CUD - Polska Misja Katolicka w Essen
Transkrypt
CUD - Polska Misja Katolicka w Essen
WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ Kwartalnik Polskiej Misji Katolickiej - ESSEN/MÜLHEIM/LÜDENSCHEID Rok 4 * marzec-kwiecień-maj 2015 * Numer II Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana: Cudem jest w naszych oczach ... Ps 118,22-23 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Życzenia świąteczne ... 3 Duszpasterze Cuda to zjawiska nadzwyczajne ... 4 Ks. Jerzy Wieczorek SChr. „Zmartwychwstanie” ... 5 Leopold Staff Cud to dopiero początek ... 6÷16 wywiad z o. Jackiem Salijem Poznański cud Trzech Hosti ... 17-18-19 Jarosław Staszewski SChr. Wpadliśmy Jej w oko ... 19-20-21 Franciszek Kucharczak Cuda wokół nas ... 22 Eleonora Cud z Saragossy ... 23 Niech to kule biją ... 24-25-26 Joanna Kołodziejczyk Cuda wokół nas ... 27 Halina drogie dzieci Dla mnie największym cudem jest Hostia ... 28 Dzieci o cudach ... 29 Cudowna sprawa ... 30-31 o. Jacek Salij Cud zdziwienia ... 32-33 br. Tadeusz Ruciński młodzi przyjaciele Nie potrafię uwierzyć w cud ... 34-35-36-37 Pogodny Ministrant Buks ... 38 Między magią a cudem... 39-40 Lektury o cudach ... 41-42 Program Spowiedzi przedświątecznej ... 43 Program Świąt Wielkanocnych ... 44 Program duszpasterski ... 45-46-47 2 Barbara Szymańska Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID „.... i cudem jest w naszych oczach.” „W zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa - mówił św. Augustyn - jest cud, a równocześnie przykład. Cud, abyś w Niego wierzył. Przykład, abyś miał nadzieję. Dzień zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jest dla umarłych życiem, dla grzeszników odpuszczeniem, dla świętych chwałą.“ Drodzy Parafianie! Odnowieni rekolekcjami i sakramentem pokuty, pochylmy się nad największą tajemnicą naszej wiary - zwycięstwem Boga Człowieka nad śmiercią. Wsłuchajmy się w cudowny głos Boga Ojca, który zaprasza nas do „wspólnoty nowego Życia” w Jezusie Chrystusie swoim Synu a naszym Panu. Zanurzmy się w bezmiarze miłosiernej miłości. Wzbudźmy w sobie głęboką nadzieję. I wpatrując się w cud Chrystusowego Zmartwychwstania umocnijmy swoją wiarę. Drodzy Parafianie! Boga samego prosimy, by dał wam serca czujne i mądre, wiarę przenoszącą góry, nadzieję, która wszystko przetrzyma i wytrwałą miłość. Byście w codziennym swoim życiu potrafili odczytać cudowne działanie Boga w Zmartwychwstałym Synu. Bo, „...gdyby Chrystus nie Zmartwychwstał próżna byłaby nasza wiara i puste byłoby nasze przepowiadanie”. s. Anna Muszyńska MChr Ks. Leszek Tokarzewski SChr Ks. Jerzy Wieczorek SChr Essen, Wielki Post-Wielkanoc 2015 r. 3 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Cuda to zjawiska nadzwyczajne o charakterze religijnym będące znakiem Boga, skierowanym do człowieka. Bóg bowiem właśnie w ten sposób oznajmia swą wolę człowiekowi przez wszystkie wieki, aż do dziś. Drodzy Parafianie! Chrześcijanin w każdą niedzielę wyznaje, że wierzy „w Boga Ojca Wszechmogącego ... i w Jezusa Chrystusa, który trzeciego dnia Zmartwychwstał...” W każdą prawie niedzielę słyszy słowa Ewangelii o nauce Jezusa, którą potwierdzał niezwykłymi znakami - cudami. Zatem wiara w cuda to dla nas oczywistość. Ale czy naprawdę? Jakże często w życiu codziennym spotykamy się ze stwierdzeniami: „...ja tam w cuda nie wierzę”, albo „cudów nie ma”. Niestety nasza wiara w Bożą wszechmoc to często tylko deklaracja, teoretyczne stwierdzenie. Kiedy zaczniemy zadawać wobec siebie bardzo osobiste pytania - zaczynają się problemy. Z trudem przychodzi nam uznanie za prawdziwe, że cuda dzieją się nadal i mogą być udziałem każdego z nas. Gdzie leży przyczyna? No cóż! Czas mija, zmienia się nasza cywilizacja wypaczając bardzo mocno samego człowieka. Człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, który zatrzymał się na materii i kulturze, dwóch wymiarach naszej rzeczywistości a zamknął się na wymiar duchowy, trzeci, który akurat przekracza ramy czasoprzestrzeni. W tej dwuwymiarowej rzeczywistości cud jest faktycznie czymś niezrozumiałym, nielogicznym, niepotrzebnym i równie kiczowatym, jak trójwymiarowy obrazek dla dzieci. Dlatego współczesny człowiek, aby mógł zrozumieć czym naprawdę są cuda, musi dobrze wkorzenić się w rzeczywistość trójwymiarową: duchową, materialną i kulturową. Czasem odnosimy wrażenie, że chrześcijanin wstydzi się tego wymiaru duchowego. A przecież każdy szczegół naszego życia - dobry i zły - ma swoje korzenie w świecie niewidzialnym i dopiero kiedy to widzimy, i w tym kierunku poszukujemy, zaczynamy rozumieć jak cudowne jest życie i świat w którym żyjemy. Niech lektura kwartalnika pomoże nam przygotować się do przeżycia: - największego cudu świata Zmartwychwstania Pana Jezusa („ ...bo gdyby Chrystus nie zmartwychwstał próżna byłaby nasza wiara i nasze przepowiadanie”). - Eucharystii - cudu miłości Jezusa ... - cudów objawień Matki Bożej - i wszystkiego co może być cudem w naszych oczach. ks. Jerzy Wieczorek SChr. Essen, 01 marca 2015 r. 4 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Dziś jest twój czas, jak nigdy, Panie, Bardziej, niż kiedyś zdziałał cud W wino zmieniając wodę w Kanie, Gdyś brał z rąk Jana chrzest w Jordanie I gdyś przez chleba rozmnażanie Karmił na puszczy głodny lud; Gdyś ruszonego paraliżem, Niewiastę, co twej szaty skraj Tknęła, uleczył swym pobliżem I gdyś, przebity włóczni spiżem, Ukaranego z tobą krzyżem Łotra prowadził w boski raj. Jednak świat wzgardził tobą, Chryste, Umęczył cię i zamknął w grób. I nie uwierzył, gdyś przeczyste Ciało swe w niebo wzniósł wieczyste, Zsyłając ucznoim swym ogniste Języki, by szli w ślad twych stóp. Lecz ty, wzgardzony tak sromotnie, By znikł zwątpienia wszelki cień, Odżywasz, Panie, nie samotnie, Ale cieleśnie i istotnie Powstajesz z martwych tysiąckrotnie, Na każdym miejscu i co dzień. Leopold Staff Fragment wiersza „Zmartwychwstanie“ 5 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID CUD to dopiero początek z o. Jackiem Salijem OP, kierownikiem Katedry Teologii Dogmatycznej ATK w Warszawie rozmawia Iwona Budziak Czy Ojciec wierzy w cuda? -Nieustannie jestem świadkiem cudów. I to takich, które na zdrowy rozum są absolutnie niemożliwe. Na przykład po wielokroć byłem świadkiem sytuacji, gdy między małżonkami stało się wiele zła, poranili się wzajemnie tak, że pomiędzy nimi wyrosła góra żalów i pretensji. Kiedy jednak obydwoje lub przynajmniej jedno z nich próbowało w świetle Pana Jezusa rozwiązywać tę sytuację, częstokroć okazywało się, że ta góra olbrzymia, straszna, przytłaczająca, była górą z mgieł i ustąpiła do morza, a w tym małżeństwie zajaśniała pogoda. Taka sytuacja kojarzy mi się ze słowami Pana Jezusa: jeżeli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy powiecie tej górze: "Przesuń się stąd tam, a przesunie się". Jestem także świadkiem cudów polegających na realnej, pozytywnej zmianie czyjejś sytuacji, także - w chorobie, zmianie, która wynika z zawierzenia siebie Panu Bogu. Stąd cuda rozumiem jako objawianie się w naszym obecnym życiu rzeczywistości innego świata. - Przyzna jednak Ojciec, że dziś, gdy jesteśmy tak bardzo racjonalni, staramy się wszystko, także cuda, wytłumaczyć rozmaitymi mechanizmami psychologicznymi, uzasadnić je naukowo. A na ludzi, którzy wierzą w cuda, wielu spogląda jak na naiwniaków bądź niedouczonych... 6 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID - Ja sam wcale nie jestem zainteresowany tym, by kogoś przekonywać, że to a to wydarzenie jest cudem. Raczej często myślę: jak by to było dobrze człowieku, gdybyś ty doświadczył cudu... Ale jest też tak, że ktoś na przykład widział jakiś cud i przez to, owszem, uznaje, że Pan Bóg istnieje, ale w gruncie rzeczy on sam niczym nie różni się od niewierzących. Prawdziwa wiara w Boga zaczyna się od zawierzenia Mu, od życia w zawierzeniu. - Czy w takim razie cuda są jakby przyciągnąć nas ku Sobie? - Nie wiem. Może raczej są sposobem przejawiania się tego, że w naszym życiu dokonało się otwarcie na coś głębszego, nieprzemijalnego, większego niż śmierć. Wytłumaczę to przez analogię. Gdy jestem w górach, widzę jak jest wspaniale i mówię sobie: "Jak tu pięknie! Wobec tego musi być Bóg, który to stworzył". Albo: "O ileż piękniejszy jest Ten, który to stworzył". Nie mylę się wówczas, ale w gruncie rzeczy jestem potomkiem pozytywistów. Jednak gdy jestem w górach i po prostu otwieram się na piękno - przez "szybę" tego piękna zaczynam się zachwycać pięknem Boga, nie muszę dokonywać wniosku "jeżeli to", czyli: "Jeżeli tak tu pięknie, to jaki piękny jest Ten, kto to stworzył". W samym przeżyciu piękna stworzenia człowiek zaczyna się domyślać niepojętego piękna Pana Boga. Podobnie jest z cudami. - W takim razie czym były cuda, których dokonywał Pan Jezus? Właściwie, gdy spojrzeć w Ewangelie, był On permanentnym Cudotwórcą. - Pan Jezus tylko jeden raz dokonał cudu, żeby kogoś przekonać, mianowicie wtedy, gdy uzdrowił paralityka. Niezamierzał zyskiwać sobie zwolenników ani przymuszać ludzi do podziwu za pomocą cudów. A kilka razy 7 sposobem Pana Boga na to, by Cud św. Piotra Tedy obrócił się Piotr i ujrzawszy rybę wędzoną, w oknie wiszącą, ujął ją i rzekł do ludu: „Czy jeśli ujrzycie ową rybę pływającą żywą uwierzycie w tego, którego opowiadam?" Na co oni odrzekli jednogłośnie: „Zaprawdę, uwierzymy tobie." Podszedł Piotr do pobliskiej sadzawki i rzekł: „W imię Twoje, Jezusie Chrystusie, w którego oni jeszcze nie wierzą, niechaj ryba ta w obecności wszystkich żyje i pływa jak każda inna." I wrzucił rybę do sadzawki, i ożyła, i poczęła pływać. A gdy tłum ujrzał ją pływającą (...), wielu z nich poszło za Piotrem i uwierzyło w Pana i zbierali się społem za dnia i w nocy w domu prezbitera Narcyza. Piotr zaś opowiadał im o pismach proroków i o tym, co nasz Pan Jezus Chrystus zdziałał w słowach i czynach. „Dzieje św. Piotra”, Apokryf Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID do czynienia cudów był kuszony. Kiedyś diabeł kusił Go: Przecież Ty jesteś Synem Bożym. Rzuć się na dół z tej świątyni. Nic Ci się nie stanie, będzie sensacja, ludzie Ci Cuda Ojców Pustyni uwierzą... (por. Łk 4,9). Pan Jezus Któryś z ojców opowiadał o odrzucił tę pokusę. Później ludzie abba Ksojosie tebańczyku, że pomówili do Niego: Daj nam znak z nieszedł kiedyś na górę Synaj; a kiedy z ba, abyśmy mogli Ci uwierzyć. Odponiej schodził, wyszedł mu naprzeciw wiedział: Plemię przewrotne znaku pewien brat, jęcząc i mówiąc:„Abba, szuka. Nie będzie mu dany inny znak cierpimy z powodu braku deszczu”. niż znak Jonasza proroka (por. Mt Starzec powiedział: „Dlaczego więc 12,39). się nie modlicie i nie prosicie BoNiektórzy bibliści zwracają uwaga ?” Brat na to: „Ależ modlimy się gę na fakt, iż w literaturze międzyi błagamy, a deszcz nie pada”. Odtestamentalnej istniały opowieści, że powiedział starzec: „Widać nie dość Mesjasza będzie można poznać po unousilnie się modlicie. Chcesz wieszącej się nad nim jakiejś ognistej kuli i dzieć, że to prawda?” - i wyciągnął ludziom zapewne o ten znak chodziło. ręce do nieba w modlitwie, i natychPan Jezus zdecydowanie nie podporządmiast spadł deszcz. Brat widząc to, kowywał się czysto ludzkim oczekiwaprzejęty trwogą, padł na twarz i odniom - On przyszedł spełnić swoją medał mu pokłon; a starzec uciekł. Ten sjańską misję. I wreszcie, gdy naigrywano brat wszystkim opowiadał, co się się z Niego: Zstąp z krzyża, a uwierzymy stało, a słuchacze wielbili Boga. Tobie (por. Mk 15,30). I uwierzyliby, tylko że uwierzyliby jako banda przerażo„Pierwsza Księga Starców”, nych ludzi, którzy okazali się słabsi od Wydawnictwo „m", Kraków 1992 r., s. 193 tego, który potrafił z krzyża zstąpić. Pan Jezus nie uczynił ani jednego cudu obliczonego na zaspokojenie ludzkiej potrzeby sensacji. Generalnie cuda Pana Jezusa objawiają Go jako Mesjasza. Pan Jezus mówił o sobie nie tylko w słowach, ale też w czynach. Wyraźnie widać to w Ewangelii wg św. Jana. To nie przypadek, że przy okazji cudu uzdrowienia niewidomego Pan Jezus wypowiada słowa: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności (J 8,12). Podobnie cud wskrzeszenia Łazarza. Pan Jezus w ten sposób objawia siebie jako Pana życia i śmierci. Ten, który wskrzesił Łazarza, niewątpliwie ma moc uniknąć