wyd. specjalne 04.2010
Transkrypt
wyd. specjalne 04.2010
MIESIĘCZNIK DLA GIMNAZJALISTÓW REDAKCJA: KOŁO MŁODYCH REPORTERÓW „Przemijamy. Stare ustępuje miejsca nowemu, w ten sposób świat posuwa się naprzód. Ale pamiętajmy o tych, którzy odchodzą - ta pamięć daje im nieśmiertelność.” Rafał Kosik Wyrażamy nasz ból z powodu śmierci 96 wyjątkowych Polaków, którzy zginęli w drodze na katyńskie uroczystości, szczególnie z powodu tragicznej śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – Lecha Kaczyńskiego Pani Marii Kaczyńskiej oraz Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie – Ryszarda Kaczorowskiego Nie zapominajmy o nich i podarujmy im tym samym nieśmiertelność. GIMZETKA” kwiecień 2010 KATYŃ Czy miejsca przeklęte istnieją? 10 kwietnia 1940 roku. Do masowych grobów w lesie katyńskim wciąż wrzucane są ciała polskiej inteligencji, oficerów Wojska Polskiego zamordowanych przez NKWD. Dokładnie siedemdziesiąt lat później Lech Kaczyński, prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej wraz z małżonką i liczną delegacją, w której znajduje się kwiat Polski i dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych lecą tam, by oddać hołd pomordowanym w smoleńskim lesie. O 8.56 samolot rozbija się, a godzinę później wiadomo, że nikt nie przeżył katastrofy. Życie w Polsce i na świecie zatrzymuje się. Ludzie z przerażeniem i niedowierzaniem oglądają stacje telewizyjne przekazujące coraz to straszniejsze informacje, płaczą, wyruszają zapalić lampkę pod pałacem prezydenckim, domem tragicznie zmarłych czy pod obrazem prezydenckiej pary w rodzinnym mieście, wyruszają do swych kościołów modlić się. Zadają pytanie, które nasuwa się zawsze w takich sytuacjach i brzmi: „Dlaczego?” Wiedzą, że na ich oczach dzieje się historia. Historia, której za parę lat będą uczyć się ich dzieci, wnuki. Polacy jednoczą się. Zjednoczenie Polaków nie zdarza się często. Zazwyczaj ten kłótliwy, wciąż narzekający naród nie docenia tego, że żyje w wolnym, pięknym kraju, z wyjątkową historią. Zapatrzony w szklany ekran telewizora, w litery tanich brukowców głosi to, co usłyszy, zobaczy, przeczyta. Nie myśli. Nie zastanawia się. I nagle zdarza się tak potworna tragedia. Mieszkańcy nadwiślańskiego kraju łączą się w bólu i cierpieniu, popadają w zadumę i zamyślenie. Zadają sobie pytania: „Dlaczego ich nie doceniałem? Dlaczego szydziłem ze swego narodu? Dlaczego wielokrotnie odrzucałem polskość?” Przecież większość z nas nie znała ludzi, którzy tam zginęli. Widziała ich tylko często w telewizji czy słyszała w radiu. A jednak głęboko przeżywamy tę tragedię, ponieważ byli to ludzie, których w większości wybraliśmy w wyborach, którzy reprezentowali nasz naród, walczyli o pamięć zapomnianych, o nasze sprawy w tym wielkim, brutalnym świecie. Uświadamiamy sobie, że ludzie, którzy zginęli w tej strasznej tragedii byli Wielkimi Polakami. Nie takimi, jakimi kreowały ich media - nieudacznikami. Dostrzegamy, jak bardzo walczyli o naszą historię, O NASZĄ POLSKĘ. Obudził się w nas patriotyzm. Tylko dlaczego dopiero teraz? Wcześniej biało-czerwone flagi leżały głęboko w szafie, zakurzone i zapomniane lub w ogóle ich nie było a teraz wywieszamy je na domach i widzimy w