłuszczone w tekście poniżej; w partyturze powyżej również symbolem
trójkąta zaznaczono nuty, na których ma wybrzmieć ten instrument.
Natomiast z graniem na marakasach, nawet starsze dzieci będą miały spore kłopoty, w
rezultacie czego, tylko nieliczni będą mieli zaszczyt popisywania się umiejętnością gry na
tym instrumencie przed publicznością w trakcie występu. Na próbach jednak także maluchom
trzeba pozwolić popróbować (od tego przecież są próby), a nuż któremu uda się „pobić” pod
tym względem starszaka. Tak też przecież może się zdarzyć, że do występu dopuścimy małe
dziecko, a nie starsze wiekiem. Ale zawsze od starszych dzieci rozpoczynamy naukę gry na
instrumentach, zwłaszcza, jeśli granie jest trudniejsze tak, jak w tej piosence; niech one
pierwsze „posiłują się” z marakasami. Tak – posiłują – bo, jak się okaże, nawet dorośli będą
mieć trudności z prawidłowym wygraniem i grać będą „siłowo”. A przy takim „siłowym”
graniu, bez względu na to, czy gra dorosła osoba, czy dziecko – muskuły rąk naprężają się,
ręce robią się sztywne i szybko się męczą. Będąc tak wyczerpanym fizycznie, osoba grająca
zaczyna grać „rozwlekle”, zaczyna zwalniać tempo. Trzeba dużej wprawy i sporych
umiejętności, ażeby poprawnie zagrać drugą część piosenki.
Największy problem, jaki podczas grania występuje – to umiejętne rozluźnienie nie tylko rąk,
ale i całego ciała w trakcie grania na marakasach. Dobrze, że gramy na nich tylko część
piosenki, a nie całą, ale i to wystarczy, żeby się wielce potrudzić, zmęczyć, a niejednego
nawet zniechęcić do grania. A gramy bardzo ostro i energicznie. „Śrut” nie może się „sypać”
we wnętrzu marakasowej kuli, lecz musi uderzać z jednakową siłą – to w przednią, to w tylną
ściankę marakasu. Ażeby to osiągnąć, ruchy ręką muszą być bardzo ostre, energiczne i bardzo
krótkie.
Piosenka skomponowana jest w tempie 3/4, ale marakasy wcale nie wystukują rytmu walca –
i w tym cały problem. „Śrut” musi wystukiwać ósemki: ósemkę w przednią ściankę – ósemkę
w tylną ściankę (albo odwrotnie) marakasowej kuli. Nie można dopuścić do tego, aby „śrut”
się ślizgał – on ma uderzać o ścianki bardzo miarowo, rytmicznie przez cały czas trwania
drugiej części piosenki.
Osoba, która grać będzie na tych instrumentach, niech lepiej nie śpiewa, zwłaszcza drugiej
części piosenki, a więc tej, podczas której grać będzie na marakasach, bo „dwa grzyby w
barszcz - to za dużo”. Zresztą zaabsorbowana dosyć trudną przecież grą i tak samoistnie
przestanie śpiewać.
Utwór jest stosunkowo krótki, bo ma tylko dwie niezbyt długie części. Proponuję zatem, aby
całą piosenkę zaśpiewać dwukrotnie. Ale żeby powtórzenie piosenki było inne – chciałbym,
aby pierwszą jej część nie śpiewać, lecz wyrecytować, a to wcale nie będzie łatwe. Recytować
nie będzie cały chór, lecz tylko jedna osoba. Do parlando (śpiewnej recytacji) należy wybrać
taką osobę, która ma z natury bardzo miękki, ciepły, aksamitny głos, a do tego potrafi ładnie
zadeklamować. Umiejętność interpretowania jakiegokolwiek tekstu (wiersza lub prozy) – to
zupełnie inna sztuka, niż śpiewanie, chociaż ma bardzo dużo z tym wspólnego. Dlatego trzeba
spośród swojej grupy wybrać osoby najlepiej recytujące i z nimi z osobna ćwiczyć recytację.