własnej śmierci. Na krzyż poszedł dobrowolnie, a poszedł dlatego, żeby nas uwolnić od śmierci wiecznej. I właśnie dzięki wskrzeszeniu Łazarza szczególnej mocy nabierają wypowiedziane wówczas słowa: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy choćby i umarł, żyć będzie (J 11, 25). Ilekroć słuchamy słów Ewangelii o tym, jak Pan Jezus uzdrawiał 8 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID niewidomych, otwierał uszy głuchym, przywracał władzę sparaliżowanym, uzdrawiał trędowatych - za każdym razem dobrze jest wtedy samego siebie otwierać na tę moc Pana Jezusa, który potrafi otwierać nasze oczy, żebyśmy nie byli ślepi, byśmy umieli np. zauważać bliźniego, zauważać głębo-ki sens naszego życia, znaki Bo-żej Miłości w świecie, w którym żyje-my. Przez czytanie, słuchanie tej Ewangelii wierzę, że Pan Jezus i dzisiaj przychodzi do nas jako ten, kto chce i ma moc otwierać nasze duchowe uszy, oczyszczać nas z trądu grzechów, przepędzać z naszego życia ducha nienawiści, ducha chciwości, ducha nieczystości itd. Cud męczenników Ambrożemu biskupowi Twemu objawiłeś w widzeniu, w jakim miejscu były ukryte ciała męczenników Protazego i Gerwazego. Przez tyle lat przechowywałeś je nienaruszone w Twoim tajemnym skarbcu, a w stosownym czasie wydobyłeś na światło, aby powściągnąć szaleństwa -czyje? kobiety, lecz rządzącej cesarstwem (Chodzi o matkę cesarza Walentyniana, Justynę, zwolenniczkę arian, która prześladowała Ambrożego). Kiedy ciała znaleziono i odkopano, i z należną im czcią przenoszono do bazyliki Ambrożego, doznawali uleczenia nie tylko ludzie dręczeni przez duchy nieczyste (bo nawet demony ulegały owej mocy). Pewien szeroko znany w mieście obywatel, który od wielu lat był niewidomy, pytał, z jakiej to przyczyny lud tak głośno się weseli. Gdy mu wyjaśniono, jakże się uradował. Prosił swego przewodnika, aby go tam zaprowadził. Gdy się znalazł wśród tłumu, domagał się, by mu wolno było chustką dotknąć mar, na których niesiono drogie przed Twym obliczem zwłoki świętych Twoich. Uczynił to i chustkę przytknął do oczu, a od razu się otworzyły. Rozchodzi się o tym wieść. - Ale też przychodzi jako ten, kto w dosłowny sposób może uczynić te znaki, które czynił za swego życia na ziemi. - Najdokładniej. Ale w Ewangeliach opisany został także zespół cudów, które przy powierzchownej lekturze sprawiają, że można podejrzewać Jezusa o chęć robienia sensacji. Na przykład gdy chodził po wodzie czy rozmnażał chleb. Lewis ten rodzaj cudów nazywa bardzo pięknie "cudami nowego świata". Pan Jezus nie chciał przez nie pokazać: "patrzcie -ja potrafię". On w ten sposób daje nam zmysłową antycypację naszej przyszłej sytuacji. Na przykład dobrze jest sobie uświadomić, że cud przemiany wody w wino dokonuje się nieustannie w życiu tych, którzy kochają Jezusa. Po raz pierwszy cud ten ma miejsce w dniu naszego chrztu. Każdy z nas przychodzi na świat jako Sw. Augustyn, Wyznania, IX, 7 ZNAK, Kraków 1997 9 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID CUD ŚW. KATARZYNY Był w Sienie pewien żołnierz ze szlachetnego rodu i doświadczony wojownik, nazywany przez wszystkich Mikołajem Saracenem. Długie lata strawił on na wojowaniu w różnych krajach, wreszcie wrócił do rodzinnego gniazda i oddał się doczesnemu używaniu. Sądził, że czeka go jeszcze długie życie. (...) Właśnie wówczas kwitła w Sienie wielką mocą i cnotą święta dziewica, przy czym miała ona szczególny dar cudownego nawracania opornych grzeszników. Codzienne doświadczenie wykazywało, że każdy, choćby najbardziej zatwardziały, nawracał się albo całkowicie (to zdarzało się najczęściej), albo przynajmniej później porzucał wiele swoich nałogowych grzechów. Wiedziały o tym osoby, niespokojne o zbawienie tego żołnierza, a ponieważ same czuły się bezsilne, prosiły go, aby przynajmniej zechciał porozmawiać z dziewicą Katarzyną. On zaś tym więcej sobie szydził: „Po co mi ta kobietka? Czy załatwi mi, abym żył więcej niż sto lat?" Wówczas jego żona, która znała blisko świętą dziewicę, poszła do niej, opowiedziała jej o zatwardziałości męża i prosiła, aby raczyła modlić się za nim u Pana. I co się stało? Pewnej nocy ukazała się dziewica żołnierzowi we śnie i upomniała go, aby jeśli chce uniknąć wiecznego potępienia, posłuchał próśb swojej żony. Ten, obudziwszy się, powiada do żony: „Śniła mi się dzisiaj ta Katarzyna, o której mi tyle mówiłaś. W każdym razie chciałbym z nią porozmawiać, żeby przekonać się, czy wygląda tak, jak mi się ukazała". Usłyszawszy to, dobra żona ucieszyła się, poszła z podzięką do dziewicy i poprosiła ją o rozmowę z mężem.(...) Przyszedł, porozmawiał i całkowicie nawrócił się do Pana. 10 dziecko ludzkie, wezwane do czynienia dobra, do życia rozumnego, w wolności, według praw miłości, a przez chrzest to dziecko ludzkie zostaje przemienione w dziecko Boże. - A chodzenie po wodzie? - W Księdze Hioba czytamy o Bogu: On sam rozciąga niebiosa, kroczy po morskich głębinach (Hi 9,8). Zatem ten cud jest jakby materialnym potwierdzeniem boskości Pana Jezusa. Ponadto, cud ten jest proroctwem na temat Jego męki. Wody mogące zatopić człowieka symbolizują w Piśmie Świętym ogrom grzechu zalewającego ziemię. Pan Jezus, nawet na Kalwarii, przeszedł przez te niszczące wody suchą stopą. Co więcej, cud ten powtarza się w życiu męczenników oraz wszędzie tam, gdzie uczeń Chrystusa staje ponad różnymi przymu-sami do czynienia zła. Z kolei cud rozmnożenia chleba powtarza się dzisiaj, zwłaszcza w swojej formie pokornej: kiedy ludzie niewiele posiadający dzielą się z innymi i wszystkim wystarcza. - Czy Kościół i my wszyscy w nim nie przyzwyczailiśmy się do tego, co Pan Jezus uczynił przez swoje zmartwych- Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID wstanie i zapominamy o tym w naszym powszednim przeżywaniu życia? - Jeżeli w Kościele obniża się wiara w życie wieczne, to znaczy, że obniża się wiara w Zmartwychwstanie Jezusa. To jest jedno z kryteriów, czy wierzymy naprawdę. Gdy w życie wieczne wierzymy tak na pół gwizdka, to z góry wiadomo, że w Zmartwychwstanie Pana Jezusa też wierzymy tylko na pół gwizdka, innymi słowy, że jesteśmy chrześcijanami na pół gwizdka, odnosi się wtedy do nas CUD ŚW. FAUSTYNY to słowo Apokalipsy, że skoro 14 IV 1937 r. czułam się tak źle, że jesteś letni i ani gorący, ani zimz trudem wstałam na mszę św. Gorzej się ny, chcę cię wyrzucić z moich ust czułam chora aniżeli wtenczas, kiedy mnie (Ap 3,16). wysłano na kurację. Wielkie miałam rzężenie i chrapanie w płucach, i dziwne bóle. Kiedy przyjęłam Komunię św., sama nie wiem dlaczego, a raczej jakoby coś mnie przynagliło do tej modlitwy i zaczęłam się modlić w ten sposób: Jezu, niech Twoja czysta i zdrowa krew zakrąży w organizmie moim schorzałym, a ciało Twe czyste i zdrowe niech przemieni moje schorzałe ciało i niech zapulsuje we mnie zdrowe i silne życie, jeżeli jest wolą Twoją świętą, abym przystąpiła do dzieła tego, a będzie mi to znakiem wyraźnym woli Twojej świętej. Kiedy się tak modliłam, nagle uczułam jakby szarpnięcie całym organizmem i uczułam się nagle zupełnie zdrowa. Oddech mam czysty, jakbym nigdy na płuca nie chorowała, i bólu nie czuję, a to mi jest znak, że mam przystąpić do dzieła. Jak długo będę zdrowa, nie wiem, ani się o to pytam; wiem tylko, że się obecnie cieszę dobrym zdrowiem; przyszłość do mnie nie należy. Prosiłam o to zdrowie, jak na znak świadectwa woli Bożej, a nie, abym szukała ulgi w cierpieniu. „Dzienniczek" Siostry Faustyny Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1993 11 - Tylko że trudno jest uwierzyć w Zmartwychwstanie bez "dotknięcia" łaski. - Wiara to nie jest kwestia doprowadzenia swojego mechanizmu z przekonaniami do momentu: tak, uznaję, że w Dniu Sądu prawdziwie zmartwychwstaniemy. Jeśli to uznaję, to już coś, ale wiara w przyszłe zmartwychwstanie to coś więcej. Pan Jezus dyskutując na ten temat z saduceuszami, powiedział: Nie znacie Pisma ani mocy Bożej. Innymi słowy: Nawet jeśli wasz zdrowy rozsądek buntuje się przeciw tej obietnicy, wypada wierzyć Prawdomównemu i Wszechmocnemu Bogu. Tak się zaczyna wiara w zmartwychwstanie. Skoro sam Bóg obiecał, że zmartwychwstaniemy, to na pewno zmartwychwstaniemy! Ale moja przygoda z wiarą w zmartwychwstanie w tym momencie dopiero się zaczyna. Bo wierzyć w to, znaczy pozwalać mojemu ciału stawać się narzędziem Ducha Świętego. Właśnie mojego ciała używam do czynienia dobra. Moje ciało Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID CUD O. PIO W San Giovanni Rotondo żył lekarz Francesco Ricciardi. Przybył tu w pierwszych latach dwudziestego wieku. Cieszył się uznaniem i szacunkiem jako dobry lekarz, szlachetny człowiek. Miał jednak jakąś awersję wobec wszystkiego, co nadprzyrodzone, a opowiadania o o. Pio uważał za wykwit wybujałej wyobraźni. W lutym 1931 r. poważnie zachorował na żołądek. Koledzy lekarze po przeprowadzeniu badań doszli do wniosku, że ich przyjaciel cierpi na raka żołądka. Odwiedzali go znajomi, dawni pacjenci, przynosząc pociechę. Pomyślano też o zaproszeniu kapłana. Kiedy Ricciardi zobaczył kapłana, kazał go wyrzucić za drzwi. Od lat nie chodził do kościoła, a sprawy religijne były mu zupełnie obojętne. Wtedy ktoś pomyślał, by zaprosić ojca Pio. - Czy jednak to coś da? - zastanawiali się inni, skoro było wiadomo, że dr Ricciardi był przeciwnikiem ojca Pio. Powiadomiony o sprawie o. Pio postanowił udać się do chorego. To wyjście z klasztoru ojca Pio było wyjątkowe: mijało już 10 lat, jak nie opuścił murów klasztornych. Kiedy o. Pio wszedł do mieszkania dr. Riccardiego, rozszedł się w powietrzu miły zapach kwiatów, tak bardzo charakterystyczny dla osoby stygmatyzowanego kapucyna. W jednej chwili coś się stało. Dr Ricciardi postanowił pojednać się z Bogiem. O. Pio przyjął jego wyznanie grzechów i udzielił rozgrzeszenia. Stało się jeszcze coś szczególnego - wraz z uwolnieniem od winy znikła chorba raka. Chory powrócił do zdrowia. Fakt ten wzbudził jeszcze większe zdumienie. 12 jest "miejscem", gdzie to, co duchowe, ma we mnie - z pomocą łaski Bożej - zapanować nad tym, co niższe. Właśnie w mo-im ciele, zwłaszcza gdy przychodzą choroby, mogę składać z samego siebie miłą Bogu ofiarę itd. Dla tego, kto doświadcza tej cudownej otwartości naszego ciała na wymiary duchowe, obietnica przyszłego zmartwychwstania staje się czymś niemal dotykalnym. - Wspominał wcześniej Ojciec, że jednak Pan Jezus uczynił jakiś cud "na dowód"? - Tak. Paralitykowi Pan Jezus powiedział: Odpuszczają ci się grzechy... Świadków tego zdarzenia opanowały bluźniercze myśli: "Co On tutaj Pana Boga udaje?" Żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma władzę odpuszczania grzechów... Uzdrawia paralityka (por. Mk 2,3-10). Cud ten pokazuje, że wielkie dzieła Boże nie muszą ujawniać się na zewnątrz. Mogą - w tym wymiarze fizycznym i cielesnym się ujawniać, ale nie muszą. - Zdarza się jednak tak, że w niektórych grupach i wspólnotach modlitewnych te zewnętrzne znaki Bożej odpowiedzi na naszą modlitwę (czyli uzdrowienia fizyczne) są uważane za wręcz namacalny znak naszego otwarcia się na Ducha Świętego i dobrej służby Bogu. Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID - W Nowym Testamencie mamy kilka sygnałów ostrzegających nas, że dar czynienia cudów Dobrze mieć w Niebie znajomego - nawet w Imię Pana Jezusa, nie Moja bratanica Ania urodziła się z czyni nikogo automatycznie nowotworem. Przeprowadzono wiele różBożym przyjacielem ani nie jest dowodem na to, że jest się nim. nych badań i wszystkie wyniki brzmiały W dzień Sądu Ostatecznego wielu jak wyrok dla dwutygodniowego niemoodrzuconych zawoła: Panie, czyż wlęcia. Zdecydowano się na operację. nie czyniliśmy wielu cudów mocą Niewiele sobie po niej obiecywano, ale Twego imienia?... Natomiast zawsze była jakaś nadzieja. Mój brat, ze Apostoł Paweł mówi: Choćbym względu na niebezpieczeństwo śmierci, wiarę miał taką, żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, osobiście ochrzcił swoją córeczkę w szpitanic mi nie pomoże (por. l Kor lu. Zawsze człowiekowi jest trudno, kiedy 13,2). Musimy zauważyć, że widzi cierpiące dziecko, ale kiedy to dziecwielkie dzieła Boże w tych wyko jest nam bliskie w sensie rodzinnym i miarach ostatecznych nie muszą kiedy widzi się również ból rodziców, serce się ujawniać jakimiś błogosłapęka jeszcze bardziej. Mogę tylko powiewionymi skutkami w wymiarze dzieć, że się modliłam. W trudnych chwicielesnym czy fizycznym. Jakkolwiek lubią się tak ujawniać. A lach proszę czasem o pomoc o. Rafała Skipo wtóre, że dar czynienia cudów bińskiego, dominikanina, zmarłego w 1987 niestety może być izolowany od r. Znałam go jako duszpasterza akademictego, co najważniejsze - nie musi kiego w Krakowie. Widziałam jak żył, jak być złączony z miłością Bożą. się trudził, jak bardzo był we wszystkim W którymś ze starochrześcijańoddany Panu Bogu. Może właśnie dlatego, skich tekstów jest piękna opowieść o Szymonie Magu, który że go znałam i widziałam jego walkę, mam osiągnął taką władzę nad mateodwagę prosić go o wstawiennictwo u rią, że potrafił nawet wznieść się Boga. W przeddzień operacji Ani wykonaw górę. Koniec jego był taki, że no jeszcze jedno badanie. Nowotwór znipewnego dnia wzniósł się knął, został po nim tylko cień. Ania ma bardzo wysoko, żeby ludzie go dzisiaj dwa i pół roku. Wiem, że cuda zawpodziwiali i wtedy szatan zakpił sze czyni Pan Bóg i Jemu należy się za nie sobie z niego i Szymon Mag z całą siłą bezwładu upadł na chwała i uwielbienie, ale pomyślałam, że ziemię i kark sobie skręcił. dobrze czasem mieć znajomego, który ma Myślę, że jest to dobra opodo Niego bliżej. ELA KONDERAK wieść dla tych wszystkich, którzy mają skłonność do absolutyzowania zewnętrznych znaków 13 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID związanych z wiarą. W literaturze mistycznej podkreśla się, że jakieś zjawiska zewnętrzne, CUD ŚW. KRÓLOWEJ JADWIGI które towarzyszą człowiekoGrudzień roku 1949 był dla dwudziestowi prowadzącemu intensyw- czteroletniej Anny Romiszowskiej datą tragiczną. ne życie duchowe, nie są kryterium, że jest on bardzo wy- W wyniku anginy doszło do ostrego zapalenia ucha soko. Mogą one oznaczać, że środkowego. Na skutek tego pogorszył się jej słuch człowiek ów dopiero rozpo- i nastąpił wyciek z ucha. Nie pomagały kolejne czął tę drogę. Natomiast brak pobyty w szpitalach. W warszawskim Szpitalu im. nadzwyczajnych zjawisk u Dzieciątka Jezus lekarze zalecili dalsze podawanie człowieka prowadzącego głę- penicyliny. Jednak mimo ich starań nie udało się bokie życie duchowe może powstrzymać wycieku. W lipcu następnego roku po prostu oznaczać, że on jest dojrzały w swej drodze i mo- nastąpiło zaostrzenie procesu chorobowego. Słuch że dlatego Pan Bóg mu wyraźnie się pogorszył. Lekarze zalecili więc oszczędza kłopotów zwią- leczenie operacyjne w krakowskiej Klinice Otolazanych z takimi niestereoty- ryngologicznej. I tak 9 sierpnia 1950 r. Anna Romipowymi zjawiskami w jego szowska była już w Krakowie. Kiedy o jej chorobie powszednim życiu. usłyszał prałat Van Roy, ofiarował jej skrawek - Niemniej jednak, gdy Kościół chce kogoś nazwać świętym - poszukuje cudów, jakie się dokonały za jego pośrednictwem. Cud jest ważny? - Tak. Cud jest ważny, ale tylko wówczas ma on sens religijny, gdy dzieje się w wymiarach wiary. W teologicznych opracowaniach na temat cudów rozróżnia się spojrzenie semickie oraz wyjaśnienie św. Augustyna i św. Tomasza. Semicki sposób patrzenia na cuda nie zawiera nawiązań do praw natury, ponieważ wówczas jeszcze nie uświadamiano sobie, że istnieje coś takiego jak prawa natury. Cud to rozpoznawalne ja- całunu, na którym złożone były szczątki bł. Jadwigi Królowej w czasie ich przenoszenia z tumby do trumienki. Kapłan zalecił, by z wiarą przykładała skrawek całunu do chorej części ciała. Anna Romiszowska jeszcze tego samego dnia rozpoczęła odmawiać nowennę do bł. Jadwigi Królowej, przykładając skrawek całunu do bolącego ucha... Wkrótce po tym, przed badaniem kontrolnym, pacjentka zgłosiła lekarzowi salowemu, że ból ucha nagle ustąpił. Od tej chwili nigdy już, nie miała żadnych kłopotów ze słuchem. A po wyjściu ze szpitala udała się do grobu Jadwigi w katedrze wawelskiej. Jako wotum ofiarowała pierścionek z turkusem. Anna Romiszowska była i nadal jest przekonana, że był to cud. Za przyczyną Jadwigi Królowej doznała uzdrowienia. Potwierdzili to lekarze i watykańska Kongregacja do Spraw Świętych. 14 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID kąś duchową intuicją szczególne działanie Boga, błogosławione, życzliwe nam, ratujące nas. To, co św. Augustyn mówił na temat cudów, zwykło się określać mianem teorii psychologicznej. Uważał on, iż cały świat jest jednym wielkim cudem: zdumiewasz się tym, że Pan Jezus nakarmił pięcioma bochenkami chleba pięć tysięcy osób? A spróbuj sobie uświadomić, że ten cud dokonuje się nieustannie, tylko myśmy się już do tego przyzwyczaili i nie zauważamy w tym nic nadzwyczajnego. Czyż nie jest to cudowne, że rolnik sieje ziarno w ziemię i wyrasta z niego trzydziesto-, sześćdziesięcio- czy nawet stokrotnie więcej? Św. Augustyn uważa, że cuda są po to, byśmy w tym świecie uświadomili sobie jego cudowność i nie przyzwyczaili się do niej. Z kolei św. Tomasz, który był świadomy istnienia praw natury, cuda widział jako wydarzenia przekraczające możliwości natury. Dla niego cud jest zwykłą konsekwencją faktu, iż świat nie jest panteistyczny, że jest stworzony przez Boga, który jest Osobowy i kochający i poza zwyczajną opieką nad stworzeniami, dokonującą się w tym świecie rządzonym prawami natury, nie waha się także osobiście wchodzić w szczegółowe sprawy naszego życia. My dzisiaj nie musimy wybierać: możemy przyjąć wszystkie trzy teorie, gdyż wzajemnie się one uzupełniają. - Czyli możliwe jest takie wejście Bożej rzeczywistości w nasze życie, by człowiek mógł zobaczyć Jezusa, Maryję, odebrać od nich pouczenie? - Ja sam mam duszę minimalisty, ale minimalisty, który jak ufam, bardzo mocno jest obdarzony łaską wiary. Osobiście nigdy nie miałem żadnego objawienia. Ale spotkałem się kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt razy z osobami, które miały objawienia, czy to Pana Jezusa, czy Matki Bożej. Czasem taka osoba przychodziła do mnie pełna dumy, czasami - pełna niepokoju, bo to było coś, z czym nie potrafiła sobie poradzić. Wiele z nich mówiło mi o tym w ten sposób, że nie sposób było nie uwierzyć - to było najważniejsze wydarzenie w ich życiu. W pewnym sensie jest rzeczą drugorzędną, czy jest to zjawisko nadprzyrodzone, czy psychologiczne. Jeżeli jest to zjawisko psychologiczne, a zbliża kogoś do Pana Boga, myślę, że Pan Bóg jest obecny w tym zjawisku. A jeżeli jest ono nadprzyrodzone, a człowiek wbija się w pychę, buntuje w stosunku do Kościoła - będzie to jedynie ze szkodą dla tej osoby. W rozpoznawaniu tego typu zjawisk jest jedno negatywne kryterium, kiedy możemy być pewni, że nie jest to zjawisko nadprzyrodzone. Mianowicie, gdy w przesłaniu zawarte są treści niezgodne ze Słowem Bożym. Nie mam powodu, by sądzić, że na pewno wówczas jest w nim obecny szatan, ale i tak może być. - Czasem jednak można odnieść wrażenie, że wierni są znacznie bardziej otwarci na wszelkie cuda niż Kościół hierarchiczny, który jakby słabo w cuda wierzy? - Kościół, idąc w ślad za Jezusem, który zdecydowanie nie chciał być cudotwórcą zaspokajającym ludzką ciekawość, dystansuje się wobec wszelkich cudów, które budzą sensację. Wszelkie wydarzenia, w których następuje wielkie 15 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID poruszenie, a nie widać znaków nawrócenia do Pana Boga, z góry są podejrzane. Na przykład "pojawienie się" na szybie wizerunku Matki Bożej: ludzie płaczą, gromadzą się, ale nie widać, by ktoś się nawracał do Pana Boga. Poza tym wszystko to, co najistotniejsze Bóg miał nam do powiedzenia już powiedział. Sam Jego Syn jest Słowem miłości powiedzianym do nas. W związku z tym Kościół w zdecydowany sposób wierzy, że objawienie publiczne skończyło się ze śmiercią ostatniego z Apostołów. Co do objawień prywatnych - warto sobie uświadomić, że po pierwsze ze swej natury mają one komunikatywność partykularną: zbliżają one do Pana Boga tego, kto zaznał tego cudu i może jeszcze parę osób. Podobnie w przypadku objawień, które miała Małgorzata Maria Alacoque, objawień w Lourdes czy innych - ich komunikatywność zawsze jest partykularna, ponadto wiara w te objawienia nigdy nie jest przedmiotem wiary teologalnej. - Ale przecież Kościół mówi nam o Najświętszym Sercu Pana Jezusa, pragnie, byśmy w nie wierzyli... - Owszem, wierzymy w to, że Pan Jezus nas kocha, że jest coś tak niezwykłego, jak możliwość miłości wynagradzającej, natomiast nie ma żadnej powinności wiary w to, że św. Małgorzata miała autentyczne objawienia. Autentyczna jest ich treść. Rozpoznajemy ich autentyczność, ale nie ma i nie będzie żadnego powodu, by naszą wiarę powiększyć o artykuł z nich wynikający. Natomiast po tym można rozpoznać autentyczność objawień, że mają w sobie coś takiego, co absolutnie nie rozszerza naszej wiary, a jednocześnie stanowi potężne wezwanie, żeby do Pana Jezusa się przybliżyć. - I rodzi się na przykład jakieś nabożeństwo? Albo słychać wezwanie "pokutujcie". Cudem jest jedynie takie wydarzenie, którego wyłącznym i absolutnym sprawcą jest Bóg 16 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID POZNAŃSKI CUD TRZECH HOSTII Najsłynniejszy cud eucharystyczny jaki kiedykolwiek wydarzył się na ziemiach polskich to Cud Trzech Hostii. Zdarzenie, jak podają liczni kronikarze i badacze dziejów, miało się wydarzyć w średniowiecznym Poznaniu latem 1399 roku. W tym czasie w obrębie murów miejskich Poznania znajdowały się jedynie dwie świątynie: parafialny kościół św. Marcina i klasztor ojców dominikanów. W tym drugim kościele rozpoczyna się nasza historia. Po wieczornym nabożeństwie, we wnętrzu kościoła ukryła się pewna kobieta wraz z dorastającą córką. Była biedną chrześcijanką i bardzo potrzebowała pieniędzy. Żyd, u którego była na służbie zaproponował jej kiedyś, ze jeżeli wykradnie z kościoła konsekrowaną Hostię, to ją szczodrze wynagrodzi. Kobieta uległa namowom i wyczekawszy, aż wszyscy wyjdą i kościół zostanie na noc zamknięty, zbliżyła się do ołtarza. Jak tylko dotknęła drzwiczek tabernakulum, jakby rażona nagłym piorunem, padła na ziemie. Przestraszona córka podniosła omdlałą matkę. Kobieta spróbowała raz jeszcze, ale i tym razem drzwiczki tabernakulum poraziły ją jakby prądem elektrycznym. Nie zrażona tym cudownym ostrzeżeniem, niegodziwa chrześcijanka po raz trzeci próbuje wykraść Najświętszy Sakrament. Tym razem udało się jej. Wyjęła z tabernakulum puszkę z Komunikantami. Trzy Hostie zawinęła w chustkę i schowała w kieszeń. Następnie ukryła się w ciemnym kącie kościoła i tak doczekała do rana. Kiedy kościół otwarto na poranną Mszę, świętokradczyni natychmiast wyszła na ulicę i skierowała się do domu swojego pracodawcy - bogatego Żyda. W szabat, czyli w sobotę, w piwnicy żydowskiej kamienicy nieopodal poznańskiego rynku, zgromadzili się Żydzi. Na stole położono skradzione Hostie. Najpierw je wyśmiewano, potem przebijano nożami, wreszcie chciano spalić i utopić w piwnicznej studni. Wszystko na próżno. Żydzi przerazili się bardzo, bo nie dość, iż Hostie nie dały się zniszczyć, to jeszcze zaczęły obficie broczyć krwią, świecić jakimś cudownym światłem i unosić się w powietrzu. Niewidoma Żydówka, która była świadkiem zbrodni, westchnęła i powiedziała: Jeżeli w tym kawałku chleba rzeczywiście jest ukryty Bóg, niech sprawi, żebym przejrzała. W tym momencie odzyskała wzrok. Zatrwożeni oprawcy postanowili więc ukryć Komunikanty w obawie, że cała sprawa się wyda i zostaną ukarani. Po naradzie postanowiono wynieść Hostie poza mury miasta i zatopić je w mokradłach na podmiejskich pastwiskach. Tak zatem następnego dnia zrobiono. 