Gazeta PATRIA

Transkrypt

Gazeta PATRIA
„PATRIA”
Numer 7 (27), wrzesień 2013
Kłopoty władzy
z demokracją
Gloria victoribus!
– Chwała zwycięzcom!
330. rocznica
Victorii Wiedeńskiej
Pomnik Generała
Franciszka Gągora
w Ossowie
Str. 5
Str. 7
Str. 4
POLSKOŚĆ – TO BRZMI DUMNIE!
1
GAZETA BEZPŁATNA nr 7 (27) (18 września 2013) ISSN 2300-6951
PATRIA
GAZETA ŚRODOWISK PATRIOTYCZNYCH PRAWICY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ – NA MAZOWSZU
330.
ROCZNICA
REKLAMA
[email protected]
VICTORII
WIEDEŃSKIEJ
www.gazetapatria.pl
2
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Pomnik generała Stanisława Sosabowskiego w wolnej Polsce po blisko 70 latach.
Market-Garden a sprawa honoru
Miesiąc wrzesień to rocznica wybuchu II wojny światowej, napaści Rosji Sowieckiej na Polskę ale również
rocznica rozpoczęcia 17 września 1944 roku walk pod Arnhem przez I Samodzielną Brygadę Spadochronową
dowodzoną przez generała Stanisława Sosabowskiego.
Kazimierz Andrzej Zych
Marszałek Bernard Montgomery
W ramach operacji powietrzno
– desantowej „Market – Garden”
Alianci zaplanowali zdobycie mostów na Mozie, Waal i dolnym
Renie celem stworzenia korytarza
dla przemarszu wojsk pancernych
i zmechanizowanych uderzających
na północne Niemcy. Najważniejszym i najdalej położonym celem
operacji był most w Arnhem. Miała go zdobyć brytyjska 1 Dywizja
Powietrzna wspierana przez polską
Brygadę Spadochronową.
Dowódca operacji brytyjski marszałek polny Bernard Montgomery
pałał żądzą sukcesu. Zaślepienie
było tak duże, że informacje generała Sosabowskiego o stacjonujących w tym rejonie doborowych
jednostkach pancernych SS przyjęto
jako dezinformację wroga. Zrzucenie polskiej brygady nie odwróciło
sytuacji bojowej Aliantów pod Arnhem, umożliwiło jednak w ogromnie
trudnej sytuacji zorganizowanie odwrotu dla części wojsk angielskich,
tzw. Czerwonych Diabłów. Polaków
poległo 411 żołnierzy, z czego najwięcej przy osłonie Brytyjczyków
www.gazetapatria.pl
wycofujących się z Oosterbeek. To
dzięki osłonie polskich żołnierzy
wielu komandosów brytyjskich zostało uratowanych. Straty Angielskie były ogromne. Z 10. tysięcy
spadochroniarzy ocalało zaledwie 2
tysiące. Operacja „Market Garden”,
ukochane dziecko wielkiego Monty’ego, okazała się niewypałem.
Nic więc dziwnego, że brytyjskie
dowództwo potrzebowało znaleźć
„kozła ofiarnego”. Padło na generała Stanisława Sosabowskiego i jego
Brygadę. Brytyjscy generałowie
broniąc siebie zarzucili polskiemu
generałowi niekompetencję, złe
dowodzenie a polskich żołnierzy
posądzili o tchórzostwo na polu
walki. Po powrocie do Anglii generał Sosabowski został pozbawiony
przez marszałka Montgomery’ego
dowództwa nad 1 Brygadą.
Tak zafałszowana historia żyła do
momentu, gdy wszedł na ekrany kin
film p.t. „O jeden most za daleko”
ukazujący nieznane fakty tej operacji i bohaterską postawę polskich
żołnierzy. Po latach wielki historyk
angielski Norman Devis napisze:
„W długiej historii niesprawiedliwości nikt nie został potraktowany
bardziej niesprawiedliwie niż generał Stanisław Sosabowski”.
W 1946 władze komunistyczne
odebrały generałowi obywatelstwo
polskie a brytyjskiego nie chciał
przyjąć. Pracował fizycznie 17 lat
jako magazynier w fabryce nikomu
nie mówiąc o swojej generalskiej
przeszłości. Kiedy skończył 75 lat
odszedł na emeryturę. Na pamiątkę dostał od kolegów złote pióro.
Przy uroczystości pożegnania koledzy z pracy dopiero dowiedzieli się
że pracowali z polskim generałem
który uratował w operacji Market
- Garden ich rodaków. Zmarł 25
września 1967 roku. W dwa lata
później jego prochy spoczęły na
warszawskich Powązkach. Od Anglików nigdy nie doczekał się rehabilitacji.
Królowa holenderska Beatrix 31
maja 2006 roku odznaczyła sztandar
6 Brygady Desantowo – Szturmowej im. generała Stanisława Sosabowskiego spadkobierczyni tradycji
1.SBS najwyższym holenderskim
odznaczeniem wojennym
– Orderem Wojskowym im. Króla Wilhelma I. A 16 września
w Driel, w Holandii, w miejscu
walk polskiej Brygady odsłonięty został pomnik generała
Stanisława Sosabowskiego.
Powstał on ze składek weteranów wojsk brytyjskich,
z inicjatywy sir Briana
Urguharta.
Wreszcie niepokonany generał i jego brygada, która
ratowała angielskich spadochroniarzy, doczekał się
prawdy i chwały. Prawdy
i wyjaśnienia a przede
wszystkim przeprosin
oczekuje Polska za
haniebne
zachowanie Anglików
w niewyrażeniu zgody na
uczestnictwo Wojska
Polskiego
na defiladzie honorowej z okazji
zwycięstwa
nad Niemcami
w Londynie . Poprawność polityczna Anglików
przed gniewem Stalina doprowadziła do zdrady wobec swojego
wiernego koalicjanta w II wojnie
światowej. Niedawny teledysk polskiego zespołu Elektryczne Gitary
Kuby Sienkiewicza pt: Dywizjon
303 doskonale to oddaje i trafia
z przekonaniem do młodych Polaków ze po wojnie zostaliśmy sami
w objęciach sowietów. W kontekście tej całej tragicznej historii i zakłamania należy postawić pytanie:
Dlaczego Anglicy utajnili do 2050
roku akta zamachu na Naczelnego
Wodza Polskich
Sił
Zbrojnych
na
Zachodzie, premiera i generała
Władysława
Sikorskiego
Operacja
MarketGarden wg.
Wikipedii
Ostatecznie Brygada wzięła udział
w największej w II
wojnie światowej operacji powietrznodesantowej
sprzymierzonych.
Polacy
skakali
pod Driel naprzeciw Arnhem,
na przeciwległym,
południowym brzegu Renu. Tak
przewidywały rozkazy, które
nakazywały też natychmiastową przeprawę, aby pójść
z pomocą okrążonym Brytyjczykom. Z powodu pogody desant odbył się jednak
z dwudniowym opóźnieniem
i żołnierze skakali wprost na niemieckie lufy. W istniejącej już sytuacji posłanie w bój 1. SBS nie miało
właściwie sensu. Ponad półtora tysiąca polskich spadochroniarzy nie
mogło już przechylić szali ani odwrócić nieuchronnej klęski.
21 września skakała pod Driel
jedynie część brygady z gen. Sosabowskim, bo reszta nadleciała dopiero za trzy dni i lądowała w dość
odległym Grave. Polscy spadochroniarze zdani byli tylko na broń osobistą, gdyż artyleria przeciwpancerna brygady odleciała w pierwszym
dniu operacji rzutem szybowców
wraz z Brytyjczykami i walczyła
pod Arnhem u ich boku do końca,
ponosząc ogromne straty, haubice
zaś miały nadejść morzem. Okrążeni pod Driel, odpierali niemieckie
ataki i jedynie talentom dowódczym
generała i wielkiej bitności żołnierzy zawdzięczać można, iż polskie
kompanie jeszcze dwukrotnie forsowały Ren na zaimprowizowanych łódkach. Prom przewidywany
w planach operacji ostatecznie nie
dotarł. W ostatniej fazie bitwy –
nocą z 25 na 26 września – właśnie
Polacy osłaniali odwrót niedobitków brytyjskich spadochroniarzy
z 1. DPD – do końca. Straty 1. SBS
sięgnęły blisko 40% stanów osobowych tych oddziałów, które walczyły pod Arnhem i Driel.
Jednak „sąd” nad generałem odbył
się już wcześniej, bo 24 września
w Valburgu, podczas odprawy
z wyższymi dowódcami brytyjskimi. Gen. Sosabowski przekonywał
ich, że bitwę można jeszcze wygrać, jeśli forsowanie rzeki podejmą większe siły 30 Korpusu wraz
z 1. SBS, ale Brytyjczycy nie chcieli
już walczyć. Uznali bitwę za przegraną i chcieli jedynie wycofać się
z „twarzą”. Potrzebny był też kozioł
ofiarny, którego można by obarczyć
winą za niepowodzenie. Wybrali generała Sosabowskiego. Sprawa wyglądała na ukartowaną z góry. Znali jego wybuchowe usposobienie
i starali się go sprowokować – co
też się udało. Oburzenie polskiego
generała uznano za niedopuszczalną krytykę brytyjskiego marszałka
i generałów. To wystarczyło. Tym
bardziej że niepokorny Polak miał
rzeczywiście rację. Po powrocie
brygady do Anglii gen. Sosabowski został 2 grudnia 1944 wezwany
do szefa Sztabu Generalnego, gen.
Stanisława Kopańskiego. Ten zakomunikował mu, że Brytyjczycy
życzą sobie, aby oddał dowództwo
brygady, tłumacząc to trudnościami dalszej współpracy z generałem,
a nawet sugerowali osobę następcy.
[email protected]
3
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Czy burmistrz Madziar, szkodzi swojej partii
– Prawo i Sprawiedliwość?
Secesja Ossowa do Kobyłki to tylko jedno z haseł wzburzonych mieszkańców Ossowa skierowanych do burmistrza Madziara, głośne
skandowanie „Oddajcie nas do Kobyłki” i otwarcie stawiane zarzuty w jego stronę o braku zainteresowania tą wsią może urealnić niedawno lansowane hasło odłączenia od Wołomina innych wsi Zagościńca i Czarnej. Czy działania obecnej władzy Wołomina doprowadzą
do zmiany granic Wołomina? Jeżeli tak, to szanse reelekcji burmistrza Madziara są znikome.
Jak olbrzymie niezadowolenie
społeczeństwa biernością obecnego
burmistrza mogą tylko – przedstawić słowa wypowiedziane na ostatniej Sesji Rady Miejskiej „Tylko się
chwalicie, co wy zrobiliście w Ossowie, pan burmistrz w ogóle do nas
nie zagląda, widzimy pana tylko na
piętnastego sierpnia – mówiła Anna
Dąbrowska w kierunku burmistrza
Madziara. Po chwili kontynuuje dalej”. Ewidentnie nie radzicie sobie
z władzą, nie dbacie o nasze interesy, w urzędzie siedzą laicy, skąd
wzięliście tych ludzi? Panuje zmowa milczenia, nikt nam nie odpowiada na nasze pytania w sprawie
Parku Kulturowego”.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej
w Wołominie rozpętała się jak dotąd
nie spotykana burza słów przybyłych na obrady wzburzonych mieszkańców Ossowa, którzy postanowili
z powodu bierności działań władz
miejskich i powiatowych wziąć
sprawy w swoje ręce. Oburzeni goście mówili o trudnościach życia
przy drodze wiodącej przez Ossów,
problemach z powstaniem Parku
Kulturowego wojny 1920 a także
stratach materialnych wynikłych
z eksploatacji transportu ciężkiego
sprzętu TiR i innych. Całodniowy
protest blokowania ulicy Matarewicza również nie przyniósł konkretnych efektów, co jeszcze bardziej
wzburzyło mieszkańców ukaranych
przez policję mandatami. Dostało
się również sołtys Ossowa Grażynie
Więch, która będąc radną PiS nie
poparła protestujących tylko nagrywała mieszkańców na zebraniach.
W efekcie zażądano jej odwołania,
a nie tak dawno była pupilem władzy otrzymując nagrodę – „Sołtysa
Roku 2012”. Długo nie trzeba było
czekać na zwołanym sołeckiego zebraniu – 11 września panią sołtys
odwołano ogromną ilością głosów.
A jeszcze nie tak dawno pan burmistrz ochoczo pozował z sołtysową do wspólnej fotografii, teraz to
było by zbyt trudne. Głosowanie
nad odwołaniem sołtys odbyło się
jak polityczny wyrok wykonany za
burmistrza, który nawet nie raczył
przybyć – by bronić swojej radnej.
[email protected]
Należy zaznaczyć że wieś liczy około 900 mieszkańców a zatem na zebraniu stawiła się grupa chcąca wyłącznie odwołania sołtys, która
moim zdaniem w kulturalny sposób
w przeciwieństwie do napastliwego
sposobu zachowania pana Wyszyńskiego rozgrywającego swoją grę,
pokazała klasę dziękując ustępującej Radzie Sołeckiej. Warto tu podkreślić, że pan burmistrz piastuje
jednocześnie najwyższe w mieście
stanowisko partyjne, czyli szefa
miejskiego PiS. Jeszcze tego samego dnia portale internetowe informowały o nadzwyczajnym zebraniu
w Ossowie, podkreślając klęskę niedawnej sołtys z PiS. „120:6! Totalna
klęska pani radnej PiS, Sołtys Ossowa. Podczas zwołanego w dniu dzisiejszym
zebrania
wiejskiego
mieszkańcy Ossowa przytłaczającą
ilością głosów odwołali sołtys panią
Grażynę WIĘCH – radną Wołomina
(PiS). W zebraniu uczestniczyło 128
mieszkańców. Głosy w sprawie odwołania sołtys i rady sołeckiej oddało 126 mieszkańców uprawnionych
do głosowania. Za odwołaniem było
aż 120 mieszkańców, a przeciwnego
zdania było tylko 6 mieszkańców.
To wręcz druzgocący wynik dla
pani sołtys, która jeszcze 15 sierpnia
br. podczas uroczystości BITWY
WARSZAWSKIEJ 1920 roku
z dumą w TVP prezentowała puchar
za tytuł „SOŁTYSA ROKU 2012”,
który wprawił w osłupienie i zdumienie społeczność Ossowa. Mieszkańcy Ossowa od ponad miesiąca
protestują na ulicy przeciwko ignorancji i arogancji władz samorządowych Powiatu Wołomińskiego (PiS)
i Gminy Wołomin (PiS) za którymi
murem stała pani radna-sołtys (PiS).
Mieszkańcy Ossowa walczą o prawo do godnego i spokojnego życia
na co dzień w tej podwarszawskiej
miejscowości, która stała się dla
władz wyłącznie miejscem do świętowania partyjnych igrzysk 15
sierpnia. Teraz mieszkańcy czekają
na uchwałę Rady Miejskiej w Wołominie o terminie wyboru nowych
władz sołectwa Ossów”. Wracając
do obrad sesji w Wołominie, przedstawicielka Ossowa Anna Dąbrow-
ska w swojej długiej i dobrze
przygotowanej merytorycznie wypowiedzi wspierana przez liczne
grono mieszkańców nie pozostawiała suchej nitki na władzach Wołomina mówiąc: „Władza to nie są ciepłe posadki, to odpowiedzialność
panie burmistrzu, odpowiedzialność za nas wszystkich i tego od
was wymagamy!” Dalej to już mogło być tylko gorzej – burmistrz
Madziar zamurowany wystąpieniem słuchał jak w hipnozie mówione do niego słowa „Prawo
i Sprawiedliwość? To prawo
i sprawiedliwość jest tu tylko dla
kilku bogatych ludzi!” Ciekawe
kogo miała na myśli pani Anna Dąbrowska ale w kuluarach sali padały
słowa o inwestycjach czy niedawnym studium. Kończąc mówiąca
oznajmiła, ”że sprawa znajdzie finał u prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że na rok przed wyborami samorządowymi zapewne
zainteresuje się waszymi rządami
na tym terenie. To wstyd, byśmy
swoich praw musieli dochodzić
i domagać się na ulicy!”. Po wystąpieniu na sali obrad zgromadzeni
nagrodzili panią Annę gromkimi
brawami. Kolejny mówca pan Piotr
Wyszyński w podobnym tonie poprowadził swoją wypowiedz kładąc
nacisk na trudności wywołane przejazdem ciężkich ciężarówek przez
Ossów. Przypomniał, że największym ciążeniem braku rozwoju
Ossowa jest Park Kulturowy, przez
który mieszkańcy nie mogą decydować o swojej własności które znacznie spadły na wartości. Dalsze części wypowiedzi pana Wyszyńskiego
wyraźnie sygnalizowały wątek polityczny zbliżających się wyborów,
co jest zapewne poważnym ostrzeżeniem dla obecnej władzy. Pamiętamy jak mieszkańcy Ossowa potraktowali poprzedniego burmistrza
Wołomina oddając na niego symbolicznie parę głosów właśnie za
wprowadzenie uchwały o Parku
Kulturowym i udziale w powstaniu
pomnika bolszewików. Słuchający
wypowiedzi burmistrz Madziar
zwrócił się do pana Wyszyńskiego
zadając mu pytania – gdzie wtedy
pracował i jaką pełnił funkcję kiedy
przegłosowywano w roku 2009
Park Kulturowy? Pan Wyszyński jakoś nie kwapił się do odpowiedzi,
za to burmistrz podpowiedział,
że pełnił wówczas wysoką funkcję
w urzędzie w Zielonce i doskonale
wiedział i był świadom działań
i konsekwencji związanych z powstaniem Parku Kulturowego. Jakoś pan wtedy nie protestował, to
hipokryzja panie Wyszyński. Zapewne o tym panu będzie jeszcze
głośno w Ossowie, bo jak mało kto
potrafi promować własną osobę
niby celebryta, wszelkimi sposobami , czego dowodem jest sesja rady,
jego rola przy budowie pomnika
bolszewików i obecne zebranie sołeckie. Po tych wystąpieniach goście z Ossowa ostentacyjnie opuścili
salę obrad Rady Miejskiej a na boju
pozostała sam na sam z władzą
radna-sołtys Ossowa Grażyna
Więch, która wdała się w wymianę
zdań z burmistrzami, żądając wykazu wszystkich zmeliorowanych
przez gminę rowów. Ta ostra dyskusja jawnie potwierdziła spięcie na
linii władza –sołtys oraz jakiejkolwiek współpracy, gdyż środki na
oczyszczenie rowu w Ossowie po
prostu zabrano pani sołtys, która jest
z klubu partyjnego burmistrza Madziara. Odpowiadając na pytanie
czy burmistrz Madziar, szkodzi
swojej partii – Prawo i Sprawiedliwość? Ma w świetle zaistniałych
wydarzeń wiele podstaw by sądzić,
że tak. Szkoda bo najwięcej cierpią
na tym zwykli obywatele. Lansowana od kilku tygodni tzw. debata pomiędzy burmistrzem Ryszardem
Madziarem a sekretarzem SLD
Krzysztofem Gawkowskim zapewne za własne tych dwóch panów
środki – to kolejny dowód, że zamiast promować kandydatów prawicy przez burmistrza z PiS, ten
właśnie burmistrz promuje na bilbordach i prasie w nic dla niego samego nie ważnej debacie z przeciwnikiem
politycznym
osobę
sekretarza krajowego SLD Krzysztofa Gawkowskiego, jako zapewne
przyszłego posła SLD z tego okręgu
wyborczego. Ten polityczny błąd –
Ossów 13-14 sierpnia br. – cięzki sprzęt remontujący drogę do pomnika bolszewików.
