Tożsamość – model do składania
Transkrypt
Tożsamość – model do składania
Tożsamość – model do składania [Raport z akcji Breslau Identity Register Tomasza Bajera] Nasłuch, opracowanie raportu: Ewa (FK) Miszczuk [Dzień przed rozpoczęciem akcji] Tomek Bajer: Jutro między godziną jedenastą a dwunastą rozkładam swój punkt express foto pod Pręgierzem na wrocławskim Rynku. Moja praca nosi tytuł Breslau Identity Register. Akcja odnosi się do aktualnie tworzonej w Wielkiej Brytanii bazy danych – National Identity Register. Podejmuję pewien rodzaj gry z tworzeniem tego typu baz danych i jest to też rodzaj artystycznego protestu przeciwko inwigilacji obywatela poprzez państwo. Generalnie będzie to punkt foto, w którym będę wykonywał zdjęcia, takie jak się wykonuje do dokumentów. Następnie będą one edytowane na stronie internetowej projektu, ale też na innych nośnikach cyfrowych. Fotografie będzie można obejrzeć również w Galerii Design na ulicy Świdnickiej. Uczestnicy-obywatele, którzy zostaną sfotografowani znajdą się w artystycznej bazie danych i w ten sposób staną się „tworzywem” mojego projektu. Wizualnie każdy z portretów będzie się składał z trzech części, każdy będzie posiadał komplet, czyli oczy, nos i usta. Chciałbym zrobić coś takiego, że na stronie internetowej z elementów wszystkich portretów, będzie można kreować dowolny wizerunek, to znaczy zaburzać początkową, wyjściową tożsamość. Każdy uczestnik otrzyma swój numer, który będzie przypisany do twarzy tak, żeby można było ją odnaleźć w bazie. Mój projekt odnosi się do baz danych, jest pewną grą, zabawą, chociaż punkt express foto będzie minibukrem, który zaistnieje w kontekście zewnętrznej przestrzeni – rynku. Bunkier będzie się odnosił do historii Wrocławia, tej nielubianej jej części, która zostanie też oswojona. W nazwie projektu dodałem nazwę Breslau, czyli nieobecną już w naszej kulturze. Pomysł jest przewrotny i odwraca codzienną sytuację, ponieważ uczestnicy akcji, ludzie kontestujący, będą się chować w bunkrze. Ewa (FK) Miszczuk: Powiedziałeś, że uczestnicy będą jednocześnie kontestatorami. Czy będą oni informowani o tym, że projekt jest zarazem formą protestu? T_B: Na punkcie express foto zamieszczę tekst wyjaśniający ideę projektu. Nie będzie to forma kontestacji polegająca na tym, że ktoś się podpisuje pod jakąś petycją, ale użyczenie twarzy jest w pewnym sensie zgodą na uczestnictwo we wspólnym sprzeciwie. Baza danych, która jest podstawą sprzeciwu jest na tyle interesująca, że kompletuje pełen zestaw danych o obywatelach, a więc informacje o chorobach, orientacji seksualnej, związane ze światopoglądem, dewiacjami, stosunkiem do służby wojskowej, płacenia podatków. Oprócz tego, do bazy trafia zdjęcie, dane dotyczące tęczówki oka, linii papilarnych. Brytyjska baza danych ma być zakończona do 2017 roku i wszyscy obywatele w Wielkiej Brytanii zostaną zeskanowani. Najpierw trafiają do bazy służby mundurowe, ale też młodzi ludzie, którzy zachęcani będą bardzo łatwo dostępnymi kredytami. Również w pierwszej kolejności będą rejestrowani emigranci i później stopniowo baza będzie poszerzana. E_M: Zapewne emigranci, którzy ubiegają się o brytyjskie obywatelstwo... T_B: Tak ,ale na przykład Polacy, którzy nie mają obywatelstwa UK, nie mają obowiązku, żeby się skanować. E_M: Jakie jest oficjalne uzasadnienie tworzenia brytyjskiej bazy? 1 T_B: Twierdzi się, że to ułatwia funkcjonowanie systemu, na przykład zwiększa wykrywalność przestępstw. E_M: A co ty myślisz na ten temat – jaki jest rzeczywisty cel? T_B: W