Kpt. pilot Mieczysław Medwecki

Transkrypt

Kpt. pilot Mieczysław Medwecki
Kpt. pilot Mieczysław Medwecki
Anna Swinecka
Pamela Szubryt
Angela Weberbauer
ZSO- Gimnazjum w Muszynie - Muszyna 2009
PZL P.11c
Ur. 07.06. 1905 r.
w Pasiecznej
Kpt. pilot
Mieczysław
Medwecki
Zm. 01.09.1939 r.
w Morawicy
Rozdział I
Zarys
historyczny
rodu
Medweckich
Bohaterem niniejszej pracy jest pilot kpt. Mieczysław Medwecki, dowódca III
Dywizjonu Myśliwskiego 2 Pułku Lotniczego (121 i 122 EM) w Krakowie,
który poniósł bohaterską śmierć 1 września 1939 roku broniąc polskiego nieba
przed niemieckim agresorem. Kontynuował on z godnością tradycje rodzinne,
które sięgały już powstań narodowo- wyzwoleńczych XIX wieku. Wywodził się
on bowiem z patriotycznej rodziny, która uczestniczyła i ponosiła najwyższe
ofiary w ważnych dziejowo momentach polskiej historii. Dlatego też część
naszej pracy poświęcimy na zarys historii przodków kpt. Medweckiego, którzy
niewątpliwie przyczynili się swoją patriotyczną postawą do ukształtowania
charakteru tego młodego człowieka.1
Edward Medwecki (1829-1920) uniknął zesłania na Sybir. Po ukończeniu
szkół w Krakowie został profesorem geometrii wykreślnej w Wyższej Szkole
Przemysłowej(obecnie politechnika) w Krakowie. Edward miał troje dzieci:
Wiktora- prawnika, który został aresztowany przez Niemców i zginął w obozie
w 1945r.
Brat Edwarda Adolf- który mieszkał w Niżankowicach miał trzech synów.
Jego najstarszy syn Zygmunt brał udział w zrywie niepodległościowym roku
1863 czyli Powstaniu Styczniowym.2 Było one kolejnym wielkim powstaniem
narodowym Polaków w XIX wieku. Było to pierwsze doniosłe ze względów
historycznych wydarzenie w dziejach Polski w którym czynny udział wziął
członek rodziny Medweckich.
Powstanie styczniowe było drugim wielkim powstaniem narodowym Polaków i
wybuchło pomimo wielu przeciwności. Niewątpliwie fatalna sytuacja Polaków
w zaborze rosyjskim zmusiła do tak radykalnego działania i sięgnięcia po broń z
o wiele silniejszym przeciwnikiem. Sytuację pogarszał jeszcze fakt, że
powstanie wybuchło w środku ostrej, polskiej zimy w wyniku ogłoszonej przez
Rosjan branki do wojska carskiego Polaków zamieszanych w opozycję
antycarską Z tego też tytułu powstanie było źle przygotowane i miało bardzo
małe szanse powodzenia. Na domiar złego społeczeństwo polskie było
podzielne co do zakresu i metod walki z Rosjanami dzieliło się na dwa wielkie
stronnictwa: białych i czerwonych. Z tego też powodu niecałe społeczeństwo
Polskie miało wziąć udział w powstaniu. Mimo jednak tych wszystkich
przeciwności była grupa Polaków, która nie bała się chwycić za broń. Wśród
nich był również Zygmunt Medwecki. Na wiosnę społeczeństwo Polskie
zaczęłosię krystalizować w obliczu wspólnej sprawy niepodległości.
1
2
Relacja ustna p. prof. Anny Medweckiej- Kornaś.
J. Ustrzycki, Historia 2, Podręcznik dla gimnazjum, Gdynia 2007, s.245
Do powstania przyłączyli się biali pomimo tego wobec przeważającej siły
wroga i aresztowaniu dyktatora powstania Traugutta powstanie upadło. Tym
powstańcom, którym udało się przeżyć wojnę czekał bardzo ciężki los…
W walkach powstańczych zginęło tysiące patriotycznie nastawionych Polaków.
A kilkadziesiąt tysięcy zostało zesłanych na Sybir. Wśród nich był wspomniany
wcześniej Zygmunt, który został przez Rosjan i z którego udało mu się
wydostać po kilku latach. Osiadł w Warszawie, ożenił się, miał trzy córki.
Jednak na Syberii nabawił się gruźlicy, przyjechał na leczenie klimatyczne do
Muszyny, gdzie zmarł. Grobowiec jego znajduje się koło starej kaplicy na
muszyńskim cmentarzu.
Józef (1822-1902r.)- starszy brat Edwarda i Adolfa, był burmistrzem Muszyny,
miał pięcioro dzieci. Jednym z synów był Antoni, który z kolei miał troje
dzieci: Mieczysława lotnika, Witolda i Wandę.
Najstarszy Witold zginął w roku 1926 podczas Przewrotu Majowego3 w
Warszawie. Było to następne ważne wydarzenie w historii Polski w którym
uczestniczyło kolejne pokolenie rodu Medweckich. Geneza wydarzeń 1926 roku
wynikała z kilku istotnych czynników.
Jednym z najlepszych przykładów nieudolności polskich polityków było to, że
w ciągu 8 lat nasz kraj miał aż 13 rządów, co było liczbą naprawdę godną
uwagi. Duże rozbicie polityczne, jakie istniało w kraju, a także niemożność
wyłonienia stabilnej większości rządowej musiało doprowadzać do takich a nie
innych sytuacji. Drugim powodem był nasz zachodni sąsiad, wielki wróg
naszego kraju, który później w przyszłości miał dokonać kolejnego rozbioru
kraju. Mowa tutaj o Niemcach i wojnie celnej toczonej z nimi w 1925 roku.