17 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Jednak Żydzi nie przewidzieli jednego. Kiedy wychodzili poza miasto, niosąc ukryte Hostie, sam Bóg zaczął działać. Mijany po drodze kaleki żebrak siedzący przy bramie zawołał: Ulituj się nade mną Synu Dawida. Poczym natychmiast wstał i zaczął chodzić. Żydzi przestraszyli się jeszcze bardziej i przyśpieszyli kroku. Pośpiesznie też wrzucili Hostię w błoto i uciekli. Pasące się na pastwiskach bydło pierwsze rozpoznało sponiewieranego Zbawiciela. I jak kiedyś, w betlejemskiej stajence, oddało hołd Nowonarodzonemu Panu, tak również i teraz padło na kolana przed Hostiami. Zobaczył to wszystko Patelek, mały jeszcze syn pasterza. Gdy podbiegł bliżej, Hostie uniosły się w powietrzu, a wokół nich roztaczała się niebiańska jasność. Chłopiec upadł na kolana, by oddać chwałę Bogu w Najświętszym Sakramencie, a potem pobiegł po ojca. Po chwili cudowne zdarzenie mógł oglądać także stary pasterz. Nie namyślając się długo postanowił o wszystkim zawiadomić burmistrza. Ten jednak nie uwierzył pasterzowi, ale kazał go wtrącić do lochu za wprowadzanie władzy w błąd. I tym razem sam Bóg przyszedł z pomocą swoim czcicielom. W nadprzyrodzony sposób z pasterza spadają kajdany, a bramy wiezienia stają otworem. Uwolniony biedak udał się teraz do kapłana o imienieu Jan. Ksiądz czym prędzej poszedł na pastwiska, a gdy zobaczył cudownie unoszące się i święcące Hostie, powiadomił o wydarzeniu biskupa. Nie minęło wiele czasu, jak cały Poznań wiedział o cudzie i o haniebnej zbrodni Żydów. W uroczystej procesji udano się na podmiejskie błonia i z należytym szacunkiem przeniesiono Hostie do fary pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Jednak Hostie nazajutrz znów powróciły na miejsce, gdzie je znaleziono. Tak stało się i za drugim, i za trzecim razem. Uznano zatem, że wolą Bożą jest, aby cudowne Hostie właśnie w tym miejscu odbierały cześć. Zbudowano prowizoryczną, drewnianą kaplicę, a wierni dniem i nocą adorowali tu Najświętszy Sakrament i odbierali niezliczone łaski. Oprawców żydowskich osadzono i spalono na stosie za świętokradztwo. Wieść o cudownych Hostiach szybkim echem rozchodziła się nie tylko po Wielkopolsce, ale docierała także do sąsiednich krain. Pielgrzymki nadciągały do Poznania z Mazowsza, Śląska i Małopolski, a nawet z odległych Czech i z Prus. Nic więc dziwnego, iż ta niesłychana nowina dotarła również na wawelski dwór. Król Władysław Jagiełło i jego małżonka, niezwykle pobożna Królowa Jadwiga postanowili zbudować w Poznaniu sanktuarium Najświętszego Sakramentu. Opiekę nad nim powierzono sprowadzonym z Pragi czeskiej ojcom karmelitom. W roku 1401 na miejscu odnalezienia Hostii ruszyła budowa wspaniałego, gotyckiego kościoła i klasztoru pod wezwaniem Bożego Ciała. Tradycja głosi, ze kamień węgielny wmurował sam król Władysław Jagiełło. Potem jeszcze wielokrotnie przyjeżdżał do Poznania, aby przed cudownymi Hostiami modlić się o pomyślność Rzeczpospolitej. Podobno po zwycięstwie nad krzyżakami pod Grunwaldem w roku 1410, król szedł pieszo do Poznania w dziękczynnej pielgrzymce aż z Trzemeszna. Natomiast św. Królowa Jadwiga 18 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID ofiarowała swoje klejnoty, aby z nich zrobić drogocenną monstrancje dla cudownych Trzech Hostii. Tę najstarszą z zachowanych w Polsce monstrancji do dzisiaj można podziwiać w skarbcu kościoła Bożego Ciała. I choć w późniejszych wiekach została nieco zmieniona, nie straciła nic ze swej wspaniałości. Również w skarbcu świątyni przechowywane są do dziś cudowne Hostie. Umieszczone są w niewielkim cynowym pudełeczku, przytwierdzonym do podstawy wspaniałej monstrancji, której używa się tylko z okazji największych świąt. Ks. Jarosław Staszewski SChr Był rok 1929. Alfonso Marcue Gonzalez przeglądał w swojej pracowni powiększone negatywy zdjęć cudownego obrazu Matki Bożej z Guadalupe. Kiedy podniósł jedną z klisz, aby przyjrzeć się jej pod światło, jego uwagę zwróciło prawe oko Matki Bożej. Dostrzegł w nim dziwne cienie. - Co to może być? - zaczął się zastanawiać. Przybliżył negatyw do twarzy i wytężył wzrok. - To wygląda jak zarysy postaci - powiedział sam do siebie. Nie wiedział, że jego klisza otworzy drogę do odkrycia zadziwiającego zjawiska, od stuleci utrwalonego na tkaninie. Kiedy na horyzoncie pojawili się zakuci w zbroje mężczyźni na koniach, uzbrojeni w „grzmiące kije”, wybiła ostatnia godzina potężnego państwa Azteków. W 1521 roku padła ich wspaniała stolica, Tenochtitlan. Ocaleli z pogromu Indianie poszli w niewolę albo rozproszyli się po kraju. Za żądnymi złota zdobywcami przyszli ubodzy franciszkanie i - o dziwo - udało im się nawrócić część podbitej ludności. Jednym z nowo ochrzczonych był Juan Diego, Indianin z wioski leżącej opodal dawnej stolicy. W sobotę 9 grudnia 1531 roku pogoda była nieprzyjemna. Ciężkie chmury wisiały na niebie, a chłód przenikał całe ciało. Juan Diego, jak co tydzień, szedł właśnie na Mszę do kościoła. Kiedy przechodził obok wzgórza, usłyszał dochodzący z wierzchołka piękny śpiew ptaków. -O tej porze roku? Przy takiej pogodzie? - zdziwił się. 19 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Kiedy wspiął się na wzniesienie, dostrzegł prześliczną meksykańską dziewczynę. Od promieni, które ją otaczały wszystko wokół nabierało ciepłego blasku. - Wiedz, mój mały, ukochany synu, że ja jestem zawsze Doskonałą Dziewicą, Najświętszą Maryją, Matką prawdziwego i jedynego Boga, który jest Dawcą i Panem życia - odezwało się w języku Azteków cudowne zjawisko. Indianin był oszołomiony, ale bardzo szczęśliwy. Matka Boża wyjaśniła, że życzy sobie, aby u stóp wzgórza zbudowano dla Niej kościół, gdzie mogliby przychodzić strapieni ludzie. - Tu zobaczę ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę - powiedziała. Juan Diego, ile miał sił w nogach, pobiegł do biskupa. Ten, usłyszawszy opowiadanie, wątpił w jego prawdziwość. - Jeśli to prawda, proszę, żeby Maryja dała jakiś znak o sobie stwierdził w końcu. - Dobrze, mój synu - odpowiedziała z uśmiechem Maryja, kiedy Indianin stanął przed Nią. Kazała mu iść na szczyt wzgórza i zerwać kilka kwiatów, które tam rosną. Rzeczywiście, mimo grudniowego przymrozku, rosły tam piękne kwiaty, wśród nich wspaniałe róże, jeszcze okryte rosą. Juan Diego owinął płaszczem róże i zaniósł je do pałacu biskupa Zumarragi. Kiedy wysypał je u stóp biskupa, zobaczył ze zdziwieniem, że wszyscy obecni, padli przed nim na kolana i wzruszeni wpatrują się w rozwinięty płaszcz. Teraz i on spojrzał na swoje okrycie. Nie wierzył oczom. Na tkaninie pojawił się obraz Pani, tej samej, którą oglądał na wzgórzu. Obraz Maryi z Guadalupe bo tak nazwano miejsce objawień - błyskawicznie stał się sławny. Teraz Matka Boża zaczęła nawracać Indian. W ciągu siedmiu lat od dnia objawień chrzest przyjęło około 8 milionów ludzi. 20 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Do Gaudalupe garnęli się Indianie na równi z Hiszpanami i wszyscy czuli, że Maryja nie robi między nimi żadnej różnicy. Tak zostało do dziś. Dziś jednak, dzięki coraz doskonalszej technice, okazało się, że Maryja ma dla nas niespodziankę, której istnienia nie domyślali się ludzie przez pięćset lat. Widzieli co prawda, że cudowny wizerunek nie niszczeje, choć takie tkaniny wytrzymują tylko kilkadziesiąt lat, nie wiedzieli jednak, jak się to dzieje. Teraz, po dokładnych badaniach okazuje się, że płaszcz Juana Diego jakby odpycha insekty i nie pozwala osiadać kurzowi. Dzięki temu obraz wciąż wygląda świeżo, jakby dopiero co powstał. Największą jednak sensacją stało się odkrycie, które zapoczątkował w 1929 roku Alfonso Gonzalez, fotograf z bazyliki. Dostrzegł w prawym oku Matki Bożej jakby zarysy ludzkich postaci. W 1951 roku następca Gonzaleza odkrył, że zarysy postaci widoczne są w obu oczach. Kolejne badania z użyciem coraz lepszego sprzętu wykazały, że w oczach Maryi utrwaliła się mikroskopijna scena z pałacu biskupiego z 1531 roku. Okazało się, że odbicie widoczne w lewym oku różni się od odbicia z oka prawego, a to dlatego, że Maryja widoczna na wizerunku ma głowę nieco przekręconą i pochyloną. Takie właśnie zjawisko powstaje w żywym oku. W 1979 roku peruwiański inżynier Jose Tonsmann powiększył obraz źrenicy 2500 razy. Okazało się, że na odbiciu widać w obu oczach przynajmniej 12 osób. Można rozróżnić poszczególne postacie. Jest biskup (prawdopodobnie to łysy i starzec z długą brodą i wielkimi brwiami), jest tłumacz, który towarzyszył rozmowom biskupa i Juana, jest także sam Juan Diego. Na wszystkich twarzach maluje się wielkie wzruszenie. Tonsmann dostrzegł nawet tak drobne szczegóły, jak sznurowadła , sandałów siedzącego na ziemi Indianina, kolczyki i łzę na twarzy starca. Wszystko wygląda tak, jakby to Maryja obserwowała tę scenę ze swojego obrazu. Nie są to wszystkie tajemnice, które zawiera w sobie ten nadzwyczajny wizerunek. Na pewno pojawią się nowe techniki, dzięki którym będzie można go zbadać jeszcze lepiej. Największym jednak cudem, który dokonał się za sprawą Maryi, jest wiara, która tak gwałtownie rozkwitła w Ameryce Środkowej. Franciszek Kucharczak 21 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Cuda wokół nas... Chciałabym dać świadectwo, co przeżyłam podczas mojej dość długiej choroby nowotworowej. Zachorowałam w maju 1998 roku. Było to dość wielkim zaskoczeniem, ponieważ stwierdzono chorobę podczas rutynowego badania. Przyjęłam ten krzyż ze spokojem i wszystko poleciłam Bogu. Wszystkie cierpienia ofiarowałam w pewnej intencji i liczyłam na wysłuchanie moich próśb. Przeżyłam w niedługim czasie sześć operacji i nagle nastąpiła poprawa. Trwało to niecałe dwa lata, a przy kolejnej kontroli znów nowy przerzut i okazuje się że jedna nerka jest zablokowana. Leżałam w szpitalu po operacji i założeniu „szyny” i to miało wystarczyć na trzy, cztery tygodnie. Następnego dnia wezwał mnie ordynator, który mnie operował sześć razy i zaproponował mi kolejną operację całkowitego usunięcia pęcherza. Kazał porozumieć się z rodziną i dać odpowiedź. Byłam bardzo wstrząśnięta tą decyzją i wracając do pokoju mocno płakałam. Nie wiedziałam co mam robić, jaką dać odpowiedź. I w tym momencie jak nigdy zaczęłam się modlić i to do Ducha św., żeby mnie natchnął i pokierował mną, bo byłam całkowicie zrezygnowana i nie wiedziałam kogo się mam poradzić. I dziś jestem pewna, że bez tej pomocy z nieba nie wpadłabym nigdy, aby posłać mojego męża do lekarza domowego, który opiekował się mną, aby poradzić się co mam czynić. Jego decyzja była dziś dla mnie zbawienna: wypisać się na własne żądanie i przyjść po skierowanie do innego szpitala. W tym drugim szpitalu wszystko było już przygotowane. Po tygodniu pobytu w klinice urologicznej: operację przeprowadził bardzo dobry specjalista zupełnie inną metodą, która nie była stosowana w poprzednim szpitalu i okazało się że tak drastyczne środki nie są potrzebne. Dziś jestem szczęśliwa, dobrze się czuję i wiem, że to wszystko zawdzięczam Łasce, którą wówczas otrzymałam. Bogu niech będą dzięki. Eleonora 22 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID CUD „Nikt z wierzących nie byłby tak naiwny, aby przynaglać Boga do interwencji w sprawie odrośnięcia uciętej nogi. Tego typu cud, który byłby zapewne niepodważalny, nigdy nie został stwierdzony i możemy spokojnie powiedzieć, że nigdy się nie zdarzy.” Felix Michaud „Wziąwszy zatem pod uwagę te i inne rzeczy, za radą niżej wymienionych znamienitych doktorów zarówno świętej teologii, jak i prawa kościelnego potwierdzamy, ogłaszamy i proklamujemy, że Miguelowi Juanowi Pellicerowi, urodzonemu w Calandzie, którego dotyczył niniejszy proces, została cudownie zwrócona prawa noga, wcześniej amputowana; i że nie był to fakt zdziałany przez naturę, ale rzecz zadziwiająca i cudowna; oraz że trzeba to przyjąć i uznać za cud, ponieważ zaistniały wszystkie warunki wymagane przez prawo, aby w rozważanym tutaj przypadku można było mówić o prawdziwym cudzie. Mówiąc to wpisujemy go ponadto na listę cudów i za taki go uznajemy, proklamujemy i potwierdzamy autorytetem”. Pedro de Apaolaza, arcybiskup Saragossy, 27 kwietnia 1641 W 1641 roku król Filip IV przyjął w madryckim pałacu wieśnika Miguela Juana Pellicera. Ze łzami w oczach ukląkł przed młodzieńcem i ucałował ze czcią jego prawe kolano. Pięć centymetrów pod nim widniała czerwona blizna 23 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID po amputowanej cztery lata wcześniej nodze. Noga w cudowny sposób przyrosła Miguelowi z powrotem. Chwila nieuwagi Rok 1636, Miguel Juan kończy 19 lat. Pomimo próśb rodziny udaje się do wuja Jaime Blasco, żeby pracować na roli. Nie chce być ciężarem dla ubogich rodziców. Pewnego lipcowego dnia 1637 r. zwozi ziarno wozem zaprzężonym w dwa muły. Przemęczony, zasypia jadąc na mule. Spada. Koło wozu łamie mu nogę pod kolanem. Gorączkowy powrót Wuj zawozi go do szpitala w Walencji. Kuracja nie przynosi rezultatu. W sierpniu Miguel Juan wyrusza o kulach do szpitala w Saragossie. Trzysta kilometrów pokonuje w ponad pięćdziesiąt dni. Pomimo wysokiej gorączki pierwsze kroki kieruje do sanktuarium Pilar. Spowiada się i przyjmuje Komunię. Pogrzebana noga Opuchnięta, czarna i zgangrenowana noga nadaje się do natychmiastowej amputacji. W połowie października dokonują jej dwaj mistrzowie chirurgii. Do operacji używają piły, skalpela, a następnie przypalają kikut rozgrzanym żelazem. Wszystko praktycznie bez znieczulenia. W czasie operacji chłopak z wielką żarliwością wzywa Matkę Bożą z Pilar. Odcięta noga zostaje pogrzebana na cmentarzu szpitalnym. Rana nie była jeszcze wygojona, kiedy Miguel Juan doczołgał się do sanktuarium, żeby podziękować Madonnie za uratowane życie. Wiosną opuszcza szpital zaopatrzony w drewnianą nogę i kulę. Żebrak na etacie Aby przeżyć, zostaje żebrakiem. Posiada konieczne wówczas zezwolenie. Dzięki niemu pracuje niejako na etacie przy kaplicy Matki Bożej od Nadziei. Jako cierpiący, młody kaleka wzbudza miłosierdzie. 