GŁOS ZIEMOWIDA

Transkrypt

GŁOS ZIEMOWIDA
Opłata poczt, uiłzozona ry czałtem .
GŁOS ZIEMOWIDA
Organ Wyznawców Polsko-Katolickiego Kościoła Narodowego.
Dwutygodnik poświęcony sprawom religijnym, społecznym i naukowym.
Rok I.
Polska, Dąbrowa Górnicza, 15 lipca 1925 r.
N° 16.
PRENUMERATA:
Rocznie 6 zło tych , półrocznie 3 złote, kw artalnie 1.60 z ło ty .
Numer pojedynczy 25 groszy.
Konto czekow e P. K. 0 . w W arszaw ie 63.166.
W A m e ryce : Rocznie 3 doi. pojedynczy numer 10 centów.
Adres redakcji i a d m in is tra c ji:
Polska, Dąbrowa Górnicza, „G łos Z iem ow ida“ .
TREŚĆ NUM ERU:
Św. P io tr — Opoką ! — P rzyrodolecznictw o. — Czasy się powtarzają. — Przygody
„Z iem o w id a“ . — W ieści z Babilonu. — O walce m iędzynarodówek. — Z kraju
i zagranicy.
Jak I<s. S tojałow ski zm artw ychw stał. — Poradnik rolniczy. —
Zawiadom ienie.
Św. Piotr — Opoką!
„T yś jest opoka a na tej opoce zbuduję K ościół
mój, a bram y
piekielne nie przemogą G o".
Oto są słowa Pisma św. tak często z ambon cytowane przez
księży. Protestanci znowóż opierając się na św. Pawle, który mówi, że
Chrystus jest opoką. Słowa te tłomaczą „Tyś jest Piotr, a na tej
opoce zbuduję ...
Wszyscy Ojcowie Kościoła chcąc tę sprzeczność usunąć tłomaczyli, że tą opoką, na której miał być zbudowany Kościół Boży, była
wiara
Piotrowa, lecz nie sam Piotr, bo inaczej musielibyśmy uznać
Piotra Chrystusem. Kościół Rzymski jednak twierdzi, że opoką jest
Piotr.
Pierwszy uczeń i papież. — My ze swej strony obie opinje
przyjmujemy i to co było tam półgębkiem powiedziane, to jasno i wy­
raźnie postaramy się wyjaśnić. Bo kto jest Piotr, tego świat dzisiejszy
wcale nie wie.
Piotr tak samo jak Jan Chrzciciel, jak Chrystus, jak inne postacie
biblijne, jest dla nas zagadką dotychczas nierozwiązaną. Legendy, któ­
re my wiemy o Piotrze, są tylko bajeczkami i alegorjami, i jak wszelka
alegorja tylko cieniem prawdy.
Dotychczas dla nas Piotr był to prosty rybak Galilejski, uczeń
Jana Chrzciciela, który wraz z bratem Andrzejem pierwszy poszedł za
Chrystusem. Był on zaszczycony kilku wizjami Chrystusa, pierwszy
poznał jego Boskość i pierwszy ją wyznał, za co został mianowany
głową i opoką przyszłego Kościoła. Jest to taka prawda jak to, że
Chrystus na oślęciu i oślicy wjeżdża do Jerozolimy, jak to, że wielo­
ryb połknął Jonasza, a po trzech dniach go wykrztusił. Słowem, ma­
my tu do czynienia z nową figurą, z nową alegorją, którą błędnie
dotychczas w sensie dosłownym przyjmowaliśmy. Co znaczą ryby?
—Ryba znaczy Chrystusa; o tern coś nie coś wiedzą wszyscy i tego
tłomaczyć nie potrzebujemy, ale co jest Chrystus ? — Chrystus to Bóg
a Bóg to Prawda. Wody—-pisma i tradycje religijne oznaczają, w któ­
rych się ukrywa Prawda jak ryba w wodzie. Wielość ryb w jednej
sieci oznaczają wielość symboli i projekcyj jednej i tej samej Prawdy.
Rybakiem jest kto szuka Prawdy Bożej. 1 oto ludzkość cała poluje
za tą prawdą, jak rybak za rybą. Poluje w nocy i daremnie. Prawdy
istotnej posiąść nie może, — rybek ułowić nie zdoła. Wreszcie przy­
chodzi duch Boży przed wschodem słońca w pomoc utrapionej ludz­
kości, każe zapuścić sieci na głębię, ciągnąć do sensu duchowego
wewnętrznego, ezoterycznego i wtedy staje się cud obfitego połowu
ryb. Prawda Boża dzięki temu głębokiemu ujęciu rzeczy stała się
zrozumiała dla człowieka-rybaka.
Szczęśliwi, którzy pierwsi za głosem tym poszli i dali świadectwo
Bogu— Prawdzie. Albowiem oni stanowią sobą i stanowić będą nowy
rodzaj ludzki, nowy Kościół Piotra: Piotr, Pedro, Patro, Petrus—Pater
znaczą pierworodnego syna i pierwszego ucznia tej Prawdy Boga
i Ojca nowego Kościoła, znaczą onego szczęśliwego rybaka. Różne wa­
hania się Piotra a nawet zaparcie się znaczą walkę wewnętrzną naj­
przód wtajemniczonego a potem kościoła jego. Wszystkie obrazy
i opowiadania biblijne związane z osobą Piotra mają znaczenie przedewszystkiem mistyczne. Szymon syn Jana to znaczy Kapłan starego
Kościoła Jana, korzystając ze wskazówek Ojca swego duchowego - Ko­
ścioła starego znajduje Chrystusa—Prawdę, poznaje Boga. W nagrodę
za co sam się staje kamieniem węgielnym nowego Kościoła ludzkości,
położonego na fundamencie Prawdy Bożej.
Chrystus jako Bóg to Prawda Żywa, on żywy chleb anielski, któ­
ry z nieba zstępuje na pokarm dla dusz naszych, to prawo najwyższe,
które rządzi światem i to jest opoka, na której opiera się Szymon Piotr
syn Jana, pierwszy kamień nowego Kościoła i cały Kościół Piotrowy.
Bramy piekła to jest mocarze starego świata nie przemogą go, mimo,
że przeciw niemu stoi cała potęga świata starego, zbudowanego na fun­
damencie siły brutalnej, pychy, błędu i głupstw.
Wyrazem tej Prawdy, tej opoki uosobieniem i ciałem jest pier­
wszy wyznawca i świadek a potem cały Kościół Chrystusowy, w myśl
słów św. Pawła, że my jesteśmy członkami ciała Chrystusowego.
Chrystus jako Bóg to Duch, to Prawda, jako człowiek to my — ludzie,
którzyśmy Prawdę poznali i uznali.
Słowem, Piotr jest to tenże Rama, Wielki wtajemniczony i jego
Kościół— ludzkości. Temu dane było zwycięstwo naci starym światem.