Skutkami tej wojny były wzrost kryzysu gospodarczego, nowe fale bezrobocia,
a także strajków i demonstracji.
W 1926 na początku roku do objęcia steru w państwie zmierzały dwa
stronnictwa polityczne, co doprowadzało oczywiście do nowego kryzysu
rządowego.
Pierwszym z nich było stronnictwo prawicowe, które było oskarżane o śmierć
prezydenta Narutowicza i dążenie do dyktatury typu faszystowskiego. Drugie to
Lewica, która była niezadowolona realizacją założeń demokracji parlamentarnej
(kraj wolny i sprawiedliwy).
3
J. Bednarz, M.Litwinienko, K. Zapała, Historia 3, Podręcznik dla gimnazjum, Gdynia 2008, s.121.
Jeszcze jednym powodem doprowadzenia do zamachu było fiasko polskiej
polityki zagranicznej opartej głównie na sojuszu z Francją. Tak więc mamy już
główne powody, które doprowadziły do zbrojnego wystąpienia Piłsudskiego i
starcia się z rządem Witosa i prezydentem Wojciechowskim.
Rankiem 12 maja Piłsudski opuszcza swój dworek w Sulejówku i na czele kilku
zbuntowanych pułków legionistów pomaszerował na Pragę, zajmując przyczółki
mostów na Wiśle. Tam czekała go wielka niespodzianka w postaci starego
współpracownika pana prezydenta Wojciechowskiego.
Obaj spotkali się na moście Poniatowskiego. Moment ten został zapisany w
historii jako wielce doniosły. Prezydent postawił sprawę jasno. Wszelkie próby
użycia siły spotkają się z odporem ze strony rządu i tych jednostek, które
pozostały mu lojalne. Marszałek Piłsudski musiał podjąć teraz ważną decyzje
czy ma się pogodzić z polityczną klęską i wielkim upokorzeniem, albo zwrócić
broń przeciwko byłym przyjaciołom i podkomendnym.
Sprawy jednak zaszły tak daleko, że nie było już dla marszałka odwrotu. Walki
trwały 3 dni. Zginęło około 300 żołnierzy w tym nasz kolejny bohater Witold
Medwecki a ponad tysiąc zostało rannych. Te liczby są o tyle ważne, bo chodzi
o Polaków, którzy zabijali Polaków.
Sprawę na korzyść Piłsudskiego rozstrzygnęli kolejarze-socjaliści, których strajk
sparaliżował komunikacje i uniemożliwił posiłkom rządowym dostanie się do
stolicy. 14 maja Wojciechowski i Witos skapitulowali w Belwederze. Ta
porażka spowodowała powrót na scenę polityczną Piłsudskiego, który przez
następne 9 lat życia miał zostać autentycznym władcą Polski.
W ten oto sposób dochodzimy do następnego dziejowego sprawdzianu narodu
Polskiego a zarazem największej wojny w dziejach świata toczącej się w latach
1939-1945 w której to również nie zabrakło kolejnego bohatera, który
kontynuował tradycję swojej rodziny- Mieczysław Medwecki, dowódca III
Dywizjonu Myśliwskiego, 2 Pułku Lotniczego w Krakowie.
Rozdział II
Lotnictwo w
roku 1939
Porównanie liczebności wojsk i uzbrojenia
Polska Armia była kilkakrotnie mniej liczebna niż wojska niemieckie.
4
Dodatkowo agresja ZSRR z armią liczącą 1,5 mln. żołnierzy przesądziła o
klęsce II Rzeczpospolitej. Wojsko polskie w dużej mierze składało się z
jednostek poborowych, które sformowały się na kilka dni przed walkami lub już
w czasie prowadzenia działań.
Alianci (Anglia i Francja) posiadali we wrześniu przygniatającą przewagę nad
Niemcami. Mimo tego - poprzez fatalne decyzje polityczne i militarne - nie
podjęli działań i w rezultacie dali się pokonać wojskom Hitlera w następnych
miesiącach. Ogromna armia francuska (5 mln. żołnierzy, 6 tys. czołgów, prawie
3 tys. samolotów!) była przestarzała zarówno pod względem używanego sprzętu
jak i stylu dowodzenia5, a słaby korpus wojsk brytyjskich nie mógł zatrzymać
niemieckiego pancernego walca w 1940 roku.
Na początku tego rozdziału chcemy skupić się na przedstawieniu bilansu sił
lotniczych Polski I Niemiec przed wybuchem II Wojny Światowej. Chcemy
przybliżyć tym samym bohaterską walkę naszych lotników, którzy mając
nieporównywalnie gorszy sprzęt i mniej ludzi za wszelką cenę, cenę nawet
własnego życia bronili polskiego nieba przed hitlerowskim najeźdźcą .
WOJSKO
4
5
J. Bednarz, M.Litwinienko, K. Zapała, Historia 3, Podręcznik dla gimnazjum, Gdynia 2008, s. 149.
J. Chrobaczyński, Wielka historia Polski 1939-1945, Kraków 2000, s.7.
SAMOLOTY
NIEMCY6
Samoloty
Samoloty bombowe
6
1180
771
Heinkel 111, Dornier 17 E-1, Junkers
86E (30 szt.)