Dobrze robić to w obecności całego zespołu, aby i pozostałe dzieci z tych „lekcji” w jakimś
stopniu skorzystały. A skorzystają pod warunkiem, że swoją uwagę skoncentrują na tym, co
recytatorzy będą robili. Wybór kilku recytatorów jest też i po to, aby mieć zawsze w rezerwie
odpowiednie osoby, gdy przyjdzie do występu, a tego najlepszego recytatora (recytatorki) w
tym dniu nie będzie.
Ponieważ teraz pierwszą część piosenki będzie recytowało któreś dziecko – reszta zespołu na
tle jego śpiewnej recytacji może murmurandem „wymruczeć” melodię. Murmurando jednak
nie może zagłuszyć solistę-recytatora, a jedynie go uzupełnić. Takie wyważenie głosów chóru
względem solisty – to konieczność. Ale można też zrezygnować z murmuranda,
pozostawiając solistę z akompaniatorem przygrywający na fortepianie, akordeonie, gitarze,
względnie na „samograjku” (keyboardzie z możliwością uruchamiania automatycznej
orkiestry) albo zespołem jemu akompaniującym na żywo lub z playbacku.
***
30
MKNIE PIOSENKA DOOKOŁA
Muzyka: Oskar Felcman
Słowa polskie: Mirosław Łebkowski
I
Nocą piosnka się narodzi
na odległym świata skraju,
a gdy rano słońce wschodzi
w całym świecie ją śpiewają:
refren
Samolotem, okrętami,
wodą, lądem, pod chmurami.
Raz wysłana przyjaciołom
mknie piosenka dookoła,
bo kulisty kształt ma ziemski glob.
II
Czyśmy smutni, czy weseli,
takiej piosnki nam potrzeba,
piosnką można się podzielić,
z druhem, jak kawałkiem chleba.
Refren
Samolotem, okrętami... itd.
III
Szumi w piosnce wiatr i drzewa,
pełno w niej jasnego słońca,
łatwo można ją wyśpiewać
od początku i od końca.
Refren
Samolotem, okrętami... itd
Do konkursu (poza konkursem z racji wieku, bowiem żadna członkini zespołu PÓŁNUTKI
nie miała wówczas jeszcze szesnastego roku życia) przygotowywałem swój ansambl w ciągu
trzech miesięcy, a była to doprawdy surowa jeszcze, 10-osobowa grupa. W tym czasie
przechodziła reorganizację, metamorfozę; była w momencie powiększania się i w znacznej
części były to dzieci początkujące.
Piosenka posiada trzy zwrotki – można więc do ich zaśpiewania wybrać troje solistów (może
być tylko jeden), muszą to jednak być osoby, które ładnie śpiewają i mają dobry słuch
muzyczny; będą bowiem śpiewać na tle chórku, który – jak gdyby dla wytrącenia solisty z
„równowagi”, z melodii, z tonacji – śpiewać będzie zupełnie inny motyw melodyczny. W
oryginalnym zapisie nutowym ten motyw nie istnieje, został przeze mnie dopisany (podobnie,
jak w piosence „Co powie tata” – rozdział 11 część I) dla „upiększenia” utworu. Po trzech
dźwiękach (C-D-E) akompaniatora wprowadzającego i narzucającego tempo utworu, które w
rzeczy samej stanowią przedtakt, rozpoczyna się dopisany przeze mnie motyw – nazwijmy go
(tak trochę z wiejska) – przyśpiewką. W czasie całej piosenki będzie on powtarzał się
wielokrotnie, bo poprzedzać będzie każdą śpiewaną przez solistę zwrotkę, posłuży też jako tło
wykonywane przez chór w każdej zwrotce, a także będzie kończył utwór.
Chór śpiewa swoją przyśpiewkę unisono. Jest ona bardzo krótka, bo cała linia melodyczna
zamyka się w dwóch taktach, ale śpiewa się ją dwukrotnie. Jedyny wyjątek stanowi
zakończenie piosenki, po którym ten motyw powtarza się cztery razy.
A oto ta „przyśpiewka”.
A jeżeli Wasza grupa wokalna będzie w stanie ową przyśpiewkę zaśpiewać na 3 głosy – to
zamiast wersji jednogłosowej (nuty powyżej) proponuję wersję wielogłosową (nuty poniżej).