Ale niestety sam w starości swej uległ skażeniu podobnie jak dawny
Kościół i znowu wymaga naprawy. Co mu zresztą przeznaczenie wy­
pisało. Pókiś jest młody chodzić będziesz sam według własnej woli
(jako widzący), a gdy się postarzejesz — prowadzić cię będą (jako
ociemniałego). Stąd dwóch Szymonów Pismo rozróżnia. Świętego
Szymona Piotra i fabrykującego cuda Szymona Czarnoksiężnika. Piotra
na wolności 1 Piotra w okowach, jak Jana na wolności i Jana w wię­
zieniu Heroda. Pierwszy poznaje Chrystusa i ukazuje ludowi, drugi
wątpi i indaguje. „Powiedz czyś ty jest, który przyjść ma czyli inne­
go czekamy?*.
W tej walce Szymona Piotra, opartego na opoce Prawdy Bożej
i posiadającego klucze tajemnic Bożych, z Szymonem Czarnoksiężnikiem
jest przedstawiona walka dwóch światów—nowego ze starym, która się
kończy zwycięstwem pierwszego. Tak było zawsze, tak jest i tak bę­
dzie, bo świat to wielkie kolisko, które się wiecznie obraca, choć
w miejscu stoi. Szczęśliwi są, którzy jak Piotr na opoce Prawdy Bo­
żej zbudowani do nowego świata należeć będą.
Kościołem Piotra w okowach, Piotra w więzieniu, była dawna
synagoga żydowska. Kościołem zaś Piotra wolnego i widzącego była
pierwsza gmina chrześcijańska. Temi okowami Piotra była żądza prze­
pychu i bogactw, pycha, rozpasanie i kara za to -brak ducha prorocze­
go, daru widzenia i poznania Boga. Nic też dziwnego, źe nowy Ko­
ściół Piotrowy cechuje ubóstwo, skromność, dar prorocki. Dary te
posiada dzisiaj tylko Kościół Polsko-Katolicki, on przeto tylko jest
nowym Kościołem Piotra zbudowanym na fundamencie Prawdy Bożej.
Przyrodolecznictwo.
Z I O Ł A
L I P C O W E .
(C iąg dalszy).
1.
Melisa zwana inaczej rojownikiem lekarskim. Rośnie u nas
po polach i ogródkach. Liście ma jajow ate, łodygi 4-kątne, kwiaty drobne,
białe, woń
arom atyczna.
Kwitnie w lipcu i sierpniu. Z biera się liście w czasie kw itnienia
lub też krótko przedtem.
D ziała pobudzająco na nerwy i na narządy traw ien ia, pędzi mocz.
U ż y t e k z całego ziela, szczególniej z surowych liści, zebranych
przed kw itnięciem .
W e w n ę t r z n i e , jako herbata, s łu ży : w nerwowych cierpieniach
brzucha, błędnicy, h is te rji; w kurczach żołądka, kolkach i rozdęciach, od
m igreny, nerwowych bólów zębów, uszu, głowy, zbytniego bicia serca,
zawrotów w m elancholji, wogóle gdy chodzi o wzm ocnienie nerwów.
Przy cholerynie należy dać choremu mocnego odwaru m elisy, nieco osło­
dzonego i pić go należy na gorąco.
Z e w n ę t r z n i e napar z liści służy do podniecających łaźni. O kła­
dy z pogniecionych liści dobrze działają na rany, chłodząc i uśm ierza­
jąc ból.
2. Orzech włoski. — Powszechnie znany rośnie po ogrodach, par
kach, przy drogach, liście zbiera się od czerwca a niedojrzały owoc
w lipcu. W zm acn ia i czyści krew , w ypędza robaki.
Użytek:
Z e w n ę t r z n i e służy odwar liści do kąpieli skrofuli­
cznych dzieci, do okładów na zołzowate i syfilityczne wrzody, jako też
na zapalone oczy.
W e w n ę t r z n i e — napar z liści pije się z cukrem przeciw choro­
bom skórnym, kile (syfilis), zaflegm ieniu żołądka i kiszek, jako też na
robaki i skrofle.
Zielone owoce, zalane w ódką najlepiej żytniów ką, dają znakom ity
środek przeciw boleściom i kurczom żołądkowym . Sposób p rzy rzą d ze n ia :
świeże orzechy, porozkrawane każdy na 4 kaw ałki, nastawić przez ty ­
dzień w żytniówce, do tego dodać cynam onu i kilka goździków. Skoro
chcemy mieć likie r orzechowy, dodajemy jesżcze rozpuszczonego cukru i pozo­
staw iam y tak zm ieszaną ciecz jeszcze przez 4 tygodnie na słońcu; na­
stępnie ją przecedzić. Liczy się około 30 orzechów na litr okowity, do
tego pół litra rozpuszczonego cukru. Zapraw ione w cukrze zielone orze­
chy dają środek w zm acniający żołądek i znoszący zaflegm ienie żołądka
i kiszek.
N ależy w tym celu zbierać owoce pod koniec lipca, gdy m oż­
na jeszcze przekłuw ać łupiny.
Świeżych liści orzecha włoskiego używa się do nacierania bydła
i koni, ażeby uchronić je od much i trzm ieli.
3. Piołun — Rośnie dziko przy drogach, po pustkowiach, usypi­
skach, kolo murów lub jest chodowany w ogródkach.
Z biera się w lipcu i sierpniu przed i podczas kw itn ien ia.
D ziała
bardzo w zm acniająco na żołądek, czyści krew , wypędza robaki, powstrzy­
muje biegunkę.
U ż y t e k z liści suszonych.
Z e w n ę t r z n i e — wywar piołunu przy cierpieniach ócz oraz przy
stłuczeniach i nadw yrężeniach.
W e w n ą t r z — herbata lub proszek ułatw ia traw ienie, usuwa z żo­
łądka pochodzący cuch z ust. Przy zatorach m iesiączki lub przeciw bo­
lesnemu m iesiączkow aniu, od cierpień wątrobowych i od robaków (za ży ­
wa się proszek w opłatku).
4. Skrzyp. — nazywany inaczej chrząstką, strzępką i jedlinką.
Z nany w dwu gatunkach jako wodny i polny. W przyrodolecznictwie ma
zastosowanie skrzyp polny.
Rośnie na polach wilgotnych, roli gliniastej i piasczystej, jako chwast
natrętny. Zbiera się od lipca do jesieni.
D ziała ściągające, czyści żo­
łądek i kiszki, pędzi mocz.
Użytek.
Zewnątrz
odwar do omywań, oposek, okładów przy
zapaleniach kości, wrzodach, ranach, wyrzutach, wrzodach rakowych, li­
szajach żrących, od polipa w nosie, cuchu z nosa.
Przeciw ko krw aw ie­
niu z nosa, przeciągnąć nosem odwar skrzypowy.
W e w n ą t r z : herbata na przeczyszczenie żołądka, dla złagodzenia
boleści przy kam ieniu i piasku nerkowym, oraz dla ulgi przy trudnem
moczu, od wodnej puchliny, od krwawych wymiotów i krwioplucia (z do­
datkiem m ięty).