24 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Powrót syna Początkowo nie chce wrócić do domu, który opuścił wbrew woli rodziców będąc pięknym i zdrowym. Po dwóch latach spotyka dwóch kapłanów z rodzinnych stron. Oni przekonują go do powrotu. Opierając się na kulach przemierza 118 kilometrów. Część drogi pokonuje na wozach litościwych ludzi. Rodzice dowiadują się o jego podróży i posyłają służącego u nich chłopca z osiołkiem, aby mu pomóc. Witają syna z wielką miłością. Ostatni dzień kikuta 29 marca 1640 roku Miguel Juan nie wyruszył, jak zwykle bywało, zbierać jałmużnę w okolicznych wsiach. Postanowił pomóc rodzinie w pracy. Przez cały dzień wozi gnój z pola. Wieczorem wraca do domu zmęczony bólem kikuta. Tam zastaje go wiadomość, że z nakazu sądowego będzie miał nocować u nich żołnierz kawalerii Armii Królewskiej. To oznaczało, że będzie musiał odstąpić mu swoje posłanie. Matka przygotowuje mu posłanie na podłodze obok łoża małżeńskiego. Bolesna kolacja Wieczorem rodzina świętuje wigilię uroczystości Matki Bożej Bolesnej. Przy skromnej kolacji spotykają się u Pellicerów, oprócz rodziny, żołnierz, służący i sąsiedzi. Miguel Juan żali się na ból kikuta. Zagojoną ranę ma odkrytą. Po skromnej kolacji zostawia drewnianą nogę i skacze w kierunku sypialni rodziców. Kołdrę oddaje żołnierzowi, a sam przykrywa się płaszczem ojca, który jest zbyt krótki i nie okrywa całego ciała. Niebiański zapach Między dziesiątą trzydzieści a jedenastą wchodzi do sypialni matka Miguela Juana z oliwną lampką. Wyczuwa jakąś przyjemną woń. Zdziwiona tym podnosi lampkę i sprawdza, jak ulokował się syn. Widzi, że spod płaszcza wystają dwie stopy. Myśli, że pomyłkowo miejsce zarezerwowane dla syna zajął żołnierz. Woła męża, żeby pomógł jej wyjaśnić tę sytuację. Mąż przybiega i odkrywa, że śpiącym jest Miguel Juan. Krzycząc próbują obudzić syna, ale on trwa w głębokim letargu. Budzi się w końcu i nie wierzy własnym oczom. Zaskoczony prosi swojego ojca, żeby przebaczył mu wszystko, czym dotychczas mógł go obrazić. Noga jak stara. 25 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Młodzieniec próbuje zginać nową nogę. Rodzice oglądają ją dokładnie w świetle lampki. Odkrywają bliznę po złamaniu kości piszczelowej, zmiażdżonej przez wóz. Jest też na tej nodze blizna po wyciętym w dzieciństwie czyraku. Oprócz tego dwa głębokie zadrapania spowodowane przez kolczasty krzak. Na łydce znajdują ślady pogryzienia przez psa. Na podstawie oględzin dochodzą do wniosku, że jest to ta sama noga, którą amputowano i pogrzebano. Później przeprowadzono badania na cmentarzu w Saragossie, gdzie zakopywano odcięte organy, ale nogi Miguela nie znaleziono. Totalne uzdrowienie Początkowo uzdrowiony pomaga sobie w chodzeniu kulą. Palce nogi ma fioletowe, zagięte i skurczone. Nowo „odzyskana” noga jest krótsza i ma mniej rozwinięte ciało na łydce. Lekarze tłumaczą to tym, że w ciągu dwu i pół roku Miguel Juan urósł i zmężniał. Dwa miesiące po cudzie świadkowie stwierdzą, że chłopak może ruszać palcami stóp, swobodnie biegać, a nawet podnieść nogę do czoła. Noga się wydłużyła, a łydka pogrubiła. Pod kolanem pozostaje tylko blizna po amputacji, jak znak cudownej naprawy. Chwała Bogu Na odgłos krzyków do chaty Pellicerów przybiegają sąsiedzi i krewni. Przybiega również ksiądz Herrero z miejscowymi władzami. Burmistrz Escobedo, nie wierząc w to, co się stało, obmacuje nogę, a nawet ją łaskocze. Nad posłaniem Miguela wszyscy obecni głośno dziękują Matce Bożej i Jezusowi, który pozwolił Jej na cud. Rankiem wyrusza do kościoła procesja. Cała wioska udaje się do starej kaplicy wzniesionej ku czci Najświętszej Panny z Pilar na uroczystą Mszę dziękczynną. Kule Miguel Juan ofiarował Matce Bożej. Później zrobiono z nich pałeczki, którymi - bijąc w bębny - ogłaszano Zmartwychwstanie. Opracowała Joanna Kołodziejczyk Alicja Bachleda - Curuś, Zosia w filmie „ Pan Tadeusz ” Taki typowy cud mi się nie zdarzył. Może jeszcze za krótko żyję? Cudem jest dla mnie to, że urodziłam się w Meksyku, który jest miejscem niesamowitym. Cudem jest niczym nie zmącona chwila szczęścia i to, że jestem zdrowa, że potrafię cieszyć z każdego pięknie przeżytego dnia. 26 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Cuda wokół nas... Zachorowałam w sierpniu 2001 roku. Przez cały miesiąc trapiła mnie wysoka gorączka. Czułam się z dnia na dzień coraz słabiej, nie pomagały żadne antybiotyki. Na początku września 2001 roku lekarz pobrał mi krew i mocz do analizy. Wyniki okazały się bardzo negatywne. Lekarz powiedział mi że tak złych wyników jeszcze nie widział. Po kosultacji z drugim lekarzem ośwadczył mi, że mam bez wątpienia raka krwi albo też przypuszczalnie w żołądku, jelitach albo kościach. Skierował mnie natychmiast do szpitala, gdzie w ten sam dzień jeszcze, lekarze po ponownym pobraniu krwi i moczu stwierdzili to samo. Był to wtorek 4 września 2001 roku. Do o. Pio modlę się już od paru lat, tak też i tego wtorkowego wieczoru zaczęłam się gorąco modlić i prosić o.Pio o wstawiennictwo, o łaskę zdrowia. Nagle poczułam jakby mi ktoś przyłożył gorącą rękę pod serce i czułam ciepło na całym ciele. Pomyślałam w tym momencie, że to zawał serca i bardzo się przestraszyłam. Ale po kilkunastu sekundach gorące ciepło ustąpiło i zasnęłam. Na drugi dzień gorączka całkowicie ustąpiła a lekarz powiedział mi, że wyniki moczu są bardzo dobre, ale krew jest nadal bardzo zła. Przez trzy następne dni pobierano mi krew z tą samą złą diagnozą. Postanowiono w piątek, że w poniedziałek zostanie mi pobrany z mostku szpik kostny (punkcja) i próbka z wątroby. W poniedziałek wcześnie rano pobrano mi jeszcze raz krew do analizy. W południe lekarz przyszedł i powiedział mi, że nie wie co się stało ale wyniki są bardzo dobre i że cały mój stan ogólny jest bardzo dobry. Zapowiedziane na ten dzień badania nie zostały przeprowadzone. We wtorek rano poczułam wokół mnie bardzo mocny i przyjemny zapach, którego nie mogę opisać słowami, trwało to może kilka sekund i woń znikła. Ze szpitala wyszłam w piątek 14 września 2001 roku i w doskonałym zdrowiu i o własnych siłach wróciłam do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że przez cały czas pobytu w szpitalu nie dostałam żadnych lekarstw lub zastrzyków i nadal cieszę się doskonałym zdrowiem. Niech to moje świadectwo przyczyni się na większą chwałę Bogu, Matce Bożej i świętemu o. Pio, któremu wyrażam głęboką wdzięczność za wstawiennictwo u Boga i wyproszenie łaski zdrowia. Halina, 23.01.2002 27 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Kochane dzieci! Wiele razy pytałyście, dlaczego możemy być pewni, że nauka o Bogu, którą poznajemy na katechezie, nie jest wymyślona przez ludzi. Słyszycie, że są różne religie i każdy myśli, że jego wiara jest zgodna z prawdą. Prawdziwą naukę Pan Bóg potwierdził nadzwyczajnymi zdarzeniami i znakami. Mojżesz widział na pustyni płonący krzak,, a ogień ten nie niszczył krzaka. Takie znaki nazywamy cudami. W Ewangelii zostało zapisane wiele cudów, które uczynił Bóg, aby nas przekonać, że słowa Jezusa Chrystusa są prawdziwe. Jezus nie czynił cudów dla siebie, dla swojej przyjemności lub sławy. Znaki te czynił z miłości, by pomóc ludziom, z którymi się spotykał. On cudownie uzdrawiał z różnych chorób, cudownie nakarmił głodnych ludzi, swoim słowem uciszył burzę na jeziorze , Wielkim znakiem było jego cudowne Zmartwychwstanie , aby wszyscy uwierzyli, że przyszedł od Boga i mówi prawdę. Różnymi cudami potwierdzał Bóg nauczanie Apostołów. Także święci, którzy żyją w przyjaźni z Bogiem, często mogą uprosić cudowną pomoc dla kogoś. Stąd wiemy, że Bóg jest Wszechmogący i może uczynić wszystko - to On może dawać nam takie cudowne znaki. Dla mnie największym cudem jest Hostia. Jezus powiedział, że ukryty w Hostii będzie z nami cały czas. Czyż to nie jest cudowne, że jest z nami w Essen, Mülheim, Lüdenscheid i w wielu innych miejscach? Zaprasza nas, abyśmy Go z wdzięcznością odwiedzali, a On będzie nam pomagał, abyśmy byli szczęśliwi. 28 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID DZIECI O CUDACH !!! Cud jest wtedy... Kiedy ktoś nie nauczył się na lekcje, a pani go spyta i wystawi mu piątkę, to jest Paulina, kl. V cud. Cud to rzecz, która zdarza się z zaskoczenia, na przykład ktoś przez pięć lat byt w śpiączce, a potem się obudził. Joasia, kl. VI To coś, czego nie można spełnić, a cud tego dokona. Magdalena, kl. VI Cud to spełnienie czegoś, czego bardzo chcemy, a nie umiemy w to uwierzyć. Agnieszka, kl. VI To coś takiego, kiedy na przykład Maryja się ukaże. Ludzie mówią, że to cud. Paweł, kl. VI Cud to coś takiego, gdy ktoś na przykład jest biedny i nagle znalazł skrzynię z pieniędzmi. Kamil, kl. VI Moja koleżanka przyszła dziś do szkoły, a jest matematyka, historia, biologia i geografia. To jest cud. Dawid, kl. V Cud to coś takiego, co zdarza się rzadko. Magda, kl. IV Cud to rzecz niemożliwa, która niekiedy dzieje się przez przypadek, a niekiedy dlatego, że Pan Bóg chce. Dominika, kl. IV Cuda, to rzeczy, które sprzeciwiają się prawom fizyki. Może je spełnić tylko Bóg. Sebastian, kl. IV 29 Robert Fridrich - muzyk Tak, zdarzają się w moim życiu cuda. Cudem są moje dzieci. Cudem jest to, że dzięki modlitwie wielu ludzi, po dwóch operacjach serca ciągle jeszcze żyję. Cudem jest to, że jestem w Kościele, że powstała „Arka Noego“. Każdy dzień jest dla mnie cudem. Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID NA PYTANIA O CUDA ODPOWIADA OJCIEC PROF. JACEK SALIJ, DOMINIKANIN DOMINIKANIN - Ludziom w czasach Pana Jezusa to było dobrze! Mogli na własne oczy oglądać Jego cuda! Czy pamiętasz, jak ludzie Mu nieżyczliwi zażądali kiedyś od Niego, żeby uczynił cud? „Pokaż nam znak z nieba! ' - próbowali wymusić od Niego cud według własnego pomysłu. - Jak to? Nie liczyło się dla nich to, że On przywracał wzrok niewidomym i uzdrawiał różnych chorych oraz kalekich? Ani to, że Pan Jezus cudownie rozmnożył chleb? Ani nawet to, że wskrzesił zmarłą dziewczynkę? Oni postawili Panu Jezusowi warunek, że uwierzą w Niego, jeśli na własne oczy zobaczą, że ognista kula zstąpi z nieba i spocznie nad Jego głową. On jednak nie zamierzał spełniać takich zachcianek. - Pan Jezus mógł przecież to sprawić. Jasne, że mógł. Podobnie, jak mógł uczynić wiele cudów, kiedy przyszedł do swojego miasta rodzinnego, a jednak tylko kilka cudów wówczas uczynił. Pamiętasz dlaczego? - Z powodu niedowiarstwa mieszkańców Nazaretu. Ale właśnie tego nie rozumiem. Mnie się wydaje, że niedowiarkom cud jest bardziej potrzebny niż ludziom wierzącym. Gdyby zobaczyli cud, chyba by uwierzyli. Może uznaliby, że Pan Jezus jest Mesjaszem. A to jeszcze nie jest wiara. Wiara powinna być przeniknięta miłością do Pana Jezusa. Wierzyć w Niego to nie tylko uznawać Go za Zbawiciela. Wierzyć to zawierzać Mu samego siebie. To naprawdę chcieć, żeby On jako Zbawiciel kierował moim życiem. - Oczywiście! Naprawdę wierzyć to zachowywać Jego przykazania i przystępować do spowiedzi oraz Komunii Świętej. Ja jednak wciąż nie rozumiem, dlaczego niewierzący mają mniejszą szansę na zobaczenie cudu niż ludzie wierzący. Ludzi niewierzących cud może przyciągnąć do wiary. Widzę, że wcześniej musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co to jest cud. - O jednym koledze pani powiedziała, że jak przejdzie do następnej klasy, to będzie prawdziwy cud. Tak, a drugi cud będzie, jeśli Tobie dzisiaj broda urośnie! Opamiętaj się, przecież nie o takich cudach rozmawia-my! Rozmawiamy o cudach, które są szczególnym znakiem Bożej miłości do nas. Zatem rozmawiamy o cudach jako o wydarzeniach religijnych. Zastanów się i spróbuj mi odpowiedzieć, co to jest cud. - Cud to jest takie wydarzenie, którego nikt bez szczególnej pomocy Bożej nie mógłby sprawić. Na przykład, komuś lekarze nie umieli już pomóc i wszyscy wiedzieli, że ten człowiek niedługo umrze a jednak stał się cud i ten człowiek wrócił do zdrowia. Przeważnie cud uzdrowienia jest czymś więcej niż zwyczajnym powrotem do zdrowia. Czasem cud zaczyna się od uzdrowienia ciała, a następnie człowiek uzdrowiony doznaje wielkiego nawrócenia duchowego. A czasem jest odwrotnie: podczas choroby Pan Bóg obdarzył kogoś wielkimi łaskami duchowymi i jakby Mu 30 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID tego było mało, jeszcze dodaje temu człowiekowi cudowne uzdrowienie z choroby. - W tej chwili poczułem się małym odkrywcą! Tu trzeba coś odróżnić: cudu można doznać i można oglądać cud, którego doświadczył ktoś inny. Teraz chyba zrozumiałem, dlaczego ludzie wierzący mają większą szansę na to, żeby doznać cudu. Oni po prostu swoją wiarą zapraszają Pana Boga do tego, żeby uczynił im cud. I do tego, żeby obdarzył ich jeszcze bar-dziej: żeby dokonało się w nich odnowie-nie serca. - Zastanawiam się, czy zdarzają się cuda uzdrowienia z choroby bez uzdrowienia duchowego? Nawet w Ewangelii mamy opis takiego cudu. Kiedyś Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych. Niestety, tylko jeden z nich zrozumiał, że uzdrawiając ich z choroby ciała Pan Jezus zapraszał ich do tego, żeby nauczyli się przyjmować od Niego również dary duchowe. Tacy czasem jesteśmy, że potrafimy marnować dary Boże, nawet dar cudownego uzdrowienia. - A dlaczego niektórzy ludzie modlą się latami o cud, a on się nie zdarza, a ktoś inny otrzymuje go od razu? Pan Bóg zawsze lepiej od nas wie, co dla każdego z nas jest lepsze. Ktoś prosi o cud, a może w ogóle nie zależy mu na tym, żeby kochać Boga. Gdyby taki człowiek otrzymał ten cud, może wyszłoby mu to tylko na gorsze. Ktoś inny prosi o cud, a Pan Bóg widzi, że większą korzyść duchową przynosi temu człowiekowi cierpliwe znoszenie zła, od którego chciałby zostać cudownie uwolniony. Zresztą jeśli ktoś naprawdę prosi o cud, to zawsze dodaje zastrzeżenie, że Ty, Panie Boże, sam najlepiej wiesz, w jaki sposób mnie wysłuchać'. - Czy Ojciec byt świadkiem jakiegoś cudu? Wiele mógłbym opowiadać o cudach odzyskania wiary, pojednania skłóconych małżonków, uzdrowienia z nałogów. Ale Tobie chyba chodzi o taki cud, jakiego doznała pewna dziewczyna, o której Ci opowiem. Przez całe lata była na wózku inwalidzkim i wszyscy wiedzieli, że jest to kalectwo do końca życia. Pojawiała się na tym wózku zawsze, kiedy odprawiałem Mszę Świętą za jej zmarłą koleżankę. Możesz sobie wyobrazić, jak wielkie wrażenie wywarło na wszystkich jej znajomych, również tych niewierzących, jej cudowne uzdrowienie. Nie tylko zaczęła chodzić, ale jest to trwałe uzdrowienie. Dziewczyna po prostu normalnie chodzi. - A ci niewierzący, czy się nawrócili? Wyobraź sobie, że nie. Kiedy rozmawiałem z jednym z nich, ogromnie się cieszył z tego, co spotkało jego znajomą. Nie miał wątpliwości, że to cud, ale sam do Pana Boga - przynajmniej na razie wcale się nie przybliżył. 31 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Poczytajcie mi Mamo i Tato? Cud zdziwienia... A tutaj zagadka prowadzi do czegoś bardziej jeszcze niż ona zagadkowego, bo niewiarygodnego i dla człowieka niemożliwego: Nie zrobi go sztukmistrz, choć tak nam się zdaje; Wielu myśli, że jest on raczej z księgi bajek, Ale czasem się zdarza - tak nieprawdopodobny, Że głupieją uczeni - zamiast się pomodlić... To cud - tak zwyczajny w ewangelii, a tak niemożliwy u uczonych, tak wyproszony przez kogoś, komu nic już nie może pomóc. Oprócz cudu właśnie, wyśmiany przez tych, którzy krzyczą:”Ja tam w cuda nie wierzę!” Cud, którym ludzie nazywają pierwszą sztuczkę magika czy filmowe triki. Cud, o którym ludzie opowiadają sobie czasem trochę zmyślone historie. Teraz, kiedy technika wciąż wymyśla i produkuje nowe cuda i cudeńka, to może Boże cudy trzeba włożyć pomiędzy bajki i wstydzić się o nich mówić? Nie jest trudno uwierzyć w cud dzieciom, dla których wszystko: muzyka w ulu, ruch w mrowisku, śpiew wieloryba, gwiazdki śniegowe... To są właśnie cuda i już. I mądry uczony wcale się z tego śmiał nie będzie, choć do końca tego wszystkiego zmieścić w swoim rozumie nie może ani odszukać w książkach, ani w komputerze - cudzie techniki. Wierzą w cuda też poeci, którzy we wszystkim zwykłym odnajdują kawałek nadzwyczajnego. No i ktoś wierzący Panu Bogu, który wtedy, kiedy trzeba, może zrobić coś absolutnie dla kogoś innego niemożliwego. Ale Pan Bóg robi te cuda nie na scenie, nie na cyrkowej arenie, nie przed telewizyjnymi kamerami, nie przed reporterami - tylko tam, gdzie ktoś to wymodlił. Gdzie trzeba było, aby ktoś uwierzył, gdzie Pan Bóg tym cudem coś więcej chciał powiedzieć... I nigdy pod nim Bóg się nie podpisuje, nie udowadnia, że to On zrobił, nie wyjaśnia, gdy ktoś na to powie: zbieg okoliczności... Tych wszystkich Jezusowych cudów wystarczy, żeby uwierzyć, iż On jest Bogiem, który chodzi po zwykłych drogach, robiąc wciąż rzeczy niezwykłe, a tyle ich zostawił w zwykłym kościele, że nie trzeba szukać nowych. Pamiętam 32 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID taki jeden cud, gdy znany wszystkim Cygan Dymytro złodziej i chuligan - goniony przez policję, wpadł do kościoła i schował się w konfesjonale. Był tam ksiądz staruszek, który odłożył książkę i poczylił się do kratki, przez którą długo z Dymytrem rozmawiał. A potem niektóre panie przeżegnały się, jakby cud zobaczyły, jak Dymytro wyszedł zapłakany i podążył drżący do ołtarza, a kiedy zobaczył Jezusa podnoszonego w białym opłatku chleba, ukłonił się twarzą do samej ziemi i tak płakał, jakby łzami chciał Jezusowi nogi umyć i nie mógł podnieść głowy, bo tak się wciąż wstydził. A potem już tak co dzień przychodził. Jeden policjant powiedział, że dopiero wtedy uwierzył, że Jezus naprawdę jest w kościele, bo przemienić tego Cygana nie mogłyby największe nawet czary. Nie napisała o tym cudzie żadna gazeta, ale to nic - tyle jest wciąż niewidzialnego i nieopisanego, trzeba po prostu zacząć się dziwić, by to zobaczyć i lepiej uwierzyć w Jezusa żywego. A Ksiądz, który czasem płacze przed Jezusem, poucza: „Naucz się dziwić w kościele, że Hostia Najświętsza tak mała, a rzesza przed Nią upada, rozpłacze się, spowiada - i nowe wciąż nawrócenia, że można po prostu w niego uwierzyć z tego wielkiego zdziwienia”. Br.Tadeusz 33 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Nie potrafię uwierzyć w CUD O historii uzdrowienia Kasi opowiadają trzy osoby: ona sama, jej matka oraz pracownik laboratorium szpitala, w którym była leczona. Każda z tych osób ma własny punkt widzenia na tę sprawę WANDA: Krysia - moja siostra ze wspólnoty (razem posługujemy w diakonii modlitwy wstawienniczej w krakowskiej wspólnocie "Nowe Jeruzalem") wspominała, że Kasia, jej córka, źle się czuje. W związku z tym zaprosiłam Kasię na badania do laboratorium szpitala, w którym pracuję. Zrobiłyśmy badania konkretnie w kierunku wątroby, ponieważ zaniepokojona byłam nietypową otyłością Kasi. Tego typu obrzęki są charakterystyczne przy niewydolnościach nerek i wątroby. Już badania biochemiczne wskazywały na to, że wątroba Kasi nie funkcjonuje prawidłowo. Następnie metodą ultrasonograficzną po kolei badało ją czterech lekarzy. Pierwszy poprosił o konsultację następnych nie mówiąc im o swojej diagnozie, aby niczego nie sugerować. Każdy z lekarzy orzekł to samo: wątroba była powiększona ponad dopuszczalną możliwość, a w nadnerczu znajdował się widoczny guz. Nie był to jakiś mikro gruczolak, który możliwy jest do wykrycia dopiero przy badaniu tomografem komputerowym czy rezonansem magnetycznym, lecz duży trzy-cztero centymetrowy guz. Byłam przerażona, musiałam o tym wszystkim powiedzieć Krysi. Przed pójściem Kasi do szpitala ojciec Jan - duszpasterz naszej wspólnoty zaprosił ją i mnie na modlitwę wstawienniczą. Modliliśmy się we trojkę, ojciec Jan namaścił ją świętymi olejami. Modlitwa ta wyciszyła mój strach i dodała wiary w to, że Bóg jest naszym ratunkiem. On sprawi, że będzie dobrze. Lekarze wraz z dyrektorem szpitala, który jest jednocześnie ordynatorem 34 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID oddziału, na którym Kasia leżała, bardzo troskliwie się nią zajęli. Poddano ją wielorakim badaniom. Nie mogło być mowy o pomyłce. Informacja o tym, że Kasia od roku nie miesiączkuje, potwierdzała diagnozę o ognisku chorobowym w nadnerczu (nadnercze jest organem odpowiedzialnym za równowagę hormonalną w organizmie). Ponieważ tylko dwa szpitale w Polsce specjalizują się w operacjach guzów nadnercza, dyrektor szpitala rozpoczął starania, by Kasię operował w warszawskiej klinice znany mu profesor. Zaczęto przygotowywać już pod kątem operacji w Warszawie potrzebną dokumentację wyników specjalistycznych badań. Dodatkowo poproszono o badanie tomografem komputerowym, które pozwoliłoby na bardzo dokładne określenie miejsca i wielkości guza w nadnerczu. Wynik był dla wszystkich zaskakujący, nie było śladu po guzie, badanie nie wykazało też, by była powiększona wątroba. Nie można było tego racjonalnie wytłumaczyć, bo w czasie kiedy Kasia leżała w szpitalu nie było podjęte żadne leczenie. Kasię wypisano ze szpitala. Dyrektor szpitala orzekł: "To cud. Gdybym sam nie widział, to bym nie uwierzył." Bohaterem tego co się stało była Kasia, ale patrzyło na to wiele osób z personelu szpitala, niektóre miały odwagę powiedzieć, że to cud, inne wymownie milczały, nikt jednak nie kwestionował diagnozy guza nadnercza, pomyłka nie była możliwa. Ja, świadek tego uzdrowienia, po tym co zobaczyłam, stałam się bardziej wdzięczna Bogu za wiele cudów dokonanych przez Niego w moim życiu, o których zdążyłam już zapomnieć. Wyniki kontrolnych badań Kasi są dobre. Do dziś zdarza się, że lekarze pytają mnie o nią, ja mogę im wtedy z radością odpowiedzieć, że z Kasią jest w porządku. KASIA: Właściwie nic mi nie dolegało, dobrze się czułam. W lipcu, po maturze, przed pójściem na studia, poszłam na kontrolne badania. Wracając z wynikami spotkałam Wandę. Kiedy pokazałam jej wyniki badań, jakoś tak dziwnie zareagowała i poprosiła, bym przyszła nazajutrz do szpitalnego laboratorium. Spędziłam tam 5 godzin. Trzykrotnie pobierano mi krew, następnie dość długo badano mnie ultrasonografem, ostatecznie powiedziano mi, że mam dwie śledziony. Uznałam, że jestem po prostu pewnym ewenementem natury. Miny lekarzy były jednak dość niewyraźne, postanowili mnie zatrzymać w szpitalu. Widziałam zaniepokojenie znajomych pielęgniarek i przerażenie w oczach mojej mamy, ale sądziłam, że po prostu martwi się faktem mojego pobytu w szpitalu. Poddawano mnie różnym badaniom, wreszcie zaczęto coś wspominać o Warszawie. Dotarło do mnie, że coś tam mam w nadnerczu, ale oni nie bardzo wiedzieli co. Przed wyjazdem do Warszawy na operację nadnercza zrobiono mi jeszcze badanie tomografem komputerowym i okazało się, że narząd jest całkowicie zdrowy i nic mi nie dolega. Na pytanie mojej mamy - jak to się stało? - ordynator z ogromną powagą i namaszczeniem odpowiedział, że ręka Boska była nade mną i jest to cud Boży. 35 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Po pobycie w szpitalu czułam się gorzej niż przed. Byłam osłabiona ciągłymi badaniami. O tym, że miałam ponoć jakiegoś guza, dowiedziałam się przed wspólnotowymi rekolekcjami w sierpniu. Ponieważ chciałam gdzie indziej jechać na wakacje, w domu wywiązała się dyskusja, usłyszałam wtedy od mamy, że powinnam Bogu dziękować za to co się stało. Nie chciała mówić nic więcej. Usiłowałam dowiedzieć się czegoś od Wandy i od ojca Jana - pasterza wspólnoty, ale nie powiedzieli wiele więcej poza tym, co już wiedziałam. Nie wierzę w to, że to był nowotwór, nic mi nie dolegało, robiono