fatalny tzw. strzał w kolano, zapewne zostanie zauważony w kierownictwie PiS i będzie politycznym
gwoździem do trumny tego miernego polityka. Z tej debaty jedynym
zwycięzcą już – przed jej rozpoczęciem był polityk lewicy, który nie
ma żadnych aspiracji by ubiegać się
o fotel burmistrza Wołomina. Sekretarz Gawkowski tylko podbił swoje
sondaże o kilka procent, pan Madziar w oczach elektoratu prawicy
i PiS znacznie stracił. Kiedyś pisaliśmy o propozycji wystawienia
w nadchodzących wyborach innego
wspólnego i silnego kandydata prawicy w ramach porozumienia z PiS,
kandydata który dotrzymuje deklarowanych obietnic i ten czas nieuchronnie nadchodzi by już podziękować burmistrzowi Madziarowi
jego własnym hasłem poprzednich
wyborów – „Chcesz zmian w mieście zmień burmistrza wreszcie”.
Temat wspomnianej debaty – „Porozmawiajmy o Wołominie” przeczy wszelkim chęcią dialogu
z mieszkańcami, czego dowodem
jest ostatnia burzliwa sesja Rady
Miejskiej w Wołominie. W okresie,
kiedy Prawo i Sprawiedliwość wygrywa kolejne wybory w kraju, pozostawiając w pobitym polu opozycję w Ossowie za działaniami
władzy regionalnej PiS nastąpiła
odwrotna tendencja – odwołano sołtys z PiS i to w piorunującym stosunku głosów za odwołaniem. Kolejną bulwersującą sprawą był remont drogi do pomnika bolszewików
13-14 sierpnia br. W tym samym
czasie kiedy lokalni patrioci montowali pomnik gen. F. Gągora w Dolince Dębów Smoleńskich w Ossowie, jednostki podległe burmistrzowi
Madziarowi
dokonały
gruntownego remontu wspomnianej
drogi przez znaną firmę wołomińską. Jakie na to przekazano środki
nie wiadomo. Wiadomo zaś, że PiS
wołomiński nie wsparł w żaden sposób patriotycznej inicjatywy pamięci ofiar Tragedii Smoleńskiej. Miała
rację pani Anna Dąbrowska, czym
prędzej o tym musi dowiedzieć się
prezes Jarosław Kaczyński.
www.gazetapatria.pl
4
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Kłopoty władzy z demokracją
Podkarpacie pokazało, że obecny układ rządzący może zostać skutecznie odsunięty od władzy. Przed nami
ważne referendum w Warszawie. Oby mieszkańcy stolicy skorzystali z szansy, którą daje i demokracja,
wbrew skandalicznym naciskom premiera, prezydenta i innych osób, przestraszonych tym, że Polacy chcą
rozliczyć źle rządzących.
Tegoroczne lato było gorące, nie
tylko za sprawą ponad 30-stopniowych upałów, ale również dzięki
wydarzeniom politycznym. Najpierw premier Donald Tusk (poseł
wybrany z Warszawy, chociaż pochodzi z Sopotu) i jego zaplecze
partyjne z Platformy Obywatelskiej
musieli przełknąć gorzką pigułkę.
Okazało się, że Warszawiacy mają
dość arogancji lokalnej władzy
i w ogromnej liczbie podpisali
wniosek o referendum w sprawie
odwołania prezydent stolicy Hanny
Gronkiewicz-Waltz. Media sprzyjające władzy próbowały podważyć
obywatelski charakter tej inicjatywy, wskazując na dziesiątki tysięcy
podpisów, które dostarczyli działacze Prawa i Sprawiedliwości.
Czyżby PO odmawiała głównej
partii opozycyjnej waloru obywatelskiego? Polacy coraz częściej przekonują się, że to Platforma jest tak
obywatelska, jak niegdyś, w czasach
PRL, milicja. Przypominam słowa
premiera Donalda Tuska: Platforma
będzie walczyła o utrzymanie wła-
Strach czyni więźniem. Nadzieja to wolność.
Mojemu Ojcu
Odchodzenie ojca jest pożegnaniem swojego przewodnika. Nauczyciela lat dziecięcych i wzoru z okresu
młodzieńczego. 4 września 2012 roku otrzymałem informację o śmierci mojego ojca Józefa Szaniawskiego.
Nie było łatwo żegnać go, zwłaszcza że miałem aż 9 lat,
gdy powrócił z więziennej tułaczki z dala od rodziny,
a ja poznawałem go na nowo. Osobisty żal ustąpił przekonaniu, że dokończenie niezamkniętych przez ojca
przedsięwzięć może przynieść ulgę w cierpieniu, przyjrzeć się wzajemnej miłości i przyjaźni i wyrwać jeszcze
dla siebie kilka „wspólnych” chwil.
Filip Frąckowiak – Dyrektor Izby Pamięci
Pułkownika Kuklińskiego
Tamtego dnia, rok temu żegnałem
człowieka, który dał więcej innym
niż sobie. Zrozumiałem to bardziej
w ostatnim roku niż przez nasze
wspólne lata. Praca w muzeum
Kuklińskiego, rozmowy ze współpracownikami i studentami. Zdecydował się przecież na wysyłanie
korespondencji do Wolnej Europy,
nie chcąc żadnej zapłaty. Wiedział,
że przekazując utajone treści biuletynów specjalnych Polskiej Agencji
Prasowej, ryzykuje bardzo wiele.
Nie sądził jednak, że aż tak wiele,
bo prokurator wojskowy zażądał
15 lat, gdy go złapali. Wolałby nie
być ostatnim więźniem politycznym
PRL. A jeszcze bardziej nie chciałby
być więźniem III RP. Kochał uczyć.
www.gazetapatria.pl
Był historykiem z pasją i imperatywem do działania, który prowadził
go poza salę wykładową. Podjął się
obrony płk. Ryszarda Kuklińskiego,
gdy ogromna większość uważała tę
sprawę za beznadziejną. Podjął się
inicjatywy stworzenia Izby Pamięci
Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, z której uczynił szczególnego
rodzaju centrum myśli historycznej.
Miejsce, w którym na podstawie
misji pułkownika przedstawił geopolityczną historię Polski. Swoimi
publikacjami powstrzymał wyjazd
rozpadającej się „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki do Niemiec.
W konsekwencji doprowadził do jej
remontu. Przypomniał Polakom, że
atak Al-Kaidy na Stany Zjednoczo-
dzy i łatwo jej nie odda.
Włądza traci nerwy, bo poparcie
dla ekipy rządzącej stale się kurczy,
co pokazały wybory uzupełniające do Senatu na Podkarpaciu, które odbyły się w ostatnią niedzielę
sierpnia. Wystarczy przypomnieć,
że wspólny kandydat koalicji POPSL zebrał ledwie 20 proc. głosów.
Tymczasem rekomendowany przez
Prawo i Sprawiedliwość, były poseł
i senator Zdzisław Pupa, dostał 61
proc. i wygrał bezdyskusyjnie.
Na marginesie niestety jednak
ne w 2001 roku nastąpił w rocznicę
klęski islamu pod Wiedniem. Wytłumaczył na nowo, jakie znacznie
miała tamta polska wiktoria. Dlatego odznaczony był medalem Kustosza Tradycji, Chwały i Pamięci
Oręża Polskiego, Krzyżem Milito
Pro Christo (Walczę dla Chrystusa) Ordynariatu Polowego WP oraz
Medalem Pro Memoria za utrwalanie pamięci o ludziach i czynach
w walce o niepodległość Polski
w czasie II wojny światowej i po jej
zakończeniu.
Nie zdążył dokończyć próby stworzenia muzeum w więzieniu na Rakowieckiej. Miało ono być poświęcone zamordowanym i więzionym
tam Polakom walczącym o wolność
Ojczyzny. Podobnie jak muzeum
w areszcie kontrwywiadu wojskowego na ulicy Oczki – w obu tych
więzieniach siedział. Niestety, to
drugie muzeum zostało w ostatnich
latach zamknięte.
Praca Józefa Szaniawskiego dla
Radia Wolna Europa była pracą
dziennikarską, jak określił to Jan
Nowak-Jeziorański. Ojciec zapłacił
za to cenę wolności, ale był to głos
prawdy. W ostatniej dekadzie odczuwał brak tego głosu w mediach
wolnej Polski. Odnalazł go w Radiu
Maryja, Telewizji Trwam i „Naszym
Dzienniku”. Śmiało mogę powiedzieć, że w dobie umacniania układu to właśnie media, które stworzył
ojciec Tadeusz Rydzyk, stały się dla
Polski, w tym Józefa Szaniawskiego, „Wolną Europą” XXI wieku.
Nie pisałbym dziś tego felietonu,
gdyby nie zaufanie, jakim obdarzyli
mnie przyjaciele ojca. Nie pisałbym
tak osobiście, gdyby nie Państwa
modlitwa za Józefa Szaniawskiego.
Dziękuję za nią, za słowo wsparcia
i za pamięć. Ta pamięć ocali to, co
napisał dla Polski. Książki, felietony, tezy, w których wytykał niszczącą nasz kraj słabość władzy.
Stojąc nad trumną, dziękowałem
jedynie za wspólne wspinaczki
w górach, za kłótnie nad zeszytem
do historii i naukę jazdy samochodem. Ta przemijająca szybko chwila nazwana rokiem przyniosła refleksję prostą, ale i najważniejszą.
O tym, jak ważny jest ojciec i jak
wiele mu zawdzięczam.
trzeba zauważyć, że gdyby nie bezsensowna akcja Zbigniewa Ziobro,
który postanowił zaistnieć w wyborach ze swoją inicjatywą, to kandydat głównej siły opozycji, czyli PiS,
mógłby cieszyć się jeszcze większym poparciem. Warto o tym pamiętać i kolejny raz odrobić lekcję z
lat 90., gdy przez bezsensowne podziały patriotyczna prawica oddała
władzę postkomunistom. Obyśmy
nie musieli żałować zmarnowanych
głosów w kolejnych wyborach, gdy
będzie decydował się kształt Polski
na następne co najmniej cztery lata.
Bo może się okazać, że za sprawą
rozproszenia poparcia udzielonego
przez prawicowych wyborców, nie
uda się stworzyć odpowiednio mocnego i stabilnego rządu, który stanie
przed trudnym zadaniem naprawy
Polski i odbudowy gospodarki po
destrukcyjnych rządach premiera
Donalda Tuska. Pamiętajmy o tym.
Do zobaczenia 13 października, na
referendum w sprawie odwołania
prezydent Warszawy!
PS. Szanowni Państwo!
Chciałbym jeszcze na chwile zająć Państwa uwagę. Otóż, nie ma
Mariusz Błaszczak
Poseł na Sejm RP
Przewodniczący
Klubu Parlamentarnego
„Prawo i Sprawiedliwość”
Mariusz Błaszczak
Poseł na Sejm RP
Przewodniczący
Klubu Parlamentarnego
Prawo i Sprawiedliwość
co ukrywać: mamy do czynienia ze
zorganizowaną, napędzaną przez
laickie, wrogie Kościołowi media,
nagonką na naszego Księdza Arcybiskupa, Henryka Hosera. Za to
tylko, że ordynariusz warszawskopraski stoi konsekwentnie po stronie moralnego nauczania Kościoła,
a przeciwko zwodzeniu ludzi. Nie
dajmy się oszukiwać wrogom Kościoła i okazujmy na każdym kroku
solidarność oraz wierność naszemu
Pasterzowi.
Przypominam z tej okazji list poparcia, który przekazałem na ręce
Księdza Arcybiskupa.
Warszawa, 16 maja 2013 r.
Jego Ekscelencja
Ksiądz Arcybiskup
Henryk Hoser SAC
Ordynariusz
Warszawsko-Praski
Proszę przyjąć wyrazy solidarności w związku z nagłaśnianymi przez
wrogie Kościołowi media wystąpieniami księdza Wojciecha Lemańskiego, proboszcza parafii pw. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy. Pragnę
w ten sposób przyłączyć się do głosów innych osób wierzących, które,
motywowane troską i miłością do Kościoła, dają wyraz swojej solidarności i modlitewnej pamięci wobec Księdza Arcybiskupa w kontekście
nasilonej antykościelnej propagandy, inspirowanej przez wrogie wierze
katolickiej media, które na dodatek posługują się w swoich działaniach
osobą duchowną, będącą podwładnym Księdza Arcybiskupa.
Na podstawie wiedzy o historii naszej wiary mam świadomość,
że Kościół katolicki zawsze doznawał prześladowań i ataków, pozostając widocznym znakiem sprzeciwu dla świata. Nie mogę jednak przejść
do porządku dziennego nad współczesnymi, wyrafinowanymi formami
zwalczania Kościoła i jego nauki. Zapewniam Księdza Arcybiskupa,
że zawsze podejmę stanowcze działania w sytuacjach, w których będę
świadkiem ośmieszania Ewangelii, podważania wiarygodności Kościoła i jego Magisterium, choćby nawet takie działania motywowane były
wskazaniem błędów czy przewin konkretnych osób duchownych.
Jako wierny Diecezji Warszawsko-Praskiej mogę zaświadczyć
o wielkim dobru, które płynie z posługi Księdza Arcybiskupa. Pozostaje
Ekscelencja zdecydowanym świadkiem prawdy, ale też gwarantem niezmienności nauczania Kościoła, jego wiarygodności i nieprzemijalnego
bogactwa. Świadectwo kapłana, który z posługą duszpasterską łączy doświadczenie misyjne i lekarskie, zwrócone ku świętości życia, jest szczególnie cenne i ważne w czasach, w których coraz częściej słyszymy dramatyczne doniesienia medialne, że medycy zajmują się czymś zupełnie
przeciwnym niż ochrona zdrowia i życia.
Jestem przekonany, że szczególnie dzisiaj potrzebujemy takiego autentycznego świadectwa wiary, aby nie ulec zwątpieniu i nie dać manipulować sobą tym ośrodkom i osobom, które otwarcie lub w sposób bardziej
zakamuflowany atakują Kościół i podważają dobre imię jego pasterzy.
Jeszcze raz proszę przyjąć moje serdeczne zapewnienie o modlitewnej
pamięci i solidarności z Ekscelencją. Ufam, że w Roku Wiary, który
przeżywamy dzięki natchnionej wskazaniem Ducha Świętego decyzji
papieża Benedykta XVI, obecne doświadczenie stanie się impulsem do
umocnienia w wierze, nadziei i miłości, zarówno dla Księdza Arcybiskupa, jak i dla wiernych Diecezji Warszawsko-Praskiej oraz całego Kościoła w Polsce.
[email protected]
5
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Gloria victoribus! – Chwała zwycięzcom!
330. rocznica Victorii Wiedeńskiej
12 września 1683 roku to jedna z najważniejszych dat w dziejach Europy. Podobnie jak w pierwszej połowie
VIII wieku rycerstwo europejskie obroniło nasz kontynent przed inwazją arabską, w bitwie pod Poitiers, tak
również pod Wiedniem sprzymierzone wojska polskie, austriackie i niemieckie odparły najazd turecki. Decydujący udział w tej Viktorii miała husaria polska na czele z Janem III Sobieskim.