Junkers 87B (336 szt.), Henschel 123
(40 szt.)
Messerschmitt 109 E i D, Arado 68
408
Messerschmitt 110C
721
Heinkel 45, Heinkel 46, Dornier 17F,
Henschel 126
Junkers 52, brały udział w
bombardowaniu Warszaway
Dornier 17F, Fieseler 156 Storch,
Focke-Wulf 189
Arado 196A, Heinkel 115, Blohm &
Voss BV138A
Samoloty bombowonurkujęce i szturmowe
Samoloty myśliwskie
(dzienne)
Samoloty myśliwskie
(ciężkie)
Samoloty rozpoznawcze
376
Samoloty transportowe
552
Samoloty specjalne
55
Wodnopłatowce
240
www.1939.pl
Messerschmitt Me-110C
Ciężki myśliwiec dalekiego zasięgu - niszczyciel, był przeznaczony do
eskortowania formacji bombowców zmierzających do celów na tyłach wroga.
Był uzbrojony w 2 działka 20mm, 4 karabiny 7,92mm oraz karabin strzelca
7.92mm. Czasami uzbrojony był także w bomby 125kg. Używany również jako
myśliwiec nocny. W 1939 roku Niemcy dysponowali pond 400 samolotami tego
typu.
Junkers Ju-87B
Koń roboczy armii niemieckiej. Prace
nad samolotem rozpoczęto już 1934 roku. Był to dwumiejscowy dolnopłat ze
stałym podwoziem, o konstrukcji metalowej, posiadał ruchome hamulce
aerodynamiczne pomocne podczas ataku w nurkowaniu. Ju-87 zaczął służbę w
1937 roku i brał udział we wszystkich kampaniach. Chrzest bojowy przeszedł w
Hiszpanii w 1938 roku. W Polsce we wrześniu walczyły wszystkie stukasy w
liczbie 304 (lub 336) maszyn. Zestrzelono w sumie 31 maszyn. Brały udział w
bombardowaniach m.in. mostu w Tczewie, placówki Westerplatte, okrętów
ORP Gryf i ORP Wicher, a także zatopiły ORP Mewa i ORP Jaskółka. Samolot
był uzbrojony w karabin maszynowy strzelca 7,92mm, 2 karabiny maszynowe
umieszczone w skrzydłach oraz ładunek 1000kg bomb.
Heinkel He-111B
Heinkel He-111 był nie tylko średnim bombowcem, ale i także samolotem
transportowym. Został stworzony pod przykrywką samolotu pasażerskiego z
powodu ograniczeń narzuconych przez traktat wersalski. Zaczął służbę w maju
1936 i był używany w licznych odmianach do końca wojny w 1945 roku.
Był to podstawowy bombowiec niemiecki podczas całej wojny. Posiadał średnie
opancerzenie, był wyposażony w 3 ruchome karabiny maszynowe i mógł zabrać
2000kg bomb. W wrześniu polscy piloci zestrzelili aż 43 samoloty tego typu.
Poza lotnictwem niemieckim He 111 w różnych wersjach były na wyposażeniu
lotnictwa bombowego Rumunii, Węgier, Finlandii i Hiszpanii.
POLSKA
Samoloty
Samoloty bombowe
Samoloty myśliwskie
Samoloty towarzyszące,
rozpoznawcze i
transportowe
Samoloty liniowe
Wodnopłatowce
44 (36) PZL-37B "Łoś"
279 (305) P-7 (105 szt.), P-11 (172 szt.), P24F (2 szt.), z tego 142 (161) w
gotowości bojowej
292 (309) R XIII (174 szt.), RWD-14 (65
szt.) i LWS-3 "Mewa" (2 szt.),
RWD-8 (40 szt.), RWD-13 (8
szt.), PWS-26, Fokker F-VII
B/3m (9 szt.), Lockheed L-14H
(10 szt.) z czego tylko ok. 90
(154) o pewnej wartości
188 (203) PZL "Karaś" z tego 131 (118) w
gotowości bojowej, PZL-43B (5
szt.), PZL-46 "Sum" (1 szt.)
17 (15) Lublin R XIII bis hydro - bez
wartości bojowej
Samoloty bombowe:
PZL 37b Łoś
Wszedł do służby w 1938 roku. Był jedynym nowoczesnym samolotem
polskiego lotnictwa we wrześniu 1939r. Średni bombowiec PZL 37b był
odpowiednikiem niemieckiego He-111 posiadając większą szybkość
maksymalną i większy udźwig bomb. Zostało wyprodukowanych około 100
Łosi, ale tylko 36 (lub 44) wzięło udział w walce jako część brygad
bombowych. Największym osiągnięciem Łosi było zadanie dotkliwych strat
Niemcom pod Częstochową oraz powstrzymanie na kilka dni natarcia
niemieckiego pułku zmotoryzowanego SS "Germania".
PZL 23b Karaś
Lekki bombowiec wielozadaniowy i samolot rozpoznawczy wszedł do służby w
1936 roku i był podstawowym składnikiem polskich brygad bombowych.
Wszystkie Karasie wchodzące w skład brygad bombowych zostało
zniszczonych podczas walk, a w sumie w całej kampanii brało udział 120
maszyn tego typu. W walkach udział wzięło również 5 sztuk wersji eksportowej
PZL 43B, która różniła sie silnikiem (Gnôme-Rhône 14KS) oraz uzbrojeniem
strzeleckim.