—
5 —
5. Ślaz lekarski. — Rośnie dziko na miejsach wilgotnych, nad
brzegam i wielkich rzek, w sadach i ogrodach.
D ziała kojąco, uśm ierzająco, wypędza śluzy, ułatw ia w ypluw anie.
U ż y t e k przew ażnie z korzeni, rzadziej z kwiatów lub ziela.
W e w n ą t r z jako herbata przeciw katarom przewodu oddechowego,
kiszkowego, kaszlom , biegunce, także krw aw ej (d ezen terji), cierpieniom
moczowodów (rzęrzączka, białe upławy, parcie moczu).
Z e w n ą t r z jako nastój wodny z korzenia służy do płukania gardła,
do przem yw ania oczu przy zapaleniu lub ropieniu; bierze się pół łyżki
kwiatu ślazowego, gotuje się w pół litrze wody przez 5 m inut i przece­
dza; po wystudzeniu dodaje się jeszcze 5 kropli spirytusu kamforowego:
używa się tego do okładów na oczy.
6.
Centurja. — Rośnie dziko na słonecznych ale wilgotnych
lanach leśnych, pastwiskach, miedzach na ziem i piasczystej.
Z biera się w lipcu i sierpniu.
po­
W zm acn ia traw ienie, lekko zw alnia.
U ż y t e k wew nętrzny z całego z ie la — pędzi w iatry, usuwa niezdro­
we kwasy, zgagę, poprawia soki żołądkowe, działa korzystnie na nerki
1 wątrobę; zaleca się od zaburzeń krw i, w niedokrewności lub udzrzeniach krwi do głowy. U nas centurja jest uw ażana jako lek bardzo sku­
teczny na zim nicę, robaki, żółtaczkę, brak apetytu.
Z e w n ę t r z n i e napar służy do zm ywań przy rozmaitych choro­
bach skórnych.
POKARMY
DLA
CHORYCH.
Polewka z chleba śrutowego. Kawałek chleba śrutowego
(Grahama) utrzeć, na blasze przyrumienić, potem zalać zimną wodą,
dodać masła i gotować, mieszając przez */< godziny. Potem dodać
2 łyżki słodkiej śmietanki i wbić 1 jajko. Zamiast chleba można użyć
krupek pszennych.
Polewka z bułki. Pokrajać czerstwą bułkę, zalać wrzącą wodą,
przetrzeć przez sito, dodać nieco soli i masła i jeszcze raz zagotować.
Albo pokrajać bułkę czerstwą, zalać na talerzu wrzącą wodą i dodać
nieco masła i soli.
Kleik jęczmienny. '/z szklanki krupek jęczmiennych gotować
w l/2 litrze wody przez 1lj 2 godziny, przetrzeć przez sito i dodać
masła i soli.
Kleik owsiany przyrządza się tak samo.
Polewka z mąki. Łyżkę mąki pszennej zarobić zimną wodą,
dolać potem potrochu % litra wody ciągle mieszając, dodać soli i masła
i jeszcze raz zagotować.
Polewka z otrąb. Vs szklanki otrąb zmieszać z małą ilością
wody zimnej, potem zalać ciągle mieszając '/a litrem wody wrzącej,
dodać soli i masła i jeszcze przez !/a godziny gotować; Otręby za­
wierają wiele pierwiastków bardzo pożytecznych i powyższa polewka
wzmacnia znakomicie.
Polewka z chleba. 125 gramów czarnego drobno pokrajanego
przyrumienionego chleba zalać litrem wrzącej wody.
—
6 —
Po ostygnięciu i przecedzeniu dodać 20 gramów cukru, szczyptę
soli i łyżkę cytrynowego soku.
Limonada z mleka. Wycisnąć sok z 2’/2 cytryny, na próżną
czarkę (skórkę z cytr.) wsypać 65 gramów cukru i nalać 125 grm.
wrzącej wody; po ostudzeniu dodać 125 gramów zagotowanego mleka
i sok poprzednio z 2*/2 cytryny wyciśnięty. Po 15 minutach przecedzić.
Limonada z cytryny. lU skórki cytrynowej i 25 grm. cukru za­
lać 7 2 lit. wrzącej w ody; po ostudzeniu dodać 3 łyżki soku cytrynowego.
Kompot z jabłek. Jabłka obrać, pokrajać, zalać w glinianym
garnku wodą, dodać cukru i nieco pokrajanej drobno skórki cytrynowej
i mieszając gotować.
Polewka z jabłek. 4 jabłka obrać, pokrajać, dodać V< cytryny,
kromkę czarnego chleba i litr wody, zagotować, a gdy jabłka zmiękną,
przez sito przetrzeć, osłodzić i ostudzić.
Mleko migdałowe. 20 słodkich migdałów obrać, w moździerzu
utłuc, z 2 szklankami wody wymieszać i przez grube płótno przecedzić.
Można dodać słodkiego mleka. Napój świetny w gorączce.
Serwatka. Do gotującego się mleka dodać kilka kropli octu,
a gdy się utworzy twaróg, przecedzić, zmieszać z pianą połowy białka
kurzego, zagotować i przecedzić ponownie.
Żółtka z cukrem. Żółtko ubić z sproszkowanym cukrem i tę
gęstą masę rozprowadzić herbatką z kwiatu lipowego, bzu, lub ciepłą wodą.
Czasy się powtarzają.
Po wystąpieniu Lutra, Kalwina i wielu innych reformatorów sto­
sunków kościelnych w 15 wieku, Europa rozbiła się na dwa olbrzymie
obozy nawzajem się zwalczające. Jeden obóz to świat stary zapatrzo­
ny w swą potęgę, ugruntowaną na podbojach ograniczonego ducha
i bezwzględnem posłuszeństwie sumienia. Drugi obóz to zwolennicy
Lutra, nie mogący patrzeć na wewnętrzne spustoszenia kościoła rzym- •
skiego i dążenie do ujęcia w swe ręce każdej niemal władzy przez
duchownych. Zanikła w ówczesnym wieku idea Chrystusa tak w życiu
prywatnern, jak i publicznem, a wzięła górę prywata, egoizm i niepo­
hamowana żądza władzy. Pod wpływem odrodzenia ducha przez
dzieła starożytnych Greków i Rzymian, przekonały się narody, że
z Owczarni Chrystusowej pozostał tylko szkielet, świecący światu bielejąccmi kośćmi. W imię Chrystusa i potęgi niezwyciężonej nawet
przez bramy piekielne, rozpoczął Kościół walkę z odstępcami od kato­
licyzmu.
Tocząca się walka dwóch obozów przez 40 lat, skończyła się
odpadnięciem od katolicyzmu całej niemal północnej Europy, bo Anglji, północnych Niemiec, państw skandynawskich, oraz przeważnej czę­
ści Szwajcarji. Główną przyczyną szybko szerzącej się nowej religji było
niezadowolenie z istniejących stosunków kościelnych i dążność do grun­
townej reformy skostniałego nauczania religji oraz głoszenia prawdziwego
słowa Bożego.
