pobierz - Temidium

Transkrypt

pobierz - Temidium
Sierpień 2012 r.
Nr (69)
3
6 lipca
– Dzień
Radcy Prawnego
lat
Niecelowość
przywrócenia
do pracy
pracownika
– sytuacje
szczególne
Artykuł
435 § 1 kc
w świetle
orzecznictwa
Yes We Did
Śmierć
Ś
mierć z kwiatami
w dłoni
Z notatnika
J. Bralczyka
Kara
Czytaj
na stronach
5 -13
2
Izba warszawska
TEMIDIUM
OKRĘGOWA IZBA RADCÓW PRAWNYCH
ul. Żytnia 5 lok. 16, 01-014 Warszawa
tel. 22 862 41 69 (do 71),
fax 22 862 41 73
www.oirpwarszawa.pl
e-mail: [email protected]
Deutsche Bank PBC S.A. Oddział Warszawa
nr 21 1910 1123 0250 0267 2121 0001
BIURO CZYNNE
poniedziałek–piątek 9.00–17.00
na Euro 2012
W RADZIE OIRP W WARSZAWIE DYŻURUJĄ:
DZIEKAN
Michał Stępniewski
środy w godz. 17.00–18.00
WICEDZIEKANI
Włodzimierz Chróścik
wtorki w godz. 18.00–20.00
Adrian Dworzyński
środy w godz. 17.00–18.00
Gerard Madejski
środy w godz. 16.30–17.30
SEKRETARZ
Agnieszka Sawaszkiewicz-Żałobka
wtorki w godz. 16.00–17.00
SKARBNIK
Magdalena Łempicka
środy w godz. 16.00–17.00
CZŁONEK PREZYDIUM
Kinga Wójcicka-Pogorzelec
środy w godz. 9.00–10.00
PRZEWODNICZĄCY KOMISJI DS. APLIKACJI
Paweł Jasiński
czwartki w godz. 18.30–19.30
PRZEWODNICZĄCY KOMISJI
KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ I INFORMACJI
Albert Stawiszyński
wtorki w godz. 16.30–17.30
RZECZNIK DYSCYPLINARNY
dr Tomasz Niedziński
poniedziałki w godz. 10.00–12.00
DYŻUR MEDIATORA W BIURZE OIRP
pl. Konstytucji 5, w pierwszy poniedziałek miesiąca
od 16.00 do 18.00
TEMIDIUM 3 (69), sierpień 2012 r.
Tematyka: problematyka zawodowa radców prawnych
Krąg odbiorców: radcowie prawni i aplikanci
radcowscy w Warszawie
Początek ukazywania się: 1997 r.
Nakład 10 000 egz.
ISSN 1429-46-13
WYDAWCA
Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie
REDAKCJA:
Redaktor naczelny: Tomasz Osiński
Redaktorzy prowadzący:
Renata Piątkowska, Zbigniew Romatowski
Członkowie Redakcji:
Albert Stawiszyński, Ewelina Mika
Projekt makiety i skład: Kinga Pisarczyk
Skład Prawa i Praktyki: Duo Studio
Marketing i reklama: Anna Andruczyk,
tel. 503 435 156, e-mail: [email protected]
ADRES REDAKCJI:
ul. Żytnia 15 lok. 16, 01–014 Warszawa
tel. 22 862 41 69 (do 71), wew. 137
fax 22 862 41 73
e-mail: [email protected]
Druk: Duo Studio
Sierpień 2012 r.
Dzięki firmie Coca-Cola Okręgowa
Izba Radców Prawnych
w Warszawie miała swój niewielki
wkład w Mistrzostwa Europy
w Piłce Nożnej, podczas
rozgrywanego 16 maja br.
na Stadionie Narodowym
w Warszawie meczu Grecja-Rosja.
Wyłonione w drodze losowania
dzieci radców prawnych:
Aleksander (lat 16), Antoni
(lat 12), Mateusz (lat 14) i Michał
(lat 15) mogły wnieść na murawę
stadionu flagę reprezentacji
drużyny Rosji. Dodatkowo spędziły
cały dzień w punkcie Flag Team,
gdzie czekało na nich mnóstwo
atrakcji, ukoronowaniem dnia było
kibicowanie ulubionej drużynie.
Wszyscy uczestnicy programu
wzorowo zaprezentowali się
podczas otwarcia meczu. Mimo
tremy, szybkiego bicia serca
i drżenia nóg, wszyscy dzielnie
sprostali zadaniu.
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r. Nr 3 (69)
TEMIDIUM
3
W numerze
P rawo i Praktyka
Przegląd prasy
4
T emat numeru
15 lat Temidium
Między starymi a nowymi laty
5
10
Konkurs w Temidium
14
PRAWO PRACY
Niecelowość przywrócenia do pracy pracownika
stwarzającego konfliktową atmosferę w zakładzie pracy
Praca w godzinach nadliczbowych osób zajmujących
stanowiska kierownicze w świetle orzecznictwa SN
23
30
PRAWO CYWILNE
Skuteczność blokady rachunku bankowego
w postępowaniu egzekucyjnym
Artykuł 435 § 1 Kodeksu cywilnego w świetle
orzecznictwa sądowego
36
ORZECZNICTWO SĄDU NAJWYŻSZEGO
50
43
A ktualności
6 lipca dzień radcy prawnego
Próbny egazmin radcowski
Informacja o Podyplomowych Studiach Negocjacji, Mediacji
oraz innych Alternatywnych Metod Rozwiązywania Sporów
na Wydziale Prawa i Administracji
Uniwersytetu Warszawskiego w roku 2012/13
Europejskie Stowarzyszenie Prawników (AEA–EAL)
zaprasza na doroczny kongres w Berlinie
WSPÓŁPRACA ZAGRANICZNA
Kongres Federacji Adwokatur Europejskich (FBE) w Brukseli
Bruks
Brukse
15
18
R ozmaitości
NIEGDYSIEJSZE WOKANDY
Żyrardowski len i rewolwer
51
PODRÓŻE
... w najdalszym zakątku świata
Yes we did
57
61
Z NOTATNIKA JERZEGO BRALCZYKA
Kara
70
20
20
22
4
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Przegląd prasy
Dziennik Gazeta Prawna 25.07.2012 r.
Osoby decydujące się na ulotki wyrzucają
pieniądze w błoto (fragmenty rozmowy
z Maciejem Bobrowiczem, Prezesem KRRP)
(…) Po raz pierwszy jesteśmy tak blisko osiągnięcia jednego z naszych
głównych celów, czyli zwiększenia kompetencji radców prawnych
o prawo do obrony Klientów w sprawach karnych.
(…) Niestety, bojący się konkurencji adwokaci wszelkimi sposobami
starają się nie dopuścić radców do spraw karnych. Jednak przypisywanie kompetencji dotyczących znajomości prawa karnego wyłącznie adwokatom jest złudne. (…)
(…) Pracujemy nad nowym projektem kodeksu etyki radcy, który
bazuje na wspólnej pracy Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie oraz Okręgowej Izby Adwokackiej w Warszawie. (…) zostanie
przedłożony na zjeździe samorządu radców prawnych w 2013 roku.
(…) Już dziś na podstawie obowiązujących przepisów kodeksu etyki
radcy prawnego każdy członek naszego samorządu ma możliwość
skorzystania z narzędzi marketingowych. Jednak skupianie się na
billboardach i ulotkach wynika z niezrozumienia istoty marketingu
usług prawnych. Usługi oferowane przez prawników są przeciwieństwem usług materialnych, np. sprzedawania proszku do prania,
którego zakup spowodowany jest najczęściej impulsem wywołanym
prostą reklamą. Tymczasem z usług prawnika nikt nie korzysta tylko
z powodu reklamy. W dalszym ciągu w około 70 proc. przypadków
klient wybiera prawnika na zasadzie poręczenia lub rekomendacji
Osoby, które zdecydują się na reklamowe plakaty i spoty, po prostu
wyrzucą pieniądze w błoto.
(…) My – radcy prawni – jesteśmy zawodem zaufania publicznego
i musimy oferować nasze usługi w sposób przejrzysty i godny. Nie
chcemy, żeby radca wykonujący zawód zaufania publicznego nakłaniał do zlecenia chorego w szpitalnym łóżku, czy z oferował usługi
w przyczepie kempingowej przed sądem.
Radcy i adwokaci chcą, by umożliwić im występowanie przed Urzędem Patentowym w sprawach, które nie wymagają aż tak specjalistycznej wiedzy technicznej, takich jak np. patentowanie skomplikowanych rozwiązań technicznych. Są to np. kwestie związane
z rejestracją znaków towarowych czy wzorów przemysłowych. Zajmują się tym dziś często rzecznicy, którzy mają właśnie wykształcenie prawne. (…)
Rzeczpospolita 8.07.2012 r.
Dla kogo jest praca na rynku prawnym
W największych kancelariach jest praca głównie dla doświadczonych adwokatów i radców – wynika z 11. badania WK Index przeprowadzonego przez firmę Ipsos dla Wolters Kluwer. Dwie trzecie szefów największych kancelarii uczestniczących w sondażu
planuje zwiększenie zatrudnienia. Szukać będą jednak głównie doświadczonych prawników z uprawnieniami. Deklarację
taką złożyło trzy czwarte tych, którzy chcą zatrudniać (rok temu
– co trzeci). Niedoświadczonych radców i adwokatów będzie szukać 55 proc. Wszyscy badani szefowie wskazali, że nie ma najmniejszych kłopotów z ich znalezieniem.
45 proc. szefów dużych firm deklaruje chęć zatrudnienia doświadczonych prawników – konsultantów, 36 proc. – bez praktyki. (…)
(…) Aż 40 proc. prawników in house deklaruje, że zamierza ograniczyć zarówno zatrudnienie, jak i liczbę prawników zewnętrznych (w poprzednim badaniu - 17 proc.). O rozbudowywaniu
wewnętrznego działu mówi 53 proc. Rok temu chęć zatrudniania
deklarowało o 10 proc. więcej.
Rzeczpospolita 24.07.2012 r.
Dziennik Gazeta Prawna 26.06.2012r.
Spór o deregulację zawodu rzecznika
patentowego
Nie trzeba większej kontroli nad sądami
korporacyjnymi
Prawo do występowania przed Urzędem Patentowym w tzw.
postępowaniu zgłoszeniowym mają dziś tylko rzecznicy patentowi. Tymczasem niektórzy radcy i adwokaci też chętnie zajmowaliby się choćby rejestracją znaków towarowych czy wzorów przemysłowych. Głosy postulujące deregulację zawodu
rzecznika patentowego dla innych zawodów prawniczych
docierają do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Kontrola sądowa nad postępowaniami dyscyplinarnymi
adwokatów, radców prawnych, notariuszy i prokuratorów
jest wystarczająca – orzekł Trybunał Konstytucyjny. (…)
- W tej chwili nie ma prac nad zmianą tych przepisów. Będą jeszcze
rozmowy z resortem gospodarki – mówi Grzegorz Płatek z departamentu strategii i deregulacji MS.
(…) Trybunał uznał, że kwestionowane przepisy są zgodne
z ustawą zasadniczą. Postępowanie kontrolne ze swojej natury
musi być ograniczone, gdyż nie polega na rozstrzyganiu spraw od
podstaw – argumentowali sędziowie. Trybunał uznał, że za ograniczeniem zakresu sądowej kontroli w sprawach dyscyplinarnych
przemawia charakter postępowania kasacyjnego przed SN. Należy
też wskazać, że nad sądownictwem dyscyplinarnym pieczę sprawują samorządy zawodowe. Dlatego oddalił powództwo (…).
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Aktualności
5
T emat numeru
Renata Piątkowska
R
ok 2012 jest rokiem jubileuszy.
Obchodzimy właśnie 30-lecie istnienia samorządu zawodowego
radców prawnych, ale też 15-lecie
czasopisma Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie – „Temidium”.
Zanim jednak „Temidium” stało się
„Temidium” i to w dotychczasowym
kształcie, było… „Komunikatem”. Pierwsze „Komunikaty” pisane były na maszynie o napędzie ręcznym. Ich treść z łatwością mieściła się na jednej stronie formatu
A4, tym bardziej, że zazwyczaj dotyczyła
jednego wydarzenia, bądź zagadnienia,
jak np. informacja o zgromadzeniu lub
ofercie szkoleniowej.
Pierwszy „Komunikat” pochodzi
z lutego 1983 r. (!). Jest to informacja
6 Aktualności
TEMIDIUM
o Walnym Zebraniu Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Radców Prawnych.
Kolejny zaś wydano we wrześniu roku
następnego i dotyczył on Zgromadzenia
Delegatów Izby Warszawskiej.
Od roku 1986 „Komunikaty” stają się
coraz obszerniejsze, lecz informacje w nich
zawarte dotyczą głównie spraw organizacyjnych Izby Warszawskiej – składu organów samorządowych czy ważniejszych
uchwał; są tu też swego rodzaju sprawozdania z dotychczasowej działalności Rady
i podejmowanych przez nią przedsięwzięć,
informacje na temat funkcjonowania Krajowej Rady Radców Prawnych etc.
Lata 90. przynoszą wiele nowych informacji na temat szkoleń organizowanych
przez Izbę lub we współpracy z innymi instytucjami, kursów językowych, prawniczych
wydawnictw. Samorząd zaczyna funkcjonować coraz prężniej, zaś przy Radzie powstaje
Biuro prowadzące między innymi ewidencję radców prawnych – stąd też pojawiają się
w „Komunikacie” Karty danych, z których
korzysta się przy wprowadzaniu informacji
do systemu komputerowego.
W numerze 3 „Komunikatu” z 1992 r.
pojawia się informacja o powstaniu dwumiesięcznika samorządowego „Radca
Prawny” i prośba: „Redakcja apeluje o nadsyłanie propozycji tematycznych publikacji, które Państwa zdaniem, powinny
znaleźć się w naszym czasopiśmie, o nadsyłanie materiałów lub artykułów własnych oraz o wskazywanie autorów, a także
o nadsyłanie materiałów dotyczących działalności izb”. Na marginesie warto zauważyć, iż również „Radca Prawny” zmienił się
od tamtego czasu.
Połowa lat 90. – „Komunikat” wzbogaca się o nowe informacje, co związane
jest z coraz prężniejszą działalnością
samorządu jako takiego oraz Izby warszawskiej. Obok stałych notatek na temat
działalności Rady, organizowanych szkoleń czy obowiązujących składek, pojawiają
się także te dotyczące działalności kulturalnej i sportowej. Czytamy więc o Klubie
Prawnika (pierwotnie mieszczącym się
w Alejach Jerozolimskich 47 lok. 3 przy
Centrum Prawa Gospodarczego, gdzie
odbywały się „poniedziałki radcowskie”,
wszelkie seminaria, a także zajęcia aplikacyjne), o organizowanych wieczorach
jazzowych, spotkaniach brydżowych i planowanych zabawach sylwestrowych. Znajdujemy coraz więcej relacji ze współpracy
zagranicznej i o samych radcach prawnych
– kto został na listę wpisany, kto zawieszony w wykonywaniu zawodu, kto zaś
Sierpień 2012 r.
skreślony. Pojawia się stała rubryka Odeszli od nas… (później In memoriam…).
„Komunikat” przygotowywany jest
już na komputerze i powielany na kserokopiarce. Nie ma jeszcze ostatecznego
kształtu, raz przybiera format większy,
raz mniejszy, niekiedy okładka ma nieco
lepszą jakość (papier kredowy).
Przełomowym jest rok 1997. Na posiedzeniu 17 września Prezydium Rady
Izby Warszawskiej „zaakceptowało nową
formę Komunikatu, który ukazywać się
będzie pod nazwą „Temidium”. Podjęto
tym samym decyzję o profesjonalnym
przygotowaniu tytułu – zaczęto korzystać
z pomocy grafika i drukarni. Dystrybucja
jednak nadal odbywała się… niejako własnym sumptem. Po wydrukowaniu „Temidium” do drukarni oddelegowywano
pracownice Biura Izby warszawskiej.
Pakowały one biuletyn do kopert i zano-
„Międzynarodowy
znormalizowany
numer wydawnictw ciągłych, nadawany zasobom ciągłym (czasopismom,
gazetom, seriom numerowanym, rocznikom itp.), ukazującym się na różnych
nośnikach, służący do jednoznacznej
identyfikacji danego tytułu, wprowadzając go do światowego systemu informacji”. Utworzono Zespół redakcyjny
w składzie Anna Maria Ananicz, Teresa
Dąbrowska i Maria Jasińska – radcowie
prawni oraz Anna Winnicka – ówczesna
dyrektor Biura Izby warszawskiej. Skład
Zespołu w zasadzie przez wiele lat nie
ulegał zmianie. Od 2005 r. tworzyli go:
Zbigniew Romatowski, radca prawny
z dużym redaktorskim doświadczeniem,
członek Rady VI kadencji, pełniący wówczas także funkcję Organizatora współpracy z czasopismami specjalistycznymi,
a w latach poprzednich przedstawi-
siły paczki na pocztę. Swą pomoc w dźwiganiu ciężkich toreb oferowali niezmiennie smakosze piwa oddający się swojej
pasji pod pobliskimi arkadami.
Po
opublikowaniu
pierwszego
numeru, „Temidium” uzyskało ISSN czyli
ciel OIRP w Warszawie ds. kontaktów
z mediami; Albert Stawiszyński – wówczas dziennikarz „Pulsu Biznesu” i aplikant radcowski, obecnie członek Rady
VIII kadencji, Przewodniczący Komisji ds. Komunikacji Społecznej i Infor-
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Aktualności
7
macji oraz autorka niniejszego artykułu,
współredagująca „Temidium” od 2000 r.
(aż trudno uwierzyć, że to już tyle lat!).
W 2007 r. do Redakcji dołączył radca
prawny Tomasz Osiński, członek Rady
VII i obecnej, VIII kadencji. W roku 2009
„Temidium”
zostało
zarejestrowane
w Sądzie Okręgowym w Warszawie ze
wskazaniem częstotliwości ukazywania
się. Zaś w 2011 r. Redakcja dorobiła się
formalnie Sekretarza – została nim Ewelina Mika, pracownik Biura, która uczestniczyła w pracach nad przygotowaniem
czasopisma już rok wcześniej.
Wracając do przeszłości… „Temidium”
miało wówczas inną niż dziś winietę
i całą szatę graficzną. Na marginesie
warto dodać, iż winietka zmieniała się
pięciokrotnie – co było i co jest… zobaczcie i porównajcie Państwo sami. Pojawiły
się stałe rubryki, np. prowadzone do dziś,
szkoleniowych, informacji o spotkaniach
sportowo-rekreacyjnych, relacji z kolejnych egzaminów radcowskich etc.
Rok 2000. Do „Temidium” wprowadzono kolor. Na razie tylko na okładce,
a wewnątrz wyłącznie na materiałach
reklamowych, zamieszczanych odpłatnie. Czasopismo jednak stawało się coraz
bardziej kolorowe, choć w granicach
przyznanych na „Temidium” finansów.
Kolorowe zdjęcia spodobały się Czytelnikom i już od 2001 r. drukowaliśmy kolorowe zdjęcia na lepszej jakości papierze
na okładce. Pojawiło się coraz więcej
kolorowych relacji z naszych wspólnych
spotkań podczas pikniku w Powsinie,
szkoleń wyjazdowych, uroczystości aplikantów i tym podobnych. Coraz więcej
się działo, stąd zawsze było o czym pisać.
W pełnym kolorze „Temidium” drukowane jest od końca 2009 r.
madzenia Delegatów czy ślubowania
aplikantów i radców prawnych przybierały coraz bardziej uroczysty charakter, i również o nich chcieliśmy Państwu
powiedzieć za pośrednictwem naszego
biuletynu. W „Temidium” tradycyjnie
od kilku lat – choć z przerwami wynikającymi głównie z ogromu materiałów
do publikacji – publikujemy nazwiska
„nowych” radców prawnych wpisanych
na listę po egzaminie radcowskim.
Od 2003 r. piszemy o Turnieju Strzeleckim, w tym też roku swą działalność
zainaugurował Klub Seniora (od końca
2010 r. działający na szeroka skalę jako
Klub Radcy Prawnego) i po raz pierwszy Rada Izby Warszawskiej zorganizowała spotkanie mikołajkowe dla dzieci.
Coraz częściej i chętniej integrują się
aplikanci, którzy przesyłają do Redakcji zdjęcia i relacje ze wspólnych wyjaz-
choć z przerwami, Notatki z Wiejskiej…,
wywiady z radcami prawnymi zaangażowanymi w działalność samorządu czy
krótkie charakterystyki funkcjonujących
przy Radzie komisji problemowych. Z czasem coraz więcej było komunikatów, ofert
Od 2001 r. zaczęła funkcjonować
Lex Gallery i od tego czasu mają Państwo możliwość poznać twórczość kolejnych autorów prezentowanych w Izbie
warszawskiej. Od tego czasu również
wszelkie oficjalne spotkania, jak Zgro-
dów czy tradycyjnych karnawałowych
balów. Dzisiaj Redakcja z ubolewaniem
jednak stwierdza, że aktywność aplikantów na łamach „Temidium” obecnie jest
znikoma. Utworzony niegdyś Kącik aplikanta, dziś kryjąc pustkę, czeka na reak-
8
TEMIDIUM
tywację. Być może powołany w Dniu Radcy
Prawnego w roku jubileuszowym Klub Aplikanta zainicjuje i podtrzyma współpracę na
linii Redakcja – Aplikanci. Nasze łamy są do
Państwa dyspozycji.
Od 2004 r. miejsce w jesiennym wydaniu „Temidium” ma też relacja z Regat
żeglarskich. W tych latach ukształtowały
się stałe rubryki, szczególnie przez Państwa
cenione: Z wokandy sądu pracy, Dochodzenie do zawodów prawniczych w wybranych
krajach świata.
Pojawia się też coraz więcej artykułów
i tym samym autorów, którzy chcieliby
publikować swoje teksty na łamach czasopisma Okręgowej Izby Radców Prawnych;
wielu z nich to autorzy książek o tematyce
prawniczej. Ale w „Temidium” publikujemy
nie tylko teksty informacyjne czy o tematyce prawniczej; znajdują tu miejsce tematy
ogólnokulturalne, o psychologicznym i filozoficznym zabarwieniu, recenzje wydarzeń
kulturalnych etc.
Rok 2004 okazuje się szczególnie
ważnym, bo bezpośrednio poprzedza
„Temidium” w nowym kształcie, który
mają Państwo okazję czytać i oglądać
od roku 2005. Wyraźny podział na
Aktualności, Prawo i Praktykę wraz
ze Wskaźnikami i Stawkami oraz Rozmaitości następuje już na przełomie
2004/2005. Zmniejszeniu ulega format, zaczynamy korzystać z papieru ekologicznego, z pożytkiem dla środowiska naturalnego i budżetu Izby Warszawskiej – to
pozwala też zwiększyć i urozmaicić zawartość numeru. Ten podział i format zachowały się do dziś. Zmianie uległ papier –
zmianę przeprowadziliśmy w roku 2009 po
trwającej w łonie Redakcji dwa lata batalii
o wyższości papieru kredowego nad papierem ekologicznym.
W 2008 r. zmodyfikowaliśmy oprawę
graficzną. W tym też czasie zaczęła kształtować się formuła Tematu numeru; pierwotnie nie używaliśmy tej nazwy (weszła do
obiegu dopiero w 2009 r.) – bieżący numer
„Temidium” rozpoczynał wywiad czy artykuł dotyczące ważkich dla samorządu
zagadnień. Do dziś kolejny numer naszego
czasopisma zaczynamy najczęściej materiałem na temat bieżących dla samorządu
spraw czy wywiadem z funkcyjnym członkiem Rady. W tym czasie do współpracy
zaprosiliśmy prof. Jerzego Bralczyka, który
do dziś w swoim Notatniku… przybliża nam
znaczenie rozmaitych słów. Zmiany stawały się coraz bardziej widoczne, a „Temidium” odzwierciedlało też charakter i zainteresowania Redakcji w nowym składzie.
Z inicjatywy Redaktora naczelnego,
z zamiłowania varsavianisty, „Temidium” zyskało rubrykę Siedziby warszawskich sądów. Czytelnicy mieli też
okazję wziąć udział w organizowanych
przez Redakcję „Spacerach po siedzibach
warszawskich sądów” – nie tylko przeczytać artykuł, ale też obejrzeć opisywane miejsca. Rubryka Słynne procesy
uległa modyfikacji i do dziś czytamy Niegdysiejsze wokandy autorstwa Joanny
Barańskiej. Warto nadmienić, że z publikowanych w „Temidium” w Słynnych
procesach przez Krystynę Kolińską relacji z popularnych w przeszłości spraw
karnych powstała książka „Słynne procesy” wydana nakładem Wydawnictwa
Bertelsmann.
Dla Redakcji, niezależnie od jej osobowego składu zawsze ważny był kontakt z Czytelnikiem. Każdy list wpływający do Redakcji, niezależnie czy jest
listem pochwalnym czy polemicznym,
Sierpień 2012 r.
Biura wykonują też obok „Temidium”
szereg innych zadań. Graficy również
pracują na zewnątrz. Wydanie numeru
wymaga więc od nas dużej determinacji i znakomitej organizacji. Wydaje się,
że – zważywszy na obchodzony dziś
przez nas jubileusz 15-lecia – osiągamy
zamierzone cele.
Praca w Redakcji „Temidium”
wymaga też kreatywności. Pomysły rodzą się na kolegiach, niekiedy o
burzliwym przebiegu lub niezależnie
do nich. Do sesji zdjęciowej na jedną z
okładek zaprosiliśmy aplikanta, który
akurat wszedł do Biura. Innym razem
do sesji zdjęciowej ze Skarbnikiem
Rady ze sklepu z porcelaną wypożyczyliśmy „na piękne oczy” ogromną
świnkę – skarbonkę. Oczywiście rekwizyt powrócił w nienaruszonym stanie
do sklepu. Innym razem bardzo długo
szukaliśmy starej kasy. Pomysł zobrazowania połączenia zawodów poprzez
parę w togach adwokackiej i radcowskiej na ślubnym kobiercu dziś
ma wielu autorów. Fakt faktem,
że togę adwokacką pożyczyliśmy
od zaprzyjaźnionej Pani Adwokat, welon użyczyła koleżanka
z Biura, która akurat wychodziła za mąż, obrączka męska
zaś ma wartość sentymentalną,
bo należała do dziadka autorki piszącej te słowa. Może nie byłoby w tym nic
wyjątkowego, ale akurat pozujący nam
do zdjęcia mężczyzna nie był żonaty,
a innym żonatym obiektem, potwierdzającym ten fakt poprzez obrączkę na
palcu, akurat nie dysponowaliśmy.
Nasz biuletyn trafia wyłącznie do
Państwa, członków Izby Warszawskiej,
lecz wysyłamy też kilka egzemplarzy do
innych Izb. Niektórzy wręcz wzorują się
na nas. Niekiedy możemy przeczytać o
sobie w innych wydawnictwach. „Temidium” cieszy się popularnością poza
Warszawą – obserwuje się wzrost zainteresowania naszym wydawnictwem i
prośby o przesyłanie – jeśli nie na bieżąco – to choćby wybranych numerów.
Oprócz wersji papierowej „Temidium” w pierwszej dekadzie XXI w.
było już dostępne na stronie internetowej Okręgowej Izby Radców Prawnych
w Warszawie www.oirp.waw.pl oraz
na stronie Polskiego Serwera Prawa,
wśród takich tytułów jak: „Glosa – Przegląd prawa gospodarczego”, „Monitor
Prawniczy” Wydawnictwa C.H. Beck,
„Orzecznictwo w sprawach samorzą-
Chcemy być czasopismem,
które jest wyjątkowe,
bo środowiskowe
czy nawet krytycznym, budzi w nas
ogromną radość. Bo to oznacza, że nasza
praca ma sens, że czytacie Państwo lub
choćby przeglądacie „Temidium”. Przy
każdej nadarzającej się okazji pytamy
Państwa co sądzicie o poszczególnych
rubrykach, o ewentualnych zmianach.
Staramy się nawiązywać i budować relacje z Państwem, czego wyrazem były
choćby właśnie spacery po Warszawie
czy nasz tradycyjny już, konkurs „Poznaj
prawo w dobry sposób”. Łamy „Temidium” zawsze były i nadal są do Państwa
dyspozycji, i cieszy fakt, że z okazji tej
coraz częściej nasi Czytelnicy korzystają.
Pięknie rozwinęła się rubryka Podróże.
A i czasami ktoś zdecyduje się pochwalić
swoimi pozazawodowymi osiągnięciami
czy pasjami w wywiadach z cyklu Rozmowa z ciekawymi ludźmi. Jest to dla
Redakcji duży powód do satysfakcji, również dlatego, że Redakcja „Temidium” nie
jest Redakcją typową. Nie przychodzimy
do niej do pracy codziennie i nie poświęcamy czasu wyłącznie pracy redakcyjnej.
Każdy członek Redakcji wykonuje swoje
obowiązki w innym miejscu – dotyczy to
radców prawnych. Pozostali, pracownicy
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Aktualności
9
Reklama
dowych”, „Państwo i Prawo”, „Prawnik” kwartalnik wydawany przez OIRP
w Lublinie, „Prawo asekuracyjne”,
„Przegląd podatkowy”, „Przegląd prawa
handlowego”, „Radca Prawny” dwumiesięcznik wydawany przez KRRP
i „Biuletyn informacyjny” Okręgowej
Izby Radców Prawnych w Lublinie. Dziś
zmienił się adres serwisu internetowego Izby warszawskiej www.oirpwarszawa.pl, lecz „Temidium” niezmiennie
można w nim odnaleźć. W przeszłości
każdy numer „Temidium” od początku
ukazywania się do ostatniego wydania
był opisany w internecie przynajmniej
spisem treści, nierzadko publikowaliśmy całą treść artykułów. W naszym
serwisie internetowym można też było
wygodnie wyszukać interesujący artykuł, gdyż „Temidium” było dostępne
chronologicznie, a ponadto zamieszczaliśmy tu poszczególne rubryki i znajdujące się w nich teksty. Dzisiaj „Temidium” dostępne jest w całości w formie
elektronicznej w dogodnych plikach:
pdf lub w formule przeglądanej książki.
A w dziale „Prawo i Praktyka” przewidzieliśmy także możliwość wypowiadania się na forum, które mogłoby stanowić platformę wymiany zawodowych
doświadczeń Czytelników.
Trochę statystyki
Do dnia dzisiejszego wydaliśmy
69 numerów „Temidium”. Rokiem najbardziej owocnym dla wydawnictwa
był rok 2001 – sześć numerów oraz
1998, 2002, 2003, 2009 i 2011 – po pięć
numerów. Najmniej „Temidiów” pojawiło się w pierwszym roku, ale to tylko
dlatego, iż dopiero od października
Komunikat stał się nowym wydawnictwem. Największe objętościowo są
„Temidia” z roku 2005 i późniejszych
– 80 – 90 stron, zaś najmniejsze pierwsze numery – liczba stron oscyluje
w granicach 12. W ostatnich latach
wzrosła też liczba współpracujących
z Redakcją autorów, a także liczba
publikowanych tekstów.
I na koniec jeszcze kilka słów
o nakładzie. W okresie I kadencji (1982
– 1987) nakład kształtował się w granicach 2400 egzemplarzy, w V kadencji (1999 – 2003) – 4200. Pod koniec
VI kadencji (2007 r.) nakład kształtował się na poziomie 7770 egzemplarzy, w połowie VII kadencji (2009 r.)
sięgnął 8300 egzemplarzy, by z kolei
w połowie VIII kadencji (2011 r.) wzrosnąć do rekordowego 10 500. Liczby
mówią same za siebie.
Spoglądając w przyszłość
Rok 2012 jest niewątpliwie
rokiem wyjątkowym. Odcina 30 lat
istnienia samorządu radców prawnych, istotnego fragmentu historii zawodu, cennych doświadczeń
i dynamicznych zmian. Częścią
historii Izby warszawskiej jest
„Temidium”. Ci z Państwa, którzy mieli okazję być z nami choćby
przez kilka lat, z pewnością dostrzegają ewolucję czasopisma, jego
pozytywne metamorfozy.
Jesteśmy z Państwem już piętnaście lat,
jesteśmy swego rodzaju łącznikiem między
członkami a władzami samorządu. Chcemy
być czasopismem, które jest wyjątkowe, bo
środowiskowe. Ma swój charakter i szczególną – odbiegającą od komercyjnych – szatę
graficzną. Życzylibyśmy sobie, aby tak jak my
– Redakcja, również Państwo, członkowie Izby
warszawskiej mówili o „Temidium” – nasze
„Temidium”.
Korzystając z okazji, w dniu jubileuszu „Temidium” pragniemy podziękować wszystkim autorom tekstów, materiałów graficznych, zdjęć,
wszystkim osobom współpracującym z Redakcją, obsłudze technicznej i drukarni, ale przede
wszystkim Państwu – Czytelnikom, za to, że
zechcieliście być z nami przez ostatnie 15 lat.
Autorka artykułu jest redaktorem prowadzącym
10 Aktualności
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Fot. ArtZoom
WYWIAD
między starymi
a nowymi laty
P
ragnąc uhonorować jubileusz „Temidium” i przybliżyć działalność Redakcji
podczas ostatnich 15 lat, przedstawiamy
poniżej zapis rozmowy redaktorów prowadzących „Temidium” w kolejnych okresach jego
istnienia. Wzięli w niej udział: mecenas Maria
Jasińska, Renata Piątkowska i mecenas Tomasz
Osiński.
Początki pisma były trudne, ale mieliśmy mnóstwo entuzjazmu. Cieszę się, że to
dzieło jest kontynuowane
– mówi Maria Jasińska, członek pierwszego
kolegium redakcyjnego „Temidium”.
Nr 3 (69)
Renata Piątkowska: Decyzja o powołaniu „Temidium” została
podjęta na posiedzeniu Prezydium Rady OIRP w Warszawie
17 września 1997 r., a więc 15 lat temu. Jak wyglądały początki
pisma? Czy były jakieś publikacje Rady, które je poprzedzały?
Maria Jasińska: Przed „Temidium” Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie wydawała biuletyn informacyjny
o nazwie „Komunikat”. Była to broszura wysyłana do radców
prawnych zawierająca suche informacje o wydarzeniach w Izbie
– zaledwie jedna kartka, składana na pół. Wzór komunikatu
funkcjonował we wszystkich okręgowych izbach. Nie pamiętam
już dziś, czy była to forma narzucona odgórnie, czy też wyklarowała się w drodze praktyki. Jego formuła była dość siermiężna,
ale chyba nikt nie przywiązywał do tego wagi. „Komunikat” po
prostu istniał. Była to najprostsza forma przekazywania członkom samorządu wiedzy o jego bieżącej działalności. Przed dobą
powszechnego Internetu w zasadzie jedynie taka forma była
możliwa. Właściwie dopiero Izba warszawska postanowiła coś
zmienić w tej formule. Uznaliśmy, że ten druk ulotny warto rozszerzyć, przedstawiać treści obszerniej i w ciekawszej formie,
i nadać mu indywidualny charakter, „tchnąć ducha”, i przekształcić w pismo. Zawsze miałam zacięcie redaktorskie, dlatego
chętnie podjęłam się tego wyzwania. Niewątpliwie ogromną rolę
odegrała tu Anna Winnicka, ówczesny Dyrektor Biura Izby, również z redaktorskim doświadczeniem, „żywy ogień”, która chętnie podjęła tę inicjatywę.
Renata Piątkowska: Skąd pomysł na powołanie nowego pisma?
Maria Jasińska: Te zmiany szły
z duchem czasu. Radców prawnych w stołecznej Izbie w tym
czasie zaczęło wyraźnie przybywać, a zawód dynamicznie zmie-
Fot. ArtZoom
niał swoje oblicze. Radca prawny
przestał kojarzyć się ludziom
z bezbarwnym urzędnikiem,
który wykonuje swoje obowiązki, ale niewiele tak naprawdę ma
do powiedzenia. Zaczął być wreszcie postrzegany jako równorzędny uczestnik postępowania sądowego. Wraz ze zmianami
gospodarczymi w naszym kraju, wizerunek i status radcy prawnego zmieniały się, i pojawiła się potrzeba zmian również w sposobie komunikacji wewnątrz środowiska, i na zewnątrz. Chcieliśmy stworzyć nośnik informacji, który będzie tworzony przez
radców i dla radców.
TEMIDIUM
Aktualności
11
Tomasz Osiński: Skąd wzięła się nazwa „Temidium”?
Maria Jasińska: W pewne upalne popołudnie z Anią Winnicką
zaczęłyśmy zastanawiać się, jak zatytułować nasze nowe pismo.
Zawsze interesowałam się historią, dlatego zaproponowałam, by
nawiązać do tradycji polskiej prasy prawniczej. Zbierałam wówczas stare czasopisma prawnicze, m.in. „Temis Polska”, wydawane w XVIII–XIX w. Zarówno samo pismo, jak i jego nazwa
całkowicie mnie urzekły. Miałam na przykład numer z listopada
1830 r., czyli z okresu wybuchu powstania listopadowego, tymczasem wydanie poświęcone było nowemu Kodeksowi Napoleona. Ten stary dokument uświadamiał, że jednym torem toczyła
się wielka historia Polski, a obok, niezależnie swoim rytmem biegło życie polskiej literatury prawniczej. Dało to nam do myślenia, że istnieją już pewne wzorce, pewna wielowiekowa tradycja
polskiej prasy prawniczej, do której warto się odwołać. Z drugiej
strony chciałyśmy, by nasze pismo było naszym medium, czymś
łączącym środowisko prawnicze. Dlatego stwierdziłyśmy, że
dobrym rozwiązaniem byłoby nadanie nowemu pismu nazwy
„Temidium”, z połączenia słów Temis i medium. Z „Temis Polska”
zaczerpnęłyśmy też znak graficzny, który znalazł się w pierwszej
wersji winiety pisma. Później szata graficzna była ujednolicana
z innymi motywami graficznymi, którymi posługiwała się
i posługuje do dzisiaj Izba.
Tomasz Osiński: Kto pisał do pierwszych numerów? Radcowie
prawni? Osoby z zewnątrz? Czy były kłopoty z pozyskiwaniem
materiałów?
Maria Jasińska: To było swoiste pospolite ruszenie – każdy
dawał to, co miał w szufladzie i czym chciał się podzielić z innymi
radcami. Robiliśmy np. przedruki ze starych pism, pisaliśmy
o ciekawych wydarzeniach w naszym środowisku, staraliśmy
się wyciągać różne smaczki. To był taki dość przypadkowy, ale
kolorowy wachlarz materiałów. Chcieliśmy pobudzić wyobraźnię radców, żeby zaczęli interesować się tym nowym pismem
12 Aktualności
TEMIDIUM
i natchnąć ich, by sami zechcieli pisać i opowiadać na naszych
łamach o tym, co ich interesuje. Na początku w ogóle nie było
wynagrodzeń, dlatego to był zupełnie społeczny ruch.
Tomasz Osiński: Początki były więc trudne?
Maria Jasińska: Tak, pierwsze kroki zawsze są trudne. Tym
bardziej, że „Temidium” nie było jeszcze uformowane, ukształtowane, nie było struktury. Powołano kolegium redakcyjne,
w skład którego obok mnie i Ani Winnickiej, weszła jeszcze
Teresa Dąbrowska – członek samorządu.
Sierpień 2012 r.
Izby, drugi zawierający rozmaitości i ciekawostki oraz trzeci
dedykowany merytorycznym artykułom o tematyce prawnej.
To była słuszna linia i nie ma potrzeby jej zmieniać. Chodziło
o to, żeby radca prawny mógł w „Temidium” znaleźć wiele ciekawych informacji, odnoszących się do różnych form aktywności radcy prawnego. Chcieliśmy, by były tu zarówno treści
po prostu ciekawe, jak i takie, które pomogą radcom w pracy.
Duże zainteresowanie pismem w środowisku pokazywało, że
to nam się w dużej mierze udało. W pewnym momencie nawet
„Radca Prawny” wydawany przez Krajową Radę Radców Prawnych zaczął zmieniać się w kierunku podobnym do wytyczonego
przez nasze pismo.
Oczywiście na początku
i nakład i objętość „Temidium” były nieporównywalne
do obecnych numerów. Takie
były właśnie początki… Dziś
te pierwsze wydania oglądamy w archiwum…
Tomasz Osiński: Dziś rzeczywistość
„Temidium”
zarówno ta zewnętrzna,
jak i redakcyjna jest całkowicie odmienna niż te kil-
Fot. ArtZoom
Renata Piątkowska: I to kolegium działało w niezmienionym
składzie do 2002 r. Wówczas dokooptowano panią mecenas
Marię Ananicz i mnie. Ale to dopiero pięć lat później, choć de
facto z „Temidium” współpracowałam już od 2000 r. A kolejne
zmiany w Redakcji nastąpiły w latach 2005 i 2007.
Maria Jasińska: To prawda. Na początku – jak wspomniałam
– nie było łatwo, ale mieliśmy mnóstwo entuzjazmu. Dzięki
temu „Temidium” z czasem zaczęło w środowisku znaczyć
coraz więcej. Pojawiało się wiele problemów związanych z
funkcjonowaniem zawodu, a nasze pismo okazało się świetną
platformą służącą do informowania o tych sprawach i wymieniania poglądów. Kto chciał się w merytoryczny, rzeczowy
sposób wypowiedzieć się na ważne dla radców tematy, miał
do dyspozycji nasze łamy. Później do grona czytelników
zaczęliśmy wprowadzać aplikantów. Otworzyliśmy dla nich
stałą rubrykę, która coraz lepiej sobie radziła.
Charakterystyka pisma, wytyczona na początku jej funkcjonowania, została utrzymana. Do dziś ta różnorodność treści
w „Temidum” jest obecna. Mamy nadal podział na trzy główne
działy: jeden poświęcony najnowszym wydarzeniom z życia
kanaście lat temu. Bardzo
zwiększyła się wśród członków naszego samorządu liczba
osób młodych, np. aplikujących zaraz po studiach. To osoby
ukształtowane już na mediach elektronicznych. Dziś też
„Temidium” w zakresie przekazywania bieżących informacji
z życia zawodowego i środow iskowego ma „konkurenta” w postaci naszej izbowej strony W W W. Dlatego
jako Redakcja koncentr ujemy się raczej na tej f unkcji integr ującej, zawsze w ychodziliśmy z założenia, że
„Temidium” to rów nież element budując y naszą tożsamość samorządową. W sy tuacji gdy wszystk ie niemalże
spraw y zw iązane z w ykony waniem zawodu można załat w ić elektronicznie, nie fat ygując się nawet do naszego
Biura, to pismo nasze otrzy my wane przez członków samorządu, obok konieczności p łacenia sk ładk i
i rów nież obow iązkowego szkolenia zawodowego jest
t y m elementem życia samorządowego, z któr y m każdy
członek st yka się nawet nie biorąc czy nnego udział u
w życiu samorządu.
W związku z wzmiankowaną zmianą pokoleniową pojawiają się głosy, by zrezygnować z papierowego wydania
„Temidium” i całkowicie przejść na wydanie elektroniczne.
Nr 3 (69)
Jak odebrałaby Pani taką rewolucję w wydawnictwie?
Maria Jasińska: Ja jestem zakochana w papierze i nie chciałabym
się go nigdy pozbawiać. Zapach papieru i atramentu, dotyk kartek
– to są doznania, których nowe technologie nie są w stanie nam
nigdy dać. Dlatego nie byłabym zachwycona takim rozwiązaniem.
Renata Piątkowska: A emocje towarzyszące w chwili przeglądania numeru, który schodzi z maszyny drukarskiej są wyjątkowe.
Tomasz Osiński: Warto przypomnieć, zresztą na marginesie, że
nasza ankieta środowiskowa w której pytaliśmy czy czytelnicy
rezygnują z otrzymywania wersji papierowej „Temidium” pokazała, iż na wyłącznie elektroniczną wersję pisma zdecydowało
się niespełna 300 osób (z 10 000 odbiorców).
