Wystąpienie prezydenta podczas spotkania z członkami SKOZK
Transkrypt
Wystąpienie prezydenta podczas spotkania z członkami SKOZK
Wystąpienie prezydenta podczas spotkania z członkami SKOZK Szanowni Państwo, Chcę serdecznie podziękować za zapewnienie, że w Krakowie się pieniędzy nie marnuje. Jestem o tym głęboko przekonany jako poznaniak. I też stawiam na to, że wspólnym wysiłkiem potrafimy jak najlepiej wydać te pieniądze, które Polska w różnych etapach swojego rozwoju zawsze starała się lokować jak najmądrzej w to, co decyduje o funkcjonowaniu narodu, a więc lokować też na rzecz obrony dziedzictwa narodowego. Chciałem bardzo być dzisiaj tutaj na tym spotkaniu komitetu inaugurującego ten nowy etap wspólnej pracy. Wspólnej a więc zarówno dzięki tej wielkiej sile, jaką stanowi społeczne obywatelskie zaangażowanie mieszkańców Krakowa wrażliwych na kwestie dziedzictwa narodowego z prezydentem, któremu przypisano przecież z mocy konstytucji cały szereg uprawnień, ale także i odpowiedzialności związanych z tym, co konstytuuje naród. W związku z tym, cieszę się, że rozpoczynamy ten etap prac. Proszę Państwa, ten szczególny fundusz, który powstał w innych realiach ustrojowych, finansowych i gospodarczych ma swój głęboki sens także i dziś. Oczywiście pamiętamy tamten czas, kiedy wydawało się, że trzeba ratować Kraków, ratować jego zabytki w sytuacji dramatycznego zagrożenia rozpadania się substancji zabytkowej, zarówno ze względu na długotrwały brak opieki właścicielskiej, jak i ze względu na ich dramatyczne zagrożenia natury ekologicznej. Dzisiaj Kraków jak i cała Polska zyskały nowe szanse, nowe źródła siły pozwalającej na lepsze rozwiązywanie problemów przyszłości substancji zabytkowej, która jest częścią niezwykle ważnego z punktu widzenia Krakowa i państwa dziedzictwa narodowego. Tymi nowymi szansami są członkostwo w UE, fundusze europejskie i samorządność, która pozwala na wydobycie nowych dodatkowych sił, ale także i środków na rozwiązywanie tych ważnych problemów. Wydaje mi się również, że na przykładzie Krakowa można wskazać jeszcze jedno dodatkowe źródło skutecznego rozwiązywania problemów, szukania środków zarówno na odbudowę, jak i na modernizację obiektów zabytkowych. Tym dodatkowym źródłem są niewątpliwie przekształcenia właścicielskie. Ja zawsze z największą satysfakcją jako człowiek, który wierzy w kapitalizm, ale nie praktykuje, obserwowałem jak z roku na rok Kraków się zmieniał w momencie podjęcia niesłychanie ważnych, mądrych, odważnych decyzji możliwych na gruncie systemu prawnego tu w Krakowie, niemożliwych niestety w Warszawie, jeśli chodzi o oddawanie obiektów zabytkowych, obiektów w ogóle w mieście, właścicielom. To było widać gołym okiem, że w pierwszym roku były wynajmowane lokale handlowe na parterze, w drugim roku były już remontowane lokale właściciela na pierwszym piętrze, potem była fasada, potem była reszta budynku, a na końcu zagospodarowanie podwórza na rzecz budowania źródła dochodów i płac. Myślę więc, że tych źródeł, szans na ratowanie zabytków w Krakowie jest dużo, co wcale nie oznacza, że należy wygasić to źródło, które sprawdziło się od lat 70. Patrzę na Społeczny Komitet działający w Krakowie na rzecz substancji zabytkowej tego miasta, ważnej albo i najważniejszej cząstki dziedzictwa narodowego, jako na element, który trudno znaleźć gdzieindziej w Polsce. To jest problem „uobywatelnienia” w Polsce, to jest problem uspołecznienia tego działania. Bo nie jest to domeną tylko i wyłącznie władz, to jest także przedmiot troski i działania szeroko pojętych środowisk