mlodzianki 258 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
mlodzianki 258 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów nr 15 (258) 1.02.2009 KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej. (Mk 1,21-28 ) Na kartach Ewangelii wielokrotnie czytamy o spektakularnych uzdrowieniach ludzi opętanych, o ich uwolnieniach, którym towarzyszą najczęściej bardzo konkretne zachowania, m.in. utrata panowania nad własnym ciałem, czy wykrzykiwanie bluźnierstw. O wielu podobnych zdarzeniach słyszymy także w dzisiejszych czasach i trzeba przyznać, że wywołują one nie mniejsze zainteresowanie, a czasami wręcz ekscytację u odbiorców. Wszędzie tam, gdzie choćby przez chwilę ocieramy się tak namacalnie o sprawy wykraczające poza zwykłe ludzkie poznanie, tam też pojawiają się jednocześnie liczne, choć nie zawsze mądre komentarze, snuje się domysły, a sprawa wcześniej czy później przedostaje się do szeroko rozumianego obiegu publicznego i zostaje w różny sposób nagłośniona. Myślę, że odnosząc się do dzisiejszego fragmentu Ewangelii warto sobie uświadomić, że przemiana i uwolnienie, jakie może się dokonać wyłącznie w Chrystusie i za Jego przyczyną to tak naprawdę sprawa każdego z nas. I choć na co dzień nasze doświadczenia mogą nie mieć tak dramatycznego i fizycznego wymiaru, to jednocześnie w mniejszym lub większym stopniu pozostajemy zniewoleni przez grzech, który oddalając nas od źródła prawdziwej Łaski otwiera nas automatycznie na działanie ducha nieczystego. Ta dość smutna perspektywa stanowi oczywiście bardzo realne zagrożenie, którego nie można w żaden sposób bagatelizować. Należy więc ciągle na nowo i wytrwale podejmować trud walki o czystość i świętość także wówczas, jeżeli w międzyczasie po raz kolejny trzeba będzie odbyć trudną spowiedź z tych samych grzechów, czy też chwilowo osłabniemy dając się zwieść tej samej pokusie. Zawsze wtedy warto wracać do słów św. Jana Chrzciciela: „idzie mocniejszy ode mnie”. To, że nie w każdym przypadku mamy okazję przekonać się o Jego mocy w taki sposób, jakiego w danym momencie oczekujemy nie oznacza bynajmniej, że On choćby na chwilę o nas zapomina, albo, że poza Nim możemy szukać jakiejś innej alternatywnej drogi do przezwyciężenia naszych grzechów. Trzeba sobie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jasno powiedzieć – takiej innej drogi po prostu nie ma. Sęk w tym, że często nie podejmujemy absolutnie żadnego wysiłku, aby pójść za Chrystusem. Zamiast tego koncentrujemy wszystkie swoje siły, czas i środki materialne na wielu pobocznych celach łudząc się przy tym, że właśnie w ten sposób uda się nam osiągnąć szczęście, miłość, czy inne pożądane wartości. Nie ulega natomiast żadnej wątpliwości, że można to wszystko zdobyć jedynie zbliżając się do Jezusa i wchodząc z Nim w zażyłą relację zawierzenia i pełnego zaufania. Znamienne, że nawet ów duch nieczysty z dzisiejszej Ewangelii potrafił wyznać, że wie kim jest Chrystus. Warto się zastanowić, czy i my to wiemy. Marcin Stębelski 2 Na narty! Jeszcze w pamięci pozostają ostatnio nabyte wia domoś ci, jesz cze dźwięczą w uszach egzaminacyjne pytania, jeszcze ciśnienie nie wróciło do normy po sesyjnej dawce kofeiny, a już człowiek myśli o wypoczynku. Jeśli zaś zimowe wakacje, to oczywiście w górach i, oczywiście, na nartach... Mały czy duży, wypoczęty czy rozleniwiony, wysportowany czy typ kanapowca – o białym szaleństwie marzy każdy. Z dala od zgiełku szarego miasta, od zatłoczonych ulic (nie licząc Krupówek), korków i kolejek (pomijając te do wyciągu). Ruch, świeże powietrze, piękno natury. Żyć, nie umierać. Nic zatem dziwnego, że na podobne atrakcje nader często dają się namówić także studenci – wbrew potocznym opiniom, że ferie spędzają