Jesienny Dzień Wspólnoty Diakonii Diecezjalnych 25
Transkrypt
Jesienny Dzień Wspólnoty Diakonii Diecezjalnych 25
Jesienny Dzień Wspólnoty Diakonii Diecezjalnych 25-26 października 2013 r. Posłuszeństwo na wzór Chrystusa Sługi WSTĘP W dokumencie „Charyzmat i duchowość Ruchu Światło-Życie” czytamy, że charakterystycznym elementem duchowości naszego Ruchu jest dążenie do zjednoczenia z Chrystusem Sługą, który przyszedł, aby służyć i oddać życie dla wypełnienia woli Ojca i Jego planu zbawienia. Jednym z ważnych wymiarów duchowości ukazanej nam w biblijnym obrazie Chrystusa Sługi, jest postawa Jego bezgranicznego oddania swemu Ojcu w duchu posłuszeństwa. Święty Paweł w Liście do Filipian napisał, że Chrystus Jezus „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 8). Ta postawa „posłuszeństwa aż do śmierci” stała się ostatecznie przyczyną zwycięstwa Chrystusa nad szatanem, którego można nazwać „mistrzem nieposłuszeństwa”. Przez posłuszeństwo „aż po śmierć krzyżową” Chrystus doznaje ostatecznie wywyższenia i uwielbienia. Jego zwycięstwo dokonało się poprzez posłuszeństwo woli Ojca wypowiedziane podczas modlitwy w Ogrójcu w słowach „Ojcze niech się stanie wola Twoja” (Mt 26, 42). Dzięki tej postawie dokonało się wywyższenie Jezusa, o którym św. Paweł pisze; „na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych” (Flp 2, 10). Taka jest duchowość diakonijna naszego Ruchu. Jest to duchowość służby, przeżywanej w duchu posłuszeństwa woli Ojca na wzór Chrystusa Sługi. Duchowość Ruchu Światło-Życie ma także wymiar eklezjocentryczny. W dokumencie „Charyzmat i duchowość Ruchu Światło-Życie” czytamy, że członków Ruchu Światło-Życie charakteryzuje postawa miłości do Kościoła. Wyraża się ona także w tym, że świadectwo i służbę starają się oni „wypełniać zawsze w łączności z hierarchią Kościoła, której szczególnie jest zalecona posługa jedności i która ma być widzialnym znakiem tej jedności” („Charyzmat i duchowość Ruchu Światło-Życie” II.7). Jest to bardzo ważny element duchowości członków Diakonii Ruchu Światło-Życie, szczególnie wart podkreślenia w czasach, kiedy ten wymiar chrześcijańskiej duchowości diakonijnej, jakim jest posłuszeństwo woli Ojca, rozeznawanej w Kościele i ukazywanej przez głos Pasterzy, jest nieraz kwestionowany. Doświadczamy tego niemal codziennie, obserwując debaty publiczne w mediach, podważające autorytet Biskupów niemal w każdym z podejmowanych tematów. Dlatego podczas Jesiennych DWDD tematem rozważań uczynimy ten element duchowości diakonijnej naszego Ruchu, jakim jest postawa posłuszeństwa na wzór Chrystusa Sługi. Chciejmy na nowo zachwycić się Chrystusem Sługą, cichym, pokornym i posłusznym woli Ojca. Chciejmy odkryć, że nasi Pasterze, atakowani dzisiaj po wielekroć przez wrogów Kościoła, potrzebują z naszej strony świadectwa służby i posłuszeństwa. Rozważmy także czy jako członkowie Ruchu Światło-Życie nie potrzebujemy w tej kwestii nawrócenia! Życzę wszystkim czasu owocnego spotkania podczas Jesiennych DWDD A.D. 2013, daru modlitwy, wyciszenia i doświadczenia jedności w Duchu Świętym! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi! Pan z Wami! Ks. dr Adam Wodarczyk Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie Katowice 10.10.2013 r., PRZYGOTOWANIE Lektura tekstów źródłowych PROGRAM DWDD Piątek Modlitwa wieczorna Modlitwa o ducha komunii i ducha posłuszeństwa dla wszystkich podejmujących diakonię w Kościele i w Ruchu Światło-Życie. W czasie modlitwy odczytanie tekstu: Flp 2, 5-11 Sobota Jutrznia Zawiązanie wspólnoty Modlitwa Powitanie i przedstawienie się uczestników Konferencja Posłuszeństwo w Kościele na wzór Chrystusa Sługi Świadectwa przedstawicieli różnych stanów na temat posłuszeństwa (różnie wymiary: np. posłuszeństwo hierarchii kościelnej, w życiu konsekrowanym, w rodzinie itp. Namiot spotkania – J 15, 1-17 Eucharystia Godzina Odpowiedzialności Cz.1: Spotkanie w grupach diakonijnych (z dzieleniem Ewangelią J 15, 1-17) Cz. 2: Podsumowanie pracy w grupach, komunikaty itp. Nieszpory LEKTURY Słownik teologii biblijnej, Poznań 1990, s. 728-730 POSŁUSZEŃSTWO Nie mając nic wspólnego z wymuszoną uległością i biernym poddawaniu się, posłuszeństwo, to dobrowolne przylgnięcie do planów Boga, okrytych jeszcze tajemnicą, lecz przedłożonych już do wierzenia poprzez słowo, pozwala człowiekowi uczynić z jego życia prawdziwą „służbę Bogu i daje możność uczestniczenia w Bożej radości. I. Uległość stworzenia względem Boga Nawet w całym stworzeniu, jeśli pominąć człowieka, można dostrzec coś w rodzaju tęsknoty za takim posłuszeństwem i radością. Wyrazem najwyższej władzy Boga jest np. przebicie nozdrzy hipopotama (Job 40, 24) albo skrępowanie Rahaba (Ps 89, 11). Uciszenie burzy na morzu lub wyrzucenie czarta oznaczają, że podobnie jak demony, tak też „wichry i morza są Jezusowi posłuszne” (Mt 8, 27 paral.; Mk l, 27). Te wyrazy mocy Jezusowej wywołują bojaźń religijną. Lecz radosne gromadzenie się stworzeń biegnących na głos Stwórcy jest w Biblii przedmiotem jeszcze większego podziwu i powodem jeszcze głębszej wdzięczności niż uciszenie się wszechświata: „Gwiazdy radośnie świecą na swoich strażnicach. Wezwał je. Odpowiedziały: Jesteśmy! Z radością świecą swojemu Stwórcy” (Bar 3, 34 n; por. Ps 104, 4; Syr 42, 23; 43, 13-26). W obliczu takiej właśnie gorliwości najpiękniejszych ze stworzeń, gotowych do spełnienia misji, jaką Bóg wyznaczył im we wszechświecie, ludzkość „zamknięta w swym nieposłuszeństwie” (Rz 11, 32) swoją postawą mimo woli przypomina boleśnie to, czym powinna być jej uległość. Bóg zaś pozwala ludziom dostrzec i uczynić przedmiotem nadziei to, czym może być żywiołowa i jednozgodna uległość całego stworzenia, uwolnionego dzięki posłuszeństwu Jego Syna (Rz 8, 19-22). II. Dramat nieposłuszeństwa 1. Od razu na samym początku Adam okazał się nieposłusznym względem Boga. Uwikłał on w ten bunt wszystkich swoich potomków (Rz 5, 19) i poddał znikomości całe stworzenie (8, 20). Bunt Adama ukazuje, prawem kontrastu, co to jest posłuszeństwo i czego Bóg od ludzi posłusznych wymaga: posłuszeństwo jest uległością człowieka względem woli Boga, jest wypełnieniem polecenia, którego ani sensu, ani ceny nie dostrzegamy, ale rozumiemy jego zobowiązujący charakter. Jeżeli Bóg domaga się od nas posłuszeństwa, to znaczy, że ma względem nas jakieś plany, że zamierza zbudować inny wszechświat, że potrzebne Mu do tego nasze współdziałanie i nasze trwanie w wierze. Wiara nie jest posłuszeństwem; jest ona jedynie sekretem posłuszeństwa. Posłuszeństwo jest znakiem i owocem wiary. Jeżeli Adam był nieposłuszny, to dlatego, że zapominając o słowie Bożym, posłuchał głosu Ewy i kusiciela (Rdz 3, 4 nn). 2. Chcąc ratować ludzkość, Bóg wzbudził wiarę w Abrahamie. W celu zaś upewnienia się, jak silną jest ta wiara, poddaje ją próbie posłuszeństwa: „Wyjdź z twej ziemi rodzinnej” (Rdz 12, 1); „Służ mi i bądź nieskazitelny” (17, 1); „Weź twego syna jedynego ... i złóż go w ofierze” (22, 2). Całe życie Abrahama opiera się na słowie Bożym, które każe temu człowiekowi bez przerwy iść ślepo naprzód i robić rzeczy, których sensu on sam nie dostrzega. Tak więc posłuszeństwo jest dla niego próbą, jest pokusą zesłaną przez Boga (22, 1), dla Boga zaś – to bezcenne świadectwo: „Nie oszczędziłeś syna twego jedynego dla mnie” (22, 16). 