CUD - Polska Misja Katolicka w Essen

Transkrypt

CUD - Polska Misja Katolicka w Essen
WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ
Kwartalnik Polskiej Misji Katolickiej - ESSEN/MÜLHEIM/LÜDENSCHEID
Rok 4
*
marzec-kwiecień-maj 2015
*
Numer II
Kamień
odrzucony
przez budujących stał się
kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana:
Cudem
jest w naszych oczach ...
Ps 118,22-23
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Życzenia świąteczne ... 3 Duszpasterze
Cuda to zjawiska nadzwyczajne ... 4 Ks. Jerzy Wieczorek SChr.
„Zmartwychwstanie” ... 5 Leopold Staff
Cud to dopiero początek ... 6÷16 wywiad z o. Jackiem Salijem
Poznański cud Trzech Hosti ... 17-18-19 Jarosław Staszewski SChr.
Wpadliśmy Jej w oko ... 19-20-21 Franciszek Kucharczak
Cuda wokół nas ... 22 Eleonora
Cud z Saragossy ... 23
Niech to kule biją ... 24-25-26 Joanna Kołodziejczyk
Cuda wokół nas ... 27 Halina
drogie dzieci
Dla mnie największym cudem jest Hostia ... 28
Dzieci o cudach ... 29
Cudowna sprawa ... 30-31 o. Jacek Salij
Cud zdziwienia ... 32-33 br. Tadeusz Ruciński
młodzi przyjaciele
Nie potrafię uwierzyć w cud ... 34-35-36-37
Pogodny Ministrant Buks ... 38
Między magią a cudem... 39-40
Lektury o cudach ... 41-42
Program Spowiedzi przedświątecznej ... 43
Program Świąt Wielkanocnych ... 44
Program duszpasterski ... 45-46-47
2
Barbara Szymańska
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
„.... i cudem jest w naszych oczach.”
„W zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa - mówił św. Augustyn - jest
cud, a równocześnie przykład.
Cud, abyś w Niego wierzył.
Przykład, abyś miał nadzieję.
Dzień zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jest dla umarłych
życiem, dla grzeszników odpuszczeniem, dla świętych chwałą.“
Drodzy Parafianie! Odnowieni rekolekcjami i sakramentem pokuty,
pochylmy się nad największą tajemnicą naszej wiary - zwycięstwem Boga Człowieka nad śmiercią.
Wsłuchajmy się w cudowny głos Boga Ojca, który zaprasza nas do
„wspólnoty nowego Życia” w Jezusie Chrystusie swoim Synu a naszym
Panu.
Zanurzmy się w bezmiarze miłosiernej miłości.
Wzbudźmy w sobie głęboką nadzieję.
I wpatrując się w cud Chrystusowego Zmartwychwstania umocnijmy swoją
wiarę.
Drodzy Parafianie!
Boga samego prosimy, by dał wam serca czujne i mądre,
wiarę przenoszącą góry, nadzieję, która wszystko przetrzyma i
wytrwałą miłość. Byście w codziennym swoim życiu potrafili
odczytać cudowne działanie Boga w Zmartwychwstałym Synu. Bo,
„...gdyby Chrystus nie Zmartwychwstał próżna byłaby nasza wiara
i puste byłoby nasze przepowiadanie”.
s. Anna Muszyńska MChr
Ks. Leszek Tokarzewski SChr
Ks. Jerzy Wieczorek SChr
Essen, Wielki Post-Wielkanoc 2015 r.
3
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Cuda to zjawiska nadzwyczajne o charakterze religijnym
będące znakiem Boga, skierowanym do człowieka. Bóg bowiem właśnie
w ten sposób oznajmia swą wolę człowiekowi przez wszystkie wieki, aż
do dziś.
Drodzy Parafianie!
Chrześcijanin w każdą niedzielę wyznaje, że wierzy „w Boga Ojca Wszechmogącego ... i w Jezusa Chrystusa, który trzeciego dnia Zmartwychwstał...” W każdą
prawie niedzielę słyszy słowa Ewangelii o nauce Jezusa, którą potwierdzał niezwykłymi
znakami - cudami. Zatem wiara w cuda to dla nas oczywistość. Ale czy naprawdę?
Jakże często w życiu codziennym spotykamy się ze stwierdzeniami: „...ja tam w
cuda nie wierzę”, albo „cudów nie ma”.
Niestety nasza wiara w Bożą wszechmoc to często tylko deklaracja, teoretyczne
stwierdzenie. Kiedy zaczniemy zadawać wobec siebie bardzo osobiste pytania - zaczynają się problemy. Z trudem przychodzi nam uznanie za prawdziwe, że cuda dzieją się
nadal i mogą być udziałem każdego z nas.
Gdzie leży przyczyna?
No cóż! Czas mija, zmienia się nasza cywilizacja
wypaczając bardzo mocno samego człowieka. Człowieka
stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, który zatrzymał się na materii i kulturze, dwóch wymiarach naszej rzeczywistości a zamknął się na wymiar duchowy, trzeci, który
akurat przekracza ramy czasoprzestrzeni.
W tej dwuwymiarowej rzeczywistości cud jest
faktycznie czymś niezrozumiałym, nielogicznym, niepotrzebnym i równie kiczowatym, jak trójwymiarowy obrazek
dla dzieci. Dlatego współczesny człowiek, aby mógł zrozumieć czym naprawdę są cuda,
musi dobrze wkorzenić się w rzeczywistość trójwymiarową: duchową, materialną i
kulturową. Czasem odnosimy wrażenie, że chrześcijanin wstydzi się tego wymiaru
duchowego. A przecież każdy szczegół naszego życia - dobry i zły - ma swoje korzenie
w świecie niewidzialnym i dopiero kiedy to widzimy, i w tym kierunku poszukujemy,
zaczynamy rozumieć jak cudowne jest życie i świat w którym żyjemy.
Niech lektura kwartalnika pomoże nam przygotować się do przeżycia:
- największego cudu świata Zmartwychwstania Pana Jezusa („ ...bo gdyby Chrystus nie
zmartwychwstał próżna byłaby nasza wiara i nasze przepowiadanie”).
- Eucharystii - cudu miłości Jezusa ...
- cudów objawień Matki Bożej
- i wszystkiego co może być cudem w naszych oczach.
ks. Jerzy Wieczorek SChr.
Essen, 01 marca 2015 r.
4
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Dziś jest twój czas, jak nigdy, Panie,
Bardziej, niż kiedyś zdziałał cud
W wino zmieniając wodę w Kanie,
Gdyś brał z rąk Jana chrzest w Jordanie
I gdyś przez chleba rozmnażanie
Karmił na puszczy głodny lud;
Gdyś ruszonego paraliżem,
Niewiastę, co twej szaty skraj
Tknęła, uleczył swym pobliżem
I gdyś, przebity włóczni spiżem,
Ukaranego z tobą krzyżem
Łotra prowadził w boski raj.
Jednak świat wzgardził tobą, Chryste,
Umęczył cię i zamknął w grób.
I nie uwierzył, gdyś przeczyste
Ciało swe w niebo wzniósł wieczyste,
Zsyłając ucznoim swym ogniste
Języki, by szli w ślad twych stóp.
Lecz ty, wzgardzony tak sromotnie,
By znikł zwątpienia wszelki cień,
Odżywasz, Panie, nie samotnie,
Ale cieleśnie i istotnie
Powstajesz z martwych tysiąckrotnie,
Na każdym miejscu i co dzień.
Leopold Staff
Fragment wiersza „Zmartwychwstanie“
5
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
CUD
to
dopiero
początek
z o. Jackiem Salijem OP,
kierownikiem Katedry
Teologii Dogmatycznej ATK
w Warszawie
rozmawia Iwona Budziak
Czy Ojciec wierzy w cuda?
-Nieustannie jestem świadkiem cudów. I to takich, które na zdrowy
rozum są absolutnie niemożliwe. Na przykład po wielokroć byłem
świadkiem sytuacji, gdy między małżonkami stało się wiele zła, poranili
się wzajemnie tak, że pomiędzy nimi wyrosła góra żalów i pretensji.
Kiedy jednak obydwoje lub przynajmniej jedno z nich próbowało w
świetle Pana Jezusa rozwiązywać tę sytuację, częstokroć okazywało się,
że ta góra olbrzymia, straszna, przytłaczająca, była górą z mgieł i ustąpiła
do morza, a w tym małżeństwie zajaśniała pogoda. Taka sytuacja kojarzy
mi się ze słowami Pana Jezusa: jeżeli będziecie mieć wiarę jak ziarnko
gorczycy powiecie tej górze: "Przesuń się stąd tam, a przesunie się".
Jestem także świadkiem cudów polegających na realnej, pozytywnej
zmianie czyjejś sytuacji, także - w chorobie, zmianie, która wynika z
zawierzenia siebie Panu Bogu. Stąd cuda rozumiem jako objawianie się w
naszym obecnym życiu rzeczywistości innego świata.
- Przyzna jednak Ojciec, że dziś, gdy jesteśmy tak bardzo
racjonalni, staramy się wszystko, także cuda, wytłumaczyć
rozmaitymi mechanizmami psychologicznymi, uzasadnić je naukowo.
A na ludzi, którzy wierzą w cuda, wielu spogląda jak na naiwniaków
bądź niedouczonych...
6
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
- Ja sam wcale nie jestem zainteresowany tym, by kogoś przekonywać, że to a to wydarzenie jest cudem. Raczej często myślę: jak by to było dobrze człowieku, gdybyś ty doświadczył cudu... Ale jest też tak, że ktoś na przykład widział jakiś cud i przez to, owszem, uznaje, że Pan Bóg istnieje, ale w
gruncie rzeczy on sam niczym nie różni się od niewierzących. Prawdziwa wiara
w Boga zaczyna się od zawierzenia Mu, od życia w zawierzeniu.
- Czy w takim razie cuda są jakby
przyciągnąć nas ku Sobie?
- Nie wiem. Może raczej są sposobem przejawiania się tego, że w naszym
życiu dokonało się otwarcie na coś głębszego, nieprzemijalnego, większego niż
śmierć. Wytłumaczę to przez analogię.
Gdy jestem w górach, widzę jak jest
wspaniale i mówię sobie: "Jak tu pięknie!
Wobec tego musi być Bóg, który to
stworzył". Albo: "O ileż piękniejszy jest
Ten, który to stworzył". Nie mylę się
wówczas, ale w gruncie rzeczy jestem
potomkiem pozytywistów. Jednak gdy
jestem w górach i po prostu otwieram się
na piękno - przez "szybę" tego piękna
zaczynam się zachwycać pięknem Boga,
nie muszę dokonywać wniosku "jeżeli to", czyli: "Jeżeli tak tu pięknie, to jaki
piękny jest Ten, kto to stworzył". W
samym przeżyciu piękna stworzenia
człowiek zaczyna się domyślać niepojętego piękna Pana Boga. Podobnie jest z
cudami.
- W takim razie czym były cuda,
których dokonywał Pan Jezus? Właściwie, gdy spojrzeć w Ewangelie, był
On permanentnym Cudotwórcą.
- Pan Jezus tylko jeden raz
dokonał cudu, żeby kogoś przekonać,
mianowicie wtedy, gdy uzdrowił paralityka. Niezamierzał zyskiwać sobie zwolenników ani przymuszać ludzi do
podziwu za pomocą cudów. A kilka razy
7
sposobem Pana Boga na to, by
Cud św. Piotra
Tedy obrócił się Piotr i
ujrzawszy rybę wędzoną, w oknie
wiszącą, ujął ją i rzekł do ludu:
„Czy jeśli ujrzycie ową rybę pływającą żywą uwierzycie w tego,
którego opowiadam?" Na co oni
odrzekli jednogłośnie:
„Zaprawdę, uwierzymy
tobie." Podszedł Piotr do pobliskiej sadzawki i rzekł: „W imię
Twoje, Jezusie Chrystusie, w którego oni jeszcze nie wierzą, niechaj ryba ta w obecności wszystkich żyje i pływa jak każda inna."
I wrzucił rybę do sadzawki, i ożyła, i poczęła pływać. A gdy tłum
ujrzał ją pływającą (...), wielu z
nich poszło za Piotrem i uwierzyło w Pana i zbierali się społem za
dnia i w nocy w domu prezbitera
Narcyza. Piotr zaś opowiadał im o
pismach proroków i o tym, co
nasz Pan Jezus Chrystus zdziałał
w słowach i czynach.
„Dzieje św. Piotra”, Apokryf
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
do czynienia cudów był
kuszony. Kiedyś diabeł kusił Go:
Przecież Ty jesteś Synem Bożym. Rzuć
się na dół z tej świątyni. Nic Ci się nie
stanie, będzie sensacja, ludzie Ci
Cuda Ojców Pustyni
uwierzą... (por. Łk 4,9). Pan Jezus
Któryś z ojców opowiadał o
odrzucił tę pokusę. Później ludzie
abba Ksojosie tebańczyku, że pomówili do Niego: Daj nam znak z nieszedł kiedyś na górę Synaj; a kiedy z
ba, abyśmy mogli Ci uwierzyć. Odponiej schodził, wyszedł mu naprzeciw
wiedział: Plemię przewrotne znaku
pewien brat, jęcząc i mówiąc:„Abba,
szuka. Nie będzie mu dany inny znak
cierpimy z powodu braku deszczu”.
niż
znak Jonasza proroka (por. Mt
Starzec powiedział: „Dlaczego więc
12,39).
się nie modlicie i nie prosicie BoNiektórzy bibliści zwracają uwaga ?” Brat na to: „Ależ modlimy się
gę
na
fakt, iż w literaturze międzyi błagamy, a deszcz nie pada”. Odtestamentalnej istniały opowieści, że
powiedział starzec: „Widać nie dość
Mesjasza będzie można poznać po unousilnie się modlicie. Chcesz wieszącej się nad nim jakiejś ognistej kuli i
dzieć, że to prawda?” - i wyciągnął
ludziom zapewne o ten znak chodziło.
ręce do nieba w modlitwie, i natychPan Jezus zdecydowanie nie podporządmiast spadł deszcz. Brat widząc to,
kowywał się czysto ludzkim oczekiwaprzejęty trwogą, padł na twarz i odniom - On przyszedł spełnić swoją medał mu pokłon; a starzec uciekł. Ten
sjańską misję. I wreszcie, gdy naigrywano
brat wszystkim opowiadał, co się
się z Niego: Zstąp z krzyża, a uwierzymy
stało, a słuchacze wielbili Boga.