Reprezentanci świata katolickiego byli już w przededniu sądu
ostatecznego, widzieli miecz kary Bożej wiszący nad ich głowami,
mieli stanąć w obliczu samego Boga i zdać porachunek z włodarstwa
swojego. W w. XVI. kiedy szerzyła się reformacja, Polska doszła do
szczytu swej potęgi. Szlachta polska garnęła się tłumnie do oświaty,
a że w kraju szkoły były w ręku duchownych i nie zaspakajały po­
trzeb spragnionego wiedzy społeczeństwa, przeto tłumnie wyjeżdżano
zagranicę i kształcono się w uniwersytetach włoskich i francuskich.
Podczas studjów zagranicznych młodzież zapoznała się z kulturą euro­
pejską, a powróciwszy do kraju z prawdziwem światłem wiedzy, dąży
do reform, rozpoczyna walkę z wyższem duchowieństwem, możnowładcami i ogranicza władzę królewską. Olbrzymi wpływ na uświadomienie
społeczeństwa wywarł żywy ruch religijny, który ogarnął Polskę za
Zygmunta Starego, a w całej pełni za jego następcy Zygmunta Augu­
sta. Najpierw rzucono się do ostrej krytyki duchowieństwa, któremu
zarzucano niemoralne zachowanie się, nieustanną dążność do wzboga­
cenia kosztem wiernych owieczek.
Zjeżdżała się szlachta na sejmy, głośno protestowała przeciwko
istniejącym prawom, i domagała się Kościoła Narodowego, niezależnego od
Rzymu: domagano się również aby słowo Boże było głoszone w pier­
wotnej swej postaci, albowiem kościół je popsuł i wypaczył. Król
Zygmunt August sympatyzował z Kościołem Narodowym, widząc w nim
postęp i potęgę własnego narodu, to też nie zważa na opór dostojni­
ków duchownych, a tylko wysyła do Rzymu poselstwo, które żąda
odprawiania nabożeństwa w języku ojczystym, narodowym, małżeństwa
kapłanów, oraz soboru narodowego"). Papież Paweł IV. odrzucił wszel­
kie żądania, nie zgodził się na zwołanie soboru narodowego, i myśl
Kościoła Narodowego poszła w odwlokę, chociaż szlachta tłumnie
i oficjalnie z kościołem katolickim zrywać nie przestawała. Papież
przerażony oderwaniem Polski od katolicyzmu, przysyła do Zygmunta
Augusta swego nuncjusza, który swem surowem zachowaniem zraził
cały naród, nie wyłączając gorliwych katolików. To też gdy wchodził
do sali sejmowej, szlachta z galerji witała go okrzykiem „witaj płodzie
żmijowy".
Wszyscy, którzy w XVI. w. stali na czele narodu, popierali Ko­
ściół Narodowy. Jan Kochanowski, Andrzej Frycz Modrzewski są naj­
większymi propagatorami moralności chrześcijańskiej. Modrzewski to
jeden z najszlachetniejszych pisarzów ówczesnej Europy, ożywiony no­
wym duchem, staje się nauczycielem ówczesnego społeczeństwa.
Wszystkie pisma XVI. w. są owiane głęboką moralnością chrze­
ścijańską, pobudzają ludzi do zastanawiania się nad sprawami religijnemi, oraz nad zgłębianiem nauki Chrystusa. Ze znajomości nauki
Chrystusa wypływała poprawa obyczajów, miłość Boga i bliźniego, oraz
miłość do ojczyzny. Odrodzenie wypływało ze znajomości prawdziwej
nauki Chrystusa Pana, lecz celu swego nie urzeczywistniło, gdyż ze
Żeby rząd obecny posiadał iskierkę m yśli Zygm unta i trochę temperamentu
społeczeństwa X V I, w „ tob y Konkordatu z W atykanem nie zawierał.
strony kościoła rzymskiego powstała straszna przeciwko odradzającemu
się duchowi reakcja. Polegała ona z jednej strony na obietnicach dla
Zygmunta Augusta, że papież zgodzi się na jego rozwód z żoną z do­
mu Habsburgów, chociaż król już dwa razy się rozwodził, i na tern, że
zręczni papiści, opierając się na dowodach z Riblji i Ewangelji branych,
kłócili obóz wolnomyślicieli chrześcijańskich. Nadto chciwość szlachty
na dobra poduchowne budziła samoobronę kleru, to jest biskupów ko­
ścioła rzymsko-katolickiego w Polsce starodawnej.
Warunkiem potężnego rozwoju kościoła reformowanego, to jest
luteranizmu i ewangielicznych wyznań w Europie od w. XV., było to,
że stan szlachecki grabił duchowne przywileje, co tak króli i rycerstwo
usposabiało do reformacji życzliwie, i odwrotnie budziło opór tych co
wraz z Opatami, biskupami i proboszczami korzystali z tych przywile­
jów w postaci dóbr ziemskich i różnych czynszów i opłat dla sług
Bożych.
Ponieważ w Polsce starodawnej jedna piąta dóbr należała do
kleru klasztornego i duchowieństwa świeckiego, to nic dziwnego, że
reformacja udać się nie mogła, ale teraz w Polsce Nowoczesnej, gdy
kler jest mniej bogaty, ludności wyzwolonej i oświeconej więcej niż
połowa, reformacja religijna udać się musi.
Stach.
(D alszy ciąg nastąpi).
Przygody Ziemowida.
IV .
Mysłowice. N a Śląsku sprzedawcy G. Z . byli zatrzym ani przez
policję i pan posterunkowy długo przeglądał ustawy, akta i rozporządzenia
(około 3 godzin), zanim chłopskim rozumem zdecydował, że skoro czaso­
pismo legalnie wychodzi— to jaw nie można go sprzedawać. W ięc sprze­
dawców puścił i polecił na przyszłość, żeby się m eldow ali przychodząc
do Mysłowic.
P oniew aż jednak tego chłopskiego rozumu brak po wielu starostwach
w Polsce całej a nadto w folwarku Papieskim , jakim dzięki Sejm ow i jest
Polska, — byle księżyna rej wodzi tu i tam , to sprzedawców G. Z . spo­
tykają przygody, które opisujemy.
Przy sposobności zaw iadam iam y J. W . P. Ministra Oświaty i W y ­
znania publicznego, że zbiór tych przygód Ziem ow ida przetłom aczymy na
języki obce i roześlemy po całym świecie. Raczy tedy J. W . Pan M in i­
ster przyjąć do wiadomości, że w Polsce co starostwo to jakby inne
„państw o“, bo w jednych powiatach naw et stem plują pieczęcią starosty
legitym acje sprzedawców G. Z . przez redakcje wydane, gdy w innych
powiatach, klerykalnie usposobionych, żądają e w i d e n c j i , to jest zam el­
dowania o istnieniu G. Z. p. staroście, wojewodzie i księdzu proboszczo­
wi i szkoda, że dla i do „pary" nie polecono meldować się księżej pani
gospodyni.