3. Przymierze zakłada konieczność przyjęcia takiej samej postawy: „Wszystko, co powiedział Jahwe, uczynimy i będziemy posłuszni” – odpowiedzieli Izraelici godząc się na układ, który im Bóg zaproponował (Wj 24, 7). „Przymierze – to pewien akt, Prawo, cały szereg przykazań i postanowień, ujmujących w określone ramy całe istnienie Izraela oraz jego przeznaczenie polegające na tym, żeby żył jako lud Boży. Bardzo wiele spośród tych pouczeń nakłada na ludzi obowiązek posłuszeństwa względem rodziców (Pp 21, 18-21), królów, proroków, kapłanów (17, 14 – 18, 22). Często obowiązki te stanowią już część nieodłączną natury człowieka. Jednakże słowo Boże, wprowadzając nowe obowiązki do samego przymierza, z uległości człowieka czyni prawdziwe posłuszeństwo w wierze. Ponieważ wierność względem Prawa ma miejsce dopiero wtedy, kiedy człowiek podda się słowu i zgodzi się na przymierze z Bogiem, zatem posłuszeństwo względem przykazań Bożych nie ma charakteru uległości niewolniczej, lecz wypływa z samej miłości. Już bowiem w pierwszym Dekalogu został ukazany ten związek pomiędzy przykazaniami a miłością: „Którzy mnie miłują i strzegą moich przykazań” (Wj 20, 6); Księga Powtórzonego Prawa podejmuje tę myśl i rozwija ją dalej (Pp 11, 13. 22); Psalmy widzą w Prawie wielki dar miłości Boga do ludzi oraz źródło posłuszeństwa płynącego z miłości (Ps 19, 8-11; 119). III. Chrystus – nasze posłuszeństwo Lecz któż jest posłuszny Bogu? Izrael – to „dom zbuntowany” (Ez 2, 5), „to synowie zrewoltowani” (Iz 1, 2), „to ci, którzy się chlubią Prawem, a znieważają Boga właśnie przez przekraczanie Prawa” (Rz 2, 23). Izrael nie może się szczycić żadną wyższością nad poganami; Żydzi, podobnie jak poganie, „zamknęli się w nieposłuszeństwie” (3, 10; 11, 32). Pozostając w niewoli grzechu, człowiek, choć w głębi serca pragnie być posłusznym Bogu, nie jest w stanie zdobyć się na owo posłuszeństwo (7, 14). By mógł posiąść tę zdolność, aby mógł „odnaleźć Prawo w swojej piersi” (Jer 31, 33), trzeba, aby Bóg wysłał swego Sługę, który „każdego poranka będzie pobudzał Jego ucho” (Iz 50, 4), i będzie mógł w końcu powiedzieć: „Oto przychodzę ... czynić Twoją wolę” (Ps 40, 7 nn). „Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy stali się sprawiedliwymi” (Rz 5, 19). Tak więc posłuszeństwo Jezusa Chrystusa stało się naszym zbawieniem i pozwoliło nam odnaleźć nasze posłuszeństwo – względem Boga. Życie Jezusa, od „przyjścia na świat” (Hbr 10, 5) aż „do śmierci na krzyżu” (Flp 2, 8), było jednym posłuszeństwem, czyli przylgnięciem do Boga poprzez całą serię ogniw pośrednich, jak np. pewne osobistości, wydarzenia, instytucje, Pisma Jego ludu, władze świeckie. Przyszedłszy, „aby czynić wolę nie swoją, lecz Tego, który Go posłał” (J 6, 38; por. Mt 26, 39), spędził Jezus całe swoje życie na spełnianiu normalnych obowiązków posłuszeństwa względem rodziców (Łk 2, 51) i prawowitych władz (Mt 17, 27). W momencie męki Jego posłuszeństwo osiągnęło pełnię. Nie stawiając oporu, oddał się w ręce mocy nieludzkich i niesprawiedliwych; „nauczył się posłuszeństwa z tego, co wycierpiał” (Hbr 5, 8). Ze swej śmierci złożył Bogu najcenniejszą ofiarę, ofiarę posłuszeństwa (10, 5-10; por. l Sm 15, 22). IV. Posłuszeństwo chrześcijan Stawszy się wskutek swego posłuszeństwa „Panem” (Flp 2, 11), „otrzymawszy wszelką władzę na niebie i na ziemi” (Mt 28, 18), Jezus Chrystus ma prawo do tego, by było Mu posłuszne wszelkie stworzenie. To właśnie przez Niego, przez posłuszeństwo Jego Ewangelii i przez naukę Jego Kościoła (2 Tes 3, 14; Mt 10, 40 paral.) dosięga człowiek w wierze Boga (Dz 6, 7; Rz 1, 5; 10, 3; 2 Tes l, 8), uwalnia się od pierwotnego nieposłuszeństwa i wchodzi w tajemnicę zbawienia: Jezus Chrystus staje się jedynym Prawem chrześcijanina (1 Kor 9, 21). Prawo to obejmuje również posłuszeństwo względem prawomocnej władzy cywilnej, względem rodziców (Kol 3, 20), panów (3, 22), małżonków (3, 18), urzędów publicznych. We wszystkich jednak powinno się widzieć „powagę Boga samego” (Rz 13, 1-7). Lecz ponieważ chrześcijanin jest posłuszny tylko po to, żeby służyć Bogu, zatem potrafi on, jeśli zachodzi tego potrzeba, oprzeć się rozkazowi niesprawiedliwemu po to, „by być posłusznym raczej Bogu, a nie ludziom” (Dz 4, 19). Synopsa tekstów Soboru Watykańskiego II, Poznań-Warszawa 1970, s. 934-939 Droga posłuszeństwa Kościół winien kroczyć tą samą drogą, pod działaniem Ducha Chrystusowego, jaką kroczył Chrystus, mianowicie drogą ubóstwa, posłuszeństwa, służby i ofiary z siebie aż do śmierci, z której przez zmartwychwstanie swoje powstał Chrystus zwycięzcą; Tak bowiem z nadzieją kroczyli wszyscy Apostołowie, dopełniając wielu udrękami i cierpieniami braki cierpień Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Często też krew chrześcijan była posiewem (DM 5). Konieczne zasady posłuszeństwa W naszych czasach ludzie doznają różnego rodzaju ucisku i grozi im pozbawienie możliwości postępowania według własnej woli. Z drugiej zaś strony wielu zdaje się skłaniać do tego, by pod pozorem wolności odrzucić wszelką zależność i zlekceważyć konieczne zasady posłuszeństwa (DWR 8). Posłuszeństwo Chrystusowe Prezbiterzy upodabniają się do Chrystusa przez tę pokorę i odpowiedzialne oraz dobrowolne posłuszeństwo, czując w sobie to, co i w Chrystusie Jezusie, który „wyniszczył samego siebie przyjąwszy naturę sługi... stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 7-8) i przez to posłuszeństwo zwyciężył i odkupił nieposłuszeństwo Adama, jak świadczy Apostoł: „Przez nieposłuszeństwo jednego człowieka grzesznikami stało się wielu, tak przez posłuszeństwo jednego – wielu stanie się sprawiedliwymi” (Rz 5, 19) (DK 15). ... za przykładem Jezusa Chrystusa, który przyszedł, aby pełnić wolę Ojca (por. J 4, 34; 5, 30; Hbr 10, 7; Ps 39, 9), a „przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 7) z tego, co wycierpiał, nauczył się posłuszeństwa (por. Hbr 5, 8) – zakonnicy, pobudzeni przez Ducha Świętego, ulegają z wiarą przełożonym, zastępującym Boga, i pod ich kierownictwem oddają się posługiwaniu wszystkim braciom w Chrystusie, jak sam Chrystus przez swą uległość dla Ojca służył braciom i oddał życie swoje na okup za wielu (por. Mt 20, 28; J 10, 14-18) (DZ 14). Przyszedł tedy Syn, zesłany przez Ojca, który wybrał nas w Nim przed stworzeniem świata i do przybrania za synów Bożych przeznaczył, ponieważ w Nim spodobało Mu się odnowić wszystko (por. Ef 1, 4-5 i 10). Żeby wypełnić wolę Ojca, Chrystus zapoczątkował Królestwo Niebieskie na ziemi i objawił nam tajemnicę Ojca, a posłuszeństwem swym dokonał odkupienia (KK 3). Ma też Kościół na uwadze upomnienie Apostoła, który nawołując wiernych do miłości, zachęca ich, aby żywili w sobie te same uczucia, jakie ożywiały Chrystusa Jezusa, który „wyniszczył samego siebie przyjąwszy naturę sługi, ... stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 7-8) i dla nas „stał się ubogim będąc bogatym” (2 Kor 8, 9). A skoro trzeba, aby uczniowie zawsze naśladowali tę miłość i pokorę Chrystusa i dawali jej świadectwo, Matka-Kościół cieszy się, że w łonie jego znajdują się liczni mężczyźni i niewiasty, którzy dokładniej naśladują wyniszczenie Zbawiciela i wyraźniej je ukazują, przyjmując ubóstwo w wolności synów Bożych i wyrzekając się własnej woli: poddają się oni mianowicie człowiekowi ze względu na Boga w sprawie doskonałości ponad miarę przykazania, aby się w sposób pełniejszy upodobnić do posłusznego Chrystusa (KK 42). Zakonnicy gorliwie starać się mają o to, aby za ich