Samoloty obserwacyjne i łącznikowe
Lublin R XIII D
Pierwszy lot wykonał w 1931 roku. Był bardzo łatwy w pilotażu oraz posiadał
doskonałe własności lotne (podczas jednej z prób sam wylądował na polu po
tym jak wyskoczył z niego pilot!). Był podstawowym wyposażeniem eskadr
obserwacyjno-łącznikowych.
Łącznie wybudowano 288 samolotów we wszystkich odmianach. Od 1938 roku
były wycofywane z pierwszej linii i zastępowane przez nowocześniejsze RWD
14 Czapla. We wrześniu 1939 roku w jednostkach bojowych znajdowało się
jeszcze 50 samolotów w wersjach C i D.
Przeprowadzano na nich rozpoznanie pola walki oraz loty łącznikowe. Część
samolotów udało się ewakuować do Rumunii, na Węgry i na Łotwę. Lubliny w
wersjach od A do D były uzbrojone w 1 ruchomy k.m. 7,9mm, a wersje E i F w
2-3 k.m. 7,7mm i 200 kg bomb.
RWD 14 (LWS) Czapla
W 1937 roku zlecono budowę 65 maszyn rozpoznawczych LWS Czapla
Lubelskiej Wytwórni Samolotów. We wrześniu latały na rozpoznanie i
utrzymywały łączność pomiędzy sztabami. Straty były bardzo duże i wyniosły
ponad 75% maszyn. 8 Czapli przedostało się do Rumunii. Samolot był
wyposażony w karabin maszynowy pilota PWU wz. 36 kal. 7,7mm i karabin
maszynowy ruchomy Vickers F kal. 7,7mm, reflektor, aparat fotograficzny i
radiostację.
PZL 46 Sum
Zaprojektowany w 1937 roku miał zastąpić wysłużonego PZL 23B Karasia. W
PZL złożono zamówienie na 300 egzemplarzy PZL-46A, z tego 140
przeznaczonych do 1 linii, a 160 do szkolenia i rezerwy. Przygotowania do
produkcji rozpoczęto w PZL WP-1 na początku 1939 roku. Zakład miało
opuszczać miesięcznie 19 maszyn, z możliwością zwiększenia do 30 w
warunkach mobilizacji. W kampanii wrześniowej wziął udział tylko
nieuzbrojony prototyp.
LWS 3 Mewa
Zaprojektowany w 1938 roku jako samolot obserwacyjny artylerii.
Zdołano wyprodukować 17 sztuk, ale tylko 2 Mewy wzięły udział w
kampanii wrześniowej. Jedna została rozbita podczas lądowania pod
Lwowem, a drugą spalono 17-go września na lotnisku Zagwóźdź pod
Stanisławowem. Pozostałe w fabryce Mewy Niemcy wywieźli jeszcze w
1939 roku. Samolot był wyposażony w 3 karabiny maszynowe i
radiostację.
Z wyjątkiem "Łosi" cały ten sprzęt ustępował pod każdym względem
samolotom niemieckiej, a eskadry łącznikowe były niemal bezbronne. Mimo
prawie ośmiokrotnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, w walkach
powietrznych poniósł on poważne straty. Już 1 września brygada pościgowa
zestrzeliła w rejonie Warszawy 14 samolotów niemieckich, a nazajutrz piloci
142 eskadry polskiej (4 pułk lotniczy) w rejonie Chełmży – 7.
Ogółem w okresie od 1 do 17 IX polscy myśliwcy zestrzelili na pewno 126
samolotów niemieckich, prawdopodobnie jeszcze 10 i uszkodzili 14. Ponadto
polskie załogi bombowe zestrzeliły 11 maszyn, a artyleria przeciwlotnicza
kilkadziesiąt. Według archiwalnych źródeł niemieckich, Luftwaffe straciła
bezpowrotnie w kampanii polskiej ok. 247 samolotów, w tym 91 w
wypadkach lotniczych a niemal tyleż zostało uszkodzonych. Lotnictwo
polskie straciło ok. 70% sprzętu i wielu lotników
*
Wojna obronna Polski w powietrzu, nie trwała długo tak jak cała Kampania
Wrześniowa, bo skończyła się klęską polskich sił powietrznych po zaledwie 2
tygodniach walki.
1 września ok. 16.30 dwa dywizjony myśliwskie Brygady Pościgowej zostały
zaalarmowane i poderwane w powietrze celem przechwycenia niemieckiej
wyprawy bombowej nad Warszawą. Zgrupowanie to, do którego dołączyły
samoloty 152 eskadry, liczące razem ok. 40 P.7 i P.11, starło się z bombowcami
He 111 eskortowanymi przez dwusilnikowe myśliwce Bf 110. W wyniku walki
zestrzelonych zostało pięciu Polaków. Jednym z nich był ppor. Feliks Szyszka
ze 123 eskadry. Ranny i poparzony wyskoczył z trafionej "siódemki". Wisząc na
spadochronie został wzięty na cel przez Messerschmitta, został postrzelany w
nogi. Ledwie żywy wylądował niedaleko Nieporętu. Sanitarka zabrała go na
lotnisko Brygady Pościgowej w Poniatowie, gdzie lekarz eskadry udzielił mu
pierwszej pomocy. Potem trafił do Szpitala Mokotowskiego w Warszawie.
Przeżył, udało mu się później przedostać do Francji i Anglii, gdzie zginął w
1942 r.