mi różne badania, ale ostatecznie najbardziej dokładne badanie tomograficzne wykazało, że nic mi nie jest. Moje złe wyniki najprawdopodobniej spowodowane były tym, że używałam wcześniej ogromnych ilości ostrych przypraw, bardzo lubiłam ostre potrawy. Po pobycie w szpitalu, gdzie zmuszona byłam zmienić dietę, moje wyniki diametralnie się poprawiły. Tak do końca nie wiem naprawdę jak było, ale do ewentualnego uzdrowienia podchodzę sceptycznie, z dystansem. Być może nie dojrzałam jeszcze do tego, by uświadomić sobie, jak wiele Bóg dla mnie zrobił. Łatwiej mi uwierzyć w uzdrowienie innych niż swoje własne. Pobyt w szpitalu nie wpłynął na moje życie z Bogiem. Dla świętego spokoju pojechałam na obóz rekolekcyjny. Bardzo mnie jednak denerwowało, kiedy ludzie ze wspólnoty podchodzili do mnie i pytali, jak się czuję po uzdrowieniu... Myślałam sobie o nich - biedni ludzie, ktoś im coś powiedział, a oni od razu w to uwierzyli. Dziwnie się czułam, przez to zamknęłam się w sobie i zaczęłam unikać kontaktów z tymi osobami. Po jakimś czasie zrozumiałam jednak, że robię źle. Dziś widzę, że w zasadzie poprawiły się moje relacje z ludźmi ze wspólnoty, nawet z tymi, z którymi wcześniej, jeszcze przed pobytem w szpitalu, nie mogłam się porozumieć. Czasem zastanawiam się co we mnie siedzi, że ja, główny bohater tego wydarzenia, nie potrafię uwierzyć, tymczasem inni, nawet obce osoby, przyjmują to uzdrowienie za fakt oczywisty. Myślę sobie, że ponieważ nie uwierzyłam, za karę nie dostałam się na studia. Z drugiej strony wiem, że nie mogę uwierzyć w coś na siłę, nie oszukam ani siebie, ani Pana Boga. KRYSIA: Po maturze Kasi zauważyłam, że mimo dobrze zdanych egzaminów wciąż czuła się osłabiona, zmęczona, cierpiała na bezsenność. Wyniki badań i postawiona przez lekarzy diagnoza była dla mnie bardzo trudna do przyjęcia: guz w nadnerczu i zmiany nowotworowe w wątrobie. Zdałam sobie wtedy sprawę, że rzeczywiście od jakiegoś czasu równowaga hormonalna w organizmie Kasi była zaburzona. 36 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Mężniała w barkach, na jej twarzy pojawił się zarost. Ani ja, ani nikt z personelu szpitala nie powiedział Kasi o grożącym jej niebezpieczeństwie, bardzo trudno jest mówić o śmierci 19-letniej dziewczynie, zwłaszcza własnej córce. Bałam się, że jeśli Kasia się o tym dowie, załamie się. Było to dla mnie bardzo trudne doświadczenie. Uświadomiłam sobie, że moje dziecko, które jest dopiero w wiośnie życia, może umrzeć, że mogę je stracić. Bardzo się tego bałam. Oczyma wyobraźni widziałam już białą trumnę, wieńce, ludzi na pogrzebie... Miałam żal do Boga. Wiele bliskich mi osób podjęło modlitwę w intencji uzdrowienia, także członkowie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, do której należę. Pewnej nocy miałam wrażenie, jakby ktoś mnie zbudził i mówił w moim sercu. Usłyszałam słowa: "A gdybym zażądał takiej ofiary, jak z Izaaka?" (por. Rdz 22, 1-19) Zaczęłam się modlić, zrozumiałam, że muszę odpowiedzieć na to pytanie, ale nie byłam w stanie zgodzić się na śmierć Kasi. Zaczęłam jeszcze goręcej modlić się, ale im bardziej chciałam zagłuszyć wciąż obecne w moim sercu pytanie, tym bardziej stawało się ono natarczywe i stanowcze. Po kilku godzinach wewnętrznej walki (była 5.00 rano) w zupełnej wolności i pokoju powiedziałam: "Niech się stanie, jak chcesz. Zgadzam się na wszystko. Najważniejsze, żeby była zbawiona." Ciemność odeszła. W kilka godzin później pojechałam do szpitala. Dowiedziałam się, że nagle wyniki laboratoryjne zaczęły się zmieniać na lepsze. Bardzo wyraźny obraz choroby został zamazany. Lekarze byli poruszeni, gdyż Kasia za parę dni miała jechać do Warszawy. Wieczorem w naszym kościele miało miejsce spotkanie modlitewne. Ojciec Jan zachęcał, byśmy modlili się w intencji Kasi. Rozpłakałam się, wydawało mi się, że każda komórka mojego ciała płacze, nie był to jednak płacz rozpaczy, lecz raczej oczyszczenia. Prowadzący modlitwę duszpasterz naszej wspólnoty otrzymał słowo z Dziejów Apostolskich o wskrzeszeniu Tabity (por. Dz 9, 36-42). Badanie tomografem komputerowym wykluczyło obecność guza. Kasię wypisano ze szpitala zalecając profilaktycznie dietę wątrobową i kontrolne wizyty u lekarza endokrynologa (zajmującego się układem hormonalnym). Ponieważ Kasia nie miała miesiączki, lekarz miał zastosować leczenie hormonalne, Kasia jednak poprosiła, by rozpocząć je po powrocie z rekolekcji, obawiała się nagłego krwotoku lub innych skutków tego leczenia. To, że Kasi na rekolekcjach, w sposób naturalny, bez żadnych leków wróciła miesiączka było dla mnie potwierdzeniem Bożego uzdrowienia. Zastanawiałam się nieraz, dlaczego Kasia nie przyjęła tego, co się stało, jako uzdrowienia, pytałam nawet kogoś o to. Usłyszałam, że być może ten cud był dla mnie. W tym czasie miałam dużo innych poważnych problemów, gdyby nie ta ingerencja Boża, załamałabym się, chyba brakłoby mi siły, by to wszystko udźwignąć. Bóg okazał mi, że jest ze mną we wszystkich trudnościach. Modlę się za Kasię, wierzę, że kiedyś Pan Jezus da jej poznać, co uczynił w jej życiu. wysłuchała Barbara Szymańska 37 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID POGODNY MINISTRANT BUKS Który czyni cuda, bo jest Wszechmocny .... Czy któryś z Was przeczytał z takim zapałem 4 Ewangelie o Chrystusie? Czułem, że rosnę ... bo ja przeczytałem ... a do tego nie byłem na filmie, bo mi Mama powiedziała, że pieniędzy na złe rzeczy dawać nie będzie, więc po prostu uwierzyłem Mamie, że film nie jest wart oglądania i nie poszedłem do kina. Czułem się wtedy na zbiórce bardzo radośnie i czułem ogromną wdzięczność mojej Mamie, że jest taka mądra! Ale przykro mi się zrobiło, kiedy patrzyłem na miny moich młodszych kolegów ... Ksiądz zakończył dyskusję: Życie toczy się dalej, zbliżają się najważniejsze dni naszej wiary: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa dlatego okażmy Jezusowi, że nic i nikt nie przesłoni naszej miłości do Niego. Starajmy się uczestniczyć w tych dniach i służyć w kościele byśmy mogli spotkać Zmartwychwstałego Chrystusa. Ministrant BUKS MAGIA CZY CUD Przyszedłem na zbiórkę, księdza jeszcze nie było, a młodsi ministranci jak zwykle prowadzili zażarte dyskusje. Tym razem dyskusja musiała być „bardzo“ ważna, bo chłopakom aż oczy świeciły, a ton głosu był podwyższony. Kiedy wsłuchałem się, zrozumiałem! Chłopaki rozmawiali o „Harry Poterze“ Tak! Nie pomyliłem się: jeden przez drugiego chwalił się, że oglądał film, inny, że przeczytał wszystkie tomy tej książki, a jeszcze inny kupił sobie okulary i sam chce być jak Harry Potter, jeden z młodszych już zaczął marzyć jak to świetnie byłoby robić czary w domu, czy w szkole, gdy nagle wszedł ksiądz i jak zwykle prosto z mostu huknął: Pięknie! Pięknie! Nasi ministranci mają swojego idola - Harrego, i chcą żyć w świecie magii a to jest kochani nie realne. Chciałbym byście jako słudzy ołtarza żyli w świecie Bożym, rzeczywistym i byście umieli spojrzeć z wiarą na Tego, który z miłości oddał życie za każdego z nas, 38 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID MAGIA ŁATWIEJSZA NIŻ CUD Nikt nie mógł wyjść żywy ze spotkania ze złem. Voldemort - uosobienie wszelkiego zła, którego nawet imienia nie wypowiadano używając synonimu Sam-Wiesz-Kto, nienawidził wszystkich i wszystkiego. Najbardziej Harrego Pottera. I tylko Harry Potter, chłopiec czarodziej, bohater książek J. K. Rowling był nieosiągalny dla Vodemorta. Był nieosiągalny dla Złego? Przyczyna jego nieosiągalności dla zła była związana z miłością. Voldemort zabił rodziców Harrego, kiedy ten był jeszcze niemowlęciem. Ale matka Harrego oddała swe życie z miłości do synka. Jej miłość pozostawiła na Harrym trwały ślad, była jego osłoną. Voldemort nie mógł zrozumieć miłości, czuł do niej wstręt, nie mógł więc dotknąć chłopca. W spotkaniu z Harrym tracił swą moc, a dotknięcie skóry Harrego pociągało za sobą poparzenie. Zastanawiające jest, że w społeczności czarodziejów, do której należał Harry i która była tak dumna ze swej zdolności do magii nigdy wcześniej się to prawdopodobnie nie zdarzyło. Tylko Harry Potter miał tę niezwykłą moc i ochronę, jaką daje miłość tak wielka, że aż gotowa życie oddać za drugiego. W świecie ludzi całkiem niemagicznych, o których książki J.K. Rowling mówią tak niechętnie zdarza się to częściej. Baśnie zawsze wiedzą najlepiej. Cuda i czary są tam na porządku dziennym. Przeważają czary. W opowieściach o Harrym Potterze cudów prawie nie ma. Wszędzie pełno czarów: drzwi otwierają się po wypowiedzeniu zaklęcia, stoły zastawiają się jedzeniem na klaśnięcie dyrektora szkoły, a bójki uczniów polegają często na znajomości zaklęcia, dzięki któremu sznury same skrępują przeciwnika. Sens nauki polega na znajomości zaklęć. Znajomość zaklęć i różnych technik przemieniania rzeczywistości, aby było tak, jak chcą tego bohaterowie. To cała znajomość świata. Świat zamknięty został w kilkudziesięciu, może w kilkuset tajemniczo brzmiących słowach. Kilka lat nauki w szkole i można je wszystkie poznać. Życie jest proste w świecie magii. Ale są inne baśnie. "Opowieści z Narni" C.S. Lewisa pełne są cudów. Czary czyni w Narni tylko ten kto jest zły, a więc Biała Czarownica. To ona spowodowała, że Narnię pokrył wieczny lód i ona zniewoliła Edmunda zaczarowanym ptasim mleczkiem. Lew Aslan czyni cuda, tzn. uwalnia od czarów. Jest pewna przejmująca scena w opowieści pt. "Podróż Wędrowca do Świtu". Eustachy - zarozumiały, arogancki chłopiec, który myśli tylko o sobie, został przemieniony w smoka. Tak bardzo to przeżył, że dokonała się w nim pewna wewnętrzna przemiana. Jest teraz dobry, ale jest tylko smokiem. Aslan zaprasza go więc do wykąpania się w czystej wodzie ze źródła. Najpierw jednak każe się 39 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Eustachemu rozebrać. Eustachy zdrapuje łuski i usiłuje zrzucić z siebie skórę smoka tak jak węże czasem zrzucają swoją. Ale po zrzuceniu jednej skóry szybko odkrywa, że pod spodem ma jeszcze drugą równie okropną, a pod nią jeszcze jedną... W końcu zaczyna rozumieć, że sam nie da rady się rozebrać. Pozwala Aslanowi podejść i wbić pazury tak głęboko, że sięgają prawie samego serca Eustachego. Ból jest wielki, ale po chwili Eustachy staje się z powrotem chłopcem i może pływać w czystej wodzie ze źródła. Czar zniknął. My, ludzie całkiem niemagiczni, to właśnie nazywamy cudem. Są ludzie, którzy wierzą, że uratuje ich tylko cud, ale tak się modlą jakby prosili o czary. Może każdemu z nas choć raz w życiu to się zdarzyło. Wcale nie z miłości do magii, ale z niewiedzy, z niezrozumienia, ze zmęczenia. Magia jest łatwiejsza niż cud. Łatwiej związać człowiekowi nogi magicznym zaklęciem (jak w książkach z Harrym Potterem), zahipnotyzować, użyć różnych technik manipulacji emocjami, zadziałać siłą (jak to się często dzieje w naszym rzeczywistym świecie) niż przemienić jego serce. Cud jest zawsze związany z przemianą serca, magia tego nie potrzebuje. Łatwiej też wymyślić jakieś nieprawdopodobne wyjaśnienie dla rzeczywistości niż poszukać prawdy. Magia dotyczy wyobraźni, cuda rzeczywistości. Magia to brak kontaktu, cud to spotkanie. Magia jest dla dzieci, cuda są dla dorosłych.