31 sierpnia- niedziela
Transkrypt
31 sierpnia- niedziela
31 sierpień 2014 r. Temat: Uwiodłeś mnie Panie Prorok Jeremiasz – usiłuje stłumić w sobie ogień, każdy z was jest powołany do tego żeby prorokować, czyli mówić o Bożym życiu, bycie prorokiem Bożym to jest krzyż. Bycie uczniem Jezusa to po prostu jest krzyż, nie atakujmy Pana Boga Przyjdź Duchu Święty, Duchu błogosławieństw, Ty, Który dajesz nowe życie, Ty, Który ożywiasz duszę i ciało, Ty, Który dajesz prawdziwą mądrość, Ty, Który dajesz moc do wypełniania tego, co głosił Jezus. Duchu Święty, pomóż nam naśladować Jezusa i brać do serca Jego Słowa, żyć nimi, żyć tym słowem, które dzisiaj zosało nam dane. Przyjdź przez Maryję, która stała się również pokorną Służebnicą Pana i również pokorną Uczennicą Pana. Przyjdź Duchu Święty, aby przez Jej Serce, nasze serca stały się pięknym miejscem, w Którym będziesz przebywał poprzez to spotkanie, poprzez to słowo, uczyń nasze serca właśnie Twoim miejscem. Daj także i mnie łaskę mówienia, o wszystkich sprawach Bożych, tak jak Ty chcesz. Może wzbudzać uśmiech na naszych twarzach, kiedy słyszy się słowa świętego proroka Jeremiasza, który jakby narzeka i skarży się, że z powodu tego, że jest prorokiem Boga jest samotny, jest niezrozumiany, a nawet wyśmiewany, z powodu tego co robi i mówi, z powodu tego, że przekazuje słowa Boga, bo dla ludzi tamtych czasów, to co mówił prorok Jeremiasz to było głupie i śmieszne i śmiali się z niego, słysząc, że on cięgle mówił o nieszczęściach z powodu tego, że Izraelici od Boga odeszli, że stali się bałwochwalcami, że nie czcili prawdziwie Boga, że ciągle łamali przykazania i on ciągle zapowiadał, przyjdzie nieszczęście, przyjdzie wojna, przyjdzie głód. I wiemy dobrze, że te słowa Jeremiasza, później się wypełniły w taki dosłowny, straszny sposób. Rzeczywiście potem, Jeremiasz, tak jak przepowiedział, Jerozolima została w tamtych czasach zdobyta przez najeźdźców, strasznie zniszczona i naród został przesiedlony, wygnany. To się wszystko wypełniło, rzeczywiście przyszła trwoga na ten naród, nieszczęście. Prorok więc, to był prawdziwy, ale wtedy kiedy mówił o tym, co Pan Bóg do niego przemawiał, to co Pan Bóg przekazywał jemu dla narodu Żydowskiego, w tamtych czasach, był pokój, był bezpieczeństwo, wszyscy uważali go za śmiesznego, człowieka religijnego, którego trzeba wykpić, nie traktować go poważnie. Takie miał imię, albo przezwisko, trwoga dookoła, tak fragment, czyli, można powiedzieć, tylko śmiać się. 1 mówi dzisiejszy ten I ten prorok, widząc co robią z nim, jak go traktują, no w pewnym momencie miał dosyć już. No jak długo można być wyśmiewanym, lekceważonym, ciągle uważnym za głupiego. Prorok, w dzisiejszym, fragmencie, narzeka, skarży się i nawet nie Bogu, tylko jakby chciał mówić do ludzi, do tych, którzy byli religijni, wierzący. Zobaczcie, no nie ma sensu za bardzo tak służyć Panu Bogu, bo to się nie opłaca. Nie, nie będę o Nim mówił, dosyć, już mi wystarczy. Chce żyć normalnie, chce żyć zwyczajnie i chce żeby mi dali święty spokój i Pan Bóg i ludzie. Prorok Jeremiasz, potem