W bogoojczyznianej Polsce tak długo to trwać będzie— póki jawność
i kontrola społeczna nie uświadomi obywateli, co się dzieje w folwarku
Ojca Świętego.
D la tej świadomości rubrykę przygód Z iem o w id a prowadzim y i po
kilku miesiącach czasu, gdy nie nastąpi zm iana na lepsze, znajdziem y
środki i sposoby uświadom ienia dobitniejszego władz i osób decydujących
w stolicy Polski i w całym świecie.
Jaworzno. W niedzielę 21 czerwca ks, prałat Stefan Skcczyński
bił pięścią w ambonę i z w ielką m ocą proroczą m ówił co następuje : „gdy
będziecie innych księży sprowadzać, to wstrzym am chrzty, śluby, a nadto
ci co Głos Z iem o w id a jaw nie będą popierać, będą gorzeć w piekle
i ogień piekielny będzie mu wciąż d o p ie k a ł“.
D ziw no nam, taki uczony teolog ten prałat— a tak licho go jaw orzanie słuchają.
Z Częstochowy. Franciszek Cacuń, doświadczony gazeciarz
i sprzedawca „ Głosu Z ie m o w id a “ , był z przedmieścia R aków aż na samą
stację kolejową odprowadzony przez kom panję bogoojczyznianą, która
chciała go z poduszczenia księdza wikarego bić zato, że sprzedawał
Głos Z iem o w id a koło kościoła, i drugą kom panję robotników, która sta­
nowiła obronę C acunia.
P olicjanci zaś m ieli baczenie nad obu tem i
ko m p anjam i.
Zacny ksiądz w ikary z kom panją bogoojczyznianą niedawno wyszedł
z S em in arju m , więc nic dziwnego, że gotów byłby stosy palić z heretykam i.
Z parafji Szreniawskiej, ziem ia K ielecka. Ks. proboszcz
Bochenek kazał sprzedawców G. Z . nakarm ić, dał im obiad, jako ludziom
poszukującym pracy w sprzedaży gazet, ale gdy zapoznał się z treścią
G. Z . dał sprzedawcom po 2 złote, byle jego parafję opuścili, co też
sprzedawcy uczynili dziękując publicznie za obiad smaczny — którego
dawno nie jed li.
•
Książ Wielki, ziem ia K ielecka. Ksiądz prałat P raw da ogłosił,
że „kto będzie kupow ał G .Z . i będzie go rozpowszechniał zostanie potę­
piony na w ieki i nie wnijdzie do królestwa niebieskiego, przytem może
być nawiedzony karam i od P ana B oga".
P ana znać po cholewach — mówiło dawne przysłowie, a nowe bę­
dzie m ó w iło : „uczonego prałata znać po jego przem ó w ien iu “ . Że też to
oprócz strachów i obietnic w niebie, prałaci, biskupi i inni dostojnicy
władzy boskiej na ziem i, nie biorą się do roboty na ziem i — wzorem
prałata ks. Blizińskiego, który „pracą ną ziem i" daje przykład jak two
rzyć raj na ziem i, o czem pisaliśmy w N: 12 G. Z . pod tytułem : jeden
wśród sześciu tysięcy, bo takich jak ks. Bliziński jest tylko kilku na całą
Polskę.
Gorzkowice - Piotrków trybunalski. Sprzedawca
G. Z . p. B. M . był w Gorzkowicach proszony przez pana przodownika
Ns 115, żeby odw iedził księdza na plebanji, i sprzeciwu w sprzedaży nie
czynił.
Ks. Ludw ik D udek oprócz wym yślać na sprzedawcę wywołał swemi
podejrzeniam i to, że sprzedawca, był zmuszony udać się do starostwa,
—
10 —
gdzie i ks. D udek pojechał ze swemi oskarżeniam i. W starostwie po
rozpatrzeniu sprawy ks, D udkow i zwrócono uwagę, iż wtrąca się do spraw
swemi oskarżeniam i, których nie rozumie — a p. M zwrócono gazety r a ­
dząc, żeby nie narażał sobie nadal księży sprzedażą gazet pod kościołem.
Na to p. M . odpowiedział— iż sprzedaje tam , gdzie dużo ludzi się zbiera.
Lecz p. B, M. na skutek oskarżeń ks D udka (trafne nazwisko) stracił
dwa dni czasu zarobkowania i koszta podróży do Piotrkow a.
Kto mu to powróci ? N ik t, ale zam ięszanie, które ks. D udek w y­
w o ła ł— c o s t w o r z y ł o c a ł y t u m u l d w i e ś c i i p l o t e k w c a ł e j
o k o l i c y — do uspokojenia umysłów w Polsce nie przyczynia się wcale
— póki ostatecznie władza i opinja publiczna rozmaitym Dudkom nie.
wyłoży d o b itn ie— że Polska nie jest folwarkiem kleru z papieżem na czele.
Dlatego „ P r z y g o d y Z i e m o w i d a "
m ają historyczne znaczenie
dla dziejów Polski współczesnej.
:y ;
Wieści z Babilonu.
Współczesny świat pod względem religijnym uważamy za babiloń­
skie pomieszanie języków, to jest wiar, pojęć, dążeń i usiłowań co
prasa codzienna, tygodniowa i miesięczna najlepiej wyraża. Więc ten
dział, będzie jakby przegląd tego, co prasa polska w kraju i zagranicą
wydawana podaje o sprawach religijnych.
Tygodnik „Chłopski Sztandar“ , wychodzący w Choczni w Małopolsce, donosi:
„Dnia 23 kwietnia odbyła się przed sądem powiatowym rozprawa
przeciw p. Przewlińskiemu i Popielowi, oskarżonym o występek w § 303
ustawy karnej, popełniony przez to, że w czasie kazania misyjnego
w Przecławiu głośno w kościele sprzeciwili się kłamstwom kaznodziei,
politykującego na ambonie. Sąd skazał oskarżonych na 7 dni aresztu,
natomiast księdza nie wsadzono do aresztu za politykowanie na am­
bonie, gdyż konkordat St. Grabskiego nie zabezpieczył ludu przed politykowaniem księży w kościele. Stąd nauka, że w kościele należy się
wstrzymywać z krytyką kleru, natomiast poza kościołem na wiecach
skrytykować ich dosadnie“ .
Gazeta polska pod tytułem „Ameryka Echo“ z dnia 14 czerwca
1925 roku, wychodząca w mieście Toledo stanu Ohio w Stanach Zjednoczonyćh i dosyć w Polsce rozpowszechniona, w N» 24 podaje
z Częstochowy co następuje: •
„W kaplicy Jasnogórskiej przed „obliczem“ Najświętszej Marji
Panny poświęcony został sztandar Zjednoczenia Polskich Stowarzyszeń
i 25 innych.
Następnie, po mszy św., celebrowanej przez J. E. ks. biskupa
Zdzitowieckiego, wszystkim sztandarom w liczbie około 1,400 rozdane
zostały gwoździe, ofiarowane przez Ojca Świętego i przezeń poświęcone.