społecznych. Proszę Państwa, Do tego katalogu spraw - ważnych z punktu widzenia ratowania w Krakowie tego, co tworzy tu w Polsce cząstkę Polskiej duszy, także polskiej dumy, bo rzeczywiście tak jest, że ktokolwiek przyjeżdża lub ktokolwiek przywodzi kogoś do Krakowa, może być pewien, że zrobi to ogromne wrażenie potwierdzające naszą przynależność do tej ciekawszej, czasami nawet tej zamożniejszej części świata europejskiego - chciałbym dodać jeszcze jeden okres, który trochę umyka przy tych gigantycznych zadaniach związanych z zabytkami sięgającymi średniowiecza, okresu staropolskiego. Otóż jest jeszcze jeden okres, który w moim przekonaniu w Krakowie wart jest potraktowania w sposób szczególny. To są te wszystkie pamiątki i obiekty zabytkowe, które są związane zarówno z okresem odzyskiwania niepodległości (jak Oleandry) czy z tym, co stanowiło przejaw polskiego marzenia o nowoczesności. Cała architektura, która powstawała w okresie międzywojennym była polskim marzeniem o modernizacji w warunkach świadomej, pełnej dumy z tego, co było dziedzictwem przeszłości. Tak jak z dumą możemy oglądać Gdynię, tak jak z dumą możemy podziwiać dzieło krakowskiego architekta Szyszko-Bohusza w Wiśle, tak samo tu w Krakowie jest szereg zabytków ściśle związanych z polskim marzeniem o nowoczesności z okresu międzywojennego. Chciałbym Państwa zapewnić o moim głębokim zaangażowaniu w to, aby uczynić te środki finansowe jak najefektywniejszym narzędziem działania na rzecz dobra wykraczającego poza granice Krakowa. Myślę, że wielkim zadaniem związanym z szukaniem maksymalnej efektywności wydatkowania pieniędzy jest to, aby skoordynować działania, aspiracje i marzenia z działaniami i planami samorządów. To może zapewnić zwielokrotnienie wysiłku finansowego. A na koniec chciałbym Państwu powiedzieć, że sam z największą zawsze dumą myślę o Krakowie jako o miejscu, gdzie nie tylko czuje się polska duszę i słyszy się polskie serce, ale także jako o miejscu, które rzeczywiście kształtowało polską dumę i polskie marzenia, także w wymiarze poszczególnych rodzin. Tutaj Pan Profesor był łaskawy wspomnieć o tym, co mówiłem na Wawelu: że długo jeszcze Polska jako kraj na dorobku musi w sobie zachować romantyczny sposób patrzenia na świat, na siebie samych, gdzie czasami niedostatek sił i środków trzeba nadrabiać siłami ducha, siłą marzeń, siłą aspiracji i siłą także dumy. Ale przecież razem marzymy o tym, żeby Polska idąc normalnym torem rozwoju mogła w sposób arcyracjonalny, mniej romantyczny, a właśnie bardziej pozytywistyczny, rozwiązywać te problemy, które są przed nami i stale się piętrzą. Mówię to jako człowiek pochodzący z rodziny z hen, hen dalekich kresów północno-wschodnich, a więc z natury swej podejrzewany o czysto romantyczne podejście do wielu zagadnień, także natury finansowej. Ale mówię to w przekonaniu, że mam, że gdzieś brzmi w moich uszach i dźwięczy w moim sercu cały szereg opowieści rodzinnych o tym, jak mój pradziad z dalekiej de facto Kurlandii studiował tutaj w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim w latch 80. XIX wieku. Przywiózł on stąd tam daleko na Litwę nie tylko wrażliwość wobec historii, ale także dumę z tego, że można pokazywać kawałek Polski jako fragment wielkiego osiągnięcia całej Europy, co stanowiło dumę dla każdego Polaka, który żył gdzieś na krawędzi nie tylko dwóch kultur, nie tylko dwóch czy trzech religii, ale także wielu języków i na krawędzi świata zachodniego i wschodniego. Za to serdecznie dziękuję i zapewniam Państwa o mojej gotowości do jak najdalej idącej współpracy.