opisuje, jak po tym narzekaniu, chciał, nawet powiedział sobie, nie będę mówił w Imię Boga i chciał zapomnieć o Panu Bogu, bo myślenie o Panu Bogu stawało się pewnym bólem, że będzie myślał o Panu Bogu, mówił o tym, co Pan Bóg chce i będzie cierpiał, a on nie chciał już cierpieć. On chciał właśnie spokoju. I po tych słowach, prorok Jeremiasz mówi też takie zaskakujące słowa, że pragnął stłumić w sobie ogień. Czuł w sobie, niemal, że fizycznie, ogień, który trawi jego duszę, ale również przenika do jego ciała. Ogień, ogień miłości Boga, ogień miłości, który płonął w jego sercu. Tak naprawdę można powiedzieć, on chciał wyrzec się tej miłości Pana Boga, nie chciał z drugiej strony być kochany przez Pana Boga. Wiedział, że na tą miłość musi odpowiedzieć miłością. Mówi święty prorok Jeremiasz, chciał stłumić ten ogień miłości Bożej, ogień również powołania do bycia prorokiem. Chciał to w sobie stłumić, zgasić, jak czasami się gasi rozpalone ognisko, wodą, czy w inny sposób, czy piach. To podobnie on chciał to uczynić, ale jak sam mówi, nie był wstanie tego uczynić. Są takie słowa, czyniłem wysiłki by go stłumić, lecz nie potrafiłem. Jakby chciał pokazać, że ten ogień miłości Boga, kolejny raz go pokonał. Tak jak pierwszy raz, kiedy Pan Bóg go powołał to to powołanie opisał święty prorok Jeremiasz, uwiodłeś mnie Panie. Uwiodłeś, to znaczy, pokazuje tutaj święty Jeremiasz, że został pokonany miłością Boga, tak jak można powiedzieć, mężczyzna uwodzi kobietę, czy odwrotnie, kobieta potrafi uwieść mężczyznę, tak samo jakby tutaj pokazuje, Ty mnie uwiodłeś Swoją miłością Panie. Twoja miłość mnie pokonała. Jeszcze inaczej mówi o takim porównaniu, ujarzmiłeś mnie, Kogo się ujarzmia? Zwierzęta, które są dzikie, które są narwiste, niepokorne, przypuśćmy konie. I tutaj jak gdyby też Jeremiasz pokazał, wszystkim czytelnikom słuchającym tych słów, że Bóg mnie ujarzmił, to znaczy pokonał we mnie tą dzikość mojego serca, tą zatwardziałość, ten upór. Byłem jak dziki osioł, można tak powiedzieć, tak Jeremiasz, chciał tak pokazać przez te słowa, ale Pan Bóg pokonał mnie. Pan Bóg mnie ujarzmił jak dzikie zwierzę się ujarzmia. Pokonał mnie i stałem się pokornym sługą Boga. I tutaj Jeremiasz przyznaje się d swojej też, do swojego egoizmu, że walczył z Bogiem. Nie chciał przyjąć misji prorockiej, bo wiedział, że misja prorocka, głoszenie Bożych spraw, to równa się właśnie to co później doświadczył, nie zrozumienie, 2 odrzucenie, prześladowanie, kpinę. I tutaj, jakby Panu Bugu to wypomina, widzisz Panie, po co mnie powołałeś? Trzeba było mnie zostawić w spokoju. Mogłeś sobie wybrać kogoś innego. Dlaczego mnie? Ale Pan Bóg, jeżeli kogoś powołuje raz, to już tego nigdy nie zmienia, bo Jego miłość nigdy nie zmienia się do człowieka, który go ukochał. Mówię ten wstęp, który dla wielu z was może być nie do końca jasny, zrozumiały. Co ten ojciec Daniel dzisiaj mówi o jakimś proroku Jeremiaszu? Może by lepiej mówił o jakiś sprawach politycznych, o Ukrainie, tam toczy się wojna, albo jeszcze innych, ciekawszych sprawach, a mówi o