2 września piloci 141 eskadry otrzymali rozkaz ataku na niemieckie czołgi na
szosie Gruta-Łasin. Absurdalny i bezmyślny rozkaz dowódcy lotnictwa Armii
"Pomorze" doprowadził do rzezi pilotów eskadry. Trójka z nich została
zestrzelona przez obronę przeciwlotniczą: kpt. Florian Laskowski, ppor.
Władysław Urban i kpr. Benedykt Mielczyński. Samolot Laskowskiego spadł na
pole koło Gruty i rozłamał się na dwie części. Ciężko ranny pilot żył jeszcze
parę godzin - Niemcy nie pozwolili zbliżyć się cywilom do wraku, by udzielić
rannemu pomocy. Drugi z lotników, Mielczyński, ranny wylądował
przymusowo we wsi Wielkie Tarpno. Mieszkańcy usiłowali udzielić mu
pomocy, jednakże następnego dnia (3 września) do wsi wkroczyli Niemcy i
zastrzelili pilota oraz opiekującego się nim 19-letniego chłopaka, Jana
Kraszewskiego (według powojennej relacji mieszkańca Wielkiego Tarpna,
Bolesława Niezgody, fakt opieki Kraszewskiego nad Mielczyńskim nie jest
prawdziwy, a jedyne co ich łączy to data i miejsce śmierci oraz miejsce
pochówku). Trzeci pilot z toruńskiej eskadry, ppor. Urban, zginął na miejscu.
2 września ok. 10.00 z lotniska Kłoniszew w ramach zorganizowanej tam
zasadzki wystartowali ppor. Jan Dzwonek i ppor. Edward Kramarski. Polecieli
nad linię frontu, gdzie łupem Dzwonka padł rozpoznawczy Henschel, a
następnie skierowali się ku Łodzi. Zostali zaatakowani przez Bf 109 - Kramarski
zginął zestrzelony, a ranny Dzwonek na uszkodzonej maszynie zdołał uciec.
Nad Łodzią włączył się do bitwy między P.7 i P.11 a Bf 110. Szybko został
zestrzelony i na spadochronie opuścił płonący samolot. Jeden z
Messerschmittów próbował go ostrzelać, jednakże kpr. Jan Malinowski ze 162
eskadry rzucił się na pomoc koledze i zestrzelił atakującego Niemca. Już
wcześniej ranny i poparzony Dzwonek bezpiecznie opadł na ziemię i wkrótce
przetransportowany został do szpitala w Warszawie.
3 września ok. 10.00 III/1 Dyon Myśliwski wystartował alarmowo przeciwko
niemieckim samolotom. W walce osiemnastu Bf 110 i osiemnasty P.11
zestrzelony został dowódca dyonu, kpt. Zdzisław Krasnodębski i wyskoczył na
spadochronie. Jeden z Messerschmittów usiłował ostrzelać wiszącego na
spadochronie pilota, jednakże skuteczny atak od czoła przeprowadzony przez
por. Arsena Cebrzyńskiego zmusił Niemca do ucieczki.7
4 września kpr. Jan Kawałkowski ze 151 eskadry myśliwskiej wystartował z
lotniska Biel "siódemką" na patrol. Podczas lotu napotkał niemiecki samolot
(wg polskich źródeł - Dorniera Do 17), z którym wdał się w walkę. Został
zestrzelony i wyskoczył z samolotu ze spadochronem. Jego P.7 spadł na
zabudowania wsi Dąbrówka. Według relacji świadków (mieszkańców
Dąbrówki), niemiecki samolot zawrócił i parokrotnie strzelał do wiszącego na
spadochronie Polaka. Ciężko ranny w piersi Kawałkowski spadł paręset metrów
od miejsca upadku jego maszyny. Pracujący w polu rolnicy dobiegli do niego i
przenieśli go do domu wójta Dąbrówki. Pilot zmarł tego samego dnia, żył
jeszcze kilka godzin. Miejsce i godzina walki pozwalają z bardzo dużym
prawdopodobieństwem stwierdzić, iż oprawcą Polaka był Gefr. Alfred
Warrelmann, pilot Bf 110 (Dorniery i Messerschmitty były mylone przez
polskich pilotów) z jednostki I.(Z)/LG 1.
6 września po południu na rozpoznanie rejonu Warta - Sieradz - Zduńska Wola
wystartowała na "Karasiu" załoga 34 eskadry rozpoznawczej w składzie: por.
obs. Edmund Górecki, kpr. pil. Marian Pingot i kpr. strz. Jan Wilkowski. W
drodze powrotnej na swoje lotnisko Polacy zostali zaatakowani nad wsią
Borecznia przez cztery Bf 109. "Karaś" zapalił się - pierwszy na wysokości ok.
7
T. Nałęcz, H. Samsonowicz, J. Tazbir, J. Staszewski, T. Kizwalter, A.Paczkowski, A.Chwalba, Polska na
przestrzeni wieków, Warszawa 2006, s.617.
1000 metrów wyskoczył Górecki, który natychmiast został wzięty na cel przez
Messerschmitty. Bezbronny, wisząc na spadochronie, zginął "rozstrzelany"
przez Niemców. Jako drugi na 300 metrach wyskoczył Wilkowski (przy
lądowaniu doznał kontuzji nóg), natomiast pilot, kpr. Pingot, zginął we wraku
(istnieje także druga wersja tego wypadku, według której Górecki został
omyłkowo ostrzelany przez polską obronę przeciwlotniczą; jak było naprawdę
nie sposób dziś ustalić).