Dr Krzysztof Kawęcki
Historyk, Wiceprezes
Prawicy Rzeczypospolitej
Polska przez dziesiątki lat pełniła
rolę „przedmurza chrześcijaństwa”,
osłaniając Europę przed najazdami mongolskimi i przed Turcją, że
wystarczy wspomnieć największe
bitwy: pod Legnicą – 1241 (zginął
książę Henryk Pobożny) i pod Warną – 1444 (zginął król Władysław.
Podobnie , Polska przeciwstawiała
się temu zagrożeniu gdy w pierwszej połowie XVI wieku znaczna
część Europy znalazła się pod panowaniem tureckim. Turcy całkowicie
podporządkowali sobie kraje bałkańskie (Albania, Bułgaria, Czarnogóra, Serbia), Grecję, Mołdawię,
Wołoszczyznę, północne wybrzeża
Morza Czarnego i większą część
Węgier.
Wiek XVI to wojny polsko-tureckie. Przede wszystkim jednak w
następnym stuleciu Rzeczpospolita
musiała zmagać się z zagrożeniem
tureckim, m.in. bitwa pod Cecorą
w 1620 i pod Chocimiem w 1621
roku. W 1672 r. armia turecka zajęła Kamieniec Podolski oraz województwa kijowskie i bracławskie.
W 1673 roku hetman Jan Sobieski
odniósł wspaniałe zwycięstwo pod
Chocimiem, ale Podola i pozostałych ziem, Rzeczpospolita wówczas
nie odzyskała.
Henryk Sienkiewicz w „Panu
Wołodyjowskim” opisał pogrzeb
tytułowego bohatera. W mowie
pogrzebowej księdza pojawiła się
zapowiedź przyszłego zwycięstwa
odniesionego przez króla Jana III
Sobieskiego:
„Kościoły, o Panie, zmienią na
meczety i Koran śpiewać będą tam,
gdzieśmy dotychczas Ewangelię
śpiewali (…) Ojcze dobrotliwy! nie
opuszczaj nas! okaż miłosierdzie
Twoje! ześlij nam obrońcę, ześlij
na sprosnego Mahometa pogromcę,
niech tu przyjdzie, niech stanie między nami, niech podniesie upadłe
[email protected]
serca nasze, ześlij go Panie! (…)
W tej chwili rum uczynił się przy
drzwiach i do kościoła wszedł pan
hetman Sobieski. Oczy wszystkich
zwróciły się na niego, dreszcz jakiś wstrząsnął ludźmi, a on szedł
z brzękiem ostróg ku katafalkowi,
wspaniały, z twarzą rzymskiego cezara, ogromny (…) Zastęp żelaznego rycerstwa szedł za nim.
Salvator! – krzyknął w proroczym
uniesieniu ksiądz. A on klęknął przy
katafalku i począł się modlić za duszę Wołodyjowskiego”.
Gdy 14 lipca 1683 roku oddziały tureckie w sile około 140 tysięcy rozpoczęły oblężenie Wiednia,
Rzeczpospolita była w stanie wojny
z Turcją. U podstaw decyzji o odsieczy stolicy cesarstwa Habsburgów
legła idea uniwersalizmu europejskiego i chrześcijańskiego a nie
egoizmu narodowego. W przeciwnym razie, Polska wykorzystując
fakt, że Turcy skierowali swe siły
ku Austrii, zorganizowałaby wyprawę na Podole w celu odzyskania
Kamieńca.
Wiednia broniła zaledwie 15 tysięczna armia. Całość sił tureckich
wynosiła ponad 300 tysięcy. Austria i Stolica Apostolska ofiarowały
Polsce wielkie wsparcie finansowe
w związku z ogromnymi kosztami
wyprawy wiedeńskiej. Dla króla
Jana III Sobieskiego odsiecz Wiednia była przede wszystkim misją
ratowania zagrożonego przez islam
chrześcijaństwa. Wbrew opozycji
sejmowej (przede wszystkim możnowładców litewskich) doprowadził do wystawienia przez Koronę
ponad 30 tysięcznej, bardzo dobrze
wyposażonej i uzbrojonej armii.
Trasa pochodu wojsk polskich
prowadziła przez Śląsk, Morawy
i Czechy. Dziennie armia ta – obciążona olbrzymim taborem – przemierzała co najmniej 25 kilometrów.
3 września sprzymierzone wojska
austriackie, niemieckie (kontyngenty bawarskie, śląskie, hannowerskie
i inne) oraz polskie spotkały się pod
Tullu (40 km od Wiednia) nad Dunajem. Nad całością 75 tysięcznej
armii dowództwo objął Sobieski.
Bitwa rozpoczęła się wczesnym
rankiem 12 września, atakiem sił tureckich na lewe skrzydło (oddziały
cesarskie) wojsk sprzymierzonych.
Natarcie zostało odparte. Decydujące znaczenie miała szarża polskiej,
ponad 20 tysięcznej kawalerii ze
wzgórza Kahlenberg. O godzinie
17-ej wojska polskie, pod osobistym dowództwem Sobieskiego
przeprowadziły kolejny szturm, rozbijając obronę turecką i zdobywając
ich obóz wojskowy.
Rola Jana III Sobieskiego w zwycięstwie nad Turkami była ogromna.
Niemiecki teoretyk wojny generał
von Clausewitz uznał go za jednego
z największych wodzów wszystkich
czasów. Udziałem w odsieczy wiedeńskiej Rzeczpospolita potwierdziła swoją mocarstwową pozycję
i fakt, że była wówczas „przedmurzem chrześcijaństwa” broniącym
Europę przed zagrożeniem azjatyckim i islamskim.
Doskonale rozumiał tę misję król
Polski. Świadczą o tym listy Sobieskiego po zwycięstwie wiedeńskim,
wysłane do papieża. W liście z 15
września 1683 roku pisał „Venimus,
Vidimus, Deus vicit” – „Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”.
Odsiecz Wiednia uratowała chrześcijaństwo i Europę i była również
korzystna dla Polski. Po zdobyciu
Wiednia niewątpliwie nastąpiłby
nieuchronny turecki najazd na Polskę, a także ekspansja w kierunku
Włoch i Niemiec.
Wybitny historiozof, profesor
Feliks Koneczny zwracał uwagę,
że pod Wiedniem broniło się chrześcijaństwo, idąc na wojnę prawdziwie religijną; zwalczano cywilizację
turańską, której przedstawicielami
Herb króla Jana III Sobieskiego.
niegdyś byli Mongołowie a potem
Turcy. Zwycięstwo pod Wiedniem
dodało na nowo sił cywilizacji łacińskiej w Niemczech i wstrzymało
hegemonię bizantyjską, aż do schyłku XVIII wieku.
Obrona Wiednia przed turecką
inwazją to był ostatni, znamienity wyraz europejskiej solidarności
w obronie cywilizacji łacińskiej,
przypomnienie, że przez wieki Europa stanowiła polityczną jedność
– Christianitas. Roman Dmowski
w „Myślach nowoczesnego Polaka„ pisał: „wolno mi być dumnym
z tego, co w Polsce jest wielkie, ale
muszę przyjąć i upokorzenie, które
spada na naród za to, co jest w nim
marne”.
Odsiecz Wiednia, obrona chrze-
ścijaństwa i Europy przed obcym,
zewnętrznym światem to jedna
z piękniejszych kart naszej historii,
z której musimy być dumny. Tym
bardziej, że wielkich, zwycięskich
kart w naszych dziejach nie było
zbyt wiele. Po 1683 roku następne
– Powstanie Wielkopolskie i Bitwa
Warszawska – przyszły po ponad
dwóch stuleciach.
Gloria victoribus!
– Chwała zwycięzcom!
www.gazetapatria.pl
6
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Bronisław Komorowski wraz z WSI wykończył politycznie
ministra Szeremietiewa – A to nie jedyny przypadek jego zażyłości z WSI
Wielkie oburzenie zapanowało po słowach prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który przypomniał o bliskich związkach Bronisława Komorowskiego z ludźmi Wojskowych Służb Informacyjnych. Warto przypomnieć kilka faktów świadczących o zażyłości prezydenta
Komorowskiego z WSI.
Bronisław Komorowski po roku
1989 wielokrotnie bronił WSI. Jako
jedyny poseł Platformy bronił tej
służby przed rozwiązaniem w 2006
roku. Bronił więc służby, która po
1989 roku nie przeszła żadnej weryfikacji, była kontynuacją PRLowskich wojskowych służb specjalnych. Te zaś były de facto ramieniem
GRU, wojskowych służb radzieckich. Zależność od radzieckich
służb była tak mocna, że nawet po
wyborach w czerwcu 1989 roku oficerowie wojskowych służb, między
innymi długoletni szef WSI Marek
Dukaczewski, jeździli na szkolenia
GRU do Związku Radzieckiego. O
rodowodzie WSI można przeczytać
w znakomitej książce dra hab. Sławomira Cenckiewicza pt. „Długie
ramię Moskwy”.
Bronisław Komorowski broniąc
WSI, pośrednio broni siebie. Wszak
to on wraz z WSI wyeliminował z
rządu Jerzego Buzka swojego kolegę, ówczesnego wiceministra
Szeremietiewa. To on zlecił WSI inwigilację Szeremietiewa. „Zleciłem
WSI objęcie działaniami Zbigniewa
F. (asystenta wiceministra) i Romualda Sz.” - przyznawał w wywiadzie
dla „Życia Warszawy”. Znany z
zamiłowania do strzelania do zwierząt, tym razem wspólnie z WSI zapolował na swojego podwładnego.
Politycznie udało się ustrzelić Romualda Szeremietiewa, który musiał
zrezygnować z funkcji wiceministra. Po 9 latach procesów Romuald
Szeremietiew okazał się niewinny.
Został ostatecznie oczyszczony
przez sądy. Bronisław Komorowski, wbrew swoim wcześniejszym
zapowiedziom, nie poniósł żadnych
konsekwencji. Mimo deklaracji, że
decyzje o zleceniu WSI inwigilacji
Romualda Szeremietiewa „podjął
świadomie i gotów jest ponieść konsekwencje”.
Wymówił się nawet przed przesłuchaniem przed sądem. Sąd prowadzący sprawę otrzymał pismo z Kancelarii Prezydenta Komorowskiego,
w którym napisano, że przesłuchanie prezydenta nie jest możliwe bo
jest „najwyższym reprezentantem
władzy wykonawczej”. Bronisław
Komorowski najwidoczniej bał się
stanąć oko w oko z człowiekiem na
którego nasłał WSI.
To także Bronisław Komorowski
odegrał niewyjaśnioną do dzisiaj
rolę w sprawie redaktora Wojciecha Sumlińskiego. Byli wysocy
rangą oficerowie WSI, pułkownicy
Lichocki i Tobiasz, w 2007 roku
wybrali się do Bronisława Komorowskiego z informacją, że rzeko-
mo mogą kupić aneks do raportu z
weryfikacji WSI. Pan Lichocki w
rozmowie ze mną sugerował możliwość dotarcia albo do tekstu, albo
do treści całości lub fragmentu dotyczącego mojej osoby-aneksu do
raportu WSI - zeznał w prokuraturze
Komorowski.
Nie dziwi więc to, że po katastrofie smoleńskiej Bronisław Komorowski tak bardzo się spieszył, żeby
przejąć obowiązki prezydenta. Dobrze wiedział, że w kancelarii prezydenta i w Biurze Bezpieczeństwa
Narodowego znajduje się aneks do
raportu z weryfikacji WSI.
Bronisław Komorowski i jego otoczenie nie powinno się oburzać na
fakty. Lepiej gdyby prezydent Komorowski wyjaśnił powody swojej
sympatii i zażyłości z ludźmi WSI.
W obronę WSI zaangażował się
także Radosław Sikorski, który w
dzisiejszym wywiadzie w Radiu Zet
Komorowski twierdzi, że „nie bronił twardo WSI”
– Odświeżamy prezydentowi pamięć
- Jarosław Kaczyński wrócił do retoryki agresji i pomówień - tak szefowa prezydenckiego biura prasowego skomentowała słowa prezesa PiS, że Bronisław Komorowski „twardo” bronił WSI przed rozwiązaniem. Te „pomówienia” to jednak
niedające się podważyć fakty.
Kaczyński w dzisiejszym wywiadzie dla RMF FM powiedział m.in.,
że Komorowski jest politykiem
opcji lewicowej, co wyraźnie widać w jego otoczeniu i decyzjach,
m.in. - jak wskazywał Kaczyński w “twardej obronie WSI”.
“Powrót do snucia tego typu bezpodstawnych teorii dowodzi, że
pewien z trudem tworzony wizerunek prezesa Kaczyńskiego się rozhermetyzował, a znowu powróciła
znana od dawna retoryka agresji
i pomówień” - oświadczyła Trzaska-Wieczorek. Podkreśliła też, że
“prezydent nie ma zamiaru dać się
wciągnąć w awanturę polityczną,
niszczenie autorytetów, snucie insynuacji i podejrzeń”.
www.gazetapatria.pl
Tymczasem fakt, iż Komorowski
“twardo bronił WSI przed rozwiązaniem”, jest nie do podważenia.
Obecny prezydent jako jedyny poseł
PO głosował w 2006 r. przeciwko
rozwiązaniu WSI. Głosowanie odbyło się 24 maja 2006 r.: przeciw likwidacji postkomunistycznego wojskowego kontrwywiadu i wywiadu
był 46 parlamentarzystów SLD, jeden poseł Ligi Polskich Rodzin oraz
właśnie Bronisław Komorowski.
O likwidacji Wojskowych Służb
Informacyjnych i związanym z nią
raporcie, który sporządził Antoni
Macierewicz i jego współpracownicy, Komorowski mówił w lutym
2010 r.: “Problem polega na tym, że
raport WSI był wymierzony prze-
ciwko mnie osobiście. Jako były minister obrony narodowej musiałem
się przeciwstawić, niestety udanej,
próbie likwidacji kontrwywiadu i
wywiadu Polski. To jest eksces, wydarzenie bez precedensu”. I groził:
“Ekipa braci Kaczyńskich doprowadziła do poważnego osłabienia
polskiego wywiadu. Oni będą za to
odpowiadać”.
Bronisław Komorowski dodawał
też: “Raport WSI to rzecz haniebna, wielu ludziom, którym Polska
zaufała po odzyskaniu niepodległości, zrobiono gigantyczną krzywdę,
przedstawiono ich jako zdrajców”.
Autor: wg
Żródło: niezalezna.pl
stwierdził:
„Póki co, o ile wiem, WSI nie udowodniono żadnego przestępstwa,
a w sądach ileś procesów przegrał
Antoni Macierewicz. WSI chyba
trzeba było zlikwidować, bo wokół
niej narosło zbyt dużo kontrowersji, ale demonizowanie tej służby
uważam okazało się na wyrost po
prostu.”
Rozumiem, że Sikorski za legalną,
zgodną z prawem uważa operację
WSI o kryptonimie „Szpak”, w
ramach której WSI zbierały o nim
informacje, używając do tego technik operacyjnych. Jeszcze kilka lat
temu odtajniając teczkę „Szpak”
Radosław Sikorski pisał w oświadczeniu”:
„Jak mówią mi specjaliści, sprawa
prowadzona była nieformalnie, bez
wymaganych w takich wypadkach
dokumentów i zatwierdzeń. Był to
czas zemsty na ludziach pierwsze-
go rządu, który może ułomnie, ale
w dobrej wierze próbował przerwać
patologie odziedziczone po okresie
dyktatury. Oby nadużycie władzy,
które miało miejsce wobec mnie,
już nigdy się nie powtórzyło.”
To kto tu demonizuje WSI, skoro sam minister Sikorski działania
tej służby wobec siebie uważał za
„nadużycie władzy”, „zemstę”,
operacje prowadzoną „nieformalnie bez wymaganych w takich wypadkach dokumentów i zatwierdzeń”.
WSI prowadziło operację „Szpak”
w latach 1992-1995. Jednym z wiceministrów obrony narodowej w
latach 1992-1993 był Bronisław
Komorowski. Czy wiedział o tej
nielegalnej operacji?
Marcin Mastalerek
Poseł Prawa i Sprawiedliwości
obecnej kadencji
Jaruzelski bał się
gen. Antoniego Hedy „Szary”
Antoni Heda-Szary ps. Szary (ur. 11 października 1916
w Małomierzycach koło Iłży, zm. 14 lutego 2008 w Warszawie) – dowódca oddziałów partyzanckich ZWZ i AK, w okresie powojennym formacji niepodległościowych ROAK, DSZ,
WiN i NIE. Działał głównie na terenie okręgu kieleckiego
i radomskiego. Generał brygady Wojska Polskiego. 5 sierpnia 1945 dowodził 250 osobowym oddział AK, gdzie rozbił główne ubeckie więzienie w centrum Kielc i uwolnił ok.
354 więźniów z niemal wszystkich cel (zabrakło trotylu do
otwarcia 2 cel). Jaruzelski bał się Go, że sędziwy partyzant
zacznie w stanie wojennym rozbijać ubeckie więzienia.
Wyszedł na
wolność w 1956
objęty amnestią.
W dalszym ciągu prowadził
jednak działalność
niepodległościową,
m.in. działając
w NSZZ „Solidarność”.
W 1981 został
wybrany
na
Przewodniczącego Niezależnego Związku
Kombatantów
przy NSZZ „Solidarność”. Od
13 grudnia 1981 do 16 czerwca 1982
internowany w więzieniu na Białołęce. Przez wiele lat był doradcą kardynała Stefana Wyszyńskiego.