Ojciec Pius Przeździecki (Paulin) wygłosił podniosłe kazanie do ze­
branych u stóp klasztoru Jasnogórskiego tłumów. Padał niewielki deszcz!“ .
*
*
*
I wobec tego dowodu takiej miłości do Polski przez „Ojca Świę­
tego“ , iż przesyła Jej nawet gwoździe „własnoręcznie poświęcone“ —
są tam jeszcze tacy „heretycy“ , którzy sobie z tego przekpiwają!...
Pomyślcie tylko Szanowni Czytelnicy, co „Ojciec Święty" dla
Polaków nie czyni! Darował im „świętą świecę“ , „święty szkaplerz
złoty“ , „święty różaniec“ , a teraz dał aż kilka paczek „świętych gwo­
ździ“ , a im to wszystko jeszcze mało.
Śmieszni i niewdzięczni ludzie! Złota i klejnotów „Ojciec Świę­
ty “ Polsce posłać przecież nie może, bo tych sam przecież potrzebuje
dla lepszego utrwalenia nauki biednego cieśli z Nazaretu!
*
*
Gazeta „Wyzwolenie“ , wychodząca w Warszawie, w Ne 24 z dnia
14 czerwca 1925 roku podaje pod tytułem : „Co to za ksiądz?“
treść trzech interpelacyj czyli zapytań kilku posłów z Sejmu do M ini­
stra Sprawiedliwości o ks. Stanisława Wiśniewskiego, proboszcza
z Kozłowa w powiecie miechowskim, który miał jakoby Magdalenę
Cieślakową zachęcać, żeby krzywoprzysięgła, miał jakoby sobie przy­
właszczyć parę koni danych mu na przechowanie i wreszcie jakoby
miał drogą nielegalną zyskać ze stacji kolejowej rury wodociągowe dla
plebanji. O ile na skutek tej interpelacji poselskiej nastąpi wyjaśnienie
w sprawie tych zarzutów, nieomieszkamy o tern zawiadomić mieszkań­
ców Polski całej — jak teraz o tern powiadamiamy.
0 walce międzynarodówek.
Wśród organizacyj międzynarodowych na czoło wszystkich w cza­
sach współczesnych wysunęła się Liga Narodów.
Nie należy do niej Sowietorosja i Niemcy z Europy, nie należy
jeszcze Ameryka i wiele państw z Azji i Afryki, ale sam fakt zorga­
nizowania tej międzynarodówki ani białej, ani czarnej, ani czerwonej,
lecz że tak powiem tęczowej świadczy o tern, że jak tęcza po burzy
daje uspokojenie, tak waśni państw i narodów ustaną, .nastąpi pogoda
i „ d o m s p r a w i e d l i w o ś c i " międzynarodowej będziemy mieć
w Genewie, gdzie się zbierają delegaci Ligi Narodów.
Źe z tej międzynarodówki może się ludzkość doczekać ewangielicznej zapowiedzi: „ j e d n e g o p a s t e r z a i j e d n e j o w c z a r n i “
nato mamy dość dowodów, świadczących, iż nowe czasy są okresem
przemian starego świata i rodzenie się świata nowego.
Oto dowody.
W stolicy Polski Współczesnej w Warszawie zjechali się delegaci
18 państw od 130 kilku stowarzyszeń przyjaciół Pokoju na dziewiąty
zrzędu Kongres międzynarodowy tych ludzi i związków, które chcia­
łyby raz wreszcie, żeby narody między sobą żyły jako ludzie—nie jako
psy wściekłe, pełne chęci pożerania się wzajemnego. Na tym Kongre­
sie w Warszawie delegacja polska miała przedstawicieli z partji P. P. S.,
endeków, chadeków i t . & w zgodzie ze sobą obradujących, chociaż ci
—
12 —
politycy pożerają się wzajemnie i zwalczają na zebraniach sejmu
polskiego.
Doniosłość tego zjazdu w Warszawie dla polityki współżycia lub
wzajemnego pożerania się narodów i państw w Europie podkreślił de­
legat z Ameryki i z narad tego zjazdu wynika — że Europa dobrzeby
zrobiła tworząc Stany Zjednoczone.
Co to znaczy?
To znaczy, że obecnie granica polsko-niemiecka z powodu Ślą­
ska i Pomorza, gdzie ludność mieszana, ta granica jest kością niezgo­
dy Polski i Niemiec, tak jak szereg innych granic Polski z Rosją,
Rosji z Rumunją, Francji z Niemcami, Niemiec z Austrją i Jugosławji
z Włochami tworzy to, że państwa te w obawie o granicę i wzajemne
posądzenie o zaborczość fundują armję oraz środki walki w wodzie,
na wodzie, lądzie i w powietrzu, na czern traci lud, podatkami udręczo­
ny. Lecz tego mało, traci kupiec, rolnik i przemysł, bo państwa wal­
czą między sobą o opłaty celne na granicy, bo państwa jak brytany
i psy złośliwe chcą się zagryźć na śmierć, bo tendencja państw wiel­
kich polega na wcieleniu i pożarciu państw małych.
To znaczy, że polityka państw jest mniej mądrą niż obywatele
całej Europy w różnych krajach, ho ci obywatele tworzą stowarzyszenia
przyjaciół Ligi Narodów i zjazd delegatów tych stowarzyszeń do War­
szawy, gdyż Warszawa jako stolica państwa w środku Europy położo­
nego, może mieć klucz do otwarcia lub zamknięcia i dej zgody i po­
rządku, albo może przyczynić się do rozpętania chuci zbrojeń, walk
i waśni o granice i panowanie.
Jeżeli więc, jak wieści głoszą, narady międzynarodowego Związku
Stowarzyszeń Ligi Narodów skończyły się w myśl polskiej racji stanu,
ażeby wolny łączył się z wolnym a równy z równym, to przemiana
świata starego na nowy ład szybko nastąpi.
Natomiast, jeżeli wynik zjazdu w Warszawie napotka sprzeciwy
— to może za lat kilka powstać zawierucha o wiele straszniejsza niż
była 1914— 18 roku, bo spotęgowana wojną aeroplanów i gazów tru­
jących, co ludzkość ostatecznie przekona o usunięciu granic i o po­
trzebie utworzenia Zjednoczonych Stanów Europy, gdzie każdy Naród
będzie tylko prowincją międzynarodowego złączenia. Wówczas Kon­
gresy rolnicze, międzynarodowe konferencje zawodowe, będą sejmami
delegatów różnych rejonów jednolitych interesów i wtedy kosztowne
armje, granice celne i kosztowne ochrony granic przejdą do pamiątek
czasów przeszłych, bo Europa cała będzie organizmem jednolitego go­
spodarstwa.