pośrednictwem Kościół z biegiem czasu coraz lepiej, zarówno wiernym, jak niewierzącym, ukazywał Chrystusa – bądź to oddającego się kontemplacji na górze, bądź zwiastującego rzeszom Królestwo Boże, bądź uzdrawiającego chorych i ułomnych, a grzeszników nawracającego do cnoty, bądź błogosławiącego dzieciom i dobrze czyniącego wszystkim, a zawsze posłusznego woli Ojca, który Go posłał (KK 46). Posłuszeństwo chrześcijańskie Ludzie świeccy, tak jak wszyscy wierni Chrystusowi, winni z chrześcijańskim posłuszeństwem stosować się ochoczo do tego, co postanawiają święci pasterze, reprezentujący Chrystusa, jako nauczyciele i kierownicy w Kościele. Winni tak czynić, idąc w tym za przykładem Chrystusa, który swym posłuszeństwem aż do śmierci otworzył wszystkim ludziom błogosławioną drogę wolności synów Bożych. Niech też nie zaniedbują w modlitwach swoich polecać Bogu swych przełożonych, którzy czuwają jako odpowiedzialni za dusze nasze, aby to czynili z weselem, a nie z udręką (por. Hbr 13, 17) (KK 37). Posłuszeństwo kapłańskie Alumni winni doskonale rozumieć, że nie są przeznaczeni do panowania i do zaszczytów, ale że poświęcają się całkowicie na służbę Bogu oraz posługę duszpasterską. Ze szczególną troskliwością należy ich wychowywać w posłuszeństwie kapłańskim, w sposobie ubogiego życia i w duchu wyrzeczenia się, aby także z tego, co jest dozwolone, ale nie przystoi, ochoczo umieli zrezygnować i przyzwyczajali się upodabniać do Ukrzyżowanego Chrystusa (DFK 9). Prezbiterzy zaś, mając przed oczyma pełnię sakramentu kapłaństwa, którą cieszą się biskupi, niech czczą w nich władzę Chrystusa Najwyższego Pasterza. Niech zatem zwiążą się ze swoim biskupem szczerą miłością i posłuszeństwem. To posłuszeństwo kapłańskie przepojone duchem współpracy, opiera się na samym uczestnictwie w posłudze biskupiej, które zostaje udzielone prezbiterom przez sakrament kapłaństwa i misję kanoniczną (DK 7). Ponieważ zaś posługa kapłańska jest posługą samego Kościoła, nie może być wypełniona inaczej, jak tylko we wspólnocie hierarchicznej całego Ciała. Miłość pasterska przynagla zatem prezbiterów, aby działając w tej wspólnocie, oddawali przez posłuszeństwo służbie Boga i braci własną wolę, przyjmując i wykonując w duchu wiary nakazy lub zlecenia Papieża, własnego biskupa, a także innych przełożonych, jak najchętniej oddając i wydając samych siebie przy jakimkolwiek zadaniu, także skromniejszym i mniej znacznym, które im powierzono (DK 15). To posłuszeństwo, które ·doprowadza do dojrzalszej wolności synów Bożych, z natury swej wymaga, by prezbiterzy, gdy w wypełnianiu swych obowiązków, powodowani miłością, roztropnie poszukują nowych dróg dla większego dobra Kościoła, odważnie występowali ze swą inicjatywą i przedkładali jasno potrzeby trzody sobie powierzonej, zawsze będąc gotowi poddać się zdaniu tych, którzy wykonują naczelne zadanie w kierowaniu Kościołem Bożym (DK 15). Posłuszeństwo Kościoła Kościół winien kroczyć tą samą drogą, pod działaniem Ducha Chrystusowego, jaką kroczył Chrystus, mianowicie drogą ubóstwa, posłuszeństwa i ofiary z siebie aż do śmierci, z której przez zmartwychwstanie swoje powstał Chrystus zwycięzcą. Tak bowiem z nadzieją kroczyli wszyscy Apostołowie, dopełniając wielu udrękami i cierpieniami braki cierpień Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Często też krew chrześcijan była posiewem (DM 5). Posłuszeństwo Maryi Słusznie tedy sądzą Święci Ojcowie, że Maryja nie została czysto biernie przez Boga użyta, lecz że z wolną wiarą i posłuszeństwem czynnie współpracowała w dziele zbawienia ludzkiego. Sama bowiem, jak powiada św. Ireneusz, „będąc posłuszną, stała się przyczyną zbawienia zarówno dla siebie, jak i dla całego rodzaju ludzkiego”. Toteż niemało Ojców Starożytnych w swoim nauczaniu chętnie wraz z nim stwierdza: „Węzeł splątany przez nieposłuszeństwo Ewy rozwiązany został przez posłuszeństwo Maryi; co związała przez niewierność dziewica Ewa, to Dziewica Maryja rozwiązała przez wiarę” (KK 56). Poczynając, rodząc, karmiąc Chrystusa, ofiarując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc z Synem swoim umierającym na krzyżu, w szczególny zaiste sposób (Maryja) współpracowała z dziełem Zbawiciela przez posłuszeństwo, wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich. Dlatego to stała się nam Matką w porządku łaski (KK 61). W tajemnicy bowiem Kościoła, który sam także słusznie nazywany jest Matką i Dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja przodowała najdoskonalej i osobliwie, stając się wzorem dziewicy i zarazem matki. Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona, niby Nowa Ewa, która nie dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga dała wiarę nie skażoną żadnym wątpieniem (KK 63). Posłuszeństwo pasterzom Kościoła W miarę jak dojrzewa w nich świadomość własnej osobowości (młodzi), porywani zapałem do życia i pędem do działania, biorą na siebie odpowiedzialność i pragną odegrać swoją rolę w życiu społecznym i kulturalnym; a jeśli ten zapał przeniknięty jest duchem Chrystusowym i ożywiony posłuszeństwem oraz miłością do pasterzy Kościoła, można się spodziewać po nim niezwykle obfitych owoców (DA 12). Posłuszeństwo wiary Duch Święty, który przez nasienie Słowa i głoszenie Ewangelii wzywa wszystkich ludzi do Chrystusa i budzi w sercach posłuszeństwo wierze – kiedy wierzących w Chrystusa rodzi we chrzcie do nowego życia, wówczas gromadzi ich w jeden Lud Boży, który jest „rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym” (1 P 2, 9) (DM 15). Z własnej swej bowiem natury akt wiary ma charakter dobrowolny, gdyż człowiek, odkupiony przez Chrystusa Zbawiciela i powołany przez Jezusa Chrystusa do przybranego synostwa, może siebie oddać objawiającemu się Bogu tylko wtedy, jeśli pociągany przez Ojca okazuje Bogu rozumne i wolne posłuszeństwo wiary. Z całą więc istotą wiary jest jak najpełniej zgodne, aby w sprawach religijnych wykluczony był jakikolwiek rodzaj przymusu ze strony ludzi (DWR 10). Biskupom nauczającym w łączności z Papieżem należy się od wszystkich cześć jako świadkom Boskiej i katolickiej prawdy; wierni zaś winni zgadzać się ze zdaniem swego biskupa w sprawach wiary i obyczajów, wyrażonym w imieniu Chrystusa, i trwać przy nim w religijnej uległości. Tę zaś zbożną uległość woli i rozumu w sposób szczególny okazywać należy autentycznemu Urzędowi Nauczycielskiemu Biskupa Rzymskiego nawet wtedy, gdy nie przemawia on ex cathedra; trzeba mianowicie ze czcią uznawać jego Najwyższy Urząd Nauczycielski i do orzeczeń przez niego wypowiedzianych stosować się szczerze, zgodnie z jego myślą i wolą, która ujawnia się szczególnie przez charakter dokumentów bądź przez częste podawanie tej samej nauki, bądź przez sam sposób jej wyrażania (KK 25). Choć poszczególni biskupi nie posiadają przywileju nieomylności, to jednak głoszą oni nieomylnie naukę Chrystusową wówczas, gdy nawet rozproszeni po świecie, ale z zachowaniem więzów łączności między sobą i z Następcą Piotra, nauczając autentycznie o rzeczach wiary i obyczajów, jednomyślnie zgadzają się na jakieś zdanie, jako mające być definitywnie uznane. A zachodzi to w sposób tym bardziej oczywisty wtedy, gdy zebrani razem na Soborze Powszechnym, dla całego Kościoła są nauczycielami i sędziami wiary i obyczajów, i ich orzeczenia należy przyjąć posłuszeństwem wiary (KK 25). Bogu Objawiającemu należy okazać „posłuszeństwo wiary”, (por. Rz 