Serce i dusza

Transkrypt

Serce i dusza
Serce i dusza
środa, 02 marca 2011 13:36
Melancholia i złamane serca od wieków szły ręka w rękę w poezji i filozofii. Od jakiegoś czasu
zagadnieniem zainteresowali się również lekarze. Wnioski płynące z trwających od 25 lat badań
wskazują na związek depresji i chorób serca. Nie wyjaśniono na razie jednoznacznie charakteru
tego związku choć jest on niezaprzeczalny.
Osoby, które doświadczyły w życiu epizodów depresji są dwukrotnie bardziej narażone na
chorobę wieńcową niż osoby bez skłonności depresyjnych. Depresja jest silniejszym
predyktorem chorób serca niż nadciśnienie, podwyższony poziom cholesterolu, cukrzyca czy
palenie papierosów.
Jednocześnie po ataku serca, operacji kardiologicznej czy w po stwierdzeniu choroby
wieńcowej osoba jest 3-4 razy bardziej narażona na epizod depresji niż ktoś bez problemów
kardiologicznych. Osoby, u których pojawiają się symptomy depresji po ataku serca lub
zabiegach udrażniania tętnic są 2-3 razy bardziej narażone na śmierć lub kolejne zaostrzenie
choroby w ciągu roku od pierwszego epizodu kardiologicznego. Im nasilenie symptomów
depresji większe tym gorsze prognozy.
Wielu kardiologów zwraca uwagę na tę zależność. Dr Marc Penn z Cleaveland Clinic’s Bakken
Heart-Brain Institute mówi, że trudno mu nie być pesymistą gdy obserwuje wyraźne objawy
depresji u swoich pacjentów. Podkreśla, że w takich sytuacjach jego zawodowym obowiązkiem
jest zapewnić pacjentowi dostęp do leczenia depresji, nawet jeśli nie ma medycznych dowodów
na to, że takie leczenie poprawi skuteczność terapii kardiologicznej.
Brak jednoznacznych dowodów to nie jedyna zagadka. Inną jest charakter zależności miedzy
depresją a chorobami serca. Czy jedna wywołuje drugą? Czy też może obie zależą od jakiegoś
wspólnego czynnika? Za tym idą kolejne pytania: czy wczesna terapia depresji może
ograniczyć ryzyko zapadnięcia na chorobę serca i czy lepsze leczenie chorób serca może
zminimalizować ryzyko depresji?
1/4
Serce i dusza
środa, 02 marca 2011 13:36
Dla kardiologów te wątpliwości stanowią zasadniczy problem. W 2008 roku Amerykańskie
Towarzystwo Kardiologiczne zaproponowało by rutynowo pytać pacjentów o symptomy
depresji. Psychiatra z Uniwersytetu Harvarda, dr Jeffrey Huffman przyznaje, że to trudne.
Pytania zabierają czas a nie ma jednoznacznych wytycznych co zrobić jeśli pacjent
rzeczywiście jest w depresji. Niewielu kardiologów decyduje się na współpracę ze specjalistami
z zakresu zdrowia psychicznego. Co więcej często pacjenci przytłoczeni problemami
krążeniowymi niechętnie podchodzą do pomysłu udania się do kolejnego specjalisty.
Ma to przyczyny zarówno medyczne jak i kulturowe. Choć leczenie chorób serca nie jest
szczególnie łatwe to jednak zarówno diagnozę jak i efekty leczenia wyrazić można w
kategoriach bardzo wymiernych. Depresja natomiast, podobnie jak inne choroby psychiczne,
naznaczona jest ciągle społecznym piętnem. Co więcej, zarówno diagnoza jak i efekty terapii
wymykają się prostemu oszacowaniu. Samo zaś leczenie jest czasochłonne i niejednokrotnie
nieskuteczne od razu.
Psychiatra Joel E. Dimsdale stwierdza na łamach American Journal of Cardiology, że lekarze
są nader często onieśmieleni koniecznością badania problemów emocjonalnych pacjenta. Z
większą łatwością przychodzi im badanie per rectum niż zapytanie pacjenta o jego życie i
doznania.
Niepewność co do skuteczności leczenia przeciwdepresyjnego jako wspomagającego leczenie
chorób serca wzmacnia wątpliwości lekarzy co do badania stanu psychicznego pacjentów.