sieci można znaleźć wiele tekstów na ten temat. Generalnie jest to realizacja wizji państwa, które kontroluje w stu procentach swoich obywateli. Wielka Brytania to pierwsze państwo w Europie, które wprowadza ten system, ale już inne kraje przymierzają się do wprowadzenia go. W Polsce posiadamy swoje ID, ale te dane są podstawowe. W bazie brytyjskiej obywatel jest niemal nagi, nie ma już nic, co mógłby ukryć. Brakuje jeszcze tylko chipów wszczepianych pod skórę, tak jak się to robi psom czy kotom... Jest to przerażające... Dlatego w moim projekcie podejmuję grę. Z jednej strony tworzę bazę danych, a z drugiej dokonywana jest destrukcja. E_M: Czyli można tworzyć z dostępnych elementów nowe tożsamości, które nie istnieją... T_B: No właśnie. Ale też te nowe rozpadają się prawdziwe tożsamości. Będzie to destrukcyjne, dadaistyczne działanie. E_M: Skąd się wzięło twoje zainteresowanie bazami danych, czy szerzej – zawłaszczania tożsamości? T_B: Dla mnie problem tożsamości jest to background do tworzenia tego typu prac. Jestem w trakcie realizacji projektu w ramach szerszego projektu europejskiego Border Crossing, czyli „Przekraczanie granic”. Dotyczy on problemu emigracji na wyspach. Mój projekt zacznie się we wrześniu w Północnej Anglii i będzie to rodzaj interaktywnej video instalacji, przejścia podobnego do tych na lotnisku. Częścią zasadniczą projektu będą zdawkowe wywiady z emigrantami z polski i innych krajów, ich spostrzeżenia, przeżycia, wrażenia. Interesują mnie problemy społeczne, polityczne nawet. E_M.: Z tego typu zainteresowań wynika forma twoich prac, a więc wyjście w przestrzeń publiczną? T_B.: Niekoniecznie, tworzę też instalacje i obiekty przeznaczone do przestrzeni galeryjnej, ale ostatnio realizuję projekty, które funkcjonują w przestrzeni publicznej, wychodzą w tę przestrzeń. Dzięki temu działanie artystyczne, oprócz tego, że zostaje po nim jakaś dokumentacja, pozostaje również w pamięci uczestników. E_M.: Zaszczepiasz taką bakterię... T_B.: Projekt pozostaje w ludziach, być może też inspiruje innych. [Pierwsze dni trwania akcji BIR] E_M: I jak wrażenia? Młoda kobieta (K_1): Super! E_M: Przed wejściem [do „bunkra”] mówiłaś, że zaciekawił cię ten projekt... Co cię zainteresowało? K_1: Generalnie chodzi o zaangażowanie ludzi. Bo wiadomo, że na wystawy czy inne pokazy, wszyscy przychodzą dlatego, że na przykład nudzi im się... E_M: Na wystawy w galeriach? K_1: No tak. A tutaj można uczestniczyć. Ludzie mogą się bardziej zainteresować dlaczego taki projekt. Nie tylko, że robi się zdjęcia wrocławianom, ale że to jest też głębsza idea. E_M: Nie wiem czy czytałaś o tym, jakie jest zaplecze ideowe tego projektu. Źródłem pomysłu są bazy danych, które powstają w Wielkiej Brytanii... K_1: Nie, nie czytałam o tym. [Chwilę po lekturze informacji umieszczonej na „bunkrze”]. Mhmmm... Bardzo mi się podoba taki pomysł. To znaczy, jak się tam wejdzie i da się zrobić zdjęcie, to już się uczestniczy w tym. To już niestety jesteśmy w bazie i koniec! [śmiech] A ten, kto prowadzi tę bazę, może ją wykorzystać w drugą stronę... E_M: Czyli jest to ryzyko? 