Tobie (por. Mk 15,30). I uwierzyliby,
tylko że uwierzyliby jako banda przerażo„Pierwsza Księga Starców”,
nych ludzi, którzy okazali się słabsi od
Wydawnictwo „m", Kraków 1992 r., s. 193
tego, który potrafił z krzyża zstąpić. Pan
Jezus nie uczynił ani jednego cudu
obliczonego na zaspokojenie ludzkiej
potrzeby sensacji. Generalnie cuda
Pana Jezusa objawiają Go jako Mesjasza. Pan Jezus mówił o sobie nie tylko w słowach,
ale też w czynach. Wyraźnie widać to w Ewangelii wg św. Jana. To nie przypadek, że przy okazji cudu uzdrowienia niewidomego Pan Jezus wypowiada słowa:
Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności (J
8,12). Podobnie cud wskrzeszenia Łazarza. Pan Jezus w ten sposób objawia
siebie jako Pana życia i śmierci. Ten, który wskrzesił Łazarza, niewątpliwie ma
moc uniknąć własnej śmierci. Na krzyż poszedł dobrowolnie, a poszedł dlatego,
żeby nas uwolnić od śmierci wiecznej. I właśnie dzięki wskrzeszeniu Łazarza
szczególnej mocy nabierają wypowiedziane wówczas słowa: Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy choćby i umarł, żyć będzie (J
11, 25). Ilekroć słuchamy słów Ewangelii o tym, jak Pan Jezus uzdrawiał
8
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
niewidomych, otwierał uszy głuchym,
przywracał władzę sparaliżowanym,
uzdrawiał trędowatych - za każdym
razem dobrze jest wtedy samego siebie otwierać na tę moc Pana Jezusa,
który potrafi otwierać nasze oczy,
żebyśmy nie byli ślepi, byśmy umieli
np. zauważać bliźniego, zauważać
głębo-ki sens naszego życia, znaki
Bo-żej Miłości w świecie, w którym
żyje-my. Przez czytanie, słuchanie tej
Ewangelii wierzę, że Pan Jezus i dzisiaj przychodzi do nas jako ten, kto
chce i ma moc otwierać nasze duchowe uszy, oczyszczać nas z trądu grzechów, przepędzać z naszego życia
ducha nienawiści, ducha chciwości,
ducha nieczystości itd.
Cud męczenników
Ambrożemu biskupowi Twemu
objawiłeś w widzeniu, w jakim miejscu były ukryte ciała męczenników
Protazego i Gerwazego. Przez tyle lat
przechowywałeś je nienaruszone w
Twoim tajemnym skarbcu, a w stosownym czasie wydobyłeś na światło,
aby powściągnąć szaleństwa -czyje? kobiety, lecz rządzącej cesarstwem
(Chodzi o matkę cesarza Walentyniana, Justynę, zwolenniczkę arian, która
prześladowała Ambrożego). Kiedy
ciała znaleziono i odkopano, i z
należną im czcią przenoszono do
bazyliki Ambrożego, doznawali
uleczenia nie tylko ludzie dręczeni
przez duchy nieczyste (bo nawet
demony ulegały owej mocy). Pewien
szeroko znany w mieście obywatel,
który od wielu lat był niewidomy,
pytał, z jakiej to przyczyny lud tak
głośno się weseli. Gdy mu wyjaśniono,
jakże się uradował. Prosił swego
przewodnika, aby go tam zaprowadził.
Gdy się znalazł wśród tłumu, domagał
się, by mu wolno było chustką dotknąć
mar, na których niesiono drogie przed
Twym obliczem zwłoki świętych
Twoich. Uczynił to i chustkę przytknął
do oczu, a od razu się otworzyły. Rozchodzi się o tym wieść.
- Ale też przychodzi jako ten,
kto w dosłowny sposób może uczynić te znaki, które czynił za swego
życia na ziemi.
- Najdokładniej. Ale w Ewangeliach opisany został także zespół
cudów, które przy powierzchownej
lekturze sprawiają, że można podejrzewać Jezusa o chęć robienia sensacji. Na przykład gdy chodził po wodzie czy rozmnażał chleb. Lewis ten
rodzaj cudów nazywa bardzo pięknie
"cudami nowego świata". Pan Jezus
nie chciał przez nie pokazać: "patrzcie
-ja potrafię". On w ten sposób daje
nam zmysłową antycypację naszej
przyszłej sytuacji. Na przykład dobrze
jest sobie uświadomić, że cud przemiany wody w wino dokonuje się
nieustannie w życiu tych, którzy kochają Jezusa. Po raz pierwszy cud ten
ma miejsce w dniu naszego chrztu.
Każdy z nas przychodzi na świat jako
Sw. Augustyn, Wyznania, IX, 7
ZNAK, Kraków 1997
9
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
CUD ŚW. KATARZYNY
Był w Sienie pewien żołnierz ze szlachetnego rodu i doświadczony wojownik, nazywany
przez wszystkich Mikołajem Saracenem. Długie
lata strawił on na wojowaniu w różnych krajach,
wreszcie wrócił do rodzinnego gniazda i oddał się
doczesnemu używaniu. Sądził, że czeka go
jeszcze długie życie. (...) Właśnie wówczas kwitła
w Sienie wielką mocą i cnotą święta dziewica,
przy czym miała ona szczególny dar cudownego
nawracania opornych grzeszników. Codzienne
doświadczenie wykazywało, że każdy, choćby
najbardziej zatwardziały, nawracał się albo
całkowicie (to zdarzało się najczęściej), albo
przynajmniej później porzucał wiele swoich
nałogowych grzechów. Wiedziały o tym osoby,
niespokojne o zbawienie tego żołnierza, a
ponieważ same czuły się bezsilne, prosiły go, aby
przynajmniej zechciał porozmawiać z dziewicą
Katarzyną. On zaś tym więcej sobie szydził: „Po
co mi ta kobietka? Czy załatwi mi, abym żył
więcej niż sto lat?" Wówczas jego żona, która
znała blisko świętą dziewicę, poszła do niej,
opowiedziała jej o zatwardziałości męża i prosiła,
aby raczyła modlić się za nim u Pana. I co się
stało? Pewnej nocy ukazała się dziewica
żołnierzowi we śnie i upomniała go, aby jeśli
chce uniknąć wiecznego potępienia, posłuchał
próśb swojej żony. Ten, obudziwszy się, powiada
do żony: „Śniła mi się dzisiaj ta Katarzyna, o
której mi tyle mówiłaś. W każdym razie
chciałbym z nią porozmawiać, żeby przekonać
się, czy wygląda tak, jak mi się ukazała".
Usłyszawszy to, dobra żona ucieszyła się, poszła
z podzięką do dziewicy i poprosiła ją o rozmowę
z mężem.(...) Przyszedł, porozmawiał i
całkowicie nawrócił się do Pana.
10
dziecko ludzkie, wezwane
do czynienia dobra, do
życia rozumnego, w wolności, według praw miłości,
a przez chrzest to dziecko
ludzkie zostaje przemienione w dziecko Boże.
- A chodzenie po
wodzie?
- W Księdze Hioba
czytamy o Bogu:
On sam rozciąga niebiosa,
kroczy po morskich głębinach (Hi 9,8). Zatem ten
cud jest jakby materialnym
potwierdzeniem boskości
Pana Jezusa. Ponadto, cud
ten jest proroctwem na temat
Jego męki. Wody mogące
zatopić człowieka symbolizują w Piśmie Świętym
ogrom grzechu zalewającego
ziemię. Pan Jezus, nawet na
Kalwarii, przeszedł przez te
niszczące wody suchą stopą.
Co więcej, cud ten powtarza
się w życiu męczenników oraz
wszędzie tam, gdzie uczeń
Chrystusa staje ponad różnymi
przymu-sami do czynienia zła.
Z kolei cud rozmnożenia chleba
powtarza się dzisiaj, zwłaszcza
w swojej formie pokornej:
kiedy ludzie niewiele posiadający dzielą się z innymi i wszystkim wystarcza.
- Czy Kościół i my
wszyscy w nim nie przyzwyczailiśmy się do tego,
co Pan Jezus uczynił
przez swoje zmartwych-
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
wstanie i zapominamy o tym w naszym powszednim przeżywaniu życia?
- Jeżeli w Kościele obniża się wiara w życie wieczne, to znaczy, że obniża
się wiara w Zmartwychwstanie Jezusa. To jest jedno z kryteriów, czy wierzymy
naprawdę. Gdy w życie wieczne wierzymy tak na pół gwizdka, to z góry
wiadomo, że w Zmartwychwstanie
Pana Jezusa też wierzymy tylko
na pół gwizdka, innymi słowy, że
jesteśmy chrześcijanami na pół
gwizdka, odnosi się wtedy do nas
CUD ŚW. FAUSTYNY
to słowo Apokalipsy, że skoro
14 IV 1937 r. czułam się tak źle, że
jesteś letni i ani gorący, ani zimz trudem wstałam na mszę św. Gorzej się
ny, chcę cię wyrzucić z moich ust
czułam chora aniżeli wtenczas, kiedy mnie
(Ap 3,16).
wysłano na kurację. Wielkie miałam rzężenie i chrapanie w płucach, i dziwne bóle.
Kiedy przyjęłam Komunię św., sama nie
wiem dlaczego, a raczej jakoby coś mnie
przynagliło do tej modlitwy i zaczęłam się
modlić w ten sposób: Jezu, niech Twoja
czysta i zdrowa krew zakrąży w organizmie moim schorzałym, a ciało Twe czyste
i zdrowe niech przemieni moje schorzałe
ciało i niech zapulsuje we mnie zdrowe i
silne życie, jeżeli jest wolą Twoją świętą,
abym przystąpiła do dzieła tego, a będzie
mi to znakiem wyraźnym woli Twojej
świętej.
Kiedy się tak modliłam, nagle uczułam
jakby szarpnięcie całym organizmem i
uczułam się nagle zupełnie zdrowa.
Oddech mam czysty, jakbym nigdy na
płuca nie chorowała, i bólu nie czuję, a to
mi jest znak, że mam przystąpić do dzieła.
Jak długo będę zdrowa, nie wiem, ani się o
to pytam; wiem tylko, że się obecnie
cieszę dobrym zdrowiem; przyszłość do
mnie nie należy. Prosiłam o to zdrowie, jak
na znak świadectwa woli Bożej, a nie,
abym szukała ulgi w cierpieniu.
„Dzienniczek" Siostry Faustyny
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1993
11
- Tylko że trudno jest
uwierzyć w Zmartwychwstanie
bez "dotknięcia" łaski.
- Wiara to nie jest kwestia
doprowadzenia swojego mechanizmu z przekonaniami do momentu: tak, uznaję, że w Dniu
Sądu prawdziwie zmartwychwstaniemy. Jeśli to uznaję, to już
coś, ale wiara w przyszłe zmartwychwstanie to coś więcej. Pan
Jezus dyskutując na ten temat z
saduceuszami, powiedział: Nie
znacie Pisma ani mocy Bożej.
Innymi słowy: Nawet jeśli wasz
zdrowy rozsądek buntuje się przeciw tej obietnicy, wypada wierzyć
Prawdomównemu i Wszechmocnemu Bogu. Tak się zaczyna wiara
w zmartwychwstanie. Skoro sam
Bóg obiecał, że zmartwychwstaniemy, to na pewno zmartwychwstaniemy! Ale moja przygoda z
wiarą w zmartwychwstanie w tym
momencie dopiero się zaczyna. Bo
wierzyć w to, znaczy pozwalać
mojemu ciału stawać się narzędziem Ducha Świętego.
Właśnie mojego ciała używam
do czynienia dobra. Moje ciało
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
CUD O. PIO
W San Giovanni Rotondo żył lekarz
Francesco Ricciardi. Przybył tu w pierwszych
latach dwudziestego wieku. Cieszył się
uznaniem i szacunkiem jako dobry lekarz,
szlachetny człowiek. Miał jednak jakąś awersję
wobec wszystkiego, co nadprzyrodzone, a
opowiadania o o. Pio uważał za wykwit wybujałej wyobraźni. W lutym 1931 r. poważnie
zachorował na żołądek. Koledzy lekarze po
przeprowadzeniu badań doszli do wniosku, że
ich przyjaciel cierpi na raka żołądka. Odwiedzali go znajomi, dawni pacjenci, przynosząc
pociechę. Pomyślano też o zaproszeniu kapłana.
Kiedy Ricciardi zobaczył kapłana, kazał go
wyrzucić za drzwi. Od lat nie chodził do
kościoła, a sprawy religijne były mu zupełnie
obojętne. Wtedy ktoś pomyślał, by zaprosić ojca
Pio. - Czy jednak to coś da? - zastanawiali się
inni, skoro było wiadomo, że dr Ricciardi był
przeciwnikiem ojca Pio. Powiadomiony o
sprawie o. Pio postanowił udać się do chorego.
To wyjście z klasztoru ojca Pio było wyjątkowe:
mijało już 10 lat, jak nie opuścił murów
klasztornych. Kiedy o. Pio wszedł do mieszkania dr. Riccardiego, rozszedł się w powietrzu
miły zapach kwiatów, tak bardzo charakterystyczny dla osoby stygmatyzowanego kapucyna.
W jednej chwili coś się stało. Dr Ricciardi
postanowił pojednać się z Bogiem. O. Pio przyjął jego wyznanie grzechów i udzielił rozgrzeszenia. Stało się jeszcze coś szczególnego - wraz
z uwolnieniem od winy znikła chorba raka.
Chory powrócił do zdrowia. Fakt ten wzbudził
jeszcze większe zdumienie.
12
jest "miejscem", gdzie to, co
duchowe, ma we mnie - z pomocą łaski Bożej - zapanować
nad tym, co niższe. Właśnie w
mo-im ciele, zwłaszcza gdy
przychodzą choroby, mogę
składać z samego siebie miłą
Bogu ofiarę itd. Dla tego, kto
doświadcza tej cudownej
otwartości naszego ciała na
wymiary duchowe, obietnica
przyszłego zmartwychwstania
staje się czymś niemal
dotykalnym.
- Wspominał wcześniej
Ojciec, że jednak Pan Jezus
uczynił jakiś cud "na dowód"?
- Tak. Paralitykowi Pan
Jezus powiedział: Odpuszczają
ci się grzechy... Świadków tego
zdarzenia opanowały bluźniercze myśli: "Co On tutaj Pana
Boga udaje?" Żebyście wiedzieli,
że Syn Człowieczy ma władzę
odpuszczania grzechów... Uzdrawia paralityka (por. Mk 2,3-10).
Cud ten pokazuje, że wielkie
dzieła Boże nie muszą ujawniać się
na zewnątrz. Mogą - w tym
wymiarze fizycznym i cielesnym
się ujawniać, ale nie muszą.
- Zdarza się jednak tak,
że w niektórych grupach i
wspólnotach modlitewnych te
zewnętrzne znaki Bożej odpowiedzi na naszą modlitwę (czyli
uzdrowienia fizyczne) są uważane za wręcz namacalny
znak naszego otwarcia się
na Ducha Świętego i dobrej
służby Bogu.