Renata Piątkowska: Czy nadal czytuje Pani nasze pismo?
Maria Jasińska: Oczywiście. Chociaż już dawno nie jestem
w żaden sposób związana z redakcją „Temidium”, cały czas chętnie zaglądam do kolejnych numerów. Z tego co wiem, grono czytelników jest nadal dość szerokie. Pismo jest powszechnie czytane w środowisku prawniczym. Cieszę się, że przetrwało tyle
lat i nikt w tym czasie się nie poddał, dzięki czemu to dzieło jest
nadal kontynuowane.
Tomasz Osiński: Mam nadzieję, że przed nami co najmniej
kolejne 15 lat edytowania naszego pisma. Przeżyliśmy już rewolucję w zakresie liczebności odbiorców, papieru na którym je
drukujemy, jego objętości oraz wyglądu zewnętrznego. Ostatnio
by przyspieszyć doręczanie pisma odbiorcom zdecydowaliśmy,
by egzemplarze dla aplikantów dostarczać bezpośrednio na zajęciach aplikacyjnych. Ma to przeciwdziałać największej naszej
aktualnie bolączce, a mianowicie opóźnieniom. Przez kłopoty z
tym związane tracimy na aktualności, co jest szczególnie ważne,
gdy wydaje się 5 numerów pisma w roku. Te odstępy czasowe
powodują, że czasami informację o danym wydarzeniu przekazujemy kilka miesięcy później. Niestety to jest bolączka każdego
periodyku o takiej częstotliwości edytowania. Stąd zresztą również pomysł, by przygotowywać i zamieszczać na stronie WWW
Izby pełną wersję, naszego pisma, tak by docierała ona do czytelnika jak najszybciej.
Renata Piątkowska: Warto też zauważyć, że w tej wersji pisma
stworzyliśmy możliwość komentowania przez członków samorządu artykułów prawniczych, zamieszczanych w części „Prawo
TEMIDIUM
Aktualności
13
i Praktyka”. Chcielibyśmy stworzyć w ten sposób swoistą platformę wymiany poglądów i doświadczeń zawodowych członków
samorządu.
Maria Jasińska: A jak obecnie wygląda sytuacja odnośnie pozyskiwania autorów? Czy radcowie prawni chętnie pisują do „Temidium”?
Temidium to również element budujący
naszą tożsamość samorządową
Renata Piątkowska: Trzeba sobie powiedzieć, że wieloletnie
doświadczenia skłaniają do tezy, iż środowisko radców i aplikantów nie należy do najbardziej aktywnych. Przekłada się
też na sposób redagowania „Temidium”. Za sukces możemy
sobie poczytać to, że obecnie jedynie dwa stałe teksty w Rozmaitościach („Z notatnika Jerzego Bralczyka” i „ Niegdysiejsze
wokandy”) są autorstwa osób spoza samorządu. W redagowaniu pisma pomocne jest również Biuro Prasowe powołane w tej
kadencji Rady, które obsługuje wszystkie imprezy odbywające
się w Izbie i dostarcza relacji z nich do „Temidium”.
Tomasz Osiński: Mam nadzieję, że spotkamy się z okazji kolejnego jubileuszu. Dziękuje za rozmowę.
Maria Jasińska – radca prawny Izby warszawskiej od 1994 r.
Członek Komisji ds. doskonalenia zawodowego IV (1995 – 1999)
i V (1999 – 2003) kadencji, członek Prezydium Rady V kadencji – Sekretarz, członek komisji zagranicznej V kadencji. Członek
kolegium redakcyjnego „Temidium” i autorka tekstów prawniczych czasopisma w latach 1997 – 2003.
Renata Piątkowska – pracownik Biura Izby warszawskiej od
2000 r. Formalnie w składzie kolegium redakcyjnego od roku
2002. Wykonywała funkcję Sekretarza Redakcji, w latach
2004 – 2007 faktycznie prowadziła „Temidium”; obecnie redaktor
prowadzący. Autorka tekstów z rubryki „Rozważania o…” i wywiadów z członkami samorządu o ich pozazawodowych pasjach.
Tomasz Osiński – radca prawny Izby warszawskiej od 2002 r.
Członek Rady VII (2007 – 2010) i VIII (2010 – 2013) kadencji.
W VIII kadencji członek Prezydium Rady. Pierwszy formalnie
powołany Redaktor naczelny „Temidium” od 2007 r.
14 Aktualności
XXIII
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
EDYCJA KONKURSU
Poznaj prawo w dobry sposób
Na odpowiedzi na poniższe pytania czekamy do 20 września 2012 r. pod adresem e-mail: [email protected] lub pod adresem pocztowym Biura Izby Warszawskiej: ul. Żytnia 15 lok. 16, 01–014 Warszawa. Wszystkie osoby, które udzielą prawidłowych odpowiedzi, wezmą
udział w losowaniu. Zwycięzców tradycyjnie zaprosimy na uroczyste wręczenie nagród.
Pytanie 1
Pytanie 2
Pytanie 3
1. Wierzyciel po spełnieniu określonych w
ustawie przesłanek może przekazać do biura
informacji gospodarczej informacje gospodarcze o zobowiązaniu dłużnika:
a) będącego wyłącznie spółką kapitałową,
b) wyłącznie niebędącego konsumentem,
c) będącego zarówno przedsiębiorcą,
jak i konsumentem.
2. Przy dziedziczeniu ustawowym w razie
braku małżonka spadkodawcy i krewnych
powołanych do dziedziczenia
z ustawy spadek przypada:
a) dzieciom małżonka spadkodawcy, których
przynajmniej jedno z rodziców nie dożyło chwili
otwarcia spadku, a dopiero gdy nie ma również
tych spadkobierców gminie ostatniego miejsca
zamieszkania spadkodawcy,
b) dzieciom małżonka spadkodawcy, których
żadne z rodziców nie dożyło chwili otwarcia
spadku, a dopiero gdy nie ma również tych
spadkobierców gminie ostatniego miejsca
zamieszkania spadkodawcy,
c) gminie ostatniego miejsca zamieszkania
spadkodawcy.
Fot. E. M.
LAUREACI XXII edycji konkursu
3. W postępowaniu sądowoadministarcyjnym, jeżeli ostatni dzień terminu przypada
na sobotę termin ten upływa:
a) w sobotę,
b) w poniedziałek lub w następny dzień
po dniach wolnych od pracy,
c) w poniedziałek lub w następny dzień po dniu
lub dniach wolnych od pracy tylko, jeżeli sobota jest dniem ustawowo wolnym od pracy.
NAGRODY w XXIII edycji konkursu
Konkurs Izby Warszawskiej i Wydawnictwa LexisNexis „Poznaj prawo w dobry sposób” z Temidium nr 2
(68) 2012 rozstrzygnięty!
Na adres e-mail redakcji Temidium do 31 lipca
2012 r. (dzień rozstrzygnięcia konkursu) napłynęło kilkadziesiąt odpowiedzi na pytania konkursowe
opublikowane w grudniowym numerze naszego
czasopisma. Uprzejmie informujemy, że właściwa
kombinacja odpowiedzi to: 1) – a, 2) – c, 3) – a.
1. Postępowanie podatkowe:
a) powinno być prowadzone w sposób budzący zaufanie do organów podatkowych.
2. W postępowaniu w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych:
c) niedopuszczalne jest zawarcie ugody.
3. Hipoteka umowna:
a) może zabezpieczać kilka wierzytelności z różnych stosunków prawnych
Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Agaty Jurgi, aplikantki I roku, która zajęła I miejsce. Ponadto do aplikantki I roku Aleksandry Suwała – II miejsce. III miejsce przypadło zaś
w udziale aplikantowi I roku Karolowi Miłkowskiemu. Uroczyste rozdanie nagród odbyło się
w siedzibie Izby Warszawskiej. Laureatom raz jeszcze serdecznie gratulujemy, zaś wszystkim
tym, którzy zechcieli wziąć udział w naszym konkursie, dziękujemy i liczymy na Państwa uczestnictwo w kolejnych odsłonach!
Nagroda za I miejsce
Metodyka pracy sędziego
w sprawach cywilnych Henryk Pietrzkowski
Nagrodą są także
dwa bilety do Kina Kultura
Nagroda za II miejsce
Wzory pism procesowych
w sprawach cywilnych,
gospodarczych i rejestrowych
Dorota Bugajna-Sporczyk,
Alfred Gola, Henryk Pietrzkowski,
Tadeusz Żyznowski
Nagrodą są także
dwa bilety do Kina Kultura
Nagroda za III miejsce
Kodeks rodzinny
i opiekuńczy. Komentarz
Jacek Jastrzębski,
Pod redakcją: Kazimierza
Piaseckiego
Redakcja Temidium
Nagrodą są także
dwa bilety do Kina Kultura
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Aktualności
15
Aktualności
Fot. ArtZoom
W Dniu Radcy Prawnego powstał Klub Aplikanta…
Fot. ArtZoom
6
lipca
dzień radcy prawnego
Fot. ArtZoom
… udzielano bezpłatnych porad prawnych
Biuro Prasowe OIRP w Warszawie
S
amorząd radcowski ma już 30 lat – 6 lipca 1982 r. Sejm
przyjął ustawę o radcach prawnych. Aby upamiętnić to
wydarzenie, mocą uchwały Krajowej Rady Radców Prawnych 6 lipca ustanowiony został Dniem Radcy Prawnego.
Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie aktywnie włączyła się w organizację obchodów. W Biurze Izby przy pl. Konstytucji 5 uczciła ten dzień wspólnie z radcami prawnymi, aplikantami, studentami prawa i mieszkańcami stolicy.
Warszawska OIRP potraktowała Dzień Radcy Prawnego jako
okazję do promocji zawodu oraz zachętę do korzystania z usług
profesjonalnego pełnomocnika. Przez cały dzień stołeczni radcy
pełnili dyżury pro bono, w czasie których doradzali nie tylko jak
rozwiązać konkretny problem prawny, ale również udzielali informacji na temat zakresu i sposobu świadczenia usług przez radców
prawnych oraz zasad korzystania z pomocy prawnej z urzędu.
Obchody Dnia Radcy Prawnego skierowane były również do
osób zainteresowanych dołączeniem do grona członków OIRP.
W ramach dnia otwartego w Biurze na pl. Konstytucji przedstawiciele Izby udzielali zainteresowanym wszelkich informacji dotyczących zawodu radcy prawnego, jak też możliwości zdobycia
tytułu. Studenci kierunków prawniczych mogli dowiedzieć się
wszystkiego o zasadach przeprowadzania egzaminów na aplikację radcowską oraz przebiegu szkolenia. Wygłoszony został również wykład dla kandydatów na aplikację, przedstawiający ją jako
skuteczną drogę dojścia do zawodu.
Dzień Radcy Prawnego stał się
doskonałą okazją do inauguracji
działalności Klubu Aplikanta OIRP
w Warszawie – inicjatywy integracyjnej warszawskich aplikantów
radcowskich. Do uczestnictwa
w organizowanych w ramach
Klubu inicjatywach zachęcamy
Fot. ArtZoom
wszystkich aplikantów.
…rozdawano ulotki o samorządzie
16 Aktualności
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
22.09.2012 r.
Plac Zamkowy w Warszawie
Nasza wspólna
fotografia
Zróbmy sobie zdjęcie
Władze Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie zapraszają radców prawnych i aplikantów do wyjątkowego wydarzenia. W sobotę 22 września
br. (o godz. 11) na pl. Zamkowym w Warszawie członkowie samorządu będą mieli
okazję zrobić sobie ogromne, grupowe zdjęcie pamiątkowe.
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
To pierwsza tego typu inicjatywa w historii samorządu. Fotografia będzie cenną pamiątką osobistą, ale będzie też promować Izbę
z okazji jubileuszu 30-lecia samorządu. Zapraszamy wszystkich radców prawnych (koniecznie w togach) zrzeszonych w stołecznej Izbie
i jej aplikantów radcowskich. Najpierw zrobione zostanie zdjęcie samym radcom, a następnie wszystkim członkom samorządu. W czasie
wydarzenia rozdawane będą cenne nagrody.
Aktualności
17
18 Aktualności
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Próbny egzamin
radcowski
Anna Tarasiuk-Flodrowska
W
dniach 25 i 30 czerwca oraz
3 lipca 2012 r. odbyła się
pierwsza w historii naszego
samorządu symulacja egzaminu radcowskiego. W symulacji mogli
wziąć udział wszyscy aplikanci ostatniego roku aplikacji prowadzonej przez
Radę OIRP w Warszewie, którzy aktualnie przygotowują się do egzaminu końcowego, zaplanowanego w bieżącym roku
na 28 – 31 sierpnia.
Egzamin próbny składał się
z trzech części: pierwszego dnia
przeprowadzono symulację egzaminu z prawa karnego, drugiego
dnia z prawa cywilnego, a trzeciego dnia, analogicznie jak na
egzaminie radcowskim, egzaminowani dostali zadania z prawa
administracyjnego oraz gospodarczego. Wobec tego, że była to
pierwsza w historii „próba generalna” trudno było przewidzieć, czy
i jak duże zainteresowanie symulacja wzbudzi wśród aplikantów
radcowskich
przygotowujących
się do egzaminu. Zainteresowanie okazało się jednak bardzo duże
– w symulacji uczestniczyła zdecydowana większość aplikantów.
Symulacja została przeprowadzona w formule maksymalnie zbliżonej do prawdziwego
egzaminu. Zdający rozwiązywali
kazusy przygotowane specjalnie
dla potrzeb egzaminu próbnego
przez wykładowców prowadzących zajęcia na aplikacji radcowskiej. Czas przeznaczony na rozwiązanie kazusów był taki sam, jak
na egzaminie radcowskim. Kazusy
zostały opracowane ze szczególną starannością, tak aby pod względem merytorycznym odpowiadały poziomowi prawdzi-
wych zadań egzaminacyjnych. Również
format ich przygotowania, umieszczone
na nich informacje oraz sposób wydruku
przypominały zadania egzaminacyjne
oraz instrukcje, jakie zdający otrzymają na
egzaminie końcowym.
Pierwszego i drugiego dnia symulacji zdający sporządzali apelację w sprawie
karnej oraz cywilnej. Ostatniego dnia aplikanci opracowywali umowę oraz skargę do
wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Wszystkie sporządzone prace będą
sprawdzone i ocenione. Analogicznie jak
na egzaminie radcowskim, zostaną sporządzone recenzje prac, które umożliwią
aplikantom uzupełnienie ewentualnych
braków przed prawdziwym egzaminem.
Błędy wskazane przez sprawdzających
będą stanowić wskazówkę, w jaki sposób
formułować argumenty i opracowywać
kazusy, co ułatwi rozwiązywanie prawdziwych zadań egzaminacyjnych.
Niektórzy uczestnicy symulacji mieli
okazję przekonać się, jak ważne
jest posiadanie na egzaminie odpowiedniego sprzętu komputerowego. Niekiedy technika sprawiała
zdającym nieprzewidziane niespodzianki. Miejmy nadzieję, że takie
sytuacje nie będą miały miejsca na
prawdziwym egzaminie, a kandydaci przygotują odpowiednio swój
sprzęt komputerowy, zgodnie z
wymogami obowiązującymi na
egzaminie radcowskim.
Symulacja
egzaminu
radcowskiego była jedyną okazją do
uczestniczenia w „próbie generalnej”, która miała służyć zarówno
merytorycznemu, jak i organizacyjnemu przygotowaniu kandydatów do prawdziwego egzaminu końcowego. Taki praktyczny
sprawdzian pozwolił aplikantom
nie tylko na weryfikację zdobytej
wiedzy i umiejętności, ale także na
zmierzenie się z własnym stresem
podczas kilkugodzinnego maratonu egzaminacyjnego.
Jesteśmy przekonani, że tego
typu wydarzenie powinno przyczynić się do jak najlepszego przygotowania aplikantów naszej Izby
do egzaminu radcowskiego, a tym
samym – do uzyskania przez nich pozytywnych wyników tego egzaminu.
Autorka artykułu jest Członkiem Komisji ds. Aplikacji
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Aktualności 19
Reklama
20 Aktualności
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Informacja o Podyplomowych Studiach
Negocjacji, Mediacji oraz innych Alternatywnych Metod
Rozwiązywania Sporów, na Wydziale Prawa i Administracji
Uniwersytetu Warszawskiego w roku 2012/13.
I
nformujemy, że w październiku 2012 r. na Wydziale Prawa
i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego rusza piąta
edycja Podyplomowych Studiów Negocjacji, Mediacji oraz
innych Alternatywnych Metod Rozwiązywania Sporów.
Studia przeznaczone są przede wszystkim dla absolwentów
wydziałów prawa, w szczególności radców prawnych, adwokatów i notariuszy, a także dla absolwentów studiów administracyjnych i ekonomicznych.
Dwu-semestralne studia prowadzone są w trybie zjazdowym,
zjazdy odbywają się co trzy-cztery tygodnie. Łącznie ponad
190 godzin zajęć w ramach 12 zjazdów.
STUDIA OBEJMUJĄ TEMATYKĘ:
• teorii i psychologii konfliktu,
• komunikacji interpersonalnej,
• negocjacji (problemowych oraz pozycyjnych),
• mediacji (m.in. w sporach rodzinnych, gospodarczych,
karnych, z zakresu prawa pracy),
• facylitacji,
• innych alternatywnych metod rozwiązywania sporów,
• udziału i roli prawników w mediacjach i negocjacjach,
• rozmowy z klientem,
• mechanizmów związanych ze stereotypami,
• podejmowaniem decyzji.
Zajęcia prowadzone są w formie tradycyjnego wykładu
oraz w formie warsztatów polegających na licznych symulacjach negocjacji i mediacji, a także na innych ćwiczeniach mających na celu doskonalenie umiejętności w zakresie komunikacji
interpersonalnej.
Każdy semestr kończy się również sześciogodzinną symulacją w max. 6-osobowej grupie, która jest rejestrowana dla
celów późniejszego omówienia wraz z obserwującym ją negocjatorem lub mediatorem.
Warunkiem ukończenia studiów są obecności w trakcie
zjazdów oraz zdanie egzaminów semestralnych (obejmujących swoim zakresem tematy omówione w toku zjazdów).
Brak jest wymogu napisania pracy dyplomowej.
Rekrutacja prowadzona jest od 2 kwietnia do 28 września
2012 r. Liczba miejsc jest ograniczona, ze względu na charakter studiów.
O przyjęciu decyduje kolejność złożenia dokumentów,
z uwzględnieniem wymagań wobec kandydatów. Dokumenty
można składać osobiście w sekretariacie Studiów, bądź przesyłać tradycyjną pocztą.
Więcej informacji na temat Studiów znajdą Państwo na
stronie: www.wpia.uw.edu.pl
Europejskie Stowarzyszenie
Prawników (AEA–EAL)
zaprasza na doroczny kongres w Berlinie
T
egoroczny kongres AEA-EAL
odbędzie się w dniach 25
– 27 października, w Berlinie,
w Westin Grand Hotel. Tematami przewodnimi kongresu będą: projekt rozporządzenia w sprawie Jednolitego Europejskiego Prawa Sprzedaży
(Common European Sales Law) oraz
zmiany do europejskiego prawa upadłościowego (European Solvency Law).
Poza istotnymi kwestiami merytorycznymi jakie zostaną poruszone podczas kongresu oraz możliwością spotkania z prawnikami z wielu państw,
przewidziano także ciekawy program
dodatkowy.
Szczegółowe informacje są dostępne
na stronie internetowej AEA-EAL
http://en.aea-eal.eu
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Aktualności 21
Reklama
Reklama
22 Aktualności
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
W SPÓŁPRACA ZAGRANICZNA
Kongres Federacji
Adwokatur Europejskich
(FBE) w Brukseli
Anna Tarasiuk-Flodrowska
dr Marlena Wach
Od 2011 r. Izba Warszawska jest członkiem Federacji Adwokatur Europejskich (FBE). Na miejsce tegorocznego kongresu
została wybrana Bruksela. Obrady trwały od 24 do 26 maja
2012 r., w miejscu naznaczonym historią i wymiarem sprawiedliwości – Pałacu Sprawiedliwości. Pałac Sprawiedliwości to
budynek, którego ukończenie datuje się na 1883 r., dzieło belgijskiego architekta Josepha Poelaerta. Mówi się, że budynek
ten jest nawet większy od Bazyliki Św. Piotra w Rzymie, a jego
powierzchnia wynosi 26 000 m 2 . W rogach budynku usytuowano posągi symbolizujące: Sprawiedliwość, Władzę, Łaskę
oraz Prawo. Szczególnie w upalne, majowe dni, kusi on chłodnymi murami, ciszą i spokojem.
Tematyka obrad kongresu skupiała się wokół dwóch kwestii, równie istotnych dla samorządów prawniczych: social
media oraz cloud computing. Obu zagadnieniom poświęcono
kilka prezentacji oraz ciekawe dyskusje panelowe. Swoje
spojrzenie na kwestie tzw. wirtualnych kancelarii przedstawiły Lucy Scott-Moncrieff,
Wiceprezes Law Society of England and Wales
oraz Yolande Meyvis, członek Izby w Brukseli. Prelegentki zwracały uwagę na organizację takiej kancelarii, w tym możliwości
i ograniczenia z tym związane.. Kolejne prelekcje dotyczyły interesujących kwestii w zakresie social media, a zostały wygłoszone przez Dr Thomasa
Lapp z izby frankfurckiej oraz Maxime Le Borne z Brukseli.
Przedstawiano praktyczne zagadnienia dotyczące możliwości i zasad używania nowoczesnych mediów komunikacji, typu Twitter, Facebook czy LinkedIn. Zastanawiano się,
w jakim zakresie prawnicy mogą być obecni w tego typu środkach przekazu, które z nich są najbardziej popularne oraz czy
i w jaki sposób mogą być wykorzystywane.
Podczas kolejnego panelu Adrian Rufener, członek grupy
IT Szwajcarskiej Izby Adwokackiej zaprezentował wirtualną
wyszukiwarkę obrońców w sprawach karnych oraz wstępne
rezultaty jej wykorzystywania. Wystąpienie Dr. Floriana Massera, członka Vienna Bar Association, poświęcone zagadnieniu cloud computingu, wskazywało na zalety tego modelu
przetwarzania danych, w tym ograniczanie wydatków na
infrastrukturę IT kancelarii czy możliwość bezpośredniego
dostępu do dokumentów online. Dr Masser wskazał jednak też
na zagrożenia, w tym ryzyko związane z przechowywaniem
danych na serwerach w krajach innych niż państwo, w którym
prowadzona jest działalność w świetle przepisów z zakresu
ochrony danych osobowych czy tajemnicy zawodowej. Podkreślał istotę odpowiednich zabezpieczeń poufnych danych,
zwłaszcza w kontekście możliwości potencjalnego dostępu do
nich przez podmioty uprawnione do tego na podstawie przepisów lokalnych. Panel zamknęło wystąpienie Francesco Tregnaghi z Izby w Weronie.
Ostatnia sesja dotyczyła regulacji sformułowanych
przez samorządy prawnicze w odniesieniu do korzystania
z mediów społecznościowych. Wystąpienie Javiera Rivera
z Izby Adwokackiej w Madrycie miało na celu wskazanie
na możliwości zastosowania tradycyjnych norm etycznych
przy korzystaniu z mediów społecznościowych, stosowania
odpowiednich środków ostrożności oraz dotyczyło zagrożeń
związanych z wykorzystywaniem jednego profilu na portalu dla celów prywatnych i zawodowych. Podczas swojego
wystąpienia Chrisitiane Feral-Schuhl, Prezes Izby w Paryżu,
zwróciła uwagę na praktyczne aspekty
nawiązywania i odmowy nawiązywania „znajomości” na portalach społecznościowych,
w szczególności w kontekście niezależności
prawnika. Wystąpienie Emmanuel Plasschaert, członka Rady francuskojęzycznej sekcji Izby w Brukseli, było natomiast okazją do
refleksji w jaki sposób samorządy lokalne
powinny dokonywać weryfikacji zachowania niezależności
i tajemnicy zawodowej przez prawnika. Pan Rod Mole, Wiceprezes FBE, przedstawił aspekty wykorzystywania mediów
społecznościowych przez prawników angielskich. Poruszył
też kwestie związane, m.in. z publikowaniem wypowiedzi
i opinii na takich portalach. Część materiałów pokongresowych dostępna jest na stronie www.fbe.org.
Podczas Walnego Zgromadzenia członków FBE 26 maja
2012 r., dokonano wyboru nowych władz Federacji. Prezesem FBE został Lutz Simon, Dziekan Izby Adwokackiej we
Frankfurcie, a zastępcami Rod Mole z Devon & Somerset
Law Society oraz Michael Auer z Izby Adwokackiej w Wiedniu. Skarbnikiem został Christoph Munz z Izby Adwokackiej
w Dreźnie, a Sekretarzem Javier Diago, Illtre Colegio de Abogados de Vizcaya. Odchodzącym członkom władz Federacji
gratulowano osiągnięć, a nowo powołanym składano życzenia powodzenia w pracach. Walne Zgromadzenie podjęło
także trzy istotne uchwały dotyczące stanowiska FBE wobec
działań środowisk prawniczych oraz pomocy prawnej.
Autorki artykułu są radcami prawnymi, członkami Komisji Zagranicznej Rady OIRP w Warszawie
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Prawo i Praktyka 23
Prawo i Praktyka
PRAWO PRACY
Niecelowość przywrócenia
do pracy pracownika
stwarzającego konfliktową
atmosferę w zakładzie pracy
Renata Szelhaus
Ograniczenie dyspozytywności powoda
w procesie
K
westionując na drodze sądowej decyzję pracodawcy o wypowiedzeniu umowy o pracę, pracownik może dochodzić uznania wypowiedzenia umowy za bezskuteczne, a po upływie okresu
wypowiedzenia – przywrócenia do pracy lub odszkodowania za niezgodne z prawem, nieuzasadnione wypowiedzenie umowy o pracę. Wybór dochodzonego roszczenia należy do pracownika – powoda. Co do zasady,
sąd orzekający jest związany dokonanym przez powoda
wyborem roszczenia, jednakże na podstawie art. 45
§ 2 k.p. może nie uwzględnić żądania pracownika uznania wypowiedzenia umowy o pracę za bezskuteczne lub
przywrócenia do pracy, jeżeli ustali, że uwzględnienie
takiego żądania jest niemożliwe lub niecelowe. W takim
przypadku sąd pracy orzeka o odszkodowaniu. Jak wyjaśnił Sąd Najwyższy w wyroku z 18 marca 2008 r.: „zastosowanie art. 45 § 2 k.p. jest ocenne, ale w tym znaczeniu,
że do sądu pracy należy ocena, czy w konkretnej sprawie
spełnione są przesłanki jego zastosowania. Ocena ta nie
może być oczywiście dowolna, a musi być poprzedzona
szczegółowymi ustaleniami. Ocena roszczenia przywrócenia do pracy z punktu widzenia kryterium „możliwości” i „celowości” dalszego zatrudniania pracownika
powinna uwzględniać takie okoliczności jak: rodzaj
przyczyny rozwiązania stosunku pracy („ciężkie” czy
„zwykłe” naruszenie obowiązków pracowniczych, przyczyny niezwiązane z osobą pracownika itp.), podstawa
orzeczenia o przywróceniu do pracy (bezzasadność
zarzutów czy też naruszenie przez pracodawcę wymagań formalnych obowiązujących przy rozwiązywaniu
umów o pracę), skutki mogące wyniknąć dla jednej lub
drugiej strony z przywrócenia pracownika do pracy lub
z zasądzenia na jego rzecz odszkodowania (konieczność
ponownego rozwiązania przez pracodawcę stosunku
pracy, zwolnienia dobrze pracujących pracowników,
możliwość odrodzenia się sytuacji konfl iktowej w zakła-
dzie pracy, pozbawienie pracownika okresu zatrudnienia wymaganego do nabycia pewnych uprawnień itp.)”
– sygn. akt IIPK 258/07, LEX nr 846571.
Dokonywana przez sąd ocena jest więc uwarunkowana dokonanymi w danej sprawie okolicznościami
dotyczącymi konkretnego pracownika i musi znajdować
odzwierciedlenie w określonych dowodach przeprowadzonych w toku postępowania, poddanych wnikliwej
i kompleksowej ocenie w ramach wynikającej z art. 233
k.p.c. zasady swobodnej oceny dowodów.
Zasada kontradyktoryjności
W świetle ogólnych reguł procesowych strony są
zobowiązane wskazywać dowody dla stwierdzenia
faktów, z których wywodzą skutki prawne, a sąd może
dopuścić dowód niewskazany przez stronę (art. 6 k.c.
i art. 232 k.p.c.). Reguły te obowiązują także w postępowaniu odrębnym w sprawach z zakresu prawa pracy
i dotyczą również postępowania o uznanie wypowiedzenia umowy o pracę za bezskuteczne czy żądania przywrócenia do pracy. W przypadku tych roszczeń ciężar
udowodnienia, że wypowiedzenie umowy o pracę było
zgodne z przepisami prawa i podana przyczyna była
prawdziwa oraz uzasadniała decyzję o wypowiedzeniu
umowy, spoczywa na pracodawcy. Dotyczy to również
wykazania okoliczności dających podstawę do uznania, że ewentualne przywrócenie pracownika do pracy
byłoby niemożliwe lub niecelowe. W tej kwestii wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku z 24 września 2009 r.,
przyjmując, że: „ustalenie, iż uwzględnienie żądania
pracownika przywrócenia go do pracy na poprzednich
warunkach jest niemożliwe lub niecelowe, następuje
zgodnie z zasadą kontradyktoryjności, a sąd pracy nie
ma obowiązku prowadzenia w tym zakresie postępowania dowodowego z urzędu (art. 45 § 2 k.p. w związku
z art. 232 k.p.c.)” – sygn. akt IIPK 69/09, LEX nr 529773.
Jak wyjaśnił Sąd Najwyższy, z przepisu art. 45 § 2 k.p.
nie wynika obowiązek sądu pracy prowadzenia z urzędu
Art ykuł y zamieszczone
Artwykuł
t y my dzamieszczone
z iale Temidium
w tstanowią
y m d z ialemater
Temidium
iał szkoleniow
stanowiąymater
dla radców
iał szkoleniow
prawnych
y dla
i aplikantów
radców prawnych
radcowskich
i aplikantów radcowskich
24 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
postępowania dowodowego mającego na celu ustalenie,
czy uwzględnienie żądania pracownika przywrócenia
do pracy na poprzednich warunkach jest niemożliwe lub
niecelowe. Zawarte w tym przepisie wyrażenie „jeżeli
ustali” nie może być odczytane w ten sposób, że „statuuje konieczność przeprowadzenia postępowania dowodowego w odpowiednim zakresie”. Wykładnia tego
przepisu prowadzi do wniosku, że ustalenie, czy przywrócenie do pracy jest niemożliwe lub niecelowe, następuje na ogólnych zasadach postępowania cywilnego,
a zwłaszcza stosownie do zasady kontradyktoryjności.
Według tej zasady, ciężar dowodu spoczywa na stronach
postępowania cywilnego, które są dysponentami toczącego się postępowania i ponoszą odpowiedzialność za
jego wynik (art. 232 zdanie pierwsze k.p.c.). Dopuszczenie dowodu z urzędu, jak wyjaśnił Sąd Najwyższy,
ma charakter wyjątkowy (art. 232 zdanie drugie k.p.c.)
i jest dopuszczalne jedynie w celu realizacji dyspozycji normy kodeksowej lub przeciwdziałania naruszeniu porządku prawnego (por. np. wyrok SN z 5 lutego
1997 r., sygn. akt I CKU 81/96, LEX nr 50571).
Do odmiennego wniosku nie prowadzi także art. 316
§ 1 k.p.c., który stanowi m.in., że po zamknięciu rozprawy sąd wydaje wyrok, biorąc za podstawę stan rzeczy istniejący w chwili zamknięcia rozprawy. „Stan
rzeczy istniejący w chwili zamknięcia rozprawy” obejmuje ewentualne zmiany prawa uwzględniane z urzędu,
zgodnie z zasadą iura novit curia, oraz zmiany okoliczności faktycznych, na które zainteresowana strona
zwróciła uwagę sądu, przedstawiając stosowne dowody
dla ich stwierdzenia (art. 316 § 2 w związku z art. 217 § 1
i w związku z art. 391 k.p.c.). Także art. 382 k.p.c., stanowiąc, że sąd drugiej instancji orzeka na podstawie materiału zebranego w postępowaniu w pierwszej instancji oraz w postępowaniu apelacyjnym, odwołuje się do
dowodów przedstawionych przez strony, a nie dopuszczonych ex officio, chyba że zachodzi sytuacja określona
w art. 232 zdanie drugie k.p.c. Jak w wyroku z 17 lutego
1998 r., w którym Sąd Najwyższy podnosił, że: „sąd
pracy jest zobowiązany uzasadnić zastosowanie art. 45
§ 2 k.p. lub na zarzut pozwanego pracodawcy odmowę
jego zastosowania. Sąd nie ma takiego obowiązku, jeżeli
przy braku wniosku pracodawcy nie stosuje art. 45 § 2
k.p.” – sygn. akt IPKN 572/97, OSNP 1999 nr 3, poz. 83.
W rezultacie należy uznać, że ustalenie, iż uwzględnienie żądania pracownika przywrócenia go do pracy na
poprzednich warunkach jest niemożliwe lub niecelowe,
następuje zgodnie z zasadą kontradyktoryjności, a sąd
pracy nie ma obowiązku prowadzenia w tym zakresie
postępowania dowodowego z urzędu (art. 45 § 2 k.p.
w związku z art. 232 k.p.c.).
Zarzut długotrwałego i poważnego konfliktu
między pracodawcą a pracownikiem
Skoro w dotychczasowym orzecznictwie sądowym
przyjmuje się, że zachowanie pracownika stwarzającego
konflikty w pracy może stanowić przyczynę uzasadniającą wypowiedzenie mu umowy o pracę (por. wyrok
Sądu Najwyższego z 21 lutego 1997 r., sygn. akt IPKN
15/97, w którym stwierdzono, że „w sprawie, w której
czyni się pracownikowi zarzut naruszenia zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy, wskutek jego postę-
Sierpień 2012 r.
powania stwarzającego napięcia, konflikty i zagrożenia
spokoju, istotne jest przede wszystkim to, czy przypisywane pracownikowi postępowanie miało miejsce i jakie
wywołało skutki. Nie mają natomiast większego znaczenia intencje pracownika”), to konsekwentne jest uznanie, że może stanowić podstawę do zbadania celowości
przywrócenia takiego pracownika do pracy.
Jak przyjął Sąd Najwyższy w wyroku z 4 stycznia
2008 r.: „w przypadku poważnego i długotrwałego konfliktu między pracodawcą a pracownikiem, który działa
negatywnie na pozostałych pracowników, a także na
wizerunek zakładu pracy, wątpliwa jest celowość orzekania o przywróceniu tego pracownika do pracy” – sygn.
akt IPK 179/07, M.P. Pr 2008 nr 5, poz. 250. Orzeczenie
to zapadło na kanwie sprawy, w której powód domagał
się przywrócenia do pracy w związku z nieuzasadnionym, jego zdaniem, wypowiedzeniem mu przez spółkę
umowy o pracę. Powód był zatrudniony na stanowisku
mistrza wydziału autobusowego. Wobec reorganizacji
w tym wydziale zaproponowano mu stanowisko mechanika napraw pojazdów samochodowych – brygadzisty
i wypowiedzenie zmieniające zostało przez niego przyjęte. Powód zakwestionował jednak w części zaproponowany zakres czynności służbowych. W efekcie
powyższego pozwany złożył mu oświadczenie o wypowiedzeniu umowy o pracę i jako przyczynę swojej decyzji podał odmowę podpisania przez powoda zakresu
czynności służbowych określonych dla stanowiska brygadzisty, brak umiejętności pracy w zespole polegający
na braku umiejętności organizowania pracy (kierowania podległymi pracownikami) i współpracy z pracownikami na równorzędnych stanowiskach, przekroczenie granic dozwolonej krytyki pracodawcy – prezesa
spółki, w szczególności przez kwestionowanie działań
pracodawcy, również personalnych, utrudnianie prowadzenia spotkań z załogą, składanie pism, których forma
i treść narusza zasady współżycia społecznego i dobrych
obyczajów. Ustalono też, że w czasie zatrudnienia
u pozwanego powód uczestniczył w zebraniach organizowa-nych przez zarząd spółki z pracownikami, podczas
których wielokrotnie zabierał głos, otwarcie wyrażał
swoje poglądy, nierzadko zajmując krytyczną postawę
wobec sposobu zarządzania przedsiębiorstwem, zadawał
pytania prezesowi zarządu, był dociekliwy. Powód nigdy
nie obraził prezesa zarządu, chociaż pozostawał z nim
w konflikcie. Na zebraniach pracowników oraz w pismach
kierowanych do organów spółki powód nigdy nie przekroczył granic dozwolonej krytyki pracodawcy.
Rozważając całokształt materiału dowodowego, sąd
rejonowy uznał, że przyczyny wskazane w wypowiedzeniu umowy o pracę nie zostały potwierdzone w postępowaniu. Przede wszystkim sąd zważył, że powód nie
przekroczył dozwolonej krytyki na linii pracownik – pracodawca. Tylko zaś wyraźne przekroczenie granic krytyki
może pozbawić pracownika przyznanej mu przez prawo
w takim przypadku ochrony. Sąd rejonowy przywrócił
zatem powoda do pracy, a sąd okręgowy, oddalając apelację pozwanego, utrzymał ten wyrok w mocy. Nie zgadzając się z powyższym, pozwany wywiódł skargę kasacyjną i podniósł w niej m.in. zarzut naruszenia art. 45
§ 1 k.p. przez błędne zastosowanie oraz art. 45 § 2
w zw. z art. 8 k.p. przez niezastosowanie w zakresie nie-
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
przywracania pracownika do pracy, gdy jest ono niemożliwe lub niecelowe, a to przez nieuwzględnienie
przy ustalaniu możliwości powrotu przyczyn, które czyniły go niemożliwym i niecelowym na podstawie okoliczności zaistniałych w okresie:
– przed złożeniem powodowi oświadczenia o wypowiedzeniu umowy o pracę, tj. ujawnionego i przyznanego
przez powoda w trakcie procesu (zeznania z 20 marca
2006 r. i 9 sierpnia 2006 r.) konfliktu istniejącego między nim a prezesem pozwanego, na tle publicznego
i nierzetelnego kwestionowania decyzji związanych
z zarządzaniem MPK w C. Spółka z o.o.;
– po rozwiązaniu umowy o pracę z powodem (podczas
trwającego procesu), tj. utraty zaufania do powoda
z uwagi na podejmowane przez niego czynności (w
tym rozpowszechnianie pism), które zmierzały do
podważenia w oczach załogi kompetencji merytorycznych i moralnych zarządu oraz pracowników zajmujących stanowiska kierownicze w spółce.
Sąd Najwyższy uznał za niezasadny zarzut naruszenia art. 45 § 1 k.p.c., bowiem sąd okręgowy przyjął,
że dokonane wobec powoda wypowiedzenie umowy
o pracę było nieuzasadnione, bazując w tym względzie
na dokonanych ustaleniach faktycznych, które dla Sądu
Najwyższego są wiążące. Skarga kasacyjna okazała się
jednak uzasadniona w zakresie zarzutu niezastosowania przepisu art. 45 § 2 k.p. Jak podkreślił Sąd Najwyższy, zamieszczając w Kodeksie pracy przytoczoną
normę prawną, ustawodawca założył, że mogą wystąpić takie sytuacje faktyczne, które wymagają odstępstwa od zasady wyboru roszczenia przez pracownika,
a skoro tak, to obowiązkiem sądu pracy jest rozważenie potrzeby jej zastosowania, zwłaszcza w sytuacji gdy
w toku postępowania jest zgłaszany tego rodzaju wniosek
lub dokonane w sprawie dotychczas ustalenia faktyczne
wskazują na niemożliwość lub niecelowość uwzględnienia roszczenia zgłoszonego przez powoda.
W dotychczasowym orzecznictwie zostały wypracowane ogólne wytyczne oceny roszczenia przywrócenia do pracy z punktu widzenia kryterium „możliwości” i „celowości” dalszego zatrudnienia pracownika
(por. wyrok SN z 10 października 2000 r., sygn. akt I
PKN 66/00, OSNP Nr 10/2002, poz. 235). Przyjmuje się,
że ocena tego roszczenia z punktu widzenia kryterium
„możliwości” i „celowości” dalszego zatrudniania pracownika powinna uwzględniać takie okoliczności, jak:
rodzaj przyczyny rozwiązania stosunku pracy („ciężkie”
czy „zwykłe” naruszenie obowiązków pracowniczych,
przyczyny niezwiązane z osobą pracownika), podstawa
orzeczenia o przywróceniu do pracy (bezzasadność
zarzutów czy też naruszenie przez pracodawcę wymagań formalnych obowiązujących przy rozwiązywaniu
umów o pracę), skutki mogące wyniknąć dla jednej lub
drugiej strony z przywrócenia pracownika do pracy lub
zasądzenia na jego rzecz odszkodowania (konieczność
ponownego rozwiązania przez pracodawcę stosunku
pracy, zwolnienia dobrze pracujących pracowników,
możliwość odrodzenia się sytuacji konfl iktowej w zakładzie pracy, pozbawienie pracownika okresu zatrudnienia wymaganego do nabycia pewnych uprawnień).
W niniejszej sprawie, jak zauważył Sąd Najwyższy,
chodzi o ocenę niecelowości przywrócenia powoda do
Prawo i Praktyka 25
pracy. Ocena ta, choć poddana w dużym zakresie swobodzie sądu pracy, podlega kontroli instancyjnej oraz
kontroli Sądu w postępowaniu kasacyjnym i może być
oceniona jako błędna, w przypadku gdy jest dowolna
i nie ma oparcia w ustalonym stanie faktycznym i szczególnych okolicznościach sprawy. W świetle dotychczasowego orzecznictwa za jedną z przyczyn pozwalających
na uznanie, że uwzględnienie żądania przywrócenia
do pracy jest niecelowe, uważa się istnienie poważnego
konfliktu między pracodawcą a pracownikiem. Samo istnienie konfliktu między pracodawcą a pracownikiem nie
przesądza jeszcze o niecelowości przywrócenia pracownika do pracy zwłaszcza w sytuacji, gdy jest to konfl ikt
typowy, związany np. z procesem sądowym. Jednakże
w przypadku konfliktu poważnego i długotrwałego,
a ponadto oddziałującego negatywnie na pozostałych
pracowników oraz wizerunek zakładu pracy, celowość
orzekania przywrócenia do pracy jest wątpliwa. Istotnie
bowiem przywrócenie do pracy pracownika, w sytuacji
gdy rozpoczyna on korzystać z prawa do krytyki pracodawcy w sposób oczywiście sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa (art. 8 k.p.),
może spowodować niewłaściwą ocenę takiego stanu rzeczy przez innych pracowników i wynikające z tego wnioski co do postępowania w przyszłości.