2 K_1: No właśnie. A potem gdzieś się zobaczę na liście poszukiwanych listem gończym. [śmiech] E_M: Tutaj nie ma takiego ryzyka. Ale i tak teraz jesteśmy cały czas filmowane. K_1: ????? E_M: W każdym rogu Rynku są umieszczone kamery, więc każdy metr kwadratowy centrum Wrocławia jest non stop obserwowany przez straż miejską. K_1: To już jest praktycznie wszędzie, w sklepach... Ludzie się do tego przyzwyczajają. Tak jak w „Raporcie Mniejszości” - to jest dobry film. Tam idziesz dobie po ulicy i z tęczówki ci czytają „Witamy Panie...”, jak on się nazywał... nie pamiętam... Ale musiał operacyjnie zmienić oczy, żeby go nie poznali. Liczba dawców tożsamości w kolejnych dniach trwania projektu 75 73 27 25 31 23 10 8 12 18 25 10 12 14 9 17 8 14 6 8 11 11 18 lipca 17 lipca 3 16 lipca 15 lipca 14 lipca 12 lipca Kobiety Mę żczyźni Dzie ci Raze m 16 4 11 lipca 21 18 6 0 14 38 31 24 30 9 4 39 19 lipca 39 13 lipca Liczba dawców 51 50 Czas trw ania proj ektu Źródło: na podstawie danych otrzymanych od Tomasza Bajera . E_M: Jak oceniasz przebieg projektu? T_B: Na razie zaczynamy... E_M: A jakieś pierwsze wrażenia? Słyszałam, że niektóre osoby dosyć długo przebywały w ekspres foto... T_B: Może to urok osobisty... E_M: Myślałam, że to z powodu głębszych rozmów na temat akcji i towarzyszącej jej idei. Udało mi się trochę porozmawiać z ludźmi... T_B: Niektóre osoby się nie decydują na udział, kiedy przeczytają tę informację... [Artysta wskazuje na tabliczkę zawieszoną na bocznej ściance bunkra] E_M: Jednak odstrasza niektórych? Komunikowały to bezpośrednio? T_B: Tak odstrasza i widzę to głównie po reakcjach, ale też rozmawiałem z takimi osobami. Jeśli ktoś nie chce wziąć udziału, to nie bierze po prostu... 3 E_M: W jaki sposób argumentują odmowę udziału? Co ich zniechęca? T_B: Wydaje mi się, że jednak obawiają się użyczenia swego wizerunku. E_M: Czyli po przeczytaniu twojego tekstu uświadamiają sobie, że znajdą się w jakiejś bazie danych? T_B: Tak. Tak przypuszczam. E_M: Miałam podobne rozmowy. Ludzie pytali o to, co się właściwie stanie z ich fotkami po festiwalu... T_B: No właśnie. Co się stanie? E_M: ??? T_B: Będą tworzyć nową bazę danych. E_M: Mhmmm... I co dalej? T_B: Staną się pewny dokumentem. Często takie akcje się kończą i wszystko paruje, ulatnia się. A ta baza zostanie. E_M: I kto będzie nią dysponował? T_B: Będzie ona dostępna na stronie internetowej. Być może nawet będę ją aktualizować po zakończeniu obecnego projektu. E_M: W związku z innymi akcjami, prowadzonymi w innych miastach, tak? Czyli to jest projekt otwarty i nie wiadomo dziś do końca, co się dalej będzie działo? Nie ma odpowiedzi na pytanie, co się będzie dalej działo z moim wizerunkiem, kto będzie nim dysponował… T_B: To prawda. Ale niektórym osobom podoba się ta sytuacja, niektóre są troszkę zakłopotane. Jednak nie wszyscy się decydują, bo przecież akcja dotyczy poważnych tematów. Udział jest kwestią wyboru, na nikim się go nie wymusza. Jest to w pewnym stopniu rodzaj zabawy, ponieważ te twarze będzie można później modyfikować, ale z drugiej strony, to dość poważna zabawa z tożsamością. Nie każdy ma dystans do swojej osoby, swojego wizerunku, stopień akceptacji siebie, bo jednak ktoś użyje twarz lub jej część... To był ten problem... Ale projekt właśnie w ten sposób oswaja zagadnienie tożsamości, jej modyfikacji. W normalnej sytuacji, kiedy trzeba wyrobić dowód tożsamości, po prostu idziemy zrobić zdjęcie i nie problematyzujemy tego. Natomiast w obrębie działania artystycznego jest to już jakaś decyzja. Projekt ujawnia, że udostępnianie swego wizerunku i dysponowanie nim przez jakieś organy władzy jest wymuszane. To nie jest naturalna sytuacja. E_M: W rzeczywistości życia codziennego, jeśli idziemy zrobić zdjęcie do fotografa, nie zastanawiamy się przecież, co się będzie dalej działo z fotkami. A tutaj to pytanie powraca. T_B: Problem polega na tym, że tutaj tylko sygnalizujemy problem, bo są tu tylko gromadzone zdjęcia i