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
- W Nowym Testamencie
mamy kilka sygnałów ostrzegających nas, że dar czynienia cudów
Dobrze mieć w Niebie znajomego
- nawet w Imię Pana Jezusa, nie
Moja bratanica Ania urodziła się z
czyni nikogo automatycznie
nowotworem. Przeprowadzono wiele różBożym przyjacielem ani nie jest
dowodem na to, że jest się nim.
nych badań i wszystkie wyniki brzmiały
W dzień Sądu Ostatecznego wielu jak wyrok dla dwutygodniowego niemoodrzuconych zawoła: Panie, czyż wlęcia. Zdecydowano się na operację.
nie czyniliśmy wielu cudów mocą
Niewiele sobie po niej obiecywano, ale
Twego imienia?... Natomiast
zawsze była jakaś nadzieja. Mój brat, ze
Apostoł Paweł mówi: Choćbym
względu
na niebezpieczeństwo śmierci,
wiarę miał taką, żebym góry
przenosił, a miłości bym nie miał,
osobiście ochrzcił swoją córeczkę w szpitanic mi nie pomoże (por. l Kor
lu. Zawsze człowiekowi jest trudno, kiedy
13,2). Musimy zauważyć, że
widzi cierpiące dziecko, ale kiedy to dziecwielkie dzieła Boże w tych wyko jest nam bliskie w sensie rodzinnym i
miarach ostatecznych nie muszą
kiedy widzi się również ból rodziców, serce
się ujawniać jakimiś błogosłapęka jeszcze bardziej. Mogę tylko powiewionymi skutkami w wymiarze
dzieć, że się modliłam. W trudnych chwicielesnym czy fizycznym. Jakkolwiek lubią się tak ujawniać. A
lach proszę czasem o pomoc o. Rafała Skipo wtóre, że dar czynienia cudów
bińskiego, dominikanina, zmarłego w 1987
niestety może być izolowany od
r. Znałam go jako duszpasterza akademictego, co najważniejsze - nie musi
kiego w Krakowie. Widziałam jak żył, jak
być złączony z miłością Bożą.
się trudził, jak bardzo był we wszystkim
W którymś ze starochrześcijańoddany Panu Bogu. Może właśnie dlatego,
skich tekstów jest piękna opowieść o Szymonie Magu, który
że go znałam i widziałam jego walkę, mam
osiągnął taką władzę nad mateodwagę prosić go o wstawiennictwo u
rią, że potrafił nawet wznieść się
Boga. W przeddzień operacji Ani wykonaw górę. Koniec jego był taki, że
no jeszcze jedno badanie. Nowotwór znipewnego dnia wzniósł się
knął, został po nim tylko cień. Ania ma
bardzo wysoko, żeby ludzie go
dzisiaj
dwa i pół roku. Wiem, że cuda zawpodziwiali i wtedy szatan zakpił
sze czyni Pan Bóg i Jemu należy się za nie
sobie z niego i Szymon Mag z
całą siłą bezwładu upadł na
chwała i uwielbienie, ale pomyślałam, że
ziemię i kark sobie skręcił.
dobrze czasem mieć znajomego, który ma
Myślę, że jest to dobra opodo Niego bliżej.
ELA KONDERAK
wieść dla tych wszystkich, którzy mają skłonność do absolutyzowania zewnętrznych znaków
13
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
związanych z wiarą. W literaturze
mistycznej podkreśla się, że
jakieś zjawiska zewnętrzne,
CUD ŚW. KRÓLOWEJ JADWIGI
które towarzyszą człowiekoGrudzień roku 1949 był dla dwudziestowi prowadzącemu intensyw- czteroletniej Anny Romiszowskiej datą tragiczną.
ne życie duchowe, nie są kryterium, że jest on bardzo wy- W wyniku anginy doszło do ostrego zapalenia ucha
soko. Mogą one oznaczać, że środkowego. Na skutek tego pogorszył się jej słuch
człowiek ów dopiero rozpo- i nastąpił wyciek z ucha. Nie pomagały kolejne
czął tę drogę. Natomiast brak pobyty w szpitalach. W warszawskim Szpitalu im.
nadzwyczajnych zjawisk u Dzieciątka Jezus lekarze zalecili dalsze podawanie
człowieka prowadzącego głę- penicyliny. Jednak mimo ich starań nie udało się
bokie życie duchowe może
powstrzymać wycieku. W lipcu następnego roku
po prostu oznaczać, że on jest
dojrzały w swej drodze i mo- nastąpiło zaostrzenie procesu chorobowego. Słuch
że dlatego Pan Bóg mu wyraźnie się pogorszył. Lekarze zalecili więc
oszczędza kłopotów zwią- leczenie operacyjne w krakowskiej Klinice Otolazanych z takimi niestereoty- ryngologicznej. I tak 9 sierpnia 1950 r. Anna Romipowymi zjawiskami w jego szowska była już w Krakowie. Kiedy o jej chorobie
powszednim życiu.
usłyszał prałat Van Roy, ofiarował jej skrawek
- Niemniej jednak,
gdy Kościół chce kogoś nazwać świętym - poszukuje
cudów, jakie się dokonały
za jego pośrednictwem.
Cud jest ważny?
- Tak. Cud jest ważny,
ale tylko wówczas ma on
sens religijny, gdy dzieje się
w wymiarach wiary.
W teologicznych opracowaniach na temat cudów rozróżnia się spojrzenie semickie oraz wyjaśnienie św.
Augustyna i św. Tomasza.
Semicki sposób patrzenia na
cuda nie zawiera nawiązań
do praw natury, ponieważ
wówczas jeszcze nie uświadamiano sobie, że istnieje
coś takiego jak prawa natury. Cud to rozpoznawalne ja-
całunu, na którym złożone były szczątki bł. Jadwigi
Królowej w czasie ich przenoszenia z tumby do trumienki. Kapłan zalecił, by z wiarą przykładała skrawek całunu do chorej części ciała. Anna Romiszowska jeszcze tego samego dnia rozpoczęła odmawiać nowennę do bł. Jadwigi Królowej, przykładając skrawek całunu do bolącego ucha... Wkrótce po
tym, przed badaniem kontrolnym, pacjentka zgłosiła lekarzowi salowemu, że ból ucha nagle ustąpił.
Od tej chwili nigdy już, nie miała żadnych kłopotów ze słuchem. A po wyjściu ze szpitala udała się
do grobu Jadwigi w katedrze wawelskiej. Jako wotum ofiarowała pierścionek z turkusem. Anna Romiszowska była i nadal jest przekonana, że był to
cud. Za przyczyną Jadwigi Królowej doznała
uzdrowienia. Potwierdzili to lekarze i watykańska
Kongregacja do Spraw Świętych.
14
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
kąś duchową intuicją szczególne działanie Boga, błogosławione, życzliwe nam,
ratujące nas. To, co św. Augustyn mówił na temat cudów, zwykło się określać
mianem teorii psychologicznej. Uważał on, iż cały świat jest jednym wielkim
cudem: zdumiewasz się tym, że Pan Jezus nakarmił pięcioma bochenkami chleba
pięć tysięcy osób? A spróbuj sobie uświadomić, że ten cud dokonuje się
nieustannie, tylko myśmy się już do tego przyzwyczaili i nie zauważamy w tym
nic nadzwyczajnego. Czyż nie jest to cudowne, że rolnik sieje ziarno w ziemię i
wyrasta z niego trzydziesto-, sześćdziesięcio- czy nawet stokrotnie więcej?
Św. Augustyn uważa, że cuda są po to, byśmy w tym świecie uświadomili sobie
jego cudowność i nie przyzwyczaili się do niej. Z kolei św. Tomasz, który był
świadomy istnienia praw natury, cuda widział jako wydarzenia przekraczające
możliwości natury. Dla niego cud jest zwykłą konsekwencją faktu, iż świat nie
jest panteistyczny, że jest stworzony przez Boga, który jest Osobowy i kochający
i poza zwyczajną opieką nad stworzeniami, dokonującą się w tym świecie
rządzonym prawami natury, nie waha się także osobiście wchodzić w
szczegółowe sprawy naszego życia. My dzisiaj nie musimy wybierać: możemy
przyjąć wszystkie trzy teorie, gdyż wzajemnie się one uzupełniają.
- Czyli możliwe jest takie wejście Bożej rzeczywistości w nasze życie,
by człowiek mógł zobaczyć Jezusa, Maryję, odebrać od nich pouczenie?
- Ja sam mam duszę minimalisty, ale minimalisty, który jak ufam, bardzo
mocno jest obdarzony łaską wiary. Osobiście nigdy nie miałem żadnego objawienia. Ale spotkałem się kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt razy z osobami, które miały objawienia, czy to Pana Jezusa, czy Matki Bożej. Czasem taka
osoba przychodziła do mnie pełna dumy, czasami - pełna niepokoju, bo to było
coś, z czym nie potrafiła sobie poradzić. Wiele z nich mówiło mi o tym w ten
sposób, że nie sposób było nie uwierzyć - to było najważniejsze wydarzenie w
ich życiu. W pewnym sensie jest rzeczą drugorzędną, czy jest to zjawisko
nadprzyrodzone, czy psychologiczne. Jeżeli jest to zjawisko psychologiczne, a
zbliża kogoś do Pana Boga, myślę, że Pan Bóg jest obecny w tym zjawisku. A
jeżeli jest ono nadprzyrodzone, a człowiek wbija się w pychę, buntuje w
stosunku do Kościoła - będzie to jedynie ze szkodą dla tej osoby. W
rozpoznawaniu tego typu zjawisk jest jedno negatywne kryterium, kiedy
możemy być pewni, że nie jest to zjawisko nadprzyrodzone. Mianowicie, gdy w
przesłaniu zawarte są treści niezgodne ze Słowem Bożym. Nie mam powodu, by
sądzić, że na pewno wówczas jest w nim obecny szatan, ale i tak może być.
- Czasem jednak można odnieść wrażenie, że wierni są znacznie bardziej otwarci na wszelkie cuda niż Kościół hierarchiczny, który jakby słabo
w cuda wierzy?
- Kościół, idąc w ślad za Jezusem, który zdecydowanie nie chciał być cudotwórcą zaspokajającym ludzką ciekawość, dystansuje się wobec wszelkich
cudów, które budzą sensację. Wszelkie wydarzenia, w których następuje wielkie
15
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
poruszenie, a nie widać znaków nawrócenia do Pana Boga, z góry są podejrzane.
Na przykład "pojawienie się" na szybie wizerunku Matki Bożej: ludzie płaczą,
gromadzą się, ale nie widać, by ktoś się nawracał do Pana Boga.
Poza tym wszystko to, co najistotniejsze Bóg miał nam do powiedzenia już powiedział. Sam Jego Syn jest Słowem miłości powiedzianym do nas. W
związku z tym Kościół w zdecydowany sposób wierzy, że objawienie publiczne
skończyło się ze śmiercią ostatniego z Apostołów.
Co do objawień prywatnych - warto sobie uświadomić, że po pierwsze ze
swej natury mają one komunikatywność partykularną: zbliżają one do Pana Boga
tego, kto zaznał tego cudu i może jeszcze parę osób. Podobnie w przypadku
objawień, które miała Małgorzata Maria Alacoque, objawień w Lourdes czy
innych - ich komunikatywność zawsze jest partykularna, ponadto wiara w te
objawienia nigdy nie jest przedmiotem wiary teologalnej.
- Ale przecież Kościół mówi nam o Najświętszym Sercu Pana Jezusa,
pragnie, byśmy w nie wierzyli...
- Owszem, wierzymy w to, że Pan Jezus nas kocha, że jest coś tak niezwykłego, jak możliwość miłości wynagradzającej, natomiast nie ma żadnej powinności wiary w to, że św. Małgorzata miała autentyczne objawienia. Autentyczna jest ich treść. Rozpoznajemy ich autentyczność, ale nie ma i nie będzie
żadnego powodu, by naszą wiarę powiększyć o artykuł z nich wynikający.
Natomiast po tym można rozpoznać
autentyczność objawień, że mają w sobie coś takiego, co absolutnie nie rozszerza naszej wiary, a jednocześnie stanowi potężne wezwanie, żeby do Pana
Jezusa się przybliżyć.
- I rodzi się na przykład jakieś nabożeństwo?
Albo słychać wezwanie "pokutujcie".
Cudem jest jedynie takie wydarzenie,
którego wyłącznym i absolutnym sprawcą jest Bóg
16
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
POZNAŃSKI CUD TRZECH HOSTII
Najsłynniejszy cud eucharystyczny jaki kiedykolwiek wydarzył się na
ziemiach polskich to Cud Trzech Hostii. Zdarzenie, jak podają liczni kronikarze i
badacze dziejów, miało się wydarzyć w średniowiecznym Poznaniu latem 1399
roku. W tym czasie w obrębie murów miejskich Poznania znajdowały się jedynie
dwie świątynie: parafialny kościół św. Marcina i klasztor ojców dominikanów.
W tym drugim kościele rozpoczyna się nasza
historia.
Po wieczornym nabożeństwie, we wnętrzu
kościoła ukryła się pewna kobieta wraz z dorastającą córką. Była biedną chrześcijanką i bardzo
potrzebowała pieniędzy. Żyd, u którego była na
służbie zaproponował jej kiedyś, ze jeżeli wykradnie z kościoła konsekrowaną Hostię, to ją szczodrze wynagrodzi. Kobieta uległa namowom i wyczekawszy, aż wszyscy wyjdą i kościół zostanie na
noc zamknięty, zbliżyła się do ołtarza. Jak tylko
dotknęła drzwiczek tabernakulum, jakby rażona
nagłym piorunem, padła na ziemie. Przestraszona
córka podniosła omdlałą matkę. Kobieta spróbowała raz jeszcze, ale i tym razem drzwiczki tabernakulum poraziły ją jakby prądem elektrycznym. Nie
zrażona tym cudownym ostrzeżeniem, niegodziwa
chrześcijanka po raz trzeci próbuje wykraść Najświętszy Sakrament. Tym razem
udało się jej. Wyjęła z tabernakulum puszkę z Komunikantami. Trzy Hostie
zawinęła w chustkę i schowała w kieszeń. Następnie ukryła się w ciemnym kącie
kościoła i tak doczekała do rana. Kiedy kościół otwarto na poranną Mszę,
świętokradczyni natychmiast wyszła na ulicę i skierowała się do domu swojego
pracodawcy - bogatego Żyda.
W szabat, czyli w sobotę, w piwnicy żydowskiej kamienicy nieopodal
poznańskiego rynku, zgromadzili się Żydzi. Na stole położono skradzione
Hostie. Najpierw je wyśmiewano, potem przebijano nożami, wreszcie chciano
spalić i utopić w piwnicznej studni. Wszystko na próżno. Żydzi przerazili się
bardzo, bo nie dość, iż Hostie nie dały się zniszczyć, to jeszcze zaczęły obficie
broczyć krwią, świecić jakimś cudownym światłem i unosić się w powietrzu.
Niewidoma Żydówka, która była świadkiem zbrodni, westchnęła i powiedziała:
Jeżeli w tym kawałku chleba rzeczywiście jest ukryty Bóg, niech sprawi, żebym
przejrzała. W tym momencie odzyskała wzrok. Zatrwożeni oprawcy postanowili więc ukryć Komunikanty w obawie, że cała sprawa się wyda i zostaną ukarani.
Po naradzie postanowiono wynieść Hostie poza mury miasta i zatopić je w
mokradłach na podmiejskich pastwiskach. Tak zatem następnego dnia zrobiono.
17
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Jednak Żydzi nie przewidzieli jednego. Kiedy wychodzili poza miasto, niosąc
ukryte Hostie, sam Bóg zaczął działać. Mijany po drodze kaleki żebrak siedzący
przy bramie zawołał: Ulituj się nade mną Synu Dawida. Poczym natychmiast
wstał i zaczął chodzić. Żydzi przestraszyli się jeszcze bardziej i przyśpieszyli
kroku. Pośpiesznie też wrzucili Hostię w błoto i uciekli.