Jeremiaszu. Co to nas dotyczy? Właśnie dotyczy to nas, dotyczy to ciebie, bo tak samo jak prorok został powołany przez Boga, tak również, naprawdę, to nie tylko tak żeby wszystkich was dotknąć tym słowem, że do wszystkich jest kierowane słowo, naprawdę do wszystkich was jest kierowane to słowo dzisiejsze. Każdego Pan Bóg powołuje w mniejszym, czy większym stopniu, żeby był Jego prorokiem, takim mały Jeremiaszem, takim głosicielem Jego miłości, w tym biednym, ciemny święcie, w którym często już nie ma miłości, nie ma nadziej, po ludzku, oczywiście. Nie ma sprawiedliwości, tyle fałszu, obłudy, tyle grzechów i zła, tak można powiedzieć, a w tym świecie, właśnie trzeba być prorokiem światła Bożego, Bożej miłości, Bożego przebaczenia. Jesteśmy do tego powołani, każdy będzie odpowiadał za to, bo jak mówi też kościół, w nauczaniu, w katechizmie, my jesteśmy ludem prorockim, a prorok to ten, który prorokuje. Lud procki, który składa się z proroków, czyli każdy z was jest powołany do tego żeby prorokować, czyli mówić o Bożym życiu, o tym, że czeka nas wspaniała przyszłość z Bogiem. To nie są sprawy mało ważne. To są sprawy, można powiedzieć, życia i śmierci. Nie tłuńmy tego ognia Bożej miłości w naszych sercach, tego ognia powołania, żeby być świętym, żeby być przy Chrystusie. Wielu, a spotykam też takich, mówi mi, ojcze, czasami nie chce mi się już mówić o Panu Bogu, czy przyzwać się do tego, że wierzę, bo kpią sobie ze mnie w pracy, bo mnie odrzucają, bo mnie prześladują, już mam dosyć tego. Albo ktoś inny mówi, mam dzieci, które wychowuję w duchu wiary i one idą do szkoły i tam się rówieśnicy naśmiewają z nich. To bardzo dobrze, że tak jest, bo my nie jesteśmy ludźmi z tego świata. Ludzie, z tego świata żyją tak jak mówi świat, tak żeby się nikomu nie narazić, tak jak dzisiaj jest taka tendencja w świecie. Wszyscy, wszystko akceptują, wszystkich, nawet najgorsze zło jakie ludzie czynią, bo to jest tolerancja. Mamy to akceptować, mamy wchodzić w kompromisy. A gdzie tu jest myślenie o duszy, o zbawieniu, o życiu wiecznym. Tak jak było w Sodomie i Gomorze. Tam wszyscy żyli jak komu się podobało, każdy robił to co chciał. Tam można było powiedzieć, była tolerancja, maksymalna, stu procentowa, jeden był taki, drugi był taki, każdemu się to 3 wszystko podobało. Tak miało być. Nikt się nie sprzeciwiał oprócz kilku ludzi, jak Lot i jego rodzina. I my mamy w tym świecie być takimi ludźmi, bogobojnymi, nie jesteśmy z tego świata. I jeszcze jedno, to co mówi dzisiaj Pan Jezus o krzyżu. To jest kontynuacja tego pierwszego czytania, bo bycie prorokiem Bożym to jest krzyż. Bycie uczniem Jezusa to po prostu jest krzyż. Umiera ci małe dziecko na raka, cierpisz, boli cię to. Nie można mówić, kpiąco, no gdzie jest ten Bóg? Ten Bóg miłosierny, Wszechmogący, gdzie On jest teraz? Zabrał mi to dziecko. Nie możemy tak mówić, Pan Bóg zabrał je do siebie. On jest przede wszystkim Ojcem naszym i Ojcem każdego dziecka, które i wy macie też. Dzieci nie są waszą właśnością, chociaż je kochacie, ale dzieci są własnością Boga. Dlatego jeżeli