tworzona ich baza. Natomiast najnowsze bazy danych posuwają się o wiele dalej, gromadzą bardzo wiele danych. E_M: Poza tym bazy są zazwyczaj ukryte, dysponują nimi jakieś instytucje, a tutaj ta baza jest od razu ujawniana i oddawana obywatelom. To jest ta ważna różnica. T_B: Baza w projekcie trafia poprzez stronę internetową do osób, które zechcą mieć dostęp do danych. E_M: Czyli efekt gromadzenia informacji jest odwrotny, jak rozumiem. Zastanawiałam się, stojąc tutaj, czy ta baza jest rzeczywiście demokratyzowana, czy też może się dostać w niepowołane ręce i służyć innym celom niż artystyczne... T_B: Tak, nie zbieram nazwisk, więc nikt ich nie zna, ale każdy uczestnik udostępnia tu swoją twarz. Są im nadane jedynie numery, żeby można było odnaleźć komplet twarzy, gdy ulegnie ona destrukcji na stronie internetowej. Być może ktoś kogoś zna, to wtedy rozpozna daną osobę. Ale dla innych użytkowników jesteśmy cały czas anonimowi. E_M: W tych rzeczywistych bazach danych główny problem polega na tym, że dane są przechowywane w kompletach i dopiero wtedy zagrażają one obywatelowi. T_B: Właściwie to jest taki komplet informacji, z którego można się dowiedzieć o bardzo wielu delikatnych sprawach. Ktoś na przykład nie chce się ujawniać z tym, że jest chory. Zarządzanie tego 4 typu danymi przez jakiś urząd jest po prostu zbliżone do tego, co się robi w szpitalu albo w obozie koncentracyjnym. Ktoś na przykład jest homoseksualistą i ma jeszcze jakąś chorobę, co zostało odnotowane w bazie w jakimś urzędzie. Wystarczy przecież, że zmieni się rząd, dojdą do władzy ludzie, którzy nienawidzą homoseksualistów i wykorzystają zebrane informacje. Podobnie jest z kwestią narodowości czy religii, poglądów politycznych. Wszystkie informacje tego typu są niebezpieczne w rękach szaleńca. Poza tym nie istnieją szczelne systemy, zawsze ktoś może dostać się do takiej bazy urzędniczej. Struktura dawców tożsamości 18,44% 64 45,24% 157 Kobiety Mę żczyźni Dzie ci 36,31% 126 Źródło: na podstawie danych otrzymanych od Tomasza Bajera . Mężczyzna około 30. (M_1): Kiedy pan zamyka? T_B: Nie wiem, dopiero otwieramy... M_1: A o co w tym chodzi? T_B: Będziemy robić zdjęcia twarzy, zaburzać dane... M_1: A dlaczego zaburzać? W jakim celu? T_B: Dlatego, że to jest taki projekt... M_1: To jest projekt, czy to jest pomysł? T_B: Projekt. M_1: Projekt? Wysokie słowo... T_B: Jakie? M_1: Wysokie. [Środa, w czasie trwania akcji BIR] Kobieta: Co to jest? Aaaaa fotograf... Chłopiec: Po ile są zdjęcia, proszę pana? 5 [W kolejce do „bunkra”] Kobieta w średnim wieku (K_2): Swego czasu pamiętam, jak mieliśmy zajęcia z... Jak to się nazywało.... WBK? W każdym razie było to związane z obroną... Jola: Wychowanie obywatelskie? K_2: Nie, to nie było wychowanie obywatelskie... Jola: PO. K_2: Tak, przysposobienie obronne! W każdym razie, zaprowadzili nas na Dworzec Główny, gdzie jakoś bokiem się wchodziło, zjeżdżało parę poziomów i można było obejrzeć zalany bunkier przeciwatomowy. E_M: We Wrocławiu? K_2: Tak! Cały problem polega na tym, że cały Wrocław jest zbudowany na piaskach, które są dość lekkie i dosyć szybko przesiąkają wodą. Dlatego Niemcy, kiedy coś próbowali budować, mieli problem z osuszaniem terenu. Ponoć jak budowali dworzec, próbowali wybudować też metro i stąd te różne poziomy... I to ma też swoje uzasadnienie, bo po to się buduje metro, żeby przejechać z jednego końca miasta na drugi. E_M: Krążą takie legendy, że w czasie II Wojny Światowej pod dworcem znajdował się szpital polowy. K_2: To możliwe. Pamiętam, że