Pasące się na pastwiskach bydło pierwsze rozpoznało sponiewieranego
Zbawiciela. I jak kiedyś, w betlejemskiej stajence, oddało hołd Nowonarodzonemu Panu, tak również i teraz padło na kolana przed Hostiami. Zobaczył to
wszystko Patelek, mały jeszcze syn pasterza. Gdy podbiegł bliżej, Hostie uniosły
się w powietrzu, a wokół nich roztaczała się niebiańska jasność. Chłopiec upadł
na kolana, by oddać chwałę Bogu w Najświętszym Sakramencie, a potem pobiegł po ojca. Po chwili cudowne zdarzenie mógł oglądać także stary pasterz.
Nie namyślając się długo postanowił o wszystkim zawiadomić burmistrza.
Ten jednak nie uwierzył pasterzowi, ale kazał go wtrącić do lochu za
wprowadzanie władzy w błąd. I tym razem sam Bóg przyszedł z pomocą swoim
czcicielom. W nadprzyrodzony sposób z pasterza spadają kajdany, a bramy
wiezienia stają otworem. Uwolniony biedak udał się teraz do kapłana o imienieu
Jan. Ksiądz czym prędzej poszedł na pastwiska, a gdy zobaczył cudownie
unoszące się i święcące Hostie, powiadomił o wydarzeniu biskupa.
Nie minęło wiele czasu, jak cały Poznań wiedział o cudzie i o haniebnej
zbrodni Żydów. W uroczystej procesji udano się na podmiejskie błonia i z
należytym szacunkiem przeniesiono Hostie do fary pod wezwaniem św. Marii
Magdaleny. Jednak Hostie nazajutrz znów powróciły na miejsce, gdzie je
znaleziono. Tak stało się i za drugim, i za trzecim razem. Uznano zatem, że wolą
Bożą jest, aby cudowne Hostie właśnie w tym miejscu odbierały cześć.
Zbudowano prowizoryczną, drewnianą kaplicę, a wierni dniem i nocą adorowali
tu Najświętszy Sakrament i odbierali niezliczone łaski. Oprawców żydowskich
osadzono i spalono na stosie za świętokradztwo.
Wieść o cudownych Hostiach szybkim echem rozchodziła się nie tylko po
Wielkopolsce, ale docierała także do sąsiednich krain. Pielgrzymki nadciągały
do Poznania z Mazowsza, Śląska i Małopolski, a nawet z odległych Czech i z
Prus. Nic więc dziwnego, iż ta niesłychana nowina dotarła również na wawelski
dwór. Król Władysław Jagiełło i jego małżonka, niezwykle pobożna Królowa
Jadwiga postanowili zbudować w Poznaniu sanktuarium Najświętszego
Sakramentu. Opiekę nad nim powierzono sprowadzonym z Pragi czeskiej ojcom
karmelitom. W roku 1401 na miejscu odnalezienia Hostii ruszyła budowa
wspaniałego, gotyckiego kościoła i klasztoru pod wezwaniem Bożego Ciała.
Tradycja głosi, ze kamień węgielny wmurował sam król Władysław Jagiełło.
Potem jeszcze wielokrotnie przyjeżdżał do Poznania, aby przed cudownymi
Hostiami modlić się o pomyślność Rzeczpospolitej. Podobno po zwycięstwie
nad krzyżakami pod Grunwaldem w roku 1410, król szedł pieszo do Poznania w
dziękczynnej pielgrzymce aż z Trzemeszna. Natomiast św. Królowa Jadwiga
18
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
ofiarowała swoje klejnoty, aby z nich zrobić drogocenną monstrancje dla
cudownych Trzech Hostii. Tę najstarszą z zachowanych w Polsce monstrancji do
dzisiaj można podziwiać w skarbcu kościoła Bożego Ciała. I choć w
późniejszych wiekach została nieco zmieniona, nie straciła nic ze swej
wspaniałości. Również w skarbcu świątyni przechowywane są do dziś cudowne
Hostie. Umieszczone są w niewielkim cynowym pudełeczku, przytwierdzonym
do podstawy wspaniałej monstrancji, której używa się tylko z okazji
największych świąt.
Ks. Jarosław Staszewski SChr
Był rok 1929. Alfonso Marcue Gonzalez przeglądał w swojej
pracowni powiększone negatywy zdjęć cudownego obrazu Matki
Bożej z Guadalupe. Kiedy podniósł jedną z klisz, aby przyjrzeć się
jej pod światło, jego uwagę zwróciło prawe oko Matki Bożej.
Dostrzegł w nim dziwne cienie. - Co to może być? - zaczął się
zastanawiać. Przybliżył negatyw do twarzy i wytężył wzrok. - To
wygląda jak zarysy postaci - powiedział sam do siebie. Nie wiedział,
że jego klisza otworzy drogę do odkrycia zadziwiającego zjawiska,
od stuleci utrwalonego na tkaninie.
Kiedy na horyzoncie pojawili się zakuci w zbroje mężczyźni na koniach,
uzbrojeni w „grzmiące kije”, wybiła ostatnia godzina potężnego państwa
Azteków. W 1521 roku padła ich wspaniała stolica, Tenochtitlan. Ocaleli z
pogromu Indianie poszli w niewolę albo rozproszyli się po kraju. Za żądnymi
złota zdobywcami przyszli ubodzy franciszkanie i - o dziwo - udało im się nawrócić część podbitej ludności. Jednym z nowo ochrzczonych był Juan Diego,
Indianin z wioski leżącej opodal dawnej stolicy. W sobotę 9 grudnia 1531 roku
pogoda była nieprzyjemna. Ciężkie chmury wisiały na niebie, a chłód przenikał
całe ciało. Juan Diego, jak co tydzień, szedł właśnie na Mszę do kościoła. Kiedy
przechodził obok wzgórza, usłyszał dochodzący z wierzchołka piękny śpiew
ptaków.
-O tej porze roku? Przy takiej pogodzie?
- zdziwił się.
19
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Kiedy wspiął się na wzniesienie, dostrzegł prześliczną meksykańską dziewczynę. Od promieni, które ją otaczały wszystko wokół nabierało ciepłego blasku.
- Wiedz, mój mały, ukochany synu, że ja jestem zawsze Doskonałą Dziewicą,
Najświętszą Maryją, Matką prawdziwego i jedynego
Boga, który jest Dawcą i Panem życia - odezwało się
w języku Azteków cudowne zjawisko. Indianin był
oszołomiony, ale bardzo szczęśliwy. Matka Boża
wyjaśniła, że życzy sobie, aby u stóp wzgórza zbudowano dla Niej kościół, gdzie mogliby przychodzić strapieni ludzie.
- Tu zobaczę ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę - powiedziała.
Juan Diego, ile miał sił w nogach, pobiegł do biskupa. Ten, usłyszawszy opowiadanie, wątpił w jego prawdziwość. - Jeśli to prawda, proszę, żeby Maryja dała jakiś znak o sobie stwierdził w końcu.
- Dobrze, mój synu - odpowiedziała z
uśmiechem Maryja, kiedy Indianin stanął przed
Nią. Kazała mu iść na szczyt wzgórza i zerwać
kilka kwiatów, które tam rosną. Rzeczywiście,
mimo grudniowego przymrozku, rosły tam
piękne kwiaty, wśród nich wspaniałe róże,
jeszcze okryte rosą. Juan Diego owinął płaszczem róże i zaniósł je do pałacu biskupa Zumarragi. Kiedy wysypał je u stóp biskupa,
zobaczył ze zdziwieniem, że wszyscy
obecni, padli przed nim na kolana i wzruszeni wpatrują się w rozwinięty płaszcz.
Teraz i on spojrzał na swoje okrycie. Nie
wierzył oczom. Na tkaninie pojawił się
obraz Pani, tej samej, którą oglądał na
wzgórzu.
Obraz Maryi z Guadalupe bo tak nazwano miejsce objawień - błyskawicznie stał się
sławny. Teraz Matka Boża
zaczęła nawracać Indian. W ciągu siedmiu
lat od dnia objawień chrzest
przyjęło około 8 milionów ludzi.
20
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Do Gaudalupe garnęli się Indianie na równi z Hiszpanami i wszyscy czuli, że
Maryja nie robi między nimi żadnej różnicy. Tak zostało do dziś. Dziś jednak,
dzięki coraz doskonalszej technice, okazało się, że Maryja ma dla nas
niespodziankę, której istnienia nie domyślali się ludzie przez pięćset lat. Widzieli
co prawda, że cudowny wizerunek nie niszczeje, choć takie tkaniny wytrzymują
tylko kilkadziesiąt lat, nie wiedzieli jednak, jak się to dzieje. Teraz, po dokładnych badaniach okazuje się, że płaszcz Juana Diego jakby odpycha insekty i nie
pozwala osiadać kurzowi. Dzięki temu obraz wciąż wygląda świeżo, jakby
dopiero co powstał.
Największą jednak sensacją stało się odkrycie, które zapoczątkował w
1929 roku Alfonso Gonzalez, fotograf z bazyliki. Dostrzegł w prawym oku Matki Bożej jakby zarysy ludzkich postaci. W 1951 roku
następca Gonzaleza odkrył, że zarysy postaci widoczne są w obu
oczach. Kolejne badania z użyciem coraz lepszego
sprzętu wykazały, że w oczach Maryi utrwaliła się mikroskopijna scena z pałacu biskupiego z 1531 roku.
Okazało się, że odbicie widoczne w lewym oku różni
się od odbicia z oka prawego, a to dlatego, że Maryja
widoczna na wizerunku ma głowę nieco przekręconą
i pochyloną. Takie właśnie zjawisko powstaje w
żywym oku. W 1979 roku peruwiański inżynier
Jose Tonsmann powiększył obraz źrenicy 2500
razy. Okazało się, że na odbiciu widać w obu
oczach przynajmniej 12 osób. Można rozróżnić poszczególne postacie. Jest biskup
(prawdopodobnie to łysy i starzec z długą
brodą i wielkimi brwiami), jest tłumacz, który
towarzyszył rozmowom biskupa i Juana, jest
także sam Juan Diego. Na wszystkich twarzach maluje
się wielkie wzruszenie. Tonsmann dostrzegł nawet
tak drobne szczegóły, jak sznurowadła , sandałów
siedzącego na ziemi Indianina, kolczyki
i łzę na twarzy starca. Wszystko wygląda
tak, jakby to Maryja obserwowała tę scenę ze swojego obrazu. Nie są to wszystkie tajemnice, które zawiera w sobie ten nadzwyczajny
wizerunek. Na pewno pojawią się nowe techniki, dzięki którym będzie można go zbadać
jeszcze lepiej. Największym jednak cudem,
który dokonał się za sprawą Maryi, jest
wiara, która tak gwałtownie rozkwitła w
Ameryce Środkowej.
Franciszek Kucharczak
21
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Cuda wokół nas...
Chciałabym dać świadectwo, co przeżyłam podczas mojej dość
długiej choroby nowotworowej. Zachorowałam w maju 1998 roku. Było
to dość wielkim zaskoczeniem, ponieważ stwierdzono chorobę podczas
rutynowego badania. Przyjęłam ten krzyż ze spokojem i wszystko
poleciłam Bogu. Wszystkie cierpienia ofiarowałam w pewnej intencji i
liczyłam na wysłuchanie moich próśb. Przeżyłam w niedługim czasie
sześć operacji i nagle nastąpiła poprawa. Trwało to niecałe dwa lata, a
przy kolejnej kontroli znów nowy przerzut i okazuje się że jedna nerka
jest zablokowana. Leżałam w szpitalu po operacji i założeniu „szyny” i to
miało wystarczyć na trzy, cztery tygodnie. Następnego dnia wezwał mnie
ordynator, który mnie operował sześć razy i zaproponował mi kolejną
operację całkowitego usunięcia pęcherza. Kazał porozumieć się z rodziną
i dać odpowiedź.
Byłam bardzo wstrząśnięta tą decyzją i wracając do pokoju mocno
płakałam. Nie wiedziałam co mam robić, jaką dać odpowiedź. I w tym
momencie jak nigdy zaczęłam się modlić i to do Ducha św., żeby mnie
natchnął i pokierował mną, bo byłam całkowicie zrezygnowana i nie
wiedziałam kogo się mam poradzić. I dziś jestem pewna, że bez tej
pomocy z nieba nie wpadłabym nigdy, aby posłać mojego męża do
lekarza domowego, który opiekował się mną, aby poradzić się co mam
czynić.
Jego decyzja była dziś dla mnie zbawienna: wypisać się na własne
żądanie i przyjść po skierowanie do innego szpitala. W tym drugim
szpitalu wszystko było już przygotowane. Po tygodniu pobytu w klinice
urologicznej: operację przeprowadził bardzo dobry specjalista zupełnie
inną metodą, która nie była stosowana w poprzednim szpitalu i okazało
się że tak drastyczne środki nie są potrzebne.
Dziś jestem szczęśliwa, dobrze się czuję i wiem, że to wszystko
zawdzięczam Łasce, którą wówczas otrzymałam. Bogu niech będą dzięki.
Eleonora
22
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
CUD
„Nikt z wierzących nie byłby tak naiwny, aby przynaglać Boga do
interwencji w sprawie odrośnięcia uciętej nogi. Tego typu cud, który
byłby zapewne niepodważalny, nigdy nie został stwierdzony i możemy
spokojnie powiedzieć, że nigdy się nie zdarzy.”
Felix Michaud
„Wziąwszy zatem pod uwagę te i inne rzeczy, za radą niżej wymienionych znamienitych doktorów zarówno świętej teologii, jak i prawa
kościelnego potwierdzamy, ogłaszamy i proklamujemy, że Miguelowi
Juanowi Pellicerowi, urodzonemu w Calandzie, którego dotyczył niniejszy proces, została cudownie zwrócona prawa noga, wcześniej amputowana; i że nie był to fakt zdziałany przez naturę, ale rzecz zadziwiająca i cudowna; oraz że trzeba to przyjąć i uznać za cud, ponieważ zaistniały
wszystkie warunki wymagane przez prawo, aby w rozważanym tutaj
przypadku można było mówić o prawdziwym cudzie. Mówiąc to wpisujemy go ponadto na listę cudów i za taki go uznajemy, proklamujemy i
potwierdzamy autorytetem”.
Pedro de Apaolaza, arcybiskup Saragossy, 27 kwietnia 1641
W 1641 roku król Filip IV przyjął w madryckim pałacu wieśnika Miguela
Juana Pellicera. Ze łzami w oczach ukląkł przed młodzieńcem i ucałował ze
czcią jego prawe kolano. Pięć centymetrów pod nim widniała czerwona blizna
23
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
po amputowanej cztery lata wcześniej nodze. Noga w cudowny sposób przyrosła
Miguelowi z powrotem.
Chwila nieuwagi
Rok 1636, Miguel Juan kończy 19 lat. Pomimo próśb rodziny udaje się do
wuja Jaime Blasco, żeby pracować na roli. Nie chce być ciężarem dla ubogich
rodziców. Pewnego lipcowego dnia 1637 r. zwozi ziarno wozem zaprzężonym w
dwa muły. Przemęczony, zasypia jadąc na mule. Spada. Koło wozu łamie mu
nogę pod kolanem.
Gorączkowy powrót
Wuj zawozi go do szpitala w Walencji. Kuracja nie przynosi rezultatu. W
sierpniu Miguel Juan wyrusza o kulach do szpitala w Saragossie. Trzysta
kilometrów pokonuje w ponad pięćdziesiąt dni. Pomimo wysokiej gorączki
pierwsze kroki kieruje do sanktuarium Pilar. Spowiada się i przyjmuje Komunię.