16, 26; por. Rz 1, 5; 2 Kor 10, 56), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu, okazując „pełną uległość rozumu i woli wobec Boga Objawiającego” (KO 5). SYNOPSA TEKSTÓW SOBORU WATYKAŃSKIEGO II, Poznań-Warszawa 1970, s. 1532-1537 Władza biskupów Biskupi zaś, ustanowieni również przez Ducha Świętego, zajmują miejsce Apostołów jako pasterze dusz; otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa, Wiecznego Pasterza. Chrystus bowiem dał Apostołom i ich następcom nakaz oraz władzę, by nauczali wszystkie narody, by uświęcali ludzi w prawdzie i żeby byli ich pasterzami (DB 2). Biskupi na mocy sakramentalnej konsekracji i przez swą hierarchiczną wspólnotę z Głową i członkami Kolegium, są ustanowieni członkami Biskupiego Ciała. „Stan zaś biskupi, który jest następcą Kolegium Apostolskiego w nauczycielstwie i w rządzeniu pasterskim, co więcej, w którym trwa nieprzerwanie Ciało Apostolskie, stanowi również z Głową swoją, Biskupem Rzymskim, a nigdy bez niego, podmiot najwyższej i pełnej władzy nad całym Kościołem; władza ta jednak może być wykonywana tylko za zgodą Biskupa Rzymskiego”. Władza, ta „sprawowana jest w sposób uroczysty na Soborze Powszechnym” (DB 4). Jako prawowici następcy Apostołów i członkowie Kolegium Biskupiego powinni biskupi być zawsze świadomi swej wzajemnej łączności i okazywać troskę o wszystkie Kościoły, skoro każdy z nich na mocy Bożego ustanowienia i z nakazu swego apostolskiego urzędu stanowi razem z resztą biskupów rękojmię Kościoła. Szczególnie muszą się troszczyć o te tereny świata, na których nie głoszono jeszcze słowa Bożego lub na których, szczególnie z powodu szczupłej liczby kapłanów, zagraża wiernym niebezpieczeństwo odstępstwa od nakazów wiary albo nawet utrata samej wiary (DB 6). Biskupom, jako następcom Apostołów, przysługuje w powierzonych im diecezjach siłą rzeczy całkowita władza zwyczajna, własna i bezpośrednia, wymagana przez ich pasterskie zadania, zawsze z zachowaniem we wszystkim władzy, którą na mocy swego urzędu posiada Biskup Rzymski co do zastrzegania spraw sobie lub innej władzy (DB 8). W wykonywaniu swych zadań ojca i pasterza niech biskupi będą pośród swoich jako ci, co usługują, niech będą dobrymi pasterzami, znającymi swe owce i przez nie znanymi; prawdziwymi ojcami, wyróżniającymi się duchem miłości i troski względem wszystkich, tak że ich władzy pochodzącej od Boga wszyscy się z wdzięcznością poddają. Całą rodzinę swej trzody niech tak skupiają i urabiają, by wszyscy, świadomi. swych obowiązków, żyli i działali we wspólnocie miłości (DB 16). Ze szczególnego zaś względu współpracownikami biskupa są proboszczowie, którym jako właściwym pasterzom powierza się pieczę nad duszami w określonej cząstce diecezji, pod jego zwierzchnictwem (DB 30). Kapłani zakonni, wyświęceni do zadań kapłańskich na to, by i oni byli skrzętnymi współpracownikami biskupiego stanu, mogą dzisiaj służyć większą jeszcze pomocą biskupom wobec zwiększenia się potrzeb dusz. Dlatego trzeba powiedzieć, że do pewnego stopnia rzeczywiście przynależą do kleru diecezjalnego, skoro mają udział w trosce i w pełnieniu dzieł apostolatu pod władzą świętych pasterzy (DB 34). Nie można wszakże uznać współudziału w świętych czynnościach (communicatio in sacris) za środek, który bez zastrzeżeń należałoby stosować dla przywrócenia jedności chrześcijan. Współudział ten szczególnie zawisł od dwóch zasad: od konieczności zaznaczania jedności Kościoła i od uczestnictwa w środkach łaski. Wzgląd na zaznaczenie jedności Kościoła najczęściej wzbrania współudziału. Łaska, o którą należy zabiegać, niekiedy czyni go wskazanym. O konkretnym sposobie postępowania, z uwzględnieniem wszelkich okoliczności czasu, miejsca i osób, niech roztropnie zdecyduje miejscowy biskup, chyba że co innego zarządzi Konferencja Episkopatu w oparciu o własne wytyczne, bądź też Stolica Święta (DE 8). Oni to (prezbiterzy) przez chrzest wprowadzają ludzi w Lud Boży; przez sakrament pokuty jednają grzeszników z Bogiem i Kościołem; przez olej chorych krzepią cierpiących; przede wszystkim zaś przez odprawianie Mszy sakramentalnie składają ofiarę Chrystusa. W spełnianiu zaś wszystkich sakramentów, jak to już w czasach pierwotnego Kościoła zaświadczył św. Ignacy Męczennik, prezbiterzy pod niejednym względem powiązani są hierarchicznie z biskupem i tak czynią go w jakiś sposób obecnym w poszczególnych wspólnotach wiernych (DK 5). Kościół ten (Chrystusowy), ustanowiony i zorganizowany na tym świecie, jako społeczność, trwa w Kościele Katolickim, rządzonym przez Następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej (KK 8). Stan zaś biskupi, który jest następcą Kolegium Apostolskiego w nauczycielstwie i w rządzeniu pasterskim, co więcej, w którym trwa nieprzerwanie Ciało Apostolskie, stanowi również razem z Głową swoją, Biskupem Rzymskim, a nigdy bez niego, podmiot najwyższej i pełnej władzy nad całym Kościołem; władza ta jednak może być wykonywana nie inaczej jak tylko za zgodą Biskupa Rzymskiego. Jednego tylko Piotra wyznaczył Pan na Opokę i Klucznika Kościoła (por. Mt 16, 18-19) i jego tylko ustanowił Pasterzem całej swojej trzody (por. J 21, 15 nn); wiadomo zaś, że ów dar związywania i rozwiązywania, dany Piotrowi (por. Mt 16, 19), udzielony został także Kolegium Apostołów pozostającemu w łączności z Głową swoją (por. Mt 18, 18; 28, 16-20). Kolegium to jako złożone z wielu jednostek wyraża rozmaitość i powszechność Ludu Bożego, jako zaś zgromadzone pod jedną Głową wyraża jedność trzody Chrystusowej. Biskupi, przestrzegając wiernie prymatu i przodownictwa Głowy swojej, sprawują własną władzę dla dobra swoich wiernych, a także dla dobra całego Kościoła, Duch Święty zaś ustawicznie umacnia jego organiczną strukturę i zgodę. Najwyższa władza nad całym Kościołem, w jaką wyposażone jest to Kolegium, w sposób uroczysty sprawowana jest na Soborze Powszechnym (KK 22). Kolegium albo Ciało Biskupie posiada władzę autorytatywną jedynie wtedy, gdy się je bierze łącznie z Biskupem Rzymskim, Następcą Piotra, jako jego Głową, i gdy nienaruszoną zostaje władza zwierzchnia tego ostatniego nad wszystkimi, zarówno Pasterzami, jak wiernymi. Albowiem Biskup Rzymski z racji swego urzędu, mianowicie urzędu Zastępcy Chrystusa i Pasterza całego Kościoła, ma pełną, najwyższą i powszechną władzę nad Kościołem i władzę tę zawsze ma prawo wykonywać w sposób nieskrępowany (KK 22). Poszczególni biskupi, stojący na czele Kościołów Partykularnych, sprawują swe rządy pasterskie, każdy nad powierzoną sobie częścią Ludu Bożego, nie nad innymi Kościołami ani nad całym Kościołem Powszechnym. Jednak jako członkowie Kolegium Biskupiego i jako prawowici następcy Apostołów, poszczególni biskupi zobowiązani są na mocy ustanowienia i nakazu Chrystusowego do takiej troski o cały Kościół, która choć nie jest sprawowana przez akt jurysdykcji, przyczynia się jednak walnie do pożytku Kościoła Powszechnego. Wszyscy bowiem biskupi mają obowiązek umacniać i strzec jedności wiary i wspólnej dyscypliny całego Kościoła, uczyć wiernych miłości całego Mistycznego Ciała Chrystusowego, szczególnie zaś jego członków ubogich, strapionych i tych, którzy prześladowanie cierpią dla sprawiedliwości (por. Mt 5, 10), a wreszcie popierać wszelką aktywność, która wspólna jest całemu Kościołowi, zwłaszcza zaś taką, która zmierza do tego, aby wzrastała wiara i światło pełnej prawdy zajaśniało wszystkim