traktujemy sprzedawców jak podludzi_dlaczego__bo nie moga
Transkrypt
traktujemy sprzedawców jak podludzi_dlaczego__bo nie moga
Eksperci Aktualności Biznes Nauka Jednorożce Więcej ok 300 INNPoland.pl naTemat.pl MamaDu.pl Największa europejska fabryka startupów z gigantyczną stratą. Tak to jest, gdy nie myśli... Na smoleńskiej ściance, czyli szał po tragedii. "Nikt by tego na trzeźwo nie wymyślił" Olała wszystkie obowiązki domowe imię jednej rzeczy. Ty też powinnaś dzisiaj zrobić! Grupa naTemat „Ty głupia krowo!” Traktujemy sprzedawców jak podludzi. Dlaczego? Bo nie mogą zareagować ADAM SIEŃKO godzinę temu Polacy potrafią być w stosunku do sprzedawców bardzo nieprzyjemni • Grzegorz Celejewski/Agencja Gazeta Wyzwiska, przekleństwa, a czasami nawet fizyczna napaść. Pracownicy branży usługowej narażeni są na nieustanny stres. A klienci? – Osoby, które nas obsługują, mają być w stosunku do nas uprzejme, mamy więc nadzieje na to, że będzie to komunikacja jednostronna – komentuje dla INN:Poland Izabela Kielczyk, psycholog biznesu. – Ty głupia krowo! Nic dziwnego, że tu stoisz, skoro nawet tak proste rzeczy cię przerastają – usłyszała moja koleżanka w trakcie pracy w jednym z warszawskich kin. O co chodziło? Banał. Dziewczyna nie potrafiła powiedzieć, ile czasu zajmie emisja reklam przed seansem. To wystarczyło, by u podeszłej wiekowo klientki wywołać stan ocierający się o furię. Jak zachowała się bileterka? Jąkając się, przeprosiła za „niekompetencję”. Sytuacje, w których pracownicy są obrażani i nie mogą zareagować, są normą. Zna je każdy, kto przepracował choć kilka dni w sektorze usług. Zaciśnięte zęby, udawany uśmiech i recytowanie grzecznościowych formułek, to najczęstsza reakcja na opryskliwość i agresję ze strony klientów. Powiedzenie „klient nasz pan” traktowane przez roszczeniowych klientów zbyt serio przybiera postać: „sprzedawca nasz niewolnik”. Kasjerka w supermarkecie złajana za błędną cenę na półce sklepowej albo kelner pracujący w zatłoczonej restauracji, który zbiera cięgi za zbyt wolną obsługę, to w polskiej rzeczywistości smutny standard. "Za wszystko dostaje się za to oczywiście sprzedawcy, czyli osobie, która zazwyczaj jest za to najmniej odpowiedzialna" • pixabay.com Co kieruje ludźmi, którzy w obsługującym ich pracowniku zaczynają widzieć przedmiot, zamiast kogoś, kto stara się ich obsłużyć? – Czasami to kwestia złych emocji, które kumulują się w nas od dłuższego czasu. Wylewamy je na sprzedawcę, ponieważ jest pod ręką – tłumaczy Izabela Kielczyk, psycholog biznesu. – Osoby, które nas obsługują, mają być w stosunku do nas uprzejme, mamy więc nadzieje na to, że będzie to komunikacja jednostronna. W przypadku, gdy w grę wchodzi przełożony, to nie byłoby już tak oczywiste – wyjaśnia ekspertka. Zdaniem rzecznika WZZ Sierpień 80' Patryka Koseli w obustronnych relacjach widać jednak stopniowy progres. Dwa lata temu związek przeprowadził akcję pt. „Widzisz buca w sklepie, zareaguj". – Od tego czasu sytuacja zmieniła się na lepsze – opowiada INN:Poland Kosela. Rzecznik dowodzi jednak, że wciąż notuje zbyt wiele przypadków naruszenia godności pracowników. – Zdarzają się nawet akty fizycznej przemocy. W skrajnych sytuacjach sprzedawczyni potrafi dostać w twarz produktem z dostępnego w sklepie asortymentu – twierdzi. W przedstawionej na początku tekstu scenie klientka miała dużo szczęścia. Akurat w kinie, w którym pracuje, obrażanie pracowników nie jest tolerowane. Zdarzało się nawet, że menedżer już po dokonaniu transakcji, zwracał pieniądze klientowi i nakazywał mu opuszczenie budynku. Że to całkowicie normalne postępowanie? Być może, ale nieczęsto stosowane. Błędna cena umieszczona obok produktu, to jedna z częstszych przyczyn pretensji • pixabay.com W kulturalnym podejściu do klienta nie pomaga bowiem polityka korporacji, które w konflikcie wolą opowiadać się po stronie klienta. Zdaniem Patryka Koseli, praktyka łagodzenia konfliktów poprzez przytakiwanie, jest bardzo często stosowana przez sieci supermarketów. – Jeżeli kasjerka nie wytrzymuje fali wyzwisk i zalewa się łzami, jest zapraszana na zaplecze, by się uspokoić. W tym czasie kierownik sklepu zapewnia krewkiego klienta, że w całym sporze, to on miał rację – tłumaczy. Kosela twierdzi, że jedną z przyczyn napiętych relacji na linii pracodawca-pracownik są zbyt wyśrubowane wymagania. – W sporze o wolne niedziele często podnosi się argument, że sklepy zostaną zmuszane do zwalniania pracowników. Moim zdaniem to nieprawda. Grafiki są tak napięte, że sklepy nie mają już możliwości dalszej redukcji personelu – opowiada rzecznik Sierpnia 80'. Problemów jest oczywiście więcej. Pracodawcy, tnąc koszty, prowokują konfliktowe sytuacje na linii sprzedawca – klient. – Wystawiają na billboardach produkty, których potem nie można dostać w sklepach, zatrudniają zbyt mało osób do obsługi. Za wszystko dostaje się za to oczywiście ostatniemu ogniwu – sprzedawcy – czyli osobie, która zazwyczaj jest za to najmniej odpowiedzialna – kończy Kosela. Napisz do autora: [email protected] POLUB NAS NA FACEBOOKU ZOBACZ TAKŻE: Zobaczyliśmy technologiczne cuda, o których nie śnilismy w dziecinstwie Z iPhone'a korzystają częściej kobiety i butni aroganci. A z... Sony zaskakuje na targach IFA2016. "Smartfon powinien się uczyć naszych zachowań" Kierownik sklepu. Za PRL-u, to był gość i tak pozostało do... Największe targi technologiczne na świecie! Jak wygląda IFA2016 Konsument gorszego sortu. Polak jest dla wielkich firm podrzędnym... Polski gigant odzieżowy zajmie w Londynie miejsce czołowej... Transferowy rekord. Tego lata kluby piiłkarskie zapłaciły za... WIĘCEJ NA TEMAT: Biznes • Społeczeństwo Podziel się na Facebooku [7] Skomentuj Dodaj komentarz Reklama • Kontakt • O projekcie • Kariera w naTemat • Regulamin • Polityka prywatności • Mapa artykułów © Wszystkie prawa zastrzeżone Wykonanie technologiczne: W3media Infrastrukturę zapewnia: Centuria Projekt współfinansowany ze środków EFRR oraz EFSS, 2007-2013 PARTNER SERWISU