Pogrzebana noga
Opuchnięta, czarna i zgangrenowana noga nadaje się do natychmiastowej
amputacji. W połowie października dokonują jej dwaj mistrzowie chirurgii. Do
operacji używają piły, skalpela, a następnie przypalają kikut rozgrzanym
żelazem. Wszystko praktycznie bez znieczulenia. W czasie operacji chłopak z
wielką żarliwością wzywa Matkę Bożą z Pilar. Odcięta noga zostaje pogrzebana
na cmentarzu szpitalnym. Rana nie była jeszcze wygojona, kiedy Miguel Juan
doczołgał się do sanktuarium, żeby podziękować Madonnie za uratowane życie.
Wiosną opuszcza szpital zaopatrzony w drewnianą nogę i kulę.
Żebrak na etacie
Aby przeżyć, zostaje żebrakiem. Posiada konieczne wówczas zezwolenie.
Dzięki niemu pracuje niejako na etacie przy kaplicy Matki Bożej od Nadziei.
Jako cierpiący, młody kaleka wzbudza miłosierdzie.
24
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Powrót syna
Początkowo nie chce wrócić do domu, który opuścił wbrew woli rodziców
będąc pięknym i zdrowym. Po dwóch latach spotyka dwóch kapłanów z rodzinnych stron. Oni przekonują go do powrotu. Opierając się na kulach
przemierza 118 kilometrów. Część drogi pokonuje na wozach litościwych ludzi.
Rodzice dowiadują się o jego podróży i posyłają służącego u nich chłopca z
osiołkiem, aby mu pomóc. Witają syna z wielką miłością.
Ostatni dzień kikuta
29 marca 1640 roku Miguel Juan nie wyruszył, jak zwykle bywało,
zbierać jałmużnę w okolicznych wsiach. Postanowił pomóc rodzinie w pracy.
Przez cały dzień wozi gnój z pola. Wieczorem wraca do domu zmęczony bólem
kikuta. Tam zastaje go wiadomość, że z nakazu sądowego będzie miał nocować
u nich żołnierz kawalerii Armii Królewskiej. To oznaczało, że będzie musiał
odstąpić mu swoje posłanie. Matka przygotowuje mu posłanie na podłodze obok
łoża małżeńskiego.
Bolesna kolacja
Wieczorem rodzina świętuje wigilię uroczystości Matki Bożej Bolesnej.
Przy skromnej kolacji spotykają się u Pellicerów, oprócz rodziny, żołnierz,
służący i sąsiedzi. Miguel Juan żali się na ból kikuta. Zagojoną ranę ma odkrytą.
Po skromnej kolacji zostawia drewnianą nogę i skacze w kierunku sypialni
rodziców. Kołdrę oddaje żołnierzowi, a sam przykrywa się płaszczem ojca, który
jest zbyt krótki i nie okrywa całego ciała.
Niebiański zapach
Między dziesiątą trzydzieści a jedenastą wchodzi do sypialni matka
Miguela Juana z oliwną lampką. Wyczuwa jakąś przyjemną woń. Zdziwiona tym
podnosi lampkę i sprawdza, jak ulokował się syn. Widzi, że spod płaszcza
wystają dwie stopy. Myśli, że pomyłkowo miejsce zarezerwowane dla syna zajął
żołnierz. Woła męża, żeby pomógł jej wyjaśnić tę sytuację. Mąż przybiega i
odkrywa, że śpiącym jest Miguel Juan. Krzycząc próbują obudzić syna, ale on
trwa w głębokim letargu. Budzi się w końcu i nie wierzy własnym oczom.
Zaskoczony prosi swojego ojca, żeby przebaczył mu wszystko, czym dotychczas
mógł go obrazić.
Noga jak stara.
25
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Młodzieniec próbuje zginać nową nogę. Rodzice oglądają ją dokładnie w
świetle lampki. Odkrywają bliznę po złamaniu kości piszczelowej, zmiażdżonej
przez wóz. Jest też na tej nodze blizna po wyciętym w dzieciństwie czyraku.
Oprócz tego dwa głębokie zadrapania spowodowane przez kolczasty krzak. Na
łydce znajdują ślady pogryzienia przez psa. Na podstawie oględzin dochodzą do
wniosku, że jest to ta sama noga, którą amputowano i pogrzebano. Później
przeprowadzono badania na cmentarzu w Saragossie, gdzie zakopywano odcięte
organy, ale nogi Miguela nie znaleziono.
Totalne uzdrowienie
Początkowo uzdrowiony pomaga sobie w chodzeniu kulą. Palce nogi ma
fioletowe, zagięte i skurczone. Nowo „odzyskana” noga jest krótsza i ma mniej
rozwinięte ciało na łydce. Lekarze tłumaczą to tym, że w ciągu dwu i pół roku
Miguel Juan urósł i zmężniał. Dwa miesiące po cudzie świadkowie stwierdzą, że
chłopak może ruszać palcami stóp, swobodnie biegać, a nawet podnieść nogę do
czoła. Noga się wydłużyła, a łydka pogrubiła. Pod kolanem pozostaje tylko
blizna po amputacji, jak znak cudownej naprawy.
Chwała Bogu
Na odgłos krzyków do chaty Pellicerów przybiegają sąsiedzi i krewni.
Przybiega również ksiądz Herrero z miejscowymi władzami. Burmistrz
Escobedo, nie wierząc w to, co się stało, obmacuje nogę, a nawet ją łaskocze.
Nad posłaniem Miguela wszyscy obecni głośno dziękują Matce Bożej i
Jezusowi, który pozwolił Jej na cud. Rankiem wyrusza do kościoła procesja.
Cała wioska udaje się do starej kaplicy wzniesionej ku czci Najświętszej Panny z
Pilar na uroczystą Mszę dziękczynną. Kule Miguel Juan ofiarował Matce Bożej.
Później zrobiono z nich pałeczki, którymi - bijąc w bębny - ogłaszano
Zmartwychwstanie.
Opracowała Joanna Kołodziejczyk
Alicja Bachleda - Curuś,
Zosia w filmie „ Pan Tadeusz ”
Taki typowy cud mi się nie zdarzył. Może jeszcze
za krótko żyję? Cudem jest dla mnie to, że urodziłam się
w Meksyku, który jest miejscem niesamowitym. Cudem
jest niczym nie zmącona chwila szczęścia i to, że jestem
zdrowa, że potrafię cieszyć z każdego pięknie przeżytego
dnia.
26
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Cuda wokół nas...
Zachorowałam w sierpniu 2001 roku. Przez cały
miesiąc trapiła mnie wysoka gorączka. Czułam się z dnia
na dzień coraz słabiej, nie pomagały żadne antybiotyki. Na
początku września 2001 roku lekarz pobrał mi krew i mocz
do analizy. Wyniki okazały się bardzo negatywne. Lekarz
powiedział mi że tak złych wyników jeszcze nie widział. Po
kosultacji z drugim lekarzem ośwadczył mi, że mam bez
wątpienia raka krwi albo też przypuszczalnie w żołądku,
jelitach albo kościach.
Skierował mnie natychmiast do szpitala, gdzie w ten sam dzień jeszcze,
lekarze po ponownym pobraniu krwi i moczu stwierdzili to samo. Był to wtorek
4 września 2001 roku. Do o. Pio modlę się już od paru lat, tak też i tego
wtorkowego wieczoru zaczęłam się gorąco modlić i prosić o.Pio o
wstawiennictwo, o łaskę zdrowia. Nagle poczułam jakby mi ktoś przyłożył
gorącą rękę pod serce i czułam ciepło na całym ciele. Pomyślałam w tym
momencie, że to zawał serca i bardzo się przestraszyłam.
Ale po kilkunastu sekundach gorące ciepło ustąpiło i zasnęłam. Na drugi
dzień gorączka całkowicie ustąpiła a lekarz powiedział mi, że wyniki moczu są
bardzo dobre, ale krew jest nadal bardzo zła.
Przez trzy następne dni pobierano mi krew z tą samą złą diagnozą.
Postanowiono w piątek, że w poniedziałek zostanie mi pobrany z mostku szpik
kostny (punkcja) i próbka z wątroby.
W poniedziałek wcześnie rano pobrano mi jeszcze raz krew do analizy. W
południe lekarz przyszedł i powiedział mi, że nie wie co się stało ale wyniki są
bardzo dobre i że cały mój stan ogólny jest bardzo dobry. Zapowiedziane na ten
dzień badania nie zostały przeprowadzone.
We wtorek rano poczułam wokół mnie bardzo mocny i przyjemny zapach,
którego nie mogę opisać słowami, trwało to może kilka sekund i woń znikła.
Ze szpitala wyszłam w piątek 14 września 2001 roku i w doskonałym
zdrowiu i o własnych siłach wróciłam do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że przez
cały czas pobytu w szpitalu nie dostałam żadnych lekarstw lub zastrzyków i
nadal cieszę się doskonałym zdrowiem.
Niech to moje świadectwo przyczyni się na większą chwałę Bogu, Matce
Bożej i świętemu o. Pio, któremu wyrażam głęboką wdzięczność za wstawiennictwo u Boga i wyproszenie łaski zdrowia.
Halina, 23.01.2002
27
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Kochane dzieci!
Wiele razy pytałyście, dlaczego możemy być pewni, że nauka o Bogu,
którą poznajemy na katechezie, nie jest wymyślona przez ludzi. Słyszycie, że są
różne religie i każdy myśli, że jego wiara jest zgodna z prawdą. Prawdziwą
naukę Pan Bóg potwierdził nadzwyczajnymi zdarzeniami i znakami. Mojżesz
widział na pustyni płonący krzak,, a ogień ten nie niszczył krzaka. Takie znaki
nazywamy cudami. W Ewangelii zostało zapisane wiele cudów, które uczynił
Bóg, aby nas przekonać, że słowa Jezusa Chrystusa są prawdziwe.
Jezus nie czynił cudów dla siebie, dla swojej przyjemności lub sławy.
Znaki te czynił z miłości, by pomóc ludziom, z którymi się spotykał. On cudownie uzdrawiał z różnych chorób, cudownie nakarmił głodnych ludzi, swoim
słowem uciszył burzę na jeziorze , Wielkim znakiem było jego cudowne Zmartwychwstanie , aby wszyscy uwierzyli, że przyszedł od Boga i mówi prawdę.
Różnymi cudami potwierdzał Bóg nauczanie Apostołów. Także święci, którzy
żyją w przyjaźni z Bogiem, często
mogą uprosić cudowną pomoc dla
kogoś.
Stąd wiemy, że Bóg jest
Wszechmogący i może uczynić
wszystko - to On może dawać nam
takie cudowne znaki.
Dla mnie największym cudem jest Hostia. Jezus powiedział,
że ukryty w Hostii będzie z nami
cały czas. Czyż to nie jest cudowne, że jest z nami w Essen,
Mülheim, Lüdenscheid i w wielu
innych miejscach?
Zaprasza nas, abyśmy Go z
wdzięcznością odwiedzali, a On
będzie nam pomagał, abyśmy byli
szczęśliwi.
28
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
DZIECI O CUDACH !!!
Cud jest wtedy...
Kiedy ktoś nie nauczył się na lekcje, a
pani go spyta i wystawi mu piątkę, to jest
Paulina, kl. V
cud.
Cud to rzecz, która zdarza się z zaskoczenia, na przykład ktoś przez pięć lat
byt w śpiączce, a potem się obudził.
Joasia, kl. VI
To coś, czego nie można spełnić, a cud
tego dokona.
Magdalena, kl. VI
Cud to spełnienie czegoś, czego bardzo
chcemy, a nie umiemy w to uwierzyć.
Agnieszka, kl. VI
To coś takiego, kiedy na przykład Maryja się ukaże. Ludzie mówią, że to cud.
Paweł, kl. VI
Cud to coś takiego, gdy ktoś na przykład
jest biedny i nagle znalazł skrzynię z
pieniędzmi.
Kamil, kl. VI
Moja koleżanka przyszła dziś do szkoły,
a jest matematyka, historia, biologia i
geografia. To jest cud.
Dawid, kl. V
Cud to coś takiego, co zdarza się rzadko.
Magda, kl. IV
Cud to rzecz niemożliwa, która niekiedy
dzieje się przez przypadek, a niekiedy
dlatego, że Pan Bóg chce.
Dominika, kl. IV
Cuda, to rzeczy, które sprzeciwiają się
prawom fizyki. Może je spełnić tylko
Bóg.
Sebastian, kl. IV
29
Robert Fridrich - muzyk
Tak, zdarzają się w
moim życiu cuda. Cudem są
moje dzieci. Cudem jest to, że
dzięki modlitwie wielu ludzi,
po dwóch operacjach serca
ciągle jeszcze żyję. Cudem
jest to, że jestem w Kościele,
że powstała „Arka Noego“.
Każdy dzień jest dla mnie cudem.
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
NA PYTANIA O CUDA ODPOWIADA
OJCIEC PROF. JACEK SALIJ, DOMINIKANIN
DOMINIKANIN
- Ludziom w czasach
Pana Jezusa to było
dobrze! Mogli na własne
oczy oglądać Jego cuda!
Czy pamiętasz, jak ludzie
Mu nieżyczliwi zażądali
kiedyś od Niego, żeby uczynił cud?
„Pokaż nam znak z nieba! ' - próbowali
wymusić od Niego cud według własnego
pomysłu.
- Jak to? Nie liczyło się dla nich to, że
On przywracał wzrok niewidomym i
uzdrawiał różnych chorych oraz
kalekich? Ani to, że Pan Jezus cudownie rozmnożył chleb? Ani nawet to, że
wskrzesił zmarłą dziewczynkę?
Oni postawili Panu Jezusowi
warunek, że uwierzą w Niego, jeśli na
własne oczy zobaczą, że ognista kula
zstąpi z nieba i spocznie nad Jego głową.
On jednak nie zamierzał spełniać takich
zachcianek.
- Pan Jezus mógł przecież to sprawić.
Jasne, że mógł. Podobnie, jak mógł
uczynić wiele cudów, kiedy przyszedł do
swojego miasta rodzinnego, a jednak tylko kilka cudów wówczas uczynił.
Pamiętasz dlaczego?
- Z powodu niedowiarstwa mieszkańców Nazaretu. Ale właśnie tego nie
rozumiem. Mnie się wydaje, że niedowiarkom cud jest bardziej potrzebny
niż ludziom wierzącym. Gdyby
zobaczyli cud, chyba by uwierzyli.
Może uznaliby, że Pan Jezus jest
Mesjaszem. A to jeszcze nie jest wiara.
Wiara powinna być przeniknięta miłością
do Pana Jezusa. Wierzyć w Niego to nie
tylko uznawać Go za Zbawiciela. Wierzyć
to zawierzać Mu samego siebie. To
naprawdę chcieć, żeby On jako Zbawiciel
kierował moim życiem.
- Oczywiście! Naprawdę wierzyć to
zachowywać Jego przykazania i
przystępować do spowiedzi oraz
Komunii Świętej. Ja jednak wciąż nie
rozumiem, dlaczego niewierzący mają
mniejszą szansę na zobaczenie cudu niż
ludzie wierzący. Ludzi niewierzących
cud może przyciągnąć do wiary.