W 1990 doprowadził do zjednoczenia ok. 30 organizacji kombatanckich
w Światową Federację Polskich Kombatantów i został jej prezesem. W tym
samym roku został także awansowany
do stopnia pułkownika przez Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Antoni Heda „Szary” był także Głównym Komendantem Związku Strzeleckiego, nawiązującego do tradycji Drużyn Strzeleckich Józefa Piłsudskiego.
W dowód uznania jego zasług 13 grudnia 2004 został awansowany do stop-
nia generała brygady Polskich Drużyn
Strzeleckich.
Był również działaczem Konfederacji
Polski Niepodległej. Na początku lat 90.
współpracował z partią Przymierze Samoobrona.
W 2006 podczas obchodów Święta
Narodowego 3 Maja Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński
awansował Antoniego Hedę „Szarego”
na stopień generała brygady.
Jest autorem książek: Wspomnienia
Szarego i Szary przeciw zdrajcom Polski. W Szary przeciw zdrajcom Polski
w 4 rozdziale opisuje kielecką prowokację na podstawie wywiadowczych
informacji zebranych z podległego mu
terenu. Za swoje zasługi wojenne został
odznaczony wieloma odznaczeniami,
w tym dwukrotnie Krzyżem Orderu
Wojennego Virtuti Militari i Krzyżem
Walecznych. W latach 90. związał się
z narodowym środowiskiem Tygodnika „Ojczyzna”. Zaliczany jest do najwybitniejszych polskich dowódców
partyzanckich i podziemia niepodległościowego. W 1995 został odznaczony
Medalem Polonia Mater Nostra Est.
Antoniemu Hedzie przyznano tytuł
honorowego obywatela Ostrowca Świętokrzyskiego. W 1999 roku w uznaniu
zasług dla Stolicy Rzeczypospolitej
Polskiej uhonorowany został Nagrodą
Miasta Stołecznego Warszawy.
źródło: pl.wikipedia.org
[email protected]
Numer 7 (18), 18 września 2013
GAZETA WOŁOMIŃSKA
GAZETA WOŁOMIŃSKA
BEZPŁATNA GAZETA ŚRODOWISK PATRIOTYCZNYCH MIESZKAŃCÓW ZIEMI WOŁOMIŃSKIEJ
• Nr 7 (18) 18 WRZEŚNIA 2013
XIII MOTOCYKLOWY
RAJD KATYŃSKI
W
OSSOWIE
Sanktuarium Narodowe w Ossowie
– uroczysta modlitwa przed startem Rajdu Katyńskiego.
Ks. dr Andrzej Rusinowski
REKLAMA
1
2
GAZETA WOŁOMIŃSKA
Numer 7 (18), 18 września 2013
XIII Międzynarodowy Motocyklowy
Rajd Katyński w Ossowie
24 sierpnia br. o godz. 11.00 do Ossowa - miejsca bohaterskiego Boju Pod Ossowem w 1920 roku oraz miejsca
śmierci Kawalera Orderu Orła Białego ks. mjr Ignacego Skorupki wjechał XIII Motocyklowy Rajd Katyński.
To od Ossowa Rajd rozpoczął swoją kilku tysięczno kilometrową trasę , obierając to wyjątkowe historyczne
miejsce jako stały punkt trasy rajdowej upamiętniającej bohaterów Rzeczypospolitej Polskiej.
Kazimierz Andrzej Zych
W Ossowie gościliśmy kilkaset
motorów różnych marek z uczestnikami ubranymi i przystrojonymi
w narodowe emblematy i białoczerwone flagi. Uczestnicy rajdu
zostali przyjęci przez przedstawicieli władz samorządowych Wołomina i Powiatu Wołomińskiego
z Starosta Konradem Rytlem na czele. Dla wieku z przybyłych Ossów
to jeszcze nie w pełni znane miejsce,
toteż najlepsza okazja by poznać
i rozpocząć zwiedzanie od Pawilonu Historycznego Bitwy Warszawskiej powstałego w 80. rocznicę
Cudu nad Wisłą – tuż przy pomniku
Ks. mjr. Ignacego Skorupki. Ciekawą prelekcję historyczną dla gości
przy makiecie Bitwy Warszawskiej
wygłosił dyr. ośrodka Maksym
Gołoś. Po krótkim posiłku, uczestnicy Rajdu Katyńskiego prześli na
Cmentarz Żołnierzy 1920 roku,
uczestnicząc także w modlitwie
w Kaplicy w której słowo o Ossowie i boju z 14-sierpnia 1920 r.
wygłosił Ks. doktor Andrzej Rusinowski. Wspólnie z Księdzem Kapelanem Rajdu Katyńskiego odmówiono modlitwę w intencji Ojczyzny
i zebranych w świątyni uczestników
Rajdu Motorowego. Radny Ryszard Walczak zaprosił wszystkich
przybyłych do Ossowa, wyjątkowych gości pod Panteon Bohaterów
w Dolince Smoleńskich Dębów .
Przy pomnikach śp. Prezydentów
RP Lecha Kaczyńskiego, Ryszarda
Kaczorowskiego, Biskupa Polowego WP. T. Płoskiego oraz Gen.
Szefa Sztabu WP. F. Gągora stojących wśród 96 dębów symbolizujących tragiczne poległych, organizator Panteonu Bohaterów Ryszard
Walczak przedstawił historię jego
powstania i dalsze plany jego rozbudowy. Następnie Ksiądz Kapelan
Rajdu oraz Komandor Rajdu Wiktor
Węgrzyn z uczestnikami odmówi-
li modlitwę po której odśpiewano
Marsz Pierwszej Brygady. Na placu przed szkołą w Ossowie nastąpiło przegrupowanie uczestników
Rajdu Katyńskiego i w regularnym
szeregu motorowym Rajd ruszył
w kierunku Mińska Mazowieckiego kierując się na Wschód. Należy
szczególnie podziękować prezeso-
wi ZEC w Wołominie Edwardowi
Olszowemu uczestnikowi Rajdu za
olbrzymi wkład i pomoc w zbiórce
darów dla Polaków na Wschodzie.
Ofiarność Wołominiaków i firm Ziemi Wołomińskiej okazała się wielka, za co w imieniu organizatorów
redakcja PATRII bardzo dziękuje.
Kościół M. B. Częstochowskiej w Wołominie 60 lat wstecz
Powojenna odbudowa Kościoła zatrzymana w kadrze aparatu, prezentowana na stronie internetowej Facebooku – Wołomińskie Forum
Samorządowe. Sensacyjna informacja o cudem odnalezionej Kronice Parafialnej, która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach,
zyskała ogromne zainteresowanie odwiedzających Wołomińskie Forum.
Akwarela kościoła – lata przedwojenne.
Od niedawna możemy podziwiać
na facebooku ( strona – wołomińskie forum samorządowe) przepiękne stare fotografie zrobione
w okresie wojennym jak i tuż po ,
przedstawiające najstarszy kościół
wołomiński w odbudowie po zniszczeniach drugiej wojny światowej.
Są to nieznane dotąd mieszkańcom Wołomina zdjęcia zrobione
na początku lat pięćdziesiątych
w trakcie prac murarskich przy naszej świątyni. Jak można sądzić po
niektórych wpisach są to fotografie
z Kroniki Parafialnej Parafii ,którą
jeszcze jako młody ministrant wi-
działem w Kancelarii Parafialnej
a która zaginęła prawdopodobnie
w wyniku wielu remontów i przeprowadzek licznych dokumentacji.
Te unikalne zdjęcia zamieścił pan
Andrzej Saulewicz współpracujący z parafią, za co Mu serdecznie
w imieniu mieszkańców dziękuję.
Jest to zatrzymana w kadrze aparatu historia nie tylko kościoła, ale
i setek mieszkańców Wołomina,
którzy licznie uczestniczyli w jego
odbudowie. Na zdjęciach widzimy
dzieci, młodzież czyszczącą cegły
i dorosłych pracujących przy remoncie razem z ówczesnym ks. probosz-
czem Mieczysławem Grabowskim
oraz osobami z nim współpracującymi. Wiele z tych osób zapewne
do dziś żyje i jest żywym świadectwem heroicznego czynu dźwigania
kraju z powojennej pożogi- dosłownie gołymi rękami. Z obrazu tego
licznego materiału dowiadujemy
się o ogromnych zniszczeniach
jakim uległ wołomiński kościół
a także późniejszych pierwszych
etapach ukończenia odbudowy poszczególnych części świątyni. Czytelnik może zobaczyć historyczną
dzwonnicę, akwarelę z budynkiem
kościoła w okresie przedwojennym
z jedna wieżą, która uległa zniszczeniu podczas działań wojennych. Jak
opowiadała mi moja mama wieżę
stracili Rosjanie gdyż na niej znajdowało się niemieckie stanowisko
obserwacyjne. Nastepnie na kolejnych fotografiach można zobaczyć
poświęcenie dzwonów, które już
za probostwa ks. prałata Jana Sikory zostały przeniesione na dobudowane nowe wieże w początku
bodajże lat siedemdziesiątych. To
sentymentalna historia Wołomina
i jego mieszkańców, którą należy
jak najszybciej przedstawić na specjalnej wystawie dziedzictwa kulturowego Wołomina. Apeluję i proszę
właściciela zdjęć księdza dziekana
Sylwestra Sienkiewicza o stosowne
zabezpieczenie tego historycznego
materiału i zwrócenie się do władz
miasta o pomoc w zorganizowaniu
wielkiej wystawy zapewne wzbogaconej o dodatkowe ciekawe materiały. W przyszłym roku przypada
95- rocznica nadania praw miejskich naszemu miastu, toteż mam
nadzieję ,że przygotowana wystawa pamiątkowych fotografii będzie
szczególnym punktem obchodzonych uroczyście urodzin Wołomina.
Ks. proboszcz Mieczysław Grabowski i budowniczy przy szalowaniu sklepienia.
Odpowiedź „właściciela” odnalezionej kroniki na pytanie Pana Michałą Janika, kto jest właścicielem
prezentowanych zdjęć:
A. Saulewicz: Odnaleziona księga, czyli kronika z lat 50-58 jest własnością parafii i proboszcz zadecyduje co z nią będzie. Na razie jest u mnie ale nie zamierzam jej zawłaszczać. Może do muzeum?
ale nie mnie o tym decydować. Po zeskanowaniu wszystkich zdjęć przekażę ją proboszczowi lub tam
gdzie proboszcz zdecyduje. Księga liczy sobie 200 kart o wielkości 70x60 cm i waży około 20 kg. To
jest autentyczny zabytek. Większość zdjęć na wskutek wilgoci się odkleiła i są luzem należy je wkleić
ale części nie ma wcale, ktoś kiedyś pewnie je zabrał. Ponadto znajduje się w niej mnóstwo tekstów
z ciekawymi informacjami.
Numer 7 (18), 18 września 2013
GAZETA WOŁOMIŃSKA
3
Akcja protestacyjna pracowników wołomińskiego szpitala i władz
powiatowych przed siedzibami NFZ i Ministerstwa Zdrowia.
Uzasadniony protest, czy umiejętny PR?
Na przestrzeni ponad 4 miesięcy od zatrudnienia Pana Andrzeja Gruza na stanowisku dyrektora Szpitala Powiatowego w Wołominie rysuje się obraz braku kierunkowych działań związanych z kierowaniem szpitalem. Podejmowane działanie przez obecnego dyrektora wskazują na brak koncepcji racjonalnego zarządzania szpitalem.
Jedyną konceptcją działań jak na razie stało się organizowanie masowych protestów, wieców i rozsyłania apeli.
Kazimierz Andrzej Zych
Szanowny Pan Starosta Powiatu
Piotr Uściński . W ramach dostępu
do informacji publicznej , opisanej
w (Dz.U. NR. 112, poz. 1198 z późn.
zm) i przygotowywanym tekstem
prasowym w gazecie PATRIA, który ukaże się 17 września br. proszę
o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania dotyczące spraw związanych ze Szpitalem Powiatowym
w Wołominie. Mija czteromiesięczny okres objęcia stanowiska dyrektora Szpitala Powiatowego w Wołominie przez pana Andrzeja Gruzę.
Otwierając stronę internetową szpitala możemy doczytać się że szpitalem kieruje zespół sześciu osób na
etatowych stanowiskach dyrektorskich. W dobie ogólnokrajowego
kryzysu służby zdrowia oraz zapaści finansowej szpitala w Wołominie
utrzymanie wysokopłatnych stanowisk dyrektorskich nie wyprowadzi
z zadłużenia tej placówki ale tylko
ją znacznie pogrąży. Uczestniczące na akcji protestacyjnej pod NFZ
osoby kadry kierowniczej szpitala
oraz władz samorządowych odpowiedzialnych za krytyczny stan powiatowego szpitala w Wołominie –
to obrona własnych dobrze płatnych
i elitarnych stanowisk, czy wyrachowane odwrócenie problemu właśnie na NFZ? Nie od dziś wiemy,
że NFZ to instytucja mało sprawna
i zbyt biurokratyczna toteż staje się
wygodnym celem do wszelkich ataków nawet tych przykrywających
nieudolne kierowanie szpitalami –
co ma również odpowiednie podłoże nieudolności zarządzania w Wołominie. Sprowadzanie zarządzania
Szpitalem – w wyniku nacisków
załogi – do organizowania akcji
zbierania podpisów od mieszkańców powiatu tj. rozdawanie m.in.
rękoma urzędników „List popierających petycję w sprawie zwiększenia
kontraktu Narodowego Funduszu
Zdrowia dla Szpitala Powiatowego w Wołominie” – bez wylegitymowania się przed mieszkańcami
powiatu przez Dyrekcję Szpitala
Najważniejsi decydenci sprawujący nadzór nad szpitalem wołomińskim. Starosta Piotr Uściński, dyr. Andrzej Gruza i członek zarządu Marek Szafrański.
i Zarząd Powiatu rzetelną informacją – czy na bieżąco i efektywnie
wydatkowane są finansowe środki
publiczne w ramach przyznanych
przez NFZ kontraktów.
2. Brak pomysłu na efektywne
zarządzanie szpitalem przy biernej
postawie Rady Społecznej, Zarządu
Powiatu i Rady Powiatu Wołomińskiego – organu tworzącego samodzielny publiczny zakładu opieki
zdrowotnej.
3. Publikowanie w lokalnych gazetach listów otwartych do mieszkańców.
Pytanie otwarte
do Zarządu Powiatu:
1. Czy takie działania obecnego Dyrektora to działania, które
znajdują akceptację w organach
nadzorczych szpitala i czy o takie
profesjonalne podejście zarządcze
prowadzone przez obecnego dyrektora organowi tworzącemu chodziło?
2. Czy była opracowana „Koncepcja Programu Naprawczego” Szpitala Powiatowego w Wołominie przez
Pana Andrzeja Gruzę – niezbędnego
dokumentu na podstawie m.in., którego Komisja konkursowa dokonała
wyboru Dyrektora Szpitala? Jeżeli
tak, to w jaki sposób jest ona realizowana, i kto dokonuje jej oceny
i czy Rada Powiatu z jej wynikami
sukcesywnie jest zapoznawana?
3. Czy do podejmowania działań zmierzających do redukowania
(zmniejszania) wynagrodzeń pracowników szpitala należało dokonywać zmian na stanowisku dyrektora?
4. Czy przenoszenie całej odpowiedzialności na NFZ za złą kondy-
Starosta Piotr Uściński udzielający wywiadu protalowi Gazeta.tv.
cję ekonomiczno-finansową Szpitala Powiatowego w Wołominie
to jedyna recepta na poprawę jego
kondycji?
Z należnym poważaniem
Kazimierz Andrzej Zych
Odpowiedź starosty
z dnia 13 września 2013
Szanowny Panie Redaktorze, odpowiadam na Pana pytania:
1. Czy takie działania obecnego Dyrektora to działania, które
znajdują akceptację w organach
nadzorczych szpitala i czy o takie
profesjonalne podejście zarządcze
prowadzone przez obecnego dyrektora organowi tworzącemu chodziło?
Szanowny Pan Redaktor nie sprecyzował pytania – można się domyślać, że chodzi o protest. Protest
organizują środowiska społeczności
Powiatu Wołomińskiego: przedstawiciele organizacji związkowych,
przedstawiciele samorządów zawodowych, przedstawiciele samorządów terytorialnych, dyrekcja
Szpitala oraz przedstawiciele pacjentów. Protest zaczynający się
do słów „My mieszkańcy Powiatu
Wołomińskiego, pacjenci i pracownicy Szpitala Powiatowego
w Wołominie wraz z przedstawicielami samorządu terytorialnego, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec
ograniczania dostępności do świadczeń zdrowotnych dla społeczności
naszego Powiatu…” w ciągu kilku dni poparło swoimi podpisami
ponad 2500 mieszkańców. Przed
siedzibą Mazowieckiego Oddziału
Wojewódzkiego NFZ w Warszawie
oraz przed Ministerstwem Zdrowia
na ul. Miodowej pojawiło się ponad
stu pracowników i pacjentów wołomińskiego szpitala wspartych przez
naszych samorządowców. Petycje
trafiły do bezpośrednio rąk dyrektora NFZ oraz pośrednio do Ministra Zdrowia. Decydenci obiecali
publicznie analizę naszych próśb
i wniosków.