jak zwiedzaliśmy te pomieszczenia, to były tam też jakieś korytarze, ale ponoć Niemcy nie byli w stanie ciągle wypompowywać tej wody. E_M: Widzę, że w porównaniu do pierwszego dnia akcji, przesunąłeś się trochę z bunkrem. Zainteresowanie chyba jest większe, bo jesteś teraz niemal pod samym McDonald’sem... T_B: Wiadomo, musimy konkurować niestety z takimi sieciami jak McDonald’s czy dom handlowy Feniks. E_M: Podsłuchałam, że niektórzy przechodnie, zwłaszcza turyści, mają takie pierwsze skojarzenie, że jesteś fotografem. Czy próbowano zrobić u ciebie zdjęcia komercyjnie? T_B: Cały czas są takie próby, ale na szczęście nic z tego nie wyszło. E_M: A jak byś miał zrobić podsumowanie po kilku dniach trwania projektu – czy przebiega on zgodnie z początkowymi zamierzeniami? Jeśli takie założenia były, to czy oceniasz realizację pozytywnie, negatywnie? T_B: Projekt przebiega swoim rytmem. Założenie było takie, żeby stworzyć kilkaset portretów, żeby baza danych była w jakiś sposób kompletna, żeby była przekonująca. E_M: A czy jest jakieś minimum ilościowe? T_B: Nie ma, nie ustalam go. Przyjąłem ideę otwartego projektu, czyli mogłyby on działać non stop i mógłbym dokumentować przez wiele, wiele dni... E_M: Chyba przedłużyłeś swój projekt. Miał się zakończyć we wtorek... T_B: Tak przedłużyłem projekt samowolnie i jestem z tego bardzo zadowolony... E_M: Ale dlatego, że jest duże zainteresowanie czy wręcz przeciwnie? T_B: Zainteresowanie jest właśnie duże, a z tego względu, że w galerii ma później powstać projekcja fotografii z bazy, im więcej portretów, twarzy, uczestników, tym lepszy będzie efekt tego działania. E_M: Jakie są najbardziej typowe reakcje przechodniów? T_B: Pytania: czy to jest za darmo? Czy można zrobić sobie zdjęcie razem z inną osobą? Gdzie będzie można zobaczyć zdjęcie? Czy może pan mi dać teraz to zdjęcie? E_M: To kiedy będzie można obejrzeć zdjęcia w BWA Design na Świdnickiej? T_B: Powinny być tam dostępne przez całe wakacje. Jak tylko skończę robić zdjęcia i przygotuję wszystkie portrety, zostaną one pokazane jako projekcja. Zastanawiam się również czy nie stworzę 6 czegoś w rodzaju pantonu portretów jako efektu finalnego projektu, dokumentacji materialnej projektu na papierze. Byłoby to coś w rodzaju próbnika, jak na przykład próbniki kolorów. Można by było przeglądać elementy tożsamości jak wachlarz, wybrać dany numer… [Projekt w pełni. Ona i On] Mężczyzna, w średnim wieku (M_2) : Co się tutaj dzieje? T_B: Robię tu zdjęcia, powstanie z nich galeria twarzy, która będzie na stronie internetowej. M_2: Aha, a potem wszędzie mnie pokażą. T_B: Wszędzie to może nie, ale... M_2: A ja dostanę jakąś legitymację, albo coś takiego? T_B: Nie, ale w Internecie będzie można pana zmienić. Będzie możliwość zmiany pana twarzy. Więc jeśli chce sobie pan wymienić jakiś element, to nie ma problemu. Na przykład zmniejszyć nos albo powiększyć usta. Nie ma problemu. Tak to właśnie działa. M_2: O! T_B: To co, fotografujemy się? Młoda kobieta (K_4): Pewnie! T_B: To kto pierwszy? K_4: Mężczyzna pierwszy. Ja nie chcę... M_2: Jest to dość ciekawe, ale to najpierw trzeba sobie zdjęcie zrobić? T_B: Tak, tak. M_2: [do kobiety]: Choć, zrobimy ci ładne zdjęcie. Nie chcesz? Za darmo! I będziesz w Internecie, na całym świecie. Elementy nowych tożsamości Daw cy Sk ładow e tożsam oś ci 347 1041 Możliwe tożsamości 41781923 10000000 20000000 30000000 40000000 Licze bność Źródło: na podstawie danych otrzymanych od Tomasza Bajera . 