Widzę, że wcześniej musimy
sobie odpowiedzieć na pytanie, co to jest
cud.
- O jednym koledze pani powiedziała,
że jak przejdzie do następnej klasy, to
będzie prawdziwy cud.
Tak, a drugi cud będzie, jeśli
Tobie dzisiaj broda urośnie! Opamiętaj
się, przecież nie o takich cudach
rozmawia-my! Rozmawiamy o cudach,
które są szczególnym znakiem Bożej
miłości do nas. Zatem rozmawiamy o cudach jako o wydarzeniach religijnych.
Zastanów się i spróbuj mi odpowiedzieć,
co to jest cud.
- Cud to jest takie wydarzenie, którego
nikt bez szczególnej pomocy Bożej nie
mógłby sprawić. Na przykład, komuś
lekarze nie umieli już pomóc i wszyscy
wiedzieli, że ten człowiek niedługo
umrze a jednak stał się cud i ten
człowiek wrócił do zdrowia.
Przeważnie cud uzdrowienia jest
czymś więcej niż zwyczajnym powrotem
do zdrowia. Czasem cud zaczyna się od
uzdrowienia ciała, a następnie człowiek
uzdrowiony doznaje wielkiego nawrócenia duchowego. A czasem jest odwrotnie:
podczas choroby Pan Bóg obdarzył kogoś
wielkimi łaskami duchowymi i jakby Mu
30
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
tego było mało, jeszcze dodaje temu
człowiekowi cudowne uzdrowienie z
choroby.
- W tej chwili poczułem się małym odkrywcą! Tu trzeba coś odróżnić: cudu
można doznać i można oglądać cud,
którego doświadczył ktoś inny. Teraz
chyba zrozumiałem, dlaczego ludzie
wierzący mają większą szansę na to,
żeby doznać cudu. Oni po prostu swoją
wiarą zapraszają Pana Boga do tego,
żeby uczynił im cud.
I do tego, żeby obdarzył ich
jeszcze bar-dziej: żeby dokonało się w
nich odnowie-nie serca.
- Zastanawiam się, czy zdarzają się
cuda uzdrowienia z choroby bez
uzdrowienia duchowego?
Nawet w Ewangelii mamy opis takiego cudu. Kiedyś Pan Jezus uzdrowił
dziesięciu trędowatych. Niestety, tylko
jeden z nich zrozumiał, że uzdrawiając
ich z choroby ciała Pan Jezus zapraszał
ich do tego, żeby nauczyli się
przyjmować od Niego również dary
duchowe. Tacy czasem jesteśmy, że
potrafimy marnować dary Boże, nawet
dar cudownego uzdrowienia.
- A dlaczego niektórzy ludzie modlą się
latami o cud, a on się nie zdarza, a ktoś
inny otrzymuje go od razu?
Pan Bóg zawsze lepiej od nas wie,
co dla każdego z nas jest lepsze. Ktoś
prosi o cud, a może w ogóle nie zależy
mu na tym, żeby kochać Boga. Gdyby
taki człowiek otrzymał ten cud, może
wyszłoby mu to tylko na gorsze. Ktoś
inny prosi o cud, a Pan Bóg widzi, że
większą korzyść duchową przynosi temu
człowiekowi cierpliwe znoszenie zła, od
którego chciałby zostać cudownie
uwolniony. Zresztą jeśli ktoś naprawdę
prosi o cud, to zawsze dodaje zastrzeżenie, że Ty, Panie Boże, sam najlepiej
wiesz, w jaki sposób mnie wysłuchać'.
- Czy Ojciec byt świadkiem jakiegoś
cudu?
Wiele mógłbym opowiadać o
cudach odzyskania wiary, pojednania
skłóconych małżonków, uzdrowienia z
nałogów. Ale Tobie chyba chodzi o taki
cud, jakiego doznała pewna dziewczyna,
o której Ci opowiem. Przez całe lata była
na wózku inwalidzkim i wszyscy wiedzieli, że jest to kalectwo do końca życia.
Pojawiała się na
tym wózku zawsze,
kiedy odprawiałem Mszę Świętą za jej
zmarłą koleżankę. Możesz sobie
wyobrazić, jak wielkie wrażenie wywarło
na wszystkich jej znajomych, również
tych niewierzących, jej cudowne
uzdrowienie. Nie tylko zaczęła chodzić,
ale jest to trwałe uzdrowienie. Dziewczyna po prostu normalnie chodzi.
- A ci niewierzący, czy się nawrócili?
Wyobraź sobie, że nie. Kiedy rozmawiałem z jednym z nich, ogromnie się
cieszył z tego, co spotkało jego znajomą.
Nie miał wątpliwości, że to cud, ale sam
do Pana Boga - przynajmniej na razie wcale się nie przybliżył.
31
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Poczytajcie mi
Mamo i Tato?
Cud zdziwienia...
A tutaj zagadka prowadzi do czegoś bardziej jeszcze niż ona zagadkowego, bo niewiarygodnego i dla człowieka niemożliwego:
Nie zrobi go sztukmistrz, choć tak nam się zdaje;
Wielu myśli, że jest on raczej z księgi bajek,
Ale czasem się zdarza - tak nieprawdopodobny,
Że głupieją uczeni - zamiast się pomodlić...
To cud - tak zwyczajny w ewangelii, a tak niemożliwy u uczonych, tak
wyproszony przez kogoś, komu nic już nie może pomóc. Oprócz cudu właśnie,
wyśmiany przez tych, którzy krzyczą:”Ja tam w cuda nie wierzę!” Cud, którym
ludzie nazywają pierwszą sztuczkę magika czy filmowe triki. Cud, o którym
ludzie opowiadają sobie czasem trochę zmyślone historie. Teraz, kiedy technika
wciąż wymyśla i produkuje nowe cuda i cudeńka, to może Boże cudy trzeba
włożyć pomiędzy bajki i wstydzić się o nich mówić?
Nie jest trudno uwierzyć w cud dzieciom, dla których wszystko: muzyka
w ulu, ruch w mrowisku, śpiew wieloryba, gwiazdki śniegowe... To są właśnie
cuda i już. I mądry uczony wcale się z tego śmiał nie będzie, choć do końca tego
wszystkiego zmieścić w swoim rozumie nie może ani odszukać w książkach, ani
w komputerze - cudzie techniki. Wierzą w cuda też poeci, którzy we wszystkim
zwykłym odnajdują kawałek nadzwyczajnego. No i ktoś wierzący Panu Bogu,
który wtedy, kiedy trzeba, może zrobić coś absolutnie dla kogoś innego
niemożliwego. Ale Pan Bóg robi te cuda nie na scenie, nie na cyrkowej arenie,
nie przed telewizyjnymi kamerami, nie przed reporterami - tylko tam, gdzie ktoś
to wymodlił. Gdzie trzeba było, aby ktoś uwierzył, gdzie Pan Bóg tym cudem
coś więcej chciał powiedzieć... I nigdy pod nim Bóg się nie podpisuje, nie
udowadnia, że to On zrobił, nie wyjaśnia, gdy ktoś na to powie: zbieg
okoliczności...
Tych wszystkich Jezusowych cudów wystarczy, żeby uwierzyć, iż On jest
Bogiem, który chodzi po zwykłych drogach, robiąc wciąż rzeczy niezwykłe, a
tyle ich zostawił w zwykłym kościele, że nie trzeba szukać nowych. Pamiętam
32
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
taki jeden cud, gdy znany wszystkim Cygan Dymytro złodziej i chuligan - goniony przez policję, wpadł do
kościoła i schował się w konfesjonale. Był tam ksiądz
staruszek, który odłożył książkę i poczylił się do kratki,
przez którą długo z Dymytrem rozmawiał. A potem niektóre panie przeżegnały się, jakby cud zobaczyły,
jak Dymytro wyszedł zapłakany i podążył drżący do
ołtarza, a kiedy zobaczył Jezusa podnoszonego w
białym opłatku chleba, ukłonił się twarzą do samej
ziemi i tak płakał, jakby łzami chciał Jezusowi nogi
umyć i nie mógł podnieść głowy, bo tak się wciąż
wstydził. A potem już tak co dzień przychodził. Jeden
policjant powiedział, że dopiero wtedy uwierzył, że
Jezus naprawdę jest w kościele, bo przemienić tego
Cygana nie mogłyby największe nawet czary. Nie
napisała o tym cudzie żadna gazeta, ale to nic - tyle jest
wciąż niewidzialnego i nieopisanego, trzeba po prostu
zacząć się dziwić, by to zobaczyć i lepiej uwierzyć w Jezusa żywego.
A Ksiądz, który czasem płacze przed Jezusem, poucza:
„Naucz się dziwić w kościele, że Hostia Najświętsza tak mała, a rzesza
przed Nią upada, rozpłacze się, spowiada - i nowe wciąż nawrócenia, że można
po prostu w niego uwierzyć z tego wielkiego zdziwienia”.
Br.Tadeusz
33
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Nie potrafię uwierzyć w CUD
O historii uzdrowienia Kasi opowiadają trzy osoby:
ona sama, jej matka oraz pracownik laboratorium szpitala,
w którym była leczona.
Każda z tych osób ma własny punkt widzenia na tę sprawę
WANDA:
Krysia - moja siostra ze wspólnoty (razem posługujemy w diakonii modlitwy wstawienniczej w krakowskiej wspólnocie "Nowe Jeruzalem") wspominała,
że Kasia, jej córka, źle się czuje. W związku z tym zaprosiłam Kasię na badania
do laboratorium szpitala, w którym pracuję. Zrobiłyśmy badania konkretnie w
kierunku wątroby, ponieważ zaniepokojona byłam nietypową otyłością Kasi.
Tego typu obrzęki są charakterystyczne przy niewydolnościach nerek i wątroby.
Już badania biochemiczne wskazywały na to, że wątroba Kasi nie funkcjonuje
prawidłowo. Następnie metodą ultrasonograficzną po kolei badało ją czterech
lekarzy. Pierwszy poprosił o konsultację następnych nie mówiąc im o swojej diagnozie, aby niczego nie sugerować. Każdy z lekarzy orzekł to samo: wątroba była powiększona ponad dopuszczalną
możliwość, a w nadnerczu znajdował się
widoczny guz. Nie był to jakiś mikro
gruczolak, który możliwy jest do wykrycia dopiero przy badaniu tomografem
komputerowym czy rezonansem magnetycznym, lecz duży trzy-cztero centymetrowy guz. Byłam przerażona, musiałam o tym wszystkim powiedzieć
Krysi.
Przed pójściem Kasi do szpitala ojciec
Jan - duszpasterz naszej wspólnoty zaprosił ją i mnie na modlitwę wstawienniczą. Modliliśmy się we trojkę,
ojciec Jan namaścił ją świętymi olejami.
Modlitwa ta wyciszyła mój strach i
dodała wiary w to, że Bóg jest naszym
ratunkiem. On sprawi, że będzie dobrze.
Lekarze wraz z dyrektorem szpitala,
który jest jednocześnie ordynatorem
34
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
oddziału, na którym Kasia leżała, bardzo troskliwie się nią zajęli. Poddano ją
wielorakim badaniom. Nie mogło być mowy o pomyłce. Informacja o tym, że
Kasia od roku nie miesiączkuje, potwierdzała diagnozę o ognisku chorobowym
w nadnerczu (nadnercze jest organem odpowiedzialnym za równowagę
hormonalną w organizmie). Ponieważ tylko dwa szpitale w Polsce specjalizują
się w operacjach guzów nadnercza, dyrektor szpitala rozpoczął starania, by
Kasię operował w warszawskiej klinice znany mu profesor. Zaczęto przygotowywać już pod kątem operacji w Warszawie potrzebną dokumentację wyników
specjalistycznych badań. Dodatkowo poproszono o badanie tomografem
komputerowym, które pozwoliłoby na bardzo dokładne określenie miejsca i
wielkości guza w nadnerczu. Wynik był dla wszystkich zaskakujący, nie było
śladu po guzie, badanie nie wykazało też, by była powiększona wątroba. Nie
można było tego racjonalnie wytłumaczyć, bo w czasie kiedy Kasia leżała w
szpitalu nie było podjęte żadne leczenie. Kasię wypisano ze szpitala. Dyrektor
szpitala orzekł:
"To cud. Gdybym sam nie widział, to bym nie uwierzył." Bohaterem tego
co się stało była Kasia, ale patrzyło na to wiele osób z personelu szpitala,
niektóre miały odwagę powiedzieć, że to cud, inne wymownie milczały, nikt
jednak nie kwestionował diagnozy guza nadnercza, pomyłka nie była możliwa.
Ja, świadek tego uzdrowienia, po tym co zobaczyłam, stałam się bardziej
wdzięczna Bogu za wiele cudów dokonanych przez Niego w moim życiu, o
których zdążyłam już zapomnieć. Wyniki kontrolnych badań Kasi są dobre. Do
dziś zdarza się, że lekarze pytają mnie o nią, ja mogę im wtedy z radością
odpowiedzieć, że z Kasią jest w porządku.
KASIA:
Właściwie nic mi nie dolegało, dobrze się czułam. W lipcu, po maturze,
przed pójściem na studia, poszłam na kontrolne badania. Wracając z wynikami
spotkałam Wandę. Kiedy pokazałam jej wyniki badań, jakoś tak dziwnie zareagowała i poprosiła, bym przyszła nazajutrz do szpitalnego laboratorium.
Spędziłam tam 5 godzin. Trzykrotnie pobierano mi krew, następnie dość długo
badano mnie ultrasonografem, ostatecznie powiedziano mi, że mam dwie
śledziony. Uznałam, że jestem po prostu pewnym ewenementem natury. Miny
lekarzy były jednak dość niewyraźne, postanowili mnie zatrzymać w szpitalu.
Widziałam zaniepokojenie znajomych pielęgniarek i przerażenie w oczach mojej
mamy, ale sądziłam, że po prostu martwi się faktem mojego pobytu w szpitalu.
Poddawano mnie różnym badaniom, wreszcie zaczęto coś wspominać o
Warszawie. Dotarło do mnie, że coś tam mam w nadnerczu, ale oni nie bardzo
wiedzieli co. Przed wyjazdem do Warszawy na operację nadnercza zrobiono mi
jeszcze badanie tomografem komputerowym i okazało się, że narząd jest
całkowicie zdrowy i nic mi nie dolega. Na pytanie mojej mamy - jak to się stało?
- ordynator z ogromną powagą i namaszczeniem odpowiedział, że ręka Boska
była nade mną i jest to cud Boży.
35
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Po pobycie w szpitalu czułam się gorzej niż przed. Byłam osłabiona ciągłymi
badaniami. O tym, że miałam ponoć jakiegoś guza, dowiedziałam się przed
wspólnotowymi rekolekcjami w sierpniu. Ponieważ chciałam gdzie indziej
jechać na wakacje, w domu wywiązała się dyskusja, usłyszałam wtedy od mamy,
że powinnam Bogu dziękować za to co się stało. Nie chciała mówić nic więcej.
Usiłowałam dowiedzieć się czegoś od Wandy i od ojca Jana - pasterza
wspólnoty, ale nie powiedzieli wiele więcej poza tym, co już wiedziałam.