(Dlatego Harry Potter to książki przygodowe dla dzieci a Lewis to baśnie dla dorosłych.) Cud daje wolność magia zniewala. Czasem zdarza się, że wpatrujemy się w jakiś problem w nas, w jakiś grzech w naszym życiu, jak zaczarowani. Nie umiemy go przezwyciężyć i nie jesteśmy w stanie robić niczego sensownego. Wpatrujemy się i już. Nasze życie staje wtedy w miejscu. Zachowujemy się jakby ktoś nałożył na nas pęta, wymierzył w nas magiczną różdżkę i wypowiedział zaklęcie. Bywa, że trwa to całymi latami. Zmieniają się pory roku, upadają imperia, obok przechodzą ludzie tak wolni, że zazdrość bierze, a my ich nawet nie widzimy trwając w czarodziejskim uścisku. Całkiem inaczej działa łaska. Nasza wrażliwość pod jej wpływem wzrasta. Tak wiele się wtedy zdarza w naszym życiu, co dzień coś nowego. Widzimy tak dużo, a słabości, które nam dokuczają nie niszczą nas, idziemy do przodu coraz szybciej, biegniemy, jesteśmy wolni. Bo grzech ma coś z magii, a łaska jest cudem. ELA KONDERAK 40 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID LEKTURY O CUDACH CUD VIITTORIO MESSORI Przedstawiam moim drogim słowiańskim przyjaciołom książkę pt. CUD. Jest to moja trzynasta książka, ale muszę przyznać, że należy ona do tych, które są mi najdroższe. Bardzo się cieszę zatem, że książka ta we Włoszech osiągnęła w ciągu jednego roku dziewięć wydań i że wyszły lub są w przygotowaniu jej tłumaczenia na wszystkie główne języki świata. Jestem w istocie wielkim czcicielem Madonny, jak Ją nazywamy my, Włosi. Oczywiście Polacy, którzy nie ustępują nikomu w miłości do Matki, którą Jezus zechciał nam dać zrozumieją dobrze to moje nabożeństwo. W książce tej odtwarzam historię najgłośniejszego, a zarazem najlepiej udokumentowanego, cudu zdziałanego za wstawiennictwem Dziewicy. Jest to wielka tajemnica. Chodzi o jasną odpowiedź na wyzwanie rzucone od zawsze katolikom przez agnostyków i przez ateuszy: ”Pokażcie nam drewnianą nogę, zawieszoną w sanktuarium jako wotum, a my także uwierzymy w wasze cuda!” Jestem zatem szczególnie szczęśliwy, że również Polacy dowiedzą się (być może po raz pierwszy), jaki nadzwyczajny „znak zmartwychwstania ciała” zechciał nam dać Chrystus w biednej i starej wiosce aragońskiej. CUD EUCHARYSTYCZNY W LANCIANO FR. NICOLA NASUTI OFM CONV. Wspaniałość Cudu z Lanciano polega na tym, że Bóg pozwolił, aby nowa substancja Chleba i Wina, czyli obecność Chrystusa została ukazana również z nowymi cechami przypadkowymi, które są widoczne dla naszego zmysłowego poznania, abyśmy mogli widzieć, dotknąć i uznać. Jest to wyjątkowy dar dla ludzi, gdyż tylko poprzez owe cechy przypadkowe możemy prawdziwie ujrzeć i zrozumieć tak, jak niewierny Tomasz. 41 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID CUDOWNE WIZERUNKI NMP JOAN CARROLL CRUZ Historie opowiedziane przez Joan Cruz sięgają Włoch, Francji, Polski, Litwy, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Meksyku, etc. i informują nas o Matce Boskiej z Guadalupe, z Akita, Pompei, Matce Boskiej Szybkiej Pomocy (Nowy Orlean), a także Matce Boskiej Uśmiechniętej, Matce Boskiej Różańcowej, Pocieszycielce Strapionych, Matce Boskiej Bolesnej, Matce Bożej Miłości, Matce Boskiej z Zapopan (Meksyk) i wielu, wielu, wielu! innych cudownych wizerunkach, w tym także Matce Boskiej Częstochowskiej i Matce Boskiej Ostrobramskiej. Książkę ożywiają liczne fotografie. Z pewnością niektórzy z czytelników, zainspirowani tą pozycją, udadzą się na pielgrzymkę, by oddać cześć Maryi w jednej z poświęconych Jej świątyń. Wszyscy natomiast odczują nową ufność wobec matczynej miłości i opieki Przenajświętszej Dziewicy, której poprzez stulecia tak często dawała wyraz za pośrednictwem swych cudownych wizerunków. Jest to idealna książka dla całej rodziny oraz wielki skarb dla domowej biblioteki! CUDA OJCA PIO RENZO ALLEGRI Niniejsza książka opisuje wszystkie te zjawiska, które do San Giovanni Rotondo przyciągały tłumy i o których mówiono jako o cudach Ojca Pio: stygmaty - krwawiące przez 50 lat rany, których żadnemu z lekarzy nie udało się wyleczyć bądź wyjaśnić; tajemniczy zapach roztaczający się wokół osoby zakonnika; temperatura ciała sięgająca 48,5° C, nigdy przedtem nie odnotowana w historii medycyny; zdolność odczytywania myśli innych osób i przepowiadania przyszłości; ekstazy; rozmowy z umarłymi; wizje istot nadprzyrodzonych; nadzwyczajny dar nawracania; wreszcie niezliczone i głośne uzdrowienia. Wszystko to opowiedziane zostało językiem jasnym i potoczystym. Zaskakujące fakty, relacje naocznych świadków, pamiętniki, listy składają się na mozaikę wydarzeń racjonalnie niewytłumaczalnych, a przy tym niesamowicie wciągających. 42 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Program Spowiedzi św. w Wielkim Tygodniu 29. III - Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej Uwaga! Przynosimy dziś do kościoła palmy. Dołóżmy starań, by nie zanikła tradycja w rodzinach przygotowywania palm - znaku naszej wiary, że Chrystus jest Królem, Panem i Wodzem nam. Niedzielny porządek Mszy św. z obrzędem poświęcenia palm. Okazja do spowiedzi św. w szerszym stopniu. 30. III - Wielki Poniedziałek Essen, kościół św. Klemensa od godz. 11.00 ÷ - Spowiedź św. od godz. 17.00 ÷ - Spowiedź św. o godz. 18.00 - Msza św. 31. III - Wielki Wtorek Essen, kościół św. Klemensa od godz. 14.00 ÷ - Spowiedź św. o godz. 15.00 - Msza św. 01. IV - Wielka Środa Essen, kościół św. Klemensa od godz. 11.00 ÷ - Spowiedź św. od godz. 17.00 ÷ - Spowiedź św. o godz. 18.00 - Msza św. Program Triduum Paschalnego i świąt Wielkanocnych 02 kwietnia 2015 - Wielki Czwartek Liturgia Wieczerzy Pańskiej Essen, kościół św. Klemensa godz. 18.00 Adoracja przy Ołtarzu wystawienia od godz. 22.30÷24.00 *od godz. 22.30÷23.30 - Spowiedź św. 03 kwietnia 2015 - Wielki Piątek Liturgia Męki Pańskiej Essen, kościół św. Klemensa godz. 15.00 Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej godz. 18.00 43 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID *Obowiązuje nas w tym dniu post ścisły. Adoracja przy Grobie Pańskim od godz. 16.30÷22.00 * w czasie adoracji okazja do spowiedzi św. od godz. 20.00÷22.00. *Uwaga! Dziś rozpoczynamy Nowennę do Miłosierdzia Bożego. Teksty wyłożone na stojaku. 04 kwietnia 2015 - Wielka Sobota Dziś wchodzimy w ciszę Jezusowego grobu. Dziś Jezus „śpi snem śmierci“, jakby odpoczywał po wyczerpującej męce. Dla nas jest to dzień zadumy i modlitwy, czas refleksji nad życiem, okazja do podjęcia świętych postanowień. Wykorzystajmy go, by dobrze przygotować się na świętowanie wielkanocnego zwycięstwa. Poświęcenie potraw na stół wielkanocny Essen, kościół św. Klemensa godz. 10.00, 11.00, 12.00 i 13.00 Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej godz. 9.30 Lüdenscheid, kościół św. Piotra i Pawła godz. 10.30 Liturgia Wigilii Paschalnej Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej godz. 18.00 Essen, kościół św. Klemensa godz. 21.00 05 kwietnia 2015 - Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego Po bolesnej Męce i Śmierci na krzyżu, ciało Jezusa zostaje złożone w grobie. Wejście do grobu zostaje przywalone kamieniem. Jednak śmierć nie zapanowała nad Nim. Zbawiciel wstaje po trzech dniach i jako Zmartwychwstały Pan posyła Apostołów, aby nieśli całemu światu tę radosną nowinę. Liturgia Zmartwychwstania Pańskiego Essen, kościół św. Klemensa od godz. 6.30 - wystawienie Najśw. Sakramentu Msza św. Rezurekcyjna, godz. 7.00 Porządek Mszy św.: 11.15 i 18.00 oraz o godz. 9.30 w języku niemieckim Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej godz. 11.30 - wspólnie z parafią niemiecką Lüdenscheid, kościół św. Piotra i Pawła 44 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Informacje parafialne: Biuro parafialne 45143 Essen, Hirtsieferstr. 13 Czynne: we wtorek w godz. 16.00÷17.00 oraz we środę w godz. 15.00÷16.30 w czwartek w godz. 15.00÷16.30 i 19.00÷20.00 Informacje można także otrzymać telefonicznie 0201 328562 albo w zakrystii po Mszach św. w tygodniu. W okresie wakacyjnym (także ferie jesienne) biuro parafialne czynne tylko: w piątek od godz. 15.00÷16.30 Sakrament Eucharystii, Bierzmowania i Katecheza Przy naszej parafii odbywają się regularne zajęcia katechetyczne, przygotowujące do I Komunii św. i Bierzmowania ale nie tylko. Zapraszamy dzieci i młodzież wg poniżej zamieszczonego programu na poszczególne spotkania z Jezusem i Jego Ewangelią. Essen, dom parafialny przy kościele św. Klemensa - sobota Godz. 10.00 - grupa dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii św. Godz. 10.00 - grupa pokomunijna młodsza Godz. 11.00 - grupa dzieci z klasy pierwszej i drugiej Godz. 11.00 - grupa pokomunijna starsza Godz. 12.00 - grupa przedszkolaków Program zajęć z języka polskiego: Godz. 10.00 - grupa dzieci z klasy pierwszej i drugiej Godz. 10.00 - grupa pokomunijna starsza Godz. 11.00 - grupa przedszkolaków Godz. 11.00 - grupa dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii św. Godz. 11.00 - grupa pokomunijna młodsza Młodzież ma swoje spotkanie w każdy piątek o godz. 19.00 Wszystkich, którzy przeprowadzili się do naszej parafii obejmującej Essen, Mülheim, Lüdenscheid zapraszamy, aby w biurze parafialnym zasięgnęli informacji o naszej parafii, albo telefonicznie skontaktowali się z duszpasterzami. 45 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Chór parafialny Wszystkich obdarowanych przez Boga darem głosu i słuchu zapraszamy na spotkania naszego chóru, który pragnie nie tylko swym śpiewem towarzyszyć naszym nabożeństwom, ale także szerzej prezentować piękno rodzimej kultury muzycznej. Spotkania odbywają się w każdy poniedziałek o godz. 19.00 w sali naszego domu parafialnego przy kościele św. Klemensa w Essen. Prosimy zgłaszać się u prowadzącej zajęcia p. Barbary Twarowskiej. Odnowa w Duchu św. To ruch charyzmatyczny, który opiera się na założeniu, że chrześcijanie – podobnie jak w Kościele pierwotnym – są obdarowywani charyzmatami, którymi służą ku zbudowaniu wspólnoty Kościoła. Grupa modlitewna przy naszej parafii spotyka się co tydzień w piątek po wieczornej Eucharystii na żywej modlitwie i uwielbieniu Boga. Odpowiedzialnym za grupę jest ks. Leszek Tokarzewski SChr. „Niebieski krzyż” Celem grupy jest niesienie pomocy wszystkim ludziom uzależnionym i współuzależnionym, poprzez spotkania w kręgu osób dotkniętych podobnym problemem. Wiek, płeć, zawód, wyznanie nie odgrywa tu żadnej roli. Zapraszamy serdecznie wszystkich, których dotyczy problem uzależnienia jak również szukających wsparcia, zrozumienia i pomocy. Spotkania odbywają się w każdy czwartek w godz. od 19.30 – 21.00 przy parafii w Essen-Altendorf, Hirtsieferstr. 13 (wejście od strony Mercatorstr.) Koła Żywego Różańca Przy naszej parafii grupa wiernych tworzy Żywe Róże, które podejmują się odmawiać codziennie dziesiątek różańca w intencjach wyznaczonych przez Kościół. W każdą pierwszą środę miesiąca odbywa się spotkanie w kościele o godz. 17.00 na wymianie tajemnic. Duszpasterskie odwiedziny chorych Chorych odwiedzamy z posługą sakramentalną w każdy pierwszy piątek miesiąca. Orientacyjnie w godzinach od 9.00÷13.00. Wszystkich chorych prosimy telefonicznie zgłaszać w biurze parafialnym. W innych wypadkach losowych prosimy o kontakt telefoniczny 0201/ 328562. 46 Polska Misja Katolicka ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID Sakrament Chrztu świętego CHRZTU udzielamy podczas Mszy świętych w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca a także w pozostałe niedziele po Mszy św. RODZICE przedstawiają w biurze parafialnym na dwa tygodnie przed chrztem dziecka : * akt urodzenia dziecka oraz * imiona i nazwiska rodziców chrzestnych, * rok urodzenia i miejsce zamieszkania rodziców i chrzestnych. CHRZESTNI winni być wierzący i praktykujący, bierzmowani i o ile są małżonkami winni mieć ślub kościelny. RODZICE i CHRZESTNI winni uczestniczyć w jednej nauce przed chrztem. Przystępują do SAKRAMENTU POJEDNANIA i przyjmują KOMUNIĘ ŚW. w intencji dziecka otrzymującego chrzest św. Sakrament małżeństwa Narzeczeni zgłaszają się w biurze parafialnym na trzy miesiące przed datą sakramentu małżeństwa przedstawiając: * dowody tożsamości * świadectwo chrztu i bierzmowania * świadectwo ukończenia kursu przedmałżeńskiego Narzeczeni biorą udział w dwóch kolejnych naukach w Poradni życia rodzinnego, a także w dwóch spotkaniach z księdzem w ramach bezpośredniego przygotowania do zawarcia Sakramentu małżeństwa. Poradnia życia rodzinnego Spotkania w Poradni Życia Rodzinnego odbywają się w salce przy kościele św. Klemensa we wtorki o godz. 18.00 po wcześniejszym umówieniu. Sakrament pokuty Możliwość przystąpienia do Sakramentu pojednania około 30 min. przed każdą Mszą św. ( w niektóre niedziele także podczas Mszy św.) oraz przed świętami wg. programu w różnych kościołach Essen, Mülheim i Lüdenscheid. Pogrzeb Pragniemy i my jako, duszpasterze uczestniczyć w ostatniej drodze wraz z najbliższą rodziną. Prosimy urząd pogrzebowy poinformować o waszej i zmarłego woli, aby pogrzeb odbył się w języku polskim. Bardzo prosimy podać w zakładzie pogrzebowym numer telefonu i zastrzec o wcześniejszej konieczności kontaktu. Polska Misja Katolicka Essen, 0201 / 328562. 47 Herausgeber: PAROCHIA CATOLICA PRO POLONIS - ESSEN POLNISCHE KATHOLISCHE GEMEINDE IN DER KIRCHE ST. CLEMENS Hirtsieferstr. 13 45143 Essen Tel. 0201 328562