Lat temu dwadzieścia i dalej wstecz wgłąb czasów były to ma­
rzenia, dziś jednak, gdy niema miesiąca, żeby w stolicach Europy nie
odbywał się jaki gdzieś zjazd delegatów organizacyj z wielu państw
i krajów przybyłych, dziś międzynarodowa łączność jest faktem kultyry,
potrzebą cywilizacji i znajomość tych międzynarodowych organizacyj
obowiązkiem obywateli kraju.
Osobliwie my, obywatele państwa stojącego na drodze wschodu
na zachód i odwrotnie zachodu Europy na wschód, mamy obowiązek
—
13 —
w tein orjentowaniu się w tych czasach nowych—kiedy wali się świat
starych urządzeń a buduje świat nowy.
Liga Narodów jako organizacja „ p a ń s t w “ i międzynarodówka
tęczowa jest o wiele silniejszą od czarnej międzynarodówki (papiestwo)
lub międzynarodówki czerwonej jako organizacji proletarjatu, i dlatego
o tern mówimy, bo tylko w skali organizacyj międzynarodowych można
teraz rozumieć to—co życie nam daje i dać musi—żeby to życie było
twórczem a świadomem.
p io tr Włast-
Wieści z kraju i zagranicy.
Wobec nadchodzącej reformy rolnej w Polsce całej warto przypoinnieć/odakom, iż w Polsce dano przykład pierwszy na świat cały—
jak reformę rolną przeprowadzić.
W połowie 19 wieku Karol Brzostowski w Suwalszczyźnie, wła­
ściciel 26 wsi, testamentem zapisuje te majątki tym, „ c o z n im r azem p r a c o w a l i “ .
Drugą taką fundacją był zapis dóbr Hrubieszowskich przez Sta­
nisława Staszyca na korzyść pracującego ludu, zapis dokonany sto lat
temu na zasadach współdzielczości.
Wszystko to zostało zmarnowane przez rządy zaborcze z tego po­
wodu, że miejscowa inteligencja ziemiańska nie rozumiała intencyj
Staśzyca i rząd rosyjski położył na wszystkiem swoją łapę wyzysku.
Teraz w wolnej Polsce niezależnej czas już nato, żeby dokonano
testament Staszyca i Brzostowskiego, i to co ziemiaństwo dokonać nie
umiało — dokona rząd przez reformę rolną.
Oczekujemy jej z upragnieniem, a szczegóły jej znaczenia oma­
wiamy w Poradniku rolniczym.
Niemiecka uczciwość.
W Czyżewie pod Łomżą był aresztowany kupiec, który płacił za
konie na jarmarku papierkami po tysiąc złotych.
Wobec tego, że Bank polski tysiączłotówek nie wypuścił do ob­
rotu, to kupca aresztowano, ale ten udowodnił, że te papierki otrzy­
mał z banku w Hambufgu w Niemczech. Wówczas okazało się, że
transport tysiączłotówek wyrobiony zagranicą i wysłany do Polski był
naruszony przez kradzież.
Cóż u licha, mamy techników, artystów, fabryki i bezrobocie od
góry do dołu, a rząd dotąd nie umiał zorganizować wyrobu papierków
pieniężnych w Kraju i ta awantura z kradzieżą papierków zagranicą
wyrabianych powtarza się od 1923 roku już po raz drugi.
Rząd, który nawołuje do niesprowadzania towarów zbytecznych
z zagranicy — winien dać przykład postępowania w tym względzie.
A stało się marnotrawstwo dobra narodowego, bo tych zagranicznych
tysiączków teraz Bank Polski wypuścić nie może — chociaż za ten za­
graniczny obstalunek zapłacił już gotówką zgóry.
—
14 —
Z zagranicy
Wycieczka zagranicznych przemysłowców z Anglji do Polski do­
konana, o czem zawiadomiono już w numerze 13 Głosu Ziemowida, po­
wróciła już do swojej ojczyzny i zdała sprawą z tego co w Polsce
widziała.
Najpierw więc wyrazili zdumienie, że Polska kraj rolniczy, ekspor­
tujący cukier, krochmal, trzodę chlewną i jaja, sama sprowadza masło,
a nawet zboże. Następnie podkreślili ten fakt, że polityka rządu pol­
skiego od chwili powstania państwa Polski rolniczej, a niezależnej, za­
miast wspierać rolnictwo i potęgować wytwórczość ziemiopłodów po­
magała przemysłowcom, aż wreszcie Polska doszła do tego że posiada
rolnictwo nieuporządkowane i przemysł nie dość silny, a w wyniku
ostatecznym—musi zawrócić z tej drogi błędnej i powrócić do podstaw
swego materjalnego istnienia, to jest do potęgowania wytwórczości rol­
niczej. Wogóle jednak wyrazili goście zagraniczni u siebie w Anglji uz­
nanie dla Polski, jako kraju, który może karmić Europę, gdyby rolnictwo
u nas lepiej stało, i dla ludzi na czele polskości stojących—gdyż zbu­
dowano państwo niezależne, które w posunięciach politycznych decy­
dujących o losach Europy może odegrać bardzo poważną rolę rozstrzy­
gającą. Z tego powodu wizyta grupy angielskich parlamentarzystów
była podwójnie korzystną dla nas, polaków— i dla nich, anglików.
Nam cudzoziemcy, umiejący patrzeć i liczyć pokazali, gdzie leży
cały sens naszego bogactwa narodowego i pomyślności dla ludu pra­
cującego, a oni anglicy zobaczyli, że mogą u nas zaopatrywać się
w ziemiopłody i przeroby tych płodów o ile nam pożyczą pieniędzy
dla spotęgowania rolnictwa. Podobno nawet przy pomocy naszych organizacyj rolniczych obstalowano w Polsce znaczne ilości cukru, kroch­
malu i pszenicy, bo Anglja biorąca te produkta dawniej z Rosji, wo­
bec nieporządku na całym obszarze Sowietorosji, chce z Polski uczynić
kraj eksportujący ziemiopłody do Anglji. Wreszcie u nas przekonano
się, że gdy rolnik będzie zasobnym — to i robotnik na fabryce będzie
mógł lepiej zarobić
ho wieś będzie więcej towarów kupować.
Jak Ksiądz Stojałowski zmartwychwstał.
Najnowszy cud w Polsce ogłaszam Wam Rodacy. Ksiądz Stoja­
łowski, twórca ruchu ludowego w ziemi Krakowskiej przed trzydziestu
laty..., zmartwychpowstał.
O tym cudzie dowiedziałem się w wagonie, jadąc z Oświęcima na
Kraków do Katowic, gdy w tern słyszę, jak w drugim przedziale opo­
wiadają o tym cudzie.
Słucham i nie wierzę uszom, ale mocno zaciekawiony zawieram
znajomość z rozmawiającymi i dowiaduję się co następuje.
W dniu 29 czerwca w Jaworznie, gdzie ks. Stojałowski posiada
pomnik, grupa robotników górniczych chciała sobie urządzić w sali
związku robotniczego nabożeństwo w języku polskim odprawione
—
15 —
przez ks. Andrzeja Husznę z Dąbrowy Górniczej. Ale władza policyj­
na do tego nie dopuściła, stawiając kilkudziesięciu policjantów z całego
powiatu zmobilizowanych, żeby nie wpuszczali ludu na salę—gdzie był
już ołtarz urządzony — a tego ludu zebrało się kilka tysięcy osób,
mężczyzn, kobiet i dzieci.