Nie wierzę w to, że to był nowotwór, nic mi nie dolegało, robiono mi różne
badania, ale ostatecznie najbardziej dokładne badanie tomograficzne wykazało,
że nic mi nie jest. Moje złe wyniki najprawdopodobniej spowodowane były tym,
że używałam wcześniej ogromnych ilości ostrych przypraw, bardzo lubiłam
ostre potrawy. Po pobycie w szpitalu, gdzie zmuszona byłam zmienić dietę, moje
wyniki diametralnie się poprawiły. Tak do końca nie wiem naprawdę jak było,
ale do ewentualnego uzdrowienia podchodzę sceptycznie, z dystansem. Być
może nie dojrzałam jeszcze do tego, by uświadomić sobie, jak wiele Bóg dla
mnie zrobił. Łatwiej mi uwierzyć w uzdrowienie innych niż swoje własne. Pobyt
w szpitalu nie wpłynął na moje życie z Bogiem. Dla świętego spokoju pojechałam na obóz rekolekcyjny. Bardzo mnie jednak denerwowało, kiedy ludzie ze
wspólnoty podchodzili do mnie i pytali, jak się czuję po uzdrowieniu... Myślałam sobie o nich - biedni ludzie, ktoś im coś powiedział, a oni od razu w to
uwierzyli. Dziwnie się czułam, przez to zamknęłam się w sobie i zaczęłam unikać kontaktów z tymi osobami. Po jakimś czasie zrozumiałam jednak, że robię
źle. Dziś widzę, że w zasadzie poprawiły się moje relacje z ludźmi ze wspólnoty,
nawet z tymi, z którymi wcześniej, jeszcze przed pobytem w szpitalu, nie
mogłam się porozumieć. Czasem zastanawiam się co we mnie siedzi, że ja,
główny bohater tego wydarzenia, nie potrafię uwierzyć, tymczasem inni, nawet
obce osoby, przyjmują to uzdrowienie za fakt
oczywisty. Myślę sobie, że ponieważ nie
uwierzyłam, za karę nie dostałam się na studia.
Z drugiej strony wiem, że nie mogę uwierzyć w
coś na siłę, nie oszukam ani siebie, ani Pana
Boga.
KRYSIA:
Po maturze Kasi zauważyłam, że mimo
dobrze zdanych egzaminów wciąż czuła się
osłabiona, zmęczona, cierpiała na bezsenność.
Wyniki badań i postawiona przez lekarzy
diagnoza była dla mnie bardzo trudna do przyjęcia: guz w nadnerczu i zmiany nowotworowe w
wątrobie. Zdałam sobie wtedy sprawę, że
rzeczywiście od jakiegoś czasu równowaga
hormonalna w organizmie Kasi była zaburzona.
36
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Mężniała w barkach, na jej twarzy pojawił się zarost. Ani ja, ani nikt z personelu
szpitala nie powiedział Kasi o grożącym jej niebezpieczeństwie, bardzo trudno
jest mówić o śmierci 19-letniej dziewczynie, zwłaszcza własnej córce. Bałam
się, że jeśli Kasia się o tym dowie, załamie się. Było to dla mnie bardzo trudne
doświadczenie. Uświadomiłam sobie, że moje dziecko, które jest dopiero w wiośnie życia, może umrzeć, że mogę je stracić. Bardzo się tego bałam. Oczyma wyobraźni widziałam już białą trumnę, wieńce, ludzi na pogrzebie... Miałam żal do
Boga. Wiele bliskich mi osób podjęło modlitwę w intencji uzdrowienia, także
członkowie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, do której należę. Pewnej
nocy miałam wrażenie, jakby ktoś mnie zbudził i mówił w moim sercu.
Usłyszałam słowa: "A gdybym zażądał takiej ofiary, jak z Izaaka?" (por. Rdz 22,
1-19) Zaczęłam się modlić, zrozumiałam, że muszę odpowiedzieć na to pytanie,
ale nie byłam w stanie zgodzić się na śmierć Kasi. Zaczęłam jeszcze goręcej
modlić się, ale im bardziej chciałam zagłuszyć wciąż obecne w moim sercu
pytanie, tym bardziej stawało się ono natarczywe i stanowcze. Po kilku
godzinach wewnętrznej walki (była 5.00 rano) w zupełnej wolności i pokoju
powiedziałam:
"Niech się stanie, jak chcesz. Zgadzam się na wszystko. Najważniejsze, żeby
była zbawiona." Ciemność odeszła. W kilka godzin później pojechałam do
szpitala. Dowiedziałam się, że nagle wyniki laboratoryjne zaczęły się zmieniać
na lepsze. Bardzo wyraźny obraz choroby został zamazany. Lekarze byli
poruszeni, gdyż Kasia za parę dni miała jechać do Warszawy. Wieczorem w
naszym kościele miało miejsce spotkanie modlitewne. Ojciec Jan zachęcał,
byśmy modlili się w intencji Kasi. Rozpłakałam się, wydawało mi się, że każda
komórka mojego ciała płacze, nie był to jednak płacz rozpaczy, lecz raczej
oczyszczenia. Prowadzący modlitwę duszpasterz naszej wspólnoty otrzymał
słowo z Dziejów Apostolskich o wskrzeszeniu Tabity (por. Dz 9, 36-42).
Badanie tomografem komputerowym wykluczyło obecność guza. Kasię
wypisano ze szpitala zalecając profilaktycznie dietę wątrobową i kontrolne
wizyty u lekarza endokrynologa (zajmującego się układem hormonalnym).
Ponieważ Kasia nie miała miesiączki, lekarz miał zastosować leczenie hormonalne, Kasia jednak poprosiła, by rozpocząć je po powrocie z rekolekcji,
obawiała się nagłego krwotoku lub innych skutków tego leczenia. To, że Kasi na
rekolekcjach, w sposób naturalny, bez żadnych leków wróciła miesiączka było
dla mnie potwierdzeniem Bożego uzdrowienia.
Zastanawiałam się nieraz, dlaczego Kasia nie przyjęła tego, co się stało, jako
uzdrowienia, pytałam nawet kogoś o to. Usłyszałam, że być może ten cud był dla
mnie. W tym czasie miałam dużo innych poważnych problemów, gdyby nie ta
ingerencja Boża, załamałabym się, chyba brakłoby mi siły, by to wszystko
udźwignąć. Bóg okazał mi, że jest ze mną we wszystkich trudnościach. Modlę
się za Kasię, wierzę, że kiedyś Pan Jezus da jej poznać, co uczynił w jej życiu.
wysłuchała Barbara Szymańska
37
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
POGODNY MINISTRANT BUKS
Który czyni cuda, bo jest Wszechmocny .... Czy któryś z Was przeczytał z
takim zapałem 4 Ewangelie o Chrystusie?
Czułem, że rosnę ... bo ja przeczytałem ...
a do tego nie byłem na filmie, bo mi
Mama powiedziała, że pieniędzy na złe
rzeczy dawać nie będzie, więc po prostu
uwierzyłem Mamie, że film nie jest wart
oglądania i nie poszedłem do kina.
Czułem się wtedy na zbiórce bardzo
radośnie i czułem ogromną wdzięczność
mojej Mamie, że jest taka mądra! Ale
przykro mi się zrobiło, kiedy patrzyłem
na miny moich młodszych kolegów ...
Ksiądz zakończył dyskusję: Życie toczy
się dalej, zbliżają się najważniejsze dni
naszej wiary: męki, śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa dlatego
okażmy Jezusowi, że nic i nikt nie
przesłoni naszej miłości do Niego.
Starajmy się uczestniczyć w tych dniach i
służyć w kościele byśmy mogli spotkać
Zmartwychwstałego Chrystusa.
Ministrant BUKS
MAGIA CZY CUD
Przyszedłem na zbiórkę, księdza
jeszcze nie było, a młodsi ministranci jak
zwykle prowadzili zażarte dyskusje. Tym
razem dyskusja musiała być „bardzo“
ważna, bo chłopakom aż oczy świeciły, a
ton głosu był podwyższony. Kiedy wsłuchałem się, zrozumiałem! Chłopaki
rozmawiali o „Harry Poterze“ Tak! Nie
pomyliłem się: jeden przez drugiego
chwalił się, że oglądał film, inny, że
przeczytał wszystkie tomy tej książki, a
jeszcze inny kupił sobie okulary i sam
chce być jak Harry Potter, jeden z
młodszych już zaczął marzyć jak to
świetnie byłoby robić czary w domu, czy
w szkole, gdy nagle wszedł ksiądz i jak
zwykle prosto z mostu huknął: Pięknie!
Pięknie! Nasi ministranci mają swojego
idola - Harrego, i chcą żyć w świecie
magii a to jest kochani nie realne.
Chciałbym byście jako słudzy ołtarza żyli
w świecie Bożym, rzeczywistym i byście
umieli spojrzeć z wiarą na Tego, który z
miłości oddał życie za każdego z nas,
38
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
MAGIA ŁATWIEJSZA NIŻ CUD
Nikt nie mógł wyjść żywy ze spotkania ze złem. Voldemort - uosobienie
wszelkiego zła, którego nawet imienia nie wypowiadano używając synonimu
Sam-Wiesz-Kto, nienawidził wszystkich i wszystkiego. Najbardziej Harrego Pottera. I tylko Harry Potter, chłopiec czarodziej, bohater książek J. K. Rowling był
nieosiągalny dla Vodemorta. Był nieosiągalny dla Złego?
Przyczyna jego nieosiągalności dla zła była związana z miłością. Voldemort zabił rodziców Harrego, kiedy ten był jeszcze niemowlęciem. Ale matka
Harrego oddała swe życie z miłości do synka. Jej miłość pozostawiła na Harrym
trwały ślad, była jego osłoną. Voldemort nie mógł zrozumieć miłości, czuł do
niej wstręt, nie mógł więc dotknąć chłopca. W spotkaniu z Harrym tracił swą
moc, a dotknięcie skóry Harrego pociągało za sobą poparzenie.
Zastanawiające jest, że w społeczności czarodziejów, do której należał
Harry i która była tak dumna ze swej zdolności do magii nigdy wcześniej się to
prawdopodobnie nie zdarzyło. Tylko Harry Potter miał tę niezwykłą moc i ochronę, jaką daje miłość tak wielka, że aż gotowa życie oddać za drugiego. W
świecie ludzi całkiem niemagicznych, o których książki J.K. Rowling mówią tak
niechętnie zdarza się to częściej.
Baśnie zawsze wiedzą najlepiej. Cuda i czary są tam na porządku dziennym. Przeważają czary. W opowieściach o Harrym Potterze cudów prawie nie
ma. Wszędzie pełno czarów: drzwi otwierają się po wypowiedzeniu zaklęcia,
stoły zastawiają się jedzeniem na klaśnięcie dyrektora szkoły, a bójki uczniów
polegają często na znajomości zaklęcia, dzięki któremu sznury same skrępują
przeciwnika. Sens nauki polega na znajomości zaklęć. Znajomość zaklęć i
różnych technik przemieniania rzeczywistości, aby było tak, jak chcą tego bohaterowie.
To cała znajomość świata. Świat zamknięty został w kilkudziesięciu,
może w kilkuset tajemniczo brzmiących słowach. Kilka lat nauki w szkole i
można je wszystkie poznać. Życie jest proste w świecie magii.
Ale są inne baśnie. "Opowieści z Narni" C.S. Lewisa pełne są cudów.
Czary czyni w Narni tylko ten kto jest zły, a więc Biała Czarownica. To ona spowodowała, że Narnię pokrył wieczny lód i ona zniewoliła Edmunda zaczarowanym ptasim mleczkiem. Lew Aslan czyni cuda, tzn. uwalnia od czarów. Jest
pewna przejmująca scena w opowieści pt. "Podróż Wędrowca do Świtu". Eustachy - zarozumiały, arogancki chłopiec, który myśli tylko o sobie, został przemieniony w smoka. Tak bardzo to przeżył, że dokonała się w nim pewna
wewnętrzna przemiana. Jest teraz dobry, ale jest tylko smokiem. Aslan zaprasza
go więc do wykąpania się w czystej wodzie ze źródła. Najpierw jednak każe się
39
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Eustachemu rozebrać. Eustachy zdrapuje łuski i usiłuje zrzucić z siebie skórę
smoka tak jak węże czasem zrzucają swoją. Ale po zrzuceniu jednej skóry szybko odkrywa, że pod spodem ma jeszcze drugą równie okropną, a pod nią jeszcze
jedną... W końcu zaczyna rozumieć, że sam nie da rady się rozebrać. Pozwala
Aslanowi podejść i wbić pazury tak głęboko, że sięgają prawie samego serca
Eustachego. Ból jest wielki, ale po chwili Eustachy staje się z powrotem chłopcem i może pływać w czystej wodzie ze źródła. Czar zniknął.
My, ludzie całkiem niemagiczni, to właśnie nazywamy cudem.
Są ludzie, którzy wierzą, że uratuje ich tylko cud, ale tak się modlą jakby
prosili o czary. Może każdemu z nas choć raz w życiu to się zdarzyło. Wcale nie
z miłości do magii, ale z niewiedzy, z niezrozumienia, ze zmęczenia.
Magia jest łatwiejsza niż cud. Łatwiej związać człowiekowi nogi magicznym zaklęciem (jak w książkach z Harrym Potterem), zahipnotyzować, użyć
różnych technik manipulacji emocjami, zadziałać siłą (jak to się często dzieje w
naszym rzeczywistym świecie) niż przemienić jego serce. Cud jest zawsze związany z przemianą serca, magia tego nie potrzebuje. Łatwiej też wymyślić jakieś
nieprawdopodobne wyjaśnienie dla rzeczywistości niż poszukać prawdy.
Magia dotyczy wyobraźni, cuda rzeczywistości.
Magia to brak kontaktu, cud to spotkanie.
Magia jest dla dzieci, cuda są dla dorosłych.(Dlatego Harry Potter to
książki przygodowe dla dzieci a Lewis to baśnie dla dorosłych.)
Cud daje wolność magia zniewala.
Czasem zdarza się, że wpatrujemy się w jakiś problem w nas, w jakiś
grzech w naszym życiu, jak zaczarowani. Nie umiemy go przezwyciężyć i nie
jesteśmy w stanie robić niczego sensownego. Wpatrujemy się i już. Nasze życie
staje wtedy w miejscu. Zachowujemy się jakby ktoś nałożył na nas pęta, wymierzył w nas magiczną różdżkę i wypowiedział zaklęcie. Bywa, że trwa to całymi latami. Zmieniają się pory roku, upadają imperia, obok przechodzą ludzie tak
wolni, że zazdrość bierze, a my ich nawet nie widzimy trwając w czarodziejskim
uścisku.
Całkiem inaczej działa łaska. Nasza wrażliwość pod jej wpływem wzrasta.
Tak wiele się wtedy zdarza w naszym życiu, co dzień coś nowego. Widzimy tak
dużo, a słabości, które nam dokuczają nie niszczą nas, idziemy do przodu coraz
szybciej, biegniemy, jesteśmy wolni.
Bo grzech ma coś z magii, a łaska jest cudem.