Sąd Najwyższy wypowiadał się wcześniej w tej kwestii i w wyroku z 28 lipca 1999 r. wyraził pogląd, że:
„konflikt między pracownikiem żądającym przywrócenia do pracy a jego przełożonym (współpracownikiem)
uzasadnia uznanie przywrócenia do pracy za niecelowe, jeżeli jest poważny, długotrwały, głęboki, a przede
wszystkim zawiniony przez pracownika lub powstały
na tle dotyczących go okoliczności” – sygn. akt I PKN
110/99, OSNP 2000 nr 21, poz. 780. W wyroku z tej
samej daty stwierdził zaś, że „w ocenie, czy przywrócenie pracownika do pracy zaostrzyłoby istniejący konflikt i nie sprzyjało współpracy załogi, należy uwzględnić przyczyny, głębię owego konfliktu oraz liczbę jego
uczestników oraz że ocena celowości przywrócenia pracownika do pracy powinna uwzględniać obiektywny
interes pracodawcy, a nie indywidualne rozumienie tego
interesu przez poszczególnych pracowników” – sygn. akt
I PKN 168/99, OSNP nr 21/2000, poz. 784. Jak zauważył
Sąd Najwyższy, w niniejszej sprawie istniał intensywny
konflikt, który trwa już od wielu lat. Nie jest to konflikt
powstały na tle procesu, a jego podłoże jest znacznie
głębsze i złożone, o czym świadczą treść pism składanych przez powoda i jego zeznania. Ponadto z inicjatywy
powoda doszło do upublicznienia konfliktu (wystąpienia na forum Rady Miejskiej, informacje w prasie, rozpowszechniane przez powoda wśród pracowników pisma).
W tym stanie rzeczy stanowiska co do braku podstaw do
zastosowania art. 45 § 2 k.p. nie sposób zaaprobować.
W podobnym duchu wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku z 5 lipca 2011 r., w sprawie o sygn. akt
IPK 21/11, przyjmując, że: „istniejący między pracownikiem a pracodawcą konfl ikt może stanowić okoliczność świadczącą o niecelowości przywrócenia do pracy.
W szczególności przemawia za tym możliwość odrodzenia się sytuacji konfliktowej w zakładzie pracy. Niezależnie od wykonywania merytorycznych obowiązków
pracownik pozostaje co do zasady członkiem mniejszego
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
26 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
lub większego zespołu współpracowników i wymagane
są co najmniej poprawne jego relacje z tym zespołem.
Ustawodawca daje temu wyraz w art. 100 § 2 pkt 6 k.p.
Nie można zatem odrzucać całkowicie tego elementu
oceny zachowań pracownika przy ustalaniu, czy przywrócenie do pracy pozostaje celowe” – LEX nr 1001274.
W sprawie, w której zapadł powyższy wyrok, powód
domagał się przywrócenia do pracy w związku z nieuzasadnionym, jego zdaniem, wypowiedzeniem umowy
o pracę. Ustalono, że powód był mianowanym na czas
nieokreślony adiunktem w Katedrze Ekonomii i Marketingu pozwanej Uczelni. Orzeczeniem Komisji Dyscyplinarnej pozwanej uznano go za winnego zakłócania
spokoju publicznego w Katedrze Ekonomii i Marketingu
przez nieproszone czterokrotne wejście do kierownika
katedry i domaganie się przyznania zajęć, zakłócanie
spokoju przez czterokrotną próbę udziału w zajęciach
innego pracownika bez zgody władz uczelni, zakończone interwencją Policji, oskarżanie władz uczelni
o współpracę z aparatem bezpieczeństwa. Powód podnosił, że miało to związek z negatywną oceną, jaką
wystawił mu przełożony – kierownik Katedry. Wcześniej
jednak powód kierował do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu pisma z zarzutami nepotyzmu na uczelni,
a także zawiadomienia o prześladowaniu z powodów
politycznych. Z dniem 30 września 2006 r. rozwiązano
z powodem stosunek pracy za wypowiedzeniem. Prawomocnym orzeczeniem sądu pracy – sądu okręgowego
przywrócono powoda do pracy. W związku z tym powód
zgłosił gotowość do pracy, jednak został zawieszony
w wykonywaniu obowiązków pracowniczych na okres
sześciu miesięcy z uwagi na toczące się postępowanie dyscyplinarne. W związku z tym rektor pozwanej
Uczelni zwrócił się do kierownika Katedry, w której
uprzednio był zatrudniony powód, z prośbą o przyjęcie
powoda do pracy. Kierownik odmówił, argumentując,
że nie prowadzi już zajęć z przedmiotów, które wykładał
powód. Wskazał także na konfliktowość powoda, która
stwarza zagrożenie dla normalnego funkcjonowania
Katedry. Żaden z pozostałych kierowników działających
na wydziale katedr nie widział możliwości zatrudnienia powoda z uwagi na ryzyko konfliktów i trudności we
współpracy z powodem lub brak odpowiednich dla niego
zajęć. Uchwałą z 29 października 2008 r. senat Uczelni
wyraził jednogłośnie zgodę na rozwiązanie stosunku
pracy z powodem ze względu na brak możliwości powierzenia stanowiska zgodnego z kwalifikacjami, a także
odmowę współpracy z powodem kierowników wszystkich katedr wydziału. Powód otrzymał wypowiedzenie 6 listopada 2008 r. W wypowiedzeniu jako uzasadnienie wskazano przedstawione okoliczności faktyczne
dotyczące braku możliwości zatrudnienia powoda.
Sąd rejonowy przywrócił powoda do pracy, uznając, że
wypowiedzenie stanowiło powtórzenie poprzedniego
wypowiedzenia, uznanego już za nieuzasadnione. Sąd
uznał, że odmowa zatrudnienia powoda przez kierowników wszystkich katedr wynikała ze świadomości prowadzonego postępowania dyscyplinarnego. W poprzednim
postępowaniu (dotyczącym rozwiązania stosunku pracy)
przyjęto natomiast, że ta ostatnia okoliczność nie może
stanowić podstawy rozwiązania stosunku pracy w trybie
wskazanych przez pracodawcę podstaw prawnych.
Sierpień 2012 r.
Sąd okręgowy zmienił zaskarżone orzeczenie w ten
sposób, że zasądził na rzecz powoda odszkodowanie
z tytułu wadliwego rozwiązania stosunku pracy w miejsce przywrócenia do pracy. Przyjął również, że rozwiązanie z powodem stosunku pracy było niezasadne, ale
uznał, że zachodzą okoliczności świadczące o niecelowości przywrócenia powoda do pracy. Sąd ten ocenił,
że długotrwały konflikt między powodem a innymi pracownikami daje merytoryczną podstawę do uznania, że
przywrócenie go do pracy byłoby niecelowe. Wskazał, że
do konfl iktu w istotny sposób przyczyniła się osobowość
powoda, skłonnego do konfliktów i napięć oraz zachowań niekonwencjonalnych. Rokuje to niepomyślnie co
do przyszłych relacji powoda z przełożonymi i innymi
pracownikami. Ponadto zachowania powoda rzutowały
na wizerunek Uczelni, w szczególności były widoczne
dla studentów i stanowiły negatywny wzorzec do naśladowania.
W skardze kasacyjnej od tego wyroku pełnomocnik
powoda podniósł m.in. zarzut naruszenia art. 45 § 2 k.p.
przez jego błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie wobec braku okoliczności uzasadniającej orzeczenie
niecelowości przywrócenia do pracy. W ocenie Sądu Najwyższego skarga ta nie miała uzasadnionych podstaw.
Jak stwierdził SN, przywrócenie do pracy okazuje się
niecelowe wówczas, gdy pracownik zawinił w powstaniu konfliktu lub gdy konflikt powstał na tle leżących
po jego stronie okoliczności (wyrok z 28 lipca 1999 r.,
sygn. akt I PKN 110/99, podobnie w wyroku z 28 marca
2008 r., sygn. akt II PK 240/07). Jakkolwiek w okolicznościach niniejszej sprawy trudno stwierdzić, że powód
zawinił w powstaniu konfliktu, to jednak można z pewnością uznać, że konflikt powstał wskutek istnienia okoliczności leżących po jego stronie, a mianowicie charakteru powoda i sposobu jego zachowania. Abstrahując od
oceny słuszności zachowań powoda, nie można mieć wątpliwości, że przybierały one postać radykalną, niekiedy
prowokującą. Nie potrafił utrzymać poprawnych relacji
ze współpracownikami. Jak podkreślił Sąd Najwyższy,
obok źródeł powstania konfliktu istotny jest zakres konfliktu, jego zasięg „osobowy” i nasilenie. W stanie faktycznym niniejszej sprawy zasięg podmiotowy konfliktu
pozostawał szeroki. Bez względu na to, czy wszyscy kierownicy katedr odmawiali zatrudnienia powoda, znając
go osobiście czy też na skutek ocen czerpanych z innych
źródeł, nie budzi wątpliwości, że liczba pracowników
niechętnych powodowi pozostawała znaczna. Prezentowana ocena merytoryczna pracy powoda nie może zatem
zdecydować o celowości przywrócenia do pracy. Niezależnie bowiem od wykonywania merytorycznych obowiązków pracownik pozostaje co do zasady członkiem
mniejszego lub większego zespołu współpracowników
i są wymagane co najmniej poprawne jego relacje z tym
zespołem. Ustawodawca daje temu wyraz w art. 100
§ 2 pkt 6 k.p., wskazując, że do obowiązków pracownika
należy także przestrzeganie zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy. Umiejętność ich zbudowania
lub utrzymania pozostaje istotna dla pracodawcy, umożliwia przecież prawidłowe funkcjonowanie. Nie można
zatem odrzucać całkowicie tego elementu oceny zachowań pracownika także przy ustalaniu, czy przywrócenie
do pracy pozostaje celowe.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Zachowanie pracownika stwarzającego konfl ikty
i napięcia w zakładzie pracy może być również badane
w kontekście naruszania zasad współżycia społecznego. W tej kwestii wypowiedział się Sąd Najwyższy
w wyroku z 7 kwietnia 2010 r., przyjmując, że: „klauzula sprzeczności z zasadami współżycia społecznego
z art. 8 k.p. nie może stanowić podstawy roszczenia,
a jedynie może posłużyć oddaleniu powództwa o odszkodowanie, mimo że wypowiedzenie było niezgodne z prawem. W sprawie, w której czyni się pracownikowi zarzut
naruszenia zasad współżycia społecznego w zakładzie
pracy, wskutek jego postępowania stwarzającego napięcia, konflikty i zagrożenia spokoju, istotne jest przede
wszystkim to, czy przypisywane pracownikowi postępowanie miało rzeczywiście miejsce i jakie wywołało
skutki, a nie motywy, jakimi kierował się pracownik.
Z powołania się na zasady współżycia społecznego nie
może korzystać ten, kto sam te zasady narusza w sposób świadomy i rażący. Ochronę przed wypowiedzeniem
w świetle zasad współżycia społecznego można stosować jedynie do pracowników wypełniających nienagannie swoje obowiązki, bowiem ich niedopełnienie przez
pracownika uchybia nie tylko prawu, lecz także zasadom współżycia społecznego” – sygn. akt IPK 239/10,
LEX nr 896460.
W sprawie, w której zapadło powyższe orzeczenie,
powód domagał się odszkodowania z tytułu bezzasadnego, jego zdaniem, rozwiązania umowy o pracę. Ustalono, że powód był pracownikiem pozwanej spółki,
ostatnio zatrudnionym na stanowisku kierownika
sklepu, i został zobowiązany do zapoznania się z treścią
następujących dokumentów: Kodeksu etycznego, regulaminu pracy oraz regulaminu wewnętrznej polityki
antymobbingowej oraz do przestrzegania zawartych
w nich zasad. Zgodnie z regulaminem pracy, do obowiązków pracownika należało m.in. informowanie przełożonych lub właściwego kierownika działu kadr i płac
o napotkanych przypadkach naruszenia prawa, naruszenia obowiązujących u pracodawcy regulaminów i procedur oraz niezwłoczne informowanie o zauważonych
przypadkach dyskryminacji w zatrudnieniu lub mobbingu. Według regulaminu szczególnie rażącym naruszeniem porządku i dyscypliny pracy było dokonywanie nagrań dźwiękowych lub wizyjnych bez zezwolenia.
Zgodnie z Kodeksem etycznym, każdy pracownik, który
uznał, że został poddany mobbingowi, powinien wystąpić z pisemną skargą do pracodawcy, w której należało
przedstawić stan faktyczny i dowody na poparcie przytoczonych okoliczności oraz wskazać sprawcę mobbingu.
Do rozpoznania takiej skargi pracodawca powinien
powołać komisję antymobbingową, której zadaniem
było przesłuchanie pracownika i domniemanych sprawców mobbingu oraz zgromadzenie dowodów. Po zmianie na stanowisku kierownika rejonu powód dowiedział się, że nowa kierowniczka rzekomo stwierdziła, iż
zwolni z pracy wszystkich dotychczasowych kierowników sklepów. W związku z wypadkiem przy pracy przez
okres ponad czterech miesięcy przebywał na zwolnieniu
lekarskim. Po powrocie do pracy otrzymał wypowiedzenie warunków umowy o pracę w zakresie stanowiska
oraz wynagrodzenia z uwagi na częste absencje powodujące dezorganizację pracy kierownictwa. Zapropono-
Prawo i Praktyka
wano mu stanowisko kasjera sprzedawcy. Powód odwołał się od wypowiedzenia zmieniającego i sąd przywrócił
powodowi dotychczasowe warunki pracy. Od momentu
otrzymania wypowiedzenia zmieniającego powód rozpoczął nagrywanie rozmów w pracy, działając w przekonaniu, że jego obowiązkiem jest informowanie zarządu
spółki o nieprawidłowościach w zakładzie pracy. W jednym z pism do zarządu opisał sytuacje, które jego zdaniem potwierdzały łamanie Kodeksu etycznego oraz
przepisów prawa pracy m.in. przez kierownika rejonu
i zastępcę kierownika sklepu. Podał w nim w szczególności, że jego zdaniem ich działania podejmowane
wobec innej pracownicy (udzielenie nagany za zamówienia, których nie dokonała) miały charakter mobbingu. W kolejnym piśmie wskazał na sytuacje, które
miały potwierdzać stosowanie względem niego praktyk
mobbingowych przez jego przełożonych. W związku ze
skargą powoda pracodawca powołał komisję antymobbingową, która wysłuchała powoda. Podczas posiedzenia powód wspomniał o posiadaniu przez siebie nagrań
i w odpowiedzi na prośbę przewodniczącej komisji udostępnił te nagrania. Po przeprowadzeniu postępowania
wyjaśniającego komisja stwierdziła, że zarzuty zgłoszone w skardze powoda się nie potwierdziły. W kolejnych pismach powód informował zarząd, że działania
komisji antymobbingowej „uważa za farsę”, zaś awansowanie na zajmowane dotychczas przez powoda stanowisko zastępcy kierownika uznał za „skandaliczne
i niedopuszczalne”. W dniu 11 maja 2009 r. pracodawca
wypowiedział powodowi umowę o pracę, wskazując jako
przyczynę wypowiedzenia dokonywanie przez niego bez
zezwolenia nagrań dźwiękowych innych pracowników
pozwanej spółki, co stanowiło przejaw naruszenia podstawowego obowiązku pracowniczego w postaci przestrzegania regulaminu pracy i ustalonego w zakładzie
pracy porządku pracy. Pracodawca podał również, że
nagrywanie rozmów przez powoda było jaskrawym nadużyciem więzi zaufania łączącej strony stosunku pracy.
Sąd rejonowy uznał, że żądanie przez powoda
odszkodowania za bezzasadne rozwiązanie umowy
o pracę zasługiwało na uwzględnienie, gdyż o dokonywaniu przez powoda nagrań pracodawca dowiedział
się wyłącznie z informacji przedstawionej przez niego
samego. Powód udostępnił wykonane przez siebie nagrania, działając w przeświadczeniu, że wykonuje obowiązek służbowy polegający na informowaniu pracodawcy
o zauważonych uchybieniach. Niewątpliwie dokonywanie nagrań dźwiękowych innych pracowników bez
zezwolenia było naruszeniem regulaminu pracy i obowiązków pracowniczych, do przestrzegania których
powód był zobowiązany. Niemniej jednak sąd rejonowy
przyjął, że roszczenie powoda miało podstawę w art. 8
k.p. W świetle zasad współżycia społecznego postępowanie powoda i ujawnienie przez niego dokonywania
nagrań, a następnie przekazanie ich pracodawcy „nie
zasługuje na to, by pozbawić go możliwości realizacji
roszczeń przewidzianych w art. 45 k.p.” Trudno byłoby
się bowiem zgodzić z tym, że powód w następstwie
przedstawienia pracodawcy swoich nagrań (dowodów
na swoją niekorzyść), przy uwzględnieniu intencji, jakie
mu przyświecały, powinien zostać pozbawiony ochrony
wynikającej z art. 45 § 1 k.p.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
27
28 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Sąd okręgowy podzielił to stanowisko i oddalił
apelację pozwanej od zaskarżonego wyroku. Zwrócił
ponadto uwagę, że powód nie zaprzeczał, iż nagrywał
rozmowy w czasie pracy, oraz już w pozwie twierdził, że
z uwagi na negatywne nastawienie przełożonych do jego
osoby postanowił „zabezpieczyć się” i zebrać odpowiednie dowody. Nie ulega wątpliwości, że powód nagrywał
rozmowy pracowników pozwanego pracodawcy bez stosownego zezwolenia, co było działaniem sprzecznym
z postanowieniami regulaminu pracy i przejawem szczególnie rażącego naruszenia porządku i dyscypliny pracy,
co nie zasługuje na akceptację. Niemniej jednak w rozpoznawanej sprawie istotne są motywy, którymi kierował się powód, nagrywając rozmowy w pracy, bowiem
rzutują one na ocenę zasadności rozwiązania umowy
o pracę. Według sądu odwoławczego, powód działał
w przeświadczeniu, że gromadzi dowody (nagrania)
mogące świadczyć o jego złym traktowaniu przez przełożonych, o łamaniu prawa pracy i przepisów sanitarnych
przez kierownictwo rejonu. Udostępniając nagrania pracodawcy (komisji antymobbingowej), powód działał
w przeświadczeniu, że wypełnia swój pracowniczy obowiązek informowania pracodawcy o zauważonych uchybieniach w działalności zakładu pracy i przedstawiania
na tę okoliczność stosownych dowodów.
We wniesionej od powyższego wyroku skardze kasacyjnej pełnomocnik pozwanego podniósł w szczególności zarzuty naruszenia art. 45 § 1 w zw. z art. 471 oraz
w zw. z art. 100 § 1 pkt 2 i pkt 6 k.p. oraz art. 8 k.p. wskutek przyjęcia, że żądanie zapłaty odszkodowania na
rzecz powoda jest uzasadnione z punktu widzenia zasad
współżycia społecznego. Ten ostatni zarzut Sąd Najwyższy uznał za uzasadniony. Jak wyjaśnił SN, bezsporne
jest, że powód, począwszy od następnego dnia po otrzymaniu od pracodawcy oświadczenia o wypowiedzeniu
warunków pracy i płacy, wbrew wyraźnym zakazom
regulaminu pracy dokonywał potajemnie – bez zezwolenia pracodawcy – przy pomocy dyktafonu nagrań
wypowiedzi swoich współpracowników. Takie działanie, według obowiązującego regulaminu pracy, było
przejawem „szczególnie rażącego naruszenia porządku
i dyscypliny pracy”, o czym powód musiał wiedzieć.
Sąd drugiej instancji najpierw zakwalifikował zachowanie powoda jako przejaw działania sprzecznego z zasadami współżycia społecznego (co powinno powodować
odmowę udzielenia mu ochrony prawnej z powołaniem się na klauzulę generalną wyrażoną w art. 8 k.p.),
a następnie stwierdził, że zgłoszone przez niego żądanie
zasądzenia odszkodowania nie jest sprzeczne z zasadami
współżycia społecznego. Tymczasem w tych okolicznościach ocenie z punktu widzenia zgodności z zasadami
współżycia społecznego nie podlegało (jak stwierdził
w końcowej części uzasadnienia zaskarżonego wyroku
sąd okręgowy) żądanie powoda zapłaty odszkodowania.
Klauzula sprzeczności z zasadami współżycia społecznego z art. 8 k.p. nie może stanowić podstawy roszczenia (orzeczenia Sądu Najwyższego z 5 listopada 1958 r.,
sygn. akt 2 CR 789/58, RPEiS 1959 nr 4, s. 267 i z 3 maja
1961 r., sygn. akt 2 CR 286/60, OSPiKA 1963 nr 3, poz.
77; wyroki z 14 stycznia 1970 r., sygn. akt II CR 609/69,
OSPiKA 1970 nr 12, poz. 250 oraz z 23 stycznia 1963 r.,
sygn. akt I PR 72/63, OSNCP 1964, nr 1, poz. 17; wyrok
Sierpień 2012 r.
składu siedmiu sędziów z 19 kwietnia 1971 r., sygn. akt
III PRN 7/71, OSNPG 1971 nr 9, poz. 39; uzasadnienie
uchwały z 30 stycznia 1986 r., sygn. akt III CZP 77/85,
OSNCP 1986 nr 12, poz. 206 oraz wyroki z 24 października 2000 r., sygn. akt V CKN 126/00, LEX nr 511992
i z 12 września 2001 r., sygn. akt V CKN 465/00,
LEX nr 553747), a jedynie może posłużyć oddaleniu
powództwa o odszkodowanie, mimo że wypowiedzenie
było niezgodne z prawem.
W rozpoznawanej sprawie w tym kontekście ocenie
podlegało rozwiązanie przez pozwaną spółkę za wypowiedzeniem umowy o pracę z powodem według zasady,
że wypowiedzenie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego jest prawnie wadliwe, choćby było uzasadnione
w rozumieniu art. 45 § 1 k.p. (teza II uchwały pełnego
składu Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z 27 czerwca 1985 r., sygn. akt III PZP 10/85,
wytyczne w przedmiocie stosowania art. 45 k.p., OSNCP
1985 nr 11, poz. 164). Takiej oceny jednak sądy obu instancji nie dokonały. Wymagało to bowiem rozważenia, czy
powód może powoływać się na zasady współżycia społecznego, skoro zarzucono mu naruszenie nie tylko podstawowych obowiązków pracowniczych, lecz także zasad
współżycia społecznego. Sąd Najwyższy wielokrotnie
zwracał na to uwagę. Na przykład w wyroku z 21 lutego
1997 r., sygn. akt I PKN 15/97 (OSNAPiUS 1997 nr 20,
poz. 400) przyjęto, że w sprawie, w której czyni się pracownikowi zarzut naruszenia zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy, wskutek jego postępowania stwarzającego napięcia, konflikty i zagrożenia spokoju, istotne
jest przede wszystkim to, czy przypisywane pracownikowi
postępowanie miało rzeczywiście miejsce i jakie wywołało
skutki, a nie motywy, jakimi kierował się pracownik. Należało przy tym uwzględnić – co trafnie podniesiono w skardze – że w dotychczasowej judykaturze jest ugruntowane
stanowisko, zgodnie z którym z powołania się na zasady
współżycia społecznego nie może korzystać ten, kto sam
te zasady narusza w sposób świadomy i rażący (por. np.
wyroki Sądu Najwyższego z 13 maja 1957 r., sygn. akt
2 CR 343/57, OSNPG 1958 nr 3, poz. 19; z 11 września
1961 r., sygn. akt 1 CR 693/61, OSN 1963 nr 2, poz. 31,
OSPiKA 1962 nr 11, poz. 290, z glosą A. Ohanowicza;
z 8 maja 1973 r., sygn. akt I PR 90/73, OSNCP 1973 nr 11,
poz. 203; z 29 stycznia 1975 r., sygn. akt III PRN 67/74,
OSNCP 1975 nr 7–8, poz. 123; z 6 marca 1998 r., sygn. akt
I PKN 552/97, OSNAPiUS 1999 nr 4, poz. 124 oraz postanowienie z 7 listopada 1962 r., sygn. akt II CR 884/62,
LexPolonica nr 327917). Należało też wziąć pod uwagę, że
ochronę przed wypowiedzeniem w świetle zasad współżycia społecznego można stosować jedynie do pracowników wypełniających nienagannie swoje obowiązki,
bowiem ich niedopełnienie przez pracownika uchybia nie
tylko prawu, lecz także zasadom współżycia społecznego
(por. tezy II i III powołanej uchwały z 27 czerwca 1985 r.,
sygn. akt III PZP 10/85 oraz wyrok Sądu Najwyższego
z 30 stycznia 1976 r., sygn. akt I PRN 52/75, OSPiKA 1977
nr 3, poz. 47).
Uwzględnienie zarzutu w procesie
Nie budzi wątpliwości, w świetle obowiązujących
przepisów i dotychczasowego orzecznictwa sądowego,
że zastosowanie przez sąd przepisu art. 45 § 2 k.p.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
może nastąpić w postępowaniu pierwszoinstancyjnym
na skutek uwzględnienia zgłoszonego przez pozwanego pracodawcę zarzutu niecelowości ewentualnego
przywracania pracownika do pracy z uwagi na długotrwały i głęboki konflikt (j.w.) czy zachowanie pracownika powodujące konflikty i napięcia w zakładzie pracy
(j.w.). Przebieg postępowań w powyższych sprawach
i stanowiska sądów dają też podstawę do stwierdzenia,
że zastosowanie przez sąd przepisu art. 45 § 2 k.p. może
nastąpić po raz pierwszy w postępowaniu drugoinstancyjnym na skutek uwzględnienia zarzutu zgłoszonego
w postępowaniu odwoławczym (apelacyjnym).
W kwestii możliwości zastosowania przez sąd przepisu art. 45 § 2 k.p. nawet bez stosownego wniosku pracodawcy wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku
z 23 czerwca 2010 r., przyjmując, że: „zastosowanie
przepisu art. 45 § 2 k.p. jest możliwe dopiero przez sąd
drugiej instancji i nawet bez wniosku pracodawcy. (…)
Jeżeli sąd przewiduje zastosowanie art. 45 § 2 k.p.,
to przedmiotem sprawy stają się również ustalenia i oceny
dotyczące niemożliwości lub niecelowości uwzględnienia żądania przywrócenia do pracy. W pierwszej kolejności stanowisko w tym względzie powinny zająć same
strony. Powód właśnie dlatego, że to rozwiązanie wyklucza przywrócenie do pracy, a pracodawca dlatego, że to
on – a nie sąd – powinien najpierw wyjaśnić i wykazać,
dlaczego uwzględnienie żądania przywrócenia do pracy
jest niemożliwe lub niecelowe. Uzasadnia to stwierdzenie, że o możliwości zastosowania art. 45 § 2 k.p. sąd
każdorazowo powinien uprzedzić strony, nawet jeżeli
ustawa tego wyraźnie nie przewiduje (to również nie
zakazuje)” – sygn. akt IIPK 6/10, LEX nr 619630.
W sprawie, w której zapadło powyższe orzeczenie,
sąd rejonowy uwzględnił żądanie przywrócenia powoda
do pracy, a sąd drugiej instancji zmienił ten wyrok i zasądził na rzecz powoda odszkodowanie, oddalając dalej
idące roszczenie, mimo że okoliczność istnienia między
powodem a pracodawcą konfliktu nie była przedmiotem
dowodzenia w postępowaniu pierwszoinstancyjnym
i mimo braku wniosku pozwanego w tym zakresie. Sąd
Najwyższy zauważył więc, że zaskarżony wyrok w pewnym stopniu mógł zaskoczyć obie strony; pozwaną być
może dlatego, że generalnie nie zostały uwzględnione
zarzuty jej apelacji, a mimo to doszło do zmiany wyroku
i oddalenia roszczenia o przywrócenie do pracy, natomiast powoda dlatego, że pozwana w sprawie nie zarzucała, iż powód nie może być przywrócony do pracy ze
względu na konfl ikt, i nie wnioskowała o zastosowanie
art. 45 § 2 k.p. Sąd okręgowy orzekł na tej podstawie
reformatoryjnie. Zdaniem Sądu Najwyższego, zastosowanie przepisu art. 45 § 2 k.p. jest możliwe dopiero
przez sąd drugiej instancji i nawet bez wniosku pracodawcy. Jednakże w zaskarżonym wyroku za podstawę
rozstrzygnięcia przyjęto istnienie konfl iktu powoda
z pracodawcą na chwilę orzekania, który nie był objęty
przedmiotem sprawy (postępowania). Przepis art. 382
k.p.c. jest naruszony, gdy sąd drugiej instancji ustala stan
faktyczny inny niż sąd pierwszej instancji i bez przeprowadzenia dalszego postępowania dowodowego. Każda
sprawa cywilna (art. 1 k.p.c.) ma swój przedmiot, który
w pierwszej kolejności określa wszczynający postępowanie sądowe (powód – art. 187 § 1 k.p.c.), a dalej – w przy-
Prawo i Praktyka 29
padku sporu – strona przeciwna (pozwana) przedstawia, dlaczego żądanie nie powinno zostać uwzględnione
(art. 207 § 1 k.p.c., art. 210 k.p.c.). W sprawach pracowniczych na tle rozwiązania stosunku pracy przedmiot sporu
wyznacza podstawa faktyczna i prawna rozwiązania stosunku pracy (art. 30 § 4 k.p.). Przedmiot sprawy wyznaczała więc przyczyna rozwiązania zatrudnienia z nauczycielem mianowanym. Konflikt powoda z pracodawcą nie
był stawiany pierwotnie ani w toku sprawy jako podstawa
rozwiązania zatrudnienia powoda. Determinowany podstawą (przyczyną) rozwiązania zatrudnienia przedmiot
sprawy wyznaczał też zakres postępowania dowodowego
oraz określał, które dowody były istotne (art. 227 k.p.c.)
i konieczne dla dostatecznego wyjaśnienia sprawy w spornym zakresie (art. 217 § 2 k.p.c.).
Taka sama ocena odnosi się do stosowania klauzul
generalnych z art. 45 § 2 k.p., które również składają
się na przedmiot sprawy – nawet jeżeli pracodawca nie
wnioskuje o zastosowanie tego przepisu. Warunkiem
zastosowania art. 45 § 2 k.p. jest uprzednie ustalenie
faktów pozwalających na zastosowanie normy prawnej, czyli że przywrócenie do pracy jest niemożliwe lub
niecelowe, w tym przypadku ze względu na konflikt
pracownika z pracodawcą. Wskazana sprawa cywilna
(art. 1 k.p.c.) na gruncie art. 45 k.p. jest w pewien sposób ograniczona, gdyż tu to prawodawca ukształtował
roszczenia pracownicze i zarazem redukuje je w sytuacjach szczególnych tylko do odszkodowania. Pracodawca może nie wnioskować o zastosowanie przepisu
art. 45 § 2 k.p., zwłaszcza gdy uważa, że powództwo nie
jest zasadne i powinno być oddalone. Jeżeli sąd przewiduje zastosowanie art. 45 § 2 k.p., to przedmiotem
sprawy stają się również ustalenia i oceny dotyczące
niemożliwości lub niecelowości uwzględnienia żądania
przywrócenia do pracy. W pierwszej kolejności stanowisko w tym względzie powinny zająć same strony. Powód
właśnie dlatego, że to rozwiązanie wyklucza przywrócenie do pracy, a pracodawca dlatego, że to on – a nie
sąd – powinien najpierw wyjaśnić i wykazać, dlaczego
uwzględnienie żądania przywrócenia do pracy jest niemożliwe lub niecelowe. Uzasadnia to stwierdzenie, że
o możliwości zastosowania art. 45 § 2 k.p. sąd każdorazowo powinien uprzedzić strony, nawet jeżeli ustawa
tego wyraźnie nie przewiduje (to również nie zakazuje). W każdym razie staje się to przedmiotem sprawy
i z reguły wywołuje rozbieżne stanowiska, co tym bardziej wymaga przeprowadzenia ustaleń i ocen, tak jak
w zakresie głównego przedmiotu sprawy, gdyż dopiero
nieuzasadnione lub naruszające prawo wypowiedzenie
(rozwiązanie stosunku pracy) uzasadnia zastosowanie
art. 45 § 2 k.p. Sytuację konfliktu należy uznać za stan
faktyczny, a nie prawny, stąd nie wymagałaby dowodu,
gdyby po wyraźnym zarzucie pracodawcy powód przyznał, że ze względu na określone zdarzenia (fakty) konflikt jako przeszkoda przywrócenia do pracy istnieje
(art. 229 k.p.c.). W przeciwnym razie wymagane jest
postępowanie dowodowe i odbywa się ono przed sądem
orzekającym (art. 235 k.p.c.).
Renata Szelhaus
Sędzia Sądu Okręgowego Warszawa Praga w Warszawie
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
30 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Praca w godzinach nadliczbowych
osób zajmujących stanowiska
kierownicze w świetle
orzecznictwa SN
Małgorzata Zając-Rzosińska
Katarzyna Zdun-Załęska
Z
godnie z jedną z podstawowych zasad prawa
pracy, pracownik ma prawo do wynagrodzenia za pracę wykonaną i nie może zrzec się tego
prawa. Aby zasada ta mogła być w pełni zrealizowana, pracownik powinien wiedzieć dokładnie, w jakiej
wysokości, za jaką pracę i za jaki okres czasu wynagrodzenie to otrzyma. Zgodnie z zasadą określoną w art. 78
§ 1 Kodeksu pracy (dalej: k.p.): „wynagrodzenie za pracę
powinno być tak ustalone, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi wykonywanej pracy i kwalifikacjom
wymaganym przy jej wykonywaniu, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy”. Określenie wynagrodzenia powinno odpowiadać wykonanej pracy, której zakres jest najczęściej podany w umowie o pracę
lub innym akcie kreującym nawiązanie stosunku pracy
(ewentualnie w odrębnym dokumencie, często zwanym
zakresem obowiązków).
Zakres czynności, które ma wykonać pracownik
w określonym dniu pracy, powinien być tak ustalony, aby
pracownik mógł je wykonać podczas przewidzianego dla
niego wymiaru czasu pracy. W praktyce bardzo często
pracownik nie ma możliwości wykonania swojej pracy
w tym wymiarze, czego konsekwencją jest pozostawanie w pracy w godzinach nadliczbowych. Zasady przyznawania i wysokość wynagrodzenia i dodatku za pracę
w godzinach nadliczbowych dokładnie regulują przepisy
rozdziału V działu VI Kodeksu pracy. Dla omawianego
w niniejszym artykule zagadnienia istotne znaczenie
ma art. 1514 § 1 k.p., którego treść jest następująca: „pracownicy zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem
pracy i kierownicy wyodrębnionych komórek organizacyjnych wykonują, w razie konieczności, pracę poza normalnymi godzinami pracy bez prawa do wynagrodzenia
oraz dodatku z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych,
z zastrzeżeniem § 2”. Wymieniony przepis wydaje się stanowić wyjątek wobec przytoczonej na wstępie zasady
zakazu zrzeczenia się prawa do wynagrodzenia. Skoro
pracownik wykonujący pracę na stanowisku kierowniczym świadczy pracę ponad obowiązujący go wymiar
czasu pracy, to należy poddać pod rozwagę prawo tego
pracownika do wynagrodzenia za pracę w godzinach
nadliczbowych. Rozważania nad tym zagadnieniem
zostaną dokonane z uwzględnieniem statusu osoby zajmującej stanowisko kierownicze (w tym pracownika
niepełnosprawnego), zakresu obowiązków kadry zarządzającej, jak również możliwości i sposobu wyliczenia
stosownego wynagrodzenia.
Charakter prawny normy z art. 1514
Kodeksu pracy
W niniejszym artykule zostaną opisane sytuacje,
w których pracownik zajmujący stanowisko kierownicze
i świadczący pracę w godzinach nadliczbowych powinien
otrzymać wynagrodzenie. Sytuacje te będą odzwierciedleniem wątpliwości, jakie pojawiają się przy interpretacji cytowanego wyżej przepisu art. 1514 § 1 k.p. Przepis
art. 1514 § 2 k.p. nie będzie omawiany, albowiem zgodnie
z jego brzmieniem „kierownikom wyodrębnionych komórek organizacyjnych za pracę w godzinach nadliczbowych
przypadających w niedzielę i święto przysługuje prawo
do wynagrodzenia oraz dodatku z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych w wysokości określonej w art. 1511
§ 1, jeżeli w zamian za pracę w takim dniu nie otrzymali
innego dnia wolnego od pracy”. Zatem wynagrodzenie
za pracę w godzinach nadliczbowych w niedzielę i święta
zostało przyznane kierownikom wyodrębnionych komórek organizacyjnych ex lege. Takie wynagrodzenie nie
zostało przyznane w ogóle pracownikom zarządzającym
w imieniu pracodawcy zakładem pracy oraz kierownikom
wyodrębnionych komórek organizacyjnych świadczącym
pracę w dniu innym niż niedziela i święto.
Charakteryzując uprawnienie kadry zarządzającej do
wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych,
należy odnieść się do art. 151 § 1 k.p. uzasadniającego
potrzebę pracy w godzinach nadliczbowych koniecznością prowadzenia akcji ratowniczej albo szczególnymi
potrzebami pracodawcy. Przepis ten określa dopuszczalność pracy w godzinach nadliczbowych wszystkich
pracowników. Artykuł 1514 § 1 k.p. uzasadnia pracę
kadry zarządzającej w godzinach nadliczbowych i tym
samym modyfikuje przesłanki świadczenia pracy przez
kadrę zarządzającą poza normalnymi godzinami pracy.
W odniesieniu do tej grupy pracowników nie muszą być
więc spełnione przesłanki sformułowane w art. 151 § 1
k.p. Jak zostanie wykazane niżej, chociaż nakaz wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych wynika
z organizacji procesu pracy (a zgodnie z terminologią
kodeksową ,,w razie konieczności”), nie oznacza to cał-
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
kowitego pozbawienia pracowników wynagrodzenia za
pracę.
Warto w tym miejscu także przytoczyć pierwszą z tez
wyroku Sądu Najwyższego z 12 lipca 2005 r., zgodnie
z którą: „Przepis art. 135 § 1 k.p. (obecnie art. 1514
§ 1 k.p.) ma charakter jednostronnie bezwzględnie obowiązujący, co oznacza, że zarówno w układzie zbiorowym pracy, jak i w umowie o pracę dopuszczalne jest
uzgodnienie dodatkowego wynagrodzenia za pracę
w godzinach nadliczbowych osób zatrudnionych na stanowiskach kierowników wyodrębnionych jednostek
organizacyjnych zakładu pracy, ale nie jest prawnie skuteczne wyłączenie prawa do takiego wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych innych niż określone w tym przepisie.”1
Definicja kadry zarządzającej
Pojęcie „kadra zarządzająca” obejmuje, co wynika
z treści przytoczonego wyżej art. 1514 § 1 k.p., pracowników zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem
pracy oraz kierowników wyodrębnionych komórek organizacyjnych. Definicja pierwszej grupy pracowników
znajduje się w art. 128 § 2 pkt 2 k.p., zgodnie z którym
przez to pojęcie należy rozumieć: „pracowników kierujących jednoosobowo zakładem pracy i ich zastępców lub
pracowników wchodzących w skład kolegialnego organu
zarządzającego zakładem pracy oraz głównych księgowych”. Zatrudnieniem w charakterze pracownika zarządzającego w imieniu pracodawcy zakładem pracy jest
także „sprawowanie funkcji kierowniczej w wyodrębnionej, lokalnej jednostce organizacyjnej pracodawcy,
znacznie oddalonej od jego siedziby, przez pracownika,
który w tej placówce nie ma zwierzchnika służbowego.”2
Ustawa nie zawiera definicji kierowników wyodrębnionych komórek organizacyjnych. Wyodrębnienie
cech szczególnych pracowników należących do kadry
zarządzającej może być dokonywane przede wszystkim
w odniesieniu do konkretnej sytuacji faktycznej. Nazwa
,,kierownik” (lub inna analogiczna) w umowie o pracę
lub w innym akcie będącym podstawą nawiązania stosunku pracy nie przesądza o kierowniczym charakterze
zajmowanego stanowiska. Obligatoryjnymi kryteriami
do oceny, czy pracownik w rzeczywistości zajmuje stanowisko kierownicze, są „atrybuty tego stanowiska”,
w tym zwłaszcza zakres obowiązków oraz odrębność
kierowanej przez niego komórki 3. Chodzi tu bowiem
wyłącznie o kierowanie wyodrębnioną komórką organizacyjną zakładu pracy, co powinno wynikać „z istotnych
cech organizacyjnych dotyczących zarządzania zakładem pracy, z uzyskania przez daną komórkę względnej
samodzielności.”4
W wyroku z 4 czerwca 2008 r. Sąd Najwyższy rozważał, czy za pracownika zarządzającego w imieniu pracodawcy zakładem pracy, względnie kierownika wyodrębnionej komórki organizacyjnej, można uznać osobę,
która nie zarządza zespołem pracowników i nie ma pod1
Wyrok SN z 12 lipca 2005 r., sygn. akt II PK 383/04, OSNP 2006/7–8/112, OSP
2008/3/33.
2
Wyrok SN z 16 marca 2010 r., sygn. akt I PK 202/09, LEX nr 589949.
3
Wyrok SN z 20 września 2005 r., sygn. akt II PK 56/05, OSNP 2006/13–14/213,
wyrok SN z 17 listopada 1981 r., sygn. akt I PR 92/81, OSNC 1982/5–6/82.
4
Wyrok SN z 20 września 2005 r., sygn. akt II PK 56/05, OSNP 2006/13–
14/213.
Prawo i Praktyka
władnych, a jedynie w pewnym zakresie koordynuje
i sprawdza podmioty zewnętrzne. Sąd Najwyższy orzekał w przedstawionym niżej stanie faktycznym. 5
Powód był zatrudniony w pozwanej spółce od
1 stycznia 2004 r. do 30 września 2006 r. na pełen etat,
na stanowisku dyrektora ds. marketingu, a wysokość
jego wynagrodzenia wahała się między kwotą 9950 zł
a 11 750 zł. Powód miał do dyspozycji służbowy samochód i telefon komórkowy. Czas pracy powoda został
ustalony na 12 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin
w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy. W strukturze organizacyjnej pracodawcy powód podlegał
bezpośrednio zarządowi spółki, którego członkowie
większość czasu przebywali w Niemczech (byli obywatelami tego kraju). Do obowiązków powoda należało
m.in. pozyskiwanie i obsługa klientów, analizowanie
kosztów wykonania zadań oraz obsługa zleceń dawanych firmom zewnętrznym. Pracodawca nie rozliczał
powoda z czasu pracy ani nie kontrolował na bieżąco
wykonywania przez niego pracy. Powód mógł wydawać wiążące polecenia pracownikom sekretariatu
pozwanej spółki.
Rozpoznający sprawę w pierwszej instancji sąd okręgowy doszedł do przekonania, że powodowi nie należy
się wynagrodzenie i dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych, gdyż pełnił funkcję kierownika wyodrębnionej komórki organizacyjnej. Zdaniem sądu okręgowego
świadczy o tym chociażby wysokość wynagrodzenia
powoda, wielokrotnie przekraczająca ogólną średnią
krajową i średnie płace w branży budowlanej.
Z kolei Sąd Apelacyjny podzielił pogląd sądu okręgowego, a ponadto wyraził przekonanie, zgodnie z którym:
„brak osób bezpośrednio podwładnych nie przesądza
o tym, że stanowisko powoda nie może być uznane za
kierownicze, zwłaszcza w sytuacji, gdy powód nadzorował pracę podwykonawców”.
Sąd Najwyższy nie zgodził się z oceną dokonaną
przez sądy pierwszej i drugiej instancji, stwierdzając, że
art. 1514 k.p. „dotyczy pracowników, których stanowisko pozwala na wydawanie poleceń związanych z pracą
innym pracownikom, przede wszystkim dotyczących
wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych pod
nadzorem zlecającego. Z tego powodu brak podwładnych
i współpraca z podmiotami zewnętrznymi przemawia
przeciwko uznaniu stanowiska powoda za kierownicze”.
Jak słusznie zauważył Sąd Najwyższy, wysokość wynagrodzenia powoda jest bez znaczenia, bowiem powołany
przepis nie przewiduje takiego kryterium. W przedmiotowej sprawie nie można też skutecznie argumentować,
że wynagrodzenie powoda obejmowało ryczałt za pracę
w godzinach nadliczbowych, bowiem wprowadzenie
ryczałtu musi być wyraźnie ustalone przez strony stosunku pracy i nie jest dopuszczalne jego domniemywanie tylko na podstawie wysokości wynagrodzenia zasadniczego.