7 września st. szer. Marian Futro ze 121 eskadry myśliwskiej został zestrzelony
w rejonie Puław przez Bf 109 i przymusowo lądował na swojej P.11c w rejonie
Ciepielowa. Następnego dnia, w drodze powrotnej na polowe lotnisko swojej
jednostki, został zastrzelony przez niemiecki patrol zmotoryzowany. Brak
szczegółowych informacji na temat tego zdarzenia, przypuszczać jednak należy,
że Futro nie walczył z bronią w ręku. Być może poddał się i wzięty do niewoli
został zamordowany.
Powyższe przykłady ilustrują bestialstwo Niemców w sposobach prowadzenia
wojny. Niemcy jako pierwsi dopuścili się bombardowania miast, cywilnych
kolumn uciekinierów oraz ostrzeliwania w powietrzu lotników na spadochronie.
Cokolwiek nie mówić o działaniach lotnictwa alianckiego w późniejszych latach
wojny (bombardowanie niemieckich miast czy potwierdzone, choć nieliczne
przypadki ostrzeliwania Niemców na spadochronach), należy pamiętać, iż
wszystko to jako pierwsi czynić zaczęli Niemcy we wrześniu 1939 r. w Polsce.
Kapitan pilot Mieczysław Medwecki pierwszy lotnik polski, który zginął w
powietrzu w czasie II Wojny Świtowej. Było to 1 września 1939 o godz. 5.20
III Dywizjon Myśliwski, 2 Pułku Lotniczego w Krakowie (pod dowództwem
kpt. Mieczysława Medweckiego) składający się z 121 i 122 Eskadry
Myśliwskiej. Został przeniesiony na kilka dni przed rozpoczęciem wojny z
lotniska w okolicach Rakowic na polowe lądowisko w Balicach. Stan dywizjonu
wynosił wówczas 18 oficerów, 11 podoficerów pilotów i 20 maszyn „P-11c”.
Kilka minut po 5–ej bombowce hitlerowskie zaatakowały lotnisko w
Rakowicach.
Rankiem 1 września gdy nadlatywały niemieckie bombowce, nadlatujący w
stronę Krakowa piloci pułku Medweckiego myśleli, że to polskie samoloty.
Mieczysław jako pierwszy rozeznał się w sytuacji i podniósł alarm bojowy.
Kwadrans po 5-ej dywizjon Medweckiego wystartował do walki. Na kopcu
Kościuszki były stanowiska dział przeciwlotniczych. Niemieckie bombowce
chcąc uniknąć ich ognia zniżyły lot w kierunku na Balice, a stamtąd właśnie
wystartowały polskie maszyny. Nadlatujący lotem koszącym hitlerowski „Ju87” otworzył ogień do samolotu Medweckiego. Tak właśnie zginął pierwszy
polski lotnik - dokładnie nad Padaną, Górą w Morawicy tuż obok Balic.
Startujący równocześnie z kpt. Medweckim podporucznik Gnyś w parę minut
później zestrzelił pierwszą niemiecką maszynę. W pół godziny później
plutonowy pilot Flanel odniósł drugie z kolei powietrzne zwycięstwo.
Pierwszego dnia wojny dywizjon krakowski zestrzelił 5 hitlerowskich
samolotów.
Grób kpt. pilota Mieczysława Medweckiego
w Morawicy
Rozdział III
Losy
Mieczysława
Medweckiego
Mieczysław Medwecki, syn Antoniego. Miał pięcioro rodzeństwa, z czego troje
zmarło. Brat Witold zmarł w 1926 roku podczas Przewrotu Majowego. Siostra
Wanda zmarła w Muszynie w 1942 roku na dur brzuszny.
W piętnastym roku życia (I Wojna Światowa) uciekł z domu aby wstąpić do
wojska- XIX Pułku Ułanów Wołyńskich z Bolszewików8
gdzie został
odznaczony Krzyżem Walecznych. W młodości uczęszczał do Szkoły Realnej
gdzie jako młody mężczyzna założył Polskie Koło Szkolne będące
odpowiednikiem szkieletu Polskiej Organizacji Wojskowej. Wtedy zajmował się
dostawą broni do plutonu, kradł broń chłopom ukraińskim. Został przez nich
złapany i internowany. Udało mu się uciec. Po miesiącu tułaczki natknął się na
szwadron jazdy wojewódzkiej warszawskiego dwunastego pułku ułanów. W
1920 roku został wyróżniony odznaką Orlęta, gdzie odpis tejże odznaki znajduje
się w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie.
Trudno już dziś ustalić, co przesądziło o tym, że wychowanek Jaworskiego
Korpusu Kadeckiego został zarażony „bakcylem latania”. Jeszcze jako
kilkunastoletni chłopak zgłosił się do wojska na ochotnika, poszedł na wojnę
ułan, i jako ułan wrócił z niej z Krzyżem Walecznych...