Bóg dopuszcza żeby dziecko chorowało na raka i umarło, to jest w tym jakaś tajemnicze działanie Pana Boga. I nawet to wielkie cierpienie jest związane z wielką miłością Pana Boga, bo po tym wielkim cierpieniu tego dziecka, to dziecko wejdzie do większej chwały w niebie. Osiągnie większe szczęście niż gdyby może nigdy nie chorowało i żyło może do starości, a może by żyło tak, że by poszło drogą potępienia. Nie znamy więc przyszłości, pozostawmy więc Panu Bogu. Ból i cierpienie, to jest nasza ludzka strona naszej egzystencji. Trzeba żebyśmy je przeżywali właśnie z wiarą. Panie, dziecko mi umarło, albo dziecko mi umiera, albo mój mąż umarł na raka, nie wiem czemu to się stało, nawet doszło do takiej strasznej tragedii, której Bóg nie chciał, jak ktoś popełnił samobójstwo. Bóg nie chce żadnego samobójstwa, oczywiście Pan Bóg dopuścił, ale nie chciał. Ufam ci Panie, że uratowałeś, tego, który się powiesił w mojej rodzinie. Ufam Ci Panie, wierzę, że moja modlitwa poszła dla dobra tego mojego bliskiego, który popełnił samobójstwo. Bądźmy takimi ludźmi, ufajmy Bogu. Nie atakujmy Pana Boga, bo to jest cecha ludzi, którzy nie mają wiary, nie kochają Boga. To cecha troszkę pogańska właśnie, to nie jest wtedy religia chrześcijańska. Religia chrześcijańska to jest właśnie: idę z krzyżem, idę za Jezusem i do chwały Bożej, a religia pogańska, która nie jest chrześcijańską, to jest taka – chce tutaj żyć jak najlepiej. Nie chorować, być zdrowy, chce żeby mi się wszystko układało, pomyślność, sukces. To jest myślenie religijności pogańskiej. Wiara nasza wymaga doświadczenia krzyża. Krzyż jest znakiem miłości Boga też. Przejdę przez krzyż do chwały Bożej. Jezus wszedł do chwały Swojej, którą przygotował Ojciec Jemu jako człowiekowi również przez doświadczenie krzyża. Wiemy jakie piękne było Zmartwychwstanie, jaki Pan Jezus był przemieniony. Jaki cudowny był Pan, Którego nie mogli poznać , zachwycali się Jego postaciom, taki był piękny, więc nie bójmy się doświadczeń, które prowadzą nas do tego, żebyśmy byli blisko Boga i w 4 Bogu. Przejdziemy wszystko jak będziemy Go błogosławić we wszystkich doświadczeniach życia. Nie narzekać, a jeżeli czasami sobie ponarzekamy to przeprosimy Pana i powiemy, chce być Twoim prorokiem, chce być Twoim uczniem Panie. Wiem, że bez Ciebie, moje życie jest naprawdę, nie ma sensu, celu, jest puste, jak nijakie. Co z tego, że będę żył sobie jak inni, jeżeli nie osiągnę bliskości z Tobą na wieki. Co z tego, że będę miał wszystko, nawet zdrowie, ale nie będę miał Boga w sercu, to po co to wszystko, a Pan obiecuje, że na końcu ci, którzy pójdą Jego drogą, Trudą drogą, to On przyjdzie do nich, z aniołami nawet, osobiście przyjdzie Pan Bóg do ludzi, którzy wypełniali Jego wolę i żyli Jego miłością, doświadczali krzyża, nie bali się tego, bo ufali Bogu w krzyżu. I On mówi, przyjdę z aniołami do was, do tych ludzi. Sam Bóg wyjdzie naprzeciw tym ludziom, Sam Król Niebieski i Sam Pan nieba przyjdzie z aniołami swoimi, aby powitać tych, przyszłych mieszkańców nieba, którymi obyśmy i my wszyscy byli.Amen. 5