Chcąc uniknąć trudności w zakwalifikowaniu pracownika do kadry zarządzającej, warto już na etapie
nawiązania stosunku pracy zadbać o zdefiniowanie jego
zakresu obowiązków w taki sposób, w jaki pracownik
rzeczywiście będzie te obowiązki wykonywał. Niewąt5
Wyrok SN z 4 czerwca 2008 r., sygn. akt II PK 326/07, LEX nr 494026.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
31
32 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
pliwie jest to rola prawników zatrudnionych w firmach
lub prawników zewnętrznych, którym pracodawcy zlecają przygotowanie odpowiedniej dokumentacji. Jeżeli
pracownik podczas zatrudnienia ma wykonywać inne
zadania, nieprzewidziane w chwili zawierania umowy
o pracę, warto zasugerować pracodawcy zastosowanie
instytucji prawnych przewidzianych przez Kodeks pracy
na taką okoliczność, np. porozumienie zmieniające. Stosowanie tych instytucji ułatwi radcom prawnym dochodzenie wynagrodzenia należnego pracownikom na drodze sądowej.
Ogólne dyrektywy odnośnie do norm czasu
pracy kadry zarządzającej
„Pracownicy na stanowiskach kierowniczych nie
są wyłączeni spod dobrodziejstw norm czasu pracy.”6
Wobec braku szczególnych regulacji czasu pracy kadry
zarządzającej pracownicy zajmujący stanowiska kierownicze podlegają ogólnym regulacjom Kodeksu pracy
w tym zakresie7 zawartym w art. 129 i n. k.p. Oznacza to,
że czas pracy kadry zarządzającej nie może przekraczać
ośmiu godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie
rozliczeniowym. Praca ponad ww. normy nie skutkuje
nabyciem prawa do wynagrodzenia i dodatku za pracę w
godzinach nadliczbowych, jeśli jest wykonywana w razie
konieczności. Wyjątkowy charakter przepisu art. 1514
§ 1 k.p. powoduje, że pracodawca nie ma upoważnienia
do stałego zatrudniania pracowników na stanowiskach
kierowniczych w godzinach nadliczbowych bez prawa
do wynagrodzenia.
W związku z tym w orzecznictwie Sądu Najwyższego
ugruntował się pogląd, zgodnie z którym: „Zakres obowiązków pracownika zatrudnionego na stanowisku kierowniczym powinien być tak ukształtowany, by w prawidłowym założeniu mógł on je wykonywać w ustawowym
czasie pracy.”8 Zasada ta odnosi się do przekraczania
norm czasu pracy wskutek niezależnej od pracownika
wadliwej organizacji pracy9.
Z punktu widzenia pracodawcy oraz reprezentującego
go radcy prawnego wskazane jest rzetelne prowadzenie
– mimo braku takiego obowiązku ustawowego – ewidencji czasu pracy pracownika zatrudnionego na stanowisku kierowniczym z uwzględnieniem przyczyn wykonywania przez niego pracy ponad normy czasu pracy z
art. 129 i n. k.p. Istnienie takiej dokumentacji może skutecznie zapobiec wystąpieniu pracownika z roszczeniami
z tytułu wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, a w razie wytoczenia powództwa z tego powodu
dokumentacja będzie mogła stanowić dowód w postępowaniu sądowym.
Wpływ czynności faktycznie wykonywanych
przez kadrę zarządzającą na wynagrodzenie
za pracę w godzinach nadliczbowych
Prawo pracowników zajmujących stanowiska kierownicze kształtuje się odmiennie w zależności od pracy,
jaką faktycznie osoby te wykonują. W sytuacji gdy kie6
7
8
9
Wyrok SN z 25 sierpnia 2004 r., sygn. akt I PK 707/03, LEX nr 518050.
Wyrok SN z 27 czerwca 1977 r., sygn. akt I PRN 86/77, LEX nr 14397.
Ibidem.
Wyrok SN z 8 czerwca 2004 r., sygn. akt III PK 22/04, LEX nr 143399.
Sierpień 2012 r.
rownik świadczy pracę obejmującą wyłącznie organizowanie i nadzorowanie procesu pracy, wówczas należy
odmówić mu prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych.
Sytuacja przedstawia się odmiennie, gdy mamy
do czynienia z pozornym stanowiskiem kierowniczym,
tzn. gdy kierownik, poza obowiązkami organizacyjnymi, zajmuje się taką samą pracą, jaką świadczą inni
pracownicy (np. gdy kierownik sklepu spożywczego
dodatkowo przyjmuje towar i układa ten towar na półkach, obsługuje kasę, utrzymuje sklep w czystości) i przy
nadmiernym obciążeniu zadaniami nie jest w stanie ich
wykonać w normatywnym wymiarze czasu pracy. Wówczas, mimo jednoznacznego brzmienia art. 1514 § 1 k.p.,
należy przyznać kierownikowi prawo do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Takie stanowisko znalazło odzwierciedlenie w wyroku Sądu Najwyższego z 13 stycznia 2005 r.10 Sąd przyjął w nim, że:
„zakres zastosowania art. 1514 § 1 Kodeksu pracy (dawny
art. 135) nie obejmuje tych kierowników wyodrębnionych komórek organizacyjnych zakładu pracy, których
obowiązki nie ograniczają się do organizowania kontroli
i nadzorowania czynności pracowników podległej sobie
komórki, lecz polegają na wykonywaniu pracy na równi
z nimi”. Orzeczenie to dotyczyło pracownika, któremu
powierzono stanowisko kierownika utrzymania ruchu,
a do którego obowiązków należało m.in. nadzorowanie
wszelkich urządzeń zlokalizowanych na terenie zakładu,
prowadzenie ewidencji urządzeń i budynków, prowadzenie ewidencji czasu pracy podległych mu pracowników,
w tym palaczy oraz kierowców, prowadzenie ewidencji odzieży roboczej i środków czystości, jak też sprawowanie nadzoru nad utrzymaniem i należytym stanem
samochodów. Z materiału zgromadzonego w sprawie
wynikało, że powód świadczył pracę na równi z innymi
pracownikami zatrudnionymi w zakładzie.
Analizując sytuację faktyczną powoda, Sąd Najwyższy wyjaśnił, że chociaż zatrudnienie powoda zostało
w umowie o pracę określone jako wykonywane na stanowisku ,,kierownika utrzymania ruchu”, w rzeczywistości
nie było to stanowisko kierownicze w rozumieniu powołanej ustawy. „Praca wykonywana przez powoda nie
miała kierowniczego charakteru, albowiem jej głównym
przedmiotem było nie tyle organizowanie i nadzorowanie procesu pracy w wyodrębnionej komórce organizacyjnej, ile wykonywanie obowiązków związanych z bieżącą obsługą i funkcjonowaniem produkcji w zakładzie
na równi z innymi pracownikami”. Sąd Najwyższy uzasadnił, że: „pracownik kierujący komórką organizacyjną
wyodrębnioną w strukturze zakładu pracy nie zajmuje
kierowniczego stanowiska, jeśli kieruje on zespołem pracowników przy jednoczesnym wykonywaniu pracy na
równi z członkami takiegoż zespołu, przy czym nie chodzi tu bynajmniej o jednakowy zakres obowiązków, ale
o sam fakt wykonywania pracy”.
Rozważając wpływ wykonywanych przez kierownika czynności na przyznanie wynagrodzenia za pracę
w godzinach nadliczbowych, należy odnotować wyrok
Sądu Najwyższego z 25 sierpnia 2004 r., którego teza
brzmi: „pracownicy na stanowiskach kierowniczych
10
Wyrok SN z 13 stycznia 2005 r., sygn. akt II PK 114/04, LEX nr 153900.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
nie są wyłączeni spod dobrodziejstw norm czasu pracy;
zadania tych pracowników muszą być tak zakreślone,
aby ich wykonanie nie wymagało – w normalnym biegu
rzeczy – przedłużania dnia roboczego.”11 Sąd Najwyższy wyjaśnił w swoim uzasadnieniu, że chociaż pracownicy zatrudnieni na stanowiskach kierowniczych mogą
w pewnym zakresie samodzielnie dysponować swoim
czasem pracy, nie oznacza to, że pracodawca może stale
tak kształtować ich obowiązki, że ich wykonanie w granicach obowiązujących norm czasu pracy jest niemożliwe.
Przypominając pogląd ukształtowany przed wejściem
w życie Kodeksu pracy, Sąd Najwyższy wskazał, że jeżeli
podmiot zatrudniający z góry określa codzienny ciągły czas pracy na 12 godzin dziennie (zamiast 8 godzin)
przez okres kilku miesięcy, wówczas ta dodatkowa praca
nie wchodzi w zakres funkcji pracownika na stanowisku
kierowniczym.
Analogiczne stanowisko zaprezentował Sąd Najwyższy w wyroku z 8 czerwca 2004 r.12 Orzeczenie to zapadło
w następującym stanie faktycznym: powód (pracownik)
był zatrudniony u pozwanego pracodawcy od 25 maja
1995 r. na stanowisku sprzedawcy, a od 1 sierpnia 1999 r.
na stanowisku kierownika zakładowego punktu sprzedaży. Pracując na stanowisku sprzedawcy, powód rozpoczynał pracę około godz. 4.00 rano, a kończył około
godz. 12.00 w południe. Jego praca jako kierownika
zaczynała się faktycznie od godz. 2.00–3.00 w nocy
i trwała do godz. 14.00–15.00 po południu. Sądy pierwszej i drugiej instancji stały na stanowisku, że w okresie,
gdy powód zajmował stanowisko kierownicze, nie miał
prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. W ich ocenie, powód powinien był tak zorganizować czas swojej pracy, aby nie dochodziło do przekroczenia norm czasu pracy – a sprzyjał temu zakres
obowiązków powoda. Do jego faktycznych obowiązków
należało m.in. ustalenie lub akceptowanie chwili rozpoczęcia i zakończenia pracy pracowników zakładowego
punktu sprzedaży – a zatem powinien zorganizować
pracę tego punktu w taki sposób, aby i on, i inni pracownicy mogli świadczyć pracę w normalnym czasie pracy.
Odmienne stanowisko przy tak ustalonym stanie faktycznym zajął Sąd Najwyższy. Jego zdaniem, pracownik
zajmujący kierownicze stanowisko „nie ponosi pełnej
odpowiedzialności za sposób zorganizowania swojego
czasu pracy w tym znaczeniu, że w każdej sytuacji, niezależnie od przyczyn przekraczania normatywnego
(„normalnego”) czasu pracy, mógłby zostać pozbawiony
wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych.
Organizowanie czasu pracy należy do pracodawcy – nie
jest to obowiązek kierownika wyodrębnionej komórki
organizacyjnej zakładu pracy”. Na pracodawcy spoczywa
obowiązek takiego organizowania czasu pracy zatrudnionych pracowników, także pracowników na stanowiskach kierowniczych, aby nie zachodziła potrzeba stałego ich zatrudniania poza ustawowym czasem pracy.
Sąd Najwyższy zauważył, że w omawianym stanie faktycznym wymaga ustalenia, czy pozwany pracodawca,
określając godziny otwarcia zakładowego punktu sprze1 1 Wyrok SN z 25 sierpnia 2004 r., sygn. akt I PK 707/03, LEX nr 518050.
12
Wyrok SN z 8 czerwca 2004 r., sygn. akt III PK 22/04, M.P.Pr.-wkł z 2005 r.,
nr 7, poz. 1.
Prawo i Praktyka 33
daży dla klientów i jednocześnie nakładając na zatrudnionych w nim pracowników obowiązek wcześniejszego
rozładowania i rozważenia przysłanego towaru, prawidłowo organizował pracę z uwzględnieniem obowiązującego ośmiogodzinnego dnia pracy. Sąd Najwyższy wskazał również, że nie jest jasne stanowisko sądu drugiej
instancji, że powód świadczył pracę w godzinach nadliczbowych (od godz. 2.00–3.00 do godz. 14.00–15.00)
z własnej woli, a nie z konieczności zapewnienia realizacji potrzeb pracodawcy. Godziny rozpoczynania pracy
przez powoda (w środku nocy), na długo przed otwarciem
hurtowni dla klientów, nie wskazują raczej na dobrowolność jej świadczenia w ponadnormatywnej liczbie godzin
pracy, a raczej na konieczność związaną z organizacją
pracy. Konkludując, należy przyjąć, że pracownik zatrudniony na stanowisku kierowniczym nie może być pozbawiony prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach
nadliczbowych z argumentacją, że niewłaściwie zorganizował pracę. Jeżeli taki pracownik rzeczywiście świadczył pracę ponad obowiązujące go normy czasu pracy,
pracodawca powinien dokonać wypłaty wynagrodzenia.
Na temat podziału pracy, jej organizacji i ich wpływie na prawo pracownika zajmującego stanowisko kierownicze do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku
z 12 marca 1976 r.13 Sprawa dotyczyła pracowników
Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego zatrudnionych
na stanowiskach kierowników zmian. Wykonywanie
pracy w soboty w wymiarze siedmiu albo ośmiu godzin
należało do zakresu ich obowiązków, a z uwagi na zajmowane stanowiska nie otrzymywali wynagrodzenia
za pracę w godzinach nadliczbowych. Sąd Najwyższy,
który rozpoznawał skargę kasacyjną, zajął stanowisko,
że zobowiązanie pracownika do świadczenia pracy bez
wynagrodzenia, wyłącznie w celu zachowania ciągłości pracy zakładu, jest niedopuszczalne. Zakład pracy
ma bowiem obowiązek organizowania pracy w taki sposób, aby nie zachodziła potrzeba stałego zatrudniania
pracowników poza ustawowymi normami czasu pracy.
Jeżeli jest to niemożliwe z przyczyn organizacyjnych,
to pracownikom należy się z tego tytułu wynagrodzenie
– nawet jeżeli zajmują stanowiska kierownicze. Redakcja
przepisu art. 135 § 1 k.p. (obecny art. 1514 k.p.) wyraźnie
wskazuje, zdaniem Sądu Najwyższego, na wyjątkowość
sytuacji, w których pracownik zostaje pozbawiony prawa
do wynagrodzenia.
W tym miejscu warto podkreślić znaczenie dokumentacji pracowniczej i jej rzetelnego prowadzenia dla
ewentualnego procesu sądowego. Gdy dokumentacja ta
odzwierciedla pracę faktycznie wykonywaną przez pracownika zajmującego stanowisko kierownicze, reprezentujący go radca prawny nie będzie miał trudności w wykazaniu rodzaju wykonywanej przez pracownika pracy.
W sytuacji jednak, gdy pracownik, poza zarządzaniem
zakładem pracy, będzie wykonywał taką samą pracę jak
inni pracownicy (np. pozycjonowanie towaru na półkach
w supermarkecie) – wówczas dokumenty znajdujące
się w teczce akt osobowych pracownika niewiele nam
pomogą. Wtedy pełnomocnik będzie musiał skorzystać
z innych rodzajów dowodów określonych w procedurze
13
Wyrok SN z 12 marca 1976 r., sygn. akt I PR 13/76, LEX nr 12401.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
34 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
cywilnej, a w szczególności z dowodu z zeznań świadków.
Orzeczenie o stopniu niepełnosprawności
a zatrudnienie na stanowisku kierowniczym
Interesującym zagadnieniem jest kwestia pracy
w godzinach nadliczbowych osób niepełnosprawnych
zajmujących stanowiska kierownicze. Zastosowanie
znajdują wówczas: art. 1514 § 1 k.p. oraz art. 15 ustawy
o rehabilitacji zawodowej. Wzajemną relację ww. przepisów wyjaśnił Sąd Najwyższy w wyroku z 2 października
2008 r.14
Sąd Najwyższy rozstrzygał w następującym stanie
faktycznym: Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia
w Łodzi oddalił powództwo Juliusza F. przeciwko
„A” Sp. z o.o. z siedzibą w Łodzi o wyrównanie wynagrodzenia (zapłatę wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych oraz dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych). Powód został zatrudniony w pozwanej spółce
od 1 lutego 2002 r., a z dniem 1 kwietnia 2004 r. objął
stanowisko drugiego wiceprezesa zarządu. Jako członek
zarządu spółki nie miał obowiązku potwierdzania przybycia i obecności w pracy na liście obecności oraz dysponował swobodą w organizowaniu czasu pracy. Dnia
27 lutego 2004 r. powód uzyskał orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, które przedstawił
pracodawcy 31 marca 2004 r. Od tej pory nominalny
czas jego pracy został ustalony na siedem godzin na dobę
i 35 godzin w tygodniu, co jednak nie wpłynęło faktycznie na zakres jego zadań. Natomiast ze względu na elastyczny czas pracy zdarzały się zarówno dni, podczas
których powód pracował do późnych godzin popołudniowych, jak i dni, kiedy wychodził z pracy wcześniej,
przychodził później albo w trakcie „dniówki roboczej”
załatwiał prywatne sprawy.
Sąd pierwszej instancji, stwierdzając kolizję dwóch
norm regulujących czas pracy osób niepełnosprawnych, uznał, że rodzaj zajmowanego przez powoda stanowiska „ma istotniejsze znaczenie niż okoliczność, że
powód jest osobą niepełnosprawną”. Ponadto, „zdaniem sądu rejonowego powód – obejmując stanowisko
wiceprezesa – miał wiedzę dotyczącą zakresu zadań
i związanej z tym większej ilości pracy. Chociaż
w chwili obejmowania stanowiska powód miał orzeczoną niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym, to
zdecydował się na jego objęcie, mając pełną świadomość
związanego z tym zwiększonego zakresu pracy. (…)
Żądanie przez powoda – osoby zajmującej stanowisko
kierownicze – dodatku za godziny nadliczbowe pozostaje w sprzeczności z interesem pozwanej, narażając
ją tym samym na nieuzasadnione wydatki. W dodatku
powód jako wiceprezes zarządu mógł tak ukształtować swój czas pracy, aby nie zachodziła konieczność
pracy w godzinach nadliczbowych”. Sąd Okręgowy
w Łodzi oddalił apelację powoda, gdyż w jego ocenie
art. 1514 § 1 k.p. dotyczy wszystkich pracowników
– w tym niepełnosprawnych – zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy i nie ma podstaw, aby
zawężać jego wykładnię.
14 Wyrok SN z 2 października 2008 r., sygn. akt I PK 64/08, OSNP 2010/7–8/86,
LEX nr 553669.
Sierpień 2012 r.
Rozpoznając skargę kasacyjną powoda, Sąd Najwyższy za zasadny uznał zarzut naruszenia art. 15
ust. 2 ustawy o rehabilitacji zawodowej, stwierdzając,
że przepisy powołanej ustawy są przepisami szczególnymi względem Kodeksu pracy i dotyczą osób niepełnosprawnych niezależnie od zajmowanego stanowiska
pracy, więc również kadry kierowniczej. Ponieważ wskazana regulacja stanowi normę bezwzględnie obowiązującą, strony stosunku pracy nie mogą ukształtować czasu
pracy osoby niepełnosprawnej w sposób odmienny.
W konsekwencji pracownik niepełnosprawny zarządzający zakładem pracy, świadczący pracę ponad normy
określone w art. 15 ust. 2 ustawy o rehabilitacji zawodowej, pracuje w godzinach nadliczbowych. Natomiast na
podstawie ust. 3 art. 15 ww. ustawy obowiązuje zakaz
zatrudniania osób niepełnosprawnych w godzinach nadliczbowych. Podsumowując, „świadczenie przez pracownika niepełnosprawnego zarządzającego zakładem
zakazanej pracy w godzinach nadliczbowych (…) nie
może prowadzić do pozbawienia go prawa do wynagrodzenia za pracę rzeczywiście wykonaną. (…) Oznacza to,
że do pracownika niepełnosprawnego zarządzającego
zakładem pracy nie może mieć zastosowania art. 1514
§ 1 k.p., gdyż prowadziłoby to do wyłączenia jego prawa
do wynagrodzenia oraz dodatku z tytułu wykonanej
pracy w godzinach nadliczbowych mimo naruszenia
szczególnych i ściśle bezwzględnie obowiązujących norm
prawnych wynikających z art. 15 ust. 2 i 3 ustawy o rehabilitacji zawodowej (…)”.
Zatrudniając na stanowisku kierowniczym osobę
o orzeczonym stopniu niepełnosprawności, należy więc
pamiętać o regulacjach prawnych dotyczących czasu ich
pracy zawartych w ustawie o rehabilitacji zawodowej,
które są przepisami szczególnymi względem przepisów
Kodeksu pracy.
Stosowanie art. 322 k.p.c.
Wykazanie przez pracownika pracy w godzinach
nadliczbowych nie przesądza jeszcze o przyznaniu temu
pracownikowi przez sąd pracy wynagrodzenia za pracę
faktycznie wykonaną. Aby takie wynagrodzenie zostało
zasądzone, pracownik powinien udowodnić dokładną
liczbę przepracowanych godzin nadliczbowych. Gdy pracodawca prowadzi ewidencję czasu pracy i ewidencja ta
jest rzetelna, tzn. odzwierciedla faktyczny czas pracy pracowników, wówczas pracownik może wyliczyć rzeczywistą liczbę nadgodzin. W praktyce takie sytuacje należą do
rzadkości. Brak ewidencji czasu pracy lub prowadzenie
ewidencji nieuwzględniającej rzeczywistego czasu pracy
pracowników powoduje przede wszystkim trudności
w wyliczeniu dokładnych godzin pracy. Problem ten dotyczy nie tylko kadry zarządzającej, lecz także innych pracowników, którzy ze względu na ilość pracy są zmuszeni
do wykonywania jej poza normatywnym czasem pracy.
W takich przypadkach warto zastanowić się nad
zastosowaniem art. 322 k.p.c. Odmowa zastosowania
tego przepisu często prowadziłaby do oddalenia roszczeń pracowników. Zgodnie z art. 322 k.p.c., „jeżeli
w sprawie o naprawienie szkody, o dochody, zwrot bezpodstawnego wzbogacenia lub o świadczenie z umowy
o dożywocie sąd uzna, że ścisłe udowodnienie wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione, może
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
w wyroku zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny
opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy”.
Nie ulega wątpliwości, że sprawa o wynagrodzenie
za pracę w godzinach nadliczbowych jest sprawą
o dochody (dochód w rozumieniu ustawy o podatku
dochodowym od osób fizycznych). Jeżeli pracownik
(w tym pracownik zajmujący stanowisko kierownicze)
udowodni, że świadczył pracę w godzinach nadliczbowych, ale nie jest w stanie dokładnie wskazać, w jakim
konkretnie dniu i w jakich godzinach tę pracę wykonywał, wówczas może dochodzić zasądzenia odpowiedniej
kwoty.
Analiza orzecznictwa Sądu Najwyższego w zakresie zastosowania art. 322 k.p.c. zostanie dokonana
z uwzględnieniem wyroków odnoszących się do wszystkich pracowników wykonujących pracę w ponadnormatywnym czasie pracy. Wyodrębnienie z tej grupy pracowników zajmujących stanowiska kierownicze jest zbędne
z tego powodu, że nie zachodzą żadne odmienności w
procesie dowodzenia świadczenia pracy w godzinach
nadliczbowych.
Możliwość stosowania art. 322 k.p.c. dopuścił Sąd
Najwyższy w wyroku z 5 maja 1999 r.15 Jak słusznie
zauważył SN, jeżeli sądy rozpoznające daną sprawę
uznają, że ścisłe udowodnienie rozmiaru pracy wykonywanej ponad obowiązujące normy czasu pracy, a w konsekwencji wynagrodzenia za tę pracę, nie jest możliwe,
zgodnie z art. 322 k.p.c. powinny zasądzić odpowiednią
sumę według swojej oceny opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy.
Powyższe stanowisko powtórzył Sąd Najwyższy
w wyroku z 23 listopada 2001 r.16 W uzasadnieniu wymienionego orzeczenia SN wskazał, że komplikacje dowodowe w zakresie dokładnego wskazania dat i rozmiaru
czasu pracy w godzinach nadliczbowych mogą być rozwiązane przez sąd przez zasądzenie odpowiedniego
wynagrodzenia według oceny opartej na rozważeniu
wszystkich okoliczności sprawy. W omawianej sprawie sądy pierwszej i drugiej instancji stały na stanowisku, że pracownicy nie wykazali, że pracowali w godzinach nadliczbowych. Takiego dowodu zdaniem sądów
nie mogły stanowić twierdzenia pracowników występujących w charakterze powodów i zeznania świadków.
Sądy obu instancji przyjęły, że powodowie nie wykazali,
w jakich konkretnie dniach i miesiącach wykonywali pracę
w godzinach nadliczbowych, poprzestając na szacunkowym
wyliczeniu należnego im wynagrodzenia z tego tytułu.
Taka argumentacja sądów meriti została zakwestionowana
przez Sąd Najwyższy rozpoznający skargę kasacyjną. Sąd
ten w swoim uzasadnieniu wyjaśnił, że nie można odmówić
powodom prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach
nadliczbowych tylko dlatego, że nie byli w stanie udowodnić dokładnie, w jakich konkretnie dniach i ściśle w jakim
rozmiarze świadczyli tego rodzaju pracę.
Przepis art. 322 k.p.c. może być stosowany nie tylko
w sytuacji opisanej wyżej, a więc przy braku możliwości wskazania konkretnych dat i rozmiaru czasu pracy
w godzinach nadliczbowych, lecz także w sytuacji, gdy nie
15
Wyrok SN z 5 maja 1999 r., sygn. akt I PKN 665/98, OSNP z 2000, nr 14,
poz. 535.
16
Wyrok SN z 23 listopada 2001 r., sygn. akt I PKN 678/00, OSNP z 2003 r.,
nr 22, poz. 538.
Prawo i Praktyka 35
ma możliwości dokładnego ustalenia wysokości wynagrodzenia pracownika, w tym pracownika zajmującego stanowisko kierownicze. W takim przypadku Sąd Najwyższy
także dopuścił stosowanie art. 322 k.p.c. W uzasadnieniu
wyroku z 25 sierpnia 2010 r.17 SN wyjaśnił, że wobec braku
możliwości dokładnego ustalenia, jakie wynagrodzenie
przysługuje pracownikowi za ponadwymiarową godzinę
zajęć, sąd może zastosować art. 322 k.p.c., czyli przyznać
pracownikowi odpowiednią sumę wyliczoną według własnej oceny sądu opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności konkretnej sprawy. Powołując się na wyrok
z 5 czerwca 2007 r.18, Sąd Najwyższy wskazał, że przepis
art.322k.p.c.mazastosowaniewsprawieowynagrodzenieza
pracę, jeśli przepisy określające jego wysokość zostały skonstruowane w sposób uniemożliwiający sądowi ścisłe ustalenie wysokości wynagrodzenia. Wymienione orzeczenie
z 25 sierpnia 2010 r. zapadło w sprawie dotyczącej nauczyciela akademickiego, na rzecz którego działał Ogólnopolski Akademicki Związek Zawodowy, a który występował
m.in. o wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe.
Strona powodowa podnosiła, że nauczyciel akademicki był
zatrudniony w roku akademickim 2004/2005, 2005/2006
i 2006/2007 na stanowisku adiunkta posiadającego stopień naukowy doktora. W tym czasie realizował zajęcia
dydaktyczne ze studentami w wymiarze znacząco przekraczającym ustawowe pensum – łącznie w spornym okresie
210 godzin zajęć dydaktycznych ponad maksymalne
ustawowe pensum. Przyjmując jako godziwą stawkę
wynagrodzenia kwotę 100 zł za godzinę ponadwymiarową, za 210 przepracowanych godzin ponadwymiarowych nauczycielowi akademickiemu należało się, zdaniem strony powodowej, wynagrodzenie w wysokości
21 000 zł, do której to kwoty strona powodowa doliczyła
skapitalizowane odsetki. Strona powodowa opierała roszczenie o wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe
na naruszeniu przez pozwaną uczelnię przepisów prawa
pracy: art. 13, art. 78 § 1 i art. 80 k.p., które miało polegać na niezrealizowaniu obowiązku zapłaty powodowi
godziwego wynagrodzenia za pracę świadczoną w godzinach ponadwymiarowych. W omawianej sprawie sądy
obu instancji analizowały, czy wypłacone pracownikowi
wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe w spornym okresie nie naruszało zasady godziwości, oraz rozważały, jaki sposób wyliczenia wynagrodzenia pracownika należy przyjąć. Ostatecznie sąd pierwszej instancji
przyjął cztery różne sposoby wyliczenia wynagrodzenia za
pracę w godzinach nadliczbowych, z których wybrał jeden
i zastosował go do sytuacji powoda (różne wersje wynikały
z niemożliwości ścisłego wyliczenia wynagrodzenia).
Sąd drugiej instancji utrzymał wyrok w mocy. Skargę
kasacyjną w tej sprawie wniosła strona powodowa. Sąd
Najwyższy, rozstrzygając opisane zagadnienie, stanął
na stanowisku, że można się zgodzić z tezą sądu pierwszej instancji, iż złożoność obowiązków pracowniczych
nauczycieli akademickich przesądziła o niemożliwości ścisłego, matematycznego wyliczenia stawki wynagrodzenia nauczyciela za godzinę zajęć dydaktycznych
prowadzonych w ramach pensum. „Jednak nie oznacza
to braku możliwości dokonania przez sąd pracy oceny
17 Wyrok SN z 25 sierpnia 2010 r., sygn. akt II PK 50/10, LEX nr 707421.
18
Wyrok SN z 5 czerwca 2007 r., sygn. akt I PK 61/07, OSNP 2008, nr 15–16,
poz. 214.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
36 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
zgodności wysokości stawek przyjętych przez pracodawcę (w zarządzeniu rektora pozwanej uczelni) z kryteriami wynagrodzenia godziwego. Ostatecznie wobec
braku możliwości dokładnego ustalenia, jakie wynagrodzenie przysługuje nauczycielowi akademickiemu
za godzinę ponadwymiarową zajęć dydaktycznych, sąd
może zastosować art. 322 k.p.c., czyli przyznać pracownikowi odpowiednią sumę wyliczoną według własnej
oceny sądu opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności konkretnej sprawy. W wyliczeniach należy uwzględnić, że powód otrzymał już wynagrodzenie za pracę
w godzinach ponadwymiarowych w wysokości wynikającej z zarządzenia rektora, a zatem może się domagać
jedynie ewentualnej różnicy między wynagrodzeniem
faktycznie wypłaconym a wynagrodzeniem wyliczonym
z uwzględnieniem kryteriów z art. 78 § 1 k.p.”
Z przytoczonych orzeczeń Sądu Najwyższego wynika
dopuszczalność stosowania przez sądy pracy art. 322
k.p.c. w sytuacjach, gdy ścisłe wyliczenie czasu pracy pracownika w godzinach nadliczbowych jest niemożliwe lub
utrudnione albo gdy pracownik nie jest w stanie wyliczyć
stawki wynagrodzenia będącej podstawą do ustalenia
wysokości wynagrodzenia (w tym wynagrodzenia zasadniczego i dodatku) za pracę w godzinach nadliczbowych.
Konieczność powoływania się na art. 322 k.p.c.
można ograniczyć, gdy pracownik wykaże się zapobiegliwością i starannością, prowadząc własną, niezależną
od pracodawcy, ewidencję czasu pracy w godzinach
Sierpień 2012 r.
nadliczbowych ze wskazaniem dokładnych danych (dat
i godzin). Ułatwi to pracownikowi i jego pełnomocnikowi
sprecyzowanie roszczenia i jego dochodzenie na drodze
postępowania sądowego, stanowiąc środek dowodowy
w postaci dokumentu prywatnego, a w razie konieczności posłuży za podstawę do obliczenia należnego wynagrodzenia przez powołanego w sprawie biegłego.
Podsumowanie
Podsumowując, należy podkreślić, że art. 1514 k.p.
nie pozbawia ipso iure pracowników kadry zarządzającej
prawa do wynagrodzenia za pracę w ponadnormatywnym czasie pracy. Zasadność przyznania wynagrodzenia powinna być dokonywana odrębnie w odniesieniu
do każdego pracownika i jego warunków zatrudnienia.
W ten sposób w pełni zostanie zrealizowana nie tylko
zasada, że pracownik nie może zrzec się prawa do wynagrodzenia, lecz także zasada godziwego wynagrodzenia
przysługującego pracownikowi za pracę wykonaną.
Małgorzata Zając-Rzosińska
Aplikantka radcowska w Okręgowej Izbie Radców Prawnych
w Warszawie
Katarzyna Zdun-Załęska
Aplikantka radcowska w Okręgowej Izbie Radców Prawnych
w Warszawie
PRAWO CYWILNE
Skuteczność blokady rachunku
bankowego w postępowaniu
egzekucyjnym
Tomasz Czech
Typy blokady rachunku bankowego
lokada rachunku bankowego oznacza stan,
w którym uniemożliwiono posiadaczowi
rachunku dostęp do środków zaewidencjonowanych na zablokowanym rachunku. Od strony
technicznej blokada następuje przez dokonanie w systemie informatycznym banku operacji, zgodnie z którą
dyspozycje posiadacza dotyczące wypłaty gotówki lub
złożenia innego zlecenia płatniczego (np. polecenia przelewu)1 nie mogą być zrealizowane: ani manualnie, ani za
pomocą bankowości elektronicznej.
W praktyce bankowej występuje kilkadziesiąt typów
blokady rachunku. W pewnym uproszczeniu można je
podzielić na trzy zasadnicze grupy: 1) blokady związane
z przeprowadzeniem transakcji płatniczej, 2) blokady
wynikające z zajęcia rachunku w postępowaniu egzekucyjnym albo innego rodzaju decyzji uprawnionego
organu władzy państwowej (np. postanowienia prokuratora), 3) blokady o charakterze zabezpieczającym 2.
Najliczniejszą grupę stanowią blokady, które są
dokonywane w następstwie złożenia przez użytkownika (płatnika lub odbiorcę)3 zlecenia płatniczego
1
Zleceniem płatniczym jest oświadczenie płatnika lub odbiorcy skierowane
do jego dostawcy zawierające polecenie wykonania transakcji płatniczej. Zob. art. 2
pkt 36 ustawy z 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych (Dz. U. Nr 199,
poz. 1175), dalej: „u.u.p.”.
2
Odmienną klasyfi kację proponuje W. Pyzioł, Umowa rachunku bankowego
a zasada swobody kontraktowania (zagadnienia wybrane – cz. II), Prawo Bankowe
1996, nr 1, s. 91–92.
3
Zob. art. 2 pkt 34 u.u.p.
B
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
odnośnie do środków pieniężnych zgromadzonych na
rachunku bankowym. Takie blokady mogą występować m.in. w następujących sytuacjach:
• złożenie zlecenia płatniczego z przyszłą datą wykonania,
• zapłata kartą płatniczą (po autoryzacji i autentykacji transakcji, ale przed jej rozliczeniem),
• potwierdzenie czeku przez bank.
Przedmiotem niniejszego artykułu są tylko blokady
rachunku bankowego należące do trzeciej grupy: blokady o charakterze zabezpieczającym (tzw. blokady
autonomiczne)4 . Wyróżnia je funkcja – wzmocnienie
pozycji prawnej wierzyciela na wypadek, gdyby dłużnik nie wykonał lub nienależycie wykonał zabezpieczone zobowiązanie. W takiej sytuacji zablokowane
środki na rachunku bankowym mają stanowić źródło
zaspokojenia interesu wierzyciela 5.
Blokada rachunku bankowego
jako zabezpieczenie wierzytelności
W polskim prawie nie obowiązuje zamknięty katalog zabezpieczeń 6 . Uczestnicy obrotu mogą wykorzystywać wiele rozmaitych instrumentów prawnych
w celu zabezpieczenia wierzytelności, korzystając
z ogólnej zasady autonomii woli w prawie cywilnym,
której przejawem w dziedzinie prawa zobowiązań jest
zasada swobody umów proklamowana w art. 3531 k.c.
Posiadacz rachunku bankowego zasadniczo swobodnie dysponuje środkami pieniężnymi zgromadzonymi na rachunku (art. 50 ust. 1 zd. 1 p.b. 7). Podstawą
prawną blokady rachunku bankowego jest art. 50
ust. 1 zd. 2 p.b., zgodnie z którym – w drodze wyjątku
od zasady ogólnej – w umowie z bankiem mogą być
zawarte postanowienia ograniczające swobodę posiadacza odnośnie do dysponowania środkami zaewidencjonowanymi na rachunku 8 . Korzystając z wolności kontraktowania, strony mogą nadać blokadzie
charakter zabezpieczający9.
Blokada rachunku bankowego jest zabezpieczeniem nieakcesoryjnym (na płaszczyźnie podmiotowej, czasowej oraz treści)10. W prawie polskim nie
występują przepisy, które uzależniałyby normatywnie uprawnienia wierzyciela wynikające z blokady
od zabezpieczonej wierzytelności. Na przykład wygaśnięcie zabezpieczonej wierzytelności nie powoduje
4
Od blokady autonomicznej należy odróżnić blokadę, która jest wynikiem
obciążenia zastawem wierzytelności z tytułu umowy rachunku bankowego (zastawem zwykłym, zastawem fi nansowym lub zastawem rejestrowym). Tę drugą blokadę wprowadza się do systemu informatycznego banku – bez potrzeby zawierania
odrębnego porozumienia obok umowy zastawniczej – ze względu na zmianę zasad,
na jakich udostępnia się posiadaczowi rachunku (zastawcy) środki pieniężne zgromadzone na rachunku. Zob. art. 333 k.c.; art. 12 ustawy z 2 kwietnia 2004 r. o niektórych zabezpieczeniach fi nansowych (Dz. U. Nr 91, poz. 871 ze zm.).
5
Z literatury por. np. E. Niezbecka [w:] E. Niezbecka, A. Jakubecki, J. Mojak,
Prawne zabezpieczenie wierzytelności bankowych, Kraków 2000, s. 398 i n.; W. Pyzioł
[w:] System prawa prywatnego, t. 8 (red. J. Panowicz-Lipska), Warszawa 2011,
s. 509–510; idem, Umowa…, s. 96–100; D. Rogoń, Blokada środków na rachunku jako
instrument zabezpieczenia wierzytelności banku, LEX, ABC nr 69513; R. Troicka-Sosińska, Prawne formy zabezpieczenia kredytów: blokada rachunku bankowego,
pełnomocnictwo do dysponowania rachunkiem, cesja praw z umowy rachunku, kaucja, Monitor Prawniczy 1995, nr 12, s. 378.
6
Zob. np. wyrok SN z 16 lipca 2004 r., sygn. akt I CK 114/04, LEX nr 194087.
7
Ustawa z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (t.j. Dz. U. z 2002 r. Nr 72,
poz. 665 ze zm.), dalej: „p.b.”
8
Por. np. L. Mazur, Prawo bankowe. Komentarz, Warszawa 2008, s. 301.
9
Por. np. E. Niezbecka, op. cit., s. 399.
10 Odmiennie, bez uzasadnienia, W. Pyzioł, op. cit., s. 96, 99.
Prawo i Praktyka
automatycznie ustania blokady, jeśli takiego skutku
strony nie przewidziały w umowie stanowiącej podstawę prawną tej blokady11. Wierzyciel zasadniczo
może skorzystać z zablokowanych środków pieniężnych, gdy zabezpieczona wierzytelność stanie się
wymagalna, ale – zgodnie z zasadą swobody umów
– strony mogą przyznać wierzycielowi uprawnienie do
wykonania zabezpieczenia na etapie wcześniejszym,
np. po wystąpieniu przypadku naruszenia umowy,
z której wynika zabezpieczona wierzytelność (z pewnymi ograniczeniami odnośnie do relacji z konsumentem)12 .
Jeżeli blokadę zakłada się na określonym rachunku
bankowym, obejmuje ona wszelkie środki pieniężne
aktualnie zaewidencjonowane na takim rachunku
oraz wpływające na rachunek w przyszłości, a także
naliczone odsetki. Taka blokada nie ma oznaczonej
kwoty maksymalnej. W praktyce występuje również
druga postać blokady, w której strony wyznaczają
pułap zablokowanych środków. Posiadacz rachunku
ponosi wtedy odpowiedzialność do z góry oznaczonej
sumy. W takiej sytuacji w praktyce dość często banki
dokonują przeksięgowania zablokowanej sumy środków pieniężnych z rachunku bankowego na rachunek
wewnętrzny banku (tzw. rachunek przejściowy). Ta
operacja ma charakter tylko techniczny bez wpływu
na układ praw i obowiązków stron. Mimo przeksięgowania zablokowane środki nadal są objęte umową
rachunku bankowego.
Blokadę rachunku bankowego można ustanowić
na czas oznaczony lub nieoznaczony. W tym drugim
przypadku – stosownie do postanowień umowy – do
zniesienia blokady jest konieczna zgoda wierzyciela
lub łączna dyspozycja posiadacza rachunku oraz wierzyciela. Wygaśnięcie blokady można także uzależnić
od wystąpienia zdarzenia przyszłego i niepewnego
(warunek rozwiązujący; zob. art. 89 k.c.).
Nie ma znaczenia rodzaj rachunku, na którym
mają być zablokowane środki pieniężne 13. Może to
być m.in. rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy,
rachunek lokaty terminowej. Blokada jest z reguły
wpisana w konstrukcję rachunku powierniczego
(art. 49 ust. 1 pkt 4 w zw. z art. 59 p.b.). Zablokowany
może być zarówno rachunek prowadzony w złotych, jak
i w walucie obcej.
Układ podmiotowy stosunków prawnych
W przypadku blokady rachunku bankowego układ
podmiotowy stosunków prawnych może przedstawiać się
rozmaicie 14 .
W najprostszym wariancie wierzycielem jest bank,
który prowadzi dla posiadacza – dłużnika rachunek
bankowy, na którym ma zostać ustanowiona blokada.
Występują wtedy dwa podmioty: 1) bank (wierzyciel
– beneficjent blokady) oraz 2) posiadacz rachunku
(dłużnik). Podmioty te łączą dwa stosunki prawne:
1) stosunek, z którego wynika zabezpieczona wierzy11 Odmiennie E. Niezbecka, op. cit., s. 406.
12 Por. T. Czech, Wymagalność zabezpieczonej wierzytelności jako przesłanka
wykonania zabezpieczenia, Monitor Prawniczy 2011, nr 23, s. 1249–1251.
13 Tak np. E. Niezbecka, op. cit., s. 399–400; D. Rogoń, op. cit., pkt 2.
14 Por. D. Rogoń, op. cit., pkt 5.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
37
38 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Źródłem normatywnym blokady może być bezpośrednio umowa rachunku bankowego między bankiem a posiadaczem rachunku (zob. art. 50 ust. 1
zd. 2 p.b., który usytuowano wśród przepisów poświęconych umowie rachunku bankowego). Podstawę
prawną blokady może także stanowić odrębna umowa
między bankiem a posiadaczem, która jest związana
z umową rachunku bankowego. Taką umowę często
zawiera się w następujący sposób: posiadacz rachunku
składa bankowi dyspozycję ustanowienia określonej
blokady, a bank dyspozycję tę akceptuje, wystawiając
np. potwierdzenie dokonania blokady (skierowane do
posiadacza lub zabezpieczonego wierzyciela). W obu
powyższych sytuacjach strony – bank i posiadacza
rachunku – łączy nadal jeden stosunek rachunku bankowego (z tym że w drugiej sytuacji ten stosunek jest
normowany przez dwie umowy).
W umowie rachunku bankowego strony mogą
zawrzeć ramowe postanowienia dotyczące warunków ustanawiania blokad przez posiadacza. W szczególności bank może zobowiązać się, że gdy określone
przesłanki zostaną spełnione, na podstawie dyspozycji
posiadacza bank będzie miał obowiązek zaakceptowania żądanej blokady i podjęcia czynności technicznych
w celu jej ustanowienia oraz realizacji. Można także
zastrzec prowizje lub opłaty na rzecz banku za dokonanie takich czynności (art. 110 p.b.).
