Kadry na wagę złota - Biuletyn Finanse Publiczne BDO
Transkrypt
Kadry na wagę złota - Biuletyn Finanse Publiczne BDO
Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Do prywatnych firm uciekają specjaliści przygotowujący wnioski o fundusze unijne. Samorządy terytorialne i w ogóle administracja publiczna w całym kraju mają nie lada kłopot: do prywatnych firm uciekają specjaliści przygotowujący wnioski o fundusze unijne. Jeżeli chcemy dobrze wydać ogromne pieniądze, które zaczynają do Polski płynąć z Brukseli, kadry muszą być silniejsze. Ba, ale jak to szybko zrobić? W celu obsługi systemu związanego z obsługą projektów i wypłatami dotacji potrzeba będzie znacznie więcej pracowników administracyjnych. Wiemy o tym my, wie o tym Komisja Europejska, która domaga się od nas uzupełniania braków kadrowych. Także zdaniem przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju Regionalnego kadrowe wzmocnienie instytucji, które będą odpowiedzialne za wdrażanie unijnych funduszy w latach 2007-2013 jest koniecznością. Nie licząc dotacji bezpośrednich dla rolników, do wydania jest ponad 67 mld euro. Oznacza to, że co roku trzeba podzielić około 10 mld euro, a więc czterokrotnie więcej niż w latach 2004-2006. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że nałożyły się na siebie dwa okresy programowania. To zaś wymaga zapewnienia takiego stanu zatrudnienia, który pozwoli na jednoczesną obsługę środków z okresu 2004-2006 i 2007-2013. Dużo zadań, mało ludzi Problem sygnalizowano wielokrotnie. Pojawił się nawet w raporcie Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym wykorzystania funduszy unijnych na samorządowe budownictwo drogowe. Z raportu wynika, że liczba wykwalifikowanych urzędników w jednostkach zaangażowanych w proces wdrażania funduszy strukturalnych jest niewystarczająca w stosunku do zadań, jakim muszą oni sprostać. Jest to szczególnie istotne w kontekście spiętrzenia w latach 2007-2008 rozliczeń wykorzystania środków za lata 2004-2006 oraz równoczesnej realizacji dodatkowych zadań, wynikających z przygotowania do wykorzystania środków przyznanych Polsce na okres programowania 2007-2013. 1/6 Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Zdaniem dr Czesławy Rudzkiej-Lorentz, dyrektor departamentu administracji publicznej NIK, groźba odpływu najlepszych pracowników zajmujących się obsługą funduszy unijnych, zwłaszcza wobec poprawy sytuacji na rynku pracy w bieżącym roku, jest bardzo realna. Na brak odpowiednio wykwalifikowanych specjalistów w tej dziedzinie oraz wysoką rotację przeszkolonych pracowników, co ma związek z niskimi płacami w tych jednostkach, wskazują właśnie wyniki raportu NIK. Czytamy w nim m.in., że aż 60 procent skontrolowanych jednostek samorządowych nie posiadało wystarczająco liczebnej i kompetentnej kadry urzędniczej, zdolnej do skutecznej realizacji tych zadań. Dlaczego urzędników brakuje? Zdaniem NIK, najlepsi pracownicy zajmujący się obsługą funduszy unijnych, po zdobyciu doświadczenia w administracji państwowej odchodzą do prywatnych firm, gdzie zarabiają znacznie więcej. Szeregowi pracownicy w unijnych departamentach, w zależności od stażu, dostają od 1200 do 2800 złotych na rękę. Tymczasem w prywatnych firmach pracownik obsługujący fundusze unijne może zarobić kilkakrotnie więcej, netto około pięciu tysięcy. Z problemem braku kadr od dawna zmaga się także wiele samorządów. Przy znacząco niższym poziomie wynagrodzeń (niż np. w firmach prywatnych) mają oni duże problemy z rotacją i utrzymaniem kadr. Trzeba więc pracownikom zapewnić takie wynagrodzenia, żeby nie zmuszać ich do szukania innego zatrudnienia. Zaczęła to również dostrzegać administracja rządowa. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego miało duży problem z kadrami, ale dzięki podwyższeniu wynagrodzeń udało się mu tę tendencję powstrzymać. Urzędnicy otrzymali niedawno tysiąc złotych podwyżki brutto. Samorządowe rotacje 2/6 Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Wielkopolski Urząd Marszałkowski zapowiedział przed kilkoma miesiącami, że zatrudni w związku z absorpcją funduszy europejskich dodatkowe 130 osób. Dzisiaj mówi się już tylko o osiemdziesięciu urzędnikach. W urzędzie tłumaczą, że zatrudnienie będzie wzrastało, ale sukcesywnie, w miarę jak będą pojawiały się kolejne dotacje w ramach regionalnego programu operacyjnego. W Urzędzie Miasta Poznania unijnymi funduszami zajmuje się obecnie kilkadziesiąt osób. W największych wydziałach urzędu do obsługi spraw unijnych oddelegowanych jest nawet po dziesięciu pracowników. Cóż jednak z tego, skoro i tutaj niełatwo zatrzymać ludzi. W 2005 roku z pracy w poznańskim magistracie zrezygnowało 90 osób, a w 2006 roku - aż 138. Spora część to specjaliści od funduszy unijnych. Większość z nich przeszła do prywatnych firm. W tym roku urząd planuje zatrudnienie 60 osób. Na początku 2007 roku miasto realizowało 26 inwestycji z dofinansowaniem Unii Europejskiej, a do 2015 roku ma być ich sto. Przy takiej skali inwestycji wydaje się to absolutnie konieczne. Jak pokazuje raport NIK, jeszcze gorsza sytuacja wystąpiła w Tarnowskim Zarządzie Dróg Miejskich. Tutaj przygotowywaniem wniosków i realizacją projektów zajmowała się tylko jedna osoba oraz starostwo powiatowe w Krasnymstawie. Nie przeprowadzano tam nawet dostatecznej ilości szkoleń w zakresie zarządzania projektami unijnymi. W co drugiej skontrolowanej jednostce miała miejsce wysoka rotacja przeszkolonych kadr, czego główną przyczyną były niskie zarobki. Natomiast w małych gminach unijnymi funduszami zajmują się pojedyncze osoby. Na przykład Biuro Komunikacji Społecznej i Funduszy Europejskich w gminie Murowana Goślina liczy tylko trzech pracowników. Jak uniknąć paraliżu? 3/6 Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Sprawiedliwie trzeba jednak oddać, że nie wszystkie urzędy mają problemy kadrowe. Na przykład w Urzędzie Miasta w Łodzi powołano Biuro Partnerstwa i Funduszy, które koordynuje wszystkie projekty miejskie. Przyjęto do niego specjalistów doświadczonych w zarządzaniu funduszami europejskimi. Poza wydziałami wnioski są koordynowane i sprawdzane powtórnie w Biurze Partnerstwa i Funduszy. Oczywiście, pewne nabory nowych pracowników były, ale - jak twierdzą w łódzkim urzędzie - dotyczyły pojedynczych stanowisk, żeby np. zastąpić osoby przesunięte w ramach reorganizacji do innych wydziałów. Być może tego rodzaju rozwiązania, wprowadzone odpowiednio wcześnie, są sposobem na uniknięcie paraliżu w obsłudze środków z UE. Samorządowcy zwracają uwagę, że etapy nadzorowania i rozliczania projektu wymagają dużego zaangażowania specjalistów, zwłaszcza finansistów. Dlatego tworzone są zespoły pracujące na rzecz każdego projektu, który potrzebuje nie tylko zabezpieczenia finansowego, ale także lokalowego. Nie bez znaczenia jest także ciągłe szkolenie tej kadry. Wiele samorządów współpracuje z firmami zewnętrznymi, niektóre rozważają także możliwość powołania odrębnych jednostek, które będzie zajmować się dużymi projektami. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wyliczyło, że aby skutecznie zdobywać unijną pomoc, jeden urzędnik powinien przypadać na milion pozyskiwanych euro. Według Brukseli, ideałem jest 2,5 urzędnika na 1 mln euro. Tymczasem np. w Łódzkim Urzędzie Marszałkowskim jeden specjalista od funduszy przypada na 4 mln euro, a rotacja wśród specjalistów od funduszy unijnych sięgała na początku roku nawet 80 proc. Podobnie jest w większości polskich samorządów. Zgodnie z unijnymi wymogami, Polska potrzebuje więc jeszcze ponad 4 tys. urzędników zajmujących się unijnymi funduszami. - W latach 2007-2013 Polska ma otrzymać z Unii 67 mld euro, czyli sześć razy więcej pieniędzy niż do tej pory. Jeśli administracja nie zadba o niezbędne kadry, to duża część pieniędzy może zwyczajnie przepaść - ostrzega Marzena Chmielewska, ekspert ds. funduszy strukturalnych Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. 