O proteście mówiły także media
ogólnopolskie, podkreślając, na
podstawie analizy porównawczej
kontraktów NFZ z innymi szpitalami powiatowymi na Mazowszu
w zestawieniu z liczbą ludności
zamieszkującej w tych powiatach,
wyraźną dyskryminację Powiatu
Wołomińskiego w zakresie przydzielonych środków finansowych na
lecznictwo szpitalne. Wywołuje to
dobrą dla nas, pozytywną dyskusję
i presję społeczną na decydentów.
Dyrekcja szpitala prowadzi na bieżąco działania, które mają skutkować odzyskaniem środków za nadwykonania od NFZ.
Zaznaczam, że działania oszczędnościowe stopniowo wdrażane
przez kierownictwo Szpitala przynoszą pozytywne rezultaty w postaci znacznego obniżenia poziomu
strat, w relacji do roku ubiegłego.
Należy też podkreślić, że gdyby
Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił Szpitalowi za tak zwane nadwykonania tylko w zakresie procedur
ratujących życie i zdrowie (a obowiązek finansowania takich procedur medycznych przez NFZ wynika
po objęciu stanowiska i szczegółowym zapoznaniu się z sytuacją szpitala, złożył zaktualizowany program
naprawczy, który jest obecnie analizowany.
W każdym razie we wstępnym
programie naprawczym położony
był nacisk na redukcję kosztów, co
stopniowo następuje. Jasne jest jednak, co podkreślam, że deklarowana
obniżka kosztów poprzez redukcję
wynagrodzeń pracowniczych napotyka na zrozumiały opór społeczny,
bo poziom wynagrodzeń w Szpitalu i tak jest dosyć niski, i może być
wdrażana tylko w ostateczności. Ratunkiem są podejmowane działania
zmierzające do poprawy warunków
kontraktowania usług zdrowotnych,
Wołomińska delegacja w siedzibie NFZ.
z ustawy) – to Szpital Powiatowy
w Wołominie miałby w bieżącym
roku nawet zysk – ale nie o to przecież chodzi – mógłby spokojnie
przyjmować pacjentów. Tymczasem
jednak zapłaty za nadwykonania
trzeba dochodzić przed sądem.
2. Czy była opracowana „Koncepcja Programu Naprawczego” Szpitala Powiatowego w Wołominie przez
Pana Andrzeja Gruzę – niezbędnego
dokumentu na podstawie m.in., którego Komisja konkursowa dokonała
wyboru Dyrektora Szpitala? Jeżeli
tak, to w jaki sposób jest ona realizowana, i kto dokonuje jej oceny
i czy Rada Powiatu z jej wynikami
sukcesywnie jest zapoznawana?
Zgodnie z ogłoszeniem Zarządu
Powiatu Wołomińskiego o konkursie na stanowisko Dyrektora Szpitala Powiatowego w Wołominie
– Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej,
ul. Gdyńska 1/3 każdy z kandydatów
był zobowiązany do przedstawienia
koncepcji Programu naprawczego
dla SZPZOZ w Wołominie, co też
wszyscy uczynili. Dyrektor Gruza,
co pozwoliłoby zapobiec drastycznym cięciom kosztów, w tym płac.
Stąd też jedną z form nacisku na
decydentów z Warszawy, poza formalnymi rozmowami z NFZ, jest
akcja protestacyjna organizacji społeczno-zawodowych, zorganizowana przy poparciu dyrekcji Szpitala
i władz Powiatu, i oczywiście tysięcy mieszkańców.
3. Czy do podejmowania działań zmierzających do redukowania
(zmniejszania) wynagrodzeń pracowników szpitala należało dokonywać zmian na stanowisku dyrektora?
Zmiana na stanowisku dyrektora
nie jest związana z poziomem wynagrodzeń w szpitalu.
4. Czy przenoszenie całej odpowiedzialności na NFZ za złą kondycję
ekonomiczno-finansową
Szpitala Powiatowego w Wołominie
to jedyna recepta na poprawę jego
kondycji
Wyrażam zdumienie i zaskoczenie, że Pan, działacz polskiej prawicy, w swoim piśmie formułuje tezy
broniące sposobu działania NFZ
4
GAZETA WOŁOMIŃSKA
i rządu Premiera Donalda Tuska.
Wyraźnie broni Pan praktyk NFZ
dyskryminujących pacjentów naszego szpitala, 230 tys. mieszkańców
powiatu wołomińskiego. Te złe dla
nas działania NFZ widoczne są jak
na dłoni (patrz – tabele). Fakt utrzymującego się od lat niedoszacowania przez NFZ kontraktu, pomimo
wielokrotnie zgłaszanego, zwiększonego zapotrzebowania na świadczenia opieki zdrowotnej w zakresie
lecznictwa szpitalnego dla Szpitala
Powiatowego w Wołominie stanowi główną przyczynę pogarszającej
się sytuacji finansowej Zakładu,
a w konsekwencji prowadzi do zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego lokalnej społeczności. W obliczu tej niesprawiedliwości nasze
żądania skierowane do decydentów
rządu Premiera Donalda Tuska są
w pełni uzasadnione.
Doskonale powinien zdawać Pan
sobie sprawę, że wołomiński szpital
jest w stanie zabezpieczyć zdecydowaną większość potrzeb zdrowotnych naszych mieszkańców, ale niezbędny jest rozsądny i dostosowany
do liczby ludności zamieszkującej
w Powiecie kontrakt z NFZ.
Zapraszamy Pana – działacza
prawicy, samorządowca, redaktora naczelnego prawicowej gazety
„Patria” do przyłączenia się do tych
dobrych działań na rzecz szpitala,
do protestu przeciwko dyskryminującym praktykom NFZ .
Szanowny Panie Redaktorze,
dodatkowo, odnośnie pierwszej
części Pana pisma mogę wskazać,
że zawarł Pan tam informacje wprowadzające, zapewne nieświadomie,
w błąd. Także i tam broni Pan, co
można odczytać raczej jednoznacznie, a wbrew interesom pacjentów
i 230 tys. mieszkańców powiatu,
działań i krzywdzących nas decyzji
NFZ oraz sprawujących nadzór nad
tą instytucją Ministerstwa Zdrowia
z Premierem Rządu Donaldem Tuskiem na czele.
Pisze Pan, niezgodnie z prawdą,
że szpitalem kieruje zespół sześciu
osób na etatowych stanowiskach
dyrektorskich, sugerując rozrost
zatrudnienia. Prawda jest taka,
iż Szpitalem Powiatowym w Wołominie kieruje dyrektor przy pomocy
bezpośrednio mu podległych czterech zastępców, pełniących funkcje niezbędne w każdym szpitalu,
a tylko odpowiednio inaczej nazywanych – niezbędnych w każdym
dużych przedsiębiorstwie, instytucji
nie tylko ochrony zdrowia, zatrudniającej tak duży bo 900 osobowy
zespół ludzki o złożonej strukturze
wewnętrznej. W każdym tak dużym szpitalu niezbędne są funkcje
osób bezpośrednio nadzorujących
i zajmujących się sprawami lecznictwa, pielęgniarstwa, finansowymi
i administracyjno-eksploatacyjnymi. Warto zaznaczyć, że koszty ich
zatrudnienia nie zmieniły się w porównaniu do uprzedniego okresu.
Oczywiście oprócz tych osób,
z czego doskonale zdaje Pan sobie
sprawę, w szpitalu swoje funkcje
pełnią odpowiednio kierownicy
działów, zakładów i oddziałów (ordynatorzy). Do kierowania tak dużym zakładem pracy potrzebni są
wykfalifikowani specjaliści z różnych branż, zatrudniani na różnych
szczeblach zarządzania, w tym na
stanowiskach dyrektorskich.
Nie jest także tajemnicą wynagrodzenie dyrektora naczelnego – wynagrodzenie dyrektorów szpitali
publicznych jest jawne i podlega
corocznej publikacji w Biuletynie
Informacji Publicznej. Wynagrodzenie to jest ograniczone przepisami ustawy z dnia 3 marca 2000 r.
o wynagradzaniu osób kierujących
niektórymi podmiotami prawnymi.
Zapytuje Pan, czy uczestniczenie
w akcji protestacyjnej pod NFZ
osób kadry kierowniczej szpitala oraz władz samorządowych, to
obrona własnych stanowisk, czy
wyrachowane odwrócenie problemu właśnie na NFZ? Oczywiście,
że nie. Nawet nie warto zaprzeczać
tym insynuacjom. Doskonale Pan
o tym wie. Mieszkańcy powiatu,
także Pan, powinni walczyć razem
dla dobra ogólnego nas wszystkich.
Dyrekcja Szpitala i władze Powiatu Wołomińskiego zajmują
się stanem Szpitala Powiatowego
w Wołominie, przyjmują na siebie tą
trudną odpowiedzialność i wyzwanie poprawy tego stanu. I dlatego
podejmują wszelkie dostępne działania w celu zaradzenia tej trudnej
sytuacji, dbając o to by potrzeby
zdrowotne mieszkańców Powiatu.
Aby te potrzeby były zaspokajane
w jak największym stopniu i na jak
najwyższym poziomie.
Krótko mówiąc – nie pozwolimy
na zniszczenie Szpitala.
Uważam, że także i Pan, prawicowy działacz samorządowy, powinien mieć na uwadze dobro mieszkańców i przyłączyć się do nas,
a nie wspierać - choćby tylko w słowach, rząd premiera Tuska.
Zdaje Pan sobie na pewno sprawę,
że przyczyny tego, że Szpital Powiatowy w Wołominie znalazł się
w bardzo trudnej sytuacji finansowej są złożone, ale podstawową jest
niedofinansowanie.
Powszechnie znany jest problem
niskiego finansowania lecznictwa
szpitalnego przez głównego płatnika – Narodowy Fundusz Zdrowia.
Jednak poziom finansowania lecznictwa szpitalnego w Wołominie
jest, z nieznanych przyczyn, być
może politycznych, wyjątkowo niski.
Tylko 60% średniej dla powiatów
Województwa Mazowieckiego – to
poziom dla oddziałów internistycznych, które są wiodące praktycznie
w każdym szpitalu powiatowym.
Jeszcze gorzej jest na oddziale intensywnej opieki medycznej – zaledwie na poziomie 40% średniej
Numer 7 (18), 18 września 2013
powiatowej. Decydenci z Warszawy
o tym wiedzą, ale nic nie robią.
Stąd nasze wcześniejsze rozmowy i monity, aż w końcu przyszedł
czas na to abyśmy, dla dobra pacjentów, zostali bardziej zauważeni.
Aby decydenci z Warszawy wiedzieli, że nie ustaniemy w naszych
działaniach. Aby NFZ wiedział,
że zdrowie naszych mieszkańców
jest najważniejsze.
Dla nas uczestniczenie w tego
rodzaju akcjach i wywieranie nacisku na płatnika, w obronie naszego
Szpitala, jest naszym obowiązkiem.
Każdy mieszkaniec, Pan także,
mógł i może nadal się do nas przyłączyć, uczestniczyć w tej walce,
w boju o słuszną sprawę.
Piotr Uściński,
Starosta Wołomiński
Zaskakująca odpowiedź
Starosty Piotra Uścińskiego
Przyznam otwarcie, że liczyłem
na merytoryczne odpowiedzi Pana
Starosty i dogłębną analizę dramatycznej sytuacji w jakiej znalazł się
Szpital Powiatowy w Wołominie,
nad którym właśnie nadzór sprawuje
nie kto inny jak Pan Starosta, Rada
Społeczna Szpitala Powiatowego
w Wołominie i Zarząd Powiatu.
Podkreślić tu należy ,że i w poprzedniej kadencji Pan Starosta był radnym a w okresie dwu lat sprawował
również funkcję wicestarosty. Można by śmiało stwierdzić, że sprawę
sytuacji ekonomicznej szpitala jak
mało kto – ale właśnie Pan Starosta
zapewne powinien znać najlepiej.
Tak naprawdę na żadne z przesłanych pytań nie uzyskałem konkretnej odpowiedzi za to słów zachwytu
o proteście i mieszania polityki z tą
sprawą aż po atak na moja osobę nie
ma końca. Zarzucając mi brak patriotyzmu i wspieranie rządu Tuska
jest nie na miejscu i świadczy tylko o kulturze Pana Starosty. Jeżeli
konkretne cztery pytania dotyczące
wprowadzenia szpitala w ogromne
zadłużenie w okresie sprawowania
władzy przez Pana Starostę wywołuje w Panu podirytowanie i atak
na moją osobę – to tylko dowód na
to, że winnych należy szukać właśnie w gronie osób sprawujących
nadzór. Nazywa to się – brakiem
należnego nadzoru nad podległą
placówką. W pierwszym pytaniu,
które zadałem chodziło mi o to czy
organ nadzorczy szpitala czyli Zarząd Powiatu, Rada Społeczna Szpitala i Rada Powiatu Wołomińskiego
w pełni akceptuje działania obecnego dyrektora, mając na myśli właśnie moim zdaniem – dotychczasowy brak jakiejkolwiek koncepcji
racjonalnego zarządzania szpitalem.
Ze zdziwieniem za to z pańskiej
odpowiedzi dowiaduję się – jak
organizowano protest, ile zebrano
podpisów, gdzie miał przebiegać
przemarsz i jakie było hasło przewodnie pikietujących pracowników
szpitala, dyrekcji i władz samorządowych powiatu. O zapaści finan-
sowej i winnych takiego stanu – cicho-sza. Ten problem nazywa Pan
bardzo ciekawie – złożoną sytuacją
finansową. Chwilowo odniosłem
wrażenie ,że czytam sprawozdanie
z odprawy i wytycznych – sztabu
komitetu strajkowego a nie merytoryczną ocenę i powody zadłużenia
powiatowego szpitala. W dalszej
kontynuacji odpowiedzi Pana Starosty w temacie logistyki i celów
manifestacji czytamy –, że cel został
osiągnięty otóż „o proteście mówiły
także media ogólnopolskie i że petycje trafiły do rąk dyrektora NFZ
i pośrednio do Ministra Zdrowia”.
Zabrakło w odpowiedzi – konkretów o sposobie realizacji koncepcji
naprawczej szpitala, nowego dyrektora pana Andrzeja Gruzy, kto
dokonuje jej oceny, jacy specjaliści
merytorycznie analizują jej treść
i czy Rada Powiatu z jej wynikami
jest sukcesywnie zapoznawana?
O tym Pan Starosta milczy. Dalej
Pan Starosta nie raczy odpowiedzieć dlaczego najpierw decyduje
się na akcję protestacyjną w chwili
kiedy jest analizowany jak dotąd tajemniczy – program naprawczy nowego szefa szpitala – cytat „Dyrektor Gruza, po objęciu stanowiska
zapoznaniu się z sytuacją szpitala,
złożył zaktualizowany program naprawczy, który jest obecnie analizowany”. Dlaczego Pan Starosta nie
wspomina o próbach uzdrawiania
szpitala poprzez obniżki wynagrodzeń jego pracowników, co spotkało się z ogólnym ich sprzeciwem
również ordynatorów oddziałów.
Właśnie wspomniani ordynatorzy
zwrócili się w sierpniu z oficjalnym apelem do dyrektora Gruzy
o zaprzestanie takich praktyk jak
mi mówiono o tym powiadomiono
również Pana Starostę, Przewodniczącego Rady Powiatu i Naczelnika
Wydziału Zdrowia. Ordynatorzy
w swoim wystąpieniu podkreślają,
że próba naprawy finansów szpitala
poprzez ciecia wynagrodzeń – być
może na krótką metę jest efektowna ale dłużej może doprowadzić do
poważnych konsekwencji funkcjonowania szpitala. Należy poszukać
– piszą dalej w apelu ordynatorzy
innych dróg wychodzenia szpitala
z problemów finansowych. To nie
lekarze, pielęgniarki czy biały personel doprowadzili do takiej sytuacji, ale brak nadzoru, kwestie
zarządcze poprzedników a przede
wszystkim opieszałość i brak reakcji osób, które odpowiedzialne są za
to by w porę reagować na pierwsze
sygnały niegospodarności. Czy tak
trudno o tym Panu Staroście powiedzieć? – przecież dług kilkudziesięciu milionów nie narastał nagle,
były zaciągane lichwiarskie pożyczki była niejednokrotna pomoc finansowa starostwa i na co czekano? Na
kolejne wybory i że jakoś to będzie.
Wybory owszem tuż, tuż – jako ratunek wybrano efektowny protest,
transparenty, apele, zbieranie podpisów, petycje, wywiady telewizyjne
i prasowe w najbardziej poczytnych
dziennikach, apele podpisywane
i pieczętowane na szybkim spotkaniu, podobno szykowana jest interpelacja sejmowa a co tak naprawdę
zrobił sam nowo powołany dyrektor
ze swoimi pięcioma zastępcami co
w końcu robi Rada Społeczna Szpitala Powiatowego w Wołominie,
Rada Powiatu- kto ma kogo rozliczać? Pięcioma, wicedyrektorami
– nie mylę się, choć Pan Starosta
zarzuca mi pisanie nieprawdy co do
podanych przeze mnie stanowisk
wicedyrektorskich a nazywanych
przez Starostę zastępcami dyrektora, podałem je ze strony internetowej Szpitala Powiatowego na
dzień 7 września br. Przedstawiam
skopiowany wpis w tym dniu, co
ciekawe natychmiast po przesłaniu
e-maila z pytaniami do starostwa
– już następnego dnia poprawiono
ilość dyrektorów do pięciu, wcześniej jak widać jedna i ta sama
osoba piastowała dwa stanowiska
wicedyrektora – jedno administracyjnego drugie technicznego. Teraz
dyr. techniczny został usunięty.