W przypadku gdy w umowie rachunku bankowego
nie nałożono na bank stosownego obowiązku, bank
– według swej swobodnej decyzji – może odmówić
akceptacji dyspozycji posiadacza rachunku dotyczącej ustanowienia blokady albo uzależnić akceptację od
spełnienia określonych warunków. Na banku nie ciąży
bowiem obowiązek kontraktowania w tej sprawie
z posiadaczem rachunku (art. 3531 k.c.).
Źródłem blokady nie jest umowa, która łączy wierzyciela (lub administratora) z posiadaczem rachunku 18 .
Na podstawie takiej umowy nie można nałożyć na
bank, który prowadzi określony rachunek bankowy
(czyli na osobę trzecią), żadnego obowiązku. Z umowy
tej wynika jedynie zobowiązanie posiadacza rachunku
wobec wierzyciela (lub administratora) do dokonania czynności prawnej z bankiem (osobą trzecią), której skutkiem będzie ustanowienie blokady. Zawarcie
omawianej umowy nie jest warunkiem prawnym ważności blokady rachunku bankowego (nie występuje tu
relacja o charakterze kauzalnym bądź akcesoryjnym).
Umowa ta nie jest elementem koniecznym do skutecznego ustanowienia zabezpieczenia 19.
Zbliżony charakter prawny mają postanowienia
dotyczące ustanowienia blokady w umowie, która łączy
wierzyciela z dłużnikiem i która jest źródłem zabezpieczonych wierzytelności. Postanowienia takie per se nie
kreują zabezpieczenia. Tworzą jedynie zobowiązanie
po stronie dłużnika względem wierzyciela do podjęcia
działań w relacji z bankiem (osobą trzecią) w celu skutecznego ustanowienia blokady rachunku bankowego.
Wspomniane postanowienia nie są również koniecznym warunkiem ważności blokady. Niekiedy jednak
przepisy nakładają na przedsiębiorcę obowiązek, aby
wprowadzić takie postanowienia do treści dokumentu
umowy (zob. np. art. 69 ust. 2 pkt 6 p.b. odnośnie do
umowy kredytu, art. 30 ust. 1 pkt 14 u.k.k. 20 w odniesieniu do umowy o kredyt konsumencki).
W praktyce rzadko występują umowy między dłużnikiem a posiadaczem rachunku (podmiotem trzecim), który ma ustanowić zabezpieczenie w postaci
blokady rachunku bankowego 21. Z reguły posiadacz
pozostaje w jakiejś relacji z dłużnikiem (rodzinnej,
osobistej, korporacyjnej bądź innej), która motywuje
go do zabezpieczenia wierzytelności przeciwko dłużnikowi. Takie zabezpieczenie ma przeważnie charak-
15 Szerzej por. T. Czech, Funkcje agenta do spraw zabezpieczeń w konsorcjum kredytowym, Przegląd Prawa Handlowego 2007, nr 10, s. 35 i n.
16 Tak np. E. Niezbecka, op. cit., s. 402.
17 Nie jest to poręczenie, ponieważ, ustanawiając blokadę, posiadacz rachunku
nie zaciąga zobowiązania wobec wierzyciela (art. 876 § 1 k.c.). Odmiennie, błędnie W. Pyzioł, op. cit., s. 98. Niejednoznacznie D. Rogoń, op. cit., pkt 5. Oczywiście
posiadacz rachunku – obok blokady – może udzielić poręczenia na podstawie osobnej czynności prawnej z wierzycielem.
18 W praktyce taką umowę dość często – moim zdaniem myląco – nazywa się
„umową blokady rachunku bankowego” lub „umową o ustanowienie blokady
rachunku bankowego”.
19 Odmiennie, jak się wydaje, E. Niezbecka, op. cit., s. 402.
20 Ustawa z 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (Dz. U. Nr 126, poz. 715
ze zm.).
21 Odmiennie W. Pyzioł, op. cit., s. 99.
telność (np. stosunek kredytowy), a także 2) stosunek
rachunku bankowego objętego blokadą.
Znacznie częstszy w praktyce jest wariant, w którym wierzyciel jest inną osobą niż bank prowadzący
zablokowany rachunek. Mamy wtedy do czynienia
z układem trójpodmiotowym, w którym pojawiają się:
1) bank, 2) posiadacz rachunku (dłużnik) oraz 3) wierzyciel (beneficjent blokady).
Wierzyciel nie musi być koniecznie beneficjentem blokady. Ponieważ blokada jest zabezpieczeniem nieakcesoryjnym, strony mogą postanowić,
że uprawnienia dotyczące zablokowanych środków
będą przypisane do innej osoby (agenta ds. zabezpieczeń, administratora zabezpieczeń), który na podstawie osobnej umowy z wierzycielem – jako zastępca
pośredni – działa we własnym imieniu, ale na rzecz
wierzyciela 15. Wierzyciel nie może wówczas samodzielnie wykonywać uprawnień wynikających z blokady rachunku bankowego. Strony pozostają w relacjach prawnych w układzie czteropodmiotowym:
1) bank, 2) posiadacz rachunku (dłużnik), 3) wierzyciel i 4) beneficjent blokady (administrator).
Może się zdarzyć, że podmiotem, który ustanawia zabezpieczenie, nie jest dłużnik. Nie ma przeszkód prawnych, aby blokadę ustanowiła osoba trzecia
w celu zabezpieczenia wierzytelności przeciwko
danemu dłużnikowi (art. 3531 k.c.)16 . Osoba ta nie
musi być odpowiedzialna osobiście za spłatę wierzytelności 17. W takiej sytuacji w konglomeracie stosunków prawnych występują cztery podmioty: 1) bank,
2) posiadacz rachunku (zabezpieczyciel), 3) dłużnik oraz 4) wierzyciel. Gdy posłużono się konstrukcją
administratora, dodatkowo pojawia się piąty podmiot
– administrator jako beneficjent blokady działający na
rzecz wierzyciela.
Umowy dotyczące blokady rachunku
bankowego
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
ter grzecznościowy (co nie wpływa, oczywiście, na
jego skuteczność prawną). Jeżeli jednak stosowną
umowę zawarto, należy zakwalifikować ją jako zlecenie ustanowienia blokady rachunku bankowego, które
obliguje posiadacza rachunku (zleceniobiorcę) do
dokonania czynności prawnej z bankiem w celu założenia określonej blokady w interesie dłużnika (zleceniodawcy). Do tej umowy stosuje się ogólne przepisy
o zleceniu (art. 734 i n. k.c.). Omawiana umowa lub
jej brak nie rodzi żadnych konsekwencji prawnych
odnośnie do stosunku rachunku bankowego (którego elementem jest blokada rachunku) między bankiem a posiadaczem 22 . Może ona jednak mieć znaczenie dla wewnętrznych rozliczeń między posiadaczem
rachunku a dłużnikiem, np. co do obowiązku refundacji posiadaczowi środków wypłaconych z rachunku na
rzecz wierzyciela (zob. art. 742 k.c.).
Podstawowe konstrukcje prawne blokady
rachunku bankowego
W polskiej praktyce bankowej można wyróżnić trzy
podstawowe konstrukcje prawne, które wykorzystuje
się w związku z ustanowieniem blokady rachunku
bankowego o charakterze zabezpieczającym.
1. Umowa o świadczenie na rzecz osoby trzeciej
Pierwsza konstrukcja – rzadko spotykana w obrocie bankowym – opiera się na modelu umowy o świadczenie na rzecz osoby trzeciej (art. 393 § 1 k.c.)23. Bank
oraz posiadacz rachunku zawierają umowę, zgodnie z którą bank ma obowiązek wypłacić środki pieniężne z rachunku bankowego na rzecz osoby trzeciej
(beneficjenta blokady24), gdy zostaną spełnione pewne
warunki (np. beneficjent złoży dyspozycję wypłaty
wraz z określonymi dokumentami). W wyniku zawarcia takiej umowy posiadacz rachunku traci wierzytelność wobec banku odnośnie do zablokowanych
środków, a taką wierzytelność uzyskuje beneficjent.
W rezultacie następuje rozporządzenie kosztem
majątku posiadacza, a przysporzenie do majątku beneficjenta. Należy podkreślić, że beneficjent, który żąda
od banku wypłaty zablokowanych środków, działa
w imieniu własnym 25.
Zastrzeżenie, o którym mowa w umowie na rzecz
osoby trzeciej, może być odwołane lub zmienione
do czasu, gdy beneficjent oświadczy którejkolwiek
ze stron, że chce skorzystać z zastrzeżenia (art. 393
§ 2 k.c.). W umowie można jednak postanowić, że
oświadczenie beneficjenta nie jest konieczne do osiągnięcia takiego skutku, tj. do definitywnego ustanowienia blokady (art. 3531 k.c.)26 .
22 Nie występuje relacja kauzalna bądź akcesoryjna między: 1) umową łączącą
dłużnika z posiadaczem rachunku oraz 2) umową lub umowami odnośnie do blokady wiążącymi posiadacza rachunku z bankiem, który prowadzi zablokowany
rachunek. Tak też W. Pyzioł, op. cit., s. 99.
23 Por. W. Pyzioł, op. cit., s. 99.
24 Beneficjentem może być, jak wspomniano, wierzyciel lub administrator zabezpieczeń (działający w imieniu własnym, ale na rzecz wierzyciela). Beneficjentem nie
może być bank, który prowadzi zablokowany rachunek, ponieważ dochodziłoby do
zjednoczenia wierzytelności i długu w rękach jednej osoby (confusio).
25 Pomijamy analizę tej konstrukcji w świetle przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy.
26 Por. M. Bednarek [w:] System prawa prywatnego, t. 5 (red. E. Łętowska), Warszawa 2005, s. 890 i powołana tam literatura.
Prawo i Praktyka 39
Omawiana konstrukcja wywołuje podobne skutki
prawne jak w przypadku przelewu wierzytelności
z umowy rachunku bankowego o charakterze zabezpieczającym. W obu sytuacjach beneficjent zabezpieczenia otrzymuje do swego majątku – kosztem posiadacza rachunku – wierzytelność wobec banku dotyczącą
wypłaty środków pieniężnych 27.
2. Blokada rachunku połączona z pełnomocnictwem
Druga konstrukcja przedstawia się odmiennie.
W umowie dotyczącej ustanowienia blokady, którą
zawierają bank z posiadaczem rachunku, strony postanawiają, że bank jest zobowiązany do niewypłacania
zablokowanych środków pieniężnych na rzecz posiadacza. Posiadacz nie traci wierzytelności z tytułu umowy
rachunku bankowego, ale nie może jej wykonywać 28 .
Nie może sprawić, że ta wierzytelność się zaktualizuje (stanie się wymagalna). Innymi słowy, posiadacz
„samoogranicza się” w stosunku do banku co do wykonywania wierzytelności dotyczącej zablokowanych
środków pieniężnych.
Równocześnie posiadacz udziela nieodwołalnego pełnomocnictwa beneficjentowi (wierzycielowi,
administratorowi zabezpieczeń) do wypłaty zablokowanych środków pieniężnych, ewentualnie do złożenia zlecenia płatniczego dotyczącego takich środków
(np. polecenia przelewu). Wykonanie pełnomocnictwa
przez beneficjenta może być uzależnione od spełnienia
określonych przesłanek (np. złożenia oświadczenia,
że zabezpieczona wierzytelność stała się wymagalna,
przedstawienia bankowi kopii wezwania dłużnika
do zapłaty lub innych dokumentów). Warto zwrócić
uwagę, że – w przeciwieństwie do konstrukcji pierwszej (tj. umowy o świadczenie na rzecz osoby trzeciej)
– beneficjent działa wówczas w imieniu posiadacza
oraz na jego rzecz (jednocześnie działa na rzecz własną, gdy jest wierzycielem).
W konsekwencji powstaje interesująca, nietypowa
konstrukcja prawna: wierzytelność odnośnie do zablokowanych środków pieniężnych przysługuje posiadaczowi, który nie może jej jednak sam wykonywać,
a kompetencja do wykonywania tej wierzytelności
– pod określonymi warunkami – przysługuje osobie
trzeciej (beneficjentowi blokady) będącej pełnomocnikiem posiadacza rachunku. Beneficjent nie ma natomiast własnej wierzytelności wobec banku – beneficjent nie posiada legitymacji czynnej do wytoczenia
powództwa przeciwko bankowi o wypłatę zablokowanych środków z rachunku bankowego.
Omawiana postać blokady ma charakter obligacyjny. Nie dochodzi do rozporządzenia przez posiadacza wierzytelnością z umowy rachunku bankowego na
rzecz beneficjenta blokady.
27 Na marginesie można wspomnieć, że podobna alternatywa pojawia się w przypadku, w którym wierzyciel nabywa pewne przedmioty majątkowe od dłużnika
(np. w formie przewłaszczenia lub przelewu na zabezpieczenie albo przelewu na podstawie umowy faktoringowej) i zamierza nabyć prawa do ubezpieczenia tych przedmiotów. Możliwe są wówczas dwie konstrukcje prawne: 1) przeniesienie przez dłużnika
praw z umowy ubezpieczenia na takiego wierzyciela (art. 823 § 1 k.c.) lub 2) zawarcie przez dłużnika umowy ubezpieczenia na rzecz wierzyciela jako ubezpieczonego
(art. 808 k.c.) albo idąca w tym kierunku zmiana istniejącej umowy ubezpieczenia.
28 Odmiennie W. Pyzioł, op. cit., s. 96, który przyjmuje, że wierzytelność posiadacza rachunku względem banku staje się warunkowa.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
40 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
3. Blokada rachunku bez pełnomocnictwa
Trzecia konstrukcja jest zubożoną wersją konstrukcji drugiej. Posiadacz rachunku zawiera z bankiem
umowę, w której ustanawia się blokadę na rzecz określonego beneficjenta, ale beneficjent ten nie otrzymuje
pełnomocnictwa odnośnie do zablokowanych środków
pieniężnych. Nie może zatem żądać od banku – ani
w imieniu własnym, ani w imieniu posiadacza rachunku – wypłaty takich środków.
Blokada tego rodzaju występuje z reguły w trzech
sytuacjach. Po pierwsze, beneficjentem blokady może
być bank – wierzyciel, który prowadzi zablokowany
rachunek. Bank ten może zaspokoić się ze środków pieniężnych na zablokowanym rachunku przez dokonanie
potrącenia ustawowego (zob. art. 498 k.c., art. 93 ust. 2
p.b.). Nie ma również przeszkód, aby strony z góry unormowały warunki takiego potrącenia (tzw. potrącenie
umowne – art. 3531 k.c.). W takiej sytuacji pełnomocnictwo do rachunku nie jest konieczne, aby bank – wierzyciel mógł skorzystać z zabezpieczenia.
Po drugie, ustanawiając blokadę, posiadacz
rachunku może złożyć bankowi nieodwołalne zlecenie
płatnicze, zgodnie z którym – po spełnieniu określonych przesłanek – bank ma obowiązek przekazać zablokowane środki pieniężne na wskazany rachunek wierzyciela 29. Pełnomocnictwo jest wówczas zbyteczne,
ponieważ wierzyciel otrzymuje środki pieniężne bez
potrzeby składania osobnej dyspozycji.
Po trzecie, zamiarem stron może być pozbawienie wierzyciela uprawnienia do pozaegzekucyjnego
zaspokojenia zabezpieczonej wierzytelności z zablokowanych środków pieniężnych zgromadzonych na
rachunku należącym do dłużnika 30. W takim przypadku wierzyciel może skorzystać z zablokowanych
środków jedynie wtedy, gdy uzyska tytuł wykonawczy
przeciwko dłużnikowi, złoży wniosek do komornika
o wszczęcie egzekucji, komornik zajmie wierzytelność
z umowy rachunku bankowego, a następnie przekaże
uzyskane od banku środki na rachunek wierzyciela.
W konsekwencji – stosownie do omawianej konstrukcji – wyodrębnia się pewną pulę środków pieniężnych
w majątku dłużnika i rezerwuje ją dla wierzycieli,
ale wierzyciel, który jest beneficjentem blokady, nie
uzyskuje pierwszeństwa w zakresie zaspokojenia się
z tych środków ani nie ma kompetencji do wykonania
zabezpieczenia w trybie pozaegzekucyjnym.
Sierpień 2012 r.
wane środki pieniężne? Czy beneficjent blokady może
wypłacić te środki mimo zajęcia, z pierwszeństwem
przed wierzycielami egzekwującymi? Jak powinien
zachować się bank, który prowadzi zablokowany
rachunek, gdy otrzymuje zawiadomienie organu egzekucyjnego o zajęciu?
Sądzę, że odpowiedź na powyższe wątpliwości przede wszystkim zależy od konstrukcji blokady
rachunku bankowego, jaką in concreto zastosowano.
1. Blokada w postaci umowy na rzecz osoby trzeciej
W przypadku gdy blokada rachunku bankowego
jest oparta na modelu umowy o świadczenie na rzecz
osoby trzeciej (art. 393 § 1 k.c.), posiadacz rachunku
traci wierzytelność odnośnie do zablokowanych środków, a taką wierzytelność uzyskuje beneficjent blokady, który – we własnym imieniu – może żądać od
banku wypłaty tych środków.
Zastosowanie takiej konstrukcji prowadzi do wniosku, że blokada jest w pełni skuteczna w stosunku do
wierzycieli posiadacza rachunku. Ponieważ wierzytelność dotycząca zablokowanych środków nie należy już
do posiadacza, jego wierzyciele nie mogą kierować do
niej egzekucji 33. W przypadku gdy bank, który prowadzi
zablokowany rachunek bankowy, otrzyma zawiadomienie o zajęciu tego rachunku w ramach egzekucji prowadzonej przeciwko posiadaczowi, powinien powiadomić
organ egzekucyjny, że występuje przeszkoda do wykonania zajęcia i odmówić przekazania zablokowanych
środków (art. 889 § 1 pkt 1 k.p.c., art. 80 § 1 u.p.e.a.). 34
Jeżeli przekaże takie środki organowi egzekucyjnemu,
nie zwalnia się ze zobowiązania względem beneficjenta
blokady, ponieważ spełnił świadczenie do rąk osoby
nieuprawnionej (art. 452 k.c.).
Istnieje także druga strona medalu. Ponieważ wierzytelność odnośnie do zablokowanych środków przysługuje beneficjentowi blokady, może ona być przedmiotem egzekucji ze strony wierzycieli beneficjenta.
Oczywiście jeżeli wykonanie tej wierzytelności zależy
od spełnienia określonych warunków (np. niespłacenia w terminie zabezpieczonej wierzytelności), egzekucja może być prowadzona dopiero po ziszczeniu się
tych warunków.
2. Blokada rachunku połączona z pełnomocnictwem
W piśmiennictwie i praktyce istotne wątpliwości budzi skuteczność blokady rachunku bankowego
w przypadku, w którym dochodzi do zajęcia tego
rachunku w postępowaniu egzekucyjnym: sądowym 31
lub administracyjnym 32 . Czy zajęcie obejmuje zabloko-
Znacznie większe spory budzą konsekwencje
prawne drugiej konstrukcji (tj. blokady rachunku bankowego połączonej z pełnomocnictwem), gdy dochodzi do zajęcia tego rachunku w toku egzekucji skierowanej przeciwko posiadaczowi. W literaturze można
wyróżnić trzy odmienne stanowiska.
Stosownie do pierwszego stanowiska, zajęcie
zablokowanego rachunku nie ma wpływu na skuteczność blokady35. Blokada ta nadal pozostaje w mocy,
29 Taką konstrukcję stosuje się zwłaszcza w przypadkach, gdy blokada obejmuje
określoną pulę środków pieniężnych, która w przyszłości ma wpłynąć na zablokowany rachunek.
30 W ramach tej konstrukcji niemożliwa jest blokada ustanowiona przez osobę
trzecią (niebędącą dłużnikiem), chyba że równolegle ponosi ona odpowiedzialność
osobistą wobec wierzyciela (np. jako poręczyciel).
31 Artykuł 889 i n. k.p.c.
32 Artykuł 80 i n. ustawy z 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym
w administracji (t.j. Dz. U. z 2005 r. Nr 229, poz. 1954 ze zm.), dalej: „u.p.e.a.”
33 Tak też W. Pyzioł, op. cit., s. 99.
34 Wierzyciele egzekwujący mogą próbować podważać skuteczność umowy blokady na podstawie actio Pauliana (art. 527 i n. k.c.).
35 Por. A. Stangret-Smoczyńska, Egzekucja z rachunku bankowego [w:] Wybrane
zagadnienia egzekucji sądowej (red. J. Gołaczyński), Warszawa 2008, s. 234. Poglądy
tej autorki nie są jednak spójne, a można wręcz twierdzić, że przeczy ona sama sobie.
W innym miejscu A. Stangret-Smoczyńska pisze bowiem, że blokada nie ma wpływu
na postępowanie egzekucyjne i nie daje wierzycielowi szczególnych praw w toku
egzekucji (A. Stangret-Smoczyńska, op. cit., s. 226).
Skuteczność blokady rachunku bankowego
w razie egzekucji
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
a bank, który prowadzi rachunek, nie może przekazać
zablokowanych środków pieniężnych organowi egzekucyjnemu. Beneficjent blokady, któremu przysługuje
pełnomocnictwo, ma kompetencję – mimo zajęcia – do
złożenia dyspozycji wypłaty zablokowanych środków,
a bank powinien ją zrealizować.
Pierwsze stanowisko uzasadnia się następująco:
skoro posiadacz rachunku nie ma dostępu do zablokowanych środków pieniężnych (tj. nie może wykonywać
wierzytelności dotyczącej tych środków), to zajęcie nie
powinno zmieniać tego stanu rzeczy ani nakładać na
bank nowego obowiązku. W wyniku zajęcia wierzyciel egzekwujący nie może uzyskać więcej uprawnień,
niż przysługuje posiadaczowi rachunku. Jeżeli posiadacz nie może wypłacić zablokowanych środków, to
wypłata środków na rzecz wierzyciela egzekwującego
jest również niedopuszczalna.
Drugie stanowisko jest pewną modyfikacją stanowiska pierwszego 36 . Jego zwolennicy przyjmują, że
w okresie blokady wierzytelność dotycząca zablokowanych środków pozostaje niewymagalna 37. Zajęcie
nie zmienia stanu niewymagalności, ponieważ nie
może – wbrew treści stosunku prawnego – zaktualizować obowiązku po stronie banku, który prowadzi
ten rachunek. Otrzymawszy zawiadomienie o zajęciu, bank powinien powiadomić organ egzekucyjny,
że występuje przeszkoda co do wykonania zajęcia,
i wstrzymać się z przekazaniem środków organowi
egzekucyjnemu 38 .
Gdy zostały spełnione warunki określone w umowie stanowiącej podstawę prawną blokady (np. zabezpieczonej wierzytelności nie spłacono w terminie,
beneficjent złożył dyspozycję wypłaty zablokowanych
środków pieniężnych) i spowodowały one postawienie
wierzytelności dotyczącej zablokowanych środków
w stan wymagalności, wtedy aktualizują się obowiązki banku wynikające z zajęcia. Niezwłocznie po
spełnieniu tych warunków bank powinien przekazać
zablokowane środki na rachunek organu egzekucyjnego.
Podobne skutki występują w przypadku, w którym upłynął termin blokady albo blokada wygasła
z innych przyczyn (np. po ziszczeniu się warunku
rozwiązującego). Zdaniem zwolenników drugiego
stanowiska, jeśli wierzytelność odnośnie do zablokowanych środków nie stała się wcześniej wymagalna, bank ma obowiązek wykonać zajęcie dopiero
po wygaśnięciu blokady.
Według trzeciego stanowiska środki pieniężne,
które są przedmiotem blokady, podlegają w całości zajęciu w razie egzekucji skierowanej przeciwko
posiadaczowi rachunku przez jego wierzycieli (z wyłączeniem rachunków powierniczych – zob. art. 59
ust. 4 p.b.)39. Blokada rachunku nie chroni beneficjenta
36 Por. W. Pyzioł, op. cit., s. 97.
37 Przypomnijmy, że w omawianej konstrukcji wierzytelność ta przysługuje
posiadaczowi rachunku, a nie beneficjentowi blokady. Źródłem wierzytelności jest
umowa rachunku bankowego łącząca bank z posiadaczem.
38 W. Pyzioł pisze, że suma objęta blokadą ulega „zamrożeniu” (W. Pyzioł, op. cit.,
s. 97).
39 Tak E. Niezbecka, op. cit., s. 406; G. Sikorski, Egzekucja z rachunków bankowych, Sopot 2006, s. 164; idem, Zaspokojenie wierzytelności z rachunku objętego blokadą, Problemy Egzekucji Sądowej 1999, nr 36, s. 87 i n.
Prawo i Praktyka
przed takim zajęciem. Bank, który otrzymuje zawiadomienie o zajęciu, ma obowiązek niezwłocznie przekazać zablokowane środki na rachunek organu egzekucyjnego 40.
Po zajęciu beneficjent nie ma żadnych uprawnień
dotyczących zablokowanych środków. Nie przysługuje mu pierwszeństwo zaspokojenia. Nie może również skorzystać z pełnomocnictwa udzielonego przez
posiadacza rachunku. W wyniku zajęcia posiadacz
ex lege traci kompetencję do wypłaty środków zgromadzonych na rachunku (do wysokości zajęcia), a konsekwencje tego rozciągają się także na pełnomocników.
Skoro mocodawca nie może wykonywać danej kompetencji, to nie mogą tego również czynić pełnomocnicy,
którzy swoje umocowanie – w sposób pochodny – czerpią z woli mocodawcy.
Co więcej, stosownie do trzeciego stanowiska,
beneficjent nie może żądać zwolnienia od egzekucji
zajętych środków pieniężnych, które uprzednio zablokowano na jego rzecz. Nie przysługuje mu bowiem
żadne uprawnienie skuteczne względem wierzycieli
egzekwujących, które uzasadniałoby takie żądanie
(art. 840 § 1 k.p.c.). 41
Jeżeli beneficjent dysponuje odpowiednim tytułem
wykonawczym przeciwko posiadaczowi rachunku,
może on przyłączyć się do egzekucji oraz uczestniczyć
– łącznie z innymi wierzycielami – w podziale środków
uzyskanych z egzekucji (zob. art. 1033–1034 k.p.c.).
Przy takim podziale zasadniczo uwzględnia się regułę
proporcjonalności.
3. Blokada rachunku połączona z pełnomocnictwem
– stanowisko własne
Uważam, że w odniesieniu do blokady opartej na
drugiej konstrukcji najbardziej przekonujące jest ostatnie stanowisko – blokada rachunku bankowego nie jest
skuteczna względem wierzycieli egzekwujących, gdy
dochodzi do zajęcia tego rachunku w toku egzekucji
skierowanej przeciwko posiadaczowi rachunku. Przemawiają za tym następujące argumenty.
Po pierwsze, przepisy procedur egzekucyjnych nie
przewidują zwolnienia środków pieniężnych, które
objęto blokadą, od zajęcia lub wyłączenia takich środków spod egzekucji. Są to przepisy bezwzględnie
obowiązujące, których nie można zmienić w drodze
umowy między stronami.
Po drugie, zgodnie z art. 59 ust. 4 p.b., zajęciu nie podlegają środki znajdujące się jedynie na rachunku powierniczym. Takiego skutku przepisy nie przewidują odnośnie do innych rodzajów rachunku (arg. a contrario).
Po trzecie, blokada rachunku bankowego (według
drugiej konstrukcji) ma charakter obligacyjny. Wywołuje jedynie skutki inter partes: między bankiem
a posiadaczem rachunku. Nie jest skuteczna wobec
osób trzecich (erga omnes), w tym w stosunku do wierzycieli posiadacza rachunku.
40 Otrzymawszy od organu egzekucyjnego zawiadomienie o zajęciu odnośnie
do zablokowanego rachunku, bank nie ma obowiązku, aby powiadomić beneficjenta
blokady o tym zajęciu lub jego wykonaniu. Taki obowiązek nie wynika z ustawy ani
z zasad współżycia społecznego. Jego źródłem może być jedynie wyraźne postanowienie w treści czynności prawnej między bankiem a posiadaczem rachunku lub
beneficjentem blokady.
41 Tak trafnie G. Sikorski, Egzekucja…, s. 164–165.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
41
42 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Po czwarte, warto zauważyć, że ustanowienie zastawu
(ograniczonego prawa rzeczowego skutecznego erga
omnes) na wierzytelności z umowy rachunku bankowego
nie powoduje zwolnienia obciążonej wierzytelności od
zajęcia. Jeżeli taką wierzytelność zajęto, bank przekazuje środki pieniężne na rachunek organu egzekucyjnego,
a zastawnikowi przysługuje prawo pierwszeństwa do
zaspokojenia zabezpieczonej wierzytelności z tych środków (z pewnymi wyjątkami – zob. art. 1025 § 1 pkt 5 k.p.c.,
art. 115 § 1 pkt 3 u.p.e.a.). Nie sposób przyjąć, że blokada
– zabezpieczenie o charakterze obligacyjnym – ma wywoływać dalej idące skutki prawne względem osób trzecich
niż zastaw – zabezpieczenie o charakterze rzeczowym
(arg. a minori ad maius).
Po piąte, nasuwa się argument natury systemowej. Blokada nie może powodować takich samych skutków prawnych jak przelew wierzytelności z tytułu umowy rachunku
bankowego, tzn. wyłączać wierzytelności od egzekucji
prowadzonej przeciwko posiadaczowi rachunku. Czynność obligacyjna (blokada) nie powinna być w skutkach
zrównywana z czynnością rozporządzającą, przenoszącą
prawo na inną osobę (przelew).42
Po szóste, względy funkcjonalne wskazują, że nie
można dopuścić do sytuacji, w której wierzytelność odnośnie do zablokowanych środków w sposób wieczysty albo
nadmiernie długotrwały była wyłączona od egzekucji.
Odbywałoby się to z istotnym uszczerbkiem dla interesów wierzycieli posiadacza rachunku. Jest to podstawowy
mankament drugiego stanowiska. Na przykład jeżeli
wymagalność wierzytelności dotyczącej zablokowanych
środków zależy od złożenia odpowiedniej dyspozycji przez
beneficjenta, beneficjent ten – dowiedziawszy się o zajęciu
– może zwlekać ze złożeniem dyspozycji w nieskończoność, czekając na umorzenie egzekucji. Nie ma bowiem
żadnego interesu, aby dostęp do zablokowanych środków
uzyskali wierzyciele prowadzący egzekucję. Trudno racjonalnie zaakceptować takie konsekwencje.
Po siódme, nieprzekonujący jest argument zwolenników drugiego stanowiska, że zajęcie per se nie skutkuje
wymagalnością wierzytelności dotyczącej zablokowanych środków. Warto zauważyć, że w zwykłych okolicznościach, gdy dochodzi do zajęcia rachunku bankowego,
wierzytelność posiadacza z reguły nie jest jeszcze wymagalna. W takiej sytuacji aktualizacja obowiązku po stronie banku następuje z mocy prawa – przepisy (art. 889 § 1
pkt 1 k.p.c., art. 80 § 1 u.p.e.a.) obligują bank do niezwłocznego przekazania zajętych środków pieniężnych niezależnie od uprzedniej wymagalności. Innymi słowy, zajęcie
rachunku ex lege powoduje wymagalność zajętej wierzytelności posiadacza rachunku względem banku. Skutek
taki, jak sądzę, występuje również w odniesieniu do zablokowanych środków (arg. lege non distinguente).
4. Blokada rachunku bez pełnomocnictwa
Powyższe uwagi zachowują aktualność w przypadku,
gdy ustanowiono blokadę rachunku bankowego bez peł42 Przelew wierzytelności z umowy rachunku bankowego, którego dokonano
przed zajęciem, jest skuteczny wobec wierzyciela egzekwującego, choćby ta wierzytelność stała się wymagalna po zajęciu (art. 893 w zw. z art. 885 k.p.c.). Na tle
wykładni zbliżonego art. 902 k.p.c. szerzej por. T. Czech, Skuteczność rozporządzenia niewymagalną wierzytelnością w świetle art. 902 k.p.c., Przegląd Prawa Egzekucyjnego 2010, nr 4, s. 47 i n.
Sierpień 2012 r.
nomocnictwa dla beneficjenta. Taka blokada ma charakter
wyłącznie obligacyjny i nie jest skuteczna, gdy dochodzi
do zajęcia zablokowanego rachunku na rzecz wierzycieli
posiadacza tego rachunku. Beneficjent blokady nie może
żądać wyłączenia zablokowanych środków od egzekucji ani powołać się na pierwszeństwo do zaspokojenia się
z takich środków. Co najwyżej, beneficjent może przyłączyć się do egzekucji, jeśli dysponuje odpowiednim tytułem
wykonawczym, a następnie uczestniczyć – wraz z innymi
wierzycielami – w podziale środków uzyskanych z egzekucji (zob. art. 1033–1034 k.p.c.). Podział ten, co do zasady,
następuje z uwzględnieniem reguły proporcjonalności.
Kwota wolna od zajęcia
W myśl art. 54 ust. 1 p.b. środki pieniężne znajdujące się na rachunkach oszczędnościowych, rachunkach
oszczędnościowo-rozliczeniowych oraz na rachunkach
terminowych lokat oszczędnościowych jednej osoby, niezależnie od liczby zawartych umów, są wolne od zajęcia
na podstawie sądowego lub administracyjnego tytułu
wykonawczego do wysokości trzykrotnego przeciętnego
miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw,
bez wypłat nagród z zysku, ogłaszanego przez Prezesa
Głównego Urzędu Statystycznego za okres bezpośrednio
poprzedzający dzień wystawienia tytułu wykonawczego.
Powołany przepis stanowi podstawę prawną do zwolnienia pewnej puli pieniężnej od zajęcia. Jeżeli zajęcie obejmuje zablokowany rachunek bankowy, art. 54 ust. 1 p.b.
nadal zachowuje aktualność – bank nie ma obowiązku, aby
przekazać zwolnioną pulę pieniężną na rachunek organu
egzekucyjnego. Sądzę jednak, że przepis ten nie anuluje
skutków prawnych uprzedniej blokady i nie nakazuje bezwzględnie udostępnić środków pieniężnych posiadaczowi
rachunku. Zwolniona pula pozostaje objęta taką blokadą
i – stosownie do jej treści i zastosowanej konstrukcji prawnej – beneficjent blokady może uzyskać dostęp do tych środków pieniężnych (np. na podstawie pełnomocnictwa).
Zakończenie
Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że blokada rachunku bankowego jest skutecznym zabezpieczeniem na wypadek egzekucji skierowanej przeciwko
posiadaczowi rachunku jedynie w dwóch przypadkach:
1) zawarcia umowy dotyczącej ustanowienia blokady
w postaci umowy o świadczenie na rzecz osoby trzeciej (art. 393 § 1 k.c.) lub 2) zawarcia umowy rachunku
powierniczego (art. 59 ust. 4 p.b.).
W pozostałych sytuacjach blokada rachunku wywołuje tylko skutki obligacyjne między bankiem a posiadaczem rachunku i nie jest skuteczna względem wierzycieli
posiadacza. Nie tamuje ona postępowania egzekucyjnego
skierowanego przeciwko posiadaczowi i nie ma wpływu
na wykonanie przez bank zajęcia wierzytelności z umowy
rachunku bankowego na rzecz wierzycieli egzekwujących. Okoliczność ta sprawia, że – z wyżej wymienionymi
wyjątkami – blokadę rachunku bankowego należy ocenić
jako zabezpieczenie o znacząco osłabionej skuteczności
prawnej.
dr Tomasz Czech
Radca prawny w OIRP w Warszawie
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Prawo i Praktyka 43
Artykuł 435 § 1 Kodeksu cywilnego
w świetle orzecznictwa sądowego
Marcin Skonieczny
Artur Okoń
Z
godnie z art. 435 k.c.1 „prowadzący na własny
rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary,
gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.)
ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub
mieniu, wyrządzoną przez ruch przedsiębiorstwa lub
zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby
trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności”. Dla
właściwej wykładni oraz zastosowania ww. przepisu
konieczna jest znajomość orzecznictwa sądowego,
w tym orzeczeń Sądu Najwyższego. Za pomocą analizy tez przedmiotowych orzeczeń oraz stanów faktycznych opisanych w uzasadnieniach wyroków autorzy artykułu podjęli próbę przedstawienia informacji
dotyczących przedmiotowej regulacji, które mogą być
przydatne w praktyce wykonywania zawodu radcy
prawnego. Zwróciliśmy również uwagę na dostrzeżone wątpliwości i kontrowersje odnośnie do stosowania art. 435 § 1 Kodeksu cywilnego.
Pojęcie „przedsiębiorstwo” (zakład)
Ustawodawca w komentowanym przepisie nie
wskazuje, w jakim znaczeniu używa słowa „przedsiębiorstwo”, zatem w myśl ogólnych zasad należy przypisać mu takie znaczenia, jakie wyznacza dyspozycja art. 551 k.c. (legalna definicja przedsiębiorstwa).
W związku z tym przedsiębiorstwo jest zespołem składników materialnych i niematerialnych przeznaczonym
do prowadzenia działalności gospodarczej. W konsekwencji należy przyjąć, że w komentowanym przepisie chodzi o przedsiębiorstwo w znaczeniu przedmiotowym 2 . Mimo określenia przez ustawodawcę definicji
przedsiębiorstwa w ujęciu przedmiotowym, nie można
pominąć faktu, że ustawodawca odwołał się do znaczenia funkcjonalnego przedsiębiorstwa (za przedsiębiorstwo w rozumieniu art. 551 k.c. będzie uznawany taki
zespół składników, który służy realizacji celu, jakim
jest prowadzenie działalności gospodarczej).
W Kodeksie cywilnym nie ma natomiast definicji
„zakładu”. Jednakże przyjmuje się, że zakład to inna
jednostka organizacyjna (inna niż przedsiębiorstwo)
przeznaczona do innych, określonych celów (niekoniecznie gospodarczych) 3 . Należy dodać, że zarówno
1
Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. (Dz. U. Nr 16, poz. 93 ze zm.).
2
Tak w wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 30 listopada 2010 r., sygn.
akt VI ACa 1058/10, LEX nr 681006; A. Rzetecka-Gil, Kodeks cywilny. Komentarz.
Zobowiązania – część ogólna, LEX/el.,2011; W. Dubis [w:] Kodeks cywilny. Komentarz, red. E. Gniewek, Warszawa 2008, s. 769.
3
Porównaj: A. Rzetecka-Gil, op. cit.; W. Dubis op. cit.; G. Bieniek, Komentarz do
kodeksu cywilnego. Księga trzecia, t. I, Warszawa 2005, s. 384–385.
„przedsiębiorstwo”, jak i „zakład” wiążą się ze stroną
przedmiotową, zatem status podmiotu prowadzącego
przedsiębiorstwo lub zakład nie ma tu znaczenia.
Pojęcie „wprawienie w ruch za pomocą
sił przyrody”
Wymaga podkreślenia fakt, że nie wszystkie przedsiębiorstwa lub zakłady będą ponosiły odpowiedzialność na podstawie art. 435 k.c. Odpowiedzialność
przewidzianą w tym przepisie będą ponosić wyłącznie te przedsiębiorstwa i zakłady, które są wprawiane
w ruch za pomocą sił przyrody. W pierwszej kolejności należy więc za Sądem Najwyższym wyjaśnić, że
w przedmiotowym przepisie chodzi o siłę, która napędza przedsiębiorstwo lub zakład jako całość, przy czym
siła przyrody ma być zastosowana jako samodzielne
źródło energii powstałe przy wykorzystaniu urządzeń
technicznych, a więc z wyłączeniem sił człowieka lub
zwierzęcia. 4 Sąd Najwyższy wielokrotnie wskazywał,
że ocena, czy dane przedsiębiorstwo należy do kategorii wskazanej w komentowanym przepisie, musi
być dokonywana z uwzględnieniem faktycznego znaczenia określonych technologii w działalności przedsiębiorstwa oraz na podstawie ustalenia, czy możliwe
byłoby osiągnięcie zakładanych celów produkcyjnych
bez użycia sił przyrody. We wspomnianym wyżej
postanowieniu z 29 stycznia 2008 r. 5 Sąd Najwyższy,
podsumowując dotychczasowe orzecznictwo, wyjaśnił: „Przy ustalaniu zakresu stosowania art. 435 k.c.
należy brać pod uwagę trzy momenty: stopień zagrożenia ze strony stosowanych urządzeń, stopień komplikacji przy przetwarzaniu energii elementarnej na
pracę oraz ogólny poziom techniki.”
Na przykład, zdaniem Sądu Apelacyjnego w Krakowie 6 , aby gospodarstwo rolne mogło być uznane za
przedsiębiorstwo lub zakład i podlegać odpowiedzialności z art. 435 k.c. muszą być spełnione następujące
przesłanki:
„– przedmiot i zakres produkcji nadaje działalności
rolniczej charakter działalności gospodarczej prowadzonej na własny rachunek na zasadach przedsiębiorczości, a więc powiązany w swych efektach ekonomicznych przez stosunki prawne z działalnością lub
potrzebami innych podmiotów gospodarczych, oraz
– samo prowadzenie danego rodzaju produkcji
wytwórczej (roślinnej, zwierzęcej, ogrodniczej lub
4
Porównaj postanowienie SN z 29 stycznia 2008 r., sygn. akt I PK 258/07, LEX
nr 865914.
5
Ibidem.
6
Porównaj wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 22 października 1993 r.,
sygn. akt I ACr 429/93, LEX nr 24168.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
44 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
sadowniczej) oraz uzyskiwanie jej efektów pozostaje
w bezpośrednim związku ze stanem nasycenia i wykorzystania urządzeń poruszanych za pomocą sił przyrody i to w takiej relacji, że od stopnia wykorzystania
tych sił zależy w ogóle funkcjonowanie gospodarstwa
w zakresie określonego rodzaju produkcji i uzyskanie
jej efektów, a nie tylko ułatwienie ich osiągnięcia.”
Podobne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku
z 15 lutego 2008 r.7 Odnosząc się natomiast do przedsiębiorstw budowlanych, Sąd Najwyższy wskazał,
że ich działalność skupia się w chwili obecnej już
wyłącznie na wykorzystaniu urządzeń mechanicznych wprawianych w ruch za pomocą sił przyrody,
zatem należą one do kategorii przedsiębiorstw i zakładów podlegających odpowiedzialności przewidzianej
w art. 435 k.c. 8
Odmiennie, zdaniem Sądu Najwyższego, spółdzielnia mieszkaniowa nie jest przedsiębiorstwem
wprawianym w ruch za pomocą sił przyrody9. W uzasadnieniu Sąd Najwyższy wskazał, że użycie sił przyrody przy wznoszeniu budynków nie oznacza, by siły
te stanowiły siłę napędową spółdzielni jako całości, skoro w realiach sprawy sądowej bezsporny był
fakt, że spółdzielnia odgrywa w procesie budowania
domów jedynie rolę inwestora. Jak wynika z przedmiotowego orzeczenia, spółdzielnia, nie dysponując
własnym, wyodrębnionym zakładem budowlanym,
wprawdzie, zgodnie ze statutem prowadziła działalność inwestycyjną, jednak zlecała samą budowę
domów firmom zewnętrznym.
W innych orzeczeniach Sąd Najwyższy wskazywał, że do przedsiębiorstw i zakładów wprawianych
w ruch za pomocą sił przyrody nie należą m.in. prowadzący kino na własny rachunek 10 , prowadzący
fermę kurzą 11 oraz prowadzący indywidualne gospodarstwa rolne 12 .
W świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego za
przedsiębiorstwa (zakłady) wprowadzane w ruch
za pomocą sił przyrody można uznać przedsiębiorstwa przewozowe oraz przedsiębiorstwa budowlane.