zazwyczaj w rodzicielskim domu, gdzie choć raz mogą zjeść porządny posiłek. Ofert wyjazdów na uczelniach dostatek. Wybór według ceny, miejsca, towarzystwa. Na obóz narciarski można się wybrać także z naszym duszpasterstwem akademickim – już od wielu lat wyjazdy takie organizuje corocznie Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej. Obozy SKMA to wyjazd i dla ciała, i dla ducha – zawsze towarzyszy nam bowiem jeden z posługujących w św. Annie duszpasterzy. Oprócz narciarskich zjazdów czeka nas zatem codzienna Msza święta oraz jutrznia. Fachowa opieka duszpasterska daje też możliwość skorzystania ze spowiedzi czy rozmowy w razie nagłej, duchowej potrzeby. Studenckie grono nie lubi rutyny, zatem na 3 obozach, zwłaszcza wieczorami, nudzić się nie można. Któż z nas, kto choć raz wybrał się na wyjazd z SKMA, nie przechowa na zawsze w pamięci tych wieczorów przy gitarze i cichym zawodzeniu co smętniejszych przebojów? Gry w spółdzielnię czy kursu tańca towarzyskiego? Ech, chwile to niezapomniane. A jeśli jeszcze pamięta się o tym, że każdy nasz wyjazd to impreza bezalkoholowa, zdumienie wręcz sięga granic. Oczywiście obóz to nie tylko część towarzyska – chcemy wszak poprawić kondycję i nabrać krzepy na nadchodzący semestr, zatem codziennie żwawo ruszamy na stok. Nie trzeba być narciarskim mistrzem świata, by móc się z nami wybrać – pod czujnym okiem doświadczonych i cierpliwych kolegów – instruktorów można szybko nabyć umiejętności w poruszaniu się po stoku. Ja gorąco w to wierzę i z tego względu, już za parę dni, mimo braku jakichkolwiek umiejętności narciarskich, wyruszam na obóz SKMA. Jeśli wrócę z niego z wszystkimi kończynami w nienaruszonym stanie, będę po prostu żywym potwierdzeniem prawd zawartych w tym artykule. Sylwia Fabisiak Między sesjami Piastowskim Szlakiem Trasa: Poznań - Pobiedziska - Ostrów Lednicki - Gniezno - Mogilno - Kruszwica - Inowrocław - śnin - Wenecja Biskupin. Katedra w Gnieźnie Maior Polonia to tzw. Wielka Polska - region będący kolebką państwa polskiego. Po najcenniejszych zabytkach historii tej krainy oprowadza Szlak Piastowski, biegnący przez Wielkopolskę i Kujawy. Na szlaku tym spotkamy cenne zabytki kultury materialnej sięgające czasów tworzenia się państwa polskiego, poprzez wszystkie wieki aż do współczesności. Nazwa szlaku powstała od imienia protoplasty pierwszej polskiej dynastii - Piasta Kołodzieja z okolic dzisiejszej Kruszwicy, nazywanego Piastunem, czyli nauczycielem. Po obaleniu okrutnego Popiela zwanego Chwaściskiem to właśnie on został wybrany księciem, a jego następcy dali początek Polsce. Szlak rozpoczyna się w Poznaniu i dalej biegnie na północ przez Pobiedziska (kościół gotycki), Moraczewo (wiatraki koźlaki, zagroda młynarza, pozostałości grodziska wczesnośredniowiecznego), Ostrów Lednicki (ruiny pallatium), Gniezno (Matka Polskich Katedr), Trzemeszno (Bazylika), Mogilno (kościół Św. Jana Ewangelisty i zabudowania klasztorne oo. benedyktynów), Kruszwicę (Mysia Wieża, świetnie zachowana kolegiata romańska), Inowrocław (kościół NMP, uzdrowisko i tężnie), Kościelec Kujawski (romański kościół), Pakość (kościół Św. Bonawentury, jedyna w okolicy Kalwaria), Barcin, Lubostroń (zabytkowy pałac, Jabłowskie 4 Góry - wzgórza morenowe), Żnin (baszta w Rynku, gotycki kościół Św. Floriana, stacja kolei wąskotorowej), Wenecję (ruiny zamku, Muzeum Kolejki Wąskotorowej), Biskupin (osada obronna), Gąsawę (kościół Św. Mikołaja), Marcinkowo Górne (dworek), Rogowo (eklektyczny kościół Św. Doroty), do Gniezna. Są trzy miejsca na Piastowskim Szlaku, których ominąć nie można, tym bardziej, że ich rangę docenili nie tylko Polacy, są bowiem wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Są to ruiny na wyspie