Andrzej Gruza
Dyrektor
mail: [email protected]
tel: + 48 22 763-32-59
dr n. med. Piotr Wesołowski
Z-ca Dyrektora ds. Lecznictwa
mail: [email protected]
tel: + 48 22 763-32-59
Urszula Starużyk
Z-ca Dyrektora ds.Pielęgniarstwa
mail:
[email protected]
tel: + 48 22 763-32-45
Tomasz Boroński
Z-ca Dyrektora ds. Administracyjno
- Eksploatacyjnych
mail: [email protected]
tel: + 48 22 763-32-68
Tomasz Boroński
Dyrektor Techniczny
Szpital Wołomin
Anna Byczuk
Z-ca Dyrektora ds. Finansowych
– Główny Księgowy
mail: [email protected]
tel: + 48 22 763-31-26
Czy potrafi Pan Panie Starosto to
wytłumaczyć, a może nikt nie kombinował przy stronie internetowej
szpitala? Przykro, ale wiarygodność
pańskich intencji jest dla mnie nie
przekonywująca i próba wplątania
w to polityki to nie tylko nietakt,
ale przekładanie odpowiedzialności
w kierunku propagandy. Pan chyba Panie Starosto inaczej pojmuje
słowo patriota i prawicowe poglądy – prawda, gospodarność, odpowiedzialność i kompetencje- one
w kwestii zdrowia człowieka nie
mają barw partyjnych czy opcji politycznych. Człowiek piastujący tak
odpowiedzialną funkcję zapewne
powinien to wiedzieć. To właśnie
w trosce o zdrowie mieszkańców,
jak Pan to pisał oraz właściwe zarządzanie publicznymi pieniędzmi
– jako redaktor naczelny prawicowej gazety zwróciłem się do Pana
z pytaniami w jakże bulwersującej
sprawie zadłużenia szpitala, co powinno być najzupełniej normalne,
gdyż z nadania społecznego mandatu piastuje Pan najwyższą w powiecie funkcję publiczną, opłacaną
z naszych podatków. Czyżby Pan
tego nie rozumiał? Mając na względzie brak konkretnych odpowiedzi
na zadane pytania proszę o publiczne udostępnienie opracowanego
przez dyrektora Szpitala pana Andrzeja Gruza „Koncepcji programu
naprawczego szpitala” oraz opracowań aktualizacyjnych. Jednocześnie
w dalszym ciągu w trosce o nasze
wspólne dobro społeczne – oczekuję merytorycznych odpowiedzi, na
przesłane wcześniej pytania.
7
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Pomnik Generała
Franciszka Gągora w Ossowie
Dzień bitwy polsko bolszewickiej z 1920 r. zwany „Cudem Nad Wisłą” to dzień zwycięstwa nad nawałą bolszewicką – Armii Czerwonej, okupiony ogromną daniną krwi polskich żołnierzy i obywateli w różnym wieku
o czym nie wszyscy działacze pseudo patriotyczni pamiętają.
Ryszard Walczak
Przewodniczący
Komitetu Organizacyjnego
Panteonu Bohaterów w Ossowie
Radny Powiatu Wołomin
Kolejna danina krwi dokonała się
w Katyniu kiedy to w 1940 bolszewicy na rozkaz stalinowskiego
politbiura w zemście za zwycięstwo Polaków w 1920 r. ludobójczo wymordowali ponad 20 tysięcy polskich oficerów w Katyniu,
Ostaszkowie, Charkowie, Miednoje, Bykowni i innych miejscach
kaźni na wschodzie zwaną Golgotą
Wschodu. Siedemdziesiąt lat później nie opodal Katynia 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, na
„tej przeklętej ziemi” zginęła elita
Polski z przedstawicielami najwyższych dowódców Wojska Polskiego
wraz z Prezydentem RP Lechem
Kaczyńskim oraz Prezydentem RP
na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim w sumie 96 ofiar reprezentujący różne stany i środowiska.
Jestem przekonany, że ten szcze-
[email protected]
gólny dzień 15 sierpnia, który jest
również świętem Wojska Polskiego
jest najbardziej właściwy dniem dla
upamiętniania w Sanktuarium Narodowym w Ossowie Polskich Generałów którzy zginęli 10 kwietnia
2010 r. w drodze do Katynia. Należy dodać, że wielu zamordowanych
w Katyniu właśnie tu w Ossowie na
przedpolach Warszawy broniło polskiej niepodległości w 1920 roku.
Oponowanie, bojkotowanie i pisanie apeli przeciwko tej uroczystości jak to uczynili niektórzy
radni z Wołomina – jest godne potępienia tym bardziej, że niektórym
z oponentów nie przeszkadzało
i nie przeszkadza bezprawne wystawienie pomnika wdzięczności bolszewickim najeźdźcą którzy w wojnie 1920 roku – mordowali palili
idąc po trupach Polskich na Europę.
Nawet na mapie turystycznej Wołomina obecna władza prawicowareklamuje pomnik bolszewickich
najeźdźców zaś Panteonu Polskich
Bohaterów w Dolince Smoleńskich
Dębów próżno szukać na folderach
promujących Ossów. Dla przypomnienia czytelnikom informuję,
że – dotychczas upamiętniono tam:
Pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Biskupa Polowego WP, Ks.
Bpa Gen. Tadeusza Płoskiego, Prezydenta RP na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego, i Szefa sztabu
Generalnego WP Gen. Franciszka
Gągora. W przygotowani są kolejne
popiersia osób poległych w katastrofie smoleńskiej.
Tym bardziej wyrażam swoją
wdzięczność za pomoc przy czwartym z kolei powstałym pomniku
w ciągu półtora roku tym razem
Pana Generała Franciszka Gągora.
Słowa podziękowania składam za
przychylność i patronat nad Panteonem Bohaterów: Księdzu Arcybiskupowi Henrykowi Hoserowi
i Panu Premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz za życzliwe słowa
skierowane podczas uroczystości,
a także wdowie po Panu Generale
Pani Lucynie Gągor oraz synowi
i córce za udział w odsłonięciu pomnika. Dziękuję autorce popiersia
Pani Magdalenie Karłowicz – Iwa-
nickiej i pracowni odlewniczej Panów Wysockich z Warszawy.
Panteon Bohaterów powstaje przy
zaangażowaniu Ryszarda Walczaka,
Ks. Dziekana Jana Andrzejewskiego, Posła RP Mariusza Błaszczaka,
Konrada Rytla, Andrzeja Rogowskiego, Kazimierza Andrzeja Zy-
cha, Jana Tokarskiego, Grzegorza
Mickiewicza, Edwarda Olszowego,
Marka Szafrańskiego, oraz „Ruchu
Rozwoju Gospodarczego Polaków”.
Wszystkim za wielki wyraz patriotyzmu i zaangażowanie z całego
serca gorąco dziękuję.
www.gazetapatria.pl
8
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Od Westerplatte do Kocka
Kolejna rocznica tragicznego dla nas września 1939 r. skłania do refleksji z perspektywy XXI wieku, z zupełnie innej epoki. Wtedy na Polskę, i tylko na Polskę,
napadło dwóch wrogów.
niaws
wski
ws
prof. Józef Szaniawski
(Autor zginął tragicznie
4 września 2012 r. w Tatrach)
Oto dwa najpopularniejsze hasła polityczne Francji z września 1939 r.:
„Polacy będą walczyć do ostatniej kropli krwi, a my będziemy walczyć do
ostatniego Polaka” oraz „Nie będziemy umierać za Gdańsk”. Nie minie rok
i okaże się, że ci sami Francuzi nie będą
chcieli umierać nie tylko za Gdańsk, ale
nawet za Paryż. Drugi nasz sojusznik
- Wielka Brytania ograniczyła pomoc
dla walczącej Polski do zrzucania ulotek propagandowych nad Niemcami,
dokładnie w tym samym czasie, kiedy
bombowce Luftwaffe obracały w gruzy
bezbronną Warszawę i inne polskie miasta. Charakterystyczny angielski dowcip
z początku II wojny światowej: Samolot
RAF-u wraca do Londynu po wykonaniu misji ulotkowo-propagandowej nad
Berlinem. Na lotnisku generał pyta pilota, jak było. - OK - melduje pilot. Tylko
ulotki się nie rozwinęły i paczki spadły
w całości. Generał pełen niepokoju:
– O Boże, a nie zabiliście jakiegoś
Niemca?
Agresorzy i sojusznicy
Kolejna rocznica tragicznego dla nas
września 1939 r. skłania do refleksji
z perspektywy XXI wieku, z zupełnie
innej epoki. Wtedy na Polskę, i tylko
na Polskę, napadło dwóch wrogów.
Podczas II wojny światowej na żadne inne państwo Europy nie dokonało
agresji jednocześnie aż dwóch wrogów, a na Polskę tak! Hitler uzasadniał
napad pretekstami, jakimi był Gdańsk,
korytarz pomorski oraz prowokacja
w Gliwicach. Stalin i sowiecka Rosja
nie potrzebowali nawet pretekstu – napadli zdradziecko, bez wypowiedzenia
wojny, zadając cios nożem w plecy. Heroiczna obrona Polski w 1939 r. przed
dwoma wrogami trwała dokładnie tyle
samo, co mocarstwowej Francji – 5 tygodni. Polsce nie pomógł nikt. Francji
w maju 1940 r. przed jednym tylko agresorem pomagała Wielka Brytania oraz
Wojsko Polskie.
Bezpośrednia i ostateczna przyczyna wybuchu II wojny światowej miała
miejsce w Moskwie 23 sierpnia 1939
r., gdzie został podpisany oficjalny
niemiecko-rosyjski traktat międzynarodowy, zawarty przez dwa totalitarne
mocarstwa: Niemcy, zwane III Rzeszą,
oraz Rosję, zwaną Związkiem Sowieckim. Sygnatariuszami tego traktatu byli
premier rządu sowieckiego i zarazem
jego minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow oraz minister spraw
zagranicznych Niemiec Joachim von
Ribbentrop. Ale faktycznymi autorami
traktatu z 23 sierpnia byli, oczywiście,
dwaj dyktatorzy ludobójcy – Hitler
i Stalin. Traktat był wymierzony
w pierwszej kolejności w Polskę, a następnie w Europę. Dwaj polityczni bandyci Hitler i Stalin postanowili dokonać
wspólnej agresji na Polskę, a następnie
podzielić ją między siebie. W dalszej
kolejności podzielili całą Europę na
dwie strefy wpływów - sowiecką i niemiecką, aby po kolei podbić lub uzależnić wybrane przez siebie ofiary. Taka
właśnie jest geneza wybuchu II wojny
www.gazetapatria.pl
światowej. Zbrodniczą współwinę - nie
współodpowiedzialność, ale współwinę
(!) - za jej rozpętanie ponoszą Niemcy
i Rosja.
Zbiór wypowiedzi premiera i dyktatora Rosji, znany jako „Testament Lenina”, głosił: „Przeciwko Polsce możemy
zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski,
a nawet sprzymierzyć się z Niemcami (...). Wszędzie Niemcy są naszymi pomocnikami i sprzymierzeńcami.
Chwilowo nasze interesy są wspólne.
Rozdzielą się one i Niemcy staną się naszymi wrogami w dniu, kiedy zechcemy
się przekonać, czy na zgliszczach starej
Europy powstanie nowa hegemonia germańska, czy też komunistyczny związek europejski”.
Marszałek Józef Piłsudski - ojciec polskiej wolności i wielki polityczny wizjoner przestrzegał wielokrotnie, że Niemcy i Rosja mogą się ponownie dogadać
między sobą przeciwko Polsce, tak jak
bywało to już wielokrotnie w przeszłości, przewidywał wręcz możliwość IV
rozbioru Polski. Mówił m.in. tak: „Marzeniem Niemiec jest doprowadzenie
do kooperacji z Rosją. Dojście do takiej
kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego
dopuścić nie można! Mimo ogromnych
różnic w systemach i kulturze Niemiec
i Rosji, trzeba stale pilnować tej sprawy.
Na świecie powstały już dziwaczniejsze
sojusze. Jak przeciwdziałać? Gra będzie
trudna przy paraliżu woli oraz krótkowzroczności Zachodu”.
Jest takie przysłowie: „Uchowaj
nas, Boże, od fałszywych przyjaciół,
a z wrogami sami sobie poradzimy”.
Pamięć tamtego września pokazuje,
że jak każde przysłowie, również i to
nie zawsze się sprawdza, zwłaszcza jeżeli dotyczy państw, narodów, sojuszy
i sojuszników. W naszej sytuacji bywało
to nazbyt częste i dlatego bacznie musimy przyglądać się zarówno tym, którzy
deklarują wrogość i niechęć, jak i tym,
którzy formalnie są naszymi sojusznikami, a nawet deklarują przyjaźń.
Świadectwo
Jana Pawła II
„l września 1939 r. Rzeczpospolita
szukała wówczas sprzymierzeńców
na Zachodzie, zdając sobie sprawę
z tego, że sama nie sprosta inwazji hitlerowskich Niemiec. Ale chyba nie tylko
dlatego. Polacy zdawali sobie sprawę,
że walka, jaką byli zmuszeni podjąć,
była nie tylko imperatywem patriotycznym w obronie niedawno odzyskanej
niepodległości państwowej, ale miała
także szersze znaczenie: chodziło o całą
Europę. Europa musiała się bronić przed
tym samym zagrożeniem, przed którym
broniła się Polska. (...) Decyzja podjęta
przez Rzeczpospolitą w roku 1939 była
słuszna. Stało się bowiem oczywiste,
że nie da się obronić Europy, nie decydując się na tę wojnę obronną, której pierwszym ogniwem była właśnie
Polska w 1939 r. (…) Trzeba jeszcze
wprowadzić do naszych rozważań inną
datę z przeszłości, a mianowicie 17
września 1939 r. W tym dniu Polska,
broniąca się rozpaczliwie przeciwko
inwazji z Zachodu, została zaatakowana od Wschodu. I to musiało przesądzić
o losach polskiego września. To dało
także początek dwoistej okupacji, z obozami koncentracyjnymi: hitlerowskimi
na Zachodzie, a sowieckimi na Wschodzie. Na Wschodzie też pozostał dramat
katyński, który do dzisiaj stanowi szczególne świadectwo walki, jaka wówczas
została podjęta”.
To przesłanie Jana Pawła II jest jedną
z najważniejszych wypowiedzi Ojca
Świętego na temat II wojny światowej,
to są podstawowe fakty historyczne,
których nie można pomijać i których nie
da się zmanipulować najbardziej nawet
cyniczną grą polityczną, prowadzoną
zarówno przez naszych przyjaciół, jak
też wrogów.
Prawda jest niepodzielna
Sprawiedliwość dziejowa wymaga
prawdy, a prawda jest niepodzielna,
chociaż dla niektórych niewygodna.
Prawdą o wrześniu 1939 r. jest nasza,
polska, a nie żadna inna wersja wydarzeń: bohaterstwo, honor, chwała pokonanych i osamotnionych, napadniętych
ze wszystkich stron. Chociaż Polska
nigdy nie skapitulowała, to obaj nasi
śmiertelni wrogowie ogłosili likwidację raz na zawsze Rzeczypospolitej
jako państwa - pokracznego bękarta,
jak nas określił Mołotow, premier Rosji
Sowieckiej. Sprawiedliwość i prawda
wymagają, aby przypomnieć naszym
sojusznikom ich cyniczne politycznie
stanowisko z września 1939, ale również z konferencji w Jałcie w 1945 r.
Bitwa o historię, jaka toczy się już
od dłuższego czasu w całej Europie,
a zwłaszcza w Polsce, w Rosji,
w Niemczech, m.in. na temat genezy
i okoliczności rozpętania II wojny światowej przez Niemcy i Rosję, wywołuje
i nadal będzie wywoływać liczne spory
i dyskusje. Te spory są szczególnie dramatyczne dla Polaków, kiedy nie tylko
fałszowane są oczywiste fakty, ale gdy
podejmowane są próby wręcz okradania
nas z historii!
Sowiecka agresja
O świcie 17 września 1939 r. odwieczny wróg napadł na Polskę. Agresja sowieckiej Rosji była skoordynowana
z agresją Niemiec, które napadły na nas
1 września. Już od 1 września trwała
współpraca Niemców i Rosjan przeciwko Polsce: Sowieckie stacje radiolokacyjne naprowadzały naloty bombowców
Luftwaffe na jednostki Wojska Polskiego na wschód od Wisły.
Napad rosyjski był zdradziecki, wiarołomny, bez wypowiedzenia wojny, był
dla Polski zbójeckim ciosem w plecy.
Dlatego historycznym fałszerstwem
jest używanie takich eufemizmów, jak:
„Armia Radziecka przekroczyła granicę polską” albo „Armia Radziecka
wkroczyła”, albo „Armia Radziecka
dokonała inwazji”. Nie - nie mówimy
przecież, że Wehrmacht wkroczył do
Polski, tylko że to Niemcy napadły na
Polskę. Tak samo należy określać atak
z 17 września: Rosja napadła na Polskę!
I nie „radziecka” tylko „sowiecka”, bo
taka była nazwa tego zbrodniczego,
totalitarnego i ludobójczego państwa.