nich polskość, dumę. Widać naszemu narodowi potrzebne było katharsis (oczyszczenie), a nasze zadufanie w sobie, pracy, kpienie i wyśmiewanie naszej narodowości zostało przerwane. Tylko czemu musiał wydarzyć się taki straszny wypadek, taka tragedia, po której Polska już nigdy nie będzie tą samą Polską? Mówią, że „nie ma ludzi niezastąpionych”. Moim zdaniem są. Można powołać na ich stanowiska nowych ludzi, lecz ci nie będą mieli takiej werwy, chęci do pracy, tyle życzliwości ludzkiej i miłości do Ojczyzny jak ci, którzy zginęli. Katyń, nawet po tylu latach, upomina się o ofiary, lecz teraz słowo „Katyń” będzie w każdym Europejczyku, obywatelu świata, budziło grozę i pamięć. Pamięć tych, którzy teraz, jak i siedemdziesiąt lat temu oddali życie Polsce. Za Polskę. Po tej strasznej tragedii pozostają tylko przemyślenia: „Jak teraz będzie wyglądać Polska? Co się teraz będzie działo z naszym narodem?” i obowiązek przekazywania wiedzy o obu tych strasznych wydarzeniach, które miały miejsce w tym samym przeklętym lesie, następnym pokoleniom, a także refleksje dotyczące nas samych. Obudźmy się. Nauczmy się być patriotami. Nie zapominajmy o naszej historii a wręcz pogłębiajmy o niej wiedzę, nie porzucajmy naszej flagi, naszego godła w ciemnych zaułkach naszych mieszkań, domów. Nauczmy się szanować ludzi, którzy kierują naszym państwem. Pamiętajmy, że ludzie którzy zginęli, z panem prezydentem na czele, chronili pamięć, cześć i dumę NASZEGO narodu. Kacper Grążawski GIMZETKA” kwiecień 2010 MOJE WSPOMNIENIE 17 kwietnia pojechałam z rodzicami do Warszawy. Przez kilka dni oglądałam w telewizji stolicę pogrążoną w żałobie, ale gdy znalazłam się na przepełnionych ulicach Warszawy, prawdziwie poczułam, co się stało 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Była godzina 23.00 z minutami, mimo to miasto było pełne przechodniów zdążających w tym samym kierunku - ku miejscu, gdzie mogli oddać hołd tragicznie zmarłym w katastrofie. Stanęłam w potężnej kolejce prowadzącej do katedry, gdzie były wystawione trumny Lecha i Marii Kaczyńskich. Czas oczekiwania płynął szybko. Stojąc w kolejce, rozmawialiśmy z rodowitą warszawianką. Kobieta ze wzruszeniem opowiadała o swoim mieście, które ukochała od dzieciństwa. Wszyscy czuliśmy opiekę harcerzy. Częstowali nas gorącą herbatą. Polacy i zagraniczni goście, stojąc w kolejce, byli bardzo cierpliwi. Nikt się nie przepychał, nie było słychać wulgaryzmów, głośnych rozmów. Każdy zachowywał kulturę i godność. To była wyjątkowa cisza i skupienie w wielkim tłumie! Po trzech godzinach oczekiwania minęliśmy próg katedry i pokłoniliśmy się przed trumną Prezydenta i jego małżonki. GIMZETKA” kwiecień 2010 Było to wyjątkowe przeżycie... W zadumaniu poszliśmy pod Belweder. Tam - morze zniczy, które dodatkowo swymi płomieniami ogrzewały Obserwowałam ludzi modlących się, zapłakanych, zamyślonych. atmosferę. Wszyscy byliśmy razem! Harcerze, nie zwracając uwagi na późną porę, ciężko pracowali - zbierali wypalone znicze, zapalali nowe i układali kwiaty przy zdjęciach poległych. Myślę, że nie tylko oni, ale my wszyscy byliśmy tam na służbie z potrzeby serca! Tego dnia nie zapomnę do końca życia... zdjęcia i tekst Klaudia Szulc II A