ludziom. Zresztą jest to świętą sprawą, że oni, dobrze zarządzając własnym Kościołem jako cząstką Kościoła Powszechnego, przyczyniają się skutecznie do dobra całego Mistycznego Ciała, które jest także Ciałem Kościołów (KK 23). Biskupi kierują powierzonymi sobie poszczególnymi Kościołami, jako zastępcy i legaci Chrystusa, radami, zachętami i przykładami, ale także mocą swego autorytetu i władzy świętej, z której jednak korzystają tylko dla zbudowania trzody swojej w prawdzie i świętości, pamiętając o tym, że kto jest większy, ma być jako mniejszy, a przełożony jako usługujący (por. Łk 22, 26-27). Władza ta, którą w imieniu Chrystusa osobiście sprawują, jest własną, zwyczajną i bezpośrednią, choć jej wykonywanie kierowane jest w ostatecznej instancji przez Najwyższą Władzę Kościoła, i ze względu na dobro Kościoła lub wiernych może być w pewnej mierze ograniczane. Na mocy tej władzy biskupi mają święte prawo i obowiązek wobec Pana stanowienia praw dla swych poddanych, sprawowania sądów i kierowania wszystkim, co należy do dziedziny kultu oraz apostolatu (KK 27). Posłuszeństwo biskupowi ... biskupi koadiutorzy i pomocniczy, z racji swego powołania do udziału w troskach biskupa diecezjalnego, niech tak wypełniają swe obowiązki, aby we wszystkich sprawach postępowali w jednomyślnej zgodzie z nim. Ponadto niech okazują zawsze uległość i szacunek biskupowi diecezjalnemu, który ze swej strony niech też po bratersku miłuje biskupów koadiutorów i pomocniczych i ma dla nich poważanie (DB 25). Wszelako celem harmonijnego zawsze spełniania dzieł apostolatu w poszczególnych diecezjach i zachowania w pełni jednolitej dyscypliny diecezjalnej ustala się następujące zasady podstawowe: Wszyscy zakonnicy winni zawsze odnosić się do biskupów, jako następców Apostołów, z uległością i szacunkiem (DB 35). ... wszystkie sposoby formacji duchowej, intelektualnej i dyscyplinarnej (alumnów) winny być harmonijnie skierowane do tego celu pasterskiego, dla którego osiągnięcia niech usilnie i zgodnie współpracują wszyscy przełożeni i nauczyciele w wiernym posłuszeństwie biskupowi (DFK 4). Prezbiterzy zaś, mając przed oczyma pełnię sakramentu kapłaństwa, którą cieszą się biskupi, niech czczą w nich władzę Chrystusa, najwyższego Pasterza. Niech zatem zwiążą się ze swoim biskupem szczerą miłością i posłuszeństwem. To posłuszeństwo kapłańskie, przepojone duchem współpracy, opiera się na samym uczestnictwie w posłudze biskupiej, które zostaje udzielone prezbiterom przez sakrament kapłaństwa i misję kanoniczną (DK 7). Ze swej strony członkowie owych instytutów (zakonnych) powinni w wypełnianiu obowiązków wobec Kościoła wynikających ze swoistej formy ich życia okazywać biskupom cześć i posłuszeństwo w myśl ustaw kanonicznych – ze względu na pasterski autorytet biskupów w Kościołach Partykularnych i ze względu na konieczną w pracy apostolskiej jedność i zgodę (KK 45). Ks. Franciszek Blachnicki, fragment z podręcznika ORD Całe życie Chrystusa jest poddane prawu służby, czyli prawu miłości. Wielorako się to wyraża w Jego życiu, aż do wymownego symbolu streszczającego Jego życie, jakim było umywanie nóg uczniom w Wieczerniku. I zaraz ogłosił nowe przykazanie: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). Ja nogi wam umywałem, Ja byłem wśród was jako Ten, który służy. Nowe przykazanie – to przykazanie miłości, która wyraża się w służbie, we wzajemnym umywaniu nóg. „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 15). Umywanie nóg – to tylko symbol. Potem przyjdzie jeszcze coś więcej: krzyż – najwyższa służba, która polega na oddaniu życia. „Przyszedłem po to, żeby służyć; po to, żeby życie oddać” (por. Mk 10, 35-45). Oddanie życia na krzyżu – to szczyt służby Chrystusa wobec człowieka i zarazem szczyt miłości: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje daje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Dałem wam przykład, abyście i wy, jedni za drugich, życie oddawali. Wszyscy jesteśmy wezwani do służby, posuniętej aż do oddania życia. To jest droga, którą objawił nam Chrystus – jedyna, która prowadzi do wyzwolenia człowieka z niewoli, w której znalazł się wskutek tego, że poszedł za głosem szatana, za jego dewizą: „Nie będę służył”. Wszędzie tam, gdzie ludzie postępują według tego hasła, gdzie ludzie kierują się pychą, która sprawia, że chcą stać się jako bogowie i nikomu nie chcą służyć, wszędzie tam rodzi się najstraszniejsza niewola, obejmująca nie tylko tych zniewolonych wskutek przemocy, ale i tych (i to w jeszcze większym stopniu), którzy uważają się za panów, którzy innych terroryzują, którzy innych napełniają lękiem wobec swojej potęgi. Oni także są w strasznej niewoli. Jedyna droga do wyzwolenia, do wolności – to droga, którą poszedł Chrystus Sługa – to droga miłości, która chce wszystkim służyć i za wszystkich życie oddać. To droga życia w Duchu, który namaszcza do dawania, służenia, miłości, bo On sam jest Tym, który daje. On jest darem, On jest uosobioną miłością. To właśnie Duch Święty zaszczepia człowiekowi taką dynamikę, wynikającą z Jego Osoby Bożej – Osoby Ducha Przenajświętszego, Tego, który jest darem Ojca i Syna – darem miłości. Droga do wolności – to droga służby powszechnej. Każdy bez wyjątku człowiek – jak nam przypomniał Ojciec Święty Jan Paweł II – jest drogą Kościoła, to znaczy przedmiotem służby Kościoła. Kościół jest powołany po to, żeby kontynuować posłannictwo Syna, który objawił się jako sługa. Kościół jest przedłużeniem tajemnicy namaszczenia Chrystusa Duchem Świętym: Kościół cały jest namaszczony, czyli posłany do służby. Cały Kościół jest posłany do człowieka, i to do każdego bez wyjątku człowieka, aby do wszystkich dotarła służba Chrystusa, aby przez Kościół wszystkim ludziom zostały „umyte nogi”. Chrystus powiedział Piotrowi wzbraniającemu się przyjąć Jego posługę: „Jeżeli Cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną” (J 13, 8), nie będziesz miał wspólnoty ze mną. Dlatego wszystkim trzeba nogi umywać, przedłużając i pomnażając ten gest Chrystusa, aby wszyscy mogli mieć udział w zbawieniu, które przyniósł Chrystus. Aby wszyscy mogli mieć udział w tym zbawieniu, to muszą być ludzie, którzy podejmują misję Chrystusa Sługi, którzy pójdą do wszystkich służąc. W tym właśnie znaczeniu – każdy bez wyjątku człowiek – jest drogą Kościoła; do każdego bez wyjątku człowieka Kościół jest posłany po to, żeby wobec niego spełnił Chrystusową posługę, żeby Chrystus Sługa mógł przez naszą posługę wszystkim służyć i wszystkim ofiarować zbawienie. To jest droga powszechnej służby, powszechnej miłości. To jest też jedyna droga do królowania, bo to jest królewska służba. „Kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14, 11). Ten, kto służy, będzie królował z Chrystusem; bo tak jak Chrystus „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, [...] dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano (Flp 2, 8-10). Miłość będzie ukoronowana. Miłość pozostanie jako wartość ostateczna, jedyna, uszczęśliwiająca. Miłość – to jedność nasza z Bogiem, a Bóg jest Królem i objawi się na końcu jako Ten, który zakróluje nad wszelkim stworzeniem. Ci, którzy teraz z Chrystusem obrali drogę służby, będą z Nim królowali. Oto wspaniała droga, którą ukazuje nam dzisiaj Chrystus Sługa – droga do Ojca w posłuszeństwie i droga do wszystkich ludzi, naszych braci, w służbie oddania siebie. Niechaj Chrystus Sługa