Dyktator tego imperium zła - Stalin
planował likwidację państwa polskiego
wspólnie z Leninem jeszcze w listopadzie 1918 r.! Autorem planu agresji z 17
września 1939 r. był marszałek Borys
Szaposznikow - szef sowieckiego sztabu generalnego, całością sił dowodził
marszałek Woroszyłow, a na Polskę
ruszyli najwybitniejsi sowieccy generałowie: Timoszenko, Czujkow, Batow,
Kowaliow, Tieliegin. W dwóch rzutach
strategicznych uderzyło na Polskę w sumie półtora miliona sołdatów.
Pierwsze uderzenie spadło o trzeciej
nad ranem na Podwołoczyska, Czortków, Skałę i Husiatyń. Pułk Korpusu
Ochrony Pogranicza (KOP Czortków)
był najdalej na wschód wysuniętą placówką obronną Rzeczypospolitej.
Nieliczni i słabo uzbrojeni polscy żołnierze, dowodzeni przez ppłk. Marcelego Kotarbę, podjęli natychmiast pełną
determinacji walkę w obronie napad-
niętej Ojczyzny. Stawili czoło całemu
korpusowi sowieckiemu złożonemu
z czołgów i kawalerii. Bohaterstwo tych
kilkuset żołnierzy KOP ppłk. Kotarby porównywalne jest z bohaterstwem
żołnierzy mjr. Sucharskiego broniących
Westerplatte. Podczas gdy o Westerplatte napisano tysiące publikacji, książek
i filmów, to o żołnierzach KOP Czortków nadal trwa zmowa milczenia. Wojsko Polskie podjęło nierówną walkę
z Armią Czerwoną m.in. w obronie
Grodna, Wilna, Podola. Bitwy z rosyjskim najeźdźcą stoczono pod Tomaszowem Lubelskim, pod Szackiem
i Wytycznem. Lwów i Brześć oblegali wspólnie Rosjanie i Niemcy: Armia
Czerwona i Wehrmacht!
Bitwa pod Kockiem
Podobnie pod Kockiem w dniach 4-6
października grupa operacyjna „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga stoczyła
ostatni bój w obronie Polski, otoczona
przez dywizje sowieckie i niemieckie.
Podobnie jak bój o Westerplatte, gdzie
padły pierwsze strzały i rozpoczęła się
II wojna, tak samo bitwa pod Kockiem,
stoczona już w październiku 1939 r.,
stała się symbolem i legendą polskiego
września. To właśnie pod Kockiem był
ostatni kawałek wolnej Rzeczypospolitej, broniony bohatersko przez żołnierzy Wojska Polskiego. To właśnie tutaj
po rozpaczliwej walce, po wystrzelaniu
ostatnich pocisków, po rozbiciu ostatnich polskich dział - dopiero wtedy żołnierze grupy „Polesie” poddali się wrogowi 6 października1939 r.
W zdobytych polskich miastach,
m.in. w Białymstoku, Brześciu, Przemyślu, oddziały Armii Czerwonej
i Wehrmachtu odbywały wspólne defilady. W Krakowie tuż obok siedziby
gubernatora Hansa Franka utworzony
został konsulat generalny Związku Sowieckiego. To właśnie tutaj NKWD
i gestapo wspólnie ustalały szczegóły ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego,
w tym eksterminację elit polskiej inteligencji. Do niewoli sowieckiej dostało
się około ćwierć miliona podoficerów,
oficerów i generałów Wojska Polskiego.
Oprócz nich Rosjanie zagarnęli ponad
120 tys. funkcjonariuszy KOP, policji,
straży więziennej, straży leśnej, a także
urzędników państwowych, bankowych
oraz księży. Spośród nich nad dołami
śmierci w Katyniu NKWD zamordowało „tylko” 4600 bezbronnych jeńców
- oficerów WP. Prawdziwą liczbę ofiar
zbrodni sowieckiego ludobójstwa po
17 września 1939 r. kryją moskiewskie
archiwa. I właśnie dlatego Rosjanie
konsekwentnie odmawiają nam do nich
dostępu. Bowiem prawda o sowieckich
zbrodniach jest zapewne jeszcze dużo
bardziej straszliwa, niż wiemy o nich
dotąd, a kłamstwa rosyjskiej propagandy - tradycyjnie mroczne i oszczercze.
Stalin chciał podbić całą Europę,
a Polska miała być i była jego pierwszą
ofiarą. Taka jest prawda, a prawda nie
powinna podlegać zgniłym kompromisom politycznym w obawie przed
gniewem Kremla. Prawda jest niepodzielna! Rosja Sowiecka była państwem
ludobójczym, które wymordowało kilkadziesiąt milionów ludzi. To państwo
nie bez przyczyny było znane jako „imperium zła”, „inny świat”, „nieludzka
ziemia”. To państwo napadło na Polskę
17 września 1939 r., mając z góry przygotowane i sprecyzowane plany totalitarnego ludobójstwa.
Obaj ludobójcy - Hitler i Stalin nie
żyją. Po Hitlerze nie ma nawet śladu.
Natomiast monumentalny sarkofaggrób Stalina znajduje się w najbardziej
honorowym i prestiżowym miejscu Rosji - pod murem Kremla na placu Czerwonym w Moskwie. Tysiące Rosjan
codziennie oddają krwawemu tyranowi
cześć i składają kwiaty na jego grobie
nawet teraz, w 2010 r., po ujawnieniu
jego zbrodni! Hołd Stalinowi oddawał
też wielokrotnie, już w XXI wieku!,
Władimir Putin - prezydent, premier
i generał KGB w jednej osobie. To powinno nie tylko Polakom dawać wiele
do myślenia. W szczególności prezydentowi Komorowskiemu i premierowi
Tuskowi, którzy od 10 kwietnia 2010 r.
intensywnie szermują osławionym pojęciem „pojednania z Rosją”. Pojednanie
z Rosją jest rzeczą dobrą i pożyteczną,
ale pojednanie nie może być celem samym w sobie. Celem samym w sobie
jest bezpieczeństwo i polska racja stanu.
Podpisanie paktu
Ribbentrop-Mołotow.
[email protected]
9
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Premiera filmu
o Powstaniu Warszawskim
„Sierpniowe niebo”
Gender jako neomarksistowska
ideologia – sposoby przeciwdziałania
Czym jest genderyzm pisałem w ostatnim sierpniowym numerze Patrii.
Przypomnę tylko krótko,
że istotą tego zjawiska
kulturowego jest przemyślane i metodyczne
zniszczenie
człowieka,
rodziny, narodu i porządku opartego na tradycji
chrześcijańskiej.
W stołecznym Teatrze Narodowym odbyła się 11 września premiera poświęconego Powstaniu Warszawskiemu filmu „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały”, którego
reżyserem jest pochodzący z rodziny powstańców Irek Dobrowolski. Film trafił
do kin 13 września.
Akcja filmu rozgrywa się w dwóch
planach czasowych: 5 sierpnia 1944
r. podczas rzezi warszawskiej Woli
i 5 sierpnia współcześnie. Jak opowiadał dziennikarzom tuż przed
premierą reżyser obrazu Irek Dobrowolski punktem wyjścia do opowiedzenia tej historii jest znalezisko
na budowie, gdzie obok kości z opaską powstańczą pracownicy budowy znajdują pamiętnik.
– Przenosimy się potem do czasów
powstania, żeby poznać zarówno
osobę, której szczątki odkryto, jak i
autora pamiętnika. Staje się on naszym narratorem i duchem miejsca,
dzięki któremu możemy podróżować w czasie. W tę postać wcielił
się nieżyjący już Krzysztof Kolberger, była to jego ostatnia kinowa
rola. – powiedział Dobrowolski.
Podkreślił, że obraz łączy w sobie
różne elementy i gatunki filmowe.
– Ja nazywam tę formułę fabułą
dokumentalizowaną. W filmie zna-
Piotr Zajkowski
Koproducenci filmu Piotr Polaszczyk i Mariusz Gazda
lazły się autentyczne i mało znane
ujęcia z Powstania Warszawskiego doskonale oddające atmosferę
tamtych dni. Autentyczni powstańcy grają samych siebie, co stanowi
sytuację z pogranicza dokumentu.
Powstańcy występują też w finale
towarzyszącego filmowi teledysku,
gdzie trójka naszych bohaterów,
którzy przechodzą przez cały film,
przez sceny powstańcze i stylizowane na archiwalne zamienia się
w swoją „współczesną” wersję –
mówił reżyser.
Dobrowolski, który jest synem
powstańca przyznał, że ojciec sam
z siebie nie opowiadał mu o powstańczych wydarzeniach, jednak
często spotykał się z kolegami z powstania.
– Przysłuchiwałem się ich rozmowom i uczyłem z nich historii.
Również chodząc z ojcem na uroczystości powstańcze w czasach
chociażby stanu wojennego, kiedy
tego 1 sierpnia na Powązkach można się było poczuć naprawdę wolnym. Więc temat powstania zawsze
mnie interesował – zaakcentował.
źródło: wPolityce.pl
REKLAMA
[email protected]
Każdy kto chce więcej dowiedzieć
się odsyłam do strony internetowej
www.niedlagender.pl Ten artykuł
chciałbym jednak poświęcić sposobom przeciwdziałania. Wiemy, że w
Polsce ludzie chętnie mówią o tym
jak jest źle, niestety prawie nikt nie
podejmuje żadnych działań by Polskę naprawić. Co możemy więc zrobić by chronić nasze rodziny i dzieci
przed tą nową zarazą, która jest już
obecna w szkołach, przedszkolach
i życiu publicznym?
Koniecznie musimy poinformować wszystkich rodziców w szkole
o tym czym jest gender i co ze sobą
niesie. Należy rozdawać ulotki informacyjne, organizować spotkania
i konferencje.
Rodzice mają obowiązek wchodzić do trójek klasowych i rad rodziców aby kontrolować co robi
szkoła i sprawdzać wszelkie materiały, książki, oraz dodatkowe zajęcia zwłaszcza w ramach programów
unijnych, które pod płaszczykiem
edukacji zawierają wiele szkodliwych genderowych treści. Podczas
nauki języków obcych dzieci uczą
się jak to jest fajnie podczas zmiany
płci, jakie to normalne, jak dwóch
tatusiów doskonale radzi sobie
z wychowaniem dziecka. Ta tematyka może być zawarta w każdym
przedmiocie i programie.
Tworzenie kół i stowarzyszeń lokalnych przeciwstawiających się w
swoich gminach edukacji genderowej. Ponieważ to nie jest chwilowa
moda tylko jawna wojna wypowiedziana rodzinie, pojedyncze sprzeciwy niewiele dadzą. Tylko siła
zorganizowana i świadoma może się
temu przeciwstawić. Nie czekajmy
aż ktoś to zrobi. Zrób to Ty matko
i ojcze, nikt za ciebie nie będzie ratował twojego dziecka.
Koniecznie musimy łączyć się
w jedną zorganizowaną grupę która
nie pozwoli na rozrost genderyzmu
w Polsce. Do tego służy specjalnie
powołana i stworzona strona internetowa www.niedlagender.pl Prosimy
o zapisywanie się i zgłaszanie do tej
inicjatywy rodzin. To bardzo ważne,
nie wolno Ci myśleć że inni sobie
dadzą rade bez Ciebie. W Polsce jest
tak dużo ludzi słabych, biernych, leniwych, strachliwych, sprzedajnych,
obojętnych na wspólne dobro, że Ty
nie możesz stać z boku. Potrzebne
jest powołanie szerokiej koalicji rodzin zjednoczonych przeciw zarazie
gender. Jednak na to trzeba dziesiątek tysięcy ludzi. Czekamy na Twoje zgłoszenie. Pisz niedlagender@
gmail.com
Rozsyłanie wiadomości drogą
elektroniczną, promowanie strony
www.niedlagender.pl, lub innych
form przekazywania informacji
o zagrożeniu. Rozmowa, rozmowa,
rozmowa ze znajomymi na ten temat. Jeżeli kochasz swoje dzieci, naród ojczyznę i wiarę broń tego jak to
robili Twoi przodkowie. Dzisiejsze
czasy są o wiele trudniejsze niż to
widać na pierwszy rzut oka.
Wszelkie inicjatywy własne są
mile widziane, wykorzystaj swój
potencjał i działaj razem z nami.
12 października w sobotę organizujemy kolejny protest przed biurem
pełnomocnika rządu d.s. równego
traktowania (siedziba Kozłowskiej
Rajewicz) Al. Ujazdowskie 1/3 oraz
kuratoriami w całej Polsce. Nie
może ciebie tam zabraknąć. Prosimy
zwoływać grupy osób, rejestrować
pikiety i protesty. Wszystko to wymaga wysiłku i pracy to prawda.
Kiedy jednak genderowcy zainstalują się w przepisach i instytucjach
na dobre, czeka Polskę nadzór nad
rodziną przez urzędników na wzór
Szwecji czy Norwegii. Wtedy będzie prawdziwy trud obrony. Lepiej nie dopuść do tego, zapobiegaj
wcześniej.
Wszelkie informacje na temat protestu będą na stronie www.niedlagender.pl w zakładce aktualności.
Pamiętaj – bezczynność może
Ciebie, Twoje dzieci i wnuki drogo
kosztować! Możesz jednak na wzór
Twoich przodków bronić prawdy
i godności przed kłamstwem
i zbrodnią.
www.gazetapatria.pl
10
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
Powrót do Cycerona
Przebrzmiała już debata nad kanonem lektur szkolnych ujawniła cały kryzys
polskiej edukacji. Dyskusja o tym, co powinno znaleźć się w kanonie pokazała,
że polskiej szkole nie przyświeca żaden ideał człowieka wykształconego.
Marian Piłka
historyk, Wiceprezes
Prawicy Rzeczypospolitej
Propozycje fragmentów z autorów
od Sasa do Lasa nie prowadzą bowiem
do wychowania wykształconych obywateli, a co najwyżej do umiejętności czytania i opanowania mniej lub
bardziej dobrego stylu wypowiadania
się. Ale są to zadania dla szkoły podstawowej, ewentualnie zawodowej,
dla uczniów których wprowadza się
czytanki różnych fragmentów, a nie
całe dzieła, które wiodą czytelników
w świat pytań o podstawowe wymiary
ludzkiej egzystencji. Wykształcenie
literackie, studiowanie całego spektrum ludzkich zachowań i poszukiwań, zawartych w dziełach literackich prowadzi bowiem do pełnego
rozwoju intelektualnego i moralnego
niezbędnego w ideale wykształconego człowieka. Literatura to nie tylko
umiejętność czytania, czy wprawki
stylistyczne, to przede wszystkim
wejście w świat wielkich problemów
egzystencjalnych, to pytania o sprawy
podstawowe, o sens ludzkiego życia,
to kształtowanie umiejętności rozwiązywania intelektualnych i moralnych
wyzwań wraz z autorami i ich dziełami. To radość czytania i poznawania,
której nigdy nie dadzą żadne wypisy
czy fragmenty. To nie zamierzchła
historia, ale przyjemność poznawania
świata i zmagania się z jego problemami. Jest potrzeba czytania całych
dzieł, a nie ich wypisów, bo tylko tak
mogą one kształtować wyobraźnię
i umiejętności samodzielnych poszukiwań. Czytanie dzieł to odkrywanie
świata, a nie pokazywanie pocztówek,
które niewiele mówią o rzeczywistości.
Postulat wypisów jest próbą redukcji edukacji jedynie do sprawności
potrzebnych w wykształceniu zawodowym, a nie wykształcenie zdolności
samodzielnego zmagania się z rzeczywistością.
Pomysł ministerstwa wypisów z autorów od Sasa do Lasa, zamiast lektur
całych dzieł wielkiej literatury, ukazuje jeszcze jeden rys współczesnej
edukacji. W tym wszystkim nie ma
żadnego pozytywnego ideału wykształconego współczesnego Polaka.
A może właśnie jest. To model edukacji, który nie zamierza niczym ucznia
zachwycić, niczego nie chce poznać
dogłębnie. To model, który dziedzictwo literackie traktuje jak fast food,
a nie intelektualną strawę, którą można się rozkoszować. Kanon edukacyjny złożony z fragmentów autorów nie
zakorzenionych w narodowym dzie-
dzictwie, może pobudzić być może
chwilową ekscytację, ale nie ukształtuje ani wiedzy, ani wyobraźni, ani
umiejętności sprostania wyzwaniom
współczesności. Taki „wypisowy”
kanon może najwyżej wychować
współczesnego barbarzyńcę, wyobcowanego z kulturowego dziedzictwa
i niezdolnego do panowania nad swymi emocjami i popędami.
Barbaryzacja edukacji poprzez kolejne „reformy” prowadzi do barbaryzacji współczesnej kultury przekształcając ją w popkulturę, której
konsumentów wychowuje. Dlatego
powstaje pytanie o sens i kształt
współczesnej edukacji i wychowania. Obecna barbaryzacja jest bowiem
tej edukacji żywym zaprzeczeniem.
W sytuacji tak totalnego kryzysu edukacyjnego nie pozostaje nic innego,
jak odwołanie się do sprawdzonych
wzorców wychowawczych, których
porzucenie spowodowało ten kryzys.
Kluczem jest powrót do wychowania klasycznego, wychowania, które
sprawdziło się w ciągu wieków, a które także dało Polsce wspaniałą inteligencję XIX i pierwszej połowy XX
wieku.
Wykształcenie klasyczne było oparte o realistyczną
koncepcję rozwoju intelektualnego i duchowego młodego
człowieka oraz
na ukształtowanym przez wieki kompletnym
ideale człowieka
wykształconego.