Przyczyną tego postępowania władzy państwowej było to, że
o nabożeństwie nie zgłoszono zawiadomienia w starostwie.
Dziwna żarliwość władzy o to, żeby w budynku zamkniętym nie
było nabożeństwa, tłomaczy się tern, że Polska w zakresie religijnym
jest folwarkiem Papieża i kleru rzymskiego z łaski Sejmu polskiego. Jestem
bowiem o tern przekonany, że przy zameldowaniu o tern nabożeństwie w sta­
rostwie rozpocznie się zwykła robota urzędnicza odsyłania od Annasza do
Kajfasza, ho pan starosta może znaleźć miljon i sto sposobów nato, żeby
chętnych słuchania Mszy Świętej w sali zamkniętej odesłać do pana woje­
wody, a pan wojewoda do ministra, a ten znów do władz lokalnych —
bo Polska z łaski Sejmu jest folwarkiem Rzymu. Czy to nie śmieszna
rzecz to meldowanie o chęci modlenia się tak lub inaczej w sali
budynku zamkniętego w Polsce— szczycącej się Konstytucją o swobodzie
wyznań i przekonań religijnych?
Być może że to rzecz dla ludzi sprawiedliwych śmieszna, ale
czytelnik zapyta, jak to się stał ten cud zmartwychpowstania księdza
Stojałowskiego ?
Juścić, bardzo poprostu. Kobiety w Jaworznie widząc ks. Husz­
nę, otoczonego kordonem policji zawołały—patrzcie to ks. Stojałowski
zmartwychpowstał!
Jak tego wtedy biedaczka za życia policja prześladowała, chociaż go
teraz księża wspominają z szacunkiem, tak teraz myślą nam tego prześla­
dować. Przyznać jednak trzeba, że policja polska nie broniła ks. Du­
sznie w przemówieniu na placu przed domem robotniczym, pełniąc swe
obowiązki należycie, na co nawet ks. Duszno zwrócił uwagę zgroma­
dzonych. Wobec tego, że i pan Komisarz Komorowski prosił zebranych
o rozejście się twierdząc, żeby meldowano w starostwie o odbyć się
mającem w przyszłości nabożeństwie, przeto wybrano komisję w domu
Związkowem, która się tern specjalnie zajmie.
Ponieważ ta sprawa zmartwychpowstania ks. Stojałowskiego w po­
staci ks. Duszny stała się głośną W ziemi Krakowskiej, przeto o tym
najnowszym „cudzie" napiszę jeszcze, gdy dowiem się o zabiegach tej
komisji, legalizującej prawo nabożeństwa w sali domu robotniczego
w Jaworznie.
W. Wojski.
Poradnik rolniczy.
P rojekt reformy rolnej w Sejm ie rozpatrywany zawiera sto k ilk a ­
dziesiąt paragrafów czyli punktów tej ustawy o osadnictwie i parcelacji
ludzi pracy rolniczej na obśzarach dworskich, lecz dotąd Sejm zdołał
rozpatrzeć tylko 58 punktów. W dalszym ciągu rozwoju debatów nad temi paragrafam i wypłyną dwie główne myśli zasadnicze.
—
16 —
M ianow icie pierwsza ta, że niedość dać ziem i, ale do ziem i trzeba
dodać pomoc kredytową i techniczno-zawodową, żeby wytwórczość rolna
nie upadła w Polsce, ale się podnosiła, i druga myśl ta, jak drobnego
rolnika przygotować i skłonić do potęgowania tej wytwórczości.
W tym względzie nasi posłowie będą jeszcze mocno się kłócili przy
czytaniu projektu reformy rolnej i zgłoszą oni dużo jeszcze zm ian i po­
prawek do tej reform y— tak że z tego projektu zrobi się sto projektów—
bo uważacie czytelnicy, ci nasi posłowie są tacy mądrzy, że dopiero
przy czytaniu ustawy reformy rolnej orjentują się i uczą jak ją prowa­
dzić należy. Oprócz bowiem kilkunastu posłów co życie całe badali kw estję rolną, cała kupa tych panów od urządzania wieców innych nadto
umiejętności i wiedzy nie posiada.
W ięc nic dziwnego, że czytanie reformy rolnej idzie tak opornie
i daj Boże żeby to się skończyło pomyślnie.
Z anim to jednak tak lub inaczej przeprowadzone będzie, trzeba że­
by czytelnicy sami w yrabiali sobie sąd i zdanie o tern co i ja k zrobić,
żeby wytwórczość rolna u nas się zwiększała, a małorolni dochodzili do
dobrobytu.
Środkiem w ypróbowanym w tym względzie u nas i w całym św ię­
cie, gdzie rolnictwo jest potęgą kraju jest to, żeby rolnik nie gospodaro­
w ał na kilku kawałkach roli rozrzuconych w różnych miejscach, jak kisz­
ki długich — ale m iał grunta scalone do jednej przestrzeni. To zasada
główna. Dopiero od tej reformy rozpoczyna się prawidłowa gospodarka.
Ta zaś wym aga, żeby gospodarz m iał na miejscu kredyt nie za gó­
rami w B anku rolnym, ale w kasie gm innej i żeby nie za górami lub
gdzieś tam w mieście m iał składy maszyn, narzędzi do kupna i w yd zier­
żaw ienia na potrzeby gospodarki własnej.
N areszcie, żeby u siebie w powiecie m iał Z w iązek rolniczy i pomoc
instruktorów naukowo wykształconych do udzielania porad i wskazówek,
jak coraz lepiej gospodarować, powtóre, jak zbywać swe ziem iopłody,
żeby bez zbytecznego pośrednictwa produkta rolne wsi szły do spożyw­
ców w mieście. To są zasady główne reformy ro ln e j— które kolejno omó­
w im y — bo troska o dobrobyt wsi Jest sprawą pierwszorzędną naszego kraju.
W. w.
Z A W IA D O M IE T T IE .
P rzy redakcji „Głosu Ziem ow ida" otworzono wypożyczalnię książek
do czytania.
S kłada się 3 złote kaucji i 25 groszy za czytanie książek na miesiąc.
W ięc można, kto zdoła w ciągu miesiąca — przeczytać kilka lub
kilkanaście książek za opłatą 25 groszy. Przytem bibljotekarz udziela po­
rad przy czytaniu i wyborze książek.
Z ukończeniem czytania książek wypożyczonych, kaucje otrzym uje
się z powrotem po zw róceniu książek branych do domu do czytania.
Wydawca i redaktor o d p o w ie d z ia ln y :
2 5 —465.
D ru k a rn ia
„St. Ś w tą c k l",
TO M ASZ LLiOOMSKl.
D ą b ro w a G ó rn ic z a .

Podobne dokumenty