Lecz gdy w 1925 roku ukończył Korpus Kadetów był już w orbicie przyciągania
dęblińskiej „Szkoły Orląt”. Prawda, w tych latach „choroba” latania ograniczała
młodych ludzi coraz powszechniej z czasem wręcz przybierze rozmiary
epidemii- i nie powstrzymywał jej rozwoju bynajmniej fakt, że lotnicze życzenie
„tyle lądowań ile startów” przy ówczesnych wysoce jeszcze niedoskonałych
maszynach, tragicznie często się nie spełniały. Zarażeni bakcylem uparcie
ustawiali się w kolejce do wymarzonej dęblińskiej podchorążówki. Nawet i na
tym tle podchorąży Medwecki był jednym ze szczególnie ciężkich przypadków
„chorobowych”- mawiano o nich czasem, że najchętniej zamieszkaliby w
powietrzu, między chmurami...Dalsze koleje losu Mieczysława Medweckiego
miały potwierdzić, iż jest to przypadek absolutnie nieuleczalny. Podchorąży
Medwecki uczniem był niecierpliwym więc przełożeni tak zupełnie łatwego
życia z nim nie mieli: zdarzyło się, że okazał się podwładnym
niezdyscyplinowanym- bo nie zadowalała go odznaka obserwatora lotniczego,
chciał być pilotem więc...”zbuntował” kolegów. Przedłużył przez to swój pobyt
w dęblińskiej szkole o rok, ale że- widać – jego objawy chorobowe ocenili
fachowcy, więc w szybkim tempie pokonywał kolejne pułapy lotniczego
kunsztu.
8
T. Nałęcz, H. Samsonowicz, J. Tazbir, J. Staszewski, T. Kizwalter, A.Paczkowski, A.Chwalba, Polska na
przestrzeni wieków, Warszawa 2006, s.544
W maju 1929 roku rozpoczął szkolenie w pilotażu na lotnisku w Dęblinie, a w
rok później był już po kursie pilotażu wyższego stopnia przy dywizjonie
myśliwskim w Krakowie. I nie byle jakiego miał nauczyciela podporucznik
Medwecki! Wysokiej klasy pilotem myśliwskim rodził się pod skrzydłami
samego Jerzego Bajana- późniejszego zwycięzcy Challenge’u w 1934 roku...
Jako się rzekło młody podporucznik urzeczony był przede wszystkim pięknem
latania lecz dla pełniejszego obrazu jego sylwetki wypada dodać, że i piękno na
ziemi potrafił zauważyć i docenić. Za mundurem - jak wiadomo- panny stały
wówczas sznurem, ale we Lwowie i w Krakowie mówiło się i to chyba nie
bezpodstawnie, ze za mundurem podporucznika Medweckiego ów sznur panien
szczególnie był długi...
Zapewnie nie było tez dziełem przypadku, ze jego żona właśnie miała być
uznawana za jedna z piękniejszych kobiet pod Wawelem. W 1934 roku ożenił
się z Marią, która pochodziła ze Lwowa. W chwili zawarcia związku
małżeńskiego z podporucznikiem Medweckim miała 17 lat, on zaś, aby
zaprowadzić narzeczoną przed ołtarz,
musiał- zgodnie z ówczesnymi
przepisami dotyczącymi oficerów – uzyskać zgodę generała, żandarmerii
wojskowej, wreszcie wpłacić 5 tysięcy kaucji.
Maria, chcąc nie chcąc, musiała się pogodzić, że pierwszą miłością męża jest
latanie. I już 3 miesiące po ślubie miała się boleśnie przekonać, co to znaczy być
żoną lotnika.
Podporucznik Medwecki poleciał wraz z Jerzym Bajanem do Jugosławii, aby
przeszkolić tamtejszych pilotów w lataniu na „pezetelkach”- wówczas jednych z
najczęściej kupowanych i najnowocześniejszych samolotów myśliwskich w
Europie. W czasie akrobacji samolot Medweckiego zawadził skrzydłem o
zbocze góry.
Jugosłowiańscy lekarze z początku orzekli, że tu się już nic nie da zrobić.
Połamane ręce, nogi, żebra uszkodzona wątroba, pokiereszowana twarz.
Sprowadzono dwóch profesorów z Wiednia. Medwecki nie dał sobie zrobić
narkozy przed operacją, bo bał się, że mu amputują nogę i nie będzie mógł latać!
W chwili, gdy jego życie wisiało na włosku myślał przede wszystkim o tym, czy
będzie mógł latać. W ciągu 7 miesięcy, które spędził owinięty bandażami od
stóp do głów, tylko z otworem na usta, zadawał sobie to podstawowe dla niego
pytanie- czy będzie mógł latać! Do belgradzkiego szpitala, w którym leżał
polski pilot przybył osobiście król Aleksander, aby wręczyć mu najwyższe
jugosłowiańskie odznaczenie, a Medwecki liczył dni do chwili, gdy zdejmą mu
bandaże i będzie mógł spróbować czy za sterami samolotu dane będzie usiąść...
Kiedy zdjęto bandaże z twarzy- żona nie poznała męża. Kiedy po siedmiu
miesiącach wrócił do Warszawy z nogą w szynie- lekarz lotniczy nie zostawił
miejsca na złudzenia: nie może Pan latać! I zgodnie z lekarskim wyrokiemporucznika Medweckiego zawieszono w lataniu dając w zamian funkcję
adiutanta dowódcy pułku lotniczego.
Ani straszna kraksa lotnicza (nie ostatnia z resztą) ani lekarskie wyroki nie
zdołały jednak wypędzić z pilota tego „bakcyla”. „Ja muszę latać!”- powiedział i
rozpoczął podróże po kraju i za granicy, wszędzie gdzie tylko był cień szansy,
że przywrócona mu zostanie sprawność , nie zbędna w kabinie samolotu
myśliwskiego.
Regularnie, co trzy miesiące jeździł na badania do „ cebuli” (Centrum Badań
Lotniczych)- prośbą , groźbą i perswazją usiłując wydobyć z ust ludzi biegłych
w medycynie to słowo. Wreszcie po kilkunastu miesiąca lekarze „cebuli”
wobec falowych ataków rekonwalescenta wywiesili białą flagę. Może latać!