Model edukacji
klasycznej opierał się na założeniu,
iż człowiek jest bytem duchowo-cielesnym, a celem wychowania jest
ukształtowanie pełnego człowieczeństwa, poprzez ukształtowanie zdolności do racjonalnego panowania nad
własnymi emocjami. Dla Rzymian
osoba rozumna to taka, której duch
panuje nad ciałem. Dlatego w wykształceniu klasycznym nacisk położony był na kształtowanie charakteru,
na zdolność opanowania, na samodyscyplinę, na kształtowanie wytrwałości, poświęcenia, zdolności współczucia, odpowiedzialności .Dla Rzymian
synonimem barbarzyńcy była osoba
nie panująca nad swoimi emocjami
i popędami, dla której najważniejszymi dobrami były alkohol, seks
i dobra doczesne. Dla barbarzyńcy siła oznaczała prawo, a prawo to
triumf najsilniejszego. Rzymianin
próbuje panować nad sytuacją, gdy
barbarzyńca jest przez bieg wydarzeń
miotany. Rzymski wzorzec człowieka wykształconego, to osoba zachowująca dystans do biegu wydarzeń,
niepodatna na mody i przemijające
egzaltacje. Ale ideał człowieka wykształconego w tradycji klasycznej,
to przede wszystkim zdolność do
wypełniania funkcji przywódczych,
nie tylko funkcji przywództwa politycznego, ale wypełnianie społecznej
roli przywódczej. To nie tylko udział
w stanowieniu sprawiedliwego prawa,
przykładnego wykonywania obowiązków, ale także dawanie przykładu
własnym zachowaniem. Dla Rzymian
niewyobrażalne było aspirowanie do
roli przywódczej, jeżeli nie posiadało
się umiejętności panowania nad samym sobą. To ten model edukacyjny
ukształtował etos polskiej inteligencji.
Ten model klasycznego wychowania, dla którego hasło „róbta, co chceta” jest wyrazem zdegenerowanego
barbarzyństwa, opierał się przede
wszystkim na studiowaniu tekstów
starożytnych i dzieł narodowego kanonu. U jego podstaw leżała nauka
greki i łaciny, jako kluczy do starożytnego dziedzictwa literackiego.
Nauka języków starożytnych, bardzo
logicznych w swej strukturze, uczyła także logicznego i precyzyjnego
myślenia i wypowiadania się. Nauka
łaciny traktowana była jako wstęp
do logiki. Wychowanie klasyczne to
także zdolność do pięknego wypowiadania się. Nic też dziwnego, że wraz
z odrzuceniem tego modelu edukacji
sztuka oratorska także zanikła .Nauka
języków klasycznych ćwiczyła także
pamięć, co później znacznie ułatwiało
także przyswajanie wiedzy. Ale znajomość języków klasycznych przede
wszystkim wprowadzała w świat autorów klasycznych z ich wielkimi pytaniami filozoficznymi i egzystencjalnymi i ułatwiała w towarzyszeniu im
w ich próbach szukania odpowiedzi.
Pisarze klasyczni stawiali pytania,
które w każdym czasie i dla każdego są pytaniami fundamentalnymi,
pytali o sens życia, sens wspólnoty,
racje poświęcenia i męstwa. I poprzez
własne rozważania i odpowiedzi wyposażali swych czytelników nie tylko
w zdolności rozróżniania dobra i zła,
ale dawali intelektualne narzędzia do
szukania własnych odpowiedzi na egzystencjalne i intelektualne wyzwania
swoich czasów. Literatura starożytna stanowiła swego rodzaju moralną
bazę określającą reguły postępowania. Poprzez jej studiowanie utrwalano wartości i normy, których była
nośnikiem.. Uważano, że ideał człowieka wykształconego, to nie tylko
znajomość dzieł klasycznych, ale także postępowanie zgodnie z cnotami
przez nie propagowanymi. Klasyczny
ideał wychowawczy był więc ideałem
kompletnym, był ideałem wykształcenia intelektualnego i odpowiadającej
jego wartościom ideałem człowieka
szlachetnego. Starożytni byli przekonani bowiem, iż prawdziwe cnoty
realizujące ideał pełnego człowieczeństwa mogą się tylko rozwinąć
w procesie wykształcenia literackiego. Literatura klasyczna to nie czcigodny zabytek, ale żywa inspiracja
intelektualna i fascynująca przygoda.
Ten klasyczny ideał człowieka wykształconego był oparty na realistycznej ocenie możliwości rozwojowych
ludzkiej natury. Jego celem było
stałe przezwyciężanie barbarzyństwa tkwiącego w ludzkiej naturze
i wzmacnianie dominacji jej racjonalnego wymiaru. Ten ideał edukacyjny
został kompletnie zdruzgotany przez
współczesną edukację. Zanik nauczania języków klasycznych spowodował odcięcie powojennych pokoleń
od fundamentów naszej cywilizacji,
jakim jest dziedzictwo kulturowe starożytnej Grecji i Rzymu. Podcięcie
tych korzeni uruchomiło proces destrukcji edukacji i wychowania prowadzące do stopniowej barbaryzacji
kulturowej i demoralizacji współczesnych pokoleń .
Po odcięciu edukacji od wzorów
i
dziedzictwa
klasycznego, dziś
mamy do czynienia z destrukcją
kanonu narodowej
literatury.
Jego destrukcja
jest innym wymiarem
niszczenia klasycznego wykształcenia,
a mianowicie wychowania patriotycznego. Klasyczny wzorzec człowieka wykształconego, to wzorzec
obywatela poświęcającego się dla
swej ojczyzny. Destrukcja kanonu
narodowego podważa model wychowania patriotycznego. Bowiem ten
typ wykształcenia kładł nacisk na
kulturę literacką, w której odnajdywał
zespół wartości i cnót decydujących
o tożsamości każdego narodu. Poprzez kanon literacki, podobnie jak
poprzez naukę historii, każdy naród,
także Polacy próbują zrozumieć samych siebie, a także określić zestaw
norm i postaw, dzięki którym potrafią
sprostać wyzwaniom współczesności. To przeżywanie wyzwań, jakie
autorzy stawiali przed kolejnymi pokoleniami swych bohaterów buduje
poczucie narodowej więzi i rodzi postawy przywiązania i miłości własnego narodu. Literatura wykorzeniona
z tego narodowego losu jest w najlepszym razie sensacją, w najgorszym
zaś czynnikiem niszczącym narodowy etos. Jej studiowanie w szkole jest
więc niszczeniem cnót niezbędnych
do trwania i rozwoju narodowego etosu. Dlatego wprowadzanie do kanonu
szkolnego dzieł wyobcowanych z narodowego etosu jest jego dekonstrukcją i już na poziomie edukacyjnym
jest zakwestionowaniem tych wartości i cnót, które tworzą siłę każdej
wspólnoty, jest zakwestionowaniem
polskości jako wartości .
Współczesny kryzys polskiego patriotyzmu ma jedno ze swych źródeł
w destrukcji wychowania literackiego. Zamiast wielkich polskich dzieł
literackich, na których wychowywały
się pokolenia XIX –wiecznej i pierwszej połowy XX-wiecznej inteligencji
polskiej, uczniowie dostają spreparowane wypisy, albo dzieła tzw. literatury krytycznej, które często niszczą te
cnoty i postawy, od których zależy siła
narodowej więzi. Współczesna szkoła
ogranicza możliwość intelektualnej
przygody, jaką jest zawsze obcowanie z wielkimi dziełami literackimi.
A wprowadzanie do kanonu dzieł, których głównym celem jest podważanie
wartości patriotyzmu, przywiązania
do narodu i sensu wszystkich klasycznych cnót wychowawczych jest nie
tylko działaniem demoralizującym,
ale i podważaniem sensu istnienia
narodowej wspólnoty. Wartość literatury krytycznej czy demaskatorskiej
(jeżeli posiada wartość) polega na
zdolności do oczyszczania postaw, ale
pod warunkiem ich wcześniejszego
ukształtowania. W przeciwnym razie
jej wpływ jest destrukcyjny i demoralizujący. W tym sensie taka literatura
jest zagrożeniem trwałości wspólnoty
narodowej. Podważa bowiem sens bycia Polakiem.
Klasyczny model edukacji i wychowania opiera się na przekonaniu,
iż studiowanie literatury opisujące wybitne jednostki zmagające się
z przeciwnościami życiowymi i intelektualnymi prowadzi do kształtowania podobnych aspiracji i zachowań.
Taka literatura kształtuje umysły
i charaktery . Studiowanie zarówno
autorów klasycznych jak i klasyczne
dzieła literatury narodowej stanowi
wielką intelektualną przygodę w towarzyszeniu bohaterom w ich zmaganiach i walce. Ta literatura otwiera
na wielkie problemy intelektualne
i egzystencjalne i dostarcza instrumentów młodym ludziom do rozpoznania świata, i zmagania się z jego
wyzwaniami. Kształtuje emocje,
cnoty i charaktery, kształtuje dojrzałego i wykształconego człowieka. Ten
model edukacyjny jest jednocześnie
modelem wychowawczym, bowiem
według niego ideał człowieka wykształconego, to nie tylko wiedza
i zdolność logicznego myślenia, ale
także, a może przede wszystkim – to
wartość cnót, które kształtują osobowość. Klasyczny model wychowania
zakłada, iż nie można być dobrym
i wykształconym człowiekiem, nie
można być także dobrym Polakiem
bez nabycia cnót, które decydują
o moralnej kondycji. Ten ideał moralno-intelektualnego i obywatelskiego
wykształcenia jest najlepszą odpowiedzią na postępującą barbaryzację
umysłów i postaw. Jest najlepszą odpowiedzią na kryzys współczesnej
szkoły i współczesnego społeczeństwa.
OGŁOSZENIE
„PATRIA” Gazeta bezpłatna. Wydawnictwo „TOKARSKI”
Adres redakcji: 05-200 Wołomin, ul. Wileńska 57
tel./fax: 22 787-14-26
22 787-05-65
e-mail: [email protected]
Dział reklamy i ogłoszeń: tel./fax: 22 787-14-26
22 787-05-65
www.gazetapatria.pl
www.gazetapatria.pl
Redaktor Naczelny: p.o. Kazimierz Zych – redaguje zespół.
Redakcja zastrzega sobie prawo do
zmiany tytułów i skrótu tekstów. Nie
zwracamy materiałów niezamówionych.
Za treść ogłoszeń, artykułów sponsorowanych i niesponsorowanych oraz listów
Redakcja i Wydawca nie odpowiadają.
Prz gotowane przez Wydawcę reklama
pozostaje jego własnością.
SPRZEDAM
LUB WYNAJMĘ
Działkę 3000 m.
Wołomin Lipiny Stare,
Smugi, ul. Poranek.
tel. 602 336 062
[email protected]
Tym razem srebrny medal
dla wołomińskiego biegacza
Tym razem wołomiński biegacz, Eugeniusz Dembiński, po podwójnym sukcesie
w ubiegłym roku, w tegorocznych mistrzostwach 24 sierpnia w Toruniu, zdobył
srebrny medal, czyli wicemistrzostwo Polski na dystansie 10.000 Metrów w kategorii M-65. „Tylko”, a może aż. Przegrał jedynie z bardzo dobrym zawodnikiem
z Krakowa Marianem Leśniakiem.
Nasz mistrz skromnie tłumaczy,
że w bieżącym roku był zmuszony mniej trenować już od połowy
kwietnia, gdyż miał trudne zabiegi, m. in. z powodu złamania 2 lata
temu 7-go kręgu szyjnego. Dlatego
tydzień wcześniej w półmaratonie „Cud Nad Wisłą”, 15 sierpnia
z Ossowa do Radzymina również
zajął drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Wynik, jaki osiągnął był zaledwie 20 sek. gorszy niż
w ubiegłym roku, czyli jak zawsze
na dobrym europejskim poziomie.
Do końca tegorocznego sezonu
pozostało naszemu biegaczowi jeszcze cztery starty w Grand Prix Warszawy (9 biegów na 10 km od lutego
do listopada). W tej chwili po pięciu
biegach prowadzi, więc prawdopodobnie w tej klasyfikacji zajmie I
miejsce, czego oczywiście naszemu
biegaczowi życzymy, zwłaszcza, że
w tych wszystkich wysokiej rangi
zawodach godnie reprezentował
barwy Wołomina i OSiR Huragan, z
powodzeniem promując nasze miasto.
Jak pan to robi, p. Eugeniuszu,
REKLAMA
11
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
że już od ponad 50 lat utrzymuje
taką formę?
– Tak, ma pan rację panie redaktorze, jeśli coś trwa pół wieku, to
nie jest dziełem przypadku. Znane
są przecież przypadki, zwłaszcza
u młodych sportowców, iż juniorzy, czy kadetki sięgają na zawodach krajowych, czy na Mazowszu
po srebrne, czy złote medale, a po
skończeniu gimnazjum czy liceum
odchodzą na przedwczesną sportową emeryturę. Pisał o tym red.
Ł. Rygało, w jednym ze swoich
felietonów. W moim przypadku
zdobyłem, jako junior, mistrzostwo Warszawy w 1962 r. (na tych
samych, co Pani Irena Szewińska, wtedy Kirszenstejn, w skoku
wzwyż, już, jako senior zdobyłem
mistrzostwo Mazowsza na 10 000m.
i obecnie, już w wieku starszych
weteranów, kilkakrotnie, zdobyłem
mistrzostwo Polski.
A co z planami na następny rok
2014?
– Zamierzam zdobyć jeszcze tytuł na królewskim dystansie, czyli
w maratonie, ponieważ tytuły mi-
REKLAMA
Chcesz zatrudnić taniej pracownika,
dostać na niego dotację, wsparcie lub myślisz
o rozpoczęciu działalności gospodarczej?
§
Na stworzenie lub doposażenie nowego stanowiska pracy: jeżeli działasz co najmniej 6 miesięcy, nikogo nie
zwolniłeś w ciągu pół roku z winy Pracodawcy, nie zalegasz z wypłatą wynagrodzeń, ZUS i podatkami, nie zalegasz
kontrahentom, masz już pracowników,
możesz zatrudnić bezrobotnego i dostać
około 20.000 na doposażenie stanowiska
pracy.
Zrefundowane zostaną koszty związane z zakupem niezbędnych środków do
utworzenia danego stanowiska pracy,
za wyjątkiem zakupu nieruchomości,
elementów małej architektury, środka
transportu.
Na staż możesz zatrudnić maksymalnie na 12 miesięcy młodą osobę bezrobotną do 25 roku życia, osobę zarejestrowaną jako bezrobotną w okresie do
upływu 12 miesięcy od dnia określonego
w dyplomie, świadectwie lub innym dokumencie poświadczającym ukończenie
szkoły wyższej, która nie ukończyła 27
roku życia.
strzowskie posiadam już na 5 000
m., 10 000 m. i półmaratonie. Zdaję sobie jednak sprawę, że przebiec
42.195 m. w odpowiednim tempie
i czasie, nie będzie łatwe. Mimo to,
postaram się nie przynieść wstydu
mieszkańcom Wołomina.
Na prace interwencyjne możesz zatrudnić na okres co najmniej 12 miesięcy, a w przypadku bezrobotnego
w bardzo niekorzystnej sytuacji na co
najmniej 24 miesiące, osobę do 25 roku
życia lub powyżej 50 roku życia; długotrwale bezrobotną; po zakończeniu realizacji kontraktu socjalnego; kobietę, która nie podjęła zatrudnienia po urodzeniu
dziecka; osobę bez kwalifikacji zawodowych, bez doświadczenia zawodowego,
bez wykształcenia średniego; samotnie
wychowującą co najmniej jedno dziecko
do 18 roku życia; niepełnosprawną; osobę po odbyciu kary pozbawienia wolności, która nie podjęła zatrudnienia.
Na rozpoczęcie działalności gospodarczej: jeżeli jesteś osobą bezrobotną,
nieaktywną zawodowo i nie posiadałeś
zarejestrowanej działalności gospodarczej w okresie ostatniego roku, a planujesz jej prowadzenie możesz otrzymać
jednorazowe dofinansowanie z Urzędu
Pracy na jej podjęcie. Wysokość dofinansowania wynosi około 20.000 zł.
Przyznane środki możesz wykorzystać
na zakup maszyn i urządzeń, oprogramowanie, materiały, towary i surowce,
ale nie możesz ich przeznaczyć na zakup
nieruchomości, środka transportu, artykułów tytoniowych i alkoholowych.
Wsparcie finansowe jest bezzwrotne
pod warunkiem rozliczenia wykorzystanych pieniędzy w wyznaczonym terminie i prowadzenia działalności gospodarczej nieprzerwalnie przez okres co
najmniej 12 miesięcy.
Jeżeli są Państwo zainteresowani którąś z powyższych form dotacji zadzwońcie /22/ 242 60 50, my udzielimy Wam
wszystkich informacji i przygotujemy za
Was wniosek.
Anna Dębska – Skłodowscy Wiedza
i Finanse Sp. z o.o.
Marki, ul. Kościuszki 43
Wołomin, ul. Przejazd 3/5
Okiem PATRII
Polski superczołg PL-01: prawdziwa bestia
REKLAMA
REKLAMA
[email protected]
www.gazetapatria.pl
12
www.gazetapatria.pl
Numer 7 (27), wrzesień 2013
„PATRIA”
[email protected]

Podobne dokumenty