Jeżeli dzieci nauczyły się melodii owej przyśpiewki, jeżeli wybraliśmy solistę (lub solistów) –
można przystąpić do próby zaśpiewania tych dwóch melodii jednocześnie – „przyśpiewki” i
zwrotki. Na początku „zgrywania się”, zwłaszcza solista może mieć trudności, może się
„sypać”, bowiem wymagać się będzie od niego oswojenia i osłuchania z tymi dwoma na raz
brzmiącymi melodiami, ale dla średnio zdolnych dzieci, to doprawdy nic trudnego.
Jeśli solistą jest jedno dziecko – cały czas stoi pośrodku sceny przy mikrofonie. Jeśli jest ich
troje (do zaśpiewania każdej zwrotki inne) – powinni się zmieniać w czasie trwania
przyśpiewki. A jak taka zmiana powinna się odbywać – wyjaśniałem podczas omawiania
piosenki „Kataryniarz” (rozdział 3 część II PORADNIKA), z tym, że w „Kataryniarzu”
wymiana solistów odbywała się w czasie refrenu; w omawianej piosence – na „przyśpiewce”.
W utworze tym występuje kilka trudnych do wyśpiewania słów. W poniższym tekście
zaznaczono je pogrubioną i podkreśloną czcionką; te fragmenty trzeba oddzielnie wyćwiczyć
do tego stopnia, aby publiczność zrozumiała, o czym śpiewa solista.
Nocą piosnka się narodzi - I zwrotka
Szumi w piosnce wiatr i drzewa - II zwrotka
Piosnką można się podzielić - II zwrotka
Jeżeli wyśpiewanie tego tekstu będzie kłopotliwe – trzeba zwolnić tempo piosenki, albo
zmienić solistę.
***
31
MASZEŃKA - DASZEŃKA
Muzyka: M.Błanter
Słowa.polskie: Stamir
I
Daleko ich (nasz) żołnierski rzucił los
nie słyszysz (słyszę) go, choć ma doniosły głos,
lecz kiedy - lewa, lewa
ich (nasz) oddział pieśń zaśpiewa,
jak dalekie echo usłyszysz (usłyszę) słowa te:
refren
Maszeńka! Daszeńka!
Maszeńka! Daszeńka!
Ola, Pola, Saszeńka
czekaj miła mnie.
Maszeńka! Daszeńka!
Ola, Pola, Saszeńka,
Tonia, Sonia, Dunia, Gunia
II
Nie gniewaj się, że tyle imion zna, (znam)
bo dobrze wiesz, że tylko ciebie ma, (mam)
a kiedy - lewa, lewa
ich (nasz) oddział w polu śpiewa,
każdy swej dziewczynie przysyła słowa te:
refren
Maszeńka! Daszeńka!...itd.
Tę piosenkę również śpiewały PÓŁNUTKI na eliminacjach konkursu piosenki radzieckiej,
jako że każdy na konkurs przygotowywał dwa utwory. Treść polskiego tłumaczenia tej
radzieckiej piosenki nie pasowała do płci moich małych wykonawczyń, dlatego też musiałem
dokonać pewnego niewielkiego „retuszu”. Zamieszczony tekst jest „moją” wersją piosenki,
zaś słowa umieszczone w nawiasach przywracają tekstowi wersję oryginalną.
Proponuję, ażeby cały zespół podzielić na dwie grupy. Pierwsza śpiewać będzie melodię
główną i w tej grupie może być mniej dzieci, ale muszą śpiewać głośno; druga grupa robić
będzie „tło” (partytura tej wokalizy poniżej) i może w niej być więcej dzieci, ale muszą
śpiewać ciszej, aby „tło” nie „wypłynęło” na plan pierwszy.
Wokaliza kilka razy przewijać się będzie w trakcie całej piosenki. Przede wszystkim
rozpocznie piosenkę, potem, gdy pierwsza grupka chóru śpiewać będzie tekst pierwszej
zwrotki:
Daleko ich (nasz) żołnierski rzucił los
nie słyszysz (słyszę) go, choć ma doniosły głos
wokaliza pojawi się znowu. A gdy przyjdą słowa:
lecz kiedy - lewa, lewa
ich (nasz) oddział pieśń zaśpiewa,
jak dalekie echo usłyszysz (usłyszę) słowa te:
wokaliza przerodzi się w śpiew wielogłosowy i w tym właśnie momencie to już nie jest
melodia wokalizy, lecz melodia rozpisana na trzy głosy (partytura poniżej).
