ISLAM: REALNY czy UTOPIJNY?
Transkrypt
ISLAM: REALNY czy UTOPIJNY?
ISLAM: REALNY czy UTOPIJNY? Mahmud al’Mūtābi „Islam: realny czy utopijny?” W trakcie studiów orientalistycznych wpajano mi, że islam bynajmniej nie jest z samej swej natury obskurancki, lecz wręcz przeciwnie, otwarty i tolerancyjny. Jedynie historyczne realia i lokalne tradycje miejsca, gdzie się narodził, sprawiły, że przylgnęła do niego restrykcyjna obyczajowość ludów arabskich, ale nie może to mieć wpływu na ocenę samej doktryny, która ma charakter uniwersalny i ponadczasowy. I która szanuje tożsamość innowierców w piśmie, a więc takich, których wiara objawiona została w postaci świętych ksiąg. Z kolei agresywny fanatyzm, którego obecnie z jego strony doświadczamy, rzekomo wywołać miała dopiero kolonialna ekspansja Zachodu. Wszytko to przypomina mi trochę scholastykę niegdysiejszych rozważań o prawdziwym socjalizmie, którego idee wypaczone zostały wskutek braku demokratycznych tradycji oraz ogólnego zacofania Rosji, w której – wbrew Marksowi – zaczęto go urzeczywistniać. Ale, jak historycznie nie zaistniał inny socjalizm poza realnym, tak nie istnieje inny islam niż ten znany i praktykowany np. w Arabii Saudyjskiej. Co prawda, na jej tle Iran jawić się może jako oaza liberalizmu, skoro kobiety mogą tam uczyć się i pracować, a nawet mają dostęp do sprawowania publicznych urzędów – na przykład wiceprezydenta, jak to już miało miejsce. Świadczy to jednak o funkcyjnym relatywizmie. Na podobnej zasadzie Breżniewowski ZSRR w zestawieniu z maoistowskimi Chinami, Północną Koreą czy Kampuczą Czerwonych Khmerów także mógł uchodzić za ostoję swobód obywatelskich i praw człowieka. Wracając do islamu. Czy o jego humanitaryzmie i tolerancji mogli mówić ci, co w wiekach średnich stykali się ze skrytobójczymi atakami emisariuszy „Starca z gór”, religijnego przywódcy rezydującego w niedostępnej twierdzy w Klamut? Jego wysłannicy siali postrach nie tylko na Bliskim Wschodzie, gdyż docierali nawet do chrześcijańskiej Europy, gdzie pozostawili po sobie trwały ślad w językach romańskich, w których do dziś od ich arabskiego określenia „hashshāshiyyūna” (oszołomiony haszyszem) nazywa się wszelkich morderców asasynami (fr. Assasin, wł. assasino). Ich współczesnymi odpowiednikami są nasyłani przez ajatollahów zabójcy ich politycznych przeciwników – na przykład Szapura Bachtiara, ostatniego premiera Szacha, przebywającego na wygnaniu w Paryżu. Przed nimi od kilkudziesięciu już lat musi ukrywać się Salman Rushdie, autor uznanych za bluźniercze „Szatańskich wersetów”. Również rygoryzm obyczajowy i dyskryminacja kobiet nie wydaje się być drugorzędną pochodną historycznoobyczajowych lokalnych uwarunkowań kulturowych, albowiem kobiety w Arabii przedmuzułmańskiej posiadały o wiele wyższą pozycję społeczną niż po ustanowieniu islamu. Wskazuje na to osobisty przykład samego Mahometa, którego pierwsza żona Chadidża była starszą od niego, niezależną kobietą, prowadzącą działalność kupiecką, którą on poślubił, by uzyskać wyższą pozycję społeczną. A później, nauczony prawdopodobnie własnym doświadczeniem, postanowił kobiety pozbawić samodzielności i zepchnąć do pełnej podległości mężczyznom: ojcu, braciom i mężowi. Skądinąd podobnie Rewolucja Francuska pozbawiła praw kobiety, a przynajmniej ich części – bogatych wdów z rodów arystokratycznych – swobody w dysponowaniu majątkiem, podporządkowując je całkowicie władzy męża. W islamie wydaje się to być immanentną cechą systemu, w tym prawnego (osławiony szarłat), sankcjonowanego przez Koran („Mężczyźni stoją nad kobietami/ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi”, IV,34). Zgodnie z powyższym brat dziedziczy dwa razy tyle, co siostra. Potrzeba też zeznań dwóch kobiet, aby zrównoważyć świadectwo jednego mężczyzny. Ponadto, może on w każdej chwili rozwiązać małżeństwo, trzykrotnie wypowiadając formułę o oddaleniu żony, podczas gdy ona może wystąpić o rozwód tylko wtedy, kiedy nie wypełnia on swych obowiązków, co musi udowodnić w zawiłym postępowaniu przed sędzią. A w ogóle najlepiej, jeśli to uczyni za pośrednictwem mężczyzny ze swojej rodziny: ojca lub brata. I wreszcie najbardziej rzucający się w oczy nakaz zakrywania twarzy. Co prawda, według muzułmanów nie jest on przejawem upośledzonej pozycji kobiet, lecz raczej szacunku, i ma na celu uchronić je przed uwłaczającym ich czci traktowaniem jako obiektów męskiego pożądania. W tym miejscu postawię zatem pytanie, dlaczego islam w tak niskiej cenie ma mężczyzn i nie dba o ich godność, wystawiając na wzrok niewieści i narażając na to, iż mogą wyzwalać „niskie żądze” wśród kobiet, skoro nie noszą zasłon, poza Tuaregami, którzy zresztą czynią to wyłącznie ze względów praktycznych, aby uchronić się przed wciskającym się na pustyni piaskiem? Rzecz jasna islam to nie tylko okrutne normy prawne jak obcinanie rąk i stóp złodziejom, języków oszczercom czy kamieniowanie cudzołożników. W kręgu oddziaływania cywilizacji muzułmańskiej rozwijała się też nauka (zwłaszcza astronomia i medycyna), powstawały wybitne dzieła sztuki, głównie w zakresie architektury i literatury. To właśnie za pośrednictwem arabskich przekładów średniowieczna Europa zapoznawała się z dorobkiem greckiej filozofii. Według niektórych komentatorów mistyczne wizje ibn-Arabiego z jego „Objawień mekkańskich” wpłynąc miały na niebiańskie wyobrażenia Dantego w „Boskiej komedii”. Również jedno z pierwszych przekazów o polskiej państwowości pozostawili po sobie arabscy podróżnicy (Ibrahim ibn-Jakub). Pozostaje jednak sprawą otwartą, czy te wszystkie dokonania wypływały z ducha islamu, czy też na odwrót, nadawały mu dopiero bardziej ludzkie oblicze? Czy więcej prawdy o nim zawarte jest w wielkodusznie brzmiącym wersecie Koranu, mówiącym, że „Nie ma przymusu w religii” (II,256), czy w wykrzywionych nienawiścią twarzach tłumu, linczującego izraelskiego żołnierza?