7 E_M: Czy zdarzyły się jakieś nietypowe sytuacje, reakcje? Czy coś się zaskoczyło? T_B: Zdarzają się miłośnicy Wrocławia.... E_M: Podobno ten bunkier działa prowokująco na niektórych... T_B: Niektórym pomysł się podoba, ale są też tacy odbiorcy, którzy się buntują. Z założenia bunkier ma oznaczać, że w obliczu osaczenia obywatela, jest to miejsce schronienia, fortyfikowania się na jakiejś pozycji. E_M: Paradoksalnie w miejscu, w sercu miasta, gdzie otaczają nas kamery... T_B: Wewnątrz bunkra jest taki kąt, że prawdopodobnie nie widać co się dzieje w środku. E_M: Wracając do reakcji widzów, dlaczego się buntują? T_B: Po pierwsze chodzi o skojarzenia z niemieckością miasta. Bunkier jako element dekoracyjny wtapia się w otaczającą go architekturę. Ale ciekawe jest to, że niemieckość miasta jest postrzegana tylko i wyłącznie poprzez pryzmat wydarzeń z Drugiej Wojny Światowej. E_M: Bunkier narzuca tego typu skojarzenia... T_B: Wiem, ale jest to właśnie prowokacja. Chociaż każdy widzi, że jest to makieta. Nie dziwię się negatywnym reakcjom, bo chodziło o to, żeby sprowokować przechodnia. Podobnie nazwa Breslau odnosi się do historii miasta, gdy było twierdzą, a więc chodzi o cytowanie, użycie ikon, gestów. Tym bardziej, ze Wrocław przed wojną był miastem wielokulturowym. Obecnie jest monokulturowe, pomimo że mieszka tu wielu obcokrajowców, ale w porównaniu z takimi miejscami jak inne miasta europejskie, to jest jednolite kulturowo. E_M: Jak ludzie reagują na ideę projektu? T_B: Jeśli chodzi o tych, którzy zgodzili się na zrobienie zdjęć, to dużo ludzi traktuje udział w projekcie jako czystą zabawę. Po przeczytaniu informacji i kilku pytaniach do mnie są zainteresowani, ale nie mam stuprocentowej pewności, że rozumieją wszystko. Dużo osób w młodym wieku w lot łapie całą sytuację. Cała ta obudowa, dramaturgia czy scenografia nie stanowi dla nich problemu, koresponduje z treścią w sposób naturalny i młodzi rozumieją tę prowokację. E_M: Może dlatego, że nie są uwikłani w historię... T_B: Być może. Ja też nie jestem uwikłany, całe moje pokolenie nie jest uwikłane, natomiast pokolenie starszych osób już było. Dlatego my mamy dystans, możemy mówić już swobodniej, używać pewnych symboli. Grupa młodych ludzi jest otwarta, rozumie także problem baz danych, neoinwigilacji obywatelskiej. Żyjąc w Polsce mamy ciągle to zaplecze SB i nasza percepcja jest na to skierowana, a nie skupiamy się na nowych sytuacjach, które się aktualnie dzieją. E_M: Medialnie jest skierowana i problem SB jest uwydatniany w mediach, bo przecież nowe formy kontroli są aktualnie obecne w naszym społeczeństwie. T_B: Nowe technologie kontroli już się u nas pojawiają, chociaż system taki jak w UK u nas jeszcze nie działa. Wprawdzie nowe karty ID są dosyć nowoczesne, to karty nowej generacji, ale nie najnowszej. Nadal generalnie problem inwigilacji skupia się na czasach PRL-u, a brakuje refleksji nad tym, co się dzieje obecnie. E_M: Prawdopodobnie obecna władza nie jest zainteresowana tym, żeby publicznie dyskutować nad problemem współczesnej kontroli społeczeństwa. T_B: Aktualny problem polega na tym, że te bazy są tworzone. [Podchodzi trzyosobowa grupa z Legnicy] Kobieta, około 20 lat (K_3): Czy to za darmo? T_B: Tak, za darmo. K_3: A jakie to zdjęcia? Można wejść razem? T_B: Nie, robimy pojedyncze. Później te zdjęcia będą tworzyć taką bazę i będą zamieszczane na stronie breslau.cv.pl. Zdjęcia na stronie będą pocięte na części – oczy, usta, nos... K_3: Ktoś mi weźmie mój nos! [śmiech!] My też jesteśmy artystyczne dusze, więc każda taka akcja nas interesuje. 8