Jeżeli ten fragment piosenki Wasz ansambl będzie w stanie pokonać i zaśpiewa czysto, będzie
podobać się zarówno samym wykonawcom, jak i słuchaczom. Jeżeli jednak próby śpiewania
na głosy się nie powiodą – zrezygnujcie (przynajmniej na jakiś czas) z takiego śpiewania
wielogłosowego dla dobra zarówno własnego, jak i (a może przede wszystkim) słuchaczy. W
ostateczności może uda się tylko połączyć podstawową melodię z wokalizą, a to nie jest
trudne do wykonania.
Ale zamiast pierwszej grupy śpiewającej główną melodię – może być solista. Taka koncepcja
bardziej mi odpowiada, zwłaszcza, gdy jest mała ilość dzieci w zespole. Wybrany solista musi
jednak mieć dobry słuch muzyczny, gdyż pozostałe dzieci śpiewać będą inną melodię, więc
nie może się wypadać z tonacji. Ale i chórek robiący „tło” musi także mieć dobry słuch,
bowiem śpiewać będzie fragment piosenki na głosy. Jeżeli więc Wasz zespół nie będzie
jeszcze w stanie temu sprostać – niech pozostanie tylko na wokalizie, a więc tej melodii, którą
dopisałem.
W refrenie, w pierwszej jego części, podobnie, jak w „Obozowych nocnych markach”
(rozdział 19), chór – a więc dzieci z grupy drugiej – będą prowadziły „dialog” ze solistą.
Poniżej podaję tekst w rozpisie dialogowym.
solista:
chór:
solista:
chór:
razem:
Maszeńka!
Maszeńka!
Daszeńka!
Daszeńka!
Ola, Pola, Saszeńka
Czekaj miła mnie.
Maszeńka! Daszeńka!
Ola, Pola, Saszeńka,
Tonia, Sonia, Dunia, Gunia
Czekaj miła mnie.
Podczas pracy nad piosenką trzeba zwrócić uwagę na proporcję siły głosu. Solista (względnie
pierwsza grupa, śpiewająca podstawową melodię) nie może zostać zagłuszona przez chórek
wtórujący, bo nie on jest „postacią” pierwszoplanową.
Kiedy zespół zaśpiewa refren, następuje znowu wokaliza (tło), a po niej druga zwrotka, którą
należy wykonać tak samo, jak zwrotkę pierwszą. Refren po drugiej zwrotce kończy się
wokalizą, która jest nieco dłuższa (partytura poniżej) i należy ją ściszać aż do całkowitego
zaniku dźwięku.
***
32
W SKLEPIE Z ZABAWKAMI
Muzyka: Władimir Szaiński
Słowa polskie: Andrzej Mroczyński
I
Leżały na półce
i stały na półce
słoniki i pieski,
słoniki i pieski,
wielbłądy i wilki.
Słoniki i pieski,
słoniki i pieski,
wielbłądy i wilki.
II
Puszyste koteczki
i śpiące laleczki,
kaczuszki, kogutki,
kogutki, kaczuszki,
wesołe matrioszki.
Kaczuszki, kogutki,
kogutki, kaczuszki,
wesołe matrioszki.
III
I przyszedł do sklepu
Andriuszka i wierzcie,
że wybrał od razu,
że wybrał od razu
zabawkę najlepszą.
Że wybrał od razu,
że wybrał od razu
zabawkę najlepszą.
Instrumentarium:
- trójkąt
- marakasy
- cymbałki
Piosenkę tę zaaranżowałem dla PÓŁNUTKEK i nawet podjąłem już próby
(przygotowywałem na kolejny konkurs piosenki radzieckiej), jednak nie było mi i zespołowi
dane zaprezentować przed publicznością. Nieoczekiwana przerwa spowodowała, że już nigdy
do pracy nad tą piosenką nie powróciłem ani z tym, ani z żadnym innym zespołem. Aranżacja
jednak pozostała, więc chcę zaprezentować ją w tym podręczniku. Może teraz za Waszą i
Waszych podopiecznych sprawą, dojdzie do konfrontacji z publicznością.
Ponieważ piosenka jest krótka (ma trzy króciutkie zwrotki), chcąc ją „wydłużyć”,
wprowadziłem zwrotki „grane”. Melodia „granych” zwrotek jest taka sama, jak śpiewanych, a
pojawia się trzykrotnie: na samym początku (będzie to po prostu wstęp do piosenki), potem
po drugiej zwrotce śpiewanej oraz na zakończenie utworu, czyli po zaśpiewaniu trzeciej
zwrotki. Te trzy „grane” zwrotki dzieci wykonają na cymbałkach (ich ilość jest dowolna).
Tak więc, gdy dzieci opanują piosenkę tak pod względem melodii, jak i zapamiętania tekstu,
można przystąpić do nauki gry na dzwonkach chromatycznych. Nauczenie się melodii przez
„cymbalistów” też zajmie trochę czasu i na pewno w ciągu jednych zajęć nie da się tego
wszystkiego zrobić. Dlatego z pewnością trójkąt i marakasy wprowadzicie do piosenki
dopiero na drugiej, a może nawet na trzeciej lekcji, a instrumenty te grać będą bez względu na
to, czy grają cymbałki, czy tylko śpiewa chórek.
Triangiel „wchodzi” jednym uderzeniem metalową laseczką na drugą sylabę w 3, 4 wersecie
oraz na drugą i piątą sylabę w wersecie 5 każdej zwrotki bez względu na to, czy śpiewa
chórek, czy grają tylko cymbałki. W tekście poniżej, zaznaczone zostały symbolem trójkąta
oraz podkreślone i wytłuszczone sylaby, na które trzeba uderzyć w trójkąt bez względu na to
czy jest to przed, czy po repetycji.
I teraz następuje repetycja, w trakcie której, oprócz trójkątów grają także marakasy –
wygrywają one rytm walca. W tekście poniżej zaznaczono tę część klamrą i symbolem
marakasu.
Takie granie obu rodzajów instrumentów występuje bez względu na to, czy jest to śpiewana,
czy tylko grana zwrotka.
Jak wystukać walca na marakasach?
Trzymając w ręku instrument (w każdej ręce jeden marakas), osoba grająca potrząsa rękoma
tak, aby jedną ręką wygrać jedną ćwierćnutę, drugą zaś – dwie ćwierćnuty, czyli tak, jak to
robiliśmy w „Jesiennym wietrze” (rozdział 28 II części Poradnika). Przy czym obojętne jest,
którą ręką zacznie się grać, ale ważne jest to, aby „śrut” wewnątrz marakasowej kuli nie
ślizgał się, lecz uderzał w jej ścianki dosyć energicznie. Marakasy są stosunkowo cichym
instrumentem, dlatego nie zaszkodzi, jeśli grać będzie nawet troje dzieci, byle tylko grały
równo.
***
33
PIOSENKA OKRĘTOWEGO KUCHARZA
Muzyka: Jurij Antonow
Słowa polskie: Andrzej Mroczyński
I
chór:
Na statku, każdy wie, że „kok” - to znaczy kucharz
i co dla wilków morskich znaczy dobry wikt.
solista:
Zwiedziłem wiele pięknych krajów, stąd nauka
i umiejętność przyrządzania różnych dań.
chór:
La la la la la
la la la la la la
la la la la la
la la la la lala la
II
solista:
Załoga lubi mnie - ja się nie muszę chwalić!
Przyrządzam szybko smaczny obiad z kilku dań:
Jest marynarski barszcz i ryba, i makaron,
sałatka z krabów i rekina płetwy dwie.
chór:
La la la la la
la la la la la la
la la la la la
la la la la lala la
III
solista:
Potrafię tak, jak nikt przyrządzić każde danie.
Załoga mówi:
chór:
„Kok, ty jesteś wielki spec!”
solista:
Czasami mówią do mnie także:
chór:
„kapitanie”,
solista:
bo jestem przecież kapitanem w kuchni swej.
chór:
La la la la la
la la la la la la
la la la la la
la la la la lala la
Instrumentarium:
- marakasy
- pudełka akustyczne
- bębenek
- talerze (czynele)
- gwizdek
Ponieważ i ten utwór zacząłem przygotowywać ze swoimi PÓŁNUTKAMI w tym samym
czasie, co piosenkę „W sklepie z zabawkami” (rozdział 32 część II PORADNIKA), więc i on
podzielił los tamtej piosenki. Po „kwarantannie”, jaką mi los zgotował, nie powróciłem do
pracy również i nad tym utworem z żadną grupą. Tak więc i aranżacja tej piosenki również
pozostała tylko w stadium początkowych prób z zespołem.
Piosenkę od początku do końca może śpiewać cały zespół, ale można wybrać solistę i on
przyjmie na siebie rolę kucharza – pozostałe dzieci będą tworzyć chórek. Ale to dopiero po
opanowaniu przez cały zespół słów i melodii utworu. Zamieszczony tekst wyraźnie
podzieliłem na role, więc bez kłopotu można już tylko przystąpić do pracy nad piosenką.
Solistę wybieramy zgodnie z własnym odczuciem; nie koniecznie musi to być tęga osoba –
jak ogólnie przyjął się wygląd człowieka wykonującego ten zawód – bo przy dobrej
charakteryzacji, nawet największa chudzina może stać się grubasem.
W całym utworze wykorzystamy kilka instrumentów perkusyjnych – wszystkie one grać będą
w refrenie i od refrenu zaczynam opis. Najpierw omówię technikę gry na pudełkach
akustycznych.
Potrzebne nam będą dwa pudełka różniące się kształtem, a co za tym idzie – różniące się
dźwiękiem, przez co granie na nich nie będzie monotonne i nużące. Gra przypominać będzie
nieco tykanie dużego zegara, a grać będą na przemian: pierwsze pudełko (obojętnie od
jakiego rozpoczniemy grę) zagra na pierwszej i piątej ósemce; drugie pudełko – na trzeciej i
siódmej ósemce w każdym takcie (nad nutami zostały umieszczone symbole pudełek).
W refrenie grać będą także marakasy – wykorzystamy tylko jeden komplet tych
instrumentów. Ponieważ gra na nich nie jest męcząca, może więc jedno dziecko grać cały
refren. A gra polega na tym, aby na każdą ósemkę w takcie – „śrut” wewnątrz instrumentu
uderzał w ścianki marakasowej kuli dwukrotnie – raz w przednią ściankę, raz w tylną – siła
uderzeń powinna być jednakowa. Takie granie należy wykonać obydwoma marakasami
jednocześnie.
Podobnie, bo wartościami ósemki, będzie grał tamburyn, z tym, że powinien bardziej
akcentować wszystkie nieparzyste ósemki w takcie, czyli 1, 3, 5 i 7.
Natomiast bębenek w każdym takcie refrenu akcentuje 1 i 3 ćwierćnutę, uderzając pałeczką
filcową lub gumową (nie zalecam używania pałeczki plastikowej, tej od dzwonków
chromatycznych, bo jest zbyt twarda i może uszkodzić błonę naciągniętą na obręcz bębenka).
Talerze zaś, trzymając je za uchwyt, jednym uderzeniem dają znać o sobie zawsze w 4
ćwierćnucie w każdym takcie. Uderzamy ruchem ukośnym, „pocierającym” – nie ruchem
prostopadłym do siebie („czołowe zderzenie”), gdyż mogą się „skleić”.
Powyższy opis dotyczył tylko refrenu. Dobrze więc by było, aby na razie na tym poprzestać,
by zespół przystąpił do nauki tej części piosenki, która powtarzać się będzie trzykrotnie –
zawsze po zaśpiewaniu zwrotki. Niech każdy uczestnik zajęć popróbuje grania na każdym z
tych instrumentów, bo i tak po pewnym czasie niektóre dzieci same zrezygnują z gry na nich.
To i nawet lepiej, bo inne chętne do grania, będą miały więcej możliwości poćwiczenia, a tym
samym dokładniejszego opanowania wymaganej sztuki.
Kiedy już refren będzie dobrze zaśpiewany, a instrumentaliści także dobrze zagrają – można
przystąpić do pracy nad zwrotkami. I chociaż w każdej zwrotce instrumenty grać będą w tych
samych miejscach (miejsca te zaznaczone zostały pauzą o wartości ósemki w nawiasie), to
jednak za każdym razem grać będą inne instrumenty. A jakie i w jaki sposób będą grać –
opiszę poniżej.
W I zwrotce po słowach:
Na statku każdy wie (
)
dwoma uderzeniami w pudełko akustyczne akcentujemy ósemki (w nawiasie). Ale skoro
dysponujecie dwoma różnymi pudełkami o różnym dźwięku, więc wykorzystując ten fakt,
uderzamy raz w jedno (pierwsza pauza ósemkowa), raz w drugie pudełko (druga pauza
ósemkowa).
Potem, na pauzie ósemkowej, między słowami:
Zwiedziłem wiele pięknych krajów (
) stąd nauka
jednym uderzeniu metalową laseczką w triangiel.
W zwrotce II zaś, po słowach:
)
Załoga lubi mnie (
tamburynem należy dwa razy uderzyć w rękę, a między słowami:
jest marynarski barszcz i ryba, ( ) i makaron
jednym uderzeniem czyneli (talerz o talerz) akcentujemy ową pauzę ósemkową.
Z kolei w III zwrotce, po słowach:
Potrafię tak, jak nikt (
)
dwa razy pałeczką uderzamy w bębenek, a potem, między słowami:
czasami mówią do mnie także (
) kapitanie
dmuchnąć ostro, ale krótko (długość ósemki) w zwykły gwizdek.
Sporo pracy przed zespołem – koncentracji i myślenia; wszystko jednak zależy od wieku
uczestników zajęć, od ich podejścia i zaangażowania w to, co się będzie robić podczas zajęć,
ale i od talentu każdego dziecka z osobna.
***
ZAKOŃCZENIE
Dobiegł już końca PORADNIK MUZYCZNY, nad którym spędziłem kilkaset godzin,
wkładając w tę pracę całą swoją wiedzę i doświadczenie, chcąc w ten sposób służyć innym,
może mniej zdolniejszym ode mnie ludziom, za to pełnym zapału do pracy, zwłaszcza z
dziećmi i młodzieżą (chociaż nie tylko), by wolny od nauki (pracy) i innych obowiązków
czas, zagospodarować im w sposób godny, kulturalny i twórczy, mobilizując swoich
podopiecznych do pełnego angażowania się w amatorski ruch muzyczny.
Przystępując do pisania PORADNIKA, celowo pomijałem wiele teoretycznych zagadnień,
których przecież pełno w innych, naprawdę mądrych księgach, zakładając z góry, iż będę
bazował na własnej pracy i doświadczeniu, jakiego nabyłem w ciągu ponad 20-letniej pracy z
różnymi (nie tylko dziecięcymi) zespołami.
Wszystko, co napisałem na poprzednich stronicach, jest moim subiektywnym odczuciem i
spojrzeniem na sprawy poruszane i opisywane w PORADNIKU. Propozycje w nim zawarte jeśli nie w całości, to może tylko w części posłużą Wam – drodzy Nauczyciele - w pracy
pedagogiczno-instruktorskiej i będą pomocą dydaktyczną w rozwiązywaniu niektórych tylko
problemów. Sugestie, jakimi serwowałem - jednych pobudzą do bardziej wytężonego
działania, a na ich bazie budować będą własną wizję prowadzonych przez siebie zajęć; dla
innych będą wzorem i wskazówką do powielania tego, co napisałem. I jeśli tak się stanie PORADNIK, w moim odczuciu, spełniła swoje przeznaczenie, bo o to mi właśnie chodziło.
Ciekawy Waszych - drodzy Czytelnicy - recenzji na temat zawartości PORADNIKA, a także
i tego, na ile przydatny był w Waszej pracy - oczekuję opinii. Kierować je proszę pod
adresem e-mail’owym:
[email protected]
Serdecznie pozdrawiam wszystkich swoich zwolenników, ale także i przeciwników oraz
osób, dla których moja obecność jest im całkowicie obojętna.
Lech Kadlec
koniec
CZĘŚCI II
(ostatniej)
eT]XUrYkU]geiRWc]_RrcR^Wr]XU]XcRjliec]X
www.LECHKADLEC.2ap.pl

Podobne dokumenty