Tutaj w zasadzie kwalifikacja danego przedsiębiorstwa jako transportowego (przewozowego) czy też
budowlanego (na podstawie przepisów prawa materialnego regulujących daną działalność w zestawieniu z rodzajem faktycznie wykonywanej działalności
gospodarczej) wystarcza do równoczesnego przyjęcia, niejako a priori, że do takich przedsiębiorst
w art. 435 k.c. będzie miał zastosowanie. Jednakże
przedsiębiorstwa przewozowe oraz budowlane nie są
jedynymi, które niejako z założenia można uznawać
za wprawiane w ruch za pomocą przyrody. Istotą działalności przedsiębiorcy budowlanego jest używanie
„ciężkiego sprzętu budowlanego”, który mimo obiektywnej prawidłowości wykorzystania może spowo7
Porównaj wyrok SN z 7 maja 1996 r., sygn. akt III CRN 60/95, LEX nr 1087226;
wyrok SN z 8 grudnia 2005 r., sygn. akt I UK 97/05, LEX nr 201291; wyrok SN z 15
lutego 2008 r., sygn. akt I CSK 376/07, LEX nr 383067.
8
Porównaj wyrok SN z 1 grudnia 1962 r., sygn. akt 1 CR 460/62, OSPiKA 1964
nr 4, poz. 88.
9
Porównaj wyrok SN z 6 lutego 2004 r., sygn. akt II CK 397/02, LEX nr 602674.
10 Porównaj wyrok SN z 12 lipca 1977 r., sygn. akt IV CR 216/77, LEX nr 2180.
11 Porównaj wyrok SN z 21 sierpnia 1987 r., sygn. akt II CR 222/87, LEX nr 3420.
12 Porównaj wyrok SN z 8 grudnia 2005 r., sygn. akt I UK 97/05, LEX nr 201291.
Sierpień 2012 r.
dować nieodwracalne szkody w środowisku zewnętrznym. Wydaje się, że podobne rozumowanie
należy przyjąć w odniesieniu do zakładów (przedsiębiorstw) energetycznych oraz elektrociepłowni (czyli
zakładów przemysłowych wytwarzających w jednym
procesie technologicznym w sposób skojarzony energię elektryczną oraz ciepło w postaci czynnika – najczęściej wody – o wysokiej temperaturze dla miejskiej
sieci ciepłowniczej oraz przemysłu).
Na marginesie, zgodnie z art. 3 pkt 12 ustawy
z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne, 13 przedsiębiorstwo energetyczne jest to podmiot prowadzący
działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania,
przetwarzania, magazynowania, przesyłania, dystrybucji paliw albo energii lub obrotu nimi.
Jak wynika z wyżej przedstawionego orzecznictwa
sądowego, kwalifikacja określonych przedsiębiorstw
jako wprawianych w ruch za pomocą sił przyrody
ma charakter wybitnie kazuistyczny, oparty przede
wszystkim na zaliczeniu przedsiębiorcy do określonej kategorii, np. przedsiębiorca budowlany, transportowy. Przykładem, że ocena kwalifikacji danego
przedsiębiorcy w kontekście zastosowania art. 435 k.c.
jedynie po potocznej nazwie przedsiębiorstwa może
być jednak zawodna, jest ocena podmiotu prowadzącego gorzelnię. Należy bowiem zwrócić uwagę,
że produkcja spirytusu w takich zakładach może się
odbywać albo metodami tradycyjnymi (rolniczymi),
albo też przemysłowymi, przy zastosowaniu skomplikowanych urządzeń, w sposób bardzo zorganizowany. W drugim przypadku, ze względu na skalę oraz
stopień uprzemysłowienia produkcji (np. fermentacja biogazowa), mamy do czynienia z przedsiębiorcą,
którego działalność opiera się na wprawieniu w ruch
za pomocą sił przyrody całości przedsiębiorstwa.
W konsekwencji ze względu na natężenie użycia sił
przyrody mamy do czynienia z podmiotem odpowiadającym za ewentualne szkody na zasadzie ryzyka.
Wydaje się, że w sytuacjach nieoczywistych nie
można a priori wykluczyć możliwości wykazania przesłanki „wprawienia w ruch za pomocą sił przyrody”
przez dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego, w szczególności na okoliczność stopnia
mechanizacji danego (przedsiębiorstwa) lub zakładu.
Będzie to uzasadnione w wypadkach spornych, jeżeli
dany podmiot w pierwszej kolejności prowadzi we własnym imieniu działalność gospodarczą, z której wykonywaniem wiąże się powstanie szkody, gdy ponadto
ocena stopnia wykorzystania sił przyrody w działalności podmiotu wymaga wiedzy specjalnej.
Z brzmienia art. 435 k.c. wynika, że gdy mówimy
o przedsiębiorstwie (zakładzie) wprawianym w ruch za
pomocą sił przyrody, to w myśl zasady lege non distinguente chodzi zarówno o podmioty prywatne, jak i przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne. Przyjmuje się więc, że również Skarb Państwa
może ponosić zaostrzoną odpowiedzialność za spowodowanie szkody, tj. na podstawie art. 435 k.c.14
13 Ustawa z 10 kwietnia 1997 r., t.j. Dz. U. z 2006 r. Nr 89, poz. 625 ze zm.
14 Porównaj wyrok SN z 12 grudnia 2008 r., sygn. akt II CSK 367/08, LEX
nr 508805.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Przesłanka ruchu przedsiębiorstwa (zakładu)
wykorzystującego siły przyrody
W komentowanym przepisie ustawodawca przyjął, że prowadzący przedsiębiorstwo lub zakład
ponosi odpowiedzialność za ruch przedsiębiorstwa (zakładu), jeżeli szkoda została przez ten ruch
wyrządzona. Koncepcje oraz pojęcie ruchu przedsiębiorstwa zostały podsumowane w postanowieniu
z 11 maja 2010 r., 15 sygn. akt II PZP 4/10. Sąd Najwyższy wskazał: „Tak w literaturze, jak i judykaturze dotyczącej wykładni art. 435 § 1 k.c. przyjmuje
się, że „ruch przedsiębiorstwa (zakładu)” w rozumieniu tego przepisu trzeba traktować szeroko. Termin
ten wyraża ogół działalności organizacyjno-produkcyjnej lub organizacyjno-usługowej, zmierzającej do
wytyczonego celu gospodarczego lub społecznego,
w której to działalności znajduje wyraz szczególne
niebezpieczeństwo szkód dla otoczenia… Inaczej
rzecz ujmując, ruch przedsiębiorstwa lub zakładu
w ujęciu cytowanego przepisu to każda jego działalność, a nie tylko taka, która jest bezpośrednio związana
z użyciem sił przyrody i stanowi następstwo ich zastosowania. Pojęcie to odnosi się więc do funkcjonowania przedsiębiorstwa jako całości i nie ogranicza się do
poszczególnych jego elementów, urządzeń lub agend.
Związek między ruchem a szkodą występuje wówczas,
gdy szkoda powstała w wyniku zdarzenia funkcjonalnie powiązanego z działalnością przedsiębiorstwa,
choćby nie było bezpośredniej zależności między użyciem sił przyrody a szkodą (B. Lewaszkiewicz-Petrykowska, Odpowiedzialność cywilna prowadzącego przedsiębiorstwo wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody,
Warszawa 1967 r., s. 118–132; Z. Radwański, System
prawa cywilnego, Prawo zobowiązań – część ogólna, PAN
1981, s. 606–613; Kodeks cywilny – komentarz, pod red.
E. Gniewka, wyd. 3, Warszawa 2008; System prawa
prywatnego, Prawo zobowiązań – część ogólna, pod red.
A. Olejniczaka, wyd. 1, Warszawa 2009, Kodeks cywilny
– komentarz, pod red. K. Pietrzykowskiego, wyd. 5,
Warszawa 2008; oraz wyroki SN z 11 grudnia 1963 r.,
sygn. akt II CR 116/63, OSPiKA 1965 nr 5, poz. 94,
z glosą A. Szpunara; z 22 listopada 1972 r., sygn. akt
II CR 458/72, OSNCP 1973 nr 7–8, poz. 139; z 9 lutego
1976 r., sygn. akt IV CR 2/76, LEX nr 7799; z 5 stycznia 2001 r., sygn. akt V CKN 190/00, LEX nr 52421;
z 21 marca 2001 r., sygn. akt I PKN 319/00, OSNAPiUS
2002 nr 24, poz. 598; z 19 czerwca 2001 r., sygn. akt
II UKN 424/00, OSNP 2003 nr 6, poz. 155; z 13 grudnia
2001 r., sygn. akt IV CKN 1563/00, LEX nr 52720;
z 8 grudnia 2005 r., sygn. akt I UK 97/05, OSNP 2006
nr 21–22, poz. 336; z 9 maja 2008 r., sygn. akt III CSK
360/07, LEX nr 424387; z 22 lipca 2008 r., sygn. akt
II PK 360/07, OSNP 2009 nr 23–24, poz. 316 i z 10 października 2008 r., OSNC-ZD 2010 nr 1, poz. 1).”
Wyżej przedstawione stanowisko Sądu Najwyższego w zakresie szerokiego ujęcia związku między
ruchem przedsiębiorstwa a szkodą, o której mowa
w przedmiotowym przepisie, łączy się z powszech15 Zobacz postanowienie SN z 11 maja 2010 r., sygn. akt II PZP 4/10, OSNP
2011/21–22/275, LEX nr 1036607 i przywołane tam piśmiennictwo i orzecznictwo.
Prawo i Praktyka 45
nym rozumieniem odpowiedzialności, o której mowa
w art. 435 k.c. jako opartej na zasadzie ryzyka. Odpowiedzialność ta oznacza, że prowadzący przedsiębiorstwo lub zakład wprowadzany w ruch za pomocą
sił przyrody ponosi rozszerzoną odpowiedzialność.
Zatem przyjęto, że samo funkcjonowanie przedsiębiorstwa lub zakładu wprawianego w ruch za pomocą
sił przyrody stwarza niebezpieczeństwo wyrządzenia
szkody, niezależnie od działania lub zaniechania prowadzącego taki zakład lub przedsiębiorstwo16 .
Przyjęcie odpowiedzialności przedsiębiorcy na
podstawie art. 435 k.c. za szkody spowodowane
również pośrednio użyciem sił przyrody oznacza, że
np. nieszczęśliwy wypadek spowodowany wpadnięciem pracownika do kadzi z gorącą lub żrącą substancją może być oceniany przez pryzmat art. 435 k.c.
Na przykład zaniechanie przeszkolenia pracownika,
zabezpieczenia terenu produkcji, naruszenie przez
pracodawcę przepisów bhp prowadzące chociażby
w nieznacznym stopniu do powstania niebezpieczeństwa skutkującego wypadkiem musi być w odniesieniu do dużych przedsiębiorstw (fabryki, przedsiębiorstwa transportowe, budowlane) oceniane na
podstawie przedmiotowego przepisu, chociaż oczywiście alternatywną podstawą odpowiedzialności
jest zawsze art. 415 k.c.
W art. 435 k.c. zostały przewidziane trzy przesłanki egzoneracyjne wyłączające odpowiedzialność
domniemanego sprawcy szkody. Są to:
1) siła wyższa;
2) wyłączna wina poszkodowanego;
3) wyłączna wina osoby trzeciej, za którą prowadzący przedsiębiorstwo lub zakład nie ponosi
odpowiedzialności.
Kodeks cywilny nie zawiera definicji siły wyższej, jednakże można przyjąć na potrzeby art. 435
k.c., że przez to pojęcie należy rozumieć takie czynniki zewnętrzne, których nie da się przewidzieć oraz
które są poza jakimkolwiek wpływem prowadzącego
przedsiębiorstwo lub zakład. Dla przyjęcia wystąpienia siły wyższej wszystkie te cechy muszą wystąpić
łącznie. Jako czynniki zewnętrzne można wskazać
siły przyrody, których nie można ujarzmić (inne niż
wykorzystywane przez zakłady wprawiane w ruch za
pomocą sił przyrody).
W związku z tak rozumianą „siłą wyższą” należy
jednak zwrócić uwagę na wyrok Sądu Najwyższego
z 31 sierpnia 1989 r., w którym przyjął, że: „uderzenie pioruna (wyładowania elektryczne w czasie burzy)
w przewody wysokiego napięcia i ich uszkodzenie
w sposób narażający na wyrządzenie szkody nie może
być uważane za nastąpienie szkody wskutek siły wyższej, jeżeli zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody nie stosuje bez względu na przyczynę – najwyższego
standardu środków i zabezpieczeń technicznych.”17
16 Porównaj wyrok SN z 19 czerwca 2001 r., sygn. akt II UKN 424/00, LEX
nr 49009; wyrok SN z 27 października 2005 r., sygn. akt III CK 171/05, LEX
nr 346045; wyrok SN z 3 czerwca 1977 r., sygn. akt IV CR 185/77, LEX nr 7942.
17 Zob. wyrok SN z 31 sierpnia 1989 r., sygn. akt CR 378/89, LEX nr 8984;
w wyroku z 16 grudnia 2004 r., sygn. akt II UK 83/04, LEX nr 151306 SN uznał, że
pojęcie „siła wyższa” z art. 435 § 1 k.c. nie obejmuje podatności poszkodowanego
na zachorowania.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
46 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Definicja „siły wyższej”
Ogólnie przyjmowana definicja „siły wyższej”
jest oparta na teorii obiektywnej, ponieważ odnosi
się do kwalifikacji samego zdarzenia, a nie do stopnia staranności człowieka 18 . W tym kontekście trafne
wydaje się stanowisko doktryny19, że „brak zewnętrznego charakteru zdarzenia uniemożliwia uznanie za
siłę wyższą strajku w przedsiębiorstwie, utraty przytomności przez operatora maszyny, które stały się
przyczyną szkody, czy podatności poszkodowanego
na zachorowania (por. wyrok SN z 16 grudnia 2004 r.,
sygn. akt II UK 83/04, OSNP 2005, nr 14, poz. 215).
Z kolei nawet gwałtowne zjawisko przyrodnicze stanowiące przyczynę szkody nie zwolni z odpowiedzialności prowadzącego przedsiębiorstwo, jeżeli działanie
z najwyższą starannością zapobiegłoby jego skutkom
(np. dzięki informacjom udostępnianym przez odpowiednie służby meteorologiczne).”
Wykładnia pojęcia „wyłączna wina
poszkodowanego”
Kolejną z przesłanek egzoneracyjnych jest
wyłączna wina poszkodowanego. W przedmiotowej
przesłance „winę” należy rozumieć jako możliwość
postawienia poszkodowanemu osobistego zarzutu
odpowiedzialności za skutek polegający na wystąpieniu szkody. Pojęcie „wina” odnosi się do wszystkich form winy w ujęciu Kodeksu cywilnego (w tym
zawinione działanie, jak i zaniechanie). „Ocena
winy poszkodowanego następuje według kryteriów
właściwych dla oceny winy sprawcy, co w szczególności dotyczy warunków podmiotowych poszkodowanego, a także stosowanych mierników staranności ustalanych według wzorca należytej staranności
w sferze własnych spraw i interesów”20 . Brak spełnionej przesłanki wyłącznej winy poszkodowanego
obejmuje również sytuację, w której poszkodowanemu ze względu na cechy osobiste nie można przypisać winy. Zatem odpowiedzialność prowadzącego
przedsiębiorstwo lub zakład wprowadzany w ruch
za pomocą sił przyrody wyłącza tylko takie zachowanie poszkodowanego, które stanowi wyłączną
przyczynę szkody oraz jest zawinione.
Należy wskazać, że „przy uwzględnieniu charakteru i zakresu odpowiedzialności rodziców ustanowionego w art. 427 k.c., uzasadnione jest przyjęcie, że przyczynienie się rodziców do powstania
szkody, która dotknęła ich małoletnie dziecko, jest
równoznaczne w zakresie skutków określonych
w art. 362 k.c. z przyczynieniem się samego poszkodowanego”21. W tej sytuacji, gdy poszkodowanemu nie można
przypisać winy ze względu na wiek (art. 426 k.c.), nie
wyłącza to możliwości zastosowania art. 362 k.c. i stosownego zmniejszenia odszkodowania należnego na
podstawie art. 435 k.c.22
18 Porównaj W. Dubis, op. cit., s. 771.
19 Tak A. Olejniczak w komentarzu do art. 435 k.c., wersja LEX on-line.
20 Porównaj wyrok SN z 24 września 2009 r., sygn. akt IV CSK 207/09, LEX
nr 530800.
21 Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 21 lutego 2007 r., sygn. akt I ACa
1146/06, LEX nr 446225.
22 Ibidem.
Sierpień 2012 r.
Przykładową sytuacją, w której Sąd Apelacyjny
zbyt pochopnie (bez rozważenia okoliczności konkretnej sprawy) odmówił uznania odpowiedzialności
zakładu pracy na podstawie art. 435 k.c., mimo niewątpliwej winy poszkodowanego, jest stan faktyczny
opisany w wyroku Sądu Najwyższego z 3 sierpnia
2007 r., 23 dotyczący poparzenia powoda – pracownika, który podczas zatrudnienia w pozwanej spółdzielni mleczarskiej nie został przeszkolony w zakresie postępowania przy sporządzaniu roztworów
środków myjących i ich stosowania przy myciu urządzeń. „Był on jedynie poinformowany o zagrożeniach, jakie niesie styczność ze środkami myjącymi,
a także o konieczności noszenia odzieży ochronnej.
Od niedzieli do piątku myciem urządzeń wykorzystywanych w procesie produkcyjnym, w tym tak zwanego matecznika (urządzenia do produkcji zakwasów
do serów), zajmowała się wyodrębniona jednostka
pozwanej (stacja mycia). Jeśli jednak zachodziła
potrzeba, to mycia matecznika dokonywali w sobotę
pracownicy działu produkcji. Podczas pobierania
środków myjących i dezynfekujących oraz do mycia
urządzeń za pomocą sody kaustycznej pracownicy
byli zobowiązani wkładać odzież ochronną (okulary, fartuch, buty gumowe i rękawice ochronne).
Odzież ochronna będąca na wyposażeniu działu,
w którym pracował powód, nie była kwasoodporna.
W dniu 22 maja 2000 r., w sobotę, powód pracował na
drugiej zmianie od godziny 14.00 do 22.00. Podczas
pracy powód otrzymał od kierownika zmiany Pawła S.
polecenie umycia matecznika. Powód nie powiadomił przełożonego, że wcześniej nie mył tego urządzenia z użyciem sody kaustycznej, ani nie zapytał,
w jaki sposób powinien wykonać polecenie. Nie założył też odzieży ochronnej. Nalał do matecznika zbyt
dużo wody i podgrzał ją do zbyt wysokiej temperatury,
w następstwie czego po wsypaniu sody kaustycznej
do wody nastąpiła gwałtowna reakcja, wskutek której
roztwór wypłynął z matecznika na plecy powoda stojącego tyłem do urządzenia. Protokołem powypadkowym z 7 czerwca 2000 r. pracodawca uznał powyższe
zdarzenie za wypadek przy pracy, stwierdzając, że
przyczyną wypadku było rażące niedbalstwo powoda
polegające na naruszeniu przez niego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia.”24
Przedmiotowym wyrokiem Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony skargą kasacyjną powoda (poszkodowanego pracownika) wyrok Sądu Apelacyjnego
oddalającego powództwo oraz przekazał sprawę
Sądowi Apelacyjnemu w Łodzi do ponownego rozpoznania. W przedmiotowym orzeczeniu uchylającym Sąd Najwyższy, przywołując swoje wcześniejsze
orzecznictwo, wskazał: „W odniesieniu do stanu faktycznego rozpoznawanej sprawy należy powołać się
też na trafny pogląd wyrażony w wyroku Sądu Najwyższego z 28 kwietnia 1970 r., sygn. akt I PR 97/70
(LexPolonica nr 317521), według którego fakt, że
określone roboty zlecono pracownikowi wysoko kwalifikowanemu, któremu nawet podporządkowano
23
24
Wyrok SN z 3 sierpnia 2007 r., sygn. akt I UK 367/06, LEX nr 458824.
Ibidem i przywołane tam orzecznictwo.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
innych pracowników, nie uchyla obowiązku kierownictwa zakładu pracy (czy też kierownictwa budowy)
w zakresie instruktażu, kontroli organizacji i nadzoru
nad wykonywaniem pracy; strona pozwana nie może
przeto zwolnić się od odpowiedzialności związanej
z niezachowaniem przepisów bhp zarzutem, że również powód nie dopełnił obowiązków z zakresu bhp.”
Jak ponadto wskazał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu przedmiotowego orzeczenia, „wyłączna wina
poszkodowanego w rozumieniu art. 152 k.z. (odpowiednik art. 435 k.c.) ma miejsce wówczas, gdy jedynie zachowanie się poszkodowanego, i to zawinione,
spowodowało wypadek. Odpada także wyłączna wina
poszkodowanego wówczas, gdy wprawdzie poszkodowanemu można zarzucić niewłaściwe zachowanie się,
jednakże nawet mimo braku zawinienia poszkodowanego wypadek i tak by nastąpił.”
Możliwe będzie również wyłączenie odpowiedzialności prowadzącego przedsiębiorstwo lub
zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody,
gdy poszkodowana jest osoba, której nie można
przypisać winy, wyłącznie wtedy, gdy za powstanie szkody zarzut winy będzie można postawić osobie zobowiązanej do nadzoru – culpa in custodiendo.
W rozpatrywanym przypadku przesłanką egzoneracyjną będzie zatem wyłączna wina osoby trzeciej,
a nie poszkodowanego.
W judykaturze przyjmuje się ponadto, że użyty
w art. 435 § 1 k.c. zwrot „wyłącznie z winy” należy
odnosić „do przyczyny, gdyż konstrukcja przepisu
została oparta na przeciwstawieniu przyczyn powstania szkody w płaszczyźnie przyczynowości, a nie
winy. Ocena winy poszkodowanego jako okoliczności
egzoneracyjnej jest dokonywana w kategoriach adekwatnego związku przyczynowego, a więc przewidziana w tym przepisie wyłączna wina w spowodowaniu szkody występuje jedynie wtedy, gdy zawinione
zachowanie poszkodowanego było jedyną jej przyczyną. Tylko wyłączny związek między tym zawinionym zachowaniem a szkodą zwalnia prowadzącego
przedsiębiorstwo od odpowiedzialności”25.
Jak wynika jednak również z przytoczonego
orzecznictwa (wyżej), zwolnienie się przez prowadzącego przedsiębiorstwo (zakład) wprawiany w ruch
za pomocą sił przyrody w całości z odpowiedzialności
za szkodę zawsze będzie obarczone pewnym rodzajem niepewności. Jak wskazuje się w orzecznictwie,
„należy uwzględnić to, że nawet jeśli wina może być
przypisana jedynie poszkodowanemu, to jeżeli równocześnie wystąpiły inne jeszcze przyczyny szkody
w rozumieniu adekwatnego związku przyczynowego,
choćby niezawinione, nie uchyla to odpowiedzialności prowadzącego zakład lub przedsiębiorstwo”. 26
Wyłączna wina osoby trzeciej
Kolejną przesłanką egzoneracyjną jest wyłączna
wina osoby trzeciej. W kwestii „wyłącznej winy”
w całości znajdą zastosowanie poglądy zaprezento25 Wyrok SN z 24 września 2009 r., sygn. akt IV CSK 207/09, LEX nr 530800 wraz
z przytoczonym tam orzecznictwem.
26 Porównaj wyrok SN z 3 sierpnia 2007 r., sygn. akt I UK 367/06, LEX nr 458824;
wyrok SN z 19 lipca 2000 r., sygn. akt II CKN 1123/98, LEX nr 50888.
Prawo i Praktyka
wane przy omawianiu „wyłącznej winy” poszkodowanego. Osobą trzecią w rozumieniu art. 435 § 1 k.c.
jest osoba, za którą odpowiedzialności nie ponosi
prowadzący zakład lub przedsiębiorstwo. Osoba trzecia nie może być anonimowa 27 – musi zostać zidentyfikowana, ponieważ jej niezidentyfikowanie może
skutkować upadkiem omawianej przesłanki egzoneracyjnej. Jak słusznie zauważył Sąd Najwyższy
w wyroku z 18 października 1982 r., „ustalenie
i przypisanie winy osobie trzeciej, której działanie
miało być wyłączną – w rozumieniu art. 435 § 1 k.c.
– przyczyną powstania szkody, jest zawsze związane
z konkretnie oznaczonym podmiotem [...]. Anonimowość sprawcy nie pozwala bowiem na wyłączenie go z kręgu osób, za zachowanie których odpowiedzialność ponosi prowadzący zakład (art. 429
i 430 k.c.), a także spośród kręgu osób korzystających z ustawowego unormowania nieodpowiedzialności, skoro nie można ich w ogóle (w znaczeniu
subiektywnym) obarczyć winą (art. 426 i n. k.c.)”28 .
Zatem osobą trzecią wobec prowadzącego przedsiębiorstwo lub zakład wprowadzany w ruch za pomocą
sił przyrody, w rozumieniu art. 435 § 1 k.c., nie będą:
pracownicy, przedstawiciele, ale również osoby
wymienione w art. 417, 427, 429 i 430 k.c. (chodzi
kolejno o: podmioty, którym zlecono wykonywanie
władzy publicznej, osoby zobowiązane do nadzoru
nad osobą, której z powodu wieku lub stanu psychicznego lub cielesnego nie można poczuwać winy,
podwykonawcy oraz osoby, którym powierzono
wykonywanie czynności w ramach podporządkowania wewnętrznego).
W przypadku gdy niemożliwe jest stwierdzenie,
że wyłączną winę za powstanie szkody ponosi osoba
trzecia, odpowiedzialność prowadzącego zakład lub
przedsiębiorstwo wprowadzane w ruch za pomocą sił
przyrody oraz bezpośredniego sprawcy szkody będzie
solidarna (art. 441 k.c.). Możliwa jest również odpowiedzialność solidarna (na podstawie art. 441 k.c.)
dwóch różnych podmiotów odpowiadających na zasadzie ryzyka (art. 434 i 435 k.c.) wobec niemożności
wykazania przez każdego z nich przesłanek egzoneracyjnych, gdy równocześnie nie ma podstaw do wykazania, działalność którego z tych podmiotów była rzeczywistą przyczyną powstania szkody29.
Treść art. 435 k.c. wpływa również na rozkład ciężaru dowodów (art. 6 k.c.). Na poszkodowanym ciąży
obowiązek wykazania szkody oraz związku między
szkodą a ruchem przedsiębiorstwa. Jak słusznie wskazał
Sąd Najwyższy w wyroku z 12 marca 2009 r., wynika to
z faktu, że „nie istnieje domniemanie, że szkoda pozostaje w związku z ruchem przedsiębiorstwa i okoliczność tę należy wykazać”30. Natomiast na prowadzącym
zakład lub przedsiębiorstwo wprowadzane w ruch za
pomocą sił przyrody ciąży obowiązek dowodzenia zaistnienia przesłanek egzoneracyjnych 31.
27 Porównaj wyrok SN z 8 listopada 1988 r., sygn. akt II CR 315/88, LEX nr 5274.
28 Wyrok SN z 18 października 1982 r., sygn. akt I CR 160/82, LEX nr 5212.
29 Tak wyrok SN z 4 lipca 1985 r., sygn. akt IV CR 202/85, LEX nr 8724.
30 Sygn. akt V CSK 352/08, LEX nr 515424.
31 Porównaj wyrok SN z 31 marca 2006 r., sygn. akt IV CSK 58/05, LEX
nr 1104884.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
47
48 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Kontrowersje wokół wykładni art. 435 § 1
Kodeksu cywilnego
Obecne wątpliwości i spory interpretacyjne
co do rozumienia i praktycznego zastosowania
art. 435 k.c. można łatwo dostrzec przez analizę nowszych orzeczeń sądowych. Do bardziej kontrowersyjnych należy zaliczyć pogląd wyrażony w przywołanym wyżej (por. przypis 15.) postanowieniu Sądu
Najwyższego z 11 maja 2010 r., sygn. akt II PZP 4/10 32 .
Zdaniem sądu „w szerokim rozumieniu pojęcia „ruchu
przedsiębiorstwa lub zakładu” mieszczą się również
czynności organizacyjno-zarządzające. Skoro bowiem
przedsiębiorstwo lub zakład to zorganizowany zespół
środków majątkowych i niemajątkowych służący prowadzeniu określonej działalności, najczęściej gospodarczej, a ruch przedsiębiorstwa (zakładu) oznacza jego funkcjonowanie jako całości, to zrozumiałe
jest, że funkcjonowanie to nie może obyć się bez tego
rodzaju czynności.”
W ocenie autorów artykułu sprawa jest dyskusyjna, gdyż, jak trafnie zwrócił uwagę sąd okręgowy
w sformułowanym pytaniu prawnym w przedstawionej sprawie, będącej podstawą do zajęcia stanowiska
przez Sąd Najwyższy, „utożsamianie ruchu przedsiębiorstwa z samym faktem jego funkcjonowania
i z każdym aspektem działania, nawet niezwiązanego
z wykorzystaniem sił przyrody, rodzi niebezpieczeństwo automatycznego przyjmowania odpowiedzialności na zasadzie ryzyka za wszystkie zdarzenia zaistniałe w przedsiębiorstwie”.
Nasuwa się pytanie o granice odpowiedzialności
odszkodowawczej przedsiębiorstwa wprawianego
w ruch za pomocą sił przyrody. Sąd okręgowy skłania się ku ocenie, „iż brak jest podstaw do stwierdzenia, że w każdej sytuacji, gdy szkoda powstała w tego
rodzaju przedsiębiorstwie, można automatycznie
przyjąć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka
w rozumieniu art. 435 § 1 k.c. Zawsze konieczne
jest zindywidualizowanie samego zdarzenia oraz
przeanalizowanie związku tego zdarzenia z ruchem
przedsiębiorstwa jako całości. Nie chodzi jednak
o każdy ruch przedsiębiorstwa, a jedynie o taki, który
chociaż pośrednio ma związek z wykorzystaniem sił
przyrody, a więc powinien być związany z działalnością, która spowodowała zakwalifikowanie danego
przedsiębiorstwa do kategorii wprowadzanych
w ruch za pomocą sił przyrody. W przeciwnym razie
nie byłoby uzasadnienia dla wyłączenia z tej odpowiedzialności innych przedsiębiorstw będących w ruchu,
ale nieposługujących się siłami przyrody. Za wątpliwe
należy uznać przyjęcie opartej na przepisie art. 435
§ 1 k.c. odpowiedzialności przedsiębiorcy na przykład
wobec pracowników w żadnej mierze niezwiązanych
z cyklem produkcyjnym. Nie można bowiem tracić
z pola widzenia tego, że przepis ten z uwagi na przyjętą zasadę odpowiedzialności na zasadzie ryzyka
stanowi jeden z enumeratywnie wskazanych wyjątków od przyjętej powszechnie odpowiedzialności na
zasadzie winy.”
32 Postanowienie SN z 11 maja 2010 r., sygn. akt II PZP 4/10, OSNP 2011/21–
22/275, LEX nr 1036607.
Sierpień 2012 r.
Kontrowersyjne stanowisko zostało zaprezentowane również np. w wyroku Sądu Apelacyjnego
w Poznaniu 33 z 13 listopada 2008 r. Sąd przyjął, że
odpowiedzialność przedsiębiorstwa przewozowego
na podstawie art. 435 k.c. ma zastosowanie w sytuacji, gdy do wypadku doszło w poczekalni dworcowej,
a do wypadku (uszkodzenia) ciała doszło wskutek
nierozważnego wbiegnięcia powoda (poszkodowanego) na oszklone drzwi wyjściowe. Jak wskazał
Sąd Apelacyjny, „powód w dniu wypadku miał 17 lat
i zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojego zachowania. Zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że zachowanie powoda miało wpływ
na przebieg zdarzenia z 21 sierpnia 2002 r. Biegł
on w kierunku drzwi wahadłowych i uderzył w nie
rękoma, w wyniku czego szyba w nich pękła…
Z opinii powołanych w sprawie biegłych – G. J.
oraz J. W. – wynika, że lekkie pchnięcie szyby przedmiotowych drzwi nie spowodowałoby jej pęknięcia.
Szyby, których użyto do szklenia drzwi wahadłowych
poczekalni dla podróżnych na stacji kolejowej w C.,
spełniały warunki bezpieczeństwa. Przy właściwym
użytkowaniu drzwi nie stanowiły zagrożenia dla
życia i zdrowia użytkowników poczekalni. Jednak
w ocenie biegłych drzwi te powinny posiadać zamontowane pochwyty, które spełniając swoje zadanie
z pewnością – zdaniem sądu – pozwoliłyby na uniknięcie przez powoda tak gwałtownych ruchów. Przed
ich otworzeniem musiałby on bowiem zwolnić, chwycić pochwyty, co wyeliminowałoby mocne pchnięcie
drzwi. Niewątpliwie gdyby pochwyty były zamontowane, powód, chcąc otworzyć drzwi, nie musiałby
popychać ich w miejscu, gdzie znajdowała się szyba.”
Zdaniem Sądu Apelacyjnego, „dworzec kolejowy,
z racji swego przeznaczenia, jest miejscem, gdzie przebywa bardzo wielu ludzi. Podróżni, osoby oczekujące
na nich, na pociąg, mając bagaże, często bardzo się
spieszą. Istotny w związku z tym jest fakt, aby wszelkie urządzenia znajdujące się na dworcu były odpowiednio wyposażone, umożliwiając bezpieczne i prawidłowe z nich korzystanie. Dopiero w sytuacji, gdyby
drzwi miały pochwyty, a mimo tego powód by z nich
nie skorzystał, można by mu dopiero postawić zarzut
wyłącznego zawinienia powstania szkody.”
Przykładem obrazującym, jak rozwój nauki i techniki może spowodować powstanie wątpliwości co do
kwalifikacji niektórych podmiotów prowadzących
działalność przy użyciu sił przyrody, jest kontrowersja
zauważona przez autorów artykułu, która pokazuje
również słabość dawnego orzecznictwa dotyczącego
art. 435 k.c. Z art. 2 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej 34 wynika, że są to
formy działalności kulturalnej w rozumieniu ustawy.
Z art. 3 tej ustawy wynika natomiast, że taka działalność nie jest działalnością gospodarczą. Zdaniem
autorów, nie jest wcale oczywiste wykluczenie a priori
z kręgu podmiotów wprawianych w ruch za pomocą sił
przyrody tych prowadzących działalność kulturalną
33 Zobacz wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 13 listopada 2008 r., sygn. akt
I ACa714/08, LEX nr 518083.
34 Ustawa z 25 października 1991 r.; Dz. U. Nr 114, poz. 493 ze zm.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
w formie np. takich muzeów, które w swojej działalności używają sił przyrody. Jako przykład można
wskazać muzea interaktywne, których „eksponaty”
mogą wchodzić i wchodzą w interakcje z osobami
zwiedzającymi takie muzeum. Takie muzea bardzo
różnią się od muzeów tradycyjnych, w których prezentacja odbywa się bez wątpienia w sposób statyczny, bez użycia sił przyrody i bez wpływu widza
na treść przekazu. Kwestia ta pozostaje otwarta pod
warunkiem przyjęcia koncepcji szerokiego rozumienia prowadzenia przedsiębiorstwa (zakładu) wprawianego w ruch za pomocą sił przyrody na podstawie
treści art. 551 k.c. oraz przy uwzględnieniu szerokiej wykładni art. 431 k.c. (definicja przedsiębiorcy
w rozumieniu Kodeksu cywilnego).
W obecnym stanie prawnym sam brak przymiotu
przedsiębiorcy w rozumieniu przepisów o swobodzie
działalności gospodarczej może nie być wystarczający do wyłączenia takich podmiotów spod regulacji
art. 435 k.c., a decydujące powinno być raczej obiektywne wykorzystanie sił przyrody oraz intensyfikacja wykorzystania tych sił w odniesieniu do profesjonalnej działalności przedsiębiorstwa (zakładu)
jako całości. Wymaga podkreślenia, że w przypadku
takich interaktywnych muzeów podstawowym
aspektem przyciągającym uwagę widza (odwiedzającego) jest właśnie owa dynamika prezentacji i związane z nią korzyści. Interaktywność to taka właściwość dzieła sztuki, która sprawia, że jego odbiorca
może podjąć działania, które wpłyną na kształt końcowy dzieła. W tym celu konieczne jest jednak zastosowanie nowoczesnych i zaawansowanych technologii.
Podsumowanie
Na podstawie analizowanych przez autorów artykułu orzeczeń sądowych oraz wypowiedzi doktryny
należy stwierdzić, że podstawowy problem przy
próbie prawidłowej wykładni art. 435 § 1 Kodeksu
cywilnego polega na przeważnie ścisłym rozumieniu przez sądy zawartej w przepisie przesłanki
„przedsiębiorstwa (zakładu) wprawianego w ruch za
pomocą sił przyrody”. Prowadzi to do przyjmowania
wystąpienia lub oceny braku tej przesłanki, dokonywanej często a priori, zgodnie z utrwalonymi, kazuistycznymi poglądami odnośnie do zaliczenia określonych podmiotów do przedsiębiorstw tego typu.
Dzieje się to często bez głębszej analizy konkretnych
stanów faktycznych (na przykład bez dopuszczenia
dowodu z opinii biegłego w zakresie mechanizacji
przedsiębiorstwa), mimo że zwłaszcza w zakresie
przedsiębiorstw wielobranżowych oraz podmiotów
świadczących nowy rodzaj usług (np. usługi interaktywne) kwestia, czy da się wyodrębnić organizacyjnie wyodrębnioną część przedsiębiorstwa,
wprawianą w ruch za pomocą sił przyrody, dodatkowo ponoszącego ewentualną odpowiedzialność na
podstawie przedmiotowego przepisu, nie jest wcale
oczywista.
Równolegle zauważalna jest tendencja, zaobserwowana w niektórych orzeczeniach, kształtująca się, zapewne ze względów celowościowych,
Prawo i Praktyka 49
tj. z potrzeby zapewnienia ochrony prawnej poszkodowanemu, w szczególności w sprawach dotyczących wypadków przy pracy. Polega ona na niezwykle
szerokim rozumieniu pojęcia ruchu przedsiębiorstwa oraz związku przyczynowego między ruchem
przedsiębiorstwa a powstałą szkodą. W konsekwencji tak szerokiego ujęcia ruchu przedsiębiorstwa
i jego związku ze szkodą ( jak opisane wyżej) dochodzi do praktycznej marginalizacji znaczenia przesłanki egzoneracyjnej wyłącznej winy poszkodowanego. Dodatkowo zaciera się przy interpretacji
art. 435 k.c. różnica między przyjęciem winy nieumyślnej a odpowiedzialnością przedsiębiorcy na
zasadzie ryzyka.
Autorzy artykułu w pełni podzielają wątpliwości co do skutków błędnej wykładni art. 435 k.c.
w postaci ewentualnego naruszenia konstytucyjnej zasady równości. Brak w danym przypadku
odpowiedzialności sprawcy szkody na podstawie
art. 435 k.c. nie wyklucza przyjęcia tej odpowiedzialności na ogólnej podstawie zawinienia (art. 415
k.c.). Celem artykułu, poza opracowaniem tematu,
jest więc także próba opowiedzenia się za koniecznością ujednolicenia stanowiska sądów przy wykładni
art. 435 k.c. w kontekście zauważonych odrębności,
jakie na tle interpretacji art. 435 k.c. zarysowują się
w orzecznictwie sądów w odniesieniu do stosowania
przepisu do szkód na osobie pracownika, pośrednio
wynikających z aktywności pracownika w ramach
stosunku pracy. W przypadku odpowiedzialności
pracodawcy za szkodę pracownika spowodowaną
ruchem przedsiębiorstwa należy zauważyć, że przepisy Kodeksu pracy w żaden sposób nie wyłączają
możliwości zastosowania w konkretnej sprawie
art. 435 k.c. Podstawy do wyłączenia komentowanego przepisu nie stanowi również art. 300 k.p., 35
zgodnie z którym w sprawach nieunormowanych
przepisami prawa pracy do stosunku pracy stosuje się
odpowiednio przepisy Kodeksu cywilnego. Oczywiste jest, że roszczenie poszkodowanego pracownika
na podstawie art. 435 k.c. nie wynika bezpośrednio
ze stosunku pracy. Brak jest więc podstaw zarówno
do ograniczania odszkodowania przysługującego
poszkodowanemu pracownikowi, jak i do faworyzowania tego rodzaju zdarzeń i rozszerzania odpowiedzialności na podstawie art. 435 k.c. w przypadku,
gdy szkoda pracownika została spowodowana
np. podczas procesu produkcyjnego u pracodawcy.
Marcin Skonieczny
Radca prawny w Choina Makuliński Moczydłowski Rostafi ński
Włodawiec Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Prokurent Sp. p. w Warszawie
Artur Okoń
Aplikant radcowski w Choina Makuliński Moczydłowski Rostafi ński Włodawiec Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów
Prokurent Sp. p. w Warszawie
35
Ustawa z 26 czerwca 1974 r.; t.j. Dz. U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94 ze zm.
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
50 Prawo i Praktyka
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Orzecznictwo Sądu Najwyższego
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 11 lipca 2012 r.
(sygn. akt II PZP 1/12)
Przepis art. 415 zdanie pierwsze w związku z art. 39815
§ 1 k.p.c. nie stanowi materialnoprawnej podstawy
roszczenia o zwrot spełnionego lub wyegzekwowanego
świadczenia.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 10 lipca 2012 r.
(sygn. akt III CZP 81/11)
1. Przepis art. 679 k.p.c. nie stanowi podstawy uchylenia kolejnego prawomocnego postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku po tym samym spadkodawcy.
2. Istnienie dwóch lub więcej prawomocnych postanowień o stwierdzeniu nabycia spadku po tym samym
spadkodawcy uzasadnia wznowienie postępowania
na podstawie art. 403 § 2 w związku z art. 13 § 2 lub
art. 524 § 2 k.p.c.
Sąd Najwyższy postanowił nadać uchwale moc zasady
prawnej.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 29 czerwca 2012 r.
(sygn. akt III CZP 88/11)
Przepis art. 38 ust. 3 (pierwotnie art. 39 ust. 3) ustawy
z dnia 14 lipca 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach (tj. Dz.U. z 1969 r. Nr 22, poz. 159 ze
zm.) nie miał zastosowania do spadkobierców osób
wymienionych w tym przepisie.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 5 czerwca 2012 r.
(sygn. akt III CZP 72/11)
Porozumienie małżonków o sposobie utrzymywania
kontaktów z dzieckiem po rozwodzie nie zwalnia sądu
z obowiązku orzeczenia o tych kontaktach w wyroku
rozwodowym (art. 58 § 1 k.r.o.).
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 24 maja 2012 r.
(sygn. akt III CZP 77/11)
Delegowanie sędziego przez prezesa sądu apelacyjnego
– na podstawie art. 77 § 8 i 9 ustawy z dnia 27 lipca
2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U.
Nr 98, poz. 1070 ze zm.) – do pełnienia obowiązków
w innym sądzie nie upoważnia tego sędziego do ogłoszenia, po upływie okresu delegacji, wyroku wydanego
z jego udziałem.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 16 maja 2012 r.
(sygn. akt III PZP 3/12)
W przypadku rozwiązania z naruszeniem prawa umowy
o pracę z członkiem zarządu spółki kapitałowej odwołanym na podstawie art. 203 § 1 lub art. 370 § 1 ustawy
z dnia 15 września 2000 r. Kodeks spółek handlowych
(Dz.U. Nr 94, poz. 1037 ze zm.) nie jest wyłączone roszczenie o przywrócenie do pracy.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 16 maja 2012 r.
(sygn. akt III UZP 1/12)
Trzyletni okres, za który organ rentowy może żądać
zwrotu nienależnie pobranych świadczeń na podstawie
art. 138 ust. 4 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
(tj. Dz.U. z 2009 r. Nr 153, poz. 1227 ze zm.), obejmuje
okres do ostatniej wypłaty (pobrania) nienależnego
świadczenia.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 10 maja 2012 r.