Porucznik Medwecki wrócił do Krakowa na stanowisko zastępcy dowódcy
dywizjonu myśliwskiego. Dowódcą był Jerzy Bajan.
Jak już zostało powiedziane nie był to ostatni wypadek. Kolejny wydarzył się na
lotnisku
Rakowice. Na skutek niedopatrzenia mechanika „jedenastka”
Medweckiego rozbiła się w chwilę po stracie. Tym razem miał uszkodzone
kręgi, przeleżał w krakowskim szpitalu trzy i pół miesiąca. Znów wrócił za
stery.
I nie było mocnego ani mocnej, którzy zdołaliby mu wyperswadować, iż
powinien sobie już dać spokój, że to już nierozważne... Muszę latać! –
odpowiadał i nie dawał szans na kontynuowanie dyskusji.
Gdy major Jerzy Bajan awansowany został na komendanta dęblińskiej szkoły
orląt, przekazał krakowski dywizjon myśliwski w ręce swego ucznia. Kapitan
Mieczysław Medwecki od 1938 roku latał więc jako dowódca III/2 Dywizjonu
Myśliwskiego. Najmłodszy w Polsce dowódca.
Przodkowie Kapitana Medweckiego przybyli do Polski z Węgier. Te
madziarskie korzenie rodziny wraz z opinią świetnego doświadczonego pilota
sprawiły zapewne, iż otrzymał propozycję przejścia do lotnictwa węgierskiego.
Oferowano mu od razu stopień podpułkownika. I być może, sprawa byłaby do
załatwienia między dowództwami polskimi i węgierskimi- lecz kapitan
Medwecki odmówił. Pozostał w krakowskim dywizjonie.
Mieczysław Medwecki był bardzo aktywnym człowiekiem. Interesował się
motoryzacją. Swoim samochodem lubił podróżować na przykład nad Morze
Czarne jak i do Muszyny, gdzie kiedy przyjeżdżał Fiatem robił ogromne
wrażenie na mieszkańcach. Razem ze swą piękną żoną Maria spacerowali nad
rzeką Poprad a wszyscy przyglądali się im z wielkim szacunkiem i podziwem.
Pani Maria była piękną kobietą: zgrabną i szczupłą. Zimą wybierali się na
narty, a w lecie podróżowali tak jak już było wspomniane wcześniej nad Morze
Czarne ale również nad morze Śródziemne gdzie wypoczywali w 1939 roku. To
była jego ostatnia podróż.
Prywatnie był bardzo rodzinnym i ciepłym człowiekiem. Szanował młodzież i
lubił z nią pracować. Robił na nich ogromne wrażenie, jego osoba była dla
młodych ludzi wzorem do naśladowania.
Z wypowiedzi jego kolegów dowiadujemy się, że był on wyjątkowo uroczy i
pogodny. Mimo swojej pozycji nie traktował nigdy swoich kolegów jak
wręcz przeciwnie był dla nich przyjacielem i kolegom. Nie zachowywał się
zarozumiale, zawsze miał szacunek do innych ludzi. Lecz przede wszystkim był
wspaniałym pilotem.
Według żony Mieczysław był bardzo lubianym człowiekiem, zawsze zabiegano
o jego towarzystwo. Mieczysław Medwecki był bardzo przystojnym mężczyzną,
który podobał się kobietom. Tworzył wokół siebie taką aurę która przyciągała
do niego ludzi. Był człowiekiem którego chce się poznać, porozmawiać z nim a
potem, nie da się zapomnieć. Maria mówiła o nim, że był bardzo
zdyscyplinowany jako pilot. Zawsze sumiennie wypełniał swoje obowiązki.
Lotnictwo było dla niego wielką pasją, której się całkowicie oddawał.
Samolot myśliwski
PZL P.11c
Prezentowany egzemplarz latał
w 121 Eskadrze 2 Pułku
Lotniczego
w
Krakowie.
Samolot
ten
jest
dzisiaj
symbolem,
najcenniejszym
eksponatem
Muzeum
Lotnictwa.
Jest
obecnie
jedynym zachowanym polskim
samolotem
myśliwskim
z
okresu Września 1939 roku,
symbolem samotnych zmagań
z niemiecką Luftwaffe.
Spis treści
Rozdział I
 Zarys historyczny rodu Medweckich.
Rozdział II
 Lotnictwo w roku 1939.
Rozdział III
 Losy Mieczysława Medweckiego.
Zestawienie źródeł i opracowań.
a. Wywiady:
Maria Sanecka
Anna Medwecka Kornaś
b. Opracowania:
Bednarz J., Litwinienko M., Zapała K., Historia 3,
Podręcznik dla gimnazjum, Gdynia 2008.
Ustrzycki J., H3,Podręcznik dla gimnazjum, Gdynia 2008.
J. Chrobaczyński,
Kraków 2000, s.7.
Wielka
historia
Polski
1939-1945,
Nałęcz T., Samsonowicz H., Tazbir J., Staszewski J.,
Kizwalter T.,Paczkowski A., Chwalba A., Polska na
przestrzeni wieków, Warszawa 2006, s.617.
T. Nałęcz, H. Samsonowicz, J. Tazbir, J. Staszewski, T.
Kizwalter, A.Paczkowski, A.Chwalba, Polska na
przestrzeni wieków, Warszawa 2006, s.544
c. Internet:
www.1939.pl

Podobne dokumenty