porwie nas wszystkich na tę wspaniałą królewską drogę, abyśmy odnaleźli prawdziwą wolność i prawdziwą radość w zjednoczeniu z Nim. Novo millennio ineunte 45. Przestrzenie komunii należy kultywować i poszerzać każdego dnia i na wszystkich płaszczyznach życia poszczególnych Kościołów. Komunia powinna być wyraźnie widoczna w relacjach między biskupami, kapłanami i diakonami, między duszpasterzami a całym Ludem Bożym, między duchowieństwem i zakonnikami, między stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi. W tym celu należy coraz lepiej wykorzystywać struktury aktywnej współpracy przewidziane przez Prawo Kanoniczne, takie jak Rady kapłańskie i duszpasterskie. Jak wiadomo, nie kierują się one zasadami demokracji parlamentarnej, ponieważ mają uprawnienia doradcze, a nie decyzyjne, ale nie są z tego powodu pozbawione znaczenia ani możliwości skutecznego oddziaływania. Teologia i duchowość komunii pobudzają bowiem pasterzy i wiernych do uważnego słuchania siebie nawzajem i z jednej strony jednoczą ich a priori we wszystkich kwestiach istotnych, a z drugiej sprawiają, że także w sprawach podlegających dyskusji udaje im się zwykle uzgodnić wspólne, przemyślane stanowisko. Z myślą o tym powinniśmy przyswajać sobie odwieczne zasady mądrości, która nie podważając bynajmniej autorytetu pasterzy zachęca ich do jak najszerszej konsultacji z całym Ludem Bożym. Znamienna jest wskazówka, jakiej św. Benedykt udziela opatowi, zalecając mu, aby zasięgał rady także u najmłodszych: „Często Pan objawia komuś młodszemu, co jest najlepsze”. Zaś św. Paulin z Noli wzywa: „Wsłuchujmy się w słowa wychodzące z ust wszystkich wiernych, bo w każdym z nich tchnie Duch Boży”. Jeśli zatem mądre prawodawstwo, ustanawiając ścisłe reguły współdziałania uwypukla hierarchiczną strukturę Kościoła oraz zabezpiecza przed pokusą samowoli i bezpodstawnymi żądaniami, to duchowość komunii ożywia właściwą sobie treścią formę instytucjonalną, zalecając postawę zaufania i otwartości, która respektuje w pełni godność i odpowiedzialność każdego członka Ludu Bożego. Apostolos suos 9. Jedność Episkopatu to jeden z konstytutywnych elementów jedności Kościoła. Istotnie, dzięki Kolegium Biskupów „w całym świecie widoczna jest i zachowana tradycja apostolska”; zaś wspólny udział w jednej wierze, której depozyt został powierzony ich pieczy, uczestnictwo w tych samych sakramentach, „których należytym i owocnym rozdawnictwem autorytatywnie kierują”, wierność i posłuszeństwo okazywane im jako pasterzom Kościoła – to istotne składniki kościelnej komunii. Komunia ta, właśnie dlatego że przenika cały Kościół, kształtuje też strukturę Kolegium Biskupów i jest „organiczną rzeczywistością, która wymaga formy prawnej, a równocześnie ożywiona jest duchem miłości”. 12. Kiedy biskupi na jakimś obszarze sprawują razem pewne funkcje pasterskie dla dobra swoich wiernych, to wspólne spełnianie posługi biskupiej staje się konkretną realizacją ducha kolegialnego (affectus collegialis), który jest „duszą współpracy między biskupami na szczeblu regionalnym, krajowym i międzynarodowym”. Jednakże nie nabiera ono nigdy charakteru kolegialnego właściwego dla aktów stanu biskupiego jako podmiotu najwyższej władzy nad całym Kościołem. Relacja między poszczególnymi biskupami a Kolegium Biskupów jest bowiem całkiem odmienna od ich relacji z instytucjami utworzonymi z myślą o opisanym wyżej wspólnym sprawowaniu pewnych funkcji pasterskich. Pastores gregis 19. Nosząc w sobie te bardzo ludzkie cechy Jezusa, biskup staje się wzorem i motorem duchowości komunii, dążącej z wielką uwagą do budowania Kościoła, tak aby wszystko, zarówno słowa jak i czyny, było wypełnione na znak synowskiego, przenikniętego miłością podporządkowania się w Chrystusie i w Duchu Świętym planowi Ojca. Biskup jako nauczyciel świętości i szafarz uświęcania swego ludu, wezwany jest bowiem do wiernego wypełniania woli Ojca. Posłuszeństwo biskupa powinno być przeżywane, biorąc za wzór – nie mogłoby być inaczej – posłuszeństwo samego Chrystusa, który wielokrotnie oznajmił, że zstąpił z nieba nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Go posłał (por. J 6, 38; 8, 29; Flp 2, 7-8). Wstępując w ślady Chrystusa, biskup jest posłuszny Ewangelii oraz Tradycji Kościoła, wie jak odczytywać znaki czasu i rozpoznawać głos Ducha Świętego w posłudze Piotrowej i w kolegialności biskupów. W Adhortacji apostolskiej Pastores dabo vobis przedstawiłem apostolski, wspólnotowy i duszpasterski charakter posłuszeństwa prezbiterów. Oczywiście, wspomniane charakterystyczne cechy spotykamy w jeszcze większym stopniu w posłuszeństwie biskupa. Pełnia sakramentu Święceń, którą otrzymał, ustanawia bowiem szczególną relację między nim a Następcą Piotra, z członkami Kolegium biskupów oraz z Kościołem partykularnym. Powinien on się angażować w utrzymywanie intensywnych kontaktów z Papieżem oraz ze współbraćmi biskupami, zachowując ścisłą więź jedności i współpracy, odpowiadając w ten sposób na zamiar Boży, którego pragnieniem było zjednoczyć nierozdzielnie Apostołów wokół Piotra. Ta hierarchiczna komunia biskupa z Papieżem czyni go bardziej zdolnym do uobecniania, na mocy przyjętych święceń, Jezusa Chrystusa, niewidzialnej Głowy całego Kościoła. Apostolski aspekt posłuszeństwa zakłada również aspekt wspólnotowy, ponieważ episkopat jest ze swej natury „jednym i niepodzielnym”. W świetle tego wymiaru wspólnotowego, biskup wezwany jest do przeżywania swego posłuszeństwa, przezwyciężając wszelką pokusę indywidualizmu i podejmując w obrębie misji kolegium biskupów staranie o dobro całego Kościoła. Stanowiąc wzór posłuszeństwa, biskup będzie również uważny, aby na modlitwie i rozeznaniu rozpoznawać wolę Bożą przez to, co Duch Święty mówi Kościołowi. Spełniając w sposób ewangeliczny swą władzę, będzie utrzymywał dialog ze współpracownikami oraz wiernymi, by skutecznie pogłębiać wzajemne zrozumienie. Pozwoli mu to docenić duszpastersko godność i odpowiedzialność wszystkich członków Ludu Bożego, sprzyjając w sposób zrównoważony i z pogodą ducha inicjatywie każdego. Trzeba bowiem pomagać wiernym, by zdobywali się na odpowiedzialne posłuszeństwo, dzięki któremu zaangażują się na poziomie duszpasterskim. W tym kontekście zawsze pozostaje aktualną zachęta, którą św. Ignacy Antiocheński kierował do Polikarpa: „Niech nic się nie dzieje bez twojej zgody, ale ty niczego nie podejmuj bez zgody Boga”. Pastores dabo vobis 28. „Spośród zalet, których najbardziej domaga się posługiwanie prezbiterów, wymienić należy to usposobienie ducha, dzięki któremu są zawsze gotowi szukać nie swojej woli, ale woli Tego, który ich posłał (por. J 4, 34; 5, 30; 6, 38)”. Chodzi tu o posłuszeństwo, które w życiu duchowym kapłana nabiera pewnych szczególnych cech. Jest ono przede wszystkim posłuszeństwem „apostolskim”, a zatem uznaje i miłuje Kościół oraz służy mu w jego strukturze hierarchicznej. Istotnie, urząd kapłański zostaje powierzony tylko w jedności z papieżem i z kolegium biskupów, a szczególnie z biskupem własnej diecezji, którym należy się „synowska cześć i posłuszeństwo”, przyrzeczone w obrzędzie święceń kapłańskich. Ta „uległość” wobec sprawujących władzę w Kościele nie ma w sobie nic poniżającego, ale wypływa z odpowiedzialnej wolności prezbitera, który przyjmuje nie tylko wymagania organicznego i zorganizowanego życia kościelnego, lecz także tę łaskę rozeznania i odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji dotyczących Kościoła, które Jezus zapewnił swoim Apostołom i ich następcom, aby tajemnica Kościoła była wiernie strzeżona i aby cała wspólnota chrześcijańska w swej jednoczącej drodze ku zbawieniu otrzymywała odpowiedzialną posługę. Autentyczne posłuszeństwo chrześcijańskie, właściwie umotywowane i realizowane w sposób wolny od służalczości, pomaga prezbiterowi w wykonywaniu z ewangeliczną przejrzystością powierzonej mu władzy nad Ludem Bożym: bez samowładztwa i demagogii. Jedynie ten, kto potrafi dochować posłuszeństwa w Chrystusie, umie wymagać, zgodnie z duchem Ewangelii, posłuszeństwa od innych. Posłuszeństwo kapłańskie zawiera także wymóg „wspólnotowy”: nie jest posłuszeństwem jednostki, która wchodzi w indywidualną relację z autorytetem, ale jest głęboko włączone w jedność presbyterium, które jest wezwane do zgodnej współpracy z biskupem i za jego pośrednictwem z następcą Piotra. Ten aspekt posłuszeństwa kapłana wymaga przede wszystkim ascezy, a więc zarówno nieprzywiązywania się zbytnio do własnych upodobań lub punktów widzenia, jak i stworzenia współbraciom takich warunków, by mogli rozwijać swoje talenty i zdolności w atmosferze wolnej od wszelkiej zazdrości, zawiści czy rywalizacji. Posłuszeństwo kapłana jest solidarne, bierze początek z jego przynależności do jedynego presbyterium i zawsze w nim oraz z nim wyraża kierunki działania i dokonuje współodpowiedzialnych wyborów. Posłuszeństwo kapłańskie wreszcie ma szczególny charakter „pastoralny”. Jest ono bowiem przeżywane w klimacie stałej dyspozycyjności, a wręcz pozwala się „pochłonąć” potrzebom i wymaganiom owczarni. Winny one jednak być sensowne i niekiedy należy dokonywać ich selekcji oraz je weryfikować. Pozostaje jednak rzeczą bezsprzeczną, że życie prezbitera całkowicie „wypełnia” głód Ewangelii, wiary, nadziei, miłości Boga i Jego tajemnicy, który w sposób mniej lub bardziej uświadomiony jest obecny w powierzonym kapłanowi Ludzie Bożym. Ks. Jan Mikulski, Posłuszeństwo Bożemu Słowu, List DK, nr 100 (marzec-maj 2006) Słowo Boże bardzo często zwraca uwagę na konieczność postawy posłuszeństwa, które jest konieczne, aby mogło się dokonać to, co nazywamy odpowiedzialnością za samego siebie. Właściwie chodzi o to, aby w trosce o swoją własną świętość człowiek tak kształtował w sobie postawę posłuszeństwa względem Boga, tak bardzo starał się we wszystkim poddać Panu Bogu, żeby ostatecznie to Bóg mógł do końca wziąć odpowiedzialność za człowieka. Może się to dla kogoś wydawać dziwne, ale gdy spojrzymy na swoje życie z perspektywy słów św. Pawła, który przypomina, że w Chrystusie Bóg „wybrał nas już przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1, 4), to oczywistym staje się fakt, że to Bóg jest Tym, który jako pierwszy pragnie naszej świętości i o nią bardzo zabiega. Nie będzie nawet przesadnym stwierdzenie, że Bóg do tej świętości już od wieków nas przeznaczył, bo jeżeli ten sam Apostoł pisze, że z miłości Bóg „przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1, 5n), to takie przeznaczenie jest zrozumiałe tylko wtedy, gdy uczestniczy się w świętości Boga samego. To Boże „przeznaczenie” nie oznacza jednak, że człowiek nie ma możliwości wyboru i z góry przeznaczony jest na taki, a nie inny sposób czy styl życia. Człowiek otrzymał od Boga wspaniały dar wolnej woli i Bóg nigdy nie cofa tego daru, nawet wtedy, gdy człowiek dokonuje bardzo złych wyborów. Bóg szanuje te ludzkie wybory i nigdy nie zmusza człowieka do przyjęcia Jego woli, ale puka do ludzkiego serca i czeka na przyzwolenie, zgodnie z tym co zapisał św. Jan w Księdze Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie” (Ap 3, 20n). Słowa te świadczą o tym, że Bóg pragnie dla człowieka czegoś bardzo wspaniałego, ale nie może mu tego dać bez jego przyzwolenia, bez postawy posłuszeństwa i zgody na Boże prowadzenie. Jeżeli mówimy o odpowiedzialności za siebie, za swoją świętość, za swój rozwój duchowy, to rozumiemy ją przede wszystkim jako dążenie do tego, by dać się prowadzić Duchowi Świętemu, gdyż – jak mówi św. Paweł – nie otrzymaliśmy przecież ducha niewoli, ale ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: „Abba, Ojcze!”. „Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8, 16n). Jednak Duch Święty może prowadzić tylko tych, którzy będą Mu posłuszni. Gdy ten warunek jest spełniony, prowadzenie przez Ducha Świętego staje się gwarantem świętości człowieka, co również oznacza uczestnictwo w Bożym dziedzictwie, zarówno w życiu ziemskim, jak i w wieczności. W przypadku jednak nieposłuszeństwa, Boże prowadzenie nie może się zrealizować, gdyż Bóg musiałby złamać wolną wolę człowieka. Wtedy jednak poszkodowanym jes t sam człowiek, gdyż odpowiedzialność za swoją świętość bierze wyłącznie na siebie, pozbawiając się niejako możliwości uczestnictwa w Bożej odpowiedzialności. W efekcie końcowym człowiek kształtuje siebie na miarę swoich możliwości, a te w porównaniu z możliwościami samego Boga są niczym. Brak posłuszeństwa ze strony człowieka, owocuje brakiem oddziaływania ze strony samego Boga, który chociaż jest wszechmocny, to jednak w tym jednym przypadku uzależnił się od dobrowolnej zgody człowieka. Podobna sytuacja ma miejsce na płaszczyźnie relacji rodziców i dzieci. Nawet gdyby rodzice byli najbardziej odpowiedzialnymi za swoje dziecko, to jednak gdy ono ich nie posłucha, nie mogą go ustrzec przed przykrymi konsekwencjami jego złych wyborów. Gdy dziecko słucha swoich rodziców, wyzwala w nich poczucie odpowiedzialności, bo zdaje się na ich opiekę. Jeżeli dziecko nie słucha swoich rodziców, zdaje się na własne siły, tym samym uniemożliwiając rodzicom realizację dobra, które płynie z ich odpowiedzialności. Tak samo kapłan, spowiednik, stając się dla kogoś kierownikiem duchowym, podejmuje za niego duchową odpowiedzialność. Ta odpowiedzialność jednak tylko wtedy będzie przynosiła owoce, gdy penitent słucha tego, co mówi kierownik duchowy i postępuje według otrzymanych wskazań. Gdyby zabrakło posłuszeństwa i otwartości na przyjęcie rozeznania, które kierownik duchowy przekazuje, a było jedynie oczekiwanie potwierdzenia swoich własnych spostrzeżeń i pomysłów w pracy nad sobą, kierownictwo duchowe nie spełniłoby swojego zadania. O ileż większe dobro przynosi słuchanie Pana Boga. Nawet najlepszy kierownik duchowy, nawet najlepsi rodzice, choćby byli doskonałymi, są tylko odblaskiem Boga. Ich zdolności rozeznawania, ich roztropność i troska o dobro drugiego człowieka, w porównaniu z wszechwiedzą i możliwościami samego Boga są niczym, dlatego tak ważne na drodze do świętości jest słuchanie Boga we wszystkim. Autor Listu do Hebrajczyków mówi, że Ten, który jest naszym przewodnikiem na drodze wiary, Jezus Chrystus, Syn Boży, „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 8). W uczeniu się posłuszeństwa każdy napotyka na wielki trud. Posłuszeństwo zakłada, że niejedno będzie trudne, nawet bolesne, ale im bardziej patrzymy na przykład Jezusa Chrystusa i uczymy się od niego posłuszeństwa, tym bardziej mamy szansę stać się w życiu takimi, jak On, czyli słuchającymi Boga nie w sposób wybiórczy, ale w każdej sytuacji. Po ludzku wiele rzeczy może nam nie odpowiadać, tak jak po ludzku Jezus Chrystus bronił się przed męką i dlatego w Ogrójcu modlił się, aby odszedł od niego kielich cierpienia. Najważniejsze jednak, abyśmy – tak jak Chrystus – umieli