Dzieje się tak pomimo wydanej w 2008 roku rekomendacji Amerykańskiego Towarzystwa
Kardiologicznego zachęcającej do rutynowego badania pacjentów kardiologicznych pod kątem
występujących objawów depresji. W rekomendacji podkreśla się, że stosowanie leków
antydepresyjnych nowej generacji, inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), jest
bezpieczne w przypadku osób dotkniętych chorobami układu krążenia a także, że może
zwiększyć motywację tych pacjentów do zmiany stylu życia i wypełniania zaleceń kardiologa.
Na wytycznych póki co skończyło się. Dotychczas prowadzone badania na osobach chorych na
serce, które wykazują symptomy depresji, wskazują na stosunkowo niewielki wpływ leczenia
przeciwdepresyjnego na wyniki terapii kardiologicznej.
Aktualnie tylko jedno badanie, przeprowadzone w roku 2005, wykazało istotny wpływ leczenia
depresji na rokowania w chorobach serca. Badano grupę osób po ataku serca wykazujących
objawy depresji. Wykazano, że w przypadku osób leczonych środkami z grupy SSRI
prawdopodobieństwo śmierci lub kolejnego ataku serca w okresie 30 miesięcy po pierwszej
2/4
Serce i dusza
środa, 02 marca 2011 13:36
hospitalizacji spadło o 43% w porównaniu z grupą, która nie otrzymała leczenia
przeciwdepresyjnego. Moc tych dowodów osłabia fakt, że w badaniu dopuszczono decyzję
lekarza i pacjenta co do podjęcia leczenia przeciwdepresyjnego – nie było to „narzucone” przez
dobór grupy badawczej.
Naukowcy szukają też głębszych związków pomiędzy chorobami serca a depresją.
Wskazywane są związki pomiędzy wczesnymi zwiastunami chorób krążenia – stanami
zapalnymi, podwyższoną agregacją płytek krwi i funkcjonowaniem nabłonka naczyń
krwionośnych – a depresją. Być może więc oba schorzenia mają te same przyczyny. Badania te
koncentrują się na funkcjonowaniu układu autonomicznego. Dobre działanie tego układu
oznacza między innymi dobrą kontrolę poziomu hormonów stresu, niewielkie zmiany w rytmie
pracy serca, zdolność naczyń krwionośnych do kurczenia się i rozszerzania w zależności od
przepływu krwi. Zaburzenia funkcjonowania układu autonomicznego sprzyjają powstawaniu
stanów zapalnych, zaburzeniom układu krwionośnego a także zaburzeniom nastroju. Wydaje
się, że coraz lepsze zrozumienie procesów fizjologicznych wyjaśni niektóre powiązania
pomiędzy depresją i chorobami serca. Być może przyczyni się to również do podejmowania
interwencji w chorobach serca i depresji zanim pojawią się groźne objawy lub też do
ograniczenia szkód zdrowotnych gdy jedna z chorób już się rozwinie.
Inne badania dostrzegają zależności między chorobami serca a depresją na dużo prostszym
poziomie. Smutek, spadek energii, bezsenność czy lęk i niepokój, które towarzyszą depresji
odbierają nam chęci na ćwiczenia fizyczne a także sprzyjają szkodliwym sposobom redukcji
napięć – paleniu, piciu alkoholu czy nadużywaniu leków. Mniejsza też jest wtedy motywacja do
przestrzegania zaleceń lekarza. W rezultacie zachowania typowe dla depresji wpływają na
częstotliwość występowania chorób serca. Gdy już pojawi się choroba serca depresja
wzmacnia swoje oddziaływanie czyniąc pacjentów mniej optymistycznymi, mniej
zaangażowanymi w leczenie.
Konkluzje takie jasno wynikają z trzyletniego programu badawczego „Serce i dusza”, którego
wyniki opublikowano w 2008 roku. Prowadząca badania dr Mary Whooley z Uniwersytetu
Kalifornijskiego w San Francisco z zaskoczeniem stwierdziła, że depresyjne zachowania,
między innymi zła dieta, brak ćwiczeń fizycznych, niewypełnianie zaleceń lekarskich, unikanie
wizyt kontrolnych bardziej niż wskaźniki psychologiczne pozwalają określić ryzyko wystąpienia
chorób serca. Wniosek płynący z tego badania jest bardzo prosty: pacjenci powinni być poddani
leczeniu przeciwdepresyjnemu po to, by mieli więcej energii i lepszą motywację do zmiany
swoich zachowań!
3/4
Serce i dusza
środa, 02 marca 2011 13:36
Melissa Healy
4/4