ELA KONDERAK
40
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
LEKTURY O CUDACH
CUD
VIITTORIO MESSORI
Przedstawiam moim drogim słowiańskim
przyjaciołom książkę pt. CUD. Jest to moja trzynasta książka, ale muszę przyznać, że należy ona do
tych, które są mi najdroższe. Bardzo się cieszę
zatem, że książka ta we Włoszech osiągnęła w
ciągu jednego roku dziewięć wydań i że wyszły lub
są w przygotowaniu jej tłumaczenia na wszystkie
główne języki świata. Jestem w istocie wielkim
czcicielem Madonny, jak Ją nazywamy my, Włosi.
Oczywiście Polacy, którzy nie ustępują nikomu w
miłości do Matki, którą Jezus zechciał nam dać zrozumieją dobrze to moje nabożeństwo. W książce
tej odtwarzam historię najgłośniejszego, a zarazem
najlepiej udokumentowanego, cudu zdziałanego za
wstawiennictwem Dziewicy. Jest to wielka tajemnica. Chodzi o jasną odpowiedź na wyzwanie rzucone od zawsze katolikom
przez agnostyków i przez ateuszy: ”Pokażcie nam drewnianą nogę, zawieszoną
w sanktuarium jako wotum, a my także uwierzymy w wasze cuda!”
Jestem zatem szczególnie szczęśliwy, że również Polacy dowiedzą się
(być może po raz pierwszy), jaki nadzwyczajny
„znak zmartwychwstania ciała” zechciał nam dać
Chrystus w biednej i starej wiosce aragońskiej.
CUD EUCHARYSTYCZNY W LANCIANO
FR. NICOLA NASUTI OFM CONV.
Wspaniałość Cudu z Lanciano polega na
tym, że Bóg pozwolił, aby nowa substancja Chleba
i Wina, czyli obecność Chrystusa została ukazana
również z nowymi cechami przypadkowymi, które
są widoczne dla naszego zmysłowego poznania,
abyśmy mogli widzieć, dotknąć i uznać. Jest to
wyjątkowy dar dla ludzi, gdyż tylko poprzez owe
cechy przypadkowe możemy prawdziwie ujrzeć i
zrozumieć tak, jak niewierny Tomasz.
41
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
CUDOWNE WIZERUNKI NMP
JOAN CARROLL CRUZ
Historie opowiedziane przez Joan Cruz
sięgają Włoch, Francji, Polski, Litwy, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Meksyku, etc. i informują nas
o Matce Boskiej z Guadalupe, z Akita, Pompei,
Matce Boskiej Szybkiej Pomocy (Nowy Orlean), a
także Matce Boskiej Uśmiechniętej, Matce Boskiej
Różańcowej, Pocieszycielce Strapionych, Matce
Boskiej Bolesnej, Matce Bożej Miłości, Matce
Boskiej z Zapopan (Meksyk) i wielu, wielu, wielu!
innych cudownych wizerunkach, w tym także Matce
Boskiej Częstochowskiej i Matce Boskiej
Ostrobramskiej. Książkę ożywiają liczne fotografie. Z pewnością niektórzy z czytelników, zainspirowani tą pozycją, udadzą
się na pielgrzymkę, by oddać cześć Maryi w jednej z poświęconych Jej świątyń.
Wszyscy natomiast odczują nową ufność wobec matczynej miłości i opieki
Przenajświętszej Dziewicy, której poprzez stulecia tak często dawała wyraz za
pośrednictwem swych cudownych wizerunków. Jest to idealna książka dla całej
rodziny oraz wielki skarb dla domowej biblioteki!
CUDA OJCA PIO
RENZO ALLEGRI
Niniejsza książka opisuje wszystkie te
zjawiska, które do San Giovanni Rotondo przyciągały tłumy i o których mówiono jako o cudach Ojca
Pio: stygmaty - krwawiące przez 50 lat rany, których żadnemu z lekarzy nie udało się wyleczyć bądź
wyjaśnić; tajemniczy zapach roztaczający się wokół
osoby zakonnika; temperatura ciała sięgająca 48,5°
C, nigdy przedtem nie odnotowana w historii
medycyny; zdolność odczytywania myśli innych
osób i przepowiadania przyszłości; ekstazy; rozmowy z umarłymi; wizje istot nadprzyrodzonych; nadzwyczajny dar nawracania; wreszcie niezliczone i
głośne uzdrowienia. Wszystko to opowiedziane zostało językiem jasnym i
potoczystym. Zaskakujące fakty, relacje naocznych świadków, pamiętniki, listy
składają się na mozaikę wydarzeń racjonalnie niewytłumaczalnych, a przy tym
niesamowicie wciągających.
42
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Program Spowiedzi św. w Wielkim Tygodniu
29. III - Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej
Uwaga! Przynosimy dziś do kościoła palmy. Dołóżmy starań, by nie zanikła tradycja w
rodzinach przygotowywania palm - znaku naszej wiary, że Chrystus jest Królem, Panem i
Wodzem nam.
Niedzielny porządek Mszy św. z obrzędem poświęcenia palm.
Okazja do spowiedzi św. w szerszym stopniu.
30. III - Wielki Poniedziałek
Essen, kościół św. Klemensa
od godz. 11.00 ÷ - Spowiedź św.
od godz. 17.00 ÷ - Spowiedź św.
o godz. 18.00 - Msza św.
31. III - Wielki Wtorek
Essen, kościół św. Klemensa
od godz. 14.00 ÷ - Spowiedź św.
o godz. 15.00 - Msza św.
01. IV - Wielka Środa
Essen, kościół św. Klemensa
od godz. 11.00 ÷ - Spowiedź św.
od godz. 17.00 ÷ - Spowiedź św.
o godz. 18.00 - Msza św.
Program Triduum Paschalnego i świąt Wielkanocnych
02 kwietnia 2015 - Wielki Czwartek
Liturgia Wieczerzy Pańskiej
Essen, kościół św. Klemensa
godz. 18.00
Adoracja przy Ołtarzu wystawienia
od godz. 22.30÷24.00
*od godz. 22.30÷23.30 - Spowiedź św.
03 kwietnia 2015 - Wielki Piątek
Liturgia Męki Pańskiej
Essen, kościół św. Klemensa
godz. 15.00
Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej
godz. 18.00
43
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
*Obowiązuje nas w tym dniu post ścisły.
Adoracja przy Grobie Pańskim
od godz. 16.30÷22.00
* w czasie adoracji okazja do spowiedzi św. od godz. 20.00÷22.00.
*Uwaga! Dziś rozpoczynamy Nowennę do Miłosierdzia Bożego. Teksty wyłożone
na stojaku.
04 kwietnia 2015 - Wielka Sobota
Dziś wchodzimy w ciszę Jezusowego grobu. Dziś Jezus „śpi snem śmierci“, jakby
odpoczywał po wyczerpującej męce. Dla nas jest to dzień zadumy i modlitwy, czas refleksji nad
życiem, okazja do podjęcia świętych postanowień. Wykorzystajmy go, by dobrze przygotować się
na świętowanie wielkanocnego zwycięstwa.
Poświęcenie potraw na stół wielkanocny
Essen, kościół św. Klemensa
godz. 10.00, 11.00, 12.00 i 13.00
Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej
godz. 9.30
Lüdenscheid, kościół św. Piotra i Pawła
godz. 10.30
Liturgia Wigilii Paschalnej
Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej
godz. 18.00
Essen, kościół św. Klemensa
godz. 21.00
05 kwietnia 2015 - Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
Po bolesnej Męce i Śmierci na krzyżu, ciało Jezusa zostaje złożone w grobie. Wejście do
grobu zostaje przywalone kamieniem. Jednak śmierć nie zapanowała nad Nim. Zbawiciel wstaje
po trzech dniach i jako Zmartwychwstały Pan posyła Apostołów, aby nieśli całemu światu tę
radosną nowinę.
Liturgia Zmartwychwstania Pańskiego
Essen, kościół św. Klemensa
od godz. 6.30 - wystawienie Najśw. Sakramentu
Msza św. Rezurekcyjna, godz. 7.00
Porządek Mszy św.: 11.15 i 18.00 oraz o godz. 9.30 w języku niemieckim
Mülheim an der Ruhr, kościół Matki Bożej Różańcowej
godz. 11.30 - wspólnie z parafią niemiecką
Lüdenscheid, kościół św. Piotra i Pawła
44
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Informacje parafialne:
Biuro parafialne
45143 Essen, Hirtsieferstr. 13
Czynne: we wtorek w godz. 16.00÷17.00
oraz
we środę w godz. 15.00÷16.30
w czwartek w godz. 15.00÷16.30 i 19.00÷20.00
Informacje można także otrzymać telefonicznie 0201 328562
albo w zakrystii po Mszach św. w tygodniu.
W okresie wakacyjnym (także ferie jesienne) biuro parafialne
czynne tylko:
w piątek od godz. 15.00÷16.30
Sakrament Eucharystii, Bierzmowania i Katecheza
Przy naszej parafii odbywają się regularne zajęcia katechetyczne,
przygotowujące do I Komunii św. i Bierzmowania ale nie tylko.
Zapraszamy dzieci i młodzież wg poniżej zamieszczonego programu na
poszczególne spotkania z Jezusem i Jego Ewangelią.
Essen, dom parafialny przy kościele św. Klemensa - sobota
Godz. 10.00 - grupa dzieci przygotowujących się do
Pierwszej Komunii św.
Godz. 10.00 - grupa pokomunijna młodsza
Godz. 11.00 - grupa dzieci z klasy pierwszej i drugiej
Godz. 11.00 - grupa pokomunijna starsza
Godz. 12.00 - grupa przedszkolaków
Program zajęć z języka polskiego:
Godz. 10.00 - grupa dzieci z klasy pierwszej i drugiej
Godz. 10.00 - grupa pokomunijna starsza
Godz. 11.00 - grupa przedszkolaków
Godz. 11.00 - grupa dzieci przygotowujących się do
Pierwszej Komunii św.
Godz. 11.00 - grupa pokomunijna młodsza
Młodzież ma swoje spotkanie w każdy piątek o godz. 19.00
Wszystkich, którzy przeprowadzili się do naszej parafii
obejmującej Essen, Mülheim, Lüdenscheid zapraszamy, aby w biurze
parafialnym zasięgnęli informacji o naszej parafii, albo telefonicznie
skontaktowali się z duszpasterzami.
45
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Chór parafialny
Wszystkich obdarowanych przez Boga darem głosu i słuchu zapraszamy na spotkania naszego chóru, który pragnie nie tylko swym śpiewem towarzyszyć naszym nabożeństwom, ale także szerzej prezentować piękno rodzimej kultury muzycznej. Spotkania odbywają się w
każdy poniedziałek o godz. 19.00 w sali naszego domu parafialnego
przy kościele św. Klemensa w Essen. Prosimy zgłaszać się u prowadzącej zajęcia p. Barbary Twarowskiej.
Odnowa w Duchu św.
To ruch charyzmatyczny, który opiera się na założeniu, że chrześcijanie – podobnie jak w Kościele pierwotnym – są obdarowywani charyzmatami, którymi służą ku zbudowaniu wspólnoty Kościoła. Grupa
modlitewna przy naszej parafii spotyka się co tydzień w piątek po
wieczornej Eucharystii na żywej modlitwie i uwielbieniu Boga. Odpowiedzialnym za grupę jest ks. Leszek Tokarzewski SChr.
„Niebieski krzyż”
Celem grupy jest niesienie pomocy wszystkim ludziom uzależnionym i
współuzależnionym, poprzez spotkania w kręgu osób dotkniętych
podobnym problemem. Wiek, płeć, zawód, wyznanie nie odgrywa tu
żadnej roli. Zapraszamy serdecznie wszystkich, których dotyczy
problem uzależnienia jak również szukających wsparcia, zrozumienia
i pomocy. Spotkania odbywają się w każdy czwartek w godz. od 19.30
– 21.00 przy parafii w Essen-Altendorf, Hirtsieferstr. 13 (wejście od
strony Mercatorstr.)
Koła Żywego Różańca
Przy naszej parafii grupa wiernych tworzy Żywe Róże, które podejmują się odmawiać codziennie dziesiątek różańca w intencjach wyznaczonych przez Kościół. W każdą pierwszą środę miesiąca odbywa
się spotkanie w kościele o godz. 17.00 na wymianie tajemnic.
Duszpasterskie odwiedziny chorych
Chorych odwiedzamy z posługą sakramentalną w każdy pierwszy piątek miesiąca. Orientacyjnie w godzinach od 9.00÷13.00. Wszystkich
chorych prosimy telefonicznie zgłaszać w biurze parafialnym. W
innych wypadkach losowych prosimy o kontakt telefoniczny 0201/
328562.
46
Polska Misja Katolicka
ESSEN-MÜLHEIM-LÜDENSCHEID
Sakrament Chrztu świętego
CHRZTU udzielamy podczas Mszy świętych w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca a także w pozostałe niedziele po Mszy św.
RODZICE przedstawiają w biurze parafialnym na dwa tygodnie przed
chrztem dziecka :
* akt urodzenia dziecka oraz
* imiona i nazwiska rodziców chrzestnych,
* rok urodzenia i miejsce zamieszkania rodziców i chrzestnych.
CHRZESTNI winni być wierzący i praktykujący, bierzmowani i
o ile są małżonkami winni mieć ślub kościelny. RODZICE i
CHRZESTNI winni uczestniczyć w jednej nauce przed chrztem.
Przystępują do SAKRAMENTU POJEDNANIA i przyjmują
KOMUNIĘ ŚW. w intencji dziecka otrzymującego chrzest św.
Sakrament małżeństwa
Narzeczeni zgłaszają się w biurze parafialnym na trzy miesiące przed datą sakramentu małżeństwa przedstawiając:
* dowody tożsamości
* świadectwo chrztu i bierzmowania
* świadectwo ukończenia kursu przedmałżeńskiego
Narzeczeni biorą udział w dwóch kolejnych naukach w
Poradni życia rodzinnego, a także w dwóch spotkaniach z księdzem w
ramach bezpośredniego przygotowania do zawarcia Sakramentu
małżeństwa.
Poradnia życia rodzinnego
Spotkania w Poradni Życia Rodzinnego odbywają się w salce przy
kościele św. Klemensa we wtorki o godz. 18.00 po wcześniejszym
umówieniu.
Sakrament pokuty
Możliwość przystąpienia do Sakramentu pojednania około 30 min.
przed każdą Mszą św. ( w niektóre niedziele także podczas Mszy św.)
oraz przed świętami wg. programu w różnych kościołach Essen,
Mülheim i Lüdenscheid.
Pogrzeb
Pragniemy i my jako, duszpasterze uczestniczyć w ostatniej drodze
wraz z najbliższą rodziną. Prosimy urząd pogrzebowy poinformować o
waszej i zmarłego woli, aby pogrzeb odbył się w języku polskim.
Bardzo prosimy podać w zakładzie pogrzebowym numer telefonu i
zastrzec o wcześniejszej konieczności kontaktu. Polska Misja Katolicka
Essen, 0201 / 328562.
47
Herausgeber:
PAROCHIA CATOLICA PRO POLONIS - ESSEN
POLNISCHE KATHOLISCHE GEMEINDE IN DER KIRCHE ST. CLEMENS
Hirtsieferstr. 13
45143 Essen
Tel. 0201 328562

Podobne dokumenty