(sygn. akt III CZP 84/11)
Zebranie przedstawicieli członków spółdzielni mieszkaniowej, która nie dopełniła w terminie obowiązków przewidzianych w art. 9 ustawy z dnia 14 czerwca 2007 r.
o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych
oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 125,
poz. 873 ze zm.), pozostało organem spółdzielni na podstawie dotychczasowego statutu.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 12 kwietnia 2012 r.
(sygn. akt III CZP 80/11)
Zakład ubezpieczeń zobowiązany jest na żądanie
poszkodowanego do wypłaty, w ramach odpowiedzialności z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności
cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego, odszkodowania obejmującego celowe i ekonomicznie uzasadnione koszty nowych części i materiałów służących do
naprawy uszkodzonego pojazdu. Jeżeli ubezpieczyciel
wykaże, że prowadzi to do wzrostu wartości pojazdu,
odszkodowanie może ulec obniżeniu o kwotę odpowiadającą temu wzrostowi.
Uchwała składu 7 sędziów SN
z dnia 13 marca 2012 r.
(sygn. akt III CZP 75/11)
Uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej
przez osobę mającą niezbędne kwalifi kacje zawodowe,
poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu
przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela,
mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić
szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach
obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności
cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych (art. 36
ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach
obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, Dz.U. Nr 124, poz. 1152 ze zm.).
Opracował: Piotr Olszewski
Art ykuł y zamieszczone w t y m d z iale Temidium stanowią mater iał szkoleniow y dla radców prawnych i aplikantów radcowskich
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Rozmaitości
51
R ozmaitości
N IEGDYSIEJSZE WOKANDY
i rewolwer
Joanna Barańska-Głowacka
26
kwietnia 1932 r., w samo
południe elegancko ubrany
dżentelmen w yszedł
z biura firmy Comptoir de
l'industrie Cotonničre przy
ulicy Traugutta i skręcił w Mazowiecką
– chcąc się udać niewątpliwie, jak to miał
w zwyczaju, do kawiarni „Mała Ziemiańska”, mieszczącej się pod numerem 12,
a nader ulubionej przez warszawską bohemę.
W Ziemiańskiej po prostu należało bywać,
a zwano ją Małą dla odróżnienia od mniej
popularnej Dużej zlokalizowanej na rogu
Kredytowej i Jasnej oraz od innych licznych filii pod tym samym szyldem. Ziemiańska była wręcz pierwszą w Polsce,
jakbyśmy dziś powiedzieli, sieciówką,
i to na długo przedtem, zanim ktokolwiek
wymyślił Starbucksa. Jedną z filii otwarto
nawet w Nicei, lecz wkrótce padła. W Małej
mieli zarezerwowany na stałe swój
stolik poeci: Julian Tuwim, Antoni
Słonimski, Jan Lechoń; malarze, których stolik był oznaczony malowidłem
pędzla Tadeusza Gronowskiego przedstawiającym filiżankę czarnej kawy
z przymocowaną prawdziwą łyżeczką.
Zbierało się w Ziemiańskiej grono profesorów pobliskiego Uniwersytetu
Warszawskiego, rój redaktorów – w tej
52 Rozmaitości
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
cia, dawał rozpaczliwe znaki, wołał,
ale Hielle ani myślał
zatrzymywać się na
to wołanie. Zawiózł
teściową do Mszczonowa, oddalonego od Żyrardowa
yrardowa
o dobre
re dziewięć
kilometrów,
metrów, napoił
ją w jakiejś karczmie mszczonowskiej
wódką, a po powrocie do domu oświadUlica
Mazowiecka,
na
której
zastrzelono
Wnętrze kawiarni „Ziemiańska” – obraz Józefa Rapackiego, 1926 r.
czył jej i wszystkim
Koehlera-Badina (okres międzywojenny)
(źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe)
domownikom,
że
matka jest zdrowa.
Sprowadzono z Anglii
glii najnowsze kro- Wesoły był pan Hielle i dużo takich
samej kamienicy mieściła si
się znana księgarnia
siedziba sna systemu Jacquarda i inne maszyny, opowieści było o nim w obiegu”1
ia Mortkowicza, a nieopodal
nieop
zbudowano osiedle robotnicze,
cze, do którego – wspomina piewca Żyrardowa Paweł
wydawnictwa
nictwa „Rój”.
mcy, Austriacy, Hulka-Laskowski (wsławiony kanoRzeczony
ony dżentelmen w każdym razie napływali Polacy, Czesi, Niemcy,
a długie lata nicznym tłumaczeniem na polski
nigdy do lokalu
kalu nie dotarł. Naprzeciwko Rosjanie, Żydzi, determinując na
czka...
kawiarni zastąpił
ąpił mu drogę
drog jakiś zabie- wielokulturowy charakter miasteczka...
„Przygód dobrego wojaka Szwejka”).
Pierwsza bela lnu spłynęła z krosien
dzony człowiek. Jak zeznali później świadDopiero jednak syn Karola Augukowie, bełkotał pod
wpływem alkoholu – 24 lipca 1833 r. i to właśnie ta data jest odtąd sta Karol Dittrich, który przejął firmę po
od wpływ
oczątek żyrardowskiego prze- śmierci ojca w 1884 r., zauważył prostą
coś o chorej żonie...,
..., coś o latach pracy... uważana za początek
mysłu przędzalniczego.
dzalniczego. Wspólnicy popa- prawdę, że jakość pracy zależy od jakości
Żebrak? Tak natrętnie?
ie?
dli jednak
k w kłopoty: ogromne inwesty- jej warunków. Być może czegoś nauczyło
- Weg! [precz!] – warknął
knął w końcu po nieni
cje w połączeniu
ołączeniu z trudnościami ze zbytem go jedno z ostatnich doświadczeń starego
miecku dżentelmen.
towaru spowodowały wypowiedzenie kre- Dittricha – 23 kwietnia 1883 r. robotnice
Żebrak wyprostował się. Jego oczy błysnęły.
błysnę
dytów
tów przez Bank Polski, który w 1849 r. przędzalni, zwane szpularkami, ogłoPadł strzał. Drugi. Trzeci. Dżentelmen
Dżentelm
ostatecznie
tatecznie przejął przedsiębiorstwo.
zatoczył się przez
rzez jezdnię na drugą stronę.
stron
siły strajk przeciw ciężkim warunkom
Dziesięć lat później bank sprzedał i niskim płacom. Protest rozszerzył się, by
Upadł pod drzwiami
wiami Ziemiańskiej.
mę dwóm przemysłowcom z północnych przejść do historii jako pierwszy masowy
– Zabiłem łobuza
żebrak, firmę
za – skonstatował żebra
Czech,
ch, Karolowi Augustowi Dittrichowi strajk na ziemiach polskich. Został stłuodrzucając rewolwer.
lwer. Pozwolił się ująć nie
n
i Karolowi
rolowi Hiellemu. Dla Żyrardowa zaczęły miony krwawo przy użyciu wojska, ale
stawiając oporu.
Zabitym był Gaston Koehler-Badi
Koehler-Badin, się dobre czasy, ponieważ nowi właściciele Karol August zgodził się na postulaty
inwestowali,
estowali, a mieli z czego, i w przeciągu szpularek.
Szwajcar, dyrektor naczelny żyrardowskich
żyrardowski
krótkiego
ego czasu zmienili leśną manufakzakładów lniarskich. Zabójcą – Juliusz BlaB
Tak czy inaczej młody Karol jął inweturę w zautomatyzowany kompleks prze- stować także w otoczenie fabryki. Wybuchowski, ongiś księgowy
wy tamże.
tamże
W 1828 r. hrabiowie
Jan mysłowy.
wie Tomasz, Ja
dował osiedle dla robotników (zwane
„Wspólnikiem
m starego pracowitego Dit- Nowym Światem) oraz tzw. pałacyki,
i Henryk Łubieńscy, wiceprezes
iceprezes Banku
Polskiego Józef Lubowidzki
ki i radca han- tricha był Hielle, który miał bardzo weso- czyli wille dla kadry kierowniczej.
Otwokiero
ra Dittrichowa zapadła rzył szkołę zawodową, bi
dlowy tegoż banku Karol Schultz,
ultz, zgodnie łego syna. Gdy stara
bibliotekę, przedz zasadą „ja nie mam nic, ty nie masz nic, na zdrowiu i doktor nie mógł poradzić na szkole, szpital, świetlic
świetlicę-dom kultury,
to akurat tyle, żeby założyć fabrykę”,
”, otwo- jej uporczywą melancholię, mąż jej w poro- łaźnię miejską, ufundował kościół pod
rzyli w Marymoncie pod Warszawą przęrzę- zumieniu z doktorem postanowił zasię- wezwaniem swego patrona św. Karola
dzalnię lnu. Rok później przedsiębiorstwo
o gnąć rady specjalisty i pojechał po niego do Boromeusza... związał tym robotników
robotn
prowadzące fabryczkę nazywało się już Warszawy. Tymczasem młody swawolny silnie z Żyrardowem (ok. 9
90 proc. mieszTowarzystwem Wyrobów Lnianych „Karol Hielle, ożeniony z Dittrichówną, zabrał się kańców miasta pracowało w fabryce)
Scholtz i Spółka”, a hrabiowie Łubień- do kurowania teściowej na swój sposób. i dał początek legendzie Dittrichów jako
scy zdecydowali się przeznaczyć jedną ze Wsadził melancholiczce kapelusz na głowę, pracodawców
surowych, lecz dbających
d
ciągnął ją do breku zaprzężonego w dwa
dw
swoich wsi, skrytą w Puszczy Bolimow- wciągnął
o pracowników i ich rodziny. Nie minęło
pałacu pół wieku, a żyrardowianie wspominali
niste konie i ruszył z nią z leśnego pa
skiej – Rudę Guzowską, pod budowę dużej ogniste
leśnej brek tę legendę ze łzami...
fabryki tkackiej. Osadę przechrzczono jed- do miasta. Na bitej drodze leśn
llego spotkał się z powozem Dittricha,
nocześnie na Żyrardów – na cześć dyrek- Hiellego
Na przełomie stuleci żyrardowskie
warszawskiego zakłady zatrudniając 9 tys. pracowników
tora technicznego przędzalni nazwiskiem któryy wiózł do chorej żony w
za. Przeraził się na widok eskapady,
Philippe de Girard, inżyniera i wynalazcy, lekarza.
uczestniczyła jego melancho- 1 Paweł Hulka-Laskowski, „Mój Żyrardów”,
kiej uczestniczy
posiadacza m.in. patentu na urządzenie do w jakiej
liczna żona z iinicjatywy
swawolnego zię- Warszawa 1958.
i
mechanicznego przędzenia lnu.
Nr 3 (69)
były największą fabryką lnu w Europie. Kres
prosperity położyła I wojna światowa i wysadzenie fabryki w powietrze przez wycofujących
się Rosjan. Po odzyskaniu niepodległości firmę
przejęło państwo, odbudowało zakłady, wznowiło produkcję i zaczęło się rozglądać za inwestorem strategicznym. Na horyzoncie pojawiło
się francuskie konsorcjum Comptoir l'industrie
Cotonničre, któremu w 1923 r., ówczesny miniCo
ster przemysłu i handlu Władysław Kucharski
sprzedał Żyrardów za ułamek wartości (mimo
sprze
hiperinflacji nakłady poniesione na odbudowę
hiper
fabryki nie zostały zrewaloryzowane, straty
fabr
skarbu państwa wyceniono rok później na pół
miliona dolarów). Kucharski o mały włos stamilion
nąłby za to przed Trybunałem Stanu – zabrakło
– ale Żyrardów należał już w więkkilku głosów
g
szości do CIC.
A CIC wzięło
się za racjonalizację
produkcji,
redukcję zatrudnienia i wdrażanie
nie
polityki oszczędności.
W grudniu 1924 r.
na wiecu, w którym podobno
uczestniczyło 7 tys.
uczestniczył
osób (choć wydaje
się to liczbą przesadzoną) r o b o tnicy żyrardowscy
żyrard
uchwałę:
podjęli uch
doma„Zebrani
d
gają się od Sejmu
Se
najsui rządu jak n
ukararowszego u
nia byłego miniKucharskiego
stra Ku
za tto, że sprzedał Panorama Żyrardowa
zakłady żyrardowskie
cudzoziemcom, przez co doprowadził do ruiny klasę
państwa
robotniczą w Żyrardowie, a skarb pa
TEMIDIUM
Rozmaitości 53
naraził na olbrzynie pracy 3 tys. robotmie straty. Zakłady
ników i systematyczne
żyrardowskie od
obniżanie wytwórczotego czasu stosują
ści zakładów żyrarredukcję pracowdowskich
przeproników, usuwają z
wadzane jest pomimo
fabryki
maszyny,
wzrastających
zamóktóre znikają bez
wień na wyroby żyrarKarol August Dittrich
wieści, wywożą surodowskie. Klienci zamawiec (len) do Belwiają
znaczne
ilości,
gii. Stan pracowników
a otrzymują tylko nikłe częzmniejszył się o około 500
ści zamówienia. Gdyby istniała
osób, a warunki pogorszyły się
dobra wola z e s t r o n y zarządu,
o 50 proc. na niekorzyść robotni- to nie ulega wątpliwości, że zakłady
ków”2. Rada miejska Żyrardowa mniej żyrardowskie mogłyby dać pracę i zarowięcej w tym samym czasie wydała bek znacznie większej ilości robotników
memoriał: „Konsorcjum francuskie, niż za czasów zarządu państwowego”3.
będące obecnie panem Żyrardowa,
stało się nim dzięki przypadkowi i ani
kwalifikacjami fachowymi, ani wysokością
kapitału, ani wreszcie
stosunkiem do robotników i ogółu polskiego
nie
usprawiedliwia
swego wyjątkowego
stanowiska.
Mając
na celu jedynie osiągnięcie najwyższych
zysków, nie liczy się ani
z potrzebami robotników i urzędników, ani
z interesami miasta
i państwa. Pozbawie-
Racjonalizowano jednak dalej: przed
wybuchem I wojny światowej Towarzystwo Akcyjne Zakładów Żyrardowskich Hielle i Dittrich zatrudniało blisko
8,5 tys. osób, w 1923 r. tuż przed sprzedażą – 6 tys., w 1927 r. pod francuskim
zarządem – 3 tys. osób. Do przeprowadzenia racjonalizacji, redukcji i oszczędności sprowadzony został z Francji
zaufany człowiek tamtejszych udziałowców, Gaston Koehler-Badin.
Wspomina Hulka-Laskowski: „Wyszedłem po obiedzie 26 kwietnia na ulicę, aby
2
Za: http://www.emazury.com/sybiracy/pliki/znani
/23blachowski.htm
3
Tamże.
54 Rozmaitości
TEMIDIUM
Pracownicy źyrardowskich zakładów czytają fabryczne
informacje (źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe)
odetchnąć po pracy. Snuli się obdarci robotnicy, ze szkoły wychodziły dzieci, po wyboistym bruku terkotał wózek chłopski. Było
słoneczno i smutno w pustce ulic konającego miasta. Z bramy szkolnej wyszła blada
i wzburzona znajoma, sąsiadka z trzeciego
domu, pani Blachowska, higienistka. Podeszła i głosem ochrypłym mówiła coś, co
było fantastycznie nieprawdopodobne. Że
w tej chwili ktoś słyszał wiadomość podaną
przez radio, iż mąż jej zabił Koehlera. Niemożliwe! Gdzie? W Warszawie! W biurze?
Nie wiadomo. Nie, to chyba nieprawda. Już
raz przecie opowiadano, że jakaś urzędniczka strzelała do niego w biurze, a potem
wszystko zatuszowano. Mówiono też, że
urzędnik francuski Mariage, obrażony
przez Koehlera, podniósł rękę na niego
i został za to obity do krwi. Taka pewno
pogłoska... Nie, to wiadomość urzędowa,
przez radio podana... Blada pani Blachowska stoi chwilę bezradna, potem żegna się
i idzie do domu, a niebawem widzimy ją
idącą wolno ku dworcowi kolejowemu. [...]
Wieść o zabójstwie Koehlera nie wzbudziła
w nikim zgrozy żalu. Ludzie spoglądali po
sobie z zaciętymi ustami, a w oczach ich było
niedowierzanie niemal radosne. Z przeciwległego chodnika na przełaj przez ulicę podeszła do mnie jakaś kobieta nieznajoma, ściskała mi rękę i mówiła, że to prawda, że już
w kantorze dawno wiedzą. Wywodziła coś
o mężu wydalonym z fabryki, płakała i śmiała
się z wiarą naiwną, że teraz będzie lepiej.
W szkole gwar i rejwach nieopisany. Dzieci
wzburzone, uczyć się nie mogą i wszystkie
wierzą, że teraz ich ojcowie dostaną pracę,
że skończy się głodowanie i poniewierka,
trwające już od lat. Nazwisko Koehler było
synonimem zła i wszelkiej krzywdy.
Przychodziło zdziwienie, że ten zabity
człowiek nie rozumiał tak prostej rzeczy, iż
ludzi kopać nie można, że nawet racjonalizacja winna odbywać się jakoś po ludzku”4.
4
P. Hulka-Laskowski, „Mój Żyrardów”.
Sierpień 2012 r.
rzędną.
- Niech noszą jedwabne!
– wydaje salomonowy
wyrok. A le za co pracujące za głodowe
p e n sje d z iewc z ęt a
miałyby ów luksusowy
przedmiot kupić, nie
wspomina.
Idzie d a l e j .
W fabr yce prac ują
przeważnie kobiety,
bo m o ż n a i m p ł a Wagon towarowy, w którym przetransportowano ciało
Koehler-Badina do Paryża (źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe) cić mniej... ale co to?
Jedna ma „nogi bilardowe”, druga wystaProces Juliusza Blachowskiego roz- jący brzuch, trzecia jest w ogóle za gruba!
począł się 24 października 1932 r. przed Zwolnić natychmiast!
warszawskim Sądem Okręgowym. Wina
Młody urzędnik, niejaki Rutkowski,
zabójcy nie ulegała wątpliwości: i sam się prosi uniżenie, żeby mu wolno było pracoprzyznał, i świadkowie widzieli dymiący wać bez przerwy obiadowej, a za to wychorewolwer w jego dłoni i mogli stwier- dzić o godzinę wcześniej, by mógł zdążyć
dzić, że na ich oczach dopuścił się czynu. na pociąg do domu. Jawny bunt! RutkowAle obrona powołała na świadków wielu, ski do kasy! Zapłacić, co się należy, i won
wielu robotników żyrardowskich, a z ich za bramę! (i niech się Rutkowski cieszy, że
opisów jął się wyłaniać obraz psychopaty mu zapłacono).
– i nie był nim Blachowski.
Elektrotechnik Jarkiewicz poszedł pewOto panna Gąskówna, po racjonaliza- nego dnia do roboty i już z niej nie wrócił.
cji mająca do obsługi 440 wrzecion w dwu- Polityka oszczędności nie pozwoliła, aby
dziestometrowej alejce. Musi pilnować, elektrykom wydawać gumowe rękawice.
żeby żadne nie stanęło, żeby nić się nie Wdowie z dziećmi kazano natychmiast
rwała... nadchodzi pan Koehler i wydaje opuścić mieszkanie zakładowe...
wyrok: Ta dziewczyna obraca się nie dość
Gumowych rękawic nie było zresztą
żwawo! Nie dość żwawo przebiega swoją nawet w szpitalu przyfabrycznym, wkrótce
alejkę! Gąskównę degradują
i przenoszą do znacznie cięższej roboty, gdzie zarobi głodowe 15 zł zamiast dotychczasowych 30. A i cieszyć się
powinna, że jej nie zredukowano zupełnie.
Oto w czerwcu w hali
fabrycznej nieopisany upał
i zaduch. Robotnice mdleją
przy krosnach, a żeby było
choć trochę chłodniej, pozawijały pończochy. Nie zdjęły
całkiem, broń Boże, za zdjęcie pewnie wyrzucą – zawinęły przy kostce, tworząc coś
w rodzaju skarpetek. Przyjeżdża pan Koehler i wpada
w szał. Co to za świecenie
gołymi łydkami! Struchlały
majster (wszak i on może w
jednej minucie stracić pracę)
tłumaczy pokornie, że w
upale dziewczyny w pończochach tracą swobodę ruchu,
nie mogą ruszać się żwawo.
Pan Koehler duma. Żwawość
robotnic wszak sprawą nad-
zresztą szpital zamknięto, podobnie jak
świetlicę i ogród fabryczny od kilkudziesięciu lat służący do odpoczynku po pracy.
Domów fabrycznych nie remontowano. Na
przegniły balkon wyszedł majster Petasz,
balkon zarwał się. Petasz zginął. Wdowie
z dziećmi kazano natychmiast...
- Nie lubił też Koehler siwych głów, polecał
zwalniać robotników posiwiałych, w zakładach, w których pracowali całe życie. Mnie
kazał zwolnić, ponieważ byłem za wysoki.
Dwóch inwalidów, którzy zgłosili się do pracy,
Koehler kazał zrzucić ze schodów, co też portier wykonał 5 – zeznawał młody robotnik.
Pensja robotników pracujących w koszmarnych warunkach wynosiła góra 15 zł
tygodniowo (za przyzwoitą pensję uchodziło 30 zł tygodniowo), natomiast Koehler wypłacał sobie 25 tys. zł miesięcznie
plus dywidendy.
„Od dziesięcioleci istniał w Żyrardowie zwyczaj, że starym robotnikom,
którzy przestawali pracować, wypłacano emeryturę w wysokości kilku do
kilkunastu rubli miesięcznie. Do tej
fabrycznej emerytury były właściciel
Żyrardowa, Karol Dittrich, dodawał od
siebie od dwóch do pięciu rubli miesięcznie. Jeśli dodamy, że każdy robotnik starszy miał znaczne oszczędności
w Fundacji Karola Augusta Dittricha,
założonej i utrzymywanej przez Karola
Dittricha, to zrozumiemy, że żaden emeryt po opuszczeniu fabryki nie doznawał
skutków jakiejś nędzy. Nowy zarząd spoglądał na emerytury jak na trwałe fatalne
zło, którego trzeba było pozbyć się jak
najprędzej razem z wszystkimi świadczeniami społecznymi. Redukowano
tedy emerytury razem z płacą, a ta stawała się coraz mniejsza. [...] Stary robotnik, który po 50 latach pracy w fabryce
żyrardowskiej dostawał 20 złotych, biedował ostatecznie przy 15-16 złotych.
[...] Emerytury najwyższe, dochodzące
do 300 złotych, obniżono do 100 złotych.
Na ogół robotnicy po 40-50 latach pracy
pobierali po kilka do kilkunastu złotych
miesięcznie, urzędnicy i majstrowie za
40-50 lat pracy mieli od 50 do 100 złotych
wysługi. Ale nie dość na tych redukcjach.
[...] Nowy emeryt otrzymywał emeryturę
w postaci przekazu na swojego poprzednika i musiał czekać, aż ten poprzednik
umrze, aby mógł objąć po nim żałosny
spadek”6 – dodawał do tego Hulka-La5
Za: Sławomir Koper, „Afery i skandale Drugiej
Rzeczypospolitej”, Afera żyrardowska, Warszawa 2011.
6
P. Hulka-Laskowski, „Mój Żyrardów”.
7
Irena Krzywicka, „Sąd idzie!”, Warszawa 1998.
TEMIDIUM
skowski, który zresztą zgłosił się na ochotnika zeznawać w procesie Blachowskiego,
ale sąd z jego zeznań nie skorzystał. Czesława Miłosza, wówczas 21-letniego studenta, proces zainspirował do napisania
bardzo młodzieńczego, ale bardzo gniewnego wiersza „Przeciwko nim”:
To jest ziemia płaska i uboga
– dla podróżnych z Moskwy do Berlina,
kolonia francuskich kapitałów
eksploatowane tereny.
My ten kraj
Pięścią
Podniesiemy.
Tu jest nędza. Tu jest krzyk głodnych mas.
Tu jest rozpacz co ściska gardło.
W ciemnych dymach i w groźny czas
dniem i nocą
huczał
Żyrardów.
Mocno w rękach do 23-go roku
Trzyma zakłady
«Comptoir de l’industrie cotonnicre»
W 26-ym lokaut, 3000 ludzi wyrzuconych
Niech zdycha polskie bydło
– Miliony panom Boussac!
W ciemnych izbach co noc szeptała gniewna
czerń
ale szpicle wszędzie dotarli.
Buntownicy – w więzienny mur.
Córki wygnał na ulicę głód.
W zgniłych izbach synkowie pomarli.
Dziś
jeśli prasa pisze o Żyrardowie
Nie wierzajcie jej. Prasa łże.
Ani teraz ani potem
ostrożni redaktorowie
nie napiszą
jak jest
co i gdzie.
v
Nr 3 (69)
Nieraz
dobrze napuchły portfele grzecznych
ministrów,
jedwabnymi banknotami
płacono prasowym koncernom.
Sztabom złota w kasach pancernych
hymn, cześć, chwała nade wszystko.
Niebo ciche jak przed lat tysiącem
na twarz sypie reflektory światła.
Pod tym niebem, w XX wieku,
życie trudne i prawda niełatwa.
Czesław Miłosz
„Poemat o czasie zastygłym”
Wilno 1933 r.
Rozmaitości 55
A gdzie w tym wszystkim zabójca?
Juliusz Blachowski w wieku lat szesnastu
został skazany za działalność rewolucyjną
na 6 lat katorgi i dożywotnie osiedlenie
na Sybirze. Przetrwał, ożenił się, po wojnie wrócił do kraju. Przez jakiś czas, żeby
utrzymać rodzinę, sprzedawał pączki
na ulicy, wyjechał na krótko do Francji
pracować jako górnik, w końcu osiadł w
Żyrardowie i podjął pracę w księgowości
fabryki. Był rok 1923 – Blachowski miał
wtedy 33 lata.
Działalność rewolucyjna mu nie przeszła: został radnym miejskim z ramienia
PPS, a pod koniec kadencji nawet prezesem rady miasta Żyrardowa. Zarzucano
mu jednak zbytnią ugodowość wobec
francuskich panów miasta i w wyborach
municypalnych 1927 r. nie uzyskał mandatu. Nadal jednak pracował w fabryce.
Te właśnie przegrane wybory stały się
według sprawozdawczyni sądowej Ireny
Krzywickiej początkiem jego upadku.
„Zaczyna pić, on – który wcześniej nie
znał wódki. Cierpi na ostrą neurastenię, na nerwicę żołądka, nie sypia, nie
jada. Jest coraz gorzej. Depresja rośnie.
Obłęd krwawym całunem zaczyna spowijać mózg. Blachowski nachyla się nad
swoją córeczką i pyta: Powiedz, czy ja
nie mam obłąkanych oczu? Zaczyna się
opuszczać w pracy, wreszcie traci posadę,
słusznie, jak sam powiada”7. Oczywiście
Koehler każe jemu i rodzinie natychmiast
się wynieść z zakładowego mieszkania
i to mieszkanie stanie się dosłownie jego
gwoździem do trumny, a dla Blachowskiego – idee fi xe, symbolem krzywdy
i ucisku. Blachowski nie ma pretensji
o zwolnienie z pracy, należało mu się, jak
sam przyznaje w przebłyskach przytomności. Ale dlaczego mieszkanie? Dlaczego
jego żona, zatrudniona w żyrardowskiej
szkole, miałaby teraz długie godziny
dojeżdżać do pracy?
„Jak zwykle w takich wypadkach, cały
świat staje się sprzymierzeńcem zbrodni.
Tego nie było w domu, ów nie miał czasu,
drzwi do baru były otwarte, ślepy przypadek kazał mu iść tą właśnie stroną ulicy.
Wszystko po to, aby nagle tuż przed sobą
ujrzeć mityczną postać dyrektora, symbol Żyrardowa. Blachowski już dawno
przestał być sobą, ale jego neuropatyczny
organizm stał się może tym czulszą stacją odbiorczą na potężne fale płynące
z miasta jego pracy, z miasta jego krzywdy,
wzlotu i upadku. Trzeba było tylko tego,
żeby znienawidzony, niedostępny, nieosiągalny dyrektor przyszedł mu przed
samą twarz i stanął mu oko w oko. Jakiś
56 Rozmaitości
TEMIDIUM
bełkot o mieszkaniu – powszednia idee czało poważne zarzuty wobec kierownicfi xe, brutalny gest dyrektora, krótkie twa spółki. Główny akcjonariusz jednak,
spięcie, strzały i oto dno piekielnego leja wspomniany przez Miłosza Marcel Boussac, spał na razie spokojnie. Miał konek– więzienie”8.
„Mówił w sądzie dużo i bezładnie. Plą- sje w najwyższych kręgach rządowych
tał się w szczegółach, przytaczał cyfry, Francji (a to dzięki dostawom dla armii,
zapewniał, zaklinał się. Śmiesznie drobna podczas I wojny światowej, na których się
w tej lawinie tragedii sprawa mieszkania zresztą wzbogacił – mówiono, że „zaosznie schodziła z jego ust. Widać było, że nic czędził” poważny procent bawełny strzelnie rozumie z samego siebie, z tego, co to niczej zamówionej przez wojsko i sprzedał
wszystko znaczy. Szkodził sobie w ostatnim go ponownie po nowej cenie). Warszawa
słowie, aż mu sędzia dobrotliwie przerwał. była zaś we wczesnych latach trzydzieMałe, zwężone oczki nie przepuszczały stych nader głęboko związana politycznie
już wcale spojrzenia. Kwadratowe szczęki z Paryżem, poza tym polski rząd pobrał
poruszały się bezustannie starczym, żują- od Francji wysokie pożyczki. Na wszelki
cym ruchem. Szczeciniaste
włosy jeżyły się na głowie.
Chciał coś powiedzieć, o czymś
przekonać, ale jego wypolerowane, okrągłe zdania zawodowego działacza nic nie znaczyły, niczego nie wyrażały. Na
ławie świadków siedziała jego
córeczka: okrągła ładna buzia,
okrągły nosek i usta w kształcie
kółeczka. Okrągłymi oczkami
wpatrzona w tatusia, uważnie
wsłuchana, milutka, wzruszająca aż do ściśnięcia serca...”9 –
zapisuje Krzywicka.
Wyrok: pięć lat więzienia
z uwagi na okoliczności łagodzące, niepełną poczytalność Oskarżony Julian Blachowski na sali sądowej
(źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe)
w chwili popełniania czynu,
zabójstwo w afekcie. „A jednak
ta zbrodnia... przeważyła szalę niesprawie- wypadek Boussac ogłosił wezwanie do
dliwości. W Żyrardowie jest teraz lepiej, sprzedaży akcji od pozostałych akcjonaprzyjęto znaczną część ludzi do pracy”10 riuszy, czterokrotnie przepłacając cenę
– odnotowuje sprawozdawczyni. Bla- giełdową. W ten sposób uczynił swoim
chowski wyszedł po odbyciu połowy kary, stronnikiem akcjonariusza Żyrardowa
pod petycją o jego zwolnienie podpisało i senatora BBWR Artura Dobieckiego czy
się ponad 3 tys. mieszkańców Żyrardowa. znanego adwokata Aleksandra Lednickiego. Zwolnił także dyrektora adminiDalszy jego los nie jest znany.
Podczas procesu Blac howsk iego stracyjnego żyrardowskiej fabryki Jana
wyszły na jaw nie tylko wołające o pomstę Waśkiewicza, na niego zrzucając winę za
do nieba warunki pracy w żyrardowskich złe traktowanie pracowników.
W styczniu 1934 r. wszakże drobzakładach. Okazało się, że prowadzona
jest w nich, według dzisiejszej terminolo- niejsi akcjonariusze na walnym zgromagii, kreatywna księgowość; że sprowadza dzeniu przeforsowali uchwałę, że zarząd
się najgorszy surowiec płacąc jak za towar zakładów żyrardowskich działa na szkodę
wysokiej klasy; że deklasuje się znaki spółki, i na tej podstawie doprowadzili do
towarowe opatrując nimi wyroby fran- odebrania francuskim wspólnikom prawa
cuskich fabryk; że maszyny, na papierze głosu z akcji, na co pozwalało ówczesne
zezłomowane w Żyrardowie, w najlepsze prawo o spółkach akcyjnych. Boussac,
pracują we Francji; że zatrudnia się niele- Dobiecki i Lednicki zaskarżyli uchwałę do
galnie i bez wynagrodzenia młodocianych sądu. Drugiego lutego tegoż roku sprawa
pod pozorem przeszkolenia... To ozna- weszła na wokandę Wydziału Handlowego Sądu Okręgowego w Warszawie;
8
I. Krzywicka, tamże.
ósmego marca zapadł wyrok: rację przy9
I. Krzywicka, tamże.
znano drobnym akcjonariuszom, do Żyrar10 I. Krzywicka, tamże.
dowa wprowadzono zarząd komisaryczny.
11 Na: http://www.zyrardow.pl/archiwum/turystyka,historia.htm
Ten po pół roku pracy przedstawił niezbite
Sierpień 2012 r.
dowody na fałszowanie towaru opatrzonego znakami towarowymi Żyrardowa, na
kreowanie sztucznego długu fabryki, na
przestępstwa celne i skarbowe. Wcześniejszy dyrektorzy firmy zostali aresztowani,
choć bez przebywającego we Francji Boussaca. Mecenas Lednicki strzelił sobie w łeb,
aczkolwiek sprawa nie została ostatecznie wyjaśniona – chodziły głosy, że było to
zabójstwo na zlecenie. W połowie 1935 r.
biegli sądowi wycenili powstałe w Żyrardowie szkody skarbu państwa na astronomiczną wówczas sumę 25 mln zł.
Rząd polski ubiegał się właśnie
o kolejną pożyczkę od rządu francuskiego... Francuzi negocjowali
twardo. Zobowiązali się wykupić akcje Boussaca i odsprzedać je polskiemu rządowi,
warunkiem było jednak umorzenie dotychczasowych wierzytelności Żyrardowa wobec
skarbu państwa polskiego oraz
sprawy karnej Boussaca. Tak
się też i stało, zaś żyrardowskie
zakłady przejął Państwowy
Bank Rolny. Jednocześnie kończył się wielki kryzys gospodarczy. Produkcja Żyrardowa
wzrosła, warunki pracy uległy
poprawie.
A puentą niech będzie cytat
ze strony internetowej miasta:
„Od 1990 r. trwa proces
upadku Zakładów Przemysłu
Lniarskiego im. Rewolucji 1905 r. zarządzanych od tej pory przez syndyka masy upadłościowej. Na bazie zamykanego przedsiębiorstwa powstają Zakłady Lniarskie S.A.,
które po początkowych sukcesach napotykają kłopoty finansowe. W 1997 r. następuje
ogłoszenie upadłości i wyprzedaż majątku
przedsiębiorstwa. Z kolei Zakłady Przemysłu
Odzieżowego „Poldres” zostają zamknięte
z początkiem XXI w. Natomiast istniejące
w latach 60-tych laboratorium lniarskie,
które zmieniło nazwę na Centralny Ośrodek
Badawczo-Rozwojowy Przetwórstwa Lnu
kończy działalność naukową w 2002 r. Dwa
lata później w 2004 r. żyrardowska „Stella”
ostatecznie zaprzestaje produkcji.
W chwili obecnej istnieją jedynie Zakłady
Technicznych Wyrobów Włókienniczych
„Żyratex” S.A., a także kontynuatorka ponad
170-letniej tradycji lniarstwa w Żyrardowie
niewielka, powstała w 1999 r. Fabryka Wyrobów Lnianych Spółka z o.o.” 11.
Autorka artykułu jest dziennikarką.
W czerwcowym numerze Temidium 2/2012 w artykule
„Brzeska plama” autorstwa Joanny Barańskiej-Głowackiej
pojawił się skrót BBWR, który został błędnie rozwinięty.
Prawidłowe rozwiniecie skrótu BBWR – Bezpartyjny Blok
Współpracy z Rządem.
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
Rozmaitości 57
P ODRÓŻE
... w najdalszym
zakątku świata
Mateusz Duszyński
C
iężki i płytki oddech, trząsące się
z zimna ręce mimo 35-stopniowych
upałów, tępy ból głowy oraz ogólne
osłabienie – w takim stanie wegetowałem w pierwszym dniu pobytu na „zielonej wyspie”
położonej na chilijskiej pustyni, tj. San Pedro de Atacama. Klasyczne objawy choroby wysokościowej. Oaza
położona jest na wysokości ok. 2500 m n.p.m.
Pedro, lokalny przewodnik, zalecił spożywanie dużej
ilości wody, odpoczynek, a także żucie oraz picie wywaru
z liści koki. O tym jak poważne mogą być konsekwencje zignorowania powyższego uświadomił mi dwa tygodnie później Robert z Krakowa, zapoznany w Argentynie.
W trakcie wyprawy na Aconcaguę został odtransportowany helikopterem bezpośrednio do Mendozy. Zdiagnozowano u niego obecność wody w płucach oraz obrzęk mózgu
– typowe objawy niedotlenienia, które mogą doprowadzić
Jedna z najbardziej znanych
cukierni w Santiago nazywa się
wdzięcznie „Varsovienne”
do śmierci. Takiego szczęścia nie miał kilka lat temu inny
polski turysta, dla którego ostatnią wyprawą okazał się ów
najwyższy szczyt Andów oraz obu Ameryk.
Objawy choroby wysokościowej już po kilku godzinach minęły. Jednakże dwukrotnie jeszcze dała ona o
sobie znać. Pierwszy raz przy atakowaniu szczytu wulkanu
Peru
Boliwia
Chile
Sairecabur (6040 m n.p.m.).
Przy gromach zwiastujących
nadchodzącą burzę śnieżną
i porywistym wietrze, wyprawa
ta okazała się najtrudniejszym
wyzwaniem. Drugi raz w nocy i nad
ranem podczas noclegu spędzonego
w boliwijskiej osadzie górskiej, położonej na
wysokości ok. 4000 m n.p.m. Był to jeden z
dwóch noclegów podczas trzydniowej eskapady jeepami z San Pedro de Atacama (Chile)
do Uyuni (Boliwia).
58 Rozmaitości
Boliwijski bazar w Copacabana
TEMIDIUM
Sierpieńń 2012
2 012 r.r
Przełęczami Andyjskimi z Argentyny do Chile
Oba miasta otoczone są piaskami pustyni poprzeplatanej na
przemian formacjami skalnymi, salarami, gejzerami, lagunami
oraz termami. Przyroda, choć surowa i niesprzyjająca wegetacji czegokolwiek, okazuje się także fascynująca i pociągająca,
nawet w wymiarze metafizycznym. Na tym obszarze indygeniczne andyjskie ludy inkaskie żyły w harmonii z Matką Ziemią – Pachamamą, kontaktowały się z kulturami ziemskimi
i pozaziemskimi oraz zbudowały wspaniałą cywilizację, której dzisiejszym niemym świadectwem są peruwiańskie Cuzco
i Machu Picchu.
Inez Suarez w swych pamiętnikach1 przedstawia fascynujące świadectwo podboju terenów dzisiejszego Chile przez konkwistadorów króla Karola V. Cel nie był prosty do osiągnięcia.
Pierwsza wyprawa ekspedycyjna Diego de Almagro zakończyła
się fiaskiem. Francisco Pizzarro, bezwzględny zarządca Peru
i pogromca cywilizacji Inków, zarzucił już nawet myśl o dalszych
podbojach na południe, które zamiast ton złota i srebra oferowało wypłowiały piasek.
Dopiero Pedro de Valdivia nie zważając na trudności,
swoją determinacją, doprowadził do zorganizowania kolejnej
wyprawy. Chciał założyć kraj, który w przeciwieństwie do podbitego Peru opierałby się na praworządności. Wspomniana Inez
Suarez tak charakteryzowała Valdivię „Wyobrażał sobie, że
z dala od dworskiego życia (…) będzie mógł założyć społeczeństwo sprawiedliwe, żyjące z ciężkiej pracy i uprawy roli, gdzie
nie było miejsca dla tych, którzy chcieliby się nieuczciwie wzbogacić na kopalniach i niewolnictwie. Potomkowie założycieli
Chile mieli być wstrzemięźliwi, uczciwi, dzielni i praworządni”. 2
Przejazdowi klimatyzowanym autobusem z peruwiańskiej
Arequipy do Tacny a następnie przez Aricę w stroną Antofagasty towarzyszą rozległe i rozgrzane słońcem tereny pustynne,
1
Isabel Allende, Ines, Pani mej duszy, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA,
Warszawa 2008
2
Isabel Allende, op. cit., str. 135
załamujące się hen na horyzoncie oraz góry. Nieodparcie nasuwała mi się reflekcja o tym jakim sposobem ten niegościnny dla
człowieka obszar sforsował Valdivia. Jego ekspedycja składała
się w przeważającej części z zakutych w łańcuchy niewolników.
Garstka żołnierzy była zmuszona walczyć z wrogo nastawioną
ludnością lokalną, a zwłaszcza z wojowniczymi Mapuchami.
Warto wspomnieć, że z rąk owych indiańskich wojowników
wiele lat później zginął Pedro de Valdivia.
W latach 1816 – 1822 ten odludny obszar był świadkiem zmagań zbrojnych zwycięskiej armii José Francisco de San Martína,
wyzwoliciela Argentyny, ale także Chile i Peru, od rojalistów
Korony Hiszpańskiej. Przejście San Martina przez Andy dawnym
szlakiem inkaskim z Mendozy do Santiago de Chile w celu rozprawienia się z wojskami wiernymi królowi hiszpańskiemu przypomina drogę jaką przebył Hannibal przez Alpy w 218 r. p.n.e.
Decyzja ryzykowna, ale opłaciła się. Brak sukcesów wojska hiszpańskiego w zatrzymaniu armii wyzwolicielskiej na andyjskich
przełęczach oznaczał ostateczną klęskę dla Korony, co mogło
przynieść sławę i bogactwo dla San Martina. Niestety, jak głosi
legenda, ostatecznie San Martin zrezygnował z zaszczytu liberatora Ameryki Południowej na rzecz konkurenta, Simona Bolivara. Temu ostatniemu przypadły zatem doczesne zaszczyty,
natomiast San Martin umierał w niedostatku na emigracji we
Francji. Dopiero w późniejszym czasie dokonania San Martina
zostały docenione. Jego prochy znajdują się dzisiaj w Buenos
Aires. W 1957 r. został ustanowiony Order Wyzwoliciela na cześć
San Martina, a w całej Argentynie chyba nie ma miasta, w którym jedna z głównych ulic nie zostałaby poświęcona Ojcu Ojczyzny i Wyzwolicielowi.
Kilkadziesiąt lat później tereny te były areną bitewną podczas krwawej wojny o Pacyfik (tzw. wojna o saletrę), toczonej
w latach 1879 – 1883 przez Chile przeciwko koalicji Peru z Boliwią. Efektem wojny było przejęcie przez Chile bogatych w minerały obszarów i pozbawienie Boliwii dostępu do oceanu. A propos
tego ostatniego problemu – Boliwia wraz z Paragwajem są tymi
Nr 3 (69)
krajami, które nie posiadają dostępu do oceanu. Również te dwa
kraje wskazywane są obiegowo jako najbiedniejsze w Ameryce
Południowej, co tłumaczy się właśnie brakiem rodzimych portów. Jak głosi plotka, jeszcze w latach 80. XX wieku reżim wojskowy Pinocheta proponował Boliwii dostęp do ocenu, poprzez
oddanie wąskiego kilkukilometrowego pasa ziemii na północ
od miasta Arica, przy granicy z Peru. Ww. propozycja została
podobno odrzucona
przez La Paz jako
niew ysta rczająca.
Dziś, mając na uwadze fakt wybudowania na tym terenie
międzynarodowego
lotniska oraz problemy Boliwii ze
zorganizowaną
przestępczością
narkotykową, takie
rozwiązanie sporu
granicznego wydaje
się coraz mniej
prawdopodobne.