zaraz dodać: „wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26, 39). Nie jest łatwo stać pod krzyżem. Nie chodzi oczywiście tylko o fizyczne stanie przy znaku krzyża np. na Drodze Krzyżowej, ale o coś więcej, o przyjęcie rzeczywistości naznaczonej krzyżem, o przyjęcie krzyża, który wzywa do posłuszeństwa, do pójścia za Bożym światłem. Właśnie tę rzeczywistość wyraża znak Ruchu Światło-Życie, który jest wpisany w krzyż. Jest w nim zawarty postulat posłuszeństwa, podporządkowania swojego życia Bożemu światłu, które płynie do nas na płaszczyźnie naturalnej przez światło rozumu i sumienia, oraz na płaszczyźnie nadprzyrodzonej poprzez słowo Boże, przykład osoby Jezusa Chrystusa i Magisterium Kościoła. Zadanie poddania we wszystkim swojego życia Bożemu światłu przerasta ludzkie możliwości, dlatego Bóg przychodzi nam z pomocą poprzez moc Ducha Świętego, który uzdalnia nas do postawy posłuszeństwa. Jak kiedyś Chrystus „za dni ciała swego zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości” (Hbr 5, 7), tak możemy być pewni, że i my będziemy wysłuchani dzięki swej uległości wobec Bożej woli. Jest w tym zawarta tajemnica naszego duchowego rozwoju, wewnętrznego poczucia szczęścia i tego wszystkiego, co jest słuszne w naszym ziemskim życiu. Redemptoris Mater 14. Dlatego też wiara Maryi przyrównywana bywa do wiary Abrahama, którego Apostoł nazywa „ojcem naszej wiary” (por. Rz 4, 12). W zbawczej ekonomii Objawienia Bożego wiara Abrahama stanowi początek Starego Przymierza, wiara Maryi przy zwiastowaniu daje początek Przymierzu Nowemu. Podobnie też, jak Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów” (Rz 4, 18), tak Maryja, która przy zwiastowaniu wyznaje swoje dziewictwo („Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”), uwierzyła, że z mocy Najwyższego, za sprawą Ducha Świętego, stanie się Matką Syna Bożego zgodnie z objawieniem anioła: „Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35). Jednakże słowa Elżbiety: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” odnoszą się nie tylko do tego szczegółowego momentu, jakim było zwiastowanie. Jeśli chodzi o wiarę Maryi oczekującej Chrystusa, zwiastowanie jest z pewnością momentem przełomowym, ale zarazem jest także punktem wyjścia, od którego zaczyna się całe „itinerarium ku Bogu”: cała Jej droga wiary. Na tej zaś drodze w sposób niezwykły, zaiste heroiczny – owszem, z coraz większym heroizmem wiary – będzie się urzeczywistniać owo „posłuszeństwo”, które wyznała wobec słowa Bożego objawienia. A to „posłuszeństwo wiary” ze strony Maryi w ciągu całej drogi posiadać będzie zadziwiające podobieństwo do wiary Abrahama. Podobnie jak ten patriarcha całego Ludu Bożego, tak i Maryja, w ciągu całej drogi swego uległego, macierzyńskiego fiat, będzie potwierdzać, iż „wbrew nadziei uwierzyła nadziei”. Na niektórych zaś etapach tej drogi nabierze szczególnej wymowy błogosławieństwo Tej, „która uwierzyła”. Uwierzyć – to znaczy „powierzyć siebie” samej istotnej prawdzie słów Boga żywego, znając i uznając z pokorą, „jak niezbadane są Jego wyroki i niezgłębione Jego drogi” (por. Rz 11, 33). Maryja, która z odwiecznej woli Najwyższego znalazła się – rzec można – w samym centrum owych „niezgłębionych dróg” oraz „niezbadanych wyroków” Boga, poddaje się w półcieniu wiary, przyjmując całkowicie i z sercem otwartym to wszystko, co było przewidziane w planie Bożym. 18. To błogosławieństwo osiąga pełnię swego znaczenia wówczas, kiedy Maryja staje pod Krzyżem swego Syna (por. J 19, 25). Sobór stwierdza, że stało się to „nie bez postanowienia Bożego”: „najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się (na to), aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona”. W ten sposób Maryja „utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”: zjednoczenie przez wiarę. Przez tę samą wiarę, przez którą przyjęła objawienie anioła w momencie zwiastowania. Wtedy też usłyszała: „Będzie On wielki (...) Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie (...) panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk1, 32-33). A oto, stojąc u stóp Krzyża, Maryja jest świadkiem całkowitego, po ludzku biorąc, zaprzeczenia tych słów. Jej Syn kona na tym drzewie jako skazaniec. „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści (...) wzgardzony tak, iż miano Go za nic (...) zdruzgotany” (por. Iz 53, 3-5). Jakże wielkie, jak heroiczne jest wówczas posłuszeństwo wiary, które Maryja okazuje wobec „niezbadanych wyroków” Boga! Jakże bez reszty „powierza siebie Bogu”, „okazując pełną uległość rozumu i woli” wobec Tego, którego „drogi są niezbadane” (por. Rz 11, 33)! A zarazem: jak potężne jest działanie łaski w Jej duszy, jak przenikliwy wpływ Ducha Świętego, Jego światła i mocy! Przez tę wiarę Maryja jest doskonale zjednoczona z Chrystusem w Jego wyniszczeniu. Wszak „On (Jezus Chrystus), istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał (...), aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi”. A oto teraz, na Golgocie, „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 5-8). U stóp Krzyża, Maryja uczestniczy przez wiarę we wstrząsającej tajemnicy tego wyniszczenia. Jest to chyba najgłębsza w dziejach człowieka „kenoza” wiary. Przez wiarę Matka uczestniczy w śmierci Syna – a jest to śmierć odkupieńcza. W przeciwieństwie do uczniów, którzy uciekli, była to wiara pełna światła. Jezus z Nazaretu poprzez Krzyż na Golgocie potwierdził w sposób definitywny, że jest owym „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”, wedle słów Symeona. Równocześnie zaś spełniły się tam jego słowa skierowane do Maryi: „A Twoją duszę miecz przeniknie”. Jan Paweł II, List do kobiet na IV światową konferencję poświęconej kobiecie w Pekinie 10. Najpełniejszy wyraz „geniuszu kobiecego” Kościół widzi w Maryi i znajduje w Niej źródło nieustannego natchnienia. Maryja nazwała siebie „służebnicą Pańską” (por. Łk 1, 38). Poprzez posłuszeństwo Słowu Bożemu przyjęła uprzywilejowane powołanie – wcale niełatwe – małżonki i matki rodziny z Nazaretu. Oddając się na służbę Bogu, oddała się także na służbę ludzi: służbę miłości. Właśnie ta służba pozwoliła Jej przeżyć doświadczenie tajemniczego, ale prawdziwego „królowania”. Nie przez przypadek jest wzywana jako „Królowa nieba i ziemi”. Nazywa Ją tak cała wspólnota wierzących, jest też nazywana „Królową” przez wiele narodów i ludów. To „królowanie” Maryi jest służeniem! To Jej służenie jest „królowaniem”! W ten sposób powinna być rozumiana władza tak w rodzinie, jak w społeczeństwie i w Kościele. „Królowanie” jest objawieniem zasadniczego powołania człowieka, stworzonego na „obraz” Tego, który jest Panem nieba i ziemi, i wezwanego, aby być w Chrystusie Jego przybranym synem. Człowiek jest jedynym na ziemi stworzeniem „którego Bóg chciał dla niego samego”, jak naucza Sobór Watykański II, dodając znamienne słowa, że człowiek „nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (Gaudium et spes, 24). Na tym też polega macierzyńskie „królowanie” Maryi. Stawszy się całkowicie darem dla swojego Syna, staje się także darem dla synów i córek całego rodzaju ludzkiego, budząc najgłębsze zaufanie każdego, kto pragnie być prowadzony przez Nią po trudnych drogach życia ziemskiego do ostatecznego celu. Ten cel ostateczny osiąga każdy poprzez różne etapy własnego powołania, poprzez cele doczesne, które są udziałem tak mężczyzny, jak i kobiety.