4/6 Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Więcej szkoleń i pieniędzy Według przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, docelowo przy wdrażaniu unijnych funduszy w administracji samorządowej potrzeba 4300 urzędników. Obecnie w administracji rządowej zajmuje się tym około 1800 osób, a w administracji samorządowej ponad 1200 osób. W urzędach centralnych i wojewódzkich potrzeba dodatkowo około 870 pracowników. Samorządy mają jeszcze większe potrzeby kadrowe. Dlatego MRR postanowiło znaczne wzmocnić liczbę osób, szkoleń i wynagrodzeń urzędników zajmujących się funduszami strukturalnymi. Większość kosztów związanych z utrzymaniem i rozbudową potencjału administracyjnego mogłaby zostać sfinansowana z unijnych funduszy w ramach działań pomocy technicznej. Jednak budżet państwa w przypadku programów krajowych oraz budżety samorządów wojewódzkich w przypadku regionalnych programów operacyjnych będą musiały uczestniczyć we współfinansowaniu wydatków przeznaczonych na te cele do wysokości co najmniej 15 proc. kosztów kwalifikowanych. Nie ulega wątpliwości, że przyczyną problemów kadrowych są więc przede wszystkim niskie zarobki. Czy zatem problem rozwiążą decyzje Rady Ministrów, w tym przyjęcie planu działań na rzecz zwiększenia potencjału administracyjnego jednostek zaangażowanych w realizację programów operacyjnych w latach 2007-2013? Rada Ministrów przyjęła już bowiem decyzję, że osoby, które są zatrudnione przy funduszach unijnych w urzędach centralnych będą zarabiały podobne kwoty - do wysokości 4,8 tys. zł brutto, bez tzw. pochodnych, plus oczywiście nagrody. Fachowcy przestrzegają jednak, że pieniądze są ważne, ale to nie wszystko. Administracja publiczna musi także zachęcać przejrzystością awansów, uwolnić się od polityki, stwarzać realne ścieżki rozwoju itp. W przeciwnym razie jeszcze długi czas będzie trampoliną do pracy w prywatnym biznesie. 5/6 Kadry na wagę złota Wpisany przez Piotr Wielicki Uczą się i odchodzą Marzena Chmielewska, ekspert ds. funduszy strukturalnych Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Nawet jeśli założymy, że stworzony zostanie perfekcyjny, sprawny i elastyczny system wdrażania dotacji, to wciąż w rękach niedoświadczonych ludzi nie będzie funkcjonował dobrze. I wydaje się prawdopodobne, że system wdrażania nowych programów unijnych będzie miał wiele wad, więc bez profesjonalnych kadr ugrzęźniemy ponownie w biurokracji. Powody tego stanu rzeczy są dosyć oczywiste: niski prestiż pracy w administracji, częste upolitycznienie i przede wszystkim marne zarobki w porównaniu z sektorem prywatnym. Do tego nieprzejrzyste ścieżki awansu oraz brak profesjonalnej kadry zarządzającej i systemów motywacyjnych, które rekompensowałyby przynajmniej w jakimś zakresie niedostatki finansowe. W efekcie młodzi i zdolni pracownicy szybko się co prawda uczą, ale równie szybko odchodzą, dlatego na poziomie administracji centralnej ten problem wymaga systemowych rozwiązań ukierunkowania działań na realizację celów, a nie proces administrowania jako taki. Trzeba też pamiętać, że jednorazowa podwyżka czy premia sprawy nie załatwią. Myślę, że trzeba by było zastąpić hasło ,,taniego państwa'' państwem efektywnym, gdzie wynagrodzenie odzwierciedla faktycznie zakres wykonanej pracy i związany z nim poziom odpowiedzialności. 6/6