Z pewnością
jed na z ost at n ic h
rzeczy, która interesowała wojska Valdivi, San Martina,
czy wojska zwaśnioGeiser del Tatio w Chile
nych stron wojny
o Pacyfik, było delektowanie się niezwykłymi krajobrazami
i zabytkami przyrody. Pustynie od
północy zamykają
piękne miasta kolonialne i inkaskie
Cuzco, Puno i Arequipa. Od zachodu
pu st y n ie
z m ie n iają się w t r ud no
dostępny i n ada l
o d lud ny p ł a skowyż Andów, na którym znajduje się
m.in. słynny boliwijski Park Narodowy Eduardo Avaros. Tędy przebiega szlak
licznych wycieczek zmierzających na gigantyczny, biały jak
mleko Salar Uyuni. Nadto płaskowyż usiany jest wulkanami,
górami ale także gejzerami, z których po stronie chilijskiej najbardziej znany jest Geiser del Tatio a po boliwijskiej Geiser Sol
de Manana, czy termy – Banos de Puritama i Aques Termales
k. Laguna Verde. Chile ma także swój nieco skromniejszy Salar
de Atacama. W tejże okolicy najbardziej okazałym wniesieniem
wydaje się majestatyczny wulkan Licancabur (5915 m n.p.m.)
a najbardziej prestiżowym, bodaj najwyższy wulkan świata
– Ojos del Salado (6893 m n.p.m.).
3
D.Passent, Choroba dyplomatyczna, Iskry, Warszawa 2002, str. 252
TEMIDIUM
Rozmaitości 59
Nie sposób nie napomknąć także o Dolinie Księżycowej (Valle
de la Luna), która może pochwalić się tak niezwykłymi formacjami skalnymi, wąwozami czy jaskiniami, że marzenie o wylocie na Księżyc spokojnie można uznać za ziszczone. Na południu
nie jest łatwo wskazać gdzie kończą się tereny pustynne. Z pewnością otaczają one jeszcze chilijskie miasto portowe Antofagasta
i wbijają się klinem być może nawet do kolejnego znacznego miasta
Chile – La Serena.
Tereny te są także
ucztą dla miłośników fauny. Uważny
obserwator dojrzy
tutaj gatunki zwierząt rzadko spotykanych i hodowanych
w Europie, takie jak
lamy, alpaki, czy
wikunie.
Nawet ostrzegawczy znak drogowy
przedstawia wizerunek zwierzątka
łudząco podobnego
właśnie do lamy
a nie do wizerunku
poczciwego, swojskiego jelenia.
W historii rejonu
pustynnego
AtaDolina Księżycowa
cama nie brakuje
polskich akcentów.
Wielce zasłużonym
rodakiem pozostaje
naukowiec i geolog
Ignacy Domeyko,
który, korzystając
z zaproszenia rządu
chilijskiego, w sposób wymierny przyczynił się do zbadania tego pustkowia
i ostatecznie osiadł
na stałe w tym
gościnnym kraju.
Na jego cześć, tutejBoliwijski Park Narodowy Eduardo Avaros
szy łańcuch górski
nazwano
Kordylierą Domeyki. Interesującą syntezę życiowej drogi i działalności naukowej Domeyki nakreślił były ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Chile, Daniel Passent: „Dwa odmienne wizerunki
Domeyki odpowiadają jednej i drugiej Ojczyźnie.(…). Domeyko
<<polski>> zaspakaja tęsknotę Polaków do Wolności i Niepodległości państwa. Domeyko <<chilijski>> zaspokaja chilijską
potrzebę modernizacji, oświaty, rozwoju, nowoczesnej cywilizacji, która w owych czasach mogła przyjść tylko z Europy.” 3
Innym Polakiem, który pozostaje głeboko w pamięci Chilijczyków, ale także Argentyńczyków jest Papież Jan Paweł II.
Wynika to nie tyle z faktu, że przez dziecięciolecia był on głową
Kościoła Katolickiego. Przede wszystkim owa szczególna pamięć
wynika z tego, że powszechnie tutaj przypisuje mu się doprowadzenie do zawarcia trwałego pokoju między zwaśnionymi krajami, rządzonymi w końcu lat 70. przez reżimy autorytarne, sto-
60
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
jące na progu konfliktu zbrojnego 4.
Zwiedzając stolicę Chile, Santiago de Chile, moją
uwagę przykuły kamienice secesyjne, które bardzo
przypominały te napotykane w Europie. Okazało
się, że jednym z najważniejszych architektów projektujących w Santiago, był potomek polskich emigrantów Luciano Kulczewski. To z jego deski kreślarskiej wyszedł projekt zrealizowanego budynku
kolejki linowej na wzgórze San Cristóbal, czy siedziba Stowarzyszenia Architektów Chile.
Polskie akcenty pojawiły się nieoczekiwanie także przy okazji eksploracji punktów gastronomicznych. Jedna z bardziej znanych cukierni
w Santiago nazywa się wdzięcznie „Varsovienne”.
Dziś należąca do rodziny chilijskiej, okazała się być
założona i prowadzona przez emigrantów z Polski,
o czym można przeczytać na stronie internetowej
poświęconej cukierni. Innym miejscem jest modna
restauracja sushi o nazwie „Zabo”, którego właścicielem jest ponoć … polska rodzina Zabłockich.
Boliwia, Chile, Peru, Argentyna, cele mojej eksploracyjnej wyprawy, kryją w sobie autentyczne
i nieprzebrane bogactwa przyrody, smaków i kultury.
W Chile żywy jest mit o stworzeniu tego państwa.
Kiedy Bóg stworzył wszechświat, znalazł resztki elementów, których użył: ogień i zimno, słońce i śnieg,
jeziora, morza i rzeki, rozpalone pustynie, ogromne
góry, majestatyczne wulkany, liściaste drzewa, różnorodność metali, zwierzęta, owoce, ptaki i ryby.
Wszystkie te rzeczy zostały stworzone dla szczęścia
ludzkości. Wziąwszy te resztki do ręki postanowił
umieścić je w najdalszym zakątku świata, i tak też
zrobił.
Moim zdaniem równie dobrze mógłby to być mit
o boskim stworzeniu całej Ameryki Południowej…
Autor artykułu jest radcą prawnym.
Mural w dzielnicy w Bellavista w Chile
Jezioro Titicaca w Boliwii
4
B. Odorowicz, Konfl ikt chilijsko-argentyński o kanał Beagle, w: http://
stosunki.pl (publikacja z dnia 07 lipca 2006 r.)
Pustynia Atacama
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
61
Yes we did”
s
e
d
i
Y ed
w
Y
Dorota
Rutkowska-Skwara
es we did” – te słowa ujrzałam
na koszulkach trzech afroamerykanów podczas spaceru ulicami Nowego Orleanu. Słowa te,
jak sądzę, były parafrazą hasła z kampanii wyborczej obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy: „Yes
we can”. I słowa te mogę również odnieść
do mojej podróży przez południowe stany
USA, którą rozpoczęłam w Miami w stanie Floryda, a skończyłam w San Francisco
w stanie Kalifornia. Przemierzyłam samochodem, razem z osobami mi towarzyszącymi, tysiące kilometrów, przejeżdżając
przez kilka stanów, odwiedzając miasta,
parki narodowe i stanowe …, a wszystko to
w 40-stopniowym upale i niemal codziennie „na walizkach”.
62 Rozmaitości
TEMIDIUM
Moją podróż rozpoczęłam od stanu
Floryda znanego m.in. z mokradeł Everglades, Key West, Miami, parków wodnych,
a także z... lotów kosmicznych. Bowiem
to w tym stanie, na przylądku Canaveral
znajduje się Centrum Lotów Kosmicznych
kacyjnym, pełni taką funkcję. Ale organizacja jest bardzo sprawna, co zresztą
jest charakterystyczne dla miejsc, które
są tłumnie odwiedzane przez turystów.
W Centrum Lotów Kosmicznych poza
budynkami, w których mieszczą się galerie i interaktywne muzea prezentujące
w atrakcyjny i nienużący sposób historię
amerykańskich lotów kosmicznych, znajduje się również kino 3d, a także m.in.
budynek, w którym znajdują się pamiątki
pochodzące z planu filmowego niezwy-
im. John’a F. Kennedy’ego, stanowiące niewątpliwie atrakcję turystyczną. Przylądek
Canaveral, przed przyjazdem do Centrum
Lotów Kosmicznych, znałam wyłącznie
z krótkich relacji telewizyjnych ukazujących starty promów kosmicznych. Niestety, ze względu na fakt, iż w lipcu 2011 r.
Stany Zjednoczone po raz ostatni wysłały
na orbitę pozaziemską załogowy prom
kosmiczny, nie udało mi być świadkiem
tego startu, chociaż miałam taką nadzieję
ze względu na ciągłe przekładanie daty
tego wydarzenia. Jakby dla potwierdzenia słuszności decyzji rządu w kwestii
zaniechania załogowych lotów kosmicznych, ukazało się w tym czasie w prasie
amerykańskiej trochę prześmiewczych
artykułów na temat bezcelowości wysyłania w chwili obecnej człowieka w kosmos,
w których to artykułach drwiono, iż loty
kosmiczne mają głównie na celu zbieranie
i kolekcjonowanie „odpadów kosmicznych”, a kosmonauci pełnią niejako
rolę „śmieciarzy kosmosu”. Samo Centrum Lotów Kosmicznych pod względem
wyglądu przypomina trochę park rozrywki i chyba też trochę, poza celem edu-
kle popularnego w USA (mniej w Europie)
serialu: Star Trek oraz punkty gastronomiczne, w których serwowane są specjały
kuchni amerykańskiej czyli fast food.
W kinie 3d można obejrzeć filmy poświęcone ogólnie pojętej tematyce kosmicznej.
My wybraliśmy film zatytułowany: Space
Station 3d, opowiadający historię budowy
Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
W filmie pokazano krótki rys historyczny
amerykańskich
lotów
kosmicznych,
a także przedstawiono inne kosmodromy,
m.in. kosmodrom Bajkonur, usytuowany
na terenie Kazachstanu. Oglądając wspomniany film uderzył mnie kontrast przy
ukazaniu całej „otoczki” towarzyszącej
startowi załogowych promów kosmicznych z przylądka Canaveral, a atmosferze
jaka panuje podczas startu takich promów
w Bajkonurze. O ile na przylądku Canaveral zawsze zbierają się tłumy chętne obejrzeć widowiskowy start promu kosmicznego, o tyle w Bajkonurze jest ponuro,
pusto a samo centrum wygląda na mocno
zaniedbane. Zresztą chyba takie założenie
przyświecało budowniczym tego kosmodromu; jego budowa objęta była ścisłą
Nie łatwo jest wybrać i opisać zaledwie
trzy miejsca z naszej podróży, gdyż większość zasługuje na wzmiankę. Moja relacja
jednak do tego musi się ograniczyć.
John F. Kennedy Space Center
Sierpień 2012 r.
tajemnicą, stąd też jego usytuowanie niemalże „na odludziu”. Ale zaraz towarzyszy
tym scenom refleksja, że w chwili obecnej
wydatki przeznaczone na NASA zostały
mocno okrojone i program załogowych
lotów kosmicznych został wstrzymany na
czas nieokreślony, natomiast Bajkonur oferuje nawet turystyczne loty kosmiczne.
A przecież jak sięgnąć do historii lotów
kosmicznych to sama koncepcja podboju
kosmosu to nic innego jak skutek powojennej rywalizacji dwóch mocarstw: Stanów Zjednoczonych oraz Związku Radzieckiego w dziedzinie ekspansji militarnej
i postępu technicznego. Kiedy Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek okrążył kulę
ziemską Amerykanie musieli pójść o krok
naprzód i ogłosili program podboju Księżyca. Program ten zainaugurował, 25 maja
1961 r., ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych: John F. Kennedy w swoim przemówieniu w Kongresie, w którym określił
lot na Księżyc mianem celu całego narodu
amerykańskiego. Powołana do życia
w 1958 r. NASA (czyli Narodowa Agencja
Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej), stanowiąca narodową agencję rządu Stanów
Zjednoczonych, miała być odpowiedzialna
za realizację programu lotów kosmicznych. Natomiast prace nad budową rakiet
kosmicznych oparte zostały na niemieckiej
technologii konstrukcji rakiet balistycznych V-2, która została dostarczona amerykańskim wojskowym w okresie II wojny
światowej przez niemieckiego uczonego
Wernera von Braun, głównego konstruktora rakiet Saturn-V, które wyniosły na
księżyc statki Apollo, a następnie długoletniego dyrektora NASA. Ale wracając do
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
samego Centrum Lotów Kosmicznych to
poza budynkami, które obejmują muzea
i galerie w głównym kompleksie znajduje się także Rocket Garden
i jest to wyodrębnione miejsce przypominające ogród tyle że zamiast drzew
albo kwiatów umieszczone zostały w nim
rakiety pochodzące z lat 50-tych oraz ekspozycja składająca się ze statków kosmicznych, modeli satelitów, kombinezonów
kosmonautów oraz odtworzonego pokładu
lotniczego wahadłowca. Można zatem
wejść do kapsuły, w której kosmonauci
wrócili na ziemię, można przespacerować się po pomoście, po którym kosmonauci przechodzą do statku kosmicznego,
można też wziąć udział w symulowanym
starcie rakiety kosmicznej i skorzystać z jeszcze wielu innych atrakcji oferowanych przez centrum. Dla
mnie, osoby pochodzącej z kraju,
który może pochwalić się zaledwie
jednym kosmonautą, sama wizyta w
miejscu, znanym dotychczas wyłącznie z przekazów telewizyjnych oraz
widok w ogromnych ilościach sprzętu
„kosmicznego” wywarł niezapomniane wrażenie. Ciekawostkę stanowi możliwość spożycia, za odpłatnością, obiadu z amerykańskim kosmonautą
w uprzednio zarezerwowanym terminie.
Po obejrzeniu opisanego powyżej kompleksu udaliśmy się specjalnymi autobusami, w których kierowcy pełnili jednocześnie funkcję pilotów i objaśniali nam
mijane po drodze obiekty, na wycieczkę
do miejsca gdzie znajduje się Vehicle
Assembly Building czyli budynek montażu
rakiet, pierwotnie wykorzystywany w celu
montażu elementów rakiety Saturn V.
W chwili obecnej VAB służy m.in. do łączenia orbitera z silnikami dodatkowymi na
paliwo stałe i zewnętrznym zbiornikiem
paliwa, co składa się na kompletny system
Space Transportation System czyli System
Transportu Kosmicznego. Po połączeniu
cały system jest przenoszony za pomocą
ruchomej platformy i specjalnego transportera na Kompleks startowy 39 obejmujący dwie platformy startowe używane
w chwili obecnej do wystrzeliwania promów kosmicznych. Zarówno Budynek
Montażu Rakiet, jak i Platformy startowe
można oglądać z odpowiedniej odległości: VAB (chyba każdy zna ten wysoki
budynek z logo: NASA po środku) oglą-
cze długo pod wrażeniem jego wielkości.
Za jakiś czas odwiedziliśmy również centrum sterowania lotami kosmicznymi
w Houston w stanie Teksas, ale wizyta
w tym miejscu okazała się rozczarowaniem, a samo centrum stanowiło zaledwie nikły odblask J.F.K. Space Center.
Nowy Orlean (stan Luizjana)
Nowy Orlean to największe miasto
w stanie Luizjana, kojarzone jako kolebka
jazzu oraz ostatnio również jako ofiara
huraganu Katrina sprzed kilku lat. Chociaż muszę przyznać, że żadnych śladów
po zniszczeniach, jakie ten huragan spowodował, nie zauważyłam. A przecież
podczas powodzi woda zalała całe miasto,
podobno najbardziej zniszczone zostały
slumsy...
W Nowym Orleanie zatrzymaliśmy się w zabytkowym
hotelu St. Marie, z charakterystycznymi balkonami przystrojonymi kwiatami, jakie można
spotkać w Vieux Carre czyli
w dzielnicy francuskiej – najbardziej zabytkowej części miasta, od której zresztą zaczęła
się sama historia Nowego Orleanu. W tym miejscu założono pierwotną osadę, a jej pierwsi mieszkańcy
byli pochodzenia francusko-kanadyjskiego. Sama dzielnica francuska, zajmująca powierzchnię zaledwie 13 kwartałów, zrobiła na mnie wrażenie dosyć
„nierównej” pod względem architektonicznym, czyli miejscami wydawała się
bardzo zaniedbana, a znowu w innych
miejscach urzekała swoim wdziękiem
małych hotelików, kościołów, budynków,
w których mieszczą się sklepy, galerie
i rest au rac je… A le obser w ując
z zewnątrz te budynki w żaden sposób
nie kojarzyły mi się one ze stylem francuskim, aczkolwiek ich nazwy, jak również nazwy ulic brzmią jak najbardziej
po francusku np. ulica Burbon, Cafe du
monde etc. I chyba moje spostrzeżenia
nie były takie bezpodstawne bowiem,
jak można przeczytać w przewodniku,
w dzielnicy tej dominuje głównie architektura hiszpańska. Większość pierwotnej
architektury francuskiej spłonęła podczas
dwóch pożarów, jakie nawiedziły tę dzielnicę w XVIII wieku. Jak już wspomniałam, w dzielnicy tej znajduje się mnóstwo
lokali gastronomicznych jednakże trudno
usłyszeć, a przynajmniej ja nie słyszałam, dźwięki muzyki jazzowej. Króluje
tu muzyka bluesowa oraz rock’n’rollowa
wykonywana live zarówno w lokalach,
jak i na ulicy. Widok zespołów składających się z muzyków w dość zaawansowa-
Najzimniejsza zima
jaką kiedykolwiek przeżyłem
to było lato w San Francisco
Mark Twain
daliśmy zza szyby autobusu, natomiast
platformy startowe z wieży widokowej,
znajdującej się w bezpiecznej odległości
od platform (podobno minimalna, bezpieczna odległość od platformy startowej powinna wynosić co najmniej 5 km).
Nasza wycieczka objęła również Appollo
/ Saturn V Center, czyli ogromny hangar,
w którego w centralnym miejscu znajduje się zrekonstruowana rakieta Saturn
V i trzeba przyznać, że obraz rakiety
z bliska dopiero daje wyobrażenie ogromu
całej konstrukcji, a także uzmysławia, iż
tylko niewielką jej część przeznaczona
została dla ludzi. Widok rakiety można
sobie kontemplować przegryzając hamburgera, tudzież hot doga oraz popijając colę bowiem hangar wyposażony jest
w niezbędny element czyli punkt gastronomiczny, oferujący kuchnię typu fast food.
Kiedy wyszliśmy z hangaru żeby udać się
do autobusu nagle z nieba lunął deszcz.
I w tym miejscu należy coś napisać o perfekcyjnej organizacji Centrum. Czekając
na autobus i próbując bezskutecznie schronić się pod wąskim zadaszeniem przystanku liczni turyści wpatrywali się błagalnym wzrokiem w kierunku stojących
nieopodal autobusów lecz kierowcy tych
autobusów, jak przystało na prawdziwych
profesjonalistów podjechali na przystanek
punktualnie, zgodnie z ustalonym rozkładem jazdy… Centrum Lotów Kosmicznych na Florydzie żegnaliśmy będąc jesz-
Rozmaitości 63
64 Rozmaitości
TEMIDIUM
nym wieku, lecz jak wynikało z ich ubiorów i zachowania, nie robiących sobie
z wieku problemu i wykonujących utwory
z werwą, nikogo tu nie dziwi. Tak jak nie
dziwi widok licznych turystów spożywających trunki alkoholowe na ulicy, a to dlatego, iż w Nowym Orleanie nie obowiązuje
prohibicja na ulicach i jest to jedyne takie
miejsce w Stanach Zjednoczonych. Jak
można by się słusznie spodziewać, tłumy
turystów na ulicach korzystają chętnie
ze wspomnianego przywileju, a wyśmienita zabawa przenosi się następnie z ulic
do hoteli, gdzie do późnych godzin nocnych wysłuchuje się radosnych okrzyków, chyba mało już przytomnych gości.
A atmosfera pewnego luzu i rozprężenia
jest odczuwalna wszędzie w dzielnicy francuskiej, a zwłaszcza wieczorem, kiedy to
zabawa przenosi się na ulice i niespodziewanie można znaleźć się w samym środku
tłumu kolorowo ubranych osób, biorąc
udział w pokazach różnego rodzaju artystów m.in. iluzjonistów. Sądząc po przypominających „karnawałowe” strojach
stwierdziłam, iż pomimo tego, że sierpień
nie jest miesiącem karnawału widocznie
w Nowym Orleanie, a przynajmniej
w dzielnicy francuskiej, trwa on cały rok.
Świadczyć mogą o tym także liczne sklepy
oferujące przez cały rok odzież i akcesoria karnawałowe, akcesoria wampiryczne
oraz związane ze świętem Halloween
i wierzeniami voodoo, co może nie jest
również niczym nadzwyczajnym, bowiem
takie wyspecjalizowane sklepy spotkałam
już wcześniej w innych miastach amerykańskich, np. w Savannie widziałam sklep
oferujący wyłącznie ozdoby bożonarodzeniowe. Przed przybyciem do Nowego Orleanu natrafiliśmy w Internecie na organi-
zowaną w dzielnicy francuskiej wycieczkę
o wdzięcznej nazwie: Voodoo Cemetery Tour. Bowiem należy podkreślić, iż
mieszka tu ok. 15% wyznawców tej religii.
I już pierwszego dnia pobytu w tym mieście skorzystaliśmy z możliwości uczestniczenia we wspomnianej wycieczce. Naszą
przewodniczką okazała się korpulentna
dama w ogromnym kapeluszu, który miał
ją chronić zapewne przed silnymi promieniami słońca, gdyż wycieczka trwała prawie trzy godziny i oczywiście odbywała się
w godzinach południowych, w największym słońcu. Przewodniczka w barwny
sposób opisała nam historię Nowego Orleanu, którą poznaliśmy idąc ulicami dzielnicy francuskiej, następnie zwiedzając
St. Louis Cathedral czyli najstarszą katedrę
w Stanach Zjednoczonych, kolejno cmentarz
Saint Louis i ostatecznie kończąc w sklepie
z pamiątkami gdzie obejrzeliśmy także
krótki film o skutkach huraganu Katrina.
Saint Louis Cemetery jest cmentarzem
gównie katolickim, najstarszym i najbardziej znanym cmentarzem w Nowym Orleanie, słynnym m.in. ze względu na miejsce pochówku wielkiej kapłanki voodoo
(mambo): Madame Marie Laveau. Oczywiście sama postać Madame Laveau była mi
kompletnie nieznana przed przybyciem
do Nowego Orleanu, ale podobno, sądząc
z biograficznych informacji rozpropagowała ona wierzenia voodoo wplatając do
nich elementy chrześcijańskie. Sam cmentarz, różni się od typowych cmentarzy
amerykańskich architekturą nagrobków,
chociaż nie są one ani tak zadbane ani tak
okazałe jak nagrobki, które można spotkać w Europie. Ciekawą informacją, przekazaną nam przez przewodniczkę była ta
oto, że na zwiedzanym przez nas cmenta-
Sierpień 2012 r.
rzu nagrobek wykupił sobie znany aktor
Nicolas Cage. Natomiast sama Madame
Marie Laveau została pochowana w grobie rodziny De Glapion i nagrobek z jej
imieniem jest celem licznych odwiedzin
wyznawców voodoo oraz miłośników
wielkiej kapłanki… Zresztą objawy tej
atencji, a także wiary w pomoc wielkiej
kapłanki można ujrzeć w postaci, łagodnie rzecz ujmując, licznych podarunków
pozostawionych przy nagrobku takich jak
np. pusta puszka po coli czy też butelka po
piwie. Ogromna ilość tych „oryginalnych
podarunków” powoduje duże problemy
z uprzątnięciem nagrobków, gdyż nowe
wciąż przybywają. Poza nagrobkiem Marie
Laveau spostrzegłam jeszcze jeden nagrobek, osoby prawdopodobnie związanej
z voodoo, sądząc również po specyficznych
podarunkach leżących wokół, ale ten był już
mniej okazały. Naszła mnie refleksja, iż dwa
nagrobki voodoo to chyba zbyt mało, żeby
wycieczce nadawać nazwę Voodoo Cemetery Tour. Poza niewątpliwie „mrożącą krew
w żyłach” przygodą z voodoo, (i pomyśleć, że
nie sprawiłam sobie żadnej laleczki voodoo)
wybraliśmy się do National D-Day Museum,
które znajduje się już poza granicami dzielnicy francuskiej. Opuszczając granice tej
dzielnicy odniosłam wrażenie, że jest to jednak takie trochę sztuczne miejsce, „zrobione”
pod turystów, a prawdziwy Nowy Orlean
jest jednak gdzie indziej. Muzeum D-Day
zostało poświęcone II wojnie światowej,
a liczne wystawy ukazują udział żołnierzy amerykańskich w bitwach na Atlantyku i Pacyfiku podczas tej wojny. Zwiedzający muzeum mogą obejrzeć oryginalne
wyposażenie armii amerykańskiej z czasów II wojny światowej oraz zapoznać się
z multimedialnymi prezentacjami z tam-
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Rozmaitości 65
tego okresu. Sama nazwa muzeum nawiązująca do lądowania wojsk alianckich
w Normandii oraz jego usytuowanie właśnie
w Nowym Orleanie wynikają z faktu, iż
to właśnie mieszkający w Nowym Orleanie Andrew Higgins zaprojektował barki,
w których żołnierze alianccy przybyli do
brzegów Francji i barki te były produkowane oraz modernizowane w stoczniach
w Nowym Orleanie. W drodze powrotnej z muzeum przechodziliśmy akurat
obok gmachu sądu stanowego, monumentalnego budynku, o którym można bez
trudu powiedzieć, że sprawowany jest
w nim wymiar sprawiedliwości, wokół którego kręciło się mnóstwo dziennikarzy.
Widocznie ktoś ważny, a na pewno popularny był w tym dniu sądzony…
San Francisco (stan Kalifornia)
To miasto, o którym podobno
(bowiem autorstwo tego stwierdzenia niektórzy przypisują komu innemu)
Mark Twain powiedział: „Najzimniejsza zima jaką kiedykolwiek przeżyłem to było lato w San Francisco”.
I to zdanie rzeczywiście, w sposób idealny oddaje klimat tu panujący. Średnia temperatura w lecie wynosi ok. 20
stopni, nie są też niczym wyjątkowym
nagłe zmiany temperatury i silne wiatry.
Przybywając do San Francisco w porze letniej, żeby nie narazić się na przeziębienie,
należy zaopatrzyć w cieplejsze, wiosenno-jesienne ubrania pomimo, iż kilkanaście kilometrów zaraz za miastem panuje
40-stopniowy upał. Bo przecież to jest słoneczna Kalifornia. Winę za tę chimeryczną
pogodę ponosi samo usytuowanie miasta,
w otoczeniu Oceanu Spokojnego na zachodzie, zatoki San Francisco na wschodzie
i cieśniny Golden Gate. Zimny klimat
panujący w mieście, utrudnienia w spacerowaniu ze względu na wąskie chodniki
i ciągłe chodzenie „pod górkę i z górki”,
jednokierunkowe, wąskie uliczki po których jeździ się odnosząc nieprzeparte
wrażenie jakie powstaje podczas jazdy
na rollercoaster, kiczowata dzielnica Chinatown – to wszystko sprawia, że miasto
to nie jest nudne – nie przypomina wcale
typowych amerykańskich miast z ogromnymi drapaczami chmur, czy też jest
o wiele bardziej urozmaicone w kształcie
architektonicznym czy też w sensie kulturowym niż miasta europejskie, pomimo
tego iż nie jest specjalnie sterylne czy
też zadbane…. Pierwszą impresją z mojego
pobytu w San Francisco było na początku
zdziwienie
dlaczego
akurat to miasto stało
się symbolem wolności ery hippisowskiej
i liberalizmu obyczajowego i kulturowego,
i co w tym mieście było
takiego magicznego, co
przyciągało rzesze różnoba r w nyc h osób….
Być może wyjątkowość
tego miasta wynika
z jego „zimnego” klimatu, tak innego od
k limatu słonecznej
Kalifornii, a następnie sama architektura
miasta łącząca w sobie,
mówiąc trochę banalnie, n o w o c z e s n o ś ć
z tradycją, a także różnorodność kulturowa
(dzielnice China Town,
dzielnica włoska), i róż-
66 Rozmaitości
TEMIDIUM
norodność obyczajowa (dzielnica Castro)
spowodowały, iż ze wszystkich miast,
które odwiedziłam w USA, właśnie San
Francisco wywarło na mnie największe
wrażenie. Może właśnie ze względu na
swoją różnorodność kulturową, która w
pewnym sensie wymusza większą tolerancję właśnie to miasto stało się enklawą
hippisów w latach 60., a w chwili obecnej
jest uważane za jedno z najbardziej liberalnych miast Ameryki. San Francisco to
miasto jedyne w swoim rodzaju – nie jest
miastem-molochem z ogromną ilością
drapaczy chmur, można go określić jako
miasto „swojskie”, i jak już napisałam
powyżej nie jest nudne. Podczas naszego
pobytu w San Francisco zatrzymaliśmy
się w Mithila Hotel, przytulnym, chociaż
dosyć ciasnym pod względem wielkości
pokoi, przedwojennym hoteliku z charakterystycznymi schodami ewakuacyjnymi
na zewnątrz, usytuowanym niedaleko od
głównych atrakcji miasta, tj. Union Square, Chinatown etc. Ponieważ to była już
moja druga wizyta w tym mieście, więc
tym razem staraliśmy się również odwiedzić te miejsca, których nie udało nam
się zobaczyć podczas naszej pierwszej
wizyty, np. słynnej dzielnicy Castro.
Oczywiście i tym razem nie omieszkaliśmy rozejrzeć się po interesujących sklepach znajdujących się w samym centrum
miasta, a zwłaszcza trudno było nam nie
odwiedzić słynnego sklepu Levis’a (w tym
mieście bowiem Levi Strauss rozpoczął
swoją produkcję słynnych na
całym świecie spodni
jeansowych). Oczywiście znowu
spróbowaliś my
specja-
łów kuchni chińskiej w kolorowej dzielnicy miasta Chinatown. Tylko, że za drugim razem Chinatown nie wydało mi się
już tak interesujące, a właściwie raziło
swoim lekko zaniedbanym, kiczowatym
Sierpień 2012 r.
wyglądem, ze sklepami, w którym sprzedawane produkty wydawały się jednak
podłej jakości, a i specjały kuchni chińskiej nie wydały mi się już tak smaczne.
Natomiast dzielnica Castro była dla mnie
ciekawa przede wszystkim ze względu na
postać Harveya Milka – pierwszego radnego w Stanach Zjednoczonych, oficjalnie przyznającego się do orientacji homoseksualnej, którego życie i działalność
na rzecz praw mniejszości seksualnych
została przedstawiona w filmie „Obywatel
Milk”. Trzeba podkreślić, iż sama historia dzielnicy Castro jest również ciekawa,
bowiem pierwotnie dzielnica ta miała
charakter robotniczy aż do lat 60., kiedy to
mieszkańcy zaczęli się z niej wyprowadzać
na wskutek „złych wpływów” mieszkańców sąsiedzkiej dzielnicy Haight-Ashbury,
która zamieniła się w latach 60. w centrum młodzieżowej kontrkultury. Zwiedzanie dzielnicy Castro właściwie ograniczyliśmy do rejonu dwóch ulic: Castro
Street i Market Street, gdzie znajdują się
liczne lokale gastronomiczne, księgarnie,
a także sklepy. Znajduje się tutaj również
zabytkowy budynek teatru Castro z 1922
r., w którym obecnie można obejrzeć filmy
o tematyce związanej z charakterem tej
dzielnicy. Kilka miejsc w dzielnicy Castro
upamiętnia postać Harvey’a Milka. Są to
Harvey Milk Plaza, tuż przy stacji MUNI
Castro, Camera Shop – czyli budynek,
w którym Harvey Milk prowadził swój
sklep fotograficzny oraz Ratusz, w którym Milk został zastrzelony w 1978 r. Tuż
przy Harvey Milk Plaza powiewa ogromna
tęczowa flaga – symbol dzielnicy oraz
ruchu LGBT. Po obejrzeniu części
dzielnicy Castro, w której odwiedziliśmy m.in. jeden z lokali
gastronomicznych, w którym
TEMIDIUM
Nr 3 (69)
bardzo miły kelner witał przybyłych
kolegów, najwidoczniej stałych bywalców tego lokal, powitaniem „Hello, sweet
heart!” udaliśmy się na nabrzeże miasta
gdzie znajduje się stary port rybacki czyli
Fisherman’s Wharf, skąd można popłynąć
na wyspę na której znajduje się nieczynne
już więzienie Alcatraz. Poza niewątpliwą
gratką jaką jest zwiedzanie tego więzienia, w którym karę pozbawienia wolności spędzał słynny Al Capone, warto rów-
na próżno szukać w przewodniku Pascala,
w postaci zacumowanej w zatoce autentycznej łodzi podwodnej, która była wykorzystywana podczas działań wojennych
na Oceanie Spokojnym w okresie II wojny
światowej, a którą to łódź można obejrzeć
od wewnątrz, a nawet można zadać pytania żyjącym członkom załogi tej łodzi, którzy „urzędują” w środku. Ale wracając do
Alcatraz to podobnie jak w samym San
Francisco, a może jeszcze gorzej, panuje
na tej wyspie bardzo
wietrzna pogoda. Samo
więzienie sprawia wrażenie bardzo dobrze
„zakonser wowanego”,
ale sposób jego zwiedzania, a zwłaszcza wykorzystanie do tego celu audio guide ze
wspomnieniami nie tylko strażników, ale
również więźniów dotyczące m.in. słynnych ucieczek oraz pożaru, który wybuchł
w więzieniu sprawia, że zwiedzanie
takie nie jest nużące. Co ciekawe, sama
wysepka Alcatraz nie znajduje się bardzo
daleko od miasta, jednakże na wskutek
bardzo zimnych i mocnych prądów wokół
wyspy zazwyczaj ucieczki więźniów
z wyspy kończyły się niepowodzeniem.
W San Francisco obejrzeliśmy również tzw.
ogrody japońskie czyli zespół ogrodowo-
Chinatown (...) raziło swoim
kiczowatym wyglądem
nież przespacerować się wzdłuż nabrzeża
Fisherman’s Wharf, które kiedyś było tętniącym życiem portem rybackim, dzisiaj
to głównie miejsce skąd wypływają statki
na wyspę Alcatraz. Ale podobno statki
rybackie pływają do tej pory i połowy są
udane czego przykładem są liczne stoiska
ciągnące się wzdłuż nabrzeża oferujące
niezliczony wybór owoców morza. Ale
ta część San Francisco to głównie lokale
gastronomiczne typu fast food. Port jest
dosyć zaniedbany ale ma do zaoferowania naprawdę niebywałą atrakcję, której
Rozmaitości 67
parkowy urządzony w stylu japońskim,
przypominający trochę Łazienki Królewskie i tak jak one służące m.in. osobom
just married jako tło do zdjęć… Nie będę
już pisała o innych miejscach jakie odwiedziliśmy takich jak Golden Gate, który
rzeczywiście, jak pisano w przewodniku,
zasnuty był mgłą; o przejażdżce słynnymi
tramwajami w San Francisco, ani o klimatycznych lokalach w tym mieście. Po prostu San Francisco to miasto, które albo się
spodoba i można do niego wracać cały czas
albo pozostać obojętnym na jego uroki.
Mnie to miasto urzekło, tak po prostu.
Kończąc ten opis pragnę dodać, iż moja
druga, prawie 30-dniowa wyprawa po
Stanach Zjednoczonych (pierwsza objęła
stany północne) nie zmniejszyła mojego
zainteresowania tym krajem. Wręcz przeciwnie, poczułam żal, że mogłam go zwiedzić w tak krótkim czasie i tak bardzo
powierzchownie.
Następnym razem obiecałam sobie
skoncentrować się na jednym, konkretnym miejscu. W tej chwili, mogę już tylko
żartobliwie skonstatować, iż ze wszystkich
stanów, które mi pozostały do obejrzenia,
pozostały już tylko Hawaje i Alaska.
Autorka artykułu jest aplikantką radcowską II roku.
68
[ E V W ^ E [ E
'RVNRQDOHQLH=DZRGRZH
TEMIDIUM
5DGFyZ3UDZQ\FK
Zapraszamy na kolejne
Sierpień 2012 r.
szkolenie on-line:
E-PROTOKÓŁ
Sala rozpraw na ekranie komputera.
Elektroniczna rejestracja przebiegu rozpraw stała się nową formą dokumentowania rozpraw w sądach
cywilnych w Polsce. Zastępuje tradycyjny model, w którym sędzia, na bieżąco analizując przebieg
posiedzenia, dyktuje kolejne zapisy protokolantowi.
E-Protokół to:
kamery i mikrofony na sali rozpraw
swobodne przeglądanie nagrań dźwięku lub obrazu
opcja protokółu skróconego
To wszystko poznasz już wkrótce dzięki nowemu szkoleniu
e-learningowemu OIRP w Warszawie.
Sprawdź w Extranecie na przełomie września i października 2012 roku.
2NUĊJRZD,]ED5DGFyZ3UDZQ\FK
ZZZRLUSZDUV]DZDSO
]DNáDGND'RVNRQDOHQLH]DZRGRZH
Extranet.
Zaloguj się już dziś!
Nr 3 (69)
TEMIDIUM
Rozmaitości 69
70 Rozmaitości
TEMIDIUM
Sierpień 2012 r.
Z NOTATNIKA JERZEGO BRALCZYKA
Kara
N
Fot. Konrad Siuda
Prof. Jerzy Bralczyk
Językoznawca, polonista,
specjalista w zakresie języka
mediów, polityki i reklamy.
Wykłada w Szkole Wyższej
Psychologii Społecznej
oraz Instytucie Dziennikarstwa
Uniwersytetu Warszawskiego.
Wiceprzewodniczący Rady
Języka Polskiego.
asz zmysł równowagi wymaga odpowiedzi, gdy jest zadane pytanie; końca, gdy
był początek; pożegnania, gdy dawno za nami powitanie – i kary, gdy jest jakaś
wina. No, chyba że zamiast kary będzie wybaczenie, ale wtedy powinno być
i przyznanie się do winy, i przeproszenie, co samo w sobie można poniekąd uznać
za rodzaj kary. Natomiast nie będzie w naszym językowym poczuciu karą coś złego, co
w sposób niezawiniony spotyka człowieka: kara jest tylko konsekwencją czynu. Czy
zawsze złego? Mówimy czasem o karze za naiwność, za brak rozeznania, a nawet za nadmiar dobroci – wtedy jest w tym coś z ironii, sami siebie lub innych ironicznie potępiamy
za coś, co mogłoby w innych okolicznościach zasługiwać na nagrodę.
W każdym razie potocznie myślimy o karze jako o konsekwencji, represji za jakiś zły
uczynek, kara niezasłużona właściwie w tym sensie karą nie jest – jako niesprawiedliwość sama jest raczej złym uczynkiem, winą, za którą ktoś powinien zostać ukarany.
W tym nasze potoczne myślenie rozchodzi się z prawniczym, gdzie orzeczona czy wymierzona kara jednak karą jest.
Kara jest zadość uczynieniem sprawiedliwości, za zbrodnie, winy, przewinienia, grzechy. Żeby winę wyrównać, trzeba by wynagrodzić krzywdę – tak niegdyś rozumiano
karę, przez co wyrażenie kara śmierci wydawać mogłoby się jakąś sprzecznością, chyba
żeby satysfakcja ze śmierci winowajcy miała być wynagrodzeniem dla poszkodowanego.
Wtedy w karze brałby górę czynnik zemsty. To, że kara śmierci nie razi nas językowo,
świadczy, że element rekompensaty za krzywdy w słowie kara jest już mniej wyczuwalny,
ważniejsze jest zaspokojenie poczucia sprawiedliwości, bo nie ma zbrodni bez kary,
jak słusznie pisał wieszcz. Nawet określenie sroga kara nie wzbudza poczucia krzywdy,
raczej wzmaga lęk. A kara jest uznawana za skuteczną wtedy, gdy ukarany akceptuje
normę, za której przekroczenie został ukarany.
Zresztą jeszcze dawniej w tym znaczeniu, które dzisiaj ma kara, używano raczej
słowa kaźń, dziś z kolei oznaczającego straszną mękę, zakończoną śmiercią. Ta kaźń
łączyła się być może ze słowem kazać, ale raczej ze słowem kazić, czyli „psuć, niszczyć”.
Sama kara to była raczej „dyscyplina, rygor, karność”, także „groza”. Wzięła się z czasownika karati, który znaczył tyle, co „łajać, ganić, strofować”, a dalej także „lżyć, poniżać, upokarzać” – co łączyło się także ze znaczeniem czasownika koriti, czyli „korzyć
się”. Taka kara miała mniej wspólnego z dzisiejszym karaniem, więcej zaś z bardzo dziś
łagodnie odczuwanym karceniem.
Karę mógł wymierzać sam człowiek, ale sankcjonowała ją instytucja. I mamy też
oczywiście, jako konsekwencję grzechu, karę bożą. Zauważmy przy tym, że o ile ta
kara boża jest sprawą poważną, to kara boska, a bardziej jeszcze skaranie boskie to już
półżartobliwa skarga na kłopoty. Ale perspektywa kary za grzechy wciąż jeszcze może
budzić grozę lub postanowienie poprawy.
Potoczny język często rozmija się z językiem prawnym. Kara umowna to oczywiście
kara wynikająca z umowy, fakt raczej pożądany – ale przymiotnik umowny ma w języku
potocznym także inne znaczenie: umowne to tyle co „konwencjonalne, fi kcyjne, na niby”.
Świadczy to poniekąd o naszym stosunku do umów, ale może przeszkadzać. Jedyne zabezpieczenie to szyk wyrazów: kara umowna to jednak coś innego niż umowna kara.
Nr 3 (69)
[ E V W ^ E [ E
TEMIDIUM
'RVNRQDOHQLH=DZRGRZH
Zapraszamy na kolejne71
5DGFyZ3UDZQ\FK
szkolenie on-line:
SĄDOWY PORTAL
INFORMACYJNY
ɡʫ\VʃʘLɭɓ
Z
ɛ
G
ɞ
͜
ɀ
V
R
G
ə
˜0ʋ
ʜȲɏʣʠUʋɦ
ʛ
ɏ
ɇ
ɏ
ɇ
ɠ
ʠ
ɓ
ɭ
\
ʠUʝZDɍ]ʝʜ
ȲʑMVFɈ
ʛ
ɛ
J
H
ʙȸ
ɼ
Z
ʝ
G
ɩ
2NɈ̇ȫʑɕSʝɠɇɏ
QɈͷʨȲHʎȲɏ™
Z portalu możesz skorzystać już dziś!
Załóż konto na http://portal.warszawa.so.gov.pl/
Masz dość dzwonienia do sądu w celu sprawdzenia terminu rozprawy?
Chcesz natychmiast wiedzieć co się dzieje w sprawie?
Chcesz sprawdzać stan Twoich spraw w każdym miejscu na świecie?
Sądowy portal informacyjny umożliwi Ci sprawdzenie przez internet m.in.:
stanu sprawy
czynności sądu w sprawie
terminów rozpraw i ich modyfikacji
informacji o protokołach
To wszystko poznasz już wkrótce dzięki nowemu szkoleniu
e-learningowemu OIRP w Warszawie.
Sprawdź w Extranecie na przełomie września i października 2012 roku.
2NUĊJRZD,]ED5DGFyZ3UDZQ\FK
ZZZRLUSZDUV]DZDSO
]DNáDGND'RVNRQDOHQLH]DZRGRZH
Extranet.
Zaloguj się już dziś!
To już
30
lat
jesteśmy razem...
Ustawa o radcach prawnych weszła w życie 1 października 1982 roku.

Podobne dokumenty