Ostrów Lednicki, Katedra w Gnieźnie uważana za Matkę Polskich Katedr oraz osada obronna ludów kultury łużyckiej w Biskupinie. My najwięcej czasu spędziliśmy nad Jeziorem Lednica. Jadąc z Poznania, w okolicach Kocanowa, skręciliśmy w lewo zgodnie z tablicami informacyjnymi. Zwiedzanie rozpocząć można od Dziekanowic, gdzie czeka na nas Wielkopolski Park Etnograficzny potężny skansen z rozmaitymi atrakcjami (żywe, oswojone kózki, kramy pełne pamiątek no i oczywiście ciekawa zabudowa z oryginalnym wyposażeniem). Dalej jedziemy do Ostrowa Lednickiego legendarnej siedziby Mieszka I zwanej "wczesnopiastowskim Wawelem". Na wysepkę z ruinami obszernego pałacu i kościo- ła dotrzeć można jedynie promem, gdyż istniejące dwa mosty zostały zniszczone. Niektórzy twierdzą, iż to właśnie tutaj dokonał się chrzest Polski. Po drugiej stronie jeziora leżą Imiołki, gdzie w 2000 roku ustawiono słynną bramę RYBĘ - symbol chrześcijaństwa. Dalej podążamy do Gniezna, gdzie prócz katedry warto wstąpić do Muzeum Początków Państwa Polskiego. A z Gniezna kierujemy się na północ, odwiedzając po drodze niewielkie aczkolwiek ciekawe miasteczka. Całą wycieczkę kończymy w Biskupinie. I choć niepowtarzalny jest i nieoceniony wymiar historyczny tej krainy, również ogromne bogactwo krajobrazu i wartości przyrodnicze przyciągają tu turystów. Szlak Piastowski przebiega przez dwa pojezierza (poznańskie i gnieźnieńskie) z ponad tysiącem jezior, głównie rynnowych. Największe z nich to oczywiście słynne jezioro Gopło w Kruszwicy (niegdyś nazywane Morzem Pola- Grodzisko w Biskupinie ków). Duża liczba zbiorników wodnych umożliwia uprawianie sportów wodnych i oddanie się relaksującemu wypoczynkowi, tak potrzebnemu po całodziennych zmaganiach krajoznawczych. Na szlaku powstały też parki krajobrazowe: Puszcza Zielonka, Park Krajobrazowy Promno, Lednicki Park Krajobrazowy, Powidzki Park Krajobrazowy i Nadgoplański Park Krajobrazowy. Wspólnoty studenckie działające przy naszym duszpasterstwie serdecznie zapraszają na czuwanie modlitewne w czasie sesji. We wtorek, 3 lutego, po Mszy świętej o godz. 18.30 (ok. 19.15) rozpoczniemy adorację Najświętszego Sakramentu połączoną ze śpiewem i modlitwą za wszystkich egzaminowanych i egzaminujących. Zapraszamy! 5 (RG) Praskie rekolekcje Gdy spacerując w Pradze z Malej Strany na Stare Miasto schodzimy już ze słynnego mostu Karola, po lewej stronie widzimy barokową fasadę kościoła Świętego Salwatora (Zbawiciela). Można powiedzieć, że to odpowiednik naszego kościoła św. Anny, bo to praski kościół akademicki. Jego rektorem jest osoba niezwykła – ks. prof. Tomáš Halik. Udział w sprawowanej przez niego niedzielnej Mszy św. w kościele Świętego Salwatora i krótka rozmowa z nim jest dla mnie dopełnieniem rekolekcji, którymi była (i jest) lektura jego książek. Ks. Halik jest nie tylko aktywnym duszpasterzem i wnikliwym intelektualistą, ale również osobistością publiczną w Czechach. Na czym polega jego fenomen? Spróbuję krótko odpowiedzieć na to pytanie i zachęcić do czytania jego książek. W Czechach znaczny odsetek ludzi deklaruje ateizm lub wykazuje daleko posuniętą obojętność wobec spraw wiary i Kościoła. Nie brakuje tam antykatolickiego resentymentu, datującego się od czasów, gdy Czechy były częścią państwa Habsburgów. Wtedy bycie czeskim patriotą utożsamiane było na ogół z demonstrowaniem niechęci do Kościoła. Ton życiu publicznemu i intelektualnemu od dawna nadaje mieszczaństwo, którego światopogląd można opisać jako agnostyczny liberalizm. Nie jest łatwo być chrześcijaninem w takim środowisku. W kościele Świętego Salwatora w niedziele odprawiane są tylko dwie Msze – o 14.00 i 20.00. Większość miejsc w ławkach jest zajęta, ale raczej nie ma tutaj tak „zagęszczonej” wspólnoty jak w naszym ko6 ściele o 15.00 czy 21.00. W Eucharystii uczestniczą przede wszystkim studenci i – generalnie – ludzie młodszego pokolenia. Intuicyjnie czuję, że przyjście do kościoła jest dla nich przejawem nonkonformizmu i zdecydowanym wyborem, bynajmniej nie oczywistym dla otoczenia. Takie środowisko jest bardzo dobrze znane ks. Halikowi, który urodził się w 1948 roku w agnostycznej rodzinie inteligenckiej w Pradze. Studiował socjologię i filozofię na Uniwersytecie Karola, później też psychologię i teologię. To człowiek bardzo uczony, a jednocześnie mądry – dzisiaj jest profesorem filozofii na praskim uniwersytecie, a zarazem przewodniczącym Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej. Wykładał na wielu zagranicznych uczelniach. Występuje na konferencjach i sympozjach w Europie, Ameryce, Azji. Współczesny człowiek renesansu. Do tego trochę niekonwencjonalny, bo wziął też udział w wyprawie na Antarktydę. Tomáš Halik najpierw, przed maturą, nawrócił się na chrześcijaństwo, a po paru la- tach rozpoczął przygotowania do kapłaństwa „w podziemiu” i potajemnie przyjął święcenia w 1978 roku. W komunistycznej Czechosłowacji władze nie pozwalały przyjmować kandydatów do seminariów, licząc na stopniowe „wymarcie” duchowieństwa. Jako „podziemny” ksiądz pracował w cywilnych zawodach – m. in. jako psychoterapeuta alkoholików i narkomanów. Gdyby ktoś z wtajemniczonych wiernych wydał go władzom, trafiłby na wiele lat do więzienia. Życiowego doświadczenia i odwagi na pewno temu duchownemu nie brakuje. Po 1989 roku ksiądz Halik może w pełni wykorzystać swoje powołanie i talenty dla Kościoła i społeczeństwa. Szybko staje się osobą powszechnie rozpoznawalną dzięki swoim wykładom i książkom o wierze i duchowości we współczesnym świecie, a także dzięki zaangażowaniu w duszpasterstwo akademickie w Pradze. Uczestniczy w przygotowaniach do pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Czech w 1990 roku. Wiele razy ma zaszczyt zasiadać w papieskiej jadalni z widokiem na plac św. Piotra. Na pierwszy rzut oka ksiądz Halik może wydawać się „progresistą”, bo często chodzi „pod krawatem” i spotyka się z wyznawcami innych religii. Jednak po wczytaniu się w jego książki te pozory stają się mylące. Owszem, w Czechach jest nieco inny styl posługi kapłańskiej i dyskusji publicznych, który możemy odbierać jako bezpośredni i „rozluźniony”. Chrześcijański punkt widzenia nie jest ani od razu zrozumiały, ani tym bardziej akceptowany. Tę trudność ksiądz Halik przekuwa w atut. Przedstawia chrześcijaństwo od podstaw bardzo współczesnym językiem, zakorzenionym w europejskiej tradycji humanistycznej, z erudycją i otwartością. Ten pozorny „progresista” bardzo inteligentnie argumentuje na rzecz chrześcijańskiej ortodoksji. Wie, co „gryzie” studentów i potrafi z nimi rozmawiać w sposób ciekawy i wymagający. 7 Czasem jest trochę „profesorski”, ma swoje sympatie i antypatie. Na przykład znudzony dyskusją na zebraniu księży potrafi po cichu „wyrwać się” do najbliższej gospody i spędzić czas nad kuflem piwa. Nie podobają mu się też masowe wydarzenia kościelne, zwłaszcza młodzieżowe, i potrafi je dość zgryźliwie skomentować. Preferuje duchowość indywidualną i krytyczną, gdyż uważa, że może ona być bardziej odpowiednia dla współczesnych Europejczyków. Ksiądz Halik uważa, że osłabione w wyniku laicyzacji i przemian społecznych europejskie „chrześcijaństwo pierwszego planu” musi „wypłynąć na głębię”, aby odżyć w formie „chrześcijaństwa drugiego oddechu”. Często będzie to „mała wiara” pojedynczego ucznia Chrystusa i stosunkowo nielicznych, ale świadomych i zaangażowanych wspólnot. „Mała wiara” oznacza wiarę bynajmniej nie słabą, lecz pokorną, która jednak zwycięsko przechodzi przez kryzysy i daje wyraźne świadectwo. Jego zdaniem wiara, aby przetrwać, musi być dynamiczna. Halik mówi, że towarzyszył nawróceniom wielu młodych, którzy zwracają się do chrześcijaństwa i Kościoła „jeśli tylko odnajdą w świecie wiary szczelinę, która wydaje im się po ludzku uczciwa, intelektualnie wartościowa i przynajmniej trochę <zrozumiała>”. Dla Halika bardzo istotne jest, aby Kościół, ceniąc swoją tożsamość, nie zamykał się przed światem zewnętrznym. Przestrzega przed próbami tworzenia kościelnego „getta” lub prostej restauracji historycznych modeli działania. Według niego chrześcijaństwo, aby pozostać autentyczne, musi współtworzyć kulturę, debatować z ludźmi niewierzącymi, zabierać głos na współczesnych areopagach. Sam jest doskonałym przykładem, że jest to możliwe nawet w niesprzyjających warunkach, jakie panują w Czechach. To ewenement, żeby w tym kraju katolicki ksiądz (właśnie Tomáš Halik) za książkę „Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej” otrzymał nagrodę Czeskiego Funduszu Literackiego. Jakie wnioski wyciąga z dialogu międzyreligijnego? „Im bardziej poznaję wielkie światowe religie, im częściej się spotykam – w duchu otwartości i pozbawionego uprzedzeń zrozumienia – z ich wyznawcami, tym mocniej czuję się zakorzeniony w Chrystusie i Kościele katolickim. (...) Żeby dostrzegać światło Chrystusa, radować się z Niego i w Nim, nie potrzebuję uważać innych za synów ciemności i patrząc na nich zakładać czarne okulary uprzedzeń.” Zastanawiam się, w jaki sposób praski duszpasterz i uczony godzi swoje obowiązki. Odpowiedź znajduję w jego książkach – energię czerpie z wiary w Boga i ludzi, oraz z rekolekcji odprawianych co roku w klasztornej ciszy. Bardzo duże znaczenie przywiązuje też do posługi spowiednika. Stara się co najmniej raz w tygodniu zasiadać w konfesjona- le u Świętego Salwatora. Jak pisze, najciekawsze spowiedzi oraz rozmowy duchowe prowadzi wieczorami, gdyż wtedy najczęściej przychodzą ludzie zarazem nieśmiali, jak i szczególnie duchowo wrażliwi. „Kiedy wracam do domu po wysłuchaniu ostatniego spośród tych, którzy czekali na mnie w kościele, bywa już głęboka noc. Nigdy do końca nie opanowałem rady dawanej ludziom pracującym przy <udzielaniu pomocy innym> – żeby zostawić wszystkie problemy swoich klientów przed drzwiami własnego domu. Zdarza mi się, że długo nie mogę zasnąć”. Pięknie nawiązał do tego wyznania ks. Jerzy Szymik, autor wstępu do polskiego wydania „Nocy spowiednika”: „A z nocy rodzi się świt. (...) Ranek jako radość tego, któremu wybaczono... Ranek penitenta jest okupiony nocą spowiednika. (...) Ks. Tomáš Halik daje tym doświadczeniom przejmujące świadectwo”. Mam nadzieję, że te skrótowe refleksje zachęcą do sięgnięcia po najciekawsze książki naszego bohatera, dostępne w języku polskim: „Radziłem się dróg. Z Tomášem Halikiem rozmawia Jan Jandourek”, „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe: labiryntem świata z wiarą i wątpliwościami”, „Przemówić do Zacheusza”, „Wzywany czy niewzywany, Bóg się tutaj zjawi”, „Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej” Warto też odwiedzić w internecie stronę ks. Halika: www.halik.cz oraz witrynę kościoła akademickiego Świętego Salwatora w Pradze: www.salvator.farnost.cz. Bohdan Białorucki Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie Zapraszamy do współredagowania naszego pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres: [email protected] Redakcja spotyka się w poniedziałki o 17.30 ul. Krakowskie Przedmieście